www.DobraDieta.pl
Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl

Diety niskowęglowodanowe - Jakość mięsa

the meat eater - Wto Mar 30, 2010 10:53
Temat postu: Jakość mięsa
witam
chciałbym poruszyć temat jakości mięsa gdyż ja jakoś do tej pory się tym nie przejmowałem i kupowałem zwykłe mięso u rzeźnika. oczywiście wiem ze lepiej byłoby gdyby zwierze które jem było hodowane w odpowiedni sposób ale czy to tak na prawdę robi jakąś wielką różnicę?
mi najbardziej zależny żeby nie jeść tych wszystkich fosforanów czy co oni tam pakują do mięsa a jakoś mniej przejmuje się czy zwierze żywiło się trawa na wybiegu czy paszą i kiszonką.

1. na jakim etapie produkcji mięsa dodawane są świństwa? czy kupując kawał czystego mięsa od rzeźnika zawiera ono już dodatki czy są one dodawane w zakładach mięsnych przy produkcji wędlin itp ?

2. czy sklep z dużym obrotem gwarantuje świeże mięso?

3. co sądzicie na temat tego projektu
http://www.irene.sggw.pl/pl/dla_konsumentow

czy warto od nich kupować czy to tylko ściema?

Waldek B - Wto Mar 30, 2010 13:16

Najgorsze rzeczy masz dopiero w wędlinach.

W zwykłym mięsie to możesz mieć toksyny z odpadów antybiotykowych, gorszą proporcję składników odżywczych. Gorszy jest też smak. Np jak smakuje boczek z dzika, czy karczek z jelenia, a jak mięso hodowlane przemysłowo. Niebo a ziemia.

Dla mnie ma spore znaczenie czy zwierze, które zjadam żywiło się darami lasu, czy mieszanką paszową, biegało jak bogowie przykazali, czy stało smutne w klatce, oddychało czystszym powietrzem, czy miało dostęp do słońca itd.

Pytanie retoryczne: Jak byś był np ludojadem, kogo wolałbyś zjeść - pryszczatego nastolatka z adhd siedzącego w okularach 24h przed psx, pochłaniającego chipsy i antybiotyki, czy dzikiego samoańczyka pływającego w morzu, jedzącego kokosy i miejscową faunę?

Kosmal - Wto Mar 30, 2010 14:05

Z drugiej strony, drapieżniki zawsze na cel obierają sobie najsłabsze zwierze w stadzie.
the meat eater - Wto Mar 30, 2010 14:42

przejrzycie ta stronę z projektem gospodarstw ekologicznych i się wypowiedzcie
Nelka - Wto Mar 30, 2010 19:19

Waldek B napisał/a:
Najgorsze rzeczy masz dopiero w wędlinach.

W zwykłym mięsie to możesz mieć toksyny z odpadów antybiotykowych, gorszą proporcję składników odżywczych. Gorszy jest też smak. Np jak smakuje boczek z dzika, czy karczek z jelenia, a jak mięso hodowlane przemysłowo. Niebo a ziemia.

Dla mnie ma spore znaczenie czy zwierze, które zjadam żywiło się darami lasu, czy mieszanką paszową, biegało jak bogowie przykazali, czy stało smutne w klatce, oddychało czystszym powietrzem, czy miało dostęp do słońca itd.

Pytanie retoryczne: Jak byś był np ludojadem, kogo wolałbyś zjeść - pryszczatego nastolatka z adhd siedzącego w okularach 24h przed psx, pochłaniającego chipsy i antybiotyki, czy dzikiego samoańczyka pływającego w morzu, jedzącego kokosy i miejscową faunę?




Super!!! :-> :-)

Anita - Wto Mar 30, 2010 20:54

Kiedyś widziałam ze mięso na patelni zaczęło się pienić, czy ktoś wie co oni tam do tego dodali ? W ogóle co tam wstrzykują? Czy ta piana jest po to żeby było ciężkie? Żeby się nie psuło? Kilka już osób mi mówiło ze im się na patelni mięso pieniło.
zeto555 - Wto Mar 30, 2010 21:28

mieso nastrzykiwane nie psuje sie szybko i nie traci na wadze
zbiggy - Wto Mar 30, 2010 22:33
Temat postu: Re: jakość mięsa
the meat eater napisał/a:

mi najbardziej zależny żeby nie jeść tych wszystkich fosforanów czy co oni tam pakują do mięsa a jakoś mniej przejmuje się czy zwierze żywiło się trawa na wybiegu czy paszą i kiszonką.


to co jadł zwierzak to - takie są wnioski z moich netowych peregrynacji - kluczowa sprawa jeżeli chodzi o skład mięska.

"you are what you eat" widziałem w formie "you are what what you eat eats" :)

chodzi np. o to że żywione trawą mięso ma lepszy stosunek Ω3 do Ω6, już nie wspominam o antybiotykach itp. tak więc spotkałem się ze wskazówkami, żeby suplementować omege3 kto nie je dziczyzny lub mięsa z pastwisk.

jadłem niedawno gulasz z sarny, samo mięso aż pachniało ziołami, cóż na codzień jem wołowinę ze sklepu, jak się to posypie przyprawami to jest prawie to samo :) pawie robi różnicę :)

the meat eater napisał/a:

1. na jakim etapie produkcji mięsa dodawane są świństwa? czy kupując kawał czystego mięsa od rzeźnika zawiera ono już dodatki czy są one dodawane w zakładach mięsnych przy produkcji wędlin itp ?


pomijając co jest dodawane do wędlin (można przeczytać to na etykiecie, zwykle jest napis np. mięso 72% a potem cała lista "przysmaków", ale myślę też że samo mięso też jest w jakiś sposób pompowane, szczególnie te promocje kilogram za 12 zł itp.
ale z dwojga złego wybieram mięso i sam robię z tego szybki gulasz niż jakieś kiełbasy

the meat eater napisał/a:

2. czy sklep z dużym obrotem gwarantuje świeże mięso?


bez jaj, jak sobie wyobrażasz że ktoś odpowiedzialny odpowie "tak, gwarantuje"?

the meat eater napisał/a:

3. co sądzicie na temat tego projektu
http://www.irene.sggw.pl/pl/dla_konsumentow
czy warto od nich kupować czy to tylko ściema?


nie znam ich, sam się przekonaj jak smakuje.
myślę że łatwo jest założyć firmę o nazwie np. "Instytut Ekologiczny" i drugą "Sklep Natury" i sprzedawać tam żywność z pieczątką "polecane przez Instytut Ekologiczny".

Biorąc pod uwagę wszystkie syfy jakie są i mogą być w żarciu, coraz bardziej skłaniam się do opinii, że najzdrowsza strategia to jeść jak najmniej, low-carb czy nie to sprawa drugorzędna. Wyguglujcie sobie historię Luigi Cornaro, to był koleś który prawie się przekręcił przed czterdziestką, ale zaczął jeść z umiarem i dożył ponad setkę.

Kangur - Śro Mar 31, 2010 00:00
Temat postu: Re: jakość mięsa
the meat eater napisał/a:
witam
chciałbym poruszyć temat jakości mięsa gdyż ja jakoś do tej pory się tym nie przejmowałem i kupowałem zwykłe mięso u rzeźnika. oczywiście wiem ze lepiej byłoby gdyby zwierze które jem było hodowane w odpowiedni sposób ale czy to tak na prawdę robi jakąś wielką różnicę?
mi najbardziej zależny żeby nie jeść tych wszystkich fosforanów czy co oni tam pakują do mięsa a jakoś mniej przejmuje się czy zwierze żywiło się trawa na wybiegu czy paszą i kiszonką.

1. na jakim etapie produkcji mięsa dodawane są świństwa? czy kupując kawał czystego mięsa od rzeźnika zawiera ono już dodatki czy są one dodawane w zakładach mięsnych przy produkcji wędlin itp ?

2. czy sklep z dużym obrotem gwarantuje świeże mięso?


Moja polowka robila ostatnio tatara. Popatrzylem na tego tatara i pytam co to jest.
Robie ci tatara odpowiedziala. Pytam z czego. Pokazuje mi kawal "miesa", ktore kupila w supermakiecie. Wzialem to mieso miedzy dlonie na zlewem i mowie zeby patrzyla.
Scisnalem to "mieso" i brunatna ciecz zaczela ciec ciurkiem do zlewu.
Przekroilem to "mieso" i pokazuje jej niebieskawe pregi w "miesie" w odlegosci okolo 20mm jedna od drugiej. "Mieso" zostalo pokrojone w kawalki, zamrozone i karmimy nim ptaki. Te ptaki juz sie poznaly na kupnej kielbasie. To "mieso" jeszcze akceptuja.

the meat eater - Śro Mar 31, 2010 08:20

kangur to ciekawe co napisałeś o mięsie z marketu

ja nie kupuje w markecie...płace prawie 30 zł za kilo mięsa i mam cichą nadzieje że jest wysokiej jakości

odnośnie tego projektu to jest tam spis gospodarstw rolnych wraz z adresami które dostały certyfikat jakości i podobno gwarantuje się że produkowana jest tam żywność ekologiczna. projekt obejmuje gospodarstwa z mazowieckiego i bodajże z kujawsko pomorskiego. mam zamiar wejść w kontakt z nimi i zobaczyć co i jak oni produkują. może faktycznie będzie to źródło dobrej jakości mięcha

Hannibal - Śro Mar 31, 2010 08:25

mięso może być ekologiczne, "organic", ale i tak zwierzaki mogą być żywione głównie zbożami
np. na targu w Londynie mięso grass-fed jest tańsze niż to certyfikowane "organic", tyle że "grain-fed" - Geoff z forum RPD o tym wielokrotnie mówił

the meat eater - Śro Mar 31, 2010 09:01

moglibyśmy stworzyć jakaś bazę zaufanych dostawców bo tak to można gadać bez końca i psioczyć na wszystko

swoją droga wyobraźcie sobie że nagle wszyscy chcą jeść mięso grass feeding....to są dwa wyjścia albo ludzi jest o 5 mlrd za dużo albo ziemia jest 6 razy za mała

krzysztof2 - Śro Mar 31, 2010 09:53
Temat postu: jakość mięsa
WITAJ The meat eater :hug:

Czym się konserwuje m.in.: jest tego bardzo dużo:
http://www.dobradieta.pl/...p?p=92025#92025
Czym się wzmacnia jeszcze podczas tuczu zwierząt :
http://www.dobradieta.pl/...p?p=97416#97416
Komercyjna produkcja:
http://www.dobradieta.pl/...p=115517#115517

Obecnie normalne jest, iż do tkanek zabitego zwierzęcia dodawane są też substancje chemiczne. Tkanka po kilku dniach zaczyna zmieniać kolor na szaro-zielony ( szybkość procesu zależna od temperatury ).
Przemysł mięsny maskuje to odbarwienie za pomocą azotanów i azotynów oraz innych środków konserwujących – mieszanki wiadome tylko dla rzeźni - w ten sposób nadając mięsu jaskrawo-czerwony kolor - wiele z tych środków to substancje rakotwórcze - w tym przypadku , także PRAWO NIE WYMAGA aby były wyszczególniane na opakowaniach.

np.: azotan sodu , saletra sodowa, saletra chilijska, nitronatryt - w przemyśle spożywczym do konserwowania mięsa (przeciwdziała tworzeniu się JADU KIEŁBASIANEGO; symbol UE - E251) ,
azotan potasu Konserwant mięsa (E 252) ,itd.itp

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Ekosfera_pl - Śro Mar 31, 2010 11:43

W sumie to dobrze,że jest takie zróżnicowanie jeżeli chodzi o jedzenie mięsa. Kiedyś tez nie zwracałem uwagi na jego jakośc,do czasu kiedy w domu zaczęło mi się psuc w lodówce. Od tamtej pory jestem bardzo czuły na tym punkcie.
Hannibal - Śro Mar 31, 2010 14:39

the meat eater napisał/a:
swoją droga wyobraźcie sobie że nagle wszyscy chcą jeść mięso grass feeding....to są dwa wyjścia albo ludzi jest o 5 mlrd za dużo albo ziemia jest 6 razy za mała

ludzi jest o wiele za dużo
w takiej Polsce wystarczyłyby spokojnie parę milionów ludzi

barb - Śro Mar 31, 2010 14:43

Hannibal napisał/a:
the meat eater napisał/a:
swoją droga wyobraźcie sobie że nagle wszyscy chcą jeść mięso grass feeding....to są dwa wyjścia albo ludzi jest o 5 mlrd za dużo albo ziemia jest 6 razy za mała

ludzi jest o wiele za dużo
w takiej Polsce wystarczyłyby spokojnie parę milionów ludzi


jak to za dużo? ludzi jest w sam raz, każde ma takie samo prawo do życia.

Hannibal - Śro Mar 31, 2010 14:46

barb napisał/a:
jak to za dużo? ludzi jest w sam raz, każde ma takie samo prawo do życia.

no wiadomo, że każdy ma prawo do życia
nie myl dwóch różnych kwestii
pisałem na forum to już wiele razy, że IMO ludzie jest o wiele za dużo, rozmnożyli się jak króliki w neolicie i mamy teraz tego skutki
jakby każda rodzina miała swoją posiadłość, dom to wtedy byłoby ok

the meat eater - Śro Mar 31, 2010 15:05

ja się zgadzam z hanibalem odnośnie zbyt dużej ilości ludzi na świecie
nikomu prawa do życia nie można odebrać ale natura sama reguluje liczebność zarówno roślinożerców jak i drapieżników.....równowagę tą złamali ludzie ale tylko pozornie ponieważ zanieczyszczone środowiska niska jakoś żywności prędzej czy później przywrócą ta równowagę w sposób bardzo okrutny

tajden - Czw Kwi 01, 2010 19:12
Temat postu: Re: jakość mięsa
[quote="the meat eater"]witam
chciałbym poruszyć temat jakości mięsa gdyż ja jakoś do tej pory się tym nie przejmowałem i kupowałem zwykłe mięso u rzeźnika. oczywiście wiem ze lepiej byłoby gdyby zwierze które jem było hodowane w odpowiedni sposób ale czy to tak na prawdę robi jakąś wielką różnicę?
mi najbardziej zależny żeby nie jeść tych wszystkich fosforanów czy co oni tam pakują do mięsa a jakoś mniej przejmuje się czy zwierze żywiło się trawa na wybiegu czy paszą i kiszonką.
>
Zauważyłem, że żywienie kiszonką dla Ciebie jest czymś sztucznym lub nienaturalnym. I tu się mylisz. Kiszonka, to najzwyklejsze rodzaje zielska, które zjadają zwierzęta, przy czym są kilkakrotnie owijane folią, dlatego są kiszonką. Jest to bardzo zdrowy rodzaj żywienia, szczególnie w zimne miesiące, kiedy rośliny nie rosną.

the meat eater - Czw Kwi 01, 2010 19:39

kolega nie zrozumiał mojej wypowiedzi. ja napisałem że się nie przejmuje zbytnio czy zwierze żywiło się kiszonką i paszą czy nie a to świadczy że nie uważam kiszonki za małowartościowy pokarm. ale nie ważne

mam pytanie inne

jak organoleptycznie rozpoznać dobrej jakości mięso z poszczególnych zwierząt? jaki powinno mieć kolor konsystencje itd???

ostatnio kupiłem mięso wołowe (nie w markecie) i było dość czerwone ale jak tutaj kolega wcześniej napisał próbowałem go wycisnąć i powiem że ciężko idzie bo mięcho jest zbite wiec nie wiem jak Ci się to udało zrobić z mięsem z marketu. włożyłem mięso do michy z woda i po kilku godzinach faktycznie ta woda trochę się zabarwiła na czerwono na dnie ale nie wiem czy to od azotu czy jakieś pozostałości krwi. inny kawał mięsa chyba wieprzowego prawie w ogóle nie puścił czerwieni a mięso było dużo mniej czerwone. nie wiem czy to dobrze czy źle....oświećcie mnie w tej dziedzinie bom zielony jak łąka

Hannibal - Czw Kwi 01, 2010 20:06

the meat eater napisał/a:
jak organoleptycznie rozpoznać dobrej jakości mięso z poszczególnych zwierząt? jaki powinno mieć kolor konsystencje itd???

kolor to może mieć różny
najważniejszy jest smak i zapach surowego mięsa - tutaj nie oszukasz
ważne jest też jak to mięso "ewoluuje" w trakcie swojego dojrzewania

Kangur - Czw Kwi 01, 2010 20:07

the meat eater napisał/a:
kolega nie zrozumiał mojej wypowiedzi. ja napisałem że się nie przejmuje zbytnio czy zwierze żywiło się kiszonką i paszą czy nie a to świadczy że nie uważam kiszonki za małowartościowy pokarm. ale nie ważne

mam pytanie inne

jak organoleptycznie rozpoznać dobrej jakości mięso z poszczególnych zwierząt? jaki powinno mieć kolor konsystencje itd???

ostatnio kupiłem mięso wołowe (nie w markecie) i było dość czerwone ale jak tutaj kolega wcześniej napisał próbowałem go wycisnąć i powiem że ciężko idzie bo mięcho jest zbite wiec nie wiem jak Ci się to udało zrobić z mięsem z marketu. włożyłem mięso do michy z woda i po kilku godzinach faktycznie ta woda trochę się zabarwiła na czerwono na dnie ale nie wiem czy to od azotu czy jakieś pozostałości krwi. inny kawał mięsa chyba wieprzowego prawie w ogóle nie puścił czerwieni a mięso było dużo mniej czerwone. nie wiem czy to dobrze czy źle....oświećcie mnie w tej dziedzinie bom zielony jak łąka

Rzeczywiscie jestes zilony.
Jak wszedzie potrzebna jest praktyka. Ja mialem szczescie, ze moj wujek byl domoroslym rzeznikiem. Niejednokrotnie mialem okazje ogladac mieso (i nie tylko) prosto po uboju. W tych czasach jescze nie znano produkcji przemyslowej zwierzat i "uzdatniania" ich miesa.
Wzrokowo zapamietalem wyglad zdrowego miesa. Stad wiedzialem i widzialem, ze z kawalka miesa z supermakietu wycisne wode. Roznica w wygladzie miesa. Rzeznik rozpozna czym zwierze bylo karmione. W masarniach widzialem jak leja wode do wyrobow.

tajden - Czw Kwi 01, 2010 20:09

the meat eater napisał/a:
kolega nie zrozumiał mojej wypowiedzi. ja napisałem że się nie przejmuje zbytnio czy zwierze żywiło się kiszonką i paszą czy nie a to świadczy że nie uważam kiszonki za małowartościowy pokarm. ale nie ważne

mam pytanie inne

jak organoleptycznie rozpoznać dobrej jakości mięso z poszczególnych zwierząt? jaki powinno mieć kolor konsystencje itd???

ostatnio kupiłem mięso wołowe (nie w markecie) i było dość czerwone ale jak tutaj kolega wcześniej napisał próbowałem go wycisnąć i powiem że ciężko idzie bo mięcho jest zbite wiec nie wiem jak Ci się to udało zrobić z mięsem z marketu. włożyłem mięso do michy z woda i po kilku godzinach faktycznie ta woda trochę się zabarwiła na czerwono na dnie ale nie wiem czy to od azotu czy jakieś pozostałości krwi. inny kawał mięsa chyba wieprzowego prawie w ogóle nie puścił czerwieni a mięso było dużo mniej czerwone. nie wiem czy to dobrze czy źle....oświećcie mnie w tej dziedzinie bom zielony jak łąka

Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć Tobie na takie pytania, ponieważ technologia (chemia) przygotowywania i przechowywania mięsa (wędlin) poszła tak "daleko" i jest tak bardzo "wyspecjalizowana". Kolor i konsystencję nadaje chemia. Twoje pytanie mogło być zasadne jeszcze 30 lat temu, ale wtedy nie zdążyłbyś się zapytać, a mięso byłoby popsute... :-)

Kangur - Czw Kwi 01, 2010 20:19

tajden napisał/a:

Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć Tobie na takie pytania, ponieważ technologia (chemia) przygotowywania i przechowywania mięsa (wędlin) poszła tak "daleko" i jest tak bardzo "wyspecjalizowana". Kolor i konsystencję nadaje chemia. Twoje pytanie mogło być zasadne jeszcze 30 lat temu, ale wtedy nie zdążyłbyś się zapytać, a mięso byłoby popsute... :-)

No nie zartuj na tym forum o popsutym miesie. Im bardzeiej posute, tym zdrowsze.

tajden - Czw Kwi 01, 2010 20:24

Kangur napisał/a:
tajden napisał/a:

Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć Tobie na takie pytania, ponieważ technologia (chemia) przygotowywania i przechowywania mięsa (wędlin) poszła tak "daleko" i jest tak bardzo "wyspecjalizowana". Kolor i konsystencję nadaje chemia. Twoje pytanie mogło być zasadne jeszcze 30 lat temu, ale wtedy nie zdążyłbyś się zapytać, a mięso byłoby popsute... :-)

No nie zartuj na tym forum o popsutym miesie. Im bardzeiej posute, tym zdrowsze.

Masz rację, ale to dotyczy tylko niektórych plemion w Afryce. Mięso nadaje się do spożycia jak zaczyna podjeżdżać swoistym gazikiem... :-)

Hannibal - Czw Kwi 01, 2010 20:33

tajden napisał/a:
Masz rację, ale to dotyczy tylko niektórych plemion w Afryce. Mięso nadaje się do spożycia jak zaczyna podjeżdżać swoistym gazikiem... :-)

Tamto to jest amatorstwo.
Tutaj masz wyższą szkołę jazdy i mięso paromiesięczne to regularny element menu.

the meat eater - Sob Kwi 03, 2010 18:36

co myślicie o zakupie mięsa bezpośrednio z ubojni?
w końcu w Polsce jeszcze nie jest tak źle i ubojnie kupują zwierzaki od lokalnych rolników chowanych w miarę normalnie (mniej lub bardziej)

zeto555 - Sob Kwi 03, 2010 21:00

normalnie to juz prawie nikt nie chowa,ale lepsze to niz z supermarketu. Kupuj cale poltusze lub cwiartki
tajden - Sob Kwi 03, 2010 21:09

zeto555 napisał/a:
normalnie to juz prawie nikt nie chowa,ale lepsze to niz z supermarketu. Kupuj cale poltusze lub cwiartki

To bardzo "drogi interes" zeto... Nie chodzi o cenę mięsa, które bezpośrednio od rolnika może być bardzo tanie (i smaczne). Tylko cena dużej lodówki z dużą zamrażarką, a eksploatacja takiej lodówki jest cholernie droga (1,5 kW/h).
Można spróbować włożyć do małej lodówki pół świni, ale tak się zaklinuje, że nigdy jej nie wyjmiemy... :hah:

zeto555 - Sob Kwi 03, 2010 21:15

jesli chodzi o zywnosc to dawno przestalem liczyc pieniadze i chyba mi z tym dobrze. Z hipermarketu nie zjem nawet jak bde przymieral glodem.
Molka - Sob Kwi 03, 2010 21:58

wiecie co ? kupilam sobie na Swieta kawalek szynki , no niby takiej lepsiejszej i powiem Wam, ze Hanibal mial racje mowic ze wystrczy skosztowac i juz sie wie co sie je, to prawda, bardzo dawno nie mialam w ustach takiego wyrobu i zapomnialam jak to smakuje, sama sobie przyrzadzam wedliny.

i co sie okazalo? nie bylam w stanie tego przelknac, ukroilam 3 plasterki, dwa zgiełdałam na sile, słone i niedobre w smaku, trzeciego plasterka nie bylam w stanie polknac i wyplułam :hihi: , upieklam sobie dzisiaj surowy boczek, hmm niam, przepyszny :viva:

wniosek jest jeden, gdy na codzien jada sie te markjetowe szity czlowiek sie przyzwyczaja , wystarczy zrobic dluzsza przerwe i organizm to odrzuca, masakra! :shock:

carbon - Sob Kwi 03, 2010 22:40

pasze z zywieniu swin sa czyms normalnym , problem jest w tym ze dodaje sie do nich antybiotykow , sterydow i innej chemi po to by swinka swoja wage do sprzedazy osiagnela po kilku miesiacach a nie po 1roku ,

druga sprawa to ze w tanich marketowych wedlinach jest wiecej soji , maki ziemniaczanej , alg morskich , wody i fosforanow niz miesa , a to dlatego bo szynki pompuje sie woda na max po to by osiagnely podwojna waga , a ze w 2 kg szynki jest 1kg miesa i 1kg wody to trzeba ja jakos chyba zatrzymac by nie wyciekla jeszcze w sklepie i do tego sluza rozniaste chemikalia typu algi morskie , soja , fosforany

co do nitryru lub saletry to musi byc uzyty w solance po to by zapobiegl ewentualnemu powstaniu jadu kielbasianego zwlaszcza podczas wedzenia gdzie sa temu sprzyjajace warunki
dlatego warto sobie zrobic samemu kielbaski bo ma sie pewnosc ze bedziemy mieli 1kg miesa w 1kg kielbasy a nie tylko 40% jak w marketowej

Anonymous - Sob Kwi 03, 2010 22:51

carbon napisał/a:
dlatego warto sobie zrobic samemu kielbaski
Jak najbardziej, pod warunkiem posiadania "dobrego mieska i tluszczy" 8-)
Maad - Nie Kwi 04, 2010 07:13

wszystkich, którym obrzydły sklepowe pseudo wędliny zapraszam na stronę www.wedlinydomowe.pl

bez żadnego specjalistycznego sprzętu, typu wędzarnia, nadziewarka, można zrobić coś smacznego i zdrowego, np. kiełbasa słoikowa: http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=48
pamiętacie smaki konserw z końca lat 70 ? z tego przepisu wychodzi właśnie taka super mieloneczka z galaretką

wbrew pozorom zrobienie pysznej białej kiełbasy też nie jest wcale trudne, chętnie odpowiem na pytania, także na www.wedlinydomowe.pl/forum można znaleźć dużo cennych informacji i uzyskać pomoc

zakupy w ubojni - nie ma co liczyć, że się trafi na swojską świnkę, karmioną naturalnie, takie sztuki przejmują pracownicy ubojni i ich krewni
poza tym kupując połówkę lub ćwiartkę mamy całą masę skóry i kości, z którymi nie wiadomo co zrobić
kompromisowym rozwiązaniem dla mieszczuchów są zakupy w selgrosie, jest to chyba jedyny duży sklep prowadzący na miejscu rozbiór półtusz, choć i tam zdarzają się wpadki

krzysztof2 - Nie Kwi 04, 2010 08:42
Temat postu: jakość mięsa
WITAM :hug:

Bardzo często u zwierząt z tuczu przemysłowego występują choroby wątroby i nerek , podobnie jak u kulturystów i osób nałogowo spożywających alkohol . dlatego producenci wykorzystują preparaty na bazie ostropestu plamistego (ostu ).
cytat:
"...W przebiegu wielu chorób ptaków o podłożu zarówno metabolicznym, jak i zakaźnym dochodzi do uszkodzenia wątroby i nerek. Konsekwencją zmian w tych narządach są zaburzenia metabolizmu kwasów tłuszczowych i biosyntezy białek a w efekcie pogorszenie zdrowotności i obniżenie rentowności chowu ptaków. Zagadnienia te nabierają istotnego znaczenia w dobie intensyfikacji chowu i genetycznego doskonalenia szybko rosnących linii genetycznych ptaków, co niestety uzyskuje się kosztem OBNIŻENIA naturalnej ich odporności. W tych warunkach celowe jest poszukiwanie łatwych w stosowaniu, najlepiej z wodą do picia preparatów, które oddziaływują osłonowo i regenerująco na komórki wątroby i nerek u ptaków..."

Dlatego dla "zdrowia " ptaszków ( kurcząt brojlerów i indyków ) podaje się preparaty z ostropestu plamistego.
http://www2.biofaktor.pl/...nsorowany&id=14

Dla trzody chlewnej także aplikuje się preparaty tego typu ( np.:Silivet ) :
http://www2.biofaktor.pl/...&gatunek=trzoda

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Kangur - Nie Kwi 04, 2010 11:39

Maad napisał/a:

pamiętacie smaki konserw z końca lat 70 ? z tego przepisu wychodzi właśnie taka super mieloneczka z galaretką

Pamietam smak ruskiej wojskowej tuszonki.

carbon - Nie Kwi 04, 2010 12:42

zapewne tzw :malpy
the meat eater - Nie Kwi 04, 2010 16:15

im więcej wiem co oni dają jeść zwierzakom tym gorzej się czuje po zjedzeniu mięsa;)

ostatnio zjadłem pieczoną kaczkę i powiem b dobra w smaku

staram sie nie myśleć o tym całym szicie...

mam nadzieje wkrótce otworzyć sobie źródło dziczyzny, może jakiś lepiej chowanych wieprzków i krówek z zaufanych gospodarstw. idealnie będzie wtedy gdy samemu sobie wyprodukujemy żywność wg własnych zasad, inaczej zawsze będziemy mieli podejrzenia że coś jest dosypane.

Maad - Nie Kwi 04, 2010 19:34

Kangur napisał/a:
Pamietam smak ruskiej wojskowej tuszonki.


mówisz - masz :viva:

http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=977
http://wedlinydomowe.pl/f...?t=2894&start=0

Kangur - Nie Kwi 04, 2010 21:56

Maad napisał/a:
Kangur napisał/a:
Pamietam smak ruskiej wojskowej tuszonki.


mówisz - masz :viva:

http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=977
http://wedlinydomowe.pl/f...?t=2894&start=0

Ta co jadlem byla o wiele tlusciejsza. Na chlebie mozna bylo rozsmarowywac ją jak maslo. Bez chleba lepiej smakowala.

Kangur - Pon Kwi 05, 2010 08:13

Ta ponizej bedzie mi lepiej smakowac.
Cytat:
Тушёнка свиная

Мясо не мыть. Если шкурка чисто, хорошо обработана, можно ее не срезать. Сало нарезать крупными кусками, уложить в бак и поставить на огонь, помешивая, чтобы не подгорело. Когда вытопится немного жира, добавить мясо, нарезанное кусочками средней величины, посолить. Тушить до готовности в собственном соку, не добавляя воды. В конце тушения положить лавровый лист, перец горошком. Не снимая с огня, кипящую тушенку разложить в стерилизованные банки до верха так, чтобы переливалось через край - для удаления воздуха, и быстро закатать стерилизованными крышками. Перевернуть банки вверх дном, оставить до застывания жира. На следующий день убрать в погреб.


Tuszonka wieprzowa.
Miesa nie myc. Jesli skorka jesy czysta, nie odkrawac. Grubo pokrajana slonine ulozyc w garnku pogrzewac, mieszajac aby sie nie przypalila. Jak sie wytopi troche tluszczu, dodac mieso pokrajane w sredniej wielkosci kostke. Posolic do smaku. Dusic we wlasnym soku, nie dolewajac wody. Pod koniec duszenia polozyc liscie laurowe i posypac nie zmielonym pieprzem. Nie zdejmujac z ognia, gotujaca sie tuszonke rolozyc do wysterylizowanych sloikow, tak aby sie przelewala (dla usuniecia powietrza). Zakrecic wysterylizowanymi zakretkami. Przewrocic sloiki do gory dnem i pozostawic do zastygniecia tluszczu. Na drugi dzien - do piwnicy.

Kangur - Pon Kwi 05, 2010 08:44

Ta amerykanska tuszonka pomogla rosjanom wygrac Druga Wojna Swiatowa.
Pewnie po niej pozostal mi tylko smak.
http://www.1941-45.rugo.ru/book/0102.php

Mily Tomtomciu.
Zauwazyles, ze rosjanom tuszonka pomogla wygrac nie tylko wojne, ale i wystarczalo ruskim zolnierzon sil do gwalcenia kobiet. To nie sa bajki o czerwonym kapturku, to jest prawdziwa potwierdzona historia. Jak myslisz, jakby zajadali korzonki i owoce, to by im wystarczalo sil na walke zbrojna i na seks.
A jak u ciebie jest ze seksem? Tez bierzesz suplementy? Moze w wieku 35 lat Viagre?

Anonymous - Pon Kwi 05, 2010 10:59

[quote="Kangur"]Ta ponizej bedzie mi lepiej smakowac.
Cytat:


Мясo {

Janie
ale miaso już nie eto co kiedyś
już inaczej świnie futrują

Maad - Pon Kwi 05, 2010 12:20

większym problemem niż mięso jest tłuszcz, współczesne świnki mają bardzo cienką słoninę i co gorsza o zupełnie innym smaku, to właśnie w słoninie najbardziej czuć złą karmę
Anonymous - Pon Kwi 05, 2010 13:15

Maad napisał/a:
większym problemem niż mięso jest tłuszcz, współczesne świnki mają bardzo cienką słoninę i co gorsza o zupełnie innym smaku, to właśnie w słoninie najbardziej czuć złą karmę

no to trza wrócić do ciemnogrodu chcąc mieć owo zdrowe w miarę "miaso"

człek się buntował jak go do roboty za młodu goniono aby było owo zdrowe mięso
hodował prawie każdy sezonowo w byle szopie nawet w mieście
trza było narwać i nasiekać pokrzyw i innego zielska, dodać śruty i nakarmić prosiaki
w jesieni tuczyło się parzonymi ziemniakami gniecionymi ze śrutą ,
słoninka rosła na szerokość dłoni , wtedy dopiero nadawała się do uboju
peklowana/solona słonina służyła do wszystkiego przez cały rok,
olej stosowano tylko w Poscie

krzysztof2 - Wto Kwi 06, 2010 09:18
Temat postu: adrenalina / jakość mięsa
WITAM :hug:

Jeszce gorzej jest z uśmiercaniem zwierząt w warunkach przemysłowych.
Stres związany z przemysłowym ubojem i tuczem powoduje nienaturalny wzrost adrenaliny - hormonu stresu - w tkankach zwierząt hodowlanych ( wszystkich gatunków ) co odbija się na zdrowiu konsumentów .
cytat na przykładzie tuczników ( Instytut Zootechniki ):
"...przepędzanie zwierząt podczas , którego stwierdza się czterokrotny wzrost stężenia adrenaliny ..."
"....Następstwem metabolicznego działania adrenaliny jest nadmierny wzrost we krwi poziomu glukozy , kwasu mlekowego i wolnych kwasów tłuszczowych , pochodzących głównie z wątroby i mięśni szkieletowych . Zwiększ ona też zawartość pirogronianów, cytrynianów i cholesterolu we krwi oraz nasila lipolizę w tk. tłuszczowej . Pod wpływem adrenaliny w wielu narządach ustroju zwiększa się zużycie tlenu a zjawisko to nazywane bywa kalorygennym działaniem katecholamin....W następstwie gwałtownego beztlenowego rozkładu glikogenu do kwasu mlekowego występuje spadek pH 45 ( 5,6) oraz wysokie zakwaszenie mięśni bezpośrednio po uboju świń...Opisane zjawiska as szczególnie nasilone u tuczników wrażliwych na stres - skłonnych do wytwarzania mięsa z wadą PSE ( mięso , blade , miękkie , wodniste )..."
więcej:
http://docs.google.com/vi...D8zxAXBqHaC1MLQ

Dlatego zwierzęta z tuczu przemysłowego są ciągle udoskonalane genetycznie ( genetyczne manipulacje ) aby zwiększyć odporność na stres a także aby w jak najkrótszym czasie przy niewielkich nakładach otrzymać opłacalny "produkcik" - co pociąga za sobą kolejne wyzwania dla zdrowia konsumenta.
Do tego dochodzi cała chemia i mamy "papu" , że tylko palce lizać.


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Hannibal - Wto Kwi 06, 2010 12:38
Temat postu: Re: adrenalina / jakość mięsa
krzysztof2 napisał/a:
(...) Stres związany z przemysłowym ubojem

a czy stres takiej antylopy na stepie, która jest żywcem podjadana przez lwy jest mniejszy?

Otani - Wto Kwi 06, 2010 13:33
Temat postu: Re: adrenalina / jakość mięsa
Hannibal napisał/a:
krzysztof2 napisał/a:
(...) Stres związany z przemysłowym ubojem

a czy stres takiej antylopy na stepie, która jest żywcem podjadana przez lwy jest mniejszy?


Aż musiałem się zarejestrować...
Krzysztofowi chodziło o stres zwierzęcia jakiemu poddawane jest przez cały swój (swoją drogą marny) żywot. Tuczenie...niewyobrażalnie złe warunki życia...ścisk...hormony, modyfikowana pasza. To wszystko ma wpływ. Nie powinno się przejawiać ignorancji wobec tego.

M i T - Wto Kwi 06, 2010 13:39

Hannibal, ale lwy to raczej duszą przed zjedzeniem. Masz jakiś film, gdzie zżerają na żywca?
Widziałem tego rodzaju bezlitosne łowy raczej u likaonów i w przypadku, gdy hieny dorwały młode cielę gnu (widziałem jako dziecko, nigdy nie zapomniałem, straszne). Hieny mają potężniejszą szczenę niż lew - co dziwne - nie użyją jej by "litościwie" zgruchotać kark ofierze. Na filmie w TV, zabrały się za rozprucie jamy brzusznej "na żywca" i wyjadanie wnętrzności. Antylopa w tym czasie miała nawet łeb podniesiony ku górze. Ciężko dyszała.

Tomek

Hannibal - Wto Kwi 06, 2010 13:54

No różnie się to odbywa. Ogromnego zwierzaka takie lwy to muszą nieźle "poobgryzać" zanim on padnie. Na "jutjubie" jest tego cała masa.
Np. tu - http://www.youtube.com/watch?v=_BtMuSjnGcY
Oczywiście nikogo tu nie usprawiedliwiam, ale chciałem zwrócić uwagę, że bezstresowe zabijanie na stepie to fikcja - życie tam to "ostra jazda bez trzymanki"

carbon - Wto Kwi 06, 2010 14:48

hani a co ty antylopy do swin przyrownujesz , a lwy do ludzi -myslisz ze lew zastnawia sie dlaczego szyneczka od antylopy jest mniej soczysta lub miekka? myslisz ze lew ubija dziennie kilkaset antylop jak srednia ubojnia w polsce ? chyba padlina(haja) ci lekko zaszkodzila

krzysztof ma racje ze stres zwiazany z zabiciem swini ma spory wplyw na jakosc miesa dlatego swinki przed ubojem powinno sie umiejscowiac w kojcach duzych nie scisnietych by nie dochodzilo do walk , ostatnia droga swini powinna byc dluzszym korytarzem bez poganiania elektrycznym batem czy kopania , zabijanie powinno byc w pomieszczeniu na tyle dziwiekoszczelnym by ryki swinek nie rozchodzily sie wszedzie - czyli chodzi by swinka do ostatniej minuty nie wyczula ze czeka ja uboj , a jej stres zwiazany z tym zminimalizowac jak tylko sie da

oprocz jakosci miesa , pozostaje sprawa humanitarna by swinki byly zabijane szybko i nie musialy byc stresowane czy maltretowane -bo i tak za kilka godz dostana w leb

dotyczy to ubojni i tak samo farmerow bo czasem farmer zanim wyprowadzi swinke na podworka to ja jeszcze bardziej zmaltretuje niz rzeznik w ubojni (kopiac ,bijac , poganiajac , nieodpowiednio ogluszajac itp )

Otani - Wto Kwi 06, 2010 15:40

Tak swoją drogą skoro Hannibal jesteś takim drapieżnikiem ;D to ruszaj niczym lew i poluj. Zanurz swoje KŁY w soczystym mięsie upolowanego zwierzaczka :) ) najpierw rozdzierając skórę pazurami.
PS. To nic osobistego ;)

Maad - Wto Kwi 06, 2010 15:44

carbon napisał/a:
bo czasem farmer zanim wyprowadzi swinke na podworka to ja jeszcze bardziej zmaltretuje niz rzeznik w ubojni

coś w tym jest, bo często jak kupuję mięso z uboju gospodarczego, to w szynce i schabie znajdują się takie małe, krwawe wybroczyny, podobno spowodowane stresem, w mięsie z ubojni to się raczej nie zdarza

Hannibal - Wto Kwi 06, 2010 20:10

carbon napisał/a:
hani a co ty antylopy do swin przyrownujesz , a lwy do ludzi -myslisz ze lew zastnawia sie dlaczego szyneczka od antylopy jest mniej soczysta lub miekka? myslisz ze lew ubija dziennie kilkaset antylop jak srednia ubojnia w polsce ? chyba padlina(haja) ci lekko zaszkodzila

A Tobie chyba AGE i glycotoxins zaciemniły pewne partycje Twojego cerebrum ;)
Nie porównuję lwa do człowieka, jeno chciałem przypomnieć, iż na dzikiej sawannie również panują stresujące warunki przez cały czas, tyle że naturalne.
Człowiek oczywiście funduje świniakom gorsze piekło - to nie ulega wątpliwości.

dagnes - Śro Kwi 07, 2010 12:00

the meat eater napisał/a:
oczywiście wiem ze lepiej byłoby gdyby zwierze które jem było hodowane w odpowiedni sposób ale czy to tak na prawdę robi jakąś wielką różnicę?
mi najbardziej zależny żeby nie jeść tych wszystkich fosforanów czy co oni tam pakują do mięsa a jakoś mniej przejmuje się czy zwierze żywiło się trawa na wybiegu czy paszą i kiszonką.

Robi wielką różnicę. Dla mnie zauważalną dopiero po wypróbowaniu innego mięsa niż z przemysłowego chowu paszowego. Kiedyś wydawało mi się, że nie jestem w stanie zjeść dziennie tyle mięsa aby dostarczyć odpowiednią ilość białka. Gdy po raz pierwszy w życiu zrobiłam półkrwiste steki z jelenia to poczułam różnicę. Zjadłam z wielkim smakiem i apetytem aż 400g tego jelenia na jedno posiedzenie i czułam się rewelacyjnie, gdy normalnie po zjedzeniu 100g wieprzowiny czy wołowiny (wprawdzie chowanej bez chemii ale na paszach) musiałam następne 50g wciskać na siłę i rosło mi to w ustach i ciążyło na żołądku i nie dało rady zjeść więcej.
Od jakiegoś czasu kupuję co jakiś czas dzikiego zająca, dzika czy właśnie jelenia, a także regularnie jagnięcinę (wypasaną na okolicznych łąkach), i po takich posiłkach, gdy następnego dnia mam na stole nawet "najlepszą" cielęcinę z chowu paszowego, to czuję, że mam problemy ze zjedzeniem jej. Więc dla mnie wyznacznikiem jakości mięsa jest właśnie samopoczucie w trakcie i po jedzeniu, wygląda że nie da się oszukać mojego żołądka.
.

krzysztof2 - Sob Kwi 10, 2010 09:51
Temat postu: jakość mięsa
WITAM :hug:

Niedługo na rynku zwiększy ilość takich komercyjnych specjałów :
http://gospodarka.gazeta....a_w_Polsce.html
cytat:
"Za kilkanaście dni ma ruszyć produkcja w Zakładzie Uboju Trzody Chlewnej Pini Polonia w Kutnie. Będzie to pod względem mocy przerobowych największa rzeźnia w Polsce i trzecia w Europie - zapowiada "Puls Biznesu".

Ale nie ma jak to USA -Animal visuals - Moce przerobowe w zabijaniu - Stany Zjednoczone 2008 ( dane na sekundę ) .
http://www.animalvisuals....aughter/?y=2008

Zaostrzenie konkurencji może wymusić na producentach trzody wykorzystywanie niedozwolonych antybiotyków paszowych np.: AVILAMYCYNY jak kilka lat temu Poldanor .


POZDRAWIAM ZIELONEJ GÓRY :papa:

krzysztof2 - Sob Kwi 24, 2010 09:44

WITAM :hug:

Gdy chodzi o jakość tkanki odzwierzęcej to drobni producenci czasami "zaniedbują " to i owo , co widać na przykładzie królików.

"» Hodowla królików tradycyjna » jak zabijać??? »" ( np.: 10 post )
http://free4web.pl/3/2,65...9,0,Thread.html

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Zielony Karzeł - Pią Cze 04, 2010 19:32

Rozwiązaniem tragicznych warunków w rzeźniach jest zlikwidowanie tego przepisu, że zwierzęta muszą być zabijane w rzeźniach. I zwierzę się mniej męczy, bo nie musi być transportowane itp i nie ma zanieczyszczenia środowiska, bo wszystkie nieczystości mogą być wykorzystane od razu do nawożenia pól.
Hannibal - Pon Cze 07, 2010 16:03

Ciekawy wpis na blogu Zielonego Karła (czyli Wojciecha Majdy) pod tytułem - "Dlaczego nie powinniśmy karmić zwierząt ziarnem i czym je zastąpić."
http://permakulturnik.blo...c-zwierzat.html

krzysztof2 - Pon Cze 07, 2010 16:43

WITAM :hug:

Jest poważny błąd na stronie odnośnie stosunku omeg 3 do 6 w nasionach lnu i oleju lnianym a wynosi on w przybliżeniu 4:1 a nie 1:3
surowe nasiona
http://www.nutritiondata....products/3163/2
Total Omega-3 fatty acids :22813 mgTotal Omega-6 fatty acids : 5911 mg
olej
http://www.nutritiondata....and-oils/7554/2
Total Omega-3 fatty acids 53304 mg Total Omega-6 fatty acids 12701 mg

Na stronie podano :
Cytat:

Oto krótka lista pokarmów i ich proporcji kwasów tłuszczowych. Pierwsza liczba to omega 3 druga omega 6:

* olej sojowy 1:7
* siemię lniane, olej lniany 1:3


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Anonymous - Pon Cze 07, 2010 17:29

krzysztof2 napisał/a:
WITAM :hug:

Jest poważny błąd na stronie odnośnie stosunku omeg 3 do 6 w nasionach lnu i oleju lnianym a wynosi on w przybliżeniu 4:1 a nie 1:3...

Noooo i co teraz? 8-)

Taki "falstart" :hihi:

BTW
Tak dobrze zarlo i ................. :hah:
.

Hannibal - Pon Cze 07, 2010 17:43

grizzly napisał/a:
Noooo i co teraz? 8-)

Taki "falstart" :hihi:

Nic. Wystarczy ten element poprawić i będzie "luz bluz".
Ogólnie artykuł jest dla mnie bardzo dobry. 8-)

gudrii - Pon Cze 07, 2010 19:16

moze to byc tez pewne nie POROZUMINIE.

Bo jak wiadomo konwersja ALA do EPA i DHA to max. ok 20% wiec jezeli w tekscie rozchodzi sie o EPA i DHA to sytuacja juz wyglada inaczej.

Z tego co widze to artykul nie jest raczej dobry, tym bardziej dla nowicjuszy bo jak widac autor nie wchodzi w wazne szczegoly.

(i prawdopodobnie nie wie skad i jakie dane cytuje :/ )

Pozdr

krzysztof2 - Pon Cze 07, 2010 20:55

WITAM :hug:

Odnosnie jakosci współczesnego mięsa prof. Marek Konarzewski autor "Na początku był głód"
Cytat:

Hodowcy od tysięcy lat selekcjonują zwierzęta tak, by rosły szybko i jak najwięcej odkładały tłuszczu. Na dodatek żywią je paszami przetworzonymi z ziaren zbóż, kukurydzy i soi, które nie są ich naturalnym pokarmem. To doprowadziło do tego, że czerwone mięso zawiera sześć razy więcej tłuszczu i nawet najchudsza wołowina ma go prawie trzykrotnie więcej niż mięso antylop, jeleni czy amerykańskich bizonów.
Tłuszcz bydła hodowlanego jest odkładany między włóknami mięśniowymi i ma niekorzystny skład, podobny do tego, jaki występuje w podskórnej tkance tłuszczowej. U dzikich zwierząt w Afryce jest on gromadzony w niewielkich ilościach, i to głównie wokół narządów wewnętrznych. Mięso zwierząt hodowlanych ma również mało nienasyconych kwasów tłuszczowych, uznawanych przez dietetyków za najcenniejsze dla zdrowia. W tkankach tłuszczowych bydła jest go jedynie 10 proc. - trzykrotnie mniej niż u dziko żyjących zwierząt. W wołowinie i wieprzowinie szczególnie dużo jest za to sprzyjających zawałom serca nasyconych kwasów tłuszczowych (znacznie mniej jest ich jedynie w mięsie bydła wypasanego przez większą część roku na pastwiskach).

fragmenty książki:
http://www.piw.pl/fragmenty/glod.htm

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Zielony Karzeł - Pon Cze 07, 2010 21:40

@Krzysztof2

Dzięki za zwrócenie uwagi, poprawione.

Zielony Karzeł - Pon Cze 07, 2010 21:45

Swoją drogą a propos jakości mięsa...

Niedawno czytałem książkę o hodowli kaczek z połowy lat 80. W przykładowych składnikach paszy dla kaczek podano gotowane i lekko przetworzone chemicznie pierze oraz podgotowaną ściółkę z kacznika czy kurnika.

Kangur - Pon Cze 07, 2010 23:43

krzysztof2 napisał/a:
WITAM :hug:
Odnosnie jakosci współczesnego mięsa prof. Marek Konarzewski autor "Na początku był głód"

Mozna wywnioskowac, ze autor tej ksiazki nie czytal biblii, gdzie napisano, ze najwartosciowszymi baranami sa tluste barany.

Hannibal - Wto Cze 08, 2010 05:01

Kangur napisał/a:
Mozna wywnioskowac, ze autor tej ksiazki nie czytal biblii, gdzie napisano, ze najwartosciowszymi baranami sa tluste barany.

To oczywiste. Barany pasące się na łące, jedzące naturalny dla nich pokarm też mogą być ładnie tłuste; to też zależy od ras.

gudrii - Wto Cze 08, 2010 06:01

Hannibal napisał/a:
Kangur napisał/a:
Mozna wywnioskowac, ze autor tej ksiazki nie czytal biblii, gdzie napisano, ze najwartosciowszymi baranami sa tluste barany.

To oczywiste. Barany pasące się na łące, jedzące naturalny dla nich pokarm też mogą być ładnie tłuste; to też zależy od ras.
I od tego w jakich warunkach klimatycznych zyja ;) (a przynajmniej powinno!)
Anonymous - Wto Cze 08, 2010 06:08

Kangur napisał/a:
Mozna wywnioskowac, ze autor tej ksiazki nie czytal biblii, gdzie napisano, ze najwartosciowszymi baranami sa tluste barany.


Kangur

z tym dosłownym rozumieniem wersetów ... trochę długie , ale warto przemyśleć :-)

TŁUSZCZ
Polskie słowa „tłuszcz” i „tłusty” są odpowiednikami różnych wyrazów hebrajskich, które nie zawsze odnoszą się do tkanki tłuszczowej. Niekiedy dotyczą np. dorodnych roślin czy dobrze odżywionych zwierząt. A w znaczeniu przenośnym mogą się też odnosić do urodzajnej ziemi (jak w pol. wyrażeniu „tłusta ziemia”) albo przytępionego umysłu i nieczułego serca.
W odniesieniu do tkanki tłuszczowej zwierząt (Kpł 3:3) lub ludzi (Sdz 3:22) zwykle używa się w Biblii słowa chélew. Inny wyraz, péder, określa łój zwierząt składanych na całopalenie, czyli tłuszcz o twardej konsystencji pokrywający ich nerki i lędźwie (Kpł 1:8, 12; 8:20). Chélew po raz pierwszy pojawia się w Rodzaju 4:4 w związku z ofiarą Abla, który złożył Jehowie ‛kawałki tłuszczu’ pierworodnych ze swej trzody. Później słowo to najczęściej występuje właśnie w kontekście składania ofiar. W sensie przenośnym oznacza również najlepszą część czegoś. Na przykład w Rodzaju 45:18 faraon zachęca Józefa i jego rodzinę, żeby spożywali „tłustość tej ziemi”. A w Liczb 18:12 można przeczytać: „Wszystko, co najlepsze [chélew] z oliwy, i wszystko, co najlepsze [chélew] z młodego wina i zboża (...), dałem tobie” (zob. Ps 81:16; 147:14).
Przepisy dotyczące tłuszczu. W 3 rozdz. Kapłańskiej Jehowa podał Izraelitom przepisy co do użycia tłuszczu przy składaniu ofiar współuczestnictwa. Należało go spalić na ołtarzu. W wypadku bydła lub kóz był to tłuszcz okrywający lędźwie, jelita i nerki oraz „to, co okrywa wątrobę”. W wypadku baranków trzeba było spalić także cały tłusty ogon. (Owce żyjące w Syrii, Palestynie, Egipcie i na Półwyspie Arabskim mają tłuste ogony, które często ważą pięć lub więcej kilogramów). W Prawie Mojżeszowym wyraźnie powiedziano: „Wszystek tłuszcz należy do Jehowy. (...) Nie wolno wam jeść żadnego tłuszczu ani żadnej krwi” (Kpł 3:3-17).
Tłuszcz spalał się na ołtarzu szybko i całkowicie. Zresztą nie mógł pozostać do następnego rana, gdyż z pewnością by się popsuł i stał czymś plugawym, co w żadnym razie nie nadawałoby się na świętą ofiarę (Wj 23:18).
Nie obowiązują chrześcijan. Gdy po potopie Jehowa pozwolił Noemu i jego rodzinie jeść mięso, nie wspomniał o tłuszczu (Rdz 9:3, 4). Natomiast wyraźnie zabronił spożywania krwi. Było to przeszło 850 lat przed zawarciem z Izraelitami przymierza Prawa, które zakazywało im spożywania zarówno krwi, jak i tłuszczu. W I w. n.e. ciało kierownicze zboru chrześcijańskiego utrzymało w mocy nakaz powstrzymywania się od krwi (Dz 15:20, 28, 29). Ale podobnie jak Noemu i jego rodzinie, chrześcijanom nie powiedziano nic na temat tłuszczu. A zatem zakaz jego spożywania obowiązywał wyłącznie naród izraelski.
Dlaczego je podano. Według Prawa krew i tłuszcz były własnością Jehowy. Krew należy do Boga, gdyż wyobraża życie, które pochodzi wyłącznie od Niego (Kpł 17:11, 14). A ponieważ tłuszcz uważano za najpożywniejszą część zwierzęcia, więc i on słusznie należał się Jehowie, hojnemu Dawcy. Składając go w ofierze, Izraelici pokazywali, że uznają ten fakt i pragną dawać Bogu to, co najlepsze. Właśnie dlatego Biblia mówi, iż tłuszcz spalał się na ołtarzu jako „pokarm”, jako ofiara „o kojącej woni” dla Jehowy (Kpł 3:11, 16). A zatem spożycie tłuszczu było przywłaszczeniem sobie czegoś przeznaczonego dla Jehowy, wkroczeniem w Jego prawa. Taki występek należało ukarać śmiercią. Ale w przeciwieństwie do krwi tłuszcz można było wykorzystywać do innych celów, przynajmniej jeśli chodzi o tłuszcz zwierzęcia, które padło lub zostało rozszarpane przez drapieżnika (Kpł 7:23-25).
Jak je rozumieć. Ze względu na wspomniany powyżej fragment Prawa wielu komentatorów biblijnych twierdzi, że zakaz z Kapłańskiej 3:17 obejmuje tylko tłuszcz zwierząt składanych w ofierze, czyli byków, owiec i kóz. Żydowscy rabini nie są co do tego zgodni. Jednakże wzmianka o tłuszczu w tym wersecie została powiązana z zakazem spożywania krwi, a ten bez wątpienia odnosił się do krwi wszystkich zwierząt (por. Kpł 17:13; Pwt 12:15, 16). Bardziej logiczne wydaje się więc, że przepis dotyczący tłuszczu odnosił się również do tłuszczu wszystkich zwierząt, w tym zabijanych przez Izraelitów na pokarm.
Powyższy pogląd nie pozostaje w sprzeczności z Powtórzonego Prawa 32:14, gdzie powiedziano o Jehowie, że daje Izraelitom do jedzenia „tłuszcz baranów”. Jest to wyrażenie przenośne, określające najlepsze sztuki z trzody. W The Jerusalem Bible przetłumaczono je na „wyborny pokarm z pastwisk” (zob. też Bp). O tym, że chodzi tu o poetycką metaforę, świadczy użycie w tym wersecie także innych wyrażeń tego typu: „tłuszcz nerkowy pszenicy” oraz „krew winogrona”. W związku z tym polecenie skierowane do Izraelitów w Nehemiasza 8:10: „Idźcie, jedzcie rzeczy tłuste” również nie sugeruje, że lud miał jeść tłuszcz. „Rzeczy tłuste” oznaczają tu obfite porcje, kąski treściwe i soczyste (a nie chude i suche), m.in. smaczne potrawy przygotowane na tłuszczu roślinnym. Dlatego Biblia Tysiąclecia podaje w tym miejscu: „Spożywajcie potrawy świąteczne”, a przekład Moffatta: „Jedzcie przysmaki”.
Prawo Mojżeszowe nie zabraniało tuczenia bydła czy owiec przeznaczonych do spożycia. Na przykład dla syna marnotrawnego zarżnięto „tucznego byczka” (Łk 15:23). A na stół Salomona trafiały „utuczone kukułki” i „tłuste bydło” (1Kl 4:23). Hebrajskie ‛egel-marbék w 1 Samuela 28:24 zostało przetłumaczone na „tuczne cielę”; méach oraz merí’ odnoszą się do „wypasionych” lub „tucznych zwierząt” (Iz 5:17; Eze 39:18). Nie oznacza to jednak, że celem tuczenia było uzyskanie przyrostu tkanki tłuszczowej. Chodziło raczej o to, by wyhodowane zwierzęta nie były wychudzone, lecz dobrze odżywione, dorodne (por. Rdz 41:18, 19).
Inne hebrajskie słowa. Wśród hebrajskich określeń czegoś, co jest „tłuste”, znajdują się wyrazy pochodzące od rdzenia szamén. Znaczy on „tyć” (Pwt 32:15; Jer 5:28), ale nasuwa też myśl o czymś lub kimś zdrowym i silnym. Szamén pojawia się w Izajasza 6:10 w zwrocie, który według Biblii brzeskiej brzmi: „Zatucz serce ludu tego” (zob. też przyp. w Bp). Inaczej mówiąc — spraw, żeby serce ludu stało się nieczułe, niewrażliwe, jak gdyby było otłuszczone. Z kolei w Sędziów 3:29 pewnych Moabitów opisano jako ‛krzepkich [szamén, dosł. „tłustych”] i dzielnych mężów’. Pokrewne słowo szémen jest najczęściej tłumaczone na „oliwa” i „olejek”.
Również czasownik daszén dosłownie oznacza „tyć”, ale pochodzący od niego przymiotnik bywa oddawany takimi określeniami, jak „pełen wigoru”, „pożywny” czy „zamożny”. Słowa te (podobnie jak pokrewny rzeczownik dészen) wskazują na dobrobyt i obfitość. Jehowa obiecał Izraelitom, że wprowadzi ich do ziemi, „która opływa w mleko i miód, i będą jeść, i nasycą się, i utyją [wedaszén]” (Pwt 31:20). O tym, kto jest szczodry, pilny i polega na Jehowie, powiedziano, że „zostanie nasycony [dosł. „utyje”]”, czyli będzie miał wszystkiego pod dostatkiem (Prz 11:25; 13:4; 28:25). Według Przysłów 15:30 „wieść dobra tuczy kości” (niejako napełnia je szpikiem), inaczej wlewa w człowieka nowe siły. Myśl o obfitości kryje w sobie rzeczownik dészen użyty w Psalmie 36:8, gdzie napisano o synach ludzkich, że „piją do syta z tłustości [middészen]” domu Bożego lub ‛sycą się jego obfitością’ (Ps 36:9, BWP; por. Jer 31:14).
Rzeczownik dészen używany jest także wtedy, gdy mowa o pozostałościach po spaleniu ofiary na ołtarzu w przybytku. Na ogół tłumacze posługują się wówczas słowem „popiół” (Kpł 1:16; 4:12; 6:10, 11, Bg, Wk). Jednakże według innych specjalistów nie odpowiada ono dokładnie rdzeniowi występującemu w języku oryginalnym. Ich zdaniem takie określenia jak „tłusty popiół” (NŚ) czy „popiół z tłuszczów” (Kpł 4:12, KUL) lepiej oddają hebrajski termin, który wskazuje, że gorący tłuszcz z ofiar wsiąkał w spalane drewno znajdujące się pod spodem.
Kolejne słowo, barí’, znaczy „dobrze odżywiony; zdrowy”. Jest używane w odniesieniu do ludzi, zwierząt, kłosów lub pożywienia i tłumaczone na ‛tłusty’, ‛gruby’, „otyły” i ‛zdrowy’ (Rdz 41:2, 7; Sdz 3:17; Eze 34:3, 20; Hab 1:16).

Darek

Adam319 - Wto Cze 08, 2010 06:43

Dario to jeszcze walnij taką rozprawkę na temat czy gotować czy na surowo i nastąpi jasność. Czapka z głowy za poziom, jakbyś grał w piłkę nożną to na pewno w reprezentacji kraju i na pewno nie Polski.
:-)

Hannibal - Wto Cze 08, 2010 07:15

gudrii napisał/a:
I od tego w jakich warunkach klimatycznych zyja ;) (a przynajmniej powinno!)

bez większego znaczenia
na Bliskim Wchodzie, gdzie jest dość upalnie barany potrafią być bardzo tłuste
to samo u nas w Polsce
a na Islandii? również

Anonymous - Wto Cze 08, 2010 16:41

Adam319 napisał/a:
Dario to jeszcze walnij taką rozprawkę


No wiem , trochę mnie poniosło :hihi:


Dar

Adam319 - Śro Cze 09, 2010 06:25

dario_ronin napisał/a:
trochę mnie poniosło

Pisz, się nie przejmuj, kto ma czytać - przeczyta, jeśli można prosić o parę słów na czym opiera się w żydowskiej kuchnirozdział nabiału od mięs, oddzielne naczynia itp. Kiedyś nawet zapytałem o to współczesnego Izraelczyka i odpowiedź była typu, że pokarmy te działają jakby przeciwnie i zjadanie ich razem jest bez sensu. Czyli niewiele się dowiedziałem.
:-)

Hannibal - Śro Cze 09, 2010 06:37

Adam319 napisał/a:
rozdział nabiału od mięs

cytat:
Cytat:
Do not eat two concentrated proteins at the same meal. Avoid nuts and meat, or eggs and meat, cheese and nuts, cheese and eggs, meat and milk, or eggs and milk or nuts at milk at the same meal. Milk, if taken at all, is best taken alone. The reason for avoiding eating these combinations is because each protein requires a specific character and strength of digestive juice to be secreted. Eggs require different timing in stomach secretions than do either meat or milk.

http://www.internethealth...d_combining.htm

gudrii - Śro Cze 09, 2010 16:51

czyli tzw. "clean diet" w sensie doslownym. Nie lacz nic co nie wystepuje w naturze razem. (oczywiscie do pewnego stopnia)
Hannibal - Śro Cze 09, 2010 18:36

gudrii napisał/a:
czyli tzw. "clean diet" w sensie doslownym. Nie lacz nic co nie wystepuje w naturze razem. (oczywiscie do pewnego stopnia)

w tym linku co podałem jednak trochę "przeginają", bo mówią, żeby nie łączyć tłuszczu z mięsem, czyli jak jest mięso poprzerastane w środku fatem to trzeba wszystko skrupulatnie poodzielać i szamać rozdzielnie :D

agnieszka56 - Śro Cze 09, 2010 19:29

No i jak jesc fat ? W zasadzie bez laczenia z niczym , jak wynika z tekstu , czyli lyzeczka smalec ze skwarkami ? A sam fat wlasnie w miesie ? A jak oddzielic np jajka od jego tluszczu ? I orzechy ? Zartuje oczywiscie ,ale sporo spraw sie tez zgadza , dieta rozdzielna to moja pierwsz dieta z efektami , jeszcze przed LC , potwierdzam ze skuteczna ....
gudrii - Śro Cze 09, 2010 19:51

no wlasnie...

Na przyklad takie "Kobe Beef" z jego "Marblingiem", dzielo sztuki ( i bardzo samczne )

i co? nie zjesc?! :razz:


Jak dla mnie to laczenie miecha i fatu jest ok.

Po za tym "cukry" nie powinno sie laczyc z niczym! (moja opinia prywanta)

Co do jakosci miecha jako takiego. Uwazam ze nie ma az tak duzego znaczenia czy jest to paszone trawa czy "trocinami", tak dlugo jak je sie je tyle miesa ile organizm faktycznie potrzebuje.

Ale tutaj znowu pojawia sie zagadnienie kalorii spozywanych, aktywnosci itd...

Ze swojego doswiadczenia moge powiedziec ze tak czesto wytaczany fakt o tym ze miesnie na surowym "same" sie utrzymuja jest na wyrost ( i jest dobrym haslem marketingowym!)

Bo na CR wbrew temu co by sie moglo wydawac i to przy bardzo niskiej podazy bialka, fatu i wegli miesnie tez sie swietnie utrzymuja. Nawet przy okresach dluzszego braku aktywnosci fizycznej. Po ponownym wejsciu w treningi energia i wytrzymalosc jest jak najbardziej na wysokim poziomie.

Ale to tylko moje cialo i moje spostrzezenia.

dodam tez ze od paru miesiecy kupuje miecho marketowe ale jem go znacznie mnie niz kiedys i czuje sie ok.

Ostatnio sypiam tez po 4-6 h dziennie ale poziom mojej energii jest ok.

Aczkolwiek suplementuje olej z dorsza, k-2 (MK-4) i C.

Watroby tez sobie nie zaluje. Jak sie trafi to z targu o ktorym pisze RPG to jest super. Szczegolnie taka z jelenia jest wysmienita i znacznie sie rozni od wolowej z marketu (smakowo i wygladem).

Odnoszac sie jednak do tego forum i sporej liczby osob zywiacych sie jednak wedlug "zlotych regul" dr. K (lub oscylujacych...) i pokladajacych nadzieje w "fat-cie" proponowalbym ogranicznie spozywania miecha marketowego.

To samo dotyczy tluszczy.

Uwazam ze zeby moc jesc jak Masajowie trzeba tez moc umiec praktykowac ta aktywnosc fizyczna ktora oni maja.

Balans jakis musi byc raczej.

I zaznaczam ze mowie o miesie a nie o jakis kielbasach, szynkach, salcesonach i parowach!
(jak ktos robi sam i wie z czego to robi to wie co je...)

Podsumowujac, jezeli ktos ma mozliwosc zeby jesc miecho paszone trawa to jest to zawsze lepszy wybor niz marketowe. Z drugiej jednak strony, jezeli ktos nie moze z jakichs powodow korzystac z "trawiastego" miecha to niech lapie za ta wolowine lub ryby z marketu i wcina na zdrowie.

Byle sie nie przejadac. Bo nie oszukujmy sie... wiekszasc osob chce poporstu schudnac (co wiaze sie czesto z poprawa innych parametrow), a lepszej, naturalniejszej i zdrowszej drogi niz GLOD nie ma moim zdaniem. ;)

Hannibal - Śro Cze 09, 2010 19:52

agnieszka56 napisał/a:
Zartuje oczywiscie ,ale sporo spraw sie tez zgadza

no zgadzają się przede wszystkim te zalecenia co do rozdziału owoców, warzyw od produktów zwierzęcych, mięsa, jajek, serów
dla mnie zgadza się kwestia niemieszania żółtek z mięsem (gorzej mi się toto trawi razem) oraz nabiału z mięsem, czy nabiału z jajkami; zresztą ja nabiału praktycznie nie jadam, no oprócz masła (ale niecodziennie)
warzywa i owoce też lubię raczej jeść oddzielnie - zachowuję przynajmniej 0,5 godziny przerwy
ale jeśli chodzi o wszelkie elementy ciała zwierzaka to można je jak najbardziej ze sobą mieszać, bo to jedno i to samo pochodzenia :)
a wyjątkiem, jak już wiele razy mówiłem jest surowy miód, plastry miodu mieszane ze zwierzęcymi - taka kompozycja bardzo dobrze się u mnie trawi, no ale ja jadam surowe zwierzęce

Molka - Śro Cze 09, 2010 19:54

rozumiem ze w pierwszej kolejnosci owoce a potem mieso, nie odwrotnie?
Hannibal - Śro Cze 09, 2010 19:59

gudrii napisał/a:
Bo na CR wbrew temu co by sie moglo wydawac i to przy bardzo niskiej podazy bialka, fatu i wegli miesnie tez sie swietnie utrzymuja. Nawet przy okresach dluzszego braku aktywnosci fizycznej. Po ponownym wejsciu w treningi energia i wytrzymalosc jest jak najbardziej na wysokim poziomie.

Ale to tylko moje cialo i moje spostrzezenia.

no właśnie Twoje - ENDOMORFIKA
typy ekto nie mogą tak na dłuższą metę
choć w te upały to i ja mnie jem - nie odczuwam tak głodu
gudrii napisał/a:
miecho paszone trawa

dla mnie to sort "z konieczności"
mocno preferuję zwierzaki żywiące się w lasach, górach, łąkach, jedzących owady, larwy, pędraki, dzikie owoce, liście, zioła, orzechy, etc.; czyli DZICZYZNA 8-)

Hannibal - Śro Cze 09, 2010 20:00

Molka napisał/a:
rozumiem ze w pierwszej kolejnosci owoce a potem mieso, nie odwrotnie?

z praktyki wynika, że lepiej najpierw owoce, czy warzywa a później mięcho
jak byłem malcem to instynktownie preferowałem wpierw warzywka, a po godzince mięsko
jak zaczęło się przedszkole i szkoła to zaczęło się niestety koryto :shoot:

agnieszka56 - Śro Cze 09, 2010 20:53

No wlasnie , moj syn podobnie jak Hani , zawsze zjadal surowke zaraz po zrobieniu i czekal jeszcze pol godz na obiad , a ja nie moglam sie nadziwic , ze takie dziwadlo z niego , on zas mowil , ze nie wie dlaczego ,ale tak mu lepiej ! No i po latach mam lekcje , ze dobrze posluchac podpowiedzi organizmu.
figa - Śro Cze 09, 2010 21:14

Hannibal napisał/a:
dla mnie zgadza się kwestia niemieszania żółtek z mięsem (gorzej mi się toto trawi razem) oraz nabiału z mięsem, czy nabiału z jajkami;

zmartwiłes mnie bo ja do tatara -koniecznie żółteczko dodaje
do kotletów mielonych też [ja jadam te przed smazeniem.]

Hannibal - Śro Cze 09, 2010 21:21

figa napisał/a:
zmartwiłes mnie bo ja do tatara -koniecznie żółteczko dodaje
do kotletów mielonych też [ja jadam te przed smazeniem.]

no jeśli u Ciebie się dobrze trawi to ok
u mnie niestety gorzej - ostatnio zmieszałem i żołądek to odczuł
ale nie ciągnie mnie do takiego mieszania - fajni mi jest jak rozdzielnie :0

figa - Śro Cze 09, 2010 21:37

Dobrze ,ze mi powiedziałes -
-jakoś nie zwróciłam uwagi -ale ja po kazdym białkowym zarełku
jestem jak balon pełna. nawet po 2-zółtkach
Ostatnio jak nigdy dotad ciagnie mnie do słodyczy [-lody]
totez waga momentalnie ;-( Gotowane mięso
nie jestem w stanie przeżuć . Być moze mięso okropniste lub smak
się zmienił.

Kangur - Czw Cze 10, 2010 08:33

figa napisał/a:
Dobrze ,ze mi powiedziałes -
-jakoś nie zwróciłam uwagi -ale ja po kazdym białkowym zarełku
jestem jak balon pełna. nawet po 2-zółtkach

Ostatnio jak nigdy dotad ciagnie mnie do słodyczy [-lody]
totez waga momentalnie ;-( Gotowane mięso
nie jestem w stanie przeżuć . Być moze mięso okropniste lub smak
się zmienił.

To zjedz sobie przed takim zarelkiem fige.
P.S.
Jak obiecalem, ze sprobuje fige z makiem. Zrobilem to; wsiadlem do samochodu i pojechalem. Mialem problemy z powrotem do domu. Bladzilem i glowa bolala. Sprobuje jeszcze raz. Jak sie powtorzy, to juz bede wiedziec co znaczy figa z makiem.

figa - Czw Cze 10, 2010 12:24

Kangur -Po fidze ,głowa Cię bolała :shock:
widocznie miejscowe Ci szkodzą . Jak odwiedzisz
Ojczyzne to przekonasz się ,że nawet wzrok Ci się poprawi .

Kangur - Czw Cze 10, 2010 18:03

figa napisał/a:
Kangur -Po fidze ,głowa Cię bolała :shock:
widocznie miejscowe Ci szkodzą . Jak odwiedzisz
Ojczyzne to przekonasz się ,że nawet wzrok Ci się poprawi .

Oj figuś.
Nie po fidze tylko po kombinacji figa z makiem.

figa - Czw Cze 10, 2010 19:33

Kangur
takie kombinacje robi się w towarzystwie zawsze razniej
zwłaszcza-jak mak jeszcze niedojrzały.

Kangur - Czw Cze 10, 2010 19:38

figa napisał/a:
Kangur
takie kombinacje robi się w towarzystwie zawsze razniej
zwłaszcza-jak mak jeszcze niedojrzały.

No to pokombinujemy razem polaczenie kangura z figa. Najpierw bez maku a potem z dodatkiem maku.

figa - Czw Cze 10, 2010 19:45

Już się ciesze na takie kombinacje-, będzie ciekawe doświadczenie
bo jeszcze nie próbowałam kangura .

Kangur - Pią Cze 11, 2010 00:19

figa napisał/a:
Już się ciesze na takie kombinacje-, będzie ciekawe doświadczenie
bo jeszcze nie próbowałam kangura .

:hug: :hug: :foch:

Adam319 - Sob Cze 12, 2010 02:53

Dario -

Adam319 napisał/a:
na czym opiera się w żydowskiej kuchni rozdział nabiału od mięs


Poproszę o wypowiedź w wolnej chwili czy jest coś w Biblii na ten temat, a może jakiś ślad pradawnego uzasadnienia.

Bo tu zamiast o rozdzielności to jakieś takieś wręcz przeciwne:

Kangur napisał/a:
:hug: :hug:


:-)

Anonymous - Sob Cze 12, 2010 06:00

Adam319 napisał/a:
na czym opiera się w żydowskiej kuchni rozdział nabiału od mięs


:-) poszperam w wolnej chwili , może coś znajdę

Dar

Anonymous - Sob Cze 12, 2010 07:21

Adam , mogło być tak

Zasada rozdziału mięsa od produktów mlecznych, jedna z najbardziej charakterystycznych cech żydowskiej kuchni, wykształciła się na podstawie biblijnego przykazania: „Nie warz koźlęcia w mleku matki jego” (Księga Powtórzonego Prawa – 14: 21).

Czy słusznie ?

Dlaczego Prawo zabraniało gotowania koźlęcia w mleku jego matki?

Niektórzy uważają, że chodzi tu o jakiś zwyczaj mający charakter pogański, bałwochwalczy lub magiczny. Nie ma jednak wyraźnych dowodów na poparcie tego poglądu.
Prawo to mogło też wskazywać, że Bóg ustanowił odpowiedni porządek rzeczy, którego należy się trzymać. Dał matce mleko, by mogła wykarmić potomstwo. Dlatego ugotowanie w jej mleku młodego koźlęcia po to, by je zjeść, byłoby sprzeczne z celem, do jakiego Bóg przeznaczył mleko.
Możliwe jest również, iż zakaz ten miał uczyć współczucia. Pozostawałoby to w zgodzie z innymi przepisami, np. zabraniającymi składania w ofierze zwierząt, które nie spędziły co najmniej siedmiu dni z matką (Kpł 22:27), zabijania tego samego dnia zwierzęcia i jego potomstwa (Kpł 22:28) oraz zabierania z gniazda zarówno matki, jak i jajek lub młodych (Pwt 22:6, 7).

Konflikt Karaimów z rabinami
Jakie nauki Karaimów wywoływały zakłopotanie rabinów? Rabini na przykład zabraniali spożywania mięsa razem z mlekiem. Tłumaczyli, iż jest to ustne wyjaśnienie prawa z Księgi 2 Mojżeszowej 23:19, gdzie czytamy: „Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki”. Karaimi natomiast uczyli, że ów werset należy rozumieć po prostu dosłownie. Ich zdaniem ograniczenia nałożone przez rabinów były ludzkim wymysłem.

Odnośnie rozumienia Prawa przez Żydów

Ew. Marka 7 : 13 … i tak unieważniacie słowo Boże swoją tradycją, którą przekazaliście. Czynicie też wiele tym podobnych rzeczy”. A znowu przywoławszy do siebie tłum, przemówił do nich: „Słuchajcie mnie wszyscy i pojmujcie znaczenie.  Nic, co jest na zewnątrz człowieka, a co się do niego dostaje, nie może go skalać; ale co z człowieka wychodzi, to kala człowieka”

Dar

Kangur - Sob Cze 12, 2010 08:28

dario_ronin napisał/a:
Adam , mogło być tak

Zasada rozdziału mięsa od produktów mlecznych, jedna z najbardziej charakterystycznych cech żydowskiej kuchni, wykształciła się na podstawie biblijnego przykazania: „Nie warz koźlęcia w mleku matki jego” (Księga Powtórzonego Prawa – 14: 21).

Czy słusznie ?

Dlaczego Prawo zabraniało gotowania koźlęcia w mleku jego matki?

Niektórzy uważają, że chodzi tu o jakiś zwyczaj mający charakter pogański, bałwochwalczy lub magiczny. Nie ma jednak wyraźnych dowodów na poparcie tego poglądu.
Prawo to mogło też wskazywać, że Bóg ustanowił odpowiedni porządek rzeczy, którego należy się trzymać.

Bog ustanawial porzadek na podstawie wiedzy. Bog wiedzial jaka reakcja zachodzi w miesie podczas gotowania go w mleku.
A tu nic poza przypuszceniami. Moze Misiu cos wyskrobie z pod pachy z biochemii.
Pytalem juz o to nie jeden raz i nie dostalem jednoznacznej odpowiedzi.

Anonymous - Sob Cze 12, 2010 08:31

Kangur napisał/a:
Bog wiedzial jaka reakcja zachodzi w miesie podczas gotowania go w mleku.


A może doszukujesz się tego , czego nie ma , tak jak , bez urazy - Faryzeusze
( sorry )

BTW ciągle mnie nurtuje temat zakazu spożywania wieprzowiny

Dar

krzysztof2 - Sob Cze 12, 2010 10:45

WITAJ Dario_ronin :hug:

możesz przejrzeć ten wątek:
http://www.dobradieta.pl/...p=116225#116225
http://www.dobradieta.pl/...p=116378#116378

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:

Anonymous - Sob Cze 12, 2010 11:38

Dzięki Krzysztof

dlaczego JK " szanując mądrość Biblii " tak poleca wieprzowinę 8/

Dar

EAnna - Sob Cze 12, 2010 13:05

dario_ronin napisał/a:
ciągle mnie nurtuje temat zakazu spożywania wieprzowiny

Wieprzowina jest mięsem bardzo nietrwałym. Bywa też źródłem zakażenia konsumentów groźnymi pasożytami. Prawdopodobnie względy bezpieczeństwa sanitarnego zostały "wzmocnione" nakazem religijnym.

barb - Sob Cze 12, 2010 13:06

Nieukrywajmy że bez wieprzowiny wielu ludziom poprostu ciężko było by być na DO, bo nie każdy potrafi sobie skołować tłuszcz, bo niby co ani wołowina ani drób nie są tłuste, baranina mało popularna, a tu sobie zjesz takie 200 gram boczku i masz ok. 1000 kcal. To wieprzowina jest niestety najbardziej praktyczna w Polsce, więc sie nie dziwie się Kwaśniewskiemu.
Ale ciiiiii :x :-D

Anonymous - Sob Cze 12, 2010 16:01

trochę poszukałem i ...


kilka informacji naukowych ( ? ) na temat mięsa wieprzowego:

Świnia wydala tylko 2% kwasu moczowego z organizmu- 98% tego związku pozostaje w jej tkankach. Nadmiar kwasu moczowego w organizmie człowieka jest przyczyną wielu chorób, np. dna moczanowej, kamicy nerek.
Mięso wieprzowe jest również źródłem zakażenia:

"Trichinella Spiralis " (włośniem kręty)

Pasożyt ten występuje tylko u świń i dzików i różni się od innych pasożytów (występujących np. u krów) tym, że larwy włośnia nie niszczy proces gotowania lub smażenia. " Trichinella Spiralis " powoduje:

1- zapalenie błony śluzowej jelit " wrzodziejące"
2- zatrucie pokarmowe,
3- zaburzenia metaboliczne,
4- zmiany skórne,
5- zapalenie naczyń na tle immunologicznym.

Osoby, u których doszło do osiedlenia się larw włośni w mięśniach (mięśniach pomocniczych w oddychaniu) zapadają na duszności i choroby nie można już wyleczyć, co w konsekwencji prowadzi do śmierci. Ktoś może powiedzieć, że nowoczesna nauka potrafi izolować i zabić włośnie kręty z mięsa wieprzowego. Odpowiedź jest jedna: tylko u tych świń, które są wyhodowane i gotowane sposobami naukowymi.

"Taenia Solum"

Pasożyt powoduje zaburzenia trawienne, biegunkę, zaparcia, bóle głowy, brak apetytu.
Mięso wieprzowe jest również powodem wielu chorób, tj.:

a) Human Cysticerusis - atakuje tkankę mózgową, serce i oczy.
b) Eryspeloid - Powoduje wysoką temperaturę, zapalenie węzłów chłonnych, wywołuje drgawki,
c) Entamebu.
d) Balantidum Coli.

Niemieccy badacze odkryli w mięsie wieprzowym nowe białko - Sutoxin, które wywołuje wiele chorób alergicznych, tj. astmę, bóle stawów.

Badania udowodniły ponadto obecność:

ˇ substancji "mukopolysic ", substancji bogatej w siarkę, która jest czynnikiem wywołującym choroby stawów,

ˇ duże stężenie hormonu Wzrostu (GH), co prowadzi do deformacji tkanki organizmu,

ˇ substancji, która eliminuje z organizmu człowieka witaminy E i A powodując hipowitaminozę,

ˇ substancji, która upośledza funkcje układu limfatycznego człowieka,


Jak podaje szwedzka gazeta "Uppsala Nya Tidning", w wieprzowinie odkryta została nowa zakaźna bakteria zwana Yersina.

"Każdego roku choruje 600 osób po zakażeniu bakterią Yersinia. Większość to dzieci, najczęstszym okresem zakaźnym są miesiące letnie. Wiedza o drogach zakaźnych nie jest ustalona, lecz naukowcy wiedzą że bakteria ta występuje u świń.

Objawy to bóle żołądka, ból gardła, chroniczne problemy stawów, gorączka, rozwolnienie. Objawy trwać mogą do 2-3 tygodni. Mogą zostać błędnie zdiagnozowane jako zapalenie ślepej kiszki.

W odróżnieniu od wielu innych bakterii, Yersinia rozmnaża się w niskiej temperaturze [takiej jak w lodówce].

Bakteria ta występuje u 25-60 procent świń w krajach nordyckich. Badania duńskich świń wskazują jednak że bakteria występuje u 100 procent świń." (źródło: www.unt.se)

Dar

figa - Sob Cze 12, 2010 22:25

O rany strach się bać ,chyba już znielubiłam świni.
a smalec wieprzowy też szkodliwy?
tylko na smalcu smaże .

makusia - Nie Cze 13, 2010 00:50

Figa z tego co czytam na tym forum to wlasnie w tluszczu sie te toksyny kumuluja. Tez po tych artykulach znielubilam... choc rzadko jadlam, ale na stronach podawanych przez krzysztofa2 piszá, ze nawet od czasu do czasu zjesc troszke wieprzowiny nie jest dobrze, bo wlasnie wtedy wszystkie negatywy sie ujawniaja z podwojna silá. A ja wlasnie chcialam sie troche z wolowiny dla odmiany przrzucic na jakies szynki na surowo... prosciutto di parma tez jest przeciez ze swini... a chcialam jesc bo "nie obrobione temicznie" :-/
Anonymous - Nie Cze 13, 2010 06:40

makusia napisał/a:
z wolowiny dla odmiany przrzucic na


a może króliczek , kaczuszka , baraninka albo dziczyzna ?

Dar

makusia - Nie Cze 13, 2010 10:51

Tak, kaczke nawet niedawno widzialam tu w sklepie. Oczywiscie jest baranina, no i ryby, mozna cos wybrac, nawet jak sie chce jesc w miare surowo, to sa tu takie kielbaski jak u nas "surowa polska" tylko ze z wolowiny i baraniny.
Przed krolikiem i zajacem w artykule ktory czytalam przestrzegano tak samo jak przed wieprzowina.

Adam319 - Wto Cze 15, 2010 00:11

Fajnie, poczytałem sobie powyższe rozważania o wieprzowinie i może dorzucę, że być może świnia jest zbyt inteligentna na źródło pokarmu? Co by to się stało gdybyśmy zjedli domek jakiemuś złemu duchowi (Łk 8,26-39) - strach się bać.

Przerwa na uśmiech :-)
http://mebelki.zoni.pl/dn...5BS%5Dwinia.jpg

_flo - Sob Kwi 09, 2011 23:11

Kilka ciekawych uwag na temat różnicy w jakości mięsa od Tary ( http://www.tribeoffive.com/ ), która pracuje na farmie, uczy się, i ma zamiar hodować swoje zwierzaki:
Cytat:
It was not unusual for us to snack on the raw, grass-fed meat of the farm while we were cutting it. Anyone who thinks grass fed meat is unusually lean has simply not seen a properly finished animal. The custom meat cutting we did for outside farms was a different story. The meat was pale and sour smelling. The fat, while abundant intramuscularly was a different texture. We complained that it felt 'greasy' and 'slimy'. Anecdotal, I know, but I have often said that if I could just have people smell the difference between grass or grain fed beef carcasses, I wouldn't have to say another word.


Post na temat rozbioru bizona (wiadomo, grass fedowy) i ilustracje, mnóstwo fatu:
http://www.tribeoffive.co...ming-bison.html

Jej mama (koło 60tki jeśli dobrze liczę) wygląda tak:
https://lh6.googleusercontent.com/-oafOq3R6LEs/TW--jvZMaNI/AAAAAAAAAYM/jDgqtUJcBFQ/s1600/SDC11195.JPG
(słowianka, widać od razu)
i je tak:
http://www.tribeoffive.co...o-mommy-go.html

Tara miała coś na kształt RZS, z tego co pisze, i była bodybuilderką wraz z mężem, zaleczyła wszystko na GAPS diet dr Natashy Campbell-McBride (pisałam o niej w kontekście kiszonek).

Witold Jarmolowicz - Nie Kwi 10, 2011 09:05

makusia napisał/a:
Figa z tego co czytam na tym forum to wlasnie w tluszczu sie te toksyny kumuluja. Tez po tych artykulach znielubilam... choc rzadko jadlam, ale na stronach podawanych przez krzysztofa2 piszá, ze nawet od czasu do czasu zjesc troszke wieprzowiny nie jest dobrze, bo wlasnie wtedy wszystkie negatywy sie ujawniaja z podwojna silá. A ja wlasnie chcialam sie troche z wolowiny dla odmiany przrzucic na jakies szynki na surowo... prosciutto di parma tez jest przeciez ze swini... a chcialam jesc bo "nie obrobione temicznie" :-/

Trzeba jeść wszystko, żeby zredukować ryzyko. Akurat najmniej zanieczyszczeń jest w owocach, ale ich powinniśmy mało jadać, ze względu na dużą ilość tuczących węglowodanów.
Wołowina jest za chuda, trzeba do niej dodawać tłuszcz tak, czy siak. Oleje roślinne są korzystne, ale w niewielkich ilościach, margaryna nie nadaje się w ogóle do jedzenia. Większość tłuszczów powinna pochodzić od zwierząt.
Fermowy drób wcale nie jest zdrowszy od wieprzowiny. Szczególnie kurczaki zawierają dużo sterydów powodujących zaburzenia hormonalne. Ryby oceaniczne zawierają dużo toksycznej rtęci, ryby słodkowodne dostają sztuczną karmę, niektóre partie wołowiny pochodzą od zwierząt karmionych paszą GMO i/lub suplementowanych antybiotykami, większość jajek pochodzi z ferm, prawdziwe jaja od chłopa trudno wydębić. :hah:
warzywa dostarczają za mało energii ale za to bardzo dużo azotanów i azotynów, znacznie więcej, niż wędliny, pieczywa z prawdziwie pełnego przemiału praktycznie nie ma, sery są robione z mleka w proszku i margaryny, mielona kawa jest mieszana z korą drzew.
Tylko nieliczni mają dostęp do prawdziwie naturalnej żywności. No i przeciętnie taka żywność jest 2-3 krotnie droższa.
JW

brajan30 - Nie Kwi 10, 2011 20:48

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Trzeba jeść wszystko, żeby zredukować ryzyko. Akurat najmniej zanieczyszczeń jest w owocach, ale ich powinniśmy mało jadać, ze względu na dużą ilość tuczących węglowodanów.
Wołowina jest za chuda, trzeba do niej dodawać tłuszcz tak, czy siak. Oleje roślinne są korzystne, ale w niewielkich ilościach, margaryna nie nadaje się w ogóle do jedzenia. Większość tłuszczów powinna pochodzić od zwierząt.
Fermowy drób wcale nie jest zdrowszy od wieprzowiny. Szczególnie kurczaki zawierają dużo sterydów powodujących zaburzenia hormonalne. Ryby oceaniczne zawierają dużo toksycznej rtęci, ryby słodkowodne dostają sztuczną karmę, niektóre partie wołowiny pochodzą od zwierząt karmionych paszą GMO i/lub suplementowanych antybiotykami, większość jajek pochodzi z ferm, prawdziwe jaja od chłopa trudno wydębić. :hah:
warzywa dostarczają za mało energii ale za to bardzo dużo azotanów i azotynów, znacznie więcej, niż wędliny, pieczywa z prawdziwie pełnego przemiału praktycznie nie ma, sery są robione z mleka w proszku i margaryny, mielona kawa jest mieszana z korą drzew.
Tylko nieliczni mają dostęp do prawdziwie naturalnej żywności. No i przeciętnie taka żywność jest 2-3 krotnie droższa.
JW

Trudno się tu z panem nie zgodzić, ale nawet ta prawdziwie naturalna żywność ekologiczna, też jest już zanieczyszczona (oczywiście w mniejszym stopniu). Wobec powyższego stawianie tylko i wyłącznie na żywność (dietę) w obecnych czasach, często kończy się porażką i będzie coraz gorzej, gdyż co 10 lat podwaja się skażenie środowiska.

Witold Jarmolowicz - Nie Kwi 10, 2011 22:45

Zgadza się, ale coś jeść trzeba. Nawet ludzie-rośliny pod respiratorem nie wyżyją na energii słonecznej.
JW

_flo - Pon Maj 02, 2011 20:54

reductio ad absurdum / restauracja "Marzenie"
http://lowcarbconfidentia...anic-locavores/
:D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group