Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy USA zbankrutuje? (UPRTV) !
Autor Wiadomość
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 11:25   Czy USA zbankrutuje? (UPRTV) !

http://www.youtube.com/vi...B36FE98F339D2A0

Oglądam narazie początek ale wykład jak narazie bardzo ciekawy, logiczny z tego co słyszę. Polecam. 8)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 11:58   

Tutaj można zaleźć niektóre artykuły Pana Mateusza Machaja
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 07, 2009 21:38   

Oglądnąłem cały wywiad i dyskusję. Było o drukowaniu, kredytach branych by spłacać kredyty, o standardzie złota, o tym gościu od zioła, o kórym kiedyś dał art grizzli, o koncernach farmaceutycznych, funduszach emerytalnych, o Chinach itd. 5 gwiazdek wg mnie. 8)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 11:59   

http://www.pb.pl/Default2...fdccba&open=sec

Cytat:
"Wyjdź za rolnika!"


Puls Biznesu, pb.pl,06.03.2009 15:45


Szukać inwestycji na lata? Jim Rogers, legendarny inwestor, ma jedną radę – znajdź farmerkę (lub farmera) i zwiąż się z nią (nim) na dłużej.

Podobna tematyka

Rogers zapowiada rozpad Rosji, myśli o grze przeciwko rublowi
Rogers: Wartość dolara spadnie o 90 proc.
Rogers rekomenduje surowce


W wywiadzie dla tygodnika „Business Week”, Jim Rogers, który lata temu zakładał z Sorosem fundusz Quantum, kolejny raz skrytykował obecną administrację USA i kolejny raz radzi inwestować w surowce. Zwłaszcza niektóre z nich.

- Rolnictwo jest najlepszą branżą do inwestycji. Przez 30 lat był to okropny biznes. To się zmienia. Zobaczycie maklerów prowadzących taksówki. Ci najbardziej bystrzy nauczą się prowadzić traktory, bo będą pracować dla farmerów. Zobaczycie 29-letnich rolników w Lamborghini. W tej sytuacji powinniście znaleźć sobie miłego farmera i związać się z nim/nią. Bo to oni będą mieli pieniądze przez kilka następnych dekad – prognozuje Jim Rogers.

Jim, Ameryki to ty nie odkryłeś. W Polsce od dawna wiemy, że rolnik śpi i samo mu rośnie ;)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 12:03   

http://www.pb.pl/Default2...af-742b267c6d88

Cytat:
Rogers: Wartość dolara spadnie o 90 proc.

17.12.2008 19:07


Słynny inwestor Jim Rogers radzi pozbyć się dolarów. Sam to robi bo twierdzi, że wzrost wartości amerykańskiej waluty w ostatnim czasie jest „sztuczny”.

Podobna tematyka
Rogers: Surowce i produkty rolne to dobra inwestycja
Rogers: Ropa będzie drożeć w okresie najbliższych 10 lat


Rogers twierdzi, że wzrost wartości dolara jest spowodowany zamykaniem pozycji przez inwestorów, którzy wcześniej sprzedawali krótko amerykańską walutę.

- Wzrost wartości dolara jest sztuczny – powiedział Rogers w wywiadzie dla telewizji Bloomberg.


- Z niechęcią to mówię, jako Amerykanin, ale sprzedaje wszystkie posiadane dolary w najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach – powiedział Rogers. – Wykorzystuję obecny wzrost do pozbycia się dolarów – dodał.

Rogers uważa, że „jeszcze za naszego życia” dolar może być jedną z najsłabszych walut. W nadchodzących latach jego wartość może spaść nawet o 90 proc., twierdzi słynny inwestor. Rogers uważa, że najlepiej obecnie inwestować w surowce i akcje chińskich i tajwańskich spółek.

- To są dobre miejsca na takie czasy jak obecnie – powiedział.

MD, moneynews.com
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 12:11   

rolnictwo też upadnie, ale pewnie później, zapewne nie za naszego życia
tak więc jak ktoś nie ma skrupułów to niech się w to bawi 8)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 08:03   

http://wiadomosci.onet.pl/1928182,441,item.html

Cytat:
"Efekt domina" - zbankrutowało państwo "stowarzyszone" z USA

Luis Fortuno (po lewej)

Gubernator Puerto Rico Luis Fortuno ogłosił, że Puerto Rico zbankrutowało. Zaraz po tym dramatycznym oświadczeniu przedstawił jednak plan ratowania sytuacji, który ma być oparty o finansową pomoc ze strony rządu federalnego USA – informuje serwis CNN.
Puerto Rico ma status państwa stowarzyszonego z USA. Amerykanie uzyskali wyspę na mocy traktatu paryskiego, który został podpisany po wygranej wojnie z Hiszpanią w 1898 roku.

Bankructwo Puerto Rico ma związek z kryzysem ekonomicznym, który od kilku miesięcy trawi Stany Zjednoczone.

- Musimy zmierzyć się z brutalną rzeczywistością, nasz rząd zbankrutował – powiedział Luis Fortuno podczas konferencji prasowej. – Wyobraźcie sobie, ze już od czerwca 2008 roku administracja nie płaci rachunków za światło, wodę czy telefony . Okazało się, ze nasz deficyt budżetowy jest cztery raz większy, niż początkowo sądziliśmy – dodał, podkreślając rozmiary problemu.

Luis Fortuno ogłosił, ze zamierza zarządzić oszczędności w administracji lokalnej, które mają wynieść 2 mld dolarów; dodatkowo, z pracą ma pożegnać się 30 tysięcy osób, co stanowi 10 procent stanu osobowego portorykańskiej administracji. Gubernator podkreśla jednak, że konieczna jest również pomoc finansowa ze strony rządu federalnego. Jak podkreślił, w przypadku braku szybkiej reakcji, Puerto Rico może cofnąć się w rozwoju gospodarczym i społecznym o 10 lat.

Jak na razie, Fortuno zdecydował o obcięciu pensji urzędników o 5-10 procent. Deficyt budżetowy Puerto Rico wynosi obecnie 3,2 mld dolarów, co oznacza, ze jest to najwyższy deficyt per capita na całym terytorium Stanów Zjednoczonych.

Plan stabilizacyjny Baracka Obamy przewiduje, że Puerto Rico otrzyma 5 mld dolarów pomocy. Fortuno już jednak teraz zwrócił się do Kongresu o przyznanie dodatkowych 500 milionów dolarów, które zamierza przeznaczyć na roboty publiczne, dzięki czemu mają zostać ograniczone rozmiary bezrobocia na tropikalnej wyspie. W innym razie, jak argumentuje, konieczne będzie podniesienie niektórych podatków, choć, jak zaznacza, będzie to ostateczny krok – informuje serwis CNN.

Tłumaczenie: Onet.pl
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 11:14   

Waldek B napisał/a:


Rogers uważa, że „jeszcze za naszego życia” dolar może być jedną z najsłabszych walut. W nadchodzących latach jego wartość może spaść nawet o 90 proc., twierdzi słynny inwestor. Rogers uważa, że najlepiej obecnie inwestować w surowce i akcje chińskich i tajwańskich spółek.
- To są dobre miejsca na takie czasy jak obecnie – powiedział.
MD, moneynews.or

Wpuszcza ludzi w maliny. Chiny są państwem komunistycznym, które nie liczy się z żadnymi regułami cywilizowanego świata. Jeżeli pewnego dnia uznają, że trzeba zniszczyć akcje i obligacje, to zrobią to bez wahania, jednym zarządzeniem.
JW
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 18, 2009 18:50   

http://www.freerepublic.c...s/2208200/posts

http://www.worldnetdaily....ew&pageId=92000

Cytat:
State considers return to gold, silver dollars
Proposed bill slams Fed, allows payments in precious metals

--------------------------------------------------------------------------------
Posted: March 16, 2009
10:39 pm Eastern


By Drew Zahn
© 2009 WorldNetDaily



Montana State Rep. Bob Wagner

A bill being considered in the Montana Legislature blasts the Federal Reserve's role in America's money policy and permits the state to conduct business in gold and silver instead of the Fed's legal tender notes.

Montana H.B. 639, sponsored by State Rep. Bob Wagner, R-Harrison, doesn't require the state or citizens to conduct business in gold or silver, but it does require the state to calculate certain transactions in both the current legal tender system and in an electronic gold currency. It further mandates that the state must accept payments in gold or silver for various fees and purchases.

While Wagner was unavailable for comment, the bill's language clearly alleges the nation's current financial system, with its reliance on the private Federal Reserve system for money supply, is a danger to American freedom.

"The absence of gold and silver coin, whether in that form or in the form of an electronic gold currency, as media of exchange," the bill states, "abridges, infringes on and interferes with the sovereignty and independence of this state … and exposes this state and Montana citizens, inhabitants and businesses to chronic problems and potentially serious crises that may arise from the economic and political instability of the present domestic and international systems of coinage, currency, banking and credit."

Further, the bill states, relying only on the depreciating legal tender issued by the Fed subjects citizens to "losses in purchasing power" inflicted by the government, a dilemma the bill says amounts to the "incremental confiscation" of property by government in violation of the U.S. Constitution's protections for just compensation and due process.

The Fifth Amendment states, "No person shall be … deprived of life, liberty or property, without due process of law; nor shall private property be taken for public use, without just compensation."

Critics of the current financial system argue that using Federal Reserve notes as legal tender, rather than gold- or silver-backed currency, means the value of Americans' money – and thus their "property" – is siphoned away by inflation, a process perpetuated by the government's reliance on legal tender. Gold and silver, critics say, don't lose their value on the whims of the Federal Reserve.

U.S. Rep. Ron Paul, R-Texas, even favors abolishing the Fed's system of fiat currency to return to dollars backed by gold.

"Throughout its nearly 100-year history, the Federal Reserve has presided over the near-complete destruction of the United States dollar," the Texas Republican said. "Since 1913 the dollar has lost over 95 percent of its purchasing power, aided and abetted by the Federal Reserve's loose monetary policy.

"How long will we as a Congress stand idly by while hard-working Americans see their savings eaten away by inflation? Only big-spending politicians and politically favored bankers benefit from inflation," he said.

Wagner joins legislators in several other states encouraging their respective governments to reconsider accepting gold as a form of payment. Indiana's S.B. 453, Colorado's H.B. 09-1206, Missouri's H.B. 0561, Georgia's H.B. 430 and Maryland's H.J.R. 5 are among the gold currency bills introduced just this year in various legislatures.

Montana's H.B. 639 has been referred to the Legislature's State Administration Committee.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 19, 2009 20:33   

http://wiadomosci.onet.pl/1937528,441,item.html

Cytat:
USA zaczynają pękać? 11 stanów rozpoczęło walkę o "suwerenność"

Waszyngtoński Kapitol

Plan pomocowy opracowany przez administrację Baracka Obamy i przyjęty w lutym przez Kongres coraz ostrzej dzieli Stany Zjednoczone. Spór o "pakiet Obamy" ma charakter polityczny, ekonomiczny oraz ideologiczny. W parlamentach jedenastu stanów toczy się batalia w sprawie przyjęcia rezolucji podkreślających "suwerenność" praw stanów nad prawami zarezerwowanymi dla rządu federalnego w Waszyngtonie.
Gubernatorzy sześciu stanów zapowiedzieli miesiąc temu, że nie przyjmą pomocy federalnej, ponieważ, ich zdaniem, jej zasady są sprzeczne z prawem stanowym.

Liczni ekonomiści twierdzą, że plan ratunkowy nie wydobędzie Ameryki z kryzysu, ponieważ oznacza on głównie transfer pieniędzy dla bankrutów, a nie tworzenie nowych miejsc pracy. Planowi Obamy sprzeciwiają się także organizacje obywatelskie, które są przeciwne wydawaniu pieniędzy podatników pod pozorem pomocy federalnej.

Wielu polityków uważa, że pakiet pomocowy oraz idea pomocy ze strony rządu federalnego są sprzeczne z amerykańską konstytucją. Blisko połowa stanów planuje przyjąć rezolucje, które mają na celu przypomnienie poprawek do konstytucji nr 9 i nr 10, które precyzują, że władza federalna jest ściśle ograniczona do wymienionych w konstytucji kwestii oraz że wszystkie inne prawa, których nie wymienia ustawa zasadnicza, pozostają w wyłącznej gestii stanów.

- Pakiet ratunkowy jest niemoralny i nierozważny - stwierdził republikański senator z Oklahomy Randy Brogdon. - Mam dość nadwrażliwego Kongresu, który przesadza w swoich relacjach - dodał, podkreślając, że walka o przyjęcie rezolucji to walka o "wolność" na poziomie stanu.

Jeśli którykolwiek ze stanów zdoła uchwalić taką rezolucję, będzie to oznaczało, że stan będzie mógł ignorować zarządzenia, które wynikają z praw rządu federalnego, a nie są wymienione w 10. poprawce do konstytucji.

Batalia o przyjęcie rezolucji toczy się już na Alasce, w Arizonie, Georgii, Idaho, Kansas, Południowej Karolinie, Południowej Dakocie, Tennessee, Teksasie, Wirginii i Wyoming. Dyskusję w sprawie rezolucji podejmą prawdopodobnie parlamenty takich stanów jak Kolorado, Alabama, Nevada, Luizjana, Maine i Pennsylwania; politycy z tych stanów zapowiedzieli już publicznie, że zamierzają zgłosić pod obrady projekty rezolucji na temat "suwerenności".

Rezolucje w sprawie "suwerenności" zgłaszają politycy Partii Republikańskiej, podczas gdy Demokraci zapowiedzieli, że będą walczyć przeciwko ich uchwaleniu. Najbliższe przyjęcia rezolucji są parlamenty stanowe w Południowej Karolinie i Teksasie.

"Suwerennościowe" rezolucje poległy za to w parlamentach stanów Arkansas, Waszyngtonu i New Hampshire. Parlamenty tych trzech stanów są zdominowane przez Demokratów.

Na razie nie wiadomo jak zakończy się batalia o "stanową suwerenność". Eksperci podkreślają jednak, że jeśli nawet w żadnym stanie nie uda się przyjąć rezolucji to sam fakt podjęcia debaty jest mocnym sygnałem dla rządu federalnego, który nie będzie mógł zostać zlekceważony.

W najbliższych miesiącach w Stanach Zjednoczonych odbędzie się 150 "spotkań przy herbacie" (tea party) zorganizowanych przez organizacje obywatelskie sprzeciwiające się "nieograniczonemu" i "bezmyślnemu" wydawaniu pieniędzy przez rząd federalny.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 18:06   

http://biznes.onet.pl/13,1547775,prasa.html

Cytat:
Dolarowa bomba
(Gazeta Bankowa/16.03.2009, godz. 20:05)

Luźna polityka monetarna może dać tylko jeden skutek – inflację. Ponieważ dotyczy to dolara, czyli pieniądza światowego, jego inflacja dotknie finansowy rynek międzynarodowy.



Peter D. Schiff jest teraz jedną z najbardziej znanych postaci w amerykańskim świecie finansów. Przewidział obecny kryzys i to wtedy, gdy indeksy amerykańskiej giełdy pięły się w górę jak szalone, wszyscy brali kredyty i kupowali domy, a pośrednicy w imieniu banków wciskali kredyty bezrobotnym, mającym na koncie jedynie długi. W efekcie 69 proc. Amerykanów miało domy! Że wciskany bez opamiętania kredyt był bez pokrycia? Cóż z tego: wystarczyło – w myśl tej filozofii działania – poczekać 2-3 lata, w tym czasie spłacić hipotekę (na pytanie: z czego? – nie szukano dociekliwych odpowiedzi)… i sprzedać dom z zyskiem. Póki co można było zwiększać dług na kartach kredytowych (każdy Amerykanin miał ich pełny portfel), a rosnące zadłużenie szło na konto przyszłych zysków. Ameryka żyła w błogim świecie nieokiełzanej konsumpcji – na kredyt.

Rząd też się zadłużał, ale cały świat kupował papiery skarbowe. Alan Greenspan ciął stopy procentowe, pieniądz był tani, sprzedaż rosła. Zapowiadała się dla Stanów Zjednoczonych kolejna wspaniała dekada. Owszem, były spory, jak to przed wyborami: Afganistan, problem czy wystawienie choinki przed świętami nie narusza praw obywatelskich ateistów i czy już zaatakować Pakistan.

Schiff przestrzegał

Chyba jesienią 2007 r. odbyła się przed kamerami CNN debata o stanie koniunktury w USA (można ją jeszcze dzisiaj obejrzeć na YouTube). Z jednej strony kilku profesorów ekonomii – wśród nich najbardziej elokwentny Arthur Laffer (tak, ten od krzywej Laffera) – z drugiej, jakby trochę prowincjonalny inwestor Peter Schiff, autor kilku artykułów przedstawiających obraz gospodarki amerykańskiej w zgoła odmiennym świetle. Schiff sypał liczbami: wzrasta dług publiczny, stopa procentowa jest praktycznie ujemna, bilans handlu zagranicznego coraz gorszy, a kraj systematycznie pozbawia się przemysłu, eksportując go do Azji, łącznie z miejscami pracy. Ameryka żyje na kredyt, mamy tylko olbrzymi sektor finansowy, który produkuje gigantyczną ilość papierów i zyski, ale są to zyski papierowe. To wszystko się kiedyś zawali, Ameryka jest bankrutem – kasandrycznie ostrzegał Schiff. Laffer go wyśmiał, twierdząc, że Schiff myli dane i w ogóle jest niekompetentny. Argumentował, że przecież cały świat bije się o to, żeby tylko zainwestować kapitał w Stanach Zjednoczonych.

Dzisiaj Schiff został bez mała uznany za wizjonera, ma znaną firmę inwestycyjną. Napisał książkę „Cash Proof. How to Profit from the Coming Economic Collapse”, skierowaną do inwestorów, w której przestrzega przed gigantycznym kryzysem dolara i daje rady jak uniknąć strat i osiągnąć duże zyski.

Książka jest omawiana na portalu Money Morning; jeśli idzie o konkretne rady dla inwestorów, to trzeba książkę kupić (49 $), ale diagnoza Schiffa jest w internecie darmo. Ponieważ jak na razie diagnozy Schiffa się sprawdzają, może warto zapoznać się z jego argumentacją. Ciekawe jest zwłaszcza wytłumaczenie dlaczego mimo pogłębiającego się kryzysu w USA i coraz gorszych perspektyw (ostatnio skorygowane dane na IV kwartał 2008 r. wykazują już spadek ponad 6 proc. PKB), dolar cieszy się niesłabnącym powodzeniem inwestorów na całym świecie. Skąd ten pęd do wyprzedaży aktywów i ucieczka w płynność?

Ucieczka w płynność

Przez ostatnie lata narastał olbrzymi balon papierów wartościowych. Tylko w latach 2005-2010 wartość wszystkich światowych akcji, obligacji, CDS-ów i innych finansowych aktywów urósł – wg McKinsey Globar Institute – ze 118 bilionów do 200 bilionów dolarów. Wzrost o 69 proc. w ciągu 5 lat! Ta gigantyczna suma aktywów nie ma oczywiście pokrycia, to tylko papiery i zapisy na kontach (PKB światowy wynosi ok. 40 bilionów dolarów).

Na razie tylko drobna część tej bańki pękła. Ponieważ nie wiadomo, które aktywa i w jakim stopniu są „puste”, wobec powszechnego braku zaufania inwestorów do siebie, obserwujemy zjawisko ucieczki inwestorów od wszystkich aktywów jakimi dysponują, siłą rzeczy również od tych dobrych. Inwestorzy uciekają w płynność, to znaczy w pieniądz. A ponieważ nikt nie trzyma dłużej gotówki, bo to nie przynosi zysku, ucieka się w amerykańskie papiery skarbowe.

Przy takim popycie na pieniądz jest go ciągle za mało, dlatego też szef Fedu Ben S. Bernanke zasila system w płynność. Zwiększając bilans Fed wpływa na możliwość kreacji pieniądza przez banki, czasami sam stając się bezpośrednio kredytodawcą firm (np. udzielając im kredytu w zamian za ich obligacje). Nie sposób nie zauważyć, że w ten sposób nie rozwiązuje się problemu „pustych” aktywów, a jedynie podtrzymuje funkcjonowanie chorego systemu.

Główny ciężar zasilania systemu bankowego wziął jednak na siebie rząd. Mając już i tak coraz większy deficyt strukturalny w budżecie (dług publiczny już przekracza 10,6 bln dolarów), prezentuje kolejne plany (bailout) zasilania banków. W roku 2009 – 1,75 bln dolarów, a w roku 2010 – 1,17 bln dolarów.

Według „San Francisco Chronicle”, całkowite zobowiązania finansowe państwa, a więc kolejne programy ratowania banków wraz z już uchwalonymi programami zasileń oraz zobowiązaniami przyjętymi wcześniej (gwarancje dla Fannie i Freddie, wydatki wojskowe, budżet NASA etc.) – wynoszą 8,5 bln dolarów. To prawie tyle ile wynosi już istniejący dług publiczny (deficyt budżetowy USA w obecnym roku to 12 proc. PKB).

Taka sytuacja powoduje masową podaż rządowych papierów wartościowych, które są ciągle najbardziej płynne, mimo że przy stopie procentowej bliskiej 0 ich rentowność jest – biorąc pod uwagę inflację – minusowa. Inwestorzy z całego świata, uciekając od aktywów w płynność, kupują te papiery. Tym samym utrzymują ciągle kurs dolara na wysokim poziomie i umacniają jednocześnie rząd amerykański w jego dotychczasowej strategii – w istocie kreacji z długu pustego pieniądza. Jak niektórzy (np. Roubini) zauważyli, rząd amerykański, kiedy przyjdzie czas, nie będzie w stanie wykupić tych obligacji: będzie je tylko rolował. A więc kupujący nie odzyskają sumy zainwestowanej, tylko – przez jakiś czas – oprocentowanie. Do istniejącej już piramidy złych długów banków dojdzie kolejna piramida: długów rządu. W końcu inwestorzy zorientują się, że rząd działa jak pompa zasysająca ich oszczędności – tylko w jedną stronę.

Kiedy wybuchnie bomba

Luźna polityka monetarna i luźna polityka pieniężna może dać tylko jeden skutek – inflację. Ponieważ dotyczy to dolara jako ciągle pieniądza światowego, inflacja dolara dotknie cały finansowy rynek międzynarodowy. Wtedy zacznie się paniczna ucieczka od dolara, tak jak obecnie – do dolara. Może wywołać to kryzys na skalę dużo większą niż obecnie. Bo będzie to już nie tylko kryzys systemu finansowego, ale kryzys pieniądza. Schiff pisze: „bomba dotknie każdego, kto jest w promieniu rażenia”. Pierwsi (najlepiej poinformowani) uciekną, reszta pozostanie z coraz mniej wartościowym dolarem, który każdy będzie chciał sprzedać. Grozi wybuch „bomby dolarowej” i dlatego Schiff radzi: uciekaj od dolara już teraz. W złoto, inne waluty (np. franki szwajcarskie), w akcje dobrych firm na rynkach rozwijających się, które przetrwają kataklizm, np. Azji, Ameryki Łacińskiej.

Dlaczego ta bomba dotąd nie wybuchła? Bo ciągle jest powstrzymywana przez przeciwdziałający wektor ucieczki w płynność. Ale kiedy wybuchnie, to – zdaniem Schiffa – pochłonie biliony pustych dolarów. W pewnym sensie inwestorzy już „czują bluesa”; rośnie popyt na złoto i rośnie jego cena. Wkrótce zapewne wzrośnie popyt na surowce i cena kontraktów surowcowych pójdzie w górę. To też pewniejsze zabezpieczenie niż papier.

Na razie wszyscy myślą o groźbie recesji, nie dostrzegając dużo poważniejszej groźby. Lont już się tli. Bernanke łudzi się, że jak przyjdzie ożywienie, to „poskromi tygrysa inflacji”… Tylko czy zdąży...

Prof. Tomasz Gruszecki

Autor jest pracownikiem Instytutu Ekonomii KUL
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Mar 21, 2009 20:58   

Cytat:
Ponieważ dotyczy to dolara jako ciągle pieniądza światowego, inflacja dolara dotknie cały finansowy rynek międzynarodowy. Wtedy zacznie się paniczna ucieczka od dolara, tak jak obecnie – do dolara. Może wywołać to kryzys na skalę dużo większą niż obecnie. Bo będzie to już nie tylko kryzys systemu finansowego, ale kryzys pieniądza.

To jest to. Każdy kraj samodzielnie emitujący światową walutę dla reszty świata, będzie dążył do osiągnięcia dodatkowych profitów.
Nie ważne, czy to będzie dolar, czy euro, amero, złoto, diamenty. Każdy emitent będzie ciągnął do siebie. Stabilizacja światowej gospodarki złotem to taka sama utopia, jak oparcie handlu o dolara. Emitenci złota, tak samo jak emitenci dolara będą dbać o siebie.
JW
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 10:27   

http://biznes.onet.pl/1,1...1,0,forum2.html

:x
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 10:41   

Waldek B napisał/a:
http://biznes.onet.pl/1,12,8,54857485,147042922,6285331,0,forum2.html

dla nas może kosztować i 1000 zł, bo my takich rzeczy nie ruszamy :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 10:49   

jesli kilo ziemniaków będzie kosztowało 250 pln to teraz sobie przelicz ile będzie kosztowało kilo mięsa, słoniny itp, jeśli w ogóle będzie to do kupienia a nie np na racje, kartki, przydziały itp :x
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 10:57   

to zrobię kurs myśliwski zawczasu i będę miał to wszystko w głębokim poważaniu 8)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
are

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 06 Mar 2005
Posty: 744
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 12:30   Re: Czy USA zbankrutuje? (UPRTV) !

Waldek B napisał/a:
http://www.youtube.or/view_play_list?p=DB36FE98F339D2A0

Oglądam narazie początek ale wykład jak narazie bardzo ciekawy, logiczny z tego co słyszę. Polecam. 8)


Czy to nie przypadkiem telewizja UPRu, tej od JKM?


http://pl.wikiquote.org/wiki/Janusz_Korwin-Mikke
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 13:54   

Kolego Hannibal, nie będziesz polował wonczas. Po prostu rozbroją wcześniej społeczeństwo. Nie słuchasz, co się za oceanem wyprawia ? Za jakiś czas, to sobie będziesz mógł ryżem z fifki po czeskim ołówku automatycznym strzelać albo z nadmuchanego worka foliowego :D

Tomek
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 14:03   

btw u mnie przed blokiem hordy dzików ryją trawniki, dzieci je dokarmiają czekoladkami, dziki przez to chorują (mają więcej pasożytów podobno), atakują czasem ludzi a myśliwi... nie mogą już polowac :o

będą mogli odłowić ale żywcem i przewiezć do lasu dopiero w sierpniu i to jak prezydet (!) podpisze odpowiedni papierek :|

tak dziś w dobie przeludnienia myśliwstwo wygląda Heńku, ale możesz zawsze hodowcą baranów czy królików zostać jak masz jakiś skrawek ziemi 8)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
are

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 06 Mar 2005
Posty: 744
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 14:24   

Waldek B napisał/a:
btw u mnie przed blokiem hordy dzików ryją trawniki, dzieci je dokarmiają czekoladkami, dziki przez to chorują (mają więcej pasożytów podobno), atakują czasem ludzi a myśliwi... nie mogą już polowac :o

będą mogli odłowić ale żywcem i przewiezć do lasu dopiero w sierpniu i to jak prezydet (!) podpisze odpowiedni papierek :|

tak dziś w dobie przeludnienia myśliwstwo wygląda Heńku, ale możesz zawsze hodowcą baranów czy królików zostać jak masz jakiś skrawek ziemi 8)


Z tego co pamietam, "mysliwi" zabijaja w Pl srednio 9 os/rok. Ile jest postrzeln to mozna sobie wyobrazic
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 14:36   

are napisał/a:
Z tego co pamietam, "mysliwi" zabijaja w Pl srednio 9 os/rok. Ile jest postrzeln to mozna sobie wyobrazic

wszyscy razem łącznie tylko 9 osób, tak?
jesteś kierowcą? jeśli tak to mam dla Ciebie miłą wiadomość - kierowcy rocznie zabijają ponad 5 tys. żywych istot ludzkich
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
are

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 06 Mar 2005
Posty: 744
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 14:41   

Hannibal napisał/a:
are napisał/a:
Z tego co pamietam, "mysliwi" zabijaja w Pl srednio 9 os/rok. Ile jest postrzeln to mozna sobie wyobrazic

wszyscy razem łącznie tylko 9 osób, tak?
jesteś kierowcą? jeśli tak to mam dla Ciebie miłą wiadomość - kierowcy rocznie zabijają ponad 5 tys. żywych istot ludzkich


Wiem ze tak jest, ale jest chyba jakas roznica miedzy ruchem drogowym a banda prymitywow i pijakow, ktorzy poluja (psychoanaliza sie klania z tymi polowaniami)? Zreszta jak od kilku lat czytalem pradowki o mysliwych, to czesto bylo tak, ze ci co kogos zabili to byli wplywowi ludzie i unikali kary pomimo oczywistych dowowod obciazajacych. Zwykle tez nie dobijaja rannych psow ktore trafia przez pomylke i pozwalaja, zeby zwierze wloklo za soba jelita az do domu wlasciciela.

PS Sorry, takie sa fakty.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 14:46   

are napisał/a:
Wiem ze tak jest, ale jest chyba jakas roznica miedzy ruchem drogowym a banda prymitywow i pijakow, ktorzy poluja (psychoanaliza sie klania z tymi polowaniami)? Zreszta jak od kilku lat czytalem pradowki o mysliwych, to czesto bylo tak, ze ci co kogos zabili to byli wplywowi ludzie i unikali kary pomimo oczywistych dowowod obciazajacych. Zwykle tez nie dobijaja rannych psow ktore trafia przez pomylke i pozwalaja, zeby zwierze wloklo za soba jelita az do domu wlasciciela.
PS Sorry, takie sa fakty.

no sorry, fakty są takie, że na drogach masz bandę prymitywów, co myślą, że jak mają super furę to mogą robić co chcą
potępiam wszystkich, którzy zachowują się nieludzko - również tych, co bez sensu wycinają drzewa
a myśliwi to przede wszystkim pasjonaci, którzy nie są żadnymi prymitywami; a to że zdarzają się tam głupki to chyba normalne - w każdej grupie tak masz
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Mar 22, 2009 15:01   

Hannibal napisał/a:
... zdarzają się tam głupki to chyba normalne - w każdej grupie tak masz...


To "zdarzaja sie" to wielkie niedoszacowanie,
moim zdaniem jak w kazdej grupie, wiekszosc to "idioci" !!! 8) :P
.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 15:06   

grizzly napisał/a:
To "zdarzaja sie" to wielkie niedoszacowanie,
moim zdaniem jak w kazdej grupie, wiekszosc to "idioci" !!! 8) :P
.

no dobra, ale są to głupki różnego kalibru - masz idiotów, imbecyli, cofniętych, japowatych, itd.
wszak nie wszyscy są szkodliwi :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 15:15   

Ale każda głupota jest szkodliwa. Może nie zawsze działa to bezpośrednio. Grizzly, racja. Uderzająca większość ludzi, miażdżąca wręcz, to po prostu prymitywnie działające istoty. Brzmi to jednak nie do końca precyzyjnie i bardzo krzywdząco. Ja wolę określenie "nieświadomi siebie". W moim uznaniu, o wiele lepiej przybliża sedno problemu, pozostawiając furtkę otwartą na ewentualne zmiany.

Tomek
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Mar 22, 2009 16:39   

Hannibal napisał/a:
...potępiam wszystkich, którzy zachowują się nieludzko...


Wlasnie!!! Nieludzko czyli "bezrozumnie" !!! 8) :P
Pies czy kot, swinia czy osiol swoj rozum ma,
jednak im mniej "u ludzia rozuma" tym blizej do "kononowicza" 8) :P
co czesto oznacza, ze moj Kochany Kuzyn Szympans,
jest bardziej "smart" 8) :what: :hah:
.
 
 
are

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 06 Mar 2005
Posty: 744
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 17:42   

grizzly napisał/a:
moim zdaniem jak w kazdej grupie, wiekszosc to "idioci" !!! 8) :P


A nie w kazdej oprocz jednej? wiem ze to klopotliwe pytanie MSPANC
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Mar 22, 2009 18:01   

are napisał/a:
grizzly napisał/a:
moim zdaniem jak w kazdej grupie, wiekszosc to "idioci" !!! 8) :P


A nie w kazdej oprocz jednej? wiem ze to klopotliwe pytanie MSPANC


Ja napisalem wyraznie!!! 8) :P
.
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Mar 22, 2009 18:07   

are napisał/a:
...A nie w kazdej oprocz jednej? ...


Pewnie, ze lepiej byc "idiota" w "Grupie Bilderberg"
zamiast "wiedzacym" wsrod "wegetarian"!!! 8) :P ;D :what: :hah:
.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 22, 2009 18:23   

Grizzly, nie ma idiotów w Bilderberg Group. Po prostu ci ludzie o psychopatycznych umysłach żerują na głupocie tego Twojego planktonu. Takie inicjatywy inicjatywy mogą istnieć przede wszystkim na bazie przyzwolenia autorytarnego, słabo wykształconego, nieświadomego społeczeństwa, które woli jak decyzje podejmują inni.

Tomek
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Mar 22, 2009 19:18   

M i T napisał/a:
...słabo wykształconego, nieświadomego społeczeństwa, które woli jak decyzje podejmują inni. ...


Nikt mnie jeszcze nie przekonal,
ze mozliwy jest "zblizony" poziom wyksztalcenia i.t.p ,
w populacji, ze sposobem "obecnej kopulacji" 8) :P
.

Jak "kun" pokocha "osliczke" to wyprodukuje "muliczke" 8) ;D :what: :hah:
.
 
 
Nelka 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 05 Mar 2006
Posty: 253
Skąd: Częstochowa
Wysłany: Pon Mar 23, 2009 12:39   

grizzly napisał/a:
M i T napisał/a:
...słabo wykształconego, nieświadomego społeczeństwa, które woli jak decyzje podejmują inni. ...


Nikt mnie jeszcze nie przekonal,
ze mozliwy jest "zblizony" poziom wyksztalcenia i.t.p ,
w populacji, ze sposobem "obecnej kopulacji" 8) :P
.

Jak "kun" pokocha "osliczke" to wyprodukuje "muliczke" 8) ;D :what: :hah:
.

Nie przesadzajmy. A bujność mieszańców? :D
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 23, 2009 13:24   

Nelka napisał/a:
...Nie przesadzajmy. A bujność mieszańców? :D...


Jak "siem" PiS ze SLD "scepi" to "tragiedi" nie bedzie,
ale jak "doda z kononowiczem" to "byc BIG PROBLEM" !!! 8) :what: :hah:
.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 24, 2009 17:49   

Cytat:
Rząd USA chce większych uprawnień do kontroli instytucji finansowych
(PAP, ak/24.03.2009, godz. 17:33)

Amerykański minister skarbu Timothy Geithner wezwał Kongres do przyznania rządowi rozszerzonych uprawnień do regulacji prywatnych instytucji finansowych, których kryzys doprowadził do obecnej recesji na światową skalę.

Geithner wystąpił ze tym postulatem we wtorek na przesłuchaniu przed Komisją Usług Finansowych Izby Reprezentantów. Zwołano je dla zbadania sprawy przyznania wysokich premii menadżerom American International Group (AIG), choć doprowadzili oni tę firmę na skraj bankructwa, przed którym ratuje ją pakiet ponad 170 mld dolarów z budżetu państwa.

Nowe uprawnienia dotyczyłyby nie banków - znajdujących się już pod kontrolą rządu - a takich instytucji, jak domy maklerskie, towarzystwa ubezpieczeniowe (jak AIG) i fundusze hedgingowe, których upadek także grozi kryzysem całej gospodarki.

Uprawnienia, o jakie zaapelował Geithner, obejmowałyby możliwość przejmowania całkowitej kontroli nad tymi instytucjami, czyli kompetencje, jakie w odniesieniu do banków ma już Federalna Korporacja Ubezpieczeń Depozytów (FDIC).

Przejęcie zagrożonej bankructwem instytucji odbywałoby się po konsultacji z prezydentem i z zarządem Rezerwy Federalnej (Fed), czyli niezależnego od rządu banku centralnego. Występujący obok Geithnera jako świadek na przesłuchaniu prezes Fed Ben Bernanke poparł propozycje ministra.

Geithner podkreślił, że gdyby rząd miał żądane uprawnienia wcześniej, udałoby się uniknąć tak kosztownej jak obecnie akcji ratowania AIG, a także nie doszłoby do wypłacenia nieuzasadnionych premii jego menadżerom.

Szczegóły rządowych propozycji mają się znaleźć w projekcie ustawy, który będzie w tym tygodniu przekazany do Kongresu. Przypuszcza się, że będzie on zawierać m.in. plan zaostrzonego nadzoru nad wynagrodzeniami menadżerów finansowych instytucji.

Propozycje rządu napotykają sprzeciw republikańskiej opozycji. Lider mniejszości w Izbie Reprezentantów John Boehner nazwał je "bezprecedensowym zagarnięciem władzy".


http://biznes.onet.pl/2,1940160,wiadomosci.html
 
 
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 26, 2009 03:02   

W takich momentach życzę Rosji i Chinom jak najlepiej... Jedyne supermocarstwo na świecie (nieważne czy na glinianych czy na stalowych nogach) to ciut za mało.
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Mar 26, 2009 23:22   

Ziemniaki po 250? To już było za komuny. Wtenczas też sprzedawcy pocieszali się, że za koszyk ziemniaków miastowe będą płacić pierścionek.
Skończyło się jak zawsze. Komunistyczny rynek osiągnął kulawą równowagę. W proces zaangażowano nawet milicję, która zamiast łapać przestępców, łapała babiny na rynku sprzedające torebkę cukru po cenie trzykrotnie wyższej niż urzędowa.
Z faktu, że każdy gracz giełdowy musi płynąć z rynkiem, a nie pod prąd, z faktu, że teraz opłaca się wszystkim kupować surowce nie wynika, że złoto ograniczyłoby spekulacje i emisję pustego złotego pieniądza.
Przy obecnej rozwiniętej technologii zwiększenie wielokrotne uzysku złota to nic trudnego.
Celowo piszę uzysku, a nie wydobycia.
Już dziś możemy sobie wyobrazić, że, jeżeli złoto stanie się podstawą rozliczeń, firmy biotechnologiczne nastawią się na wyhodowanie i OPATENTOWANIE mikroorganizmów kumulujących złoto z wody morskiej do stężenia, przy którym opłacalny będzie jego dalszy przerób.
Tajemnicą poliszynela jest, że nie będą to firmy polskie czy słowackie, ale amerykańskie.
Ciągle słyszymy filipiki przeciwko FED.
Nie sądzę, żeby zupełnie prywatne firmy biotechnologiczne zasługiwały na gram zaufania. Już dziś pokazały, jak są krwiożercze. Gdyby otrzymały taki prezent, bez najmniejszych skrupułów chwyciłyby cały świat za gardło.
Jeżeli podstawą rozliczeń byłaby ropa, automatycznie zostanie wzmocniona rola USA i krajów arabskich.
Co by nie zrobić, USA zawsze górą.
A przy okazji Rosja i inne kraje autorytarne.
JW

PS. Żeby dołączyć do czołówki światowej, trzeba maksymalnie wykorzystać nasze atuty gospodarcze, coś, czego mamy najwięcej, a czego gdzie indziej mają mniej, niż my.

Co to jest?
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Mar 26, 2009 23:39   

Magdalinha napisał/a:
W takich momentach zycze Rosji i Chinom jak najlepiej...


Ja Chinczykom zycze jak najlepiej, obecnym Chinom jak najgorzej.

Chinskie "elity" kreca sobie bicz na wlasne dupsko.
Nie mozna na dluzsza mete bogacic sie wykorzystujac wlasnych rodakow i zatruwajac swoje powietrze i rzeki.

Z 2 zasady termodynamiki wynika, ze balagan rosnie, a zeby go posprzatac trzeba wlozyc prace.
Skutkiem ubocznym "bogacenia sie" chinskich "elit" jest wielki "ekologiczny" syf.
By sprzatnac ten syf trzeba wlozyc znacznie wiecej pracy niz wlozono w proces "bogacenia sie".

Takie jest moje zdanie 8)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 28, 2009 12:48   

Gerald Celente w mainstreamowych mediach:

http://www.youtube.com/watch?v=Q2qDW34Fr64

Marishka
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 02, 2009 09:19   

http://ft.onet.pl/11,2464...wi,artykul.html

Cytat:
Przygotowali dokument o upadku dolara ("FT")

Chiny rzucają wyzwanie dolarowi

Kilka tygodni temu pięć chińskich statków, z czego dwa były trawlerami rybackimi, otoczyło okręt rozpoznania akustycznego amerykańskiej marynarki wojennej "Impeccable" w pobliżu wyspy Hainan na Morzu Południowochińskim. Kiedy amerykański okręt zareagował, wymierzając w chińskie statki węże pożarnicze, członkowie chińskiej załogi rozebrali się do bielizny, a następnie – według niektórych doniesień – pokazali swoje pupy.
Zhou Xiaochuan, prezes chińskiego banku centralnego/ AFP
Więcej w supertemacie:
Globalny kryzys finansowy


Nieco surrealistyczna sytuacja patowa, która spowodowała gwałtowny protest Waszyngtonu, została uważnie przemyślana. I choć sytuacja daleka była od wymiany ognia, to jednak był to wyraźny sygnał, że Pekin nie jest przygotowany na to, by tolerować amerykańskie misje zwiadowcze na wodach, które Chiny uważają za swoje.

W intelektualnym świecie polityki monetarnej Zhou Xiaochuan, prezes chińskiego banku centralnego, wysłał uważnie przemyślany własny sygnał. I choć powstrzymał się od pokazywania swojej pupy, opublikował dokument, tak zaplanowany, by ukazał się tuż przed szczytem państw uprzemysłowionych i o wschodzących rynkach G20, w którym proponuje zastąpić dolara międzynarodową walutą rezerwową. W szczegółowej i poważnej analizie sugeruje rozszerzenie zakresu i funkcji "specjalnego prawa ciągnienia" (special drawing rights - SDR), rezerwowego pieniądza utworzonego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Propozycja Zhou Xiaochuan nie wzięła się z powietrza. W ostatnich tygodniach Pekin głośno wyrażał swoje obawy związane z amerykańskim dolarem, ponieważ obawia się, że waluta może tracić wartość z powodu nadmiernego dodrukowywania pieniądza w celu ratowania podupadłej gospodarki. Wen Jiabao, premier Chin, powołując się na fakt, że 70% chińskich rezerw walutowych, wynoszących dwa biliony jest przetrzymywanych w dolarach, powiedział: "Prawdę mówiąc, jestem trochę zaniepokojony. Domagam się, żeby Stany Zjednoczone utrzymały zdolność kredytową, by mogły dotrzymać obietnic i zagwarantować bezpieczeństwo chińskich aktywów”.

Jednocześnie Pekin podjął ostrożne kroki, mające na celu podniesienie międzynarodowego znaczenia chińskiej waluty. W tym tygodniu Zhou Xiaochuan podpisał z Argentyną umowę tzw. currency swap deal, o wartości 70 miliardów juanów (10 miliardów dolarów, 7,7 miliardów euro, 7,1 miliardów funtów), dzięki której Argentyna będzie mogła posługiwać się juanami przy zawieraniu umów handlowych. Wcześniej takie umowy Chiny podpisały z Koreą Południową, Malezją, Indonezją, Hong Kongiem i Białorusią.

Propozycje Zhou Xiaochuan mają znaczenie. Arthur Kroeber, szef pekińskiej firmy konsultingowej Dragonomics przekonuje, że Pekin określa swoje odpowiedzialne stanowisko, zgodnie z którym poszukuje wielostronnego rozwiązania alternatywnego, monitorowanego przez wielostronne gremium. Chiny nie chcą rzucać wyzwania dolarowi, ale deklarują, że z upływem czasu świat powinien odejść od nadmiernego uzależnienia od jednej waluty.

Chiny poproszone o wyższy wkład finansowy do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, chcą mieć pewność, że nie finansują instytucji, która utraciła znaczenie. Jeśli dofinansują MFW, to chcą mieć coś w zamian.

Jednak nawet ta propozycja nie jest do końca tym, czym się wydaje być. Tak jak w morskim incydencie, jest tu pewien element brawury. Pekin daje do zrozumienia, że amerykańska hegemonia, mimo że w tej chwili nie do podważenia, nie może trwać wiecznie. Pomysł kwestionowania prymatu dolara zyskał poparcie innych krajów, które mają swoje własne plany. Rosja zaproponowała coś podobnego. Hugo Chávez, południowo-amerykański awanturniczy przywódca popiera stanowisko Pekinu i sugeruje, że nowa superwaluta powinna być oparta na rezerwach ropy, w tym ropy jego kraju.

Na podstawie kilku czynników można wnioskować, że w propozycji Pekinu jest pewna teatralność. Po pierwsze, niewiele osób, nawet sam Zhou Xiaochuan, nie może oczekiwać, że SDR odegra rolę superwaluty. Jeśli chcą być wiarygodne, to instytucje emitujące, takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, powinny służyć jako bank centralny. Musiałaby też, z całym szacunkiem dla szwajcarskiego franka i japońskiego jena, poprzeć swoją walutę armią i marynarką wojenną.

Po drugie, oczywiste jest że chińska waluta powinna odgrywać znaczniejszą międzynarodową rolę. Ale główną przeszkodą wcale nie jest Waszyngton. Gdyby chińska waluta była w pełni wymienialna, niewątpliwie inne kraje już mogłyby być w posiadaniu małej, ale porządnej porcji swoich rezerw walutowych w juanach, podobnie jak dzieje się to w przypadku euro czy jena. Uwagi Zhou Xiaochuan dają pewną wskazówkę, że Pekin być może bierze pod uwagę, że wymienialność chińskiej waluty nastąpi nieco wcześniej, niż się zakłada. Ale obawy przed wypływem kapitału i niszczące dla eksportu duże wahania juana oznaczają, że najprawdopodobniej potrwa to całe lata.

Po trzecie, paniczny lęk Pekinu przed nagłym spadkiem wartości dolara, który uszczupliłby znacznie rezerwy walutowe, jest przesadzony. To prawda, że rząd był ostro krytykowany za wykonane w niewłaściwym czasie zakupy udziałów w zachodnich bankach. Ale posiadanie przez Chiny amerykańskich obligacji skarbowych to nie inwestycja. O ile Pekin nie rozważa poważnie wyprzedaży swoich amerykańskich aktywów, to spadek wartości dolara przyniesie czysto teoretyczne straty.

To prowadzi nas do ostatniego punktu. Dokument Zhou Xiaochuan odwraca uwagę od zasadniczego problemu, że Chiny być może nie są w posiadaniu ogromnych sum w dolarach, jeśli nie prowadziły szczególnego rodzaju polityki – mianowicie wzrostu napędzanego eksportem w przewidywaniu konkurencyjności juana.

Niedługo po opublikowaniu dokumentu o upadku dolara, Zhou Xiaochuan opublikował przemyślenia na temat wysokich poziomów oszczędności, jako drugiej strony amerykańskiego zapożyczania się. Chiny poczuły się urażone sugestiami, że ich "nadmierne oszczędności" są powiązane z nadmiernymi wydatkami gdzie indziej. W swoim dokumencie Zhou Xiaochuan przekonuje, że w przeciwieństwie do mechanicznych argumentów, jakoby poziom oszczędności mógł być wynikiem polityki, chińska skłonność do oszczędzania jest osadzona w kulturze, zwłaszcza konfucjańskim zaleceniu "ceń oszczędność, samodyscyplinę i brak przesady".

Tak głęboko zakorzenione zwyczaje już z samej definicji bardzo trudno zmienić. Przesłanie jest jasne. To Ameryka musi ustąpić.

Autor - David Pilling
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Kwi 03, 2009 10:35   

http://www.marketskeptics...ease-in-us.html

Friday,March 20, 2009
*****Fed Planning15-Fold Increase In US Monetary Base*****
by EricdeCarbonnel

Z tego można wywieść dwie nauki
1. Nikt niczego za darmo Polakom nie da. Przykład: autostrady. Matołki od początku wyobrażały sobie, że cała Europa rzuci się zbudować nam te autostrady, bo tak jesteśmy ważni. A oni rzucili się budować autostrady sobie. I mają, a my nie.
2. Pozostawanie poza obrębem światowej waluty oznacza kłopoty, ponieważ w dobie kryzysu silny emitent waluty, jaka by ona nie była ratuje się kosztem reszty słabszych partnerów. Zawsze. Mieliśmy 20 lat na wejście do strefy EURO. Słowacja, o wiele słabsza gospodarczo już to osiągnęła. Nawet Niemcy, najsilniejsi gospodarczo, zrezygnowali z własnej waluty.
A my po raz kolejny odkładamy wejście na święty nigdy. I tym razem rzeczywiście powinniśmy to zrobić dopiero po wzmocnieniu złotówki.
Niestety, nieobecni nie mają racji.
Dolar, czy nam się to podoba, czy nie, jest główną światową walutą i jedyna przeciwwaga, to EURO.
To tak, jak z protestem w Dolinie Rospudy. Ekolodzy zwyciężyli i chwała im za to, że ochronili kawałek naturalnej przyrody, autostrada nie pójdzie tamtą drogą. Gdyby jednak zaczęli walczyć o likwidację wszystkich autostrad, bo przecież one strasznie niszczą środowisko, to, to już czysta utopia i śmieszność.
JW
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Kwi 03, 2009 12:14   

Po raz kolejny Peter Schiff:

Cytat:
- Rząd amerykański w niedługim czasie stanie się niewypłacalny, a dolar straci status waluty rezerwowej - uważa Peter Schiff, amerykański ekonomista, prezes Euro Pacific Capital. Jego zdaniem, zarówno Polska, jak i inne kraje powinny powrócić do parytetu złota.

Peter Schiff jest krytykiem obecnego systemu gospodarczego Stanów Zjednoczonych. Opowiada się za radykalną obniżką podatków i wydatków publicznych, likwidacją FED i powrotem do waluty opartej na parytecie złota. Jest zwolennikiem ultraliberalnej austriackiej szkoły ekonomii.

W opinii Schiffa, polityka fiskalna amerykańskiego rządu, polegająca na utrzymywaniu zwiększonego deficytu, doprowadzi do gwałtownej inflacji.

"W niedługim czasie świat przestanie tak chętnie finansować nasze zadłużenie. FED będzie starał się pokryć ogromny deficyt poprzez dodruk pieniądza, co doprowadzi do gwałtownej inflacji" - powiedział Schiff w rozmowie z PAP.

W jego opinii, takie działanie spowoduje, że dolar amerykański utraci status waluty rezerwowej.

"Myślę, że tak się stanie jeszcze za kadencji prezydenta Obamy. (...) Uważam, że Chiny przestaną gromadzić dolary i na tyle, na ile będą mogły sobie na to pozwolić, będą starały się ich pozbyć" - powiedział.

Zdaniem Schiffa, przeświadczenie, że Chiny nie zdecydują się na taki krok, jest błędne. "Jeżeli Chiny będą kontynuować skupowanie dolara i obligacji amerykańskich w takim zakresie, w jakim robią to obecnie, ich rezerwy pod koniec rządów Obamy mogą wynieść 4-6 bln dolarów. Nie sądzę, żeby taka perspektywa wydawała się Chińczykom szczególnie pociągająca. Wydaje mi się, że Chiny zdecydują się raczej na stratę w wysokości 1 bln USD, niż zaryzykują utratę 5 bln USD" - powiedział ekonomista.

Według zachodnich źródeł, Chiny zainwestowały w amerykańskie obligacje rządowe i inne papiery wartościowe w USA około połowy z 2 bln dolarów swoich rezerw dewizowych. Od początku kryzysu finansowego stracić miały na tych inwestycjach ponad 80 mld USD.

W eseju opublikowanym niedawno przez agencję Xinhua prezes chińskiego banku centralnego Zhou Xiaochuan wyraził opinię, iż światowy kryzys gospodarczy wykazał przede wszystkim słabość międzynarodowego systemu finansowego. Stąd też głównym celem winno być "powołanie światowej rezerwy finansowej, niezwiązanej z walutą jakiegokolwiek indywidualnego kraju".

Także prezydent Niemiec Horst Koehler opowiedział się za opracowaniem pod auspicjami ONZ zasadniczej reformy międzynarodowego systemu finansowego i gospodarczego. "Pozostaję przy mojej propozycji Bretton Woods II" - powiedział Koehler podczas dorocznego wystąpienia w Berlinie.

Schiff wątpi jednak w powodzenie chińskiej inicjatywy. "Nie sądzę, żeby taka inicjatywa miała duże poparcie" - powiedział. Zauważył przy tym, że nic nie zmusza Chińczyków, aby jako rezerwę dla swojej waluty otrzymywali dolary. "Może to być euro, jen albo złoto" - powiedział.

"Jeżeli Chiny zdecydują się na pozbycie dolarów, inne kraje z pewnością zrobią to samo" - zaznaczył.

Zdaniem Schiffa, niewypłacalność rządu amerykańskiego jest tylko kwestią czasu. "Amerykański rząd będzie miał problemy z wypłacalnością. W zasadzie już w tej chwili jest niewypłacalny. (...) Zdolni do życia będziemy tak długo, jak długo będziemy mieli możliwość zwiększania długu, ale jest on przeznaczany na nieproduktywne cele i nigdy nie będzie mógł być spłacony" - powiedział Schiff. "Ceny amerykańskich papierów skarbowych się załamią. Ludzie zaczynają doceniać ryzyko związane z niewypłacalnym długiem, rośnie też ryzyko inflacji" - dodał. W opinii Schiffa, europejska waluta - przynajmniej w najbliższym czasie - nie podzieli losów dolara, a przystąpienie do ERM2 może przynieść Polsce korzyści w postaci stabilniejszej sytuacji fiskalnej.

"Myślę, że euro będzie sobie dobrze radziło, przynajmniej przez jakiś czas jeszcze. W tej chwili jest wiele pesymizmu, jeżeli chodzi o Europę. Myślę, że Polska może skorzystać na przystąpieniu do strefy euro głównie z powodu tego, że narzuci to większą dyscyplinę finansową. Większa dyscyplina oznacza między innymi to, że zasoby pieniężne nie będą używane jako narzędzie polityki" - ocenił.

Najkorzystniejszy jednak - uważa Schiff - byłby powrót do systemu waluty opartej o parytet złota. "Niewątpliwie najlepszą rzeczą, jaką może zrobić Polska, jest powrócenie do parytetu złota. To najlepsza rzecz, jaką każdy może zrobić" - powiedział.

Schiff nie widzi szansy na rzeczywiste ożywienie gospodarcze w 2010 roku, nawet jeżeli miary makro, takie jak np. dynamika PKB, będą pozytywne. "Myślę, że realna gospodarka amerykańska skurczy się na wiele lat. (...) Rząd może wykreować wzrost gospodarczy, ponieważ do PKB wlicza się wydatki rządu oraz konsumpcję. Ignorujemy natomiast cały dług, który przez lata akumulujemy" - powiedział.

http://tiny.pl/b359


Marishka
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Kwi 04, 2009 14:01   

http://tiny.pl/zhh4

Cytat:

Stany Zjednoczone czeka bankructwo?
Gazeta Finansowa | 03.04.2009 | 15:48

Imperia upadały z różnych przyczyn. Były podbijane przez sąsiadów, upadały pod naporem wewnętrznych tarć lub wojen. Ameryce raczej nie grozi żaden z tych scenariuszy. Coraz głośniej jednak mówi się o możliwości bankructwa tego supermocarstwa.
Od czasu odejścia od parytetu złota, można zaobserwować stale rosnące powiększanie długu narodowego Amerykanów. Zjawisko to przybrało na sile szczególnie mocno pod koniec lat 80., a w latach 90. trend był utrzymywany. Dziś deficyty: handlowy i budżetowy są ogromne.

Swoista symbioza

Amerykańska produkcja znajduje się w dużej części w tanich państwach azjatyckich - głównie w Chinach, gdzie w fabrykach robotnicy pracują dla amerykańskich koncernów. Z drugiej strony to właśnie Chiny, ze swoimi gigantycznymi rezerwami walutowymi, są największym wierzycielem Stanów Zjednoczonych. Od lat 90., czyli od momentu otwarcia się Chin na Zachód, trwa pomiędzy dwoma potęgami swoista symbioza - USA żyją na kredyt i dzięki temu konsumują dużo towarów produkowanych w Chinach.

Z kolei Chińczycy kredytują konsumpcję USA, wiedząc, że gdy ona zostanie ograniczona, znajdą się w kłopocie. Jednak ostatnio coraz częściej Chińczycy zaczynają nieśmiało przebąkiwać o przewalutowaniu części swoich rezerw z dolarów na inną walutę. Nie brakuje także głosów o potrzebie stworzenia ponadnarodowego pieniądza stanowiącego konkurencję dla dolara.

Niewyobrażalne długi

Bankructwo Stanów Zjednoczonych jest czymś tak niewyobrażalnym, że jeszcze do niedawna ludzi głoszących podobne opinie uważano za niepoczytalnych. Zanim jednak zajmiemy konkretny osąd w tej sprawie warto przyjrzeć się faktom, a te są nieubłagane. Stany Zjednoczone są obecnie największym dłużnikiem świata. Jak to obrazowo opisuje prof. Grzegorz Kołodko, w książce "Wędrujący świat", wszyscy Amerykanie w wieku produkcyjnym musieliby pracować przez 10 lat i przeznaczać całość swojej pensji, by spłacić całość długu. Skąd ta beztroska Amerykanów w kredytowaniu długu? Tu z odpowiedzią może przyjść tamtejsza mentalność życia na kredyt i niczym nieokiełznanego konsumpcjonizmu. W końcu to sam prezydent Bush mówił, po atakach na WTC, że nikt i nic nie przestraszy Amerykanów tak, by bali się robić zakupy.

Senator Gregg ostrzega

Wszystko to działo się na długo przed obecnymi kłopotami, które wymagają od administracji amerykańskiej pożyczenia i dodrukowania banknotów na łączną sumę ponad biliona dolarów. Coraz częściej więc słychać głosy krytyki. Przed dwoma tygodniami senator Judd Gregg, cieszący się dużym autorytetem, przestrzegł przed konsekwencjami planu pomocy dla sektora finansowego. - Ogromne wydatki publiczne proponowane w planie budżetowym prezydenta Baracka Obamy doprowadzą Stany Zjednoczone do bankructwa. Nie da się tego uniknąć. Ludzie przestaną kupować nasz dług, dolar zostanie zdewaluowany. To bardzo poważna sytuacja. Przekażemy naszym dzieciom kraj, na który nas nie stać - ostrzegał senator w wywiadzie dla CNN.

Bezlitosne dane

A liczby napływające z gospodarki są bezlitosne. PKB Stanów Zjednoczonych skurczy się w 2009 r. o ok. 4 proc. Deficyt zaś wyniesie według komisji Kongresu 13,1 proc. Będzie to największy deficyt w historii tego kraju od czasów II wojny światowej.



Piotr Kuczyński
główny analityk Xelion - Doradcy Finansowi


W USA trwa prawdziwa wojna ideologiczna między Republikanami a Demokratami. Ci pierwsi nadal kultywują neoliberalne idee ekonomiczne (dyscyplina fiskalna i właściwa polityka monetarna połączona z minimalną rolą państwa), które mają prowadzić do zwalczenia kryzysu. Ci drudzy wierzą w rozwiązania keynesowskie (państwo musi w chwilach kryzysu wspomagać popyt). Niestety, nie wiemy, kto będzie miał rację. Niestety również, Demokraci, wspomagając upadłe firmy sektora finansowego, idą złą drogą. Takim złym rozwiązaniem jest ogólnie krytykowany plan Timothy'ego Geithnera, sekretarza skarbu USA, zgodnie z którym prawie całe ryzyko ponosi budżet państwa, który zresztą stosuje to, co było powodem kryzysu - czyli sześciokrotną dźwignię finansową. Za zwiększenie deficytu budżetowego (do 12 proc. PKB) Stany Zjednoczone zapłacą za dwa lata olbrzymią inflacją. Nie wierzę w to, że Rezerwie Federalnej uda się ocalić przed nią USA. Mówienie jednak o bankructwie Stanów jest zdecydowaną przesadą. Duża inflacja i upadek dolara znacznie zmniejszą zadłużenie USA, a zapłaci za to cały świat.

Jan Mazurek,
główny analityk domu maklerskiego Investors


Stany Zjednoczone od wielu już lat skutecznie pracują na własną klęskę. Nadmierne wydatki państwowe, niezrównoważony budżet, nadmierna konsumpcja - to wszystko nie miało pokrycia w wytwarzaniu realnych dóbr. Trzeba było to wszystko sfinansować cudzym pieniądzem. Świat pożyczał więc bez opamiętania, wierząc w legendę Stanów Zjednoczonych. Dziś dług publiczny USA, jaki pokazuje National Debt Clock, wynosi 11,1 bln dolarów. W ciągu jednej doby zadłużenie wzrasta o 3,74 mld dolarów. Za rok dług USA może sięgnąć 13,5 bln dolarów, bowiem cyfry na National Debt Clock zmieniają się coraz szybciej. Obecnie na każdego mieszkańca Stanów Zjednoczonych przypada 36,5 tysięcy dolarów. Dla porównania na każdego Polaka osiem razy mniej. Pod znakiem zapytania stoi możliwość udźwignięcia tak wielkiego balastu zadłużonego molocha. Kwota odsetek pochłania rocznie pół biliona dolarów, zwiększając dodatkowo zadłużenie. Nie widzę szansy, aby wytrzymała to gospodarka kraju, który wyprowadził za granicę produkcję, będącą ostoją trwałego wzrostu i w dalszym ciągu przeznacza ogromne sumy na działania wojenne. Planuje się deficyt budżetowy na poziomie 1,5 bln dolarów - czyli 12 proc. PKB, a ujemne saldo handlu zagranicznego może wynieść w tym roku pół biliona dolarów. Sypiący się system finansowy woła o pomoc, której nie są już w stanie sfinansować podatnicy. Trzeba będzie więc pożyczać coraz więcej za granicą. Stąd spirala zadłużenia zaciska się coraz mocniej. Coraz trudniej będzie znaleźć takich, którzy zechcą zaakceptować rosnące ryzyko inwestycji w amerykański dług. Dziś Chiny, które są największym wierzycielem USA obawiają się angażowania swoich rezerw w plany ratunkowe chorego systemu, dla którego najlepszym rozwiązaniem, jak też dla całej Ameryki oraz świata, byłoby pozwolenie mu na kompletny upadek. Jest on tak mocno zdegenerowany, że nie nadaje się do regeneracji, tak jak dwadzieścia lat temu było z komunizmem w Europie Wschodniej. W przeciwnym razie może powstać pomysł rozwiązania problemu poprzez globalny konflikt wojenny.


Artur Skoneczko
Gazeta Finansowa


Marishka
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Kwi 04, 2009 20:06   

Cytat:
Rząd amerykański w niedługim czasie stanie się niewypłacalny, a dolar straci status waluty rezerwowej - uważa Peter Schiff, amerykański ekonomista, prezes Euro Pacific Capital.

No przecież właśnie o to chodzi, czyż nie? Dokładnie chodzi o to, żeby dolar stracił uprzywilejowaną pozycję światowej waluty, dzięki czemu wreszcie USA przestaną dominować. Oni dobrowolnie tego nie oddadzą, to się musi stać przez kryzys. Obiektywnie Shiff stara się ratować dominującą pozycję USA. Antyglobalistom chyba nie o to chodzi?
Zresztą przeciętnym zjadaczom chleba też nie.
Cytat:
Jego zdaniem, zarówno Polska, jak i inne kraje powinny powrócić do parytetu złota.

A skąd my bidoki to złoto weźmiemy? Kupując je zwiększymy podaż złotówki i zdegradujemy jej wartość.
Przecież to jakiś kolejny utopista, który chce sobie poeksperymentować wśród biedaków i wywindować się na światowego guru ekonomii.
Tak samo, jak ten, który doradzał rządom Argentyny, jak rozkręcić koniunkturę gospodarczą w ubiegłym stuleciu poprzez zwiększanie deficytu. Skończyło się hiperinflacją.
Milton Friedman nie rok temu, a od 30 lat ostrzegał przed takim kryzysem dolara, więc nie jest to żadne novum Schiffa.
Oparcie waluty o złoto oznacza, że teraz w kryzysie musielibyśmy sztywno to złoto oddać każdemu cwaniakowi, który spekuluje złotówką i samotnie dźwigać koszty deficytu USA. Bo oni za dolara nie odpowiadają. A my musielibyśmy.
No i jak przekonać rozwydrzonych przez komunizm Polaków do poszanowania własności prywatnej, rezygnacji z pieszczot socjalnych, sprywatyzowania szpitali, zmniejszenia emerytur, sprywatyzowania ZUS-u i szkolnictwa, pozwolenia na ogromne nierówności społeczne, bo to wszystko oznacza ultraliberalizm, którego zwolennikiem jest Shiff.

JW
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Kwi 04, 2009 20:22   

Cytat:
Pozostawanie poza obrębem światowej waluty oznacza kłopoty, ponieważ w dobie kryzysu silny emitent waluty, jaka by ona nie była ratuje się kosztem reszty słabszych partnerów. Zawsze. Mieliśmy 20 lat na wejście do strefy EURO. Słowacja, o wiele słabsza gospodarczo już to osiągnęła. Nawet Niemcy, najsilniejsi gospodarczo, zrezygnowali z własnej waluty.
JW

Cytat:
W opinii Schiffa, europejska waluta - przynajmniej w najbliższym czasie - nie podzieli losów dolara, a przystąpienie do ERM2 może przynieść Polsce korzyści w postaci stabilniejszej sytuacji fiskalnej. "Myślę, że euro będzie sobie dobrze radziło, przynajmniej przez jakiś czas jeszcze. W tej chwili jest wiele pesymizmu, jeżeli chodzi o Europę. Myślę, że Polska może skorzystać na przystąpieniu do strefy euro głównie z powodu tego, że narzuci to większą dyscyplinę finansową. Większa dyscyplina oznacza między innymi to, że zasoby pieniężne nie będą używane jako narzędzie polityki"

Skoro dwóch obcych sobie ludzi mówi to samo, to widocznie tak ma być.
JW
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Kwi 05, 2009 20:23   

Witold Jarmolowicz napisał/a:

PS. Żeby dołączyć do czołówki światowej, trzeba maksymalnie wykorzystać nasze atuty gospodarcze, coś, czego mamy najwięcej, a czego gdzie indziej mają mniej, niż my.
Co to jest?


Na pewno inni mają znacznie więcej złota, platyny, diamentów, dolarów, więc nie mamy co marzyć o konkurowaniu w tej dziedzinie.
Niedofinansowana przez lata oraz podlegająca inwigilacji polska nauka, co byśmy nie mówili, jest zapóźniona i też niekonkurencyjna. Rodzima technologia też kuleje.

Co zatem obecnie jest naszym największym atutem?
JW
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Kwi 05, 2009 23:37   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
...Co zatem obecnie jest naszym największym atutem?...


Wymieszane geny, a zwlaszcza ta czesc,
ktora pochodzi od pewnej rasy!

Nie... to nie ta rasa co "wygenowala konana z Bialegostoku"!!! ;D
.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 06:03   

grizzly napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
...Co zatem obecnie jest naszym największym atutem?...


Wymieszane geny, a zwlaszcza ta czesc,
ktora pochodzi od pewnej rasy!

Czemu akurat te wymieszane geny?
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 07:01   

Cytat:
Co zatem obecnie jest naszym największym atutem?


może rolnictwo? w czasach kryzysu zwłaszcza
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 07:26   

Iga napisał/a:
Czemu akurat te wymieszane geny?

bo one generują zdrowe i piękne organizmy :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
tomthemaster

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 164
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 19:49   

M i T napisał/a:
Kolego Hannibal, nie będziesz polował wonczas. Po prostu rozbroją wcześniej społeczeństwo. Nie słuchasz, co się za oceanem wyprawia ? Za jakiś czas, to sobie będziesz mógł ryżem z fifki po czeskim ołówku automatycznym strzelać albo z nadmuchanego worka foliowego :D

Tomek


i dlatego polecam zawczasu kupienie replik broni czarno prochowej. Sześciostrzałowy rewolwer jest dziś do kupienia za około 1200 złotych(całkiem legalnie-ustawa zezwala). A jak przyjdą kiepskie czasy będzie jak znalazł.
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 20:00   

Lepiej zacieśnić więzy rodzinne i przyjacielskie niż się zbroić. A broń jesli już to lepiej mieć myśliwską, będziesz mógł może co w lesie upolować "w cięzkich czasach" jeśli będzie taka opcja i potrzeba.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
tomthemaster

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 164
Wysłany: Pon Kwi 06, 2009 20:13   

tylko spróbuj zostać myśliwym. to nie takie proste. A z długiej broni czarno prochowej też możesz polować.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 08, 2009 19:03   

I dalej w temacie wprowadzania globalnej waluty - po raz kolejny z mediów mainstreamowych, nie "konspiracyjnych":

Cytat:
"The world is a step closer to a global currency, backed by a global central bank, running monetary policy for all humanity."


http://tiny.pl/zxlr

Marishka
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 12, 2009 08:44   

Cytat:
"Fala Apokalipsy" w USA - Obama porównany do Hitlera i Stalina

Z każdym dniem zwiększa się liczba ataków na pakiet pomocowy dla amerykańskiej gospodarki opracowany przez administrację Baracka Obamy - informuje serwis CNN.
Z tego powodu część amerykańskich mediów porównuje prezydenta USA do Adolfa Hitlera, Józefa Stalina czy Benito Musolliniego, którzy powiększali zakres swej władzy, centralizując zarządzanie gospodarką, przy jednoczesnym ograniczaniu praw obywatelskich - informuje serwis CNN.

Najostrzejszym krytykiem Baracka Obamy był, jak dotąd konserwatywny dziennikarz Rush Limbaugh. Teraz do chóru krytyków 44. prezydenta dołączyły kolejne osoby ze świata mediów.

Dziennikarz radiowy Glenn Beck regularnie gra w swoich audycjach hymn dawnego ZSRR, do którego dołączono tekst w języku angielskim opowiadający o Baracku Obamie i jego polityce. - Mamy już socjalizm, ale to nie jest nasze ostateczne przeznaczenie, ponieważ ostatecznym celem jest ustanowienie w USA "faszyzmu z ludzką twarzą" - twierdzi Beck, podsumowując gospodarcze i polityczne wizje Obamy.

Z kolei Quin Hillyer z dziennika "Washington Examiner", porównał Obamę do przywódcy faszystowskich Włoch Benito Musolliniego.

- Przejęcie banków to coś od czego zaczynał Benito Mussolini, by ugruntować swe rządy. Za każdym razem, kiedy dochodzi do centralizacji władzy, automatycznie ograniczony zostaje zakres wolności - podkreśla. W jego opinii, niedawne usunięcie przez Obamę dyrektora General Motors, szefa prywatnej firmy, oznacza zamach na gospodarkę rynkową, będącą esencją amerykańskiej wolności.

- Obama odchodzi od poglądów i polityki Ronalda Reagana , który uważał rząd za największy problem, tak więc chciał ograniczyć zakres jego władzy - przypomina George Lakoff, profesor z Uniwersytetu Kalifornijskiego. - Teraz rząd wkracza w coraz to nowe sfery prywatnego życia Amerykanów, co prowadzi do ograniczania wolności obywatelskich - dodaje.

- Mamy nowe polityczne media, które zachęcają do używania w debacie publicznej ekstremalnych określeń, takich jak "faszyzm" czy "komunizm"; to właśnie dlatego ostatnio pojawia się tyle porównań do Stalina i Hitlera - tłumaczy medioznawca Bill Schneider. - Bierze się to z tego, że media lansują modę na apokaliptyczne wizje, wymagające radykalnego słownictwa - przekonuje.

Tłumaczenie: Onet.pl


http://wiadomosci.onet.pl/1951273,441,item.html
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Kwi 13, 2009 10:00   

Jedna sprawa, to ocena naszego polskiego piekiełka i określenie, na ile skutecznie wydobywamy się z komunistycznego bagna,
druga sprawa, to globalizacja, moim zdaniem pomimo wszystkich jej wad nieuchronna,
a trzecia to szwindle wielkiego kapitału.
W tej trzeciej kwestii.
Właśnie mamy w sprzedaży prosto z drukarni książkę Griffina Świat bez raka.
Opisuje w niej proste skuteczne terapie antyrakowe znane od dziesięcioleci i od dziesięcioleci skutecznie tępione przez farmację.
Opisuje również szwindle kapitału i takie ciekawostki, jak np. to, że w czasie II wojny Ford w USA produkował sprzęt dla armii amerykańskiej, a w Europie ciężarówki dla Wermachtu. Itd.
JW
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 26, 2009 07:53   

http://ft.onet.pl/10,2585...ta,artykul.html

Cytat:
Wzrost chińskich rezerw złota
W piątek okazało się, że Chiny w tajemnicy prawie podwoiły swoje rezerwy złota, stając się piątym krajem o największych rezerwach kruszcu, a to jest oznaką, że po latach utraty znaczenia, złoto znów staje się cenne.
AFP
AFP

Więcej w supertemacie:
Globalny kryzys finansowy
Ceny złota wzrosły do najwyższego w ciągu trzech tygodni poziomu do 910 dolarów za uncję, po tym jak Xiaolian, kierująca działającym nieprzejrzyście Państwowym Urzędem Rezerw Zagranicznych, zarządzającym 1,954 bilionem dolarów chińskich rezerw walutowych poinformowała, że Chiny są w posiadaniu ponad tysiąca ton złota, w porównaniu z 600 tonami w 2003 roku.

Ta informacja wywołać zainteresowanie złotem innych banków centralnych. – Kiedy największy posiadacz rezerw walutowych ujawnia wzrost zasobów złota, inne kraje na nowo mogą przemyśleć niedocenioną pozycję złota - powiedział John Reade, analityk do spraw metali szlachetnych UBS.

Wzrost chińskich rezerw złota pochodzi z krajowej produkcji i wytopu. Jednak informacja rodzi pytanie na temat przyszłej polityki Pekinu, dotyczącej rezerw walutowych.

Przed odbywającym się w tym miesiącu londyńskim szczytem G20, Chiny zasugerowały zmniejszenie roli amerykańskiego dolara, jako waluty rezerwowej.

Chiny odchodzą od dolara od 2005 roku, kiedy przełamały kurs centralny juana w stosunku do amerykańskiej waluty i oficjalnie liczą wartość juana względem koszyka walut, wciąż jednak według większości szacunków, są w posiadaniu ponad dwóch trzecich aktywów denominowanych w amerykańskim dolarze

W miarę jak rozrastały się w ostatnich latach zarówno chińska nadwyżka w handlu zagranicznym, jak i rezerwy walutowe, Pekin wciąż kupował masowo amerykańskie obligacje skarbowe, jednocześnie podnosząc proporcje zakupów powiązanych z innymi walutami i złotem.

Chińskie gromadzenie złota miało miejsce w czasie, kiedy europejskie banki centralne stopniowo zmniejszały sprzedaż złota, zgodnie z porozumieniem z 1999 roku, mającym zapobiec zalaniu rynków złotem, po tym jak ceny gwałtownie spadły, kiedy Wielka Brytania zdecydowała się sprzedać część swoich rezerw.

- Oświadczenie Chin sygnalizuje poważną zmianę nastawienia banków centralnych do złota – powiedział Philip Klapwijk, prezes GFMS, firmy specjalizującej się w badaniach rynku metali szlachetnych.

Suki Cooper, analityk do spraw złota Barclays Capital powiedział, że chiński ruch „przywraca na nowo rolę złota, jako środka monetarnego”.

Europejskie banki centralne podpisały w 1999 roku Central Bank Gold Agreement, porozumienie ograniczające sprzedaż złota do 500 ton rocznie, po tym jak Wielka Brytania podjęła decyzję o sprzedaży części swoich rezerw złota, obniżając gwałtownie jego cenę.

Od tego czasu europejskie banki centralne sprzedały ogromne ilości złota, inwestując zyski w obligacje. Ale w ciągu ostatnich dwóch lat ograniczyły poważnie sprzedaż, podczas gdy banki centralne spoza Europy kupowały złoto w dużych ilościach.

Chińskie rezerwy walutowe wzrosły z 623 miliardów dolarów na początku 2005 roku do 1,906 biliona dolarów na koniec września zeszłego roku, ale w ciągu ostatnich sześciu miesięcy ten spektakularny wzrost spowolnił niemal do zera i w pierwszym kwartale tego roku wyniósł jedynie 7,7 miliardów dolarów (5,8 miliardów euro, 5,2 miliardów funtów).

To oznacza mniejsze nowe zakupy – począwszy od amerykańskich obligacji skarbowych do złota.

Paul Atherley, dyrektor zarządzający pekińskiego oddziału Leyshon Resources powiedział, że nawet po ostatnich zakupach Chiny mają mały procent swoich rezerw w złocie, znacznie mniej niż Stany Zjednoczone, czy inne kraje uprzemysłowione.

- Te rezerwy [złota] są wciąż zbyt małe, biorąc pod uwagę skalę chińskiej gospodarki i rosnące znaczenie chińskiej waluty – powiedział.

Oświadczenie Chin spowodowało wzrost cen złota do najwyższego poziomu w ciągu ostatnich trzech tygodni, cena sięgnęła powyżej 910 dolarów za uncję, ponieważ inwestorzy zakładali, że inne kraje pójdą w ślady Chin.

Rosja zaczęła energicznie skupować złoto, wzorem Chin skupując je od krajowych kopalni. Chiny stały się w zeszłym roku największym na świecie producentem złota, przewyższając Afrykę Południową.

Od początku kryzysu finansowego inwestorzy inwestowali rekordowe sumy w złoto, podwyższając jego cenę do kwoty powyżej tysiąca dolarów za uncję. Dziesięć lat temu złoto osiągnęło rekordowo niską cenę i kosztowało 250 dolarów za uncję, kiedy to banki centralne zaczęły jego sprzedaż.

Autorzy: Jamil Anderlini – Pekin; Javier Blas – Londyn, przy współpracy Chrisa Flooda
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 05, 2009 06:49   

http://ft.onet.pl/11,2628...re,artykul.html

Cytat:

Dolar upadnie, kiedy Chiny stracą w niego wiarę


Gospodarki wschodzące jak Chiny i Rosja apelują o alternatywę dla dolara jako waluty rezerwowej. Powodem jest liberalna polityka Rezerwy Federalnej zwiększająca podaż pieniądza w celu wsparcia amerykańskiego systemu bankowego i nadmiernie zadłużonych gospodarstw domowych.
MediumPhoto
MediumPhoto

Więcej w supertemacie:
Globalny kryzys finansowy
Ponieważ rozmiary zjawiska złych aktywów w systemie bankowym i zbyt dużego zadłużenia gospodarstw są potencjalnie duże, Fed może być zmuszony do intensywnego drukowania dolarów.

To z kolei może prowadzić do wysokiej inflacji lub nawet hiperinflacji, która spowoduje ogromne szkody w krajach, które swoje rezerwy walutowe mają ulokowane w dolarowych aktywach.

Dyskusja o takich alternatywach odzwierciedla niezadowolenie głównie krajów rozwijających się, które zgromadziły prawie 10 bilionów dolarów w formie rezerw walutowych ulokowanych w większości w aktywach dolarowych. Jakikolwiek inny kraj z problemami takimi, jakie obecnie przeżywa Ameryka, potrzebowałby Klubu Paryskiego (grupa państw wierzycielskich) do negocjacji z pożyczkobiorcami szczegółów swojej polityki monetarnej i fiskalnej w celu ochrony ich interesów. Ale Stany Zjednoczone są w wyjątkowej sytuacji: pożyczają w swojej własnej walucie, a dolar jest dominującą walutą rezerwową świata. Amerykanie mogą na razie ignorować obawy swoich kredytodawców i nie martwić się upadkiem dolara.

Gwarantami globalnego statusu dolara są wiara Chin w potęgę i odpowiedzialność Ameryki oraz petrodolarowy majątek krajów zatoki, które są zależne od potęgi militarnej Stanów Zjednoczonych. Etniczni Chińczycy, czyli obywatele Chin, Hong Kongu, Tajwanu oraz innych krajów mogą kontrolować nawet połowę zagranicznych inwestycji w aktywa dolarowe. Warto sprawdzić, jak alokują swoje aktywa etniczni Chińczycy, aby zrozumieć wyjątkowy status dolara.

Chiński romans z dolarem zaczął się w "latach 40.", kiedy utrzymywał on swoją wartość a chińska waluta ulegała ogromnej deprecjacji. A jeśli chodzi o wiarygodność walut, pamięć jest wyjątkowa długa. Chiński juan pozostaje walutą zamkniętą i nie jest jeszcze wiarygodnym wehikułem przechowującym bogactwo. Poza tym zamożni Chińczycy mają zwyczaj wysyłać swoje dzieci do amerykańskich szkół, traktując dolara jako swoją główną walutę.

Zamiast drukować pieniądze Stany Zjednoczone mogłyby naprawić swój bilans poprzez wyprzedaż aktywów i transfery fiskalne. Przykładowo sięgający 2 bilionów dolarów deficyt fiskalny mógłby trafić do nadmiernie zadłużonych gospodarstw na spłatę długów zamiast na wątpliwe wydatki wspierające gospodarkę. Kiedy ceny akcji i nieruchomości spadłyby wystarczająco mocno, pojawiłby się duży popyt zagraniczny, zwłaszcza ze strony etnicznych Chińczyków. Nieprzebrane amerykańskie nieruchomości mogłyby zostać wyprzedane. Amerykanom może to wydawać się nie do pomyślenia. Trudno sobie wyobrazić, aby superpotęga musiała wyprzedawać rodzinne klejnoty, aby pozostać wypłacalnym. Dlatego też prostszym rozwiązaniem wydaje się dodruk pieniędzy.

Globalne środowisko jest ekstremalnie niesprzyjające dla oszczędzających. Ceny nieruchomości i akcji, choć znacząco już spadły, są nadal przewartościowane i mogą się dalej obniżać. Stopy procentowe są bliskie zeru. Fed drukuje pieniądze, co w końcu doprowadzi do napompowania wartości dolarowych aktywów. Także inne waluty nie są bezpiecznym schronieniem. W miarę jak Fed będzie zwiększał podaż pieniądza, wywrze to presję aprecjacyjną na inne waluty. Zmusi to banki centralne do zwiększania podaży swoich walut w celu obniżenia ich wartości. Główne waluty mogą na zmianę tracić na wartości. Końcowym efektem będą wszechobecna inflacja i negatywne realne stopy procentowe. Banki centralne karzą oszczędzających, zmuszając ich do odpokutowania za grzechy dłużników i spekulantów. Niestety najwięcej oszczędzali etniczni Chińczycy.

Rozwadnianie chińskich oszczędności w celu ratowania upadających amerykańskich banków i zbankrutowanych gospodarstw domowych, choć w krótkim terminie bardzo korzystne z punktu widzenia amerykańskiego interesu narodowego, zniszczy globalny status dolara. Popyt na dolara wśród etnicznych Chińczyków zaczyna się chwiać już teraz. Ogromne rezerwy walutowe Chin są dowodem na brak prywatnego popytu na dolara, który był stymulowany aprecjacją juana. Choć w swojej naturze była to spekulacja, to pokazuje rosnącą wiarygodność juana i jego potencjał w zastąpieniu dolara jako głównego środka akumulacji bogactwa wśród etnicznych Chińczyków

Amerykańska polityka pcha Chiny w kierunku budowy alternatywnego systemu finansowego. Przez ostatnie dwie dekady chińska obecność w globalnej gospodarce polegała na udostępnianiu taniej siły roboczej międzynarodowym firmom i związaniu juana z dolarem. Związanie z dolarem umożliwiło Chinom lewarowanie amerykańskiego systemu finansowego i jego międzynarodowych potrzeb, podczas gdy krajowe finanse pozostały pod kontrolą państwa, aby redystrybuować bogactwo wybrzeża do położonych w głębi lądu prowincji. To podwójne podejście sprawdziło się zadziwiająco dobrze. Chiny mogły jednocześnie mieć ciastko i jeść je. Oczywiście to globalna bańka kredytowa sprawiła, że polityka ta okazała się skuteczna. Jej nieefektywność była maskowana generowanym przez pęczniejącą bańkę globalnym popytem.

Chiny wiedzą, że w którymś momencie muszą uniezależnić się od dolara. Ostatnia decyzja o przekształceniu Szanghaju w centrum finansowe do 2020 r. pokazuje chińską zniecierpliwienie uzależnieniem od systemu dolarowego. Jeśli jednak do głosu dojdzie globalna stagflacja, a takiego właśnie scenariusza oczekuję, zmusi to Chiny do przyspieszenia reform i uwolnienia swojej waluty w celu stworzenia pojedynczego, niezależnego i rynkowego systemu finansowego. Kiedy to się uda, dolar upadnie.

Autor: Andy Xie, niezależny ekonomista pracujący w Szanghaju i były główny ekonomista ds. Azji i Pacyfiku w Morgan Stanley
© The Financial Times Limited 2009
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 16:48   

http://www.infowars.com/u...der-to-survive/

Cytat:
US cities may have to be bulldozed in order to survive

Dozens of US cities may have entire neighbourhoods bulldozed as part of drastic "shrink to survive" proposals being considered by the Obama administration to tackle economic decline.


12 Jun 2009

The government looking at expanding a pioneering scheme in Flint, one of the poorest US cities, which involves razing entire districts and returning the land to nature.

Local politicians believe the city must contract by as much as 40 per cent, concentrating the dwindling population and local services into a more viable area.


The radical experiment is the brainchild of Dan Kildee, treasurer of Genesee County, which includes Flint.

Having outlined his strategy to Barack Obama during the election campaign, Mr Kildee has now been approached by the US government and a group of charities who want him to apply what he has learnt to the rest of the country.

Mr Kildee said he will concentrate on 50 cities, identified in a recent study by the Brookings Institution, an influential Washington think-tank, as potentially needing to shrink substantially to cope with their declining fortunes.

Most are former industrial cities in the "rust belt" of America's Mid-West and North East. They include Detroit, Philadelphia, Pittsburgh, Baltimore and Memphis.

In Detroit, shattered by the woes of the US car industry, there are already plans to split it into a collection of small urban centres separated from each other by countryside.

"The real question is not whether these cities shrink – we're all shrinking – but whether we let it happen in a destructive or sustainable way," said Mr Kildee. "Decline is a fact of life in Flint. Resisting it is like resisting gravity."

Karina Pallagst, director of the Shrinking Cities in a Global Perspective programme at the University of California, Berkeley, said there was "both a cultural and political taboo" about admitting decline in America.

"Places like Flint have hit rock bottom. They're at the point where it's better to start knocking a lot of buildings down," she said.

Flint, sixty miles north of Detroit, was the original home of General Motors. The car giant once employed 79,000 local people but that figure has shrunk to around 8,000.

Unemployment is now approaching 20 per cent and the total population has almost halved to 110,000.

The exodus – particularly of young people – coupled with the consequent collapse in property prices, has left street after street in sections of the city almost entirely abandoned.

In the city centre, the once grand Durant Hotel – named after William Durant, GM's founder – is a symbol of the city's decline, said Mr Kildee. The large building has been empty since 1973, roughly when Flint's decline began.

Regarded as a model city in the motor industry's boom years, Flint may once again be emulated, though for very different reasons.

But Mr Kildee, who has lived there nearly all his life, said he had first to overcome a deeply ingrained American cultural mindset that "big is good" and that cities should sprawl – Flint covers 34 square miles.

He said: "The obsession with growth is sadly a very American thing. Across the US, there's an assumption that all development is good, that if communities are growing they are successful. If they're shrinking, they're failing."

But some Flint dustcarts are collecting just one rubbish bag a week, roads are decaying, police are very understaffed and there were simply too few people to pay for services, he said.

If the city didn't downsize it will eventually go bankrupt, he added.

Flint's recovery efforts have been helped by a new state law passed a few years ago which allowed local governments to buy up empty properties very cheaply.

They could then knock them down or sell them on to owners who will occupy them. The city wants to specialise in health and education services, both areas which cannot easily be relocated abroad.

The local authority has restored the city's attractive but formerly deserted centre but has pulled down 1,100 abandoned homes in outlying areas.

Mr Kildee estimated another 3,000 needed to be demolished, although the city boundaries will remain the same.

Already, some streets peter out into woods or meadows, no trace remaining of the homes that once stood there.

Choosing which areas to knock down will be delicate but many of them were already obvious, he said.

The city is buying up houses in more affluent areas to offer people in neighbourhoods it wants to demolish. Nobody will be forced to move, said Mr Kildee.

"Much of the land will be given back to nature. People will enjoy living near a forest or meadow," he said.

Mr Kildee acknowledged that some fellow Americans considered his solution "defeatist" but he insisted it was "no more defeatist than pruning an overgrown tree so it can bear fruit again".
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 21:01   

W temacie obecnego kryzysu rzadko pojawiają się artykuły próbujące (słusznie!) obarczyć odpowiedzialnością za kryzys banki, z Fed'em na czele. Dlatego ten "rodzynek" jest wart uważnego przeczytania:

Cytat:
Wina banków centralnych
(Gazeta Bankowa/11.05.2009, godz. 20:37)

Wśród wyjaśnień obecnego kryzysu zbyt rzadko przywoływane jest to, które za jego podstawowy czynnik sprawczy uważa politykę monetarną Banku Centralnego USA.

27 lipca 1927 r. w Nowym Jorku odbyła się konferencja banków centralnych, zwołana przez Benjamina Stronga, prezesa Banku Rezerw Federalnych w Nowym Jorku i Montagu Normana, prezesa Banku Anglii. Uczestnikami konferencji byli Norman, Strong, wiceprezes Banku Banku Francji, Rist, oraz prezes Reichsbanku, dr Hjalmar Schacht.

Norman i Strong chcieli namówić Rista i Schachta do prowadzenia przez wszystkie cztery kraje polityki inflacji. Pragnęli w ten sposób pobudzać gospodarkę i ratować funta zagrożonego odpływem złota z Wielkiej Brytanii, co wynikało z powrotu funta do standardu złota po kursie wymiany na złoto ignorującym inflację I wojny światowej. Schacht, mający za sobą doświadczenie inflacji niemieckiej wczesnych lat dwudziestych, zdecydowanie sprzeciwił się polityce taniego pieniądza. Rist także odrzucił kuszenie Anglosasów i obaj panowie, Schacht i Rist, odjechali do domu. Rist wspominał później, że Strong powiedział mu z rozbawieniem, iż ma zamiar „podać rynkowi małą szklaneczkę whiskey”.

Polityka Fedu

Po co to dzisiaj przypominać? Dlatego, że wśród wyjaśnień obecnego kryzysu zbyt rzadko przywoływane jest to, które za podstawowy czynnik sprawczy tak Wielkiej Depresji, jak i kryzysu chwili obecnej uważa politykę monetarną Banku Centralnego USA, tzw. Fedu.

Większość politycznych (obrady G-20), eksperckich (Raport tzw. Grupy 30) czy prasowych wyjaśnień obecnego kryzysu widzi jego źródło w rynku, w „neoliberalnym dogmacie”, który zaowocował odrzuceniem państwowych regulacji i, w konsekwencji, eksplozją sekurytyzacji, derywatyw i lewarowania w połączeniu z motywowanym zyskiem nieuczciwym „wciskaniu kitu” na rynku kredytów hipotecznych, tzw. subprime. Wniosek jest jeden: rynek zawiódł, konieczna jest zdecydowana państwowa regulacja produktów i instytucji finansowych.

I tak np. Jean-Claude Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, w przemówieniu z 17 marca br. pt. „Jakie lekcje można wyciągnąć z kryzysu gospodarczego i finansowego?”, stwierdza, że za kryzys odpowiada „RYNEK” w postaci „złych zasad wynagrodzeń w bankach”, sekurytyzacji kredytów/pożyczek, nadmiernego „lewarowania” oraz napływu oszczędności („saving’s glut theory”, „nadmiar oszczędności”) z Azji, co przyczyniło się do spadku stopy procentowej. Co zaleca pan Trichet? Rozszerzenie mandatu nadzorczego instytucji Banku Centralnego oraz koordynację nadzoru na poziomie międzynarodowym.

Istnieje wiele powodów, by sądzić, że przyjmowanie takich zaleceń równoznaczne jest z wpuszczaniem lisów do kurnika.

Do końca lat dwudziestych XX w. dominującą teorią cyklicznych kryzysów w gospodarce rynkowej była teoria cykli koniunkturalnych Szkoły Austriackiej, zbudowana na fundamentach teorii cykli Davida Ricardo oraz teorii naturalnej stopy procentowej szwedzkiego ekonomisty Knuta Wicskella. Twórcą tej teorii był urodzony we Lwowie Ludwig von Mises, rozwijał ją Hayek, a zwolennikami jej byli, co warto dziś szczególnie przypomnieć, tacy np. ekonomiści jak Lionel Robbins, który sprowadził Hayeka do Londynu, by walczył z Keynesem, Jacques Rueff, doradca prezydenta De Gaulle’a, czy Wilhelm Ropke, ojciec niemieckiego „ordo-liberalizmu”, intelektualny i duchowy patron Ludwiga Erharda, architekta niemieckiego cudu gospodarczego po II wojnie światowej.

Teoria ta głosi, w uproszczeniu, że źródłem gospodarczego boomu, który przeradza się później w recesję, jest polityka monetarna Banku Centralnego, polegająca na takim manipulowaniu podażą pieniądza i stopą procentową, która sprowadza rynkowy koszt kredytu poniżej poziomu „naturalnej stopy oprocentowania” jaka wynikałaby ze spotkania się na wolnym rynku naturalnej preferencji do konsumpcji i oszczędzania rozmaitych aktorów ekonomicznych. Bank Centralny, obniżając rynkową stopę procentową poniżej stopy naturalnej, wysyła do przedsiębiorców sygnał, że poziom oszczędności w gospodarce jest wyższy niż jest w istocie, i powoduje, że, skuszeni niską stopą oprocentowania kredytów, angażują się oni w przedsięwzięcia inwestycyjne, które muszą skończyć się fiaskiem, gdy z czasem dojdzie do nieuchronnej korekty stopy procentowej w górę.

Istnieją liczne dane by sądzić, że taką właśnie politykę monetarną prowadził Bank Centralny USA (Fed) tak w latach 1921-1929, jak w latach 1995-2008. W latach 1921-1929 polityka Fedu „wyprodukowała” wzrost podaży pieniądza o 61,8 proc., co daje średnioroczną stopę wzrostu 7,7 proc. Z kolei średnioroczna stopa wzrostu tzw. szerokiej podaży pieniądza („broad money base”) w latach 1995-2008 wynosiła prawie 9 proc. przy rocznym średnim wzroście nominalnym GDP 5,3 proc. Taką wizję związku przyczynowego sugeruje też twórca tzw. reguły Taylora neutralnej polityki monetarnej Banku Centralnego, prof. John Taylor, ze Stanford University, pisząc o obecnym kryzysie, w odniesieniu tak do Fedu jak i do ECB, że banki te prowadziły politykę pieniężną istotnie odbiegającą w dół od neutralnej reguły monetarnej.

Przyszłość bez ryzyka

Wypada tu zauważyć, że poziom lewaru (relacja kredyt/kapitał własny) w finansowaniu przedsięwzięć, tak napiętnowany jako czynnik kryzysogenny, jest bezpośrednio związany z poziomem oprocentowania: im niższa stopa procentowa, tym wyższy lewar. Zauważyć też warto, że stopa procentowa Fed po 9.11., okresowo zredukowana do 1 proc., zaowocowała też najniższym w historii USA oprocentowaniem pożyczek hipotecznych, co musiało mieć wpływ na rynek budowlany. Polityka Fed krzyczała: „Przyszłość jest bez ryzyka.”

Jeśli dodać, że o ile w XIX w. poziom cen w USA nieco się obniżył (przypisywane jest to wzrostowi produktywności), a okresy inflacyjne mieszały się z deflacyjnymi, podczas gdy w okresie od 1913 r. (powstanie Fed) do 2007 r. poziom cen w USA wzrósł o ponad 2000 proc., a okresy deflacyjne po II wojnie światowej zostały wyeliminowane, to trudno uznać, mówiąc dyplomatycznie, że instytucja Fed jest czynnikiem stabilizacji cen i że można zrozumieć dzisiejszy kryzys pomijając instytucję banków centralnych.

Czy można zatem uznać, że za kryzys odpowiada rynek, a banki centralne, instytucje centralnego planowania produkcji pieniądza, z kryzysem nie mają nic wspólnego? Czy banki centralne nie serwowały rynkowi kolejnych „szklaneczek whiskey”, a teraz skarżą go o alkoholizm? Czy nie jest to klasyczna sytuacja, w której kowal zawinił, a Cygana wieszają?

Może więc, w dwadzieścia lat po upadku planowanych centralnie gospodarek komunistycznych, których niemożność ekonomicznej kalkulacji i upadek przewidział już w latach dwudziestych, na pytanie o Nowego Keynesa, odpowiedzieć trzeba: Nowy Keynes istnieje już od 1913 r. Nazywa się Ludwig von Mises.

Jacek Strzelecki

Autor jest socjologiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Stanforda, był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych w latach 1990/1994, bankierem inwestycyjnym, specjalistą od transakcji fuzji i przejęć oraz funduszy inwestycyjnych typu private equity, tłumaczem Misesa i Hayeka, w dziedzinie teorii ekonomii specjalistą w zakresie Szkoły Austriackiej oraz Teorii Praw Własności.


http://biznes.onet.pl/13,1556640,prasa.html

Marishka

P.S. Co ciekawe, budząca obecnie zachwyt (podobnie jak "Sekret") u wielu "Kymatica" również stara się odwrócić uwagę od prawdziwych winowajców i przerzuca odpowiedzialnośc za kryzys na przeciętnego Smitha czy innego Kowalskiego. Ciekawe, komu na rękę są tego rodzaju filmiki? W podobny sposób mówił też w swoich przed i po wyborczych przemówieniach "Barky"*. A planktoniczny chór obamanoidów beczał: "taaaaak, to wszystko naaaasza winaaa, musimy zacisnąć paaaasa i wyrzec się wszystkiego co się daaaa i zgodzić się na praaaace społeczneeee".

* określenie pożyczone od Webstera Tarpley'a, bo mi się bardzo spodobało.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 07:17   

No cóż, imo Kymatica ma tu jednak sporo racji. Przyczyna zjawiska jest jak najbardziej obopólna. Bo przecież to plankton o postawie roszczeniowej pchał się srogo po te kredyty i nakręcał proceder. Owszem "elity" je rozdawały, ale gdyby plankton nie szedł na łatwiznę i nie kreował zapotrzebowania na ową "usługę" nic takiego by nie zaistniało.

Teraz najłatwiej się obu stronom wymigać, by żyć dalej w błogiej nieświadomości przerzucając odpowiedzialność na "nich" na "gorszych, złych, głupszych, mądrzejszych" zamiast dostrzec ją najpierw w sobie. Każdy chce najpierw naprawiać innych tylko nie siebie. :faint: A kolejność jest stety odwrotna.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Nie Cze 14, 2009 09:05   

Waldek B napisał/a:
No cóż, imo Kymatica ma tu jednak sporo racji. Przyczyna zjawiska jest jak najbardziej obopólna. Bo przecież to plankton o postawie roszczeniowej pchał się srogo po te kredyty i nakręcał proceder. Owszem "elity" je rozdawały, ale gdyby plankton nie szedł na łatwiznę i nie kreował zapotrzebowania na ową "usługę" nic takiego by nie zaistniało.

Teraz najłatwiej się obu stronom wymigać, by żyć dalej w błogiej nieświadomości przerzucając odpowiedzialność na "nich" na "gorszych, złych, głupszych, mądrzejszych" zamiast dostrzec ją najpierw w sobie. Każdy chce najpierw naprawiać innych tylko nie siebie. :faint: A kolejność jest stety odwrotna.



Walduś naiwny jesteś jak dziecię

uwierzyłeś w propagande dla planktonu nie dla ludzi myślących i papugujesz

pomyśl
czy to zjawisko mogłoby zaistnieć gdyby nie złodziejska i oszukańcza polityka elit finansowych które kosztem owego planktonu wyprowadzały kase do własnej kieszeni?

plankton mamił, czy plankton mamiono?????

podobnie papugujesz tą pseudo ekonomie w stosunku do gospodarki która nijak ma się do sfery społecznej na której przecie bazuje
ps.
kapitalista ma ciągnąć kase z roboli, ale produkować roboli i wykorzystanych utrzymać ma też robol?
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 09:49   

Cytat:
pomyśl
czy to zjawisko mogłoby zaistnieć gdyby nie złodziejska i oszukańcza polityka elit finansowych które kosztem owego planktonu wyprowadzały kase do własnej kieszeni?


Oczywiście, że nie. Ale również nie mogło by zaistnieć bez naiwności i wygodnictwa planktonu. Liczy się "gleba", nie tylko "nasienie".

Cytat:
plankton mamił, czy plankton mamiono?????


Plankton mamiono. Ale plankton też ma swój rozum, wolną wolę, więc ochoczo pozwolił się mamić. Jakoś wszyscy z własnej woli brali te kredyty, kupowali plazmy i nie narzekali. Czy teraz nagle "bardzo chłonna gleba" zrzuca odpowiedzialność za swój brak wyobrazni wyłącznie na "nasienie"?
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Nie Cze 14, 2009 10:00   

Waldek B napisał/a:
Cytat:
pomyśl
czy to zjawisko mogłoby zaistnieć gdyby nie złodziejska i oszukańcza polityka elit finansowych które kosztem owego planktonu wyprowadzały kase do własnej kieszeni?


Oczywiście, że nie. Ale również nie mogło by zaistnieć bez naiwności i wygodnictwa planktonu. Liczy się "gleba", nie tylko "nasienie".

Cytat:
plankton mamił, czy plankton mamiono?????


Plankton mamiono. Ale plankton też ma swój rozum, wolną wolę, więc ochoczo pozwolił się mamić. Jakoś wszyscy z własnej woli brali te kredyty, kupowali plazmy i nie narzekali. Czy teraz nagle "bardzo chłonna gleba" zrzuca odpowiedzialność za swój brak wyobrazni wyłącznie na "nasienie"?


no to odpowiedz
po co mamy rząd, prawo i nadzór bankowy?
dla planktonu?
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 10:57   

ali napisał/a:

no to odpowiedz
po co mamy rząd, prawo ?
dla planktonu?


Macie rząd? Mamy rząd? Wolne żarty. Rząd to archaiczny aparat ucisku nad planktonem.

Prawa, dowody osobiste, swiadectwa urodzenia, chrztu, są po to by ograniczać wolność. W rzeczywistości przez te dokumenty ludzie zrzekają się prawa naturalnego (lub boskiego) i podlegają... prawu morskiemu. Od 02:50 wyjaśnione jest tutaj > http://www.youtube.com/wa...feature=related
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 14:07   

Waldek, dobrze jest do tego rodzaju propagandowych filmików podchodzić krytycznie i zawsze zadawać sobie pytanie CUI BONO? Z otwartym umysłem trzeba uważać, by niepostrzeżenie nie zamienił się w śmietnik.

Marishka

P.S. Nie zastanawiałeś się przypadkiem nad formą tego filmiku? Dlaczego jest taki rozdźwięk pomiędzy obrazem, słowem mówionym i muzyką? Dlaczego taka "teledyskowość", skoro (ponoć) chce się przekazać coś ważnego? Dlaczego totalny bełkot, którego (jeśli się mocno wsłuchać) "na trzeźwo" nie sposób znieść? Po co natarczywe (ewidentne!) treści podprogowe? To nie pierwszy filmik tego pokroju. Zastanawiałeś się może wedle czyjego szablonu są one klepane?

(Jak znajdziemy chwilkę z Tomkiem, to napiszemy na ten temat więcej w osobnym wątku)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 14:48   

Dzisiaj aby dotrzeć do ludzi autorzy filmów nawiązują do "estetyki" mtv, krzykliwych reklam. Znajomi robili jakiś czas temu film o teorii Marco Allegro, tajnych misteriach papieży, alchemii i świętych grzybach. Też dodali nowoczesną muzykę w tle, kolorowe obrazy, trochę efektów. Wyszedł taki nieco psychodeliczny Zeitgeist. Moda dzisiejsza chyba. Większość młodych ziomków z adhd by się znudziła zwykłym wykładem czy ględzeniem w stylu Gucwińskich... Taka moja teoria.

Ale chętnie poczytam wasze opinie. Jest na forum wątek o Kymatice.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Cze 14, 2009 15:15   

Waldek B napisał/a:
...ględzeniem w stylu Gucwińskich...

Czy masz na mysli forme i tresc? :hihi:

BTW
To bylo boskie!!! Ha, Ha, Ha Ja to bym jeszcze kogos dopisal
bardziej smiesznego, ale co by sie wtedy dzialo?
Mozecie sobie wyobrazic!!! :hihi:
.
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 10:52   

zaczyna się robić ciekawie:
http://www.trystero.pl/archives/3454
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Lip 14, 2009 09:27   

USA zbankrutuje, kiedy się Amerykankom przestanie chcieć rodzić dzieci z nadmiaru dobrobytu a facetom się nie będzie chciało walczyć o swoją rodzinę, czyli nastąpi to, co stało się ze starożytnym Rzymem. I nawet, jeżeli Rockefeller zgromadzi 99% wszystkich dolarów, a reszcie zostawi 1%, to będzie tylko śmiesznym reliktem dawnej świetności. Państwa i pieniądz są silne wyłącznie siłą swoich obywateli. To nie pobożne życzenie, tylko fakt. Wagon złota na wyspie bezludnej jest mniej wart, niż pudełko zapałek.
Tak samo bezsilnym byłby przeniesiony w nasze czasy Aleksander Macedoński, Cyrrus, Gajusz Juliusz Cezar, Władysław Jagiełło czy Ludwik Słońce. Te wszystkie państwa kiedyś rządziły światem. Podobnie będzie z USA i jego kapitałem, bo nic nie trwa wiecznie.
Ale nastąpi to dopiero, gdy się Amerykankom przestanie chcieć rodzić dzieci z nadmiaru dobrobytu a facetom się nie będzie chciało walczyć o swoją rodzinę.
JW
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lip 14, 2009 14:59   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
USA zbankrutuje, kiedy się Amerykankom przestanie chcieć rodzić dzieci z nadmiaru dobrobytu


A co Pan powie na to:

http://www.infowars.com/o...eady-happening/

http://www.prisonplanet.c...l-measures.html

A co z badaniami potwierdzającymi spadek jakości i liczebności spermy u współczesnych mężczyzn? Co ze zbyt wczesnym dojrzewaniem dziewczynek? Co z planem masowego szczepienia dziewczynek w wieku 9-25 lat na HPV? Co z "ulepszaniem" wody Prozakiem, fluorem i innymi świństwami? Co z "chemtrails"ami? I wreszcie, co z głoszonymi wprost przez doradcę "Barky"iego planami masowej sterylizacji Amerykanów (książka napisana jeszcze w 1977 r.) by powstrzymać nadmierny przyrost ludności?

A poza tym, o jakim amerykańskim "dobrobycie" może być mowa w dzisiejszych czasach kryzysu???

I jeszcze jedno. Po 9/11 można było zaobserwować w USA coś w rodzaju nowego "baby boom". Pamiętam, jak u mnie w pracy wszystkie kobiety wówczas nagle dostały świra na punkcie rodzenia dzieci, jedno za drugim. I były to akurat kobiety żyjące w dobrobycie, na wysokich stanowiskach, w różnym wieku...

Marishka
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Lip 15, 2009 08:23   

To są szczegóły. Prawo wielkich liczb pokazuje, że po osiągnięciu pewnego szczebla rozwoju gospodarczego pojawia się większa przeżywalność, bo na jedną osobę przypada więcej żywności, czystej wody pitnej, mieszkań i butów. To powoduje, że wymiera mniej urodzonych dzieci i następuje eksplozja demograficzna. W USA te zjawiska wystąpiły 200 lat temu. Do XX wieku ludność USA podwajała się co pokolenie. Oni zaczęli się mnożyć od skromnych 3 milionów. Podobna eksplozja na naszych oczach nastąpiła w Japonii i Chinach w XX wieku. Nawet szarańcza nie może się podwajać w nieskończoność, w związku z tym w wolnym kraju USA włączyły się jakieś mechanizmy regulacyjne i zahamowały dzietność na kobietę z kilkunastu sztuk do dwóch z ogonkiem, co daje przyrost demograficzny prawie zerowy. To nie jest subtelna analiza statystyczna trendów, tylko arytmetyczna łopatologia na poziomie szkoły podstawowej, którą powinni politycy i lekarze chwytać w lot.
Nie chwytają i wypisują bzdury, jak to upowszechnienie opieki i profilaktyki medycznej wydłużyło średnią życia.
Bieda różne ma oblicza. W USA koszmarna bieda jest wtenczas, gdy facet musi sprzedać mieszkanie i przeprowadzić się do mniejszego albo przyczepy.
W Bangladeszu bieda jest wtenczas, gdy facet nie może znaleźć kawałka lasu do wypalenia, żeby sobie zasiać nędzne poletko, a dzieci umierają mu na kwashiorkor.
Nie mówimy o subtelnych trendach statystyki Gaussa na poziomie pół punktu procentowego, ale o wielkich liczbach.
Przez całą historię PRL-u do dziś, przyrost naturalny w polskich miastach był ujemny. Tylko wieś ratowała rozrodczość Polaków. Obecnie mechanizmy regulacyjne dotarły na wieś i przyrost naturalny całej Polski stał się ujemny. Wieś się wyludnia a z nią reszta Polski.
Bo kobiety nie chcą rodzić kilkoro dzieci. Reszta przyczyn, to tylko dodatek, żeby kolejny demograf mógł się nobilitować na guru. Tak to działa.
JW
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 15, 2009 12:17   

Amerykanie od dawna drenują mózgi z świata, więc będą co najwyżej importować nowych obywateli z innych stron - chętnych nie brakuje.
Polki często mają tylko jedno dziecko z przyczyn ekonomicznych, a na pewno wolałyby dwójkę dzieci.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Lip 16, 2009 21:38   

Magdalinha napisał/a:
Amerykanie od dawna drenują mózgi z świata, więc będą co najwyżej importować nowych obywateli z innych stron - chętnych nie brakuje.
Polki często mają tylko jedno dziecko z przyczyn ekonomicznych, a na pewno wolałyby dwójkę dzieci.

Tak mówią. Z tym, że dawniej warunki ekonomiczne były znacznie gorsze, a rodziły po kilkanaścioro dzieci. Nie przeszkadzało, że spali w jednej izbie i nosili wodę ze studni albo z kranu w podwórzu.
Z bliższych czasów.
Ostatni wyż demograficzny był w 1983r. urodziło się około 700 tys. dzieci, dwukrotnie więcej niż obecnie. Pomimo kartek na mięso, stanu wojennego, braku wszystkich towarów z pieluchami tetrowymi i mydłem włącznie.
Więc prokreacja podlega jakimś instynktownym regulacjom i nie zależy od świadomości czy dobrych chęci.

Amerykanie mogą sobie importować i importują ludzi z całego świata. Skończy się dokładnie tak, jak z Rzymem. Dla Europejczyków USA już przestaje być atrakcyjnym miejscem. WASP-ów zaleją "barbarzyńcy" bo białym kobietom odechciało się rodzić.
To jest problem białych, niedługo staną się mniejszością w kraju, który zbudowali na gruzach indiańskich społeczności i nie pomogą im żadne kartele i dolary.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Lip 17, 2009 11:40   

Wszystko zaczyna się od słynnej kalkulacji pastora Malthusa, który bystrze zauważył, że wszelkie nadwyżki żywnościowe pozwalają przeżyć większej liczbie dzieci, które następnie te nadwyżki przejadają, populacja zwiększa się wykładniczo, co przy ograniczonej wielkości Ziemi musi doprowadzić do katastrofalnego przeludnienia i permanentnego umierania z głodu.

To jest rzeczywisty obecny problem krajów trzeciego świata. Tam władze wprowadzają drastyczne metody, żeby wyhamować eksplozję demograficzną. Tamte społeczeństwa podwajają się co pokolenie, co nawet za naszego życia może doprowadzić do bratobójczych wojen. Stąd te pomysły na sterylizację.

Tylko, że ten problem nie dotyczy białego człowieka, który wymiera. Rządzący światem to nie są idioci, chociaż dla niepoznaki sprawiają takie wrażenie. Problemem krajów rozwiniętych jest za mało urodzeń, żeby młodzi mogli zapracować na emerytów. Co jest zatem troską rządzących w tych krajach?
Stymulowanie rozrodczości młodych i skracanie czasu życia na emeryturze (sic!)
Przecież najgłupszy bęcwał u władzy może to zrozumieć, nawet, jeżeli udaje, że nie wie o co chodzi.
Kapitał jest kumulowany dzięki giełdom, ale tworzony jest wyłącznie dzięki pracy ludzi w wieku produkcyjnym. Gdyby osadzić maklerów z wagonem dolarów na wyspie bezludnej, to kilku z nich zawłaszczyłoby 90% kapitału, ale od tego nie przybyłby ani jeden cent.
Podobnie jest na szczeblu wszystkich bilderbergów świata. To nie są debile.
Jaka jest ich jedyna logiczna strategia w krajach rozwiniętych?
Mnożenie chorób przewlekłych i nieuleczalnych, żeby ludzie rodzili się szybko i krótko żyli na emeryturze. Dzięki temu będą mogli odebrać z powrotem kapitał emerytalny, który ludzie gromadzą i na którego gromadzenie oni pozwolili. Tylko nie przekalkulowali dokładnie, że ludzie zaczną żyć o 10 lat dłużej i teraz muszą naprawić to niedopatrzenie poprzez masowe szczepienia, GMO, zawężanie norm medycznych, sztywne schematy leczenia i niszczenie wszystkiego, co niezależne i wykracza poza.
Na chłopski rozum biorąc, właścicielom kapitału potrzebna jest duża rozrodczość i krótki czas życia na emeryturze obfitujący w nieuleczalne choroby. Do tego potrzebne są młode kobiety i ze 20% płodnych facetów, dadzą radę. Reszta facetów nawet powinna być bezpłodna, żeby nie tracili sił na rodzinę ale pilnie pracowali, pomnażając kapitał.
Logika mówi, że takie powinny być cele strategiczne.
JW
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 17, 2009 20:28   

Panie Witoldzie powyższy post to świetne omówienie polityki bilderbergów. A zastanawiałam się nad tą masową sterylizacją w połączeniu z wymieraniem białej rasy. Ale nie zgodzę się z jednym: że wystarczy tak mała ilość płodnych mężczyzn bo kobiety nie będą chciały być samotnymi matkami a poligamia nie przejdzie. Obecna skala bezpłodności wielu par to naprawdę duży problem i świadczy o ... upadku białego człowieka??? Pozostałe rasy takiego problemu nie mają.
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Sob Lip 18, 2009 12:05   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Wieś się wyludnia a z nią reszta Polski.

Byłem na działce w zabitej dechami, biednej wiosce w centralnej Polsce. Przez ostatnie 10 lat wieś się systematycznie wyludniała. Dwa lata temu mieszkało tam chyba tylko 5 rodzin, głównie ludzie starsi. Bieda aż piszczy, tylko z letników za sprawą pobliskiego jeziora trochę kasy ściągali. Nikt nie miał krowy, świń, kury nieliczne, tak że jajek nie można było kupić, na polach coś tam jeszcze rosło, ale nie było za bardzo komu uprawiać. W ubiegłym roku i w tym coś się wyraźnie zaczęło zmieniać. Sprowadziło się młode małżeństwo z dziećmi, kupili za grosze i wyremontowali budynek po starej PGR-owskiej mleczarni. W sąsiednim gospodarstwie pojawiła się rodzinka w średnim wieku z dziećmi i babcią. Mają krowy, a po mleko ustawia się do nich kolejka. Inne małżeństwo wróciło z pobliskiego dużego miasta, bo facet stracił pracę, i z pomocą rodziców adaptowali pomieszczenia gospodarcze i zamieszkali przy rodzinie. Jeszcze 2 czy 3 młode rodziny z dziećmi, ale nie wiem skąd się wzięli i co robią. Łącznie we wsi jest chyba z 15 dzieciaków.
Skala tego zjawiska nie może być dziełem przypadku. Na tej wsi naprawdę nie ma nic, co mogłoby przyciągnąć ludzi, poza ... niskim kosztem życia.
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Lip 20, 2009 22:22   

Magdalinha napisał/a:
Panie Witoldzie powyższy post to świetne omówienie polityki bilderbergów. A zastanawiałam się nad tą masową sterylizacją w połączeniu z wymieraniem białej rasy. Ale nie zgodzę się z jednym: że wystarczy tak mała ilość płodnych mężczyzn bo kobiety nie będą chciały być samotnymi matkami a poligamia nie przejdzie. Obecna skala bezpłodności wielu par to naprawdę duży problem i świadczy o ... upadku białego człowieka??? Pozostałe rasy takiego problemu nie mają.

A dlaczego nie miałaby przejść? Dzisiaj to nie do pomyślenia, ale w sytuacji braku rozpłodowych facetów przejdzie. Już obecnie większość oswoiła się z małżeństwami homoseksualnymi. Swego czasu mordowano mężczyzn Mormonów, więc wprowadzili wielożeństwo i przetrwali. To nie była kwestia Biblii tylko kalkulacji prokreacyjnej.
Dziś problem jest prostszy. Istnieje sztuczne zapłodnienie, do czego potrzebne są płodne kobiety i kilka procent dawców zdrowego nasienia. Co prawda taka przyjemność samotrzeć do naczyńka to nie to samo, co z gorącą kobietą, no ale dla dobra ludzkości :-)

Przecież bezpłodny facet ani jego partnerka przed ślubem najczęściej nic nie badają i nie wiedzą o bezpłodności. Raczej cieszą się, że nie wpadli. Po ślubie zaś 80% par będzie musiało skorzystać ze sztucznego zapłodnienia i po ptokach. Sorry, po ptokach to niewłaściwe słowo. Bezpłodność nie zmniejsza poziomu androgenów i możliwości bzykania. :-)
Tak więc dzieci będą i rodziny będą. Przy czym zwiększy się ilość rozwodów, ponieważ braknie komponenty instynktu i wielu facetów, kiedy już im po kilku latach bzykanie spowszednieje, dojdzie do wniosku, że to nie jego dziecko i nie jego rodzina.
Z instynktem rozum zawsze przegrywa. Państwo przejmie role wychowawcze nad kilkulatkami oraz powstanie dwukrotnie więcej gospodarstw domowych z samotnymi rodzicami. I właśnie o to chodzi. Dwie kaczki za jednym strzałem chemicznym w jądra facetów. Wszystkie rasy tak można załatwić, nie tylko białą.
JW
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Lip 21, 2009 08:55   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Dwie kaczki za jednym strzałem chemicznym w jądra facetów. Wszystkie rasy tak można załatwić, nie tylko białą.

Zakłamana piramida żywnościowa też ma w tym swój udział. Organizm nasączony do granic możliwości insuliną, stopniowo przestaje produkować testosteron. Facet z każdym rokiem fastfoodowej diety coraz bardziej niewieścieje. Kobitki też na węglach nie mają lekko, podobno 10% ma PCOS.

BTW, zastanawiam się, czy w moim przypadku, 40 letniego faceta, można uzasadnić czymś innym niż zmianą diety na LC, że nagle zaczęły mi rosnąć włosy na klacie? :hah:
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Lip 21, 2009 11:27   

To prawda, żywienie to podstawa.
Wszakże ciekawe, że wszyscy popularyzatorzy tzw. zdrowego żywienia głoszą, że najwyższy poziom testosteronu mają wegetarianie.
Skąd się to wzięło?
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:35   

Cytat:
Wszystkie rasy tak można załatwić, nie tylko białą.

No i już mamy. Podróżujący po Saharze donoszą, że tamtejsze ludy, bodajże Tuaregowie, za przysmak uważają Coca-colę zmieszaną pół na pół z mlekiem wielbłądzim.
JW
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Wrz 11, 2009 21:25   

A w międzyczasie Homeland Security werbuje małe dziewczynki do współpracy na szeroką skalę. Dawniej Girl Scouts głównie słyneły ze sprzedaży smacznych ciasteczek, ale teraz w epoce czychajacego za każdym rogiem terrorysty (w turbanie czy też bez), dziewczynki mają walczyć z huraganami, pandemiami i, no właśnie, terrorystami! I na dodatek mają uświadamiać niefrasobliwych dorosłych, m.in. też w tematach ekologii i globalnego ocieplenia. :razz:

http://news.yahoo.com/s/a..._20090908185707

Bardziej oficjalnie być nie może - info od samego "źródła", które za tym wszystkim stoi:

http://www.dhs.gov/ynews/...2431401608.shtm

Nic tylko żałować, że nikt nie wpadł na ten pomysł 8 lat temu, pewnie uniknęlibyśmy tragedii WTC dzięki dzielnym dziewczynkom, które by pewnie piersią osłoniły te wieżowce :razz:

Marishka

P.S. Nic nikomu to nie przypomina? Z niczym się nie kojarzy? NAPRAWDĘ? :shock:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lis 08, 2009 18:13   

Mainstream (CNBC) po raz kolejny o "New World Order", upadku dolca i nowej globalnej walucie:

http://www.youtube.com/watch?v=UpgZx-9FLbE

“If the global currency crisis unfolds, then inevitably you get an alignment of a global world government. A new global currency and a new world order, so we may be moving towards that” - Damon Vickers, chief investment officer of Nine Points Capital Partners.

Ktoś jeszcze twierdzi, że to tylko "teorie spiskowe"?

Marishka
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Gru 01, 2009 20:33   

http://tv.wolnemedia.net/?p=541

Ciężko ogarnąć to, co się dzieje. Żyjemy w ciekawych czasach :shock:
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Gru 02, 2009 18:51   

xvk napisał/a:
http://tv.wolnemedia.net/?p=541

Ciężko ogarnąć to, co się dzieje. Żyjemy w ciekawych czasach :shock:


Swiatowy Rzad? Raczej Ziemski. 8-)

Jesli to ma byc "komuchowaty" to NIE, NIE, NIE! 8-)

Ale "kumochy" raczej nie wygraja,
bo to "uposledzeni som" :viva:

Na "dluzsza mete" to "komuszy raj"
zamieni sie w realna Kube czy Bialorus! :razz:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 22:04   

Upadną czy nie upadną, oto (wciąż) jest pytanie:

http://wiadomosci.onet.pl...padna,item.html

Cytat:

PAP, TSz/25.02.2010 06:32
Prognoza znanego historyka: USA upadną

Znany brytyjski historyk gospodarki Niall Ferguson przepowiada upadek Stanów Zjednoczonych jako imperium, ostrzegając, że doprowadzi do tego jego rosnące zadłużenie i wielorakie zaangażowanie militarne na świecie.

Przyczyną upadku - jak pisze autor w najnowszym numerze kwartalnika "Foreign Affairs" - może być nagła utrata wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych w połączeniu z przeciążeniem zamorskimi operacjami wojskowymi, na które w pewnym momencie nie będzie ich stać.

Ferguson polemizuje z tradycyjną teorią cyklów historii imperiów, zgodnie z którą przechodzą one powoli fazy: wzrostu, rozkwitu swej potęgi, schyłku i upadku, jak np. interpretowano dzieje Cesarstwa Rzymskiego.

Autor skłania się ku współczesnym teoriom traktującym imperia czasów nowożytnych jak złożone systemy adaptacyjne z trudem utrzymujące się w równowadze, w których zachodzą ukryte procesy coraz bardziej grożące zakłóceniem tej równowagi. W pewnym momencie dochodzi do sytuacji, w której stosunkowo niewielka, pozornie niewinna, zmiana wywołuje "efekt wzmocnienia" i na zasadzie lawiny dochodzi do zasadniczego kryzysu systemu i jego unicestwienia.

Brytyjski historyk pisze, że sytuacja taka grozi Stanom Zjednoczonym z powodu ich rosnącego deficytu budżetowego i długu publicznego oraz zaangażowania w dwie wojny: w Iraku i Afganistanie.

Według prognoz - przypomina autor - zadłużenie USA ma się więcej niż podwoić w ciągu najbliższej dekady - z 5,8 biliona dolarów w 2008 r do 14,3 biliona dol. Spłata odsetek od tego długu ma w tym czasie wzrosnąć z 8 procent do 17 procent dochodów państwa.

"Liczby te same w sobie nie mogą osłabić USA, ale mogą przyczynić się do osłabienia wiary w ich zdolność do poradzenia sobie z każdym kryzysem" - pisze Ferguson.

"Pewnego dnia, pozornie przypadkowe wydarzenie, jak np. negatywny raport agencji ratingowej, stanie się wiadomością dnia i nagle już nie tylko niewielu specjalistów będzie się martwić o politykę fiskalną USA, lecz również szeroka opinia publiczna, nie mówiąc już o inwestorach za granicą. Ta właśnie zmiana jest kluczowa: złożony system adaptacyjny jest w wielkim kłopocie, kiedy jego części składowe tracą wiarę w jego zdolność do życia" - czytamy w artykule.

"Złożony system", o którym pisze Ferguson, to gospodarka globalna, której "częściami składowymi" są inwestorzy zagraniczni nabywający amerykańskie obligacje skarbowe.

"Następna faza obecnego kryzysu może zacząć się wtedy, gdy opinia publiczna zacznie rewidować pogląd o wiarygodności monetarnych i fiskalnych kroków administracji prezydenta Obamy podjętych w odpowiedzi na ten kryzys. Ani zerowa stopa procentowa, ani kolejny pakiet stymulacyjny, nie zaowocują trwałą poprawą stanu gospodarki jeżeli społeczeństwa w USA i za granicą wspólnie zdecydują, że posunięcia te doprowadzą do znacznie wyższej inflacji albo całkowitej niewypłacalności" - kontynuuje autor.

Jego zdaniem, ta zmiana oczekiwań wobec skuteczności amerykańskiej polityki monetarnej i budżetowej może zmusić USA do rewizji przyszłej polityki zagranicznej, sprowadzającej się do konieczności przynajmniej częściowego wycofania się z kontrolowanych obecnie militarnie regionów świata.

"Jeżeli bowiem spłata procentów od zadłużenia będzie pochłaniać coraz większą proporcję dochodów podatkowych, wydatki na zbrojenia będą pozycją w budżecie, która prawdopodobnie będzie podlegać redukcji ponieważ w odróżnieniu od wydatków na obowiązkowe świadczenia (federalne emerytury i ubezpieczenia medyczne pochłaniające, obok zbrojeń, największą część budżetu - red.), są to wydatki uznaniowe" - pisze Ferguson.

"Dla wrogów Ameryki w Iranie i Iraku musi być pocieszająca świadomość, że dzisiejsza polityka fiskalna USA jest zaprogramowana na cięcia środków na wszystkie zamorskie operacje wojskowe w przyszłości" - konkluduje ironicznie autor.


Marishka
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 05:14   

jak to mawiaja starsi ludzie

zanim gruby schudnie to chudy zdechnie :-> tak wiec obawialbym sie bardziej o kraj w ktorym mieszkacie , bo to co w ameryce jest w polsce staje sie tornado
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 09:29   Zwyczajna chciwość

Interesujący dokument: "Zwyczajna chciwość"

"Podróż przez Amerykę przytłoczoną kryzysem. Zobaczymy całe dzielnice domów opuszczonych w pośpiechu, o których już dziś wiadomo, że zostaną zrównane z ziemią. Poznamy tragedie ludzi, którzy skusili się na łatwy kredyt. Autorzy filmu zastanawiają się na tym, kto za to odpowiada: banki, które udzielały pożyczek, aby poprawić statystyki, a potem bezwzględnie egzekwowały spłatę rat, czy może zwykła chciwość, która zaślepia i odbiera rozum.

Kryzys finansowy w USA oznaczał dla miliona ludzi utratę domów. Na każde 538 gospodarstw domowych przypadło jedno przeznaczone pod aukcyjny młotek. Domy były wystawiane na sprzedaż przez banki, gdy właściciele nie mogli spłacić kredytu zaciągniętego na kupno nieruchomości. Niepohamowane apetyty konsumpcyjne i szastanie pożyczkami przez banki musiało się tak skończyć – dowodzą autorzy filmu.

Przypominają, że w 2006 roku 70 procent kredytobiorców w USA nie miało wkładu własnego, a aż 73 procent nie przedstawiło zaświadczenia o zarobkach. Takie pożyczki nazywano kredytami kłamczuchów. W ostatnich latach doszło do tego, że klient nie musiał nawet opuszczać domu, by otrzymać pożyczkę. Pojawiła się instytucja brokera pożyczkowego. Wielkie firmy negocjowały z bankiem pożyczkę, oszczędzając klientowi wysiłku i gromadzenia uwiarygodniających ich dokumentów. Zaciągnięto ogromną liczbę kredytów podwyższonego ryzyka. Dokument opowiada, w jaki sposób i dlaczego została nadmuchana kryzysowa bańka finansowa, a także o tym, że specjaliści zajmujący się ekonomią byli wszystkiego świadomi."

http://chomikuj.pl/StanWu...iwo*c5*9b*c4*87
 
     
zbynek

Pomógł: 4 razy
Dołączył: 12 Mar 2005
Posty: 467
Wysłany: Czw Mar 18, 2010 10:06   

Oszukańczy i niepokojący przykład handlu na światowych giełdach złota, sztabkami wolframu których wyprodukowanie szacuje się od 1,3- do 1,5-miliona sztuk. :shock:

http://marucha.wordpress....nej-moralnosci/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lip 13, 2010 19:18   

Historyk Niall Ferguson o możliwym upadku hamerykańskiego imperium:

http://www.aspendailynews.com/section/home/141349

Marishka
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved