Pomógł: 5 razy Wiek: 33 Dołączył: 02 Lip 2010 Posty: 253 Skąd: Gran Canaria
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 10:13 Wyjazd w góry, a dieta niskowęglowodanowa
Witam wszystkich bardzo serdecznie,
konto na forum założyłem sobie dopiero dziś, chociaż jestem stałym czytelnikiem już od kilku miesięcy. W zasadzie od czasu kiedy zacząłem stosować dietę.
Za kilka dni wyjeżdżam w góry, pod namiot na dziko. Sklep będę odwiedzał codziennie lub co dwa dni. Słyszałem, że przerwanie diety nisko węglowodanowej może mieć fatalne skutki, więc postanowiłem stosować ją także w górach.
Mój zestaw kuchenny to: ognisko, 2 menażki, sztućce, kratka od grilla, folia aluminiowa.
Potrawy, które planuję przygotowywać:
- mięso pieczone w folii na ruszcie (kurczak, kiełbaski) - może jakieś propozycje co można piec?
- jajecznica na słoninie z boczkiem, kiełbasą i cebulą
- gotowane ziemniaki
- pieczone ziemniaki
- parówki
- kabanosy
- gotowane jajka
- konserwy
- śmietana może z jagodami i wiórkami kokosowymi
- chleb razowy
- kiełbasa
- słonina przetopiona ze skwarkami
- ser żółty
- jakieś warzywa (sałata, marchewka, pomidor, rzodkiewka)
- orzechy fistaszki
Wiem, że ziemniaki i chleb nie są low-carb, ale jakieś węgle też trzeba jeść, a te wydają mi się najrozsądniejsze. Oczywiście w odpowiednich ilościach.
I w sumie więcej pomysłów już nie mam... Może ktoś ma pomysł jakie potrawy można łatwo przyrządzić w górach na ognisku lub nawet bez ogniska?
Ja na wyprawy zabieram kabanosy i suszoną kiełbasę (ale te drogie, z samego mięsa lub własnej produkcji), wędzony boczek (tłusty) własnej produkcji, masło zalane osoloną wodą, suszone owoce. Na miejscu kupuję jajka, warzywa typu pomidory, ogórki kwaszone jak się trafią, jagody, porzeczki, maliny.
Mocno suszone, dobre kiełbasy mają przeciętnie 25% białka i 33% tłuszczu. To bardzo dobry posiłek.
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
barb Pomógł: 11 razy Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 252
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 11:23
Cytat:
Słyszałem, że przerwanie diety nisko węglowodanowej może mieć fatalne skutki
ludzie bez przesady, fatalny skutek to mi się ze smiercią kojarzy, pobytem w szpitalu, zdarzało mi się przerywać diete na rzecz w węgli zwłaszcza rok temu latem i ładnie sobie przeżyłem, oczywiście jak jest możliwość to lepiej się trzymać zdrowo.
Pomógł: 5 razy Wiek: 33 Dołączył: 02 Lip 2010 Posty: 253 Skąd: Gran Canaria
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 11:29
barb napisał/a:
ludzie bez przesady, fatalny skutek to mi się ze smiercią kojarzy, pobytem w szpitalu, zdarzało mi się przerywać diete na rzecz w węgli zwłaszcza rok temu latem i ładnie sobie przeżyłem, oczywiście jak jest możliwość to lepiej się trzymać zdrowo
Lepiej jest przerwać dietę czy łączyć z węgle z tłuszczami?
barb Pomógł: 11 razy Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 252
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 11:43
mario199 napisał/a:
barb napisał/a:
ludzie bez przesady, fatalny skutek to mi się ze smiercią kojarzy, pobytem w szpitalu, zdarzało mi się przerywać diete na rzecz w węgli zwłaszcza rok temu latem i ładnie sobie przeżyłem, oczywiście jak jest możliwość to lepiej się trzymać zdrowo
Lepiej jest przerwać dietę czy łączyć z węgle z tłuszczami?
Co to znaczy łączyć węgle z tłuszczami ? Myśle że nie ma problemu aby utrzymać się w górnym pułapie LC czyli tam jakieś 150 g WW czy też 30-35% energetycznie a reszta z tłuszczu i białka, a tego ostatniego nierzadko na wakacjach je się więcej (grill, ognisko).
z kupnych polecam tarczyńskiego, http://www.tarczynski.pl/...=4,41,59&id=654
100g wyrobu powstaje ze 150g mięsa, z dodatków tylko przyprawy, peklosól i kwas askorbinowy
cena niby wysoka, 30 zeta na kg, ale dostajemy 2x tyle mięsa, co w dobrej kiełbasie typu podwawelska, a 3x tyle co w taniej po 10zł w marketowej promocji
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Fezie Pomógł: 1 raz Dołączył: 13 Mar 2009 Posty: 54
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 13:48
Faktycznie jakiś czas temu te kabanosy nie miały żadnych dodatków, ale od niedawna chyba zaczęli dodawać różne shity. Lista składników mocno się wydłużyła np. o glutaminian sodu i masę innych bzdet.
A dobre są kabanosy wieprzowe Krakusa? W Carrefourze, Piotrze i Pawle kosztują ok 40-50zł, a w Biedronce za niecałe 30zł.
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 14:51
mario199 napisał/a:
Za kilka dni wyjeżdżam w góry, pod namiot na dziko. Sklep będę odwiedzał codziennie lub co dwa dni. Słyszałem, że przerwanie diety nisko węglowodanowej może mieć fatalne skutki, więc postanowiłem stosować ją także w górach.
W 2002 roku będąc już 5 lat na LC przyszło mi spędzić 2 tygodnie na pojezierzu Iławskim i to większość czasu w najbardziej ustronnej zatoczce. Problem rozwiązałem dosyć prosto:
Kupiłem w Iławskiej „Biedronce” tuż przed rejsem:
- 8 pasztetów w 300g konserwach
- 8 serów „Liliput” - takie zawoskowane 250g spłaszczone kule
- 15 śmietanek 30% 200g
- 15 koncentratów 30% koncentratów pomidorowych 200g
- 15 wód mineralnych gazowanych 2l
Co dawało dwie możliwości:
1. Pasztet, koncentrat, śmietanka, woda B:T:W 65:146:53
2. Ser, koncentrat, śmietanka, woda B:T:W 81:120:40
Założenie było, że mogę sobie pozwolić na utratę 2 kg własnego sadła przez dwa tygodnie i dokładnie tak się stało. Pływałem sobie i spacerowałem kiedy reszta ekipy obierała ziemniaki, gotowała budynie i myła gary. Pomyślałem, że jak gość idzie 90 dni na biegun południowy ciągnąc sanie z prowiantem przy temperaturze –30 stopni, to ja te dwa tygodnie o pasztecie, serze i śmietance na łódce też jakoś przeżyję. Wrażenia jak najlepsze, z początku byłem aspołeczny nie dzieląc trudów przygotowywania posiłków, a potem to już było raczej zainteresowanie jak tak można bo wyraźnie mi taka dieta nie szkodziła, a humor dopisywał.
14 dni uparłem się by nawet nie wypić nic gotowanego – nawet herbaty, ze dwa razy zdarzyło się piwo gdy przybiliśmy do jakiejś sensownej przystani z barem. Z akcesoriów „kuchennych” używałem małą łyżeczkę i otwieracz do konserw. Wyobraźcie sobie jak na mnie patrzył „szczęśliwiec”, który wylosował krótką zapałkę i miał do pozmywania gary i talerze po dwudaniowym obiedzie z deserem. Ciekawe doświadczenie.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Lip 02, 2010 16:16
Desery po obiedzie mnie rozwalają, gdzie ludzie to mieszczą, masakra, nigdy nie jadałam deserów i cale szczęście , no rozumiem po 2, 3 godzinach obiadu jakiś mus owocowy ale to odbywa sie tak ze zaraz po obiedzie kawal ciacha gdzie maka, cześciej margaryna niz masło bo tańsze, cukier i potem kompleksy i deprecha bo sylwetka zjechana, jechałam przed chwila samochodem i tak sobie patrze a tu taka otyła kobieta w zasadzie dziewczyna ładuje sie do lodziarni , no tak po obiadku teraz ze 3 gały lodów i zadanie na dzis wykonane. I wiecie co? pomyślałam ze ona po prostu jest nieświadoma tego co robi, nie wie ze można inaczej, ze powinno by inaczej, ze sa możliwości z których można skorzystac , pomyślałam ze jestem farciara będąc na forum żywieniowym gdzie tyle wspaniałych osób, gdzie tyle wiedzy, wymiany poglądów, cenne rady, konfrontacje itd, itd....
Pomógł: 5 razy Wiek: 33 Dołączył: 02 Lip 2010 Posty: 253 Skąd: Gran Canaria
Wysłany: Sob Lip 03, 2010 07:05
Poważnie się pytam. Czy ser żółty zapakowany, tak jak pakują, pasztet czy śmietana wytrzyma 2 dni bez lodówki? Co do smaku to nie będę jadł tego samego. Dzięki waszym radom zrobiło mi się całkiem spore menu . Tylko nie wiem ile czego wziąć żeby się nie zepsuło..
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Lip 03, 2010 07:40
Temperatura w schowku na łódce była bliska 20 stopniom Celsjusza i ani żółty ser liliput pakowany oryginalnie, ani pasztet konserwowy (stoi w sklepie na półce nie w lodówce), ani koncentrat pomidorowy (stoi w sklepie na półce nie w lodówce), a ni śmietanka UHT (stoi w sklepie na półce nie w lodówce) nie uległy przez dwa tygodnie zepsuciu.
suszone wędliny jako podstawa pożywienia ma niestety jedną wadę - duża dawka soli
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Sob Lip 10, 2010 14:43
Maad napisał/a:
suszone wędliny jako podstawa pożywienia ma niestety jedną wadę - duża dawka soli
Do kabanosów daję 14g/kg. Po wysuszeniu wychodzi ok. 21g/kg.
Kabanoski świetnie się sprawdziły w czasie wyjazdu na południe Hiszpanii. Noszone były w plecaku, opakowane papierem pergaminowym.
Opakowane próżniowo kabanosy "wiodącej firmy", należące do przyjaciół, aż zieleniały z zazdrości .
Do kabanosów daję 14g/kg. Po wysuszeniu wychodzi ok. 21g/kg.
wędliny własnej produkcji to wiadomo - inna bajka, możemy w pełni kontrolować parametry wyrobu, niestety kupne kabanosy, nawet te z górnej półki, są mocno solone
podobno kiedyś Tarczyński miał problemy ze swoimi kabanosami, bo sól się krystalizowała na powierzchni i klienci nie chcieli kupować myśląc że się psują,
może właśnie wtedy zmienili recepturę, zmniejszając trochę ilość soli i dokładając jakąś chemię?
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.