Strona główna Fakty żywieniowe Jak się żywić? Przepisy Historia diety Forum  

  Forum dyskusyjne serwisu www.DobraDieta.pl  FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Czat      Statystyki  
  · Zaloguj Rejestracja · Profil · Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości · Grupy  

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Molka
Pon Gru 24, 2012 13:51
Stres
Autor Wiadomość
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Wto Wrz 21, 2010 11:10   Stres

Czy ktoś podejmie się kompetentnie wyjaśnić, dlaczego sterydowe hormony stresu, głównie kortyzol, zatem zostańmy przy tej krótkiej nazwie,
dlaczego więc kortyzol wydzielany w zwiększonej ilości w stresie powoduje osłabienie odporności immunologicznej?
Przecież powinno być odwrotnie, stres powinien zwiększać odporność na wszystko, również na choroby.
JW
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 21, 2010 12:14   Re: Stres

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Czy ktoś podejmie się kompetentnie wyjaśnić, dlaczego sterydowe hormony stresu, głównie kortyzol, zatem zostańmy przy tej krótkiej nazwie,
dlaczego więc kortyzol wydzielany w zwiększonej ilości w stresie powoduje osłabienie odporności immunologicznej?
Przecież powinno być odwrotnie, stres powinien zwiększać odporność na wszystko, również na choroby.
JW


Heh , co mi tam.Spróbuję.
Filogenetycznie patrząc , reakcja alarmowa jest jednym z podstawowych mechanizmów behawioralnych u zwierząt.Istotą reakcji alarmowej jest stworzenie warunków do wykonania nadzwyczajnego krótkotrwałego wysiłku celem walki lub ucieczki.Fizjologicznie jest zatem "obliczona" na krótki czas trwania.Innymi słowy zasadniczo chodzi o to by dać radę uciec przez szablozębym i już.W schemacie typowej reakcji alarmowej najpierw ulega aktywacji układ współczulny , oś przysadka-nadnercza nieco później.Przy normalnym tj krótkim czasie trwania reakcji poziomy kortyzolu wcale nie są aż takie znaczne.W badaniach ochotników uprawiających sporty ekstremalne wykazano akurat krótkotrwałe wzmocnienie układu imm.np poprzez aktywację i zwiększenie liczby komórek NK.Jeśli reakcja alarmowa trwa zbyt długo wobec jej fizjologicznego planu podstawowego oś przysadka-nadnercza zyskuje ilościową przewagę co otwiera drogę do efektów w tej reakcji nieprzewidywanych i zbędnych - stąd stres krótkotrwały (fizjologiczny) w sumie jest korzystny , nienaturalny stres przewlekły zabija.
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 21, 2010 13:40   Re: Stres

Bruford napisał/a:
oś przysadka-nadnercza

a podwzgórze?
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Wrz 21, 2010 13:42   Re: Stres

Hannibal napisał/a:
Bruford napisał/a:
oś przysadka-nadnercza

a podwzgórze?

Kortykoliberyna , wiadomo , w skrócie piszę.
 
     
Mariusz_ 
[Usunięty]

Pomógł: 12 razy
Wiek: 24
Dołączył: 16 Sie 2010
Posty: 2808
Wysłany: Wto Wrz 21, 2010 15:05   

Przy ciągłym stresie (fizyczny, umysłowy) pula kortyzolu zostaje wyczerpana. Kortyzol wtedy jest na niskim poziomie i nie spełnia swojej roli w organizmie

http://www.thedoctorwills...ss/art2431.html

-------------------------------------------------------------------
Cortisol helps to control Allergies (by stabilizing the Cell Membrane of Lysosomes, Immune System Cells that, when ruptured initiate the Inflammation involved in Allergies). research
DHEA (Dehydroepiandrosterone) helps to prevent Allergies. research
Progesterone (cream applied topically) often alleviates Allergies (due to its role as a precursor for the production of Glucocorticosteroid Hormones such as Cortisol and Cortisone).

http://www.naturaltherapy...=index_02c76709

---------------------------------------------------------------------------------------------
The more histamine that is released, the more cortisol it takes to control the inflammatory response and the harder the adrenals have to work to produce more cortisol.

The harder the adrenals have to work the more fatigued they become and the less cortisol they produce, allowing histamine to inflame the tissues more.

The vicious circle can lead to progressively deeper adrenal fatigue as well as to larger allergic reactions.

Anything that you can do to break this cycle will help your adrenal glands and reduce the effects of allergies. (Adrenal Fatigue, pg. 175)
How do you break the cycle in order to help your adrenal glands and get relief from allergies?

http://www.smart-publicat...nal_support.php
------------------------------------------------------------------------------------

W przypadku niewydolności kory nadnerczy nadnercza nie wytwarzają hormonów immunosupresyjnych w zasadzie żadnych hormonów



http://www.nanp.org/Kharr...show/index.html Polecam zapoznac się z tym opracowaniem



www.drlam.com/articles/adrenal_fatigue.asp

http://www.youtube.com/wa...feature=channel
http://www.youtube.com/watch?v=B6RJrff8Psg
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Śro Wrz 22, 2010 00:02   Re: Stres

Bruford napisał/a:
Jeśli reakcja alarmowa trwa zbyt długo wobec jej fizjologicznego planu podstawowego oś przysadka-nadnercza zyskuje ilościową przewagę co otwiera drogę do efektów w tej reakcji nieprzewidywanych i zbędnych - stąd stres krótkotrwały (fizjologiczny) w sumie jest korzystny , nienaturalny stres przewlekły zabija.

Jasne, wyrzut hormonów białkowych następuje w ułamku sekundy, zwiększenie poziomu sterydów jest rzędu godzin.
Silny długotrwały stres prowadzi do śmierci, dlatego nie wolno samochodem ścigać nosorożca dłużej, niż kilkanaście minut, żeby nie wyzionął ducha na zawał. Nadzwyczajne zagrożenie wymaga nadzwyczajnej mobilizacji wszystkich sił aż po śmierć, bo i tak nie ma już nic do stracenia, a zyskać można życie. To oczywiste.
Wszakże istnieje długotrwały stres umiarkowany, np. podczas wędrówki przez pustacie w poszukiwaniu pożywienia, mobilizujący do wysiłku, gdy zakładamy, że mamy szansę dotrzeć do celu. Ten stres jest związany z podwyższeniem poziomu kortyzolu, który to hormon zmniejsza odporność na zakażenia. Dlaczego?
Pan proponuje przyjąć, że jest to efekt uboczny, błąd przyrody.
Czy tak jest rzeczywiście? Jakie za i przeciw można wysunąć?
Selye niezupełnie tak to ujmował, ale należy moim zdaniem wyróżnić trzy rodzaje stresu.
Trzeci rodzaj stresu, umiarkowane zagrożenie, które prowadzi do niechybnej śmierci, np. samotny rozbitek na skalistej wysepce, bez jedzenia, z dala od szlaków morskich. Klasyczny rodzaj przewlekłego destrukcyjnego stresu spowodowanego beznadzieją i niemożnością ratowania się, wyzwalający apatię. Oczywistym jest, że w takim wypadku nie ma znaczenia mobilizacja odporności i sił, bo i tak jednostka umrze. Nie warto jej mobilizować do walki, ewolucja nie zmusza takiej grupy do doskonalenia sposobów przetrwania, więc mogą popaść w apatię.

Natomiast drugi przypadek jest ciekawy, wykracza poza ramy logiki ewolucyjnej. Dlaczego sterydy mobilizując do długotrwałej wielomiesięcznej aktywności, która ma duże szanse na sukces, jednocześnie podcinają obronę immunologiczną? Czy rzeczywiście jest to błąd przyrody?
Ewolucja właściwie nigdy nie błądzi, zawsze musi naprawiać swoje błędy.
Np. ze względu na konieczność chłodzenia jąder u ssaków, zwisają one poza organizmem. Nie są potrzebne dla przeżycia jednostki, ale są niezbędne dla podtrzymania gatunku. Dlatego, skoro już musiały zostać wystawione na niebezpieczeństwa, stały się niezwykle wrażliwe na ból, żeby każdy samiec otaczał je należytą opieką.

Jakieś logiczne wytłumaczenie działania sterydów musi być.
Błąd w tak ważnej dziedzinie, jak walka o przeżycie moim zdaniem jest mało prawdopodobny. Chyba, że nie dało się inaczej i występuje jakaś kompensacja tego błędu.
Jak w przypadku jąder.
JW
 
     
Bruford

Pomógł: 32 razy
Dołączył: 28 Sty 2005
Posty: 1739
Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Wrz 22, 2010 10:00   Re: Stres

Witold Jarmolowicz napisał/a:
[Dlaczego?
Pan proponuje przyjąć, że jest to efekt uboczny, błąd przyrody.
Czy tak jest rzeczywiście? Jakie za i przeciw można wysunąć?
JW


Nie wiem czy błąd.Efekt uboczny być może.Rozszerzył Pan zakres tych rozważań zasadniczo do wątków antropologicznych czy psychologicznych.Tym samym model zwierzęcy już nie będzie adekwatny.Proszę zwrócić uwagę na casus rozbitka.Rozbitek w odróżnieniu od szczura dysponuje neocortexem zatem umiejętnością myślenia abstrakcyjnego.Apatia czy "utrata nadziei " to pochodna świadomej lub podświadomej kalkulacji neocortexu.
Merytorycznie : owszem obniżają odporność na zakażenia ale mobilizują do wysiłku , zmniejszają próg bólu itd.Pamiętajmy ,że priorytetem przyrody nie jest przeżycie pojedynczego egzemplarza ale odpowiedniej puli egzemplarzy celem przekazania genów z zachowaniem możliwie dużej zmienności układu HLA.Z punktu widzenia przyrody nie jest zasadne zatem przedłużanie reaklcji alarmowej w nieskończoność.
Kolejna sprawa.Wbrew , być może potocznym wyobrażeniom, homeostat biologiczny nie jest w żadnym razie tworem doskonałym choć być może najlepszym możliwym.Jego cechą na wszystkich poziomach jest szkodliwość mechanizmów adaptacyjnych w dłuższym okresie trwania.Jeśli weźmie Pan pod osąd dowolny układ funkcjonalny w organiźmie to przy wystąpieniu dysfunkcji zawsze będą uruchomione mechanizmy wyrównawcze ale ich działania jest korzystne zawsze jedynie przez jakiś czas.Utrzymywanie się dysfunkcji i zarazem mech.ją wyrównujących zbyt długo prowadzi do zmian negatywnych , potem często gęsto nieodwracalnych jak np przebudowa narządu.[/list][/code]
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Śro Wrz 22, 2010 13:42   

Byc moze utrzymanie ukladu odpornosciowego w momencie bezposredniego zagrozenia zycia kosztuje zbyt wiele wysilku. Dlatego organzim wylacza zbyteczne funkcje I skupia cala energie na najpotrzebniejszych funkcjach?

Krew jest wpompowana w miesnie, adrenalina zaczyna zalewac organizm, zaczyna sie wzmozona produkcja energii I jestesmy w stanie bojowym. Wydaje sie ze to ma sens bo po co komu leukocyty w stanie pelnej gotowosci jak grozi mu odciecie glowy?

Co innego bezludna wyspa I perspektywa spedzenia na niej reszty zycia :)
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Śro Wrz 22, 2010 13:47   

Organizm musi byc zbyt madry na to zeby w momencie zagrozenia zycia skupiac swoja uwage I wzmacniac wszystkie mozliwe systemy. Bitwy sie wygrywa przez skupianie calej swojej sily na jednym zadaniu, odcinku czy slabosci ;) pofilozofowalem troszke...
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Czw Wrz 23, 2010 00:34   

Panie Brufordzie,
Bezludna wyspa jest tylko antropocentryczną ilustracją. Szczur zamknięty w pułapce bez możliwości ucieczki i zdobycia pożywienia podlega podobnemu stresowi jak rozbitek. Reakcje psychiczne związane ze stresem mają niewiele wspólnego z neocortex, a znacznie więcej z międzymózgowiem.
Czego najlepszym dowodem jest, że tych reakcji nie można opanować siłą woli.
Cytat:
Byc moze utrzymanie układu odpornościowego w momencie bezpośredniego zagrozenia zycia kosztuje zbyt wiele wysilku. Dlatego organizm wyłącza zbyteczne funkcje I skupia cala energie na najpotrzebniejszych funkcjach?

To oczywiste, ale tutaj rozważamy stres długotrwały związany z kortyzolem, a nie adrenaliną, mobilizujący do długofalowego działania, a nie intensywnej krótkotrwałej walki o przeżycie.
Nie upieram się, tylko poszukuję wytłumaczenia. Być może rzeczywiście nie dało się inaczej rozwiązać naturze tego problemu.
Zważywszy jednak na ogromną śmiertelność potomstwa każdego gatunku, ponad 90%, reszta, która przeżywała, musiała być wolna od niedoskonałości przystosowania.
Właśnie, może zatem warunki długotrwałego stresu nie wymuszały zwiększenia odporności immunologicznej?
Może np. wędrówka w poszukiwaniu pożywienia zmniejszała ryzyko infekcji? To możliwe, ponieważ wówczas kontakty pomiędzy osobnikami danego gatunku zmniejszały swoją częstość. Zatem nic nie wymuszało podwyższania obrony immunologicznej, a nawet można było na niej zaoszczędzić i wykorzystać "zapasy" białkowe immunoglobulin do wydłużenia czasu przeżycia w głodzie. To zaczyna mieć sens.
JW
 
     
gudrii 


Pomógł: 19 razy
Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 1967
Skąd: everywhere
Ostrzeżeń:
 1/2/3
Wysłany: Czw Wrz 23, 2010 08:03   

A moze jest to wlasnie sposob natury na odseparowyanie slabszych od silniejszych. Wiadomo ze przewlekly sters jest powiazany tylko z chorobami i problemami. Nieumiejetnsc znalezienia rozwiazania problemu powoduje przewlekly stres ze wszelkimi tego konsekwencjami

(Moze zalozeniem jest to aby takiemu zestresowanemu osobnikowi ulatwic jak najszybsze zejscie aby nie pwoielil wadliwego genu?)

Po co naturze osobnik ktory nie potrafi sobie radzic z problemami szybko i skutecznie? po co natura mialaby starac sie ulepszac tego sosbnika skoro moze postawic na tego ktory "dziala" prawidlowo (radzi sobie ze stresem poprzez szybkie rozwiazywanie wszelkich problemow).

Przeciez nie ma sensu kontynuowac czegos co nie przynosi efektow...No i jak wiadomo przewlekly stres blokuje czynnosci rozrodcze.

No i waznym jest aby moc ustalic jak dlugo stres dziala dopingujaco a do jakiego momentu zaczyna dzialac destrukcyjnie. Ale to chyba nie do ustalenia bo zalezy wlasnie od jednostki i jej szczescia.
_________________
"The object of war is not to die for your country but to make the other bastard die for his."
George S. Patton
Ostatnio zmieniony przez gudrii Czw Wrz 23, 2010 08:10, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Wrz 26, 2010 22:46   

Odczuwam niedosyt, że niczego porządnie nie wyjaśniliśmy.
Z tym spadkiem odporności sprawa nie jest jasna.
Zauważmy, że zdarza się i tak, że długi stres mobilizuje siły obronne i dopiero kiedy mija zagrożenie, organizm popada w chorobę z powodu byle infekcji.
JW
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Nie Paź 31, 2010 17:00   

Dość prosto i składnie wyłożone - w skrócie HPA axis:
Cytat:

Quick review. The hippocampus in our brains secretes CRH, a hormone that tells our pituitary gland to secrete ACTH, which then travels down through the blood to the adrenal glands (which sit on top of the kidneys). When stimulated by ACTH, the adrenal glands spit out adrenaline and cortisol. Pow! You are ready to fight, or run, or do whatever it is you need to do with your jacked-up stress hormones.
Eventually, cortisol itself can tell the hippocampus to cool it - stop producing CRH, and the cycle shuts down. Or that's how it is supposed to work. In depression, anxiety, and obesity, the cycle is broken. Cortisol stays high. The brain and adrenal glands try to compensate by downregulating some of the receptors, but it doesn't seem to work, at least not long term. Once you have an out of whack hormonal system, all the elements of the hormonal system seem to get out of whack at the same time. I've only introduced the main characters so far - the HPA axis itself - the supporting cast is many-fold and regulates sleep, appetite, and mood. Some of the members will be familiar to you - leptin, orexin, and serotonin among others.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
Hannibal 
Moderator

Pomógł: 191 razy
Wiek: 40
Dołączył: 25 Lut 2007
Posty: 15904
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 01, 2010 08:17   

Cały artykuł, którego fragment zacytowała flo jest tutaj - http://evolutionarypsychi...-obesity-2.html
jest tam o:
- chorobie Cushinga - nadnercza produkują zbyt dużo koryzolu
- samobójstwach - podwyższony poziom kortykoliberyny, który skutkuje zwiększoną produkcją kortykotropiny i kortyzolu
- leczeniu antydepresyjnym, które wydaje się rozwiązywać problemy hormonalne, choć wg nowych badań dla różnych typów genów receptora kortykoliberyny mamy różne odpowiedzi na owe leczenie (dla jednych typów będzie ono skuteczne, dla innych nie)
- leptynie, która reguluje nasz apetyt (im jest jej więcej tym apetyt mniejszy)
- oreksynie, która stymuluje apetyt, której jest mniej w depresji, aktywuje katecholaminy
- interleukinie 6 (IL-6) - podwyższony poziom tej cytokiny obserwujemy w przypadku otyłości i depresji
_________________
Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Lis 01, 2010 08:29, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Lis 01, 2010 16:28   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Odczuwam niedosyt, ze niczego porzadnie nie wyjasnilismy.
Z tym spadkiem odpornosci sprawa nie jest jasna.
Zauwazmy, ze zdarza sie i tak, ze dlugi stres mobilizuje sily obronne i dopiero kiedy mija zagrozenie, organizm popada w chorobe z powodu byle infekcji.
JW


Moim zdaniem pojecie stresu jest zbyt ogolne, zbyt szerokie.
To jest jakas promocja aleksytymii!

Kompletne pomieszanie z poplataniem.
Do jednego wora wrzuca sie najrozniejsze emocje, o roznej modalnosci, roznym nasileniu, roznym czasie trwania.
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
Paweł-poprostu 


Pomógł: 5 razy
Wiek: 29
Dołączył: 08 Cze 2010
Posty: 697
Skąd: Polkowice
Wysłany: Pon Lis 01, 2010 20:56   

Zaciekawił mnie Pana temat!
Jutro postaram się dowiedzieć jak najwięcej na ten temat.
Lecz dzisiaj też coś napisze, bo aż mnie nosi by pomóc w tak spornej i mrocznej kwestii.

Nasz ukochany Kortyzol, po zwolnieniu przez korę nadnerczy, przechodzi przez błony lipidowe komórek wątroby (ze względu na hydrofobowy charakter może przejść bezpośrednio przez błony komórkowe), a następnie wiąże się z receptorów glukokortykoidów (GR). Ten dimeryzuje receptor kortyzolu / GR kompleks przechodzi do jądra, gdzie wiąże się następnie do glukokortykoidów. Odpowiedź (GRE), jest podobna do CREB i daje podobne wyniki (syntezuje więcej PEPCK).

Powinienem oznaczyć cytatem, lecz tego nie zrobię, gdyż ostatnim razem ja to pisałem w temacie "cAMP" do którego Pana zapraszam.
Kompanii brak, chyba się Hannibal wyładował. :sad:

Nie bez powodu pogrubiłem powyższą informacje.
Jest ona kluczowa!
http://www.biotechnolog.pl/news-678.htm
Genetyka w rzeczy samej ma wielkie możliwości, ale nie oto się tu rozchodzi.
Dzisiaj już nie mam czasu wiec tylko podsumuje, a jeśli uzna Pan coś za mało jasne to zabłysnę jutro.

Podsumowanie:
Jeśli stresu jest pozbawiony wysiłku fizycznego jest nienaturalny i szkodliwy, wręcz wyniszczający, ale jeśli towarzyszy mu fizyczne uzasadnienie wywołujące przyspieszenie przemiany materii, ruch, akcja - to jest to jak najbardziej naturalne i fizjologiczne.
Kiedy zachodzi cały szereg reakcji biochemicznych przygotowawczych do "akcji" to ta akcja musi nastąpić, a gdy tak się nie dzieje jest to bezcelowe rozpoczęcie nie mające przełożenia w praktyce. Bez impulsu zwrotnego jest to proces nieziszczony, a więc szkodliwy. Lecz gdy impuls zwrotny wraca całość się klei i otrzymujemy sowitą zapłatę w wyniku pobudzenia układu. To tak jak przy głodówce, jeśli by brakowało impuls pobudzającego do regeneracji, człowiek nie dozna by odnowy biologicznej, w gruncie rzeczy został by skazany na straty.
Jeśli człowiek wytwarza dużo impulsów mobilizujących, to zmusza organizm do przyspieszenia funkcji życiowych, ustrój się odmładza.
Sam stres szkodzi, lecz pozwala organizmowi uzyskać znacznie więcej nisz gdyby go nie było.
Pozwala dotrzeć do naszych najgłębszych instynktów.
W chwilowym przypływie adrenaliny możemy dokonamy rzeczy nieosiągalnej dla nas w stanie normalnym. Podczas takiego pobudzenia impuls zwrotny stymulowany wysiłkiem będzie zawsze przewyższał ten który wytwarzamy mordując się ćwiczeniami fizycznymi bez stresu (na sucho).

Reasumując: sam stres szkodzi, lecz korzyści płynące z możliwości jego spożytkowania są niebywale bardziej doniosłe i rewitalizujące dla naszego ustroju, niż jakiekolwiek "suche" pozbawione emocji wysiłki :-) .
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=-rdnYY5eODQ
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 15:12   

Ciąg dalszy stąd: http://www.dobradieta.pl/...p=156001#156001
Trochę chaotyczne notatki które wysyłałam do kogoś:

Są 2 części mózgu które rzeczywiście doznają strat neuronów, wyraźnie się starzeją pod wpływem upływu lat i stresu: hipokamp i "substantia nigra" (-> Choroba Parkinsona).
O ile straty w tkankach hipokampu pod wpływem glikokortykoidów (kortyzol) są odwracalne po wyleczeniu choroby Cushinga, o tyle po PTSD (np. "nieszczęśliwym dzieciństwie") i po depresji - nie. Znanym faktem jest utrata pamięci pod wpływem długotrwałego przyjmowania kortykosterydów, a także w depresji.
Ale w sumie tu mi się coś nie zgadza - czemu oddziaływanie substancji chemicznej jaką jest kortyzol miało by być odwracalne w jednym przypadku, a w drugim nie. Może wcale nie o to chodzi. Może wyleczona choroba Cushinga jest wyleczona, i jest git, i może swobodnie nastąpić regeneracja, a wyleczenie PTSD czy depresji nie jest tak do końca możliwe i stąd wynikają utrzymujące się zniszczenia. Może chodzi mi o to, ze osoby z depresja czy PTSD mają lub utrwalają specyficzny rys osobowości - taki, że nie jest możliwa regeneracja.

Dalej mówi o tych pawianach.
Na przykład pawiany uplasowane nisko w hierarchii społecznej mają wysoki bazowy poziom kortyzolu, dalej - mają słabą, spowolnioną odpowiedź kortyzolową na faktyczne, prawdziwe zagrożenie. I długo też u nich zajmuje oczyszczenie ze stresu.
To odpowiada u człowieka modelowi depresji.
Oczywiście to tylko w ten sposób działa jeśli hierarchia jest sztywno ustalona - w momencie rewolucji wysoko postawiony baboon będzie miał podobnie podniesiony poziom kortyzolu (i wszystko co za tym idzie, np. wyłączony układ odpornościowy), także babón troll który wpada i robi zamieszanie w stadzie i zaczepia wszystkich - też płaci za swoje zachowanie
No i dalej badał też typy osobowości babónów i umiejętność regulacji emocji, i to ma zasadnicze znaczenie oczywiście jeśli chodzi o poziom glikokortykoidów - przechlapane ma babón z osobowością typu A, który widzi zagrożenie tam gdzie go nie ma, podobnie babón, który w momencie zagrożenia pasywnie oddaje kontrolę napastnikowi, nie stosuje zasady "najlepszą obroną jest atak" - pozbywa się poczucia kontroli, podbija tym samy poziom glikortykoidów dwukrotnie. Pobity, pokonany babón który wyżyje się na jakimś mniejszym i słabszym ma ostatecznie dwukrotnie niższy poziom glikortykoidów.
No i dalej izolacja społeczna, brak grupy wsparcia, kółka przyjaciól - to jest ogromnie ważny czynnik w przewidywaniu choróbsk takich jak nadciśnienia, choroby serca etc. U babónów, ale to wszystko ponoć przekłada się na sytuację u ludzi.
W skrócie, czynniki które niwelują przeciągający się podwyższony poziom glikokortykoidów (w/g Sapolskyego)
* odpowiednie rysy osobowości pozwalające na regulację emocji,
* postrzeganie siebie w roli osoby kontrolującej sytuację i mogącej przewidzieć rozwój wydarzeń (tak przy okazji, niezawodnym sposobem na wywołanie depresji u szczurów jest traktowanie ich prądem w losowych odstępach czasu kompletnie bez przyczyny - taki PRL w pigułce),
* sposoby na rozładowanie emocji, znalezienie ujścia,
* szeroka grupa przyjaciół i wsparcie rodziny,

psyche miażdzy somę :shock:
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Pon Lis 29, 2010 16:45, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 16:57   

flo, dobrze kombinujesz, bierz pod uwagę że są to tylko badania, które nie pokazują wszystkich przypadków, aczkolwiek racja, te uszkodzenia w depresji są trudniej odnawialne, ponieważ teoretycznie trudniej pozbyć się depresji - wpływu psychicznego na organizm niż zaburzeń niejako mechanicznych spowodowanych złym odżywianiem...

jeżeli jednak chodzi o leczenie depresji to można powiedzieć że jest ona w pewnym sensie łatwiejsza do wyleczenia... tylko trzeba przedsięwziąć odpowiednie środki - kroki.
_________________

 
     
Waldek B 
Moderator


Pomógł: 51 razy
Dołączył: 06 Lip 2008
Posty: 3552
Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 17:32   

Łazariew w drugiej części diagnostyki pisze, że zabija nie sam stres, a nieprawidłowy stosunek do niego.

Człowiek wierzący, który rozumie, że świat jest inteligentny i wszystko nieprzyjemne, co się wydarza, trzeba przyjmować jako dane przez Boga dla oczyszczania i wzmacniania duszy będzie dużo bardziej odporny na stres od człowieka pysznego, który stawia pomyślny los, rodzinę i wartości ziemskie na pierwszym miejscu. Przepełniony pychą zawsze jest drażliwy i obraża się. Pycha - to niechęć do przyjmowania raniącej sytuacji.
_________________
http://waldekborowski.deviantart.com/
 
     
grizzly
[Usunięty]

Wysłany: Wto Lis 30, 2010 00:40   

Waldek B napisał/a:
...Łazariew w drugiej części diagnostyki pisze, że zabija nie sam stres, a nieprawidłowy stosunek do niego. ...
Pycha - to niechęć do przyjmowania raniącej sytuacji.

:hihi: Nie, no jasne! Genialne! :hihi:
Gdy chorujesz czy wrecz widac, ze "wieko trumny" sie domyka
zaniechaj wszystkiego, oprocz stosowania "wiary" w wiedze "z pod peruczki"!

Badz skromny jak "czlonek ppr" lub "stowarzyszenia" - wiadomo jakiego ! :viva:
.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 08:53   

Waldek B napisał/a:
Przepełniony pychą zawsze jest drażliwy i obraża się. Pycha - to niechęć do przyjmowania raniącej sytuacji.

Yhym, pewnie chodzi o tak zwany dystans. Nie mylić z wyparciem lub innym jakim dobryzmem. Chodzi o to, żeby rozpoznać i uznać, że coś złego, co się przydarzyło, było raniące / przykre / straszne / bolesne, dać sobie ewentualnie czas na żałobę, ale jednocześnie być świadomym, że świat się nie kończy. Jednym słowem nie warto się wbijać w nieadaptacyjne myśli.
Swoją drogą, jednym z dośc drastycznych inwazyjnych sposobów leczenia klinicznej depresji jest "singular neurectomy" - czyli odcięcie neocortex od części limbicznej, tak że neocortex przestaje szeptać smutne, stresujące, nieadaptacyjne myśli do reszty musku, i tym samym nie wywołuje przykrych emocji.
Terapia poznawcza roxxx :viva:
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Wto Lis 30, 2010 09:13, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 09:10   

Rakaszek, łap linkę: http://www.youtube.com/wa...feature=channel
tu Sapolsky słusznie gada o tym, że depr. jest chorobą biologiczną, że pewien zestaw genów czyni nas bardzej podatnymi, że kobiety są bardziej narażone ze względu na zawirowania hormonalne, że dość często łatwo można ją wyrównać normalizując hormony tarczycy, że to wszystko stres stres stres, agresja obrócona do wewnątrz, że brak poczucia kontroli, wyuczona bezradność, etc...
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Ostatnio zmieniony przez _flo Wto Lis 30, 2010 09:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 10:10   

No to się nie zgadzam. Geny są przereklamowane. W ogóle wystarczy się przyjrzeć ludziom i światu żeby wiedzieć że nie w genach jest problem. To zresztą jest myślenie pokrewne wszelkim psychololo, według których wszystko jest zależne od mozgu. Dopiero co wynaleźli panaceum na depresje - PROZAC - a już zdążyli odtrąbić że to jednak porażka.

A to o hormonach jest już bliższe prawdy, oraz to że kobiety "puchy marne" są narażone bardziej na wahania tych właśnie.

To co pisze Łazariew, aczkolwiek osnute jest pewną dziwaczną aurą, jest bardzo sensowne. Ten dystans jest istotną cechą, znaną zresztą z wielu religii. A najbardziej chyba zaznacza się w chrześcijaństwie. To jest w pewnym sensie to co nazywamy WIARĄ, a co niektórzy spłycają i mylą z wierzeniami czy rytuałami.

Do roli mitu chyba urosły też opowieści o tym jak Indianie ameryki północnej byli wytrwali i potrafili znosić ból.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Lis 30, 2010 10:12, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 15:05   

Z tymi indianami mity moga sie brac z powiesci beletrystycznych typu Winnetou czy Old Shatterhand.

W wieku nastoletnim bardzo lubialem tego typu ksiazki.
Pamietam opisy jak torturowany indianin nawet nie drgnal powieka.

W naszej kulturze widze dosc podatny gruny by uznawac tego rodzaju postawe za cnote.
Widac to tez i wspolczesnie. Ot chociazby okladka debiutu Rage Against The Machine, gdzie mamy medytujacego mnicha dokonujacego samospalenia nie ujawniajacego zadnych emocji.

Wracajac do powiesci Karola Maya - nie wiem czy wiecie, ze byly one "zakazane" w czasach PRLu. Bylo tak dlatego, ze zaczytywal sie w nich mlody Hitler.

Swoja droga pamietam ze "Zniewolonego dziecinstwa" Miller jak mlody Adolf relacjonowal bicie go przez ojca, ze on z kamienna twarza spokojnym glosem odliczal kolejne ciosy.

Nie wiemy czy to prawda, czy tylko wizerunek zgodny z jego przekonaniem. Nie wiemy jaki wplyw na to mialy ksiazki Maya i modelowanie wyidealizowanego przez autora obrazu indianskich wojownikow.

Fakt faktem, ze May nigdy nie byl w Ameryce a w jego ksiazkach przemycane bylo sporo ideologii, miedzy innymi Winnetou nawrocil sie na chrzescijanstwo i zanim zmarl bodajze przyjal chrzest. Juz nie pamietam.
mniejsza, ot taka dygresyja..
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Wto Lis 30, 2010 15:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 17:51   

zenon napisał/a:
Wracajac do powiesci Karola Maya - nie wiem czy wiecie, ze byly one "zakazane" w czasach PRLu.

To jakaś plotka.
Były dostępne w bibliotekach miejskich i szkolnych nawet
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 18:50   

No Wiki twierdzi podobnie:
Cytat:
Ciekawostką jest również to, że May był ulubionym pisarzem przywódcy III Rzeszy – Adolfa Hitlera. Z tego też powodu książki pisarza nie były wydawane tuż po wojnie w Polsce, w Skandynawii i w Niemczech.

Później pewnie zaczęli wydawać.

rakash napisał/a:
Dopiero co wynaleźli panaceum na depresje - PROZAC - a już zdążyli odtrąbić że to jednak porażka.

Noooo... bo prozac to tylko część problemu - serotonina, anhedonia, zachowania obsesyjno-kompulsywne. To tylko 1 klocek układanki.

...
Ogólnie wymieszały nam się teraz - kwestia umiejętności zachowania zdrowego dystansu (po okresie/momencie okazania sobie empatii i zrozumienia i "przeżywania") z Hitlera zezwierzęceniem, wysyłaniem ludzi "do piachu", brakiem wspólczucia dla 5 milionów Żydów, w tym dla siebie samego. Jednak granica jest wyraźna.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
zenon 
Tygrys

Pomógł: 37 razy
Wiek: 38
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 5633
Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 20:19   

EAnna napisał/a:
zenon napisał/a:
Wracajac do powiesci Karola Maya - nie wiem czy wiecie, ze byly one "zakazane" w czasach PRLu.

To jakas plotka.
Byly dostepne w bibliotekach miejskich i szkolnych nawet


No nie tak zupelnie zbanowane, ale naklady byly niskie ojciec mi opowiadal, ze to sie zdobywalo, a te nieliczne egzemplarze z bibliotek byly zczytane na maxa. ponoc.
mniejsza
_________________

(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
 
     
EAnna 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 1298
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 23:53   

zenon napisał/a:
ojciec mi opowiadal, ze to sie zdobywalo

Ojcowie też mają prawo czasami koloryzować :viva:
To tak, jak współcześnie wyglądaja niektóre "styropianowe" opowieści. Koń by się uśmiał. :evil:
_________________
Pozdrawiam
EAnna
 
     
Sana 
mateistka

Pomogła: 12 razy
Wiek: 43
Dołączyła: 18 Sty 2009
Posty: 243
Skąd: Kraków
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 00:33   

Z pewnością strach w jakimś tam stopniu znieczula fizycznie.

_flo napisał/a:
...
Ogólnie wymieszały nam się teraz - kwestia umiejętności zachowania zdrowego dystansu (po okresie/momencie okazania sobie empatii i zrozumienia i "przeżywania")

O ile do tego zrozumienia tak naprawdę dojdzie.
Obadam to na moim bracie. Kilkanaście lat temu mój starszy brat (15-letni wówczas) dostał porządne lanie od mamy w bluzg - nie pamietam czym - za solidarną ucieczkę z resztą klasy na wagary w pierwszy dzień wiosny.
Zapytała tylko, ile razy chce dostać. Nieopatrznie strzelił: 10. Byłam świadkiem tej akcji, ale nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Zapytam go wkrótce, jak on pamięta stres, którego wtedy niewątpliwie doświadczył.
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 07:27   

Sana napisał/a:
O ile do tego zrozumienia tak naprawdę dojdzie.

No czasem nie dochodzi. Wtedy trzeba grzebać i szukać spójności 'ja' z doświadczeniem. Ale to inna para kaloszy.
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 10:54   

_flo napisał/a:

rakash napisał/a:
Dopiero co wynaleźli panaceum na depresje - PROZAC - a już zdążyli odtrąbić że to jednak porażka.

Noooo... bo prozac to tylko część problemu - serotonina, anhedonia, zachowania obsesyjno-kompulsywne. To tylko 1 klocek układanki.


Ee. To żadna część. Te mętne łby tłumaczyły baranom w kitlach że ludzie mają obniżony nastrój z powodu braku wystarczającej ilości receptorów serotoninowych więc wymyslili jakieś inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny... juz sama nazwa robi tak wielkie wrażenie na ludzikach że to się po prostu przyjęło jak wiele innych bredni naukawych.

zenon napisał/a:
Z tymi indianami mity moga sie brac z powiesci beletrystycznych typu Winnetou czy Old Shatterhand.


Nie znam tematu głębiej, ale wydaje mi się wiarygodny. Te wszystkie rytuały, twarde warunki życia, świadczą że Indianie rzeczywiście mogli być zahartowani na ból. Właściwie to jak sobie o tym myślę to nie mam wątpliwości.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Gru 01, 2010 10:59, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
_flo 


Pomogła: 38 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2009
Posty: 2853
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 11:20   

rakash napisał/a:
Indianie rzeczywiście mogli być zahartowani na ból

z tego się właśnie biorą nerwice :(
_________________
Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
 
     
rakash 
We called it war!


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 2799
Wysłany: Śro Gru 01, 2010 11:31   

_flo napisał/a:
rakash napisał/a:
Indianie rzeczywiście mogli być zahartowani na ból

z tego się właśnie biorą nerwice :(


Masz poniekąd rację, ale to nie jest taki prosty wskaźnik. Pamiętaj, że oni żyli w innch warunkach, a do tego byli silni. Nie jakieś tam pompowane pakiery, tylko naprawdę zdrowi silni ludzie. Poza tym mieli swoją kulturę. U nich nerwica nie musiała występować, chociaż w zetknięciu z cywilizacją białego człowieka mogli rzeczywiście być niemalże bezbronni.
_________________

Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Gru 01, 2010 11:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 14:48   

Stres jako ważny czynnik w chorobach serca:

http://zdrowie.onet.pl/pr...77,artykul.html

Marishka
 
     
Neska 


Pomogła: 23 razy
Wiek: 44
Dołączyła: 01 Sie 2009
Posty: 1331
Wysłany: Czw Sty 27, 2011 23:38   

cura domestica vel krzataczka :-D wg badan ponizej jest najbardziej stresujacym zawodem swiata :-D cos naciagane te badania 8-) moim zdaniem to najmniej stresogenne zajecie swiata. Owszem, jest grafik dnia, male dzieci musza miec swoj rytm, rytualy, ale to ode mnie zalezy jaki ksztalt bedzie mial dzien, planuje na spokojnie, bez przymusu i bez nerwow, ciesze sie tym co robie.
Nie wiem, ale przypuszczam, ze zestresowana pani domu (nie umniejszajac jej roli) nigdy nie byla rozliczana przez pracodawce, nie musiala sie nieustannie wykazywac, nie musiala odbywac stresujacych porannych kolegiow, na ktorych trzeba bylo blyszczec pomyslami i mazac na czarna konkurencje, nie prowadzila firmy itp itd. Zycie z kochanym mezem, opiekowanie sie dziecmi, administrowanie domem to przy tym przyjemnsc, spokoj, relaks, generalnie kaszka z mlekiem. Chyba, ze ktos jest smierdzacym leniem, ale wtedy nawet wyjscie z dzieckiem na spacer czy posprzatanie jest mordega :roll:


http://wiadomosci.gazeta....9,2167786.html,

Kura domowa: najbardziej stresujący zawód świata. gazeta.pl

2004-07-06, ostatnia aktualizacja 2004-07-06 00:00
Mówi się o nich "kury domowe", "krzątaczki". A to właśnie praca gospodyni domowej jest najbardziej stresującym zawodem

Gospodyni domowa pod względem stresu związanego z pracą zdystansowała takie zawody, jak strażak i makler giełdowy. To wyniki sondażu wykonanego w Hiszpanii na zlecenie firmy Unilever, producenta m.in. dezodorantów Rexona. Firma chciała się dowiedzieć, który zawód jest najbardziej stresujący, bo pot wydzielany w stresie ma najbardziej niemiły zapach....
_________________
Pachelbel Canon in D
Ostatnio zmieniony przez Neska Czw Sty 27, 2011 23:43, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
M i T 


Pomógł: 66 razy
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 7106
Wysłany: Wto Lis 15, 2011 17:27   

Białko stresu:

http://www.eureknews.pl/i...lko-stresu.html

Marishka
 
     
plej_tssz 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 36
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 894
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 20:09   

Obserwacja czujności:

-Kilka dni temu po obserwacji za swoją stodołą, sarny wyjadającej jabłka z pod śniegu, zauważyłem pewną prawidłowość zachowań żywych organizmów podczas ich reakcji na sytuację stresową.

OD RAZU PISZĘ:sama natura mi to wyjaśniła dzięki wnikliwej analizie swoich naturalnych zachowań zniżonych do progu najprostszych reakcji na przestrzeganie jej praw.

-Sarna po chwili spokojnego posilania się zaczęła wyczuwać określone wibracje zapowiadające z jej pktu widzenia nadejście zagrożenia.

zaczynało się szybko ciemnić ok 16:30.

przełom dnia z nocą

Ucieczka sarny była zapowiedziana jej czujnym zachowaniem stosownym do zaistniałej sytuacji.

Pondosząc łeb zaczęła automatycznie reagować wszystkimi zmysłami na najdrobniejsze zachowania całego otoczenia.

Po czym zniknęła.

I o co mi ogólnie chodzi bo to NAJWAŻNIEJSZE spostrzeżenie.

-Jej serce NAGLE zaczęło reagować stresem KIEDY zaczęła szybko uciekać, innymi słowy ucieczka jest jej jedynym sposobem na rozładowanie całego napięcia układu krwionośnego.

-Człowiek na tej zasadzie może się unicestwiać kiedy chcę za wszelką cenę sprostać pewnym oczekiwaniom społeczeństwa.Cała energia której nie rozładuje taka osoba ucieczką staje się w jednej sekundzie jego NAJGORSZYM wrogiem.

PODSUMOWANIE:

-weźcie to sobie do serca ;)



pzdr
_________________
ggggggggggrrrrrrrrrrrddddddddddyyyyyyyyykkkka
 
 
     
Trolejbus


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 24 Lis 2011
Posty: 330
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 20:50   

Ładne. :roll:

Serio ta sarna jabłko jadła? :|
 
     
zyon 


Pomógł: 69 razy
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 8854
Wysłany: Nie Sty 29, 2012 20:56   

Na stres trzeba uwazac, zeby sie nie przerodzil w storm of stress 8)
http://www.youtube.com/watch?v=Cm6HbszjuV8 :viva: :viva: :viva:
_________________
Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
 
     
plej_tssz 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 36
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 894
Wysłany: Pon Sty 30, 2012 15:23   

Trolejbus napisał/a:
Ładne.

Serio ta sarna jabłko jadła?


Jadła sobie....z pod śniegu wygrzebywała ryjkiem :D :D


Cytat:
-Człowiek na tej zasadzie może się unicestwiać kiedy chcę za wszelką cenę sprostać pewnym oczekiwaniom społeczeństwa.Cała energia której nie rozładuje taka osoba ucieczką staje się w jednej sekundzie jego NAJGORSZYM wrogiem.

PODSUMOWANIE:

-weźcie to sobie do serca



Każdy z Nas ma prawo wyboru

pzdr :D
_________________
ggggggggggrrrrrrrrrrrddddddddddyyyyyyyyykkkka
Ostatnio zmieniony przez plej_tssz Pon Sty 30, 2012 15:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Trolejbus


Pomógł: 5 razy
Dołączył: 24 Lis 2011
Posty: 330
Wysłany: Pon Sty 30, 2012 19:58   

plej_tssz napisał/a:
Trolejbus napisał/a:
Ładne.

Serio ta sarna jabłko jadła?


Jadła sobie....z pod śniegu wygrzebywała ryjkiem :D :D


Dziwna. :)
Hmmm... :/
Ciekawe czy te mrozy przetrwa, a nie ma tam paśnika w pobliżu? :roll:
 
     
Paweł Wrzesińsk 

Pomógł: 3 razy
Wiek: 29
Dołączył: 27 Lut 2012
Posty: 43
Skąd: Polkowice
Wysłany: Pon Lut 27, 2012 17:50   

Kortyzol? Hmm...
Ta, kortyzol mobilizuje organizm bo jest hormonem stresowym, ale i katabolicznym...
Np. upośledzenie konwertowania T4 do T3 co skutkuje spowolnieniem metabolizmu w tym: mniejszą produkcją SHBG (białko wiążące hormony płciowe) jak i mniejszą produkcją androgenów i estrogenów co za tym idzie mniejszą produkcją min. dopaminy. Gdy organizm rozkłada aminokwasy to mniej tryptofanu zostaje zamienionego w serotoninę (co wiąże się z gorszą regeneracją, także podczas snu), ponieważ serotonina jest zamieniana w melatoninę podczas fazy NREM i REM.
Ogólnie dużo by tu pisać... Katabolizm prowadzi do ogólnego osłabienia i wyczerpania organizmu. I tak jeśli chwilowa mobilizacja powodowana przez hormony kataboliczne nie zostanie (jak się dzieje podczas zaprzestania wysiłku fizycznego) lub w przypadku stresu psychicznego jeśli kortyzol nie zostanie obniżony przez wyrzut dopaminy ( hormonem poczucia mocy) podczas "zwycięstwa" jakkolwiek to rozumieć to katabolizm się utrzyma...
Kortyzol pobudza min.: hipo i hiperglikemie, stres ( fizyczny i psychiczny)
Moim zdaniem :) stres psychiczny to taka pozostałość po starych czasach kiedy była hierarchia stadna, każdy osobnik miał przybliżoną pozycje w stadzie i tak też obrona tej pozycji wymagała wyrzutu hormonów katabolicznych jak również testosteronu (u mężczyzn który ulega zwielokrotnieniu) jeśli samiec przegrał kortyzol się utrzymywał i upośledzał konwertorownie T4 do T3 co skutkowało spowolnieniem metabolizmu mniejszą ilością SHBG, przez co zwielokrotniony testosteron wkrótce zostanie wydalony z moczem i spadnie poniżej normy. Niższy poziom testosteronu spada proporcjonalnie ze spadkiem w hierarchii.
A czemu ogólnie poziom testosteron spada? Kiedy T4 w mniejszym stopniu konwertuje do T3 to HGH (hormon wzrostu będzie w mniejszym stopniu zamieniany w wątrobie na insulino podobne czynniki wzrostu IGF, które z kolei odpowiadają za produkcie androgenów.
A teraz co się stanie gdy osobnik wygra? Dopamina zbija kortyzol, przyspiesza metabolizm, poziom testosteronu normuje się dopiero na poziomie nawet do 400% i się długo utrzymuje. Przyspieszony metabolizm czyli więcej T3 IGF itd. napędza androgeny 8)
http://kulturystyka.com.pl/a/33102
"
5. STRES PSYCHICZNY OBNIŻA POZIOM TESTOSTERONU.

PRAWDA.

Oczywiście, stany stresu emocjonalnego, związane z pobudzeniem afektu strachu, mają komponent hormonalny w postaci kortyzolu. Pomiędzy ciałem migdałowatym (najważniejszym ośrodkiem afektywnym układu limbicznego w mózgu) a podwzgórzem jest neuronalna autostrada. Oznacza to, że ocena sytuacji jako niebezpiecznej spowoduje natychmiastowe pobudzenie osi HPA ("kortyzolowej"), która jest nadrzędna nad wszystkimi innymi osiami podwzgórzowo-przysadkowymi, więc osie: HPT (dokładniej HPGn lub h. płciowych), HPG (h. wzrostu) oraz oś tarczycy, są hamowane.

Warto dodać, że kortyzol mniej "kłóci się" z testosteronem niż np. prolaktyna. Bywa, że kortyzol i testosteron u mężczyzny wzrastają równocześnie. Jeszcze do niedawna w jednym ze stanów USA, mężczyzna, który wszedł do własnego domu i nakrył żonę w łóżku w towarzystwie innego mężczyzny, mógł legalnie użyć broni palnej. Modele naukowe pokazują, że to typowa sytuacja, w której wzrastają oba te hormony. Chodzi tu o efekt wtargnięcia intruza. Gospodarz w swoim domu jest osobnikiem dominującym per se. W psychice pobudzony zostaje motyw społeczny pionowy, powstaje ogromna presja osi HPT na zwyżkę testosteronu. Jednocześnie zastana sytuacja jest cokolwiek stresująca, klimat nie sprzyja rozmowie. Powstaje presja na podniesienie poziomu kortyzolu. Występuje tu dodatkowo bardzo ciekawe w endokrynologii zjawisko feed foreward. Testosteron mianowicie pobudza dodatnio oś HPT (brak typowego, negatywnego feed back). Im większe stężenie testosteronu początkowe, tym więcej LH wydzieli wtórnie przysadka, a to z kolei pobudzi jądra do jeszcze większej sekrecji T, itd. W efekcie poziom testosteronu może przyjąć b. duże wartości i ustabilizować się dopiero na poziomie 400-500% początkowej wartości*. Jeśli "terytorium" zostanie obronione T utrzyma się na wysokim poziomie, jeśli nie - spadnie poniżej normy.

*na podstawie badań z szympansami i innych modeli zwierzęcych; jest zakaz tego typu eksperymentów na ludziach"

Oczywiście to dotyczy starych czasów, teraz wszystko jest bardziej pokomplikowane jeśli chodzi o stres psychiczny...
Tak więc stres wiąże się z katabolizmem i jest niekorzystny jeśli jest to przewlekły stres który się utrzymuje i nie zostaje zastąpiony anabolizmem. Co ciekawe stres sam w sobie daje możliwość nastąpienia bardziej anabolicznych warunków od stanu wyjściowego np. w czasie i po wysiłku fizycznym następuje zwiększenie HGH i TSH te hormony jak się powszechnie błędnie uważa nie są same w sobie anaboliczne, bo żeby stały się to HGH musi zostać przekształcony w IGF w tkankach a TSH w T4 i następnie w T3, natomiast to wszystko odbywa się przy podwyższonym poziomie insuliny która sygnalizuje że jest możliwość odnowienia zapasów, przy czym organizm wychodzi na plus bo tempo metabolizmu przyspiesza a organizm się przystosowuje robiąc nadbudowę np. mięśni chcąc uniknąć stresu w przyszłości. W przypadku stresu psychicznego bardziej istotne jest konwertowanie T4 do T3 które decyduje o ilości androgenów i estrogenów. Tak więc kortyzol chwilowo mobilizuje organizm ale gdy się utrzymuje doprowadza do osłabienia i wyczerpania organizmu i co za tym idzie również osłabienia odporności.
_________________
http://www.youtube.com/wa...ddx7kY4&ob=av3e
http://www.youtube.com/watch?v=lo5svfKlrkg
http://www.youtube.com/watch?v=NQsAjGcC7Fw
 
 
     
Paweł Wrzesińsk 

Pomógł: 3 razy
Wiek: 29
Dołączył: 27 Lut 2012
Posty: 43
Skąd: Polkowice
Wysłany: Wto Lut 28, 2012 08:16   

"I tak jeśli chwilowa mobilizacja powodowana przez hormony kataboliczne nie zostanie zatrzymana (jak się dzieje podczas zaprzestania wysiłku fizycznego) lub w przypadku stresu psychicznego jeśli kortyzol nie zostanie obniżony przez wyrzut dopaminy ( hormon poczucia mocy) podczas "zwycięstwa" jakkolwiek to rozumieć, to katabolizm się utrzyma... " - poprawka
_________________
http://www.youtube.com/wa...ddx7kY4&ob=av3e
http://www.youtube.com/watch?v=lo5svfKlrkg
http://www.youtube.com/watch?v=NQsAjGcC7Fw
 
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Sob Sie 03, 2019 12:28   

Wracając do kwestii po latach, można podać jeszcze jedno wyjaśnienie.
Stres zmniejsza odpowiedź immunologiczną jak i inne reakcje metaboliczne, żeby zachować jakieś rezerwy organizmu na ewentualną walkę o przeżycie. Potrzebne wówczas będą sprawne mięśnie, układ krwionośny, oddechowy i nerwowy.
W sytuacji zagrożenia kontynuowanie naprawy organizmu, podobnie jak kontynuowanie trawienia jest zbędnym luksusem, który zabiera część energii przeznaczonej na walkę.
Podobnie, jak ratując się przed utonięciem, najpierw musimy dopłynąć do brzegu a dopiero potem wysuszyć się i walczyć z przeziębieniem.
Ponadto komórki immunologiczne są bardzo agresywne i być może kortyzol jest niezbędny do utrzymywania ich w ryzach, żeby nie atakowały własnego organizmu.
Takie choroby, jak SM, SLA, cukrzyca typu I wynikają właśnie z nadczynności układu immunologicznego. Opracowane obecnie immunoterapie nowotworów niestety, jako uboczne działanie mogą powodować choroby z autoimmunoagresji.
JW
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Sob Sie 03, 2019 16:24   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
komórki immunologiczne są bardzo agresywne i być może kortyzol jest niezbędny do utrzymywania ich w ryzach, żeby nie atakowały własnego organizmu.
Takie choroby, jak SM, SLA, cukrzyca typu I wynikają właśnie z nadczynności układu immunologicznego. Opracowane obecnie immunoterapie nowotworów niestety, jako uboczne działanie mogą powodować choroby z autoimmunoagresji.
JW

Powielanie mitów o "nadczynnym układzie immunologicznym" jest bardzo szkodliwe.
To co Pan opisuje to leczenie w nieskończoność, coby leczyć, ale nie wyleczyć. To broń obosieczna. Obniżanie odporności kilkudziesięciokrotnie zwiększa ryzyko zapadnięcia na nowotwór.
Nie w ilości leukocytów jest problem, ale w tym, że są wadliwe, więc immunosupresja może tylko nieznacznie spowalniać postęp np SM.
Przyczyną chorób z autoagresji nie jest "nadczynność" układu immunologicznego. Przyczyną jest proliferacja wadliwych leukocytów. Podobnie jak w leukemii. Tyle że w leukemii odchodzi do zastępowania wadliwych komórek nowotworowymi, a w SM do tego, że leukocyty z defektem atakują zdrową tkankę, komórki które ani nie są zainfekowane, ani nie ma na ich powierzchni lektyn. Kolokwialnie mówiąc zdrowe jak byk komórki, które nie powinny prowokować odpowiedzi układu immunologicznego.
Dlatego tylko takie postępowanie jak w przypadku białaczki, powoduje remisję np SM. Niszczy się wadliwe leukocyty, po czym dokonuje przeszczepu szpiku lub komórek macierzystych z krwi obwodowej.
Szkoda tylko, że niszczy się wadliwe lekocyty za pomocą chemioterapii. Można doprowadzić do leukopenii w mniej inwazyjny sposób. Ale to tylko moje skromne zdanie.

Na logikę rzecz biorąc - jeśli żołnierz strzela nagle do swoich zamiast do wroga, to przyczyna jest w nim. Nie w całym systemie armii, nie w tych których zabił, ale tylko i wyłącznie w nim.
Tymi żołnierzami strzelającymi do swoich są wadliwe leukocyty. Tylko te trzeba eliminować. Inaczej można se powtarzać, że etiologia nieznana, że przyczyną są lektyny, nieszczelne jelita, niedobory D3 albo jakaś mityczna nadczynność układu immunologicznego.
_________________
Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Sob Sie 03, 2019 16:37, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Sie 04, 2019 08:44   

Grzegorz-Rec napisał/a:
Powielanie mitów o "nadczynnym układzie immunologicznym" jest bardzo szkodliwe.
To co Pan opisuje to leczenie w nieskończoność, coby leczyć, ale nie wyleczyć. To broń obosieczna. Obniżanie odporności kilkudziesięciokrotnie zwiększa ryzyko zapadnięcia na nowotwór.
Nie w ilości leukocytów jest problem, ale w tym, że są wadliwe, więc immunosupresja może tylko nieznacznie spowalniać postęp np SM.

To nie ja proponuję jakieś terapie, ale natura tak ustanowiła, że kortyzol osłabia odpowiedź immunologiczną. Poziom kortyzolu rano jest trzykrotnie wyższy, niż wieczorem.
Jeżeli natura coś wytworzyła, to znaczy, że tak ma być.
Jak na razie, to, co napisałem, jest tutaj jedynym wyjaśnieniem fenomenu kortyzolu.
Inaczej musielibyśmy przyjąć, że to błąd natury, gdy hormon stresu zmniejsza odporność na choroby, a powinien zwiększać.
JW
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Nie Sie 04, 2019 15:01   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Grzegorz-Rec napisał/a:
Powielanie mitów o "nadczynnym układzie immunologicznym" jest bardzo szkodliwe.
To co Pan opisuje to leczenie w nieskończoność, coby leczyć, ale nie wyleczyć. To broń obosieczna. Obniżanie odporności kilkudziesięciokrotnie zwiększa ryzyko zapadnięcia na nowotwór.
Nie w ilości leukocytów jest problem, ale w tym, że są wadliwe, więc immunosupresja może tylko nieznacznie spowalniać postęp np SM.

To nie ja proponuję jakieś terapie, ale natura tak ustanowiła, że kortyzol osłabia odpowiedź immunologiczną. Poziom kortyzolu rano jest trzykrotnie wyższy, niż wieczorem.
Jeżeli natura coś wytworzyła, to znaczy, że tak ma być.
Jak na razie, to, co napisałem, jest tutaj jedynym wyjaśnieniem fenomenu kortyzolu.
Inaczej musielibyśmy przyjąć, że to błąd natury, gdy hormon stresu zmniejsza odporność na choroby, a powinien zwiększać.
JW

Tylko że poranny wzrost kortyzolu i noradrenaliny jest chwilowy, nastawiony na wzmożenie lipolizy i regulowany przez ujemne sprężenie zwrotne, przywracające homeostazę i wbrew pozorom nie osłabia to odporności w sposób tak prosty jak Pan to opisał:
Cytat:
Jak to się dzieje, że stres obniża naszą odporność?

Odpowiada dr hab. Nadzieja Drela z Zakładu Immunologii Instytutu Zoologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Z własnego doświadczenia wiemy, że przedłużające się napięcie na dobre nam raczej nie wychodzi. Stres może przyczynić się choćby do przeziębienia czy nawrotu opryszczki wargowej, i to nawet w środku upalnego lata.

By zrozumieć, jak zjawisko to tłumaczy nauka, trzeba cofnąć się do początków nowoczesnej biologii. Panował wtedy nazbyt uproszczony, ale funkcjonujący w powszechnej świadomości do dziś, podział ról. Układ nerwowy, a więc ten, który kojarzymy z tzw. stresem, miał odbierać różnorodne informacje ze środowiska zewnętrznego oraz wewnętrznego organizmu i na nie reagować. Współpracując z układem endokrynnym (hormonalnym), zapewniał tzw. homeostazę, czyli równowagę organizmu kontaktującego się z nieustannie zmieniającym się otoczeniem.

W tamtych czasach sądzono, że układ odpornościowy (limfatyczny) działa niezależnie od nerwowego i endokrynnego – odpiera przecież atak takich czynników (choćby wirusów i bakterii), których układ nerwowy nawet nie dostrzega. W pewnym momencie zauważono jednak, co potwierdziły obserwacje kliniczne i badania naukowe, że zapadalność na choroby nowotworowe i groźne lub pospolite infekcje jest znacznie większa u ludzi narażonych na chroniczne działanie stresu.

Stwierdzono też różnice w aktywności układu odpornościowego u osób odmiennej płci. Pierwsza z obserwacji zasugerowała, że istnieje pewien związek pomiędzy układem nerwowym a odpornościowym, druga – że również hormony w jakimś stopniu wpływają na naszą zdolność do obrony.

Zaczęto wtedy zwracać baczniejszą uwagę na wzajemne oddziaływania między układem odpornościowym, nerwowym oraz endokrynnym i poszukiwać odpowiedzialnych za to mechanizmów oraz struktur.

Wysiłki te opłaciły się. Badacze wykazali, że centralne i obwodowe narządy limfatyczne, jak śledziona, grasica, węzły chłonne są odbiorcami impulsów płynących z pobudzanej podczas stresu części współczulnej autonomicznego układu nerwowego. Odkryto też, że większość limfocytów wyposażona jest w receptory β-adrenergiczne (wrażliwe m.in. na powiązane ze stresem adrenalinę i noradrenalinę), a nawet, że w narządach limfatycznych podczas trwającej infekcji wydzielana jest noradrenalina.

Od ponad półwiecza wiadomo również, że naturalne (produkowane przez nadnercza) i syntetyczne hormony glukokortykoidy hamują reakcje odpornościowe, co wykorzystuje się dziś w terapii niektórych przedłużających się i szkodliwych stanów zapalnych.

Przyjrzyjmy się teraz stresowi. W naukach przyrodniczych pojęciem tym określa się zwykle albo zaburzenie równowagi organizmu spowodowane działaniem czynnika fizycznego bądź psychologicznego, albo też już samą reakcję na taki bodziec. W reakcji stresowej jako pierwszy aktywuje się współczulny układ nerwowy, a następnie funkcjonalna oś podwzgórze –przysadka–nadnercza.

Układ współczulny, oprócz tego, że unerwia wiele narządów wewnętrznych i bezpośrednio przygotowuje je do „walki bądź ucieczki”, to jeszcze pobudza rdzeń nadnerczy do wydzielania hormonów stresu z grupy katecholamin (adrenaliny i noradrenaliny). W chwilę po tym, gdy dostaną się one do krwi, następuje przyśpieszenie tętna i oddechu, rozszerzają się oskrzela i źrenice; intensyfikuje rozkład zapasowych tłuszczów, a także wątrobowych zasobów glikogenu, poprawia ukrwienie mięśni szkieletowych, serca i mózgu. Spowolnieniu ulega trawienie i wchłanianie pokarmu w przewodzie pokarmowym. Organizm szykuje się do walki. Stres krótkotrwały, występujący choćby podczas ćwiczeń fizycznych, bywa korzystny; wzmaga niektóre reakcje odpornościowe z udziałem makrofagów i neutrofili pochłaniających bakterie oraz komórek NK (zabijających komórki zakażone wirusami i niektóre komórki nowotworowe). Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy napięcie, a wraz z nim aktywacja części współczulnej autonomicznego układu nerwowego, się przedłuża. To pod jego wpływem rdzeń i kora nadnerczy zaczynają pracować na pełnych obrotach, a nadmierna produkcja katecholamin oraz glukokortykoidów przechodzi w stan długotrwały. Hormony te łączą się z receptorami komórek odpornościowych – m.in. limfocytów, monocytów, makrofagów i granulocytów – i modyfikują ich funkcjonowanie. Zmieniają krążenie komórek odpornościowych pomiędzy krwią, limfą i unaczynionymi tkankami, regulują podziały limfocytów T i ich różnicowanie w komórki typu Th1 i Th2, modyfikują poziom wydzielania cytokin przez limfocyty i makrofagi, produkcję przeciwciał przez limfocyty B, aktywność cytotoksyczną limfocytów T.

Nadmiar kortyzolu działa dwojako. Z jednej strony osłabia zdolność do obrony przed infekcjami, z drugiej zaś – paradoksalnie – sprzyja m.in. nasileniu objawów alergii. Żeby zrozumieć, dlaczego się tak dzieje, warto sobie uzmysłowić, że prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego zależy od równowagi pomiędzy dwoma głównymi typami komórek „zarządzających” ogółem reakcji odpornościowych – limfocytami Th1 i Th2. Pierwsze z nich w zasadzie nadzorują obronę przeciwwirusową i przeciwbakteryjną, natomiast limfocyty Th2 przede wszystkim uczestniczą w obronie przed robakami pasożytniczymi i w odpowiedzi na alergeny.

Wzmocnienie reakcji odpornościowej jednego typu powoduje osłabienie mechanizmów drugiego typu. Wywołane chronicznym stresem duże stężenie glukokortykoidów nasila odpowiedź typu Th2, co sprzyja alergii i chorobom autoimmunizacyjnym z dominującą odpowiedzią humoralną (syntezą przeciwciał), m.in. miastenii, chorobie Gravesa –Basedowa, toczniowi układowemu rumieniowatemu, a także autoimmunizacyjnej niedokrwistości hemolitycznej. Równoczesne glukokortykoidy wyciszają reakcje z udziałem limfocytów typu Th1, zwiększając ryzyko infekcji. Badania na zwierzętach dowodzą również, że w stresie krótkotrwałym nieznacznie zwiększony poziom katecholamin i glukokortykoidów wzmaga siły obronne organizmu, natomiast gdy ich stężenia przekroczą pewną wartość krytyczną, zaczynają one hamować aktywność komórek obronnych. W stresie chronicznym występuje jedynie efekt hamujący. I tu właśnie kryje się odpowiedź na zadane pytanie! Warto dodać, że w warunkach fizjologicznych zaktywowane makrofagi, uczestniczące w obronie przed organizmami chorobotwórczymi, wydzielają prozapalne cytokiny (IL-1, IL-6, TNF). Pełnią one funkcję przekaźników informacji nie tylko w układzie odpornościowym, lecz także pomiędzy układem odpornościowym i neuroendokrynnym. Receptory dla cytokin występują m.in. w ośrodkowym układzie nerwowym i pośredniczą w aktywowaniu osi podwzgórze– przysadka–nadnercza.

Najpierw pod ich wpływem podwzgórze wydziela kortykoliberynę (CRH) pobudzającą przysadkę do wydzielania hormonu adrenokortykotropowego (ACTH). Ten z kolei mobilizuje korę nadnerczy do wydzielania glukokortykoidów. One zaś – jak już wiemy – działają hamująco na funkcje makrofagów, neutrofilów, eozynofilów, bazofilów i limfocytów. Aktywacja ośrodkowego układu nerwowego przez cytokiny powoduje również pobudzenie części współczulnej autonomicznego układu nerwowego i za jego pośrednictwem, przez receptory β-adrenergiczne, także ograniczenie aktywności komórek odpornościowych.

Mamy więc tu do czynienia z ujemnym sprzężeniem zwrotnym. To dzięki niemu nadmierna, a z chwilą ustania zagrożenia zbędna, reakcja odpornościowa jest wygaszana. Przewlekły stres hamuje ją niezależnie od aktualnych potrzeb organizmu i w ten sposób niejednokrotnie „funduje nam” kłopoty ze zdrowiem.

Napisał Pan:
Cytat:
Takie choroby, jak SM, SLA, cukrzyca typu I wynikają właśnie z nadczynności układu immunologicznego. Opracowane obecnie immunoterapie nowotworów niestety, jako uboczne działanie mogą powodować choroby z autoimmunoagresji. 
JW
a to demagogia, bo przecież immunoterapia onkologiczna nie będzie stosowana masowo, a medycy nie są tak głupi, żeby nie wiedzieć, iż wzmaga ona objawy chorób z autoagresji. Nie jest więc podawana ani zdrowym ludziom, ani też tym, którzy oprócz nowotworów mają współistniejące schorzenia powodowane autoagresją.
Nie godzi się robić się z lekarzy kompletnych debili. Oni też swój rozum mają i wbrew temu co mówi Zięba, są inteligentni.

Ma Pan rację. Natura jest cholernie inteligentna i to dlatego w początkowej fazie chorób z autoagresji występuje leukopenia, coby ograniczyć straty wywołane przez agresję komórek układu odpornościowego, a w początkowym stadium i nie tylko początkowym, chorób nowotworowych pojawia się leukocytoza.
W pierwszym przypadku organizm zmniejsza proliferację wadliwych leukocytów, które walczą ze zdrową tkanką, w drugim zwiększa liczbę tych prawidłowych, kfóre walczą z komórkami zmienionymi nowotworowo.
Immunotetapia onkologiczna jest więc naśladowaniem natury. Jest też o niebo mniej szkodliwa niż chemioterapia. W zasadzie to nie ma porównania.

Źródła cytatu nie podałem: https://www.swiatnauki.pl/8,488.html
_________________
Nullius in verba
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz-Rec Nie Sie 04, 2019 15:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Witold Jarmolowicz 
Site Admin

Pomógł: 46 razy
Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 8791
Wysłany: Nie Sie 04, 2019 18:01   

Grzegorz-Rec napisał/a:
Napisał Pan:
Cytat:
Takie choroby, jak SM, SLA, cukrzyca typu I wynikają właśnie z nadczynności układu immunologicznego. Opracowane obecnie immunoterapie nowotworów niestety, jako uboczne działanie mogą powodować choroby z autoimmunoagresji. 
JW
a to demagogia, bo przecież immunoterapia onkologiczna nie będzie stosowana masowo, a medycy nie są tak głupi, żeby nie wiedzieć, iż wzmaga ona objawy chorób z autoagresji. Nie jest więc podawana ani zdrowym ludziom, ani też tym, którzy oprócz nowotworów mają współistniejące schorzenia powodowane autoagresją.
Nie godzi się robić się z lekarzy kompletnych debili.
Znowu uprawia Pan nadinterpretację i wciska to, czego nie powiedziałem.
Sednem tego tematu jest próba wyjaśnienia, dlaczego kortyzol zmniejsza reakcje immunologiczne, a nie zwiększa. To nie ma nic wspólnego z dawkowaniem immunoterapii i zostało przywołane tylko jako jedna z ilustracji problemu kortyzolu, bez krytycznego podtekstu.

Skoro jednak już Pan zwekslował temat na tory poboczne, to wyjaśnię.
Medycyna ewidencjonuje i zna działania uboczne stosowanych preparatów, lekarze już nie zawsze, ale nie o to chodzi.
Jeżeli już, to raczej należy krytycznie podejść do niedawnych medialnych zachwytów nad immunoterapią, którą żurnaliści przedstawili jako bezpieczną i skuteczną metodę uhonorowaną Nagrodą Nobla. Takie rozbudzanie nadziei wśród chorych na raka świadczy o kompletnym braku wrażliwości.

Co do leczenia osób zdrowych, całkiem niedawno dyplomowany dr Fata podał chemioterapię 500 zdrowym ludziom, więc takiego argumentu bym nie używał.
JW
 
     
Grzegorz-Rec 

Dołączył: 09 Paź 2018
Posty: 812
Skąd: Puszczykowo
Ostrzeżeń:
 4/2/3
Wysłany: Nie Sie 04, 2019 19:51   

Witold Jarmolowicz napisał/a:
Sednem tego tematu jest próba wyjaśnienia, dlaczego kortyzol zmniejsza reakcje immunologiczne, a nie zwiększa.
JW

A dlaczego ruszając samochodem puszcza Pan hamulec, a nie dociska?
Reakcje immunologiczne przebiegają ze stanem zapalnym, a kortyzol ma działanie przeciwzapalne, więc działanie prozapalnych cytokin i kortyzolu jest przeciwstawne.
Mniejsze lub większe stany zapalne są normalną reakcją fizjologiczną organizmu, bo czasem układ odpornościowy musi zdemolować trochę wadliwych komórek. Żeby nie dopuścić do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się stanów zapalnych, następuje zwiększone wydzielanie kortyzolu.
Cały proces regulowany jest przez ujemne sprzężenie zwrotne, tak jak zresztą wszystkie procesy fizjologiczne w żywym organizmie.
_________________
Nullius in verba
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł

Copyright © 2007-2024 Akademia Zdrowia Dan-Wit | All Rights Reserved