Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Gru 25, 2012 09:44
Zdesperowana mama
Autor Wiadomość
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sie 01, 2009 23:19   Zdesperowana mama

:)
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Paź 26, 2011 20:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
brajan30

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 1020
Wysłany: Nie Sie 02, 2009 07:30   

Witam
Mówiąc krótko, teorie masz już chyba opanowaną, sądząc po wykazie książek który przedstawiłaś,(proponuje czytać Lutza, Kwaśniewskiego i można Ponomarenkę) teraz tylko samodyscyplina i jeszcze raz samodyscyplina, która zależy tylko od Ciebie samej, przecież nikt na siłę nie każe Tobie jeść czekolad, lodów, chleba, wiem to po sobie, dawniej zjadałem dziennie 3/4 bochenka chleba i to było mało, stopniowo po mału ograniczałem, obecnie chleba praktycznie nie jadam, być może w twoim przypadku wskazany by był jakoś turnus w jakiejś arkadii.
Pozdrawiam
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Nie Sie 02, 2009 07:57   Re: Zdesperowana mama

JaśniePani napisał/a:

Moze macie jakies rady jak przetrzymac okres przebudowania na low-carb?


witam rówieśniczkę :viva:

u mnie ostatecznie sprawdziło się na początku mniejsze niż obecnie spożycie białka tj w okolicach nie mniej jak 1g na kg i nie wiecej jak 1,5 g (gdy jadłam w okolicach 2 g i wiecej na kg to nie mogłam schudnąc i miałam co pewien czas ochotę na słodkie + inne problemy zdrowotne, skórne..., na poczatku Lc zreszta przytyłam kilka kg od nadmiaru B i T, obecnie to zależy od dnia ale od 1-1,5 jest dobrze, czasami jem wiecej B i jest dobrze ale ja sie juz nie odchudzam i chce u trzymac obecny wyglad, ostatnio nawet przed okresem nie ciągnie mnie do wegli tylko jem wiecej B) , wegle z miodu (nie rozpycha żołądka, jest bardzo słodki i już po np 40-50g mam dosc, a czasami to za dużo, niektórzy uważają jednak że lepsze są rosliny na poczatek, ja sie po nich źle czułam, wzmagały apetyt etc etc wiec ich nie jem), jeden wieczorny posiłek na dobe (czasami jem 2 ale raczej b. rzadko, najlepsza rzecza jaka zrobiłam to zrezygnowanie zw. ze sniadan po których cały dzien chciało mi sie jesc, oczywiscie do 1 posiłku doszłam nie od razu powoli zmniejszajac ilosc 3-2-1), wiekszosc produktów i posiłków 100% surowych, naturalnych i z w miare mozliwosci pewnych źródeł, zero wedlin i kupnych wyrobów (konserwanty, dodatki chem., ukryte wegle i substancje wzmagajace apetyt, np po kiełbasie masz ochote na słodkie..), lekkostrawne i małe objetosciowo posiłki składajace sie z samych konkretów, odpowiednie łączenie składników, ostatnio stwierdziłam ze najlepiej czuje sie przy jednym dobowo źródle B i mam wtedy najlepsze trawienie, nie zmuszac sie do zjedzenia całej porcji na siłe (ja tak robiłam poczatkowo, teraz czasami jem wiecej a czasami mniej, nie zmuszam sie do zjedzenia czegos w calosci gdy mi sie nie chce az tyle stad jem obecnie różnie pod wzgledem BTW)......................... - to tak ogólnie

żeby zmniejszyc apetyt i jesc to co własciwe, poprawic samopoczucie i wyglad najwazniejsze jest zdyscyplinowanie, cierpliwosc................
_________________
t i m s z e l
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Sie 02, 2009 22:51   

dzieki za odpowiedzi,
Brajanno nikt mi nie kaze wcinac tych swinstw, wiem, ze dcyzje podejmuje sie w mozgu - jesc czy nie jesc, ale to chyba bylo uzaleznienie, silniejsze ode mnie.

Monika Twoj tryb zywienia to chyba wyzsza szkola jazdy np 1posilek dziennie czy surowizna. Ja jestem zwyklym szarakiem, ktory postanowil wyzwolic sie z matni weglowodanow. Przez 3 ostatnie miesiace jadlam prawie codziennie lody, czekolade, duzo pieczywa i piwo. Od kilku dni nie jem tych rzeczy i dopiero dzis po poludniu poczulam sie dobrze. Przez 4 dni bylam jak na kacu - zmeczona, bylo mi niedobrze, z silnym bolem glowy.
Na pierwszy ogien zdecydowalam sie wlasnie odstawic cukier i pieczywo, nie moge jest tego ani grama, bo od razu pragne wiecej. Jako wegle zostawilam warzywa, owoce i 50g kaszy bez glutenu. musze sie skupic na zduszeniu tego alego apetytu na slodycze.Co sadzicie na poczatek?
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 19:32   

strasznie mi idzie ten detoks. Najwazniejsze, ze udalo mi sie przetrzymac kilka atakow na slodycze - drzenie ciala, oblewanie potem i zawroty glowy, pomogl sok z jabka. No i wyszlo mi troche pryszczy na buzi i ... tylku, na tylku z ropa. Masakrycznie sie poce.
Teraz sie glowie nad ustalaniem wlasciwych proporcji BTW. Kiedys przesadzilam z tluszczem i wymiotowalam na widok jedzenia.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 04, 2009 20:07   

JaśniePani napisał/a:
Najwazniejsze, ze udalo mi sie przetrzymac kilka atakow na slodycze - drzenie ciala, oblewanie potem i zawroty glowy, pomogl sok z jabka. No i wyszlo mi troche pryszczy na buzi i ... tylku, na tylku z ropa. Masakrycznie sie poce.

Przeczytaj sobie książkę "Sugar Blues" autorstwa Williama Dufty'ego
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 00:05   

:)
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Paź 26, 2011 20:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
licho

Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 52
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 07:18   

Jako wegle zostawilam warzywa, owoce i 50g kaszy bez glutenu. musze sie skupic na zduszeniu tego alego apetytu na slodycze.Co sadzicie na poczatek?[/quote]

Spróbuj w tym pierwszym "odtruwającym" czasie darować sobie jednak owoce i tę kaszę. Na ataki węglowodanowe sok z pomidorów zamiast jabłkowego, oczywiście w ramach dobowej porcji węgli. Czerwona herbata na niepowołane ataki głodu, sporo żółtek i mięsa. Takie to moje doświadczenia, trzymam kciuki :)
_________________
licho nie śpi.
 
     
aratorn

Dołączył: 26 Sty 2005
Posty: 232
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 17:05   

Kolejne diety, ssanie na słodkie :shoot: ....Skąd ja to znam? Byłem dwa razy na tłustej diecie Kwaśniewskiego, raz na Atkinsie i znowu wracam po trzech latach śmieciówy i szukam sposobu żeby sie od tego uwolnić. Jak sobie z tym poradzić? Teoretycznie wiem, i powiem Ci tak: ważna jest silna wola (tak na początku, jak i po tygodniu, miesiącu i roku), bo sytuacji kiedy bedziesz o krok od wpadnięcia w ssanie weglowodanów nie przewidzisz. Ważne jest wsparcie najbliższych - to żebyś to nie tylko Ty zmieniła swój sposób odżywiania, ale i Twoja rodzina. Tego zabrakło u mnie - ja gotowałem sobie, żona sobie i dzieciom. Nie da się prowadzić w jednej rodzinie dwóch tak różnych kuchni. Bo Ty masz ograniczać węglowodany, a współczesne żywienie to węglowodany: zasmażki, panierki, sosy, gęste zupy, koktaile, soki z kartonów (fuj :razz: ), ziemniaki, kasze, ryż, makaron, kluchy, kluchy i jeszcze raz kluchy. No i frytki, oczywiście. To wszystko to są kilogramy zbednych węglowodanów, które spalasz szybko i wkrótce znów jesteś głodna. I to się przekłada na twój tłuszczyk. Więc musicie jeść w ten sposób wszyscy, nie tylko dla tego ze tak jest łatwiej w kuchni i ekonomiczniej, ale również dlatego że współne posiłki łączą. Musisz sie zastanowić nad tym, jak spędzasz dni w swoim domu. Musisz znaleźć czas na sport i to regularny sport. Na początku bedzie ciężko, ale znowu - jeśli wciągniesz w to rodzinę to pójdzie łatwiej. I ostatnie. Nie oszukujmy się - stres jest potężnym czynnikiem, który wzmaga łaknienie na słodkie. Uporządkuj swoje życie uczuciowe, rodzinne i zawodowe. Rozłóż obowiązki domowe, tak by każdy miał co robić, i jednocześnie - każdy miał chwilę dla siebie i innych. Zwłaszcza Ty. Jeśli będzie tak, że w domu to tylko Ty, a reszta siedzi z załozonymi rękami, to nic Ci nie wyjdzie. Będziesz zmęczona, zestresowana i niezadowolona. No i nie przeginaj na początku, czyli nie nakładaj sobie zbyt restrykcyjnej diety, bo nie dasz rady. To tyle. Prawda że łądnie wygląda w teorii? Trzymam za Ciebie kciuki, bo sam właśnie zaczynam swoją czwartą przygodę z LC.
Pozdrawiam, Tomek.
 
 
     
aratorn

Dołączył: 26 Sty 2005
Posty: 232
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 17:30   

Jeszcze jedno. Nie wiem jak tam u Ciebie z finansami, ale musisz przewartościować swoje podejście do żywności wogóle. Kiedy robisz zakupy - omijaj szerokim łukiem hiper i supermarkety. Tam jedzenie jest nieświeże, faszerowane wodą i chemią, przesłodzone i przesolone. Warzywa są nic nie warte, owoce są nie z drzew tylko z dojrzewalni - bezwartościowe. Kupuj warzywa na rynku, najlepiej od małego dostawcy, który prowadzi swoje gospodarstwo. To samo dotyczy jajek, sera, mleka, mięsa i wędlin. Odkryj podroby: wątróbki, nerki, płucka. Zainteresuj się salcesonami, kiszkami itp. Zapomnij o serkach waniliowych, jogurcikach, soczkach w kartonikach i butelkach. Owoce na straganach wybieraj nie te dojrzałe, wielkie, bo są najczęściej sztucznie pędzone. Szukaj odmian starych, które pamiętasz z dzieciństwa. Zawierają zwykle mniej cukru - dzisiejsze nowoczesne odmiany powstają w laboratoriach i mają tyle cukru w sobie co butelka coca coli. Jak już musisz kupować w markecie - czytaj etykiety. Nie kupuj śledzi, które zawierają cukier. To nie pomyłka. Nawet w paście kawiorowej znalazłem cukier. Nie kupuj pasztetów w puszkach, bo oprócz chemii zawieraja kaszę manną. Nie kupuj soków w kartonach, bo jest tam cukier, barwniki i sztuczne witaminy, które są Ci do niczego nie potrzebne. Jeśli chcesz soku, kup wyciskarkę, sokowirówkę i rób sama. Zobaczysz że będą mniej słodkie. Serki topione zawierają olej roślinny (bo są tańsze), sery żółte zresztą też, i masło też. Zwracaj uwagę na ceny. Jeśli kilogram szynki (nie mówię o mięsie tylko o szynce wędzonej) kosztuje kilkanaście złotych, to napewno nie jest to szynka. Podobnie kiełbasa za kilka złotych. Zwłaszcza dotyczy to parówek. Zastanów się co w nich jest, skoro kilogram mięsa kosztuje kilka razy więcej?
Czemu na początku pytałem o finanse? Bo to wszystko, o czym piszę zwiększa wydatki na jedzenie. Dobra wędlina jest droga. Prawdziwe mięso z gospodarskiego uboju jest drogie. Warzywa i owoce z własnych gospodarstw są droższe. Jaja nie fermowe, tylko "podwórkowe" sa droższe. To samo mleko, masło, śmietana itp. Ale prawdziwy boczek rzucony na patelnię będzie się wytapiał. Boczek z marketu bedzie sie gotował.
Pozdrawiam, Tomek
 
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 17:30   

Może nie tyle "silna wola" jest potrzebna, ale wewnętrzna motywacja, wyraźnie określony cel:

http://wyborcza.pl/1,81188,4834163.html

No i warto się zastanowić, czy czegoś nie "zajadamy", jakichś niewygodnych uczuć, trudnych przeżyć, problemów, etc. Jedzenie daje chwilowe poczucie "ukojenia", dlatego tak często nieświadomie po nie sięgamy w chwilach stresu.

JaśniePani, jak już sięgniesz po coś słodkiego, to zatrzymaj się na chwilę i spróbuj się zastanowić, czy nie próbujesz stłumić ("zajeść") jakieś niewygodne uczucie? Czy nie brakuje Ci czegoś (i może właśnie próbujesz ten brak kompensować jedzeniem)? Jakie Twoje potrzeby/pragnienia nie zostały zaspokojone? Zadając sobie tego rodzaju pytania i słuchając odpowiedzi własnego ciała być może uda Ci się po jakimś czasie odnaleźć właściwą przyczynę tych "zachcianek", a znając przyczynę, można zacząć myśleć co i jak z nią można zrobić.

Odwołując się do "silnej woli" można tylko wpędzić się niepotrzebnie w dodatkowy stres i frustrację, jeszcze bardziej zaniżyć poczucie własnej wartości. A tu chodzi o to, by zrozumieć siebie i na podstawie tego zrozumienia opracować konkretny "plan działań".

Marishka
 
     
aratorn

Dołączył: 26 Sty 2005
Posty: 232
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 17:43   

M i T napisał/a:
Może nie tyle "silna wola" jest potrzebna, ale wewnętrzna motywacja, wyraźnie określony cel:

Odwołując się do "silnej woli" można tylko wpędzić się niepotrzebnie w dodatkowy stres i frustrację, jeszcze bardziej zaniżyć poczucie własnej wartości. A tu chodzi o to, by zrozumieć siebie i na podstawie tego zrozumienia opracować konkretny "plan działań".

Marishka


Oba warunki są konieczne Marishko. Motywacja jest bardzo ważna, ale czasami nie wystarcza. Możesz powiedzieć, że nie była wtedy wystarczająco silna, ale to są akademickie spory. Ja to przerobiłem na własnej skórze. Motywacja była taka że groziła mi operacja na kręgosłupie, z powodu nadwagi. Nie dość silna? Możliwe (ale silniejsze jest tylko bezpośrednie zagrożenie życia). Widzisz, u mnie nie wystarczyła. Rozmyła sie w codzienności, w tym o czym pisałem w poprzednim poście - brak jednej kuchni, brak wsparcia (a nawet zdecydowany sprzeciw rodziny), uśmieszki znajomych (na weekendach, spotkaniach, kolacjach itp), brak czasu na sport (bo praca, czyli znów to o czym pisałem - nie uporządkowane życie). Zabrakło silnej woli. Wiec motywacja - tak, ale i silna wola.
Tomek
 
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 18:13   

aratorn napisał/a:
Rozmyła sie w codzienności, w tym o czym pisałem w poprzednim poście - brak jednej kuchni, brak wsparcia (a nawet zdecydowany sprzeciw rodziny), uśmieszki znajomych (na weekendach, spotkaniach, kolacjach itp), brak czasu na sport (bo praca, czyli znów to o czym pisałem - nie uporządkowane życie). Zabrakło silnej woli. Wiec motywacja - tak, ale i silna wola.

Ano właśnie - bo trzeba mocno iść pod prąd, nie patrzeć co mówią inni
ja mam o tyle prościej, że nie mam jeszcze własnej rodziny, więc nie muszę stale tłumaczyć, że droga, którą wybrałem jest słuszna
rodzice mogą coś tam mówić, reszta rodziny też, ale to tak naprawdę jest bez znaczenia; ja przynajmniej nie przejmuję się ich opiniami, staram się w ogóle nie poruszać z nimi tych tematów
co innego własna rodzina - tu musi być podobne podejście do tych spraw, bo bez tego naprawdę ciężko byłoby mi sobie wyobrazić normalne, spokojne i szczęśliwe rodzinne współżycie
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 23:54   

dziekuje za pomoc :-) w ogole przepraszam za mojego nicka, moze sie wydawac dziwny, ale go lubie - to moja ksywa z ogolniaka, przyroslam do niego. Nawet w domu tak na mnie wolali vel Cesarzowo, maz tez czasem sie tak zwraca :-D

Licho w tej chwili jestem na detoksie, nie jem swinstw i jest mi z tym b przyjemnie. Na razie nie robie apteki z zarcia, nie bawie sie tez w dokladna gramature makroskladnikow, to slodkie jabluszko czy garstka kaszy jest mi teraz potrzebna, ja sie ciesze, ze nie jest to lod, czeko lub chips.

Marishka trafilas w sedno ze swoja uwaga. Ja jestem/bylam mistrzynia zajadania problemow (niby skad 20kg nadwagi). Jadlam tez z nudow, ze stresu, nagradzalam siebie itp. Pewnie powinnam przepracowac sporo rzeczy z okresu dorastania, ale jestem zdania , ze do pokoju dziecinstwa lepiej zbyt czesto nie zagladac.
W ogole przegladajac forum lubie czytac Wasze MiT posty...ehh szkoda, ze mnie nie mozecie adoptowac ;-) byloby latwiej z tym wszystkim 8-) Zazdroszcze Waszym dzieciom beda mialy fajnie majac takich rodzicow.

Aratorn w jakim wieku masz dzieci? chyba juz samodzielne? ja nie jestem zmeczona, ja jestem wrecz s... przemeczona :x i to nie fizycznie, choc to tez daje sie we znaki, bardziej jestem zjechana psychicznie, marze o ciszy, spokoju, jakims sanatorium.
Cala moja rodzina jest przestawiona na dobre jedzenie tzn maz, dzieci. Meza zindoktrynowalam juz planujac ciaze, wtedy zmienilismy front na prawidlowy (zreszta tez nie wyobrazam sobie, zebysmy sie jakos inaczej odzywiali), on juz tak zostal tylko ja sie jakos teraz wylamalam, dzieci tez sa odzywiane prawidlowo. Potrafilam im gotowac superzdrowe przysmaki a sama wcinac kanapki, chipsy, lody, zabijcie mnie nie wiem czemu tak sie dzialo.
Finanse nie stanowia az takiego problemu, wiem, ze dobre jedzenie jest drogie, na tym nie oszczedzam, raczej abstrakcja jest dla mnie wydawac na drogie ciuchy. Wszystkie Twoje uwagi o jedzeniu znam, przerabialam, mam swiadomosc. dziekuje

dziec znowu zasnal na mnie slodko, wiec ja tez juz ide, dobranoc :papa:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 08:27   

-)
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Paź 26, 2011 20:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 11:06   

2. mozna jesc z tłuszczem, osobno...
3. na mase docelowa na diecie lc
150 wegli to juz raczej nie lc
_________________
t i m s z e l
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Sie 11, 2009 13:16   

detoxy slodyczowego ciag dalszy. Na razie jest masakra na przemian z doskonalym samopoczuciem. Najwiekszy wysyp wypryskow na cerze, pupie i plecach, i dobrez, znaczy nie jest jeszcze tak zle jesli skora sie oczyszcza. Zeby to zlagodzic do mycia uzywam olejow, do zmywania makijazu tez zreszta. Mam nadzieje, ze niedlugo problemy z cera sie skoncza, i ze samopoczucie mi sie popraiw, bo na razie jest srednio.

Co do proporcji to ustawia mi sie jakos BTW 1:1:1 mniej wiecej jak sprawdzalam pod koniec dnia. Nadal nie rezygnuje z kaszy i owocow. Mysle, ze zaczne od Lutza.
Zeby wspomoc oczyszczanie w sobote rano wypije siarczan magnezu na oczyszczenie. I przez dwa tygodnie bede pic wywar ze skrzypu, zeby pomoc nerkom i skorze, bo te syfy jednak strasznie wygladaja.

hm, to tyle.
jak poznam, ze sie przebudowalam enz. na tluszcze?
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Sie 11, 2009 14:10   

Spróbuj może sauny - jednocześnie się zrelaksujesz i wypocisz syfy z organizmu.
Zacznij od sauny parowej - skóra się rozgrzeje i zmięknie, pory się otworzą, potem zmyj syf ciepłą wodą, ochłodź ciało, zrelaksuj się na leżaczku. Potem sauna sucha - solidne wypocenie, ochłodzenie, znowu relaksik.
Ja też miałem ropne krosty, całe plecy zasyfione. Dobrze że w saunie jest ciemnawo, bo wstyd było się pokazać. Teraz jest dużo lepiej, krosty zniknęły, ale ciemne plamki po strupach zostały :( Pomogło mi też opalanie na słoneczku i nie używanie mydła.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Sie 11, 2009 14:27   

Maad sauna dobry pomysl. Mam nadzieje, ze w konczu sie oczyszcze, bo nigdy nie mialam az takich problemow. A Twoje przebarwienia smaruj witamina c - w kremach szukaj tej lewoskretnej lub ukrec sobie sam z kwasu askorbinowego. Mozesz tez sprobowac kuracji kwasami na uzytek domowy - zaczynasz od najnizszych stezen.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Sie 19, 2009 08:22   

Czuje sie ok. Pryszczyki znikaja, pomaga maseczka z aspiryny.
Jesli chodzi o diete to najardziej zaskakuje mnie samopoczucie, jest super, znowu mam chec do zycia :viva:
Nadal jeszcze nie opracowalam szczegolowego planu - caly czas czytam powtornie Lutza, sporo z netu. Jem mniej objetosciowo, nasycam sie na dluzej. W sumie mam problem tylko ze sniadaniami, zle sie czuje po samym omlecie wiec najczesciej smaruje go miodem lub klade na niego borowki. Podoba mi sie tez pomysl Hannibala z zoltkami, miodem i awokado, no i dalej pomyslow brak. Moze mi cos podsuniecie? Rano potrzebuje kopa weglowodanowego inaczej po samym bialku i tluszczu mnie muli i jest mi ciezko.
Natomiast obiady i kolacje nie stanowia problemu, zreszta czesto kolacji juz nie ma - jest np maly owoc lub ser i czerwone winko. Wlasnie czy te owoce wieczorem sa ok?

Najwazniejsze, ze z buzka udalo mi sie dojsc do ladu i przestalam sie tapetowac co rano.

milego dnia :papa:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 19, 2009 21:28   

JaśniePani napisał/a:
Rano potrzebuje kopa weglowodanowego inaczej po samym bialku i tluszczu mnie muli i jest mi ciezko.

to najwidoczniej nadal masz rozwinięte szlaki metabolizowania węgli, a mało rozwinięte - tłuszczy
jeśli chcesz low-carbować i "jedzać" na tłuszczach to o wszelkich węglowych kopach raczej powinnaś zapomnieć
to jest taka różnica jaka była w zeszłym roku jak byłem w górach między mną a innymi turystami, którzy lecieli na węglach - oni jedli często słodkie, bo inaczej kończyły im się zapasy energii; ja z kolei jadłem rzadko i były to posiłki białkowo-tłuszczowe z niewielką ilością węgli
gdy ja robiłem w pierwszym rzucie 2 km deniwelacji to gdy robiłem się troszkę zmęczony to zmieniałem bieg na niższy i dalej ciągnąłem, bez żadnego wspomagacza posiłkowego
węglowodażerca nie jest w pewnym momencie dalej pociągnąć, nie zredukuje biegu na niższy, tylko musi dostać tego węglowodanowego kopa w postaci czegoś słodkiego
to jest to, o czym mówił dr. Stephen Phinney przy okazji swojego badania kolarzy na VLCKD
a więc co jeść rano? najlepiej nic nie jeść do wieczora i wtedy zrobić sobie jeden biesiadny posiłek; jak fajnie sobie patrzeć na innych, którzy muszą co chwila jeść, bo robią się głodni, a Ty sobie bezproblemowo nic jesz i masz czysty umysł zajęty kontemplacją ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 09:07   

o to to to!!! dokladnie tak mam, jak nie zjem ww rano to mam dzien z glowy taki mul mnie ogarnia. To co radzisz, jak to pokonac?

Hannibal napisał/a:
ja z kolei jadłem rzadko i były to posiłki białkowo-tłuszczowe z niewielką ilością węgli
jakich wegli uzywasz? mozesz podac przyklady?


podoba mi sie pomysl niejedzenia caly dzien i tylko jeden posilek pod wieczor, ale za bardzo jestem zindoktrynowana przez sfd i mam jeszcze w glowie ich schematy - od razu po wstaniu pierwszy posilek i potem regularnie co 3 godziny az do pojscia spac, ostatni pol godz przed snem bialkowy itp co pewnie wszyscy znaja, nie jest latwo tak to wszystko porzucic, ale wiem, ze to mi nie sluzylo, nawet jak trenowalam to i tak sie zle czulam jedzac w ten sposob.
najlepiej sie czuje jedzac rano cos malego, w ciagu dnia tylko kawa ew owoc i po powrocie do domu porzdany posilek. Ale z drugiej strony czasem potrzebuje zjesc cos konkretnego rano. Jak jest to u Was? Ja musze jeszcze sie poobserwowac.
Bardzo lubie kawe, gorzka, czarna. Pewnie jestem uzalezniona od niej :roll:
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 09:53   

ja też jadłam kiedyś 5 x dziennie i przestrzegałam tych bzdurnych zasad z sfd itp, rodzina była w szoku że tyle pochłaniam, nieźle zreszta na tym przytyłam i zdrowie sie pogorszyło, trawienie..., poza tym jedzac 5 x cały dzien byłam jednak głodna, mnóstwo czasu traciłam na żarcie i cały dzien mysłałam o jedzeniu, teraz jem wieczorem w weekendy ok 16-17-18-19, w tygodniu miedzy 17 a 20 i nie czuje wogóle głodu, czuje sie lekko, wiele problemów znikneło w tym kilka kg

osobiscie polecam sukcesywne zmniejszanie ilości 5-3-2 i docelowo 1posiłek - to naprawde super uczucie jak tak każdy je wokół a nam się nie chce i zjemy sobie spokojnie, powoli po pracy w domu, delektując się smakiem, nie ma zmulenia, braku energi a wrecz przeciwnie ale trzeba byc cierpliwym, na początku jest sie głodnym ale po pewnym czasie to uczucie całkowicie znika, energi jest wiecej niż kiedykolwiek i mozna sie skupić na tym co ważne, pracy.....

żeby pozbyc sie tego zmulenia porannego bez wegli to musisz ich po prostu nie jeść po to żeby sie po pewnym czasie od nich uwolnić, jak sie zaadoptujesz do takiego żywienia to bedzie dobrze ale musisz byc cierliwa i uparcie trzymac sie zasad, nie ma tak lekko, ja tez tak miałam kiedys a teraz czasami wogóle nie jem wegli przez cały dzien, kto wie może nawet spróbuje zero carb dłużej niż przez jedna dobe, najgorzej jak zjesz w ciagu dnia jakies owoce, to może ci całkowicie rozwalic trzymanie diety
_________________
t i m s z e l
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 10:10   

no wlasnie Monika tez przez jedzenie 5xdz mialam wrazenie, ze ciagle jadlam albo planowalam poslki, to chore i oglupiajace w dodatku nienaturalne. W zasadzie mozna powiedziec, ze jadlam raz dziennie ale od rana do wieczora. Wybitnie mi to nie sluzylo, rozregulowalao mnie totalnie, jak narkoman z zegarkiem w reku potrzebowalam posilku o danej porze, ciagle cos mielilam w buzi albo trawilam.


a nie kreci Ci sie w glowie przez caly dzien, mozesz normalnie funkcjonowac?
no i co z kawa? wiem, pewnie to kwestia przyzwyczajenia, ale jak to bylo na poczatku?
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 10:26   

no własnie, tak samo jadłam, pamietam że jadłam wiecej /czesciej niż moja ciężarna siostra, jak byłam zagranica to wynosiłam jedzenie z jadalni żeby zjesc wg schematu 5x- głupota, ostatnio jak byłam zagranica nie jadałam sniadan które miałam opłacone w hotelu ponieważ juz jadałam 1x dziennie wieczorem, niedługo też tak bede robic i mysle że to bedzie juz stała zasada gdyż dobrze sie z tym czuję

nie kreci mi sie w głowie ale kiedys mi sie troche kręciło, miałam problem z jazda samochodem i bałam sie ze mi sie zrobi słabo, wszystko z czasem mija,
noramlnie funkcjonuje tj od 4-5 rano, cwicze zg z tym na co mam ochote w danym dniu, pracuje umysłowo conajmniej 8 h, czasami również fizycznie jak trzeba (zreszta lubie)
kawe pije 1x dziennie gdyż lubię, nie polecam picia w dużej ilosci gdyz obniza poziom cukru i moze ci być rzeczywiscie słabo (jak piłam druga po południu to zdażały mi sie słabosci, wszystko przez towarzystwo pijace 2-3 kawy ), pije tez zielona herbate z tych samych powodów co kawe parzoną, narazie nie widze sensu zeby rezygnować z tej przyjemnosci
kawa z dala od posiłków
_________________
t i m s z e l
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 10:56   

na tych kulturystycznych dietach można nieźle przytyć a najzabawniejsze są hasła w stylu -
że rosnaca waga to mięśnie wiec nie ma sie co przejmowac, że od białka i tłuszczu sie nie tyje i ta bzdurna dieta CKD przez która nigdy sie człowiek do konca nie przystosuje do LC i ma cykliczne ataki na słodkie (chociaz przez wiele lat nie jadł wogóle słodyczy) etc etc - własnie przez te i tym podobne z sfd bzdury z osoby wychudzonej doszłam w ciagu ok 3 lat do 56 kg co dla mnie było tragiczne (byłam "przy kości" ale nie gruba, chociaz zalezy do kogo sie porównać), ok 10 kg na plus, obecnie ok 8-9 kg na minus i tak mam zamiar trzymać gdyż czuje sie z na tym poziomie optymalnie również wizualnie :viva:
_________________
t i m s z e l
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 12:45   

monika s. napisał/a:
najgorzej jak zjesz w ciagu dnia jakies owoce, to może ci całkowicie rozwalic trzymanie diety

no ja tak robię i jest spoko - tzn. jak mam zamiar zjeść danego dnia owoce to jem je jakoś przed południem, bo łączenie ich z tym biesiadnym wieczornym posiłkiem białkowo-tłuszczowym to wg mnie wielkie "no-no"
no ale oczywiście niejedzenie do wieczora rulez i jakby nie było dobrych owoców z własnego sadu, czy w ogóle to można by tak robić ad infinitum ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 13:23   

Hannibal napisał/a:

no ja tak robię i jest spoko - tzn. jak mam zamiar zjeść danego dnia owoce to jem je jakoś przed południem, bo łączenie ich z tym biesiadnym wieczornym posiłkiem białkowo-tłuszczowym to wg mnie wielkie "no-no"
no ale oczywiście niejedzenie do wieczora rulez i jakby nie było dobrych owoców z własnego sadu, czy w ogóle to można by tak robić ad infinitum ;)


jak już jeśc to oczywiscie oddzielnie, wogóle dobrze jeść oddzielnie wegle i białko

ja testowałam jedzenie owocow wieczorne (same) i tak ok 2-3 h przed wieczornym posiłkiem i jak łączyłam z np kokosem to było w miare , jak same to chciało mi sie po nich juz tylko jeść, ogólnie jak na diete owoce wg mnie sa złe ponieważ zwiekszaja apetyt ale moze na poczatku to lepsze od miodu? kto wie
u mnie owoce poszły w odstawke, niestety chyba przez 10l. wegetarianizmu zjadłam ich już za duzo, obecnie mi nie służą z wielu wzgledów, może jak ktoś jest 100% zdrowy to sa dobre, dla mnie nie bardzo, przynajmniej jeszce nie teraz
_________________
t i m s z e l
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 13:28   

mi większe ilości nawet super ekologicznych własnych owoców ewidentnie nie służą
chyba jednak miód pod tym względem wygrywa - taka gruba pajda baraniego łoju z kawałkiem zasklepionego plastra służy mi łokrutnie dobrze ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 20, 2009 13:36   

ja jadłam swojskie owoce oraz ekologiczne pomidory ale kiepsko sie czułam po nich, w sumie kilka razy w tym roku, mysle ze rosliny tez uzalezniaja, kiedys bez nich chyba bym nie dała rady przeżyc (zapychały żołądek teraz nie ma takiej potrzeby) a teraz widze że i to może niektórym, np mi, szkodzić
_________________
t i m s z e l
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Pią Sie 21, 2009 14:54   

Hannibal napisał/a:
JaśniePani napisał/a:
Rano potrzebuje kopa weglowodanowego inaczej po samym bialku i tluszczu mnie muli i jest mi ciezko.

to najwidoczniej nadal masz rozwinięte szlaki metabolizowania węgli, a mało rozwinięte - tłuszczy
jeśli chcesz low-carbować i "jedzać" na tłuszczach to o wszelkich węglowych kopach raczej powinnaś zapomnieć
to jest taka różnica jaka była w zeszłym roku jak byłem w górach między mną a innymi turystami, którzy lecieli na węglach - oni jedli często słodkie, bo inaczej kończyły im się zapasy energii; ja z kolei jadłem rzadko i były to posiłki białkowo-tłuszczowe z niewielką ilością węgli
gdy ja robiłem w pierwszym rzucie 2 km deniwelacji to gdy robiłem się troszkę zmęczony to zmieniałem bieg na niższy i dalej ciągnąłem, bez żadnego wspomagacza posiłkowego
węglowodażerca nie jest w pewnym momencie dalej pociągnąć, nie zredukuje biegu na niższy, tylko musi dostać tego węglowodanowego kopa w postaci czegoś słodkiego
to jest to, o czym mówił dr. Stephen Phinney przy okazji swojego badania kolarzy na VLCKD
a więc co jeść rano? najlepiej nic nie jeść do wieczora i wtedy zrobić sobie jeden biesiadny posiłek; jak fajnie sobie patrzeć na innych, którzy muszą co chwila jeść, bo robią się głodni, a Ty sobie bezproblemowo nic jesz i masz czysty umysł zajęty kontemplacją ;)




Hannibal a ile w górach wytrzymujesz bez jedzenia...?? Maszerujesz, co ile robisz sobie przerwy na posiłek ??
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sie 29, 2009 06:14   

Nowy24 napisał/a:
Hannibal a ile w górach wytrzymujesz bez jedzenia...?? Maszerujesz, co ile robisz sobie przerwy na posiłek ??

myślę, że spokojnie wystarczyłyby mi 2 uczciwe posiłki, o ile składałyby się w dużej mierze z tego, co jem na co dzień
natomiast jak byłem w zeszłym roku w Tatrach Słowackich to spożywałem dziennie 3 posiłki, a przerwy były czasem i 8-godzinne - ale tam właśnie jadłem w dużej mierze obrobione term. mięso
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Sie 31, 2009 09:23   

Uwaga! Kobiety karmiące piersią muszą zjadać dodatkowe węglowodany w ilości mniej więcej takiej, jak potrzebuje niemowlę. Inaczej mogą mieć poważne problemy z utratą mięśni.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Sie 31, 2009 09:28   

Generalnie większość osób czuje się najlepiej spożywając trzy posiłki dziennie, co nie znaczy, że jest to jedynie słuszny sposób.
Natomiast zawsze sposób żywienia musi opierać się na Formule 4eS, fałszywe ambicje w tej dziedzinie szybko niszczą zdrowie.
JW
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Sie 31, 2009 23:00   

nie nie, ja juz nie karmie piersia.
Debiutuje w tej diecie i nie mam sztywnych regul, raczej takie luzne lowcarbowanie na poczatek, proporcji nie licze ale co jakis czas wrzucam w kalkulator i wychodzi mi bialko i tluszcz 1:1 a wegle ok 60-70g/dz. Dbam o jakosc produktow i to wszystko na razie albo az, zwazywszy jak fatalnie sie jeszcze niedawno odzywialam. Nie chwalac sie dyszka za mna zwalona niepostrzezenie, w koncu wygladam jak czlowiek, jeszcze 10 kg i potem nastepne 10 i bedzie moje dawne 50kg 8-)

w tej chwili pasuje mi rano zjedzenie czegos niewielkiego, a konkretniej poznym popoludniem. Moja slodycza sa ostatnio jezyny. Wegle podbijam czasem jaglana, gryczana lub miodem, bo z tych owocow i warzyw to nieiwele da sie uzbierac.
no i tyle u mnie. o, fajne jeszcze jest to, ze poznalam milych rolnikow-chlopkow, jeden ma jagniatka i kurki, drugi kaczki, full warzyw, owocow, tez jajka, wiec produkty dla meza, mnie i dzieci sa jak znalazl, np jutro jade po nowy zapas aronii - wspaniale mnie to oczyszcza, wymyslilam koktajl-miksuje surowa aronie z miodem i woda.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Sie 31, 2009 23:11   

JaśniePani napisał/a:
Wegle podbijam czasem jaglana, gryczana lub miodem


A jakby tak podbijać słabiej i poobserwować co to będzie, zawsze można dodać po zaobserwowaniu niekorzystnych objawów – ale to nie jest takie pewne.
:-)
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Sie 31, 2009 23:32   

rano daje miod, bo inaczej nic nie zadzialam nawet pomimo 2 kaw. :roll:
a po poludniu jest kasza, bo mam wrazenie jakby mi czegos brakowalo :roll: czegos co nie jest kawa, owocem, czekolada gorzka, winem, tylko...hm kasza wlasnie np z orzechami i lyzeczka miodu . Porcja mala, bo mi sie zoladek skurczyl od kiedy pohamowalam swoje psychiczne obzarstwo-nienasycenie
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Wrz 03, 2009 16:16   

uważaj na skórę, czasami niektórzy żałują że schudli lub tez że tak się z tym spieszyli
:papa:
_________________
t i m s z e l
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Wrz 09, 2009 19:59   

Monika brzuch o dziwo pierwszy mi sie wciagnal, teraz pomimo jeszcze nie swojej wagi nie wygladam juz tak zle. Sadelko zostalo w rekach (a zawsze mialam szczuple ramiona), udach i tylku. Na pewno rozstaw kosci mi sie poszerzyl - w zebrach, miednicy, biodra. Zgubie reszte sadelka i bedzie ok. Co do rozstepow to bylam ta szczesciara, ktora ominel ten defekt.
Najbardziej ciesze sie, ze juz nie wchlaniam czekolady, czipsow itp, to rzeczywiscie byl nalog, skutkujacy fatalnym samopoczuciem jak u 80-letniej babci, przewleklym zmeczeniem.
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Wrz 16, 2009 22:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Wrz 12, 2009 22:31   

Hannibal` dzieki za polecenie "sugar blues', najbardziej ujely mnie slowa Andy'ego Warhola: 'kupie sobie wielki kawal miesa i przyrzadze je na kolacje; a potem, kiedy juz prawie bedzie gotowe, zlamie sie i zjem to, czego naprawde chcialem od samego poczatku - chleb z dzemem...to czego zawsze naprawde pragnalem to cukier' New York Magazine, 1975. No to dokladnie ja ja jeszcze niedawno!!! :-D
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 15:01   

WITAJ JaśniePani :hug:

Piszesz w pierwszym poście:
"...Po porodzie miałam problemy z laktacja, zaliczyłam depresje poporodowa...".

Czy kiedykolwiek robiłaś test na poziom wit.B12 , ew.badanie poziomu homocysteiny ( najwłaściwszym testem na poziom B12 jest test na poziom kwasu metylomalonowego - ale na razie nie spotkałem się aby gdziekolwiek w Polsce robiono takie badania - być może w stolicy ).

Większość osób spożywających komercyjne termicznie przetworzone pożywienie tzw.: normalne posiłki - nie dostarcza wystarczających ilości B12 ( problem związany z B12 nie dotyczy tylko wegan, weget. , wit. )

W kolejnych postach piszesz o "atakach na słodycze".
Jeżeli masz napady obżarstwa słodyczami może zastanowić się nad suplementacją swoich codziennych posiłków aminokwasem L-glutaminą.

tutaj znajdziesz więcej o działaniu L- glutaminy
http://www.glutamina.pl/

Z lit. możesz dodatkowo też zerknąć do takich publikacji :
Mercola Joseph "Dieta bez zbóż"
http://www.redmoon.pl/Die...C-i-122675.html
Sears Barry " Dieta strefowa"
http://www.redmoon.pl/Dieta-strefowa-i-108997.html
możesz też się posiłkować tym - praktyczne wskazówki:
"Żywienie i wspomaganie.Kalendarz trenera kulturystyki"
http://www.maraton.home.pl/zywienie_i.htm


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 09:58   

Krzysztof nie patrzylam na moje problemy pod katem wit b, moze to bylby wtedy trop. Wtedy stosowalam homeopatie, pomogla na krotko, te herbatki laktacyjne to o kant tylka mozna rozbic, sciema. pomagala mi tez babka z poradni laktacyjnej - i tu byl najwiekszy efekt, miala mily kojacy glos, robila wszystko tak spokojnie, ze potrafilam sie przy niej odprezyc, zrelaksowac i mleko ladnie plynelo, ale gdy odchodzila to klops. Moim problemem byla wtedy strasznie napieta sytuacja miedzy mna a moimi rodzicami, najgorsze burze sie wtedy przewalaly. Babka laktacyjna powiedziala, ze mleko siedzi w glowie, ja je mialam tylko nie chcialo leciec - brak odruchu oksytocynowego. Czasem do niej dzwonilam i z telefonem przy uchu karmilam, ale dlugo tak nie mozna.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved