Wysłany: Czw Sie 28, 2014 12:56 Odchudzanie octem jabłkowym
Witam wszystkie użytkowniczki. Interesuje się tematem odchudzania od dłuższego czasu, warzyłam przy 175 cm wzrorstu prawie 75 kilogramów, co było dla mnie prawdziwą zmorą, bo niby jestem całkiem wysoka ale taka waga to już coś okropnego dla mnie. Szukałam tematów związanych z odchudzaniem i wreszcie rok temu rozpoczęłam kuracje, ćwiczenia + dieta. Udało mi się do tej pory zrzucić sporo, bo obecnie ważę prawie 59 kilogramów a moim celem jest 54. Zdarza mi się jednak czasem przybrać średnio kilogram, po czym muszę podwajać pracę. Szukałam pomocnego sposobu, który mi pomoże. Wiele wskazuje na ocet jabłkowy. Jego smak jest podobno bardzo zły ale jak się uda pokonać ten wstręt to jego korzyści są mega dobre. Znalazłam nawet gdzieś przepis ale muszę odszukać tą stronę to tam kiedyś przy okazji podam... Moje pytanie jest takie, czy miałyście doświadczenia z octem jabłkowym? Czy pomoże mi on przed możliwością przybrania zbędnych kilogramów? Czy jest dostępny w sklepach albo lepiej może zrobić go w domu? Ten przepis co go znalazłam to własnie był na domową metodę. Pozdrawiam!
Ocet jabłkowy własnej roboty jest bardzo smaczny... Ja nie przepadam za wodą mineralną ale jak dodam do niej łyżeczkę octu to mogę wypić naraz butelkę. Ocet jabłkowy sklepowy nie nadaje się do stosowania 'wewnętrznego'...
moja dieta to dieta paleolityczna - już chyba zdrowszego odżywiania nie ma przytyć też się nie da można jedynie schudnąć. Zresztą moje życie można podejrzeć na blogu
u mnie opiera się to głównie na zbieractwie czyli jedzeniu tego co stworzyła natura, Oczywiście z mięsem jest już gorzej polowania nie są za bardzo dozwolone chyba, że kupujesz od myśliwych.
Generalnie nie chodzi mi o odchudzanie a o zdrowe jedzenie. A nie oszukujmy się ludzie kiedyś nie jedli nawet poły mięsa co dzisiaj.
Ja przeorganizowałem swoje życie i wyniosłem się z miasta mieszkam praktycznie w lesie 3 km od najbliższego asfaltu
Ostatnio zmieniony przez Lampart Czw Sie 28, 2014 23:52, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 4 razy Wiek: 38 Dołączył: 01 Sie 2014 Posty: 311 Skąd: Rybnik
Wysłany: Pią Sie 29, 2014 16:08
Lampart napisał/a:
A nie oszukujmy się ludzie kiedyś nie jedli nawet poły mięsa co dzisiaj.
Czyli co jedli jak nie nawet połowe tej ilości mięsa co dzisiaj? Według mnie to właśnie mięso było podstawą w paleolicie a jakieś śmieszne owoce to i tak sezonowo tylko. Orzechy czy warzywa też nie były tak dostepne jak mięso przez cały rok.
Na pewno jedli mięso, ale nie sądzę aby za każdym razem udało im się upolować tyle aby się obżerać do woli - dzisiaj wystarczy iść do sklepu, zaś polowanie nie zawsze jest takie proste i często jest zależne własnie od pory roku. I nie chodzi o to ,że jedzenie mięsa nie było podstawą, ale chodzi o ilość. Sądzisz, że nie mieli okresów głodu? Nawet bliżej współczesności Indianinie - sądzisz, że zawsze udało im się upolować bizona? A co do roślin to własnie człowiek paleolitu wynalazł coś takiego co dzisiaj nazywamy surówkami.
Gdy po obfitym posiłku czuli, że mięso jakoś stoi w żołądku, wiedzieli, że ulgę przynosi zjedzenie pewnych owoców leśnych, liści, korzonków czy kłączy dziko rosnących roślin.
Po pewnym czasie jadalnych roślin w pobliżu obozowiska zaczęło brakować i trzeba było szukać je coraz dalej. A że po obfitym posiłku nie chce się nigdzie chodzić – poszli więc po rozum do głowy i rośliny zbierali przed posiłkiem. W ten oto sposób człowiek epoki paleolitu wynalazł dodatki do dań mięsnych, czyli dobrze nam znane surówki. Ponieważ jedzenie wciąż tej samej żywności może się znudzić, do przyrządzanego mięsa zaczęto dodawać soli oraz wonnych i ostrych ziół. Innymi dodatkami do jadłospisu naszych przodków były występujące sezonowo jajka ptaków, grzyby, orzechy, leśne owoce, a także nasiona dziko rosnących zbóż.
Tak więc jak widać nawet uzależniali nawet swój pobyt na danym terenie od obfitości roślin.
To nie nasz wynalazek jedzenie babki, komosy, koniczyny, niecierpka, pałki, czy wielu innych roślin.
Widać 'Lampart' ma kłopot z interpretowaniem tekstów przez siebie cytowanych, gdzie jest napisane, że rośliny były tylko dodatkiem do dań mięsnych a nie posiłkiem...
Wypadałoby też podawać źródło cytatu ale tu pewnie Daniel_K trafił.
Jego zainteresowania badawcze obejmują przede wszystkim ekologię roślin i etnobotanikę. W swoim gospodarstwie prowadzi eksperymenty ekologiczne i propaguje ideę "dzikiego ogrodu" nastawionego na maksimum bioróżnorodności, m.in. utrzymuje łąki kośne i pole z ginącymi gatunkami chwastów, a także próbuje odtwarzać naturalne runo leśne w młodych drzewostanach na gruntach porolnych.
Od r. 2011 wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego, Zamiejscowego Wydziału Biotechnologii w Weryni. W r. 2012 uzyskał stopień naukowy doktora habilitowanego i stanowiska profesora Uniwersytetu Rzeszowskiego. Kierownik Zakładu Botaniki i Biotechnologii Roślin Użytkowych.
Członek redakcji Journal of Ethnobiology and Ethnomedicine oraz Acta Societatis Botanicorum Poloniae
Człowiek u swojego zarania był zbieraczem-łowcą. Niewielkie wspólnoty prowadziły nomadyczny lub semi-nomadyczny tryb życia. Ludzie żyli w prostych, często tymczasowych schronieniach, gromadzili niewiele dóbr i zapasów, a żywili się tym co znaleźli i złapali. Kultura człowieka pierwotnego była nomadyczna, egalitarna i w małym stopniu oparta o własność. "Własnością" były relacje społeczne, wpasowanie się w ekosystem oraz relacje ze światem duchowym. Pierwotna duchowość człowieka to animizm i szamanizm. W rzeczywistość duchową nie trzeba było "wierzyć", ona istniała. Powszechna była wiara w ożywioną i obdarzoną naturę przedmiotów. Łatwiejszemu kontaktowi z nią i łatwiejszemu przechodzeniu w stany zmienionej świadomości sprzyjały następujące czynniki: sam animistyczny światopogląd, okresowy brak pożywienia
w powyższym tekście należy zwrócić uwagę m.in np na kolejność, człowiek był zbieraczem- łowcą, a nie łowcą zbieraczem. i na "okresowy brak pożywienia" o czym pisałem - że "mięso" nie zawsze było możliwe do upolowania.
Podaj jakieś opracowania naukowe autorytetów naukowych chętnie poczytam, ale nie jakieś luźne wypowiedzi na potrzeby dziennikarzy cze neta czy cud diety, a konkretne prace naukowe w tej dziedzinie.
To chyba jedna z gorszych rzeczy jakie możemy zrobić,czyli odchudzać się na siłę octem jabłkowym. Czy ma to sens? Lepiej ułożyć dobrą dietę plus wybrać plan treningowy którego będziemy się trzymać.
Ocet jabłkowy należy pić w małych ilościach 2 łyżeczki, dwa razy dziennie dla osób dorosłych stanowczo wystarczą. Dla złagodzenia smaku można mieszać go z sokami, lub z cytryna i miodem. Nie zaleca się go pić osobom, które mają problemy z żołądkiem i wrzodowcom. Warto robić sobie tygodniowe przerwy w stosowaniu octu jabłkowego co jakiś czas, by nie nadwyrężać stanu żołądka. Stosując ocet jabłkowy trzeba przestrzegać zasad zbilansowanej, unikać tłustych potraw oraz zwiększyć dawkę wypijanej wody.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.