Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
JA i emocje
Autor Wiadomość
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 09:01   JA i emocje

Kontunuacja tematu z wątku o włosach.

M i T napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
Oczywiście, emocje zawsze są częścia MNIE, natomiast staram się (przez rozróżnienie JA od moich emocji) nazywać je i nieutożsamiać się nimi.


Sugerujesz dążenie do bycia biorobotem?
Nie pojmuję, jak można pominąć utożsamienie się z przeżywanymi przez siebie emocjami.

Franek kupił browca, lezie do domu, kładzie się na kanapę, słychać syk otwieranego piwa, po chwili rozpoczyna się mecz. Gra ukochany klub Franka. Po 10 minutach pada bramka, a Franek nic tylko pociąga z butelki. Zero emocji. Gdzieś, na jakimś dobrystycznym kursie dowiedział się, że jego emocje nie są jego, mimo że z niego i że ma się ich wyrzec. Że nie może się z nimi utożsamić, bo to szkodliwe.

W dwa lata po mistrzostwach, Franek otrzymuje w nagrodę za tłumienie uczuć pierwszy pakiet objawów nowotworu. Za wszelką cenę starał się pojąć istotę nieutożsamiania się z nimi. Nie się na raka ani na nikogo, tak więc przystając na jego (raka) warunki, osiągnął status pogodzonego ze swym losem. Wciąż utrzymywał, że widocznie bóg tak chciał. Z powodu kastracji emocjonalnej - jeszcze zanim choroba dała o sobie znać, zwiększył ilości pochłanianego jedzenia i piwa, twierdząc przy tym, że czuje się wyśmienicie i kocha wszystkich. Gdy to mówił, postronny obserwator mógłby przysiąc, że jego twarz miała oblicze ze skały.

Tomek


Po pierwsze nie piszę o TŁUMIENIU oraz WYRZEKANIU się emocji. To jest złe i szkodliwe, zgadzam się.

Jak można pominąć utożsamienie się z przeżywanymi przez siebie emocjami?

1. Zidentyfikowanie swych negatywnych uczuć.
2. Zaakceptowanie, że są one we mnie, a nie na zewnątrz, w świecie
3. Nie traktowanie ich jako integralnej części JA, są one bowiem czymś przejściowym

Powyższy sposób radzenia sobie ze emocjami opisał A. de Mello w książce "Przebudzenie" .

Próbuję na sobie ten sposób. Efekt jest taki, przykładowo, jak coś mnie wk..wi, to nazywam "to jest złość", nie próbuję się tego wyrzec, zamieść pod dywan, bo ("tak długo, jak z tym walczysz, tak też długo dajesz temu moc"). Ale nie mówię "jestem zła" - bo to utożsamia MNIE z moją emocją. Wierz mi lub nie, taki sposób pozwala na szybkie "przepłynięcie" przez ze MNIE tych emocji.

Co do przykładu Franka..Wg mnie samo chlanie jest "zabijaniem" emocji, więc jego wyrzekanie sie emocji w tym momencie jest jak wylewanie wody z pustej szklanki.
 
     
monikaf 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 26 Cze 2007
Posty: 107
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 10:00   

sinsemilla napisał/a:
nie mówię "jestem zła" - bo to utożsamia MNIE z moją emocją. Wierz mi lub nie, taki sposób pozwala na szybkie "przepłynięcie" przez ze MNIE tych emocji.
A ja mowie : jestem strasznie wsciekla, jestem smutna, jestem zrozpaczona, jestem szczesliwa. Bo w momentach , w ktorych odczuwam te emocje naprawde taka wlasnie JESTEM, to autentyczna ja ta wsciekla, zrozpaczona, szczesliwa. Nie wyobrazam sobie by w chwilach emocjonalnego uniesienia nagle zaczac tlumaczyc sobie, tak teraz odczuwam wscieklosc ale to minie.
sinsemilla napisał/a:
3. Nie traktowanie ich jako integralnej części JA, są one bowiem czymś przejściowym
Moje emocje sa czescia mnie.
_________________
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 10:31   

[/quote] Moje emocje sa czescia mnie.[/quote]
Pięknie to ujęłaś Moniś....
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 10:41   

monikaf napisał/a:
Moje emocje sa czescia mnie


A czy Twoje emocje nie przeszkadzaja Ci czasem funkcjonować?

U mnie niestety było tak, że jak byłam pod wpływem emocji (negatywnej) i pozwalałam jej władać MNĄ, działałam bardzo emocjonalnie, czasem bez świadomości,w amoku. Dopiero po "opadnięciu emocji", zostawało analizowanie, dlaczego postąpiłam tak nie inaczej. I tak bez końca..

Ale czy odczuwanie emocji nie jest, w pewnym sensie, wyuczone, zaprogramowane? Dlaczego coś lub ktoś ma decydować o tym jak czuje sie moje JA?
 
     
monikaf 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 26 Cze 2007
Posty: 107
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 10:58   

sinsemilla napisał/a:
A czy Twoje emocje nie przeszkadzaja Ci czasem funkcjonować?
sinsemilla napisał/a:
jak byłam pod wpływem emocji (negatywnej) i pozwalałam jej władać MNĄ
Mysle ze nalezy wtedy unikac powaznego dzialania, skoro sie o tym wie juz wczesniej. Na tyle mozna sie kontrolowac by nie podejmowac waznych decyzji w chwili wzburzenia emocjonalnego.

sinsemilla napisał/a:
Dlaczego coś lub ktoś ma decydować o tym jak czuje sie moje JA?
Ale to nie jest ktos mnie obcy, ktos lub cos lezace na odleglosc metra , to jest WE MNIE, czyli automatycznie jest czescia mnie. Emocje sa napedem zycia, do wszystiego bez wyjatku , mam jakis emocjonalny stosunek.Czasami bardzo silny czasami prawie chlodny. To emocje milosci powoduja ze przytulam synka, to emocje wscieklosci powoduja ze wyrazam swoj gniew.
_________________
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 11:17   

[quote="monikaf]
sinsemilla napisał/a:
Dlaczego coś lub ktoś ma decydować o tym jak czuje sie moje JA?
Ale to nie jest ktos mnie obcy, ktos lub cos lezace na odleglosc metra , to jest WE MNIE, czyli automatycznie jest czescia mnie. Emocje sa napedem zycia, do wszystiego bez wyjatku , mam jakis emocjonalny stosunek.Czasami bardzo silny czasami prawie chlodny. To emocje milosci powoduja ze przytulam synka, to emocje wscieklosci powoduja ze wyrazam swoj gniew.[/quote]

Te "coś lub ktoś" to w rozumieniu - okoliczności lub inny człowiek. Np. ktoś obrzuca mnie wyzwiskami, wkurzam się, ale jakim prawem ten "ktoś" ma decydować o tym jak czuje sie moje JA. Odczuwam wtedy złość, to normalne, ale mojego JA to nie dotyka w żaden sposób. :medit:
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Maj 12, 2010 11:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
monikaf 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 26 Cze 2007
Posty: 107
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 11:23   

sinsemilla napisał/a:
jakim prawem ten "ktoś" ma decydować o tym jak czuje sie moje JA. Odczuwam wtedy złość, to normalne, ale mojego JA to nie dotyka w żaden sposób. :medit:
a jaka jest roznica miedzy Twoim JA i tym co czujesz? Przeciez to wlasnie Twoje JA odczuwa wscieklosc. Odczytuje to jakbys byla Ty i Twoje emocje, odzdzielone od siebie, jakbys probowala za wszelka cene wmowic sobie ze cos CIEBIE ( Twojego Ja )nie dotyczy, jesli nie dotyczy Twojego JA to dlaczego doczuwasz TY wscieklosc?
Ostatnio zmieniony przez monikaf Śro Maj 12, 2010 11:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 11:33   

Wolę sobie sama wmówić, niż pozwolić, żeby inni mi wmówili. Jak zwał tak zwał - pracuję nad sobą.

Nie uważasz, że byłoby wspaniale, żeby JA (można to nazwać duszą,świadomością, bogiem) mogło być niezależne do wszystkiego, nieznaruszalne?
Wierzę,że jest to możliwe.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Maj 12, 2010 11:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 11:37   

monikaf napisał/a:
a jaka jest roznica miedzy Twoim JA i tym co czujesz?


Nie wszystko da sie opisać, to raczej indywidualna sprawa.
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 11:45   

sinsemilla napisał/a:
Wolę sobie sama wmówić, niż pozwolić, żeby inni mi wmówili. Jak zwał tak zwał - pracuję nad sobą.

.

Czytam to i szczerze powiedziawszy nie rozumiem dlaczego ktoś miałby Tobie coś wmawiać, dlaczego sama masz sobie coś wmawiać????
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 11:53   

Ja też nie wiem dlaczego miałabym to robić? To było takie uogólnienie, oodpowiedz na stwierdzenie monikaf : "jakbys probowala za wszelka cene wmowic sobie ze cos CIEBIE (Twojego Ja )nie dotyczy".
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Maj 12, 2010 11:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 12:05   

Napisałaś, ze pracujesz nad sobą w jaki sposób, na czym ta praca polega????
 
     
monikaf 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 26 Cze 2007
Posty: 107
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 12:17   

sinsemilla napisał/a:
Nie uważasz, że byłoby wspaniale, żeby JA (można to nazwać duszą,świadomością, bogiem) mogło być niezależne do wszystkiego, nieznaruszalne?
Wierzę,że jest to możliwe.
czyli co masz na mysli, czy to ze swiat sie kreci, jest na nim duzo dobra ale i duzo nikczemnych czynow mialoby mnie nie wruszac? bo moje JA jest ponad tym? Nie, nie uwazam ze to byloby wspaniale, wole przezywac emocje i byc czlowiekiem z krwi i kosci ktory CZUJE. Emocje sa esencja zycia, odczuwania.
sinsemilla napisał/a:
oodpowiedz na stwierdzenie monikaf : "jakbys probowala za wszelka cene wmowic sobie ze cos CIEBIE (Twojego Ja )nie dotyczy".
nie rozumiem pytania, chodzi Ci o to dlaczego tak mysle?
_________________
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 12:26   

MONIKAW napisał/a:
Napisałaś, ze pracujesz nad sobą w jaki sposób, na czym ta praca polega????

Uczę się panować nad emocjami (w sposób podany w pierwszym poście). Może Ci się wydać to dziwne, ale ja mam problem w samym zidentyfikowaniem swych negatywnych uczuć. Wymaga to dużego skupienia na sobie i swoich emocjach.
Medytacja (chociaż przy dziecku to nieco trudne). :medit:

Poza tym staram się jak najczęsciej mysleć o chwili obecnej, a nie o przeszłości ani przyszłości (nawet bardzo niedalekiej).
Każdy ułamek sekundy może mieć wpływ na moje życie, więc chcę być jego świadoma.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 12:34   

monikaf napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
Nie uważasz, że byłoby wspaniale, żeby JA (można to nazwać duszą,świadomością, bogiem) mogło być niezależne do wszystkiego, nieznaruszalne?
Wierzę,że jest to możliwe.
czyli co masz na mysli, czy to ze swiat sie kreci, jest na nim duzo dobra ale i duzo nikczemnych czynow mialoby mnie nie wruszac? bo moje JA jest ponad tym? Nie, nie uwazam ze to byloby wspaniale, wole przezywac emocje i byc czlowiekiem z krwi i kosci ktory CZUJE. Emocje sa esencja zycia, odczuwania.
sinsemilla napisał/a:
oodpowiedz na stwierdzenie monikaf : "jakbys probowala za wszelka cene wmowic sobie ze cos CIEBIE (Twojego Ja )nie dotyczy".
nie rozumiem pytania, chodzi Ci o to dlaczego tak mysle?


Masz prawo tak czuc a ja inaczej.
Ale prosze przeczytaj jeszcze raz moje posty, przecież ja nie napisłam,że chciałam przeżyć swoje życie bez wzruszeń, nie odczuwając niczego,bo co to by było za Życie? W takim razie mogłabym umrzeć zaraz i to by było to samo.
 
     
monikaf 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 26 Cze 2007
Posty: 107
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 12:48   

sinsemilla napisał/a:
Ale prosze przeczytaj jeszcze raz moje posty
chetnie przeczytam, zwlaszcza te z watku o wlosach bo tam, z tego co wiem rozpoczela sie dyskusja :) Pozdrawiam :)
_________________
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 12:49   

sinsemilla napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
Napisałaś, ze pracujesz nad sobą w jaki sposób, na czym ta praca polega????

Uczę się panować nad emocjami (w sposób podany w pierwszym poście). Może Ci się wydać to dziwne, ale ja mam problem w samym zidentyfikowaniem swych negatywnych uczuć. Wymaga to dużego skupienia na sobie i swoich emocjach.
Medytacja (chociaż przy dziecku to nieco trudne). :medit:

Poza tym staram się jak najczęsciej mysleć o chwili obecnej, a nie o przeszłości ani przyszłości (nawet bardzo niedalekiej).
Każdy ułamek sekundy może mieć wpływ na moje życie, więc chcę być jego świadoma.

Nie ma negatywnych uczuć wszystkie uczucia są człowiekowi potrzebne, złość też.
Chodzi tylko aby była ona skierowana do własciwych osób a nie do zastępczych, przypadkowych ofiar.
Panowanie nad emocjami to inaczej tłumienie ich, wypieranie.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 13:17   

MONIKAW napisał/a:
Nie ma negatywnych uczuć wszystkie uczucia są człowiekowi potrzebne, złość też.
Chodzi tylko aby była ona skierowana do własciwych osób a nie do zastępczych, przypadkowych ofiar.
Panowanie nad emocjami to inaczej tłumienie ich, wypieranie.


Także uważam,że wszystkie emocje sa potrzebne człowiekowi, inaczej by ich nie było.
Jednakże działanie mniej emocjonalne jest skuteczniejsze (w moim przypadku). Więc dlaczego mam z tego nie korzystać, skoro jest to możliwe?

W Polsce rzeczywiście, jeśli ktos "panuje" (czyli rządzi) to tłumi mądrzejszych, wypiera lepszych.. A przecież można panować mądrze, z miłością. Zreszta nie ma to tutaj znaczenia, bo napisałam, że chodzi mi dokładnie o taki sposób - interpretacji emocji, akceptowania i nieidentyfikowania ich z JA - nie ma tu żadnego tłumienia, wypierania.
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 13:22   

sinsemilla napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
Nie ma negatywnych uczuć wszystkie uczucia są człowiekowi potrzebne, złość też.
Chodzi tylko aby była ona skierowana do własciwych osób a nie do zastępczych, przypadkowych ofiar.
Panowanie nad emocjami to inaczej tłumienie ich, wypieranie.


Także uważam,że wszystkie emocje sa potrzebne człowiekowi, inaczej by ich nie było.
Jednakże działanie mniej emocjonalne jest skuteczniejsze (w moim przypadku). Więc dlaczego mam z tego nie korzystać, skoro jest to możliwe?
W Polsce rzeczywiście, jeśli ktos "panuje" (czyli rządzi) to tłumi mądrzejszych, wypiera lepszych.. A przecież można panować mądrze, z miłością. Zreszta nie ma to tutaj znaczenia, bo napisałam, że chodzi mi dokładnie o taki sposób - interpretacji emocji, akceptowania i nieidentyfikowania ich z JA - nie ma tu żadnego tłumienia, wypierania.

Co to znaczy mniej emocjonalne???? Emocji nie mozna podzielic na "mniej emocjonalne"
"wystarczajaco emocjonalne" to nie są wartości policzalne.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 13:36   

[quote="MONIKAW] Co to znaczy mniej emocjonalne???? Emocji nie mozna podzielic na "mniej emocjonalne"
"wystarczajaco emocjonalne" to nie są wartości policzalne.[/quote]

Chodziło mi o działanie bez emocji.

Pozwole sobie zacytować A. de Mello "Kiedy w grę wchodzi negatywne uczucie, jesteście ślepi. [...]Tam, gdzie borykaliśmy się z jednym problemem, teraz mamy dwa. Wiele osób błędnie przyjmuje, że nie mieć negatywnych emocji, takich jak złość, resentyment, nienawiść oznacza nierobienie niczego w danej sytuacji. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie jesteś pod wpływem emocji, ale szybko przechodzisz do działania. Stajesz się bardzo wyczulony na ludzi i sprawy dookoła ciebie."
 
     
obiektywny

Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 2
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 14:38   a może mylicie uczucie z emocjami

emocje to nasze myśli i nawyki .... a uczucia płynąz głębi z duszy, nie wyuczone, pojawiają od tak spontanicznie ..... czy jakos tak. :-/
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 17:16   

sinsemilla napisał/a:
sposób radzenia sobie ze emocjami opisał A. de Mello w książce "Przebudzenie" .

Książka jest tu:
http://www.astro.eco.pl/astro2/przebudzenie.html#2
Mnie 10 lat temu bardzo pomogła w zobaczeniu wszystkiego inaczej.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 18:34   

MONIKAW napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
MONIKAW napisał/a:
Napisałaś, ze pracujesz nad sobą w jaki sposób, na czym ta praca polega????

Uczę się panować nad emocjami (w sposób podany w pierwszym poście). Może Ci się wydać to dziwne, ale ja mam problem w samym zidentyfikowaniem swych negatywnych uczuć. Wymaga to dużego skupienia na sobie i swoich emocjach.
Medytacja (chociaż przy dziecku to nieco trudne). :medit:

Poza tym staram się jak najczęsciej mysleć o chwili obecnej, a nie o przeszłości ani przyszłości (nawet bardzo niedalekiej).
Każdy ułamek sekundy może mieć wpływ na moje życie, więc chcę być jego świadoma.

Nie ma negatywnych uczuć wszystkie uczucia są człowiekowi potrzebne, złość też.
Chodzi tylko aby była ona skierowana do własciwych osób a nie do zastępczych, przypadkowych ofiar.
Panowanie nad emocjami to inaczej tłumienie ich, wypieranie.

nie ma negatywnych uczuc, rozumiesz sinsemilla, chodzi tylko o to by dac w mor...de komu trzeba.... :razz:

a co z emocją, uczuciem zwanym agresja? co z tym zrobić? przechodząc koło kosza "wrzucić niczym papierek po gumie do rzucia"? ja nie pytam w tym momencie jak jej zapobiec, ja sie pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego.... panowac nad soba nie wskazane przypominam, a facetowi "piana z ust sie toczy".....

czekam na odpowiedź... :shoot:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 18:47   

Molka napisał/a:
a co z emocją, uczuciem zwanym agresja?


Violka, przede wszystkim należy sprostować, że agresja nie jest uczuciem, jest czynem, zachowaniem, a to zupełnie co innego! Złość jest UCZUCIEM, agresja jest SPOSOBEM na wyrażenie tego uczucia.

Cały czas wałkujemy w różnych wątkach o ADEKWATNYM wyrażaniu uczuć :faint:

Molka napisał/a:
ja sie pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego....


Dobre! Co powinien zrobić? Przede wszystkim, przestać chlać. Wówczas może nie byłoby problemu w postaci dziewczyny w objęciach innego i dylematu czy nie. Byłby zdrowy związek i zdrowe wyrażanie uczuć. I może wówczas taki facet wiedziałby, że tak naprawdę chciałby nie kolesiowi, który mu "zabrał" dziewczynę, ale np. własnemu ojcu, który wiele lat temu odszedł do młodej laski, zostawiając synka na wychowanie samotnej mamuśce.

Ale to tylko przykład. Jeden z wielu możliwych.

Marishka
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 18:55   

oj bede kontynuować, poniewaz pytania zalewaja mi usta..... az sie prosi by skontrowac, teraz nie moge, gdy bede dyspozycyjna zagadam ..... :shoot:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 20:26   

Molka napisał/a:
pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego.... panowac nad soba nie wskazane przypominam, a facetowi "piana z ust sie toczy".....

czekam na odpowiedź... :shoot:

odpowiadam
otóż ten nabuzowany facet powinien się uspokoić i zastanowić się, kiedy i w którym miejscu "spier....." tak robotę, że jego ukochana poszła do innego. Niech się głęboko nad tym zastanowi. Niech się zajmie przyczyną, a nie skutkami :shoot:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Śro Maj 12, 2010 21:06   

Marishka w zasadzie odpowiedziała za mnie podpisuję się pod jej słowami, chociaż to co napisał Hanibal też mi się podoba. 8-)
 
     
Nelka 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 05 Mar 2006
Posty: 253
Skąd: Częstochowa
Wysłany: Czw Maj 13, 2010 00:10   

Wydaje mi się, że długo przeżywane emocje negatywne szkodzą osobie, która je kultywuje (pielęgnuje w sobie). Jesli skierowane są na jakąś konkretna osobę (przyczynę stanu w jakim się znajdujemy) i jesli świadomie lub nieświadomie chcemy tej osobie zaszkodzić ( nawet tylko myślą) to wydaje mi się, że uczucia te wracają jak bumerang do właściciela. I odwrotnie, gdy potrafimy temu komuś przebaczyć to w jakis sposób sami odzyskujemy spokój.
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Czw Maj 13, 2010 00:55   

Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego.... panowac nad soba nie wskazane przypominam, a facetowi "piana z ust sie toczy".....

czekam na odpowiedź... :shoot:

odpowiadam
otóż ten nabuzowany facet powinien się uspokoić i zastanowić się, kiedy i w którym miejscu "spier....." tak robotę, że jego ukochana poszła do innego. Niech się głęboko nad tym zastanowi. Niech się zajmie przyczyną, a nie skutkami :shoot:

Hani z wiekiem mozesz zmienic zdanie. Otoz ten facet nie koniecznie musial cos spier.... . Zachownie i cele w zyciu niektorych ludzi jest nie do przewidzenia. Tak jak pogoda.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 13, 2010 05:43   

Kangur napisał/a:
Hani z wiekiem mozesz zmienic zdanie. Otoz ten facet nie koniecznie musial cos spier.... .

Mógł to już spier..... na samym początku, jak wybrał tą właśnie "panną", nie używając mózgownicy, jeno p..... ;)
To są oczywiście tylko pewne hipotezy, które IMO warto wziąć pod uwagę.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Maj 13, 2010 09:33   

Molka napisał/a:

a co z emocją, uczuciem zwanym agresja? co z tym zrobić? przechodząc koło kosza "wrzucić niczym papierek po gumie do rzucia"? ja nie pytam w tym momencie jak jej zapobiec, ja sie pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego.... panowac nad soba nie wskazane przypominam, a facetowi "piana z ust sie toczy".....
czekam na odpowiedź... :shoot:


Wg mnie, złość, podobnie jak wiele innych negatywnych emocji - wynika ze strachu (w tym przypadku np. strach przed zmianą).
Złość to w tym przypadku normalna, ludzka emocja. Ten człowiek powinien sobie najpierw uświadomić, co czuje (złość), bez analiz i szukania przyczyn, bo na to nie ma czasu w takiej sytuacji :-/ Potem powinien działać. :shoot:
Pewnie za pierwszym razem i tak walnie komuś w mordę, ale może za 10 razem już nie.

Poza tym, dla tego mężczyzny - kobieta, związek z nią - warunkuje szczęście. I tu właśnie jest owe utożsamianie JA z emocjami. „Jestem szczęśliwy, bo ta kobieta jest ze mną”, a potem jak to wszystko runie to co się dzieje? Nie jest szczęśliwy, więc nie może żyć. „Świat się wali”, trzeba dawać po mordzie, zapić się na śmierć, czy jeszcze coś innego..
Myślę, że takie doświadczenie może mu pomóc zastanowić się nad sobą, cierpienie może mu pomóc dostrzec SIEBIE.

Bardzo ciekawe "ćwiczenie" z cytowanej wcześniej książki: „Pomyśl […] o czymś lub o kimś, bez czego lub bez kogo – jak sądzisz - nie możesz być szczęśliwy. Może to być twoja praca, twoja kariera, twój zawód, twój przyjaciel, pieniądze, cokolwiek. Powiedz tej osobie czy temu czemuś: „Tak naprawdę to nie jesteś mi potrzebny do szczęścia. Oszukuję tylko samego siebie, twierdząc, że bez ciebie nie będę szczęśliwy. Mogę być szczęśliwy bez ciebie. Nie jesteś moim szczęściem, nie jesteś moją radością.”
:shock:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Maj 13, 2010 19:58   

M i T napisał/a:
Molka napisał/a:
a co z emocją, uczuciem zwanym agresja?


Violka, przede wszystkim należy sprostować, że agresja nie jest uczuciem, jest czynem, zachowaniem, a to zupełnie co innego! Złość jest UCZUCIEM, agresja jest SPOSOBEM na wyrażenie tego uczucia.

Cały czas wałkujemy w różnych wątkach o ADEKWATNYM wyrażaniu uczuć :faint:

Molka napisał/a:
ja sie pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego....


Dobre! Co powinien zrobić? Przede wszystkim, przestać chlać. Wówczas może nie byłoby problemu w postaci dziewczyny w objęciach innego i dylematu czy nie. Byłby zdrowy związek i zdrowe wyrażanie uczuć. I może wówczas taki facet wiedziałby, że tak naprawdę chciałby nie kolesiowi, który mu "zabrał" dziewczynę, ale np. własnemu ojcu, który wiele lat temu odszedł do młodej laski, zostawiając synka na wychowanie samotnej mamuśce.

Ale to tylko przykład. Jeden z wielu możliwych.

Marishka

zgoda, agresja to sposob...
złość -emocja tak? wiec facet poczuł z dużym prawdopodobieństem złość, i co dalej? załużmy ze akcja rozgrywa sie w miejscu publicznym , zakładamy również ze facet nie jest pijusem tylko ułożonym , na poziomie facetem dalekim od wszczynania bijatyk.....
wiec należy domniemywać iż emocjami mu towarzyszącymi w pierwszej chwili będzie złość, smutek, rozczarowanie... w tej sytuacji facet nie ma innego wyboru jak tylko "zacisnąć zęby" i opanować się..... czym jest opanowanie się? niczym innym jak "przełknięciem gorzkiej pigułki" innymi słowy wyparciem.... przynajmniej na ten moment...
moje zdanie jest takie iż w życiu nie da sie nie wypierać, to jest niemożliwe ponieważ jest tysiące sytuacji z którymi spotykamy sie na co dzień, których okoliczności nie pozwalają reagować adekwatnie, chociażby dlatego by nie stwarzać jeszcze bardziej napiętych sytuacji które mogą tylko pogorszyć już i tak niekorzystne położenie....

chłopak sie wściekł, "zacisnął zęby" i z tą całą swoją złością oddala się z miejsca zdarzenia....w drodze załużmy do domu emocje trochę opadają ale , no właśnie co ...ale "mleko zostało rozlane" i nawet jeśli po powrocie zacznie analizować wypartą złość, ona ""żyje swoim życiem w podświadomości, pytanie, czy łatwo jest teraz "wyciągnąć" ten "toksyczny koktajl" na światło dzienne? myślę, że nie łatwo, trudniej niż mówią o tym "mądre ksiazeczki"...
takich sytuacji można mnożyć tysiące i wydaje mi sie, że w ciągu dnia każdy z nas wypiera dziennie po kilkanaście razy nawet nie mając o tym bladego pojęcia, ponieważ nasz mózg koduje bez przerwy...

idąc ulicą w drodze do pracy mijam pare hetero... on odzywa się do niej w mało wyszukany sposób, ja to koduje w swoich percepcyjnych zmysłach i cóż, to są ułamki sekund gdzie mój odbiór tego zdarzenia podnosi mi ciśnienie, ale zakodowałam i natychmiast napotykam kolejny bodziec na którym muszę sie skupić , zielone światło na skrzyżowaniu, wiec skupiam sie teraz na tym by bezpiecznie przejść przez ulice, tamto zdarzenie wymyka się ze świadomości ale nie "wylatuje w kosmos" nie, wędruje sobie do podświadomości .....
takich "wędrówek" tak jak mówiłam wcześniej jest pewnie kilkanaście dziennie bo tak działa psychika , bo tak jesteśmy skonstruowani, iż wszystkie bodźce kodujemy, po czym szufladkujemy w zakamarkach podświadomosci, cześć z nich uświadamiamy sobie na bardzo krótko ponieważ selekcjonujemy jako mniej istotne, cześć nawet nie trafiają do świadomości, tylko podejrzewam inną drogą wędrują od razu w podświadomość, tak czy inaczej w ciągu naszego zycia "podświadome archiwum informatyczne" to pokaźnych rozmiarów "życiowy zapis".

co chce powiedzieć przez to co napisałam? jeśli nawet niewielki odsetek wypartych bodźców uda sie nam wyprowadzić "grzecznie" na zewnątrz niczym "pieska na spacerek"( bardzo trudne zadanie), to 99% będzie "siedzieć" całe życie w naszej "niszy psychicznej" niczym wrzód na ..pie.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Maj 14, 2010 15:52   

Molka do mnie tez emocje innych ludzi , z ktorymi si estykam za dnia przyczepiaja sie jak rzep. I dobrze ze sa inaczej byloby nudno. Poza tym mam male dzieci, co jest bardzo ciekawym doswiadczeniem codziennym, wychodzi na to, ze to dzieci sa najlepszymi nauczycielami zycia rodzicow, jestes jak kapitan na statku, odpowiedzialny za wszystko, musisz byc dobrym logistykiem, czula mama itp jest co robic. Emocji w ciagu dnia dobrych, zlych przezywam milardy, wszystkie po cos sa, ale absolutnie nie pozwalam by mna rzadzily i wplywaly na moje zachowanie. Przy dziecku musisz byc superczula na to.
A co do Twojego przykladu to ja tam nie widze problemu, wprost przeciwnie - pomyslalabym sobie, ze i tak umre, moja zlosc, frustracja z sytuacji razem ze mna i po co robic z tego jakis problem, szkoda zycia, skoro ta pani znalazla sie na kolanach u innego to widocznie nasza milosc to nie byla milosc i dobrze, ze tak sie stalo pr\zed slubem. No i mozna rozpoczac nowe poszukiwania :hah: Albo zostac sobie wspolczesnym eremita co tez nie jest zle 8-) Ja tam bym zaraz sobie znalazla cos ciekawego i fajnego do roboty np marzew o wyprawie do Patagonii...
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pią Maj 14, 2010 15:58   

i jeszcze ten przykladowy chlopak niech sobie odpowie najpierw na pytanie co chcialby ewentualnie osiagnac po natrzaskaniu mu po mordzie?! chcialby, zeby laska do niego wrocila? chialby po tym wszystkim? moglby znowu z nia byc jak dawniej, umyc zeby nad wspolna umywalka? naprawde nie warto, bo NIE ZMIENI SIE SYTUACJI. A takie sklebione emocji rzadza nami gdy musimy nadmiernie kontrolowac wszystko, to jest tak jakby wziac na siebie wszystkie problemy swiata - od opryskliwej pary na chodniku po problemy w Afryce :-o nie da sie. Lepiej byc odpowiedzialnym za male poletko wokol nas, tylko albo az tyle mozemy zrobic.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
IgaM
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 14, 2010 21:06   

Molka napisał/a:
ja sie pytam co powinien zrobic młody nabuzowany facet ktory np. widzi swoja dziewczyne w objeciach innego.... panowac nad soba nie wskazane przypominam, a facetowi "piana z ust sie toczy".....

Jak to co? Nie wiesz,że trzeba mówić o swoich uczuciach? Tyle razy już nasi forumowi psycholodzy wałkowali te tematy na forum ;)
Powinien podejść do swojej dziewczyny i jej kochasia i powiedzieć;
Wiesz kochanie,ogromnie się wściekłem gdy cię zobaczyłem w objęciach z tym mężczyzną (tutaj wskazuje na mężczyznę ).
Ona na to;"dobrze skarbie ,że mi o tym mówisz.Następnym razem zrobię tak,abyś mnie nie nakrył,abyś nie musiał czuć wściekłości".
Tak powinni zachować się uświadomieni,przepracowani faceci ;)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
  Wysłany: Pią Paź 29, 2010 22:17   

Bardzo dobry artykuł w temacie przeżywania wszystkich uczuć:

http://zdrowie.onet.pl/16...sychologia.html

Cytat:

Czas na łzy
Sylwia Skorstad

Ze złości, poczucia straty i krzywdy, na filmie, z żalu za kotem, którego trzeba było uśpić, z tęsknoty za przyjacielem, ze strachu, w metrze i w swetrze. Wolno płakać. Na zdrowie.

Smutku boimy się tak, jakby płakanie miało siłę krwotoku pozbawiającego nas życiowej energii. Gdyby leki blokujące nieprzyjemne emocje były dostępne bez recepty, pewnie nadużywalibyśmy ich jak środków przeciwbólowych. Niebieska pigułka na zawiedzione nadzieje, różowa na straconą miłość, zielona na gniew. Po kilkunastu miesiącach takiej "kuracji" skończylibyśmy w gabinecie psychiatrycznym. Psychiatra bowiem bardziej zaniepokoi się o kondycję tego, kto będąc w trudnej sytuacji, odpowiada, że nie czuje nic, niż tego, kto mówi: "jestem smutny" albo nawet: "w tej chwili nie wiem". Przeżywanie smutku, złości czy lęku ma w dłuższej perspektywie o wiele mniejszą siłę rażenia niż udawanie, że nic złego się nie dzieje.

Emocje to informacje

Emocje zdarza nam się dzielić na "dobre" i "złe". Dobre to na ogół te miłe: radość, duma, satysfakcja. Do grupy złych wrzucamy smutek, strach, złość. Tymczasem nie mają one wartości moralnych, nie mogą być lepsze ani gorsze. Każda jest jedynie informacją, o tym, co się akurat z nami dzieje. Niestety, nie odpowiadają na pytanie, dlaczego czujemy się tak, a nie inaczej – ta sfera pozostaje do naszej interpretacji. Często szukamy wyjaśnienia najpierw (lub wyłącznie) w zewnętrznym otoczeniu, błędnie zakładając, że emocje chcą nas poinformować jedynie o cechach napotkanego obiektu. Jeśli ktoś nas fascynuje, to pewnie dlatego, że jest wyjątkowy, dobry, atrakcyjny.

Kiedy czujemy w jego towarzystwie niepokój, zakładamy, że coś ukrywa lub stanowi dla nas zagrożenie. Podczas interpretacji zdarza się nam pomijać jednak najpewniejszą z otrzymanych wiadomości – tę o nas samych. Czujemy fascynację, bo to nam któraś z cech napotkanego obiektu wydaje się atrakcyjna, a niepokój mógł zostać wzbudzony przez bodziec możliwy do zinterpretowania wyłącznie w kontekście naszych osobistych doświadczeń.

Błędy w interpretacji

Czy emocje mogą nas oszukiwać? Czasami chcąc odrzucić smutek, przekonujemy się przecież na siłę, że nic się nie stało. Otóż okazuje się, że emocje nie mogą być prawdziwe lub fałszywe. Błędna może być tylko nasza interpretacja zdarzeń. - Powiązanie między doświadczanymi emocjami, a myśleniem dostrzegli naukowcy z nurtu psychologii poznawczo-behawioralnej – tłumaczy psycholog Elwira Fiećko. - Gdy doświadczamy jakiegoś uczucia, zazwyczaj istnieje związana z nim myśl, która pozwala nam je zidentyfikować. Na przykład żona wraca po pracy do domu i obserwuje, że mąż jest milczący, unika jej. Może pomyśleć, że jest na nią obrażony i poczuć złość ("przecież nic nie zrobiłam") lub przyjąć założenie, iż miał zły dzień i zatroskać się o niego ("biedny, pewnie ktoś go źle potraktował"). Ważne jednak, by umiała zidentyfikować własne myśli, zanim zacznie działać pod wpływem emocji. Jeśli nie ma pewności i istnieje ryzyko błędnej interpretacji, powinna zapytać, co się stało. To dlatego psychologowie radzą, by rozmawiać ze sobą.

Do wesela się nie zagoi
Próbując wyprzeć trudne emocje, pozbawiamy się dostępu do informacji, które mogą być dla nas niezwykle istotne. Niestety, o wiele prościej jest zostać mistrzem zaprzeczania niż radzenia sobie z niemiłymi uczuciami. Po pierwsze dlatego, że okazywanie "złych" emocji bywa problematyczne dla otoczenia. Sygnał o kiepskiej kondycji psychicznej jest odbierany jako prośba o pomoc, konieczność zatrzymania się przy cudzym problemie. Nie zawsze jest na to czas i chęci. Rozmówca zaangażowany w problem kogoś pogrążonego w smutku zazwyczaj stara się dać mu garść dobrych rad lub co gorsza rzuca typowe formułki: "zawsze może być gorzej" i "do wesela się zagoi". W dobrej wierze zabiera smutasa na piwo, na złamane serce radzi randkę w ciemno, zamiast po prostu dać się wyżalić i wypłakać. Żeby ułatwić bliskim i znajomym wspieranie nas w przeżywaniu trudnych emocji, warto czasem powiedzieć, że bardziej zależy nam na życzliwym uchu, czułej dłoni i paczce chustek w pogotowiu niż na dobrym słowie.

Po drugie, my sami rzadko mamy czas i ochotę na zapadanie się w "złe" emocje. Zawsze jest coś do zrobienia, poza tym obawiamy się, że jeśli pozwolimy sobie na smutek lub gniew, to trudno nam będzie powrócić do dobrej kondycji psychicznej. A trudne emocje mają niemiłą właściwość – im bardziej próbujemy im umknąć, tym szybciej nas gonią. Kiedy nie zwracamy na nie uwagi, odbieramy sobie szansę na zrozumienie, co się dzieje i jak można to zmienić. Wbrew babcinej prawdzie, nic się samo do wesela nie zagoi tylko dlatego, że przestaniemy o tym myśleć. Cierpienie uszlachetnia? Fakt, że trudne emocje mogą pełnić ważną rolę informacyjną wcale nie znaczy, że powinniśmy się wyłącznie na nich koncentrować. W celebrowaniu swoich smutków nie ma nic pożytecznego. W jednym z opowiadań Sławomira Mrożka grupa osób próbuje zmusić poetę do napisania dobrego wiersza. Żeby wzbudzić jego natchnienie, obniżają mu pensję, a następnie przywiązują do krzesła. Już mają mu wpuścić w spodnie uzbierane w ogrodzie mrówki, gdy poeta zaczyna tworzyć. Pierwsze zdanie epokowego poematu brzmi: "Proszę się ode mnie odp…". Cierpienie nie uszlachetnia. Przykre doznania mogą, ale nie muszą wzbogacać. Gdyby prawdą było, że ból wydobywa z nas to, co ludzkie, osierocone dzieci z Liberii czy Kongo wychowywane przez junty wojskowe na żołnierzy, byłyby najszlachetniejszymi istotami na Ziemi. A nie są. Z badań nad osobami, które doświadczały długotrwałego cierpienia, np. w wyniku ciężkiej choroby, wynika, że strach, wstyd czy poczucie bezradności o wiele częściej zbliżają nas do demonów niż aniołów. Emocje, które odczuwamy jako przykre, mogą uszlachetniać jedynie wtedy, gdy sami się z nimi uporaliśmy i dzięki temu potrafimy być bardziej empatyczni wobec ludzi, którzy przeżywają podobne stany uczuciowe. Ktoś, kto sam niedawno przeszedł proces żałoby po utracie bliskiej osoby, może mieć większe wyczucie, czego potrzebuje przyjaciel znajdujący się w podobnej sytuacji. Będzie wiedział, że najlepszym prezentem nie będzie rozweselająca komedia a coś smacznego do zjedzenia, bowiem smutek często odbiera ochotę do dbania o podstawowe potrzeby. Nie będzie się obawiał fali płaczu lub rozmowy o zmarłym, bo pamięta, że jemu samemu i płakanie, i rozmawianie przynosiło ulgę.

Bezpieczne "złe" emocje
Jak radzić sobie z trudnymi emocjami, by miały budujący, a nie niszczący wpływ? Zdaniem psychologów, kluczowa jest świadomość tego, co i dlaczego się z nami dzieje. Wbrew pozorom to niełatwe zadanie i warto sobie pomóc kilkoma metodami. - Gdy doświadczamy intensywnie jakiejś emocji, towarzyszą jej dodatkowe, wzmacniające ją myśli, tzw. myśli automatyczne – mówi Elwira Fiećko. - Mogą mieć postać słów, obrazów lub wspomnień.
Na przykład osoby w depresji myślą uporczywie o tym, że ich życie utraciło sens, a one same są nic nie warte. Osoby przepełnione lękiem wszędzie widzą niebezpieczeństwo. Gdy uświadamiamy sobie, jakie myśli towarzyszą nastrojom, zazwyczaj nabierają one sensu. Starajmy się więc traktować myśli jako wskazówki pomagające zrozumieć, co czujemy. Poza tym najbezpieczniejszy sposób na poradzenie sobie ze „złymi” emocjami to… przeżywanie ich. Telefon od kogoś chcącego nam przekazać złą wiadomość nie przestanie dzwonić od udawania, że go nie słyszymy, bo zdarzenie już miało miejsce. Na pytanie: "Co robisz, gdy przestajesz sobie radzić ze smutkiem?" Epikur miał ponoć odpowiedzieć: "Nie radzę sobie. A potem znów sobie radzę.

Źródło: Boutique


Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Paź 29, 2010 22:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 00:44   

Cytat:
Bezpieczne "złe" emocje
...
Starajmy się więc traktować myśli jako wskazówki pomagające zrozumieć, co czujemy. Poza tym najbezpieczniejszy sposób na poradzenie sobie ze „złymi” emocjami to… przeżywanie ich. Telefon od kogoś chcącego nam przekazać złą wiadomość nie przestanie dzwonić od udawania, że go nie słyszymy, bo zdarzenie już miało miejsce. Na pytanie: "Co robisz, gdy przestajesz sobie radzić ze smutkiem?" Epikur miał ponoć odpowiedzieć: "Nie radzę sobie. A potem znów sobie radzę.



No ja mam problem pewien z tym artykułem, zwłaszcza z wyboldowanym przez Ciebie Marishka ostatnim fragmentem. Zdaję sobie sprawę, że to tylko krótki artykuł i że nie sposób w kilku zdaniach nauczyć kogoś czy nawet przekazać teorię radzenia sobie z emocjami.

W kaaaażdym razie, to co ten artykuł według mnie implikuje (błednie) to fakt, że najlepszą terapią jest "przeżywanie", i że to jakieś antidotum. A tymczasem samo bezrefleksyjne "przeżywanie" to równie bagnisty teren jak ignorowanie "złych" przykrych uczuć. Żeby to zrozumieć najlepiej obczytać Forward, ale oczywistym faktem jest, że:
Cytat:
MYŚLI BUDZĄ UCZUCIA
które
SĄ ŹRÓDŁEM ZACHOWAŃ
które
URUCHAMIAJĄ DALSZE MYŚLI
które
NA NOWO ROZPOCZYNAJĄ CYKL
(Susan Forward - "Toksyczne Namiętności")


Więc tutaj tkwi pewna pułapka. Jeśli pewne emocje wywołują nieracjonalne przekonania, niepotrzebne, nieadaptacyjne, obsesyjne myśli, to istnieje ryzyko, że wkręcamy się tylko w jakiś tragiczny wir, błędne koło, można sobie rujnować zdrowie fizyczne i psychiczne.
Więc warto mieć jakiegoś "empatycznego świadka", przyjaciela po prostu, który nie podąża, to bardzo ważne, za uczuciami drugiej osoby, tylko pomaga jej je zrozumieć i ewentualnie przełamać myśli automatyczne.

Jak dla mnie ten fragment jest kluczowy:
Cytat:
Błędy w interpretacji[/i]
Czy emocje mogą nas oszukiwać? Czasami chcąc odrzucić smutek, przekonujemy się przecież na siłę, że nic się nie stało. Otóż okazuje się, że emocje nie mogą być prawdziwe lub fałszywe. Błędna może być tylko nasza interpretacja zdarzeń. - Powiązanie między doświadczanymi emocjami, a myśleniem dostrzegli naukowcy z nurtu psychologii poznawczo-behawioralnej – tłumaczy psycholog Elwira Fiećko. - Gdy doświadczamy jakiegoś uczucia, zazwyczaj istnieje związana z nim myśl, która pozwala nam je zidentyfikować. Na przykład żona wraca po pracy do domu i obserwuje, że mąż jest milczący, unika jej. Może pomyśleć, że jest na nią obrażony i poczuć złość ("przecież nic nie zrobiłam") lub przyjąć założenie, iż miał zły dzień i zatroskać się o niego ("biedny, pewnie ktoś go źle potraktował"). Ważne jednak, by umiała zidentyfikować własne myśli, zanim zacznie działać pod wpływem emocji. Jeśli nie ma pewności i istnieje ryzyko błędnej interpretacji, powinna zapytać, co się stało. To dlatego psychologowie radzą, by rozmawiać ze sobą.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Paź 30, 2010 00:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 02:07   

Zainspirowala mnie dyskusja, ale ostatecznie dosc daleko od niej odszedlem, tak wiec na wstepie uprzedzam, ze nie ma tu bezposredniego odniesienia do postow przedmowcow.

Wszystko zalezy od kontekstu.

Na pewno bardzo wiele emocji jest bezposrednim skutkiem mysli. Ale nieprawdziwe byloby uogolnienie, generalizowanie, ze WSZYSTKIE emocje sa reakcja na mysli, i ze jestesmy w stanie zapanowac nad KAZDA emocja.
Taki radykalny poglad formuuja ortodoksi z nurtu behawioralno poznawczego, roznej masci NLPerzy i inni cudacy.

w ogolnosci zdanie z kwantyfikatorem ogolnym "zawsze" jest nieprawdziwe.
Czesc "emocjonalna" mozgu jest starsza filogenetycznie niz umysl "logiczno analityczny". Tak w duzym uproszczeniu. Bogowie stworzyli uklad limbiczno podwzgorzowy wczesniej. KMWTW

Zreszta to nawet nie jest wlasciwosc samego mozgu, ale w ogolnosci naszego ukladu nerwowego. Mamy wiele odruchow juz na poziomie rdzenia kregowego.
Na przyklad lapiac za cos goracego cofamy reke jeszcze zanim impuls, informacja o tym czy to bylo zimne czy gorace dotrze do czaszki.

Podobnie moga dzialac emocje, choc nie zawsze. To na prawde zalezy od kontekstu. Im bardziej "ekstremalna" sytuacja tym wiecej kontroli przejmuja nad nami emocje.
Wykorzystuja to rozni manipulatorzy, akwizytorzy, ktorzy stwarzaja sztuczna sytuacje wymagajaca od nas bardzo szybkiej, emocjonalnej decyzji, w ten sposob moga wyindukowac decyzje niekorzystna dla nas, a pozniej liczyc na redukowanie dysonansu poznawczego i udawanie przez swoja "ofiare" ze ona tak wlasnie chciala zrobic.

Na pewnej pogadance na temat terapii poznawczo behawioralnej podano nam taki pogladowy przyklad.
Wizualizacja: spimy sobie oto w lozku, nagle nas cos budzi. Myslimy sobie "okurna to moze byc zlodziej". I nagle gestnieje nam slina, wzrasta tetno, oblewa nas ziny pot, w gardle czujemy "gule". Zwezaja sie nam zrenice oczu - standardowa reakcja lekowa.
Po chwili pojawia sie mysl: "kurcze, przeciez dzis mial u mnie nocowac kumpel, ktoremu dalem klucze, to pewnie on". i w efekcie takiej mysli uspokajamy sie wyluzowywujemy itd.
Ten oto przyklad mial byc demonstracja rzekomej zasady jak to mysli moga indukowac emocje.
W zaden sposob w powyzszej scence nie zweryfikowalismy rzeczywistosci. Wszystko dzialo sie w naszej glowie. Co z tego, ze przypomnielismy sobie, ze dalismy znajomemu klucze, skoro zbiegiem okolicznosci to mogl byc zlodziej? W dalszym ciagu potencjalnie mozemy byc zagrozeni. Ale nie, cialo podaza za mysla.
Potem, po tym przykladzie bylo rysowanie durnych schematow: Bodziec -> przetwarzanie, mysl, interpretacja bodzca -> emocja, bedaca bezposrednim skutkiem mysli.

No i w tym schemacie nie byloby nic zlego gdyby nie generalizowanie i konstruowanie ogolnego prawa, ze emocja jest ZAWSZE skutkiem mysli.

Co za brednia.
Juz nawet na tym durnym przykladzie mozna pokazac co bylo pierwsze, jajko czy kura..
Bo przeciez punktem wyjscia jest obudzenie sie. Pierwsza mysl moglaby byc taka: "okurna, jestm pobudzony, obudzilem sie, co sie dzieje" i efekt konfuzji, szukanie odpowiedzi na pytanie "osochoziii"..

W "intligencji emocjonalnej" Golemana byly fajne przyklady, pokazujace pewne reakcje emocjonalne gdy ludzie najpierw zareagowali a dopiero potem uswiadomili sobie na jaki konkretnie bodziec.

ufff, troche odszedlem od tematu.

Ogolnie to co jest fajnego w nurcie poznawczo behawioralnym to swietne patenty na regulacje emocji.
Regulacja emocjji to najkrocej mowiac nie wkrecanie sie w niepotrzebne paranoje, schizy i psychozy. Umiejetnosc rozpoznawania emocji, roznicowania emocji i mysli, sztuka radzenia sobie z emocjami.
To co jest niekiedy przegieciem u bardziej radykalnych autorow to taki dobryzm, tzn nie dawanie sobie prawa do negatywnych emocji w ogole.

Z drugiej strony jest na przyklad Alice Miller, ktora daje przyzwolenie wszystkim emocjom i pisze podobnie do Rogersa o spojnosci miedzy "ja" a doswiadczeniem. Jezeli na ten przyklad czuje do rodzica zlosc czy nienawisc, a pod wplywem dajmy na to kultury, presji spolecznej, wychowania w mojej reprezentacji umyslowej ("ja", osobowosc) ja kocham rodzica - jest brak tej spojnosci. (Dokladnie o tym pisal Rogers, uzyl nawet tego przykladu).
To, czego brakuje mi u Miller to regulacja emocji wlasnie.

Uwazam zatem, ze rozne szkoly psychoterapii dopelniaja sie i uzupelniaja. Bardzo mnie cieszy to, ze te glowne nurty coraz bardziej przyblizaja sie do siebie, w dobrym tego slowa znaczeniu.
Coraz wiecej jest takich terapeutow jak Forward, o ktorej ciezko powiedziec jakiej jest orientacji (teoretycznej) i widac u niej elementy wielu szkol (psychoanaliza, humanistyczna, poznawczo behawioralna, gestalt, terapii systemowej, nawet elementy NLP).


Moj wizja sfery emocjonalnej:
Mamy oto garnek z woda, ktory stoi na gazie. Zaluzmy, ze zalezy nam na tym, by woda nie kipiala. Madrze jest zatem pilnowac by plomyk mial mozliwie mala intensywnosc. To jest wlasnie regulacja emocji. Nie wkrecanie sie w negatywne stany afektywne wtedy, gdy nie jest to konieczne. Niestety - w zyciu nie wszystko co nas dotyczy zalezy od nas. Czasem intensywnosc plomyka nie moze byc przez nas kontrolowana, ktos nam "dorzuca do pieca", lub doswiadczamy jakiegos zyciowego kryzysu. W takiej sytuacji trzeba po prostu odchylic pokrywke garnka i pozwolic parze wodnej ujsc, co na model psychologiczny przeklada sie na uswiadomienie sobie i adekwatne wyrazenie negatywnych emocji (co nie musi byc rownoznaczne z konfrontacja). W sytuacji podkreconego na maxa plomyka absurdem jest za wszelka cene dociskanie pokrywki (lek przed wyrazaniem negatywnych emocji, dobryzm) i obkladaniem garnka gaza nasaczona zimna woda (zle pojeta relaksacja). Z prawami fizyki sie nie wygra. Pokrywka odskoczy nam w sposob przez nas niekontrolowany przez co poparzymy siebie lub co gorsza niczemu nie winne osoby trzecie. No i ponadto o wiele bardziej zuzyje sie material z ktorego wykonany jest garnek (nasze cialo).
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Sob Paź 30, 2010 02:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 02:16   

Znakomity post!!
Szkoda tylko, że nałogowo używany jest ten nieszczęsny zwrot "negatywne emocje". Emocje zwykle nie są styczne z moralnymi aspektami, choć mogą z nich często wynikać. One po prostu są - przeróżne.
Podział emocji na negatywne i pozytywne warunkuje nas m.in. do kastracji emocjonalnej.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Paź 30, 2010 02:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 11:46   

zenon napisał/a:
Na pewno bardzo wiele emocji jest bezposrednim skutkiem mysli. Ale nieprawdziwe byloby uogolnienie, generalizowanie, ze WSZYSTKIE emocje sa reakcja na mysli, i ze jestesmy w stanie zapanowac nad KAZDA emocja.
Taki radykalny poglad formuuja ortodoksi z nurtu behawioralno poznawczego, roznej masci NLPerzy i inni cudacy.


Nooom, ze strony czysto teoretycznej to mnie się intuicyjnie widzi, że jest to oś raczej myśli <--> emocje, i że wszystko to działa na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Stany afektywne i namiętności jak najbardziej wpływaja na percepcję i na procesy poznawcze ogólnie.

U Forward jest jednak też ta hierachia i cały proces jest zilustrowany przy pomocy kaskady...

W każdym razie w praktyce, uczuć nie sposób zmienić, a myśli i przekonania owszem, nad nimi możemy panować do pewnego stopnia. I w ten sposób można przełamać błędne koło. Inaczej - ruina.


PS. Jak zawsze muszę się rozczulić nad metaforą garnka, jest dobra w ryj.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Paź 30, 2010 12:37, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 11:55   

M i T napisał/a:
Emocje zwykle nie są styczne z moralnymi aspektami

Co masz na myśli Tomek?
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 18:29   

KKK 1767 Uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Nabierają one wartości moralnej w takiej mierze, w jakiej faktycznie zależą od rozumu i od woli. Uczucia nazywane są dobrowolnymi "albo dlatego, że nakazuje je wola, albo dlatego, że ich nie zabrania" (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, 24, 1). Doskonałość dobra moralnego lub ludzkiego wymaga, by rozum kierował uczuciami (Por. Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, 24, 3)
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 19:14   

fink napisał/a:
intuicja

to też są myśli, tylko nieuświadomione
Chodzi o to, żeby sobie je uświadamiać, zwłaszcza jeśli budzą silne uczucia. Ponieważ uczucia mają wpływ na nasze czyny, i na nasz metabolizm, i na zdrowie, i na całe życie.
fink napisał/a:
Po prostu się je przeżywa

i co? po co się je przeżywa? ewolucyjnie jaki był i/lub jest powód, jaka przyczyna, skoro nikt (nic?) nimi nie kieruje?
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Paź 30, 2010 19:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 19:52   

Cytat:
W każdym razie w praktyce, uczuć nie sposób zmienić, a myśli i przekonania owszem, nad nimi możemy panować do pewnego stopnia. I w ten sposób można przełamać błędne koło.


Uczucia to "grubsza-gęstsza" manifestacja myśli. Myśli z kolei zależą od ideałów, wartości i wydarzeń. Więc uświadomienie i adekwatne przeżywanie emocji jak najbardziej, ale równie istotne jest też uświadomienie, przeszeregowanie i (jeśli jest to konieczne) wymiana ideałów i wartości.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 21:26   

moim zdaniem reakcjami powinno kierowac dokladne wylicznie plusow i minusow w danej sytuacji. Nad emocjami nie mozna zapanowac ale mozna nad reakcjami.

Nie jest to latwe i kazdy sie uczy tego bedac w nowych sytuacjach w ciagu zycia ale warto sie zawsze zastanowic zanim da sie odpowiedz, w jakiej kolwiek formie.

Czyli za nim cos sie powie lub zrobi nalezy wlaczyc "reczny hamulec" i pomyslec.

Pozdro
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:10   

Jedno zdanie, bo brak akurat czasu. Wiecie, ilu ludzi poszatkowałem w myślach na kawałki, powyrywałem im nogi z duupyy, wykląłem itd.? Czy to znaczy, że mam wprowadzić to w czyn? NIE.
Czy naprawdę trzeba to n-ty raz tłuc?
Co innego nie dopuszczanie do siebie nienawiści, złości itd. Tłumienie emocji uważam za prościutką drogę do nowotworzenia.

_flo napisał/a:
i co? po co się je przeżywa?

Żeby nie niszczyć siebie i innych - kozłów ofiarnych. Myślę tak: nie odczuta, zgnębiona emocja, jest dla organizmu jak bokserski cios, albo bardziej - implozja. To musi i ma swoje konsekwencje dla układu odpornościowego.
Reakcje organizmu wcale nie muszą być natychmiastowe. Zemsta po latach.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Paź 30, 2010 22:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:15   

pamietajmy, ze tlumienie emocji i regulacja emocji to dwie rozne rzeczy..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:21   

Zenek, podaj przykład regulacji emocji, np. u siebie. Bo nie bardzo rozumiem, jak można wprowadzać reżim w przypadku tak szybkiego procesu. Chyba, że masz na myśli regulację reakcji.

Tomek
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:27   

Cytat:

Jedno zdanie, bo brak akurat czasu. Wiecie, ilu ludzi poszatkowałem w myślach na kawałki, powyrywałem im nogi z duupyy, wykląłem itd.? Czy to znaczy, że mam wprowadzić to w czyn? NIE.

Tomek, nie wiem starasz sie udowodnić, ze emocje to jakaś abstrakcja jest, że nie ma odzwierciedlenia w namacalnej rzeczywstości? Ma owszem, i wyobrażanie sobie, że mamy nad tym nieograniczoną kontrolę, że możemy włączyć myślenie zawsze i w odpowiedniej chwili to jakies nieodpowiedzialne jest. Uczucia kierują Twoim ciałem jeszcze na poziomie CUN, i to między innymi może być problematyczne.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Paź 30, 2010 22:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:42   

Flo, tu nie musi być stosunku 1:1 między emocją a jej wypełnieniem w odniesieniu do zewnątrz. Jeśli się wścieknę, to w danej chwili wściekam się cały ja, na każdym poziomie, całym sobą. Uczucia można albo przeżyć, albo stłuuumić na maksa. Serio. Osoby całkowicie bez związku z własną sferą emocjonalną, to nie jest jakiś wymysł.
Chodzi o to, by wiedzieć, że coś się stało, a o tym informuje sfera emocjonalna. Gdy nie ma z nią wystarczającego związku, człowiek nie bardzo chwyta , co się z nim w danej chwili dzieje i najczęstszym tego finałem jest nieadekwatna reakcja.

Tomek

ps: Wcale nie twierdzę, że za każdym razem da się włączyć myślenie. Przeżywasz emocję, a nie myślisz. To dwie różne rzeczy i dobrze jest by były możliwie blisko siebie.
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Paź 30, 2010 22:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:43   

M i T napisał/a:
zgnębiona emocja, jest dla organizmu jak bokserski cios, albo bardziej - implozja. To musi i ma swoje konsekwencje dla układu odpornościowego.
Reakcje organizmu wcale nie muszą być natychmiastowe. Zemsta po latach.

Zgnębiona emocja odbija się rezonansem, i to ma swoje konsekwencje, ale bezsensowne podkręcanie gazu nawet przy uchylonej pokrywce wyczerpuje możliwości organizmu, nic za darmo.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:47   

Flo, podaj jakiś przykład, bo nie chwytam, kiedy uważasz, że jest ten moment "podkręcenia gazu" i kiedy jest on bezsensowny.

Tomek
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:54   

M i T napisał/a:
Flo, tu nie musi być stosunku 1:1 między emocją a jej wypełnieniem w odniesieniu do zewnątrz. Jeśli się wścieknę, to w danej chwili wściekam się cały ja, na każdym poziomie, całym sobą. Uczucia można albo przeżyć, albo stłuuumić na maksa. Serio. Osoby całkowicie bez związku z własną sferą emocjonalną, to nie jest jakiś wymysł.
Chodzi o to, by wiedzieć, że coś się stało, a o tym informuje sfera emocjonalna. Gdy nie ma z nią wystarczającego związku, człowiek nie bardzo chwyta , co się z nim w danej chwili dzieje i najczęstszym tego finałem jest nieadekwatna reakcja.

Taaak, ale to już przerabialiśmy nie raz, teraz próbuję ukierunkować tę rozmowę na problemy związane z sytuacją, gdy ktoś nadużywa emocji, nieumiejętnie się z nimi obchodząc. (I oczywiscie, nie spodziewam się konsekwencji w jakimś symetrycznym rodzaju odwzorowania.)
Chodzi o obsesyjne emocje sterowane przez obsesyjne myśli. O toksyczne niszczące uczucia, fizycznie niszczące.
O sposoby weryfikacji takich kiepskich sytuacji i terapii. Otwieranie kurka na full to nie jest wyjście z sytuacji.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:55   

Cytat:

Flo, podaj jakiś przykład, bo nie chwytam, kiedy uważasz, że jest ten moment "podkręcenia gazu" i kiedy jest on bezsensowny.

Czekam aż Zenon napisze ;)
Później ewentualnie dopiszę od siebie.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 22:57   

M i T napisał/a:
Zenek, podaj przyklad regulacji emocji, np. u siebie. Bo nie bardzo rozumiem, jak mozna wprowadzac rezim w przypadku tak szybkiego procesu. Chyba, ze masz na mysli regulacje reakcji.

Tomek


Bardzo prosze.

Gdy czuje sie zle i potrzebuje cos przepracowac, wygadac sie, poukladac pewne rzeczy ide do osoby A, bo wiem, ze ona potrafi byc dobrym lustrem i jest pomocna w takich sytuacjach.
Ale gdy mam cos waznego, np wystapienie publiczne, cos czego nie wypada mi zawalic - nie pojde do osoby A, przynajmniej nie od razu, bo potrzebuje szybkiego postawienia na nogi. Pojde wtedy do osoby B, ktora wprawdzie nie jest empatyczna i nie wydaje mi sie by mogla mnie zrozumiec, ale szybko i sprawnie postawi mnie na nogi, rozchmurzy, zmotywuje i ulatwi mi poprawic swoj nastroj, dzieki czemu nie zawale czegos waznego.
Potem moge sobie pojsc do osoby A i przepracowac dany problem, ale potem.

Inny przykad: regulacja emocji poprzez wyobranie.
Ktos mi robi przykrosc., np obca osoba bezinteresownie zachowala sie po chamsku i podle.
Wyobrazam sobie wtedy jak rozwalam ja z kalasznikowa, oraz, ze ma ogryzek zamiast penia i moj stan ulega zmianie na korzysc.

Albo... Mam wystapienie publiczne. Czuje stres. Chce wypasc lepiej. Im bardziej bede myslal, ze musze wypasc dobrze i ze nie moge sie stresowac tym bardziej sie bede wkrecal w negatywny afekt. Dlatego wole usiasc sobie, pochylic sie w tyl, zamknac oczy i wyobrazic sobie, ze sa wakacje, siedze na plazy, slonko, sielanka, nuce sobie w glowie przyjemna melodie.. Potem wyobrazam sobie, ze osoby na sali siedza w bikini, trzymaja drinki itd ... i w taki oto sposob redukuje niepotrzebny mi w takim natezeniu stres, dzieki czemu moge zaprezentowac sie lepiej.


Ogolnie regulacje emocji mozna podzielic na kilka poziomow wtajemniczenia:
1/ rozpoznawanie u siebie emocji, roznicowanie ich od mysli i stanow somatycznych, nazywanie ich. Brak aleksytymii jednym slowem.
2/ to samo, tylko u innych ludzi
3/ umiejetnosc redukowania emocji gdy jest to potrzebne, nie wkrecanie sie niepotrzebnie w kiepskie opcje
4/ umijetnosc wplywania na emocje innych ludzi
5/ empatia

Oczywiscie to wszystko w granicach rozsadku, bez dobryzmu, manipulacji soba i innymi, bez walczenia z soba etc.

PS.
Cos Ci przesle na priv :hug:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 23:03   

No, ale łatwiej by mi było, gdybyś jednak zapuściła tu przykład.
Obsesyjne emocje są obsesyjne, bo wiążą się z brakiem dotarcia do ich źródła. Może tam kryje się osoba, co do której jesteśmy emocjonalnie zablokowani. Może obsesyjne uczucia wciąż każą gmerać? Aż do skutku.
U mnie szperanie zadziałało, przynajmniej w tej materii, na którą miałem wpływ.


"Otwieranie kurka na full" to doskonały sposób na dotarcie do znaczenia przymusu powtórzeń. Niezbędny jest przy tym przepracowany w miarę osobnik empatyczny.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 23:23   

zenon napisał/a:
Gdy czuje sie zle i potrzebuje cos przepracowac, wygadac sie, poukladac pewne rzeczy ide do osoby A, bo wiem, ze ona potrafi byc dobrym lustrem i jest pomocna w takich sytuacjach.
Ale gdy mam cos waznego, np wystapienie publiczne, cos czego nie wypada mi zawalic - nie pojde do osoby A, przynajmniej nie od razu, bo potrzebuje szybkiego postawienia na nogi. Pojde wtedy do osoby B, ktora wprawdzie nie jest empatyczna i nie wydaje mi sie by mogla mnie zrozumiec, ale szybko i sprawnie postawi mnie na nogi, rozchmurzy, zmotywuje i ulatwi mi poprawic swoj nastroj, dzieki czemu nie zawale czegos waznego.
Potem moge sobie pojsc do osoby A i przepracowac dany problem, ale potem.:


Tu powinniśmy się zatrzymać, bo świadek empatyczny NIE MOŻE BYĆ RODZICEM lub kimś przeżywającym za nas życie. Nie jesteś ciałem bez głowy ostatecznie, które za każdym razem, gdy go przyszpili będzie biegał od jednej osoby do drugiej w celu pozyskania sposobu na konkretną sytuację. Świadek emp. to ktoś, dzięki komu, przy jego wsparciu AUTENTYCZNYM (to ważne), docierasz do swoich wypartych emocji. To jest jednorazowa, skuteczna terapia związana z dzieciństwem. Po niej powinno się załapać na tyle integralności osobowościowej, by potrafić sobie radzić w sytuacjach stresowych, będąc dla siebie emocjonalnym detektywem i terapeutą. Jeszcze raz - uwaga by za parawanem świadka empatycznego nie szukać RODZICAAAAA!!!!!
To jest wówczas nic innego jak uzależnienie od terapeuty i nieświadome przeniesienie na niego roli rodzica idealnego.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Paź 30, 2010 23:24, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 23:27   

Cytat:

Flo, podaj jakis przyklad, bo nie chwytam, kiedy uwazasz, ze jest ten moment "podkrecenia gazu" i kiedy jest on bezsensowny.


popatrz na niektorych politykow.
Albo na przecietnego, statystycznego sluchacza radia maryja: osoba, ktora wszedzie szuka problemu, ssspisku, jest nieustannie wkuzwiona, zaciska zeby, wrogosc i gniew generowane z byle powodu.

Albo wyobraz sobie osobe, ktora idzie sprawdzic wynik z egzainu. Dowiaduje sie, ze nalezy wejsc do pokoju profesora i spytac osobiscie. Ale ona sie boi i siedzi przd pokojem profesora godzine i w zaden sposob nie weryfikujac rzeczywistosci przezywa porazke 15 razy w swojej glowie.

Albo wezmy osobe, ktora jest w beznadziejnym zwiazku, racjonalnie wie, ze to nie ma sensu ale brnie w to i sie nakreca. i wmawia sobie, ze nie ma nad tym kontroli i serwuje sobie obsesyjne mysli itd.


Oczywiscie regulacja emocji wynika troszku z cech wrodzonych, z temperamentu, ale przede wszystkim ksztaltuje sie wraz z rozwojem osobowosci, w relacji z rodzicem, w doswiadczeniach zyciowych, itd.

To, ze nie odpisujesz pewnym osobom i byc moze nawet nie czytasz ich postow to tez jest regulacja emocji.

To, ze pewni ludzie tworza sobie atrybucje wewnetrzne, tzn na przyklad po nieudanym egzaminie wyjasniaja porazke tym, ze sa glupi, a inni ludzie tworza atrybucje zewnetrzne, np po porazce mowia sobie, ze byli niewyspani i bylo krzywe cisnienie - to tez jest regulacja emocji, ktora roznie wplywa na nasze emocje, pewnosc siebie, motywacje.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Paź 30, 2010 23:39   

Odnosnie wkrecamia to fajnie to widac na forum. Niektorzy potrafia machnac reka i nie wdaja sie w niepotrzebne wojenki, inni wkrecaja sie i nie i przejmuja sie tak na prawde byle czym....

to sa dwie rozne strategie, kazda z nich inaczej dziala na cialo..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 31, 2010 00:12   

zenon napisał/a:
popatrz na niektorych politykow.
Albo na przecietnego, statystycznego sluchacza radia maryja: osoba, ktora wszedzie szuka problemu, ssspisku, jest nieustannie wkuzwiona, zaciska zeby, wrogosc i gniew generowane z byle powodu.

Albo na przeciętnego słuchacza "Szkła Kontaktowego". To samo. Prześledź telefony od słuchaczy. To jest dokładnie ta sama nieświadomość. Ale do rzeczy. Podajesz przykłady ludzi omotanych nieświadomością. Słuchacze radia maryja: ludzie starej daty, wychowani w pruskim drylu, bez poszanowania dla dzieci jako równoprawnej istoty ludzkiej. Na pewno bici, poniżani przez rodziców, indoktrynowani religijnie. Ci ludzie faktycznie węszą, ale nie tylko oni, by znaleźć w miarę łatwy kanał, przez który przepuszczą nieskoordynowane, nieokreślone uczucia. To na nic, bo nie mają właściwego adresata.
Cytat:
Albo wyobraz sobie osobe, ktora idzie sprawdzic wynik z egzainu. Dowiaduje sie, ze nalezy wejsc do pokoju profesora i spytac osobiscie. Ale ona sie boi i siedzi przd pokojem profesora godzine i w zaden sposob nie weryfikujac rzeczywistosci przezywa porazke 15 razy w swojej glowie.

Ta osoba ma niskie poczucie własnej wartości. Jest ono dość irracjonalne, ale klarownie potrafi spieprzyć całe życie. Skąd wynosimy niskie mniemanie o sobie lub nadmierne - nieadekwatne również?
Cytat:
Albo wezmy osobe, ktora jest w beznadziejnym zwiazku, racjonalnie wie, ze to nie ma sensu ale brnie w to i sie nakreca. i wmawia sobie, ze nie ma nad tym kontroli i serwuje sobie obsesyjne mysli itd.

Przymus powtórzeń. Moja znajoma intelektualnie wie, że jest córką alkoholika. Jest z osobą, która nią pomiata, ma za nic. Mieszka z nimi matka, którą ten ubóstwia, a czasem histerycznie napada. Poczucie winy za atak na ołtarz spada na żonę. Gdy zapytałem, czy zdaje sobie sprawę, że wybrała nieświadomie człowieka, który też pije i przypomina jej ojca oraz że cierpi na poczucie winy jak za swego ojca, uznała to za fakt. Sądzę, że zatrzymała się na poziomie rozumowym w tej kwestii. Wiesz, takich osób jest miliony. Wikłają się w podobne bagno z nieświadomej nadziei, że zreperują dawne błędy, jakby ku czci pamięci rodzica.
Cytat:
Oczywiscie regulacja emocji wynika troszku z cech wrodzonych, z temperamentu, ale przede wszystkim ksztaltuje sie wraz z rozwojem osobowosci, w relacji z rodzicem, w doswiadczeniach zyciowych, itd.

Każde dziecko od razu po urodzeniu wyraża się poprzez płacz. Temperament w pewnym stopniu jest przyrodzony, ale wyrażania uczuć uczymy się od starych. Doświadczenia poza domem, w dalszej kolejności, bo zawsze priorytety ustalają się wskutek wychowania.
Cytat:
To, ze nie odpisujesz pewnym osobom i byc moze nawet nie czytasz ich postow to tez jest regulacja emocji.

Nie odpisuję, by nie wikłać się w toksyczne układy. Nie wymaga to ode mnie żadnego wysiłku. Oceniam, osądzam, podejmuję decyzję. Ale czytam wszystkie posty. Dlaczego miałbym tego nie robić? Z obawy, że nie wytrzymam? :-D Hmm, czy to jest regulacja emocji? Emocje są. Są w głowie, puszczone wolno, gonią sobie i zanikają. Do momentu, gdy znów są.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 31, 2010 00:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 13:32   E-book "Uwolnij emocje"!

E-book "Uwolnij emocje"!
Elementarz uczuć." autor: Anna Maruszeczko, Lucyna Wieczorek

Temat 1- On - Ona
Tema 2 - Syn – ojciec, Ojciec – syn
Temat 3 - Ja i moja matka

http://www.uwolnijemocje.com.pl/pdfs/ebook3.pdf
http://www.uwolnijemocje.com.pl/ebook.html

Słuchałam chwile w TV na ten temat w TVN style, ciekawie gadali, nie zagłebiałam się jeszcze w treśc ale myśle że warto to poczytac.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8790
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 19:30   

M i T napisał/a:

Cytat:
Albo wyobraz sobie osobe, ktora idzie sprawdzic wynik z egzainu. Dowiaduje sie, ze nalezy wejsc do pokoju profesora i spytac osobiscie. Ale ona sie boi i siedzi przd pokojem profesora godzine i w zaden sposob nie weryfikujac rzeczywistosci przezywa porazke 15 razy w swojej glowie.

Ta osoba ma niskie poczucie własnej wartości. Jest ono dość irracjonalne, ale klarownie potrafi spieprzyć całe życie. Skąd wynosimy niskie mniemanie o sobie lub nadmierne - nieadekwatne również?
Tomek
Generalnie ma Pan w tym poście 100 % racji.
Natomiast w tym cytowanym kawałku problem polega nie tylko na poczuciu niskiej wartości. Często zdarza się również tak, że to właśnie egzaminator ma równo porąbane w głowie i nawet najbardziej pewny siebie człowiek wchodząc do pokoju może sobie narobić kłopotów.
Toksyczny, albo nie daj Boże sprzedajny egzaminator łasy na dychę (10 PLN) za każdego egzaminowanego, będzie uwalał wszystko, co popadnie. Więc czasem ze względów czysto taktycznych dobrze jest się zastanowić i zebrać wcześniej informacje.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8790
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 19:34   

zenon napisał/a:

4/ umijetnosc wplywania na emocje innych ludzi

To akurat najlepiej wychodzi psychopatom. :)
JW
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 18:47   

zenon napisał/a:

"I znowu jestem k... nieasertywny..."

To co napisze teraz nie odnosi sie do Ciebie zeniu...

Kiedyś zastanawiałam się nad następującą rzeczą i doszłam do następujacych wniosków.
Ludzie czasami sie denerwują z różnych powodów. Jednym z nich jest poczucie niezrozumienia, więc próbują tłumaczyc , denerwują sie przy tym, moze temu towarzyszyc podniesiony głos, ale jeśli taka postawa jest spowodowana potrzebą za wszelka cene udowodnienia, ze ma sie racje, (spowodowana niska samoocena, nawet podswiadomym poczuciem winy ze pewnie cos spieprzylem niezaleznie od obiektywnej prawdy) to taka emocja jest bardzo toksyczna i powtarzajaca sie chronicznie moze doprowadzic do tego ze czlowieka szybko trafi szlak.

Natomiast taka sama reakcja ale powodowana bardziej poczuciem krzywdy, (człowiek jest przekonany ze ma racje bez poczucia winy, z wysoką samooceną) nie jest już tak toksyczna zeby nie powiedzic obojętna dla organizmu.
Czy psychopaci chorują na nerwice?NIGDY. Nie wiem co mówią badania na temat innych chorób, ale przypuszczam, że nadciśnienie na tle psychosomatycznym też nie jest ich przypadłością.Oczywiście wysoka samoocena nie zawsze idzie w parze z psychopatia, (nie chce byc źle zrozumiana) ale psychopatia tak.

Tak więc denerwując sie, możesz dożyc sędziwego wieku albo w w krótkim czasie dorobic się paskudnych chorób a w konsekwencji " strzelic w kalendarz".
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved