Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Osobowosc typu "D", - distressed personality
Autor Wiadomość
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 14:07   Osobowosc typu "D", - distressed personality

http://www.psychoonkologi...4&indeks_art=21

Cytat:
Osobowosc stresowa, czyli typ D
Wzrost zainteresowan problematyka zwiazku
osobowosci z chorobami somatycznymi nastapil pod
koniec lat 90. wraz z wprowadzeniem do literatury
przez Johana Denoletta z Uniwersytetu w Tilburgu,
w Holandii, pojecia osobowosci stresowej (distressed
personality), czyli typu D [16]. Na typ D skladaja sie
dwa glowne wymiary, traktowane jako wzglednie
stale cechy osobowosci, czyli negatywna emocjonal-
nosc (negative affectivity) oraz hamowanie spoleczne
(social inhibition). Negatywna emocjonalnosc wyra-
za sie sklonnoscia do przezywania silnych negatyw-
nych emocji, takich jak: lek, gniew, irytacja, wrogosc.
Z kolei hamowanie spoleczne wiaze sie ze sklonnoscia
do powstrzymywania sie od wyrazania negatywnych
emocji i zachowan zgodnych z tymi emocjami. Po-
wstrzymywanie sie od ujawniania emocji ma charak-
ter swiadomy i podejmuje sie je glownie w sytuacjach
spolecznych, przede wszystkim z obawy przed dez-
aprobata i odrzuceniem ze strony innych ludzi.
Ogolnie osoby z osobowoscia typu D charaktery-
zuja sie obnizonym samopoczuciem, tendencja do
zamartwiania sie i odczuwania napiecia, obwiniania
sie oraz niska sklonnoscia do dzielenia sie emocja-
mi. Charakteryzuje je takze pesymistyczny sposob
patrzenia na swiat, a ponadto, osobowosc typu D
wiaze sie z takimi objawami stresu psychologiczne-
go, jak: sklonnosci do depresji, trudnosci w spo-
strzeganiu i korzystaniu ze wsparcia spolecznego,
niski poziom poczucia wlasnej wartosci, niski po-
ziom satysfakcji z zycia oraz poczucie wyczerpania
[17]. Osobowosc typu D wiaze sie takze z czestszymi
skargami na bole w klatce piersiowej i czestszym
stosowaniem srodkow uspokajajacych [18].
Wymiar negatywnej emocjonalnosci wydaje sie
przypominac - znany z koncepcji Wielkiej Piatki
- neurotyzm. Dla obu wymiarow charakterystycz-
na jest tendencja do katastroficznego widzenia rze-
czywistosci, ocenianie zdarzen jako silnie zagrazaja-
cych i szkodliwych, odczuwanie silnego leku i napie-
cia, duza podatnosc na stres i sklonnosc do zalamy-
wania sie w sytuacjach trudnych. Natomiast drugi
wymiar osobowosci typu D, czyli hamowanie spo-
leczne, wykazuje duze podobienstwo do intrower-
sji. Oba wymiary laczy rezerwa w kontaktach spo-
lecznych, mniejsza sklonnosc do poszukiwania
wsparcia spolecznego, slabsza jakosc kontaktow
spolecznych, a takze niesmialosc i preferencje do
przebywania w samotnosci.
Silny zwiazek obu wymiarow osobowosci typu D
z neurotycznoscia i ekstrawersja/introwersja stwier-
dzono miedzy innymi w badaniach de Fruyta i De-
nolleta [18]. Negatywna emocjonalnosc oraz w nie-
co mniejszym stopniu hamowanie spoleczne kore-
lowaly pozytywnie z neurotycznoscia i negatywnie
z ekstrawersja. Podobne zaleznosci uzyskano takze
w badaniach polskich [1]. Mozna wiec przyjac, ze
osobowosc typu D jest odpowiednikiem neurotycz-
nej introwersji.


Cytat:

Uzyskane dane wskazuja, ze osoby zdrowe roz-
nia sie istotnie statystycznie od osob chorych w za-
kresie wiekszosci wymiarow Wielkiej Piatki, a takze
w nasileniu obu wymiarow osobowosci Typu D. Oso-
by zdrowe ujawniaja nizszy poziom neurotycznosci
i ugodowosci, a wyzszy - ekstrawersji i otwartosci
na doswiadczenia. Osoby zdrowe okazaly sie bar-
dziej sumienne niz chorzy na chorobe wrzodowa,
nie roznia sie natomiast w poziomie sumiennosci od
pozostalych grup osob chorych. Osoby zdrowe wy-
kazuja istotnie nizsze nasilenie negatywnej emocjo-
nalnosci i hamowania spolecznego, w porownaniu
ze wszystkimi grupami osob chorych. Wreszcie, osoby
zdrowe nie roznia sie od osob chorych w zakresie
nasilenia wzoru zachowania A.
Zanotowano takze pewne roznice w zakresie ana-
lizowanych wlasciwosci osobowosci miedzy bada-
nymi grupami chorych. Najwyzszy poziom neuro-
tycznosci ujawniono wsrod osob z nadcisnieniem
tetniczym i choroba wiencowa, najnizszy natomiast
u pacjentow nowotworowych. Wyzszy poziom ugo-
dowosci zanotowano u pacjentow nowotworowych
i u osob z choroba wiencowa w porownaniu z oso-
bami chorymi na chorobe wrzodowa i luszczyce.
Najwyzszy poziom sumiennosci zaobserwowano
u osob z choroba nowotworowa. Nie stwierdzono
natomiast istotnego zroznicowania miedzy grupa-
mi pacjentow w zakresie ekstra/introwersji i otwar-
tosci na doswiadczenia.
W grupach chorych najsilniejsza tendencje do
przezywania negatywnych emocji prezentuja pacjen-
ci kardiologiczni (zarowno z choroba wiencowa, jak
i z nadcisnieniem tetniczym), najnizsza zas osoby
z choroba wrzodowa i luszczyca. Podobne zroznico-
wanie odnosi sie do drugiego wymiaru osobowosci
typu D, czyli hamowania spolecznego.


negatywna emocjonalnosc = zbedne wkrecanie sie w negatywne stany emocjonalne. Nieadaptacyjna regulacja emocji. Podkrecanie plomyka bez potrzeby.

hamowanie spoleczne = tlumienie emocji, dociskanie pokrywki.

Ugodowosc = brak asertywnosci,

Jakos to wszystko koresponduje mi z moja wizja psychosomatyki:

Cytat:
Mamy oto garnek z woda, ktory stoi na gazie. Zaluzmy, ze zalezy nam na tym, by woda nie kipiala. Madrze jest zatem pilnowac by plomyk mial mozliwie mala intensywnosc. To jest wlasnie regulacja emocji. Nie wkrecanie sie w negatywne stany afektywne wtedy, gdy nie jest to konieczne. Niestety w zyciu nie wszystko co nas dotyczy zalezy od nas. Czasem intensywnosc plomyka nie moze byc przez nas kontrolowana, ktos nam "dorzuca do pieca", lub doswiadczamy jakiego zyciowego kryzysu. W takiej sytuacji trzeba po prostu w warunkach kontrolowanych odchylic pokrywke garnka i pozwolic parze wodnej ujsc, co na model psychologiczny przeklada sie na uswiadomienie sobie i adekwatne wyrazenie negatywnych emocji (co nie musi byc rownoznaczne z konfrontacja). W sytuacji podkreconego na maxa plomyka absurdem jest za wszelka cene dociskanie pokrywki (lek przed wyrazaniem negatywnych emocji, dobryzm) i obkladaniem garnka gaza nasaczona zimna woda (zle pojeta relaksacja). Z prawami fizyki sie nie wygra. Pokrywka odskoczy nam w sposob przez nas niekontrolowany przez co poparzymy siebie lub co gorsza niczemu nie winne osoby trzecie. No i ponadto o wiele bardziej zuzyje sie material z ktorego wykonany jest garnek (nasze cialo).
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 14:17   

zenon napisał/a:
Ugodowosc = brak asertywnosci

To jest IMHO ujęcie mechanicystyczne asertywności, czyli jeśli moja soma nie reaguje na atak psychologiczny = nie jestem asertywny :shock: :hah: . Prawdziwa asertywność to osiągnięcie, jak to pisał Orygenes apathei brak identyfikacji z sobą jako celem ataku :viva: . O yeah to jest prawdziwa i błogosławiona asertywność :viva:
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Czw Lis 18, 2010 14:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 14:22   

Ten temat dobrze koresponduje z tym: http://www.dobradieta.pl/...pic.php?t=17080
("rak a psychika")
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 14:44   

RAW0+ napisał/a:
zenon napisał/a:
Ugodowosc = brak asertywnosci

To jest IMHO ujecie mechanicystyczne asertywnosci...


To nie jest zadne ujecie asertywnosci.

Po prostu w kwestionarriuszu osobowosci na skali "ugodowosc" pacjenci np z nowotworami uzyskuja wysoki wynik.

Ten wynik nalezy potem jakos zinterpretowac.
Z pozoru "ugodowosc" powinna byc porzadana cecha, pacjent ugodowy nie bedzie przeciez sprawial problemow, bedzie sie stosowal do zalecen medycznych etc.
Lekarze z klinik onkologicznych juz dawno zauwazyli, ze czesc pacjentow godzi sie np na chemioterapie, ale w glebi nie dojrzeli do tej decyzji, ich lek jest tak wielki, ze rozwala ich od srodka zmniejszajac szanse na sukces w leczeniu. Dlatego korzystniej odczekac nawet i 2-3 tygodnie, tak by pacjent podjal decyzje sam, by to byla jego wola a nie spelnienie oczekiwan lekarzy. (Cos takiego mowila mi brzynajmniej pani, racujaca w klinice onkologicznej.)

Wprowadzono zatem warsztaty z asertywnosci i po zebraniudosc duzej liczby materialu mozna stwierdzic, ze trening asertywnosci korzystnie wplywa na prawdopodobienstwo przezycia.

Dlatego wlasnie wysoki wynik na skali ugodowosci neo-ffi interpretuje sie jako efekt uboczny niskiej asertywnosci.

ale to tak na prawde detal = szczegol.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Czw Lis 18, 2010 14:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 15:47   

zenon napisał/a:
To nie jest zadne ujecie asertywnosci.

zenon napisał/a:
trening asertywnosci korzystnie wplywa na prawdopodobienstwo przezycia

A jednak jest :viva:
Cytat:
ale to tak na prawde detal = szczegol.

Myślę, że się mylisz 8-)
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 16:02   

RAW0+ napisał/a:
jednak jest :viva:


nie , nie jest.

byles laskaw odniesc sie do fragmenciku z mojego postu
zenon napisał/a:
Ugodowosc = brak asertywnosci

komentujac go w tenze sposob:

RAW0+ napisał/a:
To jest IMHO ujecie mechanicystyczne asertywnosci...

To wyjasnilem, ze TO czyli ten fragmencik to nie jest zadne ujecie asertywnosci, w sensie definicja. Wyjasnilem skad wzial sie taki skrot myslowy, taka interpretacja.

Szkoda czasu na gadki o , EOT
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 16:07   

RAW0+ napisał/a:
Prawdziwa asertywność to ... brak identyfikacji z sobą jako celem ataku

To jest potencjalnie baaaardzo problematyczna "definicja" asertywności. To jest przekłamanie realu, kolejna odmiana dobryzmu.
To w ogóle nie jest żadna asertywność, to jest jakby to powiedział Rakaszek, "zmienianie sobie głowy".
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Czw Lis 18, 2010 16:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 16:23   

_flo napisał/a:
To jest potencjalnie baaaardzo problematyczna "definicja" asertywności.

Nie bawię się w definicje 8-)
_flo napisał/a:
To jest przekłamanie realu, kolejna odmiana dobryzmu.

Ja w tym przekłamaniu żyję już dłuuugi czas 8-) . Ale ignorantom i tchórzom jest na ten poziom wstęp wzbroniony ;-( (nie piszę o tobie, tylko ogólne stwierdzenie ;-) )
_flo napisał/a:
"zmienianie sobie głowy"

Nie, głowa sama się zmienia widząc co jest prawdą a co fałszem 8-)
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Czw Lis 18, 2010 16:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 16:27   

RAW0+ napisał/a:
Prawdziwa asertywność to osiągnięcie, jak to pisał Orygenes apathei brak identyfikacji z sobą jako celem ataku

To jest IMO bardzo madra definicja
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 16:46   

W zasadzie gdybyście mogli się dookreślic...

Plastykowy Grzesiak stosuje podobne metody. Na przykład zgwałconej straumatyzowanej dziewczynie, która nie jest w stanie zaufać mężczyznom zmienia głowę, przekonuje ją, że akt gwałtu był dla niej przyjemnością tak naprawdę. I od tej chwili ona nie boi się powtórnego ataku, bo atak nie będzie atakiem, i dalej tego samego uczy swoje dzieci.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 16:50   

RAW0+ napisał/a:
Prawdziwa asertywność to osiągnięcie, jak to pisał Orygenes apathei brak identyfikacji z sobą jako celem ataku


Dobrze byłoby gdybyś podał jakiś konkretny przykład, ilustrujący powyższy cytat.

Mnie "brak identyfikacji z sobą jako celem ataku" kojarzy się z brakiem łączności ze sobą, brakiem rozeznania w swoich wewnętrznych "granicach" (po przekroczeniu których - przez inne osoby - powinna zapalić się przysłowiowa czerwona lampka). To również brak szacunku dla siebie. Bo naturalną reakcją w przypadku ataku jest albo ucieczka, albo kontratak, albo asertywne (nie agresywne i nie defensywne) stawienie czoła - w zalezności od sytuacji. Bez umiejętności właściwego rozpoznania ataku oraz swoich własnych uczuć z nim związanych, nie sposób adekwatnie zareagować.

A propos, czy pojęcie apatii nie wynika właśnie z takiej "apathei" o której piszesz?

Marishka

P.S. Dobry przykład, Flo! Nóż mi się w kieszeni otwiera, jak czytam o takich chorych "poradach". Wyznawcy "hellingeryzmu" również udzielają podobnych "rad" (tu proszę sobie wyobrazić dłuuuuuugą serię moich bluzgów)
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lis 18, 2010 16:56, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 17:00   

Też mi się to wszystko skojarzyło z dysocjacją i z oderwaniem emocjonalnym.

Istotnie problem będzie miał ktoś, kto mylnie ocenia rzeczywistość i sądzi, że jest przedmiotem ataku, podczas gdy wcale nie jest. I odwrotnie, równie problematyczne będzie jeśli jestem atakowana, i nie potrafię rozpoznać sytuacji aby zareagować adekwatnie. Asertywność to jest właśnie umiejętność wybierania adekwatnych środków reakcji, raczej (imo) nie dotyczy procesów poznawczych = identyfikowania ataku czy zagrożenia.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 17:04   

_flo napisał/a:
Istotnie problem będzie miał ktoś, kto mylnie ocenia rzeczywistość i sądzi, że jest przedmiotem ataku, podczas gdy wcale nie jest. I odwrotnie, równie problematyczne będzie jeśli jestem atakowana, i nie potrafię rozpoznać sytuacji aby zareagować adekwatnie. Asertywność to jest właśnie umiejętność wybierania adekwatnych środków reakcji, raczej (imo) nie dotyczy procesów poznawczych = identyfikowania ataku czy zagrożenia.


Dokładnie o to chodzi.
Cały ten post - W RAMKI!

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lis 18, 2010 17:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 17:10   

_flo napisał/a:
Asertywność to jest właśnie umiejętność wybierania adekwatnych środków reakcji,

Dlaczego jedne osoby są asertywne a inne nie?
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 17:19   

EAnna, jest o asertywności cały osobny wątek:
http://www.dobradieta.pl/...der=asc&start=0

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lis 18, 2010 17:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 18:25   

_flo napisał/a:
przekonuje ją, że akt gwałtu był dla niej przyjemnością tak naprawdę

Zabawa opozycjami mnie nie interesuje, to dalsze przebywanie w piaskownicy 8-) .
M i T napisał/a:
Dobrze byłoby gdybyś podał jakiś konkretny przykład, ilustrujący powyższy cytat

To nie jest cytat sam to skonfabulowałem na poczekaniu. :-D
M i T napisał/a:
kojarzy się z brakiem łączności ze sobą

A co to jest "sobą" :shock: Nie, nie odpowiadaj bo wiem jaka będzie odpowiedź, a mi się nie chce dyskutować :zzz:
_flo napisał/a:
Asertywność to jest właśnie umiejętność wybierania adekwatnych środków reakcji

Ok. Mechanistyczne podejście. Rodzaj techniki. Mnie techniki nie interesują bo są dehumanizacją i materialistycznym podejściem
M i T napisał/a:
A propos, czy pojęcie apatii nie wynika właśnie z takiej "apathei" o której piszesz?

Nie, to jest taka plastikowa, współczesna, spłycona do granic absurdu jej hybryda . Starożytni głębią spostrzeżeń są zupełnie innym światem niż współcześni epigoni psychologii i filozofii 8-)
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Czw Lis 18, 2010 22:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 18:42   

RAW0+ napisał/a:
Prawdziwa asertywność to osiągnięcie, jak to pisał Orygenes apathei brak identyfikacji z sobą jako celem ataku

RawO+ tez sie nie zgadzam, idac tym tropem to ja jako dziecko osiagnelam te umiejetnosc w najwyzszym stopniu - tracilam kontakt z soba podczas traumatycznych doswiadczen np przestawalam slyszec krzyczacego nade mna ojca, widzialam tylko poruszajace sie usta, nic do mnie nie docieralo, potrafilam sie na tyle oderwac, ze przestawalam w ogole rozumiec dana sytuacje i potem przechodzilam nad tym do porzadku dziennego, nie bylo nawet miejsca na rozpacz, jak juz bylam starsza, niby wszystko bylo w porzadku i sie nic nie stalo, i to jest najgrozniejsze jak pisze Flo bo potem patologiczne zachowania innych przyjmuje sie jako norme.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 18:47   

JaśniePani napisał/a:
tracilam kontakt z soba podczas traumatycznych doswiadczen
Kontakt straciłaś. Identyfikacja trwa nadal :razz: :-D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 19:00   

JaśniePani napisał/a:
tracilam kontakt z soba podczas traumatycznych doswiadczen np przestawalam slyszec krzyczacego nade mna ojca, widzialam tylko poruszajace sie usta, nic do mnie nie docieralo, potrafilam sie na tyle oderwac, ze przestawalam w ogole rozumiec dana sytuacje i potem przechodzilam nad tym do porzadku dziennego


Ależ znakomity (i wkórwiajacy) przykład! JaśniePani, właśnie opisałaś, jak pojawia się i działa dysocjacja. Jest to mechanizm obronny stosowany w różnym stopniu przez wielu maltretowanych (fizycznie lub psychicznie) dzieci. Bez takiej zdolności odcinania się dziecko zwyczajnie nie mogłoby przetrwać. Bo dziecko nie może dopuścić do świadomości myśl, że kochany rodzic może tak bardzo krzywdzić. Taka myśl dla dziecięcego umysłu jest zabójcza, więc by móc dalej funkcjonować w takiej atmosferze, dziecko musi się tej myśli "pozbyć". Bo nie ma wyjścia, jest "skazane" na swoich rodziców, ponieważ jest od nich całkowicie zależne.

Co innego osoba dorosła, która ma możliwość wyboru i innej reakcji. Nie musi tkwić w krzywdzącej ją sytuacji. Problem w tym, że jeśli tego rodzaju mechanizmy obronne zostały mocno utrwalone, to później bardzo ciężko jest je "odkręcić", to wymaga czasu i cierpliwości. Dlatego tak wiele osób w wieku dorosłym reaguje w ten sam sposób co w dzieciństwie. I nie da się tych reakcji zmienić trwale i skutecznie póki nie zobaczy się wyraźnie, skąd one się wzięły, jak bardzo były przydatne wtedy i jak bardzo są nieadekwatne teraz.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lis 18, 2010 19:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 19:24   

_flo napisał/a:
Asertywność to jest właśnie umiejętność wybierania adekwatnych środków reakcji


Asertywność to zdolność traktowania wyłącznie informacyjnie przyjętych form, lęków i przesądów przy formułowaniu odpowiedzi, na pytanie płynące z otoczenia, w sposób przynoszący największą korzyść dla samego siebie i otoczenia jako całości.
:-)
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 22:08   

No już nie zawracam głowy, ale na koniec powiem: luuuuuuuuuuuuuudzie, sięgnijcie głębiej w ten problem. Sięgnijcie do źródła wszelkiego bólu i cierpienia, braku szczęścia i wolności. Miejcie odwagę, miejcie przenikliwość spojrzenia, bo utkniecie na rafie waszego bólu, pretensji, bzdurnych dociekań itp. bzdur :hug: :keep: . Zróbcie coś wreszcie z tym bajzlem. EOT from my side :papa:
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 23:04   

zabałaganiliście Zenkowi genialny wątek dobrystyczno-psychopatycznymi definicjami asertywności :P :P
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Czw Lis 18, 2010 23:06   

JaśniePani, straszne straszne to co opisałaś, jak to mówi Marishka, nóż się w kieszeni otwiera :(
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lis 19, 2010 00:06   

M i T napisał/a:
EAnna, jest o asertywnosci caly osobny watek:
http://www.dobradieta.pl/...der=asc&start=0

Marishka


Wlasnie.

A co Marishka :hug: myslisz o jtym artkule?
I o mojej interpretacji?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 18:25   

zenon napisał/a:
Mamy oto garnek z woda, ktory stoi na gazie. Zaluzmy, ze zalezy nam na tym, by woda nie kipiala. Madrze jest zatem pilnowac by plomyk mial mozliwie mala intensywnosc. To jest wlasnie regulacja emocji. Nie wkrecanie sie w negatywne stany afektywne wtedy, gdy nie jest to konieczne. Niestety w zyciu nie wszystko co nas dotyczy zalezy od nas. Czasem intensywnosc plomyka nie moze byc przez nas kontrolowana, ktos nam "dorzuca do pieca", lub doswiadczamy jakiego zyciowego kryzysu. W takiej sytuacji trzeba po prostu w warunkach kontrolowanych odchylic pokrywke garnka i pozwolic parze wodnej ujsc, co na model psychologiczny przeklada sie na uswiadomienie sobie i adekwatne wyrazenie negatywnych emocji (co nie musi byc rownoznaczne z konfrontacja).
Układ nerwowy i hormonalny kontrolują w ogromnym stopniu intensywność tego płomyka. Choleryk będzie kipiał przy adekwatnym wyrażaniu negatywnych emocji nawet przy ich pełnym uświadomieniu. Może się wyciszyć ale nie zamieni się w Mobiego.
Na terenach górskich gdzie jodu ni ma jest spora szansa na zmianę osobowości w kierunku typu D poprzez niedoczynność tarczycy.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 18:30   

Magdalinha napisał/a:
przy adekwatnym wyrażaniu negatywnych emocji

Uważam, że nie istnieje coś takiego, jak negatywne emocje. Emocje najprościej rzecz ujmując - i tylko szkopuł w tym, by wiedzieć o nich, akceptować ich istnienie, korzystać z wiedzy, jaką dają i adekwatnie je wyrażać.
Prawie całemu światu wmówiono już ten szkodliwy dualizm. Nazywając tak emocje, wartościując je w kontekście dobro-zło, stoimy z kopyta na pozycji, która jest warunkiem miotania przez nieświadomość w stopniu nadmiernie uciążliwym dla nas i otoczenia.

Tomek
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 18:41   

Wiem, wiem wszystkie emocje są naturalne, machinalnie użyłam słowa "negatywne" zamiast wyszczególnienia emocji.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 18:46   

Magdalinha napisał/a:
Wiem, wiem wszystkie emocje są naturalne, machinalnie użyłam słowa "negatywne" zamiast wyszczególnienia emocji.

Oj, machinalnie to się tego nie używa. Machinalnie o czymś świadczy ;)
Poza tym, naturalnie potrzebne, a naturalne - no wiadomo :hihi:
Wiem, czepiam się.

Tomek
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 20:11   

M i T napisał/a:
Magdalinha napisał/a:
przy adekwatnym wyrazaniu negatywnych emocji

Uwazam, ze nie istnieje cos takiego, jak negatywne emocje. Emocje najprosciej rzecz ujmujac sa - i tylko szkopul w tym, by wiedziec o nich, akceptowac ich istnienie, korzystac z wiedzy, jaka daja i adekwatnie je wyrazac.
Prawie calemu swiatu wmowiono juz ten szkodliwy dualizm. Nazywajac tak emocje, wartosciujac je w kontekscie dobro-zlo, stoimy z kopyta na pozycji, ktora jest warunkiem miotania przez nieswiadomosc w stopniu nadmiernie uciazliwym dla nas i otoczenia.

Tomek


Negatywna = skojarzona z negatywnym bodzcem, pozytywna = skojarzona z pozytywnym bodzcem, neutralna = skojarzona z neutralnym bodzcem.

Warto chyba jednak roznicowac orgazm od konwulsji.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 20:24   

Zenon, podasz jakieś przykłady emocji negatywnych i pozytywnych?

Tomek
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 20:49   

Dla mnie emocja negatywna jest w tym sensie ze rodzi np. smutek, apatie, nicnierobienie, rodzi pewien stan psycho-fizyczny w tym wypadku negatywny bo meczacy...
Pozytywna emocja rodzi radosc, power energetyczny, czyli stan psycho-fizyczny gdzie chce sie zyc, ma sie energie do dzialania, do zycia...

i faktycznie te pierwsze kojarzone sa z bodzcem negatywnym a te drugie z pozytywnym..
Ostatnio zmieniony przez Molka Pon Lis 22, 2010 20:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 21:06   

No to razem z Zenkiem wpadliście w pułapkę obarczenia wartością emocji, nie zaś sytuacji lub bodźca ją wywołującego. I tak, przykładowo: widok osoby szkodzącej, sprawcy cierpienia wywołuje smutek, złość, przygnębienie lub istny szał wściekłości. Pytanie, czemu obarcza się te emocje mianem złych/dobrych, skoro wartościować się powinno podmiot je wywołujący, no nie?
Zaś emocje towarzyszące tej sytuacji są, do ciężkiej cholery, naszymi MENTALNYMI ZNAKAMI DROGOWYMI i to nie one nas osłabiają i wpływają destrukcyjnie, a bodziec je wywołujący lub nieadekwatna, nieświadoma na ten bodziec?podmiot reakcja.
Emocje są po to, byśmy kumali, o co w nas biega. Nazywanie emocji złymi/dobrymi wywodzi się z błędnego pojmowania ich roli.
Jeśli ktoś nas krzywdzi, to złość nie jest negatywna, tylko krzywdziciel, prawda?
Obarczanie sfery emocji mianem dobry/zły, może spowodować fatalną w skutkach aberrację, bo wtedy przyklejamy złości łatkę negatywną i w ten sposób krok po kroku, następuje proces kastracji emocjonalnej. Człowiek zamienia się w dobrystycznego manekina, chodzącą bombę zegarową, ponieważ uważa za złe emocje, bo wydaje mu się, że one go osłabiają, podczas gdy:
- realnie nie potrafi oskarżyć sprawcę tych emocji
- emocje osłabiają, ponieważ mogą działać jak natręctwa. Powtarzają się lub trwają w nieskończoność, bo nie został zidentyfikowany faktyczny podmiot je wywołujący. Wtedy człowiek zaczyna się bronić i oskarża emocje, a nie ich wywoływacza.

Emocje są i będą zawsze wyznaczać tylko to, co się aktualnie w nas rozgrywa, czy to na poziomie świadomym czy nie. Emocje są po to, by je czuć, niezależnie z jakiego powodu się pojawiają. Ich dopuszczenie no musi zaistnieć, by potem można było nad nimi w ogóle coś tam gmerać i obrabiać.

Molka, jeśli dana emocja wciąż i wciąż przychodzi i jesteś już tym zmęczona, znaczyć to może, że nie zidentyfikowałaś faktycznego źródła tej emocji z przeróżnych powodów.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Lis 22, 2010 21:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lis 22, 2010 21:36   

Ja to wszystko rozumiem i nie jest tak ze gdy ktos mnie wkurzy to ja nie jestem swiadoma tego kto jest sprawcą i nie jest tak, ze nie odczuwam zlosci czy wscieklosci, ja chce powiedziec ze ta zlosc ktora odczuwam na ten bodziec, na ten podmiot nie jest czyms milym i tyle, no i z reguly jakos tam reaguje na podmiot ktory jest sprawca, ale te reakcje wiąża sie z tym ze np. adrenalina idzie w gore bo jestem wsciekla i mowie o tym stanie z tym zwiazanym, czuje dyskomfort, rozdygotanie, nie lubie tego choc zdaje sobie z tego sprawe ze jest to naturalna reakcja organizmu ale nieprzyjemna... o to mi chodzi.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 01:33   

Dzieki Tomek za moralizatorska gadke :hug:

Zapodales tu jakas projekcje, bo przypisujesz mi poglady, ktorych nie podzielam.
Ponadto masz tendencje do homogenizowania grupy osob z ktorymi dyskutujesz,
Ale mniejsza.


Podzial na emocje pozytywne i negatywne jest i intuicyjny i przyjety w nauce, i jak najbardziej zasadny.
Jedne emocje skojarzone sa z pozytywnym bodzcem, drugie z negatywnym. Warto wprowadzic tez pojecie emocji neutralnych tak BTW, by miec poczucie ciaglosci, ze jest to kontiinuum, a nie dwa rozdzielne zbiory skrajnych stanow.
Tak, zgadzam sie, ze warto pokusic sie o szerrszy komentarz i zaakcentowac, iz te negatywne emocje nie sa zle, zbedne, ze powinnismy je wypierac gdy juz sie pojawia.

No ale sam powiedz, slyszales kiedys o kims, kto mialby ddolegliwosc zdrowotna z powodu radosci, szczescia, milosci?
Z drugiej strony: tak, jest zasadnicza roznica miedzy emocja negatywna dzialajaca krotko, nawet b. intensywnie, a taka, co dziala przewlekle. Zgadzam sie, ze jesli juz taka eocja powstanie nalezy ja mozliwie szybko adekwatnie przezyc, wyrazic, dac jej ujsc.
Uwazam przy tym, ze nalezy unikac generowania emocji negatywnych, kazdy zdrowy organizm zywy do tego dazy.

To co nas niszczy to emocje negatywne, ktore tak, zaiste nie biora sie z nikad.

Emocje moga powstawac na 2 sposoby:
1/ emocja = bodziec + jego interpretacja: przy czym interpretacja moze byc swiadoma i nieswiadoma
2/ jako analog luku odruchowego, calkowicie wyprzedzajac analize poznawcza swiadoma czy tez nie. (sytuacje skrajne)

ponadto tym bodzcem moze byc WLASNA MYSL, tak samo jak wlasna mysl moze byc bodzcem wzmacniajacym w schemacie warunkowania.

Cytat:
widok osoby szkodzacej, sprawcy cierpienia wywoluje smutek, zlosc, przygnebienie lub istny szal wscieklosci.


pewnie, dales taki przyklad, by Ci sie zgadzalo.

Wezmy inny przyklad.
Osoba przeglada rodzinny album ze zdjeciami. Zobaczyla zdjecie z przebitym pinezka okiem i w zgodzie z niedawno nabytymi przekonaniami pomyslala:
"to o czyms swiadczy, starzy mnie nie kochali i mna gardzili, nie szanowali mnie.
I pojawia sie zlosc. Wskutek tej mysli. Gdyby przyjeta zostala inna atrybucja, np "ktos to zrobil przypadkiem" - emocja bylaby zupelnie inna.
Tutaj trzeba uwazac, bo moze byc tak, ze interpretacja podswiadoma moze sie mijac z tym co dzieje sie na poziomie swiadomym. Tak czesto dzialaja stereotypy. Na przyklad badajac biale dzieci z usa: na poziomie swiadomym wraz z wiekiem rosla toleracna, natomiast rownolegle wzrastalo tez niejawne, utajone uprzedzenie i zakorzenione stereotypy.
Pulapka dobryzmu jest m.in. to, ze taki delikwent moze mydlic sobie oczy i rozmijac sie ze swymi emocjami, kompletnie ich nie zauwazac.

Inny przyklad:
mysl: "moja choroba powstala z winy mojego rodzica, gdyby nie moj rodzic i jego toksycznosc nie bylbym chory".
Mysl powstala w wyniku przekonania, pewnej idei, zradykalizowanej i wzietej doslownie. Pytanie: czy to jest wyparta przed laty emocja, ktora zostala wreszcie dopuszczona do swiadomosci i moze byc przezyta, czy jest to emocja wygenerowana TU I TERAZ w wyniku mysli, ktore wziely sie z pewnych przekonan i oczekiwan. Czy taki festiwal zlosci i nienawisci uzdrawia? Nie wiem, moim zdaniem niekoniecznie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Wto Lis 23, 2010 01:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 02:30   

Zenek, nie ma negatywnych emocji. Jeszcze raz: TEGO NIE MA.
Jest tylko negatywne nastawienie do koniecznych zmian. Ponadto, nikt w miarę świadomy, nie generuje w sobie autodestrukcji. Gmatwasz posty rozliczną terminologią. Wydaje mi się, że kryjesz się za akademicką nomenklaturą. Kogo chronisz tym wątłym parawanem? Chronisz kogoś?


Umniejszyłeś, tak myślę, przykład z zszywką, w sumie powinna zapalić się czerwona latarenka ostrzegawcza. I po co użyłeś zupełnie fałszywej atrybucji? Czy swojej kochanej osobie wbiłbyś "przez pomyłkę" zszywkę w oko w foto-albumie? Spróbuj się zastanowić. Wbiłbyś? Serio? Powiesz, że nieświadomie może? A co wtedy znaczyłoby to "nieświadomie"?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lis 23, 2010 02:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 02:47   

Jaaaaaajks, teraz do mnie dopiero to dotarło: emocje NEUTRALNE!!! :shock:
Zenon, to brzmi jak monstrualny absurd. Jak emocja może być neutralna? W jaki sposób? Zenek, chcesz mnie skołować żeby mi rozum odjęło? Moim zdaniem, zasiałeś. Naprawdę porządnie i dosadnie.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 03:03   

zenon napisał/a:
Pytanie: czy to jest wyparta przed laty emocja, ktora zostala wreszcie dopuszczona do swiadomosci i moze byc przezyta, czy jest to emocja wygenerowana TU I TERAZ w wyniku mysli, ktore wziely sie z pewnych przekonan i oczekiwan. Czy taki festiwal zlosci i nienawisci uzdrawia? Nie wiem, moim zdaniem niekoniecznie.


Emocje są cały czas, tylko zgnębione, wyparte, stłamszone, miażdżone, nieakceptowane, zepchnięte, zrolowane, rzucone w najciemniejszy kąt. Są, o czym świadczy cała psychosomatyka, gdzie czynnikiem patologicznym jest niezgoda na złość, obawa przed złością. Ty, jak myślę, bardzo się jej boisz, dlatego nadinterpretujesz, pisząc o jakimś "festiwalu złości". Sorry, ale to nie tak. Nie chodzi o festiwal złości, chodzi o to, że w życiu człowieka zdarzają się epizody rodzące złość, wściekłość, radość i wszystko inne. I te uczucia mają mieć otwarty szlaban, nawet gdy ich powodem są "posągi świętych".

Ja zupełnie nie mogę się zgodzić z procesem znieczulania ludzi. Czytałeś te wszystkie książki - Forward, Miller, Schier. Jak to jest, że tak wspaniałe, tak bardzo pomocne w zachowaniu własnej tożsamości i stanowiące ochronę uczucie jak złość, grać ma na jakimś ulicznym festiwalu?

Zenek, jeszcze jedno. Kto w Ciebie wtłacza ten kliniczny chłód? Zauważam to od dłuższego czasu. Twoje posty są totalnie wyprane z jakichkolwiek emocji. Piszesz coś w rodzaju równania matematycznego o człowieku. Mam wrażenie, że chcesz, by psychologia była fizyką i nauką ścisłą, ale to jest niemożliwe przecież. Zenek, co jest graneee????

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lis 23, 2010 03:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 03:15   

zenon napisał/a:
No ale sam powiedz, slyszales kiedys o kims, kto mialby ddolegliwosc zdrowotna z powodu radosci, szczescia, milosci?.

A słyszałeś kiedy o kimś, kto zachorował po adekwatnie wyrażonej złości i wściekłości????
Nie mam na myśli "szyjących nogą na maszynie" choleryków, ludzi wciąż miotanych niewiadomymi dla nich impulsami, albo wycofanych w siebie, zwalistych super - spokojnych, zaoksydowanych rakowców, tylko tych, którzy dopuszczają do siebie swój własny emocjonalny atlas-przewodnik. Zapewniam, ręczę, że lepszego nie kupisz.
Nie przekonują Cie przykłady tu z forum? Popatrz jak nasze Panie pracują, aż miło poczytać, gęba się śmieje od ucha do ucha. To jest piękne jak cholera (i złość nie jest resetowana) Czytujesz np. Mamę Maciusia, Sylwię czy JaśniePanią? Pełno wniosków, własne odczucia, autoterapia, praktyka, odwaga - no nie jest to gitara??

Tomek
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 04:14   

M i T napisał/a:
Jaaaaaajks, teraz do mnie dopiero to dotarło: emocje NEUTRALNE!!!
Zenon, to brzmi jak monstrualny absurd. Jak emocja może być neutralna? W jaki sposób? Zenek, chcesz mnie skołować żeby mi rozum odjęło? Moim zdaniem, zasiałeś. Naprawdę porządnie i dosadnie.

Wprawdzie mam neutralne emocje co do Waszego sporu, ale trochę bym sobie pobronił Zenona, że nie on pierwszy i nie ostatni zobaczył zero pomiędzy plusem i minusem.
Trudno uczucia „świętego spokoju” nie zauważyć, zdradzanie radości wobec niego świadczy o patologicznym przepracowaniu, a strachu o patologicznym znudzeniu. :-)

http://www.terapiaantystr...zjologia-emocji
Cytat:
(...)
Najczęściej dzieli się emocje na negatywne (np. strach, złość) i pozytywne (np. radość, miłość). Zgadzając się z Maultsby\'m uważam, że należy wyróżnić jeszcze emocje neutralne (jak spokój, stan błogości) (Maultsby, 1992). Oznacza to, że zawsze mamy jakieś emocje w spektrum od negatywnych, poprzez neutralne, do pozytywnych. Oczywiście najbardziej świadomi jesteśmy odczuwania skrajnych emocji i dlatego zapominamy o neutralnych, które z wielu perspektyw są bardzo zdrowe (patrz wyżej „relaks-stan błogości-endorfiny”).
(...)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 04:21   

M i T napisał/a:
Kto w Ciebie wtłacza ten kliniczny chłód?

Tylko nie kliniczny, wypraszam sobie profilaktycznie, weź czasami popatrz w rozgwieżdżone niebo poza miastem, albo jak mrówki budują kopiec, albo jak lód się topi, albo jak ślimak zap...dala, a nie tylko na ludzi szukających sensu życia w okazywaniu wszystkim wokół co czują, a zwłaszcza wypowiadającym z namaszczeniem „ja tego nie akceptuję”.
:-)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 04:54   

M i T napisał/a:
A słyszałeś kiedy o kimś, kto zachorował po adekwatnie wyrażonej złości i wściekłości????

Można się spotkać w odpowiedzi z rękoczynem, gorzej gdy adresat odpowie nieadekwatnie(lub adekwatnie), a ma broń i nie ma dystansu i szacunku dla wyrażających negatywne emocje, można także stracić pracę, partnera (biznesowego), kompana, to z tych łagodniejszych przykładów ... można stracić szansę na elekcję czy reelekcję.

Słowo „adekwatnie” niezmiennie mnie fascynuje i zaczynam powoli łapać,
„adekwatnie” znaczy zgodnie z własnym sumieniem + brak empatii + brak wyrzutów sumienia czyli nigdy nie zmieniać zdania.

Adekwatnie wyrażona złość lub wściekłość może być tylko wyrachowaną zagrywką psychologiczną (dopuszczalną podczas negocjacji lub w walce by zmylić przeciwnika; okazując siłę będąc słabym lub słabość będąc silnym), każda inna „wyrażona złość” jest oznaką, że działanie wyprzedza myślenie.
:-)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 04:58   

zenon napisał/a:
Ponadto masz tendencje do homogenizowania grupy osob z ktorymi dyskutujesz

Jeśli się z Tobą zhomogenizowałem to sorry, ale widac tak nam było pisane.
:-)
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 10:28   

Jak dla mnie, w postach Zenka brakuje czegoś w rodzaju "świadectwa" 8-) by przytaczane teorie stały się dla mnie wiarygodne. Któż - jak nie ja sama - wie więcej, co się kotłuje we mnie w środku? Chłodno oceniający sytuację obserwator?
On może mieć pełny dostęp jedynie do oceny zachowań, ale nie zna ich podłoża - nie ważne czy są nimi emocje uświadomione, czy też nieuświadomione.
To może teraz moje "świadectwo" 8-) :
Jeszcze 7 lat temu byłam wyhamowana społecznie niemal do zera. Stopniowo uczyłam się zauważać swoją złość. W tym momencie jestem niemal w pełni asertywną osobą. Owszem, w miejsce hamowania weszły wybuchy złości, nie zawsze adekwatne do sytuacji, jednak jestem dopiero w pół drogi. Wciąż badam, co się kryje za tą złością. Muszę powiedzieć, że - o niebo - wolę te diabelskie wybuchy, niż - o wiele bardziej dla mnie destrukcyjne - duszenie wszystkiego w sobie. Czy wciąż można mnie zakwalifikować jako osobowość typu D?


EDIT: Aha! olśnienie :hihi: Przepraszam, że tak nieładnie w Twoim wątku napisałam o Tobie w trzeciej osobie ;)
Ostatnio zmieniony przez Sana Wto Lis 23, 2010 13:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 10:43   

M i T napisał/a:
Wydaje mi się, że kryjesz się za akademicką nomenklaturą. Kogo chronisz tym wątłym parawanem? Chronisz kogoś?


Kogo to my już "wiemy", pytanie brzmi "przed czym" 8)
Jak już próbujesz czytać w moim umyśle to postaraj się o bardziej wyrafinowane pytania 8)


Cytat:
Umniejszyłeś, tak myślę, przykład z zszywką


Niby jak umniejszyłem? Zaproponowałem alternatywną interpretację, nie zgodzić się z Tobą jest tożsame z umniejszeniem?

Cytat:

w sumie powinna zapalić się czerwona latarenka ostrzegawcza. I po co użyłeś zupełnie fałszywej atrybucji? Czy swojej kochanej osobie wbiłbyś "przez pomyłkę" zszywkę w oko w foto-albumie? Spróbuj się zastanowić. Wbiłbyś? Serio?


a skąd pewność, że to akurat rodzic wbił tę pinezkę? a może to opiekunka, sprzątaczka, rodzeństwo?

Nie mam zamiaru pisać jaka jest jedyna słuszna interpretacja tej sytuacji i jedyne właściwe zachowanie
Ja jeno pokazuję, że emocja może być bezpośrednim efektem myśli, a myśl ta może brać się choćby z przyjętej teologii.

Możliwe, że ta złość została wygenerowana tu i teraz na poczekaniu. Jeśli tak, to po co? znam inne ciekawsze fetysze.
Jeżeli ktoś tę sytuację ze zdjęciem interpretował podświadomie w tenże sposób przez lata i tylko dotarł do złości, którą wypierał - to zbożnie

Cytat:

Powiesz, że nieświadomie może? A co wtedy znaczyłoby to "nieświadomie"?
k


może ktoś miał skurcz mięśnia ręki? :D

Być może to coś znaczyło, być może nie. Rożnica polega na tym, że jeśli nie mam wiedzy na ten temat to się nie wypowiadam, nic nie przesądzam, Ty natomiast interpretujesz wedle swojego skryptu. A tak na prawdę nie wiesz jak jest.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 10:51   

M i T napisał/a:
Jaaaaaajks, teraz do mnie dopiero to dotarlo: emocje NEUTRALNE!!! :shock:
Zenon, to brzmi jak monstrualny absurd. Jak emocja moze byc neutralna? W jaki sposob? Zenek, chcesz mnie skolowac zeby mi rozum odjelo? Moim zdaniem, zasiales. Naprawde porzadnie i dosadnie.

Tomek


A spokoj, blogosc - nie moznaby tego nazwac emocja neutralna?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 11:29   

M i T napisał/a:
zenon napisał/a:
Pytanie: czy to jest wyparta przed laty emocja, ktora zostala wreszcie dopuszczona do swiadomosci i moze byc przezyta, czy jest to emocja wygenerowana TU I TERAZ w wyniku mysli, ktore wziely sie z pewnych przekonan i oczekiwan. Czy taki festiwal zlosci i nienawisci uzdrawia? Nie wiem, moim zdaniem niekoniecznie.


Emocje sa caly czas, tylko zgnebione, wyparte, stlamszone, miazdzone, nieakceptowane, zepchniete, zrolowane, rzucone w najciemniejszy kat. Sa, o czym swiadczy cala psychosomatyka, gdzie czynnikiem patologicznym jest niezgoda na zlosc, obawa przed zloscia.


No i dochodzimy do sedna sprawy. Otoz ja uuwazam, ze jest wiele czynnikow patologicznych. Nie jedden sluszny czynnik, tylko kilka. I w zaleznosci od kontekstu inny bedzie dominujacy, co nie oznacza, ze nalezy sytuacje kiedykolwiek redukowac do jednej zmiennej, bo nie, zawsze trzeba patrzec calosciowo.

I tak oto procz leku przed wyrazeniem zlosci czynnikiem patologicznym bedzie aleksytymia, czyli nieumiejetnosc roznicowania uczuc, nazywania ich, nie mowiac juz o wyrazaniu. Dalej regulacja emocji: mozna byc mistrzem w adekwatnym wyrazaniu zlosci, tyle tylko, ze jesli bedziemy sobie non stop generowac niepotrzebna i calkowicie zbedna zlosc - to moim zdaniem nie jest droga do sukcesu.

Oba podejscia wzajemnie sie dopelniaja, i moim zdaniem kazdy radykalizm polegajacy na zakryciu tej drugiej strony medalu jest bez sensu.

Cytat:
Ty, jak mysle, bardzo sie jej boisz, dlatego nadinterpretujesz, piszac o jakims "festiwalu zlosci". Sorry, ale to nie tak. Nie chodzi o festiwal zlosci, chodzi o to, ze w zyciu czlowieka zdarzaja sie epizody rodzace zlosc, wscieklosc, radosc i wszystko inne. I te uczucia maja miec otwarty szlaban, nawet gdy ich powodem sa "posagi swietych".


Masz prawo do wlasnej opinii 8)
Ja mysle, ze Ty srednio kumasz o co mi chodzi. Bo ja nie chce w zadnym zbanowac czesci ludzkich uczuc. Przypisujesz mi jakas swoja projekcje.
Jezeli juz piszemy sobie szczerze co o sobie wzajem myslimy, to ja mam wrazenie, ze bardzo latwo wkrecasz sie w negatywne stany. Wystarczy popatrzec na tasiemcowe dyskusje z "Molka" dotyczace moderatorstwa. kilometrowe watki, mnostwo wygenerowanych emocji, nieadekwatnych umniejszen, wojenka ze wszystkimi.

Ponadto uwazam, ze czesto zachodzi u Ciebie "efekt sprezyny".
Gdy ktos przeciwstawia sie jakiejs idei bedacej przegieciem w jedna strone, czest jego reakcja prowadzi do przegiecia w druga strone.
Np Ponomarenko krytykujac pomysly Kwasniewskiego zbytnio moim zdaniem odchudzil diete i przebialczy.

W kazdym razie mysle sobie, ze w odpowiedzi na panujacy wszechobecnie dobryzm stales sie zlysta, fetyszysta negatywnych emocji. Odrzucasz chociazby juz sama idee medytacji, protestujesz przed idea regulacji emocji, etc.

A tymczasem sa badania pokazujace, ze rozsadna, nie-dobrystyczna medytacja, tzn taka, ktora nie wiaze sie z wyparciem negatywnych uczuc i nie jest powiazana z ideologia kastrujaca z pewnych emocji - korzystnie wplywa na badanych ludzi, co jest stwierdzone dosc obiektywnie, bo wziete pod lupe zostaly biologiczne wskazniki odpornosci.

Cytat:

Ja zupelnie nie moge sie zgodzic z procesem znieczulania ludzi. Czytales te wszystkie ksiazki - Forward, Miller, Schier. Jak to jest, ze tak wspaniale, tak bardzo pomocne w zachowaniu wlasnej tozsamosci i stanowiace ochrone uczucie jak zlosc, grac ma na jakims ulicznym festiwalu?


Tomek, nic nie kumasz. Ja nie mam zamiaru znieczulac ludzi. Sek w tym, by dana osoba dotarla do wlasnych uczuc, a nie do tych, ktore od nich wymaga kultura, Tomkiewicze, Alice Miller czy ktokolwiek inny.

Dalej: protestuje przed postawa "wszystko albo nic", przed radykalizmem wszelkiej masci i redukcjonizmem kazdego rodzaju.

I tyle.
A zlosci sie nie boje, jesli sie pojawi - ok, daje jej upust.
Jednak nie mam zamiaru generowac jej w sobie bez sensu i pielegnowac ja po wsze czasy w imie czegokolwiek.

Cytat:
Zenek, jeszcze jedno. Kto w Ciebie wtlacza ten kliniczny chlod? Zauwazam to od dluzszego czasu. Twoje posty sa totalnie wyprane z jakichkolwiek emocji. Piszesz cos w rodzaju rownania matematycznego o czlowieku. Mam wrazenie, ze chcesz, by psychologia byla fizyka i nauka scisla, ale to jest niemozliwe przeciez. Zenek, co jest graneee????


No, wole by psychologia byla mozliwie blisko nauk przyrodniczych i by jak najwiecej hipotez i idei bylo weryfikowanych, niz mialaby to byc swiecka teologia, panteon autorytetow, etc.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 11:35   

M i T napisał/a:
zenon napisał/a:
No ale sam powiedz, slyszales kiedys o kims, kto mialby ddolegliwosc zdrowotna z powodu radosci, szczescia, milosci?.

A slyszales kiedy o kims, kto zachorowal po adekwatnie wyrazonej zlosci i wscieklosci????
Nie mam na mysli "szyjacych noga na maszynie" cholerykow, ludzi wciaz miotanych niewiadomymi dla nich impulsami, albo wycofanych w siebie, zwalistych super - spokojnych, zaoksydowanych rakowcow, tylko tych, ktorzy dopuszczaja do siebie swoj wlasny emocjonalny atlas-przewodnik. Zapewniam, recze, ze lepszego nie kupisz.
Nie przekonuja Cie przyklady tu z forum? Popatrz jak nasze Panie pracuja, az milo poczytac, geba sie smieje od ucha do ucha. To jest piekne jak cholera (i zlosc nie jest resetowana) Czytujesz np. Mame Maciusia, Sylwie czy JasniePania? Pelno wnioskow, wlasne odczucia, autoterapia, praktyka, odwaga - no nie jest to gitara??

Tomek


No i znowu postawa "wszystko albo nic". I potem sie dziwisz, ze pisze chlodno, zimno, jak mi po prostu rece opadaja.
To, ze krytykuje czesc, nie znaczy ze odrzucam wszystko, to ze widze druga strone medalu nie oznacza, ze zapominam o tej pierwszej.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 13:38   

Zenonie, ale co Cię tak NAPRAWDĘ wkórwiło?

Marishka


"Fetyszysta negatywnych emocji" :shock: :hihi:
Czytujesz ostatnio Wooojciiieeeechaaaaaa Eeeeeiicheeeelbeeeeeeeeeeergeeeeeraaaa?
I czyy teeeeż mmasszzzz wrazżżżeniiieeee.. (ziewa) ... że jessszcze chwilaa...i zaśn... :zzz:

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lis 23, 2010 13:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 13:51   

M i T napisał/a:
Czytujesz ostatnio Wooojciiieeeechaaaaaa Eeeeeiicheeeelbeeeeeeeeeeergeeeeeraaaa?
I czyy teeeeż mmasszzzz wrazżżżeniiieeee.. (ziewa) ... że jessszcze chwilaa...i zaśn...


A nie podwajałem literek w swoich postach, pewnie dlatego, że nie mam oczopląsu, ale jak się nie podwaja, a zamknie jedno oko to czasami uda się przeczytać.
Powodzenia. :-)
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 14:54   

M i T napisał/a:
Zenonie, ale co Cie tak NAPRAWDE wkorwilo?

Marishka

:) :hug:

Cytat:
"Fetyszysta negatywnych emocji" :shock: :hihi:
Czytujesz ostatnio Wooojciiieeeechaaaaaa Eeeeeiicheeeelbeeeeeeeeeeergeeeeeraaaa?
I czyy teeeez mmasszzzz wrazzzzeniiieeee.. (ziewa) ... ze jessszcze chwilaa...i zasn... :zzz:

Tomek


Nie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 18:28   

zenon napisał/a:
Otoz ja uuwazam, ze jest wiele czynnikow patologicznych. Nie jedden sluszny czynnik, tylko kilka.

Jest ich doprawdy wiele, ale nie wszystkie są równouprawnione, jeśli chodzi o siłę sprawczą. I te najsilniejsze determinanty, a mówię o nich tutaj w relacjach rodzic - dziecko, nie bardzo mają tendencję do wygasania w zależności od kontekstu. Za każdym razem ich oddziaływanie jest równie silne z prostej przyczyny: dla dziecka rodzic to WSZYSTKO.
Cytat:
I tak oto procz leku przed wyrazeniem zlosci czynnikiem patologicznym bedzie aleksytymia, czyli nieumiejetnosc roznicowania uczuc, nazywania ich, nie mowiac juz o wyrazaniu. Dalej regulacja emocji: mozna byc mistrzem w adekwatnym wyrazaniu zlosci, tyle tylko, ze jesli bedziemy sobie non stop generowac niepotrzebna i calkowicie zbedna zlosc - to moim zdaniem nie jest droga do sukcesu.

Tego w ogóle nie rozumiem, bo czemu ktoś miałby nieustannie generować złość - ot, tak bez przyczyny. Tak więc, trudno tu dyskutować. Nikt nie generuje niepotrzebnej złości. Ona się pojawia jako symptom, że coś jest nie tak i trzeba działać. Jeśli ktoś maltretuje się złością, to też jest to symptom i ma wielkie znaczenie, bo może oznaczać nie zidentyfikowanie sprawcy złości.
Cytat:
Ja mysle, ze Ty srednio kumasz o co mi chodzi. Bo ja nie chce w zadnym zbanowac czesci ludzkich uczuc. Przypisujesz mi jakas swoja projekcje.

Zbanować nie, ale osadzić w karcerze o zaostrzonym rygorze. Projekcję? Hmm... mocno powątpiewam. Nawet, gdy się bardzo skupię.
Cytat:
Jezeli juz piszemy sobie szczerze co o sobie wzajem myslimy, to ja mam wrazenie, ze bardzo latwo wkrecasz sie w negatywne stany. Wystarczy popatrzec na tasiemcowe dyskusje z "Molka" dotyczace moderatorstwa. kilometrowe watki, mnostwo wygenerowanych emocji, nieadekwatnych umniejszen, wojenka ze wszystkimi.

Fajnie, że szczerze. Wiesz...eee..o jakich tasiemcowych dyskusjach chciałeś napisać? Wyraziłem się jasno, bo byłem mocno wkuuurwiony na to, jak się wszystko odbyło. Jednak pewnych rzeczy nie zmienię, więc dałem siana. Niesmak pozostał i przy braku kolejnych powodów, pozostanie tylko niesmakiem.
Napisałeś o "wojenkach ze wszystkimi". Bez komentarza.
Napisałeś o "mnóstwie wygenerowanych emocji" - nie, to było mnóstwo emocji, które odczuwałem. Nie znam procesu ich generowania, nie skupiam się aż do wystąpienia fioletu na twarz, by pojawiła się złość. Sama się zjawia pod wpływem tego, co mnie denerwuje. Generowanie emocji, bardzo podejrzanie brzmi.
Cytat:
Ponadto uwazam, ze czesto zachodzi u Ciebie "efekt sprezyny".

Pewnie tak to czasem wygląda. Stanie w rozkroku i próby relatywizowania rzeczywistości, nie są mi szczególnie bliskie. Marny byłby ze mnie negocjator. Porywaczowi grożącemu zabiciem niewinnego, przypadkowego zakładnika, nie podawałbym na tacy prawa do przeciągania struny. Stojąc tylko w lekkim rozkroku, gwarantującym utrzymanie równowagi i pozycję strzelecką, rozwaliłbym mu łeb. Może przykład dość odległy, ale chciałem zaznaczyć, że nie mam daru negocjowania, bo czuję, że zaczynam tłamsić w sobie gniew, a potem od tego boli głowa i swędzi skóra :-D
Cytat:
W kazdym razie mysle sobie, ze w odpowiedzi na panujacy wszechobecnie dobryzm stales sie zlysta, fetyszysta negatywnych emocji.

Swobodnie możesz mnie tak nazywać, ale nie przyznaję się do bycia złystą. Dobrystą też.
Fetyszystą? No, lubię pończochy, ale nie w oderwaniu od nogi. No nie wiem, może jestem też trochę fetyszystą. Już sam nie łapię, jaką środowiska akademickie obecnie podają modną definicję fetyszyzmu, ale roboczo możesz mnie za takowego uznać, jeśli sprawi Ci to ulgę. Mnie to rybka. Ale nie fetyszysta "negatywnych emocji", bo negatywne emocje nie istnieją.
Cytat:
Odrzucasz chociazby juz sama idee medytacji

Nie zastanawiałem się nad tym. Odrzucam po prostu wszystko, co jest ucieczką od problemu. Doraźnie pewnie medytacja działa, tylko nie pojmuję jak. Może jak ibuprofen? :)
Cytat:
protestujesz przed idea regulacji emocji, etc.

Nie, protestuję przeciwko socjalizmowi, zaś idea regulacji emocji brzmi podejrzanie, bo nie wiem, czy ostatecznie chodzi o adekwatne ich wyrażenie, czy złojenie im duupskaa.
Cytat:
A tymczasem sa badania pokazujace, ze rozsadna, nie-dobrystyczna medytacja, tzn taka, ktora nie wiaze sie z wyparciem negatywnych uczuc i nie jest powiazana z ideologia kastrujaca z pewnych emocji - korzystnie wplywa na badanych ludzi, co jest stwierdzone dosc obiektywnie, bo wziete pod lupe zostaly biologiczne wskazniki odpornosci.

A na czym ona polega? Na relaksacji? Jak tak, relaksacja jest gites. Popieram ją wszystkimi swoimi kończynami. Relaks musi być, bez dwóch zdań. Odczuwam dość wyraźnie i okresowo jego potrzebę.
Cytat:
Tomek, nic nie kumasz. Ja nie mam zamiaru znieczulac ludzi.

Nic na to nie poradzę. Jakoś to chyba do mnie nie może dotrzeć prostą ani nawet krętą drogą. Po prostu obserwacja mi na to nie pozwala.
Cytat:
Sek w tym, by dana osoba dotarla do wlasnych uczuc, a nie do tych, ktore od nich wymaga kultura, Tomkiewicze, Alice Miller czy ktokolwiek inny.

ABSOLUTNA ZGODA.
Cytat:
Dalej: protestuje przed postawa "wszystko albo nic", przed radykalizmem wszelkiej masci i redukcjonizmem kazdego rodzaju.

Nie jestem aż tak radykalny.
Cytat:
Jednak nie mam zamiaru generowac jej w sobie bez sensu i pielegnowac ja po wsze czasy w imie czegokolwiek.

Bullseye!! Tu jest wszystko!! Druknij sobie, co napisałeś, wraź gdzieś, gdzie będzie toto leżeć i być może za jakiś, mam nadzieję, że szybki czas, powróć do tego. Może zobaczysz, przed czym się bronisz i dlaczego użyłeś sformułowania "generowanie emocji" i radykalnego "po wsze czasy".
Cytat:
No, wole by psychologia byla mozliwie blisko nauk przyrodniczych i by jak najwiecej hipotez i idei bylo weryfikowanych.

Dobrze, jak jest dużo hipotez, ale czasem ich wielość niszczy jakość, stając się akademicką zabawą werbalną, tworzącą labirynt relatywizmu. Weryfikowanych? Oczywiście, tylko o takie nam przecież chodzi, dlatego podałem kilka choćby przykładów z tego forum.

Co do - nie no wciąż mnie to porusza - emocji neutralnych :shock: :roll:
Zenon, jak przeżywanie przyjemności, poczucia szczęścia, zachwytu, błogostanu może mieć NEUTRALNY CHARAKTER?????

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Lis 23, 2010 18:38, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 23:41   

M i T napisał/a:
zenon napisał/a:
Otoz ja uuwazam, ze jest wiele czynnikow patologicznych. Nie jedden sluszny czynnik, tylko kilka.

Jest ich doprawdy wiele, ale nie wszystkie sa rownouprawnione, jesli chodzi o sile sprawcza. I te najsilniejsze determinanty, a mowie o nich tutaj w relacjach rodzic - dziecko, nie bardzo maja tendencje do wygasania w zaleznosci od kontekstu. Za kazdym razem ich oddzialywanie jest rownie silne z prostej przyczyny: dla dziecka rodzic to WSZYSTKO.

ale co niby z tego wynika? Ze robdzic dla dziecka to wszystko?

80% zaburzen seksualnych jest natury psychosomatycznej, jedynie 20% czynnosciowej, organicznej.
Sposrod tych psychosomatycznych przyczyna sa zle doswiadczenia i/lub przekonania, wyniesione z domu, wpojone przez kulture czy religie.
Ale jedynie kilka procent wymaga terapii psychodynamicznej, i to sie tyczy tych najbardziej hardcorowych przypadkow, gdzie ktos doznal jakiegos wykorzystania czy innej traumy.
Przewazajaca wiekszosc zaburzen jest wyleczalna terapia poznawczo behaworalna, praca nad przekonaniami i desensytyzacja, redukcja leku + trening, bo uczymy sie przez empirie.

Przyklad dalem akurat taki, bo po pierwsze statystyki sa bardzo korzystne na ten moment, po drugie mialem niedawno seksuologie, wiec mam to na swiezo.

Z drugiej strony zaburzenia somatoformiczne i dysocjacyjne: czyli np osobowosc wieloraka, amnezja powstala wskutek traumy, slepota czy paraliz wynikajacy jedynie z czynnika psychicznego - w tych przypadkach dziala tylko gleboka psychoanaliza .

To nie jest dylemat "albo albo". Pracowac mozna na wielu poziomach, rozne procesy moga sie odbywac rownolegle.

To co daje podejscie poznawczo behawioralne to modyfikacja zachowania tu i teraz i uczenie sie poprzez empirie.



Cytat:

Cytat:
I tak oto procz leku przed wyrazeniem zlosci czynnikiem patologicznym bedzie aleksytymia, czyli nieumiejetnosc roznicowania uczuc, nazywania ich, nie mowiac juz o wyrazaniu. Dalej regulacja emocji: mozna byc mistrzem w adekwatnym wyrazaniu zlosci, tyle tylko, ze jesli bedziemy sobie non stop generowac niepotrzebna i calkowicie zbedna zlosc - to moim zdaniem nie jest droga do sukcesu.

Tego w ogole nie rozumiem, bo czemu ktos mialby nieustannie generowac zlosc - ot, tak bez przyczyny. Tak wiec, trudno tu dyskutowac. Nikt nie generuje niepotrzebnej zlosci. Ona sie pojawia jako symptom, ze cos jest nie tak i trzeba dzialac. Jesli ktos maltretuje sie zloscia, to tez jest to symptom i ma wielkie znaczenie, bo moze oznaczac nie zidentyfikowanie sprawcy zlosci.
Cytat:
Ja mysle, ze Ty srednio kumasz o co mi chodzi. Bo ja nie chce w zadnym zbanowac czesci ludzkich uczuc. Przypisujesz mi jakas swoja projekcje.

Zbanowac nie, ale osadzic w karcerze o zaostrzonym rygorze. Projekcje? Hmm... mocno powatpiewam. Nawet, gdy sie bardzo skupie.


Przeciez uczucia moga byc generowane przez mysli. Pisze o tym ladnie Forward, ktora nie jest ideolozka i ignorantka i stosuje rozne podejscia w tym metody poznawcze i behawioralne.
http://dl.dropbox.com/u/501933/mysli_i_uczucia.pdf

Mozna zafundowac sobie wielomiesieczna czy nawet wieloletnia terapie psychoanalityczna i nie dojsc do tego jak dziala prosty mechanizmmylenia mysli i emocji czy efekt blednego kola, ktory zachodzi zazwyczaj np w leku uogolnionym, panice.
Rozny rodzaj terapii jest skuteczny w innego rodzaju problemach.
Warto to badac i ujmowac statystycznie by zwiekszyc prawdopodobienstwo sukcesu pacjenta.
Oczywiscie warto by dany psycholog mial jak najszersza wiedze, znal rozne podejscia, nie trzymal sie kurczowo jednej doktryny.

Cytat:
Generowanie emocji, bardzo podejrzanie brzmi.

Dlaczego?

Emocja powstaje to bardzo czesto bodziec + jego interpretacja.
emocja moze zostac wygenerowana przez nieadekwatna interpretacje i/lub poprzez bodziec, bedacy mysla

i tyle

Cytat:

Cytat:
protestujesz przed idea regulacji emocji, etc.

Nie, protestuje przeciwko socjalizmowi, zas idea regulacji emocji brzmi podejrzanie, bo nie wiem, czy ostatecznie chodzi o adekwatne ich wyrazenie, czy zlojenie im duupskaa.

Zlojenie dupsa na pewno nie.
Adekwatne wyrazenie - miedzy innymi.

Procz tego umiejetnosc ich rozpoznawania i nazywania u siebie i innych ludzi, empatia, swiadomosc jakie zachowanie wywola potencjalnie jakie emocje u innych, nie wkrecanie sie bez potrzeby w negatywne stany.

Cytat:

Cytat:
A tymczasem sa badania pokazujace, ze rozsadna, nie-dobrystyczna medytacja, tzn taka, ktora nie wiaze sie z wyparciem negatywnych uczuc i nie jest powiazana z ideologia kastrujaca z pewnych emocji - korzystnie wplywa na badanych ludzi, co jest stwierdzone dosc obiektywnie, bo wziete pod lupe zostaly biologiczne wskazniki odpornosci.

A na czym ona polega? Na relaksacji? Jak tak, relaksacja jest gites. Popieram ja wszystkimi swoimi konczynami. Relaks musi byc, bez dwoch zdan. Odczuwam dosc wyraznie i okresowo jego potrzebe.
Cytat:
Tomek, nic nie kumasz. Ja nie mam zamiaru znieczulac ludzi.

Wrocimy do tematu.

Cytat:

Cytat:
Sek w tym, by dana osoba dotarla do wlasnych uczuc, a nie do tych, ktore od nich wymaga kultura, Tomkiewicze, Alice Miller czy ktokolwiek inny.

ABSOLUTNA ZGODA.

Ale zadajesz/zadajecie zazwyczaj pytania sugerujace, a nie otwarte, projekcyjne. Gdyby chciec odpoadac sobie na wiekszosc Waszycy pytan pisanych do ludzi - otrzymamy to co chcielibyscie uslyszec, a nie to, co dana osoba ma do powiedzenia.
Taka moja uwaga na marginesie.

Cytat:

Cytat:
Dalej: protestuje przed postawa "wszystko albo nic", przed radykalizmem wszelkiej masci i redukcjonizmem kazdego rodzaju.

Nie jestem az tak radykalny.

Akurat to bylo tak ogolnie.
Na przyklad burze sie przed ortodoksyjnym, redukcjonistycznym podejsciem poznawczo behawioralnym, w innym temacie o tym pisalem.
Wasz radykalizm polega w mojej opinni na tym, ze skupiacie sie jedynie na jednej stronie medalu.
W kontrowersyjnych tematach: np autyzm, homoseksualizm - gdzie wielu rzeczy nie wiadomo piszecie skrajne poglady w taki sposob jakby to byl pewniek.
Mozna miec wlasne zdanie, kilka razy pisalem jaka jest aktualny poglad dominujacy w psychologii a jaki jest moj wlasny osobisty, bo mam prawo do swojej prywatnej opinii. I to nie jest poprawnosc polityczna tylko rzetelnosc.

Kilka postow w temacie "autystycznym" oceniam w ogole jako brak empatii i jakiegos zwyklego wyczucia.
mniejsza

Cytat:
Cytat:
Jednak nie mam zamiaru generowac jej w sobie bez sensu i pielegnowac ja po wsze czasy w imie czegokolwiek.

Bullseye!! Tu jest wszystko!! Druknij sobie, co napisales, wraz gdzies, gdzie bedzie toto lezec i byc moze za jakis, mam nadzieje, ze szybki czas, powroc do tego. Moze zobaczysz, przed czym sie bronisz i dlaczego uzyles sformulowania "generowanie emocji" i radykalnego "po wsze czasy".

Dzieki za rade.
Ty zas postaraj sie przeczytac rozdzial o regulacji emocji u Schier.

Cytat:

Cytat:
No, wole by psychologia byla mozliwie blisko nauk przyrodniczych i by jak najwiecej hipotez i idei bylo weryfikowanych.

Dobrze, jak jest duzo hipotez, ale czasem ich wielosc niszczy jakosc, stajac sie akademicka zabawa werbalna, tworzaca labirynt relatywizmu. Weryfikowanych? Oczywiscie, tylko o takie nam przeciez chodzi, dlatego podalem kilka chocby przykladow z tego forum.

No tak, tyle, ze ja na przyklad te przyklady z tego forum zinterpretuje po swojemu, tzn dopatrze sie tam wieu rownoleglych procesow, ktore zaszly "przez przypadek", oraz takich ktore nie zaszly a moglyby zajsc gdyby popatrzec z wielu punktow widzenia.

Jezeli w tak scislej nauce jak fizyka mamy dualizm korpuskularno falowy, to czemuby w psychologii nie pracowac wielotorowo, szczegolnie, ze nic sie wzajem nie wyklucza?

Cytat:

Co do - nie no wciaz mnie to porusza - emocji neutralnych :shock: :roll:


No, dla Ciebie nie istnieja emocje negatywne, mniemam, ze pozytywne tez nie, zatem nie ma miejsca na neutralne, trza byc kontekwentnym.

Ja uwazam, ze skoro swiat dostarcza roznego rodzaju bodzcow, pelne spektrum, ciagly rozklad wrazen, od bardzo pozytywnych, po negatywne, szkodzace czy zagrazajace nam (bodzce) to powinna istniec rowniez ciagla reprezentacja stanow afektywnych.

Poniewaz widze miejsce i potrzebe by roznicowwac emocje, bynajmniej nie stopniowac ich ,ale roznicowac, ze wzgledu na to jaki bodziec je wywoluje, jak dana emocja dziala na nasz organizm wprowadzam trzy umowne klasy.
I tyle
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 01:14   

Zenon,
jakie podejście proponujesz w przypadku nadwrażliwości na pewną grupę dźwięków, która trwa mniej więcej od 10 r.ż.? Efektem takiego bodźca jest każdorazowo - nagła niepohamowana wściekłość, oszołomienie. Jedyne wyjście to zamknąć uszy albo uciec.

Dotychczasowa psychoterapia nakierowała mnie na poszukiwania przyczyny w relacjach rodzinnych, które cały czas wydawały się być w miarę dobre. Po drodze wyszły różne "niedociągnięcia", których sobie nie uświadamiałam, bo dotąd były po prostu normą, nad tym się przecież nie zastanawiasz.
Jeszcze parę lat wstecz "nie dotyczyło" mnie to, o czym pisali Tomkiewicze na forum za miedzą. Czytałam i współczułam tym wszystkim biednym pokrzywdzonym dzieciom.
Teraz widzę wyraźnie, jak ważne jest przepracowanie emocji, które pojawiają się automatycznie i z nienacka na określony bodziec (w tym miejscu mówię nie tylko o tym słuchowym), a ich intensywność nijak się ma do danej sytuacji.

Pierwszy psycholog wstępnie ocenił to jako zaburzenie osobowościowe. Kolejny - nic nie wskórał terapią behawioralną, skierowaną raczej na moją ogólną sytuację, nie zaś męczący mnie problem. Nie było więc oduczania reakcji na bodziec i pozytywnego wzmacniania. Na samą myśl o torturach usznych, buntują się wszystkie moje komórki.
Ze strony psychiatry brak wskazań do EEG - bo jak wiemy - nadwrażliwość na dźwięki bywa skojarzona ze stanami padaczkowymi. NLP-owcy proponują "kręcenie"- ćwiczenie dominującym uchem.
Jak Ty to widzisz?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 02:05   

Zenon, wiem, że się wkurzysz i może nawet bardzo dobrze. Po pierwsze, to nie na złość, po drugie, skoro już gadamy szczerze i bez ceregieli...
Napisałeś o empatii. Ujmę rzecz prosto: możesz wielokrotnie użyć tego terminu, tylko pytanie, gdzie ona jest? Kiedy wystąpiła? Zenon, uważam, że w stosunku do siebie samego nie masz jej za grosz. Dalej nie ciągnę, wiadomo..
Po to dałem wybold na Twój tekst, byś sobie porozmyślał, że może jest tak, że zrobisz wszystko, użyjesz całej lingwistyki, wszelkich nomenklatur, będziesz próbował pomagać wielu osobom, byle tylko nie pomóc samemu sobie, bo ta pomoc wymaga - MIMO WSZYSTKO - sięgnięcia do emocji, których jak sądzę, nie udało Ci się jednak odczuć. Dlatego, w moim przekonaniu używasz słów "wygenerowanie złości" i "nie kończący się festiwal złości" i tych legendarnych "negatywnych emocji".
Myślę, że wciąż do tego się nie dokopałeś i możesz czuć się zrezygnowany, dlatego zasłaniasz się już coraz mniej znośną terminologią.

I jeszcze jedno: od dawna, zupełnie świadomie unikam nazywania po imieniu poszczególnych szkół, ich przedstawicieli, nie marnuję czasu na analogię, poszukiwanie cech wspólnych. Mnie to nie interesuje od 99 roku. Dodatkowo, psychoanaliza cierpi na uświęcanie rodziców, więc bywa nieskuteczna i bardzo szkodliwa.

Może za bardzo sięgam, jeśli tak, daj znać, to przestanę. Trochę jednak obserwuję i jestem nieco zdumiony (przy okazji, nie strzelałem do Ciebie z kałacha w myślach, spoko - jedynie wsadziłem Ci stopę w but hiszpański ;) ŻORT taki). Co do używanego "mniejsza". Czy to jeden z elementów, jak to ująłeś "świadomej manipulacji", na którą się godzisz (to już możesz klasyfikować jako leciutką złośliwość)?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Lis 24, 2010 02:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 11:26   

Jest dokładnie tak jak miało być, czyli dokładnie tak jak to przewidziałem :faint: :razz:

"wiesz, że się wkurzę" - nie wiesz. Myślisz tak.
Nie wkurzyłem się. Nie powstały we mnie myśli, które mogłyby złość czy gniew wygenerować.

Twoja odpowiedź jest dość przewidywalna i zupełnie mnie nie zaskakuje.
Mam wrażenie że imasz się wszelkich możliwych chwytów by uniknąć merytorycznej dyskusji.
Z czego to wynika?
(próbka sugerujących pytań)
Tomek, co próbujesz redukować?
I kiedy to robisz teraz?

Odnośnie tego, że daje sobą manipulować i że robię to świadomie - to to była złośliwość, ale moja w stosunku do Ciebie. Prosiak ze mnie a nie tygrys.

A na koniec odpowiem poważnie na Twoje pytanie: pisz co chcesz, może wezmę z tego coś dla siebie, choćby cząstkę.
Uważam, że Twoja hipoteza jest chybiona, i tyle.
Masz prawo myśleć sobie o mnie co chcesz. Nie mam nieadekwatnych oczekiwań, że ocenisz mnie zgodnie z tym jak sam siebie spostrzegam, nie zależy mi też szczególnie na Twojej ocenie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 11:38   

Sana napisał/a:

Teraz widzę wyraźnie, jak ważne jest przepracowanie emocji, które pojawiają się automatycznie i z nienacka na określony bodziec (w tym miejscu mówię nie tylko o tym słuchowym), a ich intensywność nijak się ma do danej sytuacji.

Zanim zaczniesz przepracowywac emocje, to zbadaj sobie najpierw sluch.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 12:57   

Sana napisał/a:
jakie podejście proponujesz w przypadku nadwrażliwości na pewną grupę dźwięków, która trwa mniej więcej od 10 r.ż.? Efektem takiego bodźca jest każdorazowo - nagła niepohamowana wściekłość, oszołomienie. Jedyne wyjście to zamknąć uszy albo uciec.

Przeciętne, zdrowe ucho ma paraboliczną wrażliwość na dźwięki w funkcji częstotliwości.
Najlepiej odbierany jest dźwięk o częstotliwości ok. 800Hz. Jest to elementarna wiedza z zakresu tzw. akustyki.
Jeżeli charakterystyka odbioru twojego ucha znacznie odbiega od tej paraboli, może wystąpić zjawisko, o którym piszesz. W dodatku, z nadwrażliwością słuchową może współistnieć trudność w rozumieniu ze słuchu mowy. W odbiorze wygląda to tak jak słuchanie niedostrojonego radia lub radia z uszkodzonymi głośnikami. Głośna, ale zniekształcona mowa jest drażniaca aż do bólu, przy tym niezrozumiała.
Charakterystykę ucha określa się prostym badaniem zlecanym przez laryngologa.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 13:31   

Zenon, a jednak się wkurzyłeś. I mimo tego, nawet teraz - a wszystko przecież widać w poście- nie potrafisz się do tego przyznać, a co dopiero....
Mnie interesuje za każdym razem Twoje zdanie, ale nie chcesz nawet widzieć swoich aktualnych emocji. Chcesz naprawdę, bym uwierzył, że się nie zdenerwowałeś?
Mnie nie interesuje, co powiedział dany psycholog akademicki, gdy z Tobą próbuję rozmawiać, chyba że odnosisz to do konkretnego znanego Ci przypadku.

Tomek
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 13:40   

EAnno,
dziękuję za zainteresowanie moim przypadkiem :-)

Problem w tym, że są to dość zróżnicowane dźwięki, ponadto na odbiór nie ma wpływu moc dźwięku. Zauważam czasem, że nie jest to tak drażniące, kiedy okazuje się, że dany dźwięk, zidentyfikowany z oddali, pochodzi z innego źródła niż to z katalogu zakodowanych, na które reaguję nadwrażliwością. Bywa też tak, że w czasie, gdy ktoś parodiuje ten dźwięk (a chodzi np. o głośne przełykanie herbaty [!]) - zazwyczaj nie skutkuje to efektem nadwrażliwości. Nie mam żadnych problemów z rozumieniem mowy, ani innych zaburzeń słuchowych poza tą frustrującą nadwrażliwością. Wręcz posądzam się o dość niezły słuch, a przejawia się to np. w zdolności do wiernego odtwarzania wymowy i akcentu w językach obcych i nie ważne czy to angielski, czy francuski.
Ostatnio zmieniony przez Sana Śro Lis 24, 2010 13:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 21:42   

Ze-no-nie,
Nie chcę smęcić, ale skoro mój osobisty, żywy, acz niestatystycznie pojedynczy przypadek nie wzbudził Twojego zainteresowania :P to może rzuciłbyś przynajmniej jakieś ogólne wskazówki, jak postępować w nerwicach natręctw :hihi: to chyba dość popularny problem? Czy to raczej niewyleczalne jest... :-/
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 21:52   

Sana napisał/a:
Nie mam żadnych problemów z rozumieniem mowy, ani innych zaburzeń słuchowych poza tą frustrującą nadwrażliwością. Wręcz posądzam się o dość niezły słuch, a przejawia się to np. w zdolności do wiernego odtwarzania wymowy i akcentu w językach obcych i nie ważne czy to angielski, czy francuski.

Poprawna wymowa nie swiadczy o uposledzeniu sluchu. Zrob sobie badanie sluchu. Wowczas na audiogramie bedziesz widziec jak naprawde jest z twoim sluchem.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:03   

W głowie mi się nie mieści, że psychiatra (w końcu jest lekarzem) nie zleciłby takiego badania, gdyby zaistniały ku temu przesłanki.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:14   

Sana napisał/a:
Ze-no-nie,
Nie chce smecic, ale skoro moj osobisty, zywy, acz niestatystycznie pojedynczy przypadek nie wzbudzil Twojego zainteresowania :P to moze rzucilbys przynajmniej jakies ogolne wskazowki, jak postepowac w nerwicach natrectw :hihi: to chyba dosc popularny problem? Czy to raczej niewyleczalne jest... :-/


Nie czuje sie kompetentny.

Co nazywasz nerwica natrectw?
Nadwrazliwosc na bodzce akustyczne?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:23   

Nie, choć zasada jest dla mnie podobna jak w natręctwach. To jest silniejsze ode mnie :hihi:
I nie sprowadzałabym tego tylko do czysto funkcyjnego zaburzenia, bo - jak pisałam post czy dwa wcześniej - czasem mylnie identyfikuję "niepożądany" dźwięk. To mi wygląda na rodzaj wyuczonego, automatycznego odruchu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:34   

Sana, ale co to są za dźwięki, konkretnie? Możesz je sprecyzować? Czy dotyczą jednej osoby/rzeczy? Czy są związane z jakimiś sytuacjami?

Ja miałam coś podobnego z dźwiękiem styropianu. Wywoływało to u mnie natychmiast potworna "gęsia skórkę" i ścisk w żoładku. Miałam tak od kiedy siebie pamiętam. Nie znalazłam pierwotnej przyczyny takiej reakcji, ale już tak nie reaguję. Mogę już nawet sama dotykać styropian. W zasadzie przekonałam siebie, że nie muszę się "bać" tego dźwięku. Kiedy widzę przed sobą styropian już nie zatykam uszu, nastawiam się na jego dźwięk i jest ok. No chyba że ktoś mnie zaskoczy i znienacka zaszeleści styropianem :evil:

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lis 26, 2010 22:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:51   

Sana, to Ty jestes najlepszym specjalista od swojego ciala. Nie ja.

(O ile jestes. KMWTW)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Pią Lis 26, 2010 22:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:59   

Sana napisał/a:
W głowie mi się nie mieści, że psychiatra (w końcu jest lekarzem) nie zleciłby takiego badania, gdyby zaistniały ku temu przesłanki.

A mnie w glowie sie nie miesci dlaczego sie boisz tego badania.
To ani nie boli ani nie ma zadnych skutkow ubocznych.
Psychiatra chce miec pacjenta i to sa jego przeslanki.
Postepujesz podobnie do innego uzytkownika, ktory chce sie pozbyc pasozytow nic nie robiac w tym kietunku. A moze chcesz sie po prostu pochwalic, ze poslugujesz sie jezykiem angielskim i francuskim?
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Ostatnio zmieniony przez Kangur Pią Lis 26, 2010 23:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 23:06   

Racja, Zenon :)
A ja naiwnie liczyłam na jakieś potwierdzanie swoich odczuć z pomocą fachowej literatury :P

(Uczę się. A kto nie wie, ten zawsze ma szansę się dowiedzieć)
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 23:21   

Kangur napisał/a:
A mnie w glowie sie nie miesci dlaczego sie boisz tego badania.
To ani nie boli ani nie ma zadnych skutkow ubocznych.

Nie boję się. Może pójdę z ciekawości.

Kangur napisał/a:
A moze chcesz sie po prostu pochwalic, ze poslugujesz sie jezykiem angielskim i francuskim?

I rosyjskim 8-) Pisałam jedynie o wymowie. Niestety, bardzo żałuje, ale obecnie nie posługuję się aktywnie w zasadzie żadnym z tych języków.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lis 26, 2010 23:21   

Kangur napisał/a:
...A moze chcesz sie po prostu pochwalic, ze poslugujesz sie jezykiem angielskim i francuskim?...
Ale na szczescie to nic zlego! :hihi:

Powinnismy "siem" chwalic to zdrowy odruch. 8-)

No ale wiadomo.
Polska tradycja tego "zakazuje". :viva:
.
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 23:55   

M i T napisał/a:
Sana, ale co to są za dźwięki, konkretnie? Możesz je sprecyzować? Czy dotyczą jednej osoby/rzeczy? Czy są związane z jakimiś sytuacjami?

Trudno w jakikolwiek sposób zaliczyć te dźwięki do jednej rodziny. Nie drażnią mnie niektóre dźwięki, które powszechnie są postrzegane jako nieprzyjemne, jak choćby ten styropian. Ale już głośne chrupanie popcornu - niewybaczalne. Wydawało mi się, że są to właśnie takie dźwięki "fizjologiczne", no bo np. szept, szczególnie osoby, która dźwięcznie wymawia "sz", "cz" :evil: Ale nie. Dzwonienie metalem o szkło. Koszmar. Wiele osób tego nie lubi, ale nie znam nikogo, kto reaguje aż tak mocno, jak ja.
Nie ważne, kto produkuje te dźwięki, reakcja jest taka sama. Jedynie nie każdemu mogę bezceremonialnie zwrócić uwagę. A to trochę pomaga w przeżyciu tego koszmaru. Czyli jednak złość jest skojarzona zawsze (?) z kimś i skupia się głównie na "sprawcy", nie na samym dźwięku. Im nieszczęśnik jest bliżej, tym większym jest wrogiem :shock:
Co do sytuacji, to gorzej jest, kiedy już jestem podminowana. Wtedy zazwyczaj wybucham na dobre. Jednak sam bodziec jest w stanie popsuć mój dobry nastrój, wydaj mi się, że - na szczęście - nie na długo :-/
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 00:44   

Sana,

W zadnej ksiazce nie znajdziesz opisu siebie samej. Mozesz jedynie znalezc analogie, drogowskazy.
Czasem czytajac, sluchajac innych ludzi mozemy zobaczyc czastke siebie samych.
Dlatego warto czytac, ale to nie zastapi pracy nad soba. Moze pomoc.

Dzialaj wielotorowo.

Trzymaj sie zdala od skrajnosci i radykalizmow wszelkiej masci.

Moim zdaniem warto sie przebadac somatycznie, czy Twoja nadwrazliwosc nie jest spowodowana jakas dolegliwoscia o charakterze organicznym.

Byc moze symtom mozna traktowac jak sygnal?
Byc moze to zespol czysto behawioralny.
Byc moze przyczyna tkwi glebiej.

Nie wiem, nie jasnowidze.

Nie czuje sie kompetentny by doradzac, nie znam jakiegos analogicznego opisu czy relacji.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 01:03   

Dzięki, Zenon

Piękny post!
I uniwersalny, drodzy czytelnicy :hihi:
Ze swojej strony mogę jedynie potwierdzić, szukanie analogii, czytanie "cudzych" wynużeń, nie dla zaspokojenia ciekawości, a dla własnego rozwoju - leczy, nie kaleczy :)
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 06:36   

A jak reagujesz na gwaltowny niespodziewany dzwiek?
Np. jak ktos rzuci ksiazke na biurko czy przesunie krzeslo.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 00:56   

Chyba jak większość ludzi - przestrachem. Ale już powtarzalne i - z mojego punktu widzenia -nieskoordynowane odruchy tego typu, złoszczą mnie, szczególnie kiedy chcę mieć spokój. Coś mnie zmusza, żeby skupiać się na tych dźwiękowych szczegółach i je kontrolować.
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 11:16   

M i T napisał/a:
zenon napisał/a:
No ale sam powiedz, slyszales kiedys o kims, kto mialby ddolegliwosc zdrowotna z powodu radosci, szczescia, milosci?.

A słyszałeś kiedy o kimś, kto zachorował po adekwatnie wyrażonej złości i wściekłości????
Nie mam na myśli "szyjących nogą na maszynie" choleryków, ludzi wciąż miotanych niewiadomymi dla nich impulsami, albo wycofanych w siebie, zwalistych super - spokojnych, zaoksydowanych rakowców, tylko tych, którzy dopuszczają do siebie swój własny emocjonalny atlas-przewodnik. Zapewniam, ręczę, że lepszego nie kupisz.
Nie przekonują Cie przykłady tu z forum? Popatrz jak nasze Panie pracują, aż miło poczytać, gęba się śmieje od ucha do ucha. To jest piękne jak cholera (i złość nie jest resetowana) Czytujesz np. Mamę Maciusia, Sylwię czy JaśniePanią? Pełno wniosków, własne odczucia, autoterapia, praktyka, odwaga - no nie jest to gitara??

Tomek

musiałam mieć czas by zacząć czytać ten wątek i czytając wcześniejszy post w którym zenon to napisał przyszła mi na myśl sytuacja z mojego życia.
Zenon naprawdę nigdy nie miałeś sytuacji w życiu ,że okolicznosci powodowały,że radość tak silnie odczuwaną,że chciałbyś wydrzeć na całe gardło czy skakakć na ulicy musiałeś powstrzymać? Bo Ja tak. I wiesz to podobnie rozsadza od środka jak złość tylko jeszcze gorzej bo jak się złoszczę to chcoiaż mogę potupać, iść eneregiczniej bo i tak inni pomyślą ,że to tylko moja choroba i tak głośno tupię albo za bardzo wymachuję rękoma. Ale przy wielkiej radości trochę mnie samej trudno by było wyrażać radość głośno maszerując. Kurde no i co mam zrobić wtedy? Wyrażanie wielkiej radości gdy nie możesz tego zrobić albo uważasz,że nie możesz przez konwenanse jest tak samo uwierające jak wyrażanie złości. I kiedy naprawdę mi to było potrzebne pomyślałam :"pal sześć to,że się ludzie na mnie gapią "albo popatrzą wyraziłam tę emocję radości i szczęścia na placu dąbrowskiego w Łodzi i wiesz co dopiero wtedy po wyrażeniu tych emocji przyszły kolejne, myśli ,że jest pięknie i odczucie, że mogłabym pofrunąc pod niebo: takiej lekkości - tak mogłabym to opisac, więc

albo jesteś w tak komfortowej sytuacji,że możesz odczuwać szczęśćie, złość, miłość wszędzie jak chcesz albo może myślisz,że robisz to tylko w domu i się ograniczasz?.

nie mogąc lub bardziej nie chcąc -bo przecież to że się ludzie na mnie spojrzą co coraz częściej do mnie dociera jest ich problemem pod warunkiem,że nie latam goła po ulicy- wyrażać swoich emocji obojętnie czy są radosne i szczęśliwe czy to złość , smutek w podobnym stopniu możemy to poczuć fizycznie bo może mnie "zatykać" zarówno ze złości jak i z tego ,że z radości nie mogę krzyknąć na całe gardło a właśnie w taki sposób chcę wyrazić swoja radość.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 20:26   

sylwiazlodzi napisał/a:

zenon napisał/a:

No ale sam powiedz, slyszales kiedys o kims, kto mialby ddolegliwosc
zdrowotna z powodu radosci, szczescia, milosci?.

Zenon naprawde nigdy nie miales sytuacji w zyciu ,ze
okolicznosci powodowaly,ze radosc tak silnie
odczuwana,ze chcialbys wydrzec na cale gardlo czy
skakakc na ulicy musiales powstrzymac? Bo Ja tak. I
wiesz to podobnie rozsadza od srodka jak zlosc


Sylwia, a moze tam po prostu pojawila sie zlosc czy inna tzw negatywna
emocja i to ona rozsadzala, a nie radosc?

Opisujesz pewna sytuacje.
Punktem wyjscia jest radosc.
Czy zawsze gdy odczuwasz radosc pojawia sie taki dyskomfort jak opisalas?
Zapewne nie.
Gdybys byla na bezludnej wyspie, czy tez w gronie zaufanych przyjaciol
mialabys tego rodzaju dylematy?
Nie mozna pomijac kontekstu i tego, ze tam bylas w jakiejs sytuacji
spolecznej.

Co sie zadzialo?
Moje wyobrazenie jest takie, ze poczulas radosc. Na tym etapie nie ma
dyskomfortu.
Dyskomfort pojawia sie w efekcie mysli "czy tak wypada", "a jesli ludzie o
mnie cos sobie pomysla" etc.
Te mysli skutkuja konkretnymi emocjami. i to te emocje - badz co badz tzw
negatywne - "uwieraja". a nie radosc. I to wcale nie musi byc koniec
domina. Gdy pojawi sie zblokowanie, zaobserwujemy u siebie jakas
niespojnosc, zaklpotanie - moze pojawic sie mysl typu "nie powinienem
czuc sie w ten sposob", "jestem plastykowy" etc, co znowu znajdzie
poprzez emocje oddzwierciedlenie w ciele i nasili jedynie ten stan, ot
takie sprzezenie zwrotne.

Sylwia, masz prawo wyrazac zlosc, radosc i wszystkie emocje. To jest
znacznie lepsze przekonanie niz atrybucja "inni pomysla, ze to moja
choroba, wiec moge to wyrazic".
Adekwatne wyrazenie emocji jest w porzadku nawet, jesli komus sie to nie
spodoba.

Moim zdaniem mozna uniknac takich dylematow jak opisalas uczac sie
asertywnosci i pracujac nad swoimi przekonaniami. Chocby z ksiazki,
poradnika, bo po co wywazac otwarte drzwi. Poczatkowo nie wszystko
moze nam wychodzic, ale uczymy sie poprzez doswiadczenie, im wiecej prob,
im wiecej cwiczen - tym wieksza bieglosc osiagniemy, a ppewne zachowania wejda nam w krew.
Klin klinem - jeden automatyzm zastapic innym.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 21:17   

Zenek jakim automatyzmem można wybijać automatyzm przyduszania siebie ? norrmalnie jak w kreskówce, młotkiem go!
Od "pozytywnej" emocji można nawet umrzeć - ze śmiechu.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 21:28   

Nie, nie poprzez walenie mlotkiem.

Wpierw trzeba sobie powiedziec co chce zmienic i dlaczego, oraz jak chcialbym sie zachowywac i dlaczego.
Nastepnie trzeba zdemaskowac dany automatyzm, tzn jakie przekonanie za nim stoi, jak wygladalby mechanizm myslowy, gdyby ten proces bylby jawny. Jakie mysli i emocje po kolei by wystepowaly.

Na tym etapie mozna tez odkryc skad dany schemat sie wzial, jak go nabylem. Czy jest to cos, co sie dostalo w spadku po rodzicach, czy poprzez modelowanie ludzi, czy jest to jakas norma spoleczna, etc.

Dalej ksztaltujemy sobie nowe, adaptacyjne przekonania, takie, ktore beda nam pasowac, beda spojne z naszymi emocjami, nie beda naruszaly ipraw innych ludzi.

Zanim cos stanie sie automatyzmem - np jazda samochodem - wpierw trza bylo wykonywac dana czynnosc swiadomie, angazujac uwage. Sadze, ze tu mozna postapic analogicznie, uczuc sie poprzez doswiadczenie. Az do wypracowania sobie nowego zachowania.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Nie Lis 28, 2010 21:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 21:58   

Wypracowanie automatyzmu na tak silną reakcję jaką jest poryw radości na ulicy? To już jest przeteoryzowane. Jaka może być inna automatyczna reakcja zamiast przyduszania siebie? radosne okrzyki i podskakiwanie w miejscu - to jest zawsze spontan.
Tu jest mowa o wybuchu emocji radości a nie prowadzeniu samochodu.
Ech, odbiegłam od smutnej osobowości typu D, chyba, że samoduszenie jest jej elementem :)
Ostatnio zmieniony przez Magdalinha Nie Lis 28, 2010 22:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 22:17   

:shock:
Magdalinha napisał/a:
Wypracowanie automatyzmu na tak silna reakcje jaka jest poryw radosci na ulicy?

nie-e
Ja w ogole odszedlem od tematu i troche podryfowalem. Ale to norma na tym forum.
Sylwia napisala, ze to radosc ja uwierala, moim zdaniem to nie radosc tylko inne emocje, ktore w miedzyczasie zostaly wygenerowane w pewnym procesie, ktory tak jak go sobie wyobrazam szkicuje.

Jesli juz cos zmieniac to mechanizmy, w ramach ktorych generuja sie mysli typu "a co ludzie pomysla", w ktorych generuja sie emocje, ktorych moznaby spokojnie uniknac, ktore niczemu nie sluza. W tym sensie zbedne.

Cytat:
To juz jest przeteoryzowane. Jaka moze byc inna automatyczna reakcja zamiast przyduszania siebie? radosne okrzyki i podskakiwanie w miejscu

Ja wiem, kazdy musi sobie wypracowac wlasny, jemu odpowiadajacy sposob wyrazania takich emocji.
Ja sobie pokrzykuje w myslach, ide dynamicznym krokiem, w podskakiwaniu w miejscu tez nie ma nic zlego.
Na pewno nie chcialbym w takich sytuacjach generowac sobie stresu automatycznymi myslami i przejmowac sie tym co ludzie pomysla.

Cytat:
Ech, odbieglam od smutnej osobowosci typu D, chyba, ze samoduszenie jest jej elementem :)

No, akurat tak sie sklada, ze jest.

Hamowanie spoleczne to wlasnie samoduszenie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 22:32   

Standardowo dziewczynki są uczone powściągania emocji w miejscach publicznych. Nawet mężczyźni potrafią zwrócić uwagę głośno śmiejącej się dziewczynie na deptaku - "że to nie uchodzi".
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 23:02   

A chlopcy uczeni sa powsciagania leku i maja zakaz na placz.

Najwazniejszy jest szacunek ludzi ulicy, dlatego nie robie tego czego ja bym chcial, tylko to, czego spoleczenstwo ode mnie oczekuje.
Gdy wychodze na miasto zakladam maske twardziela. Rozgladam sie na boki, ale nie jak lamus, tylko jak byczek, jak konkret. 8)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 23:37   

Chłopaki nie płaczą

coco jambo i do przodu :-D
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 23:46   

No, a grzeczne dziewczynki sie nie zloszcza. Bo zlosc urodzie szkodzi.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 01:20   

Grzeczne dziewczynki ida do nieba a niegrzeczne tam gdzie chca ;-)

Grzeczne dziewczynki koncza z nadwaga http://www.ofeminin.pl/wy...013c204210.html :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 19:21   

Sana napisał/a:
Dzwonienie metalem o szkło. Koszmar. Wiele osób tego nie lubi, ale nie znam nikogo, kto reaguje aż tak mocno, jak ja. Nie ważne, kto produkuje te dźwięki, reakcja jest taka sama. Jedynie nie każdemu mogę bezceremonialnie zwrócić uwagę. A to trochę pomaga w przeżyciu tego koszmaru. Czyli jednak złość jest skojarzona zawsze (?) z kimś i skupia się głównie na "sprawcy", nie na samym dźwięku. Im nieszczęśnik jest bliżej, tym większym jest wrogiem :shock:

Wbrew pozorom nie jest Pani aż tak bardzo osamotniona. Znam osoby, dla których przesuwanie dłonią po stole w sposób generujący piski jest nie do zniesienia. Nie chodzi wcale o przestrach, głośny dźwięk, zdenerwowanie, ale wyłącznie o charakter tego piszczącego dźwięku, przypominającego cmokanie ustami. Inne osoby nie znoszą pisków pilnika po stali. Jeszcze inne chrzęszczącego piszczenia sztucznej skóry płaszcza. Dokładnie tak, jak Pani opisuje, dźwięk jest nie do zniesienia przez sam swój charakter i żadne treningi tego nie mogą zmienić. To nie jest fobia, lęk, tylko coś tak samo nie do zniesienia, jak np. próba wycięcia sobie bardzo powoli kawałka skóry skalpelem. Odczuwanie tych cichych dźwięków jest tak nieznośne, że osoba obdarzona taką przypadłością gotowa jest obrugać każdego i często to robi. Przypuszczalnie są to jakieś struktury organiczne, a więc niepodatne na jakiekolwiek psychoterapie. Mogą to być jakieś dalekie echa niekontrolowanych wyładowań neuronów, ale z epilepsją jako taką nie mają nic wspólnego. Trzeba z tym jakoś żyć i przywoływać chrzęszczące otoczenie do porządku, bo polubić się nie da żadną miarą ani wyleczyć.
JW

PS. Jedyny punkt zaczepienia, to, jak Pani przyszła na świat, czy poród był lekki, ciężki, przedwczesny, opóźniony, ile trwał.
No i po drugie, dalekie dźwięki są zawsze mniej drażniące niż bliskie, niezależnie czy chodzi o te piski, czy po prostu o radio grające za ścianą u sąsiada, które nie pozwala nam zasnąć. Człowiek, a przypuszczalnie i każde zwierzę, jest bardziej wyczulony na dźwięk dobiegający z bliska, ponieważ ewolucyjnie bliskość może oznaczać bliskie zagrożenie.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 19:27   

To ja może wtrącę swoje. Mnie drażni taki specyficzny dźwięk jaki da się słyszeć podczas pracy z materiałami typu styropian. Dodam tylko że w przeszłości ten dźwięk bywało że mnie mocno irytował, później miałem nawet więcej do czynienia z takimi materiałami i było mi to praktycznie obojętne. Ostatnio gdy po dłuższym czasie usłyszałem jak ktoś pociera styropianem zrobiło mi się bardzo nieprzyjemnie.
_________________

 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 22:48   

zenon napisał/a:
Przeciez uczucia moga byc generowane przez mysli. Pisze o tym ladnie Forward, ktora nie jest ideolozka i ignorantka i stosuje rozne podejscia w tym metody poznawcze i behawioralne.

Myśli generują nie tylko uczucia, ale i reakcje najniższych pięter układu nerwowego, układu wegetatywnego, który generalnie nie podlega naszej woli. Wystarczy np. wyobrazić sobie jedzenie cytryny i natychmiast ślinianki zwiększają wydzielanie śliny.
A facetom to się jeszcze inne rzeczy zwiększają. :-)
Cytat:
Cytat:
Co do - nie no wciaz mnie to porusza - emocji neutralnych :shock: :roll:

No, dla Ciebie nie istnieja emocje negatywne, mniemam, ze pozytywne tez nie, zatem nie ma miejsca na neutralne, trza byc kontekwentnym. Ja uwazam, ze skoro swiat dostarcza roznego rodzaju bodzcow, pelne spektrum, ciagly rozklad wrazen, od bardzo pozytywnych, po negatywne, szkodzace czy zagrazajace nam (bodzce) to powinna istniec rowniez ciagla reprezentacja stanow afektywnych. Poniewaz widze miejsce i potrzebe by roznicowwac emocje, bynajmniej nie stopniowac ich ,ale roznicowac, ze wzgledu na to jaki bodziec je wywoluje, jak dana emocja dziala na nasz organizm wprowadzam trzy umowne klasy.
I tyle

Panie Zenonie, to ciekawa koncepcja. Dlaczego by właśnie nie stopniować natężenia emocji PRZECIWSTAWNYCH. Skoro nasz metabolizm a więc i emocje stanowią continuum w dziedzinie czasu, to przechodząc od np. obrzydzenia do zachwytu MUSIMY po drodze natrafić na ten szczególny punkt zerowy, punkt neutralnej/obojętnej emocji. Panu jest łatwiej to przyjąć, bo Pan ma zacięcie do nauk ścisłych. Ale również humaniści powinni dostrzec, że słowo obojętność w języku potocznym oznacza dokładny opis stanu emocjonalnego, czyli jest jedną z emocji! Właśnie emocją neutralną, ani za, ani przeciw. Celowo nie użyłem tutaj jeszcze pojęć pozytywna, negatywna, ponieważ wymaga to głębszych rozważań semantycznych.
Wyobraźmy sobie więc prostą sytuację. Idziemy zaśnieżonym chodnikiem. Natykamy się na coś wyjątkowo obrzydliwego, odczuwamy tak wielki wstręt, że wymiotujemy. Bardziej już się nie da na tej skali przesunąć w lewo, to maksymalna wartość obrzydzenia -5. Powoli emocja opada, idziemy dalej. Natykamy się na psie ekskrementy. Ponieważ jesteśmy człowiekiem, a nie psem, nie obwąchujemy ich, ale odczuwamy lekkie obrzydzenie, jednak znacznie słabsze, niż poprzednio. Zatem na skali emocji ten punkt będzie się znajdował bardziej w prawo i będzie miał mniejszą wartość bezwzględną -1.
Wszystko otula śniegowa pierzynka. Już samo to zdanie świadczy o tym, że paskudztwa zniknęły nam z oczu i widzimy krajobraz, który nam się podoba. Jeszcze nie zachwyt, ale już można ocenić wrażenia estetyczne na +1. Wracamy do domu i wyglądając przez okno strzelamy sobie działkę koki. Wpadamy w nieziemski zachwyt na widok rozjeżdżonej koleiny, odczucia estetyczne na +5.
Czy ja na siłę naciągam uczucia do matematycznej osi znanej ze szkoły podstawowej?
Spokojnie, najciekawsze rzeczy dzieją się w pobliżu punktu o wartości bezwzględnej nieskończenie małej.
Minęliśmy psią kupę i idziemy dalej, natrafiliśmy na psie siuśki. Zdecydowanie budzą mniejsze obrzydzenie, niż ekskrementy. Emocje są jeszcze słabsze tak około -0,5.
Idziemy dalej, śnieg lekko przegrzebany łopatą, puchowa pierzynka trochę straciła na uroku, tak na -0,2. Dalej bawiące się dzieci wyrównały śnieg na płasko. Nie jest to jeszcze puchowa pierzynka, ale już przyjemniej wygląda, niż tamte ślady po łopacie: +0,1. Ten śnieg może być dokładniej lub mniej dokładnie wyrównany i odczujemy wrażenia estetyczne na 0,05 albo na 0,14.
-5_______-1____-0,5__-0,2____0__+0,05___+0,1___0,14_____+1_______+5

Jak by nie patrzył, to zero musi tam gdzieś być pomiędzy obrzydzeniem a zachwytem, skoro istnieje cała paleta natężeń tych przeciwstawnych emocji. To jest właśnie emocja neutralna, emocja zwana obojętność, taka, jaką odczuwamy na widok pospolitego kamienia polnego. A po obu stronach neutrum, ledwo, ledwo odczuwalne słabe emocje dla śniegu przekopanego -0,2, a z prawej strony dla śniegu wygładzonego +0,1.
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Śro Gru 01, 2010 09:15, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 23:58   

Panie Tomaszu,
Sądzę, że konsekwentnie twierdzi Pan, że uczuć negatywnych nie ma, ponieważ łączy Pan semantycznie słowo negatywny ze słowem niepotrzebny. A to są zupełnie dwa różne słowa. Zarówno negatywne, jak i pozytywne emocje są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania psychiki i nie są niepotrzebne. Ba, potrzebna jest również emocja neutralna - obojętność, ponieważ nie da się żyć nieustannie na pełnych emocjonalnych obrotach, musi być też czas na regenerację, wytchnienie, obojętność i odpoczynek.
Nie można udawać, że nie istnieją emocje przeciwstawne. Najłatwiej je zaobserwować na przykładzie psa, który albo merda ogonem, albo szczerzy kły. Albo właśnie leży obojętnie i nawet nie machnie ogonem. Nasilenie emocji manifestuje się poprzez nasilenie aktywności fizycznej. W przeciwieństwie do chytrego człowieka u psa emocje są dosyć dobrze mierzalne i mogą być przedstawione w postaci wektora.
W naukach ścisłych każdy wektor ma kierunek i zwrot. Przy czym musi to być określone w konkretnym układzie współrzędnych oraz możemy
a) zaznaczyć wektor zgodnie ze zwrotem dodatnim osi i przyporządkować mu wartość +5 albo
b) zaznaczyć przeciwnie i przyporządkować mu wartość -5.
Możemy także dokonać transformacji układu współrzędnych tak, żeby oś wzrastała odwrotnie, od prawej do lewej. Wówczas dla przypadku
a) wartość wektora wyniesie -5
b) wartość wektora wyniesie +5, czyli odwrotnie, niż dla poprzedniego układu współrzędnych o osi naturalnie wzrastającej od lewej do prawej.

Dokładnie tak samo dowolnie możemy przyjąć oś współrzędnych w przypadku emocji psa.
Agresję możemy określić jako emocje pozytywne, natomiast dodatnie w sumie emocje łaszenia się określić jako negatywne. Możemy też przyporządkować wektory emocji do osi odwrotnej, a potem ponownie przemnożyć wartości wektorów przez minus jeden, żeby znowu wyszło na to samo. Matematycznie jest to całkowicie umowne, czy coś jest ujemne, czy dodatnie. Elektron ma ładunek elektryczny ujemny z całkowitego przypadku, bo tak za pierwszym razem przypisano minus tym ładunkom, czysto umownie. Natomiast, jeżeli coś leży po przeciwnych stronach zera, to jedno musi być dodatnie a drugie ujemne, lub jedno musi być pozytywne, a drugie negatywne.
Podobnie jest z przeciwstawnymi emocjami, jedne muszą być pozytywne a drugie negatywne. Nie w sensie ich wartościowania na dobre i złe, czy potrzebne i niepotrzebne, ale w sensie ich antynomii, np. miłość i nienawiść. Można matematycznie przyporządkować miłości minus a nienawiści plus. Wszakże korzystniej będzie miłość potraktować jako pozytywne uczucie a nienawiść jako negatywne, czyli przyjąć potoczne ich porządkowanie.
Zauważmy, że pod Kurskiem nienawiść do wroga spełniała pozytywną, mobilizującą rolę, więc abstrakcja o przekształceniu zwrotu osi miała tam swój fizyczny wymiar.
JW
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 01:13   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Dokładnie tak, jak Pani opisuje, dźwięk jest nie do zniesienia przez sam swój charakter i żadne treningi tego nie mogą zmienić. To nie jest fobia, lęk, tylko coś tak samo nie do zniesienia, jak np. próba wycięcia sobie bardzo powoli kawałka skóry skalpelem. Odczuwanie tych cichych dźwięków jest tak nieznośne, że osoba obdarzona taką przypadłością gotowa jest obrugać każdego i często to robi. Przypuszczalnie są to jakieś struktury organiczne, a więc niepodatne na jakiekolwiek psychoterapie. Mogą to być jakieś dalekie echa niekontrolowanych wyładowań neuronów, ale z epilepsją jako taką nie mają nic wspólnego. Trzeba z tym jakoś żyć i przywoływać chrzęszczące otoczenie do porządku, bo polubić się nie da żadną miarą ani wyleczyć.
JW

Panie Witoldzie, ja się tak łatwo nie poddam. Chcę sobie w końcu normalnie pożyć. To zbyt destrukcyjne, by zostawić ot, tak sobie. Nawet, gdyby brać pod uwagę jedynie następstwa czysto organiczne, narażanie się na taki stres dzień w dzień - w końcu musi pociągnąć za sobą dalsze negatywne skutki. Oczywiście, mogę zamknąć się w pustelni, ale to też niezdrowe. Pozostaje mi jedynie szukać dalej. Tak czy inaczej, psychoterapia - w moim przypadku - nie poszła na marne. Nie martwi mnie, że udałam się tam z jednym problemem, a wyszłam z kilkoma. Dla mnie sama świadomość - np. własnych mechanizmów obronnych - jest już sama w sobie kojąca, mimo że jedynie stawia problem , który z kolei wymaga długotrwałego procesu i dużo samozaparcia. Łatwiej byłoby to zostawić, niech tak leży. Tyle, że ja już odczułam pozytywne efekty pracy nad sobą i nie widzę sensu - a wręcz możliwości - zaprzestania tego procesu.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
PS. Jedyny punkt zaczepienia, to, jak Pani przyszła na świat, czy poród był lekki, ciężki, przedwczesny, opóźniony, ile trwał.

Ciekawy trop. Jak dotąd, wiem tylko, że przyszłam na świat po północy.


PS. Niezaprzeczalnie, da się umieścić emocję = 0 na osi, ale trudniej to "zero" odczuć w rzeczywistości. Ja nie umiem. Być może buddyści potrafią.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 09:02   

To są dwie różne sprawy, praca nad sobą a walka z tą przypadłościa słuchową.
W przypadku słuchu oszczędzi Pani sobie wielu rozczarowań i zbędnych kosztów,
jeżeli przyjmie Pani, że niewiele da się zrobić poza unikaniem przykrych dźwięków
i wymuszeniu na otoczeniu, żeby ich nie emitowali w Pani obecności.
Chciałbym się mylić i może się mylę.
Natomiast zawsze warto się rozwijać i doskonalić i ma Pani przed sobą ogromny obszar do zagospodarowania. Bardzo dobrze, że się Pani nie poddaje.
Życzę wielu sukcesów i serdecznie pozdrawiam.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 09:08   

Sana napisał/a:
PS. Niezaprzeczalnie, da się umieścić emocję = 0 na osi, ale trudniej to "zero" odczuć w rzeczywistości. Ja nie umiem. Być może buddyści potrafią.

To proszę pomyśleć o mierniku elektrycznym napięcia.
Co Pani czuje myśląc o takim urządzeniu? Gdzie taki miernik mieści się na skali pomiędzy obrzydzeniem a zachwytem?
JW
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 10:10   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Życzę wielu sukcesów i serdecznie pozdrawiam.
JW

Dziękuję i również życzę Panu wszystkiego dobrego.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
To proszę pomyśleć o mierniku elektrycznym napięcia.
Co Pani czuje myśląc o takim urządzeniu? Gdzie taki miernik mieści się na skali pomiędzy obrzydzeniem a zachwytem?
JW

Co ciekawe, samo brzmienie nazwy tego urządzenia skojarzyło mi się wpierw jakoś nieprzyjemnie. Jednak po chwili przypomniałam sobie, że mierzyłam przecież napięcie w bateriach sympatycznym, bo w kolorze ciepłej żółci przyrządem. Ostatecznie, można powiedzieć, że mam wyjątkowo radosne skojarzenia w tym miernikiem. Dodatkowo, sama umiejętność pomiaru napawa mnie entuzjazmem. Tak więc - w tym przypadku - uczucie obojętności, o ile się w ogóle pojawiło, choć ja nie odczułam tego, zostało natychmiast zasypane lawiną konotacji, które wartościują dany przedmiot na podstawie doświadczeń z nim związanych.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved