Wysłany: Czw Gru 19, 2013 08:26 Raport z okopów, czyli dziennik pokładowy górala bagiennego.
W tym temacie chciałbym poruszyć rolę białka w naszych organizmach. Jestem człowiekiem bezpośrednim i często nie ubieram w ładne słówka czegoś co tego nie wymaga. Może to więc być przyczyną że administrator postawi mi znak STOP. Wielu ludzi zna moje poglądy na temat wegetarianizmu. Uważam ten model żywienia za równie pasjonujący jak perspektywa bzykania rodzonej siostry. Tezy że białko roślinne jest tak samo wartościowe jak mięso są szkodliwe. Równie szkodliwe jest twierdzenie że 50 gram białka na dobę wystarczy do tego żeby organizm dorosłego człowieka funkcjonował jak szwajcarski zegarek.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Gru 19, 2013 08:27, w całości zmieniany 1 raz
Kobieta zajmująca się domem i dziećmi ma takie samo zapotrzebowanie na białko jak mężczyzna wykonujący szereg prac fizycznych. 1,2 - 1,5 grama na kilogram masy ciała to minimum niezbędne do tego żeby organizm nie zaskakiwał nas w przyszłości dolegliwościami uznanymi za cywilizacyjne. Im bardziej nie lubimy tego co robimy tym wiecej białka potrzebujemy. Stres jest czynnikiem zwiększającym zapotrzebowanie na białko. 2 gramy na kg masy ciała to wtedy ilość którą organizm wykorzysta do walki z nim. Osoby podejmujące wysiłek o granicznej dla nich intensywności powinny spożywać nawet 3 gramy białka na kg masy ciała.
Wydaje się że to bardzo dużo. To tylko pozory.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Gru 19, 2013 08:51, w całości zmieniany 1 raz
Wysłany: Czw Gru 19, 2013 09:17 Re: Raport z okopów, czyli dziennik pokładowy górala bagienn
Grzegorz Rec napisał/a:
(...) 50 gram białka (...)
300g żółtek, czyli 15 sztuk, zawiera 50g białka. To może oznaczać jajecznicę z 5ciu żółtek z warzywami i tłuszczem na śniadanie, 5 żółtek sadzonych z ziemniakami, warzywami i tłuszczem na obiad i 5 żółtek z jaj gotowanych na twardo z majonezem i sokiem wielo-warzywnym na kolację. Warzywa mam na myśli te nisko-białkowe i niezbyt wiele, więc białka z nich liczyć nie warto, zwłaszcza, że to białko niepełnowartościowe jest. No nie każdy zmieści 30 żółtek dziennie, tak mi się wydaje.
Grzegorz Rec napisał/a:
Stres jest czynnikiem zwiększającym zapotrzebowanie na białko. 2 gramy na kg masy ciała to wtedy ilość którą organizm wykorzysta do walki z nim.
84 * 2 = 168
Wychodzi równo 1000g żółtek czyli 50 sztuk żółtek.
No fakt po takiej dawce stres nie ma szans, było by mi na pewno wszystko jedno.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Gru 19, 2013 09:25, w całości zmieniany 2 razy
Każdy może zjeść 30 żółtek jaj bez obaw. Ilość dobrego cholesterolu wzrośnie w stosunku do "złego" a co istotne cholesterol całkowity nie wzrośnie powyżej normy. Jeśli nie przekroczy się stosunku B do T 1:1 to przy takiej ilości żółtek można łapać tyłkiem wróble bo to ogromny zastrzyk energii.
Dlaczego nikogo nie dziwi że można za jednym razem zjeść dużą pizzę a zjedzenie 30 żółtek jaj w ciągu doby wywołuje zdziwienie ? Tak działa kilkadziesiąt lat propagandy o szkodliwości białka i tłuszczu zwierzęcego. Wmawia się ludziom że demencja spowodowana jest nadmiarem białka podczas gdy jest zupełnie odwrotnie.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Gru 19, 2013 09:49, w całości zmieniany 2 razy
Większość produktów żywnościowych o dużej zawartości białka ma taką zawartość tłuszczu, którą organizm potrafi spożytkować za pomocą witamin w nich zawartych i odpowiedniej ilości białka z którego wytworzy enzymy i inne substancje potrzebne do tego. Należy więc między bajki włożyć to że tłuszcz w czystej postaci ma wszystko czego potrzebuje do jego efektywnego przetworzenia na energię.
Skasuj sobie ze słownika T9 "animokwas" i dopisz sobie do słownika T9 "aminokwas", chyba, że chcesz mieć taką ksywkę, nigdy dotychczas tego słowa nie udało Ci się napisać poprawnie, a prób było wiele.
Animo(zja)kwas.
EDIT: "Animokwasy" google znalazły jeszcze na sfd i to bez polskich znaków, generalnie rzadkość.
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Gru 19, 2013 13:37, w całości zmieniany 4 razy
Fakt. T9 robi czasem takie rzeczy. Co do aminokwasów z kapusty to istotnie nadaje się tylko na kompost. Literówka w tekście nie zmieni wartości odżywczej kapusty. Ale słowo burak może może mieć wiele znaczeń.
z kapusty to istotnie nadaje się tylko na kompost.
W Korei to się nazywa Kimchi i jest popularną przystawką i ważnym elementem prawie każdego posiłku, Koreańczycy wierzą w kiszonki, bakterie w jelitach i w ostre przyprawy.
Jeśli masz na myśli tych koreańczyków z korei północnej to oni nie mają zbyt wielkiego wyboru. Muszą wierzyć w kiszonki i w swojego wodza.
_________________ Incurably Himself
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Czw Gru 19, 2013 18:12
Grzegorz Rec napisał/a:
a zjedzenie 30 żółtek jaj w ciągu doby wywołuje zdziwienie ?
Taka ilośc żółtek zapełnia dwie szklanki.
Wiem, bo piekę babki ukraińskie, do których wchodzi 15żółtek na formę.
Grzegorz Rec napisał/a:
Jeśli nie przekroczy się stosunku B do T 1:1 to przy takiej ilości żółtek można łapać tyłkiem wróble
30szt 20 gramowych żółtek to:
B = 98 g
T = 195 g
W = 5 g
B:T:W = 1:2:0,1
Czyli należałoby spożyć jeszcze drugie tyle czystego białka.
W takim razie nie powinno być mowy o 30 żółtkach tylko o całych jajkach w ilości 12-13 szt..
B:T:W = 1:0,9:01. = 97,5:83,5:7,8 (w gramach)
Proporcje świetne. Jeszcze trochę szyneczki i pomidor pasują do reszty Zapaśnicy sumo zjadają nawet 30 jajek dziennie. Gdyby nie duża ilość węglowodanów... Żyli by dłużej niż 40-50 lat. Sam jadam nawet do 16 całych jajek dziennie i jeszcze żyję. Nie odczuwam spadku energii w ciągu dnia a po kapuście padł bym po godzinie. Vvv smęci jak Joszko Broda o ekologicznym żarciu. Mamy naturalne inklinacje. Faceci lubią ostre przedmioty, są stworzeni do polowania. Kobiety lubią obłe miękkie przedmioty i stabilizację. Takie inklinacje ukształtowały się przez setki tysięcy lat. To świadczy o tym że mięso było podstawą żywieniową.
Kości wegetarian zrastają się powoli, często bardzo powoli. Rany także goją się bardzo wolno. Często sprawiają wrażenie jakby mieli wyładowane baterie. Słaby głos i ruchy niczym na filmie w zwolnionym tempie. To oni są głównymi konsumentami suplementów. Są bardzo podatni na sugestie a że media przedstawiają wegetarian w dobrym świetle jako zdrowych i pełnych energii ludzi dają się nabrać na ten wizerunek. Organizm któremu ciągle brak składników odżywczych broni się wytwarzaniem większej ilości opiatów endogennych. Endorfinowy haj daje poczucie że dobry nastrój to wynik diety. Soja i inne ziarenka z dużą zawartością fitoestrogenów sprawiają że faceci zmieniają się w metroseksualnych osobników którym nie za bardzo wiadomo jakie cechy przypisać , czy żeńskie czy męskie.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Gru 19, 2013 19:32, w całości zmieniany 2 razy
vvv gdyby możliwy był taki rozwój muskulatury pewnie znalazły by się takie oszołomy, które dążyły by do tego. Po drugie wymagało by to sterydów anabolicznych w ogromnych dawkach a wtedy ten pan na zdjęciu miałby tak małe jądra że nie było by potrzeby zasłaniać ich czymkolwiek.
Żółtko jaja jest najbogatszym źródłem lecytyny. Producenci lecytyny z soi twierdzą że jest ona efektywniejsza. Jakże mogło by być inaczej. Jak wielorakie jest działanie lecytyny i jak ważne funkcje pełni ona w naszym organizmie wie niewiele osób. U dzieci autystycznych stwierdzono niższy poziom lecytyny. Ta sama zależność występuje w przypadku schizofrenii i sm. Jakkolwiek nie patrzeć okazuje się że wszystkie drogi prowadzą do białka zwierzęcego. Vvv jak się nie obrócisz d..a będzie z tyłu.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Gru 20, 2013 07:28, w całości zmieniany 1 raz
z kapusty to istotnie nadaje się tylko na kompost.
W Korei to się nazywa Kimchi i jest popularną przystawką i ważnym elementem prawie każdego posiłku, Koreańczycy wierzą w kiszonki, bakterie w jelitach i w ostre przyprawy.
http://www.youtube.com/watch?v=mCXxRneMO1Y
To ciekawe, bo bracia Chińczycy nigdy nie wzięli by do ust czegoś tak obrzydliwego jak zepsuta kapusta (kiszona). Perspektywa jedzenia czegoś takiego napawa ich niekłamaną odrazą. (sic!)
JW
Panowie!
Piszcie bez osobistych wycieczek.
Wywalam zbędne utarczki.
Ludziom inteligentnym stawia się wyższe wymagania, niż durnowatym trollom.
Spróbujcie wrócić na ciernistą drogę meritum.
Bez inwektyw
http://justpaste.it/dvgz
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Pią Gru 20, 2013 09:21, w całości zmieniany 1 raz
Panowie!
Piszcie bez osobistych wycieczek.
Wywalam zbędne utarczki.
Ludziom inteligentnym stawia się wyższe wymagania, niż durnowatym trollom.
Spróbujcie wrócić na ciernistą drogę meritum.
Bez inwektyw
http://justpaste.it/dvgz
JW
To fajnie "Grześ" sobie będzie jeździł po mnie do woli,
a moje odpowiedzi do kosza.
Wesołych Świąt !
Zajrzę w 2014, w międzyczasie mam parę rzeczy do zrobienia.
Do kosza pójdą wszystkie trollujące wypowiedzi każdego.
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Pią Gru 20, 2013 09:24, w całości zmieniany 5 razy
Poza tym jest jeszcze kwestia na ile witamina B12 z kiszonek jest przydatna organizmowi. Widać że organizm ludzki ma z niej niewiele skoro wege sięgają po B12 w tabletkach.
Co do niezbędnej ilości białka, to jest indywidualna sprawa zależna od wieku, płci, aktywności fizycznej i sposobu żywienia.
Pan Grzegorz czuje się dobrze spożywając 200 g białka.
Z drugiej strony Żurkowie opisywali kiedyś p. Urszulę z Cieszyna, która spożywała 35 g białka i dopiero na takiej ilości znikały zmiany łuszczycowe. (Sprawdziłem, tyle było tego białka)
Nawiedzeni ortodoksi cytowali to na dowód, że białko jest szkodliwe i należy je maksymalnie zaniżać.
Diabeł siedzi w szczegółach.
P. Urszula była wtenczas osobą bardzo szczupłą, drobnej budowy o masie około 45 kg, co daje 0,78 g białka na kg masy ciała. Nie jest to dużo, ale nie jest też drastycznie mało. Tym bardziej, że było to najwartościowsze białko zwierzęce: żółtka i mięso, a nie skórki wieprzowe czy soja.
Była to dolna granica spożycia białka, wyjątkowy przypadek.
Tymczasem bezmyślni fanatycy cytowali to, jako przykład dla wszystkich.
Pulchne panie, których wygląd świadczył, że same wcinały znacznie więcej wszystkiego, z ogniem w oczach powoływały się na przykład p. Urszuli.
JW
To prawda. Zapotrzebowanie na białko jest sprawą indywidualną. Niemieckie Towarzystwo Żywienia zaleca 0,8 grama białka na kg masy ciała. Określono to jako granicę bezpieczną pokrywającą zapotrzebowanie organizmu na proteiny. Badania w tym kraju pokazały jednak że większość niemców przekracza tą normę dwukrotnie. Wychodzi więc na to że słynna niemiecka organizacja bierze się z 1,6 grama białka na dobę. U niemieckich blisko połowy wegetarian w tym kraju badania wykazały obecność wszystkich symptomów świadczących o niedoborach białka a jest to przecież kraj zamożny gdzie możliwości wyrównania tych niedoborów za pomocą suplementów jest co nie miara.
Co do żywienia optymalnego to zrobiłem dziś małe zestawienie faktów i mitów które dziś wieczorem postaram się opisać. Postaram się o to żeby było to rzeczowe i bez złośliwości. Prawda leży przeważnie po środku.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Gru 20, 2013 10:46, w całości zmieniany 1 raz
Jest dla mnie wielką zagadką dlaczego twórca Diety Optymalnej postawił tłuszcz na równi ze świętym gralem. Przedstawił tłuszcz jako ratunek dla ludzi z nadwagą jak i z niedowagą. Wielu optymalnych stwierdza że z początku następuje spadek wagi ale po jakimś czasie wskazówka staje w miejscu. Mimo wyraźnej nadwagi ŻO nie przyczynia się do dalszego spadku wagi. W dodatku samopoczucie zaczyna być łagodnie mówiąc nie najlepsze. Przyczyny są proste. Tłuszcz podnosi podstawowy poziom przemiany materii tylko o 14 procent, węglowodany o 6 procent, ale białko o 40 procent. Ale optymalni boją się białka. Mając do wyboru narzędzie potrafiące regulować ich metabolizm w tak skuteczny sposób wolą taki który ich wódz uznał za najlepszy. Wolą decydować o swoim metabolizmie w 14 procentach niż w 40. To dość zastanawiajace. Każdej doby w ludzkim organizmie ulega rozpadowi 500 gram białek. To ilość działająca na wyobraźnię ale większość zostaje wykorzystana ponownie. Ale... 20-30 gramów aminokwasów zostaje wydalonych z organizmu codziennie. To połowa zalecanej ilości białka na DO. Zamiast powiedzieć ludziom którzy ugrzęźli na pewnym etapie "jedzcie białko a będziecie budować mięśnie bo im jest ich wiecej tym efektywniej działa system spalania energii" to dostają zalecenia zwiększenia ilości tłuszczu.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Gru 20, 2013 20:29, w całości zmieniany 3 razy
Jak już wspomniał Pan Witold zapotrzebowanie na białko jest sprawą indywidualną. Często bardzo trudno jest odpowiedzieć na to jak ustalić proporcje. Należy się zdać na ludzi z doświadczeniem, wiedzą i elastycznym umysłem. Jedno jest pewne: elastycznym podejściem do proporcji B:T:W można ukształtować swoją wagę tak jak się chce, zwiększyć poziom sił witalnych i poprawić samopoczucie. Schematy, ustalone proporcje nie przystają do zmienności życia. Jak mówi przysłowie - najwięcej złych kroków robi się stojąc w miejscu.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Gru 20, 2013 21:42, w całości zmieniany 2 razy
Jest dla mnie wielką zagadką dlaczego twórca Diety Optymalnej postawił tłuszcz na równi ze świętym gralem.
To był chwyt marketingowy. Dobrze jest czasem przełamać stereotypy używając bejsbola. Nieszczęście polega na tym, że jak każdy doktor, przyjął prosty schemat postępowania terapeutycznego.
JW
Bez indywidualnego podejścia nie da się leczyć ludzi. Należy też mieć świadomość tego że nie każdy jest zdolny do weryfikacji i modyfikacji zaleceń lekarza. Medycyna to nie tylko nauka ale także sztuka , sztuka kojarzenia zależności, przewidywania reakcji. Niestety mam nieodparte wrażenie że twórca DO zdawał sobie sprawę z wszystkiego co zostało napisane na tym forum na temat ŻO. Myślę że zdaje sobie też sprawę z tego że ludzie którzy wskazują nieprawidłowości ŻO , nie robią tego w celach rozrywkowych. Nie ma przeciwwagi do ŻO. Ciągle nowi nieświadomi niczego ludzie zaczynają żywić się optymalnie. Lwia cześć z nich wycofa się kiedy poczują się gorzej. Nie będą myśleć co zmienić w zaleceniach z książek, tylko po prostu wrócą do wysokowęglowodanowego żywienia a złe samopoczucie na ŻO utwierdzi ich jeszcze bardziej w tym że dobrze zrobili wracając do tego modelu żywienia który jest ogólnie zalecany.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Sob Gru 21, 2013 10:35, w całości zmieniany 1 raz
Bez indywidualnego podejścia nie da się leczyć ludzi.
To prawda. Dlatego lekarze są szkoleni od sztancy, mają postępować wg sztywnych schematów stosowania leków, po to, żeby leczenie było nieskuteczne i generowało obrót lekami.
JW
Niestety mam nieodparte wrażenie że twórca DO zdawał sobie sprawę z wszystkiego co zostało napisane na tym forum na temat ŻO. Myślę że zdaje sobie też sprawę z tego że ludzie którzy wskazują nieprawidłowości ŻO , nie robią tego w celach rozrywkowych.
To nazbyt optymistyczna wersja. Już osiem lat temu w Ciechocinku obraził się śmiertelnie na Bońka, który sam miał wiele wad, ale jednocześnie poważniej niż inni traktował ruch optymalnych i dra Kwaśniewskiego. Na tyle poważnie, że próbował publicznie uzmysłowić doktorowi, że sprawy idą w złą stronę. Efekt? Obraza i panie biegające z kwiatami, żeby Mistrz wybaczył słowa prawdy. Nie wybaczył nigdy. A dziś nie ma to już żadnego znaczenia, bo i sam doktor nie bardzo kojarzy.
JW
Błędem jest chyba też to że w DO stawia się białko i tłuszcz ryb jako mało wartościowe. Pamiętam jednego z pacjentów ośrodka rehabilitacji, który pochodził z pomorza. Jego przodkowie zamieszkiwali tam od pokoleń. Trapiły go różne schorzenia. Kiedyś wspomniał że dobrze się czuje kiedy je ryby. Przypisywał to temu że są lekkostrawne. Tymczasem jego układ nerwowy reagował lepiej bo był przyzwyczajony do dużej dawki kwasów tłuszczowych omega 3 w pożywieniu. Najwyraźniej jego organizm nie potrafił wytwarzać ich tak efektywnie. Był przyzwyczajony do dużej podaży z zewnątrz.
Po przeczytaniu "życia bez pieczywa" do dziś mam wrażenie że Lutz w genialny sposób podszedł do tematu. Lutz przyjął postawę "minister" a kwaśniewski "magister".
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Sob Gru 21, 2013 11:02, w całości zmieniany 1 raz
Błędem jest chyba też to że w DO stawia się białko i tłuszcz ryb jako mało wartościowe.
W zasadzie to teolodzy i tłumacze dzieła objawionego tak rozdęli rolę wieprzowiny, a później skórek wieprzowych. Autor zalecał wszystkie produkty zwierzęce, aczkolwiek przesadnie akcentował rolę wieprzowiny. Tymczasem białko ze wszystkich zwierząt jest wartościowe, tylko tam brakuje trochę tłuszczu. Same ryby są trochę za chude. Dlatego Eskimosi ryzykowali życiem polując na narwale, żeby zdobyć tłuszcz. My chude ryby możemy uzupełnić jedząc masło i smalec bez konieczności wypływania w kajaku na łowy.
JW
Piotrx Pomógł: 8 razy Dołączył: 14 Lut 2010 Posty: 1457
Węgorz jest jeszcze tłustszy. Wszakże nie samymi łososiami człowiek żyje. Poza tym łosoś, śledź i makrela mają zaledwie tyle tłuszczu co schab (B:T =18:11). To nadal za mało. Tłuszczu w gramach musi być więcej niż białka.
JW
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Gru 26, 2013 20:22
Grzegorz Rec napisał/a:
Po przeczytaniu "życia bez pieczywa" do dziś mam wrażenie że Lutz w genialny sposób podszedł do tematu. Lutz przyjął postawę "minister" a kwaśniewski "magister".
Dlatego że Lutz opierał swoją wiedzę na rzetelnej nauce i zawsze podawał źródła z jakich korzystał. Opierał wiedzę na nauce, a nie na Biblii i wierze. I sam swoją postawą był najlepszą wizytówką swojego modelu żywienia.
COOLER Pomógł: 1 raz Dołączył: 18 Sty 2013 Posty: 854
Wysłany: Czw Gru 26, 2013 20:25
Grzegorz Rec napisał/a:
Jest dla mnie wielką zagadką dlaczego twórca Diety Optymalnej postawił tłuszcz na równi ze świętym gralem. Przedstawił tłuszcz jako ratunek dla ludzi z nadwagą jak i z niedowagą. Wielu optymalnych stwierdza że z początku następuje spadek wagi ale po jakimś czasie wskazówka staje w miejscu. Mimo wyraźnej nadwagi ŻO nie przyczynia się do dalszego spadku wagi. W dodatku samopoczucie zaczyna być łagodnie mówiąc nie najlepsze. Przyczyny są proste. Tłuszcz podnosi podstawowy poziom przemiany materii tylko o 14 procent, węglowodany o 6 procent, ale białko o 40 procent. Ale optymalni boją się białka. Mając do wyboru narzędzie potrafiące regulować ich metabolizm w tak skuteczny sposób wolą taki który ich wódz uznał za najlepszy. Wolą decydować o swoim metabolizmie w 14 procentach niż w 40. To dość zastanawiajace. Każdej doby w ludzkim organizmie ulega rozpadowi 500 gram białek. To ilość działająca na wyobraźnię ale większość zostaje wykorzystana ponownie. Ale... 20-30 gramów aminokwasów zostaje wydalonych z organizmu codziennie. To połowa zalecanej ilości białka na DO. Zamiast powiedzieć ludziom którzy ugrzęźli na pewnym etapie "jedzcie białko a będziecie budować mięśnie bo im jest ich wiecej tym efektywniej działa system spalania energii" to dostają zalecenia zwiększenia ilości tłuszczu.
Dokładnie, i żeby było śmieszniej to Doktor pisze nawet o ilościach tłuszczu 4-6g, na każdy gram białka.
Dość zabawną sytuacją było to kiedy podałem przykład mężczyzny, który pisząc do Lutza opisał to jak stosując się do jego zaleceń zwiększył swoją wagę o 20 kg w ciągu trzech miesięcy. Nie była to bynajmniej tkanka tłuszczowa. Nie podawał ilości białka jaką spożywał ale za to dość dokładnie opisał ilość tłuszczu. Optymalni od razu uczepili się tego podając to jako przykład że to tłuszcz był tym czynnikiem który spowodował odbudowę wychudzonego organizmu i że napewno żywił się w sposób zbliżony do ŻO. Nawet jeśli było to kilkanaście procent tkanki tłuszczowej to nie ulega wątpliwości że kilkanaście kg całej reszty to mięśnie oraz inne tkanki do których budowy potrzebne jest białko. Do tak intensywnego i szybkiego procesu odbudowy potrzeba było ogromnej ilości białka. Zapewne było to dużo ponad 150 gramów na dobę. Mężczyzna ów miał nawyk częstych posiłków. Wydaje mi się że stosując dietę skrajnie różną do tej sprzed swojej metamorfozy nie zmienił jednak zwyczaju wielu posiłków na dobę. Zmienił tylko składniki. To umożliwiło mu tak szybką odbudowę zniszczonego organizmu. Bez trudu można dostarczyć organizmowi 200 gramów białka jedząc 6 posiłków dziennie.
Miałem podobne doświadczenia. Co prawda byłem cięższy o kilkanaście kilogramów od mężczyzny podanego w książce Lutza i Allana ale to nie zmienia faktu że ważyłem za mało. Przez 11 miesięcy przy 180 gramach białka na dobę moja waga wzrosła o 13 kg. Była to praktycznie sama masa mięśniowa. To ona w dużej mierze reguluje i stabilizuje metabolizm.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Gru 27, 2013 12:43, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.