Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
"Potem zaczyna się teraz"
Autor Wiadomość
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 19:15   "Potem zaczyna się teraz"

"Potem zaczyna się teraz"
Ursula Nuber

Wielu ludzi zachowuje się tak, jakby ich życie było tylko próbą, po której nastąpi jeszcze jedna szansa. Wypełniają swoje życie pośpiechem i rzeczami nieistotnymi, a ważne odkładają na później. Tylko kiedy jest później?
W roku 1922 francuska gazeta, „L’Intransigeant”, zadała wybranym znanym osobom następujące pytanie i poprosiła o pisemną odpowiedź. „Pewien amerykański naukowiec zapowiada, że świat lub przynajmniej duża część Europy zginie tak nagle, że w wyniku tego zdarzenia śmierć poniesie kilkaset milionów ludzi. Gdyby pewnym było, że przepowiednia ta się spełni, jak Państwa zdaniem zachowywaliby się ludzie od momentu uzyskania tej pewności do momentu nastąpienia katastrofy? A co Państwo uczyniliby, zanim by wybuchła Państwa ostatnia godzina?” Na ankietę odpowiedział m.in. pisarz Marcel Proust: „Myślę, że gdybyśmy stanęli wobec śmiertelnego zagrożenia, jakie się przewiduje, życie wydałoby się nam cudowne. Proszę tylko pomyśleć, ile różnorakich zamiarów, podróży, miłosnych przygód pozostaje w nim – w naszym życiu – niespełnionych, ukrytych poza horyzontem naszego widzenia, wskutek naszego lenistwa, które – beztrosko pewne przyszłości – odsuwa je w nieskończoność. Gdybyż jednak owo zagrożenie zażegnać na zawsze, jakże piękne stałoby się życie! Ach! Gdybyż kataklizm miał tym razem nastąpić, nie omieszkalibyśmy zwiedzić nowych galerii Luwru, upaść do stóp pannie X, wybrać się w podróż do Indii. Skoro jednak kataklizm się nie przydarza, nie spełniamy żadnego z tych zamiarów, ponieważ tkwimy nadal w samym sercu normalności, w którym niedbalstwo uśmierca pożądanie. A nie powinniśmy potrzebować kataklizmu po to, by już dziś, od zaraz pokochać życie. Powinna nam po temu wystarczyć myśl, że jesteśmy istotami ludzkimi i że śmierć może spaść na nas dziś wieczorem.”

Pokochać życie

Myśl, że jesteśmy śmiertelni, powinna wystarczyć, aby pokochać życie. I można dodać: aby stwierdzić, co jest ważne, a co nie. Gdy nie wypiera się faktu istnienia śmierci, lecz nieustannie uświadamia sobie, że życie się kiedyś skończy, ziarno oddziela się od plew i to, co istotne, staje się wtedy widoczne, W obliczu własnej śmierci – kiedykolwiek by miała nastąpić –okazuje się, co dla naszego życia jest ważne, a co jest obojętne i można to pominąć. Przekonujemy się, że większość spraw, z powodu których się denerwujemy, na końcu wydaje się śmiesznymi, że nasza pogoń do większych osiągnięć, większego uznania, większych pieniędzy już za życia, a z całą pewnością u jego kresu, nie czyni nas szczęśliwymi. Dowiadujemy się, o co naprawdę chodzi: żeby kochać i być kochanym, żeby umieć żyć swoimi zainteresowaniami i być w zgodzie z samym sobą, że chce się zostawić po sobie ślad.
Kto akceptuje fakt, że życie się kończy, żyje pełniej. Kto natomiast wypiera istnienie śmierci, jest już za życia w pewnym sensie martwy. Potwierdzają to badania poświęcone skutkom wypierania ze świadomości śmierci. Kiedy ludzie nie chcą przyjąć do wiadomości własnego końca, ich życie staje się uboższe. Gdy im się o tym przypomina, skłaniają się ku zamkniętemu obrazowi świata, kurczowo trzymają się przedmiotów wartościowych, są nieprzejednani, ksenofobiczni, pełni uprzedzeń. Aby odeprzeć strach przed śmiercią, treścią swego życia czynią innych ludzi, od stosunków z nimi żądając zbyt wiele. Za ważne uznają sprawy i ludzi, którzy w danym momencie wydają się ważni, ale w obliczu własnej skończoności nagle przestają nimi być. Strach przed śmiercią odbiera radość życia. Dzieje się dokładnie to, czego ludzie chcą uniknąć, wypierając ze świadomości własną śmierć. Jeszcze przed ostatecznym końcem brakuje w życiu życia.
Kto natomiast w życiu nie traci z oczu momentu śmierci, w ważnych sytuacjach podejmuje właściwe decyzje. Potrafi z wewnętrzną siłą stawić czoła nie tylko małym przykrościom, lecz również poważnym zrządzeniom losu. Umie z wdzięcznością czerpać radość z wielu drobnych momentów szczęścia w życiu. Okazuje życiu poważanie, na jakie ono zasługuje. „Życie jest nie do pomyślenia bez śmierci” – pisze filozof Norbert Bobbio.
– Szanuje życie ten, kto szanuje śmierć. Kto śmierć traktuje poważnie, poważnie traktuje też życie – to życie, moje życie, jedyne życie, jakie dostałem, nawet jeżeli nie wiem od kogo i nie znam przyczyny. Traktowanie życia poważnie oznacza bezwzględną, wyraźną i tak spokojną jak to tylko możliwe akceptację jego końca.”
Żyć naprawdę

Jeśli się życia nie traktuje poważnie, myśl o śmierci staje się nieznośna i musi zostać zepchnięta do najgłębszej podświadomości. Im bardziej ma się poczucie, że nie żyje się naprawdę, tym bardziej trzeba się obawiać własnego kresu. Śmierć nie przeraża tylko tego, kto jest przekonany, że nie zaniedbuje swego życia. Tak jak pan Ibrahim z opowieści „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”, który na łożu śmierci pociesza płaczącego przy nim Momo: „Ja miałem dobre życie. Dożyłem starości. Miałem żonę, która umarła dawno temu, lecz którą wciąż tak samo kocham. Miałem przyjaciela, Abdullaha, którego ode mnie pozdrowisz. Mój sklep dobrze prosperował. Ulica Bleue to ładna ulica, chociaż mimo nazwy nie jest niebieska. Poza tym byłeś Ty.”
Żeby na końcu życia móc bezwzględnie powiedzieć: „Miałem dobre życie”, trzeba rzeczywiście – nawet jeśli brzmi to banalnie – żyć tak, jakby każdy dzień miał być ostatnim. Kto jak najczęściej jest zadowolony z własnego życia, ten może na koniec zgodzić się też ze śmiercią, ponieważ nie będzie niczego, czego by musiał żałować.

Przegapione możliwości

Jak wygląda życie, na którego końcu człowiek żałuje możliwie niewielu rzeczy? Jak pokazują badania psychologiczne, odpowiedź na to pytanie jest prosta: Ludzie z reguły nie żałują zbytnio tego, co zrobili. Żałują wszystkiego tego, czego nie zrobili. Niewykorzystane szanse, przegapione możliwości, zwlekanie, brak odwagi, ostrożność – wszystko to zdaje się niezbyt sprzyjać życiu, które kończy się z jak najmniejszym żalem. W pewnej ankiecie zapytano 60 dorosłych osób: „Czego żałują Państwo bardziej, spoglądając wstecz na dotychczasowe życie: rzeczy, które Państwo zrobili (a które potem okazały się błędem), czy rzeczy, których Państwo nie zrobili?”. 75 proc. ankietowanych bardziej żałowało, że czegoś nie zrobiło. Czego mianowicie? Niektórzy żałowali, że się w swoim życiu za mało uczyli, że zdobyli za małe wykształcenie. Inni byli niezadowoleni ze swego życia, gdyż nie wykorzystali nadarzających się okazji, zrezygnowali z jakiejś miłości, poświęcili za mało czasu innym ludziom, nie wykorzystali możliwości zrobienia kariery. Głównym wątkiem tych odpowiedzi było przekonanie, że zmarnowane szanse bardziej bolą niż błędy, które człowiek popełnia w drodze do osiągnięcia jakiegoś celu.
Także w innym badaniu potwierdziło się, że żal powodują nie błędne decyzje, ale niewykorzystane szanse. 80 uczestnikom tego badania opowiedziano historię Dava i Jima: Obaj mężczyźni studiowali na tym samym uniwersytecie i obydwaj mieli możliwość przeniesienia się na lepszą uczelnię. Dave odrzucił propozycję i został, a Jim przyjął ofertę. Jednak żaden z nich nie był naprawdę zadowolony ze swojej decyzji. Jim żałował, że opuścił dawną uczelnię, Dave żałował przegapionej szansy. Uczestnikom badań postawiono pytania: Kto w krótkim odstępie czasu bardziej żałuje swojej decyzji: Dave czy Jim? oraz: Kto w przyszłości bardziej będzie żałował swego postanowienia? W krótkim odstępie czasu, tak twierdziło 67 proc. ankietowanych, Jim bardziej będzie żałował swego odejścia z uniwersytetu, jednak w przyszłości – tego zdania było 62 proc. badanych – Dave będzie bardziej żałował, że pozostał bierny. Badania psychologiczne potwierdzają tę ocenę: błędna decyzja może na krótką metę pozbawić człowieka snu, ale w dłuższym okresie bardziej doskwierają przegapione okazje.

Dokonywać zmian

Kolejne badanie pokazuje, że niewykorzystane szanse wywierają negatywny wpływ na jakość naszego życia, a nawet na zdrowie psychiczne. W tym przypadku zapytano 83 kobiety w wieku 36 lat o ich wyobrażenia na temat własnej kariery i celów w życiu. Miały też powiedzieć, czy cokolwiek w swoim dotychczasowym życiu chciałyby zrobić inaczej. Część pań żałowała, że nie rozstała się z tradycyjną rolą kobiety: „Powinnam się była zdecydować na pracę, a nie na rodzinę”, „Powinnam była wyjść za mężczyznę, który pomagałby mi w wychowaniu dzieci i w obowiązkach domowych”, „Nie powinnam była kształtować swego życia wyłącznie według potrzeb mojego męża”. Wypowiedzi takie jak te zdradzały, że kobiety te żałowały, iż nie rozwijały swoich zdolności, tylko zadowoliły się rolą pani domu i matki.
Jedenaście lat później przeprowadzono kolejną ankietę wśród tych kobiet. Zainteresowanie naukowców dotyczyło kwestii, czy z owego niezadowolenia coś wynikło. Rzeczywiście 57 z 83 ankietowanych kobiet zmieniło swoje życie: uzupełniły wykształcenie, skończyły studia, zrobiły doktoraty. Zmieniły niesatysfakcjonującą pracę na lepszą. Zostawiły wygodnego męża i zaczęły nowe życie z partnerem, który im bardziej odpowiadał.
Jednak 26 kobiet, które przed jedenastu laty były tak samo niezadowolone z dotychczasowego przebiegu swojego życia, nie zrobiło nic, aby poprawić tę sytuację. Jak się okazało, za swoje niezdecydowanie płaciły wysoką cenę: w wieku 47 lat były bardziej depresyjne, lękliwe, więcej rozpamiętywały, miały mniej wiary w swoje zdolności i również fizycznie były w gorszej kondycji niż ich rówieśniczki, które swoje niezadowolenie z życia potraktowały na tyle poważnie, aby dokonać w nim zmian.

Nie zaniedbać możliwości

Czasami nagłe zrządzenie losu, takie jak choroba czy utrata pracy, otwiera oczy na to, co jest naprawdę ważne. W przypadku agenta nieruchomości Carthew Yorstona była to niewyobrażalna tragedia, która kazała mu zastanowić się nad swoim dotychczasowym życiem. Carthew Yorston znajdował się rano 11 września 2001 roku wraz ze swoimi synami Jerrym i Davidem w restauracji Windows on the World w nowojorskim World Trade Center. Był rozwiedziony, a wycieczka do Nowego Yorku miała być czymś wyjątkowym dla jego chłopaków. Ten tak pięknie zaplanowany wypad ojca z synami skończył się jednak katastrofą, której nie da się opisać. Właśnie jedli śniadanie, gdy o 8:46 Boening wbił się w północną wieżę. Dla Yortona i jego dzieci zaczęła się 105-minutowa walka o przeżycie.
Francuski pisarz, Fréderic Beigbeder, w powieści Windows on the World odważył się ująć w słowa nieopisywalną tragedię 11 września. Próbuje on wniknąć w psychikę ludzi, którzy wiedzą, że zostało im już niewiele życia. Co robi człowiek w obliczu śmierci? Z dużym prawdopodobieństwem przegląda swoje życie, zadając sobie pytanie, co było właściwe, a co nie, co wykorzystał, a co zaniedbał. Również Carthew Yorston zastanawia się: „Czy świadomość, że nie jest się jedynym, który musi umrzeć, daje pocieszenie? Nie, nie daje. Gdybym o tym wiedział, żyłbym inaczej. Pieprzył bez gumy, wcześniej zostawił Marry, więcej podróżował, brał heroinę i opium. Nie studiował tak długo i nie tracił tyle czasu na thalassoterapię. Częściej bym próbował szczęścia u kobiet, zamiast ciągle bać się kosza. Powinienem był zostać gangsterem i napadać na banki, zamiast głupio przestrzegać prawa. Powinienem był ożenić się z Candace, odegrałaby piękną wdowę. Nie powinienem był rzucać palenia. Bo i po co? Żeby chronić moje płuca? Założyłbym kapelę rockową, nawet jeśli bym nie miał co jeść, zawsze to lepiej niż za duże pieniądze tępieć w tej nudnej robocie.

Dużo wcześniej zwolniłbym swojego szefa. Potem przeniósłbym się do Nowego Yorku, nosiłbym zawsze długi, czarny płaszcz, a nocą ciemne okulary, przez cały rok wcierałbym w twarz samoopalacz i jadałbym w restauracjach. (...) Kupowałbym więcej samochodów: przecież ta ilość pieniędzy, których już nie wydam, to prawie rozrzutność! Dałbym się sklonować. Goliłbym się na łyso, ot tak sobie. Powinienem był kogoś zamordować, ot tak sobie. Trzeba było odważyć się na dużo więcej, bo teraz i tak już wszystko stracone. Albo trzeba było po prostu spróbować być lepszym człowiekiem.”
Nie będzie drugiej szansy

Po co ten cały trud, bycie prawym, liczenie się z innymi, troska o zdrowie, rezygnacja z niepohamowanej żądzy? 11 września mężczyzna w północnej wieży WTC bojąc się śmierci, sarkastycznie i cynicznie spogląda na swoje życie. Jego bunt przeciw nagłej, strasznej śmierci jest więcej niż zrozumiały. Fakt, że własne życie widzi tak negatywnie, niestety, również. To jest bowiem cena, jaką trzeba zapłacić, jeśli za życia wymazać się chciało nadejście jego kresu i świadomość, że pewnego dnia ostatecznie się ono skończy. Skutek wypierania śmierci ze świadomości jest taki, że tylko niewielu ludzi żyje tak, że u kresu – kiedykolwiek on nastąpi – mogą naprawdę być zadowoleni ze swego życia i żałować niewielu spraw lub zupełnie niczego. Niezależnie od tego, w jakim momencie zostanie się wezwanym – czy „nagle i niespodziewanie”, czy też będzie się miało to szczęście dożyć sędziwego wieku – odejść w pokoju nie może ten, kto ciągle żył tak, jakby koniec był sprawą otwartą. Żyć tak, jakby miało się wiecznie czas, żeby kiedyś żyć „naprawdę”, tak jak się tego pragnie z głębi serca, można tylko wtedy, gdy wyklucza się własną śmierć.
„To mogę zrobić jeszcze później. Przecież mi nie ucieknie. Teraz nie jest właściwy moment. Najpierw muszę załatwić jeszcze to czy owo.” Tak jak Scarlett O’Hara w powieści Przeminęło z wiatrem pocieszamy się często sami, że „jutro też jest dzień”. Może to mieć sens w przypadku rozrastającej się listy „Co mam jeszcze zrobić”. Niezbyt sensowne jest natomiast, gdy chodzi o ważne pragnienia i plany życiowe. Bo im więcej spraw odkładamy na później, tym więcej będziemy na koniec żałować.

Czy trzeba czekać, aż choroba zagrozi życiu lub jakieś nieszczęście wyrwie nas z odrętwienia? Potrzebujemy kopniaka od życia? Czy bez tej szokującej wiedzy, że jesteśmy śmiertelni, nie możemy przestać kręcić się wokół spraw mało istotnych? Nie powinno się, nie wolno nawet, pozwolić, by do tego doszło. Najwyraźniej jednak większości z nas pod presją ludzi łatwiej jest przezwyciężyć strach przed zmianami i opuszczeniem wydeptanych ścieżek.
Jedno jest pewne – kto chce uniknąć bólu związanego ze zmianami, musi zapłacić inną cenę. Trwanie w starych przyzwyczajeniach prowadzi nie tylko do braku życiowej energii i przedwczesnego psychicznego starzenia się. Zwiększa również ryzyko, że ostatecznie zbyt wielu spraw będziemy żałować. Przypomnijmy: ludzie żałują nie tego, co zrobili źle. Dużo bardziej ciąży im to, czego nie podjęli, co ze strachu, apatii lub ignorancji zostawili z boku, ponieważ „niemożliwe plany, nigdy niepopełnione czyny oddziałują bardziej niż to, co się stało”, jak pisze psychosomatyk Viktor von Weizsäcker o następstwach życia nieprzeżytego.
Jeśli nie wypiera się śmierci ze świadomości, lecz ma ją zawsze na uwadze jako ostatni punkt życia, to automatycznie nabiera się do niego innego nastawienia. Kto nie wyklucza z życia świadomości śmierci, wie bardzo dokładnie, że w wielu przypadkach nie będzie drugiej szansy na realizację ważnych postanowień, planów i pragnień. Bo skąd można wiedzieć, ile jeszcze czasu pozostało? Skąd brać tę ufność, że życie potrwa jeszcze na tyle długo, aby zrealizować wszystko to, co się uważa za ważne? Dlatego nie później, lecz teraz jest właściwy moment na podjęcie działania.

„Psychologie heute compact” 13/2005
Przełożył Paweł Brysacz[/i]


za takie rzeczy kocham rozważania psychologiczne
 
     
ali
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 11, 2010 22:56   Re: "Potem zaczyna się teraz"

iliq napisał/a:

"Potem zaczyna się teraz"
Ursula Nuber



za takie rzeczy kocham rozważania psychologiczne


kto uważa się za myślącego sam do tego dochodzi
nie potrzebni mu są pomagierzy

ps.
chcesz długo zyć ?
przestań się śpieszyć
 
     
figa


Pomógł: 8 razy
Wiek: 67
Dołączył: 07 Lut 2005
Posty: 1142
Skąd: dolnośląskie
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 23:06   

ali napisał/a:
chcesz długo zyć ?
przestań się śpieszyć

To i tak na to samo wychodzi.
Jak się nic nie robi to czas jeszcze szybciej leci .
_________________
pozdrawiam
 
     
iliq 

Pomógł: 26 razy
Dołączył: 18 Wrz 2009
Posty: 1238
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 23:35   

Cytat:

chcesz długo zyć ?


Chce żyć intensywnie i niebezpiecznie. Jeśli za intensywnością pójdzie również długość to jak dla mnie bomba
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved