www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Choroby - Leczenie dziecka autystycznego dietą niskowęglowodanową

sylwiazłodzi - Nie Mar 21, 2010 19:10
Temat postu: Leczenie dziecka autystycznego dietą niskowęglowodanową
Temat: Leczenie dziecka autystycznego TYLKO dietą niskowęglowodanową.

Opis Diagnoza w styczniu 2006 r.: opóźnienie w rozwoju z cechami autystycznymi. Dziecko wtedy nie mówiące, ze stwierdzoną alergią na kilka rodzajów orzechów, chorujące nawet po 3 tygodnie z wdrażanymi antybiotykami, problemami jelitowymi etc. oraz naczyniakiem limfatycznym stopy prawej z wdrożonym leczeniem jeszcze przed rozpoczęciem diety.

Obecnie: mówiący , niechorujący 7 letni uczeń 1 klasy integracyjnej szkoły podstawowej w Łodzi, prowadzone na diecie niskowęglowodanowej od stycznia 2007 roku pod kierunkiem dr. Ewy Bednarczyk-Witoszek bez podawania jakichkolwiek suplementów diety, witamin, antybiotyków. Nie chorujące od momentu wprowadzenia diety nawet na przeziębienie czy grypę. W okresie tym poza ubiegłorocznym zapaleniem uszu ( gdy rozpoczął rok szkolny) wyleczonym przy konsultacji z dr.Witoszek bez udziału antybiotyków , mające w przeciągu tych 3 lat tylko kilkukrotnie gorączkę i katar lub kaszel spowodowane zbytnim odejściem od diety wyleczone w przeciągu tygodnia również tylko z udziałem nie szkodzących (tzw.dobrych) produktów w diecie.

***

Chcę jako rodzic poinformować innych zainteresowanych rodziców o moich doświadczeniach w leczeniu dziecka autystycznego.
Dlaczego piszę leczeniu dziecka autystycznego a nie leczeniu dziecka z autyzmu?
Po 3 latach uznaję, że nie mogę się zgodzić z podejściem do organizmu jako bardzo skomplikowanej „maszyny”, która potrzebuje całej półki lekarstw, suplementów, witamin, minerałów i odtruwania po to by poprawić, zmniejszyć a tylko w niektórych przypadkach wyleczyć z autyzmu za koszmarnie wielkie pieniądze przy udziale kosztownych badań i tylko światowych , wyspecjalizowanych światowych laboratoriach.
Po 3 latach czytania rodziców, którym jakoby uznane ośrodki i lekarze w Polsce oferują leczenie chorych dzieci za kwoty od 300 zł do kilkaset euro za wizytę i leki mam dość swoich doświadczeń by móc napisać, że można pomóc dziecku tylko dietą.

Jedna z fundacji opisując procedurę wg pewnej grupy lekarzy pomocną w leczeniu autyzmu pisze tak:

„Leczenie medyczne DAN! jest procesem bardzo złożonym, skomplikowanym i niezwykle kosztownym. Terapia wymaga stworzenia metody leczenia dla tylko jednego, konkretnego przypadku oraz stałego monitoringu organizmu dziecka i nieustannego, comiesięcznego korygowania zmian. Stanowi dodatek a nie zamianę dotychczas znanych metod terapii autyzmu, gdyż dziecko nadal wymaga leczenia psychologicznego, intensywnej pracy z logopedą, terapii sensorycznej itp. Leczenie DAN! wymaga częstych badań w specjalistycznych, zagranicznych laboratoriach a oprócz niezwykle rygorystycznej bezmlecznej, bezcukrowej, bezskrobiowej i bezglutenowej diety, dziecko musi przyjmować po kilkanaście lekarstw i suplementów dziennie. Produkty te są w zdecydowanej większości niedostępne w Polsce a lekarstwa trzeba sprowadzać z zagranicy. Żeby zobrazować jaka to jest ilość, proszę spojrzeć na zestaw lekarstw dla tylko jednego z podopiecznych naszej Fundacji, leczonego metodą DAN! ( na zdjęciu widnieje prawie 50 buteleczek i fiolek, które policzyłam- komentarz Sylwia Kowalska)”

źródło: http://www.nowanadzieja.c...emid=62&lang=pl


Co istotne co rzadko pojawia się w poradach między rodzicami , którzy nie mając pieniędzy na własną rękę wdrażają dietę powyżej wymienioną dziecko ma nie jeść produktów zawierających skrobię(rzadko o tym się pamięta w dyskusjach) ale ważniejsze jest to, że dieta pomaga gdy są do Niej dołączone suplementy i lekarstwa. Kiedy więc dieta nie skutkuje a rodzic wdrożył tylko ją ma na co zrzucić winę prawda?

Ja nie mam na co zrzucić winy bo moja dieta skutkuje! Bez dodatkowych suplementów, lekarstw i minerałów. Bez gotowania zup z użyciem filtrowanej wody, bez przeprowadzania chelatacji( w skrócie odtruwania organizmu z toksyn), bez eliminowania rygorystycznego produktów niedozwolonych w diecie oraz bez specjalistycznych badań moczu, krwi, włosów i czego to jeszcze nie wymyślą.

Moje doświadczenia nie wykażą Wam za pomocą badań lekarskich, że dieta jest skuteczna. Jestem tylko rodzicem, nie lekarzem ani dietetykiem ale to dr. Ewa Bednarczyk –Witoszek nauczyła Mnie obserwacji Mnie samej i mojego dziecka. Wiem, że łupież można mieć po słodyczach jadanych za często albo za dużej ilości np. białka, na które dziecko miało ochotę. Można dostać katar jeśli pozwoliło się sobie zjeść za dużo jajek albo dziecku dwa serki homogenizowane zamiast jednego itp.

Nie przedstawię Wam poza swoim 3 letnim doświadczeniem żadnych badań czy innych dowodów medycznych bo nie znam by ktoś robił takie badania oceniając dietę niskowęglowodanową. Ale czy badania , na których opiera się choćby leczenie DAN! są dla Was przekonywujące? Czy leczenie musi być aż tak skomplikowane? Czy „stopień „ autyzmu ma wpływ na to, że jedno dziecko „mniej chore” zostanie wyleczone a u innego stan tylko się poprawi? Moim zdaniem to leczenie nie jest tak skuteczne jak przedstawia się je rodzicom.
Leczenie kosztowne, które nabiera tendencji tylko jednej słusznej metody i wg Mnie z szokującym stwierdzeniem niegodnym miana LECZENIA MEDYCZNEGO, że: „terapia wymaga stworzenia metody leczenia dla tylko jednego, konkretnego przypadku oraz stałego monitoringu organizmu dziecka i nieustannego, comiesięcznego korygowania zmian” jest nie do przyjęcia jako efektywna.

Super , że uznaje się, że każdy organizm jest inny ale dlaczego leczenie jest takie drogie i NIEUSTANNE? Wynika z tego, że jako rodzice dzieci autystycznych z nieznanych powodów genetyczno-środowiskowo-medycznych mamy jedne z dziwniejszych dzieci na świecie.
Rozłączanie w organizmie problemów alergicznych od toksykologii a złe trawienie od słabego układu immunologicznego daje duże pieniądze wszystkim lekarzom i firmom w to zaangażowanym a małe efekty.

Wciąż i wciąż czytam o terapii DAN lub o jej częściach wdrażanych przez rodziców, o nowych eksperymentach z komorami hiperbarycznymi, z odkrywaniem genu odpowiedzialnego za autyzm czy rodzicach z nadzieją te wszystkie informacje czytających i wdrażających u swoich dzieci, którzy jednak osiągają małe efekty, mizerne postępy a gdy mówi się o dorosłych autystach, którym rodzice chcięli by pomóc to już powstaje koszmar totalny bo pozostawia się ich z komentarzami :dorosły organizm słabo reaguje albo wcale, nie wiemy dlaczego.
To dlaczego Ja 32 letnia kobieta zareagowałam na tę samą dietę co mój syn co zaskutkowało zwiększeniem odporności mojego organizmu na tyle by od października 2006 nie chorować, by nie mieć bólów głowy, gryp, angin etc. ?

Dlaczego coraz mniej podkreśla się informacje, że leczenie dietą bezmleczną, bezcukrową itd.: „Stanowi dodatek a nie zamianę dotychczas znanych metod terapii autyzmu, gdyż dziecko nadal wymaga leczenia psychologicznego, intensywnej pracy z logopedą, terapii sensorycznej itp.”
Dlaczego cena wizyty lekarskiej jest kilkukrotnie i więcej wyższa od wizyty u logopedy? Dlaczego rodzice mają się cieszyć z małych postępów a nie mają prawa czy aprobaty by móc krytykować, mieć wątpliwości etc. ? Dlaczego muszą próbować homeopatii, akupunktury, odtruwania i wielu innych sposobów jeśli nie przynoszą rezultatów a tylko coś poprawiają?

To przerażające, że leczenie tak drogie, tak skomplikowane trwa aż 4 lata w przypadku jednego z podopiecznych fundacji, która opisuje jako jedną z wielu! metodę leczenia DAN!. Mnie to zajęło gdyby liczyć do teraz tylko 3 lata i to bez całej baterii leków, badań i co miesięcznych korekt postępowania!. Cyt: „Efekty leczenia DAN! są zdumiewające. Od września 2009 r. Marcinek, podopieczny naszej Fundacji, od blisko 4 lat leczony medycznie, rozpoczął razem ze swoimi rówieśnikami naukę w I klasie szkoły podstawowej. Chodzi do normalnej klasy bez nauczyciela wspomagającego. Umie płynnie czytać, dodawać, odejmować a swoimi umiejętnościami szkolnymi nie odbiega od zdrowych dzieci.”

Nie, jednak to Ja powinnam się martwić , mój syn ma nadal pewne niedostatki i chodzi do szkoły z klasą integracyjną i często mówi do siebie całe teksty z bajek z równie mocnym zaangażowaniem jak sam na pamięć potrafi nauczyć się tekstu piosenki czy modlitwy na religii ”Aniele Boży stróżu mój”. Niestety muszę rozczarować czytających, nie martwię się bo pozostaje jedno pytanie: czy podopieczny fundacji musi być nadal leczony nawet jeśli dostaje zamiast 50 tylko kilka tabletek lub suplementów? Czy jeśli zachoruje na grypę ,anginę będzie musiał wrócić do kosztownej terapii? Na jaki okres jest wyleczony? Gdy zachoruje czy jego organizm poradzi sobie ze zwykłym katarem tylko przy pomocy diety?

Może te wszystkie działania nadal będą miały skutek połowiczny i pozostaną nieskuteczne bo PODSTAWA czyli dieta – jedzenie bez, którego każdy człowiek umiera z głodu – jest zła i wyrządza szkody w organizmie, których dodatkowe metody i leki nie są w stanie WYLECZYĆ?

Moim celem jest opisać dietę, która moim zdaniem jest skuteczna. Każdy kto się na nią zdecyduje i osiągnie lepsze efekty niż dieta jaką stosował dotychczas będzie miał na to swoje dowody i będzie mógł z wiarą przekazać je następnym osobom. Podobnie jak to było kiedyś z dietą bez cukru, mleka etc. którą rodzice wypróbowywali na swoich dzieciach posiadając niewiele dowodów na jej skuteczność i badań naukowych dziś gdy nadal nie ma wielu wyleczonych skutecznie dzieci trzeba próbować nadal modyfikując nadal dietę bezcukrową , bezmleczną, bezglutenową , bezskrobiową o kolejne BEZ: wyłączając m.in. wszystkie zboża z diety co skutkuje obniżeniem ilości spożywanych węglowodanów.

W skrócie przedstawiam podstawowe informacje za fragmentami wybranymi z książki dr.Ewy Bednarczyk-Witoszek : „Dieta optymalna . Co powinniśmy jadać a czego unikać”

Jeśli zastosujecie ją w ramach swoich ulubionych potraw, samoobserwacji i za waszym wyborem również konsultacji z dr.Witoszek nie zdziwcie się, że Wam jako dorosłym pomoże w waszych chorobach czy dolegliwościach a waszym dzieciom pomoże w autyzmie. Jak wielu innych użytkowników tego forum mających podobne doświadczenia i efekty z dietą niskowęglowodanową moje są podobne czyli. SKUTECZNE. Czytając innych rodziców polecających z nazwiska innych lekarzy uznaję, że mam prawo polecić z całym przekonaniem lekarza, którego uważam za osobę leczącą dietą z sukcesami nie tylko z autyzmu ale i innych chorób jak cukrzyca, rak etc. zgłaszających się do Niej pacjentów.

Dieta Dobrych i Złych produktów

Dobre produkty

[wymieniam za książką te ,które u nas najczęściej się jada, pominęłam kilka: kraby, ostrygi itp.Sylwia Kowalska)

jaja, żółtka, majonez domowy, ryby, wieprzowina-nie
codziennie, smalec, podgardle, wołowina, ghee-sklarowane masło, łój wołowy, cielęcina, baranina, jagnięcina, mleko i sery kozie-nie codziennie, królik, zając, dziczyzna, mleko i ser owczy-nie codziennie,
ptactwo kura, indyk, kaczka, gęś, gołąb, bażant,
orzechy-laskowe,włoskie,ziemne,pistacjowe,brazylijskie,sezam,migdały,słonecznik,
siemię lniane, mak, pestki dyni, oleje i tłuszcze roślinne- oliwa z oliwek, kokos, olej z pestek winogron, rzepakowy, lniany, slonecznikowy, kukurydziany, warzywa
-surowe, gotowane, zupy, kiszone, kwaszone, marynowane, pomidory, sałatki z pomidorów, lecza, sok pomidorowy, papryka,ziemiaki,buraki,botwina,bakłażany,szpinak,marchewka,seler,pietruszka,sałata,warzywa z rodziny kapustnych, warzywa z dyniowatych-dynia,ogórek,cebulowych-czosnek,por,cebula,szczypiorek,szparagi,aloes,inne warzywa, grzyby, drożdze, algi, oliwki, chleb świętojański, świeże
rośliny strączkowe, bób, soja, woda, znacznie rozcieńczone soki owocowe, kawę-nie
codziennie, herbatę- nie codziennie, zioła-warto nie pić tych samych ziół przez
całe życie.

ZŁE produkty
można jeść wszystkie produkty zbożowe i mleczne oraz produkty określane jako dobre w ilości właściwej dla swojego organizmu(czyli sprawdzając ile możemy zjeść węglowodanów)
Można jeść z żytnich: chleb, żur, kawa zbożowa, mąka żytnia, otręby, żytnie, pszenne-bułki, ciasta, ciastka, mąka pszenna, ryżowe, kukurydziane-popcorn, kukurydza z puszki, kukurydza-kolba, jęczmienne, owsiane, z prosa,
owoce cytrusowe-cytryna, pomarańcze, mandarynki, grejfrut i soki z tych owoców
mleczne: mleko, maślanka, kefir, jogurt, sery z mleka krowiego, lody, śmietana, masło, gorzka czekolada lub mleczna, produkty zaw.mleko,cukier,słód,,miód,
alkohole:spirytusowe,wino, sztuczne barwniki, środki konserwujące, dodatki do żywności, mrożonki.”

Koniec części 1.

Sylwia Kowalska

****

W następnej przedstawię krótki opis JAK MOŻNA zastosować tę dietę (na całe życie) z przepisami na przykładzie swoim i swojego dziecka z komentarzem dr. Witoszek, za której zgodą zakładam ten wątek.

**

Pozdrawiam z nadzieją, że jeśli inni rodzice zastosują to za jakiś czas sami zamieszczą swoje historie na tym forum.

Sylwia Kowalska

seanor - Pon Mar 22, 2010 07:50

Cyt: "W skrócie przedstawiam podstawowe informacje za fragmentami wybranymi z książki dr.Ewy Bednarczyk-Witoszek : „Dieta optymalna dieta idealna. Co powinniśmy jadać a czego unikać"

W/w ksiązkę napisał dr J.Kwasniewski i M. Chylinski , co nie umniejsza wiedzy dr Ewy , która znam również doskonale. Pozdrawiam dr Ewę.

jerzyk - Pon Mar 22, 2010 11:54

Książkę pt." Dieta optymalna. Co powinniśmy jadać a czego powinniśmy unikać" napisała dr Ewa Bednarczyk-Witoszek, natomiast obaj wymienieni przez Ciebie panowie napisali " Dieta Optymalna. Dieta idealna"
sylwiazłodzi - Wto Mar 23, 2010 21:57

Błędy, uważność i czy pomaga w tym dieta dziecku autystycznemu?

Dziękuję za zauważenie błędu. Błąd też coś Nam mówi :) gdy go popełnimy.

Dodając nie wspomniałam o książce Jana Kwaśniewskiego ani o diecie optymalnej dlatego, że sama próbując ją stosować i czytając wiele na jej temat podjęłam decyzję, że nie bardzo dobrze się czuję i nie umiem jej stosować a spotykając dr. Ewę uzyskałam wsparcie lekarza co było moim osobistym warunkiem rozpoczęcia i wdrożenia diety u syna.

Seanor jeszcze mi się zdarza pisać podobnie teksty jak Ty napisałeś ale już rzadziej bo staram się być bardziej uważna choć nawet w pierwszym poście Mi się to nie do końca udało. Ale mnie na tej uważności zależy również z powodów osobistych i nie każdy musi tego chcieć i nie musi to każdemu pasować.

A ponieważ moja dieta i dieta syna jeszcze idealna nie jest więc trochę i Mnie i Jemu jeszcze tej uważności i skupienia czasami brakuje.


A, żeby potwierdzić moje słowa o tym jak dieta wpływa w dużym stopniu na psyche człowieka polecam przeczytać krótki artykuł z dostępnych na dobradieta.pl

Wypowiedź Wolfganga Lutza autora książki" Życie bez pieczywa", który opisując jak dieta wpłynęła na jego psyche wspomniał tam m.in. o tym, że dieta wpływa np. na strach i inne emocje co w przypadku autystów jest bardzo istotne.


http://www.poradnikdozdro...eglowodanow.pdf

(gdyby nie działał to artykuł udostępniony przez dobradieta.pl

pt. "4 lata bez węglowodanów"

tekst: Wolfgang Lutz JUŻ z 1962 roku.!!!!


koniec części 1A.

sylwiazłodzi - Pon Mar 29, 2010 21:22

"Stosowanie diety, potrawy i przepisy kulinarne, etc. "

Zacznę od komentarza dr.Ewy Bednarczyk-Witoszek

"Dzieciom zalecam 3-4 dni Dobre Produkty, po czym jest 1 doba wolności i znów 3-4 dni dobre produkty.
Wpisz "dania" z Dobrych Produktów: frytki, parówki (mimo, że o w oryginale konserwanty są niejadalne), bigos, kapusta z grzybami/boczkiem, pieczarki na oleju, boczek NIE WĘDZONY a'la czipsy, jaja w różnej postaci, placki ziemniaczane BEZ MĄKI, bitka e schabowego czy cielęciny, surówki, zupy z Dobrych Produktów....
Im bardziej chory tym trudniej toleruje słodkie owoce. Im bardziej słodkie owoce tym trudniej tolerowane (tym łatwiej wywołują zaburzenia zachowania): banany, winogrona, rodzynki. Bardziej chorzy nie tolerują również ziemniaków.


Czasami trzeba na 1-3 miesiące nie podawać w systemie rotacyjnym produktów, których nie ma na liście (te ze str. 227) [ tzw.Złych Produktów] - im bardziej chory człowiek tym rzadziej je toleruje.
Wprowadzenie tej diety ma uczyć OBSERWOWAĆ reakcje-odpowiedzi organizmu. Rotacje mają na celu wygaśnięcie na nie reakcji nadwrażliwości."

"

koniec komentarza dr.Witoszek

*
Dodatkowo podaję Link do filmu z wykładem dr.Ewy Bednarczyk-Witoszek:
http://www.dobradieta.pl/...ghlight=#111052
*

Poniżej moje rozwinięcie do tekstu dr.Ewy


Stosowanie diety u dzieci ( u dorosłych np. rodziców również polecam)



Dzieciom zalecam 3-4 dni Dobre Produkty, po czym jest 1 doba wolności i znów 3-4 dni dobre produkty.

Oznacza to, że jak wynika z moich obserwacji syna w „dzień wolności” opierać się na diecie dobrych produktów a podać do tego 1 rodzaj produktu ze złych po to by obserwować w jakim stopniu zaszkodziło. To może być np. serek homogenizowany albo dwie sztuki i już. Czy te 2 były za dużo , czy 1 nie zaszkodził? Jak może zaszkodzić? Może dziecko zacząć kichać , może mieć katar, wysypkę, może będzie np. uderzać się rękami po uszach bo zmieni mu się ciśnienie krwi, które zmieni wrażenia słuchowe( zaobserwowałam na sobie problem z uszami , który u dziecka uważam może się przejawiać właśnie w takim zachowaniu), inny stolec i wiele innych zachowań, których będziecie się mogli nauczyć łatwiej jeśli sami również siebie na tej diecie będziecie prowadzić. Ale decyzja co podać i jak przeprowadzić próby to wasz wybór w zależności od tego co lubi jeść dziecko i czy w ogóle chcecie robić mu dzień wolności czy chcecie zobaczyć szybsze efekty i nie wywoływać reakcji organizmu na zły produkt. Im gorzej pozwolimy dziecku zjeść lub nakarmimy je w dzień wolności tym reakcje w jego zachowaniu , postępowaniu czy rekacjach ”fizycznych” będą intensywniejsze i mogą przypominać albo być postępowaniem lub chorobą sprzed poprawy tak jakby „dziecko się cofnęło”. Powrót wtedy do dobrych produktów przyniesie poprawę i kolejna próba np. z mniejszą ilością złego produktu da słabszą odpowiedź. Oczywiście jeśli zechcecie robić takie próby lub nie będziecie mogli jej nie uniknąć np. gdy dziecko pójdzie do szkoły i zostanie poczęstowane przez inne dziecko słodkim batonem.

"Dania" z Dobrych Produktów: frytki na smalcu kupnym lub przetopionym w zależności od waszych możliwości finansowych , parówki (mimo, że w oryginale konserwanty są niejadalne) mogą być nawet z keczupem - lepiej kupić taki bez benzonsanu sodu- w jeden dzień jako jeden posiłek smażone np. na smalcu ale nie jadane codziennie np. przez 3 dni pod rząd!, bigos ( zjedzony przez mojego syna np. podczas świąt jako jedno danie nie szkodzi mu mimo, że uznaje się w diecie bezglutenowej, że kiszonki nie nadają się do jedzenia, kapusta z grzybami/boczkiem, pieczarki na oleju, boczek NIE WĘDZONY ( bo za słony- glutaminian albo inna substancja wzmacniająca słony smak, i wędzony substancjami chemicznymi mającymi wpływ na nasz organizm i dziecka) a'la czipsy( czyli pokrojony na cienkie plastry, usmażony na patelni bez tłuszczu tak by jeśli dziecko lubi chrupały w zębach, póki co Ja je polubiłam i zjadam je na śniadanie przed pracą), jaja w różnej postaci ( np. jajecznica nawet z samych żółtek czy omlet np. z 2-3 jajek z dodatkiem około łyżeczki dżemu niskosłodzonego jakich wiele w sklepach to jedno z ulubionych dań syna) , placki ziemniaczane BEZ MĄKI ( czyli surowe ziemniaki starte na tarce plus surowe jajka wymieszane i usmażone na patelni z obu stron – mniej więcej jedno jajko na jeden ziemniak ale w zależności od smaku można próbować zrobić z przewagą jajek lub ziemniaków z cukrem, łyżeczką dżemu, łyżeczką śmietany czy kostką gorzkiej czekolady) , bitka ze schabowego czy cielęciny, surówki, zupy z Dobrych Produktów, smażone warzywa, gotowane w zupie np. krupnik tylko bez ryżu, kaszy z jednym, dwoma ziemniakami , zupa pomidorowa bez śmietany, mąki, barszcz czerwony choć jest tam ocet więc raczej do złych dni Go trzeba wrzucić, dorośli mogą być mrożonki, dla dzieci lepiej nie lub nie często- przechowywanie, możliwość rozmrożenia w sklepie, dodawanie do nich polepszaczy smaku co na niektórych jest napisane.
Im bardziej chory tym trudniej toleruje słodkie owoce. Im bardziej słodkie owoce tym trudniej tolerowane (tym łatwiej wywołują zaburzenia zachowania): banany, winogrona, rodzynki. (cukry w nich zawarte działają tak samo i przenikają w głąb organizmu tak samo jak zwykły cukier, słodycze co np. potwierdzają osoby z cukrzycą a DODATKOWO BĘDĄ MOGŁY WYWOŁYWAĆ ALERGIE – opryski gdyż dostarczenie organizmowi do przerobienia cukru z owoców + opryski+konieczność przetrawienia owoców bo najczęściej są jadane surowe to dodatkowa „praca” dla organizmu) Bardziej chorzy nie tolerują również ziemniaków. ( a są tego samego rodzaju : „z psiankowatych co pomidory” a np. uczulenie na pyłki traw i jedzenie pomidorów w okresie pylenia traw daje wysypkę jakoby od pomidorów co dr.Witoszek podaje w książce w tabelach alergii krzyżowych. Jeśli dzieci lubią ziemniaki i im nie szkodzą ważne jest np. dobry sposób i właściwe ich ugotowanie by nie były niedogotowane i jak przeczytałam w jednej z książek kucharskich zalane ciepłą wodą i tak wstawione do gotowania z uwagi na inaczej zachodzące wtedy procesy „ ugotowania się skrobi” w ziemniakach- łatwiej strawialnych dla organizmu. Ziemniaki mogą być nawet jako dodatek jak mój syn ostatnio je zjada ugotowane w mundurkach , z solą jeśli tak spróbujecie je im podać i polubią takie danie.

Przyprawy do smaku sól, pieprz, zioła, curry, papryka, imbir, pietruszka, koperek itp. koncentrat pomidorowy

(*smaki po przejściu na dietę ulegają zmianom jak wielu innych z tego forum wie dlatego może nastąpić po jakimś czasie zmniejszenie zapotrzebowania na słone potrawy i inne smaki.)

A jak w wywiadzie w jęz. polskim podaje dr.Wolfgang Lutz najlepiej zaprzestać używania soli czy innych suplementów i witamin gdyż wszystkie One są dostarczane z pożywieniem i Ja od siebie po raz kolejny powtórzę: żeby nie wiem jak dobre witaminy i minerały najczystsze na świecie z najdalszych zakątków świata sprowadzane nie wchłaniają się tak do organizmu jak rozłożone w pożywieniu przy odpowiedniej dla każdego indywidualnie spożywanego tłuszczu, który lubicie( może być oliwa z oliwek ale gdy organizm poczuje się lepiej może Wam czy dzieciom zmienić się smak również na inny tłuszcz, ten lepszy, dający mniej organizmowi np. wolnych rodników czy innych substancji, które wydali - a frytki raczej trudno usmażyć na oliwie by były smaczne z uwagi na wysokie temperatury wtedy najlepiej zachowują się tłuszcze zwierzęce)

link do wywiadu:

http://www.poradnikdozdro...ad_z_Lutzem.pdf

***

koniec części 2

****

W następnej części od głowy po czubki palców u stóp wymienię objawy wewnętrzne i zewnętrzne z jakimi macie do czynienia u dzieci lub u siebie jakie Mi udało się przez 3 lata zaobserwować.
I może jeszcze uda Mi się zrobić Wam niespodziankę. :)

***

Jeśli za dużo jest w moim komentarzu lub macie pytania proszę o Wasze wiadomości.


Sylwia Kowalska

Anita - Czw Kwi 01, 2010 11:12

Witaj sylwiazłodzi, niezwykle interesujący artykuł napisałaś. Nie zrozumiałam tylko co chciałaś napisać o tych ziemniakach. A propos wody, to znaczy ze obrane ziemniaki trzeba dawać do cieplej czy do zimnej wody? To zdanie nie za bardzo jest dla mnie czytelne.
Jeśli mogę Cie zapytać jeszcze to czy Twoje dziecko dostało autyzmu w związku z przyjęciem jakiejś szczepionki, czy jest to może sprawa wrodzona? Oczywiście jeśli nie masz ochoty o tym mówić to zrozumie.

Nie mam dzieci a także nie znam żadnego autystycznego dziecka ale z niezwykłym zainteresowaniem przeczytałam (a raczej wysłuchałam lektorem) Twoja wypowiedz. Ciesze się ze dzielisz się swoimi przeżyciami i ze pomożesz tym samym innym matkom i im dzieciom. Bardzo jestem wrażliwa na pomoc innym w cierpieniu. Dieta niskowęglowodanowa jest naprawdę super. Myślę wiec ze dużo matek mających problemy (nie tylko takie jak opisane wyżej) zastosuje ta dietę dla swoich dzieci. Powinnaś wklejać ta wypowiedz na wszystkich istniejących forach. Czy tak robisz? Masz taki zamiar? Taka wiedzę należy upowszechniać.
Otworzyły mi się oczy dawno temu przeczytawszy (ale wtedy nie zastosowalam jeszcze) książkę dr.Kwasniewskiego. Niemniej jednak znaczącym przełomem w moim myśleniu była dla mnie znaleziona w antykwariacie we Francji książka dr.Atkinsa. W Polsce jego książki myślę w tamtym czasie były nie znane. Bylo tam szczególnie jedno zdanie które całkowicie otworzyło mi oczy :"Czy należy łączyć częściową "ślepotę" [<tych co wydają się nie zauważać licznych raportów medycznych na role węglowodanów w powstawaniu tuszy i licznych chorób u człowieka, począwszy od publikacji z 1864 roku Williama Bantinga>] z fabrykantami produktów bogatych w węglowodany i ich inwestycjami finansowymi dla licznych instytucji nauczania o dietetyce ?".*

Stosowałam dietę dr.Atkinsa (ale bardzo krotko...).
Obecnie stosuje dietę optymalną, ale nie znasz mnie bo nie miałam dotychczas w zasadzie kontaktu z optymalnymi. Pozdrawiam Cie i życzę Ci dalszych sukcesów w życiu i dużo zdrowia dla Twojego dziecka.

*"La Revoution dietetique dr.Atkins"Editions Buchet/Chastel 1975 - str.13

sylwiazłodzi - Czw Kwi 01, 2010 22:53

Postaram się pisać tak by lektor mógł Ci to dobrze odczytać.
Ziemniaki obrane wkładamy do ciepłej wody i gotujemy. Przeczytałam o tym w książce kucharskiej z przepisami na różne dania z ziemniaków. Chodzi podobno o skrobię w nich zawartą by była jak najlepiej przyswajalna do organizmu. Ale raczej nie powinno się jeść codziennie ziemniaków, jak również na tym forum inni o tym wspominają właśnie ze względu na tę skrobię. Temat skrobia to jeden z mitów,nie jest potrzebna naszym jelitom.

Co do autyzmu mojego syna to autyzmu od urodzenia jeszcze się nie stwierdza. Rzadko rodzice wiedzą o tym, że mogą nie zgodzić się na szczepienie już przy urodzeniu dziecka. Ja urodziłam syna 7 lat temu, wtedy o tym nie wiedziałam. Syn mając 2 tygodnie trafił do szpitala z infekcją dróg moczowych gdzie był leczony antybiotykami.Potem do 9 miesiąca miał kolki. Potem infekcje , przy leczeniu których oprócz antybiotyków też był podawany lek Debridat, który jest na przykład na zespół jelita drażliwego i inne problemy z jelitami. Ale wtedy nie potrafiliśmy tego połączyć wszystkiego w taki sposób by pomyśleć, że to nie są zwykłe infekcje tylko należy zmienić sposób odżywiania. A ze względu na cesarskie cięcie od urodzenia syn pił mleko sztuczne. Wykupiliśmy mu dodatkowo szczepionkę trzy w jednym-różyczka, ospa, świnka. Mówił już dwa słowa a potem nie mówił żadnego. Ale niestety nie mamy dowodów czy to po szczepionce, czy nałożyły się wszystkie sprawy. Bo jeszcze stwierdzono u niego naczyniaka w stopie limfatycznego ( jak określają lekarze pewną formę raka). Ta stopa była leczona zastrzykami specjalnym roztworem dzięki, któremu naczyniak miał się cofnąć. Syn był jednym z najmłodszych dzieci jakie były leczone w szpitalu, do którego trafiliśmy i jest dobrze, naczyniak w corocznych badaniach zanika coraz bardziej.

Co do Twojego pytania o pisaniu o moich doświadczeniach na forach- tak piszę. Od 3 lat, kiedy zaczęłam u Bartka dietę zaczęłam to opisywać bo z jednej strony potrzebowałam pomocy by się wszystkiego nauczyć a z drugiej chciałam to stworzyć by było dla innych, następnych. Ale inni muszą sami zdecydować.

Dziękuję Anita za zainteresowanie.

sylwiazłodzi - Wto Kwi 06, 2010 22:13

Objawy "chorób"zewnętrzne i wewnętrzne organizmu niektóre z nich często uznajemy sami jako coś "prawie normalnego".


Uwaga! tam gdzie piszę- inne niewymienione - oznacza, że nie przechodziłam ani Ja, ani mój syn lub ktoś z mojej rodziny choroby, której nie wymieniłam , a których można by wymienić jeszcze dużo do każdej części ciała

GŁOWA

*włosy - wypadanie, suche lub tłuste, łupież, u dzieci :łupież, krosty czy coś na kształt tzw. ciemieniuchy ale u dziecka 3,5 rocznego.

*czoło, nos, uszy, twarz - chore zatoki, katar lub zbytnia suchość w nosie, nadwrażliwość lub niedowrażliwość na zapachy, kaszel, zbytnie wysuszenie gardła, swędzenie uszu, , szumy uszne, nadwrażliwość lub niedowrażliwość słuchowa, zatykanie się uszu tzw. korkami z ich wydzieliny, łzawienie oczu, suchość oka ( np. gdy wpadnie nam coś do oka trudniej oko się oczyszcza), cieknący nos ale nie katar, spływanie wydzieliny po gardle,problemy ze wzrokiem od tzw. plamek przed oczami aż do wad wzroku ( inne niewymienione), trądzik skóry twarzy, cera zbyt sucha lub tłusta, popękane, spierzchnięte usta, inne wykwity skórne na skórze twarzy , koło ust, etc. tzw. ropa w kącikach oczu, czerwone dolne spojówki oczu, worki pod oczami,

*język i okolice - uczucie drętwienia języka lub jego części, np. tzw. zajady i inne wykwity na języku i okolicy, naloty na języku, nadwrażliwość lub niedowrażliwość języka, podniebienia na smaki (np. gdy herbata przestaje smakować), nieprzyjemny zapach z ust związany np. z zębami choć może być też objaw chorego żołądka ale o tym w części dotyczącej niższym partiom ciała), czkawka, odbijanie, np. nalot, który niektórzy potocznie nazywają objawem kandydozy czy rozrostu ogólnie grzybicy ( inne niewymienione)

zęby - wrażliwość na gorące, słodkie, zimne, kwaśne pokarmy i napoje etc. ,krwawiące lub opuchnięte dziąsła, inne zmiany w dziąsłach, skłonność do próchnicy zębów, zbierania się ropy koło zębów w dziąsłach, psucie się ósemek i konieczność wyrwania ich z późniejszymi powikłaniami ropnymi, (inne niewymienione)


c.d.n.

___

Przepraszam ale spisując już tylko to uznałam, że aby to wszystko wymienić w odniesieniu do całego ciała muszę poświęcić na to więcej czasu i za jednym razem nie wystarczy Mi czasu, który mogę na to obecnie poświęcić. Będzie ciąg dalszy.

Sylwia Kowalska
___

Molka - Czw Kwi 29, 2010 12:50

http://www.kciuk.pl/Ojcos...-autyzmu-l13885
sylwiazłodzi - Pią Kwi 30, 2010 10:36

Molka , dzięki ale ten artykuł dla Mnie nic nie wnosi wręcz przeciwnie, dziwię się, bo same pogrubienia autorki artykułu dają do myślenia. Zawsze jak naukowcom coś wychodzi ale nie chcą by im udowadniać, że istnieją też inne badania przeczące danej tezie to mówią, że potrzeba jeszcze wielu badań.

A jaki był wiek matki tych starszych ojców? Skąd wysnuli badacze wniosek, że wiek matki nie ma znaczenia jeśli były młodsze, starsze ? etc. Ten artykuł w stosunku do całego badania jest jak główka od szpilki. Nie mam nawet do czego się odnieść bo nawet nie składa się na kilka stron opisu : tezy, badań i założeń.

Mnie nadal nie wierzą, że dieta, którą opisuję przynosi takie efekty , ale piszę bo chcę to opisywać. Przestałam to robić dla kogoś, robię to dla siebie. A wyrażając moje zdanie: lepiej by uświadomili tym ojcom zanim zechcą mieć dzieci by zmienili tryb życia by dziecko zostało stworzone i urodzone w lepszych warunkach biologicznych, z silniejszymi genami z plemników i do tego matka mogłaby postąpić tak samo zadbać o siebie i swój organizm. I już.

sylwiazłodzi - Nie Maj 16, 2010 21:01

Ciekawe fragmenty łączące różne badania i różne obserwacje z autyzmem wg Mnie godne poznania , a jeśli Wy wiecie coś więcej proszę o komentarze.


znalazłam o autyzmie i węglowodanach:
cyt:
"N. Miladi uznaje choroby metaboliczne (nieprawidłowości w syntezie puryn, w metabolizmie węglowodanów) za przypuszczalną przyczynę autyzmu, ze wskazaniem na fenyloketonurię, która mimo prowadzanych testów przesiewowych może pozostać nie wykryta."

link:http://www.autyzm-gorzow.org/index.php?option=com_content&view=article&id=12&Itemid=11

i inny fragment z innego artykułu, który potwierdzam z osobistych obserwacji syna sprzed kliku lat gdy zaczynał dietę szczególnie mocno nadpobudliwość była widoczna po słodyczach:

cyt: "7. Po spożyciu słodyczy czy węglowodanów –nadpobudliwość przez 15 –20 minut, przechodzące w senność (szczególnie widoczne u bardzo małych dzieci)."


jest tu również fragment, który mnie wprawił w zdziwienie, czy naprawdę nauka uznaje, że wołowina i cielęcina są podobnym białkiem krowim jak mleko krowie i są alergenne? :

cyt: "Kilka miesięcy później, po wystąpieniu wysypki na całym ciele dziecka, wyeliminowaliśmy z diety [br]esztki białka krowiego (wołowina, cielęcina)[/b], co spowodowało także gojenie się nieładnie wyglądającej skazy na przegubie lewej rączki, gdzie skóra – warstwa po warstwie złuszczała się odsłaniając jasnoczerwone wnętrze."

i tutaj znów pojawia się informacja o skrobi ziemniaczanej, o której w wielu opisach diety dla autystów nie znalazłam (czytając o odpowiednim gotowaniu ziemniaków i ich przechowywaniu i chorobach ma sens porada dr.Ewy Bednarczyk-Witoszek nt. niejedzenia ziemniaków codziennie) jest też o zarazie ziemniaczanej w kontekście uszkodzeń mózgu:

cyt : "Z pracy dr Reginy Schoental/Cancer Research, lipiec 1979/ dowiedzieliśmy się, że metabolity niektórych pleśni powodują u zwierząt doświadczalnych uszkodzenia układu sercowo–naczyniowego i zawały serca. Z badań współczesnych /np. prof. Renwicka z Londynu/wiemy, że tzw. zaraza ziemniaczana wytwarza mykotoksyny silnie uszkadzające mózg: w Belfaście, gdzie zaraza ziemniaczana występuje znacznie częściej niż w innych regionach Irlandii 7-krotnie częściej rodzą się dzieci z najcięższą z anomalii, jaką jest bezmózgowie. "


link działa u mnie bez konieczności logowania jako kopia z pamięci google:

akson.org/x.pro/ModArticles/ShowArticle/518/


strona google do poszukania i odczytania tego artykułu wygląda tak:!!!!

http://www.google.pl/sear...Szukaj+w+Google



Cały tekst artykułu z ostatniego linku poniżej wklejam:

Artykuł

Infekcja Candidą albicans jako przyczyna autyzmu - opis przypadku.
Źródło: Ewa Szmytkowska; W: Dziecko Autystyczne, XIV Ogólnokrajowy Dzień Rehabilitacji Dziecka, Wrocław 1990; Wydawnic


W ostatnich latach coraz częściej zauważa się, że liczne zakażenia są wywołane nie tylko przez bakterie i wirusy, ale także przez drożdżaki lub grzyby drożdżopodobne.

Z pracy dr Reginy Schoental/Cancer Research, lipiec 1979/ dowiedzieliśmy się, że metabolity niektórych pleśni powodują u zwierząt doświadczalnych uszkodzenia układu sercowo–naczyniowego i zawały serca. Z badań współczesnych /np. prof. Renwicka z Londynu/wiemy, że tzw. zaraza ziemniaczana wytwarza mykotoksyny silnie uszkadzające mózg: w Belfaście, gdzie zaraza ziemniaczana występuje znacznie częściej niż w innych regionach Irlandii 7-krotnie częściej rodzą się dzieci z najcięższą z anomalii, jaką jest bezmózgowie. Także powszechnie znana pod postacią pleśniawek u niemowląt Candida albicans jest zdolna do produkowania toksyn, które w sprzyjających warunkach mogą powodować trwałe zniszczenie systemu obronnego organizmu i atakować mózg.



Według amerykańskich danych przypuszcza się, że około 5 –10% autystycznych dzieci, tych, które były poddawane leczeniu antybiotykami, były we wczesnym wieku narażone na działanie promieni X lub jakąkolwiek terapię lekową, czy na zanieczyszczające środowisko toksyczne substancje niszczące odporność organizmu, jest faktycznie niepokojonych przez infekcję Candidą albicans, a ich zachowanie będzie poprawiać się, gdy zastosuje się odpowiednie leczenie przeciwgrzybiczne. W USA, dzięki Los Angeles Times /25.09.1983/ rozgłos uzyskał przypadek Duffy Mayo. Ten chłopiec, dwukrotnie diagnozowany jako autystyczny, świetnie rozwijał się do 3 ½ roku życia, by potem, po infekcji uszu i po podanych antybiotykach nastąpił regres. Matka, szukając ratunku u lekarzy, szczęśliwie trafiła do alergologa Alaina Lewina, który stwierdził, że system immunologiczny chłopca był wielokrotnie uszkadzany. Fakt, że Duffy był leczony antybiotykami skłonił go do przypuszczenia, że ma do czynienia z szczególnie ostrym przypadkiem kandydozy. Leczenie i stosowanie specjalnej diety dało cudowny efekt i dziś Duffy jest żywym, wspaniale rozwiniętym dzieckiem z niewielkimi pozostałościami autyzmu.

Na prośbę wielu rodziców Gianna Mayo – matka Duffiego zebrała i spisała objawy pacjentów z Candidą.



Oto one:

1. Leczenia antybiotykami w bardzo wczesnym wieku przez dłuższy okres.
2. Zatwardzenia, wzdęcia, biegunka, albo kombinacja tych trzech symptomów, szczególnie z biegunką mającą bardzo pieniste, śmierdzące stolce z kawałkami nie strawionego pożywienia.
3. Łaknienie węglowodanów, słodyczy, serów, chleba, albo unikanie kwaśnego pożywienia czy normalnych warzyw i białek.
4. Obrzęk na rękach, twarzy, stopach; także klasyczne alergiczne „podbite oczy” (ciemne obwódki pod oczami).
5. Zapach podobny do acetonu z ust, albo pleśniowy zapach zarówno z ust jak i z całego ciała. Także –wymioty z nie strawionym jedzeniem o takim zapachu.
6. Skłonności do opryszczki z towarzyszącą gorączką i kilkoma (nielicznymi) pęcherzykami (2–3 razy w roku) –jednocześnie pogorszenie zachowania i innych objawów.
7. Po spożyciu słodyczy czy węglowodanów –nadpobudliwość przez 15 –20 minut, przechodzące w senność (szczególnie widoczne u bardzo małych dzieci).
8. Zachowanie i inne objawy poprawiają się przy zmianie klimatu na suchy i ciepły. Pogorszenie –przy deszczu.
9. Powtarzające się infekcje ucha i górnych dróg oddechowych.
10. Ataki „pijackiej” euforii, dziwne zachowanie, nieodpowiedni śmiech, chwiejność przy chodzeniu, zaburzona równowaga i koordynacja ruchów.

Podobne przypadki u autystycznych dzieci opisuje w swojej książce „The Yeats Connection” William Crook –znany pediatra –alergolog z Knoxwill w Tenessi (USA).

Kiedy dwa lata temu po raz pierwszy usłyszałam o szczególnej toksyczności metabolitów Candidy albicans nie mogłam jeszcze przypuszczać, że także mój autystyczny synek –Mateusz –jest jedną z jej ofiar.



Mateusz od wczesnego niemowlęcia cierpiał na zaburzenie gastryczne. Badania laboratoryjne nie wykazywały na zakażenie bakteryjne, a leczenie różnymi środkami, także dużymi dawkami antybiotyków, nie dawały pożądanego efektu: biegunki wracały i wyniszczały organizm, który stawał się bardziej podatny na różne dziecięce infekcje. Mimo to chłopiec rozwijał się całkowicie poprawnie: siedział w wieku 7 miesięcy, chodził w wieku 1 roku, w wieku 10 miesięcy bawił się w kosi –kosi łapci, machał rączką „pa-pa” na dowidzenia, uśmiechał się i nawiązywał kontakt wzrokowy. Stopniowo jednak, w drugim roku życia, jego zachowanie zaczęło budzić niepokój: dziecko płakało bez wyraźnej przyczyny i trudno je było uspokoić, nie reagowało na swoje imię i polecenia, wzrastało jego pobudzenie ruchowe. Przy kolejnej i znów przewlekłej biegunce lekarz zdecydował o kompleksowym przebadaniu Mateusza w szpitalu. Stwierdzono tam, że przyczyną biegunek jest zespół złego wchłaniania, spowodowany, jak wówczas sądzono, infekcją dróg moczowych. Nadal nie ustalono przyczyny dramatycznego zachowania Mateuszka. Dramatycznego na tyle, że personel szpitala początkowo przypuszczał, że to przypadek głuchoty, a gdy badania laryngologiczne wykluczyły tę ewentualność –że ma do czynienia ze schizofrenią dziecięcą. Mateusz miał wtedy dwa lata. Czas, który działał na jego niekorzyść, nic nie zmieniał. Wracały biegunki, wchłanianie, mimo rygorystycznie przestrzeganej diety bezglutenowej i bezlaktozowej, było na tyle wadliwe, że różne dawki witaminy D3 nie przeciwdziałały zmianom krzywiczym w kościach klatki piersiowej. Wzrastała nadpobudliwość.



Konsekwentna dieta bezglutenowa i bezmleczna wpłynęła korzystnie na zmiany skórne: ustąpił rumień pieluszkowy, dolegliwe i trwałe odparzenia pośladków, pierwszy, jak się dowiedziałam po latach, objaw kandydozy, na który wówczas żaden z lekarzy nie zwrócił uwagi.



Kilka miesięcy później, po wystąpieniu wysypki na całym ciele dziecka, wyeliminowaliśmy z diety resztki białka krowiego (wołowina, cielęcina), co spowodowało także gojenie się nieładnie wyglądającej skazy na przegubie lewej rączki, gdzie skóra – warstwa po warstwie złuszczała się odsłaniając jasnoczerwone wnętrze. Ostatnie skórne zmiany jakie pozostały do dziś, choć bardzo złagodzone przez kurację antygrzybiczą, to blade, lekko wypukłe grudki, kiedyś gęsto rozsiane na wysokości mostka, pod pachami i na rączkach.

Pierwsza prowokacja białkiem krowim przeprowadzona gdy chłopiec miał 4 lata pokazała, że rezygnacja z diety jest niekorzystna. Mateusz dostawał po jednej łyżeczce twarożku przez 5 dni i w tym czasie hiperaktywność jego wzrastała do tego stopnia, że biegał, krzyczał i rozbijał się o ściany mieszkania: tak, jakby miał w piersi dynamit, który za chwilę musi eksplodować. Piątego dnia dołączyła się najdłuższa i najtrudniejsza biegunka z jaką przyszło nam się zmagać. Trwała 4 miesiące i była leczona, bez rezultatu, wszystkimi możliwymi środkami farmakologicznymi, łącznie z antybiotykami, a została zatrzymana dużymi dawkami flory bakteryjnej i pankreatyny.



Nie wiedziałam wtedy, a lekarz specjalista nie skojarzył faktów, że flora bakteryjna skuteczne konkuruje w przewodzie pokarmowym z Candidą albicans i jest używana jako środek wspomagający leczenie kandydozy.

Jak widać, zespół objawów Mateusza nie odpowiada w pełni zebranym przez matkę Duffiego. Przypuszczenie o grzybiczym podłożu autyzmu i ZZW Mateusza nasunął nam dopiero kwestionariusz diagnostyczny przygotowany przez Institut for Child Behaviour Research z San Diego (USA).



Oto zasadnicze pytania tego kwestionariusza:



5/ Czy dziecko było niepokojone przez pleśniaki?

odpowiedź: -Tak-

6/ Czy cierpiało z powodu kolki jelitowej w niemowlęctwie?

-Tak-

7/ Czy cierpiało na rumień pieluszkowy?

-Tak-

8/ Czy zachowywało się gorzej w deszczowe dni albo w wilgotnych ciemnych miejscach?

-Tak-

9/ Czy cierpiało na grzybicę skóry i paznokci?

-Nie-

10/ Czy był niepokojony przez pokrzywki, wysypki, odparzenia, swędzenia lub miał inne skórne problemy?

-Tak-

11/ czy dziecko przechodziło przez infekcję ucha lub inne choroby, leczone antybiotykami?

-Tak-



Mateusz chorował kilkakrotnie na zapalenie uszu, 1x – płuc, wielokrotnie na infekcję górnych dróg oddechowych. Dostał antybiotyki po raz pierwszy jako półroczne dziecko i w przeciągu roku dostawał kolejno: Penicylinę, Polbicylinę, Colistin, Gentamecynę, Vibramecynę, Erytromecynę i Ampicylinę (dane wypisane z karty w poradni pediatrycznej).



12/ Ważne: Czy autyzm pojawił się u dziecka niedługo po kuracji antybiotykowej?

- Biorąc pod uwagę pierwsze poważniejsze kłopoty z zachowaniem, jako symptomy autyzmu - Tak-

13/ Czy dziecko miało problemy gastryczne? Zaparcia?

- Dopiero w piątym roku życia, po prowokacji glutenem

Biegunki?

-Tak-

14/ Czy dziecko reagowało zachowaniem na dziwne zapachy, takie jak benzyna, farby, środki czyszczące?

-Nie-

15/ Czy dziecko ma duże łaknienie cukru i skrobi?

-Tak-

16/ Jakiego pożywienia dziecko łaknie najbardziej?

-Pisząc o sześcioletnim Mateuszu wymieniłam: biszkopt bezglutenowy i suchy ugotowany ryż –ostatnie z pokarmów w jego diecie zawierające odżywkę dla Candidy.

17/ Czy dziecko było narażone na ospę wietrzną przed prawdopodobnym początkiem infekcji Candidą?

-Nie-



Dalszym krokiem w diagnozowaniu Mateusza pod kątem kandydozy były analizy laboratoryjne: ilościowe posiewy kału wykazywały poziom 108 Candidy albicans. Lekarze uznali to za znamię ostrej infekcji i przystąpiliśmy do następnej, najważniejszej fazy: do leczenia, które przeprowadzono pod ścisłą kontrolą pani dr Elżbiety Mazur, ordynatora oddziału pediatrycznego Szpitala Morskiego w Gdyni Redłowie.

Muszę podkreślić, że Mateusz jest pierwszym w Polsce przypadkiem dziecka, u którego leczono infekcję Candidy albicans licząc na poprawę autystycznego zachowania. Zachodziła obawa, czy przyzwyczajony do toksycznych metabolitów Candidy organizm dziecka nie zareaguje reakcją wstrząsową: stąd przez pierwsze dni kuracji lek był podawany w szpitalu, gdzie pozostawaliśmy przez 2 –3 godzin. Mateusz otrzymywał Nizoral w dawce 1x dziennie po 100 mg (1/2 tabletki) przez okres 8 miesięcy, a następnie – po stwierdzeniu, że poziom Candidy zmniejszył się do 104 –po 50 mg dziennie – przez 2 miesiące.



Obok leczenia farmakologicznego konieczne było bardzo skrupulatne przestrzeganie diety. Do ograniczeń, które obowiązują Mateusza od drugiego roku życia, tj. diety bez glutenu i bez białka krowiego doszło bardzo ważne wykluczenie spożycia cukru, a także glukozy i miodu. Przez pierwsze 6 tygodni kuracji wyłączyliśmy z diety także owoce.



Leczenie dietetyczne jest bardzo ważnym czynnikiem walki z Candidą albicans, która jak wszystkie drożdże zasila się cukrem i skrobią. Zatem, aby nie powodować jej wzrostu, zachodzi konieczność wyeliminowania z pożywienia pacjenta wszelkich cukrów: sacharozy (cukier buraczany, miód), fruktozy (owoce), laktozy (mleko i jego produkty). Wykluczyć trzeba także wszystkie produkty zawierające gluten (a więc produkowane z pszenicy, żyta, jęczmienia i owsa), oraz artykuły poddawane przed spożyciem wędzeniu, suszeniu, konserwowaniu, czy kwaszeniu, gdyż podczas tych procesów gromadzą się pleśnie.



Mateusz bardzo dzielnie znosił ograniczenia.



Początkowo codziennie, a potem raz w tygodniu zjawialiśmy się w szpitalu, gdzie pani doktor badała dziecko, szczególną uwagę zwracając na stan wątroby (Nizoral może uszkodzić ten organ). Co dwa tygodnie przeprowadzano badania krwi, także uwzględniając próby wątrobowe. Poza pewnym niepokojem dziecka w pierwsze dwie noce po podaniu leku i kilkudniowej biegunce w połowie leczenia, żadnych ubocznych działań podawania Mateuszowi Nizoralu nie stwierdzono.

Obecnie w stolcach dziecka nie odnotowuje się obecności Candidy. Skończyły się też tak uciążliwe biegunki, towarzyszące mu przez wiele lat.



Mateusz znacznie poprawił swoje zachowanie. Nadzwyczajny postęp nastąpił w sferze koncentracji uwagi, rozumienia mowy, kontaktu wzrokowego, kontaktów społecznych. Działania dziecka zaczęła cechować większa elastyczność –samorzutnie zrezygnował z kilku trudnych do przełamania przyzwyczajeń. Zaczął interesować się światem ożywionym –przedtem widział tylko przedmioty: Gdy rok temu, podczas spaceru w ZOO ucieszył go jedynie widok narzędzi do porządkowania terenu, to obecnie uwagę jego absorbowały przede wszystkim ptaki i zwierzęta.

Dopiero podczas leczenia zaczął czynić próby kontaktowania się z innymi dziećmi (przedtem ich nie zauważał), chętnie przebywa w towarzystwie swoich braci i ich kolegów. Stał się czuły i spragniony pieszczot.



Chociaż nadal łatwiej komunikować mu się bezsłownie, stara się coraz częściej używać słów. Niedawno po raz pierwszy powiedział „mama”. Coraz chętniej reaguje na proste polecenia i niewątpliwie stał się bardziej podatny na działania edukacyjne. Znacznie zmniejszyło się jego pobudzenie ruchowe. Tempo, w jakim zaczął nadrabiać zaległości zdaje się dawać nam nadzieję, że stan dziecka nadal będzie się poprawiał.

Leczenie Nizoralem skończyliśmy 22 marca 1990 roku. W tej chwili jedynym środkiem leczniczym jest dieta, która ma, przypuszczam, ogromne znaczenie nie tylko dla Mateusza, ale dla wielu dzieci autystycznych.



Bibliografia

- Aleksandrowicz J., Duda H.: U progu medycyny jutra, Warszawa 1989, PZWL.

- Crook W.G.: The Yeats Connection, New York 1986.

- Campbell D.G.: The Cruel trick that nature played on young Duffy Mayo, Los Angeles Times 1983.09.25.

- Rimland B.: Candida –caused autism?, Autism Research Review International, 1988 nr 2.


***

Sylwia Kowalska

Witold Jarmolowicz - Pon Maj 17, 2010 07:22

Pani Sylwio,
Cieszę się, że zdecydowała Pani umieścić te informacje na forum.
To bardzo kompetenty opis, który pomoże innym matkom.

Generalnie od lat 20-tych w uszkodzeniach neurologicznych zalecana jest dieta ketogenna.
Czy Mateusz znajduje się w stanie ketozy, czy może wystarcza tylko ograniczenie węglowodanów oraz wyeliminowanie szkodliwych produktów nie powodujące ketozy?
JW

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Wto Maj 18, 2010 00:48

wołowinę i cielęcinę tylko przez 1 miesiąc traktuję jak inne mleczne (gdy są mniej nasilone problemy), potem już nie.
W ciężkich autyzmach i padaczkach (też)często widuję nietolerancję ziemniaków.
Co do Candida alb. mam zdanie jak do wirusów i bakterii. Jeżeli jestesmy "szczelni" to nie namnazaja się w oszałamiajacym tempie. Chore wyściółki=zezwalamy na namnażanie sie ich w naszym organizmie.

Cordoba_2004 - Wto Maj 18, 2010 19:36

ja bym dołoży do tej diety soki z surowych warzyw
i zioła

sylwiazłodzi - Nie Maj 23, 2010 14:55

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Pani Sylwio,
Cieszę się, że zdecydowała Pani umieścić te informacje na forum.
To bardzo kompetenty opis, który pomoże innym matkom.

Generalnie od lat 20-tych w uszkodzeniach neurologicznych zalecana jest dieta ketogenna.
Czy Mateusz znajduje się w stanie ketozy, czy może wystarcza tylko ograniczenie węglowodanów oraz wyeliminowanie szkodliwych produktów nie powodujące ketozy?
JW


Jeśli chodzi o artykuł o Mateuszu to nie wiem, to artykuł przeze Mnie cytowany tak jak podałam w linku do jego źródła. Jeśli jest coś niezrozumiałe to przepraszam za niezrozumiały tekst. Zaraz Go wyedytuję jeszcze raz.

Sylwia Kowalska

sylwiazłodzi - Nie Maj 23, 2010 15:29

Cordoba_2004 napisał/a:
ja bym dołoży do tej diety soki z surowych warzyw
i zioła
Cordoba te warzywa dodałbyś do diety opisywanego w artykule Mateusza czy mojego syna Bartka?

Cordoba soki z surowych warzyw, surowe warzywa, soki zrobione samemu byłyby lepsze niż te kupne bo trzeba by czytać etykiety: czym słodzą bo substancji słodzących do wyboru do koloru. A zawsze trzeba brać pod uwagę, że wg przepisów jeśli w soku jest substancji słodzącej jakiś mały procent, którego nie trzeba podawać to producent nie ma obowiązku tego robić. Przykładu nie znam z produkcji soków ale ostatnio czytałam o teście konsumenckim kostek rosołowych, bulionowych różnych firm i np. okazało się, że ponieważ nie ma określonej ilości ile ma być w takiej kostce tego wywaru np. z kury czy wołowiny to po zbadaniu okazało się, że jest Go zaledwie w 100% różnych składników tylko 1,5 %.


Nowy etap mojego syna Bartka , który mogę opisać bo już drobną obserwację poczyniłam to :

ETAP BEZ OWOCÓW

W tej chwili mój syn Bartek jest na etapie BEZ OWOCÓW! Je ogórki zielone, ziemniaki pod różną postacią, marchewkę, kaszę gryczaną, sok Kubuś - 1 butelka dziennie co jakiś czas. Inne węglowodany: np. prażynki ziemniaczane, chipsy Lays , chrupki kukurydziane,popcorn robiony przez mnie z ziaren kukurydzy na smalcu, trochę "gorsze" słodkości np. w sobotę: lody Grycana, gorzka czekolada Wedla. ( podaję jakich firm bo takie wybieram i obserwowałam wiele razy, że akurat te na mojego syna działają "lepiej" niż innych firm. Mniej substancji polepszających smak w czipsach, lody z największą zawartością tłuszczu w śmietanie, prażynki ziemniaczane tylko z solą ale firmy nie pamiętam są po prostu takie w sklepie obok mojego domu do kupienia.)

NAJWAŻNIEJSZE CO MOŻNA ZAUWAŻYĆ : Bartkowi w tym czasie nie zdarzyło się po całej nocy zmoczyć się do łóżka po przebudzeniu. Ma niestety takie przyzwyczajenie, że jeśli obudzi się rano to nie chce wstać i iść do łazienki ale jeśli bardzo chce to moczy łóżko. W trakcie okresu kiedy jest bez owoców codziennie potrafił wytrzymać. Tylko w dni następne po dniach gdy dostał banany ( 1 przypadek) i serek homogenizowany ( 2 przypadek) łózko było zmoczone. W pozostałe dni nawet jeśli to była sobota czy niedziela i już się obudził potrafił wytrzymać i kiedy Go wołaliśmy wstać i dopiero w łazience po całej nocy się załatwić. Z innych obserwacji: jeśli w obecnych dniach gdy nie dostaje owoców dostanie gorzkiej czekolady, chrupki kukurydziane albo loda czy czipsy do jedzenia jego skora nie reaguje wysypką w okolicach odbytu na obu pośladkach czy swędzeniem skóry na plecach. w dłuższym czasie chciałbym zaobserwować zmiany jeśli się uda zmian jego naczyniaka na stopie oraz podobnego na plecach, które jest jednak niezdiagnozowane. Ale to jest do obserwacji przez czas wakacji albo i dłużej, jak zauważę zmiany to napiszę.


****


Sylwia Kowalska

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Sob Maj 29, 2010 08:25

Są "lepsze" owoce (arbuz, nektarynka/brzoskwinia) i "gorsze" (banany, winogrona, owoce suszone). Nie musimy owoców jeść codziennie. Sami sprawdzajmy co nam służy i w jakiej ilości.
Waldek B - Sob Maj 29, 2010 10:35

A leśne jagodowe i borówki? To są chyba znakomite opcje.

Z tego co tu piszecie wychodzi coś dziwnego. Mianowicie, że owoce są gorsze od ziemniaków.

A próbowałyście zastosować etap bez ziemniaków? I zamiast nich węgle w postaci warzyw i dzikich jagodowych. Ciekawe czy efekty nie byłyby jeszcze lepsze.

sylwiazłodzi - Sob Maj 29, 2010 15:02

Waldek, Ja tylko sygnalizuję, mój syn nie je codziennie ziemniaków ale owoce jadł codziennie. Chciałam zobaczyć różnicę bez owoców. A ponieważ czytam aktualnie i czytałam wcześniej książki z zakresu medycyny chińskiej to byłam ciekawa jak zareaguje. A muszę się poruszać póki co w tych potrawach, które mój syn lubi i chce zjeść. Napisałam to też dlatego, że większości rodzicom nie mieści się w głowie by dziecku nie dawać owoców codziennie. Rozwinę to wieczorem.
Hannibal - Sob Maj 29, 2010 15:09

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
i "gorsze" (banany, winogrona, owoce suszone). Nie musimy owoców jeść codziennie. Sami sprawdzajmy co nam służy i w jakiej ilości.

No banany to akurat zaliczam do tych lepszych owoców - świetnie się trawią, są smaczne. Z surowym masłem są fajowe.
Suszone-wędzone polskie śliwki węgierki są zimą bardzo dobrą opcją - z masłem komponują się bardzo dobrze, choć można i same.
Jeśli chodzi o mus jedzenia owoców codziennie to oczywiście, że go nie ma, no ale jeśli chcemy jadać codziennie należyte ilości węgli to skreślając owoce zostaje tylko miód. No bo jadalne warzywa są raczej bardzo ubogie w węgle - np. 0,5 kg szparagów ma tylko 11 g węgli.

_flo - Sob Maj 29, 2010 18:38

Moj najnowszy guru - Robb Wolf :D ... twierdzi, ze fruktoza tez moze byc dla niektorych problematyczna, i uszkadzac oraz podrazniac "GI tract", czyli jelitkowo. I tym samym powodowac zapalenie. Wiec w tym sensie niekoniecznie jest paleo.
Podobnie Stephan (wholehealth blog), ale on jest troche tendencyjny z uwagi na wyznawane Westonowskie idealy.
W kazdym razie, ktos z IBD moze odczuc roznice.

Hannibal - Sob Maj 29, 2010 19:39

_flo napisał/a:
W kazdym razie, ktos z IBD moze odczuc roznice.

Z IBD odczuwają korzyść po eliminacji węgli złożonych z neolitycznych produktów na rzecz owoców i miodu. "Breaking the vicious cycle" Elaine Gottschall się kłania. :)

_flo - Sob Maj 29, 2010 19:43

"neolityczny", "paleo" - co to w ogole znaczy? :hihi:
Groszek nie jest paleo, a spisuje sie jak marzenie.
Albo cos powoduje zapalenie, albo nie.

M i T - Sob Maj 29, 2010 19:49

_flo napisał/a:
Albo cos powoduje zapalenie, albo nie.


No w przypadku IBD to "coś" to nie koniecznie żarcie.

Marishka

Hannibal - Sob Maj 29, 2010 19:50

_flo napisał/a:
"neolityczny", "paleo" - co to w ogole znaczy? :hihi:
Groszek nie jest paleo, a spisuje sie jak marzenie.
Albo cos powoduje zapalenie, albo nie.

Chyba nie zrozumiałaś mojego postu.
Groszku nie uważam za neolityczny produkt.
Zapalenie powodują kasze, ziemniaki i inne produkty bogate w węgle złożone, które mają tendencję do gnicia w jelitach.

_flo - Sob Maj 29, 2010 19:56

No dobrze, ale zostawiajac kasze i cala reszte na boku, informuje zainsteresowanych, ze fruktoza zostala rozpoznana jako czynnik drazniacy rowniez. I o tym byl moj post.

Poza tym, Robb odnotowal, ze normalnie nie moze spozywac na przyklad zbyt duzo weglowodanow zlozonych dzien po dniu, bo natychmiast ma przykre dolegliwosci, za to na wakacjach, jak spi po 10h dziennie i ogolnie jest zrelaksowany, nic takiego mu sie nie przydarza.

sylwiazłodzi - Sob Maj 29, 2010 20:00

Wyjaśnienie dlaczego robię teraz etap bez owoców odnosząc się do waszych postów : Pani Ewy, Waldka, Hannibala, flo.


Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Są "lepsze" owoce (arbuz, nektarynka/brzoskwinia) i "gorsze" (banany, winogrona, owoce suszone). Nie musimy owoców jeść codziennie. Sami sprawdzajmy co nam służy i w jakiej ilości.


Pani Ewo przede wszystkim dla innych czytających muszę napisać, że ten etap bez owoców to już nie jest Pani porada tylko moje dalsze "ulepszanie". nie chciałabym by kto za chwilę napisał, że poza moimi dziwnymi pomysłami jeszcze Pani odradza jeść owoce.

No, właśnie nie musimy jeść owoców codziennie a zanim Bartek zaczął ten etap bez owoców jadł je wcześniej codziennie. Były zawsze kupowane. Nie było takiego momentu by nie zjadł choć jednego jabłka a zawsze było to więcej. Kiedyś zacytowałam artykuł Lutza , który jest zamieszczony na dobradieta pt. "4 lata bez węglowodanów" i przez dłuższy czas myślałam o wypowiedziach dr.Lutza oraz o wiedzy jaką mam z jednej z ostatnich pozycji książkowych jaką czytam " Między niebem a ziemia. Przewodnik po medycynie chińskiej" oraz wszystko co udało mi się nauczyć i dowiedzieć o badaniach nad autyzmem czy epilepsją zahaczające o badania fal mózgowych, oddziaływania hormonów na mózg, organizm. To co pisze dr.Lutz w książce "Życie bez pieczywa" o cukrzykach, że u niektórych nawet 1,5 roku trwało przywracanie do normy reakcji poziomu cukru na węgle.

A dziś nawet obejrzałam film, w którym pokazywano naukowców interesujących się mózgiem i jakie są jego reakcje np. u sióstr podczas głębokiej modlitwy albo u ludzi, którzy przeżywając śmierć kliniczną dotarli do punktu gdy widzieli snop światła i po powrocie do życia twierdzą, że są momenty gdy nadal jak to określono w filmie " kontaktują się z tym przeżyciem, z tym światłem. Do czego zmierzam?

Waldek czytając dziś twój post zastanawiałam się co jeszcze chcę w tym wątku napisać bo przez dłuższy czas czytam twoje tematy i innych komentarze w dziale duchowości i dotarłam do momentu gdy muszę napisać moje obserwacje czy wnioski jakie mam ucząc się wszystkiego co mogłam o organizmie i dietach w kontekście poza fizycznym .

Niedawno przeczytałam o badaniach dzieci w podobnym wieku co mój syn z centrum łódzkiego zajmującego się autystycznymi dziećmi "Navicula" . Były tam wykresy jakich witamin i minerałów dzieciom brakuje, które z dzieci są na diecie , a które nie ale takie badania i stosowanie różnego rodzaju diet nigdy na 100% nie powiedzą ,że dieta z węglowodanami z samych warzyw albo z dodatkiem owoców wyleczy dziecko. Zawsze dołącza się rehabilitacja, ćwiczenia np. logopedyczne i pewnie kilka procent "szczęścia". Nie wiem jak to nazwać.

Ta moja dzisiejsza wypowiedź wkroczy na "niebezpieczny teren" ale tak jak w tym dzisiejszym dokumencie padły słowa, mniej więcej , że człowiek nie jest fizycznością z cząstką duszy tylko dzięki tej duchowości żyje jego ciało tak ja mam świadomość, że nawet Ty Waldek i ja też często chcemy określenia : co dokładnie pomaga?.

A tak się chyba do końca nie da. Nie można z diety uczynić sposobu podobnego do tabletki, wszyscy o tym piszemy, że trzeba się obserwować, patrzeć co nam szkodzi, co lubimy jeść, jak się po tym czujemy etc. Po co więc mówić o tym, że rezygnując z owoców syn zje zbyt mało węglowodanów. Kiedy dziś analizowałam z jakim pokarem Bartek miał do czynienia od urodzenia to wyszło mi, że zawsze był tam obecnycukier pod różną postacią: z uwagi na cesarskie cięcie- nauczył się jeść mleko modyfikowane i nie wie jak smakuje pokarm matki, w mleku , które otrzymywał jest taki skład:

serwatka o obniżonej zawartości składników mineralnych, oleina palmowa, odtłuszczone mleko, laktoza, niskoerukowy olej rzepakowy, olej kokosowy, olej kukurydziany, białka serwatkowe, cytrynian wapnia, cytrynian potasu, lecytyna sojowa, chlorek sodu, L-arginina, witaminy, chlorek magnezu, chlorek wapnia, tauryna, nukleotydy, L-histydyna, siarczan żelazawy, inozytol, siarczan cynku, L-karnityna, siarczan miedzi, jodek potasu, siarczan manganu, selenian sodu.

Nie wiem czy któraś z tych substancji to coś na kształt cukru ale wiem, że w smaku było mleko to słodkie. Poza tym do stycznia 2006 gdy usłyszeliśmy słowo autyzm to mleko lub następne do jego wieku pił codziennie.

Skoro niektóre dzieci od matek chorych na cukrzycę rodzą się podobnie jak one z cukrzycą czy jak to ze swojej pamięci cytuję " tzw. uzależnienie od cukru" to uważam, że mogę próbować wykluczyć synowi owoce. Przecież dodatkowo był leczony na naczyniaka limfatycznego a również tutaj i w artykułach w "Poradniku Dobrego..." są przytaczane informacje, badania na temat jakie węglowodany , ile jeść etc. Poza tym to może dla wielu będzie mało zrozumiałe bo ja tego nie potrafię opisać lepszym językiem ale Ja mając porażenie mózgowe (MPD) widzę reakcje po różnym jedzeniu np. na mięśnie a przecież jak działają mięśnie, że uczestniczy w tym mózg, różne reakcje w układzie nerwowym - dlatego uważam, że czasami trzeba próbować w bardzo dziwnym kierunku iść bo że tak się wyrażę na poziomie naszego organizmu na tym co widzi się pod mikroskopem czy atomu albo i tego czego nie widzimy a co do końca jeszcze nie jest udowodnione np. działanie akupunktury na człowieka, jego system nerwowy, ducha, komórki nie wiem co jeszcze jest jeszcze w wielu miejscach nieznane.

Mam prawo mieć nadzieję, że tak jak w książce pisze dr. Ewa Bednarczyk-Witoszek, naczynia krwionośne i wszystkie inne są zbudowane z jakichś tam komórek i te komórki się regenerują czy odnawiają na innej, lepszej diecie np. niskowęglowodanowej, że skoro skład krwi, białych, czerwonych ciałek, moczu etc poprawia się po zmianie diety a był to nawet dla nauki do pewnego czasu nieznany mikrokosmos to mogę też mieć nadzieję, że skoro te najbardziej nieznane i najtrudniejsze do poznania reakcje człowieka jak: uczenie się, odpowiedzi na pytania, opowiadanie o świecie, rozumienie świata, odbieranie bodzców zewnętrznych ze świata a wreszcie zdolność do miłości, nienawiści etc. mogą zachodzić i kształtować się jeszcze lepiej gdy spróbuję jakiś czas by syn nie jadł owoców. Cukier w nich zawarty czy inne związki np. nawozy nie są poddawane obróbce termicznej, owoce je się z reguły surowe więc pozwalam sobie na pewnego rodzaju nowe obserwacje.

Nie tylko dieta może zadziałać leczniczo na stawy. Może to zrobić też akupunktura. Stosuje się masaże, leczenie zimnem etc. Nie chcę w ramach waszych możliwości akceptowania swojej i mojej wiedzy skłaniali się do podsumowywania tylko przez pryzmat co dieta może zrobić i czy brak owoców pomoże czy zaszkodzi.

Postaram się dopisywać do moich relacji więcej tłumaczenia dlaczego daną kwestię poruszam czy metodę zaczęłam stosować bo zdałam sobie sprawę, że to jest jedna z kwestii, której też się dopiero uczę ale cały czas będę podkreślać, że dlatego nadal to opisuję i przedstawiam, że chciałabym by można było poza dietą bezmleczną, bezglutenową, bezcukrową wiedzieć , że jest jeszcze inna alternatywa, której można spróbować.


PRZEPRASZAM jeśli coś z mojego tekstu jest mniej zrozumiałe ale staram się jak potrafię i odpowiem by coś jeszcze wytłumaczyć czy rozwinąć.


Widziałam, że przyszła jeszcze w czasie gdy pisałam swój tekst wiadomość ale jeszcze jej nie odczytałam.


***

Sylwia Kowalska

Hannibal - Sob Maj 29, 2010 20:24

Sylwio, ale jabłka o których napisałaś nie są w gronie produktów, które ja polecam.
Jabłka i gruszki są na dole tej drabiny.

@Flo
Nie rozpatruj osobno fruktozy, bo to do niczego nie prowadzi. Fruktoza to tylko mała cząstka takiej porzeczki.

Molka - Sob Maj 29, 2010 20:58

_flo napisał/a:
No dobrze, ale zostawiajac kasze i cala reszte na boku, informuje zainsteresowanych, ze fruktoza zostala rozpoznana jako czynnik drazniacy rowniez. I o tym byl moj post.

Poza tym, Robb odnotowal, ze normalnie nie moze spozywac na przyklad zbyt duzo weglowodanow zlozonych dzien po dniu, bo natychmiast ma przykre dolegliwosci, za to na wakacjach, jak spi po 10h dziennie i ogolnie jest zrelaksowany, nic takiego mu sie nie przydarza.


czyli sen jak widac ma kluczowe znaczenie w normalizacji ...

sylwiazłodzi - Nie Maj 30, 2010 08:35

Ponieważ nie umiem streszczać języka medycznego będę posiłkować się cytatami. One lepiej wytłumaczą co mam na myśli, co chcę uzyskać wprowadzając etap bez owoców. Nie traktuję tych badań ani żadnych innych jako NAJWŁAŚCIWSZYCH, NAJLEPSZYCH. Stwierdzenia naukowców zawsze można poddać krytyce, modyfikacji, dojść do wniosków różnych w zależności od założeń. To co poniżej wytłuszczę czcionką dla mnie to opis możliwości, które mogą organizmowi pomóc WYLECZYĆ się z ogólnie mówiąc autyzmu.

link:
http://www.nowapediatria.pl/snp.php?ktory=320


"Niedobory żywieniowe u dzieci na przykładzie autystyków"

1Instytut Chemii Ogólnej i Ekologicznej, Wydział Chemiczny, Politechnika Łódzka
Dyrektor Instytutu: prof. dr hab. Jacek Rynkowski
2Navicula Centrum, Łódź
3Pracownia Pedagogiki Specjalnej, Wydział Nauk o Wychowaniu, Uniwersytet Łódzki


cytaty z artykułu dla mnie ważne :

"Autyzm to całościowe zaburzenie rozwojowe charakteryzujące się deficytami w sferze społecznej, komunikacyjnej oraz powtarzalności zachowań, mające wpływ zarówno na komórki mózgowe, jak też na układ pokarmowy i odpornościowy. Jednoznaczna przyczyna spektrum zaburzeń autystycznych (ang. autism spectrum disorders – ASD) nie jest znana."

"niewłaściwa dieta, zanieczyszczenia środowiska – głównie metale ciężkie, przyjmowane szczepionki i nadmierna ilość przyjmowanych antybiotyków."


"Duża liczba dzieci z autyzmem ma tzw. sprzężone zaburzenia układu nerwowego, immunologicznego i pokarmowego. Zaburzenia układu pokarmowego to przede wszystkim: biegunka, refluks żołądkowo-przełykowy, zaparcia, bóle brzuszne, i inne (2-6). Związek pomiędzy autyzmem a zaburzeniami układu żołądkowo-jelitowego po raz pierwszy został przedstawiony już w latach siedemdziesiątych (7). Rodzaje opisanych zaburzeń układu żołądkowo-jelitowego to: przewlekła biegunka, nadmierne gazy, bóle brzuszne opisane przez Horvatha (5), zaparcia opisane przez Quigleya i Hurleya (8), oraz nietolerancja pokarmów opisana przez Wakefielda (9). Objawy tych zaburzeń nieleczone mogą przyczyniać się do groźnych powikłań i komplikacji. Nieleczone zaparcia, mogą prowadzić między innymi do choroby okrężnicy (10). W literaturze są doniesienia dotyczące występowania zaburzeń układu żołądkowo-jelitowego u dzieci z ASD, a także trudności z przyjmowaniem przez nie posiłków (11-15). Zwyczaje żywieniowe i sposób jedzenia dzieci autystycznych są bardzo specyficzne. Często, na przykład dzieci autystyczne preferują tylko posiłki jednego koloru. Wybiórcza, niedostateczna dieta może istotnie wpływać na pogłębienie się zaburzeń ze strony układu żołądkowo-jelitowego (11, 13, 14)."

"Ze względu na zróżnicowanie przypadków autyzmu u dzieci, biochemiczne leczenie polegające na doborze indywidualnej diety, a także suplementacji wpływa na istotną poprawę funkcjonowania tylko pewnej podgrupy dzieci z autyzmem. W przypadku dzieci istotne jest dostarczenie do organizmu wszystkich niezbędnych składników odżywczych i to w odpowiednich proporcjach. Stosowanie diety, która ma na celu zmniejszenie stężenia cukru we krwi, pozwala na przykład zmniejszyć stany napięcia i drażliwości oraz poprawić koncentrację u dzieci. Regularne spożywanie białek warunkuje dostarczenie aminokwasów, które wykorzystywane są do syntezy neuroprzekaźników (16)."

"Przygotowanie produktów (pasteryzacja, mrożenie, gotowanie) może pozbawić żywność części składników, konieczne jest więc uzupełnianie diety w te brakujące składniki. Są to głównie minerały, witaminy oraz przypominające je swoim działaniem związki chemiczne (np. flawonoidy, koenzym Q10, luteina), a także błonnik i nienasycone kwasy tłuszczowe. Suplementy diety stanowią ważne źródło składników odżywczych zwłaszcza w sezonie zimowym, kiedy ograniczony jest dostęp do świeżych owoców i warzyw "


(z suplementacją to akurat mi nie jest po drodze ale nigdy nie próbowałam traktując ją jako coś czego składu tak w 100% nie mogę być pewna, że nie szkodzi-Sylwia Kowalska)

CIEKAWOSTKA PODANA W ARTYKULE: "Bezpieczne poziomy witamin i składników mineralnych uregulowane są prawnie (Rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 19 grudnia 2002 r. w sprawie suplementów diety) i ustalone są na podstawie oceny ryzyka, w oparciu o ogólnie akceptowane dane naukowe, uwzględniając zmienne stopnie wrażliwości różnych grup konsumentów."

"Różnica w modelu sposobu żywienia pomiędzy autystykami, a dziećmi z grup odniesienia, nie tłumaczy jednak żywieniowych deficytów obserwowanych u autystyków (19). W jednym z niewielu artykułów Raiten i Massaro (21) badali przyjmowanie pokarmów, stosując następujące kryteria: siedmiodniowa dieta, pory posiłków w grupie 40 dzieci obciążonych autyzmem. Następnie otrzymane wyniki porównali z 36 dziećmi zdrowymi. Badania te pokazały, że dzieci z ASD przyjęły więcej białka i węglowodanów jak również niacyny, tiaminy, ryboflawiny, wapnia, fosforu, i żelaza."

"Porównano struktury aminokwasów w surowicy dla 26 dzieci autystycznych stosujących typową dietę i 10 dzieci stosujących dietę bezglutenową i bezkazeinową. Badania te ukazały, że zarówno dzieci poddane diecie bezkazeionej i bezglutenowej jak i dzieci poddane typowej diecie miały znaczne niedobory aminokwasów, co może wskazywać na słabsze przyswajanie białka u autystyków (23)."

"Na przykład połączono chorobę otrzewnej ze schizofrenią. Choroba otrzewnej prowadzi do choroby jelit, która kończy się uszkodzeniem jelita i przepuszczalnością, a to z kolei prowadzi do zaburzeń neurologicznych i psychiatrycznych (26, 27). Jak podaje literatura ryzyko wystąpienia choroby otrzewnej u osób ze schizofrenią jest podwyższone
(28)."

"Niezwykle szkodliwymi alergenami dla autystyków są proteina mleka (kazeina) i proteina zboża (gluten), które to mają zbliżoną budowę do morfiny.Gromadząc się w mózgu mogą wpływać na zmiany zachowania takie jak: nadpobudliwość, depresja, agresja i inne (23, 30, 31)."

"Candida Albicans może być potencjalnym enteropatogenem, powodującym między innymi ostre biegunki i biegunki poantybiotykowe, a także infekcje górnych dróg oddechowych, układu siateczkowo-śródbłonkowego, wsierdzia i nerek (32-34)."

"Materiał i metody

Badaną grupę stanowi pięcioro dzieci autystycznych w przedziale wiekowym od 8 do 10 lat. Dzieci te znajdują się w grupie dydaktycznej placówki terapeutycznej Navicula-Centrum w Łodzi.
Dzienne spożycie składników pokarmowych dla piątki dzieci: kalorii, białka, tłuszczów, cholesterolu, węglowodanów, błonnika, sodu, żelaza i wiatmin A, D, E, C, B6, B12 oraz folianów uzyskano z raportu siedmiodniowego sporządzonego starannie przez rodziców. Wartości spożywanych składników pokarmowych obliczone zostały na podstawie danych literaturowych (35-37) z uwzględnieniem wielkości porcji oraz dodatkowo przyjmowanych witamin i suplementów. Dane te zostały porównane z wartościami dziennego zapotrzebowania na składniki pokarmowe (RDA – Recommended Dietary Allowances) uzyskanymi z literatury (18, 19). Ponadto wyniki porównano z wartościami spożywanych składników pokarmowych w grupie dzieci zdrowych (grupa odniesienia), które pozyskano z literatury (20)."


dalsza część w powyższym linku


*****
link:

http://www.medrodzinna.pl/smr.php?ktory=366

Poziom kwasu homowanilinowego u autystyków

1Instytut Chemii Ogólnej i Ekologicznej, Wydział Chemiczny Politechniki Łódzkiej
Dyrektor Instytutu: prof. dr hab. Jacek Rynkowski
2NZOZ „NAVICULA-CENTRUM”, Poradnia dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem Dziecięcym
Dyrektor NAVICULA-CENTRUM: dr n. med. Anna Rozetti-Szymańska

"Zmienione poziomy HVA w płynach biologicznych mogą również być charakterystyczne dla autyzmu dziecięcego. Niektóre zaburzenia funkcjonowania układu dopaminergicznego mogą być związane z takimi objawami autyzmu, jak: stereotyp zachowań, zaburzenia nastroju, napady agresji, deficyty w sferze komunikacji interpersonalnej. Doświadczalne podanie nadmiernej ilości agonistów (przekaźników zastępczych) receptorów dla dopaminy wywołuje u zwierząt doświadczalnych stereotypie i zwiększoną aktywność ruchową – objawy obserwowane w przebiegu autyzmu u ludzi (14). Wynikiem zbyt dużego pobudzenia neuroprzekaźnika jest tworzenie się toksycznych związków, powodujących uszkodzenia neurologiczne, co przyczynia się do objawów widocznych u autystycznych pacjentów (15). Chociaż u części chorych mogą występować zaburzenia metabolizmu neuroprzekaźników, takich jak dopamina, w ośrodkowym układzie nerwowym, to jednak badania dotyczące neurochemicznych podstaw autyzmu są nadal prowadzone i nie ustalono jeszcze jednoznacznej hipotezy. Opublikowano prace, w których nie stwierdzono znaczących różnic pomiędzy poziomem HVA w płynach biologicznych u dzieci autystycznych i zdrowych.
Jednakże wyższy poziom HVA w płynie mózgowo-rdzeniowym został znaleziony u dzieci z zaostrzonymi objawami, zwłaszcza wzmożoną aktywnością ruchową i silnymi stereotypiami. Znaleziono podwyższone stężenia tego kwasu w płynie mózgowo-rdzeniowym u wolnych od lekarstw autystycznych dzieci (16). Część badaczy nie stwierdziła znaczących różnic pomiędzy nieleczonymi autystycznymi dziećmi a zdrowymi pod względem stężenia HVA w moczu i osoczu krwi. Poziom tego kwasu znacząco wzrasta w płynach ustrojowych dzieci autystycznych leczonych środkami neuroleptycznymi (17)."



""MATERIAŁ I METODY
Materiał badawczy: mocz pochodzący od 52 dzieci autystycznych w przedziale wiekowym od 4 do 11 lat, zdiagnozowanych jako autystyczne pomiędzy trzecim a piątym rokiem życia, rehabilitowane w ośrodku terapeutycznym Navicula – Centrum w Łodzi, oraz dzieci zdrowych (21 dzieci) w tym samym przedziale wiekowym."

dalsza część tekstu w powyższym linku


( Nie wiem czy to było akurat to badanie , w którym przez jakichś czas uczestniczył mój syn gdy uczęszczał do Centrum Navicula w latach 2006- 2008 ale ja miałam do czynienia np. z takimi zaleceniami przed oddaniem takiej próbki moczy by syn dzień wcześniej nie jadł owoców takich jak banany. Sylwia Kowalska)

****

No i jeszcze jedno, taki zgrabny opis znalazłam tutaj:

„Autyzm”

http://www.centrumwaszak.pl/autyzm.htm

który cyt: Opublikowano: miesięcznik „OPTYMALNIK” nr 1 (41) styczeń 2006 rok.

****

Sylwia Kowalska


:roll:

_flo - Nie Maj 30, 2010 13:19

Molka napisał/a:

czyli sen jak widac ma kluczowe znaczenie w normalizacji ...

Ponoc tak, oni tam mocno forsuja terapeutycze kojace dzialanie melatoniny chociazby. Ogolnie mam zamiar teraz przeczytac "Lights out" (jesli ktos posiada w zakamarkach sswojego HD, to barrrrdzo prosze na priv :D ). No i na przyklad odradza sie robienie IF w przypadku niedostatku snu.

Hannibal - Nie Maj 30, 2010 13:22

_flo napisał/a:
No i na przyklad odradza sie robienie IF w przypadku niedostatku snu.

Kto odradza i dlaczego?
Poza tym przy niedostatku snu wiele elementów zdrowotnych się wali, więc czy IF czy coś innego to i tak jest .. :roll:

_flo - Nie Maj 30, 2010 13:24

Dlatego, ze nalezy kontrolowac poziom kortyzolu, i ogolnie katabolizm.
(ktory to kortyzol tez powoduje insulinoopornosc)

sylwiazłodzi - Nie Maj 30, 2010 16:42

Hannibal napisał/a:
Sylwio, ale jabłka o których napisałaś nie są w gronie produktów, które ja polecam.
Jabłka i gruszki są na dole tej drabiny.

@Flo
Nie rozpatruj osobno fruktozy, bo to do niczego nie prowadzi. Fruktoza to tylko mała cząstka takiej porzeczki.


Hannibal ale Bartek jadł codziennie jabłka, czasami przez ileś dni pod rząd banany.
Pani dr. Ewa Bednarczyk-Witoszek ma rację mówiąc, że trzeba leczyć rodzica bo to my częściowo ze względów finansowych np. zimą kupowaliśmy jabłka, banany, winogrona, arbuza czasami syn zjadał ale to jeśli miał na niego smak, brzoskwinie, ananas, czasami różne te owoce ale były codziennie. A codzienność to też przyzwyczajenie.

Myślimy o chlebie by go nie jeść codziennie albo wcale jak chcemy się szybciej wyleczyć a te owoce szczególnie u dzieci to tak trochę a bo inni mówią, że są potrzebne np. akcja 5 razy dziennie owoce i warzywa !!!!!- też przestaje mi się podobać ze względu na to, że nie wiem czy ktoś z was jeszcze to zaobserwował - jakość szczególnie zapakowanych warzyw pozostawia wiele do życzenia, są mechanicznie obierane i przez to niedbale, krojone w plasterkach i zapakowane w foliowe torebki, które szczególnie jak zrobi się gorąco będą sprzyjały psuciu się tych warzyw. Bartek przynosząc to ze szkoły np. marchewkę gdy chciałam mu dać po szkole by to zjadł natykałam się np na popsute plasterki wśród innych "dobrych" które jak wiecie już się do jedzenia nie będą nadawać.

Wszystko ma jednak nie tylko plusy ale i minusy. Szkoła zapisuje się na taką akcję, ktoś ustalił, za to płatność ale czy ktoś pomyślał by sprawdzać firmy, które przygotowują to dla dzieci. Wiadomo, że coś co wyjdzie z fabryki czy od rolnika musi jakiś czas przeleżeć, pokonać w samochodzie pewne odległości itd.

Jeśli dzieci w waszych szkołach też dostają tak warzywa pakowane zwróćcie na to uwagę jakiej są jakości.

Hannibal - Pon Maj 31, 2010 16:26

sylwiazłodzi napisał/a:
Hannibal ale Bartek jadł codziennie jabłka, czasami przez ileś dni pod rząd banany.

Mnie po jabłkach nierzadko boli brzuch, więc sobie je odpuściłem
Banany działają bardzo fajnie na śluzówkę żołądka - mam na myśli oczywiście takie dojrzałe ciemne, bo te jasne to raczej lipa. Mi służą - czy to same czy to z masłem. No ale wiadomo, że ich ilość trzeba dostosować do własnych potrzeb.
Poza tych ich jakość - moje kosztują 7 zeta za kilo, a nie 1,5 jak Carrefourze na przykład
sylwiazłodzi napisał/a:
Pani dr. Ewa Bednarczyk-Witoszek ma rację mówiąc, że trzeba leczyć rodzica bo to my częściowo ze względów finansowych np. zimą kupowaliśmy jabłka, banany, winogrona, arbuza czasami syn zjadał ale to jeśli miał na niego smak, brzoskwinie, ananas, czasami różne te owoce ale były codziennie. A codzienność to też przyzwyczajenie.

No coś trzeba przecież jeść, więc jedzenie jest przyzwyczajeniem, nie ma bata ;)
Ja staram się jeść jak najwięcej jagodowych, z działki, lasu. Na zimę sobie mrożę.
Z nimi nie ma obawy, że się przesadzi z węglami
sylwiazłodzi napisał/a:
Myślimy o chlebie by go nie jeść codziennie

no najlepiej nie jeść go wcale
sylwiazłodzi napisał/a:
jakość szczególnie zapakowanych warzyw pozostawia wiele do życzenia

no dlatego trzeba kupować te najlepszej jakości
a jagody, żurawina z lasu

Kangur - Pon Maj 31, 2010 23:29

Hannibal napisał/a:

no dlatego trzeba kupować te najlepszej jakości
a jagody, żurawina z lasu

Na mysl o zurawinach dostaje slinotoku, ale na na mysl o zurawinach smazonych z gruszkami to slinka mi leci. Oj jakie to smaczne bylo. Ale orabiane termicznie.
Czy cos to bylo warte, Hani?

Hannibal - Wto Cze 01, 2010 05:11

Kangur napisał/a:
Na mysl o zurawinach dostaje slinotoku, ale na na mysl o zurawinach smazonych z gruszkami to slinka mi leci. Oj jakie to smaczne bylo. Ale orabiane termicznie.
Czy cos to bylo warte, Hani?

No jakieś tam wartości na pewno zostały, ale ile dokładnie to ciężko powiedzieć, bo to też zależy od temperatury i czasu smażenia.
Najlepiej byłoby sprawdzić to w laboratorium, ale na początek warto byłoby zaobserwować jak takie smażone leczą np. układ moczowy (to by pokazało ile mają jeszcze takiej arbutyny).
Ja wiem, że surowe żurawiny wykręcają wiele osób :D , no ale da radę się przyzwyczaić. Można też dodać miodu (Waldek to praktykował).

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Czw Cze 03, 2010 08:33

M i T napisał/a:
_flo napisał/a:
Albo cos powoduje zapalenie, albo nie.


No w przypadku IBD to "coś" to nie koniecznie żarcie.

Marishka


jak wrzucamy dobre żarcie to stres nam nie wywołuje nawrotu IBS.

Jeżeli chodzi o komentarz do artykułu Waszaka - ja z kolei nie polecam żadnych testów (ani tych mierzących typ I Gella-Coombsa, ani tych mierzących typ III, ani tych mierzących typ IV) - testy dają odpowiedz na TERAZ, a za 1-3 miesiące mamy inny wynik testu ... Wolę odpowiedzi organizmu na vivo (czyli coś takiego co robimy na sniadanie, obiad, kolację - sprawdzamy na sobie), są miarodajne i wiele uczą.

sylwiazłodzi - Czw Cze 03, 2010 10:53

Kangur napisał/a:
Hannibal napisał/a:

no dlatego trzeba kupować te najlepszej jakości
a jagody, żurawina z lasu

Na mysl o zurawinach dostaje slinotoku, ale na na mysl o zurawinach smazonych z gruszkami to slinka mi leci. Oj jakie to smaczne bylo. Ale orabiane termicznie.
Czy cos to bylo warte, Hani?


Gruszki smażone na smalcu-kiedyś pisałam o tym, że jadam, nawet Bartek jadł je ze smakiem. Lepsza wersja słodkości zamiast jakichś ciastek robionych nawet samemu czy nawet gorzkiej czekolady. Wiem ,że smażone gruszki to też fruktoza ale skoro już nauczyłam kiedyś jeść moje dziecko również smaku cukru to mogę mu oferować ten słodki smak w innej postacji. Kangur ale mi zrobiłeś "smaka" chyba kupię gruszki i usmażę je z odrobiną dla dekoracji np. dżemu. No własnie rodzic ma ochotę i przekazuje to dziecku robiąc takie a nie inne dania.

:)

EAnna - Pią Cze 18, 2010 22:26

Mama Maciusia,
proszę napisać, jak wygląda sprawa żywienia w czasie pobytu dziecka w przedszkolu. Utrzymanie diety (stosunkowo) niskowęglowodanowej i bezglutenowej/bezmlecznej dziecka chodzacego do przedszkola jest chyba bardzo trudne. Może nawroty spowodowane są niekontrolowanym jedzeniem produktów serwowanych/dostępnych w przedszkolu?

sylwiazłodzi - Sob Cze 19, 2010 17:42

mama maciusa przychylam się do prośby o napisanie co jadł w przedszkolu

Ja śniadanie i obiad dawałam sama, tak mogłam na szczęście zrobić.

Jeśli miał jedzenie tylko od Ciebie to czy miałaś takie dni, że nauczycielki mówiły, że zjadł , dostał coś co wszystkie dzieci. Gdy Ja kiedyś poszłam do przedszkola Pani miała pokrojone jabłko i dzieci podchodziły i brały z tego talerzyka. Bartek gdy Ja tam weszłam też akurat się częstował. To takie fragmenty dnia , że gdybym zapytała to pewnie nawet Panie by mi nie powiedziały, że takie jabłko było ale czasami dla organizmu może to jabłko mieć znaczenie.
A jak reaguje na mleczne?

Czy Ty sama nauczyłaś się już zwracać uwagę np. na keczup ( jeśli czasami u dajesz? albo jakieś inne dodatki z jedzenia czy mają wpływ na jego zachowanie?

Czy w soboty i niedziele jak nie idzie do przedszkola widzisz zmiany , że "jest lepiej"niż w dni gdy chodzi do przedszkola. ?

A tak ogólnie to się bardzo cieszę , że się odezwałaś i napisałaś.

:viva:


Często też po swoim organizmie mam obserwacje, że czasami gdy organizm coś naprawia dłuższy czas a my po pierwszym wejściu tylko na dobrą dietę szybciej zdrowieliśmy po tym jak wejdziemy w gorsze produkty nawet o tym nie wiedząc a potem rezygnując z nich leczymy się za drugim razem dłużej. Ale jednocześnie im dłużej jestem na lepszym jedzeniu ja jako dorosła częściej mogę wchodzić w złe produkty i nie reaguję już tak silnie jak kiedyś.

Ale to takie obserwacje na poziomie pojedyńczego człowieka- mnie samej- JA TAK UWAŻAM- dlatego piszę o tym jabłku bo czasami dla Ciebie jakaś podobna ale tylko twoja obserwacja ma znaczenie, o której ty wiesz albo , którą spostrzeżesz.

może chcesz napisać coś więcej na pw a jak coś razem zobaczymy to dopiszemy na forum dla innych?

Sylwia Kowalska

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Sob Cze 19, 2010 19:18

Potwierdzam słowa Mamy Maciusia. Autyzm, napady wyłączeń czy średniociężkie padaczki są stosunkowo łatwe :-/ do wyleczenia dietą. Niepowodzenie=nawrót wystąpiło dlatego, że rzeczywiście włączyliśmy ryż i kukurydzę do Produktów Dobrych (Produkty Dobre to produkty z listy cukrzyca na mojej str. int - strona int jest w profilu). Z informacji dodatkowych - nie widziałam Mamy Maciusia, ani Maciusia :-) . Jest to pośredni dowód, że dietą można samemu sobie pomóc.
W/w problemy lekarze poza akademickim podejściem powinni opracowywać tą dietą (3-4 dni dieta w cukrzycy z mojej str. int po czym 1 doba wolności, po czym znów 3-4 dni dieta w cukrzycy, itd; interwał 3-4 dni stosuję dla dzieci). Poprawia ona odporność tak znacząco, że dzieci przestają chorować. Czasem dopiero po miesiącu jej stosowania :sad:
"Zwiekszenie cukrów prostych" (z poprzedniego postu Mamy Maciusia) oznaczało zamianę ryżu/kukurydzy/prosa na owoce inne niż banany i winogrona (ileż można jeść ziemniaki).
MOŻNA do Dobrych Produktów dołączyć śmietanę 9-35%, z mojego doświadczenia daje to jednak znacznie gorsze efekty, choć jak mam dziecko "mleczne" (takie, które baaardzo lubi mleko czy śmietanę) wybieram tę formę jako dietę pośrednią w drodze do mojej ... Droga pośrednia może trwać różnie długo... Ja "etap śmietanowy" przerabiałam już w dzieciństwie ...
Podejscie dietą nie jest kosztowne, inne są "tylko" śnadania..., trzeba przełamać stereotypy...
One tkwią baaardzo głęboko. Napewno będą pytania o śniadania ... mają smakować dziecku!
Mam nadzieję, że rodzice dzieci autystycznych znajdą tu informację jak SAMEMU DIETĄ (w razie problemów trzeba prosić alergologa czy pediatrę o nadzór; zdarza się, że lekarze znają się na dietach eliminacyjnych) leczyć swoje dziecko. Taki jest mój cel. Dlatego DZIEKUJĘ CI MAMO MACIUSIA za wpis! Trzeba tylko chcieć. Choroba jest wyleczalna i w toku prowadzenia w w/w sposób (odczulanie) daje przeważające prawdopodobienstwo graniczące z gwarancją - braku jej nawrotu. Dzieci prowadzone w ten sposób zaczynają rzeczywiście lubić matematykę, logikę. Bardzo często to spotykam. Zalecam tę dietę w razie problemów ze skupianiem się czy brakiem chęci uczenia się (frytki, placki ziemniaczane BEZ MĄKI, zupa jarzynowa, kluski z sosem BEZ MĄKI, kisiel, ziemniaki odsmażane; to na poczatek, potem przychodzi ... "ileż można jeść ziemniaki")
Cofają się przy tym reakcje alergiczne.

rakash - Sob Cze 19, 2010 20:27

A jak się ma lekarstwo na raka które już macie pani Ewo?
Adam319 - Sob Cze 19, 2010 20:49

I M H O
Na raka nie ma lekarstwa, trzeba się po prostu przestać truć. Brak trucia – najlepszym lekarstwem. I tu chyba wracamy to tezy, że zdrowe jedzenie to wszystko co warto wkładać do ust (wyjątek stanowią doraźne działania pourazowe).

http://pl.wikipedia.org/wiki/Lek
--- cytat
Lek– każda substancja, niezależnie od pochodzenia (naturalnego lub syntetycznego), wprowadzana do organizmu w celu osiągnięcia pożądanego efektu terapeutycznego, lub w celu zapobiegania chorobie, podawana w ściśle określonej dawce. Lekiem jest substancja modyfikująca procesy fizjologiczne w taki sposób, że hamuje przyczyny lub objawy choroby, lub zapobiega jej rozwojowi.
--- koniec cytatu

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Nie Cze 20, 2010 08:07

rakash napisał/a:
A jak się ma lekarstwo na raka które już macie pani Ewo?


żle, Ci co mają raka, w stopniu niewyleczalnym jak określa wsp. medycyna są uzaleznieni w nieprawdopodobnym stopniu od niszczenia się/trucia na różne sposoby. Trzeba lata zdrowej diety (lub częste kontaktowanie się z w miarę zdrowym czlowiekiem, niestety partner osoby z rakiem jest WSPÓŁUZALEZNIONY,psychologia wie o czym piszę) by włożyć do głowy zdrowe programy. Dlatego polecam Diete Optymalną doktora Jana Kwaśniewskiego aż ludzie zaczną myśleć, w ramach leczenia funkcji w głowie. Wczoraj dałam zalecenia dietetyczne osobie (kobieta) z rozsianym rakiem drobnokomórkowym (mikrocellulare) z przerzutami do mózgu. Problem nie do wyleczenia dla med. współcz. Życzę sobie nadzór dietetyczny nad ta osobą. Ludzie logiczni. Oboje małżonkowie przeszli na dietę. To dobrze rokuje. Mąż dostał poszerzenie o śmietanę i masło :-) . Za 6 tyg będę wiedziała więcej.

gudrii - Nie Cze 20, 2010 10:14

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
rakash napisał/a:
A jak się ma lekarstwo na raka które już macie pani Ewo?

Wczoraj dałam zalecenia dietetyczne osobie (kobieta) z rozsianym rakiem drobnokomórkowym (mikrocellulare) z przerzutami do mózgu. Problem nie do wyleczenia dla med. współcz. Życzę sobie nadzór dietetyczny nad ta osobą. Ludzie logiczni. Oboje małżonkowie przeszli na dietę. To dobrze rokuje. Mąż dostał poszerzenie o śmietanę i masło :-) . Za 6 tyg będę wiedziała więcej.


przy tym nowotworze nie ma dobrych rokowan. Rok to jest juz ewenement.

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Nie Cze 20, 2010 16:14

tak wiem. Rozpoznano Ca microcellulare na początku stycznia...
Trzyma mnie w nadzieji to, że to co szybko powstaje - szybko się cofa (zatem im bardziej zlośliwy nowotwór, tym wieksze prawdopodobienstwo remisji dietą z mojego punktu widzenia) jak i to, że raz widziałam na własne oczy zmniejszenie masy złośliwego raka płaskonapłonkowego dna jamy ustnej, który "obrabiany" dietą w państwówce w ciągu 8 dni zmniejszył swoje wymiary z 1x1x3cm do 1x1x1cm. poszedł potem do wycięcia, naświetlany, żyje.

M i T - Nie Cze 20, 2010 16:22

W kontekście psychosomatyki, lekarz za wyrokowanie w nowotworze, np. "daję panu dwa, góra trzy miesiące życia", "nie możemy nic pomóc", "przykro nam, to beznadziejny przypadek" lub "zostało pani niewiele czasu", powinien stracić posadę za próbę uśmiercenia pacjenta.
Chyba nie ma sensu tłumaczyć dlaczego.

Tomek

gudrii - Pon Cze 21, 2010 09:45

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
tak wiem. Rozpoznano Ca microcellulare na początku stycznia...
Trzyma mnie w nadzieji to, że to co szybko powstaje - szybko się cofa (zatem im bardziej zlośliwy nowotwór, tym wieksze prawdopodobienstwo remisji dietą z mojego punktu widzenia) jak i to, że raz widziałam na własne oczy zmniejszenie masy złośliwego raka płaskonapłonkowego dna jamy ustnej, który "obrabiany" dietą w państwówce w ciągu 8 dni zmniejszył swoje wymiary z 1x1x3cm do 1x1x1cm. poszedł potem do wycięcia, naświetlany, żyje.


milo slyszec cos takiego. Pani stosuje tylko i wylacznie DO, tak?

moglaby pani cos napisac o tej diecie, czy jest to standardowe DO czy jakos dobiera pani proporcje i skladniki indywidualnie pod dany przypadek czy leci wedlug zlotej reguly...

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 09:59

Potrzebuję pomocy dla dziecka autystycznego 13 letniej Ilonki.
Po dwudniowej obserwacji co zauważyłam:
Dziecko nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z otoczeniem, w pierwszej chwili wydawałoby się, ze nie rozumie tego co się do niej mówi ale tak nie jest. Reaguje jakby z lekkim opóźnieniem. Jest nadpobudliwe, cierpi na bezsenność ( potrafi spać przez dwie godziny na dobę) nie mówi. Poza tym zmiany skórne na twarzy być może na skutek nietolerancji pokarmowych. Słodycze nasilają u niej zachowania agresywne i powodują nadpobudliwość.

rakash - Pon Cze 21, 2010 11:48

MONIKAW napisał/a:
Poza tym zmiany skórne na twarzy być może na skutek nietolerancji pokarmowych.


NIE!
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Alergie są czymś naturalnym. Nie tędy droga. trzeba wiedzieć co się robi. Te objawy autystyczne to typowe zaburzenia psychiczne. Żeby je wyleczyć trzeba leczyć ciało.

No i żeby pomóc tej dziewczynce najpierw należy pomóc jej opiekunom. Tu jest pies pogrzebany. Ty sama jej nie pomożesz ponieważ wymagałoby to od ciebie poświęcenia wiele czasu. I to też może być problem ponieważ tacy chorzy wymagają dużej uwagi, właściwie ktoś cały czas powinien przy niej być i zajmować się rehabilitacją. Że, o psychologicznej stronie problemu nie wspomnę.

rakash - Pon Cze 21, 2010 11:51

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
rakash napisał/a:
A jak się ma lekarstwo na raka które już macie pani Ewo?


żle, Ci co mają raka, w stopniu niewyleczalnym jak określa wsp. medycyna są uzaleznieni w nieprawdopodobnym stopniu od niszczenia się/trucia na różne sposoby.


No to jest pocieszające. W końcu coś rzeczowego.

Pani Ewo, ale pani sposób leczenia jedzeniem jest niewystarczający, i to co najmniej na pewno. Poza tym zgoda.

rakash - Pon Cze 21, 2010 11:55

M i T napisał/a:
W kontekście psychosomatyki, lekarz za wyrokowanie w nowotworze, np. "daję panu dwa, góra trzy miesiące życia", "nie możemy nic pomóc", "przykro nam, to beznadziejny przypadek" lub "zostało pani niewiele czasu", powinien stracić posadę za próbę uśmiercenia pacjenta.
Chyba nie ma sensu tłumaczyć dlaczego.

Tomek


Ba, taki lekarz powinien stracić prawo wykonywania zawodu, a nawet coś więcej.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 12:21

rakash napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
Poza tym zmiany skórne na twarzy być może na skutek nietolerancji pokarmowych.


NIE!
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Alergie są czymś naturalnym. Nie tędy droga. trzeba wiedzieć co się robi. Te objawy autystyczne to typowe zaburzenia psychiczne. Żeby je wyleczyć trzeba leczyć ciało.

No i żeby pomóc tej dziewczynce najpierw należy pomóc jej opiekunom. Tu jest pies pogrzebany. Ty sama jej nie pomożesz ponieważ wymagałoby to od ciebie poświęcenia wiele czasu. I to też może być problem ponieważ tacy chorzy wymagają dużej uwagi, właściwie ktoś cały czas powinien przy niej być i zajmować się rehabilitacją. Że, o psychologicznej stronie problemu nie wspomnę.

Dziecko ma dobrą opiekę medyczną, psychologiczną i dostęp do rehabilitacji.
Pytam o żywienie dziecka autystycznego i jego wpływ na przebieg choroby.

rakash - Pon Cze 21, 2010 12:30

MONIKAW napisał/a:

Dziecko ma dobrą opiekę medyczną, psychologiczną i dostęp do rehabilitacji.
Pytam o żywienie dziecka autystycznego i jego wpływ na przebieg choroby.


Jeśli tak to nic mu nie brakuje.

Hannibal - Pon Cze 21, 2010 15:04
Temat postu: Re: Leczenie dziecka dietą, a przedszkole.
Mama Maciusia napisał/a:
Przedszkole może okazać się największą trudnością do pokonania w efektywnym stosowaniu diety u dziecka. Po pierwsze, podawanie dziecku jedzenia z domu może budzić strach dyrekcji przedszkola przed Sanepidem (tak było w naszym przypadku). Po drugie, narażamy dziecko na nieprzyjemną sytuację bycia innym niż reszta; wyróżnianie się w grupie nie jest atutem w odczuciu kilkulatka. Po trzecie pozbawiamy naszą pociechę możliwości uczestniczenia w bardzo pożytecznej społecznie sytuacji, jaką jest jedzenie wspólnego posiłku. Po czwarte, przedszkolak przy zbyt wielu (jak na mój gust) okazjach częstowany jest „niewinnymi” cukierkami, lizakami, ciasteczkami (urodziny dzieci, wycieczki, teatrzyk w przedszkolu, itp.) i nie wiadomo, co bardziej okrutne: pozwalać mu częstować się za każdym razem, czy zabronić tego.

Rzeczywiście tak może być.
Ale w dzisiejszych czasach jest chyba "lepiej" pod tym względem, bo w dużych miastach (jak np. Wa-wa) można znaleźć prywatne przedszkola, gdzie rodzice dzieci przywiązują wagę do odpowiedniego żywienie i raczej cywilizacyjne shity będę tam do minimum ograniczone
Oprócz warzyw, czy owoców, które dziecko będzie tam jadło można dodawać mu jakieś białkowo-tłuszczowe elementy. Więc alienacji nie będzie.

sylwiazłodzi - Pon Cze 21, 2010 20:55

MONIKAW napisał/a:
Potrzebuję pomocy dla dziecka autystycznego 13 letniej Ilonki.
Po dwudniowej obserwacji co zauważyłam:
Dziecko nie nawiązuje kontaktu wzrokowego z otoczeniem, w pierwszej chwili wydawałoby się, ze nie rozumie tego co się do niej mówi ale tak nie jest. Reaguje jakby z lekkim opóźnieniem. Jest nadpobudliwe, cierpi na bezsenność ( potrafi spać przez dwie godziny na dobę) nie mówi. Poza tym zmiany skórne na twarzy być może na skutek nietolerancji pokarmowych. Słodycze nasilają u niej zachowania agresywne i powodują nadpobudliwość.


W jakim wieku zdiagnozowano autyzm? Reakcja z lekkim opóźnieniem?- Bartek też się zastanawia przed odpowiedzią jeśli szuka w głowie odpowiedzi. Niemożność snu - czytałam o tym z relacji u innych rodziców, niektórzy zmieniając dietę na bezglutenową pisali, że zaczęło spać. W dłuższym czasie przestaje działać bo jedne węglowodany są zamieniane na inne a do tego z reguły jest reakcja organizmu na codziennie np. podawane zboża ( ale nie tylko) o czym może świadczą zmiany skórne. Jeśli nie mówi wogóle a ma opiekę i rehabilitację oznacza, jak rozumiem z Twojego krótkiego opisu, że od dzieciństwa jest w tzw. większym stopniu autyzmu i kiedyś oceniono ją ,że nie będzie mówić. A po jakimś czasie z reguły odstępuje się wtedy od prób uczenia mowy. Skoro piszesz, że po słodyczach ma reakcje nadpobudliwości to znaczy,że jej opiekunowie przestali stosować dietę jakichś czas temu nawet tę znaną bo jeśli wchodzi w grę agresja a nie tylko nadpobudliwość to brak diety, "bardziej chory organizm czyli mniej wytrzymały" na jedzenie , które dostaje wywołuje agresję bo nie można się z dzieckiem dogadać czy słodycze to np. swędzenie skóry albo inne reakcje , z których dorośli nie zdają sobie sprawy bo dziewczynka im nie pokaże.

Generalnie czuję się trochę odpisując Ci po takim krótkim opisie "jakbym wróżyła z fusów" .

Uważam wstępnie, że opiekunowie jeśli chcą możesz im wydrukować opis powyższy dobrych i złych produktów i potraw o których tam pisałam a na pewno efekty zobaczą sami.

Oczywiście wiem, że u takiej dziewczyny wchodzi w grę odmowa zjedzenia, i może tak robić nawet 1, 2 dni . Ale jeśli są zdeterminowani mogą poprosić kogoś z osób ich wspomagających by pomogli im to przetrwać. Jeśli tylko dziewczynka okazuje w jakiś sposób ,że jest głodna i chce pić z pomocą innej osoby powinno im się udać zmienić to co do tej pory jadła na coś innego. Oczywiście lodówka jeśli dziewczynka z niej korzysta powinna zawierać tylko to do jedzenia co ma zjeść a nie wszystko co może wybrać bo wybierze np. te słodycze.
Ja wiem, że mój opis jest trochę przerażający ale kiedyś gdzieś wspominałam o podobnej historii innego dziecka, gdzie Pani logopeda naszego syna była osobą wspierającą właśnie takich rodziców, których dziecko jadło bułki i popijało kompotem a chcieli to zmienić.

Bardziej konkretnej pomocy po krótkim Twoim opisie nie podejmuję się zaczynać bo potrzebne by były jakieś konkrety. Słodycze wiadomo jak działają i dlaczego akurat na zachowanie w większym stopniu u autystycznych dzieci i dorosłych też.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 21:19

Autyzm towarzyszy jej od urodzenia oczywiście trochę to trwało aż lekarze postawili diagnozę. Dziewczynka nie mówi i nigdy nie mówiła nawet pojedyńczych słów czytałam rozpoznanie- kiedyś i wiem, że stopień upośledzenia jest bardzo znaczny ( górne granice). Trudność w komunikowaniu się z otoczeniem nasilają u niej złość, wszelkie zakazy matki również. Wpada wtedy w taki trans wrzeszczy rzuca czym popadnie.
Słodycze wyłączono jej z diety zupełnie po prostu nie ma ich nawet w domu aby nie widziała. Drzwi od kuchni są zamknięte na klucz, nigdy nie widziałam aby ktoś tyle jadł.
Otwiera oczy i pierwsze kroki kieruje w stronę lodówki.
Co jeszcze zauważyłam podczas tego pobytu cierpi na zaparcia i ta bezsenność jeszcze strasznie męcząca dla niej i otoczenia.

sylwiazłodzi - Pon Cze 21, 2010 21:22
Temat postu: Re: Leczenie dziecka dietą, a przedszkole.
@Mama Maciusia

ja też miałam wyrozumiała dyrektorkę przedszkola. Bartek chodził całą zerówkę i cały rok przed zerówką do dzieci młodszych. Przez te 2 lata płaciliśmy za obiady bo wg sugestii pani dyrektor nikt wtedy się jej nie czepia bo dziecko może przychodzić po sniadaniu, zjeść obiad i wyjść przed podwieczorkiem. A obiady miał w termosie zupę i drugie danie i wykładały mu PANIE NA TALERZ, JADŁ ZE WSZYSTKIMI DZIECI. Czasami nawet mówił, że dzieci patrzyły ,że jadł frytki, że czasami je częstował. Czasami oczywiście dostał coś od Pań gdy bardzo chciał ale jadł z dziećmi. Na śniadanie też odstawał od Nas jedzenie. Choć wiem, że czasami jadł to co inne dzieci.

Co do twojej relacji ile razy dziennie w przedszkolu są słodycze to trochę mi sie włosy jeżą na głowie. Nigdy w naszym przedszkolu tak nie było. A co kontroli z Sanepidu to może musiałaś to zrobić wlaśnie w przypadku jeśli nie zapłaciłaś za żaden posiłek? Przecież po tych kuchniach przedszkonlych, z dziecmi są nauczyciele. Oni wszyscy nie mają książeczki sanepidu a tam są, pomagają przy posiłkach. To jakąś farsę przypomina.

Co do neurologa i jego tekstu o tym, że jedzenie wywołuje zmiany w mózgu. Musięlibyśmy nic nie jeść co obecnie mamy do jedzenia. Lody Grycana chyba lepsze niż ta wata. Co do napychania się słodyczami ponad miarę. Dziwne ale ja zauważyłam coś innego, Bartek owszem zje tyle ile chce czyli nie jeden kęś jakbym JA chciała ale 1 kawałek albo dwa gdy ma dzień np. w szkole, że są słodycze np. ciasta. Ale jesli już nie może to nie zje więcej. A widziałam już dzieci z jego klasy, które wylądowały w toalecie bo nie potrafiły zjeść tyle by ocenić, że już mają dość. Gdy twoj syn miał po takim dniu ochotę nastepnego dnia nic nie jeść to dobrze. Po jednym razie gdy nie potrafiłam patrzeć na mojego syna w taki dzień i wieczorem podetkęłam mu coś do jedzenia dostał gorączkę. Następny taki przypadek- już się nauczyłam, że lepiej nie wmuszać nic, organizm sobie poradzi. Po całym dniu bez jedzenia gdy wyglądał jak chory, gorączki nie dostał, nastepnego dnia poprosił o jedzenie i były to frytki. Powoli mu przeszło, nie zachorował, nie dostał gorączki. Frytki wtedy są dobre bo są tłuste, nie mają za dużo węglowodanów i jako jednoskładnikowy posiłek nie obciążają organizmu, który zaczyna byc głodny ale męczy się jeszcze od cukru i słodyczy, które zjadł.

Jak coś opisałam zbyt prosto to dr.Witoszek pewnie dopisze.

Napisałaś: "W drodze do przedszkola je więc ostatnio czekoladę lub orzechy"

To się przyczepię do tej czekolady i orzechów zgodnie z nauką dr.Ewy. :)

Masz możliwość zrobienia mu śniadania jeśli rano jest głodny? Chce je jeść w domu? Nawet gdyby to miały być frytki.

A po drugie co ile dni matę czekoladę i te orzechy. Kakao i orzechy- nawet jak nie jest alergikiem - dwa takie produkty. Ale jak dr.Ewa się nie czepia. :)

resztę dopiszę później.

to ta reszta:

Obecnie Bartek je śniadanie w szkole jesli idzie na 8 rano. Jesli ma możliwość być odprowadzany przez babcię to wychodzi z domu później i je w domu śniadanie np. placki ziemniaczano-jajeczne wtedy je mało z tego co dostaje do szkoły, czasami wcale. Wiem, że to mu lepiej służy niż wędlina kupna czy jakaś nawet dobra kiełbasa czy kabanosy bo mają konserwanty i ulepszacze. Co jakiś czas więc piekę sama mięso i daję mu odpocząć od kupnych wyrobów. Żałuję, że nie mogę mu dawać do szkoły termosu z obiadem bo to lepiej mu służyło niż jedzenie ogórka czy marchewki na surowo i mięsa. Chyba wrócę do tego by jadł codziennie śniadanie w domu po wakacjach zanim pójdzie do szkoły a w szkole dostawał coś z węglowodanów by zjadł jak będzie miał ochotę a jak nie to przyniesie do domu. Niestety gdy musi iść na świetlicę wtedy musimy dojechać dużo wczesniej do szkoły a wtedy nie jest głodny.

Bartek jak większość dzieci gdyby miał taką możliwość jadłby to co widzi a co mu nie służy codziennie. Przekonuję się o tym w miarę tego jak rośnie. Usłyszałam ciekawą historię ostatnio o chłopcu, którego rodzice nauczyli , że jeśli nawet ktoś mu proponuje coś do jedzenia czego nie może jeść to mówił, że nie może choć był w wieku Bartka ale On był tylko alergikiem, nie był autystyczny.Choć może za mało tłumaczyliśmy naszemu synowi do tej pory jak ważne jest to co je.

Co do ostatniej części Twojej wypowiedzi to mogę tylko napisać, że się zgadzam, to ma wielkie znaczenie jacy jesteśmy i jak swoimi dziecmi się opiekujemy i żyjemy w ich świecie i z nimi. Pracuję jednak i Ja i moj mąż bo jestem w innej sytuacji. A co do miłości, uwagi i opieki nad dzieckiem autystycznym- delikatnie powiem wciąż się tego wszystkiego uczę - z różnych przyczyn tematu nie rozwinę.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 21:24

Sylwia dziękuję Ci bardzo za pomoc te osoby są dla mnie bardzo ważne.
Matka wychowuje to dziecko zupełnie sama więc staram się jej jakoś pomóc bo ona autentycznie nie ma czasu szukać i czytać.
:hug:

rakash - Pon Cze 21, 2010 21:25

MONIKAW napisał/a:
Autyzm towarzyszy jej od urodzenia oczywiście trochę to trwało aż lekarze postawili diagnozę. Dziewczynka nie mówi i nigdy nie mówiła nawet pojedyńczych słów czytałam rozpoznanie- kiedyś i wiem, że stopień upośledzenia jest bardzo znaczny ( górne granice). Trudność w komunikowaniu się z otoczeniem nasilają u niej złość, wszelkie zakazy matki również. Wpada wtedy w taki trans wrzeszczy rzuca czym popadnie.
Słodycze wyłączono jej z diety zupełnie po prostu nie ma ich nawet w domu aby nie widziała. Drzwi od kuchni są zamknięte na klucz bo nigdy nie widziałam aby ktoś tyle jadł.
Otwiera oczy i pierwsze kroki kieruje w stronę lodówki.
Co jeszcze zauważyłam podczas tego pobytu cierpi na zaparcia i ta bezsenność jeszcze strasznie męcząca dla niej i otoczenia.




Matko. Mówiłem że musi mieć OPIEKĘ i MĄDRYCH wiedzących co robić OPIEKUNÓW. Ty tymczasem napisałaś że ma świetną opiekę i rehabilitację.

MONIKAW napisał/a:

Dziecko ma dobrą opiekę medyczną, psychologiczną i dostęp do rehabilitacji.
Pytam o żywienie dziecka autystycznego i jego wpływ na przebieg choroby.


Wziąć was i tylko pozabijać, choć to za mało, najpierw trzeba by ostro przetrenować rodziców, nastepnie tych co stawiali diagnozę. O rehabilitantach i psychologach nie mówię, bo to kompletne nieporozumienie.

MONIKAW napisał/a:
Sylwia dziękuję Ci bardzo za pomoc te osoby są dla mnie bardzo ważne.
Matka wychowuje to dziecko zupełnie sama więc staram się jej jakoś pomóc bo ona autentycznie nie ma czasu szukać i czytać.
:hug:


Matka w ogóle jej nie wychowuje, ona ją chowa, ale wszystko wskazuje, że nieumiejętnie. Czy ta matka sama nie ma jakichś problemów zdrowotnych, może jakieś problemy natury psychicznej? No i co ojciec na to i gdzie są dziadkowie?

sylwiazłodzi - Pon Cze 21, 2010 21:56

MONIKAW napisał/a:
Autyzm towarzyszy jej od urodzenia oczywiście trochę to trwało aż lekarze postawili diagnozę. Dziewczynka nie mówi i nigdy nie mówiła nawet pojedyńczych słów czytałam rozpoznanie- kiedyś i wiem, że stopień upośledzenia jest bardzo znaczny ( górne granice). Trudność w komunikowaniu się z otoczeniem nasilają u niej złość, wszelkie zakazy matki również. Wpada wtedy w taki trans wrzeszczy rzuca czym popadnie.
Słodycze wyłączono jej z diety zupełnie po prostu nie ma ich nawet w domu aby nie widziała. Drzwi od kuchni są zamknięte na klucz bo nigdy nie widziałam aby ktoś tyle jadł.
Otwiera oczy i pierwsze kroki kieruje w stronę lodówki.
Co jeszcze zauważyłam podczas tego pobytu cierpi na zaparcia i ta bezsenność jeszcze strasznie męcząca dla niej i otoczenia.


Monika ile miała lat gdy postawili diagnozę, od urodzenia autyzm to dopiero od niedawna się stwierdza z tego co wiem. Trudność w komunikowaniu gdy nie mówi i jej złość zrozumiałe dla mnie skoro jej świat nie rozumie a nie wiadomo ile ona rozumie, skoro zakazy matki wywołują w niej złość. Nadmierny apetyt wiesz jak Ja czytając to forum i inne , że jest objawem nie takiej diety: nadmiar węglowodanów i/ lub choroby. Wtedy zaparcia i bezsenność mogą się również wiązać z ewentualną chorobą. Ale przecież Ja nie jestem lekarzem.

Są różne znane formy podejmowania kontaktu z nie mówiącym dzieckiem, dorosłym autystycznym: komputer, obrazki z literami, obrazki z przedmiotami, etc. Jakoś porozumiewa się z rodzicami? oni próbowali?.

rakash - Pon Cze 21, 2010 22:03

sylwiazłodzi napisał/a:


Monika ile miała lat gdy postawili diagnozę, od urodzenia autyzm to dopiero od niedawna się stwierdza z tego co wiem. Trudność w komunikowaniu gdy nie mówi i jej złość zrozumiałe dla mnie skoro jej świat nie rozumie a nie wiadomo ile ona rozumie, skoro zakazy matki wywołują w niej złość. Nadmierny apetyt wiesz jak Ja czytając to forum i inne , że jest objawem nie takiej diety: nadmiar węglowodanów i/ lub choroby. Wtedy zaparcia i bezsenność mogą się również wiązać z ewentualną chorobą. Ale przecież Ja nie jestem lekarzem.


To bardzo dobrze, że nie jesteś lekarzem. jak może ktoś się dobrze czuć jeżeli ma takie problemy, jak może dziecko być normalne, rozwijać się jak sypia 2 godziny!? To jest wszystko nienormalne, chore. Jak można przy tym twierdzić że dziecko ma dobrą opiekę? No to przechodzi wszelkie pojęcie. M a s a k r a to za mało powiedziane.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 22:07

sylwiazłodzi napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
Autyzm towarzyszy jej od urodzenia oczywiście trochę to trwało aż lekarze postawili diagnozę. Dziewczynka nie mówi i nigdy nie mówiła nawet pojedyńczych słów czytałam rozpoznanie- kiedyś i wiem, że stopień upośledzenia jest bardzo znaczny ( górne granice). Trudność w komunikowaniu się z otoczeniem nasilają u niej złość, wszelkie zakazy matki również. Wpada wtedy w taki trans wrzeszczy rzuca czym popadnie.
Słodycze wyłączono jej z diety zupełnie po prostu nie ma ich nawet w domu aby nie widziała. Drzwi od kuchni są zamknięte na klucz bo nigdy nie widziałam aby ktoś tyle jadł.
Otwiera oczy i pierwsze kroki kieruje w stronę lodówki.
Co jeszcze zauważyłam podczas tego pobytu cierpi na zaparcia i ta bezsenność jeszcze strasznie męcząca dla niej i otoczenia.


Monika ile miała lat gdy postawili diagnozę, od urodzenia autyzm to dopiero od niedawna się stwierdza z tego co wiem. Trudność w komunikowaniu gdy nie mówi i jej złość zrozumiałe dla mnie skoro jej świat nie rozumie a nie wiadomo ile ona rozumie, skoro zakazy matki wywołują w niej złość. Nadmierny apetyt wiesz jak Ja czytając to forum i inne , że jest objawem nie takiej diety: nadmiar węglowodanów i/ lub choroby. Wtedy zaparcia i bezsenność mogą się również wiązać z ewentualną chorobą. Ale przecież Ja nie jestem lekarzem.

Są różne znane formy podejmowania kontaktu z nie mówiącym dzieckiem, dorosłym autystycznym: komputer, obrazki z literami, obrazki z przedmiotami, etc. Jakoś porozumiewa się z rodzicami? oni próbowali?.

Dokładnie nie pamiętam kiedy tę diagnozę postawili ale dziecko miało już kilka lat może cztery, pięć. Co do form kontaktu stosują obrazkową poza tym dziecko jeżeli coś chce chwyta osobę dorosłą za rękę i pokazuje. Ale nie wszytsko się pewnie da są różne sytuacje poza domem itd.
Trudno mi po tych kilku dniach stwierdzić ile rozumie ale czuje kto ją lubi, akceptuje, kto na ile pozwala itd. Co do tego apetytu to właśnie podejrzewam, że za dużo węglowodanów.
Chociaż ona lubi wszystko i jajo i kiełbaskę i serek wszytsko tylko dużo.
Przy czym nie jest otyła w zasadzie w sam raz.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 22:09

Co jeszcze zaobserwowałam i co potwierdziła matka źle znosi zmiany pogody, wtedy właśnie jest pobudzona i pojawia się ta bezsenność.
rakash - Pon Cze 21, 2010 22:14

Monika, abstrahując od tego czym jest autyzm, ta dziewczynka ma ewidentnie zepsuty organizm. To co opisujesz coraz bardziej układa się w całość. Dla mnie jest to nad wyraz jasne.

Po prostu dziecko tak zostało wychowane i nie potrafi samo decydować o sobie, co wcale nie musi mieć związku z rzekomym autyzmem. Po prostu wiele osób źle się odżywia w tym wieku, ale to jest tylko jedna strona medalu. Druga to jest taka, że dziecko nie robi tego specjalnie i jej zdenerwowanie też nie jest na złość. Ona potrzebuje pomocy, fachowej pomocy. A to nie oznacza pracy z psychologiem, jakiejś rehabilitacji tylko konkretnych działań. Między innymi odpowiednie odżywianie, ale to nie wszystko, w zasadzie bardzo mało.

sylwiazłodzi - Pon Cze 21, 2010 22:43

MONIKAW napisał/a:
Co jeszcze zaobserwowałam i co potwierdziła matka źle znosi zmiany pogody, wtedy właśnie jest pobudzona i pojawia się ta bezsenność.



Co do wrażliwości na pogodę, złej diety tego jak organizm reaguje i co może czuć.

Wyobraź sobie, że jesteś 14 letnia dziewczyną, która nie może dać sygnału np. tak strasznie boli mnie głowa, że nie mogę spać. Albo am zaparcia bo boli mnie brzuch etc. Możliwości jest dużo. Trochę jak czytam Twoją relację to jakbym słyszała matkę dziecka autystycznego nie prowadzimy już diety bo np. dziadkowie nie rozumieją, kochają swojego wnuczka, obdarowują go słodyczami", bez sensu prowadzić dietę skoro moje tłumaczenia nie pomagają".

Sprałabym dziadków a potem matkę za to co robią ukochanemu wnuczkowi i synowi.

Zamykać lodówkę córce- dobre :-? , , pójdę poprzeklinać gdzieś gdzie mnie nikt nie zobaczy.


Monika ujmę swoje odczucia tak:

mam wrażenie, że Ty chcesz bardzo pomóc a mama tej dziewczyny nie wie, nie umie, nie chce? - co kto woli ?

Chce pomocy a nie umie korzystać z netu, są inne formy jak można pomóc szczególnie, że mając 14 lat jej córka chyba już zetknęła się z różnymi osobami. Żadna jej nie sugerowała choćby diety bezglutenu, cukru, mleka? Skoro je serki rozumiem, że na diecie nawet jak była to nie jest.

Monika Ja mogę pomóc tylko rozmowa z Tobą czy rozmowa z tą matką na forum uważam za trochę bezcelową. Ustalisz coś z matką, czego ona chce? ,(dużo spraw jest ważnych jakie robiła badania, spisanie co dziecko je przez kilka dni, czy bierze leki np. gdy ma zaparcia, i wiele innych spraw) Rozumiem, że jeśli prywatne sprawy, życie coś utrudnia czasami warto spotkać osobę, która pomoże więcej . Ale najważniejsza jest matka bo to i tak na niej jak rozumiem będzie spoczywać wszystko gdy już zechce coś robić z tego w czym ty jej chcesz pomóc.

Za dużo już przeczytałam sama książek, relacji rodziców etc , zastosowałam w moim życiu wiele porad dla siebie rozwijając siebie, poszukując nadal, przekazałam innym by napisać Ci tylko Monika, że się wściekam tylko na tę matkę, rozumiem chęć Twojej pomocy ale wielu też z pomocy rezygnuje dla swoich dzieci albo uważając, że już nic nie pomoże przestaje po iluś próbach. Wiesz jak poza tymi wpisami publicznymi się ze mną skontaktować przez forum.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 22:49

Dziękuję bardzo...
Nie znam innych autystycznych dzieci ale nie widziałam innego dziecka jedzącego tak dużo.
Tak jak pisałam słodyczy nie ma raczej w domu a przynajmniej w zasięgu wzroku dziecka, nawet cukru ale problemem może być nadmierna ilość węglowodanów.
Ogólnie zła dieta.

rakash - Pon Cze 21, 2010 22:52

Mama Maciusia napisał/a:

rakash napisał/a:
Wziąć was i tylko pozabijać, choć to za mało, najpierw trzeba by ostro przetrenować rodziców

Chyba nie tędy droga. Kompulsywne objadanie się w autyźmie to nie pojedynczy przypadek 13-letniej Ilonki. Sama mam dylemat, jak postapić z emocjonalną reakcją na słodycze mojego syna, choć "siedzę w temacie". Próbuję wymyślac dla Maciusia atrakcyjne alternatywy kulinarne z zakresu "dobrych produktów" dr Ewy Witoszek i ostatnio mamy przebój sezonu: placki ziemniaczane na smalcu w wersji 1 jajko na 1/2 kg ziemniaków + 1 łyżka mąki ziemniaczanej (niestety wersja 1 jajko - 1 ziemniak nie przyjęła się), które przebijają wszelkie słodycze. I taką propozycję (=coś atrakcyjnego z listy dobrych produktów) miałabym dla Mamy 13-letniej Ilonki - na początek. Sama wiedza o diecie nie wystarczy. Tu trzeba też wiedzy lub intuicji psychologa.


To znaczy, że autyzm jest wymówką, a nie żadną chorobą. Zresztą to jasne od początku że nie jest żadną chorobą. te objawy są bardzo podobne do objawów jakie mają ludzie dorośli w innych "chorobach".

Nie wiem na ile takim dzieciom można pomóc, ale dopóki te dzieci mają takie zaburzenia to nie ma mowy właściwie o poprawie. I nie polega to na tym jak dobrą rehabilitację psychologizną ma dziecko. to dziecko tak jak to napisała Sylwia nie potrafi powiedzieć co mu jest. I nie ma naweet w sumie w tym nic specjalnego bo dorosły człowiek też nie wiele wie, prócz tego że potrafi coś powiedzieć, że jest mu źle.

Chciałem napisać co należy robić, ale to jest bardzo wymagające i absorbujące w zasadzie. Dlatego od razu zapytałem o opiekę, choć w sumie wcale nie spodziwałem się że to dziecko ma odpowiednią pomoc. Po tym co napisałem MONIKAW jasne jest że takiej pomocy nie ma. A moje oburzenie wynika z tego właśnie że ludzie myślą o różnych niebieskich migdałach, duperelach ale przyłożyć się nie chcą. Komu takie chore dzieci są potrzebne? Może tak każdy sobie wychowa takie dziecko i zostawi na wykarmienie panstwa, czyli nas wszsytkich. Przecież to jest chore, trzeba leczyć nie tylko a może w ogóle nie te dzieci, a rodziców, lekarzy i innych specjalistów którzy się tym zajmują.

Zgroza!

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 22:55

Najpierw wyjaśnię to zamykanie lodówki, nieszczęsne.
Kuchnia jest zamykana na noc bo w lodówce znajdują się produkty, których ona jeść nie powinna (zdaniem matki jej szkodzą) jest jeszcze drugie dziecko, przecież nie można mu powiedzieć nie jedz tego bo Ilona nie może????
Nie trzymaj tego we wspólnej lodówce.
Wyjaśniam jedzenia nikt jej nie ogranicza tylko sama ma nie buszować.

sylwiazłodzi - Pon Cze 21, 2010 22:56

Mama Maciusia napisał/a:
Odp. dla Sylwii i nie tylko.

Maciuś zawsze jada śniadania w domu, miedzy 8.00 - 9.00, do przedszkola wyruszamy o 9.30, częstowanie słodyczami odbywa się przed południem, posiłek z domu jada w przedszkolu między 12.00 - 13.00. Dojadanie w aucie jest mniejszym złem, chodzi tylko o to, aby nie napychał się cukierkami w przedszkolu.
Mam zaufanie tylko do jednej gorzkiej czekolady - firmy Cote D'or (86 % kakao), ponieważ ma najwyższą zawartośc tłuszczu i najniższą węglowodanów w porównaniu z wszytkimi innymi gorzkimi czekoladami, jakie widziałam, a co ważniesze, mój syn ma zdrowe granice w jej spożywaniu (pod względem ilości i częstotliwości). W ostatnią sobotę dostał przypadkową gorzką czekoladę od dziadka, zjadł całą tabliczkę :-( , a w niedzielę zauważyłam wyraźne pogorszenie mowy, które utrzymywało się równiez dzisiaj. Orzechy jada 3 - 4 razy w tygodniu, naprzemiennie pod względem jego ulubionych gatunków (ziemne, nerkowce, pistacje, swiezy kokos, migdały).


Chyba nie tędy droga. Kompulsywne objadanie się w autyźmie to nie pojedynczy przypadek 13-letniej Ilonki. Sama mam dylemat, jak postapić z emocjonalną reakcją na słodycze mojego syna, choć "siedzę w temacie". Próbuję wymyślac dla Maciusia atrakcyjne alternatywy kulinarne z zakresu "dobrych produktów" dr Ewy Witoszek i ostatnio mamy przebój sezonu: placki ziemniaczane na smalcu w wersji 1 jajko na 1/2 kg ziemniaków + 1 łyżka mąki ziemniaczanej (niestety wersja 1 jajko - 1 ziemniak nie przyjęła się), które przebijają wszelkie słodycze. I taką propozycję (=coś atrakcyjnego z listy dobrych produktów) miałabym dla Mamy 13-letniej Ilonki - na początek. Sama wiedza o diecie nie wystarczy. Tu trzeba też wiedzy lub intuicji psychologa.


Ewa moje doświadczenie jest takie, że jeśli dziecko nie jest głodne ale widzi coś co by zjadło to to zje bez względu na to ile zje wcześniej. A co do ilości posiłków Ja zauważyłam po Bartku, że im więcej razy je coś jesli jest np. w domu zamiast czymś zajęty np. kilka godzin poza domem tym ma to przełożenie na funkcjonowanie. Nauczyłam się mówić ludziom , nie może zjeść całej czekolady albo w ogóle jeśli wiedzieliśmy, że tak jest dla niego dobrze . Nawet dzwoniąc do babci by schowała wszystko co ma w domu bo np. dzień wcześniej już zjadł coś słodkiego. Ale nasza babcia wyleczyła się dietą z Łuszczycowego zapalenia stawów u dr.Witoszek więc mamy trochę świadomą babcię. :)

Do tych placków bo są tłuste spokojnie możesz zamiast słodyczy dać łyżeczkę dzemu. Lepiej zadziała niż dodatkowo coś innego słodkiego. Nawet gdyby z tym plackiem miala być kostka gorzkiej czekolady zamiast dzemu. Sprawdzałam na sobie. Często jadłam to samo na sniadanie co Bartek.

MONIKAW - Pon Cze 21, 2010 22:59

Masz rację nie musimy o tym pisać "publicznie"
EAnna - Wto Cze 22, 2010 08:50

rakash,
napisałeś kilka postów z połajankami; a gdzie jest coś konstruktywnego?

MONIKAW,
bezsenność i niepokój (również tzw. zespół niespokojnych nóg) mogą być objawem alergii pokarmowej.
Wiem to z osobistych doświadczeń. Mogę rozwinąć temat na PW.

Pozdrawiam, EAnna

MONIKAW - Wto Cze 22, 2010 10:47

Poproszę jeżeli to nie kłopot.
rakash - Wto Cze 22, 2010 12:27

EAnna napisał/a:
rakash,
napisałeś kilka postów z połajankami; a gdzie jest coś konstruktywnego?


najpierw musi być wola, ponieważ pomoc jest bardzo prosta, tyle że dosyć absorbująca, męcząca.

sylwiazłodzi - Wto Cze 22, 2010 20:28

Muszę to napisać bo jak to usłyszałam od syna to się najzwyczajniej w świecie ucieszyłam. Ale zwracam przy okazji uwagę czytających na to co wcześniej napisała dr.Ewa Bednarczyk-Witoszek o zainteresowaniu nauką, liczbami gdy organizm się leczy.

Usłyszałam jak Bartek jakieś 20 minut temu pod nosem po cichu liczył 58,59.

Poprosiłam Go by policzył dla taty i zaczynając od 1 doszedł do do 60. Nikt z Nas Go tego nie uczył. Nic nie odpowiedział gdy Go zapytałam by jakiś kolega tak mówił. W szkole tak wysoko jeszcze nie liczyli. Póki co nie wiemy jak się nauczył. Może w zabawach z dziećmi w szkole np. w chowanego? Oczywiście wiem, że mówi się, że dla autystów niektórych liczenie to żadna sztuka. Ale tak co do liczenia w szkole. Bartek do 20 liczy już bez posługiwania się palcami tylko w pamięci. Nie lubi czytać ale czyta nieźle bo nie sylabizuje.

W przyszłym tygodniu odbieramy opis dość dużego i szczegółowego badania u psychologa jakie miał w ICZMP w Łodzi wtedy dopiszę jego tekst.
Będziemy mogli ocenić rozwój po roku od badania poprzedniego robionego przez tę sama Panią dr. psycholog.

MONIKAW - Wto Cze 22, 2010 20:39

Gratuluję i cieszę się.
sylwiazłodzi - Wto Cze 22, 2010 21:24

Do niedzieli postaram się na podstawie poniższego artykułu napisać moje obserwacje na przykładzie swojego syna jakim uczniem jest dziecko na diecie taką jak opisuję a sam artykuł jest mimo wszystko ciekawy szczególnie w kontekście nauczycieli, których Ja znam ale o tym napiszę w rozwinięciu

http://akson.org/x.pro/Mo...howArticle/356/

Zrozumieć ucznia z zespołem Aspergera: wskazówki dla nauczycieli (jakie są osoby z autyzmem)
Źródło: Karen Williams

rakash - Wto Cze 22, 2010 21:58

Mama Maciusia napisał/a:
rakash napisał/a:
najpierw musi być wola, ponieważ pomoc jest bardzo prosta, tyle że dosyć absorbująca, męcząca


Zgadzam się. Musi byc silna wola i przekonanie u matki i ojca lub innych osób wychowujących dziecko. Nie rozumiem rodziców chorego dziecka, którzy są kochający i nie poszukują rozwiązań, a takich jest trochę wokół nas. Z drugiej strony ich bierność (?), bezsilność (?) na pewno nie wynikają ze złej woli.


To jest zamknięte koło, tak zwany zaklęty krąg. Rzecz w tym że trzeba z niego wyjść, wychodzić. Wiele mocy stara się nas w tym kręgu utrzymać, ale mamy wolną wolę. Nie musimy wszystkiego wiedzieć, ale musimy chcieć, ważna jest intencja, w którą stronę się podąża. Jak to mawiano "nie od razu kraków zbudowano", ale z pewnością nie zbudowano go zaczynając od basenu i luksusowych restauracji. Po prostu trzeba chcieć wrócić do źródeł, trzeba chcieć rozumieć swoje dziecko, trzeba chcieć po prostu kochać. A to bywa faktycznie najtrudniejszym zajęciem jakie tak naprawdę jest nam dane. Ale równocześnie najcenniejszym. To co cenne musi mieć wartość. Lecz ludzie to odrzucają albo nazywają fałszywie. Miłością nazywa się pożądliwość, a już dawno powiedziane zostało że niczego poważnego nie zaczyna się w zmysłowości, bo to nie jest trwałe. Dlatego niejako potrzebna jest tu praca duchowa, bo w rzeczy samej to jest właśnie to.

Pomoc dzieciom jak i ludziom chorym, czyli w potrzebie jest dosyć prosta. Prosta w założeniu, bo niestety nie ma pigułki - cudownego panaceum, ale jest to co mamy od Boga i to właśnie jest lekarstwo. Życie jest lekarstwem, zdrowie jest lekarstwem na chorobę, tylko trzeba chcieć. To jest podstawa. bez tego najlepsza pomoc zostanie odrzucona, zmarnowana.

MONIKAW - Wto Cze 22, 2010 22:09

Mama Maciusia napisał/a:
rakash napisał/a:
najpierw musi być wola, ponieważ pomoc jest bardzo prosta, tyle że dosyć absorbująca, męcząca


Zgadzam się. Musi byc silna wola i przekonanie u matki i ojca lub innych osób wychowujących dziecko. Nie rozumiem rodziców chorego dziecka, którzy są kochający i nie poszukują rozwiązań, a takich jest trochę wokół nas. Z drugiej strony ich bierność (?), bezsilność (?) na pewno nie wynikają ze złej woli.

Sytuacja rodziny o której pisałam jest bardzo trudna i skomplikowana pod wieloma względami. Czasem tak się w zyciu dzieje, ze zostajemy sami i musimy sobie ze wszystkim radzić. Matka dziecka widząć jak pokonałam swój rzs poprosiła mnie o pomoc więc staram się to zrobić oczywiście wszystko dalsze zależy od niej.

rakash - Wto Cze 22, 2010 22:15

sylwiazłodzi napisał/a:
Muszę to napisać bo jak to usłyszałam od syna to się najzwyczajniej w świecie ucieszyłam. Ale zwracam przy okazji uwagę czytających na to co wcześniej napisała dr.Ewa Bednarczyk-Witoszek o zainteresowaniu nauką, liczbami gdy organizm się leczy.


No właśnie, takie to proste. Zdrowy organizm szuka zajęcia, kontaktu, chce się rozwijać, jest twórczy. I nie tylko ktoś kto ma ten cały autyzm, ale każdy, w każdym wieku, miejscu i czasie.

rakash - Wto Cze 22, 2010 22:17

MONIKAW napisał/a:

Sytuacja rodziny o której pisałam jest bardzo trudna i skomplikowana pod wieloma względami. Czasem tak się w zyciu dzieje, ze zostajemy sami i musimy sobie ze wszystkim radzić. Matka dziecka widząć jak pokonałam swój rzs poprosiła mnie o pomoc więc staram się to zrobić oczywiście wszystko dalsze zależy od niej.


Sytuacja nie ma nic do rzeczy. Bóg nie zostawia nikogo, to my zostawiamy Boga. napisz Monika jaka jest ta trudna sytuacja i co to zmienia że jest trudna? Mają gdzie się schronić, mają co jeść?

MONIKAW - Wto Cze 22, 2010 22:24

rakash napisał/a:
MONIKAW napisał/a:

Sytuacja rodziny o której pisałam jest bardzo trudna i skomplikowana pod wieloma względami. Czasem tak się w zyciu dzieje, ze zostajemy sami i musimy sobie ze wszystkim radzić. Matka dziecka widząć jak pokonałam swój rzs poprosiła mnie o pomoc więc staram się to zrobić oczywiście wszystko dalsze zależy od niej.


Sytuacja nie ma nic do rzeczy. Bóg nie zostawia nikogo, to my zostawiamy Boga. napisz Monika jaka jest ta trudna sytuacja i co to zmienia że jest trudna? Mają gdzie się schronić, mają co jeść?

Mają ale dopiero od niedawna czas liczony raczej w miesiącach niż latach.

rakash - Wto Cze 22, 2010 22:38

A to jest rodzina wierząca, religijna?

I jakim cudem ty się znalazłaś w tym wszystkim? Trochę to wszystko faktycznie zagmatwane.

MONIKAW - Wto Cze 22, 2010 22:51

rakash napisał/a:
A to jest rodzina wierząca, religijna?

I jakim cudem ty się znalazłaś w tym wszystkim? Trochę to wszystko faktycznie zagmatwane.

Są katolikami ale jak bardzo wierząca to nie wiem.
Jak się tam znalazłam to moja koleżanka ze szkolnych lat pomagam jej od zawsze bo poza mną nie ma nikogo.

MONIKAW - Wto Cze 22, 2010 22:54

Nie chcę jej usprawiedliwiać ani opisywać tego przez co przeszła bo nie o to w tym chodzi.
Chcę jej pomóc a jej największyn w tej chwili problemem jest chore dziecko, choć nie tylko.

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Śro Cze 23, 2010 14:40

Mama Maciusia, piękne wpisy mówiace o codzienności. W łagodniejszych problemach zalecam by w przedszkolu dziecko jadło co dają, a w domu po mojemu/naszemu. Na efekty trzeba jednak dłużej czekać. Pomysł posiłku od mamy jedzonego razem przy stole z innymi dziecmi JEST SUPER! Zawsze dbam by jak najmniej akcentować odmienność postępowania/żywienia.
MONIKAW, pozytywne=leczące efekty zastosowania diety w autyzmie dt zachowania widać już po 4-6 tyg. Objawy alergiczne często (nie zawsze) cofają się już po 3 dobach.
Moje pomysły dietetyczne zezwalające na okresowe jadanie produktów wywołujących autyzm mają przewagę nad całkowitym odstawianiem. W moim podejściu zawiera się odczulanie.
Dieta w nowotworach - dopiero opisuję warunki. Najogólniej 1 rodzaj B na dobę do syta i zmieniać, W- dawki dra J.Kwaśniewskiego, T - ok 1,5g/kg/dobę(+/-0,5). Zboża na pół roku - odstawka, mleczne 1x/tydzień(do dyskusji). Dbać (zwiększając ilość B, a zmniejszając W) by okresowo pojawiały się ketony na 1+ w moczu. W- są węglowodany "lepsze" i "gorsze" (z wiekszym prawdopodobieństwem znacząco generujące wysokie cukry).

Hannibal - Śro Cze 23, 2010 14:56

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Zawsze dbam by jak najmniej akcentować odmienność postępowania/żywienia.

Jeśli mamy w przedszkolu różne dzieci - jedne bardziej wege, drugie bardziej mięsne, trzecie "korytkowe" ;) no to odmienności są właśnie fajne
jak jest wszystko takie same to są flaki z olejem :]
oczywiście, że nie chodzi o to, żeby akcentować to przez jakieś kazania - po prostu trzeba jeść swoje i nie przejmować się co, kto powie
nie można uczyć dziecka od najmłodszych lat politycznej poprawności i jakiegoś bezsensownego konformizmu
Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Moje pomysły dietetyczne zezwalające na okresowe jadanie produktów wywołujących autyzm mają przewagę nad całkowitym odstawianiem. W moim podejściu zawiera się odczulanie.

Jeśli chodzi o nabiał to lepsze efekty uzyskuje się przez całkowite odstawienie. IMO bez sensu co jakiś czas drażnić nim organizm.

sylwiazłodzi - Czw Cze 24, 2010 18:45

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Mama Maciusia, piękne wpisy mówiace o codzienności. W łagodniejszych problemach zalecam by w przedszkolu dziecko jadło co dają, a w domu po mojemu/naszemu. Na efekty trzeba jednak dłużej czekać. Pomysł posiłku od mamy jedzonego razem przy stole z innymi dziecmi JEST SUPER! Zawsze dbam by jak najmniej akcentować odmienność postępowania/żywienia.
MONIKAW, pozytywne=leczące efekty zastosowania diety w autyzmie dt zachowania widać już po 4-6 tyg. Objawy alergiczne często (nie zawsze) cofają się już po 3 dobach.
Moje pomysły dietetyczne zezwalające na okresowe jadanie produktów wywołujących autyzm mają przewagę nad całkowitym odstawianiem. W moim podejściu zawiera się odczulanie.
Dieta w nowotworach - dopiero opisuję warunki. Najogólniej 1 rodzaj B na dobę do syta i zmieniać, W- dawki dra J.Kwaśniewskiego, T - ok 1,5g/kg/dobę(+/-0,5). Zboża na pół roku - odstawka, mleczne 1x/tydzień(do dyskusji). Dbać (zwiększając ilość B, a zmniejszając W) by okresowo pojawiały się ketony na 1+ w moczu. W- są węglowodany "lepsze" i "gorsze" (z wiekszym prawdopodobieństwem znacząco generujące wysokie cukry).


Pani Ewo Ja to rozumiem ale jesli mama ,która by chciała też wprowadzić tę dietę pyta się mnie o parówki bo Bartkowi je daję co jakiś czas i mowi mi, że jej syn po jakichkolwiek "E" wariuje to co mam jej napisać. Nie musi dawać parówek ale jakby sie uprzeć to w mlecznych też te można znaleźć to trzeba by pisać by to były mleczne i zbożowe ale bez ulepszaczy "E" czy konserwantów. Tak powinnam. Bo rozumiem ,że barwniki, konserwanty nie są w grupie produktów alergizujących tylko szkodliwych?

Tylko z drugiej strony po uwzględnieniu w czym są barwniki i konserwanty nawet te mało szkodzące to pozostałyby tylko "dobre produkty". Czy ewentualnie organizm mniej reaguje , słabiej na barwniki i konserwanty na większej ilości tłuszczu?Takiej jaką można zjeść?

M i T - Czw Cze 24, 2010 18:47

Hannibal napisał/a:
enie można uczyć dziecka od najmłodszych lat politycznej poprawności i jakiegoś bezsensownego konformizmu .


Wszystko widzę Panie Hannibal, ale nie będę bigosu robił w tym wątku :-P

Tomek ;)

No i byłbym zapomniał. Ewa, muszę Ci przyznać rację. Nawaliłem ostatnio cytryny do herbaty jedząc na mieście i "rozdrapała" mi cholera cały przełyk. Zbierałem się kilka godzin. Ale badziew!! :razz:

Lecz..

.. lecz to już nie działa w podobny sposób po spożyciu pomarańczy lub mandarynek. Te za obszar rażenia upodobały sobie żołądek i to nie zawsze, raczej w złym połączeniu. Ale cytryna daje radę za każdym razem.

MONIKAW - Czw Cze 24, 2010 19:39

sylwiazłodzi napisał/a:
Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Mama Maciusia, piękne wpisy mówiace o codzienności. W łagodniejszych problemach zalecam by w przedszkolu dziecko jadło co dają, a w domu po mojemu/naszemu. Na efekty trzeba jednak dłużej czekać. Pomysł posiłku od mamy jedzonego razem przy stole z innymi dziecmi JEST SUPER! Zawsze dbam by jak najmniej akcentować odmienność postępowania/żywienia.
MONIKAW, pozytywne=leczące efekty zastosowania diety w autyzmie dt zachowania widać już po 4-6 tyg. Objawy alergiczne często (nie zawsze) cofają się już po 3 dobach.
Moje pomysły dietetyczne zezwalające na okresowe jadanie produktów wywołujących autyzm mają przewagę nad całkowitym odstawianiem. W moim podejściu zawiera się odczulanie.
Dieta w nowotworach - dopiero opisuję warunki. Najogólniej 1 rodzaj B na dobę do syta i zmieniać, W- dawki dra J.Kwaśniewskiego, T - ok 1,5g/kg/dobę(+/-0,5). Zboża na pół roku - odstawka, mleczne 1x/tydzień(do dyskusji). Dbać (zwiększając ilość B, a zmniejszając W) by okresowo pojawiały się ketony na 1+ w moczu. W- są węglowodany "lepsze" i "gorsze" (z wiekszym prawdopodobieństwem znacząco generujące wysokie cukry).


Pani Ewo Ja to rozumiem ale jesli mama ,która by chciała też wprowadzić tę dietę pyta się mnie o parówki bo Bartkowi je daję co jakiś czas i mowi mi, że jej syn po jakichkolwiek "E" wariuje to co mam jej napisać. Nie musi dawać parówek ale jakby sie uprzeć to w mlecznych też te można znaleźć to trzeba by pisać by to były mleczne i zbożowe ale bez ulepszaczy "E" czy konserwantów. Tak powinnam. Bo rozumiem ,[b]że barwniki, konserwanty nie są w grupie produktów alergizujących tylko szkodliwych? [/b]Tylko z drugiej strony po uwzględnieniu w czym są barwniki i konserwanty nawet te mało szkodzące to pozostałyby tylko "dobre produkty". Czy ewentualnie organizm mniej reaguje , słabiej na barwniki i konserwanty na większej ilości tłuszczu?Takiej jaką można zjeść?

Myślę, że są poprzedni weekend spędziłam poza domem z jedzeniem marketowym starałam się wybrać żywność o jak najmniejszej ilości konserwantów.
Jadłam tak od piątkowego popołudnia do niedzieli rano.
W sobotę uaktywniło się moje AZS, oczywiście dzisiaj już nie ma po tym śladu.
Na stawy nie wpłynęło to zupełnie, przynajmniej bez widocznej reakcji.
Jestem zdania, ze parówki są niejadalne. :razz:

M i T - Czw Cze 24, 2010 19:44

MONIKAW napisał/a:
poprzedni weekend spędziłam poza domem


Relaksując się, odpoczywając, ciesząc się? Wolna od jakichkolwiek wyrzutów sumienia i/lub myślenia o problemach i troskach? Sama, czy w gronie osób Ci życzliwych, których kochasz?

Marishka

M i T - Czw Cze 24, 2010 19:45

Monika, parówki śląskie są w miarę zjadliwe. Prawdopodobnie w dużej mierze oparte na podgardlu. To jedyne parówki, po których mój żołądek zajmuje się swoimi sprawami i siedzi cicho.
Próbowałem też parówiszczy z Sokołowa. Odradzam. To jest jakaś pianka mięsna. Wrażenia smakowe poniżej krytyki.

Tomek

sylwiazłodzi - Czw Cze 24, 2010 19:53

Tak na przykładzie parówek, Monika wiesz o co mi chodzi: Konserwant, barwnik i inne szkodliwe to nie tylko "E", które przeczytamy na etykiecie, ale wszystko co do niej dodadzą drobiny białka, soi, pszenicy, substancje żelujące. To wszystko nie jest już raczej w złych produktach, powinna być grupa niejadalnych . :razz:

:)

Pani Ewa o tym pisze w książce wspominając o konserwantach, barwnikach etc. ale warto by było to podkreślić bo faktycznie Ja tak wprost nie napisałam w Złych produktach ,że w zależności od organizmu człowieka jeden zniesie te "wynalazki lepiej a inny gorzej. Bo dla wielu przeczytanie, że trzeba się uczyć obserwować to nie to samo obserwuj jak twoje ciało reaguje na konserwanty.

sylwiazłodzi - Czw Cze 24, 2010 19:57

Tomek czy ta cytryna, te parówki i twój żołądek to ma coś wspólnego z tym jak ostatnio pisałeś o zmianach w pracy ? Czy Ty wcześniej już miałeś kłopoty z żołądkiem bo Nie doczytałam chyba w twoim przypadku na forum o tym, że jesteś chory?
M i T - Czw Cze 24, 2010 20:02

sylwiazłodzi napisał/a:
jesteś chory?


:shock: :faint:

Nie chorujemy w ogóle. Ja - od 5 lat, a Tomek w ogóle nie pamiętam od kiedy (z 10 lat będzie?)

Marishka

MONIKAW - Czw Cze 24, 2010 20:06

M i T napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
poprzedni weekend spędziłam poza domem


Relaksując się, odpoczywając, ciesząc się? Wolna od jakichkolwiek wyrzutów sumienia i/lub myślenia o problemach i troskach? Sama, czy w gronie osób Ci życzliwych, których kochasz?

Marishka

Z tym relaksowaniem się to nie zupełnie.
Byłam w Berlinie z rodzinką u tej matki autystycznej Ilonki.
Być może te przeżycia też miały jakiś wpływ.
W innych przypadkach wygląda to tak jeden śmieciowy posiłek ok ale wiecęcej :razz:
Najgorsze są parówki ale niedawno wyczytałam, że tam gluten jest.

M i T - Czw Cze 24, 2010 20:08

MONIKAW napisał/a:
Być może te przeżycia też miały jakiś wpływ.


Nooooo ja bym bardziej właśnie w tym kierunku poszperała niż w parówkach :)
AZS uaktywniło się jak byłaś "tam", a zniknęło jak wróciłaś? Mniej więcej?

Marishka

Hannibal - Czw Cze 24, 2010 20:10

M i T napisał/a:
Nie chorujemy w ogóle. Ja - od 5 lat, a Tomek w ogóle nie pamiętam od kiedy (z 10 lat będzie?)

Fajnie, jak się kogoś tutaj na forum spyta to okazuje się, że od "pół wieku" jest zdrów jak ryba.
Nie wiem tylko jak uczciwie zinterpretować. :-?

MONIKAW - Czw Cze 24, 2010 20:10

sylwiazłodzi napisał/a:
Tak na przykładzie parówek, Monika wiesz o co mi chodzi: Konserwant, barwnik i inne szkodliwe to nie tylko "E", które przeczytamy na etykiecie, ale wszystko co do niej dodadzą drobiny białka, soi, pszenicy, substancje żelujące. To wszystko nie jest już raczej w złych produktach, powinna być grupa niejadalnych . :razz:

.

Sylwia ja nie jadam gotowych wyrobów czekoladę gorzką dwie kostki do kawy, marcepana i to byłoby na tyle od święta kabanosa.
Daję znajomym boczek do wędzenia, mama piecze mi mięso, robi kiełbachę w słoiki.
Zero soi, pszenicy, substancji żelujących.

M i T - Czw Cze 24, 2010 20:13

Hannibal napisał/a:
Fajnie, jak się kogoś tutaj na forum spyta to okazuje się, że od "pół wieku" jest zdrów jak ryba.


Pisaliśmy o tym niejednokrotnie. Swoją drogą, to "pół wieku" liczy chyba 50 lat, a nie 5-10.

Marishka

M i T - Czw Cze 24, 2010 20:15

Hannibal, nie mogę zrozumieć Twojego posta. Czy mógłbyś?

Tomek

Hannibal - Czw Cze 24, 2010 20:15

M i T napisał/a:
Pisaliśmy o tym niejednokrotnie. Swoją drogą, to "pół wieku" liczy chyba 50 lat, a nie 5-10.

To była jeno taka hiperbola ;)
Nie mówię tu tylko o Was, ale o wielu innych ludziach z forum.
Nie wiem, albo macie końskie zdrowie albo... :x

MONIKAW - Czw Cze 24, 2010 20:16

M i T napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
Być może te przeżycia też miały jakiś wpływ.


Nooooo ja bym bardziej właśnie w tym kierunku poszperała niż w parówkach :)
AZS uaktywniło się jak byłaś "tam", a zniknęło jak wróciłaś? Mniej więcej?

Marishka

To nawet nie były parówki, kiełbacha jakaś, ryba wędzona, pomidor z marketu.
Tak tam się uaktywniło i zniknęło po powrocie dobę może dwie.
Marishka może masz rację do dziś ciągle o nich myślę.
Ciekawe czy taki dwudniowy maratonik na tym syfie w domu spowodowałby podobne reakcje.
Po parówkach to moment ale przecież ich nie jadłam kilka lat.

M i T - Czw Cze 24, 2010 20:18

Hannibal napisał/a:
Nie wiem, albo macie końskie zdrowie albo... :x


...albo może żarło nie jest najważniejsze.

Marishka

sylwiazłodzi - Pią Cze 25, 2010 13:42

Wyniki klasyfikacji rocznej Bartosz Kowalska

opis ze świadectwa, gdyż nie ma poza religią żadnych ocen na świadectwie po 1 klasie.

zachowanie: Uczeń stara się w miarę swoich możliwości wywiązywać z powierzonych zadań i zobowiązań. Coraz częściej próbuje nawiązywać kontakty z innymi dziećmi. Zawsze właściwie reaguje na polecenia i uwagi nauczyciela. Pracuje w dobrym tempie, wymaga jednak pomocy ze strony nauczyciela. Cechuje go pogodne usposobienie i życzliwość.


Obowiązkowe zajęcia edukacyjne:
Uczeń wypowiada się pojedyńczymi wyrazami tylko na pytania bezpośrednio do niego kierowane. Czyta teksty wolno sylabami. Nie zawsze rozumie przeczytany teksty. Na ogół bez błędów przepisuje teksty pisane i drukowane. Piszac z pamięci popełnia błędy. Umie podzielić wyrazy na sylaby i ułożyć krótkie zdanie z rozsypanki wyrazowej. Rozróżnia poznane części mowy z pomocą nauczyciela. Potrafi samodzielnie rozwiązać proste zadanie z treścia. Coraz sprawniej liczy w pamięci w zakresie 20. Chętnie uczestniczy w grach i zabawach sportowych. Opanował wiadomości z j.angielskiego w stopniu słabym.


Generalnie czytając ten opis mogę napisać, że nie powinnam się cieszyć. Wychodzi na to, że obserwacje domowe odstają od szkolnych i teraz pytanie z jakiego powodu: ograniczonego czasu w szkole? brak skupienia u Bartka? poziomu, do którego musi nadążyć? Być może wszystkiego naraz. Dziś była sytuacja, że dzieci zapytano czy któreś chce jeszcze iść i wręczyć kwiatki nauczycielom, Dzieci zgaszają się w mig, Bartek po dłuższej chwili gdy już kilkoro dzieci stało. Okazało się, że jest zamieszanie bo powiedzieli, że Bartek już był i dawał nauczycielom kwiatki więc został. Reakcja była jego wolniejsza niż innych dzieci, wychodzi na to, że wracamy do Diety Dobrych Produktów tak jak było wcześniej. Tylko w sobotę jeden produkt z grupy złych, przez okres wakacji. Dziś przez pogodę Bartek też ziewał, mam nakręcone na kamerze jak się zachowywał w ławce: machał trochę rękoma, bawił się swoimi powiekami, ziewał, nudził się być może trochę? sytuacja Go nie ciekawiła- wszystko razem.

Kiedyś Pani Ewa ( dr.Ewa) pisała, że dziecku z Downem poprawiła się koncentracja po wejściu na tę dietę. Niestety Ja jako dorosła osoba muszę się pogodzić z tym, że jeśli chcę coś Bartkowi zostawić z grupy złych produktów to muszą to być wybrane produkty, produkty lepsze dla niego: śmietana 36% z gorzką czekoladą, robione samemu ciastka z przepisów optymalnych. Żadnych chipsów, chrupek tak często jak teraz. Było to wcześniej raz w tygodniu , z reguły w sobotę. Ale właśnie tak jak zaczęła się szkoła to się to jedzenie zmieniło. Mięliśmy nadzieję, że jest silniejszy, że można mu podać coś więcej. Pewnie można ale z większa podażą tłuszczu a to Ja muszę znów kontrolować.

Reasumując: nie da się kiedyś przejść na jedzenie wszystkiego kiedy się chce nawet jeśli On będzie omijał mąćzne i mleczne produkty. Póki co bardziej mu szkodzą chipsy, chrupki, lody w za dużej ilości. Nie da się ustalić ilości właściwej, trzeba więc rozsądnie to robić, raz na tydzień. W miarę dorastania mam nadzieję, że będzie się sam uczył, a Ja mu będę dodatkowo tłumaczyć, że tak po prostu będzie i jego ciało tego potrzebuje.

Ewa( mama Maciusia) dziękuję Ci za Twoje dotychczasowe wpisy, Twoje opisy dużo mi pomogły.

Dla pozostałych: napisałam to bo tez się uczę, nawet jako dorośli mamy nadzieję, że kiedyś coś można przywrócić do stanu poprzedniego w jakim nam dobrze, w jakim się dobrze czujemy. Czasem trzeba wymyślić, skorygować ten stan na jakiś inny, w którym inne możliwości będą nam dane.

Póki co miłego weekendu.

Molka - Pią Cze 25, 2010 16:58

wątek przeniesiony do działu "psyche". pt. podążyc za samym sobą....
sylwiazłodzi - Pią Cze 25, 2010 18:17

Wracając do rozwoju Bartka bo dzisiejszy dzień jak wiele poprzednich miał mi coś uświadomić albo przypomnieć. Kiedyś czytalam relacje innych rodziców o rozwoju ich autystycznych dzieci ale ja starałam się nigdy nie porównywac Bartka do innych dzieci. Zresztą w Centrum "Navicula" jak Nam powiedziano Bartek miał szczęście bo był jednym z kilku dzieci, którym po postawieniu diagnozy po 3 latach w testach umiejętności, po rehabilitacji, po uczęszczaniu wtedy do przedszkola razem ze zdrowymi dziecmi, po zaliczeniu zerówki ,że nie ma więcej z nim "do roboty w "Naviculi" bo praca jeden na jeden już niewiele pomoże, musi się integrować z innymi dziećmi, uczyć się kontaktów społecznych itd.

Nie porównujac więc Bartka kiedy zaczął chodzić do szkoły staralismy się by mógł nadążać za dziećmi, realizować program szkolny a poziom jego szkoły i klasy nie jest niski. Podręcznik , z których się uczył, dodatkowy program finansowany z UE, w którym rozwijał swoje umiejętności jak liczenie, czytanie, rozumienie ale i i jak dzisiaj zobaczyłam psychomotoryczne( jak w cyrku wziął dziś talerzyk i długi patyk i pochwalił się Nam jak kręci talerzykiem) to wszystko łatwe nie jest.

Pisze to wszystko dlatego, że ostatnio od około miesiąca Bartek chodził w ramach "testu" dodatkowo na świetlice środowiskową po południu. Tam są dzieci w różnym wieku nawet z gimnazjum choć sa grupy wiekowe to bawia się czasami razem. Bartek ma tam znów chodzić od września, oceniono, że póki co nie ma przeszkód, że nie robi tam nic takiego ,że nie potrafi się integrować.
I teraz nie wiem skąd bo raczej nie ze szkoły, nie tylko zaskoczył mnie liczeniem od 1-60 ale dziś w zabawie zapytał mnie nagle:

ile to jest 100 +2? poniewaz wiem o nagle ujawnianej wiedzy autystyka np . matemtaycznej to postanowiłam źle odpowiedzieć: 103
i zapytał mnie drugi raz ile to jest 100+2?
- 103
-Nie -mówi Bartek
-To ile?
- 102

zaczęłam go pytać o dodawanie dwucyfrowe powyżej 20 i dobrze mi odpowiedział np: odpowiedź słowna na 50+50=100
napisałam więc w zeszycie to samo i kilka nowych
w zeszycie napisał jeszcze odpowiedzi na poniższe:

100+2=102
63+2=65
45+4=49

Sprawdzając to udowadniam nie tylko, że Bartek potrafi liczyć w głowie ale potrafi zapisać nawet 3 cyfrowy wynik. No i jak mam w tym wszystkim się znaleźć. ?

rakash - Pią Cze 25, 2010 21:01

Molka napisał/a:
wątek przeniesiony do działu "psyche". pt. podążyc za samym sobą....


Co za porządki. Tragedia. Jak się coś przenosi to się nie tyle zostawia informacje co podaje aktywny adres do wątku.

sylwiazłodzi - Pon Cze 28, 2010 19:57

Opinia psychologiczna Bartosza Kowalskiego ze szpitala ICZMP


( nazwiska psycholog nie podam bo nie mam jej zgody , opis odbierał dziś mój mąż)

Badanie psychologiczne przeprowadzono w kwietniu i maju 2010r.

Chłopiec chętnie uczestniczył w spotkaniu. Wykazywał dość dużą motywację do wykonywania polecanych prób. Niekiedy wymagał dodatkowego , słownego motywowania do wykonania próby. Nawiązał z badającą dość dobry kontakt werbalny i również dobry lecz słaby emocjonalny. Na podstawie uzyskanego wyniku aktualnie u dziecka stwierdzam:

-przeciętny poziom rozwoju umysłowego (II=88, skala słowna II=79,skala bezsłowna II=100)

- nieharmonijny rozwój funkcji poznawczych:

* na dość dobrym poziomie w porównaniu z innymi skalami ukształtowane są procesy myślenia przyczynowo-skutkowego oraz analityczno-syntetycznego w oparciu o materiał konkretny

* dość dobry zasób słownictwa i tempo uczenia się grafo-motorycznego

* ma słaby zasób wiedzy ogólnej, bardzo słabą znajomość zasad i norm społecznych oraz niski poziom spostrzegania

Zalecenia: Opieka psychologiczno-pedagogiczna
Badanie kontrolne za 2 lata


( Na pewno my jako rodzice poprosimy ponownie o badanie za rok by móc na bieżąco oceniać syna postępy)



***

Mój komentarz

Nie wiem jakie testy były robione bo w opisie nie podano ich nazw. Postaram się
poprosić o ich ksero z wynikami być może jest możliwość uzyskania tego od Pani psycholog. Nie będąc psychologiem mnie ten opis niewiele mówi , podam komentarz od naszej logopedy, która zna Bartka i uczy praktycznie od początku gdy dostał diagnozę w 2006r.

Sylwia Kowalska

M i T - Pon Cze 28, 2010 20:31

sylwiazłodzi napisał/a:
i również dobry lecz słaby emocjonalny.


Przyznam, że brzmi to niejasno. Dobry, ale słaby?

Tomek

sylwiazłodzi - Pon Cze 28, 2010 20:41

nie pomyliłam się tak jest w tekście,

szukam sobie określeń w internecie skali słownej i bezsłownej by odnieść się do wyników w liczbach bo mi one nic nie mówią ale z tego co udało mi znaleźć wynika, że ocena średnia 88 wynika chyba z ocen 100 i 79 i słownie jest określana jako przeciętny poziom rozwoju umysłowego

z czego wynika wg Mnie , że wg definicji nie należy już do grupy dzieci jak był oceniany jeszcze 2 lata temu na opóźnienie w rozwoju średnio o rok a w zależności od sfery było mniejsze bo sięgało kilku miesięcy lub większe niż rok


to co mówi się do Nas zawsze i co wychodzi też w testach, że autyści mają problem z funkcjonowaniem społecznym ale chyba wezmę dzień urlopu i umówię z Panią psycholog na rozmowę bo ten opis mi niewiele mówi.

M i T - Pon Cze 28, 2010 21:26

Sylwia, ale nie sugerowałem Twojej pomyłki. Doskonale sobie zdaję sprawę, że padł cytat z opinii i tam widnieje niejasność.

Tomek

sylwiazłodzi - Pon Cze 28, 2010 21:43

Ale Ja nie mam pretensji do Ciebie, napisałam specjalnie , że się nie pomyliłam bo trochę się dziwię, że opinia, która dla rodziców jest bardzo ważna jest taka jakaś.... nie wiem jak to nawet określić.

Podobnie jest w szkole, opis świadectwa, nie wiemy czy jest dobry, słaby w stosunku do zdrowych dzieci, ciągle się trzeba dopytywać, męczyć nauczycieli. Jakby osoby mające dzieci czy chorych dorosłych nie miały jeszcze innych spraw na głowie. Dlaczego to Ja muszę się znać na wszystkim? Nawet na pedagogice, muszę się zastanawiać czy ta opinia jest dobra dla syna czy nie. Rodzice co jakiś czas się załamują, Ja też przez brak komunikacji dobrej w szkole w piątek nie miałam miłego dnia podczas zakończenia roku szkolnego. Dla mnie ten opis był zły dla syna bo używa się pojęć: krótkie zdania, słowa, wypowiedzi kierowane do niego etc.

Zaczyna mnie trafiać szlag za przeproszeniem. Bartek ma grupę na kilka lat, informacje teraz są kierowane do mnie i to Ja powinnam z ich wyciągnąć co dalej mam robić a nie jestem w stanie. Dopiero rozmowa z naszą logopedą, która ciągle ma z tymi opisami do czynienia uświadomiła Nam jak jest dobrze.

Z jej znanych dzieci Bartek jest JEDYNY, który NIEODROCZONY poszedł do 1 klasy. Integruje się z dziećmi, potrafi siedzieć w ławce, wysłuchać komunikatów etc.
Kilka dni temu było przedstawienie , w którym Bartek grał na trójkątach. Niestety nie dopisano w zeszycie dla rodziców, że rodzice mogą na nie przyjść a sam Bartek nam tego nie powiedział ( własnie w tym ma braki). Gdy mąż Go odebrał ze szkoły pytał dlaczego Nas nie było, że grał na trójkątach w przedstawieniu nie przyszliśmy, być może było mu przykro a na pewno był smutny i tymi pytaniami to okazał a przecież mąż by był bo miał wtedy wolne.
Wkurza mnie to i muszę kolejny raz w szkole pewne sprawy w 2 klasie powiedzieć. Okazuje się, że można uczyć dzieci autystyczne ale nie bardzo je znać tak jak potrafią to w centrach czy fundacjach zajmujących się terapia autyzmu. Jak pytam o Bartka to się używa określeń, że mąż jest wymagający, że Bartek sobie radzi w miarę swoich możliwości. A przecież nie o to nam chodzi choć może kiedyś stracimy wiarę w to coś co póki co słyszymy, że zawsze będzie miał braki, będzie funkcjonował gorzej, będzie autystą. Może to głupie ale mam nadzieję, że cały czas mogę robić bardzo dużo by to zminimalizować a mogę to zrobić tylko poprzez uczenie Go jak najwięcej jak zdrowe dzieci a do tego uwaga szkoly na lekcjach ich opieka jest Mi potrzebna.

M i T - Pon Cze 28, 2010 21:53

sylwiazłodzi napisał/a:
Ale Ja nie mam pretensji do Ciebie.


Ależ ja nawet o tym nie pomyślałem.

Tomek

sylwiazłodzi - Pon Cze 28, 2010 21:56

sorry, najwyraźniej Ja mam pretensje do świata i wiesz co bym napisała dalej, dziękuję za Twoją Tomek uważność w czytaniu opinii
sylwiazłodzi - Wto Cze 29, 2010 22:24

Mama Maciusia

Ewa jestem pod wielkim wrażeniem. Gdybym Ja tak potrafiła tłumaczyć dziecku.
Wiesz co do wyłapywania poza fizycznym zdrowieniem stymulacji różnego rodzaju to np.nasza logopeda mówi, że Bartek jak rzadko, które dziecko potrafi się skupić na pracy z nią, wtedy nie robi stymulacji a gdy robią przerwę w zajęciach to albo się bawi albo potrafi zrobić coś co dla nieznających się osób byłoby praktycznie niezauważalne np. zmrużyć oczy i patrzeć tak na coś oczami. W ławce w szkole też nie ma problemów z siedzeniem, jest dzieckiem spokojnym, nieagresywnym. To też są leczące działania diety bo widziałam już jak się cały trzepotał po słodyczach więc dieta działa na układ nerwowy i zachowanie tylko pewnie dłużej i musiałaby być bardziej idealna.

Po rozmowie z tobą przeanalizowałam sobie pytanie do czego mogę porównać stymulację i wyszło mi na to, że najbliżej mi do tego o czym czytanie pomagało mi mieć motywację prowadzenia Bartka na diecie jak potrafiłam.

Myślę o padaczce. Dla mnie stymulacja to rodzaj napadu w zachowaniu, też jest nieprzewidywalny choć w zależności od dziecka jest do przerwania jak u nas lub nie jak u dzieci mocno zaburzonych.


Nie wiadomo przynajmniej ja nie zetknęłam się z takim informacjami by naukowcy wiedzieli jak działa mózg podczas stymulacji u autysty. Czemu to się dzieje? Choć wiele już napisano o genach, diecie, braku róznych hormonów czy innych substancji w mózgu.
Pomyślałam jednak dlaczego by nie przyjąć ,że skoro 2 lata w alergologii uznaje się, że próby jedzeniowe trwaja po których cos do końca życia nie może być spozywane np. zboża w padaczce dlaczego by do stymulacji nie podejść w taki sam sposób. W końcu mój syn ma pewne stymulacje, mówi mi się, że się zmieniają, że jedne znikają i powstają na ich miejsce nowe. Po co sa potrzebne też nie do końca wiadomo. Mówienie do siebie uznaje się,że formę zaburzenia a Ja Bartka złapałam na tym gdy liczył, 59,60 po czym udowodnił mi ,że liczy od 1 do 60 i z tego wnioskuję, że to jest jakaś jego forma nauki. Powtarzał to liczenie któryś raz. Fakt oglądał bajkę przy tym ale ilu jest ludzi robiących ileś rzeczy na raz choćby w ADHD?

Mam wrażenie, że do kompletu brakuje nam tylko porad psychologa czy neurologa. By podejście do stymulacji itp. wywrócić do góry nogami by coś złapać nowego w tym temacie.

A co do stymulacji i leczenie ich dietą, musiałybyśmy prowadzić idealną dietę by się przekonać czy mózg naszych dzieci jest uczulony i na co?.

:(

Witold Jarmolowicz - Śro Cze 30, 2010 12:07

sylwiazłodzi napisał/a:
Dlaczego to Ja muszę się znać na wszystkim?

Tak, musi Pani. Lekarze i pedagodzy nie są żadnym wyjątkiem w gronie usługodawców.
JW

sylwiazłodzi - Śro Cze 30, 2010 13:14

Mama Maciusia

Ewa, jak robisz te parówki domowej roboty?Czy ktoś Ci robi z mięsa i znasz ich skład?.
Mój syn lubi parówki ale kupne mu ograniczam.

EAnna - Śro Cze 30, 2010 14:45

sylwiazłodzi napisał/a:
syn lubi parówki ale kupne mu ograniczam

I słusznie
Dane z etykiety:

Kiełbasa parówkowa
Kiełbasa homogenizowana, wędzona, parzona
Mięso wp. 31,8%
Mięso oddzielone mechanicznie ( M O M) z kurcząt
Woda
Tłuszcz wp.
Tkanka łączna wp.
Skrobia ziemniaczana
Przyprawy
Aromaty przypraw
Sól
Błonnik pszenny
Dekstroza - Glukoza inaczej: glukopiranoza, glikoza, dekstroza (α-D-glukopiranoza), cukier gronowy, cukier skrobiowy,
Stabilizatory E-452 -polifosforany, E-327 –mleczan wapnia, E-261 -octan potasu , E- 331- cytrynany sodu
Substancja zagęszczająca E-407- karagen, E-410-Mączka chleba świętojańskiego
Skrobia modyfikowana E-1422 -czyli acetylowany adypinian diskrobiowy - znany bardziej pod nazwą "skrobia modyfikowana"
Barwnik E- 150c- Karmel amoniakalny
Przeciw utleniacz E-301-Askorbinian sodu., E- 316-izoaskorbinian sodu
Substancja wzmacniająca smak i zapach E-621- glutaminian sodu
Substancja konserwująca E-250 –azotyn sodu -nitryt
Produkt zawiera gluten, seler, gorczyce ,siarczki i soje

sylwiazłodzi - Śro Cze 30, 2010 18:40

Eanna dziękuję, czytam twoje posty w różnych tematach i bardzo je cenię. Ważne jest zwracać uwagę na etykiety i nie tylko.Wiedzieć co jest cukrem pod inną nazwą, zwracać uwagę czy groszek lub kukurydza jest konserwowany też cukrem. W najnowszym "Poradniku Dobrego..." przeczytałam ciekawy tekst o wodzie, jasno jak dla mnie napisany. Nawet nie wiedziałam, że woda w zależności od tego skąd jest i czym została potraktowana inaczej się wchłania do organizmu.

Gdy coś sprawdzę jeśli chodzi o tę nową wiedzę to napiszę co zauważyłam.

sylwiazłodzi - Śro Cze 30, 2010 21:50

" Trochę wyszedł dzisiejszy post o psyche. Przykro mi jak kogoś rozczaruję ale Ja wciąż się uczę myśleć i czuć. Ważne dla mnie słowa są w pogrubieniach".

Napisałam nieprecyzyjnie, obecnie po słodyczach nie ma tak głębokiej reakcji jak kiedyś.

A może po prostu bartek dorósł i przez to zachowanie się zmieniło?. Czytając twoje posty co dajesz poza słodyczami myślę, że możesz spróbować zostawić jakieś owoce. Mój Bartek w zakresie warzyw je :marchewkę, ogórki zielone, ziemniaki, paprykę, nie je pomidorów jak jego tata ale to raczej nie ma znaczenia po prostu do tej pory jak pytałam czy chce spróbować to nie chciał. A Ja nauczyłam się przynajmniej nie wmuszać na siłę. Mój Bartek mnie zadziwia pod tym względem, że u babci potrafi zjeść skwarki ze smalcem przygrzane na tłuszczu, potrafił zjeść bigos i od tego czasu w domu też go zjada. Babcia przez kilka lat była na DO i ma trochę inne smaki niż Ja i jest w stanie zjeść smalec łyżeczką, lubi skwarki. Nie pamiętam już po jakim czasie ale w pewnym momencie obrałam bartkowi marchewkę i dałam na talerzyku. Spróbował i mu zasmakowała. Dlatego na początku też owoce mu mniej szkodziły bo bardziej dawaliśmy radę pilnować diety w przedszkolu a również dlatego, że jadł kiedyś praktycznie ziemniaki, ogórki i nic więcej a zboża bezglutenowe, glutenowe czy nabiał czy inne ze złych produktów były tylko w złe dni. Ale musisz zobaczyć, być może owoce mogą zostać bo skoro cukrzykowi nie podwyższa cukru pół jabłka to spróbuj nawet te pół jabłka może być frajda jeśli twój syn tak dobrze przyjmuje twoje tłumaczenia.

Co do obserwacji i tego jakie jeszcze nas czekają wnioski i obserwacje to polecam wątek o RZS z forum. W wolnym czasie jadąc do pracy tramwajem poczytałam cytaty wydrukowane w "Poradniku" i dużo mi dały do myślenia. Dieta i co jemy lub dajemy swoim dzieciom i ich reakcje to też część wychowania jak się odnosimy do naszych dzieci, jak patrzą one na nas, na nasze wywody, reakcje, nasze psotępowanie w diecie.

Czasami myślę, że zbyt dużo myślę jeszcze o tym, że dieta zaszkodziła przypominając sobie co moje zachowanie może zrobić i wywołać u Bartka w zachowaniu: złość, zdenerwowanie, robienie na przekór, naśladowanie mnie, płacz.

Mówi się o autystach, że mają nieadekwatne uczucia z głebokiego płaczu w równie mocny śmiech potrafią przechodzić. Bartek czasami tak ma. Ale na ile to jest moja wina, tego jak z nim postepuję, jak okazuję mu swoje uczucia?. Znalazłam pracę jedną z niewielu o roli rodziny , w której jest autysta ale też o wsparciu tej rodziny. A to co ja wiem, jest dużo większe niż w tej pracy napisano bo niestety jak wielu rodziców , już gdy Bartek miał diagnozę dostał ode mnie i klapsy co owocowało rzucaniem się na podłogę, za poradą opiekunów zajmujących się!!! autystami kiedyś pokazano rodzicom, że gdy dziecka nie da się uspokoić to można je postawić twarzą do ściany z podniesionymi rekami dziecka w górze.!!! I też mi się to zdarzyło zrobić. To jest klucz do ich zachowania. Oddajemy im to samo co mięliśmy w dzieciństwie. Gdy matka goniła mnie naokoło stołu z jakimś kablem z zamiarem uderzenia za dwójkę z zachowania ja uciekałam aż w końcu zaczęłam się śmiać i nie dostałam lania. Mój Bartek w innej sytuacji zareagował podobnie. Za dużo ja przeżyłam i mój syn ode mnie też by nie mówić nawet jesli ktoś mnie oceni jak zechce i napisze tu nie wiadomo jakie oburzające się na mnie słowa. Nadal często nie potrafię zareagować ale teraz w moich słowach jeszcze po fakcie widzę błędy i ucze się nadal niestety by inaczej się zachowywać.

Ale praca, którą czytam przynajmniej ta polska nie porusza tego tematu. A agresja, złe zachowanie wobec dzieci nie wynika tylko w jakichś ujawnianych najgorszych przypadkach. W rozmowach nawet jeśli nie mówiły dokładnie inne mamy jak reagowały to padały słowa: nie wytrzymujemy, mamy dosyć. W ilu rodzinach przeradza się to w agresję słowną, fizyczną, inną?

Nie chcę oceniać, nie chcę być za albo przeciw bo wiele bym chciała zmienić w sobie i swoim życiu a już nie mogę, już się stało. Ale nie umiem już "milczeć" , że jak ma się chore dziecko to jest się tak doskonałym, że się umie nad nim zawsze tylko pochylić, zrozumieć je i wysłuchać. Ja kiedyś nie potrafiłam bardziej, teraz też nie potrafię nadal przekazując informacje , tłumacząc coś. Autysta to nie jest tylko chory człowiek on też pokazuje nam jak my się zachowujemy. Ile już razy Bartek po mnie powtarza moje teksty a ja po wysłuchaniu tego zauważam, że znów tłumaczę coś niepotrzebnie bo powinnam inaczej coś zrobić, powiedzieć a nie gadać znów do niego : Bartek mówisz coś do siebie, nie mów opowiedz mi co było w szkole. A on jest na tyle mądry, że mi mówi: nie opowiem.

No bo po co kolejny raz daję mu sygnał, że coś w nim nie akceptuję, zabraniam i w ogóle wyszło mi dziś psychologicznie o relacjach matka-autystyczny syn.

Ale temat jest na tyle trudny, że jeszcze długo może być nieruszany choćby przez badaczy. Choć może z zagranicznych książek już coś na ten temat wiadomo? Nie wiem czy ty Marishka albo Tomek coś znacie z USA w tym temacie?

A ja się zastanawiam na ile to jest reakcja mojego syna na moje zachowanie, że czegoś nie daję, nie pozwalam jednocześnie nieumiejętnie tłumacząc po co to robię. Mój syn potrafi zapłakać w takiej sytuacji a za moment spojrzeć na mnie i się zaśmiać ale tak jak zdrowe dziecko gdy wie, że jego reakcja powoduje u dorosłego inne zachowanie. Np. moja reakcja na płacz mojego syna gdy nie chcę mu dać słodyczy jest powiedzenie, że proszę by nie płakał bo mnie tym nie przekona bo np. wczoraj już coś takiego dostał a on potrafi wtedy się zacząć śmiać w jednym momencie.
Dla mnie to nie jest reakcja autystyczna tylko mądrego dziecka, któremu ja nie potrafię w dobry sposób przekazać tego co chcę.

Na koniec co jest najbardziej przerażające? Rodzice autystów nie trafią podczas opieki swoich dzieci na ludzi, którzy będa potrafili wydobyć z nich ich własne przeżycia, ich postępowanie wobec dzieci i pomóc im coś naprawić. A rodzice będą się miotali od obwiniania się, że dziecko np. uderzyli czy nakrzyczeli na nie do braku ochoty na dalszą rehabilitację i zniechęcenie spowodowane częściowo też brakiem pomocy sobie, swoich relacji w rodzinie , z dzieciństwa etc.

Może to ciekawa książka , którą znalazłam chcąc coś znaleźć o pomocy rodzinom autysty.?Jeszcze nie czytałam i nie wiem kiedy będę mogła ją kupić i czy zaspokoi moją ciekawość w równym stopniu co książki choćby Alice Miller czy J.Woititz o DDA?

http://www.gwp.pl/product/226.html#vote

AUTYZM. Jak pomóc rodzinie

Randall Peter, Parker Jonathan
przekład: Sylwia Pikiel,

„Organizacja pomocy rodzinom dzieci autystycznych, prezentowana przez Autorów, imponuje swoim zasięgiem, różnorodnością form wsparcia, elastycznością w rozwiązywaniu problemów dzieci autystycznych i ich rodzin oraz ogromnym zaangażowaniem wielu środowisk.
Mam nadzieję, że cenny materiał zawarty w tej monografii zostanie wykorzystany przez środowiska polskie i pomoże w budowaniu godnego życia dzieci autystycznych i ich rodzin”.



Środowiska naukowe i lekarskie coraz częściej zaczynają dostrzegać napięcia, obciążenia, ale i radości związane z opieką nad dzieckiem autystycznym. Książka ta prezentuje najważniejsze wyniki projektu badawczego przeprowadzonego przez Centrum Oceny i Wsparcia dla Rodzin oraz rozmów z rodzicami i rodzeństwem autystycznych dzieci i młodzieży.
Książka „Autyzm. Jak pomóc rodzinie” jest cennym źródłem informacji dla szerokiej rzeszy profesjonalistów pracujących z autystycznymi dziećmi i ich rodzinami, w tym dla nauczycieli szkół specjalnych, pracowników opieki społecznej oraz pediatrów. Zainteresuje również psychologów szkolnych oraz rodziny osób autystycznych.

EAnna - Czw Lip 01, 2010 15:36

sylwiazłodzi napisał/a:
jak robisz te parówki domowej roboty

Zanim zacznie Pani robić domowe parówki proponuję trening na kiełbasie białej.
http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=7
Syn na pewno zaakceptuje. Proponuję jednak zmniejszyć ilość soli do 16g/kg mięsa lub nawet 14g/kg.
O technologii wykonania parówek proszę czytać np. tutaj: http://wedlinydomowe.pl/f...8c168e50a943c53
Polecam również poniższy artykuł ze sprawdzoną recepturą i z opisem domowej technologii:
http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=1445
Uwagi ogólne:
- mięso na parówki musi być tłuste i kleiste. Nie dodajemy przecież żadnych polifosforanów ani wypełniaczy. Jeżeli ze względów dietetycznych nie można dodać mleka w proszku można je pominąć; należy jednak zadbać o dodatek mięsa z golonki lub giczy cielecej, ew. pręgi wołowej.
- przyprawy dodajemy w najwyższej jakości, mielone lub tłuczone tuż przed użyciem.

sylwiazłodzi - Czw Lip 01, 2010 21:18

Eanna dziękuję, myślałam, że to jakieś dużo trudniejsze do zrobienia. Ale przy pomocy mojej mamy to pewnie żaden problem. A tak od razu czy mogę Cię zapytać jak rozpoznaje się kupując mięso której jest klasy bo moja mama fantastycznie gotuje nawet dla 200 osób ale nie słyszałam nigdy od niej o klasach mięsa?. Czy wtedy można kupić z masarni w takich małych ilościach bo na stoisku na rynku to mi raczej nie powiedzą prawdy.

Aha, Bartek uwielbia białą kiełbasę, może dlatego, że nie wiem czy dobrze myślę ale w smaku czuć, że nie ma tak dużo ulepszaczy, podobnie jak kiełbasa z dziczyzny, którą kupuję czasami w ekologicznym sklepie.

EAnna - Czw Lip 01, 2010 21:29

sylwiazłodzi napisał/a:
jak rozpoznaje się kupując mięso której jest klasy


Klasyfikacja mięsa: http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=1081

sylwiazłodzi - Czw Lip 01, 2010 21:46

wiesz co do kandydozy to kiedyś jak siedziałam w forum dzieci.org.pl i czytałam wątki o leczeniu to wielu rodziców pisało, że musieli ileś razy powtarzać te badania bo wynik wychodził ujemny. Ale Ja mam dla Ciebie coś innego w tym temacie. Kandydozę chce się traktować odtruwaniem, wykluczaniem słodyczy, leczeniem różnymi lekami. Być może. Moja mama miała stwierdzonego gronkowca, wymaz z pępka było to jeszcze gdy nieudolnie po swojemu , bez ważenia była na jedzeniu z diety optymalnej. Po wdrożeniu zaleceń dr.Witoszek organizm wrócił do normy mimo,że współistnieje ŁZS- łuszczycowe zapalenie stawów też od przegięcia mlecznych z optymalnej. ŁZS też jej nie atakuje no ale tutaj lekarze oczywiście mówią -bo może mieć remisję. Ale gronkowiec wiadomo. Same słodycze, ich skład , konserwanty powodują tyle zaburzeń, że wcale nie trzeba mieć przerośniętej kandidy tylko nasz organizm dostaje nieźle " w kość". Dlatego nie robiłam Bartkowi takich badań. A inne które jeszcze do mnie przemawiają np. badanie z włosa póki co nie mogę go zrobić a po części z włosa to też trochę przekłamuje wyniki bo niedobory witamin, minerałów itp. w włosach to jedno a na poziomie komórkowym to jeszcze bardziej skomplikowane. A co mi po badaniu z włosów jak będę wiedziała, że Bartek jadł z dobrych produktów nieregularnie, że reagowała skóra czy nos czy gardło i we włosach też to się odbija. Widzę po swoich jak pojedyńcze coraz mocniej siwieją w miarę jak coraz dłużej pozwalałam sobie na złe produkty. A kondycja włosa pokazuje końcowy stan ciała, które od środka niszczy się trochę inaczej niż to co zostaje we włosie.
rakash - Czw Lip 01, 2010 21:58

Ale przerośnięta Candida to nic innego właśnie jak bałagan w organizmie. Można powiedzieć że candida nas chroni przed czymś poważniejszym. Tak więc wraz z oczyszceniem organizmu i wzmocnieniem (odżywieniem) candida sama zniknie. Może to oczywiście potrwać, ale jej rozrost też nie odbywa się w ciągu jednego dnia. Logiczne że to musi potrwać. Nierozsądne jest pozbywanie się candidy specyfikami, jeżeli nie zmienimy odzywiania i przyzwyczaje to taka terapia nam więcej zaszkodzi niż pomoże.
M i T - Czw Lip 01, 2010 22:09

Mama Maciusia napisał/a:
przestać odczuwac te złe emocje i rozwijać w sobie te dobre.


Nie ma czegoś takiego jak "złe emocje". Wszystkie są nam potrzebne i nie wolno "przestać odczuwać" pewnych (trudnych) uczuć, ponieważ prowadzi to do wielu problemów (również zdrowotnych). :faint:

Zapraszam do lektury działu Sfera Psychiczna gdzie ten temat był wielokrotnie poruszany. Szczególnie polecam wątek "Każdy rodzic jest "święty"".

Marishka

P.S. W kontekście zdrowia (zarówno psychicznego jak i fizycznego) szczególnie ważnym uczuciem jest złość oraz to co z nią robimy.

sylwiazłodzi - Pią Lip 02, 2010 19:11

Mama maciusia

Ewa, weszłam na stronę firmy Pana Witolda , któy jest adminem tego forum i wklejam dla ciebie i dla innych ten artykuł. Lubię takie opisy bo jasno i klarownie tłumaczy co i jak.

http://www.danwit.pl/arty...enie-dzieci&s=1


"Żywienie dzieci

ciekawe fragmenty dla nas:

Do trzeciego roku życia dziecko rozwija się izometrycznie. Mówiąc językiem inżynierskim, liniowo lub proporcjonalnie. Potem następuje rozwój nieproporcjonalny, allometryczny, tzn. bardziej rosną mięśnie niż mózg. Z tego wywodu wynika, że małe dziecko potrzebuje dosyć dużo węglowodanów, rzędu 100-150g i nie przejadania się tłuszczem. Jeżeli spożywa mniej węglowodanów, musi otrzymywać większą ilość białka, nawet trzykrotnie większą, niż zaleca FAO/WHO/UNU. Z teoretycznych rozważań wynika, że tak musi być. Obserwacje Masajów, Eskimosów itd. też to potwierdzają.


i ten:


Głównym odbiorcą glukozy jest układ nerwowy, który jest u dziecka nieproporcjonalnie duży w stosunku do masy ciała. U ludzi dorosłych też nie ma liniowego związku z masą ich całego ciała. Węglowodany, to ostatnia rzecz, jaką można powiązać z wagą. Natomiast to białka, dzięki zjawisku obrotu metabolicznego w mięśniach, są proporcjonalne do masy ciała, płci, wieku oraz częściowo aktywności fizycznej. Obniżanie przez FAO normy białkowej do 0,8g/kg w żywieniu wysoko-węglowodanowym wynika z przyczyn ekonomicznych i chęci zlikwidowania światowego głodu. Dla osób żywiących się niskowęglowodanowo te normy są dwukrotnie za małe, a może jeszcze bardziej. Nie ma powodu, żeby w Europie rodzice zaniżali swoim dzieciom wartościowe białko zwierzęce, tym bardziej, że trudno przejeść się mięsem i serem, ponieważ smak odrzuca nas od ich nadmiaru.

i ten:

Modelowy przykład, to siara wydzielana po porodzie, zawierająca aktywne przeciwciała, które nie powinny ulec denaturacji w żołądku. Skoro tak jest, to tak ma być. Każde inne mleko jest gatunkowo obce i jego białka muszą w tych warunkach powodować alergie, przenikając do krwiobiegu. Podobnie działa białko z roślin. Dzieci bardziej wrażliwe będą chorować do końca życia, spożywając te białka.

i do rozważenia tylko 2 posiłki, chyba,że Pan Witold podpowie,że jak dziecko chcę więcej posiłków to ok:


Moja żona podpowiada, że solidny posiłek białkowy, który jest długo trawiony, córeczka powinna spożywać w ciągu dnia, a na kolację coś lżejszego.

sylwiazłodzi - Pią Lip 02, 2010 19:29

i jeszcze jeden bo fragment z innego artykułu o wielkości mózgów jest czymś co ktoś powinien rozważyć w kontekście coraz to większej ilości dzieci zapadających na choroby związane z postrzeganiem świata, rozwojem intelektualnym, zachowaniem etc. (Down, porażenie mózgowe, autyzm, padaczka etc)

Białko w żywieniu dzieci
http://www.danwit.pl/arty...eniu-dzieci&s=1

fragment:

Dzieci te, żywione następnie zbyt małą ilością białka, osiągają niższy wzrost i późniejszą dojrzałość płciową niż rodzice. W odniesieniu do masy całego ciała, mózgi dzieci są jednak większe.

i ten:

Mózg jest zawsze najlepiej zaopatrywany. W sytuacji niedożywienia najpierw reszta ciała ulega atrofii, dopiero na samym końcu mózg. Dlatego poprawa wyżywienia w niewielkim stopniu dotyczy mózgu, który i tak zawsze wymusza swoją porcję.

i ten:

Jednak, warunkiem osiągnięcia słusznego wzrostu i jednocześnie harmonijnego rozwoju, jest spożywanie dostatecznej ilości zwierzęcego białka przez matki w ciąży, a potem przez rosnące dzieci.

(uważam, że ten fragment powinno się tłumaczyć matkom autystycznych dzieci by po decyzji zajścia w ciążę z następnym dzieckiem zmieniły dietę by kolejne dziecko nie miało sprzyjających warunków w łonie matki do rozwoju autyzmu- kurczę, pierwszy raz o tym piszę bo ten tekst pomógł mi sformułować myśl, która od dłuższego czasu mnie męczyła. Jest wiele matek, których drugie dziecko też staje się autystą, ale są też matki , których pierwsze autystą nie było, ciekawe czy są badania zastanawiające się nad czynnikiem dietetycznym przy pierwszej zdrowej ciąży i przy kolejnej -dziecka autystycznego?-Sylwia Kowalska)


i ten:


Ad1) Dzieci, spożywające dostatecznie dużą ilość zwierzęcego białka oraz jednocześnie pożywienia wystarczającego energetycznie, osiągają, poprzez harmonijny rozwój, wyższy wzrost w cm i większą masę mózgu w kg. Natomiast w stosunku do masy ciała, masa ich mózgu stanowi mniejszy procent niż u dzieci drobnych, niedożywionych białkowo. Dzieci drobne, niedożywione, mają co prawda większy mózg, ale tylko w stosunku do masy swojego ciała. W porównaniu z dobrze odżywionymi rówieśnikami, biorąc na wagę, mózg mają jednak mniejszy. Podobnie jak dorośli, dzieci potrzebują też minimalnej codziennej dawki węglowodanów. W przypadku codziennego braku zaledwie 50g węglowodanów musi wzrosnąć spożycie mięsa ponad sensowną miarę.

sylwiazłodzi - Sob Lip 03, 2010 20:36

No to teraz coś o czym kompletnie nie wiedziałam. Na forum Jana Kwasniewskiego jedna z użytkowniczek zasugerowała, że skoro dieta pomaga u mojego syna to ona sugeruje, że mogłoby to być spowodowane chorobą spichrzeniową. Opis na wikipedi nic mi nie powiedział ale ten poniższy już trochę bardziej jest dla mnie zrouzmiały. Nie wiedziałam nawet o czymś takim a czytając to krótki wytłumaczenie naprawdę uważam, że to pewien trop do rozważenia. Ciekawe co by na to powiedziała prof,. Majewska ale nie wiem czy to jest w obszarze jej zainteresowań. Choć Ja uznaję, że chory organizm można wyleczyć to bardzo jestem ciekawa jak zachowałby się organizm w tych wymienionych poniższych chorobach na diecie mojego syna? Zresztą o autyżmie obecnie mówi sie, jest chorobą całego organizmu, że dieta jest ważna a wtedy jedzenie jako podstawa naszej egzystencji to główny wpływ na metabolizm czyli te poniższe choroby. Może ktos z chorych zechce spróbować jeśli uzna, że to sensowne?

Choroby spichrzeniowe

Choroby spichrzeniowe to wrodzone defekty metaboliczne, których przyczyną jest brak lub niewystarczająca aktywność różnych enzymów. Objawy choroby wynikają z uszkodzenia konkretnych organów przez gromadzone w nadmiarze substancje, które u zdrowego człowieka są metabolizowane i usuwane z organizmu.

W zależności od typu gromadzonej substancji, choroby spichrzeniowe nazywamy glikogenozami, mukopolisacharydozami, sfingolipidozami, itd.

Zmiany chorobowe w przebiegu glikogenoz (choroba Pompego, choroba Cori) dotyka miedzy innymi serca. Poza objawami wynikającymi z zajęcia innych narządów, na przykład mięśni szkieletowych, dochodzi do przerostu mięśnia sercowego i jego powiększenia (wrodzona przyczyna kardiomegalii).

Lipidozy, jak choroba Taya-Sachsa czy Niemanna-Picka, powodują z kolei uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego.

Leczenie części z chorób jest niemożliwe, inne zmuszają chorego do stosowania bardzo restrykcyjny diet i zasad żywienia.


źródło: http://www.kardiolo.pl/spichrzeniowe.htm

dziękuję użytkowniczce CzarnaJulka z forum diety optymalnej za chęć i wpisanie takiej sugestii.

http://forum.dr-kwasniews...p?topic=661.520

:pada:

sylwiazłodzi - Nie Lip 04, 2010 07:53

Zdaję sobie sprawę, że powinnam założyć inny wątek ale ja jako zwykła mama nie lekarz oglądałam ten film z zachwytem. Animacje pokazujące jak funkcjonuje ciało człowieka, przedstawienie definicji o naszym funkcjonowaniu takich jak:

odczuwanie głębokie
środek ciężkości ciała
bioreceptory

a także słowa samych osób biorących udział w doświadczeniu pokazują organizm w innym świetle.

Na dodatek można zobaczyć najnowsze techniki jak można zbadać człowieka i jak szybko reagujemy na bodźce, z jaką siłą uderzamy, z jaką szybkością łapiemy muchę.

Film "Sztuki walki" część III na kanale National Geographic

link:http://natgeotv.com/pl/techniki_walki

jest tam fajna galeria zdjęć do części III, która tak pięknie pokazała jak funkcjonuje nasze ciało z grafikami komputerowymi .

A jak to się ma do autyzmu?

W filmie mówi się m.in. o tym, że nasza ziemska grawitacja działa na narządy wewnętrzne i jeśli wykonujemy ćwiczenia to muszą się one jej przeciwstawić, że mamy coś takiego w organizmie jak odczuwanie głębokie, które może nam pomagać w tak niesamowitych reakcjach organizmu jakie są tam przedstawiane, że na naszym ciele jest siatka bioreceptorów odpowiedzialna za odczuwanie, że w stylu walki tygrysa ćwicząć ręce doznaje się mikrouszkodzeń -złamań kości, które potem zarastają i palce są coraz mocniejsze a na dodatek prezentuję grafiki jak zasady fizyki, nacisku etc. działają w ciele by np. rozbić tafle lodu przez mistrza, który wcześniej tego nie robił. Po prostu chciano zmierzyć czy je zniszczy i z jaką siłą to zrobi. Co do środka ciężkości ,ostatnio przeczytałam, że u dzieci autystycznych można ćwiczeniami poprawić jego funkcjonwanie. Co może być prawdą, gdyż Ja z porażeniem mózgowym ćwicząc niedawno tai chi przez około rok zupełnie inaczej funkcjonowałam jeśli chodzi o równowagę i pewność chodzenia, która u mnie i tak jest jedną z lepszych u osób mających chore nogi.

Warto to obejrzeć by zdać sobie sprawę czym zawiaduje nasz i naszych dzieci MÓZG.

Sylwia Kowalska

sylwiazłodzi - Nie Lip 04, 2010 20:06

Kilka słów o koncentracie do robienia soków.

Oglądam pewien film na you tube i postanowiłam coś sprawdzić. Poniżej prezentuję Wam informację z czego składa się koncentrat soku jabłkowego. Z uwagi na to, że w filmie padło takie fajne zdanie:" przekonałem się, że nic nie jest jednowymiarowe" postanowiłam to sprawdzić na koncetracie. ZWRACAM UWAGĘ, ŻE GDY KUPUJEMY SOK BEZ CUKRU NAWET RÓZNYCH DOBRYCH FIRM NIE SZUKAMY i nie zastanawiamy się co to jest koncentrat. Z opisu poniższego wynika, że lepiej chyba pić wodę.

http://www.bialuty.com.pl...cz=kon_jablkowy

Koncentrat soku jabłkowego

Opis produktu

Głównym surowcem jest jabłko przemysłowe. Produkt nie dosłodzony, i nie dokwaszony otrzymany z nie utrwalonego chemicznie soku jabłkowego poprzez usunięcie określonej ilości wody i aromatu.

Przeznaczenie konsumenckie

Półprodukt do produkcji soków i napojów, jako dodatek smakowy do napojów mlecznych i deserów, w cukiernictwie, winiarstwie i w innych wyrobach (produkt przeznaczony dla konsumentów powyżej 3 roku życia).

Charakterystyka produktu

Produkt posiada charakterystyczny i typowy dla soku jabłkowego smak i zapach, osłabiony w wyniku oddzielenia aromatu. W produkcie nie dopuszcza się zanieczyszczeń pochodzenia zarówno organicznego jak i mineralnego. Posiada barwę złocisto-bursztynową w odcieniach wynikających z obróbki termicznej. Produkt jednorodny o gęstej konsystencji.

Charakterystyka fizykochemiczna
Lp. Cechy Wymagania
1. Zawartość ekstraktu mierzona refraktometrycznie, [oBrix] 65-72 lub inny na żądanie Klienta
2. Klarowność oceniana nefelometrycznie, [NTU] Klasa ekstra: 0 do 5
I klasa: 5,1 do 15

Wymagania higieniczne
Lp. Cechy Wymagania
1. Kwasy lotne jako kwas octowy, [g/l] max. 0,4
2. Etanol, [g/l] max. 3,0
3. Kwas D/L mlekowy, [g/l] max. 0,5
4. Patulina, [µg/l] max. 50

Dodatkowe wymagania
Lp. Cechy Wymagania
1. Hydroksymetylofurfural (HMF), [mg/l] max. 20
2. Kwas fumarowy, [mg/l] max. 5,0
3. Zawartość metali szkodliwych w mg/kg soku odtworzonego max. Kadm - 0,02; Ołów - 0,05
Arsen - 0,10; Rtęć - 0,01

4. Pozostałość środków ochrony roślin Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia i opieki Społecznej z dn.15.04.1997r. Dz.U.43 poz.273
5. Zawartość skrobi niedopuszczalna
6. Zawartość pektyn niedopuszczalna
Warunki przechowywania

Zbiorniki ze stali kwasoodpornej o pojemności 70 000 litrów niehermetyczne.
Wilgotność względna ok. 75%.
Okres trwałości: 12 miesiące.
Opakowanie: luzem w cysternie
Pozostałe wymagania zgodne z wymaganiami Kodeksu Praktyki A.I.J.N.
Charakterystyka mikrobiologiczna
Lp. Cechy Wymagania
1. Objawy zapleśnienia i zafermentowania niedopuszczalne
2. Liczba drobnoustrojów tlenowych mezofilnych w 1g nie więcej niż: 1000
3. Drożdże w 1 g nie więcej niż <300
4. Pleśnie w 1 g nie więcej niż <400

5. Bakterie beztlenowe przetrwalnikujące mezofilne w 1g nieobecne
6. Alicyclobacillus acidoterrestris nieobecne

ale może ktoś da mądrzejszy ode mnie komentarz

Ja myślę, że nie jesteśmy w stanie sprawdzić np. producenta czy dla zysku nie użył koncentratu już przeterminowanego albo z większą ilością tzw. sybstancji, których tam być nie powinno. Wiemy jak działają badania odpowiednich instytucji a wiedza producentów, że coś mimo nieważnego terminu ważności jeszcze można sprzedać jest OGROMNA.

A co ważniejsze producenci zarabiają na owocach podwójnie bo z tego co zostanie po odciśnięciu soków sprzedają schłodzoną miazgę owocową jak stoi na stronie jednej z firm. A rolnik sprzedaje za bezcen.

Witold Jarmolowicz - Pon Lip 05, 2010 09:01

sylwiazłodzi napisał/a:
Mama maciusia
Ewa, weszłam na stronę firmy Pana Witolda , któy jest adminem tego forum i wklejam dla ciebie i dla innych ten artykuł. Lubię takie opisy bo jasno i klarownie tłumaczy co i jak.
http://www.danwit.pl/arty...enie-dzieci&s=1
i do rozważenia tylko 2 posiłki, chyba,że Pan Witold podpowie,że jak dziecko chcę więcej posiłków to ok:

Moja żona podpowiada, że solidny posiłek białkowy, który jest długo trawiony, córeczka powinna spożywać w ciągu dnia, a na kolację coś lżejszego.

Oczywiście, że zazwyczaj powinno być więcej posiłków, zgodnie z Formułą 4eS. Nie ma się co upierać przy jakichś sztywnych zasadach, bo to na każdej diecie prowadzi do schorzeń.
Co do konkretnych ilości, dzieci z chorobami neurologicznymi powinny zjadać mniej weglowodanów, niż tam podałem. To był wykład dla nieprzygotowanych lekarzy i wolałem raczej podawać górne wartości zgodne przynajmniej z RDA, żeby nie szokować, a trafić argumentami.
JW

sylwiazłodzi - Pon Lip 05, 2010 13:04

Wszystkim zawiaduje m.in mózg. Warto więc nie zastaniwać się tylko nad fizycznym polepszeniem organizmu autysty na prezentowanej tu diecie dzieci ale też poczekać dłuższy czas nim ciało wyleczy się fizycznie i patrzeć na efekty lepszego odżywiania mózgu i poprawy jego pracy. A w tym art. akurat o środku ciężkości. Dlatego też ćwiczenia fizyczne są ważne jak u wszystkich ludzi mniejszych i dorosłych :) . (Sylwia Kowalska)

http://webcache.googleuse...l&ct=clnk&gl=pl

(tamże: grafiki ,których tu nie kopiuję)

Różnica w równowadze statycznej dzieci autystycznych i zdrowych *



Źródło: Zbigniew Szot - (Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku); Cezary Specht (Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni


Wstęp
Autyzm uchodzi za jedno z najpoważniejszych zaburzeń w rozwoju człowieka. Osoby autystyczne żyją we własnym świecie wrażeń zmysłowych, izolują się. Zaburzeni to cechują symptomy występujące w trzech zdefiniowanych obszarach: nieprawidłowości w przebiegu interakcji społecznych, deficytach zdolności do komunikowania się i ograniczenia wzorców aktywności zachowania, a także zainteresowań [Warren 1984, Konstantareas i wsp. 1992, Jaklewicz 1993, Pisula 2000].

Jak dotychczas nieznane są przyczyny powstawania autyzmu, ale niektórzy naukowcy przypuszczają, że jego etiologia związana jest z układem przedsionkowym [Konstantareas i wsp. 1992, s. 61], w którym znajdują się receptory równowagi [Kubiczkowa 1975, s. 8].
U dzieci tych obserwuje się również niezborność przejawiającą się w słabej koordynacji ruchowej, dlatego mechanizm ten jest przedmiotem badań w wielu dziedzinach nauki.
Pojęcie koordynacji sprowadza się do określenia specyficznych procesów czynności ruchowych, przede wszystkim współdziałania mechanizmów fizjologicznych, głównie mięśniowo-ruchowych, zapewniających wykonanie określonego aktu ruchowego zgodnie z jego założeniami [Wyżnikiewicz Kopp 1992].

Na temat definicji koordynacji i uzdolnień ruchowych wypowiadało się wielu autorów. Przy jej definiowaniu wymieniają oni równowagę jako ważny komponent predyspozycji człowieka ze względu na utrzymanie stabilności lub powrót ciała do właściwego położenia [Hotz 1986, Matbush 1983, Hirtz 1982, Gilewicz 1964, Ważny 1982, Denisiuk 1969, Wolański, Parizkowa 1976, Starosta 1998, Szopa 1989]. Z powyższego wynika, że równowaga jako komponent koordynacji ruchowej jest ważna w funkcjonowaniu ludzi zdrowych. W dostępnej literaturze przedmiotu nie napotkano na badania równowagi dzieci chorych, jakimi są autystycy, dlatego celem niniejszej pracy jest zbadanie tej cechy u tych dzieci i porównanie jej z dziećmi zdrowymi.

Przyjęto, że stosunkowo łatwym pomiarem równowagi jest stabilizacja ciała osoby autystycznej, chociaż wiadomo, że człowiek w pozycji pionowej nigdy nie znajduje się w stanie równowagi rozumianej jako stan statyki, lecz zmierza do jej utrzymania. Ciało jego znajduje się w ciągłym ruchu, a w związku z tym podlega wychwianiom. Wychodząc z tego założenia, proces równowagi statycznej należy rozpatrywać jako dynamiczny, w którym wielkość sił (mięśniowych) sterowana jest przez układ nerwowy.

Uznając powyższe argumenty za prawdziwe, postanowiono zbadać, czy dzieci autystyczne różnią się od zdrowych poziomem równowagi statycznej, jako istotnego składnika koordynacji ruchowej.

Postawiono hipotezę, że dzieci autystyczne różnią się poziomem równowagi statycznej mierzonej przemieszczaniem się środka ciężkości ciała. W uzasadnieniu postawionej hipotezy są spostrzeżenia o ograniczonej koordynacji i zborności ruchowej u dzieci autystycznych jako cechy ludzkiej motoryki, przejawiającej się również w wielu aspektach poznawczych jako sprzężenie zwrotne pomiędzy analizatorem kinestetycznym a receptorami (eksteroreceptory nastawione na odbieranie bodźców z odległości – wzrok, słuch, węch, prioreceptory znajdujące się w mięśniach, ścięgnach, więzadłach i powierzchniach stawowych mających znaczenie przy analizie koordynacji ruchów i utrzymaniu postawy, jak również interoreceptory sygnalizujące w czasie zmiany zachodzące wewnątrz organizmu) [Bielczyk 1967].
Ten brak koordynacji wyrażony między innymi pomiarem równowagi statycznej, może być jednym ze wskaźników diagnozujących dziecko autystyczne.

1. Materiał i metodyka badań

Testowi statokinezometrycznemu poddano grupę 15 dzieci w wieku 4-16 lat o zdiagnozowanym autyzmie wczesnodziecięcym. Badania przy pomocy statokinezjometru przeprowadzono przy oczach otwartych analizując następujące parametry: rozkład przestrzenny i polowy reprezentowane przez ich statystyki, długość krzywej, wielkości amplitud i częstości wychyleń oraz pole kunturu. Ze względu na obszerność materiału, poniżej przedstawiono wybrane cechy wyróżniające tę grupę osobową od typowych dla tego wieku wyników na przykładzie wybranych wskaźników porównawczych.

2. Wyniki

2.1. Rozkład polowy i wychylenia

Rozkład ten przedstawiono na rys. 1. Z danych tych wynika, że większość charakterystyk rozkładu polowego nie odpowiada wartościom typowym. Dla badanych dzieci z zaburzeniami autystycznymi zauważalnym jest odmienność rozkładu współrzędnych środka ciężkości od dzieci zdrowych.


dziecko autystyczne


osoba zdrowa


Rys. 1. Rozkład polowy przykładowego dziecka autystycznego poddanego badaniu w porównaniu do osoby zdrowej (wartości w cm).

Dla prezentowanych rozkładów, odchylenia środka ciężkości od położenia równowagi w funkcji czasu przedstawia rys. 2. Za danych tych wynikają zasadnicze różnice w przebiegu krzywych funkcji czasu i wychyleń dziecka autystycznego i zdrowego.

dziecko autystyczne

osoba zdrowa.


Rys. 2. Porównanie wychyleń od położenia równowago osoby z zaburzeniem autystycznym oraz zdrowej w funkcji czasu.


2.2. Histogram rozkładu polowego

Istotne różnice wynikają również z porównania histogramu rozkładu wychyleń od położenia równowagi (rys. 3). Dla osób zdrowych wychylenia te powinny odpowiadać funkcji gęstości typowego rozkładu normalnego z wartością średnią bliską zeru, natomiast w/w rozkład dziecka autystycznego nie koresponduje z wyżej przytoczoną funkcją.

Dziecko autystyczne

Osoba zdrowa


Rys. 3. Porównanie histogramu rozkładu wychyleń od położenia równowago osoby z zaburzeniem autystycznym i zdrowej.

2.3. Amplitudy
Dla badanej grupy amplitudy wychwiań w 4 kierunkach (przód - tył i lewo – prawo) przedstawiono na rys. 4. Dla osób zdrowych wielkość amplitud nie przekracza 1.5 cm.



Rys. 4. Wartość amplitud badanej populacji: lewo-prawo i przód-tył dzieci autystycznych

Z danych przedstawionych na rys. 4 wynika, że w ponad 95 % badanej populacji zaobserwowano znaczne przekroczenie wielkości amplitud w podstawowych kierunkach, a u 5 osób przekroczenie to waha się od 15 – 22 cm. (dzieci oznaczone numerami 2, 3, 4, 5 i 7).

3. Wnioski

Ze względu na znaczą nadpobudliwość części osób poddanych badaniom, ich przeprowadzenie wymaga kilkakrotnego powtarzania prób.
Funkcja gęstości prawdopodobieństwa rozkładu polowego badanych nie odpowiada typowemu rozkładowi normalnemu, charakterystycznemu dla osób zdrowych.
Zasadnym jest rozważenie celowości opracowania odmiennej metodyki przeprowadzania testu statokinezjometrycznego dla dzieci z zaburzeniami autystycznymi ze względu na częste występowanie podczas badań okresów stabilnych i wysoce zaburzonych.
Występują duże różnice w równowadze statycznej dzieci zdrowych i autystycznych, dlatego istnieje przypuszczenie, że komponent ten może być przyczyną niezborności koordynacji ruchowej u tych dzieci.


Bibliografia

Bielczyk Z. (1967) Wpływ treningu narciarskiego na usprawnienie analizatora kinestetycznego i dotykowego. AWF Warszawa, t. VII, s. 5

Denisiuk L. (1969) Metody oceny sprawności fizycznej. WfiS. nr 3, s. 36-40

Gilewicz Z. (1964) Teoria wychowania fizycznego. Warszawa SiT, s. 234-252

Hirtz P. (1982) Charakteristice, diagnostice a ontogenetickem vyraji koordinacnich schopnosti. W: Koordinacni schopnosti a pahybove dorednosti – metodicky dopis (K. Mekota) Praha, s. 241-268

Hotz A. (1986) Qualitatives Bewegungslernen. Zumiken: Verlag – SVSS

Jaklewicz H. (1993) Autyzm wczesnodziecięcy. Gdańskie Towarzystwo Psychologiczne, Gdańsk, s. 25

Konstantareas M. M., Blackstock E. B., Webster C. D. (1992) W: Autyzm. KTA w Warszawie, Tytuł oryginału: Autism: A primer. Red. Naukowa: Tadeusz Gałkowski, s. 28-29

Kubiczkowa J. (1975) Test statokinezjometryczny w ocenie stanu równowagi. Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej w Warszawie. Warszawa, s. 14

Mattausch W. (1973) Zueinigen Problemen der begrifflichen. Fixierum der Konditionellen und Koordinativen Fahigkeiten Theor. und Prax. Korperkult., nr 9, s. 849-856

Pisula E. (2000) Autyzm u dzieci. Diagnoza, klasyfikacja, etiologia. PWN Warszawa, s. 15-20

Starosta W. (1998) Znaczenie, poziom i rozwijanie zdolności koordynacyjnych w sportach gimnastycznych. W: Gimnastyka – taniec w teorii oraz praktyce wychowania fizycznego i sportu. Katedra teorii, Metodyki Gimnastyki i Ćwiczeń Muzyczno – Ruchowych, AWF w Gdańsku. Sekcja Polska Międzynarodowego Stowarzyszenia Metodyki Sportowej. Gdańsk 1998 r., s. 19-21

Szopa J. (1989) Nowa Koncepcja Klasyfikacji i struktury motoryczności człowieka. Antropomotoryka nr 2, s. 3-7

Warren F. (1984) Społeczeństwo, które zabija wasze dzieci. W: Dziecko autystyczne i jego rodzice. Poradnik wychowawczy, Warszawa, red. T. Gałkowski, s. 19-38

Ważny Z. 91982) Koordynacja ruchowa i jej kształtowanie. Lekkoatletyka, nr 5, s. 17

Wolański N., Parizkowa J. (1976) Sprawność fizyczna a rozwój człowieka. SiT Warszawa

Wyznikiewicz Kopp (1992) Koordynacyjne zdolności ruchowe dzieci i młodzieży. Podstawy teoretyczne i metodyczne. Uniwersytet Szczeciński. Rozprawy i studia. CXCVII 123, s. 42.
-------------------------------------------------------------------------------

* komunikat z badań sondażowych

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Pią Lip 09, 2010 21:26

sylwiazłodzi napisał/a:

1. jesli mama ,która by chciała też wprowadzić tę dietę pyta się mnie o parówki bo Bartkowi je daję co jakiś czas i mowi mi, że jej syn po jakichkolwiek "E" wariuje to co mam jej napisać.
2.że barwniki, konserwanty nie są w grupie produktów alergizujących tylko szkodliwych?
3.Czy ewentualnie organizm mniej reaguje , słabiej na barwniki i konserwanty na większej ilości tłuszczu?Takiej jaką można zjeść?

1. JEŻELI ZAUWAŻA SIĘ POWTARZALNĄ REAKCJĘ - NIE DAWAĆ!
2. Tak
3. najogólniej - tak,
Jadam jak najmniej sztuczności.

Mama Maciusia, jeżeli ziemniaki są często (np. w postaci placków) - nie dawałabym bananów częściej niz 1 raz w tyg... są baaardzo kłopotliwe dla odporności (""). Owoce... najlepiej by to były ... ogórki malosolne, kapusta kiszona, surówka, zupa...
Może chalwa/sezamki, słonecznik, migdały, f. szparagowa, bób, masa makowa?
3 dniówki ze str 225 mają na celu - jak dobrze Ewa zauważyłaś - wykasowanie szlaków cukrogennych.... by znów nagrzeszyć, w dzień wolności (nieśmiertelnych na razie nie ma).
Im większa ilość W, tym większe nasilenie zachowań aspołecznych.
Ta dieta działa w KAŻDYM autyzmie. Bez wyjątku.
.
MONIKAW - ryba wędzona, sklepowa = trucizna.
Wojciech z forum dra JK, zgłoś się (tam trzeba ponownie się rejestrować; proszę o przekazanie tego info na forum dra JK). Wiem jak TO zlikwidować w 1-3 dni.

sylwiazłodzi - Pią Lip 09, 2010 21:53

Działanie rodzynek i innych suszonych smakołyków u naszych dzieci autystycznych.

Ewa
Mama Maciusia

Dziękuję za twoje opisy o rodzynkach. Ja sugerowałam się do tej pory wątpliwościami rodziców stosujących dietę bezglutenową piszących o szkodliwości suszonych rodzynek czy innych przekąsek, które źle przechowywane mogą zawierać pleśnie i inne szkodliwe żyjątka oraz za dużą ilość cukrów. Okazuje się jednak, że podobnie jak w monodiecie rodzynki są LEPSZE od gorzkiej czekolady.
Przy nie jedzeniu codziennie zbóż bezglutenowych, rodzynki czy inne suszone owoce nie szkodzą. Bartek nawet po całej paczce rodzynek nie reaguje swoim zachowaniem tak jak po gorzkiej czekoladzie. Ilość w czekoladzie związków i dodatków sama w sobie jest bardziej szkodliwa niż suszenie i przechowywanie na półkach w sklepach suszonych owoców.

Cały czas trzeba weryfikować informacje i założenia z diety bezglutenowej, bezmlecznej i bezcukrowej nie będącej dietą niskowęglowodanową, wyżej tłuszczową.

Dziś po 2 dniach przebywania z babcią padło stwierdzenie opisujące wnuczka. Dieta działa i Ja to widzę u Bartka bo jego zachowanie jest zupełnie inne. Potrafi się bawić, wygłupiać, jak to babcia określa "słuchać jej próśb", nie ma takich jak ja to określam : napadów gdy całym ciałem rękoma w powietrzu rozrzuca prawie jak wiatrak, opowiada jak inne dzieci to co się wydarza wokoło.

Najlepsza alternatywa gdy już nie można gdzieś ominąć np. jakichś słodyczy to mieć coś np. z przepisów na ciasta, ciasteczka optymalnych albo tych, które wymyślaliśmy wspólnie
"ciasteczka magnezowe, chleb z siemiena lnianego etc. z forum Jana Kwaśniewskiego albo sernik na zimno, o którym Ja też pisałam tylko z serków homogenizowanych i galaretek z wodą bez niczego więcej. W ostateczności właśnie rodzynki. Bez soków kupnych ze sklepu nawet najlepszych bez cukru, lepiej woda mineralna niegazowana. Coś w tych sokach jest mimo zapewnień producentów, że rozcieńczone nie szkodzą a w ilości nawet 1 szklanki gotowego soku już widać "jakąś nadwrażliwość."

Sylwia Kowalska

sylwiazłodzi - Sob Lip 10, 2010 11:42

Ewa, Mama Maciusia

Spokojnie, może z warzyw twój syn jeść nawet codziennie to samo, mój syn chyba po 2 latach spróbował razem z gośćmi przy stole bigosu. Zaczynaliśmy od tego, że Bartek jadł chyba tylko ogórki zielone z warzyw i ziemniaki. Potem doszły papryka, marchewka, ale jadł owoce , które lepiej znosił niż teraz gdy przesadzamy ze słodkościami. W zupie jadł warzywa więc jadł często warzywne ale różnorodnosći nie da się na siłę dać naszym dzieciom. Może póki co napisz na kartce , które warzywa je chętnie i spokojnie je podawaj . Niektórzy są kilka lat na jajkach i smalcu i są w miarę zdrowi. Pani Ewa lekarka dużo o tym pisała wśród dorosłych optymalnych W miarę postępowania diety podniebienia zmienia się smak i widząc nas dorosłych, że coś jemy też stają się ciekawi i proszą o to co jemy. Bartek sam poprosił o marchewkę kiedyś surową.

Dzisiaj zapytałam gdy zajrzał do szuflady skąd wie, że nie ma kisielu by mu zrobić powiedział, że jest napisane galaretka.

Ewa przejmujesz się tak jak Ja gdy Bartek miał diagnozę, gdy została potwierdzona i kolejni ludzie dokładali Nam kolejne nie będzie tego czy tamtego robił. W przedszkolu mając 5 lat Bartek nie uczył się wiedzy szkolnej z normalnymi dziećmi tylko jak one miał zajęcia. Miał terapię w Naviculi , logopedę w domu ale wszystko to była dla niego w formie zabawy. Teraz zaczyna mieć tego dość bo szkoła to siedzenie w klasie, w ławce, w domu robiąc lekcje. Nie przejmuj się albo zacznij coraz mniej tym co inni mówią bo oni nie widzą efektów tych co ty tylko widza kolejne chore dzieci. Ci co lecza twojego syna i widza postepy sa najważniejsi. Jak słuchałam tych co Bartka badali np. na pierwszej komisji czy na pierwszym badaniu w Naviculi to tylko się załamać. Inni, psycholog, która go widzi raz na rok, przedszkolanki , logopeda, oni mówili jak widza postępy.

Do przedszkola Bartek chodził jako 5 latek na 4 godziny a gdy miał zajęcia w Naviculi w przedszkolu nie był. Ale dało mu to najwiecej. Skoro mówią, że tam nie potrzebuje to znaczy, że jest lepiej. musi od dzieci nauczyć się społecznych zachowań. Opowiadania, mówienia. Dorośli tego dzieci nie naucza w takim samym stopniu bo one sa ciekawe swoich rówieśników, podobnie myslą, na swoim poziomie. A jesli móglby iśc teraz do szkoły to w przedszkolu jako 6 latek może nauczyć się no chyba, że umie literek, liczb, w szkole to idzie dużo szybciej i dla naszego syna była to baza do tego co robił w szkole. A przecież w domu i tak mu pokazujemy i tłumaczymy zadania. Może za dłuższy moment okaże się, że nadgoni jeszcze te braki, które ma, nie wiemy tego i ty tez nie wiesz.

Baliśmy się gdy padła decyzja również za sprawa naszej logopedy, że Bartek powinien iść do szkoły w wieku 7 lat, a jeśli mu się nie uda to wtedy będzie odroczenie. Logopeda mówiła, że z tego co widzi to uda mu się tylko trzeba rozmawiać z nim, z nauczycielami, pytać jak w szkole a z naszego to było trudno wyciągać bo nie wiele mówił sam od siebie. Teraz również mówienie od siebie się poprawiło. W końcu opis od psychologa oznacza,że doszedł do poziomu normalnego bo przeciętność to już poziom jak u zdrowych intelektualnie dzieci.


W miarę długości bycia na diecie objawy ustępują tzw. autystycznych zachowań nawet tych, na które wydaje się nam, że nie mamy wpływu. Bartek dłuższy czas skakał przed TV, wymachiwał rękoma, reagował dziwnie i podnosił do góry ramię. Nawet kiedyś częściej mrużył oczy. To już jest leczenie , którego nie widzimy a które w swoim tempie idzie jak rozlewanie się u Bartka naczyniaka w stopie. Co roku w USG wychodzi coraz mniejszy i coraz bardziej zanikający.
Lubi pomidorówkę z koncentratu czy inną zupę daj mu się nią nacieszyć nawet 2 dni pod rząd, monodieta w dobrym wydaniu jest dobra dokładając oczywiście do zupy dobrego tłuszczu. :)


A dziś prawie się popłakałam bo mąż zaczął syna uczyć modlitw do I komunii św.

Jak to brzmi niesamowicie w uszach rodzicach gdy twoje dziecko mówi:

Wiara,nadzieja i miłość

a kiedyś miało nie mówić wcale.



A w ramach uczenia się jak jeść tłusto w końcu udało mi się znaleźć łój wołowy na placu Barlickiego na 1 stoisku, które mama moja odbiera rano i przetopić i na tym dziś zrobiłam Bartkowi frytki a wczoraj sobie warzywa z kabanosami.

Przeliczając na kilogramy za 1,40 wyszło chyba prawie jakby 2 kilo tłuszczu, tak "pi razy oko. "

EAnna - Sob Lip 10, 2010 12:28

sylwiazłodzi napisał/a:
udało mi się znaleźć łój wołowy na placu Barlickiego na 1 stoisku, które mama moja odbiera rano i przetopić i na tym dziś zrobiłam Bartkowi frytki a wczoraj sobie warzywa z kabanosami.

Poszukaj łoju nerkowego cielęcego. Zamów go najlepiej na stoisku w hali mięsnej, gdzie miewają cielęcinę. Jest bez porównania lepszy od wołowego, po przetopieniu aż pachnie.
Na upalne dni "wolności" polecam lody zrobione z bitej śmietanki (musi być bardzo świeża, naturalnie słodka) z dodatkiem zgniecionych owoców jagodowych. Do części śmietanki dodać płatki migdałowe. Zamrozić w oddzielnych pojemnikach. Serwować dzieciom po gałce lodów owocowych i migdałowych. Te migdałowe są niekwaśne i "dosładzają" kwaskowe malinowe. Dobrze jest dodać wyskrobany rdzeń wanilii. Oczywiście zero cukru.
Smakują nawet dzieciom nieoptymalnym.
Uwaga technologiczna: w trakcie zamrażania należy masę lodową przemieszać parę razy.

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Sob Lip 10, 2010 21:11

Gluten rzadziej niż co 3 dni -to dobry pomysł.
Może to bardziej skutecznie wyeliminuje "".
Rodzynki Sylwia - niesamowite. Pierwszy raz o tym słyszę. Naprawdę.
To dowód w temacie, że wszystko trzeba sprawdzac na sobie.

sylwiazłodzi - Sob Lip 10, 2010 21:40

A co tam rodzynki, z których się cieszę ale dziś aż zadzwoniłam do męża do pracy by Go zapytać czy przypadkiem to nie siła namawiania taty spowodowała, że już wcześniej mój syn to jadł a mąż może mi o tym nie powiedział . Ale okazało się, że nie. Zobaczył jak obieram ze skórki i też sam z siebie Bartek o to poprosił. Jadł to pierwszy raz w życiu.

Gotowany bób. !!!!

:pada:

sylwiazłodzi - Sob Lip 10, 2010 22:08

"Plastik i Autyzm"

Wyjątkowo niektórzy pomyślą, że to pewnie będzie poza tematem choć temat na naszym forum o plastikowych butelkach powinien mi dać do myślenia by przeczytać Go w całości i szukać dalej. Ale podobnie jak inni myślałam do dzisiaj rana, że pewnych spraw aż tak bardzo się nie przegina w badaniach. A tutaj rozczarowanie totalne.

Polecam film dwugodzinny na Planete "Plastikowa planeta". Ręce mi opadły i właściwe już mogę pomyśleć, że jak w 2012 roku okaże się, że naprawdę w świecie zdarzy się coś takiego ,że świat się skończy" to mnie to nie zdziwi.
Zresztą wpisanie w google hasła plastik i autyzm , które wymyśliłam na podstawie tego dokumentu zaowocowało już znalezieniem na forum biosłone tematu plastikowych opakowan do żywności. Ale żeby wiedzieć tyle co mówiono w filmie i robić to dalej to już jest koniec świata sam w sobie. Smoczki, butelki dla dzieci, guma, rury PCV, butelki, opakowania, wiaderka, zabawki, kubki do picia i wiele innych rzeczy, które nawet posiadaja atesty przecież i w Polsce były tak szkodliwe a wciąż się je produkuje. !

Autor filmu był w posiadaniu 700 badań o szkodliwości plastiku pod różną jego postacią i chyba 10 badań negujących finansowanych prze koncerny związane z produkcją plastiku i materiałów pochodnych. Prezentował w filmie pary niepłodne, którym na jednym z uniwersytetów zrobiono badanie zawartości we krwi związków pochodzących z rozkładającego się niszczącego się plastiku i wykazały one jeszcze większe stężenie niż u szczurów u których je stwierdzono bo zmiana detergentu do mycia plastikowych klatek spowodowała uwalnianie się z plastiku szkodliwych związków. W ludzkiej krwi mamy można by powiedzieć plastik. W ocenach pływa plastik i jego szczątki lub wyrzucane części ze statków śmieci. Ptaki karmią nimi swoje pisklęta, które umierają, w wodzie ryby zmieniają się płciowo pod wpływem szkodliwych związków. Jeden z naukowców wypowiadał się jak to działa na ludzi. Szkodzimy sobie w 3 pokoleniach matka rodząca dziecko, samo dziecko i jego potomstwo. Bo szkodliwe związki obniżają możliwość posiadania dzieći ale często można je mieć, ale jak chorych?

Niedawno wymyślono plastik bio ale to ułamek 1% produkcji wszystkiego. W tym miejscu przypomina mi się rozmowa z moją przełożoną, która opowiedziała o talerzach, które można kuić jednorazowych i je zjeść bo sa do jedzenia z jakiegoś zboża. Dobrze, że nie uległam pokusie by kupić mojemu synowi kiedyś talerzyk czy kubek z melaminy bo nie wiadomo co to za tworzywo?. Papier do pakowania żywności odchodzi prawie do lamusa, cukierki pakowane w folię, która tak naprawdę nie wiadomo czy nie szkodzi, plastikowe pojemniki do żywności etc.

A jak ma się do tego autyzm. W filmie padło stwierdzenie o badaniach nad związkami uwalnianymi z plastiku a związkiem z autyzmem. A to mnie skłoniło do napisania tej informacji w swoim wątku to inna przerażająca sprawa: wiele tabletek oferowanych z tzw. ekologicznych fabryk , które rodzice za ciężkie pieniądze kupują dzieciom by je wyleczyć są w plastikowych pojemnikach. A z badań wynika, że najmniejsze uszkodzenie może powodować wydzielanie sie szkodliwych substancji do organizmu, choćby przy produkcji i pakowaniu tabletek do buteleczek z plastiku! Nie wiemy tego.

Skład plastiku jest zastrzeżony, niezależne badania min. autora filmu w laboratoriach pokazały niektóre szkodliwe związki. Wiadomo, że plastik to coś robione z surowców ropopochodnych. Nie tylko plastik ale guma i inne tworzywa, otaczają nas w butach, okularach i wielu innych przedmiotach, które pewnie mi nie przyszły na myśl.

Poniżej linki do dyskusji o plastiku z innych miejsc by poszerzyć moje i wasze horyzonty. A na koniec przyszło mi do głowy coś śmieszno-przerażającego. Greenpece buduje w Polsce swój kolejny statek, będzie wyposażany w Niemczech: chyba już nie budują wewnątrz wszystkiego z ekologicznych materiałów bo jak zrezygnować z urządzeń, które po prostu są plastikowe i będą niezbędne na statku. Chichot świata. Jak zrezygnować ze szczoteczki do zębów czy grzebienia albo okularów nawet ze szklanymi szkłami?

Z tą smutną jednak myślą zostawiam Was na jutro bo wybieramy się z rodziną na wycieczkę do W-wy pociągiem po starych szynach na szczęście nie plastikowych, choć to za mało w porównaniu z tym z czego jest zbudowana reszta np. pociąg.


http://www.bioslone.pl/fo...hp?topic=142.60


poniższy link gorąco polecam!

http://www.ecomedica.pl/s..._AUTISMO_DR.pdf

sylwiazłodzi - Sob Lip 10, 2010 22:15

Aha, w takim stanie rzeczy kupno dzbanka z filtrem do wody wypada trochę bezcelowo. Dzbanki są z tworzywa sztucznego, obudowa filtrów również. Paranoja.!
Kangur - Nie Lip 11, 2010 01:25

sylwiazłodzi napisał/a:
Aha, w takim stanie rzeczy kupno dzbanka z filtrem do wody wypada trochę bezcelowo. Dzbanki są z tworzywa sztucznego, obudowa filtrów również. Paranoja.!

Zapomnialas jescze dodac, ze rury wodne sa z plastiku. Jak wykopiesz wlasna studnie to jest 80% pewnosc, ze woda bedzie zatruta.

sylwiazłodzi - Nie Lip 11, 2010 18:40

Kangur napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
Aha, w takim stanie rzeczy kupno dzbanka z filtrem do wody wypada trochę bezcelowo. Dzbanki są z tworzywa sztucznego, obudowa filtrów również. Paranoja.!

Zapomnialas jescze dodac, ze rury wodne sa z plastiku. Jak wykopiesz wlasna studnie to jest 80% pewnosc, ze woda bedzie zatruta.


Ekologia jest również bardzo dobrym produktem reklamowym i do zarabiania, ot co.

sylwiazłodzi - Nie Lip 11, 2010 18:55

Mama Maciusia napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
monodieta w dobrym wydaniu jest dobra


Też zmierzam w tym kierunku. Zastanawiam się nad 1 rodzajem białka dziennie (w moim własnym przypadku ta koncepcja sprawdza się - czuję się teraz znacznie lepiej w porównaniu do kwietnia i maja, kiedy to chroniczne zmęczenie uniemożliwiało mi normalne funkcjonowanie), tj. podać nawet 2 razy w tym samym dniu to samo białko (jesli dziecko zechce). Co o tym myslisz Sylwio? W jaki sposób sprawdzasz preferencje kulinarne Twojego Synka na co dzień? Jak dalece kierujesz się jego wyborami? Czy masz moze gdzies jakieś zapiski z jadłospisu Bartka, takie, które mogłabyś podac na forum jako przykład?

Pani Doktor, wczoraj był pierwszy dzień wolności bez glutenu, na razie obserwujemy poprawę, ciekawa jestem, jak długo się ona utrzyma, następny dzień wolności będzie z glutenem, ale w ograniczeniu (do 1 posiłku), dam znać, jak się sprawy mają.



Mam zapiski w emailach ale zastanawiam się czy preferencje mojego Bartka twojemu synowi pomogą.

Zróbmy tak weź kartkę A4 podziel ją na 3 części. Ddobre, złe produkty, które syn lubi napisz po obu bokach a w środku zostaw puste miejsce. Wypisz tam co twój syn lubi jeść z dobrych produktów, co lubi jeść ze złych produktów a w środkowej kolumnie można wtedy wpisać co ze złych produktów jest lepsze CO TY UWAŻASZ ZA LEPSZE BO SYN SIĘ LEPIEJ ZACHOWUJE, BO JEST TŁUSTSZE, LEPSZEJ JAKOŚCI, można np. popcorn, kukurydza z puszki ale niesłodzona lepsza niż np. chleb czy bułka albo np. jak u mojego syna owoce z puszki całkowice złe bo są słodzone w słodkim syropie działały równie źle jak słodycze!. Wtedy z tych wszystkich dobrych zastanów się jakie potrawy można robić albo napiszesz do mnie a jakieś przepisy Ci podrzucę , na zakładce dobradieta są PRZEPISY i dają do głowy mnóstwo pomysłów.

tu link:

http://www.dobradieta.pl/przepisy.php

Zwykłe pulpety można zrobić bez bułki z cebulą, z jajkiem, w sosie pomidorowym. Upraszczałam przepisy, które znałam bo nowe ze względu na to, że gotować nie bardzo umiałam to była frustracja i dłuższe przygotowywanie. Bartek potrafił spróbować smażoną kaszankę jako danie. Ja np. lubię smażoną cebulę na tłuszczu gęsim czy smalcu jako jedno danie. Bartek jakiś czas polubił gotowane w mundurkach ziemniaki i co jakiś czas sam o nie woła na kolację. Trochę w tym nie ma tłuszczu ale uznaję, że czasami jest mu to potrzebne, skoro niektórzy mogą jeść sam tłuszcz to czasami można zjeść sam węglowodan no prawie.

sylwiazłodzi - Nie Lip 11, 2010 19:14

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Gluten rzadziej niż co 3 dni -to dobry pomysł.
Może to bardziej skutecznie wyeliminuje "".
Rodzynki Sylwia - niesamowite. Pierwszy raz o tym słyszę. Naprawdę.
To dowód w temacie, że wszystko trzeba sprawdzac na sobie.


Po zauważeniu jak działaja rodzynki wychodzi na to, że cały czas aktualne jest moje stare kiedyś zdanie, że dieta bez glutenu, cukru, mleka nie prowadzi zdrowia dziecka czy dorosłego w kierunku wyzdrowienia bo jesli suszone owoce w tej diecie działaja tak samo jak u mojego Bartka kiedyś np. owoce z puszki w słodkim syropie to uznaję, że dieta nie daje siły by organizm sam zdrowiał. Obecnie czasami Bartek dostaje np. brzoskwinie z syropu i nie działa juz tak jak kiedyś gdy od razu było to widoczne w zachowaniu. W diecie b/g, b/m/, bc cały czas przed czymś trzeba się bronic, na coś uważać, czegoś nie dawać a przecież najważniejsze jest jakie mury obronne się wytworzą w organizmie.

wypowiedz z forum dzieci.org.pl o co chodzi z suszonymi owocami

np. morele, śliwki - ale tylko te niesiarkowane, suszone na słońcu, takie morele nie tylko nie zawierają konserwantu, ale są słodsze, smaczniejsze, mają też inny kolor, bardziej brązowy jak rodzynki, a nie żółty jak siarkowane morele),

Ale tutaj kłania się znów właśnie odporność organizmu jaką organizm na właściwej diecie sam sobie wytwarza. Bo jak podejdziemy do tego przez omijanie to co jeść?

Z ziołami czy przyprawami suszonymi w torebkach jest podobnie też są różnie robione w procesie produkcyjnym a trudno w Polsce w zimie mieć świeże jak np. we Włoszech.

Bo tak to dojdziemy do takich wypowiedzi jak poniżej, tez z forum dzieci.org.pl:

Jesli chodzi o zioła - bardzo nalezy uważać, najlepiej kupować u sprawdzonych zielarzy, suszone, bez żadnych dodatków, nie wiolno różnych ziół ze sobą łączyć i to wymaga fachowej porady.
Z suplementów i tak mam największe zaufanie do calivity i forever.


Takie podejście przyczyni się gdy mu umrzemy do tego, że dzieci dopiero się rozchorują na dobre bo ich przyszli opiekunowie nie będą mogli, umięli albo nie będzie ich stać na to jak opiekowali się dziećmi ich rodzice a nawet same dzieci jesli by były w stanie same sobą się opiekować też mogą nie sprostać wytycznym, które ich rodzicom wydawały się jedyne słuszne.

sylwiazłodzi - Nie Lip 11, 2010 19:22

Kiedyś na forum JK podawałam ten link :

http://www.pro-test.pl/

TESTY KONSUMENCKIE - i tamże kiedyś przeczytałam o jakości przypraw badanych z rynku polskiego a dodatkowo można się wtedy dowiedzieć dużo o procesach produkcyjnych.

dostępny test o wodach butelkowanych

http://www.pro-test.pl/te...co+pijesz!.html



A tutaj inny link do testu płatków, w którym mówi się o badaniu zawartości pleśni i grzybów w tych produktach.

http://www.federacja-kons...y.php?story=276

EAnna - Nie Lip 11, 2010 22:14

Mama Maciusia napisał/a:
nie dawać tego, co nie smakuje i uszanowac odmowę jedzenia.

A jeżeli dziecko odmawia potrawy, której nigdy nie próbowało lub jadło ją niesmacznie przyrządzoną?
Jak ma poznać - przy takim podejściu - nowe smaki lub pokonać własne uprzedzenia?
Pozdrawiam
EAnna

sylwiazłodzi - Pon Lip 12, 2010 08:09

EAnna napisał/a:
Mama Maciusia napisał/a:
nie dawać tego, co nie smakuje i uszanowac odmowę jedzenia.

A jeżeli dziecko odmawia potrawy, której nigdy nie próbowało lub jadło ją niesmacznie przyrządzoną?
Jak ma poznać - przy takim podejściu - nowe smaki lub pokonać własne uprzedzenia?
Pozdrawiam
EAnna


Spokojnie powiem cos co zabrzmi dziwnie ale dietą też leczy się brak ciekawości.

A to co Mama,Maciusia miałas z nadmiarem białka Ja tez miałam, do tej pory pamiętam przez taki jeden dzień ,że tzw.ropka w kacikach oczu to nadmiar białka w jedzeniu.

Teraz po wszystkich swoich obserwacjach i uczeniu się napiszę tak:

po swojemu musialam zrozumieć co oznaczaja dla mnie słowa: słuchać dziecka, wspierać je w wyborach a jednocześnie pokazywać mu co jest lepsze.

Pokazanie tego co jest lepsze to niekoniecznie słuchanie tylko tego co dziecko zawoła do jedzenia. Przecież obserwujesz swoje dziecko, nawet jak chce placka to możesz zapytac czy chce może jednak frytki? Mój często się zastanawiał chwilę i i mówił ,że frytki. Dziecko ma pamięć jeszcze 5 letnie lepszą tę krótką, jesli pamięta,że kolacja mu smakowała może chce to samo na śniadanie?

Jedzenie białka wg mnie to chęć odbudowy organizmu, naprawenia czegoś. Sama tak mam gdy mam ochotę na jajką albo ryby. Syci, długo się nie chce jeść, organizm sie ustawia do długiej pracy w innym celu. A twój syn plakał bo MOŻE za dużo białka to np. ból brzucha, ale też uczucie NIEDOJEDZENIA, czuje się wżołądku jakby znów się było głodnym.

A co do jedzenia i wyborów dzieci to kiedyś taki film dokumentalny mi uświadomił o myśleniu wschodnim i zachodnim : "Wschód -Zachód" chyba miał tytuł?

Psycholog amerykańska opowiadała jak wygląda podejście do dziecka przy sniadaniu.
Zachodnie myślenie to dać wybór dziecku np.platki na sniadanie do mleka jakie chce z 10 rodzajów. A czy płatki , ktore wybierze będą te najlepsze? A jej wschodni kolega chyba Japończyk się zdziwil bo powiedział, że ich dzieci dostają tradycyjne sniadanie bo rodzic wie, że jest dobre. Gdzieś cos pomiędzy tym trzeba szukać swojego sposobu.


Są momenty, że z czyms przesadzimy w jedna albo drugą stronę i to naprawiamy i idziemy dalej. Robiłam jakiś czas Bartkowi omleta z 2 jajek, potem zaczęłam robić z 3 bo wydawąło mi się, że rośnie i nie można być na takiej samej ilości. Zawsze jak Ci syn zawoła, ponownie omleta możesz dołożyć do tego białka dużo więcej słodkiego czy jakiegos węglowodanu do smaku:dżem, czekolada do posmarowania placka by to białko zrównoważyć.

A z ziemniaków są jeszcze kopytka , bardzo dobre do jedzenia nie wiem czy je robisz?.

sylwiazłodzi - Pon Lip 12, 2010 08:19

Mama Maciusia napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
zastanawiam się czy preferencje mojego Bartka twojemu synowi pomogą

Nie chodzi mi o kopiowanie jadłospisu, raczej o to, jak go układasz z uwzględnieniem preferencji Bartka. Pani dr Ewa niejednokrotnie pisała mi, że odpowiedzi szukamy w dziecku, w jego wyborach i staram się trzymać tej zasady, choć może ją źle zrozumiałam. W ostatnich dwóch dniach zrobiłam taki eksperyment z moją 3-letnią Córcią: na kolację zjadła olbrzymi (jak na nią) omlet (sama zadecydowała, co mam jej zrobić). Na śniadanie nastepnego dnia wybrała dokładnie to samo i zjadła więcej ode mnie. Obiad odpusciła sobie (nie dziwię się), na kolację znowu - omlet, równiez duża porcja (zjedzona ze smakiem). Rezultat - noc nieprzespana i nastepnego dnia do południa - marudna. Oczywiście po tej nocy ja zadecydowałam, że robimy dłuższa przerwę od jajek, po czym znowu usłyszałam: Mamo, chcę omlecika... Odmówiłam jej i podałam ziemniaki z masłem, zjadła chętnie. Jakie możemy wyciągnąc wnioski z tego doświadczenia? I po raz kolejny zadaję sobie pytanie: na ile ingerowac w wybory Maciusia? Jednego jestem pewna: nie dawać tego, co nie smakuje i uszanowac odmowę jedzenia.
Dziękuję Sylwio za linki, przepisy muszę koniecznie przejrzeć w wolnej chwili, poszukuję pomysłów na posiłki węglowodanowe niezbożowe, które mogłabym podawac Maciusiowi oprócz ziemniaków / placków ziemniaczanych / klusek śląskich, kaszy gryczanej, orzechów, owoców swiezych i suszonych, czekolady. Warzyw, jak wcześniej pisałam, nie lubi.


a spróbuj cos w lodówce zostawić na talerzyku z warzyw co po otwarciu lodówki sam weźmie ręką gdy tego zechce. Nie wiem ogórek, papryka w kawałkach, iles dni pod rząd popatrzy i może sam sprobuje?Wieczorem zawsze możecie wy to zjeść gfy On się nie zdecyduje w ciągu dnia. /bartek zawsze sięgał po nowe smaki gdy był ciekawy, pytał co to jest, daj kawałek. Teraz nawet gdyby mnie zapytał co to jest cebula i sam chciał ja zjeść to bez mruginięcia okiem bym mu dała bo sama kiedyś w liceum jadam same cebule, kiedyś cytryny.

Jak kiedyś byli goście i były plasterki cytryny to wziął reką palsterek, polizał skrzywił się i nie chciał ale spróbował. Oczywiście najlepsze jest jak bierze palcami z półmisków.
Hannibal - Pon Lip 12, 2010 11:53

Mama Maciusia napisał/a:
Maciuś, jak juz pisałam, nie jada warzyw i nie wiem, czy całkowita rezygnacja z owoców byłaby dobrym krokiem w jego przypadku.

No raczej byłaby kiepskim rozwiązaniem.
Ja warzyw praktycznie nie jadam poza ogórkami kiszonymi domowej roboty, ale to głównie zimą. Jednak wcinam sporo dobrych owoców.
Zastanów się, z czego Maciuś dostanie taką witaminę C? Zakładam, że nie jada surowych organów ;)

sylwiazłodzi - Wto Lip 13, 2010 17:48

Mama Maciusia napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
po swojemu musialam zrozumieć co oznaczaja dla mnie słowa: słuchać dziecka, wspierać je w wyborach a jednocześnie pokazywać mu co jest lepsze

Właśnie, taka jest chyba rola rodzica.

sylwiazłodzi napisał/a:
A z ziemniaków są jeszcze kopytka , bardzo dobre do jedzenia nie wiem czy je robisz?.

Oczywiście. To drugi hit sezonu, obok placków ziemniaczanych. Ale ziemniaki gotowane, placki ziemniaczane i kopytka to wciąż ziemniaki (=małe urozmaicenie).

sylwiazłodzi napisał/a:
a spróbuj cos w lodówce zostawić na talerzyku z warzyw

Nawet nie muszę zostawiac w lodówce, mamy (my - rodzice) to na talerzach, bądź na kuchennym stole, w trakcie obróbki; w ten sposób Maciuś porwał mi kiedyś surową pieczarkę, choć nigdy wcześniej czegoś takiego nie jadł. Czasami zdarza się, że siadamy wszyscy (mój Mąz, Maciuś, Córcia i ja) do tzw. wspólnego posiłku, ale każde z nas ma co innego... wg własnych upodobań. Trochę dziwne, ale zastosowałam metodę mojej Babci, której zdarzało się ugotować kilka potraw w jednym dniu (z nieco innych motywów niż ja) i można było sobie wybrać, co się chciało.
Hannibal napisał/a:
Zastanów się, z czego Maciuś dostanie taką witaminę C? Zakładam, że nie jada surowych organów

Może kiedyś podąży w Twoje ślady Hannibalu; zauważyłam, że mojego Synka jakoś tak dziwnie intryguje surowe mięso wyłożone na blat kuchenny, ma odruch dotknięcia go palcem, ale gdy mu proponuję spróbowanie, cofa się. Podobnie jest z ładnymi dziweczynkami - podziwia je, ale jeszcze boi się zapytać o imię ;) Myslę, że predzej, czy później zje tatara i przedstawi mi w przyszłości swoją dziewczynę :-)


Ewa właśnie to co podkreśliłam pogrubieniem ma znaczenie. Mój syn gdy Go pytałam, czy chce coś spróbować rezygnował. Porwał Ci sam to ok. On ma ochotę na coś nowego tylko nasze pytanie oznacza, że pod pytaniem coś ukrywamy w pojęciu dziecka. Dlatego jak Bartek coś chce to mu nakładam i daję. Jak nie zje nic nie mówię, jem sama.Czasami robię tak, że jak On czegoś nie chce to mówię, że Ja zjem i często próbuje ale nie zawsze coś na co nie miał ochoty ale robię to rzadko bo to też forma przymusu.

Właśnie o to chodzi by dziecko wiedział, że może samemu. Czy twój syn otwiera lodówkę i bierze coś sam z niej, albo Ty mu otwierasz i pokazujesz widzisz są ogórki chciałbyś spróbować albo papryka?. Ja nawet nie zdawałam sobie sprawy dopiero nasza logopeda mi uświadomiła, że mówię do Bartka długimi zdaniami a On je rozumie i to wcale nie jest proste dla innych dzieci. No bo powiedz do bardziej zaburzonego autysty gdy mówi, że chce coś jeść:

"Otwórz lodówkę, wyjmij ogórka zielonego a Ja Ci go obiorę".
On wyjmuje i np. mówi do tego, że chce dwa ogórki i te 2 ogórki Mi wyjmuje do obrania.

albo coś co dla innych wydaje się zwykłym poleceniem ale dla dziecka gorzej funkcjonującego rodzic by musiał pokazać, powtórzyć kilka razy a może nawet pokazać:

"Weź bluzkę z długim rękawem,leży na kanapie tę pomarańczową, i załóż ją."

Nie widziałam innych dzieci jak funkcjonują w życiu, w domu. Gdy nasza logopeda mi uświadomiła, że sa dzieci, którym musiałabyś ręką wskazać kanapę, podnieść do góry ręce by mu pokazać, że On ma te ręce podnieść i założyć tę bluzkę a jeszcze może powtórzyć kilka razy całe polecenie to naprawdę uważam, że dieta wyleczyła już bardzo dużo. Zresztą rozumienie już przy przyjmowaniu do 1 klasy miał testowane przez nauczycieli bo podobnie się do niego zwracali, jak powiedział mój mąż było do niego polecenie skierowane tylko raz: Usiądz przy Pani w czerwonym swetrze i weź ołówek.

Pisze to wszystko bo osoby, które nie wiedzą i nie mają do czynienia z autystami w ogóle mogą nie wiedzieć w czym rzecz skoro nawet Ja cały czas się uczę.

Ewa ogólnie chodzi o to , by co jakiś czas bez wyrzucania sobie ile to jeszcze nie zrobiłam usiąść i spokojnie nawet będącej samej bez dzieci w parku gdy będziesz tego potrzebować lub w innej formie pomyśleć co jeszcze mogę pokazać synowi, z jakiej strony podejść do jego myślenia, zachowania by coś w nim nowego obudzić?

Może wtedy się okaże , że twój syn potrzebuje wpatrywania się w lodówkę i w te warzywa na talerzyku przez kilka dni aż go zafrapują albo np. byś nie miała nadziej, że je zje bo akurat je tylko wyjmie, poliże i schowa , a następnego dnia ugryzie kawałek.


Wrażenia z wycieczki do Warszawy ciągłe pytanie o obiecane przez tatę lody, które zjedliśmy w końcu w podwójnej porcji . Ale też kierowanie pociągiem naprawdę , nawet mnie tam nie było a mąż synowi to załatwił. i oczywiście kultowe przyciskanie sygnału gwizdka w pociągu. A na deser dialog i komentarz, który Bartek mi zafundował gdy w W-wie jechaliśmy tramwajem:

" - Dlaczego stoisz? pyta Bartek

- Bo już nie chcę siedzieć.

- Dlaczego się trzymasz poręczy?

- By się nie przewrócić.

- To usiądź, nie będziesz musiała się trzymać. "


:-D

Dobrze, że już kilka albo nawet więcej takich komentarzy mamy za sobą więc nie śmiejemy się bo u naszego syna to ni żart ani jakiś inny dziwoląg słowny tylko po 1. zainteresowanie tym co wokół a po 2. bardzo dobre wyciąganie swoich wniosków z sytuacji w której się znajduje więc my już po prostu jesteśmy zadowoleni jak słyszymy takie teksty bo to dla Bartka zwykła ocena sytuacji. Ale jaka mądra!

sylwiazłodzi - Wto Lip 13, 2010 22:39

Mama Maciusia napisał/a:
Sylwio, Twój ostatni post szczególnie świadczy o Twoim niesamowitym doświadczeniu i głębokich przemysleniach, które są bardzo cenne. Dobrze byłoby, żeby też inni rodzice dzieci autystycznych zaglądali tu. Zastanawiałam się, czy nie zostawić w księdze wpisów w Poradni dla Dzieci Autystycznych, w której diagnozowano Macieja, namiarów na Twój wątek i na stronę Pani dr Ewy. Czy nie byłoby to jakimś nadużyciem? Może w ten sposób pomoglibyśmy choc jednemu dziecku? Lekarka, która uczestniczyła w diagnozowaniu mojego syna powiedziała mi, że dieta - owszem, tak, ale eliminacyjna (gluten, białko krowie) i w przypadku kandydozy eliminacja słodyczy, owoców, itp + zastosowanie nystatyny. Wg jej opinii rotacja nie wchodzi w grę. Pytała się mnie, co ta rotacja miałaby dać, próbowałam wytłumaczyc jej skrótowo, ale myślę, że książka Pani dr Ewy byłaby bardziej wiarygodna od moich tłumaczeń.
Mam do Ciebie jeszcze dwa pytania:
1. Czy stosowanie dziecięcej pasty do zębów z fluorem może szkodzić dziecku? Jeśli tak, to dlaczego?
2. Czy Bartek ma prawidłowe EEG?
Pozdrawiam i dziękuję za Twoje uwagi.


Nie wiem co to za księga wpisów, jak ktoś zechce usunąć to usunie, zawsze możesz spróbować. Ja tak robię, jak inni rodzice mnie nauczyli z forum dzieci.org.pl pisali co uznają ,że leczy ich dziecko homeopatia, akupunktura. Wszystko. Ja też dlatego założyłam tam swój wątek i piszę. Mija 3 lata, wątek, który kiedyś ktoś założył o diecie niskowęglowodanowej ma odsłon chyba tylko z 60. Dopisałam się tam też. Inni mnie czytają, niektórzy pisali, że się zastanawiają. Ich bardziej przekonuje lekarz , który za wizytę bierze w Euro i powołuje się na Instytut leczenia Autyzmu z USA. A dla mnie to już niestety staje się to leczenie częścią przemysłu medycznego. Nie mam nic przeciwko, tylko jedno najważniejsze nadal nie jest czśscią tego przemysłu: WYLECZENIE.

Ostatnio przeczytałam streszczenie, w którym podano, że dieta b/m,b/g, b/c pomaga w 60% przypadków , w których się ją zastosuje. Kurcze, tyle pieniędzy żąda się za suplementy, pieczywo bezglutenowe, żywność ekologiczną itp. i tylko 60%.

Odp. 1 Co do fluoru, Bartek myje zęby mała ilością pasty do zębów jak malutkie dziecko jak ziarnko nakładam mu na szczoteczkę i naprawdę rzadko. Zęby ma zdrowe, nie wyleciały mu jeszcze wszystkie mleczne, nie ma dziur. Ja byłam u dentysty po wstyd się przyznać 3 latach. Nie mam dziur, mam 2 plomby do wymiany i usunęła mi kamień nazębny. Jak się wyraziła, powinnam dłużej myć zęby bo na dwójkach też mi się osadził kamień. Tyle a myję zęby tylko 2 razy dziennie. I lubię nitkę dentystyczną zamiast np. wykałaczki. Kiedyś przed dietą miałam kilka dziur, miałam nadwrażliwe zęby na zimne, gorące jak w reklamie. Teraz już nie. Bartek mimo rzadkiego mycia zębów nie ma przykrego zapachu z ust ani nic innego. O fluorze wiele i na tym forum napisano. O kamieniu też, że w zależności od tego mimo ,że przeszliśmy na low carb zostawiliśmy sobie do jedzenia, od czasu do czasu słodycze, czy inne potrawy ulubione kamień ma się mniejszy lub większy, że to zależy też od wody i innych czynników. Dziecko nie łyka pasty jak dobrze wypłucze buzię to nic się nie stanie-ja tak uważam. W szkole nie ma fluoryzacji więc to Bartka ominęło a gdy miał w przedszkolu to dopiero zahaczyłam wtedy temat fluoru i już nie widziwialiśmy i jak była akcja to Bartek chodził z innymi dziećmi.

Odp. 2 Bartek gdy miał robione EEG miał prawidłowe ale to było na początku gdy dowiedzieliśmy się, że jest chory chyba miał je robione w 2006 roku latem albo trochę później. Zajrzę w papiery to opiszę ale już śpią moi domownicy więc nie będę buszować po domu.
Tak naprawdę to EEG na możliwości obecne diagnostyki jest przecież badaniem bardzo starego pomysłu a wiele mówi się o mikrouszkodzeniach mózgu. To jest temat, który mnie ciekawi również ze względu na moje schorzenie - MPD bo to też układ nerwowy niby ok, mogę chodzić, siedzieć, jestem sprawna ale na poziomie mięśni widać dysfunkcje. A moje obserwacje co do działania diety na mięśnie zdają się przeczyć założeniu, że to związane z mózgiem a raczej z funkcjonowaniem organizmu na poziomie komórkowym, metabolizmu, wchłaniania i całego tego czego nawet EEG nie pokaże.

Czytanie i oglądanie filmów np. na temat jak zachowują się neurony i mózg gdy jest zatrucie rtęcią dało mi dużo do myślenia bo to nie jest jakoś tak , że coś się nam zrywa, uszkadza na amen jak zerwana nitka. To proces, który z dobrego zamienia się w niewłaściwy. A ja nic nie poradzę na założenia konwencjonalne lekarzy, że coś można uszkodzić tak, że tego nie widać a jest uszkodzenie i nie może się ono wyleczyć. To trochę jak wróżenie.

Dlatego sobie myślę, że nawet jak EEG coś wykaże to o niczym to nie świadczy. U mojego syna pokazywała skóra, jelita a u Twojego może pokazać EEG. Ważny jest efekt późniejszy leczenia dietą.

Temat do rozważenia: Czy twój syn będzie wolał z białka leczyć swój organizm z małą ilością węgli bo jego organizm uzna, że tak jest dobrze czy lepsze są dla niego by zostawić owoc, jakiś 1, 2 , ile sztuk? aż do momentu gdy pozna inne warzywa?Czy lubi węglowodany i też chce je jeść?Może kiedyś ustawi sobie, że potrzebuje 1 dnia z większą ilością białka a inne normalniej gdzie węglowodany też będą np. z owoców.

Tak jak ja wcześniej napisałam - ja wykluczyłam owoce bo Bartek je warzywa a do tego dochodzą słodycze, lody, soki. Dziś był z babcią zaliczył też owoce. Musisz obserwować. Mówi się, że organizm coś zaczyna lubić stopniowo, zmieniają mu się smaki. Może podobnie jest ze zmianą na przetwarzanie większej ilości białka i tłuszczy gdy zmniejszasz węgle. To chyba podobnie zadziała jak zmniejszanie się krzywej cukrowej przy wyleczeniu cukrzycy dietą low carb. U jednych trwało to tygodnie, innych miesiące a czasami nawet ponad rok ( kolejny raz chodzi mi o Lutza o czym pisze w swojej książce) Ale to musi być obserwacja i czy twój syn naprawdę tego potrzebuje?

Może tylko dłuższego czasu bycia na diecie. ?

Co do lekarki, że poleca eliminację. Robi to bo tylko to zna. To mnie nie dziwi. Odpuściłam sobie w pewnym momencie nawet tłumaczenie innym lekarzom o co chodzi bo rodzic tłumaczący lekarzowi metodę leczenia, której lekarz nie zna to nie przymierzając UFO. Nie chce mi się być traktowaną jak UFO. Tłumaczyłam onkologowi, dy byliśmy na kontroli stopy, tłumaczyłam pediatrze, która do Nas mówi tekstem: "To dziecko nie jest autystą, tak się zachowuje to jak może być autystą?Mam dość. Studiowali, chcą leczyć a nie umieją słuchać. Jedynie Bartka psycholog, która Go badała pytała o dietę i widząc coroczne postępy poprosiła o informację, którą ode mnie otrzymała.

Wolałam pisać jako rodzic do innych rodziców by zostawić po moich doświadczeniach ślad dla następnych. A dzięki internetowi nie muszę szukać kasy na wydanie tego w książce jak kiedyś w XIX wieku zrobił to o ile pamiętam Bating nie będący lekarzem, który podobnie jak ja był szczerze zdziwiony, że dieta działa.

:hug:

sylwiazłodzi - Wto Lip 13, 2010 23:00

A co do diety rotacyjnej. Już samo wpisanie tego hasła w google uświadamia jak mało temat jest znany ogólnie a co dopiero lekarzom nie grzeszącym ciekawością.

Przykład:
DIETA W RZS – wegańska bezglutenowa
(J. Kjeldsen-Kragh, Rheumatoid arthritis treated with vegetarian diets, American Journal of Clinical Nutrition, Vol. 70, No. 3, 594S-600S, September 1999
oraz H. Luetzner, H. Million „Rheuma und Gicht - Selbstbehandlung durch Ernährung”, Urban & Fischer, 2001)


"AMBULATORYJNE MOŻLIWOŚCI DIAGNOSTYCZNE
Dieta rotacyjna wg Randolpha. Opiera się na odkryciu, że właśnie produkty żywnościowe spożywane codziennie mogą doprowadzić do zamaskowanej alergii i dlatego bywają nierozpoznawane jako alergeny.
Zasady:
- Jeść możliwie najprostsze potrawy i w sposób urozmaicony. Przez dłuższy czas unikać mieszania pokarmów.
- Jeść możliwie produkty z upraw biologicznych (bez chemii).
- Nie więcej niż 3 posiłki dziennie (przerwy między posiłkami!)
- Sporządzić jadłospis "rotacyjny". Każdy środek spożywczy, który może być podejrzany, zjadać tylko co cztery dni. Dotyczy to wszystkich potraw z niego sporządzanych. Np. pszenica: wtedy odstawić też chleb, bułki, makaron, sosy i wszelkie pieczywo.
W ten sposób pacjent wnet sam wykryje, co mu szkodzi. Z powodu czterodniowych przerw organizm będzie reagował wystarczająco wyraźnie."

link: sci.pam.szczecin.pl/~fasting/download/RZS.DOC

nie jestem dobra w historii medycyny, Lekarka- Pani Ewa rozwinie jak zechce.

Reszta tekstu trochę nie po mojemu bo są zboża i inne więc nie komentuję.

A tutaj masz o rotacji u dr.Cubały na stronie, tej, która leczy autystów i jest bardzo polecana na forum dzieci.org.pl. Jak widać musi lekarz chcieć wiedzieć by wiedzieć co to dieta rotacyjna.

http://drcubala.com/cms/?p=62

a tutaj (http://drcubala.com/cms/?p=186) pisze to co my wiemyczyli o ilości węgli ale gorzej z zastosowaniem albo tłumaczeniem rodzicom bo oni wciąż piszą o florze jelitowej, o zostawianiu produktów mlecznych jak z koziego mleka jakiś jogurt itp. wynalazki. A gdyby policzyć ilość węgli pewnie zostaje ich za dużo.

Co by te dzieci miały jeść gdyby człowiek kiedyś nie udomowił krowy, kozy.....?

:hihi:

sylwiazłodzi - Śro Lip 14, 2010 22:03

Ewa, Mama Maciusia i inni co do rtęci, temat długo dyskutowany był na forum JK i tutaj też.

A pamiętając o tym, że kiedyś coś oglądałam znalazłam to w końcu doświadczenie z rtęcią zaprezentowane na animacji:

http://www.youtube.com/watch?v=oQlUsg5Uib4

fragment tłumaczenia jest pominięty, ale spójrz sobie na dyskusję pod filmem.

Nawet jeśli nie chodzi jak jest w tytule o rtęć w plombach to sam eksperyment pokazuje jak substancja szkodliwa działa na neurony. Co do poziomu rtęci u Twojego syna, nie wiem czy to źle czy dobrze aż tyle nie czytałam na ten temat by porównywać wyniki i czy dzieci z lepszymi poziomami lepiej się chelatowały? Czy chelatacja przy niskim poziomie jest sensowna na diecie niskowęglwodanowej? Czy skutki uboczne o jakich czytałam przy wywołaniu reakcji na chelatację sztucznie jak dla mnie i pozbywania się rtęci jakąś metodą jest lepsze od czekania czy dłuższy okres spowoduje samoistne oczyszczanie się powolne organizmu z toksyn i rtęci również?

Naprawdę mam za małą wiedzę w tym temacie. Myślę, że jeśli masz możliwość konsultacji czy zapytania prof. Majewskiej lub kogoś znającego się na toksyczności ale nie ślepo zalecającego oczyszczanie to było dobrze bo ewentualna twoja decyzja musi być przez Ciebie podjęta z przekonaniem by w przypadku jakichś dolegliwości mieć jasny umysł i umiejętności by pomóc synowi.

Co do samego procesu oczyszczania z rtęci organizmu mnie nurtowałyby pytania:

Jaki zachodzi proces podczas oczyszczania by ktoś mi to oględnie po ludzku wytłumaczył, Czy przy pozbywaniu się rtęci w procesie wywołanym przez nas a tym samym przebiegającym szybciej niż organizm chce, potrzebuje musi On mieć dodatkowe siły, minerały, odporność itp. by temu podołać. ? Czy proces pozbywania się rtęci to jakiś proces , w którym ta rtęć się gdzieś magazynuje i gdy my wywołujemy jej wychodzenie co sie dzieje z miejscami "pustymi" po wydalonej rtęci? Czy organizm potrzebuje wtedy "czymś" wypełnić te przestrzenie i ma to efekty uboczne, a może nie mając "swojego", odpowiedniego czasu na regenerację po wydaleniu rtęci nie dajemy mu szansy na zbudowanie nowych dróg funkcjonowania?

Nie umiem prościej napisać a zbyt mało znam procesy chemiczne czy jak je nazywa się by móc to dobrze zrozumieć. Gdybym miała moje rozumienie filmu przełożyć na pytanie to chodziło by mi o to czy jesli rtęć niszczy neurony to organizm pozbywający się rtęci przez chelację ma jeszcze siły by odbudowywać neurony, mieć w miarę silny układ odpornościowy itd? I czy rtęć wychodząc z organizmu zaburza jego funkcjonowanie i w jakim stopniu ?

Jeśli bym miała wierzyć opisowi na Wikipedii


http://pl.wikipedia.org/wiki/Rt%C4%99%C4%87

(patrz:działanie biologiczne)

to właśnie to co niszczy rtęć w zatrutym organizmie: białka - miałoby znaczenie i w jakim czasie uwalniana rtęć z organizmu nadal niszczy białka czy oczyszczając się z rtęci organizm potrafi się bronić ? Czy to co zniszczy może się odbudować i czy lepiej jak organizm zrobi to sam na diecie czy z naszym wspomaganiem podczas chelatacji i podawania minerałów, witamin, tzw. wzmacniania organizmu o czym wspomina się np. tutaj: http://www.ratujbartusia....zatrucie_rtecia

Nie potrafię lepiej opisać o co mi chodzi, Ewa, przepraszam. Myślę, że najlepiej jak ktoś kompetentny Ci będzie mógł odpowiedzieć na twoje pytania.

Witold Jarmolowicz - Czw Lip 15, 2010 21:03

Cytat:
Jaki zachodzi proces podczas oczyszczania by ktoś mi to oględnie po ludzku wytłumaczył, Czy przy pozbywaniu się rtęci w procesie wywołanym przez nas a tym samym przebiegającym szybciej niż organizm chce, potrzebuje musi On mieć dodatkowe siły, minerały, odporność itp. by temu podołać. ? Czy proces pozbywania się rtęci to jakiś proces , w którym ta rtęć się gdzieś magazynuje i gdy my wywołujemy jej wychodzenie co sie dzieje z miejscami "pustymi" po wydalonej rtęci? Czy organizm potrzebuje wtedy "czymś" wypełnić te przestrzenie i ma to efekty uboczne, a może nie mając "swojego", odpowiedniego czasu na regenerację po wydaleniu rtęci nie dajemy mu szansy na zbudowanie nowych dróg funkcjonowania?

Stężenie rtęci jest określane w mikrogramach, milionowych częściach grama na kg. Całkowita ilość rtęci skumulowana w organizmie przeciętnie szczepionego człowieka nie przekracza 1mg, tysięcznej części grama i stanowi mniej, niż niż jedną dwudziestomilionową część masy ciała. Usunięcie tak niewielkiej ilości toksyny nie może wytworzyć pustki po sobie.
Natomiast organiczne związki rtęci są niezwykle toksyczne i intensywnie usuwane z organizmu w procesie np. chelatacji, mogą zwiększyć swoje stężenie w krwiobiegu oraz przekroczyć zdolności nerek do ich wydalania.
JW

sylwiazłodzi - Czw Lip 15, 2010 21:55

cyt: z Pana , Panie Witoldzie:

"Natomiast organiczne związki rtęci są niezwykle toksyczne i intensywnie usuwane z organizmu w procesie np. chelatacji, mogą zwiększyć swoje stężenie w krwiobiegu oraz przekroczyć zdolności nerek do ich wydalania. "

Czyli mam rozumieć, że jeśli w podobnym badaniu stężenie jest o wiele wyższe rtęci w organizmie dziecka a dieta bezglutenowa, bezmleczna, bezcukru nie podnosi odporności i nie powoduje, że dziecko nie choruje to zrobienie chelatacji " na receptę" osłabia jeszcze bardziej nerki i pewnie nie tylko je a organizm to pokazuje w efektach ubocznych chelatacji, o których twierdzi się, że muszą zajść bo organizm się oczyszcza ale " pod przymusem"?

opis z forum dzieci.org.pl poniżej:

"Czasami pacjenci mogą mieć dreszcze, gorączkę lub reakcje skórne, prawdopodobnie natury alergicznej takie jak swędzenie lub wysypka (exanthema), które zazwyczaj ustępują w momencie przerwania terapii. Poważne reakcje alergiczne (np. erythema exudativum multiforme, Stevens-Johnson's syndrome) zostały opisane w kilku odizolowanych przypadkach."


link do całości opisu metody usuwania rtęci:

http://www.dzieci.bci.pl/...rotokol_dan.htm

Moje podsumowanie: Ja widzę 2 opcje przy dużym zatruciu rtęcią gdy takie stwierdzono. Dieta jaką tutaj opisuję co wyzwala wzmocnienie organizmu i poszczególnych narządów i sprawdzanie czy organizm oczyszcza się sam powoli co da obniżenie rtęci w badaniu albo

dla niecierpliwych: dieta przez jakiś czas , w czasie którego będą widoczne efekty zdrowienia ciała, brak chorób, uczuleń, katarów etc i chelatacja pod nadzorem.

Założę się , że obie opcje by skutkowały i mogłoby się okazać, że efekty uboczne przy chelatacji wywołanej przez nas byłyby mniejsze bo organizm miałby już silniejsze narządy i układ odpornościowy.

A reszta tekstu jest bardzo ciekawa bo pokazuje jak autystom w organizmach poszczególne części zaczynają szwankować.

Przykro mi czytać taki fragment tekstu z tego samego linku:

" Wiele dzieci osiągnęło znaczne postępy podczas zażywania DMSA, które znikały w momentach przerwania terapii, nawet w "okresach odpoczynku" każdego cyklu. Takie dzieci należy łęczyc jako indywidualne przypadki, ponieważ nie istnieje dotychczas wystarczające doświadczenie kliniczne, aby zalecić określony kierunek działania."

gdyż wiem, że to tylko podstawa czyli źle dobrana dieta powoduje brak postępów. Chelatacja przy złej diecie to dodatkowy balast a nie pomoc.

Witold Jarmolowicz - Pią Lip 16, 2010 19:18

Mama Maciusia napisał/a:
Panie Witoldzie,
Jak mogę więc interpretować wynik badania poziomu rtęci u mojego Synka? Podaję wszystkie dostepne mi dane z lakonicznego dokumentu, jaki otrzymałam z laboratorium:
Zawartość Hg (mg/kg): 0,5314 Zakres referencyjny (mg/kg): - do 0,5000
Waga Maciusia w czasie pobrania próbki włosów: około 20 kg
Byłabym wdzięczna za odpowiedź.

Badanie składu mineralnego włosów dostarcza unikatowych informacji, niemożliwych do uzyskania z krwi. Jak tu już pisałem, skład biochemiczny krwi nie oddaje poziomu rzeczywistych rezerw w organizmie, ponieważ generalnie jej skład jest utrzymywany w bardzo wąskich granicach przez mechanizmy homeostatyczne. Tzn. że np. stężenie żelaza we krwi będzie utrzymywane na właściwym poziomie, do ostatniej chwili, kiedy wszystkie rezerwy zostaną zużyte i dopiero wtenczas nastąpi załamanie wymagające leczenia.
Wcześniej o wyczerpywaniu się rezerw badając krew nie dowiemy się.
Zwykłe wypicie wody przed badaniem, nie mówiąc o jedzeniu, znacznie zmieni jego wynik.

Natomiast badanie składu mineralnego włosów odzwierciedla długoterminowe procesy, jest zupełnie niewrażliwe na to, co jedliśmy przez ostatnie kilka dni. Jednocześnie to badanie uśrednia skład naszego organizmu za ostatnie kilka miesięcy. Pozwala to na eliminację przypadkowych błędów i chwilowych zakłóceń biochemicznych oraz wczesne ostrzeżenie, że zaczynają się wyczerpywać rezerwy tegoż żelaza. Pozwala to również na stwierdzenie, czy organizm jest permanentnie czymś zatruwany.
Wszystkie pierwiastki gromadzone we włosach uzyskują tam stężenia kilkadziesiąt do kilkuset razy większe, niż w tkankach, co pozwala na dokładniejszy pomiar, niż np. metodą biopsji, gdzie stężenia są wielokrotnie mniejsze. Nie mówiąc o tym, że badanie włosów jest całkowicie bezinwazyjne, a niewielka pobrana ilość nie niszczy nawet koafiury sylwestrowej.
Stąd ten duży wynik 0,53 mg/kg. W przypadku zwierząt którym podawano w odstępach tygodniowych czterokrotnie związki rtęci nieorganicznej, maksymalne stężenie we krwi doszło do 35 mikrogramów tzn. 0,035 mg, czyli kilkanaście razy mniej. A przecież Maciuś nie jest poddawany takiej intoksykacji, więc proporcja będzie korzystniejsza, a ilość rtęci w tkankach rzędu mikrogramów.
Istotne jest, że przekroczenie normy rtęci we włosach jest niewielkie, w granicy dopuszczalnej.
JW

Witold Jarmolowicz - Pią Lip 16, 2010 19:46

Jednym słowem, nie występuje silne zatrucie rtęcią wymagające detoksykacji.
Wszakże jej poziom jest zastanawiająco wysoki. W większości badań włosów, które mieliśmy okazję obserwować, ten poziom był znacznie niższy, często tak niski, że niemierzalny.
Na stronach http://ehsehplp03.niehs.nih.gov/home.action
można znaleźć wiele niezwykle interesujących publikacji na różne tematy. Po wpisaniu w ich wyszukiwarkę hasła: autism mercury otrzymujemy kilkaset pozycji.

Rtęć jest stopniowo wydalana z organizmu i utrzymywanie się stale jej wysokiego poziomu świadczy o permanentnej intoksykacji, a nie o jednorazowym zatruciu.

Proszę przeanalizować, jaką drogą rtęć dostaje się do organizmu.
Może to następować poprzez wdychanie par rtęci, wchłanianie przez skórę związków organicznych rtęci, spożywanie płynów i pokarmów zawierających rtęć mineralną lub organiczną. A może niepostrzeżenie Maciuś podjada coś dziwnego, kiedy nikt nie widzi?
Czysta metaliczna rtęć jest praktycznie nietrująca i nawet wypicie szklaneczki rtęci nie powoduje choroby. Natomiast metaliczna rtęć z otwartego naczynia łatwo odparowuje i doprowadza do maksymalnego nasycenia par rtęci w powietrzu, co jest już trujące.
JW

Witold Jarmolowicz - Pią Lip 16, 2010 20:07

Oprócz poziomu rtęci istotny jest też jej stosunek do innych pierwiastków, szczególnie siarki i cynku. Tzn. żeby zneutralizować szkodliwe działanie rtęci, należy przyjmować z pokarmami dużo cynku i siarki, które wykazują w stosunku do rtęci działanie antagonistyczne.
Generalnie siarka jest zawarta w białkach zwierzęcych i jest jej bardzo mało w białkach roślinnych.
Co do cynku, to najwięcej jest go w czerwonym nie przetłuszczonym mięsie, mniej w drobiu. Rośliny dostarczają mniej cynku za wyjątkiem wszystkich nasion, a szczególnie nasion dyni.
Wszakże nasiona są dwa, trzy razy bardziej kaloryczne niż mięso, więc nie można ich zjeść dużo. Powracamy do czerwonego mięsa.
Ryby i owoce morza też są niezłe.
Wszelako głównym źródłem rtęci w naszym pożywieniu są właśnie ryby morskie.
Dostarczają one więcej rtęci, niż szczepionki.
JW

sylwiazłodzi - Sob Lip 17, 2010 21:28

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Oprócz poziomu rtęci istotny jest też jej stosunek do innych pierwiastków, szczególnie siarki i cynku. Tzn. żeby zneutralizować szkodliwe działanie rtęci, należy przyjmować z pokarmami dużo cynku i siarki, które wykazują w stosunku do rtęci działanie antagonistyczne.
Generalnie siarka jest zawarta w białkach zwierzęcych i jest jej bardzo mało w białkach roślinnych.
Co do cynku, to najwięcej jest go w czerwonym nie przetłuszczonym mięsie, mniej w drobiu. Rośliny dostarczają mniej cynku za wyjątkiem wszystkich nasion, a szczególnie nasion dyni.
Wszakże nasiona są dwa, trzy razy bardziej kaloryczne niż mięso, więc nie można ich zjeść dużo. Powracamy do czerwonego mięsa.
Ryby i owoce morza też są niezłe.
Wszelako głównym źródłem rtęci w naszym pożywieniu są właśnie ryby morskie.
Dostarczają one więcej rtęci, niż szczepionki.
JW


Czy to co podkreśliłam mogłoby by być tłumaczeniem smaków Maciusia na mięso,białko zwierzęce a niechęć do jedzenia węglowodanów.?

sylwiazłodzi - Sob Lip 17, 2010 22:02

A co do rtęci ,znalazłam taki fragment:

Najistotniejszym obecnie źródłem narażenia człowieka na rtęć w Europie jest żywność - a zwłaszcza niektóre gatunki ryb (np. tuńczyk, miecznik, makrela) i skorupiaków morskich - w której rtęć występuje w postaci metylenu. Metylen rtęci, w porównaniu z etylenem, znacznie dłużej pozostaje w organizmie człowieka i w odpowiednio dużej dawce może prowadzić do zatrucia i uszkodzenia układu nerwowego. Wszystkie normy bezpieczeństwa, także wspomniana powyżej norma stężenia we krwi, ustalono dla metylenu rtęci. Biorąc pod uwagę stałe narażenie człowieka na rtęć w pożywieniu przez całe życie (głównie w postaci metylenu) Połączony Komitet Ekspertów ds. Dodatków do Żywności FAO/WHO (JECFA) ustalił w 2004 r. bezpieczną dawkę spożywanej przewlekle w pożywieniu rtęci na 1,6 g/kg masy ciała/tydzień (co odpowiada ilości 96 g rtęci dla człowieka ważącego 60 kg). Wartość ta jest wielokrotnie mniejsza od dawki metylenu rtęci, która prowadzi do zatrucia.

link do artykułu o szczepionkach, w którym jest ten fragment

http://zdrowie.gazeta.pl/...?as=4&startsz=x

raczej nie trzeba go czytać, bo wg wypowiadających się tam osób szczepionki są ok bo bezpieczna jest dawka konserwantu.

a o rtęci w puszkach z tuńczykiem jest tutaj:

http://www.pro-test.pl/te...%C5%84czyk.html

ale tak jak ostatnio się dowiedziałam jest jeszcze rtęć w postaci gazowej i kosmetykach:

"Konserwanty konwencjonalne

Kosmetyki kupowane w sklepie powinny być przydatne do użytku około 3 lata. Aby to osiągnąć muszą być konserwowane, to znaczy trzeba przeciwdziałać temu, by bakterie, grzyby i inne mikroorganizmy nie osiedliły się w kosmetyku. Konserwanty zabijają więc mikroorganizmy w kosmetykach, ale także na naszej skórze. Te dobre i te zle. Niszczą naszą naturalną florę bakteryjną na skórze, przez co skóra staje się coraz bardziej wrażliwa na działanie z zewnątrz. Bardzo niebezpieczne są konserwanty zawierające trujące związki rtęci. Konserwanty działaja często drażniąco i alergizująco.
Czego trzeba unikać:

Methylparaben
Ethylparaben
Isopropylparaben
Propylparaben
Butylparaben
Benzylparaben
Glutaraldehyde
Hexamidine-Diisethionate
Phenol
Phenyl Mercuric Acetate
Phenyl Mercuric Borate
Benzetonium Chloride"

http://www.jaworek.net/kosmetyki/czarne_owce.php

EWa,Mama Maciusia może ten wynik rtęci wiąże się ze zmianami w EEG o których pisałaś? Jak poziom się obniży i zlokalizujesz o co chodzi z tą rtęcią z pożywienia lub oparów to może EEG wyjdzie wtedy już dobrze?

sylwiazłodzi - Pon Sie 02, 2010 07:02

Mama Maciusia

Ewa podaj w wolnej chwili cały wynik analizy labolatoryjnej włosa.Ja nie zinterpretuję ale może Pan Witold albo dr.Ewa. To, że oprócz rtęci , inne pierwiastki bedą miały podwyższony wynik na pewno cos pokaże. Bo poza rtęcią inne pierwiastki sa potrzebne ale przecież one między sobą "współpracują" i to pokaże poza rtęcią co organizmowi przeszkadza.

Kangur - Wto Sie 03, 2010 20:54

Nie zawracaj sobie glowy badaniem wlosa. Pisalem o tym na tym forum bardzo dawno temu. Niestety nie moge znalezc tego watku w archiwum tego forum.
Wyniki tych badan moga sie roznic kilkunastokrotnie od stanu rzeczywistego.
Taka informacja powinna byc umieszczona w kazdym laboratorium przeprowadzajacym takie badania.

sylwiazłodzi - Sob Sie 07, 2010 17:53

Ewa muszę spróbować ten przepis z makiem.

Przypomniałam sobie moje dawne poszukiwania po mąkach i kiedyś na forum J.Kwaśniewskiego był taki temat ciastka bez mąki, mleka... Wtedy w jakimś momencie napisałam o mące kasztanowej na co rozwinęła się ostra dyskusja po co mi to przecież ma tyle samo węgli co inne mąki. Ale w tamtym wątku chodziło o to by znaleźć przepisy dla dzieci na słodycze, które nie powodują / spowodują alergicznej reakcji choćby i kataru.

Wtedy powstał taki przepis na ciastka magnezowe. Polecam Ci stronę Kristian z forum JK, jest tam mnóstwo fajnych przepisów. Nie jestem na bieżąco z nickami i nie kojarzę czy kristian tu pisze.

http://www.jedzoptymalnie.pl/kulinaria.php


Tak mi przyszło na myśl co ostatnio czytałam autorstwa Pana Witolda Jarmołowicza, że do nas należy ocena co jeść i poza cukrem, białą mąką i słodyczami oraz przemysłowym jedzeniem wysoko przetworzonym możemy próbować wszystkiego również zbóż bo to do Nas należy się obserwować i sprawdzać nasze samopoczucie. Bo nawet mak za często będzie zły mimo, że zjedzony raz nie zaszkodzi.
Podobnie jak mąka choćby kasztanowa czy inne wynalazki, których będziesz próbować. Ważne by nie szkodziły.

sylwiazłodzi - Nie Sie 08, 2010 12:45

to pewnie ten : http://forum.dr-kwasniews...php?topic=756.0
MONIKAW - Śro Sie 11, 2010 12:46

Sylwia Ilonce o której kiedys pisałam zdiagnozowano Zespół Retta to jednak nie autyzm, niestety.
sylwiazłodzi - Śro Sie 11, 2010 14:35

zespół retta współistnieje sobie na forum o autyźmie tutaj:

http://dzieci.fibertech.s...42816/#msg42816

jest tam cos o pomocy itp, tylko przejrzałam przed chwilą

z tego co widzę w wątku i tam jest genetyka i może metabolizm

Skoro tak, to tak naprawde nie wiadomo o co chodzi więc dieta na pewno by pomogła choćby w funkcjonowaniu organizmu


poza tym sa artykuły o tej chorobie

http://www.dzieci.org.pl/...ws&start_from=&

i tutaj
o dziewczynkach z zespołem retta

http://www.dzieci.org.pl/...ws&start_from=&


w tym drugim artykule masz krótko jak sie leczy:masaże, tabletki, psychoterapia...

Jak się wgłębie trochę w temat to Ci napisze na PW. Póki co wiedziałam gdzie szukać bo przy autyźmie często na tym forum są opisy innych chorób np.genetycznych, metabolicznych.

sylwiazłodzi - Nie Sie 15, 2010 19:31

Ja w Łodzi kupuję z firmy JOGO śmietanę 36% nie ma tam określenia słodka czy kwaśna.
Kiedyś pisaliśmy o śmietanach, że jest w niektórych zagęstnik. W tych z firmy Jogo był ale mimo tego są krótko przydatne do spożycia, podobnie jak serki homogenizowane. mimo ,że te mają więcej różnych "ulepszaczy". Kupuję jednak rzadko, mój syn nie jest śmietanowy podobnie jak ja dlatego już ze śmietaną nie kombinowałam by była ekologiczna bo gdy kiedyś taką sprawdzałam to też jest pasteryzowana więc czasami używam po prostu tej jednej JOGO.

A co do czipsów z boczku. Ja próbowałam robić 2 sposobami czipsy: albo bez tłuszczu by wszystko się wytopiło z boczku i zostało samo chrupiące abo z tłuszczem. I tak naprawdę wszystko zależy gdzie był kupiony. Wiem oczywiście, że mięso jest "szprycowane" i gdy kupił mój mąż kiedyś na stoisku większej firmy wędliniarskiej to akurat wtedy usmażyłam z odrobiną tłuszczu i wyszły nie chrupiące ale za to dużo straciły objętości a mięso było jak plastelina. Kiedy potem kupował w innym miejscu i spróbowałam smażyć bez tłuszczu wyszły chrupiące ale mięso było też lepsze mniej "szprycowane" Jeśli jest mało tłusty bo Ja lubię boczek z mięsem a tłuszcz by się wytopił to daję odrobinę smalcu by tylko patelnia była śliska i wtedy nie przywierają i powstają chrupiące.

Chyba za bardzo dokładna jestem w tych opisach, ale słabo gotuję. Aha nie przyprawiam niczym tych czipsów ani sola ani pieprzem, kroje w dość cienkie plasterki 1-2 mm.

sylwiazłodzi - Nie Sie 15, 2010 19:46

Zrobiłam dziś kluski z mąki gryczanej, jajka i wody, gotowane w wodzie z solą i odrobiną oliwy , takie kładzione łyżką. Chyba ciasto wyszły za mało gęste bo wyszły jak lane kluski a częściowo jak małe placuszki. Jeszcze będę próbować. Zamiast spagethi zjadł ze smakiem z warzywami smażonymi na oliwie z koncentratem pomidorowym i przyprawami: curyy, papryką słodką, solą i piperzem oraz jednym słoikiem gotowego sosu słodko -kwaśnego.
Po 3 latach diety czasami tak Bartek je tylko do tej pory było prawdziwe spagethi bo klusek z maki ryzowej nie chciał bo widział różnicę.

Ale dziś zjadł , może dlatego ,że w smaku takie kluski podobnie jak kasza gryczana sa słodkie.

EAnna - Nie Sie 15, 2010 20:55

sylwiazłodzi napisał/a:
Zrobiłam dziś kluski z mąki gryczanej, jajka i wody,

Bezglutenowe kluseczki do rosołu dla dziecka można zrobić z żółtka zagęszczonego mąką ziemniaczaną.
Formuje się w palcach malutkie kluseczki (groszki) i gotuje jak makaron. Palce powinny być cały czas obsypane mąka ziemniaczaną.

Pozdrawiam
EAnna

EAnna - Nie Sie 15, 2010 21:29

Mama Maciusia napisał/a:
kluseczki kładzione łyżeczką na rosole udają się

Bardzo dobre do zupy pomidorowej.

sylwiazłodzi - Pon Sie 16, 2010 07:25

Dzięki Ewa i Eanna o tych kluskach groszkach nie znałam tego przepisu. Mąke gryczaną kupuję w sklepie w Łodzi tzw.ekologicznym na placu Barlickiego , tam też kupuję kiełbase i wędliny z dziczyzny czasem. Myślę,że też może być dostępna tylko droższa w sieci Greenway ale tam mam dalej więc zagladam tam jak kupuję makaron ryżowy choć teraz już jest w Carrefour cała jedna alejka z produktami eko i bez problemu jest tam ryżowy tylko Ja lubię taki gruby a trn jest dostepny w Greenway. Jeszcze przy Realu w Manufakturze jest też też taki sklep.
sylwiazłodzi - Pon Sie 16, 2010 22:52

Kilka opisów jak rozwija się Bartek.

Mój syn był dziś na treningu piłki nożnej na boisku , drużyny nie podam, nie jestem za żadną. Jutro idzie na kolejny. W czwartek ja z nim idę i zobaczę na własne oczy. Ma tak chodzić do piątku codziennie. Biegał po boisku 1,5 godziny. :roll:

Jak dzieci są chore są apatyczne , jak są zdrowe mają tyle energii, że nie wiem co.

W sobotę na zajęciach z logopedą rozmawiał o książkach, które ma na półce i rozśmieszył ją bo użył adekwatnie do sytuacji określenia, że On ma kolekcję książek pokazując na swoją półkę.

A za 3 dni kończy 8 lat. I nadal nie choruje, bez antybiotyków, witamin i szczepionek już ponad 3 rok od stycznia 2007r.

Niedawno znalazłam kartkę schowaną jednak za głęboko by nie zginęła, która kiedyś wisiała na lodówce a my zapisywaliśmy słowa jakie usłyszeliśmy od Bartka gdy uczył się mówić by co tydzień zdawać relacje Pani logopedzie. Jednym z pierwszych było kapelusz, który on przekręcał mówiąc kalapusz. Nauka słów , może z 50 nie więcej niż 100 trwała jakiś czas bo kartka na lodówce wisiała kilka miesięcy( oczywiście do tego dochodziły zwroty z tych wyrazów) a dziś używa zwrotów zasłyszanych z naszych rozmów i to adekwatnie do sytuacji.


Nie mam kontaktu z innymi autystykami, nie obserwuję ich jak funkcjonują dlatego co jakiś czas pytam naszą logopedę jak syn i to co umie i jak funkcjonuje ma się do innych dzieci by mieć porównanie. Za każdym razem gdy słyszę opis sytuacji z czym dzieci nawet dobrze funkcjonujące sobie nie radzą myślę, że Bartek robi nadal WIELKIE postępy.

Dziś mogłabym powiedzieć, że jest faktycznie diagnoza tylko opóźnienie w rozwoju z cechami autystycznymi a kiedyś bardziej to wyglądało dla mnie na autyzm w jakimś stopniu z opóźnieniem rozwoju.

Doczytałam się takich ciekawych określeń: "wysoko funkcjonujący autysta " ale w przypadku Bartka mam ochotę napisać: wysoko rozumiejący i żyjący odrębnie autysta" jak na 8 latka można powiedzieć.

Wczoraj prasował ze mną ubrania. Podobnie jak z babcią zmywa, gotuje, z tatą odkurza, ze mną robił już ciastka, piekł ciasto chciał prasować. No i prasował jak mu pokazałam, gdy pokazywałam mu obrus to już wiedział by mi pokazać gdzie jeszcze coś jest pogniecione by poprawić. To ja zapominam, że mógłby czegoś nie zrozumieć i mówię do niego normalnie, zwykłe polecenia, które dopiero logopeda nam podpowiedziała, że dla wielu autystów są skomplikowane. Bartek nie jest już autystą, który nie zauważa, dla niego kot jest interesujący, jeśli nie widział mnie w jakimś ubraniu to pytał mnie wczoraj: to twoje ubranie?Wyjazd na urlop z tamtego roku pamięta do tej pory i pyta czy znów spakujemy walizki i pojedziemy.

Bawi się w chowanego, by wygrać zaczyna zmieniać reguły w grach planszowych. Gdy chciałam sprawdzić czy zauważa to co wokół niego takiego trochę nie oczywistego zaczęłam grać z nim w grę planszową i nadal spoglądałam na telewizor. Zauważył to, powiedział do mnie nie patrz, graj ze mną. Wyłączyłam telewizor bo test się udał. Często jako dorośli myślimy i sugerujemy się tym, że autysta nie patrząc na nas, albo nie mając na nas wzroku zatrzymanego dłuższy czas - tak jak my to sobie wyobrażamy - uważamy, że nie skupia się, nie koncentruje a to nie prawda. Zapominamy, że sami możemy na coś krótko spojrzeć i dużo zobaczyć.

Mówienie więc do naszego dziecka popatrz na mnie dłużej, zatrzymywanie jego buzi, mówienie im by przestały mówić tekst z bajki czy podskakiwać gdy się ekscytują tylko podważa ich wiarę w siebie. Dzieciom, które by były zdrowe i ktoś by nam to powiedział byśmy odpuszczali więcej. Diagnoza wypacza nam współodczuwanie do naszego dziecka.

Czasem zamiast zwalać winę na jedzenie warto też pomyśleć o sobie, co takiego zrobiliśmy , że dziecko nam okazało radość albo swoje niezadowolenie.

(Powinno być w pierwszej osobie bo pisałam o sobie ale ten termin :"wysoko funkcjonujący autysta" mnie trochę denerwuje, "odmóżdza" myślenie i odczuwanie rodzica do swojego dziecka. Ile ja takich zdań podobnych czytałam i czytam o dzieciach.

Wkurza mnie, bo często potrafią rodzice pisać lepiej ode mnie o postępach swoich dzieci, więcej przeczytali niż ja o terapiach autystów ale jak ja piszę im o diecie to wierzą tylko w tę jedyną bez glutenu, mleka i cukru. Widzą, że jest ktoś kto pisze o innym sposobie ale nie próbują nawet jak efekty ich diety są mniejsze niż się spodziewali. Ostatnio przeczytałam , że w zależności od źródeł naukowych dieta b/g, b/m, b/c jest skuteczna między 60 a 70%. Poproszę niech zmieni dietę z tych 30-40% tylko 10% a będą zdziwieni bo jednak jest inny sposób, który pomaga.)

sylwiazłodzi - Śro Sie 18, 2010 11:17

Znalazłam taki post dr.Witoszek - lekarki z forum JK, w którym opisuje jak je jej córka. (podkreślenia czyli to co istotne dla żywienia dzieci- moje)

Cukrzyca. Zróbcie coś!
« Odpowiedz #111 : 2006-11-10, 19:31:15 »
--------------------------------------------------------------------------------
Do wszystkich lekarzy - jakim mechanizmem wódeczka obniża cukier we krwi? Jeden mechanizm mam, chyba jednak nie jest główny.
Że tłuszcze podnoszą cukier - to jasne. Tłuszcz chętniej jadany przez komórki (inne niż mózg i erytrocyty, bezwzględnie glukoza jest potrzebna dla erytrocytów, mózg może fakultatywnie wykorzystywać też ketony) powoduje, że glukoza zostaje na potem. Jasne, że nie może glukoza wejść do komórki bo nie ma insuliny, ale po co tyle tej insuliny skoro glukoza tak naprawdę potrzebna jest tylko dla tych wymienionych organów (Biochemie Harpera i Streyera). Tusty posilek (np.marchewka z oliwą z oliwek czy frytki czy kiełbasa bez pieczywa) powoduje, że nie trzeba dojadać cukrem w postaci batonika. Tłusty posiłek powoduje, że dłużej się jest sytym. Nie trzeba dojeść niczym słodkim. Nie trzeba zatem tak dużo insuliny w konsekwencji (bo jak się zje tłusto to na dłużej "brzuch pełny"). Z oliwy z oliwek, smalcu, majonezu, kokosu, żółtek nie tworzy się cukier jest to technicznie niemożliwe (w/w Biochemie dla studentów medycyny i lekarzy). Lekarze o tym nie wiedzą. Ja nie wiedzialam do czasu przeczytania tych książek. Medycyna "poradniana" dawno zakończyła kontakt z ksiązkami akademickimi (jak obserwuję). Nie ma czasu? Wszyscy zmęczeni? Nie sponsoruje diety przecież ŻADEN koncern farmaceutyczny. Jak się przebić by LUD usłyszał. Na pewno nie przez firmy - bo One mają pieniądze, żyją z leków. Nie dostają gratisow za wyleczonego pacjenta. Moje dziecko (12 lat) często jada 1x dziennie. Na śniadanie Kubuś czy Tymbark. Rodzice swych pociech zamarliby ze strachu, że ...nie urośnie itd. Po frytkach nie chce się jej jeść długo... Sześć plastrów salami też ją syci.
Czekam na odpowiedź.

____

czyli jak z dorosłymi, można miec organizm i taki dzień, że zje sie tylko raz dziennie.
A córka dr.Ewy od urodzenia jest na ,że tak sie wyrażę diecie czyli była karmiona z obserwacją co sie dzieje, ile chce zjeść itp. A jak Pani Ewa będzie miała czas to może rozwinie.
Mój syn ma dziś 3 dzień treningu 1,5 godzinnego. Wczoraj stwierdził, że bola go stopy. Albo to duży wysiłek albo jak obserwuję po sobie bolą mnie stopy gdy jadam za dużo weglwodanów i np. trochę pochodzę jakby nadmiar wydalał sie podeszwami stóp. Dzis z relacji mężą więcej syn zjadł białka bo i placek z jajek i ziemniaków, który rano smażyłam i kaszanka, i 2 ogórki i teraz zupa pomidorowa.
Wczoraj po treningu już nie skakał przez TV ani nawet się nie bawił za bardzo tylko siedział w fotelu i oglądał po prostu bajkę.Taki trochę: już nic mi się nie chce, :razz:
Jeśli będzie mu się podobało to może cos z tego będzie, na razie ma tak codziennie do piątku i chce chodzić. Wczoraj były drabinki, slalom z piłką itp. Jutro Ja będę widzieć trening to opowiem co widziałam.

A myślałam,że mojego syna nie można zmęczyć.

sylwiazłodzi - Czw Sie 19, 2010 18:56

Mama Maciusia napisał/a:
Ale myślę, że większość matek / ojców / opiekunów na tyle zna swoje dzieci, że łatwo orientują się w sytuacji.


E, tam, jak ma być o większości to większość mówi zjedź bo nie urośniesz albo za mamusię i tatusia.

Moje spostrzeżenia z treningu dzisiejszego piłki nożnej Bartka. Biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu chodził przed 1 klasą uczestniczył w zajęciach indywidualnej rehabilitacji ruchowej w Naviculi gdzie uczył się np. wchodzić do tunelu by się tego nie bać albo koordynacji ruchowej i uczyć sie coraz lepszego rozumienia poleceń to CIESZĘ, ŻE CHODZI NA TE TRENINGI I MOŻE W NICH UCZESTNICZYĆ. We wrześniu lub październiku będzie selekcja i wybór tych, którzy zostaną do trenowania przez następny rok. Bartek wykonuje wolno swoje ćwiczenia choć nie jest tak, że bardzo jest rozkojarzony i słucha poleceń. Ma swoje czasami zachowania z naśladownictwa ciuchci czy szlabanu ale w jego przypadku jest też tak, że mając kilka chwil , które dla niego są "nudne" skupia się na sobie. Ja nie chcę używać okreslenia stymulacja. Ja mam wrażenie, że to nie jest tak, że dziecko potrzebuje stymulacji, przynajmniej Bartek. Chodzi o to, że sytuacja jest taka, że On potrzebowałby 100% umiejętności by ktoś skupił jego uwagę i wtedy nie ma stymulacji. Wie o tym jego logopeda, która zauważa , że robi sobie Bartek takie przerwy np. z zabawą kolejką czy patrzeniem na cos przez zmrużone oczy gdy Ona mu coś przygotowuje np. na kartce do ćwiczenia a on przez chwilę czeka. Być może jest to kwestia jego postrzegania świata, odbierania bodzców przez mózg a być może musiałabym powrócić do diety bardziej idealnej.

No cóż dziś Bartek kończy 8 lat a w sobotę będzie miał urodziny i sernik na zimno swojej roboty. Dziś i tak nie pozwoliłam mu jeść proponowanej przez kolegę z treningu bułki z dzemem, za to kolega zasmakował w Bartka kabanosie. Im dalej z dzieckiem wychodzimy w świat tym bardziej przynajmniej Ja widze, że musze tłumaczyć Bartkowi ,że nie wszystko jest dobre. Dziś Bartek powiedział koledze, który Go częstował bułką, że nie może tego jeść. Ewo, ( Mamo Maciusia) bardzo Ci dziękuję za to, że się tu odezwałaś. Zaczęłam Bartkowi mówić, że nie może tego jeść w domu jak gdzieś idziemy, On czasami się buntuje, czasami pyta a Ja mu mówię, że wtedy Go swędzi skóra, wyskakują mu krostki i coś powoli rozumie.

Za chwilę będę musiała zacząć Bartkowi przekazać, że mimo tego, że jest zdrowy fizycznie obecnie to ma pewne braki , które musimy pomagać mu nadrabiać. Wiesz, Ewa kiedy pytam innych dorosłych nawet tych, którzy zajmują się edukacją dzieci rzadko kto jest mi w stanie powiedzieć :kiedy, jak opowiedzieć o tym dziecku. Samej muszę się uczyć empatii i współodczuwania jakiego sama nie miałam w dzieciństwie by móc popatrzeć jego oczami i jednak mówić mu jak inni ludzie mogą Bartka postrzegać czasem przez swoje ograniczenia i poglądy.

sylwiazłodzi - Pią Sie 20, 2010 16:58

Aha dla tych co nie znają się na treningu piłki nożnej jak Ja znalazłam takie filmy na których są ćwiczenia, które robił Bartek.

Oto one:ćwiczenia na drabince i slalom z piłką oczywiście bez takich kroków jak u tych dzieci bo to dopiero były 4 dni.

http://www.youtube.com/watch?v=MK00JVvme68

również takie ćwiczenia jak tutaj czyli i bieg i poruszanie rękoma w przód lub w tył po drabince

http://www.youtube.com/wa...o8x7Ti2KfA&NR=1

oglądając te treningi i inne na tubie doceniam piłkarzy ale tych, którzy nawet wynagrodzenia nie otrzymują a trenują innych lub grają bo to kochają. Naprawdę jest co robić.

sylwiazłodzi - Pon Sie 23, 2010 09:43

http://www.ultrawellness....-waste-of-money

Ja czytałam z translatorem i autor przedstawia to co jeszcze nie jest wszędzie akceptowane, że autyzm , ADHD leczy się dietą bo zaburzenia psychiczne ( nie tylko w autyźmie zresztą) są konskewencja m.in. niewłaściwej diety.

Polecam linki z lewej strony do poszczególnych chorób i wiedzy nt. suplementów,leków, samopoczucia, sposobów przyrządzania potraw.

Autor :Mark A. Hyman, MD,który napisał m.in książkę: "Ultrametabolism"

Jego chyba jedyny? tekst po polsku jest tutaj:
http://reikivi.org/index....:ywno&Itemid=63

"To czego nie wiesz może Cię zabić"

Mark Hyman, "The Huffington Post'

fragmenty, które wybrałam:

"Ostatnie obszerne badania zamieszczone w „Journal of the American Medical Association” wykazały, że osoby ze zdiagnozowaną, niezdiagnozowaną oraz „utajoną” celiakią albo uwrażliwieniem na gluten wykazywały większe ryzyko śmierci, głównie z powodu choroby serca i raka.[1]

Badaniem objęto blisko 30 tysięcy pacjentów w latach 1969-2008 i przebadano zgony w trzech grupach: osób z zaawansowaną celiakią, osób z zapaleniem jelit, ale bez zaawansowanej celiakii, oraz tych z utajoną celiakią albo wrażliwością na gluten (z podniesionym poziomem przeciwciał wyzwalanych po spożyciu glutenu, lecz z negatywnym wynikiem biopsji jelit).

Wyniki były dramatyczne. Wykazały one o 39 procent zwiększone ryzyko śmierci u osób z celiakią, 72 procent u osób z zapaleniem jelit wywołanym przez gluten i 35 procent zwiększonego ryzyka u osób z wrażliwością na gluten, ale bez celiakii.

Są to przełomowe badania, które dowodzą, że nie trzeba mieć zaawansowanej celiakii z pozytywnym wynikiem biopsji jelit (jak powszechnie się uważa), aby mieć poważne problemy zdrowotne i powikłania – nawet prowadzące do śmierci – w wyniku spożywania glutenu.

Jednak około 99 procent ludzi, dla których gluten jest problemem, nawet o tym nie wie. Swój zły stan zdrowia bądź różne objawy przypisują czemuś innemu niż wrażliwość na gluten, która jest w 100 procentach uleczalna."

"Inne badanie, w którym zestawiono wyniki sprzed 50 lat analizy krwi 10 tysięcy osób z wynikami 10 tysięcy osób żyjących obecnie, wykazało, że liczba przypadków zaawansowanej celiakii wzrosła w tym czasie o 400 procent (podniesiony poziom przeciwciał TTG)[2]. "


"Praca przeglądowa, zamieszczona w „The New England Journal of Medicine”, wymienia 55 „chorób”, które mogą być spowodowane spożywaniem glutenu.[4] Na liście znalazły się: osteoporoza, zespół jelita drażliwego, nieswoiste zapalenie jelit, anemia, rak, chroniczne zmęczenie, afty[5] oraz reumatoidalne zapalenie stawów, toczeń, stwardnienie rozsiane i niemalże wszystkie inne autoagresyjne (autoimmunizacyjne pl) choroby. Gluten jest również kojarzony z wieloma schorzeniami psychicznymi[6] i neurologicznymi, takimi jak stany lękowe, depresja[7], schizofrenia[8], lidemencja[9], migreny, epilepsja, neuropatia (zapalenie nerwów)[10]. Dostrzeżono też jego związek z autyzmem.[11]"

"Amerykańskie odmiany pszenicy zawierają znacznie więcej glutenu (który jest potrzebny do robienia lekkiego, puszystego Wonder Bread [popularnego w USA rodzaju białego chleba] i gigantycznych bajgli) niż odmiany tradycyjnie rosnące w Europie. Ten super-gluten został ostatnio wprowadzony do naszych rolnych zasobów żywieniowych i “zainfekował” niemalże wszystkie odmiany pszenicy w Ameryce."

"Gluten (jęczmień, żyto, owies, orkisz kamut, pszenica, pszenżyto – po kompletną listę produktów spożywczych, które zawierają gluten, zajrzyj na stronę www.celiac.com [polska strona: http://www.celiakia.org.pl] , znajdziesz tam również zaskakujące i ukryte źródła glutenu).

Ukryte źródła (zupy w proszku i instant, dresingi do sałatek, sosy, jak również szminki, pewne typy witamin, lekarstwa, znaczki i koperty, które musicie polizać, a nawet ciasolina Play-Doh)." (jest też wiele innych, praktycznie trzeba by czytać sklad-Sylwia)

"W świetle nowych badań nad zagrożeniami nadwrażliwością na gluten bez zaawansowanej celiakii, każdy podwyższony poziom przeciwciał przeciwgliadynowcyh uważam za ważny i istotny powód do próby wyeliminowania glutenu. Podniesiony poziom przeciwciał przecigliadynowych przy braku pozytywnej biopsji jelit wykazującej uszkodzenia wielu lekarzy uważa za „fałszywie pozytywny”. Oznacza to, że wynik testu wygląda na pozytywny, ale w rzeczywistości jest niemiarodajny."

____

dla zainteresowanych polecam przejrzeć stronę , z któej cytuję ten artykuł:

reikivi.org

sylwiazłodzi - Pon Sie 23, 2010 12:20

Określenie Rawo+:"żywność żywa" spowodowało,że znalazłam takie oto informacje o szczepionkach: No i uczę się dalej. :)

"Proces liofilizacji stosowany jest również przy produkcji szczepionek, ziół, leków np. AC Zymes, oraz w laboratoriach Wojskowej Akademii Medycznej, w celu opracowania nowych - nowoczesnych metod konserwacji preparatów komórkowych krwi i tkanek oraz innych. "

"Liofilizacja to suszenie sublimacyjne czyli poprzez wymrażanie wody. Suszenie to stosowane jest do produktów termolabilnych (nieodpornych na ogrzewanie), np. preparatów farmaceutycznych, cennych składników żywności (owoców, warzyw)."

W procesie liofilizacji należy najpierw zamrozić owoc, warzywo lub preparat (np. szczepionki i leki) - mrożenie poniżej -40°C - dzięki czemu zginą substancje powodujące fermentowanie naturalnego produktu, bakterie chorobotwórcze oraz pleśnie. Następnie należy wytworzyć próżnię średnią (0,001hPa) niezbędną do zapoczątkowania sublimacji wody, po czym dostarczać w sposób kontrolowany ciepło podtrzymujące sublimację oraz usuwać (np. wymrażać) powstającą parę wodną. Proces ten jest na znacznie wyższym poziomie niż zwykła pasteryzacja czy sterylizacja, jest znacznie bardziej skomplikowany. "

Produkty spożywcze suszone metodą sublimacji zachowują swe pierwotne właściwości organoleptyczne (smak, zapach) oraz pełną wartość odżywczą i biologiczną np. enzymy, aminokwasy, witaminy , minerały chelatowane."

http://www.zarzyccy.pl/liofilizacja.html

i drugi artykuł :Nadużycia przy zakupie i rejestracji szczepionek w Polsce…

Opublikowano: 23.07.2009 | Kategorie: Zdrowie

Na polecenie premiera rząd zakupił w firmie Baxter nie zarejestrowaną szczepionkę na ospę. Jak dowiedziała się „GP”, najważniejszym polskim partnerem Baxtera jest Jerzy Starak, człowiek związany z Leszkiem Millerem.

Starak razem z Baxterem w ciągu kilku lat stworzyli imperium kontrolujące znaczną część polskiego rynku leków.

Nadużycia przy zakupie i rejestracji leków stały się możliwe po tym, jak minister Łapiński rozpędził Komisję Rejestracji Leków, która od kilkudziesięciu lat zapewniała Polakom bezpieczeństwo obrotu środkami farmaceutycznymi

W lutym br. rząd polski kupił od firmy Baxter 100 tys. dawek szczepionki przeciwko ospie prawdziwej. O leku, który nazywa się ACAM 2000, wiadomo (sprawę zakupu pierwszej partii szczepionki nagłośnił 2.04. br. „Super Express”), że nie jest zarejestrowany w żadnym kraju na świecie (nawet w kraju producenta – USA). Wiadomo również, że umowę o zakupie szczepionki sformułowano tak, by ani producent, ani dostawca nie ponosili odpowiedzialności za ewentualne uboczne skutki jej stosowania. Nie wiadomo, dlaczego rząd zdecydował się akurat na zakup w firmie Baxter. Szczepionkę produkują jeszcze dwie inne cenione w branży farmaceutycznej firmy (Bavaria Nordic i Weyth). Prof. Janusz Ślusarczyk, w Państwowym Zakładzie Higieny odpowiedzialny za opiniowanie szczepionek, powiedział „GP”, że do tej pory rząd nie zwracał się do jego instytucji o radę w tej sprawie. – Nie dostaliśmy żadnej dokumentacji na ten temat – mówi.

Na rynek można dopuścić tylko lek, który został zarejestrowany – co potwierdził prof. Tadeusz Chruściel, były prezes Naczelnej Rady Lekarskiej i jeden z najwybitniejszych polskich farmakologów. Stosowanie leków, które nigdzie na świecie nie są zarejestrowane jest możliwe wyłącznie do celów badawczych. Poseł Elżbieta Radziszewska (PO) z sejmowej komisji zdrowia uważa, że masowe zastosowanie tej szczepionki zamieniłoby Polskę w gigantyczny poligon doświadczalny.

JEŚLI NIE ZADZIAŁA, TO WASZ PROBLEM

Instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo zdrowotne obywateli niechętnie rozmawiają o szczepionce ACAM 2000. – Rząd miał w planach zakupienie dalszego miliona stu tysięcy dawek tej szczepionki, ale ostatecznie postanowił wstrzymać się z decyzją do czasu, aż opinię o preparacie wydadzą odpowiednie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju. Lek nie został bowiem zarejestrowany w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych – powiedział nam pracownik wydziału epidemiologicznego w Głównym Inspektoracie Sanitarnym, prosząc o anonimowość, bo nie wolno mu udzielać takich informacji. Niczego o szczepionce nie mogliśmy się dowiedzieć ani w Zakładzie Zamówień Publicznych, ani w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych.

Produkowaną przez firmę Baxter szczepionkę uznał za najlepszą Andrzej Trybusz, Główny Inspektor Sanitarny Kraju. Poważne zastrzeżenia do sposobu, w jaki sformułowano umowę o jej zakupie, zgłaszał od początku Jacek Piechota, wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej. „W mojej ocenie warunki te są dla strony polskiej niekorzystne i stwarzają duże ryzyko dla osób poddanych szczepieniu” – zaznaczył w piśmie do Głównego Inspektora Sanitarnego. Zgodnie z umową za ewentualne negatywne skutki działania szczepionki odpowie strona polska, a nie producent. Według znawców rynku taki sposób zawarcia umowy nie miał do tej pory precedensu. ACCAM należy do tzw. szczepionek drugiej generacji, z której żadna nie ma zakończonych testów klinicznych. Istnieją jednak stare szczepionki tzw. krowianki, które były stosowane w przeszłości.

Jak podawały w kwietniu br. największe ogólnopolskie tytuły prasowe, decyzję o zakupie pierwszej partii szczepionki ACAM 2000 podjął osobiście premier Miller. W momencie podejmowania tej decyzji nie miał żadnej opinii ze strony PZH i o taką opinię do dzisiaj się nie zwrócił, ani on, ani minister zdrowia.

NAJWIĘKSZY HOLDING NA RYNKU LEKÓW

Najważniejszym partnerem biznesowym firmy Baxter w Polsce jest Jerzy Starak biznesmen zaliczany do bliskiego kręgu Leszka Millera. Od kilku lat Baxter i Starak przejmują polski rynek leków.

W listopadzie 2002 r. należąca do Jerzego Staraka firma Spectra Holding i amerykańska spółka Baxter kupiły 85 proc. akcji lubelskiej Polfy (Spectra – 51 proc. udziałów, Baxter – 34 proc., pozostałe 15 proc. to akcje pracownicze).

Lubelska Polfa to krajowy lider w produkcji płynów infuzyjnych (40 proc. udziału w rynku) i strzykawek jednorazowych (50 proc. udziału w rynku).

W 1999 r. Sieradzki Terpol produkujący płyny infuzyjne rozpoczął współpracę z koncernem Baxter World Trade Corporations, czego efektem była zmiana nazwy spółki na Baxter Terpol Spółka z o.o. (22 czerwca 1999 r.). Udziały w Terpolu ma również Jerzy Starak, potwierdzają to pracownicy firmy (z jego oficjalnego życiorysu można się dowiedzieć, że pod koniec lat 90. był radzie nadzorczej grupy Terpol).

NIEZAUWAŻONY MULTIMILIONER

Jerzy Starak, oprócz udziałów w Terpolu i Polfie, posiada także 42-procentowy pakiet akcji w największym polskim przedsiębiorstwie produkującym leki – Polpharmie ze Starogardu Gdańskiego. Starak wykupił Polpharmę wspólnie z Ryszardem Krauze, założycielem komputerowego giganta – Prokomu. Trzeci partner do zakupu Polpharmy Jan Kulczyk nagle przed prywatyzacją przedsiębiorstwa w lipcu 2000 r. wycofał się z transakcji. Polharma w momencie prywatyzacji kontrolowała 5 proc. rynku leków. Jej zysk w roku 2000 wyniósł 72 mln zł. Poważnym problemem dla interesów nowych właścicieli Polpharmy był zapis w umowie prywatyzacyjnej nakazujący utrzymanie produkcji tanich leków pierwszej potrzeby. Nieoczekiwanie ten problem zniknął, kiedy minister Mariusz Łapiński wystąpił z pomysłem leków za złotówkę. Wiele lekarstw pierwszej potrzeby umieścił na liście leków refundowanych.

Starak, który znajduje się w pierwszej dziesiątce najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”, ma opinię człowieka unikającego kontaktów z dziennikarzami. Mimo wielu prób nie udało nam się do niego dotrzeć. Karierę biznesową rozpoczynał od firmy polonijnej Comindex założonej w 1982 r. Z jego oficjalnego życiorysu możemy się dowiedzieć, że był prezesem firmy Ovita Nutricia produkującej odżywki dla dzieci i przedstawicielem Alfa Romeo w Polsce. Pod koniec lat 90. został powołany do rady nadzorczej Pekao SA.

Starak nie poprzestaje na polskim rynku. Zamierza w najbliższej przyszłości poprzez Polpharmę przejąć jeden lub więcej europejskich koncernów farmaceutycznych.

Rozmówcy „GP” potwierdzają bliskie związki Leszka Millera ze Starakiem. W poprzednim numerze „GP” poseł Elżbieta Radziszewska opowiedziała o tegorocznym sylwestrze organizowanym w góralskiej willi Staraka, w którym uczestniczyli liderzy SLD, z Leszkiem Millerem na czele. Zdjęcia z tego sylwestra ukazały się w prasie. Według „Rzeczpospolitej” (z 25 listopada 2002 r.) Starak należy do piątki najważniejszych nieformalnych doradców gospodarczych Leszka Millera. Pozostali to Aleksander Gudzowaty, Ryszard Krauze, Jan Kulczyk i Zdzisław Montkiewicz.

W „GP” z 20 listopada 2002 r. opisywaliśmy, jak Aleksander Nauman zgadzał się na kupowanie leku anestezjologicznego po cenach 10-krotnie wyższych niż w niektórych państwach UE. Lek kupowano w firmie Abbott, z którą Nauman sam był w przeszłości powiązany.

A PO CO MI KOMISJA

Opisywane przez „Rzeczpospolitą”, „Newsweek”, a wcześniej „Gazetę Polską” nadużycia przy zakupie leków były możliwe dzięki podporządkowaniu lub likwidacji instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obrotu środkami farmakologicznymi.

Mariusz Łapiński – jako minister – głosami SLD, PSL i Samoobrony podporządkował sobie Urząd Rejestracji Leków. W kwietniu 2002 r. nagle odwołał prof. Aleksandra Mazurka z funkcji przewodniczącego Komisji Rejestracji Leków. Komisja składała się z 18 najwybitniejszych specjalistów z dziedziny farmacji i medycyny. Decyzja o odwołaniu prof. Mazurka była w opinii członków komisji i samego zainteresowanego bezprawna. Kilka miesięcy później Łapiński doprowadził do zaprzestania działalności komisji. Obecnie Ministerstwo Zdrowia próbuje odtworzyć to ciało, ale zajmie to sporo czasu.

Autorzy: © Eliza Michalik i Tomasz Sakiewicz

http://wolnemedia.net/zdr...ionek-w-polsce/

sylwiazłodzi - Wto Sie 24, 2010 09:35

Mama Maciusia napisał/a:

I trochę z innej beczki: Sylwio, jak często teraz podajesz Bartkowi zboża glutenowe? A jak często bezglutenowe (ryż, kukurydzę, proso), jeśli w ogóle?


Teraz to już nie zapisuje co ile dni. Czasem raz na tydzień, czasem przez kilka tygodni nie dostaje glutenowych bo to nie jest z reguły chleb, tylko jakieś delicje, które maja biszkopt np. Wedlowskie, jakies ptasie mleczko gdziejest dodatek tez w postaci różnych pszenicznych czy innych smakowych poprawiczy smaku.

Chleb z masem gdy jedziemy do mojego chrzestnego . Mój syn wtedy nie miesza, tylko 2 kawałki tego chleba potrafi zjeść.

Ostatnio mąż zrobił nalesniki bez mleka , na wodzie z mąką pszenną , to Bartek jadł.

Z bezlutenowych prosa nie dawałam, nie miałam nawet w ręku tej mąki, jakos to zboże pominęłam. Z kupnych to chrupki kukurydziane bezsmakowe, makaron ryżowy czasem do zupy.

Nie wymyślam jakichś szczególnych potraw.

Czasem paluszki rybne jak kupi mąż jużgotowe w bułce tarej. Ale to jakos na poczatku wakacji chyba jadł.

Po tych 2 miesiącach widzę, że najbardziej trzeba nauczyć się i nie chodzić na kompromis co do słodyczy. Nawet jak sie je robi samemu.

Brak owoców pomógł bo Bartk mógł jeść słodycze ale Owoce mniej szkodzą niż słodycze.

Lepiej wyeliminowac słodycze a owoce co jakiś czas jako słodkość zafundować nawet nie ze względu na witaminy tylko na "mniejszą szkodlwiość czynu". Owoc i jego skład jest prostszy do strawienia niż jakikilwiek słodki produkt nawet sernik na zimno z serków homogen. i galaretek.


Zobaczymy co będzie w listopadzie na badaniu USG stopy prawej, w której jest naczyniak. Obecnie w 2 tygodniu terningu, po sobocie ze slodyczami z wczorajszego treningu wrócił i spuchła mu stopa, mówił,że Go bolała. Naprawde jest tyle chorych dzieci, które chodza do szkoły i nie mogą wszystkiego jęść,że poważnie chyba ogranicze Bartkwoi te spotkania z kolegami ze słodyczami jak wigila, tłusty czwartek itp. W końcu nie biję go ani nie katuję tylko chce by był zdrowy. Gadanie, że to nie pomaga w integracji z innymi dziecmi obecnie jest dla mnie głupotą. Jakby odnowil mu sie naczyniak , nikt poza nami nie będzie sie martwił jego integracją tylko zdrowiem.

sylwiazłodzi - Czw Sie 26, 2010 12:19

Ewa super, dziekuje, Bartek nie ma tylu znajomych na podwórku, kamienica w centrum miasta i tylko 2 innych chłopców ale to sposób na ogólnie wszystkie przyjęcia czy w szkole czy częstowanie gdziekolwiek.

Dużo mi twoje słowa dają radości bo masz wiele empatii i miłości. Cieszę się bardzo, że mogę się od Ciebie uczyć innego podejścia do mojego syna.

pozdrawiam


Ponieważ nie mogę zmieniać swojego profilu to musze wkleić tutaj:

Założyłam takie śmieszne coś. Będę testować 14 dni za darmo i sie uczyć. Już samo włączenie strony zajęło mi 1 dzień. Musiałam doczytać, że plik z tekstem musi mieć odpowiednią nazwę i wtedy się włączyło. Uff, ale jestem mało kumata, pliki pomocy i instrukcje też trzeba umieć czytać.
Póki co maja 30 dni na dołożenie do wyszukiwarek więc przez google nic nie da, trzeba przekleic całość i wejść. Jak nauczę się więcej będzie bardziej odkrywcze i być może nie przez kreatora stron www i podoklejam zdjęcia.


http://autyzmlowcarb.webpark.pl/#


:shoot:
"
wszystko co proste wydaje sie takie dopiero wtedy gdy znalazlo się już rozwiązanie"

sylwiazłodzi - Czw Sie 26, 2010 21:22

raczej tak po prostu jest w lodówce,że białek nie miesza. Je placka z jajek do tego coś z mięsa, ryb nie bardzo lubi.

Jeśli poje lody np. 2 dni pod rząd albo białka zje za dużo np. gdy kiedyś ograniczałam mu owoce to np. zauważałam,że reagował np. na skórze wypryskami: takimi czerwonymi jak uczulenie albo tak jak już pisałam chyba tutaj,że miał zaropiałe kąciku oczu.

Je jakies migdały czasami, orzechy ale to nie jest na tyle dużo by mu w dniu z mięsem zaszkodziło. Bardziej chyba w tym wszystkim szkodzi ulepszacz niż to,że zje parówki. Gdybym miała możliwość podawania mięsa bez konserwantów w postaci wędlin, parówek , mięsa nie ze sklepu nastrzykiwanego to nawet bym spróbowała podać mu mięso przez kilka dni w takiej ilości jaka by wybrał nawet bez węgli by zobaczyć czy szkodzi nadmiar białka czy nie. A tak po prostu wybiera co je.

sylwiazłodzi - Pią Sie 27, 2010 08:51

Poniewaz wiedzialam o tym od 2 miesięcy i nie pisnęłam nic nikomu z Was to z

WIELKĄ RADOŚCIĄ WAS INFORMUJĘ, ŻE TEN WĄTEK ZOSTAŁ WYDRUKOWANY Z PRZEPIĘKNYM WSTĘPEM PANA WITOLDA JARMOŁOWICZA W PORADNIKU.

http://www.poradnikdozdrowia.pl/

:hug:

Chciałabym by dzięki temu więcej rodziców się zdecydowało na diete niskowęglowodanową w autyźmie.

xvk - Pią Sie 27, 2010 10:57

Wspaniale :viva:
Bezcenne jest dzielenie się z innymi własnym, osobistym doświadczeniem.
Twój synek ma najlepszą mamę, jaką sobie można wyobrazić. Gratuluję i życzę dużo zdrowia i radości całej rodzince :hug:

MONIKAW - Pią Sie 27, 2010 11:23

sylwiazłodzi napisał/a:
Poniewaz wiedzialam o tym od 2 miesięcy i nie pisnęłam nic nikomu z Was to z

WIELKĄ RADOŚCIĄ WAS INFORMUJĘ, ŻE TEN WĄTEK ZOSTAŁ WYDRUKOWANY Z PRZEPIĘKNYM WSTĘPEM PANA WITOLDA JARMOŁOWICZA W PORADNIKU.

http://www.poradnikdozdrowia.pl/

:hug:

Chciałabym by dzięki temu więcej rodziców się zdecydowało na diete niskowęglowodanową w autyźmie.

Gratuluję Sylwia. Twój Bartek na cudowną matkę.

EAnna - Pią Sie 27, 2010 11:51

sylwiazłodzi,
podzielam Twoją radość i gratuluję Bartkowi tak wspaniałej mamy.

Pozdrawiam
EAnna

sylwiazłodzi - Pią Sie 27, 2010 11:57

No to czas na obiecaną niespodziankę, o której kiedyś pisałam a, którą stowrzyłam w 2009r. Długo juz trwa to co tam produkuję z lepszym lub gorszym skutkiem i moją słabą znajomością angielskiego . No ale cóż, każdy się uczy. Jeśli chcecie dołączcie, tzw.poczta pantoflowa nawet internetowa tez potrafi zdziałać cuda. !!!

http://www.facebook.com/notes.php?id=1773720321


:-D

proszę tylko bez mocnej krytyki nad moim językiem obcym

:x

sylwiazłodzi - Pią Sie 27, 2010 21:24

Ewa to wszystko zawsze było dla mnie niemożliwe. Ja w swoim Facebooku nie widzę, że to fajne. Wkurzam się na siebie, że nie wygrałam w totka, by się zwolnić z pracy i móc samej pisać teksty:). Dla mnie korzystanie z gotowych tekstów angielskich książek by móc choć zostawić sygnał w innym języku co uważam za dobre w autyzmie to najprostsza co robię a co uważam za bardzo mizerne. I tak bym mogła bez końca.

Do innych rodziców piszę, że ważna jest psychoterapia ich samych bo widzę cały czas co mi dało zwracanie uwagi na siebie i rozwój mojej psychiki. Co jakiś czas ktoś mi mówi , komu zaczynam wierzyc, że coś co zrobiłam jest choćby fajne i to mi uświadamia ile jeszcze mogę w sobie zmienić. Dlatego myślę, że niektórym trudno zrozumieć gdy ktos im mówi, robię to bo chcę, dla siebie a wszystko co się przy tym wydarzy będzie przy okazji. Trudno komuś wywalić całego siebie bo po co? a czasami to z czego nikt nie zdaje sobie sprawy jest ważniejsze od tego co wszyscy uważają, że musimy zrobić, że zrobimy bo większość tak robi itp.

Choćby pomoc psychologiczna dla rodziców autystów przez internet, czy wogóle chorych dzieci, nie ma czegoś takiego. Czytam strony angielskie jak umiem i widzę, że proponuje się tam czata czy inną formę rozmowy mówiąc jednocześnie, że nie jest uregulowane prawem taka forma pomocy. Ja to rozumiem, że sie w ten sposób zabezpieczają. Ale czy telefon zaufania jest uregulowany prawnie?

Nie, nie , nie, wcale. A na całym świecie funkcjonuje i nikt złego słowa nie powie ani nie wspomni, że często rozmowy, które się tam odbywają sa jak psychoterapia a przecież wg prawa nie wolno robić psychoterapii jeśli nie jest się twarza w twarza, na dodatek z kims z uprawnieniami itp.

Skoro tak, to stwórzmy telefon zaufania dla rodziców chorych dzieci bo mamy dla alkoholików, narkomanów, wykorzystanych itp. Skoro za granicą rodzice tego potrzebują w Polsce też tacy są. Tylko rodzice nawet o sobie nie pomyślą, pieniądze, rehabilitacja, często bez wsparcia męża,żony. Dużo wszystkiego wokół. Mam to szczęście, że mam wsparcie męża i jakoś mnie ciągnie bazgrać coś dla innych, więc pisze jak potrafię.

E , kończę Ewa resztę to napiszę Ci na PW, bo to wątek o autyzmie a nie o psychologii.

Ale to już jutro.

sylwiazłodzi - Sob Sie 28, 2010 22:53

Ewa ja już kiedyś wczuwając się w siebie i swoje odczucia co do pewnych przeżyć zdałam sobie sprawę, że jedną z reakcji organizmu u Bartka ( czy chorobą trudno mi to oceniać) jest nadrważliwość/niedowrażliwość na pewne sytuacje, uczucia, emocje, wzrok etc.

Jakby przychodził taki moment jak burza w łyżeczce z wodą, w której organizm nie rozumie co z nim jest nie tak. Czytając również teksty z medycyny chińskiej, filozofii 5 przemian etc. dotarło do mnie, że to sa te momenty w organizmie gdy coś szwankuje, potem się naprawia bo ulepszyliśmy dietę itp.
Ale samo polepszenie diety nie wpływa na to, że człowiek nie pamięta tej chwili ułomności swojej, że nie wie jak się czuł. On to wie, czasem może pomyśli, że chciałby by tak nie robił, by tak nie czuł, nie myślał. To jest moja świadomość niełatwa, którą pewne wydarzenia mi zostawiły. To jest coś co już z mojej świadomości nie odejdzie. Trudno mi to opisać i wyrazić.

Chodzi o to, że z jednej strony jest choroba i zdrowienie. Ale tak jak chorowałeś i wiesz co znaczy choroba tak samo jak już wyzdrowiejesz pamiętasz jak chorowałeś, doświadczyłeś tego. Myślę, że z tego powodu " trauma autyzmu" pozostaje. Nawet zdrowi autyści wiedzą jak to było gdy byli autystami, piętno im zostało, sa inni bo byli inni nawet jeśli czuja to tylko w sensie psychiczno uczuciowym jako wspomnienie albo w jakichś najlżejszych objawach: typu popraw mi kołdrę by leżała cała rozłożona jak kładę się spać. U zdrowych byśmy to nazwali natręctwem. U autystyka nawet byłego co to będzie?

sylwiazłodzi - Sob Sie 28, 2010 22:58

Kurczę, mam nowe pomysły a nie mam jak się odciąć na kilka dni i to zrobić. I znów jakby nie wiem dlaczego, ktoś w moim życiu kto ma fioła na punkcie języka i innym to oddaje, też być może stanął mi po coś na drodze. Kurde jakie to jest pokręcone wszystko co nam się przydarza w życiu. Trzymajcie kciuki jak chcecie bym miała i trzymała się siebie by spełniać kolejne moje zwariowane "coś tamy" by się zrealizowały przy mojej pomocy. Facet jest biegłym rewidentem a tyle robi innych rzeczy. To ja też mogę.

Pozdrawiam.

sylwiazłodzi - Nie Sie 29, 2010 20:45

Napiszę Ci najoględniej jak mogę i jestem w stanie bez odkrywania siebie bo na razie tego nie chcę.

Uważam, że tak, ale na to wiele się składa.I proszę bez komentarza od innych w stylu co mogłaś przeżyć, ja tak nie uważam, albo pytanie o co chodzi bo ........ , że użyję tytułu z książki lepiej się "porozumiewać bez przemocy" w domyśle i tłumaczeniu autora Pana Marshala dotyczy to w bardzo dużej części uczenia się tego właśnie do mówienia, słuchania, wczuwania się, zauważania, że byłem jakiś ale mogę się zmienić.

P.S

coś dla ciała,usmażyłam placki jajeczno ziemniaczane dodając trochę mąki gryczanej, dobre były bo słodsze i nie trzeba dodawać nic więcej jeśli któreś dziecko lubi by było słodkie.

sylwiazłodzi - Wto Sie 31, 2010 09:49

[quote="Mama Maciusia"]
sylwiazłodzi napisał/a:

Wiesz Sylwio, ciężko jest dotrzeć do ludzi. Dam Ci przykład przypadku, gdzie cholernie zalezy mi, aby pomóc komuś bardzo mi bliskiemu - mojemu kochanemu Bratu, ale niestety on nie chce nawet spróbowac coś zmienić. W kwietniu tego roku miał czołowe zderzenie z tirem, cud, że żyje. Połamany, kości do dzisiaj nie zrastają mu się. Nie chce w ogóle słyszeć o "znachorskich" metodach typu dieta, wczoraj powiedział, że "szkoda mu na to czasu, bo na L-4 też, wbrew pozorom, brakuje czasu". I pozostaje tylko uszanować jego wolę, jestem daleka od namawiania go do czegokolwiek. Ale myślę, ze on wie, że jeśli życie zmusi go do podjęcia poszukiwań, to może liczyć na moją pomoc.

Tak to widzę...


Mój mąż obserwował nas 2 lata zanim SAM mi powiedział, żebym mu nie kupowała chleba.

Jego siostra ma cukrzycę. Jak usłyszałam to jej powiedziałam,że może to zmienić dietą, na początek by tylko spróbowałam nie jeść chleba, pieczywa.

Ale Ona nie wyobrażała sobie tego. Teraz widziałam ja na weselu i bardzo schudła, nie pytałam dlaczego bomyślałam,że to przez cukrzycę czy stres. Mąż mi przekazał, że nie je chleba ale wiem też,że ma problemy więc i to i to zadziałało.

Póki co, może odważy się jeszcze coś zmienić. Dla mnie nawet dobrze,że mąż później zdecydował. Nie był narażony na moje marudzenia do syna: tego nie, tamtego nie, w sobotę w dobry dzień, etc. Potem zrozumiałam,że czasem wystarczy zacząć od 1 rzeczy.

Potem jakoś leci.

Sylwia

P.S. Lubię jak ktos pisze: "Tak to widzę. "

Jesteś druga bo dr.Ewie, wiesz?

sylwiazłodzi - Wto Sie 31, 2010 11:11

Nowe seriale zwycięzcami Emmy!
[...]
Ale niekwestionowaną królową tej kategorii była niepozorna kobieta Temple Grandin. To filmowa opowieść o niej wywarła na Akademii największe wrażenie. A historia to wzruszająca, ale i pełna optymizmu. U [b]Temple w roku 1950, gdy miała trzy lata zdiagnozowano autyzm. Mimo tego została doktorem nauk o zwierzętach i konsultantką przemysłu mięsnego ds. zachowania zwierząt. Jej "konikiem" jest projektowanie urządzeń do humanitarnego uboju zwierząt. Angażuje się również w pomoc i szerzenie wiedzy o autyzmie.[/b] Jest postacią bardzo kolorową i niezwykle sympatyczną. Film "Temple Grandin" otrzymał nagrody w kategoriach: drugoplanowa rola kobieca (Julia Ormond), drugoplanowa rola męska (David Strathairn), główna rola kobieca (Claire Danes) i reżyseria (Nick Jackson). Obraz został również najlepszym filmem telewizyjnym roku. A po odbiór tej ostatniej statuetki z ekipą wyszła wzruszona i szczęśliwa bohaterka. A my możemy się cieszyć, bo jest to film HBO, więc na pewno niebawem będziemy go mogli zobaczyć w Polsce.


Więcej... http://wyborcza.pl/1,7547...l#ixzz0yB10Qra0

na zdjęciu : http://wyborcza.pl/51,75475,8310552.html?i=3

_______
:hug:

ku pokrzepieniu,

a jak ktos Mi napisze, że się wtedy pomylili w diagnozie to niech poprosi o dokumentację medyczną bohaterkę :razz:

sylwiazłodzi - Wto Sie 31, 2010 12:33

W Polsce są jej dwie książki:
Myślenie obrazami oraz inne relacje z życia z autyzmem,
Byłam dzieckiem autystycznym,

Źródło „http://pl.wikipedia.org/wiki/Temple_Grandin”

Wazne, że jest przykladem osoby żyjącej po swojemu ale samodzielnie i wyrażajęcej to co Ona czuła jako małe dziecko, możemy zrozumieć postrzeganie naszych dzieci dzięki jej przekazom. Urodzona w 1947 roku ma bardzo wiele doświadczeń.. Ma swoja stronę :

http://www.templegrandin....randinconf.html

Sylwia
______

http://www.autyzm3000.rep...-14-temple.html

Wskazówki dla dzieci i dorosłych z autyzmem

Temple Grandin

O autorce: Temple Grandin – asystentka na Uniwersytecie w Colorado
-w dzieciństwie przejawiała ciężkie zaburzenia autystyczne
-autorka wielu publikacji na temat autyzmu ( w Polsce wydana w 1995 r. książka pt. “ Byłam dzieckiem autystycznym” )

- często podkreśla, że swój obecny stan zawdzięcza opiece rodziców i otwartości nauczycieli

Na podstawie własnych doświadczeń podaje kilka wskazówek dotyczących funkcjonowania dzieci z autyzmem:

Wiele osób z autyzmem myśli obrazami, a nie słowami. Wszystkie moje myśli są jak taśma video odtwarzana w mojej wyobraźni. Obrazy to mój pierwszy język, a słowa drugi. Rzeczowniki były dla mnie najłatwiejszymi słowami do nauczenia się, gdyż mogłam stworzyć w swoim umyśle obraz słowa. By nauczyć zwrotów: „w górę”, „w dół” nauczyciele powinni zademonstrować je dziecku. Na przykład posłużyć się zabawkowym samolotem i mówić „w górę”, kiedy pokazujemy jego start.
Unikaj długich ciągów werbalnych instrukcji. Osoby z autyzmem mają problemy z zapamiętaniem sekwencji. Jeśli dziecko potrafi czytać, zapisz instrukcję na kartce papieru. Ja sama nie jestem zdolna zapamiętać sekwencji. Gdy proszę o instrukcję dojazdu na stacji benzynowej, potrafię zapamiętać tylko trzy kroki. Wskazówki zawierające więcej niż trzy kroki, muszą już zostać zapisane. Mam także trudności z zapamiętaniem numerów telefonów, gdyż nie mogę zobaczyć ich w postaci obrazów. Wiele dzieci z autyzmem dobrze radzi sobie z rysowaniem, sztuką lub programami komputerowymi. Te obszary talentów powinny być rozwijane. Myślę, że należy położyć na nie szczególny nacisk. Dzięki temu możliwe jest nabycie wielu cennych umiejętności, które będzie można wykorzystać np. w pracy.
Wiele autystycznych dzieci ulega fiksacji na takich obiektach jak pociągi lub mapy. Najlepszym sposobem, by sobie z tym poradzić jest wykorzystanie tych fiksacji do motywowania podczas pracy szkolnej. Jeśli dziecko lubi pociągi, można użyć pociągi do nauki czytania lub liczenia. Czytajcie książki o pociągach lub rozwiązujcie problemy matematyczne z pociągami (np. ile trwa przejazd od…do).
Używaj metod wizualnych do nauki liczb. Moi rodzice dawali mi zabawki, które mi w tym pomagały.
Miałam najbrzydszy charakter pisma w klasie. Wiele autystycznych dzieci ma problemy z kontrolowaniem ruchów ręki. Staranne pismo bywa czasem bardzo trudne, co może bardzo frustrować dziecko. By zmniejszyć tę frustrację i pozwolić mu pisać z radością, pozwól na pisanie przy użyciu klawiatury.
Gdy byłam dzieckiem, głośne dźwięki, jak np. dzwonek w szkole raniły moje uszy. Trzeba zadbać o to by chronić dzieci autystyczne przed szkodliwymi dla nich dźwiękami. Dźwięki, które sprawiają najwięcej problemów to dzwonek szkolny, brzęczyki, alarmy i dźwięk krzesła przesuwanego po podłodze.
Niektórym autystycznym osobom przeszkadzają silne bodźce wzrokowe lub światła fluoroscencyjne. By tego uniknąć, należy umieścić biurko w pobliżu okna i unikać sztucznego silnego światła. Jeśli nie można go wyeliminować, trzeba użyć jak najnowszej żarówki, która mniej migocze.
Niektóre nadpobudliwe dzieci, które wciąż się wiercą, będą spokojniejsze, jeśli da im się do ubrania np. cięższą kamizelkę. Ciężar stroju pomaga uspokoić system nerwowy. Dla najlepszych rezultatów kamizelka powinna być włożona na 20 minut, a potem na 20 zdjęta – to zapobiega adaptacji systemu nerwowego.
Niektóre jednostki z autyzmem będą lepiej reagować, i polepszą się ich zdolności kontaktu wzrokowego oraz mowy jeśli nauczyciel będzie starał się oddziaływać podczas np. huśtania na huśtawce lub przewracania na macie. Uzyskiwane wtedy doświadczenia zmysłowe pomagają ulepszać mowę. Huśtanie zawsze powinno być traktowane jako wesoła zabawa, nigdy nie można do niego zmuszać dziecka. Niektóre dzieci i dorośli potrafią lepiej śpiewać niż mówić. Mogą lepiej reagować, jeśli słowa i zdania będą do nich śpiewane. Z kolei niektóre dzieci nadwrażliwe na dźwięki będą lepiej reagować, jeśli nauczyciel będzie mówił do nich szeptem.
Niektóre niemówiące osoby nie potrafią przetwarzać wizualnych i dźwiękowych bodźców tym samym czasie, nie potrafią patrzyć i słuchać jednocześnie – odbierają tylko przez jeden kanał. Należy więc dawać im tylko jeden rodzaj zadania (dźwiękowe lub wizualne), gdyż ich system nerwowy nie jest w stanie poradzić sobie z dwoma rodzajami stymulacji.
U starszych dzieci i dorosłych zmysł dotyku jest często najbardziej wrażliwy. Najłatwiej jest im wówczas odbierać doznania tą drogą. Można uczyć ich liter poprzez dawanie plastikowych literek W ten sam sposób mogą uczyć się wykonywać codzienne czynności, np. można dać do potrzymania łyżkę na 15 minut przed posiłkiem lub pozwolić pobawić się zabawkowym samochodem kilka minut przed pójściem do auta.
Niektóre dzieci i dorośli szybciej się uczą, jeśli klawiatura komputera znajduje się blisko ekranu, co pozwala dostrzec związek między nimi.
Niektóre jednostki autystyczne nie wiedzą, że mowa jest wykorzystywana do komunikowania się. Nauka języka będzie łatwiejsza, jeśli ćwiczenia językowe będą służyły komunikacji. Gdy dziecko prosi o filiżankę, daj mu filiżankę. A kiedy dziecko prosi o talerz, podczas gdy chce filiżankę, podaj mu talerz. Łatwiej jest uczyć się wówczas, gdy do dziecka dociera, że słowo jest źle użyte. Wiele osób autystycznych ma problemy z użyciem myszki komputera. Postaraj się by osobno był przycisk do klikania, gdyż osobom z trudnościami w kontrolowaniu motoryki trudno jest trzymać myszkę i jednocześnie klikać.
Wielu rodziców informowało mnie, że napisy na ekranie podczas oglądania telewizji pomogły ich dzieciom w nauce czytania. Dziecko może patrzyć napisy równocześnie z wypowiadanymi słowami. Nagranie ulubionego programu z napisami na kasetę może być bardzo pomocne, gdyż można ją potem wielokrotnie odtwarzać.
Dzieci i dorośli boją się ruchomych schodów, gdyż mają problemy ze spostrzeganiem - obawiają się ich, gdyż nie potrafią zdecydować kiedy na nie wejść lub zejść. Te osoby mogą ponadto nie tolerować światła fluorescencyjnego.
Jednostki, które mają problemy z procesami spostrzegania wolą czytać, gdy czarne litery znajdują się na kolorowym tle dla zmniejszenia kontrastu. Wypróbuj jasno-kolorowy, szary lub jasnozielony papier. Eksperymentuj z różnymi kolorami lub odcieniami, unikaj jednak jasnej żółci, gdyż może ranić oczy.
Nauka uogólnień często jest dużym problemem dla dzieci z autyzmem. By nauczyć dziecko ogólnej zasady, że nie może przebiegać przez ulicę, konieczne jest powtarzanie tego w różnych miejscach. Jeśli mówi się o tym tylko przy jednej ulicy, dziecko będzie myślało, że zasada dotyczy tylko tego konkretnego miejsca. Powszechnym problemem jest to, że dziecko będzie zdolne do korzystania z toalety w domu, ale będzie omawiało w szkole. Powodem może być brak wskazówek, służących rozpoznaniu toalety. Zauważono, że dzieci autystyczne mogą wykorzystywać małe nieistotne wskazówki do rozpoznawania obiektów. Często potrzeba dużego wysiłku, by odnaleźć ten szczegół (może to być np. kolor muszli)
Grymaszenie przy jedzeniu jest również powszechnym problemem. W niektórych przypadkach dziecko może się zafiksować na jakimś elemencie, na podstawie którego identyfikuje dany produkt. Np. pewne dziecko chciało jeść tylko banany Chiquita, ponieważ zafiksowało na etykiecie, inne z kolei nie chciało jeść nic poza hamburgerami z McDonald’sa. Matka wkładała wówczas zwykłe domowe kanapki do opakowania po hamburgerach.
_____

Zaznaczyłam to co ciekawe dla mnie. Komentarz napiszę wieczorem.
Pytanie gdyby w tekście nie było słowa autyzm, jakie inne schorzenia mózgu, psychiatryczne dałoby się wpisać?. Dużo czy mało? Pytam serio bo mi takie pytanie przyszło do głowy przy tych bananach i określenie, które gdzieś czytałam: choroba natręctw czy jakoś tak.

Pozdrawiam.
Sylwia Kowalska

:pada:

tak wiem ,pewnie zafiksuję na tle tej Pani :) )

sylwiazłodzi - Śro Wrz 01, 2010 14:11

Na razie nie mogłam wczoraj napisać więcej.
Ale co do robienia ulubionych rzeczy i zachowania wtedy dzieci.

Ekscytacja jest swego rodzaju wpisana w nasze zachowanie. Nawet jako dorośli ponosi nas ze szczęścia, z miłości.

Bartek wczoraj po ponad tygodniu gdy zaczęłam przygotowywać prasowanie powiedział,że chce mi pomóc, spodobało mu się to. Zgodziłam się i uprasował swoje t-shirty. Na początku mnie zdziwił bo biorąc pierwszą bluzkę przewrócił ją na lewa stronę a Ja zapomniałam, że mu tłumaczyłam za pierwszym razem by to robił by się nie spaliły bluzki i się zniszczą. On mi to przypomniał gdy Go o to zapytałam!

Nie była to czynność powtarzalna, no może z wyjątkiem tego,że przy pierwszym prasowaniu choć sie bałam by się nie oparzył i byłam bardziej :(
też prasował kilka tych swoich bluzek. On to pamiętał. no wiem, ktoś mi napisze,że ma dobra pamięć. Ale prasowanie w której częsci mózgu leży, tej, której uważa się u autystów za chorą czy zdrowej? Może xle napisałam ale dzieli się mózg ,że zawiaduje prawa pókóla tym a lewa tym i twierdzi się, że pewnych rzeczy autysta nie przeskoczy.

Bartek nie jest tresowany przynajmniej jesli chodzi o coś co ma zrobic wokół siebie, więc czym to wytłumaczyć?

A co do ekscytacji, owszem robił to przy prasowaniu ale rzadziej niż za pierwszym razem.

Więc, pozwólmy może naszym dzieciom się ekscytować a z czasem przestaną?

sylwiazłodzi - Śro Wrz 01, 2010 19:27

Mama Maciusia napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
tak wiem ,pewnie zafiksuję na tle tej Pani

Postać rzeczywiście bardzo interesująca. Postaram się dotrzeć do filmu w oryginale.


sylwiazłodzi napisał/a:
P.S. Lubię jak ktos pisze: "Tak to widzę. "

Jesteś druga bo dr.Ewie, wiesz?


Tak mi się zdawało, ze od kogoś to przejęłam, mi tez spodobał się ten zwrot :)


Film w oryginale ma być za jakiś czas podobno w HBO ale ja nie mam HBO. Jest za to wiele zdjęć w HBO i np. Time w internecie. W Polsce może w tym samym czasie jeśli HBO puszcza w cały świat. Mnie imponują te jej wykłady, których daty prezentuje na stronie. Oznacza to, że tak " oswoiła sobie świat i na odwrót" , że nawet publiczne wystąpienia są dla niej ok.

P.S.

Ewo (mama Maciusia) ktoś mi uświadomił ostatnio, że czasem warto mieć wsparcie w robieniu czegoś i kogoś poprosić o pomoc. Gdy to przeczytałam uświadomiłam sobie, że nie byłam przez te ostatnie 4 lata bez pomocy. Dr.Ewa mi pomagała.

Myślę, więc ,że warto tutaj napisać, że obojętnie kogo będziemy mięli: lekarza, rodziców, rodzeństwo, kogoś kto chce lub my go o to prosimy i się zgadza ale warto mieć wsparcie dla diety, dla nowych pomysłów etc.

W przypadku dzieci autystycznych większość rodziców zakłada, że musi być lekarz DAN lub inny ale lekarz o różnych specjalizacjach a nie np. dietetyk, choć ten często też jest lekarzem. Myślę, że brakuje w Polsce podobnie jak w USA takich mam jak ta mama z USA zajmująca się i głosząca wszędzie gdzie może w internecie również jak stosować dietę inną niż już ta znana ( w jej przypadku to Dieta Specyficznych węglwodanów)

Jakimś "cudem" środowisko wmówiło rodzicom, że przypadki dzieci z autyzmem są na tyle poważne, że mogą je leczyć tylko lekarze i to za ciężkie pieniądze.

Na forum strony dzieci.org.pl tego nie napiszę ale tutaj tak:

Uważam, że przynajmniej niektórzy dali się nabrać. Pomijam zagrożenie życia, ale wszelkie inne dzieci jesli kogos nie stać, lepiej gdyby zwrócił się do dietetyka, który miał już np. do czynienia z takim leczeniem niż do lekarza. Tylko kiedy się doczekamy takich szkoleń? To byłaby tańsza opcja niż lekarz(jeśli dietetyk nie musi być lekarzem a raczej nie, bo w Łodzi można kończyć dietetykę bez lekarza na prywatnej uczelni) a wielu rodziców może też by się przekonało bo nie jest to człowiek albo jakaś "dziwna matka" jak Ja tylko ktoś kto był w tym kierunku szkolony.


P.S. Panie Witoldzie dziękuję za wydrukowanie tego artykułu jeszcze raz. Nawet Pan nie wie ile przez te kilka dni się nauczyłam. Szkoda, że pewna rzecz raczej nie wyjdzie, właśnie po kolei wszystko odczytuję w emailach ale i tak może za jakiś czas uda się mi to zrobić. Dziekuję, dzięki Panu mam wiary w siebie na kolejne 3 lata bo tak jak napisał Pan w artykule a Ja nawet tego nie spostrzegłam nadzieję już miałam ale pisząc do końca jej nie widziałam. To Pan ją ostatecznie w Mnie dostrzegł.

sylwiazłodzi - Śro Wrz 01, 2010 22:47

Jestem idiotką: powinnam napisać, że kompromis finansowy już nie wchodzi w grę ale uszczuplenie techniczne jeśli jest możliwe w jakiś sposób to tak. Ale laikowi to nie przyszło do głowy bo mam w głowie te przeklęte reguły i przepisy księgowe, których wciąż się uczę. Zapomniałam o elastyczności.

Kurde, dlaczego mądre myśli przychodzą po fakcie.

:(

No dobra, pochmurnie dziś żegnam, może jak kiedyś coś skończę i będzie full wtedy łatwiej się będzie dogadać i wycenić przez kogoś innego. Póki co Pani Gardin daje mi wielką nadzieję, że Bartek sobie poradzi tak samo w życiu jak radzi sobie z prasowaniem.

Ewa , dziękuję za tę radę o pdf-ie. Hurra zgłosiła się jedna mama po artykuł, Właśnie wysłałam. A inna podobna zaczęła czytać ten wątek bo mi dała znać.

Tak mało a jednak tak wiele.
Dziś już więcej tu nie będę, mam trzy noce wg moich standartów niedospane i muszę móc myśleć jutro w pracy.

Pa,pa.

sylwiazłodzi - Czw Wrz 02, 2010 14:10

Postanowilam odgrzebać wątek z tego forum "Autyzm-kontaktz rodzicami "

bo wiedziałam,że pewnie jakies informacje będzie można znaleźć, z których nie mogłam korzystać lub mi umknęły przy wdrażaniu diety.

To post Wiraha, dziękuje, jeśli czyta.

Wysłany: Sro Cze 27, 2007 13:59


--------------------------------------------------------------------------------

czesc, tu WiRAHA

zalozylem w sumie konto glownie po to, zeby napisac odrobinke w tym watku

szukajac kiedys na necie wszystkiego co zwiazane jest z Ellisem - czolowym specem ds weglowodanow, ale rowniez czlowiekiem, ktory leczy chorych ludzi, w tym dzieci z autyzmem, trafilem kiedys na watek ktory napisala D.C. Maxwell - zona Steve'a Maxwella - sportowca i trenera, bliskiego przyjaciela Ellisa. W watku tym wspominala ze osobiscie widziala dzieci ktore Ellis calkiem "wydobyl" z autyzmu. Potem o temacie zapomnialem, ale ostatnio odgrzebalem taka strone:

http://www.autismcounselor.com/index.html

jest to wlasnie strona Ellisa, na ktorej w pewien sposob podsumowuje dane nt tej choroby, obala wiele mitow, przedstawia pewne alternatywne rozwiazania. oczywiscie nie mowi krok po kroku co robic - w koncu to jego komercyjna strona i zarabia na zycie dzieki wizytom klientow, wiec pewne elementy tu jedynie sugeruje. Strona posiada morze materialow - od przyczyn wg Ellisa, poprzed diete, suplementacje, wplyw i sposob usuwania toksyn i metali ciezkich, wplyw szczepionek i antybiotykow, homeopatii i alopatii, dzialania ukladu nerwowego itd itp. to sa cale godziny czytania
dodatkowo Ellis jest autorem ksiazki Autism Body Brain Connection
http://www.amazon.com/Aut...s/dp/0970583273

z tego co tylko pobieznie przeczytalem autyzm wg niego jest w pewien sposob wypadkowa paru nieszczesliwych "zbiegow okolicznosci" - ogolnej slabosci systemowej polaczonej z wplywem toksyn, szczepionek i antybiotykow.

dobra wiadomosc brzmi tak ze da sie chorym pomoc - zla, ze nie sadze zeby w Polsce byl ktos kalibru Ellisa.

tym nie mniej materialow za darmo juz troche jest, wiec ze wspolna pomoca paru innych "ellisowcow" da sie nieco wygrzebac na swiatlo dzienne

_____

Dr Ellis i Autyzm po polsku

Ze smutkiem musze przyznać, że mimo upływu 3 lat od napisania tego postu w kwesti przekazywania wiedzy o diecie niskowęglwodanowej i autyźmie w Polsce nic sie nie zmieniło. Nadal nie ma nic. Dr.Ellisa książki są w języku polskim ale dotyczą terapii a nie diety.

Ale o ile dobrze rozumiem ostatnie zdanie z jego strony:

http://autism-counselor.com/autism-diet/

Grains are not good foods for autism.

czyli zboża nie są dobrym jedzeniem w autyźmie czy jakos podobnie

jest nadzieja, tylko dlaczego tłumacza nie to co Ja bym chętnie przeczytała?

Ale chwalić sobie muszę u niego też, że wie co obok. Zna z USA Dietę Sepcyficznych węglowdanów i o niej wyraża swoje zdanie:

http://autism-counselor.c...bohydrate-diet/

Ciekawe czy po angielsku cos wydał o jedzeniu w autyźmie?

Hannibal - Czw Wrz 02, 2010 15:17

sylwiazłodzi napisał/a:
http://autism-counselor.com/autism-diet/

Widzę, że Ellis coraz bardziej czerwony na twarzy. :D
Nie wiem, czy to zasługa tych "hektolitrów wina", które ma w zwyczaju wypijać czy też to coś, co i u Jana Kwaśniewskiego występuje 8-)

Anonymous - Czw Wrz 02, 2010 16:18

Sylwia , postaram się o ten film dla Ciebie

Darek

sylwiazłodzi - Czw Wrz 02, 2010 16:30

dario_ronin napisał/a:
Sylwia , postaram się o ten film dla Ciebie

Darek


dziękuję ale jeśli by można po polsku choćby napisy, sorry,że wybrzydzam.

Choć na jakiejkolwiek innej wersji pewnie też się rozpłaczę.

:hug:

bardzo dziękuję

sylwiazłodzi - Czw Wrz 02, 2010 16:33

Hannibal napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
http://autism-counselor.com/autism-diet/

Widzę, że Ellis coraz bardziej czerwony na twarzy. :D
Nie wiem, czy to zasługa tych "hektolitrów wina", które ma w zwyczaju wypijać czy też to coś, co i u Jana Kwaśniewskiego występuje 8-)


Znalazłam chyba od ciebie wywiad z nim tu z forum , który przeczytam, ale książki co są po polsku to bardziej o terapiach. Czytasz więcej po angielsku to mógłbyś powiedzieć czy Ellis bardziej zajmuje się terapią w autyźmie a dieta to tak przy okazji i nigdy się nią nie interesował? Czy po prostu rodzice Polscy nie czytają Go w całości i mają gdzieś co pisze o diecie?

Anonymous - Czw Wrz 02, 2010 16:37

sylwiazłodzi napisał/a:
po polsku choćby napisy, sorry,że wybrzydzam.


ależ wybrzydzaj , no problem :-)

Dar

Hannibal - Czw Wrz 02, 2010 16:39

sylwiazłodzi napisał/a:
Czytasz więcej po angielsku to mógłbyś powiedzieć czy Ellis bardziej zajmuje się terapią w autyźmie a dieta to tak przy okazji i nigdy się nią nie interesował?

Nie no, dietą to on się od początku bardzo zajmował.
I od początku była ona powiązana z kwestią zachowania właściwej wagi ciała oraz sportem, szczególnie tym siłowym.
Autyzm to jego drugi konik.

sylwiazłodzi - Czw Wrz 02, 2010 21:25

Hannibal napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
Czytasz więcej po angielsku to mógłbyś powiedzieć czy Ellis bardziej zajmuje się terapią w autyźmie a dieta to tak przy okazji i nigdy się nią nie interesował?

Nie no, dietą to on się od początku bardzo zajmował.
I od początku była ona powiązana z kwestią zachowania właściwej wagi ciała oraz sportem, szczególnie tym siłowym.
Autyzm to jego drugi konik.


Dzięki, zaraz poczytam ten wywiad.

sylwiazłodzi - Czw Wrz 02, 2010 22:06

O rany przeczytałam ten wywiad, gdyby napisał o tym książkę jak gadał w wywiadzie to wzięłabym nawet kredyt by ją kupić.

Pokłony za ten temat z archiwum Pt. Dr.Greg Ellis i ten wywiad. Najwidoczniej musiałam dorosnąć wiedzowo by to przełknąć. W 2007 roku za mało wiedziałam.

Gdybym mogła go kiedyś spotkać ciekawe kto mówiłby dłużej: Ja o diecie i autyzmie czy On odpowiadając na moje pytania co do tego co On wie o autyzmie i jego doświadczeniach.

Super dziękuję.

Hannibal - Pią Wrz 03, 2010 05:56

sylwiazłodzi napisał/a:
Gdybym mogła go kiedyś spotkać ciekawe kto mówiłby dłużej: Ja o diecie i autyzmie czy On odpowiadając na moje pytania co do tego co On wie o autyzmie i jego doświadczeniach.

Niesamowicie ciekawa musiałaby być rozmowa-rzeka między Wami na te tematy :)

Anonymous - Pią Wrz 03, 2010 15:03

Sylwio

wysłałem wiadomość na priv

Dar

Waldek B - Pią Wrz 03, 2010 18:24

Jestem po lekturze Twojego tekstu z Poradnika dobrego zdrowia. Bardzo to wszystko ciekawe, inspirujące i energetyzuje pozytywnie jak mało co. :pada: :evil:

Aczkolwiek jakoś nie mogę przełknąć jednego z tego wszystkiego. Mianowicie, że ktoś "autentyczny" ;-) może jeść chrupki kukurydziane, prażynki, chipsy Lays, czekoladę Wedla i lody Grycana, a miód i owoce ma wykluczone. Jagody czy arbuz bardziej szkodzą niż Laysy?

sylwiazłodzi - Pią Wrz 03, 2010 20:38

Waldek B napisał/a:
Jestem po lekturze Twojego tekstu z Poradnika dobrego zdrowia. Bardzo to wszystko ciekawe, inspirujące i energetyzuje pozytywnie jak mało co. :pada: :evil:

Aczkolwiek jakoś nie mogę przełknąć jednego z tego wszystkiego. Mianowicie, że ktoś "autentyczny" ;-) może jeść chrupki kukurydziane, prażynki, chipsy Lays, czekoladę Wedla i lody Grycana, a miód i owoce ma wykluczone. Jagody czy arbuz bardziej szkodzą niż Laysy?


miód bo dobrego wokół mnie brak a ekologiczny za dwa razy tyle by cos posłodzić to jakoś dla mnie bezsensu, owoce typu arbuz też je nie dopisałam, jagody nie pamiętam czy u Ciebie czy gdzieś indziej coś wyczytałam o tym co jest na jagodach i czy się je myje czy nie to, że istnieje możliwość zatrucia chorobą odzwierzęcą nie pamiętam ( ale generalnie to Waldek Ja się dobrze czuję i wiem, że powinno być odwrotnie) problem w tym, że jeśli jesteś na mieście to raczej nie kupisz poza bananem owoców bez mycia czy miodu, który mógłbyś zjeść po wyjściu ze sklepu)

wolę w kosztach, które mogę ponieść móc kupić dziczyznę w formie kabanosów czasem, zmieniać mu z mięsa na jajka, z jajka na frytki itp.

Przecież wiesz, że nie co do pytania? Bardziej szkodzą laysy i lody. Tylko w wakacje wiedziałam,że mam wesele, jadł co było lody ,chipsy w małych półmiskach! mięso, chleb był zakryty nie zauważył :-D
miał swoje urodziny, zrobiliśmy sami sernik na zimno, ciasto , w którym była przewaga 36 tki śmietany.Nasza rodzina wokół je normalnie chleb, paluszki, makarony, itp. nie byłabym w stanie zrobić optymalnej wigilii czy spotkania by ktoś nie powiedział wiesz bigos to z chlebem, nie umiem inaczej. W szkole kolejne zabawy będą znów będzie jak wszędzie ciasto, cukierki.

Muszę sprawdzić czy zje tatara. To jedyne co jestem w stanie zjeść i mi smakuje z surowych.
Choć no nie, jadłam sushi a w tym chyba jest surowa ryba ale robić samej a zjeść gotową bez patrzenia to dwie różne opcje i wole nie patrzeć.

:papa:

sylwiazłodzi - Pią Wrz 03, 2010 23:35

Waldek B napisał/a:
Jestem po lekturze Twojego tekstu z Poradnika dobrego zdrowia. Bardzo to wszystko ciekawe, inspirujące i energetyzuje pozytywnie jak mało co. :pada: :evil:



Mój tekst trochę podrasowany. Sama nie zauważyłam. Stylistycznie. No ale musiałam w jakimś momencie wybrać czy pisać czasem na żywioł czy siedzieć dłużej nad postami. Dopiero w rozmowie z Panem Witoldem wyszło, że On dobrze "wyklepuje teksty" tak ,że nie widać. A ja się dziwiłam,dlaczego mnie samą mi się lepiej czyta, coś było dla mnie nie tak.

Ale jak przerobię short kurs o pisaniu reportaży u Szczygła ze strony www to może nabiorę jeszcze dystansu i słowo będzie wolniejsze od myśli. A już na pewno od klawiatury bo często piszę szybko i szyk liter w wyrazie mi się przestawia. Dobrze, że "czerwoni działają" i każde zdanie się podświetla.

:)

P.S.

Tak ogólnie nie tylko w temacie autyzmu jak ktoś już się zdecydował i zalogował to polecam wybrać Profil użytkownika:

Ewa Bednarczyk-Witoszek

wszystkie posty

i zanim w różnych tematach szczególnie dotyczących chorób o coś zapyta niech przejdzie krótki kurs czytania.

36 zakładek od wegetarianizmu przez gronkowca, miksturę słoneckiego aż do SM i oczywiście tego wątku.

Właśnie to przerobiłam po raz drugi. Jak czegoś nie potrafię napisać albo bym to brzydziej napisała to daję cytaty dr.Ewy

Chyba muszę wsio wydrukować i wykuć na blachę.

____

Bóg - Enzym
i co z tego wynika?


Wnioski po ostatnich dniach?

Temat , od którego zaczęłam czyli m.in. leczenie metodą DAN! wkurza mnie coraz mocniej.

Nowe słowo ENZYMY , które poznałam dyskutując gdzie indziej podaję i z litości i by nie znaleźć się w sądzie nazwy producenta tego cuda nie podam.

Enzymy super opcja tylko dlaczego dzieci nadal mają alergie, regresy w leczeniu, dlaczego nadal wychodzą grzyby itp. Dlaczego dzieci mają apetyt, że ciągle by jadły. Bo enzym trochę gasi pożar ale on nadal trwa bo dieta nie to co trzeba.

Jeszcze jak przeczytałam na pewnej stronie, że mama dziękuje za wpłaty 600 zł i na co przeznaczy to zamarłam.

To prawie 1/3 mojej pensji po podwyżce albo prawie komorne z centralnym. Podziwiam ją ,bo założyła fundację, myśli o kolejnych pieniądzach angażując w się w różne rzeczy

ale z jednej strony enzymy, z drugiej odejście od diety a z trzeciej regres, alergie itp i Ona mimo wszystko chce to złożyć w jedną całość?

O tych enzymach to jeszcze napiszę bo w tekście z Centrum Waszaka jest notka czego to dzieci z autyzmem nie mają a ktoś sobie wymyślił, że można ten enzym przyjąć i już. W pierwszym moim poście pisałam oględnie o tym co wtedy wiedziałam. Czas na enzymy bo to następny już nawet kokosowy interes.

___

cytat z Centrum Waszak:

• Zatrucie pierwiastkami ciężkimi - szczególnie rtęcią.
Poprzez osłabienie procesów detoksykacyjnych dzieci autystyczne wykazują objawy zatrucia metalami ciężkimi. W ciągu ostatnich kilkunastu lat coraz więcej klinicznych i naukowych dowodów wskazuje na to, że większość dzieci z autyzmem padło ofiarą zatrucia rtęcią. W 2001 roku opublikowano raport na temat zbieżności pomiędzy zatruciem rtęcią a symptomami autyzmu. Nieprawidłowości obawiające się zarówno w pracy CUN, systemu odpornościowego i trawiennego w obu przypadkach są takie same. Rtęć powoduje trwale uszkodzenia przez wiązanie się z siarką, co wywołuje powszechną dysfunkcję enzymów, mechanizmu transportu i strukturalnych białek. Rtęć powoduje zmiany w systemie odpornościowym, co jest przyczyną procesów autoimmunologicznych, włącznie ze zmianami w limfocytach Th2. Powoduje również zaburzenia przewodu pokarmowego wyrażające się nieprawidłową funkcję enzymów i peptydów. Wszystkie wyżej wymienione nieprawidłowości występują u osób z autyzmem. Raport podsumowujący zbieżności pomiędzy symptomami zatrucia rtęcią a autyzmem wskazuje na to, że wzrost zachorowań na autyzm „regresywny” tzn. występujący po okresie normalnego rozwoju dzieci, może być związany z narażeniem dzieci na toksyczność rtęci. Rtęć znajdująca się w pożywieniu oraz pochodząca z amalgamatowych wypełnień zębów jest potencjalnie niebezpieczna, ale uważa się, że najbardziej prawdopodobnym źródłem rtęci są szczepionki konserwowane substancją o nazwie thimerosal. Thimerosal, środek konserwujący używany przy produkcji licznych leków, zawiera 49.6% etylortęci. Biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach znacznie wzrosła ilość polecanych szczepionek dla dzieci, ilość kumulowanej rtęci zawartej w thimerosalu osiąga znaczny poziom (jako przykład: tylko szczepionka Hep B podawana noworodkom, konserwowana thimerosalem przekracza zalecany limit 36 razy). _

ZDANIE , KTÓRE ZNALAZŁAM WŚRÓD TYCH 36 ZAKŁADEK AUTORSTWA DR.WITOSZEK

Dzieciaczki uczą się jeść zaczynając od monodiety.
Uczą się smaku, uczą się dawki, uczą jelita (układ odpornościowy)
reagować na jeden rodzaj produktu. 80% (około) układu odpornościowego
jest w ...jelitach.


Czy potrzeba innych skojarzeń?

układ pokarmowy- jelita - odporność-enzymy- -chelacja-grzybki- etc.- dieta
___

przepraszam ale dziś to wszystko, już nie mogę chcę spać.

Dzięki za wiadomości prywatnie o filmie jutro spróbuję , któryś ze sposobów mi wyjdzie.

dla W i D

jak coś dam znać wtedy innym i prześlę dalej bo już też pytali o ten film gdzie indziej , więc dam im znać, że udało mi się

______

sylwiazłodzi - Sob Wrz 04, 2010 08:26

Waldek B napisał/a:
Jestem po lekturze Twojego tekstu z Poradnika dobrego zdrowia. Bardzo to wszystko ciekawe, inspirujące i energetyzuje pozytywnie jak mało co. :pada: :evil:


Kiedy odezwał się do mnie Waldek w tym wątku i wczoraj mu odpowiadałam to przyszło mi do głowy inne pytanie i również chęć odpowiedzi. Jak mam się Waldkowi wytłumaczyć i jeszcze dziś rano zastanawiałam się co dopisać by zrozumiał, że moja mama ma przyjaciela, który inaczej je i wczoraj też Bartek zaliczył serek homogenizowany, że przez wakacje często babcia się nim zajmowała i wtedy własnie takie wynalazki jak chipsy mu kupuje bo on ją na to namawia. itd.


I wtedy stanęły mi przed oczami wszystkie teksty od mam z innego forum, które piszą tam podobnie tylko piszą o sukcesach swoich dzieci w nauce, w terapii, o których sama też tam pisałam. Rozumiem chęć podniesienia na duchu ale....

Moje pytanie natury psychologicznej brzmi: dlaczego leczymy enzymami, witaminami za wielkie pieniądze a jak to coś przestaje działać nie odchodzimy od tego?

Czy chcemy jako rodzice stanąć na piedestale by móc napisać: kupiłam enzym za tyle....podałam dawkę i Ona nie robi tego czy tego. Poskutkowało. Dlaczego zależy nam by pisać i ujawniać sukcesy naszych dzieci? Dlaczego leczymy je tak by czasem podświadomie zaspokoić swoje potrzeby a nie ich?

Dlaczego mamy oczy by zauważyć, że jedna sprawa się nam udała ale obok kilka innych już nie i, że łatwiej zwalić to na autyzm, i że jeszcze twój syn ma duże braki powiedzieć niż powiedzieć, że przez 3 lata bez żadnych innych chemicznych kuracji osiągnęłaś tyle czego nam się nie udało?.

Zawsze pisałam tu tyle by było widać, że też mam trudności, że Bartek ma swoje braki, że nawet jeśli znajdę dziwne rozwiązanie to szukam. Przyznaję się, że nie mogę, nie chcę lub nie potrafię wejść w idealną dietę ale post Waldka pokazał mi jeszcze jedną rzecz. Nawet ta dziwna wersja diety nie powoduje chorób. Organizm może i jest na jakieś granicy odporności, wczoraj Bartek mnie prosił by po pogłaskać po plecach i podrapać a wiem, że to oznacza, że go choć trochę swędzi i skóra zrobiła się sucha- ale nie załamuje to organizmu.

Dziś na śniadanie zrobiłam placki z jajek i mąki gryczanej, smażone na smalcu. Są inne w smaku niż te z ziemniaków ale wchłaniają też dużo tłuszczu. Z dżemem własnie je je.
Mogłam mu dać coś innego ale po co? Ja go "naprawiam" po dniu z babcią i jedzeniu innych rzeczy - to jest zdanie na postawienie siebie rodzica jako tego mocniejszego. A teraz napiszę zdanie przeciwne: jak go też "psuję" bo też daję mu chipsy, gorzką czekoladę itp.

Ja już wiem ,że jestem na obu pozycjach jako rodzic i dlatego może ten temat wygląda tak a nie inaczej. Ja też nie mogę wyjść ze zdziwienia jak czytam posty o surowym jedzeniu ale to kwestia psychiki, że jakoś tam postrzegam po swojemu surowe mięso, że przełknę tylko tatara i sushi. Ale już o tym wiem, że jeszcze dużo mnie czeka zrozumienia siebie.

Nie potrzebuję pochwał bo coś tam udało mi się wyleczyć u Bartka. Mam go leczyć dla niego a nie dla siebie. W tempie niewaidomym bo tego nikt nie zna i bez zakładania,że reszcie jest winien autyzm. Mama Maciusia mi pokazała jak można będąc inaczej wychowanym, mając inne życie postrzegać swoje dziecko, jak mu tłumaczyć itp. a Ja nadal to próbuję robić.


Może i ktoś uważa, że autystyczne pozostanie na zawsze coś w Bartku ale takie "kwiatki językowe" tylko mnie umacniają w przekonaniu, że chyba nie:
*
Mamo choć pobaw się ze mną
Poczekaj zjem i pójdę.
To choć teraz, usiądziesz w pokoju tam jest wygodnie, tam zjesz
*
Z babcią rozwiązując zadanie ze szkoły przekazane mi telefonicznie:
Bartek nie chce zaznaczyć, że uczeń ma w tornistrze kanapkę, którą to odpowiedź należało wybrać z dostępnych
Pytam babci Dlaczego?
Bo Ja nie jem kanapek - odpowiedział Babci Bartek
*

I ostatnie:

Bartek dostał pochwałe od trenera i oczywiście komentarz, że
można mu kupić choć czekoladę bo na lody to za zimno
za to, że dobrze ćwiczył.

*


Może sama zacznę robić czekoladę?
Bo co Ja zrobię jak takie pochwały
za treningi piłki nożnej będą częściej?

* dziś Bartek też idzie na na trening
fajnie jak trener się dowie, że dziecko ma low carbową matkę
bo dostanie od Nas gazetę bo chciałam by zrozumiał jaki Bartek jest.

:viva:

sylwiazłodzi - Sob Wrz 04, 2010 14:21

Czego nie wiemy i nie rozumiemy czyli trochę o białku, aminokwasach i enzymach?

(tak jak to rozumiem! Poprawiajcie jak coś nie tak skojarzyłam)

Wolfgang Lutz pisze o białkach w książce „Życie bez pieczywa” tak:

„Białka to główny składnik naszych komórek i tkanek. Określa się je też
czasem mianem protein, wywodzącym się od greckiego słowa proteios, czyli
„pierwszy, najważniejszy”. Białka pełnią w naszym organizmie zadziwiająco
wiele różnorodnych funkcji. Białkami są enzymy, przeciwciała, hormony,
cząsteczki transportujące; wchodzą też one w skład naszego szkieletu.

Większość białek zbudowana jest z dwudziestu powszechnie występujących
aminokwasów, jednakże również mniej pospolite aminokwasy mogą pełnić w
organizmie ważną rolę.
Spośród tych wszystkich aminokwasów wyróżnić należy osiem tzw.
niezbędnych, czyli takich, które muszą być pobierane z jedzeniem, ponieważ
organizm nie jest w stanie ich wytwarzać
z dostarczonych mu surowców.
Znaczna część składników odżywczych może być syntetyzowana wewnątrz
komórek z dostarczanych do nich prostszych elementów, ale składniki
niezbędne muszą wchodzić w skład pożywienia.
Niezbędne aminokwasy, o których mowa, to walina, lizyna, treonina, leucyna,
izoleucyna, tryptofan, fenyloalanina i metionina; muszą być one przyjmowane
z pokarmem, a tylko produkty pochodzenia zwierzęcego zawierają wszystkie
osiem na raz
. U osób, które nie jedzą pokarmów zwierzęcych, może dojść do
niedoboru aminokwasów niezbędnych. Wprawdzie wszystkie występują w
produktach roślinnych, ale żadna roślina nie zawiera ośmiu jednocześnie.

Badania wykazały, że do regularnej syntezy niezbędnych białek potrzeba
wszystkich niezbędnych aminokwasów, a spożycie posiłku, który zawiera
tylko kilka z nich sprawia, że są one rozkładane i usuwane, ponieważ
organizm nie gromadzi ich aż do chwili, gdy otrzyma wszystkie w komplecie.



Dr.Witoszek w dziale"Podstawy biochemii", którego nie lubiłam a zaczynam rozumieć po co mi On również pisze, że jest tylko te 20 aminokwasów. Dr.Witoszek pisze jeszcze tak: „Witaminy z grupy B potrzebne do metabolizmu glukozy, uczestniczą w cyklu Krebsa( cyklu wspólnym dla aminokwasów , białek i węglowodanów)

Z artykułów Pana Witolda Jarmołowicza i jego żony ze strony DAN-WIT dowiadujemy się ,że :

Żółtko jest nieco bardziej złożone, ale z grubsza jest to w połowie woda zmieszana z białkami i tłuszczem (35% to tłuszcz). Żółtko ma wszystkie substancje, które są niezbędne do stworzenia nowego życia, w odpowiedniej ilości i proporcji. Białko z żółtka i z części białkowej jest przyswajalne prawie w 100%. Jajko to dobre źródło witamin (tych rozpuszczalnych w tłuszczach A, D, K, E i witamin z grupy B oraz kwasu foliowego).

Dlaczego jesteśmy głodni?:
„Jeśli w obfitym, ale niepełnowartościowym pożywieniu, nadal nie będzie brakującego związku, nie doznamy wrażenia pełnej sytości bez względu na ilość zjedzonego pożywienia i przyswojonych kalorii.”

Z innego artykułu o białku: „Metody chemiczne polegają na analizie składu aminokwasów w spożywanych białkach, przy wykorzystaniu tablic zawartości aminokwasów egzogennych. Wyróżniamy: Chemical Score - SC czyli wskaźnik chemiczny liczony wg egzogennego aminokwasu ograniczającego, oraz wskaźnik zintegrowany aminokwasów egzogennych – EAA index [2] str.15-16. Z tego krótkiego przeglądu widać, że nie ma jednoznacznej metody obliczania wartości biologicznej białek.

I jeszcze:

„W 1973r. ta sama organizacja podwyższyła wartości odżywcze tychże produktów przeciętnie o połowę. [2] str.21. W raporcie z 1985 większość produktów uznana została za bardzo wartościowe. [1] tab.36,37,41. Nawet wartość białek roślinnych usytuowano na poziomie 85%.”

Produkt 1965r. 1973r.
Mleko krowie 72 98
Jaja całe 93 100
Sery żółte 63 98
Wieprzowina 70 100
Wołowina 70 100
Kurczaki 65 98
Dorsz 70 99
Śledź 68 48
Ryż 49 57
Pieczywo pszenne 39 47
Soja 50 78


To tyle chyba wystarczy. Jak ktoś mi powie, że wystarczy mając tę wiedzę łyknąć sobie choćby enzymy , które dotrą do cyklu Krebsa i pomogą organizmowi a pieczywo bezglutenowe jest niezbędne jako węglowodan i równie potrzebne jak białko zwierzęce to zapytam takiego mądralę czy jego dziecko ma alergię, łupież albo choćby tzw. „płonące uszy” , które też są objawem złego funkcjonowania organizmu nie wspominając o czkawce albo czy jego szkrab nie jest mądrzejszy od dorosłego i nie wyjada przypadkiem ścian w mieszkaniu?

Cytaty pochodzą z książek : „Życie bez pieczywa” Wolfgang Lutz
Dieta optymalna. Co powinniśmy......” dr.Ewa Bednarczyk-Witoszek
Artykuły ze strony DAN-WIT http://www.danwit.pl/artykuly.php

Hannibal - Sob Wrz 04, 2010 16:44

sylwiazłodzi napisał/a:
miód bo dobrego wokół mnie brak

na allegro można kupić dobry; nawet czasem plastry
jak chcesz mogę Ci dać na priva kilka sprawdzonych kontaktów
sylwiazłodzi napisał/a:
jagody nie pamiętam czy u Ciebie czy gdzieś indziej coś wyczytałam o tym co jest na jagodach i czy się je myje czy nie to, że istnieje możliwość zatrucia chorobą odzwierzęcą nie pamiętam

masz na myśli bąblowicę?
otóż prawd. jest w okolicach tego, że z dachu spadnie na Ciebie cegła i Cię zabije
jakimi innymi chorobami zwierzęcymi się przejmujesz? różyca? no problem; nosówka? dla ludzi nieistotna; tylko nie wiem jak takowe miałyby przejść do jagód
sylwiazłodzi napisał/a:
problem w tym, że jeśli jesteś na mieście to raczej nie kupisz poza bananem owoców bez mycia czy miodu, który mógłbyś zjeść po wyjściu ze sklepu)

Oczywiście możesz - maliny, jeżyny, borówki ameryk.
A miód otwierasz i z gwinta łyczek :)

sylwiazłodzi - Sob Wrz 04, 2010 16:56

Hannibal napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
miód bo dobrego wokół mnie brak

na allegro można kupić dobry; nawet czasem plastry
jak chcesz mogę Ci dać na priva kilka sprawdzonych kontaktów
sylwiazłodzi napisał/a:
jagody nie pamiętam czy u Ciebie czy gdzieś indziej coś wyczytałam o tym co jest na jagodach i czy się je myje czy nie to, że istnieje możliwość zatrucia chorobą odzwierzęcą nie pamiętam

masz na myśli bąblowicę?
otóż prawd. jest w okolicach tego, że z dachu spadnie na Ciebie cegła i Cię zabije
jakimi innymi chorobami zwierzęcymi się przejmujesz? różyca? no problem; nosówka? dla ludzi nieistotna; tylko nie wiem jak takowe miałyby przejść do jagód
sylwiazłodzi napisał/a:
problem w tym, że jeśli jesteś na mieście to raczej nie kupisz poza bananem owoców bez mycia czy miodu, który mógłbyś zjeść po wyjściu ze sklepu)

Oczywiście możesz - maliny, jeżyny, borówki ameryk.
A miód otwierasz i z gwinta łyczek :)


niestety mam takiego fiksa, że nic nie zjem bez mycia w wodzie

dziś kupiłam chrzan z miodem, kabanosy tylko 2 bo 35 zł kg i chleb z cebulą i kapustą bez ulepszaczy z pieca na jarmarku na Piotrkowskiej

chleb właśnie jem z chrzanem

no wiem, nie powinnam

aha, i znalazłam ulotkę, że jest w Łodzi biuro związku pszczelarzy więc może kiedyś dobry kupię na miejscu, sprawdzę.

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 06, 2010 08:40

sylwiazłodzi napisał/a:

Do wszystkich lekarzy - jakim mechanizmem wódeczka obniża cukier we krwi? Jeden mechanizm mam, chyba jednak nie jest główny.

Każdy alkohol bardzo szybko wchłania się do krwiobiegu i wątroba musi w trybie ekspresowym zmetabolizować go, żeby nie dopuścić do naruszenia homeostazy.
Etanol jest metabolizowany kolejno do aldehydu octowego (silnej trucizny), potem do kwasu octowego, a ten może być spalony lub przez elongację łańcucha przetworzony do wyższych kwasów tłuszczowych. Ponieważ zaledwie jedno piwo, to 250kcal (4 piwa to już 1000), które bardzo szybko się wchłaniają, więc tej energii nie można spalić w całości, ale alkohol musi być przetworzony na kwasy tłuszczowe, następnie tłuszcze i zmagazynowany w tkankach. Do wytworzenia triglicerydów z WKT potrzebna jest glukoza, której z etanolu wytworzyć się nie da. Więc proces metabolizowania alkoholu wymaga glukozy sam w sobie i ją zużywa.
Ponadto nie tylko glukoza zwiększa produkcję insuliny, ale również kwasy tłuszczowe.
Wzrost poziomu WKT we krwi występuje w głodzie, kiedy tkanka tłuszczowa uwalnia zapasy energetyczne. Wysoki poziom WKT jest sygnałem dla trzustki, że trzeba przyhamować ten proces i wysłać do tkanki tłuszczowej insulinę, która odwraca kierunek metabolizmu z katabolicznego na anaboliczny.
To właśnie tkanka tłuszczowa jest głównym adresatem insuliny i jest najbardziej wrażliwa na ten hormon.
JW

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 06, 2010 08:58

Hannibal napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
jagody nie pamiętam czy u Ciebie czy gdzieś indziej coś wyczytałam o tym co jest na jagodach i czy się je myje czy nie to, że istnieje możliwość zatrucia chorobą odzwierzęcą nie pamiętam

masz na myśli bąblowicę?
Oczywiście możesz - maliny, jeżyny, borówki ameryk.
A miód otwierasz i z gwinta łyczek :)

Jak słusznie pisze Pan Hannibal, problem jest w czym innym. Nie jest mozliwe wysterylizowanie otoczenia tak, żeby patogeny nas nie atakowały i żebyśmy byli bezpieczni.
Jest dokładnie odwrotnie. Najbardziej niebezpiecznym i zaraźliwym środowiskiem są szpitale, w których się nieustannie wszystko dezynfekuje pod groźbą sankcji prokuratorskiej.
Na pewno wiele osób zauważyło taką prawidłowość. Owoce kupione na targu trzeba myć, chociażby ze względu na środki ochrony, jakimi są traktowane. Natomiast zazwyczaj na wycieczce leśnej jemy wszystko prosto z krzaka. I efekt zjadania takich nieumytych owoców jest o całe niebo lepszy. Wyraźnie poprawia się praca jelit, o wiele lepiej, niż po owocach ze sklepu. Właśnie dlatego, że w naturalnym środowisku, ale tylko tym nie zniszczonym przez człowieka, występują mikroorganizmy niezbędne dla prawidłowej pracy układu pokarmowego i człowieka i krowy.
Natomiast tam, gdzie usilnie wszystko dezynfekujemy, miejsce pożytecznych mikroorganizmów zajmują niebezpieczne patogeny.
Prawidłowym rozwiązaniem dylematu niebezpiecznych szpitali nie powinna być nieustanna sterylizacja, ale permannetne spryskiwanie zestawem symbiotycznych mikroorganizmów.
Oczywiście narzędzia chirurgiczne muszą być sterylizowane, ale to inna historia.
JW

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 06, 2010 09:23

sylwiazłodzi napisał/a:

Moje pytanie natury psychologicznej brzmi: dlaczego leczymy enzymami, witaminami za wielkie pieniądze a jak to coś przestaje działać nie odchodzimy od tego?

Czy chcemy jako rodzice stanąć na piedestale by móc napisać: kupiłam enzym za tyle....podałam dawkę i Ona nie robi tego czy tego. Poskutkowało. Dlaczego zależy nam by pisać i ujawniać sukcesy naszych dzieci? Dlaczego leczymy je tak by czasem podświadomie zaspokoić swoje potrzeby a nie ich?
Bartek dostał pochwałe od trenera i oczywiście komentarz, że
można mu kupić choć czekoladę bo na lody to za zimno
za to, że dobrze ćwiczył.

Może sama zacznę robić czekoladę?
Bo co Ja zrobię jak takie pochwały
za treningi piłki nożnej będą częściej?
:viva:

Bo Pani Sylwio w naturze ludzkiej leży skłonność do magicznego myślenia.
Ta naturalna skłonność jest umiejętnie podsycana przez marketing i pijarów.
Dawniej konował na dworze królewskim "leczył" wymiotnym emetykiem i puszczaniem krwi, bo nic innego nie miał w swoim arsenale.
Dziś mechanizm jest podobny, tylko zatacza szersze kręgi, bo poddani też się wzbogacili no i farmacja usłużnie dostarcza mnóstwa środków, w znacznej mierze tak samo skutecznych jak emetyk.
Ponieważ społeczeństwa są coraz bogatsze, więc coraz więcej pieniędzy można wydrzeć od ludzi na fikcyjne diagnozy i nieskuteczne terapie.
Dzieci się nad tym nie zastanawiają, ale każdy dorosły chce być zdrowy i chce mieć zdrowe dzieci. Żerując na tej naturalnej skłonności i magicznym myśleniu udało się wpoić przekonanie, że medycyna jest niezbędna do utrzymania zdrowia i bez niej człowiek popada w choroby. Producentom leków udało się dotrzeć do WHO i skłonić ich do zaniżania norm zdrowia oraz wytworzenia kategorii chorób samoistnych.
Na zasadzie orwellowskiego dwójmyślenia udało się wpoić przekonanie, że cukrzyca, miażdżyca i nadciśnienie są nieuleczalne, a jednocześnie trzeba je leczyć do końca życia.
Pacjenci beztrosko nie czytają ulotek, które w większości przestrzegają, że zażywanie danego leku grozi śmiercią lub kalectwem.
No i wreszcie lenistwo. Łatwiej zażyć garść tabletek, niż nauczyć się zasad zdrowego żywienia.
Stąd się to wszystko bierze.
JW

Waldek B - Pon Wrz 06, 2010 17:40

sylwiazłodzi napisał/a:
W Polsce są jej dwie książki:
Myślenie obrazami oraz inne relacje z życia z autyzmem


Są w ogóle gdzieś do dostania albo w pdf? Bo wydaje się, że nakład był coś koło 10 egzemplarzy. Na allegro nie ma, w google pokazuje, że jedna jest w bibliotece jagiellońskiej... :-?

sylwiazłodzi - Pon Wrz 06, 2010 20:05

[quote="Witold Jarmolowicz"]
sylwiazłodzi napisał/a:

Do wszystkich lekarzy - jakim mechanizmem wódeczka obniża cukier we krwi? Jeden mechanizm mam, chyba jednak nie jest główny.


O rany ja az takich przemyśleń nie mam to cytat dr.Witoszek !!! Ale jakby mi ktoś naprawił ten mechanizm to mogłabym więcej wypić :) Wiem naprawia się sam jak sie jest długi czas na low carb.

Pa, pa. Dziwne ale wcześniej z innego komputera mnie wyrzacało i nie wpuszczało na forum ale widziałam na kopiach google, że inni tez chyba nie mogli pisać.

sylwiazłodzi - Pon Wrz 06, 2010 20:09

Waldek B napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
W Polsce są jej dwie książki:
Myślenie obrazami oraz inne relacje z życia z autyzmem


Są w ogóle gdzieś do dostania albo w pdf? Bo wydaje się, że nakład był coś koło 10 egzemplarzy. Na allegro nie ma, w google pokazuje, że jedna jest w bibliotece jagiellońskiej... :-?


wygoogluj w chomiku, jedną mam skany tym sposobem
bo Ja dopiero bym musiała wyciągnąć to albo nie emailem bo to tylko niecałe 100 mg więc ode mnie przejdzie, zaraz sprawdzę w twoim profilu email to ci wyślę.

wrzuć adres email mi na PW!!! bo nie masz

sylwiazłodzi - Pon Wrz 06, 2010 20:13

Mama Maciusia napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Pacjenci beztrosko nie czytają ulotek, które w większości przestrzegają, że zażywanie danego leku grozi śmiercią lub kalectwem.


Przeczytałam parę ulotek ze szczepionek, które podano mojemu Synkowi. Co się okazuje? Sami producenci przestrzegają przed możliwymi powikłaniami neurologicznymi, w tym przed encefalopatią. Rodzice nie tylko nie czytają ulotek, podejrzewam, że nie mają pojęcia o nazwie / producenice szczepionki w momencie szczepienia ich dziecka, tuz po jego urodzeniu i w kolejnych miesiacach / latach życia (tak było niestety w moim przypadku). Jakim więc prawem niektórzy lekarze oficjalnie zapewniają społeczeństwo, że szczepionki są całkowicie bezpieczne? Ciekawa jestem, czy pozew zbiorowy (np. wniesiony przez rodziców przeciwko Ministerstwu Zdrowia jako oskarżenie o powszechny przymus narażania zdrowia dzieci) byłby skuteczny w Polsce?

Ewa Ja przecież nawet nie widziałam jak mojego szczepili, wszystko przeczytałam jak dostałam książeczkę. Wszystkich trzeba edukować od przyszłej matki do babci i lekarzy ......

sylwiazłodzi - Pon Wrz 06, 2010 20:18

Mama Maciusia napisał/a:
ps. Jako przerażającą ciekawostkę podaję fragment tekstu z ulotki Tripacelu (szczepionki podanej Maciusiowi w 5 r.ż.):
"Niepożądane efekty: [...] reakcje neurologiczne (obwodowe neuropatie, choroby demielinizacyjne, encefalopatia z lub bez trwałego upośledzenia intelektualnego i/lub zaburzenia ruchowe, podrażnienie wielokorzeniowe)".

EEG 2 miesiące po szczepiniu było pogorszone względem EEG wykonanego 4 miesiące przed szczepieniem. Oba zapisy były nieprawidłowe. Pediatra wiedział o problemach neurologicznych Macieja, a mimo to skierował go na kolejne szczepienie. Żaden neurolog, który badał Macieja (prywatnie i na oddziale neurologicznym w czasie kilkudniowej obserwacji) nie przestrzegł mnie przed szczepieniami.


jak wykupiłam Bartkowi tę 3 w jednym to mimo, że płaciłam za to w przychodni nie dostałam ulotki nawet po szczepieniu. Również nie dostaje się ulotek jak normalnie szczepią. Pytanie: Podobno by obniżyć koszty jest to przechowywane w buteleczkach większych niż na jedno szczepienie dla jednego dziecka a jak nie to i tak na pewno/być może nie dają ulotek do przychodni by każdemu rodzicowi dac po zaszczepieniu dziecka.

Własnie pisałam dla mamy odwołanie do PZU. Przysłali świstek papieru i napisali ile to % jej przyznali i jaka to kwota. Ani me, ani be, że to decyzja, ILE DNI NA ODWOŁANIE, więc im walnęłam dopisek, że jako klientka wyrażam ubolewanie, że nie podają takich informacji ia oprócz tego prosze o ponowną komisję. Ale by się tego dowiedzieć musiałam nabrać nawyku dowiadywania się i uczenia.

:-D

sylwiazłodzi - Pon Wrz 06, 2010 20:22

Rany julek mam w swoim Gadu Gadu w zakładce uzytkownik siebie sklodz i jeszcze Ja i Ja1 jak się tego pozbyć poza sklodz przy ktorym mam ptaszka: v ?
no dobra ważne,że działa.

EDIT


moje GG 23937126

jak ktoś potrzebuje

sylwiazłodzi - Wto Wrz 07, 2010 20:59

Ewa czy w trakcie tych 3 dni boli ją podbrzusze? A może mniej je bo się boi tego załatwiania się. A tak przez ciekawość bo nie wiem:co zostaje w kozim leku jak je pasteryzujesz?
Poza tym Ewa wśród Nas jest dużo zanieczyszczeń i bez jedzenia musimy się z innymi zmagać. Znalazłam taki fragment książki dr.Myłek, o której pisze dr.Witoszek i jest tam ciekawy fragment co to jest woda z kranów i jak traktować wodę jeśli poddajemy ją osmozie by ją oczyścić.

http://czytelnia.onet.pl/...o_czytania.html

A mimo tego i tak mam dylemat co wybrać z opcji , na które mnie stać. Pogodzić się z plastikiem i kupić dzbanek z filtrem jakikolwiek bo nawet filtr jest w plastikowej obudowie więc bo co mam kupować szklany dzbanek z plastikowym filtrem. Czy jakiś stołowy filtr, który też mi wygląda na jakieś tworzywo plastikowe. Za mało wiesz źle, za dużo też niedobrze.

Ewa a ile rodzajów białka dziennie dostaje, je sama, wybiera twoja córka?Dostaje np. czasem czkawkę albo ziewa w ciągu dnia?.

sylwiazłodzi - Śro Wrz 08, 2010 10:35

Jeszcze o Dr.Gregory Ellis

Wiedziałam, że On wie, tylko pisze ile chce i ile uważa.

to automatyczne tłumaczenie z google

Najlepiej, diety autyzmem powinna być niska, węglowodanów wszelkiego rodzaju tym: cukier, owoce (zwłaszcza sok owocowy), warzyw i ziaren. These all digest to glucose which is one of the most toxic substances on the planet. Te wszystkie digest do glukozy, która jest jednym z najbardziej toksycznych substancji na świecie. Find out why carbohydrates and their breakdown product — glucose or blood sugar — is very toxic by reading here. Dowiedz się, dlaczego węglowodanów i ich podział produktu - glukozy lub cukru we krwi - jest bardzo toksyczna, czytając tutaj.

Naturally, protein intake will be good and so will fat because the diet would be high in animal products — the longtime ideal diet for humans. Oczywiście, białka będzie dobrze i tak będzie, ponieważ tłuszcz dieta byłaby wysoka w produktach pochodzenia zwierzęcego - długoletni idealna dieta dla ludzi.

a poniżej angielska wersja:

Designing an appropriate autism diet starts with understanding the ideal foods for human health.

Ideally, the autism diet should be low in carbohydrates of all kinds: this includes sugar, fruits (particularly fruit juice), vegetables, and grains. These all digest to glucose which is one of the most toxic substances on the planet.
Find out why carbohydrates and their breakdown product — glucose or blood sugar — is very toxic by reading here.

Naturally, protein intake will be good and so will fat because the diet would be high in animal products — the longtime ideal diet for humans.


http://autism-counselor.c...an-autism-diet/

będę dalej "grzebać i szukać w jego stronie" :)

sylwiazłodzi - Śro Wrz 08, 2010 22:07

Ewa powiem tak: napisz przez kilka dni codziennie na kartce co dajesz małej , nie musza być ilości tylko co dostała.

Powiem tak choć mogę się mylić : u mnie czkawka to coś nie pasuje z białkiem albo go za dużo albo mieszam z czymś innym np. dziś boczek, tuńczyk i śmietana w kawie, innym razem Bartek lody i mięso i coś jeszcze nie pamiętam. To co mówi dr.Witoszek ile rodzajów białka u mnie objawa się czkawką albo zaparciem gdy do tego wypiję mniej niż chce organizm. bóle brzucha też jak zjem za dużo białka w stosunku do węgli. To nawet przypomina ból brzucha ale jest dziwnym uczuciem, jakby ktoś na chwilę zasysla żołądek. Trudno mi to wytłumaczyć. Jak dla mnie lubi białko bo z niego tez może zrobić tak by zrekompeswoać sobie węgli za mało.

marudność może być bo ja jako dorosła np. odczuwam wtedy "pełny brzuch", albo nacisk jakby jelit na żołądek, coś w tym stylu.

Jeszcze tak czasem zauważam,że jak przesadzę z białkiem to nie chce się tyle pić ile w dni kiedy ograniczam białko do 1,2 rodzajów ale nie ograniczam porcji, zjadam ile chcę i ile zauważam,że mi służy.

Nie możesz spróbować dać jej 1 dnia na węglach?

organizm kiedyś musi zobaczyć, że może sobie odciążyć ciało bez białka.

Dr. Ewa może Nam potwierdzi w wolnej chwili albo coś innego podpowie?

Kiedyś czytałam coś o ziewaniu , że naukowcy zastanawiają się dlaczego to jest? A Ja się zastanawiam czy to nie jest kwestia połączenia Ph krwi, i tej równowagi kwasowo zasadwoej o której piszecie z tym,że jak ziewamy to w uszach odczuwamy ciśnienie i może to jest objaw niezgodności organizmu , który chce wyrównać ciśnienie tylko nie wiem czego? krwi i otoczenia w którym żyjemy czy dwóch ciśnień w organizmie krwi i limfy czy serca, czy tętna? Za słaba jestem z anatomii.

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Śro Wrz 08, 2010 23:15

po czym ma czkawkę i po czym bóle brzuszka. Posiłki do 3 godzin wstecz. Kilka czkawek, kilka bólów brzuszka. Wtedy będzie można znaleźć kierunek do zaparć. Jak Sylwia podejrzewałabym nadmiary białka. Może to dziwne co napiszę, ale czy mała nie miałaby ochoty na jakis owoc na sniadanie? jabłko, nektarynka, banan, kiwi? Najbezpieczniej jest podawać rosół czysty na śniadanie lub z rosół z drobno pokrojoną w kosteczkę marchewką lub z drobno pokrojonym ziemniakiem.
sylwiazłodzi - Czw Wrz 09, 2010 07:17

Ewa, Mama maciusia tak wg mnie skoro dr.Ewa mówi,że po 3 dniach jest poprawa w różnych dolegliwościach to spróbuj córce 1 dziń węgle, drugi dzień węgle i trochę białka, trzeci zobacz efekt. Jesli by wołała cos z białka daj jej 1 rodzaj nawet jakby chciała na 1 posiłek tylko białko:np. moj syn czesm je 3 zółtka i to taki jego posiłek w domu, potem popija herbatą albo z ogórkiem.
sylwiazłodzi - Czw Wrz 09, 2010 07:23

Mama Maciusia napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
Ewa a ile rodzajów białka dziennie dostaje, je sama, wybiera twoja córka?Dostaje np. czasem czkawkę albo ziewa w ciągu dnia?.


Przepraszam Sylwio, że trochę odeszłam od głównego tematu w Twoim wątku, może lepiej byłoby założyć osobny wątek o zaparciach u dzieci. Choć... niepokoję się, gdy czytam, że zaburzeniom autystycznym czasami towarzyszą długotrwałe problemy jelitowe. Sama swiadomość, że pewne choroby ujawniają się dopiero w późniejszym wieku dziecka nie jest komfortowa.

Byłam na str Ellisa, cieszę się, że mówi on o potrzebie naturalnego wzmocnienia organizmu i budowania odporności - właściwą dietą i przestrzega nie tylko przed szczepionkami, ale też przed lekami w ogóle. Myślę, że jego teoria jest mniej więcej zbiezna z poglądami naszej Pani dr Ewy, natomiast uboższa o aspekt rotacji produktów nadużywanych. Ale to tylko moje pierwsze wrażenie, czytałam jego strony w pośpiechu, pewnie część tej tresci umknęła mi.


nie odeszłaś od tematu, to sa wszystko obserwacje, które mają znaczenie w obserwacji dziecka, dorosłego, siebie, patrz kombinowanie Moniki W i jej obserwacje w wątku o RZS

Jakby wszyscy rodzice tak się nauczyli to by było super.
Co do dr.Ellisa :
Chyba nie do końca zna alergologię , żart o winie Waldka ma swoje uzasadnienie.
Nawet jeśli je lubi i pije codziennie i jego organizm je przerabia i mu nie szkodzi to tylko w teorii choć uprawia sport i jest "mięsniakiem" bo szkodzi mu wywalając na skórę - czerwona ! jak histaminouwalniacz jak określa dr.Witoszek.

Hannibal - Czw Wrz 09, 2010 12:26

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Prawidłowym rozwiązaniem dylematu niebezpiecznych szpitali nie powinna być nieustanna sterylizacja, ale permannetne spryskiwanie zestawem symbiotycznych mikroorganizmów.

efektywne mikroorganizmy (EM) :)

sylwiazłodzi - Czw Wrz 09, 2010 14:46

Ewa, mama Maciusia

Jak wygram w lotto to jedziemy :)

Taking Your Autism Spectrum Disorder Child
to Walt Disney World


http://allears.net/pl/dis_aut.htm


tłumaczenie googlarki na PL

Przyjmowanie dzieci zaburzenia ze spektrum autyzmu
do Walt Disney World




w środku ciekawe teksty,też z tłumaczem jakos idzie zrzoumiec.

:viva:

M i T - Czw Wrz 09, 2010 20:13

Przecież to tylko zbiór wskazówek dla rodziców zabierających swoje pociechy na wycieczkę do DisneyWorldu! Tak jak kupujesz przewodnik podróżując np. do Rzymu, tak samo możesz kupić przewodnik do DisneyWorldu. Z tym, że ten akurat jest skierowany do rodziców dzieci chorych i niepełnosprawnych. Wskazówki maja na celu ułatwić pobyt, żeby rodzice nie musieli dwoić się i troić szukając odpowiednio wyposażonego hotelu czy restauracji serwującej dietetyczne dania.

Marishka

M i T - Czw Wrz 09, 2010 20:23

Mama Maciusia napisał/a:
wraca przygnębienie / marudność. A tak chyba nie powinno być u zdrowego człowieka?


A przecież to są absolutnie normalne i zdrowe stany u każdego człowieka. A przyczyna tych uczuć/stanów bynajmniej nie znajduje się na talerzu czy w kupie...

:faint:
Marishka

sylwiazłodzi - Czw Wrz 09, 2010 21:01

M i T napisał/a:
Przecież to tylko zbiór wskazówek dla rodziców zabierających swoje pociechy na wycieczkę do DisneyWorldu! Tak jak kupujesz przewodnik podróżując np. do Rzymu, tak samo możesz kupić przewodnik do DisneyWorldu. Z tym, że ten akurat jest skierowany do rodziców dzieci chorych i niepełnosprawnych. Wskazówki maja na celu ułatwić pobyt, żeby rodzice nie musieli dwoić się i troić szukając odpowiednio wyposażonego hotelu czy restauracji serwującej dietetyczne dania.

Marishka


a wiesz Marishka zastanawiałam się wysyłając ten post co czuję i czy ty odpiszesz i jak zareagujesz. Miałam dwie myśli, fajnie jeśli faktycznie są empatyczni oczywiście trochę w tym reklamy bo może jest specjalna część parku gdzie dzieci mogłyby uczestniczyć w zwiedzaniu trochę inaczej:ciszej, mniej ludzi etc. Nie wiem nie sprawdzałam dokładniej bo dłuższe teksty to nadal automatyczne tłumaczenie.

Z drugiej strony nie wiem jak ta działa ta strona i co to za firma : Czy faktycznie to nie jest lekkie przegięcie by tak reklamować Park. Ale tu mi się kłania reakcja rodziców, z którymi rozmawiałam o autyźmie i dawałam linka do poradnika. Ich np. wkurzyło, że w tytule było słowo "Pokonałam autyzm". Myślę, że dopóki w głowie nie przerobimy swoich uprzedzeń to zamiast:pomyśleć co autor miał na myśli i sięgnąć choćby po gazetę w księgarni by na nią spojrzeć będziemy ją odrzucać dopóki świat nie stoi przed nami otworem. Bo jak się zamykamy to wymyślamy różne problemy:napisali tak, bo chcą zarobić, chcą zdobyć rozgłos etc.

Myślę sobie, że wole świat z taką reklamą niż bez niej bo to świadczy chociaż o tym, że ktoś wie coś o problemach innych i mimo, że marketingowo gdybym tam mieszkała miałabym możliwość przekonać się jak pomaga się osobie, która przyjeżdza z dzieckiem i chciałaby mu coś nowego pokazać.

sylwiazłodzi - Czw Wrz 09, 2010 22:25

Polecam przeczytać w wolnej chwili, szkoda by się zmarnowało albo uleciało w niebyt "strony nie znaleziono":


Czego rodzice dzieci autystycznych i nie tylko nie czytają by się przekonac do diety low-carb a powinni.


wiraha
03-15-2006, 21:35
odpowiedz bedzie dluga i w ratach - niestety, dzis chyba nie zdarze podac calej, ale obiecuje jutro

zacznijmy od tego, co poruszylas a mianowice paliwa - czy glownym paliwem jest tluszcz czy weglowodany

otoz - w czasie spoczynku, niezaleznie od sposobu odzywiania tluszcz stanowi 80-90% energii. w czasie intensywnego wysilku - 50-75%

"od poczatku XiX w uwazano, ze to wegle sa paliwem dla miesni. Potem jednak, na poczatku XXw Zuntz odkryl, ze miesnie wykorzystuja tak tluszcz jak i weglowodany, z przewaga tluszczow. potem potwierdzili to inni.
W czasie glodowania w stanie spoczynku jak i aktywnosci fiz energia czerpana jest z gl z tluszczow. laczy sie on we krwi z bialkiem o nazwie albumina i tak powstaja wolne kwasy tluszczowe. i to wlasnie wkt sa podstawowym zrodlem energii dla miesni.
Same miesnie moga regulowac tego, ktore pawilo zostanie uzyte. Odkryto to jakies 30 lat temu - okazalo sie, ze spozycie tluszczow reguluje spozycie weglowodanow. gdy tluszcz staje sie paliwem, spalanie weglowodanow zostaje spowolnione. proces ten wynika z dzialania enzymow, ktore to z kolej zaleza od skladu pokarmu jakiego dostarczamy. tak wegle jak i tluszcze maja oddzielne sciezki enzymetyczne, przekszatlacajace je w produkt koncowy z ktorego powstaje ATP.
wiekszosc sportowcow i naukowcow uwaza, ze praca miesni zalezy od poziomu glikogenu. nie umieja tylko wytlumaczyc, czemu miesien mozna zmeczyc posiadajac pelen zapas tego cukru. co wiecej, ubytki glikogenu (czy jego brak) ma wplyw tylko na sportowcow, ktorzy wykonuja dana aktywnosc non-stop przez wiecej niz pare godzin. dla sportow dyscyplin takich jak podnoszenie ciezarow czy kulturystyka uszczuplanie poziomu glikogenu nie jest czynnikiem decydujacym o zmeczeniu miesni.
W 1986r przeprowadzono badanie typ treningu kontra typ paliwa. aktywni zawodniczo ciezarowcy (power lifters) robili 5 serii przysiadow ze sztanga z przodu (front squats), 5 serii z trzymana z tylu (back squats), 5 serii na suwnicy (leg presses) i 5 serii leg extensions (takie na maszynie, nie wiem jak to sie nazywa). Kazda seria trwala ok 30sek, z minuta przerwy miedzy seriami. ciezar dobrano tak, aby 10 powt stanowilo dla nich max. Ciezarowcy uznali, ze byl to najciezszy program w jakim uczestniczyli (mimo, ze byli wciaz aktywna zawodniczo czolowka), poziomy kwasu mlekowego wystrzeliwaly pod niebiosa Very Happy Ku zaskoczeniu naukowcow, zapasy glikogenu uszczuplily sie tylko o 40%. Skad wziela sie reszta energii? Z ATP czy moze fosfokreatyny? Nie, ich zapasy sa tak malutkie, ze nie wystarczylyby na wykonanie nawet 1 serii. Odrobine energii musiala stanowic glukoza wyrzucona w watroby. Autorzy musieli pogodziec sie z tym, ze wiekszosc energii pochodzila ze zrodla innego niz weglowodany. Mianowicie z trojglicerydow wewnatrzmiesniowych. To tluszcz znajdujacy sie wewnatrz komorki miesniowej. Wiekszosc tluszczu w naszych organizmach znajduje sie w tkankce podskornej, czesc gdzie inadziej - glownie na organach wewnetrzynych. jednak ok 0,5 -2% to tluszcz w komorkach miesniowych - trojglicerydy wewnatrzmiesniowe. Teoretycznie nie ma ich za duzo, ale sa szybko rozbijane do acetylo-CoA, ktory sluzy do prod ATP. Spalanie tych trojglicerydow powoduje spowolnienie spalania weglowodanow. Kiedy we krwi podnosi sie poziom wolnych kwasow tluszczowych (te tl ktore polaczyly sie z albuminami) dostaja sie one do miesni i tam staja sie zrodlem jako trojglicerydy.
Wnioski - weglowodany sa spalane tylko jako drugorzedne zrodlo energii (gdy pierwszego "nie staje" jak to kiedys chyba na polskich w jakiejs durnej lekturze przeczytalem). wegle sa zrodlem gdy
- tluszcz nie jest dostepny do spalenia
- enzymy "tluszczowe" sa na zbyt niskim poziomie.
gospodarka enzymatyczna odgrywa tu podstawowa role. aby poprawic gosp enzymatyczna spalajaca tluszcze nalezy
- cwiczyc - co zwiekszy ilosc enzymow - zwieksza sie ilosc enzymow spalajacych tluszcz, co z kolej prowadzi do zmiany balansu homonalnego a to z kolej sprawia, ze wiecej tluszczu moze dostac sie do miesni z komorek tluszczowych. To z kolej sprawia, ze zuzywane jest mniej weglowodanow, bo spalanie tluszczu ogranicza spalanie tak glukozy jak i glikogenu.
- jesc tluszcz - upraszczajac - jesz tluszcz spalasz tluszcz, jesz wegle spalasz wegle.
najwazniejsze 4 hormony odpowiadajace za wybor paliwa to
- insulina
- kortyzol
- glukagon
- hormon wzrostu
duze znaczenia ma rowniez glukoza, bedaca wynikiem spozywania weglowodanow, bo oczywiscie wplywa ona na wszystkie enzymy powodujace jej przemiane w tluszcz i i odkladanie do tkanki tluszczowej. bo to wlasnie glukoza - a nie insulina - jest najwazniejszym czynnikiem odpowiedzialnym za przemiane wegli w tkanke tluszczowa. nie ma glukozy nie ma insuliny.
insulina jest hormonem anabolicznym - ale zarowno w stosunku do tkanki miesniowej jak i tluszczowej. wersja łopatologiczna - rosnie ci i rosna miesnie. na nieszczescie - rosnie znacznie szybciej. im wiecej wegli w diecie, tym wiecej insuliny i mniej wykorzystywania tluszczow. podstawowym zadaniem insuliny jest kontrolowanie wypuszczania tluszczow z komorek tluszczowych, a nie jak sie powszechnie sadzi - wylapywanie glukozy z krwi. wysokie poziomy insuliny blokuja "wyjscie" tluszczu z komorek, niskie poziomu insuliny pozwalaja na gwaltowne wypuszczenie wolnych kwasow tluszczowych z tkanki tluszczowej.
hormon wzrostu jest anaboliczny w stos do miesni i kataboliczny w stos do tkanki tluszczowej. Nie zgadniecie - wysokie wegle obnizaja poziom hormonu wzrostu.
Jednak aby wszystko z spalaniem tluszczow, sila i wydolnoscia bylo cacy, trzeba pewnego okresu adaptacji. Ellis przeprowadzal badania na szczurach - po tygodniu na diecie wyskokotluszczowej szczury mogly biegac 8% dluzej niz te z grupy wysokoweglowodanowej. Po kolejnych 4tyg - o 33% dluzej.
W innym badaniu szczury adaptowano do wyskich tluszczow przez 12 tygodni. ich wytrzymalosc na bierzni wzrosla o 68% w porownaniu do wysokich wegli.
Ludzki metabolizm potrzebuje ok 20tyg do pelnego przystosowania sie do spalania tluszczow. Jednak juz po paru tyg beda zauwazalne zmiany.

na podst - dr. Gregory Ellis's, Spectrum Training System, str 35-44

art w calosci do przeczytania po ang tu
http://www.uk-muscle.co.u...hp?t=1950"

w dalszej czesci "wykladu" opisze to, na co czekalem i za co jestem Ci wdzieczny - a mianowicie to, ze ketony - czyli ciala ketonowe sa "szkoliwe". opisze biochemicznie ich powstawanie i "toksycznosc".


***
ciagniemy temat ketonow

tluszcz w naszej tkankce tluszczowej ma postac trojglicerydow (triglicerydow), ktore maja taki wzor

c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c
I
c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c
I
c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c-c


czyli wgladaja troszke jak litera E. te 3 pionowe C (szkielet) to glicerol, natomiast 3 poziome linie C to dlugolancuchowe kwasy tluszczowe - zlozone z 18 atomow wegla. Te 3 lancuchy poziome odlaczaja sie od glicerolu i po kolej taki lancuszek opuszcza tkanke tluszczowa i dostaja sie do krwi. Gdy juz do niej dotra. lacza sie z bialkiem zwanym albumina i sa przez to bialko transportowane. Sa to juz wtedy tzw wolne kwasy tluszczowe.
Miesnie i organy uzywaja tych kwasow tluszczowych jako paliwa, jednak aby to sie stalo, 18 atomowy lancuch musi rozpasc sie na 9 lancuszkow o 2 atomach wegla (acetylo CoA)
W czasie glodowania czy diety niskoweglowodanowej poziomy insuliny spadaja (bo nie dostarczamy weglowodanow). Jak juz napisalem wczesniej - glownym zdaniem insuliny jest zapobieganie "wypuszczaniu" tluszczu z komorek tluszczowych ograniczajac tym samym rozpad wolnych kwasow tluszczowych powstalych z trojglicerydow.
Z kolej inny hormon trzustki - glukagon - "nakreca" produkcje ketonow w watrobie. Przy niskich poziomach insuliny dochodzi do podwyzszenia poziomow glukagonu, rozpadu kwasow tluszczowych z trojglicerydow. Wolne kwasy tluszczowe dostaja sie do krwi. Jednak organizm "nie lubi" duzych ilosci kwasow tluszczowych we krwi - wiec "wpadaja" one do watroby gdzie sa spalane - i tam z 2 czasteczek C powstaje zwiazek o 4 czasteczkach - tzw cialo ketonowe. Wtedy watroba "wypuszcza" te tzw ketony do krwi. Dlaczego ketony a nie wolne kwasy tluszczowe? Bo wolne kwasy tluszczowe moga byc toksyczne a ketony sa znacznie lepiej tolerowane. Zwykle prawo zachowania gatunku.
Ketony dostaja sie tam, gdzie maja sie dostac - czyli do tkankek aktywnych, gdzie znowu sie dziela czasteczki z 2 atomami wegla - acetylo CoA stanowi zrodlo energii - jak wiadomo.
Tak wiec ketony, wbrew temu co chca sadzic niektorzy - a niektorzy nawet o tym pisza - nie stanowia produktu ubocznego przemiany materii. Stanowia bardzo wazny produkt przemiany paliw. Co wiecej - badania pokazaly, ze miesnie, majac do wyboru ketony, wolne kwasy tluszczowe lub glukoze wybieraja najchetniej ketony. Juz po ok 12-14 dniach czy to glodowania, czy diety niskoweglowodanowej ketony stanowia ok 75% energii spalaniej przez mozg i uklad nerwowy, ktore nie potrafia spalac kwasow tluszczowych.

na podst Greg Ellis, UDS, str 237-239

to byla biochemia, ktorej nie znosze i ktorej fanatykiem nie jestem. nie manipuluje rozmowca, bo to nie podawalem bledne informacje o szkodliwosci ketonow. i nie interesuje mnie bycie Prometeuszem, bo jemy ptak wyjadal watrobe a mi ona przydaje sie do produkowania cial ketonowych - i do paru innych rzeczy rowniez.

na tym koncze ten krotki wstep - czesc dalsza nastapi po reklamach :)

****

jeszcze o ketozie

"(...) "Lekarze boją się ketozy", mówi Richard Veech, badacz z NIH, który studiował medycynę w Harvardzie, po czym zrobił doktorat na Uniwersytecie w Oksfordzie razem z laureatem nagrody Nobla, Hansem Krebsem, "zawsze martwią się o ketozę cukrzycową, ale ketoza jest normalnym stanem fizjologicznym. Nie jest normalnym, że na każdym rogu stoi McDonald i delikatesy. Normalnym jest, że się głoduje".

Mówiąc w skrócie, ketoza jest ewolucyjną odpowiedzią na oszczędny gen. Być może ewoluowaliśmy tak, żeby móc wydajnie magazynować tłuszcz na wypadek głodu, mówi Veech, ale dzięki ewolucji wykształciła się u nas także ketoza, żebyśmy mogli w razie potrzeby równie wydajnie ten tłuszcz wykorzystywać. Ketony, zamiast stanowić truciznę, jak często są traktowane przez prasę, sprawiają, że organizm pracuje wydajniej i stanowią zastępcze źródło paliwa dla mózgu. Veech nazywa ketony "magicznymi" i wykazał, że serce i mózg pracują o 25% wydajniej na ketonach niż na cukrze krwi."

Gary Taubes, A co, jeśli to wszystko było jednym wielkim tłustym kłamstwem?
http://zywienie.host.sk/articles.php?id=12

kolejny fragment

(...) Gdy ketony nagromadzą się powyej pewnego progu ciało jest
ketozie. Gdy pojawia się ketoza, a poziom cukru we krwi jest niski (z powodu diety ubogiej w
węglowodany) ketony stają się głównym paliwem dla mięśni i reszty organów.
Ketony odgrywają bardzo wa ną rolę w fizjologii człowieka: zaopatrują mózg w energię je eli
glukoza jest dostępna w niewielkiej ilości. Mózg nie potrafi wykorzystać kwasów tłuszczowych jako
energii, więc jego głównym paliwem jest glukoza. Gdy glukoza jest niedostępna, mózg potrzebuje
alternatywnej energii i tą energią są ketony. Po 3 tygodniach w ketozie mózg wykorzystuje w 75%
energię z ketonów reszta to glukoza powstała z aminokwasów, pirogronianu, mleczanu i glicerolu.
Zale nie o kim mówimy ketoza moe być wspaniałym sprzymierzeńcem lub śmiertelnym
wrogiem.
Jak ze wszystkim skrajnymi stanami, prawda jest gdzieś po środku. Wiadomo e kwasica ketonowa
występująca u diabetyków typu 1 (insulinozale nych) moe być śmiertelna ale ten stopień ketozy nigdy
nie rozwinie się u osoby zdrowej. Są pewne czynniki, które tego pilnują. W niektórych warunkach ketoza
prowadzi do pewnych korzyści. Pierwsza to oszczędzanie białek Głównym powodem, dlaczego mózg
korzysta z ciał ketonowych podczas głodowania jest oszczędzenie glukozy, to znaczy, e mniej białek
zostanie zuytych w celu wyprodukowania glukozy. Podczas badań, gdzie ilość jedzonych białek jest
zbyt mała, ketoza moe ochraniać równie białka.:

Lyle McDonald, UD 2.0 w tlumaczeniu Chudzio - pisownia oryginalna
do pobrania z
www.fbb.pl/index.php?act=...pe=post&id=1913

"(...) Innym ważnym, a często lekceważonym źródłem energii komórkowej są związki chemiczne zwane ketonami. Ketony powstają w wyniku rozkładu kwasów tłuszczowych w mitochondriach komórek wątroby i przyłączenia dwóch cząsteczek acetylokoenzymu A. Owe "ciała" ketonowe, jak się o nich czasem mówi, są wraz z krwią transportowane do różnych tkanek i tam ulegaj ą ponownemu przekształceniu do acetylokoenzymu A, biorącego udział w wytwarzaniu ATP.
Obecność ketonów we krwi i moczu, określana mianem ketozy, zawsze była uznawana za stan niepożądany, związany z głodem. Choć to prawda, że ketony powstają w warunkach przegłodzenia, to jednak tworzą się także w innych okolicznościach - jednak nie w razie spożywania nadmiaru węglowodanów! Węglowodany hamują metabolizm tłuszczów, dlatego ketony się nie tworzą. Powstają one z tłuszczów pod nieobecność węglowodanów i są materiałem energetycznym dla komórek. Dzieje się tak również przy dużym spożyciu białek i tłuszczów, a trudno takie warunki określić mianem głodu.
Twój mózg, podobnie jak inne tkanki, może jako źródła energii pożytkować ketony. Tak więc znów widzimy, że węglowodany nie są niezbędnym składnikiem diety, koniecznym do zasilania mózgu. Doktor Lutz stwierdził, że korzystne działanie węglowodanów obserwuje się jedynie wówczas, gdy ich ilość w pożywieniu wynosi około 72 gramów. Dawka ta jest na tyle niska, że nie przeszkadza wytwarzaniu ketonów i ich udziałowi w procesach energotwórczych. Tak czy inaczej, ketoza nie jest czymś, czego powinniśmy się obawiać, może poza osobami cierpiącymi na pewne choroby metaboliczne."
Allan, Lutz, Zycie bez pieczywa, str 94-95

a teraz znowu reklama - a po niej w programie - gospodarka enzymatyczna - czyli dobijam "spalanie tluszczow w ogniu weglowodanow"

***

Jedzenie weglowodanow podnosi poziom wielu enzymow odpowiedzialnych za przekszatlcanie ich w tluszcz i utrzymywanie go w tkance tluszczowej. Jednym z takich enzymow jest LPL - lipaza lipoproteinowa. to ciekawy enzym - decyduje o tym, ktora tkanka - miesniowa czy tluszczowa dostanie tluszcz krazacy po krwi. Kiedy jej poziom podnosi sie w tkance tluszczowej - spadnie w miesniowej i odwrotnie. A kiedy podnosi sie w tkance tluszczowej? Kiedy rosna poziomy insuliny, bedace wynikiem pojawienia sie glukozy, ktora z kolej pojawia sie po jedzeniu weglowodanow. Tak wiec jedzenie weglowodanow podnosi poziom LPL w tkance tluszczowej (trafia tam wiecej tluszczu) a zmniejsza w tkance miesniowej (trafia tam mniej tluszczu - paliwa). Efekt - przyspieszone odkladanie tkanki tluszczowej, utrudnione jej tracenie (insulina blokuje wypuszczanie tluszczu z komorek tluszczowych)

poniewaz "dietetyczna prawda" o spalaniu tluszczow w ogniu weglowodanow zostala juz zabita na teoretycznych przykladach - czas na nieco praktyki

http://www.lowcarb.ca/articlesb/article343.html
http://www.lowcarb.ca/articlesb/article338.html
piekne porownanie skutecznosci wysokie wegle - niskie wegle
http://wilstar.com/lowcarb/research.htm
http://www.nutraingredien...glycemic-atkins
http://lowcarbdiets.about...nce/index_a.htm

jesli ktos ma jeszcze jakies watpliwosci, podam inne badania - bezposrednio porownujace low-carb i high carb

***

Ellis uwaza, ze ok 13% kcal pochodzacych z wegli - na podst obserwacji - to jest liczba ktora ludzie potrafia utrzymac jesli chca. przy 2000kcal to bedzie ok 65g weglowodanow - czyli liczba zblizona do magicznych 6 jednostek chlebowych Lutza (72g dobowo).

______

link: http://www.fit.pl/forum/a...php/t-6892.html

_____

Magia mojego przekonywania w pojedynkę jest irytująca na forum autystycznym. Postanowiłam więc tam pisać by im rozjaśnić, że low-carb nie jest magiczne tylko prawdziwe. A tutaj wklejać coś by nuaczyli sie magii w nowej wersjii.

WIRAHA jeśli czytasz: klekam i całuję z wielkimi podziękowaniami.

:*


" TE ENZYMY PODKREŚLIŁAM KU PAMIĘCI. LEPIEJ NIE WYDAWAĆ NA ENZYMY TYLKO ZASTOSOWAĆ LOW0CARB A POSZCZEGÓLNE POZIOMY ENZYMÓW "WRÓCĄ" DO NORMY"

ORGANIZM TO NIE STETRYCZAŁY ZGRED, KTÓRY NIE WIE GDZIE LEWO GDZIE PRAWO.
MA MOŻLIWOŚĆ SIĘ UNORMOWAĆ."

Pozdrawiam
Sylwia Kowalska

Witold Jarmolowicz - Sob Wrz 11, 2010 01:58

Mama Maciusia napisał/a:
ps. Jutro napiszę o Justysi i jej jadłospisie. Coś się ruszyło, czyżby za dużo zbóż? Taki mój pierwszy wniosek.
Teraz muszę opuścić to sympatyczne Forum, bo mój równie sympatyczny Mąż od jakiegoś czasu widzi w nim zagrożenie ;)

Ręce opadają. Przecież to podstawa: nawet zdrowemu należy zmniejszyć węglowodany poniżej 100g, a co dopiero choremu.
A głównym źródłem węglowodanów jest pieczywo-zboża, a nie ziemniaki, czy owoce.
Pieczywo zawiera 50% skrobi, ziemniaki 15%, owoce 10%.
Udziwnianie z dniami wolności i ascezy to kwiatek do kożucha.
Po prostu trzeba zredukować węglowodany i nauczyć się, o co chodzi, zgodnie z Formułą 4eS.
JW

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 05:59

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Mama Maciusia napisał/a:
ps. Jutro napiszę o Justysi i jej jadłospisie. Coś się ruszyło, czyżby za dużo zbóż? Taki mój pierwszy wniosek.
Teraz muszę opuścić to sympatyczne Forum, bo mój równie sympatyczny Mąż od jakiegoś czasu widzi w nim zagrożenie ;)

Ręce opadają. Przecież to podstawa: nawet zdrowemu należy zmniejszyć węglowodany poniżej 100g, a co dopiero choremu.
A głównym źródłem węglowodanów jest pieczywo-zboża, a nie ziemniaki, czy owoce.
Pieczywo zawiera 50% skrobi, ziemniaki 15%, owoce 10%.
Udziwnianie z dniami wolności i ascezy to kwiatek do kożucha.
Po prostu trzeba zredukować węglowodany i nauczyć się, o co chodzi, zgodnie z Formułą 4eS.
JW


Ewa co do męża, też tak miałam, czasami mam. Staram się pamiętać o nim i wczuwając się w niego wiedzieć, że może czuć się np. opuszczony, samotny itp. Napiszę więcej na PW.

Panie Witoldzie proszę o trochę wyrozumiałości. Jestem krótko na tym jedzeniu i staram się pamiętać jak postępowałam, jak gotowałam i jak czasem nie rozumiałam na początku o co chodzi, co mam obserwować, dlaczego coś mi szkodzi itp. Ja miałam jedno dziecko i gdyby nie pisanie z dr.Ewą wielu rzeczy bym nie rozumiała. Optymalni wiele o sobie wiedzą ale niektóre sprawy zdrowotne, które im zostały zaczęli rozumieć gdy czytali dr.Witoszek i coś poprawiali. Jednym z powodów dla , których szukałam zawsze innych osób na low-carb, które maja dzieci było ich wsparcie, wymiana doświadczeń, wymiana obserwacji. Też miałam kiedyś wiarę, że przyjdzie dzień, że może Bartek będzie jadł wszystko, że nie trzeba być na "diecie" bo to czy tamto.....
Mając 29 lat gdy zaczynałam samym niezłym szokiem było dla mnie, że dieta zadziałała gdy odstawiłam tabletki na alergie, bóle głowy itp. Mamy całe życie by zmieniać poglądy i się uczyć. Poza dietą robimy jeszcze inne rzeczy i też musimy się nauczyć godzić to wszystko razem . A jak nadal spotykamy osoby, które Nam mówią, że jesteśmy za przeproszeniem "durni" to mamy czasem dość i wątpimy w siebie i uczymy sie, że musimy przestać wątpić, znów popatrzeć po swojemu i iść dalej i cały czas utwierdzać siebie czasem z pomocą innych, że czujemy ,że to dobra droga.
___
No to teraz sobie pogadałam jak Ja kiedyś z kimś bardzo mi bliskim. Ale uznaję, że warto też tak pisać, bo Ja tego chcę.
___

Pozdrawiam

Dziś tu będę ale raczej dopiero wieczorem, pa,pa

Hannibal - Sob Wrz 11, 2010 06:04

sylwiazłodzi napisał/a:
może Bartek będzie jadł wszystko

Masz na myśli cały ten cywilizacyjny syf? :-?
Można jadać wszystko to, co byś mogła upolować i zebrać, czyli zwierzaki, jajka, owoce, warzywa, orzechy, miód.

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 06:09

Hannibal napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
może Bartek będzie jadł wszystko

Masz na myśli cały ten cywilizacyjny syf? :-?
Można jadać wszystko to, co byś mogła upolować i zebrać, czyli zwierzaki, jajka, owoce, warzywa, orzechy, miód.


Nie kiedyś szczerze mówiąc dopiero od niedawna jak czytam głónie to forum nie wiedziałam, że istniej coś takiego jak Raw paleo itp miałam w głowie jeszcze "HEREZJE", że zboża ą ok, że jak pójdę gdzieś na miasto to muszę się zdać na frytki choćby smażone itp.

Czasem trzeba usiąść spokojnie jak już zmieni się sobie poglądy i pomyśleć jak mogę wychodząc na ulicę nie musieć się do niego dostosowywać tylko mieć już gotowe pomysły : kabanos, czy twój miód, czy jabłko jeśli ktoś je niemyte, rodzynki, orzechy, migdały, kupione w sklepie, choćby banana, wodę bo sok to już zrezygnowałam. Gdy Bartek był mnie wyleczony widziałam jak reagował na Kubusia, który tylko z reklamy jest ok. Inne soki podobnie.

No dobra na razie.

Hannibal - Sob Wrz 11, 2010 06:19

sylwiazłodzi napisał/a:
że jak pójdę gdzieś na miasto to muszę się zdać na frytki choćby smażone itp.

Nie no, niekoniecznie.
Jeśli musicie już koniecznie coś zjeść w jakiejś knajpie to chyba lepszy byłby dobry kebab na cienkim cieście. Lepszy nie oznacza oczywiście w ogóle dobry. ;)
Nie wiem jak w Łodzi, ale w Wa-wie coraz więcej jest knajp wegetariańskich, np. Greenway - tam można dostać jakieś surowe, czy duszone na parze warzywka. Dobre jako ubogowęglowa przekąska. :)
sylwiazłodzi napisał/a:
wyleczony widziałam jak reagował na Kubusia

no Kubuś to bez wątpienia syf
pisałem o tym już nie raz, ale jako dzieciak nie miałem zbytniej ochoty na jakieś soki, napoje - zupełnie mnie do tego nie ciągnęło
a już popijanie posiłku colą było dla mnie nie do wyobrażenia

EAnna - Sob Wrz 11, 2010 08:33

Hannibal napisał/a:
lepszy byłby dobry kebab na cienkim cieście.

Absolutnie nie.
Mięso jest mielone i zawiera mechaniczne obierki z kości (tzw.MOM), mielone kości, całe mięso kl. IV (m.in. krwawe), wypełniacze skrobiowe utwardzone polifosforanami. To jest syf.
Z tego robi się bryłę, która udaje kawał mięcha i opieka się dla aromatu i wyglądu.
To już lepiej kupić w barze kawałek karkówki z jarzynami duszonymi.

Hannibal - Sob Wrz 11, 2010 10:02

Miałem na myśli coś tradycyjnego jak grecki gyros.
sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 11:29

Kochani odważyłam się spróbować i na darmowym programie zrobiłam ze zdjęć film o Bartku. Wystarczyło kilka kliknięć. Okazało się jednak, że nie potrafię tego przesłać na You tube więc musiałam poszperać i wyszedł taki film na tym samym programie, zrobiony właściwie przez przypadek. Jeden film mi się nie udał ale nie chcę kasować by również tego nie skasować.

Jesli znacie jakiś inny fajny może po polsku program polecicie mi a zrobię to jeszcze raz. Jakości nie ustawiałam po w Komputer Świat była podstawa opisana i nie bardzo po 1 dniu rozgryzłam coś więcej.

Pozdrawiam.

To mój prezent, szczególnie dla Flo. Jak trochę jeszcze poczytam i się pouczę poproszę Cię o pomoc ale nie chcę byś ciągle pomagała a sama bym nie wkładała swojego wysiłku choc przyznaję trudne te techniczne aspekty są.

http://www.youtube.com/watch?v=loV5CXJzFqc


You tube jest ustawiony tak, że każdy kto ma linka obejrzy, przynajmniej mam taką nadzieję, że ktoś objerzy. :)

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 15:50

Zobaczymy co na to dr.Ewa powie, choć Ja bym się uparła na to połączenie masło - krowie mlecznie i mleko kozie.

Albo masz mleczne dziecko albo dbasz o nią tak bardzo, że te mleczne to wyraz nadopiekuńczości choć w dobrym znaczeniu.

Poza tym widać u niej to co pisze dr. Ewa, że dzieci są mądre i sobie same dawkują jak muszą. Ma mleko i masło codziennie to stroni od mięsa. Tu chyba ma znaczenie też jak przekształca się mleko u cukrzyków: jako produkt cukrogenny obciąża szlak metaboliczny węglowodanów. A mając rozbudowane spożycie węgli lubi je jeść szczególnie, że jej wtedy dajesz też owoce a 3 białko poza cielęciną i mlecznymi to jajka w 1 dniu.

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 15:51

Na czkawki to chyba sobie trzeba zapracować jak Ja z żołądkiem . Ale czkawka w moim przypadku to była drobnostka więc mam o niej słabe wiadomości. :)
sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 15:55

Hannibal napisał/a:
Miałem na myśli coś tradycyjnego jak grecki gyros.


hannibal w Polsce rzadko jest tradycyjne greckie jedzenie - tak mi się wydaje-oglądasz od czasu do czasu Geslerową w Rewolucjach kuchennych. Oglądam by wiedzieć co od tyłu się dzieje. Grek, w swojej w Polsce restauracji gotował po grecku jak znał z Grecji swojego kraju i Geslerowa jak mu pomagała potem odbudować ją by byli klienci to tłumaczyła m.in. ,że w Polsce trochę trzeba zmienić smakowo bo Polacy nie przyzwyczajeni do takich smaków.

Jak kiedyś pojadę do Grecji to pewnie tam spróbuję prawdziwej greckiej kuchni.

:)

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Sob Wrz 11, 2010 16:12

Rzeczywiście zboża glutenowe i tu bezglutenowe są przyczyną zaparć.
Rzeczywiście ratujące są rosoły, ziemniaki, jarzyny gotowane, surowe, kiszonki, kwasne zupy; ratujace są również nasiona roslin oleistych (słonecznik!!!, migdaly, len, pestki dyni, różne rodzaje orzechów, mak, chałwa, sezamki).
Rzeczywiście pomaga podanie owocu na śniadanie. Rzeczywiście przerózne zupy są wyjsciem.
Można spróbować 2-3 dni pod rząd na śniadanie podać 9% śmietanę (1%kefir+18% śmietana; 200:200ml).
Należy robić takie posiłki by dziecku sprawiały radość.
Często (chyba nie tu) przyczyną zaparć jest nadmiar bialka zwierzęcego, dlatego ten słonecznik (najchętniej jadany z nasion roślin oleistych) dla dziecka jest bardzo dobrym wyjściem

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 16:21

no to Ja wysiadam. Pani Ewo, mnie chyba jakby Pani wszystko opisała to i 20 lat nie wystarczy by się nauczyć.

Jak rodzic karmi takie Pani ma zupełnie inne podejście. O rany. Możliwości jest wiele jak widać. :-D

Anonymous - Sob Wrz 11, 2010 16:37

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
...Rzeczywiście zboża glutenowe i tu bezglutenowe są przyczyną zaparć.....

Oczywiscie racja. Przecietny czlowiek, zjadacz "markietowej"
trucizny widzi oczywiscie zaparcia, ale caly ten stan
ma niewatpliwie tzw. "drugie dno". :shock:

Oczywiscie nie musze pisac jakie to jest dno. :hah:

KMWTW.
.

Molka - Sob Wrz 11, 2010 17:01

grizzly napisał/a:

Oczywiscie racja. Przecietny czlowiek, zjadacz "markietowej"
trucizny widzi oczywiscie zaparcia, ale caly ten stan
ma niewatpliwie tzw. "drugie dno". :shock:

Oczywiscie nie musze pisac jakie to jest dno. :hah:

KMWTW.
.

a ja nie miewam zaparac w ogole od pewnego dosc dlugiego czasu... jak myslisz mis, dlaczego? :viva:

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 19:18

Ewa mama Maciusia i dr.Ewa, że też wcześniej nie pomyślałam.

Na you tubie jest mnóstwo, własnych wypowiedzi Temple Gardin-tej autystki. To niesamowite. Popatrzcie. Żebym tylko więcej zrozumiała. Zadaje pytania o wiek dzieci chyba o jakich ma mówić dalej już mi za trudno.

http://www.youtube.com/wa...feature=related

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 19:33

i jeszcze jeden

http://www.youtube.com/wa...uEIDhJ9m8s&NR=1

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 19:36

tutaj od około 5 minuty jest jej wystep na wykładzie zaczynam patrzeć choć mało zrozumiem

http://www.youtube.com/wa...wt1IY3ffoU&NR=1

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 20:37

Zapomniałam napisać. Nie pamiętam , już tyle miałam tych rozmów z dr.Witoszek, może kiedyś pisała mi o tym, a może razem doszłyśmy do takiego wniosku: NAPISAŁAM OSTATNIO JEDNEJ MAMIE, KTÓRA POWIEDZIAŁA, ŻE JE CÓRKA MIAŁA REGRES W ROZWOJU, ŻĘ

REGRES UWAŻAM, TEŻ ZA CHOROBĘ

NIE ZROZUMIAŁA MNIE

WIEM, ŻE TO ZABRZMI DZIWNIE ALE PONIEWAŻ CZASEM JESZCZE BARTEK DOSTAJE NP. COS SŁODKIEGO NP. BISZKOPTY TO WIDZĘ, JAK ZMIENIA SIĘ JEGO ZACHOWANIE, JAK POWRACA DO ZACHOWAŃ AUTYSTYCZNYCH.

WIEM, ŻE MOŻECIE MIEĆ DO MNIE PRETENSJE , ŻE NIE ZROZUMIECIE ALE PATRZĄC NA TO CO JUŻ WIEM, CO WIDZĘ NA WYKŁADZIE TEMPLE GARDIN BĘDĘ SIĘ STARAĆ TO WSZYSTKO WYELIMINOWAĆ BY BYŁO CORAZ LEPIEJ.

TO CO WIEM PATRZĄC NA SWÓJ ORGANIZM I BARTKA JEST DLA MNIE WYSTARCZAJĄCYM DOWODEM.

A JAK COŚ SIE CZĘSTO MÓWI I POWTARZA, MOŻE KIEDYŚ ZNAJDĄ SIĘ CI, KTÓRZY ZROBIĄ BADANIA BY POTWIERDZIĆ NA WIELU DZIECIACH I OSOBACH DOROSŁYCH TO DO CZEGO DOSZŁA DR.WITOSZEK.

przepraszam ale uważam ten wpis za bardzo ważny dla mnie!

Ja już uwierzyłam i starczy mi sił na wiele lat by o tym pisać a do innych należy wybór czy badania jeśli chcą. Wielu ludzi pisało i nic a po śmierci, ktoś to weryfikował. Mnie wystarczy, że już wiem i ile mogę i chcę o tym mówię.

Jestem pod wrażeniem jej wykładu choć wiele nie rozumiem, sa zdjęcia min. jej mózgu.

sylwiazłodzi - Sob Wrz 11, 2010 23:17

Odpowiem Ci tak, Ewo Mamo Maciusia najprościej jak umiem nie odnosząc tego do siebie czy do ciebie tylko , że chcę to powiedzieć.

Dla mnie taki jadłospis to komplikowanie. Takie słowo mi przyszło do mnie. Tłumaczyć nie bardzo jak?.

Z autopsji mogę napisać tak jak zawsze chcę: Ja utrudniam sobie bardziej węglami a patrz dalej daję sobie i synowi :słodycze - tak najprymitywniej moimi słowami : by posłodzić coś sobie w życiu, polepszyć. Wiem już jak pomagałam coś komuś zrobić i dostałam kawałek czekolady, robiąc coś, zjadłam, nie myśląc czy chcę. Złapałam się na tym już po zjedzeniu. Moja psyche już wie, że nie wystarczy tłumaczenie : bo myślałaś o czymś innym.

To nie takie łatwe czasem zauważyć: ktoś daje- czy ja chcę, zatrzymać się .

To nie takie łatwe odkryć , że dużo się zrobiło ale, że może czeka jeszcze więcej. A jakiś mały sukces to tylko potwierdzenie, że :mogę ale jednocześnie, że jest mały i że mogę więcej. To Ja dla siebie siebie odkrywam, to Ja dla siebie gadam czasem też tutaj jakkolwiek to nie zabrzmi dziwnie i niezrozumiale: bo o co jej chodzi?
.

Warstw od mojej cebuli jeszcze mi zostało dużo.

sylwiazłodzi - Nie Wrz 12, 2010 01:41

Waldek bardzo dziękuję , będę Ci wdzięczna zawsze za to, że mogłam to obejrzeć po polsku, że to znalazłeś. To coś innego niż film fabularny.

wklejam to tutaj ponownie:


Wypowiedz z polskim tłumaczeniem Temple Gardin, trochę taka kondesacja poprzedniego linku z długiego wykładu

http://www.ted.com/talks/...s_of_minds.html

Polecam tę bazę TED, sa tam różne świetne filmy.

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Nie Wrz 12, 2010 09:30

Mleko kozie organizm postrzega jako całkowicie inne niż krowie i 3 dni koziego pod rząd można tu zastosować ... oczywiście jeżeli dziecko lubi. 3 dni na śmietanie 9% można traktować jako diagnostyczne, oczywiście jeżeli dziecko ma na takie posiłki ochotę.
Mój komentarz do filmu:
dlatego trzeba dążyć do jak najskuteczniejszego dobrostanu naczyniowego w naczyniach mózgowych DIETĄ. Wadliwa funkcja naczyń powoduje wadliwą impulsację nerwową i wolniejsze tworzenie nowych połączeń interneuronalnych.
Dobowe jedzenie powinno mieć jak najmniej składników. Dobrze jest nie mieszać BTW w jednym posiłku w ciężkich chorobach, ale jak się nie da to dobrze jest do tego dążyć.
W swojej książce opiszę przyczynę nowotworów u optymalnych.
Dowodzenie będzie bezdyskusyjnie proste.
Z nieoptymalnymi jest trudniej, najpierw, dobrze by przeszli na DO lub okolice.

EAnna - Nie Wrz 12, 2010 16:28

Mama Maciusia napisał/a:
unbuffered vitamin C crystals" - co to właściwie jest?

Krystaliczna witamina C w proszku.
http://www.lalbavita.com.pl/strona.php?32594

EAnna - Nie Wrz 12, 2010 16:29

Mama Maciusia napisał/a:
mąka tapioka

Mąka z manioku, do kupienia w sklepach internetowych.

EAnna - Nie Wrz 12, 2010 16:35

Quinoa należy do tej samej grupy co gryka. Jest wysokobiałkowa.
Do kupienia w sklepach internetowych.
Ja bym jednak nie wydziwiała. Dla nas najlepsze są produkty z naszego regionu i z naszej strefy klimatycznej.

zenon - Nie Wrz 12, 2010 19:17

EAnna napisał/a:
Hannibal napisał/a:
lepszy bylby dobry kebab na cienkim ciescie.

Absolutnie nie.
Mieso jest mielone i zawiera mechaniczne obierki z kosci (tzw.MOM), mielone kosci, cale mieso kl. IV (m.in. krwawe), wypelniacze skrobiowe utwardzone polifosforanami. To jest syf.
Z tego robi sie bryle, ktora udaje kawal miecha i opieka sie dla aromatu i wygladu.
To juz lepiej kupic w barze kawalek karkowki z jarzynami duszonymi.


Cienkie ciasto = gluten.

A jesli idzie o mieso to po tym numerze z dworcem centralnym stracilem zaufanie do kebcow.

sylwiazłodzi - Pon Wrz 13, 2010 21:44

Mama Maciusia napisał/a:
EAnna napisał/a:
Dla nas najlepsze są produkty z naszego regionu i z naszej strefy klimatycznej.


Z pewnością. Problem jednak w tym, zeby urozmaicić dietę dziecku, któremu ograniczamy zboza do minimum i któremu z warzyw smakują w zasadzie tylko ziemniaki (od czasu do czasu przyjmie tez sok z marchwi, zupę pomidorową, szpinakową, czy barszcz czerwony, ale tylko w ograniczonych ilościach i niecodziennie).
Poza tym podaję Maciusiowi równiez owoce nie z naszej strefy kilmatycznej (szczególnie zimą, kiedy nie ma śliwek czy owoców jagodowych), typu banany, czy cytrusy, pomimo, że jabłka są pewnie bardziej wartościowe, tylko po to, aby nie podawać mu codziennie jabłek.


ewa, pliss a co Ci te zboża tak urozmaicały?
Jak napisałam do Ciebie posta o komplikacji to rano robiąc Bartkowi do szkoły jedzenie podsumowałam jaki był jego początek diety.
Jadł jablka z owoców i banany, marchewkę i ogórka, wtedy też już brzoskiwnie z puszki(zanim zaczął dietę), do tego zboża. Kiedyś wyciagnę kartke, którą przechowuję, którą pisała Nam dr.Witoszek na wizycie z nim: wymienialismy co on je a ona pisała co jest czym dobr,złe , pośrodku produkty, które sprawdzać.

Bartek nie jadł jagód, sliwek też nie widziałam by chciał mimo ,że tata kupuje i je kilogramami.

Zboża nie były urozmaiceniem, to tylko taka gadka, tych co nie wiedzą. Gdzieś tu było o tym, co ze zbóz jest w wiekszej ilości i jakości w warzywach, mięsie, jajkach itp.

Ja takie mam już z dzieciństwa i mój mąż tez przyzywczajenie, że np. skoro Bartek lubi pomidorową to duzy garnek na 3 dni. Albo rosół, albo czerwony barszcz. Dziś był na grzybach więc może grzybowa. W wigilie Bartek zawsze zjada 3 talerze tak mu ta zupa smakuje.

To się Ewa dopiero nazywa monotonia. O rany. Widzisz czasem trzeba pogadać tak jak teraz: i Ja i Ty coś mamy z tej rozmowy.

sylwiazłodzi - Pon Wrz 13, 2010 21:57

Wklejam tu taki stary post, z 2007 roku . To odpowiedż na moje wtedy pytanie czy wiedzą o badaniach nad węglowodanami jak działaja na mózg itp. Jak widać wiele się nie zmieniło do tej pory. Nawet dobre wnioski, tylko reszta wychodzi tak, że nie pomaga.

http://dzieci.fibertech.s...zmie/?topicseen


Weglowodany - a glownie glukoza- jest NAJWAZNIEJSZYM zrodlem pracy mozgu.

W autyzmie obserwujemy NIESTABILNA ilosc glukozy we krwi .

CZY TO NIE TAK JAK W CUKRZYCY?
W okresach znizku( tzw.hipoglikemi) nastepuje oslabniecie i wowczas watroba "wypuszcza" glokogen - jako zastepcze zrodlo zasilania .
Tluszcze- w diecie niskoweglowodanowej sa alternatywnym zrodlem zasilania mozgu.
Dlatego ich ilosc i jakosc jest tak wazna .
Przy diecie KETO ( wysoko tluszczowej , stosowanej przy padaczce) zastepuje sie glukoze( i inne weglowodany) tluszczem .
Chodzi tu glownie o to , aby ustabilizowac prace mozgu .


Dieta niskoweglowodanowa nie jest zdrowa .

Podkreslam to gdyz jestem dietetykiem , moje dziecko bylo na tej diecie 3 i pol roku.

Jak kazda dieta - nalezy stosowac towary zastepcze , niektore jednak sa zwykle w deficycie .

Ostatnie zdanie podobne do tego co pisałaś Ewa o zbożach.

1 mit: jak każda dieta- jakby bez diety nie było deficytów pokarmowych
2 mit towary zastępcze- od czego zboża bezglutenowe zamiast glutenowych? Czy my jesteśmy skorjeni na czyjeś zastepstwo by nie umieć z innych produktów pobrac tego samego co ze zbóż?
3. zwykle w deficycie= zwykle nie jest w deficycie na diecie niskowęglowodanowej- a jak jest to obecnie jest dla mnie ważne pytanie roztrząsane czasem aż do bólu: ile procent jedzenia ile psychiki? Zależy od człowieka .
4. że dietetyk to ktoś kto wszystko wie- nie każdy no chyba,że sam ozdrowiał :)
5.NAWET WNIOSKI O MÓZGU PODOBNE DO TEGO CO DR.WITOSZEK PISZE!!!!!!!!

czasem jak czytam te swoje pytania z tamtego forum to naprawdę otwieram oczy ze zdumienia, że tam wszysycy byli na nie i sa nadal do tej diety a Ja i tak poszłam swoja drogą i nie miało dla mnie znaczenia, że wiekszość ma dietę od deski do deski skrojona podobnie.

No właśnie, może dlatego nie nadawałam sie też do stosowania DO?

sylwiazłodzi - Pon Wrz 13, 2010 22:04

a SAME SOBIE ODPOWIADAJĄ w tym samym wątku ,że węglowodany w za dużej ilości szkodzą pisząc tak:

Monika ma szczęście, że po odrobaczaniu dieta nie jest konieczna. My na diecie już prawie 5 lat i nadal nie mozemy zrezygnować, mimo regularnego odrobaczania.
Mała po większej dawce weglowodanównadal bywa pobudzona ale czuję, że jej to potrzebne po prostu. Ale ona ma juz 7 lat i dużą świadomość co jej szkodzi i jak się wtedy czuje. Powoli moje zdanie coraz mniej się liczy. Sama próbuje sobie ustawiac oc i kied je. oczywiscie w pewnych granicach. Produkty zakazane pozostają zakazanymi.

____

rany, ja chcę by jakieś dziecko czy dorosły autysta z dość głębokim autyzmem mógł się przekonać,że to działa. Jak inaczej przekonywać?. O moim już piszą,że miał lżejszy więc jemu się udało.

:(

sylwiazłodzi - Pon Wrz 13, 2010 22:14

A co w takim przypadku:

Simon was diagnosed with autism and mental retardation. His parents were told that he would never talk or communicate. They found The Son-Rise Program, an autism treatment program developed by Barry Neil Kaufman and Samahria Lyte Kaufman, co-founders of The Option Institute and the Autism Treatment Center of America. Simons parents began a Son-Rise Program for him when he was only 2 years old. Now he is about to go to college and looks forward to getting married and raising a family one day. Listen to him tell his own story of what it was like to be autistic and his recovery from autism.



http://www.youtube.com/wa...feature=channel

wyleczony

tomtom - Wto Wrz 14, 2010 03:58

To w sumie dość zabawne, że ludzie próbują leczyć autyzm eliminacją węgli. No ale leczyli już pielgrzymkami do Częstochowy, więc czemu nie inne równie "logiczne" rozwiązanie?

Wszystkich 23 stron nie chce mi się czytać, w skrócie - czy ktokolwiem miał jakiś sukces? I nie sukces widziany oczyma matki, która patrzy przez pryzmat nadziei, ale poprawa potwierdzona diagnozą lekarską?

Pamiętam jedna kobieta leczyła swojego męża na "boreliozę". Gość miał tak naprawdę stwardnienie rozsiane, ale kobieta twardo wierzyła, że w końcu go wyleczy. Stan pogarszał się z roku na rok, ale kobieta twardo wlewała w chłopa antybiotyki. Nie wiadomo co zabiło go pierwsze - małżonka czy choroba. Gość zaczynał od stanu gdy miał lekkie problemy z chodzeniem, pod koniec nie był w stanie nawet unieść ręki z wózka inwalidzkiego - ale kochająca małżonka twierdziła twardo, że coraz bardziej mu się poprawia i jej super terapia działa.

Dlatego własnie chciałbym opinię lekarzy (i nie lekarzy opty) o wyraźnej poprawie. Wyraźna poprawa to nie jest delikatna zmiana zachowania, bo taką da zwykła tabletka z witaminami, ale faktycznie cofnięcie się autyzmu.

Swoją drogą, są metody które dość dobrze pomagają - czy zanim kochające matki zmasakrowały swoje pociechy szkodliwą dietą, wypróbowały np tanie jak barszcz zastrzyki z B12, po których dzieciaki w kilka tygodni przechodziły ze szkół specjalnych do normalnych? Albo - skoro autyzm jest ściśle powiązany z zatruciem rtęcią - kompletnie bezpieczną, niemal darmową, trwającą 2 tygodnie terapię wypłukania rtęci z organizmu?

sylwiazłodzi - Wto Wrz 14, 2010 07:07

tomtom po raz drugi napiszę uścislaj swoje wypowiedzi.

1. NIGDZIE NIE NAPISAŁAM, ŻE BARTEK JEST WYLECZONY( na tytuł artykułu w Poradniku nie miałam wpływu na stronie tytyłowej)
2. Zastrzyki sa ale nie proste i łatwe i przyjemne z B12 tylko nazywa się ten preparat MB 12 , sprowadza się go z USA i trochę kosztuje. Przynajmniej tak było 3 lata gdy czytałam o tym dość dużo.
3. Nie mam możliwości teraz wrzucić dokumentów i ich skanów do sieci, ale może jak mnie dostatecznie zdenerwujesz to tyo zrobie nawet płacąc za to tam gdzie wrzucaja skany za opłatą.
4. Poczytaj może dość dokładnie forum dzieci autystycznych i ich rodziców na stronie www.dzieci.org.pl -jak przerobisz wiele godzin czytania to znajdziesz tam o wiele lepsze informacje w ciągu jakiego okresu robi się chelatację , jakie są fajne żyjątka i inne cuda, które się podczaś tego pojawiają i wogóle.
5. Aco do zmasakrowania szkodliwą dietą to nie wiem jakie mają być objawy tej MASAKRY? Może Ty mi podpowiesz?


EDIT g.10.00

WŁAŚCIWIE TO POWINNAM POWIEDZIEĆ, ŻE TYTUŁ "POKONAŁAM AUTYZM" JEST PRAWIDŁOWY.

NAJWAŻNIEJSZE TRZY RZECZY:
1. BARTEK NIE CHORUJE FIZYCZNIE POZA TYM CO NA WSTEPIE 3 LATA DOKŁADNIE OD STYCZNIA 2007R A NIE MA WDROŻONE NIC POZA DIETĄ.
2. BARTEK CAŁY CZAS ROZWIJA SIĘ DO PRZODU I NIE MIAŁ REGRESU PRZEZ TE 3 LATA.
3. TO DOPIERO TRZY LATA KIEDY JEST NA DIECIE, A ŁĄCZNIE RÓŻNE DZIAŁANIA SA OD STYCZNIA 2006r. WIĘC DO PEŁNOLETNOŚCI JESZCZE CZASU TROCHĘ ZOSTAŁO.

"POKONAŁAM AUTYZM BO WIEM,ŻE CHOROBA NIE MUSI RZĄDZIĆ ORGANIZMEM "

DZIĘKI TOMTOM
***
PANIE WITOLDZIE DZIĘKUJĘ, ZOBACZYŁ PAN WCZEŚNIEJ COS CZEGO JA NIE WIDZIAŁAM.

sylwiazłodzi - Wto Wrz 14, 2010 07:17

tomtom napisał/a:
To w sumie dość zabawne, że ludzie próbują leczyć autyzm eliminacją węgli. No ale leczyli już pielgrzymkami do Częstochowy, więc czemu nie inne równie "logiczne" rozwiązanie?

Wszystkich 23 stron nie chce mi się czytać, w skrócie - czy ktokolwiem miał jakiś sukces? I nie sukces widziany oczyma matki, która patrzy przez pryzmat nadziei, ale poprawa potwierdzona diagnozą lekarską?

Pamiętam jedna kobieta leczyła swojego męża na "boreliozę". Gość miał tak naprawdę stwardnienie rozsiane, ale kobieta twardo wierzyła, że w końcu go wyleczy. Stan pogarszał się z roku na rok, ale kobieta twardo wlewała w chłopa antybiotyki. Nie wiadomo co zabiło go pierwsze - małżonka czy choroba. Gość zaczynał od stanu gdy miał lekkie problemy z chodzeniem, pod koniec nie był w stanie nawet unieść ręki z wózka inwalidzkiego - ale kochająca małżonka twierdziła twardo, że coraz bardziej mu się poprawia i jej super terapia działa.

Dlatego własnie chciałbym opinię lekarzy (i nie lekarzy opty) o wyraźnej poprawie. Wyraźna poprawa to nie jest delikatna zmiana zachowania, bo taką da zwykła tabletka z witaminami, ale faktycznie cofnięcie się autyzmu.

Swoją drogą, są metody które dość dobrze pomagają - czy zanim kochające matki zmasakrowały swoje pociechy szkodliwą dietą, wypróbowały np tanie jak barszcz zastrzyki z B12, po których dzieciaki w kilka tygodni przechodziły ze szkół specjalnych do normalnych? Albo - skoro autyzm jest ściśle powiązany z zatruciem rtęcią - kompletnie bezpieczną, niemal darmową, trwającą 2 tygodnie terapię wypłukania rtęci z organizmu?


czyli byłbyś :lekarzem, studentem medycyny czy spowiednikiem?
we wszystkich trzech przypadkach poniżej:
:keep:

sylwiazłodzi - Wto Wrz 14, 2010 07:53

tomtom napisał/a:

Wszystkich 23 stron nie chce mi się czytać, w skrócie - czy ktokolwiem miał jakiś sukces? I nie sukces widziany oczyma matki, która patrzy przez pryzmat nadziei, ale poprawa potwierdzona diagnozą lekarską?


Dlatego własnie chciałbym opinię lekarzy (i nie lekarzy opty) o wyraźnej poprawie. Wyraźna poprawa to nie jest delikatna zmiana zachowania, bo taką da zwykła tabletka z witaminami, ale faktycznie cofnięcie się autyzmu.
Swoją drogą, są metody które dość dobrze pomagają - czy zanim kochające matki zmasakrowały swoje pociechy szkodliwą dietą, wypróbowały np tanie jak barszcz zastrzyki z B12, po których dzieciaki w kilka tygodni przechodziły ze szkół specjalnych do normalnych? Albo - skoro autyzm jest ściśle powiązany z zatruciem rtęcią - kompletnie bezpieczną, niemal darmową, trwającą 2 tygodnie terapię wypłukania rtęci z organizmu?


mała podpowiedź co do rtęci i zarazem pytanie:o jakiej metodzie odtruwania z rtęci mówisz i gdzie miałaby być wykonana?Bo ja znam kilka możliwości?

co do chcenia , chyba jeszcze coś musisz poprawić w swojej diecie skoro czegoś Ci się chce a chciało ci się pisać już tyle postów na tym forum, ktore niewiel dają.

konrado5 - Wto Wrz 14, 2010 19:25

Dieta Optymalna faktycznie może pomóc w autyzmie, ale tylko dlatego, że jest to dieta bezglutenowa, a osobom autystycznym gluten szkodzi, ponoć działa jak morfina. Nie wiem czy tomakin zna potwierdzenie tej teorii. W każdym razie taka dieta to wręcz przepis na miażdżycę, lepiej zastosować dietę high carb, ale bez glutenu i kazeiny.
Mariusz_ - Wto Wrz 14, 2010 19:34

Dietę high carb mamy na około sibie. Nie widzę, aby ludzie byli szczęśliwi. A czym są starsi tym gorzej to wygląda. Nie interesuje mnie mnie wyczerpanie puli kortyzolu dzięki high carb, później pójdzie z górki z zdrowiem :)
konrado5 - Wto Wrz 14, 2010 19:53

Mnie to martwi, że stosujecie taką dietę. Trzeba was od niej ratować.
sylwiazłodzi - Wto Wrz 14, 2010 20:01

konrado5 napisał/a:
Dieta Optymalna faktycznie może pomóc w autyzmie, ale tylko dlatego, że jest to dieta bezglutenowa, a osobom autystycznym gluten szkodzi, ponoć działa jak morfina. Nie wiem czy tomakin zna potwierdzenie tej teorii. W każdym razie taka dieta to wręcz przepis na miażdżycę, lepiej zastosować dietę high carb, ale bez glutenu i kazeiny.


poproszę grzecznie o przeczytanie choćby pierwszego mojego postu, jeśli jest zbyt długi to trudno, nie moja wina

stoi tam, że to nie jest dieta bezglutenowa bo taka dieta ma w sobie zboża właśnie bezglutenowe!!!! które również są wysokowęglowodanowe jest tam napisane, że zboża WSZYSTKIE są w tzw. złych produktach i dlatego nie jest to dieta bezglutenowa tylko bezzbożowa , w której można je jeść w systemie rotacji.
Jak jeszcze kilka osób się znajdzie, które nie widzą różnicy to stworzę słownik tłumaczenia dla zwykłych "zjadaczy chleba" czym ta dieta różni się od diety bezglutenowej, Kwaśniewskiego albo w chorobie celiaklii. Bo jeszcze ktoś będzie miał pomysł by mi z tą choroba wyskoczyć. Proszę bardzo. Aha, co by kolejny mi nie powiedział użytkownik tego forum i nie wytknął, że nie wiem co piszę po 3 latach doświadczeń i czytania forum Jana Kwaśniewskiego wiem, że istnieje Żywienie Optymalne i Dieta Optymalna, gdzie w jednym dopuszcza się zboża , w drugim nie - jeśli jesteśmy chorzy, które jest które nie pamiętam i się przyznaję. Ja wolałabym takich postów w takiej formie językowej nie pisać, ale czasem już mam dość czytania bo jak pomyślę, że wejdzie tu kolejny rodzic zainteresowany i będzie czytał takie bzdety w tym wątku albo w innym to mi się otwiera nie tylko scyzoryk w kieszeni ale i nóż.

Adam319 - Wto Wrz 14, 2010 22:22

konrado5 napisał/a:
Mnie to martwi, że stosujecie taką dietę. Trzeba was od niej ratować.


Martwi Cię dieta to ją zmień, a ożyjesz i przestaniesz umartwiać innych.
:-)

tomtom - Wto Wrz 14, 2010 23:53

Aha, czyli kij w mrowisko - zerowe argumenty, czy raczej argumenty w rodzaju "moje dziecko wywzdrowiało z autyzmu, bo nie ma sr... rozwolnień".

Super.

No to "leczcie" dalej. W sumie ludzi i tak jest za dużo na tej planecie...

ps. oczywiście, że podam przepis na usunięcie rtęci i przy okazji innych metali ciężkich, w przeciwieństwie do tego reklamowego przez lekarzy - bez skutków ubocznych i z wielokrotnie większą skutecznością:

http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4267

konrado5 - Wto Wrz 14, 2010 23:58

tomtom: czy należy stosować dietę bezglutenową w leczeniu autyzmu?
Kangur - Śro Wrz 15, 2010 00:18

tomtom napisał/a:
Aha, czyli kij w mrowisko - zerowe argumenty, czy raczej argumenty w rodzaju "moje dziecko wywzdrowiało z autyzmu, bo nie ma sr... rozwolnień".

Super.

No to "leczcie" dalej. W sumie ludzi i tak jest za dużo na tej planecie...

ps. oczywiście, że podam przepis na usunięcie rtęci i przy okazji innych metali ciężkich, w przeciwieństwie do tego reklamowego przez lekarzy - bez skutków ubocznych i z wielokrotnie większą skutecznością:

http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4267


Cytat z Tego powyzszego linku.
Cytat:
Podstawa terapii to... liście kolendry. Tak, ni mniej ni więcej tylko pokruszone liście kolendry. Ich spożycie wykazało w badaniach tak gigantyczny wzrost rtęci wydalanej z moczem, że lekarzom szczęki opadły. Zwykła kolendra totalnie zdeklasowała najdroższe leki chelatujące. Do kupienia za dosłownie grosze na allegro. Przyznam, że nie wiem, w jakiej postaci te liście mają największe działanie. Nie wolno ich gotować w metalowych naczyniach, nawet łyżeczką powinno się mieszać plastikową, inaczej substancje aktywne będą chelatowały metale z naczyń.


Wysłany: Wczoraj 4:19    


Szczerze to nawet na 100% nie jestem pewien, czy chodzi właśnie o kolendrę, czy może o jakiś podgatunek.


Poczytalem tam wpisy niektorych twoich fanow. Najpierw to powinienes ich wyslac do szkoly, aby sie doksztalcili w ortografii.
Jak sie troche doksztalca, to z pewnoscia przestana byc twoimi fanami.
A tobie tez by sie przydalo jakies leczenie, chory na gigamanie czlowieku. Sam nie wiesz co piszesz.

sylwiazłodzi - Śro Wrz 15, 2010 11:19

konrado5 napisał/a:
tomtom: czy należy stosować dietę bezglutenową w leczeniu autyzmu?


A czemu o to pytasz?
Przecież już na początku napisałam,że się ją stosuje i efekty są ocenianie tylko w 60-70%.

Jesli byś chciał przyklepania dietye przez jakikolwiek instytut czy Ministerstwo Zdrowia z jakiegoklwiek kraju TO NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO!. Każdy sobie w swojej specjalności:psychiatra, neurolog, itp.
Nawet w USA badania robią za pieniądze niepubliczne, rodziców albo może i publiczne ale nigdzie na świecie nie została przyklepana żadna terapia leczenia autyzmu KOMPLEKSOWA jak w np.w cukrzycy gdzie masz przychodnie diabetologiczne refundowane z NFZ.

I właściwe też się temu dziwię. Tyle już jest przypadków na świecie. Nie tylko więc mnie trzeba by "ukatrupić" ,że jestem jedną matka, która pisze o swoim synu ale wszystkich lekarzy.

A paradoks polega na tym, że lekarze skończyli kiedyś zwykłe studia medyczne na podstawowej wiedzy a dopiero teraz otwierają swoje przychodnie i zarabiają na nowych pomyśłach i metodach, które sa zarezerwowane do badania róznych chorób. Na dodatek reklamują się, że leczą autyzm. Skoro uważacie,że nie można wyleczyć autyzmu i wg prawa nie ma jednego skutecznego leczenia to czy to oznacza,że postępują nieetycznie?
Bo ja jestem matką i wg Was mogę "bajdurzyć "ale czy lekarze mogą?
Poczytaj sobie o leczeniu metodą DAN.

Kangur a jak jest w AUstralii, możesz cokolwiek po polsku opisać?

sylwiazłodzi - Śro Wrz 15, 2010 11:33

przypomniał mi się tomotm twój cytaty, w którym podałeś link do omawianej w innym wątku pani.dr Cubały

a o tym wiesz? To co na alergiach się zna a czy leczyć autyzm powinna,skoro uwazasz,że stsować low carb nie można bo to dieta nie uznana przez świat medyczny?

http://drcubala.com/cms/l...nie-biomedyczne

Leczenie biomedyczne

CZYM WŁAŚCIWIE JEST LECZENIE BIOMEDYCZNE AUTYZMU?

Choroby ze spektrum autyzmu są zazwyczaj diagnozowane przez psychologów i psychiatrów. Rodzice często wierzą, że problemy ich dzieci są natury psychologicznej i rozwijają się na podłożu genetycznym. Typowe “psychologiczne” objawy u dzieci ze spektrum autyzmu obejmują opóźnienie mowy, brak kontaktu wzrokowego, brak reakcji na imię, nieprawidłowe kontakty społeczne, zachowania kompulsywne i stereotypowe (czyli powtarzanie tego samego rytuału czynności), zaburzenia motoryczne, zaburzenia integracji sensorycznej (np. nadwrażliwość na dotyk, na dźwięk) itp.

Często jednak rozpoznanie psychologiczne i psychiatryczne nie jest poparte dogłębnymi badaniami medycznymi i medyczne problemy dzieci z autyzmem często są niedostrzegane.
Od wielu lat toczy się dyskusja nad fizyczną stroną autyzmu – dzisiejsza nauka znalazła dowody na to, że chorobom ze spektrum autyzmu towarzyszą często problemy z układem pokarmowym, zaparcia lub biegunki, dysbioza jelitowa, nieprawidłowo funkcjonujący układ odpornościowy, zaburzenia neuroprzekaźników i wiele innych problemów.

Co dolega tym dzieciom? Obecnie wielu naukowców zakłada istnienie kombinacji zatrucia metalami ciężkimi (takimi jak rtęć, ołów, aluminium) z zakażeniami wirusowymi i bakteryjnymi. Te toksyny zwalniają lub blokują przemiany biochemiczne zachodzące w organizmie, prowadząc w ten sposób do objawów psychicznych i fizycznych.
Koncepcja leczenia biomedycznego autyzmu (prezentowana m.in w książce dr Jaquelyn McCandless “Dzieci z głodującymi mózgami” a także w książkach dr Kennetha Bocka oraz Dr Amy Yasko) zakłada, że usunięcie przyczyn fizycznych prowadzi do poprawy stanu psychicznego dziecka i w efekcie do wyleczenia autyzmu.
Celem interwencji biomedycznej jest usunięcie toksyn z ciała dziecka oraz następnie naprawa wyrządzonych przez nie szkód. Obecnie istnieje szereg interwencji, które znacznie poszerzają możliwości lecznicze i dają rodzicom wybór metody.

Do najbardziej popularnych należą:

1. Protokół DAN!
Tak zwany “Protokół DAN! nie jest jedną jasną i wyraźną procedurą leczniczą, więc nie jest to protokół per se, lecz raczej ogólne podejście do głównych problemów medycznych dzieci z autyzmem, stosowane przez lekarzy skupionych wokół ruchu Defeat Autism Now!. Ruch ten propagowany jest przez Autism Research Institute. Założeniem tego ruchu jest współpraca między rodzicami, lekarzami-praktykami oraz naukowcami w celu poszerzenia wiedzy i znalezienia coraz skuteczniejszych metod leczenia autyzmu, w myśl idei założyciela ruch, Bernarda Rimlanda, “róbcie to, co działa”. Nowe odkrycia naukowe prezentowane są dwa razy w roku w czasie konferencji DAN! w USA. Wokół DAN! zrzeszonych jest wiele internetowych grup dyskusyjnych, takich jak ChelatingKids2 i ABMD.

2. Protokół Cutlera
Andy Cutler jest naukowcem, który opracował protokół usuwania metali ciężkich z organizmu. Jego praca opisana jest w książce Amalgam Illness, oraz propagowana przez grupę dyskusyjną Yahoo Autism-Mercury.
Większość rodziców, którzy na zlecenie lekarzy stosują protokół Cutlera zrzesza się równocześnie w ruchu DAN!

3. Protokół Amy Yasko
Podejście Dr Yasko ma także wiele punktów wspólnych z ideami DAN! ale koncentruje się głównie na indywidualnych różnicach genetycznych dzieci z autyzmem oraz na walce z zakażeniami wirusowymi i bakteryjnymi. Dr Yasko prezentuje swoje poglądy w książkach The Puzzle of Autism: Putting it all Together,

4. Protokół MethylB12 i Valtrexu - propagowany przez Stana Kurtza, rodzica autystycznego dziecka, członka ruchu DAN! który po jego zastosowaniu uzyskał całkowite wyleczenie autyzmu u swojego autystycznego syna. Panel dyskusyjny Stana Kurtza to mb12valtrex


____

Jeśli uważasz,że tak to odpowiedź jakie dokumenty muszą podpisać rodzice by ich leczenie dzieci było zgodne z prawem. Czy prawo dopuszcza w leczeniu różne metody leczenia pod kierunkiem jednego lekarza ,który jest tylko jednej specjalności? Czy to nie jest wtedy metoda eksperymentalna?

Czy przypminałoby to leczenie dr.Housa i częste podpisywanie zgody bo to nieiwaidomy wynik?Czy polskie prawo dopuszcza takie przychodnie , czy robi się to bo prawo ma dziury?

sylwiazłodzi - Śro Wrz 15, 2010 12:09

Na potwierdzenie twoich zarzutów co do Mnie oraz,że mimo oburzenia specjaliści mają w nosie rodziców bo sami jakos nie mogą się zebrać od tylu lat i coś ustalić poniższy artykuł:

http://wyborcza.pl/1,7547...a_o_autyzm.html


Mogę tak dalej Ci cytować tylko co to da? Profesrowie ze mną nie żyją i z moim dzieckiem i mają mnie gdzieś przez tyle lat.

GDY PODEJMOWAŁAM DECYZJĘ JAK LECZYĆ WIELE PYTAŃ SOBIE STAWIAŁAM ALE NAJWAŻNIEJSZE,ŻE WTEDY UDZIELIŁAM SOBIE TEŻ ODPOWIEDZI,ŻE BĘDZIE MNIE NAJTRUDNIEJ BO TO MOJA DECYZJA DLATEGO ZACZĘŁAM DIETĘ OD SIEBIE. Dlatego pisałam do innych w internecie, szukałam wsparcia.A teraz piszę nadal bo tego wsparcia może sie poza Mamą Maciusia nie doczekam ale każdy rodzić leczy dziecko bo to jego sprawa. Ile lat upłynęłó zanim prawa Kopernika uznano?

M i T - Śro Wrz 15, 2010 12:27

sylwiazłodzi napisał/a:
A teraz piszę nadal bo tego wsparcia może sie poza Mamą Maciusia nie doczekam

Wiesz co Sylwia? Piszesz, że skrzydła Ci wyrosły. A nie jest tak, że Ty raczej czekasz, aż Ci je ktoś po prostu przyprawi? Przecież jeden głos krytyczny całkowicie rozwalił nie tylko Twój język polski (tych ostatnich postów nie daje się czytać), ale również rozmontował Cię emocjonalnie.

Tomek

Mariusz_ - Śro Wrz 15, 2010 13:59

Czego chcecie od gościa który po mcg jodu czuł, że ma nadczynność. A na koniec sam nie wiedział ile tego jodu brał (źle policzył, ktoś mu wytknął). Jego wyznawcy czują już taka jazdę po 200mcg :) Następnie tłumaczenie jak dziecko z podstawówki z pierwszej klasy. Gdzie tu naukowe podejście :)
Takich ludzi nam potrzeba. Po śladowych ilościach substancji już czuję wyraźna różnicę beka

M i T - Pią Wrz 17, 2010 21:37

Od kiedy to forma jest bardziej niebezpieczna i brzemienna od treści, zwłaszcza w sferze nieświadomości?

Tomek

M i T - Pią Wrz 17, 2010 23:15

Spoko, nie było tematu, nie chce mi się powtarzać kolejny raz tego samego. Sylwia zresztą doskonale wie, co mam na myśli. Skoro nie odpowiedziała, to chyba nie ma sensu wałkować.
Nie sądzę, by w ogóle forum było adekwatnym miejscem.

Tomek

tomtom - Sob Wrz 18, 2010 03:20

A po co mam się bliżej interesować, skoro mamy WIEDZĄ, podobnie jak małżonka niejakiego Bagnowskiego WIEDZIAŁA, że gość ma boreliozę i że go wyleczy. Aż do jego śmierci to WIEDZIAŁA.

Ostra jest forma moich wypowiedzi, ma taką być, może będzie przestrogą dla innych matek, które - zanim wpadną w sidła - powinny wyraźnie zapytać - GDZIE SĄ DOWODY? Gdzie te wyleczone dzieciaki?

Nie ma, są histeryczne krzyki. Mamusie się zaparły, że będą leczyć dziecko smalcem, pomimo tego że alternatywne metody mają na koncie wiele 100% wyleczeń (całkowite cofnięcie autyzmu). Przypomina mi to próby leczenia smalcem raka czy miażdżycy, opisywane na tym forum. Efekt końcowy tych prób wiadomy.

ps."chińska pietruszka" opisywana w badaniach i kolendra dostępna w Polsce to ten sam gatunek, ktoś widzę był zainteresowany.

zyon - Sob Wrz 18, 2010 08:05

Tomtom dlaczego ludzie nie choruja na nowotwory serca?
Waldek B - Sob Wrz 18, 2010 16:24

Btw, tomtom ma rację z tą kolendrą. Czytałem o tym już wcześniej. Kolendra ma usuwać metale ciężkie nawet z mózgu. Nie wiem czy zasadne jest jedzenie takich ilości, jakie on poleca, ale warto ją na pewno regularnie stosować jako przyprawę.
_flo - Sob Wrz 18, 2010 18:47

Hej dziewczyny, seria fajnych artykułów z mojego ulubieńszego bloga:
http://evolutionarypsychi...d-autism-1.html
http://evolutionarypsychi...d-autism-2.html
http://evolutionarypsychi...-vitamin-d.html
http://evolutionarypsychi...peculation.html

Juz dawno mialam zalinkowac, ale czekalam az skonczy cala serie.
Kilka konkluzji z pierwszych dwoch postow:
* zatwardzenie jest dość powszechne u dzieci z autyzmem,
* dzieci i rodziny dzieci autystycznych maja zwykle bardziej dziurawe jelitkowo niz inni (mierzone za pomoca IPT test i test na obecność FC - takich protein produkowanych przez granulocyty w jelitach),
* peptydy (takie krotkie proteiny) z glutenu i kazeiny - to exorphiny toksyczne dla ukladu nerwowego jak opiaty - co ciekawe zastosowane blokery receptorów opiatów sa skuteczne u niektorych dzieci - zwlaszcza jesli chodzi o samokaleczenie, kontakt wzrokowy, koncentracje, itp..,
* niektore dzieci z autyzmem mają rozhulany szlak produkcji beta-endorfin (endogenne opiaty) - co moze powodowac opoznienie w rozwoju zwlaszcza w zakesie funkcji spolecznych,
* peptydy z glutenu i kazeiny moga sie przecisnac przez dziurawe jelitkowo i poteguja ten problem

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 09:54

M i T napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
A teraz piszę nadal bo tego wsparcia może sie poza Mamą Maciusia nie doczekam

Wiesz co Sylwia? Piszesz, że skrzydła Ci wyrosły. A nie jest tak, że Ty raczej czekasz, aż Ci je ktoś po prostu przyprawi? Przecież jeden głos krytyczny całkowicie rozwalił nie tylko Twój język polski (tych ostatnich postów nie daje się czytać), ale również rozmontował Cię emocjonalnie.

Tomek


Nie będę się odnosić do twojej oceny. Jedyne o czym zapominam pisząc posty to duże litery, które oznaczają w necie krzyk czy podniesiony głos.

A co do formy i stylistyki to zdaję sobie sprawę, że jako DDA mam z tym problem a z drugiej strony nie studiowałam filologii polskiej i dużo więcej czasu musiałabym poświęcać na ich pisanie by były dobre. Choć wiem, że to dla niektórych może być źle widziane, że ich lekceważę, że się nie przykładam. Już pisałam, że czasem będę odpowiadac pisząc słabiej stylistycznie nie mając czasu na dłuższe zastanawianie się nad tekstem, choć zdaję sobie sprawę, że to dla innych może być mniej zrozumiałe a w konsekwencji ktoś się może domagać dodatkowych odpowiedzi.

Co do tomtoma to moje zdanie jest takie, że zahaczyłam go w jego temacie gdzie wypowiadał się i cytował dr.Cubałę i teraz Onw rewanżu wszedł sobie na ten temat. Zastanawiam się tylko dlaczego akurat zna dr.Cubałę, cytuje jej stronę itp.
Poza nią jest wiele więcej lepszych specjalistów np. w leczeniu chorób, które są wymieniane na jej stronie. Starałam się nigdy po nazwisku nie pisać tutaj o lekarzach leczących autyzm i ich nie oceniać bo nie znam ich metod. Ale kiedyś obejrzałam sobie dokładnie jej stronę i tak jak wielu innych doceniam, że podchodzi do organizmu jako do całości ale jest lekarzem tylko chyba jednej specjalności a leczy autystyczne dzieci z wszystkich chorób. Zarzucało się dr.Witoszek, że jest lekarzem laryngologiem a dietę zaleca w różnych chorobach nawet nie ze swojej specjalizacji. A dr. Cubała nie tylko zaleca dietę, ale również zleca inne badania, które opisują rodzice nie ze swoich specjalizacji, bardzo często dostępne tylko za granicą. A cała terapia, gdyby chcieć się do niej zastosować kosztuje ogromne pieniądze jak na polskie warunki. Wystarczy sprawdzić ile kosztują badania krwi czy moczu ,które należało kiedyś wysyłać za granicę do USA a obecnie jest możliwość wysyłania ich np. do Francji.

Co do bytności na forum to jak ktoś zupełnie obcy ( nie piszę w ogóle o tym forum) próbuje się dowiedzieć o najbardziej intymną sferę mojej osoby wbrew pewnym regułom gdzieś istniejącym w moje życie i moją terapię to mam prawo się bronić i ma prawo mnie tutaj nie być nawet przez kilka dni. Ja też oprócz leczenia dietą mam swoje sprawy psychologiczne, które rozwiązuję tam gdzie mogę i w czasie wolnym jaki posiadam.

Waldek B - Nie Wrz 19, 2010 10:02

Mama Maciusia napisał/a:
Waldek B napisał/a:
Kolendra ma usuwać metale ciężkie nawet z mózgu


Czy ktoś robił jakieś badania na ten temat?


Cytat:
Cilantro

Omura determined that cilantro could mobilize mercury and other toxic metals rapidly from the CNS.96 97

Cilantro mobilizes mercury, aluminum, lead and tin stored in the brain and in the spinal cord and moves it into the connective tissues. The mobilized mercury appears to be either excreted via the stool, the urine, or translocated into more peripheral tissues.

The mechanism of action is unknown. Cilantro alone often does not remove mercury from the body; it often only displaces the metals form intracellularly or from deeper body stores to more superficial structures, from where it can be easier removed with the previously described agents. The use of cilantro with DMSA or DMPS has produced an increase in motor nerve function.98


http://www.mercola.com/ar...elimination.htm



Cytat:




Dr. Omura found that fresh cilantro removes heavy metals from the body in less than two weeks.

He also discovered that his patients had fewer colds and flu after removing the heavy metals because it seems that viruses and bacteria like to congregate in organs contaminated by heavy metals. His patients also had fewer Herpes outbreaks after removing these heavy metals.

Cilantro is a common Mexican and Middle Eastern spice. It must be used fresh and the stems too are just as good, however, your best chefs use only the leaves because the stems can be bitter. Tossed into a salad is a perfect way to use cilantro, or added to your favorite salsa really perks it up.


http://www.newmediaexplor...e_your_life.htm

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 10:03

_flo napisał/a:
Hej dziewczyny, seria fajnych artykułów z mojego ulubieńszego bloga:
http://evolutionarypsychi...d-autism-1.html
http://evolutionarypsychi...d-autism-2.html
http://evolutionarypsychi...-vitamin-d.html
http://evolutionarypsychi...peculation.html

Juz dawno mialam zalinkowac, ale czekalam az skonczy cala serie.
Kilka konkluzji z pierwszych dwoch postow:
* zatwardzenie jest dość powszechne u dzieci z autyzmem,
* dzieci i rodziny dzieci autystycznych maja zwykle bardziej dziurawe jelitkowo niz inni (mierzone za pomoca IPT test i test na obecność FC - takich protein produkowanych przez granulocyty w jelitach),
* peptydy (takie krotkie proteiny) z glutenu i kazeiny - to exorphiny toksyczne dla ukladu nerwowego jak opiaty - co ciekawe zastosowane blokery receptorów opiatów sa skuteczne u niektorych dzieci - zwlaszcza jesli chodzi o samokaleczenie, kontakt wzrokowy, koncentracje, itp..,
* niektore dzieci z autyzmem mają rozhulany szlak produkcji beta-endorfin (endogenne opiaty) - co moze powodowac opoznienie w rozwoju zwlaszcza w zakesie funkcji spolecznych,
* peptydy z glutenu i kazeiny moga sie przecisnac przez dziurawe jelitkowo i poteguja ten problem


flo dzięki, też je przeczytam

problem u mnie z dobrym i zrozumiałym odniesieniem się do takich tekstów jest jeden nie jestem lekarzem, musiałabym długo siedzieć by napisać tekst odnoszący się do tego co one zawierają a poza tym ciężko mi było to odnieść do Bartka bo on nie ma zrobionych niektórych badań, które zaleca się by zrobić: np. uczulenie na gluten czy kazeinę bo test na plecach w szpitalu alergologiczny miał robiony , w którym mu wyszły alergie tylko na orzechy. Ale ten test to tylko część alergenów, które można zbadać i wiem to dopiero od jakiegoś czasu, gdy już dieta u Bartka była dość długo stosowana. Panel około 100, czy 200 alergenów robią raczej rzadko chyba, że się zapłaci za niego.

Co do zaparć Bartek gdy podrósł nie miał problemów z nimi przez wiele dni, u niego raczej na tle złej diety rozpoczynały się prblemy z jelitami, gazy, kolki miał do 9 miesiąca a potem od tego infekcje. Jak jeszcze więcej poczytam o tym co dałaś flo, może kiedyś napiszę tekst ale nie będzie i tak On poparty badaniami na moim synu i wynikami bo wielu nie robiłam.

___
Flo zauważyłam, że po angielsku to raczej jeszcze jakiś czas nie przeczytam tego w całości. Ale dziękuję, sprawdzę sobie jak google to tłumaczy albo znajdę coś z polskich materiałów i wrzucę, które są na forum dzieci.org.pl

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 10:14

Testy laboratoryjne do przeprowadzenia u dzieci

http://www.dzieci.org.pl/...archives&alone=

Testy laboratoryjne dla dzieci z zaburzeniami

Istnieje wiele ważnych testów dla dzieci z różnymi zaburzeniami.

Informacje na ten temat: GENOM 71/3604144, genom@genom.com.pl

Badanie –Metabolic Analysis Profile

(Badanie moczu)

Analiza: kreatynina i 39 kwasów organicznych i ich stosunek do kreatyniny, wliczając: 8 metabolitów określających funkcjonowanie przewodu pokarmowego; 13 metabolitów charakteryzujących gospodarkę energetyczną komórki, 4 metabolity neurotransmiterów, 14 metabolitów aminokwasowych.


Badanie metabolitów moczu ocenia cztery krytyczne obszary metabolizmu:

- Funkcję żołądkowo – jelitową
Pomiar ośmiu markerów, które mogą ujawnić zaburzenia wchłaniania pokarmu i dysbiozę (zaburzenie flory bakteryjnej jelita)

- Produkcję energii na poziomie komórkowym
Pomiar metabolitów pełniących rolę ważnych substancji pośrednich w cyklu Krebs’a.
Ocena metabolizmu węglowodanowego, celem wychwycenia nieprawidłowości metabolizmu glukozy.
Dodatkowe markery pomagają ocenić przemianę tłuszczów w organizmie i syntezę cholesterolu i koenzymu Q10.

- Gospodarkę neurotransmiterów
Oceniane markery, zawarte w moczu, są metabolitami ważnych neurotransmiterów działających w układzie nerwowym, takich jak: epinefryny, dopaminy i serotoniny.
Oznaczenie metabolitów neurotransmiterów jest ważnym diagnostycznie wskaźnikiem nieprawidłowego metabolizmu u podstaw którego leżeć może wiele kluczowych zagadnień z zakresu neuropsychiatrii.

- Równowagę pomiędzy aminokwasami a kwasami organicznymi, na które wpływ mają kofaktory witaminowo/mineralne.
Funkcjonalna ocena zakresu odżywienia i zużycia obejmująca szeroką gamę witamin, koenzymów, pierwiastków, aktywatorów enzymatycznych i innych czynników odżywczych.
Analiza metabolitów aminokwasów, które do swojej przemiany potrzebują witamin i kofaktorów nieorganicznych może ujawnić niedobory witamin B6,B12,C, magnezu, miedzi, żelaza, jak również wielu aminokwasów

Wyniki mogą być wykorzystane do diagnozy przewlekłych uogólnionych dolegliwości od zmęczenia i zaburzeń nastroju do bólów głowy, mięśni/stawów i problemów trawiennych
Wynik badania zawiera dogłębną interpretację występujących nieprawidłowości wraz z listą ewentualnych środków leczniczych i terapeutycznych będących pomocą dla lekarza prowadzącego.
Test ten jest wystandaryzowany zarówno dla dzieci 2-12 lat jak i dla dorosłych



Oznaczenie poziomu aminokwasów
(Amino Acid Analysis,Urine,43 Metabolites Amino Acid Analysis,Plasma,41 Metabolites)
( z moczu 43 metabolity albo z krwi 41 metabolitów).



Badanie określa:

a) niedobory lub zaburzony metabolizm siarki
b) zaburzenia wchłaniania
c) konieczność suplementacji
d) ekspozycja na toksyczne chemikalia
e) dokładna ocena zapotrzebowanie organizmu na witaminy: B6 (16 markerów), oraz B12 (homocysteina, glicyna, kwas beta-aminoizomasłowy)
f) wskaźniki różnicujące zaburzenia związane z jelitową barierą GI
- zaburzenia trawienia
- zaburzenia wchłaniania
- niedobory enzymów żołądkowych
g) określa typy metaboliczne: histydynuria (-emia), hiperfenyloalaninuria (-emia) itp.
h) problemy związane z detoksykacją azotu i/lub podwyższony poziom amoniaku


Analiza pierwiastkowa koncentratu krwinek( Elemental Analysis Packed Erythrocytes, 15 Elements

Wykazuje czy podwyższone są poziomy pierwiastków toksycznych (Hg, Cd, Pb, Sn, Sb) a także oznacza poziomy Mg, Zn, Mo, Mn, wykazuje czy nie jest zbyt wysoki poziom miedzi.


Analiza pierwiastkowa włosa (Hair Element Analysis)
Analizując wyniki testu szczególną uwagę należy zwrócić na:

poziomy pierwiastków toksycznych
poziom cynku (Zn) (czy nie jest zbyt niski)
poziom antymonu (Sb) (czy nie jest zbyt wysoki) – test bardzo adekwatnie określa poziom tego pierwiastka w organizmie

Analiza pierwiastkowa włosa jest testem wykazującym adekwatne poziomy pierwiastków przede wszystkim krążących w płynach ustrojowych organizmu, natomiast może nie wykazać poziomu toksyn zmagazynowanych w tkankach organizmu (np. w rdzeniu nadnerczy, kościach).


CDSA 2.0 analiza kału. ( Comprehensive Digestive Stool Analysis2.0 )

Badanie CSDA 2.0 jest technologicznie zaawansowaną, nieinwazyjną metodą dla działań prewencyjnych oraz dla terapii zaburzeń trawiennych.

Dobre wchłanianie składników pożywienia jest warunkiem utrzymania/przywrócenia zdrowia.

Ocena aktywności trzustki, enzymów trawiennych, metabolizmu składników pokarmowych, obecność pożądanych i niepożądanych bakterii, wirusów i grzybów stanowi dzisiaj elementarne narzędzie pracy lekarza i terapeuty.

Test pozwala ocenić m.in.

trawienie pokarmu

wchłanianie pokarmu

metabolizm w przewodzie pokarmowym

produkcję witamin

wchłanianie witamin,

produkcję śluzu,

rozkładanie hormonów

wpływ wcześniej spożytych antybiotyków na zaburzenia trawienia i wchłaniania


Oznaczenie poziomu kwasów tłuszczowych
Essential and Metabolic Fatty Acids Analysis
Wyniki testu szczególnie wskazują na :

niedobory wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3
podwyższony poziom wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-6
W tym przypadku może być niezbędna suplementacja kwasem dokozaheksaenowym. U niektórych dzieci osłabiony może być zarówno mechanizm elongacji łańcuchów kwasów tłuszczowych jak i odłączania reszt wodorowych (tworzenie kw. nienasyconych).


Badanie przeciwciał IgG ( Food Allergy Profile IgG )
Badania w kierunku alergii pokarmowych , które są wspólnie określane jako „alergie ukryte”.

Przeciwciała IgG mogą wywołać reakcję uczuleniową po upływie wielu godzin lub nawet dni od zadziałania bodźca, co powoduje trudności w określeniu bezpośrednich zależności pomiędzy ekspozycją na określone składniki pokarmowe a pojawieniem się symptomu choroby.
Test wykonywany jest na 88 najbardziej powszechnych alergenów pokarmowych, takich jak : mleko i 7 różnych produktów nabiałowych, 16 rodzajów owoców, 22 warzywa, 12 gatunków ryb, 5 rodzajów mięs w tym jajko ( białko i żółtko - osobno) 19 rodzajów orzechów i zbóż, jak również: cukier, czekolada, miód, kawa


Badanie genomowe DETOXI ( DetoxiGenomic Profile)
Test ten robi się raz w życiu

Analizowany profil obejmuje polimorfizmy odpowiedzialne za:

1. CYP1A1: Poddaje detoksyfikacji policykliczne węglowodory aromatyczne(spaliny samochodowe, dym papierosowy, żywność grillowana).

2. CYP1B1: Bierze udział w 4-hydroksylacji estrogenu.

3. CYP2A6: Neutralizuje nitrozoaminy i nikotynę.

4. CYP2C19: Neutralizuje H2 blokery np.: prilosec® i wiele leków przeciwdrgawkowych.

5. CYP2D6: Neutralizuje około 20% wszystkich przepisywanych leków, min. trójcykliczne leki przeciwdepresyjne, inhibitory MAO, inhibitory SSR, opiaty, leki antyarytmiczne, ß-blokery, cymetydynę itp. SNP- występowanie przeciwnych niż spodziewane reakcji po lekach, umiarkowany wzrost ryzyka rozwoju ostrej białaczki.

6. CYP2E1: Neutralizuje nitrozoaminy i etanol (aldehyd octowy).

7. CYP3A4: Nutralizuje ponad 50% wszystkich leków i większość hormonów steroidowych.

8. COMT: SNP – wyższe ryzyko depresji, zaburzeń dwubiegunowych ADHD i alkoholizmu.

9. NAT1, NAT2: SNP – zarówno u wolnych jak i szybkich acetylatorów wyższe ryzyko rozwoju nowotworu: płuc, okrężnicy, piersi, pęcherza moczowego.

10. NAT2: Acetylacja toksyn środowiskowych: nowotwór płuc, okrężnicy, piersi, pęcherza moczowego.

11. GST (M1, T1, P1) SNP: Zwiększenie stężenia toksyczności, powstanie stresu tlenowego, nowotwory, objawy wyczerpania – szczególnie przy narażeniu na substancje toksyczne.

12. SOD1, SOD2: Wzrost poziomu wolnych rodników tlenowych, wystąpienie zaburzeń neurodegeneracyjnych.

Dr Jon Pangborn

rakash - Nie Wrz 19, 2010 12:32

Waldek B napisał/a:

Cytat:


[url=http://img706.images...tro.jpg]Obrazek[/URL]

Dr. Omura found that fresh cilantro removes heavy metals from the body in less than two weeks.

He also discovered that his patients had fewer colds and flu after removing the heavy metals because it seems that viruses and bacteria like to congregate in organs contaminated by heavy metals. His patients also had fewer Herpes outbreaks after removing these heavy metals.

Cilantro is a common Mexican and Middle Eastern spice. It must be used fresh and the stems too are just as good, however, your best chefs use only the leaves because the stems can be bitter. Tossed into a salad is a perfect way to use cilantro, or added to your favorite salsa really perks it up.


http://www.newmediaexplor...e_your_life.htm


No dobrze dobrze, ale inne freshe też mają podobne działanie. Rzecz w tym żeby były fresh&organic, no i trzeba wyeliminować przyczyny.

No i te fresh muszą być spożywane fresh, czyli najlepiej bezpośrednio z krzaka.

_flo - Nie Wrz 19, 2010 13:08

sylwiazłodzi napisał/a:
ciężko mi było to odnieść do Bartka bo on nie ma zrobionych niektórych badań, które zaleca się by zrobić: np. uczulenie na gluten czy kazeinę bo test na plecach w szpitalu alergologiczny miał robiony , w którym mu wyszły alergie tylko na orzechy. Ale ten test to tylko część alergenów, które można zbadać i wiem to dopiero od jakiegoś czasu, gdy już dieta u Bartka była dość długo stosowana. Panel około 100, czy 200 alergenów robią raczej rzadko chyba, że się zapłaci za niego.


No ale wlasnie.. z tymi testami na uczulenia... nie wiem jakie są standardowo zalecane i nie znam sie na tym, ale wiem na przykład że jesli idzie o gliadin (część proteiny z glutenu) to standardowo próbka na przeciwciała pobierana jest z krwi co się mija w celem, bo większość zostaje w kale - to widać u osób które mają w pełni rozwiniętą celiaklię na skutek diety i zmasakrowany nabłonek jelita. U 25% takich osób w badaniach krwi nic widać. Poza tym tez jedna trzecia społeczeństwa ma przeciwciała IgA w kale, a z kolei nie ma symptomów dostrzegalnych. Więc - jak to zbadać? Dodatkowo po badaniach genetycznych widać, ze 99.6% osób ma geny odpowiedzialne za tak zwaną "celiaklię", mogą nie mieć widocznych symptomów, albo po prostu, jak wiemy, nie tak łatwo połączyć pewne objawy.
Stephan pisze o tym tutaj: http://wholehealthsource....disease-is.html

rakash - Nie Wrz 19, 2010 13:30

Dlatego też biorąc pod uwagę wszystkie informacje na temat alergii, przepuszczalności jelitowej itp. nie ważne są badania a działanie. Trzeba z jednej strony wystrzegać się tego co szkodzi a z drugiej dostarczać tego co pomaga.
_flo - Nie Wrz 19, 2010 13:43

Acha.
A skąd Ty wiesz co szkodzi Rakaszku? Skąd Monika miała wiedzieć ze jej chleb nasz powszedni szkodzi?

rakash - Nie Wrz 19, 2010 13:52

Ja nie mówię że jestem taki wszechwiedzący. Chleb czy kukurydza to wiadomo z wielu źródeł. Już Dickens wspominał w 19 wieku o tym że od tego co sie zje powstają zaburzenia, a Roger Burton na początku 17 wieku napisał dzieło w którym opisuje zależności. O Hipkratesie i innych nie wspomnę. To skąd oni to wiedzieli według ciebie flo?

Dlaczego w takim razie medycyna, an przykład psychiatria mając badania piłuje takie brednie jak te o braku przekaźników w synapsach? Nawet najlepsze badanie nic nie wniesie jeżeli rozwiązania będziemy szukać w działaniu medycznym.

Chodzi o to że badania nie są jak sama stwierdziłaś wyznacznikiem ani też dowodem. Mogą być pomocne, jednak można robić wiele nawet bez tych badan, opierając się na wiedzy, własnym doświadczeniu, porównywaniu danych, wymianie inforamacji z innymi ludźmi. No i ogólnie na zasadach, które też trudno sobie uświadomić postępując niewłaściwie, ale można. Skądś te wszystkie sposoby dawne się wzięły jak np. picie siemienia lnianego.

_flo - Nie Wrz 19, 2010 13:54

No - z obiektywnych badań.
rakash - Nie Wrz 19, 2010 13:56

Dla mnie najlepszym badaniem jest moje odczucie.

Proponuję czytać to co publikują na stronie bioslone.pl, tam jest wiele wyjaśnień na temat tego skąd biorą się alergie i reakcje organizmu na trucizny. Czytając zgromadzoną tam wiedzę można wyciągnąć wiele ważnych wniosków. Częściowo podają oni tam też sposoby przeciwdziałania powstawaniu chorób. Główny sposób to dbanie o zdrowie póki jest poprzez stosowanie mikstury oczyszczającej. W przypadku trudnych przypadków i głębszych chorób jest to działanie na pewno niewystarczające, ale te sposoby mają sens. Trzeba tylko pamiętać że sposób jest w systematyczności. Do tego trzeba by jeszcze dodawać inne, chociażby ta Kolendra przytoczona przez WladkaB. Swoją drogą popularna u nas pietruszka (natka) też ma podobne działanie. I tak jak już wspominałem ważne są dla zdrowia czasami bardzo niepozorne i pomijane fakty, chociażby takie jak jedzenie owoców prost z krzaka. Czy wpływ witaminy D, a w rzeczywistości słońca, a znowu faktycznie chodzi o wystawianie jak największej powierzchni ciała na promienie słoneczne. Być może ważne byłoby opalanie tych miejsc które nawet u tych którzy dużo korzystają ze słońca nie są dostatecznie nasłonecznione - pachy i pachwiny.

Witold Jarmolowicz - Nie Wrz 19, 2010 13:56

tomtom napisał/a:
To w sumie dość zabawne, że ludzie próbują leczyć autyzm eliminacją węgli. No ale leczyli już pielgrzymkami do Częstochowy, więc czemu nie inne równie "logiczne" rozwiązanie?
Wszystkich 23 stron nie chce mi się czytać, w skrócie - czy ktokolwiek miał jakiś sukces? I nie sukces widziany oczyma matki, która patrzy przez pryzmat nadziei, ale poprawa potwierdzona diagnozą lekarską?
Pamiętam jedna kobieta leczyła swojego męża na "boreliozę". Gość miał tak naprawdę stwardnienie rozsiane, ale kobieta twardo wierzyła, że w końcu go wyleczy. Stan pogarszał się z roku na rok, ale kobieta twardo wlewała w chłopa antybiotyki. Nie wiadomo co zabiło go pierwsze - małżonka czy choroba. Gość zaczynał od stanu gdy miał lekkie problemy z chodzeniem, pod koniec nie był w stanie nawet unieść ręki z wózka inwalidzkiego - ale kochająca małżonka twierdziła twardo, że coraz bardziej mu się poprawia i jej super terapia działa.
Dlatego właśnie chciałbym opinię lekarzy (i nie lekarzy opty) o wyraźnej poprawie. Wyraźna poprawa to nie jest delikatna zmiana zachowania, bo taką da zwykła tabletka z witaminami, ale faktycznie cofnięcie się autyzmu.
Swoją drogą, są metody które dość dobrze pomagają - czy zanim kochające matki zmasakrowały swoje pociechy szkodliwą dietą, wypróbowały np tanie jak barszcz zastrzyki z B12, po których dzieciaki w kilka tygodni przechodziły ze szkół specjalnych do normalnych? Albo - skoro autyzm jest ściśle powiązany z zatruciem rtęcią - kompletnie bezpieczną, niemal darmową, trwającą 2 tygodnie terapię wypłukania rtęci z organizmu?

Zrobił Pan duży miszung w wąskim temacie autyzmu. Spróbujmy jednak merytorycznie przyłożyć do tego narzędzia logiki.
1. Przeczytałem tę całą Pańską tyradę z lekkim niesmakiem.
Gdyby Pan tak agresywnie zaatakował mnie, nie było by sprawy. Nie raz musiałem stawać oko w oko z ludźmi fanatycznymi albo przekupionymi przez zwierzchników, którzy mnie atakowali, więc nie robi to na mnie wrażenia.
Ale Pan, nie wiadomo po co, próbuje odebrać nadzieję matce, która sama jest trochę niepełnosprawna i ma nieuleczalnie chore dziecko. To bezduszne.
Wylał Pan na zbolałą matkę kubeł agresywnej retoryki, która niczego nie rozwiązuje, bo witamina B12 i chelatacja też nie są jednoznacznie potwierdzone klinicznie póki co.
W świecie zwierzęcym istnieje solidarność wewnątrz-, a nawet między-gatunkowa. Osierocona kotka jest gotowa wykarmić szczeniaczka.
A Pan bez żadnych oporów depcze wątłą nadzieję.
Na Boga, dlaczego?
JW

Anonymous - Nie Wrz 19, 2010 16:33

Witold Jarmolowicz napisał/a:
...A Pan bez żadnych oporów depcze wątłą nadzieję.
Na Boga, dlaczego?
JW

Mnie ciekawi czy pytajac tak mocno,
bedzie mial w reku jakas alternatywe
dla procesu "kastracji" nadziei? :shock:

Byc moze jednak Kolega Tomtom ma cos konkretnego?
Kto wie moze ufa Medycynie? 8-)
.

Kangur - Nie Wrz 19, 2010 17:36

grizzly napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
...A Pan bez żadnych oporów depcze wątłą nadzieję.
Na Boga, dlaczego?
JW

Mnie ciekawi czy pytajac tak mocno,
bedzie mial w reku jakas alternatywe
dla procesu "kastracji" nadziei? :shock:

Byc moze jednak Kolega Tomtom ma cos konkretnego?
Kto wie moze ufa Medycynie? 8-)
.

Kolega Tomtom sam sie katuje biegajac w ciasnych trampkach. Nie mozna od niego oczekiwac jakiegos wspolczucia i wyrozumialosci dla innych.

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 17:47

Wiecie co jak tak was czytam i siebie to proponuję od posta tomtoma , który cytuje Pan Witold zastanowić się nad tematem czy chcecie łączyć dietę i psyche w autyzmie w 1 wątku, bo przeczytałam właśnie pierwszy rozdział książki " Byłam dzieckiem autystycznym" Temple Gardnin autystki, która pewnie ze zgrozą dla wielu rodziców sama o sobie pisze: [b]byłam.[/b]

A przecież słuchając jej wykładu nadal mogłam się dowiedzieć, że nadal posiada ograniczenia: że przyszła pół godziny przed wykładem by przyzwyczaić się do mikrofonu
nadal chodzi w ubraniach jak w filmie z czego wnioskuję, że podobnie jak włosy nie chce ich zmieniać być może ze względu na uczucia związane ze skórą,
o których pisze w książce więc zadaję pytanie podobnie pewnie jak w wielu innych wątkach tu istniejących: o czym chcemy rozmawiać o wyzdrowieniu medycznym i jak to ma zostać udowodnione? czy o tym, że podobnie jak Monika w wątku o RZS ma wiedzę, co jej szkodzi, pracuje nad psychiką, je to co uważa , że je nie szkodzi , rozwija się i takie dobre wyleczenie wg pacjenta uznamy za zdrowie?

Może jak dojdę do końca książki przeczytam konkluzję, że nadal jest i uważa się sama autystką ale , jaki autysta jest dla Was lepszy: ten kto widzi sam swoje ograniczenia i umie nad nimi pracować? czy ten który jest obecnie cudownie wyleczonym dzieckiem jak to z cytatów z początku wątku wg.drogiej metody DAN, którego przyszłość i tak stoi pod znakiem zapytania bo możliwość regresu, wiek dojrzewania, choroby, dieta itp.


P.S. Panie Witoldzie dyskusja na temat mojej choroby i jak Ja w tym sie czuję jest dla mnie trudna bo żyję z nią od urodzenia i mówię to " od urodzenia serio" bo odkąd pamiętam jestem dzieckiem z porażeniem mózgowym ( operację miałam w wieku około 2 lat) nie tylko wiedząc bo często oglądałam się potem na szyby wystawowe i jak w nich wyglądam ale również ze względu na słowa kierowane do mnie od mojej matki.

Myślę jednak, że szczerze by sie Pan zdziwił widząc mnie w realu , być może pomyślał by Pan, że kiedyś złamałam nogi lub coś takiego.
Uważam , że nie musi Pan pisać w kontekście pozbawiania mnie nadziei jeszcze o mojej własnej chorobie gdyż tak jak opisałam w swoim wątku na forum Kwaśniewskiego w czym pomogła mi dieta właśnie w dziecięcym porażeniu mózgowym nikt już nadzieji pozbawić mnie nie może. A co do mojego poczucia w chorobie to proszę Pani Witoldzie nie pisać podobnie bo Ja obrony naprawdę nie potrzebuję jak Pan to określił w utrzymaniu wątłej nadzieji.

Chciałam by ten wątek przekonał innych ale widzę, że musiałabym doczekać jednak serii dowodów naukowych i badań nie tylko w leczeniu autyzmu dietą ale i w MPD, więc ten wątek będzie taki jaki powstanie z moich tekstów i waszego uczestnictwa.

A co dyskusji o mojej chorobie to za jakiś czas założę tu także podobny temat jak kiedyś na forum JK ale muszę jeszcze przeczytać ciekawą pozycję , którą mi się udało nabyć i przygotować na czasem ostre komentarze forumowiczów bo w tym temacie będą już tylko i wyłącznie moje osobiste doświadczenia i teorie niczym więcej nie poparte, a z mojej strony ze względu na słowa poparte obserwacją swojego ciała i umysłu nie będzie pisania tylko zgodnie z medycyną konwecjonalną. Pewnie dla uciechy niektórych a może i mojej?

konrado5 - Nie Wrz 19, 2010 17:49

No i nie wiecie o tym, że do wypłukania rtęci nie trzeba żadnej kosztownej i ryzykownej chelatacji, tylko wystarczy zastosować kolendrę.
http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4267
O leczeniu autyzmu jest jeszcze tutaj:
http://vegie.pl/topics218/3613,30.htm

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 17:52

konrado5 napisał/a:
No i nie wiecie o tym, że do wypłukania rtęci nie trzeba żadnej kosztownej i ryzykownej chelatacji, tylko wystarczy zastosować kolendrę.
http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4267
O leczeniu autyzmu jest jeszcze tutaj:
http://vegie.pl/topics218/3613,30.htm


sorry ale ja tu widzę wątek o spamie i tarczycy i o rtęci?

w której zakładce ten autyzm?

Anonymous - Nie Wrz 19, 2010 18:00

Sylwia , rób swoje

Jesteś warta więcej niż perły !

i wiem co mówię

Darek

konrado5 - Nie Wrz 19, 2010 18:20

sylwiazłodzi napisał/a:
konrado5 napisał/a:
No i nie wiecie o tym, że do wypłukania rtęci nie trzeba żadnej kosztownej i ryzykownej chelatacji, tylko wystarczy zastosować kolendrę.
http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4267
O leczeniu autyzmu jest jeszcze tutaj:
http://vegie.pl/topics218/3613,30.htm


sorry ale ja tu widzę wątek o spamie i tarczycy i o rtęci?

No to dotyczy autyzmu:
tomakin napisał/a:
Przede wszystkim selen + witamina E, w dużych dawkach. W aptece są preparaty zawierające jedno i drugie. Proponowałbym tutaj około 150 mcg selenu i najlepiej ponad 50 mg witaminy E dziennie.

Druga rzecz, witaminy z grupy B. Duże dawki witaminy B complex, do tego kwas foliowy - ale ze źródeł naturalnych (bardzo, bardzo dużo roślin zielonych) oraz witamina B12 w gigadawkach. Witamina B12 powinna być w formie rozpuszczalnej pod językiem, dawka liczona w tysiącach mcg - to będzie setki razy przekroczone dzienne zapotrzebowanie, ale tylko takie dawki działały w schorzeniu które ma Konrado.

Magnez - standardowe 300 mg dziennie z suplementów, co powinno jeszcze bardziej wyrównać ciśnienie krwi oraz wspomóc proces wypłukiwania metali ciężkich.

No i najważniejsze - jod. Jod to najlepsza "płuczka" rtęci. Problem w tym, że ludzie z nadczynnością tarczycy jodu powinni raczej unikać. Proponuję od bardzo małych dawek - rozpuścić jedną kropelkę jodyny w szklance wody, wypić 1/3 szklanki, zobaczyć czy coś się będzie przez 24 godziny działo, np przyspieszone tętno, silne odczucie gorąca etc. Przy piciu melisy nie powinno być takich problemów.

M i T - Nie Wrz 19, 2010 18:21

sylwiazłodzi napisał/a:
A przecież słuchając jej wykładu nadal mogłam się dowiedzieć, że nadal posiada ograniczenia: że przyszła pół godziny przed wykładem by przyzwyczaić się do mikrofonu


To są "ograniczenia" :shock: ? To w takim razie prawie każdego z nas można byłoby zaliczyć do autystów, bo każdy normalny, zdrowy człowiek ma jakieś ograniczenia :faint: Ja tez jakbym miała się "zmierzyć" z mikrofonem albo rzutnikiem, to przyszłabym sporo wcześniej. Szczególnie jeśli robi się to po raz pierwszy. Co w tym dziwnego czy "ograniczającego"?

Poza tym, sęk w tym by być świadomym własnych ograniczeń (realnych, nie wydumanych) i umieć to wykorzystać. A ta "oczywista oczywistość" przecież dotyczy każdego, nie tylko autystów.

Wygląda na to, że Temple pisząc "byłam" ma rację, skoro funkcjonuje i czuje się (a tak wnioskuję z przytoczonego przez Ciebie, Sylwio, opisu) jak każdy normalny, zdrowy człowiek. W wymienionych przez Ciebie opisach nie widzę "ograniczeń", widzę NORMALNOŚĆ.

Marishka

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 18:32

książka jest do ściągnięcia jeśli Cię to interesuje bo na papierze jej nie ma jej już, jak chcesz mogę podesłać albo w google znajdziesz, zależy jak możesz ściągać pliki

a ograniczenia: każdy je ma, nawet zdrowi bo ktoś umie naprawić samochód a ktoś napisać książkę, nikt nie umie wszystkiego tylko jak słucham niektórych to mówią i myślą jakby ktoś kto miał diagnoze autyzmu nigdy z niej nie mógł wyrosnąć, więc czasem też w tym duchu piszę ale właśnie dlatego wręcz tak to sformułuję : uciekam z forum autystycznego SDI na dzieci.org.pl bo nie mieści mi się w głowie , że można być aż tak pesymistycznym ( tak to lekko określę, bo znalazłabym cięższe sformułowania)

moja matka wiele złego o mnie i mojej chorobie mi przekazała słowami ale jedno mi często powtarzała, nie wiem czy dobrego ale zostało we mnie: Jak mnie wyrzucali oknem to wchodziłam drzwiami, itd.

z opowieści o badaniach nade mną, wcześniakiem, którego ogłoszenie nawet było w radio, że razem z inną dziewczynką tylko 560 gramową przeżyłyśmy w komunistycznej Polsce, czy jestem obojniakiem, czy i na co jestem chora, łapówkach na moje operacje, sprawie sądowej lekarki dającej skierowania do Konstancina itp. może kiedyś powstanie historia rodzinna ale jeszcze dużo czasu upłynie bym to mogła poskładać.


Sorry za formę ale wolałam by to było jak rozmowa.

Witold Jarmolowicz - Nie Wrz 19, 2010 20:42

sylwiazłodzi napisał/a:
...

Droga Pani Sylwio!
Dziękuję, że dzieli się Pani z nami swoją wiedzą.

Droga Pani Moniko!
Dziękuję, że dzieli się Pani z nami swoją wiedzą.

Droga Mamo Maciusia!
Dziękuję, że dzieli się Pani z nami swoją wiedzą.

Drodzy Wszyscy Forumowicze!
Dziękuję, że dzielicie się wspólnie swoją wiedzą.
Może ta wiedza uratuje czyjeś zdrowie.

Kto ratuje jedno życie ludzkie, to tak, jakby ratował cały świat.
JW

Witold Jarmolowicz - Nie Wrz 19, 2010 21:15

grizzly napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
...A Pan bez żadnych oporów depcze wątłą nadzieję.
Na Boga, dlaczego?
JW

Mnie ciekawi czy pytajac tak mocno,
bedzie mial w reku jakas alternatywe
dla procesu "kastracji" nadziei? :shock:
Byc moze jednak Kolega Tomtom ma cos konkretnego?
Kto wie moze ufa Medycynie? 8-)
.

Jak Pan doskonale wie, w twardej medycynie, w szpitalach, w psychiatrii, twarde psychotropy działają nie tylko organicznie, ale również poprzez sugestię, w tym sugestię na personel, który zmienia wówczas swoje nastawienie do chorych, co wywiera pozytywny wpływ terapeutyczny. Więc każdy sposób jest dobry, żeby przynieść ulgę w cierpieniu.
Pani Sylwia przedstawiła nie tylko własne obserwacje, ale również opisy stanu zdrowia swojego syna sporządzone przez psychologów. Nie ważne, czy są kompetentni, czy niedouczeni, ale są osobami z zewnątrz, niezaangażowanymi emocjonalnie, które mogą bardziej obiektywnie ocenić postępy Bartka.
Nie ma powodu, żeby kwestionować te pozytywne oceny i na siłę domagać się szeroko zakrojonych badań klinicznych.
Ważny jest efekt zmiany żywienia, a jak ktoś chce, może sobie psychologizować i doszukiwać się sugestii albo ingerencji Kosmitów z Alfa Centauri.
JW

Witold Jarmolowicz - Nie Wrz 19, 2010 21:40

sylwiazłodzi napisał/a:
A co do mojego poczucia w chorobie to proszę Pani Witoldzie nie pisać podobnie bo Ja obrony naprawdę nie potrzebuję jak Pan to określił w utrzymaniu wątłej nadziei.
Chciałam by ten wątek przekonał innych ale widzę, że musiałabym doczekać jednak serii dowodów naukowych i badań nie tylko w leczeniu autyzmu dietą ale i w MPD, więc ten wątek będzie taki jaki powstanie z moich tekstów i waszego uczestnictwa.

Droga Pani Sylwio!
Wiem, że jest Pani silna i że przetrzyma Pani wszystkie przeciwności, teraz, kiedy wyrosły Pani skrzydła.
Ale chciałbym też, żebyśmy wszyscy rozumieli, jak wielkiej siły charakteru wymaga ta walka o zdrowie dziecka.
Żebyśmy nie międlili bezmyślnie słów, które ranią, żeby nie było jak w utworze Niemena:
"A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem."
JW

Witold Jarmolowicz - Nie Wrz 19, 2010 21:47

sylwiazłodzi napisał/a:
Wiecie co jak tak was czytam i siebie to proponuję od posta tomtoma , który cytuje Pan Witold zastanowić się nad tematem czy chcecie łączyć dietę i psyche w autyzmie w 1 wątku, bo przeczytałam właśnie pierwszy rozdział książki " Byłam dzieckiem autystycznym" Temple Gardnin autystki, która pewnie ze zgrozą dla wielu rodziców sama o sobie pisze: [b]byłam.[/b]

Chcemy, soma i psyche stanowią jedność, a książka Temple Gardnin jest wyjątkowa i warta poznania.
JW

Mariusz_ - Nie Wrz 19, 2010 22:07

Jak to mawiają w tym "szaleństwie" jest metoda. Nie patrzeć się na innych tylko koko jambo i do przodu
sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 22:58

Dodam choć to nie o autyzmie ale koleżanka mi opowiedziała o lekarzu neurologu, która zachorowała i w wystąpieniu wykładzie na platformie TED opowiada o tym.
Oglądałam to już 2 razy. Co Was może zaciekawić na samym początku: mózg, który będzie prezentować na żywo trzymając go w swoich rękach podczas wykładu : ludzki mózg razem z rdzeniem

o czym nie wiedziałam, półkule są odrębnymi "bytami" łączy je rdzeń !!!!

A co dalej, oj jeszcze ciekawiej, leczenie dietą autyzmu to przy jej opowieści drobiazg. :)

No dobra, może nie, po prostu bardzo mnie zafascynowały jej słowa

przepraszam, żle nie rdzeń a ciało móżdzowate, oglądam kolejny raz!

http://www.ted.com/talks/...of_insight.html

rakash - Nie Wrz 19, 2010 23:27

Zwróciłem uwagę na to ile czasu zajęła jej rehabilitacja.

Bardzo ciekawa opowieść i pokazująca też że wielu jet takich którzy mają niezrównoważone obie półkule. Na przykład Ci którzy chcą być Cezarem.

http://www.youtube.com/watch?v=lMUyT3xOwsk

Lewa versus prawa, albo raczej lewa versus zrównoważenie.


I requiem dla półmózgowców:
http://www.youtube.com/watch?v=W9LAEf-EGdQ

sylwiazłodzi - Nie Wrz 19, 2010 23:32

Ja też te 8 lat zauważyłam, ale się na tym nie znam więc nie komentowałam, ma oficjalną stronę i książkę w USA , teraz znalazłam może tam tłumaczy więcej.

Mnie raczej jej opowiadanie fascynuje w kontekście co robi autysta, na której półkuli jest częściej ? ( czytałam ale nie pamiętam) i czy dieta powoduje, że zaczyna przeskakiwać na półkulę mniej używaną a w miarę postępu leczenia radzi sobie coraz lepiej w przechodzeniu pomiędzy obiema stronami mózgu i czy to jest to co dr.Witoszek określiła jako leczenie dietą mózgu?

rakash - Nie Wrz 19, 2010 23:34

Bardzo możliwe że jest w tym coś. Właściwie bardzo dużo na ten temat zostało już powiedziane. Trudniej jest to zebrać do kupy i uświadomić sobie. Takie doświadczenia osobiste bardzo popychają zrozumienie.

Wątpię że sama dieta do tego doprowadzi, szczególnie u kogoś u kogo ten stan trwa od początku świadomości. Myślę też ze u autystyków raczej właśnie może być problem w przełączaniu półkul, albo raczej w synchronizacji niż w używaniu tak jak w przypadku wylewu.
Chociaż z drugiej strony to co flo napisała o wpływie opiatów wskazywałoby że mózg jest w całości zaatakowany.


Ważna jest rehabilitacja ważne jest odżywianie. Ludzie w pełni sprawni mają problemy z uświadomieniem sobie wielu rzeczy, ze zrozumieniem jak funkcjonują, a co dopiero wymagać tego od dziecka które nigdy nie funkcjonowało normalnie.

rakash - Nie Wrz 19, 2010 23:51

Co do półkul mózgowych to polecam ciekawą pozycję:

http://www.twojawizja.pl/...jskiej-historii

bardzo interesujące spojrzenie na... wszystko.

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 20, 2010 07:25

Obie półkule funkcjonują niejako autonomicznie i są połączone ze sobą spoidłem wielkim.
Oprócz niego są też starsze ewolucyjnie spoidło przednie i tylne.
W przypadku nasilonej epilepsji stosuje się kalozotomię, przecięcie spoidła wielkiego, dzięki czemu wyładowania neuronów z ogniska nie przenoszą się na drugą półkulę i następuje poprawa.
Wszakże działaniem ubocznym może być właśnie powstanie dwóch autonomicznych osobowości, z których każda steruje jedną połową ciała, usytuowaną po przeciwnej stronie do danej półkuli.
Czy ma to jakiś związek z autyzmem?
Opisy Temple Gardnin wskazują, że autysta ma w jakiś sposób zaburzone postrzeganie świata zewnętrznego i to go przeraża.
To nie muszą być halucynacje, takie jak w intoksykacji, ale np. charakterystyczne dla epilepsji makropsje i mikropsje lub coś podobnego. Tłumaczyłoby to też fakt, że przy wszystkich zaburzeniach autyści mogą wykazywać wysoką inteligencję, której niestety nie potrafią uzewnętrznić.
JW

sylwiazłodzi - Pon Wrz 20, 2010 12:42

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Obie półkule funkcjonują niejako autonomicznie i są połączone ze sobą spoidłem wielkim.
Oprócz niego są też starsze ewolucyjnie spoidło przednie i tylne.
W przypadku nasilonej epilepsji stosuje się kalozotomię, przecięcie spoidła wielkiego, dzięki czemu wyładowania neuronów z ogniska nie przenoszą się na drugą półkulę i następuje poprawa.
Wszakże działaniem ubocznym może być właśnie powstanie dwóch autonomicznych osobowości, z których każda steruje jedną połową ciała, usytuowaną po przeciwnej stronie do danej półkuli.
Czy ma to jakiś związek z autyzmem?
Opisy Temple Gardnin wskazują, że autysta ma w jakiś sposób zaburzone postrzeganie świata zewnętrznego i to go przeraża.
To nie muszą być halucynacje, takie jak w intoksykacji, ale np. charakterystyczne dla epilepsji makropsje i mikropsje lub coś podobnego. Tłumaczyłoby to też fakt, że przy wszystkich zaburzeniach autyści mogą wykazywać wysoką inteligencję, której niestety nie potrafią uzewnętrznić. JW


Panie Witoldzie podkreśliłam to oc mnie interesuje choc moja wiedza jest za mała by wierzyć, że moja droga myslenia jest dobra jednak ten wyklad i wasze posty przypomniały mi jeszcze jedno co pierwsze przeczytałam na forum JK - o prądach, które dostoswuje się do objawów. Przypomniałam sobie, że jest tam mowa o układach sympatycznym i parasympatycznym. Patrząc na definicje z Wikipedii (jeden ma działanie hamujące drugi pobudzające. Jeden odpowiada za pewne części, drugi za inne -oględnie współpracują ze sobą tak czy tak .Jeśli nie jest podobnie jak w mózgu człowiek ma tylko "połowę siebie"

Ale rozwinę to wieczorem.

Powiem tyle: skoro wg Wikipedii :

"Wyróżnia się następujące różnice w stosunku do somatycznego układu nerwowego:

nierównomierne rozmieszczenie ośrodków w OUN,
występowanie włókien nerwowych przed- i zazwojowych,
odmienna budowa,
względnie wolne przewodzenie impulsów nerwowych – 0,5 m/s,
wydzielanie w synapsach eferentnych nie tylko acetylocholiny, ale również noradrenaliny,
efektory, którymi są: mięśnie gładkie, mięsień sercowy i gruczoły."


a

"Większość narządów wewnętrznych jest unerwiana zarówno przez włókna układu współczulnego, jak i przywspółczulnego. Obie części tego układu działają jednocześnie, a harmonijna praca danego narządu jest efektem ich współdziałania."

to dieta powinna gdy coś zwalnia poprawić funkcjonowanie np.impulsów nerwowych, poprawić wydzielanie w synapsach potrzebnych w/w substancji itp. - takie jest moje myślenie - a skoro "uczucia" są 1 półkulą mózgową a "liczenie" drugą to praca półkul przy współudziale autonomicznego układu powinno się naprawić. Dieta to w tym przypadku lek-tak zakładamy? podobnie jak leki czy dieta w epilepsji.
http://pl.wikipedia.org/w...C5%82ad_nerwowy

sylwiazłodzi - Pon Wrz 20, 2010 20:40

a kontynuując swoją wypowiedź napiszę dalej tak:

Somatyczny układ nerwowy albo układ somatyczny (łac. systema nervosum somaticum)– układ odpowiedzialny za kontakt ze środowiskiem zewnętrznym oraz szybkie reagowanie w przypadku zachodzących w nim zmian. Układ somatyczny unerwia mięśnie szkieletowe i kieruje ich pracą [b] oraz pracą gruczołów skórnych i komórek barwnikowych skóry. Działanie tego układu w dużym stopniu podlega kontroli świadomości. Jest przeciwieństwem autonomicznego układu nerwowego.

http://pl.wikipedia.org/w...C5%82ad_nerwowy

(jeśli dobrze rozumiem mięśnie nóg też są mięśniami szkieletowymi?)

oba układy z mojego pierwszego postu powyżej i ten składają się na układ nerwowy człowieka za wikipedią:

Układ nerwowy człowieka
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Skocz do: nawigacji, szukaj

Układ nerwowy człowieka (łac. systema nervosum) - układ zbudowany z tkanki nerwowej oraz tkanki glejowej, integrujący działalność organizmu, rejestrujący bodźce, przetwarzający zawartą w nich informację oraz sterujący czynnościami organizmu: ruchem mięśni oraz wydzielaniem hormonów.

Czynności obwodowego układu nerwowego można umownie podzielić na dwie kategorie:

* Układ nerwowy somatyczny (łac. soma — ciało) nastawiony na łączność ze światem zewnętrznym, odbiera z niego różnorodne informacje za pośrednictwem narządów zmysłów o[b]raz zarządza aparatem ruchowym,
umożliwiając poruszanie się w przestrzeni i reagowanie w sposób celowy na bodźce zewnętrzne.
* Układ nerwowy autonomiczny lub wegetatywny (łac. autos — samo- i nomos — prawo, a więc "samorządzący się") - jego rolą jest sprawowanie kontroli nad przemianą materii oraz prawidłowym działaniem narządów wewnętrznych.

Działalność obu tych układów koordynowana jest na wyższych piętrach układu nerwowego.


_____

a teraz o mnie Porażenie mózgowe dziecięce:

http://www.erodzina.com/i...=19,230,0,0,1,0

Występujące objawy kliniczne z których na pierwszy plan wysuwają się zaburzenia napięcia mięśni i czynności ruchowych mogą wydawać się z wiekiem coraz bardziej nasilone. Nie jest to jednak spowodowane pogłębianiem się zmian w mózgu, lecz rozwojem dziecka, który postępuje mimo istniejącego uszkodzenia.


.....


Z powodu dużego napięcia mięśni kończyn dolnych mogą z czasem wystąpić przykurcze przywodzicieli ud i ścięgien Achillesa oraz związane z tym deformacje kości stóp i stawów biodrowych.
( w moim przypadku istniała konieczność wydłużania ścięgień Achillesa i wykonania operacji. Choć innym sposobem - zależy na kogo się trafiło było tylko rehabilitowanie bez wykonywania operacji- tak miał mój kolega, który chodzi gorzej ode mnie ale też jego przypadek oceniając na starcie był powazniejszy ( większe problemy ze wzrokiem i koniecznosć operacji a na ścięgna w jego przypadku wybrano rehabilitację. Moja mama o takiej możliwości nie wiedziała, jej przedstawiono tylko , że rozwiązaniem jest operacja)
____

a tak po mojemu skoro na mnie w porażeniu działa dieta na pracę mięśni i ścięgna a z drugiej strony zadziałała na poprawienie pracy moich narządów wewnętrznych bo nie choruję już 3 lata to mam prawo sądzić, że u Bartka zadziała również na całość, niwelując te cechy, które uważa się za autystyczne.

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 20, 2010 20:46

Jeżeli już zaburzenia autystyczne miałyby być powodowane przez niższe piętra układu nerwowego, to raczej przez twór siatkowaty, a nie układ autonomiczny.
Co nie zmienia faktu, że w takim wypadku operacja neurochirurgiczna tym bardziej nie wchodzi w grę.
Skoro żywienie u ludzi zdrowych wywiera znaczący wpływ na funkcje psychiczne, to nie ma powodu wątpić, że u ludzi chorych jest inaczej. O czym przekonała się Pani osobiście.
Obecnie wiadomo, że tkanka nerwowa jednak ma zdolność regeneracji, z tym, że im bliżej OUN, tym wolniej ten proces następuje. Jeżeli autyzm jest spowodowany jakimiś uszkodzeniami organicznymi, dotychczas nieznanymi nauce, to proces regeneracji tkanki nerwowej musi trwać wiele lat, a żywienie jest jego podstawą.
JW

sylwiazłodzi - Sob Wrz 25, 2010 06:04

Hurra znalazłam następne doniesienia o diecie związanej z obniżoną zawartością węglowodanów. Osoba, która będzie w niedzielę mieć wykład na konferencji związanej z autyzmem org. przez Fundację Synapsis w Warszawie o tym wspomina. Niestety również Ona mowi o niepowodzeniach i o tym, że dieta jest w badaniach. Tutaj pliki:

http://www.ecomedica.pl/s...ussi_09_pol.pdf

http://www.studio-k2.pl/artykuly/2.pdf

szczególnie ten drugi link jest cenny gdyż za zgodą autorki przedrukowują jej historię jak tyle lat temu dochodziła do diety bezmlecznej i bezglutenowej.

Karyn Serrousi, wydała książkę ale dowiedziałam się o tym kilka dni temu.

sylwiazłodzi - Sob Wrz 25, 2010 14:45

Mama Maciusia napisał/a:
Sylwio,
Super linki, budujące wiadomości!
Piszę o problemie mojej Córki, który wynika bezpośrednio z jelit. Problem ten jest dla mnie uporczywą zagadką;
wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują, że aby wyleczyć jelita, należy zadbać o właściwą dietę. Takie proste, a jednak... Problem Justysi stawia przede mną jeszcze jedno pytanie: Czy dieta Maciusia jest wystarczająco skuteczna? Przyjmuję, że jego choroba też ma początek w jelitach.


A może mniej uporczywie nad ta zagadka pracuj? A dostrzeżesz cos jeszcze.Sama napisalas, że:

Justysia nie cierpi przy wypróznianiu, a stolce mają właściwą konsystencję.

a jeśli sie robi marudna czy coś jej przeszkadza to wymyśl co jeszcze:więcej ruchu tego dnia by jelita pracowały podczas ruchu, nie wiem co jeszcze

sylwiazłodzi - Sob Wrz 25, 2010 15:54

No dobra to jeszcze odrobinę pomęczę temat diety bezglutenowej i bezmlecznej i tego co zaleca się w niej podawać autystom. Dla mnie trochę koszmarne. Wiadomo,że mleko szkodzi ale Ci co radzą nie wyobrażają sobie gdzieś wewnętrznie,że można życ bez mleka. Oto przykład:

DIETA BEZMLECZNA

Zakazane produkty:

* Mleko i jego przetwory: kefiry, jogurty naturalne, wszystkie serki i sery białe oraz żółte, śmietany, mleczka do kawy, budynie, masło oraz wszelkie przetwory, które w składzie zawierają białko mleka

Produkty dozwolone:

* Mleka :

- ryżowe

- kokosowe

- migdałowe (jeśli dziecko nie ma uczulenia na migdały)

- mleko ziemniaczane (przy grzybicy jednak nie jest zalecane)

- mleko jaglane

- mleko z soczewicy

- mleko kozie i jego przetwory (jogurty, ale trzeba sprawdzić czy nie szkodzą dziecku lub go nie uczulają)

- wszelkie mleka dla alergików typu: Bebilon pepti, Nutramigen, Isomil

- mleko sojowe i jego przetwory (nie zaleca się ponieważ również często uczulają. Tu również zdania są podzielone ale większa część dzieci soi spożywać nie może)

*

Olej kokosowy, który zastępuje masło
*

Margaryny bezmleczne typu: Flora, Flora light, Benecol
*

Olej ryżowy
*

Ocet bezglutenowy np. ryżowy.

___________
[b]Zwracam uwagę na to mleko z ziemniaków i na ocet. Może on być problematyczny. Skoro szkodzi w chorobach skóry to szkodzi też wewnętrznie a przy ŁZS choćby zaleca się obserwację lub niespożywanie produktów kwaśnych, w tym ogórków konserwowych itp wyrobów z octem.


Pozostałe wiadomo bezglutenowe oleje podobnie działają jak bo sa ze zbóż choć mogą robić mniej szkód ale proces wytwarzania , już było o tym gdzieś tutaj na forum, że w zbożach mało jest tłuszczu więc te produkty sa bezsensu w kuchni.
___________

Produkty dozwolone w diecie bezglutenowej:

*

Ryż najlepiej ciemny
*

Gryka
*

Kukurydza
*

Ziemniaki w każdej postaci, frytki, ziemniaki pieczone, bez panierki
*

Zupy i chleby przygotowane na bazie mąki ziemniaczanej lub innej bezglutenowej
*

Maniok
*

Tapioka
*

Amarantus (szkarłat)
*

Mięso (królik, kurczak - najlepiej z upraw ekologicznych)
*

Oleje roślinne
*

Warzywa
*

Owoce
*

Chleb świętojański
*

Sorgo
*

Sezam
*

Kokos
*

Słonecznik
*

Quinoma
*

Guma guar
*

Orzechy
*

Jajka
*

Naturalne przyprawy
*

Kasza kukurydziana, jaglana i gryczana
*

Mąka gryczana, ziemniaczana, ryżowa, gryczana, tapiokowa, z amarantusa, kukurydziana
*

Skrobia kukurydziana i ziemniaczana
*

Pieczywo bezglutenowe i ciasta bezglutenowe
*

Korab
*

Ocet
*

Drożdże bezglutenowe (na temat drożdży zdania są podzielone – jedni twierdzą, że są zupełnie niegroźne i nie mają żadnego wpływu na rozwój Candidy inni mówią, że zamrożone obumierają i są niegroźne a jeszcze inni mówią, że z drożdży należy zrezygnować. Ja uważam, że trzeba na swoim dziecku sprawdzić. Dr Andrzej Janus pisał: „Niektóre osoby z powodu nieszczelności śluzówki jelit (nadżerek) uczulają się na białko drożdżaka Candida i to zjawisko przenosi się na inne gatunki drożdżaków np. drożdże piekarnicze. Po zjedzeniu przez tych ludzi chleba zawierającego drożdże pojawia się alergia objawiająca się wzdęciami, ogólnymi objawami niestrawności.”

____________________
I znów moje podkreślenie bo chce się używać drożdzy bo ludzie nie wyobrażaja sobie jedzenia bez chleba. No po co?. Za dużo w tym wszystkim węglowodanów.
___________________

DIETA BEZCUKROWA

Jest niewielka grupa dzieci autystycznych, które bardzo źle reagują na cukier. Czasem już po kilkunastu minutach stają się bardzo pobudzone nie mogą usiedzieć w miejscu ani się skoncentrować.

Cukier wpływa również na rozrastanie się Candidy w organizmie. Dlatego należy unikać cukru i produktów słodzonych.

Bezpiecznym zamiennikiem cukru jest Ksylitol. Jest to naturalny słodzik z kory brzozy, którego smak i wygląd bardzo przypomina cukier.

Ksylitol jest inaczej przetwarzany przez organizm niż cukier i nie fermentuje w jelitach ponadto ma o wiele mniej kalorii niż zwykły cukier. Dodatkowym jego atutem jest to, że ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne oraz zwiększa przyswajanie wapnia i wzmacnia mineralizację szkliwa zębowego.



Kolejnym zamiennikiem cukru może być Stevia. Jest to roślina rosnąca w Paragwaju. Do słodzenia używane są sproszkowane liście tej rośliny. Jej spożywanie podobnie jak ksylitolu nie podnosi poziomu glukozy we krwi, więc z powodzeniem mogą ją stosować również chorzy na cukrzycę. Ma ona jednak specyficzny aromat i może nie każdemu on odpowiadać.

Kolejnym zamiennikiem może być jeszcze inulina naturalny probiotyk (jest pożywką dla pożytecznych bakterii jelitowych), która jest błonnikiem pokarmowym a ponadto ma słodkawy smak. Dobrze zagęszcza sosy oraz zupy. Dobrze komponuje się jako dodatek do ciasta, budyniu, kiślu czy galaretki.

___

Nie wiem nie używam żadnego z zamienników cukru. Jak już coś daję Bartkowi to po prostu wiem,że albo to kisiel kupny, albo lody Grycana. łyżeczka dżemu do placka z jajek czy jajek+ziemniaków, ostatnio ta maka gryczana bo ma słodki smak.
wolę tak, o zamiennikach cukru też i na tym forum i na forum JK dużo się naczytałam.

____

źródło: http://stopautyzm.pl/inde...olnie&Itemid=62

____


Ewa,Mama Maciusia

Co do jelit było kiedyś o tym dyskutowaliśmy, bo określenie o nieszczelnym jelicie nawet na forum JK i DD zrobiło się w jakimś momencie popularne. Wg wiedzy medycznej jelito jakby to określić przypomina coś w rodzaju gąbki. Jeśli sa z nim problemy to nie robią się w nim niewiadomo jakie cuda tylko tkanka z jakiej sa wyściełane jelita zachowuje się tak a nie inaczej pod wpływem diety. Nie wiem kto na polski przekładał to określenie: cieknące, nieszczelne jelito ale ono samo w sobie jest przepuszczające.

Kiedyś męczyłam o to Dr.Ewe by wytłumaczyła, dobrze,że nie miała dość a ja nie byłam zbyt marudna. Jej mina pewnie przypominała tę jak przeczytała moje słowa i innych, którzy o tym wtedy pisali:

:shock:

generalnie był to okres dla mnie wielu dyskusji i otwierania mi oczu ,że to co się czasem opisuje w leczeniu autyzmu jest albo za bardzo uproszczone albo za bardzo "wydumane". Jelito jak chyba większość narządów wewnętrznych ma niesamowite zdolności naprawy tylko byśmy my umięli pomóc w tym organizmowi.

sylwiazłodzi - Sob Wrz 25, 2010 20:11

E tam oba są tak samo do kitu. Jak wyrywali mi ósemki i nie wiedziełam co jeść a o diecie nadal sie uczyłam to w akcie desperacji po wyrwaniu zrobiłam sobie zupy z brązowym ryżem. Nie bardzo się dobrze po tym czułam a komentarz telefoniczny dr.Ewy był taki, że brązowy ryż sobie lepiej darować. Chyba chodzi o to, że tak jak pisze zarówno oczyszczone zboże jak i nie oczyszczone szkodzą tak samo fitaty i wiązanie wapnia. Lepiej darować więc sobie oba.

Dziś mój własny eksperyment. Zostało mi pół szklanki mąki gryczanej i zrobiłam placki z jajek i mąki gryczanej. Trochę dodałam kakao. Usmażyłam na smalcu gęsim. Bartek zjadł jeden , ja dwa. ilość węglowodanów u mnie spowodowała, bóle uszu, uczucie rozsadzania i takie zatykanie. Gryka to nie zboże, wczoraj go nie jadłam ale mimo wszystko jest jeszcze coś poza węglami co mnie zastanawia. Kiedyś oglądając film o mące usłyszałam ,że mąki mają w sobie już jakieś formy nie wiem drożdzy czy coś podobnego , że "mąka żyje" a Ja robiąc te placki zauważyłam, że mimo braku proszku do pieczenia ciasto reaguje na kręcenie, ma powietrze, oddycha. Zastanawiam się czy taka reakcja ciasta nie wskazuje, ze jeśli rodzice karmią dzieci na bezglutenowej taką własnie mąką gryczaną np. przez 2 di pod rząd to poza ilością węglwodanów czy nie szkodzi im to ,że ta maka ma jakieś właściwości fizyczno chemiczne, które powodują, że zachowuje się jak ciasto z drożdzami czy coś podobnego.


Poza tym gdzieś wyczytałam, że raczej trudno by było oczekiwać, że np. po zmieleniu maki pszenicy ktoś myje wszystkie urządzenia i mieli się wtedy tylko mąkę kukurydzianą bezglutenową. Być może to prawda i w są śladowe albo i wyższe drobiny glutenu w innych mąkach. Może wy coś znaleźliście na ten temat w necie?.

M i T - Sob Wrz 25, 2010 22:35

Mama Maciusia napisał/a:
Zastanawiam się, na ile problem z kupkami ma podłoże psychiczne: zaczął się na 2 tygodnie po odstawieniu od piersi, ponad rok temu. Justynka do dzisiaj szuka mojej piersi, nie odmawiam jej, pomimo ustania laktacji i pomimo dezaprobaty otoczenia. Nie przyjęła się do przedszkola, panicznie boi się rozstania ze mną.


Ewo, popatrz, jak precyzyjnie opisałaś sedno problemu Twojej córeczki! Dlaczego więc boisz się przyznać sobie rację w tym, że problem z kupkami ma OGROMNY związek z psychiką i uczuciami? Przecież od lat wiadomo, że stres ma ogromny wpływ na perystaltykę - jeden "z nerwów" dostanie biegunki, a inny zaparcia.

Odstawiłaś córeczkę od piersi, która była dla niej czymś niesamowicie ważnym, była związana z Twoją miłością, ogromna bliskością. Spróbuj się wczuć w ogromna traumą związaną z odstawieniem (tym bardziej, że sama to doskonale opisałaś). Kolejną trauma było pójście do przedszkola. Zauważ, jak wiele dzieci choruje po wysłaniu do przedszkola. Tu wcale nie chodzi o to, ze tam jest więcej wirusów i bakterii, ale o ogromny stres, który gwałtownie osłabia organizm dziecka. Bo wysłanie do przedszkola, takie nagłe oderwanie od matki i domowych warunków jest dla dziecka ogromnym stresującym przeżyciem, a nawet (dla wielu dzieciaków) traumą. Dziecko może nawet odbierać to jak pozbawienie matczynej miłości. A jeśli do tego dojdą przykre doświadczenia z paskudnymi babsztylami (wiadomo, są takie wciąż jeszcze) w przedszkolu to trauma gwarantowana. A co za tym idzie? Kłopoty ze zdrowiem!

Osobiście zostawiłabym już ten talerz w spokoju i o wiele więcej uwagi bym poświęciła uczuciom córeczki.

Marishka

Kangur - Nie Wrz 26, 2010 01:05

Ewo posluchaj Marishki. Ona to pisze z wlasnego doswiadczenia. Wychowala juz kupe dzieci.
Maad - Nie Wrz 26, 2010 11:24

Zgadzam się z Marishką. Trafnie ujęła problem skutków w psychice zakończenie karmienia piersią i pójście do przedszkola.

aha, jeszcze jedna ważna informacja .... "wychowałem" czwórkę dzieci :hah:

M i T - Nie Wrz 26, 2010 14:04

Ewo, czy dobrze rozumiem, ze synek miał 3 latka, kiedy urodziła się córeczka i właśnie wtedy poszedł do przedszkola?

Marishka

Anonymous - Nie Wrz 26, 2010 14:07

Mama Maciusia napisał/a:
Maad napisał/a:
aha, jeszcze jedna ważna informacja .... "wychowałem" czwórkę dzieci


Jesteś pewny, że niczego nie przeoczyłeś?

Warto sobie uswiadomic, ze swiat "zewnetrzny"
nigdy nie byl "przyjazny". 8-)

Zycie to nieustanna WALKA jest.
Kazdy walczy "na miare" mozliwosci jakie posiada.

Unikanie "treningu", obarczonego kosztami objawow "chorobowych"
to jest falszywa droga prowadzaca do jeszcze wiekszego NIESZCZESCIA. 8-)
.

_flo - Nie Wrz 26, 2010 15:45

albo niewazne
M i T - Nie Wrz 26, 2010 16:24

Dla niektórych dzieci pójście do przedszkola - pierwszy dzień tam, jest najprawdziwszą w świecie traumą, a nie stresującą sytuacją, Flo. Zresztą, przedszkole i wczesna edukacja, a te wiążą się ze zbyt szybkim oderwaniem od rodziców - zwłaszcza od matki, to wymysł jakiegoś idioty.
Wystarczy zobaczyć, jak przebiega wstępna socjalizacja u ssaków. Rodzice zabierają swoje młode poza gniazdo i sprawują nad nimi opiekę cały czas, gdy te hasają, bawią się z innymi osobnikami i pobierają naukę sprawności i właściwego postrzegania.
Zbyt wczesne próby odrywania, nawet na kilka godzin, dziecka od matki - jej ciepła, zapachu, bezinteresownej uwagi i zaangażowania, może w mniejszym lub większym stopniu powodować spory stres lub traumę. Podejrzewam też, że im bardziej nieadekwatni są rodzice, tym dziecko jeszcze silniej przeżyje okresowe odosobnienie ze względu na spory deficyt bezpieczeństwa razy dwa.
Jeśli ktokolwiek decyduje się na dziecko, musi być pewnym dwóch rzeczy:
- że zna swoją własną historię i pracował nad nią emocjonalnie, nie tylko intelektualnie
- że matka przez pierwsze 5 lat musi być w domu z dzieckiem, zapewniając mu bezgraniczne zaangażowanie. Okresowy brak ojca w chacie jest czymś zupełnie naturalnym, co nie usprawiedliwia braku uwagi poświęcanej dziecku. Jeśli praca jest zbyt angażująca, jeśli zbyt wiele czasu zajmuje zdobywanie niezbędnej kasy, koniec marzeń o dojrzałym rodzicielstwie. Płodzić dzieci może każdy planktonista, ale dojrzale wychować...ciekawe, jaki to jest ułamkowy procent? Pracujące matki nie są chyba w stanie wyrobić w dziecku niezbędnego poczucia bezpieczeństwa i odporności na tzw. życiowe ciosy.

A co jeśli autyzm jest formą ucieczki w siebie, by oderwać się od nieustannie zagrażającego otoczenia?

Złamanie powyższych fundamentalnych zasad, to kłopoty dzieci w przyszłości w typie powielenia pato-wzorów lub zalęknienie, brak pewności siebie lub słabość immunologiczna.

Tomek

ps: Mam nadzieję, że zrozumiałe jest w obecnej chwili, że nie będę posługiwał się swoimi własnymi doświadczeniami, by udowodnić coś w sprawach do tego stopnia ważnych. Jest to natychmiast wykorzystywane przez rozmaitych forumowych zawiedzionych frustratów i zwykłych trolli.

xvk - Nie Wrz 26, 2010 16:31

Mama Maciusia napisał/a:
Do dzisiaj połowę nocy przesypiamy w objęciach, tj. ona zasypia z własnego wyboru we własnym łóżku w pokoju dziecięcym, a w środku nocy przybiega do mnie. Szczerze mówiąc uwielbiam tę chwilę.

Zupełnie naturalne zachowanie dziecka, które straciło poczucie bezpieczeństwa. Moja 8-letnia córka zaczęła przybiegać do naszego łóżka co noc po naszej przeprowadzce. Zmieniła się miejscowość, szkoła, mieszkanie, dostała swój pokój (wcześniej miała wspólny z bratem). Pani wychowawczyni w nowej klasie sama miała problemy ze swoim życiem i jej podejście do nowej uczennicy też pozostawiało wiele do życzenia.
Nic dziwnego, że ta ilość zmian przerosła dziecko. To spanie z nami jakoś ją pocieszało i dawało siłę do następnego dnia. Trwało to długo. Nie pamiętam dokładnie ile, ale to były lata, może 2, może więcej. Samo jej w końcu przeszło.

Mama Maciusia napisał/a:
Nie pomagają nam dziadkowie. Jestem z Justynką praktycznie non-stop, poza czasem, w którym pozstaje tyko z moim Mężem. Jest bardzo związana ze swoim Tatą, z którym lubi przebywać, bawić się, chodzić na spacery itp. Więc co moglibyśmy jeszcze zrobić?


Myślę, że stopniowo zwiększać ilość osób, w towarzystwie których przebywa córka. Wizyty na placu zabaw, gdzie jest możliwość poznawania rówieśników i polubienia zabawy z nimi. Zapraszanie koleżanek (początkowo może z ich z mamami) do domu na wspólną zabawę, później rewizyty w domu koleżanki. Wspólne wyjścia z zaprzyjaźnionymi rodzinami, np. do ZOO, teatrzyku itp. Ideałem byłoby zapoznanie i zabawy z dziećmi już chodzącymi lub wybierającymi się do tego samego przedszkola. Gdyby miała tam przyjaciółkę, wtedy kolejna próba zaakceptowania tego przedszkola miałaby duże szanse powodzenia.

Mama Maciusia napisał/a:
ten brak odpornosci wynika z ogromnego stresu...

Całkowicie zgadzam się. Mam takie same obserwacje. Dotyczy to również wieku szkolnego, nawet szkoły średniej. Ukończenie nielubianej szkoły powoduje często "cudowne" zakończenie różnych chorób.

Mama Maciusia napisał/a:
Wydaje mi się, że coś powinno zostać zreformowane w przedszkolach i w dziedzinie wychowania przedszkolnego. Ale to już osobny, długi temat.

Tak. W szkołach też potrzeba pedagogów ze znajomością psychologii. Za mało jej w programie studiów.
Mama Maciusia napisał/a:
Panie ten stan dziecka najwyraźniej przyjęły za normę (statystycznie co któryś maluszek płacze). Przygarnęłam tę dziewczynkę, przytuliłam jak własne dziecko. Nie spodziewałam się, że jako "obca baba" pomogę jej, ale udało się.

Są przedszkola i są takie panie, które potrafią przytulać płaczące dziecko. Warto szukać takich palcówek. Łatwo napisać, trudniej zrealizować, bo przedszkoli w ogóle brakuje. Może jakieś małe prywatne? Tylko to odpowiednio kosztuje.

_flo - Nie Wrz 26, 2010 19:11

@Tomek
No dobrze dobrze, ok, skasowalam, bo sama zaczelam sie zastanawiac nad semantyka, relatywizacja stanow emocjonalnych i ogolnie specyficzna wrazliwoscia dzieci autystycznych, bla bla.. niewazne.

M i T - Nie Wrz 26, 2010 19:17

Flo, ale akurat miałem na uwadze wszystkie dzieci, nie tylko autystyczne.

Przy okazji, mam pytanie do Sylwii: czy rozważałaś opcję, że polepszenie stanu Twojego syna, może wynikać z naprawdę sporej i szczerej uwagi, jaką mu poświęcasz? Przecież ilość matczynych bodźców, dawka uwagi i stopień zaangażowania relacji muszą mieć duże znaczenie.

Tomek

sylwiazłodzi - Nie Wrz 26, 2010 19:37

Nie napiszę dużo, bo tyle doświadczyłam dziś, że musze sie do tego choć trochę zdystansować i poskładać to co usłyszałam i co sama potrafiłam innym powiedzieć. Okazało się, że Ja i Ty Ewa (m.Maciusia) dużo wiemy czasem więcej od specjalistów. Jednym słowem jestem w lekkim szoku.

Co do waszych wypowiedzi.

Kangur nie zignoruję Twoich słów, proszę nie w tym wątku o tym jak , kiedy i gdzie ktoś wychowuje czy nie dzieci. Wiesz do czego piję. Nie chcę tutaj takich uwag , możemy pisać o wychowaniu dzieci, jakie robimy błędy co nam radzisz ale słowami jakie napisałeś o wielu dzieciach. Proszę.Wiem to nie moje forum ale wiecie co rodzice potrzebują takiej pomocy i tyle róznych informacji dostają a nie wszystko skutkuje,że uważam, że niepotrzeba dokładać kolejnych posótw z nic nie dającymi komentarzami :Ja mam rację, nie to Ty masz rację.

Masz doświadczenie, chcesz poradzić to pisz konkretniej proszę. A resztę możemy przerzucić do Hyde Parku nawet w temacie autyzmu.

Ewa (M.Maciusia) na konferencji wypowiadał się dr. Wroniszewski , który chyba jest prezesem Synapsis, nie sprawdzałam weszłam od razu tutaj na forum .

Podawał przykłady fantastyczne jak to co piszemy o uszach, o tzw. stereotypiach autystycznych wcale nimi nie są bo mają podłoże fizyczne: np. jaskra u niewidzącej dziewczynki, którą zdiagnozowano dopiero robiąc w szpitalu serię badań a ona miała wielkie problemy z zachowaniem a chodziło w skrócie m.in. o ciśnienie w oczach.

Marishka zgadzam się, że dużo leży w psychice. W książće :Antypedagogika" autor opisuje jak wyglądał jego 1 dzień z synem w przedszkolu. Dużo to mi kiedyś dało do myślenia. Bartek nie miał problemów, lubił dzieci . Ale czytając Cię Ewa (M.Maciusia) mam wrażenie że coś jest nie tak z paniami z przedszkola córki. Dzieci lepiły się do Pani mojego syna w przedszkolu. Ona i pozostałe grupy jak mięlismy zebranie rodziców wpuściła osoby , które rozmawiały z nami o rodzicach i ich relacjach z dziećmi. Zresztą dyrektorka tego przedszkola jest fantyastyczna bo na to wszystko pozwala. Dzięki niej trafiłam na pomoc w autyżmie u syna a przecież to zwykłe przedszkole.

Dr.Wroniszewski wspominał tez i Karyn- matka z Norwegii ,że znają przypadki, że po interwencji psychologicznej ktoś zdrowieje. Sorry ale nie pamiętam czy podawali wiek osób z autyzmem, mówili ogólnie. Mama, któa ze mna była ma nagranie wykładu, podeśle mi . Będzie po angielsku to prześlę chętnym bo tłumaczenie było w słuchawkach więc tego nie było jak nagrać. Ja robiłam notatki ale wtedy o tym nie zapisałam. Szczerze mówiąc byłam w szoku bo w piątek okazało się,że mogę jechać a juz straciłam nadzieję i moment wstępu polskiego trochę przeoczyłam. Ale jak zaczęli mówić o boreliozie, która w historii choroby i autyźmie miała znaczenie a zaistniała 2 lata wcześniej zdałam sobie sprawę, że muszę wszystko notować co mnie interesuje. Sorry ale jestem tylko mamą, która się wciąż uczy.

Cieszę sie bardzo, że tam byłam. Przeczytam swoje notatki , ułoże tekst o tym co usłyszałam i napiszę.

Póki co nie wiem jak to połączyć ale teoria o opoidach jakie się wytwarzają w organizmie gdy spozyje się mleko czy gluten trochę mi się łączy z rodzajami białek i zaleceniem dr.Witoszek o tym by jeść 1-2 rodzaje białek w ciągu dnia np: ryby, jajka,
następnego dnia mięso wieprzowe, jajka albo 1 rodzaj białek.

Ale muszę poczytać o tym bo tam jest mowa o aminokwasach i przerabianu tego w jelitach i ,że dociera to do mózgu , i muszę to poskładać. Mnie by wstępnie wychodziło, że mieszanie białek jest szkodliwe bo pisał o tym Tomek Marishki u mamy chyba swojej"oddech, pot, inne, inne PH etc. i nie musi to być białko mleczne szkodzące a pewnie może to być rozkład również białek dobrych, które w za dużej ilości czy w różnych rodzajach produktów białkowych powodują podobnie jak opoidy reakcję np. w jelitach.

O rany nie wiem czy jutrzejszy wieczór mi wystarczy by opisac to wszystko co usłyszałam i wnioski jakie mam.

Na razie tyle.

:viva:

sylwiazłodzi - Nie Wrz 26, 2010 20:51

M i T napisał/a:
Flo, ale akurat miałem na uwadze wszystkie dzieci, nie tylko autystyczne.

Przy okazji, mam pytanie do Sylwii: czy rozważałaś opcję, że polepszenie stanu Twojego syna, może wynikać z naprawdę sporej i szczerej uwagi, jaką mu poświęcasz? Przecież ilość matczynych bodźców, dawka uwagi i stopień zaangażowania relacji muszą mieć duże znaczenie.

Tomek


sorry,że teraz odpowiadam ale kierowałam się emailami a poniewaz po kilku nastepne nie przychodzą to teraz Cię doczytałam.

Pewnie, wiesz o co chodzi co mi dało do myślenia i dlaczego zaczęłam swoją terapię bo pewnie wiesz to co ode Mnie wie Marishka. Być może nadal gdybyśmy zaczęły pisać do siebie prywatnie okazałoby się, że do wielu rzeczy nie jestem gotowa i nie potrafiłabym Marishki zrozumieć to być może nadal musze siebie "psychologicznie naprawiać" Ale do końca życia będe jej wdzięczna za to jak wtedy potoczyły się nasze rozmowy. Więcej tu nie będę pisać bo nie wiadomo o co chodzi a inni by byli ciekawi.


Marishka ponownie dziękuję Ci bardzo.

Po dzisiejszym wykładzie co by pobyć nadal w temacie autyzmu. Karyn jest starsza ode mnie. Syn , który miał diagnozę autyzmu ma już 17 lat. Jestem pod wrażeniem jej spokoju na wykładzie choć opowiadała jak kiedyś to przeżywała. Widac to choćby w tym polskim wywiadzie , który powyżej jest. Ale to było, ma dużo wiedzy, wniosków , że tak się wyrażę widać w niej doświadczenie życiowe, empatię itp.

Mając swoje przezycia rozumie innych rodziców, rozumie leczenie DAN, choć Ja mam zdanie trochę przykre na ten temat ale chodzi o dostępność tych procedur. No ale świat nie jest sprawiedliwy, może to kiedyś przyjmę do siebie z "dobrodziejstwem inwentarza."

Uznaje by próbować, wymieniać doświadczenia, dlatego myślę u niej pojawiła się opcja diety bez zbóż. Bo obserwacje ma podobnie kosmiczne jak nasze na tym forum. Mnie dziwi, że o tych obserwacjach nie wydano książki w Polsce. Mają przecież swoje obserwacje w tym dr.Wroniszewski. Czy może do mnie takowa nie dotarła.


?

Nie wiem. Tam nawet od Karyn usłyszałam to co powtarza dr.Witoszek, że zboża i gluten to problemy z psychiką, depresje. Powiedziała o córce. Ma też córke, nie zmienili bardzo radykalnie diety choć wiele było rzeczy, które oni również nie jedli, nie nadużywali jeść jakby powiedziała dr.Witoszek ale jej córka odrzuciła zboża i gluten bo miała po nich gorsze, bardziej pesymistyczne myślenie. Podkreśle to bo jak ona matka ma takiej obserwacje podobnie jak Ja potwierdzone przez dr.Witoszek to wielu może, każdy może.!


dlatego naprawdę muszę poskładać to co tam usłyszałam bo te 4 lata to była dla mnie dobra baza na następne ileś lat do przodu. Lepszych nauczycieli od diety i psychiki nie mogłam sobie wymarzyć.

sylwiazłodzi - Pon Wrz 27, 2010 01:43

Wiem, że ta pora Was może zdziwi mojego pisania. Mnie samą dziwi. Ale ponieważ uznaję dwie opcje, że albo nadal przeżywam emocjonalnie te konferencję albo wiąże się z tym również to co jadłam to opiszę dalej moje wnioski na gorąco. A jednym z nich będzie zastanawienie się nad tym dlaczego są dzieci mające problemy ze snem.

Włąsnie mimo tego, że jest w pokoju, którym śpię otwarte okno to przed kilkoma minutami obudziłam się mając wrażenie, że chyba zaspałam, czułam się trochę jakby mi brakowało powietrza. Zapomniałam, że ładuje się telefon w innym miejscu i wstałam by sprawdzić, która jest godzina, skorzystałam z toalety i już wiedziałam, że nie usnę. Są takie momenty gdy wszędzie czujesz się trochę jakby roztrzęsiony ale nie masz serca w gardle , ciśnienie mi nie skoczyło przynajmniej, choć dziwnie mi szumi jednostajnie w uszach. Nie mam możliwości zmierzenia cisnienia bo ciśnieniomierz u mamy w innym mieszkaniu. Ale do czego chcę nawiązać. Pomijając aspekt psychologiczny, który np. w głebokim autyźmie może mieć istotne znaczenie a na konferencji zwracali na niego uwagę że dziecko czuje, myśli tylko nie potrafi się z nami skotnaktować mogą mieć znaczenie jeśzcze inne czynniki. Ja wczoraj poza swoim jedzeniem zjadłam z cateringu, który byl w W-wie dosłownie ziemniaki gotowane i mięso pieczone w sosie przypominające smakiem grzyby , jakby trochę ze śmietaną choć wyglądało na duszone. Ziemniaki jednak były chyba z masłem czy innym tłuszczem bo nie były suche. am więc kilka opcji z jedzenia grzyby na bank lub pieczarki to pewnie jakiś sztuczny dodatek smakowy czego od dość dawna nie jadam a co może wkurzać mój organizm. (poza psychiką - wiem, bo grzyby wyczułam od razu i przyszedł mi na myśl od razu jakiś sztuczny smak do głowy gdy jadłam) Może też masło z tych ziemniaków a do tego dołożył się stres i ekscytacja moja całym wydarzeniem. O co chodzi więc u dzieći z autyzmem i niemożnością spania? Rodzice często podają, że jest np. 2,3 w nocy i dziecko przestaje spać i już. Spi mniej niż 8 godzin, nie chce spać dalej, jak to określają "dostaje wielkie oczy" i nie ma siły by zachęcić je do dalszego snu. Dodatkowo Ja zauważyłam u siebie to już nie pierwszy raz i zawsze gdzieś w tym były spożyte mleczne, że mam problemy z pojemnością płuc, już kilka razy zdarzało mi się tak w nocy odczuwać jak dziś ale głupio mi było o tym pisać tak otwarcie, że może dzieci też tak reagują. Widzę jednak, że obserwacje Karen gdyby je zebrać pewnie w jakieś części pokryły by się z moimi. Napisała na ten temat książki ale są póki co w języku angielskim.
Na dodatek byłabym bardzo ciekawa czy rodzice mają wtedy podczas takich bezsenności dzieći , inne objawy np. katar nawet jednorazową potrzebę oczyszczenia nosa. Wiąże z białkiem, które się spożyło, ja w wiekszości przypadków miałam to wtedy po spozyciu mlecznych.

Co do Karyn ona również wspominała o możliwości robienia notatek . Jej pomysł to zeszyt, w którym się zapisywało co dziecko jadło i objawy do 1 dnia, do 2 dni i chyba do 75 dni lub tygodnia. Tego nie zapisałam. Choć od razu miałam skojarzenie z uwagą dr.Witoszek o zeszycie i robieniu notatek co się zjadło i jak nawet po 3 godzinach się czujemy. Jestem pod wrażeniem tego, że trafiła tam lekarka z Białegosotku i jej fantastycznych komentarzy do wykładu o możliwości badań jakie już się robi w Polsce i to na oddziale szpitalnym. Teraz już wiem , że wiedza alergologiczna jest tak wielka i tyle z nich pozytywnych informacji wyrasta, że to co Ona mówiła czy zna dr.Witoszek to często podstawa. Mam również potwierdzenie ustne, że lekarze wiedzą o dietach niskowęglwodanowych i albo ich nie stosują bo nie ma badań albo wolą słuchać rodziców i wiedzieć, że to działa i akceptować ale oni w ramach swoich specjalności wolą zostać przy tym co świat medyczny akceptuje, na co ma badania. Boją się lub nie chcą sami wyważać w Polsce pewnych drzwi. Nie mnie oceniać.

Wiele jest takich zachowań autystów, które mogą być nie autystyczne ale określane przez większość jako spektrum autyzmu i będa Oni twierdzić, że tak zostanie i że tak musi być: gryzienie ręki, walenie głową, dziwne chodzenie dziecka powyginane a mogą być w tym chodzeniu np. problemy z jelitami bo opisywali taki przypadek. Karyn pokazała dwa zdjęcia swojego synka zwracając uwagę na wydęty brzuszek na jednym z nich gdy miał 16 miesięcy.

Ewa ( m.Maciusia) podrzucę Ci ksero materiałów i tę MP3 jak Ją dostanę z wykładu.

Przy gryzieniu wspominali o problemach np. z zębami, że bóle zebów u autystów, z którymi trudno kontaktować się dorosłym może być takim problemem.

Co do snu to kiedyś już gdzieś wspominałam ale podkreślę to również w tym wątku.Zdanie dr.Witoszek o zbożach i np. braku snów jest prawdziwe i Ona przecież wspominała o tym pewnie mając to z badań bo kiedyś na coś się natknęłam i obserwacji swoich i swoich pacjentów. Po wykluczeniu zbóż w mojej diecie był taki moment, że rano zgadałyśmy się z moją mamą o tym, że akurat dzień wcześniej zjadłyśmy coś ze zbóz w ramach "złego dnia" i Ja miałam sen i Ona miała sen a od dość dawna już ich nie miałyśmy. Wtedy zaskoczone tym o czym mówiłyśmy Ja napisałam do dr.Witoszek a Ona to potiwerdziła. Pomijam możliwość snu przez ileś lat czy sny są czy ich nie ma ale wygląda na to, że zboża powodują inną pracę mózgu nawet w takiej objawiającej się jego specyficznej pracy jak :śnienie. Może to podobnie jak z ziewaniem- jest to jakaś patologia i po coś Nam jest przydatna?


Co do tego jak rodzicom tłumaczyć jak wygląda ta dieta, o jeść a o nie jeść - należy to robić od podstaw. Jako jedna z niewielu odezwałam się gdy tłumacze mięli problem z polską nazwą orkisz, że to również jest zboże glutenowe. Rodzice jak większość ludzi obok tego forum żyją bez tej wiedzy. Przekonanie ich, że dieta może poskutkować ale, że powinni się uczyć o jedzeniu sami i poszerzać wiedzę i obserwację musi być normalna bez wściekania się na nich, beż mówienia im - no nie wiesz? zadajesz głupie pytania- tu wszyscy to wiedzą.

Nie, nie wiedzą wszyscy, nie wie większość. Gdy okazało się, że dla rodziców ta dieta i takie podejście są dość odległe i pytania można było zadawać kolejne to udzieliłam kilku wypowiedzi podając np. nazwiska potwierdzające możliwość jedzenia bezzbożowo -wymieniłam trzy : Wolfganga Lutza, Jospeha Mercolę i Gregory Ellisa, podając, że Lutz i Mercola jest po polsku , że Ellis podaje na swojej stronie ,że zboża są złe w autyźmie itp. i poproszono mnie by napisać te nazwiska na tablicy dla wszystkich. Patrząc na reakcje rodziców i ich brak wiedzy chciałabym sie kiedyś przekonać ilu w Polsce było rodziców ,którzy próbowali z dietą w Polsce tej diety gdy w 2006 roku trafiłam na forum Kwaśniewskiego i na forum DobrejDiety. Internet jest bardzo duży, naprawdę można się w nim nie spotkać nawet jeśli rodzice korzystają.

Chyba muszę kupić Mercolę by móc go przeczytać i wiedzieć co pisze choć czytałam dość dużo z polskiego tłumaczenia strony dobrametoda. Kiedyś jeszcze pisaliście o książce: Na początku był głód" Spróbuję poszukać. Moglibyśmy stworzyć bibliotekę internetową, Ja mam jeszcze nieprzeczytany "Powrót do swego wewnętrznego domu " Bradshawa. :roll:

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 27, 2010 08:42

sylwiazłodzi napisał/a:
Wiem, że ta pora Was może zdziwi mojego pisania. Mnie samą dziwi. Ale ponieważ uznaję dwie opcje, że albo nadal przeżywam emocjonalnie te konferencję albo wiąże się z tym również to co jadłam to opiszę dalej moje wnioski na gorąco. A jednym z nich będzie zastanawienie się nad tym dlaczego są dzieci mające problemy ze snem.
Włąsnie mimo tego, że jest w pokoju, którym śpię otwarte okno to przed kilkoma minutami obudziłam się mając wrażenie, że chyba zaspałam, czułam się trochę jakby mi brakowało powietrza. Zapomniałam, że ładuje się telefon w innym miejscu i wstałam by sprawdzić, która jest godzina, skorzystałam z toalety i już wiedziałam, że nie usnę.

Akurat tym razem wyjaśnienie tej bezsenności jest zupełnie inne. Właśnie dzisiejszej nocy przechodził nad Polską front pogodowy. Wiele osób obudziło się w środku nocy nie mogąc zasnąć. Takie coś po prostu trzeba spokojnie przeczekać. To nie jest prawdziwa bezsenność ani stres, tylko reakcja na zmianę pogody ze słonecznej na burzową. Kiedy spada ciśnienie atmosferyczne, nawet ryby stają się bardziej żwawe.
JW

EAnna - Pon Wrz 27, 2010 08:44

sylwiazłodzi napisał/a:
O co chodzi więc u dzieći z autyzmem i niemożnością spania? Rodzice często podają, że jest np. 2,3 w nocy i dziecko przestaje spać i już. Spi mniej niż 8 godzin, nie chce spać dalej, jak to określają "dostaje wielkie oczy" i nie ma siły by zachęcić je do dalszego snu. Dodatkowo Ja zauważyłam u siebie to już nie pierwszy raz i zawsze gdzieś w tym były spożyte mleczne, że mam problemy z pojemnością płuc, już kilka razy zdarzało mi się tak w nocy odczuwać jak dziś ale głupio mi było o tym pisać tak otwarcie, że może dzieci też tak reagują.

Sylwio,
wg mnie jest to reakcja alergiczna. Oprę się na osobistym przykładzie bo to jest czysta empiria.
Otóż od czasu do czasu zdażały mi się noce, w czasie których nie tylko nie mogłam spać ale po prostu się męczyłam. Występowało rozdygotanie wewnętrzne, czasami nawet drżenie nóg, oprócz tego jakiś nieokreślony dyskomfort (prawie ból) w okolicy krzyżowej kręgosłupa. Czasami stan taki pojawiał się po długiej, samotnej jeździe samochodem, kiedy byłam skonana i teoretycznie powinnam spać jak zabita. Kiedyś taka noc wystąpiła w czasie mojego pobytu w szpitalu. Z niczym tego nie kojarzyłam a prawdę mówiąc, ze względu na sporadyczność zjawiska nie zastanawiałam się nad tym.
Wczasie badań alergologicznych stwierdzono u mnie silne uczulenie na czekoladę o czym nie miałam wcześniej pojęcia. I wtedy błysk: we wszystkich przypadkach męczących nocy zjadałam w poprzedni dzień całą tabliczkę czekolady. W czasie podróży zastępowała mi posiłek "w biegu", w szpitalu zjadłam ją wtedy również.
Zrobiłam prowokację i potwierdziło się.
Mogę zjeść kostkę, góra dwie od czasu do czasu bez negatywnych objawów ale 100g uczulającego produktu wyzwalało opisaną przeze mnie reakcję. Ponieważ nie miałam świadomości uczulenia na czekoladę aspekt psychiczny jest wykluczony.
Opisałam powyższe ponieważ żle sypiające dzieci mogą mieć reakcje podobne na uczulające pokarmy co nie pozwala im spać lub śpią niespokojnie.

Pozdrawiam
EAnna

Witold Jarmolowicz - Pon Wrz 27, 2010 10:05

M i T napisał/a:
Dla niektórych dzieci pójście do przedszkola - pierwszy dzień tam, jest najprawdziwszą w świecie traumą, a nie stresującą sytuacją, Flo. Zresztą, przedszkole i wczesna edukacja, a te wiążą się ze zbyt szybkim oderwaniem od rodziców - zwłaszcza od matki, to wymysł jakiegoś idioty. ...
Jeśli ktokolwiek decyduje się na dziecko, musi być pewnym dwóch rzeczy:
- że zna swoją własną historię i pracował nad nią emocjonalnie, nie tylko intelektualnie
- że matka przez pierwsze 5 lat musi być w domu z dzieckiem, zapewniając mu bezgraniczne zaangażowanie.
Tomek
ps: Mam nadzieję, że zrozumiałe jest w obecnej chwili, że nie będę posługiwał się swoimi własnymi doświadczeniami, by udowodnić coś w sprawach do tego stopnia ważnych. Jest to natychmiast wykorzystywane przez rozmaitych forumowych zawiedzionych frustratów i zwykłych trolli.

Prawda, durni w Internecie obfitość wielka.
Panie Tomaszu, jest gorzej. To nie wymysł jakiegoś idioty, ale planowe strategiczne działanie, mające na celu rozbicie rodziny i wychowywanie zastępów posłusznych pracowników.
Jak tutaj wielokrotnie dyskutowaliśmy, u ssaków i ptaków występuje okres szczególnej wrażliwości zwany okresem wpajania. U człowieka trwa przez pierwsze 5-6 lat. To, co wtenczas jest wpajane, nigdy nie może być później zmienione.
Ten proces jest znany od stu lat. Pierwotnie był opisany przez Freuda, a potem przez etologów.
Ponieważ jest znany od dawna, niemożliwe, żeby współcześni inżynierowie ludzkich dusz go nie znali. Znają i celowo obniżają wiek szkolny, żeby jak najwcześniej uzyskać możliwość przestrajania obywateli.
Następnie dorabiają do tego racjonalną argumentację i przy aplauzie idiotów wprowadzają w życie. Ale sami idiotami nie są.
Wykorzystują również środowiska nauczycielskie przerażone perspektywą bezrobocia, ponieważ dzieci jest w Polsce coraz mniej.
JW

Joannaż - Pon Wrz 27, 2010 11:25

sylwiazłodzi napisał/a:
[b]Nie wiem. Tam nawet od Karyn usłyszałam to co powtarza dr.Witoszek, że zboża i gluten to problemy z psychiką, depresje.


Jako ciekawostkę, przytoczę fragment artykułu z Nexusa, który mnie jakiś czas temu zainteresował. Polecam w całości.
http://www.cudmilosci.net...sodsza-trucizna

Cytat:
CUKIER A ZDROWIE PSYCHICZNE
[...]
Dzisiaj pionierzy psychiatrii ortomolekularnej, tacy jak dr Abraham Hoffer, dr Allan Cott, dr A. Cherkin, a także dr Linus Pauling, twierdzą, że choroby psychiczne są mitem i że zaburzenia emocjonalne mogą być pierwszym symptomem oczywistej niezdolności organizmu danego człowieka do zwalczenia stresu uzależnienia od cukru.

W swojej Orthomolecular Psychiatry (Psychiatrii Ortomolekularnej) dr Pauling pisze: "Funkcjonowanie mózgu i tkanki nerwowej jest w sposób bardziej wrażliwy zależne od tempa przebiegu reakcji chemicznych niż funkcjonowanie innych organów i tkanek. Uważam, że choroby umysłowe są w w większości powodowane przez nierormalny przebieg reakcji determinowany przez budowę genetyczną i dietę, a także przez nienormalne stężenie molekularne niezbędnych substancji... Wybór pożywienia (i leków) w świecie, który przechodzi gwałtowne naukowe i technologiczne zmiany często może być daleki od właściwego".

Z kolei w Megavitamin B3 Therapy for Schizophrenia (Terapii schozofrenii megadawkami witaminy B3) dr Abram Hoffer zauważa: "Pacjentom zaleca się stosowanie się do programu dobrego odżywiania z ograniczeniem sacharozy i bogatych w nią produktów".

Badania kliczniczne prowadzone z dziećmi nadaktywnymi lub psychotycznymi, a także dziećmi z uszkodzeniami mózgu lub zaburzeniami w uczeniu się wykazały: "nienormalnie wysoką historię rodzinną cukrzycy, to znaczny rodziców i dziadków, których organizm nie mógł kontrolować przswajania cukru; nienormalnie wysoką ilość przypadków niskiego poziomu glukozy w krwi lub funkconalną hipoglikemię u badanych dzieci, co wskazuje, że ich system nie może dać sobie rady z cukrem; uzależnienie od wysokiego poziomu cukru w diecie wielu dzieci, których organizm nie daje sobie ray z jego przyswajaniem. Wywaid dotyczący historii diet pacjentów diagnozowanych jako schizofreników ujawnia, że wybierana przez nich dieta jest bogata w słodycze, cukierki, ciastka, kawę, napoje z kofeiną i żywność przygotowaną z użyciem cukru. Żywność, która stymuluje nadnercza, powinna byc eliminowana lub ściśle ograniczona".
[...]

sylwiazłodzi - Pon Wrz 27, 2010 18:23

Dzięki sinsemilla, własnie tym tekstem mi przypomniałaś, że mama mojego męża zmarła już jako niewidoma na cukrzycę, siostra też ją ma. Mąż nie je chleba więc poprawiły mu się wyniki. Ale to tylko część cukrzycę mozna wyleczyć więc geny to tylko pewna teoria większej układanki.


Jestem pozytywnie zszokowana tym filmem. Ciekawe jak wygląda to urządzenie , które W CZASIE RZECZYWISTYM SKANUJE MÓZG I NIE POTRZEBA DO TEGO ŻADNYCH PŁYNÓW, KTÓRE NAPROMIENIOWUJĄ CzŁOWIEKA.

http://www.ted.com/talks/..._real_time.html

Neurolog i wynalazca Christopher deCharms demonstruje nowe użycie rezonansu magnetycznego do pokazania takich aktywności mózgu jak myśli, emocje czy ból, w czasie gdy mają one miejsce. Krótko mówiąc, możesz dosłownie "zobaczyć" jak się czujesz.

rakash - Pon Wrz 27, 2010 19:27

Tylko że to na jedno wychodzi w zasadzie.

Co do przepracowywania to nawet psychololo coraz częsciej sięga do ćwiczeń oddechowych i takich róznych które tak naprawdę od setek tysięcy lat są znane.

M i T - Pon Wrz 27, 2010 19:31

EAnna, a jak widzisz pytanie typu: co powodowało pochłanianie tak dużych ilości czekolady w tamtych, konkretnych przypadkach, jakie opisałaś?

Tomek

Adam319 - Pon Wrz 27, 2010 19:42

Mama Maciusia napisał/a:
Ale co jest przyczyną nietolerancji czekolady? Niesprawnie funkcjonujący organizm? Jeśli tak, to dlaczego organizm jest niesprawny?

Może sprawność organizmu to nie jest konkurs kto bardziej dziwaczne potrawy może zjeść, czekolada jest dziwaczną potrawą, zwłaszcza dla Europejczyka. Dawno nie próbowałem, ale dawniej bardzo źle znosiłem patisona i kabaczka nawet w minimalnych (gramowych) porcjach, ani myślę podejmować wysiłki by to sprawdzać, a tym bardziej próbować naprawiać. A już najbardziej czadowe byłoby wygarnąć ojcu, a potem smażyć kabaczka i tak się ulepszać.

Co do ociężałości cotrzydniowej przed wypróżnianiem to można albo zwiększyć o 50% objętość masy niestrawianej przez zjadanie sporej ilości np. ogórków czy buraczków, albo nieco ją „ożywić” przyprawiając potrawy pieprzem w sporej ilości lub wprowadzając do diety łuskany słonecznik, albo wypraktykować jakąś kombinację tych metod.
:-)

Adam319 - Pon Wrz 27, 2010 19:46

M i T napisał/a:
a jak widzisz pytanie typu: co powodowało pochłanianie tak dużych ilości czekolady w tamtych, konkretnych przypadkach, jakie opisałaś?


Niedostępność gotowego lepszego posiłku?
:-/

EAnna - Pon Wrz 27, 2010 19:57

M i T napisał/a:
EAnna, a jak widzisz pytanie typu: co powodowało pochłanianie tak dużych ilości czekolady w tamtych, konkretnych przypadkach, jakie opisałaś?

Nie ma w tym żadnych sensacji.
Nigdy w przeszłości nie zajadałam całej tabliczki czekolady na raz. To była reguła. Po prostu nie ciągnęło mnie na słodycze. Całą tabliczkę (100g) zjadałam w czasie długiej drogi samochodem aby zaspokoić głód w łatwy, wygodny sposób (bez postoju). Ten przypadek ze szpitala: hm..to było albo z nudów, albo ta czekolada tak mi zasmakowała, dokładnie nie pamiętam. Za to dobrze pamiętam koszmarną noc spędzoną na korytarzu i propozycje pielegniarki, czy dać mi proszek nasenny.
Mama Maciusia napisał/a:
Przecież od dawna jesteś na diecie optymalnej.

Raczej na diecie niskowęglowodanowej i to od dwóch lat. To, co opisałam miało miejsce dużo wcześniej. Nietolerancję czekolady stwierdzono u mnie ponad dwa lata temu i od tego czasu mam spokój bo praktycznie jadam nie więcej niż jedną kostkę gorzkiej raz w tygodniu. Ostatnio nawet na tę ilość nie mam ochoty.

M i T - Pon Wrz 27, 2010 19:58

No to superowo Ewa.
Przydałoby się raz jeszcze zdefiniować tą nieszczęsną "świadomość" - profilaktycznie, bo ludziom często kojarzy się:
- ze stanem nad-umysłowym, jakąś new-ageową ideą
- stanowi odpowiednik wszystkowiedzy
- kojarzy się z byciem "ponad" wszystkim.

Podczas, gdy świadomość psychiczna/emocjonalna (a o tej mówimy w wątkach o psyche/rodzicach) to w moim ujęciu coś w rodzaju aktywnego indywidualnego czujnika, który bada na bieżąco stan emocjonalny człowieka. To jakby umiejętność ujawniania faktycznego źródła bieżącego psycho-zachowania, ale też jest to wiedza o swojej przeszłości i o tym, jak wpływa ona na teraźniejszość. Człowiek w miarę świadomy, to ktoś w rodzaju auto-detektywa, który mniej lub bardziej na czas jest w stanie zorientować się, czemu postąpił/postępował tak lub inaczej. Świadomość, to wiedza o własnych emocjach, reakcjach i łącznik z własnym Ja. Nic ponadto, żadna metafizyka. Człowiek świadomy, to ktoś, kto w o wiele mniejszym stopniu:
- wykazuje reakcje nieadekwatne
- jest mniej podatny na miotanie przez nieświadome impulsy.

Stan świadomości rozwija umiejętność wnioskowania na podstawie nieadekwatnych zachowań wobec konkretnej sytuacji. Człowiek świadomy (a raczej dążący do niezbędnego poziomu tej świadomości) nie jest tak bardzo podatny na wikłanie się w "loopowanie" jak na karuzeli konkretnego zachowania sterowanego z poziomu nieświadomości.

ps: Co do ran psychicznych. Już o tym pisałem. Będą do końca życia, ale niektóre są krwawiące i niewidoczne dla zranionego, natomiast inne nie są ukryte przed percepcją i dlatego mają szansę się przynajmniej zabliźnić. O to chodzi mniej więcej - wiedzieć, kto zranił, ujawnić prawdziwe uczucia wobec zadającego ranę, poczuć swoje własne, zapomniane emocje, a potem jest jakby bardziej "z górki". Oczywiście, powtarzam się jak katarynka, ale kumam mniej więcej, co to za ulga, gdy wyłapie się co nieco z czeluści wyparcia.

Tomek

sylwiazłodzi - Pon Wrz 27, 2010 21:45

EAnna napisał/a:
M i T napisał/a:
EAnna, a jak widzisz pytanie typu: co powodowało pochłanianie tak dużych ilości czekolady w tamtych, konkretnych przypadkach, jakie opisałaś?

Nie ma w tym żadnych sensacji.
Nigdy w przeszłości nie zajadałam całej tabliczki czekolady na raz. To była reguła. Po prostu nie ciągnęło mnie na słodycze. Całą tabliczkę (100g) zjadałam w czasie długiej drogi samochodem aby zaspokoić głód w łatwy, wygodny sposób (bez postoju). Ten przypadek ze szpitala: hm..to było albo z nudów, albo ta czekolada tak mi zasmakowała, dokładnie nie pamiętam. Za to dobrze pamiętam koszmarną noc spędzoną na korytarzu i propozycje pielegniarki, czy dać mi proszek nasenny.
Mama Maciusia napisał/a:
Przecież od dawna jesteś na diecie optymalnej.

Raczej na diecie niskowęglowodanowej i to od dwóch lat. To, co opisałam miało miejsce dużo wcześniej. Nietolerancję czekolady stwierdzono u mnie ponad dwa lata temu i od tego czasu mam spokój bo praktycznie jadam nie więcej niż jedną kostkę gorzkiej raz w tygodniu. Ostatnio nawet na tę ilość nie mam ochoty.


Eanna co było regułą bo dla mnie się w tych słowach lekko zakręciłaś? Nie jadłas czekolady i było to regułą czy zjadałaś całą tabliczkę jadąc samochodem i to było regułą. Jeżdziłas więc tym samochodem często czy rzadzko. A tak w ogóle to czytając Twój wywód mam dziwne uczucie i pytanie: czemu akurat sobie wymyślilaś, że jadąc samochodem to tylko czekolada szybko i łatwo zaspokoi głód?
Można pewnie na różne sposoby. Zatrzymać się na chwilę, zjeść np. jabłko czy banana czy nie wiadomo co jeszcze? Gdzie tak goniłaś jesli mogę to tak ująć?

rakash - Pon Wrz 27, 2010 23:03

Może zadziałać może. Jeszcze słońce. Ono działa.

Wg. medycyny chińskiej drażliwość na światło może oznaczać za mało krwi / za mało jin.
Pasowałyby tutaj też inne czynniki takie jak drażliwość. Czy dzieci z ADHD mają kłopoty z zasypianiem?

Jednym z ważnych czynników tworzenia dobrej krwi jest właśnie słońce. Krew to życie, to woda życia. Dobra krew równa się zdrowie, dobra i dostateczna ilość krwi równa się możliwość regeneracja.

Adam319 - Wto Wrz 28, 2010 00:00

Mama Maciusia napisał/a:
Nietolerancja jakiegoś pokarmu może być tylko wierzchołkiem góry lodowej

Słuszna uwaga, aczkolwiek trzeba do zagadnienia podejść pragmatycznie i oczywiście wyeliminować produkty zbożowe i mleczne zwłaszcza jeśli powodują uchwytne objawy, ale już bezkompromisowa walka z uczuleniem powiedzmy na ananasa to raczej przesada.

Wracając do kupy. Jeśli zje na tyle dużo, że nie ma fizycznej możliwości (miejsca) by zbierać przez trzy dni, i zwracam uwagę, że ogórki lepsze od buraczków, to może patologiczne objawy przeterminowanego kału się nie pojawią, nie bagatelizowałbym też roli odpowiednio dobranych przypraw, to one na końcu ulegają kondensacji i tworzą atmosferę w oczekiwaniu na wypróżnienie. Osobiście doświadczyłem przesadnego przyprawiania w kraju z tego słynącym i o ile zjedzenie czegokolwiek nawet ogniście ostrego nie było dla mnie problemem, to zawsze się zastanawiałem gdzie będę za 12 czy 24 godziny i czy nie będę podróżował wiele godzin autostradą samochodem bo wtedy porcelana może być nieosiągalnym marzeniem.

Jeśli 100g łuskanego słonecznika (nie pestek z dyni) u małego człowieka może przetrwać w jelitach 24 godziny to jestem pełen uznania.

Dziękuję, że dobrze odebrałaś mojego posta, bo taki też był mój zamiar, zarysować możliwości, a nie wymądrzać się i przesądzać.

Powodzenia.
:-)

Witold Jarmolowicz - Wto Wrz 28, 2010 06:46

Mama Maciusia napisał/a:
EAnna napisał/a:
Ponieważ nie miałam świadomości uczulenia na czekoladę aspekt psychiczny jest wykluczony

Ale co jest przyczyną nietolerancji czekolady? Niesprawnie funkcjonujący organizm? Jeśli tak, to dlaczego organizm jest niesprawny? Przecież od dawna jesteś na diecie optymalnej. Może to jednak podłoże psychiczne? Tak jak mówią Marishka i Tomek - nieprzepracowana przeszłość, tłumione emocje? Potraktuj moje pytania jako retoryczne.

Głównym składnikiem współczesnej czekolady jest cukier rozmajony z margaryną, mlekiem w proszku i ODROBINĄ białka kakaowego. To nawet zdrowego muli.
To tak, jakby szukać przyczyn, dlaczego jedni mogą codziennie pić ćwiartkę nalewki z czarnej porzeczki, a inni nie wytrzymują. Tak naprawdę, nikt tego nie wytrzymuje, tylko jedni są bardziej wrażliwi na jej szkodliwe działanie i od razu to odczuwają.
Podobnie z cukrem, czekoladą, ptysiami, misiami, smakusiami itd.
A jak się ma przy okazji nietolerancję białka kakaowego, to oczywiście objawy występują jeszcze szybciej, szczególnie po czekoladzie 96%.
JW

Witold Jarmolowicz - Wto Wrz 28, 2010 06:57

Mama Maciusia napisał/a:
_flo,
"Autism is increasing, as is vitamin D deficiency, and the autism epidemic came upon us at the same time the major health authorities advised us to eschew the sun."
Dziękuję Flo za Twoje linki, trochę późno odpisuję, bo potrzebowałam czasu na ich przeczytanie.
Ciekawy jest ten artykuł o powiązaniu niedoboru witaminy D z autyzmem. .

Generalnie nie tylko autyzm, ale inne choroby neurologiczne też pozytywnie reagują na opalanie się. Np. najwięcej przypadków SM i depresji jest w dżdżystej Szkocji, gdzie ponadto jadali tradycyjnie dużo owsianki, która pogarsza wchłanianie wapnia, wit.D itp.
Zauważmy, że układ nerwowy zawiera 20 razy więcej cholesterolu niż tkanka tłuszczowa, a wit.D z tegoż cholesterolu powstaje pod wpływem promieni UV. Prawidłowy metabolizm cholesterolu jest bardzo ważny właśnie dla tkanki nerwoej.
JW

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 07:29

Nie wiem co wy na to ale własnie na wykładzie bylo o diecie niskoszczawianowej iże buraczki wtedy są nie bardzo dobre. Druga rzecz nawel polska lekarka o tym mwiła alergolog w komentarzach bo była tylko widzem ale super babka jeśli buraczki ich kolor wychodziz moczem to im bardziej intensywny kolor tym oznacza to, że coś nie tegos bo nerki czy jelita-już nie pamiętam nie powinny u zdrowego człowieka przepuszczać barwnika.

Co wyn na to z tymi szczawianami?

Hannibal - Wto Wrz 28, 2010 07:38

Ludzie mają tak chroniczne niedobory wit. D, że aż szkoda gadać :faint:
Owe niedobory mają związek praktycznie ze wszystkimi chorobami, które trapią współczesnych ludzi.
Śmiać mi się chce jak w parkach ludzie chronią się przed słońcem, chronią przed nim swoje pociechy, siadają gdzieś w cieniu, podczas gdy ja topless solaryzuję się godzinami. 8-)
W zeszły słoneczny i ciepły czwartek szedłem sobie normalnie topless ulicami, tak jak powinno się chodzić, a cała reszta ubrana, niektórzy nawet w kurtkach :-o
Mercola o związku niedoborów wit. D z autyzmem - http://blogs.mercola.com/...ant-autism.aspx
Długi artykuł "Vitamin D Theory of Autism" - http://www.vitamindcounci...ry-autism.shtml
A tu mnóstwo innych artykułów na ten temat - http://www.vitamindcouncil.org/health/autism/

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 07:47

Hannibal podrzuć jak będziesz widział o autyzmie z jego bloga więcej proszę.Sama nie przeczytam dobrze ale podrzucę na forum autystyczne.


Panie Witoldzie mam pytanie czy mogę wkleić już do netu w całości z Poradnika o autyźmie? Bo tak to może ktoś jeszcze kupi.
Właśnie planuję załozyć tam ten samwątek co tutaj tylko z tłumaczeniem od podstaw co i jak bo rodzice naprawdę często nic nie wiedzą:orkisz że gluten mimo,że zboże starsze genetycznie,ze starszej odmiany.

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 08:59

o tych szcawianach w największym skrócie:

Burak:

Uwaga! Podobnie jak inne liściaste nowalijki, ma bardzo dużo kwasu szczawiowego, który wiąże w organizmie wapń w szczawiany wapnia. Są to nierozpuszczalne kryształki powodujące bóle stawów i mogące nawet sprowokować ataki kamicy nerkowej.

I teraz tak do tego dochodzi teoria o przeciekającym jelicie(nieszczelnym)-jak Ja nie rozumiem tej idei i chyba musze to rozgryć bo to budzi mój wewnętrzny sprzeciw, choć mechanizm dzialania ciekawie opisany. Co by jednak odnieść się do tego buraczka prezentuję poniżej jak to jest przedstawiane:

" (...) Wykazano, że zwiększona przepuszczalność ściany jelit odgrywa rolę w chorobach reumatycznych. W "zespole przeciekających jelit" ( leaky gut syndrome) bezobjawowe zakażenie bakteriami, grzybami, czy pasożytami, te organizmy mogą przechodzić przez barierę jelito - krew do krwiobiegu i stymulować komórki układu immunologicznego, które z kolei będą wędrować do organu docelowego. W chorobach reumatycznych Candida, Klebsiella i inne czynniki patogenne były znalezione w obrębie stawów jak też i w stolcu chorych. Yacyshyn opisał podobne zmiany w UP osób z SM (11 oraz informacja ustna z laboratorium diagnostycznego Great Smoky)."

*
"Buraki można wykorzystać również, do sprawdzenia prawidłowej pracy jelita grubego. Należy wypić 2 łyżki stołowe świeżego soku z buraków lub 200 g startego gotowanego buraka. Jeśli po 2-4 godzinach mocz zabarwi się na różowo oznacza to, że jelito nie spełnia swojej funkcji. Dysfunkcja ta nazywa się „zespołem przeciekających jelit”. Chodzi o to, że [b]cząsteczki soku burakowego, są o wiele większe niż cząsteczki różnych toksyn będących w jelitach. Jeżeli zatem większe cząsteczki soku przedostają się do krwi, później trafiają do nerek ( stąd zabarwienie moczu ), to logicznym jest, że i znacznie mniejsze toksyny zamiast zostać wydalone z jelit, również przedostają się do krwi, a z nią do wszystkich zakamarków naszego ciała[/b]. I to jest niebezpieczne dla naszego zdrowia, ponieważ na przestrzeni lat niosą ze sobą ogromne zagrożenie. "

całość:
http://www.biosila.pl/content/view/617/302/

_____

dla mnie teoria jelitowa nie zgadza się z obserwacjami u Bartka-dobra dieta nie ma takich objawów,choć chyba pokuszę sie o to by dać mu buraczki i zobaczyć jak będzie wyglądał jego mocz.

Z mojej wiedzy mogę powiedziec, buraczki i nne warzywa z wysoką wartością szczawianów nie codziennie a będzie ok.Lek w nadmiarze też szkodzi.


A co do cząsteczek i ich wilekości to mi się kłania tutaj wiedza kwantowa, o której też tu lepsi eksperci ode mnie piszą. Rany co Ja bym zrobiła gdyby Was nie było.

P.S. MonikaW jesli czytasz -zwracam uwagę ,że mówia o badaniach w chorobie reumatycznej!!!! Wklej do swojego wątku jeśli to interesujące dla ciebie.

____

WŁAŚNIE O TYM TEŚCIE BURACZKOWYM MÓWIŁA TA ALERGOLOG Z BIAŁEGOSTOKU.
WYŚLĘ DO NIEJ ZAPYTANIE CZY MOGĘ PODAĆ JEJ NAZWISKO NA FORUM W OPISIE WYKŁADU, KTÓRY TU ZAMIESZCZĘ.

Kangur - Wto Wrz 28, 2010 09:12

Dr Wrobel tez pisal o tym tescie w ktoryms z "Optymalnilow". Dawno temu.
sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 09:33

Dobrze wklejam co znalazłam, o jelicie również jest. Ważne :czasem źle dobrane słowa
z języka polskiego powodują niezrozumienie. Pewnie chodzi o tą przypadłość a nie o cieknące jelito.
ZESPÓŁ NADMIERNEJ PRZEPUSZCZALNOŚCI
JELITA JAKO OBJAW ENTEROPATII


http://pml.strefa.pl/ePUBLI/157/09.pdf

Tytuł art. "Patogeneza zaburzeń przewodu pokarmowego u dzieci
z autyzmem"


Autyzm należy do zaburzeń neurorozwojowych charakteryzujących
się klinicznie tzw. triadą autystyczną obejmującą zahamowanie rozwoju
społecznego, deficyty i dysfunkcje w komunikacji werbalnej i
niewerbalnej oraz zaburzenia behawioralne. Objawom tym u 9-54%
chorych towarzyszy patologia przewodu pokarmowego, która w tej
grupie chorych często pozostaje nierozpoznana z powodu choroby
podstawowej (zaburzenia mowy, zmieniona percepcja bólu). Do najczęściej
opisywanych zmian w przewodzie pokarmowym u dzieci z
rozpoznanym autyzmem należą: zaburzenia motoryczne (choroba
refluksowa przełyku, zaparcia, biegunki), zaburzenia trawienia, zespół
nadmiernej przepuszczalności jelita, zapalenie błony śluzowej
jelita z cechami autoimmunizacji lub bez, zaburzenie równowagi mikrobiologicznej
jelita, nietolerancja pokarmowa czy opioidowe działanie
egzorfin pochodzenia pokarmowego uwolnionych z białek pokarmowych
(kazeiny lub glutenu). Nadal jednak brak epidemiologicznych
danych porównujących częstość chorób przewodu pokarmowego
w populacji dzieci z rozpoznanym autyzmem i dzieci bez
autyzmu.
Słowa kluczowe: autyzm, przewód pokarmowy, zapalenie jelita, odczynowa
hiperplazja grudek chłonnych, nietolerancja pokarmowa
Pol. Merk. Lek., 2009, XXVII, 157, 40
Autyzm należy do zaburzeń neurorozwojowych obejmujących
grupę schorzeń o zróżnicowanym fenotypie określanych jako
spektrum zaburzeń autystycznych – ASD (ang. autism spectrum
disorders) i zaliczanych według DSM-IV do całościowych
zaburzeń rozwoju – PDD (ang. pervasive developmental
disorders) (F84 w klasyfikacji ICD-10) [1, 39]. Choroba
ujawnia się klinicznie do 3 roku życia, a objawy dotyczące 3
osiowych kierunków rozwoju określane są mianem tzw. triady
autystycznej i obejmują:
– zaburzenia rozwoju społecznego,
– deficyty i dysfunkcje w zakresie komunikacji (werbalnej i
niewerbalnej),
– zaburzenia behawioralne.
Zmienność fenotypowa autyzmu obejmuje również różny
poziom rozwoju umysłowego – upośledzenie funkcji poznawczych
koreluje z nasileniem objawów autyzmu i występuje u
50-75% chorych [39].
Częstość występowania ASD zwiększa się na całym
świecie – w 1978 r. w USA rozpoznawano ją u 1/10 000
dzieci i młodzieży, w 1998 r. u 1/250 dzieci od 3 do 10 roku
życia, w 2007 r. u 1/150 dzieci w wieku 8 lat. Częściej występuje
u chłopców niż u dziewcząt (4:1) [2, 9, 41]. Taka
sytuacja epidemiologiczna sprawia, że w krajach rozwiniętych
autyzm rozpoznawany jest częściej niż np. zespół Downa
czy choroby nowotworowe i staje się realnym problem
społecznym.
Przyczyny tak znacznego zwiększenia zachorowań na
autyzm nie są znane i jedynie częściowym wyjaśnieniem
jest fakt poszerzenia kryteriów diagnostycznych. Dzisiejsze
rozumienie patogenezy choroby uwzględnia etiologię
wieloczynnikową – genetyczno-środowiskową – ze szczególną
rolą interakcji między układem nerwowym a immunologicznym.
Ujawnieniu się osobniczej predyspozycji genetycznej
sprzyjają czynniki wyzwalające (infekcyjne, toksyczne i urazowe)
zaburzające przebieg embriogenezy oraz peri- i postnatalny
rozwój dziecka. W etiopatogenezie choroby wydają
się również odgrywać rolę czynniki genetyczne ze strony matki
i czynniki środowiskowe oddziałujące na matkę, zarówno
przed ciążą, jak i podczas ciąży [38].
Genetyczne uwarunkowania autyzmu nie budzą wątpliwości,
jednak do chwili obecnej nie wykryto jednego konkretnego
genu odpowiedzialnego za tę chorobę, podobnie
jak nie udało się znaleźć jednego regionu mózgu związanego
z chorobą [23]. Obecny, wielogenowy model dziedziczenia
zakłada interakcję, co najmniej 3-15 genów, z których
większość zlokalizowana jest na chromosomach 7, 15, 17 i
X. Do genów kandydatów należą m.in.: MECP2 (Xq28; zespół
Retta), HOXA-1 (7p15.3) i HOXB-1 (7q21.32; rozwój
embrionalny tyłomózgowia), EN2 (7q36.3; regulacja rozwoju
móżdżku) FOXP-2 (7q31.1; zaburzenia mowy), WNT2 (7q31-
33; rozwój płodowy i deficyty socjalne), 5-HTT (17q11.1-q12;
Patogeneza zaburzeń przewodu pokarmowego u dzieci z autyzmem 41
hiperserotoninemia), GABRA3-(15q11-q13; neurotransmisja
GABA-ergiczna), OXTR 2 (3p26.2; obniżenie stężenia oksytocyny
w surowicy), ASL (22q13.1-q13.2; zaburzenia biosyntezy
puryn) [27, 37]. Z polimorfizmem genów wiąże się zmienność
obrazu klinicznego poszczególnych podtypów ASD. U
10-15% chorych na ASD współistnieją inne choroby genetyczne,
np. zespół kruchego chromosomu X, stwardnienie
guzowate, zespół Downa, fenyloketonuria, neurofibromatoza
typu I, zespół Angelmana [47].
Od pierwszego opisu autyzmu w 1943 r. (Leo Kanner)
do chwili obecnej zmieniło się spojrzenie na to schorzenie.
Początkowo rozumiana jako nieuleczalna choroba dotycząca
wyłącznie mózgu, dzisiaj postrzegana jest jako choroba
ośrodkowego układu nerwowego, z którą współistnieją inne
zaburzenia ogólnoustrojowe i narządowe, np. w układzie
odpornościowym czy przewodzie pokarmowym. Czy istnieje
zależność między stopniem uszkodzenia jelita a nasileniem
objawów autyzmu? Czy leczenie choroby jelit może
wpływać korzystnie na pracę mózgu i łagodzić zachowania
autystyczne?
Celem pracy jest przegląd aktualnych doniesień poświęconych
tej problematyce.
OBJAWY KLINICZNE CHORÓB PRZEWODU
POKARMOWEGO
Symptomatologia kliniczna zaburzeń przewodu pokarmowego
u dzieci z rozpoznanym autyzmem jest mało poznana
– nieliczne badania poświęcone temu zagadnieniu są
zróżnicowane metodologicznie [22, 29, 36]. Ponadto częstość
występowania dolegliwości subiektywnych, takich jak
ból, uczucie dyskomfortu, zgaga czy nudności jest u dzieci
autystycznych trudna do oceny, m.in. z powodu zaburzeń
mowy czy zmienionej percepcji bólu. Objawy te mogą
się wyrażać zmianą w zachowaniu: nasileniem pobudzenia
ruchowego, niepokojem, agresją lub samookaleczeniem.
Częstość występowania obiektywnych objawów choroby
przewodu pokarmowego u dzieci z ASD, zależnie od
metody (badania retrospektywne, prospektywne) i kryteriów
włączenia, jest oceniana na 9 do 84,1% – w porównaniu z
9-37% u dzieci bez autyzmu [10, 23, 29, 30, 36]. W badaniach
przeprowadzonych przez Blacka i wsp. opartych na
przeglądzie dokumentacji szpitalnej, choroby przewodu
pokarmowego rozpoznawano porównywalnie często u dzieci
autystycznych, jak i w grupie kontrolnej (9 vs 9%) [10]. W
badaniach wykonanych przez Horvath i wsp. objawy kliniczne
z przewodu pokarmowego obserwowano u 80% dzieci z
rozpoznanym autyzmem w stosunku do 30% dzieci z grupy
kontrolnej (rodzeństwo badanych) [28]. Do najczęstszych
objawów należały: nadmierne wytwarzanie gazów jelitowych
(60,3%), wzdęcia (37,95%), bóle brzucha (37,95%), biegunka
(27,6%), odbijania (25,0%), objawy refluksu żołądkowoprzełykowego
(15,5%) i zaparcie (9,5%). Afzal natomiast
rozpoznał umiarkowane lub ciężkie zaparcie u 36% dzieci z
rozpoznanym autyzmem w porównaniu z 9% w grupie kontrolnej
[3].
Do objawów choroby przewodu pokarmowego wyrażających
się poza układem pokarmowym należą zaburzenia
snu, opisywane u 44-83% dzieci z ASD, zwłaszcza u dzieci
z chorobą refluksową przełyku [20, 21]. Zmiany neuroendokrynne
spowodowane zaburzeniami snu są porównywalne
do następstw przewlekłego stresu. Skutkiem przewlekłej
deprywacji snu jest m.in. hamowanie neurogenezy
w zakręcie zębatym hipokampa zależne od zwiększenia
stężenia krążących glikokortykosteroidów nadnerczowych
[35]. Deprywacja snu u dzieci z rozpoznanym autyzmem
może nasilać upośledzenie funkcji poznawczych m.in. poprzez
wywieranie hamującego wpływu na proliferację neuronów
w OUN.
BADANIA ENDOSKOPOWE PRZEWODU
POKARMOWEGO
W 1998 r. grupa lekarzy londyńskich zajmujących się chorobami
zapalnymi jelita (Inflammatory Bowel Disease Study
Group) przedstawiła pierwszy opis obrazu endoskopowego
jelita u 9 dzieci z rozpoznanym autyzmem regresywnym,
bólami brzucha i biegunką [46]. Regres rozwoju u 8 z 9 dzieci
nastąpił, według oceny rodziców, po szczepieniu przeciw
odrze, śwince i różyczce. U 7 badanych w końcowym odcinku
jelita krętego stwierdzono guzkowy przerost grudek chłonnych
– LNH (ang. lymphoid nodular hyperplasia), w jelicie
grubym natomiast cechy nieswoistego zapalenia jelita grubego
(ang. nonspecific colitis). Badanie to opublikowane jako
doniesienie wstępne zapoczątkowało dyskusję krytyczną dotyczącą
zapalenia jelita u dzieci z rozpoznanym autyzmem
[14, 31, 33].
Horvath i wsp. opisali refluksowe zapalenie błony śluzowej
przełyku u 69% spośród 36 dzieci z ASD, przewlekłe
zapalenie błony śluzowej żołądka u 42%, przewlekłe zapalenie
błony śluzowej dwunastnicy z przerostem komórek Panetha
u 67% [23]. Wakefield zwrócił uwagę na wieloogniskowe
zmiany zapalne w jelicie grubym, nacieki eozynofilowe i
ropnie krypt (objaw colitis ulcerosa), sugerując rozpoznanie
„pan-colitis” lub „autistic colitis”, co jednak nie zyskało aprobaty
innych badaczy [33, 45].
Ashwood i wsp. zwrócili uwagę na związek obrazu histopatologicznego
jelita z dietą badanych [6]. W grupie dzieci
z rozpoznanym autyzmem leczonych dietą eliminacyjną –
bez glutenu i bez kazeiny – stwierdzili znamiennie mniejszy
udział komórek kwasochłonnych w nacieku zapalnym jelita
w porównaniu z grupą dzieci z autyzmem nieleczonych dietetycznie.
Należy zaznaczyć, że odczynowa hiperplazja grudek
chłonnych (LNH) opisywana u dzieci z rozpoznanym autyzmem
regresywnym jest objawem nieswoistym. Może być
następstwem długotrwałego zalegania treści jelitowej, miejscowych
infekcji, infestacji pasożytniczych, przewlekłej ekspozycji
na alergeny pokarmowe, objawem towarzyszącym
deficytom immunologicznym, może też występować u dzieci
zdrowych [26]. U dzieci z nadwrażliwością na białka mleka
krowiego LNH może ustąpić po leczeniu dietą eliminacyjną
(po usunięciu mleka z diety) [44].
BADANIA IMMUNOLOGICZNE
I IMMUNOHISTOCHEMICZNE PRZEWODU
POKARMOWEGO
Badania immunohistochemiczne żołądka, dwunastnicy, jelita
krętego i grubego dzieci z rozpoznanym autyzmem sugerują,
według niektórych autorów, nowy typ limfocytarnego
zapalenia, przebiegający z udziałem limfocytów cytotoksycznych
CD8+ (ang. autistic enterocolitis; panenteric IBD-like
disease) [7, 25]. W grupie dzieci z autyzmem regresywnym i
współistniejącymi objawami żołądkowo-jelitowymi (bóle brzucha,
biegunka, wzdęcia) opisano ogniskowe, limfocytarne
zapalenie błony śluzowej żołądka z przewagą limfocytów
CD8+ w nabłonku gruczołowym i obecnością złogów surowiczej
IgG i C1q dopełniacza na powierzchni nabłonka i w błonie
podstawnej [7]. Zwrócono uwagę, że proliferacja komórek
krypt i pogrubienie błony podstawnej nabłonka były bardziej
nasilone u chorych z autyzmem, niż w grupie dzieci z
innymi zapalnymi chorobami jelita (choroba Crohna, wrzodziejące
zapalenie jelita grubego).
Ashwood i wsp. stwierdzili w grupie dzieci z ASD, że ogniskowemu
zapaleniu limfocytarnemu w jelicie grubym, przebiegającemu
ze zwiększeniem wewnątrzkomórkowych cytokin
prozapalnych (TNF-, IFN-) w limfocytach CD3+ towarzyszy
zwiększenie liczby komórek CD3+TNF-+ oraz
CD3+IFN- we krwi obwodowej, podobnie jak w chorobie
Crohna [8]. Nie wiadomo czy stwierdzane cechy dysregula42
J. Wasilewska, E. Jarocka-Cyrta, M. Kaczmarski
cji immunologicznej wskazują na odpowiedź autoimmunologiczną,
czy też może są nieswoistą odpowiedzią zapalną z
przewagą udziału limfocytów.
Lightdale i wsp. u 23/25 dzieci z rozpoznanym autyzmem
opisali depozyty IgG i składnika C1q dopełniacza na podstawno-
bocznej błonie enterocytów dwunastnicy, podobne do
opisywanych przez Torrente w żołądku [31]. Dyskutowane
jest podobieństwo zapalenia jelita u dzieci z rozpoznanym
autyzmem do zapalenia w przebiegu nieswoistych zapaleń
jelita (IBD) czy innych chorób autoimmunologicznych (celiakia,
cukrzyca) [5, 43]. Fernell i wsp. badając dwa niezależne
wskaźniki stanu zapalnego jelit – stężenie NO w odbycie oraz
stężenie kalprotektyny w kale – są zdania, że nie ma dowodów
na powiązanie autyzmu z aktywnym zapaleniem jelita [17].
BADANIA AKTYWNOŚCI DWUSACHARYDAZ
Najczęściej opisywane u dzieci z rozpoznanym autyzmem
objawy, takie jak: bóle brzucha, wzdęcia, nadmierne wytwarzanie
gazów trawiennych mogą zależeć m.in. od zaburzeń
enzymatycznych. Zmniejszenie aktywności dwusacharydaz
opisano u 58% dzieci z autyzmem [21]. Najczęściej (38,9%)
rozpoznawano hipolaktazję, tj. obniżenie aktywności laktazy
(beta-D-galaktozydazy), enzymu rąbka szczoteczkowego
enterocytów uczestniczącego w rozkładzie laktozy do glukozy
i galaktozy (niezbędnej do budowy galaktolipidów mózgowych).
U dzieci z rozpoznanym autyzmem przyczyn nietolerancji
laktozy poszukuje się w predyspozycji genetycznej (defekt
enzymatyczny) oraz w stanach nabytych (zapalenie jelita,
zaburzenie równowagi mikrobiologicznej jelit lub wpływ
antybiotykoterapii). Ocena aktywności enzymów trzustkowych
(amylazy, lipazy, trypsyny, chymotrypsyny, karboksypeptydazy)
u 89 dzieci z ASD wykazała zmniejszenie ich aktywności
tylko u 1 z nich [23].
ZESPÓŁ NADMIERNEJ PRZEPUSZCZALNOŚCI
JELITA JAKO OBJAW ENTEROPATII
Tylko jedna warstwa komórek nabłonka jelitowego (epithelium)
oddziela zawartość światła jelita od dostępu do licznych
komórek układu immunologicznego w blaszce właściwej
błony śluzowej (lamina propria) i środowiska wewnętrznego
organizmu. Szczelność nabłonka zależy od kompleksu
połączeń umiejscowionych na bocznej powierzchni błony
komórkowej enterocytów [32]. Trzy główne składowe tego
kompleksu to:
– połączenia ścisłe (barierowe – TJs, ang. tight junctions),
zapewniające ścisły kontakt błon komórkowych za pomocą
licznych białek (okludyny, rodziny klaudyn, cząsteczki
JAM),
– połączenia przylegające (ang. adherens junctions) o właściwościach
dynamicznych dzięki aktywności kurczliwych
mikrofilamentów aktynowych,
– desmosomy – punktowe połączenia pełniące funkcje mechaniczne
[32].
W fizjopatologii transportu pozakomórkowego jelita zasadnicza
rola przypada TJs, a głównymi białkami odpowiedzialnymi
za ich funkcję scalającą komórki są okludyna i klaudyna-
1 [19]. Zwiększona przepuszczalność bariery jelitowej,
określana mianem zespołu przeciekającego jelita (ang. leaky
gut syndrome), opisywana jest u 43-76% dzieci z ASD, również
u dzieci bez klinicznych objawów z przewodu pokarmowego
[15, 24].
Nieinwazyjnym testem szczelności jelita jest pomiar wydzielania
do moczu doustnie podanych cukrów: laktulozy
(dwucukru) i mannitolu (monocukru), tzw. test laktulozowomannitolowy.
Nie metabolizowane w jelicie cukry różnią się
stopniem absorpcji z jelita, w zdrowym jelicie małe cząsteczki
mannitolu (0,63 nm) są łatwo wchłaniane zwrotnie, a duże
cząsteczki laktulozy (0,96 nm) wchłaniane są słabo. Jeśli jednak
połączenia między enterocytami są rozluźnione wchłanianie
laktulozy zwiększa się, o czym informuje podwyższenie
się wartości wskaźnika laktuloza/mannitol w moczu [34].
Zmniejszeniu czynnościowej integralności jelita może
sprzyjać obecny u niektórych dzieci z ASD stan zapalny jelita
czy też przewlekły stres emocjonalny, co potwierdzono w
badaniach eksperymentalnych [48]. Zwiększenie przepuszczalności
jelit może być uwarunkowane genetycznie, tak jak
w przebiegu nieswoistych zapaleń jelita [12].
ZABURZENIE RÓWNOWAGI
MIKROBIOLOGICZNEJ JELIT
Znamienna poprawa kliniczna po terapii wankomycyną obserwowana
u dzieci z rozpoznanym autyzmem regresywnym
zwróciła uwagę badaczy na rolę mikroflory jelitowej w patogenezie
ASD [18, 42]. W kale tych dzieci stwierdzono m.in.
istotne zwiększenie flory beztlenowej z gatunku Clostridium
[11, 18, 42]. Na związek przyczynowy między dyzbiozą przewodu
pokarmowego a autyzmem regresywnym wskazują:
– początek objawów po leczeniu przeciwbakteryjnym,
– występowanie w początkowej fazie choroby objawów gastrologicznych
i utrzymywanie się ich jako dolegliwości
przewlekłych u części dzieci,
– szybka i widoczna poprawa kliniczna po leczeniu wankomycyną,
niekiedy również metronidazolem, z nawrotem
choroby po każdorazowym przerwaniu antybiotykoterapii
celowanej na florę beztlenową [18].
U dzieci z rozpoznanym autyzmem toksyny bakteryjne
wytwarzane w jelicie mogą docierać do OUN drogą nerwu
błędnego, którego zakończenia unerwiają jelito cienkie, co
postuluje Bolte i wsp. [11].
ZMIANY W WĄTROBIE
Zmniejszenie zdolności detoksykacyjnej wątroby dla wielu
metabolitów, leków i ksenobiotyków (przy udziale wiązań siarkowych
i glukuronizacji) czyni dzieci autystyczne szczególnie
podatne m.in. na toksyczne działanie acetaminofenu oraz
wpływa na aktywność i katabolizm hormonów i neurotransmiterów
[4, 23].
NIEALERGICZNA NADWRAŻLIWOŚĆ NA MLEKO
I GLUTEN – EGZORFINY
Zwiększona przepuszczalność nabłonka jelitowego dla produktów
trawienia białek pokarmowych umożliwia ich przejście
ze światła jelita do krążenia ogólnego, skąd po przejściu
bariery krew-mózg mogą docierać do ośrodkowego układu
nerwowego, wpływając na zmianę zachowania dziecka, już
w krótkim czasie po spożyciu posiłku. Następstwa kliniczne
określane są jako zespół jelitowo-mózgowy (ang. gut-brain
syndrome).
Kliniczna poprawa po zastosowaniu diety bez kazeiny i
glutenu u niektórych dzieci z rozpoznanym autyzmem, może
wiązać się z opioidowymi właściwościami produktów trawienia
tych białek – -kazomorfiny z kazeiny mleka krowiego i
gliadomorfiny z glutenu. Źródłem egzorfin mogą być też inne
pokarmy, np. ryż i szpinak. Obniżenie aktywności enzymów
rąbka szczoteczkowego odpowiedzialnych za końcową fazę
trawienia białek (dipeptydaz – np. DPP-IV) prowadzące do
niepełnego trawienia kazeiny i glutenu może być uwarunkowane
genetycznie lub wynikać z patologii jelita. Nieszczelne
jelito ułatwia transport egzorfin do OUN, gdzie jako neuroaktywne
peptydy zakłócają rozwój mózgu i nasilają zachowania
autystyczne.
Ocena wydzielania opioidów z moczem u dzieci z ASD
dała sprzeczne wyniki, Reichelt potwierdził istnienie hiperpetydurii,
natomiast Dettmer i wsp. używając innej techniki
Patogeneza zaburzeń przewodu pokarmowego u dzieci z autyzmem 43
analitycznej (SPE-HPLC-MS/MS), nie wykryli w moczu 56
dzieci z ASD ani zwiększonej zawartości endorfin (deltorfiny
1 i deltorfiny 2), ani egzorfin (gliadomorfiny, -kazomorfiny)
[16, 40].
Za teorią opioidową przemawiają u części chorych wyniki
terapeutycznego zastosowania antagonisty opioidowego –
naltreksonu, wyrażające się korzystnym wpływem na objawy
kliniczne (zmniejszenie stereotypii, autoagresji, poprawa
mowy i kontaktów społecznych) [13].
Wskazania do eliminacji glutenu z diety nie wynikają ze
współistnienia choroby trzewnej, badania serologiczne w kierunku
celiakii u ponad 400 chorych z zaburzeniami autystycznymi
wypadły negatywnie [23].
Analiza żywienia dzieci z ASD wykazała zwiększone spożycie
białka, być może przekraczające możliwości trawienne.
Levy i wsp. analizując dietę 62 dzieci z ASD zwrócili uwagę
na nadmierne spożycie białka w tej grupie chorych wynoszące
211% dawki zalecanej w USA według RDA (Recommended
Dietary Allowance) [30].
PODSUMOWANIE
Dzieci z ASD są heterogenną etiologicznie i klinicznie grupą
chorych wymagającą wielokierunkowej i interdyscyplinarnej
pomocy. Zaburzenia przewodu pokarmowego u dzieci z ASD
mogą mieć różny charakter i lokalizację. Nie ma obecnie wiarygodnych
i rozstrzygających dowodów na istnienie jednej,
zarezerwowanej dla autyzmu swoistej patologii przewodu
pokarmowego. Leczenie gastrologiczne powinno opierać się
na indywidualnie ustalonych wskazaniach medycznych, podobnie
jak leczenie dietą eliminacyjną.
PIŚMIENNICTWO
1. Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, Fourth Edition.
American Psychiatric Association. Washington, DC, 1994.
2. http:::www.cdc.gov:ncbddd:autism:addm.htm Autism and Developmental
Disabilities Monitoring (ADDM) Network; Content source: National Center
on Birth Defects and Developmental Disabilities, 02-09-2007.
3. Afzal N., Murch S., Thirrupathy K. i wsp.: Constipation with acquired megarectum
in children with autism. Pediatrics, 2003, 112, 4, 939-942.
4. Alberti A., Pirrone P., Elia M. i wsp.: Sulphation deficit in „low-functioning”
autistic children: a pilot study. Biol. Psychiatry, 1999, 46, 3, 420-424.
5. Arrieta M.C., Bistritz L., Meddings J.B.: Alterations in intestinal permeability.
Gut, 2006, 55, 10, 1512-1520.
6. Ashwood P., Anthony A., Pellicer A.A. i wsp.: Intestinal lymphocyte populations
in children with regressive autism: evidence for extensive mucosal
immunopathology. J. Clin. Immunol., 2003, 23, 6, 504-517.
7. Ashwood P., Anthony A., Torrente F. i wsp.: Spontaneous mucosal lymphocyte
cytokine profiles in children with autism and gastrointestinal symptoms:
mucosal immune activation and reduced counter regulatory interleukin-
10. J. Clin. Immunol., 2004, 24, 6, 664-673.
8. Ashwood P., Wakefield A.J.: Immune activation of peripheral blood and
mucosal CD3+ lymphocyte cytokine profiles in children with autism and
gastrointestinal symptoms. J. Neuroimmunol., 2006, 173, 1-2, 126-134.
9. Bertrand J., Mars A., Boyle C. i wsp.: Prevalence of autism in a United
States population:The Brick Township, New Yersey, investigation. Pediatrics,
2001, 108, 5, 1155-1161.
10. Black C., Kaye J., Jick H.: Relation of childhood gastrointestinal disorders
to autism: nested case-control study using data from the UK General
Practice Research Database. Br. Med. J., 2002, 24 419-421.
11. Bolte E.R., Autism and Clostridium tetani. Med. Hypotheses, 1998, 51, 2,
133-144.
12. Buhner S., Buning C., Genschel J. i wsp.: Genetic basis for increased
intestinal permeability in families with Crohn’s disease: role of CARD15
3020insC mutation? Gut, 2006, 55, 3, 342-347.
13. Campbell M., Anderson L.T., Small A.M. i wsp.: Naltrexone in autistic
children: behavioral symptoms and attentional learning. J. Am. Acad. Child
Adolesc. Psychiatry, 1993, 32, 6, 1283-1291.
14. Casanova M.F.: The minicolumnopathy of autism: A link between migraine
and gastrointestinal symptoms. Med. Hypotheses, 2008, 70, 1, 73-80.
15. D’Eufemia P., Cell M., Finnocchiaro R. i wsp.: Abnormal intestinal permeability
in children with autism. Acta Paediatr., 1996, 85 1076-1079.
16. Dettmer K., Hanna D., Whetstone P. i wsp.: Autism and urinary exogenous
neuropeptides: development of an on-line SPE-HPLC-tandem mass
spectrometry method to test the opioid excess theory. Anal. Bioanal.
Chem., 2007, 388, 8, 1643-1651.

Waldek B - Wto Wrz 28, 2010 09:37

Hannibal napisał/a:
Ludzie mają tak chroniczne niedobory wit. D, że aż szkoda gadać :faint:
Owe niedobory mają związek praktycznie ze wszystkimi chorobami, które trapią współczesnych ludzi.


A największe niedobory mają koziorożce, bo w grudniu jest najmniej słońca.

Wracając jeszcze do kolendry. Spożywałem ostatnio tego więcej niż zwykle i jakieś konkretniejsze oczyszczanie chyba nastąpiło. Gorączka, gardło, ale co ciekawe dopiero po paru dniach. Przespałem 15 godzin ciągiem, nic nie jadłem i dziś już się czuję lepiej...

rakash - Wto Wrz 28, 2010 10:56

sylwiazłodzi napisał/a:

_____

dla mnie teoria jelitowa nie zgadza się z obserwacjami u Bartka-dobra dieta nie ma takich objawów,choć chyba pokuszę sie o to by dać mu buraczki i zobaczyć jak będzie wyglądał jego mocz.


Z jakimi obserwacjami? Możesz coś więcej napisać?

Jak dla mnie to te informacje są bardzo spójne. Kwestia jedynie wyciągania wniosków i działania.

sylwiazłodzi napisał/a:
Z mojej wiedzy mogę powiedziec, buraczki i nne warzywa z wysoką wartością szczawianów nie codziennie a będzie ok.Lek w nadmiarze też szkodzi.


Kobieta umarła po wypiciu 11 litrów wody. Wszystko w nadmiarze szkodzi. Ale buraczki z tego co wiem są bardzo wskazane właśnie jeżeli chodzi o łatanie jelit.

sylwiazłodzi napisał/a:
Dobrze wklejam co znalazłam, o jelicie również jest. Ważne :czasem źle dobrane słowa
z języka polskiego powodują niezrozumienie. Pewnie chodzi o tą przypadłość a nie o cieknące jelito.
ZESPÓŁ NADMIERNEJ PRZEPUSZCZALNOŚCI
JELITA JAKO OBJAW ENTEROPATII


http://pml.strefa.pl/ePUBLI/157/09.pdf


Sylwia. To się bardzo chwali podawanie takich źródeł. Ale lepiej byłoby gdyby nie wkleja tak ciurkiem takiej ilości tekstu. Nie chcę się wdawać w rolę moderatora, ale tak od strony czytelnika. Tym bardziej że całość tekstu mamy w linku i to zgrabnie połamane.

rakash - Wto Wrz 28, 2010 11:29

Cytat:
Zarówno immunologiczna, jak i nieimmunologiczna komponenta bariery jelitowej są niedojrzałe u noworodka. Stąd też jest ona bardziej podatna na uszkodzenia wvnlkające z czynników toksycznych lub zakaźnych ale także bardziej przepuszczalna co w konsekwencji narażenia na alergeny (białko mleka krowiego, jajka kurzego, białko soi) szczególnie u dzieci z rodzinnym obciążeniem alergią może prowadzić do wvstąptenla objawów alergii pokarmowej (13). Stopniowe dojrzewanie bariery jelitowej potwierdzają badania Kalacha i wsp., którzy wykazalt zmniejszanie się przepuszczalności jelitowej wraz z wiekiem w pierwszym roku życia (14).



Cytat:
Znanych jest wiele czynników, które bezpośrednio lub pośrednio doprowadzają do zwiększenia przepuszczalności jelitowej. Niewątpliwie wśród nich najczęstsze są czynniki infekcyjne (wirusy, bakterie i infestacje pasożytnicze przewodu pokarmowego). Badania przeprowadzone przez Isolauri i wsp. wvkazałv zwiększoną przepuszczalność jelitową wśród dzieci z wlrusowvrn zakażeniem przewodu pokarmowego.
Zwiększenie przepuszczalności było statystycznie większe wśród dzieci, u których stosowano "głodówkę" w trakcie choroby (4). Innymi czynnikami o udowodnionym wpływie na przepuszczalność jelitową są: alkohol, niesteroidowe leki przeciwzapalne i leki cytotoksyczne, hypoksja w przebiegu wstrząsu oraz podwyższone stężenie wolnych rodników, jak np. w przebiegu nlewydolnoścl wątroby (10, 15-18). Pośrednio, poprzez zaburzenie fizjologicznej flory bakteryjnej jelita i przerost flory patologicznej. do zespołu "przeciekającego jelita" doprowadzić też może antybiotykoterapia (19).

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 11:34
Temat postu: Re: Leczenie dziecka z podejrzeniem zaburzeń ze spektrum aut
Mama Maciusia napisał/a:
Witam,
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o chorobie mojego 6-letniego synka, o niezwykłej poprawie jego stanu zdrowia, którą można było zauważyć już po kilku tygodniach od wprowadzenia zmian w jego jadłospisie i o nawracaniu symptomów zaburzeń. Dietę wprowadziłam i korygowałam w czasie pod kierunkiem Pani dr Ewy Bednarczyk-Witoszek
Jesień 2009: Wiek Maciusia – 5,5 roku, pogłębienie zmian w EEG (zmiany ogniskowe, wyładowania o charakterze napadowym, diagnoza: epilepsja), zalecenie neurologa leczenia karbamazepiną (lek przeciwpadaczkowy), po konsultacji z innymi neurologami nie zdecydowałam się na wprowadzenie leczenia farmakologicznego; brak napadów drgawkowych (nigdy nie występowały), podejrzenie (moje) kilkusekundowych (?) wyłączeń świadomości (Maciuś przerywał wypowiedzi, przez chwilę milczał, po czym nie pamiętał, o czym mówił), zaburzenia mowy, trudności w komunikowaniu się z innymi osobami / w prowadzeniu dialogu, zauważalna odmienność w relacjach społecznych w przedszkolu, irracjonalne lęki, nieużywanie imion, brak kontaktu wzrokowego, podejrzenie (ze strony psychologa) symptomów ze spektrum autyzmu; tendencje do niekończących się katarów i kaszlu (porannego / nocnego), zdecydowana awersja do niektórych pokarmów (np. większości jarzyn i mięsa), niewłaściwe proporcje pierwiastków w organizmie (stwierdzone na podstawie analizy włosów); od wiosny 2009 pod stałą opieką psychologa-logopedy, wizyty cotygodniowe, ćwiczenia logopedyczne i rozwojowe wykonywane codziennie z rodzicami.
15 listopada 2009 – wprowadzenie diety rotacyjnej (rotacja białka krowiego i glutenu), rozłącznej (osobno białka i węglowodany), ze zdecydowanym ograniczeniem węglowodanów i zwiększeniem ilości tłuszczów (roślinnych i zwierzęcych) i urozmaiceniem ich rodzajów.
Grudzień 2009 – niesamowity skok intelektualny (w ciągu tego miesiąca dziecko SAMO nauczyło się czytać teksty pisane dużymi i małymi literami; w listopadzie niechętnie poznawał pierwsze sylaby z kartoników pisane drukowanymi literami; zainteresowanie matematyką, operowanie liczbami dwucyfrowymi, wykonywanie obliczeń matematycznych – Z WŁASNEJ WOLI), niezwykła kreatywność w pracach plastycznych, ustanie jąkania i poprawa mowy (stwierdzona przez logopedę), poprawa w komunikowaniu się z innymi (opinia wychowawcy przedszkolnego), przyjęcie postawy starszego, opiekuńczego brata względem młodszej siostry (wcześniej często „dzidziusiował”), CAŁKOWITE ustanie kataru i kaszlu (już w listopadzie).
Styczeń 2010 – czytanie ze zrozumieniem, czytanie wszelkich napisów, etykiet, nagłówków gazetowych itp., dalsza poprawa w w/w dziedzinach
Połowa stycznia 2010 – nawrót alergicznego kataru i kaszlu, trwających z małymi przerwami do połowy lutego (w tym czasie wprowadziłam pewne modyfikacje w diecie, ustalone z Panią dr Ewą).
Koniec stycznia 2010 – kolejne badanie EEG (niestety wykonane w czasie alergicznego kataru, który pojawił się nagle – w czasie badania), opis: „zapis nieprawidłowy, uogólnione zmiany napadowe”; komentarz neurologa: „Rokowanie dobre, kontynuować dietę, unikać konserwantów, trzymać się z daleka od służby zdrowia i dać się dziecku bawić; ponadprzeciętny poziom intelektualny i przewidywany problem – nuda w zerówce i w pierwszej klasie”.
Luty, marzec 2010 – luty – kilkudniowa gorączka bez leczenia farmakologicznego; pani psycholog-logopeda nie widzi potrzeby spotkań cotygodniowych; wypowiedzi dokańczane, prawie płynne, pojawienie się wymowy „r”, małe niedociągnięcia w wymowie, mieszczące się w granicach normy dla wieku; ustąpienie strachu przed używaniem imion, coraz większa swoboda w witaniu się i żegnaniu, dalsze pozytywne zmiany w relacjach społecznych w przedszkolu, rozwijanie umiejętności... kłamania J, WYRAŹNE TRZYMANIE WZROKU NA ROZMÓWCY; kilkudniowy katar i kaszel (poranny / nocny) od czasu do czasu.
Kwiecień, maj 2010 – nawrót symptomów zaburzeń: moczenie nocne i w ciągu dnia, nasilające się wstawianie sylaby „” między wyrazami (zjawisko zupełnie nowe), nasilenie się alergicznego kataru i kaszlu, problemy w uzyskaniu od dziecka odpowiedzi na pytania (moje próby znalezienia „winowajcy” w jadłospisie nie powiodły się w tym czasie), zwiększone, nienaturalne łaknienie słodyczy (spostrzeżenie wychowawcy przedszkolnego); uzyskana wcześniej poprawa w relacjach społecznych utrzymana, błyskotliwość umysłu (np. przedstawianie natychmiastowych rozwiązań problemów, sprytne kłamstwa, itp.)
Czerwiec 2010 – eliminacja zbóż bezglutenowych (31 maja) z grupy „dobrych produktów”; całkowite ustanie kataru i kaszlu (do dzisiaj), zmniejszenie częstotliwości wstawiania sylaby „”, moczenie się w ciągu dnia, trudności w uzyskaniu odpowiedzi od dziecka; wstępna / nieostateczna diagnoza z poradni dla dzieci autystycznych: zespół Aspergera.

Wkrótce opiszę szczegółowo przebieg leczenia dietą, trudności i wątpliwości związane ze stosowaniem diety u dziecka oraz pomysły i rozwiązania niektórych problemów. Pozdrawiam.


Ewa możesz coś dopisać?, jakie teraz widzisz jeszcze zmiany, ta eplipesja mnie szczególnie interesuje bo chcę zrobić wyciąg tego wątku na forum rodziców autystycznych i to, że oprócz mnie Ty tu piszesz ma dla mnie szczególnie znaczenie i chciałabym twoje wypowiedzi podać naciskając na efekty w epilpesji, która bardzo często towarzyszy autyzmowi.

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 11:36

rakash sorry ale wiele tekstów po pewnym czasie znika z netu, wilele razy doświadczyłam tego nie zapisując gdy szukałam czegoś o autyźmie i zostały mi tylko linki.

A mógłbyś skoro już podkreśliłeś z artykułu cytaty rozwinąc co zwraca Twoją uwagę?Jaki komentarz jest twój do tego?

Rakash co do tego,że się nie zgadzam z cieknącym jelitem chodziło mi o to, że nie ma takiej jednostki chorobowej. Niech używają okreslenia medycznego. Bo mnie jako laikowi przyszedł wtedy na myśl worek z wodą, robisz w nim dziurę i przecieka.

:-D

No sorry to nie na tym polega. Rodzine chcą się dowiadywać nowości ale prostackie tłumaczenie nie służy niczemu dobremu. Z artykułem się zgadzam bo cieknąć to może z nosa a jelita mogą być bardziej lub mniej przepuszczalne. Podobnie jak nos, bo nie cieknie nam stale z nosa. Cieknie np. woda z kranu.

rakash - Wto Wrz 28, 2010 11:44

Właśnie myślę co mądrego mógłbym napisać. Pierwsze to może to że badania są sensowne, i pokazują że ewidentnie istnieje coś takiego i ma to bardzo wielki wpływ na wszystko.

Ogólnie nie skupiałbym się na badaniach. One nie są istotą. W tych cytatach są też mętne wnioski. Na przykład takie że to bakterie powodują zwiększoną przepuszczalność. Tym czasem od bodajże przeszło 100 lat wiadomo jest że to nie mikroby są przyczyną chorób i zaburzeń, tylko stan organizmu. Oczywiście bakterie mogą wpływać i powodować pewne stany, ale to nie one są winne. Co zresztą widać w przypadku nawet tego tekstu, facet pisze że to bakterie są przyczyną więc wynikałoby z tego (i wynika) że leczyć należy antybiotykami... ale przecież dalej stoi że antybiotykoterapia prowadzi również do przepuszczalności. Tak właśnie bezmyślna jest medycyna.

Badania wspominają o barierze jelito-krew, należy pamiętać że jest jeszcze jedna bariera ważna krew-mózg. W przypadku dzieci autystycznych czy ADHD, a także w przypadku ludzi chorych na zaburzenia innego typu dotyczące psychiki moim zdaniem ta druga bariera ma pierwszorzędne znaczenie. Nie szukałem do tej pory nic na ten temat, ale warto się zainteresować.

Ale przede wszystkim ważne jest to co należy robić. Pominąwszy badania, prawidłowe czy nieprawidłowe wnioski, najważniejsze jest co robić.

Ja uważam że odpowiedź jest w naturze, medycyna szuka różnych metod sztucznych. Mimo tego że ma badania nie potrafi wyciągnąć (nie chce?) prawidłowych wniosków. Tak naprawdę działa na niekorzyść, a czas ucieka bezpowrotnie.

Co mi się tutaj jeszcze narzuca, może to wszystko co poruszane jest na bioslone.pl, że choroby infekcyjne trzeba odchorować bo one sprzątają organizm. To samo wirusy (opryszczka itd.), grypa, gorączka, one leczą.

Tak jak WaldekB zamierzam zacząć jeść takie rzeczy jak kolendra. Prócz tego zioła typu szałwia które zawierają dużo antyoksydantów. Tylko znowu najlepsze są naturalne i świeże, zioła jedzone na surowo, a nie te suszone. Suszone też są dobre, ale jednak trzeba by to zjadać w postaci sałatki.

Właściwie jak się tak przyjrzeć to leczenie tego typu i innych schorzeń jest ludzkości znane od dawien dawna. Za dużo gadania, mędrkowania a za mało pracy, poświęcenia. I to jest błędne koło, bo praca daje siłę, zdrowie, a to z kolei ma wpływ na zdrowie naszych zstępnych. I odwrotnie, oddalanie się od prostego i wymagającego życia przynosi na człowieka choroby. Medycyna nie zastąpi natury, nigdy.

rakash - Wto Wrz 28, 2010 11:54

sylwiazłodzi napisał/a:
rakash sorry ale wiele tekstów po pewnym czasie znika z netu, wilele razy doświadczyłam tego nie zapisując gdy szukałam czegoś o autyźmie i zostały mi tylko linki.


W porządku, tylko warto to pojustować chociażby, uporządkować trochę. A poza tym masz PDFa więc od razu ściągnij sobie go na komputer i nie zginie. Ja też tak robię z ważnymi wiadomościami, archiwizuje je.

M i T - Wto Wrz 28, 2010 13:57

Waldek B napisał/a:
Wracając jeszcze do kolendry. Spożywałem ostatnio tego więcej niż zwykle i jakieś konkretniejsze oczyszczanie chyba nastąpiło. Gorączka, gardło, ale co ciekawe dopiero po paru dniach. Przespałem 15 godzin ciągiem, nic nie jadłem i dziś już się czuję lepiej...


Waldek, a jesteś pewien, że to od kolendry a nie z emocji/stresu związanych z przygotowaniami i piątkowym otwarciem Twojej wystawy?

Marishka

Hannibal - Wto Wrz 28, 2010 14:00

M i T napisał/a:
to od kolendry a nie z emocji/stresu związanych z przygotowaniami i piątkowym otwarciem Twojej wystawy?

IMO to mogła być synergia obu czynników

Adam319 - Wto Wrz 28, 2010 19:00

Człowiek w wirze działań, ma mniej czasu i możliwości zajmować się takimi duperelami jak zdrowie, i właśnie zdrowie przy pomocy gardła i gorączki dąsa się, że może i jest duperelem w porównaniu z bogactwem przeżyć duchowych, ale bez zdrowia nie ma ciała, a bez ciała nie ma interakcji z innymi ciałami epatującymi bogactwem przeżyć duchowych.
:-)

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 19:39

Adam zaglądaj tu w miarę możliwości, wiele się nauczyłam czytając twoje komentarze
sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 19:44

rakash jak Ci się odwdzięczę za ten komentarz o barierach krew jelito i krew mózg

Oto co znalazłam wpisując w google twoje słowa "autyzm bariera krew mózg"

http://autyzm-biologia.bl...zczelniaja.html

Polichlorowane bifenyle rozszczelniają barierę krew-mózg
Naukowcy z University of Kentucky w Lexington, którzy badali wpływ polichlorowanych bifenyli (PCB) na komórki nabłonka jelitowego (o czym wspominałem w poście z dn. 7.09.2010 r.) sprawdzali również inną hipotezę. Zastanawiali się czy narażenie na PCB może ułatwiać rozwój przerzutów nowotworowych do mózgu poprzez zakłócenia integralności bariery krew-mózg. Bariera ta zapewnia oddzielenie krwiobiegu ogólnego od ukrwienia mózgu.
Mierzono jej przepuszczalność obserwując przepływ soli sodowej fluoresceiny, a także sprawdzano rozwój guzków przerzutowych u myszy.
Podobnie jak we wspomnianych wcześniej badaniach, polichlorowane bifenyle powodują zmiany w tzw. połączeniach ścisłych tworzących barierę krew-mózg i w efekcie jej rozszczelnienie.
Zmiany te mogą więc być związane z neurotoksycznym i neurorozwojowym wpływem szkodliwych substancji środowiskowych takich jak PCB.

Źródło:
Environmental Health Perspectives, kwiecień 2010

rakash - Wto Wrz 28, 2010 20:02

sylwiazłodzi napisał/a:
rakash jak Ci się odwdzięczę za ten komentarz o barierach krew jelito i krew mózg


A jak myślisz czy ja oczekuję jakiejś wdzięczności?

"Darmo wzięliście darmo dawajcie".

http://www.youtube.com/watch?v=S8kAa1mff0g

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 20:03

czyli jak rozumiem byłby to dowód i potwierdzone to jest moimi obserwacjami i obserwacjami innych pacjentów Pani Ewy (dr.Witoszek)


konserwanty i barwniki i inne środki sztuczne, nawozy itp przekraczają barierę krew-mózg?
Dlatego nawet sól peklowa w wędlinach czy parówki dawane codziennie w różnej konfiguracji kupione w sklepie szkodzą bardziej bo w dni przerwy które robiłam kilka razy widziałam poprawę w zachowaniu, myśleniu. I nie mając wytłumaczenia tego zjawiska nie bardzo ufałam w swoje obserwacje. Dopiero wysłuchanie konferencji i doświadczeń podobnych tej matki mi to uświadomiło. Użyła takiego pięknego określenia: Powinniśmy gotować jak nasze babcie.

rakash - Wto Wrz 28, 2010 20:09

Dokładnie tak myślę. I to jest klucz również do innych zaburzeń.

Pytanie jak leczyć/wpływać na barierę krew-mózg.

Na początek zakładam że trzeba zadbać o barierę jelito-krew aby organizm miał siłe poradzić sobie z toksynami. Druga sprawa to wspomaganie organizmu w walce z toksynami, czyli dbanie o wątrobę i nerki, a więc wszystko to co je wzmacnia oraz wspomaganie objawowe. Dbanie o jakość krwi. Pewnie trzeba jadać różne móżdżki, łoje, nóżki aby ta bariera się uszczelniła.

Dobrym wskazaniem moim zdaniem jest jedzenie ryb, takich roślin jak kolendra, szałwia, tymianek. Owoców prosto z krzaka bez chemii. Pewnie można tu jeszcze dodać kupę innych. Ja bym poszukał jakichś podobieństw w medycynie chińskiej.


Co do wpływu toksyn (alergii) to objawy mogą być natychmiastowe jak i opóźnione.

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 20:09

z ważnych jeszcze to info:

Zmiany neurochemiczne w autyzmie

Autyzm jest zaburzeniem uwarunkowanym biologicznie. W związku z tym naukowcy próbują dociekać, jakie nieprawidłowości neurochemiczne w ośrodkowym układzie nerwowym mu towarzyszą. Polacy też mają swój udział w badaniach nad autyzmem, o czym wielokrotnie już donosiłem na tym blogu. Z reguły są to badania epidemiologiczne lub prace poglądowe.
Zespół specjalistów z kilku instytucji w Łodzi dokonał (dość dawno już, ale warto odnotować taki fakt) przeglądu różnych badań, co zaowocowało pracą:

„Zaburzenia ośrodkowej neurotransmisji w przebiegu autyzmu dziecięcego”.
Opisano najważniejsze problemy, które przedstawiam poniżej.
1. Zaburzenia w zakresie przekaźnictwa serotoninowego (być może mają związek z nasileniem stereotypii i agresją).
U ponad 1/3 osób z autyzmem występuje nasilenie transmisji serotoninowej. Talidomid i kwas walproinowy podane szczurom w dziewiątym dniu życia płodowego powoduje zrost stężenia serotoniny w hipokampie. Narażenie na talidomid i kwas walproinowy jest uznanym czynnikiem ryzyka wystąpienia autyzmu [patrz: moje posty z dn. 01.03.2010 i 24.06.2010].
2. Zaburzenia w zakresie przekaźnictwa dopaminowego (być może powodują zwiększoną aktywność ruchowa i nasilenie stereotypii).
Talidomid i kwas walproinowy podane szczurom w dziewiątym dniu życia płodowego powoduje zrost stężenia dopaminy w korze czołowej zwierząt. Są też badania nie wykazujące różnic a stężeniu dopaminy pomiędzy grupą chorych na autyzm a zdrowych.
3. Zaburzenia w zakresie przekaźnictwa cholinergicznego (acetylocholina bierze udział w neurofizjologicznych uwarunkowaniach procesów poznawczych).
4. Nieprawidłowości w zakresie przekaźnictwa gabaergicznego i glutamatergicznego.
Kwas glutaminowy pełni istotną rolę w procesach uczenia się i pamięci. Stwierdzono wyższe jego stężenie w surowicy krwi u osób z autyzmem.
5. Zaburzony ośrodkowy metabolizm opioidów (może się wiązać z agresją i autoagresją).
6. Wyższe stężenie innych neuropeptydów takich jak wazoaktywny peptyd jelitowy (prawdopodobnie powoduje to zaburzenia snu i objawy ze strony układu pokarmowego), neurotrofiny.
7. Niższe stężenie oksytocyny. Po jej podawaniu zmniejszało się nasilenie stereotypii ruchowych.
Badania tego typu podyktowane są poszukiwaniem nowych metod farmakoterapii zaburzeń występujących w autyzmie oraz doskonaleniem już istniejących sposobów ich leczenia.

Źródło:
„Postępy Psychiatrii i Neurologii”, 14 (1), 2005 (.pdf)

____

poszukiwanie nowych metod farmakoterapi- jak kulą w płot- a co z dietą, ach Ci naukowcy

Sylwia Kowalska

Mariusz_ - Wto Wrz 28, 2010 20:11

To i ja coś podpowiem. Do przemyślenia Sylwio :)
http://curezone.com/forums/fm.asp?i=1177136#i

Przejrzyj sobie te posty może pomogą znaleźć Ci nową ścieżkę do zdrowia :)
http://curezone.com/forum...tion=Find&f=815

Nie bój się zmiany na lepsze ;)


Peja-Szczęscie
Zawsze tak jest, że szczęście,
przychodzi do innych, jest wszędzie,
tylko nie tu i nie teraz,
i wydaje Ci się, że zawsze tak będzie.
Lecz na szczęście,
tak się tylko zdaje tobie,
bo szczęście,
jest tam gdzie coś dla innych robisz,
no i wreszcie,
od każdego słońca wschodu śmiejesz się i mówisz,
don't worry be happy i do przodu.

rakash - Wto Wrz 28, 2010 20:12

Jeszcze jedno. Podobno, i pewnie jest w tym dużo prawdy szczególnie dla organizmów osłabionych, wpływ negatywny ma jonizowanie. Wszystko co sztuczne praktycznie, betonowe bloki itd. No a pozytywne jonizowanie to przyroda.
sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 21:24

[quote="Mariusz_"]To i ja coś podpowiem. Do przemyślenia Sylwio :)
http://curezone.com/forums/fm.asp?i=1177136#i

Przejrzyj sobie te posty może pomogą znaleźć Ci nową ścieżkę do zdrowia :)
http://curezone.com/forum...tion=Find&f=815

Nie bój się zmiany na lepsze ;)


quote]

Mariusz sorry nie mogę za słabo znam angielskim spróbuję póxniej z translatorem


___

nie boję się zmian na lepsze, waśnie się pokłócilam wczoraj z moim mężem bo ja chcę Bartka zawieść do Białegostoku do kliniki na badania i od nowa pisze co Bartek je. A mąz mi powiedział, że jest dobrze, i że on nie wierzy, że może byc jeszcze lepiej, więc pojadę sama. Ta konferencja to chyba zrządzenie losu bo ta matka tylko potiwerdziła moje wszystkie obserwacje a to co w krótkiej formie uslyszałam dodatkow o innych badaniach tylko mnie utwierdziło w tym to co wiem i w tym co przychodzi mi do głowy.

Dzis Bartek zjadł kotlety mielone i pierwszy raz w ogóle na jego diecie dostał te kotlety z paczek, Zjadł je przed treningiem z kaszą gryczaną 1/4 paczki.

Kiedy wrócili z treningu Bartek poza sytuacją dla niego stresową , która miała wtedy miejsce zatkał uszy gdy usłyszał w laptopie głos sztuczny z płyty bo miał zrobić zadanie ze szkoły ale dogadał się z nami ,że bola go uszy, że mamy przyciszyć ten głos z laptopa. Był innego natężenia niż głos pociągu Tomka, który za chwilę oglądał na drugim komputerze z głośnikami ale tez tamten głos przyciszył a zawsze ogląda głośniej. Do tego całe uszy zrobiły mu się czerwnoe co jest objawem pokazującym,że cos jest nie dobrze.

Tak czytając o tej barierze krew - mózg dochodzę do wniosku, że po zaczęciu diety w głębokich autyzmach nawet jesli podaje się dziecku ekologiczne produkty nie wiemy co ale coś szkodzi z tych najgorszych produktów: barwniki, konserwanty, nawożenie, woda może nawet ta z plastikowych butelek skoro u szczurów wykryto związki plastiku i u ludzi podobnie, którzy nie mogli mieć dzieci a zrobiono im takie specjalne testy na potrzeby filmu, który to ujawnia.

W głebokich autyzmach bo rozmawiałam z jedną z mam na konferencji na przerwie Ona stosuje własnie rosliny z ziemii od rodziców, inne ekologicznie ale nie dopytałam dokładnie co dziecko je a wtedy poza substancjami w/w wymienionymi szkodzi ilość węglowodanów.

Myslę że wydalanie toksyn jakichkolwiek jest upośledzone.

A nie przeczę, że dodatkowo uszy Bartka to mógł być znak w reakcji na nasza kłótnię z mężem.

Ale to dodatkowa kwestia :psychika zwiększa reakcję alergenną i na odwrót alergen powoduje wypłynięcie na wierzch reakcji psychicznej: np strach gdy jemy zboża ale strach spowodowany jakimiś przeżyciami wcześniejszymi.

M i T - Wto Wrz 28, 2010 21:29

sylwiazłodzi napisał/a:
A nie przeczę, że dodatkowo uszy Bartka to mógł być znak w reakcji na nasza kłótnię z mężem.

Myślę, że PRZEDE WSZYSTKIM.

Tomek

rakash - Wto Wrz 28, 2010 21:43

Nie wiem czy to na tym czy na innym forum przy okazji autyzmy poruszony był przypadek chłopaka autystycznego którego matka walczy wbrew medycynie od dwudziestu kilku lat. Założyła nawet fundację jego imienia. A nazywa się ona "Fundacja RainMana". Tutaj mam pytanie do rodziców dzieci autystycznych. Czy ta nazwa RainMan (deszczowy człowiek) ma coś wspólnego z dziećmi autystycznymi w ogóle? Czy to można jakoś powiązać odnieść do tych dzieci? Czy one są pochmurne, płaczliwe czy może chodzi o to że lubią deszcz, a może w czasie deszczu ich zachowanie się zmienia? Możecie się do tego odnieść?
sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 21:47

[quote="rakash"]Dokładnie tak myślę. I to jest klucz również do innych zaburzeń.

Pytanie jak leczyć/wpływać na barierę krew-mózg.

Na początek zakładam że trzeba zadbać o barierę jelito-krew aby organizm miał siłe poradzić sobie z toksynami. Druga sprawa to wspomaganie organizmu w walce z toksynami, czyli dbanie o wątrobę i nerki, a więc wszystko to co je wzmacnia oraz wspomaganie objawowe. Dbanie o jakość krwi. Pewnie trzeba jadać różne móżdżki, łoje, nóżki aby ta bariera się uszczelniła.

Dobrym wskazaniem moim zdaniem jest jedzenie ryb, takich roślin jak kolendra, szałwia, tymianek. Owoców prosto z krzaka bez chemii. Pewnie można tu jeszcze dodać kupę innych. Ja bym poszukał jakichś podobieństw w medycynie chińskiej.[quote]

_____

rakash to akurat z alergologii to wiem bo mam najlepszą nauczycielką czyli dr.Witoszek,


Co do wpływu toksyn (alergii) to objawy mogą być natychmiastowe jak i opóźnione.
To ja zadałam takie dziwne pytanie w temacie alergii na forum o tym w ciągu ilu minut to co zjemy zadziała na człowieka skoro ukąszenie pszczoły działa w ciągu kilku minut i może nas zabic gdy jesteśmy bardzo uczuleni? Co do alergii to już trochę wiem z czego się bardzo cieszę a inne rzeczy np. to co usłyszałam na konferencji tylko mi poszerza horyzonty, tylko teraz znów muszę wybierać co rozwijać z tych informacji.

Wyleczony autysta to dobra motywacja nawet dla babci, która gotowa jest dać gwiazdkę z nieba mimo,że ta gwiazdka parzy. Babcia więc usłyszała,że ma być stanowcza i nie dawać tego co szkodzi.

Na razie mam powrót do Diety Dobrych Produktów, zapisywania bo tez skutkuje patrzeniem na bieżąco by nie powtarzać zupy przez 2 dni albo owoców tych samych przez 3 dni, człowiek za łatwo wchodzi na droge powtarzalności.Zapisywanie reakcji Bartka. Babcia posłuchała co i jak i rozumie, że ma mówić nie i nie dawać tego co jeść wnuczek nie powinien. Mąż znów słyszy co ma dawac jeść a czego nie jak mnie nie ma bo niestety jego ulubione to nadal sa np. takie wynalazki jak pasztetowa. A ja zrozumiałam, że nie da się przynajmniej u nas jeść tak jak inni chleba czy słodyczy czy mlecznych. Chyba wejdę na moje myslenie i intuicję, która mi mówi by spróbować jak napisała dr.Witoszek " głębokich autyzmach, żeby nawet przez 3 miesiące nie podawac produktów z listy złych". Może wylecznie mózgu do końca działa na takiej samej zasadzie jak głeboki autyzm i wyleczenie myślenia i uczuć na poziomie synaps i ukł.nerwowego to jedzenie tylko dobrych produktów?

Głośno myślę ale epilepsja i wykluczenie wszystkich zbóż u Mamy Maciusia czy u innych przez te wszystkie lata nie dawało mi spokoju. Uważałam,że ma to wpływ na mózg i chyba się w tym utwierdzam:Dieta tylko Dobrych Produktów i leczenie się organizmu do końca.

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 21:53

rakash napisał/a:
Nie wiem czy to na tym czy na innym forum przy okazji autyzmy poruszony był przypadek chłopaka autystycznego którego matka walczy wbrew medycynie od dwudziestu kilku lat. Założyła nawet fundację jego imienia. A nazywa się ona "Fundacja RainMana". Tutaj mam pytanie do rodziców dzieci autystycznych. Czy ta nazwa RainMan (deszczowy człowiek) ma coś wspólnego z dziećmi autystycznymi w ogóle? Czy to można jakoś powiązać odnieść do tych dzieci? Czy one są pochmurne, płaczliwe czy może chodzi o to że lubią deszcz, a może w czasie deszczu ich zachowanie się zmienia? Możecie się do tego odnieść?


nie wiem choć tam kiedyś tez pisałam ale małe jest forum

Pogoda ma wpływ na zachowanie
dzieci głęboko zaburzone są w zachowaniach zamknięte, krzyczące, itp ale na ile to kwestia złego funkcjonowania organizmu a na ile zachowania rodziców do dzieci bo zdają się być w jakimś momencie bezsilni?

jest jeszcze tytuł filmu, a wcześniej książki chyba?

Mariusz_ - Wto Wrz 28, 2010 22:14

Dzieci autystyczne często mają niedobory jodu , litu oraz wit D . W linkach, które podałem o tym jest mowa jak również o metalach ciężkich i pestycydach itp
Można go w prosty sposób dostarczyć poprzez SSKI lub Płyn Lugola (nie z ryb czy alg) wraz z wsparciem nadnerczy stres oksydacyjny

To Twój Blog? http://mateusz2005.blog.o...8-31,index.html

Cytat:
Z badania włosa wynika też, że Mati ma duży niedobór jodu

sylwiazłodzi - Wto Wrz 28, 2010 22:50

nie mój, mój syn ma na imię Bartek

nie prowadzę bloga o moim synu, piszę na forach.

sylwiazłodzi - Czw Wrz 30, 2010 11:24

rakash napisał/a:
Jeszcze jedno. Podobno, i pewnie jest w tym dużo prawdy szczególnie dla organizmów osłabionych, wpływ negatywny ma jonizowanie. Wszystko co sztuczne praktycznie, betonowe bloki itd. No a pozytywne jonizowanie to przyroda.


NO TO MIESZKAMW STAREJ KAMIENNICY.

Ale kiedyś gdy obejrzałam program o tym jak naprawiają domy ludzi, którzy chorują a tam się okazywało,że jest pleśń, grzyby bo były zalane. Odrywali ścianki,podłogi bo to inny klimat,inny system budowy. Chyba Australia,ten program na TVN Style albo podobnym nie pamiętam. Od tej chwili nie opuszcza mnie myśl o naszym mieszkaniu.Jest parterowe w 3 piętrowej kamienicy. Drewniana podłoga pod którą jest węzeł ciepłowniczy i z półmetra albo więcej przestrzeni. Wiemy to bo gdy mieszkanie było odbierane w 1989 r. to sfuszerowali podłogę i była ponownie robiona. Stamtąd już miałam inwazję much jakiś 2 lata temu, musiałam pozalepiac wszystkie otwory związane z rurami ciepłowniczymi bo znalzały sobie dziurę i stamtąd wylatywały do dużego pokoju. Kieyś pod podłogą od sąsiadki przeszedł szczur który im uciekł z klatki. Bo sa dwa mieszkania na parterze i do niej też idzie pod podłogą ten węzeł. Miałam myszy, które wkuchni dostały się nawet do smieci. Co tam jeszcze się zalęgło? to czynszowa kamiennica.GDY BYŁA NAPRAWIANA PODŁOGA TO JESZCZE SIĘ TAM NIE WPROWADZILIŚMY .
Nie wiem jak to się bada, czy przy podłodze jakieś stężenia grzybów, pylków itp. Czy można coś wpuścic pod podłogę i zdenzynfekować?
cZY TO NIE MA ZNACZENIA BO KIEDYŚ ŻYLIŚMY W LESIE?Czy wręcz przeciwnie bo to goraniczony rozrost tylko iluś tam patogenów szkodzących?

Już nie wiem do czego miałabym sie jeszcze przyczepić, żeby wyzdrowiał Bartek w 100%?.

P.S. Gdy mój ojczym umarł na raka gardła to moja mama poprosiła radiestetę i jego plan tego co w domu szkodzi pokrywał się z ruramiz węzła. - cieki wodne. Staram się by w tych miejscach stały sprzęty a nie było miejsc do leżenia czy siedzenia i jakoś od wielu lat to się udaje. W pokoju Bartka nie ma węzła ale przestrzeń pod podłgoą równeiż jest tylko pusta. z końcówka rury od kaloryfera.

rakash - Pią Paź 01, 2010 12:05

Nie wiem czy temat był poruszany w kontekście autyzmu ale warto zainteresować się też tą kwestią

http://www.dobradieta.pl/...ic.php?p=147227

sylwiazłodzi - Pią Paź 01, 2010 14:05

http://www.autismndi.com/links/

to strona prelegentki , która wypowiadała się na konferencji w W-wie

Karyn Seroussi - Mama autystyka byłego, wyleczonego ma teraz 17 lat.

To pod jej wrażeniem jestem od niedzieli :)

sylwiazłodzi - Pią Paź 01, 2010 19:47

Słuchajcie znalazłam jeszcze taki fragment na polskiej stronie przedstawiającej informacje o diecie bez zbóż dr.Mercoli"

fragment z linku:http://www.dobrametoda.com/SCD/SCD-%20art1.htm

"Widziałam płaczących ludzi przychodzących do Elaine, żeby jej podziękować" powiedziała Rossett.

Miało to miejsce na konferencji DAN - Pokonaj Autyzm Teraz (ang. Defeat Autism Now) w Waszyngtonie, w maju 2004 roku, gdzie Gottschall zostałą przedstawiona dwóm tysiącom rodziców i fachowcom, jako wybawca.

"Elaine byłą dla nas jak ikona, gwiazda rokowa" p[b]owiedziała Laurie Mawlam, matka autystycznego syna, który "stracił orzeczenie o autyzmie" po zmianie diety. "Zawładnęła tym pokazem"."

:viva:


___

muszę to wkleić na forum rodziców, chyba nikt z nich tego nie czytał

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 11:22

Przepis na rybę, nazwa przepisu wywodzi się od naszej wczorajszej rozmowy z dr.Witoszek o przemycaniu w diecie dzieci tego czego nie chcą jeść i jak to ewentualnie robić?Czasem nie zechcą i trzeba poczekać by same chciały coś spróbować. Mój syn jeszcze nie przyszedł z treningu więc zobaczę czy mu zasmakują.

"Rybny przemyt"

edit : nazwa ryby miruna
2 płaty rozmrożonej ryby miruny ze skórą
(sorry za niedoskonałość kucharki ale nie podam w tej chwili nazwy, potem będę szła do sklepu to sprawdzę)

sok z cytryny -może być bez soku
nac pietruszki, 2 małe cebule
3 jajka
sól, pieprz
mikser do zmielenia
ponieważ wyszło trochę za płynne dodałam mąki kukurydzianej

następnym razem spróbuję mniej jajek by mąki nie dodawać.

Smalec do smażenia

wszystkie składniki mielimy na masę, którą można kłaść na patelnię łyżką i usmażyć z obu stron małe placuszki.

Zdjęcia tej potrawy na moim chomiku.

jak będzie więcej dla rodziców pogrupuję każdy przepis w oddzielnym podfolderze.

http://chomikuj.pl/sklodz

Smacznego.

rakash - Sob Paź 02, 2010 11:51

Rozmrożonej ryby?
sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 13:45

rakash tak wiem, powinna być świeża ale tak wyszło. Jest była mrożona więc dla scisłości napisałam, że rozmrożonej.

aha przemyt się udał Bartek zjadł 7 małych kotletów tej ryby. :)

M i T - Sob Paź 02, 2010 14:01

sylwiazłodzi napisał/a:
Gottschall zostałą przedstawiona dwóm tysiącom rodziców i fachowcom, jako wybawca.
[...] Elaine byłą dla nas jak ikona, gwiazda rokowa


Dla mnie są to niepokojące słowa, ponieważ osobom tak bezkrytycznie zapatrzonym w autorytety i tak desperacko oczekującym na "wybawcę" można wcisnąć każdy kit, można nimi z łatwością manipulować.

Oczywiście świetnie, że komuś się udaje wyleczenie i że dzieli się swoją wiedzą z innymi! Ale traktowanie kogokolwiek jak "boga"/wybawcę zawsze budzi mój sprzeciw, a zacytowane powyżej wypowiedzi nt. tej pani są niepokojące. Chodzi mi o stan umysłu osób postrzegających ją w tak radykalny sposób. Zachowanie chociaż odrobiny zdolności krytycznego myślenia jest korzystne nawet (a może szczególnie) w sytuacjach desperackich.

Marishka

M i T - Sob Paź 02, 2010 14:04

sylwiazłodzi napisał/a:

ponieważ wyszło trochę za płynne dodałam mąki kukurydzianej


Można spróbować zamiast całych jaj dać same żółtka, wówczas nie powinno być problemu z nadmierną płynnością.

Marishka

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 14:06

Marishka zgadzam się.

Wkleiłam temat na forum dzieci.org.pl z tabelą od krzysztofa w której jest podane ile w owocach i warzywach jest pestycydów.

Przeczytałam komentarz, że ktoś to wydrukuje i powiesi na lodówce. Pomyślałam, że skoro ktoś chce się sugerować tabelką to muszę im dopisać i otrzeźwić, żeby po prostu dawali różne potrawy a nie sugerowali się zawartością pestycydów bo wtedy wkroczą w monotonię i to też może szkodzić .

Druga rzecz badanie z USA, a polskie rolnictwo i nawożenie odbiega od amerykańskich. Po prostu gdyby ktoś mi za to płacił to bym tylko musiała im pisać zmieniając ich myślenie, światopogląd i uczyć ich co to jest różnorodność, rotacja itp. Sama trochę więcej już wiem i zauważam jak łatwo człowiek wpuszcza siebie w jednostajność i potrafię ich zrozumieć, że to dla nich coś co trzeba im uświadomić.

M i T - Sob Paź 02, 2010 20:53

Mama Maciusia napisał/a:
Podejrzewam, że były to bardzo krótkie wyłączenia świadomości, ale nie jestem tego pewna do dzisiaj; Maciuś "zawieszał" się w trakcie wypowiedzi, ale nigdy nie przerywał wykonywanej czynności.


Przypomina mi to dysocjację, która może być wywołana wcześniejszymi mocnymi emocjonalnymi przeżyciami lub traumą.

Marishka

M i T - Sob Paź 02, 2010 21:25

Mama Maciusia napisał/a:
Tyśka zrobiła dzisiaj kupę po... 6-dniowej przerwie ;-( , a przez ostatnie kilka dni bardzo cierpiała.


Ewa, a pamiętasz też o stresie?

Marishka

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 21:25

"Dostrzec to co prawie niezauważalne, uwierzyć w to co prawie niemożliwe"

Ewa (M.Maciusia) jesteś boska ,że napisałaś o tym zawieszaniu bo:

Jedne z obserwacji Bartka, które mam choćby z ostatniego tygodnia , które są powtarzalne to, że Bartek gdy ostatnio znów zeszliśmy z pilnowania diety dobrych produktów potrzebował więcej czasu np. na to by mi na moje pytanie odpowiedzieć. Gdy cos powatarzał to wiadomo było, że się czegoś uczy ale w mniejszym stopniu to wykorzystuje. Pamięć pracowała ale to co jest bardziej skomplikowane czyli użycie potem tego co się autystyk nauczy ma większe znaczenie.

Bartek po wejściu znów od poniedziałku na tylko Dobre produkty więcej mówi opowiadając, pytając mnie dlaczego coś się dzieje, szybsza jest jego reakcja na pytania itp. Kiedyś już o tym gdzieś pisałam. Wiem, znów się powtórzę ale czasem pokazanie przez kogoś innego, że to co widzisz, co obserwujesz to nie jest nic na wyrost tylko faktycznie potrafisz to wszystko zobaczyć jest prawdą daje więcej niż 10 czy 100 lat doświadczeń.

Bartek nawet jeśli są to tzw."Powiedzonka" z bajek potrafi je wykorzystać adekwatnie do sytuacji, dla mnie zauważalne jest nie wiem czy to 1 sekunda czy dwie, że szybciej mi odpowiada, że nie wymachuje wtedy rękoma, nie robi wielu ruchów dodatkowych jak choćby skakanie i pocieranie się rękami o kolana i nogi bo jest to już sygnał, że to co zjadł wpływa na stan skóry. Bo to jak u dorosłego nie masz wysypki, nie swędzi cię skóra ale co jakiś czas drapniesz się np. po ręce itp.

To co Karyn mówiła na konferencji o oczach-źrenice zmieniają kształt pod wpływem pokarmu, kiedyś już chyba pisałam, że pojawiają się czerwone kreski pod okiem na dolnej źrenicy. Ale nigdy chyba nie pisałam tego, że dziecko wygląda trochę jak pijane albo bardzo zmęczone, że zmienia mu się kolor skóry , staje się skóra bardziej blada

Dziecko zaczyna bardziej się znów interesować tym co na podłodze a nie wokół niego np. stawia nogi jak są ułożone panele, wodzi palcem wzdłuż lini trakcyjnych tramwaju, więcej "nie chce" np. obejrzeć fontanny, wyjść gdzieś, poznać coś nowego. Ma napady zachowania skrajnego : płacz za chwilę smiech albo tzw, śmiech jak ja go nazywam autysty ale chodzi o to, że to jest smiech trochę sztuczny: jak św. Mikołaj albo źle udający aktor. Wiem, że to dla Was są dziwne spostrzeżenia ale słyszałam takie na konferencji o bardziej pesymistycznych myślach po zbożach to mogę teraz pisać to co sama wiem i obserwuję.

Zrobiłam Bartkowi zdjęcie ale ono nie oddaje chyba tego jak wygląda twarz dziecka w dniu złych produktów. Myslę, że jedyne co mogę napisać to to, że tak jak rodzice mówią ,że patrzą na twarz i czasem wydaje im się, że dziecko jest gdzieś daleko, że odpływa, czy tak jak ty Marishka napisałaś o dysocjacji, że to działa i występuje. Gdyby to jednak była prawda, że gluten i mleczne działają "opoidalnie: czyli podobnie jak narkotyki zostawiając w organizmie produkty uboczne z ich przetwarzania , które podobno wpływają np. na działanie przeciwbólowe to moje okreslenia dzisiejszej twarzy Bartka chyba by pasowało. Dziecko bez alkoholu jakby zmęczone, jakby pijane , trudno to nazwać. Zanim zmienia się twarz można jednak wiele zauwazyć np. zamiast bledszych ust bardziej czerwone , nie mówiąc już o oczywistości dla mnie czyli krostki i zaczerwienieniu na jednym policzku na twarzy. Potem po godzinie, dwóch dochodzi twarz i jej ogólny wygląd.

Czy jest coś co uważam za sukces? Osoby postronne , które obserwowały Bartka mówiły, że dla nich wygląda normalnie, bo chodził sobie w kółko jak inne dzieci gdy się nudzą, choć trochę mówił do siebie. Ale ważniejsze jest to, że reakcja na słodkie, loda nie jest już taka jak kiedyś, nie ma trzepotania się, nie ma ruchów rąk w powietrzu. Ta reakcja mimo bycia nie do końca w dobrej diecie a lekkim mieszaniu się wycisza.(powoli gaśnie)

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 21:36

To Ja też wiem, w końcu naszła mnie taka refleksja, że kiedyś szliśmy do lasu albo w nim żyliśmy i jak zebraliśmy owoce z krzaczka to nie pędziliśmy by je umyć tylko je jedliśmy. A i teraz jeśli dobrze zrozumiałam ideę jak żywność żyje to np. jabłka w chłodni jesienią a te same wiosną prze następnymi zborami to tak czy tak są "żyjące jabłka", smak im się zmienia, różniste fermentacje w nich pewnie zachodzą a to nasz organizm ma to wszystko przetworzyć i co niepotrzebne wydalić tak by mu nie zaszkodziło.


Sorry za takie oderwanie ale jestem po wieczorze w łódzkiej restauracji Empatia po lampce ekologicznego wina, w których wyczułam zapach prawdziwych drożdzy czy fermentacji czy nie wiem już czego, wino, było pyszne, ciastka też bo nie takie słodkie jak te okropieństwa z cukierni.

dowiedziałam się, że jedyne nie modyfikowane kury jakie istnieją to polskie zielononóżki. Bartek zajadał się makaronem i rosołem z takich . Ja nawet nie spróbowałam, już nie mieszałam dobra herbata, kilka ciastek i capuccino mi wystarczyło.

Na tym zakończyłam tegoroczne obchody empatyczne z synem. Za rok będzie jeszcze lepiej, wcześniej się przygotujemy itp. :)

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 21:41

to decyzja twoja jako rodzica czy dziecko przyzwyczaić samemu do jakiegoś smaku czy czekać. A może jakaś potrawa nie smakuje a to samo w innej formie zasmakuje?.

Bo może dziecko nie chce czegoś zjeść bo danie mu nie smakuje ale te same produkty inaczej doprawione, w innym przepisie zje. Trzeba kombinować, mieć oczy i swoje założenia elastyczne jak linka do skakania na bunge.

Czasem Ciebie takie powodzenie wzmocni, dziecko zje ze smakiem bo mój syn nawet powiedział :Ale dobre te kotlety. A przecież nie będziesz się upierać i dawać mu tych rybnych kotletów codziennie bo zaczął je jeść. Choć tacy rodzice są i patologizują dietę jak nie wiem co bo dziecko ma nowa potrawę no to dawaj.... niech się naje bo nic biedak nie jadł.

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 21:51

Mama Maciusia napisał/a:
M i T,

Marishko, dziękuję za wskazówkę, nie wykluczam przyczyn psychicznych w zaburzeniach u Maciusia, jednak w definicji dysocjacji jest mowa o niewykazywaniu przez układ nerwowy odchyleń od normy, natomiast Maciuś ma stwierdzone zaburzenia czynnościowe w mózgu.


Ewa kiedyś coś znalazłam o zbożach i wpływie na mózg ale nie wiem czy znajdę za to mam coś innego, pewnie badań robi się więcej tylko po polsku nikt nie tłumaczy.

http://www.wprost.pl/ar/3562/Dieta-mozgu/

Dieta mózgu
Numer: 12/1999 (851)
Japońscy naukowcy dowodzą, że nieodpowiednie jedzenie, bogate w cukry, tłuszcze i substancje chemiczne, może być przyczyną senności, poirytowania, a nawet agresji
Podobnego zdania jest Elizabeth Somer, autorka książki "Wpływ jedzenia na nastrój". Zbilansowanie wszystkich składników odżywczych to podstawa dobrego samopoczucia.

Niektóre produkty mogą pozytywnie wpływać na pamięć (na przykład marchew, cytryna, ananas, soja, orzechy, banany), wzmagać energię życiową (warzywa, owoce) albo ograniczać apetyt (woda mineralna). Gdy jesteśmy zestresowani, często nie mamy ochoty ani czasu na prawidłowe odżywianie się, a właśnie wtedy potrzeby organizmu są zwiększone. Zła dieta pogłębia tylko uczucie zmęczenia i depresję. Poprzez zmianę sposobu odżywiania możemy pokonać zły nastrój i zwiększyć odporność organizmu. Wszyscy wiemy, że dieta wpływa na nasze zdrowie, nie powinno więc dziwić, iż oddziałuje również na to, jak się czujemy, myślimy, działamy i śpimy, szczególnie gdy jesteśmy pod wpływem stresu. Osoba zdenerwowana ignoruje dietę i nieraz nie może opanować chęci jedzenia. Stresowi towarzyszy zwiększony apetyt na wybrane produkty czy potrawy. Tymczasem to, co jemy, wywiera duży wpływ na aktywność neuroprzekaźnika serotoniny. Odpowiada ona za kontrolowanie emocji, motywacji i potrzeb pokarmowych. Reguluje nastrój, apetyt, przebieg snu oraz hamuje agresję. Badania na zwierzętach doświadczalnych dowodzą, że blokada syntezy serotoniny powoduje u nich agresję. Również u ludzi niewłaściwe żywienie i brak serotoniny może prowadzić do irytacji, niezadowolenia, a nawet agresji.

"Japońskie dzieci są rozpieszczone, zmęczone i słabe. Jeśli wciąż będą się odżywiać w taki sposób, jak to robiły dotychczas, mogą się szybciej zestarzeć od swoich rodziców" - ostrzega na łamach tygodnika "Newsweek" prof. Hiroshi Osawa, psycholog z Uniwersytetu Iwate w Japonii, autor wielu książek poświęconych diecie i antyspołecznemu zachowaniu. Prognozy prof. Osawy są alarmujące, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że spośród wszystkich nacji najdłużej żyją Japończycy - średnio 80 lat. "Dzieci chętnie jedzą w barach szybkiej obsługi. Zawartość witamin w takim posiłku jest niewielka w porównaniu z jego kalorycznością, a duża ilość znajdujących się w nim substancji chemicznych źle wpływa na samopoczucie" - zauważa prof. Osawa. W przemyśle spożywczym wciąż wprowadzane są do użytku nowe substancje chemiczne. Wiele jest bezpiecznych, przynajmniej na tyle, na ile ich oddziaływanie na organizm byli w stanie sprawdzić naukowcy. Niektóre jednak, na przykład MSG (glutaminian jednosodowy), mogą powodować łagodne efekty uboczne, jak kołatanie serca, bóle głowy, szyi i klatki piersiowej. MSG jest pochodną kwasu glutaminowego (aminokwas wchodzący w skład wielu białek). Związek ten jest powszechnie stosowany w kuchni chińskiej, stąd dolegliwości z nim związane nazwano "zespołem chińskiej restauracji". Niektórzy z nas nie tolerują go w ilości dodawanej do gotowych produktów, jak zupy w proszku, kostki rosołowe. Jest też groźny dla kobiet w ciąży - przenika bowiem przez łożysko i może prowadzić do uszkodzenia płodu. Poza tym niewielka jego ilość (już ok. 5 g - tyle zawierają dwie porcje chińskiej zupy wantan) u osób wrażliwych powoduje depresję lub nadmierną pobudliwość.
Wielu niebezpiecznych składników możemy uniknąć poprzez eliminowanie niektórych pokarmów z naszej diety. Istnieją jednak w środowisku takie substancje szkodliwe, których wykluczenie jest trudne lub niemożliwe. Należy do nich ołów przenikający do organizmu wraz z zanieczyszczonymi produktami spożywczymi i wdychanym powietrzem. Zatrucie ołowiem powoduje niszczenie komórek mózgu i całego układu nerwowego, w konsekwencji prowadzi do zaburzeń w zachowaniu (agresja), osłabienia koncentracji oraz możliwości prawidłowego myślenia i wysławiania się. Pożywienie bogate w wapń, cynk i żelazo ogranicza wchłanianie ołowiu z przewodu pokarmowego. Niedobór dostarczanego w pokarmach żelaza pogarsza zaopatrywanie organizmu w tlen, a w konsekwencji powoduje uczucie zmęczenia, zdenerwowanie i trudności z koncentracją. - Żelazo występuje w dwóch formach. Lepiej przyswajalna występuje przede wszystkim w krwistych stekach, ale już bardzo wypieczone mięso staje się uboższe w żelazo. Dobrym źródłem tego pierwiastka są też nerki, serca i wątroby wieprzowe. Mało przyswajalna forma żelaza występuje głównie w roślinach strączkowych i ziarnach zbóż. Wchłanianie tego pierwiastka zwiększa witamina C. Badania epidemiologiczne wykazały, że dostarczamy do organizmu trzy razy mniej żelaza, niż powinniśmy - mówi dr Lucyna Ostrowska z Zakładu Higieny i Epidemiologii Akademii Medycznej w Białymstoku.
Oprócz głodu fizycznego istnieje głód psychiczny, powodowany potrzebą cieszenia się dobrym samopoczuciem i spokojem. Można go zaspokoić tylko przez uzupełnienie niedoborów serotoniny. Węglowodany poprzez reakcje chemiczne stymulują wytwarzanie przez mózg serotoniny. Zaczyna działać układ obrony przeciwstresowej, który zmniejsza napięcie emocjonalne, a w konsekwencji chęć do przejadania się.
Powinno się spożywać produkty bogate w węglowodany złożone - chleb, naleśniki, ryż czy makaron. Między posiłkami warto zjeść owoce albo bogate w węglowodany warzywa, które najlepiej również dodawać do każdego posiłku. Potrawy bogate w białko, atakie jak ryba, cielęcina, chudy kurczak czy rośliny strączkowe, spożywane wraz z warzywami i produktami z pełnych ziaren zbóż powodują wzrost poziomu tyrozyny w mózgu. Badania naukowe wykazały, że tyrozyna zwiększa energię życiową i poprawia koncentrację.

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 21:56

O to co lubię podczytywać czyli forum tak dalekie a jednocześnie tak często zbieżne z tym co chcę czytać i z reguły fajnym tekstem pisane.

http://www.sfd.pl/POZYTYW...3J-t221065.html

fragment: POZYTYWNY WPŁYW ŻYWIENIA NA NASTRÓJ



"ŻYWNOŚĆ POMOCNA W ZWALCZANIU NASTĘPSTW STRESU:
Stres obejmuje swoim pojęciem dwie zasadnicze płaszczyzny: psychiczną i organiczną. W sytuacjach stresowych dochodzi do silnego niepokoju i znacznego przyspieszenia przemian metabolicznych, wzmożonej akcji serca, wzrostu ciśnienia krwi i przyspieszenia oddechu, a także zahamowania procesów trawiennych i motoryki przewodu pokarmowego. Zmiany te wynikają ze wzmożonej sekrecji tzw. hormonów stresogennych - adrenaliny, noradrenaliny , glikokortykoidów i hormonów tarczycowych, prowadzących do nasilenia przemian katabolicznych oraz znacznego wzrostu wydolności fizycznej i umysłowej, skrócenia czasu reakcji oraz zmniejszenia wrażliwości na ból. Ta aktywacja organizmu jest bardzo pożądana np. w stanach zagrożenia czy intensywnej pracy umysłowej wymagającej szybkiego kojarzenia, ale gdy zdarza się zbyt często pociąga za sobą konieczność ochrony przed niekorzystnymi zmianami jakie są jej następstwem. Należą do nich głownie zmiany peroksydacyjne lipidów i białek ustrojowych (zwłaszcza DNA), będące efektem tzw. stresu oksydacyjnego. Stres oksydacyjny rozwija się w wyniku znacznego nasilenia katabolizmu ustrojowego, co prowadzi do wzmożonej produkcji wysoce reaktywnych wolnych rodników, będących przyczyną zmian degeneracyjnych organizmu.
W celu przeciwdziałaniu depresji i hamowaniu zmian peroksydacyjnych, należy spożywać żywność bogatą w:

Witaminę E (warzywa, mięso, mleko, jaja)
Witaminę C (surowe owoce, warzywa i wątroba)
ß-karoten (marchew, pomidory, papryka, wątroba, mleko, masło, żółtko jaj)
Ubiquinon (koenzym Q-10) (makrela, łosoś, sardynka, serce bydlęce raz wątroba bydlęca) "


___

całego nie będę wklejać, długi jest, zrobiłam sobie zrzut do pliku

:)

Ewa (m.Maciusia) wkroczysz na tereny sportowców, fajne teksty zamieszczają?.

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 22:10

O rany ale znalazłam stronę tylko ja jeszcze niewiele z niej wyciągnę:

http://www.autismeducationonline.com/

Można uczyć się online zapisując się . Są tam i Temple Grandin i inni, których nie znam.

a główna strona:
http://www.autismtoday.com/conference_start.htm

pokazuje różne konferencje, nawet w Bułgarii a w Polsce czekamy?.

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 22:13

tylko jak zwykle nie mogę się zalogować , mam spróbować później

dlaczego? błąd czy polskich emaili nie przyjmuje?

http://www.autismtoday.com/member_login_new.asp

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 22:25

Co tam znalazłam: m.in. to co lubi mój syn, z tłumaczenia zrozumiałam, że duże twarze,wyraziste emocje się podobają autystom. No, pewnie tak, gorzej z tekstami i co zawiera ta bajka. A poza tym mam obserwację, że jak autystycy coś lubią to jeśli nie idą w leczeniu do przodu to można by mówic, że staje się to ulubione coś: bajki, zajęcie, ćwiczenie itp: MANIĄ.

http://www.dailymail.co.u...ight-track.html

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 22:36

A właśnie czy sztywność w wyborach psychologicznie nie przypomina choroby psychicznej? Czy sztywność trzeba zaakceptować czy próbować czasem obejść? Dziecko w mocnej monodiecie, że zje tylko kurczaka, ziemniaki i np. winogrona. Tak mniej więcej z pamięci zdaję relację. A są takie dzieci. Nam ciężko to sobie wyobraźić ale można powiedzieć : to ich obrona chcą posprzątać w organizmie a można powiedzieć to przypomina uzależnienie, nawyk, patologię - co z tym robimy przemycając inne produkty by dziecku zmieniło się funkcjonowanie organizmu i zeszło ono z monodiety. Przecież leczenie ma pomagać się naprawiać a skoro tak jak dr.Witoszek zawsze mówiła, że dziecko samo zdecyduje, zacznie mieć ochotę to jest jedno ale coś i tak trzeba przy drastycznej monodiecie zrobić by dziecko z niej wyszło.

I kij i marchewka.:)

rakash - Sob Paź 02, 2010 22:49

Te porównania same się narzucają.
sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 23:16

Jeszcze takie :ku pamięci!

U dzieci podobnie jak u dorosłych takie sprawy jak np. pękająca, słabsza skóra na palcach stóp coś pokazuje, albo obgryzanie paznokci.

Sama obgryzałam do 8 klasy aż na wakacjach sama się oduczyłam ale czy poszło mi to na zdrowie?
Obgryzanie paznokci psychicznie to wg mnie jeszcze myśli , które plączą się po głowie i nie zwracamy uwagi, że z jakiegoś powodu paznokcie nas interesują.

rakash - Sob Paź 02, 2010 23:18

"Na" palcach, czy między palcami?
sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 23:23

na palcach, kobietom np. grubieją pod spodem palce duże u stóp ( ja tak zaobserwowałam), albo pięty - skóra na nich grubieje, pęka itp., ale jak się zmienia w diecie znów na dobre produkty to skóra robi się cieńsza, schodzi, gdy jest się na dobrej diecie nie trzeba używać pumeksów, naprawa się znów skóra

U Bartka już tego nie widzę ale sam sobie jak widział zdejmował skórę z palców u stóp, szczególnie na dużym było widać albo na części stopy za dużym palcem. Czyli tak jakby organizm mówił skórą- dobrze jem, wolniej się złuszczam ( w domyśle - zużywam swoje komórki)

M i T - Sob Paź 02, 2010 23:25

sylwiazłodzi napisał/a:
Obgryzanie paznokci psychicznie to wg mnie jeszcze myśli , które plączą się po głowie i nie zwracamy uwagi, że z jakiegoś powodu paznokcie nas interesują.


To taki sposób na rozładowanie napięcia/stresu wywołanego różnymi niewygodnymi uczuciami (najczęściej lękiem), które nie umiemy i/lub boimy się dopuścić do świadomość i wyrazić otwarcie. Mój ex-maż (DDA) też miał ten problem nawet będąc już dojrzałym mężczyzną.

Marishka

rakash - Sob Paź 02, 2010 23:26

To by pasowało do tej teorii o pasożytach. Pękające piety, skóra na nogach. Ale pewnie jak ze wszystkimi problemami prawda leży głębiej.

Taka uwaga że rozwiązaniem problemów na pewno nie jest karmienie dziecka farmaceutykami, trzeba zadbać ogólnie o warunki w tym odżywianie, a potem albo w między czasie tak jak to jest w zgodzie z naturą podawać również takie pokarmy które wspomagają organizm w walce z pasożytami. Tak czy inaczej uozmaicenie diety nie wyjdzie na szkodę, nawet jeżeli to nie pasożyty są przyczyną.

sylwiazłodzi - Sob Paź 02, 2010 23:32

rakash jest jeszcze coś do tych pięt i skóry.

Kojarzysz założenie, że na stopy można nałożyć plastry oczyszczające? Założenie stopami organizm się oczyszcza?. Punkty do masowania itp masaże stóp.

Organizm więc pokazuje, że mu źle bo wytwarza twardszą skórę a jednocześnie sobie szkodzi bo zmniejsza powierzchnie wydalania. Ale to nie jego wina, w końcu to organizm sam siebie nie karmi tylko Ja jako jednostka siebie karmię.

Takie dziwne moje skojarzenia powodują, że rozumiem teorię o preferencjach dzieci i ich wyborach ale wolę dodawać : gdy rodzice też się leczą - czytaj uczą się nawzajem o sobie i o swoich dzieciach w tematach diety, zdrowia, psychiki i co tam jeszcze przyjdzie komu do głowy.

rakash - Sob Paź 02, 2010 23:41

Nigdy mi nie pękała skóra na stopach. Czasami zbierała się grubsza warstwa, na pięcie szczególnie i z tyłu pięty robiły się takie jakby bąble, zbierał się płyn pod grubą warstwą naskórka. Teraz mam stopy bardziej delikatne.

Tak zwane plastry oczyszczające na stopy to moim zdaniem oszustwo. Próbowałem tego i nic tam nie wychodzi. Jedyne co mogę powiedzieć to to że poprzez zablokowanie skóry i nałożenie plastra z jakimiś ziołami wpływa to na skórę i okolice. Być może nawet pozytywnie.

_flo - Nie Paź 03, 2010 00:15

Zluszczajaca sie skora miedzy palcami to grzybek jest.

A jesli chodzi o zgrubialy naskorek, to jest kilka przyczyn, dieta ma na to podstawowy wplyw. Dezmosomy - polaczenia miedzy komorkami naskorka nie sa rozkladane do konca i komorki pozostaja sklejone, plus apoptoza - zaprogramowane harakiri komórki sie opóźnia w czasie.

Ten pierwszy proces jest oslabiony przez lektyny w diecie. Na przyklad z pszenicy, orzeszkow ziemnych i soi - lektyny oslabiaja dzialanie enzymow rozpuszczajacych te polaczenia - dezmosomy.

No nie ma co sie wdawac w szczególy, polecam "Cure for Acne" Cordaina, jest w pdf w necie.

Hannibal - Nie Paź 03, 2010 06:52

Mama Maciusia napisał/a:
Kiedyś zobaczył świeży imbir. Poprosił, żebym mu dała kawałek. Smak już znał. Uprzedziłam go, że będzie ostry, ale on koniecznie chciał kawałek. No i zaczął gryźć, łzy napłynęły mu do oczu. Zaproponowałam, zeby wypluł i przpłukał buzię wodą. Odmówił, pogryzł do końca i wszystko połknął.

No ja pamiętam swój "pierwszy raz" jeśli chodzi ten świeży imbir - łatwo nie było, oj nie było :D . Teraz jadam już bez problemu większe kawałki i jest luz blus.
Zaproponuj mu goździki - też są ostrawe, ale naprawdę fajne, no i przede wszystkim zdrowe.
Mama Maciusia napisał/a:
zapewnianie rozmaitości proponowanych pokarmów.

Tak, ale najpierw trzeba wyczerpać cały "arsenał" naturalnych nieprzetworzonych produktów, z fauny i flory, bez tych cywilizacyjnych "tworów". Jest ich naprawdę OGROM!

Hannibal - Nie Paź 03, 2010 06:55

M i T napisał/a:
Dla mnie są to niepokojące słowa, ponieważ osobom tak bezkrytycznie zapatrzonym w autorytety i tak desperacko oczekującym na "wybawcę" można wcisnąć każdy kit, można nimi z łatwością manipulować.
(...)
Zachowanie chociaż odrobiny zdolności krytycznego myślenia jest korzystne nawet (a może szczególnie) w sytuacjach desperackich.

Bardzo wartościowa rada!

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 06:57

_flo napisał/a:
Zluszczajaca sie skora miedzy palcami to grzybek jest.

A jesli chodzi o zgrubialy naskorek, to jest kilka przyczyn, dieta ma na to podstawowy wplyw. Dezmosomy - polaczenia miedzy komorkami naskorka nie sa rozkladane do konca i komorki pozostaja sklejone, plus apoptoza - zaprogramowane harakiri komórki sie opóźnia w czasie.

Ten pierwszy proces jest oslabiony przez lektyny w diecie. Na przyklad z pszenicy, orzeszkow ziemnych i soi - lektyny oslabiaja dzialanie enzymow rozpuszczajacych te polaczenia - dezmosomy.

No nie ma co sie wdawac w szczególy, polecam "Cure for Acne" Cordaina, jest w pdf w necie.


Flo aż nie mam słów ze zdziwienia, super dziękuję.

Flo, czy to jest któraś z książek po polsku:

Paleodiet dla sportowców
Dieta dla aktywnych


czy inna?


Znalazłam tę stronę przez google:Evolutionary Discordance of Grains/Legumes in the Human Diet
- [ Tłumaczenie strony ]
These non-evolutionary foods present certain health risks with elevated consumption, now being traced at the biochemical and genetic levels. Part 1/2.
www.beyondveg.com/cordain...egumes-1a.shtml

i właśnie potraktowałam ją zwykłym google tłumaczem

Zobaczę co uda mi się wyczytać.

P.S. Na konferencji było, że jak człowiek przez ileś czasu nie je mleka to potem jego organizm traci zdolność do wytwarzania tego enzymu do trawienia mleka. Jeśli tak jest to teraz rozumiem sens rotacji. By bardziej nie zaszkodziło jeśli coś nawet przez przypadek zjemy po długim czasie i by organizm umiał sobie z tym poradzić. Czy z glutenem zasada jest podobna,że enzym zanika?

_flo - Nie Paź 03, 2010 12:18

sylwiazłodzi napisał/a:

Paleodiet dla sportowców
Dieta dla aktywnych

Nie czytalam zadnej, ta pierwsza jest Cordaina, tak.
Napisze wiecej wieczorem, teraz musze zmyknąć.

rakash - Nie Paź 03, 2010 13:55

_flo napisał/a:
Zluszczajaca sie skora miedzy palcami to grzybek jest.


Złuszczająca czy pękająca, czy schodząca?

Neska - Nie Paź 03, 2010 13:58

sylwiazłodzi napisał/a:


Flo, czy to jest któraś z książek po polsku:

Paleodiet dla sportowców
Dieta dla aktywnych


czy inna?



Sylwia obie sa w Empiku, widzialam w zeszl. tyg.

Mariusz_ - Nie Paź 03, 2010 15:07

A czy czasami zgrubiały naskórek to nie ochrona naszego organizmu przed uszkodzeniem skóry. Ciekawi mnie jaką skórę na stopach mają plemiona śmigające na boso.
WIem za to na pewno, że osoba która ma zrogowaciały naskórek jest mniej podatna na porażenie prądem elektrycznym

_flo - Nie Paź 03, 2010 15:07

Acha, to moze byc jedna i ta sama książka - tytul oryginalu: Paleo Diet for Athletes.
Alllle, tego nie ma co kupowac / czytac chyba, np. Robb Wolf jest bylym uczniem prof. Cordaina i mimo ze lojalny jak najbardziej, to sam twierdzi, ze info jest troche przedawnione. Duzo za duzo weglowodanow, za duzo bialka, za malo tluszczu. Ja sobie przejrzalam te o acne, bo mnie interesowaly detale dokladnie.
Sprobuj to wrzucic w translator Sylwia: http://www.fourhourworkwe...-diet-solution/
to jest jeden rozdzial z ksiazki Robba Wolfa, wlasnie w temacie lektyn i tego co Cie chyba interesuje.

_flo - Nie Paź 03, 2010 15:48

rakash napisał/a:

Złuszczająca czy pękająca, czy schodząca?

Obstawiam wszystkie te opcje, ze w pierwszej kolejnosci kwalifikuja sie jako fungus - o ile zlokalizowane miedzy palcami. Ale pewnie jest wiecej mozliwosci.
A na stopach jak cos jest, to glownie zaburzenia krazenia sa powodem :x

rakash - Nie Paź 03, 2010 16:48

_flo napisał/a:
A na stopach jak cos jest, to glownie zaburzenia krazenia sa powodem :x


E tam, krążenie to zawsze ma jakiś związek pośredni. Transpiracja, krążenie, jakość krwi to podstawa.

Ewa Bednarczyk-Witoszek - Nie Paź 03, 2010 17:53

Mama Maciusia - nie uznaję dawania dziecku tego na co nie ma ono ochoty.
Zawsze z tego co widzę mozna znależć produkt leczący i zgodny ze smakami (zapotrzebowaniem) dziecka.
Sylwiazłodzi - odpowiedzi na pokarm w autyzmie - te zauważalne przez ogół - wystepują zwykle do 3 godzin. Są też odpowiedzi póżne. Prosto mi je namierzyć, potrzebuję jadłospis z 2 tyg i wywiad pod kątem alergicznym (r. krzyżowe, miesiąc urodzenia, choroby rodziców mówiące czy przedawkowują mlecznymi czy zbożowymi; smaki) by wykazać korelację.
Dobowo:kura,ziemniaki, winogrona.... - winogrona, banany i suszone owoce za bardzo obciążają, wolałabym dać arbuz, nektarynkę.
rozdział Food Allergy w książce Helen Krause (poz 26 w literaturze w mojej książce; Otolaryngic Allergy and Immunology, WB Saunders Co 1989) powinien przeczytać każdy lekarz od okulisty po ginekologa włącznie z ortopedą.
Zaburzenia mięśniowe w zaczynającej się przepuklinie jądra miażdżystego to nic innego jak pochodna ZAPALENIA NACZYŃ W TYCHŻE MIĘŚNIACH. Oni uważają, że to niewłaściwy ruch doprowadził do problemu. Też mają rację.
Zdrowa dieta leczy przewód pokarmowy i naczynia krwionośne WSZĘDZIE.

rakash - Nie Paź 03, 2010 18:04

Tak oczywiście. Dziecko może łykać chemie z dodatkami cukru i sztucznych smaków bo mu smakuje, a nie może gorzkiego bo mu nie smakuje.

Weźcie drogie panie nie siejcie palikotowszczyzny bo źle na tym wyjdziecie. To są środki naturalne i można je ew na początek rozcieńczyć lub dać na cukier, nalewkę.

Bez przesady. Jak odżywiałem się śmieciowo to miałem najczęściej ochotę na słodycze, po zmianie odżywiania nie mam na nie ochoty. Więc co lepiej było jeść śmieciowo bo mi smakowało czy lepiej było zmienić dietę?

M i T - Nie Paź 03, 2010 18:12

Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
Prosto mi je namierzyć, potrzebuję jadłospis z 2 tyg i wywiad pod kątem alergicznym (r. krzyżowe, miesiąc urodzenia, choroby rodziców mówiące czy przedawkowują mlecznymi czy zbożowymi; smaki) by wykazać korelację.


Tak, to wszystko jest ważne, szkoda tylko, że nieważne są uczucia i emocjonalne przeżycia dziecka :roll: :faint:

Pewnie zjedzenie chemicznej parówki ma o wiele większy wpływ na reakcję organizmu dziecka niż np. kłótnia rodziców :roll: :faint: A może "zalanie" tłuszczem jest w stanie zniwelować szkodę wyrządzona np. krzykiem rodzica na dziecko?

Szkoda słów i opad rąk, że taką znaczącą część życia bezwzględnie się marginalizuje/ignoruje na rzecz zawartości talerza... Może dlatego, że tak łatwo jest "oskarżyć" talerz i mieć nad nim kontrolę. O wiele trudniej jest oskarżyć rodzica i zainteresować się emocjami i ich wpływem na stan zdrowia...

Marishka

M i T - Nie Paź 03, 2010 18:20

Weźmy gluten. Spożycie zbóż szkodzi - to jest zupełnie poza dyskusją, ale konsumpcja zbóż w posiłku zbyt dużym objętościowo i w trakcie przewlekłego stresu bądź silnego zaniepokojenia, szkodzi BEZWZGLĘDNIE bardziej. Mało tego, spożywanie czegokolwiek w okresie przewlekłego stresu, nie może zostać poprawnie zmetabolizowane ze względu na rozchwianą gospodarkę hormonalną. Można sobie ją wspomóc żywieniem, ale nie uważam, że jest to prosta i bezpośrednia zależność kwalifikująca talerz jako priorytet. Człowiek autentycznie wyluzowany, spokojny, pogodny w trakcie jedzenia, nie będzie reagował na gorszą jego jakość w tak oczywisty i jaskrawy sposób.

Tomek

_flo - Nie Paź 03, 2010 18:28

Tragiczny post Marishka. Zupelnie nie potrafisz ROZMAWIAC.
M i T - Nie Paź 03, 2010 18:35

Tak sądzisz? A ileż można znieść - jak to określać lubisz wzorem Siekierowego - "sianie kapusty" i to w tematach krytycznie ważnych?
Aż mnie swędzą paluchy, by wbić gwóźdź do trumny autorytetu, ale mam swoje zasady. A szkoda, bo co poniektórym szczena zamieniłaby się w kawał wosku.

Tomek

M i T - Nie Paź 03, 2010 18:54

Nie wiem, czy było już w tym wątku wspomniane o roli oksytocyny w leczeniu autyzmu? Kilka szybkich linków ku rozwadze:

http://www.newsweek.com/2...ure-autism.html
http://www.news-medical.n...2/11/35124.aspx
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7176
http://www.rmf24.pl/nauka...zmem,nId,238378
http://www.focus.pl/newsy...na-autyzm/nc/1/
etc., etc., można sobie wyszukać więcej na ten temat.

W artykułach mowa jest o wdychaniu oksytocyny w sprayu. A dlaczego nie w sposób naturalny, np. wprost od kochającej matki? Ponoć oksytocyna wydziela się nawet przy tak prostej czynności jak przytulanie, czemu więc z tego nie skorzystać?

I tu powraca na myśl zadane przez Tomka jakiś czas temu pytanie (jak na razie wydaje się, że retoryczne) do Sylwii, czy poprawa stanu Bartka nie wiąże się w dużej mierze ze zwiększona uwagą i czułością, którą został obdarzony w ostatnich latach? W świetle tych rewelacji o roli oksytocyny w autyzmie wydaje się to całkiem logiczne. Szkoda, że zbyt mało się poświęca temu uwagi.

Marishka

P.S. W latach 50-70 ub. wieku winą za autyzm dziecka obarczało się tzw. "refrigerator mother", która nie potrafiła dać dziecku należnego ciepła i miłości. Obecnie oczywiście odrzuca się te poglądy. Nie widzę sensu by obwiniać matki w ten sposób, ale myślę, że jednak dobrze jest mieć na uwadze możliwe psychogenne podłoże w niektórych przypadkach autyzmu. Bliskość z matką odgrywa jedną z kluczowych ról w rozwoju dziecka, szczególnie w niemowlęcym okresie. Dotyk jest niezwykle ważny (znów wracamy do oksytocyny)...

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 20:13

M i T napisał/a:
Nie wiem, czy było już w tym wątku wspomniane o roli oksytocyny w leczeniu autyzmu? Kilka szybkich linków ku rozwadze:

http://www.newsweek.com/2...ure-autism.html
http://www.news-medical.n...2/11/35124.aspx
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7176
http://www.rmf24.pl/nauka...zmem,nId,238378
http://www.focus.pl/newsy...na-autyzm/nc/1/
etc., etc., można sobie wyszukać więcej na ten temat.

W artykułach mowa jest o wdychaniu oksytocyny w sprayu. A dlaczego nie w sposób naturalny, np. wprost od kochającej matki? Ponoć oksytocyna wydziela się nawet przy tak prostej czynności jak przytulanie, czemu więc z tego nie skorzystać?

I tu powraca na myśl zadane przez Tomka jakiś czas temu pytanie (jak na razie wydaje się, że retoryczne) do Sylwii, czy poprawa stanu Bartka nie wiąże się w dużej mierze ze zwiększona uwagą i czułością, którą został obdarzony w ostatnich latach? W świetle tych rewelacji o roli oksytocyny w autyzmie wydaje się to całkiem logiczne. Szkoda, że zbyt mało się poświęca temu uwagi.

Marishka

P.S. W latach 50-70 ub. wieku winą za autyzm dziecka obarczało się tzw. "refrigerator mother", która nie potrafiła dać dziecku należnego ciepła i miłości. Obecnie oczywiście odrzuca się te poglądy. Nie widzę sensu by obwiniać matki w ten sposób, ale myślę, że jednak dobrze jest mieć na uwadze możliwe psychogenne podłoże w niektórych przypadkach autyzmu. Bliskość z matką odgrywa jedną z kluczowych ról w rozwoju dziecka, szczególnie w niemowlęcym okresie. Dotyk jest niezwykle ważny (znów wracamy do oksytocyny)...


przecież napisałam Tomkowi jak mogłam by nie ujawniać tego czego nie chcę,że pewnie jest dużo w tym prawdy co napisał.

A jeśli mam napisać więcej to o czym: jak bałam się w szpitalu brać go na ręce bo po cesarce mnie wszystko bolało, że jam miał 2 tygodnie i zachorował to przeżył traumę bo zabierali go by mu podac kroplówki , leki gdy zachorował na układ moczowy, że te 5 czy 7 dni w szpitslu po porodzie to był koszmar, próbowałam go nauczyć karmić piersią ale mnie nie leciało mleko a on chciał ssać butelkę. Gdy wyzdrowiał i skończył miesiąc zaczęły się kolki, moja matka zabierała go ode mnie bo płakał do 1 w nocy a ona uważała,że ja go nie potrafię nosić,że płacze więcej. Jak się czułam wiem. Kolki, choroby do 9 miesiąca. Uczenie się wszystkiego bo położna, pielęgniarki, lekarze coś mówią a ty jesteś sama.

A więcej nie napiszę, mimo tego, że robię dla siebie ile mogę i potrafię ze wsparciem jakie mam od rodziny albo nie mam to więcej nie chcę pisac póki co. Chcę robić coś innego i temu poświęcić swoje pomysły. Robię to co wybieram w koncu, może wolniej ale to mój wybór.


Poza tym czytajcie z uwagą inne posty bo flo zarzucasz Marishce coś co napisał Tomek bo taki widnieje podpis pod postem do którego się odnisisz.


Czy ja jeszcze dużo nie wiem i się uczę. TAK.
Czy może potrzebowałam uwagi albo poklepania po plecach i pochwaliłam się, że ide na nagranie programu czy to, że komuś może nie pasować to co piszę biorę pod uwagę.? TAK.


Ja dr.Witoszek traktuję jako lekarza, który w pierwszej kolejności ma pisać o leczeniu ciała. To że podkresla znaczenie psychiki liczę na duży plus a to, że o tym nie pisze to jej sprawa. Gdybym Ja miała napisać co myślę, to od psychiki na forum jesteście Ty Marishka i twój mąż choćby ekspertami i tak jak to robicie mnie pasuje i Was czytam. .

Wiem ,że wiele co piszę może nie być w zgodzie z wieloma poglądami, postępowaniem. Trudno, każdy z nas tutaj jest i pisze w ramach swoich doświadczeń i tego co czuje i wie.


Póki co nie chcę zbawiać świata, nie będę pisać tego co kiedyś zamierzałam napisać. Chcę robić wiele dla siebie a napisanie czegoś na co nie jest się gotowym powoduje, że często nie wiadomo co ze sobą zrobić bo reakcje innych są nieadekwatne do sytuacji, bo często ktoś nie wie jak zareagować. Doświadczyłam tego realnie twarzą w twarz rozmawiając z kilkoma osobami.

Czasem jednak jak czytam posty dotyczące psychiki nawet pisane przez Was MiT to moje zdanie jest takie: tak jak Ja jestem zaangażowana emocjonalnie w opisywanie działania diety w autyźmie tak Ty Marishka i Tomek jesteście zaangażowani emocjonalnie w uświadamianie innym ludziom co mogą zrobić by sobie pomóc. Czasem emocje coś odsłaniają, czasem przysłaniają - tak u siebie to obserwuję. Dlatego czasem łapię się na tym, że nie odpowiadam już od razu by się zdystansować do tego co ktoś mi napisze o autyzmie i diecie.

M i T - Nie Paź 03, 2010 20:18

Mama Maciusia napisał/a:
Marishko, zapewniam Cię


Ewo, naprawdę nie musisz mnie o niczym zapewniać, ani reklamować najmniej udanego rozdziału z "Diety optymalnej". Już samo powoływanie się na autorytet Hellingera w tym rozdziale drastycznie obniża jego wartość.

Nie kieruję się opiniami innych nt. pani Bednarczyk-Witoszek, ale swoim własnym doświadczeniem w pozaforumowych kontaktach z nią oraz własnymi przemyśleniami po przeczytaniu książki. Nie musisz więc przyjmować roli adwokata w tej sprawie.

Marishka

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 20:20

A o słodyczach u Karpowicza w "Terapii wewnętrznego dziecka " jest fajny fragment. Ewa (m.Maciusia) jak będziesz miała okazję polecam tę książkę:

”Cukier Ci nie smakuje”
Pięcioletnia Marysia wróciła z urodzinowego przyjęcia u koleżanki. Miała ze sobą dużo cukierkow, które zaczęła jeść. Dziewczynce nie pozwalano spożywać słodyczy w takich ilościach. Wiedząc o tym, powiedziała do obojga rodziców: Nie chcę już więcej jeść warzyw, ziemniaków, makaronu i mięsa. Teraz będę jadła tylko ciastka i cukierki! To mi bardziej smakuje.
Ojciec odpowiedział: Nie, Marysiu, tak naprawdę wcale tego nie pragniesz. Jeżeli będziesz jadła dużo słodyczy to zaczniesz chorować, twoje zęby staną się bardzo słabe, nie będziesz miała siły. Słodycze są dla ciebie szkodliwe –dodała matka. Na twarzy Marysi pojawił się grymas bólu. Cukierki ciągle mi smakują-odpowiedziała wzburzona.

Komentarz
Słodycze są tym rodzajem pożywienia, które powinno być stosowane rozsądnie i z umiarem. (....)
Słodki smak jest szczególnie pożadany przez nasze zmysły, przyczynia się do powstania przyjemnych odczuć i w pierwszej chwili podnosi nastrój. Z tych powodów dorośli, chcąc sprawić dzieciom radość i przyjemność od wczesnego okresu życia zaczynają dosładzać pokarmy czy też częstować dzieci słodyczami. Cukierki, dropsy,(...) zaczynają funkcjonować nie tylko jako pożywienie, lecz jako swoisty”wzmacniacz”.Ro9dzice i opiekunowie często obiecują dzieciom słodycze jako nagrodę a to za dobre zachowanie a to za dobre stopnie w szkole,a to za rzetelne zjedzenie obiadu czy posprzątanie pokoju. Często jest to niekorzystne i na dłuższą metę niebezpieczne, częstują dzieci słodyczami w chwili kiedy przeżywają one negatywne uczucia: dla pocieszenia, dla poprawienia złego humoru dziecka. W rezultacie może to prowadzić w dorosłym życiu do kompulsywnego regulowania nastroju przez nadużywanie słodyczy i pożywienia.(...) kwestia ma swoje drugie dno:wielu rodziców także przejawia skłonność do nadużywania słodyczy. Czy można wpływać na kształtowanie u dziecka racjonalnej,wyważonej postawy wobec słodyczy, kiedy sami rodzice mają w tej sferze kłopoty z samokontrolą?”

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 20:25

co do koteltów z ryb i naszej dyskusji- jest jeszcze jedna sprawa, której nie opisałam.

Ja Bartkowi nie wciskam jedzenia. Pytam zjesz placuszki, On często nie pyta z czego sa, tylko próbuje. Spróbwał dostał 4 na talerz, zjadł, przyszedł. poprosił o dokładkę. Zjadł łącznie 7 sztuk. Dziś też i też prosił o dokładkę. To co mam nie próbować jeśli nie lubi zjeść ryby usmażonej w kawałku nie podawać mu tego w innej potrawie?.

Potem przyszedł i zapytał czy jeszcze może zjeść placuszki. Ja nie uczę go czasem jaka potrawa z czego jest, ma swoje przyzywczajenia do placuszków z jajek czy z ziemniaków i jajek i wiem co to jest gdy mnie o to prosi. Ale jesli gdy teraz poznaje świat będę mu pokazywać to danie jest z ryb to też a on mi odpowie,że nie lubi ryb i go nie spróbuje to jak ma potem nadal poznawać świat i się na niego otwierać?

Ale może wg Was robię źle, inaczej niż wy , więc proszę o napisanie, to zastanowię się nad tym jak Ja go uczę świata.

M i T - Nie Paź 03, 2010 20:31

Chyba ważne jest to, że mu smakuje, że prosi o dokładkę. Nie wciskasz Bartkowi na siłę nowości ale proponujesz, pytasz czy spróbuje (tak to zrozumiałam). Być może pewnego dnia zaskoczy Ciebie pytaniem z czego to jest zrobione?

A propos, czy gotujecie z Bartkiem RAZEM? Czy próbowałaś go zainteresować tym, by Ci pomógł kucharzyć, a potem wspólnie to pałaszujecie? Dla wielu dzieci jest to ogromna frajda, móc uczestniczyć w gotowaniu, to przecież bardzo twórcze. Nie śledzę tego wątku zbyt szczegółowo, może pisałaś o tym. Jak jest u Ciebie?

Marishka

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 20:43

Gotujemy czasem, z babcią gotuje, z tata odkurza.

Ostatnio przyszedł do kuchni i scierał marchewkę do sałatki na tarce, po chwili mu się znudziło i powiedzia,że już nie chce. A najlepiej ,że dziś mi mąż opowiedział, że na religii było pytanie o dobre uczynki i Pani męża zapytała czy to prawda, że Bartek pomagał mi ścierać marchewkę. ON TO ZROZUMIAŁ, TAKIE PYTANIE I PODAŁ PRZYKŁAD SAM Z SIEBIE, WYOBRAŻACIE SOBIE?

Kiedyś robił ze mną ciastka , w tych zdjęciach z you tube chyba są wklejone, lubi sie bawić np. maką i autem strażackim by po tym jeździć. Choć ja nie bardzo lubię by ze mną zmywał ale czasem też już to robimy, muszę się uczyć, że On coś zrobi inaczej po swojemu. Tak było z prasowaniem, które chyba też tam wklejałam na zdjęciach. Za drugim razem zaskoczył mnie, że pamiętał sprzed tygodnia,że trzeba jego bluzki odwracać na lewa stronę i prasować by się nie popaliły naklejki bo mu to tłumaczyłam. A że wtedy by ł w diecie, z której schodziliśmy za często to mogę napisać, że mniej mówił do Nas i opowiadał ale miał to w głowie. Teraz niepytany mówi a to tylko tydzień bardziej ścisłej diety. Choć dziś nikt by mi nie uwierzył ale Bartek po wczorajszym złym dniu i ekologicznym jedzeniu gdzie jadł ciastka i makaron i rosół i pił herbatę i lody zjadł całe z bitą śmietaną i czekoladę to i tak było super.Pupa czysta, wczorajszy wyprysk sie goi bo biała końcówka widoczna wcozraj dzisiaj już nie była widoczna. Cera się poprawiła, reakcje na świat też były ok, w kościele całą mszę wytrzymał i ciekawiło go to co tam się działo.

Hannibal - Nie Paź 03, 2010 21:08

Mariusz_ napisał/a:
Ciekawi mnie jaką skórę na stopach mają plemiona śmigające na boso.

ja przez parę miesięcy mykałem głównie boso i skóra na stopach zmieniona trochę

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 21:29

Hannibal napisał/a:
Mariusz_ napisał/a:
Ciekawi mnie jaką skórę na stopach mają plemiona śmigające na boso.

ja przez parę miesięcy mykałem głównie boso i skóra na stopach zmieniona trochę


To chyba jak Cejrowki kiedyś pokazywał takie plemię , fakt mięli twardsze stopy. Ale to o stopach i oczyszczaniu to jest przecież obserwacja z medycyny chińskiej a oni znali obuwie też już kilka tysięcy lat. Ale nie chodzi o to, że ktoś nie wierzy w tę teorię przecież stopy też wydalają produkty przemiany materii, jak pod pachami itp. Dlatego jednym w tych samych butach bedzie pachniało a innemu się stopy spocą. To też jest skóra, która żyje czego przykładem grzybice stóp i paznokci. Mnie wkażdym razie rózne opisy z medycyn chinskiej pomagają zrozumieć coś czasem co w języku medycznym było trudne. Choć to zależy od autora. Bo często wystarczy zmiana języka i właściwy dobór słów.

sylwiazłodzi - Nie Paź 03, 2010 22:13

Znalazłam stronę tej restauracji, w której byłam:

http://www.restauracja-empatia.pl/galeria.html

tylko jak była prezentacja to był szwedzki stół ale naprawdę jest tam fajnie.

no i rosół z kury zielononóżki mnie powalił, wizualnie bo jadł Go Bartek z makaronem i sam makaron też, wino ekologiczne pachnące drożdzami, fruktoza w cukierniczkach zamiast cukru.

Neska - Nie Paź 03, 2010 22:54

my gotujemy z dzieciakami :-) maluchy nie przepuszcza zadnej okazji, ciekawi ich i cieszy dslownie kazda kuchenna czynnosc, uwielbiaja miksowac, blendowac, robic sok z warzyw i owocow, cokolwiek, moze byc zwykle mieszanie lyzka w misce :-D koniecznie musza siedziec na blacie.
_flo - Nie Paź 03, 2010 23:42

M i T napisał/a:
Tak sądzisz? A ileż można znieść - jak to określać lubisz wzorem Siekierowego - "sianie kapusty" i to w tematach krytycznie ważnych?

Tomek, to sa tylko Twoje czy Mariszki opinie na pewne sprawy, zasadniczo niemierzalne. Ja sie z Wami nie zgadzam, tak jak Wy sie nie zgadzacie z pania Ewa, (od razu mowie, ze nie zamierzam o tym zreszta dyskutowac). Chodzi tylko o to w tym momencie, ze jak nie bedziecie uderzać w taki autorytarny ton, to moze na przyklad pani Ewa bedzie skora, zeby z Wami rozmawiac na te tematy.
M i T napisał/a:

Aż mnie swędzą paluchy, by wbić gwóźdź do trumny autorytetu, ale mam swoje zasady. A szkoda, bo co poniektórym szczena zamieniłaby się w kawał wosku.

Nie strasz, nie strasz, bo się...

_flo - Nie Paź 03, 2010 23:45

sylwiazłodzi napisał/a:

flo zarzucasz Marishce coś co napisał Tomek bo taki widnieje podpis pod postem do którego się odnisisz.

Nie, moj komentarz byl do posta Marishki. Tylko.

M i T - Pon Paź 04, 2010 01:05

_flo napisał/a:
Nie strasz, nie strasz, bo się...

No cóż, skoro tak to widzisz...

Tomek

M i T - Pon Paź 04, 2010 01:16

_flo napisał/a:
Chodzi tylko o to w tym momencie, ze jak nie bedziecie uderzać w taki autorytarny ton, to moze na przyklad pani Ewa bedzie skora, zeby z Wami rozmawiac na te tematy..

Nie, naprawdę, weszłaś powyżej już w sferę dość groteskową. Wybacz, ale piszesz o czymś w rodzaju audiencji przebłagalnej u czyjegoś guru. Sorry, ale beka jak cholera 8-) Najlepiej skończmy to, bo szkoda wątku. Adwokatujesz zupełnie niepotrzebnie.

Tomek

_flo - Pon Paź 04, 2010 02:11

yhym, nie, to jakas projekcja, tu nie chodzi o pania Ewe konkretnie, nie mam potrzeby jej bronic, chociaz zalezy mi, zeby pisala w miare regularnie bez wzgledu na to, czy sie z nia zgadzam czy nie... chodzi o styl dyskusji, ze nie chce sie gadac, Ewie sie nie bedzie chcialo, walczyc z czyims ego, wole zeby Ewa cos napisala, i zeby nie musiala sie ustosunkowywac do postow autorytarnych bezdialogowych, do wywracania oczami, omdlen, osmieszania, grozb bez pokrycia, stroszenia piorek i podskakiwania jak kogucik...
EAnna - Pon Paź 04, 2010 08:14

sylwiazłodzi napisał/a:
Ale jesli gdy teraz poznaje świat będę mu pokazywać to danie jest z ryb to też a on mi odpowie,że nie lubi ryb i go nie spróbuje to jak ma potem nadal poznawać świat i się na niego otwierać?

Poruszyłaś ważny aspekt oswajania dzieci z nowymi smakami.
Niektóre dzieci wcale nie są ciekawe nowych potraw i smaków. Wręcz przeciwnie. Wybiorą tylko znane i smakujące im w przeszłości. Jakim zatem sposobem stosować urozmaiconą dietę?
Przecież nawet sama sezonowość potraw w zestawieniu z niechęcią dziecka do ich spróbowania uniemożliwia poznanie ich smaku.
Osobiście uważam, że do potraw i smaków znanych powinno dokładać się najpierw minimalne a później stopniowo większe ilości składników nowych.
Mój wnuk podobno nie jada jarzyn. U mnie jakoś jada i nawet mu smakują. Nie powiem, żeby to były duże ilości ale w sumie stanowią znaczącą ilość. Czasmi wystarczy zmienić konsystencję potrawy lub dodatek (np. twardszy, chrupiacy kalafior z posypką z kruszonych migdałow na maśle) aby dziecku zasmakowło a gluty nie stawały w gardle.
Natomiast mówienie dziecku, że nie musi jeść, czego nie chce powoduje, że odmawia a priori spróbowania jakichkolwiek nowych potraw.
Przypomina mi się powiedzenie mojego ojca, często w dzieciństwie słyszane (sama byłam niejadkiem): "nie trzeba gębie wierzyć, tylko do niej przymierzyć"

Pozdrawiam
EAnna

Maad - Pon Paź 04, 2010 08:24

Dzieci uczą się przez naśladownictwo, truizm, ale może to też dotyczy poznawania nowych smaków? Może konieczne jest aby dzieci widziały od małego, jak przy wspólnym stole domownicy sięgają po różne potrawy? Podkreślam słowo sięgają, bo to jest coś innego niż podany gdzieś z za pleców, czy z okienka, talerz z gotową potrawą. Nawet jak to jest pyszne, zdrowe i smaczne domowe jedzenie przygotowane przez mamę.

Rodzic nakładając sobie samodzielnie jedzenie na talerz, komponując posiłek z kilku różnych składników, uczy dziecko jak to się robi. Pokazuje, że to zielone obślizgłe coś ze słoika, nurzające się w jakimś zielsku z czosnkiem (ogórki kwaszone) jest warte wysiłku wyciągnięcia ręki albo wręcz poproszenia współbiesiadnika o podanie :hihi:

rakash - Pon Paź 04, 2010 09:26

sylwiazłodzi napisał/a:
A o słodyczach u Karpowicza w "Terapii wewnętrznego dziecka " jest fajny fragment. Ewa (m.Maciusia) jak będziesz miała okazję polecam tę książkę:

”Cukier Ci nie smakuje”
Pięcioletnia Marysia wróciła z urodzinowego przyjęcia u koleżanki. Miała ze sobą dużo cukierkow, które zaczęła jeść. Dziewczynce nie pozwalano spożywać słodyczy w takich ilościach. Wiedząc o tym, powiedziała do obojga rodziców: Nie chcę już więcej jeść warzyw, ziemniaków, makaronu i mięsa. Teraz będę jadła tylko ciastka i cukierki! To mi bardziej smakuje.
Ojciec odpowiedział: Nie, Marysiu, tak naprawdę wcale tego nie pragniesz. Jeżeli będziesz jadła dużo słodyczy to zaczniesz chorować, twoje zęby staną się bardzo słabe, nie będziesz miała siły. Słodycze są dla ciebie szkodliwe –dodała matka. Na twarzy Marysi pojawił się grymas bólu. Cukierki ciągle mi smakują-odpowiedziała wzburzona.

Komentarz
Słodycze są tym rodzajem pożywienia, które powinno być stosowane rozsądnie i z umiarem. (....)
Słodki smak jest szczególnie pożadany przez nasze zmysły, przyczynia się do powstania przyjemnych odczuć i w pierwszej chwili podnosi nastrój. Z tych powodów dorośli, chcąc sprawić dzieciom radość i przyjemność od wczesnego okresu życia zaczynają dosładzać pokarmy czy też częstować dzieci słodyczami. Cukierki, dropsy,(...) zaczynają funkcjonować nie tylko jako pożywienie, lecz jako swoisty”wzmacniacz”.Ro9dzice i opiekunowie często obiecują dzieciom słodycze jako nagrodę a to za dobre zachowanie a to za dobre stopnie w szkole,a to za rzetelne zjedzenie obiadu czy posprzątanie pokoju. Często jest to niekorzystne i na dłuższą metę niebezpieczne, częstują dzieci słodyczami w chwili kiedy przeżywają one negatywne uczucia: dla pocieszenia, dla poprawienia złego humoru dziecka. W rezultacie może to prowadzić w dorosłym życiu do kompulsywnego regulowania nastroju przez nadużywanie słodyczy i pożywienia.(...) kwestia ma swoje drugie dno:wielu rodziców także przejawia skłonność do nadużywania słodyczy. Czy można wpływać na kształtowanie u dziecka racjonalnej,wyważonej postawy wobec słodyczy, kiedy sami rodzice mają w tej sferze kłopoty z samokontrolą?”


I znowu jakieś psychololo bajki odrealnione. Jeżeli dziecko coś takiego zakomunikuje to nie trzeba mu nawet nic mówić, po prostu nie dawać słodyczy, a jak zgłodnieje to zje obiad i dopiero poczuje jakie to dobre jedzenie.

Jeżeli jakieś dziecko od święta zje sobie słodyczy to nie problem. W późniejszym wieku kiedy nauczy się rozpoznawać co szokodzi a co sprzyja samo będzie wybierać obiad. Potrzeba do tgo oczywiści odpowiedniego odzywiania.
Jak byłem mały to też bardzo lubilem słodycze, ale jeżeli ich nie było to nie jadłem. Kiedy dorosłem i miałem już jakieś pieniądze to sam czasami kupowałem sobie jakieś produkty słodkie. Wiele osób tak robi. Natomiast próbując z tym walczyć praktycznie zawsze byłem na pozycji straconej, dotąd aż zacząłem się racjonalnie odżywiać.
Ostatecznie nawet jeżeli wydarzyłoby się tak że dorastając ktoś wybierze słodycze to szybko przekona się czym to grozi. Wtedy ważne jest aby miał świdomość i ew. możliwość jedzenia takich produktów które są dla niego zdrowe.

zenon - Pon Paź 04, 2010 12:43

M i T napisał/a:


P.S. W latach 50-70 ub. wieku wina za autyzm dziecka obarczalo sie tzw. "refrigerator mother", ktora nie potrafila dac dziecku naleznego ciepla i milosci. Obecnie oczywiscie odrzuca sie te poglady.


Sadzono tez, ze "matka lodowka" odpowiada za schizofrenie swojego dziecka. Wiele niczemu niewinnych kobiet wpedzono w depresje i poczucie winy, a i tak psychoanaliza ich dzieci nie przyniosla efektow.

Istnieje bardzo duzo dowodow na czynniki genetycznie, prenatalne i zywieniowe zarowno w autyzmie jak i w schizofrenii.

Co oczywiscie nie neguje w zadnym stopniu zasadnosci pracy nad wiezia i relacja miedzy matka a dzieckiem.
Bo w to zawsze warto inwestowac.

M i T - Pon Paź 04, 2010 15:43

Maad, świetne obserwacje/sugestie!

Marishka

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 20:00

EAnna napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
Ale jesli gdy teraz poznaje świat będę mu pokazywać to danie jest z ryb to też a on mi odpowie,że nie lubi ryb i go nie spróbuje to jak ma potem nadal poznawać świat i się na niego otwierać?

Poruszyłaś ważny aspekt oswajania dzieci z nowymi smakami.
Niektóre dzieci wcale nie są ciekawe nowych potraw i smaków. Wręcz przeciwnie. Wybiorą tylko znane i smakujące im w przeszłości. Jakim zatem sposobem stosować urozmaiconą dietę?
Przecież nawet sama sezonowość potraw w zestawieniu z niechęcią dziecka do ich spróbowania uniemożliwia poznanie ich smaku.
Osobiście uważam, że do potraw i smaków znanych powinno dokładać się najpierw minimalne a później stopniowo większe ilości składników nowych.
Mój wnuk podobno nie jada jarzyn. U mnie jakoś jada i nawet mu smakują. Nie powiem, żeby to były duże ilości ale w sumie stanowią znaczącą ilość. Czasmi wystarczy zmienić konsystencję potrawy lub dodatek (np. twardszy, chrupiacy kalafior z posypką z kruszonych migdałow na maśle) aby dziecku zasmakowło a gluty nie stawały w gardle.
Natomiast mówienie dziecku, że nie musi jeść, czego nie chce powoduje, że odmawia a priori spróbowania jakichkolwiek nowych potraw.
Przypomina mi się powiedzenie mojego ojca, często w dzieciństwie słyszane (sama byłam niejadkiem): "nie trzeba gębie wierzyć, tylko do niej przymierzyć"

Pozdrawiam
EAnna


eanna a ja mam pytanie skoro u Ciebie je a w domu nie je wg Ciebie pewnych rzeczy to Ja mam do Ciebie pytanie jakie swoje nakazy z dzieciństwa przekazałas dalej, że w domu rodzinnym wnuczek czegoś nie je. Może sprzeciw wobec Twojego wychowania ma swoje odzwierciedlenie teraz w reakcji rodziców z synem a twoim wnuczkiem.

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 20:03

_flo napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:

flo zarzucasz Marishce coś co napisał Tomek bo taki widnieje podpis pod postem do którego się odnisisz.

Nie, moj komentarz byl do posta Marishki. Tylko.


rozumiem, flo ok.

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 20:15

Maad napisał/a:
Dzieci uczą się przez naśladownictwo, truizm, ale może to też dotyczy poznawania nowych smaków? Może konieczne jest aby dzieci widziały od małego, jak przy wspólnym stole domownicy sięgają po różne potrawy? Podkreślam słowo sięgają, bo to jest coś innego niż podany gdzieś z za pleców, czy z okienka, talerz z gotową potrawą. Nawet jak to jest pyszne, zdrowe i smaczne domowe jedzenie przygotowane przez mamę.

Rodzic nakładając sobie samodzielnie jedzenie na talerz, komponując posiłek z kilku różnych składników, uczy dziecko jak to się robi. Pokazuje, że to zielone obślizgłe coś ze słoika, nurzające się w jakimś zielsku z czosnkiem (ogórki kwaszone) jest warte wysiłku wyciągnięcia ręki albo wręcz poproszenia współbiesiadnika o podanie :hihi:


maad ja wszystkiego tutaj nie opisywaam ale z Bartkiem był problem kiedyś na początku by siedział przy stole, bo dość dużo się ruszał, lekcje przy biurku to był pewien proces czy przy stole w fundacji. W domu by mieć z dzieckiem kontakt i dotrzeć do niego lofopeda cały czas siedzi naprzecwiko ale nie oddziela ich biurko czy stół. Konwenanse stół, sztućće Bartek opanował ale nie mam zamiaru go chować na osobę , która ma siedzieć przy stole po to, że komuś się wydaje,że siedzenie przy stole to jest rodzina. Bo nie jest.

Może to mój sprzeciw wobec tego co miałam sama, co z tego, że miałam na talerzu przy stole coś do jedzenia skoro jak już nie chciałam to siedzialam dalej ale np. miałam problemy z jedzeniem ziemniaków bo jedząc przez jakiś czas prawa ręką mama mnie chciała nauczyć ganiałam widelcem ziemniaka po talerzu. Mama jak byłam starsza marudziła no zjedx jeszcze. Poza tym co z tego, że miałam jakąś wigilię przy stole, skoro jedna znich była w oparach alkoholu. Mój syn jak chce to siedzi przy stole, przy ławie, zjada co chce, umie siedzieć z goścmi, używać sztucców a nawet piec ze mna ciastka ale być może całe życie będzie trochę inny i to co w filmie było, że Temple była wdzięczna matce, że ta ją nauczyła manier jasno pokazywało, że to jest część, której Temple nie widzi, albo nie komentuje?

bo lata, w których dorastała temple miały nutkę wychowywania.

Dla mnie najcenniejsze gdybym znała Temple osobiście byłoby zadanie jej pytania :co czuje do matki? bo są błędy, które jej matka popełniła w wychowaniu temple i ja je odczuwałam oglądając cały film z jej historią.

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 20:25

rakash napisał/a:


I znowu jakieś psychololo bajki odrealnione. Jeżeli dziecko coś takiego zakomunikuje to nie trzeba mu nawet nic mówić, po prostu nie dawać słodyczy, a jak zgłodnieje to zje obiad i dopiero poczuje jakie to dobre jedzenie.

Jeżeli jakieś dziecko od święta zje sobie słodyczy to nie problem. W późniejszym wieku kiedy nauczy się rozpoznawać co szokodzi a co sprzyja samo będzie wybierać obiad. Potrzeba do tgo oczywiści odpowiedniego odzywiania.
Jak byłem mały to też bardzo lubilem słodycze, ale jeżeli ich nie było to nie jadłem. Kiedy dorosłem i miałem już jakieś pieniądze to sam czasami kupowałem sobie jakieś produkty słodkie. Wiele osób tak robi. Natomiast próbując z tym walczyć praktycznie zawsze byłem na pozycji straconej, dotąd aż zacząłem się racjonalnie odżywiać.
Ostatecznie nawet jeżeli wydarzyłoby się tak że dorastając ktoś wybierze słodycze to szybko przekona się czym to grozi. Wtedy ważne jest aby miał świdomość i ew. możliwość jedzenia takich produktów które są dla niego zdrowe.[/quote]

tak jest z bartkiem, jak nie ma czegoś, czegoś nie widzi to nie je ale rakash chodzi o to,że obecnie idzie do szkoły rozdają mleko- musi wiedzieć by go nie pić bo takie badziewie w którym jest mleko smakowe słodzone. A dlaczego uważasz,że to psychościema?, wciąż się zastanawiam jak mam mówić do Bartka,że nie może czegoś jeść i dlaczego: czy mam mu mówić ,że nie może jeść bo mu szkodzi, bo chcę by był zdrowy, bo inne dzieci mogą jeść a on nie może. Jak mu to przekazywać? Rodzcie i ja też zastanawiają się czy mówić, że jest chory, że ma autyzm i jak to tłumaczyć by zrozumiał a co dopiero mówić o jedzeniu skoro widzi,że wokół są inne dzieci, które jedzą inaczej a tylko On je dziwnie?

Czasem mam wrażenie,że coś wam się wydaje prostsze niż w rzeczywistości a każda rodzina ma swoje ograniczenia , z których musi wyrosnąć, dorosnąć do nich by się pozbyć, wejść w nowe drogi , w rozwój.

Maad - Pon Paź 04, 2010 20:26

sylwiazłodzi napisał/a:
ale nie mam zamiaru go chować na osobę , która ma siedzieć przy stole po to, że komuś się wydaje,że siedzenie przy stole to jest rodzina. Bo nie jest.

Wyczuwam nutkę agresji :( Moje przemyślenia miały taki bardziej ogólny charakter, może niekoniecznie bierz je do siebie i Bartka.
Akurat w moje rodzinie wspólne posiłki, choć są szalenie trudne do zrealizowania, przynoszą wymierne efekty na wielu płaszczyznach. A dzieci mam różne, wcale nie idealne. Problemy około-autystyczne też nie są mi obce, a i na badania w kierunku Aspergera swoje dziecko woziłem.

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 20:30

Maad napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
ale nie mam zamiaru go chować na osobę , która ma siedzieć przy stole po to, że komuś się wydaje,że siedzenie przy stole to jest rodzina. Bo nie jest.

Wyczuwam nutkę agresji :( Moje przemyślenia miały taki bardziej ogólny charakter, może niekoniecznie bierz je do siebie i Bartka.
Akurat w moje rodzinie wspólne posiłki, choć są szalenie trudne do zrealizowania, przynoszą wymierne efekty na wielu płaszczyznach. A dzieci mam różne, wcale nie idealne. Problemy około-autystyczne też nie są mi obce, a i na badania w kierunku Aspergera swoje dziecko woziłem.


jeśli jest nutka agresji to do moich wspomnień

:pada:

Maad - Pon Paź 04, 2010 20:32

:hug:
M i T - Pon Paź 04, 2010 20:36

Maad napisał/a:
Wyczuwam nutkę agresji :( Moje przemyślenia miały taki bardziej ogólny charakter, może niekoniecznie bierz je do siebie i Bartka.


A ja chyba rozumiem o co tu może chodzić. Tak naprawdę to nie Twój post poruszył Sylwię, ale jej własne "demony", czyli jej skojarzenia z siedzeniem przy stole (co wyraźnie opisała w swoim poście).

Sylwio, tu właśnie dobrze jest się złapać na tym, że radosny post Maada mógł wywołać u Ciebie zupełnie inne skojarzenia/wspomnienia i że to nie Maadowi chciałabyś "dokopać". Nie wiem, czy miałaś okazję wysłuchać wczorajszej audycji do której dałam linka w wątku o rodzicach, ale gorąco ja polecam - szczególnie Tobie. Tam było tez o tych "demonach".

Marishka

rakash - Pon Paź 04, 2010 20:38

sylwiazłodzi napisał/a:


tak jest z bartkiem, jak nie ma czegoś, czegoś nie widzi to nie je ale rakash chodzi o to,że obecnie idzie do szkoły rozdają mleko- musi wiedzieć by go nie pić bo takie badziewie w którym jest mleko smakowe słodzone. A dlaczego uważasz,że to psychościema?, wciąż się zastanawiam jak mam mówić do Bartka,że nie może czegoś jeść i dlaczego: czy mam mu mówić ,że nie może jeść bo mu szkodzi, bo chcę by był zdrowy, bo inne dzieci mogą jeść a on nie może. Jak mu to przekazywać? Rodzcie i ja też zastanawiają się czy mówić, że jest chory, że ma autyzm i jak to tłumaczyć by zrozumiał a co dopiero mówić o jedzeniu skoro widzi,że wokół są inne dzieci, które jedzą inaczej a tylko On je dziwnie?

Czasem mam wrażenie,że coś wam się wydaje prostsze niż w rzeczywistości a każda rodzina ma swoje ograniczenia , z których musi wyrosnąć, dorosnąć do nich by się pozbyć, wejść w nowe drogi , w rozwój.


Z bartkiem pewnie jest zupełnie inna bajka. Ale nie możesz traktowac też bartka jak kogoś kto nie jest w stanie nic zrozumieć. Tak jak napisałem, tutaj moze trzeba mniej gadać a więcej robić. Bartek musi tak jak każde dziecko przyzwyczaić się do tego. Tutaj więcej zależy od was rodziców niż od niego. Jak mu to pokazecie. Komunikacja to nie tylko słowa.

Hannibal - Pon Paź 04, 2010 20:40

M i T napisał/a:
własne "demony"

po ang. to chyba takie "skeletons in the closet"

Maad - Pon Paź 04, 2010 20:40

niepotrzebnie się w tym wątku wychylam, czytam po łebkach i tak to właśnie wychodzi, przepraszam za zamieszanie
M i T - Pon Paź 04, 2010 20:43

Maad, teraz to już przesadzasz, bo Twój post był akurat merytoryczny, wartościowy i z życia wzięty. Osobiście dałabym za niego "pomógł", gdyby to był mój wątek :)

Marishka

Maad - Pon Paź 04, 2010 20:45

wątek jest o dzieciach autystycznych - one się rządzą swoimi prawami, nie da się w takich przypadkach stosować sprawdzonych, tradycyjnych metod
sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 21:21

Gadanie, czytanie, solenie, słuchanie, itp. jakby z piosenki Kukulskiej- wszystko ma znaczenie nie tylko u autysty.

Maad ale własnie takie rozmowy pomagają każdemu coś w sobie zrozumieć.

Możemy założyć wątek:

Rodzice dzieci autystycznych, :viva:

kiedyś pisałam o tym, to by była dopiero gadka. Nie o autyzmie ale o rodzicach jak oni się w tym czują. Bo jest minimum 50/50 dieta/psychika.

Zreszta chodzi o rodziców wszystkich chorych dzieci. Moja matka mi część swoich koszmarków przekazała bo też od urodzenia byłam jej chorym dzieckiem.

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 22:57

Mama Maciusia napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
wciąż się zastanawiam jak mam mówić do Bartka,że nie może czegoś jeść i dlaczego: czy mam mu mówić ,że nie może jeść bo mu szkodzi, bo chcę by był zdrowy, bo inne dzieci mogą jeść a on nie może. Jak mu to przekazywać?


Ja powoli próbuję pokazywać Maciusiowi związek między tym, co zjadł, a stanem jego zdrowia, np. jesli kaszle rano po jakims dniu wolności, to mu mówię, że byc może jest to skutek zjedzenia konkretnej rzeczy. Chyba najlepiej wyjasniać rzeczy wprost. Jesli Bartek zapyta, dlaczego inne dzieci mogą jeść słodycze, może powiedz mu, że ich rodzice nie wiedzą, że słodycze szkodzą zdrowiu i dlatego im pozwalają. Świadomość rzeczy łagodzi ból rzeczywistości...


muszę sobie przerobić to zdanie, dziwnie sie z nim czuję, tyle na razie mogę powiedzieć.

sylwiazłodzi - Pon Paź 04, 2010 22:58

M i T napisał/a:
kubeł


zdążyłam przeczytać twój post, czemu potem go zmieniasz? co da innym twoja cenzura i co da Tobie ,że czegoś nie mówisz?

M i T - Pon Paź 04, 2010 23:01

Nie wiem, co da innym. Sylwia, wiesz, uznałem, że jest zbyt mało precyzyjny. To wszystko.
Czasem posty śmigają w kubeł za nakazem woli. Wsio.

Tomek

sylwiazłodzi - Śro Paź 06, 2010 08:25

Na forum dzieci.org.pl jedna z mam zapytała o zapachy i wrażliwość na nie. Odszukałam swoje posty i znalazłam taki swój tekst z 2009r. Gdyby nie te wątki na forach, które sama założyłam nie mogłabym sobie czasem po czasie czytać i przypominać sobie co myślałam i do jakich wniosków dochodziłam. Mam nadzieję,że się przyda.
______________________________
Moja prywatna polemika z artykułem:

„AUTYZM JEST W NAS”


fragmenty artykułu z małej litery, moja odpowiedź pogrubionymi literami i dużymi literami, resztę dokończę jutro 07.10.2010.

****

Nieraz są to badania biochemiczne, dotyczące metabolizmu, alergii, grzybic czy infekcji, bo te u tych dzieci często występują. System odpornościowy dzieci z autyzmem zwykle nie działa tak dobrze jak w przypadku prawidłowo rozwijających się dzieci

/Według mnie system dzieci autystycznych zwykle może działać prawidłowo, przykładem może być mój syn. Niestety nie zetknęłam się z innym rodzicem, który by wypróbował dietę niskowęglowodanową i osiągnął efekt podobny do mojego czyli 2 lata bez chorób, kataru czy choroby gardła trwającej dłużej niż 7 dni. Bo jakieś 1 dniowe katary, alergia to już efekty zjedzenia słodyczy , chleba lub ciast robionych przemysłowo i zjedzonych częściej niż w 1 dzień. /



Iks zrobił coś, bo pomyślał, że Igrek pomyślał” – takie rozumowanie jest podstawą do pojmowania znaczenia intencji, kłamstwa i przenośni. Dlatego dzieci z autyzmem nie udają. Udawanie zakłada, że inni mają jakieś przekonania i że możemy je zmieniać przez modyfikację własnego zachowania lub elementów rzeczywistości. Konieczne są tu przypisanie stanu umysłu innej osobie i wiedza, jak ten stan umysłu zmienić. Dlatego osoby z autyzmem rzadziej kłamią.


/Nie wiem jak inne dzieci ale mój syn pojął, że może mnie poprosić o nagrodę czyli coś słodkiego np. za posprzątanie zabawek bo babcia daje mu nagrodę gdy chce abo on coś zrobił a on mówi, że nie chce tego wykonać. Dodatkowo pyta nas czy ie chcemy zjeść czekoladki co nie oznacza,że popełnia błąd gramatyczny tylko chce nas poczęstować i zjeść samemu bo jeśli prosi sam o czekoladę to częściej mówimy mu ,że nie może dostać bo jadł np. wczoraj . Gdy dostaje wtedy coś słodkiego to oczywiście my też się częstujemy a za chwilę przychodzi i pyta czy może jeszcze dostać?./

/Mój syn udaje zabawy np. ostatnio z babcią gdy babcia go przytula i mówi do niego "mój mały dzidziuś" może chce butelkę, smoczusia, przytula go , łaskocze, spodobała mu się ta zabawa i będąc teraz u babci kiedy chce aby babcia zaczęła się z nim w to bawić to zaczyna np. ze śmiechem powtarzać babci słowa: mały dzidziuś..... a do tego powtarza po babci również dżwieki np. aaaa, uuuuuu mały dzidizuś podobnie do dzieci, które bawią się w nasladowanie dżwieków jadącego auta, lecącego samolotu co też już powtarza . Oczywiście w jego przypadku robi to czasami na ulicy jak widzi samochody podobnie jak potrafi idąc powtarzać tekst bajki,, którą oglądał w domu ale to z jednej strony jest jego dobra pamięć a z drugiej można by powiedzieć jakby echolalia ale nie występują cały czas-nasila się to gdy dostaje coś słodkiego, za dużo weglowodawnów. /




Nie zakładają, że inni myślą, czują, planują?
– Nie. Można powiedzieć, że są czystymi behawiorystami. Obserwują zachowania z ich punktu widzenia niezrozumiałe. Bo po co ludzie uśmiechają się do siebie? Podają ręce na powitanie? Po co do siebie mówią? Osoby dotknięte autyzmem nie widzą różnicy pomiędzy działaniem celowo i niechcący, skoro efekt obydwu działań jest taki sam. W ocenie sytua-cji odnoszą się do fizycznych cech zdarzenia, pomijając czyjeś intencje. Dlatego często reagują agresywnie na pozornie nieznaczące bodźce, na przykład na to, że ktoś kogoś nieumyślnie potrącił.

MYŚLĘ ,ŻE PO ZACHOWANIU MOJEGO SYNA WIDAĆ,ŻE JUŻ DUŻO ZAKŁADA, PLANUJE, CZUJE. OCZYWIŚCIE JEST DOPIERO 2 LATA NA INNEJ DIECIE I W REHABILITACJI ALE WIDAĆ,ŻE ZDAJE SOBIE SPRAWĘ Z INTENCJI INNYCH. CO DO BICIA CZY AGRESYWNEGO ZACHOWANIA TAK JAK PISAŁAM WCZEŚNIEJ ODNOSZE JE DO ODCZUĆ ORGANIZMU FIZYCZNYCH WYWOŁANYCH NIEPRAWIDŁOWĄ DIETĄ ALE TEŻ DO CZEGOŚ CO SWOIMI SŁOWAI MOGĘ OKRESLIĆ JAKO NIEMOŻNOŚĆ ZROZUMIENIA DZIECKA PRZEZ DOROSŁEGO. DZIECKO WIDZI, ŻE COŚ SIĘ DZIEJE I REAGUJE AGRESJĄ BO INACZEJ NIE WIE JAK ALE SAMO TO,ŻE REAGUJE POWINNO BYĆ SYGNAŁEM DLA DOROSŁYCH, ŻE DZIECKO JEST CHCE WYJŚĆ ZE SWOJEGO ŚWIATA TYLKO PRÓBY, KTÓRE DOROŚLI PODEJMUJĄ NIE SĄ WŁASCIWE.


NAWET BARDZO DOBRE I DROGIE WITAMINY, SUPLEMETY NIE POMOGĄ JEŚLI DO ORGANIZMU NADAL JEST DOSTARCZANA ZBYT DUŻA ILOŚĆ SKŁADNIKÓW NIEPOTRZEBNYCH A ZA TAKIE UWAŻAM DIETĘ DLA AUTYSTÓW NA PODSTAWIE BADAN Z USA OPARTA NA BEZGLUTENOWYM PIECZYWIE.


Zaraz, zaraz: jak to nie rozumieją, dlaczego ludzie mówią?
– Bo nie wiedzą, do czego w ogóle służy komunikowanie się. Dziecko z autyzmem może nie mówić, mimo że ma po temu wszelkie dane i możliwości. Albo nawet jeśli mówi, to kompletnie nie komunikuje się wtedy, kiedy wydawałoby się to oczywiste. Na przykład nie przyjdzie na skargę do mamy, nie poprosi o pomoc. Po prostu nie wie, że powinno to zrobić po to, żeby wywołać czyjąś reakcję.


PROBLEMY Z KOMUNIKOWANIEM , MOWĄ, WYRAŻANEIM UCZUĆ ŁĄCZĘ JAK TO STWIERDZIŁA DR.WITOSZEK W DUŻEJ CZĘŚCI Z JEDZENIEM. PO SWOIM ORGANIZMIE WIEM JAK CZUJE SIĘ PO JEDZENIU PRZEZ KILKA DNI POD RZĄD NP. PIECZYWA CO W POŁĄCZENIU NP. Z DODATKOWYMI PROBELMAMI W PRACY I DUŻYM STRESEM POWODUJE NP. ZNIECHĘCENIE, ZDENERWOWANIE ITP. PROBLEMY, KTÓRE DR.WITOSZEK JUŻ OPISAŁA INFORMUJĄC, ŻE ZBOŻA SĄ SZKODLIWE JEŚLI MA SIĘ PROBLEMY ZE ZDROWIEM PSYCHICZNYM I NALEŻY JE ODSTAWIĆ. NIE WSPOMINAJĄC O TYM, ŻE NIE JEDZENIE ZBÓŻ ZAWSZE SKUTKUJE U MNIE BRAKIEM SNÓW I CHYBA RZADSZYM ZAMYŚLANIEM SIĘ I PODOBNYMI REAKCJAMI ZWIĄZANYMI Z UKŁADEM NERWOWYM( STAN MIĘŚNI I SPASTYCZNOŚĆ PRZY MOIM PORAŻENIU MÓZGOWYM DODATKOWO TEŻ SIĘ POGARSZA)

Powtarzają zasłyszane słowa?
– Nawet całe frazy. Mogą powtarzać wypowiedzi usłyszane przed chwilą, ale mogą to być kwestie wypowiedziane w ich obecności tydzień, miesiąc, a nawet kilka lat wcześniej. Odtwarzają je na zasadzie pewnego pamięciowego mechanizmu. Przywołują coś, co kojarzy im się z jakąś sytuacją, ale nie rozumieją, co znaczą składniki wypowiedzi.

JUŻ NAPISAŁAM O TYM WYŻEJ ALE COŚ JESZCZE DOPISZĘ. CZYTAJĄC WYPOWIEDZI DR.WITOSZEK NA TEMAT WPŁYWU JEDZENIA NA FUNKCJONOWANIE MÓZGU I OBSERWUJĄC SIEBIE I SYNA ODNIOSŁAM WRAŻENIE, ŻE ECHOLALIA JEST KONSEKWENCJĄ TEGO, ŻE JESZCZE ORGANIZMOWI I MÓZGOWI WIELE NIE PASUJE CO SIĘ W NIM DZIEJE POD WZGLĘDEM BIOCHEMICZNYM. TAK JAK MOŻE NAS NAWIEDZAC SEN ALBO JAKIEŚ MYŚLI ALBO NAWET WRAŻENIE,ŻE CZEGOŚ SIĘ BOIMY NP.ŻE KTOŚ ZA NAMI IDZIE ITP. MYŚLI PODOBNIE JEST Z ECHOLALIĄ . ONA PRZYCHODZI ALE PRZEZ DŁUGI CZAS MOŻE JEJ NIE BYĆ: GDY DZIECKO SIĘ BAWI, JEST ZAJĘTE, TO CO ROBI JE ABSORBUJE, MA DOBRĄ DIETĘ. MOŻNA SIĘ BARDZIEJ BAĆ, ODCZUWAĆ STRACH JAK SIĘ PODJADA ZBOŻA JAK W MOIM PRZYPADKU JUŻ TO ZAUWAZYŁAM I PODOBNIE JEST Z INNYMI REAKCJAMI.

Dlatego tak bardzo przywiązują się do rytuałów, zachowań stereotypowych. Są niesłychanie sztywni w zachowaniu. Nie znoszą, kiedy w ich otoczeniu coś się zmienia, choćby były to drobne szczegóły. Zwłaszcza że także sensorycznie inaczej odbierają świat niż zdrowi ludzie.

MÓJ SYN CZĘŚCIEJ PROTESTUJE I MÓWI NIE GDY GORZEJ GO KARMIĘ. ALE TO LEKKIE WYLOBRZYMIENIE. MÓJ SYN MÓWI TEŻ NIE BO WIE, ŻE TO MOŻE ŻART, BO BAWIŁ SIĘ JUŻ ZE MNĄ W ZABAWE, ŻE ROZMAWIAMY I JA MÓWIĘ NIE,NIE, NIE –ON ODPOWIADA TAK,TAK,TAK I RAZEM SIĘ ŚMIEJEMY.
JEST PRZECIEŻ DRUGA STRONA MEDALU RODZICE Z DZIECKIEM AUTYSTYCZNYM BOJĄC SIĘ REAKCJI DZIECKA ZAPRZESTAJĄ WYWOŁYWAĆ ZDARZENIA DZIĘKI KTÓRYM DZIECKO POZNA NOWE MIEJSCA, ULICE, SYTUACJE. POSTĘPUJĄ JAK ZE STARYM CZŁOWIEKEIM, KTÓRY PRZYZYWCZAJA SIĘ DO PEWNYCH SYTUACJI. A SZTYWNOŚĆ POSTEPOWANIA DAJE EFEKT SZTYWNOŚCI UMYSŁU.


Ich mózgi w inny sposób przetwarzają bodźce. Dlatego niektórzy boją się dotyku innej osoby, inni nie znoszą świetlówek czy dzwonka telefonu. Niektóre doznania mogą być odbierane jako bardzo silne, inne w tym czasie zupełnie giną. Wiele osób z autyzmem ma na przykład problem z dotykaniem powierzchni o rozmaitych fakturach. Często mózg osoby cierpiącej na autyzm ma problem z nadawaniem odpowiedniego priorytetu rozmaitym bodźcom – wszystkie traktuje tak samo poważnie. Dlatego taki człowiek może czuć się zagubiony, przerażony z powodu nawału doznań, których doświadcza z każdej strony. Czasem jakiś dla nas zupełnie obojętny bodziec, na przykład zapach kawy lub dotyk ubrania z dżinsu, zaczyna dominować. Doświadczanie go wywołuje fizyczne cierpienie. Nie można skupić się na niczym innym. Zwłaszcza kiedy ten rodzaj bodźców jest permanentnie dostarczany, bo nikt nie ma pojęcia, że osobie z autyzmem to bardzo przeszkadza w życiu.


DLACZEGO WG OBIEGOWEJ OPINII WYSTEPUJĄ TAKIE REAKCJE ? SĄ RÓZNE TWIERDZENIA: PATRZĄC NA MOJE REAKCJE JAKICH DOŚWIADCZYŁAM TYLKO DLATEGO,ŻE PRZED PRZEJŚCIEM NA DIETĘ NISKOWĘGLOWODANOWĄ JADŁAM JAK WIĘKSZOŚĆ LUDZI, BRAŁAM ANTYBIOTYKI, LECZONO MNIE NA ZATOKI, ANGINY I NNE CHOROBY ANTYBIOTYKAMI A OSTATNIM EFEKTEM BYŁ BÓL GŁOWY TAK PERMANENTNY, ŻE WYWOŁAŁ W KOŃCU WYMIOTY – MOGĘ POWIEDZIEĆ:

BÓL GŁOWY PRZYPOMINAJĄCY CHORE ZATOKI U MNIE WYWOŁYWAŁ UCZUCIE ROZSADZENIA CZASKI, SZUMU W USZACH, BÓLU USZU, NADWRAŻLIWOŚCI NA ŚWIATŁO, BÓLU NOSA TJ. ZATOK, NIEMOŻNOŚĆ ZASNIĘCIA, BÓL GAŁEK OCZNYCH, BÓL SZCZĘK, JEŚLI GŁOWA PRZESTAWAŁA MNIE BOLEĆ TO ZACZYNAŁY SIĘ NP. PROBLEMY ZE SKÓRĄ, BYŁ TAKI OKRES GDY PIŁAM WAPNO , BRAŁAM TABLEKTI NA ALERGIE, KTÓRE PRZYĆMIEWAŁY BÓLE GŁOWY ALE JEDNOCZESNIE CHODZIŁA JAK PO NARKOTYKACH, DZWIEKI DOCHODZIŁY DO MNIE INACZEJ NIŻ DO OSOBY NORMLANIE SŁYSZĄCEJ. CO TO PRZYPOMINA? DZIECI Z DUŻYMI PROBLEMAMI, NIE MOGĄ SPAĆ, ZAKRYWAJA USZY CO OKREŚLA SIĘ JAKO NADWRAŻLIWOŚĆ NA DZWIEKI, KRZYCZĄ JEŚLI NIE MÓWIĄ, BIJĄ SIEBIE ITP. PEWNIE TEŻ MOGŁABYM SIĘ TAK ZACHOWYWAC GDYBYM BYŁA MAŁA I BYŁBY TO MÓJ JEDYNY SPOSÓB POKAZANIA,ŻE COŚ MNIE BOLI, PRZESZKADZA. JEŚLI DZECKO COŚ BOLI A SKÓRA NP. SWĘDZI BARDZO ALBO REAGUJE CIAŁO NA POŻYWIENIE OBRZĘKIEM, NADWRAŻLIWOŚCIĄ JAK JA GDY ZJEM NP. PIECZYWO TO BĘDZIE MIAŁO WTEDY NADWRAŻLIWOŚĆ NA DOTYK.
ZAPACHY RÓWNIEŻ SĄ ZNIEKSZTAŁCONE, DOŚWIADCZAM TEGO NAWET OBECNIE GDY CZUJĘ ZAPACH PAPIEROSÓW ALBO SPALINY SILNIEJ LUB SŁABIEJ GDYŻ ORGANIZM ALBO STAJE SIĘ NIEWRAZLIWY NA ZAPACHY ALBO NADWRAZLIWY.


Wciąż próbujemy się tego dowiedzieć. Słynny brytyjski badacz autyzmu profesor Simon Baron-Cohen sprawdzał, jak różne osoby radzą sobie z empatyzowaniem, czyli jak rozumieją emocje innych ludzi. Odkrył, że zdolności do empatii są zdecydowanie lepiej rozwinięte u kobiet niż u mężczyzn. Lepiej rozwinięte są także u studentów kierunków humanistycznych niż u studentów kierunków ścisłych i u rodziców dzieci bez autyzmu niż u rodziców dzieci z autyzmem. To ostatnie spostrzeżenie mówi coś o genetycznych predyspozycjach, które leżą u podstaw autyzmu i nie muszą się rozwinąć w postaci zaburzenia, ale mogą pozostawić ślady w funkcjonowaniu człowieka także wtedy, gdy on nie ma autyzmu.

JAKO RODZIC DZIECKA Z AUTYZMEM MAM MNIEJ ROZWINIĘTE EMOCJE NIŻ RODZIC DZIECKA NIEAUTYSTYCZNEGO- NO CO TO JEST NAZNACZENIE JAKIEŚ? !!!!!! AUTYZMU NIE MOŻNA SIĘ DOROBIĆ ANI GO DOSTAĆ W SPADKU, CHOCIAŻ BADANIA TWIERDZĄ, ŻE JEST ILUŚ % MOŻLIWOŚĆ,ŻE DRUGIE DZIECKO TEŻ BĘDZIE AUTYSTYCZNE (ILUŚ RODZICÓW W KOŃCU JUŻ TAKIE DECYZJE PODJĘŁO I BYŁY WŚRÓD NICH BADANIA) JA MOGĘ SIĘ ZGODZIĆ TYLKO Z TYM,ŻE JEŚLI JESTEM MNIEJ UCZUCIOWA TO DLATEGO,ŻE JESTEM OBCIĄŻONA NP. WYCHOWANIEM, TYM,ŻE JESTEM DOROSŁYM DZIECKIEM ALKOHOLIKA I INNYMI PRZEZYCIAMI. ALE TO,ŻE Z JAKIEGOŚ POWODU CZĘŚĆ LUDZI JEST MNIEJ LUB BARDZIEJ AUTYSTYCZNA TO JUŻ PRZESADA. W TAKIM RAZIE LEPIEJ UZNAJMY,ŻE KAŻDY Z ŻYJĄCYCH LUDZI JEST INNY I NIE MOŻNA W OGÓLE PRZYPORZĄDKOWAĆ LUDZIOM NORMALNYCH ZACHOWAN WG JAKICHŚ NORM.

Mają większe zdolności do systematyzowania, porządkowania informacji często powiązane z umiejętnościami matematycznymi, analitycznymi. Bardzo skupiają się na detalach, mają większe trudności w całościowym widzeniu zjawisk. Inaczej poznają świat i gromadzą wiedzę. Skupiają się na wyszukiwaniu zasad, które powodują, że coś działa jak system, według pewnych, jasno określonych praw. Nie da się tak opisać człowieka czy zjawisk społecznych, ale można tak opisać działanie wielu urządzeń technicznych, zjawisk fizycznych, klimatycznych.

CZYLI CO WSZYSCY MATEMATYCY TO ATYŚCI W WIĘKSZYM LUB MNIEJSZYM STOPNIU A WSZYSCY, KTÓRZY SĄ UCZUCIOWI MAJĄ PROBLEMY ZE SWOJĄ DRUGA STRONA NATURY? CHYBA PANI PISULA ZA DŁUGO ZAJMUJE SIĘ AUTYZMEM SKORO TAKIE OGÓLNE ZDANIA JUŻ WYPOWIADA. ?



TO KONIEC MOICH WYNURZEŃ. CZASAMI PEWNE ARTYKUŁY ROBIĄ WIĘCEJ SZKODY NIŻ POŻYTKU. TEN NIESTETY TAKI JEST CHOCIAŻ NA POSTAWIE WYPOWIEDZI UZNANEGO AUTORYTETU. ALE JA JUŻ NIE BOJĘ SIĘ PRZYNAJMNIEJ WYPOWIEDZIEĆ SIĘ SWOIM GŁOSEM W TEJ SPRAWIE.

SYLWIA
Data powstania tekstu: Odp: Autyzm,ADHD itp. a Dieta optymalna
« Odpowiedz #442 : 2009-03-20, 23:25:04 zamieszczone na:

http://forum.dr-kwasniews...p?topic=661.440


______

Te wnioski były już po 2 latach kontynuowania diety u syna!!!!

M i T - Śro Paź 06, 2010 12:07

Sylwio, bardzo ciężko się czyta tekst pisany dużymi literami na dodatek pogrubionymi. Samo pogrubienie w zupełności by wystarczyło. Tu nawet nie chodzi o to, ze duże litery "krzyczą". One po prostu meczą wzrok swoja jednolitością i, niestety, zniechęcają do czytania.

Marishka

_flo - Śro Paź 06, 2010 12:22

Jesli chodzi o notatki, to polecam EverNote, jest bossski. Mozna miec zsynchronizowanych dowolna ilosc kompów i telefon (znaczy iPhone, blackberry itp), i ma podstawowy OCR, wiec moge na przyklad zrobic zdjecie w biegu i potem wyszukiwac text ze zdjec tez. I mozna publikowac do publicznego url (adresu) i podawac linki, prawie jak blog ;) .
I ogólnie jeszcze troche extra funkcji ma, tyle że z zewnetrznymi aplikacjami takimi jak na przyklad reQall, mozna robic krotki stenogram, mniejsza.
http://www.evernote.com/

sylwiazłodzi - Śro Paź 06, 2010 12:41

_flo napisał/a:
Jesli chodzi o notatki, to polecam EverNote, jest bossski. Mozna miec zsynchronizowanych dowolna ilosc kompów i telefon (znaczy iPhone, blackberry itp), i ma podstawowy OCR, wiec moge na przyklad zrobic zdjecie w biegu i potem wyszukiwac text ze zdjec tez. I mozna publikowac do publicznego url (adresu) i podawac linki, prawie jak blog ;) .
I ogólnie jeszcze troche extra funkcji ma, tyle że z zewnetrznymi aplikacjami takimi jak na przyklad reQall, mozna robic krotki stenogram, mniejsza.
http://www.evernote.com/


od tygodnia mam bluckberry 8520 , chol....trudny, z płyty nie działa jedna częśc, nie chce się instalowac, póki co wgrałam przez Windows media player piosenki i książkę do czytania z worda ale nawet nie wiem jak. Forum i testy z opisem jak używać tego cudu to następne pół roku uczenia się.

sylwiazłodzi - Śro Paź 06, 2010 12:42

M i T napisał/a:
Sylwio, bardzo ciężko się czyta tekst pisany dużymi literami na dodatek pogrubionymi. Samo pogrubienie w zupełności by wystarczyło. Tu nawet nie chodzi o to, ze duże litery "krzyczą". One po prostu meczą wzrok swoja jednolitością i, niestety, zniechęcają do czytania.

Marishka


wyedytuję ten tekst może wieczorem.

rakash - Śro Paź 06, 2010 16:43

sylwiazłodzi napisał/a:

BÓL GŁOWY PRZYPOMINAJĄCY CHORE ZATOKI U MNIE WYWOŁYWAŁ UCZUCIE ROZSADZENIA CZASKI, SZUMU W USZACH, BÓLU USZU, NADWRAŻLIWOŚCI NA ŚWIATŁO, BÓLU NOSA TJ. ZATOK, NIEMOŻNOŚĆ ZASNIĘCIA, BÓL GAŁEK OCZNYCH, BÓL SZCZĘK, JEŚLI GŁOWA PRZESTAWAŁA MNIE BOLEĆ TO ZACZYNAŁY SIĘ NP. PROBLEMY ZE SKÓRĄ, BYŁ TAKI OKRES GDY PIŁAM WAPNO , BRAŁAM TABLEKTI NA ALERGIE, KTÓRE PRZYĆMIEWAŁY BÓLE GŁOWY ALE JEDNOCZESNIE CHODZIŁA JAK PO NARKOTYKACH, DZWIEKI DOCHODZIŁY DO MNIE INACZEJ NIŻ DO OSOBY NORMLANIE SŁYSZĄCEJ. CO TO PRZYPOMINA? DZIECI Z DUŻYMI PROBLEMAMI, NIE MOGĄ SPAĆ, ZAKRYWAJA USZY CO OKREŚLA SIĘ JAKO NADWRAŻLIWOŚĆ NA DZWIEKI, KRZYCZĄ JEŚLI NIE MÓWIĄ, BIJĄ SIEBIE ITP. PEWNIE TEŻ MOGŁABYM SIĘ TAK ZACHOWYWAC GDYBYM BYŁA MAŁA I BYŁBY TO MÓJ JEDYNY SPOSÓB POKAZANIA,ŻE COŚ MNIE BOLI, PRZESZKADZA. JEŚLI DZECKO COŚ BOLI A SKÓRA NP. SWĘDZI BARDZO ALBO REAGUJE CIAŁO NA POŻYWIENIE OBRZĘKIEM, NADWRAŻLIWOŚCIĄ JAK JA GDY ZJEM NP. PIECZYWO TO BĘDZIE MIAŁO WTEDY NADWRAŻLIWOŚĆ NA DOTYK.
ZAPACHY RÓWNIEŻ SĄ ZNIEKSZTAŁCONE, DOŚWIADCZAM TEGO NAWET OBECNIE GDY CZUJĘ ZAPACH PAPIEROSÓW ALBO SPALINY SILNIEJ LUB SŁABIEJ GDYŻ ORGANIZM ALBO STAJE SIĘ NIEWRAZLIWY NA ZAPACHY ALBO NADWRAZLIWY.


No to są 'typowe' objawy.

sylwiazłodzi napisał/a:

JAKO RODZIC DZIECKA Z AUTYZMEM MAM MNIEJ ROZWINIĘTE EMOCJE NIŻ RODZIC DZIECKA NIEAUTYSTYCZNEGO- NO CO TO JEST NAZNACZENIE JAKIEŚ?


Pewnie naznaczenie. Jednak to ma sens.

M i T - Śro Paź 06, 2010 17:14

sylwiazłodzi napisał/a:
BÓL GŁOWY TAK PERMANENTNY, ŻE WYWOŁAŁ W KOŃCU WYMIOTY


I dalej doskonale i szczegółowo opisujesz typowe ataki MIGRENY. Jakiś rok temu odpisałam Ci tak:

http://www.dobradieta.pl/...p=109090#109090

O psychogennym podłożu migren wiadomo od dawna, chociaż wciąż zbyt mało poświęca się temu uwagi. Dobrze pisze o tym Dr. John E. Sarno - z własnego wieloletniego doświadczenia (i cierpienia). Ja się z nim zgadzam, ponieważ moje ataki ustąpiły bez zmiany żywienia, ale w chwili gdy zainteresowałam się pracą z własnymi uczuciami, i nigdy więcej już nie powróciły. Znałam kilka innych osób poważnie cierpiących na tę dolegliwość, łącznie z moją matką. Wszystkie te osoby miały poważne problemy z akceptowaniem i wyrażaniem uczuć, szczególnie złości.

Marishka

sylwiazłodzi - Czw Paź 07, 2010 14:06

Marishka pamiętam, że kiedyś rozmawiałyśmy ale chcę te opisy zachowac dla innych bo rodzice nawet nie znają się na podstawach co zboże glutenowe, co bezglutenowe a co jeść gdy ma nie być zbóż. Obserwacje moje wymieniał prezes Synapsis Wroniszewski i ta matka Seroussi na konferencji a rodzice jak im mówię o bardziej odjechanych obserwacjach poza reakcją na słodycze, czy skóą i alergiami to wciąż mi piszą-ciekawie piszesz, muszę to przemyśleć itp. Nie wiem czemu ale nawet jeśli w Polsce o tym wiedzą to nie ma znanej książki, w której by to zebrali iuświadomili rodziców.

Patrzą wciąż na org. DAN, na USA , od nich kopiują teksty,diety również info o wyzdrowieniach stamtąd jest słyszane a jak coś po polsku przeczytają to nie bardzo im to daje do myślenia.

sylwiazłodzi - Pią Paź 08, 2010 20:23

Uczyć się będę całe życie

dopiero wejście w wyszukiwarkę Yahoo pokazało mi inne strony, które wyświetlają sie po tamtej stronie oceanu. Jedną z nich jest :

http://autismdiet.org/

widać, że znają dużo więcej podejść niż myślałam

Rozmowa z mamą, która wspomniała o diecie :Body Ecology Diet i to co dziś zobaczyłam potwierdza jej słowa.

Teraz już wiem dlaczego nie mogłam znaleźć strony Julie Matthews bo się kiepsko podpina pod google.

:-D

sylwiazłodzi - Pią Paź 08, 2010 20:33

No to wklejam składzik stron, które pokazuje Yahoo:

http://www.lowcarbdietsecret.com/

o toksyczności suplementu

http://www.wellsphere.com...ug-8221/1151949

Jak mam ten drugi link tłumaczyć w google bo wyskakuje coś dziwnego?
i ten też?

http://www.chicagotribune...0,4473765.story
wiecie może?

Dobra już dałam radę

Do tego lista diet znanych w USA. Kiedy ich dogonimy?

http://www.autismistreatable.com/



There is convincing empirical evidence that special diets help autistic individuals. Please see:

Gluten-free, casein-free diet:
gfcfdiet.com
www.gluten-free.org
Talk About Curing Autism Now
Autism Network for Dietary Intervention

Science Behind GF/CF - Info for Caregivers - "Stop giving my kid forbidden stuff!"

Specific Carbohydrate Diet:
Pecan Bread
www.scdiet.org
www.SCDrecipe.com
Breaking the Vicious Cycle
digestivewellness.com

Feingold Diet

Low Oxalate Diet

Body Ecology Diet

sylwiazłodzi - Sob Paź 09, 2010 21:14

Ewa to jest mama, z którą rozmawiałam, podwoziła mnie na konferencję. Ona też widzi efekty częsciowe z naszych obserwacji choć jej syn ma dużo alergii. Ale ponieważ nie mam jej zgody na mówienie o tym o czym mi opowiadała to możemy porozmawiać na pw.
Ale z tego co mogę napisać bo na forum dzieci.org.pl ma odnośnik do swojej strony to udziela się choćby w temacie diety niskowęglowodanowej, który krótki ale tam istniejei teraz rozmawiałąm w tym wątku własnie o diecie specyficznych weglowodanów.

Kapitalne czym potwierdziła moje obserwacje bo ja na przykładzie swoich oczu czasem po pewnym jedzeniu dostaję plamki przed oczami, albo mgłę, i jakoś tak nieostro widzę ale jeszcze tego nie zlokalizowałam po czym i czego za dużo/za mało ,że jej syn w jakimś momencie zaczął też tak dziwnie mrużyć oczy i ona też jest z tych osób co już dużo zauważyła i nie chce wyjaśnienia : bo to autyzm- poszła z nim do okulisty, która przepisała krople i dziecko przestało mruźyć oczy. Coś chyba się zbiera wtedy na gałkach.

Ona jest więc jedną z niewielu, która też kombinuje i nie zwala wszystkiego na autyzm.

Choć nie miałam czasu przeczytac jej historii całego leczenia co opisuje.

Wiesz co prześlę jej do Ciebie email , z prośbą by w wolnym czasie Ci napisała jak mniej więcej u niej z tą epilepsją wszystko wyszło. A Jej prześlę link do tych naszych ostatnich postów.

sylwiazłodzi - Sob Paź 09, 2010 22:06

Ewa ( m.Maciusia) co do tego, że nie robią badań i diagnostyki itp. Na konferencji prezes Synapsis, lekarz sam mówił przykłady ze swoich obserwacji dzieci, że jak była możliwość diagnozy dziecka pełnej w okulistyce to doszli dlaczego niewidoma dziewczynka zachowywała się autystycznie i odkryli to. Ale nie mięli w tym przypadku ograniczeń. Wspominał z ubolewaniem o tym, że pewnie wiele jest takich dzieci, że diagnostyka a nie kierowanie na jakieś skrawki badań bo rodzic przyszedł i pomarudził lekarzowi jest konieczna.
sylwiazłodzi - Sob Paź 09, 2010 22:08

Hannibal napisał/a:
M i T napisał/a:
własne "demony"

po ang. to chyba takie "skeletons in the closet"


czy to było tak do mojego Michalea Jacksona?

:evil: τ

:)

sylwiazłodzi - Sob Paź 09, 2010 22:22

EAnna napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
Ale jesli gdy teraz poznaje świat będę mu pokazywać to danie jest z ryb to też a on mi odpowie,że nie lubi ryb i go nie spróbuje to jak ma potem nadal poznawać świat i się na niego otwierać?

Poruszyłaś ważny aspekt oswajania dzieci z nowymi smakami.
Niektóre dzieci wcale nie są ciekawe nowych potraw i smaków. Wręcz przeciwnie. Wybiorą tylko znane i smakujące im w przeszłości. Jakim zatem sposobem stosować urozmaiconą dietę?
Przecież nawet sama sezonowość potraw w zestawieniu z niechęcią dziecka do ich spróbowania uniemożliwia poznanie ich smaku.
Osobiście uważam, że do potraw i smaków znanych powinno dokładać się najpierw minimalne a później stopniowo większe ilości składników nowych.
Mój wnuk podobno nie jada jarzyn. U mnie jakoś jada i nawet mu smakują. Nie powiem, żeby to były duże ilości ale w sumie stanowią znaczącą ilość. Czasmi wystarczy zmienić konsystencję potrawy lub dodatek (np. twardszy, chrupiacy kalafior z posypką z kruszonych migdałow na maśle) aby dziecku zasmakowło a gluty nie stawały w gardle.
Natomiast mówienie dziecku, że nie musi jeść, czego nie chce powoduje, że odmawia a priori spróbowania jakichkolwiek nowych potraw.
Przypomina mi się powiedzenie mojego ojca, często w dzieciństwie słyszane (sama byłam niejadkiem): "nie trzeba gębie wierzyć, tylko do niej przymierzyć"

Pozdrawiam
EAnna


Zastanawiałam się nad twoim postem i mam jeszcze jedno pytanie. Czy i dlaczego tak podkresliłaś, że u Ciebie to On jada to czego nie je w domu? Czego Ci brakuje,że ważne było dla Ciebie to napisać bo tym stwierdzeniem wg mnie stawiasz się w pozycji, nadal jestem lepszą babcią ( i mamą) bo potrafię zrobić tak by wnuczek zjadł.

Ja nie wychowam swojego syna na osobę mnie przypominającą, jego choroba skutecznie mnie tego oducza.


Nie będę mogła też powiedzieć, że on czegoś nie umie a Ja umiem bo już wiem, że nawet gdyby był moją kalką to najważniejsze będzie dla mnie to,żeby był na świecie szczęśliwy i potrafił się w nim odnaleźć.

Moja matka też tak ma, że nie zdaje sobie często sprawy ,że jej słowa nie są tylko tym znaczeniem jakie ona im nadała. Dla niej opowieść o tym jak nie wiedziała że byłam chora i nie mogłam spać całe noce, krzyczałam, płakałam a lekarze nie wiedzieli co mi jest i jednej nocy już miała dość i rzuciła na mnie poduszkę po czym się przestraszyła i ją zabrała nie jest tylko opowieścią.

Jeśli moja krótka opowieść wywołuje u Ciebie pewne uczucia to odnieś je teraz choćby w mniejszej skali to tego co by poczuło twoje dziecko słysząc ten tekst:że u mnie to zjada......

EAnna - Nie Paź 10, 2010 09:52

sylwiazłodzi napisał/a:
Jeśli moja krótka opowieść wywołuje u Ciebie pewne uczucia

Sylwio,
napisałam post o przyzwyczajaniu dzieci do nowych smaków i tylko o tym.
A Ty kombinujesz jak koń pod górkę.
To pogrubione przez Ciebie zdanie to jedynie potwierdzenie faktu, że metoda stopniowego dodawania składników do akceptowanej przez dziecko potrawy jest skuteczna.
Widzę, że doszukiwanie się aspektów psychologicznych w wypowiedziach neutralnych wynika z jakichś twoich osobistych predyspozycji. Mogę Ci tylko współczuć.

Pozdrawiam
EAnna

P.S. Jeżeli Cię drażnią moje wypowiedzi mogę się z nich wycofać w tematach przez Ciebie założonych.

sylwiazłodzi - Wto Paź 12, 2010 21:49

Autyzm i komórki macierzyste

Co jest groźniejsze punkcja czy komórki macierzyste?

:razz:

http://www.xcell-center.c...CFdUx3wodoHLnEg

Jest alternatywną metodą nie stosującą leków, skupiającą się na fizycznych zmianach w mózgu, która może polepszyć jakość życia dziecka autystycznego. Polepszenie jakości życia dziecka często idzie w parze z polepszeniem jakości życia rodziców i rodzeństwa.

W testach pilotowych wykonanych u 10 pacjentów dotkniętych autyzmem, ponad 70% badanych wykazało poprawę

Do leczenia pacjentów z autyzmem wykorzystuje się metodę punkcji lędźwiowej, polegajacą na wstrzyknięciu komórek macierzystych do płynu mózgowo-rdzeniowego, który transportuje komórki do kanału rdzeniowego i do mózgu.

Punkcja lędźwiowa jest zabiegiem ambulatoryjnym, który wymaga od pacjentów pozostania w Niemczech od 4 do 5 nocy.

____

reszty cytować nie będę, jestem przeciw

bo nie odpowiadają na inne pytanie:

jaka w tym samym czasie prowadzona była rehabilitacja, dieta itp.?

z opisu nie wynika w jakim czasie nastąpiła ta poprawa?

od razu jak wszczepiono te komórki i mogli znów ponownie funkcjonować- czy po kilku dniach?

O komórkach macierzystych czytałam chyba rok, czy 2 lata temu.

Wyniki są zawsze obiecujące ale metoda jest droga i koszt musi ponieść rodzina. Jak to zweryfikować skoro robią to prywatne kliniki?


poniżej dyskusja na ten temat z anglojęzycznego forum, które znalazłam przez yahoo

link do tłumaczenia na PL

http://translate.google.p...lla:pl:official

link do źródła:http://neurotalk.psychcentral.com/thread53538.html

sylwiazłodzi - Czw Paź 14, 2010 21:41

EAnna napisał/a:
sylwiazłodzi napisał/a:
Jeśli moja krótka opowieść wywołuje u Ciebie pewne uczucia

Sylwio,
napisałam post o przyzwyczajaniu dzieci do nowych smaków i tylko o tym.
A Ty kombinujesz jak koń pod górkę.
To pogrubione przez Ciebie zdanie to jedynie potwierdzenie faktu, że metoda stopniowego dodawania składników do akceptowanej przez dziecko potrawy jest skuteczna.
Widzę, że doszukiwanie się aspektów psychologicznych w wypowiedziach neutralnych wynika z jakichś twoich osobistych predyspozycji. Mogę Ci tylko współczuć.

Pozdrawiam
EAnna

P.S. Jeżeli Cię drażnią moje wypowiedzi mogę się z nich wycofać w tematach przez Ciebie założonych.


Nie musisz mi współczuć, nic mnie nie drażni w twoich słowach. Jesteś, piszesz, dyskusje są ok. Mogę Ja lub możesz Ty napisać,że nie chcesz o czymś rozmawiać ok, sama też kiedyś o coś takiego kogoś poprosiłam. To moje konkrety na razie tylko tyle, w tej chwili robię ważną rzecz dla siebie i nie mogę na dłuższą chwilę usiąść i napisać Ci coś więcej by wytłumaczyć, pokazać tobie moje myślenie itp.

Pozdrawiam, Eanna

:-)

rakash - Pon Paź 25, 2010 22:07

A to znacie: http://www.hriptc.org/index.php

?

sylwiazłodzi - Pon Paź 25, 2010 22:39

A wiesz, nie i w pierwszej chwili skojarzyło mi się źle bo Pfaiffer to koncern farmaceutyczny

ale wrzuciłam ten tekst w google i wstępnie czytam,że piszą o badaniach w autyzmie , o których słyszałam o wpływie białek, o powiazaniach z chorobami jelit, o braku cynku itp.

Podobnie było o tym wszystkim na konferencji , na której byłam ale póki co jeszcze mi trudno do tego docierać bo wielu tekstów nie tłumaczy się na język polski a badania sa opisane i ich wyniki po angielsku . Pocieszające jest to, że na świecie robi się ich już coraz wiecej. Tylko badania swoje, pediatrzy prawie nic wiedzą albo ich się nie uczy itd.

sylwiazłodzi - Wto Paź 26, 2010 09:56

Skoro i tak jest to dostępne na you tube to wklejam:


Film "POKONAĆ AUTYZM"

o leczeniu biomedycznym, diecie, rehabilitacji i ... dzieciach, które wyszły z autyzmu



http://www.youtube.com/wa...feature=related

rakash - Wto Paź 26, 2010 11:15

No to mnie to bardzo dziwi. Nie chcę mówić, że wiem że to pomaga, w sumie to nawet jestem przeciwny suplementowaniu, ale wydaje się to być sensowne podejście do problemu.

Carl Pfeiffr M.D ,Ph.D

W ciągu swojej kariery naukowej sklasyfikował 5 grup zaburzeń umysłowych:
1) wysoki poziom histaminy we krwi (histapenia)
2) niski poziom histaminy (histadelia)
3) Pyroluria
4) wysoka i poziom miedzi we krwi
5) zatoksyczniona krew


Tutaj na przykład jest kwiz dotyczący diagnozy pyrolurii - wywiad tak zwany:

http://www.naturopathyonl...oluria_quiz.htm

sylwiazłodzi - Wto Paź 26, 2010 11:49

rakash napisał/a:
No to mnie to bardzo dziwi. Nie chcę mówić, że wiem że to pomaga, w sumie to nawet jestem przeciwny suplementowaniu, ale wydaje się to być sensowne podejście do problemu.

Carl Pfeiffr M.D ,Ph.D

W ciągu swojej kariery naukowej sklasyfikował 5 grup zaburzeń umysłowych:
1) wysoki poziom histaminy we krwi (histapenia)
2) niski poziom histaminy (histadelia)
3) Pyroluria
4) wysoka i poziom miedzi we krwi
5) zatoksyczniona krew


Tutaj na przykład jest kwiz dotyczący diagnozy pyrolurii - wywiad tak zwany:

http://www.naturopathyonl...oluria_quiz.htm


rakash przepraszam ale nie rozumiem co Cię dziwi to,że nie wiedziałam o koncernie Pfaifer czy badania które tam opisują. bo nie wiem też jak mam się odnieść do twoich 5 punktów? Czy one oznaczają, że mam sobie poczytać i tych jego odkryciach?

Bo czytam rozdrobnione artykuły i czasem nie widzę nie bedąc lekarzem zwiazków pewnie między nimi.

co do suplementacji to inaczej się ma suplementacja chemiczna: witaminy itp, inaczej zioła itp a jeszcze inaczej naturalność potrzeby suplementacji jakiego potrzebuje przecież nasz organizm biorąc to wszystko z pożywieniem.

Właśnie mi przyszło do głowy takie chyba dobre stwierdzenie: wszystkie badania , eksperymenty odkrycia dotyczące wolnych rodników, witamin i minerałów, czy choćby właściwego ciśnienia krwi czy cholesterolu są robione w stuleciu, w którym badani są na diecie wysokowęglowodanowej, więc te wszystkie odkrycia można sobie.....

Poróbmy badania za 30 lat na grupie bedącej na low carb i sprawdzmy jak ich organizmy mają poziomy ciśnienia, witamin, minerałów, ile jedzą posiłków, jak u nich sie mają wolne rodniki itp. wymysły.

Może by wyszło, że niejeden Nobel to efekt odkrycia nie normalności tylko anomalii w naszych organizmach.

Hannibal - Wto Paź 26, 2010 11:51

sylwiazłodzi napisał/a:
Właśnie mi przyszło do głowy takie chyba dobre stwierdzenie: wszystkie badania , eksperymenty odkrycia dotyczące wolnych rodników, witamin i minerałów, czy choćby właściwego ciśnienia krwi czy cholesterolu są robione w stuleciu, w którym badani są na diecie wysokowęglowodanowej, więc te wszystkie odkrycia można sobie.....

no ja to samo nie raz mówiłem
za co obrywało mi się czasem od... flo 8-)
a jeśli do tego jeszcze dołożymy wersję raw...

rakash - Wto Paź 26, 2010 11:58

Sylwia, dziwi mnie że nie znacie tematu, ale chyba faktycznie niepotrzebnie. W każdym razie ja poznałem temat z jednej ksiażki i nie koniecznie mowa była tam o Autyzmie, ale ogólnie o zaburzeniach natury psychiatrycznej.

No więc ten Pffeifer podszedł do problemu od strony biochemii, także niewiele do rzeczy mają tutaj badania czy to byli LC czy HC czy jeszcze jacyś inni.

Hannibal - Wto Paź 26, 2010 12:01

Uściślając - może nie są one w 100% do .., ale trzeba jakieś poprawki przy nich robić, IMHO.
rakash - Wto Paź 26, 2010 12:03

Dasz jakiś przykład?

Co nie jest na przykład prawdą?

Hannibal - Wto Paź 26, 2010 12:06

rakash napisał/a:
Dasz jakiś przykład?

zapotrzebowanie na różne pierwiastki śladowe, witaminy
część uczestniczy w metabolizowaniu węgli, więc jeśli jemy ich mniej to automatycznie mniej ich potrzebujemy
do tego, jeśli jemy je mocno przetworzone, obrobione term. to wtedy jeszcze więcej owych minerałów nam potrzeba
to tak ogólnie oczywiście


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group