Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Sty 01, 2013 11:40
Historia medycyny
Autor Wiadomość
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 21:04   Historia medycyny

znalezione na blogu Toma Naugthona :)

The History of Medicine

2000 B.C. – “Here, eat this root.”
1000 B.C. – “That root is heathen, say this prayer.”
1850 A.D. – “That prayer is superstition, drink this potion.”
1940 A.D. – “That potion is snake oil, swallow this pill.”
1985 A.D. – “That pill is ineffective, take this antibiotic.”
2000 A.D. – “That antibiotic is artificial. Here, eat this root.”
Ostatnio zmieniony przez Molka Nie Wrz 25, 2011 14:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Pią Paź 31, 2014 00:39   jak kiedyś leczono chorych

Jakie to drzewiej zarazy ebolowe bywały i jak medycy ratowali chorych.
Straszenie nieszczęsnych chorych uprawiano od zawsze. W średniowieczu na sam widok „medyka” pacjent mógł wyzionąć ducha. Widać wyraźnie, że słabsze psychicznie jednostki wymarły, nie pozostawiając potomstwa, które byłoby podatne na byle jakie straszenie. Zatem obecnie egzystują egzemplarze mniej podatne. Niestety, odporność na straszenie z czasem zanika, a i metody straszenia ulegają ewolucji. Gdyby dziś chorego odwiedził średniowieczny lekarz, być może skończyłoby się na zejściu ze śmiechu. Chyba, że chory gorączkujący przypisałby zjawisko majakom w malignie. Dziś się straszy przy pomocy kosmicznych skafandrów , izolatorów namiotowych i dźga się nieszczęśnika psychicznie.
” Na co zmarło 61 osób, u których stwierdzono wirus H5N1?
- Właściwie nie ma za dużo dojść do publikacji, w których opisane by było, jakie symptomy zaobserwowano i jak
zachowano się w stosunku do nich. Niniejsze przypadki są jednoznaczne: ludzie z symptomami choroby, którzy mieli pecha i wpadli wręcz w sidła tropiących H5N1, zabici zostali ogromną dawką chemioterapii, która miała zahamować fenomen wirusa. Do tego dochodzi izolacja w namiocie z plastiku, otoczeni szaleńcami w ubraniach podobnych kosmonautom, śmierć w panicznym strachu na skutek wielokrotnego odmówienia posłuszeństwa przez organy” (http://www.jamin.pl/downloads/ptasiagrypalankasepsa.pdf)
Przygotowuje się „grunt” nieludzko- krasno ludzki. Codziennie - dawką informacji o straszliwej gorączce krwotocznej. Nieuleczalnej i śmiertelnej. Gdy strach osiągnie apogeum, wyłonią się laureaci nagrody Nobla wynajdujący skuteczną szczepionkę. Ex machina Deus, jak powiadała moja germanistka. Czyli jak diabeł z pudełka.
Ponieważ mam podobnie elastyczny mózg, jak moja przyjaciółka. Który udało mi się uwolnić od zniekształcenia edukacją oraz demokratycznie panującymi przekonaniami. Chichramy się i bawimy z tych samych zniekształceń , przekonań i obrazków tego świata . Bo cóż pozostało, kiedy wszyscy myślą inaczej. Zabić nie można, chyba że śmiechem. Dostałam zdjęcie strony z książki traktującej o historii medycyny. Do tego dołączyłam swoje 3 grosze w temacie.

Cytat: „W latach zarazy wielu, jeśli nie większość „lekarzy”, ukrywało się przed pacjentami lub po prostu uciekało. Pozostali odważni, najczęściej ówcześni chirurdzy, którzy starali się chronić przed zarażeniem za pomocą masek przypominających głowy ptaków z dziobami o długości dochodzącej do 45 cm. Nazywano ich czasem dziobatymi lekarzami. Dzioby te działały niczym prymitywne maski gazowe. Wypełniano je aromatycznymi ziołami i przyprawami by stłumić zapach „skażonego powietrza”. Otwory na oczy znajdujące się w maskach zakrywano barwionymi na czerwono szkłami, co miało odwrócić zły urok. Cały ich strój składał się z długiego do kostek płaszcza, wysmarowanego woskiem lub łojem, oraz dodatków takich jak rękawice, buty i dopasowany kapelusz, a także z amuletów z wysuszonej krwi lub mielonych ropuch. Drewniana laska, zwana tez kijem do łaskotania, pozwalała medykowi trącać lub dźgać pacjenta na odległość.”
Trudno mi wyobrazić sobie, aby profesję medyka w średniowieczu wybierał normalny człowiek. Może jeszcze najprędzej syn rzeźnika, terminujący u ojca w zawodzie. Natenczas zawód ten musiał być w praktyce odrażający- wyziewy, miazmaty, ekskrementy , wydzieliny. Ogólnie- smrodliwa profesja. Teraz smród się zabija dezynfekcją, ale i tak całkiem wyeliminować się go nie da.
Leki stosowane w średniowieczu także były zdecydowanie mniej szkodliwe. Ekologiczne nawet można powiedzieć. Taka Trotula di Ruggiero (ze szkoły medycznej w Salerno) zalecała na obfite miesiączki wdychać opary gotowanego starego buta. Jakiś sens w tym widzę, bo smród tegoż dekokta musiał przynajmniej odwracać uwagę od problemu głównego. Podobne metody do uzdrawiania rekonwalescentów stosowała Hildegarda z Bingen. Na nogi stawiała ich woda w której gotowano odartą ze skóry mysz. Z pewnością „leki” ordynowane w średniowieczu nie rujnowały zdrowia tak jak współczesne.
Ostatnio słyszałam w radiu, że temat eboli wkroczył do mody. Nosi się torebki z napisami ebola, T shirty, różne gadżety związane tematycznie z wirusem. Oglądając dizajnerskie projekcje wirusów, temat wydaje się być wdzięczny. I prawdopodobnie na ten strach po niewypale z ptasią grypą ludzie się uodpornili. A zwłaszcza na próbę wciśnięcia szczepionek, których skład jest starannie opracowywany. Gdyby w średniowieczu opracowywano skład śmiercionośnej szczepionki, rewelacyjnie nadałby się wyciąg z zasłonaka rudego. Pierwsze objawy zatrucia wychodzą po kilku tygodniach. Zbrodnia eko logicznie doskonała.
_________________
gea
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Nie Lis 09, 2014 23:32   

Wyrocznie dawniej i dziś
Życie człowieka wysoko cywilizowanego na Ziemi wydaje się rajem, jeśli porównać możliwości niesienia mu pomocy (zwłaszcza w chorobie) oraz dobra i szczęścia. I choć tu i ówdzie słychać marudzenie- niestety zawsze znajdą się w społeczeństwie jakieś jednostki genetycznie porażone niezadowoleniem. To rzeczywistość balsamuje i uszczęśliwia.
Jeśli zatem np. ktoś powiedział: „ wszyscy chcą mojego szczęścia, nie dam go sobie odebrać”. To na tym przykładzie widać jak szczery, serdeczny przekaz: „chcę twojego szczęścia, kochanie”, można fałszywie i złośliwie zinterpretować. I niech mi nikt nie mówi, że informacja nie ulega zniekształceniom po drodze od przekaźnika do odbiorcy. A przecież to nie było powiedziane podczas zabawy w głuchy telefon, gdzie przekaz może ulegać zniekształceniom.
Człowiek okresów starożytnych, aby się dowiedzieć co ma zrobić ze sobą czy z innymi (żona, teściowa, stryj i sąsiad) musiał wybrać się po radę do wyroczni. Jeśli był bogaty i zdrowy oraz mieszkał w Delfach, Dodonie czy Kartaginie mógł już się uważać za człowieka szczęśliwego. Ale taki chory biedak mieszkający daleko od Epidauros mógł nie dotrzeć do specjalistycznej wyroczni dla chorych, padłszy po drodze obrabowany przez zbójców chociażby.
W starożytności wyrocznią (łac. oraculium, gr. manteion) nazywano miejsce święte, gdzie bogowie, za pośrednictwem kapłanów, przepowiadali przyszłość, wyrażali swoją wolę i udzielali rad w sprawach prywatnych i państwowych.
(Wikipedia) Do najbardziej znanych wyroczni należały:
 Wyrocznia delficka w świątyni Apollina w Delfach (Pytia)
 wyrocznia Zeusa w Dodonie
 wyrocznia Amona w oazie Siwa
 wyrocznia bogini Tanit w Kartaginie
 wyrocznia Asklepiosa w Epidauros (dla chorych)
 wyrocznia Neczung w Tybecie
W starożytnym Rzymie podobną rolę spełniały wieszczki Sybille.

Jednak dzisiaj zdroje informacji biją każdemu, niczym dzwon. Po uszach a nawet i po oczach. Zmasowany atak informacji bije z ekranów tv. Pytanie zatem „komu bije dzwon”, jest niestosowne. Dzwon bije każdemu. Może nawet zbyt patetycznie to brzmi, powiedzmy „dzwoneczki”. Zwłaszcza niedomagający są pieszczeni foniatrycznie od samego rana, jeśli tylko włączą radio. Dziś dowiedziałam się o rewitalizacji uwłosienia czaszki dzięki eliksirom na porost i zanik siwizny. Czary i cudowności-już od rana można się wprowadzić w bajkowy, przepełniony szczęściem i beztroską świat, niczym krasnoludek. Co i raz oferowane są prezenty jako dodatki do leków- czarodziejskie kulki kegla do ćwiczeń dla kobiet. (skrót od "kulki do ćwiczeń mięśni niejakiego Kegla" brzmi kulki kegla) Nawet mąż się zainteresował – co to za kulki kegla, podejrzewając jakiś podtekst seksualny. A dla diabetyków zeszyciki i opaski. Zeszycik służy do uzależnienia od badania i zapisywania.
To jest taki nałóg, że hazard przy tym to pikuś. Jak mąż swego czasu dostał taki zeszycik do notowania ciśnienia, to nawet w nocy słyszałam jak buczała co chwilę maszynka ciśnieniomierka. Odzwyczajanie od tego nałogu trwało długo i boleśnie, jak każda kuracja odwykowa. W końcu sam przestał mierzyć sobie to ciśnienie co chwilę, bo przestał brać „leki”.
Na pospolite problemy ze zdrowiem (łysienie, afty i hemoroidy) oraz brakiem „pieniążków” od samego rana już można usłyszeć pomocne rady. Jednak przy bardziej skomplikowanych sytuacjach można wnieść interrogację do współczesnych Pytii. Pytanie można wnieść nie ruszając siedzenia z wygodnego miejsca i fatygując jedynie palec wskazujący. W Internecie bowiem są rady NA WSZYSTKO. Można się tam nawet dowiedzieć rzeczy, o które człowiek sam siebie by nigdy nie podejrzewał. Że niszczy się śmiertelnie, jest skrajnie nieodpowiedzialny, bo NIE IDZIE NA PROFILAKTYCZNE BADANIA RAKA SUTKA, które są za darmo. A dostaje nawet zaproszenie imienne, bo jest program NFZ. (nawet piąty raz w tym roku- zignorowany). A jest w grupie ryzyka, jak każda kobieta w tym wieku. I dodatkowo NIE KORZYSTA Z BŁOGOSŁAWIEŃSTWA SZCZEPIEŃ.

W związku z rozmnożeniem do niebywałych rozmiarów Pytii działających prozdrowotnie, rozpaskudzony tą mnogością człowiek poszukuje najlepszych. A jak wszyscy wiedzą współczesne najlepsze Pytie opierają się na badaniach naukowych (najlepiej amerykańskich). Trawiona żądzą zdobycia oświecenia w jak najlepszym gatunku naukowym znalazłam taką jedną migg -awę. (gdy synowie byli mali, starszy mówił do młodszego przywołując go do porządku: „ masz migawy?”.
Współczesna wyrocznia zapodaje „prawdy” powołując się na konsensusy naukowe. O ile w przypadku mnie nie dotyczącym mogłam się kiedyś „zgodzić” przez „umówienie”. Gdy bezdzietna kuzynka tłumaczyła mi, że „umówmy się, dzieci to jest wielki kłopot”. I w tym wypadku wobec postprokreacyjnego wieku kuzynki mogłam się z nią tak umówić, jednostronnie. Taki konsensus jednostronny, nie tylko mój wynalazek. Jednak w przypadku bezczelnego konsensusu jakichś psychopatycznych medycznych kreatur na to się nie zgadzam, nawet jednostronnie. To jest KRYMINALNA ZMOWA, taka sama jak w przypadku AIDS, która to jednostka chorobowa została powołana do istnienia też przy użyciu… konsensusu.

Pięknie się językiem migg owym rada-gada, naukowo opowiada. Kiedyś wyrocznie – naprane ziołami kobitki, miały pełny spontan wypowiedzi. Teraz już tak nie wypada. Ludzie by nie uwierzyli. Teraz praży się wynikami badań naukowców amerykańskich. Pytia naukowa anektuje przestrzeń w szarych komórkach tabelkami i „ślicznymi” wykresami oraz szamaństwem językowym. Kłamstwa na temat szczepionek są bezczelne i wołające o pomstę do nieba. Ja też potrafię narysować śliczne tabelki i wykresy.
Porównywanie i lekceważenie ważkości problemu - zawartości trucizn w ziółkach ajurwedycznych, homeopatycznych czy botoksach do trucizn neurotoksycznych podawanych do krwi niemowląt może uspokoić tylko idiotę.
Jedyną prawdziwością w tym linku jest ilustracja przedstawiająca biednego chłopca poddawanego torturze szczepienia. Pub Med. to coś w rodzaju locum medycznej prostytucji, bo takie porażające syfilisem mentalnym sieje informacje. Dawniej bezużytecznym papierem informacyjnym można było wytrzeć d upę. Niestety, te g ówniane konsensusowe informacje będą śmierdzieć całą wieczność, bo nie ma już cesarzy, którzy mogliby zakazać działalności pseudowyroczni.

http://migg.wordpress.com...edzi/#more-1507

.„NO I OCZYWIŚCIE ŚLICZNE WYKRESY, KTÓRE POKAZYWAŁA KIEDYŚ SPOROTHRIX.”

4. Czy mogę poprosić o wyjaśnienie, jak to możliwe, by bezpieczeństwo i mechanizm działania szczepionek w ludzkim organizmie były dowiedzione naukowo, wziąwszy pod uwagę fakt, że procesy farmakokinetyczne (farmakokinetyka bada procesy wchłaniania, dystrybucji, metabolizmu iwydalania składników leku przez ustrój) szczepionek nie zostały nigdy przebadane czy przeanalizowane w żadnym badaniu dotyczącym szczepionek?
Znów proszę zajrzeć do PubMedu. Farmakokinetykę bada się w badaniach klinicznych I i II fazy. Poza tym o farmakokinetyce niektórych składników szczepionek można poczytać w dodatkowych artykułach, np. w pracy Mercury levels in newborns and infants after receipt of thimerosal-containing vaccines, gdzie stwierdzono, że po podaniu szczepionek zawierających tiomersal poziom rtęci wzrasta bardzo nieznacznie (grubo poniżej dopuszczalnego poziomu), czas półtrwania rtęci we krwi po szczepieniu wynosi 3,7 dnia, a po 30 dniach nie ma po niej śladu.

5. Czy mogę prosić o naukowe wyjaśnienie, w jaki sposób wstrzykiwanie człowiekowi substancji będącej bez najmniejszej wątpliwości neurotoksyną miałoby być dobroczynne dla ludzkiego zdrowia i zapobiegać chorobom?
Po pierwsze, dawka czyni truciznę. A jeśli ktoś w to nie wierzy, to powinien też zacząć się zastanawiać nad dziwnymi składnikami „leków” homeopatycznych (a można tam znaleźć rtęć i inne ciekawe rzeczy). Po drugie, jakoś nikt z antyszczepionkowców nie rozpacza nad zanieczyszczeniamiw ziółkach ajurwedycznych, chociaż przekraczają one dopuszczalne normy. Po trzecie, jeśli chodzi o rtęć albo aluminium w szczepionkach, to znów wystarczy pobawić się PubMedem, np. liczne badania wykazują, że usunięcie tiomersalu ze szczepionek nie wpłynęło na spadek liczby diagnoz autyzmu (przegląd badań w artykule nr 2 na końcu notki). A aluminium? Brak związku z problemami neurologicznymi. Po czwarte, jeśli chodzi o zastosowanie neurotoksyn w medycynie, to kilka neurotoksycznych leków by się znalazło, nawet w wikipedii. I są one dobroczynne dla ludzkiego zdrowia. A po piąte, to niektórzy sobie wstrzykują neurotoksyny nawet nie dla zdrowia, lecz zaledwie dla urody.

6. Czy mogę prosić o bilans ryzyka w stosunku do korzyści odniesionych ze wstrzyknięcia znanej neurotoksyny do ludzkiego organizmu, z wyjaśnieniem, dlaczego ewentualne zapobieżenie chorobie miałoby uzasadniać narażanie się na działanie trucizny?
A jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia neurotoksycznych efektów ubocznych spowodowanych przez tę „truciznę”? Zgaduję, że chodzi o rtęć albo aluminium. O rtęci było w poprzednim pytaniu, zatem tym razem o aluminium. OTÓŻ W PRZYPADKU ALUMINIUM OBECNIE KONSENSUS NAUKOWY BRZMI: ALUMINIUM W SZCZEPIONKACH JEST BEZPIECZNE…..
A w ogóle to badania na temat wpływu trzymania się kalendarza szczepień w pierwszym roku życia na rozwój neuropsychologiczny u dzieci – długoterminowe, bo dzieci badano, gdy miały 7-10 lat – pokazują, że szczepienia nic złego nie robią, dzieci rozwijają się tak samo, niezależnie od tego, czy i kiedy dostają szczepionki.


Działalność wyroczni została zakazana w 390 roku[potrzebne źródło] dekretem cesarza Teodozjusza.

Marzę o wydaniu zakazu kryminalnej działalności współczesnym medycznym wyroczniom.
_________________
gea
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Gru 29, 2014 17:32   

http://pubs.acs.org/cen/c...5emergence.html


Cytat:
EMERGENCE OF PHARMACEUTICAL SCIENCE AND INDUSTRY: 1870-1930
The modern pharmaceutical industry traces its origin to two sources: apothecaries that moved into wholesale production of drugs such as morphine, quinine, and strychnine in the middle of the 19th century and dye and chemical companies that established research labs and discovered medical applications for their products starting in the 1880s. Merck, for example, began as a small apothecary shop in Darmstadt, Germany, in 1668, only beginning wholesale production of drugs in the 1840s. Likewise, Schering in Germany; Hoffmann-La Roche in Switzerland; Burroughs Wellcome in England; Etienne Poulenc in France; and Abbott, Smith Kline, Parke-Davis, Eli Lilly, Squibb, and Upjohn in the U.S. all started as apothecaries and drug suppliers between the early 1830s and late 1890s. Other firms whose names carry recognition today began with the production of organic chemicals (especially dyestuffs) before moving into pharmaceuticals. These include Agfa, Bayer, and Hoechst in Germany; Ciba, Geigy, and Sandoz in Switzerland; Imperial Chemical Industries in England; and Pfizer in the U.S.

JW
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved