Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Wto Gru 25, 2012 09:23
Dlaczego ludzie za dużo jedzą?
Autor Wiadomość
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 14:02   Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

Oto moje wnioski:
1) Często ludzie nie mają kontaktu z własnym ciałem i emocjami, jakie przeżywają - nikt ich nie nauczył prawidłowego ich rozpoznawania i radzenia sobie z nimi/ wyrażania ich w sposób adekwatny. Często nie wiedzą, co naprawdę czują i każdy dyskomfort interpretują jako głód. Np. jestem zmęczony - zjem coś, jestem znudzony - zjem coś, jestem zdenerwowany - zjem coś, tęsknię - zjem coś, pouprawiał bym seks (ale nie mam z kim) ;) - zjem coś itd. itp. W rezultacie jedzą prawie non stop, choć ich organizm wcale nie sygnalizuje głodu.

2) Jedzenie jest wspaniałym (łatwo dostępnym i doraźnie również skutecznym) remedium na stres. Uspokaja poprzez samą czynność wkładania do ust (Freud miałby cos na ten temat do powiedzenia) a wyrzut cukru do krwi uspokaja i relaksuje. Jeśli ktoś nie wie, jak inaczej rozładować stres - łatwo sięga po jedzenie, zwłaszcza to z dużą zawartością cukru.

3) Niski status ekonomiczny. Jest grupa ludzi, których po prostu nie stać na to, czego pragną: kupowanie książek, bilety do teatru, chodzenie na koncerty, podróże, więc próbują zaspokoić swoje zachcianki w sferze, w której mogą to zrobić i kupują jedzenie. Niestety nie to zdrowe (droższe), ale właśnie to śmieciowe, które (wg. reklamy) "podniesie" ich status społeczny. Poza tym ciężko jest w życiu cały czas sobie czegoś odmawiać (bo nie ma forsy), więc myślą, że przynajmniej w sferze zakupów spożywczych kupię sobie i zjem to, na co mam ochotę.

4) Niezaspokojone lub nieuświadomione do końca pragnienia i potrzeby seksualne. Bycie otyłym może być mniej lub bardziej "świadomie" wybieraną rolą, by się chronić przed pokusami lub własnymi lekami w sferze seksualnej. Osoba otyła wygląda raczej jak urocze, pulchne dziecko, zazwyczaj nie podkreśla strojem atrakcyjności seksualnej, może przez to łatwiej jest jej radzić sobie psychicznie z niezaspokojeniem, nieznajomością własnych potrzeb, lękami w tej sferze. Dodatkowa korzyść jest taka, że nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby ją (przepraszam) bzyknąć, więc nie jest narażona na zaczepki, nagabywanie, propozycje. Idealna sytuacja (z punktu widzenia utrzymania wierności małżeńskiej) jest wtedy, gdy partner seksualny jest podobnie niatrakcyjny. Wierność do końca życia gwarantowana!!

I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.

A co wy na to?
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 14:12   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

każdy to wie? :o
każdy wie, że trzeba jeść warzywa i owoce 5 razy dziennie + pełnoziarniste pieczywo + ryby
ale jak dobrze wiemy na czymś takim większość ludzi kiepsko chudnie i efekt jojo gwarantowany
wg mnie mało kto wie, co powinien jeść, a czego unikać żeby być szczupłym i zdrowym; mało kto wie, że trzeba jeść tłusto i ubogowęglowodanowo
ludzie za dużo wcale nie jedzą; jedzą po prostu mnóstwo niezdrowych produktów i tyle; kcal nie wychodzi z tego aż tak dużo, jednak jest to kcal marniutkiej jakości
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 14:27   

Otóz "nie każdy wie", że jedynym "paliwem" na jakim funkcjonuje Homo sapiens jest tłuszcz. Nawet weganin are tak naprawdę żywi się "tłuszczem zwierzęcym" - czyli swoim własnym.

Jedząc tłuszcz w pożywieniu dostarczamy energii od razu, jedząc chudo i masę węgli z chleba "jak każdy wie" zmuszamy wątrobę do przeróbki węgli na tłuszcz odkładany w kołdunie. Tu jest chyba szkopuł, że zanim wątroba te węgle przerobi na brzuch, a potem zanim organizm je zacznie wykorzystywać to taki chlebosz już jest głodny i wcina następny bochenek/talerz ziemniaków z chudym schabowym mimo, że nie zużył całkowicie jeszcze tego co zjadł wcześniej...
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 14:32   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Hannibal napisał/a:
wg mnie mało kto wie, co powinien jeść, a czego unikać żeby być szczupłym i zdrowym; mało kto wie, że trzeba jeść tłusto i ubogowęglowodanowo
ludzie za dużo wcale nie jedzą; jedzą po prostu mnóstwo niezdrowych produktów i tyle; kcal nie wychodzi z tego aż tak dużo, jednak jest to kcal marniutkiej jakości

Wiem, co masz na myśli. Że dieta bogata w tłuszcze jest zdrowa to rzeczywiście nie każdy może wie. Ale to, że węglowodany złożone są "fe" i że nie należy zjadać produktów wysokoprzetworzonych to każdy. Podobnie jak to, że biała mąka, rafinowany cukier szkodzą zdrowiu. Nikt chyba nie wieży, że batonik "doda ci energii" a sok "jest najbliższy jedzeniu pomarańczy". A jednak zauważ, że ludzie jedzą takie rzeczy. Wcinają te buły, pizze, wędliny, w których nie ma mięsa, chipsy, frytki, gotowe dania do podgrzania w mikrofali, piją gazowane napoje, choć dobrze wiedzą że im to szkodzi. Pytanie brzmi dlaczego? Gdyby sama wiedza, jak należy się żywić wystarczyła to każdy po zdobyciu jej z odpowiedniego źródla (np. z tego forum) mógłby zmienić swoje życie i być zdrowy. A tak nie jest.

Zgadzam się, że nie tylko w kaloriach rzecz (choć ja ich pilnuję), ale wiadomo też, że jeśli długotrwale zjadamy więcej niż przetwarzamy na energię i wydatkujemy, to może się to skończyć tylko w jeden sposób - otyłością. To też wiadomo powszechnie, a wiekszość ludzi mających problem z nadwagą zjada wiecej, niż potrzebuje. Mój post był właśnie o tym - dlaczego ludzie podejmują działania, które są dla nich destrukcyjne? Choć oczywiście kwestią sporną jest co dla kogo jest "za dużo" (dla mnie 1500 na dobę jest za dużo).
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 14:36   

Od strony psychologicznej:

http://www.charaktery.eu/...ryty-w-faldach/

http://www.charaktery.eu/...dzinne-obiadki/

Marishka
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 12, 2009 14:38   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
... dlaczego ludzie podejmują działania, które są dla nich destrukcyjne? .

Chyba każda matka wie,że chipsy są niezdrowe,że dzieci po nich tyją ,a jednak czesto widzę,że matki kupują dzieciom,to co w rzeczywistosci im szkodzi. Dlaczego podejmują takie działania?Co nimi kieruje?
 
 
tomthemaster

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 164
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 15:18   

większość matek właśnie tego nie wie. Ulegają programowaniu z reklam.
Jogurciki z cukrem, rama z witaminami, mleko w proszku, jedzenie ze słoiczków dla maluchów.

One uważają to co jest podawane w telewizji za świętość.
Niestety 80% społeczeństw to b....y.
T
 
 
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 16:11   

Jest teoria, którą Howell głosi, że za nadmierny apetyt i tycie odpowiada spożywanie obrobionego termicznie pokarmu, gdyż obróbka niweluje enzymy w nim zawarte i zamienia pokarm w coś nie do końca strawnego przez organizm. To oznacza, że w wyniku niepełnego strawienia organizm nie może przyswoić wszystkich składników odżywczych - więc ma ich niedobory. Więc mózg wysyła sygnał do dalszego jedzenia do zdobycia tego, czego zabrakło w wcześniej nie do końca strawionym jedzeniu.

Piszę o tym, gdyż to sprawdziło się u mnie. Wcześniej lubiłam podjadać na jedzeniu highcarbowym, a także (choć mniej) na diecie JK.
Dopiero na raw diet jestem całkowicie syta przy jedzeniu małych ilości jedzenia i nie podjadam między posiłkami.
Wysmukliłam się na surowiźnie.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 20:47   

Yo_ga79 -
ale to właśnie na niewłaściwym żywieniu się "przejadamy"
na rawpaleodiet, jak to zauważyła Magdalinha, nie sposób się przejść, bo sytość daje sygnał, że już dość; poza tym spożywa się produkty tak skondensowane pod względem odżywczym, że nie ma się ochoty na kilogramowe tego ilości
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 12, 2009 20:53   

Hannibal napisał/a:

na rawpaleodiet, jak to zauważyła Magdalinha, nie sposób się przejść...

Zatem w/g Ciebie Hannibal , na kazdej innej diecie/zywieniu mozna łatwo się przejeść?
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 21:04   

Iga napisał/a:
Zatem w/g Ciebie Hannibal , na kazdej innej diecie/zywieniu mozna łatwo się przejeść?

łatwiej jest się przejeść, co empirycznie sprawdziłem na obrobionym term. low-carb; na high-carb to w ogóle
ja mówię ogólnie, jak to jest w rozkładzie normalnym - zawsze są jednostki, które nawet z czipsami się kontrolują :]
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 12, 2009 21:12   

Hannibal napisał/a:
zawsze są jednostki, które nawet z czipsami się kontrolują :]

Tu już chyba posunąłes się do skrajnosci-wszyscy ci,których ja widzę z chipsami w ręku są otyli (to głównie dzieci).
Kiedyś widziałam bardzo otyłe dziecko-aż żal było patrzec .
Kiedy byłam mała,było jedno otyłe dziecko na (może) 10 dzieci szczupłych.Teraz jest jedno/dwoje szczupłych dzieci na 10 dzieci tęgich/otyłych . Sytuacja zaczęła się zmieniać po pojawieniu się w sklepach chipsów i "snaków" o różnich smakach (pamiętam to jak dziś) -może z racji tego,ze ja nigdy nie lubilam ziemniaków,to nie wpadłam w tę "chipsową pułapkę" .
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Pią Mar 13, 2009 08:22   

M i T napisał/a:
Od strony psychologicznej:

http://www.charaktery.eu/...ryty-w-faldach/

http://www.charaktery.eu/...dzinne-obiadki/

Marishka


A zajrzeliście w linki przesłane przez Mari? Okazuje się, że powody spożywania pokarmów są tak samo skomplikowane jak powodu uprawiania seksu :) Odczuwanie głodu jest tu na ostatnim miejscu.
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Pią Mar 13, 2009 21:58   

Yo_ga79 napisał/a:

A zajrzeliście w linki przesłane przez Mari? Okazuje się, że powody spożywania pokarmów są tak samo skomplikowane jak powodu uprawiania seksu :) Odczuwanie głodu jest tu na ostatnim miejscu.


zajrzałem i nawet część przeczytałem.
moje wnioski są takie: kiedy psycholog zabiera się do opisywania przyczyn otyłości, to nie ma się co spodziewać że trafi w jądro problemu. I tak było tym razem.

Od końcówki roku 2007 nie można poważnie stawiać tez dot. tycia, diet, itd. bez odniesienia się do tego co Gary Taubes napisał w "Good Calories, Bad Calories".
Sorry ale to jest jakieś nieporozumienie - porównywalne z sytuacją np. wynaleziono koło, cały transport na tym się opiera, nagle ktoś daje sygnał że koło to święty symbol i nie wolno go używać, producenci kwadratowych opon oczywiście zacierają ręce, a psychologowie piszą liczne prace o tym jak polubić jazdę kwadratowymi samochodami i że poczucie niewygody powstaje w związku z tym że ukrywamy stres czy nie lubimy swojej mamy.
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 07:04   

:hah: zbiggy, sam lepiej bym tego nie napisał 8)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 14, 2009 16:03   

zbiggy napisał/a:

zajrzałem i nawet część przeczytałem.
moje wnioski są takie: kiedy psycholog zabiera się do opisywania przyczyn otyłości, to nie ma się co spodziewać że trafi w jądro problemu. I tak było tym razem.

Od końcówki roku 2007 nie można poważnie stawiać tez dot. tycia, diet, itd. bez odniesienia się do tego co Gary Taubes napisał w "Good Calories, Bad Calories".
Sorry ale to jest jakieś nieporozumienie - porównywalne z sytuacją np. wynaleziono koło, cały transport na tym się opiera, nagle ktoś daje sygnał że koło to święty symbol i nie wolno go używać, producenci kwadratowych opon oczywiście zacierają ręce, a psychologowie piszą liczne prace o tym jak polubić jazdę kwadratowymi samochodami i że poczucie niewygody powstaje w związku z tym że ukrywamy stres czy nie lubimy swojej mamy.

:what: :what: :what:
Zbiggi masz poczucie humoru i nie tylko :D
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 17:11   

Zbiggy, mam wrażenie, że deklarujesz redukcjonizm żywieniowy, tak charakterystyczny dla Tłustej Oazy zza płotu.
Gdybyś jeszcze dysponował materiałem dowodowym, by ten redukcjonizm jakoś udowodnić, byłoby fajowo, ale człowiek jest istotą psychosomatyczną wyrażająca się jako całość. Ja nie piszę o duchowości, bo to słowo dla mnie nie znaczy nic ponad bełkot pozbawiony treści, ale o silnych związkach między emocją a fizjologią. W moim przekonaniu nie da się wyprostować żywieniem głęboko osadzonego problemu psychicznego. Zaparłeś się jak przysłowiowy osioł, by odebrać psychologii rangę i zmierzasz prostą jak cep drogą do równie prostych wyjaśnień, co nie oznacza, że merytorycznie wiążących.
Chcesz powiedzieć, że człowiek nie sięga po jedzenie ze stresu ? Zaprzeczysz, że wspólne biesiadowanie w pewnych określonych sytuacjach zapełnia dziury emocjonalne w rodzinie ? Znam trochę osób ustawionych bardzo ignorancko do psychologii. Mało tego, leją na nią tanim cynizmem. Czy muszę dodawać, dlaczego ?

Tomek
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 17:42   

M i T napisał/a:
Zbiggy, mam wrażenie, że deklarujesz redukcjonizm żywieniowy, tak charakterystyczny dla Tłustej Oazy zza płotu.
Gdybyś jeszcze dysponował materiałem dowodowym, by ten redukcjonizm jakoś udowodnić, byłoby fajowo, ale człowiek jest istotą psychosomatyczną wyrażająca się jako całość.


Uwaga, uwaga, zatem! udowadniam zasadność redukcjonizmu:

nt pijaka który umiera na marskość wątroby można oczywiście pisać długo i namiętnie o tym jakie miał dzieciństwo, rodziców, jakich kolegów i stresy w szkole i pracy, można coś wspomnieć o genach, o złym zrządzeniu losu itd.
Ale można też zredukować przyczynę do jednej substancji - alkoholu - gdyby był niedostępny to niezależnie od wszystkich ww powikłań nałóg by się nie rozwinął.
I taki psycholog jeden z drugim nie dostrzeże ani przez chwilę tego, że w takiej kulturze jak nasza, ludzie są powszechnie nakłaniani do picia ("zdrowej pełnoziarnistej" wódy) przez wszelkie autorytety, ba! wręcz sam doleje gorzały "potrzebującemu" a potem to przeanalizuje :)
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 14, 2009 17:58   

Na innym forume taż panuje przekonanie,że na nowotwor ma wplyw wyłacznie dieta :what: oh ...gdyby nie te weglowodany,to ludzie by w ogóle nie chorowali ,gdyby tylko "wierzyli w żółtka i podgardle" :?
Jak to miło,ze ludzie sobie tak wierzą w "uzdrawiającą moc zółtek i podgardla" :what: :what:
Wystarczy "omlet" na śniadanie i tyle w życiu się osiagneło przez to,ze hoho -osiągnięcia innych to jest NIC w porównaniu z "omletem" :what:
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 18:04   

O czym Ty piszesz Zbiggy ?
Odczuwam brak satysfakcji z udzielonej przez Ciebie odpowiedzi. Nie uzasadniłeś redukcjonizmu żywieniowego. Mało tego, użyłeś argumentacji związanej z alkoholem, co do której i ja nie mam watpliwości, a która w tym wątku nie jest związana z tematem obżarstwa o podłożu psychicznym. Ponadto alkoholizm ma swoje przyczyny także w problematyce psychicznej, w tym, że umysł jest podatny na sterowanie. Dziecko alkoholika, jeśli nie wyłamie się świadomie z problemu, powtórzy błędy rodzica. I ani ideologia ŻO ani jakakolwiek inna nie jest tu pomocna, tym bardziej, że zwolennicy globalnego oddziaływania zawartości talerza na całość jaką jest człowiek, pomijają zwykle sferę psychosomatyczną. Odnoszę też wrażenie, że dyskutujemy o całkiem różnych obliczach psychologii.

Tomek
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 19:03   

M i T napisał/a:

użyłeś argumentacji związanej z alkoholem, co do której i ja nie mam watpliwości, a która w tym wątku nie jest związana z tematem obżarstwa o podłożu psychicznym.


ależ motyw alkoholu jest związany z tym tematem, aż za dobrze!
tyle tylko że w sprawie alkoholu jesteś krok do przodu bo potrafisz nazwać tę substancję (a nie musisz tworzyć teorii psychologicznych np. na temat dlaczego osoby których rodzice mieli zniszczone wątroby mają skłonność do tańczenia na stołach i rzygania po krzakach.

podobnie sprawa się ma z obżarstwem - gdybyśmy wszyscy mieli do dyspozycji wyłącznie jedzonko ze spiżarni Hannibala (a tak przecież było jakiś czas temu) to niezależnie od toksycznych rodziców czy kłopotów w pracy nie byłoby problemu otyłości. Ten problem pojawił się stosunkowo niedawno i ma on swój "alkohol".

Cytat:

Odnoszę też wrażenie, że dyskutujemy o całkiem różnych obliczach psychologii.


a ja nie chciałem o psychologii, ja chciałem o otyłości.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 14, 2009 19:08   

Zbiggi 10/10 -od dziś jesteś moim "guru" w wyjaśnianiu prostych spraw jeszcze prościej -masz duży dar dydaktyczny :D :)
Przykład z kwadratowymi kołami też był super! :D
Pozdrawiam :)
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 14, 2009 19:13   

zbiggy napisał/a:
...a ja nie chciałem o psychologii, ja chciałem o otyłości...

Zbigniewie co sie "znencas" nad Tomkiem,
zara Ci Marysia "patela" przylozy! 8) ;D :what: :hah:
.
 
 
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 14, 2009 19:22   

zbiggy napisał/a:
...ależ motyw alkoholu jest związany z tym tematem, aż za dobrze! ...


No i zgadza sie! I z psychologia rowniez! 8)

Czym sie rozni podstawowy mechanizm "szpetnego" zwyczaju "bezrozumnego" tuczenia sie, od nalogu: nikotynowego, hazardowego, sexownego, morderczego itp?

Czym jest nalog "egalitarnego komunizmu"??? 8) :P

Niech siem zglosi ten co umi zaprotestowac! 8) :P
.
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 19:35   

Zbiggy, jak można rozmawiać o problemie otyłości bez udziału przesłanek z pola psychologii ?
Drugie pytanie brzmi, czy słuszne jest przenoszenie umysłowości człowieka czasów odległych do sytuacji teraźniejszej ? Zawartość spiżarni amatora high meatów w kontekście obecnych czasów to powiedzmy, ekstrawagancja. Idąc dalej Twoim tokiem rozumowania, cofnijmy się też w zachowaniu do tamtych czasów. Próbujesz doprowadzić do syntezy zjawiska całkowicie nieprzystające. I jeszcze jedno - która nauka ma rozwiązać problem otyłości, a szczególnie motywacji do obżerania się, skoro oddzielasz wpływ psychologii ?

Tomek
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 21:18   

Skoro już mowa o otyłości. Ten globalny fenomen, ta patologia i wynik nienawiści człowieka do swojego własnego ciała, chęć ukarania go - w moim odczuciu, jest na rękę nie tylko przemysłowi medycznemu.
Ja widzę tez i druga opcję, wynikającą z potrzeby zminimalizowania populacji w sposób możliwie cichy i nie wzbudzający podejrzeń planktonu.
Genialny to sposób, by wmówić, wzbudzić u mas kult obżarstwa. Sprzedaż produktów wielokrotnie przetworzonych, barwionych, silnie schemizowanych czy wręcz prostoliniowo trujących, odbywa się według .. planu. Korporacje produkujące syf za niewielkie pieniądze, sprzedają go z potrojonym narzutem. Czysty zysk. Społeczeństwo jest pozbawione poczucia własnej wartości, jest silnie sterowne, podatne na niemal każdą z zasad opisanych przez choćby Aronsona, a więc grunt pod manipulacje jest idealnie przygotowany. Jeszcze bowiem nigdy w historii, społeczeństwa nie były tak apatyczne, tak bezmyślne i bezrefleksyjne. Kultura medialna podsuwa bezkrytycznym, pozbawionym osobowości manekinom emocjonalnym coraz to nowe atrakcje w postaci tak zróżnicowanej, że aby to opisać, należałoby stworzyć potężny katalog.
Mało tego, tworzy się szkodliwą nowomowę. Zastępowane są właściwe określenia społecznie poprawnymi, jak "puszysta". W USA już nie wolno o kimś powiedzieć, że jest gruby. Zamiast znajdywać przyczynę takiego stanu rzeczy i likwidować problem, powstają sklepy XXXL. I nie ma co wymawiać się barokiem, ponieważ człowiek z nadwagą jest brzydki, słabszy, mniej stabilny, mało sprawny, powolny i cóż .. po prostu choruje. Przede wszystkim zaś, ma problem psychologiczny, którego nikt za niego nie rozwiąże.
Wracając do planu eliminacji populacji. Nie chce go nadmiernie rozwijać, ale ktoś mądrze napisał, że światem rządzą psychopaci, a ja jestem zdania, że z tym człowiek się nie rodzi - to się nabywa. Wystarczy prześledzić dzieciństwo każdego z nich. Ci, którzy tego nie wiedzą, zadają pytania, po co im redukcja populacji, skoro ktoś musi na nich pracować. Ale to błędne założenie, bo "elita" ma już każde pieniądze. Tu wchodzą w grę inne pobudki, których z powodu własnych finansowych deficytów, po prostu nie przyjmuje się do wiadomości.

Tomek

ps: Nie przeszkadza mi to twierdzić, że jest nas za dużo.
 
 
Joanne

Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 42
Skąd: UK, Lincolnshire
Wysłany: Sob Mar 14, 2009 23:30   

Ja osobiscie uznaje oba artykuly za wartosciowe. Sadze tez, ze osoby, ktore nigdy nie mialy kilkudziesieciu kilogramow do zrzucenia nie wiedza w czym lezy problem. Jest to dosyc skoplikowane. Nie wystarczy zaczac jesc mniej, albo inne produkty. Sfera psychiczna jest tu kluczowa. Czesto za jedzeniem kryje sie duzo innych problemow, ktore sa wlasnie zajadane. Ja wlasnie saram sie schudnac (razem z mezem zreszta) i to sa niestety wzloty i upadki. Czasami ani sie czlowiek obejrzy a juz zjadl cos smieciowego, jakby sam torpedowal swoj sukces.
Przy ostatniej wizycie u lekarza maz powiedzial lekarce, ze ma problem aby przestac jesc, a ona mu odpowiedziala: "Musisz sobie powiedziec 'PRZESTAN JESC' ", to na tyle jesli chodzi o fachowa pomoc. Te artykuly od Marishki uswiadomily mi, ze trzeba oddzielic swiadomie problem z waga od innych problemow. Ale to nie latwe, bo od zawsze mnie nagradzano i pocieszano slodyczami. W zeszlym roku mialam tak 5 miesiecy, kiedy wszystko szlo super i potem stracilam prace i wszystko sie posypalo, nie mialam sily planowac posilkow i w ogole. Teraz sie ponownie pozbieralismy i zaczynamy od nowa.
I wiem, ze wiedza psychologiczna moze bardzo pomoc w odchudzaniu, w ustawieniu sobie oczekiwan i polubieniu i zaakceptowaniu siebie. Ciezko samymi skwarkami czy zoltkami leczyc kompleksy.
 
 
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Mar 15, 2009 00:02   

Joanne napisał/a:
Ciezko samymi skwarkami czy zoltkami leczyc ...

Mnie się wydaje ,ze ktoś tutaj jednak się plącze,bo raz pisze,że "nie samym podgardlem człowiek zyje" ,a potem,że "gdyby człowiek samym podgardlem żył" ,to nie byłyby konieczne "przeszczepy"" :o :what:
Jeśli wiara w "artystyczne omlety" jest silna,to nic jej sie nie oprze :what:
 
 
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 02:04   

To taki banał, ale naprawdę jesteśmy jednością psychofizyczną. Soma i psyche są nierozerwalnie związane ze sobą na każdym poziomie. Od spalania w mitochondriach po wpływ kortyzolu na mózg. Stres powoduje zwiększone wydzielanie kortyzolu, który nasila spalanie białek i gromadzenie tłuszczów. Ale odwrotnie też to działa, żywienie wpływa na profil hormonalny. Stres, załamanie poczucia własnej wartości podcina nam skrzydła, utrudnia wyjście z opresji. Kółko się zamyka.
Nie ma jednej recepty, wszakże od czegoś trzeba zacząć, żeby przerwać błędne koło. Można zacząć od psychoterapii. Łatwiej i skuteczniej w takim wypadku zastosować trening relaksacyjny lub pokrewne systemy joga.
Najprościej zastosować właściwe żywienie, które przesunie profil hormonalny w stronę mniejszego wydzielania hormonów stresu, a dopiero potem sięgnąć po psychoterapię.
JW
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 06:27   

M i T napisał/a:
Zbiggy, jak można rozmawiać o problemie otyłości bez udziału przesłanek z pola psychologii ?


można , bo są to rzeczy na zupełnie innych "piętrach". Można pozamiatać wszystko na górnym piętrze -ale jak na parterze będzie bałagan (czyt. np. "płatki na mleku 0% + jogging 7x w tygodniu") to niewiele to pomoże. I odwrotnie - można być aborygenem bardzo pokręconym psychicznie, ale dopóki zajada się ryby i kokosy, to nie będzie problemu otyłości.

M i T napisał/a:

Drugie pytanie brzmi, czy słuszne jest przenoszenie umysłowości człowieka czasów odległych do sytuacji teraźniejszej ?


tak, niekoniecznie musimy się cofać do czasów paleo (chociaż przecież to nie były małpoludy tylko ludzie jak my - przy takich rzeczach jak w Lascaux moje wysiłki malarskie są to czyste bazgroły :) - ale możemy sięgnąć tylko kilkadziesiąt lat wstecz - do ludów takich jak Inuici, mieszkańcy Tokelau itd - co się u nich zrobiło po zaadoptowaniu zachodniej kuchni.

M i T napisał/a:

która nauka ma rozwiązać problem otyłości, a szczególnie motywacji do obżerania się, skoro oddzielasz wpływ psychologii ?


przede wszystkim kluczowe jest tu uświadomienie nt. tego która substancja przyczynia się do tych kłopotów, ona również dodaje motywacji do obżerania się więcej niż spieprzone dzieciństwo czy małżeństwo.
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 09:35   

Witold Jarmolowicz napisał/a:

Można zacząć od psychoterapii. Łatwiej i skuteczniej w takim wypadku zastosować trening relaksacyjny lub pokrewne systemy joga.
Najprościej zastosować właściwe żywienie, które przesunie profil hormonalny w stronę mniejszego wydzielania hormonów stresu, a dopiero potem sięgnąć po psychoterapię.
JW


No to wam powiem jak ze mną było - jak każdy grubas wielokrotnie próbowałam schudnąć, niestety waga po jakimś czasie i tak "odbijała". Co prawda nigdy nie wróciła do poprzedniego poziomu (reagowałam szybko kolejną dietą), ale mimo wszystko. Po 2 latach takiej gonitwy był efekt - 15 kilogramów mniej !! i ciągły stres, że wrócą. Strach, że znowu stanę się tym obrzydliwym grubasem, którego tak nienawidziłam.
Ale i na to znalazłam rozwiązanie - poszłam do psychologa i wspólnie z nim "dowiedziałam się od siebie samej" dlaczego za dużo żrę i wybieram jedzenie które mi szkodzi. Odkąd rozwiązałam tę zagadkę, jem zdrowiej (choć jak niektórzy na tym forum wiedzą moja dieta jest raczej wysokobiałkowa, nie wysokotłuszczowa), jestem zdrowsza, mam więcej energii, fajniejsze libido :) no i wyglądam świetnie. Kilogramy nie wracają, a ja z każdym dniem jestem coraz bardziej spokojna, że nie wrócą już nigdy.
Dlatego każdemu grubasowi polecam - najpierw psycholog, który pomoże ustalić przyczynę dlaczego robimy sobie krzywdę. Potem dieta i ruch. A nie tylko połykać "tabletki na odchudzanie".
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 09:41   

Człowiek to jedność psychosomatyczna. To, że sięga się po jedzenie, które mnie niszczy nie jest spowodowane wyłącznie tym, że jest ono łatwo dostępne, czy reklamowane - również tym, że człowiek podświadomie chce sobie zrobić krzywdę. Nie lubi i nie akceptuje siebie, a przede wszystkim siebie nie zna. Jakkolwiek by to dziwnie nie zabrzmiało - nie znałam siebie - nic nie wiedziałam o swoich emocjach, lękach, ambicjach, marzeniach. Odkąd poznałam lepiej samą siebie - okazało się, że całkiem fajna ze mnie osoba :) nauczyłam się mądrze o siebie dbać, a przede wszystkim kochać i akceptować siebie :)
Fajne uczucie - polecam każdemu :)
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Mar 15, 2009 19:25   

A pamiętacie matkę Gilberta Grape'a ? Zajadała śmierć męża. Wcześniej, jak to określił Grape w filmie, "była najpiękniejszą kobieta w mieście".
Przykładów zajadania problemów psychicznych jest bez liku.

Zbiggy, porównujesz ludy, które nie są tak "odsunięte" od tożsamości z naturą, jak my. Większość zawiłych problemów powstaje w każdej społeczności, ale największą ofiarą postępu technologicznego i zacofania emocjonalnego, padamy my - obywatele tzw. rozwiniętej cywilizacji. Co nie znaczy, że konflikt pokoleniowy zaistniały na gruncie żądzy władzy nad dzieckiem i jego przedmiotowego traktowania, jest charakterystyczny dla nas. Nie, to bolączka globalna - obecna nie tylko w dżungli naturalnej, ale tej betonowej także. Tam stres rozładowuje się inaczej, u nas m.in, człowiek sięga po jedzenie, by poczuć się bezpiecznie, ale też z drugiej strony - by się nieświadomie pogrążyć, ukarać.

Piszesz również o kluczowej roli uświadomienia człowieka, co jest dobre na talerzu. Choćby nie wiem jak człowiek starał się wmówić sobie, że właściwe jedzenie rozwiąże większość jego bolączek, to i tak nie przeskoczy przeszkody, która gotowa jest uderzyć zawsze zza kulis. Bo nierozwiązany problem to drzazga. Jak nie wyciągniesz, będziesz ropieć - mimo pozornie dobrej wizualnie kondycji.

Tomek
 
 
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 08:00   

trochę mnie już nuży ten temat, przyznam Ci się. więc lakonicznie:

1) po pierwsze:
M i T napisał/a:
Zbiggy, porównujesz ludy, które nie są tak "odsunięte" od tożsamości z naturą, jak my.


jeszcze nasze babcie w wieku 80 lat nie wiedziały co to celulit, a dzisiaj mają to nastolatki - czy te nasze babcie były tak blisko "tożsamości z naturą"? Jakiż to element został wprowadzony do naszej kultury jeszcze za naszego życia, który robi z coraz większej liczby dzieciaków karykatury? Stres? teraz przecież mają mniej stresu bo jest wiele ułatwień, za błędy ortograficzne dostaje się glejt o dysortografii a kiedyś dostawało się pasem od ojca aż się "smark' nauczył pisać itd.

2) po drugie:
M i T napisał/a:

Choćby nie wiem jak człowiek starał się wmówić sobie, że właściwe jedzenie rozwiąże większość jego bolączek


proponuję się trzymać tematu, tzn. jakie są przyczyny otyłości a nie sugerować że jedzenie rozwiąże większość bolączek - właściwe jedzenie co najwyżej przywróci nas do kondycji fizycznej w jakiej powinniśmy się znajdować - tzn. mniej więcej tej z czasów paleolitu.

To co piszesz o psychicznych powodach otyłości to jest może i prawda, ale wyglada to tak jakbyś opisywał dlaczego ludzie palą papierosy i wymyślał argumenty "bo moda", "bo funkcje społeczne, integrujące", "bo chęć wejścia w dorosłość", "bo na filmach po bzykaniu tak zawsze robią" a nawet przez chwilę się nie zająknął, że nikotyna uzależnia.

I na razie tyle z mojej strony, kto chciał to zrozumiał o co mi chodzi, co wnoszę po niektórych głosach w tej dyskusji.
 
 
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 12:05   

Ja podjadałam w stresie i nudzie gdy byłam na diecie przeciętnego zjadacza chleba, natomiast na diecie optymalnej mniej ale apetyt nie był całkiem OK. Co ciekawe na diecie JK polubiłam słodycze, mimo, że wcześniej całe życie za nimi nie przepadałam :] .
Myślałam, że moje podjadanie musi mieć psychologiczne podłoże.
Dopiero surowa dieta okazała się naturalną dla mnie i unormowała mój apetyt. Teraz nic nie podjadam i coraz częściej jem tylko wieczorem.
 
 
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 12:19   

Magdalinha napisał/a:
Co ciekawe na diecie JK polubiłam słodycze, mimo, że wcześniej całe życie za nimi nie przepadałam :] .

powód był tego chyba prosty - mało białka, mało węgli = duży apetyt na słodkie, coby dostarczyć odpowiednią ilość węgli
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
 
Abhilasha 

Wiek: 37
Dołączyła: 14 Lip 2008
Posty: 362
Wysłany: Pon Mar 16, 2009 17:30   

Yo_ga79 napisał/a:
To, że sięga się po jedzenie, które mnie niszczy nie jest spowodowane wyłącznie tym, że jest ono łatwo dostępne, czy reklamowane - również tym, że człowiek podświadomie chce sobie zrobić krzywdę.

mialam kiedys taki wlasnie okres w zyciu,takie autodestrukcyjne zachowanie i sie obrzeralam jak swinia slodkim.nie wiem jakim cudem po tym co wchlanialam nigdy nie bylam gruba.jadlam tez zeby poczuc sie bezpiecznie i zapelnic pustke w sobie.i mimo tego iz zaczelam sie zdrowo odzywiac,wylaczylam gluten mleko z diety...potem przeszlam na jedzenie surowego miesa i tluszczu...wszystko bylo ok czulam sie dobrze itd...az przyszedl taki moment - niepowodzenie w zyciu i na 2 tyg wszystko wrocilo...wiec takie obzarstwo moim zdaniem ma tez zrodla tego problemu w psychice.moim zdaniem u mnie to tak bylo ze wzgledu na to ze jestem bardzo emocjonalna osoba i pewnie tez slaba psychicznie :? .. chociaz nie az tak skoro dla swojego zdrowia przeszlam z wegetarianizmu na surowe mieso :D
 
 
Yo_ga79

Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 170
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 14:28   

zbiggy napisał/a:

To co piszesz o psychicznych powodach otyłości to jest może i prawda, ale wyglada to tak jakbyś opisywał dlaczego ludzie palą papierosy i wymyślał argumenty "bo moda", "bo funkcje społeczne, integrujące", "bo chęć wejścia w dorosłość", "bo na filmach po bzykaniu tak zawsze robią" a nawet przez chwilę się nie zająknął, że nikotyna uzależnia.


Rozumiem co masz na myśli i nawet dostrzegam logikę w Twojej argumentacji :P Nie ulega wątpliwości, że wiekszość ludzi je złe pokarmy (za dużo węglowodanów), co jest bezpośrednią przyczyną tycia, chorób i cellulitu, ale nie są to jedyne przyczyny tego stanu rzeczy. W temacie wątku chciałam właśnie zwrócić uwagę wszystkich na "te inne" przyczyny i powiedzieć, że nie zawsze jest tak, że tylko brak wiedzy (albo błedna wiedza) na temat tego, jak powinien odrzywiać się człowiek jest przyczyną tego, co widzimy na ulicach, wokół nas, aniektórzy nawet w lustrach :)
 
 
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 17, 2009 16:50   

sumuję 3 tematu strony do dwóch punktów: brak wiedzy o rafinowanych węglach i brak etyki życiowej
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
 
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Maj 08, 2009 15:26   

Ciekawa rozmowa dwuch psychologów na temat jedzenia, odchudzania się i aspektów psychicznych i kulturowych:

http://partnerstwo.onet.p...,1,artykul.html

Warto zauważyć, że K.M. sama jest od lat kobietą otyłą (co widać na tym zdjęciu):

http://www.zwierciadlo.pl...i-schudnij.html

Dla mnie ciekawa jest jej obrona własnej otyłości, wręcz duma ("nie wstydzę się powiedzieć, że jestem gruba. Ktoś mówi „puszysta”. Zaraz, zaraz, jaka puszysta? Proszę mi nie zabierać mojej autonomii. Na wygląd trzeba zapracować.") a jednocześnie pogodzenie się z własną bezradnością ("Oczywiście nie zakładałam sobie, że będę gruba. Ale tak się akurat stało.").

Ciekawe też jest to, że chociaż K.M. doskonale potrafi uchwycić sedno swojego problemu
Cytat:
"Ja mam problem, że nie zostawię jedzenia na talerzu, gdy mi smakuje, choć czuję się pełna. Byłam tak energicznym dzieckiem, że rodzice nie mogli tego znieść. Zmuszali mnie do jedzenia, chyba też po to, żeby mnie trochę osadzić w miejscu. Kiedy nie jem, aktywizuje się we mnie taka energia, że potrafię tańczyć całą noc. Ale wtedy jestem sama na tym parkiecie... A gdy się najem, jestem uziemiona. Mój apetyt na życie jest tak duży, że lepiej go przydusić, przytłumić. Jestem wtedy grzeczniejszą dziewczynką..."
to nie jest w stanie go konstruktywnie rozwiązać. Pomimo tego, że jest psychologiem! Doskonale kontynuuje to, co w dzieciństwie robili jej toksyczni rodzice, przejęła ich rolę i dokładnie w ten sam sposób temperuje swój "apetyt na życie".

Dla mnie jest to interesujący (niestety, też dość powszechny) przypadek psychologa, który nie boi się mówić o toksyczności rodziców i wyrządzaniej dzieciom krzywdzie, nie boi się nazywać rzeczy po imieniu, a jednocześnie ma własny nierozwiązany problem z rodzicami (który w tym przypadku objawia się w postaci otyłości). Jestem pewna, że podobny problem dotyczył również Andrzeja Samsona - potrafił słusznie oskarżyć rodziców krzywdzących dzieci, nie potrafił jednak poradzić sobie z własną doznaną krzywdą. Niestety nie mogę znaleźć informacji nt. dzieciństwa czy rodziców A.S., ale jestem na 100% pewna, że musiał na własnej skórze doświadczyć molestowania lub innej przemocy seksualnej. Nic nie dzieje się bez przyczyny.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Maj 08, 2009 17:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 08, 2009 15:45   

M i T napisał/a:
...jestem na 100% pewna, że musiał na własnej skórze doświadczyć molestowania lub innej przemocy seksualnej. Nic nie dzieje się bez przyczyny...

A czy nikt nie zastanawial sie, ze z tym "molestowaniem i przemoca seksualna"
to jest "przeginanie"? 8-)

Czy przypadkiem "obowiazek szkolny" nie jest
wiekszym "gwaltem i molestowaniem" dla dziecka,
zwlaszcza w szkolach III RP,
gdzie "snuje sie sb-ecki duch"? 8-)

Dlaczego jest tak malo analfabetow?
W koncu ktos musi "tyrac" od rana do nocy
aby bardziej inteligentni nie musieli
wykonywac "prac kononowicza" :hah:

Tak wiec "gwalcic czy nie gwalcic" oto jest pytanie?
Ostatnio zmieniony przez m Wto Maj 12, 2009 20:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Sob Maj 09, 2009 10:29   

grizzly napisał/a:
Czy przypadkiem "obowiazek szkolny" nie jest
wiekszym "gwaltem i molestowaniem" dla dziecka,

Jestem tego samego zdania. Po co na siłę edukować? Czy naprawdę całe społeczeństwo musi mieć maturę i tytuł magistra? To i tak nie przekłada się w żaden sposób na zasoby intelektualne społeczeństwa, bo poziom inteligencji jest stały i z konieczności poziom nauczania musi się obniżać.
BTW, największą krzywdę polskiej edukacji zrobiono likwidując szkoły zawodowe.
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Maj 12, 2009 16:46   

http://www.youtube.com/watch?v=mNYlIcXynwE

Swoja droga: warto by skolowac ten film w calkosci (Fat head movie).
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 22:30   

zenon napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=mNYlIcXynwE

Swoja droga: warto by skolowac ten film w calkosci (Fat head movie).


kosztuje $15 na amazon + jakieś pewnie 10 za przesyłkę
razem powinno się zamknąć w 80zł - może ludkowie z Wawy i okolic zrzucimy się po 20zł i se kupimy oryginał?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 22:44   

zbiggy napisał/a:
se kupimy oryginał?


Jest na torrentach :)

Marishka
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 23:03   

zbiggy napisał/a:
zenon napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=mNYlIcXynwE

Swoja droga: warto by skolowac ten film w calkosci (Fat head movie).


kosztuje $15 na amazon + jakies pewnie 10 za przesylke
razem powinno sie zamknac w 80zl - moze ludkowie z Wawy i okolic zrzucimy sie po 20zl i se kupimy oryginal?


A kto bedzie mial oryginalne dvd z tego grona i dlaczego?

Generalnie jestem za.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 23:46   

zenon napisał/a:


A kto bedzie mial oryginalne dvd z tego grona i dlaczego?

Generalnie jestem za.


kto będzie najbardziej tego pragnął, ja się nie upieram.
może ktoś kto zrobi kopie bezpieczeństwa dla reszty :)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 07:19   

na spółkę to wychodzi niewiele kasy, więc ja jak najbardziej mogę się zrzucić
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 08:03   

Ja tez!!

Mohlibysmy przy okazji kupic "cos jeszcze", jezeli sa jakies ciekawe filmy.

Koledzy z sekty moze reflektuja na ksiazke Aajonusa? Wypadaloby ja miec.. Jest ebook, mozna kupic na spolke...
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 08:21   

jakieś ciekawe filmy to bardzo chętnie
ale na e-booki nie reflektuję, bo książki do czytania muszę mieć na papierze (przez monitor i tak czytam za dużo)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
wiraha


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 508
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 09:19   

zenon napisał/a:
Koledzy z sekty moze reflektuja na ksiazke Aajonusa? Wypadaloby ja miec.. Jest ebook, mozna kupic na spolke...


proponowalem to czas jakis temu
jestem za ksiazka - a nawet od razu obiema ksiazkami

pozd
WiRAHA
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Czw Maj 14, 2009 11:29   

zenon napisał/a:
...Koledzy z sekty moze reflektuja na ksiazke Aajonusa?...

Czy to zart? :razz:

Lepszy pomysl to jednak zbierac pieniadze
na "Harpera". 8-)

Ale co zrobic gdy "plec" malo wazna
a liczy sie "uczucie" i "wiara". 8-)
.
 
     
arturtsk

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 189
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 13:07   

Ja właśnie będe zamawiać jutro pare książek plus film, ale książkę Aajonusa nie można wysłać na mój adres... Zenon podasz linka na ebooka?

Do tematu:

"W toku ewolucji ludzki mózg został tak zaprogramowany by potrafił wykorzystać nadarzające sie okazje."
Cytat z Fokusa.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 19:57   

Bodajze na stronie http://wewant2live.com som ebooki Aajonusa.

Tylko drogie, kosztuja tyle co czarnodruk: 30 dolkow.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Maj 14, 2009 20:00   

grizzly napisał/a:
zenon napisał/a:
...Koledzy z sekty moze reflektuja na ksiazke Aajonusa?...

Czy to zart? :razz:

Lepszy pomysl to jednak zbierac pieniadze
na "Harpera". 8-)


A skont wiesz?
Czytales Aajonusa? Wiesz a priori ze nie ma tam nic wartosciowego?

Harpera mam.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 15, 2009 05:53   

miśkowi się zdaje, że jak zna Harpera na pamięć to złapał Pana Boga za nogi :]
przyznaję, że wespół ze Stryerem dobrymi teoretycznymi podręcznikami na temat biochemii są
ale to jednak za mało, o wiele za mało, żeby wiedzieć jak całościowo pokierować swoim zdrowiem, żywieniem i w ogóle trybem życia
sorry, Winetou ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 15, 2009 12:36   

zenon napisał/a:
A skont wiesz?
Czytales Aajonusa? Wiesz a priori ze nie ma tam nic wartosciowego?

Pytasz? Ano wiem, bowiem czytalem czesciowo te "wypociny"!!! 8-)

Sa tam opisane "makabryczne klamstwa",
dlatego wiarygodnosc tego czlowieka
jest dla kazdego profesjonalisty mniejsza od "wiejskiego znachora". :razz:

Zenek a czy Ty studiowales "MEDYCYNE" aby byc w stanie
przynajmniej oszacowac, "klamstywa i bezwiedze ajonusowa" ???

Wiara w "ajonusowe metody" jest gorsza od wiary
w "nabywanie mundrosci" przez pozeranie "podgardlu i zoltek"!!! 8-) :what: :hah:
.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 15, 2009 12:39   

Hannibal napisał/a:
...ale to jednak za mało, o wiele za mało, żeby wiedzieć jak całościowo pokierować swoim zdrowiem, żywieniem i w ogóle trybem życia...

Zgadzam sie z Toba Hani w 1000% a nawet wiecej!!! 8-)

Licza sie tylko "EFEKTY" i "PIENIADZE" !!! 8-) :hah:
.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 15, 2009 12:49   

grizzly napisał/a:
Zenek a czy Ty studiowales "MEDYCYNE" aby byc w stanie
przynajmniej oszacowac, "klamstywa i bezwiedze ajonusowa" ???

wielu jest takich, co studiowało medycynę, "osiągnęli" jakieś tytuły, a i tak zostali konowałami, co rujnują ludziom zdrowie
wybacz, ale są "likarze" i LEKARZE, przy czym tych drugich jest względnie niewiele
to dawniej można było wciskać ludziom taki kit, że jak ktoś "posiadł" wykształcenie akademickie to już wszystko wie
teraz młodzi ludzie mają dostęp do informacji i w takie banialuki coraz rzadziej wierzą
przypominasz mi czasem duchownych katolickich, co niby posiedli monopol na wiedzę i nieustannie strofują "maluczkich" :what:
P.S. a tak poza tym to Cię cenię, więc bez urazy ;)
P.S_2 Aajonus myli się w pewnych sprawach, ale ma ogólnie sporo racji w tym co mówi (o przewadze surowego, o tzw. patogenach)
zresztą gdyby tylko on tak mówił - coraz więcej kumatych naukowców potwierdza np. hygiene hypothesis
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 15, 2009 13:41   

Hannibal napisał/a:
... są "likarze" i LEKARZE, przy czym tych drugich jest względnie niewiele
to dawniej można było wciskać ludziom taki kit, że jak ktoś "posiadł" wykształcenie akademickie to już wszystko wie
teraz młodzi ludzie mają dostęp do informacji i w takie banialuki coraz rzadziej wierzą...

Hani, tym razem 2000% racji a nawet wiecej!!! 8-)

"LEKARZY" byloby znacznie wiecej, gdyby nie
upiorny system "zaleznosci" rodem z "komuchowatego prl-u"
czy "sredniowiecznego klasztora z inkwizycja w tle"

Obecna "organizacja sluzby zdrowia"
to "latryna pelna smierdzacych kup reniowych"! :razz: :razz: :razz:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Maj 15, 2009 14:56   

Film całkiem w porządku, fajne animki, ale bez jakichś wielkich rewelacji - szczególnie dla tych, którzy czytali chociażby Taubesa. Pomijając jedną ewidentną bzdurę (że latynosi i czarni mają genetyczną predyspozycję do tycia), w zasadzie trudno się do czegoś "przyczepić". No może jeszcze do tego, że Naughton podważa tezę, że bodajże 2/3 Amerykanów jest otyłych. Nie wiem, gdzie on prowadził swoje obserwacje (może w dużym mieście?), ale w mniejszych miastach jest nawet gorzej niż 2/3. Generalnie im mniejsze miasto, tym gorsze "widoki" można obserwować. W Polsce zresztą jest podobnie.

Marishka
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 15, 2009 15:08   

M i T napisał/a:
...Generalnie im mniejsze miasto, tym gorsze "widoki" można obserwować. W Polsce zresztą jest podobnie...

Generalnie im mniej inteligentny Hamerykanin
tym bardziej "lutyty i bidny". 8-)

BTW
W Honolulu gdzie czesto bywam,
jest znacznie mniej tej "wypasionej tluszczy" 8-)

Tak z ciekawosci? W jakim Stanie mieszkacie? 8-)
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Maj 15, 2009 15:10   

grizzly napisał/a:
Tak z ciekawosci? W jakim Stanie mieszkacie? 8-)
.


Grizzly, patrz na profil, tam nazwa "stanu" jest wyraźnie napisana :)

Marishka
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Maj 15, 2009 18:07   

M i T napisał/a:
...nazwa "stanu" jest wyraźnie napisana :)...

A widze, widze, teraz juz rozumiem pewne wasze posty! 8-)

Odwiedzacie czasami "Ziemie Indian" i "utuczonych planktonow"? 8-) :hah:
.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Maj 15, 2009 18:24   

[quote="grizzly"]
M i T napisał/a:
Odwiedzacie czasami "Ziemie Indian" i "utuczonych planktonow"?


Grizzly, szczęśliwie opuściłam tę "Ziemie" już prawie 4 lata temu i nie zamierzam tam wracać. O ile dobrze wiem, Tomka w tamte tereny też nigdy nie ciągnęło.

Mam tylko jedną uciążliwą "pozostałość" nieco utrudniającą mi życie w Polsce - obywatelstwo.

Marishka
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Maj 15, 2009 20:34   

grizzly napisał/a:
zenon napisał/a:
A skont wiesz?
Czytales Aajonusa? Wiesz a priori ze nie ma tam nic wartosciowego?

Pytasz? Ano wiem, bowiem czytalem czesciowo te "wypociny"!!! 8-)

Sa tam opisane "makabryczne klamstwa",
dlatego wiarygodnosc tego czlowieka
jest dla kazdego profesjonalisty mniejsza od "wiejskiego znachora". :razz:


No to chwali ci sie, ze najpierw przeczytales a potem sie wypowiadasz.

Ja chcialbym przeczytac jego proze.
Moze znajde tam wartosciowe rady, moze znajde bzdury. Pewnie znajde troche tego, troche tego.

Szkoda tez, ze nie mowisz o konkretach. Warto by przestrzec przed potencjalnymi zagrozeniami. Ale rozumiem, ze "za darmoche" to nie chcesz.

Nie widze nic zlego w czytaniu ksiazek. To samo w sobie nie jest szkodliwe.
Tombaka tez czytalem. 8)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
  Wysłany: Sob Maj 16, 2009 13:52   Sally Fallon

Właśnie słucham w Wisconsin'owskim Public Radio rozmowę z Sally Fallon (prezesem Weston A. Price Foundation), która również pojawia się w omawianym wyżej filmie. Kobieta mówi o zupach kolagenowych, zjadaniu podrobów i braku powiązania smalcu z chorobami serca, no i o cholesterolu i zbawiennym wpływie nasyconych tłuszczów :) Aż miło słyszeć takie "niekonwencjonalne" rzeczy w amerykańskim radio :)

Można odsłuchać (ale chyba tylko fragment tej godzinnej audycji) pod tym adresem:
http://www.peoplespharmac...lly_fallon.php#

albo jeszcze dziś załapać się na powtórkę audycji o god. 21:00 włączając WPR (Ideas Network - po prawej stronie) - klikając na Real Player czy WMP tu:
http://wpr.org/webcasting/live.cfm

Warto!

Marishka
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 16, 2009 14:20   

wysłuchać zawsze warto, ale Sally jest strasznie zapatrzona na mleczne i nie zdaje sobie sprawy, że mnóstwo osób nie jest w stanie w dłuższym okresie czasu tolerować nawet tych z pierwszego sortu (surowych, od krów grass-fed)
jedynie z masłem większość sobie "radzi"
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Sob Maj 16, 2009 14:46   

zenon napisał/a:
grizzly napisał/a:
zenon napisał/a:
A skont wiesz?
Czytales Aajonusa? Wiesz a priori ze nie ma tam nic wartosciowego?

Pytasz? Ano wiem, bowiem czytalem czesciowo te "wypociny"!!! 8-)

Sa tam opisane "makabryczne klamstwa",
dlatego wiarygodnosc tego czlowieka
jest dla kazdego profesjonalisty mniejsza od "wiejskiego znachora". :razz:


No to chwali ci sie, ze najpierw przeczytales a potem sie wypowiadasz.

Ja chcialbym przeczytac jego proze.
Moze znajde tam wartosciowe rady, moze znajde bzdury. Pewnie znajde troche tego, troche tego.

Szkoda tez, ze nie mowisz o konkretach. Warto by przestrzec przed potencjalnymi zagrozeniami. Ale rozumiem, ze "za darmoche" to nie chcesz.

Nie widze nic zlego w czytaniu ksiazek. To samo w sobie nie jest szkodliwe.
Tombaka tez czytalem. 8)
czytalem "recepte..." aajonusa, nie powiedzial bym ze "makabryczne klamstwa" , czasami poprostu aajonus troche rozmija sie z prawda I upraszcza, chyba dlatego ze brak mu "dokladnych danych" , generalnie jego teksty sa podobnego kalibru co dr.Kwasniewskiego. z tym ze rady aajonusowe z "recepty..." sa moim zdaniem wzglednie bezpieczne a rady dr.Kwasniewskiego nie zawsze. Jak ktos jest zainteresowany to moge "podeslac kawalek" aajonusowej "recepty..."
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Maj 16, 2009 16:53   

Ja poprosze!

Maila dam na prv 8)
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Maj 16, 2009 19:01   Re: Sally Fallon

M i T napisał/a:

Mozna odsluchac (ale chyba tylko fragment tej godzinnej audycji) pod tym adresem:
http://www.peoplespharmac...lly_fallon.php#


empetrojka ma 54 minuty, wiec jezeli to nie calosc to zdecydowana wekszosc (jezeli audycja trwala kolo godziny).

Dzieki za ciekawego linka Marishka.

ps.
Wiecie, ze Weston A. Price fundation promuje tez niesmialo surowe zywienie 8) :yeah:
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Maj 16, 2009 19:04   Re: Sally Fallon

zenon napisał/a:
empetrojka ma 54 minuty, wiec jezeli to nie calosc


Tak, to jest całość , sprawdzałam już.

Marishka
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 18:09   

WITAM :hug:

Przejadanie się dotyczy także osób szczupłych nie tylko tzw.:" tłuścioszków".
można zerknąć tutaj jak to wygląda z punktu widzenia "psycho.":

12 POWODÓW DLA KTÓRYCH SIĘ PRZEJADAMY I JAK TO PRZEZWYCIĘŻYĆ
http://www.surawka.republika.pl/O1.htm

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 19:36   

krzysztof2 napisał/a:
Przejadanie się dotyczy także osób szczupłych nie tylko tzw.:" tłuścioszków".

no oczywiście, że tak
Ci szczupli na wysokich węglach muszą je "ćpać' non-stop, bo inaczej brak im energii
jedzą mnóstwo, a i tak są szczupli
wydawałoby się, że są zdrowi, a nierzadko jest tak, że są nieźle zdegenerowani
taki trochę w sobie, z małym tłuszczykiem może być od nich 100-razy zdrowszy
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 19:38   

Hannibal, napisałeś powyżej stuprocentową prawdę.
Nie da się obalić tego stwierdzenia. Lutz też się tu nie mylił. Znam co najmniej kilku takich ludzi. Jedzą praktycznie tylko węglowodany w najbardziej parszywych postaciach, a ja odnoszę wrażenie, że gryzą coś większą część pobytu w pracy. Innymi słowy mielenie żuchwą plus praca. To straszne.

Tomek
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 20:03   

Waldek sam siebie pokazywał jako przykład zawsze szczupłego, dość wysportowanego, jedzącego parę lat temu non-stop jakieś węgle, a i tak mającego sporo problemów ze zdrowiem
ja też byłem taki, że non-stop chodziłem głodny i jadłem mnóstwo różnorakich węgli, ale przynajmniej matka trochę dbała, żeby były na obiad mięsa dobrej jakości, dzikie wędzone pstrągi, masło, jajka, etc.
jednym słowem aż tak się "nie stoczyłem" ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 30, 2009 20:55   

Przejadanie się czy to węglowodanami,czy tłuszczami jest złe.
Co za różnica,czy przejemy się W,T czy B?
Hannibal z tego co piszesz,to Ty również mało nie jadasz .Czytam i widzę,że niektórzy w porównaniu z Tobą ,dzienną dawkę mają jak dla kota -tak chyba Gudrii pisze, o ile dobrze zapamiętałam :)
Owszem wytłumaczysz to tym,że Twój organizm tyle potrzebuje,ale skąd zatem wiesz,że ci co pałaszują W tyle ich nie potrzebują?


Z resztą pamiętam,jak na sąsiednim forum Tomasz K. pisał,że jak komuś nie pasuje DO/ŻO ,to już lepiej ,żeby był na diecie wysokowęglowodanowej,niskotłuszczowej (podane były proporcje-nie pamiętam teraz jakie) ,niż na "korytku" -mniej więcej tak to przekazał-dokładnie nie mogę jednak treści odtworzyć :)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:13   

Iga napisał/a:
Co za różnica,czy przejemy się W,T czy B?

ciężko przejeść się posiłkiem, które ma sporo białka i odpowiednią ilość tłuszczu, gdyż uczucie sytości nas hamuje
węglami i junk-foodem łatwo się przejeść, bo ta sytość jest mało wyraźna
Iga napisał/a:
Owszem wytłumaczysz to tym,że Twój organizm tyle potrzebuje,ale skąd zatem wiesz,że ci co pałaszują W tyle ich nie potrzebują?

jem wg apetytu i niech reszta też tak je, o ile są to zdrowe naturalne nieprzetworzone produkty - wiemy doskonale, o co mi chodzi :)
ale Ci co pałaszują tyle W degenerują swój organizm (jedni szybciej, drudzy wolniej)
no i umówmy się - oni nie jedzą jakichś namaczanych zbóż, jak niektóre ludy u Westona ;)
takie posiłki węglowe trzeba jeść często, bo inaczej dostanie się skrętu kiszek - a częste jedzenie dodatkowo oznacza nieustanne trawienie, czyli mocne obciążenie organizmu
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:20   

Hannibal napisał/a:

ciężko przejeść się posiłkiem, które ma sporo białka i odpowiednią ilość tłuszczu, gdyż uczucie sytości nas hamuje

Można i w ten sposób sobie i innym tłumaczyć,jednak FAKTEM jest,ze tłuszczem ,jak i białkiem też można się przejeść -czego to niektórzy nie mogą przyjąc do świadomości i "walą" w siebie nadmierne ilości tych skladników,a potem dziwią się po latach,że wystąpiły problemy.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:25   

Hannibal napisał/a:
... a częste jedzenie dodatkowo oznacza nieustanne trawienie, czyli mocne obciążenie organizmu

Nie przesadzałabym z tym mocnym obciążeniem organizmu -po to mamy układ trawienny,zeby trawił,a nie żeby nie trawił.
Życie to ruch,a bezruch to gnuśnienie.
Nieużywany samochód też po latach będzie nie do użytku-lepiej jest nim jeździć .


Oczywiście pragnę nadmienić,że sama nie jadam często,ale też nie twierdzę,że jak ktoś jada małymi porcjami często to szybciej się zużyje niż ja :)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:28   

Iga napisał/a:
Można i w ten sposób sobie i innym tłumaczyć,jednak FAKTEM jest,ze tłuszczem ,jak i białkiem też można się przejeść -czego to niektórzy nie mogą przyjąc do świadomości i "walą" w siebie nadmierne ilości tych skladników,a potem dziwią się po latach,że wystąpiły problemy.

ale Ty masz na myśli tych opty-, co stosują "żelazne" proporcje i wlewają w siebie kolejne dzbanki smalcu? :what:
poczytaj Pana Witolda - mam takie samo zdanie jak on na ten temat
Iga napisał/a:
Nie przesadzałabym z tym mocnym obciążeniem organizmu -po to mamy układ trawienny,zeby trawił,a nie żeby nie trawił.

trawił tak, ale non-stop
teoria i praktyka to potwierdza - po zminimalizowaniu liczby posiłków w ciągu dnia proces zdrowienia jest wyraźnie szybszy
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Maj 30, 2009 21:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:30   

Hannibal napisał/a:

ale Ty masz na myśli tych opty-, co stosują "żelazne" proporcje i wlewają w siebie kolejne dzbanki smalcu? :what:

Oni też ponoć jedzą w/g apetytu,z resztą z tego co się orientuję,to i tutaj i tam wszyscy w taki sposób jedzą :hihi: tylko skąd zatem te problemy po latach?
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:33   

Iga napisał/a:
Oni też ponoć jedzą w/g apetytu,z resztą z tego co się orientuję,to i tutaj i tam wszyscy w taki sposób jedzą :hihi: tylko skąd zatem te problemy po latach?

to ciekawe, bo jakoś jest tak, że jedzą zupełnie różnie
widzę, że zaczynasz wątek, które był już wałkowany nie raz
ja nie ma nic do dodania - moje zdanie możesz sobie wyczytać w odpowiednich tematach :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Maj 30, 2009 21:39   

Mnie również nie chce się wałkować tego samego "setny raz",chcę tylko zaznaczyć,że nie tylko węglowodanami można się przejeść,a że jadząc je ,jada się je częściej niż tłuszcze,to co z tego,jak i tak tłuszczami można się przejeść?-dla mnie nie ma różnicy.I ten co jada wysokotłuszczowo i ten co jada wysokowęglowodanowo,może być zdegenerowany (jak to Ty ujmujesz) na skutek przejedzenia.
Koniec.Kropka :)

PS.
Hannibal napisał/a:
...
...widzę, że zaczynasz wątek, które był już wałkowany nie raz
:)

Na pewno to znasz ;Repetitio est mater studiorum 8-)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 06:37   

to ja tylko dodam, że to, co Pan Witold powtarzał i to, z czym ja się zgadzam to to, że przy spożyciu białka w stylu 30 g, a tłuszczy do syta to rzeczywiście, można tym tłuszczem się przejść - np. Molka
natomiast gdy spożywamy większą ilość białka to o takie rzeczy znacznie trudniej
ale zawsze - dla chcącego nic trudnego - przy jedzeniu też trzeba myśleć :D
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 31, 2009 12:29   

Hannibal napisał/a:

natomiast gdy spożywamy większą ilość białka to o takie rzeczy znacznie trudniej
ale zawsze - dla chcącego nic trudnego - przy jedzeniu też trzeba myśleć :D

Piszesz tak ,jakby nie można było przejeść się białkiem :) Wyraźnie napisałam wczesniej,ze można się przejeść nie tylko węglowodanami,ale również i białkiem i tluszczem.I co za różnica,jak i tak się przejesz,a przejadanie w żadnym wypadku nie jest zdrowe.
Ty uważasz,że jak zjesz do syta,to będziesz żył kto wie ile i będziesz kto wie ,jak zdrowy całe życie , ale skąd wiesz,że poczucie Twojej sytości nie przychodzi za późno? Z tego co wiem ,to nie jadasz małych ilości B i T ;)

To ,że ktoś jada małymi porcjami większą część dnia,wcale nie oznacza ,że się przejada,bo to co zjadł może być zaraz zuzyte i na odwrót-to ,że ktoś zjada jeden posiłek dziennie ,w tym "kilo mięsa" wcale nie oznacza,że się nie przejada.
Nie mylmy czestości jedzenia z przejadaniem.Można się przejeść jedząc jeden posiłek dziennie i można się w ogóle nie przejeść jedząc 4,czy 5 razy dziennie :)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 14:01   

Iga napisał/a:
Piszesz tak ,jakby nie można było przejeść się białkiem :) Wyraźnie napisałam wczesniej,ze można się przejeść nie tylko węglowodanami,ale również i białkiem i tluszczem.I co za różnica,jak i tak się przejesz,a przejadanie w żadnym wypadku nie jest zdrowe.

ale ja nie twierdzę, że nie można - napisałem, dla chcącego nic trudnego
kwestia tylko taka czy trudno się przejść czy łatwo
Iga napisał/a:
Ty uważasz,że jak zjesz do syta,to będziesz żył kto wie ile i będziesz kto wie ,jak zdrowy całe życie , ale skąd wiesz,że poczucie Twojej sytości nie przychodzi za późno? Z tego co wiem ,to nie jadasz małych ilości B i T ;)

a Ty uważasz, że będę żył krótko i będę chory przez całe życie, tak? :-o
pewności nigdy się nie ma, ale mam taką nadzieję i robię wg mnie sporo, żeby zapewnić sobie długie życie w zdrowiu
co to znaczy, że jadam niemałe ilości B i T? jadam po prostu wg apetytu, nie głodzę się
mój organizm jest taki, że tyle kcal wymaga i mimo tego jestem mocno szczupły
Iga napisał/a:
to ,że ktoś zjada jeden posiłek dziennie ,w tym "kilo mięsa" wcale nie oznacza,że się nie przejada.

no ja rozumiem, dla Ciebie to ilości nie do wyobrażenia - jak się je jajko dziennie to rzeczywiście :D
ja nikomu nie ustalam ilości i niech nikt mi nie ustala
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 31, 2009 14:15   

Hannibal daj spokoj,zyj jak najdłużej w zdrowiu :) resztę napisze później.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Maj 31, 2009 14:21   

Iga napisał/a:
Hannibal daj spokoj,zyj jak najdłużej w zdrowiu :) resztę napisze później.

bardzo dziękuję za życzenia :)
wiesz, ja tam na siłę innych nie będę przekonywał, że moje metody są dobre - ktoś ma inne patenty to niech je stosuję
jak ktoś potrzebuje 2 kg mięsa dziennie to ja nie będę twierdził, że się przejada, bo nie znam jego organizmu - może po prostu tyle potrzebuje
jak ktoś spożywa 0,2 kg mięso to powiem żartobliwie, że to dla kota (z mojego punktu widzenia), ale może on ma taki organizm, że tyle mu starcza
jak sama powtarzasz - każdy jest inny i każdemu mogą być potrzebne różne ilości jedzenia
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Nie Maj 31, 2009 20:54   

Hannibal napisał/a:

...mój organizm jest taki, że tyle kcal wymaga i mimo tego jestem mocno szczupły

Właśnie.Wróć teraz do swojego pierwszego postu i przeczytaj to,co napisałeś o ludziach szczupłych. W/g Ciebie bardziej mogą być zdegenerowani (strasznie nie lubię używać tego słowa) od tych bardziej "przy sobie".

Ci ludzie też jedzą w/g swojego apetytu,tylko nie jedzą tak jak Ty jednego posiłku dziennie wysokobiałkowego i wysokotłuszczowego,tylko wysokowęglowodanowo i częściej i również są szczupli . Więc o co tak naprawdę chodzi? Kto Wam nawbijał do głów takich twierdzień,że jak ktoś je częściej ,to się przejada? Częstość nie oznacza jednoznacznie przejadania.Ktoś może lubieć jeść często,a mało i również będzie dobrze i nie będzie zdegenerowany :)
Cytat:
...no ja rozumiem, dla Ciebie to ilości nie do wyobrażenia - jak się je jajko dziennie to rzeczywiście :D

Ja nawet nie porównuję siebie do Ciebie-nawet mi to do głowy nie przyszło ,poza tym jeśli to jedno jajko do mnie,to jadam 3 jajka ;-)

Cytat:
wiesz, ja tam na siłę innych nie będę przekonywał, że moje metody są dobre - ktoś ma inne patenty to niech je stosuję

O widzisz! :) O to mi cały czas chodzi :)
Ty masz swój patent,ja mam swój patent i ci co dużo muszą jeść węglowodanów,żeby mieć energię mają swój patent.Kto ma z nas lepszy patent - życie zweryfikuje.Przed metą nie ma co być pewnym swojego Hannibal :) .Nie odzywiamy się swoim sposobem kilkadziesiąt lat,żeby twierdzić jednoznacznie,że nasz sposób jest idealny ,tylko odżywiamy się raptem kilka lat,a to zbyt wcześnie na wyciąganie zbyt daleko idących wniosków,bo odczucia,jak to odczucia mogą być czasem fałszywe.Pożyjemy więc ,to zobaczymy-oby w zdrowiu,czego Tobie i sobie życzę :)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 01, 2009 07:25   

Igo, tyle, że ja też jadłem wysokowęglowodanowo i miałem częste posiłki i pamiętam, że to było nie teges. Wiele osób to pamięta dlatego przeszło na low-carb. Widzę, że nie odrobiłaś lekcji chociażby z Lutza ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 01, 2009 08:50   

Hannibal napisał/a:
Igo, tyle, że ja też jadłem wysokowęglowodanowo i miałem częste posiłki i pamiętam, że to było nie teges. Wiele osób to pamięta dlatego przeszło na low-carb. Widzę, że nie odrobiłaś lekcji chociażby z Lutza ;)

Hanni,przecież my nie piszemy o diecie wysokowęglowodanowej sensu stricte ,tylko o przejadaniu się,czyżbyś już zapomniał? ;-) Gdybyśmy tak robili,to napewno bym pisała cały czas o DJ,w której proporcje między BWT układają się następująco 1:3,5:0,5 -w zależności oczywiście od ruchu itd. :)
A to,że nie było z Wami "teges" to już inna sprawa.Najprawdopodobniej ;
1.Przejadaliście się.
2.Wybieraliście węglowodany pod najgorszą postacią jaka może być .
3.Napisałeś ,że jadłeś mnóstwo różnorakich węgli,a przy tym mięso,masło,jajka itp. Czyli mieszałeś wszystko ze sobą i Twoja dieta nie była typową dietą wysokowęglowodanową ,ale również wysokobiałkową i wysokotłuszczową,także nie dziwię,że że czułeś się" nie teges".

Widzisz..."cały wic" polega na nieprzejadaniu się ;-) i wybieraniu sobie najlepszych postaci B,T i W , innymi słowy,można jeść również wysokowęglowodanowo i również nie przejadać się ,również być zdrowym,pieknym itd. -trzeba tylko jeść z "głową" 8-)

Można również jadać wysokotłuszczowo i się przejadać,ale o tym już przecież pisałam :)
Także nie ważne co będzie przeważać w Twojej diecie,ważne żeby się nie przejadać.
Dlaczego piszę "nie ważne ,co będzie przeważać"? Otóż dlatego,że nie we wszystkich strefach klimatycznych żywią się wysokotłuszczowo,a mimo to są ludzie,którzy dysponują lepszym zdrowiem niż ci "wysokotłuszczowcy" wszyscy razem wzięci ,którzy nie "używają głowy" do jedzenia :)
Nie ma jednej idealnej diety dla wszystkich Hannibal :) 8-)
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 01, 2009 12:04   

moje żywienie było wysokowęglowodanowe i było oparte o tzw. zdrowe produkty w stylu nieoczyszczone kasze, ryże, makarony, etc.
było to jednocześnie żywienie niskotłuszczowe, z ilością białka w okolicach diety japońskiej
co to znaczy wg Ciebie przejadać się? czy Ty to autorytarnie stwierdzasz? napisz dokładnie, jak ten stan charakteryzujesz
no bo ja jadłem wtedy wg apetytu, żeby nie chodzić głodnym
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 01, 2009 12:09   

Iga napisał/a:
Otóż dlatego,że nie we wszystkich strefach klimatycznych żywią się wysokotłuszczowo,a mimo to są ludzie,którzy dysponują lepszym zdrowiem niż ci "wysokotłuszczowcy" wszyscy razem wzięci ,którzy nie "używają głowy" do jedzenia :)

ale mówisz o czasie teraźniejszym, gdy ludzie średnią są raczej kiepskiego zdrowia?
bo jakoś tradycyjne żywienia również w ciepłych krajach, jak Sardynia, Maroko, Etiopia to były żywienia dość tłuste i dość ubogowęglowodanowe (oczywiście, niekoniecznie ketogeniczne)
Iga napisał/a:
Nie ma jednej idealnej diety dla wszystkich Hannibal :) 8-)

zależy co masz na myśli w takim stwierdzeniu
jesz rzeczy, jakie są na obszarze, w którym mieszkasz - ale takie, które mogłyby być w naturze, czyli upolowany zwierzak, zebrane jeżyny, jagody, grzyby, czy orzechy, a nie takie, które są ludzkim Tworem
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 01, 2009 12:54   

Hannibal napisał/a:

...było to jednocześnie żywienie niskotłuszczowe, z ilością białka w okolicach diety japońskiej

No cóż...pisałeś,że jadałeś też mięso-rozumiem,że smażone,czy pieczone,masło i jaja -nie wiem w jakiej postaci ,ale w tym również jest tłuszcz.Może jednak tego tluszczu wtedy było u Ciebie za duzo w stosunku do spozywanych węglowodanów i białka.
To,że jadłeś białka w okolicach Diety Japońskiej nie oznacza,że jadłeś również T w okolicach DJ i W też w tych okolicach.
Nie stwierdzisz również ,że byłeś na Diecie Japońskiej.To,że jadłeś ryż,jeszcze nie świadczy,że byłeś na takiej diecie,tak samo,jak jedzenie dużej ilości tłuszczu nie oznacza Diety Optymalnej.

Cytat:
...co to znaczy wg Ciebie przejadać się? czy Ty to autorytarnie stwierdzasz? napisz dokładnie, jak ten stan charakteryzujesz
no bo ja jadłem wtedy wg apetytu, żeby nie chodzić głodnym

To znaczy,że po latach występują problemy zdrowotne ,zwykle na skutek przejadania się -jedzenia do tzw. syta może przyczyniać się do przejedzenia.Kiedyś czytałam (nie pamietam już gdzie i przez kogo to było pisane),że człowiek powinien od stołu odchodzić z lekkim uczuciem niedosytości-ja myślę,że to jest lepszym rozwiązaniem niż odchodzenie od stołu z uczuciem sytości ,bo uczucie to może być uczuciem zwodniczym ,tzn. że zanim odczujesz to odczucie możesz już więcej swojemu organizmowi dostarczyć, niż ten potrzebuje.Bylo o tym gdzieś pisane-jak znajdę źródło,to napiszę.
Hannibal,jeśli za 90 lat będziesz zdrów jak przysłowiowa rybka i będziesz dalej na swojej diecie i będziesz jadał jak do tej pory w/g swojego apetytu ,to na pewno Twoja dieta okaże się trafioną w dziesiątkę.Teraz trudno to stwierdzić .
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Pon Cze 01, 2009 12:59   

No kurczę co za dyskusja o przejadaniu się...Jasne wszystkim można się przejeść, to zależy od naszego stanu psychicznego! Ale na pewno DUŻO ciężej się przejeść tłuszczami i białkiem aniżeli węglowodanami i to uważam nie podlega dyskusji...A twierdzenie że tłuszczami i białkiem też da się przejeść jest na poziomie tego że nożem kuchennym też można zabić więc tak jak broń palna powinno wymagać zezwolenia :) :) :)

Ja osobiście na low-carbie jeszcze ani razu się nie przejadłem(1rok) co na normalnym żywieniu zdarzało mi się często (zdecydowanie za często) :) :)

Pozdro
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 01, 2009 13:07   

Hannibal napisał/a:

Iga napisał/a:
Nie ma jednej idealnej diety dla wszystkich Hannibal :) 8-)

zależy co masz na myśli w takim stwierdzeniu

Jak to co? To,ze Twoja dieta mogłaby mnie zaszkodzić ,albo ja niekoniecznie mogłabym się na niej czuć rewelacyjnie tak jak Ty i na odwrót.
Chyba nie powiesz,że każdy kto by zaczął jeść tak jak Ty,czułby się wyśmienicie...

Grupa ludzi może czuć się dobrze na diecie wysokoT,niskoW i niskoB,a już inna na takiej samej diecie może czuć się niezbyt ciekawie ,natomiast lepiej się czuje na innych proporcjach.
Czy stwierdzisz ,że tylko na diecie wysokoT,niskoW ludzie żyją długo i zdrowo,a reszta na innych dietach niedomaga w wieku 40 lat?
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 01, 2009 13:13   

Nowy24 napisał/a:

Ja osobiście na low-carbie jeszcze ani razu się nie przejadłem(1rok)...

Pozdro

No cóż :) Jeden rok,to nie "120 lat" :hihi:
******************

Kurcze.Jednego nie potrafię pojąc....dlaczego ludzie są tak skłonni do wyciągania daleko idących wniosków będąc na jakiejś określonej diecie np. rok,dwa,trzy nawet 5 i troszkę więcej lat?
Przecież na zdrowy rozsądek,żeby stwierdzić,że dana dieta jest super,to trzeba dziesiątek lat,a nawet kilku pokoleń :) 8-)

PS. Pragnę nadmienić ,że ja nie jestem przeciwnikiem żadnej diety(oczywiście nie mam tutaj na myśli diety opartej na fastfoodach i innych shitach ,mam na myśli diety,które mają swoją historię :) ),żadnej nie ganię,żadnej w specjaly sposób nie wychwalam ,bo z tego co widzę,to ludzie na różnych dietach wykazują się zdrowiem,kondycją,urodą,długowiecznością itd. :)
Mnie chodzi jedynie o nieprzejadanie się :)
Ostatnio zmieniony przez Iga Pon Cze 01, 2009 13:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 01, 2009 13:16   

znaczy się nie czytasz zupełnie forum, literatury, która jest tam podawana, Igo
jeśli wszystko jest dla Ciebie względne, nic Cię nie przekonuje no to trudno
sporo ludzi to przekonuje, jeśli nie do rawpaleo, to przynajmniej do low-carbu i dzięki temu poprawiają swoje zdrowie - ciężko w to uwierzyć, prawda?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 01, 2009 13:20   

Hannibal napisał/a:
...
sporo ludzi to przekonuje, jeśli nie do rawpaleo, to przynajmniej do low-carbu i dzięki temu poprawiają swoje zdrowie - ciężko w to uwierzyć, prawda?

Ehhh jak Ty odwracasz kota ogonem :)
Ja tylko podchodzę do każdej diety obiektywnie ,bez wiary i jakichś przerośnietych emocji,bo i po co,kiedy jak już wspomniałam na świecie jest dużo ludzi cieszących się zdrowiem,urodą,kondycją,długowiecznością i niekoniecznie będących na low-carb,czy raw paleo :) .
Ostatnio zmieniony przez Iga Pon Cze 01, 2009 13:29, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Cze 01, 2009 13:24   

Iga napisał/a:
Ja tylko podchodzę do każdej diety obiektywnie ,bez wiary i jakichś przerośnietych emocji,bo i po co,kiedy jak już wspomniałam na świecie jest dużo ludzi cieszących się zdrowiem,urodą,kondycją,długowiecznością i niekoniecznie będących na low-carb,czy raw paleo :)

no to przekonuj ludzi to tych diet, gdzie ludzie cieszą się takim zdrowiem i długowiecznością
dawaj rzetelne argumenty, teorię, praktykę, itd.
zobaczymy, ilu to pomoże
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pon Cze 01, 2009 13:27   

Nie jestem z tych,którzy pieją z zachwytu nad swoim zdrowiem będąc na jakieś diecie raptem kilka lat :hihi: .Piałabym z zachwytu,gdybym przezyła długie lata w zdrowiu, będąc na diecie,na której jestem i wtedy mogłabym powiedzieć wszem i wobec,że moja dieta była dla mnie dobra i niekoniecznie dla wszystkich,bo każdy organizm jest inny :)
Hannibal napisał/a:

no to przekonuj ludzi

o nie! bo to kojarzy mi sie ze Świadkami Jehowy i innymi nawiedzonymi ludźmi ,którzy chodzą i głoszą swoje prawdy objawione :)
Przekonywać nikogo do niczego nie lubię :) Każdy ma swój rozum i oczka,to niech każdy patrzy na to,co go otacza :)
 
     
beataZ

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Cze 2007
Posty: 160
Wysłany: Wto Cze 02, 2009 02:34   

Iga napisał/a:
Każdy ma swój rozum

Witamy :-D
Rozum? Jak to pięknie brzmi!
Szczególnie jak są dwa albo trzy rozumy mniejsze,
połączone w jeden rodzinny "wiedzący a niemyślący" :-)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Cze 02, 2009 09:01   

beataZ napisał/a:
Iga napisał/a:
Każdy ma swój rozum

Witamy :-D

No witam :D
A co miałam Beatko napisać? Że każdy ma czyjś rozum? :hihi:
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Wto Cze 02, 2009 23:55   

swój rozum i swoj apetyt juz nie wspomne o intuicji ,która najczęściej zawodzi.
_________________
pozdrawiam
 
     
beataZ

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Cze 2007
Posty: 160
Wysłany: Sob Cze 06, 2009 01:54   

figa napisał/a:
swój rozum i swoj apetyt juz nie wspomne o intuicji ,która najczęściej zawodzi.
Z twoją intuicją wcale nie jest źle. Czytałam twoje posty i jak na dziewczynę
która nie jest medykiem to muszę przyznać że twoje wnioski są logiczne
i świadczące o obiektywnej ocenie faktów. Starasz się bronić przed manipulacją.
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Cze 06, 2009 02:12   

Beata -a Twój rocznik jeszcze nie śpi??
nie wiem ,gdzie starałam sie bronić . zmanipulowana to już chyba dawno jestem
czytajac posty MIT -to ja już przeszłam nieodwracalną indoktrynacje.
Napewno mają racje ,ale głowy już nie wymienie.
_________________
pozdrawiam
 
     
beataZ

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Cze 2007
Posty: 160
Wysłany: Sob Cze 06, 2009 02:39   

figa napisał/a:
Beata -a Twój rocznik jeszcze nie śpi??
nie wiem ,gdzie starałam sie bronić . zmanipulowana to już chyba dawno jestem
czytajac posty MIT -to ja już przeszłam nieodwracalną indoktrynacje.
Napewno mają racje ,ale głowy już nie wymienie.

Psia krew muszę się uczyć i tak zerkam z doskoku.
Mam wrażenie że jednak starasz się podchodzić do tematu
szczerze i jesteś otwarta na wiedzę. Takiego człowieka nie jest łatwo omotać.
Potrafisz zadawać konkretne pytania. Gdybyś tak dogłębnie przedstawiła
swoje wątpliwości na forum wierzących to pewnie wiedzący
poczęstował by ciebie banem.
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Cze 06, 2009 23:48   

Wiem o ,które forum Ci chodzi -kiedyś często czytałam
nawet było interesująco -ale jak zaczynają wywody z biochemii :mad: :hah:
za stara już jestem i nawet nie chce mi sie tego zrozumieć .
Dlatego byłoby mi trudno zadać trudne pytanie
Tutaj też ludziska obcykani wiedzą ale jest troszke urozmaicenie
lubie szalonych młodych surojadów .
_________________
pozdrawiam
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Wto Cze 30, 2009 20:09   PLIKI z DŹWIĘKIEM !!

__PODPOWIEDŹ:
Koniecznie przesłuchaj PLIKI z DŹWIĘKIEM, znajdują się pod adresem;
_ADRES_______: http://www.magdalirl.com.pl/
__Skrót adresu strony w Internecie_______: MAGDALIRL.com.pl
Zobacz i oceń!!
Osobiście uważam, że ich przesłanie JEST SKIEROWANE DO NAS i nam pomaga !!
Pozdrawiam :zzz:

http://www.fotosik.pl/pok...ba3f78b544.html
http://yfrog.com/4r1chlebtypukrirlproduktpj
Ostatnio zmieniony przez AdelaStós Wto Lip 14, 2009 11:20, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 08, 2009 19:31   

http://lajt.onet.pl/wiado...1,,1,detal.html
Cytat:

Głodny mózg
Dlaczego niektórzy ludzie są niezmienne szczupli, a inni tyją? Rozwiązanie tej zagadki może tkwić w odczuwaniu przez mózg przyjemności czerpanej z jedzenia.
Osoby z nadwagą nie zauważają często, że zjadły wystarczającą ilość potraw tłustych lub słodkich i przez to przejadają się, bo tak rekompensują sobie ów względny brak zadowolenia.
Badania aktywności mózgów młodych kobiet i dorastających dziewcząt wykazały znaczne różnice w reagowaniu osób szczupłych oraz mających nadwagę na koktajl czekoladowy i napój pozbawiony smaku. Korzystając ze skanera mierzącego poziom pobudzenia "ośrodka przyjemności" znajdującego się w mózgu oraz za pomocą testu genetycznego określającego indywidualny układ genów, naukowcy mogli przewidzieć, które z kobiet w ciągu najbliższego roku przybiorą na wadze.
- Były wprawdzie podstawy, by przypuszczać, że osoby otyłe mogą doświadczać mniej przyjemności z jedzenia i dlatego konsumują więcej, ale teraz mamy pierwszy bezpośredni dowód na istnienie takiego związku -twierdzi Eric Stice z University of Oregon w Eugene.
Test genetyczny zastosowany przez naukowców "liczył" receptory dopaminy znajdujące się w ośrodku przyjemności. Kobiety mające ich mniej niż inne jadły więcej, by uzyskać ten sam poziom przyjemności. W okresie jednego roku naukowcy stwierdzili, że panie dysponujące mniejszą liczbą receptorów częściej przybierały na wadze.
Naukowcy badali aktywność mózgu w dwóch grupach kobiet - 43 studentek w wieku od 18 do 22 lat oraz 33 dziewcząt w wieku od 14 do 18 lat. Każdą osobę poddano też testowi na obecność wariantu genetycznego znanego jako Taq1A1, łączonego z niższą liczbą receptorów dopaminy w mózgu.
Doktor Stice uważa, że odkrycia te wskazują na znaczenie czynników psychologicznych będących pod kontrolą chemicznych procesów w mózgu - pozwalają one określić, czy ktoś ma predyspozycje do tycia, jeśli żyje w środowisku, gdzie łatwo dostępna jest wysokokaloryczna żywność.
- Zrozumienie anomalii, jakie zachodzą w funkcjonowaniu ośrodka odczuwania przyjemności z jedzenia, może bardzo pomóc ludziom w regulowaniu swojej wagi - twierdzi Stice. - Osoby o mniejszej wrażliwości na sygnał zaspokojenia są bardziej narażone na niezdrową nadwagę, ale rozpoznanie tego i środki farmakologiczne mogą skorygować deficyt satysfakcji, co pozwala zapobiegać otyłości i ją zmniejszać.
Cara Bohan z University of Oregon podkreśla, że są to pierwsze badania nad otyłością, w których użyto skanerów mózgu i testów genetycznych, a badanych obserwowano w okresie całego roku. - Ustaliliśmy, że niektóre czynniki biologiczne mogą zwiększać ryzyko nadwagi, co jest bardzo ważne dla lepszego zrozumienia sposobów walki z otyłością.
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Czw Lip 09, 2009 17:26   

No wlasnie I te receptory moga przestac "odpowiadac" u otylych, dlaczego? No bo sa otyli. ;)
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Pią Lip 10, 2009 01:45   

Jednak z ta genetyka coś jest na rzeczy ,bo niektórzy masakruja się dietami
a są zawsze przy kości -nawet po zrzuceniu nadmiarów a inni
chłoną jak odkurzacz i zawsze szczupli .
Wystarczy spojrzeć na bliżniaków ,przecież juz w dorosłym życiu ,
żyją odzielnie -a jedak sylwetki podobne.
_________________
pozdrawiam
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 10, 2009 07:48   

figa napisał/a:
Jednak z ta genetyka coś jest na rzeczy ,bo niektórzy masakruja się dietami
a są zawsze przy kości -nawet po zrzuceniu nadmiarów a inni

co innego być naturalnie genetycznie przy kości, a co innego być ewidentnie otyłym
tak samo co innego być naturalnie szczupłym, a co innego niezdrowo wychudzonym
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Pią Lip 10, 2009 12:54   

WITAM :hug:

A jeszcze co innego zapchane do granic możliwości jelita :-? - tak na maxa.

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Lip 14, 2009 11:04   

Yo_ga79A napisał/a:
zajrzeliście w linki przesłane przez Mari? Okazuje się, że powody spożywania pokarmów są tak samo skomplikowane jak powodu uprawiania seksu :) Odczuwanie głodu jest tu na ostatnim miejscu.

Aż tak daleko bym nie szedł. W przypadku przeciętnych, nie psychopatycznych facetów przyczyny uprawiania heteroseksualnego seksu są raczej proste. W ogóle w tej materii faceci nie są nadmiernie skomplikowani. Jak w powiedzeniu; "Kobieta potrzebuje powodu, a facet tylko miejsca". :-)
JW
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lip 28, 2009 23:00   

Coś mi się przypomniało,bo akurat oglądam film z otyłym dzieckiem.
Dziś stoję w kolejce w sklepie i parę ludzi przede mna kobieta kupuje 3 rogale słodkie polane czekoladą-one są dosyć duże-wiem,bo zdarzyło mi się czasem kupić :) i mówi,że jej córka uwielbia te rogale i chwali te słodkosci do ekspedientki,a druga kobieta (jakaś jej znajoma widać) pyta się zdziwiona ;"czy ona je wszystkie zje?" ,a tamta odpowiada ,że; " tak,ale nie na raz,tylko rozkłada na cały dzień" :shock: Nie mogłam cholera uwierzyć w to! Naprawdę,jakbyście widzieli te rogale,to zjedlibyscie jednego na caly dzień-na drugi dzień mielibyście dosyć,a ta żre 3 takie rogale w ciągu dnia :shock:
i dziwić się,że takie "flaki" toczą się po ulicach ,a mamusie jeszcze się z tego cieszą :razz:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 06:23   

Iga napisał/a:
(...) a ta żre 3 takie rogale w ciągu dnia :shock:

i popija litrami słodkich, napakowanych chemią, napojów :razz:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
sherpa 

Dołączył: 03 Cze 2009
Posty: 35
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 08:43   

I jak dowalą sobie takie ilości węgli i serotoninka wzrośnie, to z tego szczęścia wbijają się w kuse bluzeczki i spodnie biodrówki, epatując "słodką" słoninką 8/
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 15:32   

Dokładnie dużo młodych dziewczyn tak chodzi!!(zresztą mężczyźni też nie mają się czym chwalić) :) :)

Ja zauważyłem że z jednej strony ludzie coraz bardziej interesują się zdrowym odżywianiem i dbają o siebie a z drugiej strony pojawia się coraz więcej takich "pasztetów" (przepraszam za wyrażenie)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 15:37   

No ,ale dlaczego przepraszasz za wyrażenie? Przecież "gó**a cukierkiem nazwać nie można" .
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 15:51   

Nowy24 napisał/a:
Ja zauważyłem że z jednej strony ludzie coraz bardziej interesują się zdrowym odżywianiem i dbają o siebie a z drugiej strony pojawia się coraz więcej takich "pasztetów"


Ale przecież jedno z drugim się wiąże! Oczywiście jeśli mówimy o "zdrowym odżywianiu" zalecanym przez "Tinę", "Claudię" czy inną "Pani domu" (zdrowe jogurciki, owocka i warzywka 9 razy dziennie, soczki, chlebek i jaknajmniej mięska).

Marishka

P.S. Zauważyłam drastyczną zmianę w sylwetkach Polaków szczególnie na przeciągu ostatnich 15 lat. Dawniej nie było tak ogromnych OPON w tak dużej ilości. Było takich osób mało, a na dodatek starały się one "zatuszować" swoją tusze ubraniami. Obecnie odnosze wrażenie, że grubasy robią wszystko, by tę tuszę wyeksponować. I nie wiąże się to z ich wysokim poczuciem własnej wartości, ale z tym, że nagle stali się większością na ulicach (szczególnie w mniejszych miejscowościach), więc nie musza się wstydzić. Czasem mam wrażenie, że to "chudzielcy" teraz muszą się "wstydzić" swojej... normalności. Bo nową normalnością stały się... wały i opony. :razz:

P.P.S. A w Stanach określenie "fat" jest traktowane jako potworna obelga. Jak wejdzie w życie nowa ustawa o "obrażaniu uczuć", to za nazwanie otyłej osoby grubasem, można będzie z łatwością trafić do więzienia.
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Śro Lip 29, 2009 16:17   Kaloria, kilokaloria KTO potrafi to wyjaśnić !!

Ilość ciepła po spaleniu np. 100 gram fasoli, tj. ok. 300 kilokalorii.
1 gram węglowodanów to 9 kcal, tzn. ogrzeje 9000 gram wody czyli 9 litrów.
1 kaloria ogrzewa 1 gram wody o 1 stopień C. 1 kilokaloria ogrzewa 1000 gram wody o 1 stC.
300 kilokalorii ogrzewa = 300 000 gramów wody tj. 300 litrów wody. Co dalej, gdzie to ciepło.
Kto tą bzdurę wyjaśni, gdzie się spala w żołądku jest ognisko, czy w jelitach i jak to ciepło jest odprowadzone !?

Bawmy się w dobry kabaret i wyjaśnijmy tę BZDURĘ ?!
Przypominam WSZYSTKIM że żyjemy na planecie o nazwie Ziemia i jeszcze nie zwariowaliśmy.
Pozdrawiam WSZYSTKICH :hihi:
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 21:00   

M i T napisał/a:

Marishka
P.S. Zauważyłam drastyczną zmianę w sylwetkach Polaków szczególnie na przeciągu ostatnich 15 lat. Dawniej nie było tak ogromnych OPON w tak dużej ilości. Było takich osób mało, a na dodatek starały się one "zatuszować" swoją tusze ubraniami.

100% racji. Była nas 10-cio osobowa grupka dzieci,z czego jedna dziewczynka była otyła i taką pozostała-reszta to były dzieci szczupłe.Teraz jak popatrzeć na grupki dzieci,to na 10 osób dwie,trzy są szczupłe ,reszta to otyłe "paszteciska",naprawdę przykro patrzeć na kilkunastoletnie dziewczynki z figurą otyłej czterdziestolatki,często widuję dzieci grubsze od swoich rodziców.
Jeśli chodzi o wybór sklepowych shitów-dzieciom się nie dziwię,bo mogą nie wiedzieć,że te chipsy,rogale,napoje to totalny shit,ale na litość boską!Dlaczego dorośli kupują dzieciom te chipsy,dlaczego traktują swoje dzieci jakby były "tucznikami" ????

Cytat:
Obecnie odnosze wrażenie, że grubasy robią wszystko, by tę tuszę wyeksponować. I nie wiąże się to z ich wysokim poczuciem własnej wartości, ale z tym, że nagle stali się większością na ulicach (szczególnie w mniejszych miejscowościach), więc nie musza się wstydzić.

Marishko patrząc na otoczenie odnoszę to samo wrażenie.
Widok grubasów w obcisłych bluzkach,kolczykach w pępkach i biodrówkach to normalne tu gdzie mieszkam.Zwały tłuszczu wylewają się na spodnie,to zaiste "piękny i normalny" widok.
Cytat:
Czasem mam wrażenie, że to "chudzielcy" teraz muszą się "wstydzić" swojej... normalności. Bo nową normalnością stały się... wały i opony. :razz:

Oczywiście.Przecież teraz szczupła osoba odbierana jest jako anorektyk :razz: ,a najlepsze jest to,ze opinię taką wystawiają OPONY :razz:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 21:17   

Ostatnio usłyszałam "genialne" uzasadnienie problemu: "Jestem gruba bo TAKA JESTEM!"
"Genialne", bo zdejmuje z człowieka odpowiedzialność za styl zycia i żarcia, za wygląd i nierozwiązane problemy emocjonalne.

Znam pewną czteropokoleniową rodzinę, w której wszystkie cztery pokolenia kobiet (babka, matka, córka i wnuczka) są otyłe. Pewnie same sobie tłumaczą to genami, tym bardziej, że non-stop się odchudzają, liczą kalorie i gadają o "zdrowym żywieniu" i szkodliwości tłuszczu. Ale geny w tym przypadku nie maja akurat żadnego znaczenia, tylko TRADYCJE kuchenne, które się dziedziczą. Plus ewidentne zajadanie problemów.

:shock:
Marishka
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 21:23   

Kilka lat temu byłam w przychodni i tam była matka z małym otyłym dzieckiem,a ja byłam ze swoim "chudym" dzieckiem".Pewna starsza kobieta widząc to otyłe dziecko,rzecze;"widać,że mama dba o dziecko" :shock: wychodziło na to,ze ja nie dbam :hah:
A potem usłyszałam odpowiedź mamusi,że tak,dba-dużo mleka,kaszy manny,ziemniaki itp. :razz:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:04   

Iga napisał/a:
Pewna starsza kobieta widząc to otyłe dziecko,rzecze;"widać,że mama dba o dziecko"


Tak, tamto pokolenie jeszcze myśli "starożytnymi" kategoriami, kiedy to nadwaga oznaczała dobrobyt, przynależność do "elity". Biedacy byli niedożywieni, chudzi. Szczupłośc też często była oznaką choroby. Pozatym, myślę, że pokolenie które przezyło wojnę i głód też może mieć poprzekręcane na punkcie jedzenia. Stąd te komentarze.

Marishka
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:09   

M i T napisał/a:
Szczupłośc też często była oznaką choroby.
Marishka

To znaczy...nie gwarantuje zdrowia,nie znaczy,że osoba szczupła jest totalnie zdrowa-myślałam nawet dziś o tym,ale jednak myślę,że dużo lepiej jest choremu szczupłemu,niż choremu otyłemu,ale chyba nie zawsze....nie ma idealnych rozwiązań.
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:15   

Fatalnym nawykiem będącym pozostałością po chudych czasach jest zasada, że nic na talerzu nie może się zmarnować.
Dopóki nie wzrośnie dobrobyt Polaków to jeszcze nie będzie w Polsce takich balonów jak w Stanach, gdzie fast food przy tamtych zarobkach jest tani jak barszcz. W Polsce jeszcze ludzie chodzą okolicznościowo do McD...
Moja koleżanka poznała w Stanach chłopaka, który miał sporą nadwagę (żył na fast foodach) i zostali parą. Gdy ten Amerykanin przyjechał do Polski i pobył 3 tygodnie u mojej koleżanki to schudł paręnaście kg jedząc po prostu typowe polskie jedzenie gotowane w domu. To były ziemniaczki, kotlet, surówki, pierożki itp :shock:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:17   

Mnie bardziej chodziło o to, jak dawniej szczupłość była utożsamiana z choroba (np. z gruźlicą). I niektórym takie kojarzenie faktów pozostało w pamięci, więc swoją otyłość uważają za objaw zdrowia, a naturalną, zdrową, wysportowaną osobę np. uważają za chorą.

A to, że szczupły nie koniecznie oznacza zdrowy, to inna sprawa. Chodziło mi bardziej o pewien stary stereotyp.

Marishka
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:20   

M i T napisał/a:
Mnie bardziej chodziło o to, jak dawniej szczupłość była utożsamiana z choroba (np. z gruźlicą). I niektórym takie kojarzenie faktów pozostało w pamięci, więc swoją otyłość uważają za objaw zdrowia, a naturalną, zdrową, wysportowaną osobę np. uważają za chorą.
A to, że szczupły nie koniecznie oznacza zdrowy, to inna sprawa. Chodziło mi bardziej o pewien stary stereotyp.
Marishka

Acha.Teraz rozumiem o co Ci chodziło.
Faktycznie ,wtedy szczupłość utożsamiana była z chorobami stąd też taka opinia,ze otyłe ,to znaczy zdrowe/zadbane,a szczupłe chore/nie zadbane.
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:21   

Iga napisał/a:
jednak myślę,że dużo lepiej jest choremu szczupłemu,niż choremu otyłemu

oczywiście że lepiej, nadmiar fatu jest oznaką dodatkowej degeneracji organizmu no i ciężar jest jednak dużym obciążeniem dla słabych stawów
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 22:28   

Mnie zadziwia jedno...niektóre dziewczynki 10-cio letnie w wieku mojej córki są prawie mojego wzrostu (ja mam 162cm) i ważą więcej niż ja,są bardziej masywnie zbudowane,widac wyraźnie piersi itd.,wcale nie wyglądają na 10 lat,a na dojrzałe kobiety,są grubsze od swoich mam.Zastanawiam się,jak one będą wygladały w wieku 30,40 lat.
Widząc takie dzieci zastanawiam się nad tym,czy rodzice ich zwracają na to uwagę,czy też sądzą ,że to piekne i normalne i dlaczego do licha sami kupują im te sklepowe badziewia???
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 23:03   

Mam takie pytanko ;czy widzicie różnicę między "jestem głodny/głodna" ,a "chce mi się jeść" ?
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lip 29, 2009 23:09   

"jestem głodny" - fizjologia
"chce mi się jeść" - psychologia
tak w największym skrócie ;)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Lip 29, 2009 23:18   

Magdalinha napisał/a:
"jestem głodny" - fizjologia
"chce mi się jeść" - psychologia

DOKŁADNIE!
Ale to w największym skrócie,tak jak dodałaś :)
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Lip 30, 2009 08:31   

Organizm wymaga określonej ilości białka, witamin, minerałów i mikroelementów. Współczesne pożywienie w procesie hodowli i produkcji dla wygody producentów jest zubożone w te składniki, które łatwo się psują a wbogacone w czyste składniki energetyczne takie jak np. skrobia.
Metabolizmu nie da się oszukać esencją smakową dodawaną po produktu finalnego. Organizm musi otrzymać niezbędną dawkę wszystkich składników. Jeżeli jest mało witamin i minerałów, to wystąpi zwiększone łaknienie i zjemy więcej czystej energii, która zostanie zamieniona na tkankę tłuszczową.
W przypadku pieczywa: mąka z naprawdę pełnego przemiału to typ 3000
mąka współcześnie używana to typ 500 najwyżej, nawet 400. Typ jest to ilość popiołu po spaleniu 100g mąki. Ten wskaźnik jest proporcjonalny do zawartości składników mineralnych, a pośrednio świadczy o pozostałych składnikach.
Współczesna mąka jest zubożona nie trochę ale 6-7 krotnie w ważne składniki odżywcze.
JW
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lip 30, 2009 10:34   

Najgrubsze dziecko świata - http://dziecko.onet.pl/30...ta,artykul.html
cytat: "Mimo ostrzeżeń, że zdrowie syna może być zagrożone, jego matka, 42-letnia Nelia, zapewniała niedawno: – On po prostu rośnie – wzdłuż i wszerz. Co mogę na to poradzić? Dżambik taki już jest, takim stworzył go Bóg." :hah:
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lip 30, 2009 10:51   

Hannibal napisał/a:
Najgrubsze dziecko świata - http://dziecko.onet.pl/30...ta,artykul.html


"Starsi bracia Dżambika, 21-letni Rezwan i 17-letni Muchamed, są szczupli i średniego wzrostu, jak większość mężczyzn w tym odległym regionie w górach Kaukazu. – Urodziłam Dżambika bez żadnych problemów; ten poród był łatwiejszy niż dwa poprzednie – opowiada Nelia. – Później jednak Dżambik zaczął przybierać na wadze dwa razy szybciej niż inne niemowlęta. Po roku ważył dwa razy tyle, co inne dzieci w jego wieku."

Może kobieta zaliczyła "skok w bok" i dziecko odziedziczyło jakąś chorobę genetyczną po swoim nieznanym ojcu? :roll:
Powinni chłopca zdiagnozować i zacząć leczyć.
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Czw Lip 30, 2009 11:38   Kaloria, kilokaloria KTO potrafi to wyjaśnić !!

Czy Nikt się nie orientuje w identyfikacji kalorii i kilokalorii.
Zachęcam i pozdrawiam WSZYSTKICH :evil:

__PODPOWIEDŹ:
TEMAT Nr 6: Kaloryczność, Indeks Glikemiczny: identyfikacja terminów.
http://www.youtube.com/wa...feature=channel
Ostatnio zmieniony przez AdelaStós Czw Sie 06, 2009 10:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Lip 30, 2009 12:39   

Hannibal napisał/a:
Najgrubsze dziecko świata - http://dziecko.onet.pl/30...ta,artykul.html


Nie no mamuśka jest rozwalająca:

"Lekarze mówią, że jest zdrowy, więc się nie martwię –podsumowuje Nelia. – Wierzę, że będzie żył długo i szczęśliwie."

:shock:

"Matka, z zawodu pielęgniarka, twierdzi, że Dżambik odżywia się prawidłowo i zażywa dużo ruchu. – Staram się karmić go zdrowo – zaznacza. – Nie zabraniamy mu jednak słodyczy. Może jeść lody, jeśli tylko ma na nie ochotę."

Słodycze, lody przy TAKIEJ tuszy? I mamuśka problemu i swojej odpowiedzialności za dziecko nie widzi???

"Nie jestem złą matką. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek mi go odebrał. Kto się nim zajmie lepiej niż ja? [....] nie będę go do niczego zmuszać. Za bardzo go kocham."

A jednak w tym ostatnim zdaniu nieświadomie zawarła całą prawdę o sobie. W ogóle określenie "za bardzo kocham" jest chore, bo jak mozna kochać "za bardzo"? Wówczas przestaje to być zdrową miłością a zamienia sięw przytłaczającą, duszącą obsesję, nadgorliwość, uzależnienie, czy cokolwiek jeszcze. Ale nie ma to nic wspólnego z miłością.

Dla mnie tuczenie dzieci jednoznacznie kojarzy się z maltretowaniem, krzywdzeniem. Czym się to różni np. od głodzenia dziecka? Przecież to druga strona tego samego medalu! Obecnie rodzice nie biją dzieci tak jak w dawnych czasach, być może nawet nie poniewierają dziećmi tak mocno, jak kiedyś, ale za to szerzą się nowe toksyczne metody - "bezstresowe" wychowanie, ignorancja dla uczuć i potrzeb dziecka, tuczenie, etc. Jasne, że rodzice robią to nieświadomie, ale to wcale nie zmienia faktu, że wyrządzają dziecku krzywdę.

Może ten dzieciak ma jakieś przedziwne genetyczne zaburzenie, ale przecież można to zbadać i wykluczyć. Ale pewne szczegóły w wypowiedzi matki zmuszają mnie do myślenia, że to raczej jest jej wina, a nie genów.

Marishka
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Lip 30, 2009 20:24   

M i T napisał/a:

Dla mnie tuczenie dzieci jednoznacznie kojarzy się z maltretowaniem, krzywdzeniem.

Oczywiście,ze to jest maltretowanie/krzywdzenie/szkodliwe działanie.
Cytat:
Czym się to różni np. od głodzenia dziecka?
Marishka

Tym,że jak sama Marishko zauważyłaś OPONY są normalne,a szczupłość nienormalna.
Także za głodzenie można odebrać rodzicom dzieci (?),a za traktowanie swoich dzieci jak tuczniki i napychanie ich sklepowymi shitami dostaniesz pochwałę,że dbasz o dziecko-taka mentalność społeczeństwa .Z resztą jest przyjęte ,że wiele szkodliwych produktów uchodzi za całkiem zdrowe,pożywne itd.,więc tutaj nie ma mowy o przestępstwie.
Jednak sądzę,że ktoś wreszcie powinien się tym zająć,bo za parę lat naprawdę na ulicach zobaczymy same pasztety.
Dziś widziałam na placu zabaw bardzo małe dziecko-tucznik -ze 3 lata ,coś fatalnego ,a mamusia dosyć szczupła,więc co jest grane? Taki widok przestaje być rzadkoscią,a staje sie standardem.Myślę,że w tych "paszach" tkwi odpowiedź.Genetyka to jedno,a "pasza" to drugie.
 
     
Nowy24

Dołączył: 31 Mar 2009
Posty: 62
Wysłany: Pią Lip 31, 2009 10:51   

No wiecie czytając wasze wypowiedzi ma się wrażenie że wszyscy są tłuściochami ! Powiem szczerze że ja właśnie obserwuje coś odwrotnego wśród swoich znajomych! Mam 2 znajomych co mają nadwagę (żaden nie jest otyły) a reszta trzyma fason :) Tak samo w rodzinie oprócz Ojca, który ma lekką nadwagę (183cm, 93kg-ale ogólnie nie ma opony i wygląda bdb) nikt nie ma problemów z wagą...

Jestem może mało obiektywny bo mam dopiero 24lata i wiadomo że ludzie w tym wieku są jeszcze szczupli....

Na ulicach widać więcej opon ale to chyba ma związek z tym że ludzie stracili poczucie wstydu !!! Mam nieodparte wrażenie że taki "styl noszenia się" jest niezwykle popularny wśród dziewczyn z biednych rodzin, patologicznych,młodej meneliady:):)...zresztą faceci podobnie !

Pozdrawiam
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 31, 2009 10:58   

Nowy24 napisał/a:

Na ulicach widać więcej opon ale to chyba ma związek z tym że ludzie stracili poczucie wstydu !!!

To znaczy,że dotąd opony siedziały w domu,bo się wstydziły,a teraz w wyniku uświadomienia im przez media,że nie ma się czego wstydzić ,wyszły te opony na światło dzienne? :)

Pisałam już,ze kiedy ja byłam dzieckiem,to w grupie 10-cio osobowej było jedno(doslownie jedno) dziecko z nadwagą,a teraz tych dzieci z nadwagą jest znacznie więcej-to widać,słychać i czuć.Mało tego.Dawniej dzieci były bardziej ruchliwe-bawiły się skacząc w gumę,na skakance,w tzw. klasy itp. itd. Ja dziś tego nie widzę,natomiast widzę ociężałe,toczące się po chodnikach dzieci i młodzież .
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 31, 2009 11:26   

Magdalinha napisał/a:

"jestem głodny" - fizjologia
"chce mi się jeść" - psychologia
tak w największym skrócie ;)


Zadałam pytanie i tylko Magda odpowiedziała na to pytanie i to bardzo trafnie :)

Otóż ,skąd sie bierze nieświadome przejadanie-to jedzenie do syta?
Często czytałam,że w momencie przejscia na DO ludzie przestawali byc głodni,pisali,że nie odczuwają głodu,a przy tym jedli i jeszcze się tym cieszyli-zapychali/ją swój organizm tłuszczem tak,że nie odczuwali/ją głodu.Uczucie głodu traktowane jest jako uczucie najbardziej niepożądane,a właśnie odczuwanie głodu mówi nam,ze nasz organizm potrzebuje składników pokarmowych,mówi nam abyśmy dostarczyli mu pozywienia,tylko właśnie trzeba rozgraniczyć "chce mi się jeść" od "jestem głodny".
Ja nie jadam dopóki nie odczuje głodu.Nie kieruję się "chce mi się jeść" .

Można chcieć jeść nie odczuwając głodu i jedząc- wtedy przejadamy się .
Można nie chcieć jeść będąc głodnym-wtedy się głodzimy.
Ostatnio zmieniony przez Iga Pią Lip 31, 2009 12:10, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 31, 2009 11:59   

Iga napisał/a:
Otóż ,skąd sie bierze nieświadome przejadanie-to jedzenie do syta?

Oj, Igo, przecież dyskutowaliśmy na ten temat nie raz - jedzenie do syta nie jest przejadaniem się; przejadanie występuję wówczas gdy jemy więcej niż nasz organizm potrzebuje; a ile potrzebuje? no to zależy od danego organizmu, a jak sama nie raz powtarzałaś - każdy jest inny :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 31, 2009 12:04   

Napisałam ;
"Często czytałam,że w momencie przejscia na DO ludzie przestawali byc głodni,pisali,że nie odczuwają głodu,a przy tym jedli i jeszcze się tym cieszyli-zapychali/ją swój organizm tłuszczem tak,że nie odczuwali/ją głodu.Uczucie głodu traktowane jest jako uczucie najbardziej niepożądane" .

I weszłam właśnie na forum za miedzą i co przeczytałam?

"Hm... Zachować należy proporcje BTW i można zdać się na apetyt, ale się nie przejadać jak i głodnym nie być. " - normalnie z 'pamiętnika doktora Wyciora" :hah:

Nie mówiłam? :faint: "Głodnym nie być" :hah: Jeść,ale głodnym nie być :hah:
Czyli zapychać się tłuszczem nawet wtedy,kiedy nasz organizm wcale nie potrzebuje pokarmu :hah:

Teraz proszę się zastanowić;jak można się zdać na apetyt nie odczuwając tego uczucia głodu? Czym się zatem kierować? czy uczuciem "chce mi się jeść"nie będąc głodnym? :viva: Naprawdę dobre .Dowcip roku ;" zdać się na apetyt,ale się nie przejadać ,jak i głodnym nie być" - nagroda Nobla w kategorii "złote myśli" i "rada roku" :D

I właśnie taka mentalność jest wśród "masopty" ,jak i wśród wielu innych :)
Lęk przed uczuciem głodu .Takie "wstrętne" to uczucie głodu jest,że lepiej go nie odczuwać :hihi:
Ostatnio zmieniony przez Iga Pią Lip 31, 2009 12:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Lip 31, 2009 12:26   

Co jeszcze wyczytałam;
Następna rada po "poradzie roku" ;
"Hm... Zachować należy proporcje BTW i można zdać się na apetyt, ale się nie przejadać jak i głodnym nie być."

To rada ;"Nie bój się tłuszczu" :hihi:

Taaa.Żryj tego tłuszczu ,aż ci bedzie oczami wychodził,a przy tym ogranicz białko,węglowodany do maksymalnego minimum :hah: i nie odczuwaj glodu,a raczysko jelita grubego za pare lat murowane :shock: ;-( ,ale co tam.Później trza sprawę przemilczeć z "szacunku" do zmarłego i ze strachu przed "eksmisją" :hah:

Ja piernicze,ubawiłam się do łez po tych radach :hah: Trzeba częściej tam zaglądać i złote mysli spisywać dla potomnych :D
 
     
aukuba


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 95
Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 18:47   

Piszecie o oponach, wstydzie-bezwstydzie i szukacie zależności czy oponiarz należy do biednej rodziny czy może ośmielony przez media raczył wyjść na światło dzienne.

Sama mam nadwagę, znaczną i wcale nie jest mi z tym dobrze. Prawda - opon nie eksponuję tylko staram się zatuszować. Pisałam gdzieś wcześniej, że z powodu jakiegośtam leczenia, splotu wydarzeń przybyło mi duuużo i to w krotkim czasie, nie miałam na to wpływu podobnie jak na rozstępy, które mi się nagle, w jednym dniu od razu. Dziecko urodzilam duże (długie i mocno zbudowane). Nie jem słodyczy, smak lodów już zapomniałam, podobnie jak makaronów, kasz, ziemniaków, ciast. I co? Od kiedy wróciłam ze szpitala "spuchnięta" od wtedy walczę by to zrzucić dla zdrowia, dla wyglądu. Nigdy nie wierzylam w diety cud, wierzę, że schudnąć można tylko zmieniając sposób odżywiania i ma to być dieta na długie lata i na zawsze. Zrzucając naście kilo w ciągu roku przeszlam etap skoków ciśnienia, drgawek, zmęczenia, pogorszenia wzroku (chwilowe), zwolniłam tempo ale nadal jest co zrzucać - teraz stanęłam w miejscu od pół roku, nadal szukam. I co? Mam nie wychodzić na ulice bo mam opony? Mam wpaść w kompleksy (jeszcze większe)? Mam unikać spojrzeń i chodzić z opuszczoną głową? Tak mają się zachowywać oponiarze?

Mam brata - je tłusto, mięsnie, węglowo i słodko od zawsze. I od zawsze jest szczupły, dziś ma prawie 60 lat i nadal jest szczupły (normalny wysoki przystojny facet). Mój drugi brat musi uważać na to co je, zażywa dużo ruchu, może ma do 10 kilo nadwagi. Geny? Rodzice normalni wagowo, dziadkowie z obu stron też. Nasze dzieci szczupłe (w wieku od 20 do 35 lat).

Nie sądzę, żeby wszyscy oponiarze byli szczęśliwi z powodu wyglądu i nie robili z tym kompletnie nic.
Czas pokaże jaki wpływ na zdrowie ma długotrwała dieta, którą każde z Was obrało. Ja też.

Pozdrawiam wszystkich, którzy nigdy nie mieli i nie mają problemu z nadwagą :papa:
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 19:12   

aukuba napisał/a:
opon nie eksponuję tylko staram się zatuszować.


No ale właśnie o tym piszemy!

Jest różnica pomiędzy ubraniem krótkiego, obcisłego topu odsłaniającego pępek i do tego obcisłych biodrówek (z których dosłownie wylewa się brzuch), a pomiędzy dobrze dobranym ubraniem, wizualnie zmniejszającym widok opon. Mnie zwyczajnie odpycha widok 3-4 wałów na kobietach ubranych w mocno przylegające do ciała bluzeczki. Chodzi mi o takie coś:

http://zosia3.samosia.pl/...8/tshirt358.jpg

A przecież można ubrać się np. tak:

http://img179.imageshack.us/i/christinew.jpg/

Marishka
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Śro Sie 05, 2009 21:09   

M i T napisał/a:

http://zosia3.samosia.pl/...8/tshirt358.jpg

Nie dalej jak godzinkę temu miałam zaszczyt oglądać taką piekność w żywo różowej, obcisłej bluzeczce na ramiączkach :)
Wydaje mi się,że za parę lat "jak dobrze pójdzie" widok szczupłej osoby nie będzie już normalnym widokiem.Chyba musimy się z tym pogodzić -teraz następuje "era oponek" :)
Przecież kiedyś już "oponki" były modne,potem szczupłość i znów powrót do "masy ciała" -tak chyba być powinno,bo kto powiedział,że ma być zawsze szczupłość? :)
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Śro Sie 05, 2009 21:40   TEMAT Nr 4: OTYŁOŚĆ, Cukrzyca typu 2; ELIMINACJA !!

Iga napisał/a:
M i T napisał/a:

http://zosia3.samosia.pl/...8/tshirt358.jpg

Nie dalej jak godzinkę temu miałam zaszczyt oglądać taką piekność w żywo różowej, obcisłej bluzeczce na ramiączkach :)
Wydaje mi się,że za parę lat "jak dobrze pójdzie" widok szczupłej osoby nie będzie już normalnym widokiem.Chyba musimy się z tym pogodzić -teraz następuje "era oponek" :)
Przecież kiedyś już "oponki" były modne,potem szczupłość i znów powrót do "masy ciała" -tak chyba być powinno,bo kto powiedział,że ma być zawsze szczupłość? :)


__PODPOWIEDŹ:
TEMAT Nr 4: OTYŁOŚĆ, Cukrzyca typu 2; ELIMINACJA !! :hah:
http://www.youtube.com/wa...feature=channel
Ostatnio zmieniony przez AdelaStós Czw Sie 06, 2009 22:37, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Sie 05, 2009 23:36   

Ja dziekuje za takie podpowiedzi...
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 00:02   

Coś się jednak zmienia na lepsze. W nowym magazynie Fokus piszą o szkodliwości fruktozy i zalecają picie wód mineralnych zamiast dotychczas lansowanych soczków.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 00:25   

Iga napisał/a:
M i T napisał/a:

http://zosia3.samosia.pl/...8/tshirt358.jpg

Nie dalej jak godzinkę temu miałam zaszczyt oglądać taką piękność w żywo różowej, obcisłej bluzeczce na ramiączkach :)
Wydaje mi się,że za parę lat "jak dobrze pójdzie" widok szczupłej osoby nie będzie już normalnym widokiem.Chyba musimy się z tym pogodzić -teraz następuje "era oponek" :)
Przecież kiedyś już "oponki" były modne,potem szczupłość i znów powrót do "masy ciała" -tak chyba być powinno,bo kto powiedział,że ma być zawsze szczupłość? :)

No właśnie, kto? To wszystko już było. Rubens malował to co malował nie dlatego, że miał słabość do grubasów, ale dlatego, że widział kobiety o bujnych kształtach wszędzie wokół. W końcu to podobno Holenderki wynalazły frytki. Coś takiego zobowiązuje.
A rzeźby w Indiach i Indochinach? Sprośne, to fakt. Ale jak mają wyeksponowane wyzwalacze ponadnormatywne! Pamela Anderson ze swoimi silikonami ani się nie umywa.
Bezsprzecznie twórcy tych rzeźb byli facetami o przeciętnych preferencjach erotycznych. :-)
Kanony urody są plastyczne i dosyć szybko się zmieniają. Wystarczy popatrzeć na zdjęcia różnych egzotycznych ludów. Oni specjalnie upiększali swoje kobiety sposobami, które u nas budzą odrazę.
Od tego jest okres wpajania, żeby przyswoić sobie obraz przyszłego partnera seksualnego. Ponieważ nasze mamusie nie przekłuwały sobie nosa kością z kurczaka więc też i nas to nie rajcuje.
JW
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 11:56   

a mi czyjeś oponki kompletnie nie przeszkadzaja i nie interesują, tak samo eksponujaca je obcisła odzież,
nie przeszkadza mi osoba ubrana jak na zdjeciu, moja siostra wyglada podobnie i jedyne co czuje patrzac na taka osoba to jest mi jej troche żal poniewaz wiem że nie jest z tym wygladem szczesliwa i troche chcac niechcąc zazdrosci szczupłym osobom, ale ponieważ wiem że ma rozum i może coś z tym zrobić a nie robi to tak naprawde nie widze problemu

nie czuje niesmaku, zreszta osoby grube mogłyby z niesmakiem patrzec tak samo na wychudzone anorektyczki,

uważam ze tak grube jak wychudzone osoby maja prawo ubierac sie zgodnie z własnymi upodobaniami i nic innym do tego (nie mówie tu o ubiorze w pracy itp),

moze warto zajac sie własnymi sprawami a nie ciagłym ocenianiem innych ?
_________________
t i m s z e l
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 06, 2009 18:12   

Kiedyś pisałam o różnorodności,która jest bardzo istotna dla gatunku.
Gdyby żyły tylko i wyłącznie "osobniki" szczupłe,to wcale nie byłoby dobrze i na odwrót.Całkiem możliwe ,że wzrost liczby "osobników" z zapasem tłuszczu jest spowodowany tym,iż natura przygotowuje się do zmian.Być może ,że będzie głód ,ochłodzenie klimatu i przeżyją wtedy osobniki najlepiej przystosowane.
Kto powiedział,że to źle iż jest coraz więcej otyłych?My,ale czy my mamy rację?Niekoniecznie. Szczupli w takich warunkach(zimno i głód) raczej nie mają większych szans na przeżycie,a otyli jak najbardziej.Także nie jestem do końca przekonana,że to dobrze iż jestem szczupła i moje dzieci również.
Obserwujmy naturę,bo wzrost liczby otyłych pewnie z sufitu się nie bierze...myślę,ze coś jest na rzeczy
8-)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 18:31   

Wzrost liczby ludzi otyłych w OBECNYCH czasach, jest markerem fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej populacji człowieka.

Tomek
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Czw Sie 06, 2009 21:56   

Tomku,to tylko i wyłącznie Twoja osobista ocena,na dodatek z punktu widzenia osoby szczupłej.
Gdybyś był "puszysty" i Twoja partnerka również byłaby "puszysta" wówczas pisałbyś jacy szczupli są zwyrodniali o fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej-punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.
Dla natury/gatunku różnorodność jest wręcz konieczna ,więc nie ma co wydziwiać -i otyli są mile widziani i szczupli również są mile widziani.
Nam może się wydawać,albo możemy być pewni,że otyłość nie jest dobra,że jest markerem fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej,a prawda może być zupełnie inna.Otyłość może się okazać zbawienna dla ludzkiego gatunku -mogą przeżyć w czasie zmian otyli,albo szczupli ...
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sie 06, 2009 22:30   

Oczywiście, że to jest moja osobista, jak zwykle zajebiście subiektywna ocena.
Chciałoby się powiedzieć słowami nieodżałowanego Waltera "Rorschacha" Kovacsa "żadnych kompromisów, nawet za cenę armagedonu" ;)

Mylisz się, gdy twierdzisz, że gdybyśmy byli grubi, mówilibyśmy "po grubemu".
Marishka miała swego czasu sporą nadwagę, jeszcze zanim się znaliśmy. Nie myślała jak człowiek zapasiony, szybko dała sobie radę, doprowadzając swoje Ciało do porządku.
Widzisz, nie wszyscy dorabiają ideologię do słabości.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Sie 06, 2009 23:07, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Czw Sie 06, 2009 22:36   GŁÓD. Finalne opanowanie problemu.

M i T napisał/a:
Wzrost liczby ludzi otyłych w OBECNYCH czasach, jest markerem fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej populacji człowieka.

Tomek


TEMAT Nr 5: GŁÓD. Finalne opanowanie problemu. :hihi:
http://www.youtube.com/wa...feature=channel
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 10:56   

Cechuje Was krótkowzroczność.
Nie potraficie dostrzec nic więcej jak tylko grubość-problem,a to po prostu jest bzdura.
Chcecie pouczać naturę...śmieszne. Powtarzam,że różnorodność dla Natury jest zbawienna,w ogóle różnorodność jest potrzebna,bo dzieki niej ,gdyby miały zajść jakieś zmiany,to zawsze jest szansa,że ktoś przeżyje,że przezyją osobniki najlepiej przystosowane do środowiska.Nie najsilniejsze tak jak sądzi się powszechnie i to z własnego punktu widzenia,tylko osobniki najlepiej przystosowane do zmieniających się warunków.
Prosty przykład.Gdyby miał być okresowy głód i ochłodzenie klimatu,to z pewnością,Ci "niepożądani" grubi będą mieli wieksze szanse przeżycia,a szczupli w większości padną jak muchy- i to będzie ta niby "przewaga" szczupłuch nad grubymi.
Może być na odwrót ...może się zdarzyć ,że zajdą takie zmiany ,w których grubi nie bedą mogli się przystosować do środowiska-naturalna selekcja-ot co.
Daje się zauwazyć "prymitywne" postrzeganie rzeczywistości - "grubi brzydcy,bo ja jestem szczupła",a "szczupli piękni,no bo ja jestem szczupła" ,dalej liczenie kalorii i takie tam wymysły ludzkie -toż to krótkowzroczność i nic ponad to.
Oczywiście możemy napisać sto stron w wątku,jacy to grubi są brzydcy,mało wartościowi biologicznie,nie chodzą lekko tylko się toczą,nie są nadto ruchliwi ,można się dziwić,że znajdują swoich wielbicieli i wiele innych naszych przemysleń,ale to są tylko i wyłącznie nasze przemyślenia,z naszego punktu widzenia.Tak samo mówią grubi o szczupłych-anorektycy,kto by chciał takiego chudzielca,muszą nic nie jeść,brzydko wyglądają z wystającymi kościami itd.-to również jest punkt widzenia tym razem osób otyłych .I co z tego wynika? NIC .Możemy sobie pisać i pisać.Zobaczymy jakie niespodzianki niesie nam Matka Natura.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sie 07, 2009 13:38   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Chyba musimy się z tym pogodzić -teraz następuje "era oponek" :)


Ale chyba Pan nie zaprzeczy, że "wybujałe" kształty nie służą dobremu zdrowiu?
Kurcze, tak banalne pytanie muszę zadawać - jak w przedszkolu - ale te powyższe posty pływają w tak gęstych sosach relatywizmu, że prawda wydaje się nie mieć tu żadnego znaczenia.

Edyta, co do przetrwania. Nie bardzo rozumiem, jak tłuścioch (z bukietem wewnętrznych przypadłości) miałby uczynić ze swej nadwagi czynnik pro-survival. Załóżmy zlodowacenie, które i tak jest procesem postępującym wolno. Grubas nie potrafi biegać, polować, zorganizować sobie nawet sikania, żeby nie zalać sedesu, czasem nawet czubka i tak wątłego penisa nie może dostrzeć, że o mosznie nie wspomnę - a Ty piszesz o większych szansach na przetrwanie. Teoretycznie może miałaś na myśli czas spalenia nadmiaru tłuszczu, czyniący przewagę nad chuderlakiem w kontekście przetrwania, ale to tylko pozór. Olbrzymia energia zostanie zużyta na utylizację organicznego syfu, podczas gdy inteligentny, szczupły człowiek zdąży się odziać, zdobyć pożywienie, ewentualnie uciec itd. Tylko pozostaje jeszcze pytanie o kontekst czasowy w jakim umieścimy tą parkę. W czasach współczesnych, WHO tuczy ludzi w określonym celu i nie kieruje się miłością do bliźniego. Na marginesie, czy to nie Ty (nie tak dawno) pisałaś właśnie o nadwadze w tonie pejoratywnym?


ps: Zerknij raz jeszcze na "WALL-E". To nie tylko film dla dzieci.

Tomek
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 16:05   

Tomek ten zacytowany tekst przez Ciebie jest moj,a nie Pana Witolda.Po drugie oczywiscie,ze pisalam w tonie pejoratywnym i wcale zdania nie zmienilam przeciez zdania.Wcale otłuszcznne dzieci mi sie nie podobają,otluszczna mlodziez rowniez,a ja nie podobam sie im i tak mozemy sie przepychac kto jest ładniejszy a kto brzydszy i czy cos z tego wynika?
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sie 07, 2009 16:57   

No tak. To są Twoje słowa. Przepraszam.

Tomek
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 18:26   

Coś jeszcze dodam.
Ostatnie moje posty dotyczyły różnorodności,która jest dobra dla natury,ale to nie znaczy,że otyłość mi się podoba ,że jest piękna itp.
Dziś szłam sobie chodnikiem z mężem i rozmawiałam ,na przeciwko mnie szły (otyłe to za mało powiedziane) dwie słonice i również rozmawiały .Gdy mijałyśmy się ja zeszłam z chodnika ,bo nie było dla mnie miejsca,a na dodatek te dwie bezczelne grube babska ani myslały troszkę się przesunąć-po prostu tak jakby mnie nie zauwazyły.Zeszłam dlatego,ze byłam zajęta rozmową ,zeszłam tak mimowolnie.Gdybym była skupiona na drodze ,wówczas za nic w świecie bym się nie ruszyła,bo mam prawo iść po chodniku,a tę bezczelną babę-słonicę,która nawet odrobiny miejsca mi nie ustąpiła,a na dodatek wymachiwała rękami gestykulując po prostu "pociągnęłabym z łokcia".
To nie pierwszy przypadek,gdzie spotkałam się z taką bezczelnością otyłych.Wydaje im się,że chodniki są ich,trzeba im ustępować itd. Teraz przechodząc koło grubasów będę bardziej skupiona na nich .
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sie 07, 2009 20:07   

Ale tu nie o roztkliwianie się nad estetycznymi kanonami chodzi, tylko o zdrowie. Gruby człowiek to z dużym prawdopodobieństwem, człowiek chory...itd
Organizm obarczony zbędnymi kilogramami i nadmiarem tkanki zdolnej zmutować w nowotwór jest po prostu słaby.

Pisałaś, że grubość to nie jest problem z czym w żadnym razie nie da się zgodzić. Ale masz rację, że jestem krótkowzroczny. Wolę widzieć z bliska i wyraźnie niż spekulować, co majaczy na horyzoncie. Mam tak od zawsze.

Tomek
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 21:21   

M i T napisał/a:

Organizm obarczony zbędnymi kilogramami i nadmiarem tkanki zdolnej zmutować w nowotwór jest po prostu słaby.

Niby ,że tak ,ale osoby które ja znałam i które zmarły na raka,a było już ich sporo, były w większości szczupłe,chyba dwie były otyłe .

Cytat:
Wolę widzieć z bliska i wyraźnie niż spekulować, co majaczy na horyzoncie. Mam tak od zawsze.
Tomek

A ja lubię widzieć dobrze to ,co jest blisko i to, co jest daleko-zwykle nie mam problemu z dostrzeganiem tego, co jest daleko,często potrafię pewne rzeczy przewidzieć.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 21:36   

Dziś oglądałam taki program o otyłości na TVN Style-czy jakoś tak...
Główną bohaterką była 23-letnia dziewczyna .Jej BMI wynosił 31 -była otyła.
Sprawdzano jej narządy - jaki jest ich wiek-czy zgadza sie z ich wiekiem biologicznym.
Okazało się ,że ;wiek serca -35lat,wiek płuc-47lat - laska paliła papierochy i to dużo,wiek skóry -27 lat.
Na dodatek laska powiedziała ,że jest zaskoczona swoim stanem zdrowia ,a ja sobie pomyślałam ,a czego się spodziewała,że będzie wyglądała na 10 lat?
Piękny był pewien tekst ;powiedzieli,że dziewczyna żywi się wysokotłuszczowym fastfoodowym pożywieniem -świetne,no nie?
Następnie dziewczyną zajeła się grupa lekarzy-mięli pomóc jej wrócić do zdrowia.
Całkowicie rozłożyła mnie na łopatki lekarka,która powiedziała,ze czas zmienić odżywianie na zdrowe i wybrała się z dziewczyną do supermarketu,a tam wybraly owoce -które pono pięknie pachniały i ....filety z kurczaka pakowane w pojemniki,zawijane folią -to było zdrowe??? :shock: :faint:
Na tym moje oglądanie się skończyło,bo byłam zmuszona wyjść z mieszkania,ponieważ nie było ono moje .
 
     
licho

Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 52
Wysłany: Pią Sie 07, 2009 22:22   

Iga napisał/a:
na przeciwko mnie szły (otyłe to za mało powiedziane) dwie słonice
Iga napisał/a:

a na dodatek te dwie bezczelne grube babska ani myslały troszkę się przesunąć-po prostu tak jakby mnie nie zauwazyły.
Iga napisał/a:

za nic w świecie bym się nie ruszyła,bo mam prawo iść po chodniku,a tę bezczelną babę-słonicę,która nawet odrobiny miejsca mi nie ustąpiła,a na dodatek wymachiwała rękami gestykulując po prostu "pociągnęłabym z łokcia".


Cytat:
To nie pierwszy przypadek,gdzie spotkałam się z taką bezczelnością otyłych.Wydaje im się,że chodniki są ich,trzeba im ustępować itd. Teraz przechodząc koło grubasów będę bardziej skupiona na nich .


Igo, śledząc tę dyskusję i pomijając Twój ewidentny konformizm, jestem lekko wbita w szok tym, z jaką lekkością żonglujesz oceną i wyrokiem wobec "słonic", które spotykasz w swym życiu i na drodze. Będąc niegdyś cięższą o 40 kilogramów nie byłam bezczelna i z powodzeniem poruszałam się po trotuarze, zgodnie z zasadami ogólnie przyjętymi. I uwierz, nie byłam w tych działaniach wyjątkowa. Skąd Twój jad i jednocześnie "zrozumienie" względem otyłości..? Doświadczenie w tym temacie wyklucza obie opcje egzystujące jednocześnie.
_________________
licho nie śpi.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 22:30   

A Ty może szłaś tym chodnikiem,ze tak dokładnie wiesz co i jak? Bo napisałaś tak,jakbyś tam była :shock:
Czy to,że Ty nie bylaś bezczelna,wyklucza bezczelność innych? Cóż za krótkowzroczność.
Te grube bezczelne babska szły po chodniku,wymachiwały rękami ,a za nimi szły małe słoniątka i ani nie śniły,żeby komukolwiek ustapić odrobinę miejsca-bezczelność totalna.
Może powinnam w ogóle przeprosić,ze szłam koło nich?
I jeszcze jedno;kto jak kto ,ale ja komformistą nie jestem-więc w ocenie mnie trafiłaś jak kulą w płot ,na dodatek zwracasz mi uwage jakobym ja żonglowała oceną,a sama to uprawiasz. Jak to się nazywa,kiedy ktoś zwraca komuś na coś uwagę,a sam to robi???Pytanie retoryczne...
 
     
licho

Dołączył: 08 Paź 2008
Posty: 52
Wysłany: Pią Sie 07, 2009 22:39   

Iga napisał/a:
Czy to,że Ty nie bylaś bezczelna,wyklucza bezczelność innych? Cóż za krótkowzroczność.


Szczupłość gwarantuje łagodność w obyciu? Śmiem wątpić.
_________________
licho nie śpi.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 22:54   

To w takim razie czego oczekujesz? Nam szczuplym nie podobaja sie grubasy,a grubasom chudzielce i tak z tego nic nie wynika,bo jedni i drudzy maja swoje miejsce na ziemi.Ja nie rozwalam sie po chodnikach,gdy ide z osobą towarzyszącą,to zawsze ustepuje miejsca osobie idacej z nad przeciwka,robie tak zeby kazdy mial miejsce na tym chodniku i tego samego oczekuje od innych.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Pią Sie 07, 2009 23:00   

Dodam że w tym wszystkim wkurzyło mnie to,ze gdybym nie zeszła z chodnika to ta baba potrącila by mnie swoim cielskiem,bo wcale nie miala najmniejszego zamiaru chocby odrobine sie odsunąc-chodnik w tamtym momencie nalezal do nich.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sie 08, 2009 11:17   

Zauważyłam coś ciekawego i chyba nie tylko ja.
Jak tylko napisze się coś o grubasach,to wielka "obraza majestatu" .Najlepiej by było gdybym nie napisała "słonica" ,a ;"szła dobie piękna kobieta o smukłych nogach,talię miała jak osa,tyłeczek jak nektarynka ,szła sobie lekko i zwinnie ,a przy tym wazyła ze 130 kg,a może i więcej i nie chciała ustąpić człowiekowi miejsca,bo sama bidulka go nie miała".
Ale grubasy owszem mogą mówić o szczupłych chudzielce,anorektyki,nie mają co jeść itd.
W czym cholera rzecz? Jedni mogą,a drudzy nie? Jakież to "normalne" w społeczeństwie,jakaż normalna ta hipokryzja.Oczywiście otyłe dzieci również mają nam "anorektykom" się bardzo podobać,bo przecież to normalne.Otyła młodzież również jest piękna ,bo przecież "kochanego ciała nigdy za wiele" .
Czysta hipokryzja.Jak tylko spotykam otyłą osobę,to zaraz mi mówi,że jestem chudzielec ,że nic nie jem itd.,ale ja słowa nie mogę powiedzieć,bo...własnie,dlaczego ja nie mogą wyrazić swojego zdania?bo grubasy się obrażą...Czy to moja wina u licha ,że ktoś nie może przestać zapychać się chlebem ,ziemniakami i innymi shitami? czy to ja wpycham ludziom chipsy i inne badziewia?
Niedługo dojdzie do tego,że za słowo "grubas" będzie płaciło się karę ,a może nawet pozbawią człowieka wolności :razz:

PS.To w sumie dziwne,że grubasy widzą tyle anorektyków na ulicach,bo ja jeszcze na oczy swoje (nie w TV,czy w gazecie,czy w Internecie) nie widziałam.
Czy jak ktoś ma BMI 19,20 to jest anorektykiem? W/g grubasów TAK :razz:
Muszą tak postrzegać rzeczywistość,bo wtedy dla nich BMI 30-35 to szczupłość :hah:
Dziękuję za uwagę 8-)
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sie 08, 2009 11:40   

....
Ostatnio zmieniony przez Iga Sob Sie 08, 2009 13:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sie 08, 2009 11:50   

monika s. napisał/a:

... zreszta osoby grube mogłyby z niesmakiem patrzec tak samo na wychudzone anorektyczki,

No wiesz...Uzywając określenia anorektyczka nie musisz dodawać "wychudzona",bo wiadomo jak wyglądają anorektycy.Osoby szczupłe również z niesmakiem patrzą na anorektyczki,bo cóż jest w tym pięknego? Trzeba jednak jasno zaznaczyć jak wyglądają anorektycy rzeczywiście,ponieważ ludzie otyli nazywają "wychudzonymi anorektyczkami" dziewczyny o zupełnie innym wyglądzie.
Obrazek
Ale czy ta dziewczyna na zdjęciu powyżej wygląda jak ta poniżej?
Obrazek

Oczywiście,że nie.Wspomniałam już,że anorektyczek nie widziałam na ulicy,widziałam jedynie osoby szczupłe,które dla grubasów są "wychudzonymi anorektyczkami" i patrzą na nie z niesmakiem jak właśnie na anorektyczki :razz:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Sie 08, 2009 15:54   

q.
Ostatnio zmieniony przez Neska Śro Paź 26, 2011 22:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sie 08, 2009 18:25   

Witam JaśniePani :)

Ludzie grubi byli zawsze,także człowiek widząc grube osoby jest do takiego widoku przyzwyczajony,to nie żadne zaskoczenie.Problem pojawia sie,kiedy widać bardzo grube,otyłe dzieci (pomijając już potrzebę różnorodności) ,otyłą młodzież ewidentnie źle odzywiającą się.Często chodzę rano do sklepu i jestem świadkiem ,jak rodzice kupują swoim dzieciom chipsy bądź tuczące bułki słodkie-oni nie widzą problemu.
Ponadto zdaje się, jakby otyłość nie była problemem,a własnie ta "chudość" jest problemem.
Np. sąsiadki syn 7 letni jest szczuplutki,a dzieci jej siostry są grube i wiecie co siostra sąsiadki mówi? Mówi,że źle wychowuje swoje dziecko pytając sie go co chce jeść,że syn jej źle wygląda,że jej dzieci grube są dobrze odzywione i mają wpajane zdrowe nawyki żywieniowe-co jest totalną bzdurą,bo jedzą przeważnie chleb.

Drugie to to,że kiedy spotykam się z osobami grubymi,to nie ma mowy,aby ktoś nie zagadnął o moją wagę.Co ciekawe,ja nigdy nie zaczynam gadki na temat ich wagi,nie pytam się ,czy cały dzień jedzą,a tymczasem oni pytają się mnie ,czy ja w ogóle coś jadam,że wyglądam jak anorektyczka,a ja absolutnie nie wyglądam jak anorektyczka.Ciekawe ,że tak łatwo ludzie otyli ,z którymi ja mam kontakt żonglują tym określeniem,kiedy nie mają chyba najmniejszego pojęcia ,jak wygląda osoba chora na anoreksję.W ich towarzystwie czuję się nieswojo,źle,zawsze,ale to zawsze jest gadka na temat mojego wyglądu,żeby to jeszcze mówili,że wyglądam ładnie,to czułabym się lepiej :) ,ale oni wmawiają mi,że jestem "wychudzoną anorektyczką"-używają identycznego okreslenia ,jak monika.s. Czy to nie dziwne? Może chcą odwrócić uwagę od swojego wyglądu?
Cytat:
Iga mam jeszcze pytanie - przed przejscie na diete tez bylas taka szczupla? i co Cie sklonilo dozmiany zywienia? ja wlasnie staram sie naprawic to co zepsulam.

Byłam szczupła zawsze .Prawdę mówiąc,to ja niewiele zmieniłam w swoim odzywianiu-nigdy chipsów nie jadłam.Chwilowo uległam modzie na "masło" ,które łatwo można było rozsmarować,chwilowo uległam pysznym pulchnym bułeczkom.Obecnie jadam jak dawniej.Jadam kiedy jestem głodna,nie kiedy chce mi się jeść,nie kiedy mam ochotę coś przegryźć,jak robi to większość ludzi,w sumie to rzadko mam ochotę "mielić buzią" bez potrzeby-tak mniej więcej wygląda moje odzywianie.

PS.W tej chwili piszę o otyłości na poziomie takim jednostkowym-muszę to nadmienić,bo wydaje mi się,że źle zostałam zrozumiana pisząc o otyłości uwzględniając potrzebę różnorodnosci.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Sie 08, 2009 19:27   

Iga napisał/a:
W ich towarzystwie czuję się nieswojo,źle,zawsze,ale to zawsze jest gadka na temat mojego wyglądu,żeby to jeszcze mówili,że wyglądam ładnie,to czułabym się lepiej :) ,ale oni wmawiają mi,że jestem "wychudzoną anorektyczką"-


Istnieje jakaś szansa, byś mogła unikać tego typu ludzi? Skoro piszesz o złym samopoczuciu w ich sfrustrowanym towarzystwie, jedyną słuszną drogą wydaje się być omijanie ich łukiem szerokim i zamaszystym. Dla własnego dobra.

Tomek

ps: Uderzająca większość ludzi otyłych wyraża tego rodzaju opinie o ludziach naturalnie szczupłych z powodu nieświadomej zazdrości. Nie mogą znieść widoku kogoś, kto sygnalizowałby ich ułomność - nawet samą swą obecnością. Na szczęście wiele spośród osób z nadwagą mimo wszystko chce zmienić sytuację. Zajada się zawsze..problemy psychiczne.
A potem dorabia tylko ideologię, by przetrwać. Działa racjonalizacja i wyparcie.
 
     
Iga
[Usunięty]

Wysłany: Sob Sie 08, 2009 20:53   

M i T napisał/a:

Istnieje jakaś szansa, byś mogła unikać tego typu ludzi? Skoro piszesz o złym samopoczuciu w ich sfrustrowanym towarzystwie, jedyną słuszną drogą wydaje się być omijanie ich łukiem szerokim i zamaszystym. Dla własnego dobra.
Tomek

Tomku właśnie robię tak-na ile to możliwe omijam ich szerokim łukiem.
Wcześniej byłam naiwna ,chciałam się spotkac,porozmawiać jak człowiek z człowiekiem,ale nie ma mowy -temat mojej rzekomej anoreksji wraca jak bumerang.
Najlepszy był sylwester dwa lata temu-pierwszy i ostatni :)
Siedzę sobie przy otyłej sąsiadce,doszła druga znajoma i nagle słyszę ;"Boże,ale ty masz chude ręce,jak anorektyczka!!!" Ja wywaliłam oczy,nie wiedziałam co rzec,powiedziałam,że mam normalne.W porównaniu z ich rękami,to oczywiście miałam chude,ale one za to miały ręce grube jak cholera i jakoś na to nie zwróciły uwagi.Nie spotykam się już z nimi.
Parę razy było coś takiego.Szła sobie moja wspomniana otyła sąsiadka ze swoim mężem-on nie jest otyły-normalnej budowy i za kazdym razem przy nim chciala mnie pogrązyć pytając,czy w ogóle coś jadam,że jestem chudzielec itd.-chciała mnie przedstawić w jak najgorszym świetle-ręce opadają.
Na szczęście mam szczupłą inną sąsiadkę (wspomniałam już o niej i jej szczupłym synku i jej otyłej siostrze) i nie wysłuchuję jakichś bzdur o anoreksji.
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Sie 09, 2009 11:53   

Sasiadka chciala sie dowartosciowac. Tomek ma racje - czlowiek jest genialny w tym, ze wszystko, ale to totalnie wszystko jest w stanie zracjonalizowac, kazda glupote.
Ad pytania w temacie, jak mialam np atak slodyczowy to nawet nie chodzilo mi o to, ze mi to smakuje, raczej, ze trzeba to zjesc jak najszybciej.


Iga napisał/a:
Obecnie jadam jak dawniej
czyli jak? jaka odmiana LC?
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Sie 09, 2009 12:38   

Iga napisał/a:
Obecnie jadam jak dawniej

raw paleo ? :D
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
monika s. 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 03 Wrz 2008
Posty: 230
Wysłany: Nie Sie 09, 2009 15:55   

może być jeszcze taka ewentualność że niektórzy mają obsesję na swoim własnym punkcie, zwykłe czyny, spojrzenia (czy cieniasów czy tych przy kości) wydają się anormalne, nieżyczliwe, sa wyolbrzymiane etc - nie koniecznie tak jest, ale i tak być może

co do postrzegania, to z moich osobistych doświadczen wynika że osoby bardzo chude (np osoba ważąca 40 kg-) na ogół uważają wszystkich innych ciezszych, lepiej zbudowanych (kosci czy też miesnie) za grube (np osoby o wadze 44, 47 kg, wyższe od nich, w okolicach 160+)- i takich chorych ludzi najlepiej unikać co by się do nich wagowo i mentalnie nie upodobnić a co za tym idzie nie wyniszczyć zdrowotnie ... - ja takich ludzi juz dawno skreśliłam z listy znajomych, nawet z najbliższej rodziny, tak jak i tych którzy chcieli bym przynajmniej zrównała się z ich większa masą

Zdrowy stosunek do siebie i zrozumienie+ wykluczenie tego co nas niszczy czasami przychodzi dosc późno, niestety
_________________
t i m s z e l
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Sie 10, 2009 19:58   

M i T napisał/a:

ps: Uderzająca większość ludzi otyłych wyraża tego rodzaju opinie o ludziach naturalnie szczupłych z powodu nieświadomej zazdrości. Nie mogą znieść widoku kogoś, kto sygnalizowałby ich ułomność - nawet samą swą obecnością. Na szczęście wiele spośród osób z nadwagą mimo wszystko chce zmienić sytuację. Zajada się zawsze..problemy psychiczne.
A potem dorabia tylko ideologię, by przetrwać. Działa racjonalizacja i wyparcie.


racja
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 10, 2009 20:10   

Co do wmawiania szczupłym osobom, że są za szczupłe to i mnie ostatnio od paru osób (również z rodziny) się dostało :-o
otóż obecnie ważę jakoś 81-82 kg, co, notabene, sytuuje mnie praktycznie w samym środeczku oficjalnej normy BMI; no i owe parę osób powiedziało mi, że jakoś zmizerniałem - a ja się od razu spytałem, w jakim sensie; no i się dowiedziałem, że chodziło im o to, że bardziej wyszczuplałem; a ja na to, że dla mnie jest ok, bo nie potrzebny mi zbędny balast i mojemu organizmowi tyle ciała aktualnie wystarcza :]
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Pon Sie 10, 2009 20:31   

o kurcze :x ale jaja albo wstyd - wazymy tyle samo :shock:

u mnie na decyzje o zmianie zywienia wplynelo to, ze nie moglam juz zniesc samej siebie, i nienajgorszy byl tu wyglad choc tez, ale gl brak sily do zycia, niepokoj, ataki na slodycze, spokojnie moglambym caly dzien sie obijac nic mi sie nie chcialo. klopoty z pamiecia krotkotrwala, wahania nastroju, klotliwosc, dlugo by wymieniac lista jest b ciekawa. Z doleglowosci fizycznych to bol kolan, kregoslupa, bole serca i to w stanie spoczynkowym, zerowa kondycja. Majac 30 lat czulam sie jak 80, marzylam tylko o swietym spokoju, to nie jest normalne w moim wieku :roll:

I sie d\ziwie, cale zycie bylam superlaska a po porodzie zmienilam sie nie do poznania, nie potrafilam przestac jesc smieci.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pon Sie 10, 2009 20:31   

ja mam to samo, teksty w stylu, Ty to w ogóle nie masz brzucha, i tak sobie myśle że brzuch to mam tylko sadla na nim brak, jakoś nieprecyzyjnie te ludzie sie wysławiają... :hah:
 
     
aukuba


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 95
Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Śro Sie 12, 2009 16:35   

Iga napisał/a:
Gdybyś był "puszysty" i Twoja partnerka również byłaby "puszysta" wówczas pisałbyś jacy szczupli są zwyrodniali o fatalnej kondycji psychicznej i fizycznej-punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.


Igo, nie wszyscy tak mają. Często takie zachowania wynikają z zazdrości. Otyłe dzieci to wielki problem, a wina leży oczywiście głównie po stronie rodziców - w pogoni za pieniądzem nie mają czasu dla własnych dzieci, a fastfood czy inne twory do zjedzenia są najłatwiejszym i najszybszym sposobem zaspokojenia głodu.

M i T napisał/a:
Ale chyba Pan nie zaprzeczy, że "wybujałe" kształty nie służą dobremu zdrowiu?


Można być dużym i mieć dobre zdrowie. Nie zaprzeczać, wiem coś o tym :) wiem, wiem, to są wyjątkowe postaci :)
Aaaaa, zaskakuję nie raz, tych co widząc moją tuszę i aktywność fizyczną (łażenie po rodzimych pagórkach, energię i radość życia) dziwią się. No bo przecież jak jestem gruba to powinnam jęczeć, stękać, pocić się przy każdym kroku próbie podniesienia czegoś z podłogi. No, przekolorowałam, aż tak gruba nie jestem, ale za dużo wagi noszę. Niestety.

Iga napisał/a:
Wcale otłuszcznne dzieci mi sie nie podobają,otluszczna mlodziez rowniez,a ja nie podobam sie im i tak mozemy sie przepychac kto jest ładniejszy a kto brzydszy i czy cos z tego wynika?


Mi też się nie podobają. Takie otłuszczone dzieci i ich rodzice nie przyjmują krytyki od innych otyłych, nawet jeśli są oni ilustracją przestróg, a od szczupłych też nie przyjmują, bo odbierają to jako złośliwości.

Nie wyrażać zgody na takie wyposażenie sklepików szkolnych tak jak dotychczas, już nie wspomnę o ekonomii stosowanej w stołówkach szkolnych (cena=produkt). Podoba mi się pomysł naszego rządu o wprowadzeniu owoców i warzyw dla dzieci w klasach 1-3 szkół podstawowych ("za darmo"). Lepsze to od dotychczasowej szklanki mleka. Jednak należałoby rozciągnąć to na pozostałe etapy kształcenia nie wykluczając szkół średnich.

Pisałam, że nie mogę ruszyć z miejsca z wagą. Zeszlam do 1:1.3:0,1 B:T:W, chyba pomogło :viva:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 12, 2009 16:50   

aukuba napisał/a:
Pisałam, że nie mogę ruszyć z miejsca z wagą. Zeszlam do 1:1.3:0,1 B:T:W, chyba pomogło :viva:

pewno mocna redukcja węgli ruszyła Twój "insuline-resistant fat" ;)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Śro Sie 12, 2009 17:35   

aukuba napisał/a:
...Pisałam, że nie mogę ruszyć z miejsca z wagą. Zeszlam do 1:1.3:0,1 B:T:W, chyba pomogło :viva:...

Uwazaj tylko na watrobe, nerki, cun itp. w odniesieniu do "mikroelementow"
no i "miazdzyce dchudzajacych siem".

Nieumiejetne prowadzenie "odchudzania" powoduje niestety miazdzyce
"bardziej zlosliwa" jak u "tucznikow" :-) 8-)
.
 
     
aukuba


Dołączył: 21 Mar 2009
Posty: 95
Skąd: Kotlina Kłodzka
Wysłany: Śro Sie 12, 2009 19:17   

Hanni, myślę, że właśnie tak jak mówisz. Jednak przede mną wyzwanie - wyjazd za wschodnią granicę, ponoć nie można przez granicę przewieźć mięsa (nawet przetworzonego), co tam mi się uda znaeźć na talerzu? Zagadka :foch:

grizzly napisał/a:
Uwazaj tylko na watrobe, nerki, cun itp. w odniesieniu do "mikroelementow"
no i "miazdzyce dchudzajacych siem".


Wiedzy medycznej nie posiadam, może i robię coś nieprecyzyjnie ale co 3 miesiące poddaję się badaniom "ze krwi i innych soków" :) . Jak dotychczas jedyną anomalią były skoki ciśnienia, wyrównane wg podpowiedzi "znającego się i znającego mnie od prawie pół wieku :)
Grizzly, dziękuję za radę i jestem otwarta na następne. :*
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 12:32   

WITAM :hug:

Co można jeszcze dodać w temacie ?

Badacze ukierunkowani psychoanalityczne podkreślają , że osoby otyłe w okresie wczesnego niemowlęctwa doświadczyły nieprawidłowego traktowania przy karmieniu. Były one w tym okresie albo niedostatecznie pieszczone , albo też przy pomocy podawania butelki usiłowano zaspokoić inne potrzeby. W wieku dojrzałym osoby te wykazują „ fiksację na fazie oralnej” , czyli w sytuacji stresu używają jedzenia jako sposobu na uspokojenie . Dla tych osób jedzenie nabiera różnorodnych podświadomych znaczeń , jak również staje się środkiem redukcji stresu”

Hamburg zaobserwował również pewne okoliczności , w których dochodzi do nadmiernego jedzenia: " 1. Nadmierne jedzenie jest reakcją na niespecyficzne napięcia emocjonalne. 2. Jedzenie służy jako satysfakcjonujący substytut wobec przykrości doznawanych w danej sytuacji życiowej. 3 Nadmierne jedzenie stanowi objaw leżący u podłoża zaburzeń emocjonalnych. Pacjenci jedli , aby zapobiec wybuchowi depresji lub reakcji histerycznej. 4. Nadmierne jedzenie jako uzależnienie. Pacjenci nigdy nie odczuwali nasycenia jedzeniem , wciąż po nie sięgali. Zachowanie to uzasadnia się potrzebą miłości i bezpieczeństwa , które jedzenie ma symbolizować. Inni badacze również stwierdzali , że jedzenie służy jako środek uspokajający”.
Inni badacze również stwierdzali ,że jedzenie służy jako środek uspokajający ( Swanson , Dibello , Gluckman , Blundell itd. ).

Ciekawostkę zaobserwował Gluckman ( Hamburg po nim to powtarzał ) stwierdzając , że poprzez "doświadczenie ssania matczynej piersi dziecko uczy się wiązać jedzenie i karmienie z matczyną miłością : poczuciem komfortu bezpieczeństwa. W ten sposób powstaje znak równości pomiędzy jedzeniem , poczuciem bycia kochanym i pocz. bezpieczeństwa".

Co wy na to ?

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 21:42   

Jestem skłonna zgodzić się z tym w 100%. Analizując swoje okresy, kiedy za dużo jadłam, wiem, że zawsze były one związane z sytuacjami stresowymi.
Kiedy było wszystko w porządku w innych dziedzinach życia, to nie potrzebowałam uczucia pełnego żołądka do funkcjonowania. Kiedy narastał stres to jedzenie wypełniało jakąś dziwną wewnętrzną pustkę w środku i uspokajało.
Myślę, że zostałam tak zaprogramowana w najwcześniejszym okresie życia. W niemowlęctwie spadłam z łóżka i złamałam obojczyk. Na zlecenie lekarza wkładali mnie w coś, co nazywali „korytkiem” – nie mam pojęcia co to dokładnie było i nie żyje już nikt, kto by pamiętał te zdarzenia. Ponieważ bardzo płakałam, to dawali mi na uspokojenie smoczka z dziurką, wypełnionego cukrem. No i sprawę załatwili :sad:
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 21:27   

Dobry art o masakrycznym działaniu fruktozy. Jest to najgorszy rodzaj cukru, który powoduje odkładanie się tłuszczu wokół narządów wewnętrznych, podwyższa poziom trójglicerydów co powoduje zablokowanie leptyny - jednego z hormonów sytości. Mózg wtedy nie wie kiedy wysyłać sygnał o sytości i zaprzestaniu jedzenia.
Fruktoza jest wszechobecna co m.in. powoduje, że ludzie masowo za dużo jedzą.
Cytat:

Ukryty cukier przyczajony tłuszcz
17/07/09
Owoce są zdrowe, ale zawarta w nich fruktoza – już nie. Ta wszechobecna dziś substancja w pełni zasłużyła na miano białej trucizny. Prawdopodobnie to właśnie jej zawdzięczamy nękającą świat zachodni epidemię otyłości

Hasło „cukier krzepi”, wymyślone przez Melchiora Wańkowicza, nabiera dziś gorzkiego posmaku. Nasz organizm potrzebuje węglowodanów, w tym także tych łatwoprzyswajalnych, które są znakomitym źródłem energii. Glukoza to dla nas podstawowa „waluta energetyczna” – potrafimy ją wyizolować z prawie każdego pokarmu, w tym z innych cukrów (np. z sacharozy, która jest połączeniem glukozy i fruktozy). Ale gdy tej energii mamy za dużo, zaczynamy gromadzić ją na zapas.

Oczywiście w postaci tłuszczu, którego potem trudno się pozbyć i który wpędza nas w choroby takie jak miażdżyca, nadciśnienie czy cukrzyca. „W tej dziedzinie fruktoza jest bezkonkurencyjna. Nasz organizm przerabia ją na tłuszcz z zadziwiającą szybkością, a gdy już zacznie, trudno ten proces spowolnić” – mówi dr Elizabeth Parks z University of Texas Southwestern Medical Center.

A przed fruktozą trudno dziś uciec. Możemy ją znaleźć (w formie sacharozy albo syropu glukozowo-fruktozowego) praktycznie wszędzie: w napojach gazowanych, cukierkach, ciastach, jogurtach, a nawet w chlebie, keczupie czy dressingu do sałatek. Z opublikowanego dwa lata temu raportu prof. Grażyny Cichosz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wynika, że obecnie przeciętny Polak zjada 50–70 kg cukru rocznie, czyli około dziesięciokrotnie więcej niż nasi dziadkowie.

GALOPUJĄCA CUKRZYCA
Słodycze weszły do naszego jadłospisu na stałe i są w nim obecne od najmłodszych lat. Tymczasem właśnie wtedy mogą wyrządzić najwięcej szkód. Dowiodły tego badania uczonych z University of Southern California w LosAngeles, którzy postanowili wziąć pod lupę otyłe dzieci pochodzenia latynoskiego. Najpierw odpytali je, co jadły i piły w ciągu ostatnich trzech dni. Następnie trafiły do uniwersyteckiego ośrodka badawczego, gdzie dostały obiad, potem wieczorną przekąskę i poszły spać. W ten sposób zostały odizolowane od słodkich pokus czyhających na nie w domu, które mogłoby zafałszować wyniki badań. Potem badacze wykonali u dzieci próbę obciążenia glukozą – badanie pokazujące, jak organizm radzi sobie z dużą ilością cukru.Normalnie w takich warunkach komórki wysp trzustkowych produkują insulinę, pod której wpływem glukoza jest transportowana do komórek. Jednak u dzieci, które przyznały się do regularnego zjadania dużej ilości słodyczy, poziom tego hormonu był niepokojąco niski. Najgorzej wyglądało to w przypadku tych, które piły dużo słodzonych napojów gazowanych czy soków owocowych. Mechanizm biologiczny jest tu bardzo prosty. Im więcej słodyczy dostarczamy organizmowi, tym więcej nasza trzustka musić wytwarzać insuliny. Po pewnym czasie ta harówka tak ją wyczerpuje, że produkcja hormonu zaczyna spadać. To właśnie dzieje się w zaawansowanej cukrzycy typu 2.Kalifornijscy naukowcy nie dociekali, z jakim rodzajem cukru miały do czynienia badane przez nich dzieci. Tymczasem ma to fundamentalne znaczenie, ponieważ wiele wskazuje na to, że mogło chodzić o fruktozę.

Fruktoza – portret zabójcy

Chemicznie cukier ten jest bardzo podobny do glukozy – ma taki sam wzór chemiczny (C6H12O6), ale inną strukturę.
Dlatego ma odmienne właściwości, np. jest znacznie słodsza od innych naturalnie występujących cukrów (dwukrotnie w porównaniu z glukozą i 1,73 razy w porównaniu z sacharozą, czyli cukrem stołowym). Z tego powodu fruktoza często jest polecana jako „niskokaloryczny” słodzik dla cukrzyków czy osób odchudzających się. Należy jednak pamiętać o tym, że ten cukier z łatwością jest zamieniany na tłuszcz przez enzymy wątrobowe, a na ten proces w żaden sposób nie wpływa insulina. Co więcej, duże ilości fruktozy mogą prowadzić do biegunki (wiedzą o tym rodzice dzieci, które piją dużo słodkich soków, np. jabłkowych). Dużo „czystej” fruktozy zawierają niektóre owoce (winogrona, jabłka, gruszki) oraz miód. W pozostałych słodkich pokarmach występuje ona w połączeniu z glukozą, czyli jako sacharoza. Ten dwucukier jest szybko trawiony i wchłaniany w górnym odcinku jelita cienkiego.
SYROP NAS PRZESTAWIA


Dowiedli tego uczeni z University of Cincinnati, którzy postanowili sprawdzić, jak słodzone napoje wpływają na laboratoryjne myszy. Część z nich oprócz normalnego jedzenia dostawała do picia wodę, druga grupa – wodę z fruktozą, zaś u trzeciej rolę słodzika pełnił syrop glukozowo-fruktozowy uzyskany z kukurydzy. Surowiec ten jest powszechnie stosowany w przemyśle spożywczym od ok. 30 lat – a wtedy właśnie mieszkańcy Zachodu zaczęli tyć na potęgę – i prawie w połowie składa się z czystej fruktozy.

Jak się okazało, zwierzaki pojone wodą z dodatkiem tego cukru tyły na potęgę i to nawet wtedy, gdy naukowcy zmniejszyli im znacznie porcje pożywienia. Pod koniec eksperymentu miały w swych ciałach o 90 proc. tłuszczu więcej niż te pijące czystą H2O. Dzieje się tak, ponieważ fruktoza „przestawia” cały metabolizm organizmu na produkcję tłuszczu. Z badań prowadzonych przez dr Elizabeth Parks z UT Southwestern Medical Center wynika, że jeśli rano wypijemy słodzony tym cukrem napój, nasz organizm przerobi na tkankę tłuszczową nie tylko pożywienie ze śniadania, ale i z obiadu, choć teoretycznie nie jest to konieczne!

A BRZUCH ROŚNIE...


Najgroźniejsze jest jednak to, że fruktozę przetwarzamy na najgorszy rodzaj tłuszczu – ten gromadzący się wokół narządów wewnętrznych. Wskazują na to eksperymenty Petera Havla z University of California w Davis. Wzięła w nich udział 33-osobowa grupa dorosłych cierpiących na nadwagę lub otyłość. Najpierw przez pół miesiąca karmiono ich zgodnie z zasadami zdrowego żywienia, a potem na 10 tygodni przestawiono na dietę, w której 25 proc. potrzebnej do życia energii pochodziło albo z glukozy, albo z fruktozy. Wszyscy badani utyli średnio półtora kilograma. Ale tylko ci, którzy byli „słodzeni” fruktozą, mieli niepokojące objawy: podwyższony poziom trójglicerydów we krwi (świadczy to o nadmiarze tłuszczów w organizmie), więcej tkanki tłuszczowej w obrębie brzucha, a także mniejszą wrażliwość tkanek na insulinę.

Co więcej, fruktoza powoduje też spadek wrażliwości organizmu na leptynę – jeden z hormonów sytości. Mówiąc w dużym uproszczeniu, im nasze ciało produkuje go więcej, tym mniej jemy, a nasza „zapasowa” tkanka tłuszczowa się kurczy.
Badania naukowców z University of Florida wykazały, że odporność na leptynę u ssaków rozwija się właściwie niezauważalnie. Szczury karmione przez pół roku żywnością z dodatkiem fruktozy nie przytyły, miały za to wysoki poziom trójglicerydów we krwi. Po podaniu im dodatkowej leptyny, która powinna pozbawić je apetytu, jadły jak dawniej. Natomiast kiedy przestawiono je na wysokokaloryczną dietę, obżerały się o wiele bardziej niż szczury, które nie miały do czynienia z fruktozą. Naukowcy przypuszczają, że nadmiar trójglicerydów blokuje leptynie dostęp do mózgu, przez co ten nie wie, że powinien wysłać sygnał „przestajemy jeść”.

Nie słodzisz – pożyjesz

Choć glukoza jest paliwem napędowym naszego organizmu, wcale nie potrzebujemy jej dużo. Z badań wynika wręcz, że drastyczne ograniczenie spożycia tego cukru wydłuża życie. Tak było przynajmniej w przypadku nicieni Caenorhabditis elegans (ulubionych „królików doświadczalnych” biologów), którym taką dietę zafundował prof. Michael Ristow z Friedrich-Schiller-Universität w Jenie. Robaki, którym uczony podał substancję blokującą metabolizm glukozy, żyły o 20 proc. dłużej. Przy okazji prof. Ristow zauważył też, że w organizmach C. elegans powstawało wówczas więcej niż zazwyczaj szkodliwych wolnych rodników. Jednak robaki błyskawicznie neutralizowały to zagrożenie – zupełnie tak, jakby niedobór glukozy pobudzał je do walki.



WODA ZAMIAST SOKU!
W reklamach, a nawet współczesnych bajkach dla dzieci od lat przewija się hasło, jakoby soki owocowe były źródłem zdrowia i dobrego samopoczucia. Po części jest to prawda – szczególnie gdy soki są świeżo wyciskane. „Owoce zawierają naturalny cukier – fruktozę, która razem z innymi korzystnymi dla zdrowia składnikami podnosi ich kaloryczność, ale nie wywołuje u zdrowych dzieci żadnych szkód” – mówi doc. dr hab. med. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodnicząca Rady Promocji Zdrowego Żywienia Człowieka. Gorzej, kiedy soki są dodatkowo sztucznie dosładzane sacharozą albo syropem glukozowo-fruktozowym. Ten ostatni można znaleźć w podanym drobnym druczkiem składzie większości napojów gazowanych. Jedna szklanka może wówczas zawierać ponad 20 proc. naszej dziennej dawki cukrów prostych, uznawanej za bezpieczną według obowiązujących norm. A przecież napoje to nie jedyne źródło cukru w diecie.

Dlatego specjaliści radzą, by zrezygnować ze słodzenia herbaty czy kawy, a także wszelkich słodkich napojów, batoników czy żelków. „Od małego trzeba uczyć dzieci niesłodzenia, dawać im do picia wody obojętne smakowo, najlepiej mineralne” – radzi dr Kozłowska-Wojciechowska. A słodkości? Nie zaszkodzą, póki będą deserem po obiedzie – nigdy jednak nie powinny zastępować jakiegokolwiek posiłku.

http://www.focus.pl/nauka...y-tluszcz/nc/1/
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 22:19   

no tak, ale co innego fruktoza w cywilizacyjnych shitowych produktach, a co innego w surowym miodzie i owocach
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Paź 10, 2009 22:30   

Czym się różni biochemicznie fruktoza w cywilizacyjnych tworach od fruktozy w surowym miodzie i owocach?
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 07:39   

Magdalinha napisał/a:
Czym się różni biochemicznie fruktoza w cywilizacyjnych tworach od fruktozy w surowym miodzie i owocach?

ano niczym się różni, ale owe produkty różnią się jako całość od cywilizacyjnych tworów
gdyby fruktoza była taką trucizną to różne ludy, które jadły miód i owoce byłyby chore
jakoś dziwnym trafem chorzy są cywilizowani ludzie, którzy jedzą dużo słodyczy, słodkich napojów, etc., a do owoców i miodu wcale się jakoś specjalnie nie garną
poza tym trzeba wziąć po uwagę żywienie jakie się stosuje - jak ktoś jest na high-carb i na dodatek spożywa jeszcze sporo "fruktozowych" produktów to może mu to zaszkodzić; no i jeszcze ważna jest synergia fruktozy z innymi shitowymi składnikami, jaką mamy w cywilizacyjnych tworach
ale co innego jest na low-carb
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Magdalinha 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 16 Paź 2008
Posty: 881
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 14:15   

Hannibal napisał/a:
gdyby fruktoza była taką trucizną to różne ludy, które jadły miód i owoce byłyby chore
jakoś dziwnym trafem chorzy są cywilizowani ludzie, którzy jedzą dużo słodyczy, słodkich napojów, etc., a do owoców i miodu wcale się jakoś specjalnie nie garną


Miód i owoce w dzikiej postaci były znacznie mniej słodkie i nie występowały w hurtowych ilościach. Dopiero rolnicy zajęli się ich efektywnością uzyskując coraz słodsze odmiany i w większych ilościach.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 14:56   

Magdalinha napisał/a:
Miód i owoce w dzikiej postaci były znacznie mniej słodkie i nie występowały w hurtowych ilościach. Dopiero rolnicy zajęli się ich efektywnością uzyskując coraz słodsze odmiany i w większych ilościach.

a to akurat jest mit
moi rodzice pamiętają z dzieciństwa leśne owoce - słodziutkie dzikie maliny, jeżyny, jagody
a teraz jakoś większość jest takie nijakie - np. truskawki
u mnie na działce stare odmiany gruszek, śliwek, mirabelek są słodziutkie
w tamtych czasach nie było hurtowych ilości owoców, bo wszystko było własne, jak u moich rodziców, i jadło się ich więcej niż obecnie
a miód miałby być mniej słodki? a to na jakiej podstawie mówisz? przecież masz leśne dzikie miody, które mają nadal ok. 80% węgli
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 17:41   

WITAM :hug:

Jeżeli występują u kogoś "sensacje" po zjedzeniu owoców i zdarza się to za każdym razem warto się zastanowić czy nie jest to związane z reakcją organizmu na fruktozę.

Ocenia się ze około 30 % populacji mieszkańców Europy cierpi na nietolerancję fruktozy.
Istnieje trzewna nietolerancja fruktozy nazywana złym wchłanianiem fruktozy czyli zaburzenie w transporcie fruktozy w jelicie ( uszkodzenie białka transportującego ) oraz znacznie rzadziej zdarza forma dziedziczna nietolerancja , genetycznie uwarunkowana ( uszkodzenie enzymu ).

Oczywiście pierwsza jest nie jest tak poważna jak druga forma i nie istnieje konieczność ścisłego reżimu dietetycznego.

Istnieje łatwa i niezawodna metoda sprawdzenia i diagnozy trzewnej nietolerancji fruktozy i jest nim wodorowy test oddechowy ( stosowany od 1975 prosty i nieinwazyjny) niewymagający nadmiernej lekarskiej ingerencji - jednak istnieją wytyczne gdy chodzi o dzień poprzedzający test.

Możliwe objawy brzuszne :

wzdęcia oraz wzdęty brzuch
bolesne skurcze
zgaga
rzadki stolec i częste oddawanie stolca
odbijanie się
częste parcie na mocz
mdłości po zjedzeniu owoców
biegunka i zaburzenia biegunowe
poczucie przesytu połączone z utrudnionym oddychaniem
nieprawidłowe zasiedlenie bakteryjne jelita grubego
bóle górnej części brzucha

możliwe objawy psychiczne :

nerwowość
zaburzenie koncentracji
drażliwość
napięcie
wewnętrzny niepokój
depresje lub nastroje depresyjne
bark energii do działania
chroniczne zmęczenie
przygnębienie
wyczerpanie

Niespecyficzne objawy :

zaburzenia snu
ból głowy
brak siły
zawroty głowy
poczucie duszności w piersiach
zanieczyszczona skóra
podatność na infekcje
złe samopoczucie
bóle członków

Niedobory cynku - wszystkie przebadane osoby z niedoborem cynku cierpią również na nietoler. frukt.
Niedobory kwasu foliowego

Tutaj znajduje się "owocowe zestawienie" (oczywiście nie wszystkie) z zawartość poszczególnych cukrów w owocach;
http://www.thepaleodiet.c...uits_table.html
http://translate.google.p...cial%26hs%3DlcL


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Paź 11, 2009 17:57   

cytat:
"No effect on blood sugar level
Since fructose does not enter into the bloodstream, it is not going to have an effect on blood sugar levels or insulin, therefore making it a slightly better choice for diabetes or those who suffer from hypoglycaemia if they are eating a carbohydrate-containing food alone. If you are having protein and fat with the carbohydrate food, then this becomes less of an issue as those two macronutrients will help prevent surges in blood-sugar levels from glucose.
Generally, the amount of fructose in a piece of fruit is really quite low -- around 5-7 grams per piece. You should be aiming for about 50 grams of fructose per day to ensure your liver isn't depleted, while also preventing excess triglyceride formation."
http://www.askmen.com/spo...ating_well.html

przypominam ponadto, że fruktozę zawierają również warzywa
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Nie Paź 11, 2009 23:26   

Hannibal napisał/a:

gdyby fruktoza była taką trucizną to różne ludy, które jadły miód i owoce byłyby chore
jakoś dziwnym trafem chorzy są cywilizowani ludzie,

tylko zapomniałeś dodać że owe produkty występowały sezonowo / krótko
nie były też powszechnie dostępne szczególnie miód
dzikie owoce w większości nie były tak słodkie
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 06:50   

ali napisał/a:
tylko zapomniałeś dodać że owe produkty występowały sezonowo / krótko nie były też powszechnie dostępne szczególnie miód
dzikie owoce w większości nie były tak słodkie

a mógłbyś napisać skąd masz info, że dawniej dzikie owoce nie były takie słodkie? dowody?
jeśli chodzi o sezonowość to prawda, ale to też zależy o jakiej strefie klimatycznej mówimy
no bo jeśli chodzi o okres paleolityczny to ludzie zamieszkiwali ciepłe rejony i praktycznie przez cały rok (lub co najmniej przez większość) rosły jakieś owoce
ja nie twierdzę, że trzeba je jeść w jakichś dużych ilościach; ale są to praktycznie jedyne źródła węgli, jakie się wówczas jadło - czyli te, które zawierają w sobie fruktozę
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 09:31   

Hannibal napisał/a:
a mógłbyś napisać skąd masz info, że dawniej dzikie owoce nie były takie słodkie? dowody?

spróbuj owoców z jakiegoś dzikiego, zaniedbanego przez dłuższy czas sadu, to się przekonasz
owoce są małe, kwaśne, w dużej mierze uszkodzone przez szkodniki i choroby
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 09:36   

Maad napisał/a:
spróbuj owoców z jakiegoś dzikiego, zaniedbanego przez dłuższy czas sadu, to się przekonasz owoce są małe, kwaśne, w dużej mierze uszkodzone przez szkodniki i choroby

przecież napisałem powyżej, że jest na odwrót - te dzikie, ze starych odmian są słodsze od tych komercyjnych
moja matka wspomina u siebie na wsi truskawki, że były znacznie słodsze od tych, co dzisiaj można kupić
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 15:40   

Hannibal napisał/a:
te dzikie, ze starych odmian są słodsze od tych komercyjnych

nie wiem co porównujesz, dzikie ze starych odmian z niedzikimi uprawianymi współcześnie?
czy dzikie ze starych odmiany z dzikimi współczesnymi?
tylko to drugie porównanie ma jakiś sens, i tu możesz mieć rację,
ale i tak to nic wnosi do dyskusji o wpływie człowieka na ilość fruktozy
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 15:54   

WITAM :hug: !!!

Dzikie/Naturalne Owoce kontra Nowoczesne Owoce Hodowlane
http://www.surawka.republika.pl/F3.htm

ODMIANY ROŚLIN NASZYCH PRZODKÓW TO OGRÓD OBFITOŚCI
http://www.surawka.republika.pl/MZZ10.htm

DWANAŚCIE NAJGORSZYCH I DWANAŚCIE NAJLEPSZYCH NIE ORGANICZNYCH PRODUKTÓW ŻYWNOŚCIOWYCH
http://www.surawka.republika.pl/OZ4.htm

Dlaczego by nie spożywać pożywienia prosto z dzikiej przyrody?
http://www.surawka.republika.pl/DJZ1.htm


tutaj kilka starych odmian:
http://ogrody.gazetadom.p...61,4594226.html

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Paź 12, 2009 21:08   

Maad napisał/a:
ale i tak to nic wnosi do dyskusji o wpływie człowieka na ilość fruktozy

ja tylko napisałem, że nie należy się obawiać jedzenia rodzimych owoców (najlepiej dzikich lub z własnego sadu) i miodu, bo to nie one są odpowiedzialne za epidemię otyłości i różniaste choroby na tym świecie - nie tylko nie należy się obawiać, ale warto je jeść jako źródło węgli, przy oczywistym dla nas założeniu, że tych węgli ma być niedużo
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Maad


Pomógł: 18 razy
Dołączył: 17 Kwi 2009
Posty: 1172
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 12:28   

Hannibal napisał/a:
przecież napisałem powyżej, że jest na odwrót - te dzikie, ze starych odmian są słodsze od tych komercyjnych
moja matka wspomina u siebie na wsi truskawki, że były znacznie słodsze od tych, co dzisiaj można kupić

Hannibal napisał/a:
ja tylko napisałem, że nie należy się obawiać jedzenia rodzimych owoców (najlepiej dzikich lub z własnego sadu)

mieszasz Hannibal :-/
nie masz racji, dzikie są mniej słodkie niż komercyjne, dotyczy to np. jabłek, gruszek
przy tej samej ilości słońca nowoczesne odmiany będą słodsze

truskawki łatwo napompować wodą i pokolorować chemią, dlatego nie są dobrym przykładem do porównywania, tym bardziej, że nie ma czegoś takiego jak dzikie truskawki
_________________
Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 15:01   

Maad napisał/a:
nie masz racji, dzikie są mniej słodkie niż komercyjne, dotyczy to np. jabłek, gruszek
przy tej samej ilości słońca nowoczesne odmiany będą słodsze

rany, mam jeszcze raz powtarzać? pytałem się matki, jakie były owoce za jej czasów, które uprawiali jej rodzice na swoim ogródku, a także jakie były w lasach? odpowiedź była jednoznaczna - słodziutkie truskawki (z ogródka), słodziutkie maliny (z lasu); a chodzi o rejon Podlasia, a dokładnie Nadbużański Park Krajobrazowy
te dzisiejsze są dla niej mniej słodkie i takie nijakie
nie wiem jak z jabłkami, bo nie mam porównania
moje gruszki klapsy ze starego drzewa na działce (żadna komercha) są wyraźnie słodkie
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
xvk 

Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 31 Sie 2009
Posty: 715
Skąd: Poznań
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 15:51   

Hannibal napisał/a:
są dla niej mniej słodkie i takie nijakie


Ja podobnie widzę smak nowych odmian: nijakie, ze zmnieszoną ilością dawnego charakterystycznego dla gatunku aromatu, za to większe, napompowane wodą, kolor i wygląd przyciąga ale smak rozczarowuje. Chyba ten aromat zwiekszał to wrażenie słodkości.
To dobrze (dla mnie), że juz tak nie smakują, bez żalu ograniczam ilość zjadanych owoców. Jak spotkam starą odmianę np. jabłko papierówka, to wtedy jestem smakoszem :)
Przyszło mi jeszcze do głowy, że kiedyś cukier, słodycze były rzadziej obecne w jadłospisach, wtedy i zmysł smaku człowieka był bardziej wyczulony na naturalną słodycz owoców.
Funkcjonuje opinia o kwaśnych, zdziczałych owocach ze starych drzew, np. przydrożnych, zaniedbanych. Nie znam ich smaku bo nie trafiałam na nie w porze dojrzałości do zbiorów.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 16:00   

xvk napisał/a:
Przyszło mi jeszcze do głowy, że kiedyś cukier, słodycze były rzadziej obecne w jadłospisach, wtedy i zmysł smaku człowieka był bardziej wyczulony na naturalną słodycz owoców.

u mojej matki słodkie rzeczy się jadło - różne ciasta, serniki, pierogi na słodko, etc.
więc to nie kwestia zmysłu
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Wto Paź 13, 2009 21:11   

Hannibal napisał/a:
rany, mam jeszcze raz powtarzać? pytałem się matki, jakie były owoce za jej czasów, które uprawiali jej rodzice na swoim ogródku, a także jakie były w lasach? odpowiedź była jednoznaczna - słodziutkie truskawki (z ogródka), słodziutkie maliny (z lasu); a chodzi o rejon Podlasia, a dokładnie Nadbużański Park Krajobrazowy
te dzisiejsze są dla niej mniej słodkie i takie nijakie
nie wiem jak z jabłkami, bo nie mam porównania
moje gruszki klapsy ze starego drzewa na działce (żadna komercha) są wyraźnie słodkie

tete
mnie nikt nie musi nic opowiadać
dobrze znam to od lat 50
stare uprawne odmiany przedwojenne nie były takie ach i och
po rewolucji lat 60tych dopiero się poprawiły
póżniej to badziewie nastało
teraz zaczyna się poprawiać
w lasach nic się nie zmieniło
dzikie to dzikie
jagody, poziomki, maliny i jeżyny były i są ok
ale dzikiego owocu do pyska nie weźmiesz żeby cię nie pokręciło
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Paź 13, 2009 21:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Paź 13, 2009 21:21   

ali napisał/a:
ale dzikiego owocu do pyska nie weźmiesz żeby cię nie pokręciło

no to chyba ty masz z nimi problem, bo ja czy Waldek jakoś nie mamy
żurawina jest jedynie nie-słodka, ale dzisiaj jadłem i nic mnie nie kręci
a dzikie leśne jeżyny czy poziomki (miałem okazję jeść tego lata) to już miodzio
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 15:47   

O "wielbicielach" i dokarmiaczach otyłych kobiet:

http://partnerstwo.onet.p...,1,artykul.html

Cytat:

Feedersi - wielbiciele grubych kobiet
Małgorzata Lachowicz-Jachim / Onet.pl

Gdy Gina osiągnęła wagę 380 kg, jej mąż Mark był w siódmym niebie. Była dla niego spełnieniem erotycznych fantazji. W końcu udało mu się „stworzyć” najgrubszą kobietę na świecie.

Uwielbiają otyłe kobiety. I nie chodzi tutaj o panie z lekką nadwagą, ale o osoby o naprawdę pokaźnych gabarytach. Podniecają ich fałdki tłuszczu, cellulit, rozstępy i zrogowaciała skóra. Zasada jest prosta – im większa kobieta, tym bardziej atrakcyjna. O kim mowa?

Feedersi (ang. dokarmiacze, wypasacze) to osoby z zaburzeniem preferencji seksualnych, u których podniecenie wywołuje otyłość. W większości przypadków są to mężczyźni. Źródłem fascynacji feedera jest tuczenie drugiej osoby. Niektórzy odczuwają dodatkowe doznania, poniżając swoje partnerki ze względu na ich tuszę lub obserwując, jak ich kobieta spożywa posiłek. - Tym, co sprawia, że feederyzm jest tak zbliżony do seksualności, jest fakt, że jedzenie jest tak zmysłową i hedonistyczną przyjemnością jak seks. Uważam, że dwie osoby jedzące i wzajemnie się tuczące są, obok kochającej się pary, najbardziej zmysłowym widokiem. Dwoje ludzi karmiących się czekoladą… co w tym złego – napisał na forum „Dimensions Magazine” fa_man_stan.

Według seksuologa, dra Andrzeja Depko, jest to po prostu „odmiana fetyszyzmu, w której fetyszem staje się nadmiernie otyłe ciało kobiety”. - Podłoże feederyzmu jest takie samo, jak każdej innej dewiacji seksualnej - tłumaczy.

A jak feedersi określają samych siebie? Zgodnie z definicją, którą można znaleźć na brytyjskiej stronie feedersów, dokarmiacz to „mężczyzna, który kocha otyłe kobiety. Wielu mężczyzn i wiele kobiet podnieca wszystko, co jest związane z otyłością. Dla FA (ang. Fat Admirer – osoba lubiąca krągłości) nazwanie kogoś grubym jest największym komplementem i docenieniem czyjegoś piękna”.

- Chciałbym pomóc seksownej kobiecie przytyć. Uczestniczyć w powiększaniu się jej brzucha i całego ciała. Jeżeli szukasz kogoś, kto pomógłby ci przytyć, znalazłaś idealnego faceta. Jestem byłym zawodowym graczem baseballu, który wie, jak się odżywiać i jak przytyć bez rozstępów – zachęca na forum feedersów Noir.

Gina i Mark

Niektórzy dokarmiacze nie znają granic w spełnianiu fantazji seksualnych. Potrafią uwięzić żonę w jej własnym ciele, ponieważ pełna kontrola nad jej życiem działa na nich stymulująco. W 2003 roku telewizja Chanel4 wyemitowała film dokumentalny „Fat Girls and Feeders” opowiadający o życiu Giny i Marka.

Gina była zakompleksioną dziewczyną, która od zawsze uważała, że jest nieatrakcyjna i gruba (mając 24 lata, ważyła już około 150 kg). Wszystko zmieniło się, kiedy w jej życiu pojawił się Mark, w którego oczach była ideałem kobiecości. Mark był z kolei klasycznym przykładem feedera, choć wolał określać siebie mianem enablera (ang. osoby, która pomaga drugiemu człowiekowi osiągnąć jakiś zamierzony cel). Od zawsze kochał grube kobiety, a Gina wydawała się spełnieniem jego marzeń. Jego obsesją było „stworzenie” najgrubszej na świecie kobiety.

Po kilku latach małżeństwa, dzięki usilnym staraniom, sprawił, że Gina osiągnęła wagę 380 kg i tym samym trafiła do Księgi rekordów Guinnessa. Mark skrupulatnie rejestrował każdy dodatkowy kilogram swojej żony. Początkowo skupiał się tylko na robieniu nagich zdjęć. Z czasem zaczął nagrywać filmiki wideo, które umieszczał w internecie, co zresztą przyniosło parze niemałe pieniądze. W ciągu 10 lat małżeństwa Gina stała się kaleką przykutą do łóżka, całkowicie zdaną na opiekę Marka. W końcu powiedziała stop i poddała się operacji zmniejszenia żołądka, po której pozbyła się połowy swojej wagi. Ta decyzja spowodowała, że para mało się nie rozstała, a Mark przez pewien czas nie mógł znieść widoku Giny.

- Myślę, że spełnianie fantazji Marka było z mojej strony wspaniałomyślne. Nie zrobiłam tego jednak bez pewnego poświęcenia. Czy zrobiłabym to jeszcze raz? Prawdopodobnie nie. […] Przez większość tego czasu byłam całkiem szczęśliwa, ale były także momenty głębokiego smutku i żalu. Jednak kiedy już się dojdzie do takiego rozmiaru, nie można zbyt wiele zrobić – wyznała Gina.

Instrukcje tuczenia

Metody tuczenia są różne. Na jednej z brytyjskich stron, przeznaczonej dla miłośników obszernych kształtów, można znaleźć m.in. opis instruujący, jak „zachęcić” kobietę do zjedzenia dużych ilości pokarmu: „Musisz się upewnić, żeby talerz nie był zbyt pełny i żeby było trochę wolnego miejsca wokół brzegów. W ten sposób sprawisz, że twoja znajoma nie zauważy, jak duża jest porcja, przez co nie poczuje się pełna od samego patrzenia na jedzenie. […] Wkrótce skończy swoją porcję, a ty przyniesiesz jej kolejną. […] Gdy zauważysz, że twoja znajoma zacznie się angażować w waszą znajomość, rozpocznij rozmowę na jej ulubione tematy. To spowoduje, że dobrze się poczuje i nie będzie skupiała się na jedzeniu. […] Kiedy z pewnym wysiłkiem skończy swoje kolejne danie, pogratulujesz jej i wspomnisz, że przecież byłoby nieładnie wyjść bez deseru, po czym zaproponujesz lody. […] Gdy powie, że jeszcze nigdy nie była tak pełna, zapewnij ją, jak seksownie wygląda w tym momencie. Możesz dodać, że świetnie bawiłeś się tego wieczoru i że powinniście się spotykać częściej. Ona ci przytaknie. Po wyjściu będzie podziwiał jej nabrzmiały brzuch i pomyślisz, jak świetnie wyglądałaby, gdyby bluza, którą ma na sobie, była na nią za ciasna. Po kilku tygodniach tego typu posiłków tak się stanie”.

Tego typu instrukcja nie jest jednak pojedynczym przypadkiem. Bardziej dociekliwi mogą natrafić na różnego rodzaju nagrania programujące podświadomość. Takie sugestie hipnotyczne mają na celu pomóc kobiecie, która jest gainerką (określenie gainer jest synonimem słowa feedee, czyli wypasana, karmiona, ale z tą różnicą, że gainerki najczęściej próbują przybrać na wadze na własną rękę i rzadziej korzystają z pomocy encouragera, czyli zachęcacza), w szybkim tempie przybrać na wadze. Spokojny, niski i lekko usypiający głos mężczyzny powoli wprowadza słuchacza w trans:

- „[…] Za każdym razem, kiedy będziesz tego słuchała, potrzeba jedzenia i głód będą coraz większe. Będziesz słuchała nagrania ciągle i ciągle i odkryjesz, że potrzebujesz jeść więcej i więcej. Jedzenie, które stoi przed tobą, nie może zostać odsunięte. Ty po prostu musisz je zjeść. […] Jedząc czujesz się spełniona, jedzenie jest dla ciebie wszystkim, a chcesz i potrzebujesz go więcej i więcej każdego dnia […], nie możesz nic na to poradzić, nie możesz tego powstrzymać. Im jesteś grubsza, tym jest smaczniejsze. Im więcej, tym lepiej. Nie musisz się martwić swoimi problemami z wyglądem, ponieważ wiesz, że jesteś szczęśliwa taką, jaką jesteś. Jedzenie jest twoim przyjacielem i sprawia, że jesteś szczęśliwa. A ty chcesz i potrzebujesz być szczęśliwa”.

- Jeżeli ktoś coś takiego robi, to znaczy, że to jest przestępstwo – komentuje powyższe nagranie dr Andrzej Depko. - Hipnozy nie wolno używać do celów które potencjalnie mogą szkodzić dobru lub zdrowiu człowieka. To nagranie to raczej oszustwo, niemniej jednak, jeżeli chociaż jedna osoba po czymś takim przytyła, to jest to przestępstwo - dodaje.

Ofiary czy manipulatorki?

- Możesz kogoś więzić w domu lub piwnicy albo uczynić z niego więźnia w jego własnym ciele – tłumaczy Hanne Blank, amerykańska pisarka, znana ze swoich publikacji na temat seksualności. - Są przypadki, w których feedersi twierdzą, że są w związku feeder-feede za obopólną zgodą. Może to być jednak bardzo trudne do udowodnienia. Jest to bardzo „śliska” sprawa z powodu szkód, jakie tak wiele otyłych kobiet odnosi ze względu na to, że są emocjonalnie manipulowane. Tym bardziej, że ludzie są w stanie posunąć się do takich skrajności ze strachu przed utratą partnera.

Blank dodaje także, że kobieta, która jest emocjonalnie zaangażowana w związek i która boi się stracić partnera, może nie zdawać sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znalazła.

Warto jednak postawić pytanie, czy postrzeganie kobiety z perspektywy ofiary nie jest stereotypem? W końcu wiele kobiet uważa swoją tuszę za atut. Dla niektórych ich wygląd jest także źródłem dochodów. Wystarczy zobaczyć, jaką popularnością cieszą się strony poświęcone tej tematyce oraz witryny zakładane przez BBW (ang. Big Beautiful Women - duża piękna kobieta).

W amerykańskim programie telewizyjnym „Dr Keith”, prowadzonym przez psychiatrę Keitha Ablowa, w odcinku poświęconym otyłym kobietom jednym z gości była Rhonda, która waży 167 kg, ale jej wymarzona waga to 200 kg. – Uwielbiam być wielka, kocham mój rozmiar. To niesamowite wiedzieć, że mam taką władzę i że mężczyźni padają mi do stóp - mówiła. - Kiedy wchodzę do pokoju, wszyscy robią „wow” i właśnie o to mi chodzi – tłumaczyła z kolei Hot Chocolate. – My jesteśmy wersją top modelek, tylko w rozmiarze BBW.

- Jestem zła, widząc, jak feedersi są potępiani za swoje preferencje. Mam wrażenie, ze krąży wieść gminna o złym człowieku przynoszącym pączki i karmiącym nimi niechętną, ale potrzebującą miłości partnerkę, żeby w efekcie unieruchomić ją, a następnie porzucić dla kolejnego „celu do utuczenia”. Znam ten temat od bardzo dawna i widziałam tylko jeden przypadek takiego zachowania, ale szczerze mówiąc, facet był dupkiem, a ona i tak za wszelką cenę chciała jego uwagi - pisze HeatherBBW na jednym z forów „Dimensions Magazine” - W tej chwili mam 33 lata i ważę 213 kg. W moim życiu spotykałam się z bardzo dużą liczbą FA. Miałam też to szczęście pojawić się w mediach dedykowanych otyłym osobom. Zawarłam wiele przyjaźni, które doprowadziły do wielu randek. Umawiałam się prawdopodobnie z większą liczbą fedderów, niż zdawałam sobie sprawę. Trzy związki były bardziej zaawansowane, ale z racji na ich minimalną liczbę z pewnością nie mogę „winić” tych mężczyzn za moją nadwagę – dodaje.

- Ofiarą jest ten, kto czuje się wykorzystywany i kto czuje, że jego życie zostało podporządkowane zaspokajaniu potrzeb drugiej strony – tłumaczy dr Andrzej Depko. - Jeżeli dana osoba nie ma takiego poczucia, to trudno mówić o wykorzystywaniu. Czasami ludzie tworzą bardzo stabilne związki oparte na występowaniu dewiacji u jednej z płci lub u obydwojga. Ich związek jest bardzo komplementarny i czasem jest trwalszy od niejednego związku, w którym takie zaburzenia nie występują.


Nie zgadzam się z podsumowaniem dr Depko, bo na tej samej zasadzie można byłoby usprawiedliwić np. pedofilię. Albo może na tej samej zasadzie aktywnie pomagajmy (szczególnie młodym) samobójcom odejść z tego świata. Poza tym, co to za oksymoron o "stabilnym związku opartym na dewiacji" :what: ? Psychologiczna poprawność jak widać już sięga totalnego absurdu.

Zjawisko opisywane w artykule to już nie jest niewinny fetysz, to spowolnione i wyszukane morderstwo/samobójstwo. I jak zwykle, zero prób zastanawienia się nad przyczynami takiego zachowania. A odpowiedzi - jak zwykle - siedzą w dziale "Sfera psychiczna"...

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Gru 12, 2009 15:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 23:02   

O matkooo...zastanawia mnie jak można po taaaaakim
żarciu chciec ,coś chcieć :evil: Już ciekawośc mnie zzera
by zobaczyć tą wspinaczke na taką GÓRE mięsa
może to nie chodzi o kochanie tylko poszukiwanie
,tego magicznego trójkąta
_________________
pozdrawiam
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 23:41   

figa napisał/a:
wspinaczke na taką GÓRE mięsa


Chyba chciałaś powiedzieć "górę TŁUSZCZU".

Marishka
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Gru 13, 2009 10:22   

kiedyś oglądałam taki program w tv , kobieta nie była w stanie już wstać z łóżka tak ją zboczony mąż utuczył, a z jaką zadowoloną miną ganiał w okół niej i coś tam pomrukiwał pod nosem że jeszcze mało mu tych zwałów tłuszczu .... :shock: od razu "rzuciło mi sie w oczy to" ze z tym facetem przede wszystkim, jest cos nie tak......ale niczego nie sugerowano, wrecz przeciwnie przedstawiono jako opiekuńczego męża.... z drugiej strony jak fatalnie musi funkcjonować mózg takiej kobiety żeby chcieć doprowadzić sie do takiego stanu? zresztą to dotyczy wszystkich nałogów nie tylko patologicznego obżarstwa....
 
     
carbon

Dołączył: 29 Lis 2009
Posty: 175
Wysłany: Pon Gru 14, 2009 15:44   

Biedna Kobieta tuczyla sie bo maz kazal - a rozum jej to gdzie? Poprostu kochala jesc a maz temu przyklaskiwal i mu sie to podobalo , takie zboczki nie wybieraja modelek tylko juz otyle kobiety bo wiedza ze takie kochaja zarcie.
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pon Gru 14, 2009 16:39   

carbon napisał/a:
...takie zboczki nie wybieraja modelek tylko juz otyle kobiety bo wiedza ze takie kochaja zarcie...
Ciekawe ilu jest takich "zboczkow" w "krainie hamburgerow"
i Szczuplych Bogatych Zydow zatrudniajacych "intelektualistow z Bialegostoku" do nocnego sprzatania w swoich sklepach i do "gosposiowania na domkach"? :viva:
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Pon Gru 14, 2009 21:38   

Hannibal napisał/a:
ali napisał/a:
ale dzikiego owocu do pyska nie weźmiesz żeby cię nie pokręciło

no to chyba ty masz z nimi problem, bo ja czy Waldek jakoś nie mamy
żurawina jest jedynie nie-słodka, ale dzisiaj jadłem i nic mnie nie kręci
a dzikie leśne jeżyny czy poziomki (miałem okazję jeść tego lata) to już miodzio

owoce dzikie to dzikie jabłka , grusze i reszta
ciekaw jestem jak je poźresz
wcześniej nim sfermentują
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Gru 14, 2009 21:40   

ali napisał/a:
owoce dzikie to dzikie jabłka , grusze i reszta
ciekaw jestem jak je poźresz
wcześniej nim sfermentują

owoce dzikie to są też maliny, poziomki, jeżyny, mirabelki, jagody, żurawina
wszystkie je miałem okazję zjeść i mi smakują :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 22:58   

Otyłość i... geny :roll: :

http://portalwiedzy.onet....czasopisma.html

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:44   

W ogole ten art jest typowo ojmletowy, dęty po prostu. Na przyklad to:
Cytat:
Nasz organizm w jakiś sposób wie, jak jesteśmy grubi. Ale do dziś nie wiemy, jak zdobywa tę wiedzę.

Jak to nie wiemy? Wiemy. Leptin. I gherlin. Dwa hormony uzaleznione od poziomu tluszczu w adipocytach. Zazwyczaj b. niskie u osob glodujacych (np. anoreksja - tylko ze tu akurat cechy osobowsci rzutuja - obsesywny perfekcjonizm, anhedonia - pewnie zreszta Marishka wiesz znacznie lepiej ode mnie)
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:47   

_flo napisał/a:
W ogole ten art jest typowo ojmletowy


No przecież! Stąd mój :roll:

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:50   

Aha! Masz pewnie procent od kliknietych ojmletow.. !
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:54   

Tak, tak, mam też % od propagowania Miller, Sarno, Jonesa, Wilsona i kogo tam jeszcze? :evil:
A no przecież - mojego Kochanego Tomka :-D

Marishka
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 23:57   

M i T napisał/a:

A no przecież - mojego Kochanego Tomka

Przewaza szale. :) Czytam Miller wlasnie btw.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 20:44   

A tu widzimy piękny przykład robienia wody z mózgu osobie otyłej, czyli "moc pozytywnego myślenia" zastosowana tam, gdzie nie powinna być stosowana:

http://www.onet.tv/ten-ty...l#m=6061861,c=5

Dziewczyna na początku filmiku doskonale zdawała sobie sprawę z REALNEGO problemu i przy odpowiednim wsparciu i zmianie nawyków żywieniowych pewnie dałaby sobie radę ze zbędnymi kilogramami. Ale przeciez program nie jest o tym, tylko o oszustwach, które należy stosować, by móc "pokochać siebie". Cudzysłów dlatego, że w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego ze zdrową miłością własną, a jest jedynie samooszukiwaniem się dla potrzeb TV.

I co widzimy na końcu? Dziewczyna "pokochała" swoje fałdy i swój nowy imidż. Tylko jak się poczuje, kiedy zmyje makijaż z twarzy i lakier z włosów? Na jak długo styknie tej "miłości"? Bo to, że wały i kompleksy zostaną, to pewne.

Najlepszy był dialog z kobietą od bielizny, która podciągnęła naszej bohaterce stringi tak, że musiały nieźle się werżnąć wiadomo gdzie:

- I nie po to masz kobitko szorto-stringi by je zakładać jak pantalony.
- To niewygodne jest...
- A kto ci powiedział, że seksowna kobieta ma mieć wygodnie? Przede wszystkim masz mieć ładnie!

:faint:

Szkoda dziewczyny, bo zamiast dowiedzieć się jak skutecznie wrócić do normalnej wagi i zdrowia, usłyszała jedynie o tym, jak oszukiwać samą siebie i innych, manipulując słowami, kolorami i kształtami. Wiem, wiem, taka specyfika tego planktonicznego programu, ale szkoda mimo wszystko...

Marishka
 
     
kasiaula79

Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 13:55   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Hannibal napisał/a:
Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

każdy to wie? :o
każdy wie, że trzeba jeść warzywa i owoce 5 razy dziennie + pełnoziarniste pieczywo + ryby
ale jak dobrze wiemy na czymś takim większość ludzi kiepsko chudnie i efekt jojo gwarantowany
wg mnie mało kto wie, co powinien jeść, a czego unikać żeby być szczupłym i zdrowym; mało kto wie, że trzeba jeść tłusto i ubogowęglowodanowo
ludzie za dużo wcale nie jedzą; jedzą po prostu mnóstwo niezdrowych produktów i tyle; kcal nie wychodzi z tego aż tak dużo, jednak jest to kcal marniutkiej jakości


dlaczego, bo jedza nie wlasciwe jedzenie, za malo surowych rzeczy,,,,bogactwa tak nam potrzebnego bialka znajdziemy w "zielskach: czyli wszystkich typach salat, rzysmskiej, rucoli, mieszanych ziolowych, jamruzu...zmieniajac styl zycia na 100%raw-surowy, czlowiek jest W STANIE pozbyc sie wszystkich chorob, a o to nam chodzi, bo bole glowy, migreny, tycia, chudniacia na przemian sie z tym wiaza, i BARDZO WAZNE, KAZDY POWIEN PRZEJSC CZYSZCZENIA - CANDIDA-ja ma kazdy kto choc raz w zyciu bral antybiotyki....ja przechodzac na surowa diete, widze roznice i w zachowaniu moim-bardziej jestem spokojna, jak i widze efekty na skorze- twarz wygladzila sie, jak i jest skora bardziej miekka i wyglada mlodziej...jeszcze jedno cwiczenia ida w parze, o tym nie mozemy zapominaj, a np. skaczac na mini-trmpolinie REBOUNDER - przez 2 TYLKO min, to jest tyle samo co musielibysmy biegac przez 12 min, badz chodzic marszem przez 24 min.
Ps. przechadzac na raw diet - najlepiej zaczac od - zakupu mixera i blendowac pol na pol zielsko z owocami ;-)moja coreczka 2 lata uwielbia to;-)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
     
kasiaula79

Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:00   

M i T napisał/a:
A tu widzimy piękny przykład robienia wody z mózgu osobie otyłej, czyli "moc pozytywnego myślenia" zastosowana tam, gdzie nie powinna być stosowana:

http://www.onet.tv/ten-ty...l#m=6061861,c=5

Dziewczyna na początku filmiku doskonale zdawała sobie sprawę z REALNEGO problemu i przy odpowiednim wsparciu i zmianie nawyków żywieniowych pewnie dałaby sobie radę ze zbędnymi kilogramami. Ale przeciez program nie jest o tym, tylko o oszustwach, które należy stosować, by móc "pokochać siebie". Cudzysłów dlatego, że w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego ze zdrową miłością własną, a jest jedynie samooszukiwaniem się dla potrzeb TV.

I co widzimy na końcu? Dziewczyna "pokochała" swoje fałdy i swój nowy imidż. Tylko jak się poczuje, kiedy zmyje makijaż z twarzy i lakier z włosów? Na jak długo styknie tej "miłości"? Bo to, że wały i kompleksy zostaną, to pewne.

Najlepszy był dialog z kobietą od bielizny, która podciągnęła naszej bohaterce stringi tak, że musiały nieźle się werżnąć wiadomo gdzie:

- I nie po to masz kobitko szorto-stringi by je zakładać jak pantalony.
- To niewygodne jest...
- A kto ci powiedział, że seksowna kobieta ma mieć wygodnie? Przede wszystkim masz mieć ładnie!

:faint:

Szkoda dziewczyny, bo zamiast dowiedzieć się jak skutecznie wrócić do normalnej wagi i zdrowia, usłyszała jedynie o tym, jak oszukiwać samą siebie i innych, manipulując słowami, kolorami i kształtami. Wiem, wiem, taka specyfika tego planktonicznego programu, ale szkoda mimo wszystko...

Marishka



LUDZIE !!!!
OBUDZCIE SIE,,,,,,,,KAZDY WYGLADA TAK JAK JE,,,,,I TU ABSOLUTNIE GENY NIE MAJA NIC WSPOLNEGO Z TYM,,,,,,,JADZAC WLASCIWE JEDZENIE, CZYLI SUROWE, JESTESMY W STANIE OCZYSZCZIC ORGANIZM , JAK I UMYSL....POCZYTAJCIE O ANN WINGMORE, CZY VICTORII BOUTENKO,,,,JAK ZAPRASZAM NA " LIVE SPEECH " Z VICTORIA DO GORZOWA W MARCU....
POZDRAWIAM I POWODZENIA NA NOWEJ "DIECIE" ZYCIA,,,,TO NIE POWINNA BYC DIETA, LECZ NA STYL ZYCIA, BO JESLI KTOS KRAKTUJE DIETE,ZE MUSI DOJSC DO JAKIEGOS CELU, TO I W MOZGU TEZ SIE TWORZA TAKIE INFORMACJE I ZYJEMY CIAGLE POD PRESJA...A WTEDY TO TYLKO MINUTA DO ZOSTANIA ZMANIPULOWANYM PRZEZ DUUUUUUUZE KONCENRY I DIETETYCZNE I FARMACEUTYCZNE
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:25   

Kasiula, tylko nie pisz wielkimi literami, bo to oznacza krzyk. :)
Mnie nie musisz przekonywać do surowego, bo dla mnie to też podstawa. Tylko chyba Ty jadasz dużo roślin, a ja jadam głównie surowe zwierzęce :)
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
kasiaula79

Dołączył: 07 Lut 2010
Posty: 3
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:27   

Ok, nie bede uzuwac duzych liter ;-) nie wiedzialam,,,co do za duzo roslin, to myslisz sie,,,,bo mam w sam raz,,,a jak smakuje surowe mieso i jakie jesz, jak moge spytac???czy kazde, czy czy kupujesz je w marketach czy gdzie? bo jak wiesz, to mieso jest ph.kwasowe, a to nie dobrze dla nas
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:30   

To siem nazywa redukcjonizm zywieniowy..

Czynnik genetyczny jest nie do pominiecia. To tak oczywiste, ze azszkoda czasu to uzasadniac.
Ponadto jezeli w okresie krytycznym, tj w czasie ciazy, podczas karmienia piersia i w czasie najintensywniejszego wzrostu cos zostalo schrzanione, to potencjal wynikajacy z genotypu jest odpowiednio oslabiony.

Wiele tez zalezy od zywienia, przy czym ja to widze tak, ze im ktos ma nizsza wartosc biologiczna tym zywienie jest u niego istotniejsze by utrzymac tego kogos w stanie wzglednego zdrowia.

Ale to nie wszystko. Procz tego dochodza inne czynniki takie jak sen, solaryzacja. To tez jest nie do pominiecia.

No i wazna, czesto bagatelizowana kwestia to psychika.
Niby kazdy wie, ze stres wykancza, zabija.
Niby to takie oczywiste.
A jednak tak ciezko uwierzyc w istnienie relacji psycosomatycznych.
Tak wiele czasu potrzeba by dotarlo, ze tlumione badz nieuswiadomione emocje moga nas niszczyc, zabijac po kawalku dzien w dzien.

Zarcie to nie wszystko.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:32   

kasiaula79 napisał/a:
Ok, nie bede uzuwac duzych liter ;-) nie wiedzialam,,,co do za duzo roslin, to myslisz sie,,,,bo mam w sam raz,,,a jak smakuje surowe mieso i jakie jesz, jak moge spytac???czy kazde, czy czy kupujesz je w marketach czy gdzie? bo jak wiesz, to mieso jest ph.kwasowe, a to nie dobrze dla nas

surowe mięso ma ph bliższe neutralnemu
ph kwasowe nie jest złe - to jest mit
wiele zdrowych ludów miało niższe ph
tu jest cały dział poświęcony jedzeniu na surowo - http://www.dobradieta.pl/forum/viewforum.php?f=26
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Sob Lut 20, 2010 14:59   

Nie pamiętam, czy ten artykuł już wklejałam, ale warto przeczytać raz jeszcze:

http://zdrowie.onet.pl/15...sychologia.html

Cytat:

Apetyt z emocji
Monika Bąk-Sosnowska

Jedzenie dla niektórych ludzi znaczy dużo więcej niż zaspokajanie głodu – jest lekarstwem na zły nastrój i bezradność. Spożywane w nadmiarze prowadzi do otyłości, a kiedy zmienia się w obsesję – sprawia, że racjonalne myślenie przegrywa z apetytem. Dlaczego nie potrafimy powstrzymać się od objadania?

Martyna ma 31 lat, waży 120 kg i od dziecka zmaga się z otyłością. Pracuje w księgowości, mieszka sama w wynajętej kawalerce. Ma kilku znajomych, jednak w ciągu ostatnich miesięcy znacznie ograniczyła z nimi kontakty. Cierpi z powodu swojej tuszy. Nie ma w domu wagi ani luster, a kiedy zdarzy jej się dostrzec odbicie swojego ciała w sklepowej witrynie, odwraca się ze wstrętem. Mówi, że nienawidzi siebie i rozumie reakcje ludzi, którzy jej wygląd komentują z obrzydzeniem. Mimo tego, każdego popołudnia, wracając z pracy, wchodzi do osiedlowego marketu i wypełnia koszyk batonami, chipsami, coca-colą, mrożoną pizzą i frytkami. W domu zasiada w fotelu, włącza telewizor i zaczyna jeść. Je tak długo, dopóki nie poczuje mdłości, a ogólne zmęczenie nie zamieni się w senność. Często nie kładzie się nawet do łóżka, zasypia na siedząco. Następnego dnia wszystko powtarza się od nowa.

Martyna jest typowym przykładem osoby, której umysł i ciało pozostają ze sobą w słabym kontakcie, przez co każde z nich kieruje się własnymi, często odmiennymi priorytetami. Umysł jest racjonalny – zna zasady zdrowego odżywiania, umie przeliczać kalorie i wie dokładnie, dlaczego należy zmniejszyć masę ciała. Mało tego – jest w stanie wymyślić doskonały plan odchudzania i deklaruje gotowość wprowadzenia go w życie. Za głównego przeciwnika uważa ciało, którego nie rozumie i nie akceptuje, więc odcina się od niego, negując cielesne potrzeby i odbierane sygnały. Często wypiera również niewygodne uczucia i informacje dotyczące ciała, chociażby na temat aktualnej wagi. Czasem umysł jest niewzruszony wobec problemów ciała, innym razem wypowiada mu swego rodzaju wojnę, aby je poskromić i siłą zmusić do uległości. Ciało żyje natomiast własnym życiem, pozostając w kontakcie ze światem zewnętrznym, którego jest częścią. Za pośrednictwem układu limbiczno-podwzgórzowego oraz pokrewnych struktur reaguje również na bodźce psychiczne, czego wyrazem są doznania emocjonalne – od radości, podekscytowania, nadziei, po lęk, złość, bezsilność. Uczucia oraz towarzyszące im reakcje cielesne pojawiają się zarówno w odpowiedzi na codzienne sytuacje, jak i na wspomnienia, skojarzenia, wczesne doświadczenia. Przyczyniają się do gromadzenia napięcia i dyskomfortu, co z kolei zmusza do poszukiwania skutecznego sposobu rozładowania się, by odczuć ulgę i satysfakcję. Dla wielu osób takim sposobem staje się jedzenie. Jest łatwo dostępne, stosunkowo niedrogie, nie wymaga angażowania innych osób, a co najważniejsze – jest skuteczne. Od najmłodszych lat kojarzy się z poczuciem bezpieczeństwa, przyjemnością, pocieszeniem, radością. Staje się wyuczonym, symbolicznym sposobem komunikowania się z samym sobą oraz z innymi ludźmi.

Obrona przed zagrożeniem

Większość ludzi objada się pod wpływem stresu, chociaż jego powody są kwestią bardzo indywidualną. Jak twierdzą Richard Lazarus i Susan Falkman, twórcy współczesnej teorii stresu – stres jest uzależniony przede wszystkim od interpretacji sytuacji. Joanna Laitinen i jej współpracownicy wykazali, że zestresowane kobiety sięgają po jedzenie zwłaszcza wtedy, gdy nie mają emocjonalnego wsparcia, mężczyźni zaś – gdy pozostają przez dłuższy czas bez stałej partnerki lub bez pracy. Stres wzmaga u obu płci apetyt na kiełbasę, hamburgery, pizzę, czekoladę i alkohol. W niektórych sytuacjach – gdy poziom napięcia oceniany jest jako niewielki bądź umiarkowany – jemy przez cały czas, znacznie więcej niż potrzeba, by zaspokoić głód. Dzieje się tak zwłaszcza w sytuacjach, gdy źródło zagrożenia jest niejasne (np. bezprzedmiotowy lęk towarzyszący nerwicy). Jeśli natomiast stres jest wyjątkowo silny i uruchamia w ciele szereg reakcji nastawionych na walkę lub ucieczkę, to powoduje zahamowanie apetytu do czasu aż zagrożenie minie. Dopiero wtedy pojawia się niepohamowany głód, który jest formą odreagowania napięcia. Uważa się ponadto, że określone emocje mogą wywołać apetyt na konkretne potrawy. Cynthia Power, psychoterapeutka z Illinois zaobserwowała, że zdenerwowani najchętniej sięgają po mięso, smutni pocieszają się słodyczami, a samotni zajadają się makaronem i ryżem.

Opieka nad sobą

Kiedy indziej – jak w opisanym wyżej przypadku Martyny – objadanie się jest formą znieczulenia, odcięcia się od emocji w ogóle. Trudne doświadczenia z dzieciństwa, jakie stały się jej udziałem (przemoc ze strony matki), tak bardzo naruszyły poczucie bezpieczeństwa oraz własnej wartości, że aby przetrwać, Martyna „zamroziła się” wewnętrznie. Chroni ją to przed ewentualnymi kolejnymi przykrościami, a rytuał objadania staje się jedyną dostępną formą doznawania przyjemności. Odcinanie się od faktycznych lub subiektywnie postrzeganych zagrożeń oraz budowanie tzw. własnego, wewnętrznego świata jest uwarunkowane funkcjonowaniem psychologicznych mechanizmów obronnych. Są one uniwersalne i występują u wszystkich ludzi w określonych sytuacjach, jednak czasem stają się tak silne lub liczne, że trwale zniekształcają rzeczywistość. U osób otyłych oraz objadających się obserwuje się najczęściej: zaprzeczanie (np. obecności problemu), wyparcie (pozorny brak świadomości problemu, związany również z nieadekwatnym postrzeganiem własnego ciała jako bardziej szczupłego i atrakcyjnego niż w rzeczywistości), racjonalizację (poszukiwanie przyczyny otyłości w genach lub zaburzeniach hormonalnych, przy ignorowaniu wpływu własnego stylu życia), fantazjowanie (np. na temat innego, „lepszego” życia, które będzie możliwe po schudnięciu). Chociaż stosowanie mechanizmów obronnych poprawia samopoczucie i pomaga zachować pozytywny obraz siebie, utrudnia konfrontację z problemem, powoduje wewnętrzny dyskomfort i poszukiwanie środków zaradczych, czego rezultatem może być właśnie nadmierne jedzenie.

Któż z nas nie usłyszał przynajmniej raz w życiu: „musisz jeść, żeby być zdrowym i silnym” albo „jedz, bo potrzebujesz dużo energii”. W sposób naturalny jedzenie kojarzy się ze wzmacnianiem organizmu, zatem kiedy pojawia się odczucie osłabienia – niezależnie, czy jest ono obiektywne i dotyczy ciała, czy też jest to osłabienie odporności psychicznej – odruchowo sięgamy po jedzenie. Taki mechanizm występuje u 42-letniej Teresy. Jako dziecko była drobna, szczupła i blada. Babcia, która opiekowała się Teresą, gdy rodzice byli w pracy, dokładała wszelkich starań, aby wnuczkę „odkarmić”, nagradzała słodyczami i podtykała przekąski. W trzeciej klasie podstawówki Teresa była już znacznie tęższa niż jej rówieśnicy. Nadal po szkole stołowała się u babci, gdzie z apetytem zjadała przygotowane potrawy, ku ogólnemu zadowoleniu rodziny. Dopiero w szkole średniej, kiedy przy wzroście 160 cm ważyła 80 kilogramów, tusza zaczęła jej przeszkadzać. Od tego czasu przeszła kilka nieudanych prób odchudzania. Chociaż dzięki diecie waga początkowo spada, po pewnym czasie znowu ujawniają się stare przyzwyczajenia i problem powraca. Dla Teresy jedzenie stanowi symbol troski i dbania o siebie. Gdy jest na diecie, czuje się pokrzywdzona i obawia się negatywnego wpływu odchudzania na zdrowie. Gdy pojawia się poczucie braku sił witalnych, wewnętrznej pustki, niedosytu czy niezaspokojenia, osoby takie jak Teresa szukają środków wyrównujących ten subiektywnie odczuwany brak. Indywidualne predyspozycje (np. umiejscowienie poczucia kontroli, zdolność odraczania gratyfikacji, uwrażliwienie na smak i zapach), wcześniejsze doświadczenia (np. stosowanie pokarmu jako pocieszenia) oraz aktualne możliwości (np. dostępność pożywienia) mogą sprawić, że to właśnie jedzenie stanie się podstawowym, symbolicznym sposobem opiekowania się sobą. Jedzenie może być sposobem na regulowanie nastroju (np. czekolada na poprawienie humoru), nagrodą (np. ucztowanie z okazji odniesionego sukcesu) czy wypełniaczem czasu, kiedy dopada nas nuda. Dla wielu osób, zwłaszcza kobiet, jedzenie staje się okazją do odpoczynku – usprawiedliwioną przerwą w pracy zawodowej czy zajmowaniu się domem i dziećmi. Nie bez znaczenia jest również związek jedzenia z seksem. Obie te czynności aktywują ten sam obszar mózgu, zwany ośrodkiem przyjemności lub układem nagrody. Jedzenie staje się często skutecznym – alternatywnym wobec seksu – sposobem osiągania satysfakcji.

Na naszą osobowość oraz jakość życia w istotny sposób wpływają również rodzinne przekazy – również te związane z jedzeniem, wyglądem i otyłością – wypowiadane wprost bądź modelowane przez zachowanie osób znaczących. Janusz, 53-letni prawnik, waży 130 kg przy wzroście 180 cm. Na pytanie o przypuszczalne powody swojej tuszy z dumą opowiada o swoich przodkach: W mojej rodzinie mężczyźni zawsze byli postawni. Budzili respekt swoim wyglądem i osiągali sukcesy. Ojciec i dziadek Janusza również byli prawnikami. Przekazywanie zawodu, tak jak silne więzy międzypokoleniowe, to cecha charakterystyczna jego rodziny. Dla bliskich Janusza duża masa ciała jest symbolem męskiej siły. Osoby takie jak Janusz pod wpływem sugestii lekarzy deklarują chęć schudnięcia, jednak towarzyszy temu zwykle silny, aczkolwiek nieuświadamiany opór wewnętrzny. Potrzeba przynależności do rodziny i poczucie, że jest się przez nią akceptowanym, jest jedną z podstawowych potrzeb społecznych człowieka. Nawet jeśli brak jest faktycznych nacisków i jasno sformułowanych oczekiwań, rozstrzygające stają się przekonania i wyobrażenia na temat ich treści. Oprócz genów przejmujemy również od rodziców pewne tradycje związane z jedzeniem – ilość, jakość, częstotliwość posiłków, zamiłowanie do słodyczy lub słonych przekąsek. Od nich uczymy się także sposobów spędzania wolnego czasu, uprawiania aktywności fizycznej, dbania o wygląd czy radzenia sobie ze stresem. Niekiedy nawet otrzymujemy od nich bezpośrednie sugestie na temat preferowanego wyglądu, np. „Jesteś za chuda, powinnaś więcej jeść” albo przeciwnie „Jak ty wyglądasz! Zrzuć trochę kilogramów!”. Każdy ma również swój obraz ciała, poczucie własnej wartości i sposób myślenia o sobie.

Pakt o współpracy duszy i ciała

Dla osób, które nie akceptują siebie, nadmierne jedzenie może stać się formą autodestrukcji, sposobem samokarania. W takim przypadku przejście na dietę wyłącznie w celu redukcji masy ciała nie przynosi pozytywnych rezultatów, może natomiast pogłębiać problemy emocjonalne. Niezbędna okazuje się najczęściej pomoc psychoterapeuty.

Ciało i psychika wpływają na siebie na zasadzie sprzężenia zwrotnego i nic, co dotyczy jednego z nich, nie pozostaje obojętne dla drugiego. Wie o tym każdy, kto choćby w minimalnym stopniu obserwuje siebie. Wpływ czynników psychologicznych na ciało może być korzystny albo destrukcyjny, co manifestuje się m.in. w postaci dolegliwości i chorób. Otyłość jest przykładem choroby, która angażuje zarówno ciało, jak i emocje oraz umysł. Objadanie się pod wpływem silnych emocji, ze stresu lub nudy, inspirowane przekazami rodzinnymi i przekonaniami, powoduje przybieranie na wadze i dolegliwości ciała, to zaś najczęściej nie pozostaje bez wpływu na nastrój i sposób myślenia o sobie.

Bez porozumienia między ciałem i psychiką trudno liczyć na trwały sukces, dlatego nieustanna wojna z nadwagą powinna zostać zastąpiona paktem o współpracy. Odkrycie i zrozumienie własnych potrzeb, wartości i celów staje się szansą nie tylko na życie w zgodzie z samym sobą, ale też na zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie.

Dr Monika Bąk-Sosnowska jest psychologiem klinicznym. Prowadzi gabinet psychoterapeutyczny Primodium dla osób w kryzysie, chorych somatycznie i otyłych. Pracuje w Zakładzie Psychologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie zajmuje się badaniami naukowymi oraz dydaktyką z zakresu psychologii zdrowia.

www.charaktery.eu
Źródło: Charaktery


Marishka
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 14:26   

"Ona chce być gruba":

http://www.tvn24.pl/12691...,wiadomosc.html

http://film.onet.pl/zwias...2,fotonews.html

I mamy doskonały przykład poważnego problemu natury psychicznej.

Cytat:
- Lubię mieć nadwagę, lubię być gruba, cały ten aspekt nabierania wagi - mówi 42-letnia Brytyjka, Donna Simpson, której waga już pokazuje 300 kilogramów. [...]

- To była taka walka, że musiałam postawić na bycie naturalną... nie przeszkadza mi to - mówi radośnie.

Dlaczego chce być tak gruba? - Bo zawsze mnie w tym wspierano, w dzieciństwie, w czasie dojrzewania akceptowano mnie taką jaką jestem. Nikt mi nigdy nie powiedział "to dziwne".


Czyżby ofiara bezstresowego wychowania i wszechobecnej tolerancji dla grubasów? Skoro określenie "fat" jest obecnie na zachodzie uznawane za - UWAGA! - chamskie i wybitnie obraźliwe, to może taka polityczna poprawność ma wpływ na zaburzenie percepcji własnego ciała? Skoro wszyscy od dziecka "wspierali" tę kobietę w jej nadwadze i nikt jej nie powiedział, że to jest conajmniej "dziwne" (nie mówiąc już o tym, że to chore, czy nienaturalne), to jak miała zdobyć się chociażby na odrobinę refleksji? I tak się wychodowało w niej chorą "pewność siebie", która nie ma nic wspólnego z normalnym poczuciem własnej wartości, jest wręcz jego całkowitym zaprzeczeniem. Za tym jej "lubieniem siebie" kryje się potężna prawie 300 kilogramowa nienawiść do siebie.

Nic, tylko "pogratulować" takich "wspaniałych", "kochających" i "wspierających" rodziców :razz:

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Mar 19, 2010 14:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Pią Mar 19, 2010 15:35   

M i T napisał/a:
..Czyżby ofiara bezstresowego wychowania i wszechobecnej tolerancji dla grubasów? Skoro określenie "fat" jest obecnie na zachodzie uznawane za - UWAGA! - chamskie i wybitnie obraźliwe, to może taka polityczna poprawność ma wpływ na zaburzenie percepcji własnego ciała? Skoro wszyscy od dziecka "wspierali" tę kobietę w jej nadwadze i nikt jej nie powiedział, że to jest conajmniej "dziwne" (nie mówiąc już o tym, że to chore, czy nienaturalne), to jak miała zdobyć się chociażby na odrobinę refleksji? I tak się wychodowało w niej chorą "pewność siebie", która nie ma nic wspólnego z normalnym poczuciem własnej wartości, jest wręcz jego całkowitym zaprzeczeniem. Za tym jej "lubieniem siebie" kryje się potężna prawie 300 kilogramowa nienawiść do siebie.

Nic, tylko "pogratulować" takich "wspaniałych", "kochających" i "wspierających" rodziców :razz:

Marishka


Tak wlasnie jest! 8-)
Dzisiaj "chamstwem" jest pisanie prawdy
i nawet w tzw. "sadach" karaja za pisanie o faktach! :razz:

Parszywa "obluda" wypelza z kazdego miejsca! :razz:
.
 
     
Masala

Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 11
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 21:48   

Odpowiadając na pytanie zawarte bezpośrednio w temacie powiem tylko,że ludzie jedzą bo chcą. Nic innego,mają wolną wolę i sami decyduja o swoim zdrowiu i o tym jak będzie wygląda ich dieta.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Mar 19, 2010 23:19   

No proszę (coś dla Zenka :hah: KMWTW ) NLP, hipnoza i... odchudzanie się, bo to "wszystko siedzi w gowie":

http://zdrowie.onet.pl/16...ofilaktyka.html

Cytat:

Wszystko siedzi w głowie
Celia Walden

"Mogę sprawić, że schudniesz" – czy można wyobrazić sobie zdanie bardziej jednoznacznie kojarzące się z robieniem pieniędzy na ludzkiej naiwności? A jednak Paul McKenna absolutnie poważnie twierdzi, że jest w stanie to osiągnąć.

Jeśli skrupulatnie przejdziesz cały program zawarty w jego nowej książce o odchudzaniu (i na dołączonej do niej płycie), to – przekonuje ten światowej sławy hipnotyzer i terapeuta – schudniesz bez konieczności ostrego ograniczania jedzenia i męczących ćwiczeń. McKenna twierdzi, że korzystając z metody neurolingwistycznego programowania "przeprogramował" mózgi tysięcy ludzi, którzy dzięki niemu uwierzyli, że mogą kontrolować swoje jedzenie, zamiast żeby to jedzenie kontrolowało ich.

– Większość moich klientów to kobiety wagi ciężkiej – uśmiecha się McKenna. – Nie, to nie kalambur. Może nawet wydałoby mi się to śmieszne, gdyby nie świadomość tego, że na początku XXI wieku ogromna część społeczeństwa Zachodu albo ma nadwagę, albo się głodzi. Ludzie piją, uprawiają hazard, biorą narkotyki, wpadają w zakupoholizm, ale największym uzależnieniem naszych czasów jest jedzenie. To bardzo groźny narkotyk: stosunkowo tani i łatwo dostępny.

McKenna dodaje, że niezależne badania jego programu potwierdziły jego skuteczność: 71 proc. osób biorących w nim udział schudło i było w stanie utrzymać nową wagę przez dwa lata. Później, kiedy 20 osób testowało jego metodę na potrzeby programu emitowanego przez brytyjską telewizję GMTV, 90 proc. z nich udało się pozbyć nadwagi.

McKenna, który studiował neurobiologię na uczelniach w Luizjanie (USA) i w Wielkiej Brytanii, napisał 10 książek na tematy tak różne jak wiara w siebie, palenie, stres czy metody zdobywania bogactwa. Wszystkie okazały się bestsellerami i przyniosły autorowi 17 milionów funtów w samej tylko Wielkiej Brytanii. Paul McKenna prowadzi także po obu stronach Atlantyku różne seminaria i kursy.

Temat nadwagi i odchudzania, jak sam mówi, pasjonuje go chyba najbardziej. McKenna przyznaje, że jego własna rodzina ma tendencję do nadmiernego jedzenia. On sam, jak twierdzi, walczył z tym od dzieciństwa, odmawiając "zjadania wszystkiego z talerza", do czego zmuszali go rodzice. – Dziś ludzie pracujący na eksponowanych stanowiskach i poddawani dużej presji pomagają sobie jedzeniem podobnie jak sięgnięciem po papierosa – tłumaczy. – Jedzenie powoduje stan lekkiej euforii, bo kiedy jemy coś smacznego wydzielają się endorfiny i następuje redukcja stresu. To dlatego wielu z nas czyni swoją pracę znośniejszą bez przerwy coś jedząc, napychając się bezcukrowymi słodyczami, żując gumę albo pijąc litry kawy.

Litry kawy – to zabrzmiało znajomo. Nie mam potrzeby zrzucania wagi, ale zapytałam McKennę czy mógłby za pomocą tych samych metod wyleczyć mnie z kofeinowego nałogu.

Kilka minut później stałam na lekko rozstawionych nogach usiłując nie dać się przepchnąć McKennie, który naciskał na moje prawe ramię delikatnie, ale nieubłaganie. Korzystając z technik zaczerpniętych z aikido – japońskiej sztuki samoobrony – do opanowania emocji poprosił mnie, abym wyobraziła sobie sytuację z życia zawodowego, w której staję przed podobnym, pozornie niewykonalnym zadaniem.

– Jak określiłabyś teraz swój poziom stresu? – zapytał szeptem. Kiedy powiedziałam mu, że w skali od 1 do 10 mój stres osiągnął poziom 9, zaczął naciskać mocniej. – A teraz wyobraź sobie tę samą sytuację, ale bez sięgania po kawę – powiedział. – Wyobraź sobie, że po prostu sobie z nią radzisz. Jaki poziom osiąga twój stres?

Odparłam, że 6 w dziesięciostopniowej skali – i sama zdziwiłam się własną odpowiedzią. Konieczność wytrzymywania nacisku jego ręki zmusiła mnie do wzmocnienia tego, co jogini nazywają „centrum” – miejsca, które jako pierwsze ulega stresowi.

Kilka minut później mój stres spadł już do poziomu 5/10 – byłam w stanie wyobrazić sobie, że siadam przy komputerze bez wielkiego kubka mocnej, czarnej kawy. I wtedy McKenna powiedział, że na tym na razie zakończymy. – Ludzie zajmujący się twórczą pracą powinni zachować pewien poziom stresu, który popycha ich do działania – wyjaśnił.

Potem nastąpił krótki seans hipnoterapii. Byłam nieco zaniepokojona, kiedy McKenna kazał mi położyć się i zamknąć oczy – bałam się, żeby nie obudzić się z hipnozy becząc jak owca… Albo, co gorsza, już nigdy nie odczuwać przyjemności z jedzenia lub picia kawy. – Spokojnie – mówił hipnotyzer. Jego głos oscylował pomiędzy uwodzącym mruczeniem a delikatnym nakazem. – Chce teraz popatrzeć na świat twoimi oczyma. Słuchaj mojego głosu…

I nagle znalazłam się zupełnie gdzie indziej. Czułam się jakbym leżała pod wieloma warstwami czegoś miękkiego, przypominającego puchatą kołdrę. Nadal słyszałam jak McKenna śpiewnym głosem recytuje podstawowe prawdy, które wszyscy dobrze znamy, ale którym codziennie zaprzeczamy ("…nie potrzebujesz kolejnego kubka kawy, żeby normalnie funkcjonować" etc.). Mój umysł stał się chłonny jak gąbka, akceptując fakty tak jakbym słyszała je i rozumiała po raz pierwszy w życiu. Byłam przy tym w pełni świadoma: słyszałam alarm samochodowy gdzieś za oknem, robotników wołających coś na pobliskim rusztowaniu. Czułam się tylko bardzo śpiąca.
Nagle McKenna zaczął mówić szybciej, jego głos stracił całą melodyjność – liczył teraz od 10 wstecz i nakazał mi się obudzić.

Kiedy wracałam do pracy, wciąż jeszcze byłam nieco śpiąca. Minęłam ulubioną kawiarnię nie zwróciwszy na nią niemal uwagi. Przez kolejne dwa czy trzy dni czułam, że jestem wyraźnie mniej zestresowana, mój brzuch nie był ściśnięty jak zwykle. Niestety, w ciągu tygodnia wróciłam do moich pięciu kaw dziennie…

McKenna podkreśla, że hipnoterapia to nie magia – często potrzeba więcej niż jednej sesji, aby przesłanie się uwewnętrzniło. Często jednak jego seminaria (na które przychodzi nawet 500 osób płacących po 300 funtów) rzeczywiście dają efekty już po jednym dniu. A dla tych, którzy potrzebują więcej, hipnotyzer ma pomysłową propozycję: program komputerowy "I Can Make You Thin" ("Sprawię, że schudniesz") – można go kupić w sklepie internetowym iTunes Store i odtwarzać na iPhonach. Pomysł okazał się tak dobry, że teraz McKenna przygotowuje podobne aplikacje do każdego tematu, nad którym pracuje.

– Wiele z tego co robię z ludźmi zależy od ich motywacji, od woli zmiany – tłumaczy. – Reszta to kwestia wyczucia czasu. Jeśli to wszystko zadziała, naprawdę możesz zmienić swoje życie.

Źródło: Daily Telegraph


No i tak to jest, że jak nie chce się samemu zająć swoją psyche (i jej rolą w tyciu), to zajmią się tym różnego rodzaju hipno-McKenny i zarobią na tym niezłą kasiorę :roll: .

Marishka
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Mar 20, 2010 12:58   

Bardzo dobry artykul.
Szkoda, ze nie poruszyli kwestii "diagnostyki karmicznej", no ale wiadomo, nie mozna tak od razu wszystkiego przekazac.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 13, 2011 19:41   

http://www.sfora.biz/Otyl...aly-kraj-a29181
Im więcej jemy, im jesteśmy bardziej otyli tym ochota na cokolwiek oprócz jedzenia jest mniejsza, natomiast ochota na jedzenie o dziwo nie maleje tylko rosnie coraz bardziej i koło sie zamyka, żarełko tez może działac jak narkotyk, uzależniac, zwłaszcza gdy jest bezwartosciowe, im bardziej szitowe tym bardziej uzależnia, dlaczego ludzie maja wieksze skłonnosci do czynienia sobie złego niż dobrego? Skoro otyłosc rodzi kompleksy, poczucie niższej wartosci? czemu nie chce sie tego przerwac? Otylosc wg mnie to choroba psychiczna.

jeden z komentarzy niżej:
"Przecież ten na zdjęciu to Stasiek mój kumpel, a nie jakiś zawszony angol!" :what: :what:
Ostatnio zmieniony przez Molka Nie Lut 13, 2011 19:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Nie Lut 13, 2011 20:02   

Molka napisał/a:
Skoro otyłosc rodzi kompleksy, poczucie niższej wartosci?

Myślę przeciwnie. Że poczucie niskiej wartości i kompleksy (rozumiane jako zespół objawów) są nadrzędnym powodem otyłości. Po prostu nierozwiązane rebusy nieświadomości czynią (poprzez zażeranie ich) z wielu ludzi odrażających tłuściochów. Zajadając problem, tyją, a potem koło się zamyka, bo jako grubasy nabawiają się kolejnych problemów.

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 13, 2011 20:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Nie Lut 13, 2011 20:14   

M i T napisał/a:
...Myślę przeciwnie. Że poczucie niskiej wartości i kompleksy (rozumiane jako zespół objawów) są nadrzędnym powodem otyłości. Po prostu nierozwiązane rebusy nieświadomości czynią (poprzez zażeranie ich) z wielu ludzi odrażających tłuściochów...
Tomek
Moim zdaniem decydujace UPOSLEDZENIE UMYSLOWE parafian!

Ten ktory sprawnie korzysta z CUN
zwykle panuje "nad sytuacja". 8-)

Nie zapominajmy, ze w koncu zyjemy w MATRIX 10/90! :viva:
.
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lut 14, 2011 02:13   

Molka napisał/a:
Im więcej jemy, im jesteśmy bardziej otyli tym ochota na cokolwiek oprócz jedzenia jest mniejsza

Oj tutaj do końca bym się nie zgodził. Ja ostatnimi czasy pracuję nad masą i regularnie się przejadam, faktycznie większości rzeczy mi się nie chce ale weekend tak niemiłosiernie mi się dłużył bo miałem aż 2 dni bez siłki... 8) Swoją drogą jeszcze mi cholernie libido skoczyło więc z tym przejadaniem i otyłością to też tak do końca nie jest. Zauważyłem za to że strasznie upodobania się zmieniają.
 
     
Dietetyk_333v 


Pomógł: 2 razy
Wiek: 47
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 89
Skąd: Opolszczyzna
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:54   

Nie trzeba dużo jeść by tyć chociażby. Wystarczy prowadzić leniwy tryb życia i odżywiać się nie zdrowo, jeść tłuste rzeczy. Człowiek je dużo bo sam tego chce lub nie potrafi tego zahamować, tak też jest i ze mną. Ja przez to, że odżywiam się nie zdrowo. Polega to na tym, że to co spalę czyli tyle ile schudnę i tak wróci.
 
     
Feniks

Pomógł: 7 razy
Dołączył: 13 Lis 2009
Posty: 535
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:58   

Dietetyk_333v napisał/a:
jeść tłuste rzeczy


:keep:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 19:59   

Damian napisał/a:
Dietetyk_333v napisał/a:
jeść tłuste rzeczy


:keep:

:what: :what: , tutaj taki tekst prawda? jak smiał... :what:
 
     
Feniks

Pomógł: 7 razy
Dołączył: 13 Lis 2009
Posty: 535
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:04   

Molka napisał/a:
, tutaj taki tekst prawda? jak smiał...


Po prostu to brzmi komicznie na forum low carb :)

Ja się nie mam z czego śmiać, bo na węglach jadę :oops:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 20:08   

Damian napisał/a:
Molka napisał/a:
, tutaj taki tekst prawda? jak smiał...


Po prostu to brzmi komicznie na forum low carb :)

Ja się nie mam z czego śmiać, bo na węglach jadę :oops:

no brzmi, ludzie kojarzą tycie z tłuszczami, a do tego by tyc trzeba węglowodanów w sporych ilosciach, weglowodany z tłuszczami w odpowiednich proporcjach no i od samego tluszczu niektorzy tez moga przytyc ale tego tluszczu musi byc sporo i gdy przy tym sporo białka...malo ruchu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Maj 04, 2011 16:33   

"To nie od żarcia się tyje" - dość ogólne ale słuszne powiązanie psychiki z ciałem (w tym przypadku - jego nadmiarem):

http://kobieta.wp.pl/kat,...,wiadomosc.html

Kilka ciekawych cytatów:
Cytat:
Moja babcia musiała siedzieć na dwóch zydlach, bo na jednym się nie mieściła, nie uprawiała sportu, jadała pierogi ze skwarkami polane śmietaną. I dożyła 99 lat w najlepszym zdrowiu. Umarła, bo się znudziła życiem.


Cytat:
U wielu osób napychanie się jedzeniem przynosi pewną ulgę: zmniejsza uczucie lęku, smutku, pustki. Trzeba znaleźć inny sposób na zmianę naszych stanów emocjonalnych. Poza tym otyłość spełnia czasami rolę ochronną. Mówiąc najprościej: dla wielu osób to, czego najbardziej chcą, jest także tym, czego najbardziej się boją. Wobec tego rozwiązaniem jest sytuacja „mogłabym, gdybym była szczupła”. Ale nie jestem. Gdybym zeszczuplała, znalazłabym mężczyznę moich marzeń. Ale gdzieś w środku boję się, że nawet gdybym zeszczuplała to i tak nikt mnie nie pokocha. To po co mam to sprawdzać? A tak mogę sobie myśleć: jestem bardzo warta kochania, tylko trochę za gruba. Inny przykład. Powiedzmy, że kobieta bardzo chce mieć dziecko, ale boi się zajść w ciążę, z jakichś powodów obawia się, że nie będzie dobrą matką. Lekarz mówi, że dopóki nie schudnie, nie może zajść w ciążę. „Ależ ja się strasznie staram schudnąć. Tylko jakoś nie mogę...” Takich przykładów można by mnożyć.

Poza tym niektórym ludziom wydaje się, że jak są grubi, to są silni i przez to zyskają szacunek. Mówi się: postawny mężczyzna. Duża kobieta. Tylko ta kobieta czasami po prostu boi się być mała. Bo jako mała była bita i poszturchiwana. Teraz jest duża i już nikt tego nie zrobi.

Nie wierzę w popularne stwierdzenie, że kiedy w czasie diety schudniemy kilka kilogramów to zyskujemy dodatkową motywację do dalszej pracy nad sobą. Pewnie w niektórych przypadkach tak jest. Ale u tych zatwardziałych w walce z nadwagą osób oznacza to tylko: schudłem, jest dobrze i niedobrze zarazem, bezpieczniej będzie znowu zjeść. Po staremu.

- Czyli sprawdziłem czy potrafię i teraz wracam do poprzednich nawyków żywieniowych?

Raczej wracam na stare, bezpieczne miejsce. Jeżeli pójdę dalej tą ścieżką, w nowy świat, stanę twarzą w twarz ze swoim lękiem. Pojawią się nowe wyzwania i możliwość realizacji marzeń. Chudnięcie powoduje nasilający się lęk. Wtedy trzeba szybko zjeść.


Cytat:
Na przykład kobiety, które żyły w rodzinach przemocowych były przekonane, że tłuszcz chroni przed bólem. Jak ktoś bije, to mniej boli. Tłuszcz stanowił ich płaszcz ochronny. I jak taką panią znów stłucze małżonek, to mniej ją uszkodzi, kości nie połamie... Obserwowałam też przypadki, że kiedy po rozstaniu z przemocowym partnerem znikało zagrożenie biciem, kobieta chudła i utrzymywała wagę. I mówiła: samo mi się schudło. Nie utrzymywała żadnej diety. Po prostu skończyło się nocne zajadanie strachu, bo co będzie, jak mąż znów wróci pijany.


Cytat:
Osoby jedzące nadmiernie jedzeniem rozwiązują problemy, których nie potrafią rozwiązać wprost. Na przykład „zajadają” konflikt. Miałam ochotę powiedzieć mężowi, co mi się nie podoba, ale się boję, nie umiem. Póki połykam, słowa nie przejdą mi przez gardło, uniknę konfrontacji. Kiedy indziej czuję w sobie wielką pustkę i smutek. Ale jak się najem, jak brzuch się wypełni, to już nie jestem sama, tylko jest nas dwoje: ja i mój brzuch. Układamy się razem na kanapie, oglądamy miłość w telewizji. Z jednej strony mam poczucie winy, a z drugiej ogarnia mnie błogi spokój. A pustka i smutek znikają.


Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Maj 04, 2011 16:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
gravs 


Pomógł: 10 razy
Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2009
Posty: 483
Skąd: ze wsi
Wysłany: Śro Maj 04, 2011 19:53   

M i T napisał/a:

Cytat:
Moja babcia musiała siedzieć na dwóch zydlach, bo na jednym się nie mieściła, nie uprawiała sportu, jadała pierogi ze skwarkami polane śmietaną. I dożyła 99 lat w najlepszym zdrowiu. Umarła, bo się znudziła życiem.

Marishka

ładne, prawie poetyckie :)
_________________
każda sztuka jest bezużyteczna - oscar wilde
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Sie 05, 2011 19:57   

Ewidentne psychosomatyczne przyczyny monstrualnej otyłości 15-latki:

http://vod.onet.pl/mam-15...11124,film.html

Cytat:
Jej problemy zaczęły się w momencie, gdy zmarł jej tata. Z tęsknoty za nim, dziewczyna zaczęła się objadać. Jak sama mówi, "gdy jest smutna mózg podsuwa jej myśl o jedzeniu".


Marishka
 
     
AdelaStós
[Usunięty]

  Wysłany: Pią Sie 05, 2011 20:21   GŁÓD. Podjadanie. Błędy IG.

ZOBACZ też to: :hug: ♥♥♥ ♫♪♫♫♪♫ ♥♥♥

BH.30.
http://www.myspace.com/441640023/blog/538852173

ENGLISH VERSION_______: http://www.instytutirl.com.pl/index9.php
 
     
plej_tssz 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 36
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 894
Wysłany: Pią Sie 12, 2011 07:30   

Jedzą za dużo bo żrą
_________________
ggggggggggrrrrrrrrrrrddddddddddyyyyyyyyykkkka
 
 
     
kanapeczka 


Wiek: 39
Dołączyła: 27 Lip 2011
Posty: 33
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 09:20   

I wszystko jasne...;)
_________________

 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 12:44   

Dlaczego ludzie za dużo jedzą? http://tiny.pl/h5j6n napisał/a:
(...) W odróżnieniu od innych narkotyków nie powoduje on żadnych halucynacji czy stanów „high”, tylko wywołuje „tylko” sztuczny apetyt, zakłócając funkcjonowanie rdzenia mózgowego, który (układ limbiczny) reguluje podstawowe funkcje naszego ciała a także odczucia a zatem i poczucie głodu. (...)
 
     
Bronia

Dołączył: 17 Sie 2011
Posty: 1
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 14:23   

Powodów może być na prawdę wiele:
samotność,
stres,
brak zajęć, celów itd.
Zazwyczaj ludzie po prostu nie doceniają dobrego jedzenia i nie mają świadomości tego co jedzą.


Dla tych, którzy chcą wiedzieć czy ich sposób jedzenia może ich zabić polecam stronkę ...
http://sites.google.com/site/news048
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 17:56   

Ze strony: http://susanneeman.com/


Cytat:
I began to eat just a bit more each day than the previous day. Before I knew it I was 700. I'm still very healthy, very mobile, and active. I'm looking forward to pushing the limits and seeing just how fat I can get. It's hard to put into words what it feels like.


Moje tłumaczenie, trochę po łebkach byle szybko napisał/a:
Zaczęłam jeść każdego dnia nieco więcej, zanim się zorientowałam ważyłam 317kg. Jestem cały czas bardzo zdrowa, ruchliwa i aktywna, mam nadzieję przekraczać kolejne granice i zobaczyć jak tłusta mogę być. Trudno ogarnąć słowami jakie to uczucie.


Czego połamania można w takim przypadku życzyć?
:-/
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Śro Sie 17, 2011 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Śro Sie 17, 2011 18:50   

Bronia napisał/a:
Dla tych, którzy chcą wiedzieć czy ich sposób jedzenia może ich zabić polecam stronkę ...
http://sites.google.com/site/news048

cena uzyskania daty śmierci jedyne 3 zł płatne kartę (nie wiem jak) oraz 63zł Brutto SMS (2 SMS-y ) :D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Pią Lis 18, 2011 19:51   

Te panie najwyraźniej codziennie sprawdzają jakość lodów swego dziadka i teścia ;D :

http://zyciegwiazd.onet.p...ews_detail.html

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Nie Lis 20, 2011 13:55   

M i T napisał/a:
Te panie najwyraźniej codziennie sprawdzają jakość lodów swego dziadka i teścia ;D :

http://zyciegwiazd.onet.p...ews_detail.html

Marishka


chyba kilka razy dziennie :P
a propos - zakochalam sie w ich makowych, mniamulka :P :P :P
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
zbiggy 
Genotypowy Troll


Pomógł: 28 razy
Dołączył: 11 Paź 2008
Posty: 1273
Wysłany: Nie Lis 20, 2011 17:08   

M i T napisał/a:
Te panie najwyraźniej codziennie sprawdzają jakość lodów swego dziadka i teścia ;D :

http://zyciegwiazd.onet.p...ews_detail.html

Marishka, co się stalo że niesprowokowana wyciągasz jakieś zdjęcia Bogu ducha winnych ludzi i się ich czepiasz? Kto z kim przestaje takim się staje?
_________________
I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 17:10   

Obrzydliwe :razz: Ale najbardziej obrzydliwe w tym wszystkim nie są nawet te kobietony, ale REKLAMA OTYŁOŚCI jako... normalności ("uchylmy kapelusze przed dużymi dziewczynami"), a nawet powodu do dumy!!!

http://vod.onet.pl/byc-na...,film.html#play

Marishka

P.S. Niesamowite, jak olbrzymia tusza każdemu z tych kobietonów dodała co najmniej 20 lat.

P.P.S. W przypadku jednej - psychologiczna przyczyna problemu z tuszą została dość wyraźnie nakreślona.
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Sty 12, 2012 17:12, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 18:35   

Ta jedna ma tyle w udzie ile ja w biodrach. :D
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 18:37   

Czyli jesteś "wąska w pasie" ? :P 8)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Czw Sty 12, 2012 21:18   

Mariusz_ napisał/a:
Czyli jesteś "wąska w pasie" ? :P 8)

Z tego by wynikało ze raczej tak. :P
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lip 14, 2012 17:32   



:P
mam nadzieje ze ja nie bede z tych babc.. nie no, na pewno nie bede.. ;)
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Sob Lip 28, 2012 21:59   

http://www.kinomaniak.tv/film/Czlowiek-Kolos/36599
Oglądał ktoś z was ten piękny film?

Film tym bardziej piekny, bo opowiada o przyjazni chłopaka z człowiekiem, który pomógl mu schudnac. Chłopak wazył 295 kg , teraz jest szczupłym, wysportowanym kolesiem pragnacym cieszyc sie zyciem. Chłopak w pewnym momencie zwierzył sie trenerowi jaki był powód jego obzarstwa. Otóz jako dziecko był molestowany seksualnie przez swojego kolege.

Trener zmienił mu diete na posiki 5 razy dziennie, oczywiscie odpowiedniej jakosci i jak mówi gdy właczył do tego odpowiednie cwiczenia, chłopak zaczal bardzo szybko chudnac. Potem musiał przejsc 3 zabiegi chirurgiczne, celem pozbycia sie nadmiaru skóry.

Warto zobaczyc, polecam. W tym filmie nie chodzi tylko o utrate wagi, ale budowanie na nowo okaleczonej psychiki, uczenia sie relacji interpersonalnych poniewaz w tym okresie kiedy był otyły, jego zycie sprowadzało sie tylko do dwóch czynnosci, snu i jedzenia.
 
     
Gavroche
[Usunięty]

Wysłany: Sob Lip 28, 2012 23:15   

Molka napisał/a:
http://www.kinomaniak.tv/film/Czlowiek-Kolos/36599
Oglądał ktoś z was ten piękny film?

Film tym bardziej piekny, bo opowiada o przyjazni chłopaka z człowiekiem, który pomógl mu schudnac. Chłopak wazył 295 kg , teraz jest szczupłym, wysportowanym kolesiem pragnacym cieszyc sie zyciem. Chłopak w pewnym momencie zwierzył sie trenerowi jaki był powód jego obzarstwa. Otóz jako dziecko był molestowany seksualnie przez swojego kolege.

Trener zmienił mu diete na posiki 5 razy dziennie, oczywiscie odpowiedniej jakosci i jak mówi gdy właczył do tego odpowiednie cwiczenia, chłopak zaczal bardzo szybko chudnac. Potem musiał przejsc 3 zabiegi chirurgiczne, celem pozbycia sie nadmiaru skóry.

Warto zobaczyc, polecam. W tym filmie nie chodzi tylko o utrate wagi, ale budowanie na nowo okaleczonej psychiki, uczenia sie relacji interpersonalnych poniewaz w tym okresie kiedy był otyły, jego zycie sprowadzało sie tylko do dwóch czynnosci, snu i jedzenia.

Ciekawe,Mola,obejrzę na pewno.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Maj 03, 2013 14:13   

M i T napisał/a:


P.P.S. A w Stanach określenie "fat" jest traktowane jako potworna obelga. Jak wejdzie w życie nowa ustawa o "obrażaniu uczuć", to za nazwanie otyłej osoby grubasem, można będzie z łatwością trafić do więzienia.


doczytuję z perspektywy czasu - weszła ta ustawa w życie??
dla mnie osobiście jest to szok....:shock:
 
     
WagaSTOP_pl

Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 35
Wysłany: Czw Maj 23, 2013 19:11   

Stany Zjednoczone to naprawdę specyficzny kraj. Również ciekawi mnie, czy obecnie ustawa ta została wprowadzona w życie.
 
     
WagaSTOP_pl

Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 35
Wysłany: Czw Maj 23, 2013 19:20   

Jeśli jednak chodzi o jedzenie w dużych ilościach. Mam znajomą, która zawsze była szczupła. Wystarczyło, że Jej Mama zachorowała na raka i zaczęło się podjadania słodyczy, chipsów w ogromnych ilościach. W pół roku przytyła 15 kg.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Pią Maj 24, 2013 08:57   

WagaSTOP_pl napisał/a:
Jeśli jednak chodzi o jedzenie w dużych ilościach. Mam znajomą, która zawsze była szczupła. Wystarczyło, że Jej Mama zachorowała na raka i zaczęło się podjadania słodyczy, chipsów w ogromnych ilościach. W pół roku przytyła 15 kg.
Stres nasila wydzielanie kortyzolu, który tak działa. Wkrótce wykryją u niej cukrzycę.
Gdyby wiedziała, o co chodzi, to zmusiłaby się do podjadania mięsa i zastosowała trening autogeniczny. A tak żaden doktor jej tego nie powie i skończy w poradni diabetologicznej zgodnie ze schematami leczenia, szczęśliwa, że ktoś w porę wykrył u niej cukrzycę.
JW
 
     
Agata Miłosz

Dołączył: 08 Sie 2013
Posty: 18
Wysłany: Pią Sie 16, 2013 09:54   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

Oto moje wnioski:
1) Często ludzie nie mają kontaktu z własnym ciałem i emocjami, jakie przeżywają - nikt ich nie nauczył prawidłowego ich rozpoznawania i radzenia sobie z nimi/ wyrażania ich w sposób adekwatny. Często nie wiedzą, co naprawdę czują i każdy dyskomfort interpretują jako głód. Np. jestem zmęczony - zjem coś, jestem znudzony - zjem coś, jestem zdenerwowany - zjem coś, tęsknię - zjem coś, pouprawiał bym seks (ale nie mam z kim) ;) - zjem coś itd. itp. W rezultacie jedzą prawie non stop, choć ich organizm wcale nie sygnalizuje głodu.

2) Jedzenie jest wspaniałym (łatwo dostępnym i doraźnie również skutecznym) remedium na stres. Uspokaja poprzez samą czynność wkładania do ust (Freud miałby cos na ten temat do powiedzenia) a wyrzut cukru do krwi uspokaja i relaksuje. Jeśli ktoś nie wie, jak inaczej rozładować stres - łatwo sięga po jedzenie, zwłaszcza to z dużą zawartością cukru.

3) Niski status ekonomiczny. Jest grupa ludzi, których po prostu nie stać na to, czego pragną: kupowanie książek, bilety do teatru, chodzenie na koncerty, podróże, więc próbują zaspokoić swoje zachcianki w sferze, w której mogą to zrobić i kupują jedzenie. Niestety nie to zdrowe (droższe), ale właśnie to śmieciowe, które (wg. reklamy) "podniesie" ich status społeczny. Poza tym ciężko jest w życiu cały czas sobie czegoś odmawiać (bo nie ma forsy), więc myślą, że przynajmniej w sferze zakupów spożywczych kupię sobie i zjem to, na co mam ochotę.

4) Niezaspokojone lub nieuświadomione do końca pragnienia i potrzeby seksualne. Bycie otyłym może być mniej lub bardziej "świadomie" wybieraną rolą, by się chronić przed pokusami lub własnymi lekami w sferze seksualnej. Osoba otyła wygląda raczej jak urocze, pulchne dziecko, zazwyczaj nie podkreśla strojem atrakcyjności seksualnej, może przez to łatwiej jest jej radzić sobie psychicznie z niezaspokojeniem, nieznajomością własnych potrzeb, lękami w tej sferze. Dodatkowa korzyść jest taka, że nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby ją (przepraszam) bzyknąć, więc nie jest narażona na zaczepki, nagabywanie, propozycje. Idealna sytuacja (z punktu widzenia utrzymania wierności małżeńskiej) jest wtedy, gdy partner seksualny jest podobnie niatrakcyjny. Wierność do końca życia gwarantowana!!

I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.

A co wy na to?



Moim zdaniem największym problemem jest nieświadomość jedzenia które się spożywa bo jeśli ktoś nie potrafi wybrać tylko je to co im supermarkety serwują to później tak się dzieje że tyją i chorują po spożywaniu tej chemii.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Sie 22, 2013 07:58   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.
A co wy na to?
To jest typowe błędne koło. Niskie spożycie białka powoduje stres, drażliwość, niepewność, a niskie spożycie tłuszczu prowadzi do odczuwania chłodu. Można je przerwać poprzez psychoterapię albo zmianę diety. Sama psychoterapia bez zmiany diety nie rozwiąże problemu, skoro nawet żołnierze na poligonach nie są odporni na niedobory wartościowego pożywiania.
JW
 
     
Basiczek 

Dołączyła: 16 Lis 2013
Posty: 17
Wysłany: Sob Lis 16, 2013 06:59   

Zawsze będzie błędne koło. Problem nie jest przecież w tym co jeść, albo nie jeść. To na ogół wiemy. Problem tkwi w głowie. Dlatego pomyślałam za autorem artykułu: Walcz z otyłością. Pozbądź się jej dzięki Ajurwedzie.
 
     
dominika999 

Dołączyła: 21 Lis 2013
Posty: 3
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 10:24   

Bardzo łatwo wpaść w taka pułapkę, jedzenie nieregularne, ciężko strawne tłuste czasem jedzenie kiedy nie jesteśmy głodni ale po prostu z przyzwyczajenia czy dla towarzystwa. łatwo się w tym pogubić
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 16:12   

dominika999 napisał/a:
Bardzo łatwo wpaść w taka pułapkę, jedzenie nieregularne, ciężko strawne tłuste [url=http://www.forumneur...ink.gif]Obrazek[/url] czasem jedzenie kiedy nie jesteśmy głodni ale po prostu z przyzwyczajenia czy dla towarzystwa. łatwo się w tym pogubić [url=http://www.forumneur...ink.gif]Obrazek[/url]
Jak sama nazwa wskazuje, ciężkostrawne tłuste pożywienie nie stymuluje apetytu, bo z definicji jest ciężkostrawne. Podjadanie stymulują produkty szybko przyswajane, czyli chude i alkoholowe. Takie, które najszybciej są przetwarzane na tkankę tłuszczową i robią w ten sposób szybko miejsce dla następnych porcji. Ile można zjeść ciężkostrawnych kotletów w panierce? A chude owoce albo słone paluszki można na okrągło jeść. Może wreszcie neurolodzy też na to wpadną. To jest codzienne banalne doświadczenie każdego człowieka. Nie potrzeba do tego Anova.
JW
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 16:21   

Basiczek napisał/a:
Zawsze będzie błędne koło. Problem nie jest przecież w tym co jeść, albo nie jeść. To na ogół wiemy. Problem tkwi w głowie.
Dokładnie na tym polega problem, co jeść, a czego nie jeść. Tego na ogół 95 % ludzi nie wie. Ile jest środowisk, które wiedzą, że najszybciej tuczą chude owoce? Ile jest środowisk, które wiedzą, że, otręby, cudowny błonnik jest główną przyczyną wzdęć? Ilu weterynarzy wie, że krowa żywi się nie trawą, ale kwasami tłuszczowymi? W jej pożywieniu nie ma w ogóle glukozy. Itd.
Dlatego problem rzeczywiście tkwi w głowie.
Trzeba samodzielnie zdobyć tę wiedzę, a nie iść na łatwiznę telewizyjnej papki.
JW
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Czw Lis 21, 2013 16:36   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ilu weterynarzy wie, że krowa żywi się nie trawą, ale kwasami tłuszczowymi?
Krowę żywi się trawą,
krowa żywi trawą bakterie,
a bakterie żywią krowę.

Taka symbioza.

Badając krowę jako "czarną skrzynkę" można stwierdzić, że krowa zjada mniej kwasów tłuszczowych niż wydala z mlekiem, więc całościowo traktowana jest producentem kwasów tłuszczowych, a nie ich konsumentem. Równie trudno powiedzieć, że elektrownia jest zasilana energią elektryczna, a nie np. węglem.
8)
Ostatnio zmieniony przez vvv Czw Lis 21, 2013 16:43, w całości zmieniany 4 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 09:34   

To jest sofistyka, która nie zmienia faktu, że krowa żywi się nasyconym kwasem tłuszczowym i białkiem zwierzęcym. Trzeba to powtarzać do znudzenia, żeby dotarło do durni propagujących żywienie roślinne.
JW
 
     
koffin

Pomógł: 2 razy
Dołączył: 22 Sty 2013
Posty: 482
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 12:31   krowa

Witold Jarmolowicz napisał/a:
To jest sofistyka, która nie zmienia faktu, że krowa żywi się nasyconym kwasem tłuszczowym i białkiem zwierzęcym. Trzeba to powtarzać do znudzenia, żeby dotarło do durni propagujących żywienie roślinne.
JW



VVV- KrowĘ żywi się trawą? To że krowa nie żywi się trawą to rozumiem, poniewaz żywi się kwasami tłuszczowymi. Czy nie powinno być napisane że krowę "nie karmi się trawą"? Pomueszaulo się :D
Ostatnio zmieniony przez koffin Sob Lis 23, 2013 12:45, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 14:07   

To jest filozoficzne gdzie zaczyna się krowa, jeśli krowa zaczyna się na czubku nosa i wnętrze krowy w tym przewód pokarmowy należy do krowy to krowa żywi się trawą, gdyż granicę pomiędzy nie krową, a krową przechodzi właśnie woda, trawa i powietrze.

Choć to w sumie ciekawe (personifikując) traktować wnętrze ust, przełyku, żołądka i jelit jako będące wewnątrz organizmu, ale poza organizmem, jak przysłowiowa ołowiana kulka w zadku.

No i nie zapomnijmy przeciągnąć tę filozofię na oddychanie, człowiek nie oddycha powietrzem, człowiek oddycha tlenem, powietrze znajdujące się w płucach przecież nie jest częścią organizmu, a przez płuca do organizmu przenika tylko tlen.
:D
 
     
vvv
^^^


Pomógł: 12 razy
Wiek: 52
Dołączył: 04 Sty 2013
Posty: 3494
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 14:46   

Jakby reklama dla pana Józefa od jelit, ale w sumie wszyscy doceniamy wagę zdrowia jelit.
Nie jesteś tym co jesz, jesteś tym to wchłonęły twoje jelita.

Jeżeli powierzchnia jelit jest granicą organizmu to
dochodzimy do paradoksu osiowo - promieniowego:

Nie jesteś tym co zjadłeś, jesteś tym co przeszło przez twoje jelita.
:hah:

(przecież mocz w nerkach czy pęcherzu moczowym nie jest człowiekiem)

Człowiek zaczyna się w jelitach, a kończy w nerkach.

Mózg znajduje się pomiędzy jelitami, a nerkami.
:viva:
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Sob Lis 23, 2013 15:34   

Po co młócić tę pianę?
Pańska inteligencja przerasta przeciętną,
proszę jej użyć zgodnie z intencjami Wszechmogącego.
JW
 
     
e-market24_com_

Dołączył: 09 Paź 2013
Posty: 17
Wysłany: Czw Gru 05, 2013 12:12   

Ludzie za dużo jedzą chyba głównie dlatego,że nie znają umiaru i to jest och największym problemem,a potem mamy kłopoty ze zdrowiem. Ruch oraz dieta to jedyny sposób na zdrowe życie.
 
     
3of5 

Dołączył: 29 Mar 2013
Posty: 483
Wysłany: Pią Lut 28, 2014 10:36   

M i T napisał/a:
Skoro już mowa o otyłości. Ten globalny fenomen, ta patologia i wynik nienawiści człowieka do swojego własnego ciała, chęć ukarania go - w moim odczuciu, jest na rękę nie tylko przemysłowi medycznemu.
Ja widzę tez i druga opcję, wynikającą z potrzeby zminimalizowania populacji w sposób możliwie cichy i nie wzbudzający podejrzeń planktonu.
Genialny to sposób, by wmówić, wzbudzić u mas kult obżarstwa. Sprzedaż produktów wielokrotnie przetworzonych, barwionych, silnie schemizowanych czy wręcz prostoliniowo trujących, odbywa się według .. planu. Korporacje produkujące syf za niewielkie pieniądze, sprzedają go z potrojonym narzutem. Czysty zysk. Społeczeństwo jest pozbawione poczucia własnej wartości, jest silnie sterowne, podatne na niemal każdą z zasad opisanych przez choćby Aronsona, a więc grunt pod manipulacje jest idealnie przygotowany. Jeszcze bowiem nigdy w historii, społeczeństwa nie były tak apatyczne, tak bezmyślne i bezrefleksyjne. Kultura medialna podsuwa bezkrytycznym, pozbawionym osobowości manekinom emocjonalnym coraz to nowe atrakcje w postaci tak zróżnicowanej, że aby to opisać, należałoby stworzyć potężny katalog.
Mało tego, tworzy się szkodliwą nowomowę. Zastępowane są właściwe określenia społecznie poprawnymi, jak "puszysta". W USA już nie wolno o kimś powiedzieć, że jest gruby. Zamiast znajdywać przyczynę takiego stanu rzeczy i likwidować problem, powstają sklepy XXXL. I nie ma co wymawiać się barokiem, ponieważ człowiek z nadwagą jest brzydki, słabszy, mniej stabilny, mało sprawny, powolny i cóż .. po prostu choruje. Przede wszystkim zaś, ma problem psychologiczny, którego nikt za niego nie rozwiąże.
Wracając do planu eliminacji populacji. Nie chce go nadmiernie rozwijać, ale ktoś mądrze napisał, że światem rządzą psychopaci, a ja jestem zdania, że z tym człowiek się nie rodzi - to się nabywa. Wystarczy prześledzić dzieciństwo każdego z nich. Ci, którzy tego nie wiedzą, zadają pytania, po co im redukcja populacji, skoro ktoś musi na nich pracować. Ale to błędne założenie, bo "elita" ma już każde pieniądze. Tu wchodzą w grę inne pobudki, których z powodu własnych finansowych deficytów, po prostu nie przyjmuje się do wiadomości.

Tomek

ps: Nie przeszkadza mi to twierdzić, że jest nas za dużo.


heh, bardzo trafne....
 
     
lovebefit 

Dołączyła: 14 Sty 2015
Posty: 55
Wysłany: Pon Lut 16, 2015 14:26   Re: Dlaczego ludzie za dużo jedzą?

Yo_ga79 napisał/a:
Intrygujące pytanie, prawda? Sporo ostatnio o tym myślałam, bo przecież każdy wie, co powienien jeść, a czego unikać żeby nie tyć / lub ewentualnie schudnąć. A jednak ludzie spożywają jedzenie, które im szkodzi - powoduje różne choroby, tycie, spadek popędu seksualnego, cellulit itp. Dlaczego?

Oto moje wnioski:
1) Często ludzie nie mają kontaktu z własnym ciałem i emocjami, jakie przeżywają - nikt ich nie nauczył prawidłowego ich rozpoznawania i radzenia sobie z nimi/ wyrażania ich w sposób adekwatny. Często nie wiedzą, co naprawdę czują i każdy dyskomfort interpretują jako głód. Np. jestem zmęczony - zjem coś, jestem znudzony - zjem coś, jestem zdenerwowany - zjem coś, tęsknię - zjem coś, pouprawiał bym seks (ale nie mam z kim) ;) - zjem coś itd. itp. W rezultacie jedzą prawie non stop, choć ich organizm wcale nie sygnalizuje głodu.

2) Jedzenie jest wspaniałym (łatwo dostępnym i doraźnie również skutecznym) remedium na stres. Uspokaja poprzez samą czynność wkładania do ust (Freud miałby cos na ten temat do powiedzenia) a wyrzut cukru do krwi uspokaja i relaksuje. Jeśli ktoś nie wie, jak inaczej rozładować stres - łatwo sięga po jedzenie, zwłaszcza to z dużą zawartością cukru.

3) Niski status ekonomiczny. Jest grupa ludzi, których po prostu nie stać na to, czego pragną: kupowanie książek, bilety do teatru, chodzenie na koncerty, podróże, więc próbują zaspokoić swoje zachcianki w sferze, w której mogą to zrobić i kupują jedzenie. Niestety nie to zdrowe (droższe), ale właśnie to śmieciowe, które (wg. reklamy) "podniesie" ich status społeczny. Poza tym ciężko jest w życiu cały czas sobie czegoś odmawiać (bo nie ma forsy), więc myślą, że przynajmniej w sferze zakupów spożywczych kupię sobie i zjem to, na co mam ochotę.

4) Niezaspokojone lub nieuświadomione do końca pragnienia i potrzeby seksualne. Bycie otyłym może być mniej lub bardziej "świadomie" wybieraną rolą, by się chronić przed pokusami lub własnymi lekami w sferze seksualnej. Osoba otyła wygląda raczej jak urocze, pulchne dziecko, zazwyczaj nie podkreśla strojem atrakcyjności seksualnej, może przez to łatwiej jest jej radzić sobie psychicznie z niezaspokojeniem, nieznajomością własnych potrzeb, lękami w tej sferze. Dodatkowa korzyść jest taka, że nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby ją (przepraszam) bzyknąć, więc nie jest narażona na zaczepki, nagabywanie, propozycje. Idealna sytuacja (z punktu widzenia utrzymania wierności małżeńskiej) jest wtedy, gdy partner seksualny jest podobnie niatrakcyjny. Wierność do końca życia gwarantowana!!

I kilka bardziej prozaicznych powodów, które dostrzegam:
- mała ilość snu
- poczucie małej wartości własnej
- ciągłe odczuwanie chłodu.

A co wy na to?


Dobry rekonesans tematu i trafne spostrzeżenia :) . Chociaż istnieje tez druga strona medalu i niektóre wymienione powyżej czynniki, równie mogą skutkować brakiem apetytu.
 
     
sapero84 

Wiek: 40
Dołączył: 23 Cze 2017
Posty: 58
Skąd: Wieluń
Wysłany: Śro Lip 26, 2017 22:28   

Temat warty odświeżenia. Przeczytałem cały wątek i zauważyłem kilka nieścisłości. Zwłaszcza kiedy rozmawialiście o wpływie fruktozy na tycie. Inna z kolei osoba forsowała teorię, że ludzie tyją z powodu stresu...

W rozważaniach które były tu czynione zabrakło jednego bardzo ważnego spostrzeżenia. Rozmowa dotyczyła wyizolowanych związków. Nie neguje tu stwierdzenia, że fruktoza tuczy. Tak jest. Chodzi o to, że czym innym jest fruktoza, a czym innym owoc posiadający fruktozę. Zakupmy 1 kg jabłek. Ile jabłek jesteś w stanie zjeść ? dwa, trzy ? A teraz z trzech jabłek wyciśnij sok, ile soku uzyskasz ? pół szklanki ? A teraz z tego soku wyizoluj fruktozę, ile gramów fruktozy uzyskasz ?. Ostatecznie uzyskasz substancje chemiczną oderwaną od pozostałych związków. Pijąc 1 litr soku (100% naturalnego) , pijesz zawartość fruktozy ok 1,5-2 kg jabłek. Sok wypijesz w ciągu dnia, a czy zjesz 2 kg jabłek ?

Jest to jeden z powodów przez który patrzę z przymrużeniem oka na tzw. badania naukowe. One najczęściej mówią o analizie czegoś, rzadko kiedy syntezie. Medycyna poszła do przodu z analizą, ale zupełnie nie radzi sobie z poskładaniem tej wiedzy do kupy.

Co do aspektu psychicznego i jego wpływu na tycie. Obecnie sprawy wyglądają tak, że dzieciom od najmłodszych lat podsuwa się słodycze. Cukier zwłaszcza kiedy jest w tak dużej koncentracji jak w słodyczach powoduje wzrost serotoniny w mózgu. Następuje to szybko, ale ma krótkotrwały charakter. Kiedy doświadczamy czegoś negatywnego, a zauważymy że słodkie poprawia nam humor, mózg programuje się, że cukrem można złagodzić ból. Cukier w swoim działaniu na mózg wykazuje podobieństwo narkotyczne. Powstają opioidy, uzależnienie, i chęć na kolejnego "kopa" Na przestrzeni lat programowanie wynikające z permanentnego dostarczania cukru z powodu "psychicznego doła" zyskuje na sile i doprowadza, że kiedy go nie dostarczamy doświadczamy "psychicznego doła" Przez co, to nie stres powoduje tycie, a substrat wykorzystany do anabolizmu tk. tłuszczowej - cukier. Dlaczego stresu nie zajada się tłuszczem ? Niech ktoś zacznie stres zajadać tłuszczem. Stres jest ładunkiem wyzwalającym kilka niekorzystnych substancji, ale cukier tym co może zostać upakowane jako tłuszcz. Gdyby postawić czoła nałogowi, i odebrać całkowicie cukier mózgowi, to po pewnym czasie, pomimo stresowych sytuacji nie dochodziłoby do zajadania stresu. To nie stres tuczy, a cukier będący remedium w tych chwilach na owy stres. Weźmy szczury, stresujmy je, i nie dawajmy im cukru, ale podawajmy tłuszcz i białko. Ciekawe czy wykształtują coś na wzór "zajadania stresu"

Dlaczego ludzie dużo jedzą ? Bo jedzą jedzenie słabej jakości. Niskiej wartości biologicznej. Weźmy tort przeliczmy jego wartość kaloryczną, i jedzmy do momentu aż poczujemy się najedzeni. Przypuszczam, że zjedlibyśmy większą część tego tortu, a nie czulibyśmy się syci pomimo dostarczenia kilku tysięcy kalorii. Weźmy teraz gotowane jajka. Ile ich zjesz ? 3-4 ? A ile one mają kalorii ? Weźmy golonkę, niech ma 600 kcal. Wątpię by ktoś zjadł golonkę mającą tyle kcal i czuł się nie najedzony.

Cukier bardzo ogłupia ośrodek głodu, ale jeszcze sprawniej czyni to syrop glukozowo-fruktozowy. Syrop G-F w postaci wyizolowanej. I to nadmiar cukru, syropu g-f, czy ogólnie węglowodanów przyczynia się do częstej chęci na jedzenie, i do krótkotrwałego najadania się. Bywa także przyczyną zjadania o dużo większych porcji niż powinniśmy.

Miałem okazję próbować syropu glukozowo-fruktozowego. Mogę wam zaświadczyć, że nie jest on słodki jak się powszechnie uważa. Jest pozbawiony całkowicie smaku i zapachu. Jest to gęsta ciecz o brązowawym odcieniu. Po co to jest ona dodawana ? Ja w pracy syrop G-F dodawałem do galaretki. Poza syropem (30 litrów) sypałem na kociołek (100 litrowy) 45 kg cukru. Syrop zauważalnie zwiększał gęstość galaretki. Syrop G-F nie służy słodzeniu produktów.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved