Wysłany: Sob Sty 09, 2010 06:58 Zdrowy człowiek- czy można to zdefinować?
Temat zainspirowała wypowiedź "Zenona" ........
zenon napisał/a:
...... Nie moge sobie pozwolic na taki spontan jak
czlowiek zdrowy, ze na przyklad jednego dnia sobie zjem 50g bialka,
drugiego dnia 200g bialka, a trzeciego 115g - bo taki jest moj aktualny
apetyt.U mnie taki spontan skonczylby sie pogorszeniem skory, zreszta nie
tylko skory, bo by mnie zmulilo i skwasilo/sketonowalo.
To co ja chce osiagnac to stan rownowagi trwalej. Nie chce byc
niewolnikiem diety.
Osobiście jestem zdania, że rozrzut 50g-200g nie jest cechą zdrowego człowieka.
Równowaga- tak.
Zdrowy człowiek nie będzie niewolnikiem diety, jeżeli to ona będzie jemu służyć.
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 09, 2010 08:11
Doskonali i stuprocentowo zdrowi ludzie żyją tylko w chorej wyobrazni Westona, Hajonusa i Kwaśniewskiego. Ci tłuscozerni kamczadale i eskimosy co to niby byli tacy piękni, spokojni, szlachetni i weseli na porządku dziennym lżyli inne nacje od śmierdzieli i nieludzi. Ci indianie na pemmikanie wyrzynali się między sobą przez setki lat.
Są ludzie niezdegenerowani, zdegenerowani bardziej, mniej, ale nie ma ludzi stuprocentowo zdrowych. A już na pewno ostateczną definicją takiego nie jest to, że on może zjeść 200 g białka. To określa raczej typ psychofizyczny jako bardziej odżywczy, u którego układ pokarmowy przeważa nad ruchowym i nerwowym.
Np taki Mike Tyson mógł pewnie zjeść i 200 g białka bez jakiś problemów, a zdrowy nigdy nie był (autyzm, psychoza dwubiegunowa etc).
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Sty 09, 2010 12:22
Waldek,
to nie ma byc definicja ogolna, uniwersalna, tylko taka dla mnie na moj prywat ny uzytek.
To mi jest potrzebne by wyznaczyc cele.
Wiesz, ja nie mam ambicji zjadac dzien w dzien 200g bialka, bo to mi nie jest do niczego potrzebne.
Ale chcialbym osiagnac stan rownowagi trwalej, z ktorego bedzie trudno wybic moj organizm.
W chwili obecnej jak bym jednego dnia zjadl 200g bialka, a drugiego moglbym nawet przeprowadzic glodowke i wypic 3 litry wody - to i to moja skora zareaguje. Bedzie sucha, pojawi sie swiad, mozliwe, ze pojawi sie kilka podskornych gulek na czole czy na plecach.
Tymczasem moj ojciec moze sobie zjesc pol kilo pieczonego boczku na jedno posiedzenie, gdzie ten poczek jest taki, ze ma ze 35g bialka / 100g tak na oko - i nic mu sie z tego powodu nie wydarzy, zadnych widocznych konsekwencji.
Albo Matti, ktory zdawal kiedys relacje, ze zjadl 700g kielbasy na kolacje... dla mnie to i powod do pewnej zazdrosci.
I nie chodzi o to, ze ja chce z tego korzystac, chcialbym miec po prostu taki potencjal.
Wedle takiej mojej definicji zdrowia:
ktos z cukrzyca jest juz dozywotnio chory, choc nie musi miec objawow swojego schorzenia i to jest oczywiscie super.
Wg mnie.
Wg mnie mozna byc chorym i cieszyc sie zdrowiem.
Choroba moze nie miec objawow, ale wynikaja z niej pewne ograniczenia i stad wiadomo, ze ona jest.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
dario_ronin [Usunięty]
Wysłany: Sob Sty 09, 2010 12:47
zenon napisał/a:
35g bialka / 100g tak na oko
Zenon , gdyby ten boczek był samym mięsem to miałby ze 20g białka przecież , więc coś tu nie gra
Zenon -bo jak kto sie już uwikła w diete i liczby ,
to albo psychika wysypuje pryszcze albo nadwrazliwy żołądek .
Ja najpierw zaczęłam walczyć z nadwagą -bo głupio złamałam
noge i dowiedziałam sie ,że mam ostopenie . Pózniej zwaliły sie wszystkie
plagi -łącznie z pozbyciem sie pracy ,
W czasie leczenia przytyłam 5 kg ,Na strikto świeżo poznanej optymalnej
i prądy selektywne na odchudzenie -następne +5 .
Najważniejsze ,ze TERAZ wiem dlaczego te plagi tak na mnie spadały
a waga -tak sobie raz więcej raz mniej - niby schudłam ale po troche wraca
Dobrze ,ze jest zdrowie-i oby jak najdłużej.
do lekarzy nie chodze bo nóż coś wynajdą
od tłuszczu siem nie tyje
Po latach 90-tych weszła moda na margarinki i łoleje .
chciałam byc wegetarianką i siem nie udało
pózniej z jednej skrajności popadłam w drugą .
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Sty 09, 2010 23:23
figa napisał/a:
od tłuszczu siem nie tyje
Po latach 90-tych weszła moda na margarinki i łoleje .
chciałam byc wegetarianką i siem nie udało
pózniej z jednej skrajności popadłam w drugą
Jak tu nie popasc skoro sieja dezinforme, zwlaszcza pan ciupaga.
Ja do konca niewiem jak z tym tłuszczem jest -być może jak to Waldek mówi
kazdy TYP ma inaczej .
chciałabym aby przy takim postępie jak jest obecnie -nosić na sercu czy ręce
jaki tykomierz -co by dzwonił jak w czym przedobrze.
Mowa o jedzeniu wedle apetytu czy intuicji
albo nie mieć sklerozy -
jeśli nie biega się, czy nie ćwiczy się danego dnia, to rozsądek nakazuje o tyle zmniejszyć dawkę tłuszczu.
Według mnie "_flo" posłużyłaś się lepszym cytatem,
niż mój w Twoim temacie (tym o śmierci ). "Dopatrzyłem" się, że można w nim wyłowić jakiś ogólny zarys definicji.
Waldek,
to nie ma byc definicja ogolna, uniwersalna, tylko taka dla mnie na moj prywat ny uzytek.
Zenonie, gdyby tak było pisałbym na priv.
Cytat:
Albo Matti, ktory zdawal kiedys relacje, ze zjadl 700g kielbasy na kolacje... dla mnie to i powod do pewnej zazdrosci.
I nie chodzi o to, ze ja chce z tego korzystac, chcialbym miec po prostu taki potencjal.
Przejeżdżam rocznie na rowerze 9kkm, przepływam około 1kkm(brak licznika ), przebiegam około 3kkm(brak GPS ), uprawiam seks ( trudno przeliczyć na km , może na kalorie ), nie mam jakiegoś wywyższającego mnie z tłumu wykształcenia itd. To czy ja mogę napisać o sobie, że mam potencj(e/ał)?
Kontroluję codziennie co wkładam do pyska (interesuje mnie waga produktów i ich skład- wydaje mi się, że biochemiczny, ale nie mam o tym jeszcze zielonego pojęcia). Kontroluję swoją wagę codziennie(o ile mam dostęp do wagi). U lekarzy bywałem raz w roku, ale nie chcą mnie już oglądać. To czy ja mogę napisać o sobie z dumą, że jestem "niewolnikiem diety"?
Cytat:
Wg mnie mozna byc chorym i cieszyc sie zdrowiem.
Choroba moze nie miec objawow, ale wynikaja z niej pewne ograniczenia i stad wiadomo, ze ona jest.
Zdecydowanie tak, to można wkomponować w definicję - bo
"... mozna byc chorym i cieszyc sie zdrowiem" ........... pozostałym
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Sty 10, 2010 18:41
Radzio napisał/a:
Według mnie "_flo" posłużyłaś się lepszym cytatem,
niż mój w Twoim temacie (tym o śmierci ). "Dopatrzyłem" się, że można w nim wyłowić jakiś ogólny zarys definicji.
Nie wiem jaki cytat o smierci Radzio.
I zgadzam sie, mozna WYLOWIC, ale szeregowego adepta nie stac na polowy i polowania, wiec odpowiedzialnosc spada na piszacego.
Mantrowanie "od tuscu siem nie tyje" nie pomaga, widac to na kazdym kroku.
In my humble opinion!
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Sty 10, 2010 18:42, w całości zmieniany 1 raz
Według mnie "_flo" posłużyłaś się lepszym cytatem,
niż mój w Twoim temacie (tym o śmierci ). "Dopatrzyłem" się, że można w nim wyłowić jakiś ogólny zarys definicji.
Nie wiem jaki cytat o smierci Radzio.
I zgadzam sie, mozna WYLOWIC, ale szeregowego adepta nie stac na polowy i polowania, wiec odpowiedzialnosc spada na piszacego.
Mantrowanie "od tuscu siem nie tyje" nie pomaga, widac to na kazdym kroku.
In my humble opinion!
Spróbuję jeszcze raz- „... posłużyłaś się lepszym cytatem, niż mój w Twoim [b]temacie[/] (tym o śmierci)- wydaje mi się, że przeoczyłaś. Zakładam, że to przypadek.
Ad. Odpowiedzialność
Tak! Takie obciążenie dla piszącego stanowi nie lada „bagaż”. Trzeba naprawdę odżywiać się optymalnie, żeby go udźwignąć.
A co sądzisz o odpowiedzialności płodzących za płodzonych, karmiących za karmionych, uczących (np. czytania ) za uczonych, leczących za leczonych, rządzących za rządzonych, itd.?
Jestem przekonany, że „piszący” wielokrotnie rozważał „plusy” i „minusy” zanim zdecydował się cokolwiek opublikować.
I uwzględnił również „szeregowego adepta” samemu będąc „szeregowym” w charakterze wydawcy.
Odpowiedzialność powinna być cechą zdrowego człowieka.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Sty 10, 2010 23:07
No dobra, "gópi" to byl post, bo najpierw nie doczytalam ze zrozumieniem ad. "cytat z watku o smierci".
Po drugie w sumie to tak na serio to nie sadze, ze odpowiedzialnosc jest po stronie "piszacego", i nie pojmuje, jak mozna kogos innego, nawet "likarza" obwiniac za stan swojego zdrowia, jako ze kazdy jest kowalem swojego losu, i powinien byc najlepszym mozliwym dla siebie lekarzem, ale...
...ale...
nadal -wkurza mnie dezinformacja upowszechniana nieomalze z rozmyslem!
Ostatnio zmieniony przez _flo Pon Sty 11, 2010 03:05, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 15:14
O no zobacz Radzio, z ostatniej chwili. Dziewczyna zali sie, ze jedzie jej z geby. Odpowiedz:
admin napisał/a:
Udaj się do dobrego stomatologa, bo smród z ust raczej nie ma nic wspólnego ze zjadanymi posiłkami
No moze wodowytwarzacze ze stazem ponad 5 lat maja jakis inny lepsiejszy metabolizm, niz mam ja , ale z tego co wiem (i wszyscy to wiedza) nalezalo by zmniejszyc ilosc tluszczu i zwiekszyc weglowodany.
Wiec - czy to nie jest przypadkiem nieuczciwe? Czy mozna tak bez skrupolow mijac sie z prawda?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 15:38
Flo, na początku tak jest - przykry zapach, skurcze, etc.
Gdy "keto-adaptation" się zakończy wszelkie tego typu objawy się skończą.
Natomiast gdy się jada haje to raczej żadna adaptacja nie będzie mieć miejsca - zapach będzie już na zawsze. W naturze tak to już jest.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 15:45
Hani, tutaj nie ma mowy o zadnych hajach. Poza tym ta dziewczyna, z tego co pamietam, pisala wczesniej, ze jest na ZO ponad 2 lata.
Po prostu fakt, ze moze byc zaketonowana od nadmiaru tluszczu nie idzie w parze z alternatywna wersja biochemii by JK.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 15:50
Ale ja nie napisałem o hajach w związku z tą dziewczyną.
Jeśli chodzi o nią to być może przesadza z tłuszczem, być może coś robi nie tak, nie mi tu osądzać.
Natomiast w trakcie adaptacji, która może trwać i 2 lata takie kwiatki występują i trzeba się z nimi pogodzić.
Tak samo było z tymi radami odnośnie skurczów - przecież po należytej adaptacji one się kończą, co wiem z autopsji (wiem bo sam je miałem).
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 16:16
Adaptacja 2 lata?
Gdzie takie rzeczy mozna wyczytac? W normalnych badaniach "peer reviewed" zwykle po 2-3 tygodniach widac, jak mozg i inne tkanki pobieraja beta-hydroxybutyrate i acetoacetate.
Ile trwala u Ciebie "adaptacja"? Ja swojej nie pamietam, bo nie bylo jakiegos wyraznego momentu, w ktorym podjelam decyzje o przejsciu na LC.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 16:34
btw,
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 17:03
_flo napisał/a:
...Adaptacja 2 lata?
Gdzie takie rzeczy mozna wyczytac?...
Prosty i wygodny "klucz"
do pokrywania "niewiedzy" :viva:
Ale jak "siem" zyje w "blokowisku" i zamiast czytac np. BIOCHEMIE
prowadzi sie dyskusje z "somsiadkami przy trzepaku"
i "psiapsiulkami o doopie maryni to trudno sie dziwic"?! :shock:
Najbardziej komiczne jest, jak taka "egalitarna klin"
probuje sie "wymundrzac" i "zazdraszczac"
klapiac jadaczka o "smietnikowych prawdach" do "DOCHTOROW"
po "STUDIACH STACJONARNYCH" majac edukacje "salowej"! :what: :hah: :hihi:
.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 17:11
_flo napisał/a:
Adaptacja 2 lata?
może nie dwa lata, ale jakieś 1,5 roku - przy zero-carbie
opieram się na tym, co mówią o swoich doświadczeniach zero-carbowcy
w końcu praktyka najbardziej się liczy
jeśli chodzi o mnie to nie mam pojęcia, ale pewno ta główna faza zajęła z 2 tygodnie, ale całkowita to pewno dłużej
Ellis mówił, że kompletna trwa ok. pół roku
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 17:24
Hannibal napisał/a:
...może nie dwa lata...
Hani, rozwazajac "adaptacje"
musimy brac pod uwage poszczegolne "klasy" naszych komorek
z ktorych zbudowane sa nasze tkanki. 8-)
Panuje tutaj szeroko "rozpieta" asymetria!
Taki stan "faktow" powoduje zupelnie rozna dlugosc zycia
poszczegolnych "klas" komorek co jest nierozerwalnie polaczone
z procesem adaptacji! 8-)
Taki "szkolny przyklad" to erytrocyty i komorki nerwowe w mozgu! 8-)
Na tym przykladzie widac wyraznie, ze zadne 2 tygodnie czy 2 lata
nie beda oddawaly faktycznego stanu tych procesow.
Jesli juz chcemy o tym dyskutowac to musimy
zawezic nasze rozwazania do KONKRETNYCH "klas komorek"
i na takiej podstawie "interpolowac" prawidla na tkanki i organy. 8-)
Oczywiscie mozna "inaczej", ale to jest "bezwiedzowy szamanizm" :hihi:
.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 17:25
_flo napisał/a:
O no zobacz Radzio, z ostatniej chwili. Dziewczyna zali sie, ze jedzie jej z geby. Odpowiedz:
admin napisał/a:
Udaj sie do dobrego stomatologa, bo smrod z ust raczej nie ma nic wspolnego ze zjadanymi posilkami
No moze wodowytwarzacze ze stazem ponad 5 lat maja jakis inny lepsiejszy metabolizm, niz mam ja , ale z tego co wiem (i wszyscy to wiedza) nalezalo by zmniejszyc ilosc tluszczu i zwiekszyc weglowodany.
Wiec - czy to nie jest przypadkiem nieuczciwe? Czy mozna tak bez skrupolow mijac sie z prawda?
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 17:29
zenon napisał/a:
_flo napisał/a:
...Dziewczyna zali sie, ze jedzie jej z geby...
No moze wodowytwarzacze ze stazem ponad 5 lat maja jakis inny lepsiejszy metabolizm, niz mam ja ;-( , ale z tego co wiem (i wszyscy to wiedza) nalezalo by zmniejszyc ilosc tluszczu i zwiekszyc weglowodany.
Wiec - czy to nie jest przypadkiem nieuczciwe? Czy mozna tak bez skrupolow mijac sie z prawda?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 17:42
grizzly napisał/a:
]Hani, rozwazajac "adaptacje"
musimy brac pod uwage poszczegolne "klasy" naszych komorek
z ktorych zbudowane sa nasze tkanki.
No właśnie to też miałem na myśli. Pewne "klasy" szybciej się adaptują, a drugie wolniej i ja o tym nie zapomniałem.
Te 2 lata czy 2 tygodnie to tylko tak powiedziałem.
Wiem, że po 2 tygodniach na węglach ok. 50 g mogłem już całkiem nieźle ćwiczyć siłowo. Jeśli ktoś chce dokładnie wiedzieć to musi to robić w laboratorium.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Sty 11, 2010 17:46, w całości zmieniany 1 raz
No dobra, "gópi" to byl post, ..........
Po drugie w sumie to tak na serio to nie sadze, ze odpowiedzialnosc jest po stronie "piszacego", i nie pojmuje, ...................
........nadal -wkurza mnie dezinformacja upowszechniana nieomalze z rozmyslem!
Chylińska w swoim repertuarze ma fantastyczny utwór pt "Zła".
Co do odpowiedzialności, ... wyczuwam instynktownie(mój ojciec niedawno "zszedł" z drzewa
), że dobre masz wnętrze
Alez Radzio... blagam Ciem, Ty sie na mnie nie obrazaj...
Chylińska w swoim repertuarze ma fantastyczny utwór pt "Zła". ..... żeby po jakimś czasie zweryfikować swoją postawę wobec rzeczywistości i dziś serwuje zupełnie coś innego.
Jak tu się obrażać.
A w kwestii "nagród", czy można nagradzać za "wiedzowy szamanizm"? Przegłosujcie
Czytałem posty z przed kilku lat, była zgoda ............. jaka SUPER NOWA rozświetla świadomość, że dobre przez lata staje się wrogie z dnia na dzień? Dostrzegam, coby mogło być powodem nagłych "emigracji", ale możliwym jest, że należy poczekać na kolejną SUPER..... żeby "emigranci" też dostrzegli, że ..................................................... była zgoda
Szamani często przybierają postać bawołów, bizonów itp. ...wprawny myśliwy z łatwością rozpozna co pod skórą drzemie.
Ponieważ sam zadałem pytanie nie wypada mi bardziej rozmydlać tematu, niż to już uczyniłem. Moje wnioski:
Zwrotu "zdrowy człowiek" nie można zdefiniować. Jest to (wg. mnie) równie trudne jak definicja "wiedzy".
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 00:21
Radzio napisał/a:
Czytałem posty z przed kilku lat, była zgoda ............. jaka SUPER NOWA rozświetla świadomość, że dobre przez lata staje się wrogie z dnia na dzień?
Radziu, co ty opowiadasz. Zgoda jest, love is all around. Stara milosc nie rdzewieje. Przeciez nie powiesz, ze nie stac mnie na obiektywizm?
Po prostu, czasem przychodzi taki moment, trzeba sobie, bez ogrodek napisac "koniec i bomba, a kto czytal ten traba". Mnie jest latwiej, moge pisac co mi slina na jezyk przyniesie, co tam ze "gópie", administracja ma mniej postow do wykasowania, same plusy
muchos besos,
"filonka"
Ostatnio zmieniony przez _flo Śro Sty 13, 2010 00:28, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.