[Rati]

siemka, jestem Michał, mam 22 lata, mieszkam nad morzem no i tyle tytułem wstępu. to forum znalazłem przy okazji przeglądania miliona innych na temat żywności, spodobały mi się Wasze posty no i jestem. Po krótce opowiem moją historie samopoczucia i odżywiania-całe dzieciństwo miałem dużo energii ale to miał chyba każdy w dzieciństwie. Jedzonko od zawsze to typowe korytko, ziemniaczki i kotleciki u babci, jakieś słodkie batoniki, bez żadnych wydziwień. Natomiast to co dobrze pamiętam z dzieciństwa to że zawsze miałem problemy z brzuchem, chyba jelitami: często wzdęty brzuch czego skutkiem były nieprzyjemne i niemiłe w zapachu tego efekty, pamiętam też że kiedy się czymś stresowałem to były one wzmożone. Gdzieś na przełomie gimnazjum/liceum pojawiły się pierwsze oznaki depresji, dieta była ciągle taka sama, zapisano mi leki stabilizujące nastrój,lecz szybko zauważyłem że nie są one rozwiązaniem problemu i odstawiłem z dnia na dzień. Od tamtego czasu nastrój pogarszał się,lecz nie w stronę depresji tylko jakby wyłączenia się z uczuć (coś w stylu mgiełki umysłowej). Od momentu rozmyślania co mi tak na prawdę jest tysiące różnych stron przeglądnąłem na temat chorób psychicznych i natknąłem się na ciekawy post jakiegoś forum, że duży wpływ na nastrój ma długotrwałe złe odżywianie w tym BARDZO WAŻNY kondycja jelit.Gość pisał że to candida itp itd.uwierzyłem w to,z własnej woli przestałem jeść pieczywo czyli znacznie ograniczyłem węgle w diecie na korzyść białka i zacząłem się w końcu normalnie wysypiać i czuć że mam jakąś energię,"kolory świata"i emocje jakby powoli wracały. Wzdęcia pojawiały się, ale już nie były zgniłe, jakość snu i ogólnie "kondycja psychiczna"była nieporównywalnie lepsza-ah piękne pare dni ...w tamtym czasie zamiast słodkości jadłem 2jabłka dziennie,mimo tego po tym tygodniu przyszło wstrętne zdekoncentrowanie, chęć na słodkie, junk foody i całą inicjatywę szlag trafił.zapomniałbym dodać że mam 193 wzrostu i z 70kg i w tamtym tygodniu zjechałemm z wagi jakieś 3kg,czułem się jak etiopczyk bo tłuszcz wyraźnie zaczął znikać, cięzko mi było wejśc na 4 piętro ;o Przestraszyłem się tego i od jakiś 3miesięcy się "dopalam" węglami,czipsy,makdonaldy,jak leci.
Piszę właśnie do Was żebyście mi pomogli, bo wierzę że odpowiednią dietą jakoś wrócę do żywych. jestem po przeczytaniu Lutza "życie bez pieczywa" lecz nie ma tam przepisów więc nawet nie wiem jak przygotować taki posiłek mięsny wysokotłuszczowy. No i na koniec: jakie badania byscie zalecili, być może mogę mieć jakąś chorobę jelit-celakię,chrona?nie tolerować glutenu i może to jest też przyczyna? Ostatnio rozważałem też umówienie się z dr Janusem niby specem od candidy,on robi badania na jej obecność,ale diete podobno ma słabą więc chciałem to sobie tylko zdiagnozować i mieć pewność. No to tyle, pomożecie jakoś?

[Rati]

od czego w ogóle zacząć?

[Kangur]

[Molka]

Witaj Rati. Może pochwalisz się które to posty na tym forum tak bardzo Ci się spodobały? Wtedy będziemy miec punkt odniesienia.

Jesli chodzi o Luza po co Ci przepisy, On wyraźnie mówi co trzeba jesc, od czego zaczynac dzien... no nie od batoników sniker czy czipsów popijanych coca cola.