Wysłany: Śro Maj 20, 2009 14:10 Owoce - suszone i swieze
poniższe posty o owocach zostały przeniesione do tego tematu
Papaja, daktyle, owoce goji, etc. ... Wszystko ok, ale co w takim razie z zasadą by spożywać tylko te warzywa i owoce, które w sposób naturalny występują na danym obszarze geograficznym? Czy nie popadacie przypadkiem w sprzecznośc, Panowie?
Marishka
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Maj 21, 2009 04:54, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 14:18
M i T napisał/a:
Papaja, daktyle, owoce goji, etc. ... Wszystko ok, ale co w takim razie z zasadą by spożywać tylko te warzywa i owoce, które w sposób naturalny występują na danym obszarze geograficznym? Czy nie popadacie przypadkiem w sprzecznośc, Panowie?
trzeba zważyć za i przeciw i sprawdzić co przeważa
ja oczywiście jestem za polskimi owocami, ale one są u nas od czerwca do września
w pozostałą część roku są jedynie jabłka, gruszki, ale one mi ewidentnie nie służą
stąd poszukiwania jakichś paru zagranicznych, które mimo, że zagraniczne to jednak są wartościowe - np. awokado, papaja, daktyle, czy "waldkowe" arbuzy
można też przez 8 miesięcy nie jeść żadnych owoców, co nie jest złą opcją, ale czy rzeczywiście optymalną?
P.S. ja oczywiście staram się jeść jak najwięcej rodzimych i jak najmniej zagranicznych i jakoś mi się udaje
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 15:54
Skoro ja zostałam ekskomunikowana( bez możliwości odwołania się) za sernik ,to wydaje mi się,że za spożywanie owoców ,które nie rosną w naszej strefie klimatycznej też powinna być ekskomunika .Nasi przodkowie żywili się tym,co rosło,czy biegało blisko nich
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 19:17
Iga napisał/a:
Skoro ja zostalam ekskomunikowana( bez mozliwosci odwolania sie) za sernik ,to wydaje mi sie,ze za spozywanie owocow ,ktore nie rosna w naszej strefie klimatycznej tez powinna byc ekskomunika .Nasi przodkowie zywili sie tym,co roslo,czy biegalo blisko nich
Zdrajcy rasy nie maja prawa glosu
Zainspirowalyscie mnie dziewczyny..
A moze by tak ususzyc na zime troche naszych sezonowych owocow?
Da rade ususzyc np jagody? Tak by byly potem jadalne?
Wiem, ze indianie dodawali troche jagod do pemikana czasem...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
U mnie w domu kiedyś się suszyło na zimę gruszki, jabłka i morele - z własnego sadu. W zimie robiło się z tego kompoty ale ja wolałam zjadać "suszki". Jagód się nie suszyło.
Marishka
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 19:29
Ja wiem,że suszyć można owoce dzikiej róży,głogu czy tarniny.Te ostatnie zawsze mi bardzo smakowały
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 19:33
Te owoce dzikiej rozy brzmia ciekawie, bo tam jest chyba sporo witaminy C.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 19:48
zenon napisał/a:
Te owoce dzikiej rozy brzmia ciekawie, bo tam jest chyba sporo witaminy C.
Natomiast w Wikipedii o owocach tarniny napisano;
"Owoce, mimo że cierpkie, zawierają dużo cukrów i tłuszczu, są także bogate w witaminę C."
Ja je bardzo lubiłam właśnie z racji tego,że były cierpkie i kwaśne
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 20:19
To jest podobne do aronii?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 20:27
zenon napisał/a:
To jest podobne do aronii?
Aroni chyba nie jadłam...nie przypominam sobie przynajmniej.
Jeszcze jedne owoce mi się przypomniały -owoce kaliny -robi się takie dżemiki-można nawet bez cukru i dodaje np. do herbaty-pychota ,ale nie można tego zjadać dużo.
Takie coś znalazłam ;
http://podszarotka.republ...l%2Fkalina.html
PS.To teraz niech ktoś z Panów przeniesie tego mojego posta
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 04:59
Iga napisał/a:
Bardziej jest paleo niż jedzenie owoców z innej strefy klimatycznej
szkopuł tylko taki, że czasy paleo to były czasy zamieszkiwania ciepłych stref klimatycznych - od równikowej do zwrotnikowej, gdzie owoce, glony, wodorosty i inne fajne rzeczy mieli praktycznie przez cały rok (w zależności od paru roku - co innego)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 07:01
Oj Hannibal.Mnie to jest obojętne jakie Ty owoce będziesz jadł,z jakiej strefy klimatycznej itd.
Uważam jednak,że w naszej strefie klimatycznej jest bardzo duzo owoców,które człowiek wykorzystywał i wykorzystuje i niekoniecznie są to tylko jabłka,gruszki,czy śliwki i inne ,a choćby te,które wymieniłam.No ale w tym przypadku trzeba trochę ruszyć głową,pójść np. do lasu nazbierać,czasem trzeba wleźć w krzaki,narazić się na podrapania przez gałęzie-i po co? Lepiej pójść pod Hale Mirowską,czy tam do Hali Mirowskiej,czy tam gdziekolwiej i kupić se awokado ,czy suszone daktyle itp.-i to się nazywa "życie paleo" .
Szczerze mówiąc,to mnie o wiele bardziej smakują owoce głogu,czy tarniny niż jakieś daktyle i inne takie .Ogólnie nie lubię owoców z innych stref klimatycznych,nie dlatego,że one właśnie są z zagranicy,tylko dlatego,ze mi po prostu nie smakują,a nie smakują nie dlatego,że kupione gdzieś w markecie i są wypryskane jak diabli ,bo jadłam też takie ,które były w miere świeże-nie smakują mi i już,nie przepadam za nimi,nie jestem nimi w ogóle zachwycona-wolę zdecydowanie te ,które rosną blisko mnie i mogę sobie sama ,własnymi rączkami je zebrać,choćbym nawet miała być podrapana przez kolce,kałęzie itp.
Ostatnio zmieniony przez Iga Czw Maj 21, 2009 07:27, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 07:19
otóż ja napisałem, że nasze rodzime owoce preferuję i te staram się głównie jeść - w sezonie
życie w 100% paleo jest z oczywistych względów niemożliwe, czego nigdy nie ukrywałem
co nie zmienia faktu, że można z korzyścią dla siebie zaadaptować wiele elementów tego życia
co do awokado - po pierwsze nie kupowałem tego pod Halą, ani w Hali, lecz zupełnie gdzie indziej
poza tym awokado jadłem zimą i już ładnych parę miesięcy nie miałem z nim styczności
daktyle, ale świeże, pierwszosortowe kupuję od czasu do czasu od Araba i spożywam je ostatnio dość sporadycznie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Maj 21, 2009 08:22, w całości zmieniany 1 raz
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 07:31
A ja bardzo rzadko kupuję owoce -szczerze mówiąc,to nie pamiętam ,kiedy ostatnio kupiłam jakiś owoc . Jadam te z działki -nie pryskane,nie nabłyszczane,albo te z lasu-są znakomite,pyszne -nie zamieniłabym ich na żadne awokado,czy daktyle
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 09:06
Hannibal napisał/a:
co do awokado - po pierwsze nie kupowałem tego pod Halą, ani w Hali, lecz zupełnie gdzie indziej
poza tym awokado jadłem zimą i już ładnych parę miesięcy nie miałem z nim styczności
daktyle, ale świeże, pierwszosortowe kupuję od czasu do czasu od Araba i spożywam je ostatnio dość sporadycznie
co do awokado jako myśliwy z grupą krwi 0 muszę powiedzieć, że na dzien dzisiejszy jest dla mnie niejadalne, podobnie jak pomarańcze
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 09:39
Iga napisał/a:
Tylko patrzeć jak Hannibal na swojej posiadłości obok maku zasadzi krzaki tarniny
krzaki tarniny? dobry pomysł, zwłaszcza, że jej owoce zawierają amigdalinę (wit. b17)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 09:43
Ja już dawno nie jadłam "tarek" (owoców tarniny) ,bo nie mam do nich dostępu,nie wiem gdzie rosną w moim otoczeniu,ale jak byłam mała,to jadłam je z apetytem
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 09:47
piszą, że świeże są mocno cierpkie, a po zamrożeniu robią się słodsze - ciekawe
sprawdzę kiedy toto się sadzi i w tym roku parę krzaków sobie sprezentuję
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 09:49
Hannibal napisał/a:
piszą, że świeże są mocno cierpkie, a po zamrożeniu robią się słodsze - ciekawe
sprawdzę kiedy toto się sadzi i w tym roku parę krzaków sobie sprezentuję
Naprawdę bardzo gorąco polecam te owoce .Jak już pisałam,ja je uwielbiałam właśnie dlatego,że one były cierpkie i kwaśne
Suszone też jadłam,ale to już nie było to samo -przynajmniej dla mnie, jako dziecka
U Ciebie na tej posiadlości te krzaki miałyby jak w raju
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 95 Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 18:49
Jeśli o roślinach, to się wtrącę.
Można suszyć owoce jagód - świeże albo te w wecku zasypane cukrem - działają rozwalniająco, te suszone idealne na dolegliwości żołądkowe i wstrzymują to co nas gna niekiedy "na tron".
Na pewno jagodowe można mrozić, więc na zimę jak znalazł.
Owoce tarniny - dzięki nazwie tego krzewu nadano nazwę miastu Tarnów. Tam są całe połacie tarniny. Słodycz zdobywają dzięki mrożeniu, najlepiej naturalnemu. Trzeba mocno się zwijać, bo konkurencja w ptakach. Super jest nalewka tarninowa. Tarki świeże są cierpkie i kwaśne, ale pyszne (och, jak buzię wykręca czasami...).
Krzewy tarniny podobnie jak śliwki mirabelki są świetnym materiałem na żywopłoty. Jeśli formowane to nie będą owocować. Tak czy tak - przeszkoda nie do przebycia przez wszelką zwierzynę.
Kalina - gorycz nawet po przemrożeniu. Ma właściwości bakteriobójcze, pyszna z syropu po zasypaniu cukrem i odstawieniu. W innej formie nie znam jej przechowywania.
Awokado - mam na nie okresowy apetyt - teraz zajadam się awokado pokrojone w kostkę, skropione cytryną i do tego duża ilość natki pietruszki. Nie powiem - do śledzi też pyszne.
Po przymrozkach można jeść jarzębinę - dżemik jarzębinowy.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 18:56
aukuba napisał/a:
Owoce tarniny - dzięki nazwie tego krzewu nadano nazwę miastu Tarnów. Tam są całe połacie tarniny. Słodycz zdobywają dzięki mrożeniu, najlepiej naturalnemu. Trzeba mocno się zwijać, bo konkurencja w ptakach. Super jest nalewka tarninowa. Tarki świeże są cierpkie i kwaśne, ale pyszne (och, jak buzię wykręca czasami...).
.
Jak to miło,ze ktoś jeszcze zna tutaj oprócz mnie smak "tarek" i kaliny )))
Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 95 Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 19:15
Oj tak, zajadałam się tarkami, szkoda że w okolice Tarnowa mam tak daleko. Szczęściem tu, u nas, też tarnina rośnie - ale jak pisałam - ptasia konkurencja.
Robię nalewki i w tym roku chciałabym nastawić właśnie z tarek, pyszota. Nie powiem jaka pyszna z owoców dzikiej róży a z owoców głogu albo... jarzębiaczek... mniam
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Maj 21, 2009 19:19
O jejku
Aż mi ślinka leci na samą myśl
Lubiłam też kalinę w postaci takich (nie wiem jak to nazwać) "przecierów" -dodawałam do wody lub herbaty -zimą ,żeby się rozgrzać było jak znalazł
PS.Tutaj gdzie mieszkam (na Sląsku) nie spotkałam jeszcze tarniny,dlatego już jej nie jadłam dosyć długo ,a szkoda .Za to rośnie głóg i jak dojrzeje,to sobie zajadam razem z ptakami
Nelka Pomogła: 3 razy Dołączyła: 05 Mar 2006 Posty: 253 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Pią Maj 22, 2009 11:10
U nas koło Częstochowy jest dużo tarniny. Zapraszam. Może sama się skuszę na jadzenie?
Nelka
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 11:32
No i sezon owocowy u mnie zaczęty, jako że są już polskie truskawki nie ze szklarni
poszło przed południem pół kg
smak w porzo - dobrze gasi pragnienie
traktuję je jako przegryzkę w ciągu dnia, bo jedzenie ich tuż przed głównym posiłkiem lub tuż po jest złym pomysłem
mam zamiar co dzień coś zjeść i na nich bazować jeśli chodzi o źródło węgli
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 06:56
Hannibal napisał/a:
No i sezon owocowy u mnie zaczety, jako ze sa juz polskie truskawki nie ze szklarni
poszlo przed poludniem pol kg
smak w porzo - dobrze gasi pragnienie
traktuje je jako przegryzke w ciagu dnia, bo jedzenie ich tuz przed glownym posilkiem lub tuz po jest zlym pomyslem
mam zamiar co dzien cos zjesc i na nich bazowac jesli chodzi o zrodlo wegli
Zastanawiam sie, czy opcja z jedzeniem powilku weglowodanego z owocow na czczo jest aby na pewno "teges".
Toan przestrzega przed takim postepowaniem:
http://forum.dr-kwasniews...g70135#msg70135
Ja chyba bede robic raczej tak:
Jeden posilem fat&meat ok 15 (koniec), owoce ok. 18-19, drugi posilek fat&meat miedzy 21.30 a 22. I potem lulu spac.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 07:02
zenon napisał/a:
Zastanawiam sie, czy opcja z jedzeniem powilku weglowodanego z owocow na czczo jest aby na pewno "teges".
Toan przestrzega przed takim postepowaniem:
http://forum.dr-kwasniews...g70135#msg70135
ale to dotyczy czegoś takiego jak miód czy soki z owoców
owoce mają cukry proste, ale one powoli się wchłaniają
poza tym toan jest dla mnie mało wiarygodną osobą, więc nawet nie chce mi się interpretować jego słów
wg mnie to jest jedyna opcja w przypadku jedzenia jednego parogodzinnego posiłku, jak to jest u mnie
no i to jest chyba najbardziej naturalne, bo w czasach "hunter-gathererów" jedzono sobie różne owoce w ciągu dnia, jeśli się natrafiły, a na sam koniec była mięsno-tłuszczowa biesiada
poza tym owoce takie jak truskawki są świetne do gaszenia pragnienia - znacznie lepsze niż woda (argument Cejrowskiego), więc w ciągu dnia jak znalazł
BTW - myślę, że najlepiej jeść te owoce w paru rzutach rozciągniętych w czasie, a nie na raz, no chyba, że jemy ich tyle ile dla kota (ja celuję bardziej w ok. 1 kg truskawek na dzień)
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Maj 27, 2009 07:07, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 07:08
zenon napisał/a:
Mnie tam pasuje "moja opcja" z 3ma posilkami rozciagnietymi na 7 godzin.
choc nie wykluczam, ze bede robil i tak i tak..
no tak, ale Ty nie byłeś jakoś dłużej na jednym posiłku - z tego co pamiętam to spróbowałeś co najwyżej parę razy
na to potrzeba czasu - co najmniej miesiąca
owoców nie traktuję jako posiłku, lecz jako przegryzkę, tak BTW
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 07:30
Nie mam ambicji jadac jednego posilku.
Jednorazowo raz na jakis czas moge sobie to zafundowac "bez konsekwencji", ale jakbym regularnie tak jadal popsulaby mi sie skora.
Mam wrazliwa skore, nie moge jesc zbyt duzo bialka na jeden rzut.
I tak tolerancja na bialko mi wzrosla dwukrotnie przez ostatnie 2 lata, kiedys musialem jeszcze bardziej na to uwazac.
Oczywiscie ktos moze mi mowic, ze psucie sie skory to detox i ze jest to pozytywna sprawa w gruncie rzeczy, ale ja mimo wszystko dziekuje. Wole oczyszczac sie z godnoscia
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 08:44
spójrzmy, co zawiera 1 kg truskawek -
54 g strawnych węgli (więc raczej mało)
1,3 g potasu
100 mg magnezu
260 mg wapnia
660 mg wit. C
no i też trochę innych
myślę, że to niezły dodatek
jeszcze znalazłem info o tym, że truskawki zawierają bromelinę - enzym rozkładający białko
do tego jeszcze sporo salicylanów
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
poza tym toan jest dla mnie mało wiarygodną osobą, więc nawet nie chce mi się interpretować jego słów)
I tu Hanni, nie pojmuję. Toan jest facetem, który duużo wie w sprawach biochemicznych. A kiedy przegina, to jest to dość widoczne i raczej nie ma związku z żywieniem. A jeśli ma, to iluzorycznie raczej. Toan jest mało wiarygodny w zupełnie innych sprawach.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 12:31
M i T napisał/a:
I tu Hanni, nie pojmuję. Toan jest facetem, który duużo wie w sprawach biochemicznych. A kiedy przegina, to jest to dość widoczne i raczej nie ma związku z żywieniem. A jeśli ma, to iluzorycznie raczej. Toan jest mało wiarygodny w zupełnie innych sprawach.
ale on pisze różnymi alegoriami, rebusami, więc nie dojdziesz, o co tak naprawdę biega
merytorycznie też się mylił nie raz - chociażby jeśli chodzi o surowe mówiąc, że to tylko dla zwierząt
no ale jeśli Ty mu w tym zakresie wierzysz to ok, nie moja sprawa
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 12:35
M i T napisał/a:
...Toan jest mało wiarygodny w zupełnie innych sprawach...
Psychologię.
Miś, niestety nie rozwinę, bo potem będzie to odebrane jako frontalny atak i złośliwość. Mało tego, przypadkowe osoby mogą stać się wygodnym kanałem "wyrzutowym" Po co?
Tomek
barb Pomógł: 11 razy Dołączył: 27 Mar 2009 Posty: 252
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 12:49
Hannibal napisał/a:
traktuję je jako przegryzkę w ciągu dnia, bo jedzenie ich tuż przed głównym posiłkiem lub tuż po jest złym pomysłem
czemu jest złym pomysłem ?
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 12:53
M i T napisał/a:
...Psychologię...
To wystarczy, wiem doskonale "co" masz na mysli! 8-)
BTW
Chyba nie masz zludzen co do tego,
ze tylko dwa "fora" sa czytane przez wszystkich
powaznie zainteresowanych zdrowiem i zyciem.
Tak wiec czy napiszesz tu czy tam,
bez roznicy w wielkosci "propagacji"! 8-)
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 13:47
grizzly napisał/a:
Czy masz na mysli postulat "nie mieszaj paliw"? .
nie, nie o to chodzi
chodzi mi o to, że mięcho z owocami gorzej mi się trawią i słabo się komponują smakowo; wyjątkiem są suszone śliwki, które swego czasu podjadałem po mięsnej kolacji
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Oczywiscie ktos moze mi mowic, ze psucie sie skory to detox i ze jest to pozytywna sprawa w gruncie rzeczy
Wiara w to, że problemy skórne to tylko "detox" jest bardziej bezpieczna niż prawdziwa wiedza na temat czynników wpływających na stan skóry. Bezpieczniej jest uwierzyć, że "tak ma być" i nie szukać przyczyn, a tym bardziej nie próbować poważnie się zająć tymi przyczynami.
Ani "psucie się skóry" ani inne dolegliwości psychosomatyczne nie są "pozytywną sprawą". Są natomiast objawem, swoistym mechanizmem obronnym stosowanym przez umysł by odwrócić naszą uwagę od prawdziwego problemu (czyli od pewnych uczuć i przeżyć), który umysł uznaje za wyjątkowo "niebezpieczny" - bardziej "niebezpieczny" niż problemy skórne, alergiczne, jelitowo-żołądkowe, bólowe czy inne.
Z jednej strony jest to "odwracanie uwagi", a z drugiej - jeśli uważnie się temu przyjrzeć, bez lęku - jest to swoisty "krzyk" ciała, sygnał, czyli zwrócenie uwagi na to, że COŚ jest nie tak. Sprowadzając wszystko tylko do kwestii właściwego "szamania" mocno niedoceniamy rolę własnego umysłu i jego wpływ na stan/rekacje naszego ciała. Problem pozostaje nierozwiązany...
Marishka
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 14:01
M i T napisał/a:
...Problem pozostaje nierozwiązany...
Ciekawe wnioski mozna wydedukowac, gdy obserwujemy skore
ludzi cierpiacych na tzw."choroby umyslowe". 8-)
A jeszcze ciekawiej zaczyna sie robic gdy przygladamy
sie osobom prymitywnym bo glupim czyli "inteligentnym inaczej"! :hihi:
BTW
Sa takie: jedna czy dwie "foty" w necie,
ale ze wzgledu na "samopoczucie margaryny" nie podam linka! :hihi:
.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 27, 2009 16:15
M i T napisał/a:
Psychologie.
Mis, niestety nie rozwine, bo potem bedzie to odebrane jako frontalny atak i zlosliwosc. Malo tego, przypadkowe osoby moga stac sie wygodnym kanalem "wyrzutowym" Po co?
Tomek
Napisz Grizzly'emu na priv.
A Grizzly niech potem zforwarduje mnie
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
W Polsce po wojnie do lat 60 robiono po kilka oprysków rocznie obecnie w czołowych sadach robi się do 25 oprysków rocznie ( chodzi o jabłonie ).
Dlatego najlepiej mieć swoich "wsiowych dostawców" lub kupować z małych lokalnych sadów chociaż i tam jest różnie - no chyba ,ze używają tylko bio -czosu
dlatego jak ktoś ma możliwość to może kupować organiczne zarówno polskie jak i zagraniczne ( z tym ,ze u nas to dopiero zalążek tematu):
http://www.surawka.republika.pl/OZ3.htm
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 18:33
krzysztof2 napisał/a:
dlatego jak ktoś ma możliwość to może kupować organiczne zarówno polskie jak i zagraniczne ( z tym ,ze u nas to dopiero zalążek tematu):
http://www.surawka.republika.pl/OZ3.htm
ale nie koniecznie ze znaczkiem - "organic"
Geoff z UK zwracał na to uwagę - "organic" często może być gorszy od produktów z małych gospodarstw, gdzie właścicieli nie stać na taki znaczek
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 19:17 suszone owoce
WITAM
O ile ktoś ma taka możliwość to dobrze suszyć na słońcu a jak nie to najlepiej kupić polską suszarkę ( były kiedyś takie z Niewiadowa dość tanie i dobre )
Najważniejsze aby posiadała zakres temperatury umożliwiające suszenie owoców , warzyw i grzybów do ok. 43st C ( plus minus ).
Większe i mięsiste owoce w takiej temp. trzeba przed suszeniem po prostu pociąć na mniejsze kawałki .
Z suszami owocowymi jest pewien problem , ponieważ wiele osób po prostu się nimi przejada:
Suszone owoce, przejadanie się i sfermentowana żywność
http://www.surawka.republika.pl/W24.htm
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 19:21 Re: suszone owoce
krzysztof2 napisał/a:
O ile ktoś ma taka możliwość to dobrze suszyć na słońcu a jak nie to najlepiej kupić polską suszarkę ( były kiedyś takie z Niewiadowa dość tanie i dobre )
Najważniejsze aby posiadała zakres temperatury umożliwiające suszenie owoców , warzyw i grzybów do ok. 43st C ( plus minus ).
ja mam Niewiadowa i są 2 tryby - średni i normalny
zrobiłem wcześniej dość gruntowny wywiad i żaden producent nie jest w stanie udzielić info o tym, jaka tam jest temperatura; chyba najprościej termometr tam położyć i sprawdzić
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 20:12
sprawdzales?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 20:39
WITAM
"Temperatura na drugim zakresie ma dochodzić po pewnym czasie do 40 st. Drugi zakres jest na 300 W" - tak odp. firma ale najlepiej sprawdzić co i jak bo okres produkcji poszczególnych modeli inny.
Zleży też ile jest sit 4,5 lub więcej + i na którym nastąpił pomiar temp. - ( sita można dokupić ).
Często wychodzi na niewiadowskiej tak :na pierwszym zakresie 37,5 stopni C , na drugim 54,5 stopni C . ( pierwsze drugie sito ).
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 21:18
Cytat:
W Polsce po wojnie do lat 60 robiono po kilka oprysków rocznie obecnie w czołowych sadach robi się do 25 oprysków rocznie ( chodzi o jabłonie ).
Dlatego najlepiej mieć swoich "wsiowych dostawców" lub kupować z małych lokalnych sadów chociaż i tam jest różnie
To jest kolejny argument na coś bliżej zero planta w dzisiejszych czasach, może z 20 g wegli dziennie, łyżka miodu, jeden owoc i przyprawy typu imbir, pietruszka. Tak sobie myślę, że zwierzak w miarę naturalnie karmiony jeszcze jakoś zutylizuje i wydali część toksyn środowiskowych, czy nawet antybiotyków, natomiast owoc takiej możliwości już nie ma.
Zostawiam miód, a owoce tylko z własnego sadu na wsi. No może od święta arbuz.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 05:07
Waldek B napisał/a:
Tak sobie myślę, że zwierzak w miarę naturalnie karmiony jeszcze jakoś zutylizuje i wydali część toksyn środowiskowych, czy nawet antybiotyków, natomiast owoc takiej możliwości już nie ma.
ale nawet naturalnie karmiony ma wokół siebie różne toksyny i kumuluje je głównie w organach i tkance tłuszczowej - tego jednak nie unikniemy
ja wczoraj pod Halą kupiłem łubiankę truskawek to babki, która ma je z własnego zagonka - znam już ją od dawna, bo sprzedaje też regularnie swoje jajka, masło i śmietanę
truskawki ewidentnie się różnią od tych sklepowych - są różniaste, nie identyczne, trochę piasku na sobie.... no i smak oraz konsystencja naprawdę w porzo
będę raczej polegał na takich źródłach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 10:02
A kolor, kształt, wielkość? Bo nie wiem czy dobrze dedukuję ale wydaje mnie się, że takie truskawki giganty to na bank GMO albo inne pasione na niewiadomoczym.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 14:29
Waldek B napisał/a:
A kolor, kształt, wielkość? Bo nie wiem czy dobrze dedukuję ale wydaje mnie się, że takie truskawki giganty to na bank GMO albo inne pasione na niewiadomoczym.
niekoniecznie
na czarnoziemach truskawki potrafią wyrosnąć naprawdę wielgaśne
moja babcia opowiadała, jak kiedyś takie jadła, a nikt wtedy nie planował żadnych GMO - podobno poezja
matka, która wychowała się na wsi, mówiła, że te własne były niesamowicie słodziutkie, więc to trochę lipa, że w tych "nowoczesnych" tyle tego cukru więcej
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 09, 2009 08:17
wreszcie pojawiły się truskawki, które mają naprawdę porządny smak
chodzi mi o odmianę o nazwie Camarosa - sporawe, twardawe i bardzo smaczne
do dostania w lepszych sklepach
jak przeglądałem w necie to uważana jest ona za jedną z najsmaczniejszych wśród truskawek
są już polskie maliny, ale drogie toto strasznie - poczekam do lipca
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Cze 09, 2009 09:59
A ja już jadłam sobie i truskawki i pyszne czereśnie- oczywiście wszystko "swoje" i w umiarkowanych ilościach
Potem będą poziomki,maliny,porzeczki,wiśnie,agrest,śliwki
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 09, 2009 10:08
Iga napisał/a:
oczywiście wszystko "swoje"
czyli rozumiem sama na kolanach je sadziłaś, sama na kolanach pieliłaś, tak?
już nie mówię o zaoraniu i regularnym podlewaniu, jak z nieba nic nie leci
wiesz, ja truskawki też kiedyś miałem swoje i pamiętam ile to było pracy - i tak z resztą na posiadłości jest tyle roboty, że stu chłopa miałoby co robić
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Cze 09, 2009 10:13, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 07:00
pestki moreli
jak jest z tym kwasem cyjanowodorowym? tutaj piszą, żeby nie jeść więcej niż 2 pestki dziennie, a gdzie indziej wyczytałem, że spokojnie można i 10
może Krzysztof będzie coś wiedział
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 09:55
a co myślicie o takiej sprawie
załóżmy że trochę przesadzimy z owocami i zjemy np. kilo czereśni ( ok 150 g WW ) czy truskawek , czy w danym dniu odpuścić tłuszcze ( nie mieszać paliw czy odwrotnie "zalać" je tłuszczem ?
przyznam że przy świeżych truskawkach , a szczególnie czereśniach głupieje i tracę umiar czasami .
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 09:58
Hannibal napisał/a:
pestki moreli
jak jest z tym kwasem cyjanowodorowym? tutaj piszą, żeby nie jeść więcej niż 2 pestki dziennie, a gdzie indziej wyczytałem, że spokojnie można i 10
może Krzysztof będzie coś wiedział
Dr.Krebs odkrywca amigdaliny z pestek moreli uzasadniał , że cyjanek jest niegroźny dla zdrowych komórek , zabójczy dla rakowych
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 10:01
dario_ronin napisał/a:
a co myślicie o takiej sprawie
załóżmy że trochę przesadzimy z owocami i zjemy np. kilo czereśni ( ok 150 g WW ) czy truskawek , czy w danym dniu odpuścić tłuszcze ( nie mieszać paliw czy odwrotnie "zalać" je tłuszczem ?
przyznam że przy świeżych truskawkach , a szczególnie czereśniach głupieje i tracę umiar czasami .
zalać tłuszczem a po godzinie spalić wysilkiem fizycznym...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 10:39
dario_ronin napisał/a:
wy to poważnie ?
a co z tym nadmiarem paliwa organizm zrobi ? w energię czy w cholesterol zamieni ?
moim zdaniem nie należy zmieniać czy zmuszać organizm do spalanie węgli gdy jestesmy przestawieni na tłuszcze, lepiej uzupełnić tłuszczem te truskawy , zresztą gdybyś zjadł nawet ten kg (120 g cukru) to zjadając tyle samo tłuszczu czy troszkę więcej powiedzmy 150 g to i tak % energii uzyskanej z tłuszczu będzie stanowił ok 70 więc nie ma co panikować...po za tym faktycznie dobrze jest po beta-oxydować to wszystko i wówczas marne szanse na zamianę tego smakowitego " koktajlu" w cholesterol .
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 10:52
nawet nie czytałam wcześniej co admin napisał na DO na ten sam temat a okazało się ze jestesmy zgodni, najlepiej to spalić, wybiegać...
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 10:53
Molka napisał/a:
oczywiscie że na siłe nie trzeba wpychać ....fakt że pochłonięcie 1 kg naraz to chyba troche nierealne...
ano w tym problem , ja trochę tracę umiar jak siedzę na drzewie i te piękne , świeże czeresienki widzę , nie ważę ich przecież , ale lekko kg w ciągu dnia mogę niestety .
150ng ww czyli 600kcal aby zachować proporcje LC to musiałbym do 3000 kcal białka i tłuszczu dołożyć , a to dla mnie bardzo dużo .
ali [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 10:53
Hannibal napisał/a:
Iga napisał/a:
oczywiście wszystko "swoje"
czyli rozumiem sama na kolanach je sadziłaś, sama na kolanach pieliłaś, tak?
już nie mówię o zaoraniu i regularnym podlewaniu, jak z nieba nic nie leci
wiesz, ja truskawki też kiedyś miałem swoje i pamiętam ile to było pracy - i tak z resztą na posiadłości jest tyle roboty, że stu chłopa miałoby co robić
chłopie jak masz czas na treningi to jak byś chciał na ogródek czas znajdziesz
ja mam wszystkie warzywa i owoce z własnego ogródka
jak z głową uprawiasz roboty jest niewiele
truskawki posadziłem wyściółkowałem korą i roboty później niema
grządki jak przedrapiesz raz w tygodniu też niewiele wysiłku i czasu potrzebują
nawożenie też mam naturalne i najlepsze, kompostem za darmo
sąsiedzi do mojego kompostownika sami ładują
ale u nich warzywek na działce nie uświadczysz
teraz modne są tylko trawniki i zieleń ozdobna
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 10:57
dario_ronin napisał/a:
... siedzę na drzewie i te piękne , świeże czeresienki widzę...
Ostatnio tak sobie właśnie stałam na drzewie i jadłam czeresienki ,ale kilograma to chyba nie zjadłam
Szczęście ,że w tym roku nie ma robaków,w zeszłym roku były.Zanim zorientowaliśmy się,to już każdy sobie pojadł ,później nikt nie chciał tknąć tych czereśni .
Ostatnio zmieniony przez Iga Sob Cze 13, 2009 11:04, w całości zmieniany 1 raz
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 11:02
Iga napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
... siedzę na drzewie i te piękne , świeże czeresienki widzę...
Ostatnio tak sobie właśnie stałam na drzewie i jadłam czeresienki ,ale kilograma to chyba nie zjadłam
Kilogram czereśni to nie tak dużo , łatwo przesadzić , a słodkie są ...
admin DO napisał tylko , że lepiej tyle nie jeść , to rozumiem , ale co z tłuszczem ? ciekawi mnie biochemiczna odpowiedź organizmu na taki zestaw .
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 11:09
dario_ronin napisał/a:
... a słodkie są ...
Takie najbardziej lubię Na działce u mojej Teściowej są dwie odmiany czereśni.Jedna czereśnia ma teraz dojrzałe owoce i te nie są takie słodkie w porównaniu z owocami późniejszej odmiany,które są dla mnie najlepsze
Co sobie będę żałowała,przecież nie jadam ich cały rok,a tylko parę razy w sezonie
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 14:05
Z punktu widzenia biochemicznego zjadanie zbyt dużych ilości fruktozy, cukru owocowego jest złe ponieważ....
Problem z fruktozą polega na tym, iż nie podlega ona takim samym mechanizmom regulacyjnym jak glukoza jeśli chodzi o szlak glikolizy, jest znacznie szybciej metabolizowana w watrobie w porównamiu z glukozą , omija ona etap katalizowany przez fosfofruktokinazę podlegajace regulacji glównie poziomem ATP,(jego nadmiar zwalnia te reakcje), , ponieważ fruktoza omija ten etap idąc odzielnym szlakiem metabolicznym prowadzi to w krótkim czasie do powstania większej ilości pirogronianu i acetyloCoA w porównaniu do potrzeb jeśli chodzi o wytwarzanie energii związanej w ATP, czyli nadmiar pirogronianu (poprzez acetyloCoA) który nie zostanie spalony z wytworzeniem ATP, zostanie w watrobie zamieniony na kwasy tłuszczowe ,te następnie zestryfikowane i zapakowane we frakcje VLDL a następnie wysłane w tej formie do surowicy co ma wpływ na wzrost stęzenia trójglicerydów w krwi a to wiaże się ze wzomożoną lipogenezą czyli odkładaniem ich w tkance tłuszczowej oraz wzrostem cholesterolu LDL. Czyli duże spożycie fruktozy może mieć niebagatelny wpływa na rozwój otyłosci i wzrost poziomu cholesterolu.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 14:41
Czyli lepiej chyba nie zalewać tym tłuszczem syropu cukrowego bo to jednak większe szkody czyni, rozsadniej pobiegać z samymi czereśniami ....
a najlepiej nie łazić po drzewach to i problemu nie będzie
Wiolka, zdecydowanie lepiej pojeść truskawek niż nawpychać się pestkowców. Zresztą, żołądek powie o tym jako pierwszy, potem odezwą się jelita, a na końcu ... woda ze spłuczki
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 15:30
M i T napisał/a:
Wiolka, zdecydowanie lepiej pojeść truskawek niż nawpychać się pestkowców. Zresztą, żołądek powie o tym jako pierwszy, potem odezwą się jelita, a na końcu ... woda ze spłuczki
Tomek
Tomku wszystko jest dla ludzi , chodzi o umiar, ja jadam truskawki , lubię tez czereśnie niedługo ich nie będzie więc trzeba korzystać . 10 dag czyli ok 5 sztuk truskaweczek nie wpłynie negatywnie na metabolizm, natomiast 1 kg to już jest problem....ja mam chyba bardzo mały żoładek ponieważ 2, 3 sztuki truskawek juz mnie zatyka...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 15:31
Ale się rozpisujecie na temat czeresni i owoców w ogóle.
Przecież nie jadamy tego codziennie,przez cały rok.To tylko w sumie kilka dni w sezonie i tyle,bo przeciez owoce nie kocą się na drzewach non stop.Z resztą,jak Tomek słusznie zauwazył organizm (nasz żołądek,a potem jelita)szybko zareagują na nadmiary.Już lepiej sobie zjeść tych czereśni,truskawek troszkę, niż stresowac się tym -zjeść?a może nie zjeść? itp.itd.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 15:35
Iga napisał/a:
Ale się rozpisujecie na temat czeresni i owoców w ogóle.
Przecież nie jadamy tego codziennie,przez cały rok.To tylko w sumie kilka dni w sezonie i tyle,bo przeciez owoce nie kocą się na drzewach non stop.Z resztą,jak Tomek słusznie zauwazył organizm (nasz żołądek,a potem jelita)szybko zareagują na nadmiary.Już lepiej sobie zjeść tych czereśni,truskawek troszkę, niż stresowac się tym -zjeść?a może nie zjeść? itp.itd.
Iga a mrożonych owoców nie jadasz? ja kupuję czasem truskawki mrożone w zimie....oczywiście nie za czesto, stawiam na warzywa....jednak widać wyraźnie że fruktoza nie jest najlepsza...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 15:44
Molka.Nie kupuję owoców mrożonych.Najbardziej lubię te świeże prosto z drzewa lub krzaka.
Malin trochę mrożę,po to,zeby dzieciom zimą zrobić kompot (wiem ,wiem Zenonie-to nie jest paleo),ale sama jakoś tego nie lubię-mrożonki tracą smak.
Ja pisałam już,że zimą rzadko jadam owoce -tych naszych świeżych nie ma ,a cytrusów specjalnie nie lubię -zawsze czekam na te nasze
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 15:45
Molka napisał/a:
...fruktoza nie jest najlepsza...
A co zrobic jesli sa bardziej szkodliwe skladniki od fruktozy?
Z tego co wiadomo to fruktoza podobnie jak glukoza nie "betonuje" naczyń krwionosnych
tak jak cholesterol "cum bajszpil" ! :shock: :hihi:
.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 15:55
Molka napisał/a:
....jednak widać wyraźnie że fruktoza nie jest najlepsza...
Ale i widać ,że nie najgorsza,bo są ludzie ,którzy jedli owoce,jedzą,żyją długie lata w zdrowiu,bez żadnych leków . Jeśli fruktoza miałaby taki zły wplyw na każdy organizm,to tacy ludzie nie mieliby prawa żyć tak długo w zdrowiu,a żyją jednak.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 16:13
Iga napisał/a:
Molka napisał/a:
....jednak widać wyraźnie że fruktoza nie jest najlepsza...
Ale i widać ,że nie najgorsza,bo są ludzie ,którzy jedli owoce,jedzą,żyją długie lata w zdrowiu,bez żadnych leków . Jeśli fruktoza miałaby taki zły wplyw na każdy organizm,to tacy ludzie nie mieliby prawa żyć tak długo w zdrowiu,a żyją jednak.
Iga pisząc ze fruktoza nie jest najlepsza mialam na myśli dietę wysokotluszczową niskowęglowodanowa, ludzie jedzą owoce ale nie z takimi ilościami tłuszczy, dlatego my musimy być szczególnie ostrożni jesli chodzi o cukry...
brat mojego ojca ma 94 lata, nie widziałam w swoim życiu nikogo takiego co by tak zajadał się cukrem, białym cukrem sacharozą, gdy czasem o nim pomyślę to aż mi się śmiać chce...my tu debatujemy o biochemii, o długowiecznosci...a mój wujek zajada się cukrem i tylko patrzyć jak mu 100tka stuknie..śmieszne prawda? tak ze to wszystko jest baaardzo skomplikowane...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Cze 13, 2009 16:24
Molka napisał/a:
... tak ze to wszystko jest baaardzo skomplikowane...
No właśnie Molka.Dlatego kiedy oglądam reklamy ,a w nich namawianie do spożywania margaryny zamiast masła,to nie rzucam sie od razu na margarynę.
Gdy słyszę,że tłuszcze są the best,to nie rzucam się od razu na tłuszcze,kiedy słyszę,że fruktoza jest "be",to nie rzucam tych owoców,bo co "odkrycie",to jakaś inna teoria .
Patrzę na ludzi ,obserwuję.Jeden unika wszystkich złych używek i zachoruje.Drugi zajada się "śmieciami" i żyje długo w zdrowiu .Zatem ,gdzie jest tak naprawdę klucz? Czy ktoś wie?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 14:14
dario_ronin napisał/a:
a co myślicie o takiej sprawie
załóżmy że trochę przesadzimy z owocami i zjemy np. kilo czereśni ( ok 150 g WW ) czy truskawek , czy w danym dniu odpuścić tłuszcze ( nie mieszać paliw czy odwrotnie "zalać" je tłuszczem ?
przyznam że przy świeżych truskawkach , a szczególnie czereśniach głupieje i tracę umiar czasami .
150 g węgli to nadal niedużo węgli dla zdrowej osoby (czyli np. nie-cukrzyka, czy osoby, która nie ma raka, itp.)
kilo truskawek to dla mnie spora ilość i za jednym razem ciężko mi je zjeść, ale w paru "rzutach" to już tak - wychodzi z tego ok. 50 g węgli, więc ciężko nimi "przedawkować" owe węgle
trzeba obserwować swój organizm - jeśli większe ilości owoców Ci służą to je jedz
zjesz przez to pewno trochę mniej mięcha i tłuszczu, ale wszystko będzie spoko
jeśli Ci nie służą to spróbuj z mniejszym ilościami, a jeśli w ogóle to pewno na dany gatunek masz alergię
tak więc to od Ciebie zależy, a nie od tego, czy w tym kilogramie czereśni jest za dużo fruktozy, bo ktoś tak powiedział
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 14:20
Molka napisał/a:
moim zdaniem nie należy zmieniać czy zmuszać organizm do spalanie węgli gdy jestesmy przestawieni na tłuszcze, lepiej uzupełnić tłuszczem te truskawy (...)
to jest właśnie typowe ortodoksyjnie-optymalne podejście do sprawy
jak jesteśmy przestawienie na tłuszcze to nie oznacza, że zjadanie węgli jakoś w nadmierny sposób obciąża organizm
oczywiście, jak ktoś przy golonce, żeberkach będzie jadł ryże, kasze, pół bochenka chleba to jasne, że to będzie nie teges
ale 150 g? nawet 200 g może być spoko
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 14:25
ali napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Iga napisał/a:
oczywiście wszystko "swoje"
czyli rozumiem sama na kolanach je sadziłaś, sama na kolanach pieliłaś, tak?
już nie mówię o zaoraniu i regularnym podlewaniu, jak z nieba nic nie leci
wiesz, ja truskawki też kiedyś miałem swoje i pamiętam ile to było pracy - i tak z resztą na posiadłości jest tyle roboty, że stu chłopa miałoby co robić
chłopie jak masz czas na treningi to jak byś chciał na ogródek czas znajdziesz
ja mam wszystkie warzywa i owoce z własnego ogródka
jak z głową uprawiasz roboty jest niewiele
truskawki posadziłem wyściółkowałem korą i roboty później niema
grządki jak przedrapiesz raz w tygodniu też niewiele wysiłku i czasu potrzebują
nawożenie też mam naturalne i najlepsze, kompostem za darmo
sąsiedzi do mojego kompostownika sami ładują
ale u nich warzywek na działce nie uświadczysz
teraz modne są tylko trawniki i zieleń ozdobna
Stary, jak trochę czytałeś moje posty to powinieneś wiedzieć, że mam sporą posiadłość (ok. 5 ha) z lasem, łąką, sadami, ogrodem
otóż to implikuje mnóstwo różnorakiej roboty - jak zrobisz jedno to nie zrobisz drugiego, więc robisz to co jest najważniejsze
poza tym ani ja ani mój ojciec nie jesteśmy tam na co dzień, tylko w weekendy i jakieś wolne dni
posadziliśmy niemało drzewek owocowych, jagodowych krzewów, dbamy o nie; poza tym dbamy też o te starsze - i to wystarcza jeśli chodzi o tej obszar działalności
jakieś pytania?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 14:32
Iga napisał/a:
Ale się rozpisujecie na temat czeresni i owoców w ogóle.
Przecież nie jadamy tego codziennie,przez cały rok.To tylko w sumie kilka dni w sezonie i tyle,bo przeciez owoce nie kocą się na drzewach non stop.Z resztą,jak Tomek słusznie zauwazył organizm (nasz żołądek,a potem jelita)szybko zareagują na nadmiary.Już lepiej sobie zjeść tych czereśni,truskawek troszkę, niż stresowac się tym -zjeść?a może nie zjeść? itp.itd.
otóż to - jak kilogram czereśni będzie nam szkodził to po prostu jedzmy mniej, a jak będzie dla nas spoko to je jedzmy, wsłuchując się w organizm
ja sobie jem tyle, na ile mam ochoty
Iga napisał/a:
Ale i widać ,że nie najgorsza,bo są ludzie ,którzy jedli owoce,jedzą,żyją długie lata w zdrowiu,bez żadnych leków . Jeśli fruktoza miałaby taki zły wplyw na każdy organizm,to tacy ludzie nie mieliby prawa żyć tak długo w zdrowiu,a żyją jednak.
fruktozy jest mnóstwo w miodzie i owocach, a są to przecież główne źródła węgli dla ludzi przez miliony lat, więc wniosek jest oczywisty
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 15:26
Hani , ja wiem że 150 g ww to nawet się mieści w granicach LC , mnie chodziło o to , czy w danym dniu odpuścić tłuszcze , czy właśnie dołożyć do proporcji ?
załóżmy że robię koktajl z truskawek i kremówki , kilo truskawek i 600 g śmietany i piję do oporu i co wtedy , jest OK . Jak zjem w ciągu całego dnia 1 kg czeresni , włączać tłuszcze czy ograniczyć do minimum ? o to mi chodziło Dar
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 15:37
no to jak odpuścisz tłuszcze to skąd Ty będziesz czerpać kalorie? z chudego mięsa?
załóżmy, że śmietana Ci nie szkodzi to taki koktajl jest ok, choć ja preferuję same truskawki na czczo (bez żadnego dodatku)
jak bym miał zjeść kilo czereśni to zjadłbym je jako przegryzkę w ciągu dnia, a na koniec mój standardowy biesiadny posiłek białkowo-tłuszczowy
bez sensu starasz się komplikować to całe żywienie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:00
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
moim zdaniem nie należy zmieniać czy zmuszać organizm do spalanie węgli gdy jestesmy przestawieni na tłuszcze, lepiej uzupełnić tłuszczem te truskawy (...)
to jest właśnie typowe ortodoksyjnie-optymalne podejście do sprawy
jak jesteśmy przestawienie na tłuszcze to nie oznacza, że zjadanie węgli jakoś w nadmierny sposób obciąża organizm
oczywiście, jak ktoś przy golonce, żeberkach będzie jadł ryże, kasze, pół bochenka chleba to jasne, że to będzie nie teges
ale 150 g? nawet 200 g może być spoko
kochani hani
właśnie po przemyśleniu zweryfikowałam ten pogląd, jak masz możliwość to wykasuj tego mojego niezbyt fortunnego posta...
dyskutowaliśmy na temat cukru fruktozowego a to już inna bajka jeśli chodzi o spożycie tegoż cukru w postaci 1 kg czereśni w krótkim czasie....natomiast węglowodany nawet w dawce 120 g inne niż fruktoza dostosowane do potrzeb rozłożone w jakiś sensowny sposób w ciagu 12 godzin odpowiednio zbilansowane z białkiem i tłuszczem będą metabolizować się inaczej...
faktycznie zalanie takiej ilosci fruktozy np tłuszczem śmietanowym w dawce 200 g nie wróży najlepiej, to już chyba lepiej pobiegać czy poruszać się w jakiś inny sposób i spalić tą fruktozę do pewnego poziomu zanim zdecydujemy się na tłuszcze...
a najlepiej nie zjadać takich ilości co by nie musieć główkować...
Ostatnio zmieniony przez Molka Pon Cze 15, 2009 16:20, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:14
tyle, że ja nadal się z tym nie zgadzam, bo to myślenie nijak pasuje do natury
otóż ja pisałem o jedzeniu owoców jako przegryzki w ciągu dnia, bez żadnego dodatku - jemy wg apetytu, a nie z kalkulatorem wyliczając na wykresie, kiedy ilość fruktozy sięgnie jakiegoś zenitu....
śmietany w ogóle nie polecam, więc zmieszanie jej z truskawkami jest wg mnie nie teges, choć może pewnym osobom to służy; nie wnikam w to
napisałaś coś o spożyciu 1 kg cukru w krótkim czasie? a to apropos czego?
1 kg czereśni to ok. 130 g strawnych węgli
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:22
Hannibal napisał/a:
tyle, że ja nadal się z tym nie zgadzam, bo to myślenie nijak pasuje do natury
otóż ja pisałem o jedzeniu owoców jako przegryzki w ciągu dnia, bez żadnego dodatku - jemy wg apetytu, a nie z kalkulatorem wyliczając na wykresie, kiedy ilość fruktozy sięgnie jakiegoś zenitu....
śmietany w ogóle nie polecam, więc zmieszanie jej z truskawkami jest wg mnie nie teges, choć może pewnym osobom to służy; nie wnikam w to
napisałaś coś o spożyciu 1 kg cukru w krótkim czasie? a to apropos czego?
1 kg czereśni to ok. 130 g strawnych węgli
sorry ja to po prostu muszę poprawić chodziło mi o 1 kg czereśni, oczywiście ze owoce jako przegryzka nie są złe, zastanawiałam się głośno czy warto opychać się taką ilością fruktozy w krótkim czasie przy żywieniu wysokotłuszczowym i wyszło iż z punktu widzenia biochemicznego nie jest to najlepszy pomysł...
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:25
Molka napisał/a:
sorry ja to po prostu muszę poprawić chodziło mi o 1 kg czereśni, oczywiście ze owoce jako przegryzka nie są złe, zastanawiałam się głośno czy warto opychać się taką ilością fruktozy w krótkim czasie przy żywieniu wysokotłuszczowym i wyszło iż z punktu widzenia biochemicznego nie jest to najlepszy pomysł...
zaraz, zaraz.... to Ty cały czas wszystko odnosisz do żywienia optymalnego, tak? jeśli tak to ja tu nie będę zabierał głosu
mi chodziło o żywienie rawpaleo, gdzie nie ma sztywnych proporcji między B, T i W, gdzie wszystko jest swej naturalnej nieprzetworzonej formie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:28
Hannibal napisał/a:
no to jak odpuścisz tłuszcze to skąd Ty będziesz czerpać kalorie? z chudego mięsa?
załóżmy, że śmietana Ci nie szkodzi to taki koktajl jest ok, choć ja preferuję same truskawki na czczo (bez żadnego dodatku)
jak bym miał zjeść kilo czereśni to zjadłbym je jako przegryzkę w ciągu dnia, a na koniec mój standardowy biesiadny posiłek białkowo-tłuszczowy
bez sensu starasz się komplikować to całe żywienie
Admin forum DO/ŻO napisał w temacie przedawkowania WW i tłuszczu
"To zależy co chcemy z tych węglowodanów uzyskać. A wybór jest dość spory i możliwości pokierowania genami też.
Jak poje się tłuszczu po przecukrzeniu (przepiciu alkoholem - czytaj: octanem), to węglowodany najpewniej zamienią się albo w tłuszcz zapasowy, albo w cholesterol. Ale nie powinno się przejadać węglowodanami, szczególnie w jednorazowej dawce."
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:30
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
sorry ja to po prostu muszę poprawić chodziło mi o 1 kg czereśni, oczywiście ze owoce jako przegryzka nie są złe, zastanawiałam się głośno czy warto opychać się taką ilością fruktozy w krótkim czasie przy żywieniu wysokotłuszczowym i wyszło iż z punktu widzenia biochemicznego nie jest to najlepszy pomysł...
zaraz, zaraz.... to Ty cały czas wszystko odnosisz do żywienia optymalnego, tak? jeśli tak to ja tu nie będę zabierał głosu
mi chodziło o żywienie rawpaleo, gdzie nie ma sztywnych proporcji między B, T i W, gdzie wszystko jest swej naturalnej nieprzetworzonej formie
hani przecież wiesz że ja nie jest rawpaleo i w tym temacie nie śmiałabym głosu zabierać mając świadomość obecności takich weteranów jak chociażby Ty....a na temat tej nieszczęsnej fruktozy gadaliśmy w kontekście postu wysłanego przez DarioRonin...on chyba optymalny jest....
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:30
Hannibal napisał/a:
no to jak odpuścisz tłuszcze to skąd Ty będziesz czerpać kalorie?
myślę że z zapasów tłuszczyku , czy może sie mylę ?
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:32
Molka napisał/a:
DarioRonin...on chyba optymalny jest....
Molka , nie czuję się optymalny , ja szukam tu i tam co dla mnie najlepsze
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:35
po za tym przecież tu nie chodzi o to żeby po spozyciu tych nieszczęsnych czereśni głodowac tydzień, ja to widzę tak iż pobiegać, spalić a na wieczór jeść tak jak wiara nakazuje żartuje , tak jak zwykle czyli optymalnie...
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:35
dario_ronin napisał/a:
i to wydaje się zasadne
no to jeśli to wydaje Ci się zasadne to rób tak, jak tamten admin radzi
ja takich ilości węgli nie uważam za duże i jak będę miał ochotę na kilo czereśni to sobie nie odmówię - moje samopoczucie jest tu wyznacznikiem
jeśli będę się po nich dobrze czuł to ok
jak nie to zjem następnym razem mniejszą ilośćl
that's it
zero komplikacji
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:37
dario_ronin napisał/a:
Hannibal napisał/a:
no to jak odpuścisz tłuszcze to skąd Ty będziesz czerpać kalorie?
myślę że z zapasów tłuszczyku , czy może sie mylę ?
nie no, ok, można w ogóle zrobić sobie głodówkę jednodniową, czego jestem akurat zwolennikiem; można zjeść sobie tylko te owoce i niczego innego i też będzie ok
ja pisałem jak to ma się do low-carb, gdzie głównym paliwem jest tłuszcz
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:39
Molka napisał/a:
po za tym przecież tu nie chodzi o to żeby po spozyciu tych nieszczęsnych czereśni głodowac tydzień, ja to widzę tak iż pobiegać, spalić a na wieczór jeść tak jak wiara nakazuje żartuje , tak jak zwykle czyli optymalnie...
ano widzisz - to zależy od danej osoby, jakie ma problemy
ja nie muszę w ogóle spalać tłuszczu, mogę leżeć tygodniami a i tak będę miał kaloryfer - genetyka, rawpaleo i tak mam
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:41
dario_ronin my sie tu "pocimy" , "wychodzimy z siebie" co z tym koszem czereśni począć aby "dobrze Ci zrobić" a Ty? szukasz...no i dobrze szukaj, kto szuka ten znajdzie...
Ostatnio zmieniony przez Molka Pon Cze 15, 2009 16:44, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:43
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
po za tym przecież tu nie chodzi o to żeby po spozyciu tych nieszczęsnych czereśni głodowac tydzień, ja to widzę tak iż pobiegać, spalić a na wieczór jeść tak jak wiara nakazuje żartuje , tak jak zwykle czyli optymalnie...
ano widzisz - to zależy od danej osoby, jakie ma problemy
ja nie muszę w ogóle spalać tłuszczu, mogę leżeć tygodniami a i tak będę miał kaloryfer - genetyka, rawpaleo i tak mam
"kaloryfer" mówisz hani wow, łał
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:45
Molka napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
Molka napisał/a:
DarioRonin...on chyba optymalny jest....
Molka , nie czuję się optymalny , ja szukam tu i tam co dla mnie najlepsze
ło czyli na dzień dzisiejszy odżywiasz się standardowo? to skad to pytanie co zrobić z tym 1 kg czereśni?
co znaczy standardowo ?
od roku jestem na LC , luźno , białka 40-80 , tłuszczu 80 - 160 , ww od 20 - 100 w porywach niedoskonałości 150 ( owoce )
nie jem mącznych , cukrów prostych prawie wcale
to jest standard ? Dar
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:47
admina TK cenię za wiedzę biochemiczną , jest lepszy ode mnie ,
nie biorę udziału w żadnych sporach , które forum czy dieta lepsza
interesuje mnie rzetelna wiedza , czysta prawda , to źle ? Dar
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:56
dario_ronin napisał/a:
admina TK cenię za wiedzę biochemiczną , jest lepszy ode mnie ,
nie biorę udziału w żadnych sporach , które forum czy dieta lepsza
interesuje mnie rzetelna wiedza , czysta prawda , to źle ? Dar
to bardzo dobrze
ale nadal nie widzę dowodu, że 1 kg czereśni ma Ci nie służyć
nie napisałeś w ogóle o swoim samopoczuciu po ich zjedzeniu? było dobre? jak się czułeś na żołądku? czy przez nie przytyłeś?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 16:57
dario_ronin napisał/a:
no i za to wam dziękuję , a czereśnie sie kończą niedługo i spokój , bo inne owoce mnie już tak nie kuszą
czereśnie mają się kończyć?
toż to w lipcu jest ich sporo - u mnie na posiadłości dopiero wtedy są
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:03
Hannibal napisał/a:
ale nadal nie widzę dowodu, że 1 kg czereśni ma Ci nie służyć
Hani , już pisałem , nie mówię że kilo czereśni szkodzi , tylko czy jeść tłusto w tym dniu ? w tym problem miałem . Tak rozumiem niemieszanie paliw , albo ww albo tłuszcz w danym dniu w dużych ilościach , poza tym fruktoza mało energii daje a w tłuszcz się zamienia , czy tak ? jak nie dołoże tłuszczu mam szansę na spalanie własnego , jak dołożę zamienię nadwyżki w tłuszcz lub cholesterol , czy tak ? stąd moje dociekania ...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:04
Hannibal napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
admina TK cenię za wiedzę biochemiczną , jest lepszy ode mnie ,
nie biorę udziału w żadnych sporach , które forum czy dieta lepsza
interesuje mnie rzetelna wiedza , czysta prawda , to źle ? Dar
to bardzo dobrze
ale nadal nie widzę dowodu, że 1 kg czereśni ma Ci nie służyć
nie napisałeś w ogóle o swoim samopoczuciu po ich zjedzeniu? było dobre? jak się czułeś na żołądku? czy przez nie przytyłeś?
hani czytaleś co pisałam jesli chodzi o biochemie w tym temacie? chodzi o to że Darek niewątpliwie przeżyłby te czereśnie z tłuszczem, ale tu chodzi o myślenie dalekosiężne, efekty oddalone w czasie, gdyby pozwalał sobie na takie eksperymenty częściej miażdżyca, stłuszczenia tego i owego itd itd,"miał by jak w banku" nie mówiąc o "sławetnym wieku trumny"
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:05
Hannibal napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
no i za to wam dziękuję , a czereśnie sie kończą niedługo i spokój , bo inne owoce mnie już tak nie kuszą
czereśnie mają się kończyć?
toż to w lipcu jest ich sporo - u mnie na posiadłości dopiero wtedy są
u mojego brata się kończą , a u niego jadam najwięcej , bo za darmo są , dlatego ...
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:08
Molka napisał/a:
Hannibal napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
admina TK cenię za wiedzę biochemiczną , jest lepszy ode mnie ,
nie biorę udziału w żadnych sporach , które forum czy dieta lepsza
interesuje mnie rzetelna wiedza , czysta prawda , to źle ? Dar
to bardzo dobrze
ale nadal nie widzę dowodu, że 1 kg czereśni ma Ci nie służyć
nie napisałeś w ogóle o swoim samopoczuciu po ich zjedzeniu? było dobre? jak się czułeś na żołądku? czy przez nie przytyłeś?
hani czytaleś co pisałam jesli chodzi o biochemie w tym temacie? chodzi o to że Darek niewątpliwie przeżyłby te czereśnie z tłuszczem, ale tu chodzi o myślenie dalekosiężne, efekty oddalone w czasie, gdyby pozwalał sobie na takie eksperymenty częściej miażdżyca, stłuszczenia tego i owego itd itd,"miał by jak w banku" nie mówiąc o "sławetnym wieku trumny"
Molka , i o to chodzi
TK napisał mi , że tydzień takiego jedzonka może pięknie otłuścić watrobę , więc dla mnie żarty się kończą , najmłodszy nie jestem i mam jeszcze dzieci na wychowaniu
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:12
dario_ronin napisał/a:
Hani , już pisałem , nie mówię że kilo czereśni szkodzi , tylko czy jeść tłusto w tym dniu ? w tym problem miałem . Tak rozumiem niemieszanie paliw , albo ww albo tłuszcz w danym dniu w dużych ilościach , poza tym fruktoza mało energii daje a w tłuszcz się zamienia , czy tak ? jak nie dołoże tłuszczu mam szansę na spalanie własnego , jak dołożę zamienię nadwyżki w tłuszcz lub cholesterol , czy tak ? stąd moje dociekania ...
no to jak Ci nie szkodzi to jedz i obserwuj swój organizm
jedz oprócz tego tyle, ile Twój organizm będzie potrzebował - pewno będzie troszkę mniej białka i tłuszczu
Geoff (ten od rawpaleo) pisał, że w ciepłym sezonie, jak poje sobie więcej owoców to tłuszczu i mięcha potrafi zjeść bardzo niewiele; on w ogóle latem jada mniej tłuszczu, a więcej owoców
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:17
Molka napisał/a:
hani czytaleś co pisałam jesli chodzi o biochemie w tym temacie? chodzi o to że Darek niewątpliwie przeżyłby te czereśnie z tłuszczem, ale tu chodzi o myślenie dalekosiężne, efekty oddalone w czasie, gdyby pozwalał sobie na takie eksperymenty częściej miażdżyca, stłuszczenia tego i owego itd itd,"miał by jak w banku" nie mówiąc o "sławetnym wieku trumny"
tak, czytałem, ale nadal nijak biochemicznie z tego nie wynika, że takie ilości czereśni połączone z low-carbem prowadzą do miażdżycy, czy stłuszczenia wątroby
może na optymalnym żywieniu, przy proporcjach 1:3,5 coś takiego występuje, ale czy w ogóle na low-carb i rawpaleo to bardzo wątpię
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:19
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
hani czytaleś co pisałam jesli chodzi o biochemie w tym temacie? chodzi o to że Darek niewątpliwie przeżyłby te czereśnie z tłuszczem, ale tu chodzi o myślenie dalekosiężne, efekty oddalone w czasie, gdyby pozwalał sobie na takie eksperymenty częściej miażdżyca, stłuszczenia tego i owego itd itd,"miał by jak w banku" nie mówiąc o "sławetnym wieku trumny"
tak, czytałem, ale nadal nijak biochemicznie z tego nie wynika, że takie ilości czereśni połączone z low-carbem prowadzą do miażdżycy, czy stłuszczenia wątroby
może na optymalnym żywieniu, przy proporcjach 1:3,5 coś takiego występuje, ale czy w ogóle na low-carb i rawpaleo to bardzo wątpię
hani przeciez Ty też zjadasz nie mało tluszczy, przy takiej ilości fruktozy zjadanej zbyt często myślę że też moglbyś mieć kłopoty...
monika s. Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Wrz 2008 Posty: 230
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:21
a ja sie przyznam ze odzwyczaiłam sie dosc od owoców i jem obecnie z wegli tylko miód, jadłam w tym roku 1 x truskawki (mało, kilka sztuk) ale czułam sie po nich taka pełna i wydawało mi sie że brzuch mam olbrzymi wiec juz wiecej ich nie jem, mysle ze jak pojawia sie u rodzicow jablka to wtedy cos zjem owocow, kwasne jablka to zawsze byl moj ulubiony owoc
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:26
Molka napisał/a:
hani przeciez Ty też zjadasz nie mało tluszczy, przy takiej ilości fruktozy zjadanej zbyt często myślę że też moglbyś mieć kłopoty...
jem tyle, żeby być najedzonym, a tłuszcz moim głównym paliwem jest, jak dobrze przecież wiesz
ale dobrze, to udowodnij mi, że takie ilości implikują gorszy stan zdrowia
biochemiczne wyjaśnienie znam, ale tam o ilościach nic nie ma; mylę się?
od razu podkreślam, że mimo spożywania tych dużych wg Ciebie ilości fruktozy i glukozy w miodzie i owocach, które moim głównym źródłem węgli są, jestem mocno szczupły i nic mi się na tłuszcz nie zamienia; u zenona jest podobnie
lipidogramu jeszcze nigdy nie robiłem, ale jak zrobię to dam znać to sobie zobaczysz
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 17:38
lipidogram to jedno , ruch to drugie , jeśli wszystko spalisz jest Ok , ale trochę mniej ruchu , trochę posiedzisz za kółkiem , trochę przy żonie i dzieciach i różnie może być , prawda ?
i kaloryfer zniknie i watroba ucierpi , a potem " wieko trumny "
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 18:58
właśnie patrzę to niekorzystne stosunki pomiędzy glukozą a fruktozą (czyli dużo fruktozy w stosunku do glukozy) są w takich owocach jak jabłka czy arbuzy
ale np. w jagodowych, jak chociażby truskawki jest "fifty fifty", czyli ok
jak dociągam do kilograma truskawek to dostarczam po ok. 25 g glukozy i fruktozy, a jest to rozbite na co najmniej 2 razy, pomiędzy którymi jest przerwa; to daje paręnaście gramów fruktozy za jednym posiedzeniem, czyli raczej ilości małe
przyswajanie fruktozy za jednym razem u zdrowych osób wynosi do 50 g
przy czym oprócz ilości kluczowy jest tu owy stosunek glukozy do fruktozy
przy czereśniach fruktoza/glukoza=1,5, więc w sumie niekorzystniej
ale jak zjemy nawet kilo to samej masy czereśni (bez pestek) wyjdzie pewno z 3/4, co da max. 100 g węgli, wśród których będzie ok. 60 g fruktozy i 40 g glukozy
nawet w jednym rzucie to prawie się mieści w normach
no ale ile raz je się większe ilości tych czereśni? raczej jagodowe rulez
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 19:45
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
hani przeciez Ty też zjadasz nie mało tluszczy, przy takiej ilości fruktozy zjadanej zbyt często myślę że też moglbyś mieć kłopoty...
jem tyle, żeby być najedzonym, a tłuszcz moim głównym paliwem jest, jak dobrze przecież wiesz
ale dobrze, to udowodnij mi, że takie ilości implikują gorszy stan zdrowia
biochemiczne wyjaśnienie znam, ale tam o ilościach nic nie ma; mylę się?
od razu podkreślam, że mimo spożywania tych dużych wg Ciebie ilości fruktozy i glukozy w miodzie i owocach, które moim głównym źródłem węgli są, jestem mocno szczupły i nic mi się na tłuszcz nie zamienia; u zenona jest podobnie
lipidogramu jeszcze nigdy nie robiłem, ale jak zrobię to dam znać to sobie zobaczysz
hani piszesz że o ilościach fruktozy nic nie wspomniałam, aż taki kozak to ja nie jestem mogę tylko powołać się na ludzi którzy w tym siedzą, myśle że Tomasz Kwaśniewski wie co mówi siedzi w biochemii cale lata, ja znam mechanizm tego procesu ale dlaczego tak to się kształtuje ilościowo( powyżej 120 g cukrów prostych) ? pewnie jest to ilość powyżej której nadmiar pirogronianu jest na tyle niebezpieczny, iż implikuje takie a nie inne konsekwencje....
jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, zbyt duże ilości fruktozy powodują zmniejszenie syntezy ATP(energia)poprzez wiązanie nieorganicznego fosforanu, a ATP hamuje w pewnym stopniu syntezę puryn,( bogate w puryny: watroba, nerki, serca, móżdzki) w zwiazku z powyższym ponieważ tego ATP jest mniej, więcej będziesz miał puryn które zostaną przerobione na kwas moczowy który musi zostać wydalony przez nerki w 70 %(30% przez przewód pokarmowy), co prawda w bardzo dużym stopniu ilość kwasu moczowego w surowicy zależy od wydolności nerek, ale w nie małym również od od ilosci puryn i ich rozpadu do kwasu moczowego, zbyt kwaśny mocz sprzyja wytrącaniu kamieni nerkowych....
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 20:26
no i tutaj już fruktoza robi się nie teges jak mówi Hani
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 20:40
dario_ronin napisał/a:
no i tutaj już fruktoza robi się nie teges jak mówi Hani
a ile razy zrobiłeś sobie takie kilowe "czereśniowe przekąski"? pewnie niewiele
a czy zrobiłeś sobie tym radość? czy Twoja psyche na tym nie zyskała?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 20:47
masz rację , niewątpliwie radość w życiu jest potrzebna ale ...
kilka lat temu miałem toksycznego szefa , tak mi podnosił poziom stresu , że tylko zjedzenie całej czekolady z orzechami na raz pozwalało mi nie skopać mu tyłka , tylko czy na dłuższą metę dobrze bym na tym wyszedł ?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 20:50
dario_ronin napisał/a:
tylko czy na dłuższą metę dobrze bym na tym wyszedł ?
no wiadomo, że nie
ale czereśnie od czekolady różnią się tym, że są przez pewien krótki okres - znikną z drzew i zniknie Twoja chęć na nie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pon Cze 15, 2009 20:53
Ciekawe,czy gdyby ci wszyscy ludzie ,którzy jedli owoce całe zycie (nie tylko oczywiście) ,są zdrowi i żyją długo "biliby piane" na temat kilograma zjedzonych czeresni,czy byliby szczęśliwsi i bardziej zdrowsi,czy na odwrót? czyż nie lepiej zjeść tych czereśni,poruszać się troszkę,aniżeli pisać kilka stron w wątku w sumie "niewiadomooczym"? Dlaczego ludzie sobie sami komplikują życie? No litości,przecież te czeresnie nie rosną okrągły rok i nie zjada się ich po kilogramie dziennie przez 365 dni w roku.
kilka lat temu miałem toksycznego szefa , tak mi podnosił poziom stresu , że tylko zjedzenie całej czekolady z orzechami na raz pozwalało mi nie skopać mu tyłka
Zamiast czekolady można było też spróbować np.:
- powiedzieć szefowi spokojnie i stanowczo "nie" (np. jeśli podnosił na Ciebie głos, to mogłeś powiedzieć np. "widzę, że pan się bardzo zdenerwował, wrócimy do tego tematu innym razem" albo "jeśli będzie pan nadal używał takich słów, to będę zmuszony przerwać naszą rozmowę", etc.)
- zmienić pracę
- zrobić sobie improwizowane "voodoo" szefa i się powyżywać:
http://www.toysgiftsgadge...OSS_detai_1.jpg
- klnąć, opowiadać i generalnie dzielić się swoimi uczuciami (wściekłości, bezsilności, frustracji, etc.) z osobą współczującą Tobie i doskonale rozumiejącą Twoją sytuację
- pisać wściekłe listy do szefa i trzymać je w szufladzie w domu
Osobiście zdecydowanie polecam asertywne przeciwstawianie się mobbingowi w pracy, ale do tego trzeba mieć dużo pewności siebie i spokoju. Da się, aczkolwiek nie jest to proste!
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 13:44
Iga napisał/a:
Ciekawe,czy gdyby ci wszyscy ludzie ,którzy jedli owoce całe zycie (nie tylko oczywiście) ,są zdrowi i żyją długo "biliby piane" na temat kilograma zjedzonych czeresni,czy byliby szczęśliwsi i bardziej zdrowsi,czy na odwrót? czyż nie lepiej zjeść tych czereśni,poruszać się troszkę,aniżeli pisać kilka stron w wątku w sumie "niewiadomooczym"? Dlaczego ludzie sobie sami komplikują życie? No litości,przecież te czeresnie nie rosną okrągły rok i nie zjada się ich po kilogramie dziennie przez 365 dni w roku.
Iga spłycasz temat, darek zadał konkretne pytanie, próbowaliśmy odpowiedzieć na nie patrząc na to z różnych punktów , to w jakiś sposób zmobilizowało mnie do poszperania po książkach i to właśnie jest fajne ....ja przynajmniej osobiście przy tym również skorzystałam, poukładałam sobie w głowie pewne fakty...tu nie chodzi o czereśnie....tu chodzi o fruktoze....
cyt.Ciekawe,czy gdyby ci wszyscy ludzie ,którzy jedli owoce całe zycie (nie tylko oczywiście) ,są zdrowi i żyją długo "biliby piane" na temat kilograma zjedzonych czeresni,czy byliby szczęśliwsi i bardziej zdrowsi,czy na odwrót?
Ja również jadłam kiedyś owoce w znaczących ilościach, tylko z tłuszczem było inaczej....
cyt.kilka stron w wątku w sumie"niewiadomooczym"?
Iga bądź bardziej wyrozumiała tak jak ja staram się rozumieć tasiemcowe strony na tematy poruszane przez innych ....jeśli nie jestem zainteresowana nie czytam....
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 14:23
no ja dzisiaj kupiłem sobie kilo smacznych czereśni, a zjadłem... połowę, bo więcej już nie mogłem
w sumie lepiej mi na żołądku robią niż truskawki (nie czuję się po nich tak pełny), ale kilograma chyba na raz bym nie zjadł
pół kilo to była taka akuratna ilość
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 14:40
Cytat:
tu nie chodzi o czereśnie....tu chodzi o fruktoze....
i łączenie z tłuszczem !!!
pytanie brzmiało : czy taką ilość owoców "zalewać" tłuszczem , coby było "proporcjonalnie" czy w tym dniu zrezygnować z tłuszczu ? jakie będą konsekwencje jednego i drugiego , i to jest sedno sprawy .
Kto chciał , odpowiadał i ... było miło , kto nie chciał nie był zmuszany
Komu to przeszkadza że ludzie wymieniają poglądy lub wiedzę
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 14:46
dario_ronin napisał/a:
Kto chciał , odpowiadał i ... było miło , kto nie chciał nie był zmuszany
ano właśnie
a kto bojaźliwy i nie rozstaje się ze swoim kalkulatorem BTW ten pewno będzie sobie raz za razem odmawiał smacznych owoców
ja wiem, że to nie szkodzi, więc sobie nie odmawiam, jem wg apetytu i jestem happy
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 15:31
Hannibal napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
Kto chciał , odpowiadał i ... było miło , kto nie chciał nie był zmuszany
ano właśnie
a kto bojaźliwy i nie rozstaje się ze swoim kalkulatorem BTW ten pewno będzie sobie raz za razem odmawiał smacznych owoców
ja wiem, że to nie szkodzi, więc sobie nie odmawiam, jem wg apetytu i jestem happy
hani kto mówi o odmawianiu sobie owoców, ja odkąd się pojawiły jem je codziennie...zresztą Ty też trzymasz się proporcji tylko troszkę innych niż optymalni prawda? ja nie mówię tu o takich sytuacjach gdzie ktoś pisał iż 40 g białka było ok a 42 juz mu zaszkodziło to jakaś paranoja jest, a mówię o takim ogólnym zarysie tych proporcji...
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 15:37
Molka napisał/a:
hani kto mówi o odmawianiu sobie owoców, ja odkąd się pojawiły jem je codziennie...
ale kilograma czereśni już sobie odmówisz? ja sobie ich nie odmawiam i jeśli na taką ilość najdzie mnie ochota to bez żadnych wyrzutów sumienia spałaszuje je sobie
Molka napisał/a:
zresztą Ty też trzymasz się proporcji tylko troszkę innych niż optymalni prawda? ja nie mówię tu o takich sytuacjach gdzie ktoś pisał iż 40 g białka było ok a 42 juz mu zaszkodziło to jakaś paranoja jest, a mówię o takim ogólnym zarysie tych proporcji...
nie trzymam się żadnych proporcji, bo to niezgodne z naturą, nienaturalne, sztuczne, itd.
nie mam cukrzycy typu I, gdzie wg Bernsteina powinienem jeść dziennie ok. 30 g węgli w systemie 6/12/12, a białka i tłuszczu też jakoś tam ustalone
kiedyś tam liczyłem, ale to były początki i trzeba było się jakoś w to żywienie wprowadzić
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 15:56
Hannibal napisał/a:
ale kilograma czereśni już sobie odmówisz? ja sobie ich nie odmawiam i jeśli na taką ilość najdzie mnie ochota to bez żadnych wyrzutów sumienia spałaszuje je sobie
hani wiesz ja nawet nad tym sie nie zastanawiałam ponieważ nie dałabym rady zjeść tyle czereśni na raz, a gdbym nawet mogła to fakt przy zjadaniu większej ilości tłuszczu nie ryzykowałabym, czy to coś złego?
Ty uwazasz że jest ok i dobrze, masz swoją koncepcje której sie trzymasz i dobrze...
Hannibal napisał/a:
nie trzymam się żadnych proporcji, bo to niezgodne z naturą, nienaturalne, sztuczne, itd.
nie mam cukrzycy typu I, gdzie wg Bernsteina powinienem jeść dziennie ok. 30 g węgli w systemie 6/12/12, a białka i tłuszczu też jakoś tam ustalone
kiedyś tam liczyłem, ale to były początki i trzeba było się jakoś w to żywienie wprowadzić
gdybyś nie trzymal się żadnej proporcji to jednego dnia zjadlbyś 300g wegli i 50 g tluszczy a drugiego 300 g tluszczy i 50 g wegli w zależności od ochoty a tak chyba nie robisz, chyba że ja nie mam bladego pojęcia o twoim żywieniu....mi twoje jedzonko kojarzyło się z większą ilością tłuszczy w stosunku do węgli ....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 16:08
dario_ronin napisał/a:
Cytat:
tu nie chodzi o czereśnie....tu chodzi o fruktoze....
i łączenie z tłuszczem !!!
Komu to przeszkadza że ludzie wymieniają poglądy lub wiedzę
zgadzam się, jeśli druga strona nie pomawia, nie oczernia, nie jest chamska uważam że zwracanie uwagi iż "przytruwa" jest niezasadne....forum jest po to by wymieniać poglądy....
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 16:14
Molka napisał/a:
gdybyś nie trzymal się żadnej proporcji to jednego dnia zjadlbyś 300g wegli i 50 g tluszczy a drugiego 300 g tluszczy i 50 g wegli w zależności od ochoty a tak chyba nie robisz, chyba że ja nie mam bladego pojęcia o twoim żywieniu....mi twoje jedzonko kojarzyło się z większą ilością tłuszczy w stosunku do węgli ....
nie trzymam się w tym sensie, że nie liczę
jak jem to, co jem to naturalnie wychodzi sporo tłuszczu, białka i niedużo węgli - ogólnie rzecz biorąc jest to żywienie wysokotłuszczowe, umiarkowanie białkowe i niskowęglowodanowe
Molka napisał/a:
zgadzam się, jeśli druga strona nie pomawia, nie oczernia, nie jest chamska uważam że zwracanie uwagi iż "przytruwa" jest niezasadne....forum jest po to by wymieniać poglądy....
jak najbardziej, dlatego różnorakie poglądy są mile widziane
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 16:28
Hannibal napisał/a:
nie trzymam się w tym sensie, że nie liczę
jak jem to, co jem to naturalnie wychodzi sporo tłuszczu, białka i niedużo węgli - that's it
hani a myślisz że ja licze? tak samo jak Ty jem tłusto z mała ilością węgli, białka "rzucę na ruszto" w zależności od ochoty....optymalnym przyklejono"ŁATE" iż jedzą z kalkulatorem w ręce a to g...prawda, kuźwa wszyscy siedzimy w jednym "worze niskowęglowodanowym" i nawzajem próbujemy sobie coś udowadniać, czy to nie jest jakiś absurd? nie pije do Ciebie w tym momencie tylko mówię tak ogólnie...
tak sobie słucham ślicznej pioseneczki kiedy znajdziemy się na zakręcie co z nami będzie, świat rozpędzi się niebezpiecznie, co z nami będzie , nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź, może lepiej gdy nam teraz nic nie powie...
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 16:35
Molka napisał/a:
hani a myślisz że ja licze? tak samo jak Ty jem tłusto z mała ilością węgli, białka "rzucę na ruszto" w zależności od ochoty....optymalnym przyklejono"ŁATE" iż jedzą z kalkulatorem w ręce a to g...prawda, kuźwa wszyscy siedzimy w jednym "worze niskowęglowodanowym" i nawzajem próbujemy sobie coś udowadniać, czy to nie jest jakiś absurd? nie pije do Ciebie w tym momencie tylko mówię tak ogólnie...
no ale jaka Ty optymalna, jak jesz 2-razy więcej tłuszczu niż białka - amatorka z Ciebie
śmieszy mnie jednak czasem, jak niektórzy pilnują tego białka, żeby się nie przebiałczyć; powyżej 100 g to już dla nich niewyobrażalna ilość
kurcze, ludzie chyba żyją w jakimś kosmicznym świecie, są oderwani od natury - niech się przyjrzą, ile dzikie zwierzęta potrafią zjeść przy jednym posiedzeniu - 10 kg mięsa można nazwać dużą ilością, ale nie marne kilo
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 16:42
Hannibal napisał/a:
no ale jaka Ty optymalna, jak jesz 2-razy więcej tłuszczu niż białka - amatorka z Ciebie
śmieszy mnie jednak czasem, jak niektórzy pilnują tego białka, żeby się nie przebiałczyć; powyżej 100 g to już dla nich niewyobrażalna ilość
kurcze, ludzie chyba żyją w jakimś kosmicznym świecie, są oderwani od natury - niech się przyjrzą, ile dzikie zwierzęta potrafią zjeść przy jednym posiedzeniu - 10 kg mięsa można nazwać dużą ilością, ale nie marne kilo
hani ja na dzień dzisiejszy to nawet nie wiem ile tego tłuszczu jem czy1, 1,5 czy 2 czy 2,5 w stosunku do białka, nie liczę tego, jem tak żeby było dobrze, żeby dobrze się czuć, w zależności od potrzeby ...a to co robią inni mam wiesz gdzie? nie powiem bo musiałbyś odtransportować ten post do kosza...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 19:19
Molka napisał/a:
cyt.kilka stron w wątku w sumie"niewiadomooczym"?
Iga bądź bardziej wyrozumiała tak jak ja staram się rozumieć tasiemcowe strony na tematy poruszane przez innych ....jeśli nie jestem zainteresowana nie czytam....
Masz rację Molka Jak ktoś chce,to przecież może sobie pisać o truskawkach,czy czereśniach ile jemu się podoba
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 19:25
Hannibal napisał/a:
śmieszy mnie jednak czasem, jak niektórzy pilnują tego białka, żeby się nie przebiałczyć; powyżej 100 g to już dla nich niewyobrażalna ilość
Hani , nie chcę się wymądrzać , ale myślę , że jest różnica między młodym , zdrowym ,którego organizm duużo zniesie , a schorowanym lub starszym , któremu i nadmiar i niedobór może szkodzić . Ile to dużo ile mało , inna dyskusja . y
wielu przy białku 50 g wzwyż czuje dyskomfort , swędzi skóra , bolą nerki , nawet mocz inaczej pachnie
Byłbym ostrożny , bo każdy jest inny i inne potrzeby ma - to wiemy , prawda ?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 19:42
dario_ronin napisał/a:
Hani , nie chcę się wymądrzać , ale myślę , że jest różnica między młodym , zdrowym ,którego organizm duużo zniesie , a schorowanym lub starszym , któremu i nadmiar i niedobór może szkodzić . Ile to dużo ile mało , inna dyskusja . y
ale ja napisałem tylko ogólnie; nie zalecam każdemu jedzenie po parę kilo mięcha, bez przesady
niech każdy je tyle, ile potrzebuje
druga sprawa - ja też mam swoje problemy i moje żywienie jest właśnie takie, żeby je pokonywać
o większej ilości białka i mniejsze tłuszczu nie raz przypominał Pan Witold w kontekście właśnie osób chorych
dario_ronin napisał/a:
wielu przy białku 50 g wzwyż czuje dyskomfort , swędzi skóra , bolą nerki , nawet mocz inaczej pachnie
niech zgadnę - jest to obrobione term. mięso, do tego jakiegoś słabego sortu?
jeśli na surowej dziczyźnie coś takiego nadal by występowało to przyznałbym rację, a tak to może istnieć szereg innych czynników, które wpływają na owy dyskomfort, niekoniecznie sama czysta zmienna "ilość białka w diecie"
chyba metodologicznie dobrze to ująłem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 19:52
może tak być jak piszesz , ale nie każdy przełknie surową dziczyznę chyba się zgodzisz ?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 19:56
dario_ronin napisał/a:
może tak być jak piszesz , ale nie każdy przełknie surową dziczyznę chyba się zgodzisz ?
prawda
a czy każdy przełknie obrobione term. tłuste żeberko, czy golonkę? znam takich, którym w gardle podchodzi jak sobie pomyślą, że mieliby to zjeść
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Cze 16, 2009 20:04
Hannibal napisał/a:
dario_ronin napisał/a:
może tak być jak piszesz , ale nie każdy przełknie surową dziczyznę chyba się zgodzisz ?
prawda
a czy każdy przełknie obrobione term. tłuste żeberko, czy golonkę? znam takich, którym w gardle podchodzi jak sobie pomyślą, że mieliby to zjeść
zgodze sie z tym że smażone może być ciężkie, ja ostatnio nie smaże, raczej dusze albo po prostu gotuje, żeberka gotuje z jarzynami , z wywaru mam pyszna zupkę....każdy powinien pod siebie dostosować ta całą obrobke kulinarną....
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 21, 2009 15:37
zenon napisał/a:
Tak, od tego samego dilera
ten diler miał jednak marne jagody
myślałem, że teraz takie po prostu są
ale wczoraj na osiedlu kupiłem od takiej babci, co miała niewielkie wiaderko zebranych przez siebie jagód - no i okazało się, że są znacznie smaczniejsze, mniej kwaskowate, a bardziej słodkie
i w ogóle z wyglądu bardziej dorodniejsze
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Nie Cze 21, 2009 15:42
Ja właśnie na działce zajadam swieże czereśnie,tę drugą późniejszą odmianę
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 28, 2009 13:22
Ja chyba będę mroził, robił przetwory bo tyle tego wyrosło w tym roku, trzy rodzaje porzeczek, śliwki, mirabelki, agrest, poziomki, wiśnie, truskawy, maliny różne gatunki. Wszystko na dziko bez żadnej pracy co roku mam. Samo się robi.
Ale głupi byłem przez te wszystkie lata, że nie korzystałem tylko jadłem jakieś dziadowskie badziewia sklepowe z lenistwa.
Jeszcze ul postawię i będzie może miód malinowy czy coś.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 30, 2009 13:09
jeśli chodzi o jagody lub ich amerykańskie krewne - borówki amerykańskie to jak można zabaczyć w tabeli nie zawierają zbyt dużo witamin oraz pierwiastków śladowych
bo też nie taka ich rola jest
są one jednak na pierwszym miejscu (wg różnych badań) jeśli chodzi w właściwości antyoksydacyjne, porównując z innymi owocami czy warzywami
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 10, 2009 16:07
W najnowszym Newsweeku jest niezły artykuł "Addio, pomidory" o tym, jak przemysłowa uprawa osłabiła potencjał genetyczny owoców.
"Wszystko dlatego, że w związku z dominacją w światowym rolnictwie monokulturowego modelu uprawy roślin ich różnorodność genetyczna się zmniejsza. Dlatego tracą one odporność na choroby oraz szkodniki i stają się bardziej wrażliwe na niekorzystne warunku środowiska."
teraz bez spryskania małych drzewek można na bank się spodziewać, że nie przetrwają - wiem to z własnej praktyki
co innego dzikie odmiany - one doskonale przetrwają przymrozki i jakiekolwiek szkodniki
"Na ratunek tym gatunkom owoców, które jeszcze da się uratować, ruszyli botanicy z całego świata. W dzikich puszczach i kniejach szukają przodków współcześnie uprawianych roślin. Liczą na to, że dzikie odmiany wciąż mają geny odporności, które po przeniesieniu do ginących roślin uprawnych ochronią je przed chorobami."
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Śro Lip 15, 2009 19:20 komercyjne i suszone w / na słońcu - czyli suszki ponownie
WITAM
np.: weźmy komercyjne figusie ( figi )
Gdy chodzi o figi to trzeba dodać ,iż komercyjne przechodzą proces zwany FUMIGACJĄ ( fumigation ) czyli stosowanie czynnika chemicznego który w odpowiedniej temperaturze i zastosowaniu jest zabójczy dla szkodników.
W miejsce wycofanego bromku metylu MBR - chodzi o komercyjne figi wykorzystuje się np.: Fosforowodór ( gaz - np.: wydzielany przez pigułki i tabletki QuickPho , które zawierają 56% FOSFORKU GLINU ) .Gaz ten jest związkiem o małym ciężarze cząsteczkowym i niskiej temperaturze wrzenia. Gwałtownie dyfunduje w powietrzu i charakteryzuje się bardzo dobrymi właściwościami przenikania przez różne produkty. WNIKA GŁĘBOKO W PRZECHOWYWANE PRODUKTY, nawet na głębokość 15 m do szczelnie opakowanych towarów. Znalazł więc szerokie zastosowanie w ochronie produktów przed różnymi szkodnikami. - oczywiście procesowi fum. poddawane są zboża , nasiona , suszone warzywa itd. , itp.
W zależności od jakości, rozróżnienia naturalne i przetworzone figi .
Naturalne są figi suszone na słońcu lub z pomocą maszyny z gwintem na sznury lub wiązane w dzwonki. Glukoza, która krystalizuje się i tworzy matową powierzchnia jest naturalnym procesem jaki zachodzi po wysuszeniu owocu (zresztą komercyjne też jemu ulegają figi ).
Przetworzone figi poddane kilku operacji, tj. suszenie, zanurzenie w słonej wodzie lub potraktowaniu "parami leczniczymi" ( steam treatment ), prasowanie i suszenie następnie ponownie są suszone !!! Przechodzą następnie przez płyty i rolki dla nadania im odpowiedniego, atrakcyjnego kształtu i błyszczącego wyglądu . Figi przetwarzane w ten sposób są najbardziej pożądane - jak zwykle konsumenci kierują się wyglądem.
Gdy chodzi o figi to trzeba podkreślić ,iż nawet , komercyjne maja dość wysokie wymagania dotyczące wilgotności i są na poziomie 60 -70 % ( warunki wentylacji ) a podczas transportu wymagana jest odpowiadania temperatura w przedziale 4-20 a optymalna to ok.7st C.
Nawet te komercyjne muszą być miękkie, mieć miły zapach i czym dłużej leżą na półkach twardnieją - na opakowaniu powinno pisać zbiór i rok np.sierpień 2008.
Suszone figi są bardzo wrażliwe na zapach i nie powinny być składowane w pobliżu cebuli i inne warzywa cebulowe, wciągają zapach ich olejków eterycznych co wiąże się , że są silnie higroskopijne a kontakt nawet z odrobiną wody powoduje ,że szybko fermentują cała partii.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 08:15
Jak jeść na surowo żurawinę? W jakiej kompozycji najlepiej smakuje?
tu jest sporawy artykuł o tych owocach - http://whfoods.org/genpag...dspice&dbid=145
z tego, co wyczytałem to najlepiej połączyć żurawinę z jakimiś słodszymi owocami lub miodem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 08:50
Mi tam żurawina bez żadnych dodatków smakuje. Słodyczy tu brak, ale ma ona w sobie coś takiego, że z chęcią się ją je.
Znalazłem ciekawy cytat o żywieniu Innuitów z "The Stone Age Diet" (autorzy: WALTER L. VOEGTLIN, M.D., F.A.C.P.) -
"pp. 121-123: <<The Alaska Eskimos and those living adjacent to the sea have access to large marine animals, such as the seal and walrus, as well as to fish, game birds, caribou, and moose. Their economy differs from those preceding in that they have an abundance of fats and oils to the point where they are used freely for heat and light as well as for food. The Eskimo considers anything from the vegetable kingdom as a substitute for food, to be eaten only to avoid starvation. [23 LIVING OFF THE COUNTRY Angier, Bradford, The Stackpole Company, Harrisburg, Penn.-1956] Mr. John Simpson, Surgeon, R.N., wintered with the Point Barrow Eskimos in 1854. [7 CANCER: DISEASE OF CIVILIZATION? Stefansson, Vilhjalmur Hill and Wang, New York-1960] His is one of the earliest descriptions of the Eskimo diet, noting that they avoided all vegetable foods and salt, living on fat and lean meat, which was either raw or undercooked. These folk were robust, muscular, and active, inclining to spareness, rather than corpulence, although their round faces and thick clothing gave the impression of being overweight. Anthropologist John Murdoch [7] observed these people about 1880 and confirmed the absence of vegetable materials in the diet, except during periods of famine. About 1896 J. H. Romig, M.D. [7], observed the Bering Sea Eskimos and found them living as they had for many centuries. He describes an Eskimo meal being served to the husbands, fathers and sons by the women. The food, cooked mostly by boiling, consisted of game and fish, dried smoked salmon and other dried fish, seal, and fish oils. When cooked the meat was rather rare; during the winter much frozen meat and fish was consumed raw. The only plant substance mentioned by Dr. Romig was cranberries, which were saved for special occasions, mixed with seal meat and tallow and eaten with snow. ...."
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 09:07
Hannibal napisał/a:
Jak jeść na surowo żurawinę? W jakiej kompozycji najlepiej smakuje?
tu jest sporawy artykuł o tych owocach - http://whfoods.org/genpag...dspice&dbid=145
z tego, co wyczytałem to najlepiej połączyć żurawinę z jakimiś słodszymi owocami lub miodem
Ja ususzyłem i zakonserwowałem w miodzie. Wyszedł z tego jakiś kolejny "cymes"
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 09:12
A z maliną moroszką ktoś się tu spotkał? Po ang. to cloudberry i występuje głównie w Arktycznej Kanadzie (doceniane oczywiście przez Innuitów)
W Polsce jest ona na wymarciu, ale może można gdzieś ją spotkać. Ja bym stawiał na biegun zimna Polski, czyli gdzieś na Suwalszczyźnie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 10:41
proporcje są takie, że nawalone jest żurawiny masakrycznie aż ubite w słoju i do tego zielony miód spadziowy. taki akurat wtedy miałem ale myślę, że jaki by nie był się nadaje
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
bejrutek Pomógł: 3 razy Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 208
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 00:03
Mam pewne zapytanie.Czasami zjadam sobie jakieś jabłko, poprostu lubię sobie zjeśc tego owoca od czasu do casu.. Ale czasami po zjedzeniu jabłka jest mi nie dobrze np. dzisiaj tak było... I wlaściwie ten objaw mdłości pojawia się po zjedzenie tylko tego owoca...Nie wiecie co może być przyczyną?.. W tych jabłkach jest jakaś bezpośrednia przyczyna?.. Teraz zdarza mi się bardzo rzadko, ale w dzieciństwie miałem takie coś częściej... Pzdro
Ostatnio zmieniony przez bejrutek Wto Lut 02, 2010 00:04, w całości zmieniany 1 raz
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 03:40
bejrutek napisał/a:
Mam pewne zapytanie.Czasami zjadam sobie jakieś jabłko, poprostu lubię sobie zjeśc tego owoca od czasu do casu.. Ale czasami po zjedzeniu jabłka jest mi nie dobrze np. dzisiaj tak było... I wlaściwie ten objaw mdłości pojawia się po zjedzenie tylko tego owoca...Nie wiecie co może być przyczyną?.. W tych jabłkach jest jakaś bezpośrednia przyczyna?.. Teraz zdarza mi się bardzo rzadko, ale w dzieciństwie miałem takie coś częściej... Pzdro
Wiemy. Zjedzone jablko.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
bejrutek Pomógł: 3 razy Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 208
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 07:18
Ja nie jem świeżych jabłek, bo mi nie służą. Pozostawiam je, żeby były mocno dojrzałe - wtedy są spoko.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
bejrutek Pomógł: 3 razy Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 208
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 23:14
Hannibal napisał/a:
Ja nie jem świeżych jabłek, bo mi nie służą. Pozostawiam je, żeby były mocno dojrzałe - wtedy są spoko.
dzięki Hani za radę, trzeba będzie popróbować.. ale i tak chyba zrezygnuje narazie z tego owoca... wku..wiło mnie to wczorajsze jabłko.. może na jesień jak sam zerwę z jakieś dziczki, to wtedy może zjem
Waldek B napisał/a:
Tez mi się tak wydaje, aczkolwiek pestycydów ma mało w porównaniu z niektórymi krajowymi, które ciągną je jak gąbeczka. Bejrutek, może dlatego masz mdłości po jabłkach?
może rzeczywiście cos jest na rzeczy... nie wiadomo na jaka minę człowiek natrafi jak coś zacznie kupować, nawet na takim głupim targu z babami z wioski...
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 23:19
bejrutek napisał/a:
dzięki Hani za radę, trzeba będzie popróbować.. ale i tak chyba zrezygnuje narazie z tego owoca... wku..wiło mnie to wczorajsze jabłko.. może na jesień jak sam zerwę z jakieś dziczki, to wtedy może zjem
O lepszości przeleżałych jabłek dowiedziałem się jakiś czas temu od mojej cioci - mówiła mi, że osoby, które po świeżych jabłkach źle się czują na żołądku, po dojrzałych mają już komfort
Sprawdziłem to na sobie i rzeczywiście jest różnica
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
bejrutek Pomógł: 3 razy Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 208
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 23:27
no i chyba takie jest nawet bardziej smaczne .. może rzeczywiście zjadłem zbyt świeżą pędzoną kwasiurę pełną pestycydów i herbicydów ... trzeba więcej na to zwracać uwagi..
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 12:59
Waldek B napisał/a:
Hannibal ale co to jest przeleżałe jabłko. Tygodniowe, dwutygodniowe, miesięczne?
To zależy. Przecież jabłka, gruszki mogą leżeć miesiącami w specjalnych chłodniach bez utraty swoich właściwości. Mogę też różne kupić - mocno twarde, wyglądające na bardzo świeże oraz takie już miękkawe.
Musiałbym Ci je pokazać, bo wytłumaczyć to ciężko.
Jak w pokoju trzymam to tak do 2-3 tygodni mogą sobie poleżeć.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:09
_flo napisał/a:
btw, juz sama nie wiem, z czego mam brac te weglowodany, wszedzie trucizny
To podobnie jak dla zero-carbowców - "carbs are poison"
Staram się kupować u tych, którzy mają różne jabłka, gruszki, o różnych kształtach, niektóre lekko poobijane - mam takiego jednego gościa pod Halą i jeszcze jedną rodzinkę, co czasem przyjeżdża, bo na innych stoiskach to wszędzie to samo, identyczne gruszki, jabłka, jak z folderu
i mam jedną podstawową zasadę - owoców nigdy nie myję
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:13
_flo napisał/a:
Yhym. Bojem siem... plesni.
Ja wykrajam ten mały kawałek z pleśnią
_flo napisał/a:
I ponawiam pytanie - o te pestycydy w miodzie. Jak to sie w ogole odbywa? Czy pszczoly odfiltrowuja ten caly szit?
w temacie o miodzie było już o tym - chyba jakieś linki też są
sytuacja jest ogólnie taka, że jak są pestycydy, GMO, to pszczoły prędzej wymrą, zachorują niż wyprodukują jakiś miód; jak wyprodukują to znaczy, że jest spoko
problem jest tylko taki, że mnóstwo pszczelarzy w okresie zimowym daje swoim pszczołom biały cukier, bo tak jest przecież najtaniej
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 03, 2010 13:14, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:15
_flo napisał/a:
No, nie to ze "poison" same w sobie, ale mocno zanieczyszczone. Wiec to jest wg mnie glowna przewaga tluszczu nad weglowodanami.
Oj, nie, moja droga, mylisz się. Przecież w tłuszczach możesz mieć mnóstwo toksyn, shitów, w nich rozpuszczalnych. W przemysłowych produktach jest to na porządku dziennym.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:31
_flo napisał/a:
A tak na marginesie, to przesadzajac z miodem, mozna latwo sie dorobic watroby cukrzyka. Pisze to tak ogolnie - ze jednak nalezy sie ostroznosc.
To jak wytłumaczysz świetne zdrowie pewnych ludów afrykańskich, których dieta oparta była w 80% na miodzie; albo zakaukaskich plemion, gdzie jedzona mnóstwo plastrów miodów razem z drewnem, gdzie sporo ludzi dożywało ponad 100 lat?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Lut 03, 2010 13:32, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:35
Nie wytlumacze, bo to znowu wyglada mi na jakies legendy. Skad masz informacje o tych ludach? btw, miod mozna jesc, pod warunkiem, ze zutylizujesz cala te fruktoze.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:37
_flo napisał/a:
Nie wytlumacze, bo to znowu wyglada mi na jakies legendy. Skad masz informacje o tych ludach? btw, miod mozna jesc, pod warunkiem, ze zutylizujesz cala te fruktoze.
glukoza/fruktoza jest mniej więcej pół na pół, więc git
na forum masz to info - czytaj rzetelnie wszystko a będziesz wiedziała co i jak
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 13:55
Nie w tym sensie legendy, ze sie to powtarza z wypiekami na twarzy i niedowierzaniem, bo jest to cos szokujacego , tylko legendy = opowiesci bez rzetelnych dowodow.
Dasz tego linka, czy bedziesz sie draznil?
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:01
_flo napisał/a:
Nie w tym sensie legendy, ze sie to powtarza z wypiekami na twarzy i niedowierzaniem, bo jest to cos szokujacego , tylko legendy = opowiesci bez rzetelnych dowodow.
Dasz tego linka, czy bedziesz sie draznil?
O ile pamiętam akurat o tym, że przez kilka miesięcy w roku jakieś plemię brało 80% kalorii z miodu było w artykule z dość poważnej medycznej strony.
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:21
Hannibal napisał/a:
No jak pojawia się trochę pleśni to znaczy, że można już jeść
Napisałeś to poważnie?
Wielokrotnie czytałam, że to jest moment od którego już absolutnie nie należy jeść. Nic nie odkrawać, tylko wyrzucić cały owoc.
???
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:28
xvk napisał/a:
Napisałeś to poważnie?
Wielokrotnie czytałam, że to jest moment od którego już absolutnie nie należy jeść. Nic nie odkrawać, tylko wyrzucić cały owoc.
???
Oczywiście, że na poważnie.
Ja też o tym czytałem, ale to zwykłe mity.
Właśnie po takich owocach ludzie świetnie się czują na żołądku. A po świeżutkich niektórzy dostają boleści brzucha.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
IgaM [Usunięty]
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:47
Hannibal napisał/a:
xvk napisał/a:
Napisałeś to poważnie?
Wielokrotnie czytałam, że to jest moment od którego już absolutnie nie należy jeść. Nic nie odkrawać, tylko wyrzucić cały owoc.
???
Oczywiście, że na poważnie.
Kropidlaka czarnego też byś zjadł?
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:49
Hannibal napisał/a:
Właśnie po takich owocach ludzie świetnie się czują na żołądku.
Wielu starszych ludzi tak robi. Wiązałam to dotąd z ich oszczędnością, bo to pokolenie nie lubi niczego marnować.
Mnie odstrasza zapach chemii, który zawsze czuję, kiedy przechodzę obok tych ładnych jabłek na straganach czy w sklepach.
Nie mam teraz własnego sadu i bardzo ograniczyłam jedzenie jabłek.
Ostatnio zmieniony przez xvk Śro Lut 03, 2010 14:55, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:52
xvk napisał/a:
Wielu straszych ludzi tak robi. Wiązałam to dotąd z ich oszczędnością, bo to pokolenie nie lubi niczego marnować.
Mnie odstrasza zapach chemii, który zawsze czuję, kiedy przechodzę obok tych ładnych jabłek na straganach czy w sklepach.
Nie mam teraz własnego sadu i bardzo ograniczyłam jedzenie jabłek.
Ja jabłek jadam bardzo mało. Wolę gruszki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
IgaM [Usunięty]
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:54
Hannibal napisał/a:
IgaM napisał/a:
Kropidlaka czarnego też byś zjadł?
Po co miałbym go jeść?
No właśnie nie wiem,pytam.Może działa dobroczynnie na organizm ludzki ?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 14:57
IgaM napisał/a:
No właśnie nie wiem,pytam.Może działa dobroczynnie na organizm ludzki ?
Nie słyszałem nigdzie o tym. A Ty?
Aspergillus niger to raczej niezły szkodnik i "łobuziak"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
IgaM [Usunięty]
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 15:00
Hannibal napisał/a:
Nie słyszałem nigdzie o tym. A Ty?
Aspergillus niger to raczej niezły szkodnik i "łobuziak"
Ja również nie słyszałam,ale popytać można przecież Może ktoś inny coś wie więcej na ten temat,ale wychodzi na to,że wiemy na jego temat tyle samo ,że to szkodnik i "łobuziak",jak to fajnie nazwałeś
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 15:13
Z tego, co wiem to paskudne pleśnie są w chlebie, makaronach, płatkach zbożowych, orzechach, czy syropach. Nawet świeże zawierają aflatoksynę!
Ja się tym nie przejmuję, bo spożywam kupę selenu, a jak wiadomo selen unieczynnia aflatoksyny oraz inne toksyny.
Poza tym nie zawsze zapleśniała żywność zawiera mikotoksyny, a niespleśniała ich nie zawiera.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 16:50
Hannibal napisał/a:
Z tego, co wiem to paskudne pleśnie są w chlebie, makaronach, płatkach zbożowych, orzechach, czy syropach. Nawet świeże zawierają aflatoksynę!
Ja się tym nie przejmuję, bo spożywam kupę selenu, a jak wiadomo selen unieczynnia aflatoksyny oraz inne toksyny.
Poza tym nie zawsze zapleśniała żywność zawiera mikotoksyny, a niespleśniała ich nie zawiera.
A co sadzisz o ulegalkach? Bardzo je lubialem w przeszlosci.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 17:07
Kangur napisał/a:
A co sadzisz o ulegalkach? Bardzo je lubialem w przeszlosci.
nie wiem, czy takie w ogóle jadłem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 17:15
Hannibal napisał/a:
Kangur napisał/a:
A co sadzisz o ulegalkach? Bardzo je lubialem w przeszlosci.
nie wiem, czy takie w ogóle jadłem
To takie male gruszki zwane byly dziczki. Dojrzale nie nadawaly sie do jedzenia. Lezakowanie ich sprawialo, ze zaczynaly fermentowac od srodka i wtedy dalo ich sie jesc.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 19:46
z radoscia bym zaplacila, gdyby akceptowali normalne formy platnosci, a nie tylko przelewem czy smsem (wszystko z Polszy :S)
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 21:59
Hannibal napisał/a:
jadłem ostatnio z kilkanaście rodzajów gruszek, żadnych nazw jednak nie znam
Staudinger znal takie gruszki i podzielil kobiety na:
1. Sralki
2. Grzalki
3. Ulegalki
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 19:56
A jakieś polskie dane są?
Poza tym to są wartości uśrednione wzięte pewnie z "markietu".
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Lut 04, 2010 22:49
Hannibal napisał/a:
A jakieś polskie dane są?
Poza tym to są wartości uśrednione wzięte pewnie z "markietu".
Podatnosc owocow na pasozyty jest na calym swiecie taka sama.
W ogrodku najodporniejsze bylo awokado. Najbardzej podatna byla brzoskwinia. Jak by sie chcialo jesc brzoskwinie to tylko w nocy, zeby nie widziec robali. Larwy insektow prawdopodobnie nie lubia tluszczu i dlatego insekty nie skladaja swoich jaj w awokadzie. Jesli sie kropi awokado to tylko przed grzybica. Osobiscie tego nie robilem. Mango ma za twarda skore dla insektow ale jest podatne na grzybice.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pią Lut 05, 2010 02:31
Waldek B napisał/a:
owoce leśne i własne plus miód
z kupnych wychodzi, że arbuz i cebula stanowią mniejsze zło
swoją drogą tyle było o tych bananach pod plastikiem, a tu wychodzi, że jabłuszka i truskaweczki to dużo większe pestycydowe gąbeczki
Owoce lesne to u mnie podstawa na dzien dzisiejszy, ale jak widze, kiepsko wypadaja wedle tych danych.
No musze moze jeszcze poeksperymentowac z miodem, wlasnie w sumie bez wiekszych problemow skonczylam sloiczek, taki z malym kawalkiem plastra, wiec moze prawdziwszy, kto wie...
Warzywa dobrze wypadaja w tych tabelach, brokuly na przyklad.
Ostatnio zmieniony przez _flo Pią Lut 05, 2010 04:22, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 05, 2010 08:38
Hannibal napisał/a:
Kangur napisał/a:
Podatnosc owocow na pasozyty jest na calym swiecie taka sama.
Ale my tu mówimy o pestycydach, a nie o pasożytach.
Hannibal, im coś jest bardziej podatne i nietrwałe tym dostaje więcej chemi mającej "chronić". I masz co masz, niezależnie od kraju.
Może w grę wchodzi też wchłanialność? Nie wiem, ale takie awokado ma skórę jak skorupa, arbuz i banany dość grubą, a cienka truskaweczka jest jak gąbeczka...
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lut 05, 2010 08:45
Waldek B napisał/a:
Hannibal, im coś jest bardziej podatne i nietrwałe tym dostaje więcej chemi mającej "chronić". I masz co masz, niezależnie od kraju.
Ale to zależy od gleby, od tego ile zawiera pożytecznych mikroorganizmów (EM).
Nietrwałe są z reguły jakieś cywilizacyjne odmiany, a dzikie są mocne jak dąb - był na ten temat latem artykuł we Wprost, czy Newseeku
Dlatego teraz naukowcy jeżdżą po świecie, żeby zebrać jak najwięcej odmian tych dzikich
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 06, 2010 11:51
pi-es
ad. artykul o miodze
Zupelnie do mnie nie przemawia, brzmi jak pisany na zamowienie dla lobby miodziarzy.
Dzis moze pozbieram i wkleje cos o metabolizmie fruktozy.
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 21:10 dzikie owoce naszych lasów
WITAM
Na naszych terenach możemy wybierać dość sporo dzikich owoców pochodzących z lasu - można zjadać surowe oraz suszyć:
Malina leśna ( rośnie w lasach, zaroślach, ziołoroślach, na zrębach, na zboczach ) - nie mylić z maliną ogrodową - to zupełnie inny smak co wynika z środowiska leśnego i właściwości runa:
http://pl.wikipedia.org/w...5%82a%C5%9Bciwa
Jałowiec - ma bardzo wiele zastosowań jak surowiec zielarski i roślina lecznicza , bardzo skuteczny jest olejek eteryczny z jałowca , przyprawa - ale nie przesadzać z spożywaniem jego jagód ( szyszko - jagód ) - klika wystarczy
http://pl.wikipedia.org/w...owiec_pospolity
Dzika róża - jej owoce zawierają największe ilości witaminy c spośród wszystkich krajowych owoców ( zawierają piętnaście razy więcej witaminy C niż cytryny )
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzika_r%C3%B3%C5%BCa
Jak wynika z niego jagody , orzech włoski , dzika róża - to rekordziści a co najważniejsze szeroko dostępne są u nas.
Także borówka czarna , borówka brusznica ( badane była polska odmiany ) , porzeczka czarna , bez czarny, nasiona słonecznika , wiśnie też należą do czołówki i łatwo je zdobyć u nas.
POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY
Ostatnio zmieniony przez krzysztof2 Wto Lut 09, 2010 10:52, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lut 09, 2010 13:30
Pozatym czas to pieniadz, wiec.....
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Lut 09, 2010 14:27
zenon napisał/a:
Pozatym czas to pieniadz, wiec.....
TY tak nie pisz "bociem" zignoruje! :hah:
Jak to "piniundze" maja byc tak wazne jak czas?
Przecie to jest "sr.nie w gniazdo NEKROBIZNESU!!! :hah:
.
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 17:51 komercyjne banany / Nemagon czyli DBCP
WITAM
Trailer filmu dokumentalnego: "BANANAS!*" reż.Fredrik Gertten - filmu krytycznie oceniającego jedną z trzech największych na świecie korporacji owocowych Dole Food Company a dokładnie proceder nielegalnego używania zabronionego Nemagonu- pestycydu ( DBCP ) co spowodowało poszkodowanie 16500 pracowników a śmierć około 1000 w wyniku ciągłego kontaktu z tym pestycydem ( Nikaragua ) .
Wystarczy dodać ,ze już w 1961 r. raport wewnętrzny Shell-a zalecał korzystanie z nieprzepuszczalnej odzieży ochronnej, aby zapobiec kontaktowi DPCB ze skórą, ponieważ pestycyd może przynieść niepożądane skutki gdy chodzi o możliwości reprodukcyjne ( rozrodcze ) człowieka dokładnie : zmniejsza mobilność plemników i spermatogenezę , zmniejsza fagocytozę poprzez białe krwinki i wywołuje nowotwory złośliwe oraz zakłóca ruję ( zwierzęta ).
A wieśniakom pracującym na bananowych farmach nikt takiej odzieży ochronnej nie daje - co zrozumiałe korporacja tnie koszty .
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 17:57
Krzysztofie, a jak to się ma do tych tabel, które Waldek wklejał - http://www.dobradieta.pl/...p=116883#116883 ? Na każdej z nich banany plasują się na górze jeśli chodzi o najmniejszą zawartość pestycydów. Może po prostu jest ich "od pytona" w skórce, natomiast owoc jest nimi bardzo mało "dotknięty"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Mar 07, 2010 17:58, w całości zmieniany 1 raz
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 18:08
WITAJ Hannibal
Na przykładzie bananów organicznych i nieorganicznych ( z prawej strony są inne produkty żywnościowe i ich porównanie) - porównanie np.: na zawartości pestycydów :
W Kostaryce używa się rocznie na plantacjach bananów aż 44 kg pestycydów na hektar.Opryskuje się je nawet 50 razy w roku, co kosztuje dwukrotnie więcej niż płace."
wyzysk wieśniaków:
http://www.ekonsument.pl/a107_banany.html
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 18:09
Hannibal napisał/a:
Krzysztofie, a jak to się ma do tych tabel, które Waldek wklejał - http://www.dobradieta.pl/...p=116883#116883 ? Na każdej z nich banany plasują się na górze jeśli chodzi o najmniejszą zawartość pestycydów. Może po prostu jest ich "od pytona" w skórce, natomiast owoc jest nimi bardzo mało "dotknięty"
hanius ja Ci powiem co to znaczy, najlepiej jadac rodzime owoce z wlasnej dzialki.....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 18:27
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
hanius ja Ci powiem co to znaczy, najlepiej jadac rodzime owoce z wlasnej dzialki.....
no tak, to w sezonie
ale zostaje jeszcze spora część roku, gdy nic nie rośnie
można oczywiście sporo pozamrażać i to jest dobra opcja
zawsze kiedy wkładam banana do ust z jednej strony delektuje sie jego smakiem a z drugiej przynajmniej psychicznie gdzies go odrzucam, bo tak naprawde nie wiem co jem....
Właśnie, pozamrażać. Ostatnio taka chęć mnie wzięła na jagody albo borówki, a tu lipa. Wiecie gdzie można dostać takie mrożone cuda? W tym roku planuje się zaopatrzyć na zimę.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 10:36
Kosmal napisał/a:
Właśnie, pozamrażać.
Sprawdziłem właśnie ile słoików (tych standardowych 0,9-litrowych) wejdzie do mojej zamrażarki, która ma 3 szuflady - 41 sztuk + ew. dwa jakieś mniejsze słoiczki.
Tyle, że wolnego miejsca na inne rzeczy już wtedy nie będzie, choć w sumie nie jest mi ono potrzebne.
Myślę, że to powinno wystarczyć tak od listopada do końca marca, przy jedzeniu 2 słoików tygodniowo.
Kosmal napisał/a:
Ostatnio taka chęć mnie wzięła na jagody albo borówki, a tu lipa. Wiecie gdzie można dostać takie mrożone cuda?
raczej tego nie dostaniesz
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Można również jeść lokalne owoce zimą i wczesną wiosną - prosto z krzaka.
Gdzieś jeszcze kilka dni temu jadłem (prosto z krzaczka) owoce dzikiej róży. Były tak lekko podfermentowane, ale super smaczne. Lekko słodkawe i lekko kwaśne. W konsystencji przypominają trochę daktyle. Smak uzależniający
Jeśli ktoś ma działkę, to polecam sadzić różę pomarszczoną - ma dużo więcej miąższu, podobne właściwości lecznicze i łatwiej się ją zbiera.
http://roslinyuzytkowe.bl...marszczona.html
Drugą opcją na świeże owoce prosto z krzaka zimą są owoce cisu. Te czerwone osnówki są jedyną jadalną częścią cisu. Reszta jest dość hardcorowo trująca. W smaku są słodko mdłe, niektóre trochę gryzą w gardło. Konsystencja deczko śluzowata.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
W najnowszym Newsweeku jest niezły artykuł "Addio, pomidory" o tym, jak przemysłowa uprawa osłabiła potencjał genetyczny owoców.
"Wszystko dlatego, że w związku z dominacją w światowym rolnictwie monokulturowego modelu uprawy roślin ich różnorodność genetyczna się zmniejsza. Dlatego tracą one odporność na choroby oraz szkodniki i stają się bardziej wrażliwe na niekorzystne warunku środowiska."
teraz bez spryskania małych drzewek można na bank się spodziewać, że nie przetrwają - wiem to z własnej praktyki
co innego dzikie odmiany - one doskonale przetrwają przymrozki i jakiekolwiek szkodniki
"Na ratunek tym gatunkom owoców, które jeszcze da się uratować, ruszyli botanicy z całego świata. W dzikich puszczach i kniejach szukają przodków współcześnie uprawianych roślin. Liczą na to, że dzikie odmiany wciąż mają geny odporności, które po przeniesieniu do ginących roślin uprawnych ochronią je przed chorobami."
Moim zdaniem to, ze rosliny sa bardziej podatne na rozne badziewia to wina "gleby". Przemyslowe rolnictwo wyjalawia glebe. W glebie jest mniej skladnikow, a wiec mniej ich jest tez w roslinach na niej uprawianych, przez co rosliny sa slabsze i ogolnie gorszej jakosci (tak samo jak z ludzmi - leki lecza objawy a nie przyczyny). Spryskiwanie i inna chemia to pomoc dorazna, nie rozwiazuje problemu. Polecam przeczytac artykul, ktory Krzysztof gdzies podeslal - http://www.surawka.republika.pl/O6.htm , (pozdrowiam Zielona Gore) a takze o uzyznianiu gleby - http://ziemianarozdrozu.p...a/133/biowegiel
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sie 19, 2010 04:16
jatoja napisał/a:
Moim zdaniem to, ze rosliny sa bardziej podatne na rozne badziewia to wina "gleby".
No nie zupełnie.
O ile hodowlane drzewka owocowe są podatne na te choroby to rosnące na identycznych glebach dzikie maliny, czy jeżyny radzą sobie doskonale.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Moim zdaniem to, ze rosliny sa bardziej podatne na rozne badziewia to wina "gleby".
No nie zupełnie.
O ile hodowlane drzewka owocowe są podatne na te choroby to rosnące na identycznych glebach dzikie maliny, czy jeżyny radzą sobie doskonale.
sorry ze sie czepiam, ale...
ale, gdzie rosna razem drzewka dzikie i hodowlane ??
a nawet jesli czy te dzikie nie wyrosly na tej glebie przed jej wyjalowieniem i pozniej te hodowlane nie daja sobie rady ??
"jak na gorze tak i na dole", "jako w niebie tak i na ziemi"
czy w przypadku roslin nie sa takie same zasady jak z ludzmi ??
"dobra gleba = zdrowy organizm" ??
czym sie roznia dzikie odmiany od hodowlanych ? sa mniej zadbane ? tzn - nie sa nastawione jedynie na "owoce" - czyli oprocz owocow dbaja o liscie, lodygi i inne.
dlaczego w lesnych jest mniej witamin ? - moim zdaniem dlatego ze nie rozchodza sie oone jedynie na owoce, a na caly "organizm". a duzo flawonoidow = duza odpornosc.
Nie potrafie w tym momencie przekazac o co mi dokladnie chodzi bo za duzo % w glowie. Jednak dokoncze temat jak jasniej zaczne myslec.
@jatoja
To w dzikich owocach jest więcej witamin niż w komercyjnych (chyba, że były dobierane pod kątem produkcji różnych witamin jak np. rokitnik czy róża pomarszczona).
Najprawdopodobniej wyższa wartość owoców dzikich wynika z tego, ze one zawsze rosną w miejscu w którym jest dostateczna ilość mikroelementów dla danej rośliny, poza tym dzikie rośliny są silniejsze (lepszy system korzeniowy itp.) niż ich hodowlane siostry.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 07:51
jatoja napisał/a:
ale, gdzie rosna razem drzewka dzikie i hodowlane ??
u mnie chociażby
dzikie maliny rozsiały się w sadzie, nieopodal innych drzewek
a gleby u mnie są jakiejś marnej klasy
Zielony Karzeł napisał/a:
To w dzikich owocach jest więcej witamin niż w komercyjnych (chyba, że były dobierane pod kątem produkcji różnych witamin jak np. rokitnik czy róża pomarszczona).
właśnie
dzikie "blueberries" z Alaski mają jakoś kilkadziesiąt razy więcej antyoksydantów niż hodowlane borówki amer.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Sie 22, 2010 07:53, w całości zmieniany 1 raz
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 08:46
Hannibal napisał/a:
dzikie "blueberries" z Alaski mają jakoś kilkadziesiąt razy więcej antyoksydantów niż hodowlane borówki amer
Nie trzeba daleko szukać. Ja wyjeżdżam rowerkiem w moje uwielbiane Bory Tucholskie i jem doskonałe dzikie jagody garściami
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 14:14
a ja ide do apteki i kupuje koncentrat z jagod w kapsulkach. Mam karte rabatowa dajaca mi spore znizki. Bez wysilku latwo i przyjemnie lykam sobie ekwiwalent pol kilograma jagod dziennie
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
tomthemaster Pomógł: 1 raz Dołączył: 03 Mar 2009 Posty: 164
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 14:35
Żadne insekty żywiące się roślinami nie stanowią zagrożenia dla życia ludzkiego. Pomimo to, Amerykańskie Ministerstwo Zdrowia od ponad 40 lat regularnie obniża dopuszczalną liczbę substancji insektopochodnych w niektórych przypadkach aż pięciokrotnie. Aby sprostać takim wymogom żywieniowym zużycie środków owadobójczych do spryskiwania owoców i warzyw zwiększyło się od 200 do 300%.
u mnie chociażby
dzikie maliny rozsiały się w sadzie, nieopodal innych drzewek
chodzilo mi o ten artykul w neewsweku - ze oni szukaja dzikich odmian, bo beda laczyc je z hodowlanymi.
w tym kontekscie mowilem o tym ze razem z dzikimi hodowlane nie rosna. znaczy sie ze dzikie maliny nie rosna z hodowlanymi chyba.
bo chwasty tez sa dzikie i rosna z hodowlanymi uprawami.
u mojej sp. babki tez sie rozsialy maliny i jerzyny, ale to dlatego ze nikt o to nie zdbal. w tym momencie uprawy hodowlane maja mniejszy dostep do skladnikow - mineraly, slonce. normalnie ktos by je wyrwal i by nie rosly razem a ze wyrosly to czy te drugie mozna nazwac hodowlanymi jesli przetrwaja bez pilnowania/hodowania ?
Jednak lepiej tego nie roztrzasac bo zupelnie nie o to mi chodzilo.
Wiele czynnikow ma znaczenie w roznicach dzikich i hodowlanych. I to czy rosna razem czy nie ma najmniejsze znaczenie wg mnie.
Bardzije chodzilo mi o to ze w uprawach komercyjnych gleba jest wyjalowiana, jest wieksza gestosc tych roslin inny system korzeniowy jak Zielony Karzel zauwazyl. Dlatego jak beda krzyzowka jakas hodowac z tymi dzikimi to watpie zeby to wiele zmienilo, bo naturalna odpornosc moze miec znaczenie mniejsze w takich warunkach.
Co do pozostalosci herbicydow - co zrobic ? Taka mentalnosc rolnikow - tak zostali "wychowani"
_________________ dont judge me by my past - i dont live there anymore
No racja, że jest wyjałowiona. Do tego dochodzi jeszcze czynnik przekopywania czy w ogóle uprawiania gleby - w takich warunkach przecina się grzybnię grzybów mikoryzowych. Ta zaś sprawia, że minerały i woda może być dostarczona do danego krzewu z miejsca oddalonego o kilkadziesiąt metrów. Również stosowanie fungicydów (środków grzybobójczych) na plantacjach nie pomaga grzybom mikoryzowym.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Czw Sie 26, 2010 08:49
nie wiem gdzie to wkleić ale w tym linku jest ciekawy fragment o nasionach, że występują
nawet jesli wierzyć tłumaczeniu jakies nasiona sosny jadalne:
1 cup walnut
1/2 cup pine nuts - orzechy sosny
1/4 cup sesame seeds
1/2 cup pumpkin seeds
1/3 cup of dried goji berries (also known as lycium berry, and easily found in health food stores)
1/2 cup dried apricots
(...)I found that the green figs in excess (over 1/2 lb), would occasionally cause my mouth and tongue to burn. After rinsing my mouth, my tongue was red, and I'd get occasional blisters on my lips. Honey dews, in I ate the whole melon, would cause my mouth and tongue to burn. When I rinsed my mouth the water was pink and sometimes bloody from the acid irritation.
(...)I was somewhat annoyed to see them bite into expensive figs, eat the soft sweet center and seeds, and throw away the whole outside (the acid part). They never ate the skins or unripe part of fruit. This caused me to discard anything I couldn't chew down, and kept that practice going the rest of my life.
Ja tez jak zjadlem prosto z drzewa z 15 fig naraz calych to mialem dziwne smyranie/pieczenie ust/jezyka.
Ale nie myslalem o tym w ten sposob, ze sa drogie, byly za darmo, po prostu cale mi smakowaly.
Co do zoltych melonow to po 1sze - super. Ostatnio codziennie jem. Te okragle z cienka skorka. Nie mam jednak takich sytuacji. Znajomy ktory Ananasa nie moze zjesc, bo wlasnie go "piszcze", tez bez problemu moze melona zjesc.
nawet jesli wierzyć tłumaczeniu jakies nasiona sosny jadalne:
Zwykle mają na myśli nasiona sosen amerykańskich (wiele gatunków jadalnych tam mają) sosny koreańskiej, sosny limby lub sosny syberyjskiej. Te pochodzące od s. syberyjskiej marketingowo zwane są "orzeszkami cedrowymi. Nasiona sosny zwyczajnej tej która tworzy większość naszych plantacji... chciałem napisać lasów też są jadalne, tylko ich mały rozmiar sprawia, że ich jedzenie jest niezwykle u-pier-dliwe.
Są dość smaczne, słodkawo - żywiczne choć raczej drogie... Stanowią składnik tradycyjnego sosu pesto - dobre zatem do makaronu
Kilogram chyba dobrze ponad 100 zł kosztuje.
Przyczyną tego są ich rzekome super właściwości zdrowotne oraz fakt, że z 1ha plantacji można pozyskać kilkadziesiąt kg orzeszków rocznie. A i to jeśli uda się plon zebrać przed wiewiórkami czy ptakami. Profil NNKT o3 do o6 taki se, jak większość orzechów. Nie mniej mają wiele ciekawych substancji, które jeśli są jedzone od czasu do czasu przyczynią się do poprawy zdrowia. Jak większość naturalnego jedzenia zresztą.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
Co do zoltych melonow to po 1sze - super. Ostatnio codziennie jem. Te okragle z cienka skorka. Nie mam jednak takich sytuacji. Znajomy ktory Ananasa nie moze zjesc, bo wlasnie go "piszcze", tez bez problemu moze melona zjesc.
Gdzieś wyczytałem, że melony i arbuzy to w suchej masie prawie sama fruktoza.
_________________ Mój nick - Zielony Karzeł Reakcji. Cały niestety się nie mieści.
W artykule jest także o tym, że fruktoza to świństwo znacznie większe niż się ogólnie uważa (oczywiście dla niektórych – czyli zdradzających objawy chorób obecnie kojarzonych z fruktozą), oraz pada tam ciekawa, jakże ofensywne zdanie „Gotowanie warzyw powoduje
częściową eliminację fruktozy.”
Warto więc może rzucić okiem na całość i coś sobie wybrać do przemyśleń, a arbuz jest jednak fe, bardziej niż cukier z cukierniczki.
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Pią Wrz 10, 2010 07:41, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 06:33
Adam319 napisał/a:
Gdzieś czytałem, że nie.
Czekałem na to
Zapomniałeś, Adamie, o sacharozie ("sucrose") - ją traktuje się jako glukozę i fruktozę w stosunku 1:1, więc jak sobie dołożysz po połówce, czyli po 605 mg to Ci wyjdzie tak jak ja podałem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 07:05
Adam319 napisał/a:
Sacharoza to nie jest glukoza i fruktoza
Adamie, spójrz sobie na metabolizm sacharozy
Cytat:
In mammals, sucrose is readily digested in the stomach into its component sugars, by acidic hydrolysis. This step is performed by a glycoside hydrolase, which catalyzes the hydrolysis of sucrose to the monosaccharides glucose and fructose. Glucose and fructose are rapidly absorbed into the bloodstream in the small intestine.
Nie dawno był temat o fruktozie. Mogliście się w tedy wypowiadasz o niej. Fruktoza nie jest nie zdrowa przecież towarzyszyła nam przez setki tysięcy lat. Jesteśmy do niej przystosowani znacznie bardziej niż do skrobi. Całej peplaniny nie będę powtarzał ale mogę przypomnieć że badania na temat szkodliwości fruktozy były idiotyczne. 40% energii z fruktozy czy ich po ..... , taki wysoki procent każdego cukru by był szkodliwy. Może ktoś napisze, ale fruktozy najbardziej szkodził, no tak ale co z tego, jak to dotyczy nadmiaru. A ja nic o nadmiarze nie wspominam, tyle ile znajdzie się w owocach i warzywach przy jedzeniu 100W czyli około 30-50g to jest dawka która przy rozłożeniu na 2-3 posiłki nie robi najmniejszych szkód, nie zamieni się w ani trójglicerydy ani tłuszcz. To jest porcja która ma właściwości lecznicze, lecz każde następne 50g będzie się już odkładało i wybitnie szkodziło. Wiec jak to się mówi nadmiar wszystkiego szkodzi, a znowu najważniejsze jest urozmaicenie .
wg tabeli ktora podal Adam 2,5 kg arbuza to 125g W, 85g fruktozy i 40g glukozy
arbuz ok 9kg , czyli polowa to 4,5kg , odjac skorke to daje wlasnie jakies 2,5kg
to chyba nie taka tragiczna dzienna porcja wegli. czasem zdazalo sie jeszcze, ale to "groszowe" sparwy ze tak powiem (jakas cebylka, zabek czy dwa czosnku)
a czasem i mniejsze arbuzy jadlem, tu podalem tak maksymalnie
tyle ze nie rozdzielalem tego na 2-3 posilki, ale naraz.
ale teraz do Polski wrocilem, mam lodowke, arbuzy widze jeszcze sa, wiec jesli sie zdecyduje to na pewno bede mogl podzielic nawet na kilka dni takiego arbuza.
Ostatnio zmieniony przez jatoja Nie Wrz 12, 2010 20:06, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Nie Wrz 12, 2010 20:31
jatoja napisał/a:
wg tabeli ktora podal Adam 2,5 kg arbuza to 125g W, 85g fruktozy i 40g glukozy
arbuz ok 9kg , czyli polowa to 4,5kg , odjac skorke to daje wlasnie jakies 2,5kg
to chyba nie taka tragiczna dzienna porcja wegli.
IMHO
Ja bym napisał, że na pewno nie tragicznie jest zjeść <50g W na dobę przy założeniu, że białka i tłuszczu zwierzęcego jest w diecie ilość wystarczająca.
Pozostałe węglowodany zastępują energetycznie tłuszcz i tworzą sprzyjające warunki do cieszenia się chorobami w tym fatalnymi.
Jest jeszcze przypadek zasilania organizmu głównie z węglowodanów przy braku jego nadmiaru, ale wtedy te 125g W to zdecydowanie za mało.
125g W z tłuszczem i białkiem to jest koryto czyli wszystkiego po trochu i zwykle za dużo. Sporo ludzi tak się odżywia i żyje, więc nie twierdzę, że tak się nie da.
PS Moje sprawdzone średnie BTW to 60:120:30, 184cm/87kg, W<100g od maja 1997 więc mam wyrobioną opinię.
juz jakis czas to forum czytam i myslalem zeby zaczac wlasnie niskoweglowodanowo zaczac sie odzywiac i zoabczyc jak by to bylo.
ale wlasnie to wyliczanie proporcji - nigdy nie mialem albo czasu albo ochoty.
wczesniej sie odchudzalem to mi sie nie chcialo liczyc nawet kalorii.
ale teraz w sumie troche czasu mam, moze sobie powyliczam i zoabcze czy duzo z tym zachodu. zaczalem od arbuza i w sumie nie bylo tak zle
_________________ dont judge me by my past - i dont live there anymore
a no wlasnie z tymi kalkulatorami.
wg tego co podales z tych samych produktow wyszlo mi btw - stosunek - 1:1,1:0,9 (suma - 76,1:85,9:68,0)1349kcal,
a wg tegi co wczesniej uzywalem (vitalmax) wychodzi stosunek - 1:1,8:0,7 (suma - 76:133:51)1692kcal
i ktoremu kalkulatorowi wierzyc ? - zadnemu - bo zaden nie wiem jaki dokladnie mam produkt - jak widac wartosci zblizone moga sie oddalac bardzo duzo
ps-do tego nie maja produktow wszystkich ktore uzywam. przykladowo zamiast oleju lnianego wpisalel oliwe z oliwek bo nie wiedzialem co wpisac.
Ostatnio zmieniony przez jatoja Pon Wrz 13, 2010 22:01, w całości zmieniany 2 razy
Adam319 napisał/a:
125g W z tłuszczem i białkiem to jest koryto czyli wszystkiego po trochu i zwykle za dużo.
Jest to o świetna opcja dla osób aktywnych fizycznie, umysłowo. No i życie zdrowsze i dłuższe niż przy 30 g.
nom do tych 125g W to szedlem 5km do sklepu i spowrotem i to nie prosta dorga (gorzysty teren) - takze mozna to jakas aktywnoscia nazwac.ale to tak zartem oczywiscie - bo po takiej polowce 9kilowego arbuza zjedzonego naraz nie czulem sie dobrze. czulem sie rozepchany jakis czas. to po prostu za duzo (jesli chodzi o arbuza).
_________________ dont judge me by my past - i dont live there anymore
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 14, 2010 20:07
jatoja napisał/a:
bo po takiej polowce 9kilowego arbuza zjedzonego naraz nie czulem sie dobrze. czulem sie rozepchany jakis czas. to po prostu za duzo (jesli chodzi o arbuza).
no to akurat nie dziwota, że tak się czułeś
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Wrz 14, 2010 21:45
Hannibal napisał/a:
Jest to o świetna opcja dla osób aktywnych fizycznie, umysłowo. No i życie zdrowsze i dłuższe niż przy 30 g.
Z tym, że ja nie choruję nigdy i na nic, ostatniego kataru czy podwyższonej temperatury nie pamiętam, a Ty zdrowo odchorowujesz na swoim zdrowszym życiu, że o zdrowej srrrr defekacji nie wspomnę, na razie to ja dłużej od Ciebie żyję. Będziemy w kontakcie, za jakieś 60 lat pewnie zrobi się ciekawiej. 125gW to nie jest LC tylko centroprawica, zalety zasilania tłuszczem bez braku zalet minimalizacji węglowodanów.
To zacząłeś „dla osób aktywnych fizycznie i umysłowo”, mam 20arową działkę i prywatny dom więc aktywność fizyczna się zdarza, samochód zapalam raz na 3 dni nie wyjeżdżając z podwórka by się silnik nie zastał, na zakupy jadę rowerem, aktywność umysłową trzeba odróżnić od aktywnej pasywności umysłowej.
Och temat wątku, owoce rozrywkowo w ilości smakowej, zwłaszcza orzechy włoskie z własnych drzew, czasami jedna śliwka z własnych drzew, ot tak by sprawdzić co takiego szpaki w nich widzą, generalnie to warzywa, owoce mają zwykle gorsze proporcje glukoza/fruktoza niż cukier w cukierniczce, a kupowane owoce to już koktail-masakra z chemią ochrony roślin.
Jak wyjdzie z tego szarpany offtop to pewnie kilka zdań z tego postu wyedytuję.
Hannibal napisał/a:
Ja chodząc po moich sporym buku też odczuwam niemałą adrenalinkę,
No nie mogłem się powstrzymać, nie zacytować tego przykładu „aktywności fizycznej i umysłowej”, tak się tylko przekomarzam, ale to Ty zacząłeś.
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Wto Wrz 14, 2010 21:51, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Wrz 15, 2010 09:10
Tymianek napisał/a:
Chodzi o sytuację gdy B i T też jest niewiele? Czy ogólnie "wyklinasz" VLC?
VLC czasowo może byś spoko, może być pomocne przy pewnych chorobach.
Ale w dłuższej perspektywie jedzenie tak małych ilości węgli nie jest IMO optymalne dla zdrowia. Oczywiście mogą zdarzać się jednostki dla których będzie inaczej, ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Wrz 15, 2010 09:11, w całości zmieniany 1 raz
Chodzi o sytuację gdy B i T też jest niewiele? Czy ogólnie "wyklinasz" VLC?
VLC czasowo może byś spoko, może być pomocne przy pewnych chorobach.
Ale w dłuższej perspektywie jedzenie tak małych ilości węgli nie jest IMO optymalne dla zdrowia. Oczywiście mogą zdarzać się jednostki dla których będzie inaczej, ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę.
a teraz powiedz na jakiej podstwaie tak twierdzisz...
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Well, co do fig to się z nim nie zgodzę bo mi akurat nie służą . Grejfruty jak najbardziej . Ogólna konkluzja wg mnie to to, żeby na dzisiejsze czasy pilnować ilość węgli spożywanych z owoców a po drugie istotniejsze wybierać i jeść owoce z pestkami gdzie jest witamina B17, która ogranicza destrukcję węgli w ciele. Hunza ją spożywają z pestek moreli i dobrze na tym wychodzą
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Paź 08, 2010 10:32
Mariusz_ napisał/a:
Czyli jak wiatr zawieja tak chorągiewka się wygnie? ?
Chyba nie zrozumiałeś
To, że kimś się było wcześniej nie oznacza, że tak ma być już ad infinitum.
Multum rawpaleoeaterów zaczynała właśnie do wegetarianizmu, weganizmu, etc.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Pią Paź 08, 2010 12:05
Przecież weganie uważają, że ich styl życia jest the best of i będą na nim do końca życia i o jeden dzień dłużej.
Cytat:
Termiczna obróbka ani nie jest dobra ani zła, chociaż powinna być stosowana z ostrożnością i uwagą.
Zawsze myślałem, że raw to na wpół wysmażone lub lekko krwiste mięso. Jednak, gdy zobaczyłem co jadasz to pomyślałem sobie jakiś ekstremizm Tak jak skrajna lewica i prawica
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Paź 08, 2010 14:33
Mariusz_ napisał/a:
Jednak, gdy zobaczyłem co jadasz to pomyślałem sobie jakiś ekstremizm Tak jak skrajna lewica i prawica
Jaki ekstremizm? Czy ktoś kto zje surowe jabłko czy banan też jest ekstremistą? No sorry...
Ekstremalne jest to, co ludzie wyprawiają z naturalnymi surowym produktami - piekąc, smażąc, etc.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Zawsze myślałem, że raw to na wpół wysmażone lub lekko krwiste mięso
mozna sie pogubic
ja raz przez pomylke zamowielm krwiste mieso kangura.
zapytal mnie klient - medium-rare (srednio wysmazony) ? - a ja analogicznie z polskiego poprosilem rare (myslac ze zamawiam dobrze wysmazony).
i jakie bylo moje zdziwinie gdyz przyniosl mi steka z ktorego wylewala sie krew.
od razu mi sie angielski przypomnial ale juz bylo mi glupio prosic o well-done.
_________________ dont judge me by my past - i dont live there anymore
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 11:50
Ekstremalne jest to, że nie potrafisz strawić mięsa, warzyw i trochę węglowodanów w surowej postaci RAW ze wszystkimi potrzebnymi enzymami!!! Musisz robić przerwy godz to chyba nie świadczy dobrze o twoim trawieniu???
Osoby, które podpiekają, gotują, duszą czy smażą mają mniej problemów i to jest zastanawiające
Ostatnio zmieniony przez Mariusz_ Sob Paź 09, 2010 11:50, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 14:11
Mariusz_ napisał/a:
Ekstremalne jest to, że nie potrafisz strawić mięsa, warzyw i trochę węglowodanów w surowej postaci RAW ze wszystkimi potrzebnymi enzymami!!! Musisz robić przerwy godz to chyba nie świadczy dobrze o twoim trawieniu???
Nie no, strawię, ale
- trawienie będzie gorsze i mniej efektywne niż w przypadku rozdzielenia
- organoleptycznie będzie toto gorsze
Mariusz_ napisał/a:
Osoby, które podpiekają, gotują, duszą czy smażą mają mniej problemów i to jest zastanawiające
Pozory.
Też myślałem kiedyś jak robiłem takie mieszanki, że jest spoko.
Dopiero jak przeszedłem na rawpaleo, zachowując rozdzielność, zauważyłem dużą różnicę na korzyść.
A dosadnie - jak jada się całe życie syf to ten syf wydaje się ok i nie zdaje sobie człowiek sprawy, że może być lepiej.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Paź 09, 2010 14:11, w całości zmieniany 1 raz
Ekstremalne jest to, że nie potrafisz strawić mięsa, warzyw i trochę węglowodanów w surowej postaci RAW ze wszystkimi potrzebnymi enzymami!!! Musisz robić przerwy godz to chyba nie świadczy dobrze o twoim trawieniu???
Osoby, które podpiekają, gotują, duszą czy smażą mają mniej problemów i to jest zastanawiające
nie wiem czy dobrze zrozumialem wpis.
piszesz o jedzeniu rozdzielnym - ze niektorzy tutaj jedza najpier powiedzmy owoce, a pozniej mieso. i zastanawiasz sie dlaczego nie lacza, a Ci co gotuja lacza i nie narzekaja na problemy ??
dobrze zrozumialem Twoje "zastanowienie".??
_________________ dont judge me by my past - i dont live there anymore
Pomógł: 12 razy Wiek: 24 Dołączył: 16 Sie 2010 Posty: 2808
Wysłany: Nie Paź 10, 2010 17:33
Cytat:
gudrii napisał/a:
zaczynam od miesa, potem rosliny i z reguly tluszcz i ser ida ostatnie na ruszt
Hannibal
powtarzam - nie na mój delikatny żołądek
mój musi mieć wszystko oddzielnie (ale przerwy nie 5 minutowe, ale z 1,5 godziny między florą a fauną), surowe, najlepiej zdecydowanie dojrzałe, przetrawione
no i bez żadnych serów i innych wynalazków
Więc jaki jest sens jeść surowe jak ma się dalej problemy z trawieniem-chyba nie tędy droga?
Więc jaki jest sens jeść surowe jak ma się dalej problemy z trawieniem-chyba nie tędy droga?
nigdzie nie wylapalem w tym kontekscie ze sa problemy z trawieniem
napisane jest tylko "moj musi miec oddzielnie" .
ale nie jest napisane musi bo inaczej nie moze.
wedlug postow ktore wyczytalem ja to rozumiem tak ze "musi bo tak jest lepiej".
i lacznie bylo by pewnie i tak lepiej niz obrobione, ale oddzielnie jeszcze lepiej.
czyli przykladowo - lacznie obrobione termicznie to "jazda przez miasto (swiatla, korki)"
surowe lacznie - to jak "obwodnica - szybciej no ale te ograniczenia"
a surowo rozdzielnie - "to jak jazda autstrada"
"mozna sobie pojechac przez miasto, bo mamy szybki samochod, ale co my nim zdzialamy w korkach"
no ale to tylko moja interpretacja.
musialy by sie wypowiedziec osoby zacytowane
Ostatnio zmieniony przez jatoja Nie Paź 10, 2010 21:35, w całości zmieniany 3 razy
Przecież weganie uważają, że ich styl życia jest the best of i będą na nim do końca życia i o jeden dzień dłużej.
Cytat:
Termiczna obróbka ani nie jest dobra ani zła, chociaż powinna być stosowana z ostrożnością i uwagą.
Zawsze myślałem, że raw to na wpół wysmażone lub lekko krwiste mięso. Jednak, gdy zobaczyłem co jadasz to pomyślałem sobie jakiś ekstremizm Tak jak skrajna lewica i prawica
Zawsze tak jest, najwiekszymi radykalami sa swiezo nawroceni neofici. Tylko czekac az tomtom zrujnuje sobie zdrowie i przejdzie na surowe, wtedy wszystkie trawojady beda mialy przerabane
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 11:27
zyon napisał/a:
najwiekszymi radykalami sa swiezo nawroceni neofici.
ano właśnie
i ci są najbardziej postępowi
oni tworzą
reszta kopiuje
a podług słów Saint-Exuperego:
"Aby zdobyć wielkość człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
najwiekszymi radykalami sa swiezo nawroceni neofici.
ano właśnie
i ci są najbardziej postępowi
oni tworzą
reszta kopiuje
Nieprawda. Kazdy radykalizm jest zly, neofita zachowuje sie tak jak sie zachowywal poprzednio z tym ze biegun postepowania sie zmienia. Czyli w dalszym ciagu jest zaslepiony i odporny na argumenty z tym, ze reprezentuje odmienne stanowisko do poprzedniego. To typowe w relacjach religia/ateizm na przyklad. Z reguly obce jest mu umiarkowanie i chlodny racjonalizm.
Hannibal napisał/a:
[a podług słów Saint-Exuperego:
"Aby zdobyć wielkość człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Czy zeby zaczac odzywiac sie zdrowo trzeba zrujnowac sobie najpierw zdrowie? Nie trzeba, wystarczy wczesniej byc umiarkowanym, i ewoluowac do pewnych pogladow, eksperymentujac i uczac sie najlepiej na czyichs bledach.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Paź 12, 2010 11:33, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 15:21
zyon napisał/a:
Czyli w dalszym ciagu jest zaslepiony i odporny na argumenty z tym, ze reprezentuje odmienne stanowisko do poprzedniego.
Właśnie mylisz się, gdyż ulegasz stereotypom.
Wielki neofita jest również dlatego postępowy, gdyż wykorzystuje argumenty różnych stron, coby wzmocnić swoją pozycję.
zyon napisał/a:
Czy zeby zaczac odzywiac sie zdrowo trzeba zrujnowac sobie najpierw zdrowie?
W sporej ilości przypadków tak właśnie jest.
Dopiero od dna można się skutecznie odbić.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Paź 12, 2010 15:26, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 08:12
W innym temacie dawałem fotkę moich ostatnich jabłek z sadu, a zapomniałem, że jeszcze mam inny, mocno zarośnięty, z jabłoniami późniejszymi.
Wczoraj nazbierałem 6 skrzynek. Ogólnie mam 8 i sobie leżą w piwnicy.
Takie są głównie w tym sadzie, takie czerwone (nazwy niestety nie znam) -
A to one z bliska -
te żółtozielone to są kosztele, których nazbierałem kilka kilo z jednej starej ogromnej jabłoni
Acha, w tym sadzie mam też trochę dzikich róż z owocami, więc sobie ich podjadam przy okazji
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Paź 25, 2010 08:17, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 5 razy Wiek: 32 Dołączył: 02 Lip 2010 Posty: 253 Skąd: Gran Canaria
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 09:56
Moje jabłka wyglądają podobnie. Własnego sadu nie posiadam, ale zrobiłem sobie wycieczkę po wsi i znalazłem kilka jabłoni. Efekt zbiorów to 5 ogromnych toreb i jedna skrzynka pełna jabłek. Niestety, trochę się spóźniłem i mróz zdążył je zmrozić. Przez to szybciej się psują.
W innym temacie dawałem fotkę moich ostatnich jabłek z sadu, a zapomniałem, że jeszcze mam inny, mocno zarośnięty, z jabłoniami późniejszymi.
Wczoraj nazbierałem 6 skrzynek. Ogólnie mam 8 i sobie leżą w piwnicy.
Takie są głównie w tym sadzie, takie czerwone (nazwy niestety nie znam)
jabłka sie zrywa a ze zbieranych raczej , dzemolade.,albo kwasibora
Takie potłuczone nie doczekaja miesiąca a co dopiero zimy.
Mam podobne i ptaki wydziobują,jeże tez nie gardzą-bo przyłapałam
a wiewiórki zezarły mi wszystkie orzechy laskowe
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 19:14
figa napisał/a:
jabłka sie zrywa a ze zbieranych raczej , dzemolade.,albo kwasibora
No jasne, tyle że to się tyczy prawidłowo utrzymywanych drzewek, czyli niedużych, rozłożystych.
U mnie to jest już taki półdziki sad, zarośnięty nieźle, a drzewka to już takie półdrzewa.
Więc wchodzę na takie, porządnie nimi trzepię i zbieram z ziemi jabłuszka.
figa napisał/a:
Takie potłuczone nie doczekaja miesiąca a co dopiero zimy.
Gdy się regularnie przebiera w skrzynkach to spokojnie przetrwają kilka miesięcy. Dłużej nie trzeba, bo w tym czasie je zjem.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 11, 2010 21:41
sylwiazłodzi napisał/a:
Cz to prawda,że istniej coś takiego jak nietolerancja fruktozy czy przycyzną jest ogolnie dieta?
No jest coś takiego jak nietolerancja fruktozy. Nie chodzi o to, że w ogóle - chodzi jeno o ilości.
Przejrzyj sobie to jeszcze - http://www.mecfs-vic.org....PractGastro.pdf
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
W sadzie Jarosława Pająkowskiego rośnie 80 odmian starych jabłoni. "Gromadziliśmy je przez 12 lat" - mówi sadownik
Rz: Czy wie pan, ile odmian starych jabłoni rośnie w pana sadzie?
Jarosław Pająkowski: Wiem - 80. Gromadziliśmy je przez 12 lat. Gdy powstał Zespół Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego w 1995 roku‚ mieliśmy ponad hektar pola i wymyśliliśmy‚ że założymy tradycyjny sad. Jeżdżąc po okolicy znaleźliśmy kilkanaście odmian jabłek‚ więc wymyśliliśmy minikolekcję - od 20 do 25 odmian z regionu dolnej Wisły. Dziś mamy cztery razy więcej i wiemy‚ że to nie wszystko. Do tego dochodzą grusze‚ śliwy‚ wiśnie‚ czereśnie. Można przyjąć‚ że w okresie międzywojennym było tu uprawianych od 150 do 200 różnych odmian drzew owocowych.
A teraz ile odmian jabłek jest w nadwiślańskich sadach?
W nowoczesnych sadach zwykle się uprawia kilka‚ kilkanaście odmian ogólnoświatowych. We współczesnym rolnictwie, liczy się wytrzymałość‚ plenność i dostosowanie do klimatu.
Czy te tradycyjne odmiany oprócz pana ktoś jeszcze uprawia?
Przed wojną po obu stronach Wisły było ponad dwa tysiące sadów przydomowych. To nie były ogródki‚ ale geodezyjnie wydzielone sady‚ w których rosło od kilkunastu do kilkuset drzew. Jedna trzecia zachowała się do dzisiaj. Wybraliśmy 20 sadów‚ w których są prowadzone badania‚ m.in. owadów zapylających‚ ptaków lęgowych‚ porostów. Słabą stroną naszej działalności są realia ekonomiczne. Większość sadowników produkuje tzw. spady na ekstrakty do soków. Jednak od początku jest duże zainteresowanie naszym pomysłem. Chętnych na dobre jabłka jest więcej niż liści na naszych drzewkach. Nasz "Poradnik sadowniczy starych odmian drzew owocowych" , będzie miał trzecią edycję. To jedyne takie wydawnictwo po polsku.
Po co uprawiano kiedyś tak wiele odmian jabłek?
Jabłka dzielą się na deserowe -do jedzenia, i te na przetwory. Niektóre można wykorzystywać tak i tak. Ale np. Jakub Lebel to jabłko‚ którego nie da się zjeść na surowo‚ a mus z niego jest doskonały. Późnozimowe jabłka da się jeść dopiero od marca‚ mogą być nawet kopcowane. Wcześniej smakują jak mrożone jajko‚ są bez smaku. Dzięki różnorodności odmian zbiory trwały cały sezon. Najpierw papierówki‚ potem sierpniówki‚ potem antonówki. Niektóre jabłka mogły przetrwać w kopcu całą zimę i stanowić cenne źródło witamin na przednówku (np. grochówka i żeleźniak).
Co teraz owocuje?
Teraz owocują sierpniówki -charłamowska‚ jest końcówka ananasa berżenickiego‚ a zaczynają się grafsztynki. Zbiory są słabe‚ bo w weekend majowy przemarzło 95 procent pąków .
Jak się sprawdza odmiany?
Jest cała dziedzina wiedzy o sadownictwie zwana pomologią. Nam pomaga m.in. Marta Dziubiak z Ogrodu Botanicznego PAN w Powsinie i Grzegorz Hodun z Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach. Nasza kolekcja znalazła się też pod nadzorem Krajowego Centrum Roślinnych Zasobów Genowych. Okazuje się‚ że założyliśmy sad dla siebie i nagle stworzyliśmy bank genów.
Jak się tworzy sad?
Mówi się‚ że "najlepszy sadek‚ który sadził dziadek". 40-‚50-letnie drzewa są w sile owocowania. Nasza szkółka to fabryka marzeń -została założona z powodów sentymentalnych. Pamiętamy‚ że kosztele jadło się u babci. Jest kilka metod rozmnażania drzew owocowych. Nie sieje się ich z nasion‚ lecz "klonuje"‚ aby powtarzały cechy genetyczne. W tym celu łączy się gałązkę z gałązką. Trzeba ściąć po skosie gałązkę z odmiany dzikiej i z odmiany szlachetnej‚ złączyć je i owinać. Wiosną i latem łatwo się zrastają. Druga technika to oczkowanie‚ inaczej okulizowanie. W lipcu z miazgi pod korą odmiany‚ która nas interesuje‚ pobiera się uśpione "oczko"‚ pęd‚ który wprowadza się pod korę rośliny uszlachetnianej‚ obwiązuje wstążką i zostawia. Późną jesienią zdejmuje się wstążeczkę. W następnym roku odcina się pęd i z niego wyprowadza drzewko. Przyjmuje się około 90 proc. drzewek.
Można więc wyhodować dowolną odmianę. To wydaje się proste.
Młode drzewka rosną trochę jak choinka‚ trzeba obrywać pędy boczne. Jedna osoba musi stale czuwać. Dużo jest przy tym roboty. Dlatego jedne odmiany przetrwają‚ a inne niekoniecznie. To jest kwestia kosztów. Papierówka jest lubiana‚ ale np. aporta smakuje jak wata. To odmiana mrozoodporna‚ która zawsze owocuje. Gdy zdarzają się lata ekstremalne‚ kiedy nie owocują przemarznięte drzewa‚ jest zawsze aporta. Kiedyś uprawiano ją jako rezerwę. Dzisiaj nikt jej nie sadzi‚ bo to niepotrzebne. Dlatego trzeba ją podtrzymywać. To ochrona materiału genetycznego.
Czy w przydomowym ogródku można uprawiać stare odmiany jabłoni?
Oczywiście. Można nawet szczepić na gałęziach kilka odmian. Na jednym pniu możemy mieć np. trzy. To dobre rozwiązanie ze względu na oszczędność miejsca. Nie radziłbym tylko próbować zaszczepić gruszki na wierzbę. Notabene to sformułowanie wzięło się stąd‚ że istnieje gatunek gruszy wierzbolistnej do złudzenia przypominającej wierzbę. W Kórniku w arboretum przy pałacu rosły takie "gruszki na wierzbie"‚ ale drzewko złamała styczniowa wichura. Już posadzono nowe.
z mojego doswiadczenia :
antonówka - kwasna, chropowata skorka, soczysta - matka uzywa do smazenia na przetwory.
kosztela - racja - slodziutka, twarda, z reguly sliska skorka
malinowka - dojrzala malo soczysta, delikatna, mi nie smakuje, ojcu za to smakuje, wlasnie dlatego ze delikatna (ja wole twarde, kwaskowe, soczyste)
szara renata - bardzo soczysta, wydajan przy robieniu soku(malo owocu zostaje), nie trwala (delikatna).
grochowka - no to to typowo na przetwory do smazenia - twarda, kwasna, sredniosoczysta. (ewentualnie zawsze za wczesnie zrywalem, skoro to poznozimowe)
sa jeszcze wiosenne papierowki - dobre dla mnie jedynie niedojrzale, bo pozniej to zbyt delikatne.
no i jeszcze rozne inne ktorych nazw nie znam, a ktore tez sa dobre.
_________________ dont judge me by my past - i dont live there anymore
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Gru 12, 2010 08:40
Jak mówię czasem niektórym, że prawdziwe dzikie banany są z pestkami to nie chcą uwierzyć.
Otóż muszą je mieć, bo w przeciwnym wypadku...
cytat może dam:
Cytat:
What surprises many who first encounter wild bananas (whether in Africa or elsewhere) is that the fruit contain large numbers of hard dark typically pea-sized seeds. Generally speaking, all wild bananas need seeds to disperse to clearings in the forest and thus persist from generation to generation in a changing environment of trees and gaps. Occasional seedless mutants must occur from time-to-time but such plants will not survive long unaided.
http://bwindiresearchers....our-fruit-bowl/ (w poszukiwaniu afrykańskich dzikich bananów)
Tak więc pestki są konieczne, żeby banany mogły się rozsiewać na leśne polany, tam gdzie akurat nie ma drzew; i z "pokolenia" na "pokolenie" dostosowywać się do zmieniających się warunków.
A bezpestkowe "mutanty" oczywiście pojawiają się od czasu do czasu, ale bez ludzkiej pomocy nie są w stanie zbyt długo przetrwać.
teraz foty:
o tych piszą, że są tłuste
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Hybrydowe owoce i słodkie, bogate w skrobię warzywa nie tylko wykazują brak równowagi mineralnej, ale również spożywanie ich w zbyt dużych ilościach powoduje, że ciężkie minerały przedostają się z kości do krwi aby zabezpieczyć cukier hybrydowy.Ten cukier nie jest do końca rozpoznawalny przez wątrobę czy trzustkę. Substancje mineralne i cukier spływają do moczu. Słodkie owoce i warzywa hybrydowe mogą powodować nadmierną stymulację i skutkiem tego-utratę minerałów.”
Niektóre z owoców hybrydowych to: bezpestkowe jabłka, banany, kilkanaście odmian daktyli takich jak medjool, kiwi, bezpestkowe ananasy, bezpestkowe owoce cytrusowe, winogrona, persymona (śliwodaktyl), arbuzy. Powszechne warzywa hybrydowe zawierają: buraki, marchew, kukurydzę i ziemianki. Powszechne orzechy i zboża hybrydowe zawierają: nerkowca, owies, ryż, pszenicę. Brązowy, biały i „dziki” ryż są hybrydami. Przeznaczona na handel tzw. „miękka” pszenica też jest hybrydem. Kiełki Alfalfa i najłatwiej dostępne na rynku rośliny strączkowe również są hybrydami.
Żywność hybrydowa atakowana jest przez różnego rodzaju grzyby i są o wiele bardziej podatna na szybkie gnicie. Żywność taka służy rozwojowi stanów grzybiczych, np. bielnika podczas gdy nie-hybrydowe czy dzikie owoce nie służą powstawaniu takich stanów. Jedzenie hybrydowe jest wszędzie, więc jeśli jesz w ogóle, spożywasz też hybrydy. Aby spożywanie takiej żywności nie szkodziło twojemu organizmowi, David Wolfe poleca zjadanie małych ilości warzyw i owoców. Łącz banany z tłuszczem (awokado, orzechami, oliwkami),a zmniejszy to szkodliwość działania hybrydów na organizm. Jeśli będziesz jadł więcej zielonych warzyw i awokado, orzechów czy oliwek ze słodkimi owocami lub warzywami hybrydowymi, zmniejszy to ich szkodliwe działanie na cukier znajdujący się we krwi oraz zwiększy użyteczność elementów znajdujących się w pożywieniu. Hybrydowe zboże i warzywa strączkowe powinny być moczone w wodzie aż do momentu wykiełkowania i absolutnie nigdy nie powinny być gotowane. Jeśli są surowe, organizm może z nich czerpać substancje odżywcze.
Takie z fotek to rzadko kto ma okazje spożywać .
POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY
Ostatnio zmieniony przez krzysztof2 Nie Gru 12, 2010 12:54, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Nie Gru 12, 2010 23:52
O tych bananach z pestkami i zwykłych bananach i nie tylko było na filmie dokumentalnym o kuchniach świata. I te z pestkami faktycznie nie są do jedzenia.
Kupiłam stare wydanie książki: I ty możesz pokonac raka" i doczytalam,że mąka jełczeje po 3 dniach od zmielenia!!!
W takim przypadku mam pytanie jak są przechowywane jabłka by nie być jabłkiem sfermentowanym czy z dużą ilością róznych żyjątek, tylko jabłkiem, które ma w sobie jeszcze rózne witaminy itp.
Ostatnio zmieniony przez sylwiazłodzi Nie Gru 12, 2010 23:53, w całości zmieniany 1 raz
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Czw Gru 16, 2010 15:35
WITAM
W tym miejscu na filmiku " Bananera " Cejrowski zajada się "prawdziwymi" bananami dojrzewającymi na słońcu ( tak jakos pod koniec )
http://www.dobradieta.pl/...p?p=92077#92077
POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Sob Sty 01, 2011 19:26 komercyjne ananasy
WITAM
Film i art. o produkcji komercyjnych ananasów w Kostaryce przez owocowe koncerny Del Monte i Dole , zanieczyszczeniu wody , pestycydach stosowanych przy ich uprawie , traktowaniu i płacach robotników oraz przypadkach bezpłodności
( trzy czwarte dostępnych ananasów na europejskim rynku pochodzi właśnie z Kostaryki )
"Pineapples: Luxury fruit at what price?" http://www.guardian.co.uk...rade-costa-rica http://www.youtube.com/watch?v=u97EdRu8dxI
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Cze 19, 2011 10:02
jem bez mycia surowe z krzaka od zawsze
nie mam telewizji, nie wiem czym tam teraz straszą, pamiętam jeszcze nwo, szalone krowy, ptasią grypę i świńską lipę - miało wyginąć 90% populacji, nic się z tego nie sprawdziło
w ogóle to już nie wierzę w zarazki tylko w mocny system odpornościowy
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lip 30, 2011 06:30
Czy rzeczywiście dzikie paleo owoce były tylko małe, cierpkie i ubogie w cukry? Wręcz przeciwnie!
Bardzo ciekawy artykuł na ten temat - http://rawfoodsos.com/201...-ancient-fruit/
jakie są ogólne wnioski?
Cytat:
Although not all wild fruits are as big and sweet as our modern cultivars, at least some are, and certain varieties even surpass our deliberately-bred fruits in size and flavor. Nature—especially with selection pressure from other fruit-eating creatures—is perfectly capable of producing sweet (and sometimes massive) fruits without human intervention. It seems unlikely that early humans only ever encountered berries or other “small, bitter” fruits, and avoiding sweeter fruits on the basis of evolutionary history may be misguided.
Based on the limited research we have, wild fruits aren’t considerably different from cultivated fruit in terms of carbohydrate content, fructose content, or fiber content. Both wild and cultivated fruit seem to average around 90% of calories from carbohydrates, and have a sugar composition that yields roughly equal parts glucose and fructose. And both wild and cultivated fruit can be relatively high or low in fiber.
Although berries are often lauded as being lower in fructose compared to other fruits, from a calorie/energy standpoint, this just ain’t true!
Early humans may very well have had access to fruit for most or even all of the year. The fruiting seasons we witness in cooler climates—with most fruit appearing in the summer—doesn’t necessarily apply to our evolutionary homeland closer to the equator.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
nie mam telewizji, nie wiem czym tam teraz straszą, pamiętam jeszcze nwo, szalone krowy, ptasią grypę i świńską lipę - miało wyginąć 90% populacji, nic się z tego nie sprawdziło
w ogóle to już nie wierzę w zarazki tylko w mocny system odpornościowy
dokładnie! David Wolfe też zachęca do jedzenia dziko rosnących owoców i zieleniny bez konieczności mycia!
Co do bananów, to fakt że są hybrydowe jem, bo dodaję je do smoothie, kupuję bio banany, ale też nie mają pestek... w smaku oczywiście ogromna różnica od tych z super(?)marketów... na wakacjach na Sycylii dorwałam się do stoiska z owocami, ich banany (oczywiście też importowane), ale smakowały tak pysznie... kremiste, słodziutkie... wychodziły pycha lody
sok z buraka to taki naturalny NO booster i ma sporo witamin i minerałów. Pije, prawie codziennie rano około 0,6 l soku z buraków i marchwi z odrabiną soku z gingera Do tego oliwa z oliwek extra full wypas ice cold pressed (+ pieprz i kurkuma).
P.S raczej nie idzie w parze z efedrynami i może nie iść z innymi spalaczami fatu (moje subiektywne odczucia)
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Ostatnio zmieniony przez gudrii Pią Paź 28, 2011 01:36, w całości zmieniany 1 raz
sok z buraka to taki naturalny NO booster i ma sporo witamin i minerałów. Pije, prawie codziennie rano około 0,6 l soku z buraków i marchwi
Sam robisz? W sokowirowce czy jak?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
culturyzsta Pomógł: 1 raz Wiek: 33 Dołączył: 13 Sie 2011 Posty: 30
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 19:49
Trapi mnie pewna sprawa, w tabelach kalorycznych jest podane że banany mają ponad 20 g węgli/100g, ale czy to ilość po usunięciu skóry czy przed ? Szukałem sam ale nic konkretnego nie znalazłem, a w innych językach mam problem z szukaniem.
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 21:52
culturyzsta napisał/a:
banany mają ponad 20 g węgli/100g
Nie wiem jak w tym przypadku,
ale zawsze w tabelach podaj się,
wartość całego produktu (czyli przed obraniem)
części jadalnych (czyli po obraniu)
czyli ważysz banana, patrzysz w tabele, zjadasz bez skóry.
culturyzsta Pomógł: 1 raz Wiek: 33 Dołączył: 13 Sie 2011 Posty: 30
Wysłany: Czw Lis 17, 2011 22:59
Znalazłem, na angielskiej wikipedii http://en.wikipedia.org/wiki/Banana
(...)Banana, raw, edible partsNutritional value per 100 g (3.5 oz)
Energy 371 kJ (89 kcal)
Carbohydrates 22.84 g(...)
edible - część jadalna, a więc niestety dla mnie będe musiał jeść 2 x tyle bananów co wcześniej przy założeniu że chce dobić do tych 200-300 g węgli.
culturyzsta Pomógł: 1 raz Wiek: 33 Dołączył: 13 Sie 2011 Posty: 30
Wysłany: Wto Lis 29, 2011 20:28
Oho, coś nie tak z tymi bananami = boli po nich brzuch, chyba chodzi o dojrzałość, im mniej kropek tym bardziej boli brzuch, im więcej kropek tym gorsze w smaku
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Lis 30, 2011 19:17
Hannibal napisał/a:
culturyzsta napisał/a:
im więcej kropek tym gorsze w smaku
Dziwne
Dla mnie i dla innych znanych mi osób banan z wieloma kropkami, taki dobrze dojrzały, jest bardzo smaczny, a jednocześnie łatwostrawny.
zgadzam sie, im czarniejszy tym smakowitszy...
ostatnio jadlam takie bardzo twarde, ale nie moglam sie powstrzymac, nie chcialo mi sie czekac az dojrzeja...
culturyzsta Pomógł: 1 raz Wiek: 33 Dołączył: 13 Sie 2011 Posty: 30
Wysłany: Śro Lis 30, 2011 19:39
No jak są poprostu całe żółte, to wg mnie najlepsze w smaku, po takich zielonkawych masakra trawienna.
ps. kupujecie banany z realów, biedronków itp. sklepów gdzie jest tanio? Szczerze wątpie czy banany na targowisku są lepsze jakościowo od tych hipermarketowych.
Ostatnio zmieniony przez culturyzsta Śro Lis 30, 2011 19:42, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lis 30, 2011 20:08
culturyzsta napisał/a:
ps. kupujecie banany z realów, biedronków itp. sklepów gdzie jest tanio? Szczerze wątpie czy banany na targowisku są lepsze jakościowo od tych hipermarketowych.
Staram się jak najczęściej kupować banany ekologiczne w sklepach "Organic Farma". Kosztują coś ok. 8 zeta za kilo i są mniejszego rozmiaru.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 01, 2011 00:55
Hannibal napisał/a:
culturyzsta napisał/a:
ps. kupujecie banany z realów, biedronków itp. sklepów gdzie jest tanio? Szczerze wątpie czy banany na targowisku są lepsze jakościowo od tych hipermarketowych.
Staram się jak najczęściej kupować banany ekologiczne w sklepach "Organic Farma". Kosztują coś ok. 8 zeta za kilo i są mniejszego rozmiaru.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
bananow prawie nie uzywam, czasami przed albo po treningu tylko zeby glikogen uzupelnic
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Czy tak mało z was jada daktyle? Jeśli ktoś próbował tylko suszone daktyle z hipermarketu, to proponuję zalać te suszone daktyle gorącą wodą, postawić na kilka godzin i zlać wodę. Takie daktyle na mokro są o wiele smaczniejsze i łatwo się nimi delektuje w ustach. U mnie różnica z daktylami jest wielka. Suche daktyle nie są takie przyjemne w jedzeniu, a te miękkie, napęczniałe od wody są jak jakieś rarytasy. Raz nie mogłem przerwać opychania się nimi do mdłości
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Wto Sty 31, 2012 09:20 Re: stare odmiany jabłek
W związku z gromadzeniem starych odmian jabłoni do kolekcji Ogrodu Botanicznego-CZRB PAN w Warszawie przeprowadzono rozeznanie w terenie podczas wypraw terenowych, jakie odbyły się w latach 1987 - 2003. Najczęściej na terenie Polski w starych przydomowych sadach spotykane są niżej zamieszczone odmiany (w nawiasach podano synonimy angielskie lub niemieckie):
1. Antonówka Śmietankowa, syn. Półtorafuntowa (Riesenantonovka) – odmiana rosyjska znaleziona w 1888 roku przez Miczurina jako sport Antonówki Mohylewskiej Białej
2. Antonówka Zwykła (Antonovka) – stara odmiana rosyjska
3. Beforest – odmiana kanadyjska, sprowadzona do Polski po I wojnie światowej
4. Boiken (Boikenapfel) – odmiana niemiecka, opisana w 1828 r. przez Schrödera
5. Cesarz Wilhelm (Kaiser Wilhelm) – odmiana niemiecka z 1864 roku, jest siewką Renety Harberta
6. Glogierówka (Littauischer Pepping) – pochodzi z krajów nadbałtyckich, nazwę swą wzięła od ojca Zygmunta Glogera znanego etnografa i historyka
7. Gołąbki (Taubenapfel), np. Nathuzius Taubenapfel – odmiana niemiecka z 1824 roku
8. Grafsztynek Inflancki (Rosenstreifling) – prawdopodobnie pochodzenia rosyjskiego
9. Grafsztynek Prawdziwy (Gravensteiner) – według Hirszfelda pochodzi z Włoch, inni autorzy wskazują jako rejon pochodzenia Schleswig-Holstein, znana już w XVI wieku
10. Grochówka (Grosser Rheinischer Bohnapfel) – pochodzi z Nadrenii z 1700 roku
11. Kantówka Gdańska (Danzinger Kantapfel) – przypuszczalnie holenderska, uprawiana była w Holandii i Niemczech już w XVIII wieku
12. Kosztela – odmiana polska, jest to prawdopodobnie Wierzbówka Zimowa wyhodowana przez zakonników w Czerwińsku w XVI wieku, nazwa ‘Kosztela’ związana jest z postacią króla Jana III Sobieskiego, miłośnika sadów i ogrodów
13. Kronselska (Apfel aus Croncels) – odmiana francuska z 1869 roku
14. Królowa Renet (Winter Goldparmäne) – prawdopodobnie francuska, niektóre źródła podają, że znana była już w Śedniowieczu (XIII wiek)
15. Landsberska (Landsberger Renette) – odmiana niemiecka, prawdopodobnie z 1840 roku
16. Malinowa Oberlandzka (Oberländer Himbeerapfel) – odmiana holenderska z 1770 roku
17. Oliwka Inflancka (Weisser Klarapfel) – pochodzi z krajów nadbałtyckich
18. Piękna z Boskoop (Schöner aus Boskoop) – odmiana holenderska wyhodowana przez W. Ottolandera, nazywana powszechnie Szarą Renetą
19. Starking – odmiana amerykańska, będąca sportem odmiany Delicious, znaleziona
i rozpowszechniona w USA w latach 20-tych XX wieku
20. Sztetyna Czerwona (Roter Winterstettiner) – jak również Sztetyna Zielona i Żółta, pochodzą z Czech z XVI wieku, sprowadzone do Szczecina w 1650 roku przez czeskiego emigranta Jerzego Halika i nazwane imieniem tego miasta
21. Sztetyna Zielona (Grünner Winterstettiner)
22. Titówka (Tetofsky) – odmiana rosyjska, opisana w 1800 roku
23. Żeleźniak (Roter Eiserapfel) – stara niemiecka odmiana z 1600 roku
Rzadziej lub tylko w niektórych rejonach Polski spotyka się w starych sadach odmiany:
1. Ananas Berżenicki – pochodzenia litewskiego
2. Bankroft – odmiana kanadyjska, sprowadzona do Polski w 1928 roku
3. Bukówka – bardzo stara odmiana polska, uprawiana w południowo-wschodniej Polsce
4. Bursztówka Szlachetna (Edelborsdorfer, Deutscher Maschautzker) – odmiana łużycka
5. Charłamowskie (Duchess of Oldenburg, Charlamovsky) – odmiana rosyjska z XVIII wieku
6. Cukrówka – odmiana litewska
7. Cytrynówka
8. Filippa – odmiana duńska
9. Golden Noble (Gelber Edelapfel) – odmiana angielska z 1820 roku
10. Grahama Jubileuszowa (Grahams Jubiläumsapfel) - odmiana angielska z XIX wieku
11. Jacob Lebel
12. Kalwila Czerwona Jesienna (Roter Herbstkalvil) – odmiana francuska z 1670 roku
13. Kalwila Letnia Fraas’a (Fraas’ Sommerkalvil) – odmiana niemiecka z połowy XIX stulecia
14. Koksa Pomarańczowa (Cox Orange Renette) – odmiana angielska z 1830 roku, jest siewką Pepiny Ribstona
15. Książę Albrecht Pruski (Prinz Albrecht von Preussen) – odmiana niemiecka z 1865 roku
16. Kuzynek (Purpurroter Cousinot)
17. Niezrównane Peasgooda (Peasgods Goldrenette) – odmiana angielska, znana od 1872 r.
18. Ohm Paul – odmiana niemiecka, wyhodowana przez Ferkela pod koniec XIX wieku
19. Ontario (Ontarioapfel) – odmiana kanadyjska z końca XIX wieku
20. Pepina Angielska (Englischer Gold Pepping)
21. Piękna z Herrnhut (Schöner aus Herrnhut) – odmiana niemiecka z 1880 roku
22. Reneta Kulona (Coulons Renette)
23. Truskawkowe Nietschnera – odmiana łotewska
24. Tyrolka (Moldavaner Taubenapfel, Tylorer Pepping) – prawdopodobnie pochodzi z Tyrolu
25. Zorza (Zoria) – stara odmiana ukraińska
Literatura na temat starych odmian.
Dla mnie najsmaczniejsze jabłka to papierówki. Kiedyś jak jeździłem w każde wakacje mieszkać na wsi, to wybierałem się do lasku, w którym było kilka starych drzew jabłoni. Wchodziło się na nie i zajadało tymi papierówkami. Papierówki są wyśmienite.
Mam problem. Z jakich owoców bedzie najłatwiej pozystkać 150g węglowodanów? Czyli żeby wyszło objętościowo jak najmiej. Zaznaczam że banany odpadają. Preferowałbym polskie owoce. Inne źródła niestety nie mogą być wykorzystane z powodu choroby układu pokarmowego. Czy ktoś też miał taki problem?
Z jakich owoców bedzie najłatwiej pozystkać 150g węglowodanów?
Ze suszonych owoców. Świeżych owoców musiałbyś zjeść jakieś 1,6 kg, żeby dostarczyć 150 g węgli. Suszonych owoców musiałbyś zjeść tylko 0,3 kg. Jeśli mają być to polskie owoce, to najlepiej suszone jabłka lub gruszki. Ze surowych owoców bogate w węgle są czereśnie.
Ale mówiłeś tylko o węglowodanach, a niczego o enzymach i konserwantach. Jeśli chodzi ci o enzymy i brak chemii, to jedz tylko te suszone owoce, które nie zostały poddane parowaniu czy suszeniu w wysokiej temperaturze, czyli kupuj surowe owoce, a potem krój na plasterki i susz je na grzejniku. Można je długo przechowywać.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Sob Mar 24, 2012 21:18, w całości zmieniany 1 raz
Dużo cennych substancji jest tuż pod skórką, a nie w skórce. Jeśli usuniemy skórkę z jabłka (ja zawsze usuwam), to będzie z tego więcej korzyści niż strat, gdyż owoce są pryskane chemicznymi środkami ochrony roślin. Więc na skórce pewnie jest ich najwięcej.
Kupiłem ostatnio Awokado. Bardzo mi posmakowało. Jest tylko jedno ale. Kupuje w połowie niedojrzałe. Połowy nie da się zjeść bo jest strasznie twarda. Są jakieś medody żeby awokado dojżało i było miękkie?
Ja jak zjadłem owoc awokado na śniadanie, to potem byłem zamulony. Zresztą to w dużej mierze sam tłuszcz, więc nie dało mi energii. Zresztą moja grupa krwi nie może jeść awokado.
Co do dojrzałości awokado, to musiałbyś je wstawić do dojrzewalni. Banany przeznaczone na eksport też nie są odrazu dojrzałe po zerwaniu z drzewa.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 03, 2012 20:28
Po prostu trzeba odczekać i tyle.
Najlepiej położyć gdzieś w cieplejszym miejscu albo z innymi owocami. Wówczas szybciej stanie się miękki.
Tak jak banany jada się ciemne tak awokado miękkie. To elementarz
Co do samego awokado to jest to bardzo dobra opcja dla tych, co na owocach bazują. Dlaczego? Ano dlatego, że jako jeden z niewielu zawiera jakieś znaczące ilości kwasu foliowego. Poza tym tłuszcze, no i chyba że ktoś kokosy bardziej woli.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Zresztą to w dużej mierze sam tłuszcz, więc nie dało mi energii.
ten koles to kopalnia cytatow
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
maniek669 Pomógł: 2 razy Dołączył: 11 Lut 2012 Posty: 459
Wysłany: Wto Kwi 03, 2012 21:07
yarosh1980 napisał/a:
. Zresztą moja grupa krwi nie może jeść awokado.
a co może jeść Twoja grupa krwi???
@ zyon to jest supergość, jak coś napisze to od razu można paść ze śmiechu
To też jest dobre:
"Żeby awokado dojrzało musisz mieć dojrzewalnie"
Ostatnio zmieniony przez maniek669 Wto Kwi 03, 2012 21:12, w całości zmieniany 1 raz
O widzę zaczyna się kolejny show pt. 'maniek669 reaktywacja'.
chill a zalej daktyle wrzątkiem, odczekaj kilka godzin i zlej wodę. Wtedy już nie będą tak słodkie, bo pozbędziemy się syropu glukozowo-fruktozowego, którym faszeruje się suszone owoce. No i sama konsystencja jest wtedy wyśmienita - są mięciutkie aż rozpływają się w ustach. Już nie to samo co te suche i twarde trociny bezpośrednio ze sklepu.
To mnie zastanawia - gdy przechodzę w realu obok stoiska z żywnością eko, to widzę tam błyszczące jabłka bez skazy w wyglądzie. A ponoć o braku stosowania chemii wobec jabłka świadczą plamy na jego skórce i nieregularny kształt. A tu takie cuda. Ciekawe jak ludziom udało się takie ideały osiągnąć w naturalnej uprawie.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Kwi 03, 2012 22:20
yarosh1980 napisał/a:
To mnie zastanawia - gdy przechodzę w realu obok stoiska z żywnością eko, to widzę tam błyszczące jabłka bez skazy w wyglądzie.
To słabe masz tam te stoiska.
U mnie, np. na Biobazarze, jest wiele takich różnokształtnych jabłek, z różnymi plamkami; dzisiaj zjadłem takich ponad kilogram. Oczywiście niektóre są bez skazy, ale to i u mnie na działce takie się trafiają, a przecież nic ich nie pryskam.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Kwi 03, 2012 22:21, w całości zmieniany 1 raz
a co może jeść Twoja grupa krwi???
@ zyon to jest supergość, jak coś napisze to od razu można paść ze śmiechu
To też jest dobre:
"Żeby awokado dojrzało musisz mieć dojrzewalnie"
A zeby uroslo to pewnie trzema miec....eee nie wiem jakie to slowo ..
Codziennie jak wchodze na forko to najpierw szukam jego postow zeby sobie zrobic humor na rano, poranna beka murowana
Dobre sa tez jego porady jak z daktyli pozbyc sie jakiegos syropu glukozowo-fruktozowego (ki ch..?) w kontekscie zmiksowania i zezarcia pol kilograma ciastek z ktorych cukier az kapal Jak patrzylem na zdjecie tego to mnie zeby bolaly od cukru, no ale z daktyli sie trzeba pozbyc, bo to no...szkodliwe jest...
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Kwi 04, 2012 07:36, w całości zmieniany 3 razy
To mnie zastanawia - gdy przechodzę w realu obok stoiska z żywnością eko, to widzę tam błyszczące jabłka bez skazy w wyglądzie.
To słabe masz tam te stoiska.
No ale umowmy sie hannibal, jakie w hipermarketach masz te "eko" stoiska? To jest wlasnie robione dla takich naiwniakow jak on, ktorzy pojecia o niczym nie maja. Teraz kazda siec ma stoisko "eko", bo to jest modne ale jezeli przestudiowac to co tam jest jak i wiedza z drugiej reki (np od znajomych, ktorzy tam pracuja) to sa te same czsto owoce co na zwyklych polkach. A ze ktos chce zaplacic za takie "eko japka" dwa razy tyle to czemu nie, przeciez nikt nie bedzie protestowal
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Śro Kwi 04, 2012 07:36, w całości zmieniany 1 raz
No to ciekawe Hannibal jak smakuje wam bio żurawina suszona:) O ile jedliście kiedyś. Ta komercyjna z marketu jest dosładzana (pewnie żeby miała smak); ta eko z tego co mówisz nie ma żadnych dodatków. Jak będzie kasa to kupię i porównam.
To stoisko z bio-owocami i bakaliami u mnie w Realu mieści się na korytarzu między galeriami. Na pierwszy rzut oka ceny są taki same jak w zwykłym sklepie. Różnica jest w tym, że cena nie jest za kg, ale za 100 g;) Natomiast regał z bio-warzywami jest wśród regałów ze zwykłymi warzywami w ścisłej hali reala na zakupy. I np. takie eko-marchewki są z wyglądu o wiele brzydsze niż te zwykłe. Są pewnie naturalne, bo mają bardzo nieregularne kształty, np. są rozdwojone i powyginane.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Kwi 04, 2012 09:07, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Kwi 04, 2012 09:48
yarosh1980 napisał/a:
No to ciekawe Hannibal jak smakuje wam bio żurawina suszona:) O ile jedliście kiedyś. Ta komercyjna z marketu jest dosładzana (pewnie żeby miała smak); ta eko z tego co mówisz nie ma żadnych dodatków. Jak będzie kasa to kupię i porównam.
Z tego, co się orientuję każda suszona żurawina na rynku jest kandyzowana. Dlatego jej nie kupuję.
Jak żurawina to świeża, najlepiej dzika. A jak jej brak to dobrą opcją jest prawdziwy naturalny sok z żurawiny Polskiej Róży, niesłodzony rzecz jasna. Są też z dzikiej róży i innych owoców - http://polskaroza.eu/inde...odukty_bezcukru
Chyba jedyna tego typu opcja na polskim rynku.
Cena za półlitrową szklaną butelkę to ok. 30 zeta, no ale to jest cena dość współmierna do jakości, imo.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kiszka ten wyciąg, moim zdaniem.
Dam sobie uciąć palec, że jest po obróbce cieplnej.
Ufff palec cały:
polskaróża.eu napisał/a:
Wszystkie produkty są pasteryzowane, wdrożono system ciągłego monitorowania. Od prawie 30 lat udoskonalamy technologię wykorzystując tradycyjne receptury i łącząc je z nowoczesnymi rozwiązaniami. Jesteśmy w trakcie wdrażania systemu HACCP.
polskaróża.eu napisał/a:
Wiele z nich jest produktami naturalnie mętnymi, zaś wszystkie są pasteryzowane.
Jako człowiek kapryśny w tej kwestii, widzę tylko jedno wyjście.
Skup owoców na własną rękę, a potem martwienie się jak uzyskać z nich moszcz.
Moszcz, który będzie stanowił produkt docelowy, a nie półprodukt.
Myślę, że pozostałości po moszczu, można wysuszyć, albo wysuszyć i zmielić.
_________________ "...Janek zorientował się, że nic nie widzi. By nie zgubić się w lesie, chwycił idącego przed nim towarzysza. Zapadł na kurzą ślepotę. I znowu uratował go felczer. Łyżka surowej, zmielonej wątróbki sprawiła, że objawy choroby minęły."
10 lat temu gdy się jeszcze uczyłem, to w Ustroniu obok szkoły rosły takie duże krzewy z czerwonymi owocami. Spróbowałem i posmakowało mi. Przez kilka dni tak zajadałem po szkole i nic mi się złego nie działo. Z wyglądu pamiętam że wyglądało jak żurawina, o której dowiedziałem się dopiero po kilku latach, ale dalej nie jestem pewien. Wtedy zupełnie nie wiedziałem co jem. Było smaczne i nie otruło mnie, więc dalej sobie skubałem te krzaki. Ich owocki były słodkie, więc nie rozumiem po co się dosładza suszoną żurawinę, szczególnie że po wysuszeniu cukry się zagęszczają i słodycz rośnie. Chyba że ludzie potrzebują mieć wszystko słodkie aż do mdłości.
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Kwi 04, 2012 14:33, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Kwi 04, 2012 15:17
Heniu napisał/a:
Kiszka ten wyciąg, moim zdaniem.
Dam sobie uciąć palec, że jest po obróbce cieplnej.
No pasteryzowane, bo inaczej bez cukru miałby ile dni przydatności? 1-2?
A tak to jest po lightowej obróbce, ale sporą część właściwości zachowuje.
Ten z żurawiny jest cierpki i czuć, że w 100% prawdziwy.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Kwi 04, 2012 15:43, w całości zmieniany 1 raz
Dochodzi jeszcze kwestia tego, czy cukry w suszonych komercyjnych owocach są już tym samym, czym jest biały cukier? To tak jak ze surowym miodem - jak Hannibal stwierdził - jeśli przegrzejemy miód, to staje się on tak samo szkodliwy jak biały cukier. I chyba nie ma tu znaczenia, że nie jest to sacharoza, lecz oddzielna glukoza i fruktoza. Jeśli miałoby to znaczenie, to by znaczyło że cukier inwertowany jest zdrowy skoro jest to oddzielna glukoza i fruktoza, a przecież nie jest zdrowy, bo jest to syntetyk, tak samo jak cukier biały czy glukoza i fruktoza w proszku. I takimi syntetykami zapewne stają się też cukry we wszelkich owocach poddanych przemysłowemu suszeniu na gorąco, które jest nastawione na "oby jak najszybciej i najwięcej".
Czy jedząc suszone daktyle jem zwykły biały cukier? I czy glukoza i fruktoza w proszku jako syntetyki okradają organizm z minerałów i enzymów tak samo jak biały cukier?
Ostatnio zmieniony przez yarosh1980 Śro Kwi 04, 2012 16:29, w całości zmieniany 1 raz
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Śro Kwi 04, 2012 18:08
Żurawine suszoną mozna kupić w sklepach zielarskich. Sa to dość małe paczuszki niestety, ale produkt jest naturalny.
_________________ Pozdrawiam
EAnna
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Kwi 04, 2012 20:07
yarosh1980 napisał/a:
Hannibal napisał/a:
Jak żurawina to świeża, najlepiej dzika.
10 lat temu gdy się jeszcze uczyłem, to w Ustroniu obok szkoły rosły takie duże krzewy z czerwonymi owocami. Spróbowałem i posmakowało mi. Przez kilka dni tak zajadałem po szkole i nic mi się złego nie działo. Z wyglądu pamiętam że wyglądało jak żurawina, o której dowiedziałem się dopiero po kilku latach, ale dalej nie jestem pewien. Wtedy zupełnie nie wiedziałem co jem. Było smaczne i nie otruło mnie, więc dalej sobie skubałem te krzaki. Ich owocki były słodkie, więc nie rozumiem po co się dosładza suszoną żurawinę, szczególnie że po wysuszeniu cukry się zagęszczają i słodycz rośnie. Chyba że ludzie potrzebują mieć wszystko słodkie aż do mdłości.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Chyba że ludzie potrzebują mieć wszystko słodkie aż do mdłości.
yarosh1980 napisał/a:
Zjadłem tego z kilo o 12.00 przed robotą i starczyło na cały dzień.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
side Pomógł: 7 razy Dołączył: 24 Lis 2011 Posty: 687
no przecież sam napisałeś ugi-bugi, że żurawina - węglowodany: 9,9 g, więc ma tyle samo cukrów co inne słodkie owoce, więc w czym rzecz? Chyba że to co jadłem było pseudo-żurawiną.
Żurawine suszoną mozna kupić w sklepach zielarskich. Sa to dość małe paczuszki niestety, ale produkt jest naturalny
własnie dałam sie nabrać na zurawine z zielarskiego .
kandyzowana i przeładowana cukrem . Chyba nigdzie niema
suszonej zurawiny bez cukru .W dodatku połowe droższa od tej z marketu .
W samaku taka sama -więc zielarskie sklepy też kantują.
Herbaty zurawinowe -maja chyba ze 7% żurawiny
więc należy kupować żurawinę na allegro - całą i mrożoną, bez dodatków.
A ja coś czuję że będę musiał zrezygnować z pysznych daktyli jako słodzika i powrócić do słodzenia miodem. I wtedy wybiorę jakiś wypasiony miód, co by smak kaszy był wyszukany, np spadziowy.
Heniu babcia, mama nigdy nie pasteryzowała przetworów?
Konserwują w ten sposób do dzisiaj.
Ogóreczki, papryczki ...
_________________ "...Janek zorientował się, że nic nie widzi. By nie zgubić się w lesie, chwycił idącego przed nim towarzysza. Zapadł na kurzą ślepotę. I znowu uratował go felczer. Łyżka surowej, zmielonej wątróbki sprawiła, że objawy choroby minęły."
Nie wiem czy slyszeliscie, czy jedliscie owoce kaliny koralowej.
Jesli nie to zachecam, bo maja wiele wlasciwosci zdrowotnych
Ja jadalam niegdys w postaci konfitur. W postaci surowej tez probowalam ale odrobine.Nawet nie da sie tego zjesc sporo, pewnie to taka ochrona naturalna, poniewaz spozyte w wiekszej ilosci owoce, sa trujace.
_________________ Z osobami z HIV i osobami odpowiedzialnymi za śmierć współforowiczów oraz ze złośliwymi kurduplami nie rozmawiam.
Nie rozmawiam również z ludźmi o mentalności motłochu, który pragnie tanich igrzysk.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 23, 2012 18:46
Cytat:
according to Japanese Scientific Research, full ripe banana with dark patches on yellow skin produces a substance called TNF (Tumor Necrosis Factor) which has the ability to combat abnormal cells. The more darker patches it has the higher will be its immunity enhancement quality; Hence, the riper the banana the better the anti-cancer quality.
Yellow skin banana with dark spots on it is 8x more effective in enhancing the property of white blood cells than green skin version.
Eating 1-2 banana/s a day increases immunity.
dojrzałe banany pomocne w walce z raczyskiem
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pon Kwi 23, 2012 18:53
Cytat:
dojrzałe banany pomocne w walce z raczyskiem
Może Askhar to przeczyta, to teraz zacznie ludziom okłady z bananów serwować
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Kwi 23, 2012 20:13
RAW0+ napisał/a:
Cytat:
dojrzałe banany pomocne w walce z raczyskiem
Może Askhar to przeczyta, to teraz zacznie ludziom okłady z bananów serwować
Edyta byla pierwsza w te klocki.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Może Askhar to przeczyta, to teraz zacznie ludziom okłady z bananów serwować
Edyta byla pierwsza w te klocki.
Dzieki Kangur, nie musiales
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Czw Maj 17, 2012 20:52 Re: komercyjne ananasy
WITAM
krzysztof2 napisał/a:
WITAM
Film i art. o produkcji komercyjnych ananasów w Kostaryce przez owocowe koncerny Del Monte i Dole , zanieczyszczeniu wody , pestycydach stosowanych przy ich uprawie , traktowaniu i płacach robotników oraz przypadkach bezpłodności
( trzy czwarte dostępnych ananasów na europejskim rynku pochodzi właśnie z Kostaryki )
"Pineapples: Luxury fruit at what price?" http://www.guardian.co.uk...rade-costa-rica http://www.youtube.com/watch?v=u97EdRu8dxI
Degradacja środowiska, nękanie związkowców ,zatrucia środkami chemicznymi , płace na granice nędzy - oto mało znana strona produkcji egzotycznych owoców z tropikalnej monokultury.Fernando Ramirez ,główny agronom z Instytutu Toksykologi przy Uniwersytecie Kostaryki , wyjaśnia , na czym polega cykl agrochemiczny.- Ananasy wymagają ogromnej ilości pestycydów ,około 20 kg aktywnego składnika na hektar w czasie 1 cyklu.Gleba jest idealnie wyjałowiona , wyeliminowano wszelka bioróżnorodność.Zwykle stosuje się kilkanaście różnych środków,wile z nich trzeba aplikować kilkakrotnie.Używa się tu chemikaliów ,które są niebezpieczne dla środowiska i ludzkiego zdrowia.Te środki chemiczne są w Kostaryce legalne ,ale w innych regionach świata budzą kontrowersje.
Tak intensywne rolnictwo zaowocowało tanimi ananasami i stworzyło nowy rynek.Od 1998 roku globalna produkcja tych owoców wzrosła o blisko 50%Na rynku dominują dwie amerykańskie korporacje spożywcze: Del Monte i Dole.
Dwa lata temu , gdy owoc stał się podmiotem wojny cenowej , ananasy potaniały jeszcze bardziej. W każdym supermarkecie można dziś znaleźć oferty ananasów za "pól ceny" czy "dwa w cenie jenie jednego" .Niestety , ten przemysł jest zbudowany na degradacji środowiska i zarobach na granicy ubóstwa.Co więcej , obniżka cen w krótkim czasie doprowadziła do niekiedy drastycznego pogorszenia warunków produkcyjnych , które już wcześniej były fatalne.
Podobnie jak wielu miejscowych ekspertów , Ramirez, będący krajowym koordynatorem inicjatywy Pesticide Action Network ( Siec do Walki z Pestycydami ), obawia się, że ananasowy boom osiągnął zbyt duże rozmiary, by kostarykański rząd był w stanie kontrolować ten rynek.-Na niektórych plantacjach , by oczyścić glebę, stosuje parakwat w ogromnych dawkach, 10-15 większy razy niż zalecane.W Unii Europejskiej ten środek jest zakazany.W ogóle stosują tu mnóstwo herbicydów bo U.E. zastrzega ,że w kontenerach transportowych nie może być żadnego zielska.Całkowita monokultura , a to w połączeniu z tutejszym klimatem zapewnia idealne warunki do rozwoju szkodników i chorób.Plantatorzy powszechnie stosują organofosforany , węglowodory chlorowane , substancje zaburzające gospodarkę hormonalna , chemikalia, o których wiadomo ,że są rakotwórcze...Wiele z nich to związki wysoko toksyczne , niektóre powodują trwałe zanieczyszczenia organiczne.
Niedawne badania ananasów z Kostaryki , przeprowadzone w Wielkiej Brytanii na zlecenie rządowej komisji ds.zanieczyszczeń pestycydami wykazało,że 94% próbek zawiera śladowe ilości fungicydu o nazwie triadimefon,który powoduje wady wrodzone i uchodzi za środek zaburzający gospodarkę hormonalna.W żadnym przypadku dawka nie przekroczył dozwolonej normy , więc we wniosku komisja oświadczyła , że obecność tego środka nie wpływa na zdrowie konsumentów.Inni eksperci są jednak zdania , że należy do minimum ograniczyć kontakt z chemikaliami tego rodzaju , zwłaszcza w przypadku kobiet w ciąży i dzieci.
W 2009 roku gospodarka Korsyki zarobiła na ananasach 700 mln. dolarów.Obecnie sektor zatrudnia 25,5 tyś pracowników a pośrednio zapewnia dalszych 100 tys miejsc pracy .W oczach rządu międzynarodowych organizacjo pomocowych i głównego donatora USA, ten przemysł to dla Kostaryki największa szansa rozwoju.
PRODUKCJA PRZEZ CAŁĄ DOBĘ
Jenak podobnie jak na całym zglobalizowanym i zliberalizowanym rynku żywności nowe miejsca pracy są "elastyczne " a warunki tak ciężkie ,że zatrudnienia szuka tu nie ludność miejscowa , ale imigracji z Nikaragui.Stanowią oni średnio 60% pracowników kostarykańskiego przemysłu ananasowego , a w regonach atlantyckich i na północy 90% robotników to Nikaraguańczycy.Wielu z nich pracuje tu nielegalnie dlatego tak ciężko im walczyć o jakiekolwiek prawa.
Dla zatrudnionych na i wielkiej plantacji należącej do Grupo Acon głównego dostarczyciela ananasów dla Dole , Fyffes,supermarketów Tesco i Wallmart-ASDA , wojna na ceny ananasów w zachodnich supermarketach oznacza tylko jedno:- Obcięli nam zarobki. Nie mamy z czego żyć . Ledwie wystarczy , żeby zapłacić za wodę - skarży się jeden z pracowników .Wszyscy narzekają ,że w ostaniach miesiącach firma obniżyła im pensję o połowę , tłumacząc ,że niema wyjścia , bo w europie spadły ceny.
W sezonie zbiorów praca jest szczególnie wyczerpująca , a zmiany trwają dłużej. W polu i opakowaniach pracuje się codziennie, produkcja trwa cała dobę.Pablo Lopez Garcia z Nikaragui pracował codzienni przez ponad 3 tygodnie i właśnie ma pierwszy wolny dzień w miesiącu .Jako członek Sitrap,związku zawodowego rolników plantacji , namawiał kolegów do podpisania petycji wzywającej do dopuszczenia reprezentacji związku do członkostwa w "stałym komitecie" zajmującym się stosunkami miedzy pracownikami a zarządem.Okazuje się ,że wszyscy , którzy podpisali owa petycje zostali zwolnieni.W 2007 roku przeprowadzono grupowe zwolnienia, tzw.liquidaciones a potem zatrudniono załogę jeszcze raz tylko ,ze z pensją niższą o 40 %. Związkowców przyjęto pod warunkiem ,że zrezygnują z przynależności do organizacji .
Victror Louis Espinoza także z Nikaragui , pracuje w Kostaryce od 6 lat. gdy tylko mógł , wysyłał pieniądze do kraju by zapewnić byt zonie i dziecku ale niedawno wynagrodzeni obniżono mu niemal o połowę.Mimo ,ze pracuje po 112 godzin dziennie przez 6,7 dni w tygodniu , ledwie wiążę koniec z końcem.Trzy lata temu wstąpił do związków gdy operator maszyny rozpylającej chemikalia - najczęściej organofosforan o nazwie diazinon- zaczęła podupadać na zdrowiu.-wszyscy odczuwaliśmy bóle głowy mieliśmy poparzenia skórne ,mdłości.Grupa Acon , zapewnia , że już nie stosuje tego środka.
Espinoza marzy o powrocie do domu .W tej chwili nie widzi dla siebie przyszłości - Podobne ciecia płać to wymóg rynku , po prostu musimy się z tym pogodzić. Oczywiście tęsknie za rodziną ale trudno dostać tak długi urlop, żeby można jechać aż do Nikaragui.
MILIONY DOLARÓW DLA USA
Kostarykański przemysł owocowy jest znany z wrogości wobec niezależnych związków zawodowych, która zdanie Carlosa Arguedasa z Sitrap wynik z położenia geograficznego i historii politycznej Ameryki Środkowej.Arguedasa mieszka w Siquirres jednym z wielu bezbarwnych miasteczek , jakie wyrosły na ananasowym pograniczu. W młodości pracował na plantacji bananów koncernu dole, gdzie jako operator maszyny rozpryskującej środki chemiczne narażony był na ciągły kontakt z dibromochloropropanem ( DBCP) , przez co co stał się bezpłodny ( w ramach odszkodowania za pozbawienie go płodności otrzymał od firmy 7,5tyś dolarów.Za działalność związkową i wynikłe z niej konfrontacje 23 razy trafił do aresztu.
Jako związkowy weteran Arguedas ma świadomość ,że ludzie , którzy głośnio stawiają zarzuty wpływowym koncern z między narodowego rynku owoców, określa się mianem komunistów.Wyjaśnia , skąd się to wzięło .Wzrost dzięki eksportowi był częścią nowej wizji rozwoju Kostaryki, promowanej przez Agencję Stanów zjednoczonych ds.Rozwoju Międzynarodowego ( USAUID ) od początku lat 80. w ramach programu Public Laf 480 znanego pod nazwa "Żywności dla pokoju".
Po kryzysie finansowym Bank Światowy zalecił restrukturyzację gospodarek poprzez liberalizacje rynków i zwiększeniu eksportu żywności do USA i Europy. W zamian za możliwość tańszego importu amerykańskiej kukurydzy , fasoli i ryżu. Stany dały na to miliony dolarów w postaci pożyczek preferencyjnych . Taka strategia zapewnił amerykańskim firmą handlowym możliwość rozwoju w regionie . W tamtym czasie polityka zimnowojenna miła ogromna silę oddziaływania , a USA chętnie wpierały rządy na swoim podwórku w walce z czymś , co uważał za skłonności socjalistyczne i komunistyczne.Fala strajków i przemoc na plantacjach bananów z silnymi związkami zawodowymi na wybrzeżach Pacyfiku wywołały w USA panikę.Ich sprzymierzeńcem w tej geopolitycznej grze okazał się kościół katolicki pod zwierzchnictwem Jana Pawła II, znanego zniechęci do komunizmu.Antypatia do związków to spadek po tamtych czasach.
ALBO PRACA ALBO ZWIĄZEK
Arguedes zgodził się być naszym przewodnikiem po nizinnej północnej części regionu , skąd docierały do nas informacje o represjach wobec związkowców.W przeciwieństwie do górzystej , porośniętej lasem tropikalnym turystycznej północy , w tym ponurym , rolno -przemysłowym obszarze połacie bananów w niebieskich workach owadobójczych przeplatają się z połaciami ananasów.Powietrze jest wilgotne , a osada ,którą zwiedzamy , nie ma nawet nazwy , określa się ja po prostu jako Agriportica - Rolnictwo dla Kostaryki.Del Monte ma tu dwie gigantyczne plantacje ananasów.
W obawie przed utrata pracy zatrudnieni w niej ludzie wolą pozostać anonimowi ,ale zdołaliśmy zebrać sporo dowodów grupowych zwolnień.W należącej do Del Monte plantacji Finca San Peter znaleźliśmy też powiedzenie zarzutów o gnębienie związkowców.Z tego co mówią , wnioskujemy, że pracownicy ,którzy zamierzali wstąpić do związków i domagali się wyższej płcy , jakiś czas później dziwnym zbiegiem okoliczności zatruli się podczas spryskiwania ananasów furadanem - jednym z najbardziej toksycznych pestycydów z grupy karbaminianów , którego stosowanie w UE jest zabronione.
Jeden z pracowników wspomina , że reakcja firmy przypominała "eksplozje bomby " początkowo pracowników onieśmielano , potem zastraszona . Zarząd plantacji zapowiedział ,że wszyscy pracownicy fizyczni około 300 osób - zostaną zwolnieni w ramach grupowej liquidacion , a potem zatrudnieni na nowo.Owszem , wszystkich - z wyjątkiem związkowców - przyjęto z powrotem do pracy , ale z niższym wynagrodzeniem .
Didier Leiton, miejscowy organizator Sitrap ( podobnie jak Arguedas , był operatorem maszyny rozpryskującej DBCP na plantacji bananów , a dziś jest bezpłodny ) , wypowiada się w imieniu pracowników , którzy boją się mówić otwarcie .- Zaproponowano im darmowy przejazd do Siquirres , gdzie mieli wypisać się ze związków . Ci ,którzy się zgodzili , dostali prace tych , którzy odmówił więcej nie zatrudniono. Wkrótce po tym jednemu ze związkowców , który nie zgodził wystąpić się ze związków spłonął dom.Leito podejrzewa ,że było to podpaleni ale oficjalnego śledztwa nie przeprowadzono.On sam został dotkliwe podbity , gdy któregoś wieczoru powracała do domu z zebrania związkowego na innej plantacji.
W swoim oświadczeniu Del Monte zapewnia,że ścisłe kontrole i przestrzeganie przepisów pozwalają ograniczyć wypadki do minimum . Dodaje ,że wolność zrzeszania się jest podstawowym prawem pracowników , z których wielu należy do związków zawodowych.W Kostaryce , informuje ,zdecydowana większość ich pracowników należy do tzw.stałych komisji.
Owe komisje budzą kontrowersje - wielu pracowników uważa ,że nie dbają o ich interesy , bo pozostają na usługach zarządów.Zdaniem niezależnych związków są częścią struktury powołanej przez firmy , które w latach 80.przeprowadziły się do strefy atlantyckiej , w celu ograniczenia wpływów wolnych związków zawodowych.Do struktury należą stowarzyszenia Solidarista,które są częścią ruchu popieranego przez kostarykański Kościół katolicki. Na zlecenie międzynarodowych koncernów owocowych i za ich pieniądze. Solidarista produkuje antyzwiązkową literaturę i filmy,które są pokazywane pracownikom plantacji.Warto tu przypomnieć ,że start strukturom alternatywnym dla związków zawodowych ułatwił czek od amerykańskiej ambasady opiewający na 1,5 mln. dolarów.
Wyjeżdżając Finca San Peter , mijamy jeden z tych znaków , jakie często widuje się przy bramach wjazdowych na plantacje ,zwykle w sąsiedztwie ostrzeżeń , by nie wchodzić na tern upraw, bo niedawno rozpylano agrochemikalia:
"Dzięki Solidarista 250 pracowników współpracuje tu w zgodzie z pracodawcami.Solidarismo równa się Pokój". Zdaniem Arguedasa , rezultatem tej "zgodnej współpracy dzięki Solidarismo" jest niesprawiedliwa dystrybucja zysków z handlu ananasami i równie niesprawiedliwe obciążenie środowiska skutkami upraw.
-Na produkcji ananasów zarabiają wyłącznie międzynarodowe korporacje - narzeka.-Ludzie pracują przy uprawie ananasów ledwo wiążą koniec z końcem, na dodatek produkcja dewastuje środowisko naturalne . To żaden postęp.Jeśli już to Kostaryka cofa się w rozwoju.
Im mniej płacą konsumenci w Europie , tym wyższą cenę płaci Kostaryka.
Zatruta woda
Skutki kontaktu z agrochemikaliami nie dotykają bogatych zachodnich konsumentów,ale mieszkańców Kostaryki.
W kostarykańskim sądzie zajmującym się sprawami środowiska toczy się 90 spraw przeciwko 19 producentom ananasów , także tym największym w kraju , dotyczących zanieczyszczeni wody .Jedna z nich wytoczyli mieszkańcy El Cairo , położonej poniższej dwóch ogromnych plantacji w regionie atlantyckim Kostaryki:Hacienda Ojo De Agua i Finca Babilonia.Pierwsza produkuje ananasy dla Del Monte , druga od 2008 roku stanowi własność Del Monte .
Od ponad trzech lat mieszkańcy El Cairo i sąsiednich wiosek - w sumie około sześciu tysięcy osób -muszą czerpać wodę pitną z cystern , bo wody gruntowe w tej okolicy uznano za niezdatne do picia.Testy wykazały wysokie stężenie agrochemikaliów stosowanych w produkcji ananasów w tym środków rakotwórczych i zaburzających gospodarkę hormonalną.
Aydee Quiroz Nunez, jedna z liderek lokalnej społeczności ,opowiada ,jak zaczął się kryzys wodny.Pierwszych podejrzeń nabrała w 1995 r., gdy po przeprowadzce do wioski zdrowie członków jej rodziny nagle zaczęło się pogarszać.Jednocześnie coraz więcej mieszkańców uskarżało się na zupełnie niespodziewane przypadłości jak rozwolnienia , wysypki problemy gastryczne , w tym wymioty krwią , bóle kości i głowy,osłabienie wzroku.Specjaliści z uniwersytetu przebadali tutejszą wodę , a wyniki ich badań potwierdzi międzynarodowe laboratoria.
Dopiero po 10 latach rząd przyznał ,że w wodzie pitnej można wykryć śladową ilość 22 rożnych agrochemikaliów - m.in. bromacylu , herbicydu łączonego z występowaniem raka tarczycy , wątroby , nerek.
Ostatecznie w 2007 roku władze zgodziły się dostarczać wioskom wod.ę w cysternach. Tylko, że dostawy są zupełnie przypadkowe , nieprzewidywalne i niewystarczające. Gdy odwiedziliśmy wioskę , Nunez i jej sąsiedzi od czterech dni czekali na pojawienie się cysterny .Większość mieszkańców używa zatrutej wody do mycia i prania , a gdy długo nie pojawia się dostawa , także do picia.Wielu uskarża si en ze zdrowiem. - Cierpię na wile chorób chronicznych , moje dzieci też a problemy -narzeka Nunez.- To nie sprawiedliwe co nas spotkało. Ze łzami w oczach wspomina ,jak urzędnicy przyjęli ich kampanię na rzecz uzdatniani wody.
-Rząd nazwał nas komunistami.Rzeczywistość jest taka,że chorujemy przez ananasy. Nie jesteśmy żadnymi komunistami.
Prosimy właścicieli plantacji o komentarz w sprawie zanieczyszczenia wody w ich sąsiedztwie.Hacjenda Ojo de Agua w ogóle nie reaguje , choć w przeszłości zapewniała w prasie ,że nie łamie prawa.Del Monte przypomina ,iż rzad cały czas monitoruje sytuację, a sama firma przestała stosować bromacyl na swojej plantacji, gdy kopiła ją w 2008 roku.
Przedstawiciele Del Monte dodaje ,ze przy uprawie nie stosuje się pestycydów zakazanych przez UE i USA i ,że generalnie ogranicza się korzystanie z tego typu środków.
Uczciwa uprawa
Mainor Soto Castro, właściciel farmy organicznej i działacz na rzecz sprawiedliwego handlu , na roli pracuje ze swoja rodziną.Zrezygnował z konwencjonalnej uprawy , gdy jego bliscy zaczęli chorować z powodu ciągłego kontaktu z chemikaliami.Dziś zwalcza szkodniki za pomocą uprawy rotacyjnej i podnoszenia jakości gleby , co ułatwia roślinom obronę.Prosperuje po części dzięki dopłatą z racji uczestnictwa w systemie fair trade ( dotowane uprawy prowadzone z naciskiem na właściwe traktowanie środowiska i ludzi zatrudnionych przy produkcji).
Stowarzyszenie ,które zajmuje się sprzedażą jego ekologicznych ananasów , twierdzi ,ze rynek produktów fair trade jest pogrążone w kryzysie. Gdy w Europie obniżyły się ceny zwykłych ananasów , zapotrzebowanie na owoce ekologiczne dramatyczni spadło.Konsumenci ,którzy gotowi byli zapłacić pół funta więcej za owoc wyprodukowany w sposób etyczny , zniechęcili się , gdy różnica w cenie przekroczyła funta.Trzy czwarte jego ananasów produkowana z zachowaniem zasad fair trade nie znajduje zbytu - ananasy te są sprzedawane jako zwykle owce ,a rolnicy nie dostają za nie dopłat.
Kokosy z ananasa
Do czyich kieszeni trafia jeden funt wydany w w Wielkiej Brytanii na ananasa.
41 pensów z każdego funta wydanego w sklepie zatrzymuje detalista.
38 pensów dostaje międzynarodowy koncern handlowy
17 pensów dostaje właściciele plantacji ananasów ( jeśli właścicielem planacji jest międzynarodowy koncern , zarabia 55 pensó )
4 pensy otrzymują pracownicy plantacji
Światowa produkcja ananasów
1997-13,23mln ton
2008-19,17 mln ton
Najwięksi producenci ananasów
Brazylia 2,49 ton
Tajlandia 2,28 mln ton
Filipiny 2,21 mln ton
Indonezja 1,62 mln ton
Ananasy stanowią 25% globalnej produkcji owoców tropikalnych Areał upraw ananasa w Kostaryce gwałtownie wzrósł
2002 15,5 tys. hektarów
2007 32,5 tyś hektarów
2010 ok. 50 tys. hektarów
Wzrost eksportu ananasów z Kostaryki
1997 250 tys.ton
2007 1,35 mln ton
Kostaryka sprzedaje rocznie świeże ananasy za ok.0,5 mld dolarów.
Ja już nie mogę patrzeć na kiwi i banany Czekam z niecierpliwością na porzeczki , maliny , winogrona z działki ..
Za truskawkami nigdy nie przepadałem a grupe 0 podobno zakwaszają truskawy i cytrusy ..
_________________ "he , to zabawne .. Że po za SYSTEMEM działa wszystko sprawnie" - Bolec , Tewu "Wyrwani ze snu"
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 23, 2012 18:14
Ja dzisiaj jadłem truskawki i spoko, smaczne.
Dobrze, że z zagranicznych są jeszcze arbuzy, melony i papaje, choć te ostatnie za drogie, żeby jadać codziennie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
znakomita wiadomosc! dobry powod zeby ich nie jesc
2 w jednym: na zdrowie i na pohybel dziadowi
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Maj 24, 2012 10:13, w całości zmieniany 1 raz
niestey jako koczownik, mozesz o nim zapomniec
lepiej nie czytaj te gjenotypowej
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Eko lobby nie proznuje, bedzie coraz wiecej takich artykulow.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
No pomyslaby kto, przyganial kociol garnkowi. Jak ktos mowi o profesorze archeologii to profesor niewiarygodny bo "geoff z rawforum powiedzial co innego, a on wie". Jak wlepisz durnowaty artykul o "eko" owocach to juz krytyka nudna,
Szczerze mowiac nie wiem jak ktos zbadal czy "eko" truskawki przyciagaja wiecej pszczol niz moje, nie widzialem, zeby sie "nałukowcy" paletali po moich grzadkach i pszczoly liczyli. Abstrahujac juz od tego czym tak naprawde roznia sie te "eko" od moich, nie tykanych od poczatku do konca prawie reka ludzka. Chyba tym, ze one maja foliowe pudelka z napisaem eko a szefuncio farmy ma certyfikat unijny ISO-costam-costam. No nie myslalem, ze ty, taki wytrawny paleoludek z wechem wyczulonym na cywilizacje niczym wieprzek na trufle dasz sie nabrac na taka scieme, bo teraz mamy czas i mode na eko, bio, nature, natural.......no ale powodzenia na zakupach, z pewnoscia te truskawki beda wysmienite
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Czw Maj 24, 2012 20:52, w całości zmieniany 4 razy
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Pią Maj 25, 2012 09:47
WITAM
Maad napisał/a:
a co z bananami, kiwi i awokado?
to pytanie retoryczne, of course
Ważny jest współczynnik "zasysania" pestycydów przez poszczególne warzywa i owoce.
Inna kwestia to przekraczanie dozwolonych poziomów pestycydów i innych chemikaliów przez producentów , które zostały dopuszczone do stosowania.
http://www.dobradieta.pl/...p=146362#146362
Kilka "szczegółów" na temat bananów to np.: film"BANANAS!*" reż.Fredrik Gertten -krytycznie oceniającego jedną z trzech największych na świecie korporacji owocowych Dole Food Company a dokładnie proceder nielegalnego używania zabronionego Nemagonu-pestycydu ( DBCP ) , jak wiadomo korporacja Dole na czele z Davidem H. Murdockiem za wszelką cenę starał się nie dopuścić do emisji filmu na Festiwalu filmowym w Los Angeles w 2009
http://www.dobradieta.pl/...p=119942#119942
jest o tym nawet na wiki
http://en.wikipedia.org/w...Labor_relations
a co z bananami, kiwi i awokado?
to pytanie retoryczne, of course
Ważny jest współczynnik "zasysania" pestycydów przez poszczególne warzywa i owoce.
Inna kwestia to przekraczanie dozwolonych poziomów pestycydów i innych chemikaliów przez producentów , które zostały dopuszczone do stosowania.
http://www.dobradieta.pl/...p=146362#146362
Czyli co, banany, ananasy i inne cytrusy mozna sobie odpuscic jako szkodliwe?? A ta fruktoza z herbicydami to juz musi byc kosmos Czy kierowac sie krajem pochodzenia?
Co radzisz Krzysztof w tych kwestiach??
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Sob Maj 26, 2012 10:01, w całości zmieniany 2 razy
Ja dodam, że przy wyborze owoców, które kupujemy należy wybierać Nasze rodzime owoce. Dlaczego? Dlatego, że jak mamy truskawki kraj pochodzenia Polska i Hiszpania to oczywiste jest to, że te z Hiszpanii by przebyć długą drogę muszą być odpowiednio "zakonserwowane" - spryskane chemicznie by "towar" w całości dotarł. W przeciwnym razie producenci truskawek z Hiszpanii ponieśli by gigantyczne straty więc profilaktycznie pryskają by w całości dotarły. Sąsiadka pracowała parę lat w szklarni pomidorów i mówiła, że pomidory na eksport były mocno traktowane chemią tak by były duże, wyglądały apetycznie i były dobrze "zakonserwowane" by w całości dotarły do odbiorcy. Te, które szły na kraj też coś tam pryskali, ale bez porównania z tymi na eksport. Ludzie jednak wejdą do marketu i widzą np truskawki nasze i zagraniczne biorą często tamte bo myślą, że wszystko co z importu to lepsze niż nasze krajowe owoce. Aż chce się powiedzieć - "Cudze chwalicie, swego nie znacie..."
Ostatnio zmieniony przez milosz1984 Sob Maj 26, 2012 10:29, w całości zmieniany 1 raz
maniek669 Pomógł: 2 razy Dołączył: 11 Lut 2012 Posty: 459
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 10:38
Mało tego , że nie należy wybierać zagranicznych owoców i warzyw to NIE MOŻNA ich kupować. Ale zawsze będą idioci łakomiący się na świeżą pomarańczkę, banana, albo inne , zakonserwowane i jadące do nas dwa tygodnie, dojrzewając na naczepie tira.
I jeszcze jaka radość, że się kupiło na promocji w hipermarkecie manadarynki za 1,99 Ludzie są tak głupi, że kupują "g.ó.w.n.o w kolorowym papierku" i jescze są wdzięczni, że mają taki wybór towarów... Najpierw supermarket, potem szarlatan w białym kitlu i apteka. To właśnie jest zdrowe odżywianie...
Ostatnio zmieniony przez maniek669 Sob Maj 26, 2012 10:39, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 10:55
milosz1984 napisał/a:
Ja dodam, że przy wyborze owoców, które kupujemy należy wybierać Nasze rodzime owoce.
No niekoniecznie.
Gadałem z facetem, który ma dość naturalne gospodarstwo. Zimą zupełnie nie opłaca mu się "robić" ekologicznych pomidorów, bo to by go krocie kosztowało i mało by kto je zakupił. Ma sprawdzone źródła z południa Europy, gdzie jest cieplej, a słońca o wiele więcej - to implikuje dużo mniejszą potrzebę stosowania jakichś chemikaliów.
Ale nawet w sezonie zagraniczne ekolog. banany czy awokado mają zdecydowanie mniej pestycydów niż te nasze "zwykłe" jabłka, gruszki, czy truskawki.
Co nie zmienia faktu, że warto jadać głównie nasze krajowe, tylko muszą to być jakoś sprawdzone źródła, a nie pierwsze lepsze z giełdy.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Maj 26, 2012 10:55, w całości zmieniany 1 raz
maniek669 Pomógł: 2 razy Dołączył: 11 Lut 2012 Posty: 459
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 11:01
powiedz mi, gdzie ty masz namiar na ekologiczne banany czy awokado?? człowieku czy ty żyjesz w jakimś matriksie???!!!! Ja akurat trochę siedzę w tym temacie ale jeszcze ekologicznych bananów to nie widziałem, kompletna utopia, a nawet jak, to wiesz ile trwa transport bananów???!!!!
To tak jakbyś zerwał twarde jak kartofel i całkowicie zielone pomidory i dwa tygodnie w drodze bo ci one dojrzewały na skrzyni tira. Zajebista ekologia
PS. a zimą to ludki pomidor hiszpański kupują, a nie polską ekologię bo by splajtowali moment - policz sobie tyko ogrzanie szklarni przy -20.
Ostatnio zmieniony przez maniek669 Sob Maj 26, 2012 11:03, w całości zmieniany 1 raz
Jak sobie sami nie wyhodujemy, to nie będziemy mieli żadnego eko.
Zresztą samo słowo eko, działa mi na nerwy-taki chwyt marktingowy.
Ja widziałam na stoisku eko banany, cytrusy itp. Gdzież one są jakieś eko? Wypryskane, zakonserwowane pewnie jak diabli.
_________________ Z osobami z HIV i osobami odpowiedzialnymi za śmierć współforowiczów oraz ze złośliwymi kurduplami nie rozmawiam.
Nie rozmawiam również z ludźmi o mentalności motłochu, który pragnie tanich igrzysk.
powiedz mi, gdzie ty masz namiar na ekologiczne banany czy awokado?? człowieku czy ty żyjesz w jakimś matriksie???!!!! Ja akurat trochę siedzę w tym temacie ale jeszcze ekologicznych bananów to nie widziałem, kompletna utopia, a nawet jak, to wiesz ile trwa transport bananów???!!!!
Zatem co, najlepiej sobie odpuscic calkowicie banany, ananasy, pomarancze, mandarayny etc? Pomijajac juz, ze to zrodla szkodliwej fruktozy
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Sob Maj 26, 2012 11:56, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 12:00
U mnie rosna piekne, duze grejfruty, pachnace pomarancze, mandarynki i cytryny.
Niczym nie pryskane ani nawozone ale sraja pod nie kury stad i ladnie rosna. Banany natomiast sa male ale dla mnie najsmaczniejsze. Srednio po obraniu taki banan wazy 40 gram i takich zjadam czasami i 10 na lunch. Skorki uwielbiaja kury.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 15:06
Syriusz napisał/a:
U mnie rosna piekne, duze grejfruty, pachnace pomarancze, mandarynki i cytryny.
Rasowo wielopestkowe czy jakieś odmiany partenokarpiczne?
Ja staram się omijać takie bezpestkowe "twory" (no poza bananami), bo uważam je za nienaturalne (w dzikiej przyrodzie bardzo rzadko występujące). Np. mandarynki, które jakiś czas temu kupiłem w Organic Farmie miały multum pestek, z czego byłem oczywiście zadowolony.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Maj 26, 2012 15:07, w całości zmieniany 1 raz
No sporo tego. Ale te banany to pewno partenokarpiczne? Takich tłuściejszych pestkowych dzikich odmian pewnie nie ma, co?
krzysztof2 napisał/a:
Na dokładkę jeszcze tłuściochy i mango
Awokado każde takie tłuste?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 15:52
Hannibal napisał/a:
Syriusz napisał/a:
U mnie rosna piekne, duze grejfruty, pachnace pomarancze, mandarynki i cytryny.
Rasowo wielopestkowe czy jakieś odmiany partenokarpiczne?
Ja staram się omijać takie bezpestkowe "twory" (no poza bananami), bo uważam je za nienaturalne (w dzikiej przyrodzie bardzo rzadko występujące). Np. mandarynki, które jakiś czas temu kupiłem w Organic Farmie miały multum pestek, z czego byłem oczywiście zadowolony.
Zadowolony z pestek?
Ale wcierasz,jak mawia mój kolega
Zbierasz je?
A potem pstrykasz ?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 15:57
Gavroche napisał/a:
Zadowolony z pestek?
No z faktu, że są, że jakoś bliżej im do dawnych dzikich krewnych.
Oczywiście nie jem tych z mandarynek - natomiast te z arbuza, melona, a przede wszystkim z papai (te pikantne czarne) oczywiście wcinam; z jagodowych to siłą rzeczy, bo są tak malutkie, że nawet jakby kto chciał to by miał sporo trudności, ażeby je wyekstrahować
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 16:02
Hannibal napisał/a:
Gavroche napisał/a:
Zadowolony z pestek?
No z faktu, że są, że jakoś bliżej im do dawnych dzikich krewnych.
Oczywiście nie jem tych z mandarynek - natomiast te z arbuza, melona, a przede wszystkim z papai (te pikantne czarne) oczywiście wcinam; z jagodowych to siłą rzeczy, bo są tak malutkie, że nawet jakby kto chciał to by miał sporo trudności, ażeby je wyekstrahować
Ja nie cierpię pestek.Brrr.
Lubię jesc,a nie pluc
Ryby z ośćmi tez panu Bogu nie wyszły.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 17:26
no b17 tam masz
ja, tam gdzie można, to jadam, oczywiście rozgryzając
jabłka np. to całe z ogryzkiem - moja połówka też tak jada
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Sob Maj 26, 2012 17:51
Hannibal napisał/a:
no b17 tam masz
ja, tam gdzie można, to jadam, oczywiście rozgryzając
jabłka np. to całe z ogryzkiem - moja połówka też tak jada
He,he pamietam jak na lekcjach w szkole jedliśmy jabłka,wtedy zjadalismy ogryzki coby ich nie wyrzucac
Teraz tez jak nie mogę wyrzucić,to zjem,ale z rzadka raczej.
Indianie Ameryki północnej jedli cherries w ten sposob,ze zuli je razem z pestkami.
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 11:33
Hannibal napisał/a:
Syriusz napisał/a:
U mnie rosna piekne, duze grejfruty, pachnace pomarancze, mandarynki i cytryny.
Rasowo wielopestkowe czy jakieś odmiany partenokarpiczne?
Ja staram się omijać takie bezpestkowe "twory" (no poza bananami), bo uważam je za nienaturalne (w dzikiej przyrodzie bardzo rzadko występujące). Np. mandarynki, które jakiś czas temu kupiłem w Organic Farmie miały multum pestek, z czego byłem oczywiście zadowolony.
Oczywiscie, ze z pestkami. Ja nawet winogron nie jadam bez pestek mimo, ze wlasnie te sa najpopularniejsze.
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 12:45
U nas w Polsce też jest wiele partenokarpicznych owoców popularnych.
Ze względów organoleptycznych - dużo osób lubi mieć sam miąższ.
Ze względu na wiosenne przymrozki - nawet jak zmrozi to taka grusza Konferencja nic sobie z tego nie robi.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 12:48
Hannibal napisał/a:
U nas w Polsce też jest wiele partenokarpicznych owoców popularnych.
Ze względów organoleptycznych - dużo osób lubi mieć sam miąższ.
Ze względu na wiosenne przymrozki - nawet jak zmrozi to taka grusza Konferencja nic sobie z tego nie robi.
Znaczy się,jak nie mają pestek to są odporniejsze na mrozek?
Pomógł: 191 razy Wiek: 39 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 12:56
No jak uszkodzone zostaną kwiaty przez mróz to takie odmiany nadal wytwarzają owoce. Nie potrzebne jest tutaj zapłodnienie kwiatów.
Jeszcze gibereliny się dodaje.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Maj 27, 2012 12:56, w całości zmieniany 1 raz
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 13:20
Cytat:
Jeszcze gibereliny się dodaje.
To jakieś fitohormony?
Czyli słabo sobie radzą takie odmiany?
Szkoda,bo dobre
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 14:11
W moim ogrodku strasznie sie rozroslo pnacze męczennicy jadalnej. Mam sporo owocow z tego pnacza. Przez kilka dni przylatywalo stado papug kakadu zrywaly zielone owoce i odlatywaly z owocem w lapie albo w dziobie. Potem znajdowalem te owoce z wydziobana dziura. Po kilku dniach przestaly przylatywac, bo z zielonych owocow nie mogly wydlubac nic do pozywienia. Dojrzalych owocow koloru fioletowego nie ruszaly. Moze sa daltonistami?
W srodku owoca znajduje sie smaczny kwaskowaty zel z mnostwem nasion. W tych nasionach znajduja sie bialka o nazwie Pf1 i Pf2. Bialka te niszcza pewne grzyby, ale nie niszcza candydy. Rozluzniaja natomiast naczynia krwionosne, obnizajac tym samym cisnienie krwi.
http://www.sciencedirect....003986103003138
W tym linku kilka tygodni temu byl opisany mechanizm biochemiczny rozluzniania naczyn krwionosnych, a teraz to zostalo usuniete. Moze gdybym kupil ten tekst, to wiecej moglbym sie doczytac. Szczegoly biochemiczne mnie malo interesuja.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 15:22
Cytat:
Szczegoly biochemiczne mnie malo interesuja.
Serio?
Teraz jest przeciwna tendencja
Jakie kakadu zalatują do Ciebie?
Mam zamówienie na żałobnicę palmową (Probosciger aterrimus) i kakadu różową (Eolophus roseicapillus).
Niestety poza moim zasięgiem
Ostatnio zmieniony przez Gavroche Nie Maj 27, 2012 15:22, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 15:38
Gavroche napisał/a:
kakadu różową
To to się da rozmnażać, ciekawy interes.
http://tiny.pl/hp6f4
Gdyby tak jajo w Australii do termosa z baterią, mini-rezystorkiem-grzałką i termostatem bimetalicznym, to ile by to w Polsce kosztowało i czy można odsiedzieć czy trzeba płacić.
Gavroche [Usunięty]
Wysłany: Nie Maj 27, 2012 15:51
Adam319 napisał/a:
Gavroche napisał/a:
kakadu różową
To to się da rozmnażać, ciekawy interes.
http://tiny.pl/hp6f4
Gdyby tak jajo w Australii do termosa z baterią, mini-rezystorkiem-grzałką i termostatem bimetalicznym, to ile by to w Polsce kosztowało i czy można odsiedzieć czy trzeba płacić.
Jasne,ze sie da.
Mi chodziło o odłowowe
Te z hodowli niezle juz wsobne są.
No i nie powinny kosztować wiecej niż piątkę
Termos?Po kiego?
Normalnie mozna transportowac przecież.
A wykluc na miejscu.
Posiedzialbys za takie handlowanie,oj!
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Maj 28, 2012 01:13
Gavroche napisał/a:
Jakie kakadu zalatują do Ciebie?
Mam zamówienie na żałobnicę palmową (Probosciger aterrimus) i kakadu różową (Eolophus roseicapillus).
Niestety poza moim zasięgiem
Przewaznie biale. Dzis rano musialem wygonic stadko bialych.
Dosc czesto przylatuje para Galah, te rozowe. One nie sa szkodliwe, bo jak narazie do ogrodu nie zagladaja. Czarnej tu jeszcze nie widzialem.
Nie moge zabezpieczyc sloneczkika przed tymi wscibskimi papugami z ponizszego linku.
http://www.oceanwideimage...D%3D203%26p%3D1
Znajda kazda dziure w siatce, aby sie dobrac do slonecznikow.
Czasami siadaja na parapecie okna i zagladaja do mieszkania. W zeszlym roku jak na moje urodziny spiewano mi "Happy Birthday", para tych papuzek zrobila wielka niespodzianke.
Przylecialy i siadly na poreczy balustrady od tarasu.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Maj 28, 2012 04:07
Gavroche napisał/a:
Mam zamówienie na kakadu różową (Eolophus roseicapillus).
Niestety poza moim zasięgiem
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Dzis moze pozbieram i wkleje cos o metabolizmie fruktozy.
No i nie wkleila......
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Wto Maj 29, 2012 10:16
WITAJ
zyon napisał/a:
...
Czyli co, banany, ananasy i inne cytrusy mozna sobie odpuscic jako szkodliwe?? A ta fruktoza z herbicydami to juz musi byc kosmos Czy kierowac sie krajem pochodzenia?
Co radzisz Krzysztof w tych kwestiach??
Zawrzeć jakiś kompromis np.: wybierać owoce i warzywa z dolnej połowy tabeli - w przypadku bazowania tylko na komercyjnych.
Można też zrobić jakiś mix : część warzyw i owców z pewnego źródła( np.z swojej okolicy ) , cześć kupna komercja , cześć ekologiczna oraz owoce leśne.
Jeżeli ma się możliwości i lubi się owoce egzotyczne to można skorzystać np.: z tego miejsca
http://livingfood.pl/od-p...nany-bio-import
Nawiązać kontakt z lokalnymi małymi producentami warzyw i owców lub po prostu dobrze poznać okolice "w pobliżu " miejsca zamieszania np.: podczas wypadów rowerowych.
Np.: w moim rejonie na trasie Zielona-Żagań marnują się megatony jabłek ,grusz, śliw ( cześć to stare odmiany poniemieckie ). Ludzie po prostu nie wykorzystują, duża część gnije a na rynki do większych miast po prostu nie opłaca się jechać - aktualnie panuje jakaś moda ,że ludzie wolą wybierać dorodne i bardzo świecące owoce .
Wyjazd z ok. dwudziestoma skrzynkami owoców sprzedając dwie to starta czasu i koszty przejazdu.
Kobieta , która woziła super marchew do Zielonej nie wykorzystała ok. 3 kopców pomimo ,że sprzedawała po 1- 1,20 za kg. Ludzie wolą wyszorowaną ,dużą , świecącą, droższą.
Najlepiej samemu zahaczyć parę gospodarstw,domostw - spytać , pogadać i oczywiście samemu odbierać okresowo owoce.
itp.
W przypadku dzieci zwłaszcza małych ( niska waga) i zjadających sporo owców : jabłek , bananów , warzyw "niewidomego pochodzenia"- komercyjnych ,co jakiś czas zrobić badanie poziomu cholinesterazy.
Dzieki Krzysztof, ogolnie to wychodzi na to zeby dorwac dobrego banana czy ananasa to wiecej trzeba wlozyc wysilku nie to jest warte. Czyli odpuscic i tyle.
Tyle, ze np banany to tez czesc "dolnej tabeli" a ananas to na samym dnie?
Kiwi widac mozna spokojnie?
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Ostatnio zmieniony przez zyon Wto Maj 29, 2012 10:21, w całości zmieniany 2 razy
W związku z gromadzeniem starych odmian jabłoni do kolekcji Ogrodu Botanicznego-CZRB PAN w Warszawie przeprowadzono rozeznanie w terenie podczas wypraw terenowych, jakie odbyły się w latach 1987 - 2003. Najczęściej na terenie Polski w starych przydomowych sadach spotykane są niżej zamieszczone odmiany (w nawiasach podano synonimy angielskie lub niemieckie):
1. Antonówka Śmietankowa, syn. Półtorafuntowa (Riesenantonovka) – odmiana rosyjska znaleziona w 1888 roku przez Miczurina jako sport Antonówki Mohylewskiej Białej
2. Antonówka Zwykła (Antonovka) – stara odmiana rosyjska
3. Beforest – odmiana kanadyjska, sprowadzona do Polski po I wojnie światowej
4. Boiken (Boikenapfel) – odmiana niemiecka, opisana w 1828 r. przez Schrödera
5. Cesarz Wilhelm (Kaiser Wilhelm) – odmiana niemiecka z 1864 roku, jest siewką Renety Harberta
6. Glogierówka (Littauischer Pepping) – pochodzi z krajów nadbałtyckich, nazwę swą wzięła od ojca Zygmunta Glogera znanego etnografa i historyka
7. Gołąbki (Taubenapfel), np. Nathuzius Taubenapfel – odmiana niemiecka z 1824 roku
8. Grafsztynek Inflancki (Rosenstreifling) – prawdopodobnie pochodzenia rosyjskiego
9. Grafsztynek Prawdziwy (Gravensteiner) – według Hirszfelda pochodzi z Włoch, inni autorzy wskazują jako rejon pochodzenia Schleswig-Holstein, znana już w XVI wieku
10. Grochówka (Grosser Rheinischer Bohnapfel) – pochodzi z Nadrenii z 1700 roku
11. Kantówka Gdańska (Danzinger Kantapfel) – przypuszczalnie holenderska, uprawiana była w Holandii i Niemczech już w XVIII wieku
12. Kosztela – odmiana polska, jest to prawdopodobnie Wierzbówka Zimowa wyhodowana przez zakonników w Czerwińsku w XVI wieku, nazwa ‘Kosztela’ związana jest z postacią króla Jana III Sobieskiego, miłośnika sadów i ogrodów
13. Kronselska (Apfel aus Croncels) – odmiana francuska z 1869 roku
14. Królowa Renet (Winter Goldparmäne) – prawdopodobnie francuska, niektóre źródła podają, że znana była już w Śedniowieczu (XIII wiek)
15. Landsberska (Landsberger Renette) – odmiana niemiecka, prawdopodobnie z 1840 roku
16. Malinowa Oberlandzka (Oberländer Himbeerapfel) – odmiana holenderska z 1770 roku
17. Oliwka Inflancka (Weisser Klarapfel) – pochodzi z krajów nadbałtyckich
18. Piękna z Boskoop (Schöner aus Boskoop) – odmiana holenderska wyhodowana przez W. Ottolandera, nazywana powszechnie Szarą Renetą
19. Starking – odmiana amerykańska, będąca sportem odmiany Delicious, znaleziona
i rozpowszechniona w USA w latach 20-tych XX wieku
20. Sztetyna Czerwona (Roter Winterstettiner) – jak również Sztetyna Zielona i Żółta, pochodzą z Czech z XVI wieku, sprowadzone do Szczecina w 1650 roku przez czeskiego emigranta Jerzego Halika i nazwane imieniem tego miasta
21. Sztetyna Zielona (Grünner Winterstettiner)
22. Titówka (Tetofsky) – odmiana rosyjska, opisana w 1800 roku
23. Żeleźniak (Roter Eiserapfel) – stara niemiecka odmiana z 1600 roku
Rzadziej lub tylko w niektórych rejonach Polski spotyka się w starych sadach odmiany:
1. Ananas Berżenicki – pochodzenia litewskiego
2. Bankroft – odmiana kanadyjska, sprowadzona do Polski w 1928 roku
3. Bukówka – bardzo stara odmiana polska, uprawiana w południowo-wschodniej Polsce
4. Bursztówka Szlachetna (Edelborsdorfer, Deutscher Maschautzker) – odmiana łużycka
5. Charłamowskie (Duchess of Oldenburg, Charlamovsky) – odmiana rosyjska z XVIII wieku
6. Cukrówka – odmiana litewska
7. Cytrynówka
8. Filippa – odmiana duńska
9. Golden Noble (Gelber Edelapfel) – odmiana angielska z 1820 roku
10. Grahama Jubileuszowa (Grahams Jubiläumsapfel) - odmiana angielska z XIX wieku
11. Jacob Lebel
12. Kalwila Czerwona Jesienna (Roter Herbstkalvil) – odmiana francuska z 1670 roku
13. Kalwila Letnia Fraas’a (Fraas’ Sommerkalvil) – odmiana niemiecka z połowy XIX stulecia
14. Koksa Pomarańczowa (Cox Orange Renette) – odmiana angielska z 1830 roku, jest siewką Pepiny Ribstona
15. Książę Albrecht Pruski (Prinz Albrecht von Preussen) – odmiana niemiecka z 1865 roku
16. Kuzynek (Purpurroter Cousinot)
17. Niezrównane Peasgooda (Peasgods Goldrenette) – odmiana angielska, znana od 1872 r.
18. Ohm Paul – odmiana niemiecka, wyhodowana przez Ferkela pod koniec XIX wieku
19. Ontario (Ontarioapfel) – odmiana kanadyjska z końca XIX wieku
20. Pepina Angielska (Englischer Gold Pepping)
21. Piękna z Herrnhut (Schöner aus Herrnhut) – odmiana niemiecka z 1880 roku
22. Reneta Kulona (Coulons Renette)
23. Truskawkowe Nietschnera – odmiana łotewska
24. Tyrolka (Moldavaner Taubenapfel, Tylorer Pepping) – prawdopodobnie pochodzi z Tyrolu
25. Zorza (Zoria) – stara odmiana ukraińska
Literatura na temat starych odmian.
Charłamowskie – rosyjska odmiana uprawiana w Polsce od połowy XIX w., obecnie spotykana sporadycznie, głównie w północnej części kraju. Ma średniej wielkości, kuliste lub kuliste lekko spłaszczone owoce z delikatną, błyszczącą, białawożółtą skórką i dużym, karminowym, wyraźnie smużkowanym, zwykle dość mocnym rumieńcem. Miąższ owoców żółtobiały, kruchy, soczysty, kwaskowaty, lekko aromatyczny i dość smaczny. Szypułka średniej grubości, wyraźnie wystająca poza zagłębienie szypułkowe. Kielich stosunkowo duży, zamknięty lub półotwarty. Owoce dojrzewają w ostatnich dniach sierpnia i w tym terminie powinny być zebrane, bo łatwo opadają. Zerwane w fazie dojrzałości zbiorczej dają się przechować przez 2–3 tygodnie. Nadają się do bezpośredniego spożycia i na przetwory, np. kompoty. Drzewa rosną niezbyt silnie. Początkowo tworzą korony wyniosłe, później – prawie kuliste, z przewieszającymi się gałązkami. Bardzo wcześnie rozpoczynają owocowanie, plonując obficie, ale zdecydowanie przemiennie. Są wytrzymałe na mróz i średnio podatne na parcha.
Cytat:
Antonówka Półtorafuntowa (Śmietanówka) – mutant odmiany Antonówka Mohylewska Biała powstały spontanicznie w 1888r. Ma bardzo duże, lekko żebrowane, kuliste lub kulistostożkowate owoce z cienką, żółtawobiałą skórką. Miąższ owoców biały, kruchy, mało soczysty, lekko aromatyczny i smaczny. Szypułka krótka, średniej grubości. Kielich mały, zamknięty. Owoce zwykle dojrzewają nierównomiernie (pierwszena początku drugiej dekady września) i krótko się przechowują. Ze względu na wyraźnie kwaskowaty smak doskonale nadają się na kompoty, susz i szarlotkę. Drzewa rosną bardzo silnie. Tworzą kuliste, często dość silnie zagęszczone korony. Późno rozpoczynają owocowanie, obfite plony dając co drugi rok. Na mróz są wytrzymałe, na choroby – mało podatne.
Cytat:
Gloria Mundi – prawdopodobnie amerykańska odmiana uprawiana w Stanach Zjednoczonych od 1804 r., u nas bardzo rzadko spotykana. Rodzi wyjątkowo duże, kuliste, czasami lekko spłaszczone, słabo żebrowane owoce o mocnej, zielonkawej skórce. Miąższ owoców również zielonkawy, stosunkowo luźny, mało soczysty, lekko kwaskowaty i dość smaczny. Owoce nadają się do zbioru pod koniec pierwszej dekady października. Dają się przechować do stycznia. Mogą być wykorzystane do surówek, sałatek, placków, ciast i na kompoty. Drzewa rosną silnie, tworząc rozłożyste korony. Wcześnie wchodzą w owocowanie, plonując średnio obficie, ale w miarę regularnie. Są wytrzymałe na mróz i niezbyt podatne na choroby. Wyróżniają się szczególną długowiecznością.
Cytat:
Kardynalskie Płomieniste – prawdopodobnie czeska odmiana, dość rzadko uprawiana i często mylona z Grafsztynkiem. Ma duże lub średnioduże, kulistostożkowate, wyraźnie żebrowane i trochę nieregularne owoce o zielonkawożółtej, błyszczącej skórce, z dobrze widocznymi, białawymi przetchlinkami i rozległym, żywoczerwonym, paskowanym rumieńcem. Miąższ owoców zielonkawobiały, kruchy, soczysty, słodkokwaskowaty, smaczny. Szypułka średniej grubości, zwykle nieco wystająca ponad zagłębienie szypułkowe. Kielich średniej wielkości, zamknięty. Owoce osiągają dojrzałość zbiorczą pod koniec września i mogą poleżeć do lutego. Przydatne są do bezpośredniego spożycia i na przetwory. Drzewa rosną silnie, tworząc kuliste, nieco zagęszczone korony z dość sztywnymi pędami. Zaczynają owocować niezbyt wcześnie, obficie plonując zwykle co drugi rok. Są wytrzymałe na mróz, mało podatne na parcha i mało wymagające względem stanowiska.
Cytat:
Kantówka Gdańska – odmiana o bliżej nieustalonym pochodzeniu, wyhodowana w Holandii lub w okolicach Gdańska. Rodzi średnio duże, kulistostożkowate lub prawie kuliste owoce, silnie karbowane przy kielichu, często z charakterystycznym kantem. Skórka owoców zielonkawożółta, tłusta, z rozległym, żywym, karminowym, drobnomarmurkowym rumieńcem i licznymi, białawymi przetchlinkami. Miąższ białawo-żółty, soczysty, luźny, kwaskowatosłodki, średnio smaczny. Szypułka średniej grubości, nieco wystająca ponad krawędź owocu. Kielich mały, zamknięty. Owoce dojrzewają w trzeciej dekadzie września. W dobrych warunkach dają się przechować nawet do stycznia. Nadają się przede wszystkim na przetwory. Drzewa rosną silnie, tworząc rozłożyste, kuliste korony o mocnych konarach. Średnio późno rozpoczynają owocowanie, nie każdego roku dając obfite plony. Są wytrzymałe na mróz i niezbyt podatne na parcha.
Cytat:
Koksa Pomarańczowa – siewka odmiany Pepina Ribstona otrzymana w Anglii w 1830 r. przez M.R. Coxa, kiedyś bardzo popularna w sadach przydomowych, dziś spotykana w nich coraz rzadziej. Posiada małe, ale bardzo smaczne, regularne, kulistostożkowate owoce o zielonkawożółtej, dość grubej skórce, ze średniej wielkości lub dużym, niezbyt intensywnym, pomarańczowoczerwonym, marmurkowo-paskowanym rumieńcem. Miąższ owoców białawożółty, zwięzły, soczysty, winnosłodki, lekko korzenny i aromatyczny. Szypułka średniej grubości, dość długa. Kielich mały, zwykle zamknięty. Owoce nadają się do zbioru pod koniec września. Dają się przetrzymać do stycznia. W czasie przechowywania więdną, nie tracąc przy tym doskonałego smaku (jedne z najsmaczniejszych jabłek deserowych). Drzewa rosną umiarkowanie silnie. Tworzą kuliste korony, szybko zagęszczające się w młodym wieku. Dość wcześnie wchodzą w owocowanie, dając nie zawsze regularnie umiarkowanie obfite plony. Na parcha są mało podatne, ale mocno cierpią od mrozu. Najlepiej rosną i owocują na żyznych i wilgotnych, ciepłych i przepuszczalnych glebach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.