Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Luźny temat
Autor Wiadomość
Joanne

Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 42
Skąd: UK, Lincolnshire
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 10:41   

Moze kilka slow o tym jak ten mechanizm szczescia uruchomic, bo mnie ostatnio mecza bardzo ponure mysli. Juz ponad tydzien nie moge zasnac wieczorem i udaje mi sie dopiero nad ranem. I odczuwam jakis lek przed przyszloscia. Wszystko zaczelo sie od tego, ze juz za pare miesiecy moje 30. urodziny. Uswiadomienie sobie tego faktu wywolalo lawie: bilans dotychczasowych osiagniec, rozczarowanie, ze niektore marzenia sie juz nie spelnia, wyrzuty z powodu glupich decyzji w przeszlosci, zal z powodu braku odrobiny szczescia w waznych momentach itp. Zawsze ze strachem myslalam o psychiatrach i lekach, ktore oni przepisuja, ale teraz juz nie wiem sama. Nie chce pozostac nieszczeliwa na zawsze, bo to sie tak samo napedza i rosnie. I nie wiem jak to zatrzymac.
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 14:44   

Dobrze jest na wieczór "zaprogramować podświadomość" i tuż przed zaśnięciem wizualizować metodą "filmu" ok 5-10 min pozytywne osiągnięcia, zamierzenia, cele, obrazy szczęścia w swoim życiu i u ludzi bliskich.

Joanne, kluczem jest wdzięczność. Warto dziękować całemu universum za to co masz. Ta praktyka doda ci energii i uwolni twój potencjał. Pomyśl, są ludzie kalecy, ślepcy, bezzębni etc. Masz aż za dużo w porównaniu z nimi i jesli będziesz wdzięczna, przestaniesz narzekać i koncentrowac się na negatywach to osiągnięsz i dostaniesz/wezmiesz od życia więcej niż ci trzeba i niż byś nawet chciała.

Po krótce jak to działa, bez mistyki - nie koncentrując się na obawach, zazdrości, strachu, użalaniu się, rozpamiętywaniu etc masz więcej czasu na konkretne działania. Organizm lepiej pracuje, odciążony myśli lepiej i realizuje wyznaczone cele łatwiej i precyzyjniej. 8)

Dla totalnie opornych, którzy nie potrafią za nic dostrzec pozytywnych rzeczy w tej czasoprzestrzeni pozostaje jeszcze seans ze swiętym kaktusem albo inwestycja w relaks w kapsule deprywacji sensorycznej. Joe Rogan na swoim blogu dość ciekawie opisuje ostatnie przemyślenia po czymś takim > http://blog.joerogan.net/archives/452
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Wto Mar 03, 2009 14:49, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 03, 2009 14:47   

Waldek B napisał/a:
Dobrze jest na wieczór "zaprogramować podświadomość" i tuż przed zaśnięciem wizualizować ok 5-10 min pozytywne osiągnięcia, zamierzenia, cele, obrazy szczęścia w swoim życiu i u ludzi bliskich.

Czyżbyś ogladał "Secret" :what:
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 14:51   

Oglądął i "Potęgę podświadomości" też czytał. 8)

"Sekret" to świetny film. Polecam.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 03, 2009 15:01   

Waldek B napisał/a:


"Sekret" to świetny film. Polecam.

Mnie przed takimi filmami,przed takim sposobem wpływania na ludzi "włącza" się "firewall" :D
Oglądałam i wiele "zajawek" w tym filmie,przypomina mi obrazki z gazetek Świadków Jehowy :D
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 15:04   

Joanne, Waldek ma pełne prawo NLP-ować na tym, jak i na każdym z innych forów, ale na pewno nie omieszkam wtrącić swoich trzech groszy.
Joanne, NLP uważam za samooszukiwanie się. Trudno mi uwierzyć, by wmawianie sobie , że jest dobrze, gdy jest inaczej - może skończyć się szczęśliwie. Skrywane prawdy - jak to ktoś słusznie napisał - stają się jadowite. Joanne, w moim przekonaniu, psychologia podąża teraz drogą samooszustwa. Kreuje jak najbardziej pożyteczne dla systemu maszyny usługowe. Większość psychologów, to teraz coache, trenerzy osobowości, spece od biznesu. Są po to, by wydoić jak najwięcej możliwości "usługowych" od jednostki. NLP jest PROGRAMOWANIEM się, podczas gdy szczere uczucie jest spontaniczne. Spontaniczność jest tu drogowskazem prawdy. Jak można dziękować tym, którzy szkodzą ? Jak można wybaczać tym, którzy krzywdzą bez uprzedniego odczucia wściekłości , złości itp ?
Joanne, jeżeli naprawdę chcesz sobie pomóc, to NLP można traktować jako suplement, jako marginalny dodatek. Jeśli chcesz się programować, to OK. Są ludzie, coraz wiecej ich, którzy tak dalece zatopili sie w dobryzmie, że nie wiadomo, co tak naprawdę czują. Emocjonalny plastik. Jak można ufać człowiekowi, który mówi, że wstyd mu za jego nienawiść lub takiemu, który zaprzecza, jakoby jej nigdy do nikogo nie czuł ? Dla mnie od razu to znak, że ta osoba oszukuje samą siebie i NIGDY nie da sobie rady z głęboko ukrytą drzazgą, która powoduje gangrenę świadomości. Oczywiście manekiny będą tworzyć różne sposoby, jak opukiwanie się opuszkami palców, wahadełka, żarcie ziemi itp. Wszystko po to, by za pomocą metafizyki zagłuszyć swoje dopominające się o uwagę .. emocje, którym nie pozwolono się ujawnić.
Zapytaj sama siebie Joanne, jak bardzo chcesz zaufać sobie, a jak bardzo oddać się w ręce psychiatry (czyli leków) lub new-age psychologa, który ma za zadanie stworzyć wydajną, służącą jak najlepiej swojej firmie, podporządkowaną owieczkę - której nie wolno się zezłościć, wściec się, nienawidzieć, mież żal, pretensje.
Pierwszymi objawami zmanekizowania życia emocjonalnego człowieka są wszechobecne hasła o tolerancji dla wszystkiego i za wszystko. Popularna jest poprawność emocjonalna, wręcz impotencja. Życie połową siebie. To wynik podziału na uczucia negatywne i pozytywne. Podczas, gdy szkodliwe mogą być tylko te o nieświadomym podłożu. Je, dla własnego dobra i innych, należy ujawnić własnej świadomości. NLP jest narzędziem odrzucającym prawdę nie tylko o sobie, ale i o otoczeniu.

Tomek

ps No i deprywacja sensoryczna !!! To się stosuje w systemach tortur m.in. A nie mówiłem ? Stopniowo z ludzi robi się manekiny, impotentów emocjonalnych. Oczywiście, dla ich "dobra". Joanne, nie daj się wykastrować z prawdziwych uczuć.
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 03, 2009 15:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 03, 2009 15:15   

20-sto letni syn znajomej ,studiujący na dwóch kierunkach ,chce rzucić studia po obejrzeniu tego filmu.Wydaje mu sie,że wystarczy ,że sobie będzie wizualizował piękny dom,piekną partnerkę w ich wspaniałym samochodzie i to osiągnie.Jest to nieprawdą ,a młody człowiek nie potrafi pojąć tego,ze tylko swoją pracą moze coś osiągnąć.
Myslę,że wpadł w pułapkę i myślę też ,że twórcom takich filmów ,czasopism o podobnej treści, o to własnie chodzi-o manipulację.
Cieszę się,że na mnie takie coś nie działa.Jestem raczej realistką z "krwi i kości" .Czy warto się oszukiwać? Na pewno nie .
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 15:34   

Tomku, kapsułę deprywacyjną o której mówię wynalazł guru psychodelii lat 60, badacz delfinów. :) Nie ma to nic wspólnego z torturami. :hah:

Cytat:
Jak można dziękować tym, którzy szkodzą ?


A znasz to: "Wrogowi dziękuję, bo swą siłę hoduje na tym co on knuje." ;)

Cytat:
Jak można wybaczać tym, którzy krzywdzą bez uprzedniego odczucia wściekłości , złości itp ?


Normalnie. Ktoś cię uderzył to dajesz w mordę na chłodno i idziesz dalej, pełen luzik. Nie uderzasz go natomiast na poziomie emocjonalnym by sobie samemu nie szkodzić. Powie ci to każdy żołnierz, zawodnik boksu czy zapasów. Chłodny umysł to konieczność, ten kto się gniewa, nienawidzi sam się "podpala" i sam sobie szkodzi. Wchodzi na matę z pianą w ustach i błędnymi oczami a za 30 sekund go znoszą uduszonego. :D

Niekontrolowane spastyczne wybuchy negatywnych emocji bardzo często zaślepiają zmysły i upośledzają właściwy ogląd sytuacji. Wtedy reakcja może być zupełnie nieproporcjonalna do zagrożenia. Przykład z ostatnich dni :? > http://www.youtube.com/watch?v=ipb_PeXOdT4
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 16:19   

Waldek B napisał/a:
Niekontrolowane spastyczne wybuchy negatywnych emocji bardzo często zaślepiają zmysły i upośledzają właściwy ogląd sytuacji.


Właśnie chodzi o to, by emocje nie wybuchały nieadekwatnie. Wybuchają jedynie te wyparte, nieuświadomione, którym zaprzeczamy. Ten policjant z podanego przez Ciebie linku prawdopodobnie nie mógł wcześniej przywalić temu, kto na to zasługiwał (np. szef, rodzic, kolega z pracy, etc.), więc wyżył się na słabej, bezbronnej nastolatce, która nie stanowiła dla niego żadnego zagrożenia. To typowy przykład przeniesionej, źle ukierunkowanej agresji. A ta jest zawsze skutkiem wypartej wcześniej złości, nienawiści.

Zachęcam też do lektury wątku o nienawiści, gdzie ten mechanizm jest szczegółowo opisany.

Marishka
 
 
Joanne

Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 42
Skąd: UK, Lincolnshire
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 20:48   

Dzieki za Wasze uwagi. Cos jest w tym wszyskim. To programowanie to nie dla mnie jednak. Pomijajac zagrozenia jakie niesie, poprostu nie dziala na mnie. Ilez to razy czytalam o tym jak wyobrazanie sobie i wmawianie, ze jestem szczupla, powinno przeobrazic moja sylwetke. Troche probowalam, ale jakos jestem odporna na manipulacje (nawet automanipulacje; wszedzie wesze podstep).
Pytalam Was o leki, bo mialam taki pomysl, ze moze czegos z jakichs powodow brakuje w mozgu i jesli sie tego czegos dostarczy, to moze pomoc. Ale nigdy nie bralam nic takiego (nawet w bardzo tragicznych chwilach, kiedy mi proponowano, chcialam przezywac rzeczy takimi jakimi sa).
Mysle, ze Tomek i Marishka maja racje, trzeba sie dokopac do istoty problemow, a to musi kosztowac. Pewnie czasami podswiadomie nie chcemy przyjac pewnych rzeczy do swiadomosci, powielamy jakies tam schematy i jest niby dobrze.
Jakis czas nie zagladalam na forum, przedwczoraj przeczytalam w starych postach o smierci Pana Jurka. Tak naprawde przeszukiwalam forum chcac sie dowiedzic czemu ostatnio Go nie widac... Teraz nie moge przestac o tym myslec, choc moze sie to wydawac niewspolmierna reakcja. Trudno mi sie pogodzic z takimi nieodwracalnymi zmianami.
Na podstawie tego przykladu, poweidzcie mi czy takie reakcje sa przykladem braku jakichs substancji w mozgu czy tez sa wynikiem jakichs doswiadczen (czyli czy to chemia czy psychologia)?
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 21:04   

Cytat:
czy to chemia czy psychologia


jedno drugiego nie wyklucza, ciało i psychika są nierozerwalnie splecione ze sobą jak spirala dna, za życia przynajmniej

czas nie istnieje bez przestrzeni a świadomość to przecież nie jest coś istniejącego bez związku z mózgiem-ciałem

stąd np trafne określenia jak czasoprzestrzeń czy psychofizjonomika
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 21:11   

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że sam zacząłem "od ciała" (dieta, sen, oczyszczanie organizmu, kręgarz). Potem dopiero wziąłem się za "Potęge podświadomości", wizualizację i pozytywne myślenie.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 21:38   

Joanne napisał/a:
nawet w bardzo tragicznych chwilach, kiedy mi proponowano, chcialam przezywac rzeczy takimi jakimi sa.


Joanne, to, co napisałaś powyżej (a ja pogrubiłam) jest bardzo ważne. Nie uciekasz od emocji, być może intuicyjnie wyczuwasz, ze wszystkie emocje są nam potrzebne. To prawda, są czasem tak bolesne i trudne uczucia, że wolelibyśmy się od nich odciąć, nie czuć, nie cierpieć, zapomnieć. Wiele osób tak właśnie robi (m.in. stąd różnego rodzaju uzależnienia, alkohol, zaburzenia jedzenia, dolegliwości psychosomatyczne, etc.), ale nawet w takiej ucieczce nie znajduje ulgi. Odrzucone, wyparte uczucia zawsze wracają ze zdwojoną siłą i niszczą nas samych lub innych (kiedy nieświadomie kierujemy te uczucia na niewłaściwe osoby). Dlatego tak ważne jest by nauczyć się akceptować, rozumieć i adekwatnie wyrażać wszystkie swoje uczucia. A to proces, który w zasadzie trwa całe nasze życie.

Joanne napisał/a:
Na podstawie tego przykladu, poweidzcie mi czy takie reakcje sa przykladem braku jakichs substancji w mozgu czy tez sa wynikiem jakichs doswiadczen (czyli czy to chemia czy psychologia)?


Chodzi Ci o Twoją reakcję na wiadomość o śmierci Jurka? Ale to jest normalne, że odczułaś lęk i niepokój. Być może ta wiadomość poruszyła w Tobie jakieś wspomnienia. Zresztą myśli o własnej skończoności są dla każdego człowieka jednym z najtrudniejszych wyzwań. I w tym przypadku mechanizm wyparcia jest jaknajbardziej pożytyczny (zwariowalibyśmy, gdybyśmy codziennie rozmyślali o własnej skończoności, dlatego nasz umysł w sposób naturalny wypiera te myśli na codzień, żeby ułatwić nam funkcjonowanie).

Joanne, czy masz w swoim otoczeniu jakąś bliską, zaufaną osobę, z którą możesz swobodnie rozmawiać o trudnych przeżyciach, uczuciach? Osobę, która stoi po Twojej stronie, rozumie, nie potępia, nie nawołuje do "wybaczenia", "zapomnienia" czy "pozytywnego myslenia"?

Marishka

P.S. Przekroczenie 30tki jest chyba takim swoistym przełomem. Zauważyłam, że u wielu osób w pewnym sensie przypomina okres buntu nastoletniego - w tym sensie, że wyostrzają się emocje, zaczyna się przewartościowywanie i ponowne poszukiwanie siebie. U mnie było podobnie - przełomowy moment w moim życiu. Ale największy przełom nastąpił 2 lata później, kiedy zaczęłam wracać do bolesnych wspomnień i uczuć z dzieciństwa by je na nowo przepracować i odpowiednio "ułożyć" w swoim umyśle. Ten proces trwał najbardziej intensywnie przez kolejne 3 lata. Obecnie mam 37 lat i mogę śmiało powiedzieć, że żyję w zgodzie ze sobą. Cieszę się, kiedy mam ku temu powody i wściekam się, kiedy są powody ku wściekłości. Kocham i nienawidze. Śmieję się i płaczę. Czuję, że żyję pełnią życia, ponieważ udało mi się odbudować Pełnię w sobie - Pełnię uczuć - a ta odbudowa zaczęła się wlaśnie od uczenia się akceptacji najbardziej niewygodnych, bolesnych i przerażających uczuć. Ale PRAWDZIWYCH, moich.

P.P.S. W moim przypadku, ciało zaczęło się zmieniać wraz ze zmianami w psyche. Miałam olbrzymią nadwagę (ponad 80 kg przy 173 cm) i psychosomatyczne zaburzenia (alergie, tarczyca, jelito drażliwe, nadkwasota, etc.). Docierając do własnych uczuć i pracując nad sobą, powoli zaczęłam chudnąć (do 72 kg) i wychodzić z chorób - wówczas nie miałam jeszcze pojęcia o odpowiednim żywieniu, unikałam jak ognia tłuszczu, zajadałam duże ilości słodyczy, etc. Ale pozytywne zmiany były już wyraźnie widoczne! Dopiero kilka lat później poznałam tzw. "żywienie optymalne", schudłam do 60 kg i ostatecznie pozbyłam się resztek swoich dolegliwości. Dlatego uważam, że nie można oddzielać psyche od ciała. Nie warto też próbować rozważać o wyższości jednego nad drugim, ale podejśc do tego zagadnienia kompleksowo, całościowo. Warto zadbać o jedno i o drugie, najlepiej jednocześnie. Jesteśmy przecież całością.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 21:58   

Waldek, no jak Ci tu nie przyklasnąć. Powiedziałeś moim zdaniem prawdę, że umysł i ciało to jedność. Oj, gdyby ludzie wiedzieli, jak bardzo. Ale to nie ma nic wspólnego z samooszukiwaniem się, bo ciało i tak da znać - jak nie bólem to chorobą - o zadrach tkwiących w nieświadomości. Zaległy temat mam do odrobienia z psychosomatycznych symptomów.
Im bardziej będzie się wkraczało w ścieżkę dobryzmu za wszelką cenę (mogę podać dziesiątki przykładów z obserwacji własnej) tym bardziej prowadzi to do okaleczenia własnej psyche, a potem ciała. Nieświadoma wściekłość jest tak samo toksyczna jak wtłaczana dobroć. Skrywana wściekłość, taka z której sobie nie zdajemy sprawy i nie chcemy dopuścić do świadomości, może położyć człowieka do wyra szybciej niż starość.

Tomek
 
 
Joanne

Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 42
Skąd: UK, Lincolnshire
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 22:12   

Dzieki Marishko! Bardzo dobrze czyta mi sie to, co piszesz.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 03, 2009 22:18   

Waldek B napisał/a:
... i pozytywne myślenie.

Jesli myślałeś pozytywnie nawet wtedy,kiedy było źle,to podziwiam :)
Ja nie potrafie tak .
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 22:40   

Tomku ja tu nie piszę o samooszukiwaniu się, jakimś skrywaniu uczuć, wyparciach, zamiataniu dawnych bolesnych wspomnień "pod dywan" etc ale o zrozumieniu czym są emocje i czy faktycznie pomogły mi w tych konkretnych sytuacjach. W moim przypadku wynikiem tych rozmyślań są starania aby nie tworzyć "wściekłości" i nie puszczać jej "w obieg". Wściekłość, nienawiść moim zdaniem tylko przeszkadzają w racjonalnym działaniu i wypaczają zdrowy ogląd sytuacji. To chorobowe, spowalniające, wręcz rakotwórcze uczucia niszczące zarówno cel jak i strzelającego. Wolę myśleć jak, niewiem... "bezduszny mistrz zen" z taoistycznej historyjki o 7 dzikich koniach, albo jak chłodny strateg, który szanuje wrogów, uczy się od nich, walczy ale nigdy nie nienawidzi. 8)

Aczkolwiek np z zazdrością już tak łatwo nie idzie mi się rozstać. :? A przydałoby się bo to też w moim odczuciu zatruwa. :x
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 22:48   

Waldek B napisał/a:
To chorobowe, spowalniające, wręcz rakotwórcze uczucia niszczące zarówno cel jak i strzelającego.


Ale TYLKO I WYŁĄCZNIE wówczas, gdy są nieuświadomione, wyparte (o tym zresztą jest cały osobny wątek). Kiedy przyznajesz swojej złości rację bytu, wówczas przestaje ona stwarzać zagrożenie dla Ciebie, czy kogokolwiek innego, powoli słabnie i w naturalny sposób wygasa.

Zgadzam się, że nienawiść może być (dosłownie) rakotwórcza. Ale tylko ta nienawiść, która nigdy nie została zaakceptowana, jako normalne, potrzebne uczucie.

Jeśli ktoś wyrządza Tobie krzywdę, brutalnie narusza Twoje granice, to uczucie wściekłości czy nienawiści jest zupełnie naturalnym, adekwatnym uczuciem. Zaprzeczając mu, zaprzeczasz, że dzieje się coś złego, że cierpisz, że jesteś krzywdzony. Zaprzeczasz sobie, odcinasz się od bardzo ważnej części siebie.

Marishka
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 23:01   

Waldek, jeśli np. zen byłaby wynikiem Twego szczęścia, a nie Ty wynikiem zapatrzenia w zen, to co innego ..chyba ( ? )
Trudno i niepotrzebnie może jest polemizować z czyimś twierdzeniem, że jest szczęśliwy. Zakładam , ufając Twoim słowom, że jesteś.

Tomek
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 23:49   

Mam całą stertę swoich pamiętników z okresu dzieciństwa i wczesnej młodości (8-24 lat). Kiedy je przeglądałam ostatni raz parę lat temu, to uderzyła mnie pewna powtarzająca się w nich myśl przewodnia na którą dawniej nie zwracałam uwagi. Otóż w moich pamiętnikach widać wyraźnie jak bardzo (od dziecka!) walczyłam z uczuciem słusznej złości. Np. opisywałam jakieś bolesne, wkurzające zdarzenie (zdrada przyjaciółki, niesprawiedliwe oskarżenie o coś, czego nie zrobiłam, atak przemocy wobec mnie, zawiedzione zaufanie, etc.), pisałam, że czuję złość, a już w następnym zdaniu sama siebie karciłam za to, że tak się czuję. Pisałam, że przecież nie wolno odczuwać złości, że to takie brzydkie, że ja przez to jestem gorszym człowiekiem, że należy złości się wyzbyć, etc.

Przez całe swoje życie, aż do mniej więcej 32-33 lat, aktywnie walczyłam z tym uczuciem w sobie. Starałam się pilnować, powstrzymywać się, przemilczać, etc. Udawało mi się całkiem nieźle. Na zewnątrz byłam cicha, grzeczna i spokojna, zawsze na "tak" (nie potrafiłam odmawiać, szczególnie w pracy), zawsze starałam się wszystkich dookoła zadowolić i uszczęśliwić. Ale wewnątrz rósł cały "bukiet" dolegliwości (wspominałam o nich wcześniej), zwiększało się też "rozdarcie" - pomiędzy tym, co czuję naprawdę, a tym, co okazuję. Miałam bardzo wiele, sprawy układały się całkiem pomyślnie, niby nie miałam na co narzekać, ale nie czułam się spełniona i szczęśliwa. Nie czułam się sobą. Teraz wiem, że to było spowodowane wieloletnim odcinaniem się od moich prawdziwych uczuć, szczególnie odcinaniem się od złości.

Ale tak naprawdę nie da się całkowicie odciąć od tych uczuć, odrzucone, kiedyś muszą wybuchnąć i tym samym zwrócić na siebie uwagę. W moim przypadku takie nieświadome "wybuchy" były kierowane pod adresem ówczesnego męża. Z jednej strony starałam się nie okazywać i nie odczuwać złości na codzień, ale podczas kłótni coraz częściej zupełnie niekontrolowanie krzyczałam "nienawidzę cię". Nie chciałam, ale to było "silniejsze" ode mnie. To tak, jakby coś chciało ze mnie "wyjść" w ten sposób.

Kiedy zaczęłam zastanawiać się nad swoimi uczuciami, ich źródłem i sensownością, powoli wszystko zaczęło stawać na swoje miejsca. Musiałam jednak wrócić do bolesnych wspomnień i wypartych uczuć z dzieciństwa, wydobyć je z nieświadomości, przyjrzeć się im i przeżyć (dosłownie odczuć je w swoim ciele) na nowo, tym razem świadomie kierując je do właściwych osób. W ten sposób odkryłam, że słowa "nienawidzę cię" nie dotyczyły ówczesnego męża ale mojego ojca, któremu bałam się powiedzieć o krzywdzie, którą mi wyrządził. Im bardziej rozumiałam żródła swoich uczuć i pozwalałam im bezpiecznie zaistnieć (wyrażałam je wówczas poprzez pisanie, malowanie lub słuchanie ostrej muzyki), tym bardziej zaczynałam czuć się sobą i tym większy odczuwałam spokój wewnętrzny i pewność.

Kiedy przyznałam sobie prawo do złości, zauważyłam, że w stosunku do innych stałam się autentycznie spokojniejsza. Chodzi o to, że kiedy w duchu mówię sobie (lub dzielę się tym teraz z Tomkiem) np. "nienawidzę tej osoby, bo zrobiła to czy tamto...", to później w kontakcie z tą osoba nie mam morderczych chęci ani potrzeby ubliżania jej, awanturowania się, etc. Potrafię zachować spokój i asertywność, ponieważ wcześniej w sposób bezpieczny dałam już upust swoim uczuciom, wypowiedziałam je, odczułam, zaakceptowałam jako słuszne. Nie muszę się "kontrolować" w relacjach z osobą, do której odczułam nienawiść, a normalny ton pojawia się w sposób naturalny, nie muszę się wysilać czy robić coś wbrew sobie. Widzę olbrzymią różnicę pomiędzy tym, jaka byłam dawniej, a jaka jestem obecnie i wiem, jak olbrzymią rolę w tej zmianie odegrała akceptacja WSZYSTKICH moich uczuć, bez podziału na "pozytywne" i "negatywne".

Marishka

P.S. Uczucia, póki nie zostaną zrozumiane i zaakceptowane, zawsze będą szukać wyjścia - wewnątrz nas (autoagresja) lub na zewnątrz (agresja wobec innych). Akceptując je i adekwatnie wyrażając jednocześnie je "rozbrajamy", pozbawiamy niszczycielskiej i trującej mocy.

P.P.S. I jeszcze jedno. Każde uczucie ma jakiś cel, każde uczucie o czyms nas chce poinformować. Ważne by nauczyć się właściwie te komunikaty odczytywać. I właśnie ze względu na te potrzebne komunikaty nie wolno nam odcinać się od uczuć.
 
 
Joanne

Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 42
Skąd: UK, Lincolnshire
Wysłany: Śro Mar 04, 2009 10:55   

Przypomnialam sobie o ksiazce czytanej rok temu ('Gniew kobiety'
Autor: Harriet Lerner). Sa tam przedstawione rozne przyklady relacji z bliskimi, ktore wywolywaly gniew. To co wydalo mi sie odkrywcze : gniew jest sygnalem, ze cos jest nie tak. Zasadniczo kobiety reagowaly na dwa sposoby. Pierwszy, ktory kiedys realizowala Marishka czyli ukrywanie, udawanie, ze go nie ma. Drugi to wyladowywanie emocji, awantury, zrzedzenie (to mialo glownie zastosowanie jesli problem dotyczyl partnera zyciowego lub wzglednie na niego byly przenoszone emocje, ktore zrodzila inna osoba). Nastepnym krokiem bylo dostrzezenie, ze te drogi nie prowadza do zmiany sytuacji. To, ze bede sie wydzierac na mojego meza, bo np. nigdy nie pomaga w sprzataniu i wszedzie zostawia smieci bedzie milo taki skutek, ze on zacznie uwazac mnie za jakas jedze, ktore spokoju ludziom nie daje (co mnie jeszcze bardziej zdenerwuje i oddali od celu) i swiadomie lub nie wlasnie dlatego, ze ktos na niego krzyczal, nie zacznie sprzatac. Tak wiec zgadzam sie z autorka tej ksiazki, ze odkrywajac w sobie gniew trzeba odczytac go jako sygnal, odkryc skad pochodzi i starac sie naprawic relacje (nie zawsze to mozliwe jesli ochlapal nas samochod lub cos podobnego), powiedziec tej osobie spokojnie, co wywoluje nasz gniew. Od lektury tej ksiazki odkrylam, ze moja Mama zawsze daje mi takie rady jakich ja oczekuje i ja tez zawsze doradzalam jej to, co wywnioskowalam z poczatku rozmowy, ze chce uslyszec. To takie grzeczne i nieprawdziwe i zachowawcze. Ostatnio cieszy mnie, ze wypowiadam swoje prawdziwe zdanie i cieszy mnie, ze ona robi i tak, tak jak chce.
W kazdym razie polecam kobietom te ksiazke, bardzo interesujaco pokazuje jak ludzie trwaja w chorych relacjach przez lata i jak w sumie nietrudno przelamac te schematy.

Marishko jeszcze raz dziekuje CI za wczorajsze kojace slowa, cos w nich mnie uspokoilo, nawet nie wiem jeszcze co, bo juz bylam bardzo przemeczona tym niespaniem (w ostatnim tygodniu trzy razy w ogole nie spalam, a w pozostale dni zasypialam nad ranem), ale przeanalizuje to jeszcze dzisiaj i moze wybiore sie do kolezanki pogadac. W kazdym razie zasnelam jak niemowle bez jakichkolwiek czarnych mysli w glowie.
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Śro Mar 04, 2009 15:32   

Joanne napisał/a:
To programowanie to nie dla mnie jednak. Pomijajac zagrozenia jakie niesie, poprostu nie dziala na mnie. Ilez to razy czytalam o tym jak wyobrazanie sobie i wmawianie, ze jestem szczupla, powinno przeobrazic moja sylwetke. Troche probowalam, ale jakos jestem odporna na manipulacje (nawet automanipulacje; wszedzie wesze podstep)?


Są ludzie mniej i bardziej podatni na sugestie, manipulacje i również autosugestię. Ja zasadniczo mam odwrotnie - dość łatwo im ulegam. Dobrze chociaż, że mam tego świadomość, bo niebezpieczeństwa z tego wynikające są oczywiste. Ale ma to również dobrą stronę.

Gdy napisałaś o "wmawianiu sobie" przypomniałam sobie moją własną technikę wspomagania odchudzania. Wmawianie sobie, że jest się szczupłym oczywiście niczego nie da. Pierwsza lepsza witryna sklepowa to zweryfikuje. Ale w moim przypadku sprawdziło się "wmawianie sobie", że się zdrowo odrzywiam (co doprowadziło po pewnym czasie do spadku wagi). Pewnie będziecie się śmiać, ale zaczynałam każdy dzień od słów: "nie jem produktów wysokoprzetworzonych, wybieram tylko to, co dla mnie dobre". Po pewnym czasie weszło mi to tak w nawyk, że w momencie, gdy ktoś mnie czymś "niedozwolonym" częstował - miałam w głowie ten slogan i odmawianie mi przychodziło w sposób naturalny. Podobnie z pólkami w sklepie - po prostu niektóre z nich omijałam i już, bez bólu i poczucia wyrzeczenia (przecież wybieram tylko to co dobre). Od tamtej pory czasami tak siebie wzmacniam, jeśli zależy i na osiągnięciu jakiegoś szczególnego celu. W moim przypadku to działa, ale tylko pod warunkiem, że jestem systematyczna w swoich "mantrach" i nie zrażam się tym, że na początku to nie działa.

Wyższy stopień wtajemniczenia osiągnęłam przy okazji... dentysty. Wiecie, że nie potrzebuję znieczulenia? Potrafię "oddzielić ból od mojego ciała". Czuję go ale wiem, że on nie nie dotyczy. Jakkolwiek niedorzecznie by to nie zabrzmiało - to działa w moim przypadku. I boli mniej.
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 04, 2009 18:59   

a po co komu dentysta na low carb? ja nie byłem od ponad 3 lat i wydaje się, że nie będę już nigdy 8)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Mar 04, 2009 19:52   

po przewertowaniu watku - nie mam czasu sie porzadnie wypowiedziec, ale - popieram Waldemara. 8)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 10:19   

Waldek B napisał/a:
a po co komu dentysta na low carb?


Żeby przegląd zrobić, kamień usunąć i zafundować sobie piaskowanie raz na jakiś czas. Zęby faktycznie na LC się rzadziej psują, ale o ich urodę tak, czy tak dbać trzeba...
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 10:47   

Yo_ga79 napisał/a:
Żeby przegląd zrobić, kamień usunąć i zafundować sobie piaskowanie raz na jakiś czas. Zęby faktycznie na LC się rzadziej psują, ale o ich urodę tak, czy tak dbać trzeba...

otóż jest tak -
gdy byłem młodszy (ponad 10 lat temu) miałem całkiem sporo zębów zaplombowanych, więc teraz chodzę do dentysty, coby sprawdził, czy w okolicach tych plomb jest wszystko ok
natomiast gdybym miał teraz wszystkie zdrowe zęby to żywiąc się tak jak żywię nie chodziłbym do stomatologa w ogóle
o zęby trzeba dbać właściwym żywieniem i myciem naturalnymi środkami lub nawet samą wodą
zobacz sobie jakie zęby mieli u Westona - tam rzadko kto je mył, a mieli piękne równe białe zęby
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 12:03   

najlepsze było to plemię, które piłowało sobie zęby na kształt kłów drapieżników :o i mimo tego zęby nigdy im się nie psuły :o 8)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 05, 2009 12:18   

Waldek B napisał/a:
najlepsze było to plemię, które piłowało sobie zęby na kształt kłów drapieżników :o i mimo tego zęby nigdy im się nie psuły :o 8)

no, to było coś :]
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 06, 2009 12:11   

Hannibal napisał/a:

o zęby trzeba dbać właściwym żywieniem

eureka :what:
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 14:52   

Hannibal napisał/a:

zobacz sobie jakie zęby mieli u Westona - tam rzadko kto je mył, a mieli piękne równe białe zęby


Eee.... tam Tak naprawdę nie wiemy jakie ludzie mieli uzębienie kiedy jedli zdrowe, prawdziwe jedzenie czyli przed erą przetworzonej żywności, rafinowanego cukru i bialej mąki. Nie ma przecież badań z tamtego okresu. Coś mi się wydaje, że jedząc mięso, które jednak zostaje czasem między zębami bez możliwości dokładnego wymycia ich (nie mówiąc o wynitkowaniu) - tez nie byłoby tak różowo. :P ;)
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 15:23   

Cytat:
Nie ma przecież badań z tamtego okresu.


Jak nie ma jak są. Robił je właśnie Weston.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 06, 2009 15:33   

Waldek B napisał/a:

Jak nie ma jak są. Robił je właśnie Weston.


A czy te badania są rzetelne?
 
 
plej_tssz 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 36
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 894
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 15:43   

Apropo zębów od kąd jestem na LC i mam usunięty ząb który był zepsuty i reszte zębów od jakiegoś czasu mam zaleczone plombami nie doświadczam ŻADNYCH UWAG ZE STRONY MOICH ZNAJOMYCH DOTYCZĄCYCH MOJEGO UKŁADU ODDECHOWEGO.
Zębów nie myję i nawet NIE ŻÓŁKNĄ.Same zalety.........
Najśmieszniej było gdy w rozmowach w toku koleś mówił do drugiego o kawałkach schabowego między zębami :D .Jednym z nich był fanatyk dbania o swój wygląd , tylko jemu nie pasował temat.......Wszyscy przecież wiemy że te włókna mięśniowe są po to by oczyszczać nasze przestrzenie między zębowe BUAHAHAHA ;D :what: :hah:

peace
Plej
 
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 16:10   

Iga napisał/a:
Waldek B napisał/a:

Jak nie ma jak są. Robił je właśnie Weston.


A czy te badania są rzetelne?


Moim zdaniem tak. Nie sponsorował go żaden koncern farmaceutyczny , a przerażone środowisko dentystów odcięło się od niego po wydrukowaniu książki. :D

Bo po co by byli dentyści gdyby ludzie zrozumieli, że brak mycia zębów pastą nie jest przyczyną próchnicy.

Co by oni robili gdyby obywatele pojęli, że to oczyszczone produkty jak biały cukier i mąka powodują deficyty mineralno-witaminowe w zębach i kościach a nie "brak higieny i bakterie"?

Co by było gdyby fakt o plemieniu piłującym zęby na kształt drapieżników został nagłosniony i zrozumiany przez masy? Piłowali sobie zęby w stożki (!), jedli całe życie słodkie owoce, miód, mięso, nie znali past, nie myli NIGDY zębów i... nie mieli nigdy próchnicy. To samo neandertalczycy, eskimosi i 10 innych plemion, zero higieny, pasty i zero próchnicy.

Na takim badaniu i wiedzy nie dorobi się żaden koncern w dzisiejszym świecie.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Pią Mar 06, 2009 16:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 06, 2009 16:12   

No nie przesadzajcie.Już dawno przestaliśmy latac za mamutami : :what:
Czy coś złego jest w stosowaniu szczoteczki do zębów? :o :what:

To może przestańcie używać prysznicu,naczyń i wiele innych "wynalazków cywilizacji".Ubrania też zdejmijcie i zróbcie sobie ze skór zwierząt upolowanych samodzielnie :what:
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 16:14   

Cytat:
Czy coś złego jest w stosowaniu szczoteczki do zębów?


nie ma nic złego. masz bielsze zęby jak myjesz. sam myję pastą bez fluoru 8)

co nie zmienia faktów powyżej...
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 06, 2009 16:19   

Waldek B napisał/a:

masz bielsze zęby jak myjesz

To zalezy też od szkliwa.Jak ktoś ma "ciemne" szkliwo,to mu mycie nie pomoże.Ja mogę nie myć i mam białe ząbki :D
Czytałam gdzieś ,że szkliwo ,to "ciemniejsze" jest trwalsze,niż to białe.Czy ktoś słyszal coś na ten temat?
 
 
plej_tssz 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 36
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 894
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 16:32   

Ja myślę Igo że to prawda bo chyba więcej jest tego szkliwa wtedy na ząbkach i to kolorystycznie właściwie mi przypomina końcówki moich siekaczy gdzie widać samo szkliwo.I to chyba właśnie ono daję takie wrażenie i postrzeganie faktu przynajmniej przezemnie.

Pozdro Igo

Pleju
 
 
 
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 19:42   

eee...tam...

nasi przodkowie 20.000 i wiecej lat temu byli chowani ze wszystkimi zebami!
kto dzis moze sie pochwalic takim wynikiem??
malo kto...pewnie moje dzieci beda mogly :]

szkliwo itd. zalezy od pozywienia i stanu psychicznego...

bezposrednio zeby sa niszczone przez bakterie rozkladajace wegle a potem przez fluor z naszych past....

z grubsza to tyle... ;)

szczoteczke i zapachy stosuje tylko z wymuszonych powodow cywilizacyjnych...
podobnie jak wiekszosc "surojadow" :>
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Pią Mar 06, 2009 22:07   

gudrii napisał/a:
nasi przodkowie 20.000 i wiecej lat temu byli chowani ze wszystkimi zebami!
kto dzis moze sie pochwalic takim wynikiem??


no tak, tylko w większości są to znaleziska w stylu "kobieta lat 20 parę".
choć co do zasady oczywiście nie kwestionuję pozytywnego wpływu paleo diety na te rzeczy (chociaż jak gdzieś tu ktoś napisał że nie myje zębów, to chyba lekko za bardzo się wczuł w rolę ;)
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 07, 2009 21:07   

Matti napisał/a:
.. A tak sie cieszyłem

Czyz nie o to chodziło? :D Całkiem niepotrzebnie zaprzestałes się cieszyć :D
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 14:04   

Waldek B napisał/a:

Na takim badaniu i wiedzy nie dorobi się żaden koncern w dzisiejszym świecie.


To smutne jak w dzisiejszym świecie niewiele warte jest zdrowie i życie człowieka, a jak dużo forsa, którą można zarobić na niewiedzy "prostaczków". Dla mnie szczególnie bolesny jest fakt, że od dawna istnieje szczepionka na pruchnicę, ale nikt jej nie wprowadzi do powszechnego stosowania. Bo po co? Lepiej niech się ludziom zęby psują i niech je leczą za grubą kasę.

Co do "białości" zębów należę do szczęściarzy. Dostałam od natury ładne w miarę białe i równe. Co innego z twardością i podatnością na próchnicę. :? Pewnie jeszcze moja dieta nie dociąga do standardów low carb, bo zdarza mi się zjeść coś słodkiego i pewnie dlatego od czasu do czasu muszę odwiedzić dedntystę. Ale i tak jest lepiej niż kiedyś - kiedyś potrafiłam ząb złamać na migdale lub orzechu, co chyba nie jest normalne.
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 14:05   

Iga napisał/a:
Waldek B napisał/a:

masz bielsze zęby jak myjesz

To zalezy też od szkliwa.Jak ktoś ma "ciemne" szkliwo,to mu mycie nie pomoże.Ja mogę nie myć i mam białe ząbki :D
Czytałam gdzieś ,że szkliwo ,to "ciemniejsze" jest trwalsze,niż to białe.Czy ktoś słyszal coś na ten temat?


Tak, też słyszałam taką opinię. Podobno to ciemniejsze lepiej chroni miazgę zęba, a białe to takie trochę "niedorozwinięte", niezdolne do pełnej ochrony. Ale za to jakie estetyczne!! :D :D
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Mar 09, 2009 14:08   

Yo_ga79 napisał/a:
. Ale za to jakie estetyczne!! :D :D

Owszem :D Dzięki temu słyszy się miłe slowa :D
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 14:15   

Iga napisał/a:
Yo_ga79 napisał/a:
. Ale za to jakie estetyczne!! :D :D

Owszem :D Dzięki temu słyszy się miłe slowa :D


Z zębami to jest wielka niesprawiedliwość !! ;) Bo jak ktoś ma białe, to od razu wszyscy myślą, że zdrowe, a jeśli ktoś ma żółte (albo nie daj Boże beżowe) to od razu - że brudas i nie myje. A tymczasem białe ząbki są i owszem ładne, ale niekoniecznie zdrowe i odwrotnie - ciemne i mniej estetyczne - mogą być zdrowe na 102. 8) Ja gdybym mogła wybierać chyba wolałbym jednak bardziej żółte i zdrowe. Ciągłe zabiegi higieniczne jamy ustnej trochę w niektorych sytuacjach utrudniają życie.
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 09, 2009 16:24   

Cytat:
Pewnie jeszcze moja dieta nie dociąga do standardów low carb, bo zdarza mi się zjeść coś słodkiego i pewnie dlatego od czasu do czasu muszę odwiedzić dedntystę.


Tu nie chodzi o "niejedzenie czegoś słodkiego". Wszystkie badane plemiona jadły od czasu do czasu słodkie naturalne rzeczy typu owoce, miód. Chodzi o to by unikać nadmiaru pokarmów rafinowanych, które wyjaławiają organizm(cukier, biały ryż, mąka, makaron, ziemniak etc). To są te pokarmy zwane antinutrition (antypożywieniem) bo nie dają nic poza pustymi kaloriami i mało tego, do strawienia tych zapychaczy ciało musi na dodatek oddać własne minerały.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 15:06   

Waldek B napisał/a:
Chodzi o to by unikać nadmiaru pokarmów rafinowanych, które wyjaławiają organizm(cukier, biały ryż, mąka, makaron, ziemniak etc). To są te pokarmy zwane antinutrition (antypożywieniem) bo nie dają nic poza pustymi kaloriami i mało tego, do strawienia tych zapychaczy ciało musi na dodatek oddać własne minerały.

Z wysokoprzetworzonym pożywieniem stoję dobrze (tzn. prawie nie jadam). Choć przyznam, że trochę mnie zaskoczyłeś... ziemniak też? Wiem, że jest niewskazany ze względu na zawartośc węglowodanów, ale to chyba nie jest przetworzona żywność? Czy jest? Makaron, ryż i kluski są nie dla mnie, nie jadam też chleba. Chyba też z uwagi na to, że staram się wykluczyć węglowodany z diety czasem po prostu "muszę" zjeść coś niedozwolonego np. kawałek mlecznej czekolady :( Choć ostatnio zauważyłam, że bardzo pomaga mi w poskromieniu apetytu na słodkie kasza gryczana. Gotuję sobie wieczorem, pakuję w pudełko i po trochu zjadam w pracy przy biurku, długo żujac. Gryczana chyba jest dozwolona, no nie?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved