Wysłany: Pią Cze 18, 2010 07:38 Dieta niskowęglowodanowa w ciężkich czasach
Tak się zastanawiam kto szybciej by zachorował i umarłby w przypadku ciężkich czasów i głodu.
Osoba na niskowęglowodanówce czy na "normalnej diecie".
Co też myślicie, że stanie się ze zdrowiem osoby na diecie niskowęglowodanowej gdy zacznie się żywić wysokowęglowodanowo z duża ilością zbóż (dieta w więzieniach, jeńców itp.)
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 07:41
Z głodem lepiej sobie radzą low-carbowcy. Mogą jeść rzadziej, więc lepiej by się odnaleźli w ciężkich czasach.
Oczywiście najlepiej jak ktoś jest przyzwyczajony do padliny, wtedy otwierają się ogromne możliwości.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 12:02
Hannibal napisał/a:
Z głodem lepiej sobie radzą low-carbowcy. Mogą jeść rzadziej, więc lepiej by się odnaleźli w ciężkich czasach.
Obawiam się, że nie masz racji. W ciężkich czasach białka i tuszcze są prawie niedostępne. Chyba, że zaczniesz kłusować .
Moja matka opowiadała, że w czasie okupacji niemieckiej Polacy na kartki mogli kupić wędliny i mięso w ilościach ok. 25 dkg na miesiąc. Z tłuszczy dostępna była margaryna.
Nawet do chleba dodawano mąkę z żołędzi. Jeżeli w czasie rewizji znaleziono w domu Polaka np. gęś, groził za to obóz.
Na początku lat osiemdziesiątych bywało, że udało mi się dostać 1 kurczaka w miesiącu na trzyosobową rodzinę. Co z tego, że były kartki na mięso. One były najczęściej bez pokrycia. Do sklepu przywożono dwa pojemniki mięsa, z czego jeden sprzedawano po południu. Robiono fikcję ciągłości zaopatrzenia. Ludzie ustawiali sie w kolejkach w środku nocy; ci, którzy nic nie dostali czekali do popołudnia na ten drugi pojemnik. Za jednym razem można było kupić tylko kilogram mięsa z kością.
Teraz, kiedy jest obfitość towarów w sklepach, trudno to sobie wyobrazić.
Raczej zgadzam się EAnną - w razie czego będzie ciężko. Zwierzyna w lasach i na łąkach jest, bo ludzie nie są zainteresowani tak bardzo jej jedzeniem (boją się kary, nie mają broni) no ale jak będzie głód/wojna to szybko te zasoby zostaną przetrzebione.
To właśnie uważam za minus diety lowcarb - że właśnie w ciężkich czasach będzie naprawdę ciężko (i drogo). Do tego dochodzi sprawa z przestawianiem się (niedobrowolnym) organizmu na żywienie wysokowęglowodanowe (łatwiejsze do zdobycia i tańsze) w czasie głodu/wojny.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Czytałem w kilku źródłach, że jeżeli taką mąkę z żołędzi się odpowiednio przygotuje (poprzez wypłukiwanie tanin), to jeśli mąka żołędna stanowi do 50% mąki w tym cieście to nadaje to ciastu orzechowy smak. W czasie II WŚ Niemcy oczywiście nie pieprzyli się, żeby jakimś tam Polaczkom smak chleba uprzyjemniać...
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Hannibal, jesteś zwolennikiem posiadania broni palnej? Bo jeśli dojdzie do opisywanej przez Ciebie sytuacji, abyś mógł korzystać z dobrodziejstw padłego zwierza lub człowieka, musisz mieć na uwadze, że pojawią się inni, ci chętni, by z padłego zrobić pieczyste za pomocą starego jak świat sposobu. Albo też podobni Tobie, którzy nie będą bawić się w harcerzyków, a dzielić się nie lubią.
Tak się zastanawiam kto szybciej by zachorował i umarłby w przypadku ciężkich czasów i głodu.
Osoba na niskowęglowodanówce czy na "normalnej diecie".
Co też myślicie, że stanie się ze zdrowiem osoby na diecie niskowęglowodanowej gdy zacznie się żywić wysokowęglowodanowo z duża ilością zbóż (dieta w więzieniach, jeńców itp.)
Chyba już ten temat dyskutowaliśmy. Przykład Indian północnoamerykańskich i ich degradacja w rezerwatach pokazuje, że niskowęglowodanowcy są mało odporni na takie zmiany.
Przypomina mi się opowiadanie Aleksandra Sołżenicyna - Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza. W tym opowiadaniu słynny dysydent opisuje zgodnie z tytułem jeden dzień życia w łagrze sowieckim. W jednym miejscu jest tam ciekawe rozważanie, dlaczego Litwini, Łotysze, Estończycy słabo znosili trudy obozów i szybko wymierali. Bohatera zastanawiało, dlaczego te ludy północy znosiły gorzej pobyt za kręgiem polarnym, niż ludy żyjące bardziej na południe. Wg niego to Litwini powinni być bardziej zahartowani do życia na Kołymie.
Wydaje mi się, że wytłumaczeniem może być słynna kuchnia litewska obfitująca w tłuszcz i mięso. W obozie musieli się przestawić na marne żywienie węglowodanowe i nie wytrzymywali tego, podobnie, jak Indianie, a odwrotnie, niż ludy żywiące się zbożem.
Kiedyś zastanawialiśmy się z Tonim Pożerskim i też nam tak wyszło, że zdrowe żywienie przegrywa w starciu z łobuzami, którzy czerpią siłę z węglowodanów.
JW
Z głodem lepiej sobie radzą low-carbowcy. Mogą jeść rzadziej, więc lepiej by się odnaleźli w ciężkich czasach.
Obawiam się, że nie masz racji. W ciężkich czasach białka i tłuszcze są prawie niedostępne.
Też się tego obawiam. Pamiętam, jak w czasach komunistycznych niedoborów musiałem się żywić przez miesiąc w stołówce studenckiej w Krakowie. Dopychałem wtenczas chlebem, czego nigdy w domu nie robiłem. W domu raczej instynktownie grubo smarowałem masłem, a wszyscy się dziwili, dlaczego ja tak mało jem. Więc ten miesiąc chlebowego żywienia osłabił mnie znacznie i pojawiły się różne zmiany na skórze, które, jak mi się wówczas wydawało, wywodziły się z braku witamin. Przez cały stan wojenny i potem, czułem się bardzo osłabiony z powodu niewielkich przydziałów kartkowych oraz niedoborów tłuszczu w sklepach i na stołach.
A potem się zainteresowałem zdrowiem. Jak chyba większość, zacząłem od krzaczków, prawie wegetarianizmu, diety rozdzielnej, następnie DO, teraz doszedłem do tego, co nazywam rozsądną dietą niskowęglowodanową.
Pewnie dlatego, że przeszedłem tyle etapów, drażnią mnie nawiedzeni neofici, którym jakiś guru objawił prawdy wieczyste. Zarówno ci od krzaczków, jak i ci od mięsa.
JW
barb Pomógł: 11 razy Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 252
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 16:49
Witold Jarmolowicz napisał/a:
A potem się zainteresowałem zdrowiem. Jak chyba większość, zacząłem od krzaczków, prawie wegetarianizmu, diety rozdzielnej, następnie DO, teraz doszedłem do tego, co nazywam rozsądną dietą niskowęglowodanową.
A tak konkretnie to jakie produkty pan wybiera? Tak jak Hannibal restrykcyjnie tylko ekologiczne? Czy może pan nie zwraca na to aż takiej uwagi i jada pan wieprzowine, sklepowe majonezy itd.? Nadal jada pan rozdzielnie?
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 16:59
Witold Jarmolowicz napisał/a:
W obozie musieli się przestawić na marne żywienie węglowodanowe i nie wytrzymywali tego, podobnie, jak Indianie, a odwrotnie, niż ludy żywiące się zbożem.
To samo dotyczyło obozów II. wojny światowej. W relacjach osób, które przeżyły obozy a z którymi rozmawiałam przewijała się opinia, że ludzie z dworów padali jak muchy. Bardziej chorowali na biegunki i szybciej ulegali wycieńczeniu.
Na podstawie literatury IX wiecznej oraz przedwojennej można znakomicie wyróżnić dwa nurty żywieniowe. Ludzie z dworów, inteligencja wiejska, miejska, duchowieństwo i zamożni mieszkańcy miast żywili się tłusto i wysokobiałkowo ze sporym dodatkiem warzyw. Nawet wypieki oparte były na kopie żółtek .
Biedota wiejska i miejska gotowała kasze lub żarnówkę na wodzie nawet 3x dziennie, jeden posiłek z kartoflami. Nawet jak była krowa to masło szło do żyda. To samo z jajkami. Jedna świnka na rok to osiągnięcie dopiero końca IX wieku, kiedy rozpowszechniły się ziemniaki (tania karma). Komornicy nie mieli i tego. Na przednówku pożyczali mąkę we dworze i gotowali wodzionkę z lebiodą.
Bardzo dobrą ilustracją tego jest jedna z książek kucharskich Ćwierciakiewiczowej, w której podaje jadłospisy dla I., II. i III. stołu.
Zdaje się, że wyspecjalizowani dietetycznie ludzie mają mniejsze szanse na przeżycie trudnych sytuacji, niż wszystkożerni koryciarze. Zwierzęta jak szczur, świnia lub kura zjedzą wszystko, byle im się w paszczęki zmieściło Trudno się też nie zgodzić z poglądem, jakoby low-carbowcy mieli słabsze możliwości w obliczu przetrwania na wysokich węglach.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 17:49
Ja tam bez problemu zaadaptowałbym się do mniejszych ilości tłuszczu i białka i większych węgli. Góra tydzień zmiany szlaków metabolicznych i jak by trzeba było to bym jechał na suchym chlebie. Jest baza, na której można długo pociągnąć w gorszych warunkach
M i T napisał/a:
Hannibal, jesteś zwolennikiem posiadania broni palnej?
Jasne.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Cze 18, 2010 17:50, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 18, 2010 17:56
EAnna napisał/a:
Ludzie z dworów, inteligencja wiejska, miejska, duchowieństwo i zamożni mieszkańcy miast żywili się tłusto i wysokobiałkowo ze sporym dodatkiem warzyw. Nawet wypieki oparte były na kopie żółtek .
To nie do końca prawda. Oni jedli z reguły ponad miarę i mieszali te tłuszcze i białka ze sporymi ilościami węgli i alkoholu. Tak jak w tych fajnie zrobionych filmach o żywieniu arystokracji w Wlk. Brytanii w różnych epokach.
EAnna napisał/a:
Biedota wiejska i miejska gotowała kasze lub żarnówkę na wodzie nawet 3x dziennie, jeden posiłek z kartoflami. Nawet jak była krowa to masło szło do żyda.
Bogatobiałkowo nie jedli - to fakt. Ale kromki chleba ze sporą ilością smalcu, śmietana to było ich częste jedzenie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
A tak konkretnie to jakie produkty pan wybiera? Tak jak Hannibal restrykcyjnie tylko ekologiczne? Czy może pan nie zwraca na to aż takiej uwagi i jada pan wieprzowinę, sklepowe majonezy itd.? Nadal jada pan rozdzielnie?
Bez żartów, to było dwadzieścia lat temu, jadanie rozdzielne to kwiatek do kożucha dla pedantów. Teraz staram się jadać produkty bardziej wartościowe, zwracam uwagę na ich skład, w smaku od razu wyczuwam różnicę pomiędzy godziwą wieprzowiną a wieprzowiną naprawdę dobrą, o niegodziwej nie wspominając. Nie zawsze mogę się żywić ekologicznie, ale przynajmniej staram się.
JW
nigdy nie zostały wyczerpane, bo gdyby tak było to nie byłoby teraz żadnych zwierzaków
poza tym nie ma zbyt wielu amatorów padliny
Po zjedzeniu dojrzałych, dorodnych zwierząt (czyli przeżarciu "kapitału") nie będą rodzić się nowe zwierzęta, więc i padliny nie będzie
Inna sprawa, że w czasach głodu ludziom pewnie obniża się tolerancja nt. tego co to jest zepsute mięso.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 20:35
M i T napisał/a:
Hannibal, oglądałeś/czytałeś "The Road"?
Nie. Ja filmów praktycznie nie oglądam.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Magdalinha Pomogła: 22 razy Dołączyła: 16 Paź 2008 Posty: 881 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 20, 2010 20:50
Polsce nie grozi konflikt metodami konwencjonalnymi - z racji położenia geopolitycznego. Działania wojenne na naszym terenie będą błyskawiczne - bo z bronią nuklearną i nie będzie zbyt wielu dylematów czym by tu się wyżywić. Więc o dietę w czasie wojny nie musimy się martwić
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 15:28
Hannibal napisał/a:
No to ja nie wiem, o jakiej Ty wojnie mówisz?
"Ciężkie czasy" przeciągają się z reguły na wiele jeszcze lat po wojnie.
W latach pięćdziesiątych w moim rodzinnym domu kupowało się jedną kostkę (250g) masła na tydzień dla trojga małych dzieci . Przed wojną oboje rodzice byli dość zamożnymi ludźmi.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 15:31
@Eanna
A w gospodarstwie mojego dziadka na wsi w czasie wojny ze śmietaną i masłem nie było problemów. Mięso też było, olej lniany, który sami wytłaczali.
A jego rodzina do jakichś zamożnych nie należała.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ale w czasie takiej wojny będzie sporo padliny pierwszego sortu - 100% genetycznego i enzymatycznego dopasowania . Dlatego low-carbowcy mogli by sobie dobrze dać radę , a w szczególności amatorzy surowego low-carb
Hej
Właśnie wróciłem z Niemiec (bawarii), i powiem, że niemożliwe jest tam utrzymywanie wysokotłuszczowej diety z jednego powodu- nie sprzedaje się tam tłustego mięcha! Przynajmniej nie w normalnym sklepie. Za to mają bardzo dobre precle. Ale to chyba słabe pocieszenie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 17:20
Kosmal napisał/a:
Właśnie wróciłem z Niemiec (bawarii), i powiem, że niemożliwe jest tam utrzymywanie wysokotłuszczowej diety z jednego powodu- nie sprzedaje się tam tłustego mięcha!
No nie wiem, wujek mój dobrze zna ten rejon, bo mieszkał tam przez długi czas, a teraz raz na jakiś czas tam jeździ i mówił, że golonki można dostać wszędzie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 18:21
Kosmal napisał/a:
nie sprzedaje się tam tłustego mięcha!
Hannibal napisał/a:
golonki można dostać wszędzie.
Mięso z golonki jest najbardziej klasycznym mięsem wieprzowym zaliczanym do kl.III. Jest to mięso chude, ścięgniste. Poza tym zawiera bardzo duże ilości kleju (żelatyna). Cechy te właściwe są dla mięśni mocno pracujących.
Tłuszcz występuje wyłącznie na zewnątrz i tuż pod skórą. W niektórych golonkach tego tłuszczu jest naprawdę niewiele.
Można zatem sprzedawać/przyrządzić golonkę (prawie) zupełnie bez tłuszczu własnego, udusić w piwie lub winie i jarzynach a danie trudno będzie zaliczyć do tłustych.
Powiem inaczej: golonka jako danie może obciekć tłuszczem (bo taka jest najsmaczniejsza) ale sama w sobie tłustą nie jest.
Wrażenie tłustości i zawiesistości zawdzięcza golonka właśnie dużym ilościom kolagenu.
Podobne cechy posiada wołowy odpowiednik golonki: pręga wołowa. Jeszcze bardziej wartościowa jest gicz cielęca (słynne danie: ossobuco)
Pozdrawiam EAnna
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 19:26
EAnna napisał/a:
Mięso z golonki jest najbardziej klasycznym mięsem wieprzowym zaliczanym do kl.III. Jest to mięso chude, ścięgniste.
A jak definiujesz mięso chude? Każde poniżej podgardla?
Spójrz na tabelę - http://www.dobradieta.pl/...how_entry&lp=68
25% fatu zawiera, ergo to jest już dość tłusty kawałek
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 20:36
Hannibal napisał/a:
A jak definiujesz mięso chude? Każde poniżej podgardla?
Wieprzowina kl. III - chude lub średnio chude, ścięgniste, dopuszczalna ilość tłuszczu do 25%.
I tak jest w przypadku golonki w całości, ze skórą. Po zdjęciu skóry z przylegającym do niej tłuszczem pozostaje nam mięso superchude (spotkałam się z daniami z golonki serwowanymi bez skóry - tereny Niemiec i Belgii).
Podgardle, po oskórowaniu (10%) i usunięciu gruczołów oraz mięsa krwawego (13%), ma przeciętnie 50% czystego tłuszczu oraz 50% mięsa przerośnietego tłuszczem, czyli mięsa klasy IIB. W klasie tej mamy 45-55% tłuszczu. W efekcie w podgardlu mamy ok. 75% tłuszczu i 25 % mięsa. Jest to ilość statystyczna dla półtusz kl.2. i 3. Źródło: http://wedlinydomowe.pl/articles.php?id=949
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 20:46
Jadłem nie raz golonkę po bawarsku w Adlerze i tłuszczu tam nie brakuje. Oczywiście on jest pod skórą, bo dalej jest chude. Ale to nie ma tu znaczenia.
Ważne, że dany kawałek jest dla mnie i dla wielu innych osób uważany jako tłusty.
Spójrz sobie jak zawartość tłuszczu w golonce - 25% - ma się nie do wieprzowego podgardla czy boczku, ale do kawałków koniny, koziny, sarniny. Biorąc wszystkie mięsa golonka wieprzowa ze skórą jest kawałkiem tłustym. QED
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Cze 21, 2010 20:46, w całości zmieniany 1 raz
Biorąc wszystkie mięsa golonka wieprzowa ze skórą jest kawałkiem tłustym. QED
jeśli golonka jest tłusta to jak nazwiesz boczek ? optytłuste ?
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 22:10
Maad napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Biorąc wszystkie mięsa golonka wieprzowa ze skórą jest kawałkiem tłustym. QED
jeśli golonka jest tłusta to jak nazwiesz boczek ? optytłuste ?
Hani ma swoje normy kwalifikacyjne.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.