Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Świadomy Sen i OOBE - Ciało zasypia, ale nie Ty!
Autor Wiadomość
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 10:14   Świadomy Sen i OOBE - Ciało zasypia, ale nie Ty!

Cytat:


OOBE (lub OBE) (ang. out of body experience) - dosłownie: doświadczenie poza ciałem. Objawia się wrażeniem czasowego opuszczenia i egzystowania niezależnie od swego fizycznego ciała. W OOBE ma się wrażenie poruszania się, dokonywania obserwacji i komunikowania z innymi istotami inteligentnymi podczas gdy ciało osoby podlegającej temu wrażeniu jest rozluźnione lub śpi.

NŚ - Niefizyczny Świat

FŚ - Fizyczny Świat

c.f. - ciało fizyczne

OP - Obszar Przycielesny

OSPUO - Obszar Stworzony Przez Umysł Obserwatora - holograficzna rzeczywistość do której trafia obserwator po wyjściu z ciała

PARK - kreacja stworzona przez ludzką cywilizację, stacja przesiadkowa mająca na celu złagodzenie szoku pośmiertnego. Jedynym występującym tu uczuciem jest MIŁOŚĆ.

WW - Wewnętrzny Wskaznik, dodatkowy niefizyczny zmysł, intuicja



http://www.oobe.pl/


Cytat:
Nauka dostrajania


Jeżeli czytasz ten tekst, oznacza to, że masz ochotę wyjść z ciała. Tak? Powiedz głośno: - Mam ochotę wyjść z ciała. - Jeszcze głośniej! Powtórz to parę razy. Ja zaczekam...

Dobra, a teraz zaczynamy, szkoda czasu! Poprowadzę Cię krok po kroku:

1. Wyślij już teraz sygnał z prośbą o wyciągnięcie Cię z ciała. Możesz użyć dowolnych słów i gestów, to nie ma znaczenia. Liczą się Twoje uczucia. Możesz nic nie mówić i nic nie robić, ale jeżeli poczujesz, że łzy napływają Ci do oczu, to wiedz, że sygnał poszedł w Kosmos, aż do Samego ŹRÓDŁA.

2. Wzmacniaj co chwilę sygnał. Myśl o nim 24 godziny na dobę. Wystarczy, że na moment tylko o tym pomyślisz, a komunikat będzie miał swoją siłę. Nie rób tego jutro! Jutro nie istnieje! Jest tylko dziś! Chcesz wracać do DOMU? Czy nie?

3. Teraz czekaj. Bądz cierpliwy. Nie rezygnuj. Ja czekałem siedem miesięcy, kolega trzy tygodnie. Może być różnie. Jedno jest pewne - wyjdziesz, wcześniej czy pózniej i tak to zrobisz. Może już tej nocy spotkasz MIŁOŚĆ, zasmakujesz WOLNOŚCI.

4. Punkt 1, 2, i 3 są najważniejsze!



Teraz, by wziąć sprawy w swoje race, by przyspieszyć proces wyjścia, użyjemy różnych technik i metod. Nie będę dodawał, że podaję tylko te, które są niezawodne - owocują u mnie jak i u moich przyjaciół. Jestem pewien, że u Ciebie też odniosą sukces.

Przyjacielu, to, co do Ciebie mówią na temat technik, nie jest sztywnym schematem. Modyfikuj to wedle potrzeby. Są to tylko moje sugestie, nic więcej. Sam wiesz dokładnie, co Ci służy, a co nie. Znasz siebie. Tylko Ty jesteś najlepszym lekarzem dla swojego umysłu. Nikt więcej.


- Strażnik banku


Cała sprawa polega na utrzymaniu odpowiedniego stanu świadomości. Jesteś jak strażnik w banku: czujny, bystry, nie ruszasz się, obserwujesz, panujesz nad emocjami, czekasz, cierpliwie czekasz... Nie śpij, bo Cię wy leją z roboty! Niech ciało śpi, ale nie Ty. Rozluznij ciało, tylko ciało... Głębiej, coraz głębiej... W uzyskaniu takiego stanu pomoże Ci następująca procedura:

Załóżmy, że śpisz w nocy 8 godzin. Obudz się najlepiej samoistnie, po 4-5 godzinach. Jeżeli będziesz miał trudności z przebudzeniem się, nastaw budzik, ale najlepiej postaw go gdzieś wysoko, łatwiej postawi Cię to na nogi. Teraz rozbudzaj się. Najlepiej tylko umysł, ale nie zaszkodzi, gdy zrobisz kilka przysiadów. Jest jeden warunek - trzezwienie z nocnego snu musi trwać co najmniej 45 minut, a jeżeli powieki nadal są ciężkie, to dłużej. Niekiedy trwa to l ,5 godziny. Nie przejmuj się, możesz sobie umilić czas czymś przyjemnym.

Dobrze, gdy to zrobisz, będzie to dla Ciebie swojego rodzaju nagroda. Ja najczęściej w tym czasie masturbuję się. Chyba Cie nie zgorszyłem? Nie robisz tego? A, to przepraszam. Znaczy, że należysz do tego jednego procenta populacji - odsetku, który nie przyznaje się, że to robi. Jeżeli nadal twierdzisz uparcie, że tego nie robisz, owszem wierzę Ci. Nie robisz tego w FŚ, tylko nieświadomie w OSPUO - zaspakajasz swój popęd seksualny w czasie snu. Sorry za dygresję, lećmy dalej.

Jak już jesteś rozbudzony, połóż się i bądz strażnikiem w banku. Bankiem jest Twój Umysł. Stawką jest Twoja WOLNOŚĆ. Nie śpij, bo stracisz pracę, złodziej ukradnie oszczędności Twoich braci! Czy zaczynasz odpływać w sen? OK, pomóż sobie

- stukaj palcem wskazującym o materac. Co jakiś czas zmieniaj rytm, raz szybciej, raz wolniej, seriami... Ważne żebyś nie przerwał wystukiwania. Jesteś już w transie... Zbliżasz się dużymi krokami do Kurtyny. Nie przerywaj marszu! Pierwszy wyłoni się palec, którym stukasz. Uważaj, bo możesz stukać już niefizycznym... Jesteś w OP, teraz kieruj się na zewnątrz - śmiało przyj do przodu, obracaj się dookoła własnej osi, unieś się do góry, wygnij się w łuk lub po prostu najzwyczajniej wstań z łóżka. To wszystko. Jesteś WOLNY. Widzisz, jakie to proste! Budowa cepa jest bardziej skomplikowana niż eksterioryzacja!

Gdy napotkasz na NG-C, (moi koledzy nie doświadczyli tego świństwa), to przyj ile wlezie, aż pozbędziesz się tej substancji. Nie przejmuj się trzeszczeniem lub innymi odczuciami, wal śmiało do przodu, wracaj do DOMU...


- Koncentracja - Przyśnięcie


Powtórz całą procedurą porannego przebudzania. Nie licz na to, że uda Ci się wyjść o godzinie, w której zawsze kładziesz się spać. Owszem, jest to możliwe, lecz bardzo mało prawdopodobne. Twój umysł musi być odpowiednio zregenerowany. Gdy tak nie będzie, po prostu zaśniesz. Parę razy udało mi się wyjść tuż po udaniu się na nocny spoczynek, ale proces oddzielania trwał wieki. Wymagało to ode mnie utrzymania silnej koncentracji przez dobrych parę minut - mówię o koncentracji na jednej myśli. Niesamowicie trudno osiągnąć ten stan. Salonowe Drzwi w Kurtynie są ciasne, trzeba przez Nie przejść maksymalnie złożonym - skondensowanym. Po czterech godzinach nocnego snu będzie to łatwiejsze. Uwierz mi. Wiem, że ciężko Ci wstać, ale na litość, rusz tyłek! Tu chodzi o Twoją WOLNOŚĆ!

OK, jesteśmy rozbudzeni. Nocą spaliśmy mocnym, regenerującym snem. Jeżeli sygnał wysłałeś szczerze, od serca, zgadnij, co podczas dzisiejszej nocy działo się, gdy spałeś? Jestem pewien, że Twoi Niefizyczni Przyjaciele uczyli Cię, w jaki sposób wyjść, dostałeś porządną Lekcję. Nic nie pamiętasz, ale to nic nie szkodzi. Cała wiedza wyniesiona z Wykładu jest w Twojej podświadomości. Wyłoni się, gdy zajdzie taka potrzeba. A teraz do dzieła!

Połóż się wygodnie, jednak nie w tej pozycji, w której zawsze zasypiasz. Może różnić się szczegółem, na przykład ułóż się nie na lewym, lecz na prawym boku, z głową przy oknie, a nie przy drzwiach. Chodzi o to, że umysł Twój jest w tej chwili zaprogramowany. Działa schematycznie na zasadzie skojarzeń. Jeżeli tylko zauważy coś, co mu nasunie na myśl, że idziesz spać, wówczas jak za naciśnięciem guzika zaśniesz. Wychodz w innej pozycji ciała niż śpisz! Możesz ponadto zapalić sobie światło, włączyć muzykę, przykryć się kocem, a nie tak jak zawsze kołdrą. Zrób cokolwiek, aby było inaczej niż zawsze. To zdezorientuje Twój umysł, przez to będziesz bardziej czujny.

Leżysz. Oczy masz zamknięte. Poszukaj czegoś pod powiekami. Wpatruj się w czerń. Rób to dobrą chwilę... Teraz rozluznij wzrok i ułóż gałki oczne jak do snu - po prostu przyśnij na 1-3 sekundy. Ale nie więcej! Bo stracisz świadomość i szlag trafi dzisiejszą pracę. Łatwo było wstać? Przypomnij sobie. Po co teraz marnować ten wysiłek. Po 1-3 sekundach przyśnięcia ponownie wpatruj się w czerń pod powiekami. Skup wzrok na jednym punkcie. Rób to przynajmniej przez dziesięć sekund. Tylko nie odliczaj - dziesięć sekund jest czasem orientacyjnym. Teraz rozluznij się i przyśnij na momencik. Powtarzaj cały cykl aż do skutku. Koncentracja - przyśniecie, koncentracja - przyśniecie... Po czym poznasz, że odniosłeś sukces? Będziesz wiedział po czym: czerń zrobi się kopulasta, przestrzenna, odniesiesz wrażenie, jakbyś wsadził głową w duży balon. Poza tym Twoja percepcja wyostrzy się, możesz odczuć wibracje, uczucie falowania jak na wodnym materacu, spadania, wznoszenia, wirowania, obracania się na dysku, możesz znalezć się w innej pozycji niż Twoje w tej chwili śpiące c.f., nie zdziw się jak poczujesz MIŁOŚĆ bijącą od Twoich Niefizycznych Przyjaciół. Co jeszcze? Gdy będziesz miał trochę szczęścia, zasmakujesz przejażdżki przez Tunel. Boisz się? Nic nie szkodzi. Ja też się bałem, srałem w gacie, jak nie wiem co. Po pewnym czasie przejdzie Ci. Przyzwyczaisz się. Mój kolega tuż przed wyjściem, gdy stosuje tę technikę, ląduje w Obszarze Antagonizmów. Dasz sobie radę! Trzymam za Ciebie kciuki.

Gdy faza będzie zbyt płytka i nadal będziesz przytwierdzony do OP, wykonaj pewien manewr: złóż nie-fizyczne dłonie jak do modlitwy - ułatwi to zamknięcie się i koncentrację. Teraz czekaj. Nie rób nic, tylko trwaj świadomie w zawieszeniu. Tam w OP jest to łatwiejsze, niż się wydaje. Posiadasz już inną percepcję to i z koncentracją będzie lepiej. Obserwuj i cierpliwie czekaj. Po chwili faza powinna się samoistnie zgłębić. Tak naprawdę, żeby wyjść z c.f. należy... nic nie robić. Tak, dobrze powiedziałem - kompletnie nic. Ale jest to niezmiernie trudne. Umysł skacze jak małpa po drzewie i wez tu człowieku leż bezczynnie. Pierwszy dostraja się zmysł słuchu. Możesz zacząć coś słyszeć. Jeżeli to będą komunikaty od Niefizycznych Przyjaciół rozpoznasz je, nawet nie będziesz się zastanawiał, czy to Ci się wydaje czy też nie. Walną Ci jakiś wiersz, powiedzą czułe słowo, ogrzeją Cię nim, dadzą Ci MIŁOŚĆ. Chyba nie masz problemu z rozpoznaniem Jej? Lecz najprawdopodobniej to, co usłyszysz, będzie Twoimi słuchowymi kreacjami. Mogą to być odgłosy z ulicy, krzątaniny w domu, gwiżdżącego czajnika, gadającego radia. Dziesiątki razy się na to nabierałem, myśląc, że to odgłosy z FŚ, były tak podobne. Jednak, gdy wróciłem do c.f., panowała cisza jak makiem zasiał.

W drugiej kolejności wyłania się dotyk - czucie. Pierwsze wychodzą palce rąk, dłonie, stopy, golenie, ramiona, tułów, itd. Ostatnia potylica. Jednak to nie jest zasadą. Mój przyjaciel zawsze budzi się po Drugiej Stronie w pełni odczepiony. Nigdy też nie spotkał NG-C. A nieraz jest tak, że odzyskujesz świadomość w samym środku akcji toczącej się w OSPUO. Kto wie, być może od razu wylądujesz w PARKU. Jednak gdyby się zdarzyło, że napotkasz opór Ciasta lub Gumy, mocno przyj do przodu. Po chwili będziesz WOLNY. Nie zdziw się, gdy po wyjściu nagle wybuchniesz niekontrolowanym płaczem. Uczucie Wolności jakiej zaznasz, w pierwszej chwili może Cię przytłoczyć. Nie przejmuj się, to normalna sprawa, w końcu przez ładnych parę lat miałeś na sobie Kajdany.


- Lustrzanka


Procedura ta sama - jesteś rozbudzony po 4-5 godzinach snu. Połóż się w dowolnej pozycji i dokładnie ją zapamiętaj. Oczy masz zamknięte. Teraz starannie odtwórz w myśli swój pokój - gdzie są drzwi, okno, meble, żyrandol, itp. Teraz nie otwierając oczu, wstań, upewnij się, czy przypadkiem nie wstałeś już niefizycznie - możesz na przykład podskoczyć, pogłaskać się po brzuchu, uszczypnąć się. Następnie połóż się szybko w odwrotnej, lustrzanej pozycji, dajmy na to z głową na południe a nie na północ. Na marginesie, pole magnetyczne Ziemi nie ma najmniejszego wpływu na wyjście, tak samo jak fazy księżyca, ruchy planet, i inne bzdety, możesz to sobie odpuścić. Kto wierzy w te gusła, uległ zaprogramowaniu, łyknął od kogoś niezły kit. Ale wróćmy. Leżysz w lustrzance i natychmiast przenosisz się do pozycji, którą zapamiętałeś. Jak dobrze to zrobiłeś, nie będziesz miał problemu - po chwili tam się znajdziesz. Silnie wizualizuj, że leżysz tu gdzie przed chwilą leżałeś z głową na pomoc. Odtwórz w myśli cały zapamiętany wcześniej pokój, scenerię. Jeżeli jest Ci trudno to zrobić, masz schrzanioną wyobraznię. Przykro jest mi to powiedzieć, ale najprawdopodobniej za dużo oglądasz TV lub też grasz na komputerze. Graj sobie, oglądaj, ale zachowuj umiar, bo spaprasz całą swoją wyobraĽnię przestrzenną. Ta jest podstawowym narzędziem eksterioryzacji i komunikacji niewerbalnej. Nie zaprzepaść swojego cennego daru otrzymanego od Natury. Nie wierzysz? Zrób prosty eksperyment. Całkowicie zaprzestań oglądać na okres jednego tygodnia ruchome obrazy czyli telewizor, komputer, kino. Zauważ, jak już po paru dniach wyostrzyła Ci się percepcja, zwłaszcza wzrok. Dostrzegasz teraz więcej szczegółów w otaczającym Cię świecie. Nawet smak i dotyk Ci się poprawił. I to zaledwie po siedmiu dniach abstynencji ekranowej. Przykro mi to stwierdzić, ale ruchome obrazy serwowane przez różnego rodzaju media odmóżdżają, uzależniają, ogłupiają! otumaniają. Ponadto serwują selekcjonowaną i skondensowaną iluzję. Ich celem jest tylko i wyłącznie manipulacja masami. Nadal mi nie wierzysz? Gadam jak czubek? To teraz po siedmiu dniach wstrzemięĽliwości włącz ekran. Spójrz, w jak odmienny sposób na niego patrzysz. Jak przeżywasz każdą najmniejszą emocję bohaterów szklanego ekranu. Ile dostrzegasz szczegółów na obrazie. A co najważniejsze zauważ, jak teraz to wszystko Cię wciąga, jak trudno jest Ci nacisnąć czerwony guzik, wyłączyć odbiornik. TV, gry wideo, internet, kino domowe, niszczą Twoją percepcję, usypiają Cię. Nie, to nie oznacza, że masz się tego pozbyć. Wszystko jest dla ludzi, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek i umiar.


- Sobowtór


Jeżeli masz już dobrze zregenerowaną percepcję-odciąłeś się od kroplówki ekranowej, to startujemy dalej. Szkoda czasu, PARK czeka.

Połóż się wygodnie, zamknij oczy i wyobraz sobie, że na fotelu w drugim pokoju siedzi Twój sobowtór. Kropka w kropkę identyczny Ty. Czeka na Twoje rozkazy. Jest zdyscyplinowanym, posłusznym żołnierzem. Jesteś jego generałem. Rozluznij się maksymalnie i wejdz w niego. Gdy sprawia to trudność, rozkaż podwładnemu maszerować w tę i z powrotem po całym pokoju. Możesz mu nakazać zrobić kilka pompek i przysiadów. A teraz niech się położy na ziemię, najlepiej na brzuchu. Na trzy wejdziesz w niego. Raz... dwa... trzy... jesteś w nim! Leżysz na brzuchu. Wstań i polataj sobie. Jesteś WOLNY.

Techniki wizualizacyjne przynoszą znakomite efekty, między innymi w płytkim OP, gdy dostrojenie jest niepełne i nie ma nawet najmniejszej możliwości, by się poruszyć. Wówczas przenosisz się na zewnątrz za pomocą swojej wyobrazni.


- Oddech browarniany


Nie chodzi mi tu o zapaszek z ust, lecz o uczucie odprężenia, jakie daje pierwszy łyk piwa w upalny dzień. Chyba wiesz, o co mi chodzi - ulga, rozluznienie, głęboki wydech, rozmarzony wzrok. Wykorzystaj to uczucie do wyjścia. Chociaż nie walnij sobie browarku przed eksterioryzacją, bo zaśniesz. Przypomnij sobie, leżąc w c.f., jedynie to uczucie. Oddychaj w ten właśnie sposób. Jesteś wyluzowany, odprężony, myślisz o niebieskich migdałach, jednak pamiętaj czemu ma to służyć, po co wstałeś godzinę temu. Chcesz wyjść z ciała? Oddech pomoże Ci je rozluznić. Nic nie rób tylko relaksuj się i czekaj, cierpliwie czekaj... Nie śpij! Ciało zasypia, ale nie Ty!

Gdy z jakichś względów nie możesz się rozluznić, podmuchaj sobie jakbyś chciał wystudzić gorący napój, zdmuchnąć świeczkę, nadmuchać foliową torebkę. To bardzo pomaga. Chodzi o specyficzny ruch przepony. Dmuchaj, aż się rozluznisz. Cały czas jesteś skupiony na wyjściu. Przypuśćmy, że nadal masz problem z odprężeniem się. Rozpocznij hiperwentylację - oddychaj przez półotwarte usta, krótkimi, urwanymi oddechami, szybko, coraz szybciej, aż Ci się w głowie zakręci. Jednak przez cały ten czas nie zapominaj o koncentracji na wyjściu, zakotwicz umysł w jednym punkcie - bądz skupiony na jednej myśli. Gdy poczujesz odprężenie - mózg będzie natleniony, natychmiast rozpocznij parcie w przód, po prostu wstań, zacznij się obracać, unieś tułów, wysuń rękę do przodu, ugnij nogą w kolanie, zrób jakikolwiek ruch. Jeżeli Ci się to uda wiedz, że czynności te wykonałeś niefizycznym ciałem. Możesz też wyobrazić sobie, że jesteś w innym miejscu. Utrzymuj swoją koncentracją, nie odpływaj w sen. Gdy jednak Ci się to zdarzy - stracisz świadomość - nie przejmuj się, jest wysoce prawdopodobne, że za chwilą ockniesz się w OSPUO.

Jeżeli dookoła Ciebie jest w tej chwili gwarno, wykorzystaj to jako punkt odniesienia, bazą. Zarzuć swoją kotwicą w uporczywym dzwięku. Hałas powoduje, że jesteś bardziej czujny, nie pozwala zasnąć. Można go wykorzystać jako narządzie. Nadmienia tutaj, że dostroiłem się do żony (pod namiotem nad jeziorem) właśnie w takich okolicznościach.

Kiedy jednak dzwięki są zbyt natarczywe możesz użyć zatyczek. Gdy jest zbyt jasno i to Ci przeszkadza, przykryj sobie oczy ciemnym materiałem. Jednak jeśli jesteś zbyt śpiący, nie rób tego, bo może to spowodować odpłynięcie w sen. Używaj głowy, obserwuj, myśl, co Ci pomaga w danej chwili, a co utrudnia wyjście. Ostatnią rzeczą, jaką chciałbym uczynić, to zaprogramować kogoś na wykonywanie określonego schematu. Kiedyś rozmawiałem z pewną kobietą zajmującą się ezoteryką. Wmówiła mi, że fazy księżyca mają wpływ na O B E, a ściślej, powiedziała mi, że nie wyjdą podczas pełni. No i faktycznie przez parę dni, gdy srebrny satelita Ziemi był okrąglutki, nie mogłem eksterioryzować. Dzięki ci wróżko! Tak się na nią wkurzyłem, że od tamtej pory postanowiłem wychodzić codziennie i w każdych warunkach. Taki jestem! Jak ktoś mi rzuca kłody pod nogi, to wyżej skaczę.


- Co dzisiaj robiłem


Jest to nic innego jak dynamiczna medytacja. Gdy jesteśmy przy medytacji, by ułatwić sobie odprężenie c.f. i jednocześnie utrzymać umysł zupełnie rozbudzony, można się nią śmiało wspomóc. Moją ulubioną mań trą jest mmm.... Mruczą zupełnie jak kot. Próbowałem też om i aum, ale najlepsze wyniki przynosiło mi zwykłe mruczenie.

Leżąc w wygodnej pozycji (oczywiście jesteś w tej chwili po procedurze 4-5 godzin snu i minimum 45 minutach rozbudzania), przypomnij sobie dokładnie, co dzisiaj robiłeś, od momentu gdy tylko wstałeś. Minuta po minucie przewijaj nagrany film z dzisiejszego dnia - w roli głównej Ty sam. Przeżyj każdą chwilę raz jeszcze. Bądz w filmie, ale nie zapomnij, że jesteś jego reżyserem, scenarzystą i producentem w jednej osobie. Stój z boku i obserwuj. Nie wciągaj się w akcję! Odpychaj każdą poboczną myśl. Traktuj ją jak intruza. Na kadrach ma być widoczny tylko i wyłącznie dzisiejszy dzień, nic więcej, bo zaśniesz! Szlag trafi wizytę w OSPUO! A tam czekają atrakcje...

W utrzymaniu czujności pomogą Ci Niefizyczni Przyjaciele - Ty sam z przyszłości. U mnie to wygląda tak - gdy tylko tracę świadomość podczas przesuwania fazy, słyszę natychmiast w głowie: pip, bum, hej, nie śpij lub też czuję nagłe szturchnięcie, czy pstryczek w nos. Jak dobrze pójdzie, po chwili znajdziesz siew samym środku akcji filmu, hologramowym OSPUO.

Jeżeli z jakiegoś powodu dostrojenie będzie kiepskie, należy błyskawicznie zarzucić kotwicę. Po czym rozpoznać płytką fazę? WW, który będziesz miał teraz, wyraznie Ci to powie. Całość doznania będzie przypominać sen na jawie, głębokie zamyślenie, które należy kontynuować, by w nim pozostać. W innym wypadku natychmiast cofnie Cię do c.f. Jak zarzucić kotwicę? Po prostu snuj sen, świadomy sen, wejdz w trans. Szybko się czymś zajmij i nawet na moment tego nie przerywaj. Tylko nie próbuj latać! Na płytkiej częstotliwości to nie wychodzi. Jak tylko oderwiesz nogi od ziemi cofnie Cię do c.f. Stopy mocno na glebie! A jak jest zle, to chodz nawet na czworaka, trzymaj się mocno gruntu. Uaktywnij jak największą ilość zmysłów. Wez coś do ręki, dotykaj, poczuj jego konsystencję, oglądaj to uważnie, maszeruj przed siebie, a jak nie ma miejsca, to w kółko. Gdy jest bardzo płytka częstotliwość, wiruj dookoła własnej osi, kręć się niczym derwisz, tańcz jak szaman, wejdz w trans, a zobaczysz, że po chwili faza się zgłębi. Zajmij się czymś wysoce atrakcyjnym, to mocno zakotwicza. Rozejrzyj się dookoła za partnerem seksualnym, zaproś swoją projekcję do wspólnej zabawy. Snuj teraz erotyczny sen, aż faza się zgłębi. Tylko nie zatracaj się w nim, bo zaśniesz

- stracisz świadomość. Bądz bez przerwy czujny. Sprawdzaj co chwilę, czy faza się nie pogłębiła. Z rozpoznaniem dobrego dostrojenia nie będziesz miał najmniejszego problemu, WW Ci w tym podpowie. Gdy tylko poczujesz, że jesteś bliżej Środka - dobrze zakotwiczony w POZA, natychmiast proś o kierownictwo Niefizycznych Przyjaciół. Jedna Lekcja z Nimi równa jest setkom samotnych wyjść! Każde spotkanie z Niefizycznym Przyjacielem to potężny skok w rozwoju Twojej świadomości. Pamiętaj! Nie wciągaj się w erotykę, tylko wykorzystaj ją do zgłębienia fazy. Gdy to nastąpi, natychmiast się odcinaj - przerwij stosunek! Wbrew pozorom jest to łatwiejsze, niż się wydaje. W FŚ, kiedy krew długo się jeszcze utrzymuje w narządach płciowych, jest to o wiele trudniejsze, niełatwo pozbyć się myśli związanych z seksem. W OSPUO jest inaczej. Wystarczy, że odwrócisz się od partnera i jesteś wolny. Zrób to zdecydowanie. Możesz go również przeprosić i powiedzieć, że skończycie innym razem. Pożegnaj go i spadaj stąd!

Bywa też, że nagle obraz znika lub też od samego początku go nie ma, na przykład gdy wylądowałeś w Jasnej bądz też w Ciemnej Nicości. Mało tego, nogi masz jak z ołowiu i nie możesz chodzić. Co zrobić, by przesunąć się bliżej Środka - poprawić dostrojenie? W takim wypadku najczęściej masz wolne ręce, są dobrze odczepione. Macaj się nimi po niefizycznym ciele, po twarzy, brzuchu, klatce - zakotwiczaj zmysł czucia. Możesz też złożyć ręce i poczekać, aż dostrojenie samo się wyostrzy. Poszukaj czegoś w otaczającej Cię Nicości. Skoncentruj się na dowolnym punkcie znajdującym się na sklepieniu... Powiem Ci tyle, będziesz wiedział jak pogłębić fazę. Twoja głębsza struktura Jazni pamięta, jak to zrobić. To dziecinnie proste, jest to wyśmienita zabawa. Na pewno gdy byłeś małym dzieckiem, często snułeś świadomy sen. Teraz to sobie wszystko przypomnisz, odkurzy się Twoja pamięć.

Nie przejmuj się, gdy na początku nie będziesz wiele pamiętał z tego, co Ci się wydarzyło w OSPUO. To normalne. W pierwszym etapie nauki dostrajania się do POZA, pamięć niefizyczna jest ulotna, przypomina gasnący żar. Powoli nauczysz się go rozdmuchiwać, po pewnym czasie będziesz pamiętał najdrobniejsze szczegóły. Amnezja popowrotna była dla mnie nieodłącznym elementem w pierwszym etapie nauki OBE. Wywoływała częste frustracje, to też normalne. Niczym sie nie przejmuj, zaakceptuj siebie takiego, jaki jesteś.


- Na wykałaczkę


Sytuacja jest analogiczna jak za każdym razem czyli jesteś po około czterech godzinach snu i godzinie rozbudzania. Teraz, by pozostać czujnym, włóż sobie między zęby, wcale nie żartuję, kawałek wykałaczki. Uwiera Cię, sprawia dyskomfort? I o to chodzi. Połóż się i zacznij przesuwać fazę. Nic nie rób tylko się rozluzniaj, maksymalnie relaksuj. Nie bój się, że zaśniesz. Nie zrobisz tego. Wykałaczka nie pozwoli Ci na to. Gdy dyskomfort jest zbyt słaby, popraw drewienko, wciśnij w szparę mocniej. Po chwili znajdziesz się w OP bądz też w OSPUO w samym środku akcji, świecie, który sam generujesz.

W technice tej szczególny nacisk położony jest na fizyczny dyskomfort. Wykałaczka to sprawa umowna, zamiast niej możesz posłużyć się czymś innym, na przykład zle zaścielonym łóżkiem, rozsypanym grochem na prześcieradle, ułożeniem ciała na wąskiej kanapie. Jaki stopień koncentracji osiągnąłbyś śpiąc na półce skalnej, mając pod sobą kilometrową przepaść? Zasnąłbyś?


- Jestem w pracy


Technika ta to nic innego jak inna wersja Lustrzanki. W ciągu dnia zapewne spędzasz w jakimś miejscu sporą część czasu. Może to być praca, szkoła lub też pomieszczenie, w którym oddajesz się pasji. Równie dobrze może być to dom z dziecinnych lat lub nawet wnętrze Twojego samochodu. To nie jest istotne, byle był to obszar, który dobrze pamiętasz, gdzie przeżywasz różne, silne uczucia. Te ostatnie są utrwalaczami myślo-emocji. Teraz mając w pamięci to miejsce, przenieś się do niego.


- Zagęszczanie snu


Polega ona na stopniowej redukcji czasu przeznaczonego na nocny wypoczynek. Gdy przebudzisz się po umówionych 4 - 5 godzinach snu, wychodz, a jeśli Ci się nie powiedzie, broń boże już dzisiaj nie śpij. Następnego dnia powtórz wszystko, a gdy również Ci nie pójdzie, nie kładz się spać. Aż do skutku. Po paru dniach Twój pięciogodzinny sen będzie niezmiernie mocny - zagęszczony, umysł w ciągu dnia odporny na rozkojarzenie - małpią paplaninę. W Twojej głowie zmniejszy się szum niekontrolowanych myśli. Pamiętaj jednak, że liczba godzin snu jest tu sprawą umowną. Wszystko zależy od indywidualnego zapotrzebowania. Jeżeli Twoją normą jest dziewięciogodzinny sen, to zredukuj go do siedmiu, a jeśli na nocny wypoczynek przeznaczasz maksimum sześć godzin, wówczas skróć go do czterech. Każdy z nas jest inny - Einstein spał dziesięć godzin na dobą, a Napoleon cztery.


Nie mówiłem o tym wcześniej, ale zagęszczanie snu jest niezmiernie istotne. Nie lekceważ tego elementu! By uzyskać jeszcze lepszy efekt, w ciągu dnia bądz aktywny psychofizycznie. Uprawiaj sport, skop ziemią na działce, posprzątaj w domu, poczytaj coś zajmującego, zapisz swoje myśli w dzienniku. Nie siedz na litość przez cały dzień przed TV, bo się odmóżdżysz. Gdy będziesz pochłonięty codziennymi czynnościami, mocno się zakotwiczaj - jak jesz, to jedz, jedziesz autem, bądz w aucie, grabisz liście ... Bądz świadomy dwadzieścia cztery godziny na dobę. Twardo stąpaj po ziemi. Jak idziesz ulicą, koncentruj się na stopach. Skąd masz pewność, że już się nie przefazowałeś? Bądz czujny!

Bardzo często czerpałem energią do wyjścia ze stłumionych emocji. Już widzą, jak w tym miejscu psychologowie pukają się w głową. Celowo tłumiłem uczucia, a następnie w odpowiednim momencie uwalniałem z nich potężne pokłady energetyczne. Najlepszym przykładem będzie powstrzymywanie się od płaczu. Powiedz sobie, że owszem rozbeczysz się, ale po Drugiej Stronie, nie tutaj. Poza tym wstrzymywałem się od mówienia komukolwiek o tym, co robią, czym się w tej chwili zajmują. Nie chodziło tu tylko o obawą przed społecznym odrzuceniem, wyśmianiem, czy odesłaniem do czubków, lecz przede wszystkim o utrzymanie tajemnicy. Milczałem aż do tej pory. Nawet w tej chwili, pisząc to zdanie, jestem nabuzowany energią świętej tajemnicy. Mój najlepszy przyjaciel Paweł także nie wie o wszystkim i Ty też się nie dowiesz. Miej coś dla siebie, cokolwiek. Ukryj to i milcz jak zaklęty, a zobaczysz, jaki będziesz nabuzowany energią - mocą świętej tajemnicy.


Nauczę Cię pewnego manewru. Zabieg ten ma niesłychaną moc i siłę. Wielokrotnie dostroiłem się do PARKU dzięki jego zastosowaniu. Nazwałem go:


- Neuro - przesunięcie


Załóżmy, że leżysz w OP lub jesteś już w OSPUO. Chcesz dostroić się wyżej, bliżej Środka. Zawieś wzrok na jednym punkcie. Zrób to teraz w FŚ... Już? Może być to kropka za tym zdaniem. Świdruj ją teraz. Zezłość się na nią! Zrób to agresywnie! Możesz przekląć, zaklnij jak szewc! Nie spuszczaj kropki z oczu! Poczułeś coś? Nie? Zrób to jeszcze raz, tym razem zdecydowanie... Twoje spojrzenie jest jak strumień wiązki laserowej, jesteś w stanie wypalić nim dziurę w ścianie! Spójrz na okno, na sam środek szyby, a teraz zbij ją wzrokiem! No dalej zrób to, nawet się nie zastanawiaj, możesz to zrobić...! Teraz na pewno coś poczułeś. Może nawet dostałeś gęsiej skórki. Nadal nic? Tupnij nogą, warknij, zagryz zęby, wytrzeszcz oczy. Jeżeli poczułeś, że krew Ci uderzyła do twarzy, zbladłeś lub masz zimne, spocone race, to jesteś profesjonalistą. Właśnie zrobiłeś dokładnie to, co ciężarowcy tuż przed bojem. Uruchomiłeś swój autonomiczny, współczulny i przywspółczulny, układ nerwowy. I o to chodzi w tej zabawie. Jak już przeczytałeś ten tekst, przećwicz wszystko na sucho. Ja poczekam...

Teraz, gdy umiesz uruchamiać na zawołanie autonomiczny układ nerwowy, przenieśmy się do POZA. Zrobisz to w OP lub też w OSPUO. Obierz dowolny punkt w Nicości lub na uformowanej przez Twój umysł hologramowej kreacji i jazda! W ułamku sekundy wystrzel całą swoją Neuro-Energię w jeden punkt! Wywierć dziurę w OSPUO! Rozpruj iluzoryczną zasłonę! Zajrzyj, co jest za nią! Nie zdziw się, jak zobaczysz ławki w PARKU. Gdy będziesz to robił, możesz poczuć wibracje. Ale niekoniecznie. Moi przyjaciele, których właśnie uczę, w ogóle nie doświadczają stanu bycia w wibracjach. Normalna sprawa, każdy z nas jest inny. Poza tym, gdy użyjesz Neuro-przesunięcia, możesz doznać uczucia opuszczania - zupełnie jakbyś wychodził z niefizycznego ciała. Tak więc świdruj bezlitośnie jeden punkt i jednocześnie przyj w przód. Przesunięcie fazy będzie przypominało odsłonięcie przesłony w aparacie fotograficznym. Po chwili znajdziesz się w CENTRUM PRZYJĘĆ. Gratulacje, jesteś WOLNY...


Najważniejsze uwagi


Mam nadzieję, że przejrzyście naświetliłem Ci techniki. Cała sprawa polega na oddzieleniu świadomości - siebie, od c.f. Techniki, metody, jakie użyjesz są nieistotne, liczy się końcowy efekt - wyjście z ciała. Skoro jesteśmy już przy tej nazwie - wyjście z ciała - pora wyjaśnić wiele nieporozumień. Czym jest świadomy sen, eksterioryzacja, OBE, podróż astralna lub też wyjście z ciała, dostrojenie, przesunięcie fazy? To jedno i to samo! Wszystko zależy od tego jak to sobie ponazywasz, możesz wymyślić swoją nazwę - przygoda, puzzle, odcinek, lekcja.

Jeżeli we śnie odzyskałeś świadomość, jest ona pełna, przejrzysta, wiesz, gdzie się znajdujesz, możesz analizować, ba nawet przypomnieć sobie, co też masz właśnie do zrobienia tego dnia w F Ś - umiesz wymienić listę dzisiejszych zakupów, określić orientacyjnie, która jest godzina, to wiedz, że jesteś dobrze dostrojony w POZA. I znów możesz nazwać to środowisko jak chcesz - Drugą Stroną, Rzeczywistością Niefizyczną, OSPUO lub też Bardo, Planem Astralnym, Niebem, jakimkolwiek określeniem, które przyjdzie Ci do głowy. Powtarzam, sen jest niczym innym jak wyjściem bez świadomości lub też z silnym jej ograniczeniem. Mało tego, zamyślenie się w ciągu dnia to też przesunięcie fazy, również bez świadomości. Od dawna opuszczasz ciało, lecz robisz to bezwiednie.

Ze mną było tak:

Na początku, gdy bałem się tego zjawiska, nazywałem go świadomym snem bądz snem na jawie. Pomagało mi to przekroczyć barierę lęku. Jednak, gdy chciałem sobie poprawić samopoczucie, podnieść swoją samoocenę, napuszyć trochę ego, wówczas mówiłem, że doznałem eksterioryzacji lub OBE. Te krzykliwe nazwy wprawiały mnie w samozachwyt. Niezły ze mnie paw, co?

Innym razem, gdy nie chciałem z różnych względów dopuścić do swojej świadomości doświadczenia, które przeżyłem przed chwilą w POZA, mówiłem: to tylko sen, wszystko mi się przyśniło, żadne tam wyjście. Uruchamiałem swoje mechanizmy obronne, byleby uciec od Prawdy. To nie było najlepsze rozwiązanie. Wcześniej czy pózniej i tak mnie Ona dopadała.

Pamiętam, gdy na początku, jak tylko zaczynałem wychodzić, jeden z autorytetów wcisnął mi kit, że świadomy sen a OBE to całkiem inne rzeczy. Boże! Co ja wyprawiałem w POZA. Gdyby nie pomoc Nie-fizycznych Przyjaciół, chyba bym zwariował. Jak tylko odzyskiwałem świadomość po Drugiej Stronie - czyli to, co wielki guru nazywał świadomym śnieniem - natychmiast używając wskazanych przez niego technik, próbowałem zamienić świadomy sen w eksterioryzację. Gdy to nie pomagało - bo skąd u diabła mogłem wiedzieć, że już jestem poza ciałem, unosiłem ręce w górę i prosiłem o pomoc w zamianie świadomego snu w OBE. Płakałem, histeryzowałem, tłukłem pięściami o ziemię. Dopiero po kilkunastu próbach Niefizyczni Przyjaciele oświecili mnie. Dla hecy użyli głosu tego samego guru, który wcisnął mi ten cały kit. A żeby było jeszcze śmieszniej, powiedzieli to częściowo po angielsku.

Jakież spustoszenie może zrobić w głowie niekompetentna osoba, to przechodzi ludzkie pojęcie! Dużo jest w tym mojej winy. Nie powinienem dawać się tak otumanić. Autorytety, jeżeli nie posiadacie dostatecznej ilości wiedzy, na litość boską - milczcie!

Przydarzyła mi się rzecz jeszcze gorsza, dostałem mocniej po pysku od tak zwanego guru. Musiałem dochodzić do siebie ładnych parę tygodni. Nie powiem Ci przyjacielu, co też takiego usłyszałem, w jaki perfidny sposób zostałem zaprogramowany przez pewną osobę zajmującą się psychotroniką, gdyż nie chcę Ci wyrządzić krzywdy. Zachowam to dla siebie. Pragnąłbym w tym miejscu dodać tyle:

Gdy tylko uda Ci się doświadczyć... (wstaw tutaj swoją nazwę tego, co potocznie nazywa się eksterioryzacją), natychmiast odetnij się od wszelkich wpływów! To bardzo ważne! Daj sobie spokój ze zdobywaniem informacji na temat tego zjawiska. Twoje i tylko Twoje doświadczenie jest najważniejsze! Książkę, którą w tej chwili trzymasz w ręce, wyrzuć lub też oddaj komuś, kto jeszcze nie zaznał WOLNOŚCI. Tobie nie będzie już potrzebna. Jesteś silny i samodzielny!

Jeżeli czytasz tę książkę, oznacza to, że interesujesz się parapsychologią. Nazwa ta mnie śmieszy, ale lepsza jest niż ezoteryka lub okultyzm. Osobiście bardziej odpowiada mi poszukiwanie utraconego DOMU, czy też eksploracja Jazni. Jeżeli zajmuje Cię powyższy temat, to pewnie masz już jakąś teoretyczną wiedzę. Być może posiadasz małą biblioteczkę książek o tej tematyce. Jeśli tak nie jest, a praca, którą trzymasz w ręce, stanowi Twoje pierwsze zetknięcie z literaturą tego typu, to gorąco polecam Trylogię Roberta Monroe. Możesz również poszperać w Internecie. Nie chcę dłużej w tym miejscu rozwodzić się na temat technik wychodzenia z c.f. Można je znalezć wszędzie, wystarczy dobrze poszukać. Przypominam Ci, gdy tylko wyjdziesz - wypieprz te wszystkie informacje dotyczące eksterioryzacji do lamusa włącznie z moją książką! Jest to sucha teoretyczna wiedza, a ściślej, Twoje przekonania. Wierzyć - być przekonanym, to nie to samo, co wiedzieć. Tylko wiedza, którą posiądziesz dzięki własnemu doświadczeniu - wychodzeniu z ciała - da Ci WOLNOŚĆ. Nikt nie odwali roboty za Ciebie. Żadna książka, autorytet, guru, zbawiciel, bóg, absolutnie nikt. Wiesz, na kogo możesz tylko liczyć? Na samego siebie. I to zarówno tego, który w tej chwili trzyma tę książkę w ręku, jak i również tego, który kończy już edukację bycia istotą ludzką - Absolwenta Giganta.

W tym miejscu musisz przyjąć coś do wiadomości - zanim opuścisz ciało, nie masz innego wyjścia jak najpierw uwierzyć, że jest to możliwe. Należy wykorzenić z siebie tego małego, sceptyka, który notorycznie powtarza, jak zacięta płyta: to niemożliwe, to niemożliwe... Gdy się go nie pozbędziesz, nigdy nie otworzysz się na Zmianę. Zamkniesz hermetycznie swój umysł, nie dopuścisz do niego Światła. Nadal będziesz błądził w ciemnościach i spał.

Przyjacielu chcesz posiąść Wiedzę? Pragniesz odzyskać WOLNOŚĆ? Uwierz mi, PARK istnieje! Najistotniejszym elementem, bez którego nie ma mowy o wyjściu jest pragnienie. Czy masz motywację zrobić sobie coś do jedzenia, gdy nie odczuwasz głodu? Spójrz jak intensywnie pracujesz, mając nóż na gardle - niespłacony dług. Czy śpisz, gdy nie chce Ci się spać? Nie da rady zasnąć, musisz odczuwać potrzebę snu, wtedy przychodzi to z łatwością. Bez głodu nie ma motywacji do działania.

Często podsycałem swój głód do wyjścia zwykłym, fizjologicznym. Było to na przykład ograniczenie kalorii, wstrzemięzliwość seksualna. Gdy byłem niezaspokojony, łatwiej przychodziło mi dostrojenie. Co takiego jeszcze robiłem? Przestałem oglądać TV, to też spowodowało głód. Wykorzystywałem telewizję tylko do szybszego przebudzenia się po nocnym śnie, by ułatwić sobie trzezwienie poprzedzające eksterioryzację. Wówczas stałem gołymi stopami na dywanie, gapiłem się w ekran i szybko zmieniałem kanały. Pomagało to otrząsnąć się z nocnego letargu.

Swój głód do wyjścia możesz podsycić czymkolwiek. Możesz na przykład obiecać sobie, że nie tkniesz łakoci, dopóki nie wyjdziesz. Jeżeli palisz papierosy, to w momencie, kiedy skończysz czytać to zdanie, rzuć je. Od tej chwili jesteś abstynentem. Swój głód nikotynowy wykorzystaj teraz jako paliwo do wyjścia. Nie wpadnij na tak genialny pomysł i nie zacznij z powrotem kopcić, gdy tylko uda Ci się dostroić. Lubisz piwo? Powiedz sobie, że uraczysz się nim dopiero po udanym starcie. Rusz głową, wymyśl coś, cokolwiek, bylebyś odczuwał głód. Następnie zaprzęgnij to do pracy. Gdy uda Ci się wyjść, nagródz się obficie. Pozwól sobie na coś przyjemnego, kup sobie coś. Może to być jakiś drogi ciuch, przedmiot. Będzie Ci on od tej chwili przypominał o pracy nad sobą. Jest jeden warunek. Może to być tylko jedna rzecz. Będzie Twoim magicznym talizmanem. Ilekroć na niego spojrzysz lub będziesz go nosić, tyle razy zapragniesz wyjść z ciała. Jednak nie spocznij na laurach, spraw sobie prezent tylko po pierwszym wyjściu. Potem nie będziesz ich potrzebował. Czy może istnieć lepsza nagroda od wizyty w PARKU, zasmakowania WOLNOŚCI, doświadczenia MIŁOŚCI od Niefizycznych Przyjaciół?

Kurtyna, jaką masz do rozdarcia, zbudowana jest przede wszystkim z lęku. Irracjonalnego strachu przed Nieznanym. Nie bój się Przyjacielu, nie ma absolutnie czego się bać. Pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno stałem przed Nią i trząsłem portkami, to zupełnie normalne. Instynkt samozachowawczy trzyma mocno w c.f., ale jest do opanowania. Nie wiem czego się boisz, mogą być to te same lęki, które występowały u mnie, ale równie dobrze całkiem inne. Wcześniej czy pózniej i tak je pokonasz - pokochasz. Poza tym Kurtyna może być zbudowana jeszcze z innego materiału. Może to być na przykład lenistwo, chęć odkładania pracy na jutro. Nie daj się złapać w pułapkę. Jutro nie istnieje! Jest tylko dziś, teraz!

Ponadto zasłona może być utkana z różnego typu uzależnień. Mam na myśli przede wszystkim uzależnienie od życia w Rzeczywistości Fizycznej. Może coś Cię trzyma? Zastanów się... Mnie przez dłuższy czas wiązał sport, intensywne współzawodnictwo. Jedno jest pewne. Jeżeli coś Cię pęta, z całą pewnością jest to jedna z emocjonalno-myślowych gier, z której czerpiesz pewne profity. Powiedz, czy w każdej chwili możesz odejść z uczty, jaką stanowi życie? Wyjść, pozostawić wszystkich gości, odłożyć niedokończony kęs. Potrafisz to? Jeżeli nie, wiedz, że w coś grasz, jesteś uzależniony od Ziemskiego Życia. Nie martw się, poradzisz sobie. Po pewnym czasie zrozumiesz, że to tylko gra, nic więcej. Nie będziesz się o nią dłużej zabijał.

Jeżeli tylko raz uda Ci się wyjść, dalej pójdzie jak po maśle. Zaskoczysz o co chodzi, będziesz to robił automatycznie, wyrobisz w sobie coś w rodzaju odruchu. Owszem będzie to nadal wymagało wysiłku, samodyscypliny, ale będzie coraz łatwiej. Każde jedno wyjście zbliża Cię do doskonałości, perfekcji.

Załóż dziennik. Notuj w nim swoje sny, wyjścia oraz spostrzeżenia. Przyda się to wszystko do pózniejszej analizy wydarzeń. Zbieraj jak najwięcej doświadczeń w POZA. Prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu - odzyskanie WOLNOŚCI - jest wprost proporcjonalne do liczby wyjść. Im częściej będziesz wychodził, tym lepiej. Pamiętaj jednak, że dostrajasz się do Drugiego Świata, by uzyskać poszerzoną świadomość, a nie po to, by zapisać jak najwięcej kartek w dzienniku.

Pomocny może być dyktafon. Zawsze miej go przy łóżku. Gdy będziesz nagrywał swoje relacje z POZA, miej oczy zamknięte, ułatwi to sprawę. W ostateczności, gdy nie posiadasz takowego urządzenia, powiedz na głos to, co przed chwilą Ci się przytrafiło w OSPUO. Ma to ogromne znaczenie. Taki zabieg spowoduje, że jeszcze lepiej to wszystko trafi do Twojej świadomości, utrwali się w Banku Pamięci. Ponadto zdając relację, przeżyjesz ją jeszcze raz.

Bardzo istotnym elementem jest ostatnia myśl, jaką będziesz miał w głowie tuż przed Salonowymi Drzwiami w Kurtynie. Musi być ona związana z pragnieniem wyjścia. Bywało i tak, że na chwilę traciłem świadomość - przeciskałem się przez Drzwi, a następnie ponownie ją odzyskiwałem już w POZA. Nie byłoby to możliwe, gdyby w moim umyśle gościła myśl niezwiązana z wyjściem. Gdy rozmyślałem o niebieskich migdałach, wówczas całe dostrajanie zakończone było fiaskiem - zasypiałem i budziłem się dopiero nad ranem. Pamiętaj! Bądz skoncentrowany na wyjściu do samego końca.

Jeżeli masz kłopoty z koncentracją, poćwicz ją, używając na przykład, obrazów do synchronizacji półkul. Można je kupić w sklepach ezoterycznych lub też ściągnąć z Internetu. Gdy jesteśmy przy synchronizacji mózgowej - na rynku można kupić za astronomiczną cenę specjalne dzwięki. Kolega się na nie napalił, spodziewał się bóg wie czego. Jednak prócz rozczarowania i pustego portfela niczego mu nie przyniosły. Dzwięki te wyciszają umysł, ułatwiają relaks, ale nie myśl, że wykonają całą robotę za Ciebie. Dla mnie osobiście były zbędnym balastem. Już umiałem jezdzić, więc nie potrzebowałem dodatkowych kółek.

Czy dieta ma jakieś znaczenie? Owszem ma. Nie oznacza to jednak, że masz przejść na wcinanie korzonków i kiełków. Chodzi o to, że niektóre pokarmy oddziaływają na umysł. Należy dostosować to, co wkładasz do ust z aktualnym stanem psychofizycznym. Wezmy na przykład węglowodany proste (cukier, słodycze, ciasta i tym podobne). Są częstą przyczyną gwałtownego skoku insulinowego. Niekiedy może być on pomocny (gdy chcesz się wyciszyć), może też przeszkadzać (kiedy Cię nazbyt uśpi). Z kolei pokarmy bogate w proteiny (np.: mięso, jaja, sery) pobudzają umysł. Zaobserwuj, jak czujesz się po befsztyku, a jak, gdy zjesz furę ciastek lub talerz ciepłych klusek. Po tych ostatnich sam będziesz jak ciepłe kluski. Przed wyjściem najlepiej nie być najedzonym. Zbyt obfity posiłek powoduje ospałość i ociężałość umysłową. Gdy mówię o diecie, należałoby wspomnieć o pewnej zależności, którą zaobserwowałem. Otóż najczęściej po powrocie do ciała mam silne pragnienie. Potrafię nawet wypić naraz trzy szklanki wody. Jednocześnie czuję, że tylko ona jest w stanieje zaspokoić. Suchość w ustach często utrzymuje się przez parę godzin po powrocie. Piję jak smok czystą mineralną wodę i co pięć minut latam do ubikacji. Obserwuj swój organizm, słuchaj jego głosu, daj mu czego potrzebuje w danej chwili. Unikaj pokarmów powodujących wzdęcia. Wiesz, co kiedyś cofnęło mnie do c.f. i to w samym środku bardzo ważnej Lekcji? Nie mylisz się, to był bąk. Dobrze jest odżywiać się zdrowo. Spożywać w regularnych odstępach czasu wartościowe, odżywcze posiłki. Wówczas poziom cukru we krwi utrzymuje się na stałym poziomie, jesteś przez to bardziej odporny na stres, naenergetyzowany i regenerujesz siły. Jak mówi przysłowie: W zdrowym ciele, zdrowy duch. Ponadto staraj się, aby Twój pierwszy posiłek po powrocie był dość obfity. Spowoduje to lepsze zakotwiczenie w ciele, postawi Cię na równe nogi i mocno uziemi. Jednak spożyj go dopiero po zdaniu relacji do dziennika lub dyktafonu. Dlaczego? Ponieważ łatwiej będzie Ci sięgać pamięcią do minionego doświadczenia na głodniaka.

Nie chcę w tym miejscu wyjść na skrzy wieńca zawodowego - z wykształcenia jestem nauczycielem wychowania fizycznego, ale niebagatelną rolę odgrywa aktywność ruchowa. Powoduje lepsze dotlenienie mózgu, dzięki temu umysł jest bardziej bystry. Ponadto wysiłek fizyczny przyczynia się do zmęczenia ciała, ułatwia jego relaks. Nie wspomnę tutaj o zwiększonej odporności na stres i zmniejszeniu poziomu lęku. Ciężka praca fizyczna uwalnia z nadmiaru agresji, pozwala ją kontrolować. Pod pojęciem wysiłku fizycznego nie mam na myśli tylko sportu. Równie dobrze może to być jakikolwiek inny rodzaj ruchu. Chodzi o to, żeby zmęczyć ciało, wówczas łatwiej będzie Ci się z niego wyrwać.

Omówię jeszcze dość ważną kwestię, mianowicie pozycję c.f. przed startem. Ułożenie go musi być adekwatne do aktualnego stanu rozbudzenia. I tak, jeżeli jesteś bardzo senny, z jakichś powodów nic mogłeś się rozbudzić, nawet półtorej godziny trzezwienia nie pomogło, nie kładz się, tylko wychodz z pozycji siedzącej. Jeżeli siedzisz na fotelu, zabezpiecz się przed ewentualnym upadkiem. Oprzyj delikatnie głowę o oparcie. Nie tul jej wygodnie jak do poduszki, bo możesz zasnąć. Postaraj się, by szyja była w lekkim napięciu, przez to będziesz czujny. Teraz lećmy dalej. Klatka i brzuch wypięte, dłonie splecione i ułożone na podbrzuszu. Możesz je również ułożyć z boku, najlepiej grzbietem do góry tak, byś miał do ostatniej chwili kontakt z fotelem, uziemieniem. Teraz nogi. Ugięte w kolanach pod kątem prostym, a stopy całą powierzchnią mocno na ziemi. Pozycja taka silnie zakotwiczy Cię w FŚ. I tak ma być. Utrzymuj się w c.f. najdłużej, jak tylko zdołasz. Jeżeli zauważysz, że odpływasz w sen, wówczas silnie skoncentruj się na uziemieniu - stopach. Poruszaj nimi, potrzyj o podłogę. Masz teraz kilka punktów podparcia - potylica, grzbiet, pośladki, stopy. Koncentruj się na nich, lecąc w górę i w dół lub też na wyrywki. W ten sposób wzmocnisz zakotwiczenie. Spokojnie, miarowo oddychaj, Z rozluznieniem ciała nie będziesz miał problemów, przecież jesteś niewyspany. Ciało samo się rozluzni. Twoje zadanie to tylko utrzymać umysł w czujności. Gdy poczujesz, że faza się przesuwa, nie przyspieszaj tego procesu, czekaj spokojnie, obserwuj, ona sama się wyrówna i wyostrzy.

Tak naprawdę to wyjście z c.f. jest bardzo proste. Uwierz mi. Przypomina to świadome zasypianie. Ważne jest Twoje nastawienie. Stan umysłu poprzedzający OBE charakteryzuje się silną koncentracją na osiągnięciu celu. Wszystko stawiasz w tej chwili na jedną kartę, jesteś w Teraz, a w Twojej głowie rozbrzmiewa tylko jedna myśl i idea - Wychodzę! Na niczym Ci w tej chwili nie zależy tak, jak na wizycie w PARKU.

Wróćmy do pozycji startowych. Kolejną będzie półsiedząca lub jak kto woli - półleżąca. Przypomnę Ci, że każdą z pozycji należy dostosować do aktualnego stanu rozbudzenia. Nie muszę Ci chyba mówić, że cały wykład na temat metodyki opuszczania ciała dostałem od Niefizycznych Przyjaciół na Lekcjach w OSPUO. Przyjmijmy, że w tej chwili jesteś równie śpiący jak i rozbudzony. Czyli przyjmiemy ułożenie ciała pośrednie. Połóż się na plecach. Wsuń coś pod nie, kilka poduszek lub stertę kocy tak, byś ułożył swój tułów mniej więcej pod kątem 45° względem podłoża. Jeżeli masz tendencję do chrapania, odchyl głowę do tyłu, udrożnisz w ten sposób drogi oddechowe. Nogi ugnij w kolanach tak, by stopy całą powierzchnią przylegały do podłoża. Jeśli jesteś na łóżku, w którym codziennie sypiasz, nie zapomnij ułożyć ciała w ten sposób, by głowa była skierowana w inną stronę świata niż zawsze. A teraz startuj Śmiałku! Wybierz sobie z palety technik coś dla siebie. Możesz to zmodyfikować, coś dodać lub coś ująć, Ty wiesz najlepiej. I jazda w Kosmos!

Kolejną będzie pozycja luzna, leżąca. Połóż się wygodnie na plecach. Teraz Twój umysł nie jest taki śpiący jak przed chwilą, gdy użyłeś pozycji półleżącej lub też siedzącej. Jesteś kompletnie trzezwy, umysł masz bystry, jasny i skoncentrowany na celu. Ramiona ułóż wzdłuż tułowia. Nie jest istotne czy dłonie mają spoczywać grzbietem do góry czy też do dołu, mają wygodnie leżeć. Najlepiej, jeżeli pod głową będzie płasko. Jednak gdy poczujesz, że do twarzy napływa krew i to Ci przeszkadza, wówczas wsuń pod potylicę jasiek.

Przyjmijmy, że trochę przesadziłeś z rozbudzaniem i masz problem z relaksacją. Ułóż się w pozycji embrionalnej , na dowolnym boku. Pozycja taka zniweluje napięcie w c.f. Przypomina pozycję boczną ustaloną. Leż i odprężaj się.

A teraz kompletne zaskoczenie. Będzie to absolutny wyjątek. Załóżmy, że w tej chwili jesteś tak pobudzony psychofizycznie, że nie jesteś w stanie się wyciszyć. Jednak bardzo chcesz wyjść, szkoda Ci marnować cennego dnia, czekać kolejne dwadzieścia cztery godziny do następnego razu. Wykonaj te czynności, które zawsze robisz przed snem, umyj zęby, skorzystaj z ubikacji, nałóż piżamę lub też rozbierz się do naga - nie wiem jak codziennie sypiasz. Zrób wszystko tak, jakbyś szedł spać. Połóż się do łóżka i przyjmij pozycję, w której codziennie sypiasz. Ale powtarzam, jest to absolutny wyjątek. Dotyczy tylko i wyłącznie stanu, gdy jesteś silnie pobudzony psychofizycznie.

To tyle odnośnie pozycji. Możesz dodatkowo wyciszyć się spokojną muzyką. Jednak najlepiej, jeżeli j ej wcześniej nie słuchałeś. W innym wypadku może wywoływać u Ciebie skojarzenia i przez to rozpraszać. Spróbuj zapuścić sobie przebój ubiegłego lata, od razu odpłyniesz na wczasy. Dodatkowo, jeżeli zajdzie taka potrzeba, pomóż sobie zatyczkami i ciemną opaską na oczach. Wyciszyć się możesz spacerem, gorącą kąpielą, no i oczywiście seksem.

Lećmy dalej. Ważne jest żebyś nauczył się wchodzenia w trans. Pomoże w tym rytmiczny oddech, wsłuchiwanie się w odgłosy bicia serca, stukanie palcem, a gdy jesteś w pozycji siedzącej, możesz delikatnie kołysać się do przodu i do tyłu lub też kiwać tylko głową, zupełnie jakbyś cierpiał na chorobę sierocą. Po kilku minutach załapiesz, o co chodzi. Jeżeli lubisz techno, wiesz, o czym mówię.

Gdy jesteśmy przy rytmie, ważne jest, by utrzymywać go w ciągu dnia. Swoją pracę nad wyjściem wpisz w harmonogram codziennych zajęć. Oczywiście trening nad eksterioryzacją traktuj priorytetowo, niech będzie dla Ciebie najważniejszy. A prawdę mówiąc, podejdz do tej całej sprawy z obsesją i uporem maniaka. Odsuwaj wszystko inne na dalszy plan. W tej chwili najistotniejsze dla Ciebie jest odzyskanie WOLNOŚCI i powrót do DOMU. Chyba nie chcesz gnić w tym szambie całe wieki!

OBE nie jest żadnym darem. Wybij sobie to z głowy. Każdy może nauczyć się opuszczać ciało. A dokładniej, robić to świadomie, bo wychodzisz z niego co noc, tyle że bezwiednie. Mój kolega Jarek, uparcie twierdzi, że jestem obdarzony nadprzyrodzonymi zdolnościami i dlatego mi to wychodzi, a jemu nie. Kiedy to oznajmia, za każdym razem pukam się w czoło i mówią mu: - Tak sobie tłumacz, leniu śmierdzący. Nic samo nie przyjdzie, bez pracy nie ma kołaczy!

Gdy jesteś leniwy, okładaj się batem, gdy jesteś pracowity, bądz dla siebie wyrozumiały. Naucz się śmiać z siebie, to tylko zabawa w eksterioryzacją, nic więcej.

Zapytasz: to jak w końcu mam podejść do tej całej sprawy? Na luzie, czy z uporem maniaka? Ze śmiechem, czy też z przestrachem? Co to w końcu jest, gra czy zabawa? Ten facet sam sobie zaprzecza! A ja Ci odpowiem: - Ani gra, ani zabawa! Atakuj swoją Kurtyną z różnych stron. Tylko Ty wiesz, z czego jest utkana. Ja jedynie próbują Ci podpowiedzieć. Jedno jest pewne, rozpieprzysz ją w drzazgi, zrobisz to! W dużej mierze już to uczyniłeś - przeczytałeś tę książką. Nie czekaj, rozedrzyj ją do końca! Zrób to jeszcze tej nocy! Trzymam za Ciebie kciuki!

Na koniec kilka wskazówek, gdy znajdziesz się już po Drugiej Stronie. Po powrocie nie poruszaj się. Leż przez chwilę i spróbuj odbić z powrotem do POZA. Teraz będzie to dziecinnie proste. Często wyjście układa się w długą serię zbudowaną z krótkich do-strojeń. Ten sam zabieg - nie poruszanie c.f. - możesz zastosować nad ranem, gdy się przebudzasz. Wówczas nie otwieraj oczu, bądĽ nieruchomy, przypomnij sobie, co też Ci się przed chwilą śniło... Zanim się spostrzeżesz, będziesz z powrotem w krainie snu, z tą różnicą, że w pełni świadomy. Na Cofkę - SŚC też jest dobry sposób. Mam nadzieję, że nie spotkasz tego świństwa, jest okrutnie. Gdyby jednak tak się stało, użyj podstępu: Poddaj się, leć spokojnie do c.f., a gdy WW oznajmi, że jesteś o metr od OP, gwałtownie wyhamuj i odbij z całej siły - przyj w przód, w bok, obracaj się, wygnij w łuk, zrób cokolwiek, aby ustrzec się przełączenia na zmysły fizyczne.

Nauczyłeś się dobrze dostrajać, jesteś w OSPUO kompletny. Teraz, by zebrać jeszcze więcej swojej świadomości z Rzeczywistości Fizycznej, resztek siebie, użyj następującego chwytu: przypomnij sobie, która może być godzina w FŚ, co masz dzisiaj do zrobienia, wymień listę zakupów lub też odśwież w pamięci, jakie czynności wykonywałeś wczoraj. Gdy będziesz to robił, uważaj żeby nie odlecieć, nie stracić świadomości. Rób to po prostu przez krótką chwilę. Gdy uda Ci się przeprowadzić powyższy zabieg, wiedz, że jesteś profesjonalistą, masz absolutnie kompletną świadomość. A teraz proś o kierownictwo Niefizycznych Przyjaciół lub (i) szukaj Białego Światła. Bądz uważny, może być Ono na suficie, ścianie, za drzwiami, na Horyzoncie, gdziekolwiek. Znajdz Je i dostrój się do Niego. Nie musisz iść, czy też lecieć w Jego kierunku. Po prostu wychyl swoją świadomość w stronę Białego Światła. Dostrój swoje wibracje do Niego. To proste, Twoja Jazń pamięta, jak to zrobić.

Przejęcie Steru przez Niefizycznych Przyjaciół nic musi oznaczać Lotu z Nimi. Może to być Operacja, Zabieg lub Lekcja. Mogą coś ważnego zakomunikować werbalnie lub niewerbalnie. Bądz otwarty i uważny. Niekiedy są to bardzo subtelne komunikaty. Może zadzwonić telefon - odbierz go i wysłuchaj. Nie zdziw się, gdy uruchamiając radio, zamiast muzyki usłyszysz Ciepły Głos Niefizycznych Przyjaciół, a gdy włączysz TV lub komputer, na ekranie zagości przyjemna postać, która powie, że Cię Kocha. Obserwuj wszystko dokładnie. Zbierz doświadczenie, wróć do c.f. i układaj swoje Puzzle. Wkrótce będziesz wiedział, o co chodzi w Wielkiej Grze. Będzie to Twoja Wiedza i niczyja więcej. Ona da Ci WOLNOŚĆ.

W tej chwili, gdy kończysz czytać ten tekst, skąd wiesz, czy jeszcze żyjesz w Rzeczywistości Fizycznej? Nie dowiesz się tego nigdy, jeżeli nie będziesz miał możności weryfikacji FŚ z NŚ. Umrzesz bezwiednie, bez świadomości, śpiąc kamiennym snem w OSPUO! Miną wieki na Ziemi, zanim zaczniesz budzić się w POZA. Szkoda czasu! Wracajmy do DOMU! Wziąłbym Cię na barana, ale nie ma takiej możliwości.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Pią Lip 09, 2010 14:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 11:24   

No nieźle, pewnie zanim wkleiłeś to przeczytałeś, jak ktoś jeszcze to niech mnie zaciekawi jakimś trzyzdaniowym cytatem. Ale tak sobie żartuję, a pewnie zważywszy autora postu zmobilizuję się i przeczytam bo na pewno warto.
:-)
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 11:59   

Dziekuję za interesujący wątek ;)
Miewam ostatnio "przebłyski" świadomych snów. Myślę, że jest to związane z próbą odzyskiwania świadomości na jawie. Pojawiają się samoistnie, pod wpływem uświadomienia sobie braku logiki własnych snów. Przebudzam sie we śnie na chwilę i chyba z tego wrażenia zaraz się budzę, niestety... no ale polatać zdążyłam ;))

Natomiast o OOBE myślę i czekam, aż nadejdzie odpowiedni czas..hmm...ciekawe, ciekawe..
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Lip 09, 2010 12:45   

Cytat:
Czym jest świadomy sen, eksterioryzacja, OBE, podróż astralna lub też wyjście z ciała, dostrojenie, przesunięcie fazy? To jedno i to samo!


I wszystko jasne :medit:
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lip 10, 2010 10:21   

Adam319 napisał/a:
No nieźle, pewnie zanim wkleiłeś to przeczytałeś


Wczoraj przeczytałem i wkleiłem wszystko z jednego powodu. Mianowicie udało mi się mieć świadomy sen za pierwszym podejściem! Metoda Darka polegająca na "wychodzeniu" nie na wieczór, a rano po godzinie od obudzenia jest tak dobra. Elity tybetu kontemplowały rano żołtko, wodospad i służących pracujących na ich posiadłości. Nic dziwnego, że mogły świadomie śnić na wieczór. Teraz dla większości stare metody i modlitwy już "nie pracują".

Dzisiaj drugie podejście. Wstałem o 6, przyniosłem wodę, pokontemplowałem drzewa i owady, starałem się być maksymalnie "uziemiony","obudzony w tu i teraz", nie myśleć o przyszłości i przeszłości, nie snuć marzeń i planów, czuć słońce na skórze, kroki, kiedy idę, powietrze którym oddycham, podlałem roślinki i wskoczyłem z powrotem do łóżka.

Tym razem metoda na wykałaczkę. Zatrzymałem na parę minut kołowrotek myśli i... też zadziałało! Chwila moment, jestem już w OSPUO! Niezła beka, bo cały czas wizualizowałem pokój, myślałem, że leżę jeszcze w grubym świecie fizycznym w półśnie. I usilnie próbowałem "wyjść z ciała", kiedy tak naprawdę w nim już nie byłem. :faint: W końcu wstałem zrezygnowany i doznałem szoku! Jestem w poza. Realność tego miażdży. :shock: Pokój był niby mój, ale trochę większy, mata zamiast na podłodze rozciągała się po ścianie, na parapecie stała jedna ogromna donica zamiast kilku małych, obrazy krzywo wiszą itd. Myślę sobie: tiaa telewizor wyrzucony, ale muszę jeszcze bardziej ograniczyć kompa, by zregenerować wyobraźnię odtwórczą. Balans jakiś kiepski, trudno złapać równowagę i chodzić, łatwiej było mi siedzieć. Coś tam w końcu porobiłem, jakieś fikołki, pozwiedzałem, spotkałem kilku raczej wymyślonych ludzi, ale cały czas bałem się, że mnie cofnie gdy otworzę szerzej oczy. I tak się stało (samosprawdzająca się przepowiednia). :faint: Jeszcze się z lękiem zastanawiałem w jakiej pozycji będę leżał po obudzeniu i którym miejscu w pokoju. Oczywiście pozycja była dokładnie taka sama w jakiej się kładłem, wykałaczką się nie zadławiłem. Wylądowałem z powrotem z opadniętą szczeną powtarzając "o mój Boże" a teraz opisuję. :-o
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lip 10, 2010 14:10   

Robert A. Monroe - Nauka na Ziemi, reinkarnacja (napisy PL)

> http://www.youtube.com/watch?v=ETWdwsDUS2M
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Sob Lip 10, 2010 14:53   

Chyba rzeczywiście do takich "przeżyć" organizm musi być wypoczęty, no i w pełni świadomy. Mój pierwszy świadomy sen zdarzył się, jak mnie dziecko wybudziło w nocy ze snu,a potem się kładłam.

Waldek B napisał/a:

Wczoraj przeczytałem i wkleiłem wszystko z jednego powodu. Mianowicie udało mi się mieć świadomy sen za pierwszym podejściem!

Życzę powodzenia z odwiedzaniu ponadczasowego wymiaru i zapisuj jak najwięcej :)

Polecam obejrzeć Waking Life - interesujący, animowany film w temacie świadomych snów.

PS. Wiele osób, z którymi rozmawiałam na ten temat, uważa (nie mając żadnego doświadczenia), że świadome sny są męczące i człowiek wtedy nie odpoczywa. Ale takie zdanie wynika chyba z lenistwa, bo moim skromnym zdaniem, zupełnie mija się z prawdą :-D
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lip 11, 2010 11:36   

Trzecia próba, znowu "na wykałaczkę". Dziś jakoś ciężej mi się zdecydować, bo pózniej, a zamiast spaceru wśród zieleni do rozbudzenia użyłem kompa. Ale po godzinie nastawiam pieczeń i kładę się znowu z zatyczkami w uszach. Okna pozamykane, cisza jak u Pitagorasa w hadesie, firanka nieco odsłonięta, tak by było trochę widać co jest za oknem. Chwilę wizualizuję i odtwarzam w wyobrazni pokój (mam z tym jeszcze problem, raz że nadal mam tu za dużo rzeczy, a dwa, nadal za dużo oglądam ruchomych obrazów). Zamykam oczy, niemyślę, wpatruję się w czerń. Coś za długo to trwa, nie mogę się dziś przenieść, prawie czuję, tuż tuż, ale nic z tego, ręka mi drętwieje, wykałaczka uwiera. Nie tym razem. Wstaję w końcu, daję za wygraną i idę do kuchni, patrzę a tam woda się już gotuje, kipi, zalewa podłogę. No to dalej, zakręcam gaz i zaczynam się krzątać. Zaraz. Nie nastawiałem garnka na gazie tylko pieczeń do piekarnika. I to jest moment podobny kiedy dostaje się frontalnego kopa w twarz. Ale jak to? :shock: :-o Znowu to samo, co wczoraj!!! Realizm OSPUO jest taki jak świata fizycznego. Ponownie staram się utrzymać równowagę, z tym jest tam ciężej. Faza płytka i zaczyna mnie już cofać, stopy mocno na glebie!, walczę, klepię się po brzuchu, ramionach, czuć jak normalne fizyczne ciało, przez chwilę jest lepiej. Nie, dalej cofa, nie daję za wygraną, schodzę na czworaka, przywołuję "kogoś wyższego" w nadziei, że to mnie jakoś zakotwiczy. Ta osoba podaje mi rękę, pomaga mi wstać, myślę sobie ok teraz zobaczymy co jest za oknem. Może PARK? Nie, to by było zbyt piękne. I znowu cofnęło mnie. :mad: Leże jak leżałem, minęła cała godzina.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Nie Lip 11, 2010 18:03, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Nie Lip 11, 2010 12:27   

Chomika powinni zabronić, biblioteka kongresu się nie umywa. :-)

Przeczytaj sobie:
Mark Clifton - Na wstędze Möbiusa (Star Bright)

z

Antologia - Rakietowe dzieci.rar

z

http://chomikuj.pl/irris2?fid=171446663
bez logowania

z anim nie będzie za późno.
:-)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lip 11, 2010 18:02   

To co ja opisuję to jest LD (Świadomy Sen) w OSPUO, a nie OOBE na wyższych duchowych poziomach czy OOBE dostrojone do świata fizycznego. Samo wejście w świadomy sen nie wymaga wcale tak wiele wysiłku, predyspozycji ani umiejętności, natomiast zostanie tam lub wgląd za kurtynę to już inna bajka.

Potem jeśli wierzyć Monroemu, za oknem, czy kurtyną jest PARK i WYŻSZE PLANY. Tyle, że aby tam wejść "z buta" trzeba być już na wyższym poziomie dostrojenia jak np jakiś Łazariew. Widać ja nie jestem i muszę na początek popracować nad koncentracją, byciem tu i teraz, odbudową wyobrazni odtwórczej i dobrym zakotwiczeniem w OSPUO, by w ogóle marzyć o PARKU.

Aczkolwiek Sugier uparcie twierdzi, że LD, a nawet nieświadomy sen to jest już w pewnym stopniu wyjście z ciała, takie OOBE ale na najniższych planach.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Nie Lip 11, 2010 18:12, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Lip 11, 2010 20:00   

WITAM :hug:

Forum m.in.: dot .OOBE / LD
http://www.afterlife-know...cdb3a2bd056465b
http://www.afterlife-know...forum/index.php
Strona : "Wiedza o życiu po życiu" a tam m.in. link bezpośrednio do The Monroe Institute
http://www.afterlife-know...ntpage&Itemid=1


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Lip 13, 2010 11:49   

fink napisał/a:
postrzegać fizyczny świat, takim jakim on naprawdę jest. Bez dodatkowych przedmiotów, miejsc.

Bardzo ważne jest to co napisałeś, lecz wg mnie pierwszym krokiem jest świadome doświadczanie takiego świata "na jawie". Potem można dopełniać to we śnie, oobe czy jak je zwał.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lip 17, 2010 19:57   

Cytat:
Spotkanie z Darkiem Sugierem w Puławach

1. http://www.youtube.com/us.../18/Qd3Cs0NRQmw
2. http://www.youtube.com/us.../17/BLodBCsVgis
3. http://www.youtube.com/us.../16/GI2aK2CtCcc
4. http://www.youtube.com/us.../15/b8G1CbYOgLM
5. http://www.youtube.com/us.../14/vZpZHTF_ZJU
6. http://www.youtube.com/us.../13/yS2mM4SxmBo
7. http://www.youtube.com/us.../12/mq_F-5_Hmbc
8. http://www.youtube.com/us.../11/8cou3-8TBSc
9. http://www.youtube.com/us.../10/wIccc900JDI
10. http://www.youtube.com/us...u/9/gGGI7AGSpNE
11. http://www.youtube.com/us...u/8/bBIYTS4WlZQ
12. http://www.youtube.com/us...u/7/b1eEg0DWerA
13. http://www.youtube.com/us.../19/ht_KS2jUHTA




- Świadomość to zakotwiczenie w teraz. Jeżeli zasypiasz nieświadomie, to na pierwszych planach rozsypujesz się na kawałki (aspekty, role).
- Człowiek jest czymś w rodzaju duplikatora, samo-powielającej się kopiarki. Prowadząc senny monolog z samym sobą - stwarzasz kolejne istoty. One dostają potem ciała fizyczne.
- "Zbierasz samego siebie". Im więcej siebie zbierzesz, tym bardziej jesteś zadowolony, szczęśliwszy. Twoje Wyższe Ja, MTJ, to mniej rozsypana jazń, Ty z przyszłości/przeszłości. To ona pomaga osiągać LD, OOBE. Na wyższych planach jaznie łączą się, chodzi byśmy się w finale zjednoczyli.
- Rzeczywistość snu to rzeczywistość zmarłych, sen to mała śmierć. Podczas śmierci zabierasz całą swoją świadomość.
- Pierwsze wyjścia są zawsze płytkie. W "poza" dostrajasz się poprzez wpatrywanie.
- Wszystkie wcielenia odbywają się jakby jednocześnie w różnych czasomiejscach. Tysiące osób-odbić w lustrze, na końcu ziemskiego ogonka - kosmita. Podczas snu odbywa się jakaś integracja, wymiana informacji.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lip 17, 2010 21:06   

Cytat:
STREFA TAJEMNIC - PODRÓŻE ASTRALNE

Projekcją astralną inaczej OBE (z ang. Out of Body Experiences - Doświadczenia poza ciałem) nazywamy stan podczas którego nasze Ja znajduje się poza fizyczną powłoką i egzystuje poza nią. Jest to stan gdy My (nasza świadomość) opuszcza fizyczną powłokę (ciało fizyczne). Możemy wtedy dosłownie stanąć obok siebie. Czy to możliwe? Przekonajcie się sami.

1. http://www.youtube.com/watch?v=Boj-ieMYa_Q
2. http://www.youtube.com/watch?v=Tefy4Qunm0A
3. http://www.youtube.com/watch?v=8mNP2dXeoik
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 15:58   

Nie udało mi się powtórzyć wyjścia po tych pierwszych z rzędu trzech fartownych razach. Szczęście początkującego, a potem nic. Może za bardzo się podekscytowałem, zacząłem opowiadać ludziom, planować latanie na wyższe plany, do snów innych osób, oglądanie swego śpiącego ciała, cofanie się w poprzednie życia, naprawianie hologramu itd. No i przyblokowało mnie na długo. W końcu odpuściłem całkowicie. Myślę, na wszystko w życiu będzie pora, jak nadejdzie odpowiedni czas, wyważone nastawienie, to i Wyższa Siła może zdolność wróci.

Przez ostatnie dni tak się zmachałem biegami, gimnastyką, kopaniem ziemi itd, że dziś spałem gęstym snem jak kamień 7 godzin. Miałem od razu po obudzeniu przeczucie. Rozbudziłem się godzinkę i znowu do łóżka na grubą poduszkę na której nigdy nie śpię, wykałaczka uwiera, stukam palcem. Ale leżąc na plecach jakoś nie mogę, więc obróciłem się na bok. Po jakichś 20 minutach zaczynają się senne majaki, bezsensowne z pozoru gonitwy myślobrazów. Co chwila stukam palcem i sobie powtarzam: "jestem świadomy, wychodzę do OSPUO, zachowuję świadomość, patrzę w czerń, jestem samym patrzeniem" itd. Ekscytacja rośnie gdy dochodzę do momentu, kiedy już nie jestem pewny czy stukam palcem w realu, czy w myślach. To już? Mogę otworzyć oczy i wstać? Otwieram oczy i wiem, że się udało.

Trochę lipa, bo wyszedłem jakby do nieruchomej fotografii widoku mojego pokoju. 8/ W dodatku widzę słabo, tylko jednym okiem (potem się okazało, że spałem na boku i poduszka zakrywała je...). Pierwsze wyjście słabe, już mnie cofa ledwo wstałem i przyzwałem swoje Wyższe Ja. Ok, próbuję kręcenia się jak derwisz i tańczenia jak szaman, ale trudno to robić mając przed oczami, a właściwie przed jednym okiem dwuwymiarową nieruchomą fotografię. Nic to nie daje, tracę równowagę i jestem z powrotem w ciele.

Wykałaczka uwiera jak diabli, ale nie otwieram oczu, nie ruszam się. Sugier pisze, że drugie wyjście, jeśli się uda zaraz po skusze będzie głębsze, a faza bardziej stabilna. Krótka powtórka z rozrywki "strażnika banku swojej świadomości". I faktycznie tak jest. Teraz już w 3d replice mojego pokoju. Próbuję przećwiczyć salto w tył, ale nawet tam mi nie wychodzi. To jest dopiero blokada psychiczna. Czy wreszcie uda mi się zobaczyć coś poza pokojem? Daję susa na parapet. Właściwie podlot!, bo w realu nie ma na to szans. Przechodzę/teleportuje się przez szybę. Ale jazda. Niestety żaluzje przesłaniają widok. Najlepsze, że faktycznie nie mam nic takiego na oknach balkonowych. Odsłaniam je, a tam następne i tak w nieskończoność. To jakiś symbol do zrozumienia. Może tego, że strasznie introwertycznie żyłem i izolowałem się przed światem. Nagle żaluzje same znikają. Widzę krajobraz, jakichś ludzi, same atrapy. Widzę mojego dobrego przyjaciela z świata fizycznego, ale podobnie jak i inni nie słyszy mnie (po obudzeniu zastanawiałem się, czy nie był to może jakiś żywy niefizyczny lub Wyższy Ja, który obserwował mnie z dystansu pod tą postacią...).

Nagle robi się ciemno. Udaje mi się wreszcie opuścić pokój. Spożywam z atrapami jakąś lianę, która "rośnie 50 cm na 1000 lat". Czuję dokładnie ciekawy całkiem dobry smak, ni to ser ni to mięso, ni to grzyb. Jeszcze nigdy we śnie nie czułem tak intensywnie zapachów i smaków. Jakimś cudem zaczynam tracić świadomość "tu i teraz". Tzn "zasypiam", nie kontroluję popędów, atrap, ani wiru kolejnych bzdurnych wydarzeń. Zapomniałem całkiem po co tu przybyłem, jakie techniki i koncentrację miałem zastosować, by przedrzeć się przez kurtynę wyżej do PARKU. Zapomniałem o kurtynie, zapomniałem o PARKU.

Wniosek jest jeden, zanim zacznę eksplorować tamten świat muszę solidnie popracować nad koncentracją. Koniec końców znowu obleciał mnie zupełnie irracjonalny strach, czy aby tam po drugiej stronie nie połknąłem tej cholernej wykałaczki. :faint: No i tego już było za wiele.

Kiedy się obudziłem doznałem czegoś w rodzaju olśnienia czy podarunku. Pierwszą myślą był prosty ale pasujący tytuł na aktualnie malowany obraz, nad którym się zastanawiałem wiele dni i nic sensownego nie przychodziło mi do głowy.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Śro Sie 04, 2010 16:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sie 09, 2010 22:05   

Waldek B napisał/a:
Widzę mojego dobrego przyjaciela z świata fizycznego, ale podobnie jak i inni nie słyszy mnie (po obudzeniu zastanawiałem się, czy nie był to może jakiś żywy niefizyczny lub Wyższy Ja, który obserwował mnie z dystansu pod tą postacią...).


Mówiłeś coś do swojego swojego przyjaciela i on Ciebie nie słyszał, czy tylko myślałeś, że Cię nie słyszy?

Waldek B napisał/a:

Kiedy się obudziłem doznałem czegoś w rodzaju olśnienia czy podarunku. Pierwszą myślą był prosty ale pasujący tytuł na aktualnie malowany obraz, nad którym się zastanawiałem wiele dni i nic sensownego nie przychodziło mi do głowy.

Mógł Ci to przekazać przyjaciel ;) Zdradzisz jaki tytuł ma Twój obraz? :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 16, 2010 20:03   

fink napisał/a:
Robert A. Monroe w swojej trzeciej i ostatniej książce opisuje swoją "najdalszą podróż" jaką odbył, w której, można powiedzieć w dużym skrócie, dotarł do Źródła. A oto cytat z jego książki, w którym opisuje fakty jakie udało mu się odkryć podczas tej "podróży":
Nasz Stwórca:
• jest poza naszym zrozumieniem tak długo, jak długo pozostajemy istotami ludzkimi
• jest projektantem zachodzącego bez chwili przerwy procesu, którego jesteśmy częścią
• posiada cel dla pewnego działania, cel ten wykracza jednak poza naszą zdolność pojmowania
• w miarę potrzeb dokonuje w tym procesie zmian i przestrojeń
• ustanawia proste prawa mające zastosowanie dla wszystkich i wszystkiego
• nie żąda czci boskiej, adoracji czy rozpoznania
• nie karze za “zło" i “grzeszne uczynki"
• nie nakłada na naszą aktywność życiową żadnych ograniczeń


Sugier z kolei pisze, że Bóg, Wyższe Ja, MTJ, to "mniej rozsypana Totalna Jazń", "taki Ty z przyszłości". Użył tam analogii spotkania siebie samego z czasów przedszkola, będąc już dorosłym. Tak mniej więcej ma wyglądać spotkanie z Bogiem na wyższych planach.

W ogóle jego dzieło jest znakomite, a metody w moim przypadku okazały się strzałem w dziesiątkę (w przeciwieństwie np do tybetańskiej jogi snu, która wymagała ogromnego nakładu pracy i czasu, wizualizowania kolorowych czakr, których nawet specjalnie malowałem obrazy na tą okazję, a wszystko przynosiło mizerne efekty). A tu facet jest takim typowym chłopakiem z bloku, rzuca mięsem, płacze, nie tłumi żadnych emocji, ćwiczy na siłce i pisze wiersze. Ale ta jego niespotykana przejrzysta autentyczność i bezwstydna szczerość w połączeniu z serdecznością tworzy naprawdę ujmującą kombinację. I do tego metody miażdżąco skuteczne, dopasowane do naszego dzisiejszego szybko pędzącego świata. Świetnie się czytało żółtą książkę podczas solaryzacji w te lato. 8-)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Sie 16, 2010 21:08   

fink napisał/a:
Adam319

Pogadaj z Soookiem, może coś wyciągniesz.
:-)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sie 16, 2010 22:12   

Adam chyba nie praktykuje OOBE tylko czyta bardzo fajne antologie... Chyba, że coś przegapiłem?

Co do ostrości i wyrazistości, to bywa szokująca. Jest czasem NIE DO ODRÓŻNIENIA od świata fizycznego! Normalnie wstaje z łóżka i jestem w subtelniejszym hologramie - OSPUO, klepię się po brzuchu i ramionach, robię przysiady, czuć jak normalne ciało i materię wokoło, z tym, że mogę przechodzić-teleportować się przez ściany, robić 4 metrowe susy. :shock: To się nadal nie mieści w mojej głowie, mimo, że przeżyłem, doświadczyłem i naczytałem się, naoglądałem już trochę. Natomiast "im dalej w las faz" tym zaczynam gubić tą ostrość, zaczyna się kołowrotek myślowy i "zasypiam" - rozsypuję się jak klocki lego na postacie, fantazje i wydarzenia.
Myślę, że ma to związek z umiejętnością koncentracji "tu i teraz" o jakiej mówi Eckhart Tolle. Praktykuję ją codziennie idąc nad rzekę i siadając na pniu mam taki widoczek:



Oddycham spokojnie, patrzę na życie, ruch, fale i drzewa, chmury, liście, ptaki, ryby.


Ale staram się nie myśleć, nie analizuję jaki to gatunek ptaka np albo co robiłem wczoraj i co będzie jak wrócę do domu, jaka pogoda będzie jutro. Ot jestem w chwili samym patrzeniem. To samo robię podczas rozciągania i posiłków, po prostu jak rozciągam się, to temu staram dać 100% uwagi. Jem tak jak radzą Kwaśniewski i Łazariew - nie oglądam filmu, nie dyskutuję o polityce, nie dumam, nie fantazjuję. Smakuję potrawę, przełykam i oglądam kolor fakturę, światłocień. Jak myję talerz to w 100% przytomnie. Tak jak mawiają - zen to nie rozmyślanie o Bogu podczas obierania ziemniaków - to samo obieranie ziemniaków. Proste i dlatego trudne.
Powyższe praktyki są dla mnie niesamowicie ciężkie do uzyskania. Mniej więcej po 3-5 minutach łapię się na tym, że już małpaumysłu rwie się, skacze po tematach i zaczyna planować "a co będzie jutro albo za tydzień?", albo wyobraża sobie coś, "fajna była ta dziewczyna", "w sobotę podleję roślinki, pamiętaj!", "mogłem więcej zrobić tego, a w tamto nie potrzebnie się angażowałem", "przeczytam trylogię Monroea", "spróbuję kiedyś wędzonych śliwek" itpitdłubudubu. Znowu przywołuję się do prządku "budzę małpę" i zaczynam koncentrację świadomości od początku. Ten stan "totalnie przytomnego bycia tu i teraz" jest KLUCZOWY do wychodzenia do OSPUO i dalej.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Wto Sie 17, 2010 01:10   

Fink - gdybym miał coś do dodania to bym dodał, ale nie mam, nie pasjonuję się tym tytułowym skrótem, nawet nie pamiętam co oznacza, Soook jest o tyle ciekawy, że ma w tego typu tematach zawsze kilka ciekawych myśli do przekazania.
Pozdrawiam śpiących inaczej.
:-)
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Sie 26, 2010 12:01   

Ostatnio „odkryłam” twórczość Carlosa Castanedy, antropologa, który w swych książkach zawarł nauki meksykańskiego szamana z plemienia Yaqui o imieniu don Juan Matus.

Czytaliście może jego „Sztukę śnienia” ?
Jeżeli nie, to przytoczę parę cytatów z powyższej, może Was zaciekawi.
(Ja zatrzymałam się w czytaniu jej na Rozdziale „Pierwsza Brama Śnienia” z zamiarem przejścia)

Cytat:
Cokolwiek bowiem postrzegamy, jest energią. Ponieważ jednak nie możemy jej bezpośrednio dostrzec, przetwarzamy naszą percepcję tak, by pasowała do pełnego wzorca. Ów wzorzec jest właśnie społeczną stroną postrzegania, którą musisz oddzielić.

przede wszystkim jest to świat energii, a potem dopiero świat obiektów. Jeśli od samego początku nie założymy, iż jest to świat energii, nigdy nie będziemy w stanie dostrzec jej w sposób bezpośredni. Zawsze będzie powstrzymywać nas naturalne przekonanie o realności i twardości obiektów

Śnić powinno się z niezachwianą wolą i powagą, podpartymi jednak gromkim śmiechem i pewnością człowieka pozbawionego wszelkich trosk. Tylko w tych warunkach nasze sny mogą zamienić się w śnienie.

Don Juan wyjaśnił, że w strumieniu energii wszechświata istnieją wejścia i wyjścia, że w przypadku śnienia istnieje siedem wejść, postrzeganych przez czarowników jako przeszkody, które nazywa się siedmioma bramami śnienia.

Pierwsza brama jest progiem, który musimy przekroczyć poprzez świadomość istnienia pewnego odczucia przychodzącego tuż przed głębokim snem – powiedział. – Jest to uczucie miłej ociężałości, która sprawia, że nie chce się nam otworzyć oczu. Osiągamy pierwszą bramę W momencie, gdy zdamy sobie sprawę, że zasypiamy zawieszeni między ciemnością a ociężałością.

celem śnienia jest zamierzyć, by twoje ciało energetyczne uświadomiło sobie, że zapadasz w sen. Nie zmuszaj się do świadomości, iż zapadasz w sen. Pozwól to zrobić swemu ciału energetycznemu. Zamierzać oznacza pragnąć, nie pragnąc; działać, nie działając. Podejmij się trudu zamierzania – kontynuował po chwili don Juan. – Użyj swej cichej determinacji, wolny od wszelkich myśli, i przekonaj samego siebie, że trafiłeś do swego ciała energetycznego i że jesteś śniącym. Dzięki temu, naturalną koleją rzeczy, staniesz się świadomy momentu, w którym zapadasz w sen.

Don Juan powiedział, że śniący z pełną świadomością rzucają krótkie spojrzenia na wszystkie rzeczy, które ich otaczają podczas snu. Jeśli skupiają uwagę śnienia na czymś konkretnym, jest to jedynie punkt wyjścia. Następnie patrzą na inne przedmioty w ich śnie, wracając do punktu wyjścia możliwe jak najczęściej.

Śnienie musi być przemyślane i rzeczowe. Nie można sobie pozwolić na jeden fałszywy krok. Śnienie to proces przebudzania i uzyskiwania kontroli. Uwagę śnienia trzeba cały czas ćwiczyć, bo są to wrota do drugiej uwagi.
– Jaka jest różnica między uwagą śnienia a drugą uwagą?
– Druga uwaga jest jak ocean, a uwaga śnienia to rzeka, która wpada do tego oceanu. Druga uwaga to stan świadomości istnienia innych światów zupełnych, tak zupełnych, jak nasz świat. Natomiast uwaga śnienia to stan świadomości istnienia przedmiotów w naszych snach.

w naszych snach istnieją też prawdziwe energetyczne wtręty, rzeczy występujące w naszych snach za przyczyną zewnętrzną, narzucone nam przez obcą siłę. Umiejętność odnalezienia ich i podążania za nimi stanowi istotę magii.

Chcę jeszcze raz powiedzieć ci, co masz zrobić w swoich snach, aby przekroczyć pierwszą bramę. Na początku musisz utkwić spojrzenie w dowolnie wybranym przedmiocie. Potem przesuwaj wzrok na inne przedmioty, rzucając przelotne spojrzenia, wpatruj się w tyle przedmiotów, ile tylko zdołasz. Pamiętaj, że jeśli patrzysz krótko, obrazy się nie zmieniają. Potem wróć do punktu, od którego zacząłeś.

– Co oznacza przejście pierwszej bramy śnienia?
– Osiągamy pierwszą bramę śnienia, uświadamiając sobie, że zapadamy w sen, albo mając, tak jak ty, niesłychanie realistyczny sen. Kiedy już osiągniemy bramę, musimy ją przekroczyć dzięki umiejętności utrzymania obrazu dowolnego przedmiotu w naszym śnie.
– Prawie to mi się udaje, ale przedmioty szybko się rozpływają.
– Właśnie to usiłuję ci powiedzieć. Aby skompensować ulotność snów, czarownicy zastosowali metodę określonego przedmiotu jako punktu wyjścia. Za każdym razem, gdy oddzielasz go i patrzysz na niego, odczuwasz natłok energii. Dlatego też na samym początku nie patrz na zbyt wiele rzeczy w swoich snach. Wystarczą cztery przedmioty. Później możesz poszerzyć zakres postrzegania, aż będziesz mógł ogarnąć wszystko, co zechcesz. Ale gdy tylko zaczniesz tracić kontrolę, a obrazy zaczną się zmieniać, wróć do punktu wyjścia i zacznij od początku.

Najbardziej niezwykłą rzeczą, która przytrafia się śniącym, jest to, że wraz z dotarciem do pierwszej bramy docierają także do swego ciała energetycznego.
– Czym właściwie jest ciało energetyczne?
– Jest to odpowiednik ciała fizycznego. Niematerialna konfiguracja złożona z czystej energii.
– Ale czy ciało fizyczne także nie składa się z energii?
– Oczywiście, że tak. Różnica polega na tym, że ciało energetyczne ma jedynie określoną postać i brak jej substancji. A ponieważ jest czystą energią, może dokonywać rzeczy nieosiągalnych dla ciała fizycznego.


_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Sie 26, 2010 20:00   

sinsemilla napisał/a:
Ostatnio „odkryłam” twórczość Carlosa Castanedy, antropologa, który w swych książkach zawarł nauki meksykańskiego szamana z plemienia Yaqui o imieniu don Juan Matus.
Najbardziej niezwykłą rzeczą, która przytrafia się śniącym, jest to, że wraz z dotarciem do pierwszej bramy docierają także do swego ciała energetycznego.
– Czym właściwie jest ciało energetyczne?
– Jest to odpowiednik ciała fizycznego. Niematerialna konfiguracja złożona z czystej energii.
– Ale czy ciało fizyczne także nie składa się z energii?
– Oczywiście, że tak. Różnica polega na tym, że ciało energetyczne ma jedynie określoną postać i brak jej substancji. A ponieważ jest czystą energią, może dokonywać rzeczy nieosiągalnych dla ciała fizycznego.

Jakby żywcem wzięte z teorii prof. Sedlaka o sprzężeniu kwantowo-chemicznym.
JW
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Sob Sie 28, 2010 14:48   

On docierał do pokładów przekształceń , za pomocą swej percepcji wspomaganej roślinnością . Także zakrzywianiem przestrzeni-czasu . Dużo z opowieści , don Juana zostało zniszczonych . Ten Indianin , przerwał moją drzemkę. Formowanie ciała fizycznego .
Kreacja obrazu - ptaka , człowieka , monstrum .
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Nie Sie 29, 2010 08:09   

Carlos Castaneda , Opowieści do Juana . Wersja bez ingerencji cenzury .
 
     
Adam319 
We are all One


Pomógł: 43 razy
Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 2409
Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Pon Sie 30, 2010 04:05   

Znalazłem coś takiego, warto przeczytać? W jakiej kolejności?
:-)

http://chomikuj.pl/Chiron...arlos+Castaneda

Castaneda Carlos - Sześć propozycji wyjaśnienia. html.rar
Castaneda Carlos - 12 - Koło czasu.pdf
Castaneda Carlos - 10 - Aktywna stona nieskończoności.doc
Castaneda Carlos - 09 - Sztuka śnienia.doc
Castaneda Carlos - 08 - Potęga milczenia.doc
Castaneda Carlos - 07 - Wewnętrzny ogień.doc
Castaneda Carlos - 06 - Dar Orła.doc
Castaneda Carlos - 05 - Drugi krąg mocy.doc
Castaneda Carlos - 04 - Opowieści o mocy.doc
Castaneda Carlos - 03 - Podróż do Ixtlan.doc
Castaneda Carlos - 02 - Odrębna rzeczywistość.doc
Castaneda Carlos - Nauki don Juana.zip
Castaneda Carlos - Sztuka Śnienia.zip
Castaneda Carlos - Magiczne kroki.zip
Castaneda Carlos - Potęga Milczenia.zip
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sie 30, 2010 09:05   

Adam, przeczytaj najpierw "Koło czasu", masz tam wybrane przez autora cytaty z kilku książek z komentarzem (zamknięte w 28 stron). Sam zdecydujesz czy warto dalej się zgłębiać :)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Pon Sie 30, 2010 13:57   

sinsemilla , jaką koleiną dotarłaś do Indianina?
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pon Sie 30, 2010 14:04   

Soook, książka "Koło czasu" znalazła się na moim komputerze. Jak? Tego, chociaż próbuję, nie mogę sobie przypomnieć.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Pon Sie 30, 2010 14:36   

Czy , w książce "Koło Czasu " , jest mowa o - czarnym kruku , na deskach podłogi ?
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Wto Sie 31, 2010 17:10   

Pierwsza , Nauki don Juana . Kruk i Kos .
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Paź 14, 2010 00:54   

a ja znowu czesto mam paralize senne, mysle, ze to przez pobudki na karmienia i rwany sen. Np teraz karmie od godziny. no ni ewazne, w kazdym razie juz si etak nie boje tych stanow, ale nadal jest mi nieswojo jak sie zdarza, tym bardziej, ze ostatnio potrafie w nich przenosic sie w przeszlosc np do domu, w ktorym kiedys mieszkalam, spotykam ludzi z przeszlosci. Albo przechodze przez sciany w terazniejszym domu, barykaduje soba drzwi wejsciowe, zeby ktos usilujacy zrobic mi krzywde sie nie wdarl, a po obudzeniu potrafie odtworzyc wizerunek drzwi z dokladnoscia co do jednego sloja w drewnie 8/ i chodzic w stanie paniki caly poranek. Malo tego, kilka mcy temu, podczas paralizu w nocy mialam wrazenie, ze ktos mnie odwiedzil w lozku, spalam sama, czulam czyjas obecnosc, slyszalam tetno tego kogos, jakies stukania spod lozka, ale jak probowalam z ciekawosci dotknac tego kogos to reka w nic nie trafiala. Najwiekszy zonk, ze myslalam, ze to Waldek mnie odwiedzil 8-) No, paranoja 8-)

nie chce tych stanow, chce spokojnie spac.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Pią Paź 22, 2010 15:54   

Dziś miałam przebłysk świadomości we śnie. Śniło mi się pływanie w basenie, nurkowanie. W pewnym momencie, nurkując, pomyślałam sobie: Ja przecież śnię, więc mogę oddychać pod wodą...i zaczęłam oddychać. Pomyślałam, że mogę otworzyć oczy...i przejrzałam, a to co ujrzałam i poczułam było piękne, nie można tego opisać, ponieważ można to tylko przeżyć... jak Zachwyt. Niesamowite...
:)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Paź 27, 2010 07:11   

Cytat:
Rev. Douglas James Cottrell PhD: Seeing auras, lucid dreaming, and Bruno Groening

http://www.youtube.com/watch?v=aBq2yGljPSk

This is an audio Deep Trance Meditation (DTM) session by Douglas James Cottrell set to images and subtitles to help summarize and convey the meaning of the words. If you are unfamiliar with Douglas' work, he is a trance intuitive in the same vein and style as Edgar Cayce. Search on his name for other videos or visit his website (douglasjamescottrell.com) for further information.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lis 07, 2010 17:22   

Cytat:
How to Meditate


yoga, subtle bodies, astral travels, lucid dreams, life after death


Meditation is a discipline in which the mind is focused on an object of thought or awareness. It usually involves turning attention to a single point of reference. The practice may engender a higher state of consciousness. Meditation is recognized as a component of almost all religions, and has been practiced for over 5,000 years. Meditative disciplines encompass a wide range of spiritual and/or psychophysical practices which can emphasize development of either a high degree of mental concentration, or the apparent converse, mental quiescence.

The word meditation comes from the Latin meditatio, which originally indicated every type of physical or intellectual exercise, then later evolved into the more specific meaning "contemplation."

Eastern meditation techniques have been adapted and increasingly practiced in Western culture.

1. http://www.youtube.com/watch?v=om7NCfTo-xc
2. http://www.youtube.com/watch?v=A4huaKgCaZ8
3. http://www.youtube.com/watch?v=IJ5pch905EY
4. http://www.youtube.com/watch?v=fk_Br85XmAg
5. http://www.youtube.com/watch?v=_ff0htlOQcE



Cytat:
we may be baby universes with potential of moving on off this earth into complete creation
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Nie Lis 07, 2010 17:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kiwi4


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 823
Skąd: warszawa
Wysłany: Wto Lis 09, 2010 16:50   

A nie czujecie strachu, że możecie nie wrócić ?. Ja czuję wewnętrzny strach :-/
_________________
marzena kiwi
 
     
kiwi4


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 823
Skąd: warszawa
Wysłany: Wto Lis 09, 2010 20:22   

Mi chodziło o co innego. Będąc w stanie świadomości, czy nie masz obaw, że nie będziesz mógł wrócić z przyczyn od Ciebie niezależnych, przecież nie wiesz co może się wydarzyć. Do czego jest Ci potrzebne?, chodzi o wrażenia , chcesz doświadczać tego czego inni nie mogą ?.
_________________
marzena kiwi
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 11, 2010 06:09   

kiwi4 napisał/a:
A nie czujecie strachu, że możecie nie wrócić ?. Ja czuję wewnętrzny strach :-/


Nie ma strachu jest tylko niewyobrażalnie miażdżący szok realnego doświadczenia mistycznego. Szok nieporównywalny do niczego.

Ehh. I wracasz szybciej niż tego chcesz. :-( Prawdziwy problem to zostać tam przytomnym i świadomym w "tu i teraz" choć chwile dłużej.

Cytat:
Do czego jest Ci potrzebne?


Samopoznanie, wrażenia, potrzeba realnego doświadczenia duchowego, większa świadomość w życiu codziennym. I coś w rodzaju tęsknoty, nostalgii za czymś pierwotnym, ponadczasowym...

Cytat:
chodzi o wrażenia , chcesz doświadczać tego czego inni nie mogą ?


Każdy może jeśli poćwiczy.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
kiwi4


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 823
Skąd: warszawa
Wysłany: Czw Lis 11, 2010 20:01   

No nie wiem, pewien Buddysta stwierdził kiedyś, że to może być niebezpieczne dla laików, czyli początkujących. Widzę i czuję czego inni nie czują, ale nie czuję się żeby coś z tym robić, do tego też trzeba jakby dojrzeć. Coraz bardziej o tym myślę, to może zbliża się czas, żebym mogła to wykorzystywać. Na razie posługuję się energią,którą czuję , a prorocze sny po prostu są. Pozdrawiam :hah:
_________________
marzena kiwi
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 12, 2010 10:04   

Łazariew też pisze, że wielu joginów na zachodzie trafiło do wariatkowa z jednej przyczyny - w POZA trzeba być skoncentrowanym w "teraz" i trzymać w ryzach umysł analityczny.

Podobnie niebezpieczne jest planowanie, myślenie o przyszłości lub przeszłości podczas jedzenia i modlitwy.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
kiwi4


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 823
Skąd: warszawa
Wysłany: Sob Lis 13, 2010 18:34   

Przy pracy z energią jestem w skupieniu, nic mi nie przeszkadza, jak nawiedzona. Jestem silna psychicznie , do tego realistą twardo stąpającą po Ziemi , więc nie trafię do wariatkowa. Wiesz, w swojej pracy nie przewidziałam tylko jednego i mam problem z psychicznie chorym, który mnie bardzo polubił , ale tu cierpliwość mi pomaga. No, kochaliśmy się w Profesorach, Aktorach itp. i to nam przechodziło :hah: Pozdrawiam i życzę ciekawych doświadczeń :medit:
_________________
marzena kiwi
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 00:05   

sluchajcie, ale gdzie Wy latacie w tym stanie? mam nadzieje, ze nie po domach forumowiczow? :what:
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 09:41   

Przez jakiś czas to moje wychodzenie do świadomego snu się przyblokowało. Po tym jak przeleżałem z wykałaczką około godziny wpatrując się w czerń i bezskutecznie walcząc z natłokiem wyobrażeń i planów całkiem odpuściłem na wiele dni. Ale nadal systematycznie ćwiczyłem forsowne szine. Przynajmniej przez kilka minut zmuszałem się do niemyślenia, nieanalizowania. Najlepiej wychodziło to w pięknej okolicy, w rezerwacie nad rzeką, ale czasem udawało się także podczas zwykłego spaceru, rozciągania, jedzenia czy zmywania.

No i stała się rzecz niespodziewana, bo parę dni temu spontanicznie uzyskałem świadomość w nocy. Sen nieświadomy obfitował w dziwności, stara kopalnia zalewana jogurtami, autobus niczym wąż pełzający pomiędzy omszałymi blokami rozsypanej Warszawy. W tym śnie ojciec mojego znajomego leżący z kroplówką w dziurawej chatce z rozbrajającą szczerością ni z gruchy ni z pietruchy powiedział, że: "sprzedamy Waldusia na organy i będziemy mieć na leki". Bez cienia refleksji czy wyrzutów sumienia otworzyłem szafkę, wyjąłem nóż kuchenny i wbiłem mu go prosto w serce. Potem spokojnie zagadywałem w przedpokoju całą rodzinę, która chciała wejść i się z nim przywitać.

Nie planując tego wcześniej powoli zacząłem zdawać sobie sprawę, że TO SEN, a wszyscy jego mieszkańcy to atrapy - aspekty mojej psychiki. Jak to zrozumiałem, zacząłem się intensywnie koncentrować na byciu w chwili, tak jak co dzień podczas ćwiczeń. Wpatrywałem się w letnie liście drzew i stały się one tak szokująco realne jak w świecie fizycznym. Był to najdłuższy z dotychczasowych pobytów, miałem dużą kontrolę nad OSPUO. Wyszedłem na łono natury, postanowiłem spróbować latania i co prawda nie wyszło mi jeszcze, ale robiłem 5 metrowe podskoki jak w stanie nieważkości! Coś wspaniałego! Co ciekawe był spokój i nie było tego przeczucia, że mnie zaraz cofnie.

Po obudzeniu czułem się niezwykle zregenerowany, zrelaksowany, tak jak bym wykonał jakieś bardzo istotne zadanie bez dużego nakładu pracy, a ot tak sobie. Z ciekawości sprawdziłem biorytm i okazało się, że psychiczny był na szczycie górki, intelektualny na plusie, a fizyczny niziutko.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Wto Lis 23, 2010 09:45, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 09:52   

JaśniePani napisał/a:
sluchajcie, ale gdzie Wy latacie w tym stanie? mam nadzieje, ze nie po domach forumowiczow? :what:


Nawet jak bym umiał, to bym nigdy czegoś takiego nie robił.

Zresztą wg Sugiera dostroić się do świata fizycznego jest prawie niemożliwością. Podobno można wejść do snu innej osoby (jeśli się jest z nią bardzo duchowo i emocjonalnie powiązanym), do OSPUO (kopia świata fizycznego), PARKU (stacja przejściowa) i wyżej, natomiast niżej już nie za bardzo.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Wto Lis 23, 2010 09:59   

Waldek B . Można . Można , .... wiele . :->
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Lis 24, 2010 13:57   

JaśniePani napisał/a:
sluchajcie, ale gdzie Wy latacie w tym stanie?

Z tym lataniem to ja doświadczam tego w prawie każdym swoim świadomym śnie. W pierwszym, zapamiętanym, widziałam siebie z sufitu (ale nie w czasie rzeczywistym, bo widziałam, że nie śpię, a jednak spałam).

Ostatnio. Kiedy odzyskałam świadomość we śnie byłam w gęsto porośniętym lesie chciałam się od razu wzbić (taki jakby instynkt). Przeszła mi myśl o gałęziach i takie tam, że się poobijam… no ale to przecież SEN. I frruuu do góry, przez drzewa.

Z tym, że ja, czuję szczególną (nie do opisania) więź z ptakami, więc to pewnie dlatego ;)

Nuta o ptakach
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Lis 25, 2010 06:28   

Cytat:
Rev. Douglas James Cottrell PhD: Levitation, time travel and teleportation

http://www.youtube.com/watch?v=Ugg7BL5ADhQ

This is an audio Deep Trance Meditation (DTM) session by Douglas James Cottrell set to images and subtitles to help summarize and convey the meaning of the words. If you are unfamiliar with Douglas' work, he is a trance intuitive in the same vein and style as Edgar Cayce. Search on his name for other videos or visit his website (douglasjamescottrell.com) for further information.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Lis 25, 2010 13:47   

Fink , ja nie mam w tym temacie , tajemnic . Miliony ludzi jest , nieprzygotowanych
mentalnie aby to nie tyle zaakceptować . Boją się myśleć , ba uciekają od tych myśli .
Tak że mija się to z celem . Harry Potter , inne dyrdymały tego typu przyjmują
widzowie , czytelnicy . Choć nie przeczę , w tych produkcjach jest odrobina prawdy .
Między scenami , wierszami .Tylko jak ktoś jest przyspawany po całości do materii
to popij wodą :-D kranówą .
Można kogoś ( człowieka) odwiedzić . Dystans nie gra roli . I przykładowo , ucałować
przyjacielsko w policzek . I ucałowany człowiek , jak czuje bluesa tego , zajarzy kto
zaś To był .

A jak się ucieka przed , nalaną szklaneczką wina . To co ? Biec z tym winem za
sprinterem ? Rozleje się , szkoda nóg i wina . Wolę sam opróżnić / Albo znaleźć
istotę miłą i zespół wespół , delektować się napojem . Napojem miłości .
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Lis 25, 2010 14:19   

Dopełnienie relacji - man end woman .
Całość . Uczuć i Energii . :-)
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Czw Lis 25, 2010 14:31   

soook napisał/a:
Można kogoś ( człowieka) odwiedzić . Dystans nie gra roli .

Internet, telefony... i zapomniano o ludzkich możliwościach.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Lis 25, 2010 20:09   

Fink , ale zobacz i poczytaj . Co tydzień projekcja lotów na miotle . Dziecko lewituje
wraz ze pampersem . Lotniskowiec leci lizając lody . Za nim nadąża Naułutilusss.
Dalej apostołów miednica dekret Michelin wieści . Jacek z Paprotowa , opuścił się z wuefu
bo go ufo stresuje . Nad ranem . Yung z Freudem , Kawkę ratują przed pisaniem .
Schultz maluje na piramidzie w Nikaraguji. Janko Muzykant , trzebi Tego co zza
wody wychodzi . Cu un za jeden , matulu ten wuiatrak ? A ,to witrak który emerytury
nadaje . I co do zakąszenia .Dalej vooodu chile i Jajco , wieszczą Gipsona Les , kres.
Kokę bierze , tę z Al Kaidy . W tel -Avivie etiopski czarny , nie może pić kosher brandy .
Prezydent Baaalaa , wydał tom poezji ekologicznej . Dodaje do tego , odrobinę papieru
toaletowego . Będącego na giełdzie londyńskiej . Śnieg bada , i nie budiet wtoroj
tury drugiej . To wszystko i więcej , nabyłem latając lepatycznie po landach .

Otwórz oczy , i serce . Wiedza jest wookoło . Multum . Ściema total zakrywa prawdę .
95 % wiedzy medialnej , kradnie życie . Złodzieje życia z mózgów podwładnych
robią maślankę z olejem opalowym .
 
     
Kangur

Pomógł: 34 razy
Wiek: 82
Dołączył: 27 Sty 2005
Posty: 3119
Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 20:46   

fink napisał/a:
soook napisał/a:
Otwórz oczy , i serce . Wiedza jest wookoło . Multum .

Ale gdzie dokładnie ? W książkach ? Google ? Youtube ? Czasopisma tematyczne ? Poza tym, w tych miejscach, założę się, że nie ma takiej wiedzy, jaką można zabrać w stanie OOBE.

@Fink.
Podpowiedz mi jak zapamietac rzeczy, ktore czytam we snie. We snie widze tekst i go czytam. Po przebudzeniu sie nic nie pamietam, co czytalem.
Wiem tylko tyle, ze czytalem jakies wazne informacje i je w pelni rozumialem.
_________________
Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 21:52   

Kangur napisał/a:
jak zapamietac rzeczy, ktore czytam we snie. We snie widze tekst i go czytam. Po przebudzeniu sie nic nie pamietam, co czytalem.


Dobrze jest trenować "forsowne szine" każdego dnia. Czyli znalezć sobie 5-10-20, a nawet 30 minut przez które w ciszy, w naturze będzie człowiek starał się niczego nie wyobrażać, wizualizować, planować, analizować ani nie wspominać czy żałować. Ot siedzieć i całkowicie BEZMYŚLNIE patrzeć w chmury, drzewa. To się oczywiście z początku nie udaje tak, że przez 30 min utrzyma się stan niemyślenia. Więc robimy 2 minuty niemyślenia, potem umysł zaczyna znowu "gadać" to mu znowu przerywamy i wymuszamy ciszę. Jest to trudne i może dlatego nazwa "forsowne".

Druga opcja to granie z sobą samym w świecie materialnym i pozorne sprawdzanie czy nie śnimy. Po pewnym czasie może wejść w nawyk do tego stopnia, że zrobi się tak odruchowo we śnie i... uzyska czystą świadomość. Mi się raz udało dzięki bezmyślnemu wpatrywaniu w liść na drzewie.

Pobudka między 4 a 5. Łazariew pisze, że wtedy aktywizacja podświadomych i nadświadomych struktur człowieka jest najsilniejsza, kontakt z boskością najbliższy. Codziennie budzi się po 4 twórca kultowego "Wrzątkuna" - komiksu będącego w całości zapisem snów.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Pią Lis 26, 2010 21:56, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
kiwi4


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 823
Skąd: warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 16:47   

Tak, mało kto ma otwarte oczy, chociaż widzi i słyszy, ale tak naprawdę nic nie wie. Nie sztuką jest nauczyć się regułek, sztuką jest czuć , otworzyć serce. Przypadki paranormalne mają swój sens , ale dla niewielu są zrozumiałe , bo na przykład sąsiad może powiedzieć, że ten to zgłupiał. Czuje , czego inni nie czują. Widzę, czego inni nie widzą. :medit:
_________________
marzena kiwi
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 18:40   

Kangur napisał/a:
jak zapamietac rzeczy, ktore czytam we snie.

Te rzeczy się pamięta. Z doświadczenia wiem, że wiedza wypływa, po pewnym czasie
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 18:42   

kiwi4 napisał/a:
Tak, mało kto ma otwarte oczy, chociaż widzi i słyszy, ale tak naprawdę nic nie wie. Nie sztuką jest nauczyć się regułek, sztuką jest czuć , otworzyć serce. Przypadki paranormalne mają swój sens , ale dla niewielu są zrozumiałe , bo na przykład sąsiad może powiedzieć, że ten to zgłupiał. Czuje , czego inni nie czują. Widzę, czego inni nie widzą. :medit:

:hug:
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 15:05   

Waldek B napisał/a:
Więc robimy 2 minuty niemyślenia, potem umysł zaczyna znowu "gadać" to mu znowu przerywamy i wymuszamy ciszę. Jest to trudne i może dlatego nazwa "forsowne".

Nie wymuszamy. Delikatnie, łagodnie i ze spokojem doprowadzamy się do porządku. :-)
Teraz bywają dni, że łagodnie przypominam sobie, żeby coś "przemyśleć".
Dziś miałam pierwszy raz długotrwałe śnienie. Przed snem zjadłam sporo jagód Goji (na przeziębienie oczywiście), nie mogłam długo zasnąć, czułam gorączkę lekką. Ale jak udało mi się zasnąć - od razu świadome śnienie, 2-3 godziny ziemskie trwało.
Kangur napisał/a:
jak zapamietac rzeczy, ktore czytam we snie. We snie widze tekst i go czytam. Po przebudzeniu sie nic nie pamietam, co czytalem.

No i właśnie, dziś też dostałam takie "ważne" informacje. Wszystko inne ze snu pamiętam, oprócz tego. Więc chyba nie do końca świadome śnienie ma wpływ na zapamiętywanie i przypominanie w świecie fizycznym.
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 15:17   

Wymuszam, przynajmniej takie mam odczucia ogromnej trudności tej praktyki. Mój umysł tak się rozpasł i przyzwyczaił do nawijania do siebie samego i puszczania różnych filmów, obrazów, że nawet 2-5 min niemyślenia jest wielkim sukcesem.

Ale coraz częściej zdarzają mi się spontaniczne świadome sny więc jest dobrze :)
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 15:24   

Intencja niemyślenia. Taka intencja, która nie ma związku z głową i myśleniem.

Hehe, o tym nie da się pisać po prostu. :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 15:31   

Swoją drogą bardzo szybko ogarnąłem, że niemyślenie jest tym najważniejszym kluczem, który otwiera bramę świadomego snu. Sugier w swojej książce niewiele pisał o tym jak to wytrenować, Łazariew już trochę więcej ale to wciąż nie to.

Tak w wyniku poszukiwań natrafiłem na "Potęgę terazniejszości" Eckharta Tolle - najlepszy opis jak i dlaczego niemyśleć! Co ciekawe Eckhart twierdzi, że świadomy sen choć pasjonujący - nie wyzwala. Paradoksalnie samo narzędzie mu służące, czyli bycie "tu i teraz" jest sednem. Trudno się z nim nie zgodzić...
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 15:41   

Waldek B napisał/a:
"Potęgę teraźniejszości" Eckharta Tolle

Miałam to na komputerze, ale mnie odrzuciło, jak zaczęłam czytać. Hmmm...

Fajnie, że Tobie pomogła. Powodzenia, Teraz i Tu :-)
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 16:45   

http://www.cudownyportal....article_id=1472

Cytat:
2010-12-07 Artman

Cisza

Cisza jest cudownym stanem. To przestrzeń, w której może narodzić się pełne odprężenie. Bez ciszy jesteśmy tylko instynktem działającym na zasadzie akcji i reakcji – jak zaprogramowane roboty. Niby dobrze, ale w życiu, świadomym życiu nie chodzi wyłącznie o to, aby działać, ale aby robić to mądrze i z korzyścią dla wszystkich, łącznie z Matką Ziemią.

Tak naprawdę od wielu lat nie doświadczamy ciszy. Zakłócają ją nam sąsiedzi, którzy mieszkają zbyt blisko, za zbyt cienką ścianą, samochody, telewizja, telefony, ujadające zwierzęta. Nawet już przy naszym narodzeniu się często nie towarzyszą nam spokój, odprężenie, a pośpiech lekarzy i niedługo potem okrzyki innych noworodków. Czy w takich warunkach można być sobą? Czy można żyć normalnie?
Nie można. Czy raczej powiedzmy inaczej: można, ale dopiero po wykonaniu pracy z własnym umysłem, wnętrzem, ze swoimi przekonaniami i nawykami. Inaczej będziemy tacy, jak przysłowiowi „oni”. Będziemy robić to, co oni, mówili to, co oni i działali, jak oni. A „onym” – nie trzeba przekonywać - jest to bardzo na rękę. Chcą mieć przecież karną drużynę, którą łatwo sobie podporządkować i nią dyrygować. Nakazywać ludziom, co mają jeść, robić, jak myśleć i w co wierzyć. A przecież nie o to chodzi. My chcemy działać zgodnie z własnym sercem, możliwościami i umiejętnościami. Pragniemy być szczęśliwi, ale na swój, szczególny sposób (bez szkodzenia innym i sobie), a nie tak, jak nakazuje moda lub się tego oczekuje.

Cisza dla człowieka jest to stan, kiedy nic go nie porusza, zwłaszcza z zewnątrz. Gdy doświadczasz takiego stanu, wtedy masz szansę otworzyć się na ciszę wewnętrzną – spokój ciała, umysłu, energetyki, uczuć i własnego serca.
Cisza rodzi spokój, a spokój odprężenie. Gdzie odnajdziesz taką ciszę?
Na początek warto zdać sobie sprawę z tego, że na co dzień żyjemy we wszechobecnym wokół hałasie. Hałas jest nienaturalny. Kiedyś go nie było. Nie było tysięcy aut, nie było fabryk zabierających ludziom tlen i spokój. Owszem, one zaoferowały nam wygodę i postęp cywilizacyjny. Ale za jaką cenę? Myślę, że ludzkość powinna już dawno jako całość zadecydować, że nie zysk jest najważniejszy, lecz dobro człowieka. Gdyby tak było, już dawno wprowadzono by do powszechnego użycia wiele wynalazków i technologii, jak chociażby czyste ekologicznie samochody na wodę czy energię próżni. Te technologie są znane od lat i od dawna mogłyby nam służyć.

Gdy zdamy sobie sprawę, że otacza nas hałas zewnętrzny, próbujemy się od niego odizolować. Możemy poszukać sobie w tym celu przyjaznego miejsca, najlepiej na łonie Natury, pośród drzew, szumu traw i zapachu wody. Może się jednak okazać, że również tam będziemy odbierali hałas. Dzieje się tak dlatego, że także my jesteśmy jego źródłem. Mówimy za głośno, za dużo i często niepotrzebnie. Chcemy dzięki temu poczuć się ważni i oddziaływać na innych. Pragniemy, by nas zauważyli. Puszczamy za głośno muzykę, często zresztą taką, która raczej szkodzi, niż pomaga w wyciszeniu. I śmiecimy. Po prostu przenosimy w te cudowne miejsca nasz cały codzienny bałagan.
Jest takie przysłowie – „Mnich wszędzie, gdzie się pojawi robi z tego miejsca świątynię, a pijak knajpę”. Jeśli więc zdamy sobie sprawę z tego, że ja również mogę tworzyć ciszę, albo nie, staniemy się odpowiedzialni za siebie, swoją przestrzeń i oddziaływanie na nią.
Dlatego czasem warto zafundować sobie np. raz w tygodniu czy miesiącu „post” od telewizji, radia czy spacerów po galeriach handlowych:). Warto wtedy wziąć ciepłą kąpiel z olejkami eterycznymi, przy blasku świec. Dzięki temu nasze zmysły bardziej się wyciszą i łatwiej wejdziemy w ciszę wewnętrzną.

Cisza sprzyja uważności. Dzięki niej więcej postrzegamy. Do głosu dochodzą ważne kwestie, które na co dzień, zajęci bieżącymi sprawami, odsuwaliśmy. Zazwyczaj, gdy idziemy z kimś i jesteśmy zaaferowani rozmową, to często nie zauważamy drzew, domów i ludzi, których mijamy. Gdy natomiast dzieje się to w ciszy, najlepiej ze spokojnym umysłem i radosnym sercem, to widzimy wszystko. A przynajmniej wiele.

Wzajemne oddziaływanie ciała i umysłu zostało już wielokrotnie opisane. Ze swojej strony poproszę Cię o wzięcie udziału w pewnym eksperymencie.
Ćwiczenie składa się z dwóch etapów. Pierwszy jest w miarę łatwy. Robiąc wdech wystarczy pomyśleć: „Wdech”, albo „Wdycham” a przy wydechu, pomyśl „Wydech”, albo „Wydycham”. Nic ponad to, żadnej innej myśli. Utrzymaj to przez 3 minuty. Oddychaj głęboko i spokojnie. Pozwól ciału i umysłowi całkowicie się odprężyć. Dzięki temu umysł się uspokoi. Poprzez koncentrowanie się tylko na tych dwóch słowach, zmaleje oddziaływanie bodźców zewnętrznych i chęć reakcji na nie. Rozbieganie umysłu lgnącego do wielu innych myśli lub rzeczy naraz zmniejszy się.

A teraz coś tylko dla Orłów:-) Druga część ćwiczenia polega na tym, aby nadal skupiać się na oddychaniu, ale tym razem w taki sposób, aby obserwować wdech i wydech, tyle że bez myśli. Po prostu jesteśmy świadkiem tego, co się dzieje.
Poczuj więc oddech. Poczuj jak powietrze wchodzi do twojego ciała przez nos i zaobserwuj, jak z niego wychodzi. Nie werbalizuj tego. Poczuj tylko strumień powietrza. Bądź świadomy, utrzymując stan mentalnej ciszy. Nie twórz nowych myśli. Nie przyciągaj ich. Zdaj się na odczuwanie. Jeżeli napłyną jakieś myśli, pozostaw je. Nie ciągnij ich. Nie obwiniaj się również o to, że pomyślałeś, a miało być inaczej. Powróć jedynie do odczuwania tego, co się dzieje. I nie martw się, jeżeli nie wyjdzie za pierwszym czy dziesiątym razem, bo to zaawansowana praktyka.

Po kilku minutach takiego oddychania, najlepiej pełną piersią, wypełniając brzuch i klatkę piersiową spokojnym, miarowym oddechem, powróć do normalnego stanu. Zaobserwuj, jak się czujesz i jak się zachowuje ciało. Zauważ teraz – ale dopiero teraz - co myślisz i na co masz ochotę. Poczuj różnicę.

Na czas wykonywania tego ćwiczenia wyłączyliśmy się całkowicie z odczytywania impulsów z zewnątrz, choć oczywiście z czasem można być w pełni świadomym także i ich, nadal przebywając w wewnętrznej ciszy. Robiliśmy coś całym sobą. Nie rozpraszaliśmy swojej energii na tysiące impulsów, które do nas docierają. Pozwoliliśmy też sobie na ciszę. Ciszę zewnętrzną i wewnętrzną, która przynosi odprężenie i umożliwia coś więcej niż tylko działania mechaniczne, uwarunkowane społecznie, kulturowo, religijnie czy w jakiekolwiek inny sposób.

Zastanów się, jak byś żył, gdybyś dawał sobie szansę codziennie na znalezienie czasu na ciszę, na pobycie ze sobą, na relaks? Jak byś się czuł, gdybyś nauczył się obcować ze swoją własną energią i cieszył się tym i przyzwyczaił do tego, że można czerpać z tego ogromną radość i satysfakcję? Jak byś reagował na siebie, swoje sukcesy i porażki albo rodzinne spory i problemy?

Na koniec najtrudniejsze ćwiczenie, które wymaga refleksu oraz pamiętania o nim. Chodzi o to, by choć przez tydzień, gdy zdarzy się sytuacja, w której poczujesz wzburzenie i już będziesz chciał na kogoś krzyknąć ze złości, abyś powstrzymał się na sekundę i…nabrał pełne powietrza płuca, potem jeszcze raz i jeszcze… Co najmniej 3-5 razy. Możesz wdychać nosem, wydychać ustami. Ale równie dobrze działa wydychanie nosem, a nawet w sytuacjach stresowych jest to nawet efektywniejsze, bo nie pokazujemy na zewnątrz, że jesteśmy aż tak wzburzeni. To ważne, biorąc pod uwagę to, że część osób lubi wkurzać innych i bawi ich to, gdy znowu kogoś doprowadzą do takiego stanu. Nie dawajmy im satysfakcji. Pozostańmy w ciszy i spokoju.
Dzięki temu przeczekamy pierwszy moment, w którym - zgodnie z prawem akcji i reakcji - chcemy zadziałać impulsywnie. Mamy też szansę wyjść ze świata nawyków ukształtowanych w nas od dzieciństwa. Oczywiście czasem o wiele lepiej jest działać szybko i instynktownie, a nawet krzyknąć, ale relacje przestrzenne istot na ziemi są w pewnych miejscach tak zaburzone, że instynkt często już nie pomaga - poza sytuacją ratowania życia.
Potem – po tych oddechach - jeżeli będziemy w stanie, uśmiechnijmy się. Do siebie i do osoby, na którą mieliśmy ochotę krzyknąć. Odczujmy spokój i radość, która trwa właśnie teraz. Pozwólmy jej trwać. Niech cisza będzie czymś trwałym. Trwalszym niż skały. W symbiozie z nią można zbudować wiele dobrego. Teraz, gdy się uśmiechnąłeś, mów do osoby, na którą przed chwilą chciałeś nakrzyczeć. Cokolwiek powiesz, będzie dobre i właściwe, bo powstrzymałeś swoją agresję, dałeś dojść do głosu mądrości i spokojowi. Cisza zrobiła swoje. Ofiarowałeś jej szansę. Niektórzy mówią – pozwól tylko, aby w twoim sercu zagościła prawda, a ona wszystko załatwi. Podobnie jest z ciszą. Dzięki temu również wyszedłeś – przynajmniej w tej konkretnej sytuacji - z budowania negatywnej karmy, tworząc coś, co jest kluczem do wyjścia z przywiązania umysłu do materii. Zareagowałeś zgodnie z mądrością serca, bez względu na prowokacje i manipulacje innych. Pozostałeś sobą – sobą prawdziwym.

Warto znaleźć codziennie czas na przebywanie w zewnętrznej ciszy. A z czasem nauczyć się obcować z ciszą wewnętrzną – pochodzącą z naszego wnętrza i nią cieszyć. Chodzi tutaj o ciszę w ciele, energetyce, emocjach, uczuciach i umyśle.
To są Twoje narzędzia, za pomocą których działasz i przejawiasz się w przestrzeni fizycznej. Ciało można uspokoić poprzez relaks i odprężenie. Gdy jest zdrowe i nieprzeciążone pracą, seksem, ani jedzeniem, wtedy ono również odczuwa ciszę i radosną błogość wynikającą z samego faktu szczęśliwego bycia. Energia płynie wtedy przez ciało łagodnie, a mimo to jest pełna siły. Nie ma napięć, a tym samym i blokad przepływu energii. Wszystkie organy są zaspokojone pod względem pokarmu dostarczanego przez krew, jak i przez energię, pranę, która dociera poprzez subtelne kanały energetyczne. Gdy nasze uczucia są w równowadze nie poddajemy się euforii czy przygnębieniu. Również sfera uczuć może się wyciszyć, dać nam wytchnienie. Gdy zaś właściwie kierujemy swoim umysłem, pomaga on zrealizować to, co dla nas najlepsze.

Życzę Ci, abyś żył pięknie, mądrze i dostatnio. W cichości serca. Bo stamtąd pochodzi mądrość i natchnienie. Gdy nasze serce przepełnione jest ciszą, cokolwiek zrobisz będzie mądre i właściwe. I chociaż bylibyśmy fizycznie bardzo aktywny, zagości w nas, jak w oku cyklonu, absolutna, tchnąca szczęściem cisza. Cisza będąca oddechem Boga.



Mądrość prowadzi nas do siebie.





Artykuł ukazał się w nieistniejącym już piśmie „Odnowa” nr 10/2008, str. 28-29
Przeredagowany ukazał się w piśmie „Nieznany Świat” nr 11/2010 str. 20-22.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Wto Gru 28, 2010 17:42   

Objawienie obfite w słowa . Mnogo i powabnie . Dużo i nie zasadnie . Toż to przeliterooować i odcyfrować . Prawie odyseya :-D I co ?
Co zrobić , tak prosto , jako metr sznurka w kieszeni , aby szczęście było wokół ?
co . :-)


.
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 17:56   Re: Świadomy Sen i OOBE - Ciało zasypia, ale nie Ty!

WITAM :hug:

Pozycje B.Moena wydane w Polsce
http://www.dobradieta.pl/...p=143399#143399

Wywiad z Brucem Moenem
http://www.sm.fki.pl/SMN....iada_Bruce_Moen
Cytat:

Życie po Życiu

Na najczęściej zadawane pytania odpowiada Bruce Moen

Rys biograficzny autora.


Bruce Moen zajmuje się badaniem życia po życiu od 1992 roku od czasu, gdy wziął udział w programie Lifeline Instytutu Monroe. Nauczył się tam metod opracowanych przez pisarza i podróżnika po świecie niefizycznym, Roberta A. Monroe, autora książek: Podróże poza Ciałem, Dalekie Podróże, Najdalsza Podróż. Bruce Moen opracował łatwiejsze techniki, których może nauczyć się każdy chętny do badania życia po życiu. Jego celem jest zapoznanie uczestnika z tymi technikami, tak aby poprzez swoje własne doświadczenia doszedł do prawdy na temat życia po życiu.

Bruce Moen dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą, oraz prowadzi uczestników warsztatów poprzez grupowe ćwiczenia opracowane w sposób zapewniający im bezpośredni kontakt ze światem niefizycznym. Naucza jak uzyskiwać dostęp do takich informacji od tych, którzy odeszli. Informacje te mogą zweryfikować kontakty jako rzeczywiście zaistniałe.
Bruce Moen napisał pięć książek: Podróże w Nieznane (Voyages Into the Unknown) – Wyd. Limbus 2001, Podróż Poza Wszelkie Wątpliwości (Voyage Beyond Doubt) – wyd. Limbus 2001, Podróże do Życia po Śmierci (Voyages Into the Afterlife) – wyd. Limbus 2003, Voyage to Curiosity Father (w Polsce jeszcze nie wydana) i Afterlife Knowledge Guidebook, A Manual for The Art of Retrieval & Afterlife Exploration (w Polsce jeszcze nie wydana).

Bruce Moen nie jest ani medium, ani osobą obdarzoną zdolnościami parapsychicznymi, komunikującą się ze światami niefizycznymi w Twoim imieniu. Jego warsztaty mają na celu nauczanie jak robić to samemu.

Na najczęściej zadawane pytania odpowiada Bruce Moen

Jak nauczyłeś się zgłębiać Życie po Życiu?

Od dzieciństwa byłem ciekaw gdzie pójdę kiedy umrę. Nauczyłem się poznawania poprzez podążanie za moją ciekawością. A ona zaprowadziła mnie do programu Linii Życia w Instytucie Monroe’a (TMI) w Faber, w Wirginii.

Ci z Was którzy czytali “Najdalszą Podróż” Roberta Monroe’a wiedzą, że opowiada o tym jak narodził się program badawczy Linia Życia. Z osobistych względów Bob wykorzystywał swą umiejętność do eksterioryzacji aby odnaleźć miejsca, do których udają się ludzie po śmierci. Kiedy doszedł do przekonania, że je odnalazł opracował serię dźwiękowych wzorów Hemi-Sync® co wywołało wzrost powszechnego zainteresowania tymi poziomami świadomości. W języku TMI są nimi poziomy Fokusów od 22 do 27. Setki ludzi brało udział w programie Linii Życia i podobnie jak ja, nauczyło się zgłębiać Życie w Zaświatach.

Kiedy po raz drugi wziąłem udział w Linii Życia, metody mojego treningu uległy zmianie. Pojawił się Nauczyciel, który zgłosił chęć objęcia nade mną opieki. Jest to fizycznie żyjąca istota ludzka, względem której żywię nieustającą wdzięczność. Mój nauczyciel i ja rozpoczęliśmy partnerskie zgłębianie, to znaczy spotykaliśmy się w stanie niefizycznym i przeprowadzaliśmy odzyskiwanie i inne ćwiczenia
. Po powrocie do stanu fizycznego, zapisywaliśmy nasze doświadczenia w prowadzonych dziennikach i porównywaliśmy notatki telefonicznie następnego dnia. Nasze notatki zawsze opisywały dokładnie te same przeżycia. Poszukiwanie Partnerskie jest potężną, pozwalającą budować wzajemne zaufanie techniką. W tym czasie moje badania zaczęły posuwać się naprzód i nie były już tylko ograniczone do ćwiczenia odzyskiwania, przeprowadzanego od czasu do czasu.

Kolejnym zwrotem w moim treningu była śmierć Boba Monroe’a. Nie długo po tym zdarzeniu on i jego żona Nancy skontaktowali się ze mną podczas jednego z moich samotnych niefizycznych "wypadów" i zaproponowali mi pomoc w rozwoju moich umiejętności percepcyjnych. Zgodziłem się postępować zgodnie z ich sugestiami i moje życie zmieniło się na zawsze. W rezultacie pewnych “przystosowań”, które zrobili Bob i Nancy, nie tylko poprawiła się moja percepcja, ale także reszta mojego życia. Poznawanie po tych modyfikacjach weszło na poziomy świadomości i kontaktów, które wykraczały poza moje najśmielsze oczekiwania. Doprowadziło to do zrozumienia potęgi i znaczenia Czystej i Bezwarunkowej Miłości i wiedzy o celu naszego istnienia.

Czy w Życiu Po Życiu wszyscy widzimy takie same czy może różne rzeczy?

Wyobraź sobie, że Życie Pozagrobowe jest w gruncie rzeczy podobne do Nowego Świata odkrytego przez Kolumba w 1492 roku. A teraz wyobraź sobie człowieka, który przybył tam samotnie, 10 lat przed Kolumbem. Nowy Świat wydawałby się inny, w zależności, w którym miejscu ten człowiek wylądował. Gdyby wylądował pośrodku jałowej i niezamieszkanej pustyni, jego doświadczenie różniłoby się znacznie od tego, w którym wylądował w wiosce rdzennie zamieszkującego te ziemie plemienia. A zatem, w zależności od tego, gdzie w Życiu w Zaświatch człowiek “ląduje”, jego lub jej doświadczenie różni się. To, dlaczego ludzie lądują w różnych częściach życia pozagrobowego i widzą różne rzeczy wydaje się być zależne od kilku czynników, takich jak nasze wierzenia przed śmiercią, okoliczności śmierci, wpojone wzorce myślenia, choroby, które zmieniają proces myślenia (na przykład choroba Alzheimera) i inne.

Często, kiedy ludzie umierają wydają się prowadzić rozmowę z kimś kogo tylko oni widzą lub słyszą. Co się wtedy dzieje?

W chwili naszej śmierci, ludzie już przebywający w Zaświatach będą próbowali nawiązać z nami kontakt aby ułatwić nam przejście do tego świata. Czasami są to przyjaciele lub krewni umierającego, lub inne osoby, które mogą być przez niego rozpoznane. Nazywam ich “Pomocnikami”, Wydaje się, że Pomocnicy eskortują umierającą osobę poza poziom Fokusu 23 i Terytoria Systemu Wierzeń do poziomu 27, zmniejszając w ten sposób prawdopodobieństwo utknięcia na tych poziomach.

Czy muszę wierzyć że posiadam duszę aby doświadczyć Życia po Życiu?

To w co wierzysz na temat swojej duszy ma potencjalnie olbrzymi wpływ na twoje doświadczenia w Życiu po Życiu. Mamy prawo do podjęcia dowolnej decyzji na temat tego w co wierzymy. Każdy wybór, którego dokonamy ma swoje konsekwencje. Z mojego punktu widzenia Życia po Życiu jest rzeczywistością, która będzie istniała niezależnie od tego czy zdecyduję że w nią wierzę czy nie. Sztuczka wydaje się polegać na tym co o ile dobrze pamiętam powiedział rycerz w filmie “Indiana Jones” – “Wybieraj mądrze”.

Co jest odpowiednikiem poziomu Fokusu 27 w innych kulturach?

Nie będąc znawcą wierzeń innych kultur, spróbuje opisać moje doświadczenia z Fokusem 27 i pozwolę sobie poprosić obecnych tutaj o ocenę.

Wyobraźcie sobie zatem miejsce, gdzie jedynym wysiłkiem potrzebnym do uzyskania wszystkiego czego pragniecie, jest wyobrażenie sobie tego właśnie przedmiotu. Na poziomie Fokusu 27, jeżeli chcecie domu z 12 pokojami sypialnymi w górach nad jeziorem, musicie go sobie jedynie wyobrazić, aby się zmaterializował. Dom będzie wyglądał dokładnie tak samo jak każdy inny w fizycznym świecie. Będziecie mogli poczuć trawnik pod waszymi nagimi stopami, który stosownie do waszych pragnień będzie w dowolnym kolorze, dowolnej wielkości i różnorodności. Temperatura jeziora będzie się utrzymywać na poziomie, zgodnym z waszymi pragnieniami. A jeżeli zdecydujecie, że chcecie inny dom w innym otoczeniu, będziecie go mogli zmienić w dowolnym czasie. Zawsze marzyła się wam szafa ścienna, wypełniona ubraniami, które idealnie na was pasują? Wystarczy ją sobie wyobrazić. Najlepsze jedzenie, luksusowy samochód? Wyobraźcie to sobie, zapragnijcie i natychmiast się pojawi. A co ze zmianą wieku lub wyglądu
? Wyobraźcie się sobie w dowolnym wieku i kształcie, a tak was zobaczą inni.

Chcecie spotkać Jezusa Chrystusa, Buddę, Mahometa lub jakiegoś innego przywódcę religijnego? Tylko wyraźcie swoje pragnienie a zjawią się i udzielą odpowiedzi zanim zdążycie pomyśleć o pytaniu.

A może chcielibyście poznać wszystkie szczegóły i wydarzenia z historii ludzkości? Wystarczy pójść do Centrum Edukacji, a tam Pomocnicy pokażą wam jak uzyskać dostęp do informacji. Chcecie się dowiedzieć czegoś na temat poprzednich wcieleń, kim byliście i dlaczego wybraliście takie a nie inne życie i co udało się wam dzięki temu zrealizować? Zatrzymajcie się w Centrum Przeglądu Życia a Pomocnicy wam pomogą. A co ze zrozumieniem czym jest czas i w jaki sposób wydarzenia w życiu ludzi są z nim powiązane? Odwiedźcie Centra Planowania i Harmonogramów i poproście aby Pomocnicy wam to pokazali. Czegokolwiek chcecie się dowiedzieć, cokolwiek zrozumieć lub nauczyć się; wszystko co tylko istota ludzka jest w stanie sobie wyobrazić stoi przed wami otworem i jest możliwe do osiągnięcia. Poznając coraz więcej możliwości Fokusu 27, stopniowo odkryjesz dużo więcej niż kiedykolwiek obejmowałeś umysłem. Jeżeli pozwolisz się prowadzić swojej ciekawości do kolejnych odkryć, zrozumiesz, że nie ma ograniczeń narzuconych zewnętrznie, jedyne granice wyznaczasz sobie sam.

Z tak prostym dostępem do realizacji wszystkich waszych marzeń, początkowy zachwyt może stracić blask. Co wtedy? Prawdopodobnie odkryjesz że Fokus 27 jest szkołą, podobnie jak nasza ziemska, fizyczna egzystencja. Możliwe że zaczniesz dążyć do poznania przyczyny przebywania ludzi w Fokusie 27 lub w jakimkolwiek innym świecie. Możesz sam zostać Pomocnikiem, niosąc wsparcie innym, którzy przybyli Tutaj po raz pierwszy po śmierci, ucząc ich zasad nowego życia. Możesz odkryć, że Czysta Bezwarunkowa Miłość jest siła napędową, stojąca u podstaw wszystkiego na świecie co tylko można sobie wyobrazić. Możesz odkryć, że ludzie którzy przebywają w Fokusie 27 opuszczają w pewnym momencie tę szkołę, i że ciebie kiedyś spotka to samo. To taka sam droga jak Tutaj. Ucz się doświadczania i wyrażania Czystej Bezwarunkowej Miłości w coraz wyższym stopniu.

A jaka jest cena, którą muszę zapłacić bym został wpuszczony do Fokusu 27, możecie zapytać. Musisz być wystarczająco świadomy po śmierci aby dotrzeć tam samemu lub w asyście Pomocnika. A jakich reguł musisz przestrzegać by pozwolono ci zostać? Najlepsze co mogę wam doradzić to zastosowanie jednej zasady, o której pewnie słyszeliście już wcześniej “Czyń innym tylko to, co chciałbyś aby oni uczynili tobie”.

O Fokusie 27 można opowiadać dużo więcej. Uczę się nowych rzeczy przy każdej kolejnej wizycie. Możecie o tym przeczytać w mojej trzeciej książce “Podróż do Życia po Śmierci: Kreślenie mapy Nieznanych Obszarów”.

Kiedy ludzie są bliscy doświadczenia śmierci, utrzymują, że widzą białe światło. Czym ono jest?

Białe Światło może oznaczać wiele rzeczy. Spotkane w chwili śmierci wydaje się towarzyszyć ludzkim istotom, które są postrzegane jako forma białego światła, czasami z dodatkiem innych kolorów. Pomocnicy, których spotyka umierający często objawiają się jako światło. Opuszczający Fokus 27 są najjaśniejszym światłem jakie kiedykolwiek widziałem. Miłość, która promieniuje z tych Świateł wydaje się być integralną częścią tego czym jest samo światło.

Bob Monroe mówił o wielu możliwościach, jakie mamy po przejściu na druga stronę. Czy wiesz jakie one są?

W Fokusie 27 może być powołane do życia wszystko co tylko można sobie wyobrazić. Oprócz tych możliwości mamy także prawo do zgłębiania wszystkich tematów, o których pragniemy się czegoś dowiedzieć. Możemy dążyć do osiągnięcia tego w dowolny sposób, który pomoże nam uzyskać odpowiednią wiedzę. Możemy się zgłosić do pracy jako Pomocnik. Możemy zadecydować o powtórnych narodzinach w fizycznym świecie z powodu jakiejkolwiek przyczyny, dla której czujemy że jest to ważne i potrzebne. Będąc absolutnie wolnymi, mamy wiele możliwości.

Czy śmierć jest stanem trwałym? Czy idziesz do jakiegoś miejsca i zostajesz w nim na zawsze?

Na podstawie mojego doświadczenia – nie. Jeżeli jednak zanim umarłeś wierzyłeś, że śmierć jest stanem permanentnym, możesz utknąć, całkowicie opuszczony, w Fokusie 23 na bardzo długo. Ostatnie poszukiwania pozwoliły na odkrycie pewnego rodzaju trwałej śmierci. Jest to wyjątkowo rzadki przypadek, może jedna osoba na kilka milionów podejmuje wybór, który prowadzi do takiego stanu.

Czy będę pamiętać po tym jak umrę, co robiłem i kim byłem w fizycznym świecie?


Ogólnie rzecz biorąc, moje doświadczenie sugeruje odpowiedź twierdzącą. Wydaje się, że jedną z cech charakterystycznych dla naszego bytowania w Zaświatach, jest o wiele większy dostęp do wspomnień związanych z naszymi przeżyciami. Wspomnienia dotyczą nie tylko właśnie co zakończonego okresu życia, ale także tych wcześniejszych.

Jakiego rodzaju przeżyć w Zaświatach może oczekiwać osoba, która popełnia samobójstwo?

W Zaświatach spotkałem zaledwie kilku samobójców. Zabili się ponieważ nie potrafili udźwignąć brzemienia swego fizycznego życia. Zamiast próby przezwyciężenia trudności, doszli do wniosku
, że wszystkie problemy skończą się w chwili samobójstwa. Proszę sobie wyobrazić ich zaskoczenie, kiedy obudzili się martwi! Odkryli, że samobójcza śmierć odebrała im możliwości przezwyciężenia problemów, z którymi się borykali. Nadal doświadczali uczucia przygniecenia, takiego samego jak przed śmiercią, a równocześnie odcięli sobie dostęp do problemów jakie mieli w fizycznym świecie, a których potrzebowali aby się z nimi uporać. Niektóre duchy samobójców nie do końca świadome swojej śmierci próbują nawiązać kontakt ze światem fizycznym aby rozwiązać pozostawione tam problemy.

Czy życie w Zaświatch będzie mi się podobać?

A czy życie tutaj ci się podoba? Czy czerpiesz z niego radość? Czy witasz każdy dzień jako możliwość przeżycia wyznaczonego ci czasu poszerzając wiedzę o tym kim i czym naprawdę jesteś? Życie w Zaświatach na wiele sposobów stanowi odbicie naszego Obecnego Życia..

W jaki sposób mogę wiedzieć, że po tym jak umrę odnajdę moją drogę do Fokusu 27. Chcę wiedzieć, nie tylko wierzyć.

A w jaki sposób ktoś wie, że odnajdzie drogę do sklepu spożywczego? To proste. Musisz iść jej poszukać. Jeżeli nie byłeś tam nigdy wcześniej możesz popatrzeć na mapę lub poprosić ludzi o wskazanie kierunku. Potem idziesz, rozglądając się. Jeżeli sklep jest tam gdzie prowadzi mapa i wskazówki, znajdziesz go. Jedynym sposobem jaki ci mogę podpowiedzieć jest rozpoczęcie poszukiwań Fokusu 27 już teraz. Nie oznacza to, że aby dostać się do Fokusu 27 po śmierci, musisz już teraz dowiedzieć się jak go znaleźć. System jest bardziej automatyczny. Ale jeżeli chcesz mieć pewność, że odnajdziesz drogę do sklepu spożywczego, poszukaj jej. Jeżeli znajdziesz ją raz, każda następna próba będzie łatwiejsza. Po jakimś czasie nie będziesz już potrzebował ani mapy ani wskazówek. Po prostu wsiądziesz do samochodu i pojedziesz tam, a ponieważ odbyłeś tę podróż wiele razy, nie musisz już więcej o tym myśleć.

Co dzieje się z ludźmi, którzy umierają będąc w stanie silnego odurzenia morfiną? Czy ich zdolność postrzegania jest zmącona przez morfinę?

Silne odurzenie morfiną poprzez wpływ na fizyczne ciało oddziałuje na nasz proces myślowy. Mogą być także pewne niefizyczne skutki. W momencie śmierci dochodzi do głosu wiele czynników: wcześniej wpojone wierzenia i wzory myślenia; efekty przyjmowania narkotyków; stany emocjonalne, różne bóle fizyczne; co ludzie w pokoju mówią i robią; niefizyczni Pomocnicy, którzy przybyli z pomocą umierającemu i wiele innych. Wszystko jest możliwe. Postrzeganie danej
osoby może być zmącone przez morfinę lub poprzez ból wywołany jej brakiem. Trzeba jednak powiedzieć, że w momencie kiedy ludzie czują nadchodzącą śmierć, fizyczny świat oddziałuje na nich dużo słabiej. A kiedy “obudzą się” w Zaświatach, wpływy fizycznego świata mogą stopniowo ustępować.

Zakładając, że będę świadomy w momencie śmierci to czy odnajdę siebie poza ciałem, ciągle mając te same myśli?

Może się stać dokładnie tak jak to opisałeś. Jeżeli nie boisz się śmierci i wyrażasz chęć pozostania świadomym podczas całego procesu, może się tak właśnie stać. Gwałtowna śmierć na przykład tez może doprowadzić do takiego właśnie przeżycia.

W jaki sposób jest możliwa komunikacja z fizycznie żyjącą osobą, jeżeli przebywam w Zaświatach?

Jeżeli osoba żyjąca fizycznie jest w stanie skupić swoją uwagę na poziomie świadomości, na którym przebywasz, możecie się ze sobą skomunikować. Najczęściej tak się dzieje w stanie snu. Sny dzieją się w rzeczywistości niefizycznej. Zdarzenia, które mają miejsce w czasie snu, nie dzieją się fizycznie, lecz niefizycznie. Poziomy świadomości na których działają sny zawierają te same poziomy świadomości na których żyją ludzie w Zaświatach. Tak zatem, najprostszym sposobem dla ciebie jest kontakt z osobą żyjąca fizycznie w czasie jej snu. Inną sprawą jest czy taka osoba będzie pamiętała taki kontakt czy nie.

Jest wiele metod, którymi może się posłużyć fizycznie żyjąca osoba aby się znaleźć w stanie świadomości, który umożliwi nawiązanie kontaktu z Zaświatami. Jednym z lepiej znanych przykładów jest spokojny, skoncentrowany stan umysłu, taki jak modlitwa czy medytacja. Stan, który zaciera granicę pomiędzy fizycznym i niefizycznym światem, jak chociażby olbrzymi stres fizyczny lub emocjonalny, może także umożliwić taki kontakt. Podobnie jak sam zamiar skomunikowania się.

Słyszałem, że zawsze się komunikujemy na różnych poziomach w tym samym czasie. Dlaczego nie jesteśmy tego świadomi?

To wyłącznie moja opinia, ale być może krótki eksperyment odpowie na twoje pytanie. Będziesz potrzebował pożyczyć tyle odbiorników radiowych ile wierzysz, że jest poziomów na których się równocześnie komunikujesz. Koniecznych będzie przynajmniej 10, aczkolwiek dla pełnego efektu mogą być potrzebne setki tysięcy. Włącz je wszystkie i nastaw każde na inną stację. Podgłośnij je do tego samego poziomu. W tym momencie jesteś świadomy komunikacji na co najmniej 10 różnych poziomach równocześnie. Kiedy przyciszysz inne poziomy to czy ma dla ciebie sens to czego słuchasz w tym momencie? Właśnie doświadczyłeś dostrajania się do jednej melodii na jednym poziomie świadomości. Witaj w fizycznym świecie! Fizyczny świat jest jednym, bardzo głośnym i pochłaniającym uwagę radiem. Aby wykonać ten eksperyment właściwie, potrzebowalibyśmy niezliczonych tysięcy odbiorników radiowych. Jeżeli wszystkie, poza jednym są przyciszone, to ich odgłosy nikną w bełkocącym szumie głośników.

Co dzieje się w Zaświatch z ludźmi, którzy w tym życiu dopuszczali się bez cienia wyrzutów sumienia okropnych czynów?


Z mojego ograniczonego doświadczenia w tym aspekcie może wynikać następująca odpowiedź: “W cokolwiek wierzyli powinno ich spotkać”. Ponieważ w swoim pytaniu położyłeś nacisk na sformułowanie “bez wyrzutów”, moje przypuszczenie jest takie, że idą oni do takiego miejsca w Zaświatach, gdzie nadal mogą swobodnie popełniać swoje zbrodnie. Przeczytaj sobie rozdział z mojego drugiego rękopisu, zatytułowany “Piekło Maksa”, a prawdopodobnie dojdziesz do wniosku, że takie rozwiązanie jest możliwe. Od czasu odwiedzenia Piekła Maksa, byłem w kilku innych Piekłach w Fokusie 25. Materiał z moich ostatnich poszukiwań znajdzie się w moim następnym rękopisie. Nikt nikogo nie skaże na takie “Piekło” jako na karę za popełnione zbrodnie. Jest to część dokonywanych przez daną osobę wolnych wyborów. W każdym momencie “skazańcy” mają prawo podjąć nowy wybór i opuścić Piekło.

Czy są jakieś umowy zawierane pomiędzy pewnymi ludźmi zanim się urodzą? A jeżeli tak, to czy mają one jakiś określony cel?


Z moich doświadczeń wynika, że tak. Cel zależy od rodzaju zawartego porozumienia i przyczyny, dla której zostało zawarte. Rzeczą, która się wydaje charakterystyczna dla większości takich umów, jest chęć pomocy sobie nawzajem aby lepiej móc wyrażać i doświadczać Czystej Bezwarunkowej Miłości.

W swojej książce Betty Edie pisze, że nie ma takiej rzeczy jak reinkarnacja. Czy czytałeś jej książkę i wiesz co ma na myśli?


Nie czytałem jej książki i nie wiem co może mieć na myśli. My wszyscy wnosimy nasze wierzenia i oczekiwania w to co przeżywamy. Jeżeli nieustannie zadajemy sobie pytanie i czekamy na odpowiedź, zbliżamy się do prawdy. Jeżeli w jakimś punkcie mojej drogi ktoś zatrzyma mnie i poprosi o prawdę na temat reinkarnacji, wszystko co mogę zrobić to odpowiedzieć zgodnie z tym, co jest dla mnie prawdą do tej pory

Czy reinkarnacja jest nam narzucona?


Jeżeli masz na myśli przymus zewnętrzny to powiem nie. Lecz nie oznacza to, że my sami nie możemy sobie tego narzucić, jeżeli wierzymy, że jest to konieczne. Mamy wolny wybór i możemy robić to w co wierzymy, żyć z tym, uczyć się z tego i ponosić za nasz wybór konsekwencje.

Czy reinkarnacja jest konieczna?

Sądzę, że musiałem tak myśleć zanim się urodziłem. Przyczyny reinkarnacji mogą być tak różne jak różni są ci z nas, którzy się na to decydują. Fizyczny świat jest taką mieszanką wielu różnych sposobów życia, myślenia, wierzeń i zachowań; daje wiele możliwości doświadczenia naszej wolnej woli. Mamy wolność wyboru dowolnej ze ścieżek, które dostrzegamy lub przygotowania swojej własnej. Mamy prawo podążania tymi ścieżkami tak daleko jak daleko mówią że prowadzą. Mamy prawo nauczyć się wybierać mądrze lub nie. Mamy prawo wyboru wybierać świadomie lub nieświadomie, aby poznać wyniki naszych świadomych i nieświadomych wyborów. Czasami jedynym sposobem na to aby zmienić to co się nam przydarzyło oraz to w którym miejscu Zaświatów żyjemy jest przeżycie kolejnego życia na Ziemi i skorzystania z prawa drugiej szansy.

Czy jest jakiś sposób na uniknięcie reinkarnacji, na przykład poprzez prowadzenie idealnego życia, takiego jak Jezus?


Nie jestem pewien czy ktoś brałby pod uwagę uniknięcie reinkarnacji, gdyby nie darmowy wikt i opierunek w Zaświatch. A mówiąc poważnie dokonanie wyboru aby powrócić do tego świata, było prawdopodobnie najlepszym wyborem jakiego mogłem dokonać w danej chwili. Dokonałem go, aby nauczyć się więcej o wyrażaniu i doświadczaniu Czystej Bezwarunkowej Miłości, a życie na ziemi stwarza ku temu doskonałą okazję.

Czy możesz mi podać definicję porównawczą świadomości w życiu fizycznym i świadomości w życiu niefizycznym? W jaki sposób można te koncepcje przełożyć na język mistycznych religii?

Odpowiedź na twoje pytanie to trochę jak próba porównania światła z czerwonego końca spektrum, do tego z niebieskiego końca. To ciągle to samo, tyle że wygląda trochę inaczej, w zależności od tego którą część dostrzegasz w danym momencie. To, w jaki sposób interpretuję moje doznania zależy od mojej wiedzy, którą posiadam na temat całego spektrum. Jeżeli ograniczę moje postrzeganie jedynie do czerwonego światła i nie wiem lub nie wierzę w to, że istnieją inne kolory, to widzenie żółtego, zielonego lub niebieskiego jest całkowicie poza zasięgiem mojej świadomości. Gdybym, jakimś zrządzeniem losu, przypadkowo zobaczył żółte światło, to nic w moim życiowym bagażu doświadczeń nie byłoby w stanie wyjaśnić jak to jest możliwe. Bez wiedzy o całym spektrum świadomości wykraczającej poza wąski zakres mojej percepcji, widzenie żółtego światła jest niemożliwe, mimo tego, że istnieje. Widzenie żółtego światła staje się przeżyciem mistycznym. Słownik definiuje mistyczny jako: “...rzeczywistość, która nie jest rozpoznawalna poprzez inteligencję lub zmysły; rzeczywistość, która bazuje na przeżyciu subiektywnym; coś nie pojmowalnego przez umysł lub tajemniczego”. Jeżeli zrobię coś co pozwoli mi pogłębić wiedzę na temat światła spektrum, odkryję, że naturą światła jest posiadanie innych kolorów. Jeżeli inni, po zbadaniu problemu, zgodzą się z moim subiektywnym odczuciem, wtedy poznamy inne kolory, które zawsze były obecne w świetle. Powiemy, że po prostu nie zauważyliśmy ich wcześniej. W momencie kiedy potrafimy użyć naszej inteligencji i nowo rozwiniętych zmysłów, które pozwolą nam dostrzegać większą część całej świadomości, nie będzie to już dłużej przeżycie mistyczne. Nasza zrodzona na subiektywnym odczuciu koncepcja stanie się częścią tego co powszednie. W międzyczasie, pomiędzy przypadkowym i niezbyt częstym przeżyciem mistycznym a powszechną wiedzą, jest nieskończona liczba różnych wyjaśnień, które rodzą się w wyniku próby zrozumienia. Taki jest początek moim zdaniem religii mistycznych. Każda z nich bez wątpienia będzie zawierała okruch prawdy. W końcu, wszystkie wywodzą się z próby zrozumienia mistycznego przeżycia, które naprawdę miało miejsce.

Czy jest jakiś sposób na określenie, która z religii mistycznych jest najbliższa prawdy?


Zastrzegam, że to wyłącznie moja opinia; to czego bym szukał to odpowiedzi na pytanie, która z nich najbardziej przekonywająco interpretuje sens większości doświadczeń mistycznych największej liczbie ludzi, którzy nie są jej wyznawcami. Wytłumaczenia powinny być spójne lub wewnętrznie ze sobą zgodne. Taka religia nie musi odrzucać czyichkolwiek przeżyć mistycznych w celu utrzymania swojej spójności i wewnętrznej zgodności.

Dlaczego ludzie po zakończeniu życia w świecie fizycznym błądzą i potrzebują pomocy? Czy Zaświaty podlegają Departamentowi ds. Transportu
lub Rozliczeń Wewnętrznych? Czy ludzie muszą rutynowo popadać w tarapaty, kończąc swój żywot a potem wałęsać się, nadaremnie wypatrują pomocy? Dlaczego tak się dzieje? Czy jest to część jakiegoś treningu, stworzonego w systemie w jakimś konkretnym celu? Czy system jest obciążony przez tak wielu uczestników, że nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej obsługi?

Dużo dobrych pytań! Tak wiele, że trzeba by napisać książkę aby na nie odpowiedzieć. Po pierwsze pozwól, że powiem, że nie każdy się gubi. Tacy zbłąkani ludzie są tematem wielu moich opowiadań, ponieważ szukanie i odnajdywanie ich było metodą mojej nauki w trakcie poznawania Życia po Śmierci. Wydaje się, że ludzie się gubią ponieważ podjęli świadomą decyzję aby uwierzyć w takie rzeczy, które doprowadziły do ich zagubienia w Zaświatach, po tym jak umarli. Przypuśćmy, że jesteś całkowicie przekonany, że sklep spożywczy znajduje się na wschód od ciebie, a on naprawdę znajduję się na zachód. Tak długo jak będziesz tkwił w mylnym przekonaniu będziesz jechał coraz dalej na wschód i zastanawiał się dlaczego nie możesz go znaleźć. Uczynna osoba, widząc twoje kłopotliwe położenie może podejść i spróbować wytłumaczyć ci dlaczego nie możesz znaleźć sklepu spożywczego. Tak długo jak długo będziesz lekceważył możliwość, że możesz nie mieć racji, będziesz uparcie jechał na wschód. Dla Pomocników, którzy pilnują cię na twojej drodze, sugerując abyś zawrócił i skierował się na zachód, będziesz kolejną osobą, która wyważa otwarte drzwi. Kolejna osobą błąkającą się w Zaświatach. Z mojego doświadczenia wynika, że Zaświaty obfitują w Pomocników, którzy próbują dotrzeć do wszystkich zagubionych ludzi. Wezmą pod uwagę każdą możliwość aby pomóc zagubionym w podjęciu decyzji, które pozwolą im zawrócić na właściwą drogę. Czasami decyzje podejmowane przez zagubione istoty uniemożliwiają im zauważanie Pomocników. W takiej sytuacji winę za ignorowanie krążącej dookoła pomocy i podążanie w złym kierunku ponosi sama zagubiona osoba.

Czasami za taki stan rzeczy odpowiadają nauki wpojone zagubionej osobie przed śmiercią. Jeżeli jest święcie przekonana, że sługi Szatana czekają aby zaciągnąć ją do Piekła, to czy możesz sobie wyobrazić w jaki sposób jawią jej się Pomocnicy?

Na sugestię, że system jest przeciążony zbyt dużą liczbą uczestników i zbyt małą liczbą wspierających, mógłbym odpowiedzieć, że się z nią zgadzam. Nie dlatego, że liczba niefizycznych Pomocników jest za niska, jako, że ci ludzie mogą stosować pewne sztuczki, które pozwalają na powiększenie ich ilości. Sednem problemu wydaje się zbyt małe wsparcie osób z fizycznego świata. Po pierwsze szkolenie, które pozwoliłoby ludziom lepiej zrozumieć reguły życia w Zaświatach natychmiast zmniejszyłoby liczbę osób, które się gubią po śmierci. Po drugie, większa ilość fizycznie żyjących ludzi, którzy rozumieliby jak zostać Pomocnikami dla zagubionych, natychmiast zmniejszyłaby liczbę zagubionych oraz tych co gdzieś utkwili. My, którzy jesteśmy fizycznie żywi, mamy przewagę nad niefizycznymi Pomocnikami, kiedy dochodzi do pierwszych kontaktów z ludźmi, którzy utknęli w Focusie 23. O wiele łatwiej jest im nas zobaczyć albo usłyszeć, tak samo jak nam jest łatwiej skierować ich uwagę w innym kierunku.

Czy istnieją wybory w Zaświatach? Kto je determinuje?


Tak, w Zaświatach istnieją wybory. Sami je determinujemy dla siebie, bazując na świadomości ich istnienia. Moje doświadczenia związane z odnajdywaniem, przywiodły mnie do przekonania, że aby dokonać wolnego wyboru, muszę mieć świadomość jego istnienia.

Czy Bóg nas sądzi po naszej śmierci?

Odpowiedź na to pytanie, przynajmniej moim zdaniem będzie zwodnicza. W moim odczuciu, świadomość, która przez nas jest używana i identyfikowana jako nasza własna, jest tak naprawdę dana nam jako pożyczka poprzez Świadomość, która stworzyła wszystko co istnieje. W ten sposób wszystko to co mamy, jest świadomie użyczone nam przez Stwórcę. A zatem, z mojej osobistej perspektywy, odpowiedź brzmi tak. Ale z mojego doświadczenia wynika, że osąd w Życiu po Śmierci jest formą sądu nad samym sobą i nad naszymi czynami. Ja, jako część Świadomości, sądzę sam siebie, opierając się na moich przekonaniach i rozumieniu tego co dobre a co złe.

Z mojego doświadczenia wynika, że są tylko dwie zasady, wedle których sądzę sam siebie. Czy moje przyszłe czyny skierują mnie w stronę większego odczuwania Czystej Bezwarunkowej Miłości? Czy moje przyszłe czyny doprowadzą mnie do zmiany Nieznanego w Znane?

Czy zapominamy o naszym obecnym życiu kiedy umieramy?

To w co wierzymy w czasie naszego ziemskiego życia ma wpływ na nasze życie z Zaświatach. Jeżeli wierzymy, że wszystko zapomnimy, to tak się stanie. Lecz, w końcowym rozliczeniu
wszystko co przeżyliśmy jest przechowywane w pamięci i zawsze dla nas dostępne. Jest takie miejsce w Zaświatch zwane Centrum Przeglądu Życia. W tym miejscu można spotkać Pomocników, którzy pomogą nam w przypomnieniu sobie wszystkiego, co przeżyliśmy podczas naszych kolejnych pobytów na Ziemi. Możemy to także pamiętać bez niczyjej pomocy.

Czy po tym jak umrzemy, możemy się dowiedzieć, co inni ludzie myślą?

Tak, mój stopień wiedzy na temat Zaświatów sugeruje możliwość takiej komunikacji. Komunikacja tam jest o wiele bardziej otwarta, niż Tutaj. Tutaj wierzymy, że możemy ukryć to co myślimy lub czujemy. Kiedy zdamy sobie sprawę, że komunikacja jest możliwa na każdym poziomie, staniemy się jej świadomi. W Tym świecie możemy przeczuwać co inni ludzie myślą. W Zaświatach jest to o wiele prostsze. W moim przekonaniu, każdy z nas posiada świadomość pożyczki, która w sposób bezpośredni wiąże nas z naszym Stwórcą. Poprzez to połączenie, jesteśmy połączeni z każdą rzeczą, przez niego stworzoną. Świadomość tego, co inni ludzie myślą jest po prostu kwestią odnalezienia tej “innej” osoby w Stwórcy i stania się świadomym, tego co “ona” myśli.

Czy możemy wpływać na wydarzenia, będące następstwem naszej śmierci?


Zakładam, że masz na myśli zdarzenia w świecie ziemskim? Można wpływać na myśli, uczucia, doznania w czasie snu. Pod pewnymi warunkami, także na żywe istoty.

Czy w Zaświatch odczuwamy głód, pragnienie, zimno, upał, radość lub smutek?

W zaświatach jest możliwe doświadczenie każdego z tych uczuć. Możliwe jest także zdecydowanie, że tego nie chcemy. Wydaje się, że najważniejsze znaczenie w tym, czego doświadczamy, jest to w co wierzymy. Podczas snu możesz być spragniony albo głodny, może ci być gorąco lub zimno. Wszystko to może się wydawać całkiem realne. Kiedy się obudzisz, świadomość, że to był “tylko sen” umożliwi ci większą swobodę w podejmowaniu kolejnych wyborów.

Czy w Zaświatach rozwijają nam się jakieś nowe zmysły?

Z mojego doświadczenia wynika, że wszystkie nowe zmysły, które zdajemy się rozwijać w Zaświatach, są dla nas osiągalne także na Ziemi. Są one zduszone poprzez informacje z fizycznego świata; to tak jakby próbować usłyszeć cichy szept w głośnym tłumie. W momencie kiedy hałaśliwy tłum odchodzi, łatwo można pomyśleć, że szept się dopiero zaczął. Był wcześniej, ale my po prostu nie mogliśmy go usłyszeć. Możemy się nauczyć, do pewnego stopnia, słyszeć te szepty podczas Tego Życia. Mówią o tym medytacja i inne metody relaksacyjne, które ułatwiają koncentrację.

Jakie inne, oprócz ludzi, istoty można spotkać w Zaświatach?

Może ich być wiele, ale ograniczyłbym wyliczanie tylko do kilku. Jeżeli ograniczymy listę do istot czujących, to największą ich grupę w Zaświatch będą stanowić ludzie. Można wśród nich wyróżnić dwa rodzaje, tych którzy już nie zamieszkują swoich ziemskich ciał, oraz tych, którzy tylko zwiedzają - świadomie, albo podczas snu. Wyróżniam także ludzi, którzy nie są ludźmi z urodzenia, jako że pochodzą z innej planety. Jeżeli weźmiemy pod uwagę inne jednostki, to najbardziej powszechne są rzeczy stworzone z myśli ludzkich [myślokształty]. W zasadzie wszystko co myśl ludzka jest w stanie stworzyć, może przybrać określony kształt w Zaświatach. Takie rzeczy jak: skały, drzewa, samochody, potwory, domy, meble, góry, potoki, deskorolki; wszystko cokolwiek można sobie wyobrazić, może istnieć w świecie Życia po Śmierci.

Skąd pochodzą te istoty?


Ludzie, najbardziej powszechnie spotykane istoty, pochodzą ze świata fizycznego. Nie-ludzie pochodzą ze swojego szczególnego świata. Istoty pozbawione zmysłów wywodzą się najczęściej z myśli ludzkich.

Czego chcą i co robią te istoty?

Najczęściej spotykani, ludzie, kontynuują swoje życie i robią te rzeczy, które robią ludzie. Nie-Ludzie, których spotkałem zazwyczaj są tam, aby obserwować, nagrywać i starć się uczyć z ludzkiego doświadczenia. Zarówno Ludzie jak i Nie-Ludzie wydają się w dalszym ciągu doświadczać swojej wolnej woli, aby zgłębić to wszystko co ich interesuje i czego chcą się nauczyć.

Czy modlitwy pomagają zmarłym w jakikolwiek sposób? Religie uczą modlitwy za zmarłych, zwłaszcza religia katolicka. W książce George’a Andersona “My nie umieramy”, twierdzi on, że modlitwy żyjących mogą pomóc tym z Zaświatów. Utrzymuje, że takie modlitwy “pomagają im zostać w świetle” lub “sprawiają, że zostają oni przeniesieni na następny stopień” czy nawet wyżej.

Z mojego doświadczenia wynika, że niektórzy ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że umarli. Niektórzy tak, ale nie wiedzą co dalej robić. Niektórzy zmarli, poprzez okoliczności śmierci, mają ograniczoną zdolność poruszania się po Zaświatch. To czego ludzie, potrzebują w takich przypadkach najbardziej, to bycie świadomym własnej sytuacji i otoczenia. Pomocnicy, poprzednio będący ludźmi, zawsze próbują ułatwić taką świadomość. Czasami jednak zmniejszony stan świadomości czyni to trudnym lub niemożliwym dla Pomocnika, który odszukał taką osobę. Wtedy taka osoba nadal “tkwi” tam gdzie jest, w języku Instytutu Monroe’a, taka osoba tkwi w Focusie 23. To jedna z takich sytuacji kiedy fizycznie żyjące istoty mają przewagę nad Pomocnikami w odblokowaniu delikwenta. Jak by to ktoś powiedział, modlitwa jest jednym ze sposobów w jaki fizycznie żyjące istoty mogą pomóc Pomocnikowi.

W moim odczuciu określenie “trzymanie w świetle” można przełożyć na “uświadomienie im gdzie są”. Możesz o tym pomyśleć jako o zapaleniu światła w ciemnym pokoju. Jego “przeniesienie ich do następnego poziomu”, moim zdaniem może znaczyć “ułatwienie odnalezienia się dzięki Pomocnikowi”. To co mówisz w swoich modlitwach aby pomóc zmarłemu może mieć potężny skutek. Podczas modlitwy możesz być w bezpośrednim kontakcie z nim, niezależnie czy jesteś tego świadomy czy nie.

Kiedy umieramy, to czy wszyscy idziemy do tego samego miejsca, chociaż widzianego na różne sposoby?


W najszerszym tego słowa znaczeniu, tak. Zaświaty znajdują się w świecie niefizycznym, ale tam jest wiele różnych miejsc. To jest tak jak powiedzenie, wszyscy jedziemy do Kolorado. Ci, którzy znajdą się w więzieniu stanowym w Denver, mogą mieć całkiem inne doświadczenia niż ci, którzy wylądują na Międzynarodowym Lotniku Denver, chociaż wszyscy będą w Kolorado. To, w którym miejscu Zaświatów “wylądujemy” wydaje się w dużym stopniu zależeć od tego w co wierzymy i czego oczekujemy.

To czego chciałbym się dowiedzieć to twojej opinii na temat wszystkich powiązań pomiędzy systemami wierzeń a tym co się naprawdę dzieje kiedy umieramy.

Odpowiedź na to pytanie do tej pory zabrała ponad 350 stron rękopisów. Sugeruję, abyś przeczytał wszystko to co się znajduje na ten temat na tej stronie, oraz poprosił o egzemplarze artykułów dostępnych w Źródłach, a także zdobył egzemplarze moich książek. Jeżeli po tym wszystkim, będziesz miał jeszcze jakieś pytania, spróbuję na nie odpowiedzieć. Przykro mi, jeśli to wygląda na próbę wymigania się od odpowiedzi, ale nie mam pojęcia jak w inny sposób wytłumaczyć “wszystkie zależności”.

Odnośnie reinkarnacji, czy to prawda że kiedy bytujemy w Zaświatach jako czyste dusze, mamy skłonność do ponownego łączenia się i planowania naszego wspólnego życia, być może grając różne role z naszej następnej ziemskiej egzystencji?

Z tego co widziałem, to kiedy jako istoty ludzkie, żyjemy w Zaświatach, mamy swobodę w wybraniu takiego przyszłego zajęcia, jakie nam tylko przyjdzie do głowy. Niektórzy ludzie, którzy chcą połączenia i grania różnych ról w pewnych układach w następnym wcieleniu, mogą dojść ze sobą do porozumienia. Ludzie mogą chcieć wspólnej reinkarnacji z różnych powodów, inni wolą podążać sami. Niektórzy ludzie nie są zwolennikami reinkarnacji i decydują się na dalsze życie w Zaświatach. Mają prawo poznać przyszłe możliwe zajęcia, zarówno Tam jak i Tutaj. W każdym wypadku, na co zdają się wskazywać moje badania, podejmujemy najlepszy w danej chwili i czasie wybór. Wybór oparty na wolnej woli zdaje się być zasadą w Focusie 27, tak dalece jak dalece interesujemy się naszymi przyszłymi zajęciami. Jedynym ograniczeniem wydaje się być to, jak dalece jesteśmy świadomi możliwych w naszej sytuacji wyborów. W swoim pytaniu postawiłeś problem “łączenia się”. W większości przypadków, kiedy odzyskiwałem kogoś z Focusu 23, w Fokusie 27 spotykał on kogoś, kogo znał z czasów ziemskiego życia. To ponowne łączenie wydaje się mieć na celu pomoc w przyzwyczajeniu się niedawno przybyłego (tak jak się kogoś nazywa ostatnio odeszłym) w jego lub jej nowym środowisku. Czasami, ludzie przybywają do Fokusu 27 i nie mogą spotkać nikogo ze znajomych. Jest to stosunkowo rzadkie, ale się zdarza. W moim pierwszym rękopisie opisałem historię odnalezienie małego chłopca, było to ćwiczenie partnerskie. To był rodzaj treningu, w którym szukaliśmy wspólnie, a potem porównywaliśmy nasze notatki. Chłopczyk umarł na krótko przed tym jak znaleźliśmy go i kiedy zabraliśmy go do Fokusu 27, nie było nikogo kogo by znał. Przybył Pomocnik, pod postacią babki. Powitał chłopca i wyjaśnił, że jego mama nie mogła przyjść, i że teraz on się nim zajmie. Pomocnik był zmarłą matką mojej partnerki, z którą od czasu do czasu pracowaliśmy.

Czy istnieje obszar/region poza Focusem 27, gdzie tracimy naszą indywidualną tożsamość i łączymy się z istotą Wyższej Istoty/Stwórcy/Kosmiczego Źródła/boga?

Tak i Nie. Twoje pytanie dotyka istoty niezwykle ważnego problemu: “Kim lub czym jestem?” Trzy rozdziały mojej pierwszej książki zaledwie stworzyły zręby odpowiedzi. Spróbuję to co w nich zawarłem streścić i mam nadzieję, że nie będzie to zbyt skomplikowane. Kiedyś sądziłem, że jestem po prostu osobowością, która zamieszkuje fizyczne ciało. Myślałem, że w chwili śmierci osobowość znika lub łączy się z jakąś inną ezoteryczną istotą, której nie rozumiałem. W trakcie moich poszukiwań odkryłem, że jestem czymś więcej niż fizycznym ciałem, czymś znacznie więcej. Odkryłem istnienie swojego drugiego ja. Dla mnie jest czymś, co nazywam moim Dyskiem, a Bob Monroe Ja/Tam. Inni mogą to nazwać Wyższym Ja, Większym Ja czy Nad-Duszą. Ja, zamieszkujący moje fizyczne ciało jestem niczym więcej niż jedynie małą cząstką Dysku. W mojej wypowiedzi będę używać “Dysk” lub “Wyższe Ja” wymiennie dla uniknięcia ciągłego powtarzania słowa “Dysk”. W moich badaniach widziałem moje Wyższe Ja. Dla mnie, wygląda jak duży dysk z wieloma małymi krążącymi w skupiskach światłami. W moim przekonaniu każde z tych świateł jest jedną z osobowości Wyższego Ja, które realizują się w poszczególnych wcieleniach. Każde niesie wiedzę i mądrość zdobyte poprzez niezliczone wcielenia. Ci inni “ja”, jeżeli tak chcesz, utrzymują swoją indywidualną osobowość jako poszczególne części mojego Wyższego Ja. Nie tracą swojej tożsamości, kiedy stają się członkami mojego Dysku, raczej dodają do niego wszystko, co w nich jest. Każda jednostka staje się integralną częścią mojego Wyższego Ja.

Ja, jeden w moim fizycznym ciele, jestem niefizycznie połączony z członkami Dysku, poprzez coś co w moim odczuciu wygląda jak wiele nici, włókien przewodów optycznych. Połączenie przebiega pomiędzy łopatkami i może być podstawą do tego co inni opisywali jako “srebrny sznur”. Informacje, które za pomocą tego sznura są przesyłane pomiędzy mną i moim Dyskiem, dają członkom dysku świadomość tego co robię, a mnie ich świadomość, co stało się możliwe gdy tylko nauczyłem się sposobu w jaki to można osiągnąć.

Uważam także, że zostałem stworzony przez moje Wyższe Ja jako unikalna kombinacja cech członków Dysku. Moje Wyższe Ja użyło części samego siebie, aby stworzyć niepowtarzalną osobowość, którą jestem. Widzę siebie jako “Sondę podobną do takiej jaką mogłoby wypuścić NASA aby poznać Nieznane ”. W innych słowach, moje Wyższe Ja, stworzyło mnie z części siebie i wysłało do rzeczywistości ziemskiego świata, aby go poznać. Myślę także, że Wyższe Ja, jest także samo w sobie podobną Sondą, stworzoną i wypuszczoną przez swojego twórcę. Spodziewam się, że moje Wyższe Ja pewnego dnia powróci do swojego twórcy, aby stać się jego częścią, czymkolwiek On jest. Spodziewam się, że kiedy tak się stanie, moje Wyższe Ja nie straci swojej tożsamości, a raczej się połączy ze swoim Wyższym Ja.

A zatem, wracając do twojego pytania, “Nie” w mojej wypowiedzi dotyczy tego, że nie tracimy naszej tożsamości. “Tak” odnosi się do tego, że jako jednostki, którymi się stajemy poprzez kolejne wcielenia w fizycznych i niefizycznych światach, powtórnie łączymy się z naszymi Wyższymi Ja. Z mojej perspektywy mogę zobaczyć jak to co mówią mistyczne tradycje pasuje do tego co odkryłem, jedyne więc co powiedziałbym to to, że zostajemy jednostkami i kontynuujemy życie jako “Wszyscy” lub “Źródło”.

Nie wspominasz nic na temat fizycznej reinkarnacji. Dlaczego? Co z nią?

Pamiętam moje inne życia, w innym czasie i miejscu. Byłem farmerem w południowo-zachodniej Francji w połowie XIX wieku, Żydem w małej osadzie 4,300 lat temu i młodą dziewczyną w Środkowej Ameryce, czas nieznany a także ojcem moich obecnych dzieci na początku tego wieku. W rzeczy samej, wspomnienia z dzieciństwa dotyczące okoliczności jednej z moich śmierci, były jedną z przyczyn, które pchnęły mnie do poznawania Zaświatów. Nie twierdzę, że całkowicie zrozumiałem reinkarnację i to w jaki sposób działa. Ciągle są rzeczy, które badam, ale nie wątpię w reinkarnacje jako taką, jest ona dla mnie faktem. Wiem także, z rezultatów moich badań, że niektóre części mnie miały niefizyczne wcielenia. Pewne części mojego Wyższego Ja nigdy nie miały fizycznych wcieleń i zajmują się poznawaniem z perspektywy niefizycznej.

Twój rysunek (na stronie internetowej) pokazuje rzeczywistość ziemską jako małą niebieską planetę, tę drobinę pyłu, Ziemię. A przecież, fizyczna rzeczywistość składa się z nieprzeliczonych, olbrzymich galaktyk i miriadów form życia.

Całkowicie się z tobą zgadzam. Niektórzy członkowie mojego Większego Ja żyją w swoich fizycznych wcieleniach w innych systemach, na innych planetach, w swoim własnym fizycznym wszechświecie. Obrazek, który wspomniałeś, jest jedynie wygodnym sposobem symbolicznego ukazania fizycznych i niefizycznych rzeczywistości, za pomocą przyjętego przez nas systemu.

A gdzie inne zwierzęta, takie jak psy i tygrysy, istnieją, po tym jak opuszczą fizyczny świat? Czy współegzystują z ludźmi? A jeżeli tak, to czy możemy zadecydować o odrodzeniu się jako inne zwierzęta?

Ten obszar nie został przez mnie zbadany. Słyszałem od innych, że zwierzęta wiodą niefizyczną egzystencję, ale nie wiem na ten temat zbyt dużo. Może dodam to zagadnienie do listy rzeczy, które będę badał w przyszłości.

Jaki skutek przyniesie próba bycia fizycznie świadomym w czasie snu? To znaczy np. umiejętność zmiany koszmaru w miły sen. Badacze sugerują, że taka umiejętność pozwala rozwijać pozytywne myślenie. Czy tak się faktycznie dzieje?


Zakładam, że poprzez “fizyczną świadomość” masz na myśli “taką świadomość jaką posiadam kiedy nie śpię”, często nazywaną świadomym śnieniem. Powiedz mi proszę, jeżeli jestem w błędzie.

Bycie świadomym w śnie, jest moim zadaniem, krokiem w kierunku umiejętności zmiany przebiegu snu. Kiedy jesteś świadomy w śnie, jesteś świadomy w niefizycznym świecie. A zatem będąc świadomym, masz dostęp do obszarów niefizycznej ludzkiej świadomości. Mówiąc dosłownie, kiedy jesteś świadomy masz możliwość zmiany przebiegu koszmaru. Problem tkwi w naszym mylnym rozumieniu, czym jest naprawdę koszmar senny. Jest możliwe takie ukazanie czyichś lęków w niefizycznej rzeczywistości, że wyglądają one i zachowują się jak rzeczywiste, przerażające istoty. To może być robione tak podświadomie, że nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Uciekanie od tych rzeczy, walczenie z nimi, cokolwiek, czego podstawą jest lęk, jedynie je umocni. Jest także możliwa taka projekcja strachu, która ukrywa kto lub co jest z tobą w tym koszmarze. Na przykład ktoś, kto żyje w strachu przed Diabłem, może przelać podświadomie ten lęk w śnie na prawdziwego Jezusa, a wtedy On będzie wyglądać i zachowywać się jak Diabeł. Znalazłem na to rozwiązanie, jest oparte na “prawie” niefizycznego świata, które głosi że “Miłość i Lęk nie mogą współistnieć”. To prowadzi do prostego sposobu na zmianę kursu koszmaru na to, co faktycznie dzieje się w tym śnie. W świadomie śnionym koszmarze, poczuj najpierw swoją Miłość. Możesz to osiągnąć poprzez przypomnienie sobie pierwszego kontaktu z twoim dzieckiem, wspomnienie uczucia, którego doznawałeś kiedy przytulałeś swojego kotka, lub coś innego co pozwala ci poczuć twoją Miłość. Następnie ukierunkuj swoją Miłość na to, co cię przeraża w twoim koszmarze. Kiedy to zrobisz, mogą się stać dwie rzeczy. Jeżeli przyczyna twojego lęku powstała z twojego strachu, zniknie. Jeżeli zaś twój strach maskował coś lub kogoś w śnie, narzucając im przerażający wygląd lub zachowanie, maska zniknie. Czasami taka maska jest widziana jako czarna mgła, kokon, albo inna czerń przed i w trakcie tego jak znika. Z mojego doświadczenia wynika, że “czarny” JEST Strachem. W każdym przypadku, kiedy strach, podmiot lęku lub maska lęku znikają, sen ulega przemianie. To co wydarzy się później zaczyna być naprawę warte uwagi.

W takim ujęciu, samo pozytywne myślenie nie wystarcza by odwrócić bieg koszmaru. Poprzez rozwijanie swojej miłości, możesz zobaczyć i zrozumieć prawdziwy sens snu. Możliwości są nieskończone.

Jaką rolę w reinkarnacji odgrywają czas i przestrzeń? Czy jest możliwe abym wskoczył do fizycznego świata starożytnego Egiptu, 500 lat p.n.e.? A jeżeli tak, to czy ten świat fizyczny znajdowałby się na tej samej linii czasowej w której obecnie żyję, czy też może czas po prostu zapętla się?


Nie prowadziłem wielu badań dotyczących tego zagadnienia. Z tego co zbadałem wynikałoby, że odpowiedź na nie tkwi w pytaniu ”Jak bardzo fizyczny jest fizyczny świat, w którym żyjemy?” Niektóre z rzeczywistości, które zwiedziłem w moich podróżach nie różnią się w niczym dla ich mieszkańców od naszego fizycznego świata. Żyjący w nich ludzie nie maja pojęcia, że nie mieszkają na naszej “fizycznej ziemi”. Co z kolei pozwala przypuszczać, że ktoś mógłby “wskoczyć w......500 rok p.n.e. w starożytnym Egipcie”, zgodnie z twoją sugestią. Czas dla mnie nie tyle jest “jedną wielką pętlą” ile wielowątkowym obrazem na którym wszystkie “czasy” istnieją równocześnie. Przeskok z jednego wątku obrazu, naszej ziemskiej rzeczywistości do starożytnego Egiptu jest tylko kwestia wiedzy jak to zrobić. Oczywiście jeżeli zapomnisz przeskoczyć stamtąd tutaj, możesz utknąć i prowadzić kolejne życia w tamtym wątku. Czyż nie ciekawi cię skąd przeskoczyłeś aby dostać się tutaj?

Jakie są szanse na spotkanie w Zaświatch bytu, który się znało w fizycznym świecie? I można się skontaktować z konkretnym bytem z fizycznego świata?


Używanie słowa “byt” dla określenia mieszkańców Zaświatów wydaje się zbyt beznamiętne i mistyczne. To są po prostu ludzie, którzy zakończyli żywot w fizycznych ciałach. Rozumiem, że pytasz o spotkanie kogoś w Zaświatch, po tym jak opuściłeś ziemię, aby tam żyć. Z tego co wiem, zazwyczaj ktoś, kogo znasz będzie oczekiwać na ciebie, kiedy opuścisz ten świat. Kiedy tam będziesz i przyzwyczaisz się do nowych warunków, możesz odwiedzić każdego, kogo chciałbyś zobaczyć, KAŻDEGO.

Co do drugiego pytania, odpowiedziałbym tak, jeżeli masz na myśli, że ja, Bruce mogę się skontaktować z dowolną osobą z czego wynika, że i ty możesz. Nie mam pojęcia jak to działa, ale wszystko czego potrzebuję to zamiar skontaktowania się z tą osobą, i tak się dzieje. Wszystko czego potrzebuję, to imię osoby zaangażowanej w znalezienie tej osoby.

Co powstrzymuje zmarłego przed powrotem do fizycznego świata, aby połączyć się z bliskimi, skoro jak utrzymujesz, w Focusie 27 możemy zrobić wszystko, czego zapragniemy.

Najbardziej hamującym czynnikiem tutaj, wydają mi się przesądy osoby, przebywającej w świecie fizycznym. Wiele razy, kiedy wyruszałem sprawdzić jakiegoś określonego zmarłego, znajdowałem go w pobliżu tego kogo kochał i kto nadal żył w fizycznym świecie. Często czynią oni bezskuteczne próby nawiązania kontaktu z fizycznie żyjącą osobą. Wielu z nas zostało wychowanych w przekonaniu, że taki kontakt jest niemożliwy, lub co gorsza potencjalnie szkodliwy. Takie wierzenia są potężnymi przeszkodami, które mogą działać na takich poziomach, których prawie nie jesteśmy świadomi. Część historii z moich książek opowiada o tym w jaki sposób moje bezpośrednie doświadczenia w kontaktach z Zaświatami odkryły, jak bardzo moje przekonania ograniczały moje postrzeganie niefizyczne. W momencie kiedy te przesądy zostały zastąpione przez wiedzę, moje umiejętności postrzegania uległy polepszeniu. Aby podsumować, zmarli naprawdę wracają, aby nas odwiedzić, tyle tylko, że niewielu spośród nas zdaje sobie z tego sprawę.

Czy ludzie słusznie wierzą w Życie po Życiu?

Bardzo ciekawy sposób postawienia pytania. Na podstawie moich doświadczeń, absolutnie nie wątpię w istnienie Zaświatów. Zbyt wiele razy otrzymywałem jednoznacznie potwierdzone informacje i dowody. A więc zasadniczo, tak, uważam, że ludzie słusznie wierzą w ludzką egzystencję poza fizycznym światem.

Lecz to czy ich wiara na temat Zaświatów jest słuszna czy nie, a to czy ich przekonania przysłużą im się w Zaświatach, to całkiem osobne pytanie. Ktoś, kto wierzy, że śmierć jest jak sen, z którego nie ma przebudzenia, może w prosty sposób popaść właśnie w taki stan w Zaświatch. Ktoś kto wierzy, że będzie ścigany przez Wysłanników z Piekieł, kiedy będzie szukał drogi do Nieba, może uciekać przed nimi bardzo długo. Największy wpływ na nasze doznanie w Zaświatch ma to, w co wierzyliśmy przed śmiercią.

Jako przykład mogę podać dwie sytuacje, w jakich się naprawdę znaleźli ludzie, których odzyskałem z Focusu 23. Jedna z tych osób umarła i śniła przez wieki, wierząc, że Pomocnicy, którzy ciągle próbowali dotrzeć do niej, są po prostu częścią jej wiecznego snu. Znalazłem tę kobietę śpiącą na łóżku z baldachimem, w zamku, a historia jej odzyskania znajduje się w mojej pierwszej książce ”Podróże w Nieznane”. Natomiast kobieta, która uciekała przed wysłańcami Piekła była ciotką mojego przyjaciela. Kobieta ta umarła zaledwie kilka dni przed tym zanim zacząłem jej szukać, a historia jej odzyskania znajduje się w mojej drugiej książce “Podróż poza wszelkie wątpliwości”.

Czy istnieje jeszcze coś po Zaświatach, czy też trwają one wieczne? A jeżeli tak, to czy się w końcu nie znudzą?




POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
Ostatnio zmieniony przez krzysztof2 Sob Lut 19, 2011 18:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 18:17   

WITAM :hug:

c.d.wywiadu
Cytat:

Zwykłem żartować z moim teściem, ministrem i zapalonym golfiarzem, pytając czy mogłoby by mu się kiedyś znudzić wbijanie piłeczki do dołka po kolei na każdym z pól golfowych w Niebiosach. Użyłem terminu Zaświaty, aby opisać miejsce stworzone przez ludzi dla ludzie w niefizycznym świecie, do którego idziemy po śmierci. Kiedy zbierałem materiały na moje dwie kolejne książki, odkryłem, że w niefizycznym świecie znajduje się coś więcej niż tylko Zaświaty, w których żyją ludzie. Są też inne obszary do zbadania i poznania. Odkryłem także, że Zaświaty są, podobnie jak świat fizyczny, szkołą, do której uczęszczamy aby rozwijać naszą Świadomość. Tak jak przyszliśmy do fizycznego świata, aby lepiej zrozumieć to kim i czym jesteśmy, tak przyjście do Zaświatów dało nam możliwość do kontynuowania tej nauki.

Odpowiedziałbym, że tak jak my, Zaświaty są wieczne. Możemy kontynuować rozwój naszej świadomości w dowolny sposób. Są pewne przesłanki za kontynuowaniem życia Tam, rozwijając naszą wiedzę kim i czym jesteśmy w sferze niefizycznej. Są też takie, które skłaniają do powrotu do fizycznego świata, aby żyć tutaj, dla tej czy innej przyczyny. Wszystko co robimy, wydaje się być nakierowane na chwilę, kiedy ukończymy szkołę Ziemskiego Systemu Życia. Podczas ostatnich partnerskich badań, które wykonywałem z moimi przyjaciółmi, odkryliśmy, gdzie ten rozwój prowadzi. Historia tych odkryć i to co odkryliśmy, znajdzie się w moich dwóch kolejnych książkach.

Czy można rozpoznać kogoś z twojej przeszłości, np. mamę lub tatę. A jeżeli tak, to czy w jaki sposób można być pewnym, że to nie jest jakiś zły człowiek, który wygląda jak oni (demon lub coś innego?)

Kiedy wkraczamy w Zaświaty, istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jako pierwszą osobę, spotkamy kogoś, kogo rozpoznamy, często matkę lub ojca, jeżeli umarli przed nami. Inni, których poznaliśmy podczas naszego ziemskiego życia, mogą także przyjść nas odwiedzić, tak samo jak my możemy ich poszukać.

Odnośnie złych istot, demonów, itd., nigdy nie spotkałem żadnego. Wierzę, że wszystko to co w świecie niefizycznym jest przerażające, albo wywołuje nasz lęk jest produktem naszego własnego strachu. Wiele razy ludzie wyrażali obawy przed demonami czy potworami i wielu z nich odkryło prawdę dzięki osobistemu doświadczeniu.

W mojej drugiej książce, “Podróż poza wszelkie wątpliwości” jest historia o mężczyźnie
, który panicznie bał się prześladującej go Banshee [irlandzkiej zwiastunki śmierci]. Okazało się, że była produktem jego własnego strachu, projekcją myśli z niefizycznego świata. Nie ma demonów i potworów, jedynie nasze własne lęki.

Gdybyś mógł zadać pytanie Jezusowi albo Buddzie o istotę fizycznego wszechświata, na które nie znaleziono dotąd odpowiedzi, a która miałaby szansę zostać potwierdzona przez naukę w niedalekiej przyszłości, bardzo podniosłoby to twój prestiż. Wystarczyłaby przecież odpowiedź na jedno z takich pytań; Czy wszechświat upadnie sam i gdzie jest “czarna materia”; Czy podróż z szybkością większą niż prędkość światła jest możliwa i jak; Czy Bóg miał wpływ na ewolucję i jak do istnienia został powołany człowiek; Jak powstało DNA i jak wiele informacji jest w nim przechowywanych; Czy powstanie teoria Wielkiej Unifikacji (GUT) i czego jej jeszcze brakuje.

Przekonałem się, że wiedza o Życiu po Śmierci jest dostępna dla każdego poprzez jego własne, bezpośrednie doświadczenie. Nic co powiem może lub powinno wpłynąć na czyjeś przekonania dotyczące istnienia Zaświatów. Nie ma sensu, aby ktoś wymieniał swoje obecne przekonania na moje. Jedyna osoba, która potrzebuje dowodu na istnienie Życia po Śmierci, to taka, która tego dowodu szuka. Trzy lata zbierałem dowody zanim uzyskałem absolutną co do tego pewność. Mam nadzieję, że to co napisałem w moich trzech książkach pomoże innym odnaleźć własne niezbite dowody znacznie szybciej.

A wracając do pomysłu przekonywania naukowców, to oni sami uporczywie manifestują brak akceptacji niezbitych dowodów na istnienie zjawisk, które wykraczają poza ich reguły. Jednym z najlepszych przykładów jest Laboratorium na Uniwersytecie w Princeton. Dwaj naukowcy, którzy przez długie lata prowadzili doświadczenia, mające potwierdzić, ze psychokineza istnieje naprawdę, używali tradycyjnych, ”sprawdzonych” metod naukowych i statystyk. Jeszcze inni naukowcy zaprzeczyli takiej możliwości, ponieważ uważali, że ludzki umysł nie jest w stanie wpływać na fizyczne przedmioty. Następnym przykładem jest medium działające na odległość, Joe McMoneagle, który z powodzeniem pokazywał w telewizji, że jest w stanie dokładnie opisać nieznaną scenerię, oddaloną o wiele mil. Ludzie nadal utrzymują, że nie jest to możliwe.

Moim zdaniem żadna ilość dowodów nie jest w stanie zmienić czyichś przekonań. Mogą one ulec zmianie jedynie wówczas, gdy ludzie spotykają się z niepodważalnymi dowodami poprzez własne, bezpośrednie doświadczenie. A nawet wtedy przekonanie może być wystarczająco silne aby człowiek zaprzeczył temu, czego doświadczył.

A wracając do twoich pytań, podczas moich podróży, znalazłem odpowiedzi na niektóre z nich. Podróżowanie z szybkością większą od światła jest ograniczeniem istniejącym jedynie w świecie fizycznym. Przebywanie milionów lat świetlnych w ciągu kilku sekund jest łatwe w niefizycznym świecie, wiem, ponieważ sam tak robiłem. Istota, którą nazywamy Bogiem, wbudowała ewolucję w świat, w którym żyjemy. Wynika to jasno z ostatnio zebranych materiałów, podczas partnerskich sesji badawczych, w których brałem udział. Obydwa z tych zagadnień są opisane w moich dwóch kolejnych książkach.

W mojej drugiej książce, “Podróż Poza Wszelkie Wątpliwości”, informacje o Wielkiej Unifikacji (GUT) są umieszczone w jednym z dodatków. Mój przyjaciel, który przeszedł do Zaświatów, w trakcie trwania mojego trzeciego kursu Linii Życia, przebywał tam kilka tygodni po swojej śmierci. Utrzymuje, że grawitacja jest zjawiskiem elektro-magnetycznym i bardzo dokładnie je opisuje.

A tak przy okazji, jeżeli chcesz się trochę rozerwać kosztem
fizyka, zapytaj ją lub jego z czego składają się linie sił magnetycznych. Fizycy używają terminu siły magnetycznej do wytłumaczenia w jaki sposób magnes używa siły na odległość. Czymkolwiek te siły są, istnieją w kompletnej próżni, i są pozbawione jakiejkolwiek fizycznej materialności. Kiedy fizyk próbuje odpowiedzieć na twoje pytanie, nie bądź zdziwiony kiedy poczujesz, że kręcicie się w kółko. Ich próby wytłumaczenia sił linii magnetycznych jako całkiem zwykłego ziemskiego zjawiska, pokazują ich całkowity brak zrozumienia z czego te siły się składają. Jeżeli nie są w stanie wytłumaczyć podstawowego dla całej obecnej wiedzy zjawiska, to dlaczego mielibyśmy przyjmować ich osąd na temat innych niewyjaśnionych zjawisk?

Skąd wiem czy pójdę do Nieba czy do Piekła?

To w co wierzysz w tej kwestii ma największy wpływ na to gdzie pójdziesz i czego w Zaświatach doświadczysz. Następnym ważnym czynnikiem jest to w jaki sposób przeżywamy życie, które wpływa na nasze wierzenia.

W mojej drugiej książce “Podróż Poza wszelkie wątpliwości” jest rozdział zatytułowany “Piekło Maksa”. Opowiada historię partnerskiego badania, podczas którego ja i Rebeka szukaliśmy mężczyzny o imieniu Maks. Znaleźliśmy go w jednym z piekieł Fokusu 25, i nie było ono wcale tym czego oczekiwałem. Okazało się, że Maks przeżył swoje życie w sposób który wzbudził w nim określony pociąg, który po śmierci zaprowadził go do piekła. Nie został tam posłany przez nikogo za karę, i mógł je opuścić w dowolnym czasie. Sztuczka polega na tym, że musi zdać sobie sprawę z tego gdzie jest i zmienić te aspekty siebie, które trzymają go w piekle. Maks jest przekonany, że znajduje się w takim samym miejscu jak ziemia, którą opuścił. Jedyną różnicą jest fakt, że wszyscy żyjący tam gdzie on teraz, zachowują się w stosunku do niego tak, jak on zachowywał się Tutaj.

W mojej czwartej książce, którą właśnie piszę, są opisane zarówno badania dotyczące czegoś co nazywam Fałszywymi Rajami w Fokusie 25 jak i więcej szczegółów na temat Piekła Maksa. Okazuje się, że istnieje wiele różnych Rajów, charakterystycznych dla określonych systemów wiary ich mieszkańców. Nazwałem je Fałszywymi Rajami, ponieważ każdy z nich ogranicza myśli, wiarę i działania swoich mieszkańców. Kolejne badania Piekła Maksa odkryły szczegóły dotyczące ludzkiej egzystencji w takich miejscach, oraz tego w jaki sposób można je opuścić. Okazało się, że są Pomocnicy, którzy specjalizują się wyłącznie w pomaganiu w wydostaniu się ludziom z Fałszywych Rajów i z Piekieł Fokusu 25.

To czy ty osobiście pójdziesz do Raju czy Piekła zależy wyłącznie od twoich przekonań i wiedzy w czasie kiedy będziesz umierać. Do tego czasu możesz uczyć się poznawać Zaświaty na własną rękę i znaleźć odpowiedzi na stawiane sobie pytania. Z tego co wiem, w Zaświatach istnieje dużo więcej możliwości niż tylko Raj lub Piekło.

Kiedy śnię o mojej babce (która nie żyje) wydaje mi się oczywiste, że ona żyje, tylko przez te wszystkie lata (8 lat) ukrywała się. Ta informacja bardzo mnie cieszy i mówię sobie, że znowu mogę zacząć ją odwiedzać. Potem się budzę i jestem bardzo rozczarowany kiedy sobie zdaję sprawę, że to był tylko sen. Jakie może być jego przesłanie?

Po prostu sen! Pamiętam jak sam mówiłem takie rzeczy ponieważ nie rozumiałem, że sfera snów jest częścią struktury Zaświatów. Ludzie z Zaświatów mogą odwiedzać nas w naszych snach. Moim zdaniem, twój kontakt z babką wydarzył się NAPRAWDĘ. Była z tobą w twoim śnie, pragnąc przekazać ci coś o swoim obecnym życiu. Powiedziała ci, że była ŻYWA w Zaświatach przez ostatnie 8 lat. Jeżeli w jakikolwiek sposób interesujesz się Życiem po Śmierci, gorąco zachęcam cię do kontynuowania tego kontaktu. Udawaj, że to się dzieje naprawdę, posłuchaj tego co ma do powiedzenia, zadawaj jej pytania i badaj jej możliwości. Możesz uzyskać Wiedzę dotyczącą Życia po Śmierci poprzez bezpośrednie doświadczenie, a należy zacząć od wysłuchania swojej babki i wyciągnięcia własnych wniosków.

Bardzo często ci którzy żyją w Zaświatach próbują skontaktować się z ludźmi, którzy ciągle znajdują się w fizycznym świecie. Czasami ci ludzie utkwili w takich miejscach jak Fokus 23, czasami przychodzą złożyć nam wizytę z Fokusu 27. Mam wrażenie, że to co powiedziała twoja babka to to, że była nadal żywa po tym jak umarła i w miejscu, i w którym nie mogłeś jej zobaczyć, “ukrywała się”. Ponawiam moją zachętę do odwiedzenia jej w swoich snach, i posłuchania tego co ma do powiedzenia. Kiedy “dostaniesz” od niej znowu wiadomości, będę szczęśliwy mogąc ci pomóc, tak jak tylko będę mógł.

W jaki sposób mogą otrzymać Hemi-Sync® i spróbować Podróży w Zaświaty?

Poprzez skontaktowanie się z Instytutem Monroe’a (TMI). Program, dzięki któremu nauczyłem się badać Zaświaty nazywa się Linią Życia (Lifeline). Wcześniejszym wymaganiem jest uczestnictwo w pierwszym programie TMI, nazwanym Podróż przez Bramę (Gateway Voyage). Obydwa są 6-dniowymi stacjonarnymi programami i w oparciu o doświadczenia z nich wyniesione powstały moje pierwsze dwie książki.

Zawsze mnie dziwi, że ludzie, którzy mają takie jak ty umiejętności nie zadają, wydawałoby się oczywistych pytań, w celu zaspokojenia ziemskiej ciekawości: Kim był Kuba Rozpruwacz; Co się wydarzyło Amelii Erhart; Kto naprawdę zabił JFK, Co naprawdę przydarzyło w Roswell. Czy próbowałeś kiedyś zbadać którąś z tych spraw?

Niektórzy badają odpowiedzi na takie pytania, lecz otrzymane odpowiedzi nie mogą zostać udowodnione w ten czy inny sposób, a zatem czemu się trudzić? Kierunkiem moich badań było dowiedzenia się możliwie jak najwięcej o wewnętrznej strukturze i działaniu Zaświatów. Wydaje mi się ważne odpowiedzieć na pytanie gdzie pójdę po tym jak umrę. Zdaję sobie sprawę, że nawet największa ilość dowodów nie wpłynie na czyjeś poglądy. Nie ma nic co mógłbym podać innym jako niezbity dowód na istnienie Życia po Śmierci. Jedyne co mogę zrobić, to opisywać własne doświadczenia i mieć nadzieję, że w ten sposób zachęcę innych do własnych podróży i badań. Badanie pytań, które postawiłeś może się oczywiście okazać interesujące. Może sprawdzę czy ktoś z moich partnerów z badań grupowych, jest tym także zainteresowany.

Odnośnie reinkarnacji, czy to prawda że kiedy bytujemy w Zaświatach jako czyste dusze, mamy skłonność do ponownego łączenia się i planowania naszego wspólnego życia, być może grając różne role z naszej następnej ziemskiej egzystencji?

Jest naprawę całe mnóstwo wyborów, które stoją przed nami otworem, zakładając oczywiście, że nie utkniemy w środowisku Fokusu 23 lub 25. Zaplanowanie naszego przyszłego wcielenia jest jedną z wielu dostępnych możliwości. W mojej trzeciej książce “Podróże w Zaświaty: Kreślenie Mapy Nieznanych Terytoriów” odwiedziłem Stację Powtórnego Wejścia, miejsce które mijamy, przy powrocie do życia w fizycznym świecie. Przewodnik Wycieczki wyjaśnił w jaki sposób niektórzy z mijających Stację wcześniej przygotowali tematy i zajęcia ze swojego wspólnie planowanego życia. Wiele szczegółów dotyczących działania tego mechanizmu, jest naprawdę fascynująca.

Są także inne możliwości. Moja trzecia i czwarta książka zawiera “wywiady” z niektórymi mieszkańcami Zaświatów, którzy postanowili tam zostać i żyć. Niektórzy “pracują” w różnych centrach Fokusu 27: Planowania, Edukacji, Zdrowia i Odmładzania; Rehabilitacji, Planowania, Humoru i innych. Niektórzy “ukończyli” ziemską szkołę i żyją tam, zajmując się rzeczami, które ledwie rozumiem.

A zatem moja odpowiedź brzmi “tak”, niektórzy spotykają się ponownie i planują razem przyszłe życie, tak jak sugerowałeś, ale istnieje całe mnóstwo innych wyborów.

Czy jest jakiś sposób aby dowiedzieć się jakie relacje wiązały nas z kimś w poprzednim życiu i czy postanowiliśmy sobie nawzajem pomóc w życiu obecnym?

Przeżyłem kilka razy dokładnie to o co zapytałeś; zdawałem sobie sprawę, że ktoś z fizycznego świata jest kimś kogo znałem w moim poprzednim wcieleniu, ale nie mam na to jakiegoś szczególnego sposobu. Dla mnie za każdym razem to było coś “co wiedziałem”, nawet jeżeli wątpiłem w swoją rzeczywista wiedzę. Z czasem wychodzą na jaw drobiazgi, które wskazują na nasze poprzednie wspólne życie, wtedy najbardziej pożyteczne okazują się wspólne wspomnienia z tamtego okresu.

Gdybym miał sugerować jakąś metodę, byłoby to udanie się do Fokusu 10 i poproszenie o weryfikację naszego przeczucia, że już wcześniej spotkaliśmy daną osobę. Tak jasno jak to możliwe, bez żadnej własnej interpretacji zapisz wszystkie wrażenia i odpowiedzi jakie otrzymasz. Znajdź sposób na podzielenie się tą informacją z osobą, której ona dotyczy i zobacz co się stanie.

Jestem członkiem Listy Dyskusyjnej Voyagers i zauważyłem, że wspomniałeś o spotykaniu przez grupowe ekspedycje Boba Monroe’a. Jestem ciekaw; jak się Bob czuje? W którym Fokusie spędza najwięcej “czasu”? Na jakich sprawach głównie się skupia?

Miejscem, w którym najczęściej spotykamy Boba jest Instytut Monroe’a w Fokusie 27. Zawsze czeka, kiedy przybywają nasze zespoły i bierze na siebie obowiązki miejscowego przewodnika. Nasz zespół zawsze przybywa z przygotowanymi wcześniej pytaniami a Bob zabiera nas do miejsca lub osoby, gdzie możemy otrzymać potrzebne informacje. Poziom fokusu wydaje się stanowić narzędzie eksploracji, którego używa aby zaprosić ludzie do niefizycznego świata. Spotykamy go w Fokusie 27, ale jestem pewny, że odwiedza także inne miejsca. Mało wiem o tym, czym się zajmuje poza tym. W naszych kontaktach nadal wydaje się być skupiony na tym co rozpoczął Tutaj. Bob nadal interesuje się udzielaniem innym pomocy w przekształcaniu wierzeń w Wiedzę, poprzez wspieranie ich na wiele sposobów. Prawdopodobnie zaangażowany jest w dużo więcej spraw, ale wszystkie nasze kontakty dotyczą zgłębiania Życia po Śmierci i jego roli jako miejscowego przewodnika. Moja trzecia i czwarta książka, czwarta w trakcie pisania, zawierają wiele zapisów dotyczących współdziałania Boba ze mną i z naszym zespołem.

Zobaczyłem twój list na Liście Dyskusyjnej Voyagers i przeczytałem opis kryształu, który odwiedziłeś. Jestem mocno przekonany, że i ja byłem w tym samym miejscu. Chciałem zapytać, gdzie dokładnie to jest? Czy to jest jakiś rodzaj miejsca spotkań?


Kryształ znajduje się w jednym z pomieszczeń w Instytucie Monroe’a w Fokusie 27. Po raz pierwszy zobaczyłem go podczas 27 programu badawczego w lutym, 1996 roku. Jest to miejsce, gdzie zespół badawczy, pracujący w systemie partnerskim, spotyka się na początku sesji i gdzie zawsze na nas czeka Bob.

Czy ludzie chorzy umysłowo, lub z poważnymi umysłowymi zaburzeniami zdają sobie sprawę z Życia po Śmierci i czy po przejściu mają tego świadomość?

Z moich nielicznych w tej kwestii doświadczeń wydaje się, że odpowiedź jest twierdząca. Dostępny w sekcji Źródeł na tej stronie artykuł opowiada o historii odszukania babki, która umarła w końcowej fazie choroby Alzheimera. W jej przypadku objawy związane z chorobą utrzymywały się przez jakiś czas po śmierci.

Na podstawie tej historii ktoś mógłby dojść do wniosku, że taki jest los wszystkich, którzy umierają cierpiąc na niedowład sił umysłowych, ale z moich badań wynika, że tak nie jest. Niedowład umysłowy w świecie fizycznym jest często wynikiem choroby albo uszkodzenia fizycznego ciała. W Zaświatach jedyne co wydaje się trwać to mentalne przyzwyczajenie do stanu choroby. Wydaje się warte zauważenia, że gdy tylko ktoś się skontaktował z babką opisaną we wspomnianym wcześniej artykule, była ona w stanie działać bardziej racjonalnie. Wiem także, że są Pomocnicy wprawieni w pomaganiu nowo przybyłym w zdobyciu świadomości na temat ich nowego miejsca pobytu, niezależnie od stanu umysłowego, w jakim się przybyli znajdują.

Czy osoba, która przeszła do Zaświatów, może zdecydować o reinkarnacji, która pozwoli jej powrócić do ukochanych osób, które zostawiła? Powiedzmy, że np. umarło dziecko, po czym matka zachodzi w ciążę. Czy to dziecko może reinkarnować i odrodzić się w tej samej matce/rodzinie?

Powiedziałbym, że opisana sytuacja jest całkowicie możliwa. Nie znam żadnego konkretnego przypadku z własnego doświadczenia, ale jeżeli wszystkie zainteresowane strony zgadzają się na to, to nie widzę przeciwwskazań.

Moja Matka umarła 9 lat temu. Bardzo za nią tęsknię. Dlaczego, jeżeli naprawdę możemy komunikować się z ludźmi, którzy opuścili Fizyczny Świat, tak rozpaczliwie tęsknimy za tymi, którzy odeszli przed nami? I czy może się tak zdarzyć, że kiedy umrę, nie będę mogła się z nią zobaczyć ponieważ ona przejdzie na dalsze poziomy?

Wydaje się, że tęsknimy za ludźmi tak rozpaczliwie, ponieważ nie wiemy jak się z nimi skomunikować, i nie zdajemy sobie sprawy, że taka komunikacja jest możliwa. Może nie uczymy się tego, ponieważ nie wierzymy, że to jest możliwe. Może akceptujemy wierzenia innych, którzy mówią, że to niemożliwe lub złe lub godne potępienia lub niebezpieczne? Moim zdaniem, im więcej z nas opanuje zdolności percepcyjne wystarczające to skomunikowania się z tymi w Zaświatach, tym mniej z nas będzie tak rozpaczliwe tęskniło za bliskimi. Zakładam, że tęsknisz za matką tak bardzo, ponieważ nie komunikowałaś się z nią odkąd umarła. Może będziesz chciała rozważyć możliwość nauczenia się jak to zrobić.

Nie mam stanowiska w kwestii szansy stracenia kogoś po tym jak umrzesz, ponieważ ten ktoś poszedł dalej. Z mojego doświadczenia wynika, że możemy odnaleźć każdego o dowolnej porze jeżeli rozwiniemy wystarczająco nasze zdolności percepcyjne. Rozwój takich umiejętności jest dużo łatwiejszy w Zaświatch niż tutaj, w fizycznym świecie.

Czy w Zaświatch rezygnujemy całkowicie z fizycznych kształtów, a jeżeli tak, to w jaki sposób można rozpoznać bliskich i przyjaciół?

Twoje pytanie zakłada dokładnie to samo, co zakładałem ja, gdy pierwszy raz wyruszałem badać Zaświaty. Zakładałem, że jedynymi zmysłami dostępnymi dla mnie w niefizycznym świecie, będą te, których używałem w świecie fizycznym, wzrok, słuch, smak, dotyk i węch. To prowadziło do zrozumiałej frustracji, kiedy odkryłem, że żaden z tych zmysłów nie działa w niefizycznym świecie. Stopniowo rozwinąłem świadomość innych zmysłów, które pozwoliły mi na porozumiewanie się z innymi w niefizycznym świecie. To dzięki tym innym zmysłom możemy rozpoznawać przyjaciół i bliskich niezależnie od tego jaki przyjmują kształt.

A wracając do pierwszej części twojego pytania, wygląda na to, że możemy przyjąć w Zaświatach dowolny kształt. Możemy np. ukazywać się w naszym ziemskim kształcie, mając tyle lat ile tylko sobie życzymy. Nowo przybyli z przyzwyczajenia zachowują kształt fizyczny sprzed śmierci do tego stopnia, że nadal mają rany, które mieli w chwili śmierci.

Zauważyłem, że z czasem niektórzy mieszkańcy Zaświatów, zaczynają przypominać światło w różnych kolorach i kształtach. Najczęściej spotykanym jest jajkowaty kształt owalu. Niektórzy stają się najbardziej olśniewającym białym światłem, jakie można sobie wyobrazić. Przypomina mi się sprawa mężczyzny, o którym wiedziałem, że nazywa się Dr. Ed Wilson. Miesiące po tym jak Ed umarł spotkaliśmy się i wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętałem. Nie widziałem go jakiś czas a następnym razem Ed był obecny na nabożeństwie żałobnym za Boba Monroe’a. Na początku nie miałem pojęcia co to za jasne światło otacza Boba i Nancy z tyłu i od góry, ale kiedy skupiłem moją uwagę rozpoznałem Eda. Nie jestem pewien czy rozpoznałem go, bo powiedział coś czego nie usłyszałem w stylu, Hej Bruce, to ja Ed, czy też rozpoznałem go poprzez moje niefizyczne zmysły.

W różnych okresach mojego życia, ktoś ze mną był. Czasami zauważam ruch w moją stronę, a kiedy odwracam się aby sprawdzić, nikogo nie ma. Ale jestem tego pewien. Ostatnio, przed wakacjami, czułem się po raz pierwszy od lat spokojny. Byłem z moim przyjacielem i jego córką, po skończonym przyjęciu, przygotowaliśmy się do snu. Ktoś klepnął mnie w tylną część ciała. A kiedy się odwróciłem nikogo nie było. Kilka dni później nastąpiły poważne komplikacje w moim małżeństwie. Myślę, że tym kimś była moja matka, tak jak za życia mówiąca “Nie daj się”. Czy to możliwe? Jak się tego mogę dowiedzieć?

Wrażenie niefizycznej obecności kogoś jest dosyć częstym zjawiskiem, chociaż wiele osób próbuje to zbagatelizować zaprzeczając, że coś takiego mogło mieć miejsce. Takie rzeczy często zdarzają się kiedy pozwalamy naszej uwadze płynąć swobodnie, a w momencie gdy skupimy ją tam, gdzie czujemy czyjąś obecność, wrażenie znika. Ale tak jak powiedziałeś “jesteśmy pewni”.

Tak się dzieje, ponieważ błądząca uwaga nie jest ograniczona fizycznymi zmysłami, takimi jak wzrok czy słuch, ale zdolna także do odbioru bodźców za pomocą zmysłów niefizycznych. Gdy tylko “obracamy się by sprawdzić” za pomocą fizycznego wzroku, zmuszamy naszą świadomość do skoncentrowania się na fizycznych oczach, kosztem niefizycznych zmysłów. Tych którzy nas odwiedzają, nie można zobaczyć za pomocą fizycznych oczu, więc skupiając całą naszą uwagę na tym co widzą fizyczne oczy, równocześnie blokujemy świadomość zmysłów, dzięki którym moglibyśmy ich zobaczyć. To co w takich doświadczeniach jest prawdą to uczucie przez ciebie opisane: ”ale jestem tego pewny”.

Moje pytanie dotyczy Fokusu 25. Zakładałem, że tacy ludzie jak ty nie odwiedzają tego miejsca ponieważ nie mogą, lub nie ma to sensu jako, że ludzie stamtąd i tak nie będą odpowiadać na pytania, zamknięci we własnym kręgu przekonań. Jeżeli tam idziesz, to czy oni cię widzą? Czy widzą Pomocników?


Do niedawna nie poświęcałem zbytniej uwagi Fokusowi 25. Wyobraź sobie, miały na to wpływ wypowiedzi Boba Monroe’a, z których wynikało, że odzyskiwanie ludzi z tego miejsca jest bardzo trudne, więc nie sprawdzałem innych aspektów tej kwestii. Byłem w Piekle Maksa, to doświadczenie tyczące się Fokusu 25 jest opisane w mojej drugiej książce, ale to wszystko. Na podstawie tego doświadczenia wiem, że jego mieszkańcy mogą mnie zobaczyć. Z późniejszych doświadczeń wiem, że widzą także Pomocników. Ale podejrzewam, że ich percepcja uzależniona jest od ograniczeń w sferze ich przekonań, zresztą dokładnie tak jak nasza.

Kiedy rozpoczęliśmy poszerzone badania partnerskie w sierpniu ubiegłego roku, to właśnie Bob zaprowadził nas do źródła informacji o Fokusie 25. Skontaktował nas z ludźmi, którzy żyli kiedyś w Piekłach i Fałszywych Rajach Fokusu 25, a oni stworzyli nam niemalże kompletny obraz tego, jak takie miejsca działają. Wszyscy ci, z którymi rozmawialiśmy pracowali nad uwalnianiem ludzi z takich miejsc, ale aby to robić, trzeba posiadać bardzo specyficzne umiejętności. Ponieważ oni wszyscy mieszkali w takich miejscach, doskonale rozumieli wszystkie niuanse, wedle których te miejsca działają oraz to co należy zrobić, aby kogoś stamtąd wydostać. Bob miał rację, niezwykle trudno jest uwolnić kogoś z Piekła lub Fałszywego Raju Fokusu 25. Moja czwarta książka, nad którą pracuję zawiera wszystkie te i inne materiały. Muszę przyznać, że są to miejsca fascynujące, niektóre z nich to prawdziwe światy, w pełnym tego słowa znaczeniu. Ich zbadanie pozwoliło odkryć wiele spraw i w dużym stopniu przyczyniło się do zrozumienia rzeczywistości fizycznych i niefizycznych. Czuję się uprzywilejowany faktem, że brałem udział w tych badaniach, które pozwoliły na lepsze zrozumienie tego co to oznacza być więcej niż tylko fizycznym ciałem.

A co z komunikacją za pomocą tabliczek oujia?


Zasada pracy tabliczek ouija wydaje się polegać na umożliwieniu podświadomego kontrolowania sił dwóch ludzi, w celu naprowadzenia wskaźnika na litery, itp. To tylko moje prywatne zdanie, ale osiągnięty przypadkowy kontakt wydaje się mieć związek z “kontrolowaniem podświadomością” ruchów wskaźnika. Aby tabliczka działała, przynajmniej w przypadku nowicjuszy, ruch wskaźnika jest dokonywany podświadomie. Z definicji nowicjusz nie może być świadomy “siły napędowej” ruchu wskaźnika. Może nią być dowolna osoba: zmarły; jeden z ludzi trzymających wskaźnik, żyjąca osoba, obecna w pokoju; lub ktokolwiek inny.

Nawiązując teraz do tego, która z niefizycznych osób, miałaby najłatwiejszy dostęp do użytkowników tych tabliczek, powiedziałbym że taka, która zamieszkuje poziom rzeczywistości możliwie najbliższy fizycznemu światu. Z mojego doświadczenia wynika, że najbliżej położone są poziomy nazywane Fokusem 22 i 23. W Fokusie 22, ludzie są nadal fizycznie żywi, ale nieprzytomni (w śpiączce, pod wpływem środków odurzających, pijani lub wariaci), i z takimi ludźmi komunikacja jest możliwa. Nie spędziłem zbyt dużo czasu w Fokusie 22. Fokus 23 to obszar, najbliższy ziemskiej rzeczywistości, gdzie przebywają umarli. Wielu z nich utkwiło w Fokusie 23 ponieważ nadal zajmują ich ziemskie sprawy. To pozwala im na łatwą komunikację z fizycznym światem. Dla mnie to najbardziej prawdopodobni kandydaci do kontaktów za pomocą plansz spirytystycznych. A zatem, przynajmniej dla nowicjuszy, jest spora szansa, że plansze spirytystyczne pozwolą im nawiązać kontakt z mieszkańcami Fokusu 23.

Może pomóc dodanie afirmacji, w której wyrażamy intencję kontaktu z “kimś kto jest mądry, inteligentny i rozumie więcej ode mnie”. Ale nie jest pewien czy to zadziała biorąc pod uwagę podświadoma kontrolę tabliczek. Najłatwiej będzie nawiązać kontakt z tymi co przebywają najbliżej ziemskiej rzeczywistości.

Świadomość vs Podświadomość. Fokus 10 jest celowym, świadomym wejściem do sfery niefizycznej. Trochę bardziej świadomym dostępem do podświadomości, jeżeli tak wolisz. Do doświadczeń wywoływanych poprzez tabliczki ouija, można by było chyba porównać stan medytacji. Lecz zwykle osobom medytującym mówi się aby pozwolili płynąć myślom bez przypisywania im jakichkolwiek znaczeń. Inaczej niż przy używaniu plansz spirytystycznych. Użytkownicy celowo przypisują znaczenie wszystkiemu co przechodzi “przez plansze” bez wiedzy na temat skąd to przychodzi. Ktoś żyjący w Fokusie 23 może wejrzeć w fizyczny świat. Możliwe, że widzi nawet takie rzeczy, których my nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Zatem jest możliwe, że taka osoba posiada wiedzę na temat rzeczy, o których myślimy, że są tajne. Taką informacje pochodzącą z kontaktu za pomocą plansz spirytystycznych, należy sprawdzić. Może to wyglądać na użyczanie wiarygodności źródłu, ale nawet psychopaci mogą napisać całkiem wiarygodnie brzmiące historyjki. Mówiąc krótko – sądzę, że plansze spirytystyczne mogą być użyte, dla nawiązywania cennych kontaktów, ale należy się liczyć z ich niskim stopniem skuteczności, która wymaga bardzo doświadczonych użytkowników.

Z tego co zrozumiałem to Bruce dokonuje swoich eksploracji poprzez użycie wyobraźni? W czym jego metoda różni się od tradycyjnego OBE [doświadczeń poza cielesnych]? Kiedy używamy naszej wyobraźni, to czy w rzeczywistości przechodzimy w inny wymiar świadomości?

Tak, możesz powiedzieć, że kiedy używamy naszej wyobraźni to w rzeczywistości wchodzimy w inny wymiar rzeczywistości. Dla mnie wyobraźnia jest takim samym zmysłem jak wzrok, słuch, itd. Może jeżeli zapytasz kogoś w jakiej części świadomości ma miejsce OBE, to wtedy moje używanie “wyobraźni” wyda ci się bardziej zrozumiałe.

Jeżeli zbiegi okoliczności są w pewnej mierze wiadomościami z planu metafizycznego, to w jaki sposób do nich dochodzi?

Podczas badania miejsca zwanego Centrum Planowania w Fokusie 27, przewodnik opowiadał o zbiegach okoliczności jako narzędziu zarządzania linią czasu/zdarzeń. Dokładna relacja jego wypowiedzi zajmuje połowę rozdziału mojej następnej książki, ale mówiąc w skrócie...

Przypuśćmy, że pracujesz jako projektant w fabryce zajmującej się wytwarzaniem skalpeli chirurgicznych, i że pracujesz nad ulepszeniem takiego skalpela. Ktoś w Fokusie 27 może użyć miejsca, zwanego Salą Jasnych Idei w Centrum Edukacji aby wynaleźć idealny skalpel. Projektantowi skalpeli może potem przyśnić się sen, w którym będzie odtworzony proces wynajdywania. Ten człowiek może być obsadzony w roli wynalazcy w tym śnie, aby doświadczył procesu tworzenia niejako z pierwszej ręki.

Potem, niektóre aspekty związane z tym projektem mogą być użyte jako impuls pobudzający pamięć snu. Może w czasie udziału w konwencji sprzedawców maszyn, będzie poprowadzony do stoiska prezentującego maszynę, która jest w stanie szlifować ostrze skalpela w dowolny sposób. Podczas oglądania maszyny, wspomnienie wynalazku ze snu zostanie odtworzone w jego pamięci, poczynając od miejsca, w którym zostało wynalezione ostrze. Jeżeli ten człowiek zobaczy nagranie może przypomnieć sobie cały sen i dokonać wynalazku w jednym z momentów nazywanych “przebłyskami geniuszu”. Potem może on opisać zobaczenie szlifierki, która pozwala szlifować ostrze skalpela w dowolny sposób jako zbieg okoliczności, który wydarzył się dokładnie w momencie kiedy zastanawiał się nad pomysłem inaczej szlifowanego ostrza. Dla zwiększenia szans na pomyślny transfer wzoru idealnego skalpela, ten człowiek może być nakierowany na kolejny zbieg okoliczności, który pobudzi jego pamięć. Być może, na długo przed planowaną konwencją, przyjaciel, którego nie widział od lat, planował uczestnictwo w tym samym pokazie maszyn. Mogą się razem spotkać w śnie dotyczącym wynalazku. W tym śnie mogą się spotkać, gdy ten człowiek stoi przed szlifierką. Następnie podczas trwania konwencji w fizycznym świecie, ten stary przyjaciel również może być poprowadzony do wzięcia w niej udziału. Przypadkowe spotkanie z przyjacielem, i wspomnienie snu, może także popchnąć naszego projektanta do przypomnienia sobie wzoru skalpela. W tym przykładzie, zbieg okoliczności stanowi następstwo poczynań kogoś z Fokusu 27, kto próbuje nakierować czyjąś uwagę na coś co chce mu przekazać. W powyższym przypadku, projektant pragnął wynaleźć lepszy skalpel chirurgiczny a Pomocnicy z Fokusu 27 użyli przypadku jako narzędzia, dzięki któremu otrzymał on odpowiednią pomoc w realizacji swojego pragnienia. Jest to częsty sposób wzajemnego oddziaływania pomiędzy fizyczna i niefizyczną rzeczywistością.

Jak w Zaświatach działa czas, a może Zaświaty są ponadczasowe?

Aspekt czasu jest czymś co chciałbym lepiej rozumieć i móc lepiej wytłumaczyć. Moja kolejna książka opowiada o pewnych szczegółach tego zagadnienia i udziela obszerniejszego wyjaśnienia, niż to na które mogę sobie pozwolić tutaj.

Aby zrozumieć czas z niefizycznej lub zaświatowej perspektywy, może się okazać przydatne oddzielenie od siebie czasu i wydarzeń jako dwóch osobnych rzeczy

Patrząc z punktu widzenia niefizycznej rzeczywistości, ciągi wydarzeń nadal mogą być obserwowane w kolejności w jakiej miały miejsce w rzeczywistości fizycznej. Czas jest pasmem pomiędzy różnymi wydarzeniami, które mają miejsce w fizycznym świecie. Niektóre z tych innych wydarzeń to np. ruchy planet. Każdy kolejny krok w obrotach ziemi dookoła słońca, lub księżyca dookoła ziemi, może zostać opisany jako wydarzenie w ciągu wydarzeń, które składają się na ten obrót. Wydarzenia z naszego życia, lub życia innych, mogą być powiązane z innymi wydarzeniami z fizycznego świata, takimi np. jak położenie ziemi względem słońca.

Ponieważ w fizycznej rzeczywistości te zmiany idą tylko w jedną stronę, to wszystkie “splątane” ze sobą wydarzenia także podążają w jednym kierunku. Planety nie zatrzymują się by zacząć się obracać w drugą stronę. A zatem “czas” znany z fizycznej rzeczywistości idzie tylko w jednym kierunku, który nazywamy przyszłością. Mówiąc bardzo ogólnie dzieje się tak dlatego, ponieważ serie wydarzeń z naszego życia są uzależnione od tego co się dzieje z planetami

W Niefizycznej rzeczywistości nie ma fizycznych planet, z którymi mogą być powiązane wydarzenia. A zatem ciągi wydarzeń, które w kolejnej książce nazywam liniami zdarzeń, widziane z niefizycznej perspektywy nie mają przeszłości, teraźniejszości ani przyszłości, z wyjątkiem sytuacji, kiedy są powiązane z innymi wydarzeniami ze świata fizycznego.

W niefizycznej rzeczywistości, te linie zdarzeń mogą być widziane dosłownie w dowolnym kierunku. Tam, możemy doświadczać bezpośrednio wydarzeń, które działy się w fizycznej “przeszłości”. Ruch w inną stronę, gdzie prowadzą linie zdarzeń pozwala zobaczyć rzeczy, które “prawdopodobnie” wydarzą się w fizycznej przyszłości. Powiedziałem prawdopodobnie jako, że wybory, których dokonujemy w fizycznym świecie nieustannie zmieniają linię wydarzeń z przyszłości.

Jeżeli się zatrzymamy i uporządkujemy kroki prowadzące od jednej linii wydarzeń do następnej, będziemy mogli dostrzec inne wydarzenia z fizycznego świata, które się dzieją równocześnie z wydarzeniem na linii zdarzeń, które zatrzymaliśmy. Na przykład, jeżeli zdalnie oglądamy wydarzenia rozgrywające się w starożytnym Egipcie, możemy się zatrzymać, uporządkować “poboczne kroki” i zacząć oglądać wydarzenia dziejące się równocześnie, powiedzmy w Chinach. A zatem możemy zobaczyć wydarzenia rozgrywające się Chinach, w tym samym “czasie” co te w Egipcie.

Te linie zdarzeń istnieją w sferze świadomości, której Bob Monroe nadał nazwę Fokusu 15. Jedną z rzeczy, których uczą się uczestnicy programu U Wrót Podróży (Gateway Voyage) w Instytucie Monroe’a jest sposób koncentrowania uwagi na Fokusie 15 w celu poznania go.

A zatem, z mojego punktu widzenia niefizyczna rzeczywistość nie jest “ponadczasowa”, ale raczej zawiera w sobie wszystkie wydarzenia, które wydarzyły się lub prawdopodobnie wydarzą się. Zamiast “braku czasu” użyłbym określenia “cały czas”.

Ludzie w Zaświatch posiadają zmysł czasu, który odnosi się do obserwowanych przez nich wydarzeń w świecie fizycznym. Mogą zobaczyć czas/linie zdarzenia, porównać z tym to co się dzieje w danej chwili w świecie fizycznym i w ten sposób odczuć czas.

Prawdopodobnie jest to przyczyna dla której media, przepowiadające czyjąś przyszłość opisują to co się wydarzy w odniesieniu do innych wydarzeń, które będą miały miejsce w tym samym czasie. A zatem zamiast stwierdzenia, że to i to wydarzy się 3-go października, o 5:16 po południu, często mówią coś takiego: “to się wydarzy po tym jak spotkasz mężczyznę w niebieskiej narciarskiej kurtce”. Prawdopodobnie widzą linie wydarzeń, ale poprzez podejmowane przez nas decyzje, sami ciągle zmieniamy dokładny czas tego co się ma wydarzyć.

Co jest przyczyną Deja Vu, uczucia bycia gdzieś lub robienia czegoś wcześniej?


Jestem pewien, że jest wiele przyczyn Deja Vu. Wspomnienia z przeszłości, prorocze sny, i inne. W mojej kolejnej książce, planowanej na Jesień 1999, Deja Vu jest wyjaśnione poprzez pracownika Centrum Planowania jako “kolejny dobry przykład zarządzania czasem/zdarzeniami”. Podczas wycieczki po Centrum Planowania, wyjaśniono nam, że czasami różne techniki są używane przez niefizycznych Pomocników, aby dać nam możliwość wglądu w nadchodzące w naszym życiu wydarzenia. Często Deja Vu jest właśnie nikłym wspomnieniem pamięci z takiego podglądu. Deja Vu jest czasami wysiłkiem ze strony istot niefizycznych mającym na celu skierowania na coś naszej uwagi. W takim celu może być ono użyte przez naszą Wyższą Jaźń. Wyciągając wnioski z tego co powiedział przewodnik z Centrum Planowania, podczas Deja Vu warto by było skoncentrować naszą uwagę na tym co może mieć coś wspólnego z tym przeżyciem.

Czy kiedykolwiek jako indywidualne dusze (lub może lepiej nasze tożsamości) byliśmy pozbawieni świadomości? Jeżeli zostaliśmy stworzeni, to nie mogę sobie wyobrazić w jaki sposób byliśmy zawsze świadomi, i czy to oznacza, że będziemy musieli kiedyś się zrzec naszej świadomości?


Trudność w odpowiedzi na twoje pytanie ma swoje źródło w sformułowaniu “jako indywidualne dusze (lub może lepiej nasze tożsamości)”. Moja odpowiedź może się okazać nieco skomplikowana, ale naprawdę nie jestem w stanie przy moim rozumieniu tego problemu, wyjaśnić tego lepiej. A zatem, posłuchaj mnie przez chwilę uważnie.

Rozumiem, że z perspektywy fizycznego świata, “Ja” żyjący w moim fizycznym ciele wydaję się być indywidualna duszą. Z tej perspektywy “Ja” zostałem stworzony w trakcie narodzin w moim obecnym wcieleniu. A zatem wynika z tego, że przed stworzeniem mojego “ja”, ono nie istniało. W takim ujęciu, w chwili fizycznej śmierci przestanę istnieć.

Lecz z nieco dalszej perspektywy, rozumiem, że “Ja” było świadome w innych fizycznych ciałach w poprzednich wcieleniach. A zatem musiało zostać stworzone przed tymi wszystkimi wcieleniami. A zatem znowu wydawać by się mogło, że był czas, poprzedzający moje wszystkie wcielenia, kiedy nie byłem istotą świadomą.

Ale co się stanie wówczas kiedy spojrzę na wielokrotne wcielenia mojego “Ja” (jako indywidualnej duszy z twojego pytania) z odrobinę dalszej perspektywy? Kiedy dotrę do momentu kiedy “Ja” zostało stworzone. Kiedy to zrobię, odkryję, że rzeczywiście istniał czas przed tymi wszystkimi wcieleniami mojego “Ja”. Odkryję znacznie większą wersję mnie samego, którą ja nazywam Dyskiem, a Monroe nazywał Ja/Tam. I odkryję jak ta większa wersja mnie stworzyła wielokrotne wcielenie siebie samej, identyfikowane w jej obecnym życiu ziemskim jak Bruce.

W trakcie poznawania Dysku, lub jak niektórzy wolą Wyższego Ja, odkryłem że składa się z wielu własnych wcieleń, które ukończyły swoje cykle życiowe w świecie fizycznym. Z tego wyciągnąłem następujące wnioski.

Po pierwsze, “ja” żyjące i umierające w fizycznym świecie pewnego dnia połączy się z Dyskiem jako jego trwała część, istniejąc w tej nieco większej perspektywie. Zakończenie cyklu życiowego moich “Ja” skutkuje kontynuowaniem świadomej egzystencji. A zatem tak jak fizyczna śmierć nie jest zakończeniem egzystencji duszy fizycznego Buce’a, tak ukończenie cyklu moich wcieleń także nie prowadzi do takiej formy śmierci. Wielokrotne wcielenia kolejnych wersji Bruce’a, po ukończeniu swoich cykli, w dalszym ciągu istnieją.

A zatem wracając do problemu stworzenia na początku tej wielokrotnej wersji wcieleń Bruc’a. Dalsze badanie Dysku ujawnia, że “pierwszy Bruce” został stworzony przez ten Dysk. Części tego Dysku (które ukończyły swoje cykle życiowe) “użyczyły” części swoich osobowości do stworzenia nowej i wyjątkowej tożsamości, którą jest “pierwszy Bruce”. W takim ujęciu pierwszy Bruce istniał zanim został stworzony, jako część większej całości. Te części istniały przed momentem gdy zostały złożone w unikalna kombinację, z której powstał Bruce. A zatem, z odpowiednio wysokiej perspektywy, sam Bruce istniał zanim został stworzony.

Jeżeli odkryje się pochodzenie wielokrotnych wcieleń “istnień”, które tworzą Dysk, to odkrywa się znacznie więcej. Istniała “jednostkowa świadomość” (nazwana Pragnieniem Poznania w mojej pierwszej książce), która je wszystkie stworzyła. Szukając dalej można odkryć, że Pragnienie Poznania zostało stworzone przez Dysk, który istniał, nawet w bardzo odległym czasie. A zatem tak jak Bruce istniał przed tym jak został stworzony, tak samo istniało Pragnienie Poznania.

Jeżeli będziesz poszukiwał jeszcze dalej, w czasie zanim Bruce istniał, znajdziesz jeszcze więcej wersji Bruce’a. Podążając tym śladem dojdziesz w końcu do Pierwotnego Twórcy, zwanego przez niektórych ludzi Bogiem. Ciągle pozostaje pytanie kto stworzył Pierwotnego Twórcę? Nie poszedłem w moich badaniach aż tak daleko, mój umysł z trudem nawet rozumie to, co odkrył do tej pory.

Wracając do twojego pytania: Jeżeli zostaliśmy stworzeni, to nie mogę sobie wyobrazić w jaki sposób byliśmy zawsze świadomi, i czy to oznacza, że będziemy musieli kiedyś się zrzec naszej świadomości?

Patrząc nawet z bardzo wielu perspektyw mojego “Ja”, ja z kolei nie mogę sobie wyobrazić, że mogliśmy kiedyś być nieświadomi. A to prowadzi mnie do przekonania, że zamiast wyrzekania się naszych świadomości, nadal żyjemy, dodając do siebie nasze świadomości i czerpiąc dzięki temu wiedzę z naszego większego wariantu tożsamości.

Czym są pokrewne dusze?
Uważam, że jako istoty jesteśmy zarówno kobietami jak i mężczyznami. Powiedzmy, że spisujemy wszystkie możliwe cechy ludzkie i potem klasyfikujemy niektóre z nich jako “męskie”, niektóre jako “żeńskie” a inne jeszcze jako “wspólne”. Ale ponieważ żyjemy w fizycznym świecie albo w ciele kobiety albo mężczyzny, mamy skłonność do przeżywania i wyrażania nas samych, tak jak byśmy byli jednym lub drugim. Czyli ja jako mężczyzna wierzę, że większość posiadanych przeze mnie cech jest męska, a reszta to cechy wspólne.

Lecz jako cała istota posiadam wszystkie trzy grupy cech. Kobieca część mnie nadal istnieje, to część której nie ujawniam w fizycznym świecie. Żyjąc tak, mam wrażenie, że coś tracę. W tym przypadku, kobiecą część mnie. Łatwo pogubić się w tym w fizycznym świecie i dojść do przekonania, że ta druga część mnie żyje w ciele kobiety, gdzieś w fizycznym świecie. I mogę rozpocząć poszukiwania mojej bratniej duszy w fizycznym świecie. Ale moim zdaniem to nie tutaj tracimy tę nasza drugą część. Brakująca część znajduje się we mnie samym, ale nie mam z nią kontaktu, lub nie wyrażam jej w fizycznym świecie. Łatwo dać się zwieść i ruszyć w świat na poszukiwanie bratniej duszy, miłości mojego życia, podczas gdy mogę ją odnaleźć poprzez spojrzenie w głąb samego siebie.

To jest jeden rodzaj bratniej duszy. Innym rodzajem jest ktoś, z kim uzgodniłem w okresie przed rozpoczęciem kolejnego wcielenia, że się spotkamy i czegoś wspólnie dokonamy w fizycznej rzeczywistości. Tym kimś może być kobieta lub mężczyzna, niekoniecznie “miłość mojego życia, mająca związek z seksualnością” pierwszego rodzaju.

Możemy się spotkać z bratnią duszą należącą do któregoś z wymienionych rodzajów w świecie fizycznym, niefizycznym, w zaświatach jak i w innych rzeczywistościach.

Jakich wskazówek udzieliłbyś tym, którzy zajmują się eksploracjami partnerskimi?

Wiele informacji można znaleźć w mojej czwartej książce “Voyage to Curiosity's Father”. Jedną z przyczyn, które skłoniły mnie do napisania tej książki, była próba stworzenia przewodnika z zakresu Poszukiwań Partnerskich.

Punktualność: Dokładne ustalanie czasu eksploracji według norm fizycznego świata nie wydaje się konieczna. Określenie “nocą we wtorek” wydaje się w zupełności wystarczać. Zresztą, dowiesz się zapewne więcej na temat czasu w tracie swoich badań.

Zamiar: Wydaje się ważne zaplanowanie pewnych czynności wcześniej. Przygotujcie i uzgodnijcie listę rzeczy, które zamierzacie zrobić razem. W początkowych stadiach nauki to może być po prostu spotkanie przy krysztale w Instytucie Monroe’a. Ma to na celu wzajemne uświadomienie swojej obecności. Kiedy nabierzecie w tym już wprawy, możecie zająć się badaniem tematów, które was interesują. Dla przykładu, możecie zdecydować się na poznawanie niektórych Centrów w Fokusie 27. Możecie chcieć poznać takie rzeczy jak Raj, Piekło, świadomość zwierzęcą, Zgromadzenie, obcych, inne niż ludzka formy inteligencji, cokolwiek ze wspólnych obszarów zainteresowań. Po prostu ustalcie zawczasu wspólne cele i zobaczcie co się stanie.

Dokumentacja: Niezmierne istotne jest zapisywane przez każdego z was WSZYSTKIEGO, co zauważycie w trakcie sesji. Natychmiast, po zakończeniu sesji róbcie notatki. Zapisujcie wszystkie szczegóły, które pamiętacie, jak np. kto przybył pierwszy, gdzie byliście w momencie przybycia (np. kryształ był naprzeciwko mnie, a ty stałeś po lewej stronie). Zapisujcie wszystkie wrażenia jakie wam się nasuną w związku z otoczeniem, obecnością innych ludzi, itp. Bardzo często drobny szczegół decyduje o rozpoczęciu procesu weryfikacji swoich doświadczeń. W żadnym wypadku nie dziel się swoimi wrażeniami z partnerem, dopóki ich nie zapiszesz. Nie potrzebujesz żadnych możliwych wyjaśnień dla tego czego doświadczyłeś, poza wspólnym niefizycznym doświadczeniem. Pamiętaj, że każde, najbardziej mgliste wrażenie podczas eksperymentu jest warte zapisania go.

Omawianie Wyników: Najlepszym sposobem porównywanie zapisków jest rozmowa z partnerem. Często w trakcie omawiania zapisków, wydobywasz z pamięci więcej szczegółów. Czasami rozmowa o doświadczeniu pomaga wam na zobaczenie ważnych miejsc, których nie zobaczylibyście w trakcie lektury notatek. Trudno jest zawrzeć WSZYSTKO w notatkach. Rozmowa pomaga na lepsze podzielenie się doświadczeniem i poszukanie istotnych rzeczy.

Interpretacja: Jedyne co sprawia mi problem (mądry po szkodzie) to kiedy próbuję interpretować i dopatrywać się znaczeń, zamiast po prostu dokładnie zrelacjonować własne przeżycia.

Perspektywa: Czytając notatki partnera lub rozmawiając z nim, szukasz WSZYSTKIEGO w jego notatkach, co w jakiś sposób pokrywa się z twoimi odczuciami. Każdy z nas patrzy na przeżycia drugiej osoby poprzez własny pryzmat. Opisujemy zdarzenia poprzez własne przekonania, uprzedzenia. Oczekiwania, słownictwo itd. Jedną ze sztuczek partnerskiej eksploracji jest umiejętność tłumaczenia pomiędzy różnymi perspektywami. Z początku, bardzo mało rzeczy z zapisków partnera będzie się pokrywało z twoimi odczuciami. Może być 20 “niewypałów” i 1 lub 2 “trafienia”.

Wyznaję zasadę “jednej białej wrony”. Aby udowodnić, że nie wszystkie wrony są czarne, muszę znaleźć jedną białą. Nie ma znaczenia ile czarnych wron zobaczę (niewypały), ma znaczenie tylko to, że zobaczę białą wronę (trafienie). Czasami na początku nauki, muszę nieco naciągnąć fakty, aby zobaczyć nawet jedną białą wronę. Trudno. Poziom zaufania wzrasta z każdym trafieniem, a to prowadzi do coraz częstych w tej mierze sukcesów.

Osąd: Wydaje się konieczne wstrzymanie z ocenianiem przydatności Partnerskiej Eksploracji aż do momentu zweryfikowania samych doświadczeń. Przyswajając sobie stanowisko “poczekamy i zobaczymy co się wydarzy” wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Tak łatwo jest zobaczyć sto czarnych wron a tylko jedna białą i dojść do wniosku, że technika jest nieskuteczna. Taka decyzja stworzy blokadę, która uniemożliwi ci zobaczenie nawet całego stada białych wron. Zostawiając otwartą kwestię Partnerskiej Eksploracji, umożliwiasz sobie zobaczenie białych wron, gdy tylko się pojawią. Jeżeli jesteś taki jak ja, to będziesz przekonany, że wszystko jest wytworem twojego umysłu. Sedno całej zabawy staje się jasne w momencie kiedy sobie uświadamiasz, że ty i twój partner doświadczyliście dokładnie tego samego.

Inni: Miej na uwadze, że przy krysztale w Instytucie Monroe’a będą obecni także inni ludzie. Po przybyciu, otwórz swoją świadomość na taką możliwość i spróbuj poczuć innych wokół ciebie. Zapisz wszystkie swoje wrażenia. Niektórzy z tych ludzi mogą pomóc ci w nauce procesu. Pamiętaj prosić o pomoc zawsze kiedy czujesz, że masz kłopoty. Pomocnicy są wszędzie i zrobią wszystko, aby ci pomóc, ale najpierw musisz o to poprosić.

Proces: Nauka Partnerskich Poszukiwań jest procesem. Za każdym razem kiedy zobaczysz “trafienie” w notatkach partnera będzie to oznaczało postęp w waszej nauce. Kiedy nabierzesz zaufania do procesu, wszystko będzie przebiegać znacznie szybciej.

Więcej szczegółów można znaleźć w “Voyage to Curiosity's Father”, mam nadzieję, że to co powiedziałem tutaj pomoże wam zacząć.

Jak mogę pomóc mojej 88-letnej matce, która widzi dużo dziwnych rzeczy? Pomimo ślepoty, widzi takie rzeczy jak wiadro różowych kokardek, karuzele, starych ludzi, który pokazują jej, że nie mają zębów, to jak rosną kwiaty na kratach okien, stare buty, ludzi, których nie może rozpoznać. Zostają do momentu, aż mówi im aby odeszli. Boi się ich i tego, że umrze. Wychowana pośród Baptystów z Południa, żyje w strachu przed siarką i ogniem piekielnym. Kiedyś próbowałam porozmawiać z nią o moich spotkaniach z ludźmi po tamtej stronie. Powiedziała, że to dzieło Szatana i że nie chce o tym więcej słyszeć. Nic co robię lub mówię nie jest w stanie ukoić jej strachu.

Smutno mi i ogrania mnie gniew, kiedy słyszę, że religia twojej matki wpoiła w nią tak silny i niepotrzebny strach przed śmiercią. Pragnąłbym, aby więcej religii zdawało sobie sprawę, że to one a nie Bóg, stwarzają Piekła, do których idą ich wyznawcy.

Poprzez głoszenie istnienia Piekła i wymyślanie wszystkich przerażających opisów tego jak tam jest, religia stwarza Piekło na obszarze Terytoriów Systemów Wierzeń. Religie stworzyły całe kodeksy sprzecznych wewnętrznie nakazów, którym wszyscy “prawdziwie wierzący” musza być posłuszni aby uniknąć pójścia po śmierci do Piekła. Jednak nawet prawdziwe wierzący nie są w stanie uniknąć złamania chociażby jednej z tych odgórnie ustanowionych, a sprzecznych ze sobą zasad. A jeżeli wierzący zadręczają się zasadami, które złamali, to rośnie w nich strach pójścia do piekła, podsycany przez ich religie, i stają się w ten sposób idealnymi kandydatami aby tam właśnie się znaleźć. Bardzo mnie to złości.

Niektóre religie, takie jak ta którą wyznaje twoja matka, dodają szczególnie zdradzieckie wypaczenia, których skutkiem może być uwięzienie ich wyznawców w pułapce Fokusu 23. Rozdział “Wysłańcy z Piekieł” z mojej drugiej książki dokładnie to opisuje; sugerowałbym jego lekturę.

Kiedy przechodzimy z rzeczywistości fizycznej do Zaświatów, przyjaciele i bliscy, którzy przybyli tam wcześniej, zjawiają się aby nam dopomóc w łagodnym przejściu. Przykładowo, kiedy moja matka umarła, jej matka, moja zmarła babka, czekała na nią w szpitalnym pokoju. Kiedy moja mama opuściła ostatecznie swoje fizyczne ciało, babcia była tam aby ją powitać i pomóc w przejściu z życia Tutaj do życia Tam. W niefizycznym świecie myśli stają się bytami. Strach mojej mamy mógłby zamaskować babcię, sprawić, że wyglądałaby jak Szatan, a moja mama mogła uciekać przed swoja własna matka, która przybyła aby jej pomóc. Na szczęście tak się nie stało. Kiedy zjawiła się moja babcia, mama rozpoznała ją i wszystko poszło dobrze.

Możesz powiedzieć, że jestem po prostu zły na to co niektóre religie robią, i że tutaj daję upust swojej złości. To co takie religie robią ludziom, jest moim zdaniem przestępstwem i bardzo mnie to boli.

Skoro już dałem upust swojej złości to może spróbuję się uspokoić i porozmawiamy o tym, co mogłoby pomóc twojej mamie. Dwie rzeczy przychodzą mi do głowy, Miłość i edukacja.

MIŁOŚĆ
Z mojego doświadczenia wynika, że we wszechświecie nie ma “czarnej mocy” ani niczego innego, co byłoby silniejsze od mocy Miłości. Miłość umożliwia otwarcie percepcji poza normalne, ograniczone przekonaniami, granice. A siła Miłości może być ofiarowana w taki sposób, że żadna “czarna moc” nie będzie w stanie jej zatrzymać. Oto, co bym doradzał.

Połóż się w spokojnym miejscu, gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzał. Przypomnij sobie jak to było kiedy czułaś się Kochana, lub czułaś do kogoś Miłość. To może być wspomnienie pierwszego pocałunku, chwila kiedy ostatnio pogłaskałaś swojego kota, chwila w której po raz pierwszy trzymałaś swoje nowonarodzone dziecko, lub jakiekolwiek wydarzenie w twoim życiu, kiedy CZUŁAŚ Miłość. Kiedy już POCZUJESZ Miłość, pozwól jej rosnąć w sobie. Jak zwykła mówić Rebeka po prostu otwórz się na Miłość z całych sił.

Czując Miłość, wspomnij swoją matkę, po prostu ją sobie przypomnij. Jeżeli jej obraz przyjdzie ci do głowy, to dobrze, aczkolwiek nie jest to konieczne. Myśląc o swojej mamie, wypuść całą Miłość, którą czujesz ze środka swojej piersi w stronę twojej mamy.

To co będziesz robić, jest nazywane przez Pomocników, których spotkałem w trakcie moich poszukiwań “daniem Zastrzyku”. To sposób na to aby pomoc danej osobie w otrzymaniu Miłości aby mogła oczyścić umysł i zorientować się w rzeczywistej sytuacji, jakakolwiek by ona nie była. Dając swojej mamie taki Zastrzyk zanim odejdzie, możesz nauczyć ją jak pozbyć się strachu. Nie wspominając jej nawet o tym co robisz, możesz zauważyć jak twoja mama stopniowo okazuje coraz mniej strachu. Powtarzaj często to ćwiczenie “strumienia Miłości”, nie wspominaj o tym (fizycznie) swojej mamie i obserwuj co się będzie działo.

EDUKACJA
W mojej pierwszej książce jest opisana historia, całkiem podobna do twojej. Przebywający w szpitalu mężczyzna bał się śmierci, więc jego córka zapytała czy Rebeka mogłaby mu jakoś pomóc. Byłem obecny na sposób niefizyczny i obserwowałem Rebekę, kiedy weszła w postaci niefizycznej do pokoju mężczyzny. Potem pomogła mu w odbyciu kilku spacerów tam gdzie zamierzał pójść, do Parku, gdzie przechodził na druga stronę. Ta historia jest opisana w “Podróżach w Nieznane ” i sugeruję abyś ją przeczytała.

Najważniejsza jest świadomość, że masz wszelkie dane ku temu, aby to samo zrobić dla swojej matki. Podczas tego samego ćwiczenia “doświadczania i przekazywania Miłości”, poproś o Pomocnika, aby ci pomógł. Jeżeli wierzysz w Aniołów, poproś o to jednego z nich. Potem wyobraź sobie, że idziesz do szpitalnego pokoju twojej matki. Jedziesz tam samochodem, wchodzisz do szpitala, wchodzisz do pokoju. Wyobraź sobie, że mówisz jej, że chciałabyś jej coś pokazać. Wyobraź sobie, ze razem idziecie do Parku i spotykacie “Istotę Miłości i Światła”. Wyobraź sobie, że przedstawiasz swojej mamie Świetlną Istotę, Pomocnika/Anioła. Wyobraź sobie, że wracacie do jej szpitalnego pokoju i powtarzacie tę “wycieczkę” tyle razy ile jest to konieczne.

Jedną z rzeczy, których nauczyło mnie doświadczenie z “Wysłannikami Piekieł” (w “Podróży Poza Wszelkie Wątpliwości”) jest to, że czasami umierającej osobie dana jest inna osoba, która jest w stanie przeprowadzić ją poprzez taka opisaną powyżej poza cielesną sesję edukacyjną. Jest bardzo prawdopodobne, że twoja mama rozpozna cię w tym niefizycznym doświadczeniu, potem będzie mogła np. rozpoznać mnie. Może powinienem pomyśleć o prowadzeniu warsztatów “poprzedzających odzyskiwanie”; to właśnie to czym moim zdaniem będziesz zajmowała się w tym ćwiczeniu.


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Lut 27, 2011 22:04   

WITAM :hug:

Kolejny wywiad z Brucem Moene
http://www.sm.fki.pl/SMN....miar_Bruce_Moen
Cytat:

"Czwarty wymiar" -Wiosna 2005 ( trzeba zjechać trochę w dół strony )


"Najważniejszą rzeczą jaką odkryłem - mówi Bruce - jest to, że istoty ludzkie obdarzone ciekawością mogą eksplorować Życie po Życiu i samodzielnie poznawać Prawdę o Nim"

Bruce Moen, pisarz, inżynier ,wynalazca, wykładowca, absolwent The Monroe Instytute, autor książek: Podróże w Nieznane, Podróż Poza Wszelkie Wątpliwości, Podróże do Życia po Śmierci, Podróż do Ojca Ciekawości , oraz Przewodnik Życia po Życiu – podręcznik Sztuki Odzyskiwania i Eksploracji Życia po Życiu (trzy pierwsze ukazały się już w Polsce nakładem wydawnictwa Limbus) .

Każdy z nas urodził się na Ziemi z własnego wyboru – więc czy eksploracja rzeczywistości niefizycznej nie jest ucieczką od „tu i teraz”. Dlaczego nie poczekać cierpliwie aż wrócimy tam, skąd przyszliśmy, w naturalny sposób, czyli przez śmierć? Tak Ci tam spieszno?

Gdzie byłem w momencie, gdy podejmowałem decyzję, że urodzę się tutaj na ziemi? W jaki sposób wybory, których wtedy dokonałem wpłynęły na to, co robię tutaj? Czy nasze Życie po Życiu jest czymś całkowicie oderwanym od Tu i Teraz? Czy jeśli powstrzymam się od szukania odpowiedzi na te pytania, aż do śmierci nie będę później żałował, że czekałem? Czy odkryję, że wybory, których dokonałem podczas mojej fizycznej egzystencji ukształtowały moją ścieżkę po śmierci? Niesamowita ciekawość już od dziecka kazała mi szukać odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Ciekawość ta wytyczyła ścieżkę, którą podążam.

Czy uczestnicy Twoich warsztatów – czyli ludzie dokonujący „odprowadzeń” kierują się jakimś rodzajem „poczucia misji”?
Nauczam sztuki odzyskiwania, aby zaprosić ludzi do podjęcia swego rodzaju misji. W pierwszych dniach moich własnych poszukiwań motywacją była dla mnie jedynie niezwykła ciekawość, chęć odpowiedzenia sobie na wiele pytań. Nie miałem znaczących osiągnięć w tej dziedzinie dopóki nie wziąłem udziału w seminarium „Lifeline” w Instytucie Monroe’a w Wirginii. Program ten był opracowany przez Roberta A. Monroe’a, pisarza i podróżnika poza ciałem. Twierdził on, iż podczas swoich doświadczeń poza ciałem spotkał osoby, które zmarły i utknęły w pułapce swoich własnych iluzji. Nie były one zdolne przenieść się do lepszego miejsca w zaświatach na własną rękę. Monroe twierdził, ze my, istoty fizyczne możemy im w tym pomóc. Taka pomoc została nazwana Sztuką Odzyskiwania.

Wiele opisanych przez Monroe’a miejsc i sytuacji, w których ludzie ci zostali zawieszeni przypomina mi opisy czyśćca chrześcijańskiego. Co ciekawe, Kościół również naucza, iż możemy pomagać tym duszom przedostać się w lepsze miejsce.

Uczestnicząc w kursie„Lifeline” dowiedziałem się, iż pomagając zbłąkanym duszom możemy dowiedzieć się, czym faktycznie jest Życie po Życiu. Dzięki komunikacji z nimi możemy na podstawie własnych, bezpośrednich doświadczeń przekonać się, że nie jest ono fikcją. Niezbitych dowodów mogą dostarczyć informacje
uzyskane od zmarłych, które następnie zostałyby zweryfikowane jako trafne i prawdziwe, a których nie moglibyśmy zdobyć w żaden inny sposób

Moją początkową misją było znalezienie odpowiedzi na wiele pytań a zwłaszcza zdobycie dowodu na istnienie zaświatów.

Udowodnienie sobie tego ponad wszelkie wątpliwości zajęło mi to trzy i pół roku. Podczas ówczesnych doświadczeń zdałem sobie sprawę, iż zagubione dusze, którym pomagałem były także prawdziwymi ludźmi.

Ich iluzje często kreowały naprawdę okropne miejsca.

Spotkałem kobietę, wierzącą, iż karą za jej grzechy, będzie rozszarpanie jej na strzępy przez sforę dzikich psów, które następnie zaciągną jej dusze do piekła.

Jej egzystencja była jak niekończący się sen, w którym wiecznie uciekała w panice. Od momentu, gdy całkowicie się przekonałem o rzeczywistym istnieniu tych osób i sytuacji zaczęło wzrastać moje dla nich współczucie. Cel mojej misji zmienił się, postanowiłem odnaleźć i odzyskać tak wielu z nich ilu tylko będę w stanie.

Uczestnicy moich warsztatów są prowadzeni przez ten sam rodzaj ciekawości, który zdecydował o moich poszukiwaniach. Ucząc się prostych technik oraz praktykując Sztukę Odzyskiwania zdobywają narzędzia pozwalające im odnaleźć odpowiedzi na drodze własnego, bezpośredniego doświadczenia. Mam nadzieję, iż oni także będą odczuwali współczucie dla tych, których odzyskują i pomoc zbłąkanym duszom w przedostaniu się w lepsze miejsce stanie się również ich misją.

Czy osoby pragnące poznać inne wymiary i nawiązać kontakty z przebywającymi tam istotami powinny, według Ciebie, posiadać jakieś szczególne zdolności, mieć określone do tego predyspozycje?

Gdy zaczynałem swoje poszukiwania, byłem głęboko przekonany, że jedynie osoby obdarzone specjalnymi zdolnościami mogą to robić. Wydawało mi się, iż ja sam mam niewielkie szanse. Wkrótce przekonałem się, że nie miałem racji. Są jednak pewne cechy, które czynią łatwiejszymi naukę Sztuki Odzyskiwania i badania Życia po Życiu.

Nauka ta jest ważną częścią nauki postrzegania ponad ograniczeniami narzuconymi nam przez nasze wierzenia.

Ogromne korzyści odniosą ci, którzy powstrzymają się od osądzania podczas gromadzenia swoich doświadczeń. Nasze przekonania łatwo poddają w wątpliwość ich prawdziwość w momencie, kiedy nie zgromadziliśmy jeszcze wystarczającej ilości dowodów na nią. Wątpliwości bardzo łatwo powstrzymują nas od kontynuacji poszukiwań i gromadzenia dowodów.

Wyobraźmy sobie jak wyglądałby nasz świat gdyby Krzysztof Kolumb pozwolił, aby przekonanie o tym, że ziemia jest płaska sprawiło, iż zwątpiłby w cel swojej podróży.

Zwątpienie mogłoby zawieść go z powrotem do domu, zanim dotarłby do Nowego Świata. Biorąc za dowód swoją niedokończoną podróż mógłby stwierdzić, że ziemia jest faktycznie płaska. Wówczas, z braku kontr dowodów ludzie wierzyliby w to po dziś dzien.

Kolumb na pewno miał wątpliwości, ale kontynuował swoją podróż, przemierzał setki mil na zachód poprzez ocean bez żadnego dowodu na to, iż jego przekonania są fałszywe.

Gotowość do powstrzymania się przed wydaniem wyroku i kontynuacji gromadzenia dowodów poprowadziła go ku Nowemu Światu.

Ci, którzy będą kontynuować swoja podróż, nie przestając gromadzić dowodów nawet w obliczu największego zwątpienia, odniosą zwycięstwo.

Inną pomocną cechą jest korzystanie z wyobraźni. Na podstawie doświadczeń z warsztatów twierdzę, że może ona być zmysłem pozwalającym widzieć i słyszeć w obszarach niefizycznych. W przeciwieństwie do powszechnej opinii, nie wszystko, co postrzegamy dzięki wyobraźni jest fantazją. Wyobraźnia jest tak naprawdę narzędziem postrzegania w tym bardzo prawdziwym środowisku.

Czy można porównać tę zmianę świadomości do przejścia od teorii geocentryzmu do współczesnej koncepcji heliocentrycznej?


Nie jest trudno zrozumieć, w jaki sposób ludzie spoglądający na wszechświat z ziemskiej perspektywy doszli do wniosku
, że jest ona jego centrum. Ich przekonania na podstawie takiego ograniczone wglądu wydają się logiczne. Jednak, gdy spoglądamy na to z perspektywy naszego systemu słonecznego niektóre z obserwowanych znaków ścierają się z tym przekonaniem. Odkrył to już Galileusz, obserwując ruchy planet. Próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, co te konflikty mu mówiły, zainicjował on przejście ludzkości od ograniczonej perspektywy geocentrycznej do bardziej globalnego zrozumienia natury wszechświata. Jednak szersze ujęcie zagadnienia przez Galileusza spotkało się z zaciętym oporem.

Poprzez Sztukę Odzyskiwania wielu z nas uświadamia sobie konflikt pomiędzy rzeczywistością Życia po Życiu a ludzkimi poglądami na ten temat. Jest on widoczny dzięki przesunięciu perspektywy, z której gromadzenie bezpośrednich doświadczeń staje się bardzo proste. Można to porównać do momentu, w którym Galileusz po raz pierwszy użył teleskopu, aby obserwować niebo. Większość z nas obserwowała niebo wystarczająco długo, aby pozbyć się wątpliwości dotyczących jego istnienia. Świadomość ludzka, obserwowana z szerszej perspektywy sięga daleko poza granice rzeczywistości fizycznej. Nic nie da fakt, iż dzisiejsze przekonania zarówno nauki jak i religii zaciekle opierają się transformacji ludzkiej świadomości, z naszych obserwacji wynika, iż jest to nieunikniony i trwający już proces. Te transformacje składają się według mnie na to, co wyznacza cel istnienia ludzkości jako jednej rasy istot. Większość z nas zgodzi się, iż zadaniem rodzaju ludzkiego jest nauka doświadczania i wyrażania bezwarunkowej miłości w jak największym stopniu i przekazywanie tej możliwości jak najdalej w głąb wszechświata. Niektórzy mogliby powiedzieć,iż nauce i religii udaje się powstrzymać ewolucję ludzkiej świadomości (jednak do czasu!). Odpowiedziałbym na to (tak jak Galileusz po swoim wcześniejszym odwołaniu teorii o poruszającej się wokół słońca Ziemi – do czego został zmuszony przez inkwizycję) : „a jednak się kręci.”

Jak (według Ciebie) zmieniłoby się życie ludzi (czyt. Ludzkości) w tym i w tamtym świecie gdyby świadomość istnienia duchowego była tak powszechna w masowej kulturze jak na Twoich warsztatach?

Gdybyśmy zaczęli postrzegać samych siebie z szerszej perspektywy niepotrzebne cierpienie, jakie zadajemy samym sobie i innym nie byłoby już konieczne. Kiedy nasz punkt widzenia przemieści się do tego stopnia, że będziemy mogli zasiąść do okrągłego stołu wspólnie ze wszystkimi naszymi zmarłymi przyjaciółmi i ukochanymi, wówczas każdy, kto kiedykolwiek opłakiwał czyjeś odejście, wyda się nam tak pocieszny jak teoria płaskiej ziemi. A jeżeli piekło istnieje jedynie dla tych, którzy zostali nauczeni w nie wierzyć? Co się stanie, gdy jedyną rzeczą powstrzymującą cię przed udaniem się do nieba będzie twoje własne przekonanie, iż nie powinieneś mieć tam wstępu? Badacze Życia po Życiu gromadzą odpowiedzi na te pytania. Mogą one mieć i już mają głęboki wpływ na kulturę masową.

Czy trudno jest egzystować w „normalnym świecie materialnym” człowiekowi, który ma świadomość swojej duchowej natury?

Był czas, gdy wydawało mi się to trudne, jednak z biegiem lat posiadanie tej wiedzy miało wprost przeciwny skutek.

Wierzę, że czas nie ma granic a my wszyscy jesteśmy wiecznymi istotami. Prawdę tą przekazuje większość religii na świecie, jednak nie zgodziłbym się z nimi, jeśli chodzi o sposób w jaki spędzamy wieczność po śmierci.

Z perspektywy wieczności życie ludzkie w całej rozciągłości jest jak kropla deszczu wpadająca do oceanu. Cieszą mnie przyjemności i piękno tego świata i już nie odbieram tak poważnie trudności, jakie niesie życie.

Jakie jest Twoje największe marzenie?

Moim największym marzeniem jest, aby Przemiany zachodzące na Ziemi były postrzegane jako oczekiwanie na narodziny nowej formy świadomości, dzięki której rodzajowi ludzkiemu będzie w końcu dane doświadczyć swojego istnienia w jedności i pełni.

Pracujesz nad „między-wymiarowym komunikatorem” jaki warunek musi zostać spełniony aby ten wynalazek można było rozpowszechnić?

Komunikator ten ma na celu umożliwienie komunikacji pomiędzy istotami fizycznymi a tymi, które przebywają w zaświatach. Ma to być coś w rodzaju telefonu, dzięki któremu wypowiedź osoby, która opuściła już nasz wymiar, będzie fizycznie słyszalna i możliwa do zarejestrowania w celu powtórnego jej odtworzenia i analizy. Aby stało się to możliwe raczej wcześniej, niż później potrzebny jest ktoś, kto mógłby się tym zająć regularnie. Teoria działania tego urządzenia jest wystarczająco jasna i udowodniona. Aby przyspieszyć prace nad prototypem potrzebny jest jedynie talent, czas i środki finansowe. Gdyby jeden z moich przyjaciół, inżynier elektryk mógłby pozwolić sobie na poświęcenie pracy nad projektem sześciu miesięcy w roku, będąc jednocześnie nadal w stanie utrzymać rodzinę, wówczas prototyp, który dowiódłby jego działanie byłby już gotowy.

(Na całym świecie już od dawna powstają rozmaite urządzenia do rejestracji sygnałów, głosów i obrazów ze świata niefizycznego. Jak dotąd nikomu jednak nie udało się zbudować prostego aparatu do transkomunikacji, który byłby prosty w obsłudze i łatwy do produkowania na masową skalę. Jeśli taki astralny telefon powstanie - {a jest już grupa bardzo zainteresowanych tym przedsiębiorców} - będzie to oznaczać koniec epoki podziału ludzkości na żyjących i martwych… Zmieni się dosłownie wszystko; począwszy od naszej wiedzy o wszechświecie a skończywszy na wskazywaniu morderców. Prawda nareszcie zatriumfuje! Pytanie: czy tego właśnie wszyscy chcemy? )

Czy Twoi Przewodnicy Duchowi traktują Twoją pracę jako coś „doniosłego” i czy możesz podać jakieś przykłady, że tak właśnie jest?


Powiedziałbym, ze oni czują, ze ważnym jest przekazanie prawdy o tym czym naprawdę jest Życie po Życiu jak największej liczbie osób. Kładą oni nacisk na konieczność odkrywania tej prawdy na własną rękę, na drodze bezpośredniego , indywidualnego doświadczenia. Nie powinni oni natomiast ślepo akceptować przekonań innych osób. Moi Pomocnicy uważają Sztukę Odzyskiwania za niezwykle ważną, zachęcają do jej nauki i praktykowania ponieważ wiele dusz utknęło w zaświatach i jedynym dla nich ratunkiem jest kontakt z żyjącymi nadal ludźmi, którzy potrafią wskazać im właściwą drogę lub zwrócić ich uwagę na niefizycznych przewodników, których istnienia dotąd nie brali pod uwagę…

Jakie korzyści praktyczne daje wiedza, którą posiadasz i przekazujesz – czy masz dostęp do zaginionej wiedzy dawno zapomnianych pokoleń?


Zdobywanie wiedzy o zagadkach przeszłości to łatwa sprawa jeśli ma się stały dostęp do "Centrum Informacji". Dużo trudniejsze pozostaje znalezienie na to dowodów i przekonanie innych, że to mogła być prawda jak na przykład dokładny opis budowy
piramid! Przecież nie pozostały, żadne znane zapiski z tamtego okresu. Jeśli jednak kilka osób otrzyma niezwykle zbieżny obraz z moją obserwacją to otrzymamy już pośredni dowód na to, że coś w tym jest. Tak samo jest z odszukiwaniem zagubionych dusz.

Osoby, które nauczyły się tej metody badania Życia po Życiu były już w stanie odzyskać z pułapki iluzji tysiące dusz. Ci, którzy opłakiwali stratę bliskich, ukochanych osób znaleźli ukojenie i mogli zacząć znowu doświadczać pełni życia. Z chwilą gdy wyeliminujemy strach przed śmiercią nasze życie zmienia się całkowicie. Odzyskujemy wolność, zaczynamy żyć naprawdę i jesteśmy w stanie o wiele łatwiej realizować to, co mamy w tym życiu do zrobienia.

Każdy kto posiądzie ta wiedzę, zwykle doświadcza otwarcia i poszerzenia percepcji, zyskując tym samym niezwykle przydatne narzędzie. Możemy to również nazwać rozwojem intuicji. Z tej perspektywy o wiele łatwiej nam dostrzec prawdziwe przyczyny podejmowanych przez nas decyzji. Możemy podejmować je również bardziej świadomie. Razem z tą wiedzą przychodzi coraz głębsze zrozumienie faktu że wszystko i wszyscy jesteśmy ze sobą połączenia w jedną całość, że każdy z nas jest częścią wszystkiego.

Potrzeba krzywdzenia staje się nam obca, zaczynamy pomagać sobie nawzajem.

Przekonaj nas, jak najkrócej, że śmierć jest tylko „iluzją” a nie końcem.


Byłbym szczęśliwy, gdyby istniał prosty sposób udowodnienia tego, gdyby wystarczyło opowiedzieć o moim doświadczeniu... Mógłbym opowiadać wam jedną po drugiej historie nawiązania przeze mnie kontaktu ze zmarłą osoba, których prawdziwość została następnie zweryfikowana. Mógłbym opowiedzieć podobne historie których doświadczyli uczestnicy kursów organizowanych przez Instytut Monroe’a np. programu „Lifeline”, moich i wielu innych warsztatów. Jednak nic i nikt poza waszym własnym bezpośrednim indywidualnym doświadczeniem nie powinno przekonać was do zmiany przekonań na jakikolwiek temat.

Jak Twoim zdaniem; będzie wyglądać przejście do Ery Wodnika i czy będzie to jednocześnie Epoka Wolności od lęku przed śmiercią?


To, co nazywamy Erą Wodnika postrzegam jako transformacje prowadzące do narodzin nowej formy świadomości . Każdy z nas doświadczył już swojego istnienia jako bytu całkowicie oddzielnego, odseparowanego od innych.

Pomimo tego, że my istoty ludzkie egzystujemy równocześnie w wielu obszarach świadomości, jesteśmy świadomi jedynie obecności tych istot, które istnieją fizycznie w naszym obszarze fizycznym. Jesteśmy kompletnie nieświadomi obecności istot ludzkich zamieszkujących obszary wykraczające poza nasz fizyczny. Można powiedzieć, że wznieśliśmy bariery pomiędzy różnymi rzeczywistościami w których istniejemy równocześnie. Dla mnie Era Wodnika oznacza punkt zwrotny, w którym wyeliminujemy te bariery. Już stajemy się świadomi obecności i zdolni do łatwego porozumiewania się z innymi istotami ludzkimi, bez względu na to, na jakim poziomie świadomości one przebywają. Skoro my , ludzie egzystujący w rzeczywistości fizycznej jesteśmy w stanie bezpośrednio komunikować się z tymi, którzy z niej odeszli, prawie tak łatwo, jakbyśmy rozmawiali przez telefon, jak w takim razie strach przed śmiercią może mieć na nas jakikolwiek wpływ? Ktoś kiedyś powiedział: „prawda uczyni cię wolnym”. Głęboko wierzę, iż w momencie w którym poznajemy większą część prawdy o tym, czy i kim jesteśmy doświadczamy również prawdziwej wolności.

Jeśli potraktujemy kolejne etapy życia we wszystkich wymiarach jako naukę, co według ciebie, jest jej przedmiotem i będzie jej wynikiem?

Wszystkie moje badania i cała zgromadzona przeze mnie wiedza mówią mi , że pomiędzy naszymi lekcjami nie ma przerw. Co więcej, sami je zaplanowaliśmy.

Przedmiot nauki jest zawsze jeden i ten sam, bez względu na to w jakim wymiarze lub rzeczywistości się znajdujemy. Uwierzyłem w pełni w cel naszego istnienia, którym jest nauka doświadczania i wyrażania Czystej Bezwarunkowej Miłości w coraz szerszym zakresie. W miarę jak pogłębiamy te lekcje, jesteśmy coraz bliżej ukończenia naszej szkoły
. Odwiedziłem kiedyś obszar świadomości, w którym żyją jej absolwenci. Odrobili oni swoje lekcje tak dobrze, że wszystko, co czynią jest aktem Bezwarunkowej Miłości.

Czy widziałeś naszą przyszłość na Ziemi tak jak opisywał ją Robert Monroe?


Moje badania nie przyszłości nie dotyczą tego samego okresu, który opisywał Bob Monroe. Ponieważ już wcześniej czytałem jego książki, więc cokolwiek bym tam odnalazł uznałbym najprawdopodobniej za sugerowane opisem Boba. Jeśli byłyby to te same rzeczy , jakie napotkał Bob, mógłbym powiedzieć, że po prostu je sobie wymyśliłem, ponieważ wcześniej o nich czytałem. Badałem więc przyszłość Ziemi, ale w innych przedziałach czasowych. Najciekawszy był ten związany ze Zmianami na Ziemi. Podczas moich wypraw uwierzyłem, że nie będą one miały nic wspólnego z masowymi katastrofami. Według mnie będą one polegały na wielkich transformacjach w formie ludzkiej świadomości. Zwykliśmy postrzegać się jako odrębne i osamotnione jednostki. Na skutek Przemian rodzaj ludzki będzie być może zdolny do egzystencji w ramach grupy połączonych indywidualności. Obecnie postrzegamy się np. jako podzielonych na dwie istotne grupy : żywych i martwych fizycznie. Większość żyjących istot pozostaje w kompletnej izolacji od tych, którzy opuścili wymiar fizyczny. Być może w rezultacie Przemian komunikacja pomiędzy zmarłymi i żyjącymi będzie tak naturalna jak obecnie pomiędzy nami.

Czy nasza nauka kończy się na świadomym zjednoczeniu z Bogiem „źródłem istnienia”?


Pytanie ujęte w bardzo ciekawy sposób, gdyż zawarte jest w nim założenie że nie jesteśmy jeszcze zjednoczeni z Bogiem. Nie jest według mnie możliwe, nie bycie z nim jednością.

Jest natomiast bardzo prawdopodobne, że wierzymy, iż faktycznie nie jesteśmy z nim zjednoczeni i wiedziemy swoje życie tak jak gdyby to była prawda. Tak więc mógłbym powiedzieć, że nasza nauka skończy się w momencie, gdy zdamy sobie sprawę i zrozumiemy w końcu, że zawsze byliśmy i zawsze będziemy z Nim jednością.

Opowiedz nam o Zgromadzeniu. Kto się gromadzi i po co? Czy kontaktowałeś się z tymi istotami?

Robert Monroe nazwał Zgromadzeniem obszar otaczający ziemię w obrębie którego gromadzą się istoty zamieszkujące nasz wszechświat fizyczny oraz inne przekraczające go wymiary w celu obserwacji ziemi i jej mieszkańców. W mojej trzeciej i czwartej książce bardziej szczegółowo opisuje kontakty z tymi istotami. Większość z tych istot ma na celu obserwację Wielkich Zmian na Ziemi. Część chce zrozumieć te zmiany, na wypadek gdyby cos podobnego miało zdarzyć się z ich światem. Inni pojawiają się bez szczególnych intencji.

Kontaktowałem się z kilkoma grupami tych istot. Z jedną z nich całkiem blisko. Już na samym początku stało się oczywiste, ze znaczna część efektów Wielkich Zmian będzie się obracała wokół ludzkich emocji. Zdałem sobie również sprawę, że istoty te nie były zdolne do doświadczania i

Rozumienia tych emocji. Przeprowadziliśmy kilka eksperymentów mających na celu umożliwienie im tego. Skoncentrowaliśmy się na Czystej Bezwarunkowej Miłości, która jest siłą sprawczą Przemian Ziemskich. W końcu odnieśliśmy sukces, odczuły one i bezpośrednio doświadczyły tych uczuć. Te pierwsze próby to tylko początek niesamowitej historii, która złożyła się na kilka rozdziałów moich książek.

Czy Twoje warsztaty mogą mieć wpływ terapeutyczny na uczestników?


Pierwszą i najważniejszą korzyścią z moich warsztatów jest pozbycie się strachu przed śmiercią. Niewiedza o tym jak wygląda Życie po Życiu sprawia, że życie wielu z nas zdominowane jest strachem przed tym, co się z nami stanie po śmierci. Kluczowym zagadnieniem większości religii świata jest zestaw zasad według których należy żyć, aby być nagrodzonym życiem wiecznym w ich wersji nieba i aby uniknąć spędzenia wieczności w ich wersji piekła. Wyobraźmy sobie jaki efekt terapeutyczny byłby osiągnięty na przestrzeni całego życia ludzkiego, gdyby ludzie poznali prawdę na temat życia po życiu wówczas ich strach przed śmiercią byłby wyeliminowany.

Tak dzieje się z tymi, którzy biorą udział w warsztatach. Nie muszą się już troszczyć o ukochanych zmarłych. Wystarczy być świadkiem rodzica rozpaczającego wiele lat po śmierci ukochanego dziecka aby zdać sobie sprawę jaki efekt terapeutyczny mógłby zostać uzyskany jeśli ten rodzic mógłby się nauczyć widzieć, słyszeć i komunikować ze swoim dzieckiem , które zamieszkuje teraz życie po życiu. Wiele osób po warsztatach doznaje uzdrowienia, kończy się żałoba i życie znowu nabiera sensu.

Czy poznawanie „zaświatów” za życia jest tak samo realne jak po śmierci ciała?

Rzeczywistość fizyczna to bardzo hałaśliwe miejsce. Można równie dobrze zapytać czy lepiej rozmawia się nam z przyjacielem w zatłoczonej restauracji, czy w domowym zaciszu. Sposób w jaki postrzegamy naszymi zmysłami fizycznymi bardzo utrudnia percepcję w obszarach Życia po Życiu. Informacje pozyskane dzięki zmysłom fizycznym zostają usunięte gdy już na dobre opuścimy wymiar fizyczny. To tak jakbyśmy wyszli z restauracji. Jest więc o wiele łatwiej postrzegać zmysłami niefizycznymi. Wgląd jaki mamy w inne wymiary z perspektywy obszaru fizycznego jest więc bardzo ograniczony, tak jakbyśmy próbowali prowadzić rozmowę w zatłoczonym pubie przy głośnej muzyce. Jednak ucząc się koncentrować naszą świadomość możemy usłyszeć więcej i wyraźniej. Dzięki relaksacji i medytacji możemy uciszyć nasze zmysły fizyczne i wyostrzyć niefizyczne. Jeśli zadamy to pytanie komuś, kto już opuścił wymiar fizyczny wówczas usłyszymy, że miejsce w którym się znajdują jest daleko bardziej prawdziwe niż wszystko czego kiedykolwiek doświadczyli w rzeczywistości fizycznej.

Czy „Centrum Planowania”, które opisałeś w swych książkach przypomina choć trochę stanowisko operatora w filmie Matrix?


Podobieństw jest wiele. Jako przykład może tu posłużyć sposób przekazywania informacji do wynalazców w rzeczywistości fizycznej. Pomocnicy z Centrum Planowania w Focusie 27 , które szczegółowo opisałem w Podróżach do Życia po Życiu , mają dostęp do rozległej wiedzy oraz sposobu jej pojmowania, które nie są jeszcze dostępne w naszym wymiarze. Ci, którzy byli wynalazcami za życia fizycznego często kontynuują swoje pasje.

Kiedy praca nad wynalazkiem na poziomie niefizycznym jest ukończona, wszystkie informacje dotyczące prototypu są przekazywane pracownikowi Centrum Planowania w formie przypominającej mentalny zapis video. Pracownik ten wie, kto w wymiarze fizycznym może je aktywnie wykorzystać.

Jednak ich przekazanie nie jest tak proste jak w Matrixie, poprzez bezpośrednią rozmowę. Pracownik Centrum planowania musi więc wysłać oryginalny niefizyczny zapis wynalazku w formie myśli, obrazów, często w czasie snu ziemskiego odbiorcy.

Najczęściej wybiera jednego, lub kilku naukowców, którzy wcześniej pracowali nad podobnym wynalazkiem. Często zdarza się więc, że kilka osób w rzeczywistości fizycznej dokonuje podobnego odkrycia w tym samym czasie. W sposób graniczący z cudem, otrzymują oni serię przekazów mentalnych szczegółowo opisujących funkcjonowanie danego urządzenia.

Technikę nawiązywania takiego kontaktu doskonale wykorzystywał Tomasz Edison. Przykład z wynalazkami ma zastosowanie w każdej dziedzinie naszego życia. Sami jesteśmy odpowiedzialni za naszą przyszłość, którą kreujemy bezustannie, niestety nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Wszelkie decyzje, nawet te podejmowane jedynie pod wpływem emocji, nieświadomie i nie z poziomu serca , każde słowo, każda myśl wysłana w przestrzeń błyskawicznie zmienia układ linii wydarzeń. Potem próbujemy przenieść odpowiedzialność za ich rezultaty na karmę i niezależne od nas czynniki. Jedynym determinantem naszego losu jesteśmy my sami; iluzje w których się zamykamy i przekonania które przyjmujemy za swoje własne!

Jak dla mnie: najlepsze w tej opowieści jest to, że każdy z nas może korzystać z tej metody do pozyskiwania informacji o czymkolwiek tylko zamarzy. Istoty z Centrum Planowania zawsze działają w naszym najlepiej pojętym interesie. Jeżeli spytamy ich o cokolwiek oni postarają się przesłać nam możliwie najlepszą myśl, wizję, pomysł lub uczucie. Wiedząc o tym pozostaje już tylko jedno pytanie:

Czy jeśli usłyszysz dzwoniący telefon, tak jak NEO, podniesiesz wreszcie słuchawkę?



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 13:37   

dzisiaj pzezylam znowu paraliz senny w 3 aktach - nad ranem wzielam coreczke do siebie do lozka i sie mocno przytulilysmy,mala zawinela sie w pierozka i ufnie zasnela. I nie wiem czy od tego ciasnego przytulenia, czy od tego, ze jednak bylam na granicy snu wciagnela mnie czarna dziura, paraliz ciala, nie moglam nawet oczu otworzyc, ruszyc sie, choc czulam jej raczke w mojej dloni, malo tego czulam, ze sie unosze nad lozkiem, slyszalam swoj oddech, nawet pierwszy raz zobaczylam, ze coreczka sie obudzila i miala otwarte oczy, a ja to wszystko widze z gory i leze jak spetany kloc bez czucia. Co jakis czas to wracalo. Z ulga sie w koncu ocknelam i wstalam.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 13:42   

Myślę, że jest to wynik ciągłego braku snu i zmęczenia plus wytężona czujność. No i wisisz na granicy świadomości przed zaśnięciem. Może nawet przyłapujesz się na etapach zasypiania, stąd to wrażenie "zawieszenia obok siebie" i oderwania. Miałem coś takiego, jak dla mnie to zupełnie zwyczajna sprawa.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 18:17   

fink napisał/a:
. Chcesz powiedzieć, że owo wrażenie zawieszenia obok siebie i oderwania, muszą być wynikiem tylko i wyłącznie tego, że człowiek to istota materialna ? No bo tak właściwie zabrzmiało, chyba przyznasz ?

Ale ja to ciągle powtarzam. Człowiek jest istotą materialną, zaś wszystko, co nazywa się duchowością, pochodzi z aktywności materii. Istota duchowa nie tworzy materii, bo istota duchowa nie istnieje. Jest na odwrót. Urojenie może powstać tylko poprzez aktywność istoty materialnej, którą jest - dla mnie bez wątpienia - człowiek. Wiesz, jak kocham materię i ubolewam nad tym, że kończymy tak wcześnie i w tak pozbawiony nierzadko godności sposób. Tylko materia i AŻ materia.

Tomek
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 18:42   

fink napisał/a:
jaki sens ma życie, skoro według niektórych wyłaniamy się z nicości i tam też idziemy ?

Sens ma OGROMNY, właśnie dlatego, że jest takie krótkie i takie kruche, przez co każda chwila jest bezcenna. Dla mnie świadomość kruchości i krótkości życia jest już wystarczającym powodem by się cieszyć z tej niesamowitej okazji, że ŻYJĘ.

Jałowe dywagacje o tzw. "wieczności" mnie już dawno przestały interesować. Wolę korzystać z realnej, namacalnej i w pełni materialnej TERAŹNIEJSZOŚCI.

Pisaliśmy przecież z Tomkiem już o tym wielokrotnie.

Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Kwi 20, 2011 18:44, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 18:44   

Jaki ma sens życie z finałem w niebycie? Życie jest wartością samą w sobie. Jaki sens ma dobra muzyka? Nie zbudujesz z niej wiekuistego schronienia, ale ma wielką wartość dla konkretnych osób. Gdy jej słuchasz, cieszysz się i zachwycasz. To samo z życiem. Mając świadomość braku celu poza nim samym, jeszcze bardziej je doceniasz i chronisz.
Życie ma wartość do momentu, kiedy trwa. Wraz ze śmiercią, traci go zupełnie, poza ewentualnym biologicznym przedłużeniem gatunku poprzez dzieci.

Tomek
 
     
Joannaż 


Pomogła: 38 razy
Wiek: 40
Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 2285
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 19:16   

M i T napisał/a:

Życie ma wartość do momentu, kiedy trwa.
Tomek

Jaką wartość ma Życie? :shock:
_________________
Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Śro Kwi 20, 2011 20:55   

fink napisał/a:
Marishka, Tomek - a nie może być tak, że dla kogoś, kto jest przekonany co do życia wiecznego, życie materialne też ma ogromny sens ?

No pewnie, że tak. Myślę jednak, że ludzie zaangażowani w metafizykę, religię własną czy narzuconą przez instytucje, mają mniejszą kontrolę nad ewangelizacją w wątkach zupełnie nie związanych tematycznie z ich upodobaniami. :evil:

Tomek
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Kwi 21, 2011 00:28   

zeby tak czlowiek byl pewien zycia potem to nie byloby tych wszystkich dyskusji i wszystko byloby prostsze, wiadomo by bylo czego sie spodziewac.

jeszcze ad rannego paralizu to zapomnialam dodac, ze w rogu pokoju 'zobaczylam' Annelise Michel (Bruford ja odkurzyl ostatnio w jakims watku i byla to ostatnia rzecz , jaka ogladalam przed snem - filmy na YT i przypomnial mi si material, o ktorym wspominal p. Witold, ten z dzwiekami), leciala prosto na mnie, wiec sie 'zgrzalam' nawet przez polsen.
Dlatego m.in. nie moge ogladac zadnych horrorow, choc bardzo bym chciala.

Gdzies tez byla dyskusja o Stephenie Kingu, jako dziewczynka przeczytalam Misery - pamietam, ze nie moglam sie oderwac, ale balam sie ja czytac bedac sama w domu, czytajac musialam miec mocne swiatlo w pokoju i koniecznie otwarte dzrwi, zeby slyszec rodzicow i brata. Jak zostawalam sama w domu ksiazke wynosilam do innego pokoju i zamykalam ja tam ze strachu.
Boje sie wszystkiego co zwiazane z paranormalnymi stanami, duchami w filmie czy literaturze... :faint: boje sie smierci ;(
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Kwi 21, 2011 01:04   

Ależ Ty Neska piszesz niewiarygodnie autentyczne, żywe i szczere posty! Właśnie gadamy o tym z Marishką. Może jakoś w wątku z filmami opiszę, o co chodzi tak naprawdę z tymi horrorami - czemu, po co, dlaczego skoro śmierć ostatecznie spotka prócz bohaterów również nas, widzów. Stos paradoksów. Sam się zastanawiałem wielokrotnie, gdzie nurza się mój umysł, czemu fascynuje mnie groza? Skąd chęć wskoczenia na jakiś czas w otchłań? Może jestem zwyrolem gdzieś "pod spodem"? :hihi:
Dżizas, a może radzę sobie w ten sposób ze śmiercią? :shock: Może jakoś się oswajam? Bo przecież zdaję sobie sprawę, że jak zgaśnie światło, skończy się "ja" - to nie jest łatwe żyć bez perspektywy czegoś "po", ale po czorta sztuczne nadzieje?
Neska, życie musi być zbudowane na bazie z poczucia bezpieczeństwa, inaczej zaczyna się gonitwa za substytutami. Mamy to szczęście, że żyjemy - nawet przez to mgnienie - a to jest czas, by znaleźć tego jednego, jedynego człowieka, z którym dzielisz dosłownie każdy kwant rzeczywistości w oparciu o wspólne zapatrzenie się nie tylko w siebie, ale w świat cały. Myślę, że to jest ten sens. Jesteś bezpieczna, bo kochasz i jesteś kochana. Jeśli masz tą bazę, możesz m.in. oglądać horrory, mimo że to bardzo dziwaczna rozrywka - trzeba przyznać :hihi:

Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Kwi 21, 2011 01:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Kwi 21, 2011 04:39   

Jaką wartość ma życie ? Sinsemilla , doskonałe pytanie !
Kto odpowie ? MiTy , zapraszam do zmierzenia się z "wartością życia ".
:>


.
 
     
soook

Pomógł: 10 razy
Dołączył: 04 Sie 2010
Posty: 389
Wysłany: Czw Kwi 21, 2011 04:45   

Pewien jestem życia . Tu i Teraz. I CO po śmierci mego ciała ,ze mną będzie . To JA opuszczę TO ciało .
:>


.
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Kwi 21, 2011 21:32   

A tu taki wzruszający filmik, który idealnie ilustruje to, co powyżej pisaliśmy z Tomkiem o życiu:

http://www.youtube.com/wa...d&v=jNVPalNZD_I

Ze szczególną dedykacją dla Neski :viva:

Marishka

P.S. I jeszcze ten:

http://www.youtube.com/wa...skIsHKT8#at=161
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Kwi 21, 2011 21:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Kwi 22, 2011 05:56   

Neska napisał/a:

Dlatego m.in. nie moge ogladac zadnych horrorow, choc bardzo bym chciala...

...Boje sie wszystkiego co zwiazane z paranormalnymi stanami, duchami w filmie czy literaturze... :faint: boje sie smierci ;(


Ja z kolei czekam na każdy świadomy sen, deprywację i na każde szamanizmy jak dziecko.

A horrorów też generalnie nie oglądam. Poza kilkoma zmiatającymi wyjątkami typu pierwsze Pozwól mi wejść i spragniony ksiądz (thx MIT).

No i kaman, nie każdy film "paranormalny" jest horrorem.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Kwi 27, 2011 12:20   

http://mindblog.dericbown...y-wherever.html

Cytat:
Your brain can put your body wherever it likes....

Increasingly there seems to be little point in hanging on to new age spiritual, paranormal, or esoteric fantasies about altered mental states in which we seem to leave our bodies. We're actually not going anywhere... our brains are just making it up. We can, readily alter our sense of body ownership, as in the well known "rubber hand" illusion.

A nice graphic in today's New York Times prompts me to go ahead and mention a recent report from Blanke and coworkers in Nature that I was going to pass by, because it has received wide notice in the press and other blogs. This paper adds to a growing literature whose bottom line is that perturbation of nerve firing in brain areas near where the temporal and parietal lobes meet can cause a variety of distortions of our subjective sense of our body in space. Most commonly this is felt as an "out of body experience" where we are looking at ourselves from some external perspective or experiencing a 'shadow' version of ourselves. Here is the graphic from the New York Times based on work from the Blanke laboratory:



_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 00:33   

qw
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Paź 27, 2011 21:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 00:38   

M i T napisał/a:
Wiesz, jak kocham materię i ubolewam nad tym, że kończymy tak wcześnie i w tak pozbawiony nierzadko godności sposób. Tylko materia i AŻ materia.

Tomek


mysle, ze smierc, sam jej akt dla nas samych jest akurat szybki i higieniczny niezaleznie od sytuacji, w ktorej giniemy, natomiast dla obserwatorow moze byc wstrzsajacy, obrzydliwy lub ponizajacy.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 00:46   

M i T napisał/a:
Myślę, że jest to wynik ciągłego braku snu i zmęczenia plus wytężona czujność. No i wisisz na granicy świadomości przed zaśnięciem. Może nawet przyłapujesz się na etapach zasypiania, stąd to wrażenie "zawieszenia obok siebie" i oderwania. Miałem coś takiego, jak dla mnie to zupełnie zwyczajna sprawa.

Tomek


pewnie tak, mam ciagle niedobory snu, ostatnio rzadko mam chwile, zeby tak jak dzis sobie spokojnie usiasc, z reguly wieczorem nie chce mi sie nawet wcisnac guzika laptopka czy tv, przychodze z biegow, prysznic i lulu. Ostatnio mam wrazenie, ze za dlugo robie, sorry, kupe, ze za dlugo stoje pod prysznicem czy myje zeby, caly dzien jest bogaty w nieprzewidziane, czesto smieszne akcje, nad kazdym dzieckiem trzeba sie z osobna pochylic, tlumaczyc, rozmawiac, uczestniczyc we wszystkim, pokazywac, ze jego emocje sa wazne, czasem bywa prozaicznie i np. ubieranie jednego dziecia trwa pol godziny, robienie siusiu czy mycie zabkow rozciaga sie na kwadans, obiad na godzine i trudno, tak ma byc, i tak mam przy tym wrazenie, ze ten czas leci za szybko i dzieci za szybko rosna, jakos niepostrzezenie z dzidziulek zamieniaja sie w coraz to doroslejsze ludki.
_________________
Pachelbel Canon in D
 
     
dario_ronin
[Usunięty]

Wysłany: Sob Kwi 30, 2011 06:13   

Neska napisał/a:
jednak mam wew. niezgode na smutny koniec, na nieistnienie,


i to jest naturalne dla myślącego człowieka , „Nawet wieczność włożył w ich serca”

a wiara powinna opierać się na wiedzy - dokładnym poznaniu , być wynikiem poszukiwań ...

dlaczego odrzucać wyjaśnienia biblijne ? "... i śmierci już nie będzie ..."

niemożliwe ?

ludzie mieli żyć na Ziemi bez końca i tak będzie - wcześniej czy później :-)

a może wcześniej ? 8)


Dar
 
     
krzysztof2

Pomógł: 25 razy
Dołączył: 14 Maj 2009
Posty: 756
Wysłany: Nie Maj 08, 2011 12:34   Re: Świadomy Sen i OOBE.....R.A.Monroe "LUSZ"

WITAM :hug:

"Zasłyszana historia" - fragment rozdziału z książki Robert A. Monroe"DALEKIE PODRÓŻE"rozdz. XII, s.281-294 wyd. LIMBUS, 1994 lub s.273-297 wyd.2000
Cały wymieniony rozdział oraz cała książka
http://www.oobe.pl/ksiazk...nroe/013-13.htm
http://www.oobe.pl/ksiazk...roe/013-ind.htm
Cytat:

"Ktoś", "Gdzieś" (a może jedno i drugie) potrzebuje, lubi, chce, ceni, zbiera, jada lub zażywa jako narkotyk (sic!), w milionowych bądź niezliczonych dawkach substancję o idencie Lusz (elektryczność, ropa naftowa, tlen, złoto, pszenica, woda, ziemia, stare monety, uran).
W miejscu zwanym "Gdzieś" Lusz występuje bardzo rzadko, a ci, którzy go posiadają, uważają, iż jest niezbędny do tego, do czego się go używa.

Kierując się Prawem Podaży i Popytu (powszechne prawo w "Gdzieś"), "Ktoś" zamiast poszukiwać naturalnych zasobów Luszu, zdecydował się go produkować w sposób powiedzmy, sztuczny. Postanowił założyć jego hodowlę, uprawiać go w ogrodzie.

Naturalny Lusz odznaczał się różnym stopniem czystości. Stwierdzono, że powstawał w wyniku ruchów wibracyjnych podczas cyklu węglowo-tlenowego i wtórnie podczas procesu reakcji. Badacze z "Gdzieś" przemierzali duże odległości w poszukiwaniu nowych źródeł tej cennej substancji, a ich odkrycia witano z entuzjazmem i nagradzano.

Wszystko zmieniło się z chwilą, gdy hen, daleko, gdzieś w zapadłym kącie, "Ktoś" założył swój eksperymentalny Ogród. Najpierw stworzył odpowiednie środowisko, w którym mógł powstać i rozwijać się cykl węglowo-tlenowy. Ustanowiona przez niego Równowaga zapewniała rosnącym osobnikom właściwe oświetlenie i stałą dostawę odpowiedniego pożywienia.

Potem "Ktoś" próbował oszacować swój plon. Rzeczywiście. Pierwsza Hodowla dostarczyła Luszu, ale w małych ilościach i nie najlepszego pod względem gatunkowym - nie nadawał się on do zabrania w miejsce zwane "Gdzieś". Problem był podwójny. Okazy rodziły się zbyt drobne i żyły bardzo krótko. W efekcie czego powstawało niewiele marnego jakościowo Luszu gdyż w tak ograniczonych warunkach nie było czasu na jego wytwarzanie. Ponadto Lusz można było zbiera tylko w momencie, gdy jednostki kończyły życie; ani chwili wcześniej.

Druga Hodowla, która okazała się nie lepsza, o ile nie gorsza od Pierwszej rozwijała się w innej części Ogrodu i w odmiennym od poprzedniego środowisku. Tym razem nie było to środowisko płynne, lecz gazowe. Ze związków chemicznych o większej gęstości utworzono stałe podłoże, dzięki czemu związki te były stale dostępne . "Ktoś" zasadził niezliczone ilości znacznie dorodniejszych egzemplarzy nowych odmian. Niektóre z nich były wiele tysięcy razy większe i miały bardziej złożoną budowę od prostych, jednokomórkowych okazów Pierwszej Hodowli. Wprawdzie został odwrócony cykl węg Iowo-tlenowy, ale cały zasiew pozostał jednorodny Podobnie jak w przypadku Pierwszej Uprawy, osobniki rozmnażały się regularnie i samoczynnie kończyły życie Aby uniknąć nierównomiernego rozkładu odżywczych substancji chemicznych i oświetlenia, co miało miejsce w przypadku Pierwszej, "Ktoś" postanowił, że osobniki Drugiej Hodowli nie będą się poruszać po całym ogro dzie, lecz każdy z nich pozostanie w przydzielonej sobie jego części. W tym celu wyposażył je w silne wyrostki sięgające w głąb twardego podłoża i unieruchamiające roślinę. Z korzeni wyrastały łodygi lub pnie dźwigające wyższe partie roślin, tym samym umożliwiając im otrzymywanie koniecznej porcji światła. Górne części roślin - szerokie, cienkie i dość wiotkie - pełniły rolę przekaźników energii. Przepływające przez nie w obydwu kierunkach związki węglowo-tlenowe zapewniały roślinom odżywianie i wymianę z otoczeniem. Poza tym każdy okaz zaopatrzono w kolorowe radiatory wraz z generatorami małych cząstek. Rozmieszczono je symetrycznie; zazwyczaj w pobliżu wierzchołka.

Chcąc przyśpieszyć rozmnażanie się roślin "Ktoś" wywołał gwałtowne ruchy wibracyjne w gazowej powłoce. Z czasem przekonał, że ten sam burzliwy proces pomaga w zbieraniu Luszu.

Jeśli zaburzenia były dostatecznie gwałtowne, kładły kres życiu roślin, które umierając wydzielały Lusz. Miało to duże znaczenie, gdy istniała konieczność natychmiastowej dostawy tego surowca, gdyż nie trzeba było czekać na okres zbiorów.

Pomimo to, plon Drugiej Hodowli okazał się nader niezadowalający. Co prawda osiągnięto znaczny przyrost ilościowy, ale zbyt długie życie roślin nie wpływało korzystnie na jakość wytwarzanego przez nie Luszu. Przeoczono tu coś ważnego.

Przed założeniem Trzeciej Hodowli "Ktoś" długo Prowadził badania, krążąc nad swoim Ogrodem. Rzeczywiście zadanie, którego się podjął nie było wcale łatwe. Wprawdzie osiągnął sukces, ale tylko częściowy. Wyhodowany przez niego Lusz był znacznie gorszy od dzikiej, występującej w stanie naturalnym odmiany.

Jednakże uporał się z tym problemem, czego żywym świadectwem była Trzecia Uprawa. "Ktoś" odtworzył pierwotny cykl węglowo-tlenowy, a osobnikom przy wrócił ruchliwość, bowiem doświadczenie wykazało, że oba te czynniki zapewniają wytwarzanie wysokiej jakoś ci Luszu. Gdyby jeszcze udało się wyhodować większe okazy, sukces byłby zapewniony.

Mając to wszystko na względzie, "Ktoś" przeniósł na teren obecnej uprawy jednostki Pierwszej Hodowli, która nadal rozwijała się w części Ogrodu mającej płynne środowisko. Zmodyfikował je tak, aby mogły żyć i wzrastać w środowisku gazowym. Najpierw przystosował je do odżywiania się osobnikami Drugiej Hodowli, którym pozwolił w tym celu bujnie się rozwinąć. Tak powstały pierwsze Mobile, czyli Trzecia Hodowla. Mobile żywił się okazami Pierwszej Hodowli, a pozbawiając je życia produkowały Lusz. A więc teraz ilość Luszu była znaczna, ale jego jakość, jego struktura wibracyjna wciąż pozostawiała wiele do życzenia.

Przez czysty przypadek "Ktoś" odkrył Główny Katalizator produkcji Luszu. Długość życia monstrualnych i wolno poruszających się Mobili była nieproporcjonalna do ilości pobieranego przez nie pożywienia. Mobile żyły tak długo, że wkrótce zdziesiątkowałyby jednostki Drugiej Hodowli. Wówczas w całym Ogrodzie zostałaby zachwiana równowaga ekologiczna i ustałaby produkcja Luszu. Zarówno Drugiej, jak i Trzeciej Hodowli groziła Zagłada.

Zaczęło brakować okazów z Drugiej Hodowli i wobec tego nie było zaspokajane zapotrzebowanie energetyczne Mobili. Często zdarzało się, że dwa Mobile chciały zjeść tę samą jednostkę Drugiej Uprawy. To rodziło konflikt i powodowało fizyczną walkę między dwoma niezgrabnymi Mobilami. Czasem walczyło ich ze sobą nawet kilka.

Początkowo "Ktoś" był zdziwiony tymi zmaganiami, lecz później obserwował je z wielkim zainteresowaniem. Podczas walki Mobile wydzielały Lusz! I to wcale nie w małych, a przeciwnie - w sporych ilościach i w dodatku znacznie mniej zanieczyszczony, tak że przedstawiał on wartość użytkową.

"Ktoś" szybko sprawdził w praktyce dopiero co zrobione odkrycie. Wyjął następne okazy Pierwszej Hodowli z części Ogrodu o płynnym środowisku, przystosował je do życia w środowisku gazowym, ale wprowadził pewną zasadniczą zmianę. Nowe Mobile były mniejsze od poprzednich i miały żywić się innymi Mobilami. Rozwiązałoby to problem nadmiernej populacji Mobili, a podczas każdego między nimi starcia powstałoby więcej dobrego Luszu, nie mówiąc już o tym, który zostawał uwalniany w momencie, gdy nowe Mobile zabijały egzemplarze innych gatunków. Wówczas "Ktoś" mógłby przekazywać do "Gdzieś" znaczne ilości dość czystego Luszu.

W ten oto sposób powstała reguła Głównego Katalizatora. Konflikt między osobnikami cyklu węglowo-tlenowego powoduje stałe wytwarzanie Luszu. To było takie proste!

Zadowolony z wynalezienia formuły, "Ktoś" zaczął Przygotowywać Czwartą Hodowlę. Wiedział już, że zbyt duże i za długo żyjące Mobile z Trzeciej Hodowli nie mogły być użyteczne na większą skalę. A gdyby jeszcze wzrosła ich ilość, należałoby powiększyć cały Ogród, który z racji za małej przestrzeni nie mógł pomieścić jednocześnie wielkich osobników Trzeciej Hodowli i służących im za pokarm roślin z Drugiej Hodowli. Ponadto doszedł do słusznego wniosku, że jeśli Mobile będą poruszały się szybciej, łatwiej popadną w konflikty i tym samym zwiększy się ilość wydzielanego przez nie Luszu.

Jednym aktem woli uśmiercił pozostałe dotąd przy życiu niezgrabne Mobile z Trzeciej Hodowli. Jeśli zaś chodzi o osobniki Uprawy Pierwszej, nadal żyjące w wodnym środowisku, to zmienił ich wygląd, nadając im bogactwo kształtów i rozmiarów. Były teraz wielokomórkowcami i odznaczały się dużą ruchliwością. Zaopatrzył je również w system równowagi. Powstały więc osobniki (przeważnie nie poruszające się), które pochłaniały okazy węglowego cyklu Drugiej Hodowli, służące im za źródło energii. Powstały też i inne, bardzo ruchliwe Mobile, dla których źródło energii stanowiły poruszające się modyfikacje Pierwszej Hodowli.

Zamknięty obieg działał całkiem zadowalająco. Nieruchome osobniki Drugiej Hodowli rozwijały się znakomicie micie w płynnym środowisku. Żywiły się nimi małe, bardzo ruchliwe Mobile żyjące w wodzie. Z kolei większe oraz/lub inne będące w ciągłym ruchu Mobile, chcąc zdobyć energię konsumowały mniejszych "zjadaczy roślin". Kiedy jakiś Mobil zanadto urósł i zrobił się zbyt powolny, stawał się łatwym łupem dla mniejszych Mobili, które zachłannie się na niego rzucały. Chemiczne pozostałości procesu trawienia osiadały na dnie płynnego środowiska i dostarczały pokarmu "Nieruchomym" (modyfikacjom Drugiej Hodowli), zamykając w ten sposób obieg. Łańcuch pokarmowy przynosił w efekcie stały dopływ Luszu, który powstawał dzięki umierającym "Nieruchomym", w wyniku emocji, jakie wzbudzała w walczących ze sobą Mobilach sama walka oraz dzięki Mobilom ginącym podczas tychże walk.

Przeniósłszy się do innej części Ogrodu - środowiska gazowego otaczającego stałe podłoże zbudowane z gęstej materii - "Ktoś" zastosował tę samą technikę, jeszcze bardziej ją ulepszając. Stworzył więcej odmian "Nieruchowych" (okazy pierwotnej Drugiej Hodowli), aby nowym Mobilom dostarczyć dostatecznej ilości urozmaiconego pożywienia. Tak jak w pierwszej części Ogrodu, tak i tu została zachowana równowaga między dwoma gatunkami Mobili - tymi, które odżywiały się "Nieruchomymi" z Drugiej Hodowli i tymi, które potrzebowały innych Mobili, aby utrzymać się przy życiu dzięki czerpanej z nich energii. Powstały więc tysiące rodzajów Mobili różnej wielkości - osobniki małe i duże, choć nie tak wielkie, jak Mobile z Trzeciej Hodowli. Wszystkie zostały wyposażone w pomysłowe akcesoria ułatwiające walkę. Szybkość poruszania się pozwalała na wymknięcie się wrogowi, barwy ochronne miały na celu zmylenie przeciwnika, ruchliwe narządy służące do wykrywania niebezpieczeństwa, a niezwykle twarde wyrostki do chwytania, przebijania i rozszarpywania wroga. Wszystko to ułatwiało walkę i przedłużało czas jej trwania, a w konsekwencji zwiększało wydzielanie Luszu.

W ramach dodatkowego eksperymentu "Ktoś" zaprojektował i stworzył taką odmianę Mobila, która w porównaniu z Mobilami Czwartej Hodowli była słaba i niedołężna. Jednakże Mobile eksperymentalne miały dwie zasadnicze zalety. Mogły spożywać zarówno "Nieruchomych", jak inne Mobile i czerpać z nich energię. Poza tym "Ktoś" przekazał im cząstkę siebie - ponieważ nie było ani znane, ani dostępne inne źródło takiej Substancji - by służyła jako główny czynnik wzmagający ruchliwość. Wiedział, że zgodnie z Prawem Przyciągania, taka domieszka Substancji, część Jego, dążąca do połączenia się z nieskończoną Całością, spowoduje u tego szczególnego gatunku Mobila nieustającą ruchliwość. Tym samym dążenie do zaspokojenia potrzeb energetycznych poprzez pożywienie nie będzie jedyną silą pobudzającą Mobile do ustawicznej aktywności. A co ważniejsze, potrzeb wynikających z wewnętrznego przymusu, jaki stwarza wszczepiona drobinka "Kogoś", nie można będzie zaspokoić w Ogrodzie. Tak więc zawsze będzie istniała potrzeba ruchu i konflikt pomiędzy tą potrzebą a koniecznością pobierania energii, i o ile przetrwa, być może przyczyni się do stałej dostawy wysokogatunkowego Luszu.

Czwarta Hodowla przekroczyła wszelkie oczekiwania "Kogoś". Okazało się, że Ogród zaczął dostarczać dobry Lusz. "Równowaga życia" działała doskonale. Czynnik konfliktowy wpływał na wytwarzanie ogromnej ilości Luszu, a dodatkową dostawę tego surowce zapewniała śmierć wszystkich rodzajów Mobili oraz Nieruchomych. "Ktoś" wyznaczył specjalnych Nadzorców kierujących produkcją i pomagających przy zbiorach. Utworzył kanały, którymi transportowano nie oczyszczony Lusz z Ogrodu do miejsca zwanego "Gdzieś". Odtąd dzięki Ogrodowi "Kogoś" naturalne zasoby przestały być dla "Gdzieś" jedynym źródłem Luszu.

Po sukcesie, jaki Ogród "Kogoś" odniósł w produkcji Luszu, również Inni zaczęli projektować i budowa swoje Ogrody. Było to zgodne z Prawem Podaży i Popytu (Próżnia jest stanem nie zapewniającym równowagi), ponieważ Ogród "Kogoś" tylko częściowo pokrywał zapotrzebowanie "Gdzieś" na Lusz. Nadzorcy innych Ogrodów odwiedzali Ogród "Kogoś", aby zbiera resztki Luszu, które przeoczyli lub pozostawili Jego Zarządcy.

Po zakończeniu pracy "Ktoś" powrócił do "Gdzieś i zajął się innymi sprawami. Produkcja Luszu nadzorowana przez Zarządców utrzymywała się na stałym poziomie. Ale wszelkich zmian mógł dokonywać tylko sam "Ktoś". Zgodnie z jego zaleceniami Nadzorcy co jaki czas niszczyli część Czwartej Hodowli. Robili to, aby młodym, rodzącym się jednostkom zapewnić dostateczną ilość pierwiastków chemicznych, światła i innych środków odżywczych, a także po to, by zebrać dodatkowy Lusz powstały na skutek takiego żniwa.

W tym celu wywoływali zaburzenia, zarówno w gazowej powłoce, jak i stałym podłożu. Na skutek tych wstrząsów wiele okazów Czwartej Hodowli traciło życie, miażdżone przez przetaczające się masy gruntu lub zalewane przez wzburzone fale płynnego środowiska. (Ze względu na specyfikę swej budowy, osobniki Czwartej Hodowli nie mogły zachować życie po zanurzeniu w wodzie, gdyż przestawała w nich zachodzić przemiana węglowo-tlenowa.)

Życie Ogrodu toczyłoby się przez całą wieczność według tego schematu, gdyby nie ciekawość i spostrzegawczość "Kogoś". Od czasu do czasu badał on próbki Luszu dostarczanego przez jego Ogród. Nie miał ku temu właściwie żadnego innego powodu poza tym, że zachował jeszcze resztki zainteresowania swoim planem.

Dokonując analizy jednej z próbek, "Ktoś" niedbale sprawdzał emanację Luszu i już miał włożyć próbkę z powrotem do zbiornika, gdy nagle uświadomił sobie Różnicę. Była wprawdzie bardzo niewielka, ale jednak była.

Natychmiast się tym zainteresował. Jeszcze raz sprawdził próbkę. Pośród emanacji zwykłego Luszu wyczuwało się słabe promieniowanie Luszu oczyszczonego, wydestylowanego. To było wprost niemożliwe. Przecież czysty Lusz można było otrzymać dopiero po wielokrotnej obróbce jego naturalnych zasobów. Lusz pochodzący z Ogrodu "Kogoś" wymagał przed użyciem takiego samego potraktowania.

Ale fakt pozostawał faktem - próbka rafinowanego Luszu wykazywała tak czyste promieniowanie, że nie należało jej mieszać z substancją w stanie surowym, nie przetworzoną. "Ktoś" powtórzył badanie. Rezultat był identyczny. A więc w jego Ogrodzie działo się coś, czego nie zauważył.

"Ktoś" szybko opuścił "Gdzieś" i powrócił do Ogrodu. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak samo jak przedtem. Trwałe podłoże i gazowa powłoka Ogrodu tworzyły bezkresny zielony dywan refleksów odbijających się od rosnących okazów Drugiej Hodowli. Modyfikacje Pierwszej Hodowli rozwijały się w płynnym środowisku zgodnie z Prawem Akcji i Reakcji (wchodzącego w zakres Prawa Przyczyny i Skutku.) "Ktoś" nie zauważył źródła destylowanego Luszu ani na terenie Pierwszej, ani Drugiej Hodowli.

Pierwsze wibracje rafinowanego Luszu (już przetworzonego przez roślinność Drugiej Hodowli) dotarły do "Kogoś" od jednego z okazów Hodowli Czwartej. Błysk promieniowania powstał podczas niezwykłego zachowania się tego osobnika - walczył on na śmierć i życie z innymi osobnikami Czwartej Hodowli. "Ktoś" dobrze wiedział, że taka akcja nie mogłaby spowodować uwolnienia destylowanego Luszu, zaczął więc szukać przyczyny owego zjawiska.

I w tym właśnie momencie odkrył Różnicę. Jednostka Czwartej Hodowli nie walczyła o resztki pokarmu, jakie pozostały ze słabszej jednostki tej samej Hodowli, ani o smakowity liść z drzewa Hodowli Drugiej. Nie walczyła też w obronie własnego życia z atakującą ją jednostką Czwartej Hodowli.

Walczyła natomiast, by ocalić życie trzech swoich nowo narodzonych "dzieci", które oczekiwały na rezultat walki skulone pod dużym okazem Drugiej Hodowli. Nie ulegało wątpliwości, że to było właśnie przyczyną powstawania błysków destylowanego Luszu.

Podążając tym tropem, "Ktoś" posprawdzał, co robią w Ogrodzie pozostałe osobniki Czwartej Hodowli i stwierdził powstawanie podobnych błysków w momencie, gdy inne stworzenia walczyły w obronie swoich "młodych". Wciąż jednak coś tu się nie zgadzało. Gdyby wszystkie żyjące w tym momencie egzemplarze Czwartej Hodowli podjęły taką akcję, to suma powstałych w jej efekcie rozbłysków destylowanego Luszu nie dałaby nawet połowy tego, co znajdowało się w próbce wyjętej ze Zbiornika. A więc musiała istnieć jeszcze inna przyczyna powstawania rafinowanego Luszu.

"Ktoś" krążył nad Ogrodem, systematycznie przeszukując każdy jego zakątek. W końcu zlokalizował źródło promieniowania wysokogatunkowego Luszu. Szybko j udał się w tym kierunku,

I rzeczywiście - w pewnej części Ogrodu, pod dużym liściastym okazem Drugiej Uprawy stała samotnie jedna z eksperymentalnych Modyfikacji Czwartej Hodowli, tych, które miały w sobie Jego Cząstkę. Nie była "głodna". Nie popadła w konflikt z inną jednostką Czwartej Uprawy. Nie walczyła w obronie swoich "młodych". No to dlaczego wydzielała tak dużo destylowanego Luszu?

"Ktoś" przysunął się jeszcze bliżej. Skoncentrował się intensywnie na tym stworzeniu - i już wiedział, w czym rzecz. Było samotne! To właśnie stanowiło powód wydzielania przez nie czystego Luszu.

Gdy "Ktoś" odsunął się, znów zauważył coś niezwykłego. Zmodyfikowana Jednostka Czwartej Hodowli nagle uświadomiła sobie jego obecność. Upadła na podłoże i zaczęła wić się w dziwnych konwulsjach, wydzielając przezroczysty płyn z dwóch otworów służących do odbioru promieniowania. W tym momencie wytwarzała jeszcze więcej destylowanego Luszu.

To właśnie wtedy "Ktoś" stworzył swoją słynną Formułę DLP (Destilled Loosh Production - produkcja destylowanego Luszu - przyp. tłum.), którą stosuje się w Ogrodzie po dziś dzień.

Rezultat tej historii jest dobrze znany. "Ktoś" włączył do swej Formuły taką zasadę: "...wytwarzanie przez jednostki typu 4M czystego, destylowanego Luszu jest wywołane przez niezaspokojenie, ale tylko wówczas, gdy niezaspokojenie to wypływa z potrzeb o wyższym poziomie wibracyjnym niż potrzeby zmysłowe. Im większe takie niezaspokojenie, tym większa produkcja destylowanego Luszu..."

Wykorzystując Formułę w praktyce, "Ktoś" wprowadził w swoim Ogrodzie drobne zmiany. Są one dobrze znane każdemu historykowi. Wszystkie osobniki podzielił na połowy (aby zrodziło się w nich poczucie samotności, kiedy będą usiłowały ponownie się połączyć, chcąc uzyskać jedność) i zwiększył przewagę okazów typu 4M. To są dwie najistotniejsze innowacje.

W chwili obecnej Ogród jest fascynującym przykładem wydajnej produkcji Luszu. Nadzorcy już dawno stali się Mistrzami w Sztuce stosowania Formuły DLP. Jednostki typu 4M zdominowały inne gatunki i rozprzestrzeniły się w całym Ogrodzie, z wyjątkiem głębszych części wodnego środowiska. Są one głównymi producentami destylowanego Luszu.

W oparciu o doświadczenie, Nadzorcy wypracowali całą technologię zbierania Luszu z osobników typu 4M, wykorzystując w tym celu pomocnicze narzędzia. Najbardziej powszechne z nich nazwano miłością, przyjaźnią, rodziną, chciwością, nienawiścią, bólem, winą, chorobą, zarozumiałością, ambicją, poczuciem własności, posiadaniem, poświęceniem, a na większą skalę - narodowością, prowincjonalizmem, wojnami, głodem, religią, automatyzacją, wolnością, przemysłem, handlem, i tak dalej. Nigdy dotąd nie było tak wysokiej produkcji Luszu...



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :papa:
 
     
Molka 
Moderator


Pomogła: 60 razy
Dołączyła: 02 Maj 2009
Posty: 6909
Wysłany: Wto Lip 19, 2011 16:48   

http://forumzn.katalogi.p...nia_-t8522.html
Cytat:
Mam taki problem, i nie za bardzo wiem do kogo się zwrócić, bo w okół mnie sami sceptycy ;)

Dzień po wszystkich świętych obudziłam się w środku nocy leżąc na wznak. Miałam zamknięte oczy. Nagle zaczęło mi się robić jasno przed oczyma. Chciałam się ruszyć - nie mogłam. Poczułam w głowie szum. Chciałam krzyknąc, ale w gardle czułam uścisk (jakby coś lepkiego). W końcu udało mi się szarpnąć głową, i wszystko nagle przeszło. Leżałam jeszcze chwile z bólem głowy. Nie czułam strachu - zastanawiałam się co się mogło stać. Stwierdziłam że może byłam w jakimś półśnie lub czymś, więc przewróciłam się na bok i normalnie zasnęłam.

Ale wczoraj miałam podobną sytuacje. Z tym że przed 'paraliżem' śnił mi się paskudny sen. Niby normalne, codziennie sytuacje z moimi znajomymi, ale oni mieli okropne twarze, powykrzywiane, można powiedzieć że demoniczne. Obudziłam się (tak mi się wydawało) i zaczęłam latać! Przeleciałam przez mój pokój na korytarz, w ktorym wisi lustro. Spojrzałam w nie i zobaczyłam swoją-nie swoją-twarz, pwykrzywioną tak jak twarze moich znajomych z wcześniejszego snu. Wleciałam do pokoju mojej mamy i próbowałam ją obudzić, krzycząc i zrzucając różne przedmioty. W końcu uświadomiłam sobie, że to musi być sen i za wszelką cene próbowałam się obudzić. Udało mi się. Leżałam na brzuchu i znowu poczułam szum w uszach. Nie mogłam się ruszyć. Próbowałam tak jak poprzednio ruszyć głową, ale bez skutku. Po chwili udało mi się ruszyć nogą, i tak jak poprzednio wszystko przeszło. Poczułam ukucie strachu, bo drugi raz zdarzyła się ta sama sytuacja. Przesunęłam się na skraj łóżka i pierwsza myśl jaka mi przeszła przez głowę- pomodlić się. A jestem osobą niewierzącą. Zaczęłam więc powtarzać "Ojcze NAsz" [tylko to umiem:x] aż usnęłam.

Teraz.
Czy ktoś może wiedzieć co się mogło przytrafić?


Cytat:
Mialas OOBE kolezanko,ciesz sie,niektorzy dlugo cwicza zeby osiagnac to co TY Pozdrawiam...

:)
 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 16, 2011 14:35   

Dzisiaj po raz pierwszy od paru miesięcy udało mi się odzyskać świadomość we śnie. Kiedy zaczynał być nieprzyjemny skupiłem się na roślinach rosnących wokoło i przestałem myśleć. Po chwili odzyskałem kontrolę nad wszystkim wokoło. Cudowne uczucie. Przez chwilę zastanawiałem się czy nie polecieć z balkonu, ale zwątpiłem mimo, że zdawałem sobie całkowicie sprawę, że to tylko OSPUO. Więc popróbowałem znowu latać na balkonie, ale wyszło mi takie bardziej dryfowanie astronauty, coś w rodzaju pływania żabką w powietrzu. Z tego wynika, że wciąż jest we mnie sporo rożnych lęków, którym będę stawiał czoła. Ale generalnie z tego co czytałem takie niewymuszone spontan LD to dobry znak.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
Ostatnio zmieniony przez Waldek B Wto Sie 16, 2011 14:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved