Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Waldek B
Nie Lut 21, 2010 07:19
Jak powstały religie
Autor Wiadomość
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Wrz 17, 2009 15:15   Jak powstały religie

Kolejny artykuł z serii junk science (wg are ) ;-) , część 1

Pochodzenie religii
HISTORIA religii jest równie długa, jak dzieje samego człowieka. Tak twierdzą archeolodzy i antropolodzy. Są dowody, że nawet w cywilizacjach najbardziej „prymitywnych”, to znaczy słabo rozwiniętych, występowały jakieś formy kultu. Dzieło The New Encyclopædia Britannica informuje: „Jak wskazują dotychczasowe odkrycia uczonych, nigdzie i nigdy nie istniał żaden lud, który nie byłby w pewnym stopniu religijny”.
Religia nie tylko sięga korzeniami w daleką przeszłość, ale też przybiera najróżniejszą postać. Łowcy głów z dżungli Borneo, Eskimosi z mroźnej Arktyki, nomadzi z Sahary, mieszkańcy wielkich metropolii świata i właściwie wszystkie ludy i nacje na ziemi mają boga lub bogów, którym w taki czy inny sposób oddają cześć. Rozmaitość religii jest rzeczywiście zdumiewająca.
W związku z tym nasuwa się szereg pytań. Skąd się wywodzą te wszystkie religie? A skoro tyle jest między nimi istotnych różnic i zarazem tyle podobieństw, to czy rozwinęły się niezależnie od siebie, czy może wzięły początek z jednego źródła? Warto by się zastanowić, dlaczego w ogóle powstała religia. I jak do tego doszło? Znalezienie odpowiedzi na te pytania ma żywotne znaczenie dla każdego, kto chciałby poznać prawdę o religii i wierzeniach religijnych.
Kiedy mowa o powstawaniu religii, członkom poszczególnych wyznań przychodzi na myśl Muhammad, Budda, Konfucjusz albo Jezus. Prawie w każdej religii występuje taka kluczowa postać, której przypisuje się założenie „prawdziwej wiary”. Czasami był to reformator-ikonoklasta, w innym wypadku filozof i moralista albo też szlachetny bohater narodowy. Pisma bądź wypowiedzi wielu z nich stały się fundamentem nowych religii. Z czasem ich słowa i czyny szczegółowo spisano i upiększono, jednocześnie nadając im mistyczną otoczkę. Ba, niektórych takich przywódców duchowych wyniesiono do rangi bogów.
Owi ludzie uchodzą wprawdzie za założycieli znanych nam wielkich systemów religijnych, ale trzeba pamiętać, iż w gruncie rzeczy nie byli twórcami religii jako takiej. Większość z nich głosiła nauki, które najczęściej — nawet wtedy, gdy przedstawiano je jako natchnione przez Boga — wyrastały z już istniejących wierzeń. Inni zaś jedynie zmodyfikowali i zreformowali dotychczasowe religie, które z jakiegoś powodu trudno im było dłużej uznawać.
Zilustrujmy to przykładami. Według dostępnych nam źródeł historycznych Budda był księciem, którego przerażały cierpienia i opłakane warunki życia w społeczeństwie zdominowanym przez hinduizm. Zaczął poszukiwać rozwiązań tych dręczących problemów życiowych i tak oto zrodził się buddyzm. Podobnie Muhammadowi nie podobało się bałwochwalstwo i niemoralność, towarzyszące praktykom religijnym w jego otoczeniu. Jak później twierdził, otrzymał od Boga specjalne objawienia. Weszły one w skład Koranu i stały się podstawą nowego ruchu religijnego — islamu. Z kolei protestantyzm wyłonił się z katolicyzmu w wyniku reformacji, która rozpoczęła się w zaraniu XVI wieku, gdy Marcin Luter wystąpił przeciwko sprzedawaniu odpustów, praktykowanemu podówczas przez Kościół katolicki.
Jeżeli więc chodzi o dzisiejsze religie, dość dużo wiadomo o ich początkach i rozwoju, założycielach, świętych pismach i tak dalej. Ale jak ma się rzecz z religiami istniejącymi nieco wcześniej albo tymi z zamierzchłej przeszłości? Gdy sięgniemy myślą dostatecznie daleko wstecz, prędzej czy później wyłoni się pytanie: Jak powstała religia? Aby się tego dowiedzieć, z całą pewnością trzeba wyjść poza ramy poszczególnych wyznań.
Liczne teorie
Badanie początków oraz rozwoju religii to stosunkowo młoda dziedzina. Przez wieki w większym czy mniejszym stopniu ludzie szli po prostu za tradycją przodków, zgodnie z którą ich wychowywano. Przeważnie zadowalali się wyjaśnieniami przekazywanymi im przez rodziców i uważali swą religię za prawdziwą. Rzadko kiedy powątpiewali w cokolwiek i nie odczuwali potrzeby dociekania, jak, kiedy albo dlaczego coś powstało. Przez setki lat na skutek ograniczonych możliwości podróżowania i porozumiewania się właściwie mało kto zdawał sobie sprawę z istnienia odmiennych systemów religijnych.
Jednakże w XIX wieku sprawy zaczęły przybierać inny obrót. Wraz z szybkim upowszechnieniem się teorii ewolucji w kołach intelektualnych oraz z nastaniem ery badań naukowych wielu ludziom nasuwały się wątpliwości co do ustalonych systemów, w tym również systemów religijnych. Nie mogąc doszukać się wskazówek w ówczesnych religiach, niektórzy uczeni zajęli się pozostałościami po dawnych cywilizacjach bądź prymitywnymi społeczeństwami żyjącymi jeszcze w dalekich zakątkach naszej planety. Liczyli na to, że za pomocą psychologii, socjologii, antropologii i innych nauk dowiedzą się, jak i dlaczego powstała religia.
Do czego doprowadziły te poszukiwania? Nagle pojawiło się mnóstwo (chyba tyle, ilu było badaczy) sprzecznych teorii, prześcigających się wzajemnie śmiałością i oryginalnością. Wnioski jednych okazały się istotne, natomiast dzieła drugich poszły w zapomnienie. Rzut oka na wyniki tych dociekań z pewnością wzbogaci naszą wiedzę. Pomoże nam też lepiej zrozumieć przekonania religijne osób, z którymi się stykamy.
Angielski antropolog Edward Tylor (1832-1917) wystąpił z teorią powszechnie zwaną animizmem. Jego zdaniem doznania w rodzaju snów, wizji i halucynacji oraz obserwowanie zwłok nasunęło ludom pierwotnym myśl, iż w ciele mieszka dusza (po łacinie: anima). Ponieważ ludzie często śnili o nieżyjących bliskich — głosi owa teoria — więc uznali, że ich dusze żyją po śmierci, to znaczy opuszczają ciało i zadomawiają się na przykład w drzewach, skałach czy rzekach. Z czasem zmarłym oraz przedmiotom rzekomo przez nich zamieszkanym zaczęto oddawać cześć boską. I tak według Tylora powstała religia.
Inny angielski antropolog, R. R. Marett (1866-1943), przedstawił zmodyfikowaną wersję animizmu, którą nazwał animatyzmem. Po przeprowadzeniu studiów nad wierzeniami Melanezyjczyków, żyjących na wyspach Oceanu Spokojnego, oraz rdzennej ludności Afryki i Ameryki doszedł do przekonania, że ludom pierwotnym obca była myśl o duszy pojmowanej osobowo, wierzono bowiem, iż wszystko jest ożywiane bezosobową siłą, mocą nadprzyrodzoną; taka wiara wzbudzała w człowieku lęk i uwielbienie, a uczucia te stały się podstawą jego prymitywnej religii. Zdaniem Maretta religia była głównie reakcją emocjonalną na nieznane. Zwykł mawiać, że „została nie tyle wymyślona, ile wytańczona”.
W roku 1890 szkocki etnolog James Frazer (1854-1941) opublikował słynną książkę Złota gałąź, w której dowodził, że religia wyrosła na gruncie magii. Według Frazera człowiek najpierw próbował pokierować swym życiem i przyrodą, naśladując występujące w niej zjawiska. Na przykład uważał, że zdoła sprowadzić deszcz przez skrapianie ziemi wodą przy akompaniamencie bębnów, których dudnienie przypominało grzmoty, albo że zaszkodzi wrogowi, gdy będzie nakłuwał wyobrażającą go figurkę. W rezultacie zaczął w różnych sytuacjach odprawiać rytuały, rzucać uroki i używać magicznych przyborów. A gdy praktyki te nie przynosiły oczekiwanych skutków, zrezygnował z prób opanowania sił nadprzyrodzonych, postanowił natomiast je pozyskać i błagać o pomoc. Obrzędy i zaklęcia przekształciły się w ofiary i modlitwy — i tak powstała religia. Frazer uznał ją za „zjednywanie sobie czy zyskiwanie przychylności sił wyższych od człowieka”.
Nawet słynny austriacki psychoanalityk Zygmunt Freud (1856-1939) usiłował w pracy Totem i tabu wyjaśnić genezę religii. Zgodnie ze swą profesją argumentował, iż najwcześniejsza religia wywodzi się z czegoś, co nazwał kompleksem ojca. Zakładał, że w społeczeństwie pierwotnym, podobnie jak w stadach dzikich koni i dzikiego bydła, rodem rządził ojciec. Synowie, którzy darzyli go w równym stopniu nienawiścią i podziwem, zbuntowali się i postanowili go zabić. Chcąc zdobyć jego moc — twierdził Freud — „ci dzicy ludożercy oczywiście zjedli swą ofiarę”. Później dręczyły ich wyrzuty sumienia, toteż wymyślili ryty i obrzędy, by odpokutować za swój czyn. Według teorii Freuda ojciec stał się Bogiem, wspomniane ryty i obrzędy utworzyły pierwotną religię, a zjedzenie zamordowanego ojca znalazło odbicie w zwyczaju przyjmowania komunii, który zakorzenił się w wielu religiach.
Można by przytoczyć jeszcze mnóstwo innych teorii usiłujących wyjaśnić pochodzenie religii. Większość z nich poszła jednak w zapomnienie, a przy tym żadna nie okazała się bardziej wiarogodna od innych ani nie zyskała szerszego uznania. Dlaczego? Po prostu nigdy nie potwierdziły ich żadne dowody historyczne. Teorie te były wyłącznie wytworem fantazji i domysłów badaczy, toteż szybko ustępowały miejsca nowym koncepcjom.
Wadliwy fundament
Po latach mozolnych badań nad tym zagadnieniem niejeden doszedł do przekonania, że najprawdopodobniej nie da się znaleźć odpowiedzi na pytanie, jak powstała religia. Przede wszystkim kości i inne szczątki nic nie mówią nam o tym, jak ludzie w dawnych czasach rozumowali, czego się obawiali albo dlaczego kogoś lub coś otaczali czcią. Wszelkie wnioski wyciągnięte z tych znalezisk są w najlepszym razie sensownymi przypuszczeniami. Poza tym praktyki religijne dzisiejszych ludów określanych mianem prymitywnych, na przykład australijskich aborygenów, stanowią niezbyt wiarogodną podstawę do rekonstrukcji sposobu postępowania i myślenia starożytnych plemion. Nikt bowiem nie potrafi orzec ponad wszelką wątpliwość, czy lub jak zmieniała się w ciągu wieków ich kultura.
Ze względu na wszystkie te niejasności książka World Religions—From Ancient History to the Present (Religie świata — od starożytności do czasów nowożytnych) zawiera następujące podsumowanie: „Współczesny historyk zajmujący się religią wie, iż nie da się dotrzeć do jej korzeni”. Z kolei o wysiłkach historyków czytamy: „W przeszłości aż nazbyt wielu teoretykom zależało nie tyle na opisaniu i objaśnieniu religii, ile na pomniejszeniu jej znaczenia, w ich mniemaniu bowiem wykazanie, że pierwotne kulty opierały się na złudzeniach, mogłoby wstrząsnąć posadami również późniejszych, wyższych form religii”.
Ostatnia wypowiedź ukazuje, dlaczego różni „naukowcy” badający pochodzenie religii nie byli w stanie udzielić wyjaśnień, które oparłyby się krytyce. Sama logika podpowiada, że wniosek może być trafny tylko wtedy, gdy opiera się na właściwych przesłankach. Jeżeli ktoś przyjmuje błędne założenia, to jest mało prawdopodobne, aby doszedł do mądrej konkluzji. Ponieważ owym „naukowcom” nie udało się dotąd przedstawić w rozsądny sposób genezy religii, nasuwają się poważne wątpliwości co do przesłanek, na których oparli swe rozumowanie. Starając się pod wpływem wcześniej ukształtowanych poglądów ‛pomniejszyć znaczenie religii’, w rzeczywistości usiłowali pomniejszyć znaczenie Boga.
Podobna sytuacja panowała przed XVI wiekiem, kiedy to ówcześni astronomowie wysuwali liczne koncepcje na temat ruchu planet. Wprawdzie nie brakowało różnych teorii, ale żadna nie okazała się zadowalająca. Dlaczego? Ponieważ u podstaw leżało założenie, iż gwiazdy i planety krążą wokół Ziemi, która znajduje się w środku wszechświata. Prawdziwy postęp dokonał się dopiero wtedy, gdy uczeni — a także Kościół katolicki — zdobyli się na uznanie faktu, że Ziemia nie stanowi centrum wszechświata, ale że obiega Słońce, będące centralnym ciałem Układu Słonecznego. Przekonawszy się o niemożności wyjaśnienia obserwowanych zjawisk na podstawie mnóstwa dotychczasowych teorii, ludzie światli nie próbowali opracowywać nowych, lecz zrewidowali punkt wyjścia swych dociekań. I dopiero to zapewniło sukces.
Tę samą zasadę można odnieść do badań nad pochodzeniem religii. Odkąd upowszechnił się ateizm, a teoria ewolucji zyskała ogólną aprobatę, wiele osób uznaje za oczywiste, iż Boga nie ma, nie próbując nawet sprawdzić dowodów. Na tej podstawie dochodzą do wniosku, że wyjaśnienie istnienia religii tkwi w samym człowieku — w jego myślach, potrzebach, lękach i „kompleksach”. Traktują Boga jako wytwór umysłu ludzkiego, zgodnie z tym, co swego czasu powiedział Wolter: „Gdyby Bóg nie istniał, należałoby go wymyślić” .
Skoro wszystkie wspomniane teorie nie udzieliły naprawdę zadowalającej odpowiedzi, to czy nie należałoby zmienić założenia, na którym opierały się badania? Czy nie mądrzej jest szukać rozwiązania gdzie indziej, zamiast wciąż podążać tą samą koleiną, prowadzącą donikąd? Trzeba bezstronnie przyznać, że podjęcie takich działań byłoby rozsądne i zgodne z duchem nauki. A poza tym jest ono logicznie uzasadnione, co łatwiej zrozumiemy na prostym przykładzie.

cd ...
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 18, 2009 11:16   

Cytat:
Angielski antropolog Edward Tylor (1832-1917) wystąpił z teorią powszechnie zwaną animizmem. Jego zdaniem doznania w rodzaju snów, wizji i halucynacji


ciepło, ciepło












_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Wrz 19, 2009 08:28   

http://www.insomnia.pl/G%...3w-t156959.html

religie i sekty
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 22:30   

Szukali, szukali i wynaleźli... gen religii :what: :roll: :faint:

http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html

Cytat:

2009-12-02 Nicholas Wade
Gen religii

Religia nosi cechy zjawiska będącego skutkiem ewolucji, co oznacza, że utrwaliła się, ponieważ sprzyjała jej naturalna selekcja.

Archeologowie Joyce Marcus i Kent Flannery dokonali w dolinie Oaxaca w Meksyku odkrycia, które wiele mówi o pochodzeniu religii. W ciągu 15 lat wykopalisk odnaleźli nie tylko monumentalną świątynię, ale także dowody na ewolucję praktyk religijnych w czasie. Zaczęło się od prostego parkietu tanecznego, areny wspólnych rytualnych tańców łowców-zbieraczy około 7 tysięcy lat przed Chrystusem. Później przekształcił się on w kaplice kultu przodków, które pojawiły się około 1500 roku przed naszą erą po przejściu na rolnictwo oparte na uprawie kukurydzy; wreszcie, w 30 roku naszej ery powstały zaawansowane świątynie wczesnego, archaicznego państwa, będące zarazem obserwatoriami astronomicznymi.

Te oraz inne badania zwracają uwagę na nową perspektywę religioznawczą, usiłującą wyjaśnić, czemu praktyki religijne były obecne w społeczeństwach na każdym etapie rozwoju i we wszystkich częściach świata. Religia nosi cechy zjawiska będącego skutkiem ewolucji, co oznacza, że utrwaliła się, ponieważ sprzyjała jej naturalna selekcja. Jest też uniwersalna, została bowiem zapisana w naszym układzie nerwowym, zanim zamieszkująca Afrykę populacja ludzka rozproszyła się po całym świecie.

Ateiści raczej nie będą zachwyceni konkluzją, że religia ewoluowała i dzięki temu przynosiła kluczowe korzyści pierwotnym społecznościom ludzkim i ich potomkom. Jeżeli religia jest kołem ratunkowym, to trudno określać ją mianem bezużytecznej.

Dla osób wierzących zaś niepokojąca może być koncepcja, że ludzki mózg został genetycznie zaprogramowany, by wierzyć w bogów, ponieważ wówczas trudniej dowieść, że istota najwyższa naprawdę istnieje.

Ale ewolucyjne podejście do religii nie musi przeczyć centralnym założeniom żadnego z tych światopoglądów. To, że dobór naturalny sprzyjał praktykom religijnym, nie jest dowodem ani na istnienie, ani na nieistnienie bogów. Skoro wierzący dopuszczają możliwość, że ciało człowieka ukształtowało się wskutek ewolucji, to czemu nie mogło być podobnie z umysłem? Ewolucja wyposażyła ludzi w genetyczną predyspozycję do przyswojenia religii swojej wspólnoty, podobnie jak do uczenia się jej języka. Zarówno w przypadku religii, jak i języka to kultura, a nie genetyka jest nośnikiem treści, które poznajemy.

Istotne korzyści w walce o przetrwanie, jakie dawała religia, można łatwo dostrzec na przykładzie społeczności łowiecko-zbierackich. Ich rytuały nie wynikały z teologii, ale były ekstatycznymi wspólnymi tańcami, które trwały nieraz całą noc. Powtarzany, rytmiczny ruch wywołuje silne uczucie uniesienia i emocjonalnego przywiązania do grupy. Rytuały pomagały także w rozwiązywaniu sporów i łataniu tkanki społecznej.

Sądząc na podstawie zachowań współczesnych łowców-zbieraczy, populacja naszych przodków sprzed 50 tysięcy lat musiała żyć w małych, egalitarnych grupach bez wodzów i królów. Ich niewidzialnym rządem była religia. Tworzyła więzi międzyludzkie i zobowiązywała do przedkładania potrzeb wspólnoty nad własny interes. Z obawy przed karą boską ludzie przestrzegali w relacjach z członkami swej grupy zasady samokontroli. Religia dawała im też odwagę, by ryzykować własnym życiem w walce z obcymi. Grupy o więzi wzmocnionej religijną wiarą zwyciężały nad tymi, którym jej brakowało, a geny, które zakodowały nam w umyśle potrzebę rytuału, ostatecznie stały się uniwersalne.

W procesie doboru naturalnego to geny umożliwiają ludziom spłodzenie liczniejszego potomstwa, które przeżyje i również się rozmnoży. Koncepcja, że naturalna selekcja może faworyzować grupy, a nie tylko poszczególne jednostki, jest bardzo kontrowersyjna. Co prawda wysunął ją sam Darwin, ale podzielany przez biologów pogląd głosi, że dobór jednostkowy ograniczyłby altruistyczne zachowania (altruiści, którzy poświęcają czas na pomoc innym, sami mieliby mniej dzieci) dużo szybciej, niż selekcja grupowa doprowadziłaby do ich upowszechnienia.

Ale idea doboru na poziomie grup zyskała ostatnio dwóch wpływowych zwolenników, biologów Davida Sloana Wilsona i Edwarda O. Wilsona, którzy twierdzą, że dwie szczególne okoliczności w ewolucji ludzkiego gatunku każą uznać grupową selekcję za dużo bardziej prawdopodobną. Pierwszy czynnik to wysoce egalitarny charakter społeczności zbieracko-łowieckich, który sprawia, że wszyscy zachowują się podobnie i daje altruistycznym jednostkom większe szanse na przekazanie swych genów. Drugi to intensywne wojny między grupami, które zwiększają znaczenie doboru naturalnego sprzyjającego prospołecznym zachowaniom w rodzaju altruizmu i religii.

Według tej nowej teorii, skłonność do przyswajania wiary własnej wspólnoty tak silnie zapisała się w układzie nerwowym człowieka, że gdy 15 tysięcy lat temu łowcy-zbieracze zaczęli tworzyć stałe skupiska, religia przetrwała. W większych, hierarchicznych społecznościach powstałych dzięki osiadłemu trybowi życia władcy wykorzystywali religię jako źródło swego autorytetu. Rzymscy cesarze tytułowali się najwyższymi kapłanami lub nawet żyjącymi bogami, choć większość z nich miała na tyle wyczucia, by nie narzucać religijnego kultu własnej osoby za życia. „A niech to, chyba właśnie staję się bogiem”, żartował Wespazjan na łożu śmierci.

Religia miała także zastosowanie przy ważnych praktycznych czynnościach, na przykład w rolnictwie, które wymusiło na prymitywnych społecznościach zupełnie nowy typ organizacji pracy. W wielu religiach pozostały ślady po wiosennych i jesiennych rytuałach, które pomagały zasiać zboża i dokonać żniw we właściwym czasie. Pascha niegdyś oznaczała początek festiwalu jęczmienia; powiązana z nią Wielkanoc jest świętem wiosny.

Czy ewolucyjna perspektywa w religioznawstwie mogłaby przyczynić się do ocieplenia stosunków między religią a nauką? Wielu biologów oraz ateistów ma dużo szacunku dla teorii ewolucji i jej tez, gdyby więc zaczęli postrzegać praktyki religijne jako ewoluujący instynkt, mogliby przychylniej spojrzeć na wiarę, lub przynajmniej uznać jej konstruktywną rolę. Religię często oskarża się o straszliwe nadużycia, na przykład propagowanie wojen i prześladowań, rzadziej za to docenia się jej fundamentalną funkcję jednoczenia i naprawy moralnej struktury społeczeństwa. Ale być może religia nie zasługuje ani na pogardę, ani na pochwały. Jeżeli traktujemy ją jako środek prowadzący do spójności społecznej, to jedynie społeczeństwo i jego przywódcy mogą wykorzystać tę spójność w dobrych lub złych celach.


Dawkins by użył określenia "mem", ale co tam, "gen" jest bardziej popularny. Ja się tylko zastanawiam, kiedy wreszcie odkryją gen... głupoty?

Marishka
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved