Wysłany: Pią Maj 01, 2009 12:09 Walka z nowotworem
Witam.Zwracam się z prośbą do wszystkich znawców tematu o pomoc,sugestie,wszystko co mogłoby pomóc w walce z chorobą nowotworową.U mojego taty niedawno stwierdzono nowotwór, który ma już przerzuty na wątrobę,do kosci, na nerce.Stwierdzono też wrzoda żoładka i podejrzewają,że to też może być guz.Gdzie jest ognisko tego wszystkiego,lekarze nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, jednak nie jest to chyba już istotne. Ostatnio byłem na wizycie u onkologa,który po wynikach stwierdził,że tato nie kwalifikuje się też już na żadną chemioterapię.Tym bardziej ,że nie wiadomo jaki jest to rodzaj nowotworu.Od razu gdy dowiedzieliśmy się o tej chorobie wdrozyłem u taty żywienie niskowęglowodanowe. Byłem także z wizytą u dwóch lekarzy optymalnych (planuję jeszcze u doradcy żywieniowego). Zdaję sobie sprawe,że szans nie mamy praktycznie żadnych,ale chciałbym jeszcze o ile to możliwe chociaż o trochę przedłużyć życie tacie i może ulżyć mu jakoś w tej chorobie...
W tej chwili tata ma mniej więcej taką dietę;
Rano budyń optymalny tj. 5 żółtek, 100 ml śmietanki 30%, 100 ml wody, ok. 50 g masła do tego 2 łyżeczki dżemu jagodowego. Na obiad prawie zawsze rosół z kości szpikowej wołowej oraz ostatnio 1 jako i żółtko jako kluski. Wcześniej do rosołu dodawał 4 żółtka,ale już pomału mu nie smakują w tej formie.Do rosołu dodajemy też jednego ziemniaka. Oprócz tego wszystkiego tato zjada gotowane warzywa (burak, kapusta, brokuł, marchew) jednak nie jest tego zbyt wiele, więc aby uzupełnić węglowodany zjada też czasami kromkę chleba żytniego, mleko zsiadłe (które lubi i ma na nie smak). Pilnuję też żeby zjadał jeszcze jakieś białko (żeberka wieprzowe, kotlet mielony, schabowy, ser biały) bo wydaje mi się że tego białka jest nie najwięcej. Ma zaleconą zieloną cherbatę więc ją pije oraz czosnek, którego spożywa około 2 ząbków dziennie. Ogólnie zasady diety przynajmniej z grubsza (moim zdaniem) znam. Kupuję i czytam Optymalnik, wertuję strony internetowe jednak wiele rzeczy jest nie do końca zrozumiałych przeze mnie.Np. jedni mówią że węglowodanów przy nowotworze powinno być niewiele ok. 40-50 g (tato w tej chwili waży ok. 80 kg przy wzroście 164, schudł jakieś 8 kg) inni że minimum ponad 70. Z białkiem podobnie jedni uważają że więcej inni że jednak mniej. Nie chciałbym zaszkodzić tacie,więc każda sugestia, porada będzie dla mnie bardzo cenna.Polecają mi także preparaty typu Transfer factor ,EMX Gold i inne.Czy dają one jakiś efekt w walce z tą chorobą? Ostatnio wyczytałem też w którymś z optymalników,że leki obniżające wydzielanie kwasów żołądkowych ( a taki ma przepisany ze względu na chorobę wrzodową) też nie najlepiej wpływają na apetyt, na zjadanie białka.
Oprócz choroby nowotworowej tato ma jeszcze niewydolność krążenia, płyn w osierdziu, POCHP i jeszcze kilka innych chorób oraz podeszły wiek 78 lat, choć jak czuje się lepiej to jeszcze energię posiada. Jak już pisałem, wiem że szanse są praktycznie żadne ale każda pomoc będzie dla nas bardzo cenna.
Pozdrawiam Włodek
Korzeń imbiru dodajemy do zielonej herbaty podczas jej zaparzania.Może to też w jakiś sposób pomoże. Dzięki za odpowiedź.
Nelka Pomogła: 3 razy Dołączyła: 05 Mar 2006 Posty: 253 Skąd: Częstochowa
Wysłany: Pią Maj 01, 2009 14:30
Nie będę umiała wyszukać tego postu, ale niedawno widziałam na tym forum link do wywiadu z facetem, który leczył swojego kolegę na raka prostaty. Była tam przedstawiona cała list działań. między innymi oczyszczanie jelita grubego, oczyszczanie nerek, włączenie oleju kokosowego i inne. Może Hannibal będzie wiedział coś więcej.
Nelka
Byłem już z wizyta u Pani Doktor Bednarczyk.I bardzo dobrze,bo wiele rzeczy się dowiedziałem.Ale po prost chcę zrobić wszystko co w mojej mocy,dlatego ta moja prośba o jak najwięcej porad,może przykładowych dań,żeby ta dieta nie była zbyt monotonna.
Pozdrawiam
Pomyłka.Byłem u Pani doktor Ewy Łukaszek-Gwóźdź.Sorry,że nie wyedytowałem poprzedniego postu,a tego nie umiem usunąć.
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Pią Maj 01, 2009 22:40
Witam
Przy chorobie nowotworowej lepiej nie jadać codziennie produktów mlecznych: sery, jugurty, twarogi, śmietana, mżna takie produkty spożywać co kilka dni, ale raczej nie codziennie. Poczytaj w linku podanym poniżej, jest też opisana walka z nowotworem, z białaczką, sporo cennych uwag jest od Pani doktor Ewy Bednarczyk "Lekarki".
Pozdrawiam
http://forum.dr-kwasniews...hp?topic=1767.0
głównie w zaburzeniach układu immunologicznego oraz jako terapia wspomagająca w chorobach nowotworowych w celu złagodzenia skutków ubocznych radio- i chemioterapii. Vilcacory podawana jest także w leczeniu chorych nie kwalifikujących się do leczenia radykalnego, jak również w infekcjach wirusami herpes i retrowirusami.
Żarcie swoją drogą, chemio- i radioterapia również, natomiast koniecznie trzeba wzmocnić rozpoznawanie komórek nowotworowych i ich niszczenie własnymi siłami - przez układ immunologiczny. W tym celu proszę poszukać sobie w necie jest spoooro informacji na temat Beta Glucanu, TransferFactorów i Reishi - tu chcę wrzucić tylko mały wycinek ze swoich zbiorów:
Grzyby Reishi w profilaktyce i leczeniu chorób nowotworowych
Jedną z najcenniejszych własności prewencyjnych i terapeutycznych grzybów Reishi jest ich działanie przeciwnowotworowe. Własności przeciwnowotworowe grzybów Reishi oraz preparatów sporządzonych w oparciu o ich wyciągi, wykorzystywane są na szeroką skalę w Chinach oraz innych krajach azjatyckich, a ostatnio również co raz częściej w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Rząd japoński uznał oficjalnie Reishi, jako roślinę leczniczą wspomagającą terapię raka.
Za główny mechanizm działania przeciwnowotworowego grzybów Reishi uznaje się wywołane, zawartymi w nich wielocukrami, zwiększenie aktywności systemu immunologicznego. Spośród wielu wielocukrów najbardziej aktywne w tym względzie są beta-D-glukany. Wiele danych wskazuje na to, że działają one na drodze wiązania się z powierzchnią leukocytów lub białkami surowicy odpornościowej, prowadząc do aktywacji makrofagów, limfocytów pomocniczych, komórek NK oraz innych komórek układu immunologicznego. Zaktywowane komórki efektorowe powodują wzrost produkcji cytokin takich jak czynnika martwicy nowotworów TNF-α, interleukin, interferonów, tlenku azotu oraz przeciwciał. Regresja nowotworów w różnych modelach zwierzęcych przypisana była uszkodzeniom naczyniowym prowadzącym do zaburzenia dopływu krwi do tkanek nowotworowych, jak również martwicy wywołanej komórkami T oraz lokalną
produkcją TNF-α.
Badania kliniczne dokonane na grupie 48 pacjentów cierpiących na zaawansowane stadia
raka nerek, żołądka oraz piersi, potwierdziły ogromną użyteczność zażywania wyciągu Reishi, w połączeniu z chemio i radioterapią. Podobnie, pozytywne wyniki uzyskano w przypadku pacjentów w III stadium raka nosowo-gardłowego oraz w białaczce myeloblastycznej. U 5 pacjentów w III stadium zaawansowania raka nosowo-gardłowego podawano wysokie dawki Reishi w ciągu l tygodnia przed planowanym skojarzonym leczeniem radio- i chemioterapia, w czasie i po skończeniu tego leczenia, w sumie przez 8 miesięcy. Po 40 dniach leczenia u wszystkich chorych stwierdzono wyraźne zmniejszenie
się rozmiarów guza. Po 90 dniach stwierdzono, natomiast całkowitą regresję nowotworu, którą obserwowano przez dalszych 3,5 roku. Pacjenci ci znieśli leczenie w dobrym stanie ogólnym, z mało nasilonymi nudnościami i wymiotami, przejściowymi zaburzeniami żołądka i bólów gardła. Odczuwali również mniejsze bóle.
Przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę badania kliniczne wodnego wyciągu z grzybów Reishi dostępnego w sprzedaży w Hong Kongu. Nowej Zelandii oraz w Australii pod nazwą Ganopoly. W badaniach uczestniczyło 143 pacjentów, którzy uprzednio przeszli leczenie przy użyciu konwencjonalnej chemioterapii i którzy znajdowali się w zaawansowanych stadiach raka płuc, raka sutka, wątroby, raka okrężniczo-odbytniczego, raka prostaty, pęcherza, mózgu oraz chłoniaka nieziarniczego. U znaczącej liczby pacjentów stwierdzono poprawę paliatywnych efektów choroby nowotworowej, takich jak pocenie się i bezsenność oraz stabilizację choroby przez okres 12 do 50 tygodni. Wśród osób, u których nastąpiła stabilizacja choroby, stwierdzono znaczny wzrost aktywności mitogennych limfocytów oraz podwyższenie o 75% aktywności komórek NK. Badania te wykazały, że ekstrakt Ganopoly może spełniać korzystną rolę, jako dodatek do leczenia u pacjentów w zaawansowanym stadium rozwoju nowotworów. Badania kliniczne II fazy dokonane na pacjentach cierpiących na raka prostaty z użyciem zawierającego składniki z wyciągu Reishi preparatu PC-SPES wykazały, że u wszystkich 33 osób poddanych leczeniu nastąpił znaczny spadek poziomu antygenu nowotworwego PSA, co utrzymywało się przez okres ponad 57 tygodni.
Zebrane do tej pory dane pozwalają na rekomendację wykorzystania wyciągów z grzyba Reishi w następujących dziedzinach schorzeń nowotworowych:
• Jako suplement w chemio i radiotdapii raka dla obniżenia związanych z nimi takich negatywnych skutków ubocznych, jak zmęczenie, utrata łaknienia, wypadanie włosów, zahamowanie czynności szpiku oraz zwiększone ryzyko infekcji.
Badania na ludziach potwierdziły skuteczność Reishi w przypadku zmęczenia, utraty włosów oraz zahamowania czynności szpiku kostnego. Pozytywne wyniki uzyskano również w przypadku badań klinicznych z użyciem różnych biologicznie czynnych glukanów w odniesieniu do pacjentów poddanych chemio lub radioterapii.
• Jako suplement stosowany w zapobieganiu wystąpienia lub nawrotu chorób nowotworowych.
Reishi wzmaga aktywność komórek NK oraz limfocytów cytotoksycznych, co prowadzi do zwiększenia nadzoru immunologicznego, a co za tym idzie, może wykazać skuteczność w immunologicznej prewencji wystąpienia lub nawrotu choroby nowotworowej.
• Jako suplement podawany pacjentom cierpiącym na raka dla poprawy jakości ich życia.
Badania dokonane na wielu preparatach zawierających biologicznie czynne glukany, potwierdziły ich skuteczność w polepszeniu jakości życia u osób cierpiących na choroby nowotworowe, szczególnie w zaawansowanym stadium choroby. Stwierdzono między innymi, że Reishi pomagał w zmniejszeniu wystepujacego u tych pacjentów bólu.
• Jako suplement dla pacjentów chorych na raka, dla przedłużenia ich życia oraz zmniejszenia prawdopodobieństwa wystąpienia przerzutów
Działanie takie udowodniono przy użyciu wielu preparatów sporządzonych na bazie biologicznie czynnych glukanów. Przykładowo, preparat pod nazwą Lentinan podawany pacjentom w przypadku zaawansowanego raka żołądka lub jego nawrotów, wykazał znaczny wzrost przeżywalności. Podobnie, preparat pod nazwą Sizolan stosowany łącznie z chemioterapią znacznie zwiększał przeżywalność niezależnie od stadium choroby w przypadku nowotworów szyjki macicy, raka płuc, głowy i szyi. Podawanie doustne preparatu PSK zwiększało przeżywalność oraz uleczalność pacjentów po wyciąciu raka okrężniczo-odbytniczego. Podobnie, pozytywne wyniki uzyskano w przypadku użycia biologicznie czynnych glukanów, w skutecznym zapobieganiu lub powstrzymywaniu przerzutów mięsaków płuc i raka prostaty.
Pozytywne wyniki badań przeprowadzonych, in vitro oraz in vivo, poparte rezultatami badań przedklinicznych oraz klinicznych przeciwnowotworowego działania grzybów Reishi, świadczą o ogromnym potencjale wykorzystania ich w dziedzinie prewencji oraz terapii raka.
...
Preparatów grzyba Reishi jest sporo na rynku, ale trzeba wybrać najlepiej olej lub zarodniki - tam jest największa koncentracja leczniczych polisacharydów.
A może jeszcze coś na tę nutkę: ->
http://samoleczeniebsm.pl/gcymerman.html http://www.selfhealingbsm.pl/kamilm.html
BSM wspaniale działa, sam sprawdziłem na różnych dolegliwościach, to nie lipa - jeśli na kimś nie działa to są wyjątki, bo takie zawsze się zdarzają.
Jaro.Wielkie dzięki za tak obszerną wypowiedź.Zainteresuje się tymi preparatami.O grzybkach nie słyszałem.Miałem zamiar zakupić albo vilkakorę albo Transfer Factor.A wie ktoś może czy można takie środki łaczyć.Np vilkakorę lub transfer factor razem z takimi grzybkami?I który Transfer jest lepszy,bo znalazłem ich trzy rodzaje?A który środek jest bardziej skuteczny?O metodzie BSM słyszałem już dawno.Książkę tez posiadam.Z tego co pamietam przy tej metodzie nie wolno brać tabletek,a u mojego taty jest to raczej nie możliwe,gdyż niektóre choroby są bardzo zaawansowane.Ma utrwalone migotanie przedsionków i na to chyba nie można odstawić leków,oraz POCHP gdzie musi brac wziewne specyfiki i tego też raczej nie wolno mu nie brać.Chociaż są dni,że mógłby się bez nich obejść(przynajmniej tak mi się wydaje).Jeszcze raz dziękuje za sugestie.Biorę się za szukanie preparatów z tych grzybków.
Pozdrawiam
Dziękuję za wszystkie sugestie.Teraz jestem na etapie wyboru grzybków reishi (ganoderma).Chciałbym wybrać te najlepsze czyli koncentrat olejowy.Miał może ktoś do czynienia z nimi?Bo do tanich te preparaty nie należą,a nie chciałbym źle wydać pieniązków.No ale życie uczy,że przeważnie to co tansze,to najczęściej też jest gorsze.
Pozdrawiam
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 16:17
Jeszcze bym dodał podejście holistyczne opisywane np w "Diagnostyce karmicznej". Czyli poza zadbaniem o dietę i ciało, dobrze jest zrozumieć traumy, pojednać się z rodziną, powybaczać ludziom dla własnego dobra, zaprzestać podświadomego osądzania, pozmieniać utrwalone negatywne "programy" na jakich jedzie nasza podświadomość. Jest to kontrowersyjna teoria, która mówi, że choroba nie jest złem, z którym należy walczyć. Jest sygnałem, który trzeba zrozumieć i zorientować się co robimy nie tak również na poziomie "etyczno-psychicznym" czy jak niektórzy wolą "duchowym" by zmienić życie na lepsze.
Wg mnie najtańszym rozwiązaniem, jest dieta dr Budwig - litr oleju lnianego w Oleofarmie kosztuje 44 zł, ale to dawka podstawowa, lecznicza to 3 - 4 flaszki miesięcznie plus duże ilości świeżo zmielonego siemienia lnianego. Olej lniany sam jest praktycznie nieużyteczny w kuchni i wręcz szkodliwy przy nieumiejętnym obchodzeniu się z nim. Trzeba go koniecznie zmiksować z serem chudym (półtłusty i tłusty odpada, bo nie wchłania oleju - sprawdzone) i kefirem lub maślanką z łyżka miodu. Taka pasta jest nawet dobra i można zjeść spokojnie całą miskę codziennie. Efekty ma ogromne jeśli chodzi i regulacje cholesterolu - sam sprawdziłem na własnej skórze. Co do leczenia nowotworów, sam nie mam danych na ten temat i wolałbym nie mieć. Jeśli działa choć w ułamku na raka jak na cholesterol, to nie można tej metody zignorować. Tu masz link do wiedzy na ten temat:
http://www.primanatura.com/ http://www.primanatura.pl...id=16&Itemid=37 http://www.olejlniany.zdr...yklady-drbudwig
Nie mniej jednak, grzyby powinieneś kupić!
Ja bym powiedzial ze szybko na surowe jedznie, tatary itp..surowe warzywa I owoce I jak najmniej weglowodanow. Z suplementow to krill oil 4-5 gram dziennie, turmeric z czarnym pieprzem w kapsulkach 1000-2000mg dziennie o ile nie ma uczulenia, natychmiast preparat tfx, witamina c ile sie da zeby nie bylo problemow gastrycznych, zakupic I stosowac zapper, preparaty tp-1 I tp-2 doktora podbielskiego, w diecie sporo jagodowych owocow, duzo oleju kokosowego. Zappera trzeba uzywac cala noc, w instrukcji bedzie napisane...do picia tylko woda I zielona no I sporo odpoczynku.
Odnosnie tfx to jednak nalezy sprawdzic jaki to jest nowotwor bo nie zawsze mozna go stosowac, najlepij zapytac na ich stronie bo lekarze nie maja o nim z reguly pojecia...
Moj ojciec mial podobna sytuacje ze nie mogli okreslic skad pochodzi nowotwor, okazalo sie ze byl torak pluc ale badania trwaly za dlugo...
_________________ "The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Ostatnio zmieniony przez gudrii Pon Maj 04, 2009 22:22, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Maj 04, 2009 20:26
dużo surowych organów, żółtek, high-meaty, umiarkowane ilości surowego miodu (plastry miodu również)
wszystko grass-fed, free-range, pastured, raw, cold-pressed, itd.
soil bacteria oraz EM (effective microorganism) jako pierwszosortowe probiotyki
sen zgodnie z rytmem dnia - w lato zasypiamy 20-21, a zimą 18-19, śpimy w chłodzie (no chyba, że jest gorące lato), przy otwartym oknie, w całkowitej ciemności, w naturalnej wełnianej pościeli
przebywamy jak najwięcej na świeżym powietrzu, w lesie, parkach, górach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Grzybki kupię,tylko jeszcze szperam w necie.Ale chyba najlepsze będą te http://ganoderma.pl/pl/pr...zarodnik%C3%B3w
Tyle,że cena ...Ale cóż.Póki co włączyłem vilkakore.
Pozdrawiam
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 06, 2009 21:47
dajna napisał/a:
W ostatnim OPTYMALNIKU był ciekawy artykuł na temat Witaminy B17.Chyba warto byś się tym zainteresował.
właśnie dzisiaj czytałem
jest tam też mowa o innym ważnym czynniku - enzymach
jedzenie dużych ilości węgli, dużych ilości obrobionego term. jedzenia implikuje nadmierną pracę trzustki w wydzielaniu enzymów
dlatego też niezmiernie ważne jest jedzenie w jak największym stopniu w postaci naturalnej, nieprzetworzonej, czyli surowej jak to ma miejsce w rawpaleodiet
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Maj 08, 2009 00:40
dajna napisał/a:
W ostatnim OPTYMALNIKU był ciekawy artykuł na temat Witaminy B17.Chyba warto byś się tym zainteresował.
Jesli chodzi o takie "nieoficjalne" dzialania
to "intuicyjnie podchodzac" do tego tematu,
chyba mozna to wyprobowac.
To prawdziwa tragedia, ze jestesmy tacy
slabi w leczeniu starszych ludzi. :sad:
.
Piszą o lęku i stresie, chociaż ja bym się jeszcze bardziej skupiła na złości i tłumionych uczuciach w ogóle. Dobre przykłady z Sheryl Crow i José Carreras. Mnie, jak zwykle, cieszy każdy artykuł w którym łączą psyche z somą. Polecam więc.
Marishka
P.S. Najbardziej szczegółowo ten temat rozwija w swoich pracach John E. Sarno.
Witam.Dziękuję wszystkim za sugestie i porady,ewentualnie proszę o jeszcze .Jesteśmy po pierwszym od wyjściu ze szpitala badaniu krwi.Dieta stosowana jest około miesiąca.Z badań poprawiała się nieznacznie morfologia.Przede wszystkim wzrosła hemoglobina z 8.1 do 9.3, hematokryt się zwiekszył,erytrocyty,leukocyty wzrosły z 3,5 do około 7, płytki krwi,które ostatnio tato miał niskie też poszły w górę.OB jest 80,ale niestety nie mam odniesienia bo w wypisie ze szpitala nie jest podana jego wartość (pewnie było wysokie bo nie chcieli powiedzieć jaki jest poziom),wiec nie wiem czy wzrosło.W lutym przed pobytem w szpitalu miał ok 60.Bardzo niski jest poziom żelaza-18 oraz jest podwyższona kreatynina do ok 2.35. Zawsze miał na poziomie 1.7-1.9.Oraz wysoki jest mocznik ponad 100. Troche mnie to martwi,bo przy wysokiej kraetyninie powinienem obniżyć białko.Sugerowano mi by robic co jakis czas w diecie dni bezbiałkowe.A moze wystarczy zjechać z białkami tylko do jakiegoś niższego poziomu.Muszę dokładnie przeanalizować ile tato jadł białka,choc nie wydaje mi sie by przekraczał spozycie B ponad 50.
P.S. Czy słyszał ktoś moze o jakiś skutkach ubocznych podawania vilcacory?Nie wiem czy to zbieg okoliczności,ale w trzecim dniu od przyjęcia pierwszej dawki nasiliła się choroba POCHP,co objawiało się zwiekszoną dusznością, nadmiarem plwocin (granie w klatce) i goraczką.Musiałem wzywać nawet pogotowie,jednak nie było zapalenia płuc lub oskrzeli i na szczęscie nie zabrali go do szpitala.Na kilka dni odstawiłem vilcacore, od wczoraj znowu zacząłem mu podawać ale w nieco mniejszej dawce.Pocieszam się jedynie tym,że to nasilenie choroby nie trwało długo (jakieś max 48 h) i nie skończyło się szpitalem.
Bardzo prosiłbym o jakieś sugestie odnośnie tego co napisałem (szczególnie jeżeli chodzi o poziom kreatyniny i żelaza,czy zmniejzyc znacznie białko?)
Pozdrawiam Włodzimierz
co do wynikow nie wypowiadam sie - bo sie nie znam
przypomnialem sobie, ze kiedys napisalem do Ellisa ws leczenia nowotworow (chodzilo o szpiczaka) i polecil mi strone i ksiazki Ralpha Mossa. wiec tez go sprawdz
w filmie na stonie goldberga do ktorego podalem link - jest wspomniane niemieckie lab Biofocus - ktore zajmuje sie onkologia molekularna. mozna tam wyslac probke krwi pacjenta zeby stwierdzic pare rzeczy - z tego co interesuje Ciebie - jaki rodzaj terapii zadziala - zeby leczenie nie przypominalo pozniej nalotow dywanowych ciemna noca. oni sprawdza tam jaki rodzaj terapii zadziala, w jakiej ilosci, dobiora indywidualnie
jest tam tez po niemiecku - nie wiem jaki jezyk wolisz
sa ostatnio rowniez - ostatnio dla mnie bo robi sie to ponoc od lat 20-tych XXw - doniesienia o tzw witaminie B17. kolejny watek ktory masz do zbadania. Pojawila sie teraz ksiazka po PL - Swiat bez raka. Jest tez - o czym juz wspomnialem - Od lekarza do grabarza - bardzo ciekawa pozycja
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 10:12
Cytat:
Czy słyszał ktoś może o jakiś skutkach ubocznych podawania vilcacory?Nie wiem czy to zbieg okoliczności,ale w trzecim dniu od przyjęcia pierwszej dawki nasiliła się choroba POCHP,co objawiało się zwiekszoną dusznością, nadmiarem plwocin (granie w klatce) i gorączką.
To jest właśnie oczyszczanie jakie powoduje wilcacora. Już Hipokrates (?) pisał "Dajcie mi gorączkę a wyleczę każdą chorobę". Organizm wydala toksyny, chemię z leków przy pomocy gorączki, wyprysków skórnych, wypadają nawet nowo wstawione plomby. W przypadku goraczki należy odstawić wilcacorę, nie jeść ale pic dużo wody. Nie wolno brać antybiotyków i leków przeciwgorączkowych bo wtedy cały proces oczyszczania będzie na marne.
W ogóle z wilcacorą należy uwazać. Słonecki radzi aby przed zastosowaniem wilcacory przez kilka miesięcy pić samą mixturę gojącą śluzówkę jelit. http://www.bioslone.pl/mikstura
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 10:56
jedna ważna uwaga - oczyszczanie istotną sprawą na pewno jest
ale to, co powinniśmy przede wszystkim od razu zrobić to wyeliminować w możliwym stopniu źródła zanieczyszczeń, toksyn, etc. - oprócz spożywania żywności pierwszosortowej w naturalnej surowej nieprzetworzonej postaci, koniecznie trzeba max. ograniczyć plastiki, sztuczne dezodoranty, pasty z fluorem i innym badziewiem, itd. itd.
chodzi o to, żeby opierać się na solidnych fundamentach, bo bez nich cała reszta może być tylko tzw. "fine-tuningiem"
Ty, Waldku, zwróciłeś mi kiedyś na to uwagę i miałeś 100% racji
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Jesteś w jakimś pobliskim zagajniku Grizzly?
Jeśli tak, to najwyższy już czas na przemowę o fachowcach, inwestycjach w zdrowie i gmeraniu w fizjologii. Od kilku postów narasta jak tsunami fala porad nie podpartych żadnym zawodowym przygotowaniem..a tu sprawa jest poważna. Nagrizzmol coś misiek, póki nie nastąpi kolejny TAKI przypadek. Ja ze swej strony poleciłem fachowca.
Z ta vilcacorą w takim razie to nie takie proste.Muszę mu w takim przypadku podać leki rozszerzające oskrzela bo inaczej się udusi.Jeżeli ma takie nasilenie POCHP jak pisałem wcześniej ma bardzo duzy ból pleców,kręgosłupa i ajk mu nie podac przeciwbólowych środków.MOże gdyby miał 30,40 lat to by to wytzrymał,ale jak ma się 78 i tyle chorób,to jest to ciężkie.Cały czas zastanawiam się czy mu podawać tą vilcacore,tym bardziej że muszę wyjechać na jakieś trzy dni służbowo.Czy ta fala gorączki, duszności i zwiększonej ilości plwocin już mineła czy znowu za kilka dni może się pojawić.Nie wiem co z tym zrobić...
Pozdrawiam i dzięki za jakieś sugestie
Włodek
Jeżeli ma takie nasilenie POCHP jak pisałem wcześniej
A ja mam nasilenie deja vu, gdy to czytam. Czy jest tu ktoś, kto zna się na rzeczy, czy tylko znachorzy?
Tomek
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 19:50
M i T napisał/a:
...Od kilku postów narasta jak tsunami fala porad nie podpartych żadnym zawodowym przygotowaniem..a tu sprawa jest poważna...
Tomek co ja moge "za darmo" uczynic? :-?
Ostatnio czytalem o "szpiku pomieszanym z ziemia",
(ziemia z dzialki od naszego kolegi).
Takie sa wlasnie "darmowe porady" w cenie 3 kg "kosci szpikowych" ;-(
Albo "mikstura niejakiego sloniowego" :-? :razz:
To jest potworne, ze do ratowania zycia niezbedne sa pieniadze,
albo darmowa wiara w pseudomedycyne-badziwno-odpostowo-bezwiadzowa. :razz:
.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 19:59
wlod55 napisał/a:
..Nie wiem co z tym zrobić...
Wlodek pewnie serce Tobie peka na sama mysl
o Twoim biednym Tacie,(ja rowniez jestem przybity)
ale sposoby leczenia sa identyczne dla ludzi mlodych i starszych.
Na Twoim miejscy walczylbym o "laske"
dobrego LEKARZA ONKOLOGA plus drugi LEKARZ DIETETYK.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 20:18
M i T napisał/a:
A ja mam nasilenie deja vu, gdy to czytam. Czy jest tu ktoś, kto zna się na rzeczy, czy tylko znachorzy?
Tomku, prosiłbym żebyś się nie rozpędzał z tymi epitetami
to jest forum ludzi, którzy są mocno otwarci na nowe trendy, stale poszukują i nie przynudzają o szkodliwości tłuszczy zwierzęcych jak niektórzy profesorowie
specjalista zawsze się przyda, ale kto ma niby dać gwarancję, że to właśnie specjalista a nie kolejny konował, co czerpie wiedzę z Naj i Pani Domu? rozumiem, że Ty stwierdzisz, że taki to a taki gość jest specjalistą i koniec dyskusji? to poleć z imienia i nazwiska takiego i weź za to odpowiedzialność, ok?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Zechciej zatem oderwać się na chwilę od zasmrodzonego i ubabranego ziemią gnata i zerknij, proszę, kilka postów wyżej. Poleciłem Ewę Bednarczyk-Witoszek. Ale nie wezmę za kogoś odpowiedzialności. I nie insynuuj mi tu zapatrzenia w palantów z tytułem profesorskim. Ja tu o fachowcach, nie o karierowiczach i bufonach.
Swoją drogą, bierzesz osobistą odpowiedzialność za polecanie każdej nowo przybyłej osobie - (co prawda metodą małych kroczków) - surowizny, a w ostatecznym etapie - zgnilizny?
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 20:30
Hannibal napisał/a:
...rozumiem, ze Ty stwierdzisz, ze taki to a taki gosc jest specjalista i koniec dyskusji? to polec z imienia i nazwiska takiego i wez za to odpowiedzialnosc, ok?
Przy okazji polec mi prosze specjaliste od leczenia chorob psychosomatycznych, o co Cie (Was) ongis prosilem. moze byc na priv
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Przy okazji polec mi prosze specjaliste od leczenia chorob psychosomatycznych
Nazwisko Dr. Johna E. Sarno wielokrotnie pojawiało się w naszych postach nt. chorób psychosomatycznych. Ponieważ jednak mogło umknąć, przypominam je raz jeszcze. Prawdopodobnie nie po raz ostatni.
Zenon, tak czy siak, ostatecznie Ty sam niestety - W TEJ MATERII - będziesz musiał dla siebie być lekarzem i detektywem. O ile oczywiście, Twoje symptomy mają źródło psychosomatyczne, a coś mi się zdaje, że tak.
W wielkim skrócie: mózg nie chce, by niewygodne uczucia (złość, wściekłość) znalazły światło dzienne. Powoduje zatem miejscowe niedokrwienie, co z kolei generuje ból. Ból jest często tak dotkliwy, że człowiek nie ma chęci na autorefleksję. I ten mechanizm tak właśnie działa. Zdemaskowanie procesu - co opisuje Sarno - zmusza mózg do zaniechania prowokowania symptomów (ból, trądzik, "napychanie jelita", nerwobóle, RZS, alergia, czasem NOWOTWÓR...itd, itd). Nigdy bym tego nie napisał, gdybym sam nie doświadczył. Relacje psychosomatyczne są jednym z najmniej poznanych obszarów aktywności w człowieku. Są pomijane w akademickiej medycynie z powodów bliżej nieokreślonych, choć dla mnie dość jasnych. I jedna uwaga: to co opisuje Sarno, nie ma żadnej korelacji z miśkowym "odpustem".
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 21:23
Tomku i Marishko,
W zasadzie powinienem odpowiedziec na prv by juz nie zasmiecac tematu, ale skoncze watek i juz wiecej sie tu nie wypowiem. Bo nie wiem jak pomoc Wlodkowi.
Pomoc nie jest potrzebna dla mnie!
Ja chetnie bym sie dowiedzial czegos o terapi psychosomatycznych chorob, ale to juz jakby odrebna kwestia.
Pisze tego posta bez jakichkolwiek zlosliwosci.
Sprawa wyglada tak, ze nie dam potrzebujacemu ksiazki i nie powiem mu "usun sobie konflikty wewnetrzne i przestan tlumic negatywne emocje". W ten sposob nie pomoge.
Pomoc moge dajac KONKRET.
Ksiazka swoja droga - napewno jest pozyteczna, ale FACHOWIEC swoja droga.
I dlatego pytalem czy znacie fachowca.
Z uwagi na to, ze jestem gotow zainwestowac swoje pieniadze w czyjes zdrowie to chcialbym ponadto wiedziec jakie sa (ewentualnie) wasze kryteria oceny tego (potencjalnego) fachowca.
I dlatego pytalem czy ktores z was chorowalo, albo czy ktores z was zawodowo sie zajmuje czyms w tym temacie.
Pytan zadalem wiele. Wiadomo, ze jezeli ktos nie chce mi pisac o swojej prywacie to niech nie pisze!
Gdybyscie mi odpowiedzieli:
"Tak znam, XXX z miasta XXX, polecam bo pomogl znajomemu" - to by byl postep dla mnie!
Gdybyscie mi napisali "nie znamy w polsce fachowca ktory moglby ci pomoc, niestety" - to tez bylby jakis postep. Bo wwiedzialbym, ze powinienem pytac gdzie indziej.
Natomiast polecanie mi emerytowanego 90-cio letniego fachowca z drugiego konca swiata NIC mi nie daje!
Tak samo obrazanie sie i pisanie, ze esejow, ze mam na celu "rozmywanie tematu i odwracanie uwagi od sedna".
Rozumiecie juz czemu sie tak o to czepiam??
Jezeli mielibyscie ocote mi odpowiedziec zapraszam na priv lub do tematu o AZS.
Nie smiecmy tu juz wiecej..
Jeżeli chodzi o onkologa,to byłem z wizyta i wynikami w jednej z klinik.Pani doktor powiedziała,że przede wszystkim musi wiedzieć jaki jest to rodzaj nowotworu.I trzeba by zrobić biopsję,której jak twierdzi raczej przy takich wynikach nikt nie jest w stanie się podjąć,zreszta z tych wyników co widziała, to nie zakwalifikowałaby go na leczeniechemią.Robiłem to wszystko zaocznie bez wiedzy taty,bo on o niczym nie wie...I raczej nie mogę mu tego wszystkiego powiedziec,bo jak go znam to sie załamie...A wtedy...To wszystko nie jest takie proste...
Vilcacore póki co raczej od jutra odstawiam,bo znowu nasila mu sie kaszel.Może uda się mu podnieść jeszcze chociaż morfologie,to wtedy zaryzykuję...
Pozdrawiam
P.S. Jestem w ciągłym kontakcie z P. Dr Ewa Bednarczyk-Witoszek i jeszcze z innymi optymalnymi lekarzami.
Z tego co wiem jest na emeryturze i nie przyjmuje pacjentow..
Przyjmuje, chociaż w tym wszystkim zupełnie nie o to chodziło...
Odnoszę wrażenie, że szukasz "ojca", który autorytarnym tonem rozkaże Ci co dokładnie masz robić, by problem zniknął, a na dodatek weźmie na siebie odpowiedzialnosć za "uzdrowienie" Ciebie. To tak jakby siedzieć nad brzegiem jeziora i czekać aż pojawi się ktoś, kto Ci nałapie ryb, usmaży je i Cię nakarmi łyżeczką. A później weźmie na siebie odpowiedzialność za to, że np. rozboli się Ciebie brzuch. To oczekiwania dziecka, nie dorosłego mężczyzny.
Ja z kolei dałam Ci wędkę i pokazałam, gdzie jest pełno ryb. Pokazałam też (na własnym przykłądzie), jak sie te ryby łowi i smaży. Nic więcej nie mogę (i nie chcę, bo nie jest to mój obowiązek) Ci w tym temacie zaoferować. Ostatecznie to Ty sam musisz sobie nałowić ryb, wypracowując swój własny styl wędkowania i sam musisz je sopbie przyrządzić, lub zjeść na surowo - licząc się ze wszystkimi konsekwencjami. Możesz też wyrzucić wędkę, pójść do lasu i nazbierać sobie jagód. To Twój wybór. Chodzi o to, by nauczyć się brać na siebie odpowiedzialnośc za własne wybory, a nie oczekiwać od innych, że rozwiążą Twój problem za Ciebie.
Sarno napisał kilka znakomitych książek, podał wiele źródeł, dał "wędkę". Każdy może dalej samodzielnie zgłębiać temat, może też szukać dla siebie odpowiedniego lekarza kierując się wskazówkami i własnymi wnioskami wyciągniętymi z książek. Może przynajmniej określić, w jakim kierunku chce (lub nie chce) zmierzać.
Marishka
P.S.
zenon napisał/a:
Pomoc moge dajac KONKRET
Dlatego poleciłam KONKRETNĄ książkę z KONKRETNYM wyjaśnieniem genezy i leczenia KONKRETNYCH chorób psychosomatycznych. Rozumiejąc mechanizm działania i wpływu psyche na ciało można iśc dalej i szukać odpowiedniego lekarza (zadając mu np. odpowiednie pytania), cały czas jednak pamiętając o tym, że największy wysiłek nad poprawą zdrowia i tak należy do osoby chorej.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 21:42
Tu na prawde nie chodzi o mnie.
Gdybym mial AZS pisalbym o tym otwarcie. Chodzi o kogos innego. Wiecej moge napisac na prv.
Gdyby to chodzilo o mnie - ok. mam "wyndke"
Ale tu chodzi o inna osobe. Na ile ja znam to sadze, ze dajac jej ksiazke i mowiac "to ci pomoze, przestan jeno tlumic zle emocje" to potraktowalaby mnie jakbym jej dawal Tombaka i proponowal oklady z moczu (ktore nie przesadzam czy sa dobre czy zle, sa tylko pewnym symbolem znachorstwa).
Ja rozumiem, ze u Sarno sa bogate zrodla itd.
Ale duzo prosciej byloby polecic fachowca. Od tego sa fachowcy, od tego jest hipnoterapia, od tego jest kasa by ja inwestowac.
Proste pytanie: czy znasz w Polsce specjaliste w tej dziedzinie ktoremu moglbym zaufac?
(Tak/Nie)
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
P.S. Jestem w ciągłym kontakcie z P. Dr Ewa Bednarczyk-Witoszek i jeszcze z innymi optymalnymi lekarzami.
I jakie są tych kontaktów rezultaty?
Ja powiem tylko jedną, jedyną rzecz, której jestem absolutnie pewien. Nie ma uczuć negatywnych i pozytywnych. Są te przepracowane, uświadomione, wyrażone - a zatem, BEZPIECZNE i te wytłumione, wyparte, stłamszone, niewyrażone, zepchnięte - i te są toksyczne ze względu na zakulisowe działanie oparte na powiedzmy "ślepych trafach". W kontekście wielu schorzeń, zwłaszcza nowotworowych, remedium nie tkwi tylko na poziomie ściśle namacalnym. Tak mi się wydaje. Nie wydaje mi się jednak i powtórzę to raz jeszcze: jestem pewny, że podział na emocje negatywne i pozytywne funkcjonuje merytorycznie właściwie tylko wówczas, gdy przyporządkowany jest on odpowiednio do "nieświadome" i "świadome". Na co dzień mam tego przykłady. Gdybym tylko miał więcej czasu....
Tomek
ps: W każdym razie, szczerze życzę powodzenia w walce z chorobą. Proponuję również omijanie szerokim łukiem tzw dobryzmu. Nic jak to zjawisko, nie wspiera wyparcia i tłumienia. Dla przykładu - wybaczyć jednostronnie, znaczy ni mniej ni więcej tylko WYPRZEĆ. A to tak boli, bo bólem o niewidocznym źródle.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Śro Maj 13, 2009 23:51
M i T napisał/a:
... I jakie są tych kontaktów rezultaty? ...
To jest "sedno sprawy"!!!!
Co moge napisac? Dr. Ewa to wspanialy lekarz i
serdeczna "kolezanka internetowa".
Uwazam, ze "wiedza" ktora posiada
klasyfikuje ja w "ELICIE POLSKICH LEKARZY".
Tak wiec posiada Ona moj "certyfikat"!!!
Konieczny jest jednak do pomocy
wysokiej klasy ONKOLOG i :
SZYBKIE AKTYWNE DZIALANIA!!!
Napisz Wlodek(moze byc na priv) jaka macie w rodzinie sytuacje finansowa?
Nie bedziemy sie czarowac - od tego zalezy BARDZO DUZO!
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Śro Maj 20, 2009 15:45
WITAM
Była wcześniej mowa o terapii Gersona.
Dlatego warto dodać , iż jedyne znane badania , które są bliskie podejściu holistycznemu , dotyczące terapii Gersona i były przeprowadzone w celu oceny pięcioletniego okresu przeżywalności pacjentów cierpiących na CZERNIAKA.
Wykazały one , że 100% pacjentów : z FAZĄ PIERWSZĄ I DRUGĄ poddanych terapii GERSONA przeżyło , podczas gdy tylko 79% poddanych terapii konwencjonalnej.
W odniesieniu do przypadków w TRZECIEJ FAZIE RAKA ( z przerzutami w bliskim regionie ) liczby te przedstawiały się odpowiednio :70% i 41% , zaś z FAZĄ CZWARTĄ – 39% przy stosowaniu terapii GERSONA i 6% w przypadku terapii konwencjonalnych.
( Alt.Therapies , 1,(4):29 –37 , wrzesień 1995 , G.L.Hildenbrand i inni „Pięcioletni okres przeżywalności pacjentów z czerniakiem leczonych przy zastosowaniu diety zalecanej przez Gersona – spojrzenie retrospektywne”) .
Większość osób myśli ,ze t. G. jest 100% roślinną terapią - w większości przypadków tak ale dla osób bardzo wycieńczonych ma zastosowanie domięśniowo wyciąg z wątroby - jednak ten jest bardzo drogi dlatego i lepiej zastąpić go sokiem z wątroby - wykonać go można samemu.
( o ile ma się dostęp do dobrej jakości wątroby - świeżej wątroby cielęcej ).
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Pią Maj 29, 2009 20:04
WITAM !!!
Można zerknąć tutaj i przeczytać jaka jest przeżywalność ludzi gdy chodzi o okres do 5 lat po zastosowaniu chemioterapii i jest to : 2,3% w Australii i 2,1% w USA.(Journal Clinical Oncology in December 2004).
Powyższe dane jak widać pochodzą z pubmed.gov a dokładnie z MEDLINE.
MEDLINE jest bazą bibliograficzną stworzoną i rozwijaną przez National Center for Biotechnology Information, (NCBI) działającym przy National Library of Medicine, (NLM) należącej do National Institutes of Health (NIH) w USA. Swoim zasięgiem obejmuje takie dziedziny jak medycyna, farmacja, pielęgniarstwo, stomatologia, weterynaria, systemy opieki zdrowotnej i nauki przedkliniczne.
Baza zawiera obecnie ponad 11 milionów pozycji piśmiennictwa pochodzących z 4500 czasopism z ponad 70 państw, ukazujących się w 30 językach od 1966 roku. Około 52% rekordów pochodzi z czasopism wydawanych w USA, a 86% odnosi się do artykułów opublikowanych w języku angielskim. Każda pozycja zawiera autora/autorów artykułu, tytuł, źródło pochodzenia (tytuł i numer czasopisma), a także, w większości przypadków, streszczenie pracy.
więcej tutaj :
http://www.mp.pl/medline/...134516D10102370
POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
55 minutowy monolog podpierany obrazkami i reklamujacy ksiazke o witaminie B17.
Warto posluchac.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Procesy związane z siwieniem włosów mogą nas chronić przed niektórymi nowotworami - informuje "New Scientist".
Pigmenty, które nadają włosom barwę, są wytwarzane przez komórki zwane melanocytami. Odpowiednią liczbę melanocytów zapewniają komórki macierzyste. Włosy siwieją, gdy spada liczba komórek macierzystych w mieszkach włosowych.
Zespół Emi Nishimury z uniwersytetu medycznego w Tokio przeprowadził badania tego procesu na myszach. Jak się okazało, pod wpływem promieniowania jonizującego i substancji chemicznych uszkodzone komórki macierzyste na stałe przekształcały się w melanocyty. Malejąca liczba komórek macierzystych sprawiała, że mniej było także melanocytów i myszy siwiały.
Zdaniem Nishimury analogiczny proces zmniejsza liczbę komórek macierzystych w mieszkach włosowych starszych osób, zwłaszcza że uszkodzenia DNA kumulują się z wiekiem.
Jak uważa zajmujący się badaniami nad nowotworami David Fisher z Harvard Medical School, podobne procesy mogą nas chronić przed nowotworami, ponieważ zapobiegają mnożeniu się komórek macierzystych z uszkodzonym DNA, z których mógłby powstać nowotwór.
W wieku 62 lat, na raka jelita grubego zmarła aktorka, blondynka z kwadratową szczęką - Farah Fawcett.
Misiu, jak widać, czasem nie pomagają ANI znakomici specjaliści, ANI też duże pieniądze na tychże. Oczywiście, nie wiemy jak się dokładnie żywiła i co TŁUMIŁA, ale nie potwierdzają się w tym przypadku hipotezy o zbawczej roli kabzy w walce z nowotworem ani też te o dużej wartości biologicznej kwadratury szczękowej.
Należy oczekiwać też kolejnej smutnej - zwłaszcza dla wielbicieli pląsów - wiadomości.
Zagrała jedną jedyną dobrą rolę, ale nie mogę nawet sobie przypomnieć co to było. Na pewno nie jakieś tam Angels od Charliego.
Tomek
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 13:17
M i T napisał/a:
http://film.onet.pl/0,0,1997133,wiadomosci.html
...ale nie potwierdzają się w tym przypadku hipotezy o zbawczej roli kabzy w walce z nowotworem ...Tomek
Rola "kabzy" jest nieoceniona, ale jescze caly w tym problem
aby wiedziec w kogo inwestowac z lekarzy.
Walka z rakiem tak jak i z innymi chorobami
polega na profilaktyce!!! 8-)
Jak juz pojawia sie choroba to znak,
ze profilaktyka byla "zla" 8-)
Takim spektakularnym przykladem jest slawny
"michalek o ciemnej karnacji" ktory sie tego strasznie wstydzil. :shock:
Niestety pomimo wielkiej szansy na zdrowe i dlugie zycie
facet zalatwil sie sam na wlasne zyczenie
tak jak to zrobil Jurek i Morgano. :razz:
.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 13:20
Grizzly Ty chyba sam nie wierzysz w to, co piszesz.Jaka "kabza" i jakie "zdrowie" ?
"Kabza" to nie wsio,czy tego chcesz ,czy nie.Moge nawet napisac,ze ta "kabza" w niektorych przypadkach bywa zgubna dla zdrowia i zycia.
Ostatnio zmieniony przez Iga Pią Cze 26, 2009 13:47, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 13:23
Iga napisał/a:
Moge nawet napisac,ze ta "kabza" w niektorych przypadkach bywa zgubna dla zdrowia i zycia.
ja bym powiedział, że zbyt duża kabza w większości przypadków bywa zgubna dla zdrowia i życia
po prostu ludziom odbija i myślą, że złapali Pana Boga za nogi
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 14:31
Hannibal napisał/a:
Iga napisał/a:
Moge nawet napisac,ze ta "kabza" w niektorych przypadkach bywa zgubna dla zdrowia i zycia.
ja bym powiedział, że zbyt duża kabza w większości przypadków bywa zgubna dla zdrowia i życia
po prostu ludziom odbija i myślą, że złapali Pana Boga za nogi
Tutaj zgoda w 300%, typowy przyklad to "artysci"
np. Michael Jackson. :razz:
Przyklady mozna mnozyc.
Ale jesli ktos "ma kase" i "wie" jak zainwestowac
to bariera "techniczna" znika. 8-)
.
Misiu, czy Ty aby nie nadinterpretujesz za bardzo?
Pytanie wcale nie było ironiczne. Twoje "ma kasę" i "wie" skojarzyły mi się jednoznacznie. Szkoda, że się nie dowiem, czy moje "klucze" pasuja do jakichkolwiek "drzwi", ale mogę się domyślać.
Powiedz mi tylko jeszcze (najlepiej zacytuj), gdzie ja pisałam, że "pieniądze są be" albo wypowiadałam się przeciwko sztucznemu zapładnianiu? Chyba, że ostatnio nasłuchałeś się w mediach wypowiedzi pewnej pani "kapeluszowej" i coś Ci się lekko pokićkało...
Misiu, czy Ty aby nie nadinterpretujesz za bardzo?
Pytanie wcale nie było ironiczne. Twoje "ma kasę" i "wie" skojarzyły mi się jednoznacznie. Szkoda, że się nie dowiem, czy moje "klucze" pasuja do jakichkolwiek "drzwi", ale mogę się domyślać.
Powiedz mi tylko jeszcze (najlepiej zacytuj), gdzie ja pisałam, że "pieniądze są be" albo wypowiadałam się przeciwko sztucznemu zapładnianiu? Chyba, że ostatnio nasłuchałeś się w mediach wypowiedzi pewnej pani "kapeluszowej" i coś Ci się lekko pokićkało...
Marishka
Marishka, przepraszam!!! nie chcialem Ciebie urazic. :oops: 8-)
To byla "celowa prowokacja" 8-)
Wiesz, ze Was kocham!!! :hah: :hihi:
Wiem, ze nie przepadacie za Zbyszkiem B. i Dawidem R.
tak jak ja, ale mnie to nie przeszkadza! :oops: :hihi:
.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Co jest wg Ciebie nie teges z nią? Z tego co pamiętam Pan Witold wypowiadał się o miksturze pozytywnie.
Mikstura dobra jest, ale nie na raka.
Spotkaliśmy się z przypadkiem, gdzie mikstura Humble'a zredukowała kilkucentymetrowy guz. W początkowej fazie czerniaka bywają skuteczne pijawki, z czym również się spotkaliśmy.
Wreszcie ze statystyk medycznych wynika, że psychoterapia jest podobnie skuteczna, jak chemioterapia.
Tylko, że w przypadku zaawansowanego raka sprawa jest poważna o wiele bardziej.
JW
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 22:17
Cytat:
Eksperymentalna metoda dostarczania leków wprost do guza może poprawić wyniki leczenia nowotworów
Jak sprawić, aby używane obecnie leki przeciwnowotworowe działały skuteczniej? Nauczyć je, aby trafiały prosto do celu – do komórek raka. Dziś większość leków działa z podobną mocą na zdrowe tkanki i na komórki guza. Stąd nieprzyjemne, a niekiedy nawet groźne efekty uboczne. Pomysł zespołu dr Ronit Satchi-Fainaro z Wydziału Farmakologii i Fizjologii Uniwersytetu w Tel Awiwie może to jednak zmienić. Opracowany przez naukowców sposób przenoszenia leków – nawet tych starszych, dobrze znanych – czyni z nich prawdziwych zabójców raka.
Izraelscy naukowcy zaczęli od zbadania procesu tworzenia się nowych naczyń krwionośnych odżywiających guzy. Większość z nas ma w sobie niewielkie guzki – tłumaczą. Są niewielkie, jak łepek od szpilki, i nie dają żadnych negatywnych objawów. Ale w części przypadków dochodzi do uruchomienia procesu nowotworowego, komórki namnażają się, guz rośnie.
Zmutowane komórki przenoszą się do innych miejsc w ciele – np. do kości. Tam osiadają i wydzielają substancje chemiczne, dzięki którym zaczynają wokół nich rosnąć naczynia krwionośne. To zapewnia nowemu guzowi odżywianie.
– Gdyby udało się zatrzymać ten proces, zamienilibyśmy raka w chorobę przewlekłą, nad którą w pełni panujemy – mówi badaczka.
Ale jak trafić bezpośrednio do komórek nowotworu, nie zatruwając przy tym całego organizmu? Zespół dr Satchi-Fainaro opracował specjalny polimerowy nośnik, który można „naładować” lekiem. Taka cząsteczka sama znajdzie drogę do celu, a na miejscu uwolni dawkę lekarstwa.
W eksperymentach na zwierzętach naukowcy posłużyli się paklitakselem – dobrze znanym w onkologii lekiem o działaniu blokującym wzrost nowych naczyń krwionośnych. Gdy przyczepiono go do nośnika, udało się zahamować wzrost guzów skuteczniej o 50 proc. w porównaniu z normalnym cyklem leczenia.
Jak twierdzi dr Satchi-Fainaro, eksperymenty na myszach pokazały, że można zahamować wzrost guzów kości, a w części przypadków nawet odwrócić zmiany chorobowe. Zdrowe tkanki wokół guzów pozostały nietknięte. Zupełnie nieszkodliwy nośnik leków był niewidoczny dla systemu odpornościowego („jak samolot typu stealth” – mówi dr Satchi-Fainaro). Atakował tylko w ognisku choroby.
– Nasze dwa ostatnie badania dotyczą przerzutów do kości i nowotworów kości. Lekarze wiedzą, że większość przerzutów z piersi i prostaty do kości nie reaguje na chemioterapię – tłumaczy dr Ronit Satchi-Fainaro. – W wielu takich przypadkach, w zaawansowanym stadium choroby, pacjenci otrzymują opiekę paliatywną zamiast prawdziwego leczenia. My zamierzamy to zmienić.
Inteligentny nośnik leków samodzielnie trafiający do celu może się przydać w leczeniu raka, ale również zmian wywołanych cukrzycą i zapaleniem stawów. Wyniki badań zespołu z Uniwersytetu w Tel Awiwie publikują pisma „PLoS One” i „Angewandte Chemie”.
Ja osobiście odnoszę się sceptycznie do tej metody,bo co z tego,że zaaplikujemy lek bezpośrednio do komórki nowotworowej,jak one wcześniej mogą np.drogą krwi przenosić się do innych części ciała.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 22:47
Iga napisał/a:
Ja osobiście odnoszę się sceptycznie do tej metody,bo co z tego,że zaaplikujemy lek bezpośrednio do komórki nowotworowej,jak one wcześniej mogą np.drogą krwi przenosić się do innych części ciała.
A mogą?
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 22:55
ashkar napisał/a:
A mogą?
A nie mogą?
Jest coś takiego jak przerzuty.
Oczywiście ja dokładnie nie mogę się odnieść do badań naukowców,to są jedynie moje odczucia,ale jesli ktoś wie lepiej i jest mi wstanie przedstawić swój punkt widzenia,to nie ma problemu,abym zmieniła zdanie.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Wrz 24, 2009 22:59
Iga napisał/a:
ashkar napisał/a:
A mogą?
A nie mogą?
Jest coś takiego jak przerzuty.
I co te przerzuty to taki wędrujący nowotwór po krwi?
Wklejam za wikipedią:
Cytat:
Zgodnie z międzynarodową klasyfikacją TNM rozróżnia się przerzuty:
* miejscowe, które powstają w bezpośredniej bliskości guza pierwotnego, ale również poza granicami narządu. Takim przerzutom sprzyjają nakłucia i cięcia tkanki nowotworowej. Przerzut ma charakter wszczepiony.
* regionalne, które powstają, gdy komórki nowotworowe dostaną się do naczyń chłonnych i osiądą w najbliższych węzłach chłonnych właściwych dla danego narządu. Przerzuty limfopochodne. Kategoria N w klasyfikacji TNM.
* oddalone, które tworzą się, gdy rozrastający się guz uszkadza ściany sąsiednich naczyń krwionośnych. Komórki nowotworu dostają się do krwi i wędrują z nią do innych części ciała, tworząc tam nowe guzy. Przerzuty krwiopochodne. Kategoria M w klasyfikacji TNM.
Bruford Pomógł: 32 razy Dołączył: 28 Sty 2005 Posty: 1739 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 10:23
Witold Jarmolowicz napisał/a:
[ W początkowej fazie czerniaka bywają skuteczne pijawki, z czym również się spotkaliśmy.
JW
Co to dokładnie znaczy , że się spotkaliście i co to znaczy bywają skuteczne w początkowej fazie czerniaka? Zechciałby Pan to nieco przybliżyć?
1. Żeby było jasne. Czerniak jest tak agresywnym rakiem, że nie ma mowy o żadnych badaniach medycznych, biosjach które tylko przyspieszają rozwój choroby, ale przy podejrzeniu czerniaka trzeba ciąć z dużym naddatkiem wszystko, co na czerniaka wygląda.
A potem można sobie czekać na wynik histopatologiczny, nigdy odwrotnie.
Pacjent, który postępuje inaczej, czyni to na własne ryzyko, do czego zresztą ma niezbywalne prawo.
2. Co do pijawek.
Współpracujemy z różnymi lekarzami i mamy okazję na bieżąco obserwować, jak pijawki przystawiane wokół powodują cofanie się zmian skórnych. Wszelako patrz punkt 1.
JW
Bruford Pomógł: 32 razy Dołączył: 28 Sty 2005 Posty: 1739 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 11:17
Witold Jarmolowicz napisał/a:
1Współpracujemy z różnymi lekarzami i mamy okazję na bieżąco obserwować, jak pijawki przystawiane wokół powodują cofanie się zmian skórnych. Wszelako patrz punkt 1.
JW
OK ale mnie chodzi konkretnie o obserwowaną przez Pana skuteczność pijawek we wczesnej fazie czerniaka.
Eksperymentalna metoda dostarczania leków wprost do guza może poprawić wyniki leczenia nowotworów
...
Ale jak trafić bezpośrednio do komórek nowotworu, nie zatruwając przy tym całego organizmu? Zespół dr Satchi-Fainaro opracował specjalny polimerowy nośnik, który można „naładować” lekiem. Taka cząsteczka sama znajdzie drogę do celu, a na miejscu uwolni dawkę lekarstwa...
W eksperymentach na zwierzętach naukowcy posłużyli się paklitakselem – dobrze znanym w onkologii lekiem o działaniu blokującym wzrost nowych naczyń krwionośnych. Gdy przyczepiono go do nośnika, udało się zahamować wzrost guzów skuteczniej o 50 proc. w porównaniu z normalnym cyklem leczenia.
Dobre, rewelacja! A jakby z podobną energią zbadali wreszcie działanie witaminy B17, zamiast jej zakazywać? Ostrzeganie umierającego na raka, że może mu zaszkodzić jakaś nieprzetestowana terapia, to krwawe szyderstwo. Terapie atestowane zaszkodzą mu na pewno. a "wyleczą" z prawdopodobieństwem kilkuprocentowym.
JW
Pisałem o rzeczywistym zmniejszaniu pola czerniaka, ale jeszcze raz powtórzę: zwlekanie z wycięciem jest postępowaniem wysoce ryzykownym i absolutnie nie polecam czegoś takiego.
Tak samo, jak należy napiętnować bezmyślne biopsje w wypadku tej choroby.
Natomiast jest to przykład na to, że różne polipeptydy wytwarzane przez pijawki mogą być cennym środkiem wspomagającym leczenie różnych chorób, nie tylko niedokrwiennych. W przypadku pijawek nie chodzi o trywialne upuszczanie krwi, ale właśnie o kilkadziesiąt związków produkowanych przez pijawki, a nie tylko o przeciwzakrzepową hirudynę. Myślę, że na tym forum nie trzeba dodawać, że pijawka nie jest kolejnym panaceum.
JW
Bruford Pomógł: 32 razy Dołączył: 28 Sty 2005 Posty: 1739 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Wrz 26, 2009 08:45
Z pańskiego postu wynikało niejako ,że nie weryfikowaliście tych zmian histopatologicznie za każdym razem.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Sty 06, 2010 16:55
http://www.youtube.com/watch?v=u64E6cyhA90
rak szyjki macicy powaznie zaawansowany nie kwalifikujacy sie do operacji, zastosowano zywienie optymalne, minelo 6 lat, sladu nie ma po chorobie .....
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=17144
Państwo Pić opisują cudowne zalety diety modyfikowanej (bezglutenowa i bezmleczna) makrobiotycznej w podejściu do nowotworów.
Zalecają W - te co z mojej strony int dt cukrzycy, B - roslinne, T - roślinne. W poszerzaja o oczyszczony ryz, kukurydze, proso. W sumie starają się niskowęglowodanowo (chyba). Opisują zalety kurkumy (nie znają mechanizmu jej działania). Markery nowotworowe cofają się im po 3 miesiacach. Potem wg mnie robią podstawowy błąd (=kontynuacja w sumie diety zbyt bogatowęglowodanowej i zbyt ubogobiałkowej). Tak najogólniej.
Trzeba kliknąć w otwórz/zapisz.
_________________ Ewa Bednarczyk-Witoszek
Ostatnio zmieniony przez Ewa Bednarczyk-Witoszek Nie Sty 10, 2010 15:44, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 13:54
Wielki Szacunek do Pani wypowiedzi..
Że zbyt bogato węglowodanowo zalecaja to się zgadza
Że potem zaprzestają to się zgadza
A czy po diecie z kurkuminą i piperydyną nie obniżają się markery ?
Nie prawdę mówią ? Nie pamiętam linku ale jakiś kanadyjski guru onkologii twiedził że jest to tylko maskowanie markerów
Ciekaw jest wyjaśnienia wg Pani mechanizmu działania kurkuminy z piperydyną
- wzmaganie apoptozy,
- działanie silnie przeciwzapalne,
- piperydyna jest dodawana do wielu środków farmaceutycznych jako medium zwiększające przyswajalność koenzym q10
Kurkuma imbir mają znane właściwości antynowotworowe ....
ale wg mnie zapominą o tym, żę kurkuma handlowa jest bardzo niskiej jakości....
taka buda zmielona z psem często zafałszowana , a wtedy już nie działa.
Wiele publikacji wspomina że kurkuma jest skuteczna ale w dość dużych dawkach ...
więc nie wystarczy sobie posypać kanapeczkę delikatnie...
Stany przedrakowe współistnieją z przewlekłymi stanami zapalnymi.....kurkuma likwiduje je ....ale nie zapominajmy iż likwiduje je też SZAŁWIA - jeśli jest pita z sypanych ziół a nie w postaci aromatyzowanej herbatki z marketu o smaku szałwiowym:)
Pozdrawiam i PROSZę PISAĆ JAK NAJWIĘCEJ:) Pani EWO
Działanie kurkumy ... przemawia do mnie tylko wersja Med.Chińskiej..., która jest wystarczająco niezrozumiała dla medycyny akademickiej... niemniej jednak spójna i powtarzalna... Na razie trzebaby wytłumaczyć o co im chodzi skoro opisują od 5000 lat to samo... inaczej mówiąc... ad strony med. akademickiej kurkuma działa jako stymulant z imbirowców (posiada podobne działanie i te same substancje czynne co reszta grupy). Jakby to powiedzieć inaczej - jak tu w Posce nie stosujemy codziennie ziół z Andów to podane są stymulantem. Organizm ustawia się do Nowego i uoptymalnia dietę, a kogoś kto żyje w Wietniamie będą leczyć zioła nie występujące tam. Co do szałwi - jest bezdyskusyjna. Na czas działania wszystko się samo naprawia, po odstawieniu szałwi -wraca. Dlatego jestem za ziołami ... z warzywniaka (seler, marchew, ogórek, kalafior, sałata...). Chyba będę pierwszym lekarzem, który opisze przełożenie Med. Chiń. na medycynę akademicką. Na razie zbieram doświadczenia/materiał by to było co najmniej zrozumiałe. Na pewno będzie szokujące.
_________________ Ewa Bednarczyk-Witoszek
Ostatnio zmieniony przez Ewa Bednarczyk-Witoszek Wto Sty 12, 2010 22:36, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 22:28
Czyli wynika z Pani wypowiedzi że ani kurkuma ani szałwia nie mają żadnego działania prócz ewentualnie stymulacyjnego...........czyli właściwie placebo......
Sytuacja trochę przecząca sobie bo ani seler ani marchew ani sałata nie są surowcami farmaceutycznymi i nie są wymieniane w farmakognozji. ( też byłem na AM) :
_________________ gg 14 987 97
Ostatnio zmieniony przez Cordoba_2004 Wto Sty 12, 2010 22:31, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 22:33
Ewa Bednarczyk-Witoszek napisał/a:
(...)ziół z Andów to podane są stymulantem. Organizm ustawia się do Nowego i uoptymalnia dietę(...)
Mam podobne obserwacje. Pewna znajoma zielarka (kiedyś z Katowic) zapisywała ludziom na choróbska zielsko wyglądające jak sieczka ze słomy i zalecała by je zjadać razem z olejem roślinnym. Mniejsza o działanie samego zioła, ale po czymś takim to człowiek na pewno nie miał ochoty na sałatkę jarzynową, ziemniaka, czy jabłko, a wręcz rzucał się na mięso by zjeść coś konkretnego i zmienić smak. W ten sposób niby placebo, a może nie, ale na pewno środek uoptymalniający B:T:W
Dokładnie!!!
Już lepiej uoptymalniać dietę niż sprowadzać zioła z Andów czy wtrząchać (krzywiąc się)imbir (lubię imbir; nie jest to materiał energetyczny).
Rozumiem, że wielu ludziom potrzebna Cudowna Tabletka/Cudowny Proszek, a wiele rzeczy pozostaje dla nich Tajemnicą . Sprawa w tym , że im większa wiedza tym mniejsze lęki. A to lęki nas niszczą.
Co do ziół - są ok. Jestem za stosowaniem WŁAŚCIWEGO materiału ENERGETYCZNEGO.
Tych mikroelementów i innych ciekawostek nie potrzeba nam za wiele ... choć wszystko jest dla ludzi. Im mniej chemii tym lepiej.
Dzisiaj znajomy telefonował i informowal o cudownym uzdrowieniu na miesiąc po podaniu ogólnie krążącego zioła w płynie. Po zaprzestaniu stosowania go problem pokrzywki powrócił.
_________________ Ewa Bednarczyk-Witoszek
Ostatnio zmieniony przez Ewa Bednarczyk-Witoszek Wto Sty 12, 2010 22:51, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 22:41
Moim jednak zdaniem zioła oczywiście nie te z warzywniaka , ba nawet ekologiczne podsypywane nocą i chlapane nocą , mają coś więcej niż tylko placebo.......
przemawia za tym co najmniej 1000 lat historii farmacji ........
Zbyt wcześnie zrezygnowaliśmy z naturalnych substancji metod, sądząc że syntetyczne surowce farmaceutyczne nas uratują ale ludzkość wróci do tego co stworzyła natura....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 22:43
To chyba oczywiste, że zioła są pomocne - wystarczy popatrzeć na dzikie zwierzaki. One instynktownie wiedzą, czego organizm akurat potrzebuje. My to zagubiliśmy, toteż trzeba się tego od nowa nauczyć.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pies zjada takie długie trawy, a potem wyrzyguje taki zwitek, kłębek - jak nie przymierzając druciak do mycia naczyń. Moim zdaniem ta trawa ma jedynie zadanie mechanicznego oczyszczenia żołądka, a nie jakieś działanie biochemiczne.
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 08:35
Maad napisał/a:
Pies zjada takie długie trawy, a potem wyrzyguje taki zwitek, kłębek - jak nie przymierzając druciak do mycia naczyń. Moim zdaniem ta trawa ma jedynie zadanie mechanicznego oczyszczenia żołądka, a nie jakieś działanie biochemiczne.
Maad - tak właśnie jest.
Ale z ziołami jest już inaczej - każde z nich ma trochę inne właściwości, działanie, więc nie można tu mówić jeno o mechanicznym czyszczeniu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Witam
Dużo piszecie o nowotworach. Ja akurat mam rozpoznanie nowotowru kości. Leczę się alternatywnie, bo nie wierzę w skuteczność leczenia tradycyjnego-akademickiego.
Zjadam pestki jabłek-zawierają B17 tj. laetril, związek składający się z kwasu cyjanowodorowego, niszczącego komórki nowotworowe. Na allegro można zakupić pestki moreli-w nich znajduję się największe stężenie cyjanku.
Osobiści wierzę w moc duchowego leczenia, a metod jest kilka:
wizualizacje, nawet tworzone przez snmego/samą siebie
metoda Silvy
Skoro piszemy o leczeniu dietą to może też trochę o herbacie zielonej i o jej silnym działaniu leczącym; aby jednak miała takie działanie istotne jest jej odpowiednie zaparzenie tzn.:
liście zalewa się w dzbanku do połwy i zaparza pod przykryciem dokładnie 4 minuty, po czym zalewa się wodą do pełna i zaparza się ponownie 4 minuty. Natychmiast taką herbatę odcedza się. Należy jąwypić tego smego dnia. Istotne jest to, że taka herbata po wstrząśnięciu ma białą pianę. Po tym można poznać, że jest właściwie zaparzona.
A mam takie pytanie: co myślicie o prawidłowo prowadzonej głodówce w walce z nowotworem?
Starożytni zachęcali do ich stosowania i uzyskiwali dobre wyniki w leczeniu różnych choróbsk.
Witam raz jeszcze
Odnośnie ziół-w leczeniu nowotowrów niegdyś zachętą były zioła i to andyjskie np. vilcacora; ja akurat dowiadywałam się o możliwościach ich stosowania w chorobie, przy jednoczesnym stosowaniu pestek moreli z kwasem cyjanowodorowym. Otóż okazało się, że wg opinii konsultantów od ziół, lepiej nie łączyć ich specyfików z pestkami, gdyż nie wiadomo w jakie interakcje mogą wejść. Powiedzieli, że kwas to trucizna. Owszem, ale przecież nie działa niszcząco na komórki zdrowe a nowotworwe. Cyjanowodór uaktywnia się po zetknięciu z chorą komórką i wtedy ją niszczy.
A jak to jest ze stosowaniem pestek i metody BSM? Autor tej metody leczenia nadmieniał, że nie wolno jej stosować osobom, które wcześniej zażywały jakiekolwiek ilości substancji toksycznych. Miał na myśli też cyjanowodór?
O diecie Gersona wiem i także o diecie dr Budwig.
Właściwie to wydaje mi się, że one w pewnym stopniu wykorzystują post-pewnych rzeczy wogóle nie wolno spożywać.
Jeśli takie minimalne dostarcznie pokarmu działa na nowotwór, to dopiero jak może działać post?
Lat już ok. 29
Tak, zrezygnowałam z tradycyjnego leczenia-nie palę sie do zabiegu chirurgicznego, który miałby polegać na wycięciu zmiany łącznie z kawałkiem kości tak dla bezpieczeństwa; i tylko tyle mogą dla mnie zrobić lekarze a później to wiadomo-kontrola przez 5 lat.
Ruch-tak wiem jest dobry; czytałam, że ponoć niedotlenienie komórek może być przyczyną powstawania nowotworów, a tzw. świadomy oddech (polecam zajrzeć do książek Leonarda Orra) może leczyć z nowotworów i nie tylko z takich przypadłości.
W moim przypadku, lekarz stwierdził. że guz sam nie zniknie, trzeba go będzie wyciąć, bo kosteczka może się złamać, ale nie ma pośpiechu na razie. A ja czuję coś innego tzn. że "złe komórki" rosną sobie na górze a nie wnikają w strukturę kości.
Jakoś nie uwierzyłam lekarzowi-słyszałam już tyle niesamowitych opowieści ludzi np. o kobiecie z nowotworem kości żuchwy. A jak się wyleczyła? Stosowała masaże odpowiednich receptorów stopy m.in. układu limfatycznego, czyli odpowiedzialnego za produkcję limfocytów, tych które "pożerają" obcych w naszym ciele. Ja też to stosuję od kilku dni, tj. od czasu jak dorwałam książkę o akupresurze.
Tak wogóle to słyszałam o pewnej osobie, która też cierpi na nowotwór kości, rośnie on sobie powolutku już od kilku lat, nie dając żadnych objawów bolesnych.
Opinie lekarzy co do sposobu leczenia jest różna-jedni twierdzą, że lepiej nie wycinać jeśli nie boli. Jestem tylko ciekawa dlaczego? "Wycinka" powoduje nawroty? Te guzy odrastają czy co? Pytam się tutaj, bo oczywiście lekarze nic nie chcą mówić na ten temat. Mam wrażenie, że panuje zmowa milczenia wśród lekarzy.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 16:38
Zmowa to chyba nie jest . wielu dermatologów nawet światowej sławy którzy gdy się pojawi zmiana przedczerniakowa po swojej analizie mówią " zostawiamy gów... nie ruszamy"
Im starszy i bardziej doświadczony dermatolog tym bardziej się dwa razy zastanowi nim wytnie coś, niektórzy mówią wprost że lepiej nie wycinać, że mieli przypadki gdy po wycinka bardzo rozzłościła skurczybyka. Oczywiście oni mają tam swoje klasyfikacje badania itd, trudno generalizować
Wykładowcy na Akademii Medycznej mawiali " rak nie jest jeden......każdy rak jest inny ..nawet zupełnie inny. ciężko jest nawet wyodrębnić _dokładnie _ wspólne cechy, chociaż takie wyodrębnia się, jeśli do tego dołożymy to że każdy organizm jest inny to mamy inność do potęgi . Nawet najwięksi z mędycznego świata na to umierali...
Ale tu nie ma co filozofować spotkać może to każdego z nas .......
Co robić........mhm , jeść naturalnie nie to badziewie ze sklepów, tylko to co nieprzetworzone naturalne najlepiej nie gotowane i nie słodzone...
Z tego co widzę to
doskonale się orientujesz w temacie , wiedzę masz ogromną, zostaje sfera psychiczna , WIARA ŻĘ JA MOGĘ WSZYSTKO, poza tym tu są mądrzy goście Zenon, Hannibal, dużo wiedzą pomogą Ci, każdy coś podpowie a decyzję podejmiesz sama niestety.....
Ja polecam jak najwięcej roślin ale tych mądrych roślin i owoców uważanych za farmaceutyczne surowce, z rodziny jagodowych itd kurkuma z pieprzem, jak najmniej węglowodanów, węgli.....
Jest jeszcze surowe mięso...ale na tym to się nie znam.... poza tym i tak musisz obrać swoją drogę....
No i trzymaj się ...." Nigdy Nie Będziesz Szła Sama"
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 16:46
Cordoba_2004 napisał/a:
Ja polecam jak najwięcej roślin ale tych mądrych roślin i owoców uważanych za farmaceutyczne surowce, z rodziny jagodowych itd kurkuma z pieprzem, jak najmniej węglowodanów, węgli.....
Ale tu jest sprzeczność, Cordoba
Bo im więcej roślin, owoców tym więcej węgli.
Im więcej mięsa, organów, tłuszczy, ryb, etc. tym mniej węgli.
Węgle (w ilości 50-100 g) oczywiście najlepiej brać z dzikich owoców, niepryskanych z sadu, plastrów miodu z pierzgą, trochę z owoców morza
imbir, kurkuma, maca, etc. - to są dobre naturalne suplementy
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 14, 2010 16:47, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 16:49
wiem proszę Mięsożercy al banany i pomarańcze to inne węgle niż jagody leśne ,aronia , jeżyny tak czy nie......... bo według mojej ułomnej wiedzy te pierwsze dwa to bezwartościowe som w porównaniu do tych z drugiej grupy.....
Tak GNM już przejrzałam i przeczytałam teksty o raku. To przwda, że następują spontaniczne uzdrowiena raka. Moja koleżanka miała zdiagnozowany rak piersi. Gdy szykowała się na zabieg ponownie wykonano jej badanie. I o dziwo okazało się, że nie ma guzka. Zniknął i do chwili obecnej się nie pojawił. Między innymi i ja na to liczę.
Niestety na nauczanie z GNM nie wybiorę się-nie mieszkam nawet w okolicach tych miast, gdzie wykłady akurat odbywają się.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 16:58
Cordoba_2004 napisał/a:
wiem proszę Mięsożercy al banany i pomarańcze to inne węgle niż jagody leśne ,aronia , jeżyny tak czy nie......... bo według mojej ułomnej wiedzy te pierwsze dwa to bezwartościowe som w porównaniu do tych z drugiej grupy.....
węgle są takie same - jest tam mieszanka glukozy i fruktozy
banany i pomarańcze są spoko, ale gdy mieszkamy tam gdzie rosną
w naszej strefie klimatycznej mamy właśnie jagody, żurawinę, poziomki, jeżyny, etc.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Skoro już piszecie o owocach-wyczytałam, że nowotowry leczą najlepiej winogrona, oczywiście z pestkami (bo są wydania też bezpestkowe-ble, bo to raczej GMO). Otóż zawierają one pewien związek RESWERATROL, który efektywnie unieczynnia białko NF-kappa.B i działa wyłącznie na zmutowane komórki nowotworowe nie niszcząc zdrowych!
Aby zapewnić dzienną dawkę RESWERATROLU, wystarczy spożywać ok. 1,5 do 4 kg świeżych, winogron, miażdżąc w zębach ich skórki i pestki, lub stosować naturalne suplementy diety. Tylko też nie wiadomo co pakują w suplementy. Dlaczego o tym piszę? Bo np. zioła w tabletkach m.in. vilcacory zawierają substancję konserwującą E 17 ... coś tam. A przecież wiadomo, że osoby z nowotworami powinny unikać konserwantów.
Ja szczerze mówiąc poważnie zastanawiam się nad głodówką z przysłowiową głową. Post 42-dniowy, ewwntulanie krótszy, bo przecież uzależniony od możliwości mojego organizmu.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:03
tak chemicznie węgle są takie same, tylko ich jest dużo dużo dużo mniej niż w bananach czy pomarańczach , ale na pewno słyszałeś o
flawonoidach,
antocjanach,
polifenolach
garbnikach
fenolokwasach
Grupy substancji powszechnie uważane za lecznicze i tego nie ma w bananach i pomarańczach
Do tego te egzotyczne dojrzewają w sztucznych chemicznych dojrzewalniach ...
_________________ gg 14 987 97
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:05
Arkadia napisał/a:
Aby zapewnić dzienną dawkę RESWERATROLU, wystarczy spożywać ok. 1,5 do 4 kg świeżych, winogron
Hannibal, odniosę się do tego co napisałeś. Ojciec Grande pisał o tym, że owoce i warzywa są jak najbardziej dobre dla naszego organizmu o tyle jednak, o ile pochodzą z naszego kraju. I jeszcze coś wg tablicy żywieniowej człowiek najpierw w pierwszej kolejności powinien dostarczyć organizmowi warzywa, a dopiero później owoce.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:08
Arkadia napisał/a:
Skoro już piszecie o owocach-wyczytałam, że nowotowry leczą najlepiej winogrona, oczywiście z pestkami (bo są wydania też bezpestkowe-ble, bo to raczej GMO). Otóż zawierają one pewien związek RESWERATROL, który efektywnie unieczynnia białko NF-kappa.B i działa wyłącznie na zmutowane komórki nowotworowe nie niszcząc zdrowych!
Aby zapewnić dzienną dawkę RESWERATROLU, wystarczy spożywać ok. 1,5 do 4 kg świeżych, winogron, miażdżąc w zębach ich skórki i pestki, lub stosować naturalne suplementy diety. Tylko też nie wiadomo co pakują w suplementy. Dlaczego o tym piszę? Bo np. zioła w tabletkach m.in. vilcacory zawierają substancję konserwującą E 17 ... coś tam. A przecież wiadomo, że osoby z nowotworami powinny unikać konserwantów.
Tak pod warunkiem że to nie są genetycznie zmienione i chemicznie zmienione przemysłowe wyroby winogronopodobne z hiper i supermarketów, które jesz w nadzieji że jest tam resweratrol a tam go poprostu ni ma , bo ktoś dziwnym trafem uznał że jest szkodliwy i botanicy go wyplemili. Kiedyś w pracowni robiliśmy badania poziomu resweratrolu w winogronach i wyszły ciekawie bo ten hipermarketowy chłam nie miał go prawie wcale w porównaniu z winem białym które robiła koleżanka w domu
....... w uk już nawet pestek winogron nie ma w winogronach.
Ashkar-nie trzeba zjadać aż 4 kg. Przy założeniu, że zjadasz też inne ciemne owoce-jagody, borówki, maliny itp. też jakaś dawka trafi do organizmu.
Musimy jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że inne "jadalne" też zawierają ten związek ale w innym stężeniu np. orzeszki ziemne.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:10
Arkadia napisał/a:
Hannibal, odniosę się do tego co napisałeś. Ojciec Grande pisał o tym, że owoce i warzywa są jak najbardziej dobre dla naszego organizmu o tyle jednak, o ile pochodzą z naszego kraju. I jeszcze coś wg tablicy żywieniowej człowiek najpierw w pierwszej kolejności powinien dostarczyć organizmowi warzywa, a dopiero później owoce.
takk hanni spożywa bardzo dużo warzyw i owoców rzekł bym że nawet same warzywa:)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:13
Arkadia napisał/a:
Skoro już piszecie o owocach-wyczytałam, że nowotowry leczą najlepiej winogrona, oczywiście z pestkami (bo są wydania też bezpestkowe-ble, bo to raczej GMO). Otóż zawierają one pewien związek RESWERATROL, który efektywnie unieczynnia białko NF-kappa.B i działa wyłącznie na zmutowane komórki nowotworowe nie niszcząc zdrowych!
Aby zapewnić dzienną dawkę RESWERATROLU, wystarczy spożywać ok. 1,5 do 4 kg świeżych, winogron, miażdżąc w zębach ich skórki i pestki, lub stosować naturalne suplementy diety.
tak chemicznie węgle są takie same, tylko ich jest dużo dużo dużo mniej niż w bananach czy pomarańczach , ale na pewno słyszałeś o
flawonoidach,
antocjanach,
polifenolach
garbnikach
fenolokwasach
Grupy substancji powszechnie uważane za lecznicze i tego nie ma w bananach i pomarańczach
Do tego te egzotyczne dojrzewają w sztucznych chemicznych dojrzewalniach ...
Mylisz się, Cordoba.
Np. w pomarańczach czy mandarynkach masz trochę powyżej 10 g węgli w 100 g produktu
podobnie mają jagody, żurawiny, czy czarne porzeczki
Oczywiście, że słyszałem o tych substancjach, które wymieniłeś. Sam nie raz pisałem o nich na forum. Ale one znajdują się również egzotycznych owocach, a nie tylko w naszych.
Te egzotyczne na eksport są kijowe, natomiast te, które kupisz na targu np. w Afryce będą super naturalne
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 14, 2010 17:14, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:15
Arkadia napisał/a:
Ashkar-nie trzeba zjadać aż 4 kg. Przy założeniu, że zjadasz też inne ciemne owoce-jagody, borówki, maliny itp. też jakaś dawka trafi do organizmu.
Musimy jeszcze wziąć pod uwagę fakt, że inne "jadalne" też zawierają ten związek ale w innym stężeniu np. orzeszki ziemne.
Wiesz to jest bardzo podejrzane w ogóle. Takie gadanie o 4kg dziennie to jest trochę nieporozumienie. Zjedz sobie 4kg winogron to pogdamy. Ja kiedyś zjadłem i wiem czym to grozi.
Jestem skłonny zgodzić się że ta substancja w nich zawarta działa leczniczo, ale takich substancji jest mnóstwo. A to o winogronach to kolejna sensacja. Owszem trzeba jeść, trzeba się odżywiać i jeść różnorodnie.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:16
Hannibal napisał/a:
Te egzotyczne na eksport są kijowe, natomiast te, które kupisz na targu np. w Afryce będą super naturalne
Afryka to dzielnica Warszawy czy jak
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:19
Arkadia napisał/a:
Ja szczerze mówiąc poważnie zastanawiam się nad głodówką z przysłowiową głową. Post 42-dniowy, ewwntulanie krótszy, bo przecież uzależniony od możliwości mojego organizmu.
Oj,oj. Osoby z nowotworami nie powinny raczej głodować. Miast tego pomyśl o rosołkach i innych lekkich ale odżywczych pokarmach. Nawet jeśli to warto przed tem pomyśleć o takich rzeczach niż od razu ekstremalnie podchodzić do tematu.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:21
ok Hannibal na targ w afryce mam niedaleko .......heheh
Zgadzam się w jednym lepiej jeść to co rośnie u nas i jest w lesie i na grządce niż to co w hiper
_________________ gg 14 987 97
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 17:27
Arkadia napisał/a:
Tak GNM już przejrzałam i przeczytałam teksty o raku.
Nie wiem czy ci ten tekst coś pomoże.
W moim mieście też nie było warsztatów. Jechałam na nie kilkaset kilometrów i było warto, dlatego polecam. Prowadząca ma ogromną wiedzę, wśród uczestników osoby, które wyszły z raka. Można dostać prawdziwą pomoc i wsparcie. Ale decyzja należy do Ciebie
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Czw Sty 14, 2010 18:05
Cytat:
Właściwie to wydaje mi się, że one w pewnym stopniu wykorzystują post-pewnych rzeczy wogóle nie wolno spożywać.
Howell pisze o enzymach w surowej żywności , które przyczyniają się do zdrowienia .
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 07:31
Cordoba_2004 napisał/a:
ok Hannibal na targ w afryce mam niedaleko .......heheh
Zgadzam się w jednym lepiej jeść to co rośnie u nas i jest w lesie i na grządce niż to co w hiper
Przecież od początku pisałem, że egzotyczne owoce - tak, ale jeśli mieszkamy tam, gdzie one rosną. Proste jak drut.
Nie musi być od razu Afryka; na południu Europy uświadczysz już inne owoce niż w naszej Polsce - np. te cytrusowe, figi, oliwki czy awokado
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Sty 15, 2010 07:37, w całości zmieniany 1 raz
"Jestem skłonny zgodzić się że ta substancja w nich zawarta działa leczniczo, ale takich substancji jest mnóstwo. A to o winogronach to kolejna sensacja. Owszem trzeba jeść, trzeba się odżywiać i jeść różnorodnie."
Tak zgadzam się. Już pisałam inne pokarmy też zawierają resweratol.
"Oj,oj. Osoby z nowotworami nie powinny raczej głodować. Miast tego pomyśl o rosołkach i innych lekkich ale odżywczych pokarmach. Nawet jeśli to warto przed tem pomyśleć o takich rzeczach niż od razu ekstremalnie podchodzić do tematu."
Osoby z nowotworem nie powinny spożywać mięsa i potraw na ich bazie. A rosołki np. w kostkach to już wogóle odpadają-wiadomo konserwanty. Ale np. dieta Gersona polega w głównej mierze na piciu soków, a w głodówce też pijesz tylko, ze wodę.
xvk: dzięki, ciekawy tekst; ja mam guza na dłoni czyli, że chodzi o o Sw odnośnie zdolności i zręzności. No tak ale jak dojść do sedna sprawy? Wiadomo poznam przyczynę rozpocznie się zdrowienie.
dario, chętnie skorzystam z Twojej pomocy
a gdzieś przeczytałam, że b17 to b15 tyle, że pod inną nazwą.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 11:34
Arkadia napisał/a:
Osoby z nowotworem nie powinny spożywać mięsa i potraw na ich bazie.
Oczywiście, że powinny. Low-carb oparty o produkty pochodzenia zwierzęcego z małą ilością owoców, warzyw czy miodu ma wiele sukcesów na tym polu.
Oczywiście najlepiej spożywać na surowo - mięso, sporo najróżniejszych organów, łój, szpik, żółtka, ryby, owoce morza, etc.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 11:40
Hannibal napisał/a:
Arkadia napisał/a:
Osoby z nowotworem nie powinny spożywać mięsa i potraw na ich bazie.
Oczywiście, że powinny. Low-carb oparty o produkty pochodzenia zwierzęcego z małą ilością owoców, warzyw czy miodu ma wiele sukcesów na tym polu.
Oczywiście najlepiej spożywać na surowo - mięso, sporo najróżniejszych organów, łój, szpik, żółtka, ryby, owoce morza, etc.
Taaaaaaa powiedz to jej onkologowi .....Na miejscu chorego jak byś tak powiedział dowolnemu onkologowi to byś wyleciał z hukiem z gabinetu ....z przekleństwami podejrzewam
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 14:03
Cordoba_2004 napisał/a:
Taaaaaaa powiedz to jej onkologowi .....Na miejscu chorego jak byś tak powiedział dowolnemu onkologowi to byś wyleciał z hukiem z gabinetu ....z przekleństwami podejrzewam
Hehe, to chyba nie wiesz nic o onkologach.
Otóż coraz więcej jest tych kumatych, co znają sobie sprawę, jakie żywienie jest skuteczne.
W Polsce pewno jeszcze niewiele, ale na Zachodzie czy USA jest ich sporo.
Poza tym my tu nie mówimy o tym, jak "zrobić dobrze" lekarzowi, w tym onkologowi, ale jak uzdrowić człowieka.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Sty 15, 2010 14:07, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 14:11
Bzdury Bzdury Bzdury chyba że ATkinsa nazywasz onkologiem i jego asystenta Kwaśniewskiego
Pierwszą rzeczą jaką usłyszysz u onkologa to zakaz żarcia tłustego
drugą to to że czerwone mięso jest rakotwórcze
Ale u Ciebie Twoi onkolodzy na pewną kazują jeść surowe nerki baranie dobrze że nie jądra
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 14:23
Widzę, że nie jesteś skory do rzetelnej dyskusji o zdrowiu. Unosisz się, wyprowadzasz się z równowagi... żyj w tym swoim świecie opartym na obiegowych opiniach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 14:33
moja znajoma była chora na białaczkę i lekarze nie bronili jej jeść low carbowo.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 14:41
wystarczy sobie pogooglować, żeby znaleźć sporo lekarzy, którzy są zwolennikami low-carbu w leczeniu nowotworów -
np. John Mavropoulos, William Buschmeyer, Alok Tewari, Dmitriy Rohkfeld, Phillip Febbo, Gayathri Devi, Eric Westman, Bercedis Peterson, Salvatore Pizzo, Michael Pollak, Yunhua Zhao, Pinchas Cohen, David Hwang, Wendy Demark, itd. itd.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 14:53
....Ci za granicą .........a w Polsce dr Kazek Józek Wynalazek ..........
mam styczność z lekarzami na bieżąco i wiem co mówię nie biore tego z nieba
Na świecie jest mnóstwo lekarzy wśród nich tacy co leczą dotykiem,
Przy białaczce jest zakaz jedzenia na surowo czegokolwiek , szczególnie np po przeszczepie szpiku , pierwszą surową recz można zjeść po 1.5 roku a i to nie bardzo ...
Drogi Kolego nie unoszę się i nie wyprowadzasz mnie z równowagi to spokojna dyskusja.... Nie chciałem Cie urazić
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 15:08
Cordoba_2004 napisał/a:
Przy białaczce jest zakaz jedzenia na surowo czegokolwiek , szczególnie np po przeszczepie szpiku , pierwszą surową recz można zjeść po 1.5 roku a i to nie bardzo ...
Przepraszam, a kto taki zakaz wydał i na jakiej podstawie?
Z tego, co wiem, żyjemy w państwie liberalnym i mogą stosować na sobie na metodę, jaką uznam za słuszną. Akurat w przypadku białaczki żywienie oparte na surowym mięsie, podrobach, tłuszczu jest bardzo pożądane.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 15:16
Zawsze przy takiej dyskusji mam wrażenie, ze jednak wiele dróg prowadzi do tego samego celu.
Być może tak samo pomaga surowe w postaci soków warzywnych i owocowych, tak jak u Gersona (jednak tam dodaje się też wyciąg z wątroby), jak i surowe mięso, organy i tłuszcz ???
Trzeba tylko na coś się zdecydować i konsekwentnie zastosować.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 16:26
Arkadia napisał/a:
Osoby z nowotworem nie powinny spożywać mięsa i potraw na ich bazie. A rosołki np. w kostkach to już wogóle odpadają-wiadomo konserwanty. Ale np. dieta Gersona polega w głównej mierze na piciu soków, a w głodówce też pijesz tylko, ze wodę.
Wątpię. Jeżeli mogę to się niezgodzę. Mięso owszem jest ciężkie dla organizmu do trawienia, posiada masę na przerobienie której organizm musi spozytkować wiele sił. Natomiast rosół dlatego właśnie że zawiera w sobie wszystkie te substancje odżywcze z mięsa. Umówmy się że to jest moje zdanie (nie poparte biochemiczną wiedzą ). Żadne tam soczki a na pewno nie w naszej strefie klimatycznej w czasie zimy. Dla słabego organizmu to nieporozumienie! Chyba że ktoś łyka albo łykał jakieś piguły i teraz jego organizm sam nie wie jak się czuje.
Hannibal napisał/a:
Przepraszam, a kto taki zakaz wydał i na jakiej podstawie?
Z tego, co wiem, żyjemy w państwie liberalnym i mogą stosować na sobie na metodę, jaką uznam za słuszną. Akurat w przypadku białaczki żywienie oparte na surowym mięsie, podrobach, tłuszczu jest bardzo pożądane.
Liberalnym? Światopoglądowo?
Właśnie to surowe mięso do mnie coraz bardziej przemawia. Tylko chyba rzeczywiście do tego trzeba mieć zdrowy układ pokarmowy.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 16:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 16:32
i co stwierdzeniem "żadne tam soczki " mamy przekreślić cały dorobek gersona wegetarian i tysiące ludzi wyleczonych tymi metodami ?
Bardzo fajnym forum było by takie forum gdzie bez złośliwości ścierają się racje
optymalnych i wegetarian tylko przy tej ludzkiej mentalności poprostu się nie da
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 16:40
Cordoba_2004 napisał/a:
i co stwierdzeniem "żadne tam soczki " mamy przekreślić cały dorobek gersona wegetarian i tysiące ludzi wyleczonych tymi metodami ?
nikt tu nie przekreśla, ale faktem jest, że sporo z nich nabawia się kolejnych problemów związanych z wieloma niedoborami
jest sporo osób, które odeszło od cywilizacyjnego żarcia do wegetarianizmu, ale później po latach zdecydowali się na dołączenie surowego mięsa, bo bez niego nie czuli się ok
Cordoba_2004 napisał/a:
Bardzo fajnym forum było by takie forum gdzie bez złośliwości ścierają się racje optymalnych i wegetarian tylko przy tej ludzkiej mentalności poprostu się nie da
no właśnie, Cordoba, nie da się z Tobą rzetelnie i na spokojnie dyskutować, jeśli co chwila stosujesz w stosunku do drugiej strony mocne określenia
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 17:09
Każdy przypadek jest inny każdy organizm jest inny , z anemią ludzie żyją wiele lat...
kiedyś nie było badań okresowych i nie wychodziło ludziom że im magnezu brakuje ...też żyli wiele lat .....teraz okazuje się że życie z niedoborem magnezu jest niesamowicie groźne...
Niedalej jak wczoraj rozmawiałem ze staruszką kobiecina ma 98 lat i ona mówi że ża czasów jej względnej młodości ludzie nie umierali nagle....jak był chory to chorował i chorował aż wreszcie wynosili go do stodoły leżał i tam umarł . Wynosili bo w domu było dużo dzieciaków i nie było miejsca dla staruszka.... Dzisiaj zawał udar był chłop chłopa nie ma ...tak się zastanawiam czy przypadkiem nie jest to wina tego ludzie w latach 20-30 po prostu prawie głodowali...... przymierali głodem grubych było maleńko...
kobiecina mówi że mięso to był wielki ogromny rarytas głownie było mleko, chleb na bazie zyta z żaren ( gruby przemiał ) , ziemniaki ziemniaki ziemniaki.....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 17:24
Cordoba_2004 napisał/a:
kobiecina mówi że mięso to był wielki ogromny rarytas głownie było mleko, chleb na bazie zyta z żaren ( gruby przemiał ) , ziemniaki ziemniaki ziemniaki....
Dlatego tylko nieliczni przeżyli ten ciężki okres. Reszta albo wcześnie umarła albo nabawiła się chorób na całe życie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 17:34
Cordoba_2004 napisał/a:
Wydaje mi się że właśnie nie bo ludzi długowiecznych z tamtego okresu jest bardzo bardzo wiele
Masz jakieś dane na ten temat?
Bo ja mam u siebie na działce sąsiada, który jest w świetnej formie i ma 92 lata, ale jak pytałem się o jego rówieśników to mówił, że zdecydowana większość dawno nie żyje, a jak jakieś poszczególne jednostki żyją to najczęściej leżą już całymi dniami w łóżku
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 17:44
Cordoba_2004 napisał/a:
A masz dane o długości życia na surowej diecie mięsnej .?
Za 100 lat będę miał, jak goście rawpaleo dożyją sędziwego wieku.
Pamiętaj jednak, że na długość życia wpływa jeszcze parę innych czynników.
Można przecież ulec wypadkowi i wtedy średnia momentalnie schodzi w dół.
Na Islandii czy Sardynii, gdzie ludzie żyją bardzo długo sporo rzeczy jada się na surowo i w ogóle jada się tłusto. Mówię oczywiście o tradycyjnym żywieniu.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 18:04
Hannibal napisał/a:
ashkar napisał/a:
Mięso owszem jest ciężkie dla organizmu do trawienia, posiada masę na przerobienie której organizm musi spozytkować wiele sił.
Nieprawda. Surowe mięso, a w szczególności organy trawią się łatwo i dość szybko."
Miałem na myśli mięso poddane obróbce termicznej
Hannibal napisał/a:
ashkar napisał/a:
Właśnie to surowe mięso do mnie coraz bardziej przemawia. Tylko chyba rzeczywiście do tego trzeba mieć zdrowy układ pokarmowy.
no właśnie najbardziej chore układy pokarmowe świetnie sobie radzą z surowym mięsem
to do obrobionego trzeba mieć mocne "bebechy"
Nie jestem osobiście do tego przekonany ale logika by na to wskazywała. Aczolwiek biorę pod uwagę fakt że dawniej chorym ludziom nie podawano surowego mięsa ale własnie rosołki.
Masz tutaj jakieś osobiste doświadczenie? Bo np. w kontekście białaczki to prędzej to mięso niż łykanie chemii.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 18:05, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 18:23
ashkar napisał/a:
Nie jestem osobiście do tego przekonany ale logika by na to wskazywała. Aczolwiek biorę pod uwagę fakt że dawniej chorym ludziom nie podawano surowego mięsa ale własnie rosołki.
No bo gotowane jest lepsze od smażonego czy pieczonego.
Surowe to zupełnie inny poziom. Jak chory nigdy wcześniej go nie jadł to może źle na niego zareagować, może w ogóle nie chcieć wziąć go do ust. A chorego nie ma co dodatkowo stresować.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:01
Hannibal napisał/a:
No bo gotowane jest lepsze od smażonego czy pieczonego.
Surowe to zupełnie inny poziom. Jak chory nigdy wcześniej go nie jadł to może źle na niego zareagować, może w ogóle nie chcieć wziąć go do ust. A chorego nie ma co dodatkowo stresować.
No bez przesady, to ma być powód. Jeżeli ktoś jest chory np. na białaczkę i w efekcie ma w perspektywie zakończyć żywot to żaden to stres.
Być może to kwestia przyzwyczajenia, może smaku, ale surowe specjalnie do mnie nie przemawia. Jest mdłe powiedziałbym.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 19:01, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:20
Ja mówiłem o takich zwykłych przeziębieniach, chorobach.
Poza tym brak było wiedzy na ten temat. Tysiące lat neolitycznych czasów zrobiły swoje. Fobie przed bakteriami, pasożytami, etc.
No i kwestia adaptacji - tak jak jest do tłuszczu tak i jest do surowego.
Jak dla większości surowe żółtko jest obrzydliwe i by za nich go nie skonsumowali to co dopiero mięso czy organ?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:26
Dla mnie nie ma jak by smaków zakazanych tzn wszystko smakuje jakoś podobnie.
Czekam właśnie na jakieś torsje zatwardzenia czy inne zatrucia, zaopatrzony w węgiel aktywny wapno srebro koloidalne itd ale na razie nic sie nie dzieje.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:33
w sumie to były dwie małe płaskie łyżki.....dla sprawdzenia jak sie będe czuć, może rzeczywiście lepiej......
Człowiek musi spróbować wszystkiego w sumie ..
_________________ gg 14 987 97
alejasienieznam
Wiek: 35 Dołączył: 13 Maj 2009 Posty: 340 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:37
lol, Cordoba, serio tak się surowego boisz?
To trochę bardziej zaczynam rozumieć potępianie surowego w czambuł...
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:41
Jajka surowe mogę jeść , mięso królicze też tylko surowe podroby jakoś tak ciężko przez gardło przechodzą, u nas na wiosce ludzie mają barany i to w sumie ekologicznie hodowlane , mieso jest spoko ale organy zawsze psy jadły Może kiedyś się odważę:) i spróbuje kto wie ....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 19:48
Cordoba_2004 napisał/a:
organy zawsze psy jadły
dobrze miały te psy
dawniej było na odwrót - nadmiar "ścierwa" rzucano psom, a samemu zjadano wątrobę, serca, mózg, nerki, etc.
dla Aarona kapłana organy z barana
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Sty 15, 2010 19:49, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 20:00
to dwa owczarki niemieckie - bez rodowodu - małe były jak ja byłem mały, bawiłem sie z nimi , ile mają dokładnie to nikt nie wie mam 30 lat a one jak latały tak latają jadą w sumie tylko na tej baraninie, i nie są ułomne latają normalnie do bud prawie nie wchodzą ciągle te kości noszą przekopują zakopują i organy na pewno dostają wszystkie , mięsa baraniego tez dużo , tu nikt nie chce tego kupić ...
_________________ gg 14 987 97
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 20:15
Hannibal napisał/a:
Ja mówiłem o takich zwykłych przeziębieniach, chorobach.
Poza tym brak było wiedzy na ten temat. Tysiące lat neolitycznych czasów zrobiły swoje. Fobie przed bakteriami, pasożytami, etc.
No i kwestia adaptacji - tak jak jest do tłuszczu tak i jest do surowego.
Jak dla większości surowe żółtko jest obrzydliwe i by za nich go nie skonsumowali to co dopiero mięso czy organ?
Zwykłe przeziębienia to raczej nie problem nawet dla HighCarb, jeżeli już to chyba wtedy kiedy ktoś się ma fobię i faszeruje się "medycyną wiedzową" zabijając te złe zarazki.
Ja patrzę na to od trochę innej strony i uważam że jednak to co piszesz to nie ma odniesienia. Dawniej wcale nie było fobii bakteryjnej, a jedzenie surowych jajek też wcale nie rzadkie. Co innego że dzisiaj kupić niepędzone mięso to problem.
Ale właśnie co z tą obrzydliwością. Być może ktoś kto od dzieciństwa przyzwyczajony jest do surowizny ten nie ma tu problemu.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 20:15, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 20:18
Cordoba_2004 napisał/a:
to dwa owczarki niemieckie - bez rodowodu - małe były jak ja byłem mały, bawiłem sie z nimi , ile mają dokładnie to nikt nie wie
Moment no to mają 30 czy to taka bajka a w międzyczasie gospodarz 2 razy zmianiał psy.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 20:44
Dodam tylko, ze zalecenie o ograniczaniu W (doktor JK) opiera sie na odkryciu Otto Warburga iz komorki raka moga sie wyzywic jedynie fermentujac glukoze.
Oczywiscie zrodel glukozy w organizmie dostatek, wiec IMO to nie jest tak, jak twierdzi, ze optymalni sa nietykalni, i ze nie musza unikac ksenobiotykow.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 20:56
_flo napisał/a:
Oczywiscie zrodel glukozy w organizmie dostatek, wiec IMO to nie jest tak, jak twierdzi, ze optymalni sa nietykalni, i ze nie musza unikac ksenobiotykow.
No tak, ale co innego branie glukozy z mięśni, czy kości, a co innego bezpośrednio z pożywienia, gdy węgli jest co niemiara, a szlaki mocno "rozdmuchane"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
No i jeszcze może trzeba pamiętać o "scukrzaniu białek", o czym już pisano na tym forum niejednokrotnie. Więc, czy jesz węgle czy nie, rak się pożywi. Chyba, że źle kombinuję?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:00
M i T napisał/a:
No i jeszcze może trzeba pamiętać o "scukrzaniu białek", o czym już pisano na tym forum niejednokrotnie. Więc, czy jesz węgle czy nie, rak się pożywi. Chyba, że źle kombinuję?
To zależy na jakim etapie jest to raczysko. Bo jak doprowadzimy go do takiej postaci, że "hulaj dusza piekła nie ma" to wtedy rzeczywiście jest już kiepsko.
Dlatego o niebo łatwiej zapobiegać niż leczyć.
Jedzenie dużych ilości węgli przy nowotworze to jak gaszenie ogniska benzyną, a małych to jak gaszenie wodą.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:05
Cordoba_2004 napisał/a:
oczywiście , że masz rację , pytanie tylko na ile nie podawanie glukozy droga pokarmową ogranicza ryzyko, czy wogóle je ogranicza
No ogranicza, na co są tysiące dowodów.
Ale żeby sukces był jak największy musi istnieć synergia wielu czynników.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:18
Hannibal napisał/a:
ashkar napisał/a:
Ale właśnie co z tą obrzydliwością. Być może ktoś kto od dzieciństwa przyzwyczajony jest do surowizny ten nie ma tu problemu.
Ja nie byłem przyzwyczajony. Jeszcze 5 lat temu nie wiedziałem dokładnie co do tatar.
No ale przyznasz że tatar to trochę inna bajka. Ja tatar znałem i w sumie lubiłem, ale jakoś nigdy nie walczyłem o niego.
Za to dosyć niedawno kupiłem kawałek bardzo dobrej wołowiny, kruchej, zrazowej, i spróbowałem, powiem szczerze że tak na surowo nie była zła chociaż miałem początkowo jakieś obawy, no ale jakoś specjalnie zachęcająca do zjedzenia też nie była. Wydała mi się taka bez smaku, nawet mdła.
No chyba że ty to surowe mięso jadasz w postaci tatara.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 21:20, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:30
ashkar -
No tatar to inna bajka, ale ja nawet o nim nie wiedziałem zbyt dużo. A o jedzeniu mięsa bez żadnych dodatków, przypraw to w ogóle mi się nie śniło.
Mięso wydawało Ci się bez smaku, bo nie jesteś do niego przyzwyczajony.
Ja przez pierwsze pół roku jadłem same tatary, coby do surowego mięsa jakoś się przystosować. Dopiero później zacząłem jeść w kawałkach, bez przypraw. Potem smaki Ci się zmieniają i zaczynasz uwielbiać sam czysty smak mięsa czy organu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:34
Mam to na uwadze. Bo mówiąc szczerze nie był to jakiś odpychający smak.
Z tym okresem przejściowym dobry pomysł. Też miałem taki pomysł, ale póki co odpuściłem. Liczyłem że nawet przez jakiś okres żeby się nie zmuszać po prostu takiego tatara zjem od czasu do czasu i wten sposób przyzwyczaję się.
Nie wiem może też kwestia jakości mięsa gra tu ważną rolę, bo to co kupię u rzeźnika może mieć ten smak oryginalny dodatkowo popsuty ulepszaczami, nie mówiąc już o tym jak te zwierzęta są hodowane.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 21:36, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 21:54
ashkar napisał/a:
Nie wiem może też kwestia jakości mięsa gra tu ważną rolę, bo to co kupię u rzeźnika może mieć ten smak oryginalny dodatkowo popsuty ulepszaczami, nie mówiąc już o tym jak te zwierzęta są hodowane.
No oczywiście, że jakość mięsa ma tu ogromne znaczenie
Geoff z forum rawpaleo, który je na surowo już z 10 lat mówił, że jakby miał do wyboru tylko mięsa "grain-fed" to ze względu na ich niedobry smak musiałby zrezygnować z tego żywienia.
Mięso, organy i tłuszcz muszą być od zwierzaków co najmniej "grass-fed", bo oczywiście dziczyzna jest na pierwszym miejscu.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:12
To być może po części tłumaczyło by stosunek do surowego mięsa.
Na dziczyznę to ja nie mam co liczyć. Na "grass-fed" możliwe ale nie ma za bardzo możliwości aby to sprawdzić. W mieście zresztą w ogóle trudno jest o takie zdrowe mięcho i czerstwe.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Pią Sty 15, 2010 22:14, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:19
Hannibal napisał/a:
No tak, ale co innego branie glukozy z mięśni, czy kości, a co innego bezpośrednio z pożywienia, gdy węgli jest co niemiara, a szlaki mocno "rozdmuchane"
hani z jakich miesni czy kosci... z krwi jest pobierana glukoza nawet na low carb....
Ostatnio zmieniony przez Molka Pią Sty 15, 2010 22:27, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:32
ashkar napisał/a:
Na dziczyznę to ja nie mam co liczyć. Na "grass-fed" możliwe ale nie ma za bardzo możliwości aby to sprawdzić. W mieście zresztą w ogóle trudno jest o takie zdrowe mięcho i czerstwe.
Ja mam dostęp do dziczyzny mrożonej, a świeżą też mogę kupić, tylko musiałbym od razu wziąć z 20 kg.
Mięso "grass-fed" rozpoznaję rychło po zapachu i smaku. Oczywiście mogło w pożywieniu zwierząt być trochę zbóż, ale liczą się proporcje.
Na pewno jak kupisz wieprzowinę to w najlepszym wypadku będzie ona "grain-fed" i "potato-fed", a w najgorszym jakimiś mączkami. To samo drób.
Natomiast baranina, kozina jest już w miarę pewna; to samo wołowina od wiejskich krów, które się wypasa.
Wbrew pozorom w mieście takim jak Warszawa o niebo prościej jest dostać dobre mięcho niż np. na takiej wsi, gdzie mieszkają moi dziadkowie. Tu po prostu jest największy rynek i ludzie ze najróżniejszych wsi przyjeżdżają, żeby tu sprzedać swoje produkty
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:33
Molka napisał/a:
hani z jakich miesni czy kosci... z krwi jest pobierana glukoza nawet na low carb....
Ale ja mówiłem o czymś innym, Molko
Chodziło tu o to, że raczysko może zawsze wyżywić, bo scukrzy sobie białko w mięśniach i po sprawie. To Pan Witold o tym mówił - jak będziemy jadać bardzo niskowęglowdanowo i niskobiałkowo to prędzej siebie zagłodzimy niż raka.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:39
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
hani z jakich miesni czy kosci... z krwi jest pobierana glukoza nawet na low carb....
Ale ja mówiłem o czymś innym, Molko
Chodziło tu o to, że raczysko może zawsze wyżywić, bo scukrzy sobie białko w mięśniach i po sprawie. To Pan Witold o tym mówił - jak będziemy jadać bardzo niskowęglowdanowo i niskobiałkowo to prędzej siebie zagłodzimy niż raka.
no oczywiscie ze tak, tylko mi chodzi o to ze raczysko nic nie musi sobie scukrzac, bo poziom glukozy we krwi jest staly, co najwyzej nasz organizm scukrzy miesnie by wyrownac poziom glukozy, wiem ze chodzi nam o to samo , ja tylko sprecyzowalam problem....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:41
WojtekNowak napisał/a:
Hannibal gdzie mozna kupic dobra dziczyzne,smaka mam tez na baranine.W necie gdzies maja??Bo u nas w miescie Łodzi lipa.
Ale ja nie znam Łodzi, więc Ci nie pomogę.
Jeśli chodzi o świeżą dziczyznę to musisz wejść w kontakt z jakimś myśliwym. Masz tam u siebie jakieś koło łowieckie? Jeśli tak to przejdź się tam i nawiąż jakieś kontakty.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:42
Hannibal napisał/a:
ashkar napisał/a:
Na dziczyznę to ja nie mam co liczyć. Na "grass-fed" możliwe ale nie ma za bardzo możliwości aby to sprawdzić. W mieście zresztą w ogóle trudno jest o takie zdrowe mięcho i czerstwe.
Ja mam dostęp do dziczyzny mrożonej, a świeżą też mogę kupić, tylko musiałbym od razu wziąć z 20 kg.
Mięso "grass-fed" rozpoznaję rychło po zapachu i smaku. Oczywiście mogło w pożywieniu zwierząt być trochę zbóż, ale liczą się proporcje.
Na pewno jak kupisz wieprzowinę to w najlepszym wypadku będzie ona "grain-fed" i "potato-fed", a w najgorszym jakimiś mączkami. To samo drób.
Natomiast baranina, kozina jest już w miarę pewna; to samo wołowina od wiejskich krów, które się wypasa.
Wbrew pozorom w mieście takim jak Warszawa o niebo prościej jest dostać dobre mięcho niż np. na takiej wsi, gdzie mieszkają moi dziadkowie. Tu po prostu jest największy rynek i ludzie ze najróżniejszych wsi przyjeżdżają, żeby tu sprzedać swoje produkty
Paradoksy.
No to u mnie nie ma tak dobrze. Z baraniną to się w ogóle nie spotkałem, ale może kwestia zachodu. Tylko nic mi do głowy nie przychodzi.
Hannibal domyslam sie,ze nie znasz tego miasta dlatego pytalem sie,nie raz mozna kupic przez siec.Mysliwy sie znajdzie ale jak ustrzeli mi dzika to gdzie ja to schowam
Ostatnio zmieniony przez WojtekNowak Pią Sty 15, 2010 22:45, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:49
ashkar napisał/a:
No to u mnie nie ma tak dobrze. Z baraniną to się w ogóle nie spotkałem, ale może kwestia zachodu. Tylko nic mi do głowy nie przychodzi.
Trzeba węszyć, niuchać, szukać, a wtedy znajdziesz.
Parę tygodni temu znalazłem genialny kontakt do Araba, który sam hoduje barany, kozy, cielaki, kaczki, kury. Widziałem na własne oczy tę hodowlę i zwierzaki sobie po prostu chodzą, gdzie chcą, zjadają jakieś krzaczki, nawet jak jest kupa śniegu. Oczywiście dostają teraz trochę zbóż, ale to tylko dodatek, bo mają też siano. Później, jak śniegi stopnieją to będą praktycznie samowystarczalne.
Byłem dzisiaj u niego, bo miał akurat świeży łój z barana i dwie nereczki - super w smaku.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:52
WojtekNowak napisał/a:
Hannibal domyslam sie,ze nie znasz tego miasta dlatego pytalem sie,nie raz mozna kupic przez siec.Mysliwy sie znajdzie ale jak ustrzeli mi dzika to gdzie ja to schowam
No to nie bierz dzika, ale jakąś sarenkę czy koziołka. Część sobie zamrozisz, część zostawisz do zjedzenia na najbliższy czas i git.
Ja mam o tyle prościej, że dla mnie to żaden problem, jak mięso sobie dłużej poleży, nawet to preferuję. Ale jak ktoś musi mieć super świeże to ma więcej z tym roboty.
Przez sieć to nie wiem, gdzie można.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:52
Hannibal napisał/a:
ashkar napisał/a:
No to u mnie nie ma tak dobrze. Z baraniną to się w ogóle nie spotkałem, ale może kwestia zachodu. Tylko nic mi do głowy nie przychodzi.
Trzeba węszyć, niuchać, szukać, a wtedy znajdziesz.
Parę tygodni temu znalazłem genialny kontakt do Araba, który sam hoduje barany, kozy, cielaki, kaczki, kury. Widziałem na własne oczy tę hodowlę i zwierzaki sobie po prostu chodzą, gdzie chcą, zjadają jakieś krzaczki, nawet jak jest kupa śniegu. Oczywiście dostają teraz trochę zbóż, ale to tylko dodatek, bo mają też siano. Później, jak śniegi stopnieją to będą praktycznie samowystarczalne.
Byłem dzisiaj u niego, bo miał akurat świeży łój z barana i dwie nereczki - super w smaku.
Dobrze powiedziane. Masz chodzone albo farta z tym arabem. To faktycznie aktualnie może być najlepsze źródło.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 15, 2010 22:57
ashkar napisał/a:
Dobrze powiedziane. Masz chodzone albo farta z tym arabem. To faktycznie aktualnie może być najlepsze źródło.
Dopiero niedawno go wywęszyłem, bo na krótko dał aukcję na allegro i stąd ten kontakt.
Regularnie przeszukuję sieć pod tym kątem.
Też mi się wydaje, że to świetne źródło. Mówił o łoju kozim - to podobno prawdziwy rarytas; opowiadał mi dzisiaj jak uratował dzięki niemu (i jeszcze mleku kozim) jednego ze swoich bliźniaków - drugi po pół roku leczenia w szpitalu zmarł. Lekarze nie mogli się nadziwić, myśleli, że zawiózł tego pierwszego do jakiejś kliniki na Zachodzie, a jak im powiedział, że dawał mu super naturalne tłuste kozie i baranie jedzenie to osłupieli
Sporo mi na ten temat opowiadał i praktycznie w 100% jego relacja zgadzał się z tym, co ja na ten temat myślę.
ashkar napisał/a:
On też surowizne jada?
częściowo
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 00:46
M i T napisał/a:
No i jeszcze może trzeba pamiętać o "scukrzaniu białek", o czym już pisano na tym forum niejednokrotnie. Więc, czy jesz węgle czy nie, rak się pożywi. Chyba, że źle kombinuję?
No tak, o to mi chodzilo, zawsze sie znajdzie sposob.
Poza tym, jeszcze w tej kwestii, wiem ze WojtekS z forum JK (ktory jest zdaje sie lekarzem optymalnym) wysylal na markery - na wszelki wypadek, jesli ktos mial nienaturalnie zwiekszone zapotrzebowanie na W.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 01:03
O ile sobie dobrze przypominam,to na forum dr.Kwaśniewski często była mowa o tym,że nadmiar białka przerabiany jest na W,dlatego tam tak "oszczędzano" na białku
Tak czy siak komórki nowotworowe nie są takie głupie,żeby sobie nie wytworzyły pokarmu z czegoś innego .
Hannibal gdzie mozna kupic dobra dziczyzne,smaka mam tez na baranine.W necie gdzies maja??Bo u nas w miescie Łodzi lipa.
Wojtek baraninę z tego co wiem to bardzo łatwo u Ciebie kupic w łódzkim .Ja kiedys nawet jak byłem w okolicach Pajęczna u dziadków to brałem baraninę ze wsi.We Wrocławiu mają baraninę na hali Targowej tez z pod Łodzi.Popytaj po wiochach znajomych albo rodzinę.Podobno jest dużo baraniny w twoim województwie.
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
Wysłany: Nie Sty 17, 2010 17:12
WITAM
Parę słów Dawida Wolfa o raku :
"Pytanie #6: Jaką radę dałbyś komuś cierpiącemu na raka (szczególnie żołądka,) kto jest na normalnej diecie – mniej niż 60% produktów surowych?
Komórki rakowe mają od 6 do 17 razy więcej receptorów insuliny. Insulina dostarcza cukier do komórek. Głód cukru raka wskazuje, że najlepiej jest być na diecie ubogiej w cukier. To oznacza: żadnego jedzenia bogatego w skrobię, sody, batoników, rafinowanego cukru, soku z marchwi i z buraków, żadnych słodkich owoców. To jest najbardziej podstawowe dietetyczne podejście do raka. Innym ważnym elementem, który należy rozważyć jest odkrycie dr Otto Warburga, za które dostał Nobla, że rak jest beztlenowcem. Zdrowe komórki potrzebują tlenu. Komórki rakowe muszą żyć w środowisku beztlenowym lub o małej zawartości tlenu. Każde pożywienie lub ćwiczenie, które powoduje dotlenienie, jest dobre, ponieważ pomaga powstrzymać namnażanie się komórek rakowych. Stąd dwa punkty wyjściowe: mało cukru, dużo tlenu i możemy rozwinąć wewnętrzny program antyrakowy. "
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 22:29
Dr. Brian Richards, Frank Hourigan
NIETOKSYCZNE METODY LECZENIA NOWOTWORÓW
Fragment wstępu:
"Książka zawiera opis kilku historycznie znanych metod leczenia raka, połączonych w pierwszą (w ocenie autorów) naprawdę skuteczną zintegrowaną terapię. Większość z nich została szeroko i z powodzeniem wypróbowana przy łóżku chorego."
Pomógł: 6 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 165 Skąd: z buszu australijskiego
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 12:26
Hi Jacqui
Have a read of this … pretty frightening. We should all take note and wind our windows down.
Mind you when I bought my current car – which was the first time I’d had airconditioning, the man said for the aircon to work well we should always wind the windows down to let the hot air out when we turn on the aircon. Hot air out and cool air can circulate in its place.
Love Deb x
losed Vehicles left in the Sunlight........MUST READ
Please do not turn on A/C as soon as you enter the car.
Open the windows after you enter your car & wait several minutes before turning ON the air-conditioner.
Here's why: According to a research, the car dashboard, & interior materials emit Benzene,
a Cancer causing toxin (carcinogen)
You can actually observe the smell of heated plastic in your car.
In addition to causing cancer, Benzene poisons your bones, causes
anaemia & reduces white blood cells.
Prolonged exposure will cause Leukemia, increasing the risk of cancer & may also cause miscarriages..
Acceptable Benzene level indoors is 50 mg per sq.ft.
A car parked indoors with windows closed will contain
400-800 mg of Benzene.
If parked outdoors under the sun at a temperature above 60 degrees F, the Benzene level goes up to
2000-4000 mg, 40 times the acceptable level...
People who get into the car, keeping windows closed will inevitably inhale, in quick
succession excessive amounts of the toxin. Benzene is a toxin that
affects your kidney & liver.
What's worse, it is extremely difficult for your body to expel this toxic stuff..
So friends, please open the windows & doors of your car - give some time time before you turn on the a/c.
Thought: 'When someone shares something of value with you & you benefit from it,
you have a moral obligation to share it with others.' Chinese Proverb.
Jacqui Davenport
School of Education
Flinders University
GPO Box 2100
Adelaide South Australia 5001
Telephone: 61 (0) 8 8201 2412
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 14:20
Kiedy sie hoduje... Z tego co wiem, glownie wtedy gdy miast zachecac komorki do naprawy i regeneracji, stymulujemy je do podzialu i rozplodu malych smiercionosnych bękartów, rowniez za pomoca wodotryskow najlepszego paliwa.
Tu na przyklad jest pod reka ladna bajka o tym dla dobrych dieci: http://www.dobradieta.pl/...p=106809#106809
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 18:29
Czego Haniczku nie rozumiesz, ja Ci wszystki wytlumacze..
...
No sam wiesz zreszta, ze to sa w sumie 2 osobne kwestie. Po pierwsze, ze wzgledu na to co pisalam wczesniej, dobrze jest chyba przykrecic kurek z "woda", po drugie na prawidlowo zastosowanym LC zapotrzebowanie kaloryczne leci na leb na szyje, i nie ma potrzeby tyle zryc. Dzis mnie rozwalila Mary "Metbolikadwantydż" Eades.
http://www.proteinpower.com/drmd_blog/?p=608
Twierdzi, ze w ciagu 8h przy biurku spala 1000kcal, i zeby siem wyszczuplic bedzie stac przy kompie (cale dodatkowe 264 calories)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 18:45
_flo napisał/a:
No sam wiesz zreszta, ze to sa w sumie 2 osobne kwestie. Po pierwsze, ze wzgledu na to co pisalam wczesniej, dobrze jest chyba przykrecic kurek z "woda", po drugie na prawidlowo zastosowanym LC zapotrzebowanie kaloryczne leci na leb na szyje, i nie ma potrzeby tyle zryc.
tyle, czyli ile? leci na łeb na szyję? konkrety, badania
rozumiem, że patrzysz na wszystko przez pryzmat swoich malutkich ilości kcal, ale zrozum, że nie każdy jest taki jak Ty
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Mar 08, 2010 18:45, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 23:18
Hannibal napisał/a:
tyle, czyli ile?
Za duzo! Jak czytam, ze MD Eades na 1/3 swojej doby przeznacza 1000kcal - to dla mnie brzmi jak jakis kiepski zart...
Szacuje, ze na "moim" LC potrzebuje o 1/3 lub 1/4 energii mniej niz moje kolezanki.
Hannibal napisał/a:
konkrety, badania
Hani, to wynika z bioenergetyki. Nim wiecej bledow w w diecie, tym wieksze zapotrzebowanie na energie do oplacenia reakcji biochemicznych - na synteze FFA, na glukoneogeneze, itp. Duza czesc z tego jest bezpowrotnie utracona w formie ciepla. Rozdzial 11 z Harpera.
Nomen omen dr Eades pisze o tym w ostatnim poscie (tylko ze on to sobie liczy za zalete)
Cytat:
You learn this in biochemistry: it costs you 6 ATP to obtain glucose from GNG but, of course nothing if you start with glucose. So, there is a built in metabolic advantage.
Tyle ze oni imo, i tak mocno przeceniaja zapotrzebowanie na glukoze - 200g dziennie
Hannibal napisał/a:
rozumiem, że patrzysz na wszystko przez pryzmat swoich...
Tak, tylko i wylacznie. Moge to ewentualnie nieco rozszerzyc na inne panie, choc to tez roznie bywa. Natomiast nie wypowiadam siem, jesli chodzi o "dorodnych mlodziencow"..
Ostatnio zmieniony przez _flo Wto Mar 09, 2010 00:33, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 09, 2010 06:53
_flo napisał/a:
Hani, to wynika z bioenergetyki. Nim wiecej bledow w w diecie, tym wieksze zapotrzebowanie na energie do oplacenia reakcji biochemicznych - na synteze FFA, na glukoneogeneze, itp. Duza czesc z tego jest bezpowrotnie utracona w formie ciepla. Rozdzial 11 z Harpera.
No to to akurat wiem. Myślałem, że masz coś nowego w zanadrzu, a tu "starocia" powtarzasz
Ja na high-carb mniej jadłem, na zero-carb też jakoś mniej, ale takie opcje nie odpowiadały mojemu organizmowi.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 09, 2010 07:31
Cytat:
You learn this in biochemistry: it costs you 6 ATP to obtain glucose from GNG but, of course nothing if you start with glucose. So, there is a built in metabolic advantage.
Jak najbardziej, dlatego ja jadam węgle. GNG jest pewnie niewiele, FFA synthesis chyba w ogóle
Jak spojrzysz, moja droga interlokutorko, to nasze proporcje są do siebie dość zbliżone, tylko ilość kcal inne.
Każdy organizm jest inny, inna jest też jego energetyka - IMO nie jestem osobą statystyczną
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 10, 2010 06:45
_flo napisał/a:
A haaa!!
Na high-carb to pewnie mniej kalorii było, natomiast objętościowo było więcej żarcia, no i ogóle szybko byłem głodny.
Na zero-carb to ja tak naprawdę nigdy jakoś dłużej niż tydzień nie byłem, natomiast węgle w okolicach 20 g stosowałem i to jednak mi nie pasiło. Wtedy kalorii też było raczej mniej - wyraźnie mniejszy apetyt.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Śro Mar 10, 2010 12:44
widze Hannibal,ze udzielasz porad we wszystkich tematach, ciekawe jakim prawem i jakie masz doswiadczenie?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 10, 2010 14:03
zeto555 napisał/a:
widze Hannibal,ze udzielasz porad we wszystkich tematach, ciekawe jakim prawem i jakie masz doswiadczenie?
prawo mam takie, że jestem forumowiczem tego forum i mogę się wypowiadać w każdym temacie, w jakim widzę sens się wypowiedzieć
doświadczenia też trochę mam; co wiem to się dzielę tym
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Śro Mar 10, 2010 14:14
masz prawo to fakt. Tyle ,ze niewiele wiesz, bez urazy
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pią Maj 21, 2010 08:02
calkiem ciekawy motyw
http://www.ted.com/talks/william_li.html
Dr. William Li na temat alternatywnej metody leczenia i zapobiegania raczyskom - anti-angiogenesis, czyli ograniczanie formowania nowych wlosowatych naczyn krwionosnych, "karczowania" tych ktore juz sie rozrosly i odcinanie nowotworu od "koryta".
Jesli chodzi o prewencje, naturalne inhibitory znajduja sie w pozywieniu pochodzenia roslinnego - resveratrol, truskawki, maliny, czarna porzeczka, mnostwo przypraw, nutmeg, żeńszeń, czosnek, pietruszka, herbata earl grey...
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Maj 21, 2010 08:28
_flo napisał/a:
resveratrol
http://www.dobradieta.pl/...pic.php?t=16793
ja ostatnio, z racji regularnych "dostaw" od sąsiada na działce , pijam sobie takiej domowej roboty wino, niefiltrowane, lekko mętne, zrobionym na czystym soku z winogron tam rosnących
organoleptycznie toto wymiata wszelkie sklepowe
_flo napisał/a:
truskawki, maliny, czarna porzeczka
czyli ogólnie jagodowe
_flo napisał/a:
pietruszka
no i sama natka z pietruszki, którą też wcinam
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Pią Cze 04, 2010 18:36
Hannibal napisał/a:
jedna ważna uwaga - oczyszczanie istotną sprawą na pewno jest
ale to, co powinniśmy przede wszystkim od razu zrobić to wyeliminować w możliwym stopniu źródła zanieczyszczeń, toksyn, etc. - oprócz spożywania żywności pierwszosortowej w naturalnej surowej nieprzetworzonej postaci, koniecznie trzeba max. ograniczyć plastiki, sztuczne dezodoranty, pasty z fluorem i innym badziewiem, itd. itd.
Strzał w dziesiątkę, nie mniej jednak, jeśli ktoś się zdecydował na chemioterapie, niech nie pije mikstury oczyszczającej.
Mówiąc krótko albo chemioterapia, albo oczyszczanie organizmu. Jak mówi Słonecki "to dwa konie ciągnące w dwóch różnych kierunkach".
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Cze 04, 2010 21:39
zenon napisał/a:
a ja sie nie zgadzam, bo np gotowanie na parze nie produkuje toksyn i jest spoko.
jeśli to 40 stopni C to pewno że nie produkuje
ale z tego co wiem to raczej blisko 100 stopni, więc toksyn nie brak; oczywiście znacznie mniej niż przy zwęglonych kawałkach
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Cze 04, 2010 23:34
No jakich na przyklad?
Dodam, ze gotowanie na parze odcina tlen.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Sob Cze 05, 2010 00:23
Chinczycy bardzo duzo posilkow przyrzadzaja na parze. Robia to w specjalnych koszykach bambusowych.
Maorysi w Zowej Zelandii robia to w gejzerach i energia do przyrzadzenia posilku nic ich nie kosztuje.
Nie kazdy Maorys ma gejzer na swojej posiadlosci.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Cze 05, 2010 05:50
zenon napisał/a:
No jakich na przyklad?
Musiałbyś wpierw sprawdzić jaka to temperatura.
Później wziąć do ręki listę tych wszystkich toksyn powstałych podczas obróbki i sprawdzić każdą z osobna od jakiego momentu zaczynają się tworzyć.
Wtedy będziesz wiedział.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Cze 05, 2010 05:51, w całości zmieniany 2 razy
oczywiście, najwięcej wiedzą - jak powszechnie wiadomo - eksperci z for dyskusyjnych
....to ilu ludzi już się tu wyleczyło z raka? HAHAHA
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Lip 08, 2010 01:37
tomtom napisał/a:
oczywiście, najwięcej wiedzą - jak powszechnie wiadomo - eksperci z for dyskusyjnych
....to ilu ludzi już się tu wyleczyło z raka? HAHAHA
A ile ludzi zachorowalo na raka na dietach trawiastych?
Jestes ekspertem od tych spraw, to walnij jakas cyfra.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Czw Lip 08, 2010 02:02
Kangur napisał/a:
...A ile ludzi zachorowalo na raka na dietach trawiastych?
Jestes ekspertem od tych spraw, to walnij jakas cyfra...
Choruja "wszyscy" ale nie wszyscy "umieraja" tak szybko. 8-)
I wlasnie "o to chodzi" aby "wieko trumny" ............ :hihi:
.
Po co mi cyfra statystyki losowego zestawu diet? Starczy mi wiedza, że na dobrze dobranej diecie wysokowęglowej rak się cofa, co potwierdziły badania przeprowadzone we wiarygodnych ośrodkach.
A wy sobie dalej wierzcie w bajki sprzed 2000 lat o jedzących lwy murzynach którzy żyli 300 lat, HAHAHHAHAHA
Proszę dla równowagi poznawczej sięgnąć do prac naukowych z lat trzydziestych.
Cytowałem je niedawno w Poradniku Dobrego Zdrowia.
Rak żołądka występował nie trochę, ale dziesięciokrotnie częściej w Japonii i Korei niż w Europie i odrobinę częściej, niż w Chinach., gdzie też był powszechny. Właśnie tam podstawą wyżywienia były węglowodany z ryżu z małą ilością mięsa i tłuszczu, z powodu biedy.
W tych badaniach szczury karmione węglowodanową dietą japońską były znacznie mniej odporne na rozwój raka, niż szczury żywione pożywieniem zawierającym większe ilości białka zwierzęcego.
Dziesięciokrotnie większa częstość, to znacznie bardziej wyrazista różnica, niż kilkadziesiąt procent uzyskiwane przez współczesnych badaczy - zwolenników roślin.
JW
już odpisałem w innym temacie - poradniki i inne zakłamane gazetki zawsze będą sączyły swoje kłamstwa, podczas gdy prawda jest zupełnie inna.
Na rozwój raka żołądka mają wpływ przede wszystki ostre przyprawy, sól, wędzenie potraw - i medycyna to bardzo dobrze wie od wielu, wielu lat! Trzeba być naprawdę pozbawionym wszelkich ludzkich odruchów, żeby okłamywać ludzi, pisząc w jakiś "poradnikach" jakoby jakieś węglowodany czy inne cudy niewida miały wpływ na rozwój raka żołądka! Ciekawe, ile osób ZAMORDOWANO za pomocą takich KŁAMSTW, nakłaniając je do diety która powoduje nowotwory.
W Japonii je się wielokrotnie więcej wędzonych, ostro przyprawionych, mocno zasolonych rzeczy niż gdziekolwiek na świecie, dla raka żołądka ma to taki efekt, jak palenie 2 paczek papierosów dziennie na rozwój raka płuc. Dla porównania, w wegetariańskich Indiach, gdzie żywią się głównie węglowodanami, ale nie używają takich ilości soli ani nie jedzą rzeczy wędzonych, zachorowalność na raka żołądka jest niższa niż niemal w każdym innym kraju na świecie.
Na dodatek zachorowalność na raka prostaty czy piersi jest tam nawet dziesiątki razy niższa niż w krajach z wysokim spożyciem mięsa.
Panie Tomtom,
A jakieś konkretne publikacje na temat żywienia Japończyków?
Tutaj jest konkret:
http://www.ncbi.nlm.nih.g...s00054-0074.pdf
I to wiarygodny, sprzed stu lat, jeszcze nie sponsorowany przez farmację.
JW
a może coś z BIBLII? Będzie pewnie jeszcze bardziej wiarygodne
albo z Disneylandu? To też wiarygodne źródło?
Nie ma to jak odrzucać wszystkie współczesne (czyli kontrolowane pod kątem ewentualnych oszustw) badania "bo farmacja sponsorowała" a uwzględniać prehistoryczne, gdy każdy mógł sobie w badaniu napisać co tylko chciał i nikt tego nie kontrolował.
Panie Tomtom, infantylizm jest czasem dobry w smaleniu cholewek do jakiejś pannicy, żeby przedwcześnie wilczą naturą nie spłoszyć Czerwonego Kapturka.
Tutaj raczej oczekujemy konkretów.
Nie chce Pan chyba zyskać opinii człowieka, który zna jedną pracę naukową. Już był taki prezydent, który przeczytał jedną książkę. I wystarczy.
JW
Zatem proszę zacytować wiarygodne Pańskim zdaniem prace, żebyśmy mogli tutaj wszyscy je poznać i przeanalizować. I co oczywiste, prace rządowe, nie sponsorowane przez producentów czegoś tam, a leków w szczególności.
Cytat:
Praca z epoki, gdy każdy fałszował ile wlezie nie jest dla mnie żadnym konkretem.
Pacjenci poddający się niekonwencjonalnej terapii dr. Ornisha byli w znacznie lepszym stanie - żaden z nich nie musiał poddać się radykalnemu leczeniu. Wskaźnik PSA obniżył się o około 4 proc., co świadczyło o regresji choroby
łał całe 4 procent naprawdę zdumiewający sukces
(liczbowo to jest tak: 4 procent mniej niż 4 [ng/ml] = 3,84 [ng/ml])
ale zastanawiające jest, że:
napisał/a:
Gdy rozwija się rak prostaty, poziom PSA przekracza 4. Jeśli jego poziom waha się między 4 a 10 istnieje 25% szans, że pacjent choruje na raka prostaty. Jeśli poziom ten przekracza 10 szanse te rosną do 50% następnie rosną wras z poziomem PSA
i jeszcze to:
napisał/a:
Widać z tego, że najtrudniej jest interpretować wzrost poziomu PSA w przedziale od 4,0 do 10,0 ng/ml. W granicach tych mniejsza jest czułość i swoistość testu PSA. Wielu lekarzy nazywa ten zakres "szarą strefą" badania.
czyżby dr.Ornish bardzo, ale to bardzo chciał coś odkryć ?
Ostatnio zmieniony przez Maad Nie Lip 11, 2010 19:03, w całości zmieniany 1 raz
Ożywione kontakty społeczne i urozmaicony tryb życia pomagają zwalczać chorobę nowotworową, a nawet mogą zapobiec jej rozwojowi - wynika z badań na myszach, o których informuje czasopismo "Cell".
Zdaniem autorów pracy, odkrycie to dostarcza nowych dowodów na potwierdzenie hipotezy, że relacje społeczne oraz stan psychiczny pacjentów mają zasadniczy wpływ na efekty leczenia nowotworów złośliwych.
Jak wyjaśnia prowadzący badania dr Matthew J. During z Ohio State University Comprehensive Cancer Center, myszy laboratoryjne nie są na co dzień hodowane w złych warunkach. W klatkach trzyma się zazwyczaj po 5 osobników, które mają nieograniczony dostęp do jedzenia i mogą bawić się cały dzień.
Jednak w najnowszych eksperymentach naukowcy urozmaicili warunki życia gryzoni w ten sposób, że zwiększyli ich liczbę w klatkach do 18-20, zapewniając im zarazem więcej miejsca oraz większe możliwości zabawy i podejmowania różnych aktywności - poprzez umieszczenie dodatkowych zabawek, kołowrotków do biegania i stworzenie różnorodnych kryjówek.
Po 3 lub 6 tygodniach myszom wszczepiono pod skórę komórki czerniaka, groźnego nowotworu skóry. Podobny eksperyment wykonano na myszach hodowanych w normalnych warunkach.
Okazało się, że u gryzoni, którym nowotwór wszczepiono po 3 tygodniach ciekawszego życia, guzy nowotworowe były mniejsze o 43 proc. w porównaniu z grupą kontrolną, a w przypadku myszy, którym komórki wszczepiono po 6 tygodniach - o 77 proc. Ogólnie, w obu grupach doświadczalnych guzy rozwijały się wolniej.
Ponadto u 5 proc. gryzoni, którym szybciej wszczepiono komórki czerniaka, nowotwór nie rozwinął się wcale, natomiast w grupie, której wszczepiono je po 6 tygodniach życia w urozmaiconych warunkach, odsetek ten wyniósł aż 17 proc. Czerniak rozwinął się natomiast u wszystkich myszy z grupy kontrolnej.
Podobne wyniki uzyskano u zwierząt z mutacją predysponującą do rozwoju raka jelita grubego oraz u myszy, którym przeszczepiano komórki tego nowotworu. W drugim przypadku zmiana warunków życia na bardziej stymulujące pomagała nawet wówczas, gdy wprowadzono ją u myszy z już dobrze rozwiniętymi guzami.
Jak oceniają naukowcy, uzyskanych efektów nie można przypisać po prostu zwiększonej aktywności fizycznej gryzoni (bo nie uzyskano ich u myszy, które wyłącznie zwiększyły dawkę ruchu), ale raczej łagodnemu stresowi wywołanemu przez nowe bodźce społeczne związane z życiem w większej grupie oraz bodźce fizyczne związane z pojawieniem się nowych przedmiotów.
Jak wykazały dalsze analizy, stres tego rodzaju pobudza w mózgu (a dokładnie w podwzgórzu) produkcję czynnika neurotroficznego BDNF. Związek ten z kolei wpływa - za pośrednictwem nerwów współczulnych - na białą tkankę tłuszczową, powodując m.in. zwiększenie wydatków energetycznych organizmu, jak również spadek produkcji hormonu leptyny w komórkach tłuszczowych.
Leptyna oddziałując na mózg hamuje apetyt, ale też stymuluje podziały komórek w niektórych tkankach, wpływa na ich przeżycie lub pobudza powstawanie nowych naczyń krwionośnych (tj. proces angiogenezy). Z ostatnich badań wynika, że podwyższony poziom tego hormonu we krwi ma związek z ryzykiem wielu nowotworów złośliwych, jak czerniak, rak prostaty lub piersi.
Testy przeprowadzone przez zespół dr. Duringa potwierdziły, że to spadek poziomu leptyny w dużym stopniu odpowiadał za przeciwnowotworowy efekt urozmaiconego życia.
Na przykład, u myszy, którym wstrzykiwano ten hormon, guzy nowotworowe osiągnęły znacznie większe rozmiary (o 140 proc.) niż u gryzoni, którym wstrzykiwano sól fizjologiczną.
Zdaniem badaczy, ich odkrycie potwierdza hipotezę, że łagodny stres lub niektóre jego rodzaje mogą być korzystne dla zdrowia. "Ludzie zwykli uważać, że osoby leczone na raka powinny unikać stresów, ale nasze dane sugerują, że nie jest to zupełnie zgodne z prawdą" - tłumaczy dr During. Nie chodzi wcale o minimalizowanie stresu, ale o urozmaicanie sobie życia pod względem towarzyskim oraz o dostarczanie większej liczby bodźców pobudzających zmysły. "Ważne jest stawianie sobie nowych wyzwań" - podkreśla.
"Nasze badania wskazują, że postrzeganie choroby przez pacjenta, jego relacje społeczne oraz otoczenie mogą wywierać ogromny wpływ na przebieg choroby nowotworowej" - podkreślają autorzy pracy.
Ich zdaniem, aktywacja czynnika BDNF w mózgu - czy to przez urozmaicone życie, czy np. przy pomocy manipulacji genetycznych - mogłaby znaleźć zastosowanie w terapii raka.
Jak wykazali w swoich eksperymentach, wprowadzenie dodatkowych kopii genu kodującego BDNF do podwzgórza myszy hodowanych w standardowych warunkach dawało efekt podobny do uzyskanego dzięki zmianie życia na ciekawsze - guzy u tych gryzoni były o 75 proc. mniejsze niż u zwierząt z grupy kontrolnej.
"Po raz pierwszy udało się wykazać, że wprowadzając dodatkową kopię jednego z genów do mózgu można wpłynąć na wzrost nowotworu w innej tkance" - tłumaczy dr During. Jak zastrzega, w przyszłości trzeba będzie sprawdzić, jakie czynniki pobudzają wzrost produkcji BDNF u ludzi. (PAP)
No to szczury wreszcie potwierdziły to, co wiele osób - którym udało się pokonać raka uparcie żyjąc "pełnia życia" - twierdziły od dawna
Jakie znowu prace?
Dla mnie istotna jest jedna praca:
http://www.newsweek.pl/ar...-w-raka,30074,1
Jeden jedyny przypadek, w którym rak się cofnął. Dieta - 80% kalorii pochodzi z węgli.
Innych badań na świecie nie ma, są jedynie statystyki - a ze statystyk to sobie można paralogiczne gdybania robić.
Panie Tomtom, proszę się nie kompromitować znajomością jednej publikacji.
Tak też myślałem, że te Pańskie ataki na fanatyzm i magiczną wiarę naszego forum, to typowa projekcja człowieka, który doznał objawienia po przeczytaniu jednej książki i jest impregnowany na każdą wiedzę, której w księdze objawionej nie wyczytał.
Osobiście zmotywował mnie Pan do poszukiwań, dzięki którym dowiedziałem się, że przeciętnie z wiekiem człowiek zmniejsza swój wzrost o cal albo 2,5 cm. Tego konkretu nie znałem wcześniej. Postawiliśmy kolejny mały krok w nigdy nie kończącym się marszu ku wiedzy.
Dziękuję Panu i życzę, żeby Duch Św. szczodrze obdarzył Pana swoim darem mądrości wolnej od uprzedzeń.
JW
IgaM [Usunięty]
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 11:27
Cytat:
Banalny wirus zabójczy dla nowotworu
Szczepionka oparta na zarazku wywołującym opryszczkę to obiecujący krok w walce z rakiem
Co zrobić, by groźny nowotwór został dostrzeżony i zniszczony przez ludzki układ odpornościowy? Zaatakować go wirusem, tyle że pozbawionym niszczycielskich właściwości i dodatkowo mającym moc zabijania komórek nowotworowych.
Badania nad takim właśnie rozwiązaniem prowadzi kilka ośrodków na całym świecie. Donosi on o eksperymencie prowadzonym od ponad trzech lat przez brytyjskich lekarzy z Royal Marsden Hospital. Badania te pokazały, że odpowiednio zmodyfikowany wirus opryszczki może skutecznie powstrzymać rozwój raka krtani oraz kilku innych groźnych nowotworów głowy i szyi. Badania z udziałem ludzi zakończyły się sukcesem.
Opryszczka dla zdrowia
Na nowotwory głowy i szyi zapada w Polsce co roku około 5500 osób. Za dwiema trzecimi tych zachorowań stoi rak krtani, który wraz z rakiem jamy ustnej, gardła i jamy nosowej stanowi ponad 90 proc. wszystkich nowotworów głowy i szyi. Schorzenia te mają wspólny mianownik: wszystkie one dotyczą jednego rodzaju raka atakującego komórki nabłonka wielowarstwowego płaskiego, który wyścieła te właśnie obszary ciała.
Na tej chorobie skupili się londyńscy badacze, którzy zaaplikowali 17 pacjentom szczepionkę zawierającą zmodyfikowanego genetycznie wirusa opryszczki pospolitej (HSV-1). Normalnie wirus ten wywołuje opryszczkę wargową, czasami prowadzi do niezwykle niebezpiecznego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Drugi podtyp wirusa HSV jest z kolei odpowiedzialny za opryszczkę narządów płciowych. Te mało przyjemne przypadłości są nieuleczalne: leki nie powstrzymują ich nawrotów.
"5500 osób w Polsce zapada co roku na nowotwory głowy i szyi" Jaka zatem korzyść z leczenia groźnego nowotworu niemal tak samo nieprzewidywalnym wirusem? Ogromna, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że wirus ten zostanie uprzednio genetycznie unieszkodliwiony, tak aby nie był w stanie wniknąć do zdrowych komórek i atakował wyłącznie komórki nowotworowe. Takiego właśnie wirusa wstrzyknięto pacjentom leczonym standardowo chemio- i radioterapią.
Rak obnażony
Wpuszczony do organizmu zmodyfikowany wirus opryszczki działa w dość prosty sposób. Kiedy dociera do komórki nowotworowej, kolonizuje ją, błyskawicznie namnażając się w jej wnętrzu, co doprowadza do jej zniszczenia. Ponadto ma jeszcze dwa asy w rękawie – dodatkowe fragmenty materiału genetycznego produkujące biomarkery nowotworowe. Po pierwsze wytwarza ludzkie białko mobilizujące do działania układ odpornościowy. W normalnych warunkach pozostaje on ślepy na obecność przyczajonego w organizmie nowotworu. Jednak białko to budzi jego czujność, w czym dobitnie pomaga trzecia broń, jaką wirus dysponuje: jego własne białko, które wśród naszych przeciwciał odpornościowych wywołuje bicie na alarm i powszechną mobilizację. Obnażony w ten sposób rak nabłonkowy może zostać bez przeszkód zwalczony.
Lepiej niż standardowo
Skutki tej nowatorskiej terapii były bardzo dobre. U ponad 90 proc. osób leczonych tą metodą po operacyjnym wycięciu nowotworów nie pojawiły się przerzuty. Co więcej, po dwóch latach skuteczność terapii zmniejszyła się zaledwie o 10 proc. Nawroty choroby pojawiły się u dwojga spośród 13 pacjentów, którym zaaplikowano duże dawki wirusa.
Kierujący badaniami dr Kevin Harrington z Institute of Cancer Research w Londynie podkreśla jednak, że aby kuracja ta była skuteczna, nowotwór musi być wyłapany we wczesnym stadium rozwoju.
– Około 35 – 55 proc. pacjentów, których leczy się standardową chemio- i radioterapią, ma nawroty choroby w ciągu dwóch lat od operacji. A zatem nasze wyniki wypadają na tym tle bardzo korzystnie – nie ukrywa zadowolenia dr Harrington.
To zachęciło lekarzy do dalszych działań. Wirus opryszczki jest obecnie testowany w walce z nowotworami skóry. Następnym krokiem mają być duże badania kliniczne porównujące skuteczność standardowego leczenia chemio- i radioterapią z efektywnością metody wirusowej.
– To badanie, mimo że przeprowadzone na nielicznej grupie pacjentów, pokazuje duży potencjał wirusów w walce z nowotworami – chwali dr Alison Ross z Cancer Research UK. Dodaje jednak, że na prawdziwy obraz skuteczności tej metody przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Więcej szczepionek
Równolegle na Duke University w Stanach Zjednoczonych trwają prace nad szczepionką opartą na wirusie normalnie wywołującym zapalenie mózgu. Po odpowiedniej modyfikacji będzie on mógł stanąć do walki nawet z nowotworami będącymi w zaawansowanym stadium rozwoju, m.in. rakiem płuc, okrężnicy, trzustki czy wyrostka robaczkowego.
Oczywiście najlepsze efekty szczepionki te przynoszą pacjentom z wcześnie wykrytymi nowotworami.
Opinia
dr hab. Romuald Krajewski Klinika Nowotworów Głowy i Szyi Centrum Onkologii w Warszawie
Większość nowotworów leczy się w sposób skojarzony, a więc chirurgicznie oraz z użyciem chemio- i radioterapii. Pojawiają się też próby poprawienia efektywności leczenia innymi metodami. Jedną z testowanych terapii jest wykorzystanie wirusów do modyfikacji właściwości genetycznych komórek nowotworowych i do produkcji białek. Mieliśmy okazję uczestniczyć w badaniach klinicznych, w których testowaliśmy użycie innego rodzaju wirusa jako nośnika prawidłowej wersji genu p53 będącego znanym markerem nowotworowym. Jego mutacja powoduje zwiększenie zapadalności na nowotwory, a więc dostarczenie prawidłowej wersji genu powinno tę podatność ograniczyć i poprawić wyniki leczenia. Badania nie dały jednoznacznych wyników. Tego typu metody mają wciąż charakter eksperymentalny, a włączenie ich do standardowej praktyki klinicznej wydaje się obecnie dość odległe. Praktyka pokazuje, że to, co sprawdziło się w niewielkiej próbie pacjentów, bardzo często okazuje się mniej skuteczne w dużych badaniach klinicznych, a potem jest jeszcze mniej przydatne w codziennej praktyce. —not.astan
Lekarze onkolodzy mając od lat w ręku wszelkie możliwości niemrawo wspominają dzisiaj o tak zwanych nieklasycznych metodach. Właściwie wielu z nich, tych którzy chcieli, wspominali o tym od dawna.
Nie tylko mówią o niedokarmianiu raka, ale też wielkim znaczeniu odżywiania, ćwiczeniach itd. Tyle że jednocześnie tak naprawdę robią to samo co do tej pory.
Poza tym rafinowane produkty, cukier i inne węgle, są tak naprawdę dzisiaj przyczyną wielu innych chorób, czego lekarze w sumie już nie mówią, chociaż mówią o profilaktyce. Ale u nich ta profilaktyka oznacza odwiedzanie lekarzy systematycznie.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sie 07, 2010 12:12, w całości zmieniany 1 raz
Przypominam, że jedyne potwierdzone przypadki cofania się nowotworów w grupach pacjentów miały miejsce na dietach wysokowęglowodanowych (80% kalorii z węgli), więc zalecenia o "nie karmieniu raka" mają podobny sens jak zalecenia nie przechodzenia pod drabiną, bo to pecha może przynieść przecież.
tej samej fruktozy, która jest niemal podstawą w terapii Gersona - jedynej terapii która w badaniach wykazała 100% skuteczność przy wczesnych stadiach nowotworów, a przy późnych stadiach 6 krotnie wyższą przeżywalność niż przy chemioterapii o chirurgii?
Nic dziwnego, że onkolodzy przed nią przestrzegają. Nie daj Szatanie ludzie zaczęliby się sami skutecznie leczyć... trzeba postraszyć, wiadomo że straszenie działa na maluczkich.
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Sie 09, 2010 04:20
tomtom napisał/a:
Przypominam, że jedyne potwierdzone przypadki cofania się nowotworów w grupach pacjentów miały miejsce na dietach wysokowęglowodanowych
Jeśli jest dostatecznie duża grupa i chęć potwierdzenia to przypadkowo wszystko może się zdarzyć, oczywiście istnieje grupa pacjentów gdzie nowotwór się cofa, nie ma czegoś takiego jak 100% śmiertelność na „nie leczoną” chorobę nowotworową. Oczywiście nikt nie odważył się potwierdzać „naukowo” cofania się nowotworów na grupie pacjentów na LC. W zasadzie jeden lekarz opisał przypadki i metodę, ale tutaj to akurat zbyt oczywiste by o tym przypominać bo dojdzie do sporu nad faktami.
Gwoli sprawiedliwości, ABSOLUTNIE NIE neguję, że odpowiednia dieta HC, może spowodować cofanie się choroby nowotworowej, nawet rysuje mi się mechanizm, który to powoduje, ale nigdzie tego jeszcze w internecie nie znalazłem, więc się nie będę wychylał, zwłaszcza, że tyleż to kontrowersyjne, co znane, oczywiste i nie do pomyślenia.
Osobiście uważam jednak, że najlepsza jest w przypadku choroby, zwłaszcza nowotworowej, dieta „nic”, ale że „nic” zabija więc warto wrzucić na „ruszt” dzienny ubytek tłuszczu i białka, tak by masa ciała nie uległa zmianie, węglowodany bardzo ostrożnie tak max 30g/dobę.
Więc, żeby nie było nieporozumień, przyznałem Ci rację, aczkolwiek zaznaczając, że uznane przez Ciebie „jedyne potwierdzone przypadki” to nie wszystkie przypadki jakie ten świat generuje. W ramach przemyśleń, można sobie przypadkowe zranienie leczyć smarując miodem, a następne przypadkowe zranienie smarując smalcem i porównać efekty samodzielnie, w zasadzie lepiej odwrócić kolejność.
Po co potwierdzać naukowo cofanie się nowotworów na LC, skoro można porównać zachorowalność na raka wśród ludów na dietach LC i HC?
Nikt nie będzie próbował sprawdzać, czy palenie 4 paczek dziennie zabije raka płuc, statystyka jest tu wystarczająco mocnym dowodem na to, że będzie dokładnie odwrotnie.
ps. zranienia osuszam, dezynfekuję i niczym nie smaruję, w cięższych przypadkach zszywałbym u chirurga.
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Pon Sie 09, 2010 20:17
tomtom napisał/a:
tej samej fruktozy, która jest niemal podstawą w terapii Gersona - jedynej terapii która w badaniach wykazała 100% skuteczność przy wczesnych stadiach nowotworów, a przy późnych stadiach 6 krotnie wyższą przeżywalność niż przy chemioterapii o chirurgii?
Nic dziwnego, że onkolodzy przed nią przestrzegają. Nie daj Szatanie ludzie zaczęliby się sami skutecznie leczyć... trzeba postraszyć, wiadomo że straszenie działa na maluczkich.
Terapia Gersona to terapia oczyszczająca organizm z toksyn, gdyż przyczyną raka są toksyny, jeżeli przy Gersonie nie robisz lewatyw rozwalisz sobie wątrobę. Gerson jest skuteczny, ale Gersona nie można łączyć z chemioterapią ani z radioterapią, bo to przeciwne kierunki, w dodatku osoba pracująca nie jest w stanie stosować tej terapii.
Natomiast LC mozna łączyć z medycyną akademicką, tutaj przeciwnie do Gersona organizm jest w ketozie, gdyż rak odżywia się glukozą.
Natomiast wypisywanie czegoś takiego o "jedynej terapii" zakrawa na fanatyzn.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Sie 09, 2010 20:21
low carb - owcy "górą"!
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Pon Sie 09, 2010 20:46
tomtom napisał/a:
i jak tam, kolejna osoba próbowała wyleczyć raka dietą, która wywołuje raka?
Przyczyną raka są toksyny, jak i również zaniechania w oczyszczaniu organizmu, odchorowywaniu infekcji, ogłupiania organizmu suplementami i maskowaniu zdefektowanych komórek które powinny być usuniętę z organizmu, w przeciwnym wypadku stają się one pożywką dla bakterii, a bakterie wydalają toksyny i koło się zamyka.
Ostatnio zmieniony przez brajan30 Pon Sie 09, 2010 20:49, w całości zmieniany 1 raz
tej samej fruktozy, która jest niemal podstawą w terapii Gersona - jedynej terapii która w badaniach wykazała 100% skuteczność przy wczesnych stadiach nowotworów, a przy późnych stadiach 6 krotnie wyższą przeżywalność niż przy chemioterapii o chirurgii?
Nic dziwnego, że onkolodzy przed nią przestrzegają. Nie daj Szatanie ludzie zaczęliby się sami skutecznie leczyć... trzeba postraszyć, wiadomo że straszenie działa na maluczkich.
Terapia Gersona to terapia oczyszczająca organizm z toksyn, gdyż przyczyną raka są toksyny, jeżeli przy Gersonie nie robisz lewatyw rozwalisz sobie wątrobę. Gerson jest skuteczny, ale Gersona nie można łączyć z chemioterapią ani z radioterapią, bo to przeciwne kierunki, w dodatku osoba pracująca nie jest w stanie stosować tej terapii.
Natomiast LC mozna łączyć z medycyną akademicką, tutaj przeciwnie do Gersona organizm jest w ketozie, gdyż rak odżywia się glukozą.
Natomiast wypisywanie czegoś takiego o "jedynej terapii" zakrawa na fanatyzn.
Po pierwsze, Gerson działa tylko dlatego, że jest zgodny z dietą Ornisha - dietą wegańską niskotłuszczową. Cała reszta, te historyjki o toksynach, soczkach, wątrobach i lewatywach to czary-mary które ktoś kiedyś dodał bo mu się podobało (nie wiem, może miał nieuświadomiony pociąg do seksu analnego?) i tak już zostało, boją się sprawdzić czy dieta zadziała bez tego.
A dieta działa, co wykazały badania pod ścisłą kontrolą laboratoryjną.
LC można łączyć z czym się chce, podobnie np palenie papierosów można łączyć z czym się chce. Nie to, że pomoże, wprost przeciwnie - zaszkodzi, ale jeśli dla kogoś "możliwość łączenia" a nie skuteczność jest wyznacznikiem, to proszę bardzo.
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Sie 10, 2010 05:11
tomtom napisał/a:
Po pierwsze, Gerson działa tylko dlatego, że jest zgodny z dietą Ornisha - dietą wegańską niskotłuszczową.
Pewnie wiesz, że Gerson proponuje 25g białka na dobę i wykluczenie produktów zbożowych.
W porywach 25g białka na dobę to mniej niż 0 (zero) gram białka na dobę przy diecie tłuszczowej ze względu na wartość biologiczną tego białka (skład aminokwasowy) i ze względu na to, że metabolizm węglowodanów zużywa białko do produkcji niezbędnych enzymów białkowych. W takich warunkach angiogeneza ma przes..., jest bardzo utrudniona.
Jedno jest pewne na 100%, jeżeli na danej diecie nowotwór powstał to tylko BARDZO radykalna zmiana diety może go unicestwić, druga sprawa ilość białka jest kluczowa, a na dietach wegańskich białka jest malutko i do w tym wypadku dobrze. Oczywiście ktoś kto jadł dużo wszystkiego i byle czego nagle zacznie myśleć i jeść bardzo mało, zwłaszcza białka, jego szanse rosną, jeśli nie zmieni diety no cóż ... selekcja naturalna.
Umówmy się, że ilość białka ma znaczenie kluczowe, a czy do tego dosypać 250g cukru czy dodać 100g smalcu to już kwestia idei zaopatrzenia organizmu w energię. Zwróć uwagę, że smalec to w zasadzie to samo co organizm wydobywa spod własnej skóry gdy nie je, jest to bardziej „neutralne” źródło energii. By zaopatrywać organizm w energię z węglowodanów trzeba się nakombinować by dostarczyć także witaminy i mikroelementy potrzebne do jego metabolizmu. Jeżeli sprytnie dobierze się owoce to można ich metabolitami nowotwora przytruć, a organizm używając wątroby jakoś to przeżyje, a walka przecież o przeżycie jest.
Pytanie czy piszę zrozumiale:
Widzisz jakiś związek pomiędzy smalcem, a tłuszczem zgromadzonym w organizmie i jego naturalną zdolnością do metabolizowania tego tłuszczu? Umówmy się, że tłuszcz zwierzęcy ssaków jest na tyle podobny, że nie musimy go wytapiać z compatriotów.
PS Pewnie już pisałeś, ale chętnie przeczytam Twoją dietę z 3 kolejnych dni
Tak na własny użytek by ogarnąć zagadnienie rozpisałem sobie:
Modelowo - dobowo:
1kg bananów, 0.5l soku z marchewki, 0.5l soku z pomarańczy
B:T:W 25:05:380 1700kcal
Oj, wielu po Polskich obiadkach taka odmiana by dobrze zrobiła, choć nie unikną oni w ten sposób za przeproszeniem; kataru, grypy, przeziębień i innych tego typu normalności, których mi udaje się unikać na:
No i ja utrzymuję stałą wagę i umięśnienie, a na tych soczkach to jakoś tego nie widzę, a jestem typem niedźwiedzia, a nie sarenki i nie będę biegał, choć na rowerze dużo jeżdżę, a przy ciężkich fizycznych zajęciach zwłaszcza w upał robię wrażenie, bo nie oddycham bardzo, podczas gdy „normalni” dyszą i sapią, często ja jestem w polarze, a normalni już nie wiedzą jak się rozebrać z własnej skóry.
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Wto Sie 10, 2010 09:38
tomtom napisał/a:
Po pierwsze, Gerson działa tylko dlatego, że jest zgodny z dietą Ornisha - dietą wegańską niskotłuszczową. Cała reszta, te historyjki o toksynach, soczkach, wątrobach i lewatywach to czary-mary
Gdybyś czytał Gersona to byś takich rzeczy nie wypisywał, właśnie Gerson w toksynach widzi główna przyczyne raka, a jeżeli lewatyw nie będziesz stosował przy Gersonie to dobijesz sobie wątrobę.
Niestety nie można wszystkiego wiedzieć nawet kiedy jest się fanatycznym weganem, a to czego się nie wie nazywa się "historyjki o toksynach".
Ostatnio zmieniony przez brajan30 Wto Sie 10, 2010 10:01, w całości zmieniany 1 raz
brajan30 Pomógł: 2 razy Dołączył: 13 Lis 2005 Posty: 1020
Wysłany: Wto Sie 10, 2010 10:07
tomtom napisał/a:
[LC można łączyć z czym się chce, Nie to, że pomoże, wprost przeciwnie - zaszkodzi,
niedobór białka jest tak drastyczny, że ludzie na tej wyniszczającej diecie zdobywają złote medale na olimpiadzie.. Biedni inwalidzi... Nie to, co herosi na diecie LC, którzy potrafią trawnik skosić i chwalą się tym na forum.
ps. nie interesuje mnie, co gerson "widział", interesuje mnie co udowodnił. A nie udowodnił nic.
przy ciężkich fizycznych zajęciach zwłaszcza w upał robię wrażenie, bo nie oddycham bardzo, podczas gdy „normalni” dyszą i sapią, często ja jestem w polarze, a normalni już nie wiedzą jak się rozebrać z własnej skóry.
To się nazywa upośledzony metabolizm tlenowy, normalna sprawa na dietach typu low-carb. Organizm przeszedł w tryb "oszczędny", obniżył zdolność wytwarzania ciepła, spalania tlenu etc. Możesz "robić wrażenie", ale spróbuj zmierzyć się z kimkolwiek w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej, zobaczysz ile zostało z kondycji.
Jeszcze przypomniało mi się odnośnie białka - kiedyś policzyłem na swojej diecie, zgodnej z dietą Ornisha (czyli dieta, na której cofa się rak - jedyne na świecie udowodnione przypadki). Białka było jakieś 120 gram dziennie, oczywiście wartościowość nie była taka jak trzeba, było też sporo substancji blokujących wchłanianie, niemniej spokojnie, bez żadnych problemów wychodzi górna granica normy.
To może to nie jest żadna choroba, że mi cieplej niż innym tylko jestem aż tak zdrowy? Jak inaczej nazwać "szybki metabolizm tlenowy"? Google nic nie znajduje na ten temat. Czy przy szybkim metabolizmie tlenowym jest szybkie oddychanie? Ja oddycham raczej powoli niż szybko.
(...)Ten sam 1 g tlenu po połączeniu z węglem daje 2,95 Kcal, głównie w postaci ciepła. Ten sam 1 g tlenu po połączeniu z wodorem daje 4,3 Kcal, głównie w postaci energii użytecznej związanej w akumulatorach zwanych związkami fosforowymi wysokoenergetycznymi.
(...)
Najwięcej wodoru mają wolne kwasy tłuszczowe, maksymalnie uwodornione, o długich łańcuchach, występujące w naturalnych tłuszczach zwierzęcych - twardych. Im więcej wodoru zawiera tłuszcz, tym jest bardziej twardym tłuszczem, tym jest lepszym paliwem.
Przy spalaniu węglowodanów tzw. współczynnik oddechowy, czyli stosunek wydalanego dwutlenku węgla do pobieranego tlenu, wynosi 1. Oznacza to, że w końcowym efekcie cały pobierany tlen idzie na spalenie węgla.
Przy spalaniu tłuszczów stosunek ten wynosi poniżej 0,7 i jest tym niższy, im spożywane tłuszcze zawierają więcej wodoru, co oznacza, że znaczny procent przyswajanego tlenu spala wodór. Im więcej organizm spala wodoru, a mniej węgla, tym lepiej. Tłuszcze nienasycone, głównie roślinne są tym gorsze, im mają mniej wodoru. Najmniej wodoru zawierają tłuszcze nienasycone o najwyższej liczbie wiązań podwójnych. Organizm ludzki ma z nimi duże kłopoty, ponadto nie może ich spalić w całości. Wytwarza z nich trujący aldehyd malonowy i gazy techniczne: etan lub pentan, które wydmuchuje bez pożytku w powietrze.
W organizmie w miejsce wiązań podwójnych między węglami wchodzi tlen, czego efektem jest powstawanie wody utlenionej, która zabija wszystko, co żyje. Dlatego tłuszcze nienasycone są najważniejszą przyczyną zapoczątkowującą rozwój miażdżycy, są przyczyną raka i innych nowotworów, stanów zapalnych i znacznie przyspieszają starzenie organizmu. O tym wszystkim można przeczytać w każdej książce o biochemii. Biochemia jest wiedzą ścisłą. Z wiedzą ścisłą się nie dyskutuje.
(...)
Ostatnio zmieniony przez Adam319 Śro Sie 11, 2010 18:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Śro Sie 11, 2010 18:47
tomtom napisał/a:
Organizm przeszedł w tryb "oszczędny", obniżył zdolność wytwarzania ciepła, spalania tlenu etc.
Rzutki jesteś więc ci wytknę, że tlen się nie spala jak mało co.
A co do mojej zdolności wytwarzania ciepła to lubię pływać w morzu zwłaszcza jak jest delikatna kra, w rzece częściej mam okazję i kąpię się przy każdej pogodzie, choć nie robię tego ani sportowo ani regularnie, mawiam też że woda nie może być zimna, bo jak zaczyna być zimna to zamienia się w lód.
To że mi polar nie przeszkadza w upale to nie znaczy, że w zimie ubieram się inaczej, grubsza kurtka to dopiero od minus dwudziestu, głównie dlatego, że posiada ortalionowy kaptur, który używam zamiast czapki jako osłonę przed mroźnym wiatrem.
Bez przesady!!!, nie będzie chudzina biegacz wytykał morsowi, że ma kłopoty z wytwarzaniem ciepła.
masz niskobiałkową dietę z 91 gram białka jeśli dobrze policzyłem na 2600 kcal. Teraz wstaw tam sobie na śniadanie 700 kcal soczewicy z 50 gram białka zamiast tej mąki kukurydzianej i masz nawet więcej niż 120. A jak jeszcze mało to policz dla 4000 kcal, bo tyle potrafiłem spalać trenując.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.