Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Umniejszanie kobiet -tzw."poczucie humoru".
Autor Wiadomość
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 08, 2009 10:20   Umniejszanie kobiet -tzw."poczucie humoru".

http://dl.getdropbox.com/u/153341/01d0e9fd0c.jpeg

Gdy wyraziłam swoje zdanie na ten temat,wówczas zostałam posądzona o brak poczucia humoru :-?
Chciałabym bardzo, aby Marishka zabrała głos w temacie-myślę,że miałaby wiele mądrego do powiedzenia .
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 08, 2009 10:39   

Cytat:
zostałam posądzona o brak poczucia humoru


Są różne rodzaje poczucia humoru. Każdy jakieś ma.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 08, 2009 10:49   

Waldek B napisał/a:
. Każdy jakieś ma.

Faktycznie,każdy jakieś ma.Tylko,że niektórzy wykorzystują to tzw. poczucie humoru,by kogoś umniejszyć (czasem zupełnie nieświadomie).

Czy nazwanie dziewczyny przez chłopaka,czy żony przez męża "słodkim głuptaskiem"-to okazanie jakiejś czułości,czy raczej umniejszenie?
Ostatnio zmieniony przez Iga Pon Cze 08, 2009 11:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 08, 2009 10:50   

każdy ma takie poczucie humory, na jakie mu głowa pozwala
to tyle w tym temacie 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 08, 2009 11:41   

Iga napisał/a:
Czy nazwanie dziewczyny przez chłopaka,czy żony przez męża "słodkim głuptaskiem"-to okazanie jakiejś czułości,czy raczej umniejszenie?


Raczej nieświadome umniejszanie, ale to pewnie też zależy jakim tonem, do kogo, w jakim miejscu, czasie, sytuacji...

Generalnie koziorożce czy czy raki są wystarczająco krytyczne względem samych siebie, więc słabo znoszą dodatkową krytykę lub żarty na temat swego charakteru, ciała itd. Mimo, że z innych dworują sobie czasem srogo. :hihi: Kozioł jest też naturalnie dość złośliwy, więc każdy dżołk odbiera przez pryzmat swej wrodzonej drapieżnej natury. Ktoś wcale nie musiał zawrzeć umniejszających intencji w żarcie, a ja jako często umniejszający sobie i innym złośliwiec, odczytam czyjeś intencje nieco "po swojemu". No i jak mawiają... "this is warfare!" 8/ :-o :shoot:
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Cze 08, 2009 19:34   

Dobry pomysł na wątek! Dawno chciałam spróbować wyjaśnić na Forum pojęcie umniejszania ponieważ w tym czy innym stopniu dotyczy każdego z nas. Niestety, w tej chwili nie mam czasu na dłuższy wpis, polecę więc dla zainteresowanych króciutką książkę na ten temat (w całości do przeczytania pod tym adresem):

http://www.geocities.com/...1/books/carter/

Marishka
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Cze 09, 2009 10:48   

Waldek B napisał/a:
Ktoś wcale nie musiał zawrzeć umniejszających intencji w żarcie...

Nie musiał,albo nie jest świadomy tego,że umniejsza.
Wydaje mi się,że określenie "moja głupiutka",czy "słodki głuptasek" ,chocby nie wiem,jak to czule brzmiało,to i tak jest umniejszeniem.
Tak samo jak umniejszeniem jest dla dziecka ,kiedy rodzic powie ;"och jakaś/jakiś ty niemądry",kiedy dziecko popełni jakiś błąd.
Jak się tak przysłuchać niektórym rodzicom w parkach,czy na placach zabaw ,to umniejszają swoje dzieci na każdym kroku,mało tego,mówią to głośno,jakby wydawało im się,że dobrze postępują,jakby chcieli,żeby wszyscy słyszeli(conajmniej dziwne zjawisko)-często da się słyszeć takie stwierdzenie;"pokaż,mamusia/tatuś to zrobi,bo ty nie potrafisz"-rodzice wyręczają swoje dzieci w jakiejś czynności,z góry zakladając,że ich dziecko nie bedzie w stanie wykonać tej czynności.Jak dziecko się może czuć w takiej sytuacji? Albo idzie matka z dzieckiem,a dziecko coś chce zrobić po swojemu ,matka kwituje to słowami;"czy zawsze musisz być niegrzeczny?" - ręce opadają,bo dziecko nie jest wcale niegrzeczne,a jedynie chce czegoś doświadczyć.
Powiem tak;Odkąd poczytałam sobie to,co Marishka miała do powiedzenia,zaczęłam zwracać uwagę na moje zachowanie w stosunku do moich dzieci,jak również na zachowanie innych rodziców w stosunku do swoich dzieci - można wiele ciekawych rzeczy przyobserwować.
Czasami niewinne słowo(jakby mogło się nam wydawać) może być umniejszeniem dla naszego dziecka,czy innej bliskiej nam osoby,czy dalszej)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Cze 09, 2009 10:53   

M i T napisał/a:

http://www.geocities.com/...1/books/carter/
Marishka

Dzięki Marishka.Bardzo ciekawe informacje.
Faktycznie.Dotyczy to każdego z nas .
Mam nadzieję,ze znajdziesz później trochę czasu i napiszesz nam jeszcze coś ciekawego i że będziemy mogli sobie wszyscy podyskutować,bo temat jest ciekawy i obszerny .
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Cze 10, 2009 10:56   

M i T napisał/a:

http://www.geocities.com/...1/books/carter/
Marishka


Cytat:
Osąd.
Poprzedni przyklad ilustruje inna jeszcze metode z arsenalu umniejszacza, mianowicie osady. Ktos, kto mowi:

Jestes nieodpowiedzialny

wyglasza implicite inne twierdzenie, ktorego prawdziwosc zostala zalozona z gory. Brzmi ono:

Wszyscy sie zgodza, ze jestes nieodpowiedzialny. To oczywiste.

A potem, poniewaz sam moglbys przyznac, iz zapomnienie o mleku jest przejawem nieodpowiedzialnosci, moglbys takze dojsc do wniosku, ze jestes nieodpowiedzialny. Zaczynasz watpic i kwestionowac siebie, zwlaszcza jezeli twoje uchybienia sa czesto krytykowane.
Osoba, ktora naprawde dba o czyjes uczucia, powiedzialaby:

Jestem zla, ze nie kupiles mleka.


"Jesteś nieodpowiedzialny"-"narzędzie1" i "Jestem zła ,że nie kupiłeś mleka""narzędzie2" ,możemy potraktować jako "narzędzia",którymi się posłużymy w tym konkretnym przypadku ( brak mleka).
"Narzędzie 1" jest narzędziem bardziej dosadnym,bardziej wyrazistym,choć faktycznie umniejszającym,ale możemy być w większym stopniu pewni,że następnym razem osoba nazwana nieodpowiedzialną kupi to mleko,bo te słowa jakby wryły się w nią,bedzie o nich pamiętać. Natomiast "narzędzie2" jest narzędziem wydaje się mało skutecznym,bo np. wyobraźmy sobie,że przychodzi mąż do domu,który miał kupić mleko,a nie kupił i żona mówi ,że jest zła ,że nie kupił tego mleka,a nie okazuje jakoś tej swojej złości specjalnie.Czy do męża wtedy dotrze taki bodziec? Czy następnym razem faktycznie nie zapomni,czy raczej to narzędzie było mniej przekonujące i zapomni znów? No chyba,że żona wpadłaby w szał ze złości,potłukłaby komplet talerzy,to wtedy mąż na pewno byłby przekonany o tym,że żona jest zła.
Wydaje mi się,że człowiek w sposób jakby naturalny wybiera "ostrzejsze narzędzie",bardziej skuteczne,aczkolwiek może ono ranić,ale też przynosi ,jak już wspomniałam zamierzony cel.
To tak jakbyśmy mięli do wyboru proce i strzelbe podczas polowania na jakiegoś ptaka.
Co wybierzemy? Wiadomo,że tę ostrzejszą broń,bo jest większe prawdopodobieństwo,ze przy użyciu takiego narzędzie osiągniemy swój cel.

Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia,to zapraszam do dyskusji :)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Cze 11, 2009 15:14   

Z umniejszaniem jest podobnie jak z klapsami. Można użyć "ostrzejszej broni" i dać dziecku w tyłek by osiągnąć zamierzony cel, a można znaleźć zupełnie inny, konstruktywny sposób rozwiązania problemu. Ale czy cel uświęca każdy środek?

Nie każdy, kto był w dzieciństwie umniejszany będzie umniejszał innych. Ale każdy, kto umniejsza niewątpliwie sam doznał kiedyś potwornego umniejszania. Zidentyfikował się z oprawcą i teraz (nieświadomie) robi dokładnie to samo, często powtarza nawet dokładnie te same okreslenia.

Rozwiązanie problemu umniejszania jest też podobne do tego, które zawsze sugeruję w temacie klapsów. Kiedy uświadomimy sobie, jakie (konkretnie) słowa/określenia w dzieciństwie nas raniły, krzywdziły, żenowały, etc., kiedy odczujemy na nowo, jak musieliśmy cierpieć z powodu tych słów i jak one wpłynęły na nasze poczucie własnej wartości, kiedy wyrazimy swój słuszny gniew w stosunku do umniejszających nas w dzieciństwie osób, wówczas zniknie potrzeba umniejszania innych. Zniknie, ponieważ odczujemy współczucie dla siebie (współczucie dla tego małego umniejszanego dziecka, którym kiedyś byliśmy), a co za tym idzie - współczucie dla innych niewinnych osób. Bez przeżycia autentycznego współczucia dla siebie nie można współczuć innym. Bez zrozumienia (i odczucia) jak bardzo bolało nas umniejszanie nie można zaprzestać umniejszania innych (dokładnie jak z klapsami).

W pewnym sensie umniejszamy i krzywdzimy poprzez powielanie tych samych chorych wzorców też po to, by w ten sposób (nieświadomie) opowiedzieć swoją historię, którą nie potrafimy zwerbalizować i wyrazić w żaden inny sposób. W ten sposób np. mały chłopczyk, który ciągle słyszał od rodziców "nie mazgaj się, przestań beczeć", w wieku dorosłym będzie używał podobnych określeń w sytuacji, kiedy spotka się np. ze spontanicznym wyrażaniem uczuć u innych osób. Szczególnie będą go drażniły łzy. A łzy w oczach jakiegoś małego chłopczyka (np. własnego syna) moga doprowadzać go do furii.

Podobnie mała dziewczynka, która np. cały czas słyszała, że "nie wolno się złościć" i że "złość urodzie szkodzi", będzie powtarzała te same umniejszające słowa, kiedy spotka na swojej drodzę osobę wyrażającą te uczucia. Będzie chciała strofować innych dokładnie tak samo, jak sama była strofowana i za te same "przewinienia" - czyli za okazywanie uczuć.

Rozwiązaniem jest uświadomienie sobie (przykładowo): "kurcze! byłem tylko dzieckiem! skoro płakałem, to znaczy, że coś się ważnego wydzarzyło, moje granice zostały naruszone, moje oczekiwania zawiedzione, być może czułęm ból, być może lęk... próbowałem w ten sposób wyrazić moje uczucia... a rodzice bali się tych uczuć i nie pozwalali mi je wyrażać... nazywali mnie mazgajem i beksą, a te słowa piekielnie mnie bolały... czułem się samotny, niezrozumiany, odtrącony - wtedy, kiedy najbardziej potrzebowąłem przytulenia i zrozumienia, współczucia i akceptacji... nie mieli prawa tak do mnie mówić i w ten sposób mnie traktowac, ponieważ byłem tylko niewinnym dzieckiem, bezgranicznie kochającym rodziców i totalnie uzależnionym od nich... umniejszali moje uczucia zamiast okazać mi wsparcie... a ja bałem się ich gniewu i wierzyłem w każde słowo..."

Kiedy już zrozumiemy, że byliśmy niesłusznie, niesprawiedliwie traktowani, kiedy przypomnimy sobie, jak bolały nas te słowa, kiedy przywołamy uczucia z przeszłości i spróbujemy je poczuć w naszym ciele, kiedy się wypłaczemy, wykrzyczymy, lub wyrazimy te uczucia w jakiś inny (najlepiej konstruktywny) sposób, wówczas powoli zaczniemy zmieniać swój sposób postrzegania uczuć innych i reagowania na nie. Wówczas nie ma szans, żebyśmy powiedzieli płaczącemu dziecku (albo nawet osobie dorosłej) "nie bądź mazgajem!"

Ale kluczem w tym wszystkim nie jest intelektualne zrozumienie tego problemu, ale zrozumienie emocjonalne, czyli na poziomie własnych uczuć.

Marishka
 
     
m
Site Admin


Pomógł: 9 razy
Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 835
Wysłany: Czw Cze 11, 2009 15:14   

M i T napisał/a:
http://www.geocities.com/Athens/Forum/5921/books/carter/

Ciekawa lektura. Tylko trza sobie styl w przeglądarce przestawić, bo tej czcionki nie idzie czytać.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 11, 2009 18:25   

M i T napisał/a:
Ale kluczem w tym wszystkim nie jest intelektualne zrozumienie tego problemu, ale zrozumienie emocjonalne, czyli na poziomie własnych uczuć.
Marishka

Oczywiscie rowniez sluch i wzrok nie wspomne o rozumie, bo jak ktos jest gluchy i ociemnialy
to wtedy zoro umniejszania jest. :viva:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 11, 2009 22:25   

Dobry artykuł o tym jak nie umniejszać uczuć dziecka:

http://dziecko.onet.pl/31...,1,artykul.html

Cytat:

Mów do mnie mądrze
08.08.2009 Maja Stasińska / Onet.pl

Większość rodziców myśli, że na przyszłość dzieci wpływa to czy będą dobrymi uczniami, czy uprawiają sport i zdrowo się odżywiają. Nie zdają sobie sprawy jak duże znaczenie mają codzienne rozmowy. O tym jak rozmawiać z dzieci z psychologiem Justyną Korzeniewską rozmawia Maja Stasińska.

- Jakie znaczenie mają słowa, które rodzice wypowiadają do swoich dzieci?

- Istnieje bardzo duża zależność między tym, co rodzice mówią do dzieci, a tym na jakich ludzi one wyrastają. Na podstawie komunikatów dziecko tworzy obraz samego siebie, dostaje odpowiedź, jak rodzic je widzi, czego od niego oczekuje.

- Jakie najczęściej popełniają błędy?

- Dużym błędem jest mówienie ogólnikami: „zawsze jesteś niegrzeczny”, „nigdy się tego nie nauczysz”, „jak zwykle mnie zawiodłeś”. W ten sposób dziecko dostaje sygnały, że rodzic nie wierzy w to, że kiedyś spełni jego oczekiwania, bo przecież „nigdy się tego nie nauczy”. Takie słowa działają na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Ono myśli: „skoro zawsze jestem niegrzeczny, to nie ma sensu się starać”. To demotywuje to pozytywnych działań, odbiera dziecku nadzieję na poprawę.

- Jak „nigdy” i „zawsze” wpływa na dorosłe życie?

- Dziecko, a w przyszłości dorosły nie ma zaufania do siebie i poczucia kontroli nad swoim życiem. Jest przekonany, że wszystko dzieje się za sprawą jakiegoś ślepego losu. Z jednej strony taka osoba ma poczucie bezradności, a z drugiej zdejmuje z siebie poczucie odpowiedzialność za własne czyny. Myśli: „Przecież „nigdy” mi się nie udawało, to nikt nie ma prawa oczekiwać ode mnie, że tym razem będzie inaczej. Tak już ten świat jest zorganizowany, że mi nic się nie wychodzi.” Nie czuje się autorem swojego życia.

- Na co zamienić słowa „zawsze” i „nigdy”?

- Przede wszystkim rodzice powinni określać, co konkretnie dziecko robi źle. Ono powinno wiedzieć, w jaki sposób jego czyny wpływają na życie. Zamiast mówić: „jak zwykle nie potrafisz bawić się z dziećmi”, lepiej wyjaśnić: „Jeśli będziesz zabierał koledze zabawki, to on nie będzie chciał się tobą bawić”. Rodzicom czasami trudno uwierzyć, że najbardziej skuteczna jest ciepła, rzeczowa, spokojna rozmowa. Wydaje im się, że jeśli nie przynoszą efektów prośby, groźby i krzyki, to tym bardziej dziecko nie posłucha, jeśli będą mili i cisi. Nie mają zaufania do samych siebie. Autorytet budują na agresji.

- Często rodzice tłumaczą się, że nie mają czasu na długie rozmowy z dziećmi?

- Bywa, że rodzice nie rozmawiają z dziećmi, ale wydają im szybkie instrukcje: „Nie płacz, zaraz to naprawimy”, „Uśmiechnij się, nic się nie stało”. Bywa też, że natychmiast kupują coś słodkiego, żeby je pocieszyć na zasadzie: „Masz tu batonika i bądź cicho”. Dziecko faktycznie przestaje płakać, ale nie dlatego, że uciszyło swój sumek, tylko dlatego, że nie czuje przyzwolenia na przeżywanie emocji. Często rodzice robią to w dobrych intencjach, bo chcą, żeby dziecko cierpiało możliwie najkrócej. Wydaje im się, że problem zniknie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie zniknie. Trzeba pozwolić dziecku wyrazić emocje, opowiedzieć o sytuacji i zachęcić, żeby samo poszukało dobrych rozwiązań, albo poszukać ich wspólnie. Często, jeśli wysłuchamy je, może się okazać się, że problem leży gdzie indziej, niż nam się na początku wydawało. Błędem jest bagatelizowanie i negowanie emocji kiedy mówimy: „Nie płacz, nie ma się czym martwić”, „Zobaczysz, kiedy dorośniesz, to nawet nie będziesz tego pamiętać”, „Wstyd bać się takiego małego pająka”. Zapominają, że to co dla dorosłego jest drobiazgiem, dla dziecka może być dramatem. W dorosłym życiu taka osoba będzie odcięta od swoich emocji; nie będzie umiała ich rozpoznawać, przeżywać i radzić sobie ze swoimi uczuciami.

- Bywa, że dzieci wyrażają swoje emocje tupiąc na środku ulicy, albo kładąc się na podłodze w sklepie, czy kopiąc młodszego brata. Jak w takiej sytuacji pozwolić dziecku na wyrażanie emocji?

- Uczmy dziecko, że są takie sposoby i sytuacje, kiedy możemy rozładować emocje i takie, kiedy tego nie robimy. Np. w miejscach publicznych nie kładziemy się na podłogę i kopiemy, nie plujemy, nie krzyczymy. Jeśli dziecko w ten sposób się zachowuje, postarajmy się wtedy nie poświęcać mu uwagi, bo ono odbierze to jako nagrodę za złe zachowanie. Pokażmy, że nie akceptujemy takiego zachowania, co nauczy dziecko tego, że w przyszłości za to może spotkać go odrzucenie społeczne, np. brak sympatii kolegów. Nauczmy dziecko rozładowywać emocje. Powiedzmy: „Widzę, że jesteś zły, ale nie można kopać brata, lepiej idź pokop piłkę”, pójdźmy z dzieckiem na spacer, możemy dać mu „poduszeczkę-nerwuskę” i kiedy jest złe, może nią porzucać. Pamiętajmy, że nie powinna ona służyć jednocześnie do innych celów. Kiedy emocje już nieco opadną, wtedy zapytajmy dziecko, dlaczego tak się zdenerwowało, przytulmy je, wysłuchajmy, pomóżmy znaleźć rozwiązania sytuacji. Emocje to energia, która musi znaleźć swoje ujście. Jeśli będziemy negować emocje dziecka, to w dorosłym życiu, taka osoba szybko otrze łzy i powie, że wszystko jest w porządku. Ale w rzeczywistości nic nie będzie w porządku. Małe dzieci rzucają zabawkami, a dorośli kamieniami. Dziecko kopnie kolegę, a dorosły weźmie do ręki kij bejzbolowy. Osoby, które nie wiedzą „co im w duszy gra”, gorzej radzą sobie w życiu i źle funkcjonują w społeczeństwie.

- Moja przyjaciółka zawsze była bardzo zdolną uczennicą, ale rodzice nigdy jej nie pochwalili. Kiedy dostawała piątki, to było normalne, ale jeśli przyniosła czwórkę, to mówili: „Dlaczego nie piątkę?” Nie skończyła studiów i nie odniosła sukcesów.

- Bywa, że rodzice zwracają uwagę na dziecko dopiero wtedy, kiedy zrobi coś negatywnego. Pozytywne rzeczy traktują jak normalny stan rzeczy. Wtedy dziecko jest przekonane, że jedne co ma, to problemy. Może być wzorowym uczniem, ale i tak nie myśli o sobie: „Jestem dobrym uczeniem, który czasami ma czwórki”, ale „Jest źle, bo bywa, że dostaję czwórkę”. Nikt nigdy mu nie pokazał, że osiąga też sukcesy. Jeśli nie chwalimy dziecka, to ono buduje przekonanie, że jest mało wartościowe. Nie potrafi adekwatnie ocenić swoich możliwości. Unika nowych wyzwań z obawy przed porażką, będzie poddawał się bez walki. Przez to wiele może w życiu stracić.

Nie ma też sensu mówić: „Nie martw się, czwórka to też dobra ocena”, bo może dziecko włożyło wiele pracy w naukę i czuje się rozczarowane niższą oceną. Żeby rozmowa miała wartość, musimy wiedzieć, co na ten temat myśli dziecko. Jeśli jest rozczarowane, że dostało czwórkę, to porozmawiajmy z nim: „Wiem, że liczyłeś na więcej, zastanówmy się, co się stało. Może miałeś gorszy dzień, albo ten materiał był dla ciebie trudniejszy?”.

- Czasami rodzicom się wydaje, że nagany zmobilizują dziecko do pracy, a pochwały je rozpieszczą i zepsują.

- Musi być równowaga między karami, a nagrodami. Jasno mówmy, co dziecko robi dobrze, a co źle: „Świetnie, że zmobilizowałeś się, nauczyłeś i dostałeś piątkę”, albo: „Nie podoba mi się, że nie mobilizujesz do nauki.” Chwalmy i gańmy dziecko adekwatnie do sytuacji. Czasem warto też powiedzieć: „Jesteś odważny, bo przynajmniej spróbowałeś”, nawet jeśli efekt nie jest idealny. Mądre chwalenie nie rozpuści dziecka, ale zmobilizuje je do pracy i pomoże zbudować poczucie własnej wartości.

- Dlaczego rodzice popełniają tyle błędów rozmawiając z dziećmi?

- Bo nie są świadomi, w jaki sposób ich słowa mogą wpłynąć na życie dziecka. Często powielają schematy, których sami doświadczyli. Błędy wynikają też z poczucia bezradności, kiedy rodzic nie wie, jak ma skłonić dziecko do zmiany zachowania: żeby zaczęło się dobrze uczyć, sprzątało zabawki. Nie zdaje sobie sprawy, że im bardziej dosadne określenia stosuje, tym mniejszy pozytywny wpływ ma na dziecko. Zapomina, że monolog to nie rozmowa. I że nawet małemu dziecku należy się szacunek.

- W jaki sposób powinniśmy okazywać dziecku szacunek?

- Nie narzucajmy, co ma czuć i myśleć, bo w ten sposób okazujemy brak szacunku dla jego przeżyć i emocji. Pytamy, jakie ma pomysły i rozwiązania. Oczywiście, że dziecko nie ze wszystkim sobie samo poradzi, często potrzebuje wsparcia rodziców. Ale czym innym jest wspieranie, a czym innym narzucanie zdania. Warto zrobić przestrzeń do rozmowy, nie tylko dawać reprymendy i dobre rady, ale przede wszystkim wysłuchać, co dziecko ma nam do powiedzenia. To są często bardzo ciekawe rzeczy!

dr Justyna Korzeniewska - psycholog, autorka książki „Rozmowy z dzieckiem. Proste odpowiedzi na trudne pytania”. Na co dzień pracuje w Instytucie Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka. Jest wykładowcą na Wydziale Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.


Marishka
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 01, 2010 20:02   

grizzly napisał/a:

Czy Ty czlowieku nie widzisz tego,
ze Edyta jest powaznie chora! :razz:
.

grizzly napisał/a:
[Czy Ty o Panie Egalitarny udajesz tekiego "kiepa"
ze nie widzisz, ze barwne opisy Edyty to
RASOWE UROJENIA majace patologiczne
powiazania z REALEM? :razz:
No powiedz co Ty czlowieku wyprawiasz? :razz:
Czyim kosztem sie zabawiasz z taka "perwersja" :shoot:
Edyta nie jest temu winna, ze zachorowala
ale Ty manipulujesz tym faktem z PREMEDYTACJA!
.

grizzly napisał/a:
IgaM napisał/a:
...Aż tak...
Widzisz Edyta, jestem jedna z nielicznych osob,
ktore traktuja Ciebie zyczliwie. W tej chwili przezywasz CIEZKIE CHWILE,
ale jezeli rozpoczniesz leczenie psychiatryczne to jest duza szansa na poprawa zdrowia. :shock:
Wiem, ze traktujesz moje pisanie jako kolejne zlosliwosci,
ale zapewniam Ciebie, ze jestem BARDZO ZYCZLIWIE
nastawiony do Twojej osoby. :-(
Mam nadzieje, ze po leczeniu gdy Twoj stan ulegnie poprawie
i przeczytasz swoje i moje posty zrozumiesz to o czym pisze
i bedziesz mi wdzieczna za wyciagniecie do Ciebie "pomocnej dloni". :->
Mam do Ciebie pytanie? Czy jest to prawda, ze jestes obecnie
na rencie chorobowej z "powodow psychiatrycznych"? :shock:
Mysle, ze nie bedziesz miala pretensji o moje pytanie? :oops:
.


Życzliwość człowieka(termin człowiek jest w tym przypadku eufemizm),który podaje się za lekarza;
grizzly napisał/a:

Niestety "wieko trumny" Torbaczowi opada i pogrzeb juz niedaleko jest! :hihi:

Jurek juz na Torbacza czeka! 8-) Tak sie konczy "egalitarno-mlotkowate geganie"
.

grizzly napisał/a:

Edyta czy bylas juz u Psychiatry?
Raczej nie powinnas tego odkladac,
bo Twoj stan nie jest dobry! :razz:

Zreszta to nie jest wylacznie moja opinia!!!
.

Postanowiłam wydzielić posty tego osobnika do tego wątku, ponieważ pasują tutaj jak ulał
W sumie tutaj nie chodzi o umniejszanie kobiet,a w ogóle o umniejszanie.
Idę o zakład,że jego żona również była czy jest chora psychicznie i ,że powinna była czy powinna leczyć się psychiatrycznie-to jest standard.Pytanie tylko dlaczego on nie dostał opieki nad dzieckiem,ale to już szczegół.To jest umniejszanie,a z drugiej strony obrona.
Tak-warto innym zwrócić uwagę-"ona jest chora psychicznie","nie traktujcie jej słów poważnie" itd.,no ale mało to jest takich przypadków?
Stosowanie tego typu zagrywek świadczy o takim człowieku,że boi się,traci grunt pod nogami.Musi coś zrobić,aby powalić przeciwnika i najlepszym wyjściem jest "choroba psychiczna".
Trzy małżeństwa moich znajomych rozpadają się i w zasadzie każda żona z tych małżeństw była "chora psychicznie" i "powinna się leczyć".

Warto sobie przeczytać książkę "Wredni Ludzie"
Cytaty;
"Umniejszacz w rzeczywistości czuje się gorszy od kogoś innego, więc robi, co może, by ten ktoś poczuł się jeszcze mniejszy. W ten sposób może sprawować kontrolę nad swoją ofiarą. "
O właśnie.Dokładnie w postach tego osobnika jest to zauważalne.
Pracuje jako "naganiacz" ,musi z tego powodu czuć się źle,ale z drugiej strony czerpie z tego pieniądze-ta chęć czerpania jest silniejsza ,więc nie może się postawić.
Zapragnął założyć własny interes,by być kimś,by ktoś inny był tym "malutkim naganiaczem".Czuje się gorszy więc umniejszając innych dowartościowuje siebie i pragnie ,aby osoba umniejszana poczuła się jeszcze gorzej niż on sam.
"A w tym samym mniej więcej czasie twój umniejszacz patrzy na ciebie, och, jakże czule, i z troską mówi: „Kochanie, a może byś poszła do lekarza, zachowujesz się dziwnie, zupełnie jak nie ty”. Przeczesuje palcami twoje włosy, wzrokiem wyraża najwyższy niepokój i mówi: „Nie chciałbym, aby coś się przydarzyło mojej malutkiej”. W kąciku jego oka zbiera się łza. „Idź jutro do doktora Schmidta, kochanie, i opowiedz mu o problemach, które cię dręczą”. A potem szybko odwraca się, rozsiada na kanapie i wsadza nos w gazetę"
Ten powyższy cytat również zasługuje na uwagę.
Proszę spojrzeć jak to idealnie pasuje do tego;
grizzly napisał/a:
Wiem, ze traktujesz moje pisanie jako kolejne zlosliwosci,
ale zapewniam Ciebie, ze jestem BARDZO ZYCZLIWIE
nastawiony do Twojej osoby. :-(
Mam nadzieje, ze po leczeniu gdy Twoj stan ulegnie poprawie
i przeczytasz swoje i moje posty zrozumiesz to o czym pisze
i bedziesz mi wdzieczna za wyciagniecie do Ciebie "pomocnej dloni". :->

Widzicie? Jaki on jest dobry i jaki czuły.Martwi się ogromnie o moje zdrowie,jest życzliwy.Tak.Stara się wzbudzić we mnie poczucie winy,stara się spowodować ,aby ofiara zaczęła zastanawiać się nad sobą,aby pomyślała,że faktycznie,może to jej wina,no ale na litość Boską.Czy on mysli,że ktoś jest niedorozwinięty?Za kogo on się uważa?Przecież te sztuczki umniejszaczy są stare jak świat.Dobrze jest o tym napisać,bo nie każdy o tych sztukach wie.Wiele osób wpada w sidła swoich umniejszaczy.
Znęcający się psychicznie mąż nad swoją żoną,wmawiający jej chorobę psychiczną,pragnie ją pogrążyć i ile jest takich żon nieświadomych,które zamiast stawić czoła,to zaczynają się zastanawiać nad sobą,a co gorsza myślą,że jest to ich wina-to bardzo przykre.

Inną metodą stosowaną przez umniejszaczy to OSĄD
cyt.;
"Wszyscy sie zgodza, ze jestes nieodpowiedzialny. To oczywiste."
Zobaczcie ;
grizzly napisał/a:
Zreszta to nie jest wylacznie moja opinia!!!

Jakież to klasyczne.TAK! Nie tylko jego opinia!
Tutaj starał się ,aby ofiara znów zastanowiła się nad sobą.W końcu nie tylko on tak twierdzi,ale tak twierdzą również inni,a to by oznaczało,że "faktycznie tak jest".
Ale misiek! Ja rozumiem,że przechodziłeś jako naganiacz szkolenia ,uczony byłeś różnych sztuczek.Nie wiem,czy pojmiesz to,co teraz do ciebie napisałam,ale zaryzykuję;
Naprawdę masz pecha.Źle trafiłeś.Nie jestem osobą podatną na manipulacje szumowin.Gdybym taka była,to już dawno miałabym w domu zestaw kołder z australijskich merynosów za kilka tysięcy PLN,ale nie mam,bo nikt nie jest mi wstanie wcisnąć kitu.
Ty tym schlebianiem mi,tym czarowaniem,tym pisaniem jaka to ze mnie piekna i inteligentna osoba, również nie byłeś w stanie mnie oczarować.Mało tego.Im więcej mi schlebiałeś,tym bardziej widziałam w tobie manipulanta.Bo widzisz,ja swoją wartość znam i nie potrzebuje pochlebstw,żeby czuć się ze sobą dobrze.Nie udało ci się.
Mało tego,że ci się nie udało,to pamiętaj,że jestem twardą osobą i za to umniejszanie,za to,że myślałeś,że jestem taka jak ty,za to że próbowałeś odebrać mi godność i sprowadzić do pozycji naganiacza,dostaniesz od życia "po łbie"-zapamiętaj ,bo nic w przyrodzie nie ginie.


Acha. Wartało by wspomnieć również o umniejszaniu przez tego osobnika,śp.Jurka i jego Syna,oraz Kangura.Klasyczne umniejszanie.
Sam nie pomógł,ale za to zrzucił odpowiedzialność za śmierć Jurka na jego Syna oraz Bogu ducha winnego Kangura.Można sobie wyobrazić,jak ten nikczemnik się cieszył ,kiedy Kangur był na niego zły.Próbował sprawić,aby ludzie ci poczuli się malutcy,winni śmierci,aby czuli wyrzuty sumienia.Jakim malutkim człowieczkiem trzeba być,aby tak czynić.
Ostatnio zmieniony przez IgaM Pon Lut 01, 2010 23:01, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 11, 2010 15:20   

grizzly napisał/a:
Najbardziej przykrym jest sam fakt
choroby Edyty. :-(
Mam do wszystkich goracy apel aby nie oceniac pochopnie "dzialalnosci" Edyty!
Musimy brac pod uwage fakt, ze jest w SZPONACH Schizofrenii. :-(
Osobiscie bardzo Jej wspolczuje,
po prostu szkoda dziewczyny. :-(
Mysle, ze powinnismy jej w jakis sposob pomoc
w miare swoich mozliwosci i wybaczyc jej chore zachowanie.
.

Kolejna perełka.
Specjalista z bożej łaski od zabawiania nierozgarniętych kobiet na skypie :)
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 11, 2010 17:32   

Następne perełki ;
grizzly napisał/a:

Edyta naprawde nikt nie czycha na TWOJE DOBRO!

Powinnas jutro isc na wizyte i opowiedziec o wszystkim lekarzowi. :shock:
To nie sa zarty! :shock:
Od dluzszego czasu dzieja sie z Toba straszne zeczy! :-(
Ty tego nie jestes w stanie w tej chwili zrozumiec! :-(
Naprawde masz SZTANDAROWE OBJAWY SCHIZOFRENII.
Nie chcialem o tym pisac na forum,
ale mysle, ze to jest jedyny sposob aby Tobie jakos pomoc! :shock:
Ratuj sie Dziewczyno bo im dluzej bedziesz zwlekac
tym gorzej dla ciebie i twoich bliskich!!! :-(
Przyjmij to do serca bo to jest powazna sprawa! :shock:
.

grizzly napisał/a:

Pomimo tych "nagich faktow" mozesz jednak
zrobic "dobry uczynek" i naklonic Edyte do
wizyty u Psychiatry.

W tej chwili wiedzac, ze Ona jest chora na Schizofrenie
w perwersyjny sposob zabawiasz sie jej kosztem. :razz:
.


Jakież to klasyczne zagrywki.
Ostatnio zmieniony przez IgaM Czw Lut 11, 2010 17:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Lut 11, 2010 17:38   

To porażające wręcz. Krętacz musi teraz dławić się zjadając własny ogon.
Choroby z autoagresji to poważna sprawa i bywa że pacjenci zjadają swoje części ciała.
Biedny miś.
_________________

 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 11, 2010 17:41   

No lata toto (tego nawet człowiekiem nazwać nie można)po całym forum .
Ciąg dalszy "mądrości" "człowieka" ,który jak sam napisał,przywraca ludzi do swiata żywych i człowieka ,który ma niesamowite zdolności przepowiadania śmierci i widzenia tego,co robią umarli,jak również czerpią radość z czyjejś nadchodzącej śmierci.


grizzly napisał/a:
carbon napisał/a:
...ps nie wiesz dlaczego iga uwaza ze ty to ja...

Carbon to sa wlasnie KLASYCZNE UROJENIA,
na podstawie ktorych stawia sie rozpoznanie SCHIZOFRENIA!!!

Zupelnie powaznie, Edyta jest chora,
takie sa niemile fakty! :-(
.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 11, 2010 17:55   

A tutaj mamy klasyka;
carbon napisał/a:
grizzly skoro jestes lekarzem to mam nadzieje ze nie robisz personalnych wycieczek lub specjalnie nie ponizasz igi a piszesz to dla jej dobra i masz podstawy (tymbardziej ze ponoc rozmawialiscie na zywo ) twierdzic ze ona potrzebuje pomocy (pamietaj ze skladales przysiege lekarska)

schowajmy wszyscy te zlosliwosci i polemiki do kieszeni i jesli iga faktycznie potrzebuje pomocy to nie swiadczy o niej zle czy ze jest glupia ale my wszyscy powinnismy ja wspierac , a jesli iga nas w balona robi i celowo wymysla historie ze ktos mnie podrywa , a pozniej ze ja nim jestem , i beata jeszcze jakas , ze tomek porno wstawia na forum , i na optymalnych pisze jacy tu sa niewdziecznicy i ja banuja trolle a pozniej tu wraca i jakgdyby nigdy nic pisze posty - to jest nie w porzadku i mysle ze nikt z nia nie bedzie sie wdawal w dyskusje
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 11, 2010 17:56   

A jakie to jest znakomite ;
grizzly napisał/a:
rakash napisał/a:
...Kolego psychopato, swoje zagrywki i zrzucanie odpowiedzialności szczególnie jeżeli jesteś lekarzem może być dla ciebie drogą w jednym kierunku bez możliwości powrotu. Zanim cośkolwiek napiszesz przemyśl to nie dwa a pięć razy...

Widzisz Panie "egalitarny" do czego jestes zdolny! :razz:

Personalne wyzwiska typu "psychopata" to dla Ciebie "bulka z maslem"
ale wcale mnie to nie dziwi i mysle, ze to samo czuja i widza forumowicze. :razz:

To Ty od poczatku swojego "virtualnego bytu" na forum
usilujesz nieudolnie i po prostacku stosowac "planktoniczne zagrywki"! :razz:

Czy uwazasz, ze forumowicze nie widza
jak perwersyjnie zabawiasz sie kosztem Edyty? :razz:

Kto doskonale wiedzac o chorobie forumowiczki
w taki wyrafinowany sposob uprawia sobie "filozofie fornala",
zamiast wyslac dziewczyne do lekarza! :shock:

To Ty ponosisz odpowiedzialnosc za dzisiaj
i jutro, bowiem beztrosko i perwersyjnie zabawiasz sie cudzym kosztem! :razz:

Ciekawe co powiesz "jutro" jak stanie sie jakies nieszczescie? :razz:

Oczywiscie umyjesz raczki, niewinny "mojzeszu"? :razz:
.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 11, 2010 18:20   

Jak czytam te wszystkie wynurzenia tego czegoś,to od razu przed oczami staje mi następujący obrazek;



Każdy kto temat zna,zobaczy jak to coś grało.W jakim położeniu starało się to coś bez uczuć i godności osobistej postawić Zbynka.
Jako kogoś,kto nie potrafił uszanować godziny śmierci śp.Jurka.
A samo udawało,że tak cierpi.Odwróciło to coś kota ogonem i samo postawiło się w takim położeniu cierpienia .To nie człowiek,to jest coś wyzute z uczuć i pozbawione godności.
Teraz patrząc na ten post tego czegoś;

Dociera do mnie fakt iż to coś, cieszyło sie ze śmierci śp.Jurka,tak samo jak cieszyło się z niby nadchodzącej śmierci kolejnego Użytkownika.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved