Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Sty 01, 2013 12:09
Jak wyhamować apetyt
Autor Wiadomość
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 01:20   Jak wyhamować apetyt

Moja siostra ,wróciła ze szpitala z wagą 57 kg.
Po miesiącu waży już 67 kg ;( ;( ;(
Ma tak straszliwy apetyt ,ze sobie z nią nie radzimy .
Niby karmimy ja niskowęglowodanowo -to diablica wchłania
jak rekin . Nie pomaga zwiększenie ilości tłuszczu ,zmniejszenie ..
Czyści lodówke nawet w nocy . Znika smietana ,nawet ta w proszku.
pije duze ilości kawy i herbaty . Cukier i czekolada pod kluczem
bo by jeszcze więcej przytyła .
Swoja drogą i tak dostaje ze dwie trzy kostki czekolady ,
bo nie da sie z nia wytrzymać .
z węglowodanów jada ze 3-4 ziemniaki do obiadu
,rano pół bułki do góry jajecznicy do tego pasztet ,lub kaszanka albo salceson
Czy to wina risoleptu? czy cos z żołądkiem -bo dla mnie
wręcz zaskakujące jest to ,że bogatobiałkowe jedzenie
nie hamuje apetytu .Ja bym pękła.
_________________
pozdrawiam
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 10:54   

Figa, mysle ze powinnas powiadomic o tym lekarza prowadzacego.
Popytaj tez ludzi na forach tematycznych:
http://www.psychologia.ap...ic.php?p=323403
http://www.schizofrenia.pl/forum/vt,51,25,25929
http://psychologia.apl.pl...opic.php?t=1010

ciezko cos doradzic na plaszczyznie dietetycznej..
Ja sie nie podejmuje, bo nie mam pojecia czy to skutek uboczny czy moze jest tego jakas glebsza przyczyna..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
fenris

Dołączył: 24 Cze 2008
Posty: 30
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 11:41   

jakbyś mogła to powiedz z jakiego powodu była w szpitalu? to może więcej wyjaśnić. A faktycznie zróbcie tak jak radzi zenon może uda się zmienić lek
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 11:43   

Ja bym sprawdził hormony tarczycy
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 12:59   

zbiggy napisał/a:
Ja bym sprawdził hormony tarczycy

właśnie
a na tarczycę oprócz wiadomej diety zalecane są spore ilości oleju kokosowego i niezbyt duże ilości tryptofanu
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 21:23   

Dziękuje wam za odpowiedzi ,do lekarza chyba pójdziemy
chociaż leków jeszcze na dwa miesiące wystarczy .
Może macie racje ,ze jest coś z tarczycą -ale z głową napewno.
Ma schozofrenie -i jej jak narazie jest wszystko jedno
czy utyje 10 czy 50 kg . To raczej dla nas problem bo nie
jesteśmy przyzwyczajeni do chowania jedzenia .
Za linki dziękuje zaraz przerobie ,chociaz jeden z nich znam
i za diabła nie idzie sie tam zalogować .
_________________
pozdrawiam
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 21:25   

Hanibal -a co to jest tryptofan ?
za olejem kokosowym chyba w necie sie rozejrze bo takiego nie widziałam w sklepie.
_________________
pozdrawiam
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 21:46   

Tryptofan to aminokwas egzogenny.
Z tego co pamietam jest go wiecej procentowo w miesie niz w podrobach.

Tryptofan jest prekursorem serotoniny..
Neuroprzekazniki powstaja w mozgu z aminokwasow ktore tam docieraja. A by tam dotrzec musza przekroczyc bariere krew-mozg.
Jest wspolny mechanizm dla tryptofanu i tyrazyny.
Tryptofan to prekursor serotoniny, tyrazyna dopaminy i noradrenaliny.

Insulina wpycha cukier do komorek, ale rowniez "zbija" aminokwasy. NAjpopularniejsze aminokwasy. Tryptofan jest oporny na ten mechanizm. Dlatego po zjedzeniu slodkiego wytwarza sie chwilowo wiecej serotoniny niz d. i n. i m.in. na tym polega pojawienie sie lekkiego nastroju euforycznego po weglach.

Sadzi vsie, ze schizofrenia wiaze sie z zaburzeniem szlakow dopaminowych, ale tak na prawde niewiele wiadomo.

Generalne wniski: nic nie wiem.

Jest taka ksiazka:
"Zycie ze schizofrenia - poradnik dla rodzin"
Mueser & Gingerich
Mam ja, ale czytalem jedynie kilka rozdzialow.
Polecam ja, bo tam znajdziesz mase praktycznych informacji i rad.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 22:02   

cytat z wikipedii:

"It has been demonstrated in both animal models[51] and in humans[52][53][54] that ingestion of a meal rich in carbohydrates triggers release of insulin. Insulin in turn stimulates the uptake of large neutral branched-chain amino acids (LNAA) but not tryptophan (trp) into muscle, increasing the ratio of trp to LNAA in the blood stream. The resulting increased ratio of tryptophan to large neutral amino acids in the blood reduces competition at the large neutral amino acid transporter resulting in the uptake of tryptophan across the blood-brain barrier into the central nervous system (CNS).[55][56] Once inside the CNS, tryptophan is converted into serotonin in the raphe nuclei by the normal enzymatic pathway.[51][53] The resultant serotonin is further metabolised into melatonin by the pineal gland.[9] Hence, these data suggest that "feast-induced drowsiness," and in particular, the common post-Christmas and American post-Thanksgiving dinner drowsiness, may be the result of a heavy meal rich in carbohydrates which, via an indirect mechanism, increases the production of sleep-promoting melatonin in the brain.[51][52][53][54]"
źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Tryptophan

więc samo spożywanie dużych ilości mięśni jeszcze o niczym nie przesądza - plemiona eskimoskie jedzące spore ilości pemmicanu nie miały raczej żadnych problemów z tarczycą
sęk tkwi w węglach
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 22:29   

Jesteście chłopcy wspaniali ,jeszcze raz dzięki zwłaszcza za linki
Juz teraz wiem- Ludzie na tych lekach niesamowicie tyją .
Zwłaszcza po Risolepcie . Najgorsze ,ze doczytałam sie ,ze ten lek w zasadzie nie leczy :( :( :( robi z człowieka bezwolną rośline
w naszym wypadku szczęśliwą jak dostanie coś do jedzenia :( :(
_________________
pozdrawiam
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 22:34   

No a jak ten tryptofan upchać jej do mózgu :(
własnie pisałam ,że jada -jaja ,padlinke, sery .
nawet pieczemy serniki bezcukrowe ,zeby tylko jak najmniej węgli
było -ale w zasadzie nie uchroniliśmy od tycia.
_________________
pozdrawiam
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lut 14, 2009 23:16   

Porozmawiaj z lekarzem czy mozna by zamienic ten lek na cos innego..

Na jakim ona jest etapie?
Ma swiadomosc swojej choroby czy wrecz przeciwnie?
Kiedy to sie zaczelo? Dawno temu?

Jak byla leczona?

Czy ma jakies zajecie?
Dobrze jest wciagnac taka osobe w jakas forme aktywenosci. Moze to bc malowanie, rysowanie, lepienie dzbankow z gliny: cokolwiek.

Przy jedzeniu manipulowac ostroznie. Bardzo czestym urojeniem jest przekonanie ze rodzina chce chorego otruc.
Jakims pomyslem moze byc dostarczanie produktow ktore praktycznie nie maja wartosci odzywczej w sobie: ogorki kiczone, pomidory, jakies selery naciowe, gotowane w wodzie lub na parze warzywa. W zaleznosci od tego co lubi..

Koniecznie kup ksiazke o ktorej wspomnialem.
To jest poradnik dla rodzin, mowia tam jak zorganizowac zycie w rodzinie by kazdej stronie bylo najlepiej i najlatwiej, daja praktyczne porady.
Nie czytalem jej calej, ale wiele lekow ma skutek uboczny "tycie" wiec moze w tej kwestii sa jakies sposoby..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 00:41   

Ona ma juz 37 lat ,jest na etapie rezydualnym
Prawde mówiąc ,prawdopodobnie choroba zaczeła sie po 30 stce
[a może przed -bo to zawsze było zamkniete dziwadło]
Uciekła ,popadła w podejrzane towarzystwo a rodzine oskarżyła
o wszystkie najgorsze zbrodnie -gorzej -bo była sprawa. :(
W zasadzie nikt z nas nie był świadom jej choroby ,i jak zerwała z nami kontakty -to nam ulżyło . Dopiero na początku zeszłego roku szpital zadzwonił -bo w opłakanym stanie zawiozła ją tam policja .
Tak ,że dopiero uczymy sie i zaznajamiamy sie z tą chorobą
U nas w rodzinie prawdopodobnie nikt na to nie chorował ,
po za tym ,ze mamy wuja troche dziwaka i babke niezrównoważoną
No -ale w miare uczciwi i kontaktowi -jakby inaczej
co do zajęć :( :( niczym sie nie interesuje -niby czyta gazety
ale chyba udaje ,najlepiej to jej sie leży albo kiwa na fotelu.
Pomaga matce ale bez emocji i żadnej inicjatywy.
Podejrzewam ,ze to leki . W szpitalu jeszcze mniej była kontaktowa
doczytałam na forum o nowym leku Sollan -bardzo chwalony
ale do lekarz ma dopiro być za tydzień.
_________________
pozdrawiam
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 01:21   Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu

Kazdy przypadek schizofrenii jest inny, ale zazwyczaj bywa tak, ze choroba rozwija sie stopniowo, powoli albo "nagle" - tak ze w kilka miesiecy stan pogardza sie bardzo zauwazalnie dla otoczenia.

Z tego co opisujesz to prawdopodobnie idzie to wg schematu drugiego.
Jest to "gorsza opcja". Gorsza dlatego ze ten problem spada nagle - zarowno na rodzine jak i na chorego.
W przypadku gdy w okresie dorastania symptomy pojawiaja sie stopniowo i sa lagodne - latwo to wykryc i nie dopuscic do ostrych stanow psychotycznych.

Osoby ze schizofrenia maja problem z przekazywaniem emocji. Dlatego to moze wygladac tak ze sa obojetne na wszystko, jednak wewnatrz czesto kryja sie burzliwe emocje.

Potrzeba czasu by siostra sie przystosowala.
Czasem to zajmuje kilka miesiecy, czasem kilka lat.
Nie chce cie straszyc, ale wiele pracy przed wami..

Najgorszy jest etap gdy osoba nie wierzy w swoja chorobe.
Wtedy scenariusz moze wygladac tak, ze idzie do szpitala, tak jest stan sie poprawia, zrecznie udaje "normalnosc", idzie do domu, wykreca jakis numer po czym z powrotem jest hospitalizowana i tak w kolko..
Niestety - sa osoby, ktore wedruja w ten sposob i po 18 razy /znalem osobe ze schozofrenia ktora mi o takiej dziewczynie opowiadala/.

Najwiekszym postepem i krokiem milowym jest akceptacja swojej choroby.
Nie mozna jednak przeskoczyc tego zamiast chorego.. Niestety, on do tego musi dojsc sam..
Jak mozna pomoc?
Rozmawiac.. Rozmawiac i poznawac jego swiat, szukac bledow logicznych i na spokojnie dementowac..
Ale nie mozna tego czynic nachalnie, bo chory zerwie kontakt i ucieknie w ten sposob od tematu..

Gdzie siostra byla hospitalizowana?
W Zlotoryi?
Osoba ktora znalem byla wlasnie tam..
Nie wiem zbyt wiele o tym osrodku, ale znacznie lepsze opinie docieraly do mnie gdy byla w Pruszkowie /Tworki/.
Nie wiem jednak na ile na opinie mial wplyw aktualny stan umyslu. Zlotoryja byla przed Tworkami, wiec bylo gorzej.. Byc moze dlatego opinia byla gorsza...>?

Slodycze to nalog wiekszosci schizofrenikow.
Nie wiem z czego to wynika. Czy jest to jedynie kwestia lekow, czy samej choroby?
W szpitalach kazdy podjada miedzy posilkami. Lekarze czesto konfiskuja slodycze i wydzielaja..
Zdarzaja sie nawet wojny "slodyczowe", ze jeden drugiemu zabiera.. I to wcale nie jest smieszne..
Wnioskuje z tego, ze to musi byc na prawde silny poped..

Duzo pracy przed wami..
Przyda wam sie wsparcie rodzin ktore opanowaly problem, poszukajcie jakichs kontaktow..
Na koniec chcialbym wlac troche optymizmu:
wiele osob ze schizofrenia jest w stanie normalnie funkcjonowac, miec prace, rodzine i kontrolowac swoj umysl. Ta choroba jest do ujarzmienia..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 08:55   

ja mam takie pytanie - czy te leki trzeba rzeczywiście brać, czy tylko lekarze tak mówią? mam co do tego poważne wątpliwości
wg mojej skromnej oceny dość dużo może zmienić rawpaleodiet z high meatami, jako że dostarcza oprócz mnóstwa wartości odżywczych dużo mikrobów, które to wg wielu badań mają spory wpływ na stan psychiczny człowieka
Getting dirty could prevent depression
Soil Bacteria Work In Similar Way To Antidepressants

poza tym piszą jeszcze, że EPA (omega-3) może trochę poprawić stan chorego

można oprócz tego spróbować leczenie wg ortomolekularnej psychiatry z dużymi dawkami niacyny

CD & Schizophrenia
"copper imbalance" może być jedną z przyczyn schizofrenii - za dużo mamy miedzi, a za mało cynku, bo brak drugiego wpływa na akumulację pierwszego
cytat:
"The copper personality tends to accumulate copper easily. Copper can function as a psychological defense mechanism. It causes one to detach slightly from reality. This provides relief from stress for the sensitive individual. It works well as long as the copper does not become too high. Very high copper can cause a psychotic break from reality, a type of schizophrenia.
An 18-year old schizophrenic patient had a hair copper level of 41 mg% (normal is 2.5 mg%). She hallucinated and attempted suicide twice while in the Scottsdale Camelback Mental Hospital. When her copper was brought back into the normal range with a nutritional balancing program, her symptoms disappeared and she has remained well ever since. This case is described on page 224 of Nutritional Balancing and Hair Mineral Analysis. No chemical chelators were used."
źródło
a znalazłem to w dyskusji o candidzie - link
Is schizophrenia rare if grain is rare?

tak więc widać, że sukcesem może być tylko leczenie przyczynowe, oparte przede wszystkim na właściwym żywieniu; a reszta to przy okazji
IMVHO rzecz jasna :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 14:36   

Nawet w fachowej literaturze mowi sie otwarcie ze leki odkrywano zazwyczaj przypadkowo..

Pierwszy lek stosowany na schizofrenie mial byc pierwotnie srodkiem bodajze na choroby serca, jednak na serce nie dzialal..
Zauwazono, ze zmula ludzi, wiec podano go schizofrenikom na probe i wielu ustaly objawy typu halucynacje..

Potem podawano lek zwierzetom i badano "jak dziala" - i stad wziela sie hipoteza o zaburzeniu szlakow dopaminowych w mozgu...

Tak wiec to wszystko jest takie bardzo sliskie i gdybane..

Co do tego rawpaleo i hajow...
No coz, widac ze nigdy nie znales osoby ze schizofrenia..
Oni sa bardzo wyczuleni na punkcie zmian i zanim rawpaleo zaczeloby dzialac to osoba juz wyrobilaby sobie poglad ze rodzina chce ja otruc..
Ponadto w pierwszym okresie moze pojawic sie przeczyszczenie co dodatkowo rodzi u chorego teorie spiskowe..

Niestety to nie takie proste..

Czy leki sa niezbedne?
Leki to objaw bezsilnosci.
Nie udowodniono nigdy ze ktorykolwek lek leczy przyczynowo i trwale.
Wszystkie te srodki sa do zazywania przewleklego.
Lekarze nie potrafia leczyc schizofrenii przyczynowo.
To co sie robi to co najwyzej "nauczenie chorego zycia ze swoja przypadloscia + sztuczne stlumienie objawow".

Czytalem kiedys, ze Richard Bandler przy pomocy hipnozy i swoich cwiczen umyslowych wyciagal ludzi ze schizofrenii - ALE slyszalem to od niego (a raczej czytalem jak sie tym chwali).
Wiec nie wiem czy to prawda.
W Polsce jest kilku NLPowcow, nie wiem czy sa sskuteczni.
Sam jestem ciekaw co moznaby u nich zdzialac.
Niestety to jest zabawa dla bogaczy, taka sesja moze kosztowac pol tysia za godzine.
I nie wie sie a priori czy to sie oplaci..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 14:51   

ale ja nie twierdzę, że od razu należy przejść na takie żywienie
na początek wystarczy zwykły low-carb (stabilizacja układu pokarmowego + balans pomiędzy miedzią a cynkiem) + EM (Effective Microorganisms) + soil bacteria + jakieś dobre probiotyki
stan by się na tyle poprawił, że pacjent byłby gotów na przejście do kolejnego etapu
oczywiście musiałby być pod opieką osoby, która ma doświadczenie jak postępować z chorymi na schizofrenię
ja tylko wskazuję, w którym kierunku warto iść
a jak to zostanie przeprowadzone to już zostawiam fachowcom :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 15:51   

Hannibal napisał/a:
low-carb (stabilizacja ukladu pokarmowego + balans pomiedzy miedzia a cynkiem) + EM (Effective Microorganisms) + soil bacteria + jakies dobre probiotyki


jaja/zoltka+ziemniaki+smalec/oliwa
mieso/boczek/karczek+ziemniaki+ slonina/oliwa, bez jaj/zoltek
rotacja mlecznych co 3-7 dni
eliminacja zboz europejskich

Juz po 3-4 dniach znikaja objawy !

/przepraszam, ze w takim kontekscie robie sobie zarty/
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 15, 2009 15:53   

nie o taki low-carb chodziło :P
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pon Lut 16, 2009 08:40   

MOŻLIWE DZIAŁANIA NIEPOŻĄDANE

Jak każdy lek, Rispolept; Quicklet tabletki ulegające rozpadowi w jamie ustnej może powodować działania niepożądane:

częste: bezsenność, pobudzenie, lęk, ból głowy, uspokojenie polekowe (sedacja) które częściej obserwowano u dzieci i młodzieży (na ogół jest ono łagodne i przemijające).
niezbyt częste: senność, zmęczenie, zawroty głowy, osłabiona koncentracja, zaparcia, niestrawność, nudności, wymioty, bóle brzucha, zaburzenia widzenia, zaburzenia wzwodu, w tym długotrwale utrzymujący się wzwód prącia, zaburzenia wytrysku, zaburzenia orgazmu, nietrzymanie moczu, nieżyt nosa, wysypka i inne reakcje alergiczne.

Rispolept; Quicklet w mniejszym stopniu niż klasyczne neuroleptyki powoduje wystąpienie objawów pozapiramidowych. U niektórych leczonych mogą pojawić się następujące objawy pozapiramidowe: drżenie, sztywność, nadmierne ślinienie się, spowolnienie ruchowe, akatyzja (poczucie wewnętrznego niepokoju i zewnętrznego rozdrażnienia prowadzące do pobudzenia psychoruchowego), ostra dystonia (zaburzenia napięcia mięśni). Zwykle są to objawy o niewielkim nasileniu i ustępują po zmniejszeniu dawki i (lub) zastosowaniu w razie konieczności leków przeciw parkinsonizmowi.

Sporadycznie, po podaniu leku Rispolept; Quicklet obserwowano niedociśnienie ortostatyczne, odruchowe przyspieszenie akcji serca lub wzrost ciśnienia tętniczego. Zgłaszano przypadki zmniejszenia liczby krwinek białych obojętnochłonnych i (lub) płytek krwi we krwi obwodowej.

Rispolept; Quicklet może zwiększać stężenie prolaktyny w osoczu, w stopniu zależnym od dawki. Objawy, które mogą być z tym zwiazane to: mlekotok, powiększenie sutków u mężczyzn, zaburzenia cyklu miesiączkowego i brak miesiączki.

U pacjentów leczonych lekiem Rispolept; Quicklet może wystąpić zwiększenie masy ciała, obrzęki i zwiększenie się aktywności enzymów wątrobowych.
Zdarzenia niepożądane dotyczące naczyń mózgowych, w tym udary mózgu i przejściowe napady niedokrwienne, występowały w trakcie leczenia preparatem Rispolept; Quicklet.

Podczas leczenia rysperydonem, donoszono o bardzo rzadkich przypadkach hiperglikemii (zwiększonego stężenia glukozy we krwi) i zaostrzeniach przebiegu istniejącej uprzednio cukrzycy

Podobnie jak przy klasycznych neuroleptykach, sporadycznie obserwowano objawy zatrucia wodnego, będącego wynikiem nadmiernego pragnienia lub zespołu nieprawidłowego wydzielania hormonu antydiuretycznego, późne dyskinezy, złośliwy zespól neuroleptyczny, zaburzenia regulacji temperatury ciała i drgawki.

U niektórych osób w czasie stosowania leku Rispolept; Quicklet mogą wystąpić inne działania niepożądane. W przypadku wystąpienia innych działań niepożądanych, niewymienionych w tej ulotce, należy poinformować o nich lekarza.
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Pon Lut 16, 2009 08:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pon Lut 16, 2009 08:45   

Tak więc pacjent tyć musi, bo nikt jeszcze nie wygrał z metabolizmem.
Żadna silna wola ani perswazja nie pomogą. Należy zmienić lek albo zaakceptować otyłość.
JW
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 16, 2009 08:48   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Należy zmienić lek albo zaakceptować otyłość.
JW

albo najlepiej wyeliminować leki i zabrać się za leczenie przyczynowe oparte o właściwe żywienie i pomoc specjalisty psychologa
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 01:39   

witajcie
Nie spodziwałam sie tak dużo ciekawych postów -Dziekuje :)
Zenon -masz racje -to chyba byłą podstępna choroba
Nikt nie był tego świadomy ,tylko zwalaliśmy na jej rogaty charakter.
Pózniej zarozumialstwo niedbalstwo i bezczelność ,niechlujstwo.
Teraz jest bezwolną rośliną -bez zadnych emocji i zainteresowań .
Nie przyznaje sie nigdy czy ją coś boli ,dolega ,zęby popsute
opuchnięta -do lekarza nie da sie zaprowadzić -masakra
Dzisiaj waży już 67 kg :( Nie dostała tabletki -zobaczymy co będzie
Jesteśmy przerażone tym co tu wyczytałyśmy.
Ranyyyy..przypomniało mi sie ,ze mojej znajomej siostra po takich leczeniach ,niby wyzdrowiała a potem zmarła na udar :(
Leczyła sie w Gnieżnie -piękny ośrodek .
Prawdą jest,ze tam brała 3 razy dziennie po trzy tabletki -
Na niedociśnienie na spanie [estazolam] no i risoplet.
Objawy ,które PanWitold podał -prawdziwe.
nerwy ,trzęsawki , łazik.
Teraz jakby mniej bo staramy sie niskowęglowodanowo ,
mniej tłuszczów ,chociaż przed śniadaniem chyłkiem zjadła słoik pasztetu własnego wyrobu .[tłusty]
z jajecznicy przeszlismy na gotowane jaja -
Hanibal mówisz o surowym mięsie? -,bo zepsute nie wchodzi w rachube
być może jest lecznicze ale jak to podać ?
sama bym nie zjadła .-ale metke -albo tatara -dobra podpowiedż.
Szkoda ,że te linki po angielsku :( . Niacyne ,można kupić w aptece?
ortomokularnej ...poszukam ... :? :? co to jest???
Zenon -My w domu zachwycone tłustym żarłem
myśleliśmy ,że po paru jajecznicach ,plackach ziemniaczanych
nasaczonych tłuszczem czy tłustych boczkach w kapuście
napchamy ten nienasycony tobół .
Wyobrazcie sobie ,ze to jest NIEMOŻLIWE .
ręce opadają -trzeba pilnować i wydzielać.
Czy leki musi brać ..hmmm..tak lekarz zlecił ...
z recepty ,lek na podwyższenie ciśnienia nie podajemy-
bo pije kawe [nawet za dużo] ,na spanie -różniscie -nawet w dzień
i nie zawsze działa .risoplet miała zapisane 4 g ,dawaliśmy całą tabletke teraz pół czyli 2 g -a od dzisiaj nic
ale strach ,żeby jej znowu nie odbiło .
_________________
pozdrawiam
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 01:41   

Jeszcze raz dziękujemy za ciekawe spostrzeżenia
bo dopiero uczymy sie życia z tak chorą osobą
wyżej w poście chciałam napisać
,ze moja siostra leczyła sie w Gnieżnie
a wyszło ,ze siostra znajomej.
_________________
pozdrawiam
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 07:43   

Cytat:

estazolam
MOŻLIWE SKUTKI UBOCZNE:
Senność w czasie dnia, ból i zawroty głowy, ospałość, astenia, zaparcia, suchość błony śluzowej jamy ustnej, lęk, zaburzenia koordynacji, nudności, znużenie, złe samopoczucie, ogólne osłabienie, nerwowość, zaburzenia myślenia, dezorientacja, wydłużenie czasu reakcji. Rzadko: kołatanie serca, zwiększone pragnienie, kurcze mięśni, bóle stawów i mięśni, niepamięć następcza, apatia, labilność emocjonalna.
Długotrwałe stosowanie leku może prowadzić do uzależnienia fizycznego i psychicznego.
Nagłe odstawienie leku po długotrwałym stosowaniu może powodować wystąpienie objawów zespołu odstawiennego, którego objawami są bezsenność, ból głowy, bóle mięśniowe, wzmożony lęk i napięcie, pobudzenie psychoruchowe, stany splątania i drażliwości; w ciężkich przypadkach mogą wystąpić depersonalizacja, derealizacja, nadwrażliwość na bodźce, drętwienie i mrowienie kończyn, omamy lub napady padaczkowe. U osób w podeszłym wieku mogą wystąpić objawy neurologiczne.
Lek upośledza sprawność psychofizyczną i zdolność prowadzenia pojazdów oraz obsługę maszyn.
POINFORMUJ LEKARZA:
Gdy masz nadwrażliwość na estazolam, inne benzodiazepiny lub jakąkolwiek substancję pomocniczą preparatu, miastenię, ciężką niewydolność oddechową, zespół bezdechu sennego, zaburzenia funkcji wątroby, jaskrę z zamkniętym kątem przesączania.
Gdy przyjmujesz neuroleptyki, leki nasenne, przeciwlękowe, przeciwdepresyjne, przeciwpadaczkowe, środki znieczulenia ogólnego, leki przeciwhistaminowe wykazujące działanie uspokajające, doustne środki antykoncepcyjne. Ponadto należy poinformować lekarza o wszystkich ostatnio przyjmowanych lekach, nawet tych dostępnych bez recepty.

Lek należy odstawić po 60 dniach stosowania. Nie wolno tego zrobić nagle, trzeba stopniowo zmniejszać dawkę.

Kawa w dużej ilości wyzwala stany lękowe wymagające leczenia, jeżeli jej nie odstawimy.
JW
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 07:51   

Nie wiemy, co zastosowano na podniesienie ciśnienia, ale popularnym środkiem podnoszącym ciśnienie jest strychnina.
Cytat:
MOŻLIWE SKUTKI UBOCZNE:
Bardzo rzadko i wyłącznie podczas stosowania dużych dawek świąd skóry (zwłaszcza nosa), kaszel, kichanie, zaczerwienienie skóry, uczucie gorąca, nudności, wymioty, sztywność mięśni, niepokój, wzmożona potliwość, zwiększenie temperatury ciała, pobudzenie ośrodkowego układu nerwowego (ból i zawroty głowy, przyspieszenie akcji serca, nerwowość, drażliwość, drżenie mięśni, trudności z zasypianiem), zaburzenia żołądkowo-jelitowe (nudności, wymioty, biegunka), nadmierna utraty sodu i wody przez skórę w wyniku porażenia mózgowego ośrodka wydzielania potu.

Jest to znana od dawna trucizna. Oczywiście u ludzi stosowana w dawkach leczniczych. Opis dotyczy przedawkowania.
JW
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lut 17, 2009 13:42   

Wiesz figa...Czytam Twoje posty i zastanawiam się dlaczego w taki sposob wyrażasz się o siostrze,czy tak od dawna,"od samego początku",czy choroba miała na to wpływ...
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 13:47   

Nie wiem czy znalas jakiegos schizofrenika.
Ta choroba ma rozny przebieg, ale bywaja takie przypadki ze ci ludzie sa bardzo meczacy..

Ja znalem osobe chora i ona wyklinala rodzicow, podala ich do sadu kilka razy o jakies bzdury, uciekala z domu z premedytacja zostawiajac otwarte drzwi itd.
A rodzina wybaczala... i co?
I ta osoba wolala spedzic swieta w szpitalu niz w domu.. Albo robila numery, ze jedzie samocodem z ojcem, przejzedzajac kolo radiowozu otwiera drzwi i wrzeszcze ze to porwanie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lut 17, 2009 13:51   

I co w związku z tym Zenonie? Bo nie rozumiem...
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 14:09   

figa napisał/a:
zamkniete dziwadło [...]
niczym sie nie interesuje -niby czyta gazety ale chyba udaje ,najlepiej to jej sie leży albo kiwa na fotelu. [...]
jej rogaty charakter [...]
zarozumialstwo niedbalstwo i bezczelność ,niechlujstwo [...]
jest bezwolną rośliną -bez zadnych emocji i zainteresowań [...]
napchamy ten nienasycony tobół [...]
strach ,żeby jej znowu nie odbiło .


Figa, zastanawia mnie bijący z Twoich postów brak współczucia dla siostry, która tak bardzo cierpi. Słowa, któych używasz, wcale nie kojarzą mi się ze szczerą chęcią niesienia pomocy bliskiej osobie. Mam wrażenie, że robisz to wbrew sobie (napisałaś wcześniej, że "jak zerwała z nami kontakty -to nam ulżyło").

Figa, żeby móc autentycznie pomóc komuś, warto najpierw spróbować zrozumieć uczucia tej osoby, wczuć się, wyobrazić siebie na jej miejscu. To nie jest proste, ale jeśli naprawdę chcesz pomóc siostrze, bo zależy Ci na niej, to warto zacząć zauważać te umniejszające określenia, których używasz, pisząc o niej. Warto nauczyć się powoli zastępować je określeniami zawierającymi więcej współczucia. Oczywiście, nic na siłę. I jeśli nie odczuwasz dla siostry współczucia a jedynie złość i frustrację, to być może warto się zastanowić, czy jesteś odpowiednią osobą by jej pomóc. Bo nie można pomóc komuś, do kogo czuje się nieuświadomioną nienawiść.

Zastanawiam się też, czy jest to starsza, czy młodsza siostra dla Ciebie, czy jest jeszcze inne rodzeństwo. Przede wszystkim jednak zastanawiam się, jak wyglądało dzieciństwo Twojej siostry, jej relacje z rodzicami, Tobą, etc. Czy miałą jakieś przeżycia, które były dla niej traumatyczne (być może o tym wspominała, być może na coś narzekała, coś zarzucała np. rodzicom?). Dlaczego próbowała zerwać z Wami kontakt? Napisałaś, że "rodzine oskarżyła o wszystkie najgorsze zbrodnie" - o co konkretnie? Widzisz, w tych przypadkowo rzuconych wspomnieniach może kryć się odpowiedź na to, co spotkało Twoją siostrę, może być zawarty klucz do poznania prawdziwej przyczyny jej choroby. Tak, jestem pewna, że w tym oskarżeniu "o najgorsze zbrodnie" można byłoby odczytać wiele cennych wskazówek, które pomogłyby lepiej zrozumieć Twoją siostrę. A przecież bez takiego zrozumienia nie da się pomóc drugiej osobie.

Żadne dziecko nie rodzi się schizofrenikiem. Żadna choroba nie pojawia się bez przyczyny, szczególnie choroba/zaburzenie psychiczne. Największy wpływ na to mają wczesne przeżycia dziecięce. I nie chodzi mi tylko o ewidentnie traumatyczne wydarzenia, ale również o to, jak uczy się dziecko wyrażać/tłumić uczucia, w jaki sposób karze się je i nagradza, czy umniejsza się je, porównuje z innymi dziećmi, wyśmiewa, etc. Poznanie tego rodzaju szczegółów z dzieciństwa chorej osoby zawsze pomaga lepiej ją zrozumieć. A zrozumienie daje szansę na odpowiednią pomoc.

Figa, jeśli ten temat jest dla Ciebie zbyt osobisty by podzielić się nim na Forum, to zawsze możesz napisać na priv. Oczywiście, jeśli będziesz miała na to ochotę.

M
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 23:44   

witajcie
napisałm takiego długiego posta i mi wcięło :( :( :( :(
Dlaczego tak szybko wylogowuje :(
_________________
pozdrawiam
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lut 17, 2009 23:59   

Przed wysłaniem długiego postu trzeba na wszelki wypadek kliknąć prawym klawiszem, zaznaczyć wszystko, następnie zaznaczyć Kopiuj.
Dzięki temu, jeżeli wetnie post, to można tekst ponownie wkleić po zalogowaniu.
JW
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 00:34   

No to spróbuje jeszcze raz bo nie mogłam go spowrotem odzyskac mimo cofki .
Mit -napewno jesteś bardziej obeznana w psychologii ,
ale ja nawet nie znałam chyba terminu schizofrenia a jeżeli tak
to ktoby przypuszczał ,że to nas może dotyczyć .
Tak określam jej zachowanie ,nie świadczy o braku współczucia :( :( nie jestem ze stali ,mówie jak myśle i określenia sa jaknajbardziej prawdziwe a mogłabym gorzej powiedzieć ,
ale dlatego ,ze dojrzałam zrozumiałam i wiem ,ze to jest choroba to
współczuje bardzo i sobie też . bo to moja duzo młodsza siostra
o 13 lat -więc zrozum spadło na mnie -mam jeszcze jedno dziecko .
może masz racje ,ze nie jestem odpowiednią osobą ,ale
na mnie jak zwykle padło i nie damy już jej do szpitala napewno
po tym co tutaj wyczytałam .
Pytasz o dzieciństwo , pisałam dziwna ,inna ,zamknieta w sobie
nie lubiała ludzi ,gości najlepiej czuła sie w swoim towarzystwie.
Można powiedzieć ,ze za cicha ,za spokojna -ale zachwaniem
żenowała . Brak empatii i uczuć wyższych -samolub .
Relacje z rodzicami ,chyba rodzice zawinili bo pozwolili jej na studia we Warszawie -a ja mówiłam ,ze ona chce tylko uciec jak najdalej z domu .
Studiowała chyba ze sześc lat z czego zaliczyła tylko 3 -
długi ,kłopoty ,naciagała starych na kase i nic z tego nie wyszło.
Wróciła jak stała ,a matka pojechała pozapłacać ,dokumenty i ciuchy.
Przyczyny choroby -dopiero teraz doczytałam sie w linkach
o schizofrenii -wyglada na to ,ze chyba był to dziecięcy autyzm
i w wieku dorosłym wylazła schiza .
Przeciez nawet nad wózkiem nikt obcy nie mógł sie pochylic bo była sina z płaczu -a chrzciny :o :o :o :o Goście w pokoju a ja z nią w sypialni -bo był jeden wielki krzyk ,ktokolwiek wszedł do domu.
Jezeli chodzi o gorsze dzieciństwo to ono spadło przez nią raczej na mnie -ale widzisz obowiązki nakazy -uodparniają .
Mogłabym wiele zarzucic rodzicom ,ale raczej współczuje -
radzili jak umieli .
Iga - być może moje słowa rażą -ale taka jestem
-Nawet nie podejrzewałam siebie o gruboskurnośc -ale skoro mnie tak dziewczyny odbieracie widocznie tak jest.
Mit napisała bardzo ładnie zresztą-,ze "uczy sie dziecko tłumic uczucia "
chyba cos w tym jest-
Zreszta Zenon opisał jakie numery robią takie osoby ,więc wole nie powtarzać -bo przez chwile miałam wrażenie ,ze pisze o mojej siostrze
nawet numer z samochodem podobny :o
Tylko było tak ,ze ja ją złapałam chciałam do domu zaprowadzić
a ona wsiadła do obcego samochodu
i darła sie ,ze ją okradłam i pobiłam. Facet zdurniał ,odepchnął mnie
,że to ja w zasadzie byłam poszkodowana -a ona pojechała
w siną dal .
Rodzina wybaczała :) Ile rachunków za krzywke i taryf było do zapłacenia - 8) 8)
Panie Witoldzie jeszcze raz dziekuje za ten interesujacy wpis
w zasadzie przerażajacy :( Czytałam pare razy i faktycznie
jedne leki obnizaja ciśnienie drugie podwyższają :(
ten lek na podwyższenie to Gutron -ale nie podajemy.
Dzisiaj pęklismy jednak daliśmy 2 mg risoleptu ,
Strach -bo zaczeła być sobą ,chciała dowód i powiedziała ,ze idzie do bibloteki ,tylko dajcie mi dowód :( :(
Ubrałam sie i poszłysmy do kawiarni na kawe i ciastko ,
przedtem podałam tabletke .
_________________
pozdrawiam
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 01:42   

To bardzo ciekawe, ale też niesamowicie powtarzalne. Trzeba się postawić tej matni, temu fenomenowi - największej z patologii mentalnych - rodzącej potem tylko zgryzotę - IDEALIZACJI RODZICÓW. Bo ostatecznie, idealizujący na kogoś musi zwalić nawał wypartej, stłumionej wściekłości i słusznych pretensji. Kto nim będzie ? Ty czy ja, on czy ono, oni czy one, to czy tamto ? Nigdy właściwa osoba.

T.
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 18, 2009 01:47   

figa napisał/a:
...Tak określam jej zachowanie ,nie świadczy o braku współczucia :( :( nie jestem ze stali ,mówie jak myśle i określenia sa jaknajbardziej prawdziwe a mogłabym gorzej powiedzieć...


Figa nie przejmuj sie, twoja reakcja jest "normalna"
dlaczego masz "wypierac" swoje emocje?

Ja rozumiem, ze mozna kogos kochac i jednoczesnie
krzyczec, zloscic sie, czy nawet chwilowo "nienawidziec".

Ty wlasnie reagujesz "z sercem" w przeciwienstwie
do wyuczonej "poprawnosci politycznej" tzw. profesjonalistow.
Tacy to dopiero "krwiopijcy", nie poczujesz nawet jak ci gardlo "przegryza"
i wyssaja cala twoja krew!!! 8)
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 07:31   

mam takie samo zdanie jak grizzly
wg mnie Twoje odczucia, figa, są jak najbardziej zrozumiałe
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 09:11   

Zrozumieć Panią może tylko ten, kto sam przez lata musiał opiekować się osobą z chorym umysłem, niezależnie jakie były przyczyny choroby.
Demencja starcza, autyzm, wodogłowie, alzcheimer, miażdżyca to doświadczenia, które stawiają nas nagich i bezbronnych przed ścianą nie do przeskoczenia, rodzą złość i agresję. To naturalne i ukrywanie tego pogarsza sprawę, uniemożliwia uporanie się ze sobą.
Jesteśmy z Panią.
JW

PS. Jeżeli ma to związek z jakąś formą autyzmu, to należałoby wyeliminować z pożywienia produkty glutenowe i mleczne oraz sprawdzić, czy nie występuje przewlekła borelioza.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 10:26   

Wyparcia i tłumienia nikt tu nie zaleca. Ale odczuwane emocje muszą mieć znane źródło. W przeciwnym razie, ofiarami mogą paść przypadkowe osoby. Nie mi tu rozsądzać, kto spieprzył rzecz całą. Ale jeśli ktoś ma wolę ucieczki z domu, to znaczy, że dom ten przyjaznym miejscem nie jest na pewno.
Czym tak naprawdę jest schizofrenia ? Wynikiem indukowania sprzecznymi komunikatami ? Czemu nie ? Człowiek nie zapada na schizofrenię "z kopyta". Pamiętacie Ala Pacino ze "Scarecrow" ? To jest pewien trop w całej sprawie.

ps: Nie dziwiłbym się nienawiści do uciążliwej osoby. Tak samo, jak nie dziwiłbym się, gdyby prawdziwy sprawca był idealizowany.

T.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 18, 2009 13:00   

Figa, fakt jest faktem,ze nie mialam nigdy do czynienia z taką osobą (bliską),bo obcą owszem ,ale nie przebywalam z nią 24godz. non stop ,także w 100% nie znam Twojej sytuacji i nie mam prawa do oceniania Twojej osoby.Niemniej jednak to, w jaki sposób opisywałaś swoją siostrę było "rażące" - to wszystko co moge napisać.Zyczę dożo cierpliwości,wyrozumiałości i wiem ,ze gdyby Tobie na siostrze nie zależało,to przeciez nie szukałabys pomocy.
Pozdrawiam.
 
 
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 14:02   

Iga napisał/a:
.Niemniej jednak to, w jaki sposób opisywałaś swoją siostrę było "rażące" - to wszystko co moge napisać.Zyczę dożo cierpliwości,wyrozumiałości i wiem ,ze gdyby Tobie na siostrze nie zależało,to przeciez nie szukałabys pomocy.
Pozdrawiam.

to "razaca" choroba wiec czego sie spodziewac...
a ucieczki sie zdazaja ze wszystkich domow, tych przyjznych i nie tylko.
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 15:30   

Jestem ostatnią osobą która zalecałaby komukolwiek tłumienie uczuć. Co więcej, nie uznaję podziału na "negatywne" i "pozytywne" uczucia. ALE... jest ogromna róznica pomiędzy świadomym, adekwatnym wyrażaniem uczuć, a nieuświadomionym, źle ukierunkowanym "wyżywaniem się" na osobach zastępczych. Jest różnica między właściwym nazywaniem własnych uczuć (np. "czuję złość do siostry, ponieważ..."), a stosowaniem umniejszających określeń w stosunku do innych osób (np. "nienasycony tobół").

Rozpoznać umniejszanie jest niezwykle trudno, ponieważ powalająca większość z nas była umniejszana w dzieciństwie przez najbliższe osoby. Umniejszanie często było przedstawiane jako "żart", "ironia" albo niewygodna "prawda" wypowiadana dla naszego "dobra". W ten sposób znieczulano nas, oduczano współczucia dla siebie. Ile zapłakanych dzieci słyszy np. "nie bądź mazgajem!", "przestań beczeć!", etc.? Nie współczuje się dziecku i karze się je kiedy ono próbuje samo sobie współczuć. A przecież nie odczuwając współczucia dla siebie, nie rozumiejąc wszystkich swoich uczuć, nie jesteśmy później w stanie autentycznie współczuć innym.

Figa, napisałaś "Mogłabym wiele zarzucić rodzicom ,ale raczej współczuje - radzili jak umieli". Myślę, że to jest kluczowe zdanie. Z Twoich postów odnoszę wrażenie, że masz dużo złości i żalu do siostry za jej chorobę, masz zbyt mało współczucia dla siebie (być może nawet masz poczucie winy?), natomiast całe swoje współczucie, zrozumienie i wybaczanie kierujesz do rodziców. To trochę tak, jakby wszystko co w Tobie jest prawdziwe zostało odwrócone do góry nogami. Widzę wyraźny związek, pomiędzy Twoim lękiem przed zarzuceniem rodzicom czegokolwiek, a Twoją złością, frustracją i umniejszaniem skierowanym do siostry. Ponieważ nie możesz skonfrontować się z rodzicami, nieświadomie przenosisz swoje uczucia (złość, żal, bezsilność, frustrację, pogardę, etc.) na "kozła ofarnego", osobę zastępczą, czyli siostrę. Tak dzieje się ZAWSZE, kiedy mamy w sobie nieuświadomione, wyparte, bardzo silne uczucia, których nie wolno nam było od dziecka okazywać (a już na pewno nie wolno było tych uczuć okazywać w stosunku do rodziców, za to groziła kara). Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie tych uczuć i skierowanie ich pod właściwym adresem (co nie oznacza np. bluzgania, awanturowania się czy wściekłego wykrzyczania rodzicom w twarz wszystkiego, co o nich sądzisz).

Figa, zastanów się, czy Twoja złość na siostrę NAPRAWDĘ dotyczy jej, a nie kogoś innego? Napisałaś, "więc zrozum spadło na mnie -mam jeszcze jedno dziecko". Doskonale to rozumiem. Byłaś starszą siostrą, a to jest piekielnie trudne. Na dodatek byłaś nastolatką, kiedy urodziła się Twoja siostra. Pojawienie się rodzeństwa zawsze jest ogromnym stresującym przeżyciem dla starszego dziecka, czy jest tego świadome czy nie. Pojawienie się młodszego rodzeństwa często wywołuje uczucie zazdrości u starszego dziecka. Jest to całkiem zrozumiałe uczucie, ponieważ nagle na starsze dziecko spadają obowiązki opieki nad młodszym, często te obowiązki są zbyt ciężkie by dziecko je udźwignęło. Starsze dziecko słyszy, że jest już "dorosłe" i że cała uwaga rodziców musi się teraz skupić na młodszym dziecku. Starsze dziecko czuje się odrzucone, mniej kochane. Złości się, ale raczej nie wolno mu tej złości otwarcie wyrazić, więc ją wypiera. Zaczyna też testować miłość rodziców - może np. "rozrabiać" więcej niż dawniej, albo "pyskować", cały czas sprawdzając, czy wciąż jest przez rodziców tak samo kochane, jak przed pojawieniem się młodszego rodzeństwa. Nie wiem, Figa, jak dokładnie było u Ciebie, jak się czułaś, kiedy byłaś 13-latką i musiałaś opiekować się siostrzyczką. Tylko Ty o tym wiesz i tylko Ty możesz dotrzeć do swoich wspomnień i wypartych uczuć. Chciałam Ci tylko przybliżyć pewne mechanizmy.

Figa, napisałaś: "Przeciez nawet nad wózkiem nikt obcy nie mógł sie pochylic bo była sina z płaczu -a chrzciny ... Goście w pokoju a ja z nią w sypialni -bo był jeden wielki krzyk ,ktokolwiek wszedł do domu." Wiesz, widzę w tym opisie dwie bardzo cierpiące osoby - Ciebie i Twoją siostrę. Siostra przecież nie płakała "złośliwie", ale dlatego, że chciała coś w ten sposób zakomunikować - być może coś ją bolało, coś wywoływało lęk, czegoś brakowało (np., ciepła i przytulenia matki?). Ty również musiałaś z tego powodu cierpieć, bo zamiast z gośćmi, siedziałaś w sypialni, a na dodatek ten płacz musiał Cię drażnić, męczyć, złościć, przerażać, etc. Gdzie w tym wszystkim byli rodzice? Dlaczego matka nie zajmowała się siostrzyczką, tylko Ty? Czy przyszykowanie obiadu na chrzciny było ważniejsze, niż przytulenie płaczącego dziecka? To są pytania, które warto sobie zadać. Warto poczukać w sobie prawdziwych, stłumionych i trudnych uczuć związanych z tymi wspomnieniami...

Figa, mam wrażenie, że od dziecka byłaś obarczana zbyt dużą odpowiedzialnością. Napisałaś: "Jezeli chodzi o gorsze dzieciństwo to ono spadło przez nią raczej na mnie -ale widzisz obowiązki nakazy -uodparniają". Zgadzam się z pierwszą częścią tego zdania. Nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że było Ci bardzo ciężko, być może nawet zostałaś pozbawiona części dzieciństwa. Ale nie zgadzam się co do "uodparniających" obowiązków i nakazów. Tak się składa, że "uodparniają" one również na współczucie, również dla siebie samej. Dziecko wychowane w duchu obowiązków i nakazów (i kar) zazwyczaj ma ogromne nieuświadomione pokłady stłumionej złości, żalu, frustracji, bezsilności i osamotnienia. Co z nimi robi jako osoba dorosła? Nieświadomie kieruje je na inne osoby (np. w postaci sarkazmu, umniejszania, krzyku z byle powodu, klapsów dla dziecka, awantur, trzaskania drzwiami, etc.) albo na siebie (choroby psychosomatyczne, myśli/próby samobójcze, nadużywanie substancji uzależniających, umniejszanie własnej wartości, etc.). Zarówno wychowanie w surowej dyscyplinie jak i wychowanie bezstresowe wyrządza ogromną krzywdę dziecku. Są to po prostu dwie strony tego samego medalu.

Jak możesz pomóc siostrze? Przede wszystkim pomagając SOBIE, dbając o zrozumienie własnych uczuć i potrzeb, współczując sobie. Wówczas nie będziesz odczuwała potrzeby określenia siostry np. "nienasyconym tobółem", bo zrozumiesz, jak bardzo siostra cierpi i że jej choroba nie jest jej winą i że być może miała powody, skoro czuła się od dziecka "inna ,zamknieta w sobie, nie lubiała ludzi ,gości najlepiej czuła sie w swoim towarzystwie." Zrozumienie innych zawsze przychodzi po tym, jak zrozumiemy siebie, nawiążemy odpowiednią współpracę z własną psyche i uczuciami. Nie da się pomóc innym jeśli tak naprawdę my sami potrzebujemy pomocy, wsparcia i współczucia. To m.in. dlatego tak często psychologowie zawodzą swoich klientów, a terapie trwają wiele lat i nie przynoszą skutków - wielu psychologów ma własne, neirozwiązane problemy i niezaspokojone dziecięce potrzeby.

Myślę, że warto byś oprócz poszukiwania informacji o chorobie siostry pamiętała również o sobie, byś poszukała informacji pomocnych dla Ciebie, być może nawet byś zwróciła się o pomoc dla siebie. Opiekowanie się chorą osobą nigdy nie jest ani łatwe ani przyjemne. Dlatego tak ważne jest byś nie zapomniała o własnej psyche, o swoich uczuciach, byś znalazła sposób na odreagowanie wielu lat stresu bez nieświadomego "wyżywania się" na siostrze, ale w sposób adekwatny, konstruktywny.

Powodzenia i odwagi!

M

P.S. Niektórzy psychologowie twierdzą, że schizofrenia, jak i wiele innych chorób psychicznych, pojawia się u osób, które były nadużywane w dzieciństwie (psychicznie, fizycznie, emocjonalnie lub seksualnie) i którym nie wolno było tej przeżytej krzywdy w żaden sposób wyrazić (bo nadużycia były stosowane "dla dobra dziecka" - tak były usprawiedliwiane przez oprawców). Sprzeczne komunikaty i ambiwalentne zachowanie rodziców wywołują u dziecka swoiste "rozdarcie", które może zapoczątkować wiele psychicznych zaburzeń. To temat-rzeka...
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 18:15   

Mit
Ty chyba masz doktorat z psychologii -tyle sie o sobie dowiedziałam ,ze ,żaden psychiatra by mi to nawet za kase nie powiedział .
Napewno masz dużo racji ,zgadzam sie nawet w 200% -
Tylko szkoły ,rodziny ,kultura ..NIGDY nikogo nie uczyły
psychologii ,jak postępować z dziećmi partnerem . Gdybym ja tą wiedze co dzisiaj czytam- znała chociaż 5-6 lat temu albo 10 ,
Gdybym chociaz znała zywienie niskowęglowodanowe -To zycie napewno byłoby łatwiejsze .
Przecież jesteśmy spadkobiercami z jednej strony, narodowych bohaterów sarmatów i zacietrzewionych hipokrytów.
żeby sobie pozwolić na wychowanie bezstresowe -to powinna być
wykształcona ,niepracujaca matka ,która by miała wiedze taką jak Ty
Mit . Dzisiaj w nowej Polsce jest jeszcze gorzej chyba niż kiedyś-
bo rodzice jeszcze mniej maja czasu dla dziecka .
Po za tym najwięcej empatii to chyba widać u naszych polityków i kaznodzieji -to co mieć pretensje do staruszków ,którzy
odebrali wsiowe katolickie wychowanie.
Wyobraż sobie ,ze ja nawet nie pamietam czy miałam kogoś żal ,ze z Tym wyjcem wtedy siedziałam -zawsze chwile znalazłam na dobry kąsek
wiesz ,ze to wtedy było najważniejsze .
Nawet nie żałuje ,ze miałam duzo obowiązków -tak jak Ci pisałam
zahartowałam sie i może dlatego jeszcze nie zgłupiałam .
To co napisałaś 'nie bądż mazgajem" "przestań beczeć ",będziesz żołnierzem" tak tez i ja wychowywałam -Juz nie wspomne
o klapsach . Patrzac z perspektywy :( wstydze sie -
ale nikt wtedy nie mówił ,ze to niewłasciwe -za to odnosiło natychmiastowy skutek . :x
Panie Witoldzie -co do autyzmu to tak podejrzewamy ,
po przestudiowaniu lektury o schizofrenikach-
Kto to teraz stwierdzi ,jak nawet jej chorobe jeden lekarz ze szpitala wpisał schizofrenia paranoidalna a na wypisie rezeudalna .
Czy na bolerioze trzeba robić jakieś testy??
Mączne wykluczamy a raczej ograniczamy -teraz to wszystko ograniczamy --och z tym jej apetytem :( :(
Czy tacy ludzie nie maja w żołądku sygnału -dość??
Po obiedzie potrafi prosić choć kosteczke czekolady .
kupiłam pitną -to za dwa dni skończyła :(
śmietana nie może dnia poleżeć. Spacery ,cwiczenia chyba jeszcze napędzaja apetyt . Dzisiaj od nowa próbujemy nie dać tabletki,
bo chyba w tym największy problem , przed leczeniem nigdy nie ważyła więcej jak 57 kg 161 wzr .
Gluten -to jest ten dodatek do potraw??
chyba w mące jeszcze jest gluten ,czy sie myle?
Wydaje mi sie ,że dieta [odzywianie][zeby nie te czekoladki] działa cuda -bo juz ja nie trzęsie od paru dni i usypia bez tabletek .
_________________
pozdrawiam
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 20:08   

MiT ciekawe czy masz dzieci, bo w teorii Twój tekst jest nawet zgrabny i trzyma się kupy, ale diabeł tkwi w szczegółach :)
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 21:30   

Przypominam o ksiazce.

Jest na merlinie

jest na allegro:
link 1
link 2
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 21:55   

Teraz dla odmiany ja napisalem bardzo bardzo dlugi post i sie skasowal..
FUCK FUCK FUCK!
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 21:58   

zenon napisał/a:
Teraz dla odmiany ja napisalem bardzo bardzo dlugi post i sie skasowal..


już dawno mi sie coś takiego nie zdarzyło, ale przy takich okazjach odkrywam, że potem można to samo napisać o wiele zwięźlej :) )
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 21:59   

zbiggy napisał/a:
MiT ciekawe czy masz dzieci, bo w teorii Twój tekst jest nawet zgrabny i trzyma się kupy, ale diabeł tkwi w szczegółach :)


Zbiggy, to pytanie pojawia się z zadziwiającą matematyczną dokładnością za każdym razem kiedy poruszamy (zarówno M jak i T) temat dzieci :)

Nie, nie mamy dzieci, ale fakt ten nie powinien mieć wpływu na temat naszej dyskusji. A wiesz dlaczego? Bo każdy z nas kiedyś sam był dzieckiem, a więc może wypowiadać się na temat uczuć dziecka na podstawie własnych uczuć, przeżyć, analiz. Co więcej, warto sobie przypomnieć te uczucia, by w przyszłości móc być świadomym, kochającym rodzicem dla własnych dzieci, by nie powielać błędów własnych rodziców.

Uważam, że problem wielu rodziców tkwi w swoistym "oderwaniu" od własnych uczuć i dzieciństwa. Większość z nas doświadczyła krzywd i cierpienia w dzieciństwie, "szczęśliwe dzieciństwo" to mit. Problem w tym, że dorastając, coraz bardziej utożsamialiśmy się z "dorosłymi", z rodzicami, z osobami silniejszymi od nas. Straciliśmy kontakt z dzieckiem w nas, z naszym cierpieniem. Wyparliśmy wszystkie niewygodne, bolesne uczucia i wspomnienia. Wiesz, ile osób tweirdzi, że słusznie dosawało klapsy, że na to "zasługiwało", albo, że to było takie "zabawne"? Wiesz ile osób bagatelizuje swoje dziecięce cierpienie, śmieje się z tego? Jak myślisz, co te osoby robią ze swoimi dziećmi? Dokładnie to samo, co robiono z nimi! To błędne koło, które można rozerwać jedynie uświadamiając sobie, jak bardzo cierpieliśmy w dzieciństwie.

Jest taka prosta reguła, która sprawdza się za każdym razem - każda osoba, która krzywdzi (bije, umniejsza, wykorzystuje, maltretuje, etc.), sama była w dzieciństwie skrzywdzona, ALE nie każda skrzywdzona osoba krzywdzi. Różnica jest w poziomie świadomości osoby skrzywdzonej. Ta, która utożsamiła się ze swoim katem, "wybaczyła", stanęła po jego stronie (zamiast po swojej wlasnej), sama zamieni się w oprawcę i będzie krzywdzić albo siebie, albo swoje dziecko, partnera, lub innych. Osoba, która zrozumiała, jak bardzo cierpiała w dzieciństwie i która przeżyła/wyraziła swój słuszny gniew w stosunku do oprawcy, będzie w stanie przerwać błędne koło, będzie odczuwać więcej współczucia dla własnego dziecka i innych niewinnych, bezbronnych, pokrzywdzonych osób.

Podam Ci własny przykład, jak to działa w praktyce. Byłam w dzieciństwie bita pasem za każdą drobnostkę. Rodzice - inteligentni, wykształceni, nie nadużywający alkoholu, generalnie szanowane osoby w swoim środowisku. Przez 30+ lat okłamywałam siebie i innych, że rodzice mnie kochali, że miałam "szczęśliwe dzieciństwo", że byłam bita dla mojego "dobra". Pamiętam, że kiedy miałam do czynienia z pewnymi rozpuszczonymi (typowe amerykańskie bezstresowe wychowanie) "bahorami", to myślałam, że przydałoby się im niezłe lanie. Niewiele brakowało bym dała klapsa. TERAZ doskonale wiem, że te dzieciaki już były skrzywdzone przez bezstresowe wychowanie, brak uwagi i autentycznego zainteresowania rodziców ich potrzebami. Klaps w przypadku tych dzieciaków niczego by nie zmienił. Teraz myśl o klapsach, umniejszaniu, krzyknięciu na dziecko w ogóle nie pojawia się w moim umyśle. Co więcej, dawniej płacz dziecka mnie drażnił. Teraz - zastanawiam się w takich sytuacjach, co to dziecko chciało wyrazić płacząc, czego mu może brakować.

Co się zmieniło we mnie? Dawniej utożsamiałam się ze sprawcami mojego dziecięcego cierpienia, zaprzeczałam, że cierpiałam, że byłam maltretowana, chroniłam i usprawiedliwiałam zachowanie rodziców (bo przecież mnie "kochali"). Oszukiwałam siebie, bo tak naprawdę moje ciało wiedziało, pamiętało zupełnie coś innego. Kiedy wreszcie skonfrontowałam się z prawdą, kiedy uświadomiłam sobie jak bardzo zostałam skrzywdzona, kiedy zaczęłam uczyć się współczuć sobie, kiedy przyznałam sobie prawo do uzasadnionej wściekłości, wówczas zaczęłam się zmieniać. Zaczęłam świadomie przerywać błędne koło chorych schematów. To dlatego moje postrzeganie dzieci uległo całkowitej zmianie.

M
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:00   

Ja kiedy podejrzewam, że wyjdzie z tego długi post, piszę go w Wordzie a potem wklejam. Wtedy nic nie zginie :)

M
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:18   

Sprobuje jeszcze raz..

Otoz..

Kup te ksiazke, ale trzymaj daleko od siostry. Tak samo nie pokazuj stron w internecie o schizofrenii.
Z tego co kumam twoja siostra nie ma swiadomosci swojej choroby i jej nie akceptuje.
Chorzy na tym "etapie" potrafia wyuczyc sie objawow i ciekawostek o schizofrenii i potem zaginaja rodzine czy nawet /!/ lekarzy.
Jest to dosyc klopotliwe ale co gorsza utrudnia terapie.
Bo czlonkowie rodziny czesto nie sa w stanie na bierzaco odpowiedziec na jej riposty i to utwierdza chorego w przekonaniu ze ma racje, czyli nie jest chory/chora.


Schizofrenia jest z jednej strony oryginalna z drugiej schematyczna. Czesto bardzo schematyczna.

Byla taka teoria, ze ta choroba ma /miedzy innymi!/ podloze genetyczne i jest to taki jakby "nadmiar genow geniuszy, genow oryginalnosci"..

Z drugiej zas strony schematyzm i to w wielu wielu aspektach jest czasem niesamowicie zaskakujacy!

Chorzy maja przeswiadczenie, ze sa kims niesamowicie wyjatkowym, jakims prorokiem, mesjaszem.
Czesto maja przekonanie, ze ich bezpieczenstwa strzeze jakas organizacja "zakon syjonu", "templariusze" czy struktura "wzorowana" na tych wzorcach.

U kobiet czesto powstaje fabula, ze sa kims w rodzaju ksiezniczki, krolowej. Niekoniecznie musi to byc nazwane po imieniu, sa jednak takie cechy z tego "wzorca osobowego".
Czesto powstaje przeswiadczenie o swojej wyjatkowosci, pieknie itd
Uwazaja ze wielu facetow sie w nich kocha, czesto opowiadaja o "nieudanych probach gwaltu" /zawsze nieudane/, o tym ze sa dziewicami /nawet jesli chora ma dziecko/, czesto jest watek "proby samobojczej jakiegos nieszczesliwie zakochanego faceta"..
One czesto sa otyle - po lekach, wskutek choroby..
Ale nie maja kompleksow, dysonanse czesto sa gaszone jakims watkiem w scenariuszu..
Np ze sa otylosc odpowiedzialna jest rodzina lub wrogowie..
Rodzina czesto jest utozsamiana zreszta z wrogami.. Ze na przyklad prawdziwi bliscy nie zyja, i ze zostaly podstawione klony..
W dawnych czasach czestym argumentem byly zdjecia robione z lustrzanki, cos w stylu "patrzcie, na tym zdjeciu moj ojciec ma pieprzyk po drugiej stronie! robiac klona >wrogowie< pomylili sie!"
Tak wiec byc moze w jej mniemaniu nie jestes Figa jej siostra :(
Jakie moze byc uzasadnienie otylosci?
Np takie "karmia mnie jedzeniem z trucizna. Ta drucizna zabilaby slonia, ale mnie nie rusza bo mam wyjatkowy organizm, silny i zdolny do oczyszczenia sie z tego. Trucizna zanim zostanie wydalona kumuluje sie w tkance tluszczowej"...
Czesty schemat...

Oni zresszta czesto maja przeswiadczenie o roznych wyjatkowych zdolnosciach. Oddychanie pod woda, latanie, odpornosc na trucizny.. To moze byc swoja droga niebezpieczne!

Jest jeszcze motyw z kotami..
Schizofrenicy nie wiedzec czemu uwielbiaja koty. To niesamowite zjawisko.
Czemu akurat koty? Czyzby ze wzgledu na jakas zbieznosc temperamentu?
Byc moze stad wzial sie wizerunek czarownicy ktorej asystuje kot...
Druga specyficzna rzecz to pismo pelne zawijasow,, czesto z kursywa i licznymi ozdobnikami.
Trzecia rzecz to rysowanie pastelowymi kolorami, wyraziste czy jaskrawe ich draznia.. Twoja siostra rysuje?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:20   

zbiggy napisał/a:
zenon napisał/a:
Teraz dla odmiany ja napisalem bardzo bardzo dlugi post i sie skasowal..


juz dawno mi sie cos takiego nie zdarzylo, ale przy takich okazjach odkrywam, ze potem mozna to samo napisac o wiele zwiezlej :) )


to prawda :)

Wlasnie teraz po raz kolejny to odkrylem 8)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:24   

Właśnie wróciłem z misji polegającej na ściągnięciu niebezpiecznej ilości śniegu z dachu garażu i...... koooooooochamm swoją Żonę jak nikogo i nic na tym świecie :D !! Nietzscheańska wena - tym razem literacka - ruszyła jak największe na świecie tsunami, ale niszcząc jedynie zakłamane, nieużyteczne bzdety, którymi obrosły fakty zamieniając się już tylko w stereotypy ! Już nawet nie wkurzyło mnie pytanie, czy mamy dzieci. Od razu przypomina mi się podobne pytanie, ale dotyczące czegoś zgoła innego. Na zupełnie logiczne i oczywiste sugestie dotyczące kontrolowanego wyburzenia WTC 1 i 2, oraz oczywiście 7 - reagowano pytaniem "czy jesteś fizykiem, by tak twierdzić, bo wielu uważa, że to tentypbynladen".

T.
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:26   

tak myślałem :)
zapewne jesteś pod wrażeniem jakiejś lektury, nie przeczę że sensownej i przenikliwej, ale to jednak teoria taka jakbym napisał: "żeby grać w tenisa, trzeba wziąć rakietę w rękę, i biegać po korcie odbijając piłkę. ważna jest koordynacja ruchów, zwrotność i szybkość". czy to wystarczy żeby wygrac mecz?

Cytat:
Teraz - zastanawiam się w takich sytuacjach, co to dziecko chciało wyrazić płacząc, czego mu może brakować.


dziecko często próbuje manipulacji, moja 3 l. córa może na zawołanie drzeć się jakby przeżywała okropną tragedię: łzy, gluty, wszystko leci dlatego, że np. chce żeby najpierw założyć jej lewy kapeć a ja zacząłem od prawego itp. I w takiej sytuacji spokojnie mogę jej powiedzieć "nie mazgaj się" itp - to nie jest umniejszanie.
Potem kiedy rozmawiamy o tym że tak powiem na meta- poziomie, na pytanie dlaczego robiła awanturę ona odpowiada z filuternym uśmiechem "bo chciałam!" i szybko zmienia temat i tyle wyjaśnień z jej strony (już od dziecka niełatwo zrozumieć kobietę :)
Tak więc do możliwych odpowiedzi na pytanie "co to dziecko chciało wyrazić" często najbardziej trafna odpowiedź brzmi "chce pogrymasić i zobaczyć co z tego wyniknie"

Co innego gdy się przewróci, uderzy z bańki w ścianę, i się popłacze wtedy oczywiście może liczyć na współczucie.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:38   

zbiggy napisał/a:
...
.... ale to jednak teoria taka jakbym napisał: "żeby grać w tenisa, trzeba wziąć rakietę w rękę, i biegać po korcie odbijając piłkę. ważna jest koordynacja ruchów, zwrotność i szybkość". czy to wystarczy żeby wygrac mecz?

10/10 :viva:

Kiedy byliśmy dziećmi,postrzegaliśmy jak dzieci.
Kiedy jesteśmy ojcem/matką postrzegamy jak ojciec/matka .
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:40   

Cytat:

Już nawet nie wkurzyło mnie pytanie, czy mamy dzieci.


no i słusznie, nie ma się co wkurzać, ale pamiętajcie tylko że teraz macie najlepszy czas jeżeli chodzi o doradzanie jak należy wychowywać dzieci, potem (tzn. po ich pojawieniu się) mogą się skończyć pomysły :) [/quote]
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:47   Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu

Nie rozmywajcie tematu.

zrobcie temat "czy M i T powinni miec dzieci", moze byc nawet z ankieta..
Ale tu mowimy o wyhamowaniu apetytu i o schizofreni.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 22:47   

zbiggy napisał/a:
tak myślałem :)
zapewne jesteś pod wrażeniem jakiejś lektury, nie przeczę że sensownej i przenikliwej, ale to jednak teoria taka jakbym napisał: "żeby grać w tenisa, trzeba wziąć rakietę w rękę, i biegać po korcie odbijając piłkę. ważna jest koordynacja ruchów, zwrotność i szybkość". czy to wystarczy żeby wygrac mecz?


Zbiggy, nie jestem "pod wrażeniem jakiejś lektury", podałam dość wyrazisty przykład z własnego doswiadczenia. Nie opisuję "teorii", lecz praktykę, doświadczenie, FAKTY. Do tej "gry w tenisa", jak to określiłeś, jak najbardziej uprawnia mnie to, że sama byłam dzieckiem i WIEM, co dziecko czuje, jak odbiera świat i jaki wpływ ma na nie zachowanie i słowa rodziców.

Zbiggy, Ty również byłeś dzieckiem. Wystarczy przypomnieć sobie...

M

P.S. Poza tym, nie odbieram życia (oraz relacji rodzic/dziecko) jako walki, rywalizacji czy gry.
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 23:04   Re: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego te

zenon napisał/a:
Nie rozmywajcie tematu.


a możesz przypomnieć od czego się zaczęło rozmywanie?
bo wg mnie zaczęło się od aluzji że rodzice figi sp**lili sprawę.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 23:10   

zbiggy napisał/a:
Potem kiedy rozmawiamy o tym że tak powiem na meta- poziomie, na pytanie dlaczego robiła awanturę ona odpowiada z filuternym uśmiechem "bo chciałam!" i szybko zmienia temat i tyle wyjaśnień z jej strony


Zbiggy, to, co określiłeś na początku tego posta jako "manipulację" jest zupełnie normalną próbą 3-latki znalezienia granic, wyrażenia WŁASNYCH preferencji (odmiennych od tatusiowych), pewnej samodzielności. Przecież tu nie chodzi o "walkę" z własnym dzieckiem i pokazaniem, kto tu ma racje w sprawie zakładania bucików. Córeczka jest w wieku, kiedy każde dziecko pragnie poczuć się trochę bardziej samodzielne, chce samo decydować o sobie. Warto do tego zachęcać, a nie tłumić. Warto pozwalać na takie drobne decyzje - w wyborze ubrania, jedzenia, innych drobiazgów życia codziennego ("założysz dziś tę sukienkę czy tamtą?", "chcesz na śniadanie jajko na twardo, czy omleta?", etc.), w ten sposób dziecko czuje się docenione, ważne i samodzielne.

Poza tym, córeczka wcale nie robiła "awantury", tylko musiała jakoś wyrazić swoją frustrację, niezadowolenie i bezsilnośc. Nie dość, że nie pomogłeś jej włożyć buciki w takiej kolejności, jaką ONA preferowała (dla Ciebie chyba to było bez różnicy, dla niej - istotne), to jeszcze powiedziałeś "nie mazgaj się", więc nie mogła nawet tej frustracji wyrazić. A frustracja przecież była słuszna.

Tak jak pisałam wcześniej, spróbuj wczuć się w to, co czuje Twoja córeczka. Ona nie manipuluje, nie robi Tobie na złość, nie walczy i nie rywalizuje. Te określenia wymyśliliśmy, bo patrzymy na dziecko oczami osoby dorosłej i wszechmocnej. Spróbuj popatrzeć na ten świat oczami bezbronnego, ufnego dziecka, które dopiero ten świat zaczyna poznawać, sprawdzać i określać siebie i swoje granice w tym świecie. Pamiętasz, jakie to było piekielnie trudne, kiedy sam miałeś 3 latka?

Dziecko nie "grymasi" bez powodu. Nie ma czegoś takiego, jak "chciało sobie pogrymasić". To, że my, jako osoby dorosłe, nie zawsze potrafimy dobrze odczytać komunikaty dziecka, nie znaczy, że te komunikaty były bezpodstawne, głupie, złośliwe czy niepotrzebne. Sęk w tym, by nauczyć się te komunikaty właściwie odczytywać i właściwie na nie reagować, zamiast odrzucać, bagatelizować czy umniejszać.

M
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 23:20   

Cytat:

Dziecko nie "grymasi" bez powodu. Nie ma czegoś takiego, jak "chciało sobie pogrymasić".


no oczywiście że ma powód do grymaszenia, ale jeżeli cokolwiek chcesz załatwić, gdzieś wyjść, coś zrobić, to trzeba iść trochę na skróty. i o ile rodzic jest generalnie OK, to nie ma większej różnicy dla dziecka, czy spędzą w szatni 45 minut wśród grymasów, czy stary utnie to wszystko w ciągu 5 minut i zdążą wreszcie pójść tam gdzie się umawiali.
I dopóki jesteś na etapie teorii to się ze mną nie zgodzisz i będziesz twierdzić, że w ten sposób potwór niszczy dziecku życie, ale jak dojdziesz do zajęć praktycznych to zmienisz zdanie (mimo że zaraz stwierdzisz że nie).
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 18, 2009 23:51   Re: Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego te

zbiggy napisał/a:
zenon napisał/a:
Nie rozmywajcie tematu.


a mozesz przypomniec od czego sie zaczelo rozmywanie?
bo wg mnie zaczelo sie od aluzji ze rodzice figi sp**lili sprawe.


Taka heurystyka jest bardzo krzywdzaca i szkodliwa.

Zreszta w psychologii i psychiatrii kiedys sie tak uwazalo, ale juz dawno sie z tego wycofali i wg mnie slusznie..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Lut 19, 2009 00:36   

A dopiero co uprzedzałem, żeby najpierw długi post zapamiętać, a potem dopiero wysyłać. Postaramy się coś z tym zrobić, ale na razie trzeba się asekurować zapamiętywaniem.

Gluten to rozmyte pojęcie, dotyczy całego zespołu białek w każdej naturalnej pszenicy, może być również wyekstrahowany do czystej postaci i dodawany do mąki. Chodzi jednak o specyficzne białka, które naturalnie występują w mące pszenicznej oraz pokrewne w mące żytniej i innych zbóż europejskich.
Praktycznie tych białek nie ma tylko w czystym ryżu i kukurydzy. Z tego robi się pieczywo bezglutenowe.
Co do wpływu żywienia na schizofrenię, należałoby sprawdzić dietę lekko ketogenną, tzn. z mniejszą ilością węglowodanów niż tutaj zalecamy, poniżej 50g. Ketoza powoduje wyciszenie emocji oraz zmniejszenie różnych objawów neurologicznych.
Boreliozę wykrywają obecnie standardowe testy z krwi.
JW
 
 
m
Site Admin


Pomógł: 9 razy
Dołączył: 16 Sie 2007
Posty: 835
Wysłany: Czw Lut 19, 2009 00:57   

zenon napisał/a:
Teraz dla odmiany ja napisalem bardzo bardzo dlugi post i sie skasowal..
FUCK FUCK FUCK!

Ważność sesji jest ustawiona na 3600 s. więc chyba musiałeś komponować naprawdę przemyślaną wypowiedź :) . Chyba że są jeszcze jakieś ograniczenia o których nie wiem.
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Lut 19, 2009 08:17   

zbiggy napisał/a:
dziecko często próbuje manipulacji, moja 3 l. córa może na zawołanie drzeć się jakby przeżywała okropną tragedię: łzy, gluty, wszystko leci dlatego, że np. chce żeby najpierw założyć jej lewy kapeć a ja zacząłem od prawego itp.

Normą jest, że dzieci w tym wieku są bardzo uparte.
Jak kiedyś pisałem, przypuszczalnie wynika to z tego, że ich układ nerwowy musi otrzymać właściwe bodźce z otoczenia, żeby odpowiednie struktury czynnościowe zostały wpojone.
U ludzi do 6 roku życia trwa okres wpajania. Wpajanie, to tworzenie sztywnych struktur czynnościowych, które później nie mogą być zmienione. Jest właściwe dla ssaków i ptaków. W skrajnym wypadku u gęsi gęgawej trwa tylko kilkadziesiąt sekund po wykluciu.
Gdyby dzieci w okresie wpajania nie były uparte, nieświadomi rodzice z wygody i niewiedzy mogliby zaburzać ten bardzo ważny proces i nie pozwalać dziecku na ekspansję i poznawanie świata.
JW
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 01:03   

witam
Panie Witoldzie -własnie próbujemy niskowęglowodanowo
ale problem z tymi czekoladkami . 6 kostek dziennie
i jeszcze 3 razy czekolada pitna -to zamiat kawy .
Jak nie kijem to pałą .Jedno szkodliwe drugie tuczące .
Prawda ,ze po kawie sie trzęsła -a teraz nie musi brać leków na uspokojenie i spanie . wiem ,ze to też przez sposób żywienia.
żadnych kluch i placków -chyba ,ze sernik .
Dopiero miesiąc -orzeł to już z niej nie będzie -ale może
przestanie wreszcie uciekać.
Zenon -To wszystko co napisałeś -było -minęło -
Rysowała w czarnych kolorach i same diabły -
nawet swieconki nam kiedyś wymalowała w rózgi,rogi
i diabły -na czarno -przykryła czarna serwetką
.Poszła święcić wieczorem. rano potraktowaliśmy jako żart.,
Nie było jej z nami 7 lat .Teraz nie ma żadnych zainteresowań
ani emocji .
Ja czytam jej listy schizofreników ,żeby coś z niej wydobyć
niestety -zero reakcji . żeby ją telewizja chociaz interesowała:(
Mit fajnie piszesz - ,lubie cie czytać-będziesz fajna i mądrą mamusią
chociaz dzisiaj zastanawiałam sie co bys powiedziała na obrazek jak młoda mam wręcz wlokła dzieciaka -bo w żaden sposób kierunek mu
nie odpowiadał . Ona zmęczona, ubłocona -podnosi ,na ręce ,puszcza
a mimo wszystko nie uderzyła .a ten wrzask ;(
Pomyslałam ,że nie dałabym
sie tak terroryzować -
_________________
pozdrawiam
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 12:12   

figa napisał/a:
Rysowała w czarnych kolorach i same diabły -
nawet swieconki nam kiedyś wymalowała w rózgi,rogi
i diabły -na czarno -przykryła czarna serwetką


Figa, a próbowaliście się dowiedzieć, co Twoja siostra chciała w tych obrazkach powiedzieć, np. kim jest ten diabeł? dlaczego rózga na jajku? czy podoba się jej czarny kolor i czemu właśnie ten? Diabły, rogi i rózgi kojarzą mi się z czymś, co mogło siostrę mocno nastraszyć w dzieciństwie - np. opowieści o piekle, grożenie karą, klapsy, ktoś bliski... Zastanowiłabym się też nad wykorzystaniem seksualnym, niewłaściwym dotykiem (np. podczas zabiegów higienicznych) albo spotkaniem ekshibicjonisty - być może siostra coś takiego doświadczyła?

Co do apetytu Twojej siostry. Dobrze znanym mechanizmem jest zajadanie stresu i problemów. Figa, czy zastanawiałaś się nad tym? Sama zmiana żywienia nie wystarczy, zresztą nigdy nie wystarcza, by rozwiązać głębsze problemy natury psychicznej. Jesteśmy całością, nasze psyche i ciało są ze sobą połączone. Dlatego uważam, że podejście do leczenia KAŻDEJ choroby powinno obejmowac zarówno psyche jak i ciało, a nie skupiać się tylko na jednym (o czym tak często zapominają zarówno lekarze jak i psychologowie). Zmiana żywienia bez odpowiedniego wsparcia psychologicznego niewiele zmieni. Tak samo jak niewiele zmieni podanie leków bez zmiany żywienia i stylu życia.

M

P.S. Co do obrazku z młodą mamą. Cieszę się, że nie uderzyła dziecko, mam też nadzieję, że nie podnosiła głosu, nie krzyczała. Nie znamy całego kontekstu tego obrazku, ale powiem Ci, jak ja bym się zachowała. Ustaliłabym z dzieckiem plan jeszcze przed wyjściem z domu, wyjaśniłabym gdzie idziemy, po co, etc. Znalazłabym w tym coś atrakcyjnego dla niego - np. nie idziemy tylko do banku zapłacić rachunki, ale rownież na plac zabaw, etc. Gdyby potem na ulicy nie chciało iść i zaczęło płakać, przypomniałabym dziecku o tym wcześniej ustalonym planie. Prawdopodobnie dziecko dalej by pakało, a ja bym je przytulała, lub przykucnęłabym obok. Powiedziałabym mu, ze widzę, że jest na mnie złe w tej chcwili, że nie jest zadowolone, że musimy się tryzmać ustalonego planu i że ta złość i łzy są w porządku, że może popłakać sobie tyle ile chce a ja posiedzę obok i poczekam (albo je wezme na ręce i pójdę - w zależności od kontekstu/sytuacji). W ten sposób uczy się dziecko, że złość, frustracja, żal, są zupełnie NORMALNYMI uczuciami, że ja te uczucia zauważam i akceptuję, że ich się nie boję i nie gniewam się na dziecko, za to, że tak się czuje. Uczy się dziecko, że jest ok tę złość wyrazić w bezpieczny sposób ale też, że płaczem nie można "wymusić" zmiany mojej decyzji (skoro wcześniej wspólnie ustalaliśmy plan, to nie możemy teraz płaczem to "zmieniać").

Podniesienie ręki lub głosu na dziecko nie przyszłoby mi nawet na myśl. W jednym ze wcześniejszych postów wyjaśniałam dlaczego. Klaps czy krzyk zawsze świadczy o totalnej porażce rodzica i o braku wyobraźni. I jeśli ktoś uważa, że nie ma czasu na szukanie i wymyślanie twórczych rozwiązań, to niech się poważnie zastanowi, czy na pewno dojrzał do bycia rodzicem, czy ma czas na bycie rodzicem. Uważam też, że jeśli odcinamy się od własnych przeżyć z dzieciństwa, bagatelizujemy własne traumy, śmiejemy się z klapsów, które dostawaliśmy, umniejszamy łzy, ktore wylewaliśmy i utożsamiamy się z rodzicami, którzy nas w ten sposób traktowali, to wówczas powielamy ten sam schemat i tak samo nieświadomie krzywdzimy własne dzieci. Dlatego tak ważne jest dotarcie do naszych wypartych w dzieciństwie uczuć i przeżyć (szczególnie tych trudnych, bolesnych) i odpowiednie ich przepracowanie. Najlepiej zanim sami zostaniemy rodzicami, ale i tak lepiej później niż wcale.

Figa, napisałaś, że nie dałabyś się "tak terroryzować". A gdybyś spróbowała na to popatrzeć inaczej, oczami dziecka? Dziecko w ogóle nie ma pojęcia, czym jest "terroryzm", nie płacze "na złość" mamie, by "złośliwie" utrudnić jej życie czy zawstydzić ją publicznie. Dziecko płaczem wyraża swoje uczucia, bo jeszcze nie potrafi je inaczej wyrazić. Rola rodzica polega m.in. na tym, by dziecko nauczyć, jak to robić właściwie, a nie karać je za to, że dziecko coś czuje, nie zawstydzać, nie umniejszać tych uczuć. Niestety, rodzic karze dziecko za wyrażanie uczuć, bo sam był w podobny sposób karany. Bo przecież złości nie wolno było okazywać w żaden sposób (szczególnie dziewczynkom). Stąd póżniej tyle naszych problemów w życiu dorosłym - z agresją, z wyżywaniem się na innych, z umniejszaniem, awanturami, z morderstwami też...
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 12:29   

Tomek, czy ty kiedyskolwiek mieles okazje obcowac ze schizofrenikiem? :)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 12:53   

M i T napisał/a:
Sama zmiana żywienia nie wystarczy, zresztą nigdy nie wystarcza, by rozwiązać głębsze problemy natury psychicznej. Jesteśmy całością, nasze psyche i ciało są ze sobą połączone. Dlatego uważam, że podejście do leczenia KAŻDEJ choroby powinno obejmowac zarówno psyche jak i ciało, a nie skupiać się tylko na jednym (o czym tak często zapominają zarówno lekarze jak i psychologowie). Zmiana żywienia bez odpowiedniego wsparcia psychologicznego niewiele zmieni. Tak samo jak niewiele zmieni podanie leków bez zmiany żywienia i stylu życia.

a na jakiej podstawie tak twierdzisz?
przecież praktyka pokazuje, że po odpowiednim czasie osobnik należycie odżywiany, oczyszczany pozbywa się wielu problemów natury psychologicznej
więc żywienie działa i na ciało i na psyche
myślę, że tak samo jest ze schizofrenią i większość osób nie odczuwa jakiejś wyraźnej poprawy nawet przy profesjonalnym leczeniu psychologicznym
musimy najpierw naprawić korzenie problemu, a później przejść do pogaduszek i "naprawy" osobowości chorego - taki chory w dużej mierze sam będzie się powoli "naprawiał"
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 13:02   Rada: Style moga byc stosowane szybko do zaznaczonego tekstu

Jak dla mnie to w polowie postu piszesz dokladnie to samo co "M i T".

Jedyne co moge zarzucic Tomkowi to generalizacja.
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 23:11   

witajcie
MIT ,ładna z was para ,tyle czasu tu siedze a nawet nie wiedziałam ,ze tu tacy fajni ludzie buszują .
To co piszecie -chyba prawda -coś było we wczesnej młodości
potem nieudana miłość. Każdy różnie przeżywa .
Myśle ,ze te diabły to może początek choroby ,nikt wtedy wagi nie przywiązywał . Nawet pisała a w zasadzie obsmarowywała w zeszycie wszystko i wszystkich -mielismy rozrywke jak ktoś znalazł
te notatki.
Przy kazdym napisie pioruny ,gromy wbijane piki czy szpile.
Namówić ją do zwierzeń ,nigdy nie było możliwe a teraz
tymbardziej .Pieniadze dawniej lubiała ,potrzebowała -
roztrwaniała -a teraz :( nie chce zgodzić sie na załatwianie renty
ubezpieczenia -no i jak zmusić do dentysty??? .
Mieliśmy możliwość załatwić to jak była w szpitalu-
ale ona sie nie zgodziła . Prawo jest po stronie pacjenta.
Przeciez jak zwiała już na dobre -to na policji zastrzegła
sobie ,ze nie życzy sobie mieć kontaktu z rodziną .
Macie racje błąd ,niedopatrzenie ,nieświadomość i póżno ,
zeby sama mogła kiedykolwiek egzystować .
Załatwia matka ubezwłasnowolnienie -ale to długa droga .
Iga nie przejmuj sie -po to są niki,
i forum ,zeby każdy mógł dla siebie coś znależć ,porady czy miłego rozmówce . Ja -więcej czytam niż pisze ,
i sprawdzam czy surojady jeszcze dychają .
Taka cicha wielbicielka ich Ajnusowego jedzonka .
_________________
pozdrawiam
 
 
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 23:34   

Kangur
w karcie ma napisane ,ze niedoczynnośc tarczycy
Myśle ,ze to po długotrwale podawanych neuroleptykach .
Dzisiaj trzeci dzień bez leku i jak narazie- dobrze .
MIT -odnośnie leczenia psychiki hmmmm...staramy sie
młotkowymi sposobami jakby Gryzzly napisał -.
spacery ,czytanie gimnastyka .
Dyskusja jest zawsze jednostronna ,znikomy zasób słów
brak z jej strony chęci do rozmowy .
Ja już podstępnie kaze jej głośno czytać gazety ,udaje
,ze niedowidze zresztą mam w tym czasie w kuchni zajęcie.
Dzisiaj stwierdziłam ,ze nie potrafi ocenić reportażu .
zając stanowisko :(
_________________
pozdrawiam
 
 
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Sob Mar 22, 2014 19:34   

figa napisał/a:
Ma tak straszliwy apetyt ,ze sobie z nią nie radzimy .

Ja przez wiele lat miałem chyba to samo co ona. Zapewne bulimia. Apogeum tego nastąpiło u mnie w lipcu 2012, gdy codziennie w jednym posiłku zjadałem tyle co każdy z was w ciągu dwóch dni, ale najgorsze że przeważały w tym słodycze. Po prostu żarłem i nie miałem dość póki nie napchałem się tyle, że zrobiło mi się nie dobrze i marzyłem żeby to zwrócić, a torsję rzadko chciało mi się wywoływać. Po miesiącu tego obżerania (pizze, pierogi, ciastka) podwoiła mi się ilość żył na ciele. Dało mi to do myślenia i być może stało się motywacją do całkowitego zerwania ze słodyczami. Ale wyhamowanie apetytu o które pytasz w temacie następowało miesiącami od tego felernego miesiąca. Widocznie po takim doświadczeniu mój organizm zaczął wysyłać sygnały do mojego umysłu aby się naprawił i nie zmuszał mnie już do odczuwania kulinarnych chuci. Powoli zostaje przywrócona normalna blokada przed opychaniem się. Już od kilku tygodni gdy delektuję się słodyczami, to po zjedzeniu połowy dawnej ilości mam dość, nie odczuwam potrzeby wpychania w siebie więcej, a nawet odczuwam wstręt do tego co właśnie zacząłem jeść. Od pewnego czasu udawało mi się wypluwać część tego co pogryzłem, nie muszę już wszystkiego połykać i katować żołądka.
Może tak jest że trzeba sięgnąć dna żeby się od niego odbić. I dlatego sam sobie z tym poradziłem, nie potrzebuję lekarza. Terapia szokowa musi naprawić umysł. Choć ceną tego sukcesu były zmiany estetyczne na ciele z winy ilości wchłanianego cukru. Gdybym zamiast tych słodyczy zjadał mięso, to nic takiego by mi się nie stało, ale za to pewnie siadłaby mi wątroba albo nerki z przebiałczenia, bo kumpel tak miał i bardzo przytył, kiedy przejadał się kebabami i teraz musi mieć dietetyka, bo ma coś z wątrobą albo nerkami.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Sob Mar 22, 2014 19:38, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 10:50   

Patologiczne napady obżerania się dotykają osoby, które spożywają niskowartościowe, chude produkty roślinne i jeszcze do tego próbują się odchudzać.
Jeżeli do tego ktoś usłyszy, że trzeba jeść więcej mięsa, to rzeczywiście wykańcza sobie wątrobę potwornym nadmiarem energii i fruktozy. To nic nowego.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 10:56   

yarosh1980 napisał/a:
Gdybym zamiast tych słodyczy zjadał mięso, to nic takiego by mi się nie stało, ale za to pewnie siadłaby mi wątroba albo nerki z przebiałczenia, bo kumpel tak miał i bardzo przytył, kiedy przejadał się kebabami i teraz musi mieć dietetyka, bo ma coś z wątrobą albo nerkami.
Bo powinien się obżerać mięsem, ale bez badziewnych dodatków typu pełnoziarniste pieczywo i kasze, zalecanych przez WHO. Nie ma takiego brylanta, który by na samym chudym mięsie nie schudł i nie umarł w końcu z głodu.
JW
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 11:47   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Patologiczne napady obżerania się dotykają osoby, które spożywają niskowartościowe, chude produkty roślinne

tylko że to nie była dieta roślinna. Ona była bogata we wszystko, bo pochłaniałem dosłownie wszystko. Było dość białka zwierzęcego (ser z pizzy, pierogów lub inna garmażeria). Problem był taki, że po tym 'normalnym' posiłku wchłaniałem gigantyczny deser w postaci ciastek i czekolad. I ta ogromna ilość cukru wywołała po miesiącu zmiany w układzie krwionośnym. Zawsze po przyjęciu wielkiej ilości cukru mój puls bił jak szalony. Dla porównania po zjedzeniu wielkiej ilości posiłku białkowego (mięso, twaróg lub jaja) puls jest normalny. Więc organizm będąc zmuszonym do takiego pompowania krwi zareagował stworzeniem nowych żył - lub też powiększeniem małych, niewidzialnych naczyń do rozmiaru żył - by stworzyć lepszą 'obsługę' przy tak hardkorowym trybie trawienia. Więc teraz próbuję to cofnąć, nie dostarczając już żadnych słodyczy, jedynie te bezpieczne cukry w rozsądnej ilości, po których nie szaleje tętno. Może wtedy organizm uzna, że nie musi już utrzymywać tylu żył i powróci do stanu wyjściowego.
I to nie była kwestia wartościowości produktów, bo nawet po najedzeniu się kanapkami z szynką czułem potrzebę napchania się czymś słodkim. To było po prostu uzależnienie od słodyczy.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Bo powinien się obżerać mięsem, ale bez badziewnych dodatków typu pełnoziarniste pieczywo i kasze

czyli gdyby zamiast kebabów zjadał wagowy odpowiednik w postaci samego mięsa z tych kebabów, to nic by się mu nie stało z narządami? Że niby nerki i wątroba siadły mu od pieczywa i sałatek w kebabie? Mi jakoś nie siadły, a zjadałem chyba 10 razy więcej tych mącznych wyrobów (krokiety, naleśniki, ciasta itp)
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Nie Mar 23, 2014 11:54, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 17:18   

To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało. Żaden człowiek nie może się przejeść samym mięsem, nie da rady, prędzej umrze z niedożywienia. Proszę porozmawiać z tymi na diecie Dukana. Nie potrzeba szukać Eskimosów.
Obeżreć się można tylko wtenczas, gdy w posiłkach jest dużo węglowodanów i ewentualnie alkoholu, które stymulują wyrzut anabolicznej insuliny. I brakuje wartościowego pożywienia, właśnie mięsa. Z tym, że dotyczy to tylko osób o zaburzonych mechanizmach regulacji homeostatycznej.
Cytat:
Problem był taki, że po tym 'normalnym' posiłku wchłaniałem gigantyczny deser w postaci ciastek i czekolad.
To właśnie jest pożywienie dokładnie roślinne. Czysty wegetarianizm. W pożywieniu zwierzęcym cukrów prostych ani złożonych nie ma.
JW
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 17:57   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Dałbym radę zjeść 2 kg mięsa za jednym zamachem. I nic by mi się nie stało od takiej ilości budulca dziennie? Oczywiście wysiłek fizyczny i porządne zużycie kalorii by było, żeby móc spalić to czym się nażarło. Teraz z perspektywy czasu łatwo mi mówić, że dałbym wszystko żeby wtedy opychać się 2 kg różnego mięsa zamiast 2 kg słodkości. Nie skończyłoby się zapaleniem żył. Ale wtedy nie miałem pewności czym to się skończy, choć wiedziałem że robię źle dla swojego ciała.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Nie Mar 23, 2014 17:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 18:28   

yarosh1980 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Dałbym radę zjeść 2 kg mięsa za jednym zamachem. I nic by mi się nie stało od takiej ilości budulca dziennie? Oczywiście wysiłek fizyczny i porządne zużycie kalorii by było, żeby móc spalić to czym się nażarło. Teraz z perspektywy czasu łatwo mi mówić, że dałbym wszystko żeby wtedy opychać się 2 kg różnego mięsa zamiast 2 kg słodkości. Nie skończyłoby się zapaleniem żył. Ale wtedy nie miałem pewności czym to się skończy, choć wiedziałem że robię źle dla swojego ciała.


W warunkach naturalnych nie można przejeść się ani węglowodanami ani białkiem. Spróbuj wejść do lasu i uzbierać 200 gram węglowodanów. Rośliny które nie zostały zmodyfikowane przez człowieka mają kilka razy mniej węgli niż te krzyżowane po to żeby miały kilka razy wiecej węgli. Z białkiem jest lepiej jeśli ma się umiejętność polowania oraz wie się co można jeść i gdzie to znaleźć. Tyle że wymaga to wszystko wielu godzin marszu w trudnym terenie i spala się wtedy 300 kalorii dziennie nawet oszczędzając siły. Chodząc cały dzień po lesie lub dżungli zje się bez problemu 2 kg mięsa. Po 2 kilogramach słodyczy nie nadawał byś się w lesie nawet do zbierania ślimaków nie mówiąc o polowaniu.
Do takiego trybu życia potrzebne są białko do nagłego wysiłku w razie potrzeby czyli fosfokreatyna i tłuszcz dający energię na długi montonny marsz.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Nie Mar 23, 2014 18:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 18:46   

Grzegorz Rec napisał/a:
Po 2 kilogramach słodyczy nie nadawał byś się w lesie nawet do zbierania ślimaków nie mówiąc o polowaniu.

Oceniasz mnie po sobie, a mój organizm działa inaczej niż twój. Twój jest nastawiony na LC, a mój najwydajniej działa na słodyczach. Choć teraz próbuję się przestawić na węglowodany "niesłodyczowe" (ziarno, banany) które nie dają mi takiej energii jak czekolada, ale przynajmniej nie niszczą mi organizmu.

Grzegorz Rec napisał/a:
Do takiego trybu życia potrzebne są białko do nagłego wysiłku w razie potrzeby czyli fosfokreatyna i tłuszcz dający energię na długi montonny marsz.

Oj tłuszczu to w słodyczach aż nad wyraz, białeczko zwierzęce też się znajdzie - mleko w proszku, serwatka. Dawałem radę biegać cały dzień po słoiku kremu czekoladowego zmieszanego z płatkami zbożowymi. Albo 5 tabliczkach czekolady z płatkami. Niezdrowe to to jest, ale kopa daje. High carbowcom. Bo gdybyś ty albo Hannibal czy inny tłuściak zjedli to w jakiś dzień zamiast swoich posiłków, to tak by was zamuliło że nie mielibyście sił żeby wyjść z mieszkania.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Nie Mar 23, 2014 18:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 19:12   

yarosh1980 napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:
Po 2 kilogramach słodyczy nie nadawał byś się w lesie nawet do zbierania ślimaków nie mówiąc o polowaniu.

Oceniasz mnie po sobie, a mój organizm działa inaczej niż twój. Twój jest nastawiony na LC, a mój najwydajniej działa na słodyczach. Choć teraz próbuję się przestawić na węglowodany "niesłodyczowe" (ziarno, banany) które nie dają mi takiej energii jak czekolada, ale przynajmniej nie niszczą mi organizmu.

Grzegorz Rec napisał/a:
Do takiego trybu życia potrzebne są białko do nagłego wysiłku w razie potrzeby czyli fosfokreatyna i tłuszcz dający energię na długi montonny marsz.

Oj tłuszczu to w słodyczach aż nad wyraz, białeczko zwierzęce też się znajdzie - mleko w proszku, serwatka. Dawałem radę biegać cały dzień po słoiku kremu czekoladowego zmieszanego z płatkami zbożowymi. Albo 5 tabliczkach czekolady z płatkami. Niezdrowe to to jest, ale kopa daje. High carbowcom. Bo gdybyś ty albo Hannibal czy inny tłuściak zjedli to w jakiś dzień zamiast swoich posiłków, to tak by was zamuliło że nie mielibyście sił żeby wyjść z mieszkania.


Uwzględniając twoje preferencje można ułożyć świetną dietę, zapewniającą długie, zdrowe życie, w którym nie braknie ci energii.

To co mówisz jest prawdą. Zapewne Hani czy ja mieli byśmy problemy na high carb.
Należy uwzględnić to że wywodzimy się z różnych typów homo sapiens. Wiadomo już że ostały się niektórym geny neandertalczyków co widać po moim zachowaniu ;) Wiadomo już że ci którzy je zachowali w większym stopniu chorują bez wyjątku na raka na diecie wysokowęglowodanowej. Nie pamiętam na jakiej stronie były wnioski z tych badań ale chyba na "nauka w polsce".

Wiele lat temu na wysokowęglowodanówce czułem się tak jakby mnie krowa przeżuła i wypluła a były to węgle nieprzetworzone czyli te podobno zdrowe.

Już ponad 450 000 lat temu znajdowano paleniska ze szczątkami zwierząt. To nie było dzieło lwa chyba że cholery umiały wtedy rozpalać ogień i układać stos z drewna. Ci którzy nie ewoluowali od tamtych czasów pod względem metabolizmu nie mają dziś szans żyć zdrowo na węglach.

Widocznie jestem brakującym ogniwem w teorii Darwina ;)
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Nie Mar 23, 2014 19:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 19:30   

yarosh1980 napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:
Po 2 kilogramach słodyczy nie nadawał byś się w lesie nawet do zbierania ślimaków nie mówiąc o polowaniu.

Oceniasz mnie po sobie, a mój organizm działa inaczej niż twój. Twój jest nastawiony na LC, a mój najwydajniej działa na słodyczach. Choć teraz próbuję się przestawić na węglowodany "niesłodyczowe" (ziarno, banany) które nie dają mi takiej energii jak czekolada, ale przynajmniej nie niszczą mi organizmu.

Grzegorz Rec napisał/a:
Do takiego trybu życia potrzebne są białko do nagłego wysiłku w razie potrzeby czyli fosfokreatyna i tłuszcz dający energię na długi montonny marsz.

Oj tłuszczu to w słodyczach aż nad wyraz, białeczko zwierzęce też się znajdzie - mleko w proszku, serwatka. Dawałem radę biegać cały dzień po słoiku kremu czekoladowego zmieszanego z płatkami zbożowymi. Albo 5 tabliczkach czekolady z płatkami. Niezdrowe to to jest, ale kopa daje. High carbowcom. Bo gdybyś ty albo Hannibal czy inny tłuściak zjedli to w jakiś dzień zamiast swoich posiłków, to tak by was zamuliło że nie mielibyście sił żeby wyjść z mieszkania.


Myślę że z tobą jest podobnie tylko w drugą stronę. Twoi przodkowie przekazali ci typ metaboliczny przystosowany do przemiany większej ilości węgli. Podobnie jest z innymi preferencjami spowodowanymi czynnikami genetycznymi. Większość azjatów nie trawi laktozy i ma problemy z trawieniem białka z mleka.
_________________
Incurably Himself
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 22:00   

Grzegorz Rec napisał/a:
yarosh1980 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Dałbym radę zjeść 2 kg mięsa za jednym zamachem. I nic by mi się nie stało od takiej ilości budulca dziennie? Oczywiście wysiłek fizyczny i porządne zużycie kalorii by było, żeby móc spalić to czym się nażarło. Teraz z perspektywy czasu łatwo mi mówić, że dałbym wszystko żeby wtedy opychać się 2 kg różnego mięsa zamiast 2 kg słodkości. Nie skończyłoby się zapaleniem żył. Ale wtedy nie miałem pewności czym to się skończy, choć wiedziałem że robię źle dla swojego ciała.


W warunkach naturalnych nie można przejeść się ani węglowodanami ani białkiem. Spróbuj wejść do lasu i uzbierać 200 gram węglowodanów. Rośliny które nie zostały zmodyfikowane przez człowieka mają kilka razy mniej węgli niż te krzyżowane po to żeby miały kilka razy wiecej węgli. Z białkiem jest lepiej jeśli ma się umiejętność polowania oraz wie się co można jeść i gdzie to znaleźć. Tyle że wymaga to wszystko wielu godzin marszu w trudnym terenie i spala się wtedy 300 kalorii dziennie nawet oszczędzając siły. Chodząc cały dzień po lesie lub dżungli zje się bez problemu 2 kg mięsa. Po 2 kilogramach słodyczy nie nadawał byś się w lesie nawet do zbierania ślimaków nie mówiąc o polowaniu.
Do takiego trybu życia potrzebne są białko do nagłego wysiłku w razie potrzeby czyli fosfokreatyna i tłuszcz dający energię na długi montonny marsz.


To fakt, przypomniałem sobie jak na czczo maszerowałem sporo km, kupiłem w sklepie kiełbasę 30zł/g bez dodatków. W takiej kiełbasie jest tluszcz i mięso. Po pierwszym ugryzieniu poczułem wzrost siły i dzieki temu dotarłem bez problemu do celu.



Grzesiek co jest gorsze nadmiar węgli, białka czy tłuszczu? gdzie jest więcej wad.?
Ostatnio zmieniony przez koffin Nie Mar 23, 2014 22:03, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Nie Mar 23, 2014 23:50   

koffin napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:
yarosh1980 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Dałbym radę zjeść 2 kg mięsa za jednym zamachem. I nic by mi się nie stało od takiej ilości budulca dziennie? Oczywiście wysiłek fizyczny i porządne zużycie kalorii by było, żeby móc spalić to czym się nażarło. Teraz z perspektywy czasu łatwo mi mówić, że dałbym wszystko żeby wtedy opychać się 2 kg różnego mięsa zamiast 2 kg słodkości. Nie skończyłoby się zapaleniem żył. Ale wtedy nie miałem pewności czym to się skończy, choć wiedziałem że robię źle dla swojego ciała.


W warunkach naturalnych nie można przejeść się ani węglowodanami ani białkiem. Spróbuj wejść do lasu i uzbierać 200 gram węglowodanów. Rośliny które nie zostały zmodyfikowane przez człowieka mają kilka razy mniej węgli niż te krzyżowane po to żeby miały kilka razy wiecej węgli. Z białkiem jest lepiej jeśli ma się umiejętność polowania oraz wie się co można jeść i gdzie to znaleźć. Tyle że wymaga to wszystko wielu godzin marszu w trudnym terenie i spala się wtedy 300 kalorii dziennie nawet oszczędzając siły. Chodząc cały dzień po lesie lub dżungli zje się bez problemu 2 kg mięsa. Po 2 kilogramach słodyczy nie nadawał byś się w lesie nawet do zbierania ślimaków nie mówiąc o polowaniu.
Do takiego trybu życia potrzebne są białko do nagłego wysiłku w razie potrzeby czyli fosfokreatyna i tłuszcz dający energię na długi montonny marsz.


To fakt, przypomniałem sobie jak na czczo maszerowałem sporo km, kupiłem w sklepie kiełbasę 30zł/g bez dodatków. W takiej kiełbasie jest tluszcz i mięso. Po pierwszym ugryzieniu poczułem wzrost siły i dzieki temu dotarłem bez problemu do celu.



Grzesiek co jest gorsze nadmiar węgli, białka czy tłuszczu? gdzie jest więcej wad.?


Wiesz co to jest korektor muzyczny ? To takie suwaki. BTW to taki trójpunktowy korektor. Jeśli W idzie w dół o 10 gramów to B powinien pójść w górę o 15 gramów, zakładając że T się nie zmienia. Ale to mocne uproszczenie :] Sprawa jest bardziej złożona. Wszystko zależy od wagi, wzrostu, stopnia aktywności fizycznej.
_________________
Incurably Himself
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Pon Mar 24, 2014 01:35   

Napisz ogółem jeśli np: przy braku aktywnosci fizycznej i przy aktywnosci fizycznej- intesywniejszej :)
Ostatnio zmieniony przez koffin Pon Mar 24, 2014 01:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Mar 24, 2014 08:50   

koffin napisał/a:
Napisz ogółem jeśli np: przy braku aktywnosci fizycznej i przy aktywnosci fizycznej- intesywniejszej :)


Wiecej i szerzej na ten temat mogli by napisać administrator i moderatorzy bo ja w wielu kwestiach nie mam doświadczenia a sama teoria może nie być wystarczająca.
W zasadzie nie masz wielkiego wyboru jeśli chcesz chudnąć. Białko i tłuszcz oraz mało węgli. Nie każdy preferuje duże ilość białka więc może to być jazda na ketonach a to już nie moja działka. Pewnie Hani czy Waldek mają doświadczenia z tym związane. Ja wolę duże ilości białka i tłuszczu przy minimum węgli z warzyw o małej ich zawartości za to z dość sporym zasobem witamin i minerałów.
Nie jestem entuzjastą ketozy. Pewnie zdarzało mi się to na krótką metę ale na dłużej raczej nie.

Highcarbowcy tacy jak yarosh którzy są bardzo aktywni ruchowo gromadzą kilka razy wiecej glikogenu w wątrobie i mięśniach niż przeciętny człowiek na dużej ilości węgli. Maratończycy gromadzą go bardzo dużo.
Jednak do wykorzystania węgli trzeba też witamin i minerałów bo na pustych kaloriach daleko się nie zajedzie.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pon Mar 24, 2014 08:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Mar 24, 2014 09:37   

koffin napisał/a:
Napisz ogółem jeśli np: przy braku aktywnosci fizycznej i przy aktywnosci fizycznej- intesywniejszej :)


Jest jeszcze jedna kwestia o której musisz bezwzględnie pamiętać !

Już jesteś człowiekiem zestresowanym i niezdecydowanym.
Jeśli zaczniesz dietę o niskiej zawartości węgli i białka twój organizm będzie wytwarzał hormon stresu adrenaline po to żeby rozbić tłuszcz na kwasy tłuszczowe i glicerol które następnie wątroba przetworzy na ciała ketonowe i glukozę.

To się niczym nie różni od przewlekłego stresu. Abaszydze doprowadził się taką dietą do stanu wystawiając się na ciągłe działanie adrenaliny. Jeśli trwa to latami a stres jest tłumiony może dojść do nieodwracalnych zmian czy jak kto woli uszkodzeń w narządach wewnętrznych takie jakie obserwuje się u ludzi poddawanych dużemu, długotrwałemu stresowi.

Nie namawiam więc do takiej diety jak DO czy DDP gdzie każe się ograniczać węgle i białko bo skutki mogą być tragiczne.

Kiedy myślę że ludzie z medycznym wykształceniem proponują ludziom takie brednie woda mi się chłodnicy gotuje.
Na takiej diecie się chudnię tylko jakim k...a mać kosztem panie kwaśniewski i pani bednarczyk ?
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pon Mar 24, 2014 09:42, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Pon Mar 24, 2014 19:17   

Zrozumiałem. Więc dzięki za radę. Być może masz rację...
Więcej węgli gdy jemy mniej białka? co powiesz na skromy posiłek mój dzisiejszy, nie jadam teraz dużo.
B48g W30 ( w tym spaliłem gdzieś minimum 600kalorii) T 60 tak dzisiaj przypadkowo wyszło..
Ostatnio zmieniony przez koffin Pon Mar 24, 2014 19:35, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pon Mar 24, 2014 22:51   

koffin napisał/a:
Zrozumiałem. Więc dzięki za radę. Być może masz rację...
Więcej węgli gdy jemy mniej białka? co powiesz na skromy posiłek mój dzisiejszy, nie jadam teraz dużo.
B48g W30 ( w tym spaliłem gdzieś minimum 600kalorii) T 60 tak dzisiaj przypadkowo wyszło..


Moja trzyletnia córka zjada dziennie 2 jajka, 50 gram cielęciny, wypija 2-3 szklanki mleka. To niewiele mniej białka niż twoje dobowe jego spożycie.
Nie chorowała od urodzenia.

Nie wiem co myśleć o tym że dorosły mężczyzna zjada dziennie tyle białka że nie pozwala to pokryć nawet strat powstających po rozpadzie białek w jego organizmie w ciągu doby.

Ludzie młodzi mówią dziś że brak im energii. Aktywność fizyczna dzieci jest minimalna.
Coś jest z tym wszystkim dziś nie tak.
_________________
Incurably Himself
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 08:43   

yarosh1980 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Dałbym radę zjeść 2 kg mięsa za jednym zamachem. I nic by mi się nie stało od takiej ilości budulca dziennie?
Po prostu, niech Pan spróbuje. Umiera się od nadmiaru leków. Od nadmiaru jedzenia trudno jest umrzeć w ciągu tygodnia.
Ja żywiłem się wegetariańsko, więc wiem, o czym mówię w kwestii wegetarianizmu.

Proszę podjąć tę rękawicę i sprawdzić na sobie, jak działa żywienie odwrotne do wegetarianizmu, mięsne.
Wtenczas będzie Pan mógł świadomie wybrać najlepszy dla siebie sposób żywienia.
A tak, jest Pan skazany na cudze poglądy.

To tak, jakby pustelnik uznawał za najlepszy sposób życia celibat, bez sprawdzenia, czy przypadkiem bzykanie nie jest jednak pozytywne. Skądinąd wiadomo, że to single żyją krócej.
JW

PS. Będzie Pan się czuł ciężko chory jedząc samo chude mięso. Jeżeli eksperyment ma być poważny, trzeba jeść wg zasad Lcarb.
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 10:36   

Grzegorz Rec napisał/a:
koffin napisał/a:
Zrozumiałem. Więc dzięki za radę. Być może masz rację...
Więcej węgli gdy jemy mniej białka? co powiesz na skromy posiłek mój dzisiejszy, nie jadam teraz dużo.
B48g W30 ( w tym spaliłem gdzieś minimum 600kalorii) T 60 tak dzisiaj przypadkowo wyszło..


Moja trzyletnia córka zjada dziennie 2 jajka, 50 gram cielęciny, wypija 2-3 szklanki mleka. To niewiele mniej białka niż twoje dobowe jego spożycie.
Nie chorowała od urodzenia.

Nie wiem co myśleć o tym że dorosły mężczyzna zjada dziennie tyle białka że nie pozwala to pokryć nawet strat powstających po rozpadzie białek w jego organizmie w ciągu doby.

Ludzie młodzi mówią dziś że brak im energii. Aktywność fizyczna dzieci jest minimalna.
Coś jest z tym wszystkim dziś nie tak.


600kalorii ale przy 10minutowym ćwiczeniu. Człowiek nie ma apetytu wtedy kiedy organizm walczy z syfem. Nie wiem czy to gronkowiec, AZS, lamblie. Zastanawiam się co to jest. To coś po mupirycynie znika po kilku msc-ch nawraca się i pojawia się w tych samym miejscach. Szyja, zgięcie łokciowym.
Zjem czosnek to miejsce czerwone swędzi, szczypie tak przez chwilę.
Ostatnio zmieniony przez koffin Wto Mar 25, 2014 10:44, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 11:39   

koffin napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:
koffin napisał/a:
Zrozumiałem. Więc dzięki za radę. Być może masz rację...
Więcej węgli gdy jemy mniej białka? co powiesz na skromy posiłek mój dzisiejszy, nie jadam teraz dużo.
B48g W30 ( w tym spaliłem gdzieś minimum 600kalorii) T 60 tak dzisiaj przypadkowo wyszło..


Moja trzyletnia córka zjada dziennie 2 jajka, 50 gram cielęciny, wypija 2-3 szklanki mleka. To niewiele mniej białka niż twoje dobowe jego spożycie.
Nie chorowała od urodzenia.

Nie wiem co myśleć o tym że dorosły mężczyzna zjada dziennie tyle białka że nie pozwala to pokryć nawet strat powstających po rozpadzie białek w jego organizmie w ciągu doby.

Ludzie młodzi mówią dziś że brak im energii. Aktywność fizyczna dzieci jest minimalna.
Coś jest z tym wszystkim dziś nie tak.


600kalorii ale przy 10minutowym ćwiczeniu. Człowiek nie ma apetytu wtedy kiedy organizm walczy z syfem. Nie wiem czy to gronkowiec, AZS, lamblie. Zastanawiam się co to jest. To coś po mupirycynie znika po kilku msc-ch nawraca się i pojawia się w tych samym miejscach. Szyja, zgięcie łokciowym.
Zjem czosnek to miejsce czerwone swędzi, szczypie tak przez chwilę.


Jeśli czosnek wywołuje takie objawy to może są to rany spowodowane ugryzieniem wampira ;]

Zmiany skórne których przyczyną są bakterie są bardziej dokuczliwe po spożyciu czegoś ostrego. Może to być czosnek albo ostra papryka.
Co może być tego przyczyną to już musi ustalić lekarz. Bawienie się w diagnoste przez net może nie wyjść na zdrowie. Masz słabą odporność więc nie zwalczysz tego do końca i będzie nawracać.
Jedynie rewolucja w twojej diecie może zrobić rewolucję w twoim organizmie.
Brak ci apetytu, motywacji, silnej woli. To cholernie wielkie przeszkody do pokonania. Siła do zmian pojawia się dopiero na pewnym etapie zastosowania tych zmian. Bardzo niewielu ludzi potrafi do tego punktu dotrzeć żeby złapać ten wiatr który ich dalej poniesie.
Z obserwacji ludzkich charakterów wiem że ludzie którzy mają tendencję do tego żeby coś zaczynać i nie kończyć mają tak do końca życia albo do momentu w którym nie wydarzy się coś co sprawia że zmieniają swoje podejście. Z reguły są to wydarzenia przykre, wręcz tragiczne.

Ze stylu w jakim piszesz wnioskuję że jesteś młodym człowiekiem. Tacy ludzie powinni być pełni energii, jak młode źrebaki których nawet wędzidło nie zatrzyma kiedy zobaczą przed sobą przestrzeń.

To co widać dziś u młodych ludzi to sygnał alarmowy.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Wto Mar 25, 2014 11:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 12:07   

..; ) ale może to jest die off"?

Alergia to albo candida albo przeciekające jelito tzw nieszczelność nablonka.
Zrobić wymaz , bo to tez może być stefylokaktuzz ;/ Wiem że ciepło słońce, sauana sprawia że to się chowa. Dieta? a co z białkiem przecież mięso cięzko strawne, ograniczenie mięsa do minimum to dobry wybór? Jaja szybko się trawią.
Ostatnio zmieniony przez koffin Wto Mar 25, 2014 12:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 12:14   

[quote="Grzegorz Rec"]
yarosh1980 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Spróbuj wejść do lasu i uzbierać 200 gram węglowodanów. Rośliny które nie zostały zmodyfikowane przez człowieka mają kilka razy mniej węgli niż te krzyżowane po to żeby miały kilka razy wiecej węgli.


Zgadza się ale jeśli chodzi o owoce to nie do końca tak jest. Nie jest tak źle z energią i to zarówno tych słodkich jak i tłustych:
http://rawfoodsos.com/201...-ancient-fruit/
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 13:07   

koffin napisał/a:
..; ) ale może to jest die off"?

Alergia to albo candida albo przeciekające jelito tzw nieszczelność nablonka.
Zrobić wymaz , bo to tez może być stefylokaktuzz ;/ Wiem że ciepło słońce, sauana sprawia że to się chowa. Dieta? a co z białkiem przecież mięso cięzko strawne, ograniczenie mięsa do minimum to dobry wybór? Jaja szybko się trawią.


Gdyby ci przeciekało jelito miałbyś już zapalenie otrzewnej.

Krew mnie zalewa bo ciekawe artykuły pisane przez Lutza są albo po duńsku albo po niemiecku. To co jest po angielsku to fragmenty z "życia bez pieczywa". Napewno w tych po niemiecku i duńsku (dlaczego po duńsku?) choroby przewodu pokarmowego są ujęte szerzej co widać nawet jeśli się rozumie co dziesiąte słowo.

Low carb nie musi opierać się na mięsie. Może to być dieta bez mięsa.
Zainwestuj w książkę Ponomarenki i czytaj ją tyle razy ile trzeba żebyś wszystko zrozumiał.
_________________
Incurably Himself
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 13:16   

[quote="kayaman"]
Grzegorz Rec napisał/a:
yarosh1980 napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
To elementarne, nie dałby rady zjeść za dużo mięsa. Nic by się nie stało.

Spróbuj wejść do lasu i uzbierać 200 gram węglowodanów. Rośliny które nie zostały zmodyfikowane przez człowieka mają kilka razy mniej węgli niż te krzyżowane po to żeby miały kilka razy wiecej węgli.


Zgadza się ale jeśli chodzi o owoce to nie do końca tak jest. Nie jest tak źle z energią i to zarówno tych słodkich jak i tłustych:
http://rawfoodsos.com/201...-ancient-fruit/

Tak mniej wiecej jest jeśli się nie za dużo tych owoców je.

Starzy na tym forum wiedzą jak się dawniej jadło ale zamiast pisać od siebie sieją polityczno-religijno-dietetyczną propagandę.
Wacław i Seanor czy inni młodzi inaczej, mogli by wiele wnieść tylko nie chce im się samodzielnie myśleć.
Wolą korzystać z gotowych schematów podrzucanych przez toana który nie skupia się na tym żeby korzystać z badań naukowych i wieków doświadczeń tylko na prowadzeniu kampanii wyborczej. Tyle że się chłopakowi pomyliła kampania wyborcza z kampanią buraczaną. Stąd kiepskie efekty.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Wto Mar 25, 2014 13:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 13:22   

Grzegorz Rec napisał/a:
koffin napisał/a:
..; ) ale może to jest die off"?

Alergia to albo candida albo przeciekające jelito tzw nieszczelność nablonka.
Zrobić wymaz , bo to tez może być stefylokaktuzz ;/ Wiem że ciepło słońce, sauana sprawia że to się chowa. Dieta? a co z białkiem przecież mięso cięzko strawne, ograniczenie mięsa do minimum to dobry wybór? Jaja szybko się trawią.


Gdyby ci przeciekało jelito miałbyś już zapalenie otrzewnej.

Krew mnie zalewa bo ciekawe artykuły pisane przez Lutza są albo po duńsku albo po niemiecku. To co jest po angielsku to fragmenty z "życia bez pieczywa". Napewno w tych po niemiecku i duńsku (dlaczego po duńsku?) choroby przewodu pokarmowego są ujęte szerzej co widać nawet jeśli się rozumie co dziesiąte słowo.

Low carb nie musi opierać się na mięsie. Może to być dieta bez mięsa.
Zainwestuj w książkę Ponomarenki i czytaj ją tyle razy ile trzeba żebyś wszystko zrozumiał.


Po duńsku? dla mnie to let arbejd.
A które polecasz z tych?

nowadebata.pl/2012/01/13/wazne-ksiazki-o-zdrowiu-i-odzywianiu/
Ostatnio zmieniony przez koffin Wto Mar 25, 2014 13:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Wto Mar 25, 2014 13:51   

koffin napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:
koffin napisał/a:
..; ) ale może to jest die off"?

Alergia to albo candida albo przeciekające jelito tzw nieszczelność nablonka.
Zrobić wymaz , bo to tez może być stefylokaktuzz ;/ Wiem że ciepło słońce, sauana sprawia że to się chowa. Dieta? a co z białkiem przecież mięso cięzko strawne, ograniczenie mięsa do minimum to dobry wybór? Jaja szybko się trawią.


Gdyby ci przeciekało jelito miałbyś już zapalenie otrzewnej.

Krew mnie zalewa bo ciekawe artykuły pisane przez Lutza są albo po duńsku albo po niemiecku. To co jest po angielsku to fragmenty z "życia bez pieczywa". Napewno w tych po niemiecku i duńsku (dlaczego po duńsku?) choroby przewodu pokarmowego są ujęte szerzej co widać nawet jeśli się rozumie co dziesiąte słowo.

Low carb nie musi opierać się na mięsie. Może to być dieta bez mięsa.
Zainwestuj w książkę Ponomarenki i czytaj ją tyle razy ile trzeba żebyś wszystko zrozumiał.


Po duńsku? dla mnie to let arbejd.
A które polecasz z tych?

nowadebata.pl/2012/01/13/wazne-ksiazki-o-zdrowiu-i-odzywianiu/


Przeczytaj to co mówi prof Grażyna Cichosz. Genialny umysł, charakteru mógłby jej pozazdrościć Ryszard Lwie Serce. Wali prosto z mostu, opiera się na badaniach i wytyka wszystko to czym oglupiają ludzi media. Babka ma jaja. To nie jest dietetyczny Antonio Gaudi który nie wiadomo skąd czerpie swoje wizje tylko twardo stąpający po ziemi naukowiec z charakterem.

Zdecydowanie najciekawsza postać nowej debaty.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Wto Mar 25, 2014 13:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 11:57   

koffin napisał/a:
Po pierwszym ugryzieniu poczułem wzrost siły i dzieki temu dotarłem bez problemu do celu.

Ja też miałbym to samo gdyby mój organizm był mocno wyczerpany. Wtedy chwytałby się wszystkiego (mięso, niemięso). Po kiełbasie z pewnością żwawiej bym szedł (bez dołującego uczucia głodu), ale energia by mnie nie rozpierała. Zaś po czekoladowych ciastkach to bym wystartował jak strzała do domu.
Wiele razy miałem takie doświadczenie, że byłem syty od najedzenia białkiem, ale nie miałem pary do intensywnego wysiłku. A kiedy indziej byłem głodny, ale nafaszerowany węglami, więc wprawdzie z pozornie osłabiającym uczuciem głodu, ale energiczność w bieganiu miałem.

Grzegorz Rec napisał/a:
Jednak do wykorzystania węgli trzeba też witamin i minerałów bo na pustych kaloriach daleko się nie zajedzie.

oczywiście; na samej czekoladzie i płatkach organizm za długo nie mógłby dobrze funkcjonować. Dlatego po ciężkim wysiłku obowiązkowo np np sok z buraków albo chociaż jakieś bogate wartościowo owoce.
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Proszę podjąć tę rękawicę i sprawdzić na sobie, jak działa żywienie odwrotne do wegetarianizmu, mięsne.

dziś zjadłem prawie kilo parówek, tak dla smaku i z ciekawości co się stanie energetycznie, zważywszy że jest to po kilku dniach bardzo skromnej diety. I czy puls nie skoczy oraz żyły się nie powiększą jak za wcinania słodyczy. No i właśnie skoczył puls. Choć może to przez ilość, a nie rodzaj pokarmu. A wody to będę musiał dzisiaj żłopać co nie miara. Na wege nie muszę w ogóle pić wody.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Będzie Pan się czuł ciężko chory jedząc samo chude mięso

oczywiście że jeśli mięso, to tylko tłuste, ale to raczej efekt moich gustów. Zawsze się dziwię kiedy w każdej stołówce ludzie odrzucają tłuste części mięsa jako niejadalne, jeśli taka część znajdzie się w steku. Przecież to jest nawet pyszniejsze od samego mięsa. Zawsze to z chęcią wyjadałem niż samo mięso steku czy golonki.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Czw Mar 27, 2014 12:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 12:06   

yarosh1980 napisał/a:
dziś zjadłem prawie kilo parówek, tak dla smaku i z ciekawości co się stanie energetycznie, zważywszy że jest to po kilku dniach bardzo skromnej diety. I czy puls nie skoczy oraz żyły się nie powiększą jak za wcinania słodyczy. No i właśnie skoczył puls. Choć może to przez ilość, a nie rodzaj pokarmu.
Musiał skoczyć, parówki zawierają mało mięsa i dużo tłuszczu. Pan podświadomie szuka takich sposobów, żeby się utwierdzić w opcji wegetariańskiej, jako słusznej i wykazać sobie, że to, co tutaj proponujemy, nie jest dla Pana.
JW
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 12:17   

Musiałem sobie trzasnąć te parówki, żeby ostatni raz dogodzić podniebieniu, są takie pyszne, tym bardziej że tanie (6zł/kg), a teraz z kasą cienko. Na mięso też przyjdzie pora.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Czw Mar 27, 2014 12:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 12:36   

yarosh1980 napisał/a:
koffin napisał/a:
Po pierwszym ugryzieniu poczułem wzrost siły i dzieki temu dotarłem bez problemu do celu.

Ja też miałbym to samo gdyby mój organizm był mocno wyczerpany. Wtedy chwytałby się wszystkiego (mięso, niemięso). Po kiełbasie z pewnością żwawiej bym szedł (bez dołującego uczucia głodu), ale energia by mnie nie rozpierała. Zaś po czekoladowych ciastkach to bym wystartował jak strzała do domu.
Wiele razy miałem takie doświadczenie, że byłem syty od najedzenia białkiem, ale nie miałem pary do intensywnego wysiłku. A kiedy indziej byłem głodny, ale nafaszerowany węglami, więc wprawdzie z pozornie osłabiającym uczuciem głodu, ale energiczność w bieganiu miałem.

Grzegorz Rec napisał/a:
Jednak do wykorzystania węgli trzeba też witamin i minerałów bo na pustych kaloriach daleko się nie zajedzie.

oczywiście; na samej czekoladzie i płatkach organizm za długo nie mógłby dobrze funkcjonować. Dlatego po ciężkim wysiłku obowiązkowo np np sok z buraków albo chociaż jakieś bogate wartościowo owoce.
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Proszę podjąć tę rękawicę i sprawdzić na sobie, jak działa żywienie odwrotne do wegetarianizmu, mięsne.

dziś zjadłem prawie kilo parówek, tak dla smaku i z ciekawości co się stanie energetycznie, zważywszy że jest to po kilku dniach bardzo skromnej diety. I czy puls nie skoczy oraz żyły się nie powiększą jak za wcinania słodyczy. No i właśnie skoczył puls. Choć może to przez ilość, a nie rodzaj pokarmu. A wody to będę musiał dzisiaj żłopać co nie miara. Na wege nie muszę w ogóle pić wody.

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Będzie Pan się czuł ciężko chory jedząc samo chude mięso

oczywiście że jeśli mięso, to tylko tłuste, ale to raczej efekt moich gustów. Zawsze się dziwię kiedy w każdej stołówce ludzie odrzucają tłuste części mięsa jako niejadalne, jeśli taka część znajdzie się w steku. Przecież to jest nawet pyszniejsze od samego mięsa. Zawsze to z chęcią wyjadałem niż samo mięso steku czy golonki.


Twoje menu jest uwarunkowane możliwościami finansowymi.

Węgle są pozornie tańsze. Powolne spalanie węgli wymaga więc mieszania węgli z tłuszczem tak jak to robią ludy koczownicze. W mongolii kaszę gotuje się na wywarze z herbaty i dodaje się do tego dużo masła. Podobno dobre i daje kopa na długo.
Jeśli się zdecydujesz to smacznego ;)
_________________
Incurably Himself
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 12:55   

Grzegorz Rec napisał/a:
Powolne spalanie węgli wymaga więc mieszania węgli z tłuszczem

Węglowodany + tłuszcze = miażdżycorodne. Tłuszcz zaburza wykorzystywanie węgli. Wystrzegam się stłuszczania posiłku węglowodanowego. Tłuszcz mam w posiłku białkowym.
Mieszane wszystko ze wszystkim miałem tylko w okresie opychania się słodyczami, ale przy takim śmieciowym żarciu wszystko dozwolone bo i tak nie robi różnicy.
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 13:25   

yarosh1980 napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:
Powolne spalanie węgli wymaga więc mieszania węgli z tłuszczem

Węglowodany + tłuszcze = miażdżycorodne. Tłuszcz zaburza wykorzystywanie węgli. Wystrzegam się stłuszczania posiłku węglowodanowego. Tłuszcz mam w posiłku białkowym.
Mieszane wszystko ze wszystkim miałem tylko w okresie opychania się słodyczami, ale przy takim śmieciowym żarciu wszystko dozwolone bo i tak nie robi różnicy.


Same węgle dają kopa na krótko. Potem jest spadek energii.
Czekolada z pełnego mleka jest na przykład "na wyposażeniu" sił specjalnych SAS gdzie potrzeba uniwersanego źródła energii na dłuższy czas a na gotowanie nie ma warunków. Podczas szkoleń amerykańskich "foczek" źródłem energii są słodkie naleśniki z tłustym białym serem i dodatkami.
Wszystko to to mieszanka tłuszczu, węgli i trochę białka.
Mówisz że jesteś bardzo aktywny pod względem wysiłku fizycznego więc to spalisz.
_________________
Incurably Himself
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 13:30   

Na tradycyjnym żywieniu od Japonii, poprzez Okinawę po Europę zawsze się łączyło skrobię z tłuszczem, często zwierzęcym. Okinawczycy chyba nie są grubi i nie mają miażdżycy od ryżu ze smalcem albo mieszkańcy wysp pacyficznych od warzyw korzeniowych z tłuszczem kokosowym.

Do owoców to faktycznie nie przydatne jak ja jem. Chociaż też mozna jak ktoś chce jakiś surowy jak np. awokado czy kokos.
Ostatnio zmieniony przez kayaman Czw Mar 27, 2014 13:35, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 13:40   

kayaman napisał/a:
Na tradycyjnym żywieniu od Japonii, poprzez Okinawę po Europę zawsze się łączyło skrobię z tłuszczem, często zwierzęcym. Okinawczycy chyba nie są grubi i nie mają miażdżycy od ryżu ze smalcem albo mieszkańcy wysp pacyficznych od warzyw korzeniowych z tłuszczem kokosowym.

Do owoców to faktycznie nie przydatne jak ja jem. Chociaż też mozna jak ktoś chce jakiś surowy jak np. awokado czy kokos.


Powiadasz że owoce do tłuszczu nie pasują ?
Kaczki i gęsi są bardzo tłuste a kuchnia francuska bez kaczki z jabłkami czy pomarańczami nie była by francuska. Mimo to w kraju nad Loarą są w czołówce jeśli chodzi o długość życia.
_________________
Incurably Himself
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 13:41   

Poprawka: surowe owoce. Na surowiźnie najlepsze są monoposiłki a później jedzenie sekwencyjne.

Tak jak najlepszy kop energii i przyswajalność łatwa. Najmniej pracy dla organizmu.
Ostatnio zmieniony przez kayaman Czw Mar 27, 2014 13:46, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 13:43   

yarosh1980 napisał/a:
są takie pyszne, tym bardziej że tanie (6zł/kg),

Nie chcę Pana martwić, ale takie parówki nie zawierają mięsa w ogóle.
Zawierają za to tzw.MOM, który mięsem trudno nazwać. Poza tym mają skrobię, mogą mieć mleko w proszku i skórki wp. i ok. 33% tłuszczu. Dodatek wody, "trzymanej" polifosforanami wynosi min. 30%. poza tym jest woda ze wsadu podstawowego.
A smak? cóż...laboratoryjny może być nawet lepszy od naturalnego. A Pan jest wygłodzony, więc odczucie smaku jest mocno subiektywne.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 14:21   

Grzegorz Rec napisał/a:
Mówisz że jesteś bardzo aktywny pod względem wysiłku fizycznego więc to spalisz.

taka energetyczna mieszanka wszystkiego ma tylko dwie zalety - jest przepyszna i daje mnóstwo energii. Ale pogarsza stan organizmu i komfort (ogólne zakwaszenie i kwaśna, gęsta ślina, niszczejące zęby, szalony puls). Po wielu latach takiego koksowania się można być już niedołęgą.

Grzegorz Rec napisał/a:
kuchnia francuska bez kaczki z jabłkami czy pomarańczami nie była by francuska

w Polsce są też rolady mięsne ze śliwkami, ale ile taka pieczona śliwka ma wspólnego z owocem? To już się nie zachowuje jak owoc, nie ma jego właściwości. Tylko surowy owoc zachowuje się oryginalnie w układzie i wtedy można rozpatrywać skutki zmieszania go z tłuszczem.

EAnna napisał/a:
A Pan jest wygłodzony, więc odczucie smaku jest mocno subiektywne

I to jest właśnie prawdziwy smak, odczuwam jego pełnię po dłuższej abstynencji od frykasów. Gdy się cały czas coś zjada i zjada, to uczucie smaku jest przytępione, nie robi na nas wrażenia coś dobrego co jemy. A ja znalazłem się w tej korzystnej sytuacji gdy prawdziwy apetyt narodził się na nowo:) To samo się odnosi do seksu. Orgazm osiągany ze seksu wykonywanego codziennie czy nawet co drugi, trzeci dzień jest mizerny, prawie nijaki. Nie umywa się pod względem doznań do takiego osiąganego po minimum tygodniu abstynencji seksualnej. A do takiego osiąganego raz na dwa miesiące to nawet nie ma porównania. To jak ziemia a niebo.
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 14:26   

yarosh1980 napisał/a:

taka energetyczna mieszanka wszystkiego ma tylko dwie zalety - jest przepyszna i daje mnóstwo energii.


Akurat mi bezpośrednio po posiłku gotowane mięso zawsze ujmowało energii. Surowe całe szczęście wprost przeciwnie. Dodaje i to szybko.
Ostatnio zmieniony przez kayaman Czw Mar 27, 2014 14:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 14:42   

Ja z Grzegorzem mówiliśmy o czym innym - o potraktowaniu mojego żołądka jak pieca, do którego można wszystko wrzucić i to wszystko się spali. Czyli najwięcej energii dawało mi zjedzenie naraz np batonów czekoladowych + bułkowe zapiekanki z żółtym serem i sosem mięsnym bolognese.
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 14:45   

Rozumiem. Jakby robił coś o wolnej intensywności to bym wrzucił długołańcuchowe nasycone i jednonienasycone tłuszcze coś jak sadło baranie czy szpik bo to daje najwięcej energii na tym poziomie intensywności.

Jakbym robił coś na wysokim poziomie przy granicy z VO2 max lub tym bardziej ponad to bym doładował się bananami lub daktylami. Jak bym był głodny oczywiście. Bo zwykle taka intensywność jest dość krótka i nie trzeba jeść w trakcie.
Ostatnio zmieniony przez kayaman Czw Mar 27, 2014 14:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 14:48   

Jedząc węgle z tłuszczem można nieco śpiąć wątrobę ostrogami. Można dodać w tym celu kminek do ziemniaków z masłem czy skwarkami. Można gotować kaszę dodając liście laurowe itp., smażyć , piec z dodatkiem przypraw. Liść laurowy tylko do gotowania bo dym jest halucynogenny i mogło by się okazać że komuś będzie się wydawać że pieczone ziemniaki tańczą konge na patelni.
_________________
Incurably Himself
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 14:55   

yarosh1980 napisał/a:
Ja z Grzegorzem mówiliśmy o czym innym - o potraktowaniu mojego żołądka jak pieca, do którego można wszystko wrzucić i to wszystko się spali. Czyli najwięcej energii dawało mi zjedzenie naraz np batonów czekoladowych + bułkowe zapiekanki z żółtym serem i sosem mięsnym bolognese.


Węgle zarówno w warunkach naturalnych jak i w naszych realiach są paliwem kryzysowym.
_________________
Incurably Himself
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 15:00   

Grzegorz Rec napisał/a:


Węgle zarówno w warunkach naturalnych jak i w naszych realiach są paliwem kryzysowym.


Ale ta kryzysowość jest bezwarunkowo wpisana w ludzką i zwierzęcą egzystencję na Ziemi dlatego węgle są bardzo przydatne.
Ostatnio zmieniony przez kayaman Czw Mar 27, 2014 15:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 15:36   

kayaman napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:


Węgle zarówno w warunkach naturalnych jak i w naszych realiach są paliwem kryzysowym.


Ale ta kryzysowość jest bezwarunkowo wpisana w ludzką i zwierzęcą egzystencję na Ziemi dlatego węgle są bardzo przydatne.


To trafne spostrzeżenie. Ponadto pokarm roślinny o małej zawartości węglowodanów zawiera mnóstwo związków których pozytywnego działania nie da się przecenić. Przygłodzenie się od czasu do czasu też jest zjawiskiem pozytywnym.
Organizm sięga wtedy po białko z uszkodzonych komórek. Hunzowie czy inne długowieczne ludy miewają w ciągu roku czas kiedy jest niedostatek pożywienia. Być może w tym także tkwi sekret ich zdrowia i długiego życia.
Nie wiem czy słowa z biblii optymalnych "nie należy się głodzić" mają jakieś uzasadnienie.
Przecież z głodu nikt się jeszcze nie sfajdał w gacie a z przejedzenia tak.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Mar 27, 2014 15:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gusia_29 

Wiek: 46
Dołączyła: 03 Gru 2013
Posty: 382
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 16:20   

yarosh1980 napisał/a:

I to jest właśnie prawdziwy smak, odczuwam jego pełnię po dłuższej abstynencji od frykasów. Gdy się cały czas coś zjada i zjada, to uczucie smaku jest przytępione, nie robi na nas wrażenia coś dobrego co jemy. A ja znalazłem się w tej korzystnej sytuacji gdy prawdziwy apetyt narodził się na nowo:) To samo się odnosi do seksu. Orgazm osiągany ze seksu wykonywanego codziennie czy nawet co drugi, trzeci dzień jest mizerny, prawie nijaki. Nie umywa się pod względem doznań do takiego osiąganego po minimum tygodniu abstynencji seksualnej. A do takiego osiąganego raz na dwa miesiące to nawet nie ma porównania. To jak ziemia a niebo.


To prawda co piszesz, tak samo jest z wieloma rzeczami jedzone codziennie tracą na atrakcyjności, Kiedyś szynka była tylko od święta i smakowała nieziemsko, teraz jest dostępna codziennie i smak każdy kręci nosem. Choć fakt jakość też nie ta sama. Ale Chciałam zapytać o jedno i myślę że o to chodziło Annie pisząc o parowkach. Czy nie lepiej kupić np. wątróbkę drobiową niż parówki koszt prawie ten sam a jakość ..... na cóż parówki to chemia i tłuszcz też nie najlepszej jakości, a wątróbka jednak bez chemii i też ma swoje wartości. Rozumiem brak kasy ale nawet przy braku kasy można jeść całkiem dobrze choć gotowanie więcej czasu zajmuje.
_________________
Myslovitz - Nienawiść
 
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 16:56   

gusia_29 napisał/a:
yarosh1980 napisał/a:

I to jest właśnie prawdziwy smak, odczuwam jego pełnię po dłuższej abstynencji od frykasów. Gdy się cały czas coś zjada i zjada, to uczucie smaku jest przytępione, nie robi na nas wrażenia coś dobrego co jemy. A ja znalazłem się w tej korzystnej sytuacji gdy prawdziwy apetyt narodził się na nowo:) To samo się odnosi do seksu. Orgazm osiągany ze seksu wykonywanego codziennie czy nawet co drugi, trzeci dzień jest mizerny, prawie nijaki. Nie umywa się pod względem doznań do takiego osiąganego po minimum tygodniu abstynencji seksualnej. A do takiego osiąganego raz na dwa miesiące to nawet nie ma porównania. To jak ziemia a niebo.


To prawda co piszesz, tak samo jest z wieloma rzeczami jedzone codziennie tracą na atrakcyjności, Kiedyś szynka była tylko od święta i smakowała nieziemsko, teraz jest dostępna codziennie i smak każdy kręci nosem. Choć fakt jakość też nie ta sama. Ale Chciałam zapytać o jedno i myślę że o to chodziło Annie pisząc o parowkach. Czy nie lepiej kupić np. wątróbkę drobiową niż parówki koszt prawie ten sam a jakość ..... na cóż parówki to chemia i tłuszcz też nie najlepszej jakości, a wątróbka jednak bez chemii i też ma swoje wartości. Rozumiem brak kasy ale nawet przy braku kasy można jeść całkiem dobrze choć gotowanie więcej czasu zajmuje.


Wątroba wieprzowa jest trzy razy tańsza niż parówki. Jest wartościowym "produktem" przy którym parówki to śmieci. Można ją jeść kilka razy w tygodniu. Gorzej kiedy pojawia się setki zdań za i przeciw. Wtedy już od samego słuchania czy czytania można się źle poczuć.
_________________
Incurably Himself
 
     
gusia_29 

Wiek: 46
Dołączyła: 03 Gru 2013
Posty: 382
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 17:04   

Grzegorz Rec napisał/a:


Wątroba wieprzowa jest trzy razy tańsza niż parówki. Jest wartościowym "produktem" przy którym parówki to śmieci. Można ją jeść kilka razy w tygodniu. Gorzej kiedy pojawia się setki zdań za i przeciw. Wtedy już od samego słuchania czy czytania można się źle poczuć.



yarosh1980 pisał o parowkach za 6 zł dlatego napisałam że w tej samej cenie. A biorąc pod uwagę że przez lata pracowałam w przemyśle spożywczym wiem co jest w parowkach i aż strach mnie ogarnia myśląc co może być w tych parowkach. Wątroba przy tych parówkach to samo zdrowie. Mogą też być serca idealna sprawa na zupę a może być i gulasz.
_________________
Myslovitz - Nienawiść
 
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 17:26   

gusia_29 napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:


Wątroba wieprzowa jest trzy razy tańsza niż parówki. Jest wartościowym "produktem" przy którym parówki to śmieci. Można ją jeść kilka razy w tygodniu. Gorzej kiedy pojawia się setki zdań za i przeciw. Wtedy już od samego słuchania czy czytania można się źle poczuć.



yarosh1980 pisał o parowkach za 6 zł dlatego napisałam że w tej samej cenie. A biorąc pod uwagę że przez lata pracowałam w przemyśle spożywczym wiem co jest w parowkach i aż strach mnie ogarnia myśląc co może być w tych parowkach. Wątroba przy tych parówkach to samo zdrowie. Mogą też być serca idealna sprawa na zupę a może być i gulasz.


Nie wiem czy jest jakiekolwiek mięso w parówkach za 6 zł. Nawet w tych za 15 zł jest go niewiele.
Kwestia druga to węgle. 100 gramów kaszy gryczanej to 1 zł ,100 gram wątroby wieprzowej to 50-60 groszy. Smalec 200 gram to pomiędzy 1,50 a 2 zł, tłuszcz mleczny w bieronce 200 gram to 2,50 do 3 zł. Nie ma w nim dodatków to czysty tłuszcz mleczny.
Nikt mi nie powie że low carb jest drogi albo droższy niż dieta wysokowęglowodanowa.
_________________
Incurably Himself
 
     
yarosh1980 

Pomógł: 8 razy
Wiek: 43
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 742
Ostrzeżeń:
 7/2/3
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 19:39   

Cytat:
Czy nie lepiej kupić np. wątróbkę drobiową niż parówki koszt prawie ten sam a jakość

No właśnie przecież są jeszcze PODROBY a one są dużo tańsze niż mięso! A w tych parówkach to jeszcze są jakieś twarde drobinki wielkości ziarnka piasku, jak na ząb wejdzie przy gryzieniu to potem boli. Ugotować w wodzie wątróbkę, serca czy ozorki wieprzowe lub indycze i gotowe. Ale przy doświadczeniu na energetyczność nie będzie można dodać duszonej cebulki, bo wpłynie ona na eksperyment.

Grzegorz Rec napisał/a:
Nie wiem czy jest jakiekolwiek mięso w parówkach

również dlatego je kupiłem:) Tylko aby się rozkoszować smakiem, zapachem i ich miękkością. Nie zależało mi na białku; najlepiej żeby jak najszybciej znikły z żołądka, po co ma się męczyć cały dzień. Wszak to było ostatnie w życiu zjedzenie parówek.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Czw Mar 27, 2014 19:43, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
kayaman

Dołączył: 26 Lut 2013
Posty: 30
Wysłany: Czw Mar 27, 2014 21:52   

Grzegorz Rec napisał/a:


To trafne spostrzeżenie. Ponadto pokarm roślinny o małej zawartości węglowodanów zawiera mnóstwo związków których pozytywnego działania nie da się przecenić.


Ten o dużych zawartościach węglowodanów też ma sporo przydatnych rzeczy jak np. banany,daktyle, persymony, plastry miodu itd. W dodatku można łatwo to jeść na surowo a więc i przyswajalnośc lepsza.
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pią Mar 28, 2014 08:27   

yarosh1980 napisał/a:
Cytat:
Czy nie lepiej kupić np. wątróbkę drobiową niż parówki koszt prawie ten sam a jakość

No właśnie przecież są jeszcze PODROBY a one są dużo tańsze niż mięso! A w tych parówkach to jeszcze są jakieś twarde drobinki wielkości ziarnka piasku, jak na ząb wejdzie przy gryzieniu to potem boli. Ugotować w wodzie wątróbkę, serca czy ozorki wieprzowe lub indycze i gotowe. Ale przy doświadczeniu na energetyczność nie będzie można dodać duszonej cebulki, bo wpłynie ona na eksperyment.

Grzegorz Rec napisał/a:
Nie wiem czy jest jakiekolwiek mięso w parówkach

również dlatego je kupiłem:) Tylko aby się rozkoszować smakiem, zapachem i ich miękkością. Nie zależało mi na białku; najlepiej żeby jak najszybciej znikły z żołądka, po co ma się męczyć cały dzień. Wszak to było ostatnie w życiu zjedzenie parówek.


Trzeba próbować różnych rzeczy.
Rozważam kiedyś zmianę i zamiast wieprzowiny chciałabym jeść tylko ryby, jajka i mleczne.
Oczywiście był by to low carb tylko bez mięsa wieprzowego, wołowiny itp.
Na wegetarianizm nie przeszedł bym tylko i wyłącznie z powodu tego że mój organizm nie jest przystosowany do spalania dużej ilości węgli. W moim przypadku nawet Lutzowe 72 gramy to dla mnie czasem dużo.
Chyba nie ma jednej drogi. Jedni długowieczni jedzą 250 gramów węgli a inni dociągną blisko setki na low carb który stosują nie wiedząc nawet o tym że takie pojęcie w dietetyce istnieje.
_________________
Incurably Himself
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pią Mar 28, 2014 08:28   

yarosh1980 napisał/a:
Cytat:
Czy nie lepiej kupić np. wątróbkę drobiową niż parówki koszt prawie ten sam a jakość

No właśnie przecież są jeszcze PODROBY a one są dużo tańsze niż mięso! A w tych parówkach to jeszcze są jakieś twarde drobinki wielkości ziarnka piasku, jak na ząb wejdzie przy gryzieniu to potem boli. Ugotować w wodzie wątróbkę, serca czy ozorki wieprzowe lub indycze i gotowe. Ale przy doświadczeniu na energetyczność nie będzie można dodać duszonej cebulki, bo wpłynie ona na eksperyment.

Grzegorz Rec napisał/a:
Nie wiem czy jest jakiekolwiek mięso w parówkach

również dlatego je kupiłem:) Tylko aby się rozkoszować smakiem, zapachem i ich miękkością. Nie zależało mi na białku; najlepiej żeby jak najszybciej znikły z żołądka, po co ma się męczyć cały dzień. Wszak to było ostatnie w życiu zjedzenie parówek.


Trzeba próbować różnych rzeczy.
Rozważam kiedyś zmianę i zamiast wieprzowiny chciałabym jeść tylko ryby, jajka i mleczne.
Oczywiście był by to low carb tylko bez mięsa wieprzowego, wołowiny itp.
Na wegetarianizm nie przeszedł bym tylko i wyłącznie z powodu tego że mój organizm nie jest przystosowany do spalania dużej ilości węgli. W moim przypadku nawet Lutzowe 72 gramy to dla mnie czasem dużo.
Chyba nie ma jednej drogi. Jedni długowieczni jedzą 250 gramów węgli a inni dociągną blisko setki na low carb który stosują nie wiedząc nawet o tym że takie pojęcie w dietetyce istnieje.
_________________
Incurably Himself
 
     
Grzegorz Rec 

Dołączył: 18 Lis 2013
Posty: 1852
Ostrzeżeń:
 3/2/3
Wysłany: Pią Mar 28, 2014 08:38   

kayaman napisał/a:
Grzegorz Rec napisał/a:


To trafne spostrzeżenie. Ponadto pokarm roślinny o małej zawartości węglowodanów zawiera mnóstwo związków których pozytywnego działania nie da się przecenić.


Ten o dużych zawartościach węglowodanów też ma sporo przydatnych rzeczy jak np. banany,daktyle, persymony, plastry miodu itd. W dodatku można łatwo to jeść na surowo a więc i przyswajalnośc lepsza.


Wszystko co wymieniłeś jest w menu ludzi prowadzących myśliwsko-zbieracki tryb życia.

Są to grupy ludzi na różnych kontynentach którzy spożywają właśnie cukry z owoców i miodu. Miód dzikich pszczół jest jednak rzadkim smakołykiem. Po pierwsze jest wysoko na drzewie i trzeba się wspiąć a jeśli zostanie się zaatakowanym w tym czasie przez pszczoły to spada się z kilku metrów. Tak się zdarza na przykład u pigmejów. Dlatego rzadko ryzykują. Po drugie jest konkurencja w postaci zwierzątek które też lubią miód i ubiegają ludzi.

Owoców jest wiecej ale nie należy zapominać że wśród takich plemion nie ma świat, urlopów, telewizorów. Wątpię czy kiedykolwiek przekraczają ilość kalorii którą w ciągu doby spalają.
To co się je to tylko połowa. Natura czy jak kto woli bóg nie stworzył/a nas do takiego stylu życia. Nie da się oszukać natury. Wielu już próbowało i nie wyszło im to na dobre.
_________________
Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Pią Mar 28, 2014 08:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved