Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Witold Jarmolowicz
Wto Lis 06, 2018 07:16
Głodówka
Autor Wiadomość
mariannaaa

Dołączył: 02 Wrz 2015
Posty: 3
  Wysłany: Śro Wrz 02, 2015 11:52   Głodówka

Cześć. Mam w planie przejście na głodówkę. Słyszałam wiele pozytywnych opinii jakoby miało to dobry wpływ na nasz organizm, czyli ogólnie oczyszcza go z toksyn. Podobno też mogą cofnąć się niektóre choroby oraz oczywiście, jak dla mnie główna z zalet, czyli strata kilogramów. Czy rzeczywiście taka głodówka dobrze wpływa na zdrowie, a nie np. zaszkodzi jeszcze bardziej? Ogólnie wydaje mi się, że organizm potrzebuje nieco więcej składników niż same warzywa, ale może to jest jednak przesadzone. Ogólnie, jak zabrać się za taką głodówkę – w sensie jak się do niej przygotować i czy w ogóle trzeba się jakoś przygotowywać, czy lepiej zrobić to tak z dnia na dzień? Poza tym, to ile powinna trwać taka głodówka, żeby uzyskać oczekiwane efekty, a przy tym nie zaszkodzić sobie, bo spodziewam się, że na dłuższą metę głodówka choćby nie wiem jak zdrowa może zaszkodzić.
 
     
Iwan 
Surojad

Pomógł: 1 raz
Wiek: 26
Dołączył: 19 Cze 2015
Posty: 109
Skąd: Wędrzyn
Wysłany: Śro Wrz 02, 2015 12:53   

Owszem głodówka może zaszkodzić. Są nawet tacy ludzie, którzy nic nie jedzą i żyją:
https://www.youtube.com/watch?v=6AM5gTemduI

Do głodówki możesz, ale nie musisz się przygotowywać - kwestia ceny i wyboru.
Przede wszystkim to musisz podczas głodówki bacznie obserwować zmiany jakie zachodzą w twoim ciele fizycznym i psychicznym. Tyle dni ile będzie trwała twoja głodówka, tyle dni powinnaś w nią wchodzić stopniowo zmniejszając porcje jedzenia. Przy wchodzeniu, polecam pić dużo wody, tak samo jak i przy wyjściu, ale tu już mniej. Jednak przy tym nie możesz postępować zbyt skrajnie, np. wychodząc z głodówki, pierwszy posiłek zjeść obfity. Musisz stopniowo wchodzić i stopniowo wychodzić - chyba, że masz silny organizm i silną psychikę to może da radę zrobić wszystko z dnia na dzień, ale do tego musiałabyś mieć naprawdę bardzo bardzo silny organizm i psychikę -wręcz boski.
Ja znam 2 rodzaje głodówek - skutecznych:
1. 40 dni bez jedzenia na samej wodzie (+ 40 dni wchodzenia i +40 dni wychodzenia)
2. 10 dni bez jedzenia i picia (+10 dni wchodzenia i +10 dni wychodzenia)

Ogólnie to przy wchodzeniu jak i wychodzeniu dobrze jest jeść dużo przyswajalnych i lekkostrawnych posiłków, np. owoce, zielenina, orzechy. Nie wiem jakie tu zalety ? Wady ? też nie wiem. Są za to efekty :) A jakie to każdy odczuje sam.
Czytaj jeszcze wiele, bo jest to dość ciężka jak na ludzi dzisiejszych, przeciętnych operacja. Jeżeli ona ma służyć tylko schudnięciu - to na starcie możesz jej Sobie nie darować, tylko jeść prawidłowo i prowadzić aktywny tryb życia - więcej nie trzeba żeby schudnąć, ale problemów z nadwagą może być tak dużo jak dużo jest ludzi żyjących i nieżyjących.
_________________
Surojedzenie to Prawidłowe odżywianie
Ostatnio zmieniony przez Iwan Śro Wrz 02, 2015 12:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Titelitury 

Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 393
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Śro Wrz 02, 2015 15:49   

Iwan napisał/a:
Musisz stopniowo wchodzić i stopniowo wychodzić - chyba, że masz silny organizm i silną psychikę to może da radę zrobić wszystko z dnia na dzień, ale do tego musiałabyś mieć naprawdę bardzo bardzo silny organizm i psychikę -wręcz boski.

Ja znam 2 rodzaje głodówek - skutecznych:
1. 40 dni bez jedzenia na samej wodzie (+ 40 dni wchodzenia i +40 dni wychodzenia).


Według tego co piszesz w Afryce to co drugi ma boski organizm i umysł. Oni tam mają doskonały trening we wchodzeniu i wychodzeniu z głodówki.

Głodówka którą proponujesz to łącznie 120 dni. O jakim wychodzeniu mówisz? To jest droga w jedną stronę.

Wystarczy po prostu w miarę zdrowo się odżywiać, a jeśli już ktoś jest przekonany że głodówka jest mu do czegoś potrzebna to wystarczy jeden dzień postu w tygodniu.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Śro Wrz 02, 2015 15:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iwan 
Surojad

Pomógł: 1 raz
Wiek: 26
Dołączył: 19 Cze 2015
Posty: 109
Skąd: Wędrzyn
Wysłany: Śro Wrz 02, 2015 17:48   

40 dni wchodzenia, 40 dni trwania i 40 dni wychodzenia - pierw jesz coraz mniej, potem nic, potem coraz więcej: wsjo stopniowo :]

No nie wiem jak sytuacja wygląda w Afryce, ale oni tam też coś jedzą, więc bretarianami nie są :hihi: ale czy nazwać ich głodowanie - postem oczyszczającym - tego też ni wim :D
_________________
Surojedzenie to Prawidłowe odżywianie
 
     
Titelitury 

Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 393
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Śro Wrz 02, 2015 17:56   

Iwan napisał/a:
40 dni wchodzenia, 40 dni trwania i 40 dni wychodzenia - pierw jesz coraz mniej, potem nic, potem coraz więcej: wsjo stopniowo :]

No nie wiem jak sytuacja wygląda w Afryce, ale oni tam też coś jedzą, więc bretarianami nie są :hihi: ale czy nazwać ich głodowanie - postem oczyszczającym - tego też ni wim :D


Podstawowe pytanie brzmi - czemu ma ta głodówka służyć?

Ma służyć przede wszystkim wzbudzaniu apoptozy i stymulować podział komórek.
Aż się boję tłumaczyć tego typu rzeczy bo jeśli będziesz interpretował to tak jak yarosh to czarno to widzę.
Gdzieś dawno temu w którymś z tematów założonych przez Kangura zamieściłem link oraz własne wnioski dotyczące stymulowania apoptozy i podziału komórek poprzez głodówkę.
Jednak jak to zwykle bywa, dróg do tego samego celu jest wiele.
Aby śmierć wadliwej komórki oraz jej rozkład na czynniki pierwsze była procesem przebiegającym sprawnie, musi ona być oznaczona przez marker białkowy. Jest wtedy rozpoznawana jako komórka przeznaczona do utylizacji. Nic w przyrodzie nie ginie.
Ten proces zapobiega nowotworzeniu.
Co sprzyja organizmowi kiedy mechanizm oznaczania wadliwych komórek zachodzi?
Ketoza powstała czy to w wyniku głodówki, czy też diety ketogenicznej. Czasem wystarczy nawet dieta z ograniczeniem kalorii.
Dotlenienie komórek, czyli ruch. Nie jest istotne jaki, ruch bez względu na rodzaj powoduje lepsze dotlenienie komórek. Możesz maszerować, pływać, tarmosić wacka... Cokolwiek.

Co nie sprzyja? Wysoki poziom insuliny oraz IGF-1. To z reguły skutek nadmiaru węglowodanów w diecie.
Przeprowadzono szereg badań na cukrzykach przyjmujących insulinę i stwierdzono że ryzyko wystąpienia nowotworów jest u nich ogromne. Przebadano setki tysięcy cukrzyków.
Zresztą dużo wcześniej zauważono że częstotliwość występowania nowotworów koreluje z poziomem insuliny i cukrzycą w ogóle.
Braciszek insuliny czyli IGF-1 korzysta z tych samych receptorów i ma do niej podobne działanie, także to negatywne. Martwociągom przyjmującym igf-1 w celu powiększenia i tak już idiotycznie przerośniętej muskulatury, zaleca się nie przekraczanie dawki 100 mikrogramów. Jedną z przyczyn takiego ograniczenia jest bardzo duże ryzyko rozwoju nowotworów w przypadku przekraczania tych dawek.

Tak więc głodówka służy wymianie komórek na nowe. To ma być jej główny cel. Jednak tak jak powiedziałem dróg jest wiele. Czasami cały proces wymiany szwankuje. Wystarczy mu lekko pomóc.
7 do 14 dni to jest jeszcze rozsądne ale 120 to masakra. Wyjście z niej to chyba już tylko nogami do przodu, nawet jeśli 80 dni to wejście i wyjście.

Jeśli czegoś nie rozumiesz to mów. Chociaż nie mam pomysłu jak to jeszcze prościej wyjaśnić.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Śro Wrz 02, 2015 18:23, w całości zmieniany 7 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Wrz 05, 2015 18:15   Re: Głodówka

mariannaaa napisał/a:
Cześć. Mam w planie przejście na głodówkę. Słyszałam wiele pozytywnych opinii jakoby miało to dobry wpływ na nasz organizm, czyli ogólnie oczyszcza go z toksyn. Podobno też mogą cofnąć się niektóre choroby oraz oczywiście, jak dla mnie główna z zalet, czyli strata kilogramów.
Jezu! Znowu głodówka i oczyszczanie?
JW
 
     
g69 

Wiek: 54
Dołączył: 27 Lis 2013
Posty: 331
Wysłany: Nie Wrz 06, 2015 05:39   Re: Głodówka

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Jezu! Znowu głodówka i oczyszczanie?JW

Skoro wywołana jest,ta postać,co czemu zdziwienie o o głodówce ?
Nasi dziadowie wychowani na tej tradycji,przynajmniej dwa razy w tygodniu pościli,byli niedobiałczeni,a jednak często wieku sędziwego dożywali.Czego nie można powiedzieć o dzisiejszym społeczeństwie.
W tym temacie polecam tę publikację w której między innymi wyjaśnia się różnicę między głodówką,a nie dożywieniem:
http://lubimyczytac.pl/ks...rowkowo--jarska
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 06, 2015 11:52   Re: Głodówka

g69 napisał/a:
Nasi dziadowie wychowani na tej tradycji,przynajmniej dwa razy w tygodniu pościli,byli niedobiałczeni,a jednak często wieku sędziwego dożywali.
Dożywało 20%. Reszta, 80% wymierała bezpotomnie przed osiągnięciem tej mitycznej starości. Nic dziwnego, że ci, którzy przeżyli tę hekatombę ewolucyjnej selekcji byli zdrowi i zahartowani.
Co więcej, jeszcze za naszej pamięci 60-latek to był staruszek czy staruszka.
W kronikach Prusa można przeczytać zdanie: "Wóz potrącił przechodzącego człowieka. Pięćdziesięcioletni starzec został odwieziony do szpitala."
Sic!
JW
 
     
Titelitury 

Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 393
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Nie Wrz 06, 2015 17:15   Re: Głodówka

g69 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Jezu! Znowu głodówka i oczyszczanie?JW

Skoro wywołana jest,ta postać,co czemu zdziwienie o o głodówce ?
Nasi dziadowie wychowani na tej tradycji,przynajmniej dwa razy w tygodniu pościli,byli niedobiałczeni,a jednak często wieku sędziwego dożywali.Czego nie można powiedzieć o dzisiejszym społeczeństwie.
W tym temacie polecam tę publikację w której między innymi wyjaśnia się różnicę między głodówką,a nie dożywieniem:
http://lubimyczytac.pl/ks...rowkowo--jarska

O Jezu a po co tak kombinować. ;-)
Najlepiej po prostu nie mieć się z czego oczyszczać.
Co jest głównym źródłem toksyn?
 
     
g69 

Wiek: 54
Dołączył: 27 Lis 2013
Posty: 331
Wysłany: Pon Wrz 07, 2015 04:14   Re: Głodówka

Titelitury napisał/a:

Najlepiej po prostu nie mieć się z czego oczyszczać.

Najlepiej zrezygnować z wszelkich zabiegów higienicznych.Po co się tak codziennie męczyć.
Mikrobiom nas obrośnie od stóp,aż po uszy i nas żaden atom nie ruszy.hehe

Witold Jarmolowicz napisał/a:

Co więcej, jeszcze za naszej pamięci 60-latek to był staruszek czy staruszka.
W kronikach Prusa można przeczytać zdanie: "Wóz potrącił przechodzącego człowieka. Pięćdziesięcioletni starzec został odwieziony do szpitala."
Sic!JW

W obecnych czas,też jest mnóstwo starców po pięćdziesiątce. :hah:
Ostatnio zmieniony przez g69 Pon Wrz 07, 2015 04:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Titelitury 

Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 393
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Pon Wrz 07, 2015 06:43   Re: Głodówka

g69 napisał/a:
Titelitury napisał/a:

Najlepiej po prostu nie mieć się z czego oczyszczać.

Najlepiej zrezygnować z wszelkich zabiegów higienicznych.Po co się tak codziennie męczyć.
Mikrobiom nas obrośnie od stóp,aż po uszy i nas żaden atom nie ruszy.hehe

He he ;-) Dobre, ale nie mycie się nie gwarantuje tego że obrośniemy prawidłowym mikrobiomem.
Mimo wszystko trafiłeś. Głównym źródłem toksyn w organizmie są metabolity patogennych bakterii.

W badaniach wykazano że dieta bogata we włókna roślinne, których jesteś ostatnio gorącym zwolennikiem, chroni przed rakiem, jeśli w jelicie grubym jest przewaga bakterii, których metabolitem jest maślan. Jeśli zaś te bakterie stanowią tam mniejszość ty dieta wegetariańska powoduje raka.

Tak więc dieta wegetariańska może chronić lub zabijać, co zresztą pokazuje życie.
Zagadka rozwiązana.
Wyniki badań są na stronie " kopalnia wiedzy" gdyby ktoś chciał coś więcej na ten temat przeczytać.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Pon Wrz 07, 2015 06:51, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Tosia93

Dołączył: 17 Maj 2015
Posty: 11
Wysłany: Nie Wrz 20, 2015 23:04   

Głodówka dłuższa niż 2 dni, to dla mnie głupota, jeśli nie jest zalecona przez lekarza. Można sobie czymś takim solidnie zaszkodzić. Lepiej przerzucić się na zdrowe składniki, np olej kokosowy. Dzięki temu prostemu zabiegowi nie dość, że oczyścimy organizm z toksyn, to jeszcze kilka kg na wadze na pewno zniknie.
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Pią Wrz 25, 2015 13:09   

Tosia93 napisał/a:
Głodówka dłuższa niż 2 dni, to dla mnie głupota, jeśli nie jest zalecona przez lekarza. Można sobie czymś takim solidnie zaszkodzić. Lepiej przerzucić się na zdrowe składniki, np olej kokosowy. Dzięki temu prostemu zabiegowi nie dość, że oczyścimy organizm z toksyn, to jeszcze kilka kg na wadze na pewno zniknie.

Ohh... To już wiemy jakiego portalu unikać ;)
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
Titelitury 

Dołączył: 29 Lip 2015
Posty: 393
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Czw Paź 08, 2015 10:16   

Iwan napisał/a:
40 dni wchodzenia, 40 dni trwania i 40 dni wychodzenia - pierw jesz coraz mniej, potem nic, potem coraz więcej: wsjo stopniowo :]

No nie wiem jak sytuacja wygląda w Afryce, ale oni tam też coś jedzą, więc bretarianami nie są :hihi: ale czy nazwać ich głodowanie - postem oczyszczającym - tego też ni wim :D


Mnie zaskoczyły efekty Głodówki Bez Głodowania autorstwa Józefa S, którego nazwisko jest tu zakazane.
7 dni temu zacząłem i dziś kończę. Bez żadnych kombinacji, tak jak opisane jest to na Biosłone.
W piątym dniu czyli przedwczoraj miałem potężny katar i to co mi z zatok wyszło to masakra. Dopiero teraz czuję to co to czyste zatoki. Coś tam w nich jednak siedziało. Trochę się fajek wypaliło więc nic dziwnego.
To jest dobra metoda. Nie znam do końca mechanizów jej działania ale to nieistotne jeśli działa.
Ostatnio zmieniony przez Titelitury Czw Paź 08, 2015 10:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iwan 
Surojad

Pomógł: 1 raz
Wiek: 26
Dołączył: 19 Cze 2015
Posty: 109
Skąd: Wędrzyn
Wysłany: Czw Paź 08, 2015 13:29   

Małachow o tych mechanizmach zapewne dużo pisał, ja przeczytałem jego książkę "Ruch, oddychanie, hartowanie" to sporo tam pojęć i nowych i skomplikowanie długich ;)
Może w książce o głodówce coś napisał, ale nie wiem nie czytałem. Spróbuj tam, może coś ciekawego dla Ciebie będzie :D
_________________
Surojedzenie to Prawidłowe odżywianie
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Mar 02, 2017 20:56   

Mam pytanie z czystej ciekawości, jak to jest.
Wegetarianka przechodzi na 10 dniowa głodówke.
Czuje sie na niej bardzo zle, czuje duzy głód a w 7, 8 dobie bardzo duze osłabienie. W czasie tej głodówki pije tylko wode. Traci 8 kg, przed glodówka wazyła 68.

Moje pytania dotyczą tego, czy wegetarianin bedzie przechodził głodówke ciężej z uwagi na fakt ze nie jada tłuszczy albo w minimalnym stopniu? Czy przejście u niego w ketoze jest cięższe (okres adaptacyjny) w zwiazku z powyzszym to samopoczucie bedzie bardzo złe i bedzie czuł ten głód bardziej dotkliwie?

Czy zawsze jest tak ze najpierw spalamy glikogen potem tłuszcz a na koncu miesnie(bialko)? Czy w ciagu tej głodówki czyli 10 dni mogła spalac rowniez miesnie?

Czy z uwagi na dłuzszy okress adaptacyjny do wchodzenia w ketoze mogła czuc głód i miec złe samopoczucie i czy w tym czasie mogła gubić miesnie zamiast spalac tłuszcz?

Czy ludzie na diecie niskoweglowodanowej, przystosowani do ketozy łatwiej zniesli by stan głodówki bez duzego uczucia głodu z uwagi na łatwosc spalania tłuszczu (zwłaszcza bardziej otyle osoby z zapasem tego tłuszczu)?
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Mar 03, 2017 08:46   

Przeciętnie człowiek ma 300 g zapasu glikogenu, z czego 80g jest ogólnie dostępne, reszta jest tylko do użytku w mięśniach. Minimalne zapotrzebowanie na glukozę na żywieniu bezwęglowodanowym to około 40g, więc po dwóch-trzech dniach mózg musi zarządzić spalanie mięśni. Niech spoczynkowe zużycie energii wynosi 1200 kcal, co oznacza, że trzeba spalić co najmniej 130 g własnego tłuszczu, z którego można odzyskać 13 g glukozy, resztę, 40-13=27g musi uzyskać ze spalania mięśni w proporcji 27/0,56=48g dziennie. Oczywiście część białek, to nie tylko mięśnie, ale różne inne źródła, ale jak by nie liczył, stuprocentowa głodówka musi po kilku dniach zacząć degradować mięśnie w stopniu tragicznym.
A wystarczy nie upierać się, tylko codziennie spożyć jednak 50 g glukozy w postaci jednej bułki lub kilku owoców. I dodać do tego 30g białka ze schabowego, co podtrzyma obrót metaboliczny.
Na takiej głodówce organizm nie musi już spalać własnych składników strukturalnych, a tylko tłuszcze, żeby uzyskać energię.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Mar 03, 2017 14:43   

Jest też metoda spożywania 1,5 kg warzyw. Mniej więcej jest w tym 70 g węglowodanów i 25 g marnego białka, czyli kierunek dobry, ale strasznie męczący. Mało kto wytrzymuje taką objętość warzyw i błonnika. :)
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Mar 03, 2017 14:51   

Molka napisał/a:
Czy ludzie na diecie niskoweglowodanowej, przystosowani do ketozy łatwiej zniesli by stan głodówki bez duzego uczucia głodu z uwagi na łatwosc spalania tłuszczu (zwłaszcza bardziej otyle osoby z zapasem tego tłuszczu)?
Tutaj trzeba oddać sprawiedliwość dr Kwaśniewskiemu, że pisał o tym, że optymalni nie odczuwają silnego głodu, co chyba wszyscy niskoweglowodanowcy zauważyli, niezależnie od wyznawanej opcji.
To wegetarianie miewają blues cukrowy, pomimo, że jadają dużo węglowodanów, co właśnie wyzwala napady wilczego głodu i przykre doznania związane z hipoglikemią.
JW
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pią Mar 03, 2017 20:00   

Samoodnowa przy głodówce
W organizmie po ustaniu poboru pożywienia rozpoczyna się stopniowe
zakwaszanie krwi. Podczas krótkiego okresu głodu (1-2 dni), organizm
wykorzystuje glikogen, który jest polisacharydem znajdującym się
głównie w komórkach mięśni i wątroby.
Glikogen - Zapasowe źródło zasilania i po rozszczepieniu tworzy
glukozę, która przedostaje się do krwiobiegu. W tym czasie,
zakwaszanie krwi jest powolne i organizm zużywa mało tłuszczów. Dla
spalania tłuszczów jest potrzebne kwaśne środowisko.
Podczas stopniowego wykorzystywania kwasów tłuszczowych we krwi
wzrasta poziom ciał ketonowych takich jak aceton, kwas acetylooctowy
i kwas betaoksymasłowy zakwaszające krew. Organizm przechodzi na nowe
źródło zaopatrzenia endogennego z kwasów tłuszczowych, które
zapewniają ​​stosunkowo łatwo przejść głodówkę w ciągu najbliższych
dni.
W pierwszych dniach ludzie doświadczają ciągłego głodu, i myślą tylko
o jedzeniu. Jednak przy dalszej głodówce organizm przechodzi do
aktywnego korzystania z kwasów tłuszczowych i poczucie głodu znika. Na
początku głodówki podczas oczyszczania organizmu mogą wystąpić i inne
dolegliwości takie jak: suchość w ustach, zapach acetonu, osad na
języku. Dalsza głodówka powoduje to, ze organizm będzie się oczyszczał
z toksyn.
Jeżeli na początku głodówki zakwasić krew, to organizm szybciej
zacznie zużywać tłuszcz, dzięki czemu łatwiej jest przetrzymać
pierwsze dni głodówki.
Niektórzy badacze dodawali do wody miód, sok z cytryny albo ocet
jabłkowy które są kwaśne, powodując zakwaszenie krwi.
Dla całkowitego oczyszczenia organizmu z toksyn głodówka powinna trwać
40 dni (6 tygodni) jak to robił Chrystus. Najtrudniej jest przenoszony
5 i 6 tydzień głodówki, ale są one najbardziej potrzebne, gdyż
pozwalają wyeliminować głęboko zakorzeniona przewlekłą chorobę. Jeśli
masz bardzo zaniedbane choroby to nawet 40-dniowa głodówka nie
wystarczy, aby rozwiązać problem.

Dla odchudzania zwykle odbywają się 7-10-dniowe cykle, przy czym
najbardziej gwałtowny spadek masy ciała następuje w pierwszych dniach.
Najlepszym sposobem, dla utrzymania początkowych pozytywnych wyników
należy regularnie pościć przez cały rok. Należy również
rozumieć, że istnieje stan organizmu, w którym głodówka jest
przeciwwskazana:

całkowite wyczerpanie organizmu;
onkologii;
działa na choroby serca;
choroba wrzodowa;
Ciąża i laktacja.
Zrodlo:
http://vashezdorov-e.com/lechebnoe-golodanie/
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Sob Mar 04, 2017 08:07   

Gdy na co dzień w lwiej części czerpiemy energię z tłuszczu,
przy czasowym odstawieniu papu jest mniej zygzaków do przejścia,

zielona linia od razu jest z górki.
:viva:



https://intensivedietarymanagement.com/wp-content/uploads/2015/09/Macro-oxidation.jpg
http://s17.postimg.org/accpb9tlb/image.png
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Wto Mar 07, 2017 18:53   

vvv napisał/a:
Gdy na co dzień w lwiej części czerpiemy energię z tłuszczu,
przy czasowym odstawieniu papu jest mniej zygzaków do przejścia,

zielona linia od razu jest z górki.
:viva:

Obrazek

https://intensivedietarymanagement.com/wp-content/uploads/2015/09/Macro-oxidation.jpg
http://s17.postimg.org/accpb9tlb/image.png


Potwierdzenie tego obrazka jest opisane w poście forumowym (nie głodowym):
http://www.dobradieta.pl/...p=252870#252870
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Śro Mar 08, 2017 08:07   

http://www.freedomyou.com...freedomyou.aspx napisał/a:
Fasting vs. Starvation

There is a vast difference between fasting and starving.
During the absence of food, the body will systematically cleanse itself of everything except vital tissue. It continually readjusts to make minimum demands on reserves.
Starvation will occur only when the body is forced to use vital tissue to survive.

(...)

Our body goes into a state of fasting while we sleep. With great patience, it waits until we start dozing off, and finally, in the sleep state, begins its miraculous work of cleansing.
Breakfast is appropriately named, breaking a nightly fast with a morning meal.

(...)
 
     
Alapaleo

Dołączył: 12 Kwi 2015
Posty: 2
Wysłany: Pią Mar 24, 2017 16:37   

Witam serdecznie.

Czy jedząc owoce i kawałek mięsa nie przekraczające 30 g glukozy i 30 g białka dziennie nadal będziemy na odżywianiu wewnętrznym i uświadczymy korzyści z 40 dniowego postu?

Znany jest post Dr Ewy Dąbrowskiej, na którym przez 42 dni spożywa się tylko warzywa i odrobinę owoców tak aby nie przekroczyć 800 kcal. Pani doktor zapewnia, że w tym czasie korzystamy z odżywiania wewnętrznego i organizm leczy się tak samo jak na głodówce. Czy faktycznie tak jest?
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Mar 25, 2017 08:36   

Alapaleo napisał/a:
Witam serdecznie.
Czy jedząc owoce i kawałek mięsa nie przekraczające 30 g glukozy i 30 g białka dziennie nadal będziemy na odżywianiu wewnętrznym i uświadczymy korzyści z 40 dniowego postu?

Znany jest post Dr Ewy Dąbrowskiej, na którym przez 42 dni spożywa się tylko warzywa i odrobinę owoców tak aby nie przekroczyć 800 kcal. Pani doktor zapewnia, że w tym czasie korzystamy z odżywiania wewnętrznego i organizm leczy się tak samo jak na głodówce. Czy faktycznie tak jest?
Żeby dostarczyć 800 kcal z owoców i warzyw, trzeba zjeść 0,5 kg warzyw i 1,5 kg owoców lub 1 kg warzyw i 1,2 kg owoców. Jest w tym 20-26g marnego białka, 6 g tłuszczu, 160 g cukru i 50 g błonnika.

30 g glukozy i 30 g białka to tylko 240 kcal, trzykrotnie mniej, niż zaleca dr Dąbrowska. W rzeczywistości 30 gramom białka zwierzęcemu towarzyszy zawsze tłuszcz w ilości 5-30g, średnio 15g, co dodaje 140 kcal, razem 380. Czyli nadal jest to głodówka znacznie bardziej restrykcyjna, więc organizm jeszcze szybciej spala własne tkanki. Jednocześnie niewielka ilość 30 g wartościowego zwierzęcego białka podtrzymuje maintenance białkowy i zapobiega spalaniu ważnych życiowo tkanek, czego na głodówkach warzywno-owocowych nie ma. Ponadto dieta dr Dąbrowskiej dostarcza niepotrzebnie 160 g cukrów, dwukrotnie więcej, niż na zwykłym, bez wyrzeczeń, żywieniu niskowęglowodanowym.
JW
 
     
Alapaleo

Dołączył: 12 Kwi 2015
Posty: 2
Wysłany: Nie Mar 26, 2017 23:29   

Dieta dr Dąbrowskiej dostarcza mniej cukrów, ponieważ dozwolone są tylko max. 3 jabłka lub 1 grapefruit dziennie, pozostałe kalorie pochodzą z warzyw i to nie skrobiowych. Myślę, że mało kto dobija do granicy 800 kcal i jest to raczej około 500-600.

Dla mnie istotne jest czy spożywając kawałek mięsa i warzywa nadal jest to głodówka zdrowotna gdzie zachodzą procesy ozdrowieńcze, jak ma to miejsce w przypadku 40 dniowej głodówki na samej wodzie?
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Mar 27, 2017 08:08   

Stuprocentowa głodówka wodna tragicznie degraduje mięśnie, bo z czegoś musi powstać te 40g glukozy. No i organizm musi spalić i wydalić co najmniej 20 g własnych białek.
Głodówka z 30g węglowodanów i 30 g białka dostarcza do 400 kcal i jak najbardziej jest głodówką leczniczą, bo człowiek potrzebuje 5 razy więcej energii. Taka głodówka chroni jednocześnie ważne tkanki przed rabunkową degradacją, czego nie czynią głodówki warzywno-owocowe, czy nie daj Boże, wodne.
Nie ma cudów, 400 kcal to tak mało, że organizm musi maksymalnie oszczędzać, spalać zbędne zapasy i przebudować tkanki tak, żeby osiągnęły największą możliwą sprawność funkcjonowania i zdrowie. I jak w każdej głodówce, kiedyś trzeba przestać, bo nawet w tym wypadku organizm dojdzie do ściany po spaleniu wszystkich zapasów.
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Cze 25, 2018 17:41   

Oto najlepsza strona zachwalająca głodówkę leczniczą: https://kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/glodowka-lecznicza-i-oczyszczajaca-efekty-i-wskazania-zdrowotne-artykul/lbv3t

Głodówka dobra na wszystko?
Głodówka jest dobra na wszystko. Dosłownie. Źródła dotyczące głodówki leczniczej podają, że można nią leczyć zapalenie płuc, choroby skórne, choroby serca, układu oddechowego, reumatyzm, choroby weneryczne, choroby nerek, wątroby, padaczkę – żeby wymienić tylko kilka z długiej listy.

A tu o gościu który głodówką 12-dniową usunął trądzik z ciała. Wcześniej miał problemy ze skórą przez całe życie i nie mógł jej wyleczyć. Kuracje antybiotykowe pomagały tylko na krótki czas, po ich zakończeniu trądzik wracał. Nie mógł nawet publicznie pokazać pleców:
Cytat:
Po zakończeniu głodówki plecy miałem gładkie. Całe ciało bez jednej krosty. Skóra napięta i miękka w dotyku. Poprawiły mi się paznokcie. Od tego czasu minęło pięć lat. Problemy skórne nigdy nie powróciły, skórę mam jak małe dziecko, tak gładką – opowiada Piotr.

Cytat:
Czy głodówka wycieńcza?

Czy głodując tak długo, nie będzie nam brakować energii, aby po prostu żyć?

Paradoksalnie, ci, którzy przeprowadzili wielodniowe głodówki, twierdzą, że nie. Kobiety stosujące głodówkę, piszą na blogach, że w nastych dniach niejedzenia z nadmiaru energii sprzątały nie dość że cały dom, ale także piwnice.

- W tym roku przeprowadziłem głodówkę 19-dniową. W 18. dniu głodówki podnosiłem się 25 razy na drążku. Od 10. dnia, czyli od momentu kiedy przeszedłem na odżywianie endogenne, zaczęła mi się poprawiać koncentracja, czytałem jedną książkę dziennie. Byłem wyciszony i spokojny. Przed głodówką parę osób było u mnie na czarnej liście – moi byli wspólnicy, którzy oszukali mnie na pieniądze. Kiedy o nich myślałem, targał mną gniew i bezsilność. Po głodówce, te uczucia zniknęły. Głodówkę przeprowadzałem w górach, w odosobnieniu – tak jest najlepiej. Wróciłem z niej pełen harmonii i spokoju. – kończy Piotr.
 
     
pogodny 

Wiek: 34
Dołączył: 01 Cze 2015
Posty: 410
Skąd: Kraków
Wysłany: Pią Lip 06, 2018 12:13   

Ja tam od głodówek wolę się trzymać z daleka. Ze wszystkim w sumie trzeba uważać.
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Sob Lip 07, 2018 16:21   

pogodny napisał/a:
Ja tam od głodówek wolę się trzymać z daleka.

A ja nie mam wyboru. Na początku 2019 r. będę musiał przeprowadzić głodówkę 21-dniową żeby się pozbyć pewnego świństwa z mojej skóry, które sobie zafundowałem ekstremalnym przejadaniem się słodyczami. Chociaż możliwe że ono ustąpi już po 12 dniach głodówki, jak to parę osób stwierdziło, że po dwóch tygodniach pajączki im ze skóry zniknęły. A ja mam tych pajączków dosłownie tysiące na skórze całego ciała od 2012 r. Narazie nikt nie wierzy że można usunąć pajączki, ale jeśli efekt głodówki będzie pozytywny i potwierdzę go za pomocą zdjęć zrobionych przed i po głodówce, to pokażę że da się usunąć pajączki, a dzięki temu stanę się sławny na cały świat. Będą ze mną przeprowadzane wywiady w telewizji. Moje odkrycie zrewolucjonizuje wiedzę o tym schorzeniu i ludzie pojmą wartość odżywiania endogennego.
Moja najdłuższa głodówka trwała 6 dni. Przerwałem ją, bo straciłem motywację aby ją kontynuować - cel głodówki stracił dla mnie znaczenie i rzuciłem się na żarcie w 7. dniu. Głodu prawie nie czułem podczas głodówki, aczkolwiek marzyłem o wcinaniu pyszności. Jedyne co mnie odpycha od głodówki, to fatalne samopoczucie jakbym miał gorączkę, wielka bezsenność w nocy (max 3 godz snu), szybkie bicie serca przez cały czas, zawroty głowy przy wstawaniu. Ale ostatnio znaczenie celu głodówki (usunięcie pajączków i owrzodzeń z ciała) nabrało u mnie znaczenia i zdecydowałem ponownie przejść głodówkę, tylko że za rok, bo narazie muszę pracować by zarobić dobrą kasiorkę.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Sob Lip 07, 2018 18:08, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Lip 07, 2018 17:54   

jarosinski napisał/a:
mam tych pajączków dosłownie tysiące na skórze całego ciała
Fatalny stan tkanki łącznej. Głodówka pomoże tyle co umarłemu kadzidło.
jarosinski napisał/a:
Jedyne co mnie odpycha od głodówki, to fatalne samopoczucie jakbym miał gorączkę, wielka bezsenność w nocy (max 3 godz snu), szybkie bicie serca przez cały czas, zawroty głowy przy wstawaniu.
"jakbym miał gorączkę". To nie była "jakby gorączka" ale gorączka. To ona w połączeniu odwodnieniem i hipoglikemią wywołała tachykardię. Jeśli bicie serca było miarowe, to pół biedy. Sama tachykardia nie jest wielkim zagrożeniem. Gorzej jeśli serce bije szybko i niemiarowo. Nazywa się to tachyarytmia i stanowi realne zagrożenie dla życia. Dodatkowym skutkiem odwodnienia było ortostatyczne niedociśnienie tętnicze, które powoduje zawroty głowy po zmianie pozycji z leżącej lub siedzącej na stojącą. Ogólnie obraz nędzy i rozpaczy, ale tak wege i wysokowęglowodanowcy reagują na głodówkę z wszystkimi jej konsekwencjami, w tym ketozę i spadek glikemii. Weź skończ z tą idiotyczną wegetariańską dietą i zacznij jeść jak człowiek.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Sob Lip 07, 2018 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Sob Lip 07, 2018 18:43   

Sentinel napisał/a:
Fatalny stan tkanki łącznej.

to dlaczego ta sieć naczynek wyskoczyła na mojej skórze dokładnie w lipcu 2012 r - w miesiącu w którym nastąpiło apogeum mojej bulimi? Wcześniej nigdy nie miałem czegoś takiego na skórze. Dlaczego nie przyjmujesz do wiadomości objadania się kilogramami słodyczy jako powodu wyrośnięcia tej sieci czerwonych naczynek oraz rozrośnięcia się żył? Trzeba dodać, że nawet mięsko mi się wtedy trafiało co kilka dni, bo wtedy ogarnął mnie szał wpieprzania czegokolwiek, byle się rozepchać do nieprzytomności. Więc nawet nie próbuj tego zwalać na brak mięsa w diecie.

Sentinel napisał/a:
w połączeniu odwodnieniem

O moje nawodnienie się nie martw, bo co godzinę popijałem swoją domowej roboty wodę, czyli wodę strukturowaną, do której mnie przekonał dr. Tombak. Jest to najzdrowsza i najczystsza woda na świecie. Ale twoja uwaga o odwodnieniu wyczuliła mnie na to i będę pić jeszcze więcej wody na wszelki wypadek.

Sentinel napisał/a:
Gorzej jeśli serce bije szybko i niemiarowo

U mnie serce bije szybko przez kilka godzin również po zjedzeniu dużej ilości słodyczy. Zawsze tak miałem. Co do szybkiego bicia serca podczas głodówki, to podejrzewam że organizm szaleje tak przez pierwszy tydzień - aż do pierwszego przełomu kwasiczego, a potem się uspokaja i wszystko wraca na normy, ale wcześniej organizm sie przestawia na nowy tor.

Sentinel napisał/a:
Nazywa się to tachyarytmia i stanowi realne zagrożenie dla życia.

Trudno. Życie w takim stanie jak obecnie jest dla mnie góówno warte, więc nic nie stracę jeśli umrę. Muszę zaryzykować.

Sentinel napisał/a:
tak wege i wysokowęglowodanowcy reagują na głodówkę z wszystkimi jej konsekwencjami

mięsożercy reagują jeszcze gorzej, bo dla ich organizmów głodówka to jest większy szok, skoro wcześniej tak się faszerowali padliną. Potwierdzają to opisy ich odczuć podczas głodówki, które były bardziej burzliwe i dokuczliwe niż u wegan. U wegan to wszystko odbywa się łagodnie. Pewien weganin napisał, że nawet nie poczuł żadnych przełomów kwasiczych podczas głodówki. Widocznie dieta wegańska tak mu wypolerowała ciało w środku, że nie było dużo do naprawy.

Sentinel napisał/a:
Weź skończ z tą idiotyczną wegetariańską dietą i zacznij jeść jak człowiek

Masz rację, dieta wegetariańska jest idiotyczna, dlatego jem po wegańsku.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Sob Lip 07, 2018 21:09, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Lip 07, 2018 22:41   

jarosinski napisał/a:
to dlaczego ta sieć naczynek wyskoczyła na mojej skórze dokładnie w lipcu 2012 r - w miesiącu w którym nastąpiło apogeum mojej bulimi?
O ile to bulimia, bo mnie to wygląda na huśtawkę glikemiczną.
jarosinski napisał/a:
Dlaczego nie przyjmujesz do wiadomości objadania się kilogramami słodyczy jako powodu wyrośnięcia tej sieci czerwonych naczynek oraz rozrośnięcia się żył?
A gdzie napisałem, że nie przyjmuję?
jarosinski napisał/a:
Więc nawet nie próbuj tego zwalać na brak mięsa w diecie.
Nie próbuję. Równie dobrze może to być czynnik genetyczny, lub wczesny objaw schorzeń wątroby lub trzustki.
jarosinski napisał/a:
U mnie serce bije szybko przez kilka godzin również po zjedzeniu dużej ilości słodyczy. Zawsze tak miałem. Co do szybkiego bicia serca podczas głodówki, to podejrzewam że organizm szaleje tak przez pierwszy tydzień - aż do pierwszego przełomu kwasiczego, a potem się uspokaja i wszystko wraca na normy, ale wcześniej organizm sie przestawia na nowy tor.
Pitolicie hipolicie. Jeśli twoje serce bije szybko przez kilka godzin i nie jest to spowodowane wysiłkiem fizycznym lub silnymi emocjami, to znaczy, że organizm coś sobie tym kompensuje. Twój prawdopodobnie kompesuje zmniejszoną objętości krążącej krwi.
jarosinski napisał/a:
O moje nawodnienie się nie martw, bo co godzinę popijałem swoją domowej roboty wodę, czyli wodę strukturowaną, do której mnie przekonał dr. Tombak
Weź butelkę takiej wody, włóż do zamrażalnika, poczekaj aż zamarznie i stuknij się nią w dyńke.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Lip 08, 2018 09:06   

Kiedyś chyba gdzieś pisałem o tym. Tachykardia pojawia się z różnych powodów, ale jednym z nich jest nadmiar tłuszczu w pożywieniu, a potem we krwi.
Analogicznie w głodówce, obniża się poziom insuliny i tkanka tłuszczowa zaczyna uwalniać tłuszcz do krwiobiegu, efekt podobny, jak przy przejadaniu się tłuszczem.
Podobny efekt występuje także po spożyciu dużej ilości cukrów, które w trybie awaryjnym wątroba przetwarza na tłuszcze, żeby nie umrzeć z powodu zatrucia glukozą.
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Lip 08, 2018 18:47   

Sentinel napisał/a:
Pitolicie hipolicie.

Wypróbuj na sobie, a zobaczysz jak grubo się mylisz. Zjedz 4 czekolady + 4 pączki + 10 cukierków takich jak Michałki. Też ci będzie serce zapieprzać przez kilka godzin, i to bez wysiłku fizycznego czy zdenerwowania.

Sentinel napisał/a:
to znaczy, że organizm coś sobie tym kompensuje.

Coś? A wiesz w ogóle co? Pomyśl, tak na logikę. Ja sam na to wpadłem. Przepływ krwi uczestniczy w trawieniu. Nowe żyły i pajączki powstały na skutek maltretowania układu krążenia. Miesiąc wystarczył żeby powstał efekt uboczny. Gdy najem się pełno słodyczy, to puls bardzo przyspiesza, serce bije jak szalone. Tętno robi się bardzo szybkie na kilka godzin, aż do chwili gdy te cukry zostaną strawione. A z czym jest związane tętno? Z przepływem krwi. A z czym jest związany przepływ krwi? Z ŻYŁAMI. Krew przepływająca przez żyły napędza procesy trawienia, musi być doprowadzana do żołądka. Im większy posiłek bogaty w cukier, tym większe obciążenie układu krwionośnego. Więc skoro codziennie zjadałem w jednym posiłku 1 kilogram cukierków, pizzę, ciastka, pierogi i inne carbowe smakołyki, to znaczy że katowałem swój układ trawienny i zmuszałem układ krwionośny do pracy ponad miarę. Wobec tego organizm był zmuszony rozbudować system krwionośny, aby mógł sprostać nowej, ekstremalnie ciężkiej pracy układu trawiennego, zmuszanego codziennie do wytężonej pracy, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczał. Dotychczasowa ilość żył przestała mu wystarczać.

Sentinel napisał/a:
może to być czynnik genetyczny, lub wczesny objaw schorzeń wątroby lub trzustki.

Mogła to być normalna reakcja organizmu na moje ekscesy żywieniowe, czyli taki efekt uboczny mógłby powstać u każdej osoby, gdyby się tak opychała przez miesiąc jak ja.

Sentinel napisał/a:
Weź butelkę takiej wody, włóż do zamrażalnika, poczekaj aż zamarznie i stuknij się nią w dyńke.

A co mogę na tym zyskać? Co ty dzięki takiemu zabiegowi zyskałeś że mi go polecasz?
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Lip 08, 2018 20:12, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Lip 08, 2018 21:38   

jarosinski napisał/a:
Wypróbuj na sobie, a zobaczysz jak grubo się mylisz. Zjedz 4 czekolady + 4 pączki + 10 cukierków takich jak Michałki.
Dziękuję postoję. Mdli mnie na samą myśl.
jarosinski napisał/a:
Pomyśl, tak na logikę. Ja sam na to wpadłem. Przepływ krwi uczestniczy w trawieniu.
Cieszę się że sam do tego doszedłeś, ale następnym razem po prostu zajrzyj do podręczników anatomii i fizjologii. Nie będziesz musiał myśleć nad tym miesiącami. W 10 minut znajdziesz takie informacje.
jarosinski napisał/a:
Nowe żyły i pajączki powstały na skutek maltretowania układu krążenia. Miesiąc wystarczył żeby powstał efekt uboczny.
Fantazjujesz.
jarosinski napisał/a:
Gdy najem się pełno słodyczy, to puls bardzo przyspiesza, serce bije jak szalone. Tętno robi się bardzo szybkie na kilka godzin, aż do chwili gdy te cukry zostaną strawione.
Poprzednio pisałeś, że tachykardia nawiedziła Cię podczas głodówki, więc się zdecyduj.
jarosinski napisał/a:
A z czym jest związane tętno? Z przepływem krwi. A z czym jest związany przepływ krwi? Z ŻYŁAMI. Krew przepływająca przez żyły napędza procesy trawienia, musi być doprowadzana do żołądka. Im większy posiłek bogaty w cukier, tym większe obciążenie układu krwionośnego. Więc skoro codziennie zjadałem w jednym posiłku 1 kilogram cukierków, pizzę, ciastka, pierogi i inne carbowe smakołyki, to znaczy że katowałem swój układ trawienny i zmuszałem układ krwionośny do pracy ponad miarę. Wobec tego organizm był zmuszony rozbudować system krwionośny, aby mógł sprostać nowej, ekstremalnie ciężkiej pracy układu trawiennego, zmuszanego codziennie do wytężonej pracy, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczał. Dotychczasowa ilość żył przestała mu wystarczać.
Znów fantazjujesz. Albo naoglądałeś się "Hulka", albo przeczytałeś coś o krążeniu obocznym i połączyłeś to wszystko na swój sposób. Najprościej rzecz ujmując, krążenie oboczne jest reakcją na znaczne zwężenie lub zamknięcie światła tętnic. OK, nie każdy może i musi tego typu kwestie rozumieć, ale Ty chcesz to wszystko ogarnąć, co widać po twoich wypowiedziach. https://www.kardiolo.pl/krazenie_oboczne.htm Tu jest to opisane przystępnie. Nic bardziej łopatologicznego nie znalazłem. Przeczytaj i nie pisz głupot, że Ci od słodyczy wyrastają nowe żyły.
jarosinski napisał/a:
A co mogę na tym zyskać?
To zależy jak mocno się tą butelką w dyńke pacniesz.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Lip 09, 2018 19:50   

Sentinel napisał/a:
Dziękuję postoję. Mdli mnie na samą myśl.

A widzisz, umiesz tylko zaprzeczać i kwestionować, ale żeby samemu coś sprawdzić - to już nigdy. Ja sprawdziłem i ci podałem. Dopóki nie będziesz miał rzeczowych argumentów, nie będziesz wiarygodny.

Sentinel napisał/a:
Nie będziesz musiał myśleć nad tym miesiącami. W 10 minut znajdziesz takie informacje.

Przecież ja się zorientowałem odrazu, że organizm poprzez zwiększenie tętna kompensuje sobie zbyt mały przepływ krwi. A to, że przepływ krwi ma znaczenie w trawieniu, to już wiele lat temu gdzieś zasłyszałem. Powiązałem to z faktem szybkiego tętna po najedzeniu się słodyczami i trafnie wywnioskowałem skąd ten rozrost naczyń krwionośnych - z powodu częstego zmuszania układu krwionośnego do szaleńczego przepływu krwi.

Sentinel napisał/a:
Poprzednio pisałeś, że tachykardia nawiedziła Cię podczas głodówki, więc się zdecyduj.

Wcześniej pisałem o głodówce, teraz piszę o przejedzeniu słodyczami - w obu przypadkach serce zapieprza jak szalone. Tylko że w pierwszym przypadku to się dzieje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, a w drugim tylko przez kilka godzin.

Sentinel napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Dlaczego nie przyjmujesz do wiadomości objadania się kilogramami słodyczy jako powodu wyrośnięcia tej sieci czerwonych naczynek oraz rozrośnięcia się żył?
A gdzie napisałem, że nie przyjmuję?

Tutaj to napisałeś:
Sentinel napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Nowe żyły i pajączki powstały na skutek maltretowania układu krążenia. Miesiąc wystarczył żeby powstał efekt uboczny.
Fantazjujesz.

No to zdecyduj się - uznajesz fakt, że rozrost sieci żył i pajączków nastąpił z powodu przejedzenia słodkościami, czy nie?

Sentinel napisał/a:
Znów fantazjujesz. Albo naoglądałeś się "Hulka", albo przeczytałeś coś o krążeniu obocznym i połączyłeś to wszystko na swój sposób.

Wyobraziłeś sobie, że w wyciąganiu wniosków wzoruję się na bohaterze filmowym lub jakiejś definicji o krążeniu, gdy nigdy nie dałem powodu by tak sądzić. Nikt poza tobą nie doszedł do podobnych błędnych wniosków, ponieważ całość tego wyobrażenia siedzi ci w głowie, co dość dobrze współgra z naturą wyobraźni. Poważnie, jeśli chcesz mi zarzucić, że się w moim przekonaniu mylę, udowodnij to. Ja muszę się trzymać faktów które znam z obserwacji zachowania mojego ciała, a ty jesteś w stanie pisać cokolwiek, to oczywiście nie daje mi szans :)

Sentinel napisał/a:
Tu jest to opisane przystępnie. Nic bardziej łopatologicznego nie znalazłem.

To, co tam napisane, prowadzi tylko do ogólnego wniosku - że krążenie oboczne jest wywołane zwężeniem lub zamknięciem naczyń krwionośnych. A ja się pytam: a co spowodowało owo zmniejszenie średnicy naczyń lub ich zamknięcie? Samo z siebie nastąpiło? Ot tak dla zabawy? Tu też powiesz, że to nie przez obżeranie się słodyczami?

Sentinel napisał/a:
To zależy jak mocno się tą butelką w dyńke pacniesz.

Bzdura. Gdy radziłeś ten sposób, to nic nie wspomniałeś o poziomie siły, z jaką należy się pacnąć. Teraz dobudowujesz sobie jakieś nowe wątki.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pon Lip 09, 2018 19:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Lip 09, 2018 22:03   

jarosinski napisał/a:
a co spowodowało owo zmniejszenie średnicy naczyń lub ich zamknięcie?
Gdyby faktycznie były zwężone, to może miażdzyca? Mało skomplikowane, prawda? Jesteś jednak za młody żeby mieć tak zaawansowaną miażdzycę.
jarosinski napisał/a:
w obu przypadkach serce zapieprza jak szalone. Tylko że w pierwszym przypadku to się dzieje 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, a w drugim tylko przez kilka godzin.
Przyśpieszona akcja serca może być objawem choroby, ale równie dobrze może po prostu wskazywać na kiepski stan ogólny organizmu. Zastanawiam się czy w ogóle konsultowałeś się z jakimś lekarzem i czy robiłeś jakieś badania. Biorąc pod uwagę objawy i wiek, można zakładać kilka możliwości. Drogą eliminacji można je po kolei wykluczać. Na podstawie twoich wpisów można powiedzieć niewiele, a jedyne co pasuje to naczyniowy zespół uciskowy. Prawdopodobnie to "zespół dziadka do orzechów". Jednak to tylko przypuszczenia.
jarosinski napisał/a:
jeśli chcesz mi zarzucić
Po cholerę miałbym Ci coś zarzucać?
jarosinski napisał/a:
Gdy radziłeś ten sposób, to nic nie wspomniałeś o poziomie siły, z jaką należy się pacnąć. Teraz dobudowujesz sobie jakieś nowe wątki.
Coś się tego uczepił? To była ironia. Sugerowałem Ci tylko to, że wiara w ustruktyzowaną wodę nie różni się niczym od wiary w reinkarnację.
Jeśli masz potrzebę wiary w zjawiska sprzeczne z Nauką, to po prostu w nie wierz. Ale Ty robisz tak, że najpierw się wkręcasz w te zjawiska nadprzyrodzone, a potem Ci z tym źle i szukasz naukowych kontrargumentów.
Wiara w takie rzeczy jest nieszkodliwa, a nawet pomaga. Pod warunkiem że jest czymś w rodzaju terapii skojarzonej, a nie terapią główną. Jeśli zastosujesz właściwy sposób leczenia, to możesz dodatkowo stosować "wodę strukturyzowaną". Jeśli zaś zaniechasz właściwego leczenia na rzecz strukturyzowanej wody, to możesz liczyć co najwyżej na efekt placebo. Ale uprzedzam, że ten daje kiepskie efekty w przypadku zylaków.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pon Lip 09, 2018 22:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Wto Lip 10, 2018 05:57   

jarosinski napisał/a:

A ja nie mam wyboru. Na początku 2019 r. będę musiał przeprowadzić głodówkę 21-dniową żeby się pozbyć pewnego świństwa z mojej skóry, które sobie zafundowałem ekstremalnym przejadaniem się słodyczami. Chociaż możliwe że ono ustąpi już po 12 dniach głodówki, jak to parę osób stwierdziło, że po dwóch tygodniach pajączki im ze skóry zniknęły. A ja mam tych pajączków dosłownie tysiące na skórze całego ciała od 2012 r. Narazie nikt nie wierzy że można usunąć pajączki, ale jeśli efekt głodówki będzie pozytywny i potwierdzę go za pomocą zdjęć zrobionych przed i po głodówce, to pokażę że da się usunąć pajączki, a dzięki temu stanę się sławny na cały świat. Będą ze mną przeprowadzane wywiady w telewizji. Moje odkrycie zrewolucjonizuje wiedzę o tym schorzeniu i ludzie pojmą wartość odżywiania endogennego.
Moja najdłuższa głodówka trwała 6 dni. Przerwałem ją, bo straciłem motywację aby ją kontynuować - cel głodówki stracił dla mnie znaczenie i rzuciłem się na żarcie w 7. dniu. Głodu prawie nie czułem podczas głodówki, aczkolwiek marzyłem o wcinaniu pyszności. Jedyne co mnie odpycha od głodówki, to fatalne samopoczucie jakbym miał gorączkę, wielka bezsenność w nocy (max 3 godz snu), szybkie bicie serca przez cały czas, zawroty głowy przy wstawaniu. Ale ostatnio znaczenie celu głodówki (usunięcie pajączków i owrzodzeń z ciała) nabrało u mnie znaczenia i zdecydowałem ponownie przejść głodówkę, tylko że za rok, bo narazie muszę pracować by zarobić dobrą kasiorkę.


jak to czytam, to przypomina mi się taki przypadek - też muszę przeprowadzić głodówkę, bo nadwaga, bo problem taki, siaki i owaki. Głodówka 31 dniowa czy coś koło tego...efekty jakieś może i były, ale nie takie, jakie były oczekiwania....
Osobiście uważam, że jedzenie generalnie HC i głodówka, żeby przez czas głodówki doświadczać dobrodziejstwa ketozy jest trochę nie halo, lepiej zastosować jakąś odmianę diety ketogenicznej i mieć to na stałe.
Głodówki - tak, ale 1-2 dni raz na jakiś czas....jak ktoś musi...
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Wto Lip 10, 2018 05:59, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Lip 10, 2018 10:10   

3of5 napisał/a:
jarosinski napisał/a:

A ja nie mam wyboru.


jak to czytam, to przypomina mi się taki przypadek - też muszę przeprowadzić głodówkę, bo nadwaga, bo problem taki, siaki i owaki. Głodówka 31 dniowa czy coś koło tego...efekty jakieś może i były, ale nie takie, jakie były oczekiwania....
Osobiście uważam, że jedzenie generalnie HC i głodówka, żeby przez czas głodówki doświadczać dobrodziejstwa ketozy jest trochę nie halo, lepiej zastosować jakąś odmianę diety ketogenicznej i mieć to na stałe.
Głodówki - tak, ale 1-2 dni raz na jakiś czas....jak ktoś musi...


I to jest właśnie zdroworozsądkowe myślenie oparte na wiedzy. Na inicjowaniu ketozy i apoptozy wadliwych komórek kończy się podobieństwo  głodówki do KD. Reszta to już same przeciwieństwa, ponieważ: podczas głodówki organizm musi oszczędzać energię, a radzi sobie w ten sposób, że redukuje ilość mitochondriów, co jest zjawiskiem bardzo niekorzystnym w chorobach których przyczyną są dysfunkcje mitochondrialne. Może je wręcz pogłębić. Po zakończeniu głodówki łatwo utyć, ponieważ zmniejszona ilość mitochondrów nie jest w stanie przetworzyć na energię nawet tego, co określa się jako minimalne zapotrzebowanie kaloryczne i reszta jest odkładana w formie zapasowej tkanki tłuszczowej. Głodówka nasila miolizę, co oczywiście przyczynia się do znacznej utraty masy mięśniowej, co jest dodatkowym czynnikiem spowolnieniającym metabolizm i uszczuplającym pulę mitochondriów. Głodówka nasili lipolizę, a w adipocytach gromadzi się cały syf, którego watroba nie zdążyła zneutralizować. Uwalnia się on wraz z kwasami tłuszczowymi z komórek tłuszczowych, ale głodujący nie dostarcza odpowiedniej ilości białka do syntezy endogennych antyoksydantów, które neutralizują toksyny. Zależy to nie tylko od stężenia zredukowanego glutationu, ale też od ogólnego stężenia białek we krwi, a w przypadku głodówki jedno i drugie jest niskie. Teraz KD: KD zwiększa ilość mitochondrów poprzez stymulację ich biosyntezy, nie nasila miolizy, a wręcz przeciwnie, nasila lipolizę, ale jednocześnie dostarcza wystarczającej ilości białka do syntezy endogennych związków uczestniczących w neutralizacji i wydalaniu toksyn.

Desperacja jarosza jest spowodowana niewiedzą. Dlatego rzuca hasła "głodówka lub śmierć". Aż mi się Fidel Castro przypomniał ze swoim "socialismo o muerte". :-x
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Lip 10, 2018 10:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Lip 10, 2018 10:40   

Różnica jest taka, że niskowęglowodanowcy nie tęsknią za głodówkami i rzadko je stosują, właściwie to sobie nie przypominam takiej osoby. Natomiast wysokowęglowodanowcy uznają je za pożyteczne i poprawiające samopoczucie. Coś w tym jest.

Rozpatrując metabolicznie, to po kilku dniach głodówki organizm wysokowęglowodanowca przestawia się na żywienie wysokotłuszczowe, z małą ilością białka (B:T - 30g : 120g), coś zbliżone do diety optymalnej. To może łatwiej i przyjemniej byłoby zamiast miesięcznej głodówki przez miesiąc żywić się wg wskazań dra Kwaśniewskiego?
Metabolicznie to to samo, a uszczerbek na zdrowiu mniejszy i mniejsze męczarnie. :)
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Lip 10, 2018 20:10   

Sentinel napisał/a:
Jesteś jednak za młody żeby mieć tak zaawansowaną miażdzycę.

A co niby mogłoby spowodować miażdżycę? Tu nie było żadnej miażdżycy. Przecież wiem co popełniłem w lipcu 2012. To było takie obżarstwo, jakim nigdy wcześniej nie skatowałem swojego organizmu. Nie mogło to pozostać bez odpowiedzi organizmu, musiało to wywołać jakiś efekt uboczny.

Sentinel napisał/a:
Desperacja jarosza jest spowodowana niewiedzą.

I dlatego się cieszę że nie wiem tego co ty wiesz, bo gdybym działał wedle twojej wiedzy, to nigdy bym się nie wyleczył ze swoich schorzeń, tkwiłbym zawsze w bagnie. Nie muszę mieć wiedzy z biochemii żeby się domyślić co spowodowało rozrost sieci żył i nabiegnięcie skóry krwią. Ty masz wiedzę z biochemii, ale nie potrafisz niczego wykoncypować na najprostszym przykładzie, a strzelasz tak bardzo niecelnie, że bardziej się nie da. Wystarczy skojarzyć ze sobą proste fakty i wywnioskować co wywołuje co: pożeranie kilogramów słodyczy >>> wysoki wzrost bicia serca, a więc i prędkości przepływu krwi po każdym wchłonięciu bomby słodyczy >>> potrzeba rozbudowania sieci naczyń krwionośnych z powodu powtarzających się kilkugodzinnych sprintów krwi w żyłach.
Nie zgadzasz się z tym, a jednocześnie nie umiesz podać żadnej własnej hipotezy.

Sentinel napisał/a:
wiara w ustruktyzowaną wodę nie różni się niczym od wiary w reinkarnację.

Naprawdę sądzisz, że struktura wody roztopionej jest taka sama jak wody z kranu albo butelkowanej i że działają jednakowo na nasze ciało? Sugerujesz, że jakość wody nie ma znaczenia. Poczytaj o kącie między atomami wodoru w wodzie z lodu. Jest też różnica między wodą strukturowaną a reinkarnacją, gdyż fakty o tej pierwszej są poparte badaniami naukowymi, a tezy o tej drugiej są wymyślone przez tych i dla tych, którzy lepiej się czują z takim światopoglądem.

Sentinel napisał/a:
Jeśli zaś zaniechasz właściwego leczenia na rzecz strukturyzowanej wody

Mogę cię uspokoić, bo wodę z lodu, czyli pozbawioną minerałów, będę pił tylko przez pierwszy tydzień. Potem będę chlał wodę leczniczą, taką drogą i z minerałami, czyli nie jakąś byle jaką mineralną ze sklepu, lecz sześciopak za 25 zł. Bo z tym brakiem minerałów to jednak nie żarty. Zdarzali się biegacze, którzy umierali po dotarciu do mety, bo tyle wypocili minerałów z siebie i nie dostarczyli na czas.

3of5 napisał/a:
też muszę przeprowadzić głodówkę, bo nadwaga

osoba otyła nie odczuwa głodówki tak samo jak osoba chuda, bo cały czas się odżywia zapasami swojego tłuszczu, a osoba chuda nie ma nic, więc to u niej wcześniej zajdą poważne zmiany. Dla grubasa ważącego 130 kg głodówka 14-dniowa jest jak głodówka 3-dniowa dla chuderlaka.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Wto Lip 10, 2018 20:16, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lip 10, 2018 20:43   

jarosinski napisał/a:
Wystarczy skojarzyć ze sobą proste fakty i wywnioskować co wywołuje co: pożeranie kilogramów słodyczy
co wywołuje pożeranie kilogramów słodyczy?
Wystarczy skojarzyć ze sobą proste fakty i wywnioskować 8)
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Lip 11, 2018 09:56   

jarosinski napisał/a:
osoba otyła nie odczuwa głodówki tak samo jak osoba chuda, bo cały czas się odżywia zapasami swojego tłuszczu, a osoba chuda nie ma nic, więc to u niej wcześniej zajdą poważne zmiany. Dla grubasa ważącego 130 kg głodówka 14-dniowa jest jak głodówka 3-dniowa dla chuderlaka.
I tu się mylisz. Nawet szczupły mężczyzna ma 10-15% tkanki tłuszczowej. Tak więc weźmy mężczyznę o wadze 70 kg i średniej ilości tkanki tłuszczowej 70kg×12,5%=8,75kg a wiec 8750gr tłuszczu × 9kcal = 78750kcal. Przyjmijmy, że osoba poszcząca oszczędza się jak może i spala 1500kcal na dobę, więc 78750÷1500=52,5 doby. Trzeba jeszcze uwzględnić minimalną ilość tkanki tłuszczowej, która jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Jest to 3-4% dla mężczyzn. Zejście poniżej tej granicy może powodować problemy. Ale nawet jeśli uwzględnić ten czynnik, to i tak zostaje sporo i np szczupły Jezus miał wystarczająco dużo tkanki tłuszczowej do tego, aby przetrwać czterdziestodniowy post. Prawdopodobnie miał też wystarczająco dużą masę mięśniową z której organizm pozyskiwał białko niezbędne do podtrzymania procesów życiowych. Typowy grubas źle znosi dłuższą głodówkę, ponieważ z reguły ma mało mięśni i mimo większego zapasu tłuszczu, szybciej odczuje skutki niedoboru białka.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Śro Lip 11, 2018 10:21   

w punkt!
dodam do tego jeszcze fakt, że osoba otyła, ma w tym tłuszczu duży magazyn "syfu" - spalanie tego z pewnością wpływa na samopoczucie bardziej negatywnie niż u osoby która jest szczupła....

i jeszcze podkreślę - uważam te wszystkie głodówki ze bezsensowne. Stosując się do zaleceń Lutza, w większości czasu będziemy na deficycie kalorycznym (bo nie ma się ochoty na jedzenie, wręcz coś ala jedzenio-wstret) co dużo szybciej i skuteczniej powoduje spadek wagi.
Ile czasu zajęłoby mi zrzucenie 27kg stosując "tradycyjne" diety lub głodówki ?
na LC z uwzględnieniem zasad DDP zajęło mi to całe 3 miesiące...
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lip 12, 2018 09:36   

3of5 napisał/a:
uważam te wszystkie głodówki ze bezsensowne
Panowie, niepotrzebnie spłycacie temat
korzyści z poprawnie przeprowadzonej głodówki leczniczej są nieocenione
bliski kuzyn kilkukrotnie przeszedł 40dniowe co kilka lat
ze zdziwieniem obserwowałem poprawę zdrowia i zmiany w wygładzie w trakcie i po głodówce - skóra wygładzona sylwetka 'wysportowana' brak oznak wcześniejszych chorób
dziś lat 67 nadal w świetnej formie

D
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Lip 12, 2018 12:48   

dario_ronin napisał/a:

korzyści z poprawnie przeprowadzonej głodówki leczniczej są nieocenione
bliski kuzyn kilkukrotnie przeszedł 40dniowe co kilka lat
ze zdziwieniem obserwowałem poprawę zdrowia

D


Żeby poprawnie przeprowadzić taką głodówkę potrzebne są: wiedza, rozsądek, doświadczenie.

Popatrz teraz na posty jarosińskiego. Ma on którąś z wyżej wymienionych cech?

Wydaje mi się, że nikt tu nie neguje właściwości prozdrowotnych głodówki. To raczej kwestia wykazania tego, że to samo a nawet więcej można osiągnąć dietą ketogenną. Obie te opcje nie są dla każdego. Jest szereg chorób, które są przeciwwskazaniem zarówno do KD jak i głodówki. Są takie w których zdziała się więcej głodówką niż KD i vice versa.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Czw Lip 12, 2018 12:49, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lip 12, 2018 13:27   

Sentinel napisał/a:
Żeby poprawnie przeprowadzić taką głodówkę potrzebne są: wiedza, rozsądek, doświadczenie.
Są takie w których zdziała się więcej głodówką niż KD i vice versa.
otóż to
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Lip 12, 2018 18:57   

Sentinel napisał/a:
I tu się mylisz. Nawet szczupły mężczyzna ma 10-15% tkanki tłuszczowej.

Przebieg głodówki jednak zależy od wagi ciała (zapasów wewnętrznego "jedzenia"). Był przypadek grubaska ważącego 150 kg, któremu była przypisana głodówka 6-miesięczna, i przeżył. Osoba szczupła by takiego okresu nie przeżyła. Ale nastawia mnie optymistycznie fakt, że pewien więzień przeprowadził protest głodowy, a umarł dopiero po 66 dniach głodówki. Czyli te 21 dni to powinna być pestka dla mojego organizmu.
Ludzie dają radę zarówno fizycznie jak i psychicznie. Terminologia medyczna posługuje się w tym przypadku terminem - post terapeutyczny.
Poniższe badanie dotyczy 27-letniego mężczyzny poszczącego przez 382 dni pod nadzorem naukowców z Uniwersytetu w Szkocji i jest to najdłuższy post jaki kiedykolwiek odnotowano w literaturze medycznej. Trzeba podkreślić, iż podawano pacjentowi suplementy witaminowe, drożdże (10 miesięcy), suplement potasu (od 93 do dnia 162) i suplement sodu (od dnia 345 do 355). Wodę pobierał swobodnie wg. potrzeb.
Pacjent stracił na wadze 125 kg (z 206,5 kg na 81,5), a 5 lat później przytył jedynie 5 kg. Ciśnienie krwi oraz poziom glukozy stopniowo i znacznie spadły, ale pacjent poruszał się o własnych siłach i czuł się dobrze. Zbadano szereg parametrów jak cholesterol, poziom potasu, magnezu, kwasu moczowego, elektrolitów, ketonów, mocznika itd., co omówiono i podano w formie tabelarycznej - szerzej i dokładniej w:
Features of a successful therapeutic fast of 382 days' duration , W. K.Stewart and Laura W. Fleming, Postgrad Med J. Mar 1973; 49(569): 203–209.-University Department of Medicine, Dundee DD1 4HN, Scotland https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC2495396/
Skuteczność postu leczniczego jest naukowo i klinicznie potwierdzona.

Sentinel napisał/a:
Popatrz teraz na posty jarosińskiego. Ma on którąś z wyżej wymienionych cech?

Wiedzę właśnie ci wypisałem powyżej w tym komentarzu. Doświadczenie z głodówkami też mam (przechodziłem w życiu dwie), a czy rozsądek - to się okaże, narazie zamiast rozsądek użyłbym słowa desperacja.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Czw Lip 12, 2018 19:03, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Lip 12, 2018 22:21   

jarosinski napisał/a:
Przebieg głodówki jednak zależy od wagi ciała (zapasów wewnętrznego "jedzenia"). Był przypadek grubaska ważącego 150 kg, któremu była przypisana głodówka 6-miesięczna, i przeżył. Osoba szczupła by takiego okresu nie przeżyła.
A nie przyszło Ci do głowy, że osoba szczupła nie potrzebuje sześciu miesięcy postu? Bo i po co chudemu chudnąć ponad miarę? Nieskromnie powiem, że do najgłupszych nie należę, a wciąż nie mogę zrozumieć - dlaczego niektórym ludziom najtrudniej jest pojąć rzeczy najprostsze. Z czego ten fenomen wynika? Osoba ważaca 150-300kg nie ma wielkiego wyboru. Jeśli chce dożyć choćby wieku w którym ujrzy swoje wnuki, to musi podjąć radykalne działania. Jeśli tego nie zrobi, to nie pożyje na tyle długo, żeby pojąć, że prawa natury nie różnią się niczym od praw boskich, które wynikły z obserwacji praw naturalnych. Ujmując rzecz prościej: kto popełnia grzech obżarstwa, musi prędzej czy później ponieść tego konsekwencje.
jarosinski napisał/a:
Ale nastawia mnie optymistycznie fakt, że pewien więzień przeprowadził protest głodowy, a umarł dopiero po 66 dniach głodówki.
Może trudno Ci w to uwierzyć, ale mnie ta historia nie nastraja optymistycznie.
jarosinski napisał/a:
te 21 dni to powinna być pestka dla mojego organizmu.
Teoretyczne tak.
jarosinski napisał/a:
Terminologia medyczna posługuje się w tym przypadku terminem - post terapeutyczny.
Ale to tylko jeden z wielu rodzajów terapii. Pytanie czy najwłaściwszy dla Ciebie? Mnie się wydaje, że to kolejna głupawka, którą zasugerowałeś się serfując po necie w poszukiwaniu odpowiedzi.
jarosinski napisał/a:
Poniższe badanie dotyczy 27-letniego mężczyzny poszczącego przez 382 dni pod nadzorem naukowców z Uniwersytetu w Szkocji
A Ty będziesz pod nadzorem naukowców z uniwersytetu google. Zdrowia życzę.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Lip 13, 2018 06:43   

Sentinel napisał/a:
Zdrowia życzę.

ja jeszcze tej wiedzy, rozsądku i doświadczenia
no i tu może być problem... :hah:
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 13, 2018 09:15   

3of5 napisał/a:
jeszcze tej wiedzy, rozsądku i doświadczenia
tia...
czytałem książkę, mam kilka prób za sobą, a nie przyszło mi do głowy, żeby nie robić głodówki w upał- odwodniłem się solą gorzką i r w a kulszowa się odezwała.
3 dni się nawadniałem zanim bóle minęły
ot rozsądek
ku przestrodze
D
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Lip 13, 2018 13:02   

3of5 napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Zdrowia życzę.

ja jeszcze tej wiedzy, rozsądku i doświadczenia
no i tu może być problem... :hah:


I będzie problem bo
jarosinski napisał/a:
czy rozsądek - to się okaże, narazie zamiast rozsądek użyłbym słowa desperacja.
Desperacja to kiepski doradca. Problem jarosinskiego jest w głowie. Podchodząc do tematu od strony biochemicznej można obrócić to na swoją korzyść lub niekorzyść, jeśli wie się jak to zrobić. Oddziaływanie na metabolizm za pomocą prostych zabiegów dietetycznych nie jest jakąś wielką sztuką. Nie jest to wiedza tajemna. Tyle, że jarosinski ma podwójny problem. Kiedy po zakończeniu głodówki stwierdzi, że problem z poszerzonymi naczyniami nie zniknął (a nie zniknie), to jest duże prawdopodobieństwo, że znów popadnie w kompulsywne objadanie, a wysoki poziom greliny, który będzie skutkiem głodówki, jeszcze ten problem pogłębi. Znów zacznie się glikemiczny rollercoaster, a "Syzyf" przejdzie do poszukiwań nowego sposobu na wtoczenie kamienia na szczyt góry. Można próbować temu zapobiec poprzez wdrożenie niskowęglowodanowego odżywiania zaraz po zakończeniu postu, ale jarosz za bardzo lubi węglowodany. Nie zrezygnuje z nich na rzecz tłuszczu i białka. Dla niego ważny jest też aspekt finansowy, ale nawet gdyby wykazać, że LCD nie musi być drogą dietą, to i tak wybierze węglowodany.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pią Lip 13, 2018 13:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pią Lip 13, 2018 19:41   

Sentinel napisał/a:
kto popełnia grzech obżarstwa, musi prędzej czy później ponieść tego konsekwencje.

Przecież powodem otyłości wcale nie jest obżarstwo, lecz zła przemiana materii! Organizm niepotrzebnie robi zapasy w ciele. Nawet jeśli ktoś taki je mało, to pozostanie gruby. Musiałby jeść ekstremalnie mało, czyli tyle, co w łagrze sowieckim. Był kiedyś taki opasły Polak, który przed wojną ważył 120 kilo, a po zesłaniu na Syberię schudnął o połowę. Osoba szczupła jak ja nie ma problemu z odkładaniem się zapasów tłuszczu, ale ja ponoszę konsekwencje okresowego obżarstwa w inny sposób, który już opisałem. A tą psychiczną przemożną potrzebę pożerania pyszności, szczególnie słodyczy, to ja sam w sobie wykształciłem poprzez wielkie posiłki, których wielkość narastała miesiącami za każdym razem, aż do osiągnięcia zenitu w 2012 r. Potem przez 2 lata chyba 100 dużych kubków po jogurtach przyjęło moje rzygi, które wywoływałem metalową łyżką.

Sentinel napisał/a:
Mnie się wydaje, że to kolejna głupawka, którą zasugerowałeś się serfując po necie w poszukiwaniu odpowiedzi.

Nie ma lepszego sposobu jak przekonanie się o tym osobiście, czyli po prostu przejście tego, wykonanie na sobie.

Sentinel napisał/a:
Kiedy po zakończeniu głodówki stwierdzi, że problem z poszerzonymi naczyniami nie zniknął (a nie zniknie), to jest duże prawdopodobieństwo, że znów popadnie w kompulsywne objadanie

Oczywiście że tak zrobię! A co se będę żałował. Skoro szansa na wygląd ciała sprzed lipca 2012 okaże się zerowa, to przynajmniej sobie zaszaleję i urządzę rozkosze kulinarne na całego.

Sentinel napisał/a:
a wysoki poziom greliny, który będzie skutkiem głodówki, jeszcze ten problem pogłębi.

paradoksalnie po głodówkach nie mam parcia na opychanie się. Wystarczy mi wtedy mniej żarła niż "normalnie" żeby poczuć sytość.

3of5 napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Zdrowia życzę.

ja jeszcze tej wiedzy, rozsądku i doświadczenia
no i tu może być problem... :hah:

No to ja ci współczuję ;D
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pią Lip 13, 2018 19:46, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Lip 14, 2018 11:02   

jarosinski napisał/a:
Nie ma lepszego sposobu
Jest, ale Ty idziesz w Tombaka "Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną" 😁
https://www.karger.com/Article/Abstract/106189
Cytat:
This study was designed to identify the global pattern of differentially expressed genes in human varicose veins. Using suppressive subtractive hybridization, we identified overexpression of genes known to be associated with extracellular matrix remodeling, including collagen III, tissue inhibitor of metalloproteinases I, dermatopontin, matrix Gla protein (MGP) and tenascin C. Real-time polymerase chain reaction analysis confirmed the differential expression of these genes. The overexpression of MGP transcript was associated with increased MGP level in varicose veins, in particular the undercarboxylated form of the protein. Smooth muscle cells from varicose veins showed increased proliferation rate and enhanced matrix mineralization. This observation correlated with the presence of ectopic mineralization areas in the varicose vein walls. The use of warfarin, to inhibit MGP activity, or siRNA targeting MGP transcript induced a reduction in the exacerbated proliferation of varicose vein smooth muscle cells. Our results suggest that high expression of MGP in varicose veins may contribute to venous wall remodeling by affecting proliferation and mineralization processes probably through impaired carboxylation of MGP. In addition, suppressive subtractive hybridization results also produce a profile of differentially expressed genes in varicose veins, in particular extracellular matrix components. Further study of these genes will provide insights into their specific roles in the etiology of venous disease.
Tak więc nieukarboksylowana forma MGP jest jedną z przyczyn żylaków. To o czym bidusie naukowce nie wspominają, jest to, że karboksylacja bialka MGP jest zależna od witaminy K. Proces karboksylacji MGP obywa się w cyklu przemian tej witaminy. Warto więc jaroszu sięgnąć po jakiegoś supla z witaminą K. Mówię Ci to jako umiarkowany sympatyk suplemenów diety. Biorąc pod uwagę cenę preparatów z witaminą K, które są dostępne bez recepty, jakimś wyjściem jest udanie się lekarza po receptę. Dostaniesz (albo i nie) receptę na filochinon, za który zapłacisz kilka zł. Co prawda ściany naczyń preferują i akumulują menachinon, ale K1 ulega konwersji do K2 w 90% przy niskim stężeniu K2 w organizmie. Nie przekraczaj zalecanej dawki. Do tego jakiś preparat z rutyną i małą dawką wit C np rutinoscorbin i B complex. Łączny miesięczny koszt takiej suplementacji to około 20 zł. Możesz też nauczyć się tego, jak w prosty sposób, domowym sposobem robić ekstrakty z kasztanowca oraz dębu. Takie ekstrakty wlewa się do wanny i trzeba się w tym zanurzyć na kilkadziesiąt minut. Taki zabieg co kilka dni byłby wskazany.

Po kilku tygodniach takich kombinacji powinieneś zauwazyć znaczną poprawę.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Sob Lip 14, 2018 19:04   

Sentinel napisał/a:
Jest, ale Ty idziesz w Tombaka "Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną"

Co ty masz z tym Tombakiem, że przy każdej chęci podważenia moich poglądów odwołujesz się do niego? Przecież Tombak w swojej książce nie pisał nic o głodówce 21-dniowej :? Moje przekonanie do głodówki i chęć przejścia nie wynikają z niczego od Tombaka.

Sentinel napisał/a:
Tak więc nieukarboksylowana forma MGP jest jedną z przyczyn żylaków.

Żylaki to ja se wyleczę operacyjnie - laserowo, bo już jest wiele gabinetów co reklamują laserowe usuwanie żylaków. Ale najpierw muszę przejść 21 dni głodu i zmusić moje ciało żeby zeżarło swoje pajączki. Nowo wyrośniętych żył się już nie pozbędę, bo to nie jest sama krew jak w przypadku pajączków, to są rurki. A pajączki to sama krew, więc dadzą się wchłonąć i znikną ze skóry, gdy organizm spojrzy na nie jak na pożywienie.
Już nie mogę się doczekać tej głodówki. Teraz nie mogę jej zrobić, bo muszę chodzić do roboty i zarabiać szmal na utrzymanie. Jak już będę zarobiony, to nie będę musiał pracować przez kilka miesięcy. Planuję wykonać głodówkę w lutym 2019 r., czyli w okresie gdy z reguły zaczyna się 5-miesięczne bezrobocie w zakładzie mojej pracy. I dlatego że jest wtedy chłodno, bo w lato są upały i trzeba pić dużo wody.

Sentinel napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Ale nastawia mnie optymistycznie fakt, że pewien więzień przeprowadził protest głodowy, a umarł dopiero po 66 dniach głodówki.
Może trudno Ci w to uwierzyć, ale mnie ta historia nie nastraja optymistycznie.

Spokojnie:) W liczbie 66 są tylko 2 szóstki, a nie 3. Zatem to nie liczba 666, czyli nie ma się co bać:) Gdyby ten więzień umarł po 666 dniach głodówki , to faktycznie nie nastrajałoby to optymistycznie.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Sob Lip 14, 2018 21:16, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Lip 14, 2018 21:39   

jarosinski napisał/a:
najpierw muszę przejść 21 dni głodu
Nie namawiam Cię do rezygnacji z głodówki. Pokazałem tylko inne możliwości.
Cytat:
i zmusić moje ciało żeby zeżarło swoje pajączki.
Nie zeżre. Głodówka wzbudza apoptozę pojedynczych komórek lub małych grup komórek, a nie obumieranie narządów (każde naczynie krwionośne to narząd). Zagłodzisz się na śmierć, a pajączki nie znikną. To co w przyrodzie jest zdolne pożreć pajączki, zwykle pożera je wraz z ich posiadaczem, np gangrena, albo tygrys lub anakonda.
Cytat:
Nowo wyrośniętych żył się już nie pozbędę
Wyimaginowych żył możesz się łatwo pozbyć. Wystarczy przestać o nich myśleć.
Cytat:
pajączki to sama krew, więc dadzą się wchłonąć i znikną ze skóry
Pajączki to nie sama krew. To poszerzone naczynia krwionośne.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 08:16   

Sentinel napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Nie ma lepszego sposobu
Jest

Najpierw wyrywasz fragment mojego zdania z kontekstu, czyli przekręcasz moją wypowiedź poprzez nadanie jej fałszywego znaczenia, a potem wytykasz mi coś, czego nigdy nie stwierdziłem. Ja pisząc, że nie ma lepszego sposobu, odniosłem się tylko do sprawdzenia czy rzeczywiście głodówka to głupota w tym przypadku. Hasłem o braku lepszego sposobu nie odnosiłem się do możliwości wyleczenia schorzenia.

Sentinel napisał/a:
Nie zeżre.

to dlaczego zżera inne rzeczy jak obumarłe lub rakowe komórki? Twój sceptycyzm cieszy mnie, bo tym większa będzie moja satysfakcja z twojego zdziwienia jeśli się okaże coś przeciwnego do tego co teraz mówisz.

Sentinel napisał/a:
Cytat:
Nowo wyrośniętych żył się już nie pozbędę
Wyimaginowych żył możesz się łatwo pozbyć.

Czyli nowe żyły nie wyrastają? Ok, no to źle napisałem. Powinienem napisać, że żyłek które wcześniej były niewidoczne, a które przekształciły się w żyły widoczne, już nie dam rady cofnąć do poprzedniego rozmiaru, aby stały się niewidoczne. Teraz brzmi to poprawnie.

Sentinel napisał/a:
Pajączki to nie sama krew. To poszerzone naczynia krwionośne.

Ale innego rodzaju niż żyły, bo czerwone a nie zielone. I dużo cieńsze. No i siedzą w skórze, a nie pod skórą.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Lip 15, 2018 08:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 12:34   

jarosinski napisał/a:
Najpierw wyrywasz fragment mojego zdania z kontekstu
Postaram się tego wiecej nie robić, choć ze względu na chaotyczność twoich postów jest to trudne.
jarosinski napisał/a:
czyli przekręcasz moją wypowiedź poprzez nadanie jej fałszywego znaczenia, a potem wytykasz mi coś, czego nigdy nie stwierdziłem.
Patrz wyżej.  Nie takie były moje intencje.
jarosinski napisał/a:
Ja pisząc, że nie ma lepszego sposobu, odniosłem się tylko do sprawdzenia czy rzeczywiście głodówka to głupota w tym przypadku.
Nie jest głupotą ani stratą czasu. To nowe doświadczenie. Zarówno głodówka jak i ketoadaptacja wymaga czasu i trudu, a gwarancji skuteczności żadnej z tych opcji nikt nie daje. Można tylko w przybliżeniu okreslić szanse na powodzenie.
jarosinski napisał/a:
Hasłem o braku lepszego sposobu nie odnosiłem się do możliwości wyleczenia schorzenia.
Wniosek z tego taki, że nie określiłeś jasno celu tej głodówki, bo poprzednio pisałeś o tym, że chcesz się poprzez głodówkę wyleczyć z ogólnie pojętej niewydolności żylnej, co przyniesie Ci światową sławę, albo chociaż szacun na dzielni.
jarosinski napisał/a:
dlaczego zżera inne rzeczy jak obumarłe lub rakowe komórki?
Obumarłe zżera, bo są obumarłe, i zostają zżarte przez komórki żerne ( wyszło coś a la "żółta żaba żarła żur"), ale najpierw coś musi spowodować ich obumarcie. Zmienione nowotworowo zżera, bo mają uszkodzone DNA.
jarosinski napisał/a:
Twój sceptycyzm cieszy mnie, bo tym większa będzie moja satysfakcja z twojego zdziwienia jeśli się okaże coś przeciwnego do tego co teraz mówisz.
Obym miał powody do zdziwienia.
jarosinski napisał/a:
Czyli nowe żyły nie wyrastają? Ok, no to źle napisałem. Powinienem napisać, że żyłek które wcześniej były niewidoczne, a które przekształciły się w żyły widoczne, już nie dam rady cofnąć do poprzedniego rozmiaru, aby stały się niewidoczne. Teraz brzmi to poprawnie.
Tak, teraz to brzmi poprawnie. Angiogeneza tyczy się tylko naczyń włosowatych, a od słodyczy nie wyrastają nowe naczynia krwionośne o dużym przekroju, bo gdyby tak było, to chorobę wieńcową dałoby się leczyć torcikami wedla.
jarosinski napisał/a:
Ale innego rodzaju niż żyły, bo czerwone a nie zielone. I dużo cieńsze. No i siedzą w skórze, a nie pod skórą.
Udam że zrozumiałem. To najsensowniejsza rzecz jaką mogę w tej sytuacji zrobić, bo ten "inny rodzaj żył" to pewnie tętnice, a kolor zielony można zinterpretować tak, że masz kruche naczyńka, które pękają i tworzą się wylewy podskórne, które mogą przybierać różne kolory.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Nie Lip 15, 2018 12:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 13:46   

Sentinel napisał/a:
Postaram się tego wiecej nie robić, choć ze względu na chaotyczność twoich postów jest to trudne.

Na czym polega rzekoma chaotyczność moich postów? Przecież fragment mojego zdania które przekręciłeś, był poprzedzony cytatem twojego zdania, do którego się odniosłem, zatem na podstawie całości powinieneś był rozkminić o co mi chodzi z twierdzeniem "nie ma lepszego sposobu". No ale skoro odniosłeś się tylko do niecałej mojej wypowiedzi, to nic dziwnego że sens ci umknął i musiałem potem to wszystko sprostować.

Sentinel napisał/a:
Patrz wyżej. Nie takie były moje intencje.

A po czym miałbym wtedy poznać, że nie takie były twoje intencje?

Sentinel napisał/a:
Nie jest głupotą ani stratą czasu.

To dlaczego poprzednio to zbeształeś i skrytykowałeś?

Sentinel napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Hasłem o braku lepszego sposobu nie odnosiłem się do możliwości wyleczenia schorzenia.
Wniosek z tego taki, że nie określiłeś jasno celu tej głodówki

Znowu plączesz różne, niezwiązane ze sobą wątki rozmowy i próbujesz argumentować swoje widzimisię na temat jednego wątku za pomocą mojego stwierdzenia z innego wątku xD Co ma jedno do drugiego :keep:


Sentinel napisał/a:
od słodyczy nie wyrastają nowe naczynia krwionośne o dużym przekroju, bo gdyby tak było, to chorobę wieńcową dałoby się leczyć torcikami wedla.

Ale ja nie miałem choroby wieńcowej. Ja tylko niechcący zmusiłem słodyczami ciało, aby dopasowało się do nowego trybu trawienia i zwiększyło naczynia krwionośne. To tak, jak np. ciało dopasowuje się do nowego trybu używania mięśni, gdy ktoś niećwiczący zaczyna dźwigać ciężary i przez to jego ciało zaczyna się rozrastać, bywa że i żyły stają się bardziej widoczne. Albo gdy ktoś zaczyna pić nałogowo alkohol, więc jego serce staje się większe. Albo gdy ktoś regularnie uderza ramionami o cegły, więc jego kości stają się gęstsze i twardsze. Albo gdy ktoś regularnie wywiera fizyczny nacisk na konkretną część ciała, to wtedy mu skóra w tym miejscu grubieje. Tłumaczę ci na przykładach, żebyś wreszcie na podstawie analogii przyjął do wiadomości moje wytłumaczenie dlaczego organizm zareagował powiększeniem żył.

Sentinel napisał/a:
ten "inny rodzaj żył" to pewnie tętnice, a kolor zielony można zinterpretować tak, że masz kruche naczyńka

Zapytaj kogokolwiek jakiego koloru są jego żyły. Spojrzy i ci powie że jego żyły są koloru szaro-zielonego. A te inne żyły skórne o grubości do 1/3 milimetra, czyli pajączki, mają kolor różowo-czerwony (tak przynajmniej wynika z mojej obserwacji. I nie mam daltonizmu). Chyba że ty nie widzisz na swoim ciele nawet takiej rzeczy jak żyły, bo tyle masz tłuszczu pod skórą albo masz strasznie słabo rozwinięty układ krwionośny, to wtedy ci przebaczam tę ignorancję.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Lip 15, 2018 15:00, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 16:31   

jarosinski napisał/a:
To dlaczego poprzednio to zbeształeś i skrytykowałeś?
Nie krytykowałem. Widocznie źle to zinterpretowałeś.
jarosinski napisał/a:
gdy ktoś niećwiczący zaczyna dźwigać ciężary i przez to jego ciało zaczyna się rozrastać, bywa że i żyły stają się bardziej widoczne.
To się nazywa waskulizacja. Niski procent tkanki tłuszczowej w połączeniu z intensywnym treningiem powoduje, że żyły powierzchowne biegnące w tkance podskórnej stają się bardziej widoczne. To jest naturalna reakcja fizjologiczna, a nie stan patologiczny. Natomiast Ty masz po prostu przewlekłą niewydolność żylną, do której próbujesz dorabiać niestworzone historie.
jarosinski napisał/a:
Zapytaj kogokolwiek jakiego koloru są jego żyły. Spojrzy i ci powie że jego żyły są koloru szaro-zielonego. A te inne żyły skórne o grubości do 1/3 milimetra, czyli pajączki, mają kolor różowo-zielony (tak przynajmniej wynika z mojej obserwacji. I nie mam daltonizmu).
U mnie są niebieskie. U innych także, bo tkanka w dużym stopniu absorbuje ze spektrum światła widzialnego kolor czerwony, a w mniejszym niebieski, który jest odbijany i naczynia położone płytko pod skórą widać jako niebieskie. Pajączków nie mam, więc nie wymienimy się wrażeniami z ich obserwacji.
jarosinski napisał/a:
Chyba że ty nie widzisz na swoim ciele nawet takiej rzeczy jak żyły, bo tyle masz tłuszczu pod skórą, albo masz strasznie słabo rozwinięty układ krwionośny
Ba...mam głęboki niedorozwój. Jedna patologia, bo gdzie nie spojrzeć tam same niebieskie żyły. Zero szarości i zieleni.
jarosinski napisał/a:
to wtedy ci przebaczam tę ignorancję.
Dzięki ci o panie i łaskawco. Poniosę w świat wieść o tym, jaki jesteś wyrozumiały dla wszystkich odmieńców z niebieskimi żyłami.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Nie Lip 15, 2018 16:34, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 17:24   

Sentinel napisał/a:
Nie krytykowałem. Widocznie źle to zinterpretowałeś.

Raczej dobrze to zinterpretowałem. Krytykowałeś. Zobacz sam co napisałeś odnośnie mojego postu terapeutycznego:
Sentinel napisał/a:
Ale to tylko jeden z wielu rodzajów terapii. Pytanie czy najwłaściwszy dla Ciebie? Mnie się wydaje, że to kolejna głupawka, którą zasugerowałeś się serfując po necie w poszukiwaniu odpowiedzi.

Więc ja odparłem, że najlepszym sposobem na przekonanie się czy masz tu rację czy nie, jest osobiste sprawdzenie tego na sobie.

Sentinel napisał/a:
Niski procent tkanki tłuszczowej w połączeniu z intensywnym treningiem powoduje, że żyły powierzchowne biegnące w tkance podskórnej stają się bardziej widoczne

Ale np. u kulturystów niektóre żyły są dużo większe niż gdyby ci ludzie nigdy morderczo nie trenowali.

Sentinel napisał/a:
masz po prostu przewlekłą niewydolność żylną, do której próbujesz dorabiać niestworzone historie.

A więc sugerujesz że przejadanie się słodyczami nie miało tu nic do rzeczy i ten rozrost żył i powstanie pajączków i tak by u mnie nastąpiło, nawet gdybym wtedy nie jadł słodyczy i spożywał miarowe posiłki? No to możesz już sobie darować dalsze wypowiadanie się na forum, bo chybiłeś o kilometr ze swoją diagnozą. Skoro wysnuwasz z doopy wzięte bezpodstawne deklaracje mijające się zupełnie z faktami w jednej dziedzinie, to robisz to z pewnością w innych dziedzinach, o których piszesz na forum. Zdyskredytowałeś właśnie siebie i z dużym prawdopodobieństwem wszystko inne co wypisałeś o funkcjonowaniu organizmu ludzkiego. Czyli na wszystkie twoje przekonania o procesach biologicznych należy od teraz patrzeć przez pryzmat idiotyzmu który właśnie palnąłeś i w którym twierdzisz, że faszerowanie się słodyczami nie spowodowało zmiany w układzie krwionośnym. To tak jakby powiedzieć, że gdy komuś walec przejedzie po nodze i ją złamie, to należy stwierdzić, że ta osoba miała po prostu zwiększoną łamliwość kości, a walec nie miał tu nic do rzeczy. Albo gdy ktoś w upały nie pił wody przez 3 dni i umarł, to ty powiesz, że miał po prostu zaburzoną potliwość, przez co stracił zbyt dużo wody, a 3-dniowy okres niedostarczania płynów w upały nie miał wpływu na jego śmierć. Oto twoje rozumowanie jakie można wynieść z twoich absurdów. Gratuluję pomyślunku.

Sentinel napisał/a:
U mnie są niebieskie.

Przyznam, że u mnie też są niebieskie/granatowe niektóre żyły, ale tylko te cienkie. A te największe żyły łącznie z tętnicami są wyraźnie szaro-zielone.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Lip 15, 2018 19:40, w całości zmieniany 9 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 18:42   

jarosinski napisał/a:
A więc sugerujesz że przejadanie się słodyczami nie miało tu nic do rzeczy i ten rozrost żył i powstanie pajączków i tak by u mnie nastąpiło, nawet gdybym wtedy nie jadł słodyczy i spożywał miarowe posiłki?
Tak. Prędzej czy później te symptomy by się pojawiły, bo masz do tego genetyczne predyspozycje. Nie nastąpiłoby to w 2012 to odczułbyś to w 2015. Nadmiar węglowodanów tylko przyśpieszył to co nieuchronne. Masz problem z zaakceptowaniem tego faktu, co jest zrozumiałe. Jesteś na tym forum od wielu lat. Już lata temu mogłeś zastosować się do zasad niskowęglowodanowego żywienia z prawdziwego zdarzenia, znacznie opóźnić tym postęp choroby i złagodzić objawy. Nie wnikam z jakiego powodu tego nie zrobiłeś. Nie moja brocha.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Nie Lip 15, 2018 19:10, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 19:31   

Sentinel napisał/a:
Tak.

No to potwierdziłeś moje wcześniejsze słowa o tobie. A uważałem cię za znawcę i człowieka intelektu.

Sentinel napisał/a:
Nie nastąpiłoby to w 2012 to odczułbyś to w 2015

Masz jakieś dowody na poparcie swojej tezy? Znasz jakiś przykład osoby, u której w ciągu kilku dni nastąpiło wyraźne powiększenie się drobnych żył w duże oraz nagły wyskok pajączków na całym ciele? Chodzi mi o taką sytuację, że przez 30 lat wszystko ładnie, a w którymś miesiącu nagle wszystko szlag trafia i nie ma porównania do wyglądu ciała sprzed miesiąca. Oczywiście przy założeniu że odżywianie u tej osoby było cały czas normalne, skoro negujesz wpływ przejadania się.

Sentinel napisał/a:
Masz problem z zaakceptowaniem tego faktu

Ten "fakt" to sobie uroiłeś w swojej główce, w której brak zielonego pojęcia o czyichś doświadczeniach i przeżyciach, więc narzucasz swoje wyobrażenia na rzeczywistość. Nie bierzesz w ogóle pod uwagę czynników zewnętrznych jako przyczyny jakiegoś efektu ubocznego.

Sentinel napisał/a:
Już lata temu mogłeś zastosować się do zasad niskowęglowodanowego żywienia

Mogłem i powinienem był to przeprowadzić odrazu po ujrzeniu tych skutków ubocznych, czyli na początku sierpnia 2012 (z tym, że zamiast LC zastosowałbym głodówkę). Ale przez 6 lat następnych lat nie mogłem tego zacząć, bo mój umysł był zniewolony przez bulimiczne żądze rozkoszy jedzeniowej. Zresztą dopiero po 4 latach dowiedziałem się jak inni usunęli pajączki domowymi sposobami i o leczniczych zaletach głodówki.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Lip 15, 2018 19:43, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 20:26   

jarosinski napisał/a:
Masz jakieś dowody na poparcie swojej tezy? Znasz jakiś przykład osoby, u której w ciągu kilku dni nastąpiło wyraźne powiększenie się drobnych żył
Kilka dni to kupa czasu na zaostrzenie się objawów. Nawet bardzo duże naczynia potrafią się poszerzyć w kilka godzin i wrócić do stanu pierwotnego w ciągu kilku dni np poszerzone naczynia żyły splotu hemoroidalnego, czyli kolokwialnie mówiąc hemoroidy. Wieczorem jest ok, a rano budzisz się z bólem zadka, po czym hemoroidy znikają w ciągu kilku dni.
jarosinski napisał/a:
Chodzi mi o taką sytuację, że przez 30 lat wszystko ładnie
Co było ładnie jeśli żylaki masz od wielu lat? O czym zresztą w wielu tematach na tym forum pisałeś. Przecież to wszystko to tylko różne objawy jednego schorzenia. Wszystko jest ze sobą powiązane, ale tobie się nawet nie chce sprawdzić czym jest przewlekła niewydolność żylna. Gdybyś to zrobił, to wiedziałbyś, że choroba zaczęła się rozwijać na długo przed tym zanim zauważyłeś pierwszy żylak.
jarosinski napisał/a:
Mogłem i powinienem był to przeprowadzić odrazu po ujrzeniu tych skutków ubocznych, czyli na początku sierpnia 2012 (z tym, że zamiast LC zastosowałbym głodówkę). Ale przez 6 lat następnych lat nie mogłem tego zacząć, bo mój umysł był zniewolony przez bulimiczne żądze rozkoszy jedzeniowej. Zresztą dopiero po 4 latach dowiedziałem się jak inni usunęli pajączki domowymi sposobami i o leczniczych zaletach głodówki.
Wybiera się sójka za morze, ale wybrać się nie może.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Lip 15, 2018 22:11   

Sentinel napisał/a:
Kilka dni to kupa czasu na zaostrzenie się objawów.

Nie wiem w ile dni te niewidoczne żyłki się powiększyły na tyle, że stały się widoczne. Mogła to być nawet jedna doba. Ale wpływ na tę zmianę miał miesiąc katowania organizmu, gdyż przez cały lipiec nie zauważyłem niczego złego, dopiero pod koniec lipca zobaczyłem że dłonie mam bardziej "okablowane" niż dotychczas. Sprawdziłem na reszcie ciała i tam też pokazało się to samo co na dłoniach i przedramionach.

Sentinel napisał/a:
Wieczorem jest ok, a rano budzisz się z bólem zadka, po czym hemoroidy znikają w ciągu kilku dni.

Ale u mnie to nie są hemoroidy. To, co u mnie zaszło, nie wraca w ogóle do pierwotnego stanu, niezależnie od diety. Nowo widoczne żyłki jak wyszły w 2012, tak są przez cały czas. Tak więc nietrafne twoje porównanie i nie jest to dowód na poparcie twojej tezy.

Sentinel napisał/a:
Co było ładnie jeśli żylaki masz od wielu lat?

A co mają do tego moje żylaki? Nie odróżniasz żylaków od żył i pajączków? Znowu wychodzi na wierzch twoje nieuctwo i brak doświadczenia w sprawach w których nie masz obycia. Może nie uwierzysz z winy swoich wąskich horyzontów myślowych, albo już nie pamiętasz jak tu kiedyś tłumaczyłem, ale żylaki też powstały u mnie na skutek patologicznego odżywiania, dokładnie 10 lat wcześniej. Ale w tamtym przypadku nie jadłem słodyczy i nie było przyspieszonego pulsu. Zatem logiczne, że niewidzialne żyłki nie miały powodu by urosnąć i stać się widoczne. I dlatego przez cały ten czas aż do 2012 było ładnie na całym ciele poza łydką. Ale w obu przypadkach winą było złe odżywianie i nie zdołasz mi wmówić że było inaczej. Przecież nie mam sklerozy i dobrze pamiętam co poprzedziło wystąpienie każdej z wad. Wystąpienie żylaków poprzedził rok jedzenia posiłków dwukrotnie większych niż normalne i niezdrowych w swoim składzie oraz monotonnych. Wystąpienie żył i pajączków poprzedził miesiąc zjadania worków słodyczy (tym razem 4-krotnie większych niż normalny posiłek), a codzienne objawy były tu inne.

Sentinel napisał/a:
Przecież to wszystko to tylko różne objawy jednego schorzenia.

Nie umiesz odróżnić jednego schorzenia od drugiego tylko dlatego, że łączy je ten sam organ, czyli żyły. Pojmij że jakaś anomalia niekoniecznie ma związek z inną, choć podobną, i że może ją wywołać ją coś innego. Musisz się jeszcze wiele nauczyć zanim będziesz mógł wydawać osądy w sprawach, z którymi nie miałeś nigdy do czynienia, albo których nie znasz z autopsji.

Sentinel napisał/a:
Gdybyś to zrobił, to wiedziałbyś, że choroba zaczęła się rozwijać na długo przed tym zanim zauważyłeś pierwszy żylak.

Gdybyś pamiętał co kiedyś pisałem o swoim odżywianiu odnośnie tego schorzenia, to byś wiedział o jak długim okresie rozwijania się tego schorzenia mówiłem. Był to najwyżej rok, bo tyle trwało objadanie się niezdrową rzeczą w niezdrowych ilościach. Pamiętam że ten nowy, żarłoczny tryb życia zacząłem w 2001 r. i rok później zobaczyłem efekt tego.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Lip 15, 2018 22:24, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Lip 16, 2018 06:38   

jarosinski napisał/a:
żyłki się powiększyły na tyle, że stały się widoczne


Dla kobiety mógłby to być jakiś problem, bo to mało estetyczne i takie tam. Ale dla faceta?

Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że faceci niewieścieją?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pon Lip 16, 2018 08:36   

Sentinel napisał/a:
Kilka dni to kupa czasu na zaostrzenie się objawów. Nawet bardzo duże naczynia potrafią się poszerzyć w kilka godzin i wrócić do stanu pierwotnego w ciągu kilku dni np poszerzone naczynia żyły splotu hemoroidalnego, czyli kolokwialnie mówiąc hemoroidy. Wieczorem jest ok, a rano budzisz się z bólem zadka, po czym hemoroidy znikają w ciągu kilku dni.

mam podobne zdanie ja Sentinel. Znam kilka przypadków, że hemoroidów wcale nie trzeba usuwać, tylko wystarczy zmienić żywienie (domyśl się na jakie :P ) i one zmniejszają się i praktycznie znikają. Znikają też wszystkie dolegliwości
Hemoroidy to też są żylaki....

Jarosiński - na twoim miejscu zamiast czekać do 2019r z rozpoczęciem głodówki, zrobiłbym podejście do LC/keto...
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pon Lip 16, 2018 08:41   

Sentinel napisał/a:

Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że faceci niewieścieją?


to za dużo powiedziane...Skoro faceci gotują, sprzątają i robią wiele innych rzeczy które kiedyś robiły wyłącznie kobiety - w drugą stronę też to działa....
niewieścieją - za mocne określenie...świat się zmienia i my wraz z nim...
czasy niewątpliwie robią się ciekawe...i mam nadzieję, że ta chińska klątwa mnie nie dotknie....
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Lip 16, 2018 13:53   

3of5 napisał/a:
Skoro faceci gotują, sprzątają

Pomiędzy gotowaniem i sprzątaniem, a jojczeniem z powodu pajączków jest przepaść.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Lip 16, 2018 18:51   

3of5 napisał/a:
zrobiłbym podejście do LC/keto

Tak jak Sentinel nie tknie słodyczy które mu proponowałem aby się przekonał że zwiększają puls, tak ja nie tknę diety Kwacha. Mdli mnie na samą myśl. 5 lat temu spróbowałem przez jeden dzień. Uczucie ohydne, brak energii.

Sentinel napisał/a:
a jojczeniem z powodu pajączków

Gdzie widzisz jojczenie z powodu pajączków? Doczytaj, a może dotrze do ciebie, że problemem są tylko moje "nowe" żyły, bo organizm jest za głupi, żeby przestać je trzymać, nawet gdy już ich nie potrzeba kiedy odżywianie wróciło do normy. Na stopach stały się najbardziej liczne. Obserwuję swoje ciało przez 38 lat i wiem jak wyglądało przed, a jak wygląda po. Pajączków się nie boję, bo wiem że ciało je niedługo wchłonie gdy je zmuszę. Przed głodówką cyknę zdjęcia pajączków na różnych częściach ciała, a jak znikną, to po głodówce cyknę zdjęcia tych samych części ciała żeby zobaczyć różnicę i żeby mieć dowód co może zdziałać głodówka. Oczywiście tylko jeśli to zadziała.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pon Lip 16, 2018 20:05, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Śro Lip 18, 2018 07:41   

jarosinski napisał/a:
3of5 napisał/a:
zrobiłbym podejście do LC/keto

Tak jak Sentinel nie tknie słodyczy które mu proponowałem aby się przekonał że zwiększają puls, tak ja nie tknę diety Kwacha. Mdli mnie na samą myśl. 5 lat temu spróbowałem przez jeden dzień. Uczucie ohydne, brak energii.


A o diecie Lutza słyszałeś?
słyszałeś/czytałeś może, że po przejściu na inny model żywienia trzeba przejśc adaptację która trwa nawet od 1-3 miesięcy? nalej ropy do benzyniaka i sprawdź czy pojedzie...jest pewna analogia do zmiany pokarmu z wysokowęglowodanowego jedzenia na niskowęglowodanowe...różnica taka, że organizm potrafi się przestawić na inne zasilanie, tylko potrzebuje czasu, żeby przebudować szlaki metaboliczne. Przez jakiś czas faktycznie może być złe samopoczucie i brak energii (tzw. grypa węglowodanowa)
Tylko wiesz co mi się nasunęło, jak to piszę? - ty się poddałeś po 1 dniu próbowania diety kwaśniewskiego? - to znaczy tylko, że albo nie posiadałeś minimum wiedzy na ten temat, albo posiadałeś tę wiedzę, ale bardzo szybko się zniechęcasz. Jeśli faktycznie tak jest, to to nie jest dobry prognostyk, także jeśli chodzi o jakiekolwiek eksperymenty głodówkowe.
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Śro Lip 18, 2018 07:59   

3of5 napisał/a:
Jeśli faktycznie tak jest, to to nie jest dobry prognostyk, także jeśli chodzi o jakiekolwiek eksperymenty głodówkowe.

Głodówka to nie to samo co dieta. Głodówka to żadna dieta. Tu nie ma kompromisów. Pewne informacje zmotywowały mnie bardziej do głodówki niż do LC. Kiedyś zasłyszałem plotkę Hannibala że na diecie Kwacha żylaki znikają po miesiącu, więc chciałem sprawdzić, ale nie miałem pewności ani wiary że tak się stanie. Nie znam też żadnych potwierdzonych przypadków, że ta dieta leczy z żylaków lub pajączków. A na głodówce mam potwierdzone przypadki wyleczenia, przynajmniej z pajączkami, zobaczymy jak żylaki i inne zmiany skórne zareagują.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Śro Lip 18, 2018 08:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Lip 18, 2018 08:19   

Rozsądna dieta mięsna, niskowęglowodanowa, wzmacnia naczynia, likwiduje skłonności do ich pękania i powoduje, że u osoby ze skłonnością do wybroczyn te wybroczyny przestają powstawać. To miałem okazję ewidentnie obserwować. Howgh!
JW
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Śro Lip 18, 2018 12:23   

jarosinski napisał/a:
Kiedyś zasłyszałem plotkę Hannibala że na diecie Kwacha żylaki znikają po miesiącu, więc chciałem sprawdzić, ale nie miałem pewności ani wiary że tak się stanie. Nie znam też żadnych potwierdzonych przypadków, że ta dieta leczy z żylaków lub pajączków..


to nie plotki, tylko fakty. Wielu ludzi tego doświadczyło...
Nie wiem jak z "pajączkami" - ale pewnie jest tak samo jak z żylakami...tak jak napisał pan Witold wyżej...
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Lip 18, 2018 13:01   

3of5 napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Kiedyś zasłyszałem plotkę Hannibala że na diecie Kwacha żylaki znikają po miesiącu, więc chciałem sprawdzić, ale nie miałem pewności ani wiary że tak się stanie. Nie znam też żadnych potwierdzonych przypadków, że ta dieta leczy z żylaków lub pajączków..


to nie plotki, tylko fakty. Wielu ludzi tego doświadczyło...
Nie wiem jak z "pajączkami" - ale pewnie jest tak samo jak z żylakami...tak jak napisał pan Witold wyżej...


Jeśli PNŻ nie jest spowodowana wrodzonymi czynnikami które ją powodują, to ograniczenie węglowodanów może istotnie dać poprawę w niemal każdym przypadku, bo można wtedy określić ją mianem choroby metabolicznej. Winowajcą jest między innymi nadmiar IGF-1. Destrukcyjny wpływ nadmiernej syntezy IGF-1 opisany został przez Wolfganga Lutza w "Życie bez pieczywa" więc sprawa nie jest nowa. Nowe badania potwierdzają tylko stare wnioski.

Ocena zawartości insulinopodobnego czynnika wzrostu I
w ścianie żylaków kończyn
https://www.google.pl/url...TtL4GqerxkujBz7
Cytat:
Zawartość insulinopodobnego czynnika wzrostu I w ścianie żylnej przedstawiono na rycinie 1. Zawartość IGF-I jest większa (p < 0,05) w ścianie żylaków (152,73 ± 22,96 ng/g białka) w porównaniu ze ścianą żył
prawidłowych (80,76 ± 28,38 ng/g białka). W przebiegu zakrzepowego zapalenia zawartość IGF-I w ścianie żylnej (183,83 ± 51,14 ng/g białka) jest również większa niż w ścianie żył prawidłowych (p < 0,05), ale nie ulega
istotnym zmianom w porównaniu ze ścianą żylaków niepowikłanych (p > 0,05). W grupie kontrolnej i grupach badanych nie wykazano różnic w zakresie zawartości IGF-I zależnych od płci (p > 0,05). Zawartość białka 3 wiążącego insulinopodobny czynnik wzrostu w ścianie żylnej przedstawiono na rycinie 2. Zawartość IGFBP-3 w ścianie żył prawidłowych
(8,45 ± 0,9 ng/g białka) i żylaków (9,03 ± 1,97 ng/g białka) jest porównywalna (p > 0,05). Natomiast zawartość IGFBP-3 w ścianie żylaków powikłanych zakrzepowym zapaleniem (14,45 ± 4,09 ng/g białka) jest większa niż w ścianie żył prawidłowych i żylaków niepowikłanych
(p < 0,05). W grupie kontrolnej i grupach badanych nie wykazano różnic w zawartości IGFBP-3 zależnych od płci (p > 0,05). Zawartość receptora typu 1 dla insulinopodobnego czynnika wzrostu w ścianie żylnej przedstawiono
na rycinie 3. Zawartość IGF-1R w ścianie żylaków (321,28 ± 71,14 ng/g białka) jest większa (p < 0,05) niż w ścianie żył prawidłowych (207,92 ± 22,98 ng/g białka). Natomiast w ścianie żylaków powikłanych zakrzepowym zapaleniem zawartość badanego receptora (1276,47 ± 298,66 ng/g białka) jest większa w porównaniu ze ścianą żył prawidłowych (p < 0,001), jak również w porównaniu ze ścianą żylaków niepowikłanych
(p < 0,001). W grupie kontrolnej i grupach badanych nie wykazano różnic w zakresie zawartości IGF-1R zależnych od płci (p > 0,05).


A związek pomiędzy IGF-1 i węglowodanami jest taki:
1. Węglowodany pobudzają syntezę IGF-1
2. Insulina przedłuża okres półtrwania cząsteczki IGF-1
3. Niektóre węglowodany naśladuja IGF-1, przez co wiążą i aktywują jego receptory.

Po ograniczeniu węglowodanów komórkowa synteza IGF-1 spada niemal natychmiast.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Lip 18, 2018 13:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pogodny 

Wiek: 34
Dołączył: 01 Cze 2015
Posty: 410
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Lip 23, 2018 13:33   

Przez jak długo można ograniczać węglowodany, powiedzmy do 50g dziennie? Podejrzewam że na dłuższą metę będzie to miało niekorzystny wpływ na zdrowie? Kiedyś słyszałem o 3-4 tygodniach max, ale nie testowałem tego na sobie więc ciężko stwierdzić jak bym się czuł.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Lip 23, 2018 20:34   

pogodny napisał/a:
jak długo można ograniczać węglowodany, powiedzmy do 50g dziennie?
Nie ma ograniczeń czasowych.
pogodny napisał/a:
Podejrzewam że na dłuższą metę będzie to miało niekorzystny wpływ na zdrowie?
Podejrzewasz, ale...
pogodny napisał/a:
nie testowałem tego na sobie więc ciężko stwierdzić jak bym się czuł.
...więc spróbuj
pogodny napisał/a:
Kiedyś słyszałem o 3-4 tygodniach max
Jeśli tak słyszałeś, to przykładałeś ucho w niewłaściwe miejsce.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Śro Lip 25, 2018 06:25   

pogodny napisał/a:
Przez jak długo można ograniczać węglowodany, powiedzmy do 50g dziennie? Podejrzewam że na dłuższą metę będzie to miało niekorzystny wpływ na zdrowie? Kiedyś słyszałem o 3-4 tygodniach max, ale nie testowałem tego na sobie więc ciężko stwierdzić jak bym się czuł.


w zasadzie już Sentinel odpowiedział i mógłbym napisać dokładnie to samo, ale....
O ile dobrze pamiętam, to dr Lutz zaczął stosować ograniczenie do 72g W/dzień gdzieś w wieku około 40 lat i stosował aż do końca życia...ta granica 72g jest taka a nie inna, bo przy nie przekraczaniu 72g W pozostaje się na granicy ketozy...(pewnie nawet przy mininalnej aktywności)
Teraz może chwila refleksji - niby dlaczego miałoby to mieć niekorzystny wpływ na zdrowie? Bo nie dostarczamy prozdrowotnego pieczywa pełnoziarnistego z mnóstwem mikroelemntów? Bo jemy dużo jajek od których potem mamy wysoki cholesterol? bo jemy dużo czerwonego mięsa które jest rakotwórcze? :hah:
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Lip 25, 2018 11:40   

3of5 napisał/a:
O ile dobrze pamiętam, to dr Lutz zaczął stosować ograniczenie do 72g W/dzień gdzieś w wieku około 40 lat i stosował aż do końca życia...ta granica 72g jest taka a nie inna, bo przy nie przekraczaniu 72g W pozostaje się na granicy ketozy...(pewnie nawet przy mininalnej aktywności)


No właśnie.
Na jednym z anglojęzycznym forów dla diabetyków, w archiwalnych postach, jeden z użytkowników opisywał, że Lutz miał w zwyczaju pijać czerwone wytrawne wino. Robił to często, choć nie codziennie i chyba sobie nie żałował tego wina, bo czasem było to kilkaset ml, które jak twierdził Lutz nie należy wliczać w ogólny bilans spożywanych węglowodanów.
I ok, ale niektórzy twierdzą, że należy liczyć alkohol tak jak węgle i tu sprawa jest dla mnie niejasna.

C2H5OH jest metabolizowany do kwasu octowego, a u mnie produkty marynowane w occie i oliwie, które sam przyrządzam i wytrawne wino powodują znaczny spadek glikemii i wzrost ketonemii.
Co więcej nie następuje potem efekt odbicia i po spadku glikemii nie ma jej gwałtownego wzrostu.
Jakże mam wliczać w spożywane węglowodany coś, co powoduje spadek a nie wzrost glikemii? Przecież w organizmie niskowęglowodanowca kwas octowy jest substratem do syntezy de novo krótko- i średniołańcuchowych kwasów tłuszczowych.
Chyba że się mylę, to proszę o sprostowanie kogoś kto zna temat lepiej.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Śro Lip 25, 2018 18:05   

dokładnie tak samo z tym winem pamiętam...kojarzę że gdzieś się przewinęło, że pił lampkę wina dziennie...

a jeszcze gdzieś było, (zapomniałem wyżej napisać) że on w tym wieku 40 lat był trochę (?!?) schorowany...
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Lip 26, 2018 08:25   

Alkohol, to nie glukoza, ale końcowy efekt jest ten sam, szybkie awaryjne przetwarzanie etanolu na kwasy tłuszczowe i rozrost tkanki tłuszczowej.
Chyba, że ktoś tylko pije i nie zakąsza, jak zawodowcy, ale to inna bajka.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Lip 26, 2018 11:54   

3of5 napisał/a:
jeszcze gdzieś było, (zapomniałem wyżej napisać) że on w tym wieku 40 lat był trochę (?!?) schorowany...

Nie znam szczegółów, ale z tego co pamiętam z tego co czytałem w necie, to chorował od wczesnej młodości. To było kilka problemów zdrowotnych. Myślę, że wszystko jest w książce "My Life Without Bread: Dr Lutz at 90", którą mam w planach zamówić, ale teraz zafiksowałem się na Michio Kaku i jeszcze kilka jego książek czeka w kolejce.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Lip 26, 2018 11:59   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Alkohol, to nie glukoza, ale końcowy efekt jest ten sam, szybkie awaryjne przetwarzanie etanolu na kwasy tłuszczowe i rozrost tkanki tłuszczowej.
Chyba, że ktoś tylko pije i nie zakąsza, jak zawodowcy, ale to inna bajka.
JW


Ileż tego alkoholu jest w wytrawnym winie? W porywach do 11%. Jeśli wypije się 50-100 ml dziennie to raczej wyjdzie in plus.
Czysty alkohol to opcja dla tych, którzy piją dla samego efektu oszołomienia, ale to nie ta liga. Kiedyś mi się zdarzało, ale od kilku lat unikam wody ognistej. Piwa zresztą też. Jedyną strawną opcją jest dla mnie czerwone wytrawne wino.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Czw Lip 26, 2018 12:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Antek

Dołączył: 17 Sie 2015
Posty: 27
Wysłany: Czw Lip 26, 2018 20:47   

11% wagowo czy objętościowo?

Przyzwoite wino powinno mieć minimum 13% vol., lepiej 13,5% do 14%.
Mała lampka to 125ml.

Czyli przy standadowym 13,5%-ym = 16,875ml czystego alkoholu o wadze 13,32g
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Lip 26, 2018 21:51   

Antek napisał/a:
11% wagowo czy objętościowo?

Przyzwoite wino powinno mieć minimum 13% vol., lepiej 13,5% do 14%.
Mała lampka to 125ml.

Czyli przy standadowym 13,5%-ym = 16,875ml czystego alkoholu o wadze 13,32g


Mamy tu smakosza wina marki samuraj z dodatkiem destylatu. Dobre wytrawne wino jest robione z owoców zrywanych zanim osiągną wysoką koncentrację cukrów. Dlatego ma między 9 a 11% alk objętościowo. Hodowcy, którzy dbają o to, żeby wino wytrawne miało taką zawartość alkoholu jak w latach 80-ych (czyli do 11%), sadzą wyselekcjonowane odmiany winorośli o naturalnie mniejszej zawartości cukru. To o czym piszesz, czyli wino o zawartości 13% i wyżej, to wina z owoców zbieranych jak najpóźniej, właśnie po to, żeby miały jak najwięcej alkoholu. To tak jak u Arnolda Boczka z "Kiepskich", który twierdził, że "to musi sponiewierać". To nie ma sponiewierać tylko smakować i działać pozytywne na trawienie i układ krążenia. Chcesz porozmawiać o winach, to zapraszam. Ale jeśli wlepiłeś swój post tylko po to żeby w następnym wrzucić durną reklamę kiepskich win, to daruj sobie.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 27, 2018 09:29   

Sentinel napisał/a:
smakować i działać pozytywne na trawienie i układ krążenia
podaj przykład ;)
tylko bez snobizmu do 100zł max najlepiej w przedziale 20 - 40 jednak
jest nawet temat o winach jakby co
D
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Lip 27, 2018 10:50   

dario_ronin napisał/a:
podaj przykład ;)
tylko bez snobizmu do 100zł max najlepiej w przedziale 20 - 40 jednak
jest nawet temat o winach jakby co
D

Nawet 40 to przesada. Weźmy średnią z 20 - 40, uwzględnijmy to, żeby było łatwo dostępne nawet w średniej wielkości mieście, bo kiedy trzeba zamówić, to dochodzą jeszcze koszty wysyłki.
No to z takiej średniej wychodzi nam: Gallegas Castro Regio Tinto. Łatwo dostępne, cena w porywach do 30 zeta.
Może być też opcja tańsza i wcale nie gorsza: Lovico Kadarka. Świetne wino za nieco ponad 10 zł.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pią Lip 27, 2018 10:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 27, 2018 12:16   

Sentinel napisał/a:
Gallegas Castro Regio Tinto
Kondrat poleca ;)
w UK chyba niedostępne , ale poszukam i przetestuję
Kadarkę też oczy wiście :D
THX

Ps. Mezzek znasz ?
np.Katarzyna Estate Mezzek White Soil Mavrud 2010
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Lip 27, 2018 13:12   

dario_ronin napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Gallegas Castro Regio Tinto
Kondrat poleca ;)
w UK chyba niedostępne , ale poszukam i przetestuję
Kadarkę też oczy wiście :D
THX

Ps. Mezzek znasz ?
np.Katarzyna Estate Mezzek White Soil Mavrud 2010


Kondrat jak Kondrat. Na szczęście mam dwa sklepy z winami rzut mokrym beretem od domu, więc z oferty Kondrata nie korzystam. 😉
Mezzeki widuję na półkach sklepów dużopowierzchniowych, ale białe wina pijam bardzo rzadko. Jakiś Tokaj się czasem trafi. Z dwa miesiące temu piłem białe z Alzacji i to było tyle w tym roku z białych.
Wybieram te, które mają intensywny smak. Nie będę się tu wymądrzał i pisał "bukiet", bo mi się bukiet kojarzy zupełnie z czymś innym.
Staram się wybierać wina robione ze szczepu Syrah/Shiraz. Po lampce ma się dość. Nie dlatego że mocne, ale właśnie ze względu na intensywny smak.
A najchętniej to napiłbym się prawdziwego domowego wina z jeżyn. Piłem kiedyś takie i niech się gronowe schowa.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pią Lip 27, 2018 13:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Lip 27, 2018 13:36   

Temat jest o głodówce, a tu się o winach rozpisali. 😉 To na pewno jarosińskiemu ułatwia podjęcie decyzji. 😉

http://www.eduteka.pl/doc/wino
Cytat:
Wg przypowieści rabinackiej Szatan zakopał pod korzeniami pierwszej winorośli, zasadzonej przez Noego, lwa, owcę i wieprza; dlatego człowiek czerpie z Wina dzikość, łagodność i skłonność do tarzania się w błocie.

Słyszałem też taką wersję w której Szatan zakopał: lwa, owcę, wieprza i małpę. Co trochę wzbogaca opis zachowań ludzkich po nadmiernej ilości alkoholu.

Spektrum zachowań po wodzie ognistej jest szerokie i pewnie każdy mógłby zobrazować swoje zachowanie po alkoholu jakimś innym zwierzątkiem.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 27, 2018 20:00   

Sentinel napisał/a:
białe wina pijam bardzo rzadko
to się dobrze składa ponieważ gdyż... Mavrud jest winem czerwonym :D
https://www.vinisfera.pl/...0,0,F,news.html

Syrah też jest , ale nie każdy rocznik równie dobry
http://podaruj-prezent.co...rawne-2009.html

wino do tematu głodówki pasuje - zamiast pić wodę pić wino 'po trosze'
poziom glukozy obniży i samopoczucie poprawi

D
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Lip 27, 2018 20:36   

Eh, rozmarzyłem się.
Za Gomułki polskie wina owocowe miały całkiem niezły smak, nieporównywalny z niczym innym, bo praktycznie importu win nie było i nie było z czym porównywać.
Za Gierka (od 1970) wprowadzono jakieś wysokowydajne technologie i najtańsze wino marki "Wino", czcionka stylizowana na patykiem pisaną, zaczęło mieć paskudny smak roztworu spirytusu w rozcieńczonym soku owocowym z dodatkiem fenolu. Nie wiem, co tam dodawali, ale tak to cuchnęło. Przy nominalnych zarobkach porównywalnych z dzisiejszymi, flaszka tego wina o objętości 75 cl kosztowała 21 zł i szybko podniesiono tę cenę na 23 zł. Stąd wino patykiem pisane zyskało kryptonim Hansa Klossa: J23 - jabol 23 złote.
Pojawiły się wina wina zagraniczne, Riesling, Fatima, Gellala po trzydzieści kilka zł i droższe od nich wermuty.
Butelka piwa, ale mała, 33 cl, i to tylko 3% alkoholu, kosztowała 3 zł.
Najtańsza paskudna wódka kosztowała wtenczas 50 zł za 50 cl i miała pseudonim "strażacka", ze względu na czerwoną etykietę. Najwyższej klasy czysta "Wyborowa" kosztowała około 80 zł i do dziś nie ma takiej wódki. Cytując kabareciarza Roberta Górskiego: "Jakby Pan Jezusek przebiegł bosymi stópkami po gardle".
A niedawno sprawdziłem, jak smakuje wino po 7 zł za 75 cl. Bez porównania lepsze, niż dawny Jabol 23. Podobno są wina po 4 zł, jak spotkam, to przetestuję.
Generalnie łatwiej naciąć się na droższe wino zachodnie, niż tańsze wino z demoludów, które bywa lepsze z oczywistych finansowych powodów.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Lip 28, 2018 12:20   

dario_ronin napisał/a:
o się dobrze składa ponieważ gdyż... Mavrud jest winem czerwonym
No widzisz. Całe życie się uczę, a i tak "gupi" umrę.
dario_ronin napisał/a:
Syrah też jest , ale nie każdy rocznik równie dobry
To całkiem tak jak z ludźmi. Ci urodzeni w latach 70-ych są jeszcze znośni. Z młodszymi rocznikami bywa różnie.
dario_ronin napisał/a:
wino do tematu głodówki pasuje - zamiast pić wodę pić wino 'po trosze' poziom glukozy obniży i samopoczucie poprawi
Jest to jakiś fenomen wina, że nie powoduje hiperglkemii po hipoglikemii, czyli nie ma tzw efektu odbicia, który występuje w przypadków innych napojów alkoholowych. Nie wiem jak wygląda ta sytuacja u wysokowęglowodanowców. Może część z nich reaguje na wino podobnie, ale cukrzycy chyba nie zaznają tego komfortu. Dla nich choćby krótka głodówka + wino oznacza huśtawkę glikemiczną. Kiedyś już jako długoletni lowcarbowiec wypiłem w jeden wieczór 0,7 litra wytrawnego wina i glikemia istotnie zjechała w dół, ale nie skoczyła potem na jakąś nieakceptowalną dla mojego organizmu wartość. Wiem co mówię, bo to charakterystyczne znużenie towarzyszące wysokiej glikemii z wysokowęglowodanowych czasów pamiętam do dziś.
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Generalnie łatwiej naciąć się na droższe wino zachodnie, niż tańsze wino z demoludów, które bywa lepsze z oczywistych finansowych powodów. JW
To prawda. Wina: węgierskie, bułgarskie czy gruzińskie są tanie, a jakością nie różnią się od tych z najdalszych zakątków świata.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Sob Lip 28, 2018 12:23, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lip 28, 2018 17:37   

Sentinel napisał/a:
To prawda. Wina: węgierskie, bułgarskie czy gruzińskie są tanie, a jakością nie różnią się od tych z najdalszych zakątków świata.
lubię też esencjonalne wina słodkie np. Porto
mołdawski deserowy Kagor Pastorał (18zł) z mnichem na etykiecie 'bije na głowę' przeciętne Porto dwukrotnie droższe
dopiero 10 letni Grahams dostarcza więcej wrażeń smakowych i zapachowych, ale kosztuje 20f więc jest ok. 5 razy droższy od Kagora

niestety jest za słodki do głodówki ;)
D
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Sie 03, 2018 11:07   

dario_ronin napisał/a:
za słodki do głodówki ;)
D

Trochę biblijnie się zrobiło. ;) Pewnie przez to, że głodówka jest często kojarzona z chrześcijańską tradycją poszczenia. Chociaż starowiercy też praktykowali post.

Post z winem chyba by mi nie podszedł. Znośniejsze jest wino rozcieńczone wodą, czyli opcja o której wspominałeś. Jednak gdybym miał wybierać, to wybrałbym głodówkę z sokiem pomidorowym doprawionym solą morską, kamienną.

Przymierzałem się kiedyś do niskowęglowodanówki opartej na rybach, tłuszczach roślinnych, niskowęglowodanowych warzywach i pewnie się w tym roku zdecyduję. Cholernie lubię dotrzeć się wysiłkiem fizycznym i post mi nie leży, bo cudów nie ma i każdy dłuższy post oznacza spadek formy.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Sob Sie 04, 2018 05:09   

[quote="Sentinel"]
dario_ronin napisał/a:
za słodki do głodówki ;)
Przymierzałem się kiedyś do niskowęglowodanówki opartej na rybach, tłuszczach roślinnych, niskowęglowodanowych warzywach i pewnie się w tym roku zdecyduję.

bez problemu da się...(sprawdziłem) - tylko po co? ;)
Na takiej jarskiej odmianie LC odrobinę gorzej się czułem..podejrzewam, że to z powodu większej niż zwykle ilości W
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Sie 04, 2018 08:28   

Ponadto taki nadmiar wielonienasyconych tłuszczów roślinnych nasila produkcję wolnych rodników i sprzyja powstawaniu raka.
Tylko olej kokosowy i oliwa nie zawierają dużych ilości tych kwasów.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Sie 04, 2018 08:30   

Sentinel napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
za słodki do głodówki ;)
D

Trochę biblijnie się zrobiło. ;) Pewnie przez to, że głodówka jest często kojarzona z chrześcijańską tradycją poszczenia. Chociaż starowiercy też praktykowali post.
A Ramadan? I nie tylko. Praktycznie wszystkie społeczeństwa kultywowały rytualne posty.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 09:21   

3of5 napisał/a:
bez problemu da się...(sprawdziłem) - tylko po co? ;)
Po to by czegoś innego spróbować. Trochę mi się znudziło mięso ssaków, to raz, a dwa to mam dostęp do prywatnych zbiorników wodnych, w których jest w cholerę ryb. Łowiłem ostatnio dość dużo i muszę coś z tymi rybami zrobić. Wędka trochę nudy, ale łowienie ościeniem czy kuszą podnosi poziom adrenaliny. Upał i w wodzie można się ochłodzić. Ma to wiele zalet.
Może na pióro od czasu do czasu wyskoczę, ale nie cierpię wybierać śrutów z ptactwa, a nie będę walił półpłaszczowym do pticów, bo potem nie ma czego zbierać. Do strusia byłby sens, ale nie widziałem strusi w lesie. :) )
Cytat:
Na takiej jarskiej odmianie LC odrobinę gorzej się czułem..podejrzewam, że to z powodu większej niż zwykle ilości W
Kwestia indywidualna. Ja na rybach, oleju kokosowym i oliwie mogę jechać przez dłuższy czas i dobrze się czuję. Węgli jest tyle samo lub mniej. Żeby z niskowęglowodanowych warzyw wydusić 50 gramów węgli, trzeba tego z dwa kilo zjeść, a to nie wchodzi w grę.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Nie Sie 05, 2018 09:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 09:25   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Tylko olej kokosowy i oliwa nie zawierają dużych ilości tych kwasów.
JW

Głownie tych używam, ale też nie można dać się zwariować. Tłoczony na zimno olej słonecznikowy też jest ok.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 09:29   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sentinel napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
za słodki do głodówki ;)
D

Trochę biblijnie się zrobiło. ;) Pewnie przez to, że głodówka jest często kojarzona z chrześcijańską tradycją poszczenia. Chociaż starowiercy też praktykowali post.
A Ramadan? I nie tylko. Praktycznie wszystkie społeczeństwa kultywowały rytualne posty.
JW

Tylko Celtowie głodowali kiedy zmuszał ich do tego brak pożywienia. Saracenów nie wliczam, bo to dla mnie żadna religia czy rasa. Nie potrafią nic prócz wysadzania się w powietrze, co szczerze popieram jeśli będą robić to u siebie na środku pustyni.
Rasistowsko trochę wyszło, ale kiedy czegoś nie toleruję to mówię wprost.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 12:51   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ponadto taki nadmiar wielonienasyconych tłuszczów roślinnych nasila produkcję wolnych rodników i sprzyja powstawaniu raka.

Chyba wielonienasyconych tłuszczów roślinnych typu omega-6, jak już. Tłuszcze roślinne z grupy omega-3 są bezpieczne. Oczywiście muszą być świeże, niezjełczałe. Proces tworzenia się wolnych rodników dotyczy zwłaszcza tłuszczów zawierających wielonienasycone kwasy tłuszczowe typu omega-6, które bardzo łatwo ulegają utlenianiu. Najwięcej tych kwasów jest w oleju kukurydzianym oraz słonecznikowym, a najmniej w oliwie z oliwek i oleju lnianym.

Sentinel napisał/a:
Zagłodzisz się na śmierć, a pajączki nie znikną.

I kto to mówi? Gość który boi się przetestować na sobie cokolwiek, a już wydaje swoje wyroki, święcie przekonany o swojej nieomylności. Jasnowidzenie pierwszej miary. Z góry stwierdzasz iż faktem jest to co sobie powiedziałeś i na takim pułapie kończy się twoje myślenie. A ja w tym przypadku opieram się na sposobach innych ludzi i spróbuję wykazać czy one są skuteczne.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 13:53   

jarosinski napisał/a:
Chyba wielonienasyconych tłuszczów roślinnych typu omega-6, jak już.
Nie filozofuj. Wszystkie nienasycone łatwo się utleniają generując wolne rodniki... jak już. 😉
Ale od tego są enzymatyczne i nieenzymatyczne mechanizmy antyoksydacyjne żeby je redukować.

Cytat:
I kto to mówi? Gość który boi się przetestować na sobie cokolwiek, a już wydaje swoje wyroki, święcie przekonany o swojej nieomylności. Jasnowidzenie pierwszej miary. Z góry stwierdzasz iż faktem jest to co sobie powiedziałeś i na takim pułapie kończy się twoje myślenie. A ja w tym przypadku opieram się na sposobach innych ludzi i spróbuję wykazać czy one są skuteczne.
Sory gościu, ale w jakim celu miałbym zastosować głodówkę, która usunie mi pajączki których nie mam? Weryfikujesz czasem swoje wypowiedzi pod kątem logiki? Chyba nie bardzo, bo gdybyś to robił, to byś takich głupot nie pisał.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
samarytaninn 

Dołączył: 04 Gru 2013
Posty: 575
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 15:38   

jarosinski napisał/a:
I kto to mówi? Gość który boi się przetestować na sobie cokolwiek, a już wydaje swoje wyroki, święcie przekonany o swojej nieomylności. Jasnowidzenie pierwszej miary. Z góry stwierdzasz iż faktem jest to co sobie powiedziałeś i na takim pułapie kończy się twoje myślenie. A ja w tym przypadku opieram się na sposobach innych ludzi i spróbuję wykazać czy one są skuteczne.
Nie przejmuj się, Grzesiu tak ma, rób co uważasz za stosowne. On na tym forum już wszystko „testował” najczęściej wirtualnie, w różnych wcielaniach, nawet płeć zmieniał. Wpierw chwalił dietę Kwaśniewskiego, a później ją krytykował. Za jakiś czas przekonywał że dieta Kwaśniewskiego starczy żeby wyleczyć się z miażdżycy. Dalej straszył ketozą, a teraz chwali ketozę, chwalił Mistrza jego miksturę, nawet napisał do niego list wychwalając go, a później oczywiście krytykował, podobnie ze szczepieniami, straszył nawet żeby tych co namawiają do nieszczepienia zgłaszać organom państwowym.
Teraz Grzesiu wziął się za głodówki, nie zdziw się jak Grzesiu napisze że ma pajączki zastosował wirtualnie głodówkę i nic nie zniknęło. :D
Grzesiu udaje mądrego jak stu głupich, to cytat z Mistrza którego Grzesiu też wychwalał, a Mistrz nazwał Grzesia zwykłym głupcem. :what:
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 19:23   

Sentinel napisał/a:
Nie filozofuj. Wszystkie nienasycone łatwo się utleniają generując wolne rodniki

To nie filozofia, a wiedza. Oleje tłoczone na zimno ze względu na obecność antyoksydantów odznaczają się największą stabilnością oksydacyjną. A w moim przypadku nie ma mowy nawet o tłoczonym oleju, tylko o zmielonych nasionach zjedzonych niezwłocznie. Więc nie ma tu żadnego przechowywania w butelce, wpływu słońca, tlenu, czasu itp. To jest zaledwie kilka minut od rozbicia nasion w blenderze, więc nic nie zdąży się utlenić. I zawsze jeszcze można dodać do tego jakiś produkt zawierający antyutleniacze, np. cytrusy. Nigdy nie będę używał olejów roślinnych z butelek, choćby nierafinowanych i tłoczonych na zimno, bo szkodliwe procesy już tam zachodzą i wolne rodniki rzeczywiście mogą tam być, ale zjedzenie świeżego koktajlu z nasion oleistych i owoców to inna bajka.

Sentinel napisał/a:
Sory gościu, ale w jakim celu miałbym zastosować głodówkę, która usunie mi pajączki których nie mam?

Coś logika kuleje w twoich wywodach, bo nigdy nie mówiłem żebyś przeszedł głodówkę. Zalecałem ci zrobić eksperyment z najedzeniem się wielką ilością słodyczy - po to gościu żebyś się przekonał, że spowodują u ciebie szybsze tętno tak jak u mnie powodowały, bo póki co nie wierzysz w to i wymyślasz swoje głupie teorie odnośnie genezy pajączków i powiększenia żył.

samarytaninn napisał/a:
Grzesiu udaje mądrego jak stu głupich, to cytat z Mistrza którego Grzesiu też wychwalał, a Mistrz nazwał Grzesia zwykłym głupcem. :what:

Na nieomylność i jedynosłuszność cierpi wiele z teorii Grzegorza. Ignoruje on fakty, a domniemania urastają w jego rozumowaniu do rangi niepodważalnych dowodów. Mówiąc inaczej, oszukuje sam siebie. Różne złudne i wygodne dla niego odczucia rodzą się w jego płytkim umyśle i oszukują go nieustannie:) Zatem może Bóg go kocha tak jak innych ludzi, ale na pewno nie za przenikliwość i polot ;(
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Nie Sie 05, 2018 21:07, w całości zmieniany 9 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Sie 05, 2018 20:26   

Cytat:
To nie filozofia, a wiedza, jak już. Oleje tłoczone na zimno ze względu na obecność antyoksydantów odznaczają się największą stabilnością oksydacyjną. A w moim przypadku nie ma mowy nawet o tłoczonym oleju, tylko o zmielonych nasionach zjedzonych niezwłocznie. Więc nie ma tu żadnego przechowywania w butelce, wpływu słońca, tlenu, czasu itp. To jest zaledwie kilka minut od rozbicia nasion w blenderze, więc nic nie zdąży się utlenić. I zawsze jeszcze można dodać do tego jakiś produkt zawierający antyutleniacze, np. cytrusy. Nigdy nie będę używał olejów roślinnych z butelek, choćby nierafinowanych i tłoczonych na zimno, bo szkodliwe procesy już tam zachodzą i wolne rodniki rzeczywiście mogą tam być, ale zjedzenie świeżego koktajlu z nasion oleistych i owoców to inna bajka.
Tylko że to się wiąże z niepotrzebnym pochłanianiem kupy błonnika, który organizmowi nie jest do niczego potrzebny.
Ja bym na twoim miejscu poszedł dalej i jadł te ziarna bez otwierania tego w co są opakowane. Wtedy kwasy tłuszczowe nie utlenią się nawet w przewodzie pokarmowym.
Cytat:
Coś logika kuleje w twoich wywodach, bo nigdy nie mówiłem żebyś przeszedł głodówkę. Zalecałem ci zrobić eksperyment z najedzeniem się wielką ilością słodyczy - po to gościu żebyś się przekonał, że spowodują u ciebie szybsze tętno tak jak u mnie powodowały, bo póki co nie wierzysz w to i wymyślasz swoje głupie teorie odnośnie genezy pajączków i powiększenia żył.
Nie mam ochoty na słodycze.
Już ci admin tłumaczył z czego to szybsze tętno wynikało.
Od szybszego tętna nie tworzą się pajączki. Chyba że ktoś ma tak marne żyły, że może je uszkodzić wzrost ciśnienia. Jeśli tak jest, to biorąc pod uwagę twój młody wiek, jest to kwestia dziedziczna, czego nie chcesz przyjąć do wiadomości.
Cytat:
Na nieomylność i jedynosłuszność cierpi wiele z teorii Grzegorza. Ignoruje on fakty, a domniemania urastają w jego rozumowaniu do rangi niepodważalnych dowodów. Mówiąc inaczej, oszukuje sam siebie. Różne złudne i wygodne dla niego odczucia rodzą się w jego płytkim umyśle i oszukują go nieustannie:) Zatem może Bóg go kocha tak jak innych ludzi, ale na pewno nie za przenikliwość i pomyślunek
I pisze to ktoś, kto wierzy, że głodówką wyleczy przewlekłą niewydolność żylną.
To już lepiej wierz sobie w tę reinkarnację, bo to mniej szkodliwe.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Nie Sie 05, 2018 20:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 07:36   

Sentinel napisał/a:
Tylko że to się wiąże z niepotrzebnym pochłanianiem kupy błonnika, który organizmowi nie jest do niczego potrzebny.

...oraz kupy białka, minerałów i troszku węglowodanów, które już są bardzo organizmowi potrzebne.

Sentinel napisał/a:
Ja bym na twoim miejscu poszedł dalej i jadł te ziarna bez otwierania tego w co są opakowane. Wtedy kwasy tłuszczowe nie utlenią się nawet w przewodzie pokarmowym.

Chyba nie rozumiesz po co jem te ziarna. Nie po to, żeby zdobyć kwasy tłuszczowe, lecz żeby się ogólnie odżywić. To jest rozmaity środek, który dostarcza wielu rzeczy. Nie jem nasion tylko po to, żeby tłuszcz się nie utlenił. To jest tylko jedna z korzyści.

Sentinel napisał/a:
Już ci admin tłumaczył z czego to szybsze tętno wynikało.

Zatem jemu też zalecam to, co tobie. A wtedy odkryjecie Hamerykę dzięki mnie.

Sentinel napisał/a:
Od szybszego tętna nie tworzą się pajączki.

Nie od szybszego tętna, lecz od potrzeby, która generuje to szybsze tętno - potrzeba cyrkulacji większej ilości krwi niż zazwyczaj. A ta potrzeba z kolei jest generowana przez zjadanie wielkiej ilości słodyczy.

Sentinel napisał/a:
I pisze to ktoś, kto wierzy, że głodówką wyleczy przewlekłą niewydolność żylną.

O czym teraz gadasz? Przecież ja nigdy nie miałem i nie mam niewydolności żylnej. To, co mi się stało z żyłami, to normalna reakcja organizmu w odpowiedzi na katowanie układu pokarmowego. To by się stało u każdego człowieka gdyby się tak ekstremalnie żywił jak ja.

Sentinel napisał/a:
To już lepiej wierz sobie w tę reinkarnację, bo to mniej szkodliwe.

na to bym ci odpowiedział w odpowiednim temacie, ale admin go zablokował. I nic nie jest szkodliwsze niż wiara w reinkarnację.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pon Sie 06, 2018 07:40, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 11:04   

jarosinski napisał/a:

...oraz kupy białka, minerałów i troszku węglowodanów, które już są bardzo organizmowi potrzebne.

Problem w tym, że te węglowodany nie są organizmowi potrzebne. W ogóle.
Tyle ile organizm potrzebuje, bez problemu sobie wytworzy z białka(te potrzebne około 30g glukozy dla mózgu wytworzy sobie z białka, resztę dostarczą ciała ketonowe)
Gdyby to była prawda, to "Zero Carb" nie miałoby racji bytu, a tymczasem możesz sobie poszukać, że całkiem sporo ludzi to stosuje i ma się dobrze...
np. http://myzerocarblife.jamesdhogan.com/wp/
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Pon Sie 06, 2018 11:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 13:57   

jarosinski napisał/a:
...oraz kupy białka, minerałów i troszku węglowodanów, które już są bardzo organizmowi potrzebne (...) Chyba nie rozumiesz po co jem te ziarna. Nie po to, żeby zdobyć kwasy tłuszczowe, lecz żeby się ogólnie odżywić. To jest rozmaity środek, który dostarcza wielu rzeczy. Nie jem nasion tylko po to, żeby tłuszcz się nie utlenił. To jest tylko jedna z korzyści.
A przyswoisz z tego niewiele, bo błonnik czy inne substancje antyodżywcze z ziaren jak np kwas fitynowy, ograniczają wchłanianie składników odżywczych. WSZYSTKICH: aminokwasów, tłuszczów, witamin i mninerałów. A co do tłuszczu, to i tak się musi utlenić bo bez tego nie da się czerpać energii z tłuszczu. Masz więc rację, że nie rozumiem po co ci te ziarna, bo to nie kupa białka i minerałów tylko kupa śmiechu.
Cytat:
Zatem jemu też zalecam to, co tobie. A wtedy odkryjecie Hamerykę dzięki mnie.
Przypuszczam, że Admina, podobnie jak i mnie, mało co jest w stanie zaskoczyć. Gdybyś zamiast ze zwykłą tachykardią wywołaną obżarstwem wyskoczył z jakąś Chorobą Burgadów, to co innego. Chociaż to też nie mecyje.
Cytat:
Nie od szybszego tętna, lecz od potrzeby, która generuje to szybsze tętno - potrzeba cyrkulacji większej ilości krwi niż zazwyczaj. A ta potrzeba z kolei jest generowana przez zjadanie wielkiej ilości słodyczy (...) O czym teraz gadasz? Przecież ja nigdy nie miałem i nie mam niewydolności żylnej. To, co mi się stało z żyłami, to normalna reakcja organizmu w odpowiedzi na katowanie układu pokarmowego. To by się stało u każdego człowieka gdyby się tak ekstremalnie żywił jak ja.
Posłuchaj dzieciaku - tętnice i żyły są przystosowane do wielkich zmian ciśnienia. Tętnica szyjna otoczona mięśniami potrafi wytrzymać ciśnienie kilku atmosfer. Ludzie ciężko pracujący fizycznie lub uprawiający sport wyczynowy zmuszają swój układ krążenia do ekstremalnie ciężkiej pracy. Piloci którzy wylatali tysiące godzin znosili przeciążenia do 10g i nawet im żyłka w oku nie pękła. Katapultowanie się z niektórych radzieckich samolotów odrzutowych wiązało się z przeciążeniem do 22g i piloci nie dostawali od tego żylaków. To co prawda jednorazowy strzał, ale dla układu krążenia jest to ekstremalny test na wytrzymałość. Podobnie jest w przypadku przeciążenia ujemnego, np podczas zderzenia samochodu z przeszkodą która go nagle wyhamowuje. Tu wchodzą w grę przeciążenia rzędu ponad 100g i ludzie z tego wychodzą. Piszę ci to po to, żebyś uświadomił sobie, że gdyby objadanie się przez miesiąc cukierkami wywoływało żylaki, to większość cukierników mogłaby sobie robić zaczeske z żylaków na czole. Nie mówię już o sportowcach, górnikach, hutnikach itp, którzy zmuszają swój układ krążenia do wielokrotnie cięższej pracy niż ta, którą wykonuje podczas trawienia dużej ilości cukrów prostych. Więc nie pisz, że "to normalna reakcja", że "to by się stało u każdego człowieka", bo są ludzie, którzy jedzą po 12 000 kcal na dobę i nie mają żylaków ani pajączków. Mają skórę jak pupa niemowlaka.

Tyle w tym temacie, jarosiński. Nie mam ani czasu, ani ochoty na tłumaczenie ci czegoś, czego zrozumieć nie chcesz.
Zrozumiesz coś po przeczytaniu, to zrozumiesz. Jeśli nie to znaczy że to nie PNŻ jest twoim największym problemem.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pon Sie 06, 2018 13:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 19:05   

Panowie, wystarczająco za łby biorą się politycy.
Ja podziwiam determinację z jaką p. Jarosiński przedstawia swoje racje, tutaj, w gnieździe niskowęglowodanowych szerszeni. :) Uszanujmy to poprzez dyskusję merytoryczną.
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 19:49   

Sentinel napisał/a:
błonnik czy inne substancje antyodżywcze z ziaren jak np kwas fitynowy, ograniczają wchłanianie składników odżywczych.

Błonnik nic do tego nie ma, on tylko spowalnia przyswajanie składników, bo też musi przejść przez układ pokarmowy. Ale w końcu reszta składników zostaje strawiona i przyswojona. A działaniu kwasu fitynowego zapobiegam poprzez moczenie ziaren w wodzie przez 8 godzin (podkiełkowywanie).

Sentinel napisał/a:
A co do tłuszczu, to i tak się musi utlenić bo bez tego nie da się czerpać energii z tłuszczu.

ale to już całkiem inny proces, to się dzieje podczas trawienia. To nie takie samo utlenianie co gdy to sobie stoi bezczynnie i jest wystawione na działanie powietrza.

Sentinel napisał/a:
nie rozumiem po co ci te ziarna, bo to nie kupa białka i minerałów tylko kupa śmiechu.

gdyby tak było, to czułbym się po nich głodny, zaś po ich zjedzeniu czuję sytość przez wiele godzin.

Sentinel napisał/a:
Przypuszczam, że Admina, podobnie jak i mnie, mało co jest w stanie zaskoczyć.

no to byście się dopiero zdziwili gdybyście wykonali mój eksperyment. I musielibyście uaktualnić swoje informacje, a w nich dużo jest do wymiany!

Sentinel napisał/a:
Ludzie ciężko pracujący fizycznie lub uprawiający sport wyczynowy zmuszają swój układ krążenia do ekstremalnie ciężkiej pracy.

Co ty tetryku porównujesz? Ich tętno nie zapierniczało przez taki czas jak moje. U mnie to było 5 godzin nieustannego sprintu pulsem! Codziennie! A u nich najwyżej 15 minut. Żaden sprinter czy pływak nie goni z maksymalną prędkością przez 5 godzin, bo nie dałby rady. Nie da się inaczej ustawić na kilka godzin galopującego pulsu niż opchaniem się 3 kg żarcia, głównie słodyczy. Trawienie nie robi sobie przerw, trwa nieustannie aż jedzenie się strawi.

Sentinel napisał/a:
i piloci nie dostawali od tego żylaków

O rety, przecież tu wcale nie chodzi o żylaki. Coś ci się pomyliło pryku. Znowu mieszasz jedno z drugim, a już ci tłumaczyłem, że od słodyczy żyły niewidoczne rozrastają się do rozmiarów ok 2 mm oraz pojawiają się pajączki. Żylaki to ci już wcześniej gadałem od czego powstały, a ty znowu pokręciłeś obie sprawy. Zmień okulary na dna od butelek, bo nie potrafisz odczytać cudzych tekstów i przypisujesz je oddzielnemu tematowi stary dziadu! Psychol jesteś i masz mózg strasznie pomarszczony zamiast pofałdowanego.

Sentinel napisał/a:
Nie mówię już o sportowcach, górnikach, hutnikach itp, którzy zmuszają swój układ krążenia do wielokrotnie cięższej pracy niż ta, którą wykonuje podczas trawienia dużej ilości cukrów prostych

Oni zmuszają swoje ciała do zapotrzebowania na większą ilość kalorii i wydatkowania większej ilości energii niż ta, która jest potrzebna do strawienia tej ilości słodyczy którą ja pożerałem. Ale to ma mało wspólnego z katowaniem układu krwionośnego. Niech by zrobili przez miesiąc codziennie takie długie rundy dla swoich krwiobiegów jakie ja robiłem poprzez wpychanie w siebie 3 kg żarcia w jednym posiłku, głównie łakoci, to by dopiero zobaczyli co to znaczy umęczyć swój układ krwionośny. I po miesiącu u nich też w końcu zaszłyby takie zmiany w naczyniach krwionośnych jak u mnie.

Sentinel napisał/a:
bo są ludzie, którzy jedzą po 12 000 kcal na dobę i nie mają żylaków ani pajączków.

Ale oni wszyscy jedzą zdrowe i normalne pożywienie! Rozłożone na kilka posiłków dziennie! A nie kupę ciastek, kremów czekoladowych, pralin, zapiekanek, pierogów itp. i to w jednym posiłku! Czaisz różnicę? Nikt z nich nie dałby rady zjeść NARAZ tyle co ja zjadałem w lipcu 2012. Nawet ja sam teraz absolutnie nie daję rady zjeść tyle co 6 lat temu. Moje łaknienie się opamiętało w końcu, a myślałem wtedy, że ono nigdy nie przestanie być szalone.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pon Sie 06, 2018 20:55, w całości zmieniany 7 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 20:49   

jarosinski napisał/a:
Ale oni wszyscy jedzą zdrowe i normalne pożywienie! Rozłożone na kilka posiłków dziennie! A nie kupę ciastek, kremów czekoladowych, pralin, zapiekanek, pierogów itp. i to w jednym posiłku!
Nie miałem na myśli diety  Michaela Phelpsa, ale to - http://www.fokus.tv/news/...-jej-pozbyc/559
Mężczyzna z filmu dokumentalnego jadł 12 500 kcal na dobę i były to wyłącznie fastfoody.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 21:04   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ja podziwiam determinację z jaką p. Jarosiński przedstawia swoje racje, tutaj, w gnieździe niskowęglowodanowych szerszeni. :) Uszanujmy to poprzez dyskusję merytoryczną.
JW

Ja też podziwiam to z jaką desperacją ucieka od rzeczywistości. 😉
Cytat:
Chyba nie rozumiesz po co jem te ziarna. Nie po to, żeby zdobyć kwasy tłuszczowe, lecz żeby się ogólnie odżywić. To jest rozmaity środek, który dostarcza wielu rzeczy. Nie jem nasion tylko po to, żeby tłuszcz się nie utlenił. To jest tylko jedna z korzyści
Tylko gdzie te korzyści?
Moim zdaniem jest coraz gorzej, ale według jarosza ziarna dostarczają korzyści. Coś w stylu "operacja się udała, ale pacjent nie przeżył".
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Sie 06, 2018 21:11   

Sentinel napisał/a:
Mężczyzna z filmu dokumentalnego jadł 12 500 kcal na dobę i były to wyłącznie fastfoody.

Fast-foody to są hamburgery, frytki, hod-dogi. A gdzie tu słodycze? Zjadał w ogóle jakieś? Chodzi mi ile w jego posiłkach było cukru białego. Pewnie w ogóle. Gdybym 6 lat temu jadł wagowo i objętościowo tyle samo, ale zamiast tych słodyczy jadłbym same hamburgery, cheesburgery, pizze i frytki, to nic by mi się nie stało z układem krwionośnym. Jak mówiłem, słodycze przy nie-słodyczach to jak koks przy węglu. Choćbym nie wiadomo jak dużo zjadał kotletów z bułkami, ale zjadałbym to zamiast tych posiłków które jadłem 6 lat temu, to puls by mi nie skoczył. Do tego potrzeba słodkości.

Sentinel napisał/a:
Ja też podziwiam to z jaką desperacją ucieka od rzeczywistości.

Od której rzeczywistości? Od tej preparowanej tu przez ciebie? No to wtedy nic złego, a wręcz pożądanego się robi, dla własnego dobra i zdrowia.

Sentinel napisał/a:
Moim zdaniem jest coraz gorzej, ale według jarosza ziarna dostarczają korzyści. Coś w stylu "operacja się udała, ale pacjent nie przeżył".

A to mówisz znowu na podstawie własnego widzimisię, bez żadnych potwierdzeń i argumentacji, bez poparcia doświadczeniem. Gdy dochodzą do ciebie niewygodne informacje, to uruchamiasz mechanizm samoobrony przed przykrą prawdą, który działa w ten sposób, że odrazu narzucasz wygodny dla ciebie stan rzeczy, nakładając swoje wyobrażenia na rzeczywistość, tak aby ci ona pasowała. Moja krytyka ciebie musi być bardzo trafna, skoro ciągle ją wypierasz swoimi urojeniami i odbijaniem piłeczki.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pon Sie 06, 2018 21:28, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 06:23   

jarosinski napisał/a:
Ich tętno nie zapierniczało przez taki czas jak moje. U mnie to było 5 godzin nieustannego sprintu pulsem! Codziennie!
A może jest to wada serca, która wymaga wykonania zabiegu ablacji?
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 06:35   

jarosinski napisał/a:
Ale oni wszyscy jedzą zdrowe i normalne pożywienie! Rozłożone na kilka posiłków dziennie! A nie kupę ciastek, kremów czekoladowych, pralin, zapiekanek, pierogów itp. i to w jednym posiłku! Czaisz różnicę? Nikt z nich nie dałby rady zjeść NARAZ tyle co ja zjadałem w lipcu 2012. Nawet ja sam teraz absolutnie nie daję rady zjeść tyle co 6 lat temu. Moje łaknienie się opamiętało w końcu, a myślałem wtedy, że ono nigdy nie przestanie być szalone.
Takie pożywienie dostarcza czystej energii w postaci węglowodanów i bardzo mało innych niezbędnych składników, więc organizm domaga się coraz więcej jedzenia, żeby te niezbędne składniki uzyskać, a przy okazji zalewa się energią. Zazwyczaj prowadzi to do zaburzeń żołądkowo-jelitowych i niemożności przejedzenia się. Jeżeli nie, to oznacza przełamanie ostatniej linii obrony, jaką jest cukrzyca. Jeżeli cukrzyca nie pojawia się, nadczynność trzustki i wysoki poziom insuliny prowadzą do otyłości olbrzymiej.
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 08:46   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
A może jest to wada serca

A dlaczego uważa pan to za wadę? Proszę sprawdzić na sobie, to się pan przekona, że zjedzenie kilograma czekolad, toffików, ciastek + kilka dużych kanapek lub zapiekanek wymaga szaleńczego przepływu krwi.
Nie ważne jest ile się zje, tylko co się zje. Tylko zawodowi ścigacze w jedzeniu mogliby dorównać albo pokonać tą wersję mnie z 2012 r. w ilości zjadanego pożywienia.
Matt Stonie z youtube pokazuje we filmie jak zjada w jednym posiłku cały dzienny jadłospis Michaela Phelpsa. W innych filmach zjada co innego, ale to nie są słodycze, no może kilka razy zjadł same słodycze w obłędnej ilości, ale on tak nie robi codziennie, a ja tak jadłem codziennie. On takie gigantyczne posiłki zjada raz w tygodniu. A jest szczupły i drobny. I nie wiem czy on przypadkiem tego nie wymiotuje do kibla po każdym pokazie. Raz zjadł 4 kostki masła naraz, ale wątpię żeby trzymał to w sobie aż do strawienia, bo miałby ciężką noc. Inny koleś wypił litr oliwy, ale potem przez 9 godzin siedział na kiblu. Ja większości wypadków trzymałem w sobie i pokutowałem przez następne kilka godzin za to obżarstwo, bo to fatalne samopoczucie po przejedzeniu przychodziło o 20 minut za późno. Gdyby przychodziło wcześniej, to bym tak nie rozpychał brzucha. Gdybym za każdym razem to zwymiotował, to z powrotem czułbym pustkę w sobie, brak nasycenia i potrzebę ponownego opchania się.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
więc organizm domaga się coraz więcej jedzenia, żeby te niezbędne składniki uzyskać, a przy okazji zalewa się energią.

Łał, tak by można bulimię tłumaczyć u bulimików: "Kto się obżera tak, że aż wymiotuje, temu brakuje niezbędnych składników w jadłospisie i dlatego organizm dopomina się o więcej". Wygląda na to, że ten, kto się nie przejada i nie ma bulimii, ten ma prawidłową dietę ze wszystkimi niezbędnymi składnikami. Zatem prawie 100% społeczeństwa ma zdrową dietę bogatą we wszystkie składniki. Niezła beka.
PS. Więc ciekawe że teraz moje ciało już nie żąda jedzenia takiej ilości żarcia jak 6 lat temu, a przecież dietę mam dzisiaj uboższą wg standardów tego forum, bo wtedy jadłem mięso, a teraz nie.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Wto Sie 07, 2018 10:15, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 09:25   

po przeczytaniu powyższego - wyrazy współczucia...
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 12:35   

3of5 napisał/a:
po przeczytaniu powyższego - wyrazy współczucia...

Dołączam swoje wyrazy współczucia.
Rozmowa z jarosinskim prędzej czy później przypomina rozmowę z Jackiem Balcerzakiem ze skeczu kabaretu Paranienormalni https://youtu.be/b0-6IA-0yCs
Świetna gra Igora Kwiatkowskiego, ale jarosinskiego nie przebije.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 12:43   

jarosinski napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
A może jest to wada serca

A dlaczego uważa pan to za wadę? Proszę sprawdzić na sobie, to się pan przekona, że zjedzenie kilograma czekolad, toffików, ciastek + kilka dużych kanapek lub zapiekanek wymaga szaleńczego przepływu krwi.
Nie ważne jest ile się zje, tylko co się zje. Tylko zawodowi ścigacze w jedzeniu mogliby dorównać albo pokonać tą wersję mnie z 2012 r. w ilości zjadanego pożywienia.
Matt Stonie z youtube pokazuje we filmie jak zjada w jednym posiłku cały dzienny jadłospis Michaela Phelpsa. W innych filmach zjada co innego, ale to nie są słodycze, no może kilka razy zjadł same słodycze w obłędnej ilości, ale on tak nie robi codziennie, a ja tak jadłem codziennie. On takie gigantyczne posiłki zjada raz w tygodniu. A jest szczupły i drobny. I nie wiem czy on przypadkiem tego nie wymiotuje do kibla po każdym pokazie. Raz zjadł 4 kostki masła naraz, ale wątpię żeby trzymał to w sobie aż do strawienia, bo miałby ciężką noc. Inny koleś wypił litr oliwy, ale potem przez 9 godzin siedział na kiblu. Ja większości wypadków trzymałem w sobie i pokutowałem przez następne kilka godzin za to obżarstwo, bo to fatalne samopoczucie po przejedzeniu przychodziło o 20 minut za późno. Gdyby przychodziło wcześniej, to bym tak nie rozpychał brzucha. Gdybym za każdym razem to zwymiotował, to z powrotem czułbym pustkę w sobie, brak nasycenia i potrzebę ponownego opchania się.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
więc organizm domaga się coraz więcej jedzenia, żeby te niezbędne składniki uzyskać, a przy okazji zalewa się energią.

Łał, tak by można bulimię tłumaczyć u bulimików: "Kto się obżera tak, że aż wymiotuje, temu brakuje niezbędnych składników w jadłospisie i dlatego organizm dopomina się o więcej". Wygląda na to, że ten, kto się nie przejada i nie ma bulimii, ten ma prawidłową dietę ze wszystkimi niezbędnymi składnikami. Zatem prawie 100% społeczeństwa ma zdrową dietę bogatą we wszystkie składniki. Niezła beka.
PS. Więc ciekawe że teraz moje ciało już nie żąda jedzenia takiej ilości żarcia jak 6 lat temu, a przecież dietę mam dzisiaj uboższą wg standardów tego forum, bo wtedy jadłem mięso, a teraz nie.


Tylko że tu nie poradnia zdrowia psychicznego.
Admin opisał ci fizjologiczne przyczyny obżarstwa. Ten sam mechanizm funkcjonuje w bulimii.
Zauważ że bulimicy napychają się po wól głownie słodkościami i wpadają w błędne koło.
To co inicjuje to zaburzenie jest kwestią oddzielną. Faktem jest natomiast to, że dieta niskowęglowodanowa wykazuje sporą skuteczność w leczeniu bulimii.
Nawet nie próbowałeś wychwycić całego sensu wypowiedzi admina, a rzucasz się jak żaba na łańcuchu.
Skojarz fakty i powiązania między nimi, a wszystko stanie się jasne.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 17:57   

jarosinski napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
A może jest to wada serca

A dlaczego uważa pan to za wadę? Proszę sprawdzić na sobie, to się pan przekona, że zjedzenie kilograma czekolad, toffików, ciastek + kilka dużych kanapek lub zapiekanek wymaga szaleńczego przepływu krwi.
Nie ważne jest ile się zje, tylko co się zje.
Nie uważam, że ma Pan wadę serca wymagającą ablacji. Zadałem tylko pytanie.
Serce tłucze się po przejedzeniu nie tylko słodyczami ale także tłuszczami, co optymalni dobrze wiedzą, tylko nie przyjmują do świadomości.
Cukry wątroba przetwarza w trybie awaryjnym na tłuszcze, a te wypycha do tkanek obwodowych, więc mechanizm ten sam, co przy spożyciu tłuszczów. Wątroba musi to robić, żeby organizm nie zatruł się glukozą.
W podręcznikach medycznych można sobie przeczytać, że po resekcji żołądka występują skoki ciśnienia. I na tym konsyliarze kończą. Tymczasem jest to prosta informacja, że przyczyną tego jest niekontrolowany przez wycięty żołądek przepływ pożywienia, chwilowo zbyt duży, jak na możliwości strawienia. Podobnie jest przy przeładowaniu zdrowego żołądka jakimkolwiek pożywieniem. Niekoniecznie słodkościami czy tłuszczami.
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Sie 07, 2018 22:23   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Serce tłucze się po przejedzeniu nie tylko słodyczami ale także tłuszczami, co optymalni dobrze wiedzą, tylko nie przyjmują do świadomości.

ale nie zaczyna bić z obłędną prędkością i nie wzrasta puls po samych tłustościach czy po mięsie. 5 lat temu zjadłem 1,5 kg boczku żeby sprawdzić czy tętno mi przyspieszy po przejedzeniu się pożywieniem innym niż słodycze i nie przyspieszyło. Puls był cały czas normalny. Zależy CO się zje w nadmiarze. Mięso i jego pochodne są w tym względzie bezpieczne. Wszystko inne, gdzie przeważają węglowodany, już nie.

Sentinel napisał/a:
Tylko że tu nie poradnia zdrowia psychicznego.
Admin opisał ci fizjologiczne przyczyny obżarstwa.

A ja udowodniłem że fizjologia nie ma tu NIC do rzeczy, tylko psychika. To nie moje ciało w wyniku rzekomych braków składników dopominało się o więcej pożywienia, tylko JA je tak nauczyłem swoimi zachciankami, bo po prostu lubiłem samą przyjemność z wpierniczania łakoci. Ciało podążyło za moimi kaprysami, nawykami i nauczyło się żądać więcej, bo moja psychika chciała coraz więcej odczuwania "nieba w gębie" i rozkoszy z połykania tego. Pod naporem psychiki ciało wypaczyło swoje standardowe ustawienia poczucia sytości i 3-krotnie wydłużyło czasowy zakres łaknienia w zależności od ilości zjedzonego żarcia tylko po to, aby moja psychika mogła się nasycić.
Ażeby z tego wyjść i żeby się polepszyło, trzeba lat z tymi przejściami - dziś jest mój ostatni dzień ze słodyczami. Od jutra, tj 8.08.2018 tylko zdrowa dieta wegańska.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Wto Sie 07, 2018 22:34, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 00:24   

jarosinski napisał/a:
A ja udowodniłem że fizjologia nie ma tu NIC do rzeczy, tylko psychika
Niby jak udowodniłeś to, że fizjologia nie ma tu nic do rzeczy?
Wręcz przeciwnie. Udowodniłeś, że jedno z drugim jest ściśle powiązane. Gdybyś wtedy zaczął jeść niskowęglowodanowo i wysokobiałkowo, dostarczając odpowiedniej ilości aminokwasów będących prekursorami neuroprzekażników, to zniknęłaby chęć na kompulsywne objadanie się słodyczami. To procesy fizjologiczne ściśle powiązane z odżywianiem oddziałują na psychikę, a nie na odwrót. Psychika nie funkcjonuje w oderwaniu od fizjologii.
Skoro to "psychika" decyduje, to dlaczego "leczy" się bulimię selektywnymi inhibitorami wychwytu zwrotnego serotoniny?
Nie byłoby takiej potrzeby, gdyby zamiast SSRI zastosowano dietę niskowęglowodanową z odpowiednią ilością białka.

https://www.google.pl/url..._roDap99m9l1ypA
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 11:45   

Sentinel napisał/a:
Gdybyś wtedy zaczął jeść niskowęglowodanowo i wysokobiałkowo...

...to działałbym wbrew sobie, wbrew moim chuciom i dewiacjom kulinarnym, które ja po prostu musiałem zrealizować, a potem przechodzić przez ciężkie konsekwencje tego, aby przez lata takich ekscesów w końcu odgonić je od siebie. Mój organizm w ostatnich latach przestał się głupio słuchać psychiki i działa wbrew niej, bo ostatnio gdy kupowałem masę słodyczy żeby się nimi objeść, to zdołałem zjeść już tylko połowę, natomiast dawniej zjadałem wszystko. Teraz po zjedzeniu pewnej ilości łakoci czułem psychicznie, że chcę się jeszcze nawpychać i podelektować, ale ciało mówiło "nie". Chciałem posmakować pozostałe słodycze z zakupów, ale ciało już nie pozwalało, bo łaknienie zostało zablokowane dużo wcześniej. Gdy próbowałem zjeść więcej, to już nie dawało mi to przyjemności, a potęgowało uczucie przesycenia i zaczynały się powoli odruchy wymiotne.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Śro Sie 08, 2018 11:58, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 19:03   

jarosinski napisał/a:
Od jutra, tj 8.08.2018 tylko zdrowa dieta wegańska.

O MASAKRA! "Z deszczu pod rynne "
Chlopie nie rób tego, to żarcie jest potwornie niedobre, z czasem żygniesz tym "trawskiem". A jakie czasochłonne w przygotowaniu. I tylko ten olej na okraglo, bedziesz musial robic pasty warzywne (bezpłciowe) zeby posmarowac chleb bo np. kanapka z samym pomidorem jest obrzydliwa. Tofu i grochy na okrągło. :P
Z resztą sam musisz się przekonać. :shoot:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 19:25   

jarosinski napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Gdybyś wtedy zaczął jeść niskowęglowodanowo i wysokobiałkowo...

...to działałbym wbrew sobie, wbrew moim chuciom i dewiacjom kulinarnym, które ja po prostu musiałem zrealizować, a potem przechodzić przez ciężkie konsekwencje tego, aby przez lata takich ekscesów w końcu odgonić je od siebie.

Wg mnie takie rzucanie sie na słodycze i niepohamowane ich chloniecie jest zwiazane ze stresem, "zajadanie stresów".Jesli nie odreagujesz ruchem stresu, nie rozladujesz napiecia albo tkwisz swiadomie czy nieswiadomie w jakims problemie to takie dewiacje mogą zaistnieć.
Mysle ze nie byly to dewiacje kulinarne, to była "przykrywka" pod którą kryla sie frustracja.
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 20:03   

Molka napisał/a:
"Z deszczu pod rynne "

taaa i co, może mam na powrót wpychać w siebie śmieciowe żarcie, i to w bulimicznych ilościach, bo to zdrowsze niż surowe płody ziemi? Wszak obok tych lodów, czekolad, toffików były nieraz pizze z boczkiem, a to zawsze jakieś mięsko.

Molka napisał/a:
to żarcie jest potwornie niedobre, z czasem żygniesz tym "trawskiem". A jakie czasochłonne w przygotowaniu.

Pociskasz jakieś stereotypy wegetariańskie i imputujesz mi związek z nimi. Moja dieta wegańska to nie są żadne warzywa i strąki, ani zupy czy sałatki na ich bazie. To są po prostu dwa wysokobiałkowe i wysokotłuszczowe koktajle w każdy dzień, zaś zwolenników low carb powinien uspokoić fakt, że dużo w niej tłuszczu. Nie ma nic czasochłonnego we wrzuceniu dwóch składników do blendera wysokoobrotowego. Dziś mój pierwszy dzień na rozpoczęcie nowej diety to było śniadanie: pół kilo śliwek, obiad: koktajl z 6 bananów i 1 orzecha kokosowego, kolacja: kilo czereśni. Od jutra już będzie typowo pod jadłospis. I jeszcze muszę Sentinelowi wyliczyć i podać stosunek B:T:W w tym.

Molka napisał/a:
Wg mnie takie rzucanie sie na słodycze i niepohamowane ich chloniecie jest zwiazane ze stresem, "zajadanie stresów"

Jeśli tłumaczysz to psychiką czegoś spoza diety zamiast psychiką rozkoszy z jedzenia, to prędzej bym to zwalił na nudę. Nigdy po robocie nie miałem co robić ani jakichś pasji realizować, no to sobie znalazłem fajną, choć niebezpieczną frajdę w postaci "zjedzenia" nudy. To naprawdę było rozkoszne, teraz już takie nie jest, i całe szczęście. Gdyby to był stres, to uciekłbym w alkohol.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Śro Sie 08, 2018 20:14, w całości zmieniany 7 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 21:06   

jarosinski napisał/a:

taaa i co, może mam na powrót wpychać w siebie śmieciowe żarcie, i to w bulimicznych ilościach, bo to zdrowsze niż surowe płody ziemi? Wszak obok tych lodów, czekolad, toffików były nieraz pizze z boczkiem, a to zawsze jakieś mięsko.

ciężko to nawet skomentować, planktoniczne postrzeganie półek sklepowych :viva:
oczywiscie surowe plody ziemi są zdrowe ale bez witaminki B12 zylo nie bedzie. Co bys zrobil gdyby nie bylo tableteczek? To najlepszy dowód ze ta dieta jest do kitu.

jarosinski napisał/a:
Moja dieta wegańska to nie są żadne warzywa i strąki, ani zupy czy sałatki na ich bazie. To są po prostu dwa wysokobiałkowe i wysokotłuszczowe koktajle w każdy dzień, zaś zwolenników low carb powinien uspokoić fakt, że dużo w niej tłuszczu. Nie ma nic czasochłonnego we wrzuceniu dwóch składników do blendera wysokoobrotowego. Dziś mój pierwszy dzień na rozpoczęcie nowej diety to było śniadanie: pół kilo śliwek, obiad: koktajl z 6 bananów i 1 orzecha kokosowego, kolacja: kilo czereśni. Od jutra już będzie typowo pod jadłospis. I jeszcze muszę Sentinelowi wyliczyć i podać stosunek B:T:W w tym.


PROPORCJA NA GRAM BIALKA
WTB - weglowodany, tluszcze, białka

Sniadanie
WTB
8: 0,4 : 1

Obiad
WTB
6: 5,6 : 1

Kolacja
WTB
8: 0,3 : 1
:razz:
Ostatnio zmieniony przez Molka Czw Sie 09, 2018 14:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 21:24   

Molka napisał/a:
Co bys zrobil gdyby nie bylo tableteczek?

zawsze można dostarczać B12 z miodu spadziowego, bo muszki plujki umieszczają tam swoją ślinę, a to jest substancja odzwierzęca, czyli ma B12. Można też zjeść garść płatków kukurydzianych wzbogacanych w B12:) A zresztą co się tak czepiasz tabletek z B12, skoro dzisiaj pasza dla kurczaków i bydła jest faszerowana sztuczną witaminą B12, więc ich mięso zawiera tę witaminę dostarczoną w formie syntetycznej.
A te proporcje B:T:W to podałaś do nie tego co trzeba, bo te rzeczy które dziś zjadłem nie będą jako mój stały jadłospis, to było tylko luźne przejście na nowy tryb żywienia. Dopiero od jutra zaczynam jechać z takimi rzeczami: śniadanie: koktajl ze 100 g nasion lnu złotego i 800 g jabłek, obiad: koktajl z jednego orzecha kokosowego i 6 dużych bananów. I tylko tego miały dotyczyć ów proporcje B:T:W.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Śro Sie 08, 2018 22:54, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Sie 08, 2018 23:00   

Zarówno wg tabel IŻŻ jak i amerykańskich USDA miód zawiera zero witaminy B12
oraz w ogóle niewiele innych składników poza cukrami prostymi w 100g.
A przecież nikt nie zjada 100 g miodu, bo to czysty cukier.
JW
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Sie 09, 2018 08:07   

Miód spadziowy jako jedyny zawiera elementy odzwierzęce, więc może zawierać B12. Spadź zbierana jest przez pszczoły z wydzielin pasożytujących na drzewach owadów (mszyc, czerwców), zmieszanych ze sokiem komórkowym wyciekającym na skutek nakłucia owadów. B12 jest też w pyłku pszczelim, choć malutko.
Witamina B12 to typowa witamina brudu, wytwarzają ją tylko i wyłącznie bakterie. Człowiek jest z natury roślinożercą, a witaminę B12 pozyskiwał przez tysiące lat jedząc zabrudzoną żywność, owady oraz pijąc brudną wodę (litr pokrywa 100% zapotrzebowania). Dziś wszystko jest sterylnie czyste, więc trzeba się wspomagać tabletkami.
PS niech nikt nie bierze pod uwagę wyliczenia B:T:W podanego przez Molkę, bo ono jest jak kulą w płot i nie dotyczy mojej diety.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Czw Sie 09, 2018 08:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Czw Sie 09, 2018 09:33   

Molka napisał/a:


PROPORCJA NA GRAM BIALKA
WTB - weglowodany, tluszcze, białka

Sniadanie
WTB
8: 0,4 : 1

Obiad
WTB
6:5,6 : 1

Kolacja
WTB
8: 0,3 : 1
:razz:

skoro wg jarosińskiego to się nazywa
jarosinski napisał/a:
to są po prostu dwa wysokobiałkowe i wysokotłuszczowe koktajle w każdy dzień, zaś zwolenników low carb powinien uspokoić fakt, że dużo w niej tłuszczu.

rozumiem, że to na rozruch było....i nie dotyczy twojej diety....bo to nie jarosiński jadł, on tylko to zrobił i przyglądał się jak sie z czasem zepsuje :D

ale sprawdźmy dalej
śniadanie:len złoty+jabłka
B=27, T=32, W=91
BTW=1:1,2:3,4

obiad:banany+orzech kokosowy
B=24, T=152, W=162
BTW=1:6,3:6,8

całość:B=51, T=184, W=253
BTW=1:3,6:5
no...prawie złota proporcja wyszła

rozumiem poszukiwania własnej drogi, ale mam wrażenie, że te poszukiwania mogą zaszkodzić...
ja bym tego nazwał jedzeniem wysokobiałkowym i wysokotłuszczowym :D
Ostatnio zmieniony przez Molka Czw Sie 09, 2018 14:36, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Sie 09, 2018 11:28   

3of5 napisał/a:
skoro wg jarosińskiego to się nazywa

Muszę przyznać, że rzadko stykam się z kretynami tak niemożliwie tępymi, co by nie odróżniali własnych urojeń od cudzego tekstu, który odnosi się nie do tego, o czym mówiłem. Totalne pomieszanie z poplątaniem. Jak można być tak durnym osłem żeby nie zrozumieć prostego przekazu o tym, że pierwszy dzień nie zawierał mojego normalnego jadłospisu, lecz był to most, po którym przechodzę ze starej diety na nową? Po wypisaniu posiłków z pierwszego dnia napisałem, że dopiero od następnego dnia będą posiłki pod moją dietę. Później zaznaczyłem że to głupie wyliczenie Molki nie dotyczy mojej stałej diety, lecz luźnego i pojedynczego dnia, a mimo to 3of5 bezmyślnie przypisał mi moje słowa do czegoś, co tego nie dotyczy. Czy ja muszę tu gadać z totalnymi deebilami? Mam nadzieję że kolejny się znowu nie trafi.
PS. ciekawe jak mu wyszedł ten wynik B:T:W=51:184:253, bo u mnie to wyszło 42:147:300 xD Pewnie zamiast wagi samego miąższu wziął do obliczeń wagę całego kokosu - razem ze skorupą xD I przy bananach pewnie tak samo - posłużył się wagą banana ze skórką zamiast wagą samego miąższu xD
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Czw Sie 09, 2018 14:25, w całości zmieniany 10 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sie 09, 2018 14:34   

@Jarosiński
Ja rozumiem że to nie był jadlospis który chcesz wdrożyc, ja z ciekawości sobie to obliczyłam jak to wygląda skład takich koktajli, trzeba dodać ze tam dużo fruktozy bo to owoce.

@3of5
sniadanie obliczałam z pół kg sliwek
w obiedzie sie rąbnełam, faktycznie tam jest sporo tłuszczu, poprawię to.


Weganie chyba nie zakładaja spozywania zbyt duzej ilosci tluszczu.
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Sie 09, 2018 20:17   

Molka napisał/a:
Weganie chyba nie zakładaja spozywania zbyt duzej ilosci tluszczu.

Ale naczytałem się o cudownych właściwościach tych dwóch tłuszczy. Wygląda na to, że sam tłuszcz kokosa i siemienia lnianego to chyba najbardziej uzdrawiająca rzecz jaką mają, dlatego tak dużo tłuszczu w mojej diecie - chcę zobaczyć czy przyniesie jakieś pozytywne efekty w wyglądzie zewnętrznym albo działaniu organizmu. I chyba zwiększę ilość tłuszczu w diecie, bo ostatnio się dowiedziałem, że olej kokosowy duplikuje przyswajalność kwasu omega-3, dlatego warto spożywać go z produktami zawierającymi ten kwas. Do tej pory zawsze mi się wydawało, że te dwa różne tłuszcze "kłócą się" ze sobą w jednym posiłku. Czyli może będę dodawał łychę tłuszczu kokosowego do koktajlu z siemieniem. Ale też widzę, że coś mało białka w moim jadłospisie, a przecież słynna zasada mówi, że trzeba dostarczać 2 g białka na każdy kilogram wagi ciała, więc powinienem jeść go 3 razy więcej...
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Czw Sie 09, 2018 20:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Sie 09, 2018 22:07   

No i nie samymi omega-3 kwasami człowiek żyje. Żeby to prawidłowo zadziałało, to trzeba do nich jeszcze trochę kwasów omega-6 dodać. Musi być równowaga pomiędzy tymi grupami. Kwasów omega-6 nie można całkowicie eliminować, a olej lniany prawie ich nie zawiera.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Sie 10, 2018 02:53   

jarosinski napisał/a:
Człowiek jest z natury roślinożercą
Serio?

Potrafisz to jakoś uzasadnić?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Sie 10, 2018 06:13   

jarosinski napisał/a:
3of5 napisał/a:
skoro wg jarosińskiego to się nazywa

Muszę przyznać, że rzadko stykam się z kretynami tak niemożliwie tępymi, co by nie odróżniali własnych urojeń od cudzego tekstu, który odnosi się nie do tego, o czym mówiłem. Totalne pomieszanie z poplątaniem. Jak można być tak durnym osłem żeby nie zrozumieć prostego przekazu o tym, że pierwszy dzień nie zawierał mojego normalnego jadłospisu, lecz był to most, po którym przechodzę ze starej diety na nową? Po wypisaniu posiłków z pierwszego dnia napisałem, że dopiero od następnego dnia będą posiłki pod moją dietę. Później zaznaczyłem że to głupie wyliczenie Molki nie dotyczy mojej stałej diety, lecz luźnego i pojedynczego dnia, a mimo to 3of5 bezmyślnie przypisał mi moje słowa do czegoś, co tego nie dotyczy. Czy ja muszę tu gadać z totalnymi deebilami? Mam nadzieję że kolejny się znowu nie trafi.

może zanim zaczniesz obrażać innych, przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś, potem przemyśl co napiłeś....

jarosinski napisał/a:

PS. ciekawe jak mu wyszedł ten wynik B:T:W=51:184:253, bo u mnie to wyszło 42:147:300 xD Pewnie zamiast wagi samego miąższu wziął do obliczeń wagę całego kokosu - razem ze skorupą xD I przy bananach pewnie tak samo - posłużył się wagą banana ze skórką zamiast wagą samego miąższu xD

korzystam zwykle ze strony typu:ile waży
miałem wątpliwości co do tego kokosa, ale nie wczytałem się i przyjąłem masę całego kokosa.zaraz poprawię.Banan przyjąłem 120g
http://www.ilewazy.pl/sredni-banan
zaraz poprawię kokos - miąższ średniego kokosa to 70g
http://www.ilewazy.pl/por...-mlodego-kokosa
jakoś strasznie mała ta porcja mi się wydaje....przyjmę do obliczeń, że to było 10 kawałków kokosa
http://www.ilewazy.pl/kawalek-kokosa


czyli jeszcze raz
sniadanie - len+jabłka
B=27, T=32, W=91
BTW=1:1,2:3,4

obiad:
obiad:banany+orzech kokosowy
B=13, T=52, W=178
BTW=1:4:13,7

całość
B=40, T=84, W=269
BTW=1:2,1:6,7

wiele to nie zmienia w porównaniu z tamtymi wynikami co przedtem wyszły
to poniżej
jarosinski napisał/a:
To są po prostu dwa wysokobiałkowe i wysokotłuszczowe koktajle
zwyczajnie nie jest prawdą. Jak już, to są dwa wysokowęglowodanowe koktajle :viva:
I nawet, jeśli zakwestionujesz te moje szacunki, to nie zmieni to faktu, że to nie są posiłki wysokobiałkowe i wysokotłuszczowe...
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pią Sie 10, 2018 10:00   

3of5 napisał/a:
korzystam zwykle ze strony typu:ile waży

No właśnie, a tam jest podana waga 415 g, czyli waga całego kokosu ze skorupą! Obok niej są wypisane wartości odżywcze dla 100 g i to tymi wartościami powinieneś był się sugerować! A ty wziąłeś liczby wartości odżywczych dla 415 g, a przecież waga samego miąższu kokosa z wodą kokosową to ok. 280 g! Trzeba było wziąć liczby wartości odżywczych podane dla 100 g i pomnożyć je przez 2,8, to by ci wyszło poprawnie.
Młodego kokosu jeszcze nie próbowałem, ale dziś go kupię i spróbuję, bo jeszcze nigdy go nie jadłem.

3of5 napisał/a:
Banan przyjąłem 120g

Obrałem 6 bananów, zważyłem ich miąższ i wyszło 800 g. Tyle przeciętnie ich jem, bo zależy jakie banany się trafią. Więc po prostu nie baw się w domyślne wartości, tylko bierz 100 g i pomnóż przez 8.

3of5 napisał/a:
zwyczajnie nie jest prawdą. Jak już, to są dwa wysokowęglowodanowe koktajle

Może nie są wysokobiałkowe, ale z pewnością wysokotłuszczowe. Nie wiedziałem ile mi wyjdzie białka w tym, ale co do tłuszczu byłem pewny że wyjdzie tłusto. A co do węgli, to nie mówiłem, że te posiłki nie są high carb, oceniałem je głównie pod kątem tłuszczu.

Sentinel napisał/a:
jarosinski napisał/a:
Człowiek jest z natury roślinożercą
Serio?

Potrafisz to jakoś uzasadnić?

Pochodzimy od małp, a one są w głównej mierze roślinożerne ;) Jedzenie mięsa było ratunkiem gdy nie było naturalnego roślinnego pożywienia. A dziś nie potrzeba tego ratunku, bo jedzenia nie brakuje.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Pią Sie 10, 2018 10:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Sob Sie 11, 2018 08:14   

jarosinski napisał/a:

Obrałem 6 bananów, zważyłem ich miąższ i wyszło 800 g. Tyle przeciętnie ich jem, bo zależy jakie banany się trafią. Więc po prostu nie baw się w domyślne wartości, tylko bierz 100 g i pomnóż przez 8.

dopóki nie zważysz i nie napiszesz ile dokładnie to waży, to takie przybliżenia są jak najbardziej na miejscu. Teraz napisałeś, ale wcześniej nie - weź to pod uwagę, zanim znowu napiszesz coś obraźliwego ;)

jarosinski napisał/a:

Może nie są wysokobiałkowe, ale z pewnością wysokotłuszczowe. Nie wiedziałem ile mi wyjdzie białka w tym, ale co do tłuszczu byłem pewny że wyjdzie tłusto. A co do węgli, to nie mówiłem, że te posiłki nie są high carb, oceniałem je głównie pod kątem tłuszczu.

może twoim zdaniem jest tłusto, ale nie jest to jedzenie wysokotłuszczowe
nie chce mi się tego przeliczać na nowo, ale wg moich ostatnich wyliczeń, to wychodzi (energetycznie) około B=8%, T=38%, W=54%
To chyba nie są proporcje wysokotłuszczowe...
 
     
jarosinski 

Dołączył: 28 Mar 2016
Posty: 69
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Sob Sie 11, 2018 09:04   

3of5 napisał/a:
dopóki nie zważysz i nie napiszesz ile dokładnie to waży, to takie przybliżenia są jak najbardziej na miejscu

a ja zważyłem i w poprzednim poście podałem, więc twoje przybliżenie mocno się mijają z podaną wagą.

3of5 napisał/a:
Teraz napisałeś, ale wcześniej nie

Ale to nie ty miałeś zrobić to wyliczenie, tym bardziej że nie znałeś dokładnych wartości wagi. Ja uprzedzałem że sam zrobię wyliczenie wartości B:T:W i je tu podam, tym bardziej że tylko ja znam dokładne ilości składników.

3of5 napisał/a:
nie jest to jedzenie wysokotłuszczowe

tak ci się tylko zdaje z powodu dużej ilości węglowodanów, które czynią tę dietę wysokowęglowodanową. Ale gdyby odjąć węgli i B:T:W wynosiłoby 42:147:100, to już by ci się inaczej zdawało, gdyż przeważałby tłuszcz. A tłuszczu i tak jest dużo w każdym przypadku i są te posiłki tuczące, tym bardziej że dołożę jeszcze łyżkę masła kokosowego do śniadania żeby polepszyć przyswajalność tłuszczu z siemienia.
Ostatnio zmieniony przez jarosinski Sob Sie 11, 2018 09:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Sie 11, 2018 09:12   

jarosinski napisał/a:
Jedzenie mięsa było ratunkiem gdy nie było naturalnego roślinnego pożywienia. A dziś nie potrzeba tego ratunku, bo jedzenia nie brakuje.
To dorabianie na siłę uzasadnienia. Jest dokładnie odwrotnie. Najtrudniej zdobyć mięso, najłatwiej rośliny. Żeby powstało mięso, zwierzę musi zjeść kilkakrotnie więcej roślin, niż można uzyskać mięsa z jego tkanek. Dlatego duże stałocieplne drapieżniki stanowią tylko 5% populacji dużych roślinożerców. Najwięcej jest roślinożerców, bo mają najłatwiejszy dostęp do największych ilości pożywienia, jakie występują na Ziemi.
O trudności zdobywania mięsnego pokarmu świadczy również to, że ciąże mnogie występują nagminnie wśród drapieżników, a bardzo rzadko wśród dużych roślinożerców.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Sie 12, 2018 05:35   

jarosinski napisał/a:
Pochodzimy od małp, a one są w głównej mierze roślinożerne

Mów za siebie.
Miałeś to uzasadnić, a nie wysuwać hipotezy.

Co wskazuje na to, że człowiek jest roślinożercą, tak jak twierdzisz?
Dla ułatwienia dodam, że nic na to nie wskazuje. :hah:

Po pierwsze człowiek nie pochodzi od małpy.
Po drugie małpy i człowiek mają inne długości poszczególnych odcinków przewodu pokarmowego. Małpy mają układ pokarmowy roślinożerców, ewewntualnie wszystkożerców, natomiast człowiek ze stosunkowo krótkim jelitem grubym i długim jelitem cienkim ni cholery nie pasuje do tego towarzystwa.
Proporcje poszczególnych odcinków przewodu pokarmowego człowieka są podobne jak u foki, która połyka bez jakiegoś specjalnego rozdrabniania tłuste ryby będące wysokoskoncentrowanym źródłem energii.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 08:24   

zyon napisał/a:
W temacie: przeprowadzilem 40-dniowke zupelnie niedawno.
podziel sie wrazeniami
D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 19:30   

Zrobilem to spontanicznie podczas czytania ksiazki o glodowkach. Bylo zupelnie normalnie, nie przymieralem glodem, wiadomo pierwsze 3 dni to taka hustawka, potem jest z gorki, czlowiek zyskuje spokoj i opanowanie. Zeby bylo smieszniej kilka (nie powiem ile) dni przegonilem sie na zero a pozniej wlaczylem w to cwiczenia fizyczne, czyli normalna silownia.
Nie spotkaly mnie straszne spadki sily, zjadanie ciala i rozpad bialek, wrecz przeciwnie, zaskakujaco malo stracilem na wadze, nie tak jak ten wariat co ostatnio robi furore na yT. No ale ksiazka jest wlasnie pelna takich badan, obalajacych te teorie, ze po 6 czy tam 7 dniu cialo zjada siebie samo. Nie zjada. Ogolnie to wyszla z tego fajna rzezba i stoicki spokoj. Na pewno wplyw miala na to ksiazka naszego krajowego weterana w niejedzeniu a jak wiadomo u niego glowna role odgrywa......SWIADOMOSC ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 19:36   

zyon napisał/a:
wiadomo pierwsze 3 dni to taka hustawka
jeśli oczyścisz jelita nie ma 'huśtawki' , tak było u mnie ostatnio dwa razy, zero głodu i spadków energii.
Piłeś coś oprócz wody ?
jakieś soki ?
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 19:55   

Woda i kawa
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 20:11   

zyon napisał/a:
Woda i kawa
no no Szacun.
Kuzyn, który robi 40ki co kilka lat twierdzi, że soki warzywne trzeba...
Książkę dawno czytałem, nie pamiętam zaleceń.
Jeszce w tym roku chcę 14-21 dni zrobić, ale bez ciśnienia.
Muszę czuć, że jestem gotowy :D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 20:15   

Tez wierzylem w te soki, zwlaszcza po przeczytaniu Malachowa, Tombaka i tej calej reszty "prozdrowotnej": Dopoki nie przeczytalem innej, ktora mowila, ze to sciema i nie trzeba zadnych sokow, Pogonilem na wodzie i kawie i treningach silowych, bo ksiazka, ktora czytalem byla napisana tak, ze chcialo sie wprost sprobowac, zwlaszcza tego kilkunastokrotnego skoku hormonu wzrostu.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 05, 2018 20:23   

zyon napisał/a:
bo ksiazka, ktora czytalem
tytuł ?
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Czw Wrz 06, 2018 12:32   

dario_ronin napisał/a:
zyon napisał/a:
Woda i kawa
no no Szacun.
Kuzyn, który robi 40ki co kilka lat twierdzi, że soki warzywne trzeba...
Książkę dawno czytałem, nie pamiętam zaleceń.
Jeszce w tym roku chcę 14-21 dni zrobić, ale bez ciśnienia.
Muszę czuć, że jestem gotowy :D


też mnie to trochę kusi....:D

Zyon, a normalnie chodziłeś do pracy w tym czasie? - tego się trochę boję, że słaby będę, że jakichś problemów sobie narobię przy zwiekszonym wysiłku fizycznym....od kiedy wrzuciłeś te treningi siłowe?
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 06, 2018 21:17   

dario_ronin napisał/a:
zyon napisał/a:
bo ksiazka, ktora czytalem
tytuł ?

Ksiazke dostalem przed premiera do sprawdzenia. To ksiazka autorstwa Jasona Funga, kanadyjskiego nefrologa, ktory zajmuje sie leczeniem osob chorych na cukrzyce za pomoca IF, autora swietnej ksiazki "Kod Oytlosci", gdzie udowadnia, ze kalorie w ogole sie nie licza oraz znanego propagatora diety ketogenicznej, blogera Jimmiego Moore'a autora miedzy innymi "Keto Clarity" , "Keto Cure", " Ketogenic Cockbook" i "Livin' La Vida Low Carb" (oraz znanego bloga o tej samej nazwie). W srodku goscinnie wystepuja takie nazwiska jak Mark Sisson (ten od Primal Blueprint), Robb Wolf (ten do Diety Paleo) i pare innych znanych osob z tych kregow. To ksiazka de facto o ketozie ale bardziej skupiona na glodowce i jej aspektach. Oczywiscie jest tam sporo odnosnikow do roznych badan jak i ciekawe uzasadnienie ewolucyjne poparte badaniami, obalajace przesad, ze na wielodniowej glodwce cialo "zjada samo siebie", tylko wtedy uruchamia mechanizmy, ze masz byc szybki i czujny zeby szybko zdobyc cos do przezycia. Nie zjada o ile sie nie jest wiezniem skazanym na smierc i robi sie to swiadomie w dodatku uprawiajac aktywnosc fizyczna. Cos tam zginie wagi ale obwody raczej nie pospadaly.

@3of5, chodzilem, cwiczylem, normalna aktywonsc, zadnego udawania ze sie zyje jak to promuje wiekszosc ksiazek o glodowce typu "nie przemaczaj sie, oszczedzaj sie". Tutaj jest odwrotnie, energia rozpiera, jest troche euforii ale jest i spokoj i opanowanie, i nawet taki Grzegorz nie bylby w stanie wyprowadzic z rownowagi. No i te badania z hormonem wzrostu daja do myslenia, az sie chce sprawdzic samemu.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 06, 2018 21:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 07, 2018 05:14   

zyon napisał/a:

@3of5, chodzilem, cwiczylem, normalna aktywonsc, zadnego udawania ze sie zyje jak to promuje wiekszosc ksiazek o glodowce typu "nie przemaczaj sie, oszczedzaj sie". Tutaj jest odwrotnie, energia rozpiera, jest troche euforii ale jest i spokoj i opanowanie, i nawet taki Grzegorz nie bylby w stanie wyprowadzic z rownowagi. No i te badania z hormonem wzrostu daja do myslenia, az sie chce sprawdzic samemu.


a nie jest tak, że ta euforia i energia to to samo co na keto występuje? ;)
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 07, 2018 07:04   

Przeciez glodowka to czyste keto ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 07, 2018 07:17   

bo takie normalne bezgłodówkowe keto to mam codziennie :P

Spierałem się jakiś czas temu odnośnie głodówki takiej długoterminowej (o której pisałeś), ze ja mam to samo codziennie, bez żadnych wyrzeczeń, obostrzeń, pokus - i że cały ten efekt w gruncie rzeczy sprowadza się bycia w ketozie. Jeśli się zdecyduję, to raczej będę celował w krótszą głodówkę myślę max 7 dni. I to tylko dlatego, że traktuję to jako wyzwanie, a lubię wyzwania 8)
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 07, 2018 07:35   

zyon napisał/a:
Oczywiscie jest tam sporo odnosnikow do roznych badan jak i ciekawe uzasadnienie ewolucyjne poparte badaniami, obalajace przesad, ze na wielodniowej glodwce cialo "zjada samo siebie", tylko wtedy uruchamia mechanizmy, ze masz byc szybki i czujny zeby szybko zdobyc cos do przezycia.
Żeby nie wiem jak kombinował, to w najgłębszym nawet głodzie żyjący wyższy organizm musi metabolizować energię i materię. W przypadku człowieka spoczynkowe zużycie energii wynosi 1500 kcal a spalanie białka 30g. W pełnej głodówce organizm przestawia się na tryb oszczędny i zmniejsza trzykrotnie spalanie białka, powiedzmy do 10g. Załóżmy odważnie, że też redukuje o połowę zapotrzebowanie energetyczne, pomimo intensywnych ćwiczeń, do 700 kcal.
Skąd to bierze?
Zakładam, że nie należy Pan do klubu świetlistych, niejedzących i nieoddychających.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 07, 2018 08:09   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W pełnej głodówce organizm przestawia się na tryb oszczędny

W tej ksiazce pisza, ze to ogolny mit, sa tam jakies linki do badan itp. Musialbym miec te pozycje, bo pozyczylem, zeby to zacytowac. W kazdym razie w innej ksiazce, znanego propagatora IF Brada Pilona "Eat Stop Eat" ( w pl ten sam tytul) jest kilka badan, ktore pokazuja, ze jednak da sie cwiczac nie tracic masy miesniowej a nawet w okreslonych przypadkach ja robic zywiac sie typowo "glodowo" w oficjalnej nomenklaturze dietetycznej.
1
Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
http://www.researchgate.n..._Metabolic_Rate
2
Effects of aerobic or resistance exercise and/or diet on glucose tolerance and plasma insulin levels in obese men
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10332666
http://www.researchgate.n...ls_in_obese_men
3
Effects of an energy-restrictive diet with or without exercise on abdominal fat, intermuscular fat, and metabolic risk factors in obese women.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11874926
http://care.diabetesjourn...t/25/3/431.full
http://beauty-review.nl/w...obese-women.pdf

Cytat:
Zakładam, że nie należy Pan do klubu świetlistych, niejedzących i nieoddychających.

Staram sie ale cwiczenia nie ida z tym w parze. Jest taki polski weteran niejedzenia Joachim Werdin, ktory kiedys wydal ksiazke "Styl zycia bez jedzenia", ktora teraz rozdaje za darmo na swojej stronie, zmodyfikowana o wiele lat doswiadczen. Jego ksiazka, oparta jest oczywiscie o kwestie swiadomosci, na poczatku jest nawet spis okreslen, bo u niego "swiadomosc" i "SWIADOMOSC" to sa rozne rzczy. Ten czlowiek potrafi nie jesc miesiacami.
Inny nasz rodzimy weteran Krzysztof Stec w swojej tez wielokrotnie uaktualnianej ksiazce "Dynamiczne Surjanamaskar" rowniez opisuje wrazenia z glodowek i zywienia sie sloncem. Co ciekawe, opisuje kompletne "suche" glodowki bez wody siegajace rzedu 20 dni. Wiem, wiem, naukowo sie nie da, ale sa ludzie, ktorzy oficjalna nauke oparta na szkielku i oku maja za nic.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 09, 2018 10:57   

Ok, mam ksiazke z powrotem, zacytuje fragment ze strony 48:
Cytat:
Badania przeprowadzone w trakcie czterdziestodniowego postu o podlozu religijnym pokazalo, ze wyjsciowy poziom hormonu wzrostu podniosl sie z 0,73 ng/ml do wartosci szczytowej 9,86 ng/ml. Osiagnieto wzrost o 1250% bez uzycia lekow. W badaniu przeprowadzonym w 1992 roku, w czasie dwudniowego postu osiagnieto pieciokrotny wzrostu poziomu HGH

Tutaj jest wykresik, ale nie chce mi sie wklejac fotki.
Zrodlo: Calhill, Fuel metabolism in starvation <-wklepac w google i jest.

Tak, ze rzeczywiscie, glodowka szkodzi..... :razz: :razz:
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Nie Wrz 09, 2018 10:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Wrz 09, 2018 12:58   

zyon napisał/a:
Ok, mam ksiazke z powrotem, zacytuje fragment ze strony 48:
Cytat:
Badania przeprowadzone w trakcie czterdziestodniowego postu o podlozu religijnym pokazalo, ze wyjsciowy poziom hormonu wzrostu podniosl sie z 0,73 ng/ml do wartosci szczytowej 9,86 ng/ml. Osiagnieto wzrost o 1250% bez uzycia lekow. W badaniu przeprowadzonym w 1992 roku, w czasie dwudniowego postu osiagnieto pieciokrotny wzrostu poziomu HGH

Tutaj jest wykresik, ale nie chce mi sie wklejac fotki.
Zrodlo: Calhill, Fuel metabolism in starvation <-wklepac w google i jest.

Tak, ze rzeczywiscie, glodowka szkodzi..... :razz: :razz:


Przecież to o czym piszesz to patologicznie niskie stężenie GH.
Nie trzeba zostawać mormonem i przeprowadzać rytualnych głodówek.
Wystarczy dieta niskowęglowodanowa.
W "życiu bez pieczywa" są podane konkretne przykłady. "Rozdział III Węglowodany i hormony: pomóż swemu organizmowi osiągnąć zdrową równowagę". Bez leków, bez głodówki.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 09, 2018 18:58   

Robiles kiedys glodowke? Czy bedziesz wiecznie przytaczal cudze gotowce? Nie masz o tym pojecia - nie wypowiadaj sie. Taka dobra rada
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 08:19   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
W pełnej głodówce organizm przestawia się na tryb oszczędny

W tej ksiazce pisza, ze to ogolny mit, sa tam jakies linki do badan itp...

Prace, które Pan zaprezentował nie dotyczyły stuprocentowych głodówek, ale kombinacji diet o obniżonej kaloryczności i różnych rodzajów wysiłku. Powodowało to zmniejszenie masy ciała i poprawę zdrowia.
Dokładnie to samo pisałem tu kilka razy. Głodówka nie powinna być stuprocentowa, ale należy jeść trochę białka i węglowodanów, żeby podtrzymać obrót metaboliczny i zapobiec spalaniu ważnych życiowo tkanek.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 08:31   

Tak, te 3 linki, dotyczyly tego i pochodza z ksiazki Brada Pilona o IF czyli "przerywanym poscie". Czyli ciagle warunkach "minusa kalorycznego". Mam gdzies tego znacznie wiecej.

Kolejny cytat z odniesieniem do badania Cahilla jest z ksiazki o glodowkach, ten o hormonie wzrostu. Dlaczego organizm w warunkach, w ktorych teoretycznie powinien wyhamowac ekspresje tego hormonu robi odwrotnie?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 08:44   

W głodówce obniża się poziom insuliny, co oczywiste. W związku z tym, żeby zachować równowagę hormonalną hormonów anabolicznych, wzrasta poziom anabolicznego hormonu wzrostu.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 09:20   

Owszem, ale dlaczego organizm podejmuje teoretycznie tak nielogiczne kroki? Rownowaga hormonalna to tylko nasze wytlumaczenie, po co organizm mialby zwiekszac poziom hormonu prowadzacego do budowy nowych tkanek, jezeli wg powszechnej opinii na glodowce przechodzi w "tryb oszczedzania"?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 09:55   

zyon napisał/a:
Owszem, ale dlaczego organizm podejmuje teoretycznie tak nielogiczne kroki? Rownowaga hormonalna to tylko nasze wytlumaczenie, po co organizm mialby zwiekszac poziom hormonu prowadzacego do budowy nowych tkanek, jezeli wg powszechnej opinii na glodowce przechodzi w "tryb oszczedzania"?


Dostałeś proste wytłumaczenie i nadal doszukujesz się w tym magii.

Zwiększona sekrecja hgh jest odpowiedzią na zmniejszoną sekrecję insuliny. Prosta reakcja na zasadzie ujemnego sprzężenia zwrotnego.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 10:01   

Grzegorz, nie zauwazyles pytania - dlaczego? To, ze mi tlumaczysz zjawisko, ktore znam nie jest odpowiedzia. Z punktu widzenia teorii, wg ktorej organizm przechodzi na "tryb oszczedzania" jest to nielogiczne i kompletnie pozbawione sensu. Po co organizm ma budowac gdy musi oszczedzac?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 10:10   

zyon napisał/a:
Grzegorz, nie zauwazyles pytania - dlaczego? To, ze mi tlumaczysz zjawisko, ktore znam nie jest odpowiedzia. Z punktu widzenia teorii, wg ktorej organizm przechodzi na "tryb oszczedzania" jest to nielogiczne i kompletnie pozbawione sensu. Po co organizm ma budowac gdy musi oszczedzac?

Bo taka jest funkcja hgh, który bierze udział w syntezie białek. Kiedy głodujesz, synteza zachodzi z aminokwasów z miolizy i rozpadu innych białek.
Oszczędzane są jednak kluczowe dla życia organy.
Jednak dłuższa głodówka doprowadza czasem do ich uszkodzenia.

To nie magia, to fizjologia.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 10:12   

Grzegorz, to co piszesz to ja wiem, w ogole to masz w kazdym podreczniku.
Ja pytam o co innego - dlaczego?
Rozumiesz pytanie? Jezeli natura jest tak logiczna to po co robi rzecz bez sensu?
Jezeli masz malo pieniedzy to nie wydajesz ich jak wariat a oszczedzasz.
Jezeli masz malo zapasow jedzenia, to nie zzerasz ich od razu.
jezeli masz malo cegiel to nie budujesz wiezowca.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 10:19   

zyon napisał/a:
Jezeli natura jest tak logiczna to po co robi rzecz bez sensu?
Jest logiczna. Zakłada że głód zmusi cię do poszukiwania pożywienia.

To ty postępujesz wtedy nielogicznie nie robiąc tego.

Widzisz teraz sens?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 10:25   

No w koncu! Brawo Grzegorz, w koncu zaczales myslec zamiast sie mazac jak baba. Tak, to jedna z teorii, ktora na razie sie nie przebila do szerszej opinii. Zatem czy ten "tryb oszczedzania" sie wlacza czy nie na glodowce? Teraz pytam oczywiscie teoretycznie, bo na glodowce nie byles, wiec mozesz jedynie snuc przypuszczenia. Bo nie da sie jednoczesnie wydawac i oszczedzac. Czy tez moze badania byly robione dawno, na niereprezentatywnej grupie, byly zbyt ekstrapolowane, warunki byly nie takie?
Masz jakis pomysl?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 13:35   

zyon napisał/a:
Tak, to jedna z teorii, ktora na razie sie nie przebila do szerszej opinii
Jaka teoria? To że głodny chce jeść to teoria, "która nie przebiła się do szerszej opinii"?
Fascynujące.
zyon napisał/a:
Zatem czy ten "tryb oszczedzania" sie wlacza czy nie na glodowce?
Zależy od długości głodówki.
Operujesz jakimiś uproszczeniami typu "tryb oszczędzania". Naoglądałeś się chyba filmów z żółtymi napisami. Oni tam operują takimi pojęciami totalnie z zadka.
Stan określany jako głód podzielony jest na fazy. U człowieka odżywiającego się niskowęglowodanowo wygląda to mniej więcej tak jak u drapieżnika. Po zjedzeniu niskowęglowodanowego posiłku idzie spać. Podczas snu obniża się glikemia a wzrasta ketonemia, zmniejsza się sekrecja insuliny a wzrasta hgh. To czas procesów regeneracyjnych.
Rano następuje faza mobilizacji. Wzrasta stężenie noradrenaliny i kortyzolu, a to z kolei nasila glukoneogenezę i predator jest gotowy na poszukiwanie zdobyczy. Kiedy nie upoluje nic dłuższy czas, to organizm wchodzi w fazę oszczędzania energii.
Z tym, że np gepard nie lata w tym czasie na siłownię, jak głodujący fantasta zjon, ale faktycznie oszczędza energię jak może.
Czeka cierpliwie na dogodny moment w którym ocenia, czy wysiłek włożony w następny pościg za ofiarą ma szansę na powodzenie. Drapieżniki w odróżnieniu od trawożernych potrafią analizować i oceniać sytuację. Kiedy gepard nie upoluje czegoś przed fazą w której nie będzie miał już wystarczająco dużo energii do pościgu, to jest skazany na śmierć. Przy tak niskim poziomie tkanki tłuszczowej może sobie pozwolić na krótkie okresy głodu.
Dłużej bez jedzenia wytrzyma np niedźwiedź polarny, który ma więcej tkanki tłuszczowej i jest ewolucyjnie przystosowany do dłuższych okresów głodu. Podobnie ma zresztą wszystkożerny niedźwiedź brunatny, który gromadzi brunatną tkankę tłuszczową i posiada zdolność zapadania w stan hibernacji, która jest skrajnym przykładem oszczędzania energii w okresach niedostatku pożywienia.
zyon napisał/a:
Teraz pytam oczywiscie teoretycznie, bo na glodowce nie byles
Nie byłem. Żadne rozumne stworzenie nie głodzi się z własnej woli. Chyba że jest bardzo chore, albo w stanie terminalnym.
[quote="zyon"]Bo nie da sie jednoczesnie wydawac i oszczedzac[/]Oczywiście że się nie da. Można jedynie gospodarować zasobami które się ma.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Wrz 11, 2018 13:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 15:17   

zyon napisał/a:
Wiec budowanie podczas oszczedzania wydaje sie nonsensowne
Budowanie czego? Masy mięśniowej? Sorry to nie do mnie. Zapytaj chłopców z siłowni.

Budowanie w sensie synteza i wymiana białek zachodzi cały czas, bez względu na to czy od ostatniego posiłku minęło 15 godzin czy 15 dni. Bez tego nie ma życia.
Nie ma możliwości zwiększania ogólnej masy białek organizmu nie dostarczając ich z zewnątrz.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 17:29   

zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Titelitury napisał
Jeszcze to przeoczyłem.
Tak, to moja wypowiedź z czasów kiedy brałem niektóre rzeczy na wiarę. Czytałem fantazje Dominica D'Agostino, nie zwracając uwagi na to, że to tylko teorie (bo to przecież doctor), a nie zwryfikowane informacje tak jak w przypadku Volka i Phinneya.

Myliłem się wtedy.
Usatysfakcjonowany?

Nie chodzi mi Grzegorz o zadna satysfakcje, zle pojmujesz moje intencje. To nie ring, ale plus, ze potrafisz sie jednak przyznac do bledu.
Jaka masz pewnosc, ze teraz nie przyjmujesz na wiare fantazji Volka i Phinneya?
Dopuszczasz taka mozliwosc? Jezeli wtedy byles pewny a teraz wiesz, ze to byla nieprawda, to w tym przypadku moze byc podobnie.


Bo Volek i Phinney opierają się na przeprowadzonych przez siebie badaniach i to jest różnica.
D'Agostino przedłużył minimalnie życie osób z chorobą nowotworową w stanie terminalnym mimo że stosował KD z ograniczeniem kalorii i podpierał się tlenoterapią hiperbaryczną, a admin cytował tu badania, kiedy samą eukaloryczną dietą ketonigenczną osiąga się dużo lepsze efekty.
Gdyby D'Agostino czy Fung nie podczepiali się pod sukcesy innych, to nikt by o nich nie słyszał.
Zaistnieli tylko takim ludziom jak Taubes, Seyfried, Phinney i Volek.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Wrz 11, 2018 17:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 18:02   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Titelitury napisał
Jeszcze to przeoczyłem.
Tak, to moja wypowiedź z czasów kiedy brałem niektóre rzeczy na wiarę. Czytałem fantazje Dominica D'Agostino, nie zwracając uwagi na to, że to tylko teorie (bo to przecież doctor), a nie zwryfikowane informacje tak jak w przypadku Volka i Phinneya.

Myliłem się wtedy.
Usatysfakcjonowany?

Nie chodzi mi Grzegorz o zadna satysfakcje, zle pojmujesz moje intencje. To nie ring, ale plus, ze potrafisz sie jednak przyznac do bledu.
Jaka masz pewnosc, ze teraz nie przyjmujesz na wiare fantazji Volka i Phinneya?
Dopuszczasz taka mozliwosc? Jezeli wtedy byles pewny a teraz wiesz, ze to byla nieprawda, to w tym przypadku moze byc podobnie.


Bo Volek i Phinney opierają się na przeprowadzonych przez siebie badaniach i to jest różnica.
D'Agostino przedłużył minimalnie życie osób z chorobą nowotworową w stanie terminalnym mimo że stosował KD z ograniczeniem kalorii i podpierał się tlenoterapią hiperbaryczną, a admin cytował tu badania, kiedy samą eukaloryczną dietą ketonigenczną osiąga się dużo lepsze efekty.
Gdyby D'Agostino czy Fung nie podczepiali się pod sukcesy innych, to nikt by o nich nie słyszał.
Zaistnieli tylko takim ludziom jak Taubes, Seyfried, Phinney i Volek.

Ale to nieprawda. Taubes nie wspomina o nich, jak i Fung na przyklad. Za to wspominaja o innych. Taubes. mialem o nim wspomniec. Jego poglady nie pokrywaja sie z tymi Voleka i Phinneya calkowicie. Z kolei Fung to praktyk, ktory sie pod nikogo nie podczepia, bo po prostu jest lekarzem i prowadzi klinike. Jego ksiazka to jego wlasne wnioski.
Takich naukowcow jest mnostwo, dzisiaj kazdy niemal wydaje ksiazke. Nie uwazam, ze Volek czy Phinney jakos specjalnie goruja nad reszta.

To, ze admin cytowal badnia, znaczy tylko tyle. Wkleilem 3 rozne badania nt robienia masy miesniowej na teoretycznie ujemnym, czyli ponizej "zapotrzebowania" bilansie kalorycznym. I co? Jakie masz wnioski?

Swoja droga chwaliles jakis filmi biologa Ruperta Sheldrake'a. W swojej ksiazce "Nauka: wyzwolenie z dogmatow" pisze on, ze stosowanie praw termodynamiki do czlowieka mija sie z celem.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 11, 2018 22:48   

zyon napisał/a:
Owszem, ale dlaczego organizm podejmuje teoretycznie tak nielogiczne kroki? Rownowaga hormonalna to tylko nasze wytlumaczenie, po co organizm mialby zwiekszac poziom hormonu prowadzacego do budowy nowych tkanek, jezeli wg powszechnej opinii na glodowce przechodzi w "tryb oszczedzania"?
Być może po to, żeby przy niskim poziomie insuliny powstrzymywać kataboliczne procesy wyzwalane przez kortyzol. Niewątpliwie głodówka wyzwala stres metaboliczny i podwyższenie hormonów stresu a jednocześnie musi być niski poziom insuliny, żeby nie umrzeć z powodu hipoglikemii, bo nie ma dostawy glukozy i białek. Pozostaje anaboliczny hormon wzrostu, żeby spowolnić rozpad tkanek. Chyba, że dla równowagi z kortyzolem, tarczyca zmniejszyłaby wydzielanie katabolicznych hormonów. No, ale analizowanie wielokrotnych nieliniowych sprzężeń zwrotnych, to sztuka karkołomna i skazana na niepowodzenie.
Prostym przykładem chaosu regulacyjnego są dwa działające czujniki temperatury w pomieszczeniu, jeden od pieca, a drugi na kaloryferze. Nie do opanowania, a efekty nad wyraz zaskakujące.
JW
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 07:00   

Głodówka.
Ludziom niezdrowym, czyli w praktyce każdemu, głodówka pozwala zregenerować jelita.
Kto stosował wie, że proces oczyszczania trwa jeszcze długo po zaprzestaniu przyjmowania pokarmów.
To jedna z wielu korzyści głodówki leczniczej.
Nie zapewni tego LC , KD czy DO.
:medit:
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 07:19   

zyon napisał/a:
Wkleilem 3 rozne badania nt robienia masy miesniowej na teoretycznie ujemnym, czyli ponizej "zapotrzebowania" bilansie kalorycznym. I co? Jakie masz wnioski?

Takie, że na ujemnym bilansie kalorycznym gdzieś ubywa, a gdzieś przybywa.
Jeśli podaż białka jest wyższa niż straty podczas procesu rozpadu i syntezy, to jest to możliwe. Można więc zwiększać masę mięśniową dostarczając 1 gram białka na kg/masy ciała, spalając tłuszcz własny i trochę tłuszczu z posiłków, ale to długo nie potrwa.

Jednak głodówka to nie ta bajka.
Nie ma takiej możliwości, aby obrót białek odbywał się bez strat.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Wrz 12, 2018 07:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 08:07   

dario_ronin napisał/a:
Głodówka.
Ludziom niezdrowym, czyli w praktyce każdemu, głodówka pozwala zregenerować jelita.
Kto stosował wie, że proces oczyszczania trwa jeszcze długo po zaprzestaniu przyjmowania pokarmów.
To jedna z wielu korzyści głodówki leczniczej.
Nie zapewni tego LC , KD czy DO.
:medit:


ja nie jestem tego taki pewny, czy tego nie zapewni LC, KD czy DO.
Ja zaczynałem od DO, szybko zmieniłem na LCHF i teraz od dłuższego czasu KD (w połączeniu z IF, zresztą,osobiście nie wyobrażam sobie inaczej).
Jakby na to nie patrzeć, jest ogromna różnica w funkcjonowaniu jelit przedtem i teraz. Doskonale pamiętam, jak się oczyszczał się cały organizm, szczególnie dobrze pamiętam moment, kiedy przyszło na skórę :D
Okresowo, robię sobie 1 dniowe głodówki (a właściwie 1,5 dniowe, biorąc pod uwagę IF) i nie czuję potrzeby na więcej. Pisałem wcześniej - że rozważam dłuższą głodówkę, tak np. 7 dni - ale nie dlatego, że mam taką potrzebę, tylko z ciekawości, traktuję to jako swego rodzaju wyzwanie. Taka ciekawość poznawcza.
Napiszę to samo co już chyba napisałem wcześniej - skoro żywienie HC+głodówka np. 40 dni tak naprawdę sprowadza się do keto, to czy nie lepiej cały czas być w keto??
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 08:07   

Sentinel napisał/a:
Można więc zwiększać masę mięśniową dostarczając 1 gram białka na kg/masy ciała,

Mozna zwiekszac mase miesniowa nawet na 0,6g bialka /kgMC a nawet na mniej. Wiem to z praktyki, Gavroche rowniez potwierdza.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Być może po to, żeby przy niskim poziomie insuliny powstrzymywać kataboliczne procesy wyzwalane przez kortyzol. Niewątpliwie głodówka wyzwala stres metaboliczny i podwyższenie hormonów stresu a jednocześnie musi być niski poziom insuliny, żeby nie umrzeć z powodu hipoglikemii, bo nie ma dostawy glukozy i białek. Pozostaje anaboliczny hormon wzrostu, żeby spowolnić rozpad tkanek. Chyba, że dla równowagi z kortyzolem, tarczyca zmniejszyłaby wydzielanie katabolicznych hormonów. No, ale analizowanie wielokrotnych nieliniowych sprzężeń zwrotnych, to sztuka karkołomna i skazana na niepowodzenie.

No jest to jakas proba rozwiklania tego. Tylko dlaczego takie wielkie skoki nawet do 1250%? Przeciez teoretycznie do podtrzymania rozpadu to utrzymanie obecnego poziomu by wystarczylo a w tym drugim badaniu po raptem 3 czy 4 dniach od razu podskoczylo kilkukrotnie stezenie GH.

I powiem tak, ostatnio na youtube furore robi jakis wariat, ktory prowadzi kanal o glodowkach, filmuje to, wkleja zdjecia i opisuje wrazenia i wyglada jak zombie. Ale ja nie stracilem 10kg jak on.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 08:19   

zyon napisał/a:
Mozna zwiekszac mase miesniowa nawet na 0,6g bialka /kgMC a nawet na mniej. Wiem to z praktyki, Gavroche rowniez potwierdza
Sory, ale mnie to pachnie optymalnym fanatyzmem, więc nie będę się na ten temat wypowiadał.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 09:12   

Znam wiecej osob, ktore to potwierdza, a jedynym powodem dla ktorego nie chcesz przyjac tego do wiadomosci, to fakt, ze masz glowe nabita dogmatami rodem z kulturystyki. I nie ma to nic wspolnego z optymalnym fanatyzmem.
Jezeli czegos nie jestes pewien - sprobuj.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 09:23   

zyon napisał/a:
Znam wiecej osob, ktore to potwierdza, a jedynym powodem dla ktorego nie chcesz przyjac tego do wiadomosci, to fakt, ze masz glowe nabita dogmatami rodem z kulturystyki. I nie ma to nic wspolnego z optymalnym fanatyzmem.
Jezeli czegos nie jestes pewien - sprobuj.


Okeeeeej. Więc jesteś optymalny i chcesz o tym porozmawiać?

A tak na poważnie, to po tym 0,6 białka straciłem całkowicie ochotę na rozmowę.
Mogłem się domyślić do czego zmierzasz.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 09:32   

Sentinel napisał/a:
Okeeeeej. Więc jesteś optymalny

Po czym wnosisz? Kolejna proba zaszufladkowania?
Sentinel napisał/a:
to po tym 0,6 białka straciłem całkowicie ochotę na rozmowę.
Mogłem się domyślić do czego zmierzasz.

Niby jak sie mogles domyslic? Do niczego nie zmierzam, pisze co wiem z doswiadczenia.
Jezeli straciles ochote to nie rozmawiaj, mnie nie interesuja rozmowy o niczym, a o tym chyba chcesz rozmawiac.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 10:38   

3of5 napisał/a:
ja nie jestem tego taki pewny
ja też.
Pan Witold pisał, że przy łuszczycy sama dieta nie wystarczy...
Jeśli jesteś zdrowy I dobrze się odżywiasz nie ma problemów z jelitami raczej.
Jeśli są, wtedy 'daj im odpocząć' i się zregenerować, kilka kilkanaście dni.
spróbuj, zaskoczą Cię efekty.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 10:44   

Panowie, spokojnie, porządkowanie forum jest jałowe i męczące, zlitujcie się nade mną.
Żeby zjeść 0,6 g/kg, co stanowi 40g białka, trzeba spożyć ponad 200 g mięsa. Na innych forach, nie tylko optymalnych, uznaliby to za śmiertelnie szkodliwe, rakotwórcze obżarstwo. Razem z ukrytym tłuszczem takie mięso dostarcza ponad 500 kcal i jest najbardziej wartościowym pożywieniem. To całkiem niezła głodówka, rzeczywiście podtrzymująca obrót metaboliczny.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 10:47   

zyon napisał/a:
No jest to jakas proba rozwiklania tego. Tylko dlaczego takie wielkie skoki nawet do 1250%? Przeciez teoretycznie do podtrzymania rozpadu to utrzymanie obecnego poziomu by wystarczylo a w tym drugim badaniu po raptem 3 czy 4 dniach od razu podskoczylo kilkukrotnie stezenie GH.
Jest jakaś praca na temat takich podskoków GH?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 11:07   

Wklejalem tam wyzej, badanie Cahilla z cytatem z ksiazki.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 11:55   

zyon napisał/a:
Panowie, spokojnie,
żeby nie było...
Ja mogę w każdej chwili, ale...
Nie jestem ani świrem, ani fanatykiem, ani ani nawet
Nie znoszę chamstwa i dopóki Grzegorz nie zrozumie jak rozmawiać...
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 11:59   

Nie sadze, zeby nagle Grzegorz przestal byc soba. Zwlaszcza, ze to kolejne konto, ktore zmierza w te sama strone.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 12:13   

zyon napisał/a:
Nie sadze, zeby nagle Grzegorz przestal byc soba. Zwlaszcza, ze to kolejne konto, ktore zmierza w te sama strone.
trudno
Będziemy resocjalizować Grzesia póki admin pozwoli :D
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 15:57   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Żeby zjeść 0,6 g/kg, co stanowi 40g białka, trzeba spożyć ponad 200 g mięsa. Na innych forach, nie tylko optymalnych, uznaliby to za śmiertelnie szkodliwe, rakotwórcze obżarstwo. Razem z ukrytym tłuszczem takie mięso dostarcza ponad 500 kcal i jest najbardziej wartościowym pożywieniem. To całkiem niezła głodówka, rzeczywiście podtrzymująca obrót metaboliczny.
JW

A ile straci na wadze ktoś kto przez 40 dni je tylko 500 kcal?
Podstawowa przemiana materii, dla człowieka o wadze 75 kg, wzroście 175 cm i wieku ok 40 lat, to 1700 kcal. 1700 - 500 = 1200 × 40 dni daje nam 48 000 kcal deficytu. 48 000 ÷ 9 kcla z grama tłuszczu daje 5, 3 kg. Więc taki człowiek schudłby 5,3 kg w 40 dni, pod warunkiem, że nie wstawałby z łożka nawet na siku. Przy niewielkiej aktywności fizycznej schudłby ponad 10 kg, przy średniej tzn trening na siłowni 3 razy w tygodniu schudłby około 15 kg. Gdyby waga wyjściowa wynosiła 75 kg, to po czterdziestu dniach miałby niedowagę.
To przy podaży 500 kcal dziennie. A gdyby taki ktoś nie jadł wcale?
1700 × 40 = 68 000 kcal deficytu. 68 000 ÷ 9 kcal z każdego grama spalonej tkanki tłuszczowej daje utratę 7,55 kg tkanki tłuszczowej przy zerowej aktywności fizycznej.
Optymistycznie zakładam że spaleniu ulegnie tylko tkanka tłuszczowa, choć to niemożliwe, więc miolizie uległaby znaczna część masy mięśniowej.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Wrz 12, 2018 16:05, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 16:31   

Tyle ci mowi matematyka, a ile ci mowi praktyka?
Przypomne dla dociekliwych.
Sentinel napisał/a:
Science Reveals Why Calorie Counts Are All Wrong - Scientific American
https://www.scientificame...-are-all-wrong/
Ci bardziej dociekliwi znają, ale warto przypomnieć.

Ci bardziej dociekliwi znaja, ale rowniez warto przypomniec:
Cytat:
Twórcą koncepcji kalorii był XIX-wieczy chemik Wilbur Olin Atwater. W jednym ze swoich eksperymentów zwyczajnie spalał jedzenie sprawdzając ile ciepła należy dostarczyć by podnieść temperaturę wody w zlewce. Choć działo się to ponad sto lat temu metoda wciąż pozostaje w użyciu!


Cytat:
Jedna kilokaloria żywieniowa (1 kcal lub 1000 kalorii) to ilość dostępnej przez trawienie pożywienia energii (ciepła), jaka podniesie temperaturę jednego kilograma wody o jeden stopień Celsjusza.

Gdzie kryje się haczyk?

Znając istotę kalorii od razu nasuwa się pytanie:

jaki jest związek między produktem spalanym w ogniu, a tym samym produktem trawionym przez Twój układ pokarmowy (skoro nie ma tam pieca) ?

Odpowiedź: żaden.

Załóżmy, że będąc na ognisku wrzucasz szczapę drewna do ognia. Ogień doskonale sobie z nią radzi i wydziela się pewna liczba kalorii. A teraz wyobraź sobie sytuację, w której kiełbasę upieczoną na ognisku postanawiasz przegryźć identycznym kawałkiem drewna.

Jak sądzisz, Twój układ trawienny przyswoi drewno i wydobędzie z niego tyle samo kalorii co ogień?

Niestety brzuch nie radzi sobie dobrze z korą, tak samo jak z wieloma innymi rzeczami.

Nie ma skutecznej i jednoznacznej metody umożliwiającej określenie ile tak naprawdę z tego co zjesz zostanie przeznaczone na energię, czyli wchłonięte i zmagazynowane w formie możliwej do wykorzystania w powstawaniu ATP (nośnik energii chemicznej niezbędny w pracy mózgu i mięśni)


Cytat:
Zwróć uwagę na rysunek po lewej stronie: możesz obejrzeć schemat budowy błony śluzowej żołądka z uwzględnieniem mechanizmów w niej zachodzących. Chyba zgodzisz się, że to co widzisz na ilustracji jest znacznie bardziej skomplikowanym zjawiskiem niż spalanie szczapy w płomieniach ogniska?

A przecież układ pokarmowy to nie tylko żołądek, ale wiele innych narządów, gruczołów, procesów, enzymów itd. Dlatego właśnie błędne jest stawianie znaku równości między kilokalorią żywieniową, a rzeczywistą wartością energetyczną przyswojoną przez ciało.

https://jansloniewicz.pl/dieta/co-musisz-wiedziec-aby-skutecznie-kontrolowac-mase-swojego-ciala/

Cytat:
1 g białka = 5,65 kcal
1 g tłuszczu = 9,45 kcal
1 g węglowodanów = 4,15 kcal

Łatwo można dojść do wniosku, że proces spalania nie jest jednak równoznaczny z procesem trawienia. Do tej konkluzji doszedł również pan Wilbur Olin Atwater, amerykański chemik. Postanowił on skorygować fizyczne równoważniki energetyczne i pomniejszyć je o straty wynikające z fizjologii człowieka i specyfiki procesu trawienia (uwzględnić stopień strawności).
Ustalił on, że strawności poszczególnych frakcji pokarmu to:

92% dla białek,
95% dla tłuszczów,
98% dla węglowodanów.

W przypadku białek uwzględnił on również wartość energetyczną związków azotowych wydalanych z moczem wynoszącą ok. 1,3 kcal. W ten sposób ustalone zostały równoważniki energetyczne Atwatera:

1 g białka to (5,65 kcal – 1,30 kcal)*92% = 4 kcal
1 g tłuszczów to 9,45 kcal * 95% = 9 kcal
1 g węglowodanów to 4,15 kcal * 98% = 4 kcal



To jest Grzeogrz twoja matematyka. Oczywiscie praktyka sobie. Nie schudlem ponizej granicy niedozywienia, co wiecej cwiczylem codziennie z wyjatkiem niedziel. Moze klepie z zaswiatow?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Wrz 12, 2018 16:32, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 17:06   

zyon napisał/a:
Przypomne dla dociekliwych

Zamieściłem ten link jako ciekawostkę, bo dotyczy głównie błędów w wyliczeniu kaloryczności słabiej strawnego pożywienia pochodzenia roślinnego, którego na diecie niskowęglowodanowej jada się niewiele lub wcale.
Jest to więc nieistotne w wyliczeniach które przedstawiłem powyżej.
zyon napisał/a:
To jest Grzeogrz twoja matematyka.
To w Matematykę też już nie wierzysz?
zyon napisał/a:
Oczywiscie praktyka sobie. Nie schudlem ponizej granicy niedozywienia, co wiecej cwiczylem codziennie z wyjatkiem niedziel
Wiem wiem. Pisaliście tu z darkiem o tym. Przed głodówką byłeś jak bolo yeung, a po jak bruce lee.
Po kolejnej będziesz jak kunf fu panda.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Wrz 12, 2018 17:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 17:50   

dario_ronin napisał/a:
zyon napisał/a:
Nie sadze, zeby nagle Grzegorz przestal byc soba. Zwlaszcza, ze to kolejne konto, ktore zmierza w te sama strone.
trudno
Będziemy resocjalizować Grzesia póki admin pozwoli :D


Z tego co napisał Zyon na temat możliwości zmiany charakteru Grzegorza wnioskuję, że przeanalizował pozycję Cybernetyka i charakter Mariana Mazura.

Nie bierz się, Darku, za "resocjalizację" Grzegorza, gdyż jest to NIEMOŻLIWE. Nawet, gdyby Grzegorz sam tego chciał. To wynika z dynamizmu charakteru.

Temat głodówki - pasjonujący.

Ja tylko wiem, że decydujący wpływ na procesy życiowe należy do mózgu - naszego komputera.
O metabolizmie w sensie trawienie decyduje 2,5 kg biogenomu bakteryjnego.

I tak, cenię Grzegorza za wytrwałość w analizowaniu zjawisk związanych z fizjologią, biochemią a nawet śledzenie treści biblijnych.

Nie jestem tylko w stanie zaakceptować łgarstwa i wprowadzania w błąd. U nikogo.
_________________
gea
Ostatnio zmieniony przez gea Śro Wrz 12, 2018 17:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 18:03   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Przypomne dla dociekliwych

Zamieściłem ten link jako ciekawostkę, bo dotyczy głównie błędów w wyliczeniu kaloryczności słabiej strawnego pożywienia pochodzenia roślinnego, którego na diecie niskowęglowodanowej jada się niewiele lub wcale.
Jest to więc nieistotne w wyliczeniach które przedstawiłem powyżej.

Nie klam, albo twoj angielski rzeczywiscie jest taki slaby, ze nie rozumiesz co wklejasz.
Ciekawostka dla dociekliwych, ktorzy ja znaja, ale nie jest istotna. Iscie salomonowe wyjscie z sytuacji. Prawda jest taka Grzegorz, ze bezsensownie liczysz metoda sprzed 110 lat. Liczysz bialko do bilansu energetycznego, w sytuacji kiedy idzie ono na cele budulcowe. To tak jakbys kupil antyki do umeblowania pokoju a ich wartosc ocenil w kategoriach drewna opalowego. Fuck logic, nie?

Sentinel napisał/a:
To w Matematykę też już nie wierzysz?

A to matematyka to jakas wiara czy religia? Polecam ksiazke biologa Sheldrake'a, w ktorej udowadnia on, ze prawa termodynamiki nijak sie maja do organizmu ludzkiego.

Sentinel napisał/a:
Wiem wiem. Pisaliście tu z darkiem o tym. Przed głodówką byłeś jak bolo yeung, a po jak bruce lee.
Po kolejnej będziesz jak kunf fu panda.

Ja nic takiego nie pisalem, ale tak czy siak lepsze to niz rozdwojenie jazni. Raz pisales, ze glodowka jest fajna, potem, ze uwierzyles na slowo i juz nie jest. To ja wole byc Bruce Lee albo Bolo.

Nie moge sie doczekac Grzegorz twojego portalu, bo czuje rewolucje. Zoladkowa ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 18:08   

gea napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
zyon napisał/a:
Nie sadze, zeby nagle Grzegorz przestal byc soba. Zwlaszcza, ze to kolejne konto, ktore zmierza w te sama strone.
trudno
Będziemy resocjalizować Grzesia póki admin pozwoli :D


Z tego co napisał Zyon na temat możliwości zmiany charakteru Grzegorza wnioskuję, że przeanalizował pozycję Cybernetyka i charakter Mariana Mazura.


Nie bierz się, Darku, za "resocjalizację" Grzegorza, gdyż jest to NIEMOŻLIWE. Nawet, gdyby Grzegorz sam tego chciał. To wynika z dynamizmu charakteru.

Tak, swietna ksiazka, jak juz pisalem. Grzegorz powinien tez ja przeczytac, ale on chyba nic nie czyta oprocz internetowych linkow. Darmowy OCR jest w sieci za darmo, naprawde warto.

gea napisał/a:

Temat głodówki - pasjonujący.

Ja tylko wiem, że decydujący wpływ na procesy życiowe należy do mózgu - naszego komputera..

Czytam teraz ksiazke o neuroplastycznosci mozgu i naprawde to zaskakujacy organ. Te historie o przedmurzu i innych bzdurach, ktore pisal Grzegorz, to stara i nieaktualna wiedza.
Dlatego ten urzednik z Francji normalnie funkcjonowal bez 90% mozgu, bo mozg sobie przemapowal odpowiednie funkcje w inne miejsc - mapy mozgu, ktore opracowal Penfield. Ale to temat na inny temat.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 18:38   

zyon napisał/a:
Te historie o przedmurzu i innych bzdurach, ktore pisal Grzegorz, to stara i nieaktualna wiedza
No popatrz. Przecież to twoje bzdury z tygodnika wróżka. Ja tylko wkleiłem podobny z kopalni wiedzy.
zyon napisał/a:
Prawda jest taka Grzegorz, ze bezsensownie liczysz metoda sprzed 110 lat
Wartości się nie zmieniły. Nadal jest to 4 kcal z ww i białka i 9 z tłuszczów. A to że składniki pokarmowe z roślinek są trudniej przyswajalne to nie jest żadne odkrycie, ani powód żeby drzeć japę, bo tu niemal każdy o tym wie. Co do teorii że człowiek tak jak krowa może czerpać energię z lotnych kwasów tłuszczowych produkowanych przez drobnoustroje, to jest niepoważne. Znasz różnicę pomiędzy budową układu pokarmowego człowieka i krowy? Pisano tu już o tym wielokrotnie. Admin ci dokładnie wytłumaczy. Jeśli nie zapytaj zootechnika z forum kwaśniewskiego.
zyon napisał/a:
Czytam teraz ksiazke o neuroplastycznosci mozgu i naprawde to zaskakujacy organ. Dlatego ten urzednik z Francji normalnie funkcjonowal bez 90% mozgu, bo mozg sobie przemapowal odpowiednie funkcje w inne miejsc - mapy mozgu, ktore opracowal Penfield. Ale to temat na inny temat
Czyli jednak coś dało to co próbowałem ci wytłumaczyć podając przykład plastyczności po hemisferektomii i "kopii zapasowych" tworzonych w różnych obszarach mózgu.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Wrz 12, 2018 18:41, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 19:46   

Sentinel napisał/a:
No popatrz. Przecież to twoje bzdury z tygodnika wróżka. Ja tylko wkleiłem podobny z kopalni wiedzy.

Klamiesz, nigdy nie pisalem, ze czytam tygodnik wrozka, swoja droga skad wiesz, ze to tygodnik ;D

Sentinel napisał/a:
Wartości się nie zmieniły. Nadal jest to 4 kcal z ww i białka i 9 z tłuszczów.

Masz nieakutalne dane Grzegorz, takie sprzed 110 lat, ale nie mam zamiaru wklejac ci kolejnych linkow, bo i tak ich nie sprawdzasz. Zyjesz w bance mydlanej, odizolowany od rzeczywistosci.

Sentinel napisał/a:

Czyli jednak coś dało to co próbowałem ci wytłumaczyć podając przykład plastyczności po hemisferektomii i "kopii zapasowych" tworzonych w różnych obszarach mózgu.

Nie ma zadnych kopii, nie tworz nowych bajek, mozg jest niezwykle oszczedny i nie traci energii na zadne kopie, tylko w razie potrzeby tworzy nowe mapy mozgu.

Ale jak juz jestesmy w temacie, to wspomne tylko o czyms takim jak "trening mentalny", czesciowo jest wspomniane o tym w ksiazce "Kopalnie talentow" Ankersena Rasmusa, gdzie jest krotki opis treninngu zawodowcow, czyli wizualizacje, wyobraznia......swiadomosc i ksztaltowanie rzeczywistosci.

Cytat z ksiazki, ktora czytam:
"Podsumowal to w ten sposob: Bol jest raczej opinia o stanie zdrowia organizmu, niz tylko odruchowa reakcja na uraz". Nim uruchomi bol, mozg gromadzi dowody z wielu zrodel. Powiedzial tez, ze "bol jest iluzja" oraz ze "nasz umysl jest urzadzeniem wirtualnej rzeczywistosci", ktore doswiadcza swiata posrednio i przetwarza go, konstruujac w naszych glowach jego model. Zatem bol, tak jak obraz ciala, jest konstruktem naszego mozgu"

Tak jakos sie troche zbieglo z tematem.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 19:49   

Bonus
Cytat:
Dlaczego koncepcja kalorii jest błędna?
Z dwóch powodów.
Pierwszy z nich jest taki, że człowiek to nie piec a proces trawienia nie przypomina paleniska.
Drugi zarzut polega na tym, że gdyby patrzeć na trawienie z punktu widzenia fizyki lub chemii to kaloria powinna być równa kalorii.
Dla przykładu 900 kcal to dwa kieliszki oliwy z oliwek, albo duży 3 kilogramowy arbuz.
Spróbujcie mi wmówić, że mój albo wasz organizm tak samo będzie się zachowywał po spożyciu obu powyższych produktów.

Dlaczego na produktach spożywczych stosuje się miarę kaloryczną?
Bo to wygodne, proste i dokładne.
Niestety nieprawidłowe.
Banalnie łatwo jest określić wartość kaloryczną czegokolwiek-wystarczy to spalić w piecu i sprawdzić ile energii skumulowało.

Przestańcie spalać kalorie i zacznijcie przyswajać składniki odżywcze

http://maciejkrysiak.pl/nigdy-nie-licz-kalorii/
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 20:17   

zyon napisał/a:
nigdy nie pisalem, ze czytam tygodnik wrozka
Wróżka czy czwarty wymiar, co za różnica. To ta sama kategoria.
zyon napisał/a:
nie mam zamiaru wklejac ci kolejnych linkow, bo i tak ich nie sprawdzasz
Przeglądam pobieżnie, bo ich wartość merytoryczna jest na poziomie tych z tygodnika wróżka, które wklejałeś wcześniej.
zyon napisał/a:
Nie ma zadnych kopii, nie tworz nowych bajek, mozg jest niezwykle oszczedny i nie traci energii na zadne kopie, tylko w razie potrzeby tworzy nowe mapy mozgu
Czyli nie tworzy, a jednak tworzy. Tak wynika z tego co piszesz, bo jeśli tworzy w razie potrzeby, to jednak tworzy.
Potrzeba pojawia się wtedy, kiedy obumierają neurony, o czym pisaliśmy już w temacie "świadomość".
zyon napisał/a:
"Podsumowal to w ten sposob: Bol jest raczej opinia o stanie zdrowia organizmu, niz tylko odruchowa reakcja na uraz". Nim uruchomi bol, mozg gromadzi dowody z wielu zrodel. Powiedzial tez, ze "bol jest iluzja" oraz ze "nasz umysl jest urzadzeniem wirtualnej rzeczywistosci", ktore doswiadcza swiata posrednio i przetwarza go, konstruujac w naszych glowach jego model. Zatem bol, tak jak obraz ciala, jest konstruktem naszego mozgu"
Bardzo to mundre, ale jest to zagmatwany opis prostego zjawiska, czyli budowania pamięci begawioralnej przez doświadczenie.

Dobranoc.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 20:36   

Sentinel napisał/a:
Wróżka czy czwarty wymiar, co za różnica. To ta sama kategoria.

Widze, ze kolejny jasnowidz nam sie objawil, co wie bez czytania. Wrozki nie znam, wiec ci wierze na slowo, bos widze wierny czytelnik. Zas cytowany przeze mnie artykul z Czwartego Wymiaru napisany przez Wojciecha Sowe opisywal badania zwiazane z nieciagloscia Parenago i oparty byl o ksiazke Bernarda Haischa "Teoria Boga. Wszechswiaty, pola zerowe i o co w tym wszystkim chodzi"
Powiedz mi Grzegorz, jak to jest, ze jestes sie w stanie skompromitowac doslownie w kazdej kwestii?

Sentinel napisał/a:
Przeglądam pobieżnie, bo ich wartość merytoryczna jest na poziomie tych z tygodnika wróżka, które wklejałeś wcześniej.

Nie wklejalem nic z tygodnika wrozka, ale z tym pobieznym przegladaniem ci wierze, nawet swoje wlasne przegladasz pobieznie. I taka jest tez cala twoja "wiedza" - POBIEZNA.

Sentinel napisał/a:
Czyli nie tworzy, a jednak tworzy. Tak wynika z tego co piszesz, bo jeśli tworzy w razie potrzeby, to jednak tworzy.

Tworzy ale nie zadna kopie tylko nowa mape. Rozumiesz? No wiem, nie rozumiesz, bo przeciez ty tylko pobieznie czytasz linki z Kopalniwiedzy.
Sentinel napisał/a:

Potrzeba pojawia się wtedy, kiedy obumierają neurony, o czym pisaliśmy już w temacie "świadomość".

Nie synku, to nie ma nic wspolnego ze smiercia neuronow, tylko z zagospodarowaniem pustego obszaru, np uciecie reki, nogi, obumarcie nerwow, wylew. To sa puste pola, ktore mozg natychmiast zagospodarowuje. Tak nawiasem mowiac John Fields w wybitnej ksiazce "Drugi Mozg" udowadnia, ze to glej rzadzi a nie przereklamowane neurony.

Sentinel napisał/a:
Bardzo to mundre, ale jest to zagmatwany opis prostego zjawiska, czyli budowania pamięci begawioralnej przez doświadczenie.
Dobranoc.

Mylisz sie, autor tych slow jest antybehawiorysta (i praktykiem jezeli wiesz kto to, bardzo znana postac) :D Teorie Walla i Melzacka znasz?

Dobranoc, polecam pare ksiazek na noc ;)

Napisalbym jeszcze o treningu mentalnym, czyli uczeniu sie przez same wizualizacje, ale w sumie.... Grzes i tak skomentuje krotkim zdaniem z jakiegos linku. ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Wrz 12, 2018 20:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 20:40   

Bonus, wkleje pare cytatow, bo Grzes pobieznie przeleci przez tytul tylko.

https://oczymlekarze.pl/zdrowy-styl-zycia/dieta/1417-kaloria-kalorii-nierowna
Cytat:
Tymczasem stanowią one po prostu miarę wartości energetycznej pokarmów - mówi prof. dr Jennie Brand-Miller z Instytutu Otyłości i Żywienia Uniwersytetu w Sydney. - Istnieje coraz więcej dowodów na to, że kalorie są bezużyteczne jako wskaźnik określający, jaki przyrost wagi powoduje spożycie konkretnego pokarmu.

Słabość teorii kalorycznej wykazano po raz pierwszy w latach 80. ubiegłego wieku, jednak nie na przykładzie jedzenia, lecz alkoholu.

Sceptyków wciąż przybywa. Ostatnio dołączył do nich dr David Ludwig, profesor departamentu odżywiania w Harvardzkiej Szkole Zdrowia Publicznego, który w czerwcu zeszłego roku wydał przełomowe opracowanie naukowe.

Wyniki badania podważają przekonanie, że kaloria to kaloria. Potwierdzają nowatorską koncepcję, według której z punktu widzenia przemian metabolicznych nie wszystkie kalorie są jednakowe.

Wynalezienie kalorii, które miało miejsce 130 lat temu, było pierwszą próbą uczynienia z dietetyki dyscypliny naukowej. Nic więc dziwnego, że obecnie teoria kaloryczna wydaje się nieco przeterminowana.

Jedna z definicji pojęcia "pseudonauka" brzmi: "zbiór twierdzeń o świecie, które aspirują do miana nauki, lecz nie spełniają ku temu odpowiednich wymagań".

Możliwe, że w przyszłości historycy pokuszą się o przypięcie tego rodzaju "łatki" również teorii kalorycznej.


Milych snow Grzegorz
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 21:46   

Oki. Jeszcze na to odpowiem, bo widzę, że twoje bajkopisarstwo osiągnęło apogeum.
zyon napisał/a:
autor tych slow jest antybehawiorysta
Czyli ktoś w rodzaju przeciwnika kulistości Ziemi.

zyon napisał/a:
to nie ma nic wspolnego ze smiercia neuronow, tylko z zagospodarowaniem pustego obszaru, np uciecie reki, nogi, obumarcie nerwow, wylew. To sa puste pola, ktore mozg natychmiast zagospodarowuje. Tak nawiasem mowiac John Fields w wybitnej ksiazce "Drugi Mozg" udowadnia, ze to glej rzadzi a nie przereklamowane neurony
Uszkodzenie tkanki nerwowej zawsze wiąże się z obumarciem jakiejś ilości neuronów. Wylew, uszkodzenie mechaniczne mózgu lub rdzenia, czy uszkodzenie nerwów obwodowych prowadzi do obumarcia komórek nerwowych, a te "puste pola" wypełniają astrocyty. Są to tzw blizny glejowe i jest to zjawisko niekorzystne, bo blokuje połączenia między neuronami i uniemożliwia regenerację tkanki nerwowej.
Gdyby komórki glejowe miały jakieś magiczne właściwości, to nie blokowały by regeneracj, ale ją ułatwiały. One tylko tworzą bliznę, bo coś musi wypełnić uszkodzenie, bez względu na to czy to uszkodzona skóra czy nerw. Blizny na skórze tworzy tkanka łączna, a komórek nerwowych glej.

Ty dasz sobie wcisnąć każdy kit, byle był antynaukowy.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Wrz 12, 2018 21:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 23:05   

Ręce opadają. Widocznie pani w szkole nie nauczyła o prawie Hessa.
Prawo to mówi, że ilość energii wyzwolonej w wyniku reakcji chemicznych nie zależy od drogi, od etapów pośrednich, a tylko od substratów i produktów końcowych. Nieważne, czy spirytus pali się w lampce, czy jest spalany enzymatycznie, ilość energii jest ta sama. 5 kcal na każdy mililitr. Opowieści, że człowiek nie jest palnikiem spirytusowym i dlatego ta ilość energii jest inna, to dyrdymały nieuków. Dotyczy to wszystkich składników pożywienia, tak, jak to opisał Wilbur Olin Atwater.
Z faktu, że rzeczywista kaloryczność glukozy jest mniejsza o kilka procent niż skrobii nie wynika, że średnia kaloryczność potraw jest fałszywa. Podobnie kaloryczność poszczególnych aminokwasów różni się między sobą dwukrotnie, ale średnia dla całych białek wynosi 4 kcal. Analogicznie, część alkoholu zostanie niespalona i wydalona z oddechem. Z kolei błonnik utrudnia wchłanianie składników energetycznych w jelitach, ale z drugiej strony sam błonnik może być fermentowany do kwasów tłuszczowych i dostarczać w ten sposób nawet 5% energii.
Można tak długo i nieszczęśliwie precyzować, odejmując jeszcze energię traconą na wchłanianie i termogenezę poposiłkową, ino po co? Ostateczny wynik będzie się różnił po wprowadzonych poprawkach o kilkanaście procent, ale w żaden sposób nie obali współczynników Atwatera. Za to utopi nas w żmudnych obliczeniach i zrobi wodę z mózgu. Stąd to negatywne porównywanie ogniska do człowieka. Aż dziw bierze, że demagodzy nie zauważyli, że chude mięso się fatalnie pali w ognisku.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Wrz 12, 2018 23:17   

Nie trzeba być profesorem, żeby wiedzieć, że otyłość jest powodowana przez węglowodany, a nie przez białka i tłuszcze. To żałosne, że jakieś instytuty ponownie odkrywają tę banalną prawdę, znaną już sto lat temu handlarzowi trumien, Bantingowi. Nadal nie obala to prawa Hessa, bo część kalorii z pożywienia nie jest spalana, ale magazynowana w tłuszczach.
Suma energii spożyta w tym wypadku "zamienia się" nie tylko na wydalany dwutlenek węgla i mocznik, ale też na magazynowane tłuszcze. Gdyby ognisko mogło część spirytusu zamieniać na naftę, bilans energii byłby dokładnie taki sam. Właśnie wg współczynników Atwatera.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 07:41   

Sentinel napisał/a:
Czyli ktoś w rodzaju przeciwnika kulistości Ziemi.

Oooo, bomba Grzes, czyli np Noam Chomsky jest przeciwnikiem kulistosci ziemi? :D
Brawo ty! Co jeszcze ciekawego wymyslisz? A o mentalizmie slyszal??

Sentinel napisał/a:
Uszkodzenie tkanki nerwowej zawsze wiąże się z obumarciem jakiejś ilości neuronów. Wylew, uszkodzenie mechaniczne mózgu lub rdzenia, czy uszkodzenie nerwów obwodowych prowadzi do obumarcia komórek nerwowych, a te "puste pola" wypełniają astrocyty.

To z kopalni wiedzy? Bo to nieprawda. O ile przy wylewie tak sie dzieje, to przy przecieciu nerwow w ogole tak sie nie dzieje. Neurony dalej sie uruchamiaja, czesto w parach jezeli mapy ze soba sasiaduja. O badaniach na malpach Edwarda Tauba slyszales? Podejrzewam, ze nie, bo na kopalniwiedzy nie pisali ani we wrozce.

Sentinel napisał/a:
Są to tzw blizny glejowe i jest to zjawisko niekorzystne, bo blokuje połączenia między neuronami i uniemożliwia regenerację tkanki nerwowej.
Gdyby komórki glejowe miały jakieś magiczne właściwości, to nie blokowały by regeneracj, ale ją ułatwiały. One tylko tworzą bliznę, bo coś musi wypełnić uszkodzenie, bez względu na to czy to uszkodzona skóra czy nerw. Blizny na skórze tworzy tkanka łączna, a komórek nerwowych glej.

Zgaduje: Wrozka , numer wakacyjny?

Sentinel napisał/a:
Ty dasz sobie wcisnąć każdy kit, byle był antynaukowy.

To jedna z ksiazek wyroznionych nagroda naukowa ksiazka roku, porownywana do ksiazek Jaya Goulda albo Olivera Sacksa (podejrzewam, ze ich nie znasz, pisali ksiazki z dziedziny nauki). Ty Grzesiek nie masz przypadkiem na drugie imie kompromitacja?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 07:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 08:40   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Podobnie kaloryczność poszczególnych aminokwasów różni się między sobą dwukrotnie, ale średnia dla całych białek wynosi 4 kcal.

Skad w ogole zalozenie, ze bialka sa dla czlowieka zrodlem energii? Czy to nie ten fakt, wykorzystal Dukan w swojej diecie odchudzajacej?
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Nie trzeba być profesorem, żeby wiedzieć, że otyłość jest powodowana przez węglowodany

Wiec ludzie na dietach wysokoweglowodanowych powinni byc otyli? Wiekszosc sportowcow jest na takich dietach.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:25   

zyon napisał/a:
O ile przy wylewie tak sie dzieje, to przy przecieciu nerwow w ogole tak sie nie dzieje. Neurony dalej sie uruchamiaja, czesto w parach jezeli mapy ze soba sasiaduja
Tak nieśmiało zapytam. Ty w ogóle masz jakiekolwiek pojęcie o anatomii układu nerwowego?
Mapy czego?
Powiedz zyon że tylko udajesz takiego ignoranta, bo nie chce mi się wierzyć, że ktoś może być aż tak naiwny.
Średnica neuronu to od 5 do 150 µm. Gdyby neurony po obu stronach przecięcia były ułożone w jednej płaszczyźnie, a cięcie miało grubość kilku mikrometrów, to teoretycznie możnaby było rozdzielić te dwie warstwy. Ale tylko teoretycznie, bo nawet kiedy założy się że tak precyzyjne cięcie byłoby możliwe, a neurony ułożone równo w jednej płaszczyźnie z dokładnością do kilku mikrometrów, to i tak naruszy ciągłość tkanek i doprowadzi do obumarcia neuronów w tym obszarze.
Nie ma takiej możliwości, bo neurony są porozrzucane w różnych płaszczyznach. Nawet cięcie nacieńszą wiązką lasera spowoduje, że po załączeniu rdzenia kręgowego nie będzie on pełnił swojej funkcji. Dlatego coś takiego jak przeszczep głowy (który by ci się przydał) jest niemożliwy.

I teraz podział: nerwy obwodowe mają zdolność regeneracji, dlatego przecięty nerw obwodowy po prostu się zszywa, lub jeśli uszkodzenia są powazniejsze, to dokonuje się rekonstrukcji i po rehabilitacji jest szansa na przywrócenie ich funkcji w różnym stopniu.
Tkanka ośrodkowego układu nerwowego nie ma zdolności regeneracyjnych. Dlatego już w 1999 roku podjęto próby wszczepienia komórek glejowych obwodowego układu nerwowego do nerwu wzrokowego, który nie ma zdolności regeneracyjnych, bo jest częścią ośrodkowego układu nerwowego. Z dobrym skutkiem zresztą.
W przypadku uszkodzenia rdzenia kręgowego, nie łączy się go w miejscu uszkodzenia, bo nie ma tam żadnej mapy, ale robi pomost z nerwu obwodowego i w miejscu połączenia wszepia się komórki mikrogleju, które ze względu na swoje zdolności proliferacyjne wchodzą w interakcję z neuronami. Nie przekazują bezpośrednio impulsów, tylko pomagają połączyć się neuronom. Tak że glej nie "rządzi" jak to określiłeś, a jest tylko pomagierem. Nie może przejąć funkcji neuronu, ponieważ przekazywanie impulsów w komórkach glejowych odbywa się za pomocą jonów wapnia i jest kilkanaście tysięcy razy wolniejsze, niż impuls elektryczny w neuronie.

Jest też ciemna strona komórek glejowych. Ze względu na wzmożoną proliferację, nowotwory powstałe z komórek glejowych mózgu i rdzenia są tymi najzłośliwszymi.

Zyon. Ty jesteś człowieku kompletnym nieukiem. Nie dziwne że brniesz w antynaukowe fantazje. Tak robi wielu ludzi, którzy nie są w stanie ogarnąć nawet naukowych podstaw.
Nie gadam z tobą bo zabierasz mi tylko czas, a o halunach to sobie pogadaj na kongresie wróżek.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:31   

zyon napisał/a:
...
Skad w ogole zalozenie, ze bialka sa dla czlowieka zrodlem energii? ...
Wiec ludzie na dietach wysokoweglowodanowych powinni byc otyli? Wiekszosc sportowcow jest na takich dietach.


Białka są budulcem, natomiast po deaminacji reszty węglowe aminokwasów też mogą być spalone i dostarczyć energii. Nawet, jeżeli aminokwasy są przekształcone w glukozę lub kwasy tłuszczowe, to i tak ostatecznie są spalane i dostarczają energii, tej, pierwotnie zawartej w białkach. Jednym słowem, zjedzone i wchłonięte białko też musi być spalone lub odłożone w tkankach, co zwiększy masę. Nic innego być nie może.
Żadna sofistyka nie uwolni nas od energii.
Energia jest uniwersalnym miernikiem, w przeciwieństwie do gramów, bo 1 g tłuszczu dostarcza 9 kcal, a 1g glukozy poniżej 4 kcal. Dlatego w dietetyce jadłospisy kalkuluje się wg wartości energetycznych białek, tłuszczów i węglowodanów. Tylko procentowy udział energetyczny tych składników umożliwia kompetentną ocenę żywienia oraz oczywiście ilość kcal. Z tego, jeżeli chcemy, możemy sobie wyliczyć gramy, proporcje. Jeżeli brak tych energetycznych elementów w opisie, znika pełny obraz i plączemy się w szczegółach prowadzących na manowce mylnych wniosków.
Może właśnie dlatego co i rusz pojawia się ktoś kwestionujący współczynniki Atwatera. Po to, żeby zaciemniać istotę sprawy. Że litościwie nie użyję słowa: ściemniać.
Na pomyleniu proporcji energetycznej z gramową przejechał się dr Kwaśniewski. Gdyby złota proporcja dotyczyła energii a nie gramów, wszystko byłoby w porządku, bo na 20% kcal z białka przypadałoby 60% energii z tłuszczów i 20% z węglowodanów. W gramach to jest proporcja zaledwie B:T:W=1 : 1,33 : 1 .
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:37   

Sentinel napisał/a:
Nie gadam z tobą

Aha, odcinek 225

Ty w ogole czytales co ja pisze? Kto mowil o cieciu neuronow? Grzesiu, chyba nie tego gotowca wkleiles.
Zapytalem czy znasz doswiadczenia Edwarda Tauba w tej kwestii i jego Constraint-Induced Therapy?

O czym ty w ogole bredzisz matolku. Wiem, ze lubisz odpowiadac na wymaginowane pytania jak ci inne niewygodne. Przepisalbym ci troche tekstu z ksiazki, ale podejrzewam, ze zrobie to po proznicy, bo przeciez ty juz "wiesz".
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 09:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:44   

zyon napisał/a:
Kto mowil o cieciu neuronow?
Ty i to w dodatku takim językiem, że student pierwszego roku medycyny by cię śmiechem zabił.
zyon napisał/a:
O ile przy wylewie tak sie dzieje, to przy przecieciu nerwow w ogole tak sie nie dzieje. Neurony dalej sie uruchamiaja, czesto w parach jezeli mapy ze soba sasiaduja
Te zaniki pamięci krótko i długotrwałej to masz z powodu głodówki czy od 0,6 gramów białka na kg masy ciała?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:46   

Sentinel napisał/a:
Mapy czego?

Mapy mozgu Penfielda, mowi ci to cos, czy znowu przespales?
http://blog.krolartur.com...gram-penfielda/
http://www.listyznaszegos...t.php?id=668071
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:48   

zyon napisał/a:
...
Skad w ogole zalozenie, ze bialka sa dla czlowieka zrodlem energii? ...
Wiec ludzie na dietach wysokoweglowodanowych powinni byc otyli? Wiekszosc sportowcow jest na takich dietach.
Sportowcy intensywnie spalają energię, więc nawet węglowodany ich nie tuczą. Natomiast po zakończeniu kariery często tyją, jak Maradonna.

Przecież to Pan cytuje prace opisujące zmiany hormonalne w niskoenergetycznym żywieniu, bo nie są to stuprocentowe głodówki. Hiperinsulinemia powodowana spożyciem węglowodanów nasila zamianę glukozy na tłuszcze i ich deponowanie w tkance tłuszczowej.

Wszystkie cytowane badania staną się przejrzyste, jeżeli dowiemy się, że najbardziej wrażliwą na insulinę jest tkanka tłuszczowa i insulina jest adresowana głównie do niej. Dlatego wyższy poziom insuliny, nawet wstrzykniętej, hamuje lipolizę. We krwi jest wówczas mniej triglicerydów oraz WKT i wątroba nie musi ich przekształcać w ciała ketonowe. I odwrotnie, w głodzie niski poziom insuliny prowadzi do tego, że tkanka tłuszczowa uwalnia do krwiobiegu duże ilości tłuszczów a wątroba ten nadmiar musi przekształcić w ciała ketonowe żeby przywrócić równowagę. Ciała ketonowe jako rozpuszczalne wodzie są łatwo pobierane i spalane. Jeżeli jednak i ciał ketonowych jest za dużo, to nerki zaczynają je wydalać z moczem, podobnie, jak to robią z glukozą w hiperglikemii. To proste, jak budowa cepa i nie ma w tym żadnej tajemnicy. A medycyna robi z tego labirynt nonsensów.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:53   

zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Mapy czego?

Mapy mozgu Penfielda, mowi ci to cos, czy znowu przespales?
http://blog.krolartur.com...gram-penfielda/
http://www.listyznaszegos...t.php?id=668071

To sprawdź doświadczalnie.
Przetnij sobie mózg albo rdzeń kręgowy samurajskim mieczem i sprawdź czy po złożeniu nadal będą działać.
Tylko sobie najpierw uaktualnij mapy w googlach.

Czy ty ze mnie kpisz myśląc że będę czytał takie idiotyzmy?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:54   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sportowcy intensywnie spalają energię, więc nawet węglowodany ich nie tuczą.

Chce Pan powiedziec, ze wysilek fizyczny to najlepsza droga do odchudzania, niezaleznie od zywienia? Bo zdaje sie, ze to stanowisko zbiezne z wytycznymi IZIZ i wiekszosci dietetykow. Furda dieta, ruch najwazniejszy, czlowiek to "maszyna", ktora "spali" nadmiar i bedzie cacy. Cala branza fitness w USA tak dziala.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 09:58   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Mapy czego?

Mapy mozgu Penfielda, mowi ci to cos, czy znowu przespales?
http://blog.krolartur.com...gram-penfielda/
http://www.listyznaszegos...t.php?id=668071

To sprawdź doświadczalnie.
Przetnij sobie mózg albo rdzeń kręgowy samurajskim mieczem i sprawdź czy po złożeniu nadal będą działać.
Tylko sobie najpierw uaktualnij mapy w googlach.

Czy ty ze mnie kpisz myśląc że będę czytał takie idiotyzmy?

Czy ja pisalem o cieciu mozgu?A moze tobie odcielo? Jakbys wiedzial na czym polegaly doswiadczenia Tauba to bys takich kocopolow nie sadzil - jak zwykle pewnie rzuciles "pobieznie". Przecinal nerwy w rekach, palcach, ramionach i badal wtedy "mapy mozgu", jak neurony sie przemapowuja. Tak leczy do dzisiaj ludzi po udarach i wylewach, czesto kompletnie sparalizowanych, doprowadza do prawie normalnego zycia.
Moze to? Choc wiem, ze twoj angielski mocno kuleje
https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC3501420/

Grzes, wiedzialem, ze wtracajac te ksiazke o neuroplastycznosciu, daje ci kolo ratunkowe, choc pisalem to do gei, bo uczepiles sie tego jak pijany plota, a przeciez rozmawialismy zupelnie o czyms innym :evil: Najlepiej przeczytaj ja sobie, choc wiem, ze ksiazek czytac nie lubisz.

Wiec nie wymundrzaj sie, bo to nie temat o mozgu ani nawet swiadomosci.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 10:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:11   

zyon napisał/a:
Jakbys wiedzial na czym polegaly doswiadczenia Tauba
.
Cytat:
dotykał elektrodą różnych miejsc na powierzchni mózgu

Czyli robił zwarcia w mózgu wywołując haluny.
To samo można zrobić oddziałując na mózg np polem elektromagnetycznym (hełm Persingera).
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:17   

zyon napisał/a:

https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC3501420/

A co ma reedukacja nerwowo-mięśniowa do tych głupot które wcześniej wkleiłeś?
Nabazgrałeś kupę pseudonaukowych bzdur i teraz się podpierasz naukowym artykułem?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:20   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Jakbys wiedzial na czym polegaly doswiadczenia Tauba
.
Cytat:
dotykał elektrodą różnych miejsc na powierzchni mózgu

Czyli robił zwarcia w mózgu wywołując haluny.
To samo można zrobić oddziałując na mózg np polem elektromagnetycznym (hełm Persingera).

Nie wywolywal zadnych halunow (jpdl, co za terminologia), tylko sprawdzal reakcje ciala, konczyn, twarzy w odpowiedzi. Nastepnie przecinal nerwy w organach odpowiadajacych tym "miejscom" i badal jak reaguja neurony i sie przemapowuja. Nic nie umiera, nic nie ginie, mozg dziala w mysl zasady "uzywaj albo trac". Dobra nie chce mi sie z toba gadac na te tematy, doczytaj wroc, mozemy podyskutowac, tylko bez agresji.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 10:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:23   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:

https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC3501420/

A co ma reedukacja nerwowo-mięśniowa do tych głupot które wcześniej wkleiłeś?
Nabazgrałeś kupę pseudonaukowych bzdur i teraz się podpierasz naukowym artykułem?

Ma na celu reedukacje ciebie, pomyslalem, ze w link z pubmedu klikniesz predzej i sie nie pomylilem. Ma tez na celu zachecenie ciebie do czytania roznych rzeczy, np histoii badan Edwarda Tauba i nie opowadanie durnot o halunach....
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 10:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:32   

zyon napisał/a:
Ma na celu redukacje ciebie
No to zacznij od siebie, bo źle zrozumiałeś prosty tekst z linku, który sam podałeś
Cytat:
mapa czuciowa ssaka – nie nabiera natychmiast kształtu w mózgu embriona. Wymaga doświadczenia, by powstawać. Przed urodzeniem i po nim komórki nerwowe w skórze dostarczają sygnały do mózgu. Stymulują one wzrost nowych neuronów, jak również pojawianie się połączeń między komórkami. Jeśli mózg nie dostaje sygnałów z części swojego ciała – na przykład z powodu wady okołoporodowej, która prowadzi do utraty kończyny lub z powodu uszkodzenia nerwów – mapa czuciowa rozwinie się nienormalnie.

To jest dokładnie to samo, czego przykład podawałem w temacie o świadomości.
Każdemu obszarowi mózgu przyporządkowane są określone funkcje. Ale najpierw trzeba to ukształtować przez interakcję ciała z otoczeniem.

Nie ma tam słowa o tym, że "nic nie ginie". Ginie wszystko kiedy ginie mózg.
Znów dorabiasz sobie teorie o nieśmiertelnej świadomości.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:50   

To jeszcze jeden przykład.
Prosty, taki żeby nawet zyon zrozumiał.

Ból fantomowy utraconej kończyny jest realny dlatego, że wcześniej ukształtowana została w mózgu świadomość tej kończyny. Ukdztałtowana przez bodźce czuciowe, ruchowe.

Natomiast jeśli ktoś urodził się bez nóg, to nie ukształtuje w mózgu obszaru odpowiedzialnego za oczucia związane z chodzeniem, utrzymaniem równowagi, udczuwaniem dotyku, kontaktu z podłożem itd.
Nawet gdyby zdarzył się cud i urosły mu nogi, to musiałby się uczyć od początku nimi poruszać a nauka chodzenia trwałaby tyle ile zajmuje to dziecku uczącemu się chodzić. Bodźce docierające do takiej kończyny byłyby dla niego szokiem i nowością.
Gdyby zaś nie miał nóg od urodzenia i mu nie urosły, to obserwując chodzące osoby stworzyłby w mózgu tylko schemat tego jak to jest chodzić na własnych nogach. Miałby tylko wyobrażenie tego, ale nie byłoby to ukształtowane przez doświadczenie i umiejscowione w określonym obszarze mózgu.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Czw Wrz 13, 2018 10:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 10:52   

Zyon, głodówka lecznicza
Czy w tej książce napisali coś o oczyszczeniu jelit przed
sól gorzka , lewatywy , itd. ?
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 11:10   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sportowcy intensywnie spalają energię, więc nawet węglowodany ich nie tuczą.

Chce Pan powiedziec, ze wysilek fizyczny to najlepsza droga do odchudzania, niezaleznie od zywienia? Bo zdaje sie, ze to stanowisko zbiezne z wytycznymi IZIZ i wiekszosci dietetykow. Furda dieta, ruch najwazniejszy, czlowiek to "maszyna", ktora "spali" nadmiar i bedzie cacy. Cala branza fitness w USA tak dziala.
Oczywistym jest, że spalanie większej ilości energii, niż się zjada, musi odchudzać. Tyle, że intensywny ruch, jakiego zażywają sportowcy jest dla człowieka nienaturalny i degraduje organizm. Przeciętny człowiek musi pracować i nie ma tyle czasu na ćwiczenia, żeby skutecznie schudnąć. Prościej jest obniżyć poziom anabolicznej insuliny poprzez znaczne ograniczenie spożycia węglowodanów.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 11:17   

Sentinel napisał/a:
o jeszcze jeden przykład.

Grzes, wyklady z oczywizmow rob tym, ktorzy tego potrzebuja. Na co komu twoje wystukane gotowce, ktore nic nie wnosza? Rozumiem, ze lubisz brylowac, ale.....ja to pisalem do gei, zaznaczajac, ze to temat na inny temat.

dario_ronin napisał/a:
Czy w tej książce napisali coś o oczyszczeniu jelit przed
sól gorzka , lewatywy , itd. ?

Raczej nie z tego co pamietam. Ja poszedlem spontanicznie w trakcie czytania ksiazki, bez zadnych przygotowan i adaptacji. Zreszta w ksiazce tlumacza, ze restrykcja kaloryczna i glodowka to dwie zupelnie inne sprawy. O ile w restrykcji kalorycznej organizm rzeczywiscie sie adaptuje i przechodzi na "tryb oszczedny" to w glodowce jest zupelnie odwrotnie.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 11:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 12:14   

zyon napisał/a:
pisalem do gei
Ależ ta głodówka wyostrzyła ci percepcję.
Już po dziesięciu postach zorientowałeś się, że piszesz do mnie zamiast do gei.

No to się sprawa wyjaśniła.
Ćwierkajcie sobie ptaszki. Nie będę wam przeszkadzał.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 12:19   

Ty za to skwapliwie skorzystales z tego kola ratunkowego ;)
Duzo z tego co napisales to prawda, w kazdym razie nie na temat.

Sentinel napisał/a:
Nie będę wam przeszkadzał.

Odc 226? ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 14:32   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ręce opadają. Widocznie pani w szkole nie nauczyła o prawie Hessa. 
Prawo to mówi, że ilość energii wyzwolonej w wyniku reakcji chemicznych nie zależy od drogi, od etapów pośrednich, a tylko od substratów i produktów końcowych. Nieważne, czy spirytus pali się w lampce, czy jest spalany enzymatycznie, ilość energii jest ta sama. 5 kcal na każdy mililitr. Opowieści, że człowiek nie jest palnikiem spirytusowym i dlatego ta ilość energii jest inna, to dyrdymały nieuków. Dotyczy to wszystkich składników pożywienia, tak, jak to opisał Wilbur Olin Atwater. 
Z faktu, że rzeczywista kaloryczność glukozy jest mniejsza o kilka procent niż skrobii nie wynika, że średnia kaloryczność potraw jest fałszywa. Podobnie kaloryczność poszczególnych aminokwasów różni się między sobą dwukrotnie, ale średnia dla całych białek wynosi 4 kcal. Analogicznie, część alkoholu zostanie niespalona i wydalona z oddechem. Z kolei błonnik utrudnia wchłanianie składników energetycznych w jelitach, ale z drugiej strony sam błonnik może być fermentowany do kwasów tłuszczowych i dostarczać w ten sposób nawet 5% energii. 
Można tak długo i nieszczęśliwie precyzować, odejmując jeszcze energię traconą na wchłanianie i termogenezę poposiłkową, ino po co? Ostateczny wynik będzie się różnił po wprowadzonych poprawkach o kilkanaście procent, ale w żaden sposób nie obali współczynników Atwatera. Za to utopi nas w żmudnych obliczeniach i zrobi wodę z mózgu. Stąd to negatywne porównywanie ogniska do człowieka. Aż dziw bierze, że demagodzy nie zauważyli, że chude mięso się fatalnie pali w ognisku.
 
Nie trzeba być profesorem, żeby wiedzieć, że otyłość jest powodowana przez węglowodany, a nie przez białka i tłuszcze. To żałosne, że jakieś instytuty ponownie odkrywają tę banalną prawdę, znaną już sto lat temu handlarzowi trumien, Bantingowi. Nadal nie obala to prawa Hessa, bo część kalorii z pożywienia nie jest spalana, ale magazynowana w tłuszczach. 
Suma energii spożyta w tym wypadku "zamienia się" nie tylko na wydalany dwutlenek węgla i mocznik, ale też na magazynowane tłuszcze. Gdyby ognisko mogło część spirytusu zamieniać na naftę, bilans energii byłby dokładnie taki sam. Właśnie wg współczynników Atwatera. 

Białka są budulcem, natomiast po deaminacji reszty węglowe aminokwasów też mogą być spalone i dostarczyć energii. Nawet, jeżeli aminokwasy są przekształcone w glukozę lub kwasy tłuszczowe, to i tak ostatecznie są spalane i dostarczają energii, tej, pierwotnie zawartej w białkach. Jednym słowem, zjedzone i wchłonięte białko też musi być spalone lub odłożone w tkankach, co zwiększy masę. Nic innego być nie może.
Żadna sofistyka nie uwolni nas od energii.
Energia jest uniwersalnym miernikiem, w przeciwieństwie do gramów, bo 1 g tłuszczu dostarcza 9 kcal, a 1g glukozy poniżej 4 kcal. Dlatego w dietetyce jadłospisy kalkuluje się wg wartości energetycznych białek, tłuszczów i węglowodanów. Tylko procentowy udział energetyczny tych składników umożliwia kompetentną ocenę żywienia oraz oczywiście ilość kcal. Z tego, jeżeli chcemy, możemy sobie wyliczyć gramy, proporcje. Jeżeli brak tych energetycznych elementów w opisie, znika pełny obraz i plączemy się w szczegółach prowadzących na manowce mylnych wniosków.
Może właśnie dlatego co i rusz pojawia się ktoś kwestionujący współczynniki Atwatera. Po to, żeby zaciemniać istotę sprawy. Że litościwie nie użyję słowa: ściemniać.

Na pomyleniu proporcji energetycznej z gramową przejechał się dr Kwaśniewski. Gdyby złota proporcja dotyczyła energii a nie gramów, wszystko byłoby w porządku, bo na 20% kcal z białka przypadałoby 60% energii z tłuszczów i 20% z węglowodanów. W gramach to jest proporcja zaledwie B:T:W=1 : 1,33 : 1 .
JW


Zawaliliśmy z zyonem temat bzdurami, a pośród tego jest to.

Pozwoliłem sobie bezczelnie na wytłuszczenie fragmentu, który mnie zadziwił trafnością wniosków.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 15:42   

Cytat:
Pozwoliłem sobie bezczelnie na wytłuszczenie fragmentu, który mnie zadziwił trafnością wniosków.

Jak będziesz tak dalej podpitalał to uwierzę w twoją dwubiegunowość
D
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 19:41   

Sentinel napisał/a:
Tylko procentowy udział energetyczny tych składników umożliwia kompetentną ocenę żywienia oraz oczywiście ilość kcal.

Procentowy udzial bialka jako skladnika energetycznego, kiedy nie jest ono domyslnym skladnikiem energetycznym? Nie kupuje tego, tak jak tego, ze czlowiek to maszyna.
Jest taka ksiazka Jonathana Bailora "Mit Kalorii" to chyba matematyk, gdzie rozprawia sie on z teoria kaloryczna raz na zawsze. Co do bialek i energii..



Rano sie zwaze, po 40 dniowej glodowce powinienem byc na skraju niedozywienia. Zobaczymy,
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 13, 2018 19:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 20:35   

Wszystkie ssaki od myszy, poprzez człowieka do słonia mają spoczynkowe zużycie energii - resting metabolic rate - RMR, określone wzorem Kleibera
RMR (kcal) = 70 razy masa ciała w kg podniesiona do potęgi 0,75.
Dlatego sikorka zjada robaków podobno tyle, ile waży, a 300 kg tygrys tylko 5 kg mięsa na dobę.
Z czego to wynika? Ze sprawności cieplnej stałocieplnych ssaków. Dla zimnokrwistych gadów wzór jest zupełnie inny.
Ze wzrostem długości ciała, powierzchnia wzrasta proporcjonalnie do drugiej potęgi, a objętość i masa do trzeciej. Stąd na kg masy ciała u myszy przypada znacznie większa powierzchnia utraty ciepła, niż u tygrysa. Wymaga to znacznie więcej pożywienia na kg myszy do utrzymania temperatury.
Podobnie mały człowiek w spoczynku potrzebuje więcej energii niż dryblas na kg masy ciała. Dlatego w dietetyce używa się jednostki metabolicznej (masa do potęgi 0,75), a nie prostej proporcji pożywienia do masy.
W praktyce RMR na kg masy ciała wyniesie dla 40 kg człowieka 28 kcal/kg, a dla 120 kg człowieka 21 kcal/kg. Jak widać, ten mały potrzebuje o 30% więcej energii na każdy swój kilogram.
Wniosek z tego taki, że skoro białko powinno stanowić 20% energii w pożywieniu, to ten mały powinien na każdy swój kilogram zjadać o 30% więcej białka, niż ten duży.
Dlatego potrzebna jest jednostka metaboliczna, a nie proste odniesienie do masy ciała, żeby kompetentnie porównywać potrzeby żywieniowe różnych ludzi.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 13, 2018 20:39   

zyon napisał/a:
Procentowy udzial bialka jako skladnika energetycznego, kiedy nie jest ono domyslnym skladnikiem energetycznym? Nie kupuje tego, tak jak tego, ze czlowiek to maszyna.
A co się z tym wchłoniętym białkiem dzieje? W jakiej formie Pan je wydala? Sika Pan tym białkiem, czy wydycha je przez płuca? A może wydala z żółcią?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 07:10   

Na pewno nie jest "spalane" jezeli jest budulcem. Co chyba widac w zdjeciach "energetyka utleniania bialek", ktore wkleilem. Nie odpowiedzial Pan tez dlaczego ludzie na dietach HC nie sa otyli, sporo wegan jest na takich. I nie mowimy o sportowcach, bo w historie "przepalania" nie wierzy nikt, nie dzialaja. Z tych linkow, ktore wczesniej wkleilem, wynika, ze teoria kaloryczna to kompletny lamus, oparty na badaniach Atwatera, jestem niezle zdziwiony, ze dzisiaj ktos naprawde w to wierzy. No chyba, ze prawa stosowane do maszyn stosuje sie do ludzi.
Waze obecnie 85 kg. Po 40 dniowej glodowce wg Grzegorza powinienem chyba wazyc 40. Stracilem niecale 2kg.


_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 07:18   

zyon napisał/a:
Waze obecnie 85 kg. Po 40 dniowej glodowce wg Grzegorza powinienem chyba wazyc 40. Stracilem niecale 2kg.
Co Pan jadł w czasie tej głodówki?
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 07:40   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Waze obecnie 85 kg. Po 40 dniowej glodowce wg Grzegorza powinienem chyba wazyc 40. Stracilem niecale 2kg.
Co Pan jadł w czasie tej głodówki?
JW
;D ;D
Dowcip się Panu wyostrzył.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:00   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Być może po to, żeby przy niskim poziomie insuliny powstrzymywać kataboliczne procesy wyzwalane przez kortyzol. Niewątpliwie głodówka wyzwala stres metaboliczny i podwyższenie hormonów stresu a jednocześnie musi być niski poziom insuliny, żeby nie umrzeć z powodu hipoglikemii, bo nie ma dostawy glukozy i białek. Pozostaje anaboliczny hormon wzrostu, żeby spowolnić rozpad tkanek.
Dokładnie tak! Skok stężenia GH w czasie niedostatku pożywienia jest reakcją obronną i służy ochronie beztłuszczowej masy ciała, w tym ważnych dla podtrzymania życia organów.
Growth Hormone Administration Conserves Lean Body Mass during Dietary Restriction in Obese Subjects* | The Journal of Clinical Endocrinology & Metabolism | Oxford Academic
https://academic.oup.com/jcem/article-abstract/64/5/878/2653647

Z tym skokiem o 1000% to jest typowe mydlenie oczu. Odwraca uwagę od tego, że sężenie wyjściowe było stanem patologicznym, spowodowanym fatalnym wysokowęglowodanowym, jarskim sposobem odżywiania.
Mało kto zwróci na to uwagę, bo większość będzie przewracać z zachwytu oczami widząc wzmiankę o tym że stężenie GH wzrosło o 1000%, podczas gdy tak na prawdę wzrosło do poziomu, który zazwyczaj notuje się u osób stosujących eukaloryczną LCD, KD.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:04   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Waze obecnie 85 kg. Po 40 dniowej glodowce wg Grzegorza powinienem chyba wazyc 40. Stracilem niecale 2kg.
Co Pan jadł w czasie tej głodówki?
JW

Baleron, szynka, chleb i olej kokosowy. A co?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:07   

Sentinel napisał/a:
Z tym skokiem o 1000% to jest typowe mydlenie oczu. Odwraca uwagę od tego, że sężenie wyjściowe było stanem patologicznym, spowodowanym fatalnym wysokowęglowodanowym, jarskim sposobem odżywiania.

Jakim patologicznym Grzegorz, co ty opowiadasz. Dlaczego uwazasz, ze kazdy kto sie inaczej zywi niz ty, zywi sie patologicznie? Nic nie wiesz o zywieniu osob z badania, bo prawdopodobnie nawet nie sprawdziles ale wydajesz werdykt a priori na podstawie wlasnych urojen. Rozne nacje zywia sie w jakis sposob od lat, maja rozne poziomy roznych markerow w zaleznosci od rasy, miejsca zamieszkania, typu aktywnosci, zycia itp a ty od razu wiesz, ze patologia....brak slow. Ta diagnoza Darka niestety chyba sie sprawdza.

Jezeli mozesz Grzegorz, skomentuj oba wklejone zdjecia powyzej. Mysle, ze wiesz, bo ty wszystko wiesz, wiec z pewnoscia wytlumaczysz te niuanse.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 08:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:33   

zyon napisał/a:
Stracilem niecale 2kg.
dizś nasz minus dwa kg. Głodówkę przerwałeś wcześniej. ile ważyłeś przed , w trakcie i zaraz po ?
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:42   

Cos ok 90 kg ale nie 90, zaczalem gdzies tydzien przed premiera ksiazki, bo dostalem ja wczesniej. Wakacje juz bez glodowki, tzn bez dlugiej, bo tygodniowki i takie krotkie robie caly czas. To w pewnym sensie uzalezniajace, bo okazuje sie, ze dziecinnie latwe. No a ze mam wlasne obserwacje dotyczace wielu objawow, interesuje mnie zwlaszcza usuniecie wielu bledow przeszlosci itp to dlatego draze ten temat. Przymierzam sie do czegos wiekszego, oczywiscie nienaukowo, bo naukowo to podejrzewam, ze smierc glodowa mnie zaskoczy.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 08:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:49   

zyon napisał/a:
tygodniowki robie caly czas.
Hm, przed 40 dniową byłeś na IF , LC ?
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:52   

Zero carb, IF

IF to naturalny system w tego typu zywieniu. Nie da sie przejadac tluszczem.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 08:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 08:56   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Waze obecnie 85 kg. Po 40 dniowej glodowce wg Grzegorza powinienem chyba wazyc 40. Stracilem niecale 2kg.
Co Pan jadł w czasie tej głodówki?
JW

Baleron, szynka, chleb i olej kokosowy. A co?
W jakiej mniej więcej ilości?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:18   

Zero gram wszystkiego, glodowka chyba polega na glodowaniu, to oczywiste.

No kawa tradycyjnie z maslem ale nie zawsze.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:26   

zyon napisał/a:
Zero carb
czy to naprawdę możliwe ?

zyon napisał/a:
glodowka chyba polega na glodowaniu

w 5 dniu niejedzenia ze zdziwieniem stwierdziłem , że jelita nadal się oczyszczają , a mnie nie brakuje energii, nic mnie nie boli, mogę pracować, mam dobry humor ...
to było zachęcające
nie można dopuścić do odwodnienia - to już wiem :D
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:33   

To nie jest wcale oczywiste, na czym polega głodówka, bo ludzie na głodówce jedzą i piją różne rzeczy i twierdzą, że głodują.
Klasycznym przykładem są badania szczurów odkrywające, że zmniejszenie spożywanej energii przedłuża życie. W rzeczywistości badacze zmniejszają energię, ale poprzez zmniejszenie tylko ilości węglowodanów, białka i tłuszcze pozostawiając nie zmniejszone. Stąd wniosek jest błędny, bo chodzi o zmniejszenie węglowodanów. Ćwiek w mózgach badaczy nie pozwala im tego zauważyć, ponieważ nagminnie, a całkowicie błędnie, utożsamia się dziś węglowodany z energią. Gdyby naukowcy rzetelnie posługiwali się proporcją energetyczną, może zauważyliby w czym rzecz.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:36   

dario_ronin napisał/a:
czy to naprawdę możliwe ?

Tak do konca, to byc moze nie, bo nawet w miesie cos tam by sie znalazlo i w masle....ale po prostu swiadomie nie. Az taki skrupulatny nie jestem, nie zalezy mi na tym
dario_ronin napisał/a:
w 5 dniu niejedzenia ze zdziwieniem stwierdziłem , że jelita nadal się oczyszczają , a mnie nie brakuje energii, nic mnie nie boli, mogę pracować, mam dobry humor ...
to było zachęcające
nie można dopuścić do odwodnienia - to już wiem :D

Poziom energii na glodowce w ogole nie spada, a euforia i chec do dzialania sa czesto wrecz zaskakujace. Nie wspominam o mozliwosciach intelektualnych, kiedy mozg przechodzi na ketony.
Co do odwodnienia, to Krzysztof Stec w ksiazce "Dynamiczne Surjanamaskar" opisuje swoje nawet 20 dniowe glodowki kompletnie bez jedzenia i picia. Joachim Werdin w swojej darmowej ksiazce "Indedia, Niejedzenie, Post" tez pisze o takich stanach. Da sie choc to juz troche ryzykowne. Obaj to Polacy, obaj bywaja na Dalekim Wschodzie, w Chinach i twierdza, ze to naturalny stan czlowieka.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 09:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:43   

zyon napisał/a:
Co do odwodnienia,
u mnie odwodnienie jest 'groźne'
mam chory kręgosłup, więc zawsze odwodnienie kończy się rwą kulszową
w upał w pracy miałem ok. 30 st. no i ... bolało
powtarzalnie było :(
zamierzam powtórzyć jak się ochłodzi na dobre
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:47   

zyon napisał/a:
Zero gram wszystkiego
szkoda, że nie zrobiłeś notatek , ważenia w trakcie itd
doświadczenie jest jedynym sędzią
powiadają ;)
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:56   

zyon napisał/a:
Nie odpowiedzial Pan tez dlaczego ludzie na dietach HC nie sa otyli, sporo wegan jest na takich.
Możemy się tak długo przekomarzać, bo ja widzę, że ludzie na dietach wysokoweglowodanowych są właśnie mniej lub bardziej otyli i podatni na cukrzycę II.
Zaś nieliczni, których organizmy nie tolerują wysokowęglowodanowego żywienia są wychudzeni.
Wszystkie ludy żywiące się dużą ilością ryżu i małą białka mają raczej pulchne kształty, za wyjątkiem biedaków, którzy są wychudzeni z biedy i głodu.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 09:59   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Nie odpowiedzial Pan tez dlaczego ludzie na dietach HC nie sa otyli, sporo wegan jest na takich.
Możemy się tak długo przekomarzać, bo ja widzę, że ludzie na dietach wysokoweglowodanowych są właśnie mniej lub bardziej otyli i podatni na cukrzycę II.
Zaś nieliczni, których organizmy nie tolerują wysokowęglowodanowego żywienia są wychudzeni.

Nie chodzi mi o przekomarzanie tylko o fakt, ze sa osoby swiadomie zywiace sie wysokoweglowodanowo (Hannibal w poczatkach pobytu na tym forum tez byl na HC, zawsze byl szczuply), niekoniecznie uprawiajace sporty i nie sa w zadnym stopniu otyle, wrecz szczuple. Znam wiele takich osob, czesc aktywna sportowo, czesc wegan i ci sa przewaznie wrecz chorobliwie chudzi.
To oczywiscie nawiazanie do panskiego stwierdzenia, ze tyje sie wylacznie od weglowodanow.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 10:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:16   

zyon napisał/a:
Jakim patologicznym Grzegorz, co ty opowiadasz. Dlaczego uwazasz, ze kazdy kto sie inaczej zywi niz ty, zywi sie patologicznie? Nic nie wiesz o zywieniu osob z badania, bo prawdopodobnie nawet nie sprawdziles ale wydajesz werdykt a priori na podstawie wlasnych urojen. Rozne nacje zywia sie w jakis sposob od lat, maja rozne poziomy roznych markerow w zaleznosci od rasy, miejsca zamieszkania, typu aktywnosci, zycia itp a ty od razu wiesz, ze patologia....brak slow.
Typowe rozmywanie tematu. Zarzucasz rozmówcę mnóstwem nieistotnych kwestii, rozmywając to co istotne. Tak robi desperat, któremu brakuje argumentów.
"Patologiczny" znaczy "nieprawidłowy", a w tym wypadku zbyt niski. Jako wyjściowe stężenie GH podałeś 0,73 ng/ml, a to jest bardzo niskie stężenie GH. Jeśli nie jest spowodowane jakimś schorzeniem, to stosując brzytwę Ockhama dochodzi się do wniosku, że tak niskie stężenie HGH spowodowana jest niewłaściwym odżywianiem.
Dwudziestolatek ma stężenie na poziomie 10-12 ng/ml. Trzydziestolatek o 15% niższe od młodzieńca w wieku 20 lat. Sześdziesięciolatek o 80% niższe niż dwudziestolatek, czyli trzykrotnie więcej niż stężenie, które podałeś jako wyjściowe. Jest to więc stężenie poniżej dolnej granicy normy, określane jako patologiczne.
Tylko nie mów że nie normy to głupota, bo to będzie nielogiczne, kiedy sam sugerujesz się liczbami określającymi stężenie GH.
Jeśli normy są dla kogoś nieistotne, to stężenie na poziomie alkoholika w stanie terminalnym nie zrobi na nim wrażenia i nie będzie próbował podnieść wskaźników głodówką.

Nie "inaczej niż ja", ale niewłaściwie, czyli wysokowęglowodanowo, a dieta wysokowęglowodanowa hamuje wydzielanie GH. Jeśli ktoś żywi się wysokowęglowodamowo to niska sekrecja GH jest stanem permanentnym:
Cytat:
High-carbohydrate diets at the 2300 calorie level caused a significant decrease of growth hormone values in serum in each of eight men (...) A high-caloric diet similar to the control diet in composition was without effect on growth hormone secretion in men; however, a high-carbohydrate diet at the higher caloric level again depressed growth hormone values in plasma.
Diet-induced alterations of hGH secretion in man. - PubMed - NCBI
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/773953/

zyon napisał/a:
diagnoza Darka niestety chyba sie sprawdza
Mówisz o tym ekspercie dario_ronin, który przeczytał, że podczas głodówki trzeba się nawadniać, więc stosował siarczan magnezu (bo na pudełku zobaczył napis "SÓL Epsom") powodując sraczkę i szybsze odwodnienie?
Gdyby na puszcze karmy dla kotów, nie było zdjęcia kota, to wziąłby to za fasolkę po bretońsku.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pią Wrz 14, 2018 10:38, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:27   

zyon napisał/a:
No chyba, ze prawa stosowane do maszyn stosuje sie do ludzi.
Waze obecnie 85 kg. Po 40 dniowej glodowce wg Grzegorza powinienem chyba wazyc 40. Stracilem niecale 2kg.
Prawa termodynamiki stosują się do wszystkich procesów fizycznych w świecie realnym, do maszyn, gwiazd, ludzi, bakterii.
Nie da się schudnąć 50 kg w ciągu 40 dni, bo to oznacza spalanie dziennie 1250 g własnych tkanek o wartości kalorycznej ponad 7 kcal/g co daje dziennie 8700 kcal. To jest tyle, co w 24 godzinnym biegu ultramaratońskim, który trzeba by kontynuować przez 40 dni.

Pisał Pan, że ważył Pan prawie 90 kg, a teraz 85kg. Więc różnica, to trochę więcej, niż 2 kg
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:35   

zyon napisał/a:
To oczywiscie nawiazanie do panskiego stwierdzenia, ze tyje sie wylacznie od weglowodanow.
No bo tyje się wyłącznie od węglowodanów, na samym mięsie i tłuszczu trudno przytyć.
To, że zdarzają się szczupłe osoby na HC, nie znaczy, że przyczyną otyłości nie są węglowodany. Bez pełnej informacji o proporcji BTW nigdy właśnie nie wiemy, dlaczego dana osoba jest szczupła lub otyła.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:37   

Sentinel napisał/a:
Zarzucasz rozmówcę mnóstwem nieistotnych kwestii, rozmywając to co istotne. Tak robi desperat, któremu brakuje argumentów.

Skoncz z tymi bzdurami, jezeli jest tu jakis desperat desperacko poszukujacy atencji to spojrz w lutro.
Sentinel napisał/a:

"Patologiczny" znaczy "nieprawidłowy", a w tym wypadku zbyt niski. Jako wyjściowe stężenie GH podałeś 0,73 ng/ml, a to jest bardzo niskie stężenie GH.

Wg kogo? Ciebie? Jakich norm, dla jakiej ludnosci, jakiego typu zywienia, jakiej aktywnosci itp? Wiesz o tym, ze rozne rejony swiata maja swoje "normy"? Slyszales o tej slynnej awanturze w Afryce, gdzie naukowcy zbadali dzieci chore na malarie i wyszlo im, ze maja zelazo ponizej "norm"? Zaplikowali wiec tym dzieciom zelazo i wszystkie umarly. Daje ci to cos do myslenia?

Sentinel napisał/a:
Jeśli nie jest spowodowane jakimś schorzeniem, to stosując brzytwę Ockhama dochodzi się do wniosku, że tak niskie stężenie HGH spowodowana jest niewłaściwym odżywianiem.

I ty do takiego wniosku doszedles nie wiedzac nawet co to byli za ludzie i skad, w jakich warunkach zyjacy? Brawo ty geniuszu logiki. Dlaczego jeszcze nie zostales Wrozbita Grzegorzem, czesalbys kase.

Sentinel napisał/a:

Tylko nie mów że nie normy to głupota, bo to będzie nielogiczne, kiedy sam sugerujesz się liczbami określającymi stężenie GH.

Wzrost procentowy jest niezalezny od liczb i jednostek. Tam bylo tez drugie badanie, a wiem, nie czytales....

Sentinel napisał/a:
Nie "inaczej niż ja", ale niewłaściwie, czyli wysokowęglowodanowo, a dieta wysokowęglowodanowa hamuje wydzielanie GH.

Skad ty to Grzegosz wiesz? Znam mnostwo osob na HC, Hannibal tutejszy moderator byl wiele lat na HC, wklejal przeciez fotki, a zapomnialem, nie bylo cie tu...
Pitolisz teraz farmazony, bo wiekszosc sportowcow, w tym tych od sportow silowych na tym jedzie a ty nawijasz o GH...idz na silownie wytlumacz im ten straszny blad. Wez sie nie kompromituj.

Sentinel napisał/a:

Jeśli ktoś żywi się wysokowęglowodamowo to niska sekrecja GH jest stanem permanentnym:
Cytat:
High-carbohydrate diets at the 2300 calorie level caused a significant decrease of growth hormone values in serum in each of eight men

Eight men powiadasz...no tak, to rzeczywiscie powod do ekstrapolacji na cala ludzkosc. Wez te brzytwe tego Ockhama i sobie cos zrob nia. :D
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:44   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
To, że zdarzają się szczupłe osoby na HC, nie znaczy, że przyczyną otyłości nie są węglowodany

Nie, nie, nie sprowadzajmy dyskusji do wyjatkow "potwierdzajacych regule" bo juz bylo walkowane lata temu. Nie "zdarzaja sie" a "sa", sa regula. Chodzi o to, ze osoby SWIADOMIE bedace na wysokich weglach czyli na dietach HC sa szczuple, wysportowane i nie jest to wyjatek a regula, co widac na forach poswieconych takiemu zywieniu. Wiekszosc wegan i fruitarian jest szczupla.


Jezeli jest pan oredownikiem nauki to co pan powie o calkiem swiezych slowach Prof. Macieja Banacha, z Uniwersytetu Medycznego w Lodzi, dyrektora tamtejszego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Chyba nie bedzie pan podwazal jego autorytetu?

Cytat:
Długotrwała dieta z niską i bardzo niską zawartością węglowodanów (poniżej 215 g na dobę) stosowana przez długi czas (powyżej 6 lat) jest niekorzystna dla zdrowia i skraca życia - wykazały badania prof. Macieja Banacha i jego zespołu.

http://www.rynekzdrowia.p...,187155,11.html
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 10:50, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:51   

zyon napisał/a:
Wiesz o tym, ze rozne rejony swiata maja swoje "normy"? Slyszales o tej slynnej awanturze w Afryce, gdzie naukowcy zbadali dzieci chore na malarie i wyszlo im, ze maja zelazo ponizej "norm"? Zaplikowali wiec tym dzieciom zelazo i wszystkie umarly. Daje ci to cos do myslenia?
Nie daje, bo mutacja założycielska, która powoduje niedokrwistość sierpowatą, będącą de facto reakcją obronną przed malarią, czy wykorzystywaniem hemoglobiny jako główne źródło składników odżywczych przez plasmodium falciparum i inne patogeny, a niskim poziomem GH indukowanyn HC to dwie kwestie które są od siebie odległe o lata świetlne.
To są w zasadzie dwa odrębne działy.
Wiem że dla ciebie nie ma różnicy, ale nie mając wiedzy masz tendencję do upraszczania.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pią Wrz 14, 2018 10:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 10:55   

Sentinel napisał/a:
Mówisz o tym ekspercie dario_ronin, który przeczytał
jakim ekspercie?
pisze czego sam doświadczyłem
nie pierwszy raz robiłem głodówkę
nie pierwszy raz stosowałem sól epsom - głuptasie :keep:
nie należy robić głodówki podczas upałów - łatwiej o odwodnienie,
co w moim przypadku kończy się powtarzalnie problemami z kręgosłupem - tylko tyle.
.

Kąsasz na ślepo jak zaszczuty kundelek :evil:
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:00   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Wiesz o tym, ze rozne rejony swiata maja swoje "normy"? Slyszales o tej slynnej awanturze w Afryce, gdzie naukowcy zbadali dzieci chore na malarie i wyszlo im, ze maja zelazo ponizej "norm"? Zaplikowali wiec tym dzieciom zelazo i wszystkie umarly. Daje ci to cos do myslenia?
Nie daje, bo mutacja założycielska, która powoduje niedokrwistość sierpowatą, będącą de facto reakcją obronną przed malarią,

Grzes, przestan do mnie bleblac, bo to wie kazdy w miare rozgarniety. To byl przyklad, ale i w przypadku innych chronicznych infekcji organizm tez "chowa" zelazo, bo wiadomo, bakterie..
Chodzi mi o sam fakt, ze "ogolnoswiatowe" normy nie istnieja. Jezeli badanie bylo robione na grupie czy kohorcie czy legionie typowych i otylych Amerykanow, to bedzie to wylacznie norma reprezentatywna dla tej grupy ale juz nie dla Europejczykow a na pewno nie dla rdzennych Australijczykow. Badanie robione na grupie dajmy na to 50-60 latkow tez nie beda reprezentatywne dla 20 czy 40 latkow itp itd...panimajesz?

Chyba, ze - dowiesz sie kim byli ci ludzie z tego badania.
Z tego pierwszego, w tym drugim wzrost GH nastapil chyba po 2 czy 3 dniach glodowki...
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:04   

zyon napisał/a:
Jezeli jest pan oredownikiem nauki to co pan powie o calkiem swiezych slowach Prof. Macieja Banacha, z Uniwersytetu Medycznego w Lodzi, dyrektora tamtejszego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Chyba nie bedzie pan podwazal jego autorytetu?
Będę podważał każdy autorytet i robię to. Wszyscy znani niskowęglowodanowcy, jeżeli tylko nie stracili zdrowia w wypadku, żyli długo w porównaniu ze swoimi rówieśnikami.
Termodynamika, w przeciwieństwie do medycyny, jest nauką, taka jest różnica.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:12   

Mozna tez znalezc wyjatki, tak jak u zywiacych sie wysokoweglowodanowo.
Ale w porzadku, taki wlasnie tok chcialem nadac rozmowie. Bardzo podoba mi sie cytat z Fleminga o dogmatach zaklejajacych umysl. Tylko wtedy sie nasuwa pytanie: kto, kiedy, dlaczego, na jakiej podstawie decyduje co podwazalmy. Dlaczego np wierzy pan ciagle w autorytet Atwatera i jego dawno obalone dogmaty a autorytet naszego polskiego profesora, ktory z pewnoscia wykonal solidne prace badawcze chce pan podwazac?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:15   

Nie bardzo rozumiem natomiast, czego orędownikiem jest Pan?
Jeżeli próbuje Pan przekonać, że dzisiejsza mania dietetyczna liczenia kalorii, żeby się odchudzać jest błędna, to wyważa Pan otwarte drzwi.
Liczenie kalorii, tak, jak to się dziś wciska ludziom, to bzdura, prowadząca do frustracji, schorzeń i zaburzeń umysłowych. Tu się chyba zgadzamy?

Natomiast prawa Hessa i termodynamiki jak najbardziej obowiązują oraz ubogacają umysł, jeżeli zastosuje się je do organizmów żywych w sposób rzetelny, bez magicznego myślenia.
JW
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:15   

zyon napisał/a:

Poziom energii na glodowce w ogole nie spada, a euforia i chec do dzialania sa czesto wrecz zaskakujace. Nie wspominam o mozliwosciach intelektualnych, kiedy mozg przechodzi na ketony.

jak "coś tam" jadłeś na głodówce - to tłumaczy dlaczego tak mała waga ci spadła. Kawa kuloodporna może dostarczyć mnóstwo energii

I jeszcze raz zapytam - bo wcześniej się chyba nie doczekałem odpowiedzi - czy nie lepiej być cały czas na keto i korzystać z dobrodziejstwa ketonów cały czas niż robić okresowo nawet długie głodówki ??
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:23   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Prawa termodynamiki stosują się do wszystkich procesów fizycznych w świecie realnym, do maszyn, gwiazd, ludzi, bakterii.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Termodynamika, w przeciwieństwie do medycyny, jest nauką, taka jest różnica.JW

Taubes w swoich ksiazka udowodnil, ze prawa termodynamiki sa blednie stosowane w dietetyce a na pewno w podejsciu kalorycznym.
Biolog, Rupert Sheldrake w swojej ksiazce o 10 Dogmatach Nauki pisze wprost, ze wiara o mechanicystycznym charakterze natury jest bledna. Ze od XVII wieku nauka bazuje na blednym przekonaniu, ze natura jest maszyna i tak ja nalezy traktowac.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:25   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Liczenie kalorii, tak, jak to się dziś wciska ludziom, to bzdura, prowadząca do frustracji, schorzeń i zaburzeń umysłowych. Tu się chyba zgadzamy?

Tutaj jak najbardziej.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:26   

Weźmy Atwatera do samochodu.
W przybliżeniu silnik samochodowy żywi się benzyną, na 100 km 6 litrów. benzyna ma kaloryczność trochę większą, niż tłuszcze. Z tych spalonych 6 litrów 2 litry zamienia na pracę jazdy do przodu, pracę przekazywaną przez korbowód i dyferencjał na koła, co jest odpowiednikiem ATP, które też przekazuje energię tam, gdzie potrzeba. Co się dzieje z pozostałymi 4 litrami benzyny, większością? Przecież, tak, jak większość energii z białka, nie napędzają samochodu.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:27   

Sentinel napisał/a:
Te zaniki pamięci krótko i długotrwałej to masz z powodu głodówki czy od 0,6 gramów białka na kg masy ciała?

Grzes, nie znasz sie na sportach silowych, to po kiego sie odzywasz. Na forum mh bylo sporo chlopakow testujacych te sprawy i da sie, tez to robilem, Gavroche sprawdzal tez. Ty tego nie wiesz, bo wygladasz na chuderlaka, ktory o silowni wie tyle, ze tam siedza dresy. Da sie robic mase na takiej ilosci bialka.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:29   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Weźmy Atwatera do samochodu.
W przybliżeniu silnik samochodowy żywi się benzyną, na 100 km 6 litrów. benzyna ma kaloryczność trochę większą, niż tłuszcze. Z tych spalonych 6 litrów 2 litry zamienia na pracę jazdy do przodu, pracę przekazywaną przez korbowód i dyferencjał na koła, co jest odpowiednikiem ATP, które też przekazuje energię tam, gdzie potrzeba. Co się dzieje z pozostałymi 4 litrami benzyny, większością? Przecież, tak, jak większość energii z białka, nie napędzają samochodu.
JW

Znam te porownania. Ale czlowiek to nie maszyna i tak nie dziala.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:29   

zyon napisał/a:
Taubes w swoich ksiazka udowodnil, ze prawa termodynamiki sa blednie stosowane w dietetyce a na pewno w podejsciu kalorycznym.
Błędnie zastosowane, na pewno szkodzą. Dlatego trzeba je stosować prawidłowo, bo one obowiązują jak najbardziej. Tylko Stwórca może zmienić stałą Boltzmana, na razie jest to stała.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:30   

3of5 napisał/a:
zyon napisał/a:

Poziom energii na glodowce w ogole nie spada, a euforia i chec do dzialania sa czesto wrecz zaskakujace. Nie wspominam o mozliwosciach intelektualnych, kiedy mozg przechodzi na ketony.

jak "coś tam" jadłeś na głodówce - to tłumaczy dlaczego tak mała waga ci spadła. Kawa kuloodporna może dostarczyć mnóstwo energii

I jeszcze raz zapytam - bo wcześniej się chyba nie doczekałem odpowiedzi - czy nie lepiej być cały czas na keto i korzystać z dobrodziejstwa ketonów cały czas niż robić okresowo nawet długie głodówki ??

1. Ile tego masla do kawy, lyzeczka?
2. Nie wiem czy nie lepiej, spytaj Grzeska, on wszystko wie ;) Podejrzewam, ze wiem co ci powie :D
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:31   

zyon napisał/a:
Znam te porownania. Ale czlowiek to nie maszyna i tak nie dziala.
Co nie przeszkadza, żeby Pan odpowiedział.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:41   

Co sie stanie wiadomo. Tylko, ze to maszyna, nie ma duszy. Dziala tak jak zostala zaprogramowana i nic wiecej. Czlowiek jezeli zechce, jezeli jego swiadomosc zechce, moze chodzic po rozzazonych weglach i plywac w lodowatej wodzie.

Analogicznie - jezeli zjemy sloik smalcu to czy stanie sie to samo?

Na portalu Nowa Debata, ktory Pan doskonale zna, sa 4 artykuly o podejsciu Taubesa do praw termodynamiki.
Zas w ksiazce doktora nauk medycznych, genetyka i biologa molekularnego Sharona Moalema pt "dziedzictwo" opisuje on rozne mutacje genetyczne powodujace, ze np osoba z taka wada tyla nawet na 500 kcal dziennie i nic z tym nie mogli zrobic. Gdzie tutaj sa prawa termodynamiki? No ale jak "odblokowali" geny i podali odpowiednie hormony to sytuacja szybko sie unormowala.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 11:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:44   

zyon napisał/a:

1. Ile tego masla do kawy, lyzeczka?

diabeł zawsze tkwi w szczegółach...a z ciebie te szczegóły trzeba wyciągać siłą :)

jeszcze niedawno, do 1 kawy kuloodpornej byłem w stanie dać 2-3 łyżeczki masła klarowanego i 1 łyżeczkę oleju kokosowego. Takie kawy wypijałem zwykle 2, czasami 3.
W mojej ocenie (jeśli nic więcej się spożywa) to można nazwać postem (tłuszczowym), ale głodówką już raczej nie.

mam jeszcze jedno pytanie - ty dalej jesteś na ŻO ?
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Pią Wrz 14, 2018 11:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 11:57   

3of5 napisał/a:
I jeszcze raz zapytam - bo wcześniej się chyba nie doczekałem odpowiedzi - czy nie lepiej być cały czas na keto i korzystać z dobrodziejstwa ketonów cały czas niż robić okresowo nawet długie głodówki ??

wiem, pytanie nie do mnie
wiem, tępy i niedouczony jestem
ale...
wiemy, że keto dieta 'leczy' padaczkę
jeśli po latach stosowania KD i opanowaniu ataków padaczki zaczniesz odżywiać się VHcarb
problemy zdrowotne powrócą ???

załóżmy, że podczas głodówki organizm oczyszcza się i regeneruje w stopniu wyższym niż w trakcie diet LC lub KD ...
rozsądne ?
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 12:41   

3of5 napisał/a:
zyon napisał/a:

1. Ile tego masla do kawy, lyzeczka?

diabeł zawsze tkwi w szczegółach...a z ciebie te szczegóły trzeba wyciągać siłą :)

W mojej ocenie (jeśli nic więcej się spożywa) to można nazwać postem (tłuszczowym), ale głodówką już raczej nie.

Jak uwazasz, to mozesz tak nazywac ;) Tak czy siak, te 2-3 lyzeczki masla uchronily mnie przed smiercia z niedozywienia i halunami? ;)

3of5 napisał/a:

mam jeszcze jedno pytanie - ty dalej jesteś na ŻO ?

A kiedykolwiek pisalem, ze jestem? :roll:

To Grzes tak pisal, jego pytaj, on wszystko wie :viva:
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 12:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 12:53   

dario_ronin napisał/a:

wiem, pytanie nie do mnie

faktycznie nie do ciebie :P
za dużo tu pytań i założeń...Pytałem konkretnie zyona - a on się uchylił od odpowiedzi...
Pytałem konkretnie jego - bo to on pisał, że to wszystko sprowadza się do ketonów. I napisał to więcej niż raz :P
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 12:56   

zyon napisał/a:

A kiedykolwiek pisalem, ze jestem? :roll:


nie twierdzę, że tak pisałeś, ale ze starych czasów pamiętam, że udzielałeś się tam za miedzą. Wyszedłem z założenia, może błędnego, że trzeba być masochistą, żeby udzielać się na tamtym forum, nie będąc jednocześnie członkiem "rodziny" :-x

No to napisz w końcu jak się odżywiasz, ale konkretnie, bez uników, mnie to osobiście ciekawi...
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 13:02   

3of5 napisał/a:
za dużo tu pytań i założeń
pytania zachęcają do wysiłku intelektualnego , założenia nadają kierunek poszukiwań :P
by nie błądzić we mgle jak Grześ
przepraszam, poprawię się ;D
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 13:43   

zyon napisał/a:
przestan do mnie bleblac
To jest objaw tego stoickiego spokoju jaki przyniosła ci głodówka? Świetna rekomendacja.
zyon napisał/a:
Da sie robic mase na takiej ilosci bialka
Nie wiem czy da się "robić mase" przy 0,6 gramów białka na kg masy ciała, ale po twoich wpisach widać że da się na takiej ilości robić kabaret.
zyon napisał/a:
Chodzi mi o sam fakt, ze "ogolnoswiatowe" normy nie istnieja
Ależ istnieją. Istnieje przedział od-do w którym stężenie GH zapewnia prawidłowe funkcjonowanie procesów zachodzących w organizmie. Mieszasz zjawiska występujące endemicznie, z tymi zachodzącymi globalnie.
zyon napisał/a:
To byl przyklad, ale i w przypadku innych chronicznych infekcji organizm tez "chowa" zelazo, bo wiadomo, bakterie
No i wszystko jasne bo wiadomo, bakterie Była już na tym forum podobna rozmowa. Admin mnie zainspirował wypowiedzią o upuszczaniu krwi.
Okazuje się że można opanować rozwój infekcji wykonując zabieg upuszczania krwi, co pozbawia bakteri dostępu do składnika odżywczego, jakim jest dla nich hemoglobina.
Tyczy się to jednak infekcji spowodowanych tylko niektórymi rodzajami bakterii.
Jest to sytuacja analogiczna do tej, która występuje w przypadku malarii, kiedy organizm sam hamuje erytrocytopoezę.
dario napisał/a:
nie pierwszy raz stosowałem sól epsom
.
dario napisał/a:
Wysłany: Pią Lip 13, 2018 10:15 odwodniłem się solą gorzką i r w a kulszowa się odezwała.
3 dni się nawadniałem zanim bóle minęły
To jeszcze gorzej, bo niczego nie nauczyły cię wcześniejsze doświadczenia. Jesteś więc jeszcze głupszy niż myślałem.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 13:53   

Sentinel napisał/a:
To jest objaw tego stoickiego spokoju jaki przyniosła ci głodówka? Świetna rekomendacja.

To jest objaw zniecierpliwienia, jezeli pisze o obnizonym zelazcie to zakladam, ze czytajacy wie o co chodzi, i niepotrzebne sa tu twoje wyklady i wymadrzanie sie. Ja wiem, ze ty wiesz i styka. Rozmawiaj jak JW, rzeczowo bez epatowania bezsensownym kontentem, ktory kopiujesz z netu.
Sentinel napisał/a:
Nie wiem czy da się "robić mase" przy 0,6 gramów białka na kg masy ciała, ale po twoich wpisach widać że da się na takiej ilości robić kabaret.

Kabaret to podejrzewam twoje drugie imie, pisalem ci juz raz - nie masz pojecia to zamilknij. Po twojej cherlakowatosci i anemicznym wygladzie wnosze, ze silownie widziales na filmach z Arnoldem 30 lat temu.

Sentinel napisał/a:
Ależ istnieją. Istnieje przedział od-do w którym stężenie GH zapewnia prawidłowe funkcjonowanie procesów zachodzących w organizmie. Mieszasz zjawiska występujące endemicznie, z tymi zachodzącymi globalnie.

Wlasnie o tym pisze, nie istnieja, bo nie moga istniec. Te, ktore sa stworzone, sa reprezentatywne dla grup, na ktorych zostaly stworzone. Globalne poziomy nie pasuja lokalnie. Normy europejskie zabily dzieci z Afryki. Rozumiesz o czym mowie?
Ustaliles juz dla jakiej grupy byl badany poziom owego GH z tych eksperymentow?

Sentinel napisał/a:

Okazuje się że można opanować rozwój infekcji wykonując zabieg upuszczania krwi, co pozbawia bakteri dostępu do składnika odżywczego, jakim jest dla nich hemoglobina.
Tyczy się to jednak infekcji spowodowanych tylko niektórymi rodzajami bakterii.
Jest to sytuacja analogiczna do tej, która występuje w przypadku malarii, kiedy organizm sam hamuje erytrocytopoezę.

Swietnie, kolejny niepotrzebny wyklad nie na temat podkreslajacy twoja wspanialosc i wszechwiedze, tylko pytanie - do czego to? Na pewno nie do tej dyskusji

Sentinel napisał/a:
Jesteś więc jeszcze głupszy niż myślałem.

Zatem kolego madrzejszy, poprosze cie ponownie o komentarz do tych dwoch kartek z ksiazki. Mam dziwne wrazenie, ze ci to umknelo.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 14:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 13:56   

3of5 napisał/a:
Wyszedłem z założenia, może błędnego,

Bledne zalozenia to bledne wnioski nawet przy nieskazitelnej logice. Jestem, udzielam sie, cenie sobie rady i podpowiedzi roznych minionow, a zwlaszcza tego na "a".

A teraz to lece na ketonach, tak czy siak.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 13:59   

Sentinel napisał/a:
To jeszcze gorzej, bo niczego nie nauczyły cię wcześniejsze doświadczenia. Jesteś więc jeszcze głupszy niż myślałem.

gorzej dla ciebie
nie czytasz ze zrozumieniem i wyciągasz błędne wnioski

gdyby nie upały sól gorzka , którą już wcześniej stosowałem i nie powodowała takiego odwodnienia dającego takie objawy ponieważ gdyż, nie pierwszy raz to robiłem i WIEM
podczas upałów mimo spożywania sporej ilości wody powtarzalnie pojawiały się problemy z kręgosłupem
więc nauczyłem się, by nie robić tego w upał :D
Co o mnie myślisz mam głęboko w d.... czyli tam gdzie możesz Pana Majstra w d u p ę pocałować

Ja wiem, że jestem głupi
ale nie chcę być GŁUPCEM jak ty , żabko
Rośniesz i robi się coraz ciaśniej w tej studni. :evil:
Ostatnio zmieniony przez Pią Wrz 14, 2018 15:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 14:09   

Tak w ogole to chcialem jeszcze dodac cytat przewodni z ksiazki Joachima Werdina o glodowkach.
Cytat:
Motto tej książki:
JA jestem Świadomość – wszystko inne to moje stworzenie.


i drugi cytat
Cytat:
POST NA SUCHO
Zgodnie z zasadą: “najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze”, post suchy, podczas którego nic nie jest brane do ust, nawet woda, daje najgłębsze oczyszczenie i uzdrowienie w ciele człowieka. Skuteczność postu suchego jest od 2 do 3 razy większa w porównaniu z postem na tylko czystej wodze. Można zatem powiedzieć, że tygodniowy post suchy daje takie wyniki jak dwu- do trzy-tygodniowy post na wodzie. Ideałem suchego postu jest to, że
nie tylko nie pije się jakiegokolwiek płynu ale też nie dotyka wody, to znaczy m. in., że w tym czasie człowiek nawet nie myje się.
Ciało podczas postu suchego może ulec niewielkiemu odwodnieniu. Inny ważny czynnik, który wpływa na długość bezszkodowego poszczenia suchego, to zawartość w ciele substancji do usunięcia. Dobrym rozwiązaniem jest rozpoczęcie postu z piciem tylko czystej
wody. Od ósmego dnia postu odstawia się wodę i tym rozpoczyna post suchy. W ten sposób zaczyna się post suchy, po usunięciu z ciała nadmiaru soli i substancji, do których usunięcia potrzebna jest woda.

Zazwyczaj już po dwóch, trzech dniach postu na wodzie pragnienie ciała znacznie zmniejsza się, dlatego odstawienie wody po tygodniu nie stanowi wielkiego wyzwania.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 14:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 15:28   

Wiec Grzegorzu Rec z Puszczykowa , twarz cię zdradza.
Oceniłem cię bezbłędnie.
Dyszysz nienawiścią jak jarosiński, ale jesteś od niego większym głupcem.
Jego zawodzi intelekt, ty masz złe serce po prostu.
Chorą duszę i paskudny character.
To jest dopiero brzydota.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:03   

dario_ronin napisał/a:
Wiec Grzegorzu Rec z Puszczykowa , twarz cię zdradza.
Oceniłem cię bezbłędnie.
Dyszysz nienawiścią jak jarosiński, ale jesteś od niego większym głupcem.
Jego zawodzi intelekt, ty masz złe serce po prostu.
Chorą duszę i paskudny character.
To jest dopiero brzydota.


Wiem wiem. Zginę w armagiedonie wraz z innymi niewiernymi.

Znasz już datę?
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:05   

zyon napisał/a:
poprosze cie ponownie o komentarz do tych dwoch kartek z ksiazki
Ale że co? Jak mam skomentować to wiekopomne odkrycie, że pośród makroskładników przemiany energetyczne białek są najkosztowniejsze? Mam się czuć zaskoczony, zadziwiony?
Potrzebujesz tego bo pani na biologii zadała wam taką pracę domową, czy zmierzasz okrężną drogą do tego że wystarczy 0,6 grama na kg masy ciała żeby bicepsy rosły?
Chcesz tu podprogowo przemycić optymalną propagandę, że im mniej białka tym lepiej, czy jak?

Dobrze że zachęciłeś do lektury tych dwóch kartek, bo wydajność energetyczna ATP z białka jest tam podana w procentach i...brutto jest to 80% a netto 22%, co daje 102%. Nie powinno być przypadkiem 100%? Chyba że to jakaś nowa germańska matematyka, choć bardziej prawdopodobne, że to wyliczenia wyciągnięte z zadka.
Jeśli tylko na dwóch stronach są takie kwiatki, to co jest w całości.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:11   

dario_ronin napisał/a:


załóżmy, że podczas głodówki organizm oczyszcza się i regeneruje w stopniu wyższym niż w trakcie diet LC lub KD ...
rozsądne ?


jeszcze do tego chciałem się odnieść
fajne założenie, tylko czy prawdziwe?
Nie kwestionuję głodówek przy HC, ale przy LC lub KD już powątpiewam w te wszystkie ochy i achy, słowo klucz - wszystko sprowadza się do ketonów...
jak na głódówce regeneracja jest wyższa niż na LC/KD - to poproszę o twarde dane...

@zyon - skoro tak czy siak lecisz na ketonach, to po co głódówki?
dlaczego tak unikasz nazwania precyzyjnie swojego sposobu żywienia? Znowu robisz uniki... wstydzisz się tego?
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:24   

Sentinel napisał/a:
Ale że co? Jak mam skomentować to wiekopomne odkrycie, że pośród makroskładników przemiany energetyczne białek są najkosztowniejsze? Mam się czuć zaskoczony, zadziwiony?
Potrzebujesz tego bo pani na biologii zadała wam taką pracę domową, czy zmierzasz okrężną drogą do tego że wystarczy 0,6 grama na kg masy ciała żeby bicepsy rosły?
Chcesz tu podprogowo przemycić optymalną propagandę, że im mniej białka tym lepiej, czy jak?

Cierpisz moze na jakas manie przesladowca czy jestes lowca spiskow? :D
Prosilem cie o komentarz i nic wiecej. Udzieliles jak zwykle odpowiedzi na mnostwo pytan, ktore nie padly ale tej wlasciwej nie.

Sentinel napisał/a:
wydajność energetyczna ATP z białka jest tam podana w procentach i...brutto jest to 80% a netto 22%, co daje 102%. Nie powinno być przypadkiem 100%? Chyba że to jakaś nowa germańska matematyka

Hmm, Grzegorz, jezeli wg ciebie suma netto i brutto powinna dac 100% to ty sie nie bierz za zadne biznesy ani handle ;D ;D Chyba, ze za Nowa Germanska Ekonomie ;D
Sentinel napisał/a:
Jeśli tylko na dwóch stronach są takie kwiatki, to co jest w całości.

Ech ty kabareciarzu, jak ty to robisz, ze sie kompromitujesz co chwila? ;)
Prosze bardzo, sprawdz sam te kwiatki
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:29   

3of5 napisał/a:
@zyon - skoro tak czy siak lecisz na ketonach, to po co głódówki?
dlaczego tak unikasz nazwania precyzyjnie swojego sposobu żywienia? Znowu robisz uniki...

A moze na ketonach lece, bo robie glodowki? ;) Glodowka to najczystsze keto. A jak pisalem, robie, bo po pierwsze to calkiem fajna zabawa i wciagajaca, a po drugie eksperymentuje i mam pare spraw do sprawdzenia i zalatwienia, pewnych grzeszkow (Grzeskow hehe ) przeszlosci ze tak powiem. Nie czytam ksiazek dla samego czytania, tylko zeby miec z tego jakies korzysci.

Co do unikow to nie rozumiem za bardzo, co mam powiedziec i w jaki sposob, zeby bylo wiadome? Czy to nie grzeskowe szufladkowanie sie wlaczylo? Mozesz to nazwac kd, lc, if, zo, zc i pewnie sie nie pomylisz.

Inna sprawa, ze pewne rzeczy chce zachowac dla siebie ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 16:31, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:42   

zyon napisał/a:
Co sie stanie wiadomo. Tylko, ze to maszyna, nie ma duszy. Dziala tak jak zostala zaprogramowana i nic wiecej. Czlowiek jezeli zechce, jezeli jego swiadomosc zechce, moze chodzic po rozzazonych weglach i plywac w lodowatej wodzie.
To wchodzi w zakres magicznej wiary. A ja bym wolał dowiedzieć się, jak oni pływają w tej lodowatej wodzie. Przede wszystkim trenują i przestrzegają początkujących przed niefrasobliwością i możliwością śmierci. Co do rozżarzonych węgli, nie wiem, nie widziałem.

Jeżeli chodzi o energetykę, zależy, co liczymy. Jeżeli tylko bilans ATP, to nic nam się nie zgodzi. Wszakże nawet glukoza dostarcza tylko 41% energii do ATP, a reszta, to ciepło. U zwierząt stałopcieplnych jest to niezbędne do utrzymania wysokiej temperatury.
Podobnie, tylko mniej ATP powstaje z białka. Można by jednak powiedzieć, że glukoza tez nie ma 4 kcal/g a tylko 1,6 bo tyle ATP powstaje.
Należy liczyć wszystko i ciepło i ATP. Inaczej będziemy wierzyć w magię. To jest podstawowy błąd krytyków Atwatera.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 16:51   

Cytat:
To wchodzi w zakres magicznej wiary. A ja bym wolał dowiedzieć się, jak oni pływają w tej lodowatej wodzie. Przede wszystkim trenują i przestrzegają początkujących przed niefrasobliwością i możliwością śmierci. Co do rozżarzonych węgli, nie wiem, nie widziałem.

Dlaczego magicznej wiary? O czym Pan teraz mowi?
Dowiedziec sie jak to robi Wim Hof bardzo prosto, np film o nim https://www.youtube.com/watch?v=qZhSqWNStEc
Do tego facet przebiegl maraton przez pustynie nie pijac wody, wszedl na Mt Everest w samych szortach oraz potrafi kontrolowac swoj uklad odpornosciowy, co zostalo przebadane naukowo. Swoje szkolenia prowadzi u nas, w Polsce w Przesiece.
Wszystko to opisal niedowiarek, dziennikarz sledczy Scott Carney w ksiazce "Co cie nie zabije". Na koniec zostal "wyznawca" Hofa przebiegl maraton, pare typowych "brudnych" biegow przez blota druty doly w samych szortach. Wszedl z Hofem na Kilimanjaro w samych szortach. Da sie tylko trzeba troche tej "magicznej wiary"

Co do rozzazonych wegli to rekord swego czasu ustanowila 23 letnia kanadyjka Amanda Dennison https://www.youtube.com/watch?v=yL2uK9qjgG0
Cytat:
June 15th 2005 Amanda Dennison set a new World Record in Firewalking by walking 220 feet over hot coals (1600-1800 degrees)

Nie wiem jaki jest teraz. Opisala swoje doswiadczenia z tym, wszystko jest kwestia......(a jakze) Swiadomosci. Naskorek na jej stopach nie byl nawet zweglony.

Prosze przyjac do wiadomosci, ze magia sie dzieje, tylko, ze to nie magia, to my jestesmy za glupi. Kiedys nauka byla magia.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pią Wrz 14, 2018 16:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 19:31   

zyon
Napisz mi, jaki jest mechanizm zwiekszania masy miesniowej na dlugotrwalych glodowkach?

Rozumiem, ze tracac dwa kg na 40 dniowej glodowce straciles tluszcz a masa miesniowa rosla. ;D :viva:

Tylko nie wklejaj mi linkow dlugich na 5 km tylko napisz swoimi slowami jak to wyglada z punktu widzenia przemian metabolicznych.
Z tego co wiem, to utrata miesni musi byc, u kazdego a im starszy czlowiek ten proces jest szybszy.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 19:36   

Sentinel napisał/a:
i...brutto jest to 80% a netto 22%, co daje 102%. Nie powinno być przypadkiem 100%?

no i jak go nie kochać ? :evil:
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 19:43   

zyon napisał/a:
Naskorek na jej stopach nie byl nawet zweglony.

po węglach ? łatwizna :)
chodzenie po wodzie to jest...wyższa półka Świadomości :medit:
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 19:50   

Molka napisał/a:
zyon
Napisz mi, jaki jest mechanizm zwiekszania masy miesniowej na dlugotrwalych glodowkach?

Nie mam pojecia, ale chcialbym go poznac. Znasz jakis? ;)
Molka napisał/a:
Rozumiem, ze tracac dwa kg na 40 dniowej glodowce straciles tluszcz a masa miesniowa rosla

Nie wiem co rozumiesz Molus, ale z tego co sobie przypominam, to ja nic takiego nie napisalem :-x Sprawdze zaraz czy sie po pijaku nie zalogowalem :P
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 21:16   

zyon napisał/a:
Molka napisał/a:
zyon
Napisz mi, jaki jest mechanizm zwiekszania masy miesniowej na dlugotrwalych glodowkach?

1 Nie mam pojecia, ale chcialbym go poznac. Znasz jakis? ;)
Molka napisał/a:
Rozumiem, ze tracac dwa kg na 40 dniowej glodowce straciles tluszcz a masa miesniowa rosla

2 Nie wiem co rozumiesz Molus, ale z tego co sobie przypominam, to ja nic takiego nie napisalem :-x Sprawdze zaraz czy sie po pijaku nie zalogowalem :P

1 Nie ma czegos takiego, dlatego nie istnieje. A Ty pisales ze mozna zwiekszyc mase miesniowa przez cwiczenia o ile sie nie myle na glodówce.
2 O 8:10 dzisiaj to napisales ze straciles 2 kilogramy. To chyba nie jest mozliwe by tak mało zrzucic i jeszcze o ile kojarzę to cwiczyles. Cos sciemniasz . :keep:
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 21:47   

Molka napisał/a:
To chyba nie jest mozliwe
Molka napisał/a:
A Ty pisales ze mozna zwiekszyc mase miesniowa przez cwiczenia o ile sie nie myle na glodówce.

Podejrzewam, ze jednak sie mylisz, bo nic takiego nie pisalem.
Molka napisał/a:
To chyba nie jest mozliwe

Dobrze, ze napisalas to "chyba", beda z ciebie ludzie ;)
Molka napisał/a:
Cos sciemniasz

Tak, chcialem po prostu zaimponowac w internetach, to dla mnie bardzo wazne :P
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 21:52   

zyon napisał/a:
wg ciebie suma netto i brutto powinna dac 100%
Tak bo to nie jest wyliczanie pensji, dlatego autor ujął to w cudzysłów. To wyliczenie odnosi się do całkowitej wartości energetycznej utlenianionych aminokwasów. W tym wypadku "brutto" i "netto" stanowi rzeczywiste brutto, bo nie ma czegoś takiego jak 102% wydajności energetycznej.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Pią Wrz 14, 2018 21:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 22:34   

zyon napisał/a:
Dlaczego magicznej wiary? O czym Pan teraz mowi?
Magicznej wiary w obalanie współczynników Atwatera. Powyżej wyjaśniłem chyba, w czym rzecz. Zgodnie z prawem Hessa należy liczyć wszystkie substraty i wszystkie produkty, a nie ograniczać się tylko do ATP i selekcjonować te fragmenty reakcji pod kątem udowadniania fałszywej tezy.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 14, 2018 23:23   

Rozumiem, że korektor prezentowanych powyżej fotografii stron nie zauważył, że kwas nie powinien być olejowy, ale oleinowy, bo nie musiał się na tym znać.
Istotniejsze jest, że w stanie równowagi organizmu ani jeden gram spożytego białka nie pozostaje w organizmie, wszystko jest spalane. Co oczywiste, bo dorosły człowiek przez wiele lat utrzymuje stałą masę. Gdyby tylko 1/3 białek, jak chce autor była spalana, a dwie trzecie służyły do budowy, to spożywając zaledwie 60g białka na dobę, każdego dnia zwiększalibyśmy swoją masę o 40 g białka, co daje razem ze związaną wodą 200 g ciała. (białko stanowi zaledwie 20% mięsa)
Nawet, gdyby tylko 1 g białka pozostawał niespalony, to każdego roku nasza masa zwiększałaby się regularnie o 1x5x365=1825 g.
Z tego wynika, że każdego dnia spalamy i wydalamy tyle białka, ile zjedliśmy i wchłonęli. Z tym, że wydalamy spaliny białka z tkanek, a na to miejsce wbudowujemy przetworzone białka spożyte. Na tym polega obrót metaboliczny i opóźnienie spalania białek dziś spożytych, do czasu, kiedy zostaną zutylizowane.
Właśnie to opóźnienie jest przyczyną niezrozumienia procesu i stawiania fałszywej tezy.
Natomiast spalamy dokładnie tyle białka, ile spożyliśmy, ani grama mniej, a tym bardziej nie jedną trzecią.
Czy musimy spalać te białka? Musimy, bo sikanie białkiem to patologia, a wykrztuszanie przez płuca tym bardziej. Niewielka ilość się złuszcza z naskórkiem i wychodzi z włosami, ale to nie są nawet dekagramy.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 06:27   

Sentinel napisał/a:
W tym wypadku "brutto" i "netto" stanowi rzeczywiste brutto,

Nie brnij chlopie, dlaczego ty sie lubisz pograzac? To Nowa Germanska Matematyka czy moze cos nowego? Czuje ekonomicznego nobla ;D

dario_ronin napisał/a:
Sentinel napisał/a:
i...brutto jest to 80% a netto 22%, co daje 102%. Nie powinno być przypadkiem 100%?

no i jak go nie kochać ? :evil:

No wlasnie :hah:
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 06:36   

Cytat:
Nie ma czegos takiego, dlatego nie istnieje
drugie miejsce Mistrza żelaznej logiki daję Molce
Jeśli odpowie co jest skutkiem, co przyczyną...
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 06:39   

zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
W tym wypadku "brutto" i "netto" stanowi rzeczywiste brutto,

Nie brnij chlopie, dlaczego ty sie lubisz pograzac? To Nowa Germanska Matematyka czy moze cos nowego? Czuje ekonomicznego nobla ;D

dario_ronin napisał/a:
Sentinel napisał/a:
i...brutto jest to 80% a netto 22%, co daje 102%. Nie powinno być przypadkiem 100%?

no i jak go nie kochać ? :evil:

No wlasnie :hah:

No głupi jestem, więc wytłumacz mi jak janusz biochemii wyliczył koszt energetyczny przemian białek w organizmie, bo dla mnie to ściema więc obroń jakoś swojego mentora.
I wytłumacz prostemu człowiekowi dlaczego netto i brutto jest ujęte w cudzysłów.
Dasz radę. Dla ciebie to pestka.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 07:04   

Zyon i następny kwiatek z książki twojego mentora
Cytat:
Wartość ta jest w przybliżeniu 3-krotnie większa od przeciętnego kosztu energetycznego tworzenia ATP w procesach utleniania glukozy i kwasów tłuszczowych
(to o koszcie energetycznym tworzenia ATP z aminokwasów).

Gość wrzucił do jednego worka koszt uzyskania ATP z utleniania glukozy i kwasów tłuszczowych, a według niego trzykrotnie mniejszy koszt uzyskania tej samej ilości ATP tłuszczów to "wartość przybliżona".

Nie mogę się doczekać jak to wytłumaczysz.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 07:44   

zyon napisał/a:
Co do rozzazonych wegli to rekord swego czasu ustanowila 23 letnia kanadyjka Amanda Dennison https://www.youtube.com/watch?v=yL2uK9qjgG0

Fajny fejk. Film z 2011, udokumentowujący "rekord świata" a jakość filmu jak z pierwszego telefonu komórkowego z możliwością nagrywania filmów.

Popatrz zyon jak się robi lepsze fejki: ściema -
„Bear Attack, Man is trying to run away from attacking Bear: GoPro” w YouTube
https://youtu.be/eK0pO79YkvY

Rozpracowanie ściemy - „Bear Attack FAKE - Man On Mountain Bike Chased By Grizzly Bear (GoPro)” w YouTube
https://youtu.be/5uXqHILjsmY
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 08:48   

Sentinel napisał/a:
Rozpracowanie ściemy
a ta ściema to jest brutto czy netto?
bo nie wiem 'o so chodzi' :hah:
 
     
gea

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 1354
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 12:04   

zyon napisał/a:

Czytam teraz ksiazke o neuroplastycznosci mozgu i naprawde to zaskakujacy organ. Te historie o przedmurzu i innych bzdurach, ktore pisal Grzegorz, to stara i nieaktualna wiedza.
Dlatego ten urzednik z Francji normalnie funkcjonowal bez 90% mozgu, bo mozg sobie przemapowal odpowiednie funkcje w inne miejsc - mapy mozgu, ktore opracowal Penfield. Ale to temat na inny temat.


1/ ten link nie działa
https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC3501420/
2/zajrzałam do tych linków:

http://blog.krolartur.com...gram-penfielda/
http://www.listyznaszegos...t.php?id=668071

Z opisu wynika, że Penfield badał korę mózgową tzw. czuciową.

Kora mózgowa- najmłodszy ontologicznie, embriologiczni,e element budowy układu nerwowego.
To badanie wykazało "ilościowo" obszary kory zajmujące się poszczególnymi częściami skóry na narządach zewnętrznych. Skóra a właściwie naskórek jest związany z ektodermą.
Określenie "mapy mózgu" działa mocno na wyobraźnię. Uświadamia, że im większe znaczenie ma jakiś organ dla osobnika - tym więcej miejsca zajmują receptory na korze mózgowej.
Nazwa "mapy mózgu" jest zatem na wyrost.
Prawdziwe mapy całego mózgu - przestrzenne, opracował kto inny.
Na które, ontologicznie patrząc, od najstarszej części, składa się pień mózgu, stara mezoderma, łożysko nowego mózgu i kora mózgowa.
Każda z tych części jest związana z ewolucyjnie wykształconymi narządami i układami.

Bardzo ładnie Carl Zimmer opisuje SKUTEK zobrazowany w korze mózgowej, jakim jest autyzm.

Problemem dla każdego "truthseekera" jest weryfikacja informacji.

Prawdę o budowie mózgu znajdzie się w medycznych atlasach.

EMBRIOLOGIA-MEDYCZNA-podręcznik-ilustrowany hieronim-bartel-pdf

Więc lepiej nie szukać informacji w kupa-lniach wiedzy, blogach młodych psychologów, trenerów i coachów.

Poniżej jest fragment recenzji książki, którą ten gagatek poleca.
(Sztuka obsługi penisa)
Choć zdaję sobie sprawę, że porusza on pasjonujące tematy.
Na fali walącej się cywilizacji nachalnie stręczącej seksualizm. W szkołach i przedszkolach.
cytat:
"Dość powiedzieć, że po pierwszych stu stronach stwierdziłem, że ta książka powinna być obowiązkową lekturą w szkołach. A jeśli nie – to niech chociaż przeczyta ją kto może, dzieciaki i rodzice, samotni i w związkach, dziewice... "

I dlatego nie dziwię się, że autor ma sponsorów takich jak Patronite.
_________________
gea
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 13:00   

Sentinel napisał/a:
No głupi jestem, więc wytłumacz mi jak .

Mam lepsze metody na strate czasu, wole na przyklad podlubac w nosie.
Jezeli gosciu nie ogarniasz tak prostych spraw to kup sobie podrecznik biochemii, oraz podrecznik ekonomii tak przy okazji.

Sentinel napisał/a:
Fajny fejk

Mysle, ze nie wiekszy fejk od ciebie. Poszukaj, poczytaj, te prymitywne mechanizmy moga dzialac na jarosinskiego ale na nikogo poza tym. Wklep sobie Amanda Dennison w google i poczytaj ignorancie. Naprade udowadniasz, ze rozmowa z toba to bezpowrotna strata czasu.

Jezeli chcesz komentowac ksiazke Hellera to ja najpierw przeczytaj a nie sadzisz coraz wieksze bzdety.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 13:01   

dario_ronin napisał/a:
Sentinel napisał/a:
Rozpracowanie ściemy
a ta ściema to jest brutto czy netto?
bo nie wiem 'o so chodzi' :hah:

Chodzi o Grzesia, jego dzialanosc to najlepsza definicja sciemy> Jezeli 44 letni facet nie rozumie co to jest brutto i netto, to jakim cuden on funkcjonuje w swiecie?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 15:02   

dario_ronin napisał/a:
Cytat:
Nie ma czegos takiego, dlatego nie istnieje
drugie miejsce Mistrza żelaznej logiki daję Molce
Jeśli odpowie co jest skutkiem, co przyczyną...


To Ci sie na prawe udało , autentycznie poryczalam sie ze smiechu :what:
Skutek z przyczyną są tu wymienne.

Nie ma czegos takiego, dlatego nie istnieje
Nie istnieje, dlatego nie ma czegos takiego
:viva:

Ale to jest szczegół, mysle ze chciales odwrócic moja uwage od meritum stając w obronie przyjaciela zyona, który sciemnia chcąc zaimponowac w internecie bo to dla niego bardzo wazne.
Wciąż nie znam przyczyn "pączkowania" bialka na 40 dniowej głodówce. :razz: :hihi:
Ostatnio zmieniony przez Molka Sob Wrz 15, 2018 15:04, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 15:15   

zyon napisał/a:
Mam lepsze metody na strate czasu, wole na przyklad podlubac w nosie.
Jezeli gosciu nie ogarniasz tak prostych spraw to kup sobie podrecznik biochemii, oraz podrecznik ekonomii tak przy okazji
Nie chcę ci zabierać twojego cennego czasu, więc zapytałem o proste rzeczy, które takiemu tytanowi biochemii nie sprawiłyby kłopotu, bo jak twierdzisz "to tak proste sprawy". Myślałem że oświecisz takiego ignoranta jak ja i poświęcisz kilka minut z tych kilku godzin które tu spędzasz.
Przychodzę po nauki miszczu.
Skąd te skromne 27% które mogą być wykorzystywane na potrzeby energetyczne organizmu? Zaokrąglił to do liczby 7,8 mola, mimo że to 7,77, ale koszt energetyczny w kcal na mol ATP wyliczył precyzyjnie co do kcalorii na 66 kcal.
Wybacz ignorantowi, ale jeśli brutto i netto jest ujęte w cudzysłów, to jednak zostawia to pole do interpretacji, bo cudzysłów czyni brutto i nett pojęciem abstrakcyjnym, a autor ma tendencję do wyciągania liczb na żywca z zadka. Chciałem poznać twoją o krynico mądrości.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 15:46   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Zgodnie z prawem Hessa należy liczyć wszystkie substraty i wszystkie produkty, a nie ograniczać się tylko do ATP i selekcjonować te fragmenty reakcji pod kątem udowadniania fałszywej tezy. JW
Tak! Zatrzymanie się na ilości ATP, która może być wytworzona z grama aminokwasów, nie uwzględniając dalszych losów substratów do resyntezy ATP, powstałych z przemian białka, to kompletna ignorancja.
Za każdym razem ilość poszczególnych substratów jest inna. Inny więc będzie bilans zysków i strat, który można określić tylko w przybliżeniu, znając takie parametry jak: sposób odzywiania, stopień aktywności fizycznej, wiek, płeć, wzrost, wagę.
Reszta to fantazje ludzi, którzy chcą na siłę udowodnić, że potrafią precyzyjnie okreslić co jest dobre dla wszystkich. Kończy się to takimi wynalazkami jak złota proporcja.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 18:35   

Sentinel napisał/a:
Skąd te skromne 27% które mogą być wykorzystywane na potrzeby energetyczne organizmu? Zaokrąglił to do liczby 7,8 mola, mimo że to 7,77, ale koszt energetyczny w kcal na mol ATP wyliczył precyzyjnie co do kcalorii na 66 kcal.


Zeby to wiedziec Grzes trzeba kupic ksiazke i ja przeczytac, ja wkleilem zdjecia tylko dwoch stron, ktora moga dac do myslenia. To jest pozycja wydana przez SGGW pod okiem Gaweckiego jezeli wiesz kto to jest.
Piszac o autorze, ze to "janusz biochemii" po raz kolejny sie kompromitujesz i robisz z siebie impertynenta (nire wiem czy da sie bardziej), bo to przeciez znany autor znanego i cenionego podrecznika dla studentow medycyny i fizjologii zywienia i pokrewnych kierunkow.

I wierze mu zdecydowanie bardziej niz tobie, komus kto co 2 posty zmienia zdanie, jak z tym D'Agostino. Metoda na obsmiewanie autora ksiazki przez jakiegos Grzegorza z Puszczykowa jest doprawy kompromitujaca.
Drugi tom wymienionej ksiazki wyglada zas tak, polecam ci, choc wiem, ze czytanie ksiazek u ciebie lezy zdecydowanie.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 18:37   

Molka napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
Cytat:
Nie ma czegos takiego, dlatego nie istnieje
drugie miejsce Mistrza żelaznej logiki daję Molce
Jeśli odpowie co jest skutkiem, co przyczyną...


To Ci sie na prawe udało , autentycznie poryczalam sie ze smiechu :what:
Skutek z przyczyną są tu wymienne.

Nie ma czegos takiego, dlatego nie istnieje
Nie istnieje, dlatego nie ma czegos takiego
:viva:

Ale to jest szczegół, mysle ze chciales odwrócic moja uwage od meritum stając w obronie przyjaciela zyona, który sciemnia chcąc zaimponowac w internecie bo to dla niego bardzo wazne.
Wciąż nie znam przyczyn "pączkowania" bialka na 40 dniowej głodówce. :razz: :hihi:

Molka, ale ja przeciez niczego takiego nie napisalem, przypisujesz mi slowa, ktore nie padly. Wiec jak mam sie odniesc? :P Nie chce byc niegrzeczny i pisac, ze widocznie czegos nie zrozumialas... ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 18:49   

zyon napisał/a:
wkleilem zdjecia tylko dwoch stron
I tylko na tych dwóch stronach jest kilka "kwiatków". To co jest w całości?
Wkleiłeś te dwie strony udając że coś z tego rozumiesz.
Liczyłeś że nikt tego nie sprawdzi?

No chyba że wyjaśnisz w prostych słowach to o co pytałem.
Krótko i zwięźle podaj uzasadnienie dla tych wyliczeń.

zyon napisał/a:
to przeciez znany autor znanego i cenionego podrecznika dla studentow medycyny i fizjologii zywienia i pokrewnych kierunkow.
Ojojoj. A amerykańskie towarzystwo diabetologiczne powstało dzięki takim darczyńcom jak coca cola, kellogs i reszta firm produkujących wysokowęglowodanową paszę.
Świat jest pełen paradoksów.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Sob Wrz 15, 2018 18:55, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 15, 2018 19:03   

Sentinel napisał/a:
I tylko na tych dwóch stronach jest kilka "kwiatków"

Kwiatki sa jedynie w twoim umysle Grzegorz, ale mnie taka dyskusja nie interesuje w ogole.
Biochemie Harpera tez podwazysz, bo tam jest obszerna bibliografia, w tym do tejze i mnostwo odnosnikow do badan, ale nie chce mi sie tego przepisywac, bo i po co? Zeby udowodnic, ze znowu sie skompromitowales? Ale zdaje sie to ty uwierzyles "na slowo" D'Agostino i glosiles te jego slowa jako prawdy objawione?

Sentinel napisał/a:
Ojojoj. A amerykańskie towarzystwo diabetologiczne powstało dzięki takim darczyńcom jak coca cola, kellogs i reszta firm produkujących

No dobra, i czego ma to dowodzic?
Idz marnowac czas gdzie indziej
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 08:42   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
ani jeden gram spożytego białka nie pozostaje w organizmie, wszystko jest spalane.

Niech Pan sprecyzuje co ma Pan na mysli piszac to "spalane", bo szczerze mowiac nie wiem jaki proces ma Pan na mysli. Dotychczas tylko raz sie spotkalem z takim okresleniem w stosunku do bialka, w ksiazkach " jednego z najlepszych specjalistów od mikrobiologi i biochemii na świeciegdzie" znanego biochemika Roberta O. Younga, tego od "cudu PH", gdzie udowadnial, ze bialko zwierzece "spalane jest w organizmie czlowieka na toksyczny popiol, ktory zostaje w miesniach". Czy chodzi o betaoksydacje czy fosforylacje oksydacyjna, czy moze cos innego? Dosc nietypowa nazwa jak na proces organizmu czlowieka, to nie piec przeciez, nic sie nie spala.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Nie Wrz 16, 2018 08:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 10:22   

Właśnie dlatego używam pojęcia spalanie, bo jest ono uniwersalne, tak, jak uniwersalne jest prawo Hessa. Spalanie, czyli utlenianie, rozumiane wąsko, jako łączenie z tlenem. Dla zrozumienia homeostazy najprościej potraktować człowieka, jako czarną skrzynkę, do której wchodzą makro substraty: pożywienie i tlen a wychodzą niestrawione resztki i produkty: dwutlenek węgla, woda i mocznik oraz ciepło i energia mechaniczna. Dzięki prawu Hessa możemy wtenczas porównywać palnik spirytusowy z człowiekiem.
Jak powyżej wykazałem, zagłębianie się w szczegóły metaboliczne typu fosforylacja oksydacyjna, betaoksydacja, alfaoksydacja, omegaoksydacja, transaminacja, deaminacja, łańcuch oddechowy i wiele innych pojęć, może prowadzić nas na manowce mylnych wniosków. Możemy wówczas nie zauważyć rzeczy tak prostej, jak to że z cząsteczki glukozy uzyskujemy netto 38 cząsteczek ATP, co stanowi tylko 42% całej energii glukozy. Wszakże pozostałe 58% energii nie znika, ale jest wydzielane w postaci ciepła, niezbędnego wszystkim zwierzętom stałocieplnym do utrzymania temperatury. Analogicznie jest z białkami. Po deaminacji, czyli odłączeniu azotu i wbudowaniu go w mocznik, pozostałe szkielety węglowe od razu, albo po kilku tygodniach muszą być utlenione do wody i dwutlenku węgla. Dlaczego po kilku tygodniach? Bo może się tak zdarzyć, że dany szkielet węglowy zamiast być spalonym, zostanie wykorzystany do budowy czegoś gdzieś. Ale wcześniej, czy później wykorzystane składniki tego szkieletu muszą opuścić organizm. Mogą to zrobić tylko w postaci wody i CO2, czyli produktów spalania w tlenie. Oczywiście w postaci skomplikowanego spalania enzymatycznego, ale zgodnie z prawem Hessa, energetycznie nie różni się to niczym od spalania w ognisku.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 10:53   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Wszyscy znani niskowęglowodanowcy, jeżeli tylko nie stracili zdrowia w wypadku, żyli długo w porównaniu ze swoimi rówieśnikami.

Z tego co kojarze, Ancel Keys, postac powszechnie znana byl weganem. Ponad 100 lat to imponujacy wynik.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Nie Wrz 16, 2018 13:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 11:16   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Dzięki prawu Hessa możemy wtenczas porównywać palnik spirytusowy z człowiekiem.

To uproszczenie to Pana autorskie? To raczej eliminuje jakakolwiek dyskusje, bo to nie jest przeciez prawda, z Prawem Hessa nie spotkalem sie dotychczas w zadnej ksiazce poswieconej dietetyce, fizjologii zywienia, biochemii itp, (oczywiscie moglem przeoczyc albo nie zwrocic uwagi, dopuszczam taka mozliwosc). Przeciez bialko wchodzi w sklad roznych hormonow, enzymow, kofaktorow, innych bialek np lipoprotein APOB48 , czasteczek LDL itp oraz oczywiscie naprawy i budowy nowych komorek, tkanek itp. Wrzucenie tego do pojemnego worka zwanego "spalaniem" to chyba nieporozumienie i wypaczenie sensu dyskusji.

Cytat:
From Folin’s experiment, although challenged, it appears that the end products of exogenous protein metab­olism are urea, ammonia, inorganic sulphate and 50% of the total uric acid excreted.

http://www.biologydiscuss...m-biology/82174
Cytat:
Ilość odkładanego białka (azotu) potrzebnego do budowy mięśni zależy od ilości białka i energii w posiłku. Jeżeli nie dostarczy się wystarczającej ilości energii niezbędnej do syntezy białka ustrojowego z źródeł pozabiałkowych, to białko zostanie użyte do celów energetycznych. I tak w przypadku posiłków składających z 15% białek, ilość zatrzymanego w ustroju azotu jest tym większa, im większa jest ilość kcal w posiłku:
-przy 800 kcal ilość zatrzymanego azotu po posiłku wynosi 40%
-przy 3200 kcal ilość zatrzymanego azotu po posiłku wynosi 80%
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Nie Wrz 16, 2018 11:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 11:50   

W dobie internetu nie jest problemem zapoznanie się z prawem Hessa. Jestem trochę zażenowany kwestionowaniem w tej dyskusji podstawowych praw fizyki i chemii.
Nikt nie przypomina tych praw w fizjologii i biochemii, podobnie do tego, jak nikt dziś nie przypomina praw Keplera, jako coś oczywistego. Natomiast z pomocą zegarów atomowych precyzyjnie wyszukuje się szczegóły nierównomierności obiegu Ziemi wokół Słońca.
Podobnie poza podręcznikami fizyki nikt nieustannie nie wspomina, że perpetuum mobile nie może istnieć, bo taka informacja to podstawa arsenału wiedzy.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 11:56   

Znam Prawo Hessa. Fizyka i chemia maszyn nie jest fizyka i chemia czlowieka. Prawo Hessa nigdy nie bylo wymieniane w tym kontekscie.

Prawo Hessa nie zastapi tego co napisalem " Przeciez bialko wchodzi w sklad roznych hormonow, enzymow, kofaktorow, innych bialek np lipoprotein APOB48 , czasteczek LDL itp oraz oczywiscie naprawy i budowy nowych komorek, tkanek itp. "
To zwykla ucieczka erystyczna, bo nie da sie transaminacji, betaoksydacji i forsforylacji oksydacyjnej, gdzie wytwarzana jest woda nazwac po prostu spalaniem
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 12:05   

Cytat:
I tak w przypadku posiłków składających z 15% białek, ilość zatrzymanego w ustroju azotu jest tym większa, im większa jest ilość kcal w posiłku:

Naprawdę nie dostrzega Pan, że całe spożyte białko, niezależnie od ilości zatrzymanej w ustroju, wcześniej, czy później zostaje wydalone w postaci metabolitów? Zdrowy człowiek utrzymuje stałą masę w ciągu roku. Jeżeli
Cytat:
ilość zatrzymanego w ustroju azotu jest większa
to więcej białek wcześniej zabudowanych w tkankach trzeba wydalić, żeby masa nie przyrosła. Homeostaza na tym właśnie polega. Może łatwiej będzie zrozumieć na prostszym przykładzie: im więcej wody pijemy, tym więcej sikamy.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 12:09   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W dobie internetu nie jest problemem zapoznanie się z prawem Hessa. Jestem trochę zażenowany kwestionowaniem w tej dyskusji podstawowych praw fizyki i chemii.
Nikt nie przypomina tych praw w fizjologii i biochemii, podobnie do tego, jak nikt dziś nie przypomina praw Keplera, jako coś oczywistego. Natomiast z pomocą zegarów atomowych precyzyjnie wyszukuje się szczegóły nierównomierności obiegu Ziemi wokół Słońca.
Podobnie poza podręcznikami fizyki nikt nieustannie nie wspomina, że perpetuum mobile nie może istnieć, bo taka informacja to podstawa arsenału wiedzy.
JW

Wywołałem kiedyś święte oburzenie u takiego jednego gościa, porównując spalanie w ludzkim organizmie do spalania w kotle na węgiel czy olej opałowy.
Facet był przyrodnikiem i nie mógł uwierzyć, że oba zjawiska opierają się na tym samym, czyli procesie utleniania, a różnią się tylko gwałtownością i intensywnością reakcji.

Zrozumiał dopiero wtedy, kiedy do głowy wpadła mi najprostsza z analogii, a mianowicie taka, że odcięcie dopływu tlenu człowiekowi i dopływu tlenu do pieca wywołuje te same skutki.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 12:15   

zyon napisał/a:
To zwykla ucieczka erystyczna, bo nie da sie transaminacji, betaoksydacji i forsforylacji oksydacyjnej, gdzie wytwarzana jest woda nazwac po prostu spalaniem
Płomień palnika nie jest zwykłym spalaniem, ale zachodzą tam skomplikowane procesy tworzenia rodników, utleniania i redukcji. Można się w to zagłębiać i zgubić jak Andzia w parku. Jeżeli spożywamy aminokwas, a wydalamy mocznik, wodę i CO2, to niezależnie od etapów pośrednich jest to proces utleniania, który ja tutaj prowokacyjnie nazywam spalaniem. Spalaniem, po to, żeby każdy z nas wyplątał się z gąszczu szczegółów. Las można zobaczyć, jeżeli się z niego wyjdzie. W środku lasu widać tylko drzewa.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 13:29   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
który ja tutaj prowokacyjnie nazywam spalaniem. Spalaniem, po to, żeby każdy z nas wyplątał się z gąszczu szczegółów. Las można zobaczyć, jeżeli się z niego wyjdzie. W środku lasu widać tylko drzewa.

Rozumiem teraz to "prowokacyjnie", bo rzeczywiscie to dosc prowokacyjne. Kazda nowa koncepcje przyjmuje z zainteresowaniem, staram sie ja zrozumiec i zweryfikowac, bo kto wie, moze to bedzie jakas forma rewolucji w zastalej nauce. I nie boje sie tej prowokacyjnosci ale staram sie to jakos ogarnac. Tak samo jest z kocepcjami Sheldrake'a, ktory twierdzi, ze praw termodynamiki i prawa zachowania energii nie powinno sie stosowac do ludzi. Bo co z ludzmi, ktorzy sie "zywia" sloncem?

Z tego co do tej pory zrozumialem, to zastosowal Pan typowa koncepcje "magicznego pudelka" czyli bilans na wejsciu i wyjsciu musi sie zgadzac, a co sie dzieje pomiedzy to jest nieistotne. Magiczne pudelko mozemy nazwac dowolnie, ale wtedy pozbawi to mozliwosci analizy procesow zachodzacych wewnatrz. Np biore kartofle, wrzucam do "magicznego pudelka" czyli jakiejs maszyny, z drugiej strony wychodza pachnace frytki. Proces nazywam "frytkizacja" i pozbawiamy sie mozliwosci analizy procesow krojenia, obierania, strat energii, smazenia itp, bo wszystko nam zastepuje pojecie "frytkizacja"
Wtedy niezaleznie od wszystkiego liczy sie bilans i tyle. To znaczne uproszczenie, ktore jednak gubi szczegoly wplywania na wydajnosc procesu poszczegolnymi jego elementami.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Naprawdę nie dostrzega Pan, że całe spożyte białko, niezależnie od ilości zatrzymanej w ustroju, wcześniej, czy później zostaje wydalone w postaci metabolitów?

Oczywiscie, ze dostrzegam, czlowiek w ciagu calego zycia wymienia wszystkie molekuly i atomy co pare lat a komorki sie odnawiaja w kazdym organie tez cyklicznie od paru dni do paru lat. Ale rozpatrujemy to wszystko przez pryzmat teorii kalorycznej i prymitywnych eksperymentow Atwatera, ktory sobie pozyczyl kalorie od innego naukowca. A wtedy nie mozna rozpatrywac, ze "kazde bialko sie spala". byc moze mam zbyt slabo rozwinieta umiejetnosc myslenia abstrakcyjnego ale nijak nie moge produkcji enzymow, hormonow,lipoprotein, cholesterolu wpakowac do pojecia "spalanie". Bo owszem w koncu to jakos wydali ale bilans kaloryczny zazwyczaj liczymy dziennie albo do tego nieszczesnego "dziennego zapotrzebowania", ktore tez jest kompletnie z sufitu. a nie w perspektywie tego czasu "kiedy czlowiek je w koncu wydali".
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Nie Wrz 16, 2018 13:31   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
To zwykla ucieczka erystyczna, bo nie da sie transaminacji, betaoksydacji i forsforylacji oksydacyjnej, gdzie wytwarzana jest woda nazwac po prostu spalaniem
Płomień palnika nie jest zwykłym spalaniem, ale zachodzą tam skomplikowane procesy tworzenia rodników, utleniania i redukcji. Można się w to zagłębiać i zgubić jak Andzia w parku. Jeżeli spożywamy aminokwas, a wydalamy mocznik, wodę i CO2, to niezależnie od etapów pośrednich jest to proces utleniania, który ja tutaj prowokacyjnie nazywam spalaniem. Spalaniem, po to, żeby każdy z nas wyplątał się z gąszczu szczegółów. Las można zobaczyć, jeżeli się z niego wyjdzie. W środku lasu widać tylko drzewa.
JW

I to jest fajne wytłumaczenie.
Istotnie, można się zgubić. Np cała reakcja spalania metanu w tlenie przebiega przez 123 reakcje pośrednie. Tyle że wszystko odbywa się błyskawicznie.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Nie Wrz 16, 2018 13:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Wrz 17, 2018 11:32   

zyon napisał/a:
Bo owszem w koncu to jakos wydali ale bilans kaloryczny zazwyczaj liczymy dziennie albo do tego nieszczesnego "dziennego zapotrzebowania", ktore tez jest kompletnie z sufitu. a nie w perspektywie tego czasu "kiedy czlowiek je w koncu wydali".
No to niech Pan zsumuje roczne spożycie i wydalanie, a potem podzieli przez 365 dni.
Można też bardziej praktycznie wziąć dane z miesiąca, albo tygodnia nieświątecznego.
Natomiast pomiar jednego dnia rzeczywiście nie jest wiarygodny.
Oczywiście w tej dyskusji używam właśnie średnich dziennych wartości z dłuższego okresu czasu.
Rzeczywiste dane z jednej doby wymagałyby skomplikowanych pomiarów i obliczeń zawierających dane wszystkich wejściowych substratów włącznie z ATP, kosztem wytworzenia enzymów z uwzględnieniem ich specyfiki, jako że czas życia jednych enzymów liczy się w minutach, a innych w dniach. Jednym słowem można się pogubić bez żadnego pożytku dla rozumienia całości.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Wrz 17, 2018 11:54   

zyon napisał/a:
A wtedy nie mozna rozpatrywac, ze "kazde bialko sie spala". byc moze mam zbyt slabo rozwinieta umiejetnosc myslenia abstrakcyjnego ale nijak nie moge produkcji enzymow, hormonow,lipoprotein, cholesterolu wpakowac do pojecia "spalanie". Bo owszem w koncu to jakos wydali ...
Zamiast spalania, które tak Pana razi, niech Pan podstawi słowo utlenianie. Utlenianie polega na oddawaniu elektronów. Pojęcie zbyt szerokie i właśnie abstrakcyjne. Możemy je zawęzić do łączenia wodoru i węgla z tlenem, czyli czegoś, co się dzieje w przypadku spalania metanu. Metan można też utlenić katalitycznie, powoli, bez płomienia, tak, jak utlenia się reszty węglowe aminokwasów.
Otóż nie jakoś, ale te reszty węglowe aminokwasów trzeba utlenić do wody i CO2, co daje energię cieplną i ATP. Nie ma żadnego jakoś wydalania, a tylko i wyłącznie utlenianie.
Jeżeli organizm nie potrafi utlenić jakiegoś aminokwasu, prowadzi to do ciężkich chorób i uszkodzeń ciała a przy okazji dany aminokwas jest w całości wydalany z moczem. Właśnie jakoś.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 17, 2018 13:13   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
No to niech Pan zsumuje roczne spożycie i wydalanie, a potem podzieli przez 365 dni.

To niemozliwe, wiec wszystko sprowadza sie w praktyce do teorii. Owszem, mozna i tak, ale jaka jest uzytecznosc tego? Bilanse kaloryczne liczy sie dziennie, a do rocznych trzeba by miec scisla monodiete w warunkach laboratoryjnych niemal, chow klatkowy.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 17, 2018 14:37   

Mercola o glodowkach
Cytat:
Fasting Is a Powerful Tool for Rejuvenation and General Health

Research shows fasting is a powerful lifestyle tool for combating obesity, insulin resistance and related health problems, including cancer. The reason for this is because when autophagy increases, your body starts breaking down and recycling old protein, including beta amyloid protein in your brain believed to contribute to Alzheimer’s. Then, during the refeeding phase, growth hormone increases, boosting the rebuilding of new proteins and cells. In other words, it reactivates and speeds up your body’s natural renewal cycle.


Mercola tez wspomina o gigantycznych skokach GH :shock: No chyba Grzegorza nie czyta.
Cytat:
Upregulating autophagy and mitophagy: Increasing growth hormone by as much as 1,300 percent in women and 2,000 percent in men thereby promoting muscle development and vitality
Increased muscle mass. Ketones are structurally similar to branched-chain amino acids, and since they tend to be preferentially metabolized, they spare whatever branched-chain amino acids you have, thereby promoting muscle mass.

Inne korzysci
Cytat:

Shifting stem cells from a dormant state to a state of self-renewal:
Boosting mitochondrial energy efficiency and biosynthesis
Lowering inflammation
Improving circulating glucose and lipid levels:
Reducing blood pressure
Modulating levels of dangerous visceral fat
Improving metabolic efficiency and body composition
Significantly reducing body weight in obese individuals: Improving immune function
Boosting production of brain-derived neurotrophic factor, which stimulates creation of new brain cells and triggers brain chemicals that protect against brain changes associated with Alzheimer’s and Parkinson’s disease.
New Research Questions Effectiveness of Intermittent Fasting When Still Eating Poorly

Calosc
http://www.yogaesoteric.n...g=EN&item=16843
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pon Wrz 17, 2018 14:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 17, 2018 16:44   

Takie tam historyczne ciekawostki https://oczymlekarze.pl/zdrowy-styl-zycia/dieta/1128-czy-alkohol-tuczy-wyniki-badan
Cytat:
W 1999 roku fizjolodzy z holenderskiego Uniwersytetu Maastricht postanowili sprawdzić tę tezę na 52 ochotnikach. Jak można się było spodziewać, była ona błędna - alkohol sprawiał, że uczestnicy jedli więcej.

Naukowcy ze szwajcarskiego Uniwersytetu w Lozannie zbadali inną teorię, zakładającą, że alkohol powoduje podwyższenie temperatury organizmu i wydzielenie w ten sposób dodatkowych kalorii w postaci ciepła; w żargonie medycznym proces ten zwany jest termogenezą. Naukowcy odkryli co prawda, że alkohol podwyższa temperaturę ciała mężczyzn, ale w bardzo nieznacznym stopniu - teoria tłumacząca brak tycia termogenezą nie znalazła więc poparcia.


Cytat:
Przypomnijmy, w czym tkwi problem: alkohol ma bardzo dużo kalorii i między innymi dlatego eksperci odradzają picie go. Jednak badania kliniczne wyraźnie dowodzą, że spożywanie go nie powoduje przyrostu wagi, jakiego można by się spodziewać po odpowiadającej mu liczbie kalorii.


Cytat:
Atwaterowi spodobała się naukowo brzmiąca idea "kalorii silnikowych", dlatego wykorzystał ją w swoim koncepcie "kalorii pokarmowych". Podążając za jego tokiem myślenia można przyjąć, że ciało ludzkie funkcjonuje podobnie do swego rodzaju silnika parowego: zamiast węgla, zasilane jest jedzeniem, a żołądek pełni funkcję pieca.

Aby zmierzyć energię jedzenia, Atwater postanowił więc traktować je jako węgiel - spalić i zmierzyć, ile ciepła wydzieli. Tak powstał tzw. kalorymetr, niewielkie urządzenie składające się z piecyka otoczonego warstwą wody, którego używa się po dziś dzień. Do obliczenia ilości wytwarzanego ciepła


Cytat:
Atwater należał przy tym do ruchu Temperance popierającego prohibicję, która miała zapanować w USA w latach 30. XX wieku. Postanowił więc sprawdzić, czy uda mu się wykorzystać swój wynalazek do oczerniania alkoholu.

Gdy Atwater umieścił alkohol w swoim kalorymetrze, płyn zajął się gwałtownym płomieniem i wydzielił ogromne ilości ciepła, a więc, powtórzmy, wedle jego własnej terminologii - miał w sobie mnóstwo kalorii.

Cytat:
Można więc zadać sobie pytanie: co ma wspólnego palenie jedzenia w piecu z tym, co odbywa się w naszych organizmach? Okazuje się, że nigdy nie przeprowadzono żadnego badania w celu odpowiedzenia na tak banalne pytanie, a powód jest bardzo prosty - tej zależności po prostu nie da się zbadać.



Cytat:
Problem polega na tym, że teoria Atwatera, na której wciąż opiera się cała współczesna dietetyka, błędnie przewiduje, że skoro jedzenie spala się, to "zawiera energię", i że ta właśnie energia zasila ludzkie ciało. Nauka o żywieniu przyjęła od niego ten koncept i nadal twierdzi, że gdy przyswajamy energię (kalorie), ale nie zużywamy ich wszystkich na procesy zachodzące w organizmie, niewykorzystane kalorie odkładają się w ciele w postaci tłuszczu. Stąd wzięła się mantra współczesnej dietetyki: liczba przyjętych kalorii musi się równać liczbie kalorii zużytych.


Cytat:
Przypomnijmy: alkohol zawiera mnóstwo kalorii, ale osoby pijące wcale nie przybierają na wadze. Dlaczego? Mając na uwadze przytoczone wyżej wiadomości, nietrudno znaleźć odpowiedź: kalorie zawarte w alkoholu najpewniej nie są biodostępne, tak samo, jak energia węgla. Niewielu ekspertów rozumuje jednak w ten sposób. Dr Eric Jéquier z uniwersytetu w Lozannie powiedział w 1999 roku: "Ilość energii spożytej wraz z alkoholem nie wiąże się z przyrostem wagi, a paradoks ten nasuwa ciekawy wniosek, że energia zawarta w alkoholu ma niewielką wartość biologiczną".


Cytat:
Przez pierwszy tydzień uczestnicy przebywali na "diecie szpitalnej". Siódmego dnia pewne produkty o dokładnie znanej wartości energetycznej zamieniono na alkohol o takiej samej liczbie kalorii (izokaloryczny). Każdego następnego dnia kolejne produkty zamieniano na alkohol, pilnując przy tym, by liczba kalorii pozostawała bez zmian. Eksperyment zakończono po około trzech tygodniach, kiedy to połowa całej przyjmowanej przez uczestników energii pochodziła z alkoholu.

Oficjalna teoria twierdzi, że powinni oni cały czas utrzymywać taką samą wagę, tak się jednak nie stało: im więcej jedzenia zamieniano na alkohol, tym więcej kilogramów gubili.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 17, 2018 20:44   

Te czarodziejskie badania, ktore sa niewygodne do komentowania
zyon napisał/a:
1
Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
http://www.researchgate.n..._Metabolic_Rate

Czyli
Study: Bryner, R.W. et al. Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate. J. Am. Coll. Nutr. Apr;18(2):115-21. (1999).
Cytat:
Conclusions: One group of participants aerobically exercised four hours per week while another group performed a
resistance training regimen consisting of 2-4 sets of 8-15 reps. (10 exercises, 3 times per week). V02 max increased equally in
both groups, but the resistance training group lost significantly more fat and did not lose any lean body mass. The aerobic group actually slowed their metabolism and decreased lean body mass!

Molka co ty na to?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Wto Wrz 18, 2018 08:28   

zyon napisał/a:
kalorie zawarte w alkoholu najpewniej nie są biodostępne, tak samo, jak energia węgla.

No i gra. Niedostępne dla organizmu "kalorie" tak czy siak muszą opuścić organizm.
Czyli bilansują się w ujęciu "czarnej skrzynki". Może to być również np. produkt reakcji endotermicznej, w której energia alkoholu zostanie zawarta. (czyli produkty przemiany materii zawarte w Pana kupce po przepiciu będą nieco inne niż zazwyczaj :medit: )
Zasada zachowania energii jeszcze nigdy nie zawiodła mimo, że nie zawsze, na danym etapie potrafimy wytłumaczyć, co się z tą energią (materią) dzieje.
Brak elementów równowagi energetycznej w badanych układach niejednokrotnie był zalążkiem nowych odkryć naukowych, bo zawsze obiecuje sukces, więc chętnie tematy są podejmowane przez naukowców.
Poza tym biodostępność danego produktu nie musi być cechą stałą a może zależeć od pozostałych składników posiłku oraz indywidualnych cech organizmu i wielu innych rzeczy.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 18, 2018 08:57   

Tylko to rodzi problem okreslenia tej biodostepnosci, bo do bilansu sie licza a co na wyjsciu tego nikt nie liczy nikt, bo sie nie da. Drewno tez ma wartosc kaloryczna i teoretycznie zapotrzebowanie dzienne mozna uzupelnic trocinami na przyklad.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 18, 2018 12:17   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
No to niech Pan zsumuje roczne spożycie i wydalanie, a potem podzieli przez 365 dni.

To niemozliwe, wiec wszystko sprowadza sie w praktyce do teorii. Owszem, mozna i tak, ale jaka jest uzytecznosc tego? Bilanse kaloryczne liczy sie dziennie, a do rocznych trzeba by miec scisla monodiete w warunkach laboratoryjnych niemal, chow klatkowy.
Nie, ponieważ ściśle stosowany jadłospis dla poszczególnych 7 dni tygodnia już wykazuje te cechy średniego spożycia, co jadłospis roczny. Przecież napisałem to wyraźnie. W dobie komputerów sprawdzenie i skalkulowanie 7 dni, to pikuś. I uśrednienie wartości, bo każdy dzień powinien być i jest inny. Nie ma mowy o żadnej monodiecie, wystarczy dyscyplina i rejestrowanie spożycia przez 7 dni. To potrafi gimnazjalista.
Najprostszym zaś wskaźnikiem, czy spożywamy dokładnie tyle, ile wydalamy, jest masa ciała. Podobnie jak napięcie w sieci energetycznej nigdy nie jest równe 230 V, ale waha się wokół tej wartości, tak samo nasza masa nigdy nie jest taka sama, ale waha się wokół jakiejś rozsądnej wielkości, np. 68 kg +/- 1kg. To oznacza, że istnieje równowaga. Jeżeli jednak bez ważnej przyczyny, np. ciąży, masa falując +/- 1kg konsekwentnie wzrasta w ciągu roku do 80 kg, oznacza to ewidentny brak równowagi i przewagę anabolizmu nad katabolizmem oraz przejadanie się.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 18, 2018 12:34   

zyon napisał/a:
Tylko to rodzi problem okreslenia tej biodostepnosci, bo do bilansu sie licza a co na wyjsciu tego nikt nie liczy nikt, bo sie nie da. Drewno tez ma wartosc kaloryczna i teoretycznie zapotrzebowanie dzienne mozna uzupelnic trocinami na przyklad.
W bilansie energetycznym liczy się tylko składniki biodostępne. Błonnik nie jest liczony.
Co znaczy ta egzotycznie pachnąca nauką biodostępność? Po prostu to, że dana substancja może być wchłonięta do krwiobiegu, tam zaś wykorzystana w różnych reakcjach chemicznych przydatnych do życia.
Etanol w dużej ilości jest szkodliwy, zresztą fruktoza też. Pomimo tego etanol bardzo łatwo się wchłania do krwi, i w wątrobie może być łatwo przekształcony z pomocą enzymu dehydrogenazy alkoholowej do aldehydu octowego, ten zaś z wykorzystaniem dehydrogenazy aldehydowej daje kwas octowy. Kwas octowy jest głównym źródłem energii przeżuwaczy. Daje około 3 kcal/g. Człowiek może go też spalić albo poprzez elongację łańcucha wytworzyć np. kwas palmitynowy.
Puste kalorie to fatalne określenie, bo sugeruje, że to nic takiego, pustka. Tymczasem to substancja o skondensowanej energii, bez innych niezbędnych składników, niepotrzebnie tucząca, jak etanol lub fruktoza.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 19, 2018 08:34   

zyon napisał/a:
Te czarodziejskie badania, ktore sa niewygodne do komentowania
zyon napisał/a:
1
Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
http://www.researchgate.n..._Metabolic_Rate

Czyli
Study: Bryner, R.W. et al. Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate. J. Am. Coll. Nutr. Apr;18(2):115-21. (1999).
Cytat:
Conclusions: One group of participants aerobically exercised four hours per week while another group performed a
resistance training regimen consisting of 2-4 sets of 8-15 reps. (10 exercises, 3 times per week). V02 max increased equally in
both groups, but the resistance training group lost significantly more fat and did not lose any lean body mass. The aerobic group actually slowed their metabolism and decreased lean body mass!

Molka co ty na to?

Halo Molus ;) Cuda czy czary?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Wrz 19, 2018 14:20   

zyon napisał/a:
zyon napisał/a:
Te czarodziejskie badania, ktore sa niewygodne do komentowania
zyon napisał/a:
1
Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
http://www.researchgate.n..._Metabolic_Rate

Czyli
Study: Bryner, R.W. et al. Effects of resistance vs. aerobic training combined with an 800 calorie liquid diet on lean body mass and resting metabolic rate. J. Am. Coll. Nutr. Apr;18(2):115-21. (1999).
Cytat:
Conclusions: One group of participants aerobically exercised four hours per week while another group performed a
resistance training regimen consisting of 2-4 sets of 8-15 reps. (10 exercises, 3 times per week). V02 max increased equally in
both groups, but the resistance training group lost significantly more fat and did not lose any lean body mass. The aerobic group actually slowed their metabolism and decreased lean body mass!

Molka co ty na to?

Halo Molus ;) Cuda czy czary?


Po pierwsze to nie wielodniowa glódówka, 800kcal to pewna granica, przechodzisz na odżywianie wewnętrzne ale powiedzmy ze spalasz bardziej własne "brudy" przynajmniej w początkowej fazie niz wlasne miesnie.

Poza tym wiadomym jest ze na silce budujesz mięsnie ( zachodza procesy anaboliczne). I teraz popatrz Ci ludzie na silce co prawda nie stracili miesni ale tez nie piszą by je zwiększyli. Ci na tlenowym wysilku juz je tracili.
Wiec obnizajac kalorie juz obserwujemy zmiany, na silce powinni zwiekszac mase miesniowa a jednak jest to utrudnione.

A co dopiero na glodówce, myśle ze Ci na wysilku tlenowym stracą jeszcze bardziej a Ci na siłce rowniez, moze mniej ale na pewno zaczną tracic.

Natury nie oszukasz zyonku, :P i ten eksperyment wlasnie pokazuje ze mam racje.
Chyba ze ja nie zrozumialam o co tu chodzi.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 19, 2018 14:27   

Molka napisał/a:
Natury nie oszukasz zyonku, :P i ten eksperyment wlasnie pokazuje ze mam racje. Chyba ze ja nie zrozumialam o co tu chodzi.

No wlasnie, ale w czym racje, bo wlasnie wczesniej pisalem, ze chyba nie zrozumialas za bardzo... :P
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Śro Wrz 19, 2018 18:41   

Żeby zrozumieć, o co chodziło w tych badaniach, trzeba zapoznać się z pełnym tekstem tej pracy, streszczenie jest zbyt lapidarne.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
Tutaj jest pełny tekst.
https://pdfs.semanticscholar.org/78b1/f83bedf12f76fcb9b7e4120d0c1c5a31783a.pdf?_ga=2.59359405.1829501793.1537378400-1934671363.1537378400
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Śro Wrz 19, 2018 20:07   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Żeby zrozumieć, o co chodziło w tych badaniach, trzeba zapoznać się z pełnym tekstem tej pracy, streszczenie jest zbyt lapidarne.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
Tutaj jest pełny tekst.
https://pdfs.semanticscholar.org/78b1/f83bedf12f76fcb9b7e4120d0c1c5a31783a.pdf?_ga=2.59359405.1829501793.1537378400-1934671363.1537378400
JW


Największym zaskoczeniem dla mnie jest porównywalny wzrost vo2max w obu grupach.
Większa utrata beztłuszczowej masy ciała przy 800 kcal, w tym 40% z białka w grupie aerobowej pokazuje, że np drobna ultramaratonka Ana Teixeira na zero carb odnosi sukcesy właśnie dzięki spożyciu 3-4 gramów białka na kg masy i to wpływa w największym stopniu na progresję vo2max.
Chłopcom zabawiającym się hantelkami do utrzymania masy mięśni wystarczy mniej niż połowa tej ilości.

40% energii z białka to fajna opcja. Przydałoby się jednak z 4 razy więcej kalorii. Dla młodego człowieka aktywnego fizycznie, zawodowo, płciowo o wadze 85 kg to tak około 3000 kcal i jakieś 180-200 gramów białka na dobę.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Śro Wrz 19, 2018 20:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Śro Wrz 19, 2018 20:34   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Żeby zrozumieć, o co chodziło w tych badaniach, trzeba zapoznać się z pełnym tekstem tej pracy, streszczenie jest zbyt lapidarne.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10204826
Tutaj jest pełny tekst.
https://pdfs.semanticscholar.org/78b1/f83bedf12f76fcb9b7e4120d0c1c5a31783a.pdf?_ga=2.59359405.1829501793.1537378400-1934671363.1537378400
JW

W drugim linku, ktory wkleilem jest przeciez pelny tekst "original paper", wiec kto chcial przeczytal.
12 tygodni to 84 dni na tym "minusie" 800kcal, ile wg teorii kalorycznej niedojedli kcal przez ten okres? Ja bylem na 40 i zrobilem lekki minus na LBM. Mi to gra jak najbardziej.

Cytat:
In summary, the addition of high volume aggressive resistance training to a VLCD was associated with a significant weight loss while preserving LBW and RMR. The preservation
of LBW and RMR during the consumption of a VLCD did not occur with a standard treatment control aerobic training program. These results indicate that high volume resistance training
may be beneficial for patients who use a VLCD to lose large amounts of weight at least for periods up to 12 weeks. Future clinical studies need to determine its efficacy in long term weight loss programs and the maintenance of this weight loss for extended periods of time.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 00:29   

Linki w późniejszych cytatach się nie otwierały.

Inkryminowana praca w tablicy 2 podaje pełne wyniki, zaś wcześniej podana jest pełna informacja na temat diety głodówkowej.
Cytat:
All participants were given the same diet for the entire 12-week study period. The VLCD consisted of a liquid formula (40% protein, 49% carbohydrate, 11% fat) ingested five times a day yielding a total of 800 kcals daily. Two multivitamin tablets were also consumed daily.

I teraz mamy wreszcie konkret. Pomińmy, że suplementowali się witaminami.
Po to są potrzebne współczynniki Atwatera, żeby wiedzieć, co na prawdę jedli.
Jedli 80 g białka, 10 g tłuszczu i 98 g węglowodanów. Byli otyli, mieli BMI=35, ważyli 94-98 kg, z tego wynika, że mieli wzrost 165-169 cm. Można przyjąć, że ich masa należna nie powinna przekraczać 70 kg, na każdy kg masy należnej zjadali 1,1 g białka, znacznie więcej, niż ktokolwiek zaleca poza LC.
80g białka, to 0,4 kg mięsa dziennie, niekiepsko, jak na głodówkę.
Trenowali przez 12 tygodni czyli 84 dni. W tym czasie spalili własnego tłuszczu 12,8-14,5kg. To daje dodatkowy tłuszcz na dzień 152-173g. Do tego dochodzą własne spalone beztłuszczowe tkanki 4,1-0,8 kg czyli 10-2 g białka dziennie.
Rzeczywista energia dzienna wynosiła więc 2325-2329 kcal, zaskakująco podobnie w obu grupach, pomimo różnic w ilości spalonego swojego tłuszczu i białka.
Cudów nie ma, otyłe osoby mogą sobie bez szkody głodować jedząc 80 g białka, mając do dyspozycji 2325 kcal oraz do spalenia 15kg własnego tłuszczu.

Rzeczywiście intensywny trening powodował mniejsze spalanie beztłuszczowej masy w porównaniu z wysiłkiem aerobowym.
Jednak efekt wydolności tlenowej jest odwrotny. Pomimo większej utraty mięśni to właśnie po treningu aerobowym badani uzyskiwali w teście wytrzymałości czas do 17 minut, a drudzy dociągali tylko do 14 minut.
Aerobowi byli także lepsi w utracie wagi do 76 kg w opozycji do zaledwie 83 kg .
Także ich RMR-spoczynkowe zużycie energii zmniejszyło się, podczas gdy u tych drugich RMR zwiększyło się.
Tak więc z faktu, że aerobowi stracili więcej beztłuszczowej masy ciała nie wynika, że była to gorsza "głodówka". Jest to wniosek dyskusyjny.
JW
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 05:34   

Z tego co pan pisze, to to nie miało nic wspólnego z głodówką....ani nawet postem ;)
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Czw Wrz 20, 2018 05:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 07:26   

Tam nie ma mowy o zadnych glodowkach, przeciez jest napisane jak byk 800kcal dziennie.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 08:08   

Dlatego należy precyzyjnie mówić, w czym rzecz.
Jak najbardziej jestem za taką głodówką, bo to jednak jest głodówka, kiedy się spożywa 1/3 niezbędnych kalorii.
Osoby o wzroście poniżej 170 cm spożywały 80g białka i 100 g węglowodanów. 10g tłuszczu to śladowa ilość i możemy ją pominąć.
Przekładając to na jadłospis, spożywały 40 deko mięsa i 20 deko chleba, tzn. równowartość 4 kotletów wołowych i do tego czterech dużych pajd chleba. Można mniej chleba, więcej warzyw, ale to już szczegóły.
Taka głodówka, to rozumiem.
Myślę, że wszyscy specjaliści od owsianych głodówek zakrzyknęli by ze zgrozy, że to trujące, rakotwórcze pseudogłodówki.
A ja teraz jestem za, a nawet bez sprzeciwu.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 08:13   

zyon napisał/a:
Tam nie ma mowy o zadnych glodowkach, przeciez jest napisane jak byk 800kcal dziennie.
Jaki ma Pan wzrost i masę ciała?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 08:33   

Pisalem tydzien temu, aktualnie 85,5. Wzrost nieistotny.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 08:46   

zyon napisał/a:
Pisalem tydzien temu, aktualnie 85,5. Wzrost nieistotny.


chyba jednak istotny, przy 1,6m wzrostu masz dużą nadwagę :keep:
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:22   

Byc moze naukowo tak. Te BMI i inne cuda typu wzrost minus 100 +/- 10% to takie wyliczanki dla kanapowcow, proby ujecia czegos, zaszufladkowania, czesto realnie nie majace zwiazku z rzeczywistoscia, wystarczy spojrzec na kulturystow.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:30   

Wzrost jest istotny, bo pozwala oszacować masę należną. Przy 160 cm masa powinna być poniżej 70kg, ostatecznie przy grubokościstej budowie do 75kg. A jest 85,5 kg, jakieś 15 kg nadwagi i tkanki tłuszczowej do spalenia. Czyli mniej więcej głodówka opisana w w/w pracy byłaby dla Pana odpowiednia, bo ma Pan BMI=34, a oni mieli BMI=35 przy zbliżonej wadze i wzroście. I tu jesteśmy w domu.
Wszakże facet o wzroście 190 cm i masie 70 kg BMI<20, na takiej głodówce narobiłby sobie poważnych kłopotów zdrowotnych.
Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:40   

To wszystko to tylko jakies tam "szacowanie" czyli proby naukowego wtloczenia jednostki w z grubsza wymyslone ramy. Jednak wszystkie te ramy sa "z grubsza". Moje BMI aktualnie oscyluje gdzies w okolicach 25-26 co wg kalkulatorow oznacza nadwage. Ale jak pisalem, wskaznik BMI w wypadku osob uprawiajacych sporty mozna wyrzucic do kosza.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:45   

To z kolei wskazuje, że ma Pan 183 cm wzrostu.
Więc ile na prawdę?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:48   

To "1,6m" to przeciez nie ja napisalem, wiec dlaczego bierze Pan to pod uwage?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 09:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:48   

3of5 napisał/a:
zyon napisał/a:
Pisalem tydzien temu, aktualnie 85,5. Wzrost nieistotny.


chyba jednak istotny, przy 1,6m wzrostu masz dużą nadwagę :keep:


Jeśli nie znaczną nadwagę to bardzo dużą masę mięśniową. Wtedy wyglądałby jak miniaturka Arnolda Schwarzeneggera z czasów świetności, a nie jak opisywał siebie zyon, czyli stadium pośrednie między Bruce Lee a Bolo Yeungiem.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:53   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Wzrost jest istotny, bo pozwala oszacować masę należną. Przy 160 cm masa powinna być poniżej 70kg, ostatecznie przy grubokościstej budowie do 75kg. A jest 85,5 kg, jakieś 15 kg nadwagi i tkanki tłuszczowej do spalenia. Czyli mniej więcej głodówka opisana w w/w pracy byłaby dla Pana odpowiednia, bo ma Pan BMI=34, a oni mieli BMI=35 przy zbliżonej wadze i wzroście. I tu jesteśmy w domu.
Wszakże facet o wzroście 190 cm i masie 70 kg BMI<20, na takiej głodówce narobiłby sobie poważnych kłopotów zdrowotnych.
Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach.
JW


Im większa masa mięśniowa i niższy procent tkanki tłuszczowe tym wyższe spoczynkowe zużycie energii, więc szczupły kulturysta nie byłby w stanie przetrwać 40 dni głodówki.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 09:56   

Mam kolege, wieloletniego kulturyste, i on rzeczywiscie spokojnie miesci sie w tych kategoriach. Przez 30 lat mu sie nie nudzi wieczne "masowanie" i przy ok 1,6m wazy kolo stowki. Jego BMI wskazuje na otylosc kliniczna.

Mam drugiego, ktory w tym roku nawet zostal startowal w ME oldbojow w dzwiganiu i tez przy wzroscie ok 1,6 jego bmi wskazuje na spora otylosc.

Obaj owszem, wygladaja jak "miniatiurki Arnolda" ale na pewno nie sa otyli i wymykaja sie "wadze naleznej"
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 10:07   

zyon napisał/a:


Obaj owszem, wygladaja jak "miniatiurki Arnolda" ale na pewno nie sa otyli i wymykaja sie "wadze naleznej"

Ale są wrakami ludzi jesli chodzi o zdrowie. Noz mi sie w kieszeni otwiera gdy czytam takie rewelacje.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 10:11   

Nie sa wrakami, skad ten wniosek? Owszem, kulturysta ma jakies problemy, ale to typowe dla tego srodowiska, drugi raczej nie. Wrakami z pewnoscia bym ich nie nazwal, znam o wiele wiecej wrakow w ich wieku, ktorzy nie uprawiaja zadnego sportu.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 10:17   

zyon

napisales
12 tygodni to 84 dni na tym "minusie" 800kcal, ile wg teorii kalorycznej niedojedli kcal przez ten okres? Ja bylem na 40 i zrobilem lekki minus na LBM. Mi to gra jak najbardziej.

Co to ma znaczy? :razz: :razz:
Cały czas pisales ze byles na głodówce, skoro byles na głodowce to piles tylko wode, to dlaczego porównujesz sie do tego eksperymentu? Tracąc tylko dwa kilogramy wyglada na to ze byles na zywieniu niskokalorycznym tym bardziej ze jak pisalam wczesniej dajesz takie porównanie, jednym slowem krecisz coś.

Napisales tez po co ma budowac skoro oszczędza.
Gh buduje to co ma budowac a rozwala to co ma rozwalac. Buduje miesnie ale uwalnia tluszcze i cukier z miesni (w pierwszych dniach). Chciałbys zeby równo jechał na tluszczach, weglach i aminokwasach? (anihilowałbys sie w kosmos jak powiedzial dario szybciej niz myslisz :viva: )
Metabolizm spowalnia ale co? uwazasz ze skoro spowalnia to moze sobie katabolizowac wszystko jak leci? Musi byc jakas równowaga. I tak z czasem spali troche miesni ale dzieki GH jest to pod jakas kontrolą.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 10:27   

Molka, to co piszesz to jakis chaos i podejrzewam, ze rzucilas pobieznie okiem na pare postow w temacie , ale wypowiadasz sie jakbys przeczytala wszystkie :D Dlatego pisalem, ze czegos chyba nie zrozumialas. Link, ktory wkleilem byl do eksperymentu gdzie na 800kcla diecie przez 12 tygodni nie stracili ani grama LBM czyli bezltuszczowej masy ciala. Wszyscy wyznawcy teorii kalorycznej powiedza, ze powinni glodem przymierac. Zas swoja glodowke, w ktorej oparlem sie czesciowo o ten eksperyment wyzej, opisalem tez w miare dosc szczegolowo, 40 dni na wodzie i kawie/kawie KO. I stracilem ok 2kg masy ciala ale nie LBM, oczywiscie pisze to na podstawie obwodow, bo inaczej nie jestem w stanie ocenic tego, wiec z pewnoscia jakis tam blad wystapil.
Teraz ci sie rozjasnilo? :D
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 10:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 10:48   

BMI jest pewnym przydatnym wskaźnikiem i oczywiście nie może być absolutyzowany, ale coś trzeba przyjąć.
Normalny samochód osobowy powinien spalać 5-10 litrów benzyny na sto km. Jeżeli pali 1 litr albo 30 litrów, tzn. że jest zepsuty albo jest konstrukcją nietypową, specjalnej troski, nienadającą się do normalnej jazdy. np. bolidem formuły I.
Podobnie porównywanie sportowców do przeciętnych ludzi mija się z celem, bo parametry zwykłych ludzi podlegają rozkładowi normalnemu Gaussa, a sportowców nie. Sportowcy, zależnie od dyscypliny sportowej, są selekcjonowani wg wzrostu i masy, jak gęsi wyścigowe. Skoczkowie narciarscy muszą być mali i mieć niedowagę, jeszcze mniejsi muszą być dżokeje. Sprinterzy muszą mieć długie nogi i małą masę, koszykarze duży wzrost, ciężarowcy wzrost przeciętny i dużą masę oraz grubokościstą budowę, zawodnicy sumo nie tylko dużą masę ale powinni być otłuszczeni, itd.
Przeciętny człowiek mieści się pomiędzy dżokejem a zawodnikiem sumo.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 10:58   

zyon napisał/a:
na 800kcla diecie przez 12 tygodni nie stracili ani grama LBM czyli bezltuszczowej masy ciala.
Z tabeli 2 wynika, że stracili 0,8 kg LBM.
W konkluzji autorzy napisali, że trening oporowy działa ochronnie na zmniejszanie LBM oraz RMR, nie napisali, że to zmniejszenie nie następuje w ogóle.
Cytat:
The addition of an intensive, high volume resistance training program resulted in preservation of LBW and RMR during weight loss with a VLCD.

JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:00   

Panie Witoldzie, ja nie pisalem o zawodowych sportowcach i selekcjonowaniu, tylko o amatorach, kompletnych amatorach. Amatorach sportow silowych, pilki noznej na przyklad. Owszem biegajacy maratony to inna bajka, ale to tez wyszlo w badaniu. Zawodowy sport to patologia wspomagana medycyna i oni rzeczywiscie sa oddzielna "rasa", dla ktorej badania nie sa w zaden sposob miarodajne.

Zas co do samochodow, pomijajac to, ze nie zgodze sie nigdy na analogie samochodu do czlowieka to nie ma czegos takiego jak "Normalny samochód osobowy powinien spalać 5-10 litrów benzyny na sto km". To jakas forma komunizmu, w USA kazdy kierowca by sie zasmial na takie cos, bo tam kroluja wielkie silniki i tankuje sie zawsze do pelna. Oni sami mowia, ze samochod ktory pali mniej niz 10 litrow na 100 mil to samochod dla kobiety. Ja tez osobiscie nigdy nie kupilem takiego i nie kupie, bardziej sobie cenie inne walory niz spalanie 5/100.

Osobiscie znam chirurga, ktory jezdzi sobie na codzien sportowym, niebieskim Maserati, wozi nim dzieci do szkoly, w zimie mowi, ze spalanie na zimnym silniku dobija mu czasami do 30l. Ale go stac, taki chcial, taki kupil.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 11:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:01   

zyon napisał/a:
Molka, to co piszesz to jakis chaos i podejrzewam, ze rzucilas pobieznie okiem na pare postow w temacie , ale wypowiadasz sie jakbys przeczytala wszystkie :D Dlatego pisalem, ze czegos chyba nie zrozumialas. Link, ktory wkleilem byl do eksperymentu gdzie na 800kcla diecie przez 12 tygodni nie stracili ani grama LBM czyli bezltuszczowej masy ciala. Wszyscy wyznawcy teorii kalorycznej powiedza, ze powinni glodem przymierac. Zas swoja glodowke, w ktorej oparlem sie czesciowo o ten eksperyment wyzej, opisalem tez w miare dosc szczegolowo, 40 dni na wodzie i kawie/kawie KO. I stracilem ok 2kg masy ciala ale nie LBM, oczywiscie pisze to na podstawie obwodow, bo inaczej nie jestem w stanie ocenic tego, wiec z pewnoscia jakis tam blad wystapil.
Teraz ci sie rozjasnilo? :D

Ja to wszystko rozumiem co napisales oprócz tego ze nie wiedzialam jak dokladnie wygladala Twoja głodówka. Chcesz powiedzic ze mozna zachowałc LBM na głodówce i podales przykład tego eksperymentu.
A mi chodzi o to, ze nie mozna tego porównywac z Tobą. Oni faszerowali sie dosc mocno miedzy innymi białkiem a Ty nie. Dlatego ja chce powiedziec ze pewnie nas oklamujesz , musiałes podjadac cos (w tym białkowego), (wicie, rozumicie? :viva: )

Podaj mi link do takiego eksperyment gdzie 40 dni na wodzie i LBM nie drgnęło. Tylko nie pokazuj mi filmiku mięsniaków z youtube. Siebie nie podawaj za przyklad bo Ci nie wierze. :razz:
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:02   

Jeżeli to nie tajemnica, jakie studia Pan kończył, humanistyczne czy ścisłe?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:06   

Molka napisał/a:

Ja to wszystko rozumiem co napisales oprócz tego ze nie wiedzialam jak dokladnie wygladala Twoja głodówka. Chcesz powiedzic ze mozna zachowałc LBM na głodówce i podales przykład tego eksperymentu.

Przyklad dotyczyl tylko eksperymentu, ze mozna nie tracic mimo "minusa" za jaki jets uwazane 800kcal a zapobiegly temu cwiczenia. Wkleilem tam tez inne podobne. Mozna tego wkleic wiecej. Chodzi o sam fakt, ze ktos probuje sprawdzic rozne rzeczy i nic do konca nie jest jeszcze ustalone.

Molka napisał/a:

A mi chodzi o to, ze nie mozna tego porównywac z Tobą. Oni faszerowali sie dosc mocno miedzy innymi białkiem a Ty nie. Dlatego ja chce powiedziec ze pewnie nas oklamujesz , musiałes podjadac cos (w tym białkowego), (wicie, rozumicie? :viva: )

A no racja, zapomnialem wspomnie, ze zjadalem dziennie 3 kebaby....plz Mola :P

Molka napisał/a:
Podaj mi link do takiego eksperyment gdzie 40 dni na wodzie i LBM nie drgnęło. Tylko nie pokazuj mi filmiku mięsniaków z youtube. Siebie nie podawaj za przyklad bo Ci nie wierze. :razz:

A skad mam ci wziac taki eksperyment? Nie wiem czy ktos taki zrobil, nie wiem czy ktokolwiek twierdzi, ze przez 40 dni da sie nie stracic nic, bo ja z pewnoscia nic takiego nie powiedzialem, ale zauwazylem, ze czepilas sie tego jakby to powiedzial.
To czy mi wierzysz czy nie, hmm pan majster, byl taki skecz ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 11:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:18   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Jeżeli to nie tajemnica, jakie studia Pan kończył, humanistyczne czy ścisłe?
JW

Niby nie jest, nie lubie takich wynurzen, ale moge powiedziec, ze jedne i drugie.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 11:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:25   

zyon napisał/a:
Oni sami mowia, ze samochod ktory pali mniej niz 10 litrow na 100 mil to samochod dla kobiety.
Mila to 1,6 km, czyli 10 litrów na 100 mil, to 6,3 litra na 100 km. :)
Poza tym z tego nic nie wynika.
Przyłączam się do prośby, proszę przedstawić pracę naukową, gdzie na czystej wodzie, bez soków, badani nie stracili LBM po trzech tygodniach.
Nawet w cytowanej przez Pana pracy przy spożyciu 80 g białka badani stracili co najmniej 0,8 kg LBM, pomimo ochronnego działania treningu.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:30   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Mila to 1,6 km, czyli 10 litrów na 100 mil, to 6,3 litra na 100 km. :)

Nic nie poradze na to, ze tak mowia, tak czy siak nie zmienia to sensu wypowiedzi w zaden sposob w odniesieniu do 5l/100 :) Osobiscie uwazam, ze facet takich samochodem nie powinien jezdzic ;)
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Przyłączam się do prośby, proszę przedstawić pracę naukową, gdzie na czystej wodzie, bez soków, badani nie stracili LBM po trzech tygodniach.

Dlaczego akurat trzech tygodniach? To jakis specjalny okres? I co to ma udowodnic?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 11:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:31   

zyon napisał/a:
nie wiem czy ktokolwiek twierdzi, ze przez 40 dni da sie nie stracic nic, bo ja z pewnoscia nic takiego nie powiedzialem, ale zauwazylem, ze czepilas sie tego jakby to powiedzial.
To czy mi wierzysz czy nie, hmm pan majster, byl taki skecz ;)

Robisz ze mnie głupa, przeciez pisales ze nie straciles LBM, na podstawie obwodu to wywnioskowales (zaznaczyles ze jakis maly bład ew. moze wynikac z tego) ale generalnie nie straciles LBM i mi wlasnie o to chodzi.
Ja nie twierdze ze powiedziales iz da sie nic nie stracic, natomiast powiedziales ze da sie utrzymac LBM.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:32   

Molka napisał/a:
przeciez pisales ze nie straciles LBM

:razz: :razz:
Wskazesz gdzie?

Nie mylilem sie, czegos jednak nie doczytalas.....
Molka napisał/a:
natomiast powiedziales ze da sie utrzymac LBM

Tak, na 800kcal, co wykazalo badanie. Nie rozumiem o co chodzi?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 11:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:34   

zyon napisał/a:
Dlaczego akurat trzech tygodniach? To jakis specjalny okres? I co to ma udowodnic?
Bo to 42 dni, blisko 40-tu. Nie upieram się, niech będzie chociaż tydzień.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:36   

3 tygodnie to 21 dni, chyba, ze o czyms nie wiem. Zas co do samej pracy, to nie wiem czy taka istnieje, jezeli by istnialo to co mialoby ono udowodnic?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:47   

Sorry, myślałem o sześciu tygodniach.

Cały czas próbuje Pan omijać podstawowe prawa termodynamiki, twierdząc, że w organizmach żywych nie obowiązują, a jeżeli już, to przynajmniej można zachować LBM wbrew bilansowi BTW. Przed chwilą napisał Pan, że
Cytat:
na 800kcla diecie przez 12 tygodni nie stracili ani grama LBM czyli bezltuszczowej masy ciala.
Ani grama, znaczy, ani jednego grama, czyli zero. A wg Tablicy 2 stracili 800 g.
Więc proszę się nie dziwić, że mówimy: sprawdzamy. Nauka, to nie poker. Blefowanie w nauce ma krótkie nogi.
JW
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 11:56   

zyon napisał/a:
Molka napisał/a:
przeciez pisales ze nie straciles LBM

:razz: :razz:
Wskazesz gdzie?

Nie mylilem sie, czegos jednak nie doczytalas.....


tu
zyon napisał/a:
I stracilem ok 2kg masy ciala ale nie LBM, oczywiscie pisze to na podstawie obwodow, bo inaczej nie jestem w stanie ocenic tego, wiec z pewnoscia jakis tam blad wystapil.

Wyzej pisales ze lekki minus na LBM, nie wiem na jakiej podstawie skoro te obwody Ci sie nie zmienily ale to nieistotne. Generanie rzecz ujmujac 40 dni na wodzie i mięsnie spoko.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 12:03   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sorry, myślałem o sześciu tygodniach.

Cały czas próbuje Pan omijać podstawowe prawa termodynamiki, twierdząc, że w organizmach żywych nie obowiązują

W rozmowie o dogmatach i podwazaniu autorytetow, na wklejony link wielce utytyulowanego naukowca, profesora Banacha napisal Pan, ze "Będę podważał każdy autorytet i robię to", uzasadnienia Pan nie podal, ale proby innych zbywa Pan wlasnie takimi stwierdzeniami jak powyzej. Wyglada to dosc wybiorczo, bo widac uwaza Pan, ze to, kto decyduje o podwazaniu jest arbitralna. W dyskusji nt dogmatyzmu nauki pisalem juz tutaj pare razy na temat tego co mowi Sheldrake, nawet wkleilem jego wyklad "Dogmatyzm nauki". I on twiedzi wprost jako biolog po Harvardzie, ze praw termodynamiki nie powinno sie stosowac do czlowieka i to jest dogmat wlasnie. Wiec Pan pozwoli, zacytuje pana "Będę podważał i robię to", bo ja sie z nim zgadzam. Jeden podwaza to, inny tamto, kazdy cos podwaza, podwazajmy wiec wszyscy i nikomu nie odmiawiajmy do tego prawa. Bo inaczej to bedzie dyskusja na okreslonych warunkach "ja moge a ty nie" :)

Witold Jarmolowicz napisał/a:

Cytat:
na 800kcla diecie przez 12 tygodni nie stracili ani grama LBM czyli bezltuszczowej masy ciala.
Ani grama, znaczy, ani jednego grama, czyli zero. A wg Tablicy 2 stracili 800 g.
Więc proszę się nie dziwić, że mówimy: sprawdzamy. Nauka, to nie poker. Blefowanie w nauce ma krótkie nogi.
JW

W porzadku, w konkluzjach stalo "and did not lose any lean body mass", okazalo sie, ze to bylo 800g. Czy to cos zmienia w skali ogolnej 12 tygodni. No uznajmy, ze to bylo 1 kg.
Wnioski jakos zmienia sie drastycznie?

Takie badania sa robione caly czas, np takie calkiem swieze "esistance training during a 12-week protein supplemented VLCD treatment enhances weight-loss outcomes in obese patients"
https://www.researchgate...._OBESE_Patients
Bada sie wplyw takich wlasnie warunkow na rozne warunki treningowe, sam z checia bym obejrzal takie w warunkach zero kalorii i trening oporowy. Na razie takiego nie widzialem, ale moze powstanie. Nie zmienia to w zaden sposob tego, ze ciagle sa podejmowane proby obalenia tych teorii, ze sie "nie da, bo teoria kaloryczna". Okazuje sie, ze jednak sie da.

Wtedy dogmatyczna nauka o kaloriach wkracza do akcji i zagina rzeczywistosc tlumaczac dlaczego tak. Podejrzewam, ze przed poznaniem wynikow tego badania, na pytanie co bedzie po 12 tygodniach treningu oporowego na 800 kaloriach, by Pan wyciagnal kompletnie inne wnioski. No bo przeciez po ktoryms tam dniu glodowki nastepuje rozpad itp....
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 12:29, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 12:07   

Molka napisał/a:
zyon napisał/a:
Molka napisał/a:
przeciez pisales ze nie straciles LBM

:razz: :razz:
Wskazesz gdzie?

Nie mylilem sie, czegos jednak nie doczytalas.....


tu
zyon napisał/a:
I stracilem ok 2kg masy ciala ale nie LBM, oczywiscie pisze to na podstawie obwodow, bo inaczej nie jestem w stanie ocenic tego, wiec z pewnoscia jakis tam blad wystapil.

Wyzej pisales ze lekki minus na LBM, nie wiem na jakiej podstawie skoro te obwody Ci sie nie zmienily ale to nieistotne. Generanie rzecz ujmujac 40 dni na wodzie i mięsnie spoko.

No ale uscisliem przeciez, ze bazowalem wylacznie na pomiarach obwodow i dopuszczam blad wynikajacy z prymitywnosci metody. W ogole to bylo robione jak pisalem spontanicznie. Jak i rowniez napisalem, ze pilem kawe KO, ktora jak wiadomo "ma kalorie" wiec nie jest to taka stricte super czysta glodowka na wodzie.
Tak jak wyzej - no powiedzmy, ze bedzie to 500g, no nawet niech bedzie to kilogram.
Co dalej?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 13:32   

zyon napisał/a:
napisal Pan, ze "Będę podważał każdy autorytet i robię to", uzasadnienia Pan nie podal, ale proby innych zbywa Pan wlasnie takimi stwierdzeniami jak powyzej. Wyglada to dosc wybiorczo, bo widac uwaza Pan, ze to, kto decyduje o podwazaniu jest arbitralna.
A widział Pan, żebym kwestionował fizykę sir Izaaka Newtona? Albo teorię Kopernika? Albo udowadniał, że potrafię zbudować perpetuum mobile drugiego rodzaju? Można podważać mistyczne pomysły Newtona albo Pitagorasa, ale podważanie ich osiągnięć stricte naukowych przesuwa nas w obszar śmieszności.
Ponieważ biologia jest nauką nieścisłą, więc tam hasają pseudoautorytety, których niekompetencję dosyć łatwo można obnażyć z pozycji nauk ścisłych. Moja ulubiona tabliczka mnożenia to też nauka ścisła, aczkolwiek bardzo prosta.
Nawet nie trzeba jej używać, żeby na oko zauważyć, że 42 letni profesor medycyny nie byłby w stanie napisać blisko 700 prac naukowych, efektywnie uczestniczyć w kilkudziesięciu organizacjach, kilka z nich założyć oraz jeszcze robić specjalizację i leczyć pacjentów. A napisane jest jak byk, że opublikował blisko 700 prac, nie ma słowa, o współautorstwie. Podobnie jest założycielem, a nie współzałożycielem czegoś tam. No i wystarczy na temat autorytetu profesora, który wypowiada się na tematy żywieniowe, o których nie ma pojęcia.

Z faktu, że nie potrafimy dokładnie ogarnąć całości wszystkich reakcji w naszym organizmie nie oznacza jednak, że nie podlegają one prawom fizyki.
Natomiast można i trzeba próbować opisywać te reakcje jakościowo oraz ilościowo, pamiętając wszakże, że łatwo coś pominąć i się ośmieszyć.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 13:57   

Faktem jest, ze jest uznanym profesorem i wykonal prace badawcza, ktora sie podparl w formulowaniu swoich przemyslen. Oczywiscie widze to wszystko co Pan opisal i moge sie smialo zgodzic, to jeden z takich profesorow, co ci z IZIZ, ktorzy te 30 lat temu staneli przeciwko dr.Kwasniewskiemu. Ale jest jednoczesnie jest elementem nauki.

Co do praw Newtona czy Kopernika, Newtona itp... to rozne prawa, teorie i tezy okazywaly sie bledne albo powstawaly nowe. Tesla do konca zycia prowadzil badania nad wolna energia i twierdzil, ze istnienie perpetuum mobile jest mozliwe. Einstein stoi od dawna w sporze z mechanika kwantowa i juz go powoli odsylaja do lamusa. Ale to temat na inny temat.

Mowa jest o stosowaniu termodynamiki do czlowieka a to nie jest podwazanie fizyki Newtona tylko raczej proba naprawienia tego co zrobil Kartezjusz, wprowadzajac poglad, ze czlowiek to maszyna czemu sprzeciwial sie Rousseau. A prawa maszyn niekoniecznie okazuja sie prawami zycia. W cytowanych przeze mnie fragmentach ksiazki o neuroplastycznosci mozgu juz sie z tego pogladu (ze mozg to komputer) wyleczyli jak odkryli neurogeneze w hipokampie. Bo maszyny nie tworza same swoich czesci i elementow.

Uzywajac Pana ulubionej analogii o samochodach. Samochod, w ktorym zabraknie paliwa, urwie sie kolo i peknie opona nigdzie nie pojedzie. A matka, ktorej samochod przygniecie dziecko, podniesie go, wyciagnie dziecko i z pozrywanymi sciegnami pojdzie 3 kilometry do szpitala, choc teoretycznie nie jest w stanie tego dokonac. Slynny film Nedznicy sie klania ze slynna scena. Takich sytuacji jest mnostwo. Chodzenie po weglach i plywanie w lodowatej wodzie tak, ze zamarzaja oczy.

Jezeli mowa o probowaniu, to owszem zgadzam sie, ale probowanie bez nawet hipotetycznego odrzucenia dogmatow to nie probowanie. Jak mawial Christopher Moore "Magia to po prostu nauka, ktorej jeszcze nie rozumiemy"

Dobrym komentarzem jest inny artykul, w ktorym jest komentowane owo badanie o 800kcal, ktore nazywaja VLED
Cytat:
Research on dietary effects on body composition has plenty of gray areas and unbeaten paths ripe for investigation. There is still a general lack of research on women and older populations. Studies on the effect of different within-day meal frequencies and nutrient distributions in varying energetic balances combined with resistance or endurance training are still rather scarce. Linear versus nonlinear macronutrient intakes through the week, combined with exercise, is still an untapped area in research despite being widely practiced in the real-world. Therefore, while a certain amount of ourcurrent knowledge will remain static, scientists both in the lab and in the field should stay vigilant and open-
minded to the modification and falsification of models and beliefs as the march of research continues
.


(PDF) International society of sports nutrition position stand: Diets and body composition. Available from: https://www.researchgate....ody_composition [accessed Sep 20 2018].

Ja oczywiscie niczego nie twierdze, raczej pytam jak juz, i sprawdzam sobie rozne teorie. Na sobie i nic wiecej nie jest mi potrzebne, nie mam potrzeby nikomu niczego udowadniania.

Tak z ciekawosci: jak by pan skomentowal 12 tygodni diety 800kcal z cwiczeniami silowymi jezeli by Pan nie znal tych wynikow? Podejrzewam, ze "niemozliwe" albo "utrata tkanki miesniowej, niedozywienie" :)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 14:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 14:02   

Dobrze.
Rupert Sheldrake generalnie w swoich tezach ma wiele racji, ale nie można tych obrazoburczych poglądów rozciągać na obszary stricte fizyki, bo to właśnie okrywa nas śmiesznością.
Wg prof. Sedlaka organizmy żywe tym się różnią od retorty chemika, że reakcje chemiczne poszczególnych cząsteczek są ściśle sprzężone z efektami kwantowymi i to wszystko razem tworzy precyzyjną mozaikę nieustannie pulsującą zgodnie z jakimś ustalonym wzorem. Podejrzewa się, że cholesterol może tworzyć złącza nadprzewodzące Josephsona.
Istnieje telepatia.
Współczesna nauka stała się dogmatycznym bożyszczem, które zastąpiło dawnego Świętowita lub czarownika. Dla hochsztaplerów farmaceutycznych EBM jest bardzo wygodne i podtrzymują oni tę pseudonaukową metodę. Itd.
Może gdzieś tam kosmici nas podglądają i sterują ludzkością. Zaprzeczanie temu jest tak samo obskuranckie, jak wiara w nich. Na razie nic na ten temat nie wiadomo.

Ale to wszystko nie likwiduje podstawowych praw fizyki tu, na Ziemi. Bez dopływu materii i energii nawet bakterie giną, chyba, że wytwarzają przetrwalniki, tak, jak rośliny nasiona.
Spoczynkowe wytwarzanie energii można dziś precyzyjnie mierzyć wieloma metodami, można też mierzyć energię i metabolizm podczas wysiłku. W skali makro nic się nie zmieniło, co najwyżej pomiary mogą być dokładniejsze niż za czasów Atwatera.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 14:18   

Tylko ortodoksyjny i niedouczony biolog może traktować organizmy żywe, jako zbiór reakcji chemicznych. O osiemnastowiecznych teoriach mechanicznych budowy człowieka nie warto wspominać.
Do dziś nauka przekonująco nie wyjaśniła, dlaczego nasze komórki nieustannie wymieniają swoje składniki, a nie tylko energię.
Skoro jednak to robią, skoro istnieje obrót metaboliczny, to nie znając szczegółów i tak musimy przyjąć w skali makro, że ten obrót podlega prawom termodynamiki, fizyki, chemii. Inaczej wchodzimy w obszar śmieszności, jak zwolennicy płaskiej Ziemi.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 14:20   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Dobrze.
Rupert Sheldrake generalnie w swoich tezach ma wiele racji, ale nie można tych obrazoburczych poglądów rozciągać na obszary stricte fizyki, bo to właśnie okrywa nas śmiesznością.

Wystarczy na razie, ze ma wiele, to dobry poczatek. Moze sie mylic jak kazdy, w ogolach lub szczegolach, Jezeli chcemy przejsc przez las, pare razy mozemy zbladzic i sie pomylic, trzeba wrocic, przemyslec pare spraw i isc dalej. Nawet ksiazki Sedlaka daja do myslenia w tym kontekscie.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ale to wszystko nie likwiduje podstawowych praw fizyki tu, na Ziemi

Nikt nie mowi i likwidowaniu. Owszem, ale czy dopuszcza Pan mozliwosc, ze jeszcze wszystkich nie znamy? Ze niektore moze trzeba skorygowac, inne zmienic a jeszcze inne wywalic do kosza? Einstein pierwszy czeka w kolejce, tylko jest na razie zbyt duzym celebryta zeby sie znalazl smialek. W ksiazce, ktora cytowalem w innej rozmowie "Era Kwantowej Biologii" autorzy opisuja procesy fotosyntezy i takie predkosci enzymow, ze tylko tunelowanie i mechanikwa kwantowa moze to tlumaczyc. Z punktu widzenia klasycznej Newtonowskiej - "niemozliwe". Ale sie dzieje. Jak mawial De Rivarol "Kto ma racje dzien wczesniej od innych ten przez dobe uchodzi za idiote". Dzisiaj Sheldrake moze uchodzic za idiote, stoi w poprzek nauce. Ale jutro moze sie okazac tym wlasciwym, bo jak wiadomo z dziela Thomasa Kuhna "Struktura rewolucji naukowych" to tylko kwestia czasu. A wtedy piewcy poprzedniego systemu odejda do lamusa.

Mnie tez ciekawi badanie na zero kcal+trening w okresie czasu i z checia bym takie przeczytal, czy cos potwierdza czy zaprzecza. Ale...kto za to zaplaci jezeli sie okaza, ze sie da? Nic nie jedzac, ewentualnie cos tam dziubiac i zrobic forme? W paru analizach autorzy z portalu powyzej sami pisza, ze nikt ;) Dzisiaj za badania placa producenci, a jak za darmo to wiadomo.

Wiec na razie moge tylko sam sobie, co robie ;)
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 14:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 14:23   

Po co kabarety kiedy jest zyon.

Zyon zmierzył bicka po głodówce i ogłosił, że zasada zachowania energii już nie obowiązuje. ;D
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 14:29   

Idz sie napic wodki z "biologami i przyrodnikami" i sie nie wtracaj jak dorosli kulturalnie rozmawiaja ;)
Albo wygrzeb te ksiazki w koncu. Chetnym na wiedze w nich zawarta :D
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 15:15   

zyon napisał/a:
W cytowanych przeze mnie fragmentach ksiazki o neuroplastycznosci mozgu juz sie z tego pogladu (ze mozg to komputer) wyleczyli jak odkryli neurogeneze w hipokampie. Bo maszyny nie tworza same swoich czesci i elementow.

Ale nikt się nie musiał z tego leczyć, bo już ponad pół wieku temu próbowano to zbadać dostępnymi w tym czasie metodami i stwierdzić to co jeszcze wcześniej zakładano. Czyli to, że do neurogenezy w hipokampie dochodzi przez całe życie.

Tak a propos. Słowo harcerza, że nie czytałem tego badania wcześniej i strzelałem z tym przenoszeniem wspomnień i robieniu kopii zapasowych przez mózg. Opierałem się tylko na swoich przypuszczeniach. Okazuje się że to tak się właśnie odbywa.
Cytat:
From the present background of research, we argue that the incorporation of functional adult-generated neurons into existing neural networks provides a higher capacity for plasticity, which may favour the encoding and storage of certain types of memories. Depending on their birth date and maturation stage, new neurons might be implicated in the encoding/storage process of the task at hand or may help future learning experience. Finally, we highlight critical issues to be addressed in order to decipher the exact contribution of newly generated neurons to cognitive functions.

Adult hippocampal neurogenesis, synaptic plasticity and memory: facts and hypotheses. - PubMed - NCBI
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17593874
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Czw Wrz 20, 2018 15:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 15:18   

zyon napisał/a:
Molka napisał/a:
zyon napisał/a:
Molka napisał/a:
przeciez pisales ze nie straciles LBM

:razz: :razz:
Wskazesz gdzie?

Nie mylilem sie, czegos jednak nie doczytalas.....


tu
zyon napisał/a:
I stracilem ok 2kg masy ciala ale nie LBM, oczywiscie pisze to na podstawie obwodow, bo inaczej nie jestem w stanie ocenic tego, wiec z pewnoscia jakis tam blad wystapil.

Wyzej pisales ze lekki minus na LBM, nie wiem na jakiej podstawie skoro te obwody Ci sie nie zmienily ale to nieistotne. Generanie rzecz ujmujac 40 dni na wodzie i mięsnie spoko.

No ale uscisliem przeciez, ze bazowalem wylacznie na pomiarach obwodow i dopuszczam blad wynikajacy z prymitywnosci metody. W ogole to bylo robione jak pisalem spontanicznie. Jak i rowniez napisalem, ze pilem kawe KO, ktora jak wiadomo "ma kalorie" wiec nie jest to taka stricte super czysta glodowka na wodzie.
Tak jak wyzej - no powiedzmy, ze bedzie to 500g, no nawet niech bedzie to kilogram.
Co dalej?


Popatrz ile musiałam "ubić piany"zebys w koncu zmiękł :P
W "agonalnych konwulsjach" próbujesz wysuwać smieszne argumenty.ze nie byles na czystej glodowce ( ludzie piją na czystych glodówkach kawe, nawet wode kokosową, ona zapobiega tym przełomom kwasiczym dlatego jest bardziej lightowa), nieprecyzyjne pomiary ...ale w tym wszystkim przeciez chodzilo Ci o to, zeby pokazac, iz na głodówce mozna zachowac miesnie nie tracac ich w widoczny sposób wiec nie obracaj kota do góry.

Przeciez po to głodujesz 40 dni zeby sięgnąć po białka, wypalic te białkowe odpady. To czy to ma korzystny wpływ czy nie to juz inna kwestia, niektórzy mówią ze o to chodzi w głodówkach, zeby sięgnąc głębiej, łącznie z białkami, np. dr Janusz Kolodziejczyk jest zwolennikiem takich glodówek. On twierdzi ze sama glodówka nie jest zla, najgorszy jest okres wychodzenia z glodowki, w tym obszarze mozna narobic sobie klopotu.
https://www.youtube.com/w...E8N9EdU#t=5m10s
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 18:17   

zyon napisał/a:
Nikt nie mowi i likwidowaniu. Owszem, ale czy dopuszcza Pan mozliwosc, ze jeszcze wszystkich nie znamy? Ze niektore moze trzeba skorygowac, inne zmienic a jeszcze inne wywalic do kosza?
Tak, ale nie w obszarze fizyki klasycznej. Teoria chaosu i turbulencje wody w skali mikro nie likwidują ani nie zmieniają praw hydrauliki w skali makro. Nie analizujemy tutaj krytycznie teorii superstrun, ale tylko zwykłe enzymatyczne utlenianie.
Oryginalne wzory na BMR były od 1918 roku zmieniane w celu doprecyzowania, ale nadal oddają rzeczywistość i wszystkie dają podobne wartości, nie różniące się diametralnie.
Cytat:

The original Harris–Benedict equations published in 1918 and 1919.[1][2]
BMR calculation for men (metric) BMR = 66.5 + ( 13.75 × weight in kg ) + ( 5.003 × height in cm ) – ( 6.755 × age in years )
BMR calculation for men (imperial) BMR = 66 + ( 6.2 × weight in pounds ) + ( 12.7 × height in inches ) – ( 6.76 × age in years )
BMR calculation for women (metric) BMR = 655.1 + ( 9.563 × weight in kg ) + ( 1.850 × height in cm ) – ( 4.676 × age in years )
BMR calculation for women (imperial) BMR = 655.1 + ( 4.35 × weight in pounds ) + ( 4.7 × height in inches ) - ( 4.7 × age in years )

The Harris–Benedict equations revised by Roza and Shizgal in 1984.[3]
Men BMR = 88.362 + (13.397 × weight in kg) + (4.799 × height in cm) - (5.677 × age in years)
Women BMR = 447.593 + (9.247 × weight in kg) + (3.098 × height in cm) - (4.330 × age in years)

The 95% confidence range for men is ±213.0 kcal/day, and ±201.0 kcal/day for women.

The Harris–Benedict equations revised by Mifflin and St Jeor in 1990:[4]
Men BMR = (10 × weight in kg) + (6.25 × height in cm) - (5 × age in years) + 5
Women BMR = (10 × weight in kg) + (6.25 × height in cm) - (5 × age in years) - 161
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 18:56   

Molka napisał/a:

Popatrz ile musiałam "ubić piany"zebys w koncu zmiękł :P

Nie, po prostu postanowilem sam strescic wszystko w jednym poscie, bo chyba nie chcialo ci sie przeczytac calej dyskusji. Zrobilem to zebys przestala mnie posadzac o to czego nie powiedzialem ani nie zrobilem :P
Molka napisał/a:


W "agonalnych konwulsjach" próbujesz wysuwać smieszne argumenty.ze nie byles na czystej glodowce ( ludzie piją na czystych glodówkach kawe, nawet wode kokosową, ona zapobiega tym przełomom kwasiczym dlatego jest bardziej lightowa), nieprecyzyjne pomiary ..

Alez od poczatku o tym pisalem, no Molka, mam ci teraz cytaty wkleic? Przeciez 3of5 pytal to mu odpowiadalem, a czy to nazwiesz "czysta" glodowka czy "nieczysta'..mi to lotto ;D
Wiem, ze nie jadlem przez ten okres.

Molka napisał/a:

.ale w tym wszystkim przeciez chodzilo Ci o to, zeby pokazac, iz na głodówce mozna zachowac miesnie nie tracac ich w widoczny sposób wiec nie obracaj kota do góry.

Kota ogonem chyba :P
Tak, o to mi chodzilo i tak bylo. Na pewno nie stracilem tyle co ten koles, ktory robi furore glodowkami https://www.youtube.com/watch?v=yDUrMcfCroA
Zobacz jego zdjecie w 9 minucie 16 sekundzie, szkielet. No ale on jakies soczki, blonnik, weglowodany.
Molka napisał/a:

Przeciez po to głodujesz 40 dni zeby sięgnąć po białka, wypalic te białkowe odpady. To czy to ma korzystny wpływ czy nie to juz inna kwestia, niektórzy mówią ze o to chodzi w głodówkach, zeby sięgnąc głębiej, łącznie z białkami,

Alez skad! Jak pisalem, czytalem ksiazke i jej amerykanski, entuzjastyczny styl mnie przekonal :D Nic nie planowalem zadnego wypalania, choc jak pisalem mialem nadzieje, ze rozne "grzeszki przeszlosci" moze sie naprawia. No i cos tam sie dzialo w tych kwestiach.

Molka napisał/a:
np. dr Janusz Kolodziejczyk jest zwolennikiem takich glodówek. On twierdzi ze sama glodówka nie jest zla, najgorszy jest okres wychodzenia z glodowki, w tym obszarze mozna narobic sobie klopotu.
https://www.youtube.com/w...E8N9EdU#t=5m10s

Nie wiem kto to jest ale jezeli powtarza to co ten ekspert powyzej, ze wychodzenie to jakas wielka tajemna sztuka to nie chce nawet sluchac. Ja nie mialem klopotu.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 19:02   

Sentinel napisał/a:

Ale nikt się nie musiał z tego leczyć, bo już ponad pół wieku temu próbowano to zbadać dostępnymi w tym czasie metodami i stwierdzić to co jeszcze wcześniej zakładano. Czyli to, że do neurogenezy w hipokampie dochodzi przez całe życie.

Jak wklejalem najwybitniejszy neuroanatom Ramon y Cajal tego nie dokonal, bo nie dysponowal narzedziami a co zakladano to inna sprawa. Teraz to jest pewne, bo metody na to pozwalaja.
Sentinel napisał/a:

Tak a propos. Słowo harcerza, że nie czytałem tego badania wcześniej i strzelałem z tym przenoszeniem wspomnień i robieniu kopii zapasowych przez mózg. Opierałem się tylko na swoich przypuszczeniach. Okazuje się że to tak się właśnie odbywa.
Cytat:
From the present background of research, we argue that the incorporation of functional adult-generated neurons into existing neural networks provides a higher capacity for plasticity, which may favour the encoding and storage of certain types of memories. Depending on their birth date and maturation stage, new neurons might be implicated in the encoding/storage process of the task at hand or may help future learning experience. Finally, we highlight critical issues to be addressed in order to decipher the exact contribution of newly generated neurons to cognitive functions.

Adult hippocampal neurogenesis, synaptic plasticity and memory: facts and hypotheses. - PubMed - NCBI
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17593874

Tylko, ze to sam abstrakt. Nie wiadomo co jest w calosci. Nie bede sie tez spieral dla samej zasady, bo w tych kwestiach ciagle wiecej nie wiadomo niz wiadomo. W ksiazce, ktora czytalem i cytowalem sa przyklady ludzi bez jednej polkuli mozgowej, ze zyja, ze sie przemapowaly cale obszary mozgu i oni nie maja problemu z zycem. I ze loklalizacjonzim Paula Broki sie skonczyl.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Wrz 20, 2018 19:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 20:00   

zyon napisał/a:
Tylko, ze to sam abstrakt

Totalny offtop, ale myślę że Admin będzie wyrozumiały dla osób, które tak jak ty, nie nauczyły się jeszcze korzystać z przeglądarki internetowej. ;)

Bogata bibliografia i te sprawy. Starczy ci na jakiś czas.
http://m.cshperspectives..../9/a018812.full
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 20:25   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Tylko, ze to sam abstrakt

Totalny offtop, ale myślę że Admin będzie wyrozumiały dla osób, które tak jak ty, nie nauczyły się jeszcze korzystać z przeglądarki internetowej. ;)

Grzes jezeli wklejasz link do abstraktu to spodziewaj sie komentarza wylacznie na jego temat. To chyba logiczne
Jezeli ja wklejalem te 3 linki do abstraktu to pod spodem wklejalem link do badania. Szanuje tym samym cudzy czas i nie zmuszam nikogo do latania po googlach. Naucz sie tego i trzymaj, to usprawni dyskusje ;) Nie kazdy jest mistrzem internetu jak ty.
Sentinel napisał/a:

Bogata bibliografia i te sprawy. Starczy ci na jakiś czas.
http://m.cshperspectives..../9/a018812.full

Tylko czy to jest na pewno to samo badanie? Wyglada na jakis losowy link, tamten abstrakt jest z 2007, to nizej z 2015, inni autorzy? Nie wyglada na to samo... :roll:
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 20:47   

zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
Tylko, ze to sam abstrakt

Totalny offtop, ale myślę że Admin będzie wyrozumiały dla osób, które tak jak ty, nie nauczyły się jeszcze korzystać z przeglądarki internetowej. ;)

Grzes jezeli wklejasz link do abstraktu to spodziewaj sie komentarza wylacznie na jego temat. To chyba logiczne
Jezeli ja wklejalem te 3 linki do abstraktu to pod spodem wklejalem link do badania. Szanuje tym samym cudzy czas i nie zmuszam nikogo do latania po googlach. Naucz sie tego i trzymaj, to usprawni dyskusje ;) Nie kazdy jest mistrzem internetu jak ty.
Sentinel napisał/a:

Bogata bibliografia i te sprawy. Starczy ci na jakiś czas.
http://m.cshperspectives..../9/a018812.full

Tylko czy to jest na pewno to samo badanie? Wyglada na jakis losowy link, tamten abstrakt jest z 2007, to nizej z 2015, inni autorzy? Nie wyglada na to samo... :roll:

Nie to samo, ale o tym samym.
Nie rób siary zyon.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 20:55   

Nie to samo? To kto tu robi siare? Wlepiasz jakis losowy tekst i mam sie za pomoca odniesc do badania wczesniej? Jezeli nie to samo to jak mam skomentowac ten abstrakt, no jakim cudem jezeli nie znam jego zawartosci?

Chyba sie pospieszyles z tym komentarzem nt osob, ktore sie nie nauczyly jeszcze przegladarki internetowej. No nic, jednak strata czasu....
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Czw Wrz 20, 2018 20:58   

Wracajac do tematu: swieze chyba, grudzien 2017 i jakas wariacja nt tego, ktore wklejalem z 800kcal.

Cytat:
Resistance training during a 12-week protein supplemented VLCD
treatment enhances weight-loss outcomes in obese patients

https://www.researchgate....PVqFSoh0iMqypmg
Cytat:
The control diet provided 1120 kcal/day through Optifast ® meal-replacement formulas
(800 kcal/day) and whey protein supplementation (320 kcal/day, 80 g/day).
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Wrz 21, 2018 05:25   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Jeżeli to nie tajemnica, jakie studia Pan kończył, humanistyczne czy ścisłe?
JW

Niby nie jest, nie lubie takich wynurzen, ale moge powiedziec, ze jedne i drugie.


ze stopki wynika, że może i chodziłeś, ale nie skończyłeś :-x
zmień stopke, bo wprowadza w błąd...
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 21, 2018 07:23   

To klasyczna stopka z wynurzeniami naszego Michio Kaku. Niestety ma ograniczona pojemnosc i nie moglem ocalic dla potomnych wiecej wynurzen tego wybitnego mysliciela, A tak w ogole jak wkleje w stopke slonia albo drzewo to tez ci bedzie przeszkadzac w czytaniu?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 21, 2018 14:56   

zyon napisał/a:
Cytat:
The control diet provided 1120 kcal/day through Optifast ® meal-replacement formulas (800 kcal/day) and whey protein supplementation (320 kcal/day, 80 g/day).
Oni jedli coś i brali suplementy, razem było tego
Cytat:
...Six male and five female participants (age = 58 ± 3 years, BW = 124.2 ± 7.5 kg, BMI = 40.8 ± 2.4 kg/m2...
Thus, all subjects underwent a control dietary protocol that provided 1120 kcals, 150 g of protein,
100 g of carbohydrate, and 15 g of fat each day during the 12-week intervention period.

Myślę, że nawet dla nieznających angielskiego nie trzeba tego tłumaczyć.
Dosyć otyłe osoby po 124 kg, w wieku 58 lat, dostawały 1120 kcal i w sumie z suplementami 150 g białka, 100g węglowodanów i 15 g tłuszczu.
Częściowo białko było w postaci odżywek, a częściowo w posiłku. Gdyby całe białko, 150g chciał ktoś przyjąć, musiałby zjeść 0,75 kg czystej wołowiny, cielęciny lub 0,83kg mięsa z kurczaka lub dorsza. To jest prawie dwa razy więcej, niż w poprzedniej pracy.

Bardzo trudno jest skłonić przeciętnego otyłego człowieka, żeby podczas odchudzającej głodówki zjadał chociaż 100g białka, a co dopiero 150g. To jest ogromna ilość, jak na dzisiejsze zwyczaje żywieniowe. Wg WHO oni powinni spożywać przy wzroście 177 cm najwyżej 70 g białka.
Nawet przy tak ogromnej ilości białka, jedna grupa straciła 4,6 kg LM beztłuszczowej masy, a druga tylko 0,4 kg.
Wniosek jest więc taki, że trening oporowy chroni przed utratą mięśni oraz że jednak zawsze obniżenie spożycia energii zmniejsza masę beztłuszczową, pomimo znacznego zwiększenia spożycia białka.
Dotyczy to jednak osób patologicznie otyłych, które spalały ogromne zapasy własnych tłuszczów w ilości 15kg, a nie szczupłych osób czy kulturystów.
I teraz to się zgadza. Z własnej tkanki plus pożywienie plus suplementy te osoby miały B>150g, T=193 W=100g oraz 2740 kcal. Mieli skąd brać energię na ćwiczenia.
Taka głodówka, to rozumiem.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pią Wrz 21, 2018 15:39   

Myślę, że teraz odczarowaliśmy już magię głodówek, które zwiększają a co najmniej chronią masę mięśniową. To dobre dla bardzo otyłych i wymaga spożywania dużych ilości białka.

Czytałem kiedyś pracę, niestety nie mogę jej znaleźć, w której badani dostawali pożywienie wystarczające kalorycznie, ale całkowicie bez białka. Mierzono wydalanie z moczem końcowego metabolitu białka - mocznika. W ciągu tygodnia wydalanie szybko zmniejszyło się do 1/3 pierwotnej wartości. Oznacza to, że w głodówce białkowej organizm może zmniejszyć zapotrzebowanie na białko trzykrotnie. Można przyjąć, że w stuprocentowej głodówce oszczędzanie będzie jeszcze większe, powiedzmy czterokrotne. Jednak cudów nie ma, w stuprocentowej głodówce mięśnie będą spalane.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pią Wrz 21, 2018 21:20   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
To dobre dla bardzo otyłych i wymaga spożywania dużych ilości białka.

To spore uogolnienie, ja nie jestem otyly a uwazam, ze jest bardzo dobra. Wiecej, robie je regularnie i uwazam, za element "zywieniowej" higieny. Teraz robie bardziej "dzikie" eksperymenty, bo mnie zwyczajnie to ciekawi, zwlaszcza dzialanie hormonu wzrostu w tym kontekscie.
Z fb
Cytat:
Co dzieje się z organizmem podczas postu?

1. 6 do 24 godzin: insulina zaczyna spadać. Glukoza jest wytwarzana z glikogenu zgromadzonego w wątrobie i innych tkankach. Glikogenu wystarcza na jakieś 24 godziny.

2. 24 h - 2 dni: glukoneogeneza - wątroba wytwarza glukozę z aminokwasów i glicerolu. Glukoza we krwi spada (utrzymując się u zdrowych osób w granicach normy).

3. 1-3 dnia zaczyna się ketoza: trójglicerydy są rozbijane na glicerol i kwasy tłuszczowe. Glicerol jest wykorzystywany w procesie glukoneogenezy, kwasy tłuszczowe są zużywane bezpośrednio przez wiele tkanek organizmu, ale nie przez mózg. Dla mózgu z kwasów tłuszczowych wytwarzane są ciała ketonowe.

4. Po 5 dniach: wysoki poziom hormonu wzrostu zapobiega rozpadowi białek, zabezpieczając mięśnie i tkanki przed zniszczeniem. Większość energii pochodzi z kwasów tłuszczowych i ketonów, a podwyższona adrenalina zapobiega zwolnieniu metabolizmu.

_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Sob Wrz 22, 2018 05:42   

zyon napisał/a:
To klasyczna stopka z wynurzeniami naszego Michio Kaku. Niestety ma ograniczona pojemnosc i nie moglem ocalic dla potomnych wiecej wynurzen tego wybitnego mysliciela, A tak w ogole jak wkleje w stopke slonia albo drzewo to tez ci bedzie przeszkadzac w czytaniu?


Może się trochę czepiam, ale jak nie ma podpisu pod tymi wynurzeniami, to wygląda to jakby to były twoje przemyślenia. I zwyczajnie wprowadza w błąd (a tego nie lubię)
A jak się nie mieści w stopce, to lepiej daj słonia albo drzewo.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Sob Wrz 22, 2018 05:50   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To dobre dla bardzo otyłych i wymaga spożywania dużych ilości białka.

To spore uogolnienie, ja nie jestem otyly a uwazam, ze jest bardzo dobra. Wiecej, robie je regularnie i uwazam, za element "zywieniowej" higieny. Teraz robie bardziej "dzikie" eksperymenty, bo mnie zwyczajnie to ciekawi, zwlaszcza dzialanie hormonu wzrostu w tym kontekscie.
Z fb
Cytat:
Co dzieje się z organizmem podczas postu?

1. 6 do 24 godzin: insulina zaczyna spadać. Glukoza jest wytwarzana z glikogenu zgromadzonego w wątrobie i innych tkankach. Glikogenu wystarcza na jakieś 24 godziny.

2. 24 h - 2 dni: glukoneogeneza - wątroba wytwarza glukozę z aminokwasów i glicerolu. Glukoza we krwi spada (utrzymując się u zdrowych osób w granicach normy).

3. 1-3 dnia zaczyna się ketoza: trójglicerydy są rozbijane na glicerol i kwasy tłuszczowe. Glicerol jest wykorzystywany w procesie glukoneogenezy, kwasy tłuszczowe są zużywane bezpośrednio przez wiele tkanek organizmu, ale nie przez mózg. Dla mózgu z kwasów tłuszczowych wytwarzane są ciała ketonowe.

4. Po 5 dniach: wysoki poziom hormonu wzrostu zapobiega rozpadowi białek, zabezpieczając mięśnie i tkanki przed zniszczeniem. Większość energii pochodzi z kwasów tłuszczowych i ketonów, a podwyższona adrenalina zapobiega zwolnieniu metabolizmu.

Obrazek

Skąd ty wziąłeś tę grafikę o plusach i minusach diety ketogenicznej?
Z mojego punku widzenia to jakiś stek bzdur...
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Sob Wrz 22, 2018 07:05   

Na ketogrupie wrzucali. Podalem jako ciekawostke.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Sob Wrz 22, 2018 07:25   

3of5 napisał/a:
Skąd ty wziąłeś tę grafikę o plusach i minusach diety ketogenicznej?
Z mojego punku widzenia to jakiś stek bzdur...
To dotyczy bardzo silnej ketozy, stosowanej np. w klinice Mayo do leczenia epilepsji. Tam doprowadzają do silnej ketozy poprzez głodówkę i bardzo rygorystyczne żywienie 1:4, jak to doktorzy mają w zwyczaju przesadzać.
Analogicznie: białko jest niezbędne w żywieniu, ale gdy żywimy się samym białkiem, to umrzemy.
Nie ma powodu, żeby tak się katować żywieniem, jak w klinice Mayo.
JW
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 08:11   

Panie Witoldzie - czytam właśnie książkę w której autor prezentuje bardzo podobne poglądy jak zyon odnośnie teorii kalorii (byla dyskusja wyżej w wątku)i jak zyon. Można by jeszcze podyskutować na ten temat, tylko pytanie, czy ten wątek jest do tego odpowiedni??
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 08:36   

Co to za ksiazka? Mozesz podac tytula? ;) Chetnie sie zapoznam.

A glodowka jak najabardziej odpowiednia, naroslo sporo mitow wokol niej a wiekszosc wynika wlasnie z teorii kalorycznej.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 14:40   

https://www.empik.com/die...07677,ksiazka-p
książka jest o diecie ketogenicznej, ale od podstaw jest dużo opisane, dlaczego nadmiar węglowodanów szkodzi, kłamstwie tłuszczowym,dlaczego kaloria nie jest równa kalorii, o tarczycy itd...
jeszcze nie przeczytałem całej...ale akurat na ten fragment zwróciłem uwagę ;)
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 14:58   

W zwiazku z dyskusja, lece jeszcze raz ksiazke o glodowkach i co nieco przecytuje

Cytat:
Mit 2: Podczas glodowki organizm spala mase miesniowa.
Jest to jeden z najbardziej utrwalonych mitow dotyczacych glodowki. Jesli nie tyjemy to organizm natychmiast zaczyna wykrzostywyac miesnie jako zrodla energii.

Ludzki organizm przystosowal sie do przetrwania okresow glodu. Magazynuje energie z jedzenia w postaci tkanki tluszczowej, aby pozniej ja wykorzystac jako paliwo, kiedy pozywienie nie jest dostepne. Masa miesniowa jest zachowana do momentu, az udzial tluszczu w organizmie staje sie tak niski, ze nie ma innego wyjscia, jak pozyskanie energii ze spalenia miesni. Taka sytuacja ma miejsce wylacznie, jest udzial ktanki tluszczowje w organizmie spadnie do 4% (porownujac - w organizmach zawodowych maratonczykow poziom tk. tluszczowje wynosi 8%).
Wykres Mc.Cue Comparative Physiology of Fasting, Starvation and Food Limitation
https://pdfs.semanticscholar.org/eeec/74c45d4e7e0522f43a7554e64e28347a8735.pdf

Badania nad glodowka w warunkach normalnego zycia pokazuja, ze zaniepokojenie utrata masy miesniowej jest nieuzasadnione. Poszczenie co drugi dzien przez 70 dni doprowadzilo do zmniejszenia masy ciala o 6%, ale masa tk. tluszczowej spadla o 11,4%, a masa tk. beztluszczowej (miesnie i kosci) nie ulegla zmiania.
Wykres Bhutani et al. Improvements in Coronary Diseas Risk Indicators by Alternate Day Fasting Involve Adipose Tissue Modulations.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20300080
https://onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1038/oby.2010.54

W tym samym czasie utlenianie bialek, czyli spalanie miesni jako paliwa, spada. Normalny rozpad bialek w ilosci 75/g dzien zmniejsza sie w czasie postu do 15-20g/dzien. Zamiast spalac miesnie, organizm raczej je zachowuje. Wiele aminokwasow uwolnionych w trakcie normalnego cyklu obumierania bialek jest na nowo wykorzystanych do budowy bialek.

Tak naprawde glodowka jest jednym z silniejszych bodzcow do wydzielania hormonu wzrostu, a podwyzszony jego poziom pozwala utrzymac beztluszczowa mase ciala.
W badaniach obejmujacych grupe osob stosujacych glodowke, podawanie lekow hamujacych wydzielanie hormonu wzrostu spowodowalo wzrost utleniania bialek ustrojowych o 50%.

Tworzenie lub utrata miesni zalezy glownie od aktywnosci fizycznej. Nie da sie zbudowac masy miesniowej jedynie jedzeniem. Producenci suplementow diety oczywiscie beda przekonywac, ze jest inaczej. Jezeli niepokoi cie utrata miesni zacznij wiecej cwiczyc. Sposob odzywiania i cwiczenia to dwie rozne sprawy i nie nalezy ich ze soba mylic. Nie martw sie, co dieta, araczej jej brak w przypadku glodowki, robi z masa miesniowa. Cwiczenia buduja miesnie. Brak cwiczen prowadzi do ich zaniku.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 15:01   

3of5 napisał/a:
https://www.empik.com/dieta-ketogeniczna-jak-odzyskac-zdrowie-dzieki-tluszczom-fife-bruce,p1106907677,ksiazka-p
książka jest o diecie ketogenicznej, ale od podstaw jest dużo opisane, dlaczego nadmiar węglowodanów szkodzi, kłamstwie tłuszczowym,dlaczego kaloria nie jest równa kalorii, o tarczycy itd...
jeszcze nie przeczytałem całej...ale akurat na ten fragment zwróciłem uwagę ;)

A, czytalem ja, taka sobie szczerze mowiac, autor chyba nie wie o istnieniu smalcu. Ale od strony teoretycznej calkiem ok. Teraz wyszla u nas jego nowa ksiazka "Terapia ketonowa" ale na razie lezy na stosie i czeka na swoja kolej.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 16:13   

Jest trochę pomieszania z poplątaniem w tych efektownych bon-mot.
Cytat:
Kaloria kalorii nierówna.
W głodówce człowiek spala mięśnie.


Jeżeli nie sprecyzujemy, o czym mówimy, to każdy będzie miał rację, zarówno zwolennik jak i przeciwnik tych frazesów. Przy tak skrótowych stwierdzeniach, są one jednocześnie prawdziwe i fałszywe. Niemal, jak orwellowskie dwójmyślenie.

Kaloria kalorii nierówna.
Z punktu widzenia pomiarów energetycznych człowieka w kalorymetrze to jest totalna bzdura. Bilans energetyczny człowieka zgadza się z precyzją ograniczoną tylko dokładnością urządzeń pomiarowych. I tutaj niczym człowiek nie różni się od np. samochodowego katalizatora spalin. Tam też występuje węgiel, wodór, tlen, azot i ciepło.

Z punktu widzenia metabolizmu nadal bilans energetyczny zgadza się, jak w katalizatorze, ale są istotne różnice, zależne od proporcji BTW oraz ich ilości.
Po pierwsze, nadmiar w ogóle pożywienia u zdrowej osoby nie jest wchłaniany w jelitach i prowadzi do rozwolnienia. Niedobór pożywienia z kolei zwiększa wchłanianie i powoduje zatwardzenie. Kupę też trzeba uwzględnić w bilansie. Trzeba też uwzględnić azot wydzielany z potem i oddechem, co jest zależne także od wysiłku i temperatury otoczenia.

Po drugie, jeżeli w pożywieniu przeważają węglowodany, to część energii zostanie zmagazynowana bezpowrotnie w tkance tłuszczowej, więc kalorie spożyte nie zrównają się z kaloriami spalonymi. Jeżeli tego nie uwzględnimy, uwierzymy w te frazesy, że prawo Hessa u człowieka nie obowiązuje.

Po trzecie, w 100% głodówce organizm przestawia się na oszczędzanie wszystkiego, co się da. Własne tkanki są najbardziej efektywnym źródłem energii, ponieważ są na miejscu, nie wymagają zdobywania, gryzienia i trawienia. Własna tkanka tłuszczowa dostarcza energii. Własne białko, głównie z mięśni, ale nie tylko, ma taki dokładnie skład, jakiego potrzeba do podtrzymania życia. Jak wynika z cytowanych prac, spalanie tego białka zmniejsza się do 1/3, 1/4 normalnego spożycia.

Zatem, bilans energetyczny zgadza się co do kalorii, ale zależnie od rodzaju pożywienia i jego ilości, w tym bilansie należy uwzględnić wszystkie składniki, jak ww.

W 100% głodówce człowiek spala własne mięśnie i inne tkanki, bo inaczej być nie może, ale bardzo oszczędnie i białko nie jest głównym źródłem energii, ale tłuszcze. Glikogenu praktycznie nie ma.
JW
 
     
aldek

Dołączył: 05 Gru 2014
Posty: 48
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 17:55   

witam.moze napisze troche chaotycznie ale mam obydwie ksiazki w domu.Ta Funga traktuje w tytule o glodowkach ale...No wlasnie dla mnie to typowy IF.tak mozna sobie leciec nawet rok na pseudoglodowce.glodowka to w teori niedostarczenie kalori i przestawienie organizmu na zywienie endogenne.a z kolei w ksiazce Fifa owszem jezeli spozywa sie jako tluszcz prawie tylko olej kokosowy to ketony we krwi musza byc ale to nic nie znaczy.bylem 13 m-cy w ketozie i zrezygnowalem.Wrocilem do LO i jest mi lepiej.w ketozie przy jakims wysilku trzeba sie suplementowac a wedlug mnie co to za dieta gdzie trzeba pilnowac extra sod potas i magnez.jeszcze witamina d.Ja obesnie potrafie na kawie z maslem przejechac sobie 100 km na rowerze.to jest potezny zastrzyk energi.Ateraz wracajac do Tytulu Tematu za tydzien wchodze w Prawdziwa glodowke tylko na wodzie i mam nadzieje pozbyc sie luszczycy.dla mnie ksiazka o glodowce to zdecydowanie Malachow.Uf ale sie rospisalem i moze wlozylem kij w mrowisko.jesli chodzi o jakies pytania to jestem tylko po przeczytaniu lektury a nie zadnym dietetykiem lub praktykiem.moge jedynie podzielic sie moimi doswiadczeniami z ketoza.Napewno u kazdego to inaczej dziala.Umnie sie nie sprawdzilo
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 18:29   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W 100% głodówce człowiek spala własne mięśnie i inne tkanki, bo inaczej być nie może

A to dlaczego byc nie moze? Przeciez wkleilem wyzej cytat, ze taka sytuacja ma miejsce dopiero kiedy depozyty tluszczu spadna do 4%. Po co organizm mialby spalac miesnie jezeli ma zrodlo energii?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 19:56   

zyon napisał/a:
Po co organizm mialby spalac miesnie jezeli ma zrodlo energii?

Organizm potrzebuje białek do ciągłej przebudowy. Z tłuszczu ich nie uzyska.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
Ostatnio zmieniony przez EAnna Nie Wrz 23, 2018 20:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 19:59   

Owszem, ale cytowalem wyzej rowniez, ze
Cytat:
Wiele aminokwasow uwolnionych w trakcie normalnego cyklu obumierania bialek jest na nowo wykorzystanych do budowy bialek.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 20:51   

zyon napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
W 100% głodówce człowiek spala własne mięśnie i inne tkanki, bo inaczej być nie może

A to dlaczego byc nie moze? Przeciez wkleilem wyzej cytat, ze taka sytuacja ma miejsce dopiero kiedy depozyty tluszczu spadna do 4%. Po co organizm mialby spalac miesnie jezeli ma zrodlo energii?
Bo musi metabolizować białka, chociaż 1/3 normalnego zapotrzebowania, ale musi. Tyle wydala azotu z moczem w 100% głodówce. Nie wiem, ile razy to trzeba powtarzać. Tylko nieboszczyk nie traci białka, dopóki robaki go nie zjedzą.
Nie ma perpetuum mobile, nawet najbardziej oszczędne gospodarowanie białkiem w obrocie metabolicznym musi prowadzić do powstawania odpadów, które trzeba wydalić w postaci mocznika. I to właśnie było mierzone w cytowanych pracach przez Pana. Mocznik w wydalanym moczu nie powstaje z tłuszczu ale z białek.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Nie Wrz 23, 2018 21:27   

zyon napisał/a:
Owszem, ale cytowalem wyzej rowniez, ze
Cytat:
Wiele aminokwasow uwolnionych w trakcie normalnego cyklu obumierania bialek jest na nowo wykorzystanych do budowy bialek.
Niech mi Pan wytłumaczy, jak dziecku, po co dorosłemu białko w pożywieniu. Dlaczego nie wystarczy sam tłuszcz i glukoza?
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 08:16   

Wiadomo oczywiscie, ze malo jest procesow w czlowieku, ktore przebiegaja ze sprawnoscia rowna 1 czyli 100% ale przeciez wkleilem w cytacie, ze wtedy obrot bialkiem jest zmniejszony do minimum, bo organizm nie moze sobie pozwolic na rozrzutnosc. Jest tutaj gdzies obok temat o ludziach patrzacych w slonce i zywiacych sie prana. Co mozna o nich powiedziec, gdzie wtedy jest biochemia i termodynamika? Bo oczywiscie zbywanie tego parsknieciem "bajki i legendy" to zadna odpowiedz. Nasz polski weteran "powitan slonca" Krzysztof Stec potrafi glodowac na sucho, czyli bez wody i pozywienia nawet 20 dni, patrzac sie jedynie na slonce.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 08:46   

zyon napisał/a:
Wiadomo oczywiscie, ze malo jest procesow w czlowieku, ktore przebiegaja ze sprawnoscia rowna 1 czyli 100% ale przeciez wkleilem w cytacie, ze wtedy obrot bialkiem jest zmniejszony do minimum, bo organizm nie moze sobie pozwolic na rozrzutnosc.
Mało? W ogóle nic we Wszechświecie nie przebiega ze sprawnością 100%.
Wg ww cytowanych prac obrót metaboliczny białek zmniejsza się do 1/4, ale nadal istnieje.
Gdy tkanka tłuszczowa zmniejsza się do tych 4%, organizm zaczyna szybko spalać własne białka, żeby uzyskać energię. Natomiast dopóki ma tłuszcze zapasowe, to z nich uzyskuje energię i białka oszczędza.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 09:30   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
W ogóle nic we Wszechświecie nie przebiega ze sprawnością 100%.

No ja niestety nie posiadam takiej wiedzy o Wszechswiecie zeby to stwierdzic z taka pewnoscia. To domena wspolczesnej nauki - "pewnosc" wynikajaca z tego, ze ludzie sobie prawa potworzyli i probuja do nich dopasowac Wszechswiat.

Zas co do reszty - zmniejsza sie ale istnieje, wiec o co spor? Czas na badania, o ile sie zmniejsza kiedy podczas glodowki jest stres w postaci treningu oporowego. O ile sie wtedy zmniejsza - nie wiadomo. Mozemy sobie poteoretyzowac i tyle. W kazdym razie poziom tkanki tluszczowej rzedu 4% malo komu grozi, zeby na glodowce organizm zaczal od razu "rozbierac" siebie a takie sa pierwsze strachy na lachy, ktore padly nawet w tym temacie gdzies na poczatku.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 12:50   

zyon napisał/a:
No ja niestety nie posiadam takiej wiedzy o Wszechswiecie zeby to stwierdzic z taka pewnoscia. To domena wspolczesnej nauki - "pewnosc" wynikajaca z tego, ze ludzie sobie prawa potworzyli i probuja do nich dopasowac Wszechswiat.

Zas co do reszty - zmniejsza sie ale istnieje, wiec o co spor? Czas na badania, o ile sie zmniejsza kiedy podczas glodowki jest stres w postaci treningu oporowego. O ile sie wtedy zmniejsza - nie wiadomo. Mozemy sobie poteoretyzowac i tyle. W kazdym razie poziom tkanki tluszczowej rzedu 4% malo komu grozi, zeby na glodowce organizm zaczal od razu "rozbierac" siebie a takie sa pierwsze strachy na lachy, ktore padly nawet w tym temacie gdzies na poczatku.
Nie wiem jak prościej napisać. Człowiek, nawet mający 20 kg tkanki tłuszczowej w 100% głodówce metabolizuje 1/4 normalnej ilości białka, wątroba bierze je, odłącza azot, reszty zamienia na glukozę lub tłuszcze i spala. Azot białkowy wydala bezpowrotnie w postaci mocznika i to właśnie mierzono w moczu. Więc nie ma cudów, ta mała ilość białka jest degradowana i wydalana codziennie. Przed chwilą pisał Pan, że zna obrót metaboliczny, a teraz udaje Pan, że nie wie o co chodzi.

Procesy ze 100% sprawnością zachodzą w temperaturze zera bezwzględnego.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 13:20   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Człowiek, nawet mający 20 kg tkanki tłuszczowej w 100% głodówce metabolizuje 1/4 normalnej ilości białka

Czyli ile?
Dla przykladu 200kg osoba nie je przez rok.
Witold Jarmolowicz napisał/a:
wątroba bierze je, odłącza azot, reszty zamienia na glukozę lub tłuszcze i spala

Krotko mowiac twierdzi Pan, ze mimo, ze ma zrodla energii to jednak ciagle produkuje z bialek glukoze i tluszcze zeby je spalic jako zrodlo energii? Mimo, ze musi w tym samym czasie syntetyzowac tez aminkowasy engodenne z tluszczu i weglowodanow wlasnie?
Wg mnie to bez sensu.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pon Wrz 24, 2018 13:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 17:37   

zyon napisał/a:
Krotko mowiac twierdzi Pan, ze mimo, ze ma zrodla energii to jednak ciagle produkuje z bialek glukoze i tluszcze zeby je spalic jako zrodlo energii? Mimo, ze musi w tym samym czasie syntetyzowac tez aminkowasy engodenne z tluszczu i weglowodanow wlasnie?
Wg mnie to bez sensu.
Dokładnie tak robi, bo nie może inaczej, a musi podtrzymać wymianę materii białkowej, żeby nie umrzeć.
Kiedy piszę jednym zdaniem o podstawowym prawie fizyki czy chemii, neguje Pan podstawowe prawa nauki, które rzekomo nie obowiązują w organizmach żywych.
Kiedy więc wyjaśniam szczegółowo Pańskie wątpliwości, znajduje Pan jedno zdanie do kontestacji z pominięciem całości. Można tak długo stosować te chwyty erystyczne. Spróbuję jednak ponownie.

W naszym organizmie każda komórka i każda macierz pozakomórkowa (Pischingera), włącznie z kośćmi, (oprócz uzyskiwania energii w procesie enzymatycznego utleniania) wymienia także nieustannie wszystkie cząsteczki i atomy na nowe, pobierane z krwiobiegu, stare zaś wydala na zewnątrz. Można przyjąć, że te procesy w głodzie ulegają spowolnieniu, natomiast w śmierci zostają zatrzymane całkowicie.
Nauka nie wie, po co ta wymiana materii, ale tak jest.
Wszystkie wydalone białka wędrują do wątroby, która przetwarza je na inne białka aktualnie potrzebne i wysyła z powrotem do tkanek, żeby je mogły ponownie wykorzystać. Wątroba dodaje do tego białka z pożywienia, a część białek już wykorzystanych deaminuje, powstały amoniak przekształca w nietoksyczny mocznik.
Pozostałe po deaminacji szkielety węglowe aminokwasów może spalić od razu albo zamienić na glukozę lub kwasy tłuszczowe. Pod słowem spalanie należy rozumieć powolne enzymatyczne utlenianie w kilkunastu krokach kolejnych reakcji biochemicznych. W wyniku tych reakcji energia jest częściowo magazynowana w cząsteczkach ATP a częściowo rozprasza się w postaci ciepła. Ciepło niezbędne jest do utrzymania temperatury wyższej, niż temperatura otoczenia. Oprócz ATP, ciepło również musi być nieustannie wytwarzane, ponieważ zgodnie z fundamentalnymi prawami fizyki, ciepło przepływa zawsze i nieodwracalnie z obiektu o wyższej temperaturze do otoczenia o niższej temperaturze, czyli nieustannie to ciepło tracimy.
Od razu mówię, proszę nie rozmywać tematu przywołując koczowników na Saharze.

W 100% głodzie energię i materię niezbędną do podtrzymania życia uzyskujemy wyłącznie z własnych zapasowych tkanek. Z energii słonecznej możemy uzyskać tylko ogrzanie własnego ciała, czyli zmniejszyć zapotrzebowanie na spalanie tłuszczu oraz wyprodukować prowitaminę D3.

Jak się wydaje, akceptuje Pan spalanie w głodzie własnej tkanki tłuszczowej w celu uzyskania energii. Przypominam jedynie, że chodzi nie tylko o magazynowanie energii w ATP, ale również wytwarzanie ciepła, dlatego nie można analizować wyłącznie fosforylacji oksydacyjnej. Tym bardziej, że w łańcuchu oddechowym powstają nie tylko wiązania ADP/ATP ale również NAD/NADH, NADP/NADPH, FAD/FADH.
Procesy cieplne są nieodwracalne, nieodwołalnie zwiększają entropię układu człowiek/otoczenie.
Wiązania wysokoenergetyczne są odwracalne w skali jednej reakcji, jednak kilkanaście kolejnych reakcji utleniania glukozy do CO2 i H2O powoduje, że cały proces też staje się już nieodwracalny.
Tutaj mówimy o ssakach. Proszę nie rozmywać przywołując żaby.

Natomiast nie może Pan wyobrazić sobie, że oprócz energii, również w 100% głodówce człowiek musi codziennie spalać jakieś własne białka sposobem ww opisanym.
Tym bardziej, że wszystkie przytaczane tutaj głodówki opierały się o wysokie spożycie białka rzędu 80-150g. A to nie to samo, co głodówka 100%.

cdn.
Na razie tyle do przetrawienia.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Pon Wrz 24, 2018 19:05   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Dokładnie tak robi, bo nie może inaczej, a musi podtrzymać wymianę materii białkowej, żeby nie umrzeć.
Kiedy piszę jednym zdaniem o podstawowym prawie fizyki czy chemii, neguje Pan podstawowe prawa nauki, które rzekomo nie obowiązują w organizmach żywych.
Kiedy więc wyjaśniam szczegółowo Pańskie wątpliwości, znajduje Pan jedno zdanie do kontestacji z pominięciem całości. Można tak długo stosować te chwyty erystyczne.

Tu nie chodzi o zadne chwyty, ja przeciez pytalem o cos zupelnie innego. Nie neguje praw fizyki ani chemii czy wymiany materii bialkowej, tylko pytam po co zamiana bialek na weglowodany i tluszcze, czyli strata, kiedy sa potrzeby, nazwijmy to ogolnie budulcowe? Przeciez nie negowalem samego obrotu a jedynie energetyczne cele, na ktore to ma isc bialko kiedy nie ma dostaw z zewnatrz a energii jest pod dostatkiem. Tylko o to chodzilo. Z tego co wiadomo bialko dopiero przy nadmiarowej podazy jest przeksztalcane na cele energetyczneze sprawnoscia rzedu 58% bodajze. Ale nie przy niedoborze, bo chyba nie takie jest jego przeznaczenie.

Witold Jarmolowicz napisał/a:

Natomiast nie może Pan wyobrazić sobie, że oprócz energii, również w 100% głodówce człowiek musi codziennie spalać jakieś własne białka sposobem ww opisanym.
Tym bardziej, że wszystkie przytaczane tutaj głodówki opierały się o wysokie spożycie białka rzędu 80-150g. A to nie to samo, co głodówka 100%.

No nie wszystkie glodowki opieraly sie o wysokie spozycie bialka, tam wyzej jest glodowka na kompletnym zerze kalorycznym.
I owszem nie neguje obrotu bialek (to spalanie jest jednak zbyt prowokacyjne jak na mnie), tylko pytam o ten twardy determinizm wynikajacy z liczb, ktore Pan podaje . Tyle bialka dziennie i koniec kropka, ale w jakich warunkach itp to juz malo istotne. Wydaje mi sie, ze albo Pan nie zrozumial co ja podkreslam albo moze ja sie wyrazam niekoniecznie precyzyjnie. Przeciez zacytowalem, ze "Taka sytuacja ma miejsce wylacznie, jest udzial ktanki tluszczowje w organizmie spadnie do 4%", wiec dopoki tkanka tluszczowa nie osiagnie tego poziomu, dopoty bialko idzie na inne cele niz energetyczne. Jak Pan napisal
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Jak wynika z cytowanych prac, spalanie tego białka zmniejsza się do 1/3, 1/4 normalnego spożycia.

Jakiego spozycia, czyjego spozycia

Wiec tak pytajac ponownie, 200kg osoba przez rok? Oblicza Pan caly czas, jak to bedzie wygladac w teorii??
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Pon Wrz 24, 2018 19:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 07:32   

Widzę, ze zamiast meritum trzeba krótko.
Pomimo głodówki i wysiłku fizycznego w Auschwitz ludzie tracili mięśnie i przypominali szkielety obciągnięte skórą niemające nic wspólnego z umięśnionymi sportowcami.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 07:36   

No coz, ja widze analogiczne uniki, kiedy pytam o konkrety. Np - 1/4 spozycia to zaden konkret. Moge wkleic kolejne cytaty z cytowanej wczesniej ksiazki gdzie jest napisane czym sie rozni przymusowe glodzenie (wlasnie w obozach tam opisano) od swiadomego powstrzymywania sie a roznice sa zasadnicze. Z tego co widze, wg Pana to jedno i to samo, otoz nie, to dwie zupelnie rozne rzeczy. Chocby dlatego, ze w obozach nie byli na zadnej glodowce, bo byli zywieni codzennie.

Ale podejrzewam, ze tak jak z poprzednim cytatem, gdzie wkleilem nawet linki do badan bedzie, czyli nikt go nie "zauwazy".

Ponawiam pytanie: 200kg osoba glodzaca sie przez rok. Jest Pan wyjatkowo biegly w tych obliczeniach. Jak to wyjdzie w teorii?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Wrz 25, 2018 07:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 07:48   

Tutaj są szczegóły utraty mięśni w 100% głodówce. Tak, jak pisałem spalanie białek zmniejsza się 3-4 krotnie.
Cytat:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/books/NBK22414
Even under starvation conditions, the blood-glucose level must be maintained above 2.2 mM (40 mg/dl). The first priority of metabolism in starvation is to provide sufficient glucose to the brain and other tissues (such as red blood cells) that are absolutely dependent on this fuel. However, precursors of glucose are not abundant. Most energy is stored in the fatty acyl moieties of triacylglycerols. Recall that fatty acids cannot be converted into glucose, because acetyl CoA cannot be transformed into pyruvate (Section 22.3.7). The glycerol moiety of triacylglycerol can be converted into glucose, but only a limited amount is available. The only other potential source of glucose is amino acids derived from the breakdown of proteins. However, proteins are not stored, and so any breakdown will necessitate a loss of function. Thus, the second priority of metabolism in starvation is to preserve protein, which is accomplished by shifting the fuel being used from glucose to fatty acids and ketone bodies

Proteolysis also provides carbon skeletons for gluconeogenesis. During starvation, degraded proteins are not replenished and serve as carbon sources for glucose synthesis. Initial sources of protein are those that turn over rapidly, such as proteins of the intestinal epithelium and the secretions of the pancreas. Proteolysis of muscle protein provides some of three-carbon precursors of glucose. However, survival for most animals depends on being able to move rapidly, which requires a large muscle mass, and so muscle loss must be minimized.

Only 40 g of glucose is then needed per day for the brain, compared with about 120 g in the first day of starvation. The effective conversion of fatty acids into ketone bodies by the liver and their use by the brain markedly diminishes the need for glucose. Hence, less muscle is degraded than in the first days of starvation. The breakdown of 20 g of muscle daily compared with 75 g early in starvation is most important for survival. A person's survival time is mainly determined by the size of the triacylglycerol depot.

What happens after depletion of the triacylglycerol stores? The only source of fuel that remains is proteins. Protein degradation accelerates, and death inevitably results from a loss of heart, liver, or kidney function.

JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Wto Wrz 25, 2018 07:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 07:58   

No ale proszę Pana, 3-4 krotnie nie zawiera żadnej informacji konkretnej. To są orientacyjne szacowania ekstrapolowane bezsensownie na kazda osobe na ziemi niezaleznie od wszystkiego. Nie wiadomo czy to osoby cwiczace czy niecwiczace, czy otyle czy szczuple, na diecie smieciowej czy niskoweglowodanowej, z jaka podaza makroskladnikow, jakiej rasy,jakiego trybu zycia itp. Tak mozemy sobie rozmawiac w nieskonczonosc.

W ksiazce, ktora cytowalem jest opisane badanie gdzie dwie grupy kobiet, dostawaly identyczne posilki o kalorycznosci 1400. Jedne dostawaly w pierwszej polowie dnia a drugie w drugiej polowie dnia. Jedna grupa utyla - ktora? Te same kalorie, te same posilki o takim samym rozkladzie a takie cuda?

Tak samo jest roznica miedzy niedojadaniem (obozy) a swiadomym powstrzymywaniem sie od jedzenia, reakcje hormonalne sa zupelnie inne, organizm dziala w roznych trybach. To nie jest to samo.

Co z tym 200kg grubasem/rok? Ciekawi mnie teoria tego przykladu.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 08:15   

Panie Witoldzie, ile powinna przytyć osoba spożywająca 30000 kalorii dziennie? Oczywiście, ma ona olbrzymią nadwagę, nie wiem jakie ma zapotrzebowanie, ale spożywa tyle ile napisałem...ile ta osoba powinna przytyć, zakładając, wszystkie kalorie są równe ?
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Wto Wrz 25, 2018 08:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pogodny 

Wiek: 34
Dołączył: 01 Cze 2015
Posty: 410
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 08:25   

Mamy to rozumieć jako 30 tys kalorii dziennie tak?
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 08:34   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Widzę, ze zamiast meritum trzeba krótko.
Pomimo głodówki i wysiłku fizycznego w Auschwitz ludzie tracili mięśnie i przypominali szkielety obciągnięte skórą niemające nic wspólnego z umięśnionymi sportowcami.
JW

Podjął się Pan tytanicznej pracy.
W zasadzie to jest stajnia Augiasza.

Katabolizm zawsze przeważy nad anabolizmem przy podaży białka mniejszej niż 0,8 grama na kg masy ciała.
Wartość uśredniona, jakiej zwykle się używa, to ogólna masa białek podlegająca rozpadowi w ciągu 24 h, u człowieka o masie 70 kg.
Jest to średnio 300 gramów, z czego 1/6, czyli 50 gramów to białka mięśni.
Głodówka zmienia te proporcje na niekorzyść masy mięśniowej, ponieważ większość enzymów proteolitycznych zgromadzonych jest w tkance mięśniowej.
Tak więc jeśli podczas głodu ogólny rozpad białek zminiejszy się do 1/4 normalnego, to rozpad białek mięśni wzrośnie.
Wynika to z tego, że organizm nie ma możliwości magazynowania białka w innych miejscach niż mięśnie.
Dlatego lepszym rozwiązaniem są trzy posiłki o porównywalnej ilości białka, niż te o mocno zróżnicowanej ilości.
Dietary Protein Distribution Positively Influences 24-h Muscle Protein Synthesis in Healthy Adults | The Journal of Nutrition | Oxford Academic
https://academic.oup.com/jn/article/144/6/876/4589937

Opisywanie każdego przypadku w zależności od typu diety, wagi, wzrostu, poziomu tkanki tłuszczowej, aktywności fizycznej, płci itd to jest jakaś masakra. Trzebaby każdy czynnik rozpatrywać oddzielnie.

Podziwiam Pana że próbuje w tym chaosie poskładać to wszystko do kupy.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Wrz 25, 2018 08:38, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 08:54   

Bodajze Szczygiel podaje minimum bialkowe na 16g dla 70kg mezczyzny. Dla 80kg jest to ok 16-19. Minimum. Ale to tez w szczegolnych warunkach.
Nikt tu sie nie upiera, ze wszystko samo sie napedza i naprawia ze sprawnoscia 100%. W kazdym razie minimum bialkowe ustalono przy wstrzymaniu podazy bialka w pokarmie a pokryciu potrzeb weglowodanami i tluszczami. Czy dla czystej ketozy bedzie to samo?

Grzegorz ty tez jestes biegly w tych obliczeniach, czy 200kg grubas umrze przez rok niejedzenia? Co sie z nim stanie wg wyliczen? Jak to bedzie wygladac w teorii kalorycznej?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Wrz 25, 2018 08:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:01   

zyon napisał/a:
jest roznica miedzy niedojadaniem (obozy) a swiadomym powstrzymywaniem sie od jedzenia, reakcje hormonalne sa zupelnie inne, organizm dziala w roznych trybach. To nie jest to samo.

Nie ma różnicy.
Nie da się siłą woli majstrować przy obrocie metabolicznym białek.

They Starved So That Others Be Better Fed: Remembering Ancel Keys and the Minnesota Experiment | The Journal of Nutrition | Oxford Academic
https://academic.oup.com/jn/article/135/6/1347/4663828
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Wrz 25, 2018 09:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:05   

zyon napisał/a:
Bodajze Szczygiel podaje minimum bialkowe na 16g dla 70kg mezczyzny. Dla 80kg jest to ok 16-19. Minimum. Ale to tez w szczegolnych warunkach.
Nikt tu sie nie upiera, ze wszystko samo sie napedza i naprawia ze sprawnoscia 100%. W kazdym razie minimum bialkowe ustalono przy wstrzymaniu podazy bialka w pokarmie a pokryciu potrzeb weglowodanami i tluszczami. Czy dla czystej ketozy bedzie to samo?

Grzegorz ty tez jestes biegly w tych obliczeniach, czy 200kg grubas umrze przez rok niejedzenia? Co sie z nim stanie wg wyliczen? Jak to bedzie wygladac w teorii kalorycznej?


Przecież nie da się tego określić na podstawie samej wagi.
To jakie jest ryzyko określają fachowcy różnych specjalności w warunkach kliniczych.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:13   

zyon napisał/a:
Bodajze Szczygiel podaje minimum bialkowe na 16g dla 70kg mezczyzny. Dla 80kg jest to ok 16-19. Minimum. Ale to tez w szczegolnych warunkach. 
Nikt tu sie nie upiera, ze wszystko samo sie napedza i naprawia ze sprawnoscia 100%. W kazdym razie minimum bialkowe ustalono przy wstrzymaniu podazy bialka w pokarmie a pokryciu potrzeb weglowodanami i tluszczami. Czy dla czystej ketozy bedzie to samo?

Co to jest "czysta ketoza"?
Nie ma czegoś takiego, ponieważ organizm posiada tkanki glukozależne, czyli takie które nie mogą funkcjonować bez glukozy.
Jest to około 10% wszystkich tkanek ludzkiego organizmu. 
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:21   

pogodny napisał/a:
Mamy to rozumieć jako 30 tys kalorii dziennie tak?


tak, to nie była pomyłka
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:28   

Sentinel napisał/a:
Przecież nie da się tego określić na podstawie samej wagi.

180cm/25 lat. Teraz sie da? Przeciez wyzej rozklepales takie cos podobnego:
Sentinel napisał/a:
A ile straci na wadze ktoś kto przez 40 dni je tylko 500 kcal?
Podstawowa przemiana materii, dla człowieka o wadze 75 kg, wzroście 175 cm i wieku ok 40 lat, to 1700 kcal. 1700 - 500 = 1200 × 40 dni daje nam 48 000 kcal deficytu. 48 000 ÷ 9 kcla z grama tłuszczu daje 5, 3 kg. Więc taki człowiek schudłby 5,3 kg w 40 dni, pod warunkiem, że nie wstawałby z łożka nawet na siku. Przy niewielkiej aktywności fizycznej schudłby ponad 10 kg, przy średniej tzn trening na siłowni 3 razy w tygodniu schudłby około 15 kg. Gdyby waga wyjściowa wynosiła 75 kg, to po czterdziestu dniach miałby niedowagę.
To przy podaży 500 kcal dziennie. A gdyby taki ktoś nie jadł wcale?
1700 × 40 = 68 000 kcal deficytu. 68 000 ÷ 9 kcal z każdego grama spalonej tkanki tłuszczowej daje utratę 7,55 kg tkanki tłuszczowej przy zerowej aktywności fizycznej.
Optymistycznie zakładam że spaleniu ulegnie tylko tkanka tłuszczowa, choć to niemożliwe, więc miolizie uległaby znaczna część masy mięśniowej.


Wiec jak to bedzie wygladac dla grubasa?
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:35   

Sentinel napisał/a:
Nie ma różnicy.
Nie da się siłą woli majstrować przy obrocie metabolicznym białek.

Nie chodzi o sile woli tylko tryb w jakim pracuje metabolizm czyli inne warunki zadane. Po dietach z ograniczona kalorycznoscia wszyscy tyja, po glodowkach nie. Jest taki slynny amerykanski program gdzie ludzie sie odchudzaja, np jakis koles zgubil w rok 83kg. Wszyscy zwyciezcy tego programu jednak go przeklinaja, bo wspolczynnik porazki po programi wynosi cos ok 93%, czyli wiekszosc utyla jeszcze bardziej niz przed programem.
Ludzie po programach glodowych nie tyja.

Sentinel napisał/a:

They Starved So That Others Be Better Fed: Remembering Ancel Keys and the Minnesota Experiment | The Journal of Nutrition | Oxford Academic
https://academic.oup.com/jn/article/135/6/1347/4663828

Ten slynny Ancel Keys, czlowiek ktory unikal tluszczow cale zycie, zywil sie weglowodanami i dozyl ponad 100 lat ;) Niewygodny w teorii, ktora lansowal wyzej admin, ze wszyscy lowcarbowcy zyja dluzej od weglowodanowcow, bo od weglowodanow sie tyje.

Sentinel napisał/a:
Co to jest "czysta ketoza"?
Nie ma czegoś takiego, ponieważ organizm posiada tkanki glukozależne, czyli takie które nie mogą funkcjonować bez glukozy.
Jest to około 10% wszystkich tkanek ludzkiego organizmu. 

Ja wiem czy 10%? Nie bede sie spieral ale krwinki, nerki i cos tam jeszcze chyba.
Czysta ketoza w sensie bez weglowodanow.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Wrz 25, 2018 09:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:43   

zyon napisał/a:
Ponawiam pytanie: 200kg osoba glodzaca sie przez rok. Jest Pan wyjatkowo biegly w tych obliczeniach. Jak to wyjdzie w teorii?
Może być 170 kg ?
Cytat:
https://academic.oup.com/ajcn/article/68/1/12/4666020
Day 1 rep- resents the 10–12-h overnight fast plus the 24-h fast from day 0 to day 1. After most of the baseline valuation studies were complete, all subjects began a 21-d fast. They were encouraged to drink 1500 mL water and were prescribed 1 g NaCl and 1 g KCl
to be taken orally daily

JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Wto Wrz 25, 2018 10:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 09:58   

Link nie dziala, wyswietla sie komunikat "Your session has timed out. Please go back to the article page and click the PDF link again."

Ale mi bardziej chodzilo co na to teoria.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 10:37   

Myślałem, że nie wierzy Pan w teorię.

Pełny tekst w/w trzeba sobie ściągnąć w pdf
https://academic.oup.com/ajcn/article/68/1/12/4666020
W ciągu tej trzytygodniowej 100% głodówki kilku 170 kg otyłych facetów zmniejszyło wydalanie azotu z moczem średnio z 12 g do 6 g, czyli zaledwie dwukrotnie.
Patrząc na wykres dynamiki tych zmian FIGURE 1. można przyjąć, że gdyby kontynuowali 100% głodówkę przez 12 tygodni, wydalanie azotu zmniejszyłoby się jeszcze trochę, może nawet do 3-4g.
W białku azot średnio stanowi 16%, czyli przy wydalaniu 6g azotu organizm pozbywa się nieodwracalnie 6*6,25= 38 g białka. Załóżmy, że po czterokrotnie dłuższym czasie, po 12 tygodniach wydalanie spadnie jeszcze o połowę, do 3 g azotu . To nadal jest 19 g białka czyli odpowiednik 95 g mięsa.
Szczerze mówiąc, sam jestem zaskoczony tak wysoką degradacją białek, pomimo ogromnych zapasów tłuszczu.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 10:47   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Myślałem, że nie wierzy Pan w teorię.

Nie wierze, ale ciekawi mnie co sie stanie z 200kg grubasem przez ROK niejedzenia.

Podalem wyzej przyklad dwoch grup kobiet na 1400 kcal przy identycznym zywieniu, roznila sie jedynie pora jedzenia. Jedna grupa utyla - ta wieczorna. Przeciez cuda sie nie dzieja.

Witold Jarmolowicz napisał/a:

Pełny tekst w/w trzeba sobie ściągnąć w pdf
https://academic.oup.com/ajcn/article/68/1/12/4666020
W ciągu tej trzytygodniowej 100% głodówki kilku 170 kg otyłych facetów zmniejszyło wydalanie azotu z moczem średnio z 12 g do 6 g, czyli zaledwie dwukrotnie.
Patrząc na wykres dynamiki tych zmian FIGURE 1. można przyjąć, że gdyby kontynuowali 100% głodówkę przez 12 tygodni, wydalanie azotu zmniejszyłoby się jeszcze trochę, może nawet do 3-4g.
W białku azot średnio stanowi 16%, czyli przy wydalaniu 6g azotu organizm pozbywa się nieodwracalnie 6*6,25= 38 g białka. Załóżmy, że po czterokrotnie dłuższym czasie, po 12 tygodniach wydalanie spadnie jeszcze o połowę, do 3 g azotu . To nadal jest 19 g białka czyli odpowiednik 95 g mięsa.
Szczerze mówiąc, sam jestem zaskoczony tak wysoką degradacją białek, pomimo ogromnych zapasów tłuszczu.
JW

Ciekawe jakby to spadlo przez rok, jezeli po 3 tygodniach tak drastycznie spadlo.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 12:07   

zyon napisał/a:
180cm/25 lat. Teraz sie da?
Nie da się. Potrzebny jest jeszcze stopień aktywności fizycznej i przydałaby się jeszcze procentowa zawartość tkanki tłuszczowej, ale to ostatnie nie jest condicio sine qua non.
zyon napisał/a:
Ten slynny Ancel Keys, czlowiek ktory unikal tluszczow cale zycie, zywil sie weglowodanami i dozyl ponad 100 lat Niewygodny w teorii, ktora lansowal wyzej admin, ze wszyscy lowcarbowcy zyja dluzej od weglowodanowcow, bo od weglowodanow sie tyje.
Unikasz niewygodnego faktu, że utracili 1/4 masy ciała na tej pół-głodówce.

Jeśli Keys nie jadł więcej niż wynosiło jego zapotrzebowanie na energię, to nie tył i żył sobie długo.

zyon napisał/a:
Ja wiem czy 10%? Nie bede sie spieral ale krwinki, nerki i cos tam jeszcze chyba.
Czysta ketoza w sensie bez weglowodanow.
No i weź się człowieku domyśl o co chodzi zjonowi.
Pominąłeś jeszcze mózg który nawet w głebokiej ketozie musi pokryć glukozą 25% zapotrzebowania na energię i siatkówkę, ale co tam. Bez mózgu da się żyć.

"Bez węglowodanów" znaczy bez glukozy?
Teoretycznie da się takie wyliczenia zrobić. Można pominąć tkanki glukozależne. Ich spoczynkowe zapotrzebowanie na energię wynosi dla człowieka o masie 70 kg jakieś 1gram/kg/dobę.
Można założyć, że to człowiek po adaptacji metabolicznej do diety ketogenicznej. Można wtedy odjąć te 70 × 4 kcal z glukozy, czyli spoczynkowe zużycie energii - 280 kcal.
Tylko po co?

Ale co tam. Teoretycznie można.

PPM=66,5 + (13,75 x masa ciała [kg]) + (5,003 x wzrost [cm]) – (6,775 x [wiek])
Więc dla tego nieszczęśnika, który przez rok nie zje nawet 1 kcalorii, o wadze 200 kg i wieku 25 lat wychodzi 3573/dobę.
3573×365=1 304 145 w ciągu roku. Zakładając że spali sam tłuszcz, to straci 144,905 kg.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 12:12   

zyon napisał/a:
Podalem wyzej przyklad dwoch grup kobiet na 1400 kcal przy identycznym zywieniu, roznila sie jedynie pora jedzenia. Jedna grupa utyla - ta wieczorna. Przeciez cuda sie nie dzieja.


To nie cuda, ale zwolniona przemiana materii nocą. Gdyby spały cały czas podczas trwania eksperymentu, to utyłyby wszystkie.

Masz jakieś dane na temat tego badania?
Jutro przejrzę bo dziś już nie mam czasu.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 12:17   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
180cm/25 lat. Teraz sie da?
Nie da się. Potrzebny jest jeszcze stopień aktywności fizycznej i przydałaby się jeszcze procentowa zawartość tkanki tłuszczowej, ale to ostatnie nie jest condicio sine qua non.

Aktywnosc fizyczna przy tej masie jest raczej wykluczona, no chyba, ze sieganie po kolejne porcje jedzenia. Stopien nadwagi mozna przeciez wyliczyc od masy naleznej ciala do wzrostu.
Sentinel napisał/a:
Unikasz niewygodnego faktu, że utracili 1/4 masy ciała na tej pół-głodówce.

Nie unikam, z faktami sie nie dyskutuje.

Sentinel napisał/a:

Jeśli Keys nie jadł więcej niż wynosiło jego zapotrzebowanie na energię, to nie tył i żył sobie długo.

Wiec po co niskoweglowodanowka od Lutza jak wystarczy nie jesc wiecej niz zapotrzebowanie ne anergie zeby dlugo zyc? To tak na boku tematu, bo admin przekonywal, ze tylko niskie wegle to oferuja.

Sentinel napisał/a:

Pominąłeś jeszcze mózg który nawet w głebokiej ketozie musi pokryć glukozą 25% zapotrzebowania na energię i siatkówkę, ale co tam. Bez mózgu da się żyć.

Mozg potrafi funkcjonowac znakomicie na ketonach, skad w ogole wziales to 25%?

Sentinel napisał/a:

Można założyć, że to człowiek po adaptacji metabolicznej do diety ketogenicznej. Można wtedy odjąć te 70 × 4 kcal z glukozy, czyli spoczynkowe zużycie energii - 280 kcal.
Tylko po co?

Ale co tam. Teoretycznie można.

PPM=66,5 + (13,75 x masa ciała [kg]) + (5,003 x wzrost [cm]) – (6,775 x [wiek])
Więc dla tego nieszczęśnika, który przez rok nie zje nawet 1 kcalorii, o wadze 200 kg i wieku 25 lat wychodzi 3573/dobę.
3573×365=1 304 145 w ciągu roku. Zakładając że spali sam tłuszcz, to straci 144,905 kg.

Podejrzewam, ze przez rok sila rzeczy sie zaadaptowal do ketozy po paru tygodniach.
No i na pewno sila rzeczy straci tez cos z miesni.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 13:19   

zyon napisał/a:
Wiec po co niskoweglowodanowka od Lutza jak wystarczy nie jesc wiecej niz zapotrzebowanie ne anergie zeby dlugo zyc? To tak na boku tematu, bo admin przekonywal, ze tylko niskie wegle to oferuja
Każdy ma wolny wybór i może sprobować co lepsze. W sporcie lepsza niskowęglowodanówka, bo wielu sportowców nabawiło się insulinooporności bazując na węglach jako podstawie diety i wybawieniem okazała się dieta niskowęglowodanowa.
zyon napisał/a:
Mozg potrafi funkcjonowac znakomicie na ketonach, skad w ogole wziales to 25%?
Nie może funkcjonować w stu procentach na ketonach.
Stąd, że jeśli spoczynkowy metabolizm glukozy dla człowieka o masie 70 kg wynosi około 70 gramów, a obliczono że erytrocyty, nadnercza i siatkówka zużywają z tego około 50 gramów, to pozostałe 20 zużywa ośrodkowy i obwodowy układ nerwowy, więc 20×4 kcal z glukozy to 80 kcal. Weż sobie teraz całkowite spoczynkowe zapotrzebowanie i oblicz 20% które zużywa mózg, czyli 1700×20%= 340kcal, 340×25%=85 kcal z glukozy.
zyon napisał/a:
Aktywnosc fizyczna przy tej masie jest raczej wykluczona, no chyba, ze sieganie po kolejne porcje jedzenia. Stopien nadwagi mozna przeciez wyliczyc od masy naleznej ciala do wzrostu
A zapaśnicy sumo?
zyon napisał/a:
Podejrzewam, ze przez rok sila rzeczy sie zaadaptowal do ketozy po paru tygodniach. No i na pewno sila rzeczy straci tez cos z miesni.
Napewno stracił, ale do obliczenia tego są potrzebne szczegółowe dane, zebrane w warunkach umożliwiających pomiary tych parametrów.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:07   

zyon napisał/a:
Nie wierze, ale ciekawi mnie co sie stanie z 200kg grubasem przez ROK niejedzenia.
Umrze.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:11   

zyon napisał/a:
W ksiazce, ktora cytowalem jest opisane badanie gdzie dwie grupy kobiet, dostawaly identyczne posilki o kalorycznosci 1400. Jedne dostawaly w pierwszej polowie dnia a drugie w drugiej polowie dnia. Jedna grupa utyla - ktora? Te same kalorie, te same posilki o takim samym rozkladzie a takie cuda?
Gdzie ta praca? Potrzebne są szczegóły, bo w przypadku głodówek okazało się, że głodujący jedli po 150 g białka.
JW
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:12   

Bez zartow, nie umrze. Grzegorz w miare to jakos policzyl.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:17   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Nie wierze, ale ciekawi mnie co sie stanie z 200kg grubasem przez ROK niejedzenia.
Umrze.
JW

Bez zartow, nie umrze. Grzegorz w miare to jakos policzyl.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
W ksiazce, ktora cytowalem jest opisane badanie gdzie dwie grupy kobiet, dostawaly identyczne posilki o kalorycznosci 1400. Jedne dostawaly w pierwszej polowie dnia a drugie w drugiej polowie dnia. Jedna grupa utyla - ktora? Te same kalorie, te same posilki o takim samym rozkladzie a takie cuda?
Gdzie ta praca? Potrzebne są szczegóły, bo w przypadku głodówek okazało się, że głodujący jedli po 150 g białka.
JW

Wieczorem poszukam, zas co do glodowek, to glodowka jest to calkowite powstrzymywanie sie od spozywania posilkow, wiec jakiekolwiek spozycie bialka wyklucza nazywanie czegos glodowka. Ale zauwazylem, ze dla Pana glodowka i diety drastycznie obnizajace kalorie to to samo.
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:29   

zyon napisał/a:

Mozg potrafi funkcjonowac znakomicie na ketonach, skad w ogole wziales to 25%?


Zyon, litości. To że znakomicie funkcjonuje na ketonach, nie zmienia w niczym faktu, że potrzebuje też trochę glukozy. Te "trochę" glukozy, to właśnie jest te około 25% całości. Wydawało mi się, żę to powszechnie znany fakt
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Wto Wrz 25, 2018 14:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:32   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Nie wierze, ale ciekawi mnie co sie stanie z 200kg grubasem przez ROK niejedzenia.
Umrze.
JW


no, ten nie umarł
https://paleosmak.pl/rok-bez-jedzenia/
bardzo podobne warunki brzegowe - 207kg, rok i 17 dni głodówki
niedawno nawet było o tym w mediach głównego nurtu. Łatwo można znaleźć.
bez problemu można znaleźć więcej szczegółów na ten temat. Dla mnie to wiarygodny przypadek, był monitorowany przez lekarzy.
Ostatnio zmieniony przez 3of5 Wto Wrz 25, 2018 14:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 14:35   

O tego wlasnie mi chodzilo przeciez, w tym temacie jest link do badania z jego udzialem.
https://www.ncbi.nlm.nih....les/PMC2495396/
To slynny Angus Barbieri, Grzegorz sie pomylil ok 20 kilo.

Co ciekawe - po skonczeniu glodowki w przeciagu 5 lat przytyl 5kg. Nie podwoil swojej wagi z plusem, jak uczestnicy amerykanskiego programu opartego o diete niskokaloryczna.
To dosc istotna roznica, ktora uwidacznia roznice pomiedzy glodowka a niedojadaniem.

https://www.diabetes.co.u...without-eating/
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Wrz 25, 2018 14:41, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 15:41   

zyon napisał/a:
Ale zauwazylem, ze dla Pana glodowka i diety drastycznie obnizajace kalorie to to samo.
Wolne żarty! Przecież to Pan przedstawia pod słowem głodówka coś, co polega na ograniczeniu spożycia do 800 kcal i zwiększeniu białka do 150 g. Przynajmniej tak wynika z prac, które Pan cytował.
JW
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 17:10   

zyon napisał/a:
To slynny Angus Barbieri, Grzegorz sie pomylil ok 20 kilo

Zyon szczerze się ubawiłem. :)
Robiłem wyliczenia dla wagi 200 kg, bo początkowo taką mi podałeś, a potem podałeś przykład w którym facet ważył 207 kg i obliczyłeś pomyłkę na 20 kg. ;D

Walnąłem się więc o 13 kg, ale nie do końca, bo facet dostawał przez 10 miesięcy drożdze jako suplement i witaminy, których otoczki w latach 60-ych zawierały cukier, a ja wyraźnie zaznaczyłem, że wyliczenia są dla przypadku w którym facet 200 kg nie zje ani kcal przez 365 dni.

Nie wiem ile tego dostawał, ale trochę tego jednak było skoro co miesiąc oddawał stolec.
Poza tym co jakiś czas dostawał wlewy z dekstrozy i to nie małe bo 1000 kcal, jako test tolerancji glukozy.

Tak więc przy tak małej ilości danych "błąd" wynosi kilka procent.

Poza tym głodówka była dłuższa niż rok.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Wrz 25, 2018 17:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 17:50   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Ale zauwazylem, ze dla Pana glodowka i diety drastycznie obnizajace kalorie to to samo.
Wolne żarty! Przecież to Pan przedstawia pod słowem głodówka coś, co polega na ograniczeniu spożycia do 800 kcal i zwiększeniu białka do 150 g. Przynajmniej tak wynika z prac, które Pan cytował.
JW

Przepraszam bardzo ale ani razu przy cytowaniu tych prac nie wspominalem, ze to sa jakiekolwiek glodowki. Jezeli pisalem to w cudzyslowie jako "glodowe zapotrzebowanie" albo "minus kaloryczny" wedle oficjalnej nomenklatury wynikajacej z teorii kalorycznej. Prosze sprawdzic. A, ze te prace sie pojawily w kontekscie glodowki to nie dziwne, bo to prace, ktore burza mit, ze na "minusie" kalorycznym nie mozna utrzymywac ani budowac masy miesniowej.

Zas co do badania na kobietach, o ktorych wczesniej wspominalem:
Cytat:
Badan na ten temat jest malo, ale jakze duzo daja do myslenia. W badaniu z 2013 roku poproszono dwie grupy otylych kobiet o jedzenie obfitego sniadania albo obfitej kolacji. W obu grupach wartosc energetyczna przeznaczona na caly dzien wynosila 1400kcal. Jedyna roznica byla pora najwiekszego posilku.
Grupa sniadaniowa zrzucila wiecej kilogramow niz grupa kolacyjna. Dlaczego? Pomimo przestrzegania podobnych diet i takiej samej kalorycznosci dziennych posilkow w grupie kobiet z obfita kolacja obserwowano znacznie wiekszy ogolny wzrost insuliny. Wczesniejsze badanie z 1992 roku dalo podobne wyniki. W reakcji na taki sam posilek zjedzony rano albo w pozniejszej porze dnia poziom insuliny podnosil sie o 25-50% w grupach badanych spozywajacych go wieczorem.
Pokazuje to, ze otylosc wynika z nierownowagi hormonalnej a nie spozywanych kalorii.

https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23512957
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1566835
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 17:53   

Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
To slynny Angus Barbieri, Grzegorz sie pomylil ok 20 kilo

Zyon szczerze się ubawiłem. :)
Robiłem wyliczenia dla wagi 200 kg, bo początkowo taką mi podałeś, a potem podałeś przykład w którym facet ważył 207 kg i obliczyłeś pomyłkę na 20 kg. ;D

Walnąłem się więc o 13 kg, ale nie do końca, bo facet dostawał przez 10 miesięcy drożdze jako suplement i witaminy, których otoczki w latach 60-ych zawierały cukier, a ja wyraźnie zaznaczyłem, że wyliczenia są dla przypadku w którym facet 200 kg nie zje ani kcal przez 365 dni.

Nie wiem ile tego dostawał, ale trochę tego jednak było skoro co miesiąc oddawał stolec.
Poza tym co jakiś czas dostawał wlewy z dekstrozy i to nie małe bo 1000 kcal, jako test tolerancji glukozy.

Tak więc przy tak małej ilości danych "błąd" wynosi kilka procent.

Poza tym głodówka była dłuższa niż rok.

Nie chcialem cie ploszyc podajac dokladnych parametrow, bo myslalem, ze sie od razu polapiesz o kogo chodzi ;)
Relatywnie nawet te 20kg to i tak nie jest jakis wielki blad. W kazdym razie nie umarl :D
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 18:30   

zyon napisał/a:
Sentinel napisał/a:
zyon napisał/a:
To slynny Angus Barbieri, Grzegorz sie pomylil ok 20 kilo

Zyon szczerze się ubawiłem. :)
Robiłem wyliczenia dla wagi 200 kg, bo początkowo taką mi podałeś, a potem podałeś przykład w którym facet ważył 207 kg i obliczyłeś pomyłkę na 20 kg. ;D

Walnąłem się więc o 13 kg, ale nie do końca, bo facet dostawał przez 10 miesięcy drożdze jako suplement i witaminy, których otoczki w latach 60-ych zawierały cukier, a ja wyraźnie zaznaczyłem, że wyliczenia są dla przypadku w którym facet 200 kg nie zje ani kcal przez 365 dni.

Nie wiem ile tego dostawał, ale trochę tego jednak było skoro co miesiąc oddawał stolec.
Poza tym co jakiś czas dostawał wlewy z dekstrozy i to nie małe bo 1000 kcal, jako test tolerancji glukozy.

Tak więc przy tak małej ilości danych "błąd" wynosi kilka procent.

Poza tym głodówka była dłuższa niż rok.

Nie chcialem cie ploszyc podajac dokladnych parametrow, bo myslalem, ze sie od razu polapiesz o kogo chodzi ;)
Relatywnie nawet te 20kg to i tak nie jest jakis wielki blad. W kazdym razie nie umarl :D


Z twojego mataczenia wyszło coś dobrego. ;)

Policzyłem o ile na prawdę zwolniła u niego podstawowa przemiana materii.
Przy standardowej PPM przy wadze 207 kg i 382 dniach głodówki powinien stracić 156 kg, a stracił 125. Tak więc spowolnienie podstawowej przemiany materii wyniosło 20%.
Zadka nie urywa.

PS mniej więcej o te 20% zwolnił też obrót metaboliczny białek. Tak więc obrót metaboliczny w głodówce nie zwalnia jak to określiłeś czterokrotnie do 1/4 normalnego, ale o 1/4, a to jest ogromna różnica. W twojej wersji jest to spowolnienie o 75%. Gdzieś się walnąłeś w obliczeniach, albo cię kolejny magik w błąd wprowadził.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
Ostatnio zmieniony przez Sentinel Wto Wrz 25, 2018 18:42, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Sentinel 

Wiek: 50
Dołączył: 05 Sie 2017
Posty: 1021
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 19:58   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
zyon napisał/a:
Wiadomo oczywiscie, ze malo jest procesow w czlowieku, ktore przebiegaja ze sprawnoscia rowna 1 czyli 100% ale przeciez wkleilem w cytacie, ze wtedy obrot bialkiem jest zmniejszony do minimum, bo organizm nie moze sobie pozwolic na rozrzutnosc.
Mało? W ogóle nic we Wszechświecie nie przebiega ze sprawnością 100%.
Wg ww cytowanych prac obrót metaboliczny białek zmniejsza się do 1/4, ale nadal istnieje.
Gdy tkanka tłuszczowa zmniejsza się do tych 4%, organizm zaczyna szybko spalać własne białka, żeby uzyskać energię. Natomiast dopóki ma tłuszcze zapasowe, to z nich uzyskuje energię i białka oszczędza.
JW

Pytanie czy spowolniony obrót metaboliczny białek jest korzystnym zjawiskiem, jeśli jest to objaw charakterystyczny dla procesów starzenia lub kacheksji nowotworowej.
Cytat:
Slowing down of bulk protein synthesis is one of the most commonly observed biochemical changes during aging. The implications and consequences of slower rates of protein synthesis are manifold, including a decrease in the availability of enzymes for the maintenance, repair, and normal metabolic functioning of the cell, an inefficient removal of inactive, abnormal, and damaged macromolecules in the cell, the inefficiency of the intracellular and intercellular signalling pathways, and a decrease in the production and secretion of hormones, antibodies, neurotransmitters, and the components of the extracellular matrix. Age-related changes in the activity, specificity, and stability of a large number of proteins have been reported. However, the molecular mechanisms responsible for such alterations are still poorly understood. Studies on various components of the protein synthetic machinery have revealed a decline in the efficiency and accuracy of ribosomes, an increase in the levels of rRNA and tRNA, and a decrease in the amounts and activities of elongation factors. Because posttranslational modifications of proteins determine their activity and stability, alterations in the extent and level of various modifications such as phosphorylation, methylation, ADP-ribosylation, oxidation, glycation, and conformational changes during aging are being studied. Changes in the regulation of protein synthesis, posttranslational modifications, and protein turnover are crucial determinants of age-related decline in the maintenance, repair, and survival of the organism.

Synthesis, modifications, and turnover of proteins during aging - ScienceDirect
https://www.sciencedirect...531556595020225

Jest trochę badań pokazujących że spożycie w kcal mniejsze o 15-20% od dziennego zapotrzebowania kalorycznego spowalnia starzenie się organizmu, ale były to badania w których ograniczano węglowodany zwiększając jednocześnie ilość białka co powodowało zwiększony a nie zmniejszony obrót metaboliczny białek.
To pokrywa się raczej z doświadczeniami praktyków typu Lutz, który nawet wieku lat dziewięćdziesięciu pałaszował blisko 150 gramów białka na dobę.
Nawet w wypowiedziach Kwaśniewskiego i Ponomarenki można odnaleźć takie w których sugerują że niskie spożycie białka, spożywanie białka kiepskiej jakości czy głodówki przyspieszają starzenie się organizmu.
_________________
"Nie wiem, nie znam się, nie orientuję, zarobiony jestem".
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8787
Wysłany: Wto Wrz 25, 2018 20:30   

 
     
szymikon


Wiek: 43
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 98
Wysłany: Wto Paź 09, 2018 19:48   

Molka napisał/a:
oczywiscie surowe plody ziemi są zdrowe ale bez witaminki B12 zylo nie bedzie. Co bys zrobil gdyby nie bylo tableteczek? To najlepszy dowód ze ta dieta jest do kitu.

Witaminę B12 i wszelkie niezbędne aminokwasy można dostarczać jedząc takie rośliny jak wodorosty i spirulina, do kupienia na allegro 8) To najlepszy dowód że dieta wegańska nie jest do kitu. Mięso i nabiał są niepotrzebne, można je wykluczyć z diety.
_________________
kompletna nieznajomosc mechnizmow retoryki czy erystyki to jest cos, co jest tobie kompletnie obce misiu.
Bo nie wiem, o ktorym otworze mowisz ale moja nie ma.
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Czw Paź 11, 2018 09:02   

szymikon napisał/a:
Witaminę B12 i wszelkie niezbędne aminokwasy można dostarczać jedząc takie rośliny jak wodorosty i spirulina, do kupienia na allegro 8) To najlepszy dowód że dieta wegańska nie jest do kitu. Mięso i nabiał są niepotrzebne, można je wykluczyć z diety.

Karma dla roślinożernych rybek zawiera nieaktywne analogi strukturalne B12.
Ma też marny aminogram. Ale można ulepszyć aminogram paszy dla rybek, dodając do niej paszy dla norek. :P
_________________
Nullius in verba
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Czw Paź 11, 2018 16:12   

jarosinski napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Serce tłucze się po przejedzeniu nie tylko słodyczami ale także tłuszczami, co optymalni dobrze wiedzą, tylko nie przyjmują do świadomości.

ale nie zaczyna bić z obłędną prędkością i nie wzrasta puls po samych tłustościach czy po mięsie. 5 lat temu zjadłem 1,5 kg boczku żeby sprawdzić czy tętno mi przyspieszy po przejedzeniu się pożywieniem innym niż słodycze i nie przyspieszyło. Puls był cały czas normalny. Zależy CO się zje w nadmiarze. Mięso i jego pochodne są w tym względzie bezpieczne. Wszystko inne, gdzie przeważają węglowodany, już nie.

Dobre wnioski.

Chyba pobiłem swój rekord.
1280 gramów pieczonej karkówki w 15 minut.
Według tabeli to: 5363 kcal, 211 gramów białka, 483 gramy tłuszczu i 0 ww.

Puls 90.
_________________
Nullius in verba
 
     
szymikon


Wiek: 43
Dołączył: 24 Wrz 2018
Posty: 98
Wysłany: Pią Paź 19, 2018 09:32   

Grzegorz-Rec napisał/a:
Karma dla roślinożernych rybek zawiera nieaktywne analogi strukturalne B12.
Ma też marny aminogram.

No to pozostaje jeszcze jedna opcja: można jeść pierzgę pszczelą, a ona zawiera witaminę B12. Pyłek pszczeli ma jej mało, ale pierzga ma wszystkiego więcej. Aminogram też ma dobry.
_________________
kompletna nieznajomosc mechnizmow retoryki czy erystyki to jest cos, co jest tobie kompletnie obce misiu.
Bo nie wiem, o ktorym otworze mowisz ale moja nie ma.
Ostatnio zmieniony przez szymikon Pią Paź 19, 2018 09:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Pią Paź 19, 2018 10:21   

szymikon napisał/a:
Grzegorz-Rec napisał/a:
Karma dla roślinożernych rybek zawiera nieaktywne analogi strukturalne B12.
Ma też marny aminogram.

No to pozostaje jeszcze jedna opcja: można jeść pierzgę pszczelą, a ona zawiera witaminę B12. Pyłek pszczeli ma jej mało, ale pierzga ma wszystkiego więcej. Aminogram też ma dobry.


Można. Oczywiście że można.
Jednak sama dieta to tylko część układanki.
Dieta
Aktywność fizyczna
Rozwój intelektualny, emocjonalny we właściwym tego słowa znaczeniu

Dziarski dziadek - 93 lata i pełnia zdrowia - Trójka - polskieradio.pl
http://www.polskieradio.p...-pelnia-zdrowia

Posłuchaj dziarskiego dziadka.

Ćwiczenia aerobowe 2 godz codziennie. Same ćwiczenia oporowe w ciepłym pomieszczeniu zostaw ciotom.
Aerobowe w różnych warunkach pogodowych i zróżnicowanym terenie z ciężkim plecakiem. To wymaga samozaparcia. Przezwyciężania swoich słabości, kształtuje sylwetkę, odporność, charakter.
Motywacja.
Hartowania ciała i ducha.
Rozwój intelektualny i emocjonalny, ale nie taki jaki ma miejsce u Ciebie teraz, że dyskutujesz z rozmemłanymi kanapowymi ekspertami od spraw wszelakich.

Otaczaj się ludzmi, którzy będą Cię motywować, a nie ściągać w dół.
Omijaj z dalek tych jojczących, tych którzy mają jakiś interes w tym żeby narzucić Ci swój światopogląd czy sposób myślenia.
Omijaj tych którzy klepiąc Cię po plecach prowadzą w przepaść.
To że Ci ktoś pojedzie wiązanką nie oznacza że jest twoim wrogiem.
Najwięcej nauczysz się od tych, od których dostaniesz po łapach w momencie kiedy robisz coś niewłaściwie.

Masz 37 lat. W tym wieku to możesz łapać wróble w locie pośladkami.
_________________
Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Pią Paź 19, 2018 12:13, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pią Paź 19, 2018 10:38   

Grzegorz-Rec napisał/a:
Mitywacja.
no no to jest najważniejsze :evil:
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Pią Paź 19, 2018 12:12   

dario_ronin napisał/a:
Grzegorz-Rec napisał/a:
Mitywacja.
no no to jest najważniejsze :evil:


https://goo.gl/images/UtAvV6
_________________
Nullius in verba
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved