Wysłany: Czw Kwi 23, 2009 17:12 Późne jedzenie nie musi tuczyć
No i kolejny obalony mit:
Cytat:
Carolyn O’Niel, The New York Times
Późne jedzenie nie musi tuczyć
Czy jest coś takiego w księżycu i gwiazdach, co powoduje zwiększanie obwodu pasa?
Prawdopodobnie słyszeliście, jak ludzie mówią, że jedzenie późno w nocy jest najgorszą rzeczą, jaką można zrobić, jeśli chce się pozostać szczupłym, ponieważ kalorie spożywane bezpośrednio przed nocnym spoczynkiem szybko zamieniane są w tkankę tłuszczową.
Ale według dyplomowanej dietetyczki Jo-Ann Heslin, współautorki książki „The Calorie Counter” (ang. „Licznik kalorii”), nie musi tak być. - Można zjadać wszystkie potrzebne kalorie między północą a 6 rano, jeśli ma się taką ochotę. Pod warunkiem, że w czasie pozostałej części dnia nie zje się już nic więcej, waga nie wzrośnie – wyjaśnia.
Zdaniem naukowców zajmujących się tematyką odżywiania, wpływ na masę ciała ma to, ile zjadamy, a nie pozycja wskazówek na zegarze. Badanie przeprowadzone wśród mężczyzn i kobiet w średnim wieku w Pensylwanii oraz Kopenhadze i opublikowane w czasopiśmie „International Journal of Obesity” wykazało, że nocne jedzenie nie wiąże się z przyborem masy ciała, z wyjątkiem wyjściowo otyłych kobiet, które w czasie dnia zjadały już całe swoje kaloryczne zapotrzebowanie.
- Ostrzeganie przed nocnym jedzeniem nie ma sensu, jeśli kalorie zjadane podczas oglądania telewizji czy w ramach radzenia sobie ze stresem nie stanowią zbędnej nadwyżki ponad to, które już się zjadło w czasie dnia – wyjaśnia Heslin.
Marsha Hudnall, dietetyczka i dyrektorka Green Mountain at Fox Run, ośrodka odnowy biologicznej dla kobiet w Vermont mówi, że większość jej klientek musi walczyć z nocnym objadaniem się, ponieważ nie zjadają wystarczająco dużo w czasie dnia.
Przez cały dzień głodują, a nocą wpadają w ciąg jedzenia. Jeśli ktoś wsłuchuje się w sygnały swojego ciała, to je, kiedy jest głodny i przestaje jeść, gdy się nasyci. W takim rytmie jest więc mniejsze ryzyko przejadania się bez względu na porę dnia - tłumaczy.
Jak to robią Argentyńczycy?
Fakt, że nocne jedzenie nie musi oznaczać przejadania się jest uspokajającą informacją dla osób, które pracują do późna i nie są w stanie zjeść kolacji wcześniej niż grubo po 20. A może po prostu lubisz wieść la vida loca, jak to ma miejsce w kulturach łacińskich, gdzie wieczorny posiłek podawany jest często w okolicach godziny 22.
W czasie niedawnej podróży do Argentyny, gdzie pojechałam, by wziąć udział w dorocznej imprezie kulinarnej Masters of Food & Wine w Park Hyatt-Buenos Aires uderzyło mnie to, że kolacje były zaplanowane na 21 lub później, jednak lokalni mieszkańcy byli szczupli i piękni. Czy to dzięki tangu?
Z pewnością tańce po kolacji pozwalają spalić więcej kalorii niż udanie się prosto do łóżka. Jednak ja uważam, że chodzi tu bardziej o rytym dnia i całkowitą ilość spożytego jedzenia. Zaczyna się od lekkiego śniadania, w ciągu dnia dużo się pije, lunch jest późny (często jest to największy posiłek w czasie dnia), późnym popołudniem przychodzi czas na krótką sjestę (badania wykazują, że odpowiednia ilość snu pomaga przemianie materii spalać wydajniej kalorie) a po 21 jest kolacja z relatywnie niewielkimi porcjami.
Z kolei taniec czy spacer po mieście po kolacji pozwalają zażyć aktywności fizycznej zanim nadejdzie czas powiedzieć „buenas noches”. To właśnie pocieszenie dla tych, którzy zamawiają owoce morza lub sałatki z 24-godzinnego menu restauracji Pied Cochon w Intercontinental Hotel Buckhead oraz dla tych, którzy jedzą jajecznicę w całonocnych barach.
chodzenie nienaturalnie pozno spac, zarywanie nocy i niedosypianie juz tak! (tak = moze tuczyc
znaczy się jak? na identycznej diecie dwóch bliźniaków w zależności od długości snu jeden będzie chudy a drugi gruby, i to gruby będzie ten bardziej aktywny?
a co do głównego tematu - nakaz "nie jeść wieczorem" jest to "mądrość" ludowa która bierze się zapewne stąd, że większość ludzi tak do ok. 18 ma już pokryte całodzienne zapotrzebowanie na kalorie i jakieś tam buszowanie po lodówce w nocy oznaczałoby po prostu ładowanie w siebie nadwyżki.
zresztą, jak byłem jeszcze na HC i chciałem zrzucić trochę wagi zabierając się do tego tak, że zmniejszałem śniadanie i obiad, to wieczorem miałem napad kanapkowy ("no jeszcze jedna bo nie wytrzymam... ok, to jeszcze jedna, to już będzie ostatnia..... albo jeszcze ale tylko z samym serem....") stąd brało się moje (ale też dość powszechnie żyjące w narodzie) przekonanie, że podstawa chudnięcia to przesuwanie środka ciężkości na wczesne godziny ("śniadanie zjedz sam, obiad z przyjacielem, kolację oddaj wrogowi").
teraz na LC 5 razy w tygodniu mój pierwszy posiłek przypada między 17-18 i w czasie weekendów muszę robić korekty na plus żeby nie schudnąć.
Mam świra na punkcie Toskanii i mam tam też przyjaciół - rodowitych toskańczyków od co najmniej 4-6 pokoleń. Tryb jedzeniowy wygląda tam tak:
-śniadanie- słodkie ciastko ewentualnie biszkopt/ty z dżemem, kawa
-obiad/lunch - wypad do knajpki na "mięso" (czytaj - coś a'la nasz schaboszczak z frytkami lub porcją warzyw w panierce z bułki) plus wino i kawa - a jak w domu, to wędlina mortadela, szynka parmeńska zagryzana samym chlebem (bez masła), ale takim "włoskim", bardziej w stylu podpłomyka, niż naszym)
-kolacja - ok 20-21, często w knajpie, a jak w domu, to często "fiorentina" lub po prostu steki wołowe z grilla z chlebem nasączonym oliwą i posypanym solą
- ewentualnie kolacja to pizza, ale na PODPŁOMYKOWYM cieście i składająca się z oliwy, pomidorów, kilku rodzajów sera i bazylii, ew. "tacy" owoców morza w najróżnejszych konfiguracjach.
- no i oczywiście opcja zamienna to wszelkiego rodzaju pasty - czyli makarony - najczęściej a'la bolonese lub a'la pesto.
Do tego - sery, sery, sery, najdziksze odmany i rodzaje, oliwa z oliwek w najdzikszych odmianach i ilościach, oraz wędliny - niemal wyłącznie suszone, surowe "salami" wieprzowe.
Do tego oczywiśce wino w ilościach dowolnych - najczęściej lokalne i najróżniste - od słodkiego po wytrawne - kolor podejrzeewam ma znaczenie marginalne
Kocham Toskanię
Ps. Aaaaaa i co mają tam fajnego? "Naleśniki" z krwi To znaczy krew wieprzową miesza się z różnymi ziółkami (co kto lubi) i sprawia na patelni jak najzwyklejsze naleśniki Następnie składa "w 4" i podaje albo z cukrem albo posypane startym parmezanem pyyyyychaaaa
Edit: A piszę o tym w tym temacie, bo tam życie zaczyna się po zmierzchu, a kolacja potrafi trwać ładnych klika godzin
"Naleśniki" z krwi To znaczy krew wieprzową miesza się z różnymi ziółkami (co kto lubi) i sprawia na patelni jak najzwyklejsze naleśniki Następnie składa "w 4" i podaje albo z cukrem albo posypane startym parmezanem
Mniammmmm... To musi być pyszne (tylko brońboże nie z cukrem)!!!
No więc z tym cukrem...w gronie 24 osób na "kolacji" - a było to niemaławe przyjęcie - na 24 osoby tylko jedna jadła z cukrem...reszta z lubością zakąszała parmezanem w "uczciwych" ilościach * wyglądało to tak, że na tę ilość osób był na stole dostępny zastęp 6 młynków do tarcia parmezanu - coś tak oczywistego, jak u nas solniczka...
A co do sylwetek...
"zadziwiająco" normalne/szczupłe, panie ponęte, drobne (jak to Włoszki) , panowie zgrabni, niewielcy, jak to Włosi, ale w normie jak najbardziej :)....za to ciekawostka.......bardzo niedawno dowiedziałam się o jednym z panów, współbiesiadników, że choruje na raka...
are Pomógł: 1 raz Dołączył: 06 Mar 2005 Posty: 744
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 17:33
Onet to jest faktycznie swietne zrodlo do obalania mitów... Po rowni z NY Timesem zreszta
:razz: Onet to jest faktycznie swietne zrodlo do obalania mitów... Po rowni z NY Timesem zreszta
Are, wystarczy odrobina wyobraźni, wyszukiwarka i znajomość j. angielskiego, a każdy spragniony lepszych "źródeł" z łatwością znajdzie to, co go w tym temacie interesuje najbardziej (np. badania naukowe). Może też zawsze rozwinąć ten wątek, dzieląc się swoją zgłębioną wiedzą.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 24, 2009 20:25
VA napisał/a:
A co do sylwetek...
"zadziwiająco" normalne/szczupłe, panie ponęte, drobne (jak to Włoszki) , panowie zgrabni, niewielcy, jak to Włosi, ale w normie jak najbardziej :)....za to ciekawostka.......bardzo niedawno dowiedziałam się o jednym z panów, współbiesiadników, że choruje na raka...
może Toskania to jakiś wyjątek, ale ogólnie Włosi i Włoszki do najszczuplejszych nie należą - "puszystych" tam niemało
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.