Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
GURU - absurd/manipulacja/autorytaryzm
Autor Wiadomość
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Cze 11, 2009 19:46   GURU - absurd/manipulacja/autorytaryzm

No to spróbujmy raz jeszcze zastanowić się nad źródłami autorytaryzmu i jego konsekwencjami. Tym razem w dziale "Psychicznym", ponieważ temat jest jak najbardziej z psychiką powiązany.

Na początek proponuję artykuł, który w dużym stopniu odpowiada moim własnym przemyśłeniom.

Dlaczego jesteśmy ulegli? Źródła bierności wobec tyranii:

http://astromaria.wordpre...-wobec-tyranii/

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 11, 2011 17:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 11, 2009 20:40   

Czyli ważne jest,aby dziecko mogło przeżywać całą paletę uczuć;od nienawiści do miłości.Ma prawo nienawidzić rodzica,kiedy rodzic na to zasłuży w oczach dziecka,jak również ma prawo kochać,kiedy rodzic na miłość z kolei zasłuży-to ważne,ale wiadomo,że świat dziecka,to nie tylko rodzice,ale i koledzy,nauczyciele itd.,co wtedy,kiedy dziecko nie może wyrazić swoich prawdziwych uczuć do tych drugich osób z obawy ,że zostanie ukarane? Takie uczucia tlumione do tych innych osób również muszą znaleźć ujście.Kurcze,to jest bardzo skomplikowane....

Uległość "silniejszym" możemy już obserwować w okresie dzieciństwa,gdzie np. w grupie dzieci jedno przewodzi,a inni słuchają.Dzieci również potrafią być okrutne,mogą stosować przemoc w stosunku do innych dzieci,które nie chcą się podporządkować.
Dzieci takie mogą czuć się zagrożone,mogą czuć strach przed karą takiego silniejszego i mogą również tłumić swoje uczucia do takich osób.Wiadomo,że nie wszyscy rodzice są świadomi tego,jakie skutki przynosi używanie przemocy w rodzinie toteż jedne dzieci z grupy mogą stosować przemoc,tak jak zostały tego nauczone,a drugie mogą tego nie znać.
Nie da się odizolować całkowicie dziecka,które nie stosuje przemocy,od dzieci,które stosują przemoc.No nie wiem,jak to jeszcze ująć....
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Cze 11, 2009 21:09   

Z tym, że dziecko zawsze bezwzględnie i bezgranicznie kocha rodziców - taka jest natura tej relacji. Dziecko jest całkowicie zależne od rodziców, bez nich nie dałoby rady przetrwać. Kocha, bo nie ma innego wyjścia. Dziecko wierzy też, że rodzice je kochają. Bez tej wiary nie przetrwałoby. Dlatego nawet w obliczu najstraszniejszych krzywd, dziecko "wybiela" i usprawiedliwia rodzica, ponieważ boi się stracić jego miłość.

Problem nie jest w tym, by dziecko nauczyło się okazywać swoją miłość - ono robi to "automatycznie", w sposób naturalny. Problem jest właśnie w tych mniej wygodnych uczuciach, których rodzice się boją (bo im samym nie wolno było tych uczuć okazywać w dzieciństwie). Żaden rodzic raczej nie tłumi okazywania miłości u swojego dziecka. Ale jeśli chodzi o złość, to zaczyna się problem.

Rodzic, któremu (kiedy sam był dzieckiem) nie wolno było złościć się, krzyczeć, płakać, etc. lub który za takie przejawy uczuć był w jakiś sposób karany/umniejszany, nie będzie w stanie znieść tych uczuć u swojego dziecka. Będą go frustrować, złościć, drażnić, odpychać, etc. Zamiast dać dziecku prawo do wyzłoszczenia się/wypłakania się, będzie chciał je natychmiast uciszyć. Może krzyczeć, może dać klapsa, może zanieść do innego pokoju i zamknąć, lub posadzić "na jeżyka". To wszystko przez brak zrozumienia dla własnych uczuć, przez brak łączności np. z własną złością (skoro mnie wciąż nie wolno się złościć, to tym bardziej nie mogę pozwolić by moje dziecko okazywało złość).

Ale kiedy już przestajemy się bać własnej złości i potrafimy ją adekwatnie i twórczo wyrażać, wówczas złość dziecka również przestaje nas przerażać i uczymy je co z tym uczuciem można zrobić.

Marishka

P.S. Nie mam "gotowej" (szybkiej) odpowiedzi na to, jak "uchronić" dziecko przed przemocą innych dzieci. To dobry temat do omówienia, szczególnie, że na Forum jest conajmniej kilku rodziców, którzy mogliby się podzielić własnym doświadczeniem. Jednego jestem pewna, że nie uczyłabym moje dziecko zasady "nadstawiania drugiego policzka", bo sama jej nie wyznaję. Myślę, że dobrze by było nauczyć dziecko rozróżniania sytuacji w których warto się bronić od tych, w których np. lepiej przemilczeć. Ale to często bywa trudne nawet dla osoby dorosłej, a co dopiero dla dziecka :)
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 11, 2009 23:03   

M i T napisał/a:
Myślę, że dobrze by było nauczyć dziecko rozróżniania sytuacji w których warto się bronić od tych, w których np. lepiej przemilczeć. Ale to często bywa trudne nawet dla osoby dorosłej, a co dopiero dla dziecka :)

Relatywizm to jest TOOOOOOO!!! :hihi:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Cze 12, 2009 12:58   

W kwietniu 1967 r. w kalifornijskim liceum w Palo Alto pomysłowy nauczyciel historii Ron Jones postanowił w dość dobitny sposób wyjaśnić swoim uczniom mechanizm powstania faszyzmu. Przerabiali akurat na lekcjach zbrodnie nazistowskie, a licealiści w żaden sposób nie mogli pojąć, jak w ogóle mogło dojść do czegoś takiego. Jones pragnął udowodnić swoim uczniom, że faszyzm nie jest jedynie "potworem" z przeszłości, ale może zaistnieć znów, jeśli stworzy się ku temu odpowiednie warunki.

Eksperyment wyglądał następująco:



Na podstawie tego eksperymentu w 1981 r. został nakręcony telewizyjny film (USA) a w 2008 r. powstał znakomity film w reżyserii Dennisa Gansela (Niemcy). Ten ostatni polecam szczególnie gorąco, aczkolwiek końcówka odbiega znacząco od rzeczywistych wydarzeń (dodano więcej dramatyzmu, co jednak nie umniejsza wartości filmu).

Trailer "Die Welle" ("Fala"):
http://www.youtube.com/watch?v=ZB7MARlAjjs

A jak to się ma do teraźniejszości? Na YouTube ktoś sprytnie sklecił 2-częściowy filmik, w którym zostały wykorzystane fragmenty amerykańskiego filmu z 1981 r. w zestawieniu z przemówieniami Obamy i reklamówkami jego "wspaniałego" pomysłu na stworzenie pewnej młodzieżowej organizacji. Warto obejrzeć w całości i wyciągnąć własne wnioski:

Cz. I
http://www.youtube.com/watch?v=94iNrSrfGmY
Cz. II
http://www.youtube.com/watch?v=PfgYffpQz5g

Marishka
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 00:03   Re: AUTORYTARYZM / Totalitaryzm / Faszyzm

M i T napisał/a:
No to spróbujmy raz jeszcze zastanowić się nad źródłami autorytaryzmu i jego konsekwencjami. Tym razem w dziale "Psychicznym", ponieważ temat jest jak najbardziej z psychiką powiązany.

Na początek proponuję artykuł, który w dużym stopniu odpowiada moim własnym przemyśłeniom.

Dlaczego jesteśmy ulegli? Źródła bierności wobec tyranii:

http://astromaria.wordpre...-wobec-tyranii/

Marishka


Na mój gust to przyczyną jest micha i cwaniactwo.
Cwaniactwo, że inni wyciągną kasztany z ognia.
No i to, że tyrani mają w małym palcu inteligencję emocjonalną.
Gdzieś tu pisałem, że psychopaci mają lepsze predyspozycje do zarządzania.
Nie dorabiałbym idei z dzieciństwa tam, gdzie każdy kurdupel moralny
na wyprzódki pędzi, żeby się sprzedać za 100 zł.
To raczej teoria gry.
JW
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 18:10   Re: AUTORYTARYZM / Totalitaryzm / Faszyzm

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Gdzieś tu pisałem, że psychopaci mają lepsze predyspozycje do zarządzania.


Ale to stwierdzenie nie daje odpowiedzi na najważneijsze pytania:

- jaką definicję psychopaty stosujemy?
- skąd się "biorą" psychopaci? (czy naprawdę uważa Pan, że można się urodzić psychopatą?)
- dlaczego mają "lepsze predyspozycje do zarządzania" niż inne osoby?
- dlaczego z taką łatwością dochodzą do władzy?
- dlaczego inni z taką łatwością ulegają psychopatom?
- jak możemy się uchronić przed wpływem psychopaty?

Najłatwiej jest nazwać autorytarnego tyrana psychopatą i zamknąć temat. Najłatwiej jest pewnie uznać, że psychopaci trafiają się wybitnie rzadko, więc po co zawracać sobie głowę tym tematem. Błąd! Zamykając się na tematy przerażające, odpychające, potworne, patologiczne, etc. możemy stracić czujność i nie zauważyć, jak taki temat zacznie nas dotyczyć bezpośrednio.

Warto pamiętać, że temat autorytaryzmu jednak nie dotyczy jedynie przeszłości, i że psychopaci są wśród nas (i najczęściej w niczym nie przypominają Hannibala Lectera, Hitlera czy Stalina). Rozumiejąc prawdziwe źródła autorytaryzmu i naszej uległości mamy szansę by nie zamienić się w Wielkie Autorytety oraz by nie ulegać żadnym Wielkim Autorytetom.

Marishka
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Cze 13, 2009 18:17   Re: AUTORYTARYZM / Totalitaryzm / Faszyzm

M i T napisał/a:
...i najczęściej w niczym nie przypominają Hannibala Lectera, Hitlera czy Stalina...
Ciekawe kto mogł by byc kandydatem na ten zaszczytny tytul "PSYCHOPATY"?
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 18:45   

W tym temacie gorąco polecam "The Sociopath Next Door" Marthy Stout (świetnie, lekko się czyta, a jednocześnie wcale nie jest na poziomie "5 klasy postawówki"). Natomiast taka popularna w Polsce książka Roberta Hare "Psychopaci są wśród nas" wydaje mi się raczej zbyt płytka (na dodatek - wbrew tytułu - skupia się wyłącznie na "wielkich" i słynnych psychopatach-mordercach).

Powodzenia też w przebrnięciu przez "Ponerologię polityczną" Łobaczewskiego :)

Marishka

P.S. Misiu, chyba znasz definicję z DSMMD-IV? Generalnie można się z nią zgodzić, ale przy okazji warto rozwinąć temat (braku) empatii u psychopatów, bo z tym wiążą się ciekawe obserwacje.
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 20:20   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Na mój gust to przyczyną jest micha i cwaniactwo.
Cwaniactwo, że inni wyciągną kasztany z ognia.

Moim zdaniem, przyczyną jest strach. Zwykły strach, że ktoś "silniejszy" może mi zrobić kuku: najechać zbrojnie i wyrżnąć mój klan, porwać córkę, pobić/zbić, ukraść rower, wywalić z roboty, wlepić mandat, zdradzić, krótko mówiąc zadziobać.
BTW, autorka wspomnianego tekstu ma najwyraźniej obsesję na punkcie patriarchatu i Boga.
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 20:27   

Maad napisał/a:
BTW, autorka wspomnianego tekstu ma najwyraźniej obsesję na punkcie patriarchatu i Boga.


O ile masz na myśłi autorkę bloga do którego dałam link w pierwszym poście, to ma ona również "obsesję" na punkcie astrologii, "Sekreta" oraz wegetarianizmu (w sensie, że je popiera). Jednak jej artykuł o autorytaryźmie jest wart przeczytania.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Cze 13, 2009 20:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Cze 13, 2009 20:34   

M i T napisał/a:
... to ma ona również obsesję na punkcie astrologii, "Sekreta" oraz wegetarianizmu.
Marishka

O! Fajnie ,że wspomniałaś o tym,poczytam sobie :)
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 21:27   

Maryshka, miałam wrażenie ,ze to twój blog .
bardzo interesujący ,troszke cieżki jak na mój komuszy łeb -ale sobie odłożyłam .
_________________
pozdrawiam
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Cze 13, 2009 21:40   

figa napisał/a:
..troszke cieżki jak na mój komuszy łeb...

Co to za "biczowanko" Towarzyszko Figa! :hihi:
Wy juz nie jestescie "homo sowietikus" :hug:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 21:44   

figa napisał/a:
Maryshka, miałam wrażenie ,ze to twój blog .


Nie jest mój i wielu poglądów autorki na inne tematy nie podzielam. Ale akurat pod tym artykulem (i jeszcze kilkoma) mogłabym się śmiało podpisać.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 17:08   

To niby tylko z Wikipedii, ale dobrze piszą:

Cytat:
[Theodor] Adorno oraz współpracownicy doszli do przekonania, że przyczyną kształtującą osobowość autorytarną są konserwatywne metody wychowawcze, w których utrzymuje się surową dyscyplinę i kary za niepożądane zachowania. Osoba dotknięta tą patologią była w dzieciństwie pozbawiona poczucia bezpieczeństwa, związanego przede wszystkim z warunkową miłością ze strony rodziców – uzależnianiem okazywania miłości od podporządkowania się. Tego typu niekompetentne metody wychowawcze prowadzą do silnych postaw antyspołecznych względem różnych grup mniejszościowych i wysokiego poziomu poczucia zagrożenia z ich strony. Jednostka, przejawiając autorytarną agresję, przemieszcza poczucie krzywdy z rodziców na obiekt mniej niebezpieczny – w tym wypadku grupy mniejszościowe. Otwarta agresywna reakcja skierowana przeciwko rodzicom wiązałaby się z dalszymi negatywnymi konsekwencjami. Mechanizm przemieszczenia pozwala jednostce eksponować swoje tłumione uczucia bez zwiększania poziomu zagrożenia z ich strony.


Marishka
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Nie Cze 14, 2009 21:45   

Maryshka - no to zmyliła mnie Astromaria ,imie ,poglady i styl pisania .
Grizzly -wszystkie znaki -oraz Wasze poglady -na to wskazują.
Powoli kuśtykam za Wami ale powolniak ze mnie w myśleniu i pracy .
_________________
pozdrawiam
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 00:42   

autorytaryzm?

wystarczy popatrzec do okola...
:zzz:
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 10:40   

Nie ze wszystkim w tym artykule się zgadzam, ale kilka fragmentów jest godnych uwagi:

Cytat:

[...]pozytywne nastawienie do władzy jest ściśle związane z podporządkowaniem się i posłuszeństwem wobec autorytetów. Mówiąc nieco dokładniej, osoby o dużym stopniu autorytaryzmu:

1. Potrzebują autorytetów – ludzi postawionych w hierarchii władzy wyżej od nich;

2. Sądzą, że osoby te wiedzą lepiej, jak należy rozwiązywać rozmaite problemy polityczne i społeczne;

3. Są przekonane, że wobec tego należy takich osób słuchać i podporządkowywać się ich poleceniom;

4. Uważają jednocześnie, że są ludzie usytuowani w hierarchii władzy poniżej ich własnej pozycji;

5. Według nich takie osoby są słabsze i mają określone negatywne cechy, wobec czego można je krytykować, potępiać, a nawet atakować, szczególnie jeżeli zaleca to akceptowany autorytet. Co więcej, ludzie o niższej pozycji w społecznej hierarchii powinni podporządkować się tym, którzy stoją w niej wyżej;

6. Jest dla nich rzeczą oczywistą, że osoby wysoko postawione mogą (a nawet powinny) posługiwać się w stosunku do słabszych (a szczególnie wobec tych, którzy w jakiś sposób przeciwstawiają się istniejącemu porządkowi społecznemu) karami, i to dotkliwymi. A najlepiej byłoby wyeliminować „słabeuszy” ze społeczeństwa;

7. Wszelkie zastanawianie się nad swoim psychologicznym wnętrzem nie jest według nich potrzebne, człowiek silny jest po prostu silny, a wszelkie „gmeranie” we własnych procesach psychicznych co najwyżej podkopuje tę siłę. Natomiast zastanawianie się nad „wnętrzem” słabych tylko utrudnia ich podporządkowanie silniejszym;

8. Zafascynowanie siłą skłania ich do wiary w istnienie tajemniczych sił kierujących światem lub podważających system, w którym żyjemy.

[...]

Zastanawiając się nad genezą osobowości autorytarnej, twórcy tej teorii bardzo wyraźnie nawiązywali do koncepcji psychoanalitycznych, według których w kształtowaniu mentalności człowieka szczególną rolę odgrywają rodzice. Przedstawiając koncepcję genezy osobowości autorytarnej, oprzemy się na jej nieco zmodyfikowanej wersji, przedstawionej przez Davida G. Wintera (Winter 1996). Zgodnie z tym ujęciem rodzice (a szczególnie chłodny i karzący ojciec) są początkiem łańcucha całego szeregu zjawisk składających się na autorytaryzm tak wychowywanego dziecka. Efekty tego rodzaju wychowania są wszechstronne i głębokie. Gdy dziecko oczekuje od ojca miłości, a dostaje coś wręcz przeciwnego, w przyszłości będzie niewrażliwe na niejasności i wieloznaczności. Dążenie do ich unikania dodatkowo wzbudza niechęć do zagłębiania się w świat własnych czy cudzych przeżyć psychicznych (antyintracepcję). Zwróćmy uwagę, że świat pełen kar rodzicielskich jest światem z jednej strony zagrażającym, z drugiej zaś stanowi swoisty model zachowań autorytarnych. Tak więc ktoś, kto stoi w hierarchii wysoko i ma władzę (np. ojciec), może stosować ostre środki przymusu, łącznie z karami fizycznymi. Zgodnie z koncepcjami psychoanalitycznymi tak wychowywane dziecko zaczyna nienawidzić ojca. Ponieważ jednak tego rodzaju emocji nie można ujawnić (groziłyby za to surowe kary), psychoanalityczne rozwiązanie problemu polega na identyfikacji z ojcem, a tym samym na przejmowaniu jego autorytarnych postaw i zachowań. Ta identyfikacja prowadzi również do posłuszeństwa i podporządkowania się dziecka. Dodajmy, że może ona generalizować się na inne osoby, które zajmują wysokie pozycje w hierarchii władzy i którym podporządkowuje się osoba autorytarna.

Innym skutkiem związanym z karaniem i brakiem miłości rodzicielskiej jest pojawienie się u dziecka przekonania, że ma ono jakieś złe cechy. Jednym ze sposobów radzenia sobie z takim poglądem jest dokonywanie projekcji tych rzekomych wad na innych ludzi – zwłaszcza na osoby o słabej pozycji społecznej.

Winter zwrócił uwagę, że rozmaite wpływy zewnętrzne, zwłaszcza w postaci zagrożeń, mogą prowadzić u wielu osób do wykształcenia się postaw charakterystycznych dla osobowości autorytarnej. I tak np. pojawienie się narkotyków w szkołach skłania do podejmowania różnego rodzaju ostrych kroków zaradczych, mających zapobiegać rozprzestrzenianiu się zjawiska narkomanii. Również w sytuacji zagrożenia terroryzmem łatwiej jest sięgać po niekiedy bardzo drastyczne środki, podobne do rozwiązań proponowanych przez osoby o poglądach autorytarnych.


http://www.charaktery.eu/...sc-autorytarna/

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 17, 2009 20:26   Fenomen guru

To może być ciekawa książka na temat guru wszelkiej maści. W każdym bądź razie recenzja brzmi zachęcająco:

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6829

Cytat:

Fenomen guru
Autor tekstu: Marcin Punpur

"(...) im mniej kto rozkazywać umie, tym usilniej pożąda kogoś,
kto rozkazuje, surowo rozkazuje, pożąda Boga, księcia, stanowiska,
lekarza, spowiednika, dogmatu, sumienia, partii (...)"
F. Nietzsche

Jednym z owoców modernizacji, dla wielu z pewnością zgniłych, był spadek znaczenia religii w życiu społecznym. Ten jednak, kto chciałby napisać nekrolog dla Pana Boga, popełniłby błąd. Obok procesów sekularyzacji bowiem jesteśmy świadkami rozkwitu nieskrępowanej przez tradycyjne więzy religijności. Wielu wiernych na Zachodzie odrzuciło zorganizowane religie jako instytucje archaiczne i nie nadążające za duchem czasu, poszukując ich nowoczesnych substytutów w niesformalizowanych grupach duchowego rozwoju i w sektach. W odczarowanym świecie, który odrzucił wszelkie autorytety jako represyjne pojawił się urząd guru, rzucając tym samym wyzwanie nie tylko tradycyjnej religii, ale także rozumowi.

Jest to z pewnością w jakiejś mierze paradoks. Oto w kulturze, hołubiącej ideałom Oświecenia, która stworzyła nowoczesną naukę i rozwinęła świadomość krytyczną niespotykaną na taką skalę w innych kręgach kulturowych, dokonano rehabilitacji autorytetu, czasami bardziej opresyjnego niż ten tradycyjny. Zjawisko to, mocno zakorzenione na Dalekim Wschodzie, u nas ciągle pozostaje słabo zbadane, wywołując przy tym liczne kontrowersje. Podstawowy problem polega na tym jak odróżnić, plewy od ziarna, czyli szarlatanów od prawdziwych nauczycieli. Wydane niedawno po polsku „Kolosy na glinianych nogach. Studium guru" angielskiego psychiatry Anthonego Storra mierzą się z tym pytaniem, wypełniając tym samym lukę w tym temacie.

Plejadę guru zaprezentowanych w książce można podzielić na kilka obozów. Pierwszy reprezentują szalbierze i oszuści, często z poważnymi zaburzeniami psychicznymi i skłonnościami autodestrukcyjnymi. Do tej grupy można zaliczyć szaleńców pokroju Jima Jonsa i Davida Koresha. Drugi obóz reprezentują samozwańczy prorocy i charyzmatycy, którzy są reprezentowani przez pół-Ormianina Gurdżijewa oraz pochodzącego z Indii Baghvana Śri Radżnisza, szeroko znanego jako Osho. Ci ostatni, zdaniem Storra, choć są zdecydowanie mniej demoniczni niż pierwsza grupa, również mogą być niebezpieczni ze względu na rozmiar sprawowanej władzy. Rudolfa Steinera, Junga i Freuda można uznać za duchowych nauczycieli bez manipulatorskiej skazy, ale ciągle stojących po stronie „prawdziwej wiedzy". Na końcu Storr przybliżył postacie Ignacego Loyoli i Jezusa, których przedstawiać nie trzeba.

Tak duża rozbieżność postaci może budzić pewien sprzeciw. Wrzucanie do jednego worka Jima Jonesa i Jezusa zakrawa na ponury żart. Storr jednak nie twierdzi, że wszyscy guru są tacy sami. Wprost przeciwnie, jego zdaniem kategoria guru jest na tyle pojemna, że mieści zarówno oszustów jak i świętych. Co ich łączy to przekonanie o tym, że posiedli „szczególną wiedzę na temat prawdziwego sensu życia i tym samym czują się uprawnieni do nauczania innych jak powinni żyć". Owa wiedza jest nabywana z reguły na podstawie osobistego wglądu, objawienia, a tym samym ma wymiar czysto subiektywny. O jej prawdziwości rozstrzyga więc najczęściej sam mistrz, co w istocie oznacza, że guru może być każdy.

Storr zauważa, że wszyscy guru doświadczyli jakiegoś rodzaju cierpienia psychicznego, w wyniku którego doszło do objawienia o charakterze irracjonalnym, niezależnie od tego czy byli oni szaleni czy zdrowi psychicznie; diagnozuje szaleństwo u wielu z nich, w niektórych przypadkach chyba zbyt kategorycznie. Co do Ignacego, o którym wiemy niewiele poza tym co napisał w swych słynnych „Ćwiczeniach duchowych", autor dochodzi do wniosku: „nie ma najmniejszych wątpliwości, że Ignacy był poważnie chory psychicznie". Nie można oczywiście tego wykluczyć, ale z drugiej strony należy pamiętać o kontekście historycznym. W średniowieczu — epoce przesiąkniętej wiarą — wizje Ignacego niekoniecznie musiały uchodzić za dziwaczne. Inne załamania guru autor tłumaczy niekiedy „kryzysem wieku średniego", co stanowi z pewnością duże uproszczenie dla każdego kto czytał „Doświadczenie religijne" Wiliama Jamesa, na którego zresztą sam Storr się powołuje.

Autor, by wyjaśnić fenomen guru, stosuje kategorię „choroby twórczej". Jest to stan napięcia psychicznego, w którym jednostka pozostaje bez reszty zaabsorbowana jedną ideą. Po jego zakończeniu następuje trwała zmiana osobowości, a jednostka ma poczucie odkrycia prawdy absolutnej bądź nowego wymiaru duchowego. Koresponduje to z teorią popularnego swego czasu szkockiego psychiatry R.D. Lainga, wedle którego psychoza może być drogą do wyższej wiedzy, „otworzyć drzwi percepcji zamknięte dla przeciętnego człowieka". Terapia Lainga ograniczała rolę psychiatry do obserwatora, który przyzwala na rozwój choroby - na wzór szamana, przechodzącego kolejne etapy inicjacyjnego wtajemniczenia — by naturalnie ją wygasić. Laing, ku zdziwieniu wielu psychiatrów, osiągał na początku sporo sukcesów. Z czasem jednak kiedy pacjenci wracali do swego starego życia następował nawrót objawów. Co ciekawe wszakże, niektórzy schizofrenicy po przebytej chorobie twierdzili, że była ona dla nich tak intensywnym i bogatym przeżyciem, że nie żałują tego, iż zachorowali. Storr nie zgadza się w zasadzie z tą teorią, ale uznaje, że może ona być przydatna w zrozumieniu fenomenu guru, z których każdy doświadczył „twórczej choroby".

Wszystko jednak zależy od tego jak pojmujemy zdrowie psychiczne i szaleństwo. Storr definiuje to pierwsze poprzez pryzmat społeczny, koncentrując się na udanych stosunkach międzyludzkich, w czym, dodajmy od razu, nie różni się od innych współczesnych psychologów i psychiatrów. Przy tej perspektywie samotność uchodzi za stan niepożądany, pogłębiający z reguły siłę zaburzeń. Doskonale widać to w przypadku guru, którzy posiadając nierzadko władzę wręcz absolutną, zamykają się w sobie i rezygnują z normalnych stosunków z innymi w obawie przed demaskacją ich jakże często przyziemnych przywar i słabości. W rezultacie popadają w stan degeneracji, niszcząc siebie i swoich uczniów.

Zdaniem Storra sama dziwaczność, czy wręcz absurdalność poglądów nie wystarcza, by mówić o szaleństwie. Zarówno Steiner, który twierdził, że posiada zdolność jasnowidzenia, Radżnisz opowiadający o swych poprzednich wcieleniach, czy Gurdżijew tworzący groteskowy system kosmogeniczny, przypisując magiczną moc Księżycowi, uchodzą zgodnie z tą opinią jedynie za dziwaków, a nie szaleńców. Podobnie ma się rzecz z masami wyznającymi ten czy inny irracjonalny system wierzeń. Jeśli jednak ci ostatni, a tym bardziej guru, wykorzystują innych, by zaspokoić swoje narcystyczne zachcianki czy autorytarne żądze władzy, stają się, zdaniem Storra, niebezpieczni dla otoczenia.

Storr pokazuje również różnice pomiędzy duchowym, a naukowym olśnieniem. Francuski matematyk H. Poincare, znany z wielu przełomowych odkryć, wielokrotnie doświadczał uczucia eureki. Była ona oczywiście zawsze poprzedzona ciężkim i mozolnym wysiłkiem intelektualnym, ale co ciekawe, pojawiała się najczęściej w momentach odprężenia, niezwiązanych z naukowymi dociekaniami. Przykładem może być rozwiązanie dotyczące funkcji Immanuela Fuchsa, które pojawiło się niespodziewanie podczas wycieczki, kiedy matematyk wchodził do omnibusu. Miał wówczas wrażenie, jak sam później pisał, „niezachwianej pewności", mimo że dopiero po powrocie do domu mógł je zweryfikować. I tu leży podstawowa różnica pomiędzy jedną formą iluminacji a drugą. Posiadamy środki by móc obiektywnie zweryfikować naukowe oświecenie, nie posiadamy takowych jednak w przypadku oświecenia duchowego. Wniosek: wizje guru nie podlegają obiektywnej ocenie.

Jedyny miernik ich prawdziwości — poza samym przekonaniem guru oczywiście, o czym była mowa powyżej — to uznanie uczniów. To jak wiadomo, zważywszy na charyzmę guru, otwiera duże pole manipulacji. Każdy z nauczycieli duchowych opisywanych w książce Storra wyróżniał się ponadprzeciętnymi zdolnościami. Gurdżijew wykształcił w sobie niezwykłą zdolność mobilizowania uwagi, co owocowało swojego rodzaju magnetyzmem fizycznym, który robił wrażenie na wszystkich. Zgodnie z relacją Storra „sposób w jaki się poruszał, tworzył wrażenie całkowitej koordynacji i zintegrowanej mocy". Inni guru byli świetnymi mówcami, rozwijając umiejętności krasomówcze do tego stopnia, że łatwo zjednywali ludzi różnego pokroju. Radżnisz na przykład potrafił bez notatek i przygotowania prowadzić kilkugodzinny wykład, w którym popisywał się erudycją, błyskotliwością i niewybrednym poczuciem humoru, podtrzymując cały czas uwagę publiczności. Robił wrażenie nie tylko na swoich uczniach, ale licznie odwiedzających przybyszach, wśród których bywali ludzie z doktoratami i profesurami. To daje wiele do myślenia i nie pozwala wyjaśnić charyzmy guru odwołując się wyłącznie do naiwności i bezkrytycyzmu uczniów.

Jednym z czynników pozwalających zrozumieć tę zagadkę jest zjawisko psychiatryczne o nazwie folie a deux. Storr pisze o nim w następujący sposób:„Jeśli dwoje ludzi żyje razem i jedno z nich jest szalone, drugie również stopniowo zaczyna wierzyć przynajmniej w część rojeń chorego psychicznie partnera. Gdy psychotyk zostaje przewieziony do szpitala psychiatrycznego, jego partner wraca do normalności". W przypadku sekty, która stanowi z reguły zamknięty kolektyw, ludzie utwierdzają się we wspólnych urojeniach, tworząc błędne koło szaleństwa. Storr powołuje się na eksperymenty, gdzie poddawano ludzi tak zwanej deprywacji sensorycznej (pozbawianie doznań zmysłowych), która w efekcie prowadziła do zaniku krytycyzmu i zwiększenia podatności na perswazję. Jego zdaniem ta sama zasada działa w przypadku istniejącej poza marginesem życia społecznego sekty. Każdy z guru stworzył rodzaj ośrodka duchowego, które w przypadku Jonesa i Koresha przeobraził się w obóz koncentracyjny, gdzie jak wiadomo dokonał się tragiczny finał zbiorowego samobójstwa. O skali psychicznych spustoszeń mogą świadczyć zeznania ocalałych z Jonestown, którzy wspominali obóz z rozrzewnieniem i nostalgią, tak jakby był ucieleśnieniem raju.

Z drugiej strony nie da się fenomenu guru zredukować wyłącznie do manipulacji i agresywnej indoktrynacji. Dla wielu podstawowym motywem wstąpienia do sekty jest potrzeba wspólnoty i solidarności. Tradycyjne instytucje religijne zaspokajają tę potrzebę jedynie połowicznie. Wynika to przede wszystkim z ich masowej skali, gdzie wierni czują się anonimowi. W sekcie każdy zna każdego i ludzie mogą liczyć na wsparcie innych. Oczywiście jeśli przestają przestrzegać zasad wyznawanych przez grupę muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami.

Nie wszystkich to zraża. Perspektywa podporządkowania się innemu w zamian za zdjęcie ciężaru osobistej odpowiedzialności oraz związanych z nią rozterek i niepewności może być silniejsza, aniżeli możliwość manipulacji i ewentualnych szkód. Storr wspomina o słynnych eksperymentach Stanleya Milgrama, które pokazały jak łatwo skłonić normalnych ludzi do zadawania bólu tylko dlatego, że tak nakazuje osoba posiadająca władzę. Schemat ten był doskonale znany nazistom, którzy wykorzystali go by krzewić „autorytarną osobowość" pośród swej świty.

Nie wolno również lekceważyć samego nauczania. Jim Jones w czasach segregacji rasowej głosił całkowite równouprawnienie, co przyciągnęło rzesze czarnoskórych uczniów. Gurdżijew nauczał, że człowiek zachowuje się jak maszyna i dzięki praktykowanej codziennie koncentracji powinien się przebudzić, by odkryć zatracony sens swojego istnienia. Podstawę nauczania Radżnisza stanowiły przeżycia o charakterze ekstatycznym. O ich sile przekonywania niech świadczy relacja Hugh Milne, który choć krytycznie odnosił się do osoby guru, tak opisał swe mistyczne doświadczenia: „Wielokrotnie odczuwałem prawdziwą błogość i obfitość radości, których źródłem był głęboki stan medytacji. Ta przestrzeń medytacyjna była piękna, z niczym nieporównywalna, cenniejsza od jakiegokolwiek innego doświadczenia. Ci, którzy krytykują "złe sekty", nie mogą nawet sobie wyobrazić, jak pełen entuzjazmu może być ten stan, nieporównywalny z żadną inną rozkoszą. Większość osób, które spędziły dłuższy czas w sekcie religijnej, doświadczyło owego stanu, co sprawia, że pozostają w sektach, by ponownie go doświadczyć". Co ciekawe nie trzeba być osoba wierzącą by doświadczyć podobnych wglądów. Wielu intelektualistów, pisarzy i artystów miało podobne przeżycia, które opisywali, używając niereligijnego języka. Nie łudźmy się jednak komunikacja na tym obszarze jest dość ograniczona.

Istota nauczania guru zasadza się na poszukiwaniu odpowiedzi jak żyć, jak osiągnąć szczęście i harmonię, ale nie po śmierci, lecz tu i teraz. Dawniej problem ten próbowano rozwiązać w ramach wspólnoty, korzystając z religijnej tradycji. Obecnie kwestia ta coraz częściej przybiera charakter czysto prywatny, przenosząc ciężar decyzji na jednostkę. Niektórych to przytłacza, prowadząc nierzadko do stanu zagubienia. Wówczas na scenie pojawia się ekspert duchowy — guru. Ekspertyza w tej dziedzinie, o czym była mowa powyżej, wydaje się jednak niemożliwa. Tak więc, bez względu na to czy potrzeby duchowe zakwalifikujemy jako naturalne czy sfabrykowane, należy pamiętać, że stosowanie pośredników w ich zaspokajaniu jest przedsięwzięciem wielce ryzykownym i często nieopłacalnym.

Anthony Storr, Kolosy na glinianych nogach. Studium guru, WAB, Warszawa 2009, s. 341.


Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 03, 2009 20:43   

Oto fragmenty pewnej check-listy stworzonej przez stowarzyszenie rodziców ofiar sekt religijnych dla dzieci zafascynowanych nowymi grupami przytoczonej przez T. Witkowskiego m.in. w "Zakazanej psychologii".

Każdy z tych punktów pasuje jak ulał do pewnego tak dobrze nam znanego forum. Do każdego z tych punktów z łatwością można przytoczyć cytaty z postów jego uzytkowników.

Cytat:
- Już pierwszy kontakt z grupą otworzył ci całkowicie nowy, odmienny światopogląd ("przeżycie kluczowe").

- Światopogląd głoszony przez grupę jest zadziwiająco prosty i rzeczywiście tłumaczy każdy problem.

- W grupie znajdujesz to wszystko, "czego do tej pory bezskutecznie szukałeś".

- Grupa ma mistrza (przywódcę, ojca, guru, proroka) będącego w posiadaniu całej prawdy i otaczanego najczęściej niemal boską czcią.

- Grupa jest elitą [– reszta ludzi jest chora i zagubiona – o ile nie chce się przyłączyć, aby dać się uratować].

- Grupa odrzuca tradycyjną, klasyczną naukę. Nauka głoszona przez grupę traktowana jest jako jedyna "prawdziwa" wiedza.

- Grupa odrzuca myślenie racjonalne jako czynnik negatywny (satanistyczny), nieoświecony.

- Krytyka i brak akceptacji ze strony ludzi z zewnątrz są dowodem na to, że grupa ma rację.

- Grupa odróżnia się od pozostałego świata, na przykład poprzez: odmienny strój, określony sposób odżywiania się, własny "grupowy" język (...)

- Jeśli nie pojawią się obiecane na wstępie sukcesy, względnie nie dostąpisz "uleczenia" – sam sobie jesteś winien. Najwidoczniej niedostatecznie się angażowałeś lub twoja wiara jest za słaba.

- W zasadzie nie ma możliwości wyrobienia sobie obiektywnego sądu o grupie. Nie
powinieneś myśleć (rozumować), porównywać, lecz przeżywać (...)

http://www.tomaszwitkowsk...__dzi_-_NLP.pdf


Marishka
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Lis 04, 2009 00:28   

Cytat:
W latach dziewięćdziesiątych dr Kwaśniewski zainspirował tysiące zdrowych i chorych do zgłębiania tajników fizjologii oraz dietetyki. Dzięki niemu powstało prężne środowisko optymalnych, wyedukowanych bardziej niż niejeden zawodowy dietetyk. Z upływem czasu Pan Doktor okazał się niezdolny do rozwoju i pozytywnego inspirowania ludzi skupionych wokół siebie. Usiłował stworzyć zamknięty świat wiedzy absolutnej, gdzie nie było poprzedników i następców. Tą wizją hermetycznej wiedzy absolutnej zdołał zainfekować większość optymalnych. Powstały: mentalność charakterystyczna dla członków łagodnej sekty, poczucie wyjątkowego posłannictwa, atmosfera wtajemniczonej wspólnoty, wiara w jedynie słuszną drogę, obowiązek wypowiadania w swoim gronie rytualnych formułek, karanie niezależnie myślących poprzez piętnowanie i wykluczanie, podejrzliwość, czy na pewno każdy członek wspólnoty dostatecznie żarliwie wyznaje fundamentalistyczne idee B:T:W, syndrom oblężonej twierdzy na którą czyha reszta świata, zamknięcie się na racjonalne lub naukowe argumenty, automatyczne niedopuszczanie do siebie myśli o złym stanie swojego zdrowia, całkiem uzasadniony strach przed napiętnowaniem przez współtowarzyszy, bezkrytyczne powierzanie przewodnictwa liderom i nie nadzorowanie ich poczynań. Czy przesadziłem? Nie. W pierwszym roku żywienia każdy optymalny zachęcał wszystkich wokoło do diety dr. Kwaśniewskiego, jako jedynie słusznej. Robił to nawet wbrew słowom Pana Doktora, który przestrzegał przed nakłanianiem do ŻO. Początkujący robił to tak żarliwie, że otoczenie traktowało go jako nieszkodliwego maniaka. Co bardziej temperamentny optymalny skłócił się ze swoimi znajomymi. Każda firma chciałaby mieć tak zapalonego do pracy przedstawiciela handlowego. Firmy komercyjne musiały zawsze wydawać mnóstwo pieniędzy na wyrafinowane szkolenia motywacyjne własnych agentów. Dr Kwaśniewski miał za darmo sześć tysięcy zorganizowanych w OSBO akwizytorów swojej diety oraz setki tysięcy bezinteresownych sympatyków. Wszyscy z ogromnym zapałem rozpowszechniali produkty autorstwa dr. Kwaśniewskiego. Przeciętny optymalny miał nadzieję, że chociaż trochę poprawi mu się praca umysłu. Po cichu wierzył, że dr Kwaśniewski rzeczywiście otrzymał jakiś pozaziemski przekaz. Urządzał awantury, jeżeli na talerzu dostawał całe jajka, zamiast samych żółtek i za mało smalcu. W ogóle był skłonny do nietolerancyjnych, agresywnych wypowiedzi, z przyczyn metabolicznych, opisanych w poprzednich artykułach. Optymalny, który wziął solniczkę do ręki, już był podejrzany. Podobnie podejrzany był ktoś, kto się źle czuł. Otoczenie obwiniało go o popełnianie błędów i piętnowało. Paradoksalnie otoczenie miało rację. Ten, kto się źle czuł, rzeczywiście popełniał błędy. Tylko odwrotne niż optymalni sądzili. Czuł się źle, bo jadł za mało białka i węglowodanów oraz za dużo tłuszczu. Typowy optymalny zaimplementował sobie w głowie dogmat o doskonałości diety i traktował wszelkie leczenie, a szczególnie suplementację, jak religijną herezję. Nie wiedział, że świat co najmniej od XIX wieku testował różne diety niskowęglowodanowe i wysokotłuszczowe, a w Internecie krążyły miliony informacji na ten temat. Dogmatyczne żywienie powodowało, że co prawda ustępowały jedne choroby, ale pojawiały się nowe. Po przeczytaniu książki dr. Włodzimierza Ponomarenko oraz innych publikacji w „Optymalniku”, dla wielu optymalnych zawalił się cały świat. Niepotrzebnie. Nie ma alternatywy dla żywienia niskowęglowodanowego tu i teraz. 38 milionów Polaków nie zmieści się w rajskiej dolinie Hunzów. Byliśmy, jesteśmy i będziemy w dorzeczu Wisły. Dotychczas nie wspominaliśmy, że po latach pogarszał się wzrok, zaczynało łamać w kościach, chrupać w stawach, nasilały się dyskopatie, krwawiły dziąsła. Co do wzroku, sprawa nie została do dzisiaj wyjaśniona. Pozostałe schorzenia powodował ewidentnie niedobór białek i związanych z nimi mikroelementów. Próby leczenia tkanki łącznej witaminą C dawały doradcom poczucie satysfakcji ze znajomości biochemii, ale nie usuwały objawów. Trwałą poprawę przynosiło tylko zwiększenie spożycia produktów białkowych i to dopiero po dwóch latach. Eskimosi nie chorowali przecież na reumatyzm, szkorbut i mieli mocne zęby bez warzyw. Jednoczesne przejadanie się tłuszczami, szczególnie przy obniżaniu węglowodanów, nasilało ketozę, zakwaszenie. Pojawiały się piekące bóle, tzw. kauzalgie, zaburzenia czucia, neuralgie. Skóra nabierała chorobliwego wyglądu, stawała się szara, zażółcona Czasem stalowa obręcz ściskała klatkę piersiową, utrudniając oddychanie. Nie istotne już, czy było to spowodowane np. dną moczanową, porfirią czy czymś innym. Na pewno nasilało się w ketozie. U niektórych mężczyzn występowało przewlekłe zapalenie prostaty, przypuszczalnie spowodowane nadmiarem tłustych produktów mlecznych. Większość obserwowała obniżenie odporności na alkohol. Dzięki temu osoby nie wylewające za kołnierz oszczędzały. Zamiast litrowej, wystarczała im półlitrowa flaszka. Bywały też osoby, które dopiero na żywieniu optymalnym polubiły na swoje utrapienie alkohol. Pomimo, że czerwone wino miało swoje zalety, to kilka procent ludzi nie posiadało odpowiednich enzymów i chorowało po jego wypiciu. U innych osób nieprzemyślane próby poprawiania sobie zdrowia czerwonym winem lub koniakiem prowadziły do znacznego wzrostu ciśnienia i arytmii serca. Powstał dogmat o wyjątkowej odporności na choroby i trucizny. Jak każda wiara był nie do obalenia, pomimo przykładów świadczących o czymś przeciwnym. Tzn. optymalni rzeczywiście leczyli się z wielu nieuleczalnych chorób i uzyskiwali większą odporność. Jednocześnie ich organizmy stawały się wrażliwsze na inne wpływy środowiska. Np. ewidentnie obniżała się odporność na alkohol. Jeżeli ktoś miał nietolerancję glutenu, to już do końca życia musiał eliminować zboża europejskie. Podobnie było z produktami przetwórstwa mlecznego. Produkty mleczarskie i zbożowe były od dawna odpowiedzialne za 80% przypadków nietolerancji pokarmowych. Po przejściu na żywienie optymalne objawy słabły, ale nigdy nie znikały. Te nietolerancje manifestowały się stanami zapalnymi układu pokarmowego lub oddechowego, napadami migreny, astmy, częstym łamaniem w kościach, objawami podobnymi do neurastenii lub depresji. Dzieci miały z tego powodu kłopoty z nauką i dyscypliną. Jak widać, były to objawy bardzo podobne do spowodowanych niedoborami białek, wszakże powinny być leczone innym sposobem. Dogmat o wyjątkowej odporności optymalnych skutecznie zniechęcał do dyskusji nad tymi tematami. Tymczasem, mając nietolerancję pieczywa, również na żywieniu optymalnym można było skutecznie dorobić się zwyrodnienia stawów, nawet pomimo spożywania dużej ilości białka. Do niedawna wieprzowina była jedynym źródłem mięsa dla optymalnych. Biorąc na chłopski rozum, taka monotonia musiała być niekorzystna. Istotnie, spotykaliśmy osoby, które wyleczyły się z chorób dopiero po zamianie wieprzowiny na inne mięsa. W przyszłości wrócimy jeszcze do tego tematu. Frazes, że optymalni są tak mądrzy, iż wiedzą, co jeść, był tak samo nieodpowiedzialny jak inne dogmaty. Czy chcemy, czy nie, technologia zawładnęła produkcją żywności. Kilku rzetelnych producentów optymalnych, to za mało w skali całego kraju, żeby każdy miał dostęp do dobrej żywności. A jeść trzeba codziennie. Stosując, wbrew autorytetom całego świata, REGUŁĘ 4eS: SMAK, SAMOPOCZUCIE, SWOJA WAGA I SAMOKSZTAŁCENIE NAJLEPSZYM DORADCĄ.

No proszę, cztery lata temu napisałem i wydrukowałem w Optymalniku ten tekst.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Lis 04, 2009 00:45   

A propos wiary w zaświaty. Od dłuższego czasu liderzy z Prezesem włącznie przekazują zaufanym członkom Dobrą Nowinę, że w 2012 roku nastąpi koniec świata, który przeżyją tylko tłuszczojady, gdy wreszcie przylecą Kosmici i sprawiedliwie osądzą dobrych i złych. Rozpowszechniana jest dyskretnie literatura na temat kalendarza Majów.
I tu mnie zżera ciekawość, czy, zważywszy na profesję Prezesa, wykorzystuje on swoją wiedzę zawodową do tworzenia sekty, czy też nieświadomie sam wierzy w te brednie. W każdym razie proces się nasila.
JW
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lis 04, 2009 20:39   

Witold Jarmolowicz napisał/a:

No proszę, cztery lata temu napisałem i wydrukowałem w Optymalniku ten tekst.
JW

samochwała w kącie stała
a to wisi już parę ładnych lat
i nikt tu ameryki nie odkrył
http://www.optymalni.net/
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lis 19, 2009 18:15   

W dzisiejszym radiowym Klubie Trójki o 21:00 będzie rozmowa o "Białej wstążce" Hanekego:

http://www.polskieradio.p...ykul122356.html

Cytat:

Klub Trójki
Czwartek, 19 listopada 2009

Dziś, bezpośrednio po przedpremierowym pokazie "Białej wstążki" Michaela Hanekego w Studiu im. Agnieszki Osieckiej, będziemy w Klubie Trójki rozmawiać o filmie i o jego znaczeniach. Zapytamy o źródła totalitaryzmu (choć czy tegoroczny laureat Złotej Palmy opowiada właśnie o tym? - tak się "Białą wstążkę" interpretuje, ale autor audycji przyznaje się w tej materii do sceptycyzmu), o niebezpieczeństwa wychowywania dzieci w surowej dyscyplinie, o przemoc jako formę buntu. Być może zadamy również bardzo stare pytanie "Unde malum?" (Skąd zło?).

Państwa i moimi gośćmi będą: Katarzyna Miller, psycholożka i psychoterapeutka oraz Janusz Wróblewski, krytyk filmowy.

Zapraszam - Jerzy Sosnowski


Tę Millerową wielokrotnie na tym Forum krytykowałam i nie zawaham się znów skrytykować, jeśli znów będzie gadać bzdury. Ale warto wspomnieć, że swego czasu popełniła ona ten oto artykuł/recenzję (jak najbardziej w temacie tego wątku):

http://www.koniecmilczeni...rt/24kmhit.html

Ciekawe, czy ta "psycholożka" (jak ja niecierpię tego określenia!) dziś cokolwiek z tego pamięta i czy wspomni o tym w związku z filmem, który sprawia wrażenie, że reżyser doskonale jest obeznany ze zjawiskiem "czarnej pedagogiki" i pruskiej "kondersztuby".

Marishka

P.S. Swoją recenzję "Białej wstażki" napiszemy z Tomkiem w odpowiednim dziale po tym jak oglądniemy ja po raz drugi :)
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lis 19, 2009 18:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 10:08   

Wczorajsza rozmowa do odsłuchania pod tym adresem:

http://www.polskieradio.p...12009074041.mp3

Marishka
 
     
ashkar
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lis 20, 2009 11:41   

Bardzo ciekawe, odkrywcze wręcz. Tylko wszystko to jest wtórne. Tak samo "na dole jak i na górze". Po co szukać na dole jak widać wszystko dokładnie na górze? Tylko nie patrzeć pod słońce!

To wszystko prowadzi do rozmycia granic, i niestety przyniesie tylko odwrotne skutki niż zamierzone.

Niezłe analizy. Chociaż jest w tym sporo pychy, a w tematach genderowych porażka. Bo wciąż błędne wnioski.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Lis 20, 2009 11:50, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sty 05, 2010 17:39   

Fragment z wspominanej wyżej książki "Kolosy na Glinianych Nogach" Anthony Storra:

http://www.empik.com/kolo...,prod15870019,p

Cytat:
Jako że książka ta poświęcona jest guru raczej na podziw niezasługującym, pragnąłbym na samym początku zaznaczyć, iż istnieją niezwykle moralne jednostki, których prawość, szlachetność i dobroć są poza zasięgiem większości z nas. Tacy ludzie, w odróżnieniu od guru, oddziałują zazwyczaj na innych poprzez przykład, jaki dają w życiu codziennym, nie zaś poprzez sterowanie tłumem przy zastosowaniu technik krasomówczych, gromadzenie wokół siebie pełnych uwielbienia uczniów czy twierdzenie, że posiedli wiedzę tajemną niedostępną profanom bez pomocy mistrza duchowego. Większość z nas spotkała w życiu ludzi, których można określić jako dobrych, a przy tym niezarozumiałych. Zapewne odwiedzają chorych, adoptują sieroty lub poświęcają się działalności charytatywnej, nie licząc na nagrodę czy powszechny podziw. Oni nie głoszą, oni działają. Szczera prawość zazwyczaj nie rzuca się w oczy i może zostać odebrana jako mniej godna podziwu w momencie, gdy zyska rozgłos (tak stało się w przypadku Alberta Schweitzera i matki Teresy).

Guru należą do innej kategorii. Nie twierdzę, że wszyscy oni są kolosami na glinianych nogach. Wielu z nich w ogóle jednak nie zasługiwało na cześć, jaką ich otaczano: fałszywi prorocy, szaleńcy, szalbierze i psychopatyczni oszuści, którzy wykorzystywali swych uczniów emocjonalnie, finansowo i seksualnie. W świetle naszej wiedzy historycznej może się nam wydawać, że z łatwością odróżnimy świętego od szaleńca czy oszusta, często jednak sprawia to trudność osobom zagubionym, które poszukują guru, by nadał sens ich życiu. Dzieje się tak po części dlatego, że owa nagląca potrzeba czyni ich ślepymi na prawdziwą naturę guru. To zaburzenie jest dobrze znane psychoanalitykom przyzwyczajonym do zjawisk towarzyszących przeniesieniu. Dzieje się tak również dlatego, że dobrzy i źli prorocy, choć różnią się pod względem inteligencji i cech osobowości, mają wiele cech wspólnych.

Osoba wchodząca w rolę guru twierdzi zazwyczaj, że doświadczyła szczególnego wglądu duchowego, który odmienił jej życie. Czasem źródłem objawienia ma być sam Bóg albo jego aniołowie, lub też tajemnicze istoty zamieszkujące Himalaje, albo wręcz istoty z innych planet. Często temu czysto osobistemu przeżyciu nadaje się uniwersalne, albo przynajmniej szerokie znaczenie. Innymi słowy, guru uogólniają swoje indywidualne doświadczenie. Niektórzy z nich żywią przekonanie, że cała ludzkość winna przyjąć ich wizję, inni z kolei utrzymują, że w momencie nadejścia końca świata tylko ich wyznawcy zostaną zbawieni, podczas gdy większość ludzkości czeka nieuchronne potępienie. To wyjątkowo aroganckie założenie jest ściśle powiązane z określonymi cechami osobowości charakteryzującymi rozmaitych guru.

Wydaje się, że wielu guru w dzieciństwie było samotnych i odosobnionych – i tacy też pozostali w dalszej części życia. Rzadko miewają oni bliskich przyjaciół. To, co dzieje się w ich umysłach, interesuje ich znacznie bardziej niż stosunki międzyludzkie. Być może przyczyną tego jest przekonanie, iż w rzeczywistości nikogo nie obchodzą. Innymi słowy, mają skłonności do introwersji i narcyzmu. Jak pisał Freud:

"Człowiek, który w przeważającej mierze kieruje się popędami erotycznymi, będzie koncentrował się przede wszystkim na relacjach z innymi ludźmi; człowiek o skłonnościach narcystycznych ma skłonności do bycia samowystarczalnym, a satysfakcji dostarcza mu przede wszystkim jego życie wewnętrzne."

(…)

Guru mają skłonność do odrzucania jakiejkolwiek krytyki; są przekonani, że brak pełnej akceptacji ich poglądów oznacza wrogość. Być może dzieje się tak dlatego, że zawsze byli odizolowani od ludzi tak bardzo, iż nigdy nie doświadczyli wymiany myśli i nie usłyszeli konstruktywnej krytyki, jakiej udzielić może jedynie przyjaciel. Poza tym objawienia różnią się od dzieł sztuki tym, że nie mogą być poddawane ocenie, a jedynie przyjmowane albo odrzucane.

Dla guru charakterystyczna jest tendencja do elitarności i antydemokratyczności, nawet jeśli ich usta pełne są frazesów o demokracji. Jakże mogłoby być inaczej? Konsekwencją doświadczenia szczególnego objawienia jest pewność, że guru to ktoś nadrzędny, a nie taki jak inni. Guru przyciągają uczniów, nie zdobywając przyjaciół. Gdy ktoś zyskuje status guru, korzysta tym samym z władzy, co uniemożliwia zawieranie przyjaźni na zasadach równoprawności, bo przecież przyjaźń mogłaby zagrozić władzy guru. Jedno z ulubionych powiedzeń ojca Gurdżijewa brzmiało: „Jeśli chcesz utracić wiarę, zaprzyjaźnij się z kapłanem”. Związek między guru a jego uczniami ma charakter nie przyjaźni, lecz dominacji. To również jest efektem niepoznania, czym jest przyjaźń na równych prawach. Przekonanie guru o własnej wartości związane jest z umiejętnością zachwycania ludzi, a nie z byciem przez nich kochanym. Guru rzadko podejmują dyskusje na temat swych idei, a tylko je narzucają.

Bardzo często nowy wgląd guru następuje po okresie cierpienia duchowego lub choroby psychicznej, podczas których bezowocnie poszukuje on rozwiązań swych problemów natury emocjonalnej. Tego rodzaju przemiana zachodzi zazwyczaj w wieku około trzydziestu-czterdziestu lat, co daje podstawy do analizowania jej w kontekście kryzysu wieku średniego. Czasem rozwiązanie w postaci objawienia przychodzi stopniowo, a niekiedy uderza jak błyskawica. Chaos psychiczny i związane z nim cierpienie, po którego ustąpieniu tworzy się ład zupełnie nowego rodzaju, to kolej rzeczy jakże charakterystyczna dla wszelkiej aktywności twórczej mającej charakter już to artystyczny, już to naukowy. Ów wzorzec (można go symbolicznie określić pojęciem eureka) jest bardzo typowy dla objawień religijnych i iluzorycznych systemów tworzonych przez ludzi, których zwykliśmy określać mianem szaleńców. Wybawienie przychodzi wraz z rozwiązaniem problemów. Pragnę postawić tezę, że zarówno objawienie, jak i tworzenie iluzji stanowią próby rozwiązania określonych problemów. Artyści i naukowcy zdają sobie sprawę, iż żadne rozwiązanie nie może mieć charakteru ostatecznego, natomiast każdy twórczy krok stawia przed nimi nowe twórcze czy artystyczne wyzwanie. Z ich postawą kontrastuje podejście twórców systemów religijnych i iluzorycznych, którzy pragną postrzegać te systemy jako nienaruszalne i niezmienne.

Kiedy „ciemna noc duszy” zakończy się uformowaniem nowej wizji rzeczywistości, guru nabiera przekonania, że właśnie odkrył prawdę. Żarliwa pewność, z którą głosi treści swego objawienia, w dużym stopniu wpływa na potężny efekt, jaki wywiera na innych; jego umiejętności perswazyjne i charyzmę. Guru musi posiadać charyzmę. Greckie słowo „charyzma” początkowo oznaczało „dar łaski”. Max Weber wprowadził to pojęcie do nauk społecznych, by opisać szczególną magiczną cechę osobowości, dzięki której jakaś jednostka wyróżnia się spośród zwykłych ludzi, odnoszących się do niej tak, jakby dysponowała nadprzyrodzonymi i nadludzkimi mocami. Tego rodzaju osoby mają zdolność wywierania silnego wrażenia i wpływu na innych oraz przyciągania oddanych wyznawców. Charyzma jest ściśle powiązana z intensywnością przekonania. Umiejętność przemawiania i dobra prezencja są przydatnymi dodatkowymi zaletami. Niektórzy z guru omówionych w tej książce byli tak znakomitymi mówcami, że bez konieczności korzystania z notatek potrafili utrzymać zainteresowanie i uwagę widowni przez całe godziny.

Eileen Barker, wiodący ekspert w dziedzinie socjologii, napisała: „Niemal z definicji charyzmatyczni przywódcy są nieprzewidywalni. Nie krępują ich ani zasady, ani tradycja. Nie są odpowiedzialni przed żadną inną istotą ludzką”. Uznanie charyzmy przywódcy często oznacza przyznanie mu prawa do decydowania o każdym aspekcie życia jego wyznawców. Na przykład może on dyktować im, gdzie mają żyć, z kim mogą utrzymywać stosunki seksualne i na jaki cel powinny być przeznaczane ich pieniądze oraz inne środki materialne.

Gorliwość wiary jest konieczna, by guru mógł przyciągać wyznawców. Nie oznacza to, że każdy guru wierzy we wszystko, co głosi. Pierwotne przekonanie o doświadczeniu szczególnego wglądu prawdopodobnie jest jednak konieczne, by mogła powstać nowa sekta. Wiele osób przechodzi konwersję, jednak nie wszyscy odczuwają potrzebę głoszenia tych przekonań i nawracania innych. Guru musi jednak mieć uczniów, tak jak uczniowie muszą mieć guru. Należy rozważyć możliwość, że wyrażane przez guru przekonanie o słuszności własnych słów nie jest tak niewzruszone, jak się wydaje. Pewność siebie guru musi być systematycznie wzmacniana przez odpowiednią reakcję uczniów. Jak zobaczymy, niektórzy guru uniknęli stygmatyzacji, uznania za obłąkanych, a nawet umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym dzięki temu, że zgromadzili wokół siebie grupę uczniów uważających ich za proroków, a nie oszustów. Są historycy, którzy twierdzą, iż wszystkie postaci o mesjańskich dążeniach głęboko ukrywały wątpliwości dotyczące ich misji i dlatego dążyły do zjednywania sobie uczniów. Bardzo trudno wytrwać w przekonaniu o autentyczności objawienia, jeśli tego przekonania nikt nie podziela.

Guru często wymyślają dla siebie tajemnicze biografie, które służyć mają uzasadnieniu ogromnej mądrości, jaką sobie przypisują. Podróże do Azji Centralnej i Tybetu, niedostępne zwykłym śmiertelnikom, w przeszłości uważane były za wstęp do zdobycia wiedzy ezoterycznej i przeżycia doświadczeń mistycznych. Dziś, gdy dokładnie spenetrowano i opisano przeważającą część świata, i nawet Mount Everest tonie w stosach zachodnich śmieci, trudno znaleźć miejsca wystarczająco odległe, by można było uznać je za tajemnicze. Zawsze są jednak do dyspozycji inne światy. Być może istnieją planety zamieszkane przez istoty dysponujące bezgraniczną wiedzą, które wysyłają komunikaty do wybranych śmiertelników? Niektórzy guru wydają się w to wierzyć…

Tak jak każdy inny człowiek, guru może zostać zdeprawowany przez władzę. Choć wielu z nich rozpoczyna swą misję, żyjąc w nędzy i ascezie, osiągnięcie sukcesu prowadzi częstokroć do rewizji poglądów w tej materii. Bycie uwielbianym łatwo może odurzyć. Guru coraz trudniej jest zachowywać dystans do czci, jaką jest otaczany przez swych uczniów. Człowiek, który wierzy, że doświadcza szczególnych wglądów i został wybrany przez Boga, by przekazywać ich treści innym, często bardzo szybko stwierdza, iż z tego tytułu przysługują mu specjalne przywileje. Przykłady można mnożyć. Guru dochodzi wraz ze swoimi uczniami do wniosku, że wypełnianie przezeń wyczerpującej misji duchowej jest niemożliwe w sytuacji, gdy musi martwić się o zdobywanie środków do życia. Przyznaje sobie tym samym prawo do korzystania z każdej sumy pieniędzy, którą zgromadzą jego wyznawcy. Guru często żyją w luksusie.

Bywa, że guru, gdy poczują się zwolnieni z odpowiedzialności za materialny aspekt życia, angażują się w relacje seksualne, które przeciętna osoba potępiłaby jako całkowicie nieodpowiedzialne. Gdy mężczyznę otaczają atrakcyjne i wielbiące go kobiety, mnożą się pokusy o charakterze seksualnym. Należy pamiętać, że guru, który uwodzi swoich uczniów postrzegających go jako przewodnika duchowego, wyrządza im taką samą krzywdę, jak psycholog uwodzący pacjentów lub ojciec molestujący seksualnie własne dzieci.

Guru nierzadko wykorzystują swych wyznawców na inne sposoby. Służalczy uczniowie są aż nadto chętni do brania na siebie uciążliwych obowiązków, tak by oszczędzić guru zajmowania się błahostkami. Guru często czerpią radość z faktu, iż mają władzę. Niektórzy, by to zademonstrować, obarczają swych uczniów nic nieznaczącymi i niepotrzebnymi, acz uciążliwymi zadaniami. Zadania te rzekomo mają być ćwiczeniami duchowymi, w rzeczywistości jednak każde z nich stanowi kolejny dowód na bezmiar władzy, jaką ma guru nad uczniem. Niektórzy guru czerpią satysfakcję z wymierzania okrutnych kar tym, którzy naruszą ustalone przez nich zasady. Poszczególni guru znacznie różnią się pod względem prawości i zdolności do oparcia się deprawacji, którą pociąga za sobą władza nad innymi.


Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Sty 17, 2010 21:18   

I jeszcze recenzja tejże książki:

http://www.polityka.pl/ku...udium-guru.read

Cytat:

Mariusz Dobkowski
17 grudnia 2009


Recenzja książki: Anthony Storr, "Kolosy na glinianych nogach. Studium guru"
Ci, którzy mają pewność


Katalog charyzmatyków, czyli jak się zmierzyć ze zjawiskiem guru. David Koresh, Jim Jones, Chrystus i inni.

Anthony Storr, zmarły przed kilku laty angielski psychiatra, znany jest już polskiemu czytelnikowi z niewielkiej, ale bardzo dobrze napisanej książki o Carlu Gustavie Jungu. Tym razem autor próbuje zmierzyć się ze zjawiskiem guru.

Materiałem dla rozważań angielskiego psychiatry są działania, poglądy i charaktery postaci życia religijnego i okołoreligijnego, kwalifikowanych przez niego jako guru. Rozpoczyna ich prezentację od mocnego akcentu, opisując Davida Koresha i Jima Jonesa, przywódców religijnych, mających na sumieniu śmierć wielu swoich wyznawców. Dalej zajmuje się osobą Georgija Gurdżijewa, ormiańskiego ezoteryka i ekscentryka, którego światopogląd i praktyki duchowe zainspirowały wielu ludzi kultury. Następnie przedstawia charyzmatyczną postać Śri Bhagawana Radźnisia, założyciela hinduistycznego ruchu religijnego, wynalazcy oryginalnej metody medytacji, zwanej „medytacją dynamiczną”, znanego także z tego, że posiadał kilkadziesiąt rolls-royce’ów oraz głosił zbawczy charakter seksu.

Kolejną osobowością ukazywaną przez Storra jest Rudolf Steiner, twórca oryginalnego światopoglądu duchowego (antropozofia) oraz alternatywnej pedagogiki (szkoły waldorfskie) i rolnictwa (rolnictwo biodynamiczne). Do tych postaci Storr dołącza dwóch wybitnych psychologów: ojca psychoanalizy Zygmunta Freuda oraz inicjatora psychologii nieświadomości Carla G. Junga. Katalog charyzmatyków określanych jako guru zamykają – być może ku zaskoczeniu czytelnika – założyciel zakonu jezuitów Ignacy Loyola oraz Jezus Chrystus.

Autor zdaje sobie wyraźnie sprawę z tego, że wspomniane osoby wiele różni, że są wśród nich łotry i oszuści, ale także święci o czystych intencjach. Twierdzi jednak, że posiadają one wspólną cechę: należą do tych nauczycieli duchowych, „którzy twierdzą, iż posiedli szczególną wiedzę na temat prawdziwego sensu życia i tym samym czują się uprawnieni do nauczania innych jak powinni żyć”, s. 9. Dalej wyjaśnia, skąd taka wiedza może pochodzić. Jej przyczyną może być tzw. „twórcza choroba” (termin psychiatry Henri Ellenbergera), czyli kryzys psychiczny powodujący, że przechodząca go osoba staje się nowym człowiekiem „z nowym systemem wartości, a także całkowicie odmiennym sposobem postrzegania siebie i świata”, s. 212. Storr dodaje, że takie przełomy psychiczne dotykają nie tylko osób z dziedziny religii czy jej pogranicza. Zdarzają się one także artystom i naukowcom rozwiązującym swoje twórcze problemy.

Jednak istnieje wyraźna różnica między skutkami „twórczej choroby” u artystów i badaczy oraz u charyzmatyków. W przypadku tych pierwszych rozwiązany zostaje cząstkowy problem badawczy lub twórczy, natomiast w przypadku tych drugich rozwiązanie ma charakter całościowy i dotyczy całej ludzkiej kondycji. Dalej angielski psychiatra podkreśla irracjonalny czy fantastyczny charakter wierzeń religijnych, a także to, że guru są wyalienowani ze swojego środowiska społecznego i nie potrafią utrzymywać równorzędnych relacji międzyludzkich. Jak twierdzi autor, pozycja guru wymaga, żeby charyzmatycy utrzymywali jedynie pionowe, hierarchiczne, stosunki interpersonalne i dlatego osoby takie są według niego „kolosami na glinianych nogach”. Ponadto zwraca uwagę na symbiozę między uczniami i guru, czyli na fakt, że to społeczna potrzeba pewnego siebie, wiedzącego, przywódcy, tego przywódcę w istocie powołuje.

W ostatnim rozdziale swojego eseju Anthony Storr próbuje pokazać, jak radzić sobie z guru (a właściwie z potrzebą guru, „dziecięcą potrzebą posiadania ojca”). Po pierwsze, twierdzi, że należy radzić sobie bez takich doradców – cytuje tu zdanie z jednej ze sztuk Eurypidesa: „Najmędrsi z ludzi podążają we własnym kierunku i nie słuchają żadnych proroków”. Po drugie, mówi, że łatwiej wskazać takich nauczycieli duchowych, których należy unikać – to jest takich, którzy m.in. wykazują zachowania autorytarne i paranoiczne, wykorzystują i uzależniają swoich zwolenników oraz bardziej zajmują się ideą (teorią) niż problemami konkretnej osoby. W końcu, autor daje parę wskazówek, jak odnaleźć nauczycieli duchowych godnych zaufania. Osoby takie powinny stwarzać zagubionym bezpieczne środowisko do ich własnych poszukiwań, sprzyjać ukształtowaniu [b]własnego zdania w ważnych kwestiach oraz nauczać bardziej przykładem niż kaznodziejskimi deklamacjami[/b].

Chociaż Storr zajmuje się przede wszystkim obszarem autorytetu religijnego i psychologicznego, to czyni także odniesienia do zagadnienia przywództwa społecznego (w tym politycznego) w ogóle. Bo przecież zjawisko „ludzi, którzy mają pewność”, może najlepiej ujawniające się właśnie w tych dwóch dziedzinach, dotyczy również wielu innych sfer życia społecznego Jak wiemy z historii są takie chwile w dziejach społeczności (na przykład narodów), gdy potrzebują one zdecydowanego przywództwa. Za ilustrację takiego zjawiska służą autorowi przykłady nie – jak byśmy oczekiwali – Stalina i Hitlera, ale Churchilla i de Gaulle’a, przeprowadzających swoje narody przez niebezpieczne okresy dziejów. Jednak, wówczas gdy przestała istnieć potrzeba utrzymywania u władzy polityka o silnym autorytecie, obaj ci mężowie stanu zostali demokratycznie odwołani ze swoich stanowisk. W tym kontekście zdanie angielskiego psychiatry, że „guru będą pozyskiwali uczniów tak długo, jak długo uczniowie będą potrzebowali guru” (s. 311), nie brzmi już tak złowieszczo.


Anthony Storr, Kolosy na glinianych nogach. Studium guru, przekł. Jerzy Prokopiuk, Przemysław Jan Sieradzan, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009, s. 343


Marishka
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 06, 2010 10:53   

Taka postawa ,jaką zaprezentował na Forum dziś i nie tylko dziś użytkownik "Hannibal" jest taka sama, jak postawa ludzi autorytarnych ,którzy są na tzw. "stołkach" ,którzy zniechęcają ludzi innych do bronienia własnego zdania,własnej pozycji.
Ten użytkownik zarzucił mi,skłamał pisząc,że ja zarzuciłam Marishce i Tomkowi,że wypowiadają się na temat wychowywania dzieci sami ich nie mając.
http://www.dobradieta.pl/...p=119775#119775

To nie prawda.Jeśli już coś napisałam,to napisałam,że mogą się wypowiadać,każdy może .Nazwałam rzecz po imieniu,pisząc ,że KŁAMIE,napisałam,żeby udowodnił,ze tak jest ,a ten wszystkie moje posty wywalił do kosza.Właśnie taka postawa zniechęca ludzi do wyrażania własnego zdania,do bronienia własnej sytuacji,natomiast uczy podlizywania,dawania łapówek(patrząc na to już szczerzej),włażenia do tyłka,bo chyba nikt by nie chciał ,aby jego posty lądowały w koszu,a patrząc na to szerzej ,to nikt by nie chciał zadzierać z władzą i być niesprawiedliwie potraktowany.
To właśnie postawa takich autorytarnych ludzi zmusza ludzi,którzy usiłują być sprawiedliwi do milczenia,bo po co mam mówić coś ,po co mam wychodzić z własnym zdaniem,skoro i tak moje zdanie wyleci do kosza i jednocześnie narażę się tej pożal się boże "władzy".
A właśnie nie dalej niż wczoraj pisaliśmy o zachowaniu się kierowców na drogach i o sytuacji rowerzystów i właśnie taka autorytarna postawa jaką prezentuje tutaj Hannibal jest przyczyną takiego zachowywania się ludzi na drogach.Po co ktoś ma dzwonić na policję,jak ta policja i tak nieczego nie zrobi w tym kierunku? Po co walczyć o coś,skoro ta walka niczego nie wniesie prócz narażenia się tej "władzy"? Lepiej ludziom jest jak wchodzą do tyłka,jak się podlizują-tego właśnie uczy taka autorytarna postawa,jaką prezentuje Hannibal.Wszystko jest ładnie,pięknie,jak "liże się mu krocze",ale jeśli nazwie się rzeczy po imieniu,to człowiek staje się wrogiem,staje się niewygodny i zdanie które wyraża,zdanie prawdziwe ląduje w Koszu.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 06, 2010 11:12   

@Iga
Nie musiałbym nic wyrzucać do kosza, ale Tobie nie zależy na wyjaśnieniu sprawy, jeno na bluzgach i robieniu śmietnika.
Na forum są tysiące postów, z którymi się nie zgadzam i sobie spokojnie istnieją na swoim miejscu. A wiesz dlaczego? Bo nie są szczeniackie, nie są po to, żeby zrobić burdel na forum.
Przyjrzałaś się dobrze, czyje posty z tematu rowerowego wyrzuciłem do koszta? Ano były tam również posty Molki, Kangura i miśka, który niemiło odniósł się do Twoich NORMALNYCH słów.
Każdego staram się traktować tak samo.
To tyle moje komentarza
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 06, 2010 11:24   

Hannibal napisał/a:
@Iga
Nie musiałbym nic wyrzucać do kosza, ale Tobie nie zależy na wyjaśnieniu sprawy, jeno na bluzgach i robieniu śmietnika.

I to się nazywa odwracanie kota ogonem przez osobę,która prezentuje postawę autorytarną.
Wyraziłam się jasno,nazwałam rzeczy po imieniu.Skłamałeś zarzucając mi to,co tam napisałeś.Napisałam,abyś mi udowodnił,że jest tak,jak napisałeś i moje posty wylądowały w koszu.I to Tobie nie zależało na wyjaśnieniu sprawy,a nie mnie,to co teraz zastosowałeś nazywa się PROJEKCJĄ.Miał widnieć tylko TWÓJ post,w którym zarzucasz mi,że ja MiTom zarzucam ,to że wypowiadają się na temat wychowywania dzieci ,sami ich nie mając,a ja napisałam nawet na swoim blogu i tutaj,coś zupełnie odwrotnego.Napisałam,że mi to nie przeszkadza. I ani było Ci w głowie wyjaśnić tę sprawę,ani było Ci w głowie,żeby sprostować swoje zdanie.
Twoje zachowanie to wypisz wymaluj homosovietikus.

No i dlaczego mój "Komiks Bicyklowy" został wywalony do Kosza ?
Ostatnio zmieniony przez IgaM Sob Mar 06, 2010 11:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 06, 2010 17:12   

IgaM napisał/a:
...Nazwałam rzecz po imieniu...
Edyta problem jest taki,
ze Ty chorujesz na SCHIZOFRENIE i objawy twojej choroby
manifestuja sie ostro na naszym forum! :-(

Ty musisz isc do PSYCHIATRY! :shock:

Moze Ty juz jestes niebezpieczna dla najblizszego otoczenia? :razz:
Co sie moze stac, jesli jutro zamiast swoich dzieci
zobaczysz "male potwory" czychajace na Twe zycie? :shock:

Przecie z Twoimi UROJENIAMI mozesz zabic wlasne dzieci!!! :razz:
Ratuj sie dziewczyno i swoich bliskich! :shock:

Nie pisze tego zlosliwie jeno z TROSKA!
Jestes POWAZNIE CHORA!!! :-(
.
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 06, 2010 18:04   

Proszę się przyjrzeć tej postawie ;
Hannibal napisał/a:
no mi tez opadają ręce, jak tyrady wygłasza osoba, która ani nie skaziła się prowadzeniem auta, ani jeżdżeniem na rowerze "więcej niż 100 m"
zarzucasz MiTom że wypowiadają się o wychowywaniu dzieci sami ich nie posiadając, a Ty robisz dokładnie to samo jeśli chodzi o auta i rowery

Ta osoba twierdzi ,że ja zarzucam MiTom,to co tam jest napisane w tym cytacie po tym jak napisałam parę razy;
"Chodzi o to,że niektóre osoby piszą MiTom,że nie powinny doradzać w kwestii wychowywania dzieci,bo ich nie mają.Ja mam nieco odmienne zdanie,bo wyrażać swoje zdanie na różne tematy może każdy,nie można tego nikomu zabronić,inna sprawa jeśli chodzi o rację-czy się ją ma,czy też nie."
http://opowiesciprawdziwe...-ktora-juz.html
"Oczywiście,że można osądzać właściciela psa,nie mając psa samemu,można osądzać rodziców nie będąc samemu rodzicem.Tego nam nikt nie zabroni i dlatego MiTy osądzają rodziców,doradzają rodzicom jak wychowywać dzieci ,co robić by nie były agresywne itd.
No i przyznam,że w niektórych kwestiach mają rację".

http://www.dobradieta.pl/...p=119630#119630

Ta osoba również twierdziła,kiedy Waldek napisał,że ta osoba zjada 400g tłuszczu;
Hannibal napisał/a:
Waldek B napisał/a:
Odkąd przeczytałem, że Hannibal je 400 g tłuszczu i zgniłe jądra baranie to nie dziwią mnie już żadne liczby i żadne diety. :hah:

to chyba jakiś inn Hannibal, bo po pierwsze 400 g tłuszczu to nie jest u mnie stała ilość, o czym nie raz pisałem, w tym poprawka w odpowiednim temacie, że ja tak naprawdę nie wiem, ile go jem
no i te zgniłe jądra baranie to jakichś niezły wymysł? :-o
Mity tworzysz, Waldku, mity...

że Waldek tworzy mity i że to chyba jakiś inny Hannibal,po tym jak kiedyś napisał;
Hannibal napisał/a:
u mnie cały czas ok. 400 g 8-)

http://www.dobradieta.pl/...p?p=93657#93657
Gołym okiem widać,że osoba ta, nie zna treści postów innych userów,mało tego! Nie zna,albo nie pamięta treści swoich postów .
I właśnie takie osoby obejmują jakieś kierownicze stołeczki i próbują nieudolnie kierować jakimiś sprawami pogrążając siebie i innych.

I takie zwykle osoby obejmują te stołeczki po tzw. "znajomości" .Nie dlatego,że potrafią kierować należycie jakimiś sprawami. W tym przypadku również ta osoba objęła funkcję moderatora po znajomości.
Takie osoby zmuszają,powtarzam zmuszają swoją postawą do milczenia,do włażenia im do tyłka,zniechęcają człowieka do wyrażania własnego zdania.Bo po co wyrażać swoje zdanie ,jeśli i tak osoby te wywrócą wszystko do góry nogami?I dopóki takie osoby będą przy korytkach,dopóty będzie totalny chaos ,a zero porządku.
Moim zdaniem osoba o nicku Adam319 posowałaby bardziej na stanowisko moderatora ,niż ta osoba,która nie wie,co ktoś napisał i co napisała sama.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 06, 2010 18:16   

IgaM napisał/a:
...Moim zdaniem osoba o nicku Adam319 posowałaby bardziej na stanowisko moderatora ,niż ta osoba,która nie wie,co ktoś napisał i co napisała sama...

No widzisz, teraz wiadomo co swita w "schizofrenicznej kapucynce"! 8-)

Twoje postrzeganie realu jest gleboko patologiczne,
ale realizacja "chorobliwych urojen" jest pozornie logiczna i konsekwentna! :shock:

Typowe objawy Schizofrenii i postepowania Schizofreniczki! :-(

Leczenie moze przyjsc "za pozno" :razz:
I to jest PROBLEM! :shock:
.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 10:15   

IgaM napisał/a:
Oczywiście,że łgałeś,rozpowszechniałeś na mój temat kłamliwe informacje;
zarzucając mi,że ja zarzucam MiTom,że wypowiadają się na temat wychowywania dzieci,sami ich nie mając itd.To są powtarzam kłamliwe informacje,a jeśli zajmujesz się rozpowszenianiem kłamliwych informacji,to jesteś łgarzem-czy zaprzeczysz?

No dobrze, zacznijmy od tego, że
Iga napisał/a:
Przecież "elmo" czyli ja ,miałam jedno konto

I teraz proszę bardzo Twoje wypowiedzi na forum Kwaśniewskiego -
Cytat:
-----------------Cytaty:
Uponstar mam dwie dziewczynki 6 i 8 lat ,ze starszą byłam kilkarazy w szpitalu przez conajmniej 2 tyg przez 24 godz.
Po nocach człowiek nie śpi ,jeść nie może ,myśli co sie dzieje z drugim dzieckiem .Istny kołowrót.To moze tylko pisac osoba ,która ma dzieci.
Widzisz Marishka nie odpisała Ci na Twoje pytanie czy ma dzieci.Nie ma dzieci ,a tak wiele ma do powiedzenia na temat ich wychowania.
Nigdy nie była z maleńkim dzieckiem non stop,czy to zdrowym czy chorym.Nigdy nie martwiła sie o swoje dziecko ,gdy było chore czy zdrowe,Nigdy nie miała podkrążonych oczu z niewyspania
A tak dużo "wie",tak wiele ma do powiedzenia.
-----------------
A osoba ,która nie ma dzieci i ma najwięcej do powiedzenia w kwestii wychowania jest poprostu śmieszna ...
To tak, jakby ślepy mówił o kolorach ,a głuchy o dźwiękach.Taka prawda.
-----------------
Rudko ja też się tutaj uczę ale nie od Tomkiewiczów.
Uczę się od Haliny Ch,Toana,Zofii,czytam posty Ewy,której teraz nie ma ,od Lekarki,Zbynka ,Sławka ,Wojteksa,Kodar ,Hany,Daniela-choć mamy różne poglądy czasem ,ale jest ok Very Happy,od lutonna.
Oczywiście 2 tyg temu jak pisałaś ,to też pisałaś mądrze i też to zapamiętałam,
Ale nie od Tomkiewiczów.
czego ja mam się uczyć?
Nie mieć dzieci a mieć je to dwie diametralnie różne sprawy.A tomy książek psychologicznych opisujących jak nie nawidzieć rodziców ,to dla mnie stek bzdetów,bo jest to manipulacja młodym człowiekiem.Tak samo jak filmy,czy gry manipulują ,to równie te "poradniki" manipulują.
-----------------
Jak ktoś ,kto nie ma dzieci ,ktonie ma bladego pojęcia jak się zachowują małe dzieci ,jak to jest mieszkać z nimi ,byc kiedy są chore zdrowe itd.itp
może "doradzać" jak wychowywać dzieci Shocked

To tak jakby mi ktoś dał skrzypce i kazał coś zagrać Vivaldiego Shocked .Zagrałabym tyle co nic ,bo pojęcia nie mam o graniu na skrzypcach,wiem tylko tyle jak wyglądają i jak piekne mają brzmienie .Ale co do doradzania jak się na nich gra ,to bym sie nie pchała ,z prostych względów-nie robiłabym z siebie idioty Laughing .

No, ale jak ktoś sie podaje za Amerykanina, a wcale nim nie jest ,to chyba stać takiego na wszystko Shocked Idea Laughing Laughing Laughing
Niezłe doprawdy Laughing Laughing Wczoraj to był numer popisowy na Forum Laughing .
------------------Koniec cytatów

Tu jeszcze inne Twoje wypowiedzi na ten temat - http://forum.dr-kwasniews...p?topic=912.200
No to jak to jest, myliłem się czy też nie?
Jestem tym autorytarnym totalitarnym faszystą? :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 08, 2010 11:38   

Hannibal napisał/a:

No to jak to jest, myliłem się czy też nie?
Jestem tym autorytarnym totalitarnym faszystą? :)

Oczywiście,że się myliłeś.Przypominam,że teraz jest rok 2010 ,a wtedy był rok 2007 ,albo nawet 2006,czyli 3,albo 4 lata temu.
W tym roku napisałam;
"Chodzi o to,że niektóre osoby piszą MiTom,że nie powinny doradzać w kwestii wychowywania dzieci,bo ich nie mają.Ja mam nieco odmienne zdanie,bo wyrażać swoje zdanie na różne tematy może każdy,nie można tego nikomu zabronić,inna sprawa jeśli chodzi o rację-czy się ją ma,czy też nie."
http://opowiesciprawdziwe...-ktora-juz.html "


,a ty niedługo po tym napisałeś,że ;
"zarzucasz MiTom że wypowiadają się o wychowywaniu dzieci sami ich nie posiadając, a Ty robisz dokładnie to samo jeśli chodzi o auta i rowery ".

więc idąc twoim tokiem rozumowania,mogę śmiało napisać,że masz problem z alkoholem ,pijesz wódę,chodzisz na impry,gdzie wódka jest podstawowym pokarmem dla ciała i ducha ,a potem.... sam wiesz...
Więc sumując twoje rozumowanie człowiek się nie zmienia w ciągu lat,nie może zmienić swojego zdania.

PS.Ktokolwiek znalazł Ci te cytaty z roku 2007,bądź 2006 ,bo nie sądzę,byś ty kilka lat temu śledził moje pisanie na forum dr. Kwaśniewski, naraził Cię na śmieszność i przy okazji siebie.
Ta osoba,która podala Ci te cytaty,najpewniej od lat nie zmienia swoich poglądów,dosłownie jak ta krowa z powiedzenia;
"Tylko krowa nie zmienia swych poglądów"
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 11:49   

IgaM napisał/a:
więc idąc twoim tokiem rozumowania,mogę śmiało napisać,że masz problem z alkoholem ,pijesz wódę,chodzisz na impry,gdzie wódka jest podstawowym pokarmem dla ciała i ducha ,a potem.... sam wiesz...
Więc sumując twoje rozumowanie człowiek się nie zmienia w ciągu lat,nie może zmienić swojego zdania.

No dobrze, to dlaczego nieustannie cytujesz to, że pisałem kiedyś, że jadam codziennie 400 g tłuszczu mimo, że tydzień po tym poście napisałem poprawkę, że w sumie się z tą ilością zapędziłem, że nie wiem ile dokładnie jadam, że na pewno to nie jest stała ilość?
Kiedy Ci wyjaśniłem na spokojnie, ile obecnie mniej więcej jadam to dla Ciebie nie było to ważne. No to jak to jest?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Mar 08, 2010 11:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 11:52   

:hihi:

Hannibal to ty jako moderator stawiasz się w roli słuchającego, jak widać słabo ci to idzie.
Piszesz że słuchasz ale jednak nie słuchasz, a wytaczanie w tym momencie argumentu który powinieneś ew. poruszyć na początku jest śmieszne. To znaczy ty się ośmieszasz na całej linii.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pon Mar 08, 2010 12:13, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 08, 2010 11:58   

Hannibal napisał/a:

No dobrze, to dlaczego nieustannie cytujesz to, że pisałem kiedyś, że jadam codziennie 400 g tłuszczu mimo, że tydzień po tym poście napisałem poprawkę, że w sumie się z tą ilością zapędziłem, że nie wiem ile dokładnie jadam, że na pewno to nie jest stała ilość?
Kiedy Ci wyjaśniłem na spokojnie, ile obecnie mniej więcej jadam to dla Ciebie nie było to ważne. No to jak to jest?

To jest jak z Palikotem -myślisz Palikot,widzisz gościa z wibratorem w jednej ręce ,z butelką wódki w drugiej ręce ,tak samo w Twoim przypadku zapamiętałam fakt "pożerania" 400 g tluszczu.Po prostu mi zaimponowałeś w odróżnieniu od Palikota.Ale skoro Ciebie tak to uwiera,to postaram się wytrzeć ten fakt ze swojej pamięci.

PS. Następnym razem nie słuchaj podszeptów "zdziwaczałych userów-kaczek dziwaczek",którzy podsyłają Ci takie "teczki",bo sami nie potrafią,więc "szczują pitbule".
Ostatnio zmieniony przez IgaM Pon Mar 08, 2010 12:06, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 39
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 12:23   

IgaM napisał/a:
w Twoim przypadku zapamiętałam fakt "pożerania" 400 g tluszczu.Po prostu mi zaimponowałeś w odróżnieniu od Palikota.Ale skoro Ciebie tak to uwiera,to postaram się wytrzeć ten fakt ze swojej pamięci.

To prawda, że rok temu jadłem tego fatu więcej - po prostu miałem na niego wilczy apetyt. Później już mi on przeszedł i takie ilości 400 g zdarzają się obecnie bardzo rzadko.
Waldek też kiedyś jadł 300 g, później ok. 200, a teraz ostatnio okazało się, że w dni nietreningowe jada nawet tylko 120 g! Niedługo będzie low-fat :hihi:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Pon Lip 05, 2010 10:35   

http://kartkazpodrozy.blo...2,ID409470762,n



...w zasadzie każdy człowiek może być mordercą /tytuł mój-Sylwia/



30 czerwca

Harald Welzer – niemiecki profesor psychologii społecznej po przeanalizowaniu biografii wykonawców masowych, faszystowskich mordów z okresu II Wojny Światowej doszedł do wniosku, że w zasadzie każdy człowiek może być mordercą. W rozmowie z Piotrem Burasem (GW 29-30 maja 2010 nr 124.6942) tak wyjaśnia ten mechanizm psychologiczny.

Piotr Buras - Tytuł ostatniego rozdziału brzmi "Wszystko jest możliwe". Pański wniosek, że każdy człowiek nadaje się na masowego mordercę, jest wstrząsający.

Harald Welzer - Dla mnie najbardziej szokujące było raczej odkrycie, jak łatwo ludzie potrafią nadać sens swojemu działaniu, nawet gdy w gruncie rzeczy uważają je z początku za niewłaściwe, złe lub sprzeczne z ich osobowością. ( … )Nie ma sytuacji, której człowiek nie byłby w stanie nadać sensu po to, by sobie z nią poradzić. Ten mechanizm jest fascynujący.
Piotr Buras - Ale czy naprawdę każdy jest do tego zdolny? Można by przecież sądzić, że to osobowość albo charakter człowieka predestynują go do zbrodniczych czynów?

Harald Welzer - Już autorzy prowadzonych po II wojnie światowej badań nad psychologią sprawców zbrodni doszli do bardzo nieprzyjemnych wniosków. Nie ma żadnych cech związanych z pochodzeniem społecznym czy geograficznym, wyznawaną religią, warunkami socjalizacji, poziomem wykształcenia, a nawet płcią czy wiekiem, które pozwalałyby na skonstruowanie profilu typowego sprawcy. Masowi mordercy nie wyróżniają się niczym. Tym samym nie ma żadnej grupy społecznej ani typu osobowości, które byłyby immunizowane na niebezpieczeństwo ześlizgnięcia się jednostki na zbrodniczą ścieżkę. Psychologiczna analiza osobowości w tej sytuacji do niczego nie prowadzi. Masowe mordy to proces społeczny, w którym ludzie odnajdują swoje role. W momencie gdy je znaleźli, nie mają problemu, by w nim uczestniczyć. Odstępstwa od tej reguły to margines. Tylko jakieś 5 proc. stanowią patologiczni sprawcy, którzy z radością i sadyzmem oddają się sprawie. W warunkach Holocaustu mogli dać upust swoim skłonnościom. Drugie 5 proc. to ludzie mający skrajnie pacyfistyczne lub humanistyczne nastawienie, które w żaden sposób nie pozwala im na zabijanie. Te skrajne postawy są o tyle bez znaczenia, że istnieją one we wszystkich warunkach społecznych. Także dzisiaj jest jakieś 5-10 proc. ludzi, którzy pod względem psychicznym odstają od większości....”

Ilustracją tej teorii może być „kariera” Irmy Grese – wiejskiej dziewczyny kompletnie zdeprawowanej przez system hitlerowskiego państwa, którą jej ofiary nazywały „Piękną Irmą”, „Aniołem Śmierci", „Aniołem Piekieł”, „Blond Aniołem z Auschwitz”, „Hieną z Auschwitz”, „Szarą myszą”, „Królową SS” czy po prostu „Bestią”.

Irma Grese pochodziła ze zwykłej, z pozoru szczęśliwej, wielodzietnej rodziny mieszkającej w małej wiosce w Meklemburgii. Wiejska, zamknięta rodzina przeżywała jednak wewnętrzne dramaty. Jej matka, Bertha Grese, popełniła samobójstwo wypijając kwas solny, gdy dziewczyna miała 12 lat. Powodem samobójstwa był romans męża. Ojciec, Alfred Grese – z zawodu mleczarz – po trzech latach ożenił się ponownie. Jego pięcioro dzieci z pierwszego małżeństwa zyskało czwórkę przyrodniego rodzeństwa. Irma przytłoczona sytuacja rodzinną skończyła edukację w wieku 14 lat i snuła plany ucieczki z domu. Marzyła o wstąpieniu do Bund Deutscher Mädel – siedmiomilionowej faszystowskiej organizacji młodzieżowej. Sytuacja socjalna zmusiła ją jednak do podjęcia pracy. W 1938 roku wyjechała do Fürstenbergu, gdzie przez pół roku pracowała w mleczarni. Przez kolejne pół roku była urzędniczką w małym sklepie w Lychen i rozliczała sprzedaż detaliczną.

W 1939 roku, piętnastoletnia Grese rozpoczęła pracę w elitarnym sanatorium dla żołnierzy Waffen – SS w Hohenlychen. Pracowała tam dwa lata jako asystentka pielęgniarki. Po nieudanym egzaminie zawodowym zrezygnowała z tego zajęcia. Urząd zatrudnienia skierował ją znów do Fürstenbergu na stanowisko asystentki w sklepie mleczarskim. Po kolejnym oblaniu egzaminu pielęgniarskiego urząd zatrudnienia skierował ją do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, na szkolenie dla nadzorczyń SS. Szkolenie rozpoczęła 1 czerwca 1942 roku w ośrodku treningowym dla SS-Aufseherinnen (nadzorczyń). Miała wtedy 18 lat i była jedną z młodszych kobiet, ubiegających się o stanowisko strażniczki SS.

W SS Irma Grese się odnalazła. Podstawowe szkolenie ( procedury, zachowanie wobec więźniów, obsługa broni, traktowanie psów ) przeszła pomyślnie i od tego momentu stała się panią życia i śmierci setek kobiet - więźniarek Ravensbrück. Już w służbowym uniformie z trupią czaską, bronią ostrą i kijem do bicia zaczęła „specjalizować się” w kopaniu do nieprzytomności leżących więźniarek wysokimi, podkutymi butami.

Po zakończeniu stażu w Ravensbrück, na początku 1943 roku, Irma Grese złozyła nieoczekiwaną wizytę w rodzinnym domu w Wrechen. Ojciec z zadowoleniem przyjął wieści o karierze córki. Sielankę rodzinną przerwał jednak przykry zgrzyt - brat Irmy odnalazł w jej prywatnych rzeczach obozowy pistolet. Po awanturze zakończonej bójką Irma już na dobre opuściła rodzinny - wybrała Ravensbrück.

W marcu 1943 roku dobrowolnie przekroczyła kolejną granicę piekła podejmując służbę w największym hitlerowskim obozie zagłady - Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau. Początkowo pracowała jako operator telefonu w biurze wartowni w Birkenau. Następnie przejęła nadzór nad karną kompanią, tzw. Strafkommando. Była najmłodszą nadzorczynią w Auschwitz i z entuzjazmem przyjmowała nowe obowiązki. W niedługim czasie została doceniona i na przełomie 1943 i 1944 roku otrzymała promocję na funkcję SS-Oberaufseherin.

Od maja do grudnia 1944 roku Grese jako starsza nadzorczyni SS, pracowała w części Birkenau, nazwanej „obozem C”. Na niewielkiej powierzchni stłoczono tam około 20 tysięcy polskich Żydówek, a od maja 1944 roku Żydów węgierskich. Dopuszczała się tam niewiarygodnych okrucieństw. Jak zeznawali świadkowie asystowala naczelnemu lekarzowi Auschwitz, Josefowi Mengele nazywanemu „Aniołem Śmierci” w selekcjach.

Po pełnych bestialstwa dniach odreagowywała napięcie na nocnych libacjach i orgiach z esesmanami. Była biseksualna – więźniarki w zeznaniach przypisują jej kontakty seksualne zarówno z kobietami – więźniarkami, więźniami jak i oficerami SS. Stanisława Rachwałtowa – więźniarka Auschwitz tak ją opisuje w zeznaniach. „Grese Irma, lat około 22, wzrost około 163 cm. zbudowana proporcjonalnie, ładnie. Jasna blondynka o dużej urodzie, oczy duże, niebieskie, brwi ciemne, ładnie zarysowane w łuk, rzęsy ciemne, długie, cera bardzo ładna, jasna o ładnym rumieńcu, nos proporcjonalny, usta proporcjonalne, pełne, czerwone, zęby śliczne, drobne, białe; piękna ładnie osadzona szyja. Głos miała miły, niski, nogi śliczne, stopy drobne. Była lesbijka. Do mężczyzn SS-manów odnosiła się wprost wrogo, mówiąc, ze zna dobrze ten element. Natomiast wśród więźniarek miała sympatie, gustowała w młodych, ładnych dziewczętach, specjalnie Polkach.”

Nieograniczona władza zaczęła jej mącić w głowie. W jednej z obozowych pracowni, zamawiła dla siebie celofanowy pejcz, który był lekki i z wyglądu przypominał szkło. Jednak uderzenie takim pejczem było dość bolesne - mocno splecione włókna celofanu, sprawiały, że ta z pozoru niewinnie wyglądająca broń, w jej ręku stanowi dodatkowe narzędzie tortur. Zaprojektowała tez dla siebie własny mundur, który krojem zbliżony był do oficjalnych mundurów nadzorczyń. Zwęziła dwuczęściowy komplet: żakiet i spódnicę, dopasowując do swojej sylwetki, dzięki czemu stał się on bardziej elegancki i uwypuklający jej kształty. Uniform był w odcieniu błękitu, co podkreślało barwę jej oczu.

Jak pisałem prowadziła bujne życie erotyczne – sypiała między innymi z późniejszym komendantem Birkenau Josefem Kramerem i Josefem Mengele. Największy romans przeżyła z oficerem SS Franzem Hatzingerem, kierownikiem urzędu budowlanego w Auschwitz. To właśnie on - o czternaście lat starszy, żonaty i dzieciaty - uważany był w obozie za jej wielką miłość. Jednak mimo rozładowywania napięcia seksualnego wciąż perwersyjnie maltretowała ludzi. Więźniowie w zeznaniach wspominają, że Irma Grese czerpała nieukrywaną satysfakcję ze swoich bestialskich praktyk – maltretując i mordując ludzi wpadała w stan euforii graniczący z osiągnięciem orgazmu.

Na początku 1945 roku Grese została przeniesiona do obozu Auschwitz I a w połowie stycznia tego roku ewakuowana z transportem więźniarek do Ravensbrück. W marcu trafiła do Bergen-Belsen – kolejnego i chyba najtragiczniejszego piekła na ziemi. Tym razem podążała za kochankiem Franzem Hatzingerem. W Bergen-Belsen znowu awansowała na SS-Arbeitsdienstführerin a przez jakiś czas nawet na SS-Rapportführerin. Im gorsze piekło tym szybsze awanse - w Bergen-Belsen, tuż przed wyzwoleniem umierało dziennie około 1000 więźniów. Dziesiątki tysięcy konały tygodniami w męczarniach na skutek chorób zakaźnych, głodu i pragnienia. Na kilka dni przed wyzwoleniem obozu większość więźniów nie otrzymała żadnego wyżywienia - wygłodniali więźniowie dopuszczali się aktów kanibalizmu.

W pierwszych dniach kwietnia 1945 roku II Armia brytyjska pod dowództwem marszałka Montgomery'ego wyzwaliła obóz i aresztowała esesmańską załogę. Irmy Grese nie znalazła się jednak wśród zatrzymanych. W tym czasie eskortowała transport więźniarek przepędzanych jeszcze dalej na zachód. W trakcie marszu spotykała swoją uciekającą przed Rosjanami rodzinę. Podobno ojciec próbował namówić ją by zrezygnowała ze służby, zrzuciła mundur SS i dołączyła do rodziny. Jednak już 17 kwietnia Irma Grese wraciła jakby nigdy nic do Bergen-Belsen. Przypuszczano, że chciała spotkać się z kochankiem Franzem Hatzingerem – nie wiedziała, że jej wybranek kilka tygodni wcześniej zmarł na tyfus szalejący w obozie. Wkrótce jedna z ocalałych Żydówek - Gitla Dunkelmann – poinformowała brytyjskich oficerów, że widziała Irmę Grese na terenie obozu. Esesmanka została rozpoznana i aresztowana.

Pod koniec kwietnia 1945 roku Irmę Grese, wraz z innymi członkami załogi SS osadzono w tymczasowym areszcie. Tam angielski korespondent wojenny zadał jej oczywiste pytanie - „Dlaczego robiłaś te wszystkie okropne rzeczy?”. Odpowiedziała spokojnie - ”To było nasze zadanie, by oczyścić Niemcy z wrogich elementów i zapewnić przyszłość naszemu narodowi.”

Na początku września 1945 roku, Irmę Grese wraz z pozostałymi oskarżonymi przewieziono do Lüneburga. Po dwumiesięcznym procesie skazano ją na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano 13 grudnia 1945 roku, około godziny dziewiątej rano. Irma Grese była najmłodszą kobietą skazaną na karę śmierci w procesach zbrodniarzy hitlerowskich.

Miejsce pochówku Irmy Grese jest wciąż odwiedzane przez neonazistowskie grupy i czczone jako sanktuarium "Królowej SS".

Gisella Perl, żydowska więźniarka Auschwitz tak podsumowała „Piękną Bestię” -„Była jedną z najpiękniejszych kobiet, jaką kiedykolwiek widziałam. Jej ciało było idealne, anielska twarz, oczy niebieskie i wesołe, najbardziej niewinne oczy, jakie można sobie wyobrazić. I to właśnie Irma Grese była najbardziej zdeprawowana, okrutna i wymyślna w swoim okrucieństwie ze wszystkich, jakie spotkałam.”

Tekst na podstawie Wikipedii, blogu „Schnell! Wichtige Fakten über SS-Aufseherin Irma Grese” oraz opracowania Magdaleny Rybak „Młoda królowa SS”. Poniżej linki do źródeł.

http://www.schnell.blog.pl/

http://www.pracowniaslowa...y/KrolowaSS.pdf

Jako ilustracja filmowa „Historia Irmy Grese”

http://www.youtube.com/watch?v=jtTL4M0Ve3Y

_______

Sylwia
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Kwi 02, 2011 13:19   

Fragment opisu do kolejnego filmu o JP2. Źródło: stop klatka
Cytat:
Jest właściwie niemożliwością znalezienie słów odpowiednich, by mówić o Karolu Wojtyle. Mimo to wielu dziennikarzy i historyków podjęło to wyzwanie – zarówno za życia Papieża, jak i po jego śmierci. Każdy z autorów szuka własnej definicji, w ich książkach możemy znaleźć określenia takie jak: Atleta Pana Boga, Świadek Nadziei, Papież Obieżyświat, Karol Wielki etc. Zamknięcie tego wszystkiego w formule filmu rysunkowego, skierowanego przede wszystkim do najmłodszych widzów, oznacza dokonanie przemyślanego wyboru co do tego, jakie sprawy z życia tak obfitującego w zdarzenia, jak losy Karola Wojtyły, wybić na plan pierwszy.

http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=24561

Wyboldowany tekst obrazuje idealnie stosunek do osoby guru. Nie ma słów, by oddać jego wielkość, wspaniałość, idealność, świętość, nieskazitelność, nieomylność, bezbłędność itd, itp. Co prawda jest to tekst reklamowy, ale wiadomo, że oddaje stanowisko wiernych uznających papieża za kogoś stojącego nawet wyżej niż bóg. Klasyka. 1 maja to zjawisko nabierze cech graniczących z histerią i czymś na kształt masowego opętania.

Tomek
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Kwi 02, 2011 19:28   

fink napisał/a:
Ciekawe co by było, jakby spytać tych skretyniałych i żałosnych manipulantów (autora tekstu, owych "dziennikarzy", "historyków"), a także perfidnych i podstępnych chamów, co konkretnie dobrego Wojtyła zrobił dla ludzkości, oprócz mamlania wyświechtanych frazesów ?

"wyświechtanych frazesów", to chyba ten największy:
http://www.youtube.com/wa...oCeDb4&t=04m30s

i właśnie dzięki temu właśnie możesz sobie teraz nadużywać wolności,
chcąc się zasłaniać https'em.
:-)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Kwi 02, 2011 20:33   

Ale ja nie chcę walczyć z
fink napisał/a:
nadużywaniem wolności,
to by zdjęło część odpowiedzialności z nadużywacza, a tego przecież nie chcemy.
:-)
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Kwi 02, 2011 21:14   

"Konsekwencje" są śmiesznie łagodne, będziesz tam gdzie chcesz, może tylko nie z tymi, którzy nie chcą być tam gdzie Ty.
:-)
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Kwi 03, 2011 23:40   

M i T napisał/a:
... Klasyka. 1 maja to zjawisko nabierze cech graniczących z histerią i czymś na kształt masowego opętania.
Tomek

Chodzi Pan czasem dobrowolnie do teatru?
JW
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Pon Kwi 04, 2011 10:48   Re: GURU - absurd/manipulacja/autorytaryzm

WITAM :hug:

Znajome klęczące postacie na pogrzebie guru
http://en.wikipedia.org/wiki/File:JPII_on_bier.jpg


Pictured from left, The then US President George W. Bush, First Lady Laura Bush, former President George H. W. Bush, former President Bill Clinton, Secretary of State Condoleezza Rice and White House Chief of Staff Andrew Card pay their respects to Pope John Paul II as he lies in state in St. Peter's Basilica at the Vatican, 2005


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
Ostatnio zmieniony przez krzysztof2 Pon Kwi 04, 2011 10:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 19:39   

Panie Krzysztofie, gdyby Pan użył słowo: Przewodnik lub Nauczyciel, byłoby to bardziej adekwatne.
Czy nam się to podoba, czy nie, język polski jest bardzo emocjonalny i wartościujący. Słowo guru kojarzy się obecnie z przywódcą sekty dymającym swoich wyznawców gdzieś pośród podzwrotnikowych chaszczy. Wyjątkiem jest prawdziwy guru z kultury indyjskiej. Ale to inna bajka, niż głowa Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Akurat na pierwszym planie tej fotografii siedzą politycy, którym dokładnie zwisa i powiewa cierpienie Jana Pawła II. Siedzą tam ze zbolałą aktorszczyzną, bo tego oczekują wyborcy. To wyborcy mają na własne życzenie ten teatr żałobników i SWOICH guru. Tak samo, jak na własne życzenie mieli teatr z Moniką Levinsky, tajne służby Dżi Dablju Busza, Watergate, bunga-bunga, Mac Donalda i diuretyki.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Kwi 13, 2011 18:32   

Były jakieś seksafery polityków w Szwajcarii od czasów Wilhelma Tella?
JW
 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Nie Kwi 24, 2011 12:59   

M i T napisał/a:
Dlaczego jesteśmy ulegli? Źródła bierności wobec tyranii:


Ale to dotyczy też tyranii googla, youtube`a i alexa jonesa? W necie jest sporo planktonu,
co mają tam swoje autorytety. Zwykle te autorytety mają problemy w kontaktach
międzyludzkich, jak sie bateria w laptopie wyczerpie, niestety
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Kwi 24, 2011 23:51   

Nie zapominajmy też o kulcie sierżanta Jonesa na Polinezji. Wśród tubylców rozpleniła się swego czasu religia, której podstawą było czekanie na sierżanta Jonesa, który przybędzie i wyzwoli swój lud wybrany. Co by to nie miało znaczyć.
Jak widać dziecięce marzenie o wszechmocnym tatusiu, na którego barki składa się wszystko, włącznie z myśleniem, jest właściwe każdej ludzkiej populacji. Nie ma się co czepiać białego człowieka z jego psychoanalizami.
JW
 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Wto Kwi 26, 2011 02:03   

Aha, zapomniałem o JKM, niekwestionowanym autorytecie i guru intenrautów, zazwyczaj poniżej 25 r. ż.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Kwi 26, 2011 08:22   

Are.is.back.4ev napisał/a:
Aha, zapomniałem o JKM, niekwestionowanym autorytecie i guru intenrautów, zazwyczaj poniżej 25 r. ż.
No i, tu zaskoczenie, wśród studentów właśnie, również Jarosław Kaczyński cieszy się dużą popularnością.
JW
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Kwi 26, 2011 08:30   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Are.is.back.4ev napisał/a:
Aha, zapomniałem o JKM, niekwestionowanym autorytecie i guru intenrautów, zazwyczaj poniżej 25 r. ż.
No i, tu zaskoczenie, wśród studentów właśnie, również Jarosław Kaczyński cieszy się dużą popularnością.
JW


I Donald Tusk. Jak również pan Napieralski. Ale to chyba wśród studentek.
_________________

 
     
Are.is.back.4ev 
Are is back forever

Dołączył: 24 Kwi 2011
Posty: 278
Wysłany: Śro Kwi 27, 2011 01:15   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
No i, tu zaskoczenie, wśród studentów właśnie, również Jarosław Kaczyński cieszy się dużą popularnością.


Ale to na tej samej zasadzie: bunt przeciw massmediom, mainstreamowi itd.
wiec trzeba byc do ich abarotno i wybrac Kaczynskiego. W skrajnych wypadkach
(prawie F21) młodzi wybierają też takie indywiduum, jak JKM. Na Wykop.pl jest
on traktowany jak guru i ultra.hiper.turb.autorytet, a wiadomo kto tam pisze.

http://med.kalamazoo.pl/i...ii_schizotypowe

Rakash, co sie tak kręcisz koło mnie, jak chcesz dostać kolejnego ataku agresji,
to se po porstu dostań ;) ulżyj sobie i będzie się zyło lepiej - wszystkim!
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 08:17   

A propos JP2

spodobał mi się komentarz:
http://www.weszlo.com/news/6765

Zbliża się moment beatyfikacji. Gdy to nastąpi nie będzie się mówiło "Karol Wojtyła" tylko "błogosławiony Karol wojtyła".

Słyszałem o fajnym badaniu. W wielu gazetach ukazują się teksty JP2, + zdjęcie na okładkę. Tak wypada (tak ja to oceniam).
Ciekawe jest to, że z jednej strony statystyczny Polak ocenia te gazety korzystniej, z drugiej strony sprzedaż tych konkretnych numerów leci na łeb na szyję. Po prostu nikt tego nie czyta (moja interpretacja).

Odnoszę wrażenie, że wiiększość naszych rodaków nawet nie wie co ten Wojtyła głosił. No był papieżem, był na niego zamach, komuna go nie lubiła, "ziemi tej ziemi", pływał kajakiem, sympatyzował z Cracovią, był z Wadowic i wpylał kremówki po maturze.

W wykonaniu niektórych jest to czystej maści bałwochwalstwo, kult św Kremówki.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 14:22   

zenon napisał/a:


W wykonaniu niektórych jest to czystej maści bałwochwalstwo, kult św Kremówki.


Ty się martw o siebie a nie o innych.
_________________

 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 16:59   

A to z pewnością.

Tylko z tymi bestiami to może być też tak jak z szatanem. Stworzenie boże w końcu.

Albo inaczej, można czasami pomylić kogoś kto nie jest bestią z bestią.

A tak przy okazji skoro już się tak eksponujesz fink, to weź mi no w końcu powiedz co to jest 666.
_________________

 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 19:14   

fink napisał/a:
rakash napisał/a:
Albo inaczej, można czasami pomylić kogoś kto nie jest bestią z bestią.

Bez obaw, wszystko wyjdzie w Godzinie Sądu Ostatecznego. A paczki z programami zawsze trafiają do adresata. Nawet jak adresat jest nieznany. Co do szatana i jego namiestnika (oraz niewykluczone, że również generała - bo ostatnio sobie przypomniałem, że miałem również takie przebłyski po fakcie), to, jako że były to istoty niematerialne o dużej mocy, swego rodzaju anomalie w systemie, musieli zostać potraktowani specjalnie. I specjalnie dla nich Stwórca również ułożył plan. Po czym zostały naciśnięte klawisze "Shift + Delete" i się stało, to co miało się stać. Innego sposobu na nich nie było. :viva:
.


No ale co to jest ten sąd ostateczny?

fink napisał/a:

rakash napisał/a:
A tak przy okazji skoro już się tak eksponujesz fink, to weź mi no w końcu powiedz co to jest 666.

Np. suma kwadratów pierwszych siedmiu liczb pierwszych. ;D Ale nie tylko.


Nie rób sobie jaj. Weź odpowiedz jak na fachowca przystało. W innym wypadku będę musiał uważać Cię za fałszywego proroka :what:
_________________

 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 06:29   

Cytat:
Nie rób sobie jaj. Weź odpowiedz jak na fachowca przystało. W innym wypadku będę musiał uważać Cię za fałszywego proroka


zamiast słuchać " natchnionych wypowiedzi demonów " lepiej dokładnie czytać Słowo 8)

Liczba 666 — coś więcej niż łamigłówka
‛Nikt nie będzie mógł kupować ani sprzedawać oprócz tego, kto ma znamię — imię bestii albo liczbę jej imienia. Tutaj wchodzi w grę mądrość: Kto ma rozum, niech obliczy liczbę bestii, bo jest to liczba człowieka; a liczba jej — sześćset sześćdziesiąt sześć’ (Objawienie 13:17, 18).
NIEWIELE jest wątków biblijnych, które wzbudzają tyle zainteresowania i wątpliwości, co proroctwo o tajemniczym znamieniu lub imieniu „bestii” — o liczbie 666. W telewizji, Internecie, filmach, książkach i czasopismach snuje się na ten temat najrozmaitsze spekulacje.
Zdaniem niektórych liczba 666 to znak opisanego w Biblii antychrysta. Według innych symbolizuje ona jakąś formę obowiązkowego systemu identyfikacji tożsamości, na przykład tatuaż albo wszczepiony miniaturowy układ elektroniczny z zakodowaną informacją, że dana osoba jest sługą bestii. Jeszcze inni utrzymują, że 666 to znak papiestwa. Liczbę tę można bowiem otrzymać po zsumowaniu wartości liczbowej poszczególnych liter łacińskiego wyrażenia Vicarius Filii Dei (Zastępca Syna Bożego), przypominającego jeden z oficjalnych tytułów papieża (Vicarius Christi). Twierdzi się też, że liczbę tę można uzyskać z przeliczenia łacińskiej formy imienia rzymskiego cesarza Dioklecjana i hebrajskiego odpowiednika wyrażenia „cesarz Neron”.

???

ciąg dalszy ... możliwy :P
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 07:42   

" fałszywy prorok "

to jest dopiero ciekawe

i nie takie proste jakby się mogło wydawać 8)

dar
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 09:42   

Nie ukrywam że jestem rozczarowany. Wciąż nie wiem co, a raczej skąd się bierze liczba 666 ale też co właściwie oznacza.
_________________

 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 10:08   

Błogo sławiony
jak każdy z nas
:-)
Błogo sławieni którzy uwierzyli, choć nie widzieli
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Nie Maj 01, 2011 10:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 10:15   

rakash napisał/a:
Nie ukrywam że jestem rozczarowany. Wciąż nie wiem co, a raczej skąd się bierze liczba 666 ale też co właściwie oznacza.


ja bym napisał co oznacza , ale pytałeś Finka :-)

jak wie napisze , jak nie wie też napisze :D )

:P

Dar
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 10:16   Re: GURU - absurd/manipulacja/autorytaryzm

WITAM :hug:

Guru w sławnej przemowie w do innych guru.
http://www.youtube.com/watch?v=i8FQEiyoK_4
Cytat:

...a dzisiaj jako pielgrzym pokoju przybyłem tutaj , by złożyć hołd Mahatmie Gandhiemu , bohaterowi ludzkości.
Mahatma Gandhi nauczał ,że jeśli wszyscy mężczyźni kobiety , bez względu na to , jakie różnice są miedzy nimi , trzymają się prawdy , z szacunkiem wobec wyjątkowej godności
każdej ludzkiej istoty,NOWY PORZĄDEK ŚWIATOWY ( NEW WORLD ORDER ) , cywilizacja miłości może być osiągnięty.
Niech Bóg prowadzi nas i błogosławi , usiłując iść wspólnie , ramię w ramię i budując wspólnie świat pokoju .
Niech Ghadni żyje na wieki .
Niech prawda i brak przemocy żyje na wieki .



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
Ostatnio zmieniony przez krzysztof2 Nie Maj 01, 2011 10:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 10:31   

dario_ronin napisał/a:
rakash napisał/a:
Nie ukrywam że jestem rozczarowany. Wciąż nie wiem co, a raczej skąd się bierze liczba 666 ale też co właściwie oznacza.


ja bym napisał co oznacza , ale pytałeś Finka :-)

jak wie napisze , jak nie wie też napisze :D )

:P

Dar



Skoro już zabrałeś głos - ?

A pytanie faktycznie było głownie kierowane do finka, i czekam że odpowie, czy wie czy nie wie.
_________________

 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 11:05   

rakash napisał/a:
czy wie czy nie wie.


z wiedzą to różnie bywa , coś wiemy , ale czy to prawda jest :D

nawet jeśli mooocno wierzymy , 8)

dlatego " stale sprawdzajcie ..."


Dar
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 11:12   

A kto mówi że to takie proste. Jednak tutaj chodzi o dosyć konkretną kwestię która zdaje się nie jest taka znowu skomplikowana. Chociaż w rzeczywistości jednak jest to właśnie wiedza duchowa o której mówi się że jest ukryta.

W każdym razie cytowanie samego objawienia tak średnio mnie zadowala. Chciałbym jakieś światło co by mi oświetliło i pozwoliło na weryfikację właśnie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Maj 01, 2011 11:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 11:42   

rakash napisał/a:
Jednak tutaj chodzi o dosyć konkretną kwestię która zdaje się nie jest taka znowu skomplikowana


nie wiem czego KK naucza w tej kwestii ,
ale chyba pełnego zrozumienia jednak nie ma :-x

jadę pobiegać z psem , a potem coś napiszę :-)

może w międzyczasie Fink coś wyjawi

Dar
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 12:30   

Przyznaję że nie szukałem co na ten temat ma do powiedzenia "KK". Nie czytałem nawet katechizmu czy nauki społecznej kościoła. A co do objawienia to... no ale akurat tutaj to ja mam coś konkretnego na myśli i chciałbym jako ten laik dowiedzieć się i być wprowadzonym przez kogoś kto ma tą wiedzę. Myślę że warto przybliżać temat chociażby po to aby nie uchodzić za nawiedzonego i mówiącego od rzeczy.
To tak jakbyśmy przenieśli się w czasie o kilkaset lat i wyciągnęli jakąś komórkę której za cholere ówcześnie nie byliby w stanie zrozumieć i pewnie większa część uważała by osobę która ma taki diabelski wynalzaek za wysłannika piekieł. Ale po objaśnieniu jak to działa ktoś kumaty zrozumiałby że to nie żadne czary tylko zzawansowana technika. Coś w tym stylu w każdym razie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Maj 01, 2011 12:31, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 13:19   

rakash napisał/a:
chciałbym jako ten laik dowiedzieć się i być wprowadzonym przez kogoś kto ma tą wiedzę


jeśli naprawdę interesujesz się tematem nie musimy czekać na Finka :-)

ale uprzedzam - nie ma "wersji dla leniwych"
nie wszystko da się krótko

spróbujmy :-)

Jak wyjawia ta Księga, osoby noszące znamię bestii dotknie srogi gniew Boga, gdy położy On kres obecnemu systemowi rzeczy (Objawienie 14:9-11; 19:20). A zatem zrozumienie znaczenia liczby 666 to coś więcej niż rozwikłanie tajemniczej łamigłówki.

Rozpoznanie bestii i jej znamienia
Powodzenie często zależy od znalezienia dodatkowych informacji. Bóg w swoim natchnionym Słowie zawarł wskazówki pomagające ustalić, co oznacza liczba 666, czyli imię albo znamię bestii z 13 rozdziału Księgi Objawienia.
Cztery istotne zagadnienia pomagające wyjaśnić, czym jest znamię bestii. Zastanówmy się: 1) jak niekiedy nadawano imiona ludziom opisanym w Biblii, 2) co symbolizuje bestia, 3) jak rozumieć wzmiankę, że 666 to „liczba człowieka” oraz 4) jakie jest znaczenie liczby 6 i dlaczego trzykrotnie powtórzono tę cyfrę? (Objawienie 13:18).

Imiona biblijne
— coś więcej niż zwykłe etykietki
Imiona osób opisanych w Biblii, zwłaszcza te nadane przez Boga, często mają głębsze znaczenie. Na przykład w związku z zapowiedzią, że patriarcha Abram będzie przodkiem całych narodów, Jehowa zmienił jego imię na Abraham, które można przetłumaczyć na „ojciec mnóstwa” (Rodzaju 17:5). Józefowi i Marii Bóg nakazał, by urodzonemu przez Marię dziecku nadali imię Jezus — „Jehowa jest wybawieniem” (Mateusza 1:21; Łukasza 1:31). Zgodnie z doniosłym znaczeniem tego imienia Jehowa poprzez służbę Jezusa i jego ofiarną śmierć umożliwił nam wybawienie (Jana 3:16).
Podobnie nadane bestii przez Boga imię w postaci liczby 666 musi symbolizować cechy, które Jego zdaniem trafnie ją charakteryzują. Aby zrozumieć, o jakie cechy chodzi, musimy poznać tożsamość bestii i dowiedzieć się czegoś o jej poczynaniach.

...
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 13:24   

Cytat:
4) jakie jest znaczenie liczby 6 i dlaczego trzykrotnie powtórzono tę cyfrę? (Objawienie 13:18).


Z mojego punktu widzenia punkt 4 jest najistotniejszy. Właściwie do tego piję.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Maj 01, 2011 13:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 13:26   

c.d.

Rozpoznanie bestii

Wiele informacji pomocnych w ustaleniu, co symbolizują dzikie zwierzęta, zawiera biblijna Księga Daniela. Rozdział 7 przedstawia sugestywny opis „czterech olbrzymich bestii” — trzy z nich są podobne do lwa, niedźwiedzia i lamparta, a czwarta to potwór mający wielkie żelazne zęby (Daniela 7:2-7). Jak wyjaśnia Daniel, wyobrażają one „królów”, czyli zwierzchności polityczne kolejno sprawujące władzę nad wielkimi mocarstwami (Daniela 7:17, 23).
W pewnym słowniku biblijnym zauważono, że bestia z Księgi Objawienia 13:1, 2 „łączy w sobie cechy charakterystyczne czterech bestii z wizji Daniela (...) A zatem ta pierwsza bestia [z Księgi Objawienia] reprezentuje połączone siły wszystkich politycznych systemów władzy na świecie, przeciwstawiających się Bogu” (The Interpreter’s Dictionary of the Bible). Spostrzeżenie to harmonizuje ze słowami z Księgi Objawienia 13:7, gdzie powiedziano o bestii: „Dano jej władzę nad każdym plemieniem i ludem, i językiem, i narodem”.
Dlaczego w Biblii rządy ludzkie ukazano pod postacią dzikich zwierząt?
Co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, rządy ponoszą odpowiedzialność za trwający od stuleci potworny przelew krwi. Jak napisali historycy Will i Ariel Durantowie, „wojna jest nieodłącznym elementem historii, nie znikającym pomimo rozwoju cywilizacji i demokracji”. Jakże wyraźnie widać, że „człowiek panuje nad człowiekiem ku jego szkodzie”! (Kaznodziei 8:9).
Po drugie, to „smok [Szatan] dał bestii jej moc i jej tron, i wielką władzę” (Objawienie 12:9; 13:2).
Tak więc człowiecze rządy otrzymały władzę od Diabła i odzwierciedlają jego krwiożercze, iście zwierzęce usposobienie (Jana 8:44; Efezjan 6:12).

Nie oznacza to jednak, że każdy człowieczy władca jest bezwolnym narzędziem w rękach Szatana. W pewnym sensie ludzkie rządy są „sługą Bożym”, ponieważ organizują społeczeństwa, bez czego panowałaby anarchia.
Ponadto niektórzy przywódcy stoją na straży fundamentalnych praw człowieka, w tym prawa do swobodnego uczestniczenia w prawdziwym wielbieniu Boga, co z pewnością nie podoba się Szatanowi (Rzymian 13:3, 4; Ezdrasza 7:11-27; Dzieje 13:7). Mimo to z powodu wpływu Diabła żaden człowiek ani instytucja nie mogą zapewnić ludziom trwałego pokoju i bezpieczeństwa (Jana 12:31).

„Liczba człowieka”
Trzecią wskazówką pozwalającą lepiej zrozumieć znaczenie liczby 666 jest okoliczność, że nazwano ją „liczbą człowieka”. Nie chodzi tu o pojedynczego, konkretnego człowieka, ponieważ to Szatan, a nie ktoś z ludzi, ma władzę nad bestią (Łukasza 4:5, 6; 1 Jana 5:19; Objawienie 13:2, 18).
„Liczba człowieka”, stanowiąca znak dzikiego zwierzęcia, sugeruje raczej, że bestia jako twór człowieczy, nie zaś duchowy czy demoniczny, wykazuje pewne cechy ludzkie. Jakie? Biblia odpowiada: „Wszyscy [ludzie] zgrzeszyli i brakuje im chwały Bożej” (Rzymian 3:23). Zatem fakt, iż liczbę bestii nazwano „liczbą człowieka”, podkreśla, że rządy odzwierciedlają upadły stan ludzi; jest to więc znak symbolizujący grzech i niedoskonałość.

podoba się ? :P
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 01, 2011 13:35   

No, bardzo ładnie tłumaczysz.
_________________

 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 13:36   

Czas teraz na rozwikłanie ostatniego elementu omawianej zagadki.

Zajmijmy się znaczeniem szóstki oraz przyczyną jej trzykrotnego powtórzenia.
Na co wskazuje trzykrotne powtórzenie szóstki?

W Piśmie Świętym niektóre liczby mają znaczenie symboliczne. Na przykład liczba siedem często oznacza zupełność, doskonałość w oczach Bożych. Siedem symbolicznych „dni” stwarzania, będących w gruncie rzeczy okresami dłuższymi niż zwykła doba, składa się na tydzień, w którym Bóg całkowicie realizuje swe zamierzenie stwórcze względem ziemi (Rodzaju 1:3 do 2:3). „Wypowiedzi” Boże są niczym srebro „siedmiokrotnie czyszczone”, a więc doskonale czyste (Psalm 12:6; Przysłów 30:5, 6). Trędowaty Naaman zgodnie z poleceniem wykąpał się w Jordanie siedem razy i został zupełnie uzdrowiony (2 Królów 5:10, 14).

Sześć jest o jeden mniejsze od siedmiu, czyż więc liczba ta nie jest trafnym symbolem tego, co w oczach Bożych niedoskonałe i ułomne? Niewątpliwie tak! (1 Kronik 20:6, 7). Aż trzykrotne powtórzenie szóstki dobitnie podkreśla niedoskonałość. Harmonizuje to z omówioną nieco wcześniej informacją, że 666 to „liczba człowieka”. A zatem przeszłość bestii, okoliczność, iż oznaczono ją „liczbą człowieka”, jak również sama liczba 666 z całą pewnością wskazują na jedno — na rażące braki i wady z punktu widzenia Jehowy.
Takie zobrazowanie braków bestii przypomina to, co powiedziano niegdyś o Belszaccarze, królu starożytnego Babilonu. Za pośrednictwem Daniela Jehowa rzekł mu: „Zważono cię na wadze i stwierdzono u ciebie brak”. Jeszcze tej samej nocy Belszaccar poniósł śmierć, a jego potężne imperium upadło (Daniela 5:27, 30). Podobnie wydany przez Boga wyrok na polityczną bestię oraz tych, którzy noszą jej znamię, sprowadzi zagładę na nią samą i na jej zwolenników. Ale tym razem Bóg nie ograniczy się do unicestwienia jednego systemu politycznego — usunie wszelkie ślady ludzkiego panowania (Daniela 2:44; Objawienie 19:19, 20). Jakież to zatem istotne, byśmy nigdy nie przyjęli śmiercionośnego znamienia bestii!

Czym jest znamię?

W Księdze Objawienia zaraz po podaniu liczby 666 wspomniano o 144 000 osób mających na czołach napisane imię Baranka, czyli Jezusa Chrystusa, oraz imię jego Ojca, Jehowy. Oznacza to, że należą do Jehowy i Jego Syna, o których z dumą wydają świadectwo. Podobnie wszyscy opatrzeni znamieniem bestii dają się poznać jako jej słudzy. Tak więc znamię noszone niejako na prawej ręce lub czole to symbol wyróżniający osoby, które popierają podobne do bestii systemy polityczne tego świata. Noszący znamię bestii oddają „Cezarowi” to, co należy się Bogu (Łukasza 20:25; Objawienie 13:4, 8; 14:1). W jaki sposób? Przez oddawanie nabożnej czci państwu, jego symbolom i sile militarnej, której ufają i w której upatrują wybawienia. A jeśli nawet twierdzą, że wielbią Boga, czynią to jedynie wargami.
Tymczasem Biblia ostrzega: „Nie pokładajcie ufności w dostojnikach ani w synu ziemskiego człowieka, do którego nie należy wybawienie. Duch jego uchodzi, a on wraca do swej ziemi; w tymże dniu giną jego myśli” (Psalm 146:3, 4). Kto bierze sobie do serca tę mądrą radę, nie doznaje rozczarowań, gdy rządy nie spełniają swych obietnic lub gdy charyzmatyczni przywódcy tracą wpływy (Przysłów 1:33).
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 13:38   

Cytat:

No, bardzo ładnie tłumaczysz.


Ee , noo , wiem gdzie szukać :-)

Dar
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 01, 2011 14:00   

kurde , uświadomiłem sobie ...

znowu przyjdzie Tomek i nas op...... , że rozwalamy mu wątek

sooorry :-)

założyłem temat o Biblii , ale usunięto

szkoda

Dar
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Sob Maj 07, 2011 01:02   

dario_ronin napisał/a:
„Liczba człowieka”
Trzecią wskazówką pozwalającą lepiej zrozumieć znaczenie liczby 666 jest okoliczność, że nazwano ją „liczbą człowieka”. Nie chodzi tu o pojedynczego, konkretnego człowieka, ponieważ to Szatan, a nie ktoś z ludzi, ma władzę nad bestią (Łukasza 4:5, 6; 1 Jana 5:19; Objawienie 13:2, 18).
„Liczba człowieka”, stanowiąca znak dzikiego zwierzęcia, sugeruje raczej, że bestia jako twór człowieczy, nie zaś duchowy czy demoniczny, wykazuje pewne cechy ludzkie. Jakie? Biblia odpowiada: „Wszyscy [ludzie] zgrzeszyli i brakuje im chwały Bożej” (Rzymian 3:23). Zatem fakt, iż liczbę bestii nazwano „liczbą człowieka”, podkreśla, że rządy odzwierciedlają upadły stan ludzi; jest to więc znak symbolizujący grzech i niedoskonałość.

podoba się ? :P


Co za język z epoki rydwanu,
a nie można jaśniej?

http://www.youtube.com/wa...filepage#t=104s

:-)
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 07, 2011 07:17   

Adam319 napisał/a:
a nie można jaśniej?


można

ale "jaśniej" znaczy "ciemniej" 8)

:D
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved