Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Każdy rodzic jest "święty"?
Autor Wiadomość
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Maj 11, 2010 17:26   

"monikaf"
moge Ci przeslac "Twoje ocalone zycie" jesli sobie zyczysz napisz na prv.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Maj 14, 2010 21:12   

To się nazywa stręczycielstwo albo seksualne wykorzystywanie dzieci:

http://www.onet.tv/kontro...63,1,klip.html#

Chore! Rodzice, którzy w ten sposób krzywdzą swoje córki są nie tylko rodzicami toksycznymi. Są zwyczajnymi przestępcami.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
  Wysłany: Nie Maj 16, 2010 16:03   

Dziś będzie bardzo dobra audycja, bo nie dość, że temat ciekawy, to jeszcze MLK w studio :viva:

http://www.polskieradio.p...ykul162364.html

Marishka

P.S. Dla tych, co nie mogą przebrnąć przez dobronockowy dobryzm Dobroniowej - dziś dla kontrastu warto posłuchać MLK. Empatię u tej psycholog słychać nawet w głosie, w sposobie (aktywnego) słuchania. Nie leje wody, tylko mówi rzeczowo i na temat. Przynajmniej tak było we wszystkich dotychczasowych audycjach z jej udziałem.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Maj 16, 2010 21:30   

na pewno nie przeocze.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 02:03   

Jeeej, ostatnie minuty audycji !! REWELACJA! Małgorzata Liszyk- Kozłowska wypowiada coś, co powoduje jęk u Dobroniowej, a co jest FUNDAMENTALNĄ prawdą: "szacunek nie jest bezwarunkowy, rodzic musi sobie zasłużyć na szacunek dziecka".


Zapewniam, że w zalewie stęchłego dobryzmu, brzmi to zdanie, jak coś niezrównanie rzadkiego, a wartościowego niesamowicie.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Maj 17, 2010 16:53   

Wczorajsza audycja jest już do wysłuchania w pliku:

http://www.polskieradio.p...ykul162364.html

Marishka
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Maj 18, 2010 21:23   

M i T napisał/a:
Jeeej, ostatnie minuty audycji !! REWELACJA! Małgorzata Liszyk- Kozłowska wypowiada coś, co powoduje jęk u Dobroniowej, a co jest FUNDAMENTALNĄ prawdą: "szacunek nie jest bezwarunkowy, rodzic musi sobie zasłużyć na szacunek dziecka".


Zapewniam, że w zalewie stęchłego dobryzmu, brzmi to zdanie, jak coś niezrównanie rzadkiego, a wartościowego niesamowicie.

Tomek


Biją w dzwony, zapewne, nawet całe melodie wygrywają, raz Rotę a za chwilę Odę do Łuni Gudłajełropejskiej. Tylko co z tego że wiadomo w którym kościele, to zaczy tym, ośrodku kultury ełropejskiej, jak melodia zeminia się wraz z modą?

Mylisz się Tomek, twoja prawda jest tak samo trochę dobra jak racja Dobroniowej. Brak równowagi prowadzi do nierównowagi. Szukaj dalej.
_________________

 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Maj 23, 2010 17:04   

przynajmniej ta kicia jest uber-swięta
http://www.youtube.com/wa...player_embedded
"An orphan baby rabbit is cared by a loving mother, in this case a cat. She also cares for her own kittens."
Malym osieroconym krolikiem zaopiekowala sie kocia mama.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 23, 2010 18:19   

_flo napisał/a:
przynajmniej ta kicia jest uber-swięta
http://www.youtube.com/wa...player_embedded
"An orphan baby rabbit is cared by a loving mother, in this case a cat. She also cares for her own kittens."
Malym osieroconym krolikiem zaopiekowala sie kocia mama.


Czy ten rabbit będzie polował na myszy i ptaki? To będzie miał traumę, teraz narodzi się nowa świecka potrzeba, psychologia królicza. Cieszcie się specjaliści psychololo już nie będzie tak nudno!
_________________

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Maj 26, 2010 19:57   

Znów MLK w Trójce, tym razem w Klubie Trójki o 21:00. Ciekawe, czy dziś nie wpadnie w dobryzm przy okazji "święta":

http://www.polskieradio.p...ykul165041.html

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Maj 27, 2010 22:54   

Wczorajsza audycja już jest do wysłuchania:

http://www.polskieradio.p...52708453515.mp3
lub:
http://www.polskieradio.p...ykul165041.html

Marishka
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Maj 29, 2010 14:32   

fink napisał/a:

Chyba na poważnie, rząd powinien rozważyć, przynajmniej w tym kraju, czy nie należałoby zabronić ludziom posiadać dzieci, zanim ci ludzie nie przejdą pozytywnie odpowiednich, gruntownych i wnikliwych badań psychologicznych i psychiatrycznych. Niektórzy mają prawdziwy syf zamiast mózgu. I to nie jest syf dziedziczny, jak chciałby Pasikowski.


Syf to mają ci którzy zamiast pomagać ludziom chcą aby życie polegało na ukazach urzędników. To jest dopiero syf, czy dziedziczny to pytanie otwarte. Jak przypatrzeć się niktórym osobom które za tym optują i ich rodzinom to bez wątpienia syf ten jest dziedziczny.
_________________

 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Maj 29, 2010 14:38   

Cytat:
Nie otwierajcie puszki Pandory
20 tys. dzieci rocznie jest odbieranych rodzicom w Szwecji. Wiele z nich popełnia samobójstwo. Inne wchodzą w konflikt z wymiarem sprawiedliwości. “Prawo antyklapsowe” było początkiem tej spirali niszczenia rodziny.

Z Ruby Harrold-Claesson, szwedzkim prawnikiem, przewodniczącą Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka, walczącego z procederem nieuzasadnionego odbierania dzieci rodzicom, rozmawia Mariusz Bober

Przyjechała Pani do Polski na zaproszenie organizacji rodziców, które protestują przeciw zmianie przepisów ustawy o “przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie” zezwalającej urzędnikom na odbieranie dzieci rodzicom nawet bez zgody sądu. Spotkała się Pani z senatorami i minister pracy. Co chciała im Pani przekazać?

– Dawanie klapsów to nie jest przemoc. Jeśli rodzic wymierzy klapsa dziecku, które robi coś złego, to nie znaczy, że się nad nim znęca. Czasami trzeba zastosować takie środki, aby zdyscyplinować dzieci i skłonić je do przestrzegania pewnych zasad. Rodzice mają prawo sprawdzać, co dziecko robi, a czego nie. W każdym społeczeństwie stosowane są metody służące dyscyplinowaniu dzieci. To nie może być traktowane jako znęcanie się nad nimi! Przez nadmierną ingerencję urzędnicy socjalni przeszkadzają rodzinom, niszczą harmonię relacji, zamiast im pomagać. Ci biurokraci nie patrzą na dzieci jak na ludzi, ale jak na numery. Często sami nie mają własnych dzieci, ale uważają, że wiedzą, co jest dla nich najlepsze. Pomoc socjalna powinna wspierać rodziny, a nie ich niszczyć! Pracownicy socjalni powinni służyć ludziom! Europejska konwencja praw człowieka [Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - przyp. red.] oraz Powszechna Deklaracja Praw Człowieka gwarantują rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnym światopoglądem i wyznawaną religią. Dlatego ani rządy, ani tym bardziej urzędnicy nie mogą dyktować rodzicom, jak mają wychowywać własne dzieci!

Ile dzieci odbieranych jest rodzicom w Szwecji?

– Statystyki szwedzkie mówią o 20 tys. decyzji w skali roku o odebraniu dzieci. Większość z nich to decyzje, które potwierdzają po raz kolejny te podjęte już wcześniej (są one co jakiś czas odnawiane).

Jakie są szanse na odzyskanie dzieci?

– Jeśli już urzędnicy państwowi zdecydują o odebraniu dziecka rodzicom, odzyskanie go jest prawie niemożliwe. Dlatego zdarzało się, że rodzice porywali dzieci i uciekali z nimi ze Szwecji, choć groziło im za to więzienie. Gdy zaczęłam pracować w Szwecji jako prawnik, szybko zrozumiałam, że 90 procent decyzji urzędników socjalnych o odebraniu dzieci rodzicom było niewłaściwych. Niszczyły one życie najmłodszych oraz ich rodzin. Powodowały także straty dla społeczeństwa, gdyż musiało się ono zaopiekować ludźmi, którym przez takie skandaliczne posunięcia zniszczono życie. Nie powinno się dopuszczać do występowania podobnych sytuacji w żadnym kraju. Dlatego zaangażowałam się w działalność Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka.

Czy Komitet podejmuje działania także na forum międzynarodowym?

– Moja koleżanka – Siv Westerberg, jedna z założycielek Komitetu, wygrała 9 spraw przeciwko Szwecji na forum Europejskiej Komisji Praw Człowieka (w stanie likwidacji) oraz 7 procesów przed Międzynarodowym Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, gdzie złożyła skargi na decyzje szwedzkich urzędników.

Wszystkie sprawy dotyczyły przy padków nieuzasadnionego odbierania dzieci rodzicom w Szwecji?

– Dotyczyły one przypadków odbierania dzieci rodzinom i przekazywania ich systemowi opieki publicznej. Ale szybko zrozumieliśmy, że podobne rzeczy dzieją się w Danii, Norwegii oraz Finlandii. Na początku zwykle wprowadzano “prawo antyklapsowe” [klapsy dawane przez rodziców mogły być karane nawet więzieniem - przyp. red.].

Jak urzędnicy socjalni uzasadniają swoje decyzje, odbierając dziecko?

– Zgodnie z prawem mogą oni odebrać dziecko, jeśli doświadcza ono przemocy ze strony rodziców, jeśli znęcają się nad nim, ale przepisy umożliwiają podjęcie takiej decyzji także w “innym przypadku”. Dlatego pracownicy socjalni rozszerzyli rozumienie tego przepisu do absurdalnych rozmiarów. Prawo stanowi, że decyzja o odebraniu dziecka rodzicom powinna być ostatecznością, po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości. To oznacza, że najpierw urzędnicy powinni próbować pomóc rodzinom, a dopiero w ostateczności mogą podjąć decyzję o przekazaniu dziecka do rodziny zastępczej, gdy naprawdę nie będzie już innej drogi! Odbieranie dziecka rodzicom, odłączanie go od mamy i taty za to, że dali mu klapsa, jest także ogromną karą i ogromnym szokiem dla niego samego!

Może Pani podać szczególne przykłady takich nadużyć władzy przez urzędników socjalnych?

– W naszej praktyce adwokackiej i naszym Komitecie mamy udokumentowane same szczególne przypadki. Podam przykład Polki, która osiedliła się w Szwecji z małoletnią córką. Dziecko zachorowało, miało ostre bóle, więc matka zawiozła je do szpitala. Lekarze zaczęli podejrzewać, że kobieta znęcała się nad córką i zawiadomili pracowników socjalnych. Ci natomiast zdecydowali o odebraniu dziecka i przekazaniu go do rodziny zastępczej. Inny przykład dotyczy również polskiej rodziny, która zamieszkała w Szwecji z nastoletnią córką. Gdy zawarła ona w szkole znajomość z koleżanką, która nie dawała dobrego przykładu życia, katoliccy rodzice zabronili jej spotkań poza domem z ową dziewczyną. Kiedy o sprawie dowiedzieli się pracownicy socjalni, wnieśli oskarżenie przeciwko ojcu. Sąd skazał go za “znęcanie się”, ponieważ zabraniał córce robić tego, co chciała.

Jakie negatywne skutki dla szwedzkiego społeczeństwa niesie to wynaturzone prawo?

– Szwecja utrzymuje “prawo antyklapsowe” od 1979 r. Jego zadaniem – formalnie – było zabezpieczenie dzieci przed przemocą, a także przed groźbą utraty życia. Do czasu jego uchwalenia, według statystyk, notowano średnio 7 przypadków zabicia dziecka przez rodziców w skali roku, co stanowiło ułamek procenta ludności tego kraju. Tymczasem od czasu wprowadzenia tego prawa drastycznie wzrosła liczba zgonów wśród dzieci odebranych biologicznym rodzicom. Przede wszystkim były one spowodowane samobójstwami dzieci, które nie chciały wychowywać się w rodzinach zastępczych. Znam przypadek 16-letniego chłopca odebranego rodzicom i przekazanego do rodziny zastępczej. Nie chciał w niej jednak zostać i uciekł. Powiedział wtedy swojej przyjaciółce, że jeśli będzie zmuszany do zamieszkania w rodzinie zastępczej, popełni samobójstwo. Tak też zrobił zaledwie miesiąc po tym, jak został złapany przez policję i przekazany rodzinie zastępczej…

Dzieci absurdalne przepisy zapewne wykorzystują przeciw własnym rodzicom?

– Lata funkcjonowania takich regulacji rzeczywiście zepsuły wiele dzieci. Obecnie w Szwecji dzieci mogą bezkarnie napluć na rodziców, bić ich i znieważać bez żadnych konsekwencji. Rodzice nic nie mogą zrobić, bo zostaną natychmiast oskarżeni o stosowanie przemocy. Znam też przypadek, że ojciec został skazany za znęcanie się nad synem, ponieważ zmusił go do pójścia do łazienki, gdy ten nie słuchał kilkakrotnych próśb, by wykąpał się i zmienił brudne ubranie. Dopiero po dwóch latach został uniewinniony decyzją sądu apelacyjnego.

Przeprowadzano już jakieś szersze badania na temat skutków funkcjonowania “prawa antyklapsowego”?

– Statystyki dowodzą, że dzieci, które odebrano w taki sposób rodzicom i oddano je do rodzin zastępczych, mają problemy emocjonalne. Z danych wynika też, że większość przestępców przebywających w więzieniach wychowywało się właśnie w rodzinach zastępczych. Po programie telewizyjnym dokumentującym, jak te dzieci były traktowane w rodzinach zastępczych, rząd zdecydował się powołać komisję do zbadania sprawy. W tym roku zaprezentowano raport z jej prac. Wskazywał on, że z powodu odebrania siłą dzieci biologicznym rodzicom warunki ich życia, choć nie zawsze były wcześniej dobre, w praktyce pogorszyły się po tym, kiedy trafiły one do rodzin zastępczych. Dzieci całkowicie utraciły kontakt ze swoimi rodzinami, w rodzinach zastępczych zaś doświadczyły braku miłości, nieodpowiedniego towarzystwa , zaczęły mieć trudności z nauką, a także problemy emocjonalne. Minister ds. socjalnych był zszokowany wynikami raportu. Oczywiste stało się, że stosowanie tych przepisów niszczy życie rodzin, a w dodatku jest bardzo kosztowne.

Skąd państwo szwedzkie bierze pieniądze na coś, co wygląda na wielkie szaleństwo?

– To jest szaleństwo, ale także wielki biznes. Znamienny w tym kontekście jest przykład przekazania rodzinie zastępczej upośledzonego umysłowo dziecka, na którego opiekę otrzymywała ona tysiąc euro dziennie! Dlatego rodziny zastępcze są zainteresowane opieką nad dziećmi odbieranymi rodzinom biologicznym. Poza tym państwo musi także wypłacać odszkodowania. Niedawno grupa byłych wychowanków zdecydowała się zaskarżyć Szwecję za ich skradzione dzieciństwo. Takich procesów przybywa. Właśnie zajmujemy się ciekawą sprawą Dominika. Jego matka pochodzi z Indii, a ojciec – ze Szwecji. Zdecydowali się wyemigrować do Indii i w oczekiwaniu na wyjazd nie posyłali już syna do szkoły, zapewniając mu naukę w domu. Zostali za to ukarani, a chłopiec otrzymał zakaz opuszczania kraju. Gdy próbowali w zeszłym roku wyjechać ze Szwecji, zostali ujęci przez uzbrojonych policjantów, którzy odebrali im dziecko. W ten sposób władze szwedzkie pogwałciły Europejską Konwencję Praw Człowieka, gwarantującą każdemu swobodę przemieszczania się do dowolnego kraju.

W Polsce trwa batalia o zmianę przepisów ustawy o “przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”. Co chciałaby Pani powiedzieć Polakom, mając takie doświadczenia w Szwecji?

– Szwecja była pierwszym krajem, który podważył autorytet rodziców i niejako eksportował swoje prawa do innych państw. Dlatego chcę powiedzieć Polakom: jeśli uważacie, że proponowane przepisy są złe, nie pozwólcie, by je wprowadzono. W Nowej Zelandii 87 proc. mieszkańców było przeciwnych podobnym regulacjom, a mimo to liberalny rząd i parlamentarzyści przeforsowali je. Ale trzy lata temu zaczęto zbierać podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w tej sprawie, i udało się. Rok później przeprowadzono plebiscyt, w którym 87 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko wejściu antyrodzinnych postanowień. Ludzie protestowali przeciwko robieniu kryminalistów z dobrych rodziców! Jeśli raz zostanie wprowadzone takie prawo, otwiera się puszkę Pandory, wywołując wiele nowych problemów, tak jak w Szwecji.

Dziękuję za rozmowę.

Ruby Harrold-Claesson – prawnik i działacz praw człowieka, prowadzi kancelarię prawniczą w Goeteborgu, przewodnicząca Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka pomagającego rodzicom, którym urzędnicy socjalni odebrali dzieci. Sama prowadziła już kilkadziesiąt takich procesów. Wiele z nich skończyło się w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Pochodzi z Jamajki, na stałe mieszka w Szwecji. Mąż – Hakan Claesson, jest inżynierem. Mają dwie córki i syna.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Maj 29, 2010 14:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Maj 29, 2010 18:49   

fink napisał/a:
rząd powinien rozważyć, przynajmniej w tym kraju, czy nie należałoby zabronić ludziom posiadać dzieci


A ja myślę, że rząd powinien rozważyć jak się wreszcie odp..przyć od rodziny i postawić na edukowanie przyszłych rodziców. Żadne zakazy i ustawy mentalności nie zmienią (wystarczy popatrzeć na Szwecję, gdzie zakaz klapsów doprowadził do przerzucenia się na inną - nie mniej toksyczną - "metodę" bezstresowego wychowania).

Jak ktoś sam miał toksycznych starych i nic z tym faktem nie zrobił, to żadna ustawa czy zakaz mu nie pomoże, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej sfrustruje (i trzeba będzie tę frustrację jakoś rozładować - najlepiej na własnym dziecku).

Edukować, rozmawiać, naświetlać, etc., a nie wprowadzać idiotyczne ustawy. Dlatego ja uważam, że bez chociażby minimalnego przepracowania własnego dzieciństwa nie powinno się pchać w bycie rodzicem.

Marishka
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Nie Maj 30, 2010 13:38   

Cytat:
Minister ds. socjalnych był zszokowany wynikami raportu.

Czyż nie miał racji Stanisław Lem, że świat roi się od durniów?
A może minister nie był durniem, tylko ciął głupa, żeby go nie odcięli od koryta?
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Nie Maj 30, 2010 13:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Maj 30, 2010 16:40   

Lem pisał że obcy są zieloni jak kiwi. Miał rację ten bajkopisarz.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Cze 01, 2010 23:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 22:01   

W temacie toksyczny rodzic, szantaz emocjonalny etc.
mocny list.
http://dziecko.onet.pl/6,...rt_artykul.html
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
DonCicio 

Dołączył: 31 Mar 2010
Posty: 61
Wysłany: Wto Cze 01, 2010 22:23   

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 12:53   

czesc,
u mnie jest podobnie jak u wielu osob z tego postu. Rodzice toksyczni, z jednej strony nadopiekunczy (jak szedlem do przedszkoda to nie potrafilem wiazac butow). Z drugiej strony skupieni na sobie i mnie olewajacy (pokazujac rysunki jako male dziecko mowili ze ladne, ale nie patrzyli na te ryskunki). Taki mix. Efekty: depresja, lęki, brak zycia osobistego, najkrocej: cale zycie mam wrazenie, ze wszyscy chca dla mnie zle. jestem podejrzliwy na maxa. W jednym slowie wegetacja.
Rodzice robili mi bardzo zle rzeczy, np. jako dziecko mialem zatoki i tak smiesznie pociagalem nosem, ojciec na mnie bluzil i opieprzał zebym tak nie robil. Bili mnie, wysmiewali i traktowali jak idiote. To tak, zeby oddac ich obraz.
3 lata temu zaczalem olewac rodzicow, wyprowadzilem sie od nich, pracuje i nie biore od nich nawet zlotowki. Tak jest zdrowiej. Ale wiecie co sie stalo?
Od czasu mojej wyprowadzki rodzice poczuli, ze ich olewam, to matka nie moze sie z tym pogodzic i chce mna kontrolowac. Ja sie nie daje, a ona jakby tracila sens zycia, zaczyna pic alkochol i placze, ze sie do niej nie odzywam. Malo tego - ostatnio stwierdzila, ze odda mi swoje udzialy z firmy (jakies akcje, ale ponoc sporo warte).
Kto to zjawisko wytlumaczy?
Olewala mnie cale zycie, a kiedy zaczalem ja ją olewać (wyprowadzilem sie i nawet nie dzwonilem miesiącami), to jej zaczelo zalezec na kontakcie ze mna......
O co biega? Zaczyna dzwonic, zebym przyjechal, to pojdziemy na zakupy. I ostatnio bylem w domu, zabrala mnie na zakupy ubraniowe i wydala 2500 zł. Mam ubran na 3 lata!
Co sie z matka dzieje, mami mnie akcjami firmy, chce mnie jakby zatrzymac przy sobie. Bardzo cierpi, ale mnie to nie obchodzi, przeciez cale zycie mi zjechała (mam 29 lat).
Jeszcze ciekawsze, ze jest nieswiadoma i twierdzi, ze nie polelnila zadnego bledu wychowawczego!

To bardziej zagadkowe niz hydrozagadka :-)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Cze 06, 2010 14:23, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 14:58   

hej, a czy pogadales z rodzicami o tym wszystkim?

Ja rozumie, ze jak sie sobie da prawo do przezycia pewnych emocji, ktore dajmy na to przez 20 lat byly niedozwolone - to paraliz, fiksacja na tym co bylo zle, obnizony afekt, wielka zlosc i unikanie starych jest jak najbardziej naturalna reakcja.

No ale nie dziw sie matce, ktora probuje jakos - byc moze nieudolnie - nawiazac kontakt, skoro prawdopodobnie nie wie co sie dzieje i o co chodzi.

Moim zdaniem absolutnie warto sie skonfrontowac, byleby nie pod wplywem emocji i zrobic to uczciwie, tzn nie fiksujac sie tylko na negatywach, bo to jest tez niezdrowe. I nie chodzi mi o to by to bylo 50/50 tylko po prostu tak jak mialo miejsce, tak jak to odczules.

Warto to wszystko powiedziec, wyznaczyc granice i wyrazic swoje oczekiwania. Natomiast to, jak na to zareaguje druga strona to jest cos za co nie mozemy brac odpowiedzialnosci i cos na co nie mamy wplywu.

A jezeli konfrontacja sie odbyla, wyznaczyles granice i druga strona je narusza, oraz szantazuje Cie emocjonalnie (bo opcja pt: "rozwali cie poczucie winy za to, ze ja pije" to najzwyklejszy szantaz) to najzwyczajniej w swiecie naucz sie asertywnosci...

To wszystko to takie moje przemyslenia. Ostatecznie warto czasem zainwestowac i pojsc do sensownego terapeuty, ktory bedzie dobrym lustrem i w ten sposob wspomoze rozliczenie sie z pewnymi sprawami.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Nie Cze 06, 2010 15:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 15:03   

no i wyszedl mi post a'la "Matti". :)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 15:19   

Zenek wydaje mi sie ze bardzo dobrze napisales, nie znam sie ale po przeczytaniu takiego postu z takimi problemami jak Romek próbowalabym odpowiedzic sobie na kilka pytan.... podoba mi sie to iz nie ma w Twoim poscie próby kategorycznego przekreslenia rodziny tylko widze racjonalne podejscie...
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 15:27   

zenon napisał/a:
Warto to wszystko powiedziec, wyznaczyc granice i wyrazic swoje oczekiwania. Natomiast to, jak na to zareaguje druga strona to jest cos za co nie mozemy brac odpowiedzialnosci i cos na co nie mamy wplywu.


Rozmawialem z matka i ojcem wielokrotnie o tej sytuacji, ale "oni sa niewinni". Oni sa "swieci" jak w tematach tych postow. Nawet nie chca sluchac, ze zrobili bledy. Dlatego zostaje mi odgrodzic sie od nich. Totez zrobilem.
Chce isc do spcyhologa, ale tyle juz czytalem na forach, ze sie boje isc, boje sie ze trafie na jakiegos amatora, albo szmana.
Czytalem "zniewolone dziecinstwo" i co nieco wiem o mechanizmach rodzic-dziecko. Ale nie moge zrozumiec tego mechanizmu, ze ja matke odlewam, to jej zaczyna zalezec. Co innego jest z ojcem - zaczalem go olewac, a on mnie olewa jak zawsze, czyli w relacji z ojcem nic sie nie zmienilo.

Podam wam inny przyklad. Czytalem o facecie (ok.30tki) ktory przeszedl terpaie, wyleczyl sie i zyje swoim zyciem. Nie ma depresji (tego cholernego smutku), wierzy w siebie (ja wogole..). Ale najdziwniejsze stalo sie z jego rodzina. Kilka tygodni po jego wyleczeniu jego rodzina sie rozwalila. Ojciec popelnil probe samobojcza - ledwo go uratowali. Teraz ten gosc "rzadzi" rodzina. Ponoc dlatego, ze sie wyleczyl.
Dlatego mam pewna analogie do mojej sytuacji - zaczalem sie leczyc (co prawda sam, ale mam jakies efekty, przynajmniej staje sie coraz bardziej niezalezny), a w rodzinie sie cos miesza, matka nagle zaczyna mnie "kochac" kosztem mojego ojca - chce sie z nim rozwiesc. Moja rodzina zaczyna sie chwiac.
Dlatego interesuje mnie czemu tak sie dzieje, o co chodzi?
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 15:34   

Bystry_Romek napisał/a:
Dlatego interesuje mnie czemu tak sie dzieje, o co chodzi?


Susan Forward już to wszystko rzetelnie wyjaśniła w "Toksycznych rodzicach" na podstawie wielu przykładów. Dała też rzeczowe wskazówki (sprawdzone, potwierdzone) jak zmienić swoje zachowanie na tzw. "niedefensywne" jeśli chodzi o stosunki z rodzicami. Jeśli jeszcze nie czytałeś, to polecam.

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 15:48   

Molka bo nie trzeba od razu przekreslac rodzicow. Raczej trzeba nakreslic granice a wszyskie ewentualne ustepstwa w ich strone maja byc wynikiem tylko naszych wyborow, a nie emocjonalnego szantazu (nawet niewypowiedzianego, ale dajacego sie odczuc) rodzicow. Ja w swojej sytuacji np. ograniczylam sie do chlodnych i uprzejmych kontaktow, bardzo sporadycznych i okazjonalnych. Wierz mi, cale swoje nastoletnie zycie probowalam ich zmienic, wybaczyc, zrobic cos, zeby mnie dostrzegli, zeby byli ze mna, spedzali czas...nie da rady, predzej ja przyplace to zdrowiem i zyciem niz oni sie zmienia. Wybaczac tez nie mam zamiaru, bo nie chodzilo o glupie klapsy czy zwyczajne klotnie rodzinne tylko byl powazny problem. I powiedzialam im o tym, powiedzialam spokojnie, reszte im dopisalam i dalam do przeczytania po czym zabralam list i zniszczylam, bo [kiedys, jako nastolatka, napisalam w gniewie do nich list pelen epitetow, ale tez dramatyczny, wolajacy o pomoc], a moja mama skserowala go, zamknela na klucz i szantazowala mnie wiele razy, ze go upubliczni w razie czego :roll: ] no, rozgadalam sie 8-)
w kazdym razie widujemy sie sporadycznie, jak zadzwonia i cos ode mnie chca to ok robie czy mowie tyle ile uznam za stosowne, ale najpierw patrze czy tego chce, czy nie robie nic wbrew sobie (dlugo nie umialam odmawiac, mowic nie, bylam totalnie nieodprna na krytyke, bylam wplywowa - uzaleznialam sie od innych ludzi, ich aprobaty, zabiegalam kosztem siebie o akceptacje, miewalam napady smutku, depresji, agresji...dlugo by pisac. No i najwazniejsze, po ostatnim epizodzie, kiedy mojej mamie (ktora ma problemy z kontrolowaniem agresji, juz nie mowie, zeby zbadala skad ta agresja w niej siedzi) 'puscily nerwy' i sklepala w pupe mojego synka zapowiedzialam im, ze kontakty z wnukami tylko w mojej lub meza obecnosci. Zadego puszczania dzieci do nich samych (zreszta, wcale si enie palili nigdy, zeby je zaprosic na weekend, ojciec zawsze na uczelni a dla mamy to za ciezko fizycznie i psychicznie latac za dwojka dzieci), jak chca to moga sie umowic na wizyte do nas i np pojsc na spacer. No, to taki przyklad ustalania granic, pierwszy krok najgorszy ale poczucie mocy sprawczej jest fantastyczne.

Jesli chcesz i mozesz zdobac ksiazeczke S. Forward Toksyczni rodzice i przepracuj ja w 2 tyg. Potem zacznij czytac Alice Miller. Jesli potrzebujesz to idz do psychologa, ale szukaj dobrego. Ja szukalam odpowiedniego i go nie znalazlam, mialam propozycje ustawien Hellingerowskich i jakichs treningow podswiadomosci z hipnoza wlacznie jesli dobrze zrozumialam? wyszlam od nich. W koncu skonczylo sie na sesji u tej mojej kol. psycholog. Ale bylo to raczej uporzadkowanie juz przepracowanych doznan, zaluje, ze tak pozno do niej poszlam, bo mialam juz to wszystko w glowie.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 15:49   

Marishka pocilam posta jednoczesnie z Toba :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 16:04   

1q
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 01:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 16:07   

JaśniePani napisał/a:
Jesli potrzebujesz to idz do psychologa, ale szukaj dobrego.


To masakra, gdzie ja dobrego psychologa znajde? Mowisz o rzeczy niemozliwej. Ja nie wiem czy sa dobrzy psycholodzy.

"reszte im dopisalam i dalam do przeczytania po czym zabralam list i zniszczylam, bo [kiedys, jako nastolatka, napisalam w gniewie do nich list pelen epitetow, ale tez dramatyczny, wolajacy o pomoc], a moja mama skserowala go, zamknela na klucz i szantazowala mnie wiele razy, ze go upubliczni w razie czego"

Jaśnie Pani dziwna jesteś. Po takiej akcji nie powinnaś wogole sie z matka zadawac. Do izolatki z nia.

Ogladaliscie "Skazani na Shawshank"?
Gosc (gra go Freeman) siedzi w wiezieniu chyba 40 lat i potem wychodzi. I nie potrafi zyc. Ja siedzialem w "wiezieniu" prawie 30 i tez nie potrafie. Co zrobic z zyciem? Szczerze nie mam pojecia...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 16:14   

Nie ma rady, musisz jakoś sobie radzić. Rodzice ci tutaj raczej nie pomogą. Zresztą o to im chodzilo abyś nie miał swojego pełnego zycia, żebyś ich potrzebował. Tak jak napisała JasniePani czy to świadomie, czy to nieświadomie, czy to wypowiedziane czy bez słów, ubezwłasnowolnili cię.

Moim zdaniem nie powinieneś szukać żadnego terapeuty o nikt tu ci nic nie pomoże. Uwolniłeś się od nich i to jest to co należy robić. Reszta to życie, trzeba żyć, zwyczajnie, robić to co należy a reszta sama się ułoży. Wiem że brzmi to banalnie ale takie jest prawdziwe życie, zwyczajne.

Poza tym jeżeli masz jakieś problemy, blokady, to najpierw należy je nazwać. Może się do tego przydać psycholog lub inny szaman, byle byś to ty sobie to uświadamiał i brał odpowiedzialność. Nikt za ciebie tego nie zrobi, a zmienianie sobie głowy, udawanie, oszukiwanie się jest dokładnie tym samym co robili i robią twoi rodzice. DOJRZEWANIE to trudny proces, ale kiedy się już dojrzeje to jest łatwiej. Pamiętać należy też że każdy człowiek, dorosły też, ma przed sobą wyzwania, życie jest wyzwaniem. Dlatego nie ma co za bardzo tutaj "przerabiać", bo jak napisałem życie jest proste, ale też absorbujące. Ora et labora.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Cze 06, 2010 16:29, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 16:23   

Jasnie Pani, ja Tobie moge tylko pogratulowac, ciezka praca odbudowujesz siebie..... 8-)
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 20:54   

Hej Romek.
Nie jestes juz Romkiem tylko dojrzalym 29 - letnim Romanem z jajami.
Zaloz sobie rodzine i cala sytuacja sie rozwiaze sama. Jak zaczniesz wychowywac wlasne dziecko, to zapomnisz o "toksycznych rodzicach" i o wielu innych urojonych problemach.
Zamiast maglowac przeszlosc zkoncenruj sie na znalezieniu odpowiedniej partnerki na twoja cala przyszlosc.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 22:09   

Kangur napisał/a:

Zaloz sobie rodzine i cala sytuacja sie rozwiaze sama. Jak zaczniesz wychowywac wlasne dziecko, to zapomnisz o "toksycznych rodzicach" i o wielu innych urojonych problemach.

Swietny k.:P.a pomysl :hah:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 22:46   

Bystry_Romek napisał/a:
Jaśnie Pani dziwna jesteś. Po takiej akcji nie powinnaś wogole sie z matka zadawac. Do izolatki z nia.


nie medrkuj ;-) tylko wymysl sposob na swoja.

kangur jak Romkowi urodzi sie dziecko to dopiero jego problemy wyplyna na wierzch.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 22:46   

Kangur napisał/a:
Zamiast maglowac przeszlosc zkoncenruj sie na znalezieniu odpowiedniej partnerki na twoja cala przyszlosc.


Co robisz jutro wieczorem? Poskaczemy w dal? :viva:
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Cze 06, 2010 22:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Cze 06, 2010 22:58   

JaśniePani napisał/a:
nie medrkuj ;-) tylko wymysl sposob na swoja.


Wymyśliłem, a przynajmniej jestem chyba blisko, jeszcze z pół roku izolacji (karceru dla matki) i kobieta wyskoczy z akcji, wówczas je sprzedam i będę miał na dobrego terapeutę, może nawet wynajmę Kangura, a sama terapia, hmmm może na Malcie? :roll:
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Cze 06, 2010 23:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 01:22   

Bystry_Romek napisał/a:
JaśniePani napisał/a:
nie medrkuj ;-) tylko wymysl sposob na swoja.


Wymyśliłem, a przynajmniej jestem chyba blisko, jeszcze z pół roku izolacji (karceru dla matki) i kobieta wyskoczy z akcji, wówczas je sprzedam i będę miał na dobrego terapeutę, może nawet wynajmę Kangura, a sama terapia, hmmm może na Malcie? :roll:

Pewnie nie sprawdzales Polek i myslisz, ze Maltanki sa lepsze.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 07, 2010 01:35   

Kangur napisał/a:
...jeszcze z pół roku izolacji (karceru dla matki) i kobieta wyskoczy z akcji, wówczas je sprzedam i będę miał na dobrego terapeutę...

Wiesz......., piekne jest to, ze nie probujesz nawet
"owijac w bawelne" :viva:

Po prostu BRUTALNIE bez UCZUCIA
usilujesz manipulowac "miloscia MATKI"! :razz:

Ale, mimo , ze obrzydliwe to jak "ABORCJA"
to jednak skuteczne jest! :viva:

Tak trzymaj! :hah: :hihi: Ahoj! 8-)
.
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 05:54   

Bystry_Romek napisał/a:
kobieta wyskoczy z akcji, wówczas je sprzedam

"Bystry" to Ty jesteś.
Czy zrobiłeś w swoim 30-letnim życiu coś dla innych?
Czy tylko nad sobą się użalasz? :oops:
30 lat temu to był poczatek lat 80-tych. Czy potrafisz sobie wyobrazić, jak zmagali się z codziennym życiem Twoi rodzice? Nie warto się zastanawiać; to ich problem, nie Twój. Jedno widać jasno: za bardzo Cię chronili i dlatego wyrósł z Ciebie taki memłok :sad:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 06:00   

grizzly napisał/a:
Po prostu BRUTALNIE bez UCZUCIA
usilujesz manipulowac "miloscia MATKI"! :razz:

Pytanie tylko, czy to na pewno MIŁOŚĆ :-/
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 09:05   

grizzly napisał/a:
Wiesz......., piekne jest to, ze nie probujesz nawet
"owijac w bawelne" :viva:


Co może dac mi matka poza kasą?
NIC.
Potencjalna kase traktuje jako zadoscuczynienie. Dlatego Hannibal ma rację, że to nie miłosc. To uklad z ktorego glupio byloby nie korzystac...
Kangur masz racje, nie sprawdzalem polek, nie wiem czy sie odwaze, ryzyko jest nieziemskie...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 09:18   

Bystry_Romek napisał/a:
Co może dac mi matka poza kasą?

Wiesz, żal mi Ciebie.
Ale jeszcze bardziej żal mi Twojej matki.
Aby rozpoznać uczucie trzeba być do niego zdolnym.
Odpowiedz sobie uczciwie na pytanie, czy kogoś kochałeś w swoim życiu "Bystrzaku"
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 09:19   

Bystry_Romek napisał/a:
Kangur masz racje, nie sprawdzalem polek, nie wiem czy sie odwaze, ryzyko jest nieziemskie...

Wiesz, ryzyko warto podjąć, bo profity mogą być NIEZIEMSKIE, jeśli uda się znaleźć swoją drugą połówkę. :-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 09:31   

Bystry_Romek napisał/a:

Kangur masz racje, nie sprawdzalem polek, nie wiem czy sie odwaze, ryzyko jest nieziemskie...

To znaczy ze sprawdzasz Polakow skoro Polki cie nie interesuja.
No coz, pedaluj dalej. Zycze powodzenia.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 10:35   

Hannibal napisał/a:
Wiesz, ryzyko warto podjąć, bo profity mogą być NIEZIEMSKIE, jeśli uda się znaleźć swoją drugą połówkę.


Na forum kazdy ladnie mowi, wszyscy maja nieziemskich partnerow i kochajacych rodzicow ;)

EAnna napisał/a:
Wiesz, żal mi Ciebie. Ale jeszcze bardziej żal mi Twojej matki.

Tak na powaznie: kompletnie nie rozumiesz tego watku. Moze to nie jest zbieg okolicznosci, ze czytasz o takiej tematyce i bierzesz strone rodzicow? Pomysl nad tym.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Cze 07, 2010 10:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 10:57   

nie bierz kasy od mamy.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 10:59   

JaśniePani napisał/a:
nie bierz kasy od mamy.

czemu?
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 11:17   

bo wchodzisz w uklad. Powiedziales, ze oprocz kasy nic Ci nie jest w stanie dac. No to nie chciej od niej niczego i zobacz co Ci jest w stanie dac oprocz pieniedzy.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 11:42   

JaśniePani napisał/a:
bo wchodzisz w uklad. Powiedziales, ze oprocz kasy nic Ci nie jest w stanie dac. No to nie chciej od niej niczego i zobacz co Ci jest w stanie dac oprocz pieniedzy.

poza kasa nie jest w stanie dac nic. Po prostu nic. Dlatego mam zamiar brac kase. Nie ma ukladu, bo ja wiem, ze utrzymuje kontakt z matka tylko dla kasy. Na nic wiecej nie licze, bo ona nie jest w stanie dac nic wiecej.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 13:34   

to z czym masz problem?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 13:35   

wstrzasnal mna ten art. o dzieciach ulicy w Egipcie :shock: http://www.wysokieobcasy....?as=1&startsz=x
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Cze 07, 2010 14:31   

JaśniePani napisał/a:
wstrzasnal mna ten art. o dzieciach ulicy w Egipcie

Atrykul faktycznie masakryczny.
Mnie dzis po raz kolejny zaskoczyly mlode pokolenia, jak to wytlumaczyc nie bardzo wiem:

_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rozyczka

Dołączył: 18 Cze 2010
Posty: 6
Wysłany: Czw Cze 24, 2010 15:34   

nie wiadomo czy tak do końca traktowac poważnie demotywatory.... ale nie zdziwiłabym się gdyby w tym wszystkim było ziarenko prawdy.
Ale nie dziwi mnie już to , kiedy nawet na forum są osoby, które swoje realcje z rodzicami opieraja na potencjalnych korzyściach finansowych...
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Lip 23, 2010 21:26   

rozyczka napisał/a:
Ale nie dziwi mnie już to , kiedy nawet na forum są osoby, które swoje realcje z rodzicami opieraja na potencjalnych korzyściach finansowych...


Dziewczyno jakie relacje? :D
Gdyby nie otoczenie (mieszkają na wsi) to by mnie wyskrobali, albo sprzedali do Szwecji.. co pewnie byłoby lepsze, w Szwecji miałbym większe szanse na normalnych rodziców - adopcja. A w dodatku jaki socjal ;)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Paweł-poprostu 


Pomógł: 5 razy
Wiek: 29
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 697
Skąd: Polkowice
Wysłany: Pią Lip 23, 2010 23:18   

Językoznawca profesor Bralczyk powiedział, że nasze największe talenty biorą się z największych słabości, się nie dziwie że tu tylu ludzi po przejściach. Sam jestem doświadczony przez własną rodzinę, nie chce wam coś wyrzucać ale czemu tacy jesteście, co wy do cholery przeżyliście że się rozczulacie nad sobą czemu ludzie są tacy słabi i płytcy nie wyznajecie głębszych wartości. U mnie były codziennie próby samobójcze to była norma, zdanie zaczynające się na przekleństwie i na nim kończone, moje urodziny to najgorszy dzień w roku, ciągła nienawiść w każdym zdaniu brak szacunku poniżanie, pomocy nie miałem z żadnej strony, nie mogłem się odzywać bez pytania nawet ruszać podczas gdy stary zaraz ma wbić sobie nóż w brzuch na moich oczach to było codziennie, i choć wiedziałem że te samobójstwo to zwykły blef to i tak za każdym razem przeżywałem to jakby na nowo. Stara nie lepsza tylko pieniądze dla niej się liczą na szczęści wszystko się skończyło ze strony starego dostał 5lat w zawieszeniu bo nikt nie wiedział co się na prawdę działo.
I co? Jestem całkiem normalną osoba nie licząc kompleksów, co dziwne mam bardzo wysoka samoocenę pewnie dzięki temu że jestem świadom swoich możliwości intelektualnych.
Rodzicom nie mam za złe wiem ze to zwykłe zepsute tępaki ostatnio kupiłem sobie jogurt za resztę z zakupów 1.46zł nie będę wszystkich bluzgów cytował lecz jeden wrył mi się w pamieć ty tak powiedziała matka ( ale tępa :hihi: ) , co więcej mam do nich jako tako szacunek jakby od natury, może dlatego że od dziecka musiałem zawsze wszystko rozumieć i ich także rozumiem. Nie rozczulam się nad sobą jestem świadomy życia za dobre nagradzam za złe karze.
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=-rdnYY5eODQ
Ostatnio zmieniony przez Paweł-poprostu Pią Lip 23, 2010 23:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 23, 2010 23:32   

Cytat:
ty

sam to nieraz od matki słyszałem, zresztą mój kumpel też dość często z tego co gadaliśmy :hah:
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Lip 23, 2010 23:41   

No to uważajcie aby nie popełnić tych samych błędów co wasi rodziciele. Pierwsza sprawa to nerwica, jeżeli udało wam się przetrwać bez uszczerbku, to szczęście, ale takie traktowanie dziecka zawsze zostawia ślad. Nerwica rozwija się niepostrzeżenie. Dbajcie więc o zdrowie fizyczne, no i higienę psychiczną.
_________________

 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Sob Lip 24, 2010 00:56   

Paweł-poprostu napisał/a:
Językoznawca profesor Bralczyk powiedział, że nasze największe talenty biorą się z największych słabości, się nie dziwie że tu tylu ludzi po przejściach. Sam jestem doświadczony przez własną rodzinę, nie chce wam coś wyrzucać ale czemu tacy jesteście, co wy do cholery przeżyliście że się rozczulacie nad sobą czemu ludzie są tacy słabi i płytcy nie wyznajecie głębszych wartości. U mnie były codziennie próby samobójcze to była norma, zdanie zaczynające się na przekleństwie i na nim kończone, moje urodziny to najgorszy dzień w roku, ciągła nienawiść w każdym zdaniu brak szacunku poniżanie, pomocy nie miałem z żadnej strony, nie mogłem się odzywać bez pytania nawet ruszać podczas gdy stary zaraz ma wbić sobie nóż w brzuch na moich oczach to było codziennie, i choć wiedziałem że te samobójstwo to zwykły blef to i tak za każdym razem przeżywałem to jakby na nowo. Stara nie lepsza tylko pieniądze dla niej się liczą na szczęści wszystko się skończyło ze strony starego dostał 5lat w zawieszeniu bo nikt nie wiedział co się na prawdę działo.
I co? Jestem całkiem normalną osoba nie licząc kompleksów, co dziwne mam bardzo wysoka samoocenę pewnie dzięki temu że jestem świadom swoich możliwości intelektualnych.
Rodzicom nie mam za złe wiem ze to zwykłe zepsute tępaki ostatnio kupiłem sobie jogurt za resztę z zakupów 1.46zł nie będę wszystkich bluzgów cytował lecz jeden wrył mi się w pamieć ty tak powiedziała matka ( ale tępa :hihi: ) , co więcej mam do nich jako tako szacunek jakby od natury, może dlatego że od dziecka musiałem zawsze wszystko rozumieć i ich także rozumiem. Nie rozczulam się nad sobą jestem świadomy życia za dobre nagradzam za złe karze.


przeczytaj moje podkreślenia jeszcze raz i zapytaj sam siebie co napisałeś?


Ja się też czasami tutaj rozczulam.
Bo chcę. Bo tutaj nie jest moje miejsce by pisać co przeżyłam ale czasem napiszę coś oględnie rozczulającego, niech będzie. Moje rozczulenie, mój stracony czas, ale stracony tylko na mnie samą, więc nie stracony.Czas przeżywany, w końcu, jakoś po wielu latach
w ukryciu. Intelekt to tylko część, do której doklejam wreszcie kolejne kawałki.

Życzę znalezienia kiedyś Twojej całości.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Sob Lip 24, 2010 03:04   

Paweł-poprostu napisał/a:

Rodzicom nie mam za złe wiem ze to zwykłe zepsute tępaki ostatnio kupiłem sobie jogurt za resztę z zakupów 1.46zł nie będę wszystkich bluzgów cytował lecz jeden wrył mi się w pamieć ty tak powiedziała matka ( ale tępa :hihi: ) , co więcej mam do nich jako tako szacunek jakby od natury, może dlatego że od dziecka musiałem zawsze wszystko rozumieć i ich także rozumiem. Nie rozczulam się nad sobą jestem świadomy życia za dobre nagradzam za złe karze.

Masz racje Pawle.
Everything is in your head.
Ciekawe jak by twoja matka zareagowala, jak bys odpowiedzial:
-Nie wiedzialem, ze moja mamuska, to koorwa.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Paweł-poprostu 


Pomógł: 5 razy
Wiek: 29
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 697
Skąd: Polkowice
Wysłany: Sob Lip 24, 2010 09:05   

Kangur napisał/a:
Ciekawe jak by twoja matka zareagowala, jak bys odpowiedzial:
-Nie wiedzialem, ze moja mamuska, to koorwa.

A wie Pan odpowiedziałem trochę inaczej mianowicie:
Ja bym sam siebie nie wyzywał - ale i tak do dzisiaj nie zajarzyła o co mi chodziło :hah: .
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=-rdnYY5eODQ
Ostatnio zmieniony przez Paweł-poprostu Sob Lip 24, 2010 10:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Sob Lip 24, 2010 11:32   

Paweł-poprostu napisał/a:
Kangur napisał/a:
Ciekawe jak by twoja matka zareagowala, jak bys odpowiedzial:
-Nie wiedzialem, ze moja mamuska, to koorwa.

A wie Pan odpowiedziałem trochę inaczej mianowicie:
Ja bym sam siebie nie wyzywał - ale i tak do dzisiaj nie zajarzyła o co mi chodziło :hah: .

Nie lubie panowac. Nawet prawnuki mojej polowki mowia do mnie po imieniu.
Dla nich jestem Jan. Dla wnuka w twoim wieku jestem dziadek.
Ty mozesz wybierac, ale prosze nie panowac. Tu jest tylko jeden Pan.
P.S.
Stalem w autobusie kominikacji miejskiej i slysze z tylu:
- Panie starszy prosze siadac.
Stalem dalej. W pewnym momencie czuje, ze ktos mnie traca. Ogladam sie i mlodzian mowi:
- To dla pana miejsce, prosze pana.
A tu dziewczyny mi prawia komlementy, ze mlodo wygladam.
Pewnie kiepsko wowczas wygladalem, bo mialem pekniety L4.
Ty narzekasz na swoich rodzicow, ale jednak porzadnie Cie wychowali i nauczyli szacunku do ludzi.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Sob Lip 24, 2010 11:44   

Kangur napisał/a:
ale jednak porzadnie Cie wychowali i nauczyli szacunku do ludzi.

według niektórych teoryjek, szacunek do starszych to wynik nieprzepracowania wydarzeń z dzieciństwa :hah:
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lip 26, 2010 15:25   

posty dotyczace depresji przeniesione do stosownego dzialu.... http://www.dobradieta.pl/...p=136013#136013
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 30, 2010 13:34   

Paweł napisał/a:
ale czemu tacy jesteście, co wy do cholery przeżyliście że się rozczulacie nad sobą czemu ludzie są tacy słabi i płytcy nie wyznajecie głębszych wartości..... opis niefajnej sytuacji.... co więcej mam do nich jako tako szacunek jakby od natury, może dlatego że od dziecka musiałem zawsze wszystko rozumieć i ich także rozumiem. Nie rozczulam się nad sobą jestem świadomy życia za dobre nagradzam za złe karze.

Pawle czy chodzi Ci o szacunek do starych czy o rozczulanie się nad sobą? Dla mnie uprawianie seksu nie jest jakimś nadzwyczajnym wyczynem za który należy się szacunek. Uważam, że jeśli Ciebie dobrze wychowują, czujesz się kochany, chciany i potrzebny to należy się im szacunek. Jeśli jest odwrotnie masz odczucia jakby Cię nie chcieli, ciągle są jakieś popierzone fazy to nie masz po co okazywać im szacunku tylko traktować ich jak każdego innego. Po co masz się poświęcać dla kogoś kto nie okazuje dla Ciebie nawet szacucnku? Swoje poświęcenie okaż dzieciom a nie starym którzy są toksyczni to gatunek ludzki na tym lepiej skorzysta, tak samo zresztą jak i Ty.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Sie 16, 2010 14:07   

Cytat:
Wydaje mi się, że jeśli człowiek kieruje się w życiu chęcią uzyskania rodzicielskiego „uznania” czy „błogosławieństwa”, popełnia wielki błąd. Im szybciej powie sobie: „Dobra, oni to oni, ja to ja”, tym lepiej na tym wyjdzie w życiu. Moglibyśmy znacznie ograniczyć występowanie chorób psychicznych w skali całego świata, gdybyśmy przyznali, że rodzice mogą doprowadzić dzieci do szaleństwa. Jestem przekonany, że do pewnego stopnia to właśnie oni są winni temu, że dzieciom odbija. Mają w tym większy udział niż telewizja czy płyty z rock and roiłem. Istnieją tylko dwie rzeczy, które biją pod tym względem telewizję i rodziców – religia i narkotyki.
Frank Zappa

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Sie 16, 2010 15:19, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Sie 16, 2010 20:05   

Tomek

gdybyś miał KOCHAJĄCEGO ojca myślałbyś inaczej

przemoc rodzi przemoc

"Zło dobrem zwyciężaj " - nie ma lepszej drogi

żadne filozofie tego nie zmienią

Dar
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sie 18, 2010 21:26   

mainstreamowy artykul, hura, w BBC na modle millerowska
http://www.bbc.co.uk/news/health-10965862
Cytat:
Childhood stress leads to adult ill health, studies say

Stress in childhood has long-term effects say psychologists
Adversity and stress early in life leads to long-term ill health and early death, a group of psychologists warn.

A series of studies suggest that childhood stress caused by poverty or abuse can lead to heart disease, inflammation, and speed up cell ageing.....
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Sie 18, 2010 21:28   

Say, say, say what you want

But don't play games with my affection.
Take, take, take what you need
But don't leave me with no direction.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Sie 18, 2010 21:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Sie 24, 2010 02:32   



Tomek
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Wrz 01, 2010 13:46   





pozdrowienia dla wszystkich mam :-)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Wrz 01, 2010 16:03   

Bystry_Romek napisał/a:
Obrazek



pozdrowienia dla wszystkich mam :-)


Bo tak to "siem" wszystko zaczyna! :what: :hah:
.
 
     
Oftopełek 


Wiek: 24
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 63
Wysłany: Śro Wrz 01, 2010 18:56   

I pozdrowienia dla cenzorów, bo tu dzieci bywają. :shock:
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Wrz 01, 2010 19:43   

Zdecydowanie. Jakoś jednak brak. nie widać naszych 'regularnych oddziałów świętych oburzonych'
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 14:27   

Oftopełek napisał/a:
I pozdrowienia dla cenzorów, bo tu dzieci bywają


Obrazek matki "pozującej" przy dziecku związany jest z wątkiem w 100%, a Ty Oftopełek mam nadzieje, że podświadomie nie bronisz swojej macierzy.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 15:24   

Romek tu nie chodzi o obronę macierzy. Tu chodzi o coś więcej.
_________________

 
     
Oftopełek 


Wiek: 24
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 63
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 18:40   

Bystry_Romek napisał/a:
Oftopełek napisał/a:
I pozdrowienia dla cenzorów, bo tu dzieci bywają


Obrazek matki "pozującej" przy dziecku związany jest z wątkiem w 100%, a Ty Oftopełek mam nadzieje, że podświadomie nie bronisz swojej macierzy.

Jesteś taki wspaniałomyślny z tą nadzieją ale moją macierzą jest dobradieta.pl. Więc nic innego ci nie powiem jak to że jej bronię. :pada:

P. S. Aha! I jeszcze prostego-Pawła bronię bo on ma tylko 16 lat. Chociaż to dość dużo więc właściwie masz rację i dawaj więcej takich kwadratów.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 20:48   

Bystry_Romek napisał/a:

Mnie dzis po raz kolejny zaskoczyly mlode pokolenia, jak to wytlumaczyc nie bardzo wiem:

Ludzie, co w tym zaskakującego? Pół wieku temu taka zabawa się nazywała gwiazda, a bobasek był z gwiazdy a nie ze Słoneczka. Poniekąd nic się nie zmieniło, bo Słońce to też gwiazda. Jedyne novum to te dwa piwa, jedyny naprawdę zaskakujący aspekt sprawy. Po co właściwie piwa i dlaczego dwa?
Panie Romku, też mnie zaskoczyły młode pokolenia i też nie bardzo wiem, jak wytłumaczyć te dwa piwa, a nie np. ćwiartkę wódki albo jabola.
Jedyne wyjaśnienie tego piwnego fenomenu, jakie mi przychodzi do głowy jest takie, że alkohol zmniejsza przewodzenie bodźców seksualnych a ponadto zawarty w piwie ekstrakt chmielu (zakładając, że w ogóle we współczesnych piwach jest jakiś ekstrakt nie syntetyczny) jeszcze bardziej zmniejsza przewodnictwo i opóźnia wytrysk nasienia. Tzw. lupulina pochodzi z szyszek chmielowych i bywa stosowana m.in. w celu obniżania popędu płciowego.
Bingo! To zaczyna nabierać sensu. Badania na chomikach pokazują, że samiec na zasadzie fizjologicznego przyzwyczajenia układu nerwowego do bodźców, dosyć szybko traci ochotę do następnych kopulacji. Natomiast, jeżeli do klatki wpuszcza mu się nową samicę, do której jego układ nerwowy jeszcze się nie przyzwyczaił, chomik odzyskuje wigor seksualny.

Te dwa piwa są po to, żeby obniżyć popęd płciowy nazbyt rozbudzony obecnością kilku samic. I bez takich podniet nastolatek jest szybkim strzelcem, więc piwa opóźniające wytrysk są jak najbardziej wskazane. W końcu dziewczynom też się należy jakaś przyjemność, a nie tylko otarty naskórek i bobasek.
JW
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 20:52   

Czyli to według Pana norma, a wręcz wzór do naśladowania.

Wiadomo, najważniejszy jest orgazm, wytrysk, wielkość, długość no i piwo. Chociaż kto by tam się zajmował dowodzeniem że chmiel wpływa na uspokojenie... to znaczy na obniżenie świętego popędu oczywiście.
_________________

 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 21:01   

Bystry_Romek napisał/a:
pozdrowienia dla wszystkich mam :-)

Współczesna technika przetwarzania obrazów nie takie numerki może wytworzyć.
Nie egżagerował bym się na poważnie takimi płodami znudzonych grafików.
Ostatnio stało się modne eksponowanie kobiecych zadów w fantazyjnych kombinacjach. Np. od niedawna rozsyła się na komórki reklamę świątecznego indyka. Po otwarciu linku ukazuje się goła sinawa kobieta z wypiętym zadem i rozszerzonym sromem, jako żywo przypominająca wypatroszonego indyka.
Ot, takie figle znudzonego grafika, co dziwne, budzące niekłamany aplauz gawiedzi.
I niech mi ktoś powie, że świat nie roi się od durniów.
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Czw Wrz 02, 2010 22:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 21:31   

rakash napisał/a:
Czyli to według Pana norma, a wręcz wzór do naśladowania.
Wiadomo, najważniejszy jest orgazm, wytrysk, wielkość, długość no i piwo. Chociaż kto by tam się zajmował dowodzeniem że chmiel wpływa na uspokojenie... to znaczy na obniżenie świętego popędu oczywiście.

Niech Pan nie będzie bigotem, tylko przeczyta to, co napisałem bez zamglonego rozmodlenia.
I proszę mi nie imputować, że propaguję promiskuityzm, jako wzór do naśladowania.
Cytat:
Wiadomo, najważniejszy jest orgazm, wytrysk, wielkość, długość no i piwo.

A nie stał się we współczesnej cywilizacji zachodniej?
Niech Pan nie będzie bigotem.
JW
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 21:33   

Dlaczego ja nie mogę być bigotem? Nie pasuję do tej jak pan to nazywa "współczesnej cywilizacji" czy to się nie mieści w pana głowie?

Z drugiej strony wydzielił pan z moich wpisów wątek "Wiara", to chyba tam powinna trafić uwaga o bigoterii.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Czw Wrz 02, 2010 21:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:08   

rakash napisał/a:
Dlaczego ja nie mogę być bigotem? Nie pasuję do tej jak pan to nazywa "współczesnej cywilizacji" czy to się nie mieści w pana głowie?

Co mi się ma nie mieścić w głowie? Że jest Pan bigotem i nie pasuje Pan do współczesnej cywilizacji białego człowieka? Przecież takich ludzi jest 1/3 w tym kraju. To nic niezrozumiałego.

A teraz poważnie, na temat, bez okrężnego podsrywania.

Żeby zrozumieć jakieś zjawisko, najpierw należy je zaobserwować, potem opisać, zanalizować i dokonać syntezy. Stronnicze emocje w tym przeszkadzają.
Jeżeli Pan zajrzy na kościelne strony pomocy osobom uzależnionym od sekt, to zauważy Pan tam chłodne opisy pozbawione zbędnych emocji i ocen.
Udawanie, że przeciętny facet, jak każdy samiec, nie jest promiskuityczny, to właśnie bigoteria.
Ja od uczestników tego forum oczekuję czegoś więcej, niż obłudne oburzenie.
Oczekuję dyskusji, dlaczego dziewczyny, z natury monogamiczne, ulegają takiemu stylowi kopulacji, czy w ogóle coś takiego ma miejsce, czy jest to tylko projekcja rozparzonych samców pismaków, jak często występuje kompleks Messaliny itd.
Oczekuję chłodnej dyskusji, a nie świętego oburzenia zasnuwającego rozsądek mgłą uprzedzeń.
Czy jest Pan gotów podjąć taką analizę? Chłodną analizę z pozycji Kosmitów obserwujących młodzież homo sapiens sapiens bzykających się w gwiazdę czy słoneczko.
JW
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Czw Wrz 02, 2010 22:09, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:08   

no to jak już i zdjęciach z kobietami jest dyskusja to polecam stronę www Mariusza Szczygła ( tego w okluarach, kiedyś w stacji ze słoneczkiem) i pewne zdjęcie, które znajdziecie z pewnej wystawy. Odkąd je zobaczyłam nigdy w życiu już więcej nie pomyślę, że ginekolog "ma podnietę jak bada kobietę".

Nigdy w życiu nie widziałam takiego zdjęcia a jednak dla mnie kontekst był zupełnie inny bo obok było inne zdjęcie. Ciekawi znajdzcie sami, ja bym go nie miała jak ocenzurowac co któreś dziecko nie kliknęło w to, jeśli tu zaglądają. Choć przeceniacie cenzurę. Jak ktoś zechce i go to ciekawi nie na takie strony wejdzie jak dobradieta i i tak obejrzy.

:viva:
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:13   

Ma Pani rację, ale to nie powód, żebym na swoim forum tolerował zdjęcia obsceniczne czy ginekologiczne jako asumpt do dyskusji. Wystarczą słowa i opisy.
Nieobelżywe.
JW
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:23   

Panie Witoldzie ale ja nigdzie powyżej nie napisałam, że ma Pan tolerować albo coś w tym stylu. Też myślę, że można było napisać i opisać zdjęcie albo wkleić linka bez zdjęcia, no bo tu nie ma chyba takiej funkcji, że jak wklejasz np. z you tube film to nie wyskakuje tylko link ale i film można sobie odtworzyć jak na wielu blogach itp. Bo jeśli nie ma takiego ograniczenia to w zależności od linka obrazek się chyba pojawia bez wiedzy użytkownika forum, raczej tak to działa. Ale to tak obok tematu.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:29   

Droga Pani Sylwio,
Jasne, że nie napisała Pani tego, wszelako ja postawiłem kropkę nad i.
Serdecznie pozdrawiam
Witold Jarmołowicz
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 23:11   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
żebym na swoim forum tolerował zdjęcia obsceniczne czy ginekologiczne


To ciekawe. Nie widzi Pan powodów do "tolerancji" kobiecego piękna (oczywiście widziałam wspomniane przez Sylwię zdjęcie) ale np. tolerowanie chamstwa na Forum przychodzi Panu z zadziwiająca łatwością...

Proszę jednak wydzielić ten przedłużający się off-top do osobnego wątku, by nie zakłócał dyskusji o "świętości" rodziców.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Wrz 02, 2010 23:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 23:31   

M i T napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
żebym na swoim forum tolerował zdjęcia obsceniczne czy ginekologiczne

To ciekawe. Nie widzi Pan powodów do "tolerancji" kobiecego piękna (oczywiście widziałam wspomniane przez Sylwię zdjęcie) ale np. tolerowanie chamstwa na Forum przychodzi Panu z zadziwiająca łatwością...
Proszę jednak wydzielić ten przedłużający się off-top do osobnego wątku, by nie zakłócał dyskusji o "świętości" rodziców.
Marishka


Cytat:
tolerowanie chamstwa na Forum przychodzi Panu z zadziwiająca łatwością...

Sądzi Pani?
Cytat:
Proszę jednak wydzielić ten przedłużający się off-top do osobnego wątku, by nie zakłócał dyskusji o "świętości" rodziców.

Aż tak bardzo tłumię wolność wypowiedzi, że potrzebny ten wtręt martyrologiczno-offtopowy?
Cytat:
To ciekawe. Nie widzi Pan powodów do "tolerancji" kobiecego piękna

Jest drobna różnica pomiędzy wizerunkiem gołej Afrodyty podglądanej przez Pana a fotką rozdziawionej tirówki udającej indyka na rożen.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 23:37   

Nie ma Pani ochoty zgłębić merytorycznie problemu dziewczyn w słoneczku, które piwem opóźniają wytrysk nasienia kilku bzykających je partnerów?
Tam nie ma gwałtu, molestowania, pełna dobrowolność.
JW
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 23:48   

Jak to, tylko kobiecego? A męskie piękno gdzie? Gdzie tolerancja. I dlaczego bronić chamstwu prawa do piękna. Chamstwo też może być piękne.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Czw Wrz 02, 2010 23:50, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Pią Wrz 03, 2010 00:07   

Drogi Panie,
Toż przecież nazywamy się płeć brzydka, kudy nam do piękna? :-)
JW
 
     
Oftopełek 


Wiek: 24
Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 63
Wysłany: Pią Wrz 03, 2010 07:19   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
...Czy jest Pan gotów podjąć taką analizę? Chłodną analizę z pozycji Kosmitów...

Pan Witold jednak nadal czerpie z dobrego źródła. :hug: :-)
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Wrz 05, 2010 16:05   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Współczesna technika przetwarzania obrazów nie takie numerki może wytworzyć.

Panie Witoldzie, po co współczesna technika, wystarczą troskliwi rodzice.. założę się, że oni przecież dobrze wychowywali córkę, dawali jej miłość i zrozumienie, a że ona zaszła przypadkiem w ciążę i ubóstwia robić przy dziecku "sesje", to chyba jakiś artefakt..
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Wrz 05, 2010 18:52   

Bystry_Romek napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Współczesna technika przetwarzania obrazów nie takie numerki może wytworzyć.

Panie Witoldzie, po co współczesna technika, wystarczą troskliwi rodzice.. założę się, że oni przecież dobrze wychowywali córkę, dawali jej miłość i zrozumienie, a że ona zaszła przypadkiem w ciążę i ubóstwia robić przy dziecku "sesje", to chyba jakiś artefakt..


Ciebie też dobrze wychowali i dawali miłość i zrozumienie.
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 11:40   

rakash napisał/a:
Ciebie też dobrze wychowali i dawali miłość i zrozumienie.

Takie komentarze to swojej żonie pan serwuj...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 12:36   

Nie wiem jak to rozumieć. I dlaczego tak się obruszyłeś. Proste pytanie. Skoro uważasz że ktoś "dobrze wychowany" z odpowiednią dawką bliskości od rodziców czyni głupio to pozostaje mi tylko wnioskować że miał głupich rodziców. Ale to znaczy że ich miłość czy dobre wychowanie jest nie do końca tym czym twierdzisz. Z drugiej strony twoja osoba, życie, wychowanie. Jak więc to co napisałeś rozumieć? Bo moim zdaniem bliższe jest to frustracji, wkurzenia, żalu...
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 14:36   

rakash napisał/a:
Jak więc to co napisałeś rozumieć?

Uznałem to za mocną ironię i złośliwość, w poprzednich wątkach zaznaczałem, że miałem totalnie patologiczna rodzinę, aczkolwiek nie musiałeś ich czytać.
Moje "dobrze wychowana córka" (ta od sesji) to tez ironia, oczywiście, że czegoś jej zabrakło w dzieciństwie, może nikt nie poświęcał jej uwagi i teraz sama prosi się o uwagę.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 14:58   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash napisał/a:
Jak więc to co napisałeś rozumieć?

Uznałem to za mocną ironię i złośliwość, w poprzednich wątkach zaznaczałem, że miałem totalnie patologiczna rodzinę, aczkolwiek nie musiałeś ich czytać.
Moje "dobrze wychowana córka" (ta od sesji) to tez ironia, oczywiście, że czegoś jej zabrakło w dzieciństwie, może nikt nie poświęcał jej uwagi i teraz sama prosi się o uwagę.


Moja odpowiedź zabrzmiała ironicznie i miała tak zabrzmieć, ale niepotrzebnie się irytujesz. Tym bardziej że sam jak piszesz zastosowałeś ironię. Tylko słabo ją było czuć.

O swoim przypadku pisałeś, wiem, czytałem i dlatego właśnie pozwoliłem sobie tak napisać.
Z jednej strony zgadzam się z tobą i masz rację, ale myślę że to szydzenie z twojej strony jest niepotrzebne, tak jak i ten obrazek który wkleiłeś. To nic nie pomoże twojej frustracji. Zacznij od siebie. Zajmij się sobą, albo może poszukaj sobie jakiejś takiej dziewczyny "dobrze wychowanej" i daj jej przykład.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pon Wrz 06, 2010 15:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 16:01   

rakash, chyba trochę przesadzasz z tymi poradami, dobrze wychowane dziewczyny są już wszystkie zajęte. Po drugie neurotycy nie leżą w kręgu ich zainteresowań.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Wrz 06, 2010 16:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 16:39   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash, chyba trochę przesadzasz z tymi poradami, dobrze wychowane dziewczyny są już wszystkie zajęte. Po drugie neurotycy nie leżą w kręgu ich zainteresowań.


Wiem o czym mówisz, ale dopóki nie zaczniesz czegoś robić to nie spodziewaj się że one do ciebie same przyjdą. Musisz je odkryć. Musisz być prawdziwym rycerzem zdobywcą. Przełamać się. Sam się przekonasz. Tylko do tego potrzebne jest zdrowie. Nie łam się. To dobrze że jesteś taki "neurotyczny", to nie ty jesteś chory tylko ten świat. Nie poddawaj się, jest wielu ludzi którzy czekają na dobre słowo, pomocną rękę.
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 22:52   

rakash, Sprawa nie jest taka oczywista, a z drugiej strony w sumie nic już nie mam do stracenia. Musze sie z tą koncepcją przespać.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 00:19   

rakash napisał/a:
Bystry_Romek napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Współczesna technika przetwarzania obrazów nie takie numerki może wytworzyć.

Panie Witoldzie, po co współczesna technika, wystarczą troskliwi rodzice.. założę się, że oni przecież dobrze wychowywali córkę, dawali jej miłość i zrozumienie, a że ona zaszła przypadkiem w ciążę i ubóstwia robić przy dziecku "sesje", to chyba jakiś artefakt..

Ciebie też dobrze wychowali i dawali miłość i zrozumienie.

Panie Romku, coś ta psychologia trochę naciągana, jakby projekcją samca zajeżdża.
W przeciwieństwie do faceta, matka z natury rzeczy instynktownie troszczy się o swoje dzieci, nawet, jeżeli werbalnie wyzywa je od skur... Tym bardziej dziewczyna z dobrego domu, która na złość starym może wyciąć jakiś numer, ale nie swojemu dziecku. Jeżeli już, to mogłaby to być narkomanka na głodzie za działkę albo prostytutka, która się czymś naraziła gangsterom. Na pewno nie z własnej woli, bo prostytutki starają się zachować jakiś obszar własnej godności a nawet są na tym punkcie bardziej wyczulone niż kobiety spoza kręgu ich profesji.
JW
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 11:28   

Cytat:
Panie Romku, coś ta psychologia trochę naciągana, jakby projekcją samca zajeżdża.

Zgoda, nie jestem psychologiem, a moje refleksje opieram o fragmentaryczną wiedzę. Strzeliłem sobie w kolano formując wnioski o kobietach, bo co jak co, ale nie mam o nich pojęcia :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 14:32   

Bystry_Romek napisał/a:
...Strzeliłem sobie w kolano formując wnioski o kobietach, bo co jak co, ale nie mam o nich pojęcia :)...

Romku, po prostu nalezy wiedze na ten temat
systematycznie "poglebiac". 8-)

Dopiero gdy zgromadzimy duza ilosc wiedzy,
mozna pokusic sie o szeroka analize tego fenomenu. 8-)
.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 14:52   

grizzly napisał/a:
po prostu nalezy wiedze na ten temat systematycznie "poglebiac". 8-)
Analizę fenomenu współczesnej kobiety oraz jego "pogłębiania" pozostawię śmiałkom większym ode mnie. Byłem niedawno z kolegą rozwodnikiem w biurze/komitecie Obrony Praw Ojca, posłuchałem kilku rozmów i mi przeszło, nagle zacząłem doceniać swój mały świat..
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 16:05   

Bystry_Romek napisał/a:
grizzly napisał/a:
po prostu nalezy wiedze na ten temat systematycznie "poglebiac". 8-)
Analizę fenomenu współczesnej kobiety oraz jego "pogłębiania" pozostawię śmiałkom większym ode mnie. Byłem niedawno z kolegą rozwodnikiem w biurze/komitecie Obrony Praw Ojca, posłuchałem kilku rozmów i mi przeszło, nagle zacząłem doceniać swój mały świat..

Roman, wnioskuje na podstawie informacji,
ze twoje doswiadczenia w tym temacie sa juz calkiem spore.

Faktycznie organizacje typu Komitety Obrony Praw Ojca
dzialaja na calym swiecie.
W Polsce niestety pod pewnymi wzgledami jest znacznie gorzej
jak w Afryce "dzikiej" :razz:

W najlepszej sytuacji sa mezczyzni mieszkajacy w USA.
Bedac obiektywnym to nalezy rowniez wspomniec
o krajach gdzie podstawa prawa jest Koran. 8-)

Jak sie nad kobieta roztoczy "odpowiednia"
opieke prawna to jednak facetom lzej. :hihi:
.
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Wto Wrz 07, 2010 21:47   

grizzly napisał/a:


Jak sie nad kobieta roztoczy "odpowiednia"
opieke prawna to jednak facetom lzej. :hihi:
.


Taki jesteś ułożony teraz, że Ja się zastanawiam czy w innych słowach nie czai się słoma jak śpiewa pewna pani przez duże P.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

Ostatnio zmieniony przez sylwiazłodzi Wto Wrz 07, 2010 21:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 13:18   

grizzly napisał/a:
W Polsce niestety pod pewnymi wzgledami jest znacznie gorzej
jak w Afryce "dzikiej" :razz:
Gorzej gorzej...
kobiety - niby taka słaba płeć, a jednak przy rozwodzie wychodzi ukryta "moc". Kolega opowiadał, że żona przy rozwodzie (kiedy już nie musiała udawać niewiniątka) stała się niczym broń nuklearna. Wyczyściła mu kompletnie dom, wymusiła odszkodowanie (niby w ramach "ugody"), czyściła dość skrupulatnie, bo jak powiedział: "przynajmniej kabel od anteny mogła zostawić".
I żeby Wielki Administrator nie wykasował tego postu z powodu odejścia od tematu głównego dodam, że właśnie tak zaczynają się kłopoty małych dzieci. Brak ojca, w dodatku na pewno była żona stworzy córce obraz tatusia nazisty, który ją głodził i wykorzystywał, odciśnie się na psychice małej dziewczynki. I nie trzeba być wróżką, żeby przewidzieć przyszłość takiej dziewczynki - na 90% będzie taką kobietą jak jej matka.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pią Wrz 10, 2010 13:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 13:50   

Romek, jesteś bystry to fakt. Nie zaprzeczę.

A co dalej?
_________________

 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 14:21   

Bystry_Romek napisał/a:
grizzly napisał/a:
W Polsce niestety pod pewnymi wzgledami jest znacznie gorzej
jak w Afryce "dzikiej" :razz:
Gorzej gorzej...
kobiety - niby taka słaba płeć, a jednak przy rozwodzie wychodzi ukryta "moc". Kolega opowiadał, że żona przy rozwodzie (kiedy już nie musiała udawać niewiniątka) stała się niczym broń nuklearna. Wyczyściła mu kompletnie dom, wymusiła odszkodowanie (niby w ramach "ugody"), czyściła dość skrupulatnie, bo jak powiedział: "przynajmniej kabel od anteny mogła zostawić".
I żeby Wielki Administrator nie wykasował tego postu z powodu odejścia od tematu głównego dodam, że właśnie tak zaczynają się kłopoty małych dzieci. Brak ojca, w dodatku na pewno była żona stworzy córce obraz tatusia nazisty, który ją głodził i wykorzystywał, odciśnie się na psychice małej dziewczynki. I nie trzeba być wróżką, żeby przewidzieć przyszłość takiej dziewczynki - na 90% będzie taką kobietą jak jej matka.


Jak patrzę na mężów albo byłych mężów koleżanek to mam zupełnie odwrotne zdanie.
Trzebaby to jakoś uśrednić. Wszystko zależy od tego jakie ktoś wyniósł zasady z domu , jakim jest człowiekiem po prostu. Myslę, że płeć jest tu bez znaczenia raczej.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 14:27   

MONIKAW napisał/a:
Jak patrzę na mężów albo byłych mężów koleżanek to mam zupełnie odwrotne zdanie.
Trzebaby to jakoś uśrednić. Wszystko zależy od tego jakie ktoś wyniósł zasady z domu , jakim jest człowiekiem po prostu. Myslę, że płeć jest tu bez znaczenia raczej.
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 18:38   

rakash, To tylko krótka historia, wiem, że Ameryki nie odkrywam i nie odkryję. Co dalej? Dalej opowiem anegdotę (?) z życia innego kolegi. W zeszłego sylwestra przygotował żonie niespodziankę: Kupił świeczki, róże, dobrego szampana, zrobił w łazience nastrój, przygotował żonie kąpiel (jakieś olejki etc.), potem zrobił kolację i czekał na jej powrót z pracy. Wróciła o 17, wchodzi do domu, patrzy a tam kolacja w kuchni, w łazience świeczki, róże, czy była muzyka nie pamiętam. Jaka była jej reakcja na taką niespodziankę?
Otóż zrugała go, że przecież ona nie znosi róż, a w dymie od świeczek ją boli głowa.
Dorzucę, że przecież i ta kobieta miała kiedyś matkę.. Ojca rzecz jasna też, ale jeśli jej matka traktowała tak ojca, jak ona męża, to nie miał on zbyt wiele w domu do powiedzenia. To jest pokoleniowa reakcja łańcuchowa! Matka polka rządzi.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 18:53   

Bystry_Romek napisał/a:
To jest pokoleniowa reakcja łańcuchowa! Matka polka rządzi.

Podobno nie.

Tylko co to ma do rzeczy? Nie wiesz jaka jest sytuacja między nimi, a jedna jaskółka wiosny nie czyni. Związek to nie kąpiel i róże, wręcz przeciwnie powiedziałbym.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pią Wrz 10, 2010 18:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:03   

rakash napisał/a:
Tylko co to ma do rzeczy?

Właśnie to jest rozmowa bez finału, nie dojdziemy do sensownych konkluzji.
Sytuacja jest znana mi, są w trakcie rozwodu, bo żona zaszła w ciążę. Tylko nie jest pewna ojcostwa. To nie była jedna jaskółka, ale nie gadajmy o tym, bo to faktycznie nie ma sensu.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pią Wrz 10, 2010 19:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:08   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash napisał/a:
Tylko co to ma do rzeczy?

Właśnie to jest rozmowa bez finału, nie dojdziemy do sensownych konkluzji.
Sytuacja jest znana mi, są w trakcie rozwodu, bo żona zaszła w ciążę. Tylko nie jest pewna ojcostwa. To nie była jedna jaskółka, ale nie gadajmy o tym, bo to faktycznie nie ma sensu.


No właśnie, bierzesz jakieś negatywy jako cały obraz. A trzeba stawiać warunki od razu, a nie się gzić i potem płakać. Chociaż gwarancji nikt ci nigdy nie da. Możesz tylko sam pilnować swoich dzieci i siebie.
_________________

 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:12   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash, To tylko krótka historia, wiem, że Ameryki nie odkrywam i nie odkryję. Co dalej? Dalej opowiem anegdotę (?) z życia innego kolegi. W zeszłego sylwestra przygotował żonie niespodziankę: Kupił świeczki, róże, dobrego szampana, zrobił w łazience nastrój, przygotował żonie kąpiel (jakieś olejki etc.), potem zrobił kolację i czekał na jej powrót z pracy. Wróciła o 17, wchodzi do domu, patrzy a tam kolacja w kuchni, w łazience świeczki, róże, czy była muzyka nie pamiętam. Jaka była jej reakcja na taką niespodziankę?
Otóż zrugała go, że przecież ona nie znosi róż, a w dymie od świeczek ją boli głowa.
Dorzucę, że przecież i ta kobieta miała kiedyś matkę.. Ojca rzecz jasna też, ale jeśli jej matka traktowała tak ojca, jak ona męża, to nie miał on zbyt wiele w domu do powiedzenia. To jest pokoleniowa reakcja łańcuchowa! Matka polka rządzi.


nie kochała go....
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:19   

Molka napisał/a:
[nie kochała go....


To co robiła?
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pią Wrz 10, 2010 19:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:23   

rakash napisał/a:
No właśnie, bierzesz jakieś negatywy jako cały obraz.

Ale w tej konkretnej kobiecie ciężko doszukać się pozytywów :)
Molka napisał/a:
nie kochała go....

Ona twierdzi, że "kochała go ponad życie".
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:25   

rakash napisał/a:
Molka napisał/a:
[nie kochała go....


To co robiła?

kobieta która kocha swojego mezczyzne nie reaguje w ten sposób na tak cudowny prezent jaki zgotował mąż.... ja popłakałabym sie ze szczescia gdyby maz przygotował mi taką kolacje... :-)
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:27   

Molka napisał/a:
kobieta która kocha swojego mezczyzne nie reaguje w ten sposób na tak cudowny prezent jaki zgotował mąż

Brawo! Właśnie to chciałem powiedzieć, ale nie potrafiłem tego zwerbalizować :)
Taki prezent świadczy o zaangażowaniu faceta, a reakcja żony mówi o niej bardzo wiele.
Ta reakcja mówi o tym, że żona ma go w ..
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pią Wrz 10, 2010 19:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:29   

Bystry_Romek napisał/a:

Molka napisał/a:
nie kochała go....

Ona twierdzi, że "kochała go ponad życie".

:shock: , moze ten typ tak ma ...
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:30   

Nie prawda. To żaden prezent.
_________________

 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:31   

Bystry_Romek napisał/a:
Molka napisał/a:
kobieta która kocha swojego mezczyzne nie reaguje w ten sposób na tak cudowny prezent jaki zgotował mąż

Brawo! Właśnie to chciałem powiedzieć, ale nie mogłem tego zwerbalizować :)

:-) no tak czuje, jak mozna nie docenic tak pieknego gestu , przeciez widac wyraznie ze maz chcial zonie sprawic wspanialą niespodzianke... :-)
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:31   

rakash napisał/a:
Nie prawda. To żaden prezent.

No tak, mógł kupić jej apartament w centrum :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:32   

rakash napisał/a:
Nie prawda. To żaden prezent.

rakhash nie filozofuj...
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:36   

Molka napisał/a:
jak mozna nie docenic tak pieknego gestu

Właśnie, mi jak ktoś herbatę zrobi to bardzo cieszę się. Nie rozumiem, jak mozna nie widzieć i nie doceniać takich gestów. To tak jakby żona zrobiła ciasto domowe, facet wraca do domu, dostaje buzi i takie ciepłe ciasto z piekarnika :roll:
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pią Wrz 10, 2010 19:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:48   

Ach jakże można, no jak można nie doceniać. :hah:

Molka napisał/a:
rakash napisał/a:
Nie prawda. To żaden prezent.

rakhash nie filozofuj...


Tak tak. Nie filozuj, nie oceniaj, nie myśl... My wiemy lepiej za ciebie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Wrz 11, 2010 12:13, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 19:54   

rakash, zdaje się, że nie czujesz tego tamatu, chyba dzis nie jesteś w nastroju :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Wrz 10, 2010 20:47   

Romku, kompletnie nie czuję :D
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 08:17   

rakash, bo teraz są inne czasy, bardziej nowoczesne (wyzwolone), idziesz z duchem czasu, a ja jestem staroświecki (dziadek mnie wychowywał) i pewnie dlatego takie gesty robią na mnie wrażenie.. pamiętam jak chodziliśmy na jagody i dziadek pierwszy kubek zbierał dla babci. Dziadek to czuł, tamte czasy już nie wrócą ;)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Sob Wrz 11, 2010 08:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 09:37   

Bystry_Romek napisał/a:
dziadek pierwszy kubek zbierał dla babci.

Pozdrów Dziadka ode mnie.
Masz bardzo dobre wzorce.

EAnna
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 11:00   

EAnna napisał/a:
Bystry_Romek napisał/a:
dziadek pierwszy kubek zbierał dla babci.

Pozdrów Dziadka ode mnie.
Masz bardzo dobre wzorce.

EAnna

I ode mnie tez. Twoj dziadek to moj kolega.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 11:23   

A babcia nie mogła sobie zerwać tych jagód?
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 11:58   

rakash, nie mogła, bo wówczas lepiła ciasto na jagodzianki :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 12:07   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash, nie mogła, bo wówczas lepiła ciasto na jagodzianki :)

No więc w czym problem 8-) Dobre były jagodzianki babcine? Na pewno. Nie to co te nowoczesne z błyszczącego sklepu. Mąka i trochę papki bez smaku w kolorze ciemnym :razz:

Romek, ty się ciesz że nie jesteś taki nowoczesny. Tylko się nie łam. Chyba że masz jakieś problemy zdrowotne to się przełam.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Wrz 11, 2010 12:14, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 12:26   

Były z ciasta drożdżowego, niby nic wielkiego, dla mnie jedyne w swoim rodzaju.
Zupełnie inna była wówczas rzeczywistość, dziadek na wszystko miał czas, nie było tv, dla mnie był autorytetem - robił z papieru takie wielkie samoloty :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Wrz 11, 2010 12:30   

Romek wychodzi z tego że się litujesz nad sobą. Jeżeli nie masz jakichś realnych problemów które by cię osłabiały to radzę ci przełam się, bo inaczej może to się dla ciebie źle skończyć.
_________________

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 00:47   

Ewa Drzyzga - pracoholiczka, podejmuje się każdego wyzwania, jakie ... narzuca jej szefostwo. Spała w studiu RMF-u w śpiworze, pierwszy wolny weekend po 15 latach pracy, dzieci pod opieką dziadków. Innymi słowy, obłęd, perfekcjonizm i pracoholizm.
DLACZEGO????

Przez ojca - tyrana dyscypliny, z którego bycia córcią i całusków w czółko wciąż dumna jest DOJRZAŁA KOBIETA. J.p.k.m.!!!!!

oto fragment wywiadu:

Cytat:
T JAK TATA
Tata nieustannie mnie chwali. Mam 40 lat i ciągle jestem jego córeczką. To mnie wzrusza totalnie. Zawsze jest całusek w czółko, zawsze mogę liczyć na jego pomoc i wsparcie. Potrafi mi wysłać SMS-a: gratuluję ci córcia... czegoś tam. Albo: jestem z ciebie dumny; albo fajnie o czymś tam mówiłaś... i dzięki mu za to. Kiedyś mi się wydawało, że jak byłam mała, był wobec mnie zasadniczy i bardzo wymagający. Dzisiaj już nie wymaga. Przypomina, że trzeba odpocząć, powtarza, żeby zwolnić. Jest bardzo łagodny dla moich dzieci. Ile razy mu mówię, kiedy moje dzieci szaleją: „Tato, gdybym ja sobie na takie zachowanie pozwalała, już dawno byś mnie zbeształ”. A tata na to: „Córcia, po co ty się tak denerwujesz, to taki wiek, spokojnie, im to minie”. „Tak? No to ciekawe, dlaczego ja w dzieciństwie tego nie słyszałam?” „Oj słyszałaś, słyszałaś, tylko nie pamiętasz” uśmiecha się tajemniczo. Dziadziuś załatwia swoje sprawy z wnukami sam, mają własne reguły, więc tylko mówią do mnie tak: „My się już tu umówiliśmy na pewne sprawy i nie musisz się denerwować”. Akurat teraz dzieci są u dziadka na wakacjach, wioskę dalej, ale zawsze jest to atrakcja. Wczoraj we trójkę grali w piłkę i tak się zmęczyli, że poszli wcześnie spać.

KMWTW
całość: http://gala.onet.pl/0,162...zga,tematy.html

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Wrz 16, 2010 00:51, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Wrz 16, 2010 00:56   

Taaa. Drzyzga. Gala. Córcia. Śpiwór.
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Wrz 26, 2010 23:39   

M i T napisał/a:
Tata nieustannie mnie chwali. Mam 40 lat i ciągle jestem jego córeczką. To mnie wzrusza totalnie. Zawsze jest całusek w czółko, zawsze mogę liczyć na jego pomoc i wsparcie. Potrafi mi wysłać SMS-a: gratuluję ci córcia


Jak na moje amatorskie oko, to pan Drzyzga gratuluje głównie sobie, przecież to jego sukces! Gdyby nie jego zasadniczość i wymagania, to Ewa nie zaszłaby tak "daleko".

a im dalej w ten wywiad, tym większe kwiatki:

M i T napisał/a:
„Tato, gdybym ja sobie na takie zachowanie pozwalała, już dawno byś mnie zbeształ”. A tata na to: „Córcia, po co ty się tak denerwujesz, to taki wiek, spokojnie, im to minie”. „Tak? No to ciekawe, dlaczego ja w dzieciństwie tego nie słyszałam?” „Oj słyszałaś, słyszałaś, tylko nie pamiętasz” uśmiecha się tajemniczo.


Klasyk! Kopalnia diamentów!
Jasne, Ewa nie pamięta, bo pewnie całe życie nie słyszała niczego dobrego na swój temat, dopiero gdy stała się sławna (trochę inny rodzaj sławy jak u Szymborskiej, ale widać starego zadowala) ojciec ją "docenił". Ale jemu prawdopodobnie nie chodzi o nią, ale o niego samego. Bo to jego zasługa. I to zakończenie: uśmiecha się tajemniczo. Raczej uśmiecha się szyderczo i zbrodniczo. Co on z niej zrobił? Tak na prawdę pośmiewisko, przecież człowiek z odrobiną autokrytyki nie poprowadziłby "Rozmów w toku", cały proceder rozmów to wykorzystywanie biednych ludzi, często nieświadomych sytuacji. Trochę jak rozmowy z panem Kononowiczem - to jawne łamanie praw człowieka, wykorzystywanie chorych, biednych.
Ale do rzeczy:
M i T napisał/a:
Dziadziuś załatwia swoje sprawy z wnukami sam, mają własne reguły, więc tylko mówią do mnie tak: „My się już tu umówiliśmy na pewne sprawy i nie musisz się denerwować”.

Mam nadzieję, że nie robi tego co Fritz, bo cały jego opis pachnie właśnie takim obleśnym zbokolem!
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 13:15   

czytalam ostatnio b fajny art. we wrzesniowym Zwierciadle http://www.zwierciadlo.pl...dziennosci.html na temat bycia mistrzem codziennosci w swoim wlasnym domu - zycie domowe z nie takimi rodzicami, nie takim partnerem, nie takimi dziecmi niz bysmy chcieli. Generalnie chodzi o dysonans, jaki zwykle przerabiamy zderzajac nasze wyobrazenia o kims z wyzej przytoczonych a z rzeczywista osoba z krwi i kosci. Jak latwo wpadamy w petle zlosc, rodraznienia, psychicznego klinczu z powodu naszych nierealnych oczekiwan wobec drugich. I pytanie, skad to wszystko sie bierze? Fajny art, niestety w podanym linku tylko fragment, calosc w wersji drukowanej.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 14:52   

JaśniePani napisał/a:
czytalam ostatnio b fajny art. we wrzesniowym Zwierciadle


Niestety z tego fragmentu wyłania się typowy toksyczno-dobrystyczno-hellingerowski artykulik przeszyty tu i ówdzie "oczywistymi oczywistościami" typu: "nasze dziecko to szczególny gość, któremu należy się szacunek i miłość". :faint:

Wrzuca się do jednego worka zarówno toksycznych rodziców i partnerów jak i boguduchawinnych dzieci. I wszyscy są naszymi wspaniałymi nauczycielami, i wszystkich trza kochać i akceptować, tiaaa :faint:

Cytat:
„Wróciłam z odosobnienia (z aśramy, z pielgrzymki, z rekolekcji, z medytacji) uskrzydlona, pełna miłości, ale wystarczył jeden wybuch złości mojego dziecka (późny powrót męża do domu, pretensje przyjaciółki, telefon od matki) i koniec, miłość się ulotniła, zostało rozczarowanie, poczucie krzywdy, bo nie tak miało być, rozdrażnienie i niechęć”.


Typowe. TAK właśnie się kończy typowy dobryzm, który każe wypierać i/lub akceptować istniejące problemy (podczas wyjazdu do tego "odosobnienia", o którym mowa w cytacie). A potem następuje powrót do brutalnej rzeczywistości i problemy uderzają ze zdwojona siłą, a reakcja nań staje się podwójnie nieadekwatna.

Cytat:
Tymczasem największym nauczycielem jest nasze najzwyklejsze, codzienne życie od rana do nocy. A nasi irytujący bliscy – najdoskonalszymi mistrzami. Mistrzami na naszą miarę. Gdy w chwilach rozczarowań i bezradności modlimy się o inne dzieci, innego faceta, lepszą kochankę, bo przecież święty by z nimi nie wytrzymał; gdy poddajemy się strumieniowi niezadowolenia, ta myśl może być punktem zwrotnym: „oni tacy właśnie są dla mnie najlepsi!”.


No właśnie, to najbardziej toksyczny fragment w tym artykule. Czakry-szmakry, hellinger w pigułce, diagnostyka karmy i wszystkie inne dobrystyczności wywołujące u mnie :razz: Jest to zwyczajne racjonalizowanie i usprawiedliwianie tego, czego człowiek świadomy, dbający o siebie, normalnie by nie zaakceptował i próbowałby zmienić. Wyobraź sobie np. kobietę, która ma chlejącego, agresywnego męża. Gdyby się wreszcie na niego wściekła, mogłaby szukać pomocy i sposobu na wyjście z chorego związku. Ale ulegając takim dobrystycznym pitoleniom (no jak to, przecież w takim grubym, drogim i kolorowym piśmie o tym napisali, a tacy zacni "psychologowie" nie mogą się przecież mylić) zaczyna szukać usprawiedliwienia dla zachowań agresora i już widzi w nim "najdoskonalszego mistrza", najlepszego , na jakiego sobie zasłużyła. Albo np. ma ojca-alkoholika, który też jest "najdoskonalszym mistrzem" (tym bardziej, że to przecież ojciec, któremu się należy bezwzględny szacun!), więc wspiera jego doskonały nałóg odpalając mu kasę. A co! Przecież "taki właśnie jest dla niej najlepszy"! Przykłady można mnożyć...

Cytat:
Sztuką życia i miłości jest każdego dnia w tej frustrującej osobie obok widzieć światło i doskonałość.


Tiaaa... Np. mąż cię zdradza, ale nie waż się frustrować (a już broń boże nienawidzić go za to!), tylko zobacz w nim "doskonałość"! Widzisz, jak doskonale cię zdradza? Wciąż nie możesz tego zaakceptować? Kurcze, coś z tobą jest nie tak. Kup se odpowiednia lekturę albo najlepiej ustaw się hellingerowsko, czakry-szmakry, popukaj się EFT, alleluja i do przodu. I już wszystko gra! Właśnie zdała pani egzamin na dobryzm :razz:

(w powyższym użyłam zwrotu "ty" jako ogólnika, dla podkreślenia przykładu, a nie jako odnośnika do konkretnej osoby - to tak, żeby nie było nieporozumień :faint: )

To nie jest "sztuka życia i miłości" tylko szczyt głupoty, nieświadomości i całkowitego wyparcia się własnych uczuć i osobowości. Pozbycie się bardzo ważnych mechanizmów obronnych. Bo przecież złość i frustracja są ważnymi narzędziami komunikacji naszego umysłu i ciała. Skoro się pojawiają, to znaczy, że "coś" jest nie tak. Chodzi o to, by odkryć, CO konkretnie jest nie tak, a potem szukać sposobu na zmianę tego stanu rzeczy. Tego typu "porady", jak w tym artykuliku, każą zaniechać poszukiwań, zaakceptować fatalny stan rzeczy. Co więcej, być za to wdzięcznym, bo przecież nawet skończony skórwiel może być naszym "najdoskonalszym mistrzem", wystarczy tylko dostrzec w jego skórwyczynach "światło i doskonałość"!

Zauważ, że zalecane mantrowanie "oni tacy właśnie są dla mnie najlepsi!" jest niczym innym, jak powtórzeniem tej samej mantry, którą zna i stosuje każde dziecko, usprawiedliwiając toksyczne czyny swoich rodziców ("biją mnie, bo widocznie na to zasłużyłam. przecież oni mnie kochają i robią to z miłości. to JA jestem taka niedobra i niegrzeczna, a ONI są dla mnie najlepsi!"). Dzięki tego typu mantrom dorosłe osoby w swoim emocjonalnym rozwoju wciąż pozostają małymi, wystraszonymi dziećmi, godzącymi się na fatalne traktowanie przez inne (silniejsze, psychopatyczne, etc.) osoby.

Dla mnie późniejszy bełkot w artykule o oczywistej wspaniałości dzieci nie jest w stanie wymazać tych kilku wybitnie szkodliwych zdań.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Wrz 29, 2010 15:45, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 17:09   

M i T napisał/a:
„Wróciłam z odosobnienia (z aśramy, z pielgrzymki, z rekolekcji, z medytacji) uskrzydlona, pełna miłości, ale wystarczył jeden wybuch złości mojego dziecka (późny powrót męża do domu, pretensje przyjaciółki, telefon od matki) i koniec, miłość się ulotniła, zostało rozczarowanie, poczucie krzywdy, bo nie tak miało być, rozdrażnienie i niechęć”.

Kyrie eleison! Pielgrzymki i rekolekcje (w tym medytacje) nie rozwiązują spraw - problemów - emocjonalnych. Ale doskonale je maskują. Kochajmy wszystkich dookoła!
To właśnie przez 4te przykazanie częściowo nasilaja się choroby psychiczne u dzieci, tworzy się konflikt (nerwica): muszę kochać kogoś kto np. mnie w nocy gwałci. Jak to muszę? a no musisz, bo Bozia także kochać wszystkich. Jak nie będziesz kochać gwałcącego Cię ojca to pójdziesz do piekła...

Marishka to idealnie opisała, pewnie dlatego, że nie boi się spojrzeć prawdzie w oczy (swojej prawdzie). Wybaczanie oprawcom prowadzi to niemocy. Nie można przebaczyć gwałcącemu ojcu tylko dlatego, że Bozia tak każe. Wtedy robimy z Bozi współudziałowca tego gwałtu!

Pani Dobroń też mogłaby zejść na ziemię i nie brać już więcej metaamfetaminy przed audycją! Wpędzasz Pani ludzi w jeszcze większe kłopoty.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 18:32   

Romek, a zasadził Ci ktoś kiedyś kopa?
_________________

 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:25   

Ja kompletnie z innego klucza odebralam ten art.
Marishka za drastyczne przyklady podalas, przeciez debilka utrzymywalaby zwiazek z bijacym mezem i jeszcze dziekowala mu za codzienne pranie, choc oczywiscie sa osoby, ktore cos takiego w swojej chorej psychice uznaja za swoj krzyz i niosa go pokornie, ale to juz cos nie tak z ta osoba. Zony alkoholikow to troche inna historia, ale tez rozsadna i swiadoma kobieta spakuje meza w walizke, ktora wystawi przed drzwi niz pozwoli dreczyc siebie i niszczyc dzieci. Dzieci alkoholikow lub rodzicow bijacych maja najgorzej, bo sa bezbronne i nie maja dokad uciekac lub nie wiedza ze w ogole moga i dokad. Ale mysle, ze zbyt wkstremalne i jaskrawe przyjklady podalas. Mysle, ze art nie byl o nich.
Ja tekst rozumiem jako pokazanie proby wspolgrania ze zwyklymi, normalnymi wadami i odpalami partnera, dzieci, rodzicow, ktore kazdy ma i ktore nas po jakims czasie zaczynaja denerwowac, rodza nasze frustracje z powodu naszej niedojrzalosci, naszego kaprysu zmieniania drugiego wg nasze widzimisie a nie z powodu jawnych czynow zagrazajacych nam fizycznie czy psychicznie. Gros naszych problemow bierze sie stad, ze nie potrafimy zaakceptowac drugiego takim jakim jest, nieustannie chcemy go zmieniac, zadamy,zeby spelnial nasze oczekiwania itp. Ale w sumie chodzilo mi o najwazniejszy fr. art, o jego poczatek "możemy sobie roić na swój temat nie wiadomo co, a i tak cała prawda o nas ujawnia się w naszych związkach" bedac samemu nigdy nie bedzie okazji, zeby sie poznac i przekonac, jakim sie jest naprawde, to inni ludzie sa nam do tego potrzebni, bedac samemu mozna sie srodze pomylic w swojej ocenie, bo caly swiat zewnetrzny i innych ludzi niebedacych z nami w bliskich relacjach mozna zamknac za drzwiami i nie wpuszczac do siebie, ale meza, dziecka nie mozna odstawic nawet na chwile.

BystryRomek sorry, ale durnowato i niepowaznie splyciles wiare sprowadzajac ja do poziomu szkolki niedzielnej i smierdzacej dwocji.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:26   

rakash napisał/a:
Romek, a zasadził Ci ktoś kiedyś kopa?

W sumie nie, ale tak serio to co Cię ugryzło?
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:32   

Mnie specjalnie nic. Ale Ciebie coś ugryzło widzę, i to poważnie.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Wrz 29, 2010 23:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:34   

JaśniePani napisał/a:
durnowato i niepowaznie splyciles wiare sprowadzajac ja do poziomu szkolki niedzielnej i smierdzacej dwocji.

Ejże, ejże, po prostu nie zrozumiałaś, tu nie chodzi o wiarę, lecz o jej szkodliwy wpływ na psychikę i tak już poszkodowanych dzieci.
Co do durnowatości - przeczytaj na spokojnie swój ostatni wpis :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:36   

Romek jaka szkodliwość, co ty wygadujesz.
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:38   

rakash napisał/a:
Romek jaka szkodliwość, co ty wygadujesz.

Szkodliwość: np. nakaz miłości rodziców z zasady - jacy by nie byli. Czy dobrzy, czy gwałcą - kochać trzeba, bo to rodzice!
A rodzice są tylko jedni...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Śro Wrz 29, 2010 23:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:43   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash napisał/a:
Romek jaka szkodliwość, co ty wygadujesz.

Szkodliwość: np. nakaz miłości rodziców z zasady - jacy by nie byli. Czy dobrzy, czy gwałcą - kochać trzeba, bo to rodzice!
A rodzice są tylko jedni...


Weź sobie Pismo Święte albo lepiej Naukę Społeczną Kościoła i przeczytaj. Potem pomyśl i się wypowiadaj. Religia nie jest przyczyną problemów, tylko chęć życia bez Boga. Religia jest tylko i aż drogowskazem. Latarnią.
Żyj tak abyś Ty nie robił drugiemu krzywdy, a zamiast narzekać to komuś pomóż. Szukaj, a nie stoisz w miejscu i ryczysz. Jesteś dorosły. A jak nie wiesz co robić to się módl.
Tylko nie rozsiewaj herezji bo przez to tylko następne pokolenia będą miały jeszcze większy perzejeb. Więc albo jesteś za tym żeby było dobrze albo się nie dokładaj do syfu który niby tak napiętnujesz.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Wrz 29, 2010 23:46, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:47   

rakash, Biblia nakazuje kochac rodziców, a konkretnie czcić ich. Ale nie przewiduje, że rodzic może być oprawcą. Gdy gwałci dziecko, a ono słyszy w Kościele, żeby go czcić, to dziecko ma poważny konflikt.
To Ty czytaj ze zrozumieniem, nikt nie obarcza winą religii za problemy, bo ona sama w sobie jest dobra. Mówimy o 4tym przykazaniu i rodzinach patologicznych.

Poza tym nie utożsamiajmy dobra z wiarą. Człowiek świecki może dużo lepiej wychować dziecko niż katolik pławiący się w naukach Kościoła.

Mam wrażenie, że Dobroniowa jest sponsorem tego forum... to smutne.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Śro Wrz 29, 2010 23:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 23:58   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:58, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Czw Wrz 30, 2010 00:02   

JaśniePani, faktycznie, może gdybym był bardziej uduchowiony...
Pozdrów Panią Grażynę!
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Czw Wrz 30, 2010 00:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Wrz 30, 2010 00:25   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Czw Wrz 30, 2010 09:20   

JaśniePani, nie tylko inaczej zrozumiałaś artykuł, ale też moje wypociny o 4tym przykazaniu. Czytałem Twoje wpisy w wątku "depresja" i faktycznie - myślisz trochę inaczej, chyba za mało konkretnie jak na wagę sprawy poszkodowanych dzieci. Za bardzo tłumaczysz rodziców.
JaśniePani napisał/a:
tak moglby powiedziec prezes zjednoczenia drobiarskiego do szeregowego pracownika ale nie Bog

masz kontakt z Bogiem? ;)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Wrz 30, 2010 16:35   

JaśniePani napisał/a:
Ale nie o tym chcialam rozmawiac tylko o artykule, ze go inaczej zrozumialam.


JaśniePani, zrozumiałaś artykuł tak, jak miał być zrozumiany. Czyli, że należy z pokorą i wdzięcznością akceptować wszystkie frustrujące wady naszych bliskich, ponieważ są oni i tak najlepszymi dla nas osobami i "nieładnie" jest pragnąc czegoś więcej. "Grzeczne" dziewczynki przecież są potulne i posłuszne i wiedzą, że "złość urodzie szkodzi".

Takie przesłanie nie jest niczym nowym ani dziwnym. Jest w 100% zgodne z dobrystycznym duchem naszych czasów. Ty to akceptujesz i artykuł Tobie odpowiada. Ja nie akceptuje i oburzam się, ponieważ doświadczyłam wielu skutków ubocznych dobryzmu - zarówno swojego własnego, jak i innych. Pewne zdania (cytowałam je w poprzednim poście) natychmiast zapalają u mnie czerwona lampkę i wzbudzają czujność.

Nie przemówiły do Ciebie moje zbyt "drastyczne" przykłady, w porządku. Można z łatwością wyszukać wokół siebie multum "zwyczajnych" przykładów. Mnie chodziło bardziej o dobitne podkreślenie możliwego szkodliwego wpływu cytowanych przeze mnie fragmentów artykułu.

Spróbuję podać zupełnie niedrastyczny przykład. Mąż ciągle jest w pracy, na zagranicznych delegacjach, etc. Kiedy wreszcie pojawia się w domu, to woli grać do białego rana z kumplami w gry komputerowe, albo idzie z nimi na piwo. Żona jest w domu z małym dzieckiem. Rośnie w niej frustracja i złość. Próbuje bezskutecznie poruszyć temat z mężem ale on tylko się denerwuje, że ona chce "zabronić" mu odstresowania się od ciężkiej pracy. Na dodatek przecież on pracuje po to, by jej i dziecku zapewnić godny byt, stara się jak może i czuje się niedoceniony przez żonę. Żona ma poczucie winy, bo przecież faktycznie mąż stara się dla rodziny i relaks mu się należy. Ujarzmia więc swoją frustracje i inne uczucia. Takie epizody i kłótnie powtarzają się co jakiś czas i wygasają. Niektórzy nawet nazywają to "docieraniem się".

Pewnego dnia żona jednak nie wytrzymuje i postanawia szukać pomocy. Trafia na tego typu artykulik, albo książkę albo idzie do pierwszego lepszego psychologa. I czyta/słyszy, że jej złość/frustracja nie jest uzasadniona, wręcz szkodliwa dla związku i dzieci. A skoro drugiej osoby nie można zmienić, to lepiej jest zaakceptować męża ze wszystkimi jego wadami i nie ulegać "destrukcyjnym uczuciom". Na dodatek dobrze jest wybaczać, nie myślec, medytować i uprawiać jogę. No i całkowicie się skupić na dziecku, bo "dzieci są ucieleśnieniem tego, co najlepsze w tym życiu". Kobieta bardzo się stara i jeszcze mocniej wypiera swoje prawdziwe uczucia. Stara się sprostać oczekiwaniom innych i całkowicie zaniedbuje swoje własne oczekiwania (bo przecież napisane jest w artykule, że "nierealne oczekiwania przesłaniają rzeczywistość", szkoda tylko, że zapomnieli wyjaśnić, które to oczekiwania - wedle ich uznania! - są nierealne).

Mijają lata i takie "małżeństwo" nie ma ze sobą nic wspólnego, być może nawet ze sobą nie rozmawiają, sypiają w osobnych łóżkach/sypialniach. Każde żyje swoim własnym życiem. Wpadają w totalną kołtunerię albo chorują (psychicznie i/lub fizycznie). Może znajdują sobie kochanków, może chleją. Ale uparcie są ze sobą - jak to się mówi - "dla dobra dzieci"...

Takie są skutki dobryzmu, które obserwuję od lat. Artykuł wyraźnie daje do zrozumienia, że frustracja i złość wobec najbliższych nie ma racji bytu. A tego rodzaju sugestie budzą we mnie ogromny sprzeciw, ponieważ WIEM, że każde uczucie jest ważne i potrzebne. Zamiast dogłębnie się zainteresować źródłem frustracji (zbyt ogólnikowa gadka o "nierealnych oczekiwaniach" mnie nie satysfakcjonuje), artykulik zachęca do wyzbycia się tego uczucia! Pada na podatny grunt, ponieważ prawie każdy z nas był od małego zachęcany do wypierania/tłumienia złości. Błędne koło toczy się dalej.

Najlepiej nic nie zmieniać, nie pragnąć za wiele, nie myśleć, nie wysilać się, wszystko tolerować i wszystkich kochać. Wtedy też wszyscy będą kochać ciebie i będziesz szczęśliwszą osobą. Takie jest przesłanie dobryzmu i współczesnej ezoteryczno-newageowo-religijno-psychopapkowej "duchowości". A to jest sprzeczne z naturą i logiką.

Marishka
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Czw Wrz 30, 2010 19:11   

Omawiany art. pochodzi ze Zwierciadła. Przeczytałem dziś kilka jemu podobnych i faktycznie, ta strona to psychobełkot. Piszą tam zazwyczaj panie psycholożki, podobnie jak pani Grażyna naspidowane metaamfetaminą. Poniżej fragment:
Kod:
Singielka, samotna mama, rozwódka &#8211; czy mogą mieć udane życie seksualne? To zależy od ich przekonań, mówi psychoterapeutka Katarzyna Miller. Te kobiety, które nie żyją w stałych związkach, czasem zasznurowują swoje libido i nie mają życia seksualnego, ale bywa też, że przywiązują do seksu zbyt dużą wagę. Dlatego warto wiedzieć, jakimi przekonaniami kierują się osoby, które znalazły radość seksu, choć zwykle śpią same

Treść porywa! Autorka Katarzyna Miller. W kolejnym artykule doradza czy seks po pierwszej randce, czy jednak po trzeciej. Nie wiem do jakiej grupy wiekowej adresowane jest Zwierciadło, jeśli do dziewczyn 16-18 lat - to zwracam honor.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Czw Wrz 30, 2010 19:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Wrz 30, 2010 23:36   

Roman - p. Miller nie jest dla mnie autorytetem, tez czytalam kilk ajej artykulow i niestety :-?

Marishko in meritum, opierajac sie na Twoich przykladach, masz racje. Ale znowu, nie bylo ich w art. Np to co podalas o mezu, ktorego dniami nie ma w domu, zona z malym bejbi cale dnie, a maz jak wroci to wlasciwie tez jakby go nie bylo. Wiadomo, ze taka kobieta nie bedzie szczesliwa w takim ukladzie i jesli zalezy jej to cos z tym zrobi. Zreszta, takie rzeczy trzeba miec poukladane przed slubem, przed podjeciem decyzji o sprowadzeniu na ten swiat dziecka. Nie wyobrazam sobie siebie na miejscu takiej kobiety.
Ale ja w dalszym ciagu upieram sie przy swojej interpretacji, czyli wyrozumialosci dla mniejszych czy wiekszych wad partnera, ktorego sie bardzo kocha, a o ktore nie ma co kopii kruszyc, bo i tak sie ich nie zmieni, a sa malego kalibru. Np ja jestem balaganiara, jak sprzatam to i owszem, ale zrywami, na pewno nie systematycznie, i co mialby moj maz zrobic? on wie, ze pewnych rzeczy nie przewalczy. Po co robic awanture jak sie kogos lub czegos i tak nie zmieni. Moze to zly przyklad, bo go to akurat nie denerwuje. Ale np. marudzenie dziecka, gdy my jestesmy zmeczeni, musimy zaakceptowac ten stan, musimy jakos zareagowac, nie mozemy zignorowac wlasnego dzicka, bo akurat nie mamy nastroju, jestesmy spiacy czy boli nas glowa. Albo toksyczni rodzice, o ktorych tyle wspominal Romek - nic nie da walka, klotnie, awantury, sa tacy jacy sa, nic ich nie zmieni, bo nie widza albo nie chca zobaczyc swoich bledow, nie stac ich na szczera rozmowe, na naprawe. I mozna albo w tym tkwic i umierac albo odejsc.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Paź 01, 2010 18:20   

JaśniePani napisał/a:
pierajac sie na Twoich przykladach, masz racje. Ale znowu, nie bylo ich w art.


Nie bardzo rozumiem, co ma piernik do wiatraka? Podałam całkiem realistyczne przykłady "podatnego gruntu", na jaki może paść ten artykulik i jak może zostać zastosowany.

JaśniePani napisał/a:
Wiadomo, ze taka kobieta nie bedzie szczesliwa w takim ukladzie i jesli zalezy jej to cos z tym zrobi.


To właśnie starałam się opisać w moich przykładach. Odnoszę wrażenie, że Ty myślisz, że każda taka "nieszczęśliwa" kobieta będzie się starała wydostać z toksycznego związku. A ja chciałam pokazać, że w większości przypadków jest zupełnie odwrotnie, m.in. dzięki tego typu artykulikom/książkom/psychologom, etc. Po prostu sprecyzowałam to "coś" o którym napisałaś.

JaśniePani napisał/a:
Zreszta, takie rzeczy trzeba miec poukladane przed slubem, przed podjeciem decyzji o sprowadzeniu na ten swiat dziecka.


Oczywiście, tak by było idealnie. Ale takie związki są rzadkością. Nie rozumiem natomiast następnego argumentu:

JaśniePani napisał/a:
Ale ja w dalszym ciagu upieram sie przy swojej interpretacji, czyli wyrozumialosci dla mniejszych czy wiekszych wad partnera, ktorego sie bardzo kocha, a o ktore nie ma co kopii kruszyc, bo i tak sie ich nie zmieni, a sa malego kalibru.


Tak sobie patrzę na dwa powyższe cytaty jeden obok drugiego i zachodzę w głowę, czy nie jest to jakiś doublethink czy jakieś masłomaślane? Bo skoro "takie rzeczy trzeba mieć poukładane przed ślubem", to tym bardziej poukładane trzeba mieć podejście do "mniejszych czy większych wad partnera". Przecież to "oczywista oczywistość" do zrozumienia której chyba nie potrzebowałaś tego artykułu :roll:

JaśniePani, wiem, że ten artykuł mocno Ciebie poruszył. Napisz wprost, co z niego wyniosłaś nowego/odkrywczego/ważnego, o czym nie wiedziałaś wcześniej. Ja zacytowałam fragmenty, które uznałam za godne napiętnowania. Ty, dla odmiany, możesz podać fragmenty, które uważasz za niezwykle wartościowe. Tym bardziej, że jesteś w posiadaniu całego artykułu, a ja jedynie fragmentu online.

JaśniePani napisał/a:
I mozna albo w tym tkwic i umierac albo odejsc.


I właśnie tej drugiej, równie ważnej, opcji nie znalazłam w artykule. A Ty?

Marishka

P.S. Wątek jest o rodzicach. Fajnie by było gdybyś powiązała ten wątek z artykułem, napisała jak to rozumiesz. oczywiście jeśli będziesz miała czas i ochotę na taką dyskusję.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 00:28   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 00:47   

Ty masz babcię ale czy też to jest twoja mama?a nie teściowa?

Moja była fajna, za wnuczka wszystko, super, a do mnie ostatnio nadaje:

Co ty w tym programie w telewizji mówiłaś? chyba nic o mnie bo bym ci ... nie wiem co zrobiła?

no dajcie żyć, bez komentarza

naprawdę ma myśli i pomyły niesamowite, dałam jej zeszyt by mi opisała jak się urodziłam, jak to było, co mówili lekarze itp. a ona do mnie: to co Ty książkę chcesz napisać?

Nie mam co robić tylko pisać książkę. Rzadko się zdarzało kiedyś by taki wcześniak ja przeżywał to chcę wiedzieć jak to było. Obrona totalna samego siebie jako rodzica.
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 01:03   

JaśniePani napisał/a:
No i wracajac do art., - kiedys moze bym go wyciela i jej wyslala, dzis juz nie.


Tylko kilka słów, Marishka napisze zapewne więcej.

- nie ma najmniejszych szans na zmianę u Twojej matki
- Twoja matka jest osoba stanowiącą potężne zagrożenie dla wnuków.
- wcale Ci się nie dziwię, że miałaś ochotę jej przygrzmocić.
- doprowadzenie do takiej sytuacji (jak ta w parku) samo w sobie jest błędem. Potrzebna jest zmiana Twojego zachowania wobec ze wszech miar toksycznej matki, bo ona świetnie Tobą manipuluje - wiedząc, że będziesz bronić się "tą samą płytą". Innymi słowy, ona wie, że zawsze zdoła wyprowadzić Cię z równowagi. Ewidentnie Twoi rodzice posiadają Twoje dzieci. Zmiana byłaby dla niej szokująca. Zmiana płyty to warunek. Ja sobie nie wyobrażam, żeby ktokolwiek uderzył moje dziecko. Bałbym się nawet doprowadzić do takiej sytuacji, bo nie zapanowałbym nad rękami. Jeśli Twoja matka nie zmieni swojego zachowania, nie może mieć jakichkolwiek kontaktów z Twoimi dziećmi.
To co się stało czyni Ciebie JaśniePani współwinną, ponieważ mimo brutalnego zachowania matki, wciąż żyjesz na ICH PRAWACH. Wiem, jak to brzmi, ale ogólnie kicham na dobryzm, bo dobryzm a dobroć, to koszmarnie różne rzeczy.

Masz dwa wyjścia - ucieczkę w metafizykę, by nie myśleć o tym, co się dzieje tu i teraz - co uniemożliwi jakikolwiek progres, albo podjąć trud w miarę autentycznego życia, a to za każdym razem boli jak największa tragedia. Dopiero po jakimś czasie, o ile zdołasz unieść ciężar ewentualnego przeniesienia lub koszmarnego poczucia winy wobec rodziców, przychodzi coś w rodzaju ulgi, której nic nie może się równać. Do tego konieczna jest częsta i efektywna obecność osoby, o której mawia się "świadek empatyczny". Takich spraw nie załatwia się przez internet ani w gabinetach chroniących świętość rodzica "psychologów". Tego nie robią za nas książki ani jakikolwiek guru.
Warunkiem koniecznym, by podjąć ten ważny krok jest obecność partnera, który KOCHA i jest KOCHANY. Inne osoby też być może, ale raczej ktoś wciąż obecny, bo to ciężka przeprawa, mająca konsekwencje na całe życie. Wolność - oczywiście mająca jak wszystko swoje granice, po prostu wymaga sporego wysiłku, a potem kolejnego, by się w niej utrzymać. Łatwo nie jest.

Znam sporo ludzi, którzy żyją w kulejących związkach. Za każdym razem albo uciekają w metafizykę, albo tkwią w objęciu wielkiego wyparcia i drażni ich każdy przebłysk świadomości u innych. Od razu powiem ogólnie: jeśli ktokolwiek oszukuje się, że żyje w szczęśliwym związku, najczęściej po dotarciu, a z wypowiedzi/ żartów/treści/ wynika co innego, nie ma najmniejszych szans na zrobienie nawet najdrobniejszego ruchu do przodu, jeśli chodzi o nabycie wiedzy o swoich uczuciach. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rodziców.

JaśniePani, teraz znów do Ciebie. Jeśli po takim zdarzeniu jak uderzenie w twarz dziecka, wciąż utrzymujesz na tych samych warunkach stosunki z rodzicami i NIC się nie zmienia, to znaczy, że dłuuga droga Cię czeka. Możesz mnie zjebać na wióry i troty, ale zapewniam Cię, że jeśli nie zmieni się ten status, będzie jeszcze gorzej.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 01:10, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 01:29   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:56, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 01:35   

M i T napisał/a:
Jeśli po takim zdarzeniu jak uderzenie w twarz dziecka, wciąż utrzymujesz na tych samych warunkach stosunki z rodzicami i NIC się nie zmienia, to znaczy, że dłuuga droga Cię czeka. Możesz mnie zjebać na wióry i troty, ale zapewniam Cię, że jeśli nie zmieni się ten status, będzie jeszcze gorzej.


Widzi ktoś inne rozwiązanie sprawy jak radykalne odcięcie się od rodziców?

M i T napisał/a:
Ewidentnie Twoi rodzice posiadają Twoje dzieci. Zmiana byłaby dla niej szokująca. Zmiana płyty to warunek. Ja sobie nie wyobrażam, żeby ktokolwiek uderzył moje dziecko.

Dokładnie tak jak pan Tomek pisze, ale... .
JaśniePani napisał/a:
Ostatnim gwozdziem do trumny spaceru bylo to jak zwrocila synkowi uwage, zeby tak nie krzyczal glosno bo halasuje i przeszkadza ludziom w parku, maly nie posluchal, babcia krzyczala jeszcze 3 razy ze zloscia, zeby nie krzyczal, w koncu jak go dopadla to szarpnela go za policzek, synek ze zloscia krzyknal specjalnie jeszcze bardziej na co ona go uderzyla z calej sily w twarz.

To znaczy, że JasniePani jesteś w pełni odpowiedzialna za tę sytuację, to juz jest Twoja wina. To jakbyś świadomie umieściła dziecko w klatce z jadowitym wężem. Tak czy owak wąż dziecko ukąsi.
Swoją drogą połamałbym suce rękę! Może dlatego JaśniePani z Twoich postów biło "zrozumienie" dla rodziców. A szkoda, bo czytalem Twoje stare wpisy i tam już coś mi zgrzytało, ja nie umiem psychologii i tych określeń, ale wtedy miałas jakby za bardzo wyrozumiały stosunek do rodziców. To byly czasy jak byłaś w ciązy z tego co kojarze po datach wpisów.

JaśniePani napisał/a:
Najgorsze bylo na koniec, babcia w zlosci powiedziala mojemu synkowi jak jej sie wyrwal z uscisku, ze go w takim razie nie kocha

Cholera to klasyk manipulacji. Twoja matka jest katem!
Wrzucę coś z mojej beczki: do dziś rodzice (matka głównie) mną chce manipulować. Wciaga mnie w jakies swoje niby-interesy, potem trace pieniadze, ostatnio mnie podstepem okradła. Dlatego moge zrozumiec ze JasniePani nie wyleczyla sie z toksycznego wpływu rodziców. Ja nie moge nadal, mimo, ze rozmawiam z matka max 20 minut na tydzien przez telefon. To jest straszne, bo mam wszystkie objawy depresji, wiem ze to przez dom, a jednak nic to nie daje.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 01:42   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:55, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 01:47   

JaśniePani napisał/a:
nie wiem czy rozumiesz, nie mamy zadnych punktow wspolnych, w ogole nie rozmawiamy. Nie ma kontaktu.

Ale nie powiesz mi, że matka jest Ci obojętna... ja tak technicznie staram sie do tego uzaleznienia podejsc. A skoro nie jest obojetna, to cos jest na rzeczy. Moge cos przekrecac, fakt. Nie wiedzialem, ze nie masz z nia kontaktu. Jesli tak, to super! Ja tez do takiego stanu zmierzam... ale coś mi nie wychodzi, bo ona mi ciagle te pseudo-interesy proponuje,.

JaśniePani wiem, ze to takie gadanie z mojej strony, ale chyba Twoje dziecko nie powinno juz nigdy w zyciu miec kontaktu z babcia. Widzisz.. sam doradzam, a mam czesty kontakt z moja bardzo toksyczna matka (telefoniczny, a jednak). Ech :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Paź 03, 2010 02:01, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 02:01   

Nie w tym sek. Jeszcze w zeszlym roku mialam ogromne poczucie winy, ze to z mojej winy cos jest nie tak. Najtrudniej bylo mi zrozumiec, ze juz nigdy nie bedzie dobrze, ze cos stracilam bezpowrotnie. Najtrudniej i najdluzej. Rzeczywiscie, tak jak pisze Tomek, gdyby nie maz nie znioslabym tego, albo zostawuila wszystko tak jak jest a konflikt zbagatelizowala i przyladzila jak Ty. Pomogla mi jeszcze troche kuzynka i ciotka znajace dobrze sytuacje mojej rodziny, kol. psycholog majaca podobny problem z ojcem i bylym mezem.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 02:06   

JaśniePani napisał/a:
Jeszcze w zeszlym roku mialam ogromne poczucie winy, ze to z mojej winy cos jest nie tak.... Najtrudniej bylo mi zrozumiec, ze juz nigdy nie bedzie dobrze, ze cos stracilam bezpowrotnie. Najtrudniej i najdluzej.

To poczucie winy, poczucie, a nie wina. Wina stoi po stronie mamy.
Tak obiektywnie to niewiele straciłaś - kontakt ze złymi ludźmi. Subiektywnie to Twoi rodzice i tutaj już jakiś sentyment jest. Choć nie powinno, bo jak widzisz mama jest złym człowiekiem.
Straciłaś COŚ, no właśnie co? A może TEGO nigdy nie było?

Nie rozumiem, czemu uwazasz, ze zbagatelizowalem konflikt?
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Paź 03, 2010 02:12, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 02:46   

Zatrzymajmy się na chwilę.

JaśniePani, wiem, że miałaś przerwy w kontaktach, ale wypełniała je cisza. Zauważ, że schemat relacji wyglądał tak: ona krzyczy lub bawi się w sadystkę, Ty zaś krzyczysz na nią.
Czemu dałaś się nabrać, jak napisałaś? Powiem bez pieerddolenia farmazonów o wyższej świadomości i aurze indygo na wysokości zadu: po prostu wciąż liczysz, że ona się zmieni, podczas gdy wszystko krzyczy NIEEEEE!!!!

Wiesz, zerwać ze starymi jest ciężko. Ja tego nikomu nie radzę, dopóki nie wyczerpie się wszystkich środków, ale takich, które nie uczynią z Ciebie niewolnika wyparcia, jak hellingeryzm, new-age, ucieczka w religijność, wybaczenie jednostronne, jednostronne zaangażowanie, jakaś wyidealizowana, wyższą moralność itd.
Próbować można na różne sposoby. Ja pisałem listy do rodziców, próbowałem spokojnej, dojrzałej rozmowy, rzeczowego przedstawienia sytuacji wraz z alternatywami, które miały gwarantować dalszy rozwój naszych relacji w oparciu o prawdę, wzajemny szacunek i konstruktywne współdziałanie. Niestety - zostali wytrąceni z równowagi moim spokojem i rzeczowością. Woleli mieć mnie na smyczy emocjonalnej: oni spokojnie leją trutkę, ja zaś drę się i wystrzeliwuję z siebie roszczenia, pretensje itp. Tak się nie da, bo to zniewolenie i schemat, który źle działa, a tego głośniejszego ustawia w roli wariata, osoby niezrównoważonej. Rodzice nie potrafili, bo sami nie rozkminili swego wnętrza, a tu syn, na dodatek znajdujący miłość swojego życia im będzie pitolił i coś sugerował - i to jeszcze nie jak dotąd, tylko merytorycznie i z szacunkiem. To nie zadziałało. Było tylko jedno "wyjście". Całkowicie zgodzić się na warunki, które nie mieszczą się w głowie normalnego człowieka ceniącego sobie zdrową i dojrzałą wolność.

Jeśli nie przeprowadziłaś z nimi rasowej gadki konfrontacyjnej, to nie wybadasz najważniejszej sprawy - czy jeszcze jest szansa. Trzeba dojść do takiego punktu, z pozycji którego ma się jasność sytuacji. Jeśli nie uda im się zobaczyć w Tobie pełnoprawnego człowieka, to już decyzja będzie po Twojej stronie. Wyczerpać wszystkie zdrowe możliwości i wtedy zadecydować.
Moi zabetonowali się całkowicie za pomocą wyparcia, zaprzeczenia i oskarżeń. Ojciec w końcu podniósł tyłek z kanapy i czerwony na twarzy wyszedł bełkocząc, że żadnego przepraszam nie będzie (a ja nic o przeproszeniu nie mówiłem, tylko o uzdrowieniu relacji). Do tego stopnia są we władzy nieświadomości, że zapomnieli po kilku tygodniach, że kupiliśmy z Marishką dom. Im się ponadto w pałach nie mieści, że mogłem dokonać zwrotu polegającego na tym, że stałem się szczęśliwy w życiu partnerskim z kobietą. Że już nie mam utrzymujących się zjazdów psychicznych, że im nie wjeżdżam na chatę z pretensjami itd. Że już nie ma nici, za pomocą których potrafią uruchomić znane im reakcje.

To wszystko nie jest proste. Piszesz o poczuciu winy. Ja o tym wiem doskonale. Żadne dziecko nie jest w stanie sobie na spokojnie wyobrazić, że rodzic może być naprawdę srodze grzmotniętym osobnikiem, który nie jest w stanie spojrzeć na siebie i zapoznać ze źródłem własnych ran. Dziecku nie może przejść przez umysł, że rodzic może go nie kochać, że nie jest w stanie tego czuć, a jedynie traktować jak własność, nierzadko użyteczną na czas starości. Rodzic mający poważny zator w postaci wyparcia własnego wczesnodziecięcego cierpienia, nie będzie w stanie obdarzyć dziecka dojrzałą, gwarantującą dobry start w samodzielne - I ŚWIADOME - życie miłością.

Ponadto, w przypadku nieświadomych ludzi - na starość występuje pewne symptomatyczne zjawisko - konwersja roli. Stary rodzic, nieświadomie traktuje własne, współuzależnione dorosłe dzieci jak swoich rodziców. Mam na ten temat spore obserwacje.
Ciekawe jest też, że w relacji mąż-zona coś istotne ulega aberracji i np. staruszek mąż zwraca się do staruszki-żony per "mama". Odjazd.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 02:58, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 11:00   

M i T napisał/a:
Ja pisałem listy do rodziców, próbowałem spokojnej, dojrzałej rozmowy, rzeczowego przedstawienia sytuacji wraz z alternatywami, które miały gwarantować dalszy rozwój naszych relacji w oparciu o prawdę, wzajemny szacunek i konstruktywne współdziałanie.


Czemu tak bardzo zależało Ci na tej konfrontacji? Czemu chciałeś porozumienia, skoro porozumienie w takich rodzinach występuje bardzo rzadko? Pisałeś listy bo tak zaleca autorka Toksycznych Rodzicow?
Zrujnowali Ci życie (jeśli można tak się wyrazić), a Ty potem szukałeś "porozzumienia". Po co jeśli moge wiedzieć? Przecież takie akcje z góry skazane są na niepowidzenie.

Po co chciałeś rozwijać chore relacje?
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Paź 03, 2010 13:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 14:47   

M i T napisał/a:
Powiem bez pieerddolenia farmazonów o wyższej świadomości i aurze indygo na wysokości zadu: po prostu wciąż liczysz, że ona się zmieni, podczas gdy wszystko krzyczy NIEEEEE!!!!
zgadza sie

M i T napisał/a:
Woleli mieć mnie na smyczy emocjonalnej: oni spokojnie leją trutkę, ja zaś drę się i wystrzeliwuję z siebie roszczenia, pretensje itp. Tak się nie da, bo to zniewolenie i schemat, który źle działa, a tego głośniejszego ustawia w roli wariata, osoby niezrównoważonej.
Zgadza sie, czulam sie glupio sprowokowana, jak debil wpuszczony raz w maliny. Zaluje, ze po pierwszych krokach i po pierwszym zgrzycie nie cofnelam sie z dziecmi powrotem do domu.

M i T napisał/a:
Było tylko jedno "wyjście". Całkowicie zgodzić się na warunki, które nie mieszczą się w głowie normalnego człowieka ceniącego sobie zdrową i dojrzałą wolność.
Tomek, co to znaczy?

M i T napisał/a:
Jeśli nie przeprowadziłaś z nimi rasowej gadki konfrontacyjnej, to nie wybadasz najważniejszej sprawy - czy jeszcze jest szansa. Trzeba dojść do takiego punktu, z pozycji którego ma się jasność sytuacji. Jeśli nie uda im się zobaczyć w Tobie pełnoprawnego człowieka, to już decyzja będzie po Twojej stronie. Wyczerpać wszystkie zdrowe możliwości i wtedy zadecydować.
Byly rozmowy, byl list, na nic wszystkie metody, jest tak jak u Ciebie - wyparcie, za nic sie nie przyznaja do bledow, nie zejda z piedestalu autorytetu - dla nich to najwazniejsze - smarkacze maja sluchac starszych i basta. Nie ma szans. Nie ma chyba gorszych betonow. Charakterystyka mojej mamy: najwazniejszy wyglad i prezencja, stan konta, pozycja zawowodwa, ocenianie ludzi po ubiorze, wyksztalceniu, bogactwie i pochodzeniu, poczucie wstydu - co ludzie powiedza - kieruje postepowaniem a nie zgoda z samym soba, skrepowanie mentalne wiara np. nie odejde od potwora, bo jestem katoliczka, bo w naszej rodzinie nigdy nie bylo rozwodow itp.


M i T napisał/a:
Ciekawe jest też, że w relacji mąż-zona coś istotne ulega aberracji i np. staruszek mąż zwraca się do staruszki-żony per "mama". Odjazd.

my z mezem czasami sie zwracamy tak do siebie, tzn w osobie trzeciej np mowiac cos do dziecka 'daj to maminkowi' idz do tatinka ;-) Czasem tez dzieci jak sie zdenerwuja na nas mowia "ty tatuchu jeden, nie lubie cie" :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 14:56   

Zapomnialam o najwazniejszym - moze w zeszlym roku mialabym znowu zal do siebie, rozmontowane samopoczucie i wszystko wydawaloby mi sie do , teraz nastapila zmiana, najbardziej bylo mi zal dzieci i szkoda tego spaceru, szkoda slonca. Paradoksalnie dobrze sie stalo.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 15:26   

JaśniePani napisał/a:
Tomek, co to znaczy?

Mnie więcej to, że gdy nie da się nawiązać szczerych, dojrzałych relacji opartych na partnerstwie i szacunku, można poprzestać na zajęciu postawy podwładnego. Wtenczas oddajesz siebie i swoje dzieci we władanie toksycznych rodziców, a ci roztaczają całkowitą - bo mentalną - kontrolę nad "Twoim" życiem. Wówczas funkcjonujesz na zasadzie "pokorne cielę dwie krowy ssie", a rodzice utrzymują schemat oparty tylko i wyłącznie na ich warunkach. Krótko mówiąc, możesz zgodzić się być niewolnikiem. Dlatego "wyjście" ująłem w cudzysłów. Ludzie w większości tak robią, choć za nic nie powiedzą: "tak, wybrałem niewolę.."

Piszesz też, że nie ma szans na zmianę u matki. Dziecko w Tobie, wciąż obecne aż do śmierci - jak u każdego z nas - nie dopuszcza tego do świadomości w 100%. Wciąż zdajesz sobie sprawę - tak mi się wydaje - bardziej intelektualnie, ale nie emocjonalnie.

Rodzice to jedno, ale co zrobić, gdy ma się dziecko z osobą, z która już nas niewiele łączy?
Co robią w przeważającej mierze wypaleni, zastani i nie czujący nic do siebie prócz nieświadomej nienawiści małżonkowie? Najczęściej nic - dla "dobra" dziecka lub ze zwykłego lęku. Jeśli JaśniePani jesteś z osobą, o której możesz powiedzieć - tak, to TEN człowiek, jesteś w znakomitej sytuacji, bo zostają Ci do przepracowania rodzice. Ale co w przypadku innych kobiet/mężczyzn, którzy są w paskudnej sytuacji, wydawałoby się bez wyjścia? Przerzucać im się zdarza na dzieci zbyt dużo uwagi, stają się nadopiekuńczy, czego konsekwencją jest np. zawarcie czegoś w rodzaju małżeństwa z dzieckiem, które zastępuje chłodny, nieobecny status małżonka. Takie dziecko staje się współuzależnione aż do śmierci. Gdy matka/ojciec w związku żyją już tylko albo przede wszystkim dla dzieci, jest to koniec związku, koniec walki o świadomość, koniec dojrzałego rodzicielstwa.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 15:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 15:31   

Ponowie pytanie do Pana Tomka:

Czemu tak bardzo zależało Ci na tej konfrontacji? Czemu chciałeś porozumienia, skoro porozumienie w takich rodzinach występuje bardzo rzadko? Pisałeś listy bo tak zaleca autorka Toksycznych Rodzicow?
Zrujnowali Ci życie (jeśli można tak się wyrazić), a Ty potem szukałeś "porozzumienia". Po co jeśli moge wiedzieć? Przecież takie akcje z góry skazane są na niepowidzenie.

Po co chciałeś rozwijać chore relacje?
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 15:53   

JaśniePani napisał/a:
Byly rozmowy, byl list, na nic wszystkie metody, jest tak jak u Ciebie - wyparcie, za nic sie nie przyznaja do bledow, nie zejda z piedestalu autorytetu - dla nich to najwazniejsze - smarkacze maja sluchac starszych i basta. Nie ma szans. Nie ma chyba gorszych betonow. Charakterystyka mojej mamy: najwazniejszy wyglad i prezencja, stan konta, pozycja zawowodwa, ocenianie ludzi po ubiorze, wyksztalceniu, bogactwie i pochodzeniu, poczucie wstydu - co ludzie powiedza - kieruje postepowaniem a nie zgoda z samym soba, skrepowanie mentalne wiara np. nie odejde od potwora, bo jestem katoliczka, bo w naszej rodzinie nigdy nie bylo rozwodow itp.


JaśniePani, wobec powyższego - CO Cię jeszcze trzyma w tej relacji? CO powoduje, że umawiasz się na spacer, dajesz się wciągnąć w kłótnię, etc.? Jak TY to sobie tłumaczysz? I ile jeszcze tego rodzaju zajść musi się wydarzyć? Intelektualnie to wszystko doskonale rozumiesz, ale... No właśnie, w czym TWOIM ZDANIEM tkwi problem?

Napisałaś, że rodzice "nie zejdą z piedestału autorytetu". Ależ oczywiście! I też nie "odpępowinią" Ciebie. Bo niby po co mieliby to robić? Przecież IM w takim układzie jest dobrze, a z Twoim zdaniem i uczuciami nie liczyli się nigdy (jak wynika z Twoich relacji). To tylko od Ciebie zależy teraz, czy zrzucisz rodziców z piedestału i przetniesz pępowinę. I tylko TY możesz to zrobić, nikt inny, ani rodzice, ani Twój mąż, ani MiTy ani inne osoby nie mogą tego uczynić za Ciebie.

Zauważasz, że wciąż reagujesz tak samo, wciąż dajesz się sprowokować i wciągnąć w awanturę i krzyk. Zauważenie tego, to dopiero pierwszy krok. Bardzo ważny, bo wiele osób kręci się w tym kole w nieskończoność. Czy czujesz też w sobie potrzeby zmiany? Czy dostrzegasz nieskuteczność swoich dotychczasowych reakcji? Jeśli jest niezadowolenie i chęć, by "coś" z tym zrobić, to już masz kolejny krok do przodu. Teraz trzeba precyzyjnie określić, co to jest to "coś", bo nie ma nic gorszego niż takie niesprecyzowane słówka-zapychacze jak "coś", "ktoś", "kiedyś". Służą temu, by nie zastanawiać się nad konkretami, by odsuwać na nieokreślony termin problemy, które domagają się rozwiązania. Niepotrzebnie zapychają umysł, stwarzając wrażenie, że się pracuje nad problemem. A przecież praca nad rozwiązaniem problemu zaczyna się dopiero w momencie, kiedy nazywamy rzeczy po imieniu.

Kiedy już odpowiesz sobie na pytania czy chcesz coś zmienić i CO konkretnie chcesz osiągnąć (tylko bez szablonów typu "chce być szczęśliwa", bo one absolutnie niczego nie wyjaśniają), możesz zacząć te konkretne cele oceniać. Na ile są realne? Co mówi Twoja intuicja? Czego potrzebujesz (konkretnie!) do ich osiągnięcia? Co już masz w sobie (lub obok), a nad czym warto popracować? To może brzmi zbyt "technicznie", ale pozwala na zastanowienie się, przeanalizowanie sytuacji i świadome podjęcie innych działań niż dotychczasowe, wyuczone.

Chodzi o zmianę tego, co jest nieskuteczne, a wydaje mi się, że już zauważyłaś nieskuteczność swoich dotychczasowych reakcji na prowokacje matki.

cdn.

Marishka
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 22:27   

Na czym ma polegac wglad emocjonalny? co przez to rozumiecie?

Nie wystarczy czysto poznawcza zmiana przekonan? dlaczego tak lub nie?

Podyskutujmy
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 22:32   

zenon napisał/a:
Podyskutujmy


Chętnie. Ale w OSOBNYM wątku. Fajnie będzie jak go założysz i przedstawisz własne poglądy. Ten watek poświęćmy jednak tematyce rodziców.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 22:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 22:49   

zenon napisał/a:
Na czym ma polegac wglad emocjonalny? co przez to rozumiecie?

Nie wystarczy czysto poznawcza zmiana przekonan? dlaczego tak lub nie?

Podyskutujmy


bo jak zmienisz tylko przekonania a rodzic Ci zagra na emocjach nawet przez telefon to mozesz sie wkurzyć i przekonanie i tak pójdzie do kosza. Ja tak myślę.

A emocjonalnie wg mnie to zauważyć, że rodzic mówi do Ciebie w sposób, który Ci nie pasuje ale odpowiedzieć mu tak byś Ty miał zachowane swoje granice. Bo jak podejdziesz tylko emocjonalnie i zaczniesz podnosić głos to jesteś jego bo Ci rodzic odpowie :czemu na mnie krzyczysz? jak moja matka.

:-o
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 23:18   

sylwiazłodzi napisał/a:
bo jak zmienisz tylko przekonania a rodzic Ci zagra na emocjach nawet przez telefon to mozesz sie wkurzyć i przekonanie i tak pójdzie do kosza. Ja tak myślę

W ramki. Świetne!

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Paź 03, 2010 23:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Nie Paź 03, 2010 23:33   

Jaśnie Pani napiszę ze swojego doświadczenia ale Ja przerabiam siebie dość krótko więc może źle to wyrażę.

Póki co wybrałam, że kontaktuję się z matką ale dlatego, że Ja wiem ,bo z nią rozmawiałam co Ona myśli, że uważa ,że wielu rzeczy już nie zmieni,że z jednej strony mi powie,że nie potrafi kochać ogólnie a potem, że mnie kocha i oczekuje ode mnie tego samego. Powtarza mi to ostatnio a ja nie jestem w stanie je odpowiedzieć. Ona to widzi. Ale widzisz Ja już się uczę ,żeby coś zrobić z emocjami. Coś bo określanie jak nie bardzo umiem wyraźić. Gdy czasem zdarza mi się podnieść głos to słyszę to co powyżej. Ja nie mam jazd z jakimiś kótniami, wnuczkiem itp. wręćz przeciwnie to wnuczkowi potrafi okazać normalniej miłość niż mnie słowami. A może to działa w obie strony ja nie potrafię i robię dystans. Ale to też moja obrona bo często mówi słowa, które ranią ale nie zdaje sobie sprawy. A jak coś jej powiem na ten temat to słyszę, że ona już się nie zmieni, zrobiła ile mogła. Nie na ile potrafiła ale ile mogła.

Ja z tego podejścia musze wyrosnąć bo mi to przeszkadza. Pomaga mi w tym to, że ktoś się czyms zaintereoswał w diecie, że moje wypowiedzi wydrukował poradnik, że głupie może dla kogoś drobnostki, może nawet poproszenie o wystapienie w programie TV ale pomaga. Zdaję sobie z tego tez sprawę.

Ona coś może ale dużo nie potrafi czyli nie wierzy, że czegoś może nadal się uczyc, zmienić itp. Ileś sił jej się wypaliło i więcej nie chce, nie tłumaczę jej po prostu tak to postrzegam.

Zależy dużo jaka jest obrona rodzica, jak do Ciebie się odnosi, co Ty wybierasz z różnych przyczyn życiowych tak kiedyś o tym pisałaś chyba Ty Marishka.?
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 00:06   

sylwiazłodzi napisał/a:

bo jak zmienisz tylko przekonania a rodzic Ci zagra na emocjach nawet przez telefon to mozesz sie wkurzyć i przekonanie i tak pójdzie do kosza. Ja tak myślę.

A emocjonalnie wg mnie to zauważyć, że rodzic mówi do Ciebie w sposób, który Ci nie pasuje ale odpowiedzieć mu tak byś Ty miał zachowane swoje granice. Bo jak podejdziesz tylko emocjonalnie i zaczniesz podnosić głos to jesteś jego bo Ci rodzic odpowie :czemu na mnie krzyczysz? jak moja matka.


Cenne!!! ja to wiem, telefony, rozmowy jej ze mna, ok, ale tu nie wytrzymalam bo dotyczylo bezposrednio dzieci. Mowie, blad polegal na tym, ze nie ucielam spaceru na poczatku.


Sylwia, a jakie masz relacje z mama? Takie na co dzien.
Mama pomaga Ci w opiece nad Bartkiem? Moja nawet nie wie, gdzie u mnie sa garnki i kawa.
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pon Paź 04, 2010 00:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 00:11   

Dziś (w tej chwili!) Małgorzata Liszyk-Kozłowska w trójkowej Dobronocce. Temat zdrady.

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 00:51   

posluchalabym, ale ide lulu, do rana mam 3 karmienia. odslucham pozniej, bo temat ciekawy.

pchly na noc ;-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 01:44   

4.10.2010

NAJLEPSZA odsłona "Dobronocki" jaką przez te wszystkie lata słyszeliśmy z Marishką!!!!!!!!!!! :viva:
2 godziny nieocenionych merytorycznie informacji. Jeśli ktokolwiek zainteresowany nie słucha, a podcast się nie ukaże...będzie to strrrrata niewiarygodna!

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Paź 04, 2010 01:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
MONIKAW 


Pomogła: 2 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 27 Cze 2007
Posty: 546
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 09:30   

M i T napisał/a:
4.10.2010

NAJLEPSZA odsłona "Dobronocki" jaką przez te wszystkie lata słyszeliśmy z Marishką!!!!!!!!!!! :viva:
2 godziny nieocenionych merytorycznie informacji. Jeśli ktokolwiek zainteresowany nie słucha, a podcast się nie ukaże...będzie to strrrrata niewiarygodna!

Tomek

Można to gdzieś odsłuchać juz po fakcie???
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 11:20   

zapewne bedzie mp3 do sciagniecia.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Paź 04, 2010 17:01   

Jest już do wysłuchania na stronie Trójki:

http://www.polskieradio.p...14,Zdrada-boli-

Cieszę się, że MLK tak dużo uwagi poświęciła wczoraj tematowi zdrady dziecka przez rodziców. Temat krzywdy i dzieciństwa wielokrotnie powracał. Dawno nie było tak świetnej audycji, a ze wszystkich z udziałem MLK ta, była stanowczo najlepsza. Cechą charakterystyczną audycji z udziałem MLK jest merytoryczność (zero psychopapkowatego czy ezoterycznego bełkotu) i pozytywne zdominowanie audycji przez gościa, a nie Dobroniową. Jest zwięźle i na temat, dlatego audycje z udziałem MLK zawsze polecam jako najbardziej wartościowe.

Zwróćcie uwagę też na jej głos - spokojny, stanowczy (widać, że MLK jest pewna swoich poglądów) a jednocześnie pełny emocji i empatii. Rzadko się spotyka taką autentyczność i pasję u współczesnych psychologów, wystarczy chociażby posłuchać sobie inne Dobronocki dla porównania.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Paź 04, 2010 17:28, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Paź 05, 2010 20:59   

I jeszcze krótki fragment z MLK (również do odsłuchania) w temacie zdrady dziecka przez rodziców:

http://www.polskieradio.p...ny-Jan-zdradzi-

Marishka
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 10, 2010 10:43   

Mama Maciusia napisał/a:
Bystry_Romek napisał/a:
mama jest złym człowiekiem
Może: "mama przepełniona jest złością", to więcej wyjaśnia.


Czyli wynika z tego, że mama nie jest złym człowiekiem, ale tylko jest przepełniona złością. Dlatego syn czy córka takiej matki żyją w zależności, bo przecież nie można porzucić pozornie dobrej matki. Pozornie ona jest dobra, lecz jest przepełniona złością.
Nie chce się tu znowu onanizować, ale odcięcie się od matki jest zadaniem bardzo trudnym. W najgłębszych przypuszczeniach nie sądziłem, że aż tak trudnym i że aż tak moja matka ma rozwinięty mechanizm manipulacji mną i resztą rodziny.

Oczy otworzyły mi się kilka dni temu, jak matka sprzedała mi część akcji, zawyżyła ich cenę 10 razy! Dopiero 3 dni temu rzeczoznawca wyprowadził mnie z błędu.
Może ktoś z forumowiczów miał sytuację, w której matka sprzedawała mu coś. Myślałem, że w normalnych rodzinach rodzice dają dzieciom prezenty, ale żeby sprzedawać? I to z oszustwem. Nie spodziewałem się po matce normalnej reakcji, ale dopiero ta sytuacja sprawę "unaoczniła". Jestem w dużej kropce...
Dodam, że na pieniądze które dałem matce za akcje, musiałem cięzko pracować 3 lata i od kazdej złotówki odprowadziłem podatek.
Ciekawy też jestem swojej reakcji, czy w przyszłości będę jeszcze liczył na matczyne uczucia... Bardzo ciężko było mi złapać matkę na kłamastwach niematerialnych, ale to wydarzenie mnie trochę już oświeciło...

Kod:
Bo wolę już mieć napady duszności i być takim, jak Ci się podoba, niż nie podobać się Tobie i nie cierpieć. M. Proust, List do matki


Amen.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Paź 10, 2010 14:33, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Paź 10, 2010 17:15   

Matka też człowiek.
_________________

 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Paź 10, 2010 21:28   

Mama Maciusia napisał/a:
Jak rozumiesz różnicę między "złym człowiekiem", a "człowiekiem przepełnionym złością"?

Przepełnienie złością jako frustracja, coś wynikającego z osobistych problemów, rozczarowań. Człowiek zły jest chyba zły świadomie, lubuje się w swojej złości, świadomie dąży do zniszczenia. Przepełnienie złością może jest płytsze i trwa krócej.
Niemniej moja matka jest złym człowiekiem, skoro sieje tak duże zniszczenie. Ale osoba przepełniona złością też może siać zniszczenie, może czasowe frustracje wyładowywać na na dzieciach. Trudno mi to wyraźnie rozgraniczyć.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Paź 11, 2010 00:09   

Mama Maciusia napisał/a:
Romku, mama nie jest Ci już potrzebna. Dlaczego wciąż ładujesz się w jakieś wspólne z nią sprawy? Krzywdzisz siebie i ją samą.

Ewa zejdź na ziemię... ja krzywdzę mamę... przesadzasz. Strasznie przesadzasz, podobnie jak z Twoimi ambicjami wspierania swojej rodziny... po co Ci to?
mam mieć szacunek do osoby, która mnie okradła, uszkodziła w stopniu znacznym psychikę, do tego są lęki, objawy somatyczne z każdej strony. Nie, to nie jest człowiek w sensie duchowym, tylko ssak - to jest ssak podobnie jak borsuk lub świnia. Świnia zbliżona jest intelektualnie do mojej matki, oczywiście nie ubliżając tym zwierzętom.
Mój ojciec też nie jest lepszy, pamiętam jak brat leżał chory i podejrzewano zapalenie opon mózgowych, ojciec podszedł do niego i zapytał: co ci jest? brat: głowa mnie boli? ojciec: a ch.. cie nie boli? Albo jak chciał mnie zabić metalową rurką... albo jak matka mnie biła kablem od żelazka i błagałem ją na kolanach, żeby już przestała...
to są ludzie? bez przesady!
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Paź 11, 2010 00:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Paź 11, 2010 11:11   

Romek współczuję Ci. Wyobraź sobie że jesteśmy podobni doświadczeniami. Tylko Romek póki co to masz jeszcze siłę, pomyśl lepiej co możesz i co powinieneś zrobić. Chętnie Ci podpowiem, ale to Ty sam musisz podjąć to wyzwanie.

Mama Maciusia napisał/a:
Bystry_Romek napisał/a:
Człowiek zły jest chyba zły świadomie, lubuje się w swojej złości, świadomie dąży do zniszczenia

Jeśli ktoś sprawia wrażenie, że lubuje się w swojej złości (a tak mogłabym powiedzieć o swoim ojcu), nie widzi nic niewłaściwego w swoim zachowaniu, to oznacza, że jest chory, chory na duszy. Sianie złości jest aktem antyspołecznym, nie przynoszącym korzyści osobie, która to robi. Jeśli ktoś nie czuje potrzeby podjęcia zmian u siebie pomimo ostrzegawczych sygnałów z otoczenia (np. płaczu dziecka wskutek doznanej krzywdy), boi się prawdy o sobie lub nie potrafi dokonać tych zmian, to potrzebuje pomocy. Nie sądzę, aby jakakolwiek osoba przepełniona złością ("zła") czuła się dobrze. Taka osoba cierpi na złość. Świadomość w czynieniu zła jest wykluczona. Świadomie można natomiast pracować nad sobą.


Brzmi to bardzo dojrzale. Wręcz rewelacyjnie, ale...

Mama Maciusia napisał/a:

Nie wiem, kto mógłby pomóc "złym" rodzicom. Ale daleka jestem od mieszania ich z błotem, nie z szacunku do rodzica, ale z szacunku do człowieka. Teraz uświadamiam sobie, że przede wszystkim muszę pomóc sobie i wesprzeć moją rodzinę. Nie mam siły na nic więcej.


Egzorcysta.. Może i powinno być odpowiednie leczenie, ale nie psychiatryczne.

Mama Maciusia napisał/a:

Romku, mama nie jest Ci już potrzebna. Dlaczego wciąż ładujesz się w jakieś wspólne z nią sprawy? Krzywdzisz siebie i ją samą.


Tutaj dochodzi do nieporozumienia. Proszę sobie poczytać o syndromie ofiary chociażby, aby uświadomić sobie co dzieje się w sytuacjach ubezwłasnowolnienia. Permanentny strach prowadzi do rozchwiania i ubezwłasnowolnienia. Ciężko jest wyrwać się z tego zaklętego kręgu, trudno jest dostrzec pewne rzeczy pomimo nawet dużej inteligencji. To niestety są sprawy duchowe.
Jeśli już tak ładnie wspomnieliście o duszy, to jest to coś na kształt ukradzenia duszy. Do tego jednak jest to rodzina i silne więzi emocjonalne, zaburzone więzi ale jednak silne.
Ostatnio zmieniony przez rakash Pon Paź 11, 2010 11:20, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 12:44   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 19:22   

Mama Maciusia napisał/a:
Powiem szczerze: Jestem świeżo po lekturach Alice Miller i poruszam się jeszcze trochę po omacku, stąd ten mój chaotyczny post, choć mam nadzieję, że nie za wcześnie wkroczyłam w temat :) Postać Bystrego Romka, który doznane krzywdy uswiadamia sobie i nie ucieka przed swoimi emocjami, daje dużo do myślenia. Ta wiedza i otwartość w emocjach najwyraźniej nie pomagają mu. Ciekawa jestem opinii MiT-ów, co się dzieje z Romkiem? Czy on ma szansę przełamać ten "permanentny strach"? Jak?


To nie o to chodzi. Otwartość i wiedza jest OK. Miller, Dobranocka i inne psychlolo mało wiedzą. Coś tam brzdękają ale to są rzeczy nieistotne. Piszą że boli. A boli? No boli. A jak boli, a no tak i tak....

Jak dla mnie to wszystko nieistotne z punktu widzenia tego co trzeba robić aby się z tego wyplątać. Raczej właściwie zawracanie kijem wisły. Pierwsza sprawa to uciekać jak najdalej od toksycznych ludzi, nie trzeba się odcinać, ale odejść, usamodzielnić się a w kontaktach być surowym. Co wcale nie oznacza odrzucania miłości! Wręcz przeciwnie. To dla wielu ludzi jest zbyt duże wyzwanie, ale trzeba to zrobić. Pomocne w tym są inne kwestie, podstawy życia o które trzeba zadbać. Ale tutaj musi być podjęta decyzja, muszą być stwoarzone warunki;. Pytanie czy Romek jest w stanie sobie stworzyć te warunki, czy ma moze jakieś mozliwości, pomoc.
Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Paź 13, 2010 11:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 23:44   

Mama Maciusia napisał/a:
Bardzo przygnębiające wspomnienie. Uczucie dołujące, upokarzajace, dezorientujące, straszne.


Wszystko się zgadza! To wszystko słuszne i absolutnie uzasadnione uczucia. Mnie osobiście zabrakło w tym opisie jeszcze jednego i - MOIM ZDANIEM - najważniejszego uczucia. I póki nie zostanie ono uświadomione i na nowo odczute, nie ma mowy o prawdziwym posunięciu się do przodu w odcinaniu toksycznej pępowiny...

Marishka
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Paź 13, 2010 11:28   

Dwutakt
Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Paź 13, 2010 11:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Paź 13, 2010 20:05   

Mama Maciusia napisał/a:
Moja rodzina to mój Mąż i moje Dzieci.

Przepraszam, myślałem, że masz na mysli rodziców.

Mama Maciusia napisał/a:
Ciekawa jestem opinii MiT-ów, co się dzieje z Romkiem?

to chyba zbyt wielkie autorytety, żeby zajmować się przypadkiem Romana :pada:

jestem na etapie rozmyślania: czy jestem jakoś zobowiązany zaopiekować się rodzicami na starość? Moim zdaniem chyba nie, choć wszyscy religijni mogą twierdzić inaczej..
nidgy nie zrozumiem, jak można wybaczyć rodzicom takie krzywdy. Można przebaczyć tak 'religijnie', ale szczere wybaczenie oprawcy nie wchodzi w grę.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Paź 13, 2010 22:14   

Spokojnie Ewa, MiT to Forumowicze najwyższej klasy, nie mają czasu na takie sprawy...
a co do Twoich rodziców - oni teraz boją się o swoją starość i dlatego miękną. To klasyka - postarzeli się i wpadają w panikę, moje świnie (rodzice) są już trochę w panice mimo stosunkowo młodego wieku, bo czują między wierszami, że ich wybór będzie sprowadzał się do rodzaju domu starców, a wiem od osoby która w takim domu pracuje, że to najgorsze miejsce na ziemi, gorsze jest tylko hospicjum. Choć dom starców to właśnie prawie hospicjum...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Śro Paź 13, 2010 22:22, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Paź 13, 2010 22:24   

Mama Maciusia napisał/a:
I dlatego Marishko nie sposób wściekać się na niego samego. Nienawidzę za to jego zachowań, ale nie potrafię i nie chcę mu złorzeczyć. Zawsze będzie miał szansę u mnie, jeśli zechciałby coś zmienić. Ale nie liczę na to i nie czekam więcej, bo szansa na "samoistną" zmianę u niego jest zerowa


Ech, widzę tu same sprzeczności i potężny problem. Bo widzisz, Ewo, co się dzieje, kiedy tak starannie oddzielasz człowieka od jego czynów? Nie jesteś w stanie odczuć złości do człowieka, który Ciebie skrzywdził i, jak wynika z Twoich słów, wciąż krzywdzi swoim zachowaniem. Widzę ogromny lęk przed odczuwaniem złości wobec rodziców i próbę ich usprawiedliwiania...

Mama Maciusia napisał/a:

może udałoby się dotrzeć do niego i porozmawiać o jego dzieciństwie przepełnionym złymi emocjami jego rodziców. Mi samej cięzko mówić o swoich żalach do rodziców


Dwie rzeczy. Po pierwsze, nie ma czegoś takiego, jak "złe emocje". Póki będziesz utrwalać taki nienaturalny (i wybitnie szkodliwy!) podział, będziesz zawsze się bała odczuwania tych emocji, które w ten sposób określasz.

Po drugie, gdzie w tym wszystkim jesteś TY i TWOJE uczucia z TWOJEGO dzieciństwa? Jesteś pełna współczucia i chęci wysłuchiwania i "zbawiania" rodziców, tym samym odstawiając na bok zapłakana i wystraszoną Małą Ewunię. Może się tak stać (bo tak właśnie najczęściej się dzieje), że zostanie ona wkrótce zapomniana i po raz kolejny zaniedbana. Ale tym razem przez Ciebie, nie przez rodziców.

Współczucie dla rodziców na tym etapie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ skutecznie odwraca uwagę od dokopywania się do współczucia dla siebie oraz tych wszystkich trudnych uczuć z dzieciństwa, które były skutecznie wypierane przez te wszystkie lata. Takie współczucie jeszcze bardziej cementuje emocjonalne uzależnienie od rodziców i blokuje odczuwanie nawet najbardziej słusznej i uzasadnionej złości.

cdn.
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Paź 13, 2010 22:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Paź 13, 2010 22:55   

Bystry_Romek napisał/a:
...że ich wybór będzie sprowadzał się do rodzaju domu starców...

No..... wiesz, "som" takie domy,
ze np. takie "pielegniarki" gotowe paznokcie u nog obcinac swoimi zebami! :hihi:
O innych udogodnieniach juz nie wspominam! :viva:
.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Paź 13, 2010 23:09   

grizzly napisał/a:
ze np. takie "pielegniarki" gotowe paznokcie u nog obcinac swoimi zebami!

pielęgnacja - pielęgniarka! to jest ze sobą ściśle powiązane!
tylko te paznokcie u nóg pensjonariuszy... :/
ale smukłe, zadbane stopy młodej dziewczyny to już bardziej zrozumiałe, choć to może temat na oddzielny wątek :roll:
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Śro Paź 13, 2010 23:15, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 00:19   

Ewa nie chce sobie wyobrazac co by sie stalo lub moglo stac, gdybym dala dzieci na dwa dni do dziadkow, oszalalabym ze zmartwienia i wyobrazania sobie...jesli moja obecnosc nie chroni moich dzieci przed atakami babci...

dom starcow nie jest taki zly, jak juz sie mscic to lepiej oddac mame do zakonu zenskiego, tam to sie dzieje. Moja kolezanka wyszla stamtad w totalnej rozsypce, splaszczona, zmobingowana na max., z niesamowitym tradzikiem na twarzy, takich pryszczy to ja nigdy nie widzialam u nikogo, dodam, ze cale liceum miala dobra cere :-?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 00:22   

JaśniePani napisał/a:
z niesamowitym tradzikiem na twarzy, takich pryszczy to ja nigdy nie widzialam u nikogo, dodam, ze cale liceum miala dobra cere :-?


Jak to pięknie ilustruje psychogenne podłoże trądzika!

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 00:26   

dokladnie! zniknal dopiero, gdy sie pozbierala. Nigdy bym nie uwierzyla, gdybym sama nie widziala co ta dziewczyna przeszla i jakim byla klebkiem nerwow.

Znany mi jest tez fakt osiwienia dokladnie w jedna noc ze stresu i zmartwienia.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 12:20   

JaśniePani napisał/a:
Znany mi jest tez fakt osiwienia dokladnie w jedna noc ze stresu i zmartwienia.

To znane sprawy.
Moja ciocia, w czasie przechodzenia frontu rosyjskiego przez Polskę w 1944 roku, dostała postrzał w policzek. W ciagu jednej nocy posiwiała kompletnie; miała wtedy 25 lat.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 13:27   

M i T napisał/a:
JaśniePani napisał/a:
z niesamowitym tradzikiem na twarzy, takich pryszczy to ja nigdy nie widzialam u nikogo, dodam, ze cale liceum miala dobra cere :-?


Jak to pięknie ilustruje psychogenne podłoże trądzika!

Marishka


Znana mi jest osoba o nazwisku Trądzik. Owszem. Psychosomatycznie mało sympatyczny typ.
Ostatnio zmieniony przez rakash Czw Paź 14, 2010 13:28, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Paź 14, 2010 23:02   

EAnna napisał/a:
...W ciagu jednej nocy posiwiała kompletnie; miała wtedy 25 lat...

Ciekawe jak ten barwnik w "martwych" wlosach
"wyparowal" przez jedna noc? :hihi:

Ale jesli to stalo sie w przeciagu np 6 miesiecy
po kontaktach z sowieckimi "intelektualistami"
to calkiem mozliwe. 8-)

BTW
Zastanawiam sie ciagle co jest takiego
w komuszym "ludzie pracujacym" ? :hihi:

Wlosy siwieja.........? :shock:
.
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 23:21   

grizzly napisał/a:
Ciekawe jak ten barwnik w "martwych" wlosach
"wyparowal" przez jedna noc?

Hmm... logiczne spostrzeżenie
Wielokrotnie to jednak słyszałam od niej samej (od kiedy ją pamietam była biała jak przysłowiowy gołąbek), jej rodziców a moich dziadków i członków rodziny, którzy byli z nią w schronie tamtej nocy. Wyszła ze schronu do mieszkania po sprzęt medyczny ponieważ była pielegniarką i ktoś potrzebował pomocy. Wtedy też oberwała.
Nigdy nie zastanawiałam się nad fizyczną możliwoscią tak nagłego posiwienia. Aż do Twojego postu Misiu.
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Paź 24, 2010 21:35   

http://www.youtube.com/watch?v=mzpHCe4-i7A
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 15:08   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pią Paź 28, 2011 00:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 15:59   

JaśniePani napisał/a:
kiedy ja to wszystko odslucham, przeczytam :-)

no
mam tak samo :D
JaśniePani napisał/a:
Rano parze kawe i sie zaczyna moj dzien, w ktorym nic nie musze, i to jest extra, nie musiec, tylko chciec.

To jest po prostu genialna opcja, za którą jestem całym sercem i duszą :hug:
JaśniePani napisał/a:
ps wiecie, ze juz schudlam? nosze dzinsy sprzed ciazy :-)

No to pięknie. Pewnie zasługa dobrego żywienia ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Paź 25, 2010 16:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 16:30   

Hanibal napisał/a:
To jest po prostu genialna opcja, za którą jestem całym sercem i duszą :hug:

Picie kawy oczywiście 8)

Hanibal napisał/a:
JP napisał/a:
kiedy ja to wszystko odslucham, przeczytam :-)

no
mam tak samo :D

you can do anything but you cannot do everything
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 19:55   

iliq napisał/a:
Picie kawy oczywiście 8)

Nie no, chodziło o resztę zdania oczywiście. :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 20:17   

Hanibal napisał/a:
Nie no, chodziło o resztę zdania oczywiście. :)

Aha, nie zajarzyłem, nie żebym używał sarkazmu czy coś 8)
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Paź 25, 2010 20:19   

Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :what:
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
sylwiazłodzi 
AutismLowCarbDiet

Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 20 Mar 2007
Posty: 1774
Wysłany: Śro Paź 27, 2010 14:08   

Książka
Dziecko też Człowiek! Inny Poradnik dla Rodziców

udostępniono jej fragment w pliku pdf. Ciekawy wstęp z tekstem Janusza Korczaka jak różni się język kierowany do dorosłych od tych samych określeń wobec dzieci , których używają dorośli



książka Dziecko też człowiek empik

"dorosły płacze a dziecko maże się, beczy itp'

Pozdrawiam
_________________
Powołałam "Fundację Rodzin i Terapeutów Autyzm bez granic"
*w 2012 zostałam dietetykiem*
moja www / my website
Autyzm dieta niskowęglwodanowa - Autism Low Carb Diet

 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 11, 2010 21:03   

Cytat:
Dom zły
Gwiazdy rzadko przyznają się do tego, że padły ofiarą domowej przemocy

- Nie wiem, co to znaczy wychowywać się w normalnej rodzinie. Mój ojciec był alkoholikiem, lał nas wszystkich przy każdej okazji – wspomina Liroy. Niestety, nie on jeden. Poznajcie kilka podobnie wstrząsających historii z dzieciństwa polskich i zagranicznych gwiazd.

Jak wskazują dane Komendy Głównej Policji, tylko w zeszłym roku ofiarą przemocy domowej w Polsce padło prawie 40 tys. dzieci i młodzieży. Te statystyki nie oddają jednak rzeczywistości, gdyż większość ofiar cierpi nie tylko w samotności, ale i milczeniu. Niektóre dopiero po latach zbierają się na odwagę, by o tym opowiedzieć; większość nie wraca do koszmaru nigdy.

Podobnie jest z artystami, którzy chętnie dzielą się z mediami opowieściami o swoim dzieciństwie, szkole, młodzieńczym buncie czy pierwszych uczuciach. Rzadko jednak przyznają się do tego, że padły ofiarą domowej przemocy. A jeśli już, nieliczni, poruszają ten temat, czynią to ogromną wstrzemięźliwością i dystansem. Wiąże się to przecież z powrotem do koszmaru, o jakim każdy człowiek wolałby jak najszybciej zapomnieć.

Złe wychowanie

Maciej Maleńczuk, znany z grup Pudelsi i Homo Twist, a także działalności solowej. Lat 49, na świat przyszedł w Wojcieszowie koło Złotoryi. Jak wspomina, pochodzi z nizin społecznych. Wychował się w ciasnym mieszkaniu, z ubikacją na korytarzu, a rodzina miała ciągłe problemy finansowe. Gdy miał trzy lata, matka uciekła z nim od ojca ze Śląska do Krakowa i tam związała się z innym mężczyzną. Trafił z deszczu nawet nie pod rynnę, a w samo oko cyklonu. – Miałem ojczyma, który mnie – wyznał po latach.

Poproszony przez "Gazetę Wyborczą" o ustosunkowanie się do tego stwierdzenia odpowiada, że wolałby rozmawiać o sztuce. Dopiero po chwili mówi, że to właśnie zachowanie ojczyma w znaczący sposób wpłynęło na jego buntowniczy charakter i agresywne usposobienie, które sprawiało, że siał wśród rówieśników prawdziwy postrach. – Byłem bardzo grzecznym dzieckiem – wspomina artysta. – Ale to, co spotykało mnie po drodze, powodowało, że stawałem się coraz bardziej zły i biłem się. Waliłem kolegów z byka, bo uczyli mnie tego starsi kumple.

Ojczym przestał znęcać się nad Maćkiem, gdy ten skończył 14 lat – miał już wtedy 185 centymetrów wzrostu…

Uniwersytet strachu

Bardzo traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa ma kielecki raper Liroy. Po raz pierwszy uciekł z domu w drugiej klasie podstawówki, później otarł się między innymi o poprawczak. – Nie wiem, co to znaczy wychowywać się w normalnej rodzinie – wyznaje "Vivie!" – Mój ojciec był alkoholikiem, lał nas wszystkich przy każdej okazji, a mama kompletnie sobie z tym nie radziła. Wiem z relacji dziadków, że w dniu ślubu, kiedy mama była już ze mną w ciąży, pobił ją. Był strasznym człowiekiem. A matka – najbardziej zastraszoną kobietą, jaką znam.

Liroy, który bardzo szybko wyniósł się z domu, wspomina, że w pewien sposób sam doprowadził do rozwodu rodziców. – Kiedy wiele lat temu wróciłem na chwilę ponownie do domu i zobaczyłem, w jakim matka jest stanie, zaprowadziłem ją do sądu i wraz z siostrą zeznawałem przeciwko ojcu. Mieliśmy już dosyć tej sytuacji. Życie z tym kolesiem to był koszmar. Nawet na rozprawy przychodził pijany.

Muzyk twierdzi dziś, że dzieciństwo nauczyło go bycia twardym, a przykre doświadczenia, jakie spotkały go w domu, paradoksalnie sprawiły, że stał się lepszym człowiekiem. Nie zdał matury, nie poszedł na studia, ale nie to jest, jak podkreśla, najważniejsze. – Teraz w Polsce studia ma co drugi, ale pomysłów i siły przebicia zero. Mój uniwersytet to była ulica.

Ojciec Liroya popełnił samobójstwo.

Wszyscy mnie lali

Lech Janerka, twórca legendarnej formacji Klaus Mitffoch, przyszedł na świat 57 lat temu we Wrocławiu. Już jego pierwsze wspomnienia z rodzinnego domu budzą niepokój. Jak mówi, rodzice, wychodząc do pracy, po prostu zamykali go w pokoju. – Instytucja przedszkola słabo działała, czy też nie mieli cierpliwości, żeby mnie tam... może się jeszcze nie kwalifikowałem... – zastanawia się w rozmowie z magazynem "Lampa". Mały Leszek znalazł jednak sposób na wydostawanie się z tej izolacji. – Ściągałem obraz ze ściany i kułem dziurę do drugiego pokoju. Co ukułem, to wywalałem przez okno, no i w końcu sukces, bo się przebiłem, zasłaniałem to obrazem, tak że nic nie było widać, ale ostatnia cegła wpadła do drugiego pokoju i dostałem lańsko.

To lańsko nie było jednorazowe. – Tak naprawdę to istniała brutalna siła w dzieciństwie. Przemoc. Wszyscy mnie lali – kontynuuje Janerka. I stanowczo zaprzecza, by ten model wychowania miał jakiś pozytywny wpływ na jego dorosłe życie. – To nie było dobre bicie. Tak to wspominam.

Muzyk zaznacza, że choć próbował być wesołym dzieckiem, nie za bardzo mu to wychodziło. – Zaraz dostawałem w dupę i przestawałem być wesoły.

Bo telewizor nie działa

Ivan Komarenko, rocznik 1976. Mieszkający w Polsce rosyjski wokalista, który kilka lat temu zaistniał u nas na chwilę ze swoim zespołem Ivan & Delfin, a także rolą w serialu "M jak miłość". W jednym z wywiadów opowiedział o smutnych czasach spędzonych z ojczymem, największą traumą jego dzieciństwa. – To był niekończący się dramat – wyznał "Twojemu Imperium". – W domu mieliśmy stary telewizor, który często się psuł. Gdy ojczym wracał z pracy i telewizor nie działał, ja byłem pierwszym podejrzanym o jego zepsucie. Brał wtedy gruby pas myśliwski z nabojami i tłukł mnie po całym ciele. Potrafił też chwycić mnie za koszulę, unieść do góry i rzucić w kąt. Po takim popołudniu byłem cały poobijany i miałem podarte ubranie.

Ojczym znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie przez kilka lat, dopóki matka piosenkarza od okrutnika nie odeszła. Piosenkarz przekonuje jednak, że tamtę wydarzenia go nie tylko nie złamały, ale nawet wzmocniły. – Dzisiaj już nic nie jest mi straszne. Zawsze odczuwam wielką potrzebę wyjścia na prostą i doświadczenia szczęścia.

Tatuś chciał się zdrzemnąć

Nie mniej poruszające wspomnienia z dzieciństwa mają gwiazdy z zagranicy, w tym Missy Elliott, Mary J. Blige czy Sinéad O'Connor, maltretowana psychiczne przez własną matkę. Także Amerykanka Christina Aguilera, której stuknie w tym roku trzydziestka, nadal z trwogą wraca do swoich najmłodszych lat. Niedawno zdobyła się na opowiedzenie o ojcu, emerytowanym sierżancie amerykańskiej armii. Mężczyzna regularnie znęcał się nad małą Christiną i jej siostrą, zamieniając dzieciństwo przyszłej gwiazdy w piekło. – Nie czułam się bezpiecznie. Doświadczyłam mnóstwa nieprzyjemności, popychania, bicia, kłótni – wyznała w wywiadzie udzielonym amerykańskiej telewizji E!. – Moja miłość do muzyki narodziła się z bólu. Czułam się bezsilna, a to najgorsze uczucie na świecie.

Koszmar dziewczynki na szczęście się skończył, gdy miała 4 lata. Matka, Shelly Kearns, do dziś pamięta, jak zobaczyła ją wtedy z krwią płynącą po brodzie. – Rzuciłam się w jej stronę i zapytałam: "O mój Boże? Co się stało?". A ona odpowiedziała: "Tatuś chciał się zdrzemnąć, a ja za bardzo hałasowałam".

Shelly zostawiła męża, zabrała córki z domu i zamieszkała z nimi u swojej matki. Po latach ojciec Aguilery chciał się do niej zbliżyć. Na chwilę mu się to nawet udało. – Przeprosił mnie za wszystko, więc pozwoliłam, by znów był częścią mojego życia – przyznała Christina. – Szybko jednak zrozumiałam, że tak naprawdę wcale go nie potrzebuję.

Pasek i dyscyplina


Michael Jackson (1958-2009) to prawdopodobnie najważniejszy i najczęściej goszczący w mediach muzyk ostatnich lat. Nic więc dziwnego, że o jego życiu wiemy prawie wszystko. Także o dzieciństwie, które dla późniejszego króla popu było istnym koszmarem. Pół biedy, że niespełniony muzycznie ojciec Joseph, z zawodu operator dźwigu, za cel postawił sobie uczynienie z Michaela i jego rodzeństwa gwiazd show-biznesu. Gorzej, że za każdą pomyłkę, nawet najmniejsze wokalne niedociągnięcie, wymierzał swoim dzieciom cielesne kary. Najczęściej paskiem, który dzierżył w ręku, siedząc na fotelu. W takiej pozie kontrolował ich postępy.

Jacko, który pominął swojego ojca w testamencie, tak wspominał w prywatnej rozmowie z rabinem Shmuley'em Boteachem te lata: – Mieliśmy z Janet grę... Mówiłem jej, by zamknęła oczy i wyobraziła sobie martwego ojca w trumnie. Pytałem, czy jest jej przykro z powodu śmierci taty. Ona bez zastanowienia odpowiadała: "Nie". Tak się bawiliśmy jako dzieci. W takie gry. Bardzo go nienawidziliśmy. Teraz go kochamy, ale wcześniej było ciężko.

Ojciec do dziś nie ma wyrzutów sumienia z powodu swojego zachowania, nigdy też dzieci nie przeprosił. – Musiałem taki być, bo w tamtych czasach na ulicach rządziły gangi, których członkowie trafiali do aresztu. Większość z nich zresztą już nie żyje. Michael nie musiał się tym martwić – broni się, podkreślając, że prasa mocno z tą jego brutalnością przesadza. – Ludzie starali się wywołać skandal z tego powodu, że czasami Michael albo inni dostawali klapsa. Ciekawe, czy oni nie karzą swoich dzieci, gdy te zrobią coś złego? Media potrafią przekręcić wszystko.

Może i rzeczywiście potrafią... Ale czyż to właśnie późniejsze życie Michaela Jacksona najdobitniej nam nie pokazuje, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na rodzicach?

http://muzyka.onet.pl/101...,1,wywiady.html
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Lis 11, 2010 21:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Pią Lis 12, 2010 22:11   

Znalezione w internecie:
http://surowadieta.blogsp...h.html#comments
Cytat:
Miałam 9 lat, gdy tego ranka obudził mnie płacz mojej mamy i krzyk mojego "taty": Ty zajebana! Zabiję cię , słyszysz zabiję was obie ciebie i tego bękarta i będę miał święty spokój!" Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do pokoju, mama leżała na podłodze oparta o białą ścianę dużego pokoju po której skapywała wolnym strumieniem, bordowa niczym dojrzałe wiśnie krew. Jej piekne zielone oczy , które zawsze skrywała pod szkłami okularów słonecznych pokrywały różnokolorowe siniaki i blizny. Kombinacja tych świerzych koloru fioletowego i czerwonego i tych starych o odcieniu żółtawym przypominała niemal kolory tęczy na jej pieknej twarzy. Spojrzała na mnie przez potok łez spływających po jej spuchniętych policzkach , próbowała się uśmiechnąć, coś powiedzieć. Wyciągnęła ręce w moja stronę, ja jednak rzuciłam się w stronę "taty", chwyciłam jego wirujące w powietrzu dłonie, padłam na kolana: "Tatusiu, przestań proszę"! załkałam całujac go po rękach . "Będę juz grzeczna tylko się nie denerwuj, zrobię wszystko o co tylko poprosisz tylko już nie krzycz, błagam cię". Silny uścisk jego dłoni na moim drobnym ciele spowodował, że strumień łez momentalnie pokrył moją twarz. " się , nie jestem twoim ojcem! Twój ojciec porzucił cię zanim się urodziłaś. Nie chciał cię tak jak ja cię nie chcę bo jesteś taką samą jak twoja matka", wykrzyczał "tato" i jednym szarpnięciem rzucił mną w stronę białej ściany dużego pokoju gdzie leżała mama.
Pamiętam że tak bardzo się wtedy bałam, pamiętam że strach przeszywał każdą komórkę mojego ciała. Trzęsłam się , płakałam , za mgłą łez spływających po mojej twarzy spojrzałam na mamę i wiedziałam , że ona też się bała. Wiedziałam , że bałyśmy się razem i wiedziałam że to uczucie strachu już zawsze będzie mi towarzyszyło, że nie będę się w stanie go pozbyć, zwalczyć , nie będę umiała się od niego wyzwolić, uwolnić...Wiedziałam , że tamtego dnia stałam się niewolnicą tego okrutnego uczucia, które zawładnęło mną kompletnie i nie chciało opuścić przez lata.

Bałam się ludzi, bałam sie dzieci, bałam się szkoły , bałam się "taty". Bałam się , że wstanę pewnego ranka a mamy tam nie będzie. Bałam się, że kiedyś "tato" uderzy ją tak mocno , że nie będzie dała rady juz wstać. Bałam się , że pewnego dnia nie zobaczę jej pięknych zielonych oczu spoglądających na mnie z tą bezgraniczną miłością, że pewnego dnia nie zjem jej placuszków z jabłkami, że nie poczuję jej ciepłych dłoni na moich policzkach , że nie usłyszę jej ciepłego, lekko zachrypnietego głosu mówiącego mi jak bardzo mnie kocha i że to co mówi "tato"wcale nie jest prawdą.
Bałam się , że "tato" miał rację , że jestem nic nie wartym zerem, bękartem niechcianym, że będę i zgniję pod mostem. że nikt mnie nie zechcę, bo jestem paskudna, krzywo chodzę mam kurewskie oczy i że ludziom będzie się chciało wymiotować na mój widok. Bałam się snu. Codziennie w środku nocy po cichutku na paluszkach dreptałam do dużego pokoju z białymi ścianami gdzie spleciona długimi i silnymi dłońmi "taty" spała mama. Przychylałam się bezszelestnie do jej pięknej twarzy by sprawdzić czy oddycha, czy smacznie śpi i odpoczywa by wstać z rana i zrobić mi moje ulubione placuszki z jabłkami.
Nie bałam się gdy mnie bił, po kilku uderzeniach z rzędu ból ustępuje a znamiona pokrywające ciało znikają, zostawiając drobne blizny tu i tam.
Jednak gdy mówił - drżałam. Jego głos przeszywał moje ciało, słyszałam go nawet gdy do mnie nie mówił, słyszałam go w dzień i słyszałam go w nocy. Latami, nawet po tym jak uciekłam z domu budziłam się w środku nocy słysząc w głowie jego głos szepczący mi do ucha : "Popatrz na siebie ty mała obrzydliwa , żygać mi się chce na twoj widok!"

Bałam się żyć, bałam się być, bałam sie istnieć ale też bałam się umrzeć.

Zajęło mi kilka lat by nauczyć sie być "silną", by zapanować nad naturalnymi reakcjami fizjologicznymi ciała takimi jak płacz, by po każdym uderzeniu w policzek spojrzeć na niego z uśmiechem na twarzy i zapytać czy tylko tyle potrafi. By mu oddać, by walczyć. Zachartowana latami treningu byłam w stanie stworzyć iluzję nietykalnej mimo dziesiatek ciosów zadanych mojemu ciału i mojej duszy. Potrafiłam nie być tam gdzie byłam. Doprowadzało go to do szału, chciał bym płakała, bym przepraszała, błagała by przestał, ja jednak nauczyłam sie jak nigdy już nie dać mu tej satysfakcji.
Miałam 17 lat gdy mi powiedział, że jeśli nie zniknę dziś w nocy to się jutro nie obudzę....wyszłam.
Byłam niewolnicą wypuszczoną na wolność w świecie gdzie ludzie żyli zgodnie regułami, które były mi kompletnie obce. Bałam się jeszcze bardziej. Chciałam wrócić do tego więzienia w którym żyłam przez lata, bo wolność była mi absolutnie obca ....przerażająca. Chciałam wrócić ale wiedziałam , że nie mogłam.
Przez lata wolność była moim więzieniem, świat dookoła mnie wydawał mi się całkowicie obcy i musiałam od nowa nauczyć się jak żyć.
Przez lata patrząc w lustro widziałam w jego odbiciu spoglądającą na mnie małą wystraszoną dziewczynkę z zacisniętymi piąstkami próbującą powstrzymać falę napływających łez. Jej wilekie "kurewskie oczy" patrzyły na mnie wystraszone, próbowała mi coś powiedzieć, widziałam że chciała płakać, że chciała krzyczeć z bólu , który ją przeszywał, że chciała mi opowiedzieć o strachu który ją paraliżował , o głosie "taty" którego szept nie pozwalał jej zasnąć w nocy. " Ciii, musisz być silna! ", rozkazywałam jej.

Przez lata hartowałam jej drobną wystraszoną duszyczkę , uczyłam jak być "silną" jak się nie bać, nauczyłam jak zapomnieć i jak pomagać innym. Przez lata żyłam wierząc , że zapomniałam , że jestem wolna , że już się nie boję. Przez lata przybrałam tysiące szat i grałam setki ról , wierząc , naprawdę głęboko wierząc , że to co było minęło i już nigdy nie wróci. Przez lata byłam inspiracją dla innych ludzi, " Boże jaka ty jesteś silna Ewcia", wszyscy mi powtarzali. Od zawsze miałam ten "niesamowity" wpływ na innych ludzi . A wszystko to dzięki temu , że byłam taka "silna" a tak wiele zła mi się w życiu przydarzyło, ja jednak potrafiłam się otrząsnąc i pokazać innym, że nie ważne co się nam w życiu przydarzy jesteśmy w stanie się podnieść i iść dalej. I ten mój niesamowity optymizm, którym zarażałam wszystkich dookoła, niesamowite osiągniecia, ukończone szkoły, świadectwa z czerwonym paskiem, setki przyjaciół, którzy mnie uwielbiali, idealny związek. Rzeczy , które udało mi się osiagnąć nie jest łatwo osiągnać ludziom pochodzącym z "patologicznych rodzin". Nie wszystkie dzieci , które dzielą jedno jabłko na 3 by sie nim cieszyć przez 3 dni i mają jedną parę butów przez lata są w stanie dokonać tego czego dokonałam ja. Mi się jednak udało! A wszystko to dzięki temu, że byłam taka "silna". Przez lata co noc, gdy szykowałam się do snu, mała dziewczynka z wilekimi "kurewskimi oczami" odwiedzała mnie , siadała na rogu łóżka i próbowała opowiedzieć mi o szeptach "taty", które nie pozwalały jej spać i krwawiących bliznach w jej duszy , które nie chcą się zagoić mimo upływu tylu lat, o strachu , który paraliżował jej drobne ciałko i nie pozwalał sie rozwijać, dojrzeć, zabraniał dorosnąć. "Ciii, musisz być silna", rozkazywałam jej.
Rozkazywałam jej przez lata i ona przez lata mnie słuchała, aż pewnego dnia spojrzała na mnie złośliwie w odbiciu lustra, zacisnęła swoje małe piąstki jak zawsze tyle że tym razem z całej siły wymierzyła cios w moją stronę rozbijając lustro. W drobnych jego kawałeczkach opadających na ziemie ujrzałam jej wielkie "kurewskie oczy " zalewające się łzami. Mała dziewczynka płakała, płakała przeraźliwie, płakała dniami i nocami. A ja płakałam razem z nią, patrząc na odbicie jej PIĘKNEJ twarzy w nowym lustrze , wycierałam łzy spływające strumieniami z jej WIELKICH PIĘKNYCH NIEBIESKICH OCZU, godzinami sluchałam co miala mi do powiedzenia, słuchałam o bólu , który ją przeszywał i strachu który ją paraliżował, słuchałam o szeptach "taty" , które jej nie pozwalały spać i bliznach , które nie chciały sie zagoić. Słuchałam i dziękowałam jej , że była na tyle SILNA by mi o tym powiedzieć , na tyle cierpliwa by poczekać aż będę gotowa by jej wysłuchać, że nigdy mnie nie opuściła. Godzinami słuchałam jej opowieści i codziennie mówiłam jej jak PIĘKNA JEST , JAK DZIELNA I SILNA JEST I JAK BARDZO JĄ KOCHAM I JAKA DUMNA Z NIEJ JESTEM. Powiedziałam jej , że może przychodzić tak często jak tylko tego zapragnie i mówić tyle ile jej sie podoba i że ja jej zawsze wysłucham. Dni mijały a mała dzieczynka o pięknych niebieskich oczach odwiedzała mnie coraz rzadziej aż pewnego dnia przyszła w nocy usiadła na brzegu łóżka i wyszeptała mi do ucha: " Tak to wszystko co ci powiedziałam wydarzyło się naprawdę, nie walcz z tym, nie próbuj zapomnieć , nie można bowiem zmienić czegoś co się już wydarzyło. Pamiętaj jednak że miało to miejsce dawno temu. Pamiętaj , że to co było nie jest. Że przeszłość, choć prawdziwa w przeszłości, nie istnieje w teraźniejszości. Że przeszłość to nie ty , ty jesteś tu i teraz. I tu i teraz jest bezpiecznie, tu i teraz jest wolne od lęku , tu i teraz nie zna bólu, tu i teraz kocha cię taką jaką jesteś , akceptuje wszystkie twoje decyzje, tu i teraz cię nie osądza, nic od ciebie nie wymaga, nie karci, tu i teraz ci ufa ponieważ tu i teraz wie kim jesteś: piękną duszą, idealną istotą , istnieniem które zasługuje na wszystko czego sobie tylko zapragnie i które nie potrzebuje niczyjej aprobaty by żyć. BY być wolnym od strachu musisz zaufać samej sobie bo tylko w tobie znajdują sie wszystkie odpowiedzi", poczym pocałowała mnie w policzek po którym spływały słone łzy i odeszła.


Stoję tu przed wami moi kochani przyjaciele naga, totalnie obnażona.... wolna, bez uczuć wstydu, poczucia winy czy lęku przed byciem osądzoną. Dzielę się z wami tą historią nie po to by się żalić i nie po to by was czegoś nauczyć...lecz po to by się podzielić historią, która jest historią niejednego z nas, by pokazać że każdy z nas choć inny , indywidualny tak bardzo do siebie podobny jest.
Że życie każdego z nas i tych co przeszli w życiu wiele jak i tych co dane im było mieć spokojne dni przepełnione jest często tym wewnętrznym lękiem i ciągłymi znakami zapytania,. Że wątpliwości te i zmartwienia jednak są głównie produkcją utraconej przeszłość i nieobecnej jeszcze przyszłości. Że ja też tak jak wielu z was spędziłam pół życia bojąc się co będzie dalej, pytając gdzie jest sens w istnieniu, gdzie podążam i po co, i tak często byłam wycieńczona , że już nie chciałam nigdzie iść. Że do tej pory przeszłam przez różne etapy w swoim życiu : strachu, złości na innych , na siebie, złości na Boga, żalu do wszystkich za to co mi się stało, żalu do siebie, nienawiści, niezrozumienia. Że zajęło mi lata cierpienia i chorób fizycznych by zrozumieć, że przeszłość już minęła, że bezwartościowym jest ciągnąć ją za sobą, że przeszłość mnie nie indentyfikuje, to nie to kim jestem ja. Ja jestem tu i teraz.

Ja nie jestem ekspertem ani nauczycielem, jestem waszym przyjacielem, zwykłym szarym człowiekiem, który chce się z wami podzielic tym , że po latach poszukiwań wypełnionych bólem, strachem i lękiem, nic ale to nic nie pomogło mi tak jak MIŁOŚĆ do samej siebie, jak kochanie siebie całym sercem, szanowanie tej drobnej duszyczki , która siedzi w moim pięknym ciele, wybaczenie sobie i wybaczenie tym co się przyczynili do jakiejkolwiek krzywdy , która mnie spotkała. Zajęło mi lata by umieć spojrzeć w lustro i powiedzieć tej istocie, która spoglądała z jego odbicia na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczyma, że jest piękna, że jest idealna i powiedzieć jej jak bardzo ją kocham. I to właśnie od tamtej pory moje życie zaczęło się zmieniać diametralnie. Od tamtej pory stałam się tą Ewcią , która wstaje codziennie rano i dziękuje za za 5 "drobnych" rzeczy , które są jej ofiarowane przez życie, Ewcią , która śmieje się bez powodu , bo kto to w ogóle wymyślił , że by się śmiać potrzebny jest jakikolwiek powód? Ewcią , która kręci filmiki na youtube by powiedzieć wam jak pyszne są surowe owocki i warzywka. Ewcia , która mówi wam w kółko do znudzenia , że nic nie jest bardziej ważne niż MIŁOŚĆ , miłość do samego siebie i miłość do innych. Bo to właśnie MIŁOŚĆ pozwoliła jej stać się tą uśmiechnietą istotką , którą widzicie w szklanym ekarnie komputera , machająca do was i przesyłająca tysiące buziakow i ogrom bezwarunkowej miłości. Ewcią, która wciąż wstaje rano i nie może uwierzyć , że tak piękni i cudowni ludzie jak wy są częścią jej życia, ale tym razem ona już wie , że nie mogłoby być inaczej, że życie jej jest przepełnione specjalnymi ludźmi i niesamowitymi wydarzeniami bo ona sama jest piękna i wyjątkowa
.

Jak przeżycia z dzieciństwa odbiły się na ciele:
http://surowadieta.blogsp.../label/O%20MNIE
Cytat:
..Moje zdrowie zaczelo sie pogarszac w tepie blyskawicznym ale ja postanowilam sie tym nie martwic , zylam szczesliwa , z zapasem okolo 3650 slowek uzbieranych po dwoch latach dziennego studiowania, studiowalam swoja wymarzona i ukochana psychologie! Minal kolejny rok i w szkole szlo mi rewelacyjnie, moj angielski sie poprawil, bylam najlepsza na roku!!!! Jednak moje cialo krzyczalo z bolu ...ja wybralam : nie sluchac jak moglam? tylko co zaczelam robic praktyki w neuroscience laboratorium szukajac leku na epilepsje!!!! kolejny rok minal a ja chudlam i tylam na zmiane 20 kilo, mdlalam na ulicy, wymiotowalam krwia, zwijalam sie z bolu po nocach lezac w toalecie na podlodze i modlac sie bym mogla sie wyproznic. w glebi czulam ze powoli wariuje, na zewnatrz wstydzilam sie do tego przyznac samej sobie i calej reszcie tez ...ja zawsze bylam ewcia...ta usmiechnieta silna i szczesliwa. moje wewnetrzne dzicko plakalo o pomoc, ja jak zwykle postanowilam nie sluchac. Jedzenie stalo sie moja obsesja, albo nie jadlam dniami by uniknac niesamowitego bolu , albo jadlam na potege wszystko co tylko znalazlam pod reka. Przebrnelam przez wszystkie mozliwe diety; Atkins, 13 dniowa , kapusciana itp doprowadzajac moje cialo do kompletnej destrukcji...I jedyne co mnie trzymalo przy zyciu to byla moja ukochana psychologia i dwie najwazniejsze osoby w moim zyciu: Pablo i Dominika (wybaczcie ale musialam o was wspomniec). Jednak o tym co sie dzialo w mojej glowie nie wiedzial nikt , nawet ja sama postanowilam nie wiedziec. Przyszedl 3 rok moich studiow i nie moglam w to uwierzyc, zaczelam praktyki w psychiatrycznej klinice a nawet dwoch , prowadzac wlasne terapie grupowe , dalej robilam badania w laboratorium, udzielelam korepetycji niepelnosprawnym studentom, chodzilam dziennie do szkoly i pracowalam w nocy w restauracji...i pewnie gdyby tydzien mial wiecej dni a dzien wiecej godzin znalazlabym cos jescze by odwrocic uwage od tego bolu ktory mnie przeszywal dzien za dziem ...tej fizycznej meki i psychicznej agonii...Ale bylam tak blisko, nie moglam sie poddac, nie chcialam... jednak moje cialo nie wytrzymalo, przestalo sie mnie sluchac. Obudzilam sie w piatek 8 stycznia 2010 roku z potrzeba pojscia do toalety , jednak nie dalam rady wstac, patrzylam na otwarte drzwi ktore byly nie caly metr ode mnie nie caly jeden krok, ja wciaz nie dalam rady tam dojsc, lzy naplynely mi do oczu, i pierwszy raz odwazylam sie stanac twarz w twarz ze strachem ktory mnie przesladowal przez te wszystkie lata ale ja nie pozwalalm mu mnie doscignac. Jednak wreszcie mu sie udalo , wreszcie mnie dogonil...tak bardzo sie balam!!!! zaczelam plakac tak bardzo ze nie myslalam ze czlowiek jest w stanie tak plakac, siegnelam po telefon i zadzwonilam do swojego przyjaciela : " Pomoz mi prosze'
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 00:47   

dluga droga przed nia.
doslownie i w przenosni. :faint: :razz:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 00:47   

to smutne i wkurzające za razem, ale ta dziewczyna nadal ma problem z głową, i niczego nie wyleczyła, niczego nie rozwiązała. Gorzej, że jest w tym co pisze już nutka arogancji.

edit:
no - tygrys mnie ubiegł
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Lis 13, 2010 00:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Wto Gru 21, 2010 22:02   

Reszta tematu przeniesiona do działu Diety pozostałe.
http://www.dobradieta.pl/...pic.php?t=18137
JW
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 08:52   

nie ma już tego posta ;)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Wto Kwi 12, 2011 11:01, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 12:08   

Mama Maciusia napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
Ale każdy jest człowiekiem, z którym można porozmawiać…o Uczuciach


Niestety nie.


Ja staram się nie oceniać nikogo...bo oceniam wtedy... siebie :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 12:14   

sinsemilla napisał/a:
Ja staram się nie oceniać nikogo...bo oceniam wtedy... siebie :)

A konkretne czyny oceniasz?
Czy po prostu "umywasz ręce"?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 12:16   

Hannibal napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
Ja staram się nie oceniać nikogo...bo oceniam wtedy... siebie :)

A konkretne czyny oceniasz?
Czy po prostu "umywasz ręce"?

Czyny swoje, kogoś, o co chodzi? Ja mam czyste ręce :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 12:43   

sinsemilla napisał/a:
Czyny swoje, kogoś, o co chodzi? Ja mam czyste ręce :)

Czyny kogoś w tym wypadku. Ale swoje też oczywiście.
Jak idziesz ulicą i widzisz matkę szarpiącą dziecko to jesteś w stanie coś zrobić, czy po prostu przechodzisz bezczynnie?
Ja ostatnio coś takiego widziałem i przeszedłem, "umyłem ręce", no i wydaje mi się, że źle postąpiłem.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 17, 2011 12:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 12:50   

Hannibal napisał/a:
sinsemilla napisał/a:
Czyny swoje, kogoś, o co chodzi? Ja mam czyste ręce :)

Czyny kogoś.
Jak idziesz ulicą i widzisz matkę szarpiącą dziecko to jesteś w stanie coś zrobić, czy po prostu przechodzisz bezczynnie?
Ja ostatnio coś takiego widziałem i przeszedłem, "umyłem ręce", no i wydaje mi się, że źle postąpiłem.

To zależy, co odczuwam, obserwując czyjeś czyny.
W tym przykładzie Twoim, pewnie bym podeszła i powiedziała, że to co robi ta kobieta, napewno boli dziecko. A jak bym szła z dzieckiem, to moje dziecko by to z pewnością powiedziało tej "mamusi".
Ale jak mówiłam już kiedyś, ja nie wogóle nie jestem świadkiem takich sytuacji. Jakoś omijam je, albo one mnie omijają. Trudno mi to sobie wyobrazić teraz.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Pon Sty 17, 2011 12:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Pon Sty 17, 2011 22:40   

Luźno do tematu
http://muzyka.onet.pl/101...,2,wywiady.html
Cytat:
Jaka panowała w domu atmosfera?
Najzupełniej normalna. To był zwykły dom, z codziennymi problemami i nastrojami. Raz było lepiej, raz gorzej. Oczywiście tata był bardzo silną osobowością, więc życie rodzinne kręciło się wokół niego. Moja mama potrafiła jednak otoczyć go swoim ciepłem, delikatnością i cierpliwością. On odwzajemniał się, dosłownie i w przenośni, silnym ramieniem i poczuciem bezpieczeństwa. Małżeństwo rodziców uważam za wzór. Niewiele znam podobnych. Nie jestem w stanie na przykład przypomnieć sobie, by się kiedykolwiek pokłócili.
http://muzyka.onet.pl/245...ews_detail.html

JW
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 18, 2011 08:06   

Cytat:
Małżeństwo rodziców uważam za wzór.

Jakoś nie jestem zdziwiony tym stwierdzeniem :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Sty 26, 2011 21:36   

Postanowiłem podzielić się pewnym doświadczeniem.
Po lekturze Toksyczni Rodzice czułem, że jestem totalnie zależny od matki, jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że wraz z ojcem wyrządziła mi spustoszenie psychiki.
W Wigilię uświadomiłem sobie, że ta rodzina to fikcja.
Po Bożym Narodzeniu zrobiłem sobie detoks od rodzinki, żeby się ode mnie odwalili wywołałem sztuczny konflikt i przestałem się odzywać do matki.
I nastąpiły dziwne objawy: czuje się jak na głodzie, każdy tel odbieram z nadzieją, że... to matka... odcinam się, ale ponoszę jakiś ubytek energii, objawy mi szaleją...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 18:48   

Masz objawy odstawienia. Dorastasz.

Generalnie to nic nadzwyczajnego, tylko nie wariuj. Jeżeli coś Cię wkurza to rób tak aby nie dać się w nic wciągnąć. Nie szukaj pretensji. Dbaj o siebie a wszystko się poukłada.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Czw Sty 27, 2011 18:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
daga31

Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 10
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 22:37   

Bystry_Romku - to jest normalne i wkrótce będzie lepiej – przynajmniej tak było w moim przypadku. Książka Toksyczni Rodzice bardzo mi pomogła. Całkowita separacja z moimi rodzicami trwała pond pół roku. Po tym okresie było już coraz lepiej . Przeszłam etapy o których mówi S. Forward łącznie z konfrontacją. Dziś, mimo że świadoma wielu rzeczy i pozbawiona pewnych złudzeń czuję się ok. tzn lepiej niż przed separacją i w jej trakcie. Obecnie utrzymujemy kontakty, odwiedzamy się lecz prawda, do której wreszcie dojrzałam, to że przestałam idealizować rodziców czy raczej oszukiwać samą siebie sprawia, że gdzieś tam w środku, mimo że jestem dorosła i mam swoją rodzinę czuję się ….. hmmmm……samotna - chyba tak to mogę określić. Ale to i tak zdecydowanie lepsze od życia fikcją. Jak to mówią niektórzy – życie :-/
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pią Sty 28, 2011 17:02   

daga31, podobnie jak Ty planuje separację co najmniej przez kilka miesięcy.
choć nie oszukujmy się, skoro moja rodzina jest fikcją (a jest), to być może separacja potrwa kilka lat. Być może Ty masz jeszcze jakieś resztki nadziei na porozumienie z rodzicami. Wydaje mi się, że chyba cała sztuka to całkiem przekreślić rodzinę. Mi to przychodzi bardzo trudno, ale nie mam wyjścia, jeśli nie przetnę tej pępowiny to się wykrwawię. Krwawię przez tę zależność od wielu lat np. poprzez objawy uzależnienia (strach, izolacja, brak poczucia własnej wartości).
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
daga31

Dołączył: 21 Sty 2011
Posty: 10
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 16:30   

Pewnie masz rację, pewnie coś tam jeszcze u mnie zalega , stąd moje odczucia. Ale tu już chyba terapeuta musiałby wkroczyć - sama co mogłam to zrobiłam.
Teraz mieszkamy stosunkowo daleko od siebie, nasz obecny kontakt ogranicza się do uroczystości okazjonalnych (święta, urodziny itp.) , nie wiem jakby to było, gdybym nie miała dziecka. Mój synek ma 4 lata a obecnie jestem w ciąży. Syn wie że ma babcię, dopytuje, a ja chciałabym, aby miał świadomość korzeni, aby nie było mu przykro w przedszkolu, kiedy przygotowują Dzień Babci i Dziadka. Co innego, gdyby ich nie miał, nie znał, ale upomina się o odwiedziny w takich sytuacjach.
Co do rodziny, również była nastawiana przeciw mnie, ale wówczas mnie to nie obchodziło – robiłam swoje i wiedziałam że to dla mojego i mojej rodziny dobra. Te osoby z którymi miałam bliski kontakt i tak były przy mnie i wciąż są (ciocia, kuzynostwo, jedna z babć) a ci, którzy w zasadzie mało co mnie znali rzeczywiście się zdystansowali.
Mocno Cię pozdrawiam i trzymam kciuki, aby udało Ci się pozbierać.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 19:04   

Masz fajnie, bo masz swoją rodzinę :)
ja nie mam do kogo buzi otworzyć.
Nie kłamię, mam taką psycho-jazdę, że trudno to wyrazic :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 19:32   

Yo_ga79 napisał/a:
Bo Kochani tak to jest: JEŚLI NIE ZROBIŁA CI KRZYWDY WŁASNA MATKA, TO NIKT JUŻ INNY NA ŚWIECIE NIE JEST W STANIE WYRZĄDZIĆ CI KRZYWDY. NIKT.
tzn: jeśli wychowałeś sie w zdrowej, radosnej, wspierającej rodzinie, jeśli w dzieciństwie zbudowano w tobie poczucie własnej wartości, pewność, że zawsze dasz sobie radę - nikt i nic ci nigdy tego poczucia nie zniszczy. Jeśli natomiast MATKA (bo ta osoba ma szczególne znaczenie w rozwoju dziecka) kombinowała całe życie jak tu odbić sobie na tobie własne frustracje, rywalizowała z własną córką, nie udzielała wsparcia i nie uczyła samodzielności hodując sobie współuzależniona mentalnie istotę - dziecko - jeśli tak było: w życiu dorosłym jest prawie niemożliwe, żeby te ruiny odbudować.

Wniosek: 1) NIKT NA ŚWIECIE NIE JEST CI W STANIE ZROBIĆ WIĘKSZEJ KRZYWDY NIŻ WŁASNA MATKA (świadomie lub nie) 2) JEŚLI OD MATKI MASZ MIŁOŚĆ I WSPARCIE OD WCZESNEGO DZIECIŃSTWA NIC NA SWIECIE NIE JEST CI W STANIE ZBURZYC POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI!!

CZYLI: Nie rozumiem ludzi, którzy decydują sie na dziecko nie będąc do tego dojrzałymi, doskonale rozumiem ludzi, którzy świadomie nie mają dzieci, jeśli czują, że nie będą w stanie wychować ZDROWEGO PSYCHICZNIE I SZCZĘŚLIWEGO CZŁOWIEKA.




AMEN!
potwierdzam w 100%.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 20:57   

Bystry_Romek napisał/a:
Masz fajnie, bo masz swoją rodzinę :)
ja nie mam do kogo buzi otworzyć.

Bystry, ale rodzina miałaby chyba przechlapane z Tobą w takim stanie. Chociaż niekoniecznie, może - tak jak ja - podświadomie "szukasz winnych" w zupełnie innych rejonach i stąd te akcje w pracy. Zamiast ostatecznie rozprawić się z winowajczynią. A, i mówimy cały czas o tym, co się dzieje na poziomie emocjonalnym. Na nic zwykłe rozkminianie, to trzeba po prostu przeżyć, dla mnie jest to wciąż najtrudniejsze.

Masz dużo do wyrzucenia z siebie, skoro tak Cię nosi. Skąd ja to znam... Byłam tak nieznośna dla otoczenia, że przemknęło mi raz przez głowę - jedyne, wg. mnie, w tamtej sytuacji rozwiązanie - zniknąć, umrzeć :shock: przerażające, bo to jest do mnie nie podobne, kocham żyć! Co potrafią zrobić z człowiekiem trudne, nieprzepracowane emocje...

Właśnie teraz potrzebujesz wsparcia empatycznego świadka. Może znajdziesz takiego psychoterapeutę, a jak będziesz szczęściarzem to przyjaciela. Ach, i obok "Toksycznych" jest jeszcze "Szantaż emocjonalny" Susan Forward na dokładkę :)
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 21:24   

Sana, masz rację :)
Z psychiatrą już umówiłem się.
dla otoczenia jestem nieznośny (czyli w pracy, bo innego nie mam zycia). Zdaję sobie sprawę z tego stanu, dlatego nie pcham się w związki. Zresztą przy moim trybie zycia okazja wypicia z kimś kawy trafia się 2 razy w roku.
"Co potrafią zrobić z człowiekiem trudne, nieprzepracowane emocje"
Mnie najbardziej bolą poniesione straty. To tak jak na wojnie. Jeden wojownik to jeden dzień. A ja straciłem kilka tysiecy wojowników. Czyli innymi słowy straciłem okazje poznania normalnych ludzi, normalnej kobiety, zachowania dobrego zdrowia, generalnie zaniedbałem się..
I własnie boli mnie to, że nie cofnę czasu i nie naprawię tego, czyli boli strata.
Sana napisał/a:
Na nic zwykłe rozkminianie, to trzeba po prostu przeżyć, dla mnie jest to wciąż najtrudniejsze.

No ale jak to przeżyć? zaplakac nad soba nie mogę. Staram się, ale nie mogę.
Masz jakies techniki? Bo jakby jestem zabetonowany uczuciowo.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Sob Sty 29, 2011 21:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 22:34   

Ty popatrz lepiej, ile jeszcze przed Tobą :)
Idziesz do przodu - to jest ważne.

Też bym chciała prosty przepis na sukces. Nie ma specjalnych technik, poza poszukiwaniem, co takiego łączy dziwne relacje z otoczeniem "teraz" z sytuacjami z przeszłości. Na początku trudno cokolwiek wyłapać, szczególnie, kiedy nie bardzo się umie wyodrębnić i nazwać uczucia, których się doświadcza. Coś tam zawsze zaświta w trakcie terapii. Zawsze z pomocą przychodzi literatura, podawana w tym wątku. Tu też jest wyszczególnione kilka pozycji: http://www.dobradieta.pl/...pic.php?t=16855

Psychiatra zaproponuje zapewne coś na uspokojenie. Nie znam się na tym, jakoś nigdy nie chciałam się faszerować, bo to jednak osłabia ostrość postrzegania siebie, utrudniając tym samym terapię. Najlepiej dopaść dobrego psychologa, który nie powie, że owszem, co było - to przykre, ale my tu szybciutko musimy przebaczyć rodzicom, nie ważne, czy sobie rzeczywiście załsużyli na taki gest.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 22:44   

Sana napisał/a:
Ty popatrz lepiej, ile jeszcze przed Tobą

dzięki :)
w tym wątku była mowa o przebaczeniu, ale rzecz jasna to nie wchodzi w grę. Żeby komuś przebaczyć, to ten ktoś powinien żałować za czyn. Moja matka nigdy nie żałowała (jak 99% toksycznych rodziców), zresztą twierdzi, że wychowała mnie dobrze, a ja przyświrowałem.
Ten psychiatra robi terapię, leki tylko daje w ostateczności. Mam o nim opinię od znajomego z forum.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Sob Sty 29, 2011 22:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 22:52   

Tooo jedziesz!
Powodzenia :)
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Sob Sty 29, 2011 23:09   

a raczej lecę :)
póki co lecę jak TU-154M..
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:45, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 09:07   

Bystry_Romek napisał/a:
Dobrze, oszczędzę forumowiczom dalszych zwierzeń :)

Nie szczędź nas. Totalne otwarcie, zwierzenia mile widziane :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 11:04   

Yoga79 napisał/a:
Bo Kochani tak to jest: JEŚLI NIE ZROBIŁA CI KRZYWDY WŁASNA MATKA, TO NIKT JUŻ INNY NA ŚWIECIE NIE JEST W STANIE WYRZĄDZIĆ CI KRZYWDY. NIKT.
tzn: jeśli wychowałeś sie w zdrowej, radosnej, wspierającej rodzinie, jeśli w dzieciństwie zbudowano w tobie poczucie własnej wartości, pewność, że zawsze dasz sobie radę - nikt i nic ci nigdy tego poczucia nie zniszczy. Jeśli natomiast MATKA (bo ta osoba ma szczególne znaczenie w rozwoju dziecka) kombinowała całe życie jak tu odbić sobie na tobie własne frustracje, rywalizowała z własną córką, nie udzielała wsparcia i nie uczyła samodzielności hodując sobie współuzależniona mentalnie istotę - dziecko - jeśli tak było: w życiu dorosłym jest prawie niemożliwe, żeby te ruiny odbudować.

Wniosek: 1) NIKT NA ŚWIECIE NIE JEST CI W STANIE ZROBIĆ WIĘKSZEJ KRZYWDY NIŻ WŁASNA MATKA (świadomie lub nie) 2) JEŚLI OD MATKI MASZ MIŁOŚĆ I WSPARCIE OD WCZESNEGO DZIECIŃSTWA NIC NA SWIECIE NIE JEST CI W STANIE ZBURZYC POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI!!

CZYLI: Nie rozumiem ludzi, którzy decydują sie na dziecko nie będąc do tego dojrzałymi, doskonale rozumiem ludzi, którzy świadomie nie mają dzieci, jeśli czują, że nie będą w stanie wychować ZDROWEGO PSYCHICZNIE I SZCZĘŚLIWEGO CZŁOWIEKA.

Jak zatem wytłumaczyć fakt że w patologicznej rodiznie wychowuje się rodzeństwo. Jeden z rodzeństwa zostaje patologiem, drugi szczęśliwym normalnym człowiekiem.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 11:56   

iliq napisał/a:
Jeden z rodzeństwa zostaje patologiem, drugi szczęśliwym normalnym człowiekiem.

być może temu drugiemu mniej orano psychikę, może przez to, że był młodszy/starszy (płeć). Tu jest jak w fizyce: energia w przyrodzie nie ginie, skoro ktoś ma ubytki "energetyczne", to oznacza, że musi istnieć ku temu przyczyna.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Lut 13, 2011 23:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 12:14   

nie ma już tego posta :]
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Wto Kwi 12, 2011 11:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 12:48   

sinsemilla napisał/a:
Swoją drogą nasi rodzice o wiele bardziej idealizują swoich rodziców niż my obecnie...

Akurat różnie z tym jest, choć może pod względem statystycznym masz rację.
Nasze wnuki to będzie dopiero ostre jury, co chwila punktowało błędy 8-)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 12:54   

Bystry_Romek napisał/a:
być może temu drugiemu mniej orano psychikę, może przez to, że był młodszy/starszy (płeć). Tu jest jak w fizyce: energia w przyrodzie nie ginie, skoro ktoś ma ubytki "energetyczne", to oznacza, że musi istnieć ku temu przyczyna.

Ale ja nie mówię że ta energia ma zginąć. Można ja wykorzystać albo do burzenia siebie albo do budowania siebie. To tak jak zgwałcą kobietę. Jedna zniechęci się do ludzi i będzie siedziała w domu. Druga to cierpienie uzna za tak okropne że nie będzie mogła pozwalić żeby się komuś innemu to przydażyło i zacznie działać w jakiś sposób aby to samo innych nie dotkneło.

Bystry_Romek napisał/a:
Ja chcę się wyłamać. Robię co mogę.

Chcesz czy postanowiłeś się wyłamać.

Bystry_Romek napisał/a:
I tak właśnie dochodzimy do kolejnego wniosku, że te straty czasu mnie najbardziej bolą (mimo świadomości, że to wina rodziców).

Czemu starta czasu, przecież starasz się uporać ze swoją psyche. Jaka wina rodziców? :shock: Przecież sam jesteś za siebie odpowiedzialny
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 13:02   

iliq napisał/a:
Czemu starta czasu, przecież starasz się uporać ze swoją psyche. Jaka wina rodziców? :shock: Przecież sam jesteś za siebie odpowiedzialny

To tak jakby rodzice w dzieciństwie odrąbali Tobie rękę. Wchodzisz w dorosłe życie, żyjesz, choć nie masz jednej ręki. I to nie jest Twoja wina. Chodzi o szkodliwość rodziców, która np. u Alice Miller rzutowała na jej życie do starości (i to nie była wina Alice, że czuła się co najmniej źle).

Strata życia=strata czasu, młodości.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Lut 13, 2011 23:46, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 13:30   

iliq napisał/a:
Yoga79 napisał/a:
Bo Kochani tak to jest: JEŚLI NIE ZROBIŁA CI KRZYWDY WŁASNA MATKA, TO NIKT JUŻ INNY NA ŚWIECIE NIE JEST W STANIE WYRZĄDZIĆ CI KRZYWDY. NIKT.
tzn: jeśli wychowałeś sie w zdrowej, radosnej, wspierającej rodzinie, jeśli w dzieciństwie zbudowano w tobie poczucie własnej wartości, pewność, że zawsze dasz sobie radę - nikt i nic ci nigdy tego poczucia nie zniszczy. Jeśli natomiast MATKA (bo ta osoba ma szczególne znaczenie w rozwoju dziecka) kombinowała całe życie jak tu odbić sobie na tobie własne frustracje, rywalizowała z własną córką, nie udzielała wsparcia i nie uczyła samodzielności hodując sobie współuzależniona mentalnie istotę - dziecko - jeśli tak było: w życiu dorosłym jest prawie niemożliwe, żeby te ruiny odbudować.

Wniosek: 1) NIKT NA ŚWIECIE NIE JEST CI W STANIE ZROBIĆ WIĘKSZEJ KRZYWDY NIŻ WŁASNA MATKA (świadomie lub nie) 2) JEŚLI OD MATKI MASZ MIŁOŚĆ I WSPARCIE OD WCZESNEGO DZIECIŃSTWA NIC NA SWIECIE NIE JEST CI W STANIE ZBURZYC POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI!!

CZYLI: Nie rozumiem ludzi, którzy decydują sie na dziecko nie będąc do tego dojrzałymi, doskonale rozumiem ludzi, którzy świadomie nie mają dzieci, jeśli czują, że nie będą w stanie wychować ZDROWEGO PSYCHICZNIE I SZCZĘŚLIWEGO CZŁOWIEKA.

Jak zatem wytłumaczyć fakt że w patologicznej rodiznie wychowuje się rodzeństwo. Jeden z rodzeństwa zostaje patologiem, drugi szczęśliwym normalnym człowiekiem.


Bo to jest tylko część prawdy, w sumie kwantyfikując więc jest to nieprawda.
Cholera, jak to jest, jest nauka Jezusa, która właśnie była odpowiedzią na taki trąd psychiczny, a ludzie błądzą, szukają na własną rękę... w górę serca mówił nasz Jan Paweł II.
To prawda że jeżeli matka wyrządziła nam krzywdy to może być ciężko, tak ciężko że człowiekowi wydaje się że z tego dołka nie ma wyjścia, kiedy ta beznadzieja trwa zbyt długo.

Pytanie powinno brzmieć nie jak wytłumaczyć tylko co robić.

Ma ktoś odwagę?

Bystry_Romek napisał/a:
iliq napisał/a:
Czemu starta czasu, przecież starasz się uporać ze swoją psyche. Jaka wina rodziców? :shock: Przecież sam jesteś za siebie odpowiedzialny

To tak jakby rodzice w dzieciństwie odrąbali Tobie rękę. Wchodzisz w dorosłe życie, żyjesz, choć nie masz jednej ręki. I to nie jest Twoja wina. Chodzi o szkodliwość rodziców, która np. u Alice Miller rzutowała na jej życie do starości (i to nie była wina Alice, że czuła się co najmniej źle).

Strata życia=strata czasu, młodości. To jest nieodwracalne, dlatego nad tą stratą cholernie ubolewam. Po prostu ten fakt jest do mnie nie od przełknięcia.


Dlatego jesteś wyjątkowy. Wyjątkowi ludzie na wyjątkowe czasy Romeczku. Musisz to okiełznać i pogodzić się z tym, jak już to nastąpi wtedy będzie twoim orężem. Ale aby to się mogło stać musisz stanąć z tym złem twarzom w twarz, te rany musi wypalić silne piętno, a żeby z nim zwyciężyć. Musisz poznać siebie, jak to mówią spycholodzy musisz zaakceptować siebie takiego JAKIM JESTEŚ, z całym tym bagażem i apanażem jaki odziedziczyłeś. Pierwszy krok już zrobiłeś. Pamiętaj to jest twoje życie, nie musisz żyć tak jak inni, ani też niepotrzebnie wzdychać do takiego życia jakie inni wiodą. To w rzeczy samej ten styl życia sprawił że zostałeś odtrącony. Ale jak mówi pismo, to co odrzucili budowniczowie "tego" świata stało się kamieniem węgielnym. 
Powodzenia. Może być ciężko, ale nikt za ciebie tego nie zrobi. Owszem to podłe, co zrobili Ci twoi rodzice, tym bardziej że wcale nie musieli i im samym to na zdrowie nie wyszło. Mimo to trzeba wybierać. A może właśnie dlatego.

Romku, ktoś bardzo mocno Cię wzywa, ktoś kto Cię nigdy nie zawiedzie:
http://www.voxdomini.com....b-nadchodzi.htm

"Czas, w którym żyjemy, jest jedyny w swoim rodzaju, nigdy ludzkość nie przeżywała i nie będzie przeżywać nic podobnego na ziemi. Jedna epoka zmierza ku końcowi, druga się rozpoczyna. Będzie to trudne przejście, Pascha. Niewierzący będą stwarzać przeszkody wierzącym; posłuszni Jezusowi będą częściej znienawidzeni niż kochani. Nadejdą trzęsienia ziemi i rozmaite klęski. W rodzinach zapanuje niezgoda, ponieważ ludzkie serca są oziębłe; miłość osłabnie na całej ziemi (por. Mt 24,12). Ten schyłek epoki, który obserwujemy, będzie początkiem ery Ducha Świętego."

Dostałeś zaproszenie, czuj się więc powołany i nie odrzucaj go, bo to się nie opłaca. Nie ma zysku po prostu. Nie rób na przekór, bądź posłuszny, daj się uformować tej sile, ona Cię wzywa. Tak jak w tej pięknej piosence: http://www.youtube.com/watch?v=Ck8wFOP_BRw

http://www.ostatniaszufla...ien-zwykly.html

Bowiem powiedziane zostało:

„I rzekł Pan do mnie, Weź sobie wielką tablicę i napisz na niej zwykłym pismem; „Maher Szalal” – Chasz Baz” (Pospiesza łup – szybko nadchodzi zdobycz)”.

http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.php?t=1395

1..... Jeśli Pan domu nie zbuduje, Próżno trudzą się ci, którzy go budują, Jeśli Pan nie strzeże miasta, Daremnie czuwa stróż.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Sty 30, 2011 13:59, w całości zmieniany 13 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 13:51   

rakash, problemy o których piszę dotyczą relacji ja-matka.
Jako nastolatek często sięgałem do Nowego Testamentu (było mi lżej, samotność była mniejsza, poprzez świadomość, że Jezus mnie kocha). Ale moje problemy wolałbym rozwiązać bez udziału religii.
Kaznodzieja niezły jesteś :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Lut 13, 2011 23:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:01   

W górę serca. Romek, tu nie ma miejsca na fanatyzm. Fanatyk to ktoś kto nie rozumie siebie. Nie ma inaczej.

1 Kor. 1:26
26. Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu,
(BW)

I znów potwierdza się to co mówili o Jezusie że bez tabletki się nie obejdzie, tak samo będą mówić o nas:Mar. 3:21-22
21. A krewni, gdy o tym usłyszeli, przyszli, aby go pochwycić, mówili bowiem, że odszedł od zmysłów.
22. A uczeni w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy, mówili, że ma Belzebuba i że mocą księcia demonów wypędza demony.
(BW)


Zacytowałbym jeszcze taki mądry wers ale nie za bardzo pamiętam. Chodzi o to że wśród ludzi chorych zdrowy wydaje się być wariatem.
_________________

 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:08   

Bystry_Romek napisał/a:
Ale coś dziwnego stało się we mnie, że przestałem się jej bać. Po prostu.

A czego się w niej bałeś ?
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:09   

Bystry_Romek napisał/a:
To tak jakby rodzice w dzieciństwie odrąbali Tobie rękę. Wchodzisz w dorosłe życie, żyjesz, choć nie masz jednej ręki. I to nie jest Twoja wina. Chodzi o szkodliwość rodziców, która np. u Alice Miller rzutowała na jej życie do starości (i to nie była wina Alice, że czuła się co najmniej źle).

Strata życia=strata czasu, młodości. To jest nieodwracalne, dlatego nad tą stratą cholernie ubolewam. Po prostu ten fakt jest do mnie nie od przełknięcia.


Mnie w dzieciństwie rodzice paśli jakimś dziadostwem (wszystko z mikrofali, dużo jakichś witaminek po 2 złote za 100 tabletek). Byłem bardzo słaby schorowany, nie miałem w nikim oparcia, miałem niskie poczucie własnej wartości. Do wieku 16 czy nawet 17 lat nie potrafiłem zrobić ani jednej pompki. Nie miałem nic i wszystkiego się bałem, zwłaszcza że moje żałosne życie może się skończyć. W gimnazjum miałem przesrane pod względem psychicznym i fizycznym. Wracałem do domu miałem to samo a nawet gorzej. Ciągła depresja, ciągły lęk, dużo wtedy płakałem.

Jednak to co się stało to się stało. Postanowiłem że nigdy więcej nikomu nie pozwolę blokować swojego rozwoju i tak się stało. Romku skoro już matka zabrała Ci dzieciństwo czemu chcesz oddać jej resztę swojego życia? Doceń sytuację że jesteś finansowo niezależny, będzie Ci łatwiej psychicznie się uniezależnić.

Romku proste pytanie czy poza oddaniem młodości chcesz jeszcze oddać swojej matce swoją siłę wieku? Zabrała Ci to to jej pozwoliłeś zabrać, chcesz jej oddać więcej?
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:10   

rakash, ostatnio matka zalecała mi zacząć chodzić do Kościoła, bo "widzi we mnie demona... który wyrzeka się rodziny... rodziny która dała mu wszystko..."
Dajże póki co z tymi wersetami spokój, piszemy w końcu o uniezależnianiu się od toksycznych rodziców.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:17   

@Romek

Kolejne objawy to będzie próba zmienienia Twoich wartości (rodzina na pierwszym miejscu). Oczarnianie Twoich znajomych/przyjaaciół/kobiet. Ośmieszanie Cię w gronie innych członków rodziny mówiąc że się od niej wykruszasz. Gadanie głupot o demonach i tym że nie jesteś wierzący się nasili. Wszystko to będzie się cały czas nasilać. Przynajmniej u mnie tak było, dlatego nie utrzymuje kontatków z dziadkami poza życzeniami na dzień dziadka/babci i na święta do nich zadzowniłem jak zostałem sam w domu bo rodzice do nich pojechali.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:25   

iliq napisał/a:
Romku proste pytanie czy poza oddaniem młodości chcesz jeszcze oddać swojej matce swoją siłę wieku? Zabrała Ci to to jej pozwoliłeś zabrać, chcesz jej oddać więcej?

NIE! W życiu!
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Lut 13, 2011 23:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 14:45   

Polecam wziąć kartkę papieru i napisać list do rodziców/mamy. W formie punktów.
1. GNIEW
Jestem zły/czuję gniew,bo...

2. SMUTEK
Jest mi smutno,bo...

3. STRACH
Czuję strach/Boję się, że ...

4. ŻAL
Czuję żal/jest mi przykro,że...

5. MIŁOŚĆ
Kocham Cię/Was...

Z jakiejś książki. Polecam napisać,chociażby po to,by go spalić. Albo przekazać do adresata :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Nie Sty 30, 2011 14:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Sty 30, 2011 15:01   

Lęk przed robieniem czegoś czego nigdy nie robiliśmy zawsze będzie nam towarzyszył. Trzeba to zaakceptować i działać mimo niego. Nistety sprawy mają się tak że łatwo o tym pisać a trudno to robić. Co do depresji to u mnie ona działa na zasadzie tego że to czas na jakieś zmiany. Deprecha = czas na zmiany, bo jeśli będę robił ciągle to samo ciągle będę miał deprechę. Często deprecha wynika z tego że nasze wyobrażenia siebie zdeżają się z rzeczywistośćią. Wyobrażamy sobie siebie samych jako ludzi wspaniałych, etc. etc. Spotykamy rzeczywistość i mamy deprechę. Potem deprecha mija my się zmieniamy i cykl się od nowa pojawia.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Sty 31, 2011 11:13   

Bystry_Romek napisał/a:
iliq napisał/a:
Romku proste pytanie czy poza oddaniem młodości chcesz jeszcze oddać swojej matce swoją siłę wieku? Zabrała Ci to to jej pozwoliłeś zabrać, chcesz jej oddać więcej?

NIE! W życiu!
Bardzo chcę się rozwijać, bardzo chcę zdrowo jeść, ćwiczyć i uczyć się angielskiego. Ale depresja i lęki mnie hamują (piszę 2 str. A4 w osiem dni).
Masz rację, mam pracę (za wszelką cenę chcę ją utrzymać, co w tym stanie jest trudne, ale jakoś idzie) i mogłem przeprowadzić się do innego miasta, ale pozostało odcięcie się psychiczne. Nie chcę oddawać matce ani chwili, ale te procesy są mimowolne.
Mam wrażenie, że to chodzi o żal, o wyparcie, o tym co pisali ludzie w tym wątku, ale co do mnie jakoś nie może dotrzeć...


Romek!
To nie do ciebie ma docierać, to ma dotrzeć do tego kto jest chory i projektuje swoje schizy na innych. Problem polega na tym, że to są osoby najbliższe, czyli te z którymi jesteś związany silnymi więzami emocjonalnymi. Niestety twoja tragedia polega na tym że pozbywając się tych więzi tracisz coś z siebie. I to jest właśnie przyczyną twojej depresji. Bo to jest zwyczajnie granie na emocjach. A emocje to są "istoty" wyższe. I na rozum tego nie da się zmienić.
Taka sytuacja to jest jak cofanie się w rozwoju, inaczej mówiąc zniszczenie. Bo przecież to są fizyczne połączenia w mózgu.

Teraz pytanie jest co zrobić. Jak z tym żyć?
Są podobno egozrcyści którzy się zajmują takim opętaniem (twoi rodzice) i splątaniem (Ty). W praktyce jednak to nie jest wcale takie proste, a z tego co się orientuję to ci egzorcyści też nie bardzo wiedzą co i jak... a do tego podobno takie egzorcyzmowanie może trwać latami... no a przecież nie o to chodzi. Czyli taki egzorcysta to tak samo dobry jak jakiś bioenergoterapeuta. No ale wiadomo czasami lepszy Rydz(yk) niż nic. Można więc łazić, szukać, ale lepiej jest robić swoje, na tyle na ile jest to możliwe. Czyli po pierwsze jesteś już dorosły, jeżeli możesz to się wyprowadź. To podstawa. Bez tego pełna klapa, chory, przepełniony negatywnymi emocjami opętany człowiek nie zmieni swojego postępowania, a Ty będziesz się pogrążał coraz bardziej. Zresztą w tym duchowym wymiarze to o to właśnie chodzi. Jakiś tam mądry spycholog powiedział by że matka nie może się pogodzić z tym że odejdziesz, czy że zostanie sama itp. że jest jej trudno, ale to wszystko nie ma sensu. Logiczne że w takim układzie gdybyś nawet miał dla matki być w przyszłości wsparciem to musisz być w pełni samodzielny.
Czasami podobno matki po rozmowach rozumieją, ale do tego trzeba być samemu w miarę samodzielnym i życiowym, i swoje demony brać na siebie.

Romek. Pierwsza sprawa to musisz się wziąć za siebie. Im więcej będziesz sie brać za siebie tym mniej będziesz pamiętać o tym syfie i oddawać swoją uwagę tym wampirom. Tylko jednak najważniejsze wyprowadzić się, bo inaczej wampiry to wyczują, a że błędy się popełnia to będą szukać każdej okazji aby cię pognębić.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pon Sty 31, 2011 11:21, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Sty 31, 2011 18:42   

rakash napisał/a:
Problem polega na tym, że to są osoby najbliższe, czyli te z którymi jesteś związany silnymi więzami emocjonalnymi. Niestety twoja tragedia polega na tym że pozbywając się tych więzi tracisz coś z siebie. I to jest właśnie przyczyną twojej depresji. Bo to jest zwyczajnie granie na emocjach. A emocje to są "istoty" wyższe. I na rozum tego nie da się zmienić.
Taka sytuacja to jest jak cofanie się w rozwoju, inaczej mówiąc zniszczenie. Bo przecież to są fizyczne połączenia w mózgu.


Dlatego jestem w trakcie wyplątywania się z tych emocji, związków z rodzicami.
Ale skoro to powoduje objawy to dobrze, bo tak ma być. Depresja - tak jak piszesz - to wynik wyjęcia (wycięcia) z mojego życia tzw. rodziców. Zależność od matki była tak silna, że wierzyłem w nią jak w prawie że bóstwo.

Jestem uszkodzony emocjonalnie, a nie opętany. Ale poza tym, jak nigdy zgadzam się z Tobą :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Sty 31, 2011 19:25   

Bystry_Romek napisał/a:

Jestem uszkodzony emocjonalnie, a nie opętany. Ale poza tym, jak nigdy zgadzam się z Tobą :)


To tylko terminologia. Teologia używa określenia opętanie. Teologia to nauka wyższa więc pierwszeństwo ma. Tylko trzeba umieć chodzić po tej wodzie. Ale zgoda, w sumie to nie Ty jesteś opętany, tylko jesteś ofiarą tego opętania. Racja. Dlatego jest sakrament chrztu który zmazuje grzech pierworodny, co znaczy że dzieci nie są odpowiedzialne za winy rodziców, ponoszą konsekwencje, ale są niewinne i jeżeli wszystko jest ok od strony genetyki to mają szansę na zmianę błędnych sposobów na życie prowadzonych przez rodziców. Jak w starym przymierzu było powiedziane "Opuści ojca i matkę".

Co do depresji to po pierwsze musisz dać organizmowi to czego potrzebuje. W skrócie to wytchnienie. Brak tego wprawia ludzi w wielki strach, i słusznie bo to świadczy o załamującym się zdrowiu, a to jest prawdziwa depresja i stres. Przed tym co nieuchronne, śmiercią. Nie ma się co dziwić, ale... Wiadomo emocje jak sama nazwa wskazuje poruszają nas. Wiele osób ma tak zwaną słabą wolę, kombinują więc jak by tutaj znaleźć jakiegoś frajera. I tworzą syf, bo syf zbiera się tam gdzie jest nierównowaga. Czyli patologia. Jak wolisz takie socjalne określenia ;)

Wiadomo, logika wskazuje, nikt patologiem być nie chce, bo to prowadzi do degeneracji, a to jest niezgodne z boskim planem. Dlatego dobrze jest poznać język teologii bo on jest prawdziwy i nie ma to nic wspólnego z fanatyzmem religijnym. Fanatyzm to właśnie nierozumienie tych prostych prawd. Bo religia to nie jakieś fanaberie tylko siermiężna rzeczywistsość, to prawo, inaczej zakon.

Widzę że nie bardzo wiesz jednak co robić, ale nawet jeżeli to priorytetem teraz powinno być dla cieibie samodzielności utrzymanie tego kursu. Lepiej cierpieć wyrzeczenia i być na swoim niż trzymać sie syfu. Innymi słowy lepiej być ubogim niż bogatym i zepsutym.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Pon Sty 31, 2011 19:30, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Pon Sty 31, 2011 22:18   

rakash,
On nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie,
ukarany został dla naszego zbawienia, a Jego ranami jesteśmy uleczeni.
Księga Izajasza, r. 53
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 22:21   

Bystry_Romek napisał/a:
...ale pozostało odcięcie się psychiczne. Nie chcę oddawać matce ani chwili, ale te procesy są mimowolne.

Odpowiedz sobie, nie mi od czego chcę się odciąć; od matki czy od obrazu matki, który tkwi w mojej głowie. Nawet jak pojedziesz na koniec świata nie odetniesz się od tego co sam stworzyłeś. Tylko ty możesz pojąć, że to ty wzmagasz siłę tego obrazu (hologramu uczuciowego) za każdym razem gdy myślisz o matce. Za każdym tym razem nie widzisz matki tylko jej emocjonalny, przefiltrowany obraz. Do czasu gdy ten obraz zaspokajał i uciszał twoje lęki, kochałeś go (nie matkę). Teraz gdy twoje "potrzeby" stały się bardziej wysublimowane obraz stał się rozczarowaniem. To samo dzieje się w odwrotną stronę. Twoja matka kocha (ła) obraz Bystrego Romka. Tam gdzie jest zrozumienie intuicyjne tego faktu nie ma żadnych oczekiwań, żadnych rozczarowań, żadnego odcinania się, ucieczki przed własnym cieniem. Być może z czasem zapomnisz o matce odcinając się od niej fizycznie, ale nie rozumiejąc dogłębnie problemu, nie podejmując w pełni dojrzałego własnego poszukiwania, ten oczekiwany obraz zaspokajający własne pożądania bezpieczeństwa, akceptacji przeniesie się na kogo inn(ą)ego.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 22:33   

Bardzo mądry opis sytuacji, wręcz fizyczny - dzięki.
"ten obraz zaspokajał i uciszał twoje lęki" - tak, dlatego jak obraz uległ zmianie (został rozbity), lęki są dużo większe niż zazwyczaj. Fizyka.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Wto Lut 01, 2011 22:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 22:36   

zdublowałem wpis
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Wto Lut 01, 2011 22:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 22:58   

Bystry_Romek napisał/a:
... lęki są dużo większe niż zazwyczaj.

Pytanie jest zasadnicze: czy ten obraz jest rzeczywiście obrazem twojej matki? Jeśli tak sądzisz to pozostajesz w tym samym miejscu (nie walczysz z osobą, ale z obrazem - zmienia się objekt - walka pozostaje). A czyż nie jest tak, że to cokolwiek to jest w twojej głowie; to okaleczone, ciągle żarłoczne i wyjące z bólu zwierzę to nie jest cetrum, psychologiczne Ja, ego, poczucie mnie? Bo jeśli tak to każda walka, sztuczki psychologiczne nic a nic nie pomogą, jedynie zaleczą. Zrozumienie faktu, że wszelkim źródłem cierpienia, strachu, pożądania jest utożsamienie się z własnym JA jako czymś realnym i w pełni rzeczywistym, jest jedynym kluczem do wyzwolenia. JA które rozumie siebie takim jakim rzeczywiście jest, nic nie może już zrobić. Staje się bezsilne. Konflikt ustaje.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 23:07   

RAW0+ napisał/a:
wszelkim źródłem cierpienia, strachu, pożądania jest utożsamienie się z własnym JA jako czymś realnym i w pełni rzeczywistym

Pełna zgoda. A możesz trochę to rozwinąć ?
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 23:17   

Cytat:
Pełna zgoda. A możesz trochę to rozwinąć ?

Ale co tu rozwijać. Fakty, które są zasadą życia są bardzo proste. Tylko stając w prostocie i pokorze do tych faktów możemy to zrozumieć. Im większa abstrakcja, skomplikowanie tym większy chaos. Pytanie zasadnicze. Kogo stać na stanie się ubogim duchem tzn nie posiadanie własnego ja jako własności, czegoś czego pożąda się ponad wszystko? Wolność, miłość, szczęście są na wyciągnięcie ręki. Ideologia Egoizmu w głęboko pojętym sensie jest więzieniem, które mało kto chce opuścić ze względu na konformizm i przywiązanie do własnych przekonań.
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Wto Lut 01, 2011 23:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 23:33   

RAW0+,
Kiedyś obraz matki wyglądał tak: mądra, troskliwa kobieta, która mnie kocha, troszczy się.
Obecnie (obraz realny, w oparciu o fakty): zimna sucz, etc.
To tak jak ze zdradą (pewna analogia): ufasz komuś, a potem okazuje się, że np. wychowujesz dziecko swojego kolegi.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 00:01   

Bystry_Romek napisał/a:
Tak naprawdę to w wątku Depresja MiT o tym ciągle piszą, ale jakoś nie mogę do końca tego pojąć. Docieranie do wypartych emocji i przezywanie ich.

Nawet jak dotrzesz do tych domniemanych emocji to co dalej? Co chcesz z tym zrobić? Przeżywać je na nowo? Prawdziwa piaskownica, marnotrawienie energi. Nazywanie emocji, określanie wewnętrznie ich kolorystyki i natężenia jest utożsamianiem ich z czymś rzeczywistym realnym, mającym znaczenie, to taki trick mózgu na który daje się nabrać człowiek jako wytwór tzw. społeczeństwa. Dotarcie do pierwotnego źródła emocji i uczuć jest wyzwoleniem. Patrzymy się na palec wskazujący drogę, nie na samą drogę.
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Śro Lut 02, 2011 00:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 00:29   

RAW0+ napisał/a:
Nawet jak dotrzesz do tych domniemanych emocji to co dalej?

wg. teorii z książek (tych mądrych, nie typu 'know how'), wówczas je przeżyję (albo nie, bo mogą mnie zabić) i objawy w postaci ogólnie rzecz ujmując depresji znikną, wzrośnie poczucie wartości własnej, będę zadowolony z siebie. Wierzę w tę teorię, trudno jest podwazyć A. Miller. Teraz jako 28 latek mogę coś (chyba) jeszcze w zyciu zmienić, ale jako 38 latek...
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Nie Lut 13, 2011 23:43, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 01:18   

Bystry_Romek napisał/a:
teraz jako 28 latek mogę coś (chyba) jeszcze w zyciu zmienić, ale jako 38 latek...

...też można. Na zmiany nigdy nie jest za późno.

Bystry_Romku,nie sugeruj się żadnymi technikami przekazywanymi przez forumowiczów i książki, tylko posłuchaj siebie. Twoje Serce wie najlepiej, co Ci pomoże.

Powodzenia.:-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 01:29   

Romku czy tam ktokolwiek-kimkolwiek ze zlem sie nie walczy, zlo sie po prostu omija.
Oczywiscie nie mozna potem tkwic w jednym i tym samym punkcie.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 09:22   

Bystry_Romek napisał/a:
wg. teorii z książek (tych mądrych, nie typu 'know how'), wówczas je przeżyję (albo nie, bo mogą mnie zabić) i objawy w postaci ogólnie rzecz ujmując depresji znikną, wzrośnie poczucie wartości własnej, będę zadowolony z siebie. Wierzę w tę teorię, trudno jest podwazyć

Widzisz, na czym się opiera twoja "droga wyjścia"? Nie jesteś nikim nadzwyczajnym. Masz głęboko zakorzenione jak prawie cały gatunek ludzki myślenie magiczne, taki świecki totemizm. Widzisz zmieniamy zabawki, ale nie chcemy za żadne skarby wyjść z piaskownicy. Powiem, tak: cały ten ruch postfreudowski i sam freud stworzyli rodzaj świeckiej religii, która posługuje się niby to "fachowymi" i subtelnymi definicjami mającymi uwznioślić i uszacownić ją samą, aby szaraczki nie do końca pojmowały o co w tym wszystkim chodzi, ale żeby wierzyli (tak jak ty) że na końcu dzięki jakimś tam czary - mary, hokus - pokus wyzwolą się spod własnego ciężaru.
No cóż, twój wybór.
Bystry_Romek napisał/a:
Powodem może być fakt, że teraz jako 28 latek mogę coś (chyba) jeszcze w zyciu zmienić, ale jako 38 latek...

Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Jest tylko fakt czy działasz inteligentnie czy na zasadach magicznych. Wola nigdy nie wyprzedza poznania.
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Śro Lut 02, 2011 09:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 10:05   

Bystry_Romek napisał/a:
Depresja MiT o tym ciągle piszą, ale jakoś nie mogę do końca tego pojąć. Docieranie do wypartych emocji i przezywanie ich. To jakaś abstrakcja, bo nie potrafię, mimo szczerych starań, 'zagłębić się' w swoje emocje. Do matki czuję pogardę, żal zapodział się gdzieś... Być może tak mocno mnie zdefektowano, że uczuciowo jestem 'niepełnosprawny'.


Ja to prawie cyborgiem jestem pod tym względem. Zastanaiwałem się kiedyś czemu tak strasznie wkurzają mnie filmy przy któych się płacze, ostatnio doszło do mnie że powodem jest to że powstrzymuję się przy nich od płaczu.

Sam nie wiem jak można przeżyć swoje wspomnienia skoro we mnie nie wywołują nic. Jestem zupełnie inną osobą, nie utożsamiam się z moją przeszłością więc trudno mi ją przeżyć jeszcze raz. Często nie odczuwam bierzących emocji a co mowa o przeszłych. Miałem warunki dorstania jakie miałem i żeby przeżyć musiałem nauczyć się kontrolować emocję. Pamiętam jak dziecko cieszylem się, kiedy z miesiąc temu poczułem stres i kłucie podczas wykonywania jednej rozmowy telefonicznej której nie chciałem wykonywać. Wreszcie jakieś objawy stresu

Mój wzorzec też napewno za to odpowiada, pamiętam pewną rozmowę z koleżanką. "Jak ty to robisz że się tym nei stresujesz", "stresuje się jak cholera" "ale po tobie tego wcale nie widać" "bo jestem facetem" Myślę że głównym winowajcą może być tutaj mój schemat myślenia. Chociaż takie zabijanie emocji przydaje się czasami i sporo ułatwia. Jestem szalenie zazdrosny w połączeniu z moim monogaizmem bywa to naprawdę męczące przeżycie.

Jak widzę, jak jedna z kobieta z którą kręcę zaczyna z premedytacją flirtować na moich oczach ,żeby wzbudzić we mnie zazdrość to mnie zalewa. Zalewa mnie niemiłosiernie, jednak totalnie nic nie daje po sobie poznać. Często daje temu upust pod postacią flirtu z inną, nie wiem jak to się dzieję ale jestem wtedy cholernie skuteczny.

@Neska ale zło jest częścią naszej natury, czemu mamy omijać pewne jej cechy.
Ostatnio zmieniony przez iliq Śro Lut 02, 2011 10:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 10:42   

iliq napisał/a:
Jak widzę, jak jedna z kobieta z którą kręcę zaczyna z premedytacją flirtować na moich oczach ,żeby wzbudzić we mnie zazdrość to mnie zalewa.

to taką olewasz, nikt normalny tak jak ona nie zachowuje się.
A, że problem będzie taką normalną "wyszukać" to klasyka. Zazwyczaj taka nie ma konta na portalach społecznościowych... a jak ma to się na fotkach nie "pręży" :)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Śro Lut 02, 2011 10:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 10:55   

RAW0+ napisał/a:
aby szaraczki nie do końca pojmowały o co w tym wszystkim chodzi, ale żeby wierzyli (tak jak ty) że na końcu dzięki jakimś tam czary - mary, hokus - pokus wyzwolą się spod własnego ciężaru

Skoro wielu osobom odnalezienie wypartych uczuć pomogło, to nie czary - mary.
Przykład z fizyki: pacjent wyleczył się, oderwał od rodziny, czyli powstała po nim emocjonalna próżnia, wówczas jego ojciec powiesił się (przynajmniej próbował). Nie podważaj 'zasady zachowania energii'.
Faktycznie może chce, żeby pewne rzeczy zrobiły się same...
z drugiej strony celne porównanie: ksiądz-psycholog.
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 11:08   

Dyskusja schodzi na dobre tory w zasadzie. Bardzo podoba mi się to co napisał RAW, inteligentne. Jednak wciąż jest to próbowanie. Ja osobiście myślę że w tym wszystkim idzie o porządek wartości. O tym jest religia. I do tego jesteśmy stworzeni, tak że im człowiek bardziej zdrowy na duszy tym lepiej to rozumie lub tak postępuje. Można powiedzieć, że w takiej sytuacji jakiej jest Romek jego rodzina jest ofiarą, pogubiona. A że przyszło zyć w takim a nie innym świecie, warunkach więc żeby nie utracić wizerunku wszystko do tego sprowadzają. No ale to zawsze kończy się źle bo jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu.

Odnoszę się znowu po amatorsku do teologii. Mamy Anioły. Mniejsze od Aniołów są Cnoty, a większe od Aniołów Moce. Z drugiej strony można to porównać do królestwa w którym rządy są niesprawiedliwe. Tam musi dochodzić do buntu i dla każdego oczywiste jest że tak być nie może. Jednak kiedy król rządzi sprawiedliwie to wtedy nie tylko nie ma buntu ale król jest bardzo ceniony.

Dorzucę jeszcze tutaj że jedną z podstawowych spraw jest odżywianie. Szczególnie w dzisiejszych czasach kiedy żywność jest sztuczna. Druga sprawa to emocje i to co dzieje się na poziomie neuralnym w naszym ciele. Być może Romek tego jeszcze nie poznał, ale gdybyś doznał takiego stanu w którym czujesz się pewny siebie to nie byłoby problemu izolacji.

Oczywiście z punktu widzenia dzisiejszej spychologii to taki objaw świadczy o tym że jest się chorym na schizofrenię, a leczenie polegać ma na manipulacji głową poprzez różne terapie i chemię. Jednak w tym wszystkim chodzi o to aby pracować nad sobą, uświadomić sobie to co nas krępuje i osłabia, przy tym można odczuć dużo stresu. Dlatego właśnie potrzebne jest też przygotowanie. Jeżeli Romek uświadamia sobie te swoje lęki to jest już coś. Teraz powinno być jasnym że musi się z tym uporać.

Teraz sobie trzeba zadać pytanie jak to zrobić żeby mieć siłę aby sobie z tym poradzić. Tak jak napisał RAW że wola nie wyprzedza poznania. Tak samo jest z innymi sprawami.

Oglądałem wczoraj Aliens i dotarło do mnie o czym jest ten film. Dobra scena kiedy Ripley próbuje ośmielić i wyzwolić Newt z izolacji, mówi wtedy do niej "nie wiem jak to zrobiłaś że przetrwałaś, ale jesteś dzielną dziewczynką". PRzy tym Newt wcale nie jest entuzjastycznie nastawiona do świata zewnętrznego dlatego że pojawili się ludzie, bo jest przekonana że i tak zginie, i wszyscy zginą od obcego. Zobaczmy jaka jest Ripley, mają ją za wariatkę, w sumie z konfrontacji z komisją wychodzi że to pomylona osoba która bredzi. I przyjrzyjmy się postępowaniue Ripley, w ogóle i wobec Newt.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Lut 02, 2011 12:10, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
RAW0+ 

Pomógł: 41 razy
Dołączył: 11 Wrz 2009
Posty: 1943
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 11:28   

Bystry_Romek napisał/a:
Przykład z fizyki: pacjent wyleczył się, oderwał od rodziny, czyli powstała po nim emocjonalna próżnia, wówczas jego ojciec powiesił się (przynajmniej próbował). Nie podważaj 'zasady zachowania energii'.


Ty nazywasz to wyleczeniem, ja zaleczeniem. To jest jak wycięcie guza rakowego skalpelem. Pacjent czuje się w miarę dobrze, przeżył, jednak już do końca życia będzie drżał o swoje życie, badania kontrolne, specjalna dieta etc. Skutki uboczne śmierć ojca, trudno, jego problem nie moja wina, ważne że "JA" żyję. Ach to takie naturalne w tzw. "społeczeństwie".
Bystry_Romek napisał/a:
Faktycznie może chce, żeby pewne rzeczy zrobiły się same...

Miotasz się chłopie. Miej chociaż cywilną odwagę i przyznaj się, że idziesz starą udeptaną ścieżką ukazaną ci przez społeczeństwo i nie uwznioślaj, że walczysz o jakąś własną wolność i niezależność i że jest to jakoś tam moralnie słuszne i usprawiedliwione.
Nie ma to nic a nic wspólnego z prawidłowym moralnym i uczciwym działaniem, a wiedz że ta odwaga jest już naprawdę czymś.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 11:30   

rakash napisał/a:
Jednak kiedy król rządzi sprawiedliwie to wtedy nie tylko nie ma buntu ale król jest bardzo ceniony.

W normalnych rodzinach dokładnie tak jest. Dzieci będąc szanowane szanują rodziców.
Znowu z zasady energii to wynika - jest jakby 'stabilizacja energetyczna'. Rodzice nie wnoszą ujemnej energii. Kiedy u mnie rodzice wnosili ujemna energię ktoś beknął (brat, ja).
Kiedy wychodzę z układu rodzinnego, to nie ma kto pochłaniać tej ujemnej energii i przypuszczam, że mogą być komplikacje dla członków rodziny. To tak jakby Ziemia opuściła układ słoneczny, musiałoby dojść do zmiany trajektorii pozostałych planet...

A tak w ogóle... czuję, że nagroda nobla wisi w powietrzu ;)
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
 
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 11:37   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash napisał/a:
Jednak kiedy król rządzi sprawiedliwie to wtedy nie tylko nie ma buntu ale król jest bardzo ceniony.

W normalnych rodzinach dokładnie tak jest. Dzieci będąc szanowane szanują rodziców.
Znowu z zasady energii to wynika - jest jakby 'stabilizacja energetyczna'. Rodzice nie wnoszą ujemnej energii. Kiedy u mnie rodzice wnosili ujemna energię ktoś beknął (brat, ja).
Kiedy wychodzę z układu rodzinnego, to nie ma kto pochłaniać tej ujemnej energii i przypuszczam, że mogą być komplikacje dla członków rodziny. To tak jakby Ziemia opuściła układ słoneczny, musiałoby dojść do zmiany trajektorii pozostałych planet...

A tak w ogóle... czuję, że nagroda nobla wisi w powietrzu ;)


No, rewelacja. Jeszcze do tego zaprzęgnijmy ekonomię i będzie cacy.

Romek Ty dobrze wiesz co jest grane. Nie ma co gadać trzeba działać, bo sam wiesz że czas ucieka. Im więcej będzziesz działać tym mniej będziesz myśleć, a czym mniej będziesz się zadręczać, tym będzie lepiej. Chociaż jeszcze te emocje będą wracały, ale Ty będziesz silniejszy. Pamiętaj, że aby w ogóle móc myśleć trzeba mieć dodatni bilans energetyczny. Kiedy się jest pod kreską wtedy wszystko co należy robić to wytworzyć dodatni bilans.

Kiedy się tego nauczysz to zrozumiesz że tak czy inaczej do tego w życiu dążymy, po to aby dać życie innym. Teraz jest tak że zły król nie oddaje ci sprawiedliwości, a przy tym jeszcze wyzyskuje. Musisz być słaby, bilans energetyczny wychodzi na minus. Działasz na deficycie więc się izolujesz aby jeszcze bardziej nie wydatkować energii.

Weź to rozpatrz od strony zachowania energii. Jeżeli masz taki duży ciężar do udźwignięcia to co musisz zrobić? Albo wrzucić go komuś, znaleźć frajera, albo go unieść. Wtedy zyskasz. "Kto nienawidzi życia swego zachowa je", "ostatni będą pierwszymi".

Spróbuj uświadomić sobie jedną rzecz, że gdybyś nie był w stanie go unieść to byś go nie dostał. Uświadom sobie jak jesteś silny. Większość ludzi by zdezerterowała tak jak twoi rodzice, inni wykoleiliby się, a jeszcze inni tak jak piszesz popełnili samobójstwo. Jesteś silny, jesteś inteligentny. Bóg Cię powołał. "Wielu jest bowiem powołanych, ale nie wielu wybranych", "I ziemia poruszyła się i zadrżała A2 G D
I fundamenty świata się odsłoniły A2 G D
I wyciągnął swą rękę i mnie pochwycił A2 G D
Wydźwignął mnie z głębokości wód A2 G D"

http://www.2tm23.kdm.pl/taby/psalm_18.htm

Romek pamiętaj że to też ma wymiar społeczny jak najbardziej. Dlatego pierwsza rzecz to Ty, druga to twoja rodzina, a trzecia rzecz to system.

Rozumiesz to Romek? Jesteś nawiedzony. Te słabości które otrzymałeś od rodziny są twoją siłą, one wyrobiły w tobie coś czego normalnie nikt nie dostaje przez całe życie. Teraz tylko trzeba to wypełnić. Wyzwolić się. Nie dać sobie wmówić że masz jakąś chorobę albo inaczej spocząć na laurach. Oczywiście mądrze, nie na siłę, lecz jak woda która drąży skałę i spokojnie drąży sobie drogę.

http://www.youtube.com/watch?v=GzxeaC896mU

http://www.youtube.com/watch?v=mpur8azbjHw

http://www.youtube.com/watch?v=PIukUuanBSc

http://www.youtube.com/watch?v=4kR9g63NwiI

http://www.youtube.com/watch?v=-YGS9vhmFS0

A mury runą....
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Lut 02, 2011 12:05, w całości zmieniany 14 razy  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 12:54   

Bystry_Romek napisał/a:
to taką olewasz, nikt normalny tak jak ona nie zachowuje się.
A, że problem będzie taką normalną "wyszukać" to klasyka. Zazwyczaj taka nie ma konta na portalach społecznościowych... a jak ma to się na fotkach nie "pręży"


Znaczy wiesz większość akcji które miałem to była moja wina. Przyznaje bez bicia. Taki mam styl życia że kobiety po pewnym czasie zaczynają być zazdrosne
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 15:20   

iliq napisał/a:
to była moja wina.

"Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina."
Przez ten program człowiek widzi ciągle winnych, w innych lub sobie. Tylko czego winnych? To słowo to chyba od wina pochodzi?
Moje wino,moje wino,moja duża butelka wina :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Bystry_Romek 


Wiek: 41
Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 126
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 17:05   

Swoją drogą wino łagodzi objawy depresji, także wszystko zgadza się - zamieńmy poczucie winy na balon czerwonego wina.

rakash,
właśnie to najbardziej mnie gnębi, że czasu ucieka, że tyle go już uciekło..
_________________
Steve prowadź mnie!
http://www.youtube.com/watch?v=wvsboPUjrGc
Ostatnio zmieniony przez Bystry_Romek Pon Lut 14, 2011 12:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 17:14   

Bystry_Romek napisał/a:
to najbardziej mnie gnębi, że czasu ucieka, że tyle go już uciekło..

Czas nie uciekł. Czas ciągle JEST. Czas jest jak tunel, w ktorym kroczysz, czas jest jak rzeka, wciąż jest niezmienny i aktualny (jak to Mrożek powiedział).
:-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 17:32   

Bystry_Romek napisał/a:
Swoją drogą wino łagodzi objawy depresji, także wszystko zgadza się - zamieńmy poczucie winy na balon czerwonego wina.

rakash,
właśnie to najbardziej mnie gnębi, że czasu ucieka, że tyle go już uciekło..
to mnie baardzo gnębi.
serio idę coś zrobię, może posprzątam.


No, gadać sobie możemy ale to nie zmieni faktu że w życiu głównie trzeba działać. Praca. Dzięki temu też zwiększa się szansa na znalezienie recepty na problemy. Ilość doświadczenia przekłada się na możliwości.
Kiedy jest się w dołku trudno to dostrzec, kiedy brakuje motywacji, ale w rzeczy samej tak jest w życiu.
Jedyna różnica jest taka że zamiast pomocy potrzebujemy dużo więcej pomocy, której nikt nie chce dawać. Szczególnie w dzisiejszych czasach gdzie ludzie uciekają od siebie.
Pewnym rozwiązaniem byłoby wyjechać, udać się do takich ludzi którzy nie będą nas zwodzić ale dostrzegą w nas człowieka i pomogą. Tylko gdzie? Jedyne znane mi miejsce to takie kraje jak IRAN. Tylko jak tam jechać, jak się porozumieć...

Mobilizacja ważna jest. Właśnie czytam że tam gdzie brakuje stymulacji tam mózg sam w czasie snu stymuluje się sam.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Lut 02, 2011 17:35, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 18:31   

sinemilla napisał/a:
Przez ten program człowiek widzi ciągle winnych, w innych lub sobie.


To znaczy poczucia winy nie czuję. Inaczej więc to ujmę, ja byłem powodem, zdradzałem i mówiłem prawdę o tym że zdradzałem. Lubie z kobietami flirtować, lubię dużo kobiet, taki po prostu jestem. Nie zawsze mi relacje z nimi wychodzą takie jakie chciałbym aby były cóż takie życie.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Lut 02, 2011 19:27   

Iliq nie mowilam o zlu w nas tylko w innych. Nie walcze ze zlymi ludzmi, bo i tak nie wygram, raczej sie wypale, zniszczeje, rozchoruj niz zmienie cos w drugiej osobie, chocbym sie zesr....
Zas jesli chodzi o zlo w nas to uwazam, ze absolutnie kazdy czlowiek jest w stanie popelnic swinstwo, wielkie zlo, zbrodnie itp. pytanie tylko dlaczego nie wszyscy je popelniaja?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 16:03   

Fajnie zajrzeć od czasu do czasu na demotywatory, bo ich poziom rozciągnięty jest jak guma od majtek - od prawdziwie żenującego po prawdziwie wysoki. Poniższy idealnie wpisuje się w temat.

Tomek
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 16:49   

Niezła jazda na skróty . Tatuś za ucho chwycił synka , mama kazała pić tran .
Etc. i oto mamy rzezimieszka . Od rzeźbienia ludzi . Ściema na pagonach :-D
Kaprala , kleryka , muzyka -poety . Miliardy mam i tatusiów , mocno maltretuje swoje dzieci . I nie ma tam , zakał ludzkości . Mimo nie ciekawego dzieciństwa , wysokie człowieczeństwo pokazują w dorosłym życiu . :->






.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 03, 2011 16:55   

soook napisał/a:
... Mimo nie ciekawego dzieciństwa , wysokie człowieczeństwo pokazują w dorosłym życiu ...
Bo tak naprawde to winne jest "czlowieczenstwo parafian"
niestety! :razz:

Tak to jest, jak "motloch" decyduje! :razz:
.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 17:47   

soook napisał/a:
Niezła jazda na skróty . Tatuś za ucho chwycił synka , mama kazała pić tran .
Etc. i oto mamy rzezimieszka . Od rzeźbienia ludzi . Ściema na pagonach :-D
Kaprala , kleryka , muzyka -poety . Miliardy mam i tatusiów , mocno maltretuje swoje dzieci . I nie ma tam , zakał ludzkości . Mimo nie ciekawego dzieciństwa , wysokie człowieczeństwo pokazują w dorosłym życiu . :->
.


Nie odbieraj ciemnemu ludowi tego w czym się kocha bo cię znienawidzą.

Hitler był niedobry bo był bity. Stalin to samo. No i Mason drobny złodziejaszek do kompletu.
_________________

 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Lut 03, 2011 19:14   

O masz babo placek . Same rodzynki .

http://teleshow.pl/gid,13...m-bita-Dramatyc
Bito dziewczę ,a jak potem w Kix i innch boksach dowalała . Przeciwniczki dechy zaliczały !
Proszę , recepta na wybitnych sportowców . A i żołnierzy :-D

Tak dumam że , Władek Jagiełło i jego woje też w dzieciństwie lanie dostawali . Od rodziców .
A jakie tęgie woje . Że ho ho . A ci z krzyżami i ich kumple , też nieźle tłukli .
Musi w dzieciństwie , tatulu i matulu , kazali im orzechy ręcami rozgniatać . :->
Biedne te krzyżaki były , jak byli dziećmi .

.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 10:28   

jakie mundrości wać pan był łaskaw zapodać.

ręce opadają..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 10:37   

M i T napisał/a:
Obrazek
Tomek

To są mity! Takie rzeczy mógł wymyśleć każdy. Tak samo ja mogę powiedzieć, że wszyscy oni byli wychowywani bezstresowo. I co, uwierzyłbyś mi?
:)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 10:48   

Momencik, dyskutujmy poważnie.
Twierdzisz, że to są mity to udowodnij.
Zakwestionuj źródła historyczne.

O ile opowieść Mansona możnaby jakoś podważyć, nie wiem kiedy została odnotowana, być może już jak siedział w i powiedział to, co wszyscy zajmujący się nim psychiatrzy chcieli usłyszeć; o tyle katowanie hitlera przez ojca jest faktem, tam samo jak alkoholizm ojca stalina i to, że miał niedowład ręki po pobiciu.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 11:02   

Naocznym świadkiem nie byłam, więc dla mnie to tylko niejasna historia a nie prawda objawiona.
Kat przecież mógł szukać winnych (swojego zachowania) właśnie w rodzicach, i bredzić, że to rodzice się nad nim znęcali i dlatego jest jaki jest. A jak było tylko Bóg wie ... :)
zenon napisał/a:
katowanie hitlera przez ojca jest faktem

?
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Pią Lut 04, 2011 11:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 11:41   

on ponoć idealizował swego ojca, więc ciężko dopatrywać się takiej motywacji.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 11:53   

zenon napisał/a:
on ponoć idealizował swego ojca, więc ciężko dopatrywać się takiej motywacji.

Acha. No właśnie.
Ale rozumiem, że ktoś inny powiedział, że jednak ojciec go katował? Czyli ktoś inny odnalazł "przyczynę" jego postępowania.

Szczerze, to nigdy nie interesował mnie życiorys tego pana...
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:04   

Objective Documentation of Child Abuse and Dissociation in 12 Murderers With Dissociative Identity Disorder

http://ajp.psychiatryonli...ull/154/12/1703
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:10   

Żeby było jasne nie zaniedbuję czynników bio społecznych, równie dobrze mogę zaraz bronić teorii o genetyczno temperamentalnych uwarunkowaniach psychopatii.

To nie jest kwestia tylko tego czy tamtego, to jest splot wielu czynników.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:11   

sinsemilla napisał/a:
Szczerze, to nigdy nie interesował mnie życiorys tego pana...

...i nie interesuje ;)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:35   

Zenon, powiedz, jaki jest sens szukania przyczyn psychologicznych zachowań ludzkich? np. A. Hitlera.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:36   

a to ciekawe, bo nie interesuje cie życiorys tego pana, a się na jego temat wypowiadasz.
brak konsekwencji.

W powyższym linku nie pada słowo "Hitler" i jest o czymś innym, nie wkleiłem go zresztą z dedykacją dla ciebie, może kogoś zainteresuje, w jakimś stopniu związany jest z tematem.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:38   

sinsemilla napisał/a:
Zenon, powiedz, jaki jest sens szukania przyczyn psychologicznych zachowań ludzkich? np. A. Hitlera.


Może rozszerzmy pytanie:
"Jaki jest sens szukania przyczyn czegokolwiek?"


yyyy ..... nie mam pomysłu....
to faktycznie strata czasu, bez sensu..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 12:44   

zenon napisał/a:
brak konsekwencji.


Konsekwencja = skutek. Przyczyna -> skutek.

A przyczyna - nie interesuje. :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 21:18   

zenon napisał/a:
Momencik, dyskutujmy poważnie.
Twierdzisz, że to są mity to udowodnij.
Zakwestionuj źródła historyczne.

O ile opowieść Mansona możnaby jakoś podważyć, nie wiem kiedy została odnotowana, być może już jak siedział w i powiedział to, co wszyscy zajmujący się nim psychiatrzy chcieli usłyszeć; o tyle katowanie hitlera przez ojca jest faktem, tam samo jak alkoholizm ojca stalina i to, że miał niedowład ręki po pobiciu.


NO ale co w związku z tym?
_________________

 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 21:43   

rakash napisał/a:

NO ale co


_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Pią Lut 04, 2011 22:00   

zenonowi widać brakuje już 120g dla Marszałka :) he he
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 01:48   

zenon napisał/a:
Objective Documentation of Child Abuse and Dissociation in 12 Murderers With Dissociative Identity Disorder

http://ajp.psychiatryonli...ull/154/12/1703

Fajny artykuł, Tygrysie.
Cytat:
This study establishes, once and for all, the linkage between early severe abuse and dissociative identity disorder.
:shock: :hihi:
Trochę buńczuczny chełpliwy ton jak na pracę naukową, ale luz.

To jest dobre w kontekście nawoływań do "zamknięcia oczu", nie identyfikowania się ze sobą samym, i walki z samym sobą:
Cytat:
Ten subjects experienced trance-like states in adulthood that were also observed by others. Two described their ability to remove themselves from situations as "astral projection." Others described their trance-like states as blanking out, spacing out, or transporting themselves to imaginary places in their heads. Seven reported being able to block out physical pain.

All 12 subjects, as adults, had impaired memory for both violent and nonviolent behaviors. For example, subject 5 pulled out his own toenails at night and, in the morning, did not know how this had happened.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Sob Lut 05, 2011 01:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 01:54   

o, Flo, dawno Cie nie bylo :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 01:59   

zajętam, zapracowanam na razie, pozdrawiam Jaśnie Panią :D
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 02:09   

W tym temacie przypomniał mi się jeszcze ten artykuł z Guardian: http://www.guardian.co.uk...ood-memory-loss

Swoje zycie opisuje 40latek, ktory jako mlody chlopak, 18 lat mial wypadek na rowerze i zapadl w spiaczke, po przebudzeniu nie pamietal absolutnie nic, i nawet dzis wszystko co pamieta, zna z opowiesci. W kazdym razie po przebudzeniu jedyna osoba z ktora czul sie spowinowacony i z ktora od razu odtworzyl jakis stosunek emocjonalny byl jego brat blizniak. Natomiast do matki czul dziwny dystans. Mial jeszcze kilka sztuk mlodszego rodzenstwa. I ojczyma. Brat blizniak w zasadzie pomogl mu przywrocic przeszlosc, opowiadal mu co lubi, czego nie lubi, pokazywal fotografie z dziecinstwa. Mimo tego nawet w kilka lat po tym, Alex czul sie emocjonalnie pusty, nigdy nie odzyskal uczuc, i czul sie odosobniony od rodziny. Kilka-kilkanascie lat pozniej zmarla matka, i jego mlodszy brat zlamal sie i poszedl na terapie. Alex tez podlapal ten pomysl i poszedl po pomoc do tego samego terapeuty. I to wlasnie od terapeuty dowiedzial sie, ze wszystkie dzieci w rodzinie, lacznie z nim byly molestowane seksualnie przez matke. Nikt mu tego nie opowiedzial wczesniej, nawet ten jego brat blizniak, ktory chcial go "chronic". I dopiero po tym odkryciu odzyskal jakby spojnosc emocjonalna i byl w stanie sie zwiazac z kims, i 6 miesiecy pozniej sie ozenil.
The end. :D
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 02:10   

:-D


ps to nie byl komentarz do ostatniego postu tylko wczesniejszego
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Sob Lut 05, 2011 02:15, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 02:15   

zawsze mnie ciekawilo jak terapeuta moze dojsc do takich rzeczy/?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 02:28   

Zapytaj Marishki 8-) Jest absolutnym geniuszem w dochodzeniu "na czuja" do podobnych sytuacji, choć nie jest terapeutką.

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 07:26   

Cytat:
Chciałbym nie mieć rodzeństwa!

Pewnego dnia trzyletnia Marysia wyniosła niemowlę na podwórko, bo – jak wyjaśniła później przerażonej mamie – chciała, żeby małą siostrzyczkę pieski zjadły. Wanda dobrze pamięta, jak powierzony jej opiece brat nie chciał zasnąć, tylko wrzeszczał w wózku, a ona chciała iść bawić się z koleżankami – więc ugryzła go ze złości. Marta przez całe dzieciństwo nienawidziła swoich młodszych sióstr tylko za to, że są i zazdrościła koleżance, która była jedynaczką.


Czy decydując się na drugie dziecko rodzice robią krzywdę pierworodnemu?

Dwuletni Kubuś wiedział, że będzie miał brata: że wyjdzie z mamy brzucha, że trzeba będzie się nim opiekować, pomagać mamie, podawać pieluszki, na co Kubuś pisał się z entuzjazmem, mając w pamięci, że brat urośnie i będzie można się z nim bawić. Brat, kiedy w końcu się pojawił, był dziwny, miał na głowie futro, ale za to miał fajne gadżety, na przykład taką kołyskę, w której Kubuś usiadł, rozbujał się i poleciał na ścianę, rozbijając po drodze lampkę nocną. Szkło rozprysło się dokoła, wszyscy się zbiegli, zdenerwowali i zabrali Kubusiowi kołyskę.

A potem było już tylko gorzej. Mama cały czas mówiła: „zaraz się tobą zajmę, tylko nakarmię Łukaszka” i siedziała godzinami na kanapie, a brat spał u niej na rękach, przytulony. Kiedy bawiła się z Kubusiem, a Łukaszek zaczynał płakać, wstawała i biegła do niemowlaka. Albo zostawiała Kubusia samego w pokoju, mówiła „zaraz wrócę, tylko uśpię Łukaszka, posiedź tu i porysuj, zbuduj coś z klocków, zaraz do ciebie przyjdę” i nie było jej całe wieki, a kiedy Kubuś szedł do sypialni, żeby jej powiedzieć bardzo ważną rzecz, że zbudował piękną wieżę, to ona leżała z bratem, on znowu był do niej przytulony, a na Kubusia złościła się i machała ręką: idź, wyjdź, kazałam ci czekać. I robiła bardzo nieprzyjemne miny. I często krzyczała, i sadzała Kubusia na karnym krzesełku, i siedział sam i zalewał się łzami patrząc, jak mama siedzi z bratem na kanapie, a on się do niej przytula.

Dziś Kubuś ma 5 lat, a Łukaszek 3. Żyć bez siebie nie mogą, ale Kubuś często bezinteresownie uderzy Łukaszka, a zapytany dlaczego, nie potrafi odpowiedzieć. Mści się za poczucie odrzucenia, którego zaznał po narodzinach brata? Kubuś jest histerykiem, źle sobie radzi z emocjami, a jego mama ciągle ma wyrzuty sumienia: gdyby nie zdecydowała się tak szybko na drugie dziecko, Kubuś byłby szczęśliwym, spokojnym chłopczykiem, dopieszczonym w takiej mierze, jak mu się to należało.

Komentuje psycholog Karolina Piękoś, mama czterolatki i dwulatka:


- Pojawienie się w domu noworodka jest dużym zaskoczeniem dla pierworodnego. Dziecko nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, co będzie się działo po przyjściu na świat jego młodszego rodzeństwa. W przytoczonej opowieści brakło zrozumienia dla starszego dziecka i jego emocji. Zdarza się, ze przemęczona i niewyspana mama reaguje na - jak jej się wydaje - fanaberie starszaka złością, zniecierpliwieniem i odsuwaniem go. Zaspokajanie potrzeb noworodka jest wpisane w fizjologię kobiety po porodzie, jest bardzo instynktowne, natomiast radzenie sobie z histeryzującym dwu- czy trzylatkiem staje się zmorą rodziców. Warto wtedy mimo wszystko zacisnąć zęby i przypomnieć sobie anegdotyczne porównanie: mój mąż przyprowadza do domu nową kobietę, oczywiście młodszą i oświadcza: ona teraz zamieszka z nami, będzie używać Twoich rzeczy i będę spędzał z nią mnóstwo czasu, ale pamiętaj, że i tak Cię kocham.

Czy decydując się szybko na drugie dziecko, robimy krzywdę pierwszemu?

- Przede wszystkim, pojawienia się drugiego malucha nie powinniśmy rozpatrywać w kategorii krzywdy czy zysku. Powołując do życia kolejnego człowieka dajemy naszemu dziecku wspaniały prezent: brata lub siostrę, którzy mogą się stać najlepszym towarzyszem zabaw, przyjacielem na wieki, bratnią duszą. Rzucamy mu też spore wyzwanie, zmuszając do dzielenia się rodzicami i ich uwagą oraz czasem z nową, początkowo niezrozumiałą, mało interesującą i wiecznie płaczącą istotą. Czy można to jakoś przeliczyć w bilansie zysków i strat? Rodzeństwo jest bardzo cennym darem, pozwala rozwijać wiele umiejętności społecznych (co nie znaczy, ze jedynacy są w tej kwestii w jakikolwiek sposób opóźnieni - uczą się od swoich rówieśników w żłobkach, przedszkolach i na placach zabaw) i od momentu, kiedy dzieci potrafią się już ze sobą porozumieć - niekoniecznie za pomocą słów - daje nieskończenie dużo radości.

Czy można uniknąć rywalizacji o względy rodziców? Jak ją złagodzić?

- Do pewnego stopnia można uniknąć rywalizacji między dziećmi. Przede wszystkim każde z dzieci zasługuje na wyłączny czas z rodzicami, na kilka chwil tylko dla niego. Na samym początku warto poświęcić więcej czasu starszakowi, prosząc o pomoc przy noworodku męża czy babcie i dziadków. Zachęcajmy dziecko do pomocy przy noworodku i chwalmy je za to, ale nie zapominajmy o tym, by nie koncentrować się w każdej rozmowie ze starszakiem na tym młodszym. Reakcja na nowe dziecko zależy również od indywidualnej wrażliwości starszego dziecka. Nie zapominajmy, że dziecko doskonale wyczuwa nasz nastrój. Zmęczenie, niewyspanie, brak siły i cierpliwości spowodowane dwudziestoczterogodzinną pracą przy nowonarodzonym dziecku zdarzają się rodzicom często i są natychmiast wyłapywane przez czujne oczy naszego starszaka. Pamiętajmy, ze pierwsze dziecko poznało smak wyłącznej uwagi rodziców, a w momencie pojawienia się w domu kolejnego członka rodziny uczy się dzielenia tymi, którzy są dla niego całym światem.

Dziś Marta nie wyobraża sobie życia bez swoich sióstr. Przyjaźnią się, pomagają sobie, odwiedzają się, wymieniają ciuchami dla dzieci. Trzymają się razem i stoją murem jedna za drugą. Wiedzą, że mają w sobie oparcie, choć gdy były dziećmi, doprowadzały rodziców do rozpaczy nieustannie kłócąc się i bijąc, szarpiąc i skarżąc. Dziś starają się, by ich dzieci nie musiały rywalizować o względy rodziców. To niełatwe, ale przynajmniej wiedzą, jakich błędów unikać.

http://dziecko.onet.pl/58...,2,artykul.html

Chyba w dobrym temacie.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 10:07   

_flo napisał/a:
zenon napisał/a:
Objective Documentation of Child Abuse and Dissociation in 12 Murderers With Dissociative Identity Disorder

http://ajp.psychiatryonli...ull/154/12/1703

Fajny artykuł, Tygrysie.
Cytat:
This study establishes, once and for all, the linkage between early severe abuse and dissociative identity disorder.
:shock: :hihi:
Trochę buńczuczny chełpliwy ton jak na pracę naukową, ale luz.

To jest dobre w kontekście nawoływań do "zamknięcia oczu", nie identyfikowania się ze sobą samym, i walki z samym sobą:
Cytat:
Ten subjects experienced trance-like states in adulthood that were also observed by others. Two described their ability to remove themselves from situations as "astral projection." Others described their trance-like states as blanking out, spacing out, or transporting themselves to imaginary places in their heads. Seven reported being able to block out physical pain.

All 12 subjects, as adults, had impaired memory for both violent and nonviolent behaviors. For example, subject 5 pulled out his own toenails at night and, in the morning, did not know how this had happened.


Fajnie, że Ktoś w końcu docenił me wysiłki i reaserch po sieci.

:hug:

Założę dziś wątek o zaburzeniu tożsamości wielorakiej, mega ciekawe zagadnienie, zasługuje na osobny wątek, bez dwóch zdań.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Sob Lut 05, 2011 10:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 10:27   

Neska napisał/a:
zawsze mnie ciekawilo jak terapeuta moze dojsc do takich rzeczy/?


Gorzej, gdy terapeuta podążając za jakąś ideologią wydobywa z pacjenta fałszywe wspomnienia, czyli to co chce usłyszeć, a nie to co klient chce mu powiedzieć.

To rzeczywiście ciężki kawałek chleba tfu tfu
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 10:35   

zenon napisał/a:

Założę dziś wątek o zaburzeniu tożsamości wielorakiej, mega ciekawe zagadnienie, zasługuje na osobny wątek, bez dwóch zdań.

załóż, załóż, stanowczo za mało piszesz ostatnio... ;-)
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 11:52   

M i T napisał/a:
Zapytaj Marishki 8-) Jest absolutnym geniuszem w dochodzeniu "na czuja" do podobnych sytuacji, choć nie jest terapeutką.

Tomek
fakt, zauwazylam nie raz, jakby szosty zmysl,, bo nieraz ludzie nawet specjalnie nie chca sie odslonic a Marishka celnie wychwytuje jadro sprawy.

Zenon napisał/a:
Gorzej, gdy terapeuta podążając za jakąś ideologią wydobywa z pacjenta fałszywe wspomnienia, czyli to co chce usłyszeć, a nie to co klient chce mu powiedzieć.


myslalam o mojej fobii i wielu innych rzeczach, ktorych zrodlo chcialabym poznac, a nic nie jestem w stanie sobie przypomniec. pamietam rzeczy od 5,6 r. zycia i pewnie nie wszystkie.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 14:27   

Neska napisał/a:
zawsze mnie ciekawilo jak terapeuta moze dojsc do takich rzeczy/?

No tutaj akurat bawili się w głuchy telefon, młodszy brat wyznał terapeucie rodzinny sekret, terapeuta zasugerował Alexowi, co się wydarzyło, i że powinien porozmawiać z rodzeństwem, czyste fakty, żadnych bublowatych technik projekcyjnych, wróżenia z fusów, etc.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 15:10   

Molka napisał/a:
zenon napisał/a:

Założę dziś wątek o zaburzeniu tożsamości wielorakiej, mega ciekawe zagadnienie, zasługuje na osobny wątek, bez dwóch zdań.

załóż, załóż, stanowczo za mało piszesz ostatnio... ;-)


Teledyski Judas Priest Ci nie wystarczą?!

"zenon" jest zapracowany.
Jak już dołączy do ELITY to będzie dużo pisał i lansował się w necie.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
  Wysłany: Sob Lut 05, 2011 16:49   O RELACJACH MATKA-CÓRKA (artykuł)

Wracając do meritum. Tydzień temu w sobotnim TOKFMowym "TOKu na Wysokich Obcasach" gościem była Zofią Milska-Wrzosińska, która bardzo rzeczowo (bez dobryzmu czy uświęcania rodziców!) wypowiadała się na temat relacji matek i córek. Niestety, TOKFM ma wiele różnych podcastów, ale tylko nie tej audycji. A szkoda, ponieważ była wartościowa.

Ale ponieważ audycja opierała się na wywiadzie z ta psycholog w "Wysokich Obcasach", to można przynajmniej przeczytać go w sieci:

http://www.wysokieobcasy....?as=1&startsz=x

Gorąco polecam nie tylko wszystkim Forumowym córkom i matkom, ale każdemu :-) Niezależnie od tego, jakie ma relacje z rodzicami. Wywiad jest konkretny, bez lania wody i sypania ogólnikami, co rzadko się zdarza w tego rodzaju publikacjach.

Marishka
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Sob Lut 05, 2011 17:34   

zenon napisał/a:
rakash napisał/a:

NO ale co


Obrazek


Jajco hajtlera czy Judaszfili?
_________________

 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Pon Lut 07, 2011 23:28   

Mama Maciusia napisał/a:
...a kilka dni temu wyznał swojej babci, że gdy urodziła się Justynka, to myślał, ze mama go mniej kocha. Te jego wypowiedzi są dla mnie wstrząsające. Nigdy przecież nie chciałam go skrzywdzić, a po narodzinach Córeczki miałam wręcz myśli, ze nie jestem z nia tak związana emocjonalnie, jak z Maciusiem...

Przypuszczalnie jest to kwestia czystej matematyki. Z konieczności matka musi poświęcać więcej czasu noworodkowi niż starszemu dziecku. Ponieważ mózg działa na zasadzie kumulacji bodźców, aż osiągną wartość progową, więc obserwowanie, że matka poświęca dużo czasu noworodkowi ostatecznie powoduje kumulację wrażeń i stworzenie przekonania o odrzuceniu. Większość ssaków reaguje niepokojem i zazdrością na poczucie odrzucenia, również np. psy, konie.
JW
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 00:25   

Człowiek , i Koń ? O czym Pan pisze ? Dziecko ludzkie , kim jest ?
:-)




.
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 00:30   

Ssałem mleko rodzicielki , i z butelki .... ale do konia , czy pieska - haaa !
Za dużo filmów i kiepska dieta . Lub brak empatii . Życzę lepszego apetytu !
Odsyłam do arabów . Tych z Janowa Podlaskiego . :->





.
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 00:35   

A , może taka opcja . Ktoś podszywa się pod nazwisko Admina ?
:->



.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 03:00   

Ewa ja bardziej wciagnelam noworodka w zycie starszych dzieci, na tyle ile to moglo byc bez szkody dla malucha nie oddzielalam jego 'przestrzeni zyciowej' od reszty domownikow. Swiadomie zgodzilismy sie z mezem, aby starszaki mogly do woli z nami spac w nocy, przystawic swoje lozeczko do naszego malzenskiego, aby chociaz noga sie zaczepic (uwielbiaja to), w dzien karmie malucha bawiac sie ze starszymi, rozmawiajac z nimi, od poczatku nosilam go w chuscie, jak maz wraca z pracy jest caly dla nich, wtedy ja mam chwile na bycie tylko z maluszkiem, odespanie, potem wracam i znow jestesmy razem. Malenstwo spi w ciagu dnia ok 4 razy, wtedy jest odkladane do lozeczka, przymykam drzwi, odplywa w swoj wymiar a domowe halasy mu nie przeszkadzaja, jak sie obudzi nie krzyczy histerycznie, nie wzywa mnie rozpaczliwie, on mnie przywoluje, gaworzy, cos sobie opowiada, spiewa.
Smieszne teksty byly, chocby w stylu 'mamo, on smierdzi, znowu zrabal sie w pieluche' :what: nie mowiac juz o tym, ze mlodsza cora traktowala go jak lalke na baterie.

Co do wody, tez mialam uraz i to dlugo :roll: plywam swietnie, ale uczono nas tego (chodzilam do szkoly sportowej) wrzucajac na glebine w basenie i takich topiaco-nurkujacych wylawiano dlugim dragiem, bylam ledwo zywa z przerazenia, zawsze dwa dni przed bolal mnie brzuch i wymiotowalam ze strachu.

Przyklad z przed paru mcy ad synka - zawsze uwielbial sie kapac w naszej wannie i nagle powiedzial, ze od dzis bedzie bral tylko prysznic. Stwierdzil, ze korek a w zasadzie jego kolor (czarny) mu nie pasuje, boi sie go. Na propozycje, ze mozemy go pomalowac na jakis jasny kolor powiedzial, ze nie lubi tego uczucia jak mu woda siega do ramion, ze powyzej tego poziomu jest mokro, ma gesia skore i to nie jest przyjemne. No i moj 5-latek jeszcze mowi, ze nie wie skad sie wzielo to uczucie, ze nie potrafi tego mi wytlumaczyc, ze tak po prostu jest i koniec. To sie go pytam czy jak podczas kapieli usiade obok i bede z nim caly czas czy to mu cos pomoze. Powiedzial, ze tak, ale tez tata ma byc obok, robic reka piane i wrzucic pelno zabawek kapielowych, zeby nie widzial tej powierzchni wody, ze tak, wtedy mu to pomoze. No i przez kilka tygodni kapieli mielismy taka opcje z mama i tata obok wanny, niedawno przeszlo tak samo jak sie pojawilo. Ktos by powiedzial, ze to cackanie sie z dzieckiem, inny by niecierpliwie zbagatelizowal sprawe i kazal sie kapac i basta, ja sama pamietam jak dostalam jako 6letnia dziewczynka ataku paniki bo wlecialy mi przypadkiem do kapieli chusteczki higieniczne, rozmoczyly sie i zaczely dotykac mojego ciala, pamietam swoj placz i wrzask, zeby mnie ktos wyciagnal bo te 'stworzenia' atakuja mnie, dotykaja i mame, ktora nie pozwolila mi wyjsc tylko na sile jeszcze umyla glowe, bo nie bedzie sobie moimi fanaberiami zawracac glowy.
I tak pisze, bo moze to te 'moje motyle' 8/ 8/ kurna teraz mnie tknelo 8/ jak jestem przy karmieniu i tak sobie przypominam na wpol te chusteczki, moze jakies przeniesienie, generalizacja?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lut 08, 2011 03:12   

no, a jeszcze a prospos synka - takich pochylen nad dzieckiem jest w ciagu dnia miliony, to czas jest wypelniony wlasnie tym i jeszcze nieraz trzeba to przemnozyc razy dwa lub trzy na dwoje rodzicow.
Najgorsze co mozna zrobic to traktowac dziecko zadaniowo - odhacze i bede miec spokoj, czas dla siebie, skupianie sie na prawidlowym odhaczaniu; mysle ze sukces jest wtedy, gdy sie wciagnie swoj spokoj, swoje zmeczenie, swoje wszystkie uczucia w ciagu dnia w dziecko, przycupnie sie przy nim na jego poziomie, opowie itp :-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lut 15, 2011 16:53   

"12 najczęstszych błędów, które popełniają rodzice"

http://dziecko.onet.pl/59...,1,artykul.html

1. Nie ufają swojej intuicji
2. Nie okazują dziecku uczuć
3. Lekceważą uczucia dziecka
4. Zamiast rozmowy i wspólnej zabawy kupują kolejną zabawkę
5. Nie stawiają wyraźnych granic
6. Wymagają bezwzględnego posłuszeństwa, karzą wszelkie przejawy niezależności dziecka, tresują, zakazują
7. Porównują dzieci, stawiają jedno drugiemu za wzór do naśladowania
8. Są niekonsekwentni
9. Stosują przemoc
10. Narzucają dzieciom określone role
11. Chętniej krytykują, niż chwalą
12. Nie wyznaczają dziecku obowiązków domowych

+ komentarz psychologa
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Lut 15, 2011 19:06   

Neska nie chcę straszyć ale to jest objaw który coś mówi, w języku psychololo to będzie jakaś aquafobia. Na tym etapie może i nie ma się co przejmować, dziecko z czasem przywyknie do większych akwenów, ale być może jednak czegoś dziecku brakuje w diecie lub czegoś ma za dużo.
To tylko taka sugestia.
_________________

 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lut 15, 2011 22:53   

Tomek nie denerwuj sie. Ja przed chwila mialam konfrontacje z ojcem i ledwo zyje. Udalo mi sie stanowczo wyznaczyc granice i powiedziec, ze w ten sposob nie bedziemy rozmawiac. Jestem zdezintegrowana - wzburzona ale zadowolona. Ide ogladac The social network. sorry za OT.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lut 15, 2011 23:09   

Neska napisał/a:
Ja przed chwila mialam konfrontacje z ojcem i ledwo zyje. Udalo mi sie stanowczo wyznaczyc granice i powiedziec, ze w ten sposob nie bedziemy rozmawiac.

Fenomenalnie! Pozostaje życzyć konsekwencji w obronie własnego mentalnego terenu. Trzymamy z Marishką kciuki! :viva:
ps: Poproszę o wrażenia z "S.N." w filmowym.

Hannibal, może by to (Neski i mój post) ciachnąć do świętych starych???Neska, nie masz nic przeciwko temu?

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 12:55   

o, jest tu :viva: myslalam, ze gdzies poszedl w kosmos.

Tata przez dzien byl w szoku, dzis zadzwonil i ani slowa o temacie, nawet sie nie zajaknal, udaje, ze nic si e nie stalo :roll:

Rakash lek przed woda juz minal
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 17:19   

Chciałem raczej tylko przekazać że takie lęki mogą wynikać ze źle funkcjonującej psychiki, ale nie w sensie psychologicznym, tylko organicznym. Chociaż psychiatria o tym mówi to wiadomo jak podchodzi do tego typu zagadnień. Według mnie to jest sygnał aby zwrócić uwagę na dziecko. Zresztą podobnie jak każdy inny.
Ale wydaje się że Ty masz sporą świadomość tych spraw, nie lekceważysz tego. Najgłupszą rzeczą jaką można by zrobić jest przekonywanie dziecka na siłę, chociaż wciskanie kitu i na odczep odkładanie problemu na karb dziwactwa dziecka to skrajna nieodpowiedzialność która dla dziecka nie tylko może rozwinąć się w poważne problemy ale jako że ma to podłoże organiczne to zwyczajnie można "przespać" ten sygnał. Dzieci świata nie znają, nie są samodzielne, ale jeżeli chodzi o sygnały to potrafią bardzo dobrze komunikować problem.
_________________

 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 21, 2011 19:56   

Te mamy na pewno nie są święte - http://vod.onet.pl/rozmow...43,odcinek.html :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lut 23, 2011 16:46   

No proszę, jaki świetny przegląd blogów dorosłych dzieci toksycznych rodziców:

http://blog.onet.pl/41194,archiwum_goracy.html

Dużo sensownych wypowiedzi. No i, jak widać, nazwisko Forward nie jest jeszcze całkiem zapomniane :viva: .

A ten post zasługuje na osobnego linka:

http://monteki.blog.onet....,DA2010-12-05,n

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 12:55   

świetne!

Ania i Kasia z ostatniego linka to moj model , podobnie liczylam na zmiane, gdy urodzilam pierwsze dziecko. I tak samo mam ciarki jak moi rodzice rozmawiaja z moimi dziecmi, dokladnie az mam wyswietlone momenty ze swojego zycia, wszystko sie jednak pamieta.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 13:51   

M i T napisał/a:

A ten post zasługuje na osobnego linka:

http://monteki.blog.onet....,DA2010-12-05,n

Marishka


Tutuł tego wpisu "Czy mamy obowiązek kochać swoją matkę?"
Po pierwsze w temacie uczuć nie wolno mówić o obowiązku, bo wtedy to nie jest już uczucie, lecz jakieś sztuczne wymuszone udawanie uczucia.

Uczucia są, lub ich nie ma.

Wydaje mi się, że jeżeli rodzic pozwala dziecku przeżywać swoje wszystkie emocje i uczucia, dziecko nigdy nie będzie czuło żadnego obowiązku, żeby kogokolwiek kochać, etc.

Z drugiej strony, od urodzenia własnego dziecka wiem, że rodzic kocha swoje dziecko, bez względu na wszystko. Od tej pory, tak zaczęłam patrzeć także na swoich rodziców... Inna kwestia, to czy rodzice przepracowali swoje własne problemy z dzieciństwa czy nie...ale to już jakby ich sprawa.

:-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 17:15   

sinsemilla napisał/a:

Z drugiej strony, od urodzenia własnego dziecka wiem, że rodzic kocha swoje dziecko, bez względu na wszystko.

:-)


Każdy rodzic?
Znasz wszystkich rodziców tego świata?
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 17:33   

zenon napisał/a:

Każdy rodzic?
Znasz wszystkich rodziców tego świata?

Masz rację, oceniam według siebie. I jakoś teraz nie potrafię sobie wyobrazić, ze rodzic może nie kochać swojego dziecka, ale póki sama nie miałam, oczywiście tak myślałam..
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lut 24, 2011 18:00   

Cytat:
Uczucia są, lub ich nie ma.


zgadzam się

uczucia są - człowiek

uczuć nie ma - komputer/robot/istota bezmyślna

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 18:07   

Liczy się nie to ile razy i jak gorliwie rodzic zapewnia o swojej miłości do dziecka, ale jak tę miłość okazuje i czy dziecko faktycznie czuje się kochane.

Rodzice maltretujące (a nawet mordujące) swoje dzieci też zapewniają, że je bezgranicznie kochają. Ja np. byłam bita przy jednoczesnym zapewnianiu, że to właśnie z "miłości" i dla mojego "dobra". Widocznie wciąż źle pojmuje tę "miłość", skoro w moim świecie w żaden sposób nie łączy się ona z przemocą.

Nie uznaję też chorego usprawiedliwienia stosowanego przez niektórych psychologów, pt. "rodzice kochali, tylko nie umieli okazać tych uczuć". A zauważyliście, że podobnej bujdy nie stosuje się np. w przypadku alkoholika piorącego swoją żonę?

Dla mnie miłość zwyczajnie wyklucza przemoc (zarówno fizyczną jak i psychiczną). Przecież to takie oczywiste! Liczą się nie tylko intencje i piękne słowa, ale przede wszystkim czyny, czyli realizacja tych intencji.

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lut 24, 2011 19:42   

"Sposób, w jaki się kłócisz wiele mówi o twoim dzieciństwie":

Cytat:

Jeśli łatwo godzisz się po każdej sprzeczce i szybko o niej zapominasz - podziękuj swoim rodzicom. Według amerykańskich uczonych nasza postawa w obliczu konfliktów zależy od tego, jak byliśmy traktowani we wczesnym dzieciństwie.

Uczeni z University of Minnesota obserwowali grupę osób od pierwszego roku życia aż do ukończenia 20 lat. Po tym czasie badani odpowiedzieli na pytania dotyczące strategii radzenia sobie z konfliktami i najczęstszych przyczyn kłótni, w których uczestniczą.

Wyniki wykazały ogromny wpływ doświadczeń z dzieciństwa. Osoby, których rodzice lub opiekunowie w odpowiedni sposób rozładowywali negatywne emocje małego dziecka umiały same sobie poradzić z takimi uczuciami w dorosłym życiu. Kiedy takiego wsparcia ze strony opiekunów zabrakło, późniejsi 20-latkowie nie potrafili sobie poradzić z trudnymi emocjami i często przez długi czas tkwili w konflikcie.

Jeśli jednak nie zdobyliśmy potrzebnych umiejętności w pierwszych latach życia, możemy się ich nauczyć w dorosłym wieku, np. od partnera. - Zauważyliśmy, że ludzie, którzy nie doświadczali poczucia bezpieczeństwa jako dzieci, ale których partnerzy szybko dochodzą do siebie po kłótni, mają duże szanse na utrzymanie związku - powiedziała prowadząca badanie Jessica Salvatore.

Według uczonej było to "najbardziej ekscytujące odkrycie". Mimo wszystko, nasz los jest w naszych rękach...
Źródła: PAP Life, MM


http://zdrowie.onet.pl/ne...03,artykul.html

Marishka
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Sob Lut 26, 2011 13:27   

M i T napisał/a:
figa napisał/a:
Czy uwazacie ,ze wszyscy rodzice to zdegenerowani frustraci ..


Nie.


ps: Chodzi o wyrażanie własnych uczuć. Czasem konsekwencją tego jest zerwanie stosunków z rodzicami, bo oni prawie nigdy nie uświadamiają sobie krzywd, jakie wyrządzają dzieciom. By to zrobić, musieliby zobaczyć, że ich rodzice też tęgo zawinili. Na drodze do tego stoi idealizacja kata, o czym tłukę bezlitośnie i tłuc będę do końca życia.

Wpływy środowiskowe są marginalne wobec efektów relacji rodzic-dziecko. Wygodnie jest tłumaczyć wpływem gier komputerowych, tv, Franka z sąsiedztwa, bezwład świadomości własnych emocji, które krępowano od kołyski.
Wyobraź sobie taką sytuację prawie bez wyjścia. Opiekujesz się osobą, która jest np. Twoją matką. Tracisz na to najlepsze lata swojego życia, zaniedbujesz dzieci, siebie i męża. Opiekujesz się schorowanym człowiekiem, który lał Cię w dupę całe dzieciństwo i wiek nastoletni, poniżał i umniejszał i robi to nadal - choćby ostatkiem sił. Wycharczy Ci po prostu śmierdzącym oddechem, że jesteś do niczego. Oczywiście nieświadomie nienawidzisz tak podłej przecież osoby, ale nie możesz tego odczuć. Siedząc w takim bagnie, w czym utwierdzać Cię może cała sfora dobrystów, rodzina, tradycja oraz opinia publiczna (będąca "dziwką wśród opinii), coraz bardziej gorzkniejesz, tyjesz, zajadasz stres, pijesz, popalasz, krytykujesz wszystko i nic, byle tylko nie tknąć śmierdzącego pomnika na piedestale, na którym nigdy nie powinien się znaleźć.

Jeszcze trochę i zakwalifikuję na swój użytek dobryzm jako zbrodnię przeciwko ludzkości.
Nigdy się nie zgodzę z tym, że cierpienie, zagryzanie zębów i notoryczne działanie wbrew własnym emocjom, ma być cnotą. To po prostu masochizm, tyle, że legitymujący się powszechnym uznaniem.

Tomek
świetnie napisane - wielkie dzięki za ten temat ( ledwie go "nadgryzam" szukając linku do audycji gdzie się wypowiadasz. )
Ja tę zbrodnię przeciwko ludzkości łączę z kultem zwłok na krzyżu i lansowanej idei " nadstawiania policzka ". Cała ta zdeformowana ideologia będąca jedną z największych broni informacyjnych i ludobójstwem na skalę światową (chyba największą bo Stalinizm jej nie przebił , choć bardzo się starał biorąc te same wzorce " wszyscy ludzie będą braćmi " ) .

Oburzonym w tym momencie chrześcijanom wyjaśniam,że zdecydowanie rozróżniam nauki Jezusa od tej struktury jaką skonstruował Paweł zwany dla niepoznaki "świętym " .

Czytam dalej . Cieszę się,że moje wyższe "ja" ( czy kto tam tym rządzi ) przekierowało mnie na to forum. :-)
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Sob Lut 26, 2011 14:35, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Sob Lut 26, 2011 22:29   

czytam dyskusję z zamierzchłych czasów więc małe wprowadzenie :
chodziło o ustawę sejmową o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie

xvk napisał/a:
cyt. "Chodzi o to, by wezwani na interwencję policjanci, mogli bez wyroku sądu nakazać sprawcy przemocy opuszczenie mieszkania."

A to? Też nie? Dotąd sprawca przemocy był dosyć bezkarny w swoim domu. Ma tak zostać. Maltretowana kobieta z dziećmi ma szukać schronnienia u ludzi, uciekając z własnego domu, zanim wyda wyrok sąd? Tak często bywa.
Nowelizacja ustawy, to szasa na trochę kolejnej debaty społecznej na te tematy w mediach. To jest mały krok do przodu.

Jeżeli jesteś przeciwnikiem, to co w zamian?
Pisanie na takim forum, to za mało. Niewielu ludzi to czyta. Masz lepsze pomysły?

ja dopiszę przypadek mojego sąsiada , któremu "przedsiębiorcza " żona zmajstrowała na komendzie Policji jakąś specjalną kartę (bodaj "niebieską"- chyba tak to się nazywa ) i skutecznie chłopa wyrugowała ze wspólnego domu. Znałem go dobrze ( nie żyje -poszedł do lasu i się powiesił ) - spokojny pracowity - trochę mazgajowaty i marudny gdy wypił piwo ale na pewno nie agresywny .
Tego typu ustawy dadzą to o czym Tomek napisał :" wsadzanie ryja państwa do domu".

Po tych przeżyciach dawnych sąsiadów ( ja się wyprowadziłem ) interesowałem się tematem. Z moich statystyk tego typu zachowania "żon" są dość pospolitym scenariuszem. Policjanci wiedzieli co robią - gdy rwałem sie na świadka zgasili mnie dość krótko .

Michał
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Sob Lut 26, 2011 22:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 08:03   

dario_ronin napisał/a:
Tomek

gdybyś miał KOCHAJĄCEGO ojca myślałbyś inaczej

przemoc rodzi przemoc

"Zło dobrem zwyciężaj " - nie ma lepszej drogi

żadne filozofie tego nie zmienią

Dar
Cytat:
nie odpwiadajcie dobrem za wyrządzone wam zło ,
-czym bowiem odpowiecie za wyrządzone wam dobro ?


Słowiańsko-Aryjskie Wedy
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 08:31   

easy russian napisał/a:
Oburzonym w tym momencie chrześcijanom wyjaśniam,że zdecydowanie rozróżniam nauki Jezusa od tej struktury jaką skonstruował Paweł zwany dla niepoznaki "świętym " .

A "Czcij swego ojca i matkę swoją" nie ma w sobie toksycznego pierwiastka?
Bo jednak zakłada, implicite, kwantyfikację ogólną.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 08:54   

Bystry_Romek napisał/a:
rakash napisał/a:
Nie prawda. To żaden prezent.

No tak, mógł kupić jej apartament w centrum :)
:-D Romek - jesteś mocarz ;)

......a w ogóle bez odpowiedzi pozostało słuszne pytanie @rakash ze str 42:
rakash napisał/a:
Molka napisał/a:
[nie kochała go....


To co robiła?


wcześniej pan Jarmołowicz pisał :
Witold Jarmolowicz napisał/a:
rakash napisał/a:
Bystry_Romek napisał/a:
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Współczesna technika przetwarzania obrazów nie takie numerki może wytworzyć.

Panie Witoldzie, po co współczesna technika, wystarczą troskliwi rodzice.. założę się, że oni przecież dobrze wychowywali córkę, dawali jej miłość i zrozumienie, a że ona zaszła przypadkiem w ciążę i ubóstwia robić przy dziecku "sesje", to chyba jakiś artefakt..

Ciebie też dobrze wychowali i dawali miłość i zrozumienie.

Panie Romku, coś ta psychologia trochę naciągana, jakby projekcją samca zajeżdża.
W przeciwieństwie do faceta, matka z natury rzeczy instynktownie troszczy się o swoje dzieci, nawet, jeżeli werbalnie wyzywa je od skur... Tym bardziej dziewczyna z dobrego domu, która na złość starym może wyciąć jakiś numer, ale nie swojemu dziecku. Jeżeli już, to mogłaby to być narkomanka na głodzie za działkę albo prostytutka, która się czymś naraziła gangsterom. Na pewno nie z własnej woli, bo prostytutki starają się zachować jakiś obszar własnej godności a nawet są na tym punkcie bardziej wyczulone niż kobiety spoza kręgu ich profesji.
JW


wklejam to wszystko bo sądzę, że wiele zła jakie omawia ten temat bierze się z faktu,że współczesne "małżeństwa" to W PRZEWAŻAJĄCEJ WIĘKSZOŚCI nic innego jak wyrafinowana prostytucja . To czym pisał Romek ( była "żona " okazuje się bardzo zaradna i czyści mieszkanie , konta i co tam jeszcze zdoła [ z psychiką własnych dzieci włącznie ] mam osobiście spraktykowane. Wspomniana w rozmowach TIR ówka jest chyba uczciwsza od takiej "żony" bo nie owija w bawełnę i jasno podaje cennik .

Dla jasności dodam na koniec wypowiedzi (pisałem już chyba w swoim pierwszym poście jedno takie zdanie - a wstawka pana Jarmołowicza o promiskuityzmie powoduje ,że powtórzę ) - należę do tej grupy "samców" , którzy do tego bardzo bliskiego kontaktu (nie lubię słowa "seks"- ono mi się wyłącznie z bezuczuciową zwierzęcością kojarzy ) potrzebuję więzi uczuciowej . Jakieś "szybkie zabawy" mnie nigdy nie pociągały . Miałem od dawna jakąś świadomość (może wiedza wcieleń ?- nie wiem ) głębokich konsekwencji każdych relacji - a tych najbardziej intymnych w szczególności.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 09:02   

Hannibal napisał/a:
implicite

czytaj - domyślnie
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 09:09   

Hannibal napisał/a:
easy russian napisał/a:
Oburzonym w tym momencie chrześcijanom wyjaśniam,że zdecydowanie rozróżniam nauki Jezusa od tej struktury jaką skonstruował Paweł zwany dla niepoznaki "świętym " .

A "Czcij swego ojca i matkę swoją" nie ma w sobie toksycznego pierwiastka?
Bo jednak zakłada, implicite, kwantyfikację ogólną.


do tego zmierzam ;) . Moja matka lała mnie ( brata chyba też ) kablem od żelazka albo taką siatką na zakupy splecioną z żyłki. Czyniła to często zaraz po przerwanej "mszy świętej" wyszarpując nas za rączki ze "świątyni " i ciągnąc z wściekłoscia do domu (powodem było,żeśmy - znudzone durnym i nudnym teatrem dzieci- na przykład zjeżdżali na pupach z jakiegoś bocznego ołtarza ).
W trakcie " nawracania nas do Boga " potrafiła wysyczeć :" czcij ojca swego i matke swoją CHOĆBY I ROZUM STRACIŁ" .


Dziś wiele rozumiem - na poziomie fizycznym odciąłem kontakty niemal do zera , bo jest nadal toksyczna i niereformowalna. Jednak na głębokim pułapie widzę w niej tę małą skrzywdzoną dziewczynkę - zapewne tak samo była prana .... ktoś kiedyś zapoczątkował te idiotyczną "falę" .
Największą jednak winą obarczam nie pasmo tych "pijanych " w pewnym sensie przodków ale oprawców , którzy poprzez takie "religijne nakazy" podsycali ten stan chorobowy i dodawali "otumaniających kadzideł" by się czasem te kolejne pokolenia nie ocknęły .
Twórcy tego "aparatu ucisku" - psychicznego zniewolenia są winni BO ŚWIADOMI SWYCH DZIAŁAŃ . Są jak dzisiejsi lekarze zainteresowani by leczyć pacjenta jak najdłużej a nie wyleczyć go skutecznie.

"MiT" - y maja rację kopiąc w ten chory posąg rodzica. Chwała Niebiosom,że miałem wspaniałego ojca - gdyby nie jego miłość byłoby naprawdę ciężko .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Nie Lut 27, 2011 09:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 09:14   

easy russian napisał/a:
Chwała Niebiosom,że miałem wspaniałego ojca - gdyby nie jego miłość byłoby naprawdę ciężko .

No to dość niezwyczajnie. :)
Zazwyczaj matka jest za synem, a jeśli ktoś zły to ojciec.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 09:27   

Hannibal napisał/a:
easy russian napisał/a:
Oburzonym w tym momencie chrześcijanom wyjaśniam,że zdecydowanie rozróżniam nauki Jezusa od tej struktury jaką skonstruował Paweł zwany dla niepoznaki "świętym " .

A "Czcij swego ojca i matkę swoją" nie ma w sobie toksycznego pierwiastka?
Bo jednak zakłada, implicite, kwantyfikację ogólną.


aaa.... teraz załapałem ( dzięki Molka , nie muszę klikać w gogle ;) ) . Namotałem pisząc tym Jezusie .
Domyślam się ,że zakwalifikowałeś mnie do wyznawców tych zasad jakie sobie na sztandar wpisuje KK ?

Ja w ogóle dość słaby jestem z tych treści - nie wiem czy tak nakazywał Jezus ( z tego co wiem uczył czego innego ) czy raczej KK wpisało to sobie zaraz po " pamiętaj abyś dzień święty święcił i z portfelem przyszedł " ( czy jakoś tak - może też mylę kolejność tych "przykazań "). Z tego zbiorku tylko jedno ma sens :" nie czyń drugiemu co tobie nie miłe"- reszta do kosza.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 09:38   

easy russian napisał/a:

Ja tę zbrodnię przeciwko ludzkości łączę z kultem zwłok na krzyżu i lansowanej idei " nadstawiania policzka ".


Łazariew i Eckhart Tolle wyjaśniali wiele razy, że idea "nadstawiania policzka" odnosi się TYLKO do sfery wewnętrznej. Tzn na poziomie fizycznym można odpowiedzieć przemocą na agresję, ale w duszy pozostaje spokój - jesteś przytomny, reagujesz, ale nie gardzisz, nie sądzisz i nie wymierzasz kary. Traktujesz "wroga" jak drugiego siebie, który chwilowo pobłądził, jak nieświadomą duszę, którą on jest w istocie.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 09:53   

Waldek B napisał/a:
easy russian napisał/a:

Ja tę zbrodnię przeciwko ludzkości łączę z kultem zwłok na krzyżu i lansowanej idei " nadstawiania policzka ".


Łazariew i Eckhart Tolle wyjaśniali wiele razy, że idea "nadstawiania policzka" odnosi się TYLKO do sfery wewnętrznej. Tzn na poziomie fizycznym można odpowiedzieć przemocą na agresję, ale w duszy pozostaje spokój - jesteś przytomny, reagujesz, ale nie gardzisz, nie sądzisz i nie wymierzasz kary. Traktujesz "wroga" jak drugiego siebie, który chwilowo pobłądził, jak nieświadomą duszę, którą on jest w istocie.


Eckhardt-a nie znam (chyba tylko cudze cytaty) , a Łazariewem kiedyś zainteresowałem się mocno. W sumie to treści dość podobne do "Radykalnego wybaczania "( autor znany- nie umiem w tej chwili przytoczyć.....Tipping ! ) .
Jednak Łazariewa jakoś już dziś nie trawię - to jego "kajanie się' jest dokładnie tym o czym piszą Marishka i Tomek ( tak ja to przynajmniej widzę-ten zalecany "dobryzm" - pobielanie grobu - jak to gdzieś tam zapisano kiedyś ) . Łazariew w jakimś wywiadzie powiedział,że "chrześcijaństwo jest najwyższą ewolucyjnie doktryną , czy zbiorem zasad przewyższającą zasady karmy czyli prawa przyczyny i skutku " - jakoś tak to było, cytuję z pamięci . Pisał ,że najpierw interesowały go zasady wschodnie [wycieczki do Indii itp.] n a potem ta jego "skrucha" - chyba takie słowo było używane .
.... blee - jakieś oślizgłe mi sie to dziś wydaje .

Ale chyba wiem co chcesz powiedzieć i tu się zgadzam - na poziomie wewnętrznym wiedza o konstrukcji wszechświata i nie sianie niepotrzebnego śmiecia energetycznego a na zewnątrz nawet i kulka w głowę jeśli taka zajdzie potrzeba http://www.youtube.com/watch?v=w8GzH3WhD4w

p.s. do tych "zwłok na krzyżu" dodam : co innego nauki Jezusa ( tu wiele zaczerpnął w późniejszym życiu od "Mędrców ze wschodu" , którzy przyszli zaraz gdy sie urodził ) , a zupełnie inną rzeczą jest patologiczne czczenie "zwycięstwa Żydów nad Jezusem" - z czym mamy do czynienia obecnie .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Nie Lut 27, 2011 10:01, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 11:49   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 15:40   

patologiczne czczenie zwycięstwa żydów nad Jezusem?
_________________

 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 16:47   

Waldek B napisał/a:
easy russian napisał/a:

Ja tę zbrodnię przeciwko ludzkości łączę z kultem zwłok na krzyżu i lansowanej idei " nadstawiania policzka ".


Łazariew i Eckhart Tolle wyjaśniali wiele razy, że idea "nadstawiania policzka" odnosi się TYLKO do sfery wewnętrznej. Tzn na poziomie fizycznym można odpowiedzieć przemocą na agresję, ale w duszy pozostaje spokój - jesteś przytomny, reagujesz, ale nie gardzisz, nie sądzisz i nie wymierzasz kary. Traktujesz "wroga" jak drugiego siebie, który chwilowo pobłądził, jak nieświadomą duszę, którą on jest w istocie.


To samo gadał Grzesiak, tylko innymi słowy.

:faint:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 17:09   

No to dobrze gadają.
_________________

 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 27, 2011 18:45   

dalszego rozwoju
Ostatnio zmieniony przez mag Pią Mar 11, 2011 01:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 19:36   

A zastanawialiście się może nad jednym prostym i logicznym pytaniem, czy potrzebne są nakazy i nawoływania by "czcić" osoby naturalnie zasługujące na szacunek? Czyż nie szanujemy w sposób naturalny osoby, które są w jakiś sposób dla nas wartościowe? I czy szanowanie osób wartościowych wymaga nieludzkiego wysiłku i ciężkiej/wieloletniej pracy nad sobą?

A skoro zmuszamy się wbrew sobie do "czczenia" rodziców lub robimy to, bo tak nakazują religie (lub hellingerzy i tippingi wszelkiej maści), a nie dlatego, że naturalnie czujemy w sobie szacunek (bo sami byliśmy w dzieciństwie przez rodziców szanowani), to znaczy, że nasi rodzice tak naprawdę na szacunek nie zasługują. Nawoływanie do takiego bezwzględnego szacunku jest potrzebne jedynie w przypadku toksycznych rodziców. Rodzic świadomy, zdrowy, będzie naturalnie ten szacunek wzbudzał swoim zachowaniem (również - a może przede wszystkim - wobec swojego dziecka) i osobowością. Skoro potrzebne są nakazy/przykazania i zmuszanie się/wysiłek, to mamy wyraźny sygnał, ze coś z tym rodzicem jest nie tak.

Marishka

P.S. No i dlaczego w 10 przykazaniach nie znalazło się np. "czcij dziecię swoje, bo w nim przyszłość" ? :evil:
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 27, 2011 19:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 19:44   

mag napisał/a:
czy każdy rodzić jest "święty" ?

wedy (upaniszada tattirija) mówią o tym tak:

"czcij swą matkę jak boga, czcij swego ojca jak boga"

i choć w praktyce nie jest to łatwe (mi zajęło 20 lat ciężkiej pracy nad sobą)
to osiągnięcie stanu: wpierw wybaczenia (zrozumienia ich uwarunkowań),
potem akceptacji, wreszcie prawdziwej czci dla swoich rodziców
- przynosi spokój ducha, przepełnia wdzięcznością i jest trwałą podstawą do dalszego rozwoju


Gdzieś w internecie na forum psychologicznym natknąłem się na taki oto dowcip, oczywiście zapodał go zwolennik Miller, Forward, tego typu podejścia.


Bóg dał Narodowi wybranemu 10 przykazań.
- Panie, tylko nie zakaz lichwy! nie możnaby zamiast tego dać "czcij ojca swego i matkę swoją?"

Dowcip tendencyjny, jak na ironię..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 19:54   

Wymuszony, wymitrężony, wygrzebany z bagna szacunek nie jest w żadnym razie szacunkiem, a jedynie mozolną realizacją jakiejś konkretnej niewolniczej ideologii - narzuconej np. przez brodatego guru p.i.e.r.d.z.ą.c.e.g.o w skórzane obicie merca lub przez system religijny.

Zapomniałem dopisać: czy to parawan będący religią, czy czymkolwiek innym - stanowi jedynie pretekst do nieświadomej ochrony rodzica, choćby był najpodlejszym łajdakiem.
Człowiek zrobi dosłownie wszystko, by przez lata choćby, ustawić na twarz odpowiednio dobrą minę do zdecydowanie paskudnej gry.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 27, 2011 20:21, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 21:55   

mag napisał/a:


wedy (upaniszada tattirija) mówią o tym tak:

"czcij swą matkę jak boga, czcij swego ojca jak boga"


Jaki jest cel tego "czczenia" ?
:)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 22:08   

rakash napisał/a:
patologiczne czczenie zwycięstwa żydów nad Jezusem?

no trochę " masło maślane " mi się napisało bo przecież nie zmanipulowany człowiek ( na przykład małe dzieci - wszak Jezus ponoć nauczał :"bądźcie jak dzieci ") z daleka zobaczy,że coś jest nie tak jeśli oddaje się dziwne hołdy sytuacji zadania bólu i cierpienia w mękach innemu człowiekowi , do tego w tak wymyślny sposób jak konstruowanie krzyża , przybijanie . Jakieś dalsze obracanie tego faktu w "zwycięstwo "....... WNIOSEK : słowo "patologia" mogłem w zasadzie pominąć.


..ale pomijając w ogóle powyższe:
- do dziś istnieją nurty Chrystusowców - tak zwane ortodoksalne . To są Starowiercy (Staroobrzędowcy ) spotykani w Rosji, Grecji czy bodaj na terenach obecnej Jugosławii . Na Ukrainie na przykład jeszcze do niedawna na 1 hrywnie był wizerunek Jezusa trzymającego w dłoni księgę a drugą dający błogosławieństwo ( trochę podobnie jak na znanym obrazie opisującym wizję św. Faustyny ) . Te przesłania to było wychwalanie życia i paru mądrych podpowiedzi jakie Jezus zalecał wczesnym Żydom . Cała ta nauka była tak naprawdę tylko dla nich a nie "dla świata" o czym pisze wyraźnie w swej ewangelii pierwszy z uczniów Jezusa - Andrzej .Oryginał tych pism jest powszechnie dostępny na Krymie w muzeum Herones - KK nie uznaje tych zapisków za ewangelie - rzecz ogłoszona (nazwana ) przez KK tak zwanymi apokryfem . Andrzej tam cytuje słowa Jezusa , które ujawniają całą obłudę Szawła (Pawła) - jego przestępstwo przeciw Jezusowym zaleceniom -na przykład : " na wschód i północ nie chodźcie bo ludy te nie znają grzechów i występków Izraela " (konkretnie było chyba :" do miast Samariańskich nie wchodźcie [ sami Arianie ] ........ w ogóle o Samarianach przez całe zapiski - nawet te uznawane przez KK jest pełno zapisów
...dobra - luz - bo kolosalny off-top robię .

Małe podsumowanie : to co dziś ma na sztandarach KK to pomieszanie nauk Jezusa z Talmudycznymi nakazami ( stary testament ) . Paweł stworzył jakiś chory koktajl by przygotować ( " zmiękczyć" ) ludy jakimi chciał zawładnąć przy pomocy typowej broni propagandowej .
Udało mu sie znakomicie - ludzie " oddają ostatnie koszule " , nadstawiają policzki i w ogóle " naśladują pana" - czyli starają się wprowadzać w swoje życie wszelkie repliki masochizmu jaki symbolizuje krzyż z ludzkimi zwłokami i spowinowacona z tym symbolem doktryna .
Przecież Jezus ponoć nauczał :" po owocach ich poznacie "- zatem jeśli spojrzeć na ostatnie 1000 lat i wszelkie wojny krzyżowe, stosy inkwizycji czy wszelkie waśnie religijne czy choćby "chrzczenie ogniem i mieczem " to powinna ścierpnąć skóra. Owoce widoczne jak na dłoni . Dlaczego nasza wrażliwość została tak stępiona ? Tu chyba uda mi się nawiązać do tematu - ja wszelkie wynaturzenia i odreagowywania na przykład biciem własnych dzieci upatruję w przelewającej się nieświadomej ( zgromadzonej przez pokolenia ) stłumionej agresji. Instynkt samozachowawczy został stępiony zupełnie - wszak zwierzęta sa czasem w stanie nawet zginąć w bronie swojego potomstwa . Kim zatem jesteśmy dziś my ? - ludzie ? Jak bardzo upadliśmy i dlaczego ?
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Nie Lut 27, 2011 22:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 22:53   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 23:13   

Neska napisał/a:
...................................

Co do autorytetu warto rozroznic Frommowskie 'byc autorytetm' i 'miec auturytet' widac pieknie roznice. Uwazam, ze nie ma obowiazku szanowania kogos, lubienia z urzedu, nie ma wybaczania z jakiegos nakazu, Bog dal nam wolna wole. Po co siebie zmieniac, terapeutyzowac na sile, zeby tylko byc w porzadku wobec rodzicow, ktorzy i tak gdzies obok maja sie swietnie a my cierpimy, lepiej ocalic i ratowac siebie. Dla kogo staramy sie kochac rodzicow? dla nich samych, zeby im bylo dobrze, dla otoczenia? - ten falszywy wstyd - co ludzie powiedza, bo Bog tak kazal? Bog chce naszego szczescia.


dzięki za przypomnienie Fromma .

........... mało tego . Dziś wiem ,że wszelki m takim " głaskaniem" - czynieniem dla innych poduszki z własnego istnienie i życia ( no i znów to Pawłowe "chrześcijaństwo" ..ech ) robimy tak naprawdę tym ludziom krzywdę ! Odbieramy im własną życiową lekcję do przepracowania . Powodujemy ,że zapadają w głęboki sen . Tak zrobił mój ojciec przeżywający za moją matkę jej życie gdy ona "cierpiała " od jakichś wyimaginowanych i stwarzanych sobie z nudów "wyzwań" , ( ten sam zresztą model sam powieliłem w swoim kilkunastoletnim " małżeństwie ") . Ojciec zaniedbał swoje talenty - z wielu pasji zrezygnował. Po śmierci ojca ( a u mnie w trakcie i po rozwodzie ) nastąpiła eskalacja pretensji i żalu . Matka potrafiła pomstować nad trumną :" jak on mógł mnie zostawić ?" .
Współczesne związki to sado- masochizm. Kat i ofiara . Ofiary spreparowano uprzednio odpowiednią ideologią by się "poświęcały".
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Nie Lut 27, 2011 23:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 27, 2011 23:21   

brakowało ...
Ostatnio zmieniony przez mag Pią Mar 11, 2011 01:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 23:37   

Mag, zapytam:
- czy zanim odniosłaś się do tego jakże horyzontalnego tematu, zapoznałaś się z jego treścią w całości? To ważne, bądź co bądź.
- czy Twoją uwagę zwrócił tytuł wątku i post był jedynie do niego?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 27, 2011 23:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 27, 2011 23:58   

:-)
Ostatnio zmieniony przez mag Pią Mar 11, 2011 01:39, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 00:22   

mag napisał/a:


jeśli jesteś w stanie ducha w którym czcisz rodziców jak bogów
jesteś na prostej do oświecenia - to jest nauka płynąca z wed


no, w jakim stanie ducha musi byc czlowiek, zeby czcic rodzicow-katow jak bogow?
chyba totalnej abberacji i odszczepienia od siebie.
Ja tak mialam w dziecinstwie. A potem tez - robilam wszystko, aby za pomoca alkoholu, papierosow, muzyki itp choc na chwile uwolnic sie od bycia soba 8/

mag napisał/a:
niespełnione dzieciństwo może być źródłem niekończącego się cierpienia
możemy w nieskończoność rozdrapywać stare rany i stemplować tymi dawnymi krzywdami nasze dzieci i wnuki, można w tym stanie ducha przetrwać całe życie

tylko po co?
wlasnie chodzi o to, zeby swiadomie zobaczyc siebie i swoje krzywdy, zeby sie swiadomie skonfrontowac z rodzicami, wtedy konczy sie to niekonczace rozdrapywanie ran i mozna dalej zyc.

mag napisał/a:
już jesteśmy dorośli, co było nie wróci, rodzice wyrządzali nam krzywdę z powodu swojej NIEŚWIADOMOŚCI my możemy im to wybaczyć, zrozumieć ich trudne życiowe uwarunkowania, oni zapewne też nie mieli idealnego dzieciństwa, też byli stemplowani,
a dziadkowie - może też mieli ostro pod górę wojna, głód, obozy, śmierć?
ciekawe dlaczego mnie w trudnych chwilach rodzice nie zalowali, zostawiali sama pobita i w placzu, z lekami nocnymi, ze skopanym dziecinstweim, z brakiem poczucia bezpieczenstwa. Ja mam ich zalowac tak?, i usprawiedliwiac cale pokolenia az do powstania styczniowego?, a co ze mna? kto mnie pozaluje? bo od doroslych rodzicow nie uslyszalam jeszcze tego?

mag napisał/a:
dajmy pokój tym zagubionym ludziom, kochajmy ich, nie przekazujmy dalej pakietu win i krzywd,
teraz mamy dostęp do wiedzy i świadomości jakiego oni nie mieli, żyjmy przykładem


jasne, zamknijmy oczy i uszy na wszystko, zgadzajmy sie na chore sytuacje w imie niewiadomoczego, nie wyrazajmy sprzeciwu chocby mimika czy chlodem potarktowania, ba usmiechajmy sie gdy nas krzywdza. :x

nikt, ale to nikt mi niw wmowi, ze krzywdziciel w momencie aktu krzywdy nie czuje, ze robi zle, chocby pod koniuszkiem palca. To sie nazywa sumienie, jedyny glos, ktory idzie z nami od urodzenia az do smierci. Wiec kazdy wie co robi, to sa tylko takie gadki 'nie wiem jak to sie stalo, nie bylem soba,, nie wiedzialem...'
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Pon Lut 28, 2011 00:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 01:46   

Neska napisał/a:
mag napisał/a:


jeśli jesteś w stanie ducha w którym czcisz rodziców jak bogów
jesteś na prostej do oświecenia - to jest nauka płynąca z wed


no, w jakim stanie ducha musi byc czlowiek, zeby czcic rodzicow-katow jak bogow?
chyba totalnej abberacji i odszczepienia od siebie.
..............................'
zanim rozważania zabrną w jakieś maliny pozwolę sobie na małe sprostowanie . Tym bardziej,że znam " mag" z innego forum i trochę rozmawialiśmy .
Dziewczyna sama przyznała ,że wpis zrobiła pośpiesznie więc -jak mniemam- wkradły sie skróty myślowe .
Czekając aż "mag" będzie miała chwilę i spokojnie wyjaśni:

Wedy pisząc "Boskości " mają zdecydowanie na mysli ten NATURALNY autorytet o jakim jest w cytacie Fromma . Cholerne przekłamanie powoduje ten skrót myślowy i użycie słowa "Bóg" . Ono tak naprawdę ( jak wiele innych - miedzy innym wspomniana już dzis w innym wątku "wiara " ) zostało zawłaszczone przez struktury religijne ( u Słowian żadnych religii nie ma - jest WIERA- głęboka wiedza, zwykła znajomość przyrody ). Choć te monopole chyba częściej z lubością używają słowa "Pan" ( w ruskich tłumaczeniach "gospod ") . No w każdym razie "czczenie Boga " to dla Słowian nie POKŁANIANIE SIĘ w ślepym posłuszeństwie lecz zwykły i naturalny szacunek (cześć - stąd czczenie ) mądrości Przodków . Bogowie dla Słowian to po prostu kochający rodzice - takie jest wynikanie a nie strachliwa czołobitność . Opisy w Słowiano-Aryjskich Wedach nie pozostawiają co do tego wątpliwości. Opisy historyczne Rusi ( zmiany nazw , rozwój narodów - choćby na podstawie opisów "Księgi Welesa" ) również wskazują na to . Przychodzi mi teraz na myśl powstanie Wielkiej Tartarii ( czy Tatarii) - nazwa od przodków tego plemienia Tarth i Tara . Kończąc w skrócie - nie ma tam żadnych "ofiar całopalnych " lecz tańce i śpiewy- afirmacja życia pełna ciepła i miłości ( co nie ukrywam- bardzo mi sie spodobało i zagrało jakoś w duszy ;) .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Pon Lut 28, 2011 01:56, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 02:15   

easy russian napisał/a:
Neska napisał/a:
w jakim stanie ducha musi byc czlowiek, zeby czcic rodzicow-katow jak bogow?
No w każdym razie "czczenie Boga " to dla Słowian nie POKŁANIANIE SIĘ w ślepym posłuszeństwie lecz zwykły i naturalny szacunek (cześć - stąd czczenie ) mądrości Przodków .

Spróbujmy raz jeszcze. Parafrazując Neskę, jak można szanować osobę, która wyraźnie Cię krzywdzi (i nie zamierza przestać to robić nawet po Twoich wielokrotnych prośbach)?

Najwyższa pora przywrócić pojęciu "szacunek" właściwe znaczenie i przestać je mylić z innymi uczuciami.

Marishka
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 02:20   

M i T napisał/a:
................................................
Spróbujmy raz jeszcze. Parafrazując Neskę, jak można szanować osobę, która wyraźnie Cię krzywdzi (i nie zamierza przestać to robić nawet po Twoich wielokrotnych prośbach)?

Najwyższa pora przywrócić pojęciu "szacunek" właściwe znaczenie i przestać je mylić z innymi uczuciami.

Marishka
oczywiście,że najwyższa pora .

Na temat pozostałej treści sie nie wypowiadam - to są przemyślenia "mag" i też z zaciekawieniem czekam na jej kolejny wpis.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Pon Lut 28, 2011 02:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 06:11   

Neska napisał/a:
ciekawe dlaczego mnie w trudnych chwilach rodzice nie zalowali, zostawiali sama pobita i w placzu, z lekami nocnymi, ze skopanym dziecinstweim, z brakiem poczucia bezpieczenstwa. Ja mam ich zalowac tak?, i usprawiedliwiac cale pokolenia az do powstania styczniowego?, a co ze mna? kto mnie pozaluje? bo od doroslych rodzicow nie uslyszalam jeszcze tego?

Najlepiej nikogo nie żałować, bo to do niczego dobrego nie prowadzi.
Waldek o tym pisał.
Współczucie, pocieszenie, konkretna pomoc - tak.
Biadolenie, żałowanie, rozpamiętywanie - nie.
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Lut 28, 2011 06:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 11:15   

[quote="easy russian"]
Ostatnio zmieniony przez mag Pią Mar 11, 2011 01:39, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 12:20   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 12:47   

Neska napisał/a:
...........

Co do Wed, to ja raczej tu odpuszcze temat.
ok- książka jak wiele innych ;) tylko trochę starsza

Easy_russian pewnie znasz Hryniewicza? skoro jestes blisko kosciola prawoslawnego? on calymi garsciami czerpal z kosciola greckiego. Jego wizja chrzescijanstwa z apokastaza dla wszystkich jest tez moja wizja. .........................

chodzi o tego gościa ? http://www.youtube.com/watch?v=_Wwa9y4-FUE
Blisko kościoła prawosławnego to za dużo powiedziane - powiedzmy,że przemknąłem się nad tematem .
Ogólnie nauki Jezusa to wyrywki z mądrości wschodu - do tego zmodyfikowane specjalnie pod ówczesnych Żydów. Wolę zaczerpnąć ze źródeł . Jeśli bym miał dziś podać jakąś postać , która sporo mi ostatnio przekazała to byłby Trehlebov ( czasem pisany przez "w" na końcu ) , choć ostatnio trafiam coraz częściej na innych autorów .
Jeśli interesuje Cię (o ile dobrze kojarzę nazwisko ) w/w pan to obejrzyj tłumaczone przeze mnie ostatnio fragmenty filmu "Gry Bogów " - szczególnie 2 pierwsze odcinki. Dużo tam Hiniewicza.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 12:59   

fink napisał/a:
A może ten ów Pan Jahwe, to po prostu zapomniał rozwinąć to czwarte przykazanie...........................i.
:-D być może . gdyby był tu " na sali" ksiądz to z pewnością by to "wyjaśnił" nawijając jakiś "makaron na uszy ".

Przypomniałeś mi w tej chwili jedną z wypowiedzi Tomka ileś tam stron wstecz ; " po co nurkować w szambo szukając jakiegoś migotliwego światełka , które i tak poruszenie szamba zagniecie ?" .
Owoce Jahwe sa dla mnie widoczne - niech się Jahwe bawi w swoje gry beze mnie 8-)
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 13:01   

no raczej nie, kogos Ty mi tu podeslal? ;-)

mowilam o nim Wacław Hryniewicz

http://wyborcza.pl/1,75517,423607.html
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 13:02   

ciekawy
Ostatnio zmieniony przez mag Pią Mar 11, 2011 01:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 13:06   

fink napisał/a:
A może ten ów Pan Jahwe, to po prostu zapomniał rozwinąć to czwarte przykazanie. Może miał na myśli, żeby czcić rodziców tylko jeśli zajdą pewne określone warunki - znaczy jeśli rodzice na ów szacunek zasłużą...
Jezus zwrocil sie tez od rodzicow - nie wprawiajcie w zlosc swoich dzieci, mowil nie tylko do dzieci.

Jezus Maria, a jesli Boga nie ma? mam nadranne ataki paniki, takie na granicy snu i juz przebudzenia sie, ze to wszystko mit, ze czlowiek chwyta sie wszystkiego, zeby tylko nie skonczyc w bezsensie istnienia. z drugiej strony, jesli Bog istnieje, to zaorwno wierzacy jak i ateisci beda po tej samej stronie barykady, sprawa dotyczy wszystkich. Jesli zas Boga nie ma to nawet tego nie poczujemy, wiec i tak wszystko jedno.

Ide na kawe :shock: mocna jak diabel 8-)
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 14:02   

fink napisał/a:
A może ten ów Pan Jahwe, to po prostu zapomniał rozwinąć to czwarte przykazanie. Może miał na myśli, żeby czcić rodziców tylko jeśli zajdą pewne określone warunki

Dario - może byś wyłożył jak to "czcij" jest w oryginale i jakiś wachlarz znaczeniowy, bo my tu się kręcimy wokół "honour" jako "to worship", a może chodzi o coś innego, zaraz mi stają przed oczami wielcy wojownicy, gdzie zwycięzca oddaje po walce honory pokonanemu. A w sumie rodzice i dzieci grają w jednej drużynie, a przynajmniej mogą, to może łatwiejsze być. Ja sobie roboczo przyjmę "honour" jako "do not neglect"
:-)

http://www.thefreedictionary.com/honour
Cytat:
1. to hold in respect or esteem
2. to show courteous behaviour towards
3. to worship
4. to confer a distinction upon
5. (Economics, Accounting & Finance / Banking & Finance) to accept and then pay when due (a cheque, draft, etc.)
6. to keep (one's promise); fulfil (a previous agreement)
7. (Performing Arts / Dancing) to bow or curtsy to (one's dancing partner) See also honours
[from Old French onor, from Latin honor esteem]


EDIT: Tu też ktoś na ten temat kombinuje:
http://www.stjohnadulted.org/cmd_05.htm
Cytat:
4. Honor and fear / revere

4.1. Honor versus Fear/Revere

honor (Exodus and Deuteronomy versions) - Hebrew kabed

revere or fear (Leviticus version) - Hebrew tira’u

4.2. Honor

honor (kabed):

*wide-ranging verb; no one specific behavior is commanded
*children may respond in multiple ways to honor parents (respect, esteem, concern for, affection, love, consideration, appreciation, nurture, forgiveness. . .)
*involves positive acts to help them, bring them joy, improve their lives
*“obedience is not at the center of what it means to honor”
*command directed primarily at adults (to protect parents from being driven out of their home / abused when they could no longer work)
*includes among its meanings “be heavy” suggesting “give weight to.” Parents should be treated with seriousness.

The New Testament "transposes" the relationship of the Fifth Commandment, emphasizing the mutuality, the give and take of the relationship between parent and child. In the Angel Gabriel's announcement to Zechariah that his wife Elizabeth will have a son John:

“With the spirit and power of Elijah he will go before him, to turn the hearts of parents to their children, and the disobedient to the wisdom of the righteous, to make ready a people prepared for the Lord” (Luke 1:17 NRSV)

Part of this mutuality is implicit in the notion of honoring:

“ ‘Honor’ is a more delicate, transitive maneuver, whereby both parties grow in dignity through the process” (Brueggemann)


4.3. Fear and Revere

fear/revere (tira’u):

*do not take our parent’s place/position
*do not diminish the esteem due them from others
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Pon Lut 28, 2011 14:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 17:38   

Nie wiem czy sprostam wyzwaniu :-)

piąte przykazanie w przekładzie Nowego Świata brzmi :

 „Szanuj swego ojca i swą matkę, aby długo trwały twoje dni na ziemi, którą daje ci Jehowa, twój Bóg." dlaczego później

inne

(Wyjścia 21:15) A kto uderzy swego ojca i swą matkę, bezwarunkowo ma być uśmiercony.

(Kapłańska 19:3) „‚Każdy z was ma się bać swej matki i swego ojca.

(Powtórzonego Prawa 27:16) „‚Przeklęty ten, kto pogardza swym ojcem lub swą matką’.

(Przysłów 1:8) Słuchaj, mój synu, ojcowskiego karcenia i nie porzucaj prawa swej matki.

(Przysłów 23:22) Słuchaj swego ojca, który cię spłodził, i nie gardź swą matką — tylko dlatego, że się zestarzała.

(Mateusza 15:4) Na przykład Bóg powiedział: ‚Szanuj swego ojca i swą matkę’ oraz: ‚Kto obrzuca obelgami ojca lub matkę, niech poniesie śmierć’.

(Marka 7:10) Na przykład Mojżesz rzekł: ‚Szanuj swego ojca i swą matkę’ oraz: ‚Kto obrzuca obelgami ojca lub matkę, niech poniesie śmierć’.

(Efez 6:1,4) Dzieci, bądźcie posłuszne waszym rodzicom w jedności z Panem, to bowiem jest prawe , ...  A wy, ojcowie, nie drażnijcie swych dzieci, ale je wychowujcie, karcąc je i ukierunkowując ich umysły ."

Piąte przykazanie: „Szanuj swego ojca i swą matkę” stanowi niejako pomost między pierwszymi czterema przykazaniami, określającymi obowiązki człowieka wobec Boga, a pozostałymi, które wskazują na powinności wobec bliźniego. Ponieważ rodzice są dla dzieci przedstawicielami Boga, przestrzeganie piątego przykazania jest oznaką szacunku i posłuszeństwa zarówno wobec Stwórcy, jak i wobec osób, którym On przyznał władzę. Było to jedyne przykazanie Dekalogu zawierające obietnicę: „Aby długo trwały twoje dni na ziemi,..."

Dziecko, które złorzeczyło rodzicom lub ich uderzyło, podlegało karze śmierci (Wj 21:15; Kpł 20:9).
Dorosły syn będący niepoprawnym buntownikiem miał zostać ukamienowany (Pwt 21:18-21).

Dzieci miały odczuwać stosowną bojaźń wobec rodziców, a jeśli nimi pogardzały, uznawano je za przeklęte (Kpł 19:3; Pwt 27:16).

Oddawanie czci

Jedno z hebrajskich słów kryjących w sobie myśl o oddawaniu czci brzmi ‛awád i w zasadzie oznacza „służyć” (Rdz 14:4; 15:13; 29:15). Kto służy czy oddaje cześć Bogu, ten przestrzega wszystkich Jego przykazań, spełnia Jego wolę i jest oddany wyłącznie Jemu (Wj 19:5; Pwt 30:15-20; Joz 24:14, 15). Uczestniczenie w jakimkolwiek obrzędzie ku czci innego boga świadczyłoby o porzuceniu religii prawdziwej (Pwt 11:13-17; Sędz 3:6, 7).

Inny termin hebrajski mogący oznaczać oddawanie czci to hisztachawáh, dosłownie: „kłaniać się” (Rdz 18:2) lub „składać hołd”.
Sam pokłon bywał zwykłym wyrazem szacunku lub uprzejmości (Rdz 19:1, 2; 33:1-6; 37:9, 10), ale mógł też być aktem wielbienia, świadczącym o czci i wdzięczności wobec Boga oraz o podporządkowaniu się Jego woli.
Używane w odniesieniu do prawdziwego Boga lub fałszywych bożków, słowo hisztachawáh występuje niekiedy w zestawieniu ze składaniem ofiar i modlitwą (Rdz 22:5-7; 24:26, 27; Iz 44:17). Wynikałoby stąd, że modlitwom lub ofiarom zwyczajowo towarzyszyło złożenie pokłonu.

Hebrajski rdzeń sagád (Iz 44:15, 17, 19; 46:6) oznacza przede wszystkim „paść na twarz”. Jego aramejski odpowiednik zwykle wiąże się z oddawaniem czci (Dn 3:5-7, 10-15, 18, 28), chociaż w Daniela 2:46 opisano nim zachowanie króla Nebukadneccara, który padł na twarz przed prorokiem i złożył mu hołd.

Wyraz proskynéo jest greckim odpowiednikiem hebrajskiego hisztachawáh i oznacza złożenie hołdu, a niekiedy oddawanie czci. Opisuje np. hołd składany królowi przez niewolnika (Mt 18:26) czy też akt wielbienia, w zamian za który Szatan zaproponował Jezusowi wszystkie królestwa świata oraz ich chwałę (Mt 4:8, 9). Złożenie hołdu Diabłu oznaczałoby, że Jezus poddaje się jego władzy i czyni siebie jego sługą.

Podstawowy hebrajski odpowiednik wyrazu „szacunek” to kawòd,

chyba nie wyczerpałem tematu , ale

Dar
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:07   

Wierzcie mi, uznaję palenie literatury za zbrodnię, ale dla Biblii zrobiłbym wyjątek. Przytoczone przez Dario fragmenty są tak nieskończenie ohydne i zbrodnicze, że Czarna Biblia La Veya, jawi się wobec nich jak pouczenie o naturalnym szacunku.
Mówiłem: dziwię się, że Europa przyjęła te semickie brednie jako prawdy objawione. Wystarczyło przyjąć pewne elementy etyki Arystotelesa i spoko.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Lut 28, 2011 20:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:12   

Mi sie wydaje ze ludzie źle interpretują Biblie, nie chce mi się wierzyc żeby o to chodziło.... :razz:
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:16   

Tomku , co Cię tak wzburzyło ?

może stworzony przez religie obraz miłościwego , wielkodusznego , bez końca wybaczającego , a jednak zsyłającego do piekła na wieczne potępienie boga jest strawniejszy ?

co konkretnie ?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:20   

Molka, nie wnerwiaj mnie. Nie rozumiesz znaczenia słowa "cytat"???
Powyżej przytoczono cytaty. Równie dobrze pismaki, jakie nagryzmoliły Biblię, mogły skonstruować jakikolwiek obóz koncentracyjny, tak zbrodnicze są te zapisy.
Kawałki o "niewłaściwej interpretacji" są już mało śmieszne, nawet nie są żałosne.
Jak można w jakikolwiek sposób INACZEJ interpretować zwrot o ukamienowaniu czyjegoś dziecka za bunt i nakaz lęku przed rodzicem, będącym ziemskim obrazem boga??!!

Tomek
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:26   

(Powtórzonego Prawa 27:16) „‚Przeklęty ten, kto pogardza swym ojcem lub swą matką’.

ten ?

czy ten ?

(Wyjścia 21:15) A kto uderzy swego ojca i swą matkę, bezwarunkowo ma być uśmiercony.

Dar
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:28   

M i T napisał/a:
Molka, nie wnerwiaj mnie. Nie rozumiesz znaczenia słowa "cytat"???
Tomek

przyznaje sie bez bicia ze nie znam Bilblii aż tak dokładnie, może te cytaty są powykrecane, nieprawdziwe, wiem ze raz S.J. pokazał mi cytat z Biblii którego w mojej nie było, tzn. brzmiał zupełnie inaczej, i siem kurzyłam wtedy... :hihi:
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:29   

Molka napisał/a:
Mi sie wydaje ze ludzie źle interpretują Biblie


każdy robi to na swój sposób, ja ją ignoruję bo nie chce mi się wierzyć w te zapisane słowa :) Podobno ja źle interpretuję biblię wiec sobie z nią dałem całkowicie spokój.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:31   

Skoro tak Molka, to kichać na tak nieskładny, niejednoznaczny i biegunowo sprzeczny literacki gniot!! Wszystko, co wymaga szczególnego rodzaju interpretacji, a tyczy się spraw ważkich jak traktowanie dzieci, z kopyta jest dla mnie podejrzane.

Tomek
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:37   

M i T napisał/a:
Skoro tak Molka, to kichać na tak nieskładny, niejednoznaczny i biegunowo sprzeczny literacki gniot!! Wszystko, co wymaga szczególnego rodzaju interpretacji, a tyczy się spraw ważkich jak traktowanie dzieci, z kopyta jest dla mnie podejrzane.

Tomek

Ja sie nie zagłebiam w Biblie , moze jestem za głupia na to, żyje po swojemu, kto ma potrzebe niech rozgryza i trawi , były okresy kiedy próbowałam, najbardziej strawne były dla mnie tzw. przypowieści, mój ojciec lubił rozwodzic się nad nimi, w latach mojej młodości dyskutowałam często z nim interpretując je w jakiś tam sposób... teraz nie mam takiej potrzeby.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:42   

M i T napisał/a:
kichać na tak nieskładny, niejednoznaczny i biegunowo sprzeczny


Tomku , przeczytałeś całą Biblię ?

choćby z ciekawości dlaczego jest tak popularna

łączny nakład całej Biblii bądź jej fragmentów przekroczył już cztery miliardy egzemplarzy w przeszło 2000 języków

taki gniot ?
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:46   

Molka napisał/a:
moze jestem za głupia na to


Molka , nie trać wiary w siebie :-)

po prostu żyjesz chwilą

„Szczęśliwi, którzy są świadomi swej potrzeby duchowej, gdyż do nich należy królestwo niebios"

nie każdy musi

Darek
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:50   

Tego posta wcięło :D
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Wto Kwi 12, 2011 11:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:53   

dario_ronin napisał/a:
Molka napisał/a:
moze jestem za głupia na to


Molka , nie trać wiary w siebie :-)

po prostu żyjesz chwilą

„Szczęśliwi, którzy są świadomi swej potrzeby duchowej, gdyż do nich należy królestwo niebios"

nie każdy musi

Darek

ja jestem swiadoma potrzeby rozwoju nie tylko na poziomie ciała ale i umysłu, ducha... poszukuje sposobów dla mnie najkorzystniejszych, pragne dokonywac własnych wyborów swoim rozumem... zresztą to są sprawy o których nie mam potrzeby dyskutowac z innymi, nie mam potrzeby przekonywania innych co jest własciwe a co nie w tej delikatnej materii... człowiek ma prawo do wlasnych wyborów ponieważ ma własna nie przymuszoną niczym wole.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:54   

sinsemilla napisał/a:
I żyję :viva:


prawo dane Izraelitą już nie obowiązuje :-)

nas obowiązuje inne

i dobrze

:-)
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 20:56   

Molka napisał/a:
wole.


wolę :-)

a Bóg ma prawo do własnej oceny delikwenta :-)
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 22:08   

dario_ronin napisał/a:
Molka napisał/a:
wole.


wolę :-)

............................................................


dario_ronin napisał/a:
prawo dane Izraelitą już nie obowiązuje :-) .


Izraelitom ;)
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 22:12   

Neska napisał/a:
no raczej nie, kogos Ty mi tu podeslal? ;-)

mowilam o nim Wacław Hryniewicz

http://wyborcza.pl/1,75517,423607.html


dzięki-poczytałem sobie artykuł (lekko nie było :-) - te wygibasy " intelektualno-pojęciowe " jakie stosują "teolodzy" powodują,że zwoje mózgu się gotują) .

Po latach upewniam się,że jestem jakimś kosmitą :-D bo zawsze w lot dogadywałem się ze swoim synem - a obecnie po rozwodzie okoliczna dzieciarnia nie dawała mi dojść do sklepu zawsze zaczepiając :" prose pana a kiedy Michał będzie ?" . Gdy miałem weekend z synem w domu robił się przedszkole , a moja ex wpadała w kolejne ataki furii gdy Michał nie chciał ode mnie wyjeżdżać" (dzwoniłem,że się spóźnimy około 30-40 minut) . Piszę o tym zmierzając do "teologii " :) - Michał mi kilka rzeczy kiedyś ( miał wtedy 4 lata ) tak pięknie wyjaśnił , że ci "mądrusie " z tytułami profesorskimi mogli mu buciki zdejmować . Tę mądrość życiową pięknie pokazuje ta bajeczka
http://www.youtube.com/watch?v=-_RqyMcEAJI
http://www.youtube.com/watch?v=5N6BYW1Rbfc

Dlatego moje poszukiwania obecne kierują się na zapiski w pełni " ludzkie "- takie jak choćby wypowiedzi pani Liszyk- Kozłowskiej ( znalazłem w necie krótkie nagrania - kapitalna babka !!! ) . Alice Miller nie kojarzę ale na pewno się zapoznam - jeśli są to rzeczy podobne do wypowiedzi pani MLK - takie LUDZKIE - pełne empatii i zrozumienia oraz praktyki to z pewnością łyknę jak mały rekin ( sądząc po wypowiedziach Marishki i Tomka , już lubię panią Miller ) .

Wracając do " tematu off topu :-D " - bibila jest NIELUDZKA z wielu względów . Po pierwsze nikt normalny tego nie rozumie (sądzę, że zabieg jest celowy - na czym by robili kasę pośrednicy między "pismem " a " prostym ludem " ). Po drugie to co da się zrozumieć ( te wszyskie rzezie , poswięcanie własnych dzieci dla "Boga" ) są nieludzkie już bez jakiegokolwiek tłumacza. Tu przyklaskuję inicjatywie Tomka i biblię jako księgę zbrodniczą ( wszak taki "Mein Kampf" jest zakazany ? ) mogę ZE SPOKOJEM spalić ;) .

Jak czytam wyrywki z Wed to mam fajny poradnik rodzica/ męża/ żony / ... czy nawet budowania domu z gliny . Wszysko jest jasne i co najważniejsze - WERYFIKOWALNE W PRAKTYCE .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Pon Lut 28, 2011 22:29   

easy russian napisał/a:

Izraelitom ;)


oczywiście :-)

Dzięki
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 23:06   

dario_ronin napisał/a:
Nie wiem czy sprostam wyzwaniu :-)
(...)

Jak dla mnie sprostałeś z okładem,
choć trudno sobie w dzisiejszych czasach wyobrazić by nie pogardzać rodzicami i ich nie bić (kiedy zasługują) jak powiedział Cham.burakki flaszki za flaszkę, stłukli ci flaszkę to i ty im stłucz dwie. :-/

Dzięki, czuję się analitycznie wsparty.
:-)

p.s. W zasadzie to przez Izraelitę Izraelitom, więc przekazał Izraelitą Izraelitom.
:-)
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 23:13   

easy russian,

zastanawia mnie, jak to się stało, że zachowałeś naturalna wrażliwość, co widać np. w Twojej relacji z synem. Co było według Ciebie źródłem Twojej dojrzałej postawy? Chyba nie sam fakt odbicia się od dna (rozwód?)? Czy może doświadczyłeś wsparcia z czyjejś strony zanim to się stało? Czy po prostu tak miałeś od dziecka, że wciąż szukałeś, nie zgadzałeś się na zastany niesprawiedliwy świat?

Jak to jest, że jedni decydują się na zmianę, podczas gdy inni nie próbują/nie potrafią choćby intelektualnie, a cóż dopiero na poziomie emocjonalnym... pojąć oczywistych zasad rządzących relacjami międzyludzkimi i do końca życia zastygają na stałym pułapie rozwoju emocjonalnego?
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8794
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 23:41   

easy russian napisał/a:
Tu przyklaskuję inicjatywie Tomka i biblię jako księgę zbrodniczą ( wszak taki "Mein Kampf" jest zakazany ? ) mogę ZE SPOKOJEM spalić

No cóż, to właśnie hitlerowcy urządzali sesje nienawiści, paląc książki. Również inni w dziejach fanatycy lub cwaniacy siejący zamęt. Zauważmy, że nikt nie pali książek nieważnych, byle jakich. Takie książki po prostu się wyrzuca albo zużywa na podpałkę drewna.
Pali się na stosach książki istotne, zagrażające palącemu.
JW
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 23:47   

swojego czasu przebrnelam, a w zasadzie wchlonelam wszystkie cz. Rozmow o Biblii Anny Świderkowny http://czytelnia.onet.pl/0,2737,0,1,nowosci.html polecam.

zostawmy ST, bo odpadniemy w przedbiegach, lepiej sie skupic na Ewangeliach, moje ulubione cz. Biblii, proste i zywe.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pon Lut 28, 2011 23:53   

Sana napisał/a:
Jak to jest, że jedni decydują się na zmianę, podczas gdy inni nie próbują/nie potrafią

Ja tu zgadzam się z millerowską potrzebą świadka empatycznego, chociaż przez długi czas sama próbowałam tę teorię obalić. W moim życiu, w kluczowych okresach były osoby, bez obecności których WIEM, że skończyłabym zupełnie inaczej. Ale to dopiero poznanie Tomka (prawie 7 lat temu) sprawiło, że mogłam w pełni emocjonalnie przeżyć uczucia, o których wcześniej nie miałam pojęcia, że są zupełnie normalne i uzasadnione. Np. docierałam do swojej złości jeszcze zanim poznałam Tomka, ale wciąż bałam się potraktować to uczucie jako... potrzebne. A to dlatego, że zewsząd słyszałam tylko i wyłącznie dobrystyczne nawoływania do wyzbycia się tego tzw. "negatywnego"uczucia (szczególnie w stosunku do rodziców!).

Co ciekawe, mój pierwszy mąż nigdy nie zdołał stać się dla mnie "świadkiem empatycznym", bo chociaż szczerze nienawidził moich rodziców (za to, jak mnie traktowali), to jednocześnie obwiniał mnie za to... jak mnie traktowali. Po latach dopiero zrozumiałam, o co mu chodziło, ale forma, w jakiej przekazywał wówczas swoje "rady" była całkowicie pozbawiona empatii i niczym się nie różniła od zachowania moich rodziców.

Z Tomkiem natomiast od samego początku czułam, że stoi On całkowicie po mojej stronie i nie boi się żadnych moich uczuć i sytuacji, o których wówczas do Niego pisałam. Bardzo aktywnie mnie wysłuchiwał i współczuł. Spotkałam się z takim mądrym wsparciem po raz pierwszy w życiu. No i co się dziwić, że się zakochałam :pada: Ale o tym już było nie raz na Forum :-D ...

Easy, te króciutkie video z MLK są niczym w porównaniu z jej "występami" w Trójkowej "Dobronocce" co jakiś czas (dawałam linki, ale nie wiem, czy one jeszcze istnieją i działają). Żadnego ezo-dobrystycznego bełkotu, lania wody czy usprawiedliwiania rodziców. I za każdym niemal razem - zwracanie uwagi na to, jak ważna i potrzebna jest nam złość. Ze wszystkich znanych mi psycho-"celebrytów" (czyli psychologów udzielających się w mediach 8-) ) ze spokojnym sumieniem mogę polecić tylko ją.

Co do ś.p. Miller, to dobrze się ją czyta, a na początek zazwyczaj polecam króciutki i treściwy "Bunt ciała". Może też być jej ostatnia książka pt. "Twoje ocalone życie", czyli Miller w pigułce. Bardzo też cenię (i gorąco polecam) "Zniewolone dzieciństwo". To solidna pozycja.

Marishka
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 00:21   

M i T napisał/a:
Ja tu zgadzam się z millerowską potrzebą świadka empatycznego, chociaż przez długi czas sama próbowałam tę teorię obalić. W moim życiu, w kluczowych okresach były osoby, bez obecności których WIEM, że skończyłabym zupełnie inaczej. Ale to dopiero poznanie Tomka (prawie 7 lat temu) sprawiło, że mogłam w pełni emocjonalnie przeżyć uczucia, o których wcześniej nie miałam pojęcia, że są zupełnie normalne i uzasadnione. Np. docierałam do swojej złości jeszcze zanim poznałam Tomka, ale wciąż bałam się potraktować to uczucie jako... potrzebne. A to dlatego, że zewsząd słyszałam tylko i wyłącznie dobrystyczne nawoływania do wyzbycia się tego tzw. "negatywnego"uczucia (szczególnie w stosunku do rodziców!).


Dziękuję, Marishko :hug: Skąd Ty masz tyle cierpliwości dla ludu, żeby uparcie go uświadamiać :)
Ciężko zdobyć tego świadka, nie chcę pleść za dużo, ale mnie się to trochę kojarzy, kurna, z jakimś rodzajem łaski dla wybrańców :roll: Większość ludzi na mojej drodze nie ma pojęcia o Miller, Forward i MLK, tylko czasem uda mi się ich zainfekować i to nie do końca skutecznie.
Dlatego ciekawi mnie, czy easy russian przeszedł podobną drogę. Pewnie nie ma innej, a tym bardziej na skróty.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 01:28   

Sana napisał/a:
Większość ludzi na mojej drodze nie ma pojęcia o Miller, Forward i MLK,

Wtrącę się 8-)
W tym konkretnym przypadku, nie chodzi o to, że książki miały bezpośredni wpływ. Nie miały, za to stanowiły super-merytoryczne potwierdzenie określonej psychicznej postawy.
Coś jak sytuacja: myślę w określony sposób, więc prędzej czy później odnajduję źródła, stanowiące łącznik intelektualno-emocjonalny - oczywiście niezwykle przydatny.

Podam przykład, o co chodzi: jak w muzyce pragniesz zobaczyć coś więcej ponad zwrotka- refren, to choćbyś nie miał nauczyciela, to i tak trafisz na King Crimson :viva:

Teraz analogia: jeśli reagujesz złością na wyrządzaną krzywdę, zwłaszcza tą ze strony rodziców i dzieje się tak od możliwie jak najwcześniejszych lat, masz duże szanse na utrzymanie w życiu dorosłym emocjonalnej autentyczności - niezbędnej, by nie powielić na swoje dzieci pato-wzorca. To jest bardzo trudne, ponieważ każde - nawet najbardziej okrutnie traktowane dziecko, jeśli ulegnie zmasowanemu atakowi mechanizmów obronnych i nie spotka na swej drodze osoby autentycznie widzącej jej rany, do ostatnich lat życia może trwać w morderczych staraniach o ich (rodziców) miłość i akceptację, których mogą nigdy nie otrzymać.
Obrona swojego mentalnego rewiru i kontakt z emocjami - bez ich różnicowania na dobre i złe - jest absolutną podstawą, by zachować świadomość. W przeciwnym wypadku odlatujesz w krainę wyparcia, dobryzmu, przymusu powtórzeń, dragów, alkoholu, przygodnego seksu, niedojrzałych związków, uzależniających religii, w których bóg jest nieświadomym, idealnym ojcem - nawet gdy nie jest osobowy.

Dalej: walisz we wszystko, dosłownie wszystko wnerwia - miotasz się w stos nieadekwatnych sytuacji (zdarza mi się również, za każdym razem jednak to widzę, dobre i to), nie stać wtedy na zbawienne wyrażenie wściekłości w stronę krzywdzących starych, więc orzesz haratasz wszystko dookoła (lub siebie - typ: przepraszam, że istnieję) - być może w poczuciu bezsilności, bezradności lub braku poczucia mocy.

Człowiek w swej naturze jest istotą żywą emocjonalnie. My tu nie robimy za manekiny i choćbyśmy ze względu na gwałtowne emocje byli postrzegani z oddali jak kretyni, ciągle drga w nas życie. Człowiek tłumiący, wycofany, wiecznie i do wszystkich uśmiechnięty i ze wszystkim pogodzony, jest w moim pojęciu istotą sztuczną, która ogładą i racjonalnym zachowaniem buforuje tkwiące jak zadra wyparcie.

Zauważcie, jak dobrze słucha się żywych, emocjonalnych, samodzielnie myślących, kontrowersyjnych ludzi, nieważne czy się z nimi zgadzacie czy nie. Wielu dorosłych bardzo drażni widok rozhulanych na maksa dzieci okupujących podwórko - krzyczących, bawiących się w podchody, wojnę, w cokolwiek. Jeśli kogoś to wkurza, pewnym jest, że stłumił w sobie swoje wewnętrzne dziecko pod wpływem represji, jakie nałożyli na niego starzy.
Niektórzy, gdy dzieciątko płacze, biorą młotek i walą je w głowę - bo nie dawało spokoju. To ten sam schemat, tylko reakcja stokroć gwałtowniejsza. Klaps za radość zabawy jest takim niezauważalnym dla wielu osób markerem, że różnie może być. Człowiek, który kocha konkretną osobę, nie uderzy jej, a jeśli tak się stanie - przemieli to tysiąc razy, wyciągnie wnioski i emocjonalnie rozkmini, że w tym momencie zawalił. Idzie, gada do dziecka, przeprasza - jednak musi to być szczere, inaczej skucha.

Mag, tu jeszcze uwaga do Ciebie: jeśli 20 lat musiałaś zmitrężyć na wymodelowanie syntetycznego szacunku dla rodziców, oznacza, że nie zasługują sobie na niego. Masz jednak ten swój mechanizm obronny - trendy jak zawsze - czyli dalekowschodnie prądy umysłowe. One skutecznie robią za parawan. Swoje prawdziwe uczucia można uśmiercić (jeśli w ogóle kiedykolwiek dały się odczuć), zagrzebać i stworzyć im pomnik z "energii kosmicznej", "reinkarnacji", "prany", "karmy" - czegokolwiek, co ma zawsze jedną i tą samą cechę: ROBI TO ZA MNIE.
Przykładowo: załóżmy, że pytam o coś osobistego Waldka, to on mi wyjedzie Łazariewem, a ja chcę do cholery usłyszeć WALDKA!
Załóżmy Mag, że to samo z Tobą. Możliwe, że odpowiesz: wedy mówią to a to. Nie ma tu Mag, są tylko wedy.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 01, 2011 01:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 02:40   

M i T napisał/a:
Niektórzy, gdy dzieciątko płacze, biorą młotek i walą je w głowę - bo nie dawało spokoju.

No może nie walił w głowę, ale mój wujek miał właśnie taki stosunek do swojego syna (mojego brata ciotecznego). Gdy ten miał jeszcze kilka tygodni i płakał, bo mu mleko mamy nie smakowało (cóż, historia z tym mlekiem powtórzyła się u jego młodszej siostry 3 lata później) to wujek krzyczał, że dziecko trzeba wychowywać "kijem i marchewką". Moja mama przy tym była, a że była zawsze asertywna :D to sprowadziła wujka do poziomu i jak ten chciał ją wyrzucić z domu to powiedziała, że nigdzie nie wychodzi, że jest u swojej rodzonej siostry i że on nie ma nic do gadania. :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 01, 2011 07:48   

Neska napisał/a:

zostawmy ST, bo odpadniemy w przedbiegach, lepiej sie skupic na Ewangeliach,


Neska , trudno zrozumieć właściwie nauki NT odrzucając "stary"

to bardzo ważne by znać i rozumieć CAŁOŚĆ

mogę szerzej :-)

Dar
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 01, 2011 08:05   

M i T napisał/a:
oznacza, że nie zasługują sobie na niego.


Tomku , czy TY zasługujesz na szacunek ?

Czy jesteś zadowolony z siebie ?

Czy jesteś dobrym rodzicem , ojcem ?

Czy wiesz jakie to trudne ?

można dużo pisać , ale po co ? i tak wybierzesz co tobie pasuje .

Pasuje , bo Twoje postrzeganie rzeczywistości jest TAKIE , a nie inne , nie dlatego , że tego chcesz

Odrzucasz wiarę , biblię , ponieważ Bóg kojarzy się ze złym Ojcem ?

Masz chyba " uszkodzony pryzmat" widzisz " czarne " zamiast kolorów

Po dokładnym przeczytaniu całej Biblii wyłania się całkiem inny niż twój "obraz Stwórcy"

ale lepiej spalić

wybacz , nie traktuj tego jak atak personalny , raczej rady starszego brata :-)

Darek
 
     
mag
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 01, 2011 10:49   

Hannibal napisał/a:
M i T napisał/a:
Niektórzy, gdy dzieciątko płacze, biorą młotek i walą je w głowę - bo nie dawało spokoju.

No może nie walił w głowę, ale mój wujek miał właśnie taki stosunek do swojego syna (mojego brata ciotecznego). Gdy ten miał jeszcze kilka tygodni i płakał, bo mu mleko mamy nie smakowało (cóż, historia z tym mlekiem powtórzyła się u jego młodszej siostry 3 lata później) to wujek krzyczał, że dziecko trzeba wychowywać "kijem i marchewką". Moja mama przy tym była, a że była zawsze asertywna :D to sprowadziła wujka do poziomu i jak ten chciał ją wyrzucić z domu to powiedziała, że nigdzie nie wychodzi, że jest u swojej rodzonej siostry i że on nie ma nic do gadania. :)


świetna historia, po prostu konkret : ostrzeżenie że pewne zachowania nie mogą być tolerowane, oby więcej ludzi miało odwagę raegować w tego typu sytuacjach - tak jak twoja mama... ciekawa jetem czy wujek się choć trochę obudził i zaczął pracować nad sobą?
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 11:03   

mag napisał/a:
ciekawa jetem czy wujek się choć trochę obudził i zaczął pracować nad sobą?

No niestety się nie obudził. Charakter stale ten sam, widać to przy okazji dyskusji, szczególnie politycznych. :D
Ale sam był wychowany "twardą" ręką (ojciec wojskowy).
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 01, 2011 11:26   

Czy ja dobrze zrozumiałam, Sana, dziwisz się normalnym relacjom essy russiana z synem? Musiał coś w sobie rozpracowywać, przeczytać A.Miller, odbijać się od dna itp. żeby kochać syna? :roll:
Dużo jest tu na forum młodych ludzi mających jeszcze świeże wspomnienia z przykrych relacji z rodzicami. Nie jesteście wyjątkami, nie znam człowieka, włącznie ze sobą, który miałby idealnych rodziców, idealne dzieciństwo. Ale nie każdy wyhodował w sobie po tym wszystkim taką skorupę nienawiści do rodziców, jaką tu niektórzy prezentują.
Zdystansować się od toksycznych rodziców - tak,
nie zmuszać się, na siłę, do okazywania im miłości - tak,
Ale nie 'zawzinać się na wieki' ( jak mawiał mój Dziadek ), nie zatwardzać serca, nie hodować nienawiści! Jak? Wyrozumiałością, szacunkiem, przebaczeniem, uczuciami zaliczonymi tu do dobryzmu.
A gucio mnie obchodzi jak to nazywacie. Ze swego życia wiem, że zastosowanie tych 'dobrystycznych' zachowań, dało mi pogodzenie się z Ojcem, ludźmi, ze Sobą włącznie :->

Krótko o sobie:
Ja nie byłam bita przez rodziców, nawet klapsem ;-) , choć należał on w tych czasach do kanonu wychowania. Moi rodzice: Mama spokojna, zrównoważona ale uległa we wszystkim Ojcu, impulsywnemu krzykaczowi, nadużywającemu alkoholu. Obydwoje mają po osiemdziesiątce. Mama nie ma raka z powodu "tłumionych emocji", Ojciec także zdrów :->
Ja byłam w ciągłym konflikcie z ojcem z przyczyny podobnego charakteru 8-) Miało to postać ciągłych sprzeczek z banalnych powodów, które urastały w danym momencie do nierozwiązywalnych problemów. Doszło do tego, że poszłam roztrzęsiona na egzamin pisemny maturalny z j.polskiego i napisałam go okropnie :faint: Ale nawet po tym fakcie nie czułam nienawiści do Ojca ( choć wtedy złość ogromną ) i nie czuję do dziś za "zmarnowane" dzieciństwo. [ choć nic a nic się nie zmienił, ale to jego strata 8-) ]
Po opuszczeniu Rodziców wszystko nabrało innego wymiaru, sensu. I z tego dystansu przyszło:
zrozumienie rodziców - trud wychowania własnych dzieci
przebaczenie rodzicom - ja też doskonała nie jestem
szacunek dla rodziców - efekt powyższego.
I dopiero na bazie powyższych, "dobrystycznych" zachowań, ujawniła się miłość do nich, bez przymusu, rozliczania itp.
Ale to był droga okrężna. Tak naprawdę trzeba było tylko Miłości do Siebie = zrozumienia Siebie, przebaczenia Sobie, szacunku do Siebie.
Właśnie po to jest to życie, krótkie, ale wystarczające dla zrozumienia jego sensu. Czego wszystkim serdecznie życzę :-)

PS Chlastajcie mój post do woli, bo nie będę pewnie już tego czytać :-D
Wybywam wnet z tego zaczadzonego regionu kraju ( ciekawe jakiego? :-D ) do Rodziców właśnie, by cieszyć się ostatnimi latami ich, a może i mojego, życia. :papa:
Ostatnio zmieniony przez gramakawa Wto Mar 01, 2011 11:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 11:48   

gramakawa napisał/a:
Po opuszczeniu Rodziców wszystko nabrało innego wymiaru, sensu. I z tego dystansu przyszło:
zrozumienie rodziców - trud wychowania własnych dzieci
przebaczenie rodzicom - ja też doskonała nie jestem
szacunek dla rodziców - efekt powyższego.
I dopiero na bazie powyższych, "dobrystycznych" zachowań, ujawniła się miłość do nich, bez przymusu, rozliczania itp.
Ale to był droga okrężna. Tak naprawdę trzeba było tylko Miłości do Siebie = zrozumienia Siebie, przebaczenia Sobie, szacunku do Siebie.
Właśnie po to jest to życie, krótkie, ale wystarczające dla zrozumienia jego sensu.

Super post, gramakawa. Podpisuję się pod nim (jak można) :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 01, 2011 11:55   

sinsemilla napisał/a:

Super post, gramakawa


Choćby po to warto żyć ;-)
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 13:07   

gramakawa napisał/a:
Czy ja dobrze zrozumiałam, Sana, dziwisz się normalnym relacjom essy russiana z synem? Musiał coś w sobie rozpracowywać, przeczytać A.Miller, odbijać się od dna itp. żeby kochać syna? :roll:

O, to też ciekawy wątek, choć moje pytanie było inne i myślę dość jasno postawione.
Tak, dziwuję się, jak można wychować dziecko bez szkody dla niego w małżeństwie-pomyłce (albo pułapce).

Nie zawsze literatura jest konieczna, jak słusznie pisze Tomek. Ale znów, nieczęsto spotyka się osoby świadomie odczytujące swoje emocje na-co-dzień! Dopiero jak coś łupnie, delikwent szuka pomocy. I wtedy może sięgnąć po książkę, czy inne sposoby pomocy. Ja wciąż szukałam odpowiedzi, bo czułam, że coś jest nie tak i znalazłam: źródło wszelkich moich problemów siedzi w niedoborach z czasów dzieciństwa. Owszem, one później narastały. Mnie interesuje źródło. Czytam i czuję, że to jest to. W dodatku jest to logiczne, jak żadne czakry-szmakry dotąd.

To nie takie proste, jak piszesz. Moja mama chce mi pomóc. Ba! zmieniła się, ale to tylko pozory, bo emocjonalnie wciąż jest "w lesie", zaprzecza krzywdzie, którą mi wyrządziła, usprawiedliwia się. W ten sposób to my nie ruszymy do przodu. Owszem, da się tak żyć i udawać, że to jest w porządku. Nie mam problemu, żeby się do niej szczerze uśmiechnąć, ale już rozmawiać - jedynie powierzchownie. Ja chcę realnej zmiany naszych stosunków i to jest wciąż trudne. Czego zabrakło, że trwam w tym szach-macie tyle lat? Dlatego nie uwierzę żadnemu dobryście, że ma tak prześwietnie i pozamiatane. Wypiera co się da, by ratować swój idealistyczny świat, oparty często na trzymaniu się kurczowo dowolnie wybranego autorytetu.

gramakawa napisał/a:
Tak naprawdę trzeba było tylko Miłości do Siebie = zrozumienia Siebie, przebaczenia Sobie, szacunku do Siebie.

To puste slogany. Wygodne kontenery, gdzie zmieści się cokolwiek. Pytanie brzmi, skąd czerpać miłość do siebie bez odpowiedniego wzorca od zarania życia? Przebaczenie sobie z kolei jest często podstawowym elementem terapii wyzwalania się spod władzy autorytetu rodzica. A szacunek wobec siebie zachodzi podobnież, jak w przypadku miłości. Te i podobne rozróżnienia są przecież niezbędne, by zacząć wreszcie żyć pełnią życia.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
Ostatnio zmieniony przez Sana Wto Mar 01, 2011 15:41, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 13:20   

Sana napisał/a:
Ja chcę realnej zmiany naszych stosunków i to jest wciąż trudne.

Sana, ale po co? W czym Ci ma to pomóc? Czy zmiana stosunku Twoich rodziców do Ciebie, zmieni w jakiś sposób Ciebie?
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 13:29   

sinsemilla,
W konfrontacji. W tej chwili nie ma takiej możliwości. Jak poważnie porozmawiać w przypadku braku prawdziwej komunikacji? Przepaść. Pozorne rozwiązanie sytuacji mnie nie satysfakcjonuje.
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 15:05   

dario_ronin napisał/a:
mogę szerzej

Ale to już w innym wątku, please!

dario_ronin napisał/a:
Bóg kojarzy się ze złym Ojcem ?

Ja widzę to inaczej: potrzeba poszukiwania/posiadania boga wiąże się z tkwieniem na poziomie uzależnionego dziecka i potrzebą posiadania "doskonałego" rodzica i lękiem przed odpowiedzialnością za własne życie i decyzje (łatwiej, jak taka "odpowiedzialnością" obarczy się boga/guru/rodzica, etc.).

Z mojego własnego doświadczenia i obserwacji, to właśnie osoby mocno skrzywdzone przez rodziców są idealnymi i najbardziej gorliwymi wyznawcami wszelkiej maści religii i ezo-bełkotów, poszukiwaczami wszelkiego rodzaju bogów/guru/mistrzów/nauczycieli, etc. Im okrutniejsi byli rodzice, tym silniejsza potrzeba odnalezienia bezwarunkowo kochającego bóstwa, albo partnera (bo potrzebę znalezienia tzw. "rodzica zastępczego" przenosi się tez do związków międzyludzkich).

Sens w tym, by będąc osoba dorosłą, nie uzależniać się emocjonalnie od jakichkolwiek symbolicznych "rodziców". Bo NIKT i NIC nie jest w stanie zrekompensować braku bezwarunkowej miłości której nie doświadczyło się w dzieciństwie od najważniejszych w życiu dziecka osób.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 01, 2011 15:08, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 15:07   

Sana ja Ciebie dobrze rozumiem, mam identyczna sytuacje. Ze strony rodzicow totalnie wyparcie, lek przed utrata autorytetu, z ojcem stosunki formalne, z mama w rozmowach slizg po wierzchu. Skrzywdzila mojego synka, wiec teraz dzieci zawsze sa pod opieka moja czy meza gdy sie spotykamy. Moja mama jest strasznie sztywna, sztuczna, zeros spontanicznosci czy szczerej rozmowy, tego wszystkiego zawsze mi brakowalo. Oprocz tego strasznie nas bila, mnie i brata, ojciec tez. Jak z bratem doroslismy, wyprowadzilismy sie z domu mielismy obydwoje za punkt honoru nie brac od nich ani grosza, odcielismy sie mentalnie i fizycznie choc bardzo teskinilismy za tym, ze nigdy nie mielismy spokojnego, normalnego i cieplego domu. Wlasnie jak doroslismy rodzice ustawili sie na pomniku nietykalnego rodzica udajac, ze wszystko bylo w porzadku, chelpiac si enaszymi sukcesami, moimi dziecmi. Rozmowy spelzaly na niczym.
Ojciec byl bardzo bity w dziecinstwie, dziadek prosty chlop, bral glowe mojego ojca i glowe jego brata i tak tlukl ich o siebie azz mdleli :shock: Z kolei moja mama do tej pory z M jak milosc uczy sie relacji rodzinnych, jak sama powiedziala to dla niej wzor :-o
To tyle w wielkim skorcie.
Wiec naprawde dziewczyny Sinemilla Gramakava Mad nie rozumiem jak mozna ie odciac w takim wypadku od wlasnych uczuc i krzywd i zaafirmowac na bezwgledna milosc do rodzicow. Udawac? Wyprzec sie prawdziwych uczuc?
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 15:10   

Hannibal napisał/a:
mag napisał/a:
ciekawa jetem czy wujek się choć trochę obudził i zaczął pracować nad sobą?

No niestety się nie obudził. Charakter stale ten sam, widać to przy okazji dyskusji, szczególnie politycznych. :D
Ale sam był wychowany "twardą" ręką (ojciec wojskowy).


Tak mi się skojarzyło..
Moi rodzice mają takich znajomych..
Facet i jego żona.
Gość miał właśnie ojca wojskowego, wychowywany twardą ręką.

W pewnym momencie wyszło na jaw jakie jest jego drugie oblicze.

Było kilka sytuacji.
Któregoś razu do mojej mamy dzwoni jego żona i pyta się gdzie znajdzie ostry dyżur laryngologiczny. Mam jej pomogła znaleźć szpital i wyjaśniła jak tam dotrzeć. Propozycja by ją podwieźć czy pojechać z nią autobusem została odrzucona.
Potem mama zadzwoniła do tej pani pytając jak się czuje i co się stało. Ona odpowiedziała, że miała kosmyk włosów w uchu i ją to uwierało i że bez sensu, że pojechała na ostry dyżur, bo lekarz się tylko wkurzył i ją wyśmiał.

Za jakiś czas byli u nas w gościach (jeszcze wtedy mieszkałem z rodzicami). Facet miał złamany palec. Powiedział, że jak rozbijał schab na kotlety to mu się źle walnęło.

Jeszcze innym razem ta babka przyszła do nas z trójką dzieci pytając, czy nie mogliby chwilę u nas pobyć, bo jej mąż gdzieś pojechał a ona nie ma kluczy.
Tutaj ściema już nie podziałała, bo jego samochód stał po drugiej stronie ulicy, i mama go przez przypadek zobaczyła przez okno.

Co się okazało?
Wtedy, gdy był potrzebny ostry dyżur ta pani miała pękniętą błonę bębenkową i krew jej pociekła z ucha.
Wtedy jak facet miał złamany palec, kontuzja jakiej nabył, gdy bił swoją młodszą córkę po głowie.

Razem z mamą zadziałaliśmy.
Pierwszy efekt był taki, że był wielki entuzjazm ze strony tej pani.
Potem zaczęło się usprawiedliwianie (po jakimś czasie), bagatelizowanie, i usprawiedliwianie, że stres, emocje, a teraz jest wszystko ok, więc sprawę można zostawić w spokoju.
Potem facet zabrał żonie komórkę, i zakazał kontaktować się z nami.

to było jakiś czas temu.
Teraz żona się od niego wyprowadziła, razem z dziećmi, faceta dorwała policja, gdy pacyfikował córkę w szkole - monitoring to nagrał, a dyrekcja postąpiła właściwie zawiadamiając odpowiednie służby.

Warunkują go behawioralnie, i dobrze, jeśli nie ma innego sposobu, to trzeba w ten sposób uczyć dobrych manier.

Straszne są takie historie.
I bardzo możnabyć zaskoczonym,. To był przecież taki miły gość, i pomagał mi gdy byłem sam w Warszawie, rodzice z bratem w Egipcie, a ja miałem poważny problem...
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 15:21   

Zenek, a mi się od razu nasunęło pytanie o dzieciństwo i rodziców tej pani. Bo to, ze tak chroniła i usprawiedliwiała swego męża nie wynikło z niczego. Założę się, ze dorastała w rodzinie pełnej przemocy.

Marishka
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 15:46   

Neska napisał/a:
Wiec naprawde dziewczyny Sinemilla Gramakava Mad nie rozumiem jak mozna ie odciac w takim wypadku od wlasnych uczuc i krzywd i zaafirmowac na bezwgledna milosc do rodzicow. Udawac? Wyprzec sie prawdziwych uczuc?


Wytłumacz, co to wg Ciebie jest 'bezwzględna miłość do rodziców' osoby dorosłej ? Czym się objawia ?
No i ciekawi mnie jak można ją zaafirmować ? Wmawianiem sobie ? Powtarzaniem jak mantrę ? Neska, skąd ten pomysł ?
:)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 15:57   

Sana napisał/a:
Ja chcę realnej zmiany naszych stosunków i to jest wciąż trudne.

Bo do tanga trzeba dwojga. Zmiana stosunków może w ogóle nigdy nie nastąpić, jeśli tylko jednej stronie na tym będzie zależało. Jeśli dla dorosłego dziecka ogromnie ważne jest omówienie bolesnej przeszłości z rodzicami, a ci twierdzą, że jest to zupełnie niepotrzebne (albo nawet oskarżają dziecko o wymyślenie tego, co się wydarzyło!), to jak może dojść do porozumienia?

Dorosłe dziecko nie chce (wręcz nie może, bo kłóci się to z jego świeżo odbudowaną integralnością) już dłużej udawać, że miało "szczęśliwe dzieciństwo", a rodzice panicznie boją się przyznać do popełnionych błędów i pragnie utrzymywać dotychczasowe status quo. Jeśli dziecko mówi do rodziców coś w rodzaju "chcę o tym porozmawiać ponieważ jest to dla mnie bardzo ważne, czuję, że od tego zależy przyszłość naszych relacji, etc.", a ci mówią, że wszystko jest super i nie ma potrzeby wracać do przeszłości, to tym samym pokazują wyraźnie, gdzie to swoje dziecko mają. Jeśli nie są w stanie chociaż na chwilę przestać umniejszać uczucia dziecka i wysłuchać, co jest dla niego ważne, to o jakiej zmianie stosunków może być mowa?

Dla mnie oczywiste jest, że nie można w nieskończoność żyć (fałszywą) nadzieją, że rodzice się zmienią, tym bardziej, jeśli nic (w ich stosunku do dziecka) na to nie wskazuje. Uważam, że warto się skonfrontować, warto spróbować porozmawiać, dać szansę rodzicom, ale potem należy wyciągnąć wnioski (czasem bardzo brutalne) i odpowiednio zmienić swoje oczekiwania i zachowanie. Bo można spędzić całe życie na bezskutecznej próbie "naprawienia" relacji które nie mogą być naprawione, ponieważ druga strona nie chce nawet spróbować zrozumieć swoje dorosłe dziecko. Ciekawe, bo zazwyczaj dorosłe dzieci mają o wiele więcej zrozumienia dla swoich rodziców...

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 17:36   

dario_ronin napisał/a:
wybacz , nie traktuj tego jak atak personalny , raczej rady starszego brata :-)

Spoko, po prostu musiałeś to napisać.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 21:40   

Mama Maciusia napisał/a:
kazał mi go uciszyć, "bo mu coś zrobi".

Straszne słowa! A gdyby ktoś w podobny sposób powiedział mu to samo, w momencie jego największego rozbawienia? Wyobrażasz sobie, jaka byłaby afera? Bo jak można dorosła osobę (na dodatek rodzica!) potraktować takim tekstem. Kto to widział?! A dziecku, wiadomo, należy się bura za spontaniczność i żywiołowość. OKROPIEŃSTWO na które nie wolno się godzić (jeśli kocha się swoje dziecko)! Wzburzyło Ciebie to podobnie jak Neskę wzburzyło uderzenie jej dziecka. Zdrowa reakcja zdrowych matek, które pragną chronić swoje dzieci. Zwracam uwagę na Wasze przykłady, dziewczyny, ponieważ wiem, że wciąż są rodzice, które w podobnych sytuacjach staja po stronie krzywdziciela i jeszcze od siebie dowalają dziecku, albo bagatelizują sytuację. Trochę to się zmienia w obecnych czasach, natomiast dawniej było wręcz na porządku dziennym.

To ciekawe, jak wielu z nas było umniejszanych i karconych w dzieciństwie właśnie za takie spontaniczne i szczere przejawy radości. To tak jakby dorośli działali wedle zasady "mnie nie wolno było śmiać się, więc czemu masz mieć lepiej ode mnie, nie pozwolę ci na to!" Podobnie jest też w przypadku łez.

Jakiś czas temu obserwowałam pewną scenkę. Na werandzie siedzą babka i prababka (córka z matką) i obserwują bawiąca się nieopodal mieszaną grupkę dzieci w różnym wieku. Dzieciaki są bardzo zgrane, rozbawione na maksa, pełne niepohamowanej energii. Dużo śmiechu, głośnego krzyku (pasującego idealnie do zabawy), współpracy i zdrowej zabawy. Prababka mówi do babki, że jej 9-letnia wnuczka mogłaby też iść pobawić się z tymi dzieciakami. Na co babka odpowiada, że nie pozwoli wnuczce (z olbrzymią nadwagą, przesiadującej non-stop przed tv lub komputerem) bawić się "z tymi chamami", bo "to są chamskie dzieci, popatrz, jak się drą, no jak tak można hałasować?! Kto to widział? To jest chamstwo!"

Co ciekawe, te "chamskie" dzieci były wyjątkowo dobrze wychowane - pierwsze witały się nawet z nieznajomymi na "ich" ulicy, bawiły się wszyscy razem (chłopaki i dziewczynki), starały się sprawiedliwie rozwiązywać swoje konflikty (słyszałam, jak jeden pouczał drugiego, że źle się zachował wobec trzeciego), były szczupłe (zakładam, ze zdrowe) i przebywały na polu od rana do późnego wieczoru, bez względu na pogodę. A to rzadkość w tych czasach.

Eeeeehhh... brakuje mi tu gdzie teraz mieszkamy (wyjątkowo cicha okolica, pomijając dzwony kościelne - szczególnie o 6 rano w niedzielę :shoot: ! i sfrustrowane szczekanie obrzydliwego :razz: rattlerka) właśnie tych odgłosów dzieciaków. Ile razy uśmialiśmy się z Tomkiem z ich śpiewów, wrzasków i mocnego, wychodzącego z głębin dziecięcej przepony rasowego GROWLINGU, którego nie powstydził by się nawet Nergal :pada:

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Mar 01, 2011 21:56, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 22:16   

M i T napisał/a:
Zenek, a mi się od razu nasunęło pytanie o dzieciństwo i rodziców tej pani. Bo to, ze tak chroniła i usprawiedliwiała swego męża nie wynikło z niczego. Założę się, ze dorastała w rodzinie pełnej przemocy.

Marishka


No, ona wychowywała się w kulturze muzłumańskiej.
Więc tu były racjonalizacje tego typu, że u niej w kraju jest gorzej, żona nie może odejść od męża choćby nie wiem co, i ogólnie akceptacja tego wszystkiego jako wyuczonej normy...
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 22:24   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 23:12   

gramakawa napisał/a:
Czy ja dobrze zrozumiałam, Sana, dziwisz się normalnym relacjom essy russiana z synem? Musiał coś w sobie rozpracowywać, przeczytać A.Miller, odbijać się od dna itp. żeby kochać syna? :roll:
....................:
godzinę temu wróciłem z dalekiej podróży . Odwiedziłem matkę . Wsiadła ze mną do samochodu gdy jechałem do szkoły by zobaczyć się z synami . Ona się zmienia - bardzo nieznacznie , ale .... - wielkich zmian na pewno nie będzie , ale minimalne postępy są . Moja czujność jest cały czas wskazana.
Gdy ruszaliśmy spod szkoły ( ona chyba lubi patrzeć na mnie gdy wracam " naładowany" tą cichą radością - nawet gdy widzę się z chłopakami 5 minut na przerwie tak jak dzisiaj . Ktoś kiedyś mi powiedział, że to po mnie bardzo widać ) - w każdym razie 2 minuty po ruszeniu z pod szkoły matka dość swobodnie jak na nią ( Neska - bardzo podobny typ , ogólna sztuczność i napięcie , z dziećmi długo nie wytrzyma - nie potrafi ) .... dość swobodnie wyrzuciła z siebie taki obrazek z przeszłości :" marzyłam o nim gdy go nie było , obiecywałam sobie ,że ten mój tatuś , jak wróci [ to było miedzy 1939 - 1945, dziadek szedł z Andersem po świecie] ... jak wróci to ........tu nie pamiętam co tam sobie wymarzyła -potem dodała : " a on jak wrócił to sprał mnie za rozwalone kaloszki (chyba pęknięte) ".

Patrzcie jak to działa - kilka postów temu pisałem,że mnie lała ale ,że też widzę w niej mała skrzywdzoną dziewczynkę . Mija dzień - wszechświat przynosi gotową relację .Źle sie działo,że wyładowywała na nas swe frustracje .
Mnie też nie idealizujcie - zdarzyło mi się kiedyś wrzasnąć na Michała i chyba nawet wtedy dostał lekkiego klapa . To było w domu wieczorem - weszli już jacyś niespokojni do kuchni ( on i jego matka ). Dostało się dzieciakowi za ogólną sytuację - ja byłem po jakiejś dalekiej podróży , coś szło bardzo źle , domowe sprawy wszystkie do doopy ..........być może Michał to pamięta - jestem gotów do rozmowy na ten temat jeśli kiedyś zechce.

Tomek- wyjeżdżając dziś wcześnie rano w podróż obudziłem się z taka myślą : sądzę ,że Ty również wymierzyłeś klapsa . Komu ? - dostała go "gramakawa " w " nagrodę" za swoje szczere wyznanie o sytuacji w urzędzie (babkom też sie dostało - nie przeczę , sytuacja fatalna , mnie też wstrząsa na myśl o takich " zgodnie gęgających gęsiach " - ale to też były kiedyś małe dzieci ) . Bluznąłeś ostro w tym poście - sądzę ,że za ostro . Życie nie jest takie idealne . "Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień ". Może Tobie sie udało przeżyć życie bez takich przestępstw. Mi sie nie udało .
Bywają zdarzenia , które " już sie stały " - nie pozostaje nic innego jak życ z tym dalej i wyciągnąć odpowiednie wnioski . Ja się na dzis zgadzam z poglądem,że w "szkole życia " lekcje przestają sie powtarzać ( to moja praktyka - być może ktos o tym pisał w jakieś znanej książce, nic na to nie poradzę ) .lekcja sie przestaje powtarzać gdy ................zrozumiemy . Gdy zmienimy swoje nastawienie do zdarzeń.

Reagować w świecie fizycznym jak najbardziej trzeba - nazywać po imieniu wszystkie zdarzenia bez dobrystycznego pudrowania faktów jak najbardziej też . Jest jednak jeszcze coś w tym potrzebne - MIŁOŚĆ . Podałem kiedys taki szokujący co niektórych link do wypowiedzi Trehlebova gdzie mówi,że nawet i kulkę w głowe można z miłością gdy wszystkie inne środki zostały wyczerpane . To jest jednak najwyższa ze sztuk by nie wysyłac przy tym potępiających myśli - słowo może działać mocniej niż stalowy miecz . Ten drugi dosięga wyłącznie ciała fizycznego . Osobiście miałem taką sytuację gdy udało mi się nożownika "obezwładnić" słowem . Wyskoczył około północy na ulicy -powiedziałem mu 2 razy by odszedł . Nie bałem się a on to doskonale wyczuł - ja odszedłem a on juz za mna nie biegł.

. nie wiem - staram się Ciebie poznać - być może zżymasz sie teraz mówiąc ,że zaczynam ezoteryczne pier-dy , że " jadę Łazariewem " . Ja w takich momentach mawiam : " nie . to łazariew akurat w tym momencie " jedzie mną" ". Nic na to nie poradzę,że ktoś wpadł na ta sama konstrukcję . Owszem - czerpałem z wielu źródeł ale sa to wyłacznie podpowiedzi. To tak jakbym przeczuwał od dawna jakieś zjawisko a czytając czyjąś książkę wybieram sobie fragment , który zsynchronizował się z moim odczuciem. Ktoś to "ubrał w słowa" .
Dodam tu ,że masz też rację mówiąc , ze masa ludzi jak te stada baranów powtarzają bełkot świątobliwy zaczytany od de. Mello czy masy innych , którzy wypłynęli na fali . Tak chyba było zawsze - w sztuce i wielu innych dziedzinach - ,że przeważała masa snobów "prześlizgujących się po wierzchu " jak to ładnie ujęła Marishka . Nie wiem czy to dobrze czy źle ? Czasem dobrze - czasem źle . Z jednej strony fajne pomysły i naprawdę mądre sprawy mogą zostać zbrukane gdy zamieniane są w jakieś "modne sztampy ". Umierają po prostu . Sam sie na tym złapałem wiele razy ( wrodzony wstręt do tego co modne) ,że omijałem fajne sprawy bo były zbyt popularne .Po czasie, gdy popularność czegoś tam minęła ze zdumieniem odnajdywałem diamencik - taka moja przekora , też zgubna . Z drugiej strony być może " dobry snobizm" nie jest taki zły ? Może taki snob kiedyś się przebudzi i dotrze do tego o czym słyszał od dawna ? - nie wiem .

Rozgadałem sie i chyba dziś rwę mocno wątek - wybaczcie zmęczenie. Chcę na gorąco zapisać te przemyślenia . Jutro to przeczytam i uzupełnię.

ech.... jak zachowałem wrażliwość ? Nie wiem - ciężko być adwokatem we własnej sprawie . Ktoś pytał czy miałem świadka empatycznego - chyba nie , nie znajduję takiej osoby ...........choć jest pewien przyjaciel [ dziś go odwiedziłem ] , którego rozsądna rada sprawiła, że żyję- wpakowałem sie w spore kłopoty jakiś czas temu (doskonały psycholog [ bez tytułów akademickich] - starszy 10 lat ode mnie ) . Kilka rozmów z Andrzejem pojaśniło sporo , ale czy był to " świadek empatyczny" nie potrafię powiedzieć . Ta osoba nie miała wpływu na mój stosunek do dzieci - tu raczej widzę wzór wspaniały mojego ojca (podobno tez raz kiedyś na spacerze dał mi klapsa ) .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Wto Mar 01, 2011 23:22, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 23:44   

easy russian napisał/a:
Patrzcie jak to działa - kilka postów temu pisałem,że mnie lała ale ,że też widzę w niej mała skrzywdzoną dziewczynkę .

Ale to jest całkowicie naturalne, że współczujemy krzywdzonemu bezbronnemu dziecku (jakim był kiedyś nasz krzywdziciel) ale potępiamy i wkurzamy się na dorosłą osobę, która krzywdziła nas, kiedy byliśmy bezbronni i mali.

Gorzej, kiedy współczucie dla rodzica zaczyna przysłaniać współczucie dla pokrzywdzonego małego dziecka, którym byliśmy. Zdrowa kolej rzeczy, to odnalezienie najpierw współczucia dla siebie-dziecka, a dopiero potem dla rodzica-dziecka. W przeciwnym razie (kiedy ta kolej jest odwrócona) istnieje niebezpieczeństwo zatrzymania się właśnie na współczuciu dla rodzica i zbagatelizowanie własnego cierpienia. Wiele osób myśli: "Skoro moi rodzice sami byli pokrzywdzeni i tak bardzo cierpieli, to nie mam prawa ich oskarżać czy czuć jakieś żale/pretensje, a tym bardziej złość". W tym momencie kończy się proces poznawania i odbudowywania siebie i cementuje się emocjonalne uzależnienie od rodziców. Wiem o tym, ponieważ sama przez większość życia tkwiłam w takim uzależniającym współczuciu dla ojca przez co nie byłam w stanie dopuścić do siebie myśli o krzywdzie, która mi wyrządził. Współczucie dla niego było ważniejsze od współczucia dla siebie.

easy russian napisał/a:
jednak jeszcze coś w tym potrzebne - MIŁOŚĆ .

Nie dla wszystkich i nie bezwarunkowa! Miłość (jak również szacunek, współczucie, etc.) winna być zarezerwowana dla szczególnych osób, które na to uczucie zasługują. W przeciwnym razie nie jest to miłość ale pozbawione głębi puste hasełko, ot taki komunał, których pełno dookoła. Ja jestem za tym, by przywrócić pojęciom i uczuciom ich prawdziwe znaczenie i moc, a nie rzucać nimi bezmyślnie na lewo i prawo. Więc tu się z Tobą nie zgadzam.

easy russian napisał/a:
i kulkę w głowe można z miłością gdy wszystkie inne środki zostały wyczerpane . To jest jednak najwyższa ze sztuk by nie wysyłac przy tym potępiających myśli

Dla mnie to są słowa rasowego psychopaty (o psychopatach jest tu odrębny wielostronicowy wątek). Dziecko bite też często słyszy, ze to z miłości i dla jego dobra. Myśli rodzica przy tym też nie są "potępiające", wręcz przeciwnie - przekazuje z każdym ciosem coraz więcej miłości. Ba, nawet czasem sam puści łezkę przy tym. Na szczęście nigdy więcej nie dam sobie wmówić, że jest w tym logika, mądrość, a tym bardziej "miłość". Przytoczone przez Ciebie słowa są chore i całkowicie zniekształcające pojecie miłości. Na dodatek jest w tym zachęta do oddzielania myślenia od czynu, a ja w tym widzę ogromne niebezpieczeństwo.

Marishka
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Wto Mar 01, 2011 23:56   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
easy russian napisał/a:
Tu przyklaskuję inicjatywie Tomka i biblię jako księgę zbrodniczą ( wszak taki "Mein Kampf" jest zakazany ? ) mogę ZE SPOKOJEM spalić

No cóż, to właśnie hitlerowcy urządzali sesje nienawiści, paląc książki. Również inni w dziejach fanatycy lub cwaniacy siejący zamęt. Zauważmy, że nikt nie pali książek nieważnych, byle jakich. Takie książki po prostu się wyrzuca albo zużywa na podpałkę drewna.
Pali się na stosach książki istotne, zagrażające palącemu.
JW
oczywiście ,że ma pan rację - w mojej wypowiedzi był na końcu dodany znaczek-emotka : ;) -przymrużone oko . W pańskim cytacie już gdzieś umknęło .

Mam gdzieś tu biblię - chyba nawet dwa egzemplarze , wszystko gdzieś w paczkach po przeprowadzce. Nie parzy mnie wcale obecność tej książki i nie chciało by mi się specjalnie wstawać z fotela by robić jakieś publiczne ostentacje . Najprawdopodobniej skończy w piecu gdy będę robił porządki ale proszę mi nie imputować nawoływania d seansów nienawiści . Pozdrawiam .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 00:31   

M i T napisał/a:
...........................

easy russian napisał/a:
jednak jeszcze coś w tym potrzebne - MIŁOŚĆ .

Nie dla wszystkich i nie bezwarunkowa!......................(.)..........Ja jestem za tym, by przywrócić pojęciom i uczuciom ich prawdziwe znaczenie i moc, a nie rzucać nimi bezmyślnie na lewo i prawo. Więc tu się z Tobą nie zgadzam.

a mi się wydaje ,że tu jesteśmy zgodni . Miałem na myśli MIŁOŚĆ - nie w ujęciu dobrystycznym - mdlące "coś" , łzawe , ckliwe i bezpłciowe lecz miłość wynikająca z głębokiego zrozumienia praw wszechświata . Wjeżdżamy tu (przynajmniej ja to czynię ) na obszar ... nazwijmy t ezoteryki - w każdym razie praw poza materialnych ( co wcale nie oznacza ,że niemożliwych do zweryfikowania - ja doświadczyłem wielu spraw o których powiadam ) .
Gadam ostatnio sporo o swoim starszym synu więc taki obrazek z przeszłości :
- czekałem na piątkowo niedzielne spotkanie z nim , wielka radocha -przywożę go do domu , dzieciarnia od sąsiadów momentalnie u nas ( średnio 4 urwisów w tym jedno płci żeńskiej ;) ) - rozmaite gry i zabawy . U mnie w domu malowaliśmy nawet po ścianach .
Po kilku godzinach Michał znika z pewnych chłopakiem , który .......... było to dziecko mające bardzo zły wpływ. odnajduję ich w domu owego kolegi. W domu żadnych dorosłych - dzieciaki mają dostęp do komputera a " gospodarz domu" bardzo dziwne pomysły . Ze spokojem zabieram Michała do domu i mówię,że tam nie chcę go widzieć bo nie pozostanie mi nic innego jak odwieźć go do mamy . Mija jakiś czas - sytuacja się powtarza . Syna zabieram , spokojnie pakuję i mimo ,że obojgu nam jest bardzo przykro odwożę do mamy jeszcze tego samego dnia . Na rozstanie mówię mu ,że go bardzo kocham i całuję w czółko,że też mi jest bardzo przykro ( nie musiałem , bo łzy same mi się kręciły w oczach) i że musi sobie kilka spraw przemyśleć . Uważasz ,że byłem tyranem bez serca ?
Dodam,że nie wracaliśmy juz nigdy do tego a on już nigdy potem nie zrobił podobnego numeru - mało tego , odczułem wręcz ,że zaczął się czuć ze mną BEZPIECZNIEJ ( przestał kręcić w rozmowach i robić jakieś gierki- walimy sobie teraz wszystko prosto z mostu i jest git) . Sądzę,że dobrze wiedział,że to było sprawiedliwe.



easy russian napisał/a:
i kulkę w głowe można z miłością gdy wszystkie inne środki zostały wyczerpane . To jest jednak najwyższa ze sztuk by nie wysyłac przy tym potępiających myśli

Dla mnie to są słowa rasowego psychopaty (o psychopatach jest tu odrębny wielostronicowy wątek). .............................................................................

Marishka
ten drugi cytat wymaga przytoczenia filmu o którym była mowa bo wnioski dotyczą ŚCIŚLE I WYŁĄCZNIE opisanej tam drastycznej sytuacji bez wyjścia . http://www.youtube.com/watch?v=w8GzH3WhD4w . To oczywiście przerysowana skrajność dla jaskrawego zobrazowania pewnego toku myślenia ....... no chyba,że wyznajesz modną ostatnio doktrynę ,że " życie jest największym dobrem". Jakie życie i czyje - o tym już nikt nie mówi . Nie chcę rozwijać wątku by ktoś mi nie zarzucił "Korwinizmu" - faktycznie Korwin -Mikke wygłaszał podobne tezy.

Zmęczony dziś jestem i moja "pamięć operacyjna " jakoś "muli "- nie chcę dawać mylnych cytatów, ale kojarzy mi się ,że Tomek niedawno pisał,że życie jako niewolnik czy inne warzywo to perspektywa nie do przyjęcia ( tu mam na myśli na przykład perspektywę życia zgwałconej kobiety) . Bywały takie co wolały do rzeki skoczyć niż resztę życia w upodleniu i hańbie . Można ten temat rozwijać w sferze duchowej ale Tomek neguje więc dam mu spokój- sa pewne wyjaśnienia. Ciało to wyłącznie "bio-kmbinezon" do kontaktu z tą rzeczywistością.


przepraszam za częste edycje - powód : stara klawiatura , nie dobija głównie literki "o"
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Śro Mar 02, 2011 00:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 00:32   

easy russian napisał/a:
" a on jak wrócił to sprał mnie za rozwalone kaloszki (chyba pęknięte) ".

I w tym momencie widzę niesamowitą okazję by zadać pytanie "mamo, to dlaczego biłaś mnie, kiedy byłem dzieckiem?"

Tak mi właśnie przyszło na myśl, że w podobnych momentach (kiedy nasi rodzice nagle zwierzają się z traum własnego dzieciństwa) jesteśmy zazwyczaj zahipnotyzowani współczuciem, które nas wówczas zalewa. A co by się stało, gdyby właśnie w takim momencie zadać rodzicom pytania dotyczące naszego dzieciństwa i podobieństwa uczuć i zachowań? Czy ktoś z Was próbował takiej rozmowy?

Myślę, że odpowiednio zadane pytanie w takim momencie szczerości mogłoby zmusić rodzica do zastanowienia się nad tym, jak on traktował nas. Taki "kop" do myślenia, być może po raz pierwszy w życiu (bo wcześniej może taki rodzic w ogóle nie zauważał, że powiela zachowania swoich rodziców). Może w chwili, gdy rodzic współczuje "małemu sobie", wykrzesałby też odrobinę współczucia dla "małych nas"? Nie wiem... Jeśli ktoś będzie miał okazję wypróbować, to proszę podzielić się doświadczeniem...

Marishka
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 00:51   

M i T napisał/a:
easy russian napisał/a:
" a on jak wrócił to sprał mnie za rozwalone kaloszki (chyba pęknięte) ".

I w tym momencie widzę niesamowitą okazję by zadać pytanie "mamo, to dlaczego biłaś mnie, kiedy byłem dzieckiem?"

Tak mi właśnie przyszło na myśl, że w podobnych momentach (kiedy nasi rodzice nagle zwierzają się z traum własnego dzieciństwa) jesteśmy zazwyczaj zahipnotyzowani współczuciem, .............

Marishka
..eee, nie - żadne tam współczucie . Nie rusza mnie t na tym pułapie . Tak jak juz pisałem- w towarzystwie mamy muszę mieć (niestety) cały czas rodzaj zbroi mentalnej . Nauczyłem sie ja "wdziewać" do kontaktu z takimi ludźmi .
Rozmowy o siatce i kablu mamy już za sobą . Odbyło sie to dość gwałtownie , ale została powiadomiona . Powroty do tematu nie dały rezultatów - wyparcie . Schemat jak piszą dziewczyny powyzej :" wszystko było cacy" . Ja już olewam takie sytuacje - chyba u Gurdżijewa kiedyś znalazłem zdanie :" jak ktoś sie nie chce obudzic to niech przynajmniej dobrze śpi ". Chyba Iga pisała gdzieś tutaj o otwieraniu drugiemu oczu za pomocą łyżeczki - szkoda mi sił i nerwów . Zbawianie na siłe skończyłem .
To jest ten etap, który Tomek określa " wszystkie środki zostały wyczerpane". Zresztą - ja z tym po prostu nie mam już problemu . Nic od niej nie oczekuję. To jest jej bajka - jak sobie poskłada , tak będzie miała . Kategorycznie ucinam wszelkie próby "dobarwiania " przeszłości - to ona już też wie.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Śro Mar 02, 2011 00:53, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 01:39   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 01:46   

easy russian napisał/a:
nie - żadne tam współczucie . Nie rusza mnie t na tym pułapie .

Nie współczujesz cierpieniu dziecka? To dziwne...

easy russian napisał/a:
w towarzystwie mamy muszę mieć (niestety) cały czas rodzaj zbroi mentalnej .

Nie męczy Cię to? Ja wolałam nie uzbrajać się w podobny sposób i nie ciągnąć sztucznych relacji. Ale, wiadomo, każdy znajduje swoje rozwiązanie.

easy russian napisał/a:

Rozmowy o siatce i kablu mamy już za sobą . Odbyło sie to dość gwałtownie , ale została powiadomiona . Powroty do tematu nie dały rezultatów - wyparcie . [...] Zresztą - ja z tym po prostu nie mam już problemu . Nic od niej nie oczekuję.

Zupełnie nie zrozumiałeś, co chciałam powiedzieć. Opisałeś moment retrospekcji matki, a ja doznałam olśnienia, ponieważ nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że właśnie TAKI moment być może jest najlepszą okazja do konfrontacji, a nie konfrontacja "gwałtowna". Nie spotkałam się z tym, by ktoś był na tyle świadomy, by w ten sposób wykorzystać okazję, dlatego podzieliłam się swoimi przemyśleniami. Dziwię się więc Twojej defensywnej reakcji, tak jakbym próbowała namówić Ciebie na pojednanie się z matką :shock:

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 01:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 01:56   

easy russian napisał/a:
Uważasz ,że byłem tyranem bez serca ?

Co do przykładu z synem i kolegami. Nie, nie uważam, że byłeś "tyranem" i dziwię się, że w ten sposób ująłeś pytanie. Uważam, że postawiłeś wyraźne granice i wykazałeś się konsekwencją. Przecież właśnie o tym wielokrotnie z Tomkiem pisaliśmy. Twój przykład nie ma nic wspólnego z chorymi słowami Treblahblah...

easy russian napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=w8GzH3WhD4w

Dzięki za podanie kontekstu. Teraz jestem pewna, że to jest psychopata.

I jeszcze wracając do Twojej dzisiejszej rozmowy z matką. Nic nie napisałeś o tym, jaka była Twoja reakcja na jej opowieść...

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 01:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 02:01   

Neska napisał/a:
ojciec opowiadal o tym kilka razy ze smiechem, rozumiecie? dla niego to ze ojciec ich uderzal glowami albo okladal pasem bylo smieszne

Ja to rozumiem. Wiele osób w podobny sposób relacjonuje swoje traumy. Chyba nawet w tym wątku takie głosy się pojawiały, albo w odpowiedniku tego wątku za miedzą (w zamierzchłych czasach). To dopiero straszne oderwanie od siebie!

Mój ojciec z kolei mówił, że dobrze mu to zrobiło, wyrósł na porządnego człowieka. Mnie też bił dla mojego dobra i z miłości, wiadomo! Najlepsze było to, że jakieś 6 lat temu usłyszałam, ze za mało mnie bił :shock: ! Te słowa ostatecznie pozbawiły mnie resztek złudzeń i pomogły przewartościować i zakończyć nasze relacje.

Marishka
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 02:18   

M i T napisał/a:
easy russian napisał/a:
nie - żadne tam współczucie . Nie rusza mnie t na tym pułapie .

Nie współczujesz cierpieniu dziecka? To dziwne...

wyjaśniam : ja wolę słowo " współodczuwanie " - jest lepsze . Współczucie w pospolitym rozumieniu to użalanie się "oo, jakiś ty biedny " - jeden z najgorszych rodzajów ataku energetycznego .
Skoro nie rozumiesz o czym mówi Trehlebow to się chyba tu nie dogadamy .Doszliśmy do jakiejś ściany.
Wymazuję tu kawałek tekstu by totalnie nie zabełtać .
Przemyślę to i może jutro coś napiszę - trochę brak wspólnych "narzędzi" słownych.



easy russian napisał/a:
w towarzystwie mamy muszę mieć (niestety) cały czas rodzaj zbroi mentalnej .

Nie męczy Cię to? Ja wolałam nie uzbrajać się w podobny sposób i nie ciągnąć sztucznych relacji. Ale, wiadomo, każdy znajduje swoje rozwiązanie.

Owszem męczy . To nie jest komfortowa sytuacja . Byłem też dziś w sądzie - tam rozmowa z pewna panną była jeszcze gorsza. Życie nie składa się (przynajmniej moje ) z samych rodzynek.

easy russian napisał/a:

Rozmowy o siatce i kablu mamy już za sobą . Odbyło sie to dość gwałtownie , ale została powiadomiona . Powroty do tematu nie dały rezultatów - wyparcie . [...] Zresztą - ja z tym po prostu nie mam już problemu . Nic od niej nie oczekuję.

Zupełnie nie zrozumiałeś, co chciałam powiedzieć. Opisałeś moment retrospekcji matki, a ja doznałam olśnienia, ponieważ nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że właśnie TAKI moment być może jest najlepszą okazja do konfrontacji, a nie konfrontacja "gwałtowna". Nie spotkałam się z tym, by ktoś był na tyle świadomy, by w ten sposób wykorzystać okazję, dlatego podzieliłam się swoimi przemyśleniami. Dziwię się więc Twojej defensywnej reakcji, tak jakbym próbowała namówić Ciebie na pojednanie się z matką :shock:

Marishka
ie wiem jaki kontekst ma to "wykorzystać " - czy chodzi o to by mamę "przyłapać" na czymś ?
- nic nie stoi na przeszkodzie by do sprawy powrócić . Przecież mogę ją zapytać za jakiś czas o te kaloszki . Będzie bardzo zadowolona ,że mi to nie umknęło ( albo zamilczy temat-powtarzam ,jej wybór ) .
Ja miałem robotę za kierownicą w ruchu ulicznym -było kilka spraw wymuszających pośpiech.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 02:38   

easy russian napisał/a:
czy chodzi o to by mamę "przyłapać" na czymś ?
- nic nie stoi na przeszkodzie by do sprawy powrócić . Przecież mogę ją zapytać za jakiś czas o te kaloszki .

Nie, nie zrozumiałeś. Po pierwsze, tu nie chodzi konkretnie o Twoją sytuacje. Wykorzystałam Twój przykład by zwrócić uwagę na pewne zjawisko i wynikające z niego możliwości - innym ku rozważeniu. Neska załapała mój tok myślenia.

I w ogóle nie chodzi o to, by kiedykolwiek jeszcze powrócić do tematu kaloszek :faint: Chodzi o spontaniczne "wykorzystanie" rzadkiej okazji, kiedy rodzic sam (a nie sprowokowany naszymi pytaniami) nagle zwierza się z bolesnych przeżyć. Chodzi o to, że zazwyczaj w takich momentach nie myślimy o tym, by przypomnieć o podobnych swoich przeżyciach i skonfrontować się w sposób naturalny, spontaniczny. Mnie zainteresowało to, czy taka rozmowa różniłaby się (jeśli chodzi o reakcję rodzica) od "klasycznej" i bardziej gwałtownej konfrontacji. To zupełnie co innego, niż powrót do rozmowy po jakimś czasie i wypytywanie rodzica o jego dzieciństwo :faint:

Wciąż nie napisałeś o swojej reakcji na opowieść matki...

Marishka

P.S. Współczucie a użalanie się to zupełnie różne pojęcia. Kiedyś o tym też pisałam. Dobra, nieważne jakiej terminologii użyjemy. Interesowało mnie po prostu to, co czułeś, wysłuchując historię matki...
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 02:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 02:47   

M i T napisał/a:
................................................
Myślę, że odpowiednio zadane pytanie w takim momencie szczerości mogłoby zmusić rodzica do zastanowienia się nad tym, jak on traktował nas. Taki "kop" do myślenia, być może po raz pierwszy w życiu (bo wcześniej może taki rodzic w ogóle nie zauważał, że powiela zachowania swoich rodziców). Może w chwili, gdy rodzic współczuje "małemu sobie", wykrzesałby też odrobinę współczucia dla "małych nas"? Nie wiem... Jeśli ktoś będzie miał okazję wypróbować, to proszę podzielić się doświadczeniem...

Marishka
może tylko się czepiam , ale ja staram się unikać nawet używania tego słowa.
Ono tu wyjaśnia mi wątpliwość z poprzedniego wpisu (pytałem o kontekst "wykorzystać" ) .

Sami pisaliście niedawno (przepraszam,ale nie pamiętam , które z Was) " do tańca trzeba dwojga "-chyba Tomek pisał. Ja jestem zwolennikiem ( o ile rozmowa ma mieć trwały efekt ) pełnej dobrowolności - "rozbrajanie " czyjejś psychiki podstępem ....no , w tym wypadku jakąś natarczywością może przecież spowodować albo głębsze wycofanie - albo ( jeśli "podstęp" się uda) kolejną blokadę -ktoś się szybko "zamuruje " w sposób jeszcze silniejszy. Ta osoba musi sama wydłubać dziurę w tej skorupie . Uważa ją za swoje wybawienie bo skorupa pomogła przetrwać złe chwile .

Zamyślam się dalej nad Twoim wpisem i taka myśl dziecięca (czyli dość prosta logika ) : jeśli zrozumie swojego krzywdziciela i niejako prześle mu falę miłości to nie będzie się sama bała potępienia za swoje błędy . Natomiast jeśli żywi urazę i ją pielęgnuje to naturalną konsekwencją będzie podświadome oczekiwanie adekwatnej reakcji na swoje czyny a więc będzie szła/szedł w zaparte :" nie było żadnego bicia- wymyślasz sobie ".
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 02:52   

Cytat:
Wciąż nie napisałeś o swojej reakcji na opowieść matki...

myślałem,że to już jasno wynika z treści - nic nie odpowiedziałem .
Być może powinienem zaparkować samochód gdzieś na poboczu i "ciągnąć za język" ale z wielu powodów sytuacja nie sprzyjała takiemu rozwiązaniu.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 06:19   

Neska napisał/a:
Co do dzieci to mam tez takie same doswaidczenia - mama jak byla u nas z wizyta czesto mowila "ucisz ich, co z nimi jest nie tak, ze tak krzycza i biegaja" ( a dzieci szampansko sie bawia z kwikiem latajac po calej chalupie i konstruujac domki z kocow itp), "ja bym nie mogla w takich warunkach zyc" , na szczescie moge powiedziec, ze to moj dom i moje dzieci i jesli chce to zawsze moze sobie pojsc np do kawiarni, czy gdziekolwiek gdzie jest spokoj.

Od razu przypomniała mi się moja sytuacja - też, jako malec, lubiłem budować szałasy z koców i innych elementów w domu. Moja mama uważała to za naturalne. Ale nie raz jak ktoś ze znajomych przychodził to się dziwił, jak ona może na pozwalać, że dom nie jest miejscem na takie "fanaberie" 8/
I druga sytuacja, już aktualna. Udzielam lekcji dwóm braciom o skrajnie różnych charakterach. Jeden z 5, a drugi z 6 klasy. No i ten z 5, niespokojny duch, energiczny, asertywny, też lubi sobie budować taki szałas w swoim pokoju, jak np. ma się czegoś nauczyć. Z jego mamą regularnie rozmawiamy i mi mówiła, że miał do nauczenia się jakichś słówek z angielskiego, czy niemieckiego, więc wszedł do takiego szałasu, powietrza niewiele tam było :D , ale tak szybko nauka mu tam szła, że jego mama była zawsze zaskoczona, pozytywnie oczywiście, że w tak krótkim przyswajał wiedzę.
No ja oczywiście mówiłem, że jak lubi taki sposób nauki to trzeba mu to umożliwić. :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Mar 02, 2011 06:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 12:38   

Powyżej napisałem :
Cytat:
Doszliśmy do jakiejś ściany.
Wymazuję tu kawałek tekstu by totalnie nie zabełtać .
Przemyślę to i może jutro coś napiszę - trochę brak wspólnych "narzędzi" słownych.


myślę ,że dogrzebaliśmy się do momentu, który musiał nieuchronnie nadejść - według mnie ciężko cokolwiek dalej "wyrokować" nie odpowiedziawszy (każdy sobie - bo tu , jak napisała Molka zaczyna się sfera bardzo osobista ) na pytanie :" kim jestem i po co żyję " .

Moje pojmowanie świata wczoraj znów zostało wystawione na próbę - spotkało mnie zwykłe urzędnicze łajdactwo . Obserwując kolejność zdarzeń na przełomie 8 lat w jakich ciągnęło się to zdarzenie widzę jasno,że cynicznie i pełną świadomością wykorzystano znajomość przepisów, prawne narzędzia i cały ten aparat. Mam do zapłacenia ostatecznie kwotę pieniężną -rzecz nie jest tragedią i jest do udźwignięcia ale sam fakt takiego zdarzenia budzi mój wewnętrzny sprzeciw . Nie mogłem długo zasnąć co widać po godzinie poprzednich wpisów . No i teraz moje pytania brzmią :" za co wszechświat mnie kopie ?" , " po co to wszystko ?" . Wczoraj jakaś krańcowo bezczelna smarkula - urzędniczka zwyczajnie mnie poniżała zdając sobie sprawę, że wielkich możliwości ruchu nie mam . Ot- taka scenka z wczoraj i może dopełnienie kontekstu do pytania :" dlaczego nie zacząłem z mamą psychoterapii ?" .


Nie rozwlekając już - wszelkie to rozpatrywanie tutaj małych i dużych gwałtów ( mały to klaps ) będzie bezsensowne jeśli nie odpowiemy sobie na fundamentalną kwestię :" kim jestem i po co żyję ?" ......a że jestem wrogiem jakichś "ewangelizacji " ( na przykład wcześniejsze wpisy " rakash"- a z radą dla kogoś powołujące się na jego własne [rakash-a] autorytety ) więc chyba tutaj wycofam się z tematu bo wszystko co dalej napiszę będzie biciem piany i kolejnym odcinkiem telenoweli . Nie chcę brać udziału w kolejnej dyskusji pod kolejnym artykułem z onetu o jakichś tam cierpieniach kolejnego dziecka (to zdanie nie oznacza lekceważenia dla problemu lecz tylko stwierdzenie faktu- przecież teraz gdy piszę te słowa , ktoś, gdzieś na świecie z dużym prawdopodobieństwem kogoś bije lub nawet pozbawia życia ) .Wracamy do odpowiedzi :" co ja w tej chwili mogę na to zaradzić?" , "czy w ogóle mogę ?" , " jaki sens miało by zasilanie moją uwagą kolejnego takiego newsa ?" , " czy przypadkiem na takim przeżywaniu cudzych zdarzeń nie cierpi moje własne życie -bo jedyne co mogę jakoś zmieniać i korygować [a przez to mieć faktyczny wpływ na świat] to właśnie ono ?" .
Życząc miłego popołudnia pozdrawiam bardzo gorąco wszystkich czytelników tego tematu.
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 13:24   

easy russian napisał/a:
dopełnienie kontekstu do pytania :" dlaczego nie zacząłem z mamą psychoterapii ?" .

Takie sam postawiłeś sobie pytanie? To ciekawe w kontekście tego, że wcześniej pisałeś, że sprawa zakończona, wszystko już powiedziane i nie masz żadnych oczekiwań. Gdyby tak naprawdę było, to tego rodzaju pytanie nie pojawiłoby się w Twoim umyśle. A tym bardziej nie dopatrywałbyś się takiego pytania w postach innych, szczególnie tam, gdzie taką toksycznością nawet nie pachnie.

easy russian napisał/a:
kim jestem i po co żyję

Temat na osobny wątek. W każdej chwili możesz go założyć, jeśli tylko masz ochotę na taką dyskusję.

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 13:31   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:40, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 13:33   

easy russian napisał/a:
kim jestem i po co żyję


temat bylby bardzo ciekawy, niektorzy ludzie maja po 60 lat i nie wiedza.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 14:02   

Easy, musiałeś coś źle odebrać. Żadne z nas dwojga nigdy nie pisało o jakiejkolwiek potrzebie terapeutyzowania rodzica. Tego się nie robi. Nie zmienia się ludzi na siłę.

Pisałem już: miałem szereg gwałtownych konfrontacji z rodzicami. Żadna nic nie dała. Jednak, gdy spokojnie wyjaśniłem swoje stanowisko - uprzednio zaprosiwszy ich na spotkanie - stała się rzecz nieoczekiwana. Wytrąciło ich to z jakiejkolwiek równowagi. Nie spodziewali się po mnie spokoju, opanowania i dojrzałości. W trakcie rozmowy, wyszli z pokoju. Konfrontacja się odbyła, ja poczułem się lekki jak piórko, a rodzice? Niestety, po staremu. Trudno, goodbye, krzyżyk na drogę.
Napisane listy nic nie pomogły, konfrontacja też. Ale ja wreszcie poczułem, że zrobiłem wszystko, co mogłem. Wyraziłem swoje, w sposób - nazwijmy to - elegancki (nawet bardzo) i sytuacja stała się klarowna.
Swoim zachowaniem podjęli suwerenną, dorosłą decyzję: mają mnie w duupie. Spoko. Przynajmniej bez owijania w bawełnę i łzawych kawałków.
Nie mam z nimi obecnie żadnego kontaktu, zresztą po tym, co stało się pewnego lipcowego wieczora, nie wyobrażam sobie jakichkolwiek relacji. Jak nie lubisz bzyczących much, instalujesz w oknie siatkę. Jeśli ktoś cię drażni, unikasz go. Czemu, jeśli rodzice są nieskończenie bardziej szkodliwi niż stado much, roje komarów lub dziesiątki zdarzeń, miałbyś akurat ich potraktować inaczej? Bo są rodzicami? Jak dla mnie, to nie wystarcza.

Sytuacja, gdy dwie strony chcą coś zmienić, to już zupełnie inna bajka. Wtedy są wielkie szanse na sukces.

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 14:11   

lepiej bym tego nie wyrazila.

U mnie podobnie, burzliwe konfrontacje prowokowane z mojej strony konczyly sie jedna wielka awantura i niczego poza obopolnym roztrzesieniem nie wnosily. Spokojne rozmowy byly tylko z pozoru spokojne, ladunek emocjonalny u mnie byl tak wielki, ze konczylo sie podobnie. Potem kolejna konfrontacja po dluzszym czasie, na spotkaniu dalam list do przeczytania, znowu zawod, zadnej sciezki porozumienia, przeprosin, u mnie spokoj w koncu , u nich wyparcie i furia.

Teraz sie spotykamy, owszem, ale na moich i meza warunkach, mama wie, ze jesli jeszcze raz tknie ktores z moich dzieci pozegnamy sie nieodwoalnie.
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Mar 02, 2011 14:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 14:17   

Neska napisał/a:
Teraz sie spotykamy, owszem, ale na moich i meza warunkach, mama wie, ze jesli jeszcze raz tknie ktores z moich dzieci pozegnamy sie nieodwoalnie.

Kapitalne postawienie sprawy!!

Tomek
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 14:31   

Neska napisał/a:
...........
Co do zla na swiecie, no kurcze, nie wycofuj sie tylko dlatego, ze nie zbawisz swiata, wiesz co mozesz zrobic? - dbac o to, aby ten kawalek wokol siebie zagospodarowac z pelna moca, tam gdzie masz moc sprawcza, dbaj o syna, spelniaj sie tam gdzie mozesz, rob najlepiej jak mozesz rzeczy, ktore masz do zrobienia i to bedzie Twoj wklad w zycie. ZLo istnialo, istnieje i bedzie istniec nadal, rob to co mozesz nie zamykajac oczu na najblizsze otoczenie i tyle.
:)

jak najbardziej . Wczorajsza decyzja odpuszczenia to już tylko kalkulacja finansowa. Nie mam zamiaru udowadniać kolejnemu komuś ...... ostatnie 10 lat spędziłem w sądach . Sprawy rozmaite . W sumie mógłbym dziś założyć kancelarię prawną ;) . Podsumowując te 10 lat - nie jest źle - Zdarzyło się ,że zapałałem "świętym oburzeniem " i napisałem sam pismo apelacyjne na 70 stron do sądu Okregowego dotyczące najważniejszej z tych spraw ostatnich 10 lat . Adwokata zwolniłem przejrzawszy ich ( adwokatów) gierki .
Ostatecznie wyszło na to,że " skopałem " adwokatkę strony przeciwnej . Naukę mam po latach jedną :" najlepszą obroną jest atak " . Korwin ma rację z tym noszeniem broni . sama groźba sprawienia komuś lania działa "ochładzająco" na zapędy "złego". Gdybym od razu zaatakował nie czekając "pokojowo" na rozwój zdarzeń i szlachetność strony przeciwnej - to miałbym więcej czasu na inne sprawy . No cóż, życie to szkoła -kolejne lekcje mam za sobą.

Wczorajsze olałem bo rzecz w zasadzie ekonomicznie nie warta uwagi . Na rozpoczęcie sprawy muszę wpłacić 100 zł a cała rzecz dotyczy 600 . Do tego koszty przyjazdu i inne. Niech się w d.... ugryzą. A tej w sekretariacie ( ani tego typa w innym urzędzie , który roszczenie wszczął ) ja i tak nie wychowam w 5 minut .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Śro Mar 02, 2011 14:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 14:47   

Neska napisał/a:
burzliwe konfrontacje prowokowane z mojej strony konczyly sie jedna wielka awantura i niczego poza obopolnym roztrzesieniem nie wnosily.

Dokładnie! Bo dojrzała konfrontacja nie polega na tym, by wywrzeszczeć się na rodziców, "wygarnąć" im wszystko w najbardziej brutalny sposób czy "zemścić" się. Forward tez to podkreśla. To "wygarnianie" i wrzeszczenie warto przerobić dużo wcześniej (w samotności, ze świadkiem empatycznym czy w gabinecie u terapeuty, jak kto woli).

Ja ze swojej konfrontacji (6 lat temu) jestem dumna, tym bardziej, że była ona totalnie spontaniczna i przeprowadzona bez jakiejkolwiek wiedzy psychologicznej z mojej strony, całkowicie intuicyjnie. I tak jak w przypadku opisywanym przez Tomka, reakcją na mój spokój była totalna eksplozja wściekłości ojca. Jest to zresztą często spotykana reakcja, szczególnie w relacjach, gdzie rodzice byli przyzwyczajeni, że to ich dzieci reagują gwałtownie, ostro kłócą się i awanturują. Nagła zmiana w zachowaniu dorosłego dziecka i zupełnie inny sposób przeprowadzania trudnej rozmowy wytrąca rodziców z równowagi, zaburza dobrze znane staus quo.

Ale faktycznie, po tak spokojnie przeprowadzonej konfrontacji następuje ulga i nie ma fałszywego poczucia winy, które zazwyczaj towarzyszy konfrontacjom gwałtownym i agresywnym. Wiem, że spokojnym i stanowczym mówieniem o swoich uczuciach i bolesnych przeżyciach w żaden sposób nie wyrządziłam krzywdy swoim rodzicom. Co ciekawe, książkę Forward przeczytałam dopiero jakiś rok później z uśmiechem na twarzy, bo znalazłam w niej potwierdzenie tego, na co sama wpadłam intuicyjnie.

Ale się powtarzam :)

Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 15:44   

Easy, napisałeś, że za ostro potraktowałem urzędniczki z opowieści Gramakawy (nieistotny bluzg), a Ty chcesz łazić z gnatem po urzędach i grożąc nim, egzekwować swoje? Nie kumam.
Jestem absolutnym zwolennikiem broni pod jednym warunkiem: nie każdy może ją mieć.

Gdy usłyszałem tego ruskiego guru, co to chciałby posyłać kulkę z miłością, rozwarłem japę. Facet jest monstrualnie niebezpieczny dla otoczenia, powinien siedzieć w p.i.e.r.d.l.u.
Kulkę posyłasz w chwili zagrożenia życia lub w obronie rodziny.
Nie strzelasz z miłości, zastanów się co piszesz.
Jeśli tfu, Treheblov tak twierdzi i to z uśmiechem na ryju - co było widać na filmie, jest psychopatą i wyjątkowo nawiedzonym świrem. Wiem, że cieszy się popularnością na tym forum również, ale nie jest jedyną osobowością psychopatyczną mającą tu kredyt zaufania.

Do kogo tak naprawdę chciałbyś strzelić z MIŁOŚCIĄ?

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 15:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 17:25   

M i T napisał/a:
Easy, napisałeś, że za ostro potraktowałem urzędniczki z opowieści Gramakawy (nieistotny bluzg), a Ty chcesz łazić z gnatem po urzędach i grożąc nim, egzekwować swoje? Nie kumam.
Jestem absolutnym zwolennikiem broni pod jednym warunkiem: nie każdy może ją mieć.

Gdy usłyszałem tego ruskiego guru, co to chciałby posyłać kulkę z miłością, rozwarłem japę. Facet jest monstrualnie niebezpieczny dla otoczenia, powinien siedzieć w p.i.e.r.d.l.u.
Kulkę posyłasz w chwili zagrożenia życia lub w obronie rodziny.
Nie strzelasz z miłości, zastanów się co piszesz.
Jeśli tfu, Treheblov tak twierdzi i to z uśmiechem na ryju - co było widać na filmie, jest psychopatą i wyjątkowo nawiedzonym świrem. Wiem, że cieszy się popularnością na tym forum również, ale nie jest jedyną osobowością psychopatyczną mającą tu kredyt zaufania.

Do kogo tak naprawdę chciałbyś strzelić z MIŁOŚCIĄ?

Tomek
:)
zacznę od końca :

dawno temu przeczytałem taką mądrość : " Prawdziwie wygrane walki to te do których nie doszło " . Aha - szybkie sprostowanie : zdania wyszły obok siebie - nie miałem na myśli łażenie z gnatem po urzędach. Broń dotyczyła raczej sytuacji takich jak opisywałem gdzie indziej gdy wyszedł na mnie facet bawiący się nożem w doni . Tu ( w sprawach urzędu ) raczej bronią byłoby wyposażenie mnie i wszystkich innych obywateli w podstawy wiedzy prawniczej ( czy jakiejś urzędowej - dostępność źródeł itp.) na przykład w szkołach średnich . Bez tego jesteśmy w obliczu sądów i wszelkich urzędników jak barany prowadzone na rzeź . Za swoją dzisiejszą wiedzę ( broń) zapłaciłem bardzo drogo .

Co do "prawdziwie wygranych walk " to ideałem jest sytuacja choćby ze świata zwierząt- kocury chodzą wokół siebie "gadając" a do "darcia pierza" dochodzi niezmiernie rzadko . Koty są mądre - wiedzą ,że lepiej ta energią obdarzyć jakąś kocią pannę i przedłużyć koci ród. Człowiek świadom swojej mocy nie będzie jej nadużywał - nadto ( tu historii o różnych mistrzach karate czy innych sztuk walki jest całe morze) człowiek faktycznie władający możliwościami jest w stanie samym spojrzeniem zmienić bieg wydarzeń.
Tak, zapewne nie każdy dorósł do posiadania broni - tu zapewne dałoby się wprowadzić kilka sensownych regulacji. Nie wiem czy wiecie,że obecnie byle dureń mający 5000 zł może zostać myśliwym ?. Mam tu sąsiada, który regularnie gdy się upije wsiada w swoje Suzuki 4x4 i " jedzie na polowanie " . Było już ,że szuka sztucera po lesie , gdzieś go zgubił w pijanym widzie.
No w każdym razie trzeba by się zmierzyć z problemem i tę broń wreszcie wprowadzić . Na pewno była by pożyteczna znajdując się w domu . Ja od dzieciństwa miałem kluczyki do szafki z bronią mojego ojca ( myśliwy ) i nigdy nie zrobiłem żadnej głupoty. Ojciec chętnie nas uczył, demonstrował , opowiadał. Zwykłe oswojenie jest podstawą a tak robi się chorą sensację ( podobnie jak na przykład ze sprawami seksu - przecież każde niemowlę płci męskiej to potencjalny gwałciciel i jakoś nikt nie robi z tego [ jeszcze ] afery ).

To może tyle na temat " strzału w łeb" z miłością . Ruski guru jest bulwersujący bo wyrwany z kontekstu - gościa trzeba poznać bliżej . Ja się go nie boję - może tez jestem psychopatą ;) .
Powtarzam - może się zdarzyć w ostateczności sytuacja gdy jakiś taki ruch będzie jedynym rozwiązaniem . Wypowiadasz się jakbyś tej wypowiedzi nie widział albo zupełnie nie zrozumiał .
Opis jest podobny do tego co niedawno miało miejsce w jakiejś szkole w USA ( chyba było kilka przypadków) . Świr wszedł do klasy z automatem i zaczął kosić jak leci . Ofiar z tego co wiem było kilkanaście . Gdyby inni mieli do dyspozycji broń to ktoś by czuba zastrzelił i tym samym ocalił kilka żyć . Czy to nie logiczne ?
A NAJPRAWDOPODOBNIEJ ( o ile zezwolenie na noszenie broni byłoby jawne i powszechne a kultura tegoż zwyczajna i codzienna jak noszenie telefonu komórkowego ) DO ZDARZEŃ BY W OGÓLE NIE DOSZŁO . Poznałem wielu świrów - każdy z nich miał doskonały zmysł kalkulacji. Stare przysłowie powiada :" każdy głupi ma swój rozum" . W OGÓLE NIE WPADŁBY NA POMYSŁ SPACEROWANIA Z KARABINEM MASZYNOWYM GDYBY CZUŁ ZAGROŻENIE. Czuł się bezkarny więc sobie postrzelał.



przepraszam za te nieustanne edycje ale trochę mnie już czasem krew zalewa gdy zamiast na dopracowanie wpisu poświęcam energię na samo wysłanie go . Bywa ,że zamiast zamieszczenia posta forum przysyła mi jakiś głupi pakiet do zaakceptowania .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Śro Mar 02, 2011 17:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 17:31   

M i T napisał/a:
Do kogo tak naprawdę chciałbyś strzelić z MIŁOŚCIĄ?


:hah: :hihi: :D
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 17:41   

:-D

Wiesz co Tomek - po wpisie Zenka dopuściłem i taki obrazek , który się Tobie wyświetlił podczas czytania mojego listu .
Sądzę,że ta suka w urzędzie też by była grzeczniejsza ;)
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 17:53   

easy russian napisał/a:
szybkie sprostowanie : zdania wyszły obok siebie - nie miałem na myśli łażenie z gnatem po urzędach. Broń dotyczyła raczej sytuacji takich jak opisywałem gdzie indziej gdy wyszedł na mnie facet bawiący sie nożem w doni .

To ciekawe, bo w adekwatnym kontekście "faceta bawiącego się nożem" nic a nic nie wspomniałeś o broni. Temat broni pojawił się zupełnie nieoczekiwanie i nieadekwatnie w kontekście... urzędu. Ja myślę, że to nie jest przypadek, ani tzw. "skrót myślowy".

Pomijam przydługawy wykład na temat broni i kociego świata. Dla mnie to brzmi jak zwykłe lanie wody, byle uniknąć odpowiedzi wprost na zadane pytanie.

easy russian napisał/a:

Ruski guru jest bulwersujący bo wyrwany z kontekstu - gościa trzeba poznać bliżej . Jasie go nie boję - może tez jestem psychopatą ;) .

Na poznanie bliżej wszystkich psychopatów tego świata życia by nie starczyło. Treblahblah ponoć nie był wyrwany z kontekstu, ponieważ to właśnie Ty zadbałeś o to, by przytoczyć cały kontekst jego wypowiedzi podając link do filmiku, pamiętasz? Dla mnie wypowiedź "mistrza" jest wybitnie jasna i klarowna: należy zabić wariata mordującego innych nie po to, by ratować życie innych i nie z miłości czy współczucia do innych/ofiar, ale z miłości do wariata, po to, by uratować jego duszę przed ogniem piekielnym. Pal licho ofiary i nienawiść (jaka nienawiść? co to jest w ogóle?) do mordercy, liczy się miłość do nieśmiertelnej duszy mordercy i to o nią należy zadbać, zabijając wariata z miłością. Wypisz wymaluj PSYCHOPATA (swoją droga, ilu np. seryjnych morderców mordowało ofiary właśnie dla ich dobra i "zbawienia duszy", np. prostytutki)!

Człowiek zdrowy na umyśle mógłby powiedzieć, że użycie broni w obronie (własnej i/lub innych) w obliczu zagrożenia, jakie stwarza szaleniec z bronią, jest adekwatne i uzasadnione. Ale Treblahblah wcale tego nie mówi. Jego nie interesuje ratowanie innych osób, ale "zbawienie" duszy szaleńca z bronią. I właśnie dlatego jego wypowiedź jest chora! No i do tego jeszcze dochodzi sposób w jaki mówi, ton głosu, mimika.

I tak jak napisałam wcześniej, jest to dokładnie ta sama"filozofia", która nakazuje rodzicowi prać dziecko z "miłości" i dla "zbawienia" jego duszy. Dokładnie takie uzasadnienia były przytaczane od wieków!

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 17:54   

easy russian napisał/a:
. Tu ( w sprawach urzędu ) raczej bronią byłoby wyposażenie mnie i wszystkich innych obywateli w podstawy wiedzy prawniczej ( czy jakiejś urzędowej - dostępność źródeł itp) na przykład w szkołach średnich . Bez tego jesteśmy w obliczu sądów i wszelkich urzędników jak barany prowadzone na rzeź . Za swoją dzisiejszą wiedzę ( broń) zapłaciłem bardzo drogo .

Byłem pewien, że chodziło Ci o broń palną.
easy russian napisał/a:
No w każdym razie trzeba by się zmierzyć z problemem i tę broń wreszcie wprowadzić . Na pewno była by pożyteczna znajdując się w domu .

Zgoda. Ale trzeba by mieć jako tako wyedukowane społeczeństwo. Załóżmy, dres włazi do sklepu kupić broń. Widać od razu: zakazana gęba, kołysze się jak małpa, zachowuje w określony sposób. Nie może dostać dostać broni. Ludzie muszą potrafić i chcieć umieć odróżniać mordy od twarzy. Nieważne jak brzmi to niepoprawnie, pewien powszechny typ człowieka nie może nosić broni, bo raczej to broń jest potrzebna do ochrony przed nim.
Jesteś jebnięty, szurnięty, przejawiasz konkretny zestaw cech, nie dostaniesz broni choćbyś się skichał, bo na bank nie jest ci potrzebna do ochrony przed bandziorami - chyba, że z innego gangu. Gdybym był pewny, że ścierwo skutecznie się powybija do ostatniego pokolenia i nie ucierpi przy tym nikt przypadkowy, sam bym im za darmo rozdał broń, dlatego NIE ROZUMIEM ZAKAZU USTAWEK. Ustawki bowiem są najlepszym sposobem na redukcję liczby bandytów. Ustawka się kończy, przyjeżdża komunalka, zabiera szczątki i studenci medycyny się cieszą, bo mają ludzkie preparaty.

easy russian napisał/a:
Ruski guru jest bulwersujący bo wyrwany z kontekstu - gościa trzeba poznać bliżej . Jasie go nie boję - może tez jestem psychopatą ;) .

Ruski guru powiedział dokładnie to, co słyszałem i absolutnie nie da się tego wyrwać z kontekstu, bo sama jego wypowiedź zawierała pełen kontekst.
easy russian napisał/a:
Powtarzam - może się zdarzyć w ostateczności sytuacja gdy jakiś taki ruch będzie jedynym rozwiązaniem . Wypowiadasz się jakbyś tej wypowiedzi nie widział albo zupełnie nie zrozumiał .

To jest najbardziej istotny cytat, do którego się teraz odnoszę. Dokonałeś totalnej aberracji istoty samoobrony lub obrony grupy ofiar. Jeśli zabijasz gościa, który wykasza pół stołówki lub klasy, nie czynisz tego z miłości do niego (to samo w sobie jest zupełnie absurdalne i psychopatyczne. Z miłości się nie zabija), ale dlatego, że chronisz życie ludzi niewinnych, ofiar mordercy i samego siebie. Gdy ktoś próbuje cię zabić, jeśli jesteś normalnym, nie przekręconym przez chory świat plastikowym kretynem, to uciekasz (jeśli to ma uratować życie) lub zabijasz bandytę (jeśli to ratuje TWOJE, a nie jego życie).
Wyjechałeś z absurdalnym, para-religijnym twierdzeniem o ochronie duszy zabójcy poprzez zabicie go. Jeśli jest to jedyny powód, to o czym my w ogóle gadamy??
easy russian napisał/a:
Opis jest podobny do tego co niedawno miało miejsce w jakiejś szkole w USA . Świr wszedł do klasy z automatem i zaczął kosić jak leci . Ofiar z tego co wiem było kilkanaście . Gdyby inni mieli do dyspozycji broń to ktoś by czuba zastrzelił i tym samym ocalił kilka żyć . Czy to nie logiczne ?

Jasne, że logiczne. Nie zrobi tego jednak z miłości do niego i w trosce o jego duszę, ale z obawy o swoje i innych życie. Celujesz w gościa i nie myślisz: stary, ratuję twoją żyć , byś stąpał po polach elizejskich, ale rozwalam ci łeb, skuurwyyysynu, bo chcesz zabić niewinnych ludzi i mnie. Stanowisz zagrożenie dla życia innych, a skoro tak, odbieram ci prawo do życia.

Robi się off-top. Może by to ciachnąć?

Tomek
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 18:11   

M i T napisał/a:
easy russian napisał/a:
szybkie sprostowanie : zdania wyszły obok siebie - nie miałem na myśli łażenie z gnatem po urzędach. Broń dotyczyła raczej sytuacji takich jak opisywałem gdzie indziej gdy wyszedł na mnie facet bawiący sie nożem w doni .

To ciekawe, bo w adekwatnym kontekście "faceta bawiącego się nożem" nic a nic nie wspomniałeś o broni. Temat broni pojawił się zupełnie nieoczekiwanie i nieadekwatnie w kontekście... urzędu. Ja myślę, że to nie jest przypadek, ani tzw. "skrót myślowy".
Marishka - z całym szacunkiem i serdecznością ( mimo,że zaczynają buzować emocje i rozmowa sie robi napięta ) nie pierwszy raz zaczynasz psychologizować . tego typu "domniemania " juz snułaś przy wątku z moją matką . No cóż- ja nie siedzę w Twojej głowie/ duszy ( wybierz co Ci pasuje ) i nic tu dale nie pomogę . Ja jestem spokojny pisząc to co piszę - zagrożenia dla świata nie stwarzam .

Pomijam przydługawy wykład na temat broni i kociego świata. Dla mnie to brzmi jak zwykłe lanie wody, byle uniknąć odpowiedzi wprost na zadane pytanie.

ok- " wiencej nie bendem " ;) - zaczynam Cię jak widzę irytować i działać na nerwy

easy russian napisał/a:

Ruski guru jest bulwersujący bo wyrwany z kontekstu - gościa trzeba poznać bliżej . Jasie go nie boję - może tez jestem psychopatą ;) .

Na poznanie bliżej wszystkich psychopatów tego świata życia by nie starczyło. Treblahblah ponoć nie był wyrwany z kontekstu, ponieważ to właśnie Ty zadbałeś o to, by przytoczyć cały kontekst jego wypowiedzi podając link do filmiku, pamiętasz? Dla mnie wypowiedź "mistrza" jest wybitnie jasna i klarowna: należy zabić wariata mordującego innych nie po to, by ratować życie innych i nie z miłości czy współczucia do innych/ofiar, ale z miłości do wariata, po to, by uratować jego duszę przed ogniem piekielnym. Pal licho ofiary i nienawiść (jaka nienawiść? co to jest w ogóle?) do mordercy, liczy się miłość do nieśmiertelnej duszy mordercy i to o nią należy zadbać, zabijając wariata z miłością. Wypisz wymaluj PSYCHOPATA (swoją droga, ilu np. seryjnych morderców mordowało ofiary właśnie dla ich dobra i "zbawienia duszy", np. prostytutki)!

zaraz spróbuję po raz ostatni wyjasnić ten punkt widzenia w liściku do Tomka bo widzę,że porusza t samo zagadnienie . Tu macie oboje wielki zgrzyt . Gdy tylko czyjeś poglądy wkraczają na pola , które mogą zostać "oskarżone " o fanatyzm czy religię - reagujecie bardzo emocjonalnie .
Punkt widzenia tego pana zawiera w sobie i Waszą definicję i równocześnie zawiera głębszą analizę widzianą z innego pułapu - jedno drugiemu nie przeczy lecz się dopełnia . Dla Was jest ALBO - ALBO i stąd problem.


Człowiek zdrowy na umyśle mógłby powiedzieć, że użycie broni w obronie (własnej i/lub innych) w obliczu zagrożenia, jakie stwarza szaleniec z bronią, jest adekwatne i uzasadnione. Ale Treblahblah wcale tego nie mówi. Jego nie interesuje ratowanie innych osób, ale "zbawienie" duszy szaleńca z bronią. I właśnie dlatego jego wypowiedź jest chora! No i do tego jeszcze dochodzi sposób w jaki mówi, ton głosu, mimika.

I tak jak napisałam wcześniej, jest to dokładnie ta sama"filozofia", która nakazuje rodzicowi prać dziecko z "miłości" i dla "zbawienia" jego duszy. Dokładnie takie uzasadnienia były przytaczane od wieków!

.............;) a Kartaginę trzeba zrównać z ziemią .

Marishka
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 18:28   

M i T napisał/a:
easy russian napisał/a:
. Tu ( w sprawach urzędu ) raczej bronią byłoby wyposażenie mnie i wszystkich innych obywateli w podstawy wiedzy prawniczej ( czy jakiejś urzędowej - dostępność źródeł itp) na przykład w szkołach średnich . Bez tego jesteśmy w obliczu sądów i wszelkich urzędników jak barany prowadzone na rzeź . Za swoją dzisiejszą wiedzę ( broń) zapłaciłem bardzo drogo .

Byłem pewien, że chodziło Ci o broń palną.

przeczytam sobie jeszcze później własne wpisy ( zazwyczaj tak robię ) . tak najlepiej się czegoś dowiedzieć o sobie - to wielka zaleta forum.
Poruszamy dziś sporo treści - ja jeszcze mam szum w głowie po wczorajszych wojażach .


easy russian napisał/a:
No w każdym razie trzeba by się zmierzyć z problemem i tę broń wreszcie wprowadzić . Na pewno była by pożyteczna znajdując się w domu .

Zgoda. Ale trzeba by mieć jako tako wyedukowane społeczeństwo. Załóżmy, dres włazi do sklepu kupić broń. Widać od razu: zakazana gęba, kołysze się jak małpa, zachowuje w określony sposób. Nie może dostać dostać broni. Ludzie muszą potrafić i chcieć umieć odróżniać mordy od twarzy. Nieważne jak brzmi to niepoprawnie, pewien powszechny typ człowieka nie może nosić broni, bo raczej to broń jest potrzebna do ochrony przed nim.
Jesteś jebnięty, szurnięty, przejawiasz konkretny zestaw cech, nie dostaniesz broni choćbyś się skichał, bo na bank nie jest ci potrzebna do ochrony przed bandziorami - chyba, że z innego gangu. Gdybym był pewny, że ścierwo skutecznie się powybija do ostatniego pokolenia i nie ucierpi przy tym nikt przypadkowy, sam bym im za darmo rozdał broń, dlatego NIE ROZUMIEM ZAKAZU USTAWEK. Ustawki bowiem są najlepszym sposobem na redukcję liczby bandytów. Ustawka się kończy, przyjeżdża komunalka, zabiera szczątki i studenci medycyny się cieszą, bo mają ludzkie preparaty.

a to jest fajny plan :) - oni broń maja i tak . Poszkodowany jest z obecnej sytuacji wyłącznie spokojny , prawy obywatel.

easy russian napisał/a:
Ruski guru jest bulwersujący bo wyrwany z kontekstu - gościa trzeba poznać bliżej . Jasie go nie boję - może tez jestem psychopatą ;) .

Ruski guru powiedział dokładnie to, co słyszałem i absolutnie nie da się tego wyrwać z kontekstu, bo sama jego wypowiedź zawierała pełen kontekst.

easy russian napisał/a:
Powtarzam - może się zdarzyć w ostateczności sytuacja gdy jakiś taki ruch będzie jedynym rozwiązaniem . Wypowiadasz się jakbyś tej wypowiedzi nie widział albo zupełnie nie zrozumiał .

To jest najbardziej istotny cytat, do którego się teraz odnoszę. Dokonałeś totalnej aberracji istoty samoobrony lub obrony grupy ofiar. Jeśli zabijasz gościa, który wykasza pół stołówki lub klasy, nie czynisz tego z miłości do niego (to samo w sobie jest zupełnie absurdalne i psychopatyczne. Z miłości się nie zabija), ale dlatego, że chronisz życie ludzi niewinnych, ofiar mordercy i samego siebie. Gdy ktoś próbuje cię zabić, jeśli jesteś normalnym, nie przekręconym przez chory świat plastikowym kretynem, to uciekasz (jeśli to ma uratować życie) lub zabijasz bandytę (jeśli to ratuje TWOJE, a nie jego życie).
Wyjechałeś z absurdalnym, para-religijnym twierdzeniem o ochronie duszy zabójcy poprzez zabicie go. Jeśli jest to jedyny powód, to o czym my w ogóle gadamy??

ech.. chyba powinniśmy konkretnie ustalić definicję miłości . To pierwsza myśl .
Bardzo wielu ludzi myli ją z pobłażaniem . Marishka jak widzę reaguje już na mnie alergią -podawałem w rozmowie z nią przykład mojej konsekwencji wobec Michała - widać niejasn się wyraziłem bo nie zostałem zrozumiany . Kocham tego człowieka i pragnę by wszedł w życie przygotowany -kompletny psychicznie a nie neurotycznie rozchwiany . Z głęboko pojętej miłości spowodowałem w tamtym momencie CIERPIENIE !!!!!! - nie zauważacie tego ?
Pytam po raz kolejny : czy ja jestem wobec tego według Was zwyrodnialcem i sadystą ?
Dla mnie ta sytuacja była powodem smutnej niedzieli bez syna - mogłem jak pobłażający głupi rodzic pójść na skróty - nie dbać o przyszłość ale " zadowolić się " chwilą . To nie jest według mnie MIŁOŚĆ .
Takie postepowanie nie zawiera w sobie najważniejszego : ODPOWIEDZIALNOŚCI .
Miałem tu już w myslach inny przykład z mojego życia - bardzo podobny , ale dopada mnie zmęczenie . Z radością rozwinę i uzupełnię tę myśl za chwilę . Myśl na pewno wróci - ja teraz twieram okno i wietrzę , głowa rozbolała .

easy russian napisał/a:
Opis jest podobny do tego co niedawno miało miejsce w jakiejś szkole w USA . Świr wszedł do klasy z automatem i zaczął kosić jak leci . Ofiar z tego co wiem było kilkanaście . Gdyby inni mieli do dyspozycji broń to ktoś by czuba zastrzelił i tym samym ocalił kilka żyć . Czy to nie logiczne ?

Jasne, że logiczne. Nie zrobi tego jednak z miłości do niego i w trosce o jego duszę, ale z obawy o swoje i innych życie. Celujesz w gościa i nie myślisz: stary, ratuję twoją żyć , byś stąpał po polach elizejskich, ale rozwalam ci łeb, skuurwyyysynu, bo chcesz zabić niewinnych ludzi i mnie. Stanowisz zagrożenie dla życia innych, a skoro tak, odbieram ci prawo do życia.

Robi się off-top. Może by to ciachnąć?

Tomek
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Śro Mar 02, 2011 18:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 18:31   

easy russian napisał/a:
Tu macie oboje wielki zgrzyt . Gdy tylko czyjeś poglądy wkraczają na pola , które mogą zostać "oskarżone " o fanatyzm czy religię - reagujecie bardzo emocjonalnie .

Zgadza się. Sfera religii jest bowiem oderwana od ziemi, od człowieka. Jest najczęściej parawanem ochronnym. Ponadto, to sfera mitologii, bytów bez jakiegokolwiek dowodu istnienia. Zwykle dużo bardziej szkodzi, niż pomaga. Wiem, że może Cię to wnerwiać, ale ja stąpam po ziemi, jest mi tu dobrze, czuję się bardzo kochany i sam kocham.
Nie wchodzę w rejony wierzeń. Wraz z upływem lat, jakiekolwiek sprawy związane z metafizyką, są mi coraz bardziej odległe, choć tak naprawdę nigdy nie były bliskie.

Dlatego, jak piszesz " o kopiącym wszechświecie", to ja widzę chińskie znaki, których nie kumam. Jaki ma z tym związek kosmos? Co to znaczy: za co wszechświat mnie każe?
Uważam, że szukasz moralności poza człowiekiem, ba, w przestrzeni kosmicznej. Tam nie ma żadnej moralności i systemu sprawiedliwości.

Tomek
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 19:10   

M i T napisał/a:
..........................................
Uważam, że szukasz moralności poza człowiekiem, ba, w przestrzeni kosmicznej. Tam nie ma żadnej moralności i systemu sprawiedliwości.

Tomek
ja w ogóle odrzucam moralność. Ona się wyklucza z miłością . Jakiś mądrala słusznie powiedział :" kochaj i rób co chcesz " . Tam gdzie jest moralność tam są dylematy jakich obecnie pełno w mediach , nie przeczę,że dla pewnej grupy ludzi takie ramki sa niezbędne ( to tak jak selekcją ewentualnych kandydatów do posiadania broni ) -ludzie równi nie są . Jesteśmy ( i to nie jest kwestia wieku - Neska pisała,że są nieświadomi 60 latkowie ) w szkole życia w rozmaitych klasach .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 19:26   

easy russian napisał/a:
nie pierwszy raz zaczynasz psychologizować . tego typu "domniemania " juz snułaś przy wątku z moją matką .

A konkretnie jakie "domniemania"? Masz jakiś konkretny cytat na podparcie swojego twierdzenia? Czasem własną projekcję można pomylić z czyimiś "domniemaniami".

Co do zdania o broni w urzędzie, nie przekonasz mnie, że nie o palną Ci chodziło, ponieważ powołałeś się na JKM. Ja tylko stwierdziłam pewien FAKT, który mi się rzucił w oczy - w kontekście bandziora z nożem zdanie o przydatności broni się nie pojawiło. Natomiast w kontekście wizyty w urzędzie - owszem. Ciekawa sprzeczność...

easy russian napisał/a:
zaczynam Cię jak widzę irytować i działać na nerwy

Tu jak ulał pasuje cytat z Ciebie: "No cóż- ja nie siedzę w Twojej głowie/ duszy ( wybierz co Ci pasuje ) i nic tu dale nie pomogę ." :faint: Irytuje mnie od wielu, wielu lat LANIE WODY, bez względu na to kto, kiedy i dlaczego taki "styl" stosuje (chyba powinni zaliczyć to do mechanizmów obronnych). Kiedy zadaję pytanie TOBIE o Tobie, to nie interesuje mnie co robią marcowe koty i co plecie Treblabla, tylko co myśli/czuje EasyRussian. Jeśli nie masz ochoty odpowiadać, to wolę usłyszeć to wprost (tak jest uczciwiej), niż pływać w "wodzie", która tylko rozwadnia odpowiedź i zostawia zbyt dużo miejsca na to, co określiłeś jako "psychologizowanie".

easy russian napisał/a:
Gdy tylko czyjeś poglądy wkraczają na pola , które mogą zostać "oskarżone " o fanatyzm czy religię - reagujecie bardzo emocjonalnie .

Ja reaguję "bardzo emocjonalnie" (i jestem ze swoich reakcji dumna) na wszelkie aberracje, toksyczności i krzywdę. Jest to od jakiegoś czasu (od kiedy zrozumiałam, jak ważne i potrzebne są WSZYSTKIE uczucia) u mnie odruch naturalny. Treblabla wszelkiej maści po prostu wywołują u mnie :razz:

Zastanawia mnie jednak Twoja potrzeba tak gorliwej obrony guru. Dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy? Przecież prawdziwe wartości bronią się same.

easy russian napisał/a:
chyba powinniśmy konkretnie ustalić definicję miłości

Był o tym watek, o ile się nie mylę. Jeśli nie znajdziesz stosownego, to zawsze możesz taki założyć. Merytorycznych dyskusji w tym dziale nigdy dość.

easy russian napisał/a:
Marishka jak widzę reaguje już na mnie alergią -podawałem w rozmowie z nią przykład mojej konsekwencji wobec Michała - widać niejasn się wyraziłem bo nie zostałem zrozumiany . [...] Pytam po raz kolejny : czy ja jestem wobec tego według Was zwyrodnialcem i sadystą ?

:shock: Albo nie przeczytałeś mojej odpowiedzi, albo zżera Ciebie żywcem jakieś nieuświadomione (i nieuzasadnione) POCZUCIE WINY, skoro po tym, co napisałam o Twoim zachowaniu wobec syna potrafiłeś strzelić tekst jak powyżej :shock: Moja odpowiedź brzmiała tak:
http://www.dobradieta.pl/...p=166913#166913

Po raz kolejny zauważam wręcz szokujące odwracanie przysłowiowego kota ogonem. Np. ktoś mówi "jesteś w porządku", a Ty obruszasz się i mówisz "dlaczego mówisz, że jestem góówno?" Tak dokładnie to wygląda i myślę, że warto byś na to zwrócił szczególną uwagę, ponieważ może to stanowić poważne utrudnienie w komunikacji i interakcjach międzyludzkich.

easy russian napisał/a:
Kocham tego człowieka i pragnę by wszedł w życie przygotowany -kompletny psychicznie a nie neurotycznie rozchwiany . Z głęboko pojętej miłości spowodowałem w tamtym momencie CIERPIENIE !!!!!! - nie zauważacie tego ?

Może należałoby zdefiniować pojęcie cierpienia? Czy wg Ciebie rodzic odmawiający kupna dziecku kolejnego cukierka też powoduje ogromne cierpienie, za które dziecko będzie go nienawidziło do końca życia? Powiem Ci, co powoduje cierpienie - nie sama odmowa kupna cukierka ale totalne, bezwzględne zmiażdżenie uczuć dziecka, a tym bardziej notoryczne robienie tego. Nie zauważasz różnicy pomiędzy wysłuchaniem dziecka i stanowczym aczkolwiek spokojnym wyjaśnieniem dziecku czym są granice i jakie są konsekwencje ich przekroczenia, a psychicznym maltretowaniem dziecka czy przemocą fizyczną? Czy zwyzywałeś i zbiłeś syna? Czy powiedziałeś "nie bo nie" albo "bo ja ci tak każę"? Czy powiedziałeś mu, ze ma być Ci wdzięczny, bo Ty wiesz lepiej? Czy zabroniłeś mi złościć się na Ciebie? Czy zostawiłeś go w niepewności co do Twoich uczuć? Więc skąd u Ciebie pytanie, czy jesteś "zwyrodnialcem i sadystą" :shock: ?

Marishka

P.S. Ból głowy wywołany poruszaniem trudnych tematów... to BARDZO charakterystyczny objaw. Zaprawdę powiadam Wam, że Dr John E. Sarno jest WIELKI :pada: EasyRussian - gorąco polecam jedyna jego książkę dostępną w polskim przekładzie.
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 19:28, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 19:50   

M i T napisał/a:
easy russian napisał/a:
nie pierwszy raz zaczynasz psychologizować . tego typu "domniemania " juz snułaś przy wątku z moją matką .

A konkretnie jakie "domniemania"? Masz jakiś konkretny cytat na podparcie swojego twierdzenia? Czasem własną projekcję można pomylić z czyimiś "domniemaniami".
................................. (....................)..........................


Marishka

P.S. Ból głowy wywołany poruszaniem trudnych tematów... to BARDZO charakterystyczny objaw.
............................to nazywam psychologizowaniem. Nie wiesz gdzie piszę , w jakich warunkach , co dziś robiłem ale "Ty już wiesz " . Marishka - przystopuj proszę .

Zaprawdę powiadam Wam, że Dr John E. Sarno jest WIELKI :pada: EasyRussian - gorąco polecam jedyna jego książkę dostępną w polskim przekładzie.


ktoś tu mi ciągle zarzuca obronę guru :) - rozbawiłaś mnie .

:) proponuję zawiesić tę rozmowę na jakiś czas . Serdeczności .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 20:38   

Brak odpowiedzi na kluczowe pytania to też znakomita odpowiedź. Dziękuję!

A "psychologizować" w dziale pt. Sfera Psychiczna nie przestanę. Decydując się zabrać głos w tak bardzo niewygodnych wątkach, chyba każdy liczy się z tym, że MiTy niechybnie wyrażą swoją subiektywną ocenę jakiejkolwiek opisywanej sytuacji. Bez lania wody czy owijania w dobrystyczną bawełnę. Od tego są inne wątki.

Podobno, zanim zabrałeś głos w tym wątku, przeczytałeś wiele naszych z Tomkiem postów w nim (i nie tylko), a więc miałeś okazję wyrobić już sobie jakieś zdanie na nasz temat ("Wątek nie do przecenienia - podstawa . Jeśli nie oczyścimy tej "gleby" to zdrowa ludzkość nie wyrośnie . Jestem w połowie -trochę za 30 stą stroną i widzę na dziś,że "MiT" są właściwymi ludźmi na właściwym miejscu . Wątek tak "nasycony energetycznie" ,że miejscami mocno potrząsa - i o to chodzi"). Skąd więc zarzut "psychologizowania", skoro wiadomo, że właśnie z tego na Forum słyniemy :hihi: ? I skąd taka mocna reakcja na moje (nietrafione?) "psychologizowania", skoro generalnie wszystko w Twoim świecie gra, problemy natury psychologicznej są rozwiązane, Treblabla jest święty a Ty jesteś "zwyrodnialcem i sadystą"? Pełno tu rażących sprzeczności...

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 20:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 20:42   

easy russian napisał/a:
ktoś tu mi ciągle zarzuca obronę guru :) - rozbawiłaś mnie .

Wyjaśnię w dwóch zdaniach różnicę między wyznawcą guru a osobą popierającą własnym doświadczeniem zasadność czyjejś wiedzy:

- wyznawca guru powie: myślę i postępuję zgodnie z nakazami i naukami guru.
- ten drugi przypadek: zgadzam się z konkretną osobą (może to być psor, doktor, listonosz, autor książki, ktokolwiek), bo tak mówi moje doświadczenie lub czyjeś teorie pokrywają się z konkretnym zjawiskiem obecnym w mojej wewnętrznej lub zewnętrznej rzeczywistości.

Poza tym:

Prawda jest taka Easy Russian, że na styku z religią, większość dyskusji kończy swój żywot.
Uważam, że skoro piszemy o relacjach rodzic-dziecko, to nie mieszczą się one w sferze sakralnej. Uważam także, że jakkolwiek by nie pojmować religii (jakiejkolwiek), to jest ona ucieczką. Niesamowicie pękata religijna nomenklatura przypomina bezładnie porozrzucane słowa, które nie układają się w żaden sens mający mieć konstruktywne przełożenie w faktycznym życiu. Z jednej strony, jak słusznie gada Grizzly, religia służy kontroli i finansowemu dojeniu intelektualnie ubogiego planktonu, ale większość zapomina, że religia (czy osobiste wierzenia) to super-ucieczka od siebie. Super, bo z pozoru taką nie jest. W rzeczywistości jednak uciekasz, oddajesz się w ręce, składasz się na ołtarzu, obarczasz winą, wierzysz w coś, co wyobrażasz sobie ZAWSZE jako wielkie i niepojęte.
Gdyby nie było stosownego dystansu do guru, guru przestałby nim być. To on jest w centrum, zawsze na pierwszym planie. Na planie ogólnym już nie - wtedy koniec dystansu.
Gdyby ludzie chodzili z papieżem regularnie na kremówki, a papież opowiadałby kawały o napalonych zakonnicach - znowu koniec dystansu. Być może koniec i guru.
Z daleka wszystko wydaje się lepsze niż jest w rzeczywistości.
Załóżmy dalej, że Jezus dał se siana i wrócił na ziemię, jakby chcieli chrześcijanie. Oni jednak nie wiedzą, że każdą osobę, która choć trochę by go przypominała, zadziobali by na śmierć. By ślepo w coś wierzyć, musi być dystans.
Bełkot też go stwarza. I to JAK!!
Jeśli dana osoba bełkocze, stwarzając pole do wielorakiej interpretacji, mnóstwo osób zaczyna dostrzegać w niej odpowiednio oszołomionego jakąś nad-wiedzą myśliciela. Kogoś, kto być może wskaże im, zagubionym, jakąś drogę. Bełkot, choć niezrozumiały, zawsze miał wzięcie i zwykle idzie na nim dobrze się ustawić.

To ciekawe, że wielu młodych, inteligentnych ludzi, gdy wykryją słabości pop-religii, masowo lgnie pod skrzydła wszelakich brodatych mamideł, siedzących od czasu do czasu w pozie lotosu, a zwykle w nowym volvo z lasiami z każdej strony.
Wierzą, że guru im wreszcie powie, co mają robić, gdzie iść, jak postępować. Wierzą we własną słabość, bo inaczej guru nie ma racji bytu. Odpowiednia dawka zdrowej mocy każe wiosłować samodzielnie i odpowiedzialnie. Dlatego, przy jej braku, a nic tak poczucia mocy nie wysącza jak toksyczni rodzice, zaczynają się schody w dół.

Dobra, na razie tyle...

Tomek

Tu masz przykład, jeden z milionów:
martka napisał/a:
RAW0+ napisał/a:
Tak więc miałaś trochę pecha gdyż posiadasz zbyt mało inhibitorów hormonu tarczycy + spożywanie lektyn zbożowych i za mała podaż białka zrobiły swoje.
Jestem na siebie zła, a raczej na dr Tombaka! Wg jego książki odrzuciłam mięso i zaczęłam odżywiać się wg jego diety :( Nie wiadomo kogo słuchać! Pech, że trafiłam właśnie na jego książkę, a że miałam wtedy wiele objawów innej choroby, zaczęłam się leczyć jego sposobami i teraz ... tylko :shoot: w łeb :faint:


Gdy dopada takie rozchwianie autorytetów, że kołyszą się jak badyle - bo każdy p.i.e.r.d.o.l.i. swoje, byle zarobić i być bardziej oryginalnym, no to musi człowieka (jak tutaj Martkę) dopaść mentalna trzęsawka w stylu: ten nie działa, tamten do duupy, a ten najbardziej polecany - też lipa.
Zerknijcie za miedzę - tam w fundamentalnej sprawie, wszyscy mylą się przynajmniej jednogłośnie :) Wiedzą, kogo mają słuchać, bo idealnym ojcem jest lekarz medycyny Jan Kwaśniewski. Jakiekolwiek odstępstwo pojedyńczej, jeszcze nieco zagubionej owieczki, od razu powoduje zbiorowy dąs i zbiorową minę wyrażającą niesmak. Taki foch robi swoje i zabłąkana owieczka szybko dowiaduje się, jak ma mówić, co ma mówić, kiedy ma mówić i czego nie mówić.
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 20:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:01   

M i T napisał/a:


Dobra, na razie tyle...

Tomek


Na więcej nie starczyło wyssanej z easy'iana energii, musiała być podzielona na dwa 8-)

Jak już kopać to bez dobryzmu, nie? :-P

,,
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:05   

Oj, Gramakawa, jak dowiódł kilka razy, Easy sam siebie kopie. To nie my pisaliśmy, że jest zwyrodnialcem itp. Oczywiście, nie zauważasz tych subtelności, no nie?

Tomek
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:07   

M i T napisał/a:

Oczywiście, nie zauważasz tych subtelności, no nie?

Tomek


Nie, od subtelności to Ty jesteś na tym forum :-D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:11   

gramakawa napisał/a:
Jak już kopać to bez dobryzmu, nie?

Może przytoczysz przykłady? Jakiś konkretny, "kopiący" (Ciebie?) cytat, koniecznie z własnym uzasadnieniem (dlaczego Twoim zdaniem ten właśnie i w jaki sposób "kopie"), etc.? W przeciwnym razie to tylko nic nie wnoszące (prócz Twoje frustracji) na szybko rzucone pseudo "pytanie" by rozwodnić wątek...

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 21:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:13   

M i T napisał/a:

Easy sam siebie kopie

Tomek

"Mylny błąd", Kochanie! Przecież Easy napisał wcześniej, że "wszechświat" go kopie! :-D

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 21:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:13   

M i T napisał/a:
.................

Prawda jest taka Easy Russian, że na styku z religią, większość dyskusji kończy swój żywot.
Uważam, że skoro piszemy o relacjach rodzic-dziecko, to nie mieszczą się one w sferze sakralnej. Uważam także, że jakkolwiek by nie pojmować religii (jakiejkolwiek), to jest ona ucieczką. Niesamowicie pękata religijna nomenklatura przypomina bezładnie porozrzucane słowa, które nie układają się w żaden sens mający mieć konstruktywne przełożenie w faktycznym życiu. Z jednej strony, jak słusznie gada Grizzly, religia służy kontroli i finansowemu dojeniu intelektualnie ubogiego planktonu, ale większość zapomina, że religia (czy osobiste wierzenia) to super-ucieczka od siebie. Super, bo z pozoru taką nie jest. ...................................

Dobra, na razie tyle...

Tomek
ojej....tyle słów ( wszem słusznych ) - ale ja nie mam problemów z religią ani żadnym guru :) . Nie wiem czemu taki front ustawiliście .

dla rozluźnienia-podkreśliłem słowo Grizzli bo ........ właśnie zadzwoniła matka . Ton głosu i spokój zachęcały do rozmowy . Zahaczyłem o te kaloszki (powiedziałem,że zapytam przy okazji ) - rozpromieniła się i stwierdziła,że trzeba zrealizować pomysł mojego brata i nagrać kilka opowieści . Zaraz usłyszałem zabawną anegdotę rodzinną jak to pewien konkurent do ręki ciotki wysłał depeszę anonsując swój przyjazd . Pan nazywał się Kupczyk a rzecz się działa w dawnym zaborze Pruskim około 1905. Takie depesze prcedurą pocztową tłumaczono na Niemiecki ale potem po dostarczeniu na powrót na język nadania . Ostatecznie rodzina otrzymała wiadomość,że przybędzie pan ..Sprzedawczyk :) .
Zazdrosne siostry miały ponoć radość. Inna opowieść była taka - nie wiedziałem http://blogbiszopa.blog.o...2,ID262031363,n

...........dobra - Marishka zaraz wezwie Policję za moje "unikanie tematu " .
Kochani .... potwierdzacie tylko jakąś swoją surowość w ocenie i brak luzu - śpieszy się Wam gdzieś ? "Spokoko "- odpowiedzi padną , przemyślę sobie , sprecyzuję myśli .


Tomek ( będzie rzeczowo ) - po jakiego hrena mi tu znów wyjeżdżasz z religią ? Nigdzie nie dawałem się poznać jako jakiś ślepy fanatyk , a że przytaczam z lenistwa link do filmu zamiast stukać klawisze to jest jakiś grzech ? Internet daje te wspaniałe możliwości więc czemu nie korzystać ? To ja mam wrażenie ,że pośród Waszych pojęć (ewentualnie ran czy jakichś przewrażliwień ) muszę uprawiać jakiś slalom . Ja coś mówię ( piszę ) a Ty zamiast widzieć treść jaką przedstawia easy russian strzelasz na oślep : " O !! - to na pewno z Łazariewa !! " " o!! - a tamto brzmi fanatycznie !!" . Sam mogę odwrócić Twoją wypowiedź pisząc :" jak bystrzy i inteligentni ludzie mogli tak bardzo utonąć w schematach ? ". Przecież tu normalnie strach się odezwać !! - ja o bólu głowy a Marishka mi zaraz diagnozę stawia przez internet- no luudzie ........
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
Ostatnio zmieniony przez easy russian Śro Mar 02, 2011 21:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:16   

Dobra Gramakawa, bo widzę, że jest problem. Inaczej - chodziło mi o dostrzeganie istotnych szczegółów, a nawet szczególików. Wiesz, żeby nie dochodziło do kaleczenia percepcji. Zresztą, postaram zaadoptować wiadomość, że nie jesteś w stanie przyjąć w żaden sposób do świadomości sytuacji, o której była mowa:
- Easy pytał o swe postępowanie z synem
- Marishka odpisała, że było wszystko git
- nie dalej jak kilkanaście linijek potem padło z duupy wyjęte pytanie insynuujące: "czy uważasz mnie za zwyrodnialca" (to wciąż w tej samej kwestii, dodam dla ułatwienia)

Tomek

ps: Za jedną głaskę jesteś w stanie zaprzeczać rzeczywistości??? Niepojęte.
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 21:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:18   

easy russian napisał/a:
ja o bólu głowy a Marishka mi zaraz diagnozę stawia przez internet

No, no, ciekawe, i jak dokładnie brzmiała ta moja "diagnoza"?

Marishka

P.S. Nie zaprzeczam, że konkretną i błyskawiczną diagnozę postawiłam Trehlebovu. Ale Ty chyba nie tak masz na imię?
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Mar 02, 2011 21:33, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:21   

M i T napisał/a:
gramakawa napisał/a:
Jak już kopać to bez dobryzmu, nie?

Może przytoczysz przykłady? Jakiś konkretny, "kopiący" (Ciebie?) cytat, koniecznie z własnym uzasadnieniem (dlaczego Twoim zdaniem ten właśnie i w jaki sposób "kopie"), etc.? W przeciwnym razie to tylko nic nie wnoszące (prócz Twoje frustracji) na szybko rzucone pseudo "pytanie" by rozwodnić wątek...

Marishka


Nic nie muszę koniecznie, co chciałam to napisałam :-P Własne, psychologiczne odczucia po powyższej wymianie postów z easy'em. Jak chcecie to rozbierajcie na czynniki pierwsze, nie zapominając o cytatach z waszych guru 8-)

A teraz :x , aby nie rozwadniać wątku
Pozdrawiam ;-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:27   

easy russian napisał/a:
Tomek ( będzie rzeczowo ) - po jakiego hrena mi tu znów wyjeżdżasz z religią ? .

Napomknąłeś o moim emocjonalnym stosunku do religii, więc rozwinąłem myśl - której treść, jak widać po reakcji, wziąłeś chyba do siebie. Nie, nie pisałem o Tobie, ale ogólnie akurat.

Tomek
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:27   

easy russian napisał/a:
. Przecież tu normalnie strach się odezwać !! - ja o bólu głowy a Marishka mi zaraz diagnozę stawia przez internet- no luudzie ........


Tomki, tekst do analizy! Autoanalizy 8-) :x

Musiałam :-D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:29   

Gramakawa, tak jak przypuszczałam, nie masz nic na poparcie swoich "psychologicznych odczuć". Po co jakakolwiek refleksja nad tym, co się czuje i pisze, ważne by skrobnąć byle co na kolanie i pędzić dalej...

Marishka
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:36   

M i T napisał/a:
Gramakawa, tak jak przypuszczałam, nie masz nic na poparcie swoich "psychologicznych odczuć". Po co jakakolwiek refleksja nad tym, co się czuje i pisze, ważne by skrobnąć byle co na kolanie i pędzić dalej...

Marishka


Przyjrzyj się swojemu tekstowi :->
To są moje odczucia, nie muszę się podpierać psychologicznymi autorytetami, aby je uwiarygodnić.
Nie zmienisz swiata Marishka :-)

Piszę z "gościnnego kompa' strasznie muli :-/
Ostatnio zmieniony przez gramakawa Śro Mar 02, 2011 21:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:42   

gramakawa napisał/a:
nie muszę się podpierać psychologicznymi autorytetami, aby je uwiarygodnić.
Nie zmienisz swiata Marishka :-)

Znowu nie rozumiem. Czemu miałabyś się nimi podpierać? Czy gdzieś z naszej strony padło takie ukierunkowanie?

Banerek zad urywa - ten o zmianie świata. Wymyśl coś bardziej mega-cool-odjazdowego.

Tomek
 
     
easy russian 


Pomógł: 7 razy
Wiek: 59
Dołączył: 24 Lut 2011
Posty: 100
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:45   

M i T napisał/a:
.................................
- Easy pytał o swe postępowanie z synem
- Marishka odpisała, że było wszystko git

- nie dalej jak kilkanaście linijek potem padło z duupy wyjęte pytanie insynuujące: "czy uważasz mnie za zwyrodnialca" (to wciąż w tej samej kwestii, dodam dla ułatwienia)

Tomek

.......................
no i tyle chciałem wiedzieć .
sami się ustawiacie jak guru i takie też widzicie zagrożenia wokół . Przez swoje spięcie robicie teraz bład za błędem a rozmowa już dawno zjechała na poziom ulicy .

JA NIE PYTAŁEM ( w pierwszej wzmiance ) MARISHKI O SWOJE POSTĘPOWANIE, raczej podałem tamte fakty jako przykład , ale Marishka nic nie załapała i wróciłem do sprawy pisząc dużymi literami ( albo z kilkoma wykrzyknikami - cie chce mi sie wracać do tego postu ) .
.. skoro reszta - jak uważasz była wzięta z ............... to chyba mamy wszystko ustalone .

Pozdrawiam z serca i opuszczam pokój .
_________________
istnieje tylko jedno dobro- WIEDZA , ...i tylko jedno zło -IGNOROWANIE WIEDZY.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:46   

gramakawa napisał/a:
To są moje odczucia, nie muszę się podpierać psychologicznymi autorytetami, aby je uwiarygodnić.

A ja się tylko zapytałam o "podparcie" Twoich uczuć konkretnymi słowami, czymkolwiek, co miałoby uzasadnienie w rzeczywistości do której podobno się odniosłaś. Być może uważasz, że uczucia biorą się tak po prostu z powietrza i absolutnie nic nie znaczą i nie komunikują. Ale ja wiem, że KAŻDE uczucie ma swoją przyczynę. Rozumiem zatem, że Ty genezy swoich uczuć nie znasz i znać nie potrzebujesz. W porządku! To tylko potwierdza to, co wcześniej napisałam o wylewaniu frustracji i bezrefleksyjnym pisaniu na kolanie.

END OF OFFTOP.

Marishka
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:50   

M i T napisał/a:
gramakawa napisał/a:
To są moje odczucia, nie muszę się podpierać psychologicznymi autorytetami, aby je uwiarygodnić.

A ja się tylko zapytałam o "podparcie" Twoich uczuć konkretnymi słowami, czymkolwiek, co miałoby uzasadnienie w rzeczywistości do której podobno się odniosłaś. Być może uważasz, że uczucia biorą się tak po prostu z powietrza i absolutnie nic nie znaczą i nie komunikują. Ale ja wiem, że KAŻDE uczucie ma swoją przyczynę. Rozumiem zatem, że Ty genezy swoich uczuć nie znasz i znać nie potrzebujesz. W porządku! To tylko potwierdza to, co wcześniej napisałam o wylewaniu frustracji i bezrefleksyjnym pisaniu na kolanie.

END OF OFFTOP.

Marishka


Spłaciłam dług, dobrystycznie. Dlatego nie rozumiesz :-)
END
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 21:56   

fink napisał/a:
Ja już odpuściłem sobie na tym forum (w zasadzie to jedyne forum na którym piszę) przekrzykiwanie się z dziećmi (tymi w ciałach dorosłych). To dało mi poczucie ulgi i komfortu psychicznego. Niektórych dzieci się nie przekrzyczy. Ty spokojnie do nich mówisz, a oni jeszcze głośniej wrzeszczą. To do niczego nie prowadzi. Dzieci jak to dzieci - niech sobie pobrykają i pobawią się na podwórku z innymi dziećmi. A jak dorosną, to wtedy będzie sens porozmawiać na spokojnie i na poważnie.

Oczywiście należy zauważyć, że na tym forum, oprócz dorosłych ludzi i dzieci piszą jeszcze inne istoty z naszego gatunku. Jak kogoś inetresuje to może sobie zajrzeć do wątku "za pytania". Tam wypisałem z Apokalipsy te kategorie.

w ramki i wężykiem, wężykiem... :-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 22:03   

easy russian napisał/a:
JA NIE PYTAŁEM ( w pierwszej wzmiance ) MARISHKI O SWOJE POSTĘPOWANIE, raczej podałem tamte fakty jako przykład , ale Marishka nic nie załapała i wróciłem do sprawy pisząc dużymi literami ( albo z kilkoma wykrzyknikami - cie chce mi sie wracać do tego postu ) .

nie umiesz się wypowiadać bez przekleństw - nie wypowiadaj się wcale. molar

Tak, Easy, najpierw wściekam się zawsze niemożebnie, kiedy ktoś w kółko zaprzecza rzeczywistości i twierdzi, że "białe to czarne". A potem zazwyczaj przestaję taką osobę traktować jako poważnego interlokutora.

Chcesz powiedzieć, że pytajnik na końcu tego opisu sytuacji jest tylko wymysłem mojej "spiskowej" wyobraźni i tak naprawdę wcale go tam nie ma???

http://www.dobradieta.pl/...p=166903#166903
easy russian napisał/a:
- czekałem na piątkowo niedzielne spotkanie z nim , wielka radocha -przywożę go do domu , dzieciarnia od sąsiadów momentalnie u nas ( średnio 4 urwisów w tym jedno płci żeńskiej ;) ) - rozmaite gry i zabawy . U mnie w domu malowaliśmy nawet po ścianach .
Po kilku godzinach Michał znika z pewnych chłopakiem , który .......... było to dziecko mające bardzo zły wpływ. odnajduję ich w domu owego kolegi. W domu żadnych dorosłych - dzieciaki mają dostęp do komputera a " gospodarz domu" bardzo dziwne pomysły . Ze spokojem zabieram Michała do domu i mówię,że tam nie chcę go widzieć bo nie pozostanie mi nic innego jak odwieźć go do mamy . Mija jakiś czas - sytuacja się powtarza . Syna zabieram , spokojnie pakuję i mimo ,że obojgu nam jest bardzo przykro odwożę do mamy jeszcze tego samego dnia . Na rozstanie mówię mu ,że go bardzo kocham i całuję w czółko,że też mi jest bardzo przykro ( nie musiałem , bo łzy same mi się kręciły w oczach) i że musi sobie kilka spraw przemyśleć . Uważasz ,że byłem tyranem bez serca ?


I twierdzisz też, że ta odpowiedź na Twój opis sytuacji/pytanie oznacza, że "Marishka nic nie załapała":
http://www.dobradieta.pl/...p=166913#166913

Wybacz, ale coraz trudniej mi się rozmawia z osobą, która co rusz zaprzecza temu, co sama napisała i zakłamuje to, co bardzo klarownie piszą inni. Użyję Twojego zwrotu - "przystopuj" i zacznij czytać powoli własne posty i odpowiedzi na nie. W przeciwnym razie nie będzie się dało dyskutować, bo zaczyna to stwarzać potężny problem komunikacyjny.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez m Sob Mar 05, 2011 14:45, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 22:25   

easy russian napisał/a:

(o MiT) sami się ustawiacie jak guru i takie też widzicie zagrożenia wokół .

Guru, który nawołuje do wzięcia odpowiedzialności za siebie, uświadamiania sobie na każdym kroku źródła swoich emocji? Pierwsze słyszę o takich przymiotach guru.

Czasem sama z trudem czytałam teksty MiT-ów, mimo że nie były one skierowane bezpośrednio do mnie! Jakby mamuśka stała nade mną i nadawała wciąż swoje! Stąd bunt: "co Ty mi tu bedziesz truć " :evil: Czy ktoś jeszcze zauważył podobny mechanizm u siebie?
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 22:38   

Kocham swoich rodzicieli, bo dzięki nim mogę być Teraz Tu :)
:hug:
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 22:44   

gramakawa napisał/a:
nie muszę się podpierać psychologicznymi autorytetami, aby je uwiarygodnić

Oczywiście, jak również nie musisz zniekształcać lub odwracać naszych wypowiedzi lub popierać ich fałszowania, by się odwdzięczyć. To nędzne jest.


Tomek
 
     
gramakawa
[Usunięty]

Wysłany: Śro Mar 02, 2011 22:54   

M i T napisał/a:


END OF OFFTOP.

Marishka


Zgadzam się :-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 23:18   

Sana napisał/a:
Czasem sama z trudem czytałam teksty MiT-ów, mimo że nie były one skierowane bezpośrednio do mnie! Jakby mamuśka stała nade mną i nadawała wciąż swoje! Stąd bunt: "co Ty mi tu bedziesz truć "

O, to ciekawe :-D Wiesz, że muszę zapytać o konkrety (jak chcesz, możesz na priv) - jakie teksty, w jakich kontekstach, jakie "trucie" i jakie "nadawanie"? :-D Myślę, że to bardzo ważne, jakie konkretnie słowa wzbudzają jakie konkretnie uczucia, bo w tym może być swoisty klucz.

Marishka
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 23:31   

Chodziło o ton wypowiedzi, który tak wielu tutaj drażni, mnie widział się równie dyrektywny i wg mnie nadmiernie częstotliwy :D jak ton mojej mamy sprzed lat, bo tego nie dodałam we wcześniejszym poście.

Podobny sprzeciw czułam wobec terapeuty. Nic z tych przeniesień konkretnego nie wyniosłam oprócz uświadomienia sobie tego mechanizmu. Być może dlatego, że nie wyłapałam konkretów, o które pytasz, Marishko :)

Jednak coś się realnie zmieniło, bo od długiego już czasu nie wkurzają mnie Wasze wypowiedzi ;)
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 23:36   

To przerażające! Sana, co mogę zrobić, by znów móc Cię wkurzać? ;)

Tomek
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Mar 02, 2011 23:50   

Strasną minę :D

Zapomniałam o jednym: monotematyczność. Myślę, że to najbardziej drażni, szczególnie osoby, które jedynie nadgryzły temat. Choćby to szukanie przyczyn chorób w nieuświadomionych uczuciach. Jak tak można? Ileż można? ;)
_________________
Ważne wydarzenia na świecie rozgrywają się w mózgu
- Oscar Wilde
Ostatnio zmieniony przez Sana Śro Mar 02, 2011 23:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Mar 03, 2011 00:01   

Da radę?


Tomek
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved