Nic bardziej mylnego. Węglowodany są nam potrzebne, a spożywanie ich w ilości mniejszej niż 130 gramów dziennie wpłynie negatywnie na pracę mózgu z powodu obniżonej produkcji serotoniny.
Nic bardziej mylnego. Węglowodany są nam potrzebne, a spożywanie ich w ilości mniejszej niż 130 gramów dziennie wpłynie negatywnie na pracę mózgu z powodu obniżonej produkcji serotoniny. Węglowodany nie muszą być niezdrowe – wybierajmy owoce, warzywa, produkty pełnoziarniste.
Polecamy! Wybierz dietę dla siebie i schudnij!
link na samym dole jest najlepszym podsumowaniem tych bzdur
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
jerzyk Pomógł: 4 razy Dołączył: 17 Kwi 2008 Posty: 476
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 13:10
Cytat:
Nic bardziej mylnego. Węglowodany są nam potrzebne, a spożywanie ich w ilości mniejszej niż 130 gramów dziennie wpłynie negatywnie na pracę mózgu z powodu obniżonej produkcji serotoniny. Węglowodany nie muszą być niezdrowe – wybierajmy owoce, warzywa, produkty pełnoziarniste.
Polecamy! Wybierz dietę dla siebie i schudnij!
No to jak to właściwie jest z tym mózgiem?
Z czego on się "utrzymuje" jeżeli jemy tylko 70 gr węgli?
_________________ Jeśli potrzebujesz przyjaciela , kup sobie psa/G.Gekko
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 13:38
Mnie uczono , że na dobę potrzeba 100 gram węglowodanów, ale jak zwykle jestem zdania, że każdy organizm jest inny, po za tym nasza wątroba potrafi sobie poradzić z małym niedoborem jeżeli dostarczamy białka.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 14:17
Ja z tym białkiem zamiast wegli dla mózgu to bym była ostrożniejsza, u mnie to niezbyt sie sprawdza... źle funkcjonuje na bardzo niskich weglach , wszelkie skrajnosci nie są dobre czy to w żywieniówce, czy polityce, czy światopoglądzie...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 16:13
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
u mnie to niezbyt sie sprawdza
No a ile Ty możesz tego białka zjeść?
Kilo mięsa zjesz?
kg? bez przesady, a czy ktokolwiek je kg mięsa na dzień? chodzi mi o to że glukoza podana w postaci glukozy szybko wchodzi w metabolizm a glukoza z białka wolniej i jest to jednak odczuwalne dla mnie...
Ostatnio zmieniony przez Molka Pon Sty 24, 2011 16:13, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 16:18
Molka napisał/a:
kg? bez przesady, a czy ktokolwiek je kg mięsa na dzień?
Oczywiście, że tak.
Są tacy, co codziennie jedzą, a są tacy raz na jakiś czas. I 2 kg się zdarzy.
Ja potrafię zjeść ponad kilo mięsa w ciągu jednego dnia + jeszcze 10 żółtek.
Molka napisał/a:
chodzi mi o to że glukoza podana w postaci glukozy szybko wchodzi w metabolizm a glukoza z białka wolniej i jest to jednak odczuwalne dla mnie...
no wiadomo, że szybciej z glukozy
ale z większymi ilościami białka nie próbowałaś, więc z autopsji tego nie znasz
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 24, 2011 16:18, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 17:28
A ja myślałem, że ilość ewentualnego białka zamienionego na ww zależy od proporcji aminokwasów w danym białku. Jak wiadomo białko podrobów=białku mięśni=białku roślinnemu=białku w żóltku= profilowi aminokwasów.
Dlatego lepiej jest zjeść więcej białka niż ww proste co nie...?
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 18:25
Mariusz_ napisał/a:
A ja myślałem, że ilość ewentualnego białka zamienionego na ww zależy od proporcji aminokwasów w danym białku. Jak wiadomo białko podrobów=białku mięśni=białku roślinnemu=białku w żóltku= profilowi aminokwasów.
Dlatego lepiej jest zjeść więcej białka niż ww proste co nie...?
dla mnie nie, musze miec wegle w przyzwoitej ilosci a nie jakies tam 30-40 g jak co niektorzy maja
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 18:41
Kto tyle zjada lol he he chyba Ci co leża przed telewizorem i chorzy (choć bywają nieliczne wyjątki). O żesz kurna molek.
Jadasz na gramy w takim razie szacunek. Moje jedyne gramy to 50g Ww głupi, mądry , średnio mądry zjeść musi (O2, ATP choćby). A co teraz z kobitką ważącą 45kg też musi zjeść te 50g (to będzie jakieś 1,1) Ww jak osobnik 70kg (0,7) ?? Klejna zagwozdka?? Mieszczą się w ŻO np? Normalnie nie dają jeść tylko liczyć wszystko trzeba ach
P.S a Werterki naprawdę dają radę, polecam gorąco do śniadania w pracy, w domu, do kolacji.
Ostatnio zmieniony przez Mariusz_ Pon Sty 24, 2011 18:48, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Sty 24, 2011 20:04
Mariusz nie tyle co licze co wchodzi się w taką wprawe, że jak wiem np. jakie produkty zjadłam i ile mniej więcej sztuk to juz kojarze ile wegli zaliczylam... to tak jak u mnie z bakteriami, spojrze tylko i wiem w jakiej ilosci wystepuja czy to pojedyncze czy srednio liczne czy liczne ilosci sa rutyna.
A może kobiety po prostu wiecej węgli potrzebują, albo mężczyźni sprawniej przetwarzają białko na glukozę? Dlatego steerotyp kobiety lubi słodycze, a typowy facet mięso?
Tak kombinuję, bo ja, próbując jadać 70g węgli dziennie, po dwóch tygodniach musiałam zrezygnować z powodu galopującego otępienia umysłowego
Zwiększyłam węgle do co najmniej 100g, na niekorzyść białka. Skutek natychmiastowy: jasność umysłu, energia, i, co dla mnie dziwne, szybsze chudnięcie! Dorzuciłam węgli do pieca, to i spala się lepiej
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 21:47
@Kefa
Jesteś po prostu w kategorii "Individuals Who Function Poorly In Ketosis" - tacy potrzebują co najmniej 100-120 g węgli dziennie
http://www.bodyrecomposit...o-you-need.html
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Pią Sty 28, 2011 19:22
Czasem trzeba zrobić
Cytat:
enzymy się uruchamiają pod wpływem stężenia substratu, a więc teoretycznie należy dołożyć (lub ująć) L-karnityny, aby zmusić pod wpływem jej stężenia (lub niedoboru) do transportu acylokarnityny do wnętrza mitochądriów. To tak jak u niektórych trwa produkcja ketonów, choć stężenie cukru jest prawidłowe. W takiej sytuacji dokłada się cukru, aż sytuacja się unormuje (przełamie)
Bo jak wiadomo odżywianie to kompromis między tym co jest, a być powinno
P.S i jak jada się to i owo
to to
i owo idzie do 1 jak było 0,5 zależnie od tego co się zjada i robi he he. Takie proste zasady
Ostatnio zmieniony przez Mariusz_ Pią Sty 28, 2011 19:28, w całości zmieniany 2 razy
@Kefa
Jesteś po prostu w kategorii "Individuals Who Function Poorly In Ketosis" - tacy potrzebują co najmniej 100-120 g węgli dziennie
http://www.bodyrecomposit...o-you-need.html
Przeczytałem ten artykuł... A w ketozie chyba każdy źle funkcjonuje na początku, chociaż od 9 dni jestem na samym mięsie, jajkach i czuję się bardzo dobrze, a powinienem doznawać jakiegoś "zaćmienia" umysłu itp. Może dlatego, że lubię wypić wieczorem drinka, bo z tego co się orientuję z książki Lutza i artykułu Ponomarenki, etanol jest ekwiwalentem węglowodanów.
Człowiek 99% swojego intelektualnego rozwoju osiągał w czasach, gdy żywił się niemal wyłącznie białkiem i tłuszczem.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 21, 2011 15:34
mhm napisał/a:
A w ketozie chyba każdy źle funkcjonuje na początku
Na początku - raczej wszyscy, to prawda.
Ale później pewna część osób dalej będzie się tak czuć i dla nich takie minimum komfortu to 110-120 g węgli.
mhm napisał/a:
z tego co się orientuję z książki Lutza i artykułu Ponomarenki, etanol jest ekwiwalentem węglowodanów.
No nie za bardzo.
Alkohol ma tak jakby ujemny indeks glikemiczny. Obniża Ci poziom insuliny.
No i w ogóle przy piciu alkoholu trzeba więcej zjeść węgli, coby go zmetabolizować.
Ergo C2H5OH tak jakby "zabiera" Ci węgle.
mhm napisał/a:
Człowiek 99% swojego intelektualnego rozwoju osiągał w czasach, gdy żywił się niemal wyłącznie białkiem i tłuszczem.
No coś takiego można wyczytać na forum zero-carbowym
Ale to nieprawda. Człowiek dawno dawno temu jadał węgle w postaci dzikich owoców i warzyw.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Dlatego napisałem, że niemal wyłącznie jadł białko i tłuszcz. Wyraziłem się niejasno, bo miałem bardziej na myśli plejstocen, wielkie zlodowacenia itd. ale to jednak niewielki fragment ewolucji człowieka...
Co do alkoholu to ciekawa sprawa, osoby na low-carbie chyba mogą się nim łatwiej zatruć, bo organizmowi w pewnym momencie zaczyna brakować pirogronianu i nie rozkłada alkoholu na dwutlenek węgla i coś tam jeszcze i etanol zamienia się w silną toksynę (której znowu nazwy nie pamiętam). W każdym razie powstaje z tego wniosek, że 1g etanolu = 7kcal do momentu, gdy damy organizmowi możliwość uzyskania z niego energii, spożywając przedtem coś węglowodanowego. Bynajmniej nie jest to rada dla odchudzających się Równie zdrowo jest połknąć larwę tasiemca, on chyba nie marszczy wątroby.
Cytat:
Osoby pijące przewlekle i intensywnie, które zastąpiły w swojej diecie węglowodany alkoholem, traciły na wadze i ważyły mniej niż osoby niepijące z grupy kontrolnej [21, 22]. Co więcej, nie tyły, gdy picie alkoholu towarzyszyło normalnej diecie [21].
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 21, 2011 19:35
mhm napisał/a:
Dlatego napisałem, że niemal wyłącznie jadł białko i tłuszcz. Wyraziłem się niejasno, bo miałem bardziej na myśli plejstocen, wielkie zlodowacenia itd. ale to jednak niewielki fragment ewolucji człowieka...
Bo kilka milionów lat przypadło na okres, kiedy człowiek żył daleko na południu, daleko od lodu i śniegu. Co prawda dawno temu temp. w Afryce była o jakieś 10 stopni niższa teraz, ale to nadal daje dobre warunki dla flory.
Białko i tłuszcz były preferowane, ale z racji tego, że nie były one na każde zawołanie jedzono również produkty roślinne i to raczej w większej ilości niż 1 czy 2%.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ja z tym białkiem zamiast wegli dla mózgu to bym była ostrożniejsza, u mnie to niezbyt sie sprawdza... źle funkcjonuje na bardzo niskich weglach , wszelkie skrajnosci nie są dobre czy to w żywieniówce, czy polityce, czy światopoglądzie...
Witaj! Ośmielam się napisać, że dla mózgu węglowodany, a nie białko. Jęśli zmniejszamy węglowodany trzeba więcej tłuszczu(energia), a nie białka.
http://odzywianie-marid.blogspot.com/
ja zjadam teraz od 100 do 150 gram wegli z suszonych owoców, świerzych i miodu. Szczególnie od rana lubie sobie podjeść miodek z tłuszczem a potem po wysiłku reszte węgli.
No i wróciłem na dobre na 99% surowizne i automatycznie zacząłem zjadać mniej białka, tak do 100 gram na dzień pewnie wychodzi.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Ostatnio bardzo dużo eksperymentowałem z różnymi dietami i stwierdzam że surowe jest jednak najlepsze. Od paru dni jem znowu surowo i odziwo zaczynam się czuć jeszcze lepiej. Narazie regenracja, codziennie rano wątroba wołowa z miodem.
Według chińczyków wiosna jest to idealny czas aby zadbać o swoją energię i oczyścić wątrobe, "chi" na wiosne jest właśnie w wątrobie.
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Gutek Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2011 Posty: 76 Skąd: New Jersey
Wysłany: Sob Kwi 02, 2011 01:14
Hannibal napisał/a:
Alkohol ma tak jakby ujemny indeks glikemiczny. Obniża Ci poziom insuliny.
No i w ogóle przy piciu alkoholu trzeba więcej zjeść węgli, coby go zmetabolizować.
Ergo C2H5OH tak jakby "zabiera" Ci węgle
To dla mnie bardzo interesująca kwestia. Jako chwilowo nieaktywny (dieta) piwosz, chciałbym się dowiedzieć jak wygląda sprawa picia piwa, które zawiera i alkohol i węglowodany. Przeciętne jasne pełne ma w 500ml 20g węglowodanów a porter nawet 35g.
Ostatnio zmieniony przez Gutek Sob Kwi 02, 2011 02:00, w całości zmieniany 1 raz
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Kwi 07, 2011 22:25
Ale co chcesz wiedzieć z tym piciem piwa? Zawiera alkohol i węglowodany, ale po spożyciu obniża poziom cukru. Tyję się, a jak się je w tym czasie chipsy itp to tyje się jeszcze mocniej. Ogólnie bycie piwoszem jest bardzo niezdrowe, więc proponuję, aby twój nieaktywny stan potrwał wiecznie, a najlepiej zmienił się w stan aktywnego biegacza.
Gutek Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2011 Posty: 76 Skąd: New Jersey
Wysłany: Pią Kwi 08, 2011 00:01
alejasienieznam napisał/a:
bycie piwoszem jest bardzo niezdrowe
A to ciekawe.
Część artykułu dr chemii Andrzeja Sadownika:
"Spożywanie umiarkowanych dawek alkoholu etylowego (bez względu na formę: piwo / wino / spirytualia) zmniejsza w istotny sposób zagrożenie chorobami układu krążenia (sercowo-naczyniowego). Istnieją dzisiaj "twarde" na to dowody w postaci wyników licznych badań epidemiologicznych prowadzonych nawet od 30 lat [1]. A pierwsze przesłanki przemawiające za korzystnym wpływem alkoholu na układ krążenia odkryli anatomopatolodzy, w okolicznościach dość paradoksalnych, jeszcze na początku XX wieku. Zaobserwowali, że tętnice pacjentów zmarłych z powodu alkoholowej marskości wątroby były wyjątkowo czyste – bez śladów miażdżycy. Najważniejszy pozytywny skutek picia rozsądnych ilości alkoholu to właśnie zmniejszenie zagrożenia chorobą naczyń wieńcowych (miażdżycą), do której dochodzi w wyniku odkładania się złogów cholesterolu w postaci blaszek miażdżycowych w tętnicach zaopatrujących mięsień sercowy w krew. Jest to najczęściej spotykana choroba serca w krajach rozwiniętych, odpowiedzialna za 60% zgonów z przyczyn naczyniowo sercowych i około 25% wszystkich przedwczesnych zgonów.
Solidnie dzisiaj udokumentowany mechanizm dobroczynnego tutaj działania alkoholu polega przede wszystkim na zwiększeniu o 10 - 20% stężenia "dobrego cholesterolu", czyli frakcji HDL, zdolnej transportować cholesterol spowrotem do wątroby, gdzie jest on ponownie wykorzystywany lub eliminowany [2,3]. Mniej cholesterolu odkłada się w ścianach naczyń krwionośnych i powstaje mniej blaszek miażdżycowych. Pozytywny skutek działania alkoholu etylowego jest tu nie mniejszy niż innych zabiegów prewencyjnych, takich jak: zażywanie aspiryny, kontrola optymalnej wagi ciała, ćwiczenia fizyczne, np. bieganie (jogging).
Z wielu badań przeprowadzonych na całym świecie wynika, że picie niewielkich, umiarkowanych ilości alkoholu zmniejsza ryzyko śmierci z powodu choroby niedokrwiennej serca o 20 – 50% w stosunku do ryzyka abstynentów prowadzących podobny tryb życia, o podobnych, z wyjątkiem alkoholu, nawykach żywieniowych. Ryzyko rozwoju choroby wieńcowej na pewno spada wraz ze wzrostem spożycia alkoholu etylowego od zera do 25 g dziennie. Górna granica zapewne zależy osobniczo, np. od wagi ciała i może być nieco wyższa. Spożywanie większych ilości alkoholu etylowego niweluje jednak dobroczynne skutki, a konsumpcja na poziomie 5 i więcej "drinków" dziennie jest już wyraźnie dla zdrowia szkodliwa!
Z kilku badań całkiem konsekwentnie wynika także, że alkohol w omawianych dziennych dawkach redukuje o ok. 25 % ryzyko demencji starczej, związanej z chorobami naczyń krwionośnych mózgu. W UE żyje kilka mln osób w takim stanie, a w związku z wydłużaniem się życia ludzkiego problem ten (jak i kilka innych) będzie narastał [4].
Inny rosnący problem medyczny społeczeństw "sytych do przesady" to cukrzyca typu 2 (insulinooporność). Zapada na nią 6-8% populacji dorosłej i wskaźnik ten rośnie. Cukrzyca jest związana z wieloma zagrażającymi życiu komplikacjami, m. innymi chorobą wieńcową. W kilku badaniach (m. innymi na parach bliźniaczych) stwierdzono u umiarkowanie a regularnie pijących alkohol nawet o 50 % rzadszą zapadalność na tę chorobę [5].
Istnieje udokumentowany związek pomiędzy umiarkowaną konsumpcją alkoholu etylowego i zmniejszonym ryzykiem zapadalności na kamicę żółciową, która dotyka prawie 30 % populacji po 60 roku życia i generuje znaczne koszty opieki medycznej. Dobroczynne działanie alkoholu ma tutaj zapewne związek z jego wpływem na gospodarkę cholesterolową [6].
Pozytywne efekty psychologiczne związane z używaniem alkoholu w umiarkowanej ilości (redukcja napięcia, stresu, polepszenie samopoczucia) są generalnie uznaną wartością, choć trudniejszą do zademonstrowania w sposób naukowy.
Piwo, w porównaniu z innymi napojami alkoholowymi, ma jednak kilka dodatkowych, swoistych zalet:
* jest bogate w garbniki - polifenole (flawonoidy), które mają właściwości przeciwutleniające oraz są zdolne "gasić" hulające w komórkach naszego ciała wolne rodniki. Rodniki odgrywają poważną rolę w rozwoju arteriosklerozy, a ogólnie są czynnikiem onkogennym. Uznana jest tu zaleta win czerwonych, ale trzeba wiedzieć, że piwo może posiadać niewiele mniej tych prozdrowotnych składników. Te w piwie są przy tym mniejszymi cząsteczkami chemicznymi i przez to łatwiej przez nasz organizm przyswajalnymi. Piwo dodatkowo zawiera tzw. związki melanoidynowe, powstające w produkcji słodów (zwłaszcza ciemnych), oraz pochodzący ze zbóż kwas ferulikowy, także o właściwościach przeciwutleniających (niestety w imię przedłużenia wymaganej w handlu trwałości piwa, obecnie usuwa się znaczną część tych polifenoli z piw przemysłowych).
* zawiera związki pochodzące z chmielu, który nim trafił 1000 lat temu do europejskiego piwa, był już uznawaną rośliną leczniczą. Dzisiejsze powszechne zastosowanie chmielu w piwowarstwie wyniknęło właśnie ze względu na właściwości bakteriostatyczne jego składników, które piwo naturalnie konserwowały. Jeden ze składników żywic chmielowych, flawonoid o nazwie ksantohumol, uznano ostatnio za nadzwyczaj skuteczny antyutleniacz chroniącym cholesterol LDL przed utlenianiem, a także wybitnie hamujący kancerogenezę. W Niemczech od niedawna warzone jest piwo specjalnie wzbogacone w ten związek! (niestety, wyraźna jest obecnie tendencja do obniżania stopnia nachmielenia piw przemysłowych).
* piwo zawiera istotne ilości krzemu pochodzącego z łuski jęczmienia, w postaci łatwo przyswajalnej (kwasy krzemowe). Ten bioprzyswajalny krzem jest czynnikiem hamującym osteoporozę. Zdają się tutaj odgrywać pozytywną rolę także związki pochodzące z chmielu, tzw. izohumulony. Badania wykazały u osób regularnie konsumujących piwo większą gęstość kości, a zatem mniejszą szansę na rozwój osteoporozy [8]. Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization) uznała osteoporozę (chorobę, w której substancja kostna szybciej jest tracona niż odbudowywana, co prowadzi do łamliwości kości) jako drugi co do wagi zagadnienia (po chorobie wieńcowej) główny współczesny problem opieki zdrowotnej.. To także wynik wydłużania się życia ludzkiego.
* piwo zawiera znaczne ilości rozpuszczalnego błonnika (beta-glukany pochodzące ze ścian komórkowych jęczmienia). Szklanka piwa może dostarczyć nawet 15% rekomendowanej dawki dziennego spożycia tego czynnika dobroczynnie regulującego pracę przewodu pokarmowego.
* 0,5 litra piwa zawiera istotne ilości rozpuszczalnych w wodzie witamin z grupy B, pochodzących z ziarna zbóż i drożdży. Zawartość niacyny (witamina PP), folacyny (witamina B11, kwas foliowy) i pirydoksyny (witamina B6) w butelce piwa pokrywa w około 15 % dawkę zalecanego dziennego spożycia. Ryboflawiny (witamina B2) i kwasu pantotenowego (witamina B5) jest około 5% takiej dawki. Kobalaminy (witamina B12), witaminy szczególnie istotnej dla wegetarian, zaś aż do 50 %!
* Jeszcze więcej jest tych witamin w piwie niefiltrowanym, a szczególnie dużo w piwach kondycjonowanych w butelce (zawierających osad drożdży). piwo legitymuje się korzystnym składem soli mineralnych: zawiera stosunkowo dużo potasu i mało sodu. Niską zawartość wapnia, a podwyższoną magnezu można uznać za czynnik chroniący przed tworzeniem się kamieni żółciowych oraz nerkowych. W przypadku tych drugich nie bez znaczenia jest także podwyższone spożycie wody, która stanowi więcej niż 90% składu piwa oraz moczopędne jego właściwości."
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 08, 2011 06:31
Gutek napisał/a:
Część artykułu dr chemii Andrzeja Sadownika:
Doktora miałem okazję poznać osobiście swego czasu. Szczupły, wysoki, wysportowany, ma ponad 60 lat.
Nazywany "ojcem chrzestnym polskiego piwowarstwa domowego", co wcale nie jest przesadnym określeniem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gutek Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2011 Posty: 76 Skąd: New Jersey
Wysłany: Czw Kwi 28, 2011 03:39
Hannibal napisał/a:
No i w ogóle przy piciu alkoholu trzeba więcej zjeść węgli, coby go zmetabolizować.
No właśnie!
Pozwolę sobie wrócić do mojego pytania, może ktoś ma biblię Harpera pod ręką i mi odpowie.
Czy ilość węgli w piwie jest wystarczająca do zmetabolizowania zawartego w piwie alkoholu czy jest ich za dużo.
Ułatwienie:
piwo jasne - węgle ok 20g, alkohol ok 22g
porter - węgle ok 35g, alkohol ok 35g
Albo z innej strony:
Ile gramów ww potrzeba do zmetabolizowania 1 grama alkoholu?
Ostatnio zmieniony przez Gutek Czw Kwi 28, 2011 03:42, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.