www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Surowy dział - Soki warzywne na surowo

draq - Pon Sty 30, 2012 11:02

Nie uważam tak. Zależy kto ma jaki cel. Jeżeli ktoś chce wypić sobie sok, to co w tym jest głupiego, by użył narzędzia, które mu w tym pomorze? Jeżeli ktoś wierzy, że potrzebuje witamin -ogólnie substancji odżywczych itp. zawartych w soku i chce maksymalnie wykorzystać moc drzemiącą w owocu/warzywie, to zalecałbym porządne przeżucie i wtedy połknięcie soku. W tym momencie osoba nie potrzebująca błonnika, poczuje że miąższ jest zbędny i wypluje go. Jeżeli jest na odwrót, to po wyssaniu soku pojawi się potrzeba połknięcia zawartości jamy ustnej. Wiele ludzi i w tym kiedyś ja, jest przewrażliwionych na punkcie wydobywania soku, zachowania składników itp. Z mojego doświadczenia na moim przykładzie widzę ,że najkorzystniej jest nienaruszone pożywienie włożyć do ust i użyć narzędzia, które dane jest nam za darmo-zębów i śliny. Jeżeli komuś służy wyciskanie soku i picie go, to widocznie to jest dla niego najlepsze-nie ma w tym nic głupiego. Dla mnie osobiście dostarczanie dużej ilości soku naraz jedynie obciąży organizm, który nie wykorzysta w 100% zawartych w nim witamin. Kiedyś piłem w dużych ilościach sok z pszenicy, bo wierzyłem w informacje na temat jego cudownych właściwości. Któregoś razu, gdy wyhodowałem trawę pszeniczną, to po prostu nie chciało mi się zrobić z niej soku-za dużo było z tym roboty. Zerwałem zatem trochę trawy i zacząłem rzuć. Sok który wydobywał się z miąższu był smaczniejszy i w ciągu dnia jeszcze kilka razy żułem tą trawę w momencie, gdy czułem taką potrzebę. Zaobserwowałem lepszy efekt, gdy jadłem tą pszenice co jakiś czas w małych ilościach, niż gdy jednorazowo w ciągu dnia wypiłem dużą ilość soku. Doprowadzanie organizmu do głodu witaminowego, a następnie zasilanie go przesadną ilością witamin może nie dać oczekiwanego rezultatu. Nie uważam także,że coś się powinno, a czegoś nie powinno. Zachęcam jedynie osobom, które chcą odżywiać się zgodnie z potrzebami własnego organizmu, by w ten organizm się wsłuchały. Czasami robię sobie sok w sokowirówce, bo po prostu mi smakuje. Gryzienie kilku marchewek przez pół godziny nie sprawiłoby mi przyjemności. Pozdrawiam.
yarosh1980 - Pon Sty 30, 2012 12:03

draq napisał/a:
Jeżeli ktoś wierzy, że potrzebuje witamin -ogólnie substancji odżywczych itp. zawartych w soku i chce maksymalnie wykorzystać moc drzemiącą w owocu/warzywie, to zalecałbym porządne przeżucie i wtedy połknięcie soku.

Aha czyli o to ci chodzi, że wyciskarka zniszczy substancje odżywcze w soku? To jedna z przyczyn dla której wolisz wyciskanie w zębach? Ja tam wątpię żeby wartości znikały w ręcznej maszynce. Może sokowirówka coś tam uszkodzi, ale druga połowa soku jest już z wyciskarki, i to bez kontaktu z metalem.
draq napisał/a:
Doprowadzanie organizmu do głodu witaminowego, a następnie zasilanie go przesadną ilością witamin może nie dać oczekiwanego rezultatu.

Czy porcja soku wypita jednorazowo doprowadza go głodu witaminowego? Czy organizm już po kilku godzinach traci wszystkie przyjęte witaminy że musi pić sok co 3 godziny? Sądzę że szklanka soku z marchwi czy innego warzywa zapewnia dzienną porcję witamin na cały dzień i nie następuje głód witaminowy. I mówię o codziennym piciu soku, a nie raz na kilka dni.
draq napisał/a:
Jeżeli komuś służy wyciskanie soku i picie go, to widocznie to jest dla niego najlepsze-nie ma w tym nic głupiego.

Mi właśnie służy:) Gdy nie poprzedzałem jadłospisu wypiciem soku, to miałem mało energii i byłem zamulony, a pijąc przed śniadaniem pół litra soku z marchwi czuję się zawsze rześko i mam z posiłków więcej energii przez cały dzień.
Co do smaku - sok ze sokowirówki jest niedobry, sok z pulpy marchewkowej wyciśnięty ręczną wyciskarką jest pyszny, a sok z całych marchewek wyciśnięty ręczną wyciskarką jest ohydny.
draq napisał/a:
Dla mnie osobiście dostarczanie dużej ilości soku naraz jedynie obciąży organizm, który nie wykorzysta w 100% zawartych w nim witamin

No to możesz zawsze wypić małą ilość soku z maszyny, a resztę wypijać co kilka godzin. Chyba że jak mówiłeś na początku, dla ciebie więcej roboty stanowi maszynowe wyciskanie niż zębowe; ja tam wolę maszynką;)

zyon - Pią Mar 02, 2012 13:26

Adamu, gdzies kiedys wklejales linke o tym, ze jedzenie surowej marchwi albo picie niepasteryzowanego soku marchwiowego prowadzi do robaczycy. Tylko nie moge namierzyc tego, mozesz pomoc?
rene - Pią Mar 02, 2012 19:32
Temat postu: sok
Jestes pewien, ze od soku i marchwi robi sie robaczyca? Ja wszedzie czytam, ze wlasnie marchwi nie lubia pasozyty i polecaja pic na robaczyce. To jak to jest z ta marchwia?
zyon - Pią Mar 02, 2012 21:08

No wszedzie to podobno wroga propaganda jest, wszedzie pisza, ze cholesterol to zlo, ze zboza to dobro, ze tluszcze zwierzece to zlo, ze margaryna benecol dobra.......ja bym temu wszedziu nie wierzyl zbytnio na slowo, bo to jakies ciemne interesy sa.
rene - Pią Mar 02, 2012 21:20

To prawda, to bardzo interesujace. Wobec tego rowniez czekam na linka.
side - Pią Mar 02, 2012 23:47

No, ja popijalem niemal caly rok z przerwami swiezo wyciskany sok z marchwi, buraka i ogorka w ilosci 0,3-5L dziennie. Lykalem z reguly na czczo + czasami wieczorem. A bylo to po przejsciu z koryta na rozdzielna diete HC, na ktorej to bylem ok rok czasu.
Przez 12 dni wlewalem tez w siebie sok z 200 cytryn :P
Oprocz pozytywow w postaci wiekszej energii, lepszego samopoczucia i symptomow oczyszczenia organizmu niczego zlego nie zauwazylem.
No moze tylko (lub az) niewielki zanik miesni i wczesniej niespotykany spadek wagi .... No ale to raczej zasluga diety, a nie sokow. Widoczne 20-30g chudego bialka dziennie to za malo jak na moje potrzeby. Miazdzaca przewaga tluszczy roslinnych w diecie tez mi widocznie nie sluzy.
Bedac teraz na bezboznej LC, sokow warzywnych nie pijam. Czasami tylko wycisne grejpfruta.
Do mies dorzuce troche warzyw i styka. Jajecznica obowiazkowo na pomidorach. Taką lubie.

Adam319 - Sob Mar 03, 2012 01:40

side napisał/a:
Przez 12 dni wlewalem tez w siebie sok z 200 cytryn :P

http://www.ilewazy.pl/cytryna

Przyjmę 60g soku z jedne cytryny razy 200 = 12 litrów,
czyli litr dziennie.

Ile masz własnych zębów?
:-/

EDIT:
http://www.youtube.com/watch?v=aHiFEJ71VN4
Przykładowo ta oto pani sugeruje sok z jednej cytryny dziennie,
czyli 60g/dzień a nie 1000g/dzień.
czyli sok z jedne cytryny dziennie, a nie z siedemnastu.
:-)

side - Sob Mar 03, 2012 08:24

Adam319 napisał/a:
Ile masz własnych zębów?

wiecej niż miałem :P
wiem ze sok z cytryny lubi rozpuszczac szkliwo, ale na to potrzeba zdecydowanie wiecej czasu. Można tez go pic przez słomkę lub po wybiciu przeplukac jame ustna. Można tez używać paste do zębów, która zawiera olejek z gozdzika, który utwardza szkliwo.

Kangur - Sob Mar 03, 2012 08:46

side napisał/a:
Adam319 napisał/a:
Ile masz własnych zębów?

wiecej niż miałem :P

Czyli jestes na etapie wypadania mleczakow. Innymi slowy zaczniesz dorastac do doroslych.

zyon - Sob Mar 03, 2012 12:10

Adam319 napisał/a:
side napisał/a:
Przez 12 dni wlewalem tez w siebie sok z 200 cytryn :P

http://www.ilewazy.pl/cytryna

Przyjmę 60g soku z jedne cytryny razy 200 = 12 litrów,
czyli litr dziennie.

Ile masz własnych zębów?
:-/

EDIT:
http://www.youtube.com/watch?v=aHiFEJ71VN4
Przykładowo ta oto pani sugeruje sok z jednej cytryny dziennie,
czyli 60g/dzień a nie 1000g/dzień.
czyli sok z jedne cytryny dziennie, a nie z siedemnastu.
:-)


Elo Adam to nie ty wklejales linka o robaczycy?

rene - Pią Mar 09, 2012 18:59

Dogrzebałam się tylko na necie o marchewkach tyle, że nie sama w sobie marchewka jest zła, ale to że wiele jaj pasożytów lubi na niej siedzieć i to miesiącami. Dlatego przed zrobieniem soku należy zaparzyć we wrządku i oskrobać warzywo, dopiero użyć do soku. I tyle. Ten kto ma sprawny odpornościowy się nie zarazi, ten co ma defekt to nawet mu skrobanie i moczenie nie pomoże.
yarosh1980 - Pią Mar 09, 2012 22:30

rene napisał/a:
ale to że wiele jaj pasożytów lubi na niej siedzieć

ja czytałem tylko o tym, że marchewka jest potulna i łatwo przyjmuje wszystko co jej dać. Że żadne z warzyw korzeniowych nie potrafi tak jak marchew gromadzić w sobie różnych skażeń, pestycydów, toksyn itp., czyli wszystkiego czym człowiek zatruwa środowisko.
Ale miejmy nadzieję że szkodliwe substancje pozostają w wytłokach.

rene napisał/a:
ten co ma defekt to nawet mu skrobanie i moczenie nie pomoże.

to jakie to pasożyty na powierzchni wytrzymują moczenie marchewki we wrzątku?

rene - Sob Mar 10, 2012 10:22

Nie chodzi o to jakie, tylko jak nie z marchwi to z buraka, jabuszka. Dlaczego jeden zje i nic, a drugi lapie wszystko? To dlugi temat, wiec sie nie rozpisujmy. Napisalam co myslę. Jak ktoś ma problem z częstymi infekcjami pasozytniczymi to nie tylko marchew, ale owoce parzyć,higiena,układ odpornosciowy, zakwaszenie. Podchodzić całościowo na organizm, parzenie tylko marchewek może być za mało, a żeby się od tego uchronic.
yarosh1980 - Sob Mar 10, 2012 10:41

rene napisał/a:
Nie chodzi o to jakie, tylko jak nie z marchwi to z buraka, jabuszka.

No ale w poprzednim poście wskazywałaś wyraźnie na marchew, nie sugerując nic o innych warzywach. Odebrałem więc ten przekaz bardziej jako: "samo parzenie marchewki nie pomoże" zamiast "parzenie samej marchewki nie pomoże".

Anonymous - Sob Mar 10, 2012 10:53

Cytat:
Dlaczego jeden zje i nic, a drugi lapie wszystko? To dlugi temat, wiec sie nie rozpisujmy. Napisalam co myslę.


Dlatego ze u tych wybrancow po kapieli w kwasie solnym wszystko zdycha ;) i tu nie chodzi o marchew, kapuste czy ziemniaki.

Hannibal - Nie Mar 11, 2012 07:19

Wszystko nie zdycha, ale spora ich część na pewno.
O ile ktoś wydziela należyte ilość HCl.
Jednak, aby poradzić sobie z infekcjami dość marnym pomysłem jest przestawienie się na odparzane warzywa i owoce. Organizm będzie tylko jeszcze bardziej podatny.

Anonymous - Nie Mar 11, 2012 09:40

To co powinno zdechnie. Kiedys lewa reka byla do podcierania a prawa do jedzenia i problemow nie bylo :]
Hannibal - Śro Lut 27, 2013 07:14

Tak, stopniowo.
Hannibal - Śro Lut 27, 2013 13:21

klaster40 napisał/a:
Ważna jest tylko ilość surowizny, czy też jej rodzaj?
Np. można wystartować z 10g łoju czy lepiej z 10g tatara z wołowiny?
Czy może tatara można nieco więcej?

No rodzaj też. Nie zapominaj, że mówimy tu o wszystkich surowych produktach, zarówno tych ze świata roślinnego jak i zwierzęcego. Jeśli wcześniej jadłeś warzywa i owoce surowe to wiadomo, że teraz nie musisz wracać do okresu gdy byłeś bobaskiem ;) i znów wprowadzać je stopniowo, w małych ilościach.
A co do tatara i łoju to już zależy od Ciebie. Jeśli nigdy nie jadłeś surowego mięsa to możesz zacząć od np. łyżeczki. Jak żółtek surowych też nigdy to możesz od 1/2 żółtka.

Hannibal - Śro Lut 27, 2013 14:26

klaster40 napisał/a:
Aha czyli na łój mogę reagować tak samo jak na chudego tatara?

Raczej nie - to w mięsie jest główne skupisko mikroorganizmów, do których trzeba się zaadaptować. W tłuszczu jest wyraźnie mniej, imo.
klaster40 napisał/a:
Wczoraj zjadłem ok. 10g łoju około-nerkowego cielęcego i nie wiem czy od tego ale dziś trochę mnie zakłuwa w jelitach. Właśnie po porcjowałem mięso wołowe na tatar do zamrożenia i zostawiłem ze 30g. by dziś sobie to zjeść. Dobry pomysł, czy dać odpocząć organizmowi?

Zakłuwa? Pierwszy raz coś takiego odczuwasz?

RawOmnivore - Czw Lut 28, 2013 12:34

Myślę, że nie ma co przesadzać. Ja wprowadziłem dietę surową z dnia na dzień i w drugim tygodniu eksperymentowałem z high meat. Co prawda w pierwszych dwóch miesiącach miałem dwa zatrucia, ale nie sądzę żeby tempo wprowadzania surowizny było tego przyczyną. Nawet jeśli to i tak nic wielkiego się nie stało.
RawOmnivore - Pią Mar 01, 2013 23:48

klaster40 napisał/a:

To zależy jak kto przechodzi takie zatrucia. Różne są organizmy.


Zatrucia zazwyczaj przechodzi się burzliwie. Szczególnie na początku, np. 41 C temperatury, wymioty, itd. Pytanie postawić należy co dzieje się potem, tzn. czy inwestycja tego rodzaju się zwraca.

Hannibal - Sob Mar 02, 2013 14:17

RawOmnivore napisał/a:
np. 41 C temperatury, wymioty, itd.

To już jakieś mega objawy. Ja nie wiem czy kiedykolwiek miałem 41 stopni gorączki.
A wymioty to raczej głównie po nadużyciu alkoholu w dawnych czasach ;)

Hannibal - Sob Mar 02, 2013 20:02

klaster40 napisał/a:
Hannibal a Ty z dnia na dzień przeszedłeś na surowe?

Tak. I za dużo zjadłem, tzn. takie ilości jakie jadłbym obrobione i trochę to przechorowałem - tzn. biegunka i temperatura (ok. 38). Długo to jednak nie trwało. Potem już podszedłem do tego inaczej i przez kolejne miesiące stopniowo obniżałem temp. obróbki aż wreszcie doszedłem do 100% surowego.
No ale każdy jest inny i są tacy (pisali na tym forum kiedyś), co przeszli z dnia na dzień i żadnych problemów nie uświadczyli.
U mnie było to pewno po części spowodowane tym, że chyba nigdy wcześniej w moim życiu nie jadłem surowego mięsa + spora ilość (z 0,5 kg) jaką pochłonąłem jednego dnia za pierwszym razem

Hannibal - Nie Mar 03, 2013 12:57

Oprócz tego warto mieć pod ręką zapas dobrych adsorbentów (węgiel leczniczy, czy różnego rodzaju glinki np. bentonite) i probiotyków (LGG). Naturalne adsorbenty są jak najbardziej zgodne z naturą, bo dzikie zwierzaki też z nich korzystają w razie potrzeby.
Hannibal - Nie Mar 03, 2013 15:33

klaster40 napisał/a:
Węgiel z apteki jest np. dobry?

Jasne.
Cytat:
Cytat:
substancja składająca się głównie z węgla pierwiastkowego w formie bezpostaciowej (sadza), częściowo w postaci drobnokrystalicznego grafitu (poza węglem zawiera zwykle popiół, głównie tlenki metali alkalicznych i krzemionkę). Charakteryzuje się bardzo dużą powierzchnią w przeliczeniu na jednostkę masy (500÷2500 m²/g - dla porównania powierzchnia kortu tenisowego wynosi około 260 m²), dzięki czemu jest doskonałym adsorbentem wielu związków chemicznych.

Taniej wychodzi taki zwykły z allegro.
Jeszcze lepsza jest glinka bentonite, której cząstki są jeszcze mniejsze przez co zdolność adsorpcyjna większa.
Tutaj jest ciekawa strona o zastosowaniach charcoal - http://www.charcoalremedies.com/

Molka - Pon Mar 04, 2013 15:20

Hannibal napisał/a:
bo dzikie zwierzaki też z nich korzystają w razie potrzeby.

Hani ale przecież Ty nie jestes "dziki" :viva:

koffin - Nie Kwi 07, 2013 18:02
Temat postu: matchew
o co chodzi z tą marchewką, pasozytami że pod skorką też są??
koffin - Pią Kwi 12, 2013 18:42
Temat postu: Re: matchew
Skąd wiesz że wpędzamy w alergię? alergia jest przyczyną rozrostu grzyba candida.
gea - Sob Kwi 13, 2013 18:42
Temat postu: świat roślin jest b różnorodny
Jako ogrodnik chciałabym zaprotestować przeciwko ocenianiu gatunków roślin na podstawie przynależności do rodziny. Np. rodzina dyniowate Cucurbitaceae ma gatunki wszystkie konsumpcyjne dla ludzi czy zwierząt za wyjątkiem przestępu ( Bryonia alba). Takoż Solanaceae- psiankowate, zwykle trujące ale owoce niektórych jadalne- pomidor, papryka, bakłażan. A wielka rodzina baldaszkowatych- dziś nie wiedzieć czemu nazywana selerowatymi, właśnie z marchwią, pasternakiem, pietruszką, selerem- tu są także szalej (cykuta), szczwół czy osławiony barszcz Sosnowskiego.
Występuję tu w obronie zielonego groszku jako przedstawicielu rodziny motylkowych. Czyż świeży słodki groszek zielony nie zasługuje na docenienie w diecie? Myślę,że ma on jakieś cenne właściwości probiotyczne, bo pewnego roku, gdy się wyjątkowo udał i jadłam go w sporych ilościach, polepszyło mi się moje krótkowidzenie- byłam zaskoczona, że bez okularów widziałam dobrze tablicę z rozkładem PKP. Niestety, myślę,że borówka amerykańska nie ma takich właściwości -jak czernica. Mimo obżerania się wręcz amerykańską odwarstwiła mi się siatkówka :razz: Niestety, homeostaza mi padła na skutek stresu.
Latem spróbowałam surowej kukurydzy w fazie dojrzałości mlecznej- smaczna.
Polecam siać szybko groszek, bo w maju - zbiór w jaju. I bardzo polubiłam dynię- ma dużo witamin i nie jest tak pracochłonna jak marchew. A pestki na świeżo b. smaczne i uwalniają od robali ( kukurbitacyna)
No i teraz będę mieć przerwę w "nadawaniu" bo się przemieszczam do przestrzeni bez sieci. :papa: :papa:

koffin - Nie Kwi 14, 2013 22:16
Temat postu: Re: matchew
klaster40 napisał/a:
koffin napisał/a:
Skąd wiesz że wpędzamy w alergię? alergia jest przyczyną rozrostu grzyba candida.


Jak to skąd? Powszechnie wiadomo, już wiele o tym napisano, że życie w przesadnej czystości, jedzenie tylko przetworzonej termicznie żywności, powoduje powstawanie alergii. To że są i inne przyczyny jej powstawania, nie wątpię, ale ta o której wspomniałem jest najbardziej znana i udowodniona. A co jest przyczyną rozrostu grzyba, jak nie obniżenie odporności organizmu?
Odporność spada, to pojawia się grzyb oraz alergie, a spada z różnych przyczyn. Wyparzanie marchewek też się do tego przyczynia.


Okey a ja czytalem że raw marchewka jest gorsze niż gotowana?
Czy to prawda?
Chodzi o celuloze w trakcie gotowania że powinna być rozbita.

EAnna - Pon Kwi 15, 2013 17:18

klaster40 napisał/a:
Ja tam nic złego o celulozie nie słyszałem, ale niech się inni wypowiedzą.

przeczytaj poniższy artykuł.
Bardzo ciekawe informacje, porządkujące rolę różnych węglowodanów w organiźmie.
Wprawdzie odnosi się do niemowląt ale to też ludzie ;)
http://www.imed.pl/index....return=archives

yarosh1980 - Pon Lis 04, 2013 15:06

W pana temacie "Indeks glikemiczny - mity i rzeczywistość" wyczytałem:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
w surowej marchewce skrobia jest chroniona przed trawieniem przez błony komórkowe zbudowane z niestrawnej celulozy

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W sokowirówce błonnik ścian komórkowych zostaje rozerwany podobnie jak w gotowaniu. Wartości odżywcze stają się dostępne enzymom trawiennym.

Czy to oznacza, że surowy sok z buraków ćwikłowych otrzymany w sokowirówce będzie strawny i dostarczy węglowodanów, zaś sok otrzymany w wyciskarce wolnoobrotowej nie będzie strawny i dostarczy wartości odżywczych tylko bakteriom w jelicie grubym? Czy wyciskarka ślimakowo-sitkowa z uwagi na wolne obroty nie rozerwie błonnika ścian komórkowych miąższu buraka?

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W gotowaniu błony ulegają rozerwaniu i zawartość staje się dostępna dla enzymów trzustkowych. Natomiast surowa marchewka dociera nie strawiona do jelita grubego, gdzie dopiero bakterie uwalniają substancje odżywcze i przerabiają po swojemu

Jeśli żywię się surowym moczonym owsem bezłuskim, a więc wg powyższej definicji niestrawnym i niedostarczającym węglowodanów, to czy mielenie go przez kilka minut w blenderze szybkoobrotowym rozerwie błony komórkowe i sprawi że owies dostarczy mi tyle energii co gotowany? Czy mielenie zboża na pastę może pod tym względem zastąpić gotowanie?

Robi napisał/a:
soki unieczynniaja bardzo wazna funkcje trawienia a mianowicie żucie, tak naprawde to ono jest jednym z najwazniejszych promotorow wydzielania skow trawiennych a zwlaszcza w pierwszej fazie podazy pokarmu

no to przecież porcję soku należy potrzymać w ustach żeby zmieszał się z enzymami i dopiero potem połykać. Ja tak robię. Zresztą tak gdzieś zalecano, aby sok lub wodny roztwór miodu potrzymać parę sekund w buzi zanim się wypije.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group