www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Sfera psychiczna i duchowa - Współczujący (Empatyczny) Świadek

M i T - Wto Lis 17, 2009 22:02
Temat postu: Współczujący (Empatyczny) Świadek
Ok, nie sądziłam, że kiedykolwiek zacytuję coś z... "Naj" 8/ ale tak się składa, że ten fragment mnie pozytywnie zaskoczył. A to dlatego, że naświetla się w nim (wiadomo, w bardzo prosty, może nawet uproszczony sposób) koncepcję, którą Alice Miller nazywa w swoich książkach Świadkiem Empatycznym, a o czym też pisaliśmy z Tomkiem wielokrotnie:

http://zdrowie.onet.pl/15...sychologia.html

Cytat:

Bolesna przeszłość

Nie istnieje coś takiego jak życie idealne. Niemal każdy nosi w sobie niezałatwione sprawy z przeszłości, których wspomnienie wciąż wywołuje emocje. Warto zmierzyć się ze swoimi upiorami – po to, by nie psuły teraźniejszości.

Większość z nas nie lubi wracać do bolesnej przeszłości. Do wstydu, który odczułyśmy jako dzieci, np. na widok nietrzeźwego taty. Albo do smutku po śmierci ukochanej babci. Z biegiem lat uczymy się żyć z niezagojoną raną i otaczamy ją w sobie kokonem milczenia – bo mówienie o tym boli. Przez tatę-alkoholika unikamy związków (bo faceci są źli, tak jak tata), rezygnujemy z przyjaźni, bo boimy się, że ktoś nas opuści (jak babcia).

SPOJRZENIE ŻYCZLIWYCH OCZU

Bardzo wiele dla osoby poranionej w dzieciństwie może zrobić kochający partner albo przyjaciel. Pozwoli wyrzucić z siebie żal, udzieli wsparcia i da coś bardzo cennego: spojrzenie na sytuację z zewnątrz. Jeśli mamy kogoś takiego w pobliżu, nie wstydźmy się przed nim otworzyć. Samo opowiedzenie o bolesnym sekrecie sprawia, że przestaje wydawać się taki groźny. Dlaczego to spojrzenie z zewnątrz jest takie ważne? Bo dzięki niemu możemy więcej zrozumieć z własnej sytuacji. Tylko nam się wydaje, że rozumiemy i znamy sami siebie lepiej niż ktokolwiek. Tak jak nie można polizać własnego łokcia, nie da się zobaczyć siebie z perspektywy osoby niezaangażowanej emocjonalnie. Druga rzecz: życzliwość i akceptacja przyjaciela sprawia, że w swoim uczuciu żalu, bólu poczujemy się usprawiedliwieni. Bardzo ważne jest, by usłyszeć od kogoś z zewnątrz: „To zrozumiałe, ze byłaś smutna, zła, samotna. Każdy by się tak czuł na twoim miejscu”. Mamy bowiem tendencję do zaprzeczania własnym uczuciom, przekonywania się na siłę, że nie ma sensu cierpieć, że przesadzamy. Dlatego dobrze jest na swojej drodze spotkać osobę, która pozwoli uczuciom wypłynąć na powierzchnię. Taki zadawniony smutek można porównać do nabrzmiałego ropnia. Kiedy się go przetnie i wszystko ze środka wypłynie, zaczyna się zdrowienie bolesnego miejsca. Co jednak zrobić, jeśli nie spotkamy na swojej drodze człowieka, który nas wysłucha i wyzwoli „przenoszone cierpienie”? Wtedy warto iść do psychologa. Właśnie od tego on jest. [...]


Marishka

Anonymous - Wto Lis 17, 2009 22:19

No niby tak, jak zwykle mądrze, no bo co tu innego opowiadać? Stare teksty się już zgrały to teraz maglują inną modę. Problem jedynie w tym jaki z tego wniosek? Ano ten że od tego jest PSYCHOLOG! Informuję państwa że niestety to tylko kolejna ściema, rzekoma eureka, chwilowa ekscytacja, a naprawdę tylko dalsza część marnego przedstawienia wodzenia za nos. Psycholog nie jest od tego, psycholog najlepiej gdyby nie istniał bo tylko zaciemnia.

Można oczywiście tak z nóżki na nóżkę, można kręcić się w kółko "do usranej śmierci", za przeproszeniem, tylko po co? I tak się niczego mądrzejszego nie wymyśli od tego co już dawno zostało dowiedzione. Zamiast się więc ekscytować kolejnymi Freudami, Jungami, Frommami, Zimbardami, Millerami może warto od razu sięgnąć do prawdy?

Ale jak kto woli, niektórzy wolą się ze swoimi problemami obnosić i budować sobie na nich alibi albo co gorsza tron z pychy. Głupota niestety.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group