Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Wewnętrzne dziecko w Nas
Autor Wiadomość
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Śro Lis 25, 2009 21:38   Wewnętrzne dziecko w Nas

Szukałam dla kogos definicji albo dłuższego opisu czym jest termin"wewnętrzne dziecko" i znalazłam taki oto opis książki polskiej autorki:

Książka ta jest drugą częścią "Poznaj swój głos", z której czytelnik znajdzie kilka cytatów. Tym razem niewiele będzie o głosie, choć tak naprawdę niemal zawsze zaczyna się od głosu, a raczej od problemów z głosem i kończy się na odnalezionym własnym głosie. Każdego, kto chce więcej na ten temat przeczytać i poznać ćwiczenia na uwalnianie głosu, odsyłam do "Poznaj swój głos". Tu zajmę się tym, jak dziecku dać głos.


Termin wewnętrzne dziecko nie jest nowy - spotykamy go w wielu terapiach i technikach pracy w wyobraźni. Najczęściej dotyczy on wykonywania doraźnych ćwiczeń, natomiast ja proponuję (i być może w tym nowość pomysłu) wziąć dziecko za rękę i prowadzić je całe życie. To daje inną perspektywę i bardzo ożywia nasze zdolności twórcze i opiekuńcze, a także ułatwia nam planowanie życia - w jego podstawowych zarysach - na wiele lat do przodu.


Kiedyś myślenie i mówienie o wewnętrznym dziecku było skierowane tylko i wyłącznie w perspektywie złych skojarzeń. Wewnętrzne dziecko jest złe, wewnętrzne dziecko cię ogranicza, nie można mieć wewnętrznego dziecka w sobie – to tylko niektóre z myśli, jakie mogliście usłyszeć o innych oceniających wasze postępowanie, wasze marzenia, wasze głośno wypowiadane myśli.


A teraz Łastik pisze książkę, w której przeczytamy zgoła odmienne zdanie. Jak wiadomo, już wcześniej ludzie zaczęli doceniać pozytywnie efekty posiadania wewnętrznego dziecka. Teraz autorka potwierdza tylko tę tezę.


Z posiadania wewnętrznego dziecka jest bardzo dużo korzyści – trzeba je tylko umiejętnie wykorzystać. Jak? Dowiecie się z książki.
Polecam!


Wewnętrzne dziecko

Autor: Aneta Łastik

Wydawnictwo: Studio Emka , Kwiecień 2008

link: http://www.pino.pl/articl...netrzne-dziecko

______________

Komentarz ode Mnie: Zdziwiłam się czytając, że uważano, że wewnętrzne dziecko jest złe itp. Rozumiem i słyszałam często,że dorośli zachowuja się jak dzieci czyli źle, niewłaściwe itd ale nie kojarzyłam tego okreslenia z wewnętrznym dzieckiem. Chociaż sama po sobie czułam jak trudno odnaleźć te uczucia z dziecka nie wspominając już o wspomnieniach z dzieciństwa.
_____
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lis 25, 2009 22:38   

"Wewnetrzne dziecko" kojarzy mi sie tez z analiza transakcyjna.

Tam termin "dzieciecosc" - nie mylic z dziecinnoscia - nie jest nacechowany negatywnie, dzieciecosc to takze takie cechy jak kreatywnosc, otwarty umysl, brak barier, ciekawosc swiata, wytrwalosc itd

mozna pogooglowac "analiza transakcyjna".
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Lis 25, 2009 22:45   

Dobry temat, taki na czasie 8)
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lis 25, 2009 22:52   

_flo napisał/a:
Dobry temat, taki na czasie 8)


Dobre Dzieci 8) :hah:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Lis 25, 2009 23:04   

to w sumie calkiem sympatyczna ksywa
moglo by byc duzo gorzej :->
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Lis 25, 2009 23:53   

Tak, to z analizy transakcyjnej.
Wg Erica Berne :

W człowieku funkcjonują 3 stany ego (umysłu):
wewnętrzne dziecko
wewnętrzny rodzic
wewnętrzny dorosły

Wszystkie 3 stany są niezbędne dla dobra całego układu, są cenne, trzeba je zauważać i chronić.
Kiedy te 3 stany są w równowadze to człowiek jest szczęśliwy.

Określenie wewnętrzne dziecko jest metaforą ( nie mylić z sobą jako dzieckiem).
Wiąże się z tym wszystkim, co w nas naturalne, spontaniczne. Jest to naturalna popędliwość człowieka, naturalne wyrażanie swoich uczuć. Umiejętność przeżywania wszystkiego, zarówno radości, jak i lęku w sposób spontaniczny, głęboki, naturalny. Jest tym w nas, co łączy się ze zmysłowością, seksualnością ale i z umiejętnością stanowienia o sobie, stawiania granic, mówienia tak i nie. Wiąże się z intuicją, intuicyjnym systemem wartości. Jest radykalne.
Wewnętrzne dziecko preferuje bycie tu i teraz. Ono wie, że najważniejsza na świecie jest miłość, wolność i prawda.
Swoim wewnętrznym dzieckiem można się zajmować, dbać o nie, rozwijać je: bawić się, śmiać, płakać, krzyczeć, przytulać się ufnie.

Wewnętrzny rodzic kieruje się systemem nakazów i zakazów, tego co powinieneś lub nie powinieneś, co wolno, czego nie wolno. Jest konserwatywny.
Wewnętrzny rodzic jest z wewnętrznym dzieckiem w stałym konflikcie, w którym jeden może ulec drugiemu.
Gdy wygra wewnętrzny rodzic mamy do czynienia z gderliwą, zrzędliwą osobą.
Gdy wygra wewnętrzne dziecko mamy osobę nieodpowiedzialną.

Jeżeli zaczynamy odnajdywać wewnętrzną harmonię, porozumienie między różnymi aspektami nas samych zaczyna nabierać charakteru wzajemnej troski rodzica o dziecko, dziecko o rodzica, wtedy pojawia się wewnętrzny dorosły. Nie jest stroną w konflikcie, lecz negocjatorem między stronami.
Jest odpowiedzialny, zdolny do kompromisów i podejmowania decyzji.
Dorosły może wysłuchać jednego i drugiego i zdecydować co robić. Może posłuchać dziecka, może posłuchać rodzica a może podjąć całkiem inna decyzję. Dorosłego stać na wolność.
Dorosły podejmuje odpowiedzialne decyzje, ale są to wolne wybory, jest świadom swoich uczuć w tym wyborze.
Dorosły pojawia się wtedy, kiedy naprawdę poznajemy siebie.

Tutaj trochę więcej:
http://www.pozaschematy.p...-naszej-glowie/
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 13:21   

To nie koniec, bo sa jeszcze inne konstrukty: zaby, ksiezniczki i inne takie..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 20:10   

xvk napisał/a:

W człowieku funkcjonują 3 stany ego (umysłu):
wewnętrzne dziecko
wewnętrzny rodzic
wewnętrzny dorosły


To są tylko inne nazwy freudowskich Id, Ego i Superego :)

Osobiście wolę o "wewnętrznym dziecku" myśleć w kategoriach moich własnych przeżyć z dzieciństwa. Czyli nie mam w sobie jakiegoś abstrakcyjnego, symbolicznego "dziecka", ale mam Małą Marishkę, czyli moje własne, konkretne, realne przeżycia i uczucia. Przez to czuję wieź ze sobą, a nie z jakimś "dzieckiem", które jest oderwane ode mnie i gdzieś tam się błąka.

Myślę też że z byciem "rodzicem" dla swojego "wewnętrznego dziecka" to też nie do końca jest logiczne (chociaż dawniej sama o tym pisałam), a być może nawet jest niebezpieczne. Dlaczego? Bo może spowodować "rozczłonkowanie"/defragmentację, jeszcze większe oderwanie się od siebie. Wiele osób i bez tego nie czuje więzi z Małym Sobą, czyli ze sobą z okresu dzieciństwa. Najwyżej odczuwają tę "istotę" jako coś obcego, oderwanego od teraźniejszego istnienia. Myślenie o sobie dorosłym jako "idealnym rodzicu" dla siebie z okresu dzieciństwa może to oderwanie jeszcze bardziej pogłębić, zamiast je zmniejszyć/zlikwidować.

Myślę, że cały sens polega na tym by zintegrować to "wewnętrzne dziecko", by odnaleźć swoje dziecięce uczucia, zrozumieć je i przezyć raz jeszcze, tym razem świadomie. Wówczas to "dziecko" w nas zacznie normalnie "rosnąć". Czyli to my sami zaczniemy stawać się bardziej dojrzałymi emocjonalnie osobami. To, że mówimy o kimś, że "zachowuje się jak dziecko" oznacza, że ta osoba w swoim emocjonalnym rozwoju (nieświadomie) zatrzymała się na pozycji dziecka i z tej pozycji reaguje. Czyli będąc osobą dorosłą reaguje dokładnie tak, jak reagowała w dzieciństwie, w przypadku podobnych sytuacji (sytuacji, wyzwalających podobne uczucia).

Jeśli pozostaniemy na poziomie takiego "dziecka", to możemy odnieść wrażenie, że ktoś kiedyś (chociażby my sami) będzie w stanie temu dziecku dać taką miłość, akceptację, bezpieczeństwo i ciepło, którego nie zanzało ono w dzieciństwie. I tu się kryje pułapka. Bo szukając namiastki tych uczuć, skupiając się na "naprawianiu" przeszłości, będziemy się oddalać od niewygodnych, bolesnych uczuć, nie będziemy chcieli przeżyć żalu, bezsilności, złości, smutku, których doznaliśmy w dzieciństwie. Nie będziemy też chcieli uznać swojego dziecięcego cierpienia i spojrzeć w twarz jego sprawcom. A bez tego nie da się "dorosnąć". Bez tego pozostaniemy dziećmi wciąż czekającymi na bezwarunkową miłość i akceptację, której nikt nie będzie w stanie nam zapewnić, bo okres w którym mogli i powinni byli to zrobić minął bezpowrotnie. Zrozumienie tego prostego faktu jest tak przerażające dla wielu osób, że nie są w stanie tego zaakceptować.

Nie potrzebujemy tak naprawdę podziału na "dziecko", "dorosłego" i "rodzica" w sobie. Potrzebujemy zrozumienia siebie samych z okresu dzieciństwa, zrozumienia swojego ówczesnego cierpienia i przeżycia, odczucia, odzyskania na nowo tamtych trudnych uczuć.

Marishka

P.S. "Dziecko w nas" nie jest odrębną "istotą", jest integralną częścią nas i tylko tak warto je postrzegać. W przeciwnym razie obawiam się, że nie uda się nawiązać kontakt z sobą samym i swoimi doświadczeniami z przeszłości. Będą one wówczas odczuwane jako coś "poza" nami. Często widać to na przykładzie stosunku dorosłych osób do ich dziecięcych zdjęć. Wiele osób patrząc na swoje dziecięce zdjęcia nie odczuwa więzi z Małym Sobą, niektórzy się nawet brzydzą swoimi zdjęciami, inni w ogóle nie lubią do nich wracać. Generalnie nie czują związku, że to też jestem ja. Myślę, że spójrzenie na takie zdjęcia ze współczuciem i pewnością, że to jest część mojego życia też świadczy o dojrzałości.
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Lis 26, 2009 20:20, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 20:13   

Troje wewnątrz czy to nie za dużo?

Ja wolę myśleć, że kiedyś będę jak pisze Alice Miller o osobie, która już siebie znalazła:

kiedyś potrzebowała karnawału i zabawy by siebie na chwile odnaleźć, a gdy już odnalazła siebie w swojej jedności podczas karnawału tylko projektowała kostiumy. To Jej wystarczało.

( to nie cytat, przytaczam wypowiedz z pamięci za "Mury milczenia" Alice Miller, dawne wydanie)

Bo moge mieć tę trójkę w sobie jak już będe sie czuła ok, tylko po co wtedy ich dzielić i definiować?

Lepiej żyć wtedy tak,żeby wiedzieć, że mogę bawić się jak dziecko będąc już rodzicem swoim własnym i własnego dziecka i być w tej zabawie radosna, wesoła jak dziecko ale i odpowiedzialna jak dorosły bo będe czula,że tak chcę się po prostu i tylko bawić a nie bawić sie po coś :np. by szukac lepszej swojej połówki.

Ostatnio z synem z wygłupów męża śmiałam sie jak nigdy az bolały mnie policzki. Po raz pierwszy tak po prostu, bez myślenia itp reakcji. Ale to akurat w tym wątku niewazne . Nie chcę tu uprawiać swojej terapii.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Pią Lis 27, 2009 22:50   

fragment książki: "Terapia wewnętrznego dziecka"Pawła Karpowicza

Pierwszy z nich do swego wewnętrznego dziecka, Małego Johna, napisał sam autor:

Drogi Mały Johnie!
Wiem, że jesteś bardzo samotny. Wiem, że nigdy nie udało ci się być sobą. Boisz się gniewać, bo myślisz, że istnieje straszny ogień zwany piekielnym, który spali Cię, jeśli wpadniesz w gniew. Nie możesz być smutny lub odczuwać lęku, bo byłbyś uznany za mazgaja. Nikt naprawdę nie zna tego cudownego chłopaka, jakim jesteś i nie wie, co naprawdę czujesz.
Przybywam z przyszłości i wiem lepiej niż ktokolwiek inny, przez co przeszedłeś! Kocham Cię i pragnę, byś zawsze był ze mną. Pozwolę Ci być takim, jakim naprawdę jesteś. Nauczę cię równowagi i pozwolę Ci się wściekać, smucić, bać i cieszyć. Zastanów się, proszę, czy pozwolisz mi zawsze być z Tobą.
Kocham
Duży John

Drugi list pochodzi od jednego z uczestników warsztatu prowadzonego przez Bradshawa. Ten bardzo krótki list pisany jest z pozycji wewnętrznego dziecka do osoby dorosłej:

Drogi Duży Ryszardzie!
Przyjdź, proszę, i zabierz mnie. Od czterdziestu lat siedzę w szafie. Jestem przerażony. Potrzebuję cię.
Mały Ryszard

Aby wejść w autentyczny kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem, potrzebujemy trzech metaumiejętności: wiary, miłości, skupionej i otwartej uwagi.

Wiara prowadzi do rzeczywistego rozpoznania naszej psychicznej rzeczywistości i pozwala poznać wewnętrzne dziecko. Może być wsparta wiedzą psychologiczną, która mówi o istnieniu w nas poziomu nieświadomego.

Miłość jest organicznie związana z odpowiedzialnością, a wyraża się przez troskę i szacunek. W taki właśnie sposób należy zwracać się do dziecka wewnątrz nas samych. Warto wiedzieć, że im bardziej w dzieciństwie i młodości doznawaliśmy sytuacji zwanych nadużyciami, im częściej stosowano wobec nas przemoc w różnych jej odmianach i negowano nasze potrzeby, tym większe ciepło, delikatność i cierpliwość (atrybuty i czynne wyrazy miłości) musimy zastosować, by zachęcić i ośmielić malucha wewnątrz nas do nawiązania dialogu.

Skupiona i otwarta uwaga jest niezbędna, by we właściwy sposób sformułować swoje myśli, doznania, uczucia i intencje, a następnie wejść w strefę świadomości wewnętrznego dziecka i usłyszeć jego głos.

Inne ważne wskazówki dotyczące dialogu prowadzonego na piśmie stanowią konsekwencje wymienionych metaumiejętności i obejmują:
• wstępne skupienie, wyciszenie dyskursywnego myślenia, swobodne oddychanie, otwarcie się na głębsze pokłady własnego umysłu i wczesnych doświadczeń;
• zwrócenie się do dziecka w przychylny, życzliwy i delikatny sposób: na przykład „Kochana, mała Bożenko”, „Moja droga, kochana Agatko”, „Malutki i kochany Piotrusiu”;
• zapytanie o następujące kwestie:
– W jakim dziecko jest wieku?
– Jak się czuje?
– Czy czegoś od nas potrzebuje?
– Jak możemy mu pomóc?
• zapewnienie dziecka o naszej miłości, życzliwości, szacunku, trosce i szczerym zainteresowaniu jego potrzebami, o gotowości spełnienia tych potrzeb;
• końcowe poinformowanie „wewnętrznego malca”, że zawsze z nim jesteśmy, pamiętamy o nim, obietnicę, że będziemy go regularnie odwiedzać.

Warto podkreślić, że w miarę naszych manualnych umiejętności (pisania drugą, niedominującą ręką) powinniśmy słowa kierowane do wewnętrznego dziecka zapisywać ręką, którą zazwyczaj utrzymujemy pióro (większość z nas prawą), natomiast odpowiedź dziecka zapisywać ręką niedominującą (większość z nas lewą).

Oto kilka przykładowych dialogów z wewnętrznym dzieckiem, w których wykorzystano te wskazówki:
– Kochany Piotrusiu, witam cię ciepło i z szacunkiem.
– Cześć Piotrze. Cieszę się, że odzywasz się do mnie.
– Kochany Piotrusiu! Chcę cię zapytać, jak się czujesz? Co przeżywasz? W jakiej jesteś sytuacji?
– Dzięki, bo było mi smutno i czułem złość, że nie odzywasz się do mnie. Długo na ciebie czekałem, aż stałem się niespokojny, zły i niezadowolony. Poza tym na tym wyjeździe do Belgii strasznie się zmęczyłeś i ja cierpiałem razem z tobą, ale bardzo się cieszę, że pomogłeś wielu ludziom. Weź mnie na ręce i pohuśtaj do góry.
– Dobrze, kochany Piotrusiu. Bardzo się cieszę, że rozmawiasz ze mną. Z radością biorę cię na ręce, gładzę twoje lniane włoski i swobodnie huśtam cię do góry. Czy mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić?
– Tak, teraz pomedytuj i połącz się miłością z moim małym serduszkiem. Ja ciebie kocham, duży Piotrze.
– Będę do ciebie wracał zawsze, gdy tylko będziesz tego potrzebował, Piotrusiu.
*
– Witam cię, kochany Mały Piotrusiu. Chcę cię spytać, jak się czujesz i ile masz lat?
– Mam trzy latka. Boli mnie brzuszek, bo się czegoś najadłem i trochę się boję, a obok mnie nie ma mamy i taty.
– Chcę cię spytać, Piotrusiu, czego ode mnie potrzebujesz? Co mogę dla ciebie zrobić? Jak się tobą zaopiekować?
– Powiedz mi, że mnie bardzo kochasz!
– Tak, kocham cię bardzo głęboko i szczerze. Przytulę cię, jeśli tego chcesz.
– Weź mnie na ręce i pohuśtaj, poobracaj, o tak, dokoła. Hura! Jak fajnie!
– Chcę ci powiedzieć, kochany Piotrusiu, że ty i ja jesteśmy chronienie przez Siłę Wyższą, przez Boga. Bóg nas kocha.
– A kto to jest Bóg?
– Bóg to jest Istota pełna mocy i miłości. Choć jest niewidzialna, to zawsze jest obok nas obecna. Gdy tylko się do niej zwrócimy, wysyła do nas promienie świetlistej miłości i opiekuje się nami.
– Hura! Jak dobrze, jak dobrze!
*
– Witaj, kochany Piotrusiu. Pozdrawiam cię ciepło i serdecznie. Chcę cię zapytać, ile masz lat?
– Mam trzy miesiące i bardzo płaczę, bo nie ma mamy.
– Czy mogę ci pomóc? Czego ode mnie potrzebujesz?
– Chcę, żebyś mnie pocałował trzy razy w czółko i pogładził po brzuszku.
– Dobrze, zrobię to z radością. Jestem z tobą i kocham ciebie.
*
– Witam cię serdecznie i z radością, kochany Mały Piotrusiu. Chcę cię zapytać, jak się czujesz i ile masz lat?
– Bardzo się cieszę, Duży Piotrze, że się do mnie odzywasz. Cieszę się, że jesteś przy mnie. Kocham cię i obejmuję cię rączkami za szyję. Przytulam się swoim różowym policzkiem do twojego policzka.
– Czy mogę coś dla ciebie zrobić, Mały Piotrusiu? Czy czegoś ode mnie potrzebujesz?
– Tak, zanieś mnie na rękach nad rzekę. Będziemy się razem bawić na łące.
– Tak, tak, kochany Piotrusiu. Idziemy się bawić. Jestem z tobą zawsze, kiedy tego potrzebujesz.
*
– Witaj, drogi Piotrusiu! Jak się dziś czujesz i ile masz lat?
– Jest mi smutno. Czuję się bezradny i zagubiony. Mam trzynaście lat.
– Co się stało, że tak się czujesz?
– Matka i ojciec mnie nie rozumieją, czuję się porzucony i niechciany. Prawie z nimi nie rozmawiam. Nic im nie mówię o moim bólu.
– Rozumiem cię i współczuję ci trzynastoletni Piotrze. W jaki sposób mogę ci pomóc?
– Boję się przyszłości, nie wiem jak żyć.
– Ja cię kocham, będę twoim opiekunem i przewodnikiem. Będziemy razem spędzać dużo czasu. Możesz mi wszystko powiedzieć, ja cię wysłucham.
– To dobrze, cieszę się.

Dokonuję sumującej refleksji w nadziei, że niektórzy spośród Czytelników zechcą bezpośrednio skorzystać z przedstawionych tu wskazówek.

Przede wszystkim warto, abyś zauważył, Czytelniku, własne reakcje emocjonalne podczas lektury przytoczonych rozmów. Zwróć także, proszę, uwagę na swoje pierwsze myśli, które pojawiły się po zakończeniu lektury.

Być może niektórzy z Was uznają te dialogi za naiwne, sztucznie wyprodukowane lub ocenią te rozmowy jako fałsz. Najlepszym sposobem na przekonanie się o sensowności i skuteczności tego rodzaju pracy jest bezpośrednie jej podjęcie.

Wiarę w możliwość pracy z wewnętrznym dzieckiem mogę przyrównać, w pewnym sensie, do wiary religijnej. Kiedy ufamy w możliwość zaistnienia kontaktu z Bogiem poprzez modlitwę, prośby i westchnienia, poprzez spokojną medytację i pokorę, z pewnością będziemy mogli doświadczyć pośrednich czy też bezpośrednich tego skutków.

Chcę teraz wskazać na charakterystyczne cechy przytoczonych dialogów z wewnętrznym dzieckiem.

• Specyfika języka
Dziecko chce doświadczać delikatności, troski i miłości. Zapewnia to ciepły język, w którym pojawiają się zdrobnienia i wyrazy pieszczotliwe.

• Potrzeba kontaktu fizycznego
Dziecko prosi o obejmowanie, przytulanie, huśtanie, obracanie, pieszczoty. Chce bezpośrednio czuć bezpieczną obecność dorosłego.

• Potrzeba rozpoznawania, wyrażania, szanowania uczuć
Dziecko potrzebuje emocjonalnego wsparcia osoby dorosłej. Potrzebuje matki, ojca czy innego świadomego opiekuna, by przekazać mu nadmierny bagaż silnych uczuć. Jeżeli osoba dorosła na bieżąco rozpoznaje i przyjmuje dziecięce uczucia, nie muszą one być tłumione czy wypierane.

W dialogach z wewnętrznym dzieckiem cofamy się do wczesnego okresu naszego rozwoju i pozwalamy, aby nagromadzony, a niewyrażony, nieprzyjęty ładunek emocjonalny uzyskał odpowiednią, otwartą uwagę, był otoczony szacunkiem i miłością. Chodzi bowiem o to, by wypierane przez dziecko uczucia mogły wpłynąć w bramę serca osoby dorosłej i połączyć się z jej jaźnią. W ten sposób dokonuje się proces wielopoziomowej integracji. Ma on jak najbardziej charakter cielesny, fizyczny i energetyczny, a jednocześnie przebiega na poziomie mentalnym (wiedzy, zrozumienia) i duchowym (otwarcie się na bezwarunkową miłość).

• Spełnianie innych istotnych potrzeb dziecka
Dzieci bardzo potrzebują wspierania ich w obszarze gier, zabaw, beztroskiego wspólnego działania. Dziecko z utęsknieniem czeka, że umiłowany przez nie dorosły zechce się z nim pobawić. Dziecko oczekuje szczególnie od matki i ojca, że potrafią dostroić się do tego rodzaju jego naturalnych i ważnych potrzeb. Zabawa z rodzicem, czy jeszcze lepiej – z rodzicami, buduje proste, spontaniczne poczucie wspólnoty i wspólnie przeżywanej radości.

• Wewnętrzne dziecko może być w różnym wieku
Jak to wynika z dialogu piątego, wewnętrzne dziecko może się pojawiać w różnym wieku. W tym wypadku rozmowa toczy się z trzynastoletnim chłopcem, który znajduje się w innym momencie rozwojowym niż trzylatki, najczęściej występujące w przytoczonych dialogach. Rozmowa z trzynastolatkiem przebiega inaczej, chociaż podstawowe jej zasady są podobne.

Wewnętrzne dziecko potrzebuje wsparcia Siły Wyższej, Boga.

Małe dzieci postrzegają zwykle swoich rodziców jako Siłę Wyższą. Wydaje się im, że rodzice są wszechmocni. Można to uznać za projekcję Osoby Boga. Człowiek dorosły natomiast wie, że jest bytem w różnych zakresach ograniczonym. Dorośli opiekunowie – matka i ojciec – rozwijając swe życie duchowe, docierają do swego Ojca Niebieskiego. Warto naszemu wewnętrznemu dziecku zasygnalizować ten istotny i rewolucyjny duchowy fakt: Istnieje Nasz Miłujący Opiekun i Obrońca. Istnieje Bóg, jakkolwiek Go sobie wyobrażamy. Jest on nieprzeniknioną Tajemnicą, która Objawia się. Ta Tajemnica jest życiem w całym jego bogactwie i złożoności.

A teraz, Czytelniku, zapraszam Cię do podjęcia dialogu z twoim wewnętrznym dzieckiem i do posuwania się dalszą ścieżką ku integracji, odrodzeniu i pełni.

Zapraszam Cię także, do pełnego czci, spotkania z Tajemnicą, z Życiem. Każdy dzień to Pełnia. Każdy oddech to dźwięk Kosmosu.

link:http://www.eneteia.pl/index.php?option=content&task=view&id=276&Itemid=1

***

Pogrubienie moje bo obojętnie jak, z kim, w towarzystwie wiary w Boga czy bez niej etc. najważniejsze jest słowo integracja. Sylwia
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lis 27, 2009 23:17   

M i T napisał/a:
xvk napisał/a:

W czlowieku funkcjonuja 3 stany ego (umyslu):
wewnetrzne dziecko
wewnetrzny rodzic
wewnetrzny dorosly


To sa tylko inne nazwy freudowskich Id, Ego i Superego :)



W zamysle autora "analtransu" tak nie jest.

Berne uzywa tych konstruktow do wyjasniania roznych nieporozumien w relacjach interpersonalnych, zupelnie go nie obchodza zjawiska intrapersonalne.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 00:38   

zenon napisał/a:
zupelnie go nie obchodza zjawiska intrapersonalne.


To zupełnie źle rokuje. Pominięcie interioru to poważny błąd.

Tomek
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 11:31   

Na szczescie analiza transakcyjna to taki zbior heurystyk. Wszyscy to znaja, ale raczej nikt tego nie stosuje w sensie jako glowne narzedzie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 15:24   

To może jednak lepiej pisać o rzeczach realnie nas dotyczących, sprawdzonych, oraz o realnych sposobach pomocy w rozwiązywaniu problemów. Mnie na przykład mało interesują opisy i analizy które nie mają przełożenia na rzeczywistość. Dlatego np. taka Horney mało mnie pociąga, bo poza całkiem sensownymi opisami nie sugeruje w jaki sposób można jej wiedzę wykorzystać. Podobnie Berne opisuje "gry" bez zagłębiania się w przyczyny i bez propozycji zmian. Dobre do poczytania ale nie nadające się dla osób poszukujących realnego wsparcia. Z podobnym sukcesem można poczytać sobie "Enneagram".

Ale wątek jest o pojęciu "Wewnętrznego Dziecka" i warto się tego trzymać, bo to ciekawe zagadnienie. O Berne warto napisać osobno.

Marishka
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 16:36   

sylwiazłodzi napisał/a:
Troje wewnątrz czy to nie za dużo?


Wychodzi, że tyle jest. Ale od kogoś trzeba zacząć. Od dziecka jak najbardziej :)

http://piekniezyc.republika.pl/#030

cyt:
"Te trzy stany wpływają na siebie i odpowiadają za nasze uczucia, motywacje, poglądy i zachowania. Ostateczne reakcje człowieka zależą od tego, który stan dominuje i jaki ma charakter"

"osobowość człowieka to wypadkowa dziecka, rodzica i dorosłego, a prowadzenie satysfakcjonującego życia w dużej mierze zależy od tego czy te trzy stany koegzystują ze sobą w sposób harmonijny. Wewnętrzna równowaga wymaga aby każdy z tych stanów dochodził do głosu, ponieważ każdy wnosi inne mocne strony w Twoje życie, dzięki czemu jest w nim miejsce i na radość, i na zasady, i na mądrość. Warto też powiedzieć że każdy z tych trzech ego, oprócz mocnych stron wnosi też specyficzne zagrożenia. Dlatego dla prawidłowego funkcjonowania osobowości ważne jest aby żaden ze stanów nie dominował i nie lekceważył pozostałych.
Bogata osobowość czerpie pełnymi garściami z darów jakie wnoszą poszczególne stany ego i aby to mogło mieć miejsce, dopuszcza do ich komunikacji, współpracy i ważenia racji - ale równocześnie nie pozwala na skrajności, które deformują zamiast wzbogacać."

"w prawidłowo przebiegającym procesie terapeutycznym następuje integracja dziecka i rodzica, z czego wyłania się poczucie własnego, niepowtarzalnego, dojrzałego 'ja' w którym szanowane są potrzeby i dziecka, i rodzica, i dorosłego. Dzięki czemu w życiu jest przestrzeń na zabawę, kreatywność, marzenia, emocjonalność (dziecko), z drugiej strony na porządek, reguły, wymagania, naukę, pracę (rodzic) - i wreszcie na wgląd w siebie, na refleksję i decyzyjność 'co i w jakich proporcjach w danym czasie będzie najwłaściwsze' (dorosły). "
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Sob Lis 28, 2009 18:54   

xvk- nie cytuj fragmentu, wiem,że tych troje mam, ale i tak najważniejsze było to co napisałam na końcu, o integracji.

P.S.
Dziś odnalazłam na cmentarzu na którym nie byłam 20 lat grób sąsiadki , na który chodziłyśmy gdy jeszcze żyła bacia i sąsiadka gdy w grobie był tylko sąsiadki mąż pochowany. Okazało się ,że zmarła 6 lat po mojej babci. Ale nie to jest najważniejsze.

Mając 6-7 lat przeżywałam swoje życie i to co wokół na tyle świadomie,że trafiłam bez problemu na ten grób po 20 latach, mam więc swoją pamięć, wspomnienia tylko kopać dalej.


:sad:
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 21:33   

Dziś w Klubie Trójki była całkiem sensowna rozmowa o "wewnętrznym dziecku". Gościem była Danuta Prokulska-Balcerzak i mówiła mniej więcej o tym:

http://akademia24.pl/index.php?s=dobre&id=61

Cytat:

Syndrom piwnicy
„Mała dziewczynka” - i odpowiednio „mały chłopiec” w nas - im bardziej jest więziona, tym bardziej chce się wydostać i „woła” na różne sposoby o to, by ją wypuścić, by się nią zaopiekować, by była ważna, zauważana, doceniana.

Podobnie jak dobiegający zza zamkniętych na cztery spusty drzwi głos może być zniekształcony, tak „wołanie” małej dziewczynki może ulegać takiemu zniekształceniu, przybierając różne formy wyrazu. Może to być nadwrażliwość na krytykę innych, bardzo częste poczucie bycia odrzucaną, poczucie bycia gorszą, brzydszą, poczucie niezasługiwania na miłość. Dochodzi wtedy do tego, że zachowujemy się lub czujemy coś, czego nie chcemy. Reagujemy na uwagi koleżanki lub szefa w sposób nieproporcjonalny, często płaczemy z błahego powodu, nie rozumiemy swojej reakcji wobec najbliższych, doświadczamy lęku, smutku, rozpadają się nam przyjaźnie, możemy mieć problemy ze zdrowiem lub snem.

Jednym ze sposobów kamuflowania obecności „małej dziewczynki” jest postawa idealnej Zosi-Samosi. Kobieta traci wtedy dużo energii na to, by na zewnątrz zaprezentować się jako idealna w każdej dziedzinie, „super-woman”, samowystarczalna, wszystko wiedząca, wszystko potrafiąca, nikogo nie potrzebująca. A „w środku” nie przestaje czuć się małą, stęsknioną za miłością i uwagą małą dziewczynką. Nie chce jednak jej uwolnić, bo bliskość oznacza dla niej słabość, uzależnienie i zniewolenie.


Jak pojawi się podcast, to wrzucę linka, bo warto wysłuchać tej audycji.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Cze 01, 2011 23:03, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
arturtsk

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 189
Wysłany: Śro Cze 01, 2011 23:57   

..
Ostatnio zmieniony przez arturtsk Czw Cze 02, 2011 06:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Cze 02, 2011 15:21   

Audycja o "wewnętrznym dziecku" do wysłuchania:

http://www.polskieradio.p...at-dziecinnieje

Metafora "piwnicy" jest bardzo trafna. Fajnie tez, że Danuta Prokulska-Balcerzak zwróciła uwagę na to, żeby w zasadzie nie wyodrębniać tego "dziecka w nas", bo to wciąż jesteśmy MY. Ja dokładnie na to samo zwracałam uwagę na poprzedniej stronie tego wątku.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 20:33   

Kolejne dwie audycje w temacie pracy z naszym Wewnętrznym Dzieckiem oraz książka na ten temat:

http://www.dobreksiazki.p...zne-dziecko.htm

Wczorajsza Z N A K O M I T A audycja z udziałem Anety Łastik w "Dobronocce":

http://www.polskieradio.p...ciciel-to-jedno

Cytat:

Głos i jego właściciel to jedno
- Odnaleźć swój głos, znaczy odnaleźć siebie, uwolnić całą masę uczuć i spraw, które w sobie zamknęliśmy w dzieciństwie - twierdzi Aneta Łastik, pieśniarka i pedagog.

Zdaniem Anety Łastik jako dorośli nie mamy innych niż uczuciowe problemów. - Wszelkie inne trudności są do uregulowania przy użyciu rozumu, natomiast uczucia nie mają inteligencji, jeśli więc w dzieciństwie nie nauczono nas ich wyrażać i rozumieć, to w życiu dorosłym w relacjach zaczynają się problemy - wyjaśnia.

Zazwyczaj ich nie dostrzegamy, przyjmujemy postawy obronne, zasłaniamy, blokujemy. W końcu nasze ciało daje znak, że coś jest nie tak, że wciąż nie jesteśmy sobą. Gość "Dobronocki" uważa, że osoby mające problem z głosem, tak naprawdę mają problem ze sobą. - Ktoś, kto nie lubi swojego głosu, najczęściej nie lubi samego siebie - podkreśla.

Anety Łastik dodaje, że nawet w ćwiczeniach czy rehabilitacji nie chodzi o uzyskanie ładnej barwy głosu, a odnalezienie samego siebie.

Które części ciała najbardziej odzwierciedlają wewnętrzne napięcia? Kiedy działamy jak dzieci, a kiedy jak dorośli? Komu trzeba najpierw przebaczyć i dlaczego zdrabniamy imiona?


A tu jeszcze link do jeszcze lepszej audycji z jej udziałem sprzed kilku lat. Jest naprawdę MOCNA, prawdziwy psychologiczny HARD CORE i ani grama dobryzmu:

(do wysłuchania na Chomiku, powinno się od razu uruchomić okienko dźwiękowe)

http://tiny.pl/hfj5k

I jeszcze krótki wywiad z Aneta Łastik:

http://www.vivavoice.pl/?...aneta-lastik,34

Najlepsze jest to, że ta kobieta nie jest psychologiem! Taki odważny i mądry człowiek, to prawdziwa rzadkość w tym zalewie dobrystycznych psychopaplaczy.

Gorąco polecam KAŻDEMU, szczególnie audycję z Chomika (bo więcej w niej o "wewnętrznym dziecku" i relacjach z rodzicami a mniej o śpiewaniu). Osobiście od wczoraj jestem pod ogromnym wrażeniem :viva:

Marishka
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Cze 13, 2011 20:58   

M i T napisał/a:


Cytat:
Zdaniem Anety Łastik jako dorośli nie mamy innych niż uczuciowe problemów. - Wszelkie inne trudności są do uregulowania przy użyciu rozumu, natomiast uczucia nie mają inteligencji, jeśli więc w dzieciństwie nie nauczono nas ich wyrażać i rozumieć, to w życiu dorosłym w relacjach zaczynają się problemy - wyjaśnia.

Zazwyczaj ich nie dostrzegamy, przyjmujemy postawy obronne, zasłaniamy, blokujemy. W końcu nasze ciało daje znak, że coś jest nie tak, że wciąż nie jesteśmy sobą. Gość "Dobronocki" uważa, że osoby mające problem z głosem, tak naprawdę mają problem ze sobą. - Ktoś, kto nie lubi swojego głosu, najczęściej nie lubi samego siebie - podkreśla.

Anety Łastik dodaje, że nawet w ćwiczeniach czy rehabilitacji nie chodzi o uzyskanie ładnej barwy głosu, a odnalezienie samego siebie.

Które części ciała najbardziej odzwierciedlają wewnętrzne napięcia? Kiedy działamy jak dzieci, a kiedy jak dorośli? Komu trzeba najpierw przebaczyć i dlaczego zdrabniamy imiona?



Czemu ona mówi o mnie??
Hmmm?

Jak pani Anetka zacznie mówić o Sobie, wtedy jej wysłucham.

;)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Sie 08, 2011 22:05   

Sana napisał/a:
MiT, dziękuję Wam bardzo za odkrycie Anety Łastik.
„Wewnętrzne dziecko”, nieco eklektyczne w formie i treści, za to daje szansę zarówno sympatykom JPII, jak i „Śniącego ciała”, znaleźć punkt styczny ze swoim światopoglądem i nie zniechęcić się na dobre do tematu poruszanego w książce [a znam takich, co zrazili się do dalszej lektury (Alice Miller), która uderzała w ich system wartości].

A jednocześnie Łastik jest bardziej hardcorowa niż Susan Forward :D

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 09, 2011 18:14   

I jeszcze na temat nie tylko wewnętrznego dziecka:

http://dziecko.onet.pl/10...,1,artykul.html

Cytat:

Dziecko w nas
20.10.2009 Małgorzata Liszyk-Kozłowska

Niedawno był Dzień Dziecka. Mojego i tego we mnie. „Mojego” – rozumiem, myśli wielu, ale „tego we mnie”?

Chodzi o kobiety w ciąży? Nie, o Ciebie, który spontanicznie, bez żadnej autocenzury potrafisz się cieszyć, kochać, wprost wyrażać i okazywać smutek, płacz, radość, ciekawość, wrażliwość. To są emocje dziecka. To jest to dziecko w nas, ta część, która łącząc się z inteligencją, rozumem, daje pełnię życia. Mam pracę, ale mam też do kogo po niej wracać, mogę mieć porche, ale wolę mieć gorsze auto, a wyjechać na wyprawę życia w Himalaje. Mam marzenia, pragnienia, potrafię się cieszyć tym, co tu i teraz, a nie gnać do przodu. Mam – nie tylko świat rzeczy, ale przed wszystkim uczuć, wrażeń, potrzeby miłości, bliskości, bezpieczeństwa w bliskości, bliskość…

Po co piszę te słowa kierując je do dorosłych, dbając o to dziecko, które jest w nich, zamiast skupić się dosłownie - na dziecku? Bo to my – dorośli, tworzymy ten świat, w tym – świat dziecka, także naszego, które być może teraz ogląda telewizję, układa wieżę z klocków, jest w szkole.

Im więcej mamy dostępu do siebie - dziecka, do swoich doświadczeń z dzieciństwa, pamięci tego, czego nam wtedy było potrzeba, co dawało radość, a co bolało i często nadal uwiera, tym bardziej świadomie i szczęśliwe wychowujemy szczęśliwe dziecko.

Każdego z nas łączy to, że mieliśmy 3, 5 , 10, 15 lat. Różni to, czym wypełnili nam te lata nasi rodzice. Przede wszystkim, czy nas rozumieli? Próbowali zrozumieć? Szanowali nasze możliwości i pragnienia? Ograniczenia? Dramat z powodu zagubionego pluszaka?

Pas, smycz, szmata, dłoń… czy tylko widziałeś czy też czułeś i na swoim ciele? Jeżeli tak, to tym samym została przekroczona ta granica, której rodzicom nie wolno przekraczać nigdy, bo inaczej boli, czasami całe życie. Kto bije? Ci, którzy też kiedyś byli bici. Na szczęście, pamiętając swój ból, można pracować nad tym „odruchem ręki”. Dlatego, nie wszyscy bici potem biją swoje dzieci.

Od lat toczy się dyskusja, która nazywa frustrację, zwykłą, ludzką nieumiejętność wychowawczą w radzeniu sobie z własnym dzieckiem - prawami rodzica. Tylko jak obok tego zacnie brzmiącego sformułowania potem postawić zdanie, że nie wolno bić słabszych i kazać dziecku je zrozumieć i przestrzegać?

„To tylko klaps, rodzic ma prawo wychować dziecko, tak jak uważa, to ingerencja w prawa rodzica! „- wrzeszczy z trybuny sejmowej człowiek, który siebie daje jako przykład – „byłem bity, bo mi się należało, i dzięki temu wyrosłem na przyzwoitego człowieka”. Patrzę na niego, jak wrzeszczy, cały czerwony na twarzy, doklejam ten obraz do tego, co robi, i jak się publicznie zachowuje, i idę sprawdzić w encyklopedii znaczenie słowa - przyzwoity.

Czy chodzi tylko o ból fizyczny? Czy to jedyny warunek, który decyduje – przemoc czy nie? A przemoc emocjonalna, gdy dwa razy większy człowiek, którego dziecko kocha nad życie, „wali je ścierką?” To skulenie dziecka, strach przed bólem, czasami większe niż fizyczny ból. Może być przemoc emocjonalna bez fizycznej, ale fizyczna zawsze łączy się z emocjonalną.

Nasze dzieci będą nas kochały bezgranicznie i bezwarunkowo niezależnie do tego, jak je traktujemy. To chyba jedyna zupełnie czysta, bezwarunkowa miłość na świecie. Przebiegam pamięcią te wszystkie zdania, które dorośli, z którymi pracuję, noszą w sobie od dziecka, nosząc tym samym w sobie dziecko smutne i stęsknione bezwarunkowej miłości. Mimo, że czasami jeżdżą mercedesami i od lat już mają metrykalnie prawo używać kremów przeciwzmarszczkowych…

Jakie to słowa? „Chyba nie kochasz mamusi, skoro źle się uczysz”. „Tata cię odda babie jadze, jeżeli jeszcze raz popsujesz kolejkę” (tak, ja bez taty nie mogę żyć, a on mnie mógłby oddać... myśli mały Marek i bardzo się stara zasłużyć na to, by tata go kochał.)

Zasłużyć na miłość – ile dorosłych ludzi czuje, że musi na nią zasłużyć, że tacy, jacy są, nie są wystarczająco dobrzy, by być dla kogoś ważni. Wchodzą potem z taką pochyloną głową w różne związki. Albo nie wchodzą w ogóle.

Dziecko nie chce przede wszystkim nowej zabawki, tylko naszej obecności. Kontaktu. Chce być dla nas ważne i mieć na to „dowody”, które będzie w sobie nosiło do końca życia. Taka jest potęga dzieciństwa, taka jest potęga relacji z rodzicami.

Z okazji Dnia Dziecka spróbuj spojrzeć na świat, także na siebie w nim, oczami Twojego dziecka. Na chwile stań się nim - uruchom swoją wyobraźnię, wrażliwość i poczuj, jak masz niewiele ponad metr, a może więcej, ale nadal możesz jedynie tyle, ile może dziecko, które zależy od rodziców.

Z tej perspektywy pomyśl – czy dobrze być dzieckiem? Tym konkretnie dzieckiem? Czy czujesz się bezpiecznie z tymi, od których zależysz? Od których zależy Twoje poczucie bezpieczeństwa, którzy mają wpływ na budowanie Twojego poczucie wartości? Czy masz prawo popełniać zwykłe błędy, a każde dziecięce błędy, nie są błędami, tylko próbami , uczeniem się? Czy kiedy je popełniasz, wiesz, dlaczego Ci nie wyszło? Co zrobiłeś nie tak? Jest Ci to tłumaczone na miarę Twoich możliwości zrozumienia, co to znaczy - gorące, dlaczego nie wolno się wychylać z okna i dlaczego nie wolno bić innych? Szanowane jest twoje pierwsze zakochanie, ból złamanego serca?

Czy w Twoim domu jest miejsce na Ciebie – z Twoimi pytaniami, bezradnością , potrzebą miłości, przytulenia, słów – kocham Cię, synku ? Kocham Cię, córeczko? I zawsze będę Cię kochać. Bezwarunkowo. Za to, że jesteś.

Tak, spróbuj być na chwilę swoją Martą , Kamilem, Piotrkiem, Basią…

Marishka
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Sie 10, 2011 13:38   

M i T napisał/a:
A jednocześnie Łastik jest bardziej hardcorowa niż Susan Forward :D

Marishka

I jest żywiołowa, prawdziwa :) Na początku pomyślałam: matkości, a na cóż tyle wykrzykników? Jednak w trakcie lektury zorientowałam się, że to właśnie ta autorka najbardziej do mnie przemawia, właśnie ze względu na temperament.

Poza tym, jest niesamowitą DJ-ką metod pracy i systemów, wyciskając z nich tylko to, co wartościowe. Fragment okładki „Wewnętrznego dziecka”:
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved