Piszę tutaj z problemem mojego ojca. Od długiego czasu dokuczają mu pewne dolegliwości, które zaraz opiszę. Mianowicie.
Okres ostatnich dwóch lat był dla mojego taty czasem wielkiego stresu, który z pewnością jest jednym z głównych powodów tego jak się dzisiaj czuje.
Ojciec od kilku dni jest na low carb za moją namową. (ale objawy które opisze, ma cały czas)
- Podczas wysiłku fizycznego bardzo szybko się męczy. Następuje zadyszka, czasami problem z wejściem po schodach. Ostatnio zaczął biegać, ból jednak pojawia się po zaprzestaniu biegu. Jest to silny ból za mostkiem, przypominający ból serca.
(Dodam, że zostały robione badania EKG serca, test wysiłkowy i Holter - wszystko prawidłowe)
Obecne są także sporadyczne bóle brzucha i mdłości. Kilka tygodni temu mojemu ojcu odbiło się żółcią - bynajmniej tak stwierdził, że źółcią.
Zrobione zostało badanie moczu, na którym nieznacznie podwyższone wyszły próby wątrobowe Aspat i AiAT.
Wykonano mu także badanie cholesterolu
HDL: 45
LDL: 150
trójglicerydy: 238
ogólny: 250
Zarówno te wyniki, jak i podwyższone próby wątrobowe oraz odbicia żółcią mogą sugerować że coś jest nie tak z wątrobą.
Kolejnym objawem w ostatnich dniach okazało się częste krwawienie z nosa.
Jutro ojciec wybiera się do lekarza. Zapewne dostanie prześwietlenie wątroby. Jestem pewny też, że lekarka każe wcinać mu chude mięso i mnóstwo węgli, każąc natychmiast zrezygnować z low carb.
Mam nadzieje, że wypowie się ktos w miare obeznany w temacie. Jak się ma dieta niskowęglowodanowa do schorzeń wątroby czy np. trzustki?
Bywają dni, kiedy ojciec czuje się fatalnie. Zapomniałem dodać, że dręczą go też dziwne szumy w uszach. Lub może nie tyle szumy, co dziwnie nabrzmiałe uszy.
Co to może być? Jakie badania powinien wykonać?
Ostatnio zmieniony przez Molka Pią Wrz 23, 2011 20:26, w całości zmieniany 2 razy
Jak się ma dieta niskowęglowodanowa do schorzeń wątroby czy np. trzustki?
bardzo dobrze
najbardziej obciąża żywienie korytkowe, gdzie masz i mięso i tłuszcz i sporo węgli, chleba, kasz, etc.
Low-carb odciąża ten organ; trzustkę to tak samo, gdyż nie musi ona nieustannie wyrzucać insuliny.
Drugą ważną kwestią jest to, że jedzenie obrobionych term. produktów obciąża naszą trzustkę, zmuszając ją do nieustannej wytężonej i niepotrzebnej pracy. Howell o tym mówił.
Dlatego surowe jest w tym wypadku najlepszą opcją.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 18:11
A co jeśli ojciec ma jakieś zaburzenia wchłaniania/trawienia tłuszczu?
Wiem, że najlepiej byłoby jeść na surowo, ale to jest chyba dla ojca nie do przejścia.
Zapomniałem dodać, że tacie drętwieją kończyny. No i pod wynikiem cholesterolu jest napisane: św. lipemia! - nie wiem czy dobrze napisałem, ale coś w ten deseń.
Nie wiesz o czym to świadczy?
Ostatnio zmieniony przez Feniks Śro Sty 27, 2010 15:27, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 18:22
Damian napisał/a:
A co jeśli ojciec ma jakieś zaburzenia wchłaniania/trawienia tłuszczu?
no właśnie, a czy surowych również?
Damian napisał/a:
Wiem, że najlepiej byłoby jeść na surowo, ale to jest chyba dla ojca nie do przejścia.
nawet w części?
przecież nie musi jeść od razu takich rzeczy jak ja jem
spokojnie może bazować na surowym masełku, żółtkach, trochę surowego miodu, surowe owoce, jakieś warzywka
na pewno z mięsem będą problemy, ale chyba tatary to ojciec jadał, nie?
trochę tatarów, trochę duszonego mięsa, jakichś serc, ozorków
Damian napisał/a:
Zapomniałem dodać, że ojcu drętwieją kończyny. No i pod wynikiem cholesterolu jest napisane: św. lipemia! - nie wiem czy dobrze napisałem, ale coś w ten deseń.
Nie wiesz o czym to świadczy?
lipemia to zaburzenie stężenia lipoprotein we krwi
myślę, że to żywienie powinno pomóc w takim schorzeniu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Sty 26, 2010 18:23, w całości zmieniany 1 raz
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 18:33
Damian napisał/a:
A co jeśli ojciec ma jakieś zaburzenia wchłaniania/trawienia tłuszczu?
Wiem, że najlepiej byłoby jeść na surowo, ale to jest chyba dla ojca nie do przejścia.
Zapomniałem dodać, że ojcu drętwieją kończyny. No i pod wynikiem cholesterolu jest napisane: św. lipemia! - nie wiem czy dobrze napisałem, ale coś w ten deseń.
Nie wiesz o czym to świadczy?
Jak sie Grizzly pojawi, to w pierwszej kolejnosci wsunie lapy do portfela twego ojca. A ojcu bedzie obiecac 120 lat zycia.
Mialem podobne symptomy co twoj tata. Poczekamy na wyniki dalszych badan twego taty. Moga byc pasozyty. Dobrze sie zastanowic nad podjeciem decyzji o jedzeniu surowizny. Twoj tata nie jest dwudziestolatkiem jak niektorzy surojady.
Szkoda ze nie bede mogl sie spotkac z surojadami z tego forum za jakies 40 lat.
Grizzly juz mi wypisal akt zgonu ale zapomnial wpisac date mojego zejscia.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 18:38
Kangur napisał/a:
Dobrze sie zastanowic nad podjeciem decyzji o jedzeniu surowizny. Twoj tata nie jest dwudziestolatkiem jak niektorzy surojady.
No właśnie dlatego, że jest starszy powinien się zainteresować jedzeniem sporej części produktów na surowo, gdyż wówczas jego organizm będzie w większym stopniu odciążony i będzie mógł zająć się naprawą swojego organizmu
Podałem powyżej przykładowe produkty surowe, które można sukcesywnie dołączać do swojego żywienia. Myślę, że tacie będą one smakowały
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 18:46
Damian napisał/a:
Zapomniałem dodać, że ojcu drętwieją kończyny. No i pod wynikiem cholesterolu jest napisane: św. lipemia! - nie wiem czy dobrze napisałem, ale coś w ten deseń.
Nie wiesz o czym to świadczy?
W sumie nie jest to nic nadzwyczajnego. Raczej typowy objaw. Świadczy to o niedoborach lub inaczej mówiąc o tym że toczą się w tych miejscach jakieś procesy, oczyszczanie ale może to wskazwyać również na zanieczyszczanie. Na pewno problemy twojego ojca nie zaczęły się dzisiaj, musiał na nie zapracować wcześniej jakiś czas. Czemu w pewnym sensie nie ma się co dziwić, w końcu każdy z nas kiedyś dochodzi kresu swoich dni.
Dlatego patrząc na to co dzieje się dzisiaj trzeba zawsze brać poprawkę że tak samo jak problemy się nawarstwiały taką samą drogą muszą ustąpić, tak więc w tym okresie czasu należy brać pod uwagę możliwość występowania różnego typu zaburzeń. Jeżeli zaczniecie suplementowć lub brać leki to organizm może przestanie dawać znaki (objawy) ale nie eliminując przyczyny decydujecie się na oszukanie organizmu. Wiadomo że czym starszy organizm tym możliwości neutralizacji trucizn mniejsze więc tym bardziej należy skupić się na tym aby odciążyć organizm i jednocześnie dostarczyć mu jaknajlepszej jakości skłądników. Warto pomyśleć o jakimś oczyszcaniu, dobrze byłoby się systematycznie ruszać, podejmować jakiś wysiłek.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 19:18
Damian, jesli tata przeszedl na LC, to w pierwszym momencie, do ustapienia objawow, i normalizacji lipidogramu, nie powinien jesc za duzo tluszczu.
Najlepiej zglosic sie do lekarza od LC, oczywiscie.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 19:40
Właśnie. Jedną z podstawowych i uniwersalnych zasad jest okres przejściowy-przystosowawczy. Nagła zmiana zwłaszcza u osób starszych moze być źle znoszona. Dlatego nie ma co szaleć ani od razu odrzucając całkiem węgle, czy przechodząc na surowiznę, ale systematycznie wprowadzać zmiany. Nawet jeżeli sytuacja jest trudna, lepiej nie serwować organizmowi żadnych rewelacji ale dać czas aby się przyzwyczaił.
Do lekarza biegać od razu nie trzeba, chyba że czegoś nie rozumiesz lub potrzebujesz wsparcia.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Wto Sty 26, 2010 19:41, w całości zmieniany 2 razy
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 19:49
Dziękuje Wam za odpowiedzi, to przede wszystkim.
Jeśli chodzi o zmianę żywienia na surowe, to problem chyba polega na tym, że mój ojciec w ogóle nie widzi przyczyny swoich problemów w odżywianiu (całe życie korytkowego jedzenia, mało białka, mnóstwo przetworzonego, podgrzanego tłuszczu, węglowodanów, w tym słodyczy). On raczej uważa, że winę za wszystko ponosi stres.
Ciężko będzie go namówić do przejścia na surową dietę. Wiem jednak, że mogłaby ona mieć niebagatelny wpływ na jego zdrowie.
Aluzji z Grizzlym nie zrozumiałem, dlatego wybaczcie brak obeznania,
Pasożyty mnie zaskoczyły. Możesz rozwinąć myśl? Jaki pasożyt powoduje podobne objawy? No i jak to wyglądało u Ciebie?
Raczej się spodziewałem, że to jakieś schorzenie wątroby, miażdżyca nawet, nerwica...
Najgorsze jest to, że ojciec powoli zaczyna mówić, że nie powinien jeść tyle tłuszczu, bo to zaszkodzi jeszcze bardziej jego wątrobie. Nie mam argumentów, ale niestety wiedzy biochemicznej też.
Ashkar - Mój tata ma już 49 lat. Troche katastroficznie zabrzmiało stwierdzenie, że każdy kiedyś dochodzi do kresu swoich dni
Ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie zapracował sobie na to w jeden dzień i oczyszczenie organizmu może troche potrwać.
Flo - Teraz widzę kontrast opinii. W takim razie nie wiem, czy proponować mu powrót do węglowodanów. Ale myślałem, że to dieta low carb świetnie kształtuje lipidogram.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 20:23
Twój ojciec może mieć dużo racji jeżeli chodzi o stres. Ale zastanów się jeżeli organizm jest źle odżywiony to co z tego że nie będzie przeżywał stresu. I oczywiście nie chodzi tutaj tyle o stres, bo ani wielkiego stresu twój tata raczej nie doświadczał ani też sam w sobie stres jest zły. Patologiczny stres, który trwa długo może wpływać na stan organizmu owszem, ale czy w tym przypadku tak było. Jeżeli twój tata odczuwał zbyt duże obciążenie w pracy na przykład to znaczy że już wcześniej jego organizm był za słaby do obowiązków którymi został obarczony (lub sam się obarczył) albo też w trakcie utracił swoją siłę właśnie między innym przez nieodpowiednie odżywienie. Słodycze są szczególnie zgubne. I nie ma tu znaczenia dla jego zdrowia czy to było coś ponad siły jednego człowieka czy nie, efektem są problemy ze zdrowiem. I na tym należy się skupić. Powiedz ojcu że odpowiednie żywienie to połowa sukcesu, że zdrowie to nie tylko brak stresu, że stres jest wręcz wpisany w naszą naturę.
Damian napisał/a:
Ashkar - Mój tata ma już 49 lat. Troche katastroficznie zabrzmiało stwierdzenie, że każdy kiedyś dochodzi do kresu swoich dni
Ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie zapracował sobie na to w jeden dzień i oczyszczenie organizmu może troche potrwać.
Być może jest to dla nas tragiczne jednak tak jest z naszym życiem, nie żyjemy wiecznie. Nie ma w tym nic dziwnego chociaż oczywiście 49 lat to nie wiek aby kończyć życie, jednak dzieci też umierają. Śmiejesz się więc nie jest źle.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Wto Sty 26, 2010 20:27, w całości zmieniany 3 razy
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 20:37
Obawiam się, że w przypadku mojego ojca był to właśnie jak to ująłeś "patologiczny stres"
W każdym razie wszyscy na tym forum wiemy, że dieta jest kluczowa jeśli nie w eliminacji problemów, to chociaż zaprzestania ich rozwijania się.
Cóż, będę próbował namawiać tatę do kolejnych zmian w żywieniu. Jest na low carb jak na razie tydzień. Zjada około 80g węgli na dobę - nie wiem czy to dobra ilość. Nie wiem też, czy nie za szybko kazałem mu obciąć cukry. W sumie brzydko tak mówić, ale starych drzew się nie przesadza...
Będę Was na bieżąco informował o przebiegu sytuacji, jeśli macie ochotę posłuchać i ewentualnie coś dopowiedzieć
Ostatnio zmieniony przez Feniks Wto Sty 26, 2010 20:38, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 20:45
Damian napisał/a:
Obawiam się, że w przypadku mojego ojca był to właśnie jak to ująłeś "patologiczny stres"
I tak bywa w życiu. W takich sytuacjach odpowiednie odżywianie jest tym bardziej znaczące!
Dodałbym do tego inne czynniki które poprawiają kondycję, hartują organizm, wszystko co go wzmacnia jest jednocześnie przeciwwagą dla stresu.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:14
No oczywiście, że zmiany należy wprowadzać stopniowo. Użyłem przecież słowa "sukcesywnie". Zresztą wystarczy sobie przeczytać końcówkę książki Lutza - tam o tym jest, jest tez o możliwych negatywnych objawach przejścia na low-carb.
Dlatego też w przypadku Twojego ojca najlepszym wyjściem byłaby współpraca z dobrym specjalistę od tych spraw.
To, że Ty mu przekażesz to, co my tu mówimy to o wiele za mało, żeby go przekonać.
Gdyby zapłacił fachowcowi parę tysięcy to byłby z nim związany i by go słuchał, bo jak wydał kasę to czegoś oczekuje.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Sty 26, 2010 21:21, w całości zmieniany 2 razy
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:23
Gorzej jak się nie wie czego się oczekuje. A jak się wie to przy odżywianiu specjalista nie jest znowu taki niezbędny.
Żaden fachowiec za nas zakupów nie zrobi i za nas nie będzie się odżywiał.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Wto Sty 26, 2010 21:25, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:28
ashkar napisał/a:
Gorzej jak się nie wie czego się oczekuje. A jak się wie to przy odżywianiu specjalista nie jest znowu taki niezbędny.
zależy co masz na myśli? ja nieustannie korzystam z wiedzy różnych specjalistów, bo przecież wszystkiego sam nie odkryje; oczywiście korzystam bezpłatnie
ale ojciec Damiana nie przekopie się przez tyle artykułów, książek przez które ja się przekopałem - nie ma na to i czasu i chęci
Potrzebuje teraz pomocy i jeśli nie przekonuje go jego syn to pewno przekona go dobry specjalista, któremu zapłaci godziwe wynagrodzenia, a on pokieruje jego zdrowiem. Taka jest ludzka psychologia.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:30
Jeszcze w sprawie leczenia bardzo trafne słowa Howella -
"There is no other mechanism in the body except enzyme action to protect the body from any hazard. (...) the only machinery in the body to do anything is enzyme action. Hormones do not work. Vitamins cannot do any work. Minerals were not made to do any work. Proteins cannot work. Nature does not work. ONLY ENZYMES are made for work. So it is enzymes that cure."
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:46
Cytat:
zycie zaczyna się po czterdziestce -co ja mówie po 50-tce
Bardzo mądre podejście, popieram
Hannibal napisał/a:
otrzebuje teraz pomocy i jeśli nie przekonuje go jego syn to pewno przekona go dobry specjalista, któremu zapłaci godziwe wynagrodzenia, a on pokieruje jego zdrowiem. Taka jest ludzka psychologia.
Tylko tutaj dochodzimy do punktu wyjścia, ponieważ mój ojciec nie traktuje diety jako lekarstwa na cokolwiek. Więc zaproponowanie mu wizyty u lekarza niskowęglowodanowego skończy się na wyśmianiu biednego synka...
On woli włóczyć się po kardiologach, neurologach i psychiatrach i tam zostawiać kasę.
A jutro dostanie kartkę z zaleceniem, że może jeść 2 jajka na tydzień a tłuste ryby są złe, bo prowadzą do miaźdżycy (Mam już jedną taką ulotkę w domu )
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:48
Hannibal napisał/a:
ashkar napisał/a:
Gorzej jak się nie wie czego się oczekuje. A jak się wie to przy odżywianiu specjalista nie jest znowu taki niezbędny.
zależy co masz na myśli? ja nieustannie korzystam z wiedzy różnych specjalistów, bo przecież wszystkiego sam nie odkryje; oczywiście korzystam bezpłatnie
ale ojciec Damiana nie przekopie się przez tyle artykułów, książek przez które ja się przekopałem - nie ma na to i czasu i chęci
Potrzebuje teraz pomocy i jeśli nie przekonuje go jego syn to pewno przekona go dobry specjalista, któremu zapłaci godziwe wynagrodzenia, a on pokieruje jego zdrowiem. Taka jest ludzka psychologia.
Z tego co napisał to jego ojciec już jest na niskich węglach. Trudno jest się odnosić. Czy jest przekonany czy nie. W każdym razie gadka o specjalistach jest na wyrost. Co do dokształcania masz rację, musiałby Damian mu przekazać lub on sam przeczytać kilka rzeczy które są podstawą do zrozumienia czym jest zdrowie. Co do szcegółów, typu jak działają enzymy itp. nie jest to konieczne. A nawet jeśli to jeżęli on o tym poczyta sam i wyda powiedzmy miesięcznie 100 zł na ksiązki czy gazety, albo nawet nie bo przecież dużo można znaleźć w necie. To nie tylko wyda mniej niż na fachowca ale i więcej zyska bo zamiast być na cudzej łasce sam zacznie pojmować co jest grane. Wiedza specjalisty mu tutaj nie wiele pomoże, a jedynie uzależni go od innych. Tymczasem zdrowie to nie jest sprawa innych tylko każdego indywidualnie.
Damian napisał/a:
On woli włóczyć się po kardiologach, neurologach i psychiatrach i tam zostawiać kasę.
A jutro dostanie kartkę z zaleceniem, że może jeść 2 jajka na tydzień a tłuste ryby są złe, bo prowadzą do miaźdżycy (Mam już jedną taką ulotkę w domu )
Tym bardziej go nie namawiaj na wizyty tylko postaraj się zrobić co możesz aby go przekonać że nie tędy droga. Nie rób tego na siłę, raczej nie angażuj emocji ile bądź stanowczy. Musisz w tym celu niestety trochę poszperać i zdobyć trochę wiedzy i argumentów. Reszta to już zależy od twojego ojca.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Wto Sty 26, 2010 21:53, w całości zmieniany 6 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:50
@Damian
No to tak musi być najwidoczniej.
Niektórzy nawet w podbramkowych sytuacjach nie wyciągają wniosków.
Jednemu forumowiczowi z forum rawpaleo umarła jakiś czas temu matka, na cukrzycę, na serce, czy coś w tym stylu - do końca nie chciała słuchać swojego syna, jadła dalej cywilizacyjnie, brała mnóstwo leków przepisanych przez lekarzy i skończyło się w trumnie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Sty 26, 2010 21:51, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 21:56
Damian napisał/a:
Flo - Teraz widzę kontrast opinii. W takim razie nie wiem, czy proponować mu powrót do węglowodanów. Ale myślałem, że to dieta low carb świetnie kształtuje lipidogram.
Hmm... to nie jest nic szokujacego. W sumie nie napisalam nic kontrowersyjnego. Kazdy lekarz Ci to powie. Pani Ewa lekarka, u Lutza pisza, itp...
To jest podstawowa miskoncepcja dotyczaca czy to ZO czy LC - dieta cud, wystarczy zjesc tlusto. Ogolnie nie jest to latwa dieta, wymaga wyrzeczen (chociaz z mojej strony to tak nie wyglada, ale dla chlebojadow owszem) i mam na maxa problem, zeby przekonac wlasnego ojca tez.
Damian, nie próbuj być "rodzicem" dla swojego ojca, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Nie jesteś odpowiedzialny za życie i decyzje swoich rodziców. Możesz podzielić się swoją wiedzą nt. diety, ale nie możesz zmuszać ojca do jej zastosowania.
Proponuję podrzucić ojcu książkę Lutza i nie naciskać w temacie. Jeśli będzie chciał skorzystać to skorzysta, jeśłi nie, trudno, jego wybór.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sty 26, 2010 22:03
_flo napisał/a:
mam na maxa problem, zeby przekonac wlasnego ojca tez.
wiraha poprzekonywał swego czasu prawie całą rodzinę na LC i większość z nich zaczęła przynajmniej uważać na węgle
ja swego czasu tak "przekonywałem" zapachami swojego mięsa moją mamę, że poważnie myślała nad przejściem na wegetarianizm
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Sty 26, 2010 22:04, w całości zmieniany 1 raz
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Ja w okresie zainteresowania DO podzieliłam się informacjami z rodzicami (szczególnie ojciec był idealnym kandydatem na takie żywienie) - wysłałam książkę, kilka artykułów oraz szczegółowy list opisujący moje własne doświadczenia. Tomek też napisał do teściów, tym bardziej, że miał dłuższy staż w tym żywieniu. Daliśmy do zrozumienia, że w razie pytań, służymy odpowiedzią. Ponoć rodzinka przeczytała z wielkim zainteresowaniem (szczególnie ciotka z monstrualną otyłością) i... na tym się skończyło.
Ja więcej tematu nie drążyłam, a przejmowania się stanem zdrowia rodziców zaprzestałam już parę lat temu, kiedy zrozumiałam, że to są DOROSŁE osoby, odpowiedzialne za własne życie i własne - mądre lub nie - decyzje, a ja nie jestem od tego by ich "wychowywać" czy przekonywać. Czuję ulgę z tego powodu
Marishka
P.S. Dzieliłam się też swego czasu informacjami nt. niskowęglowodanówki z otyłą koleżanką-Amerykanką. Niestety, kobieta wolała pozbyć się woreczka żółciowego niż rozstać się ze słodkościami o których nałogowo tweetuje i bloguje.
itede, itepe, ale nie chce mi sie juz wiecej szukac
jak kogos to interesuje to sam sobie znajdzie i zweryfikuje
Aha.Wiesz tak sobie pytałam,bo byłam ciekawa kto tak napisał.Moja ciekawość wynikała stąd,że ja np. myślałam ,iż śp.Morgano był na DO,bo w sumie tak pisał,a tutaj np. Hannibal kilka razy zwracał mi uwagę,że Morgano nie był w istocie na DO.I jak tutaj komuś ufać w tym Internecie Tutaj niby są na DO,niby się tak znają,doradzają,a w istocie mogą jedynie zaszkodzić
PS.Dzięki za linki.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 00:36
No oczywiscie. Ale wkraczasz na grzaski grunt, jak zaczynasz w ten sposob podchodzic do sprawy. "Byl na DO, ale zle stosowal". Lutz jest na ZO, ale pierwszy doradca Morgano nie byl. Zreszta wystarczy poczytac wiecej, nie tylko forum, i niektore sprawy staja sie jasne...
Ja tego nie pisze, zeby zrobic adwersarzom ZO przysluge, czy tez tym bardziej zwolennikom na zlosc. Po prostu warto wiedziec takie rzeczy, i ich nie lekcewazyc.
Ostatnio zmieniony przez _flo Śro Sty 27, 2010 00:37, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 51 razy Dołączył: 06 Lip 2008 Posty: 3552 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 07:09
Hannibal napisał/a:
_flo napisał/a:
mam na maxa problem, zeby przekonac wlasnego ojca tez.
wiraha poprzekonywał swego czasu prawie całą rodzinę na LC i większość z nich zaczęła przynajmniej uważać na węgle
ja swego czasu tak "przekonywałem" zapachami swojego mięsa moją mamę, że poważnie myślała nad przejściem na wegetarianizm
Ja tam nikogo już nie przekonuję. No chyba, że narzeka na zdrowie lub o coś zapyta. Narazie dzięki moim monologom powędrowały w niebyt wody w plastikach, soczki w kartonikach, margaryny i oleje.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 07:36
Iga napisał/a:
_flo napisał/a:
A w zyciu.
Zatem kto tak napisał? Skąd ta osoba ,czy te osoby wiedziały,że tak właśnie się dzieje na DO?
grizzly napisał -
"I w zwiazku z tym jesli ktos wprowadza do swojego organizmu wielkie ilosci cholesterolu(razem z zoltkiem i innymi takimi zanieczyszczonymi Smile Smile)
To zawsze!!! tworza mu sie kamienie w woreczku zolciowym."
oczywiście misiek miał tu na myśli obrobione term. produkty, z tzw. "oxidized cholesterol"
Żółtka mają sporawa cholesterolu, ale wszelkie boczki, podgardla mają go bardzo niewiele.
To już więcej Japończycy mogą jeść go na swoich owocach morza.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 07:54
_flo napisał/a:
Przeciez cholesterol to cud miod, obojetnie gdzie zdeponowany.
Bo najgorzej byłoby chyba jeść wysokocholesterolowo i chudo, bo wtedy żółć, bardzo bogata w cholesterol, siedziałaby w woreczku, bez możliwości regularnych obfitych "erekcji" jaka jest miejsce na high-facie
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 08:40
Hannibal napisał/a:
grizzly napisał -
"I w zwiazku z tym jesli ktos wprowadza do swojego organizmu wielkie ilosci cholesterolu(razem z zoltkiem i innymi takimi zanieczyszczonymi Smile Smile)
To zawsze!!! tworza mu sie kamienie w woreczku zolciowym."
A kim ten grizzly jest? On pisał wiele rzeczy,np. że przywraca ludzi do świata żywych.
grizzly napisał/a:
Tak sie sklada, ze ja wiekszosci, ktora poprosila o pomoc
POMOGLEM wrócic do SWIATA ZYWYCH
I co o tym sądzić?Ze to pisze zrównoważona psychicznie osoba?
Pytanie,czy ci ludzie długo już byli martwi,czy leżeli już zakopani w grobach,czy może dopiero leżeli w prosektorium?
Dalej;
A tutaj pokazuje,że nie tylko jest czarodziejem,ale i wróżbitą.
I co sądzić? Czy można poważnie traktować wynurzenia tego pana?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 08:41
Iga napisał/a:
Moja ciekawość wynikała stąd,że ja np. myślałam ,iż śp.Morgano był na DO,bo w sumie tak pisał,a tutaj np. Hannibal kilka razy zwracał mi uwagę,że Morgano nie był w istocie na DO.I jak tutaj komuś ufać w tym Internecie Tutaj niby są na DO,niby się tak znają,doradzają,a w istocie mogą jedynie zaszkodzić
Bo DO jest dietą ściśle matematyczną, a z matematyką zdecydowana większość ludzi jest w dzisiejszych czasach na bakier, więc trudno się dziwić, że wychodzą później z tego różne kwiatki.
BTW, natrafiłem na świetną wypowiedź mafa -
Cytat:
Watek jest o kamieniach, wiec od razu napisze, ze na kamienie zolciowe najlepsza jest laparoskopia (usuniecie pecherzyka zolciowego) i stosowanie prawidlowej diety. Nie tej, watrobowej. Ordynator w prywatnym szpitalu, ktory usunal mi pecherzyk /chyba z ponad 10 lat temu/, powiedzial mi przy wyjsciu "teraz moze pan jesc wszysko" , moze byl pijany?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 08:49
Jeszcze o matematycznym liczeniu na DO, Morgano napisał -
Cytat:
Moim zamysłem w wypowiedzi na co szczególnie kładłem nacisk to, że trzeba koniecznie ważyć i liczyć, i że licznie może być dokonane tylko jeden raz i następnie z tego przepisu korzystać przez całe życie.
najgorzej jednak jak kropniemy się gdzieś w obliczeniach - wtedy już całe życie będziemy się truć
to jak praca sapera lub gra w rosyjską ruletkę
jedynak gdy się nie pomylimy to Morgano pisze -
Cytat:
Nie ma przeciw wskazań nikt stosujący żywienie optymalne prawidłowo na tym nie stracił tylko zyskał.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Sty 27, 2010 08:52, w całości zmieniany 1 raz
Ojciec od kilku dni jest na low carb za moją namową. (ale objawy które opisze, ma cały czas)
Zrobione zostało badanie moczu, na którym nieznacznie podwyższone wyszły próby wątrobowe Aspat i AiAT.
Wykonano mu także badanie cholesterolu
HDL: 45
LDL: 150
trójglicerydy: 238
ogólny: 250
Zarówno te wyniki, jak i podwyższone próby wątrobowe oraz odbicia żółcią mogą sugerować że coś jest nie tak z wątrobą.
Kolejnym objawem w ostatnich dniach okazało się częste krwawienie z nosa.
Bywają dni, kiedy ojciec czuje się fatalnie. Zapomniałem dodać, że dręczą go też dziwne szumy w uszach. Lub może nie tyle szumy, co dziwnie nabrzmiałe uszy.
Co to może być? Jakie badania powinien wykonać?
Po pierwsze, jakie leki ojciec brał dotychczas? Czy to one spowodowały podwyższone aminotransferazy?
Wysokie triglicerydy świadczą o otyłości albo o regularnym popijaniu drinków, przejadaniu się węglowodanami i ewentualnie przyjmowaniu jakichś leków.
Dyspepsja, odbijanie się żółcią równie dobrze mogą wynikać z chorób wątroby, jak i przejadania się tłuszczem pod wpływem lektury książek dra Kwaśniewskiego.
Pierwszym podstawowym badaniem powinno być dokładne przeczytanie ulotek lekarstw, które ojciec regularnie zażywa i samokształcenie. Potem badania wątroby, przepływów, elektrokardiogram.
JW
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 16:02
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Po pierwsze, jakie leki ojciec brał dotychczas? Czy to one spowodowały podwyższone aminotransferazy?
1. Losartic
2. NEDAL
3. POLOCARD
4. GALPENT
- To są leki które tata dostał od kardiologa.
Od psychiatry:
1. Coaxil (skończone)
2. CITABAX 20 (bierze teraz)
Nie mam pojęcia, czy podwyższone aminotransferazy to wynik brania właśnie tych leków. W każdym razie w maju te wyniki były w normie.
Tyle jeśli chodzi o leki. Dzisiaj mój tata był u lekarza, zgodnie z tym co mówiłem. Pani doktor powiedziała, że to stłuszczona wątroba. Dała też książeczkę z jadłospisem(mającym pomóc obniżyć cholesterol, z ograniczoną ilością nasyconych kw. tłuszczowych i cholesterolu)
Jeśli chodzi o drętwienie stóp, to lekarka kazała iść do chirurga i powiedziała że to pewnie od kręgosłupa.
Natomiast w sprawie krwawienia z nosa, poleciła laryngologa.
Pani doktor nie dała skierowania na żadne badanie. NIC
W sumie jestem teraz w kropce. Jaka ilość węglowodanów byłaby optymalna przy takim stanie zdrowia? Czy mam zalecić mu ograniczać tłuszcze zwierzęce? Przecież na low carb są one podstawą.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 16:17
Damian napisał/a:
W sumie jestem teraz w kropce. Jaka ilość węglowodanów byłaby optymalna przy takim stanie zdrowia? Czy mam zalecić mu ograniczać tłuszcze zwierzęce? Przecież na low carb są one podstawą.
Damianie, trzeba zacząć od tego, że Twój ojciec chodzi nie do tych lekarzy, do których my radzimy chodzić. Więc albo poszukacie odpowiednich low-carbowych specjalistów albo pozostaje stosowanie się do tego, co radzą ci zwykli. Nie można stać w rozkroku - trzeba się na coś zdecydować. Jeśli Twój ojciec uważa inaczej to niech robi jak uważa, bo siłą nikogo do niczego się nie zmusi.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Sty 27, 2010 16:19, w całości zmieniany 1 raz
Okres ostatnich dwóch lat był dla mojego taty czasem wielkiego stresu, który z pewnością jest jednym z głównych powodów tego jak się dzisiaj czuje.
Damian, już na początku swojego pierwszego postu napisałeś najważniejszą rzecz - o roli stresu w życiu Twojego ojca. Nie piszesz, co było źródłem tego stresu, ale wygląda na to, że było to coś tak potężnego, że wpędziło ojca w depresję i/lub nerwicę. Łykanie psychotropów sytuację tylko pogorszy, ponieważ jedynie znieczuli i jeszcze bardziej oddali ojca od prób poradzenia sobie ze stresem. Samo tylko żywienie LC też problemu nie rozwiąze.
Postawiłabym na znalezienie dobrego wsparcia psychologicznego (bez leków!), które pozwoliłoby ojcu dotrzeć do źródła problemu/stresu, wyrazić prawdziwe/stłumione uczucia z tym związane i zmienić sposób reagowania. Poczytaj nt. chorób psychosoamtyczncyh, czyli wpływu psyche na ciało.
Nadal uważam, że książka Lutza może Twojego ojca zainteresować. Dorzuciłabym jeszcze "Receptę na zdrowie" Johna Sarno, w prosty i logiczny sposób wyjaśniającą wpływ emocji na dolegliwości ciała.
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Sty 27, 2010 16:22, w całości zmieniany 3 razy
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 16:50
Cytat:
Więc albo poszukacie odpowiednich low-carbowych specjalistów
Czy nie orientuje się ktoś czy na śląsku jest jakiś dobry specjalista do którego mógłbym się udać?
MiT - Też uważam, że odstawienie leków i rozpoczęcie terapii z psychologiem to o wiele lepsze rozwiązanie. Tylko ciężko przemówić w sytuacji, kiedy twierdzi, że kiedy bierze te leki od psychiatry, czuje się lepiej.
twierdzi, że kiedy bierze te leki od psychiatry, czuje się lepiej.
Owszem, chwilowo. Jak się człowiek upije się alkoholem, opcha pizzą czy słodyczami, to też odczuwa chwilową błogość. A problem zostaje i będzie dawał o sobie znać, póki ojciec nie zmierzy się z nim "twarzą w twarz". Żadne leki problemu nie rozwiążą. Szczególnie problemu natury emocjonalnej. Dlatego m.in. poleciłam książkę Sarno, by zainteresować Twojego ojca związkiem emocji z ciałem. To podstawa. Plus odpowiednie żywienie, które pomaga łagodzić objawy (również w depresji i nerwicy). Ale samo tylko żywienie problemu nie rozwiąże. Musi być całościowe spójrzenie na człowieka.
Marishka
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 18:22
Damian napisał/a:
Tyle jeśli chodzi o leki. Dzisiaj mój tata był u lekarza, zgodnie z tym co mówiłem. Pani doktor powiedziała, że to stłuszczona wątroba. Dała też książeczkę z jadłospisem(mającym pomóc obniżyć cholesterol, z ograniczoną ilością nasyconych kw. tłuszczowych i cholesterolu)
Jeśli chodzi o drętwienie stóp, to lekarka kazała iść do chirurga i powiedziała że to pewnie od kręgosłupa.
Natomiast w sprawie krwawienia z nosa, poleciła laryngologa.
No i to jest typowa szarlataneria. Lekarze twojemu ojcu nic nie pomogą, jedynie powoli wpędzą go w stan w którym nie będzie miał już wyjścia tylko odwiedzać kolejnych "specjalistów".
Jeżeli twój ojciec nie zrozumie tej podstawowej prawdy że to nie lekarstwa i nie lekarz daje zdrowie to niewiele się tutaj zmieni.
Ja w odróżnieniu od innych osób które radzą tutaj badania, transmelazy, transminazy, matematyczne wyliczenia i straszą że mały bład skończy się tagicznie polecam rozsądek i systematyczność. O tym że odżywianie to podstawa to już wiemy i zgadzamy się z tym.
Natomiast np. co do leków psychotropowych mogę potwierdzić to co mówią MiTy, ale co odradzam wizyty u psychologa, chyba że ojciec jest rzeczywiście w wielkiej kropce, natomiast stosowanie wizyt u psychologa jak tabletki należy sobie wybić z głowy. Tutaj nie ma co przerabiać i obgadywać, trzeba się czymś zająć. A więc po pierwsze postawić organizm na nogi tak aby miał chociaż troszeczkę nadwyżki energii i działanie. Praca. To jest najlepszy odstresowywacz.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Śro Sty 27, 2010 18:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 18:22
Hannibal napisał/a:
oczywiście misiek miał tu na myśli obrobione term. produkty, z tzw. "oxidized cholesterol"
Żółtka mają sporawa cholesterolu, ale wszelkie boczki, podgardla mają go bardzo niewiele.
To już więcej Japończycy mogą jeść go na swoich owocach morza
Generalnie, nikt nie pochlania tyle cholesterolu co optymalni, oxydowany czy nie - naddatek, wiadomo, musi sie gdzies zapodziac. Ale kosmici powiedzieli, ze wiecej niz 1g sie nie wchlania, wiec tak byc musi...
Hannibal napisał/a:
Bo najgorzej byłoby chyba jeść wysokocholesterolowo i chudo, bo wtedy żółć, bardzo bogata w cholesterol, siedziałaby w woreczku, bez możliwości regularnych obfitych "erekcji" jaka jest miejsce na high-facie
nom. na beztluszczowej tez sie robia kamyki. oczywiscie.
Ostatnio zmieniony przez _flo Śro Sty 27, 2010 18:24, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 18:39
Krokiem do przodu jest to, że tata zaczął biegać, co mnie cieszy.
Nie napisałem o kolejnej rzeczy. Pojawił się ból w okolicach karku(w sumie bardziej barku). Ból pojawił się przed 2 dniami. Czyli już na low carb. Czy to może być spowodowane brakiem dopływu glukozy?
No i doszedł ból po prawej stronie brzucha. Czyżby trzustka?
Ostatnio zmieniony przez Feniks Śro Sty 27, 2010 18:40, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 18:41
Damian napisał/a:
Krokiem do przodu jest to, że tata zaczął biegać, co mnie cieszy.
Nie napisałem o kolejnej rzeczy. Pojawił się ból w okolicach karku(w sumie bardziej barku). Ból pojawił się przed 2 dniami. Czyli już na low carb. Czy to może być spowodowane brakiem dopływu glukozy?
Bez przesady. To jest wynikiem ogólnego stanu organizmu. To co pisałeś, o wątrobie, krew z nosa, to są właściwie typowe objawy. I treba się liczyć z tym że jeszcze długo mogą występować problemy. Jednak z czasem będzie coraz lepiej byle zacząć rzeczywiście działać.
Ból po prawej stronie to raczej wątroba. Albo coś w jelitach.
Trzustkę masz po środku powyżej.
To bieganie mimo wszystko jest bardzo pozytywnym oznakiem, to że tata jest właściwie już na LowCarb też, wygląda na to że wcale nie ma takich obaw co do taty, zupełnie mu to jego zdrowie nie zwisa. A to jest podstawa.
Tylko że w dwa dni, tydzień, ani miesiąc to się pewnie wszystko tak nie odwróci o 180 stopni, na to potrzeba czasu.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Śro Sty 27, 2010 18:44, w całości zmieniany 4 razy
Pojawił się ból w okolicach karku(w sumie bardziej barku). Ból pojawił się przed 2 dniami.
I jest to tzw. ból "z doopy wyjęty", za przeproszeniem? Tzn., nie jest on spowodowany żadnym realnym urazem mechanicznym, prawda? A jak nie kark, to za chwilę może zacząć boleć kolano, albo głowa, albo jeszcze inna część. Tego rodzaju bóle opisuje w swojej książce Sarno i wyjaśnia ich związek z psychiką (co w przypadku Twojego ojca wydaje się być całkiem uzasadnione).
Różne nieuzasadnione bóle mogą w ten sposób pojawiać się co jakiś czas, moga zmieniać swoją lokalizację, a wyniki badań przy tym będą w porządku. Organizm w ten sposób będzie próbował odwrócić uwagę Twojego ojca od nierozwiązanego problemu, którego źródło tkwi w psychice. Jest to taki "trick" organizmu. Z jednej strony odwraca uwagę, a z drugiej tym samym daje do zrozumienia, że coś nie zostało rozwiązane i wymaga szczególnej uwagi.
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Sty 27, 2010 18:52, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:00
M i T napisał/a:
Damian napisał/a:
Pojawił się ból w okolicach karku(w sumie bardziej barku). Ból pojawił się przed 2 dniami.
I jest to tzw. ból "z doopy wyjęty", za przeproszeniem? Tzn., nie jest on spowodowany żadnym realnym urazem mechanicznym, prawda? A jak nie kark, to za chwilę może zacząć boleć kolano, albo głowa, albo jeszcze inna część. Tego rodzaju bóle opisuje w swojej książce Sarno i wyjaśnia ich związek z psychiką (co w przypadku Twojego ojca wydaje się być całkiem uzasadnione).
Różne nieuzasadnione bóle mogą w ten sposób pojawiać się co jakiś czas, moga zmieniać swoją lokalizację, a wyniki badań przy tym będą w porządku. Organizm w ten sposób będzie próbował odwrócić uwagę Twojego ojca od nierozwiązanego problemu, którego źródło tkwi w psychice. Jest to taki "trick" organizmu. Z jednej strony odwraca uwagę, a z drugiej tym samym daje do zrozumienia, że coś nie zostało rozwiązane i wymaga szczególnej uwagi.
Marishka
zgadzam sie w zupelnosci, stres bardzo czesto powoduje napiecia i bole w okolicy szyi, karku poprzez odruchowe zaciskanie miesni i unoszenie ramion do gory .... nie mowiac o wielu innych somatach odstresowych...
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:09
Nie napisales jak jest u taty z alkoholem. Jedna z przyczyn stluszczenia watroby jest naduzywanie alkoholu.
Jakie tata ma plomby w zebach? Czy ma kanalowo leczone zeby? Czy byl badany na Helicobacter Pylori?
W obronie przed rtecia i Helicobaterem Pylori organizm wytwarza Candide, ktora z kolei niszczy jelita.
Jak juz pisalem przyczyna stluszczenia watroby moga byc pasozyty. Pasozyty sa bardzo trudne do wykrycia.
Badanie kalu daje 20% szanse wykrycia pasozytow. Pasozty moga powodowac "przesuwajace sie" bole w jamie brzusznej.
Czy ma zrobione przeswietlenie na kamienie zolciowe? Obecnosc kamieni zolciowych moze powodowac bole w karku.
Zanim tata zacznie sie "leczyc" u psychologow i psychiatrow niech odpowie na powyzsze pytania. Moim zdaniem te dwie grupy "profesionalistow" powinne sie wyleczyc najpierw same. Niech psychiatra idzie sie "leczyc" do psychologa i odwrotnie.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Ostatnio zmieniony przez Kangur Śro Sty 27, 2010 19:13, w całości zmieniany 1 raz
. Moim zdaniem te dwie grupy "profesionalistow" powinne sie wyleczyc najpierw same. Niech psychiatra idzie sie "leczyc" do psychologa i odwrotnie.
Też tak - w pewnym konkretnym sensie - myślę. Dobrze jednak, jakbyś doprecyzował, bo jeszcze uznam, że masz na myśli wszystkich - z jednej i drugiej grupy.
Chyba nie będziesz kolejny raz zalecał wyjaławiania organizmu z bakterii? To się może źle skończyć.
Tomek
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:22
Cytat:
I jest to tzw. ból "z doopy wyjęty", za przeproszeniem? Tzn., nie jest on spowodowany żadnym realnym urazem mechanicznym, prawda?
Niestety tak.
Chociaż zastanawiam się, bo kiedy ja zaczynałem low carb także miewałem bóle w karku.
Podejrzewam jednak, że masz całkowitą rację.
Kangur napisał/a:
Nie napisales jak jest u taty z alkoholem. Jedna z przyczyn stluszczenia watroby jest naduzywanie alkoholu.
Nie pije obecnie wcale. Kiedyś bardzo sporadycznie.
Kangur napisał/a:
Jakie tata ma plomby w zebach? Czy ma kanalowo leczone zeby? Czy byl badany na Helicobacter Pylori?
Tata ma 5 zębów plus sztuczną szczękę. Ostatnio był na usuwaniu kamienia z pozostałych zębów i uszkodziła mu dziąsło
Badany na Helicobacter Pylori nie był.
Tylko że to stłuszczenie wątroby zostało stwierdzone przez jakąś głupią lekarke na podstawie podwyższonego ASPAT i AiAT. Dla mnie to karygodne. Niedawno tata miał robione USG jamu brzusznej i wszystko też wyszło w porządku.
Aczkolwiek faktycznie, pasożyty wydają się być ciekawą tezą...
Kangur - Pisałeś że także miałeś podobne objawy. Mogę poczytać więcej na ten temat?
Iga [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:22
Kangur napisał/a:
Zanim tata zacznie sie "leczyc" u psychologow i psychiatrow ...
W sumie racja.
Pacjent był leczony na zespół jelita drażliwego,niby ,że to stres i takie tam,bolał go brzuch itp,brał leki na tę przypadłość,okazało się że miał tętniaka aorty i to dość dużego,który był przyczyną dolegliwości bólowych brzucha .
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:37
Ja zgadzam się z Kangurem. W ogóle psychologów i psychiatrów to powinno się
PRawda jest taka że ani od tabletek psychotropowych ani od rozmowy bóle nie przejdą. Jeżeli stres wchodzi w organizm na tyle że powoduje napięcią to trzeba te napięcią poprostu rozbić, i dbac o higienę tak aby nie pozwalać aby do nich dochodziło. A tego gadaniem się nie osiągnie. Dlatego właściwie cała psychologia to sprawa pomijalna jeżeli chodzi o zdrowie. Tata nie jest załamany, nie leży bez chęci w łóżku całymi dniami, więc zapomnijmy o psychololo.
Ruch, ćwiczenia, hartowanie organizmu tak. Ale sam ruch też nie wszystko załatwi, on niejako podtrzymuje kondycję, ale jeżeli źle sie odżywiamy to efekt będzie tylko na podtrzymanie status quo. Dlatego trzeba na problemy patrzeć całościowo anie skupiać się tylko na jakimś jednym jego aspekcie.
Damian czy tata w lecie zażywa kąpieli słonecznych, opala się, odpoczywa, czy zażywa kąpieli wodnych, pływa w morzu, jeziorze, basenie?
Damian napisał/a:
Tylko że to stłuszczenie wątroby zostało stwierdzone przez jakąś głupią lekarke na podstawie podwyższonego ASPAT i AiAT. Dla mnie to karygodne. Niedawno tata miał robione USG jamu brzusznej i wszystko też wyszło w porządku.
Tylko widzisz USG tak naprawdę niewiele mówi, a po drugie jeszcze zależy kto czyta wyniki.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Śro Sty 27, 2010 19:49, w całości zmieniany 5 razy
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:40
Nic z tych rzeczy. Ale w lecie poza bólem w klatce piersiowej i szybkiego męczenia się innych objawów nie było.
Dopiero niedawno zaczęło się drętwienie kończyć, bóle brzucha itd
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 19:50
Damian napisał/a:
Nic z tych rzeczy. Ale w lecie poza bólem w klatce piersiowej i szybkiego męczenia się innych objawów nie było.
Dopiero niedawno zaczęło się drętwienie kończyć, bóle brzucha itd
Na dretwienie konczyn zastosowac prady selektywne typu PS.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 27, 2010 20:06
_flo napisał/a:
Generalnie, nikt nie pochlania tyle cholesterolu co optymalni
No właśnie niekoniecznie. Bo Japończycy, którzy jedzą sporo owoców morza, skorupiaków mogą jeść go jeszcze więcej. Zobacz sobie w NutritionData
Ja spożywam z reguły znacznie więcej cholesterolu niż przeciętny optymalny. Wielu na rawpaleo tak samo.
No bo produkty, które zawierają go najwięcej to jest sam cymes tego świata.
Poza tym nie zapominaj o tym, iż cholesterol się spala w wysiłku fizycznym - Phinney o tym przypominał.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Sty 27, 2010 20:06, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 00:35
Spojrzalam, jesli chodzi o owoce morza, to dajmy na to w krewetkach na 100g masz 195mg cholesterolu. A w zoltkach na 100g, "sam cymes", a do tego 1234mg cholesterolu. Dzien w dzien przez np. 10 lat. (najlepiej z patelni)
Jesli chodzi o spalanie cholesterolu, no to nie wiem, jak to tam wyglada, pewnie dosc opornie, ze wzgledu na jego strukture, ale nie wiem...
Ogolnie, nie znam siem, ale od dluzszego czasu jestem wyznawca jednej religii: moderation.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 07:52
_flo napisał/a:
Spojrzalam, jesli chodzi o owoce morza, to dajmy na to w krewetkach na 100g masz 195mg cholesterolu. A w zoltkach na 100g, "sam cymes", a do tego 1234mg cholesterolu. Dzien w dzien przez np. 10 lat. (najlepiej z patelni)
w innych masz i 200-300 cholesterolu
co do żółtek to oczywiście, że jest go tam dużo, ale tu nie sam cholesterol jest winny, ale szereg innych złych elementów u osób odżywiających się ten sposób
ja np. żółtka jem od święta, ale wszelakie organy to podstawa mojego żywienia
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 13:01
1. oczywiscie ze nie tylko wina cholesterolu - ale bardzo wielka wina
2. jesli chodzi o Twoje (czy moje zywienie), to sie okaze za jakis czas. Na razie nie ma co spekulowac.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 13:29
_flo napisał/a:
1. oczywiscie ze nie tylko wina cholesterolu - ale bardzo wielka wina
wg mnie nie, nie widziałem żadnych metodologicznie rzetelnych badań, które wskazywał, że osoby spożywające więcej cholesterolu mają tendencję do kamieni żółciowych
raczej jest na odwrót - chude żywienie, gdzie cholesterolu jest mało jest czynnikiem sprzyjającym
_flo napisał/a:
2. jesli chodzi o Twoje (czy moje zywienie), to sie okaze za jakis czas. Na razie nie ma co spekulowac.
Wiadomo, ale można popatrzeć na ludy, społeczności, gdzie ludzie żyli dość długo w zdrowiu - tam uświadczysz jedzenie całkiem sporej ilości cholesterolu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 28, 2010 13:31, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 18:53
Ok Hani, dzis nie moge specjalnie gadac o tym, nie jesli chodzi o konkrety, mysle, ze warto wrocic do tego - w weekend moze...
(btw, Waldek, dzieki za link do filmu -bo jeszcze nie mialam okazji- ale umowmy sie, jest to material czysto propagandowy populistyczny)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 19:01
_flo napisał/a:
Ok Hani, dzis nie moge specjalnie gadac o tym, nie jesli chodzi o konkrety, mysle, ze warto wrocic do tego - w weekend moze...
Ok, nie ma sprawy.
Chętnie zapoznam się z konkretnymi badaniami na ten temat. Tylko proszę mi nie dawać kolejnych obróbkowiczów term. (jak optymalni), bo ja mówię tylko i wyłącznie o surowym, nieprzetworzonym cholesterolu. Życzę powodzenia w szukaniu tychże
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 28, 2010 19:04, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 19:40
Mi chodzi tylko o surowy, bo tylko taki jadam.
Termizowany może dla mnie powodować wszystkie choroby świata. Dla mnie to ganz egal.
No to jak będzie? Zapodasz w ciągu najbliższych dni coś ciekawego na ten temat?
Wystarczą jakieś rzetelne badania in vivo na gościach jedzących produkty surowe bogate w cholesterol. Good luck!
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 28, 2010 19:41, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 19:44
Hani, nie rozmawiamy o Twojej diecie, ani o Tobie. Zaczelo sie od kamieni na ZO. I tego sie trzymajmy. Poza tym, procentowo to Ty spozywasz znacznie mniej tej substancji niz oni.
Btw, nie sadze zeby jak do tej pory ktos przeprowadzil chociazby jedno badanie na temat raw paleo, czy? Widzialam jakies dotyczace paleo, ale tez byly naciagane - 5 posilkow dziennie, soczek pomaranczowy, rozne takie
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 19:53
No więc widzisz.
Co do DO no to należałoby też wykazać, że u każdego optymalnego jest tendencja to odkładnia się kamieni. A nie tylko u niektórych. Poza tym należałoby zrobić badanie, w którym zmienną niezależną byłaby tylko ilość cholesterolu jaki się zjada, a wszelkie inne zmienne wykluczyć. No bo może być przecież tak, że jak ktoś jada więcej cholesterolu to wszystko jest cacy dopóty dopóki nie dołożymy innych sprzyjających czynników. Poza tym skłonności genetyczne też się liczą - wielu optymalnych bierze się za żywienie już po jabłkach, z mocno zdewastowanymi organizmami, więc ciężko oczekiwać cudów.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Czw Sty 28, 2010 19:55, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Czw Sty 28, 2010 19:58
Hannibal napisał/a:
A nie tylko u niektórych.
Alez zawsze u jednych bedzie tak, a u drugich inaczej, przecie mamy inne geny. Notabene, cholesterol egzogenny, spozywany zasadniczo pewnie hamuje synteze de novo (tak jak z tluszczem), ale skala tego zjawiska bedzie zapewne rozna u roznych osob, logiczne.
Ostatnio zmieniony przez _flo Czw Sty 28, 2010 20:00, w całości zmieniany 1 raz
Poza tym skłonności genetyczne też się liczą - wielu optymalnych bierze się za żywienie już po jabłkach, z mocno zdewastowanymi organizmami, więc ciężko oczekiwać cudów.
O właśnie. W końcu coś rzeczowego na temat DO. Zamiast przemądrzałego pitolenia.
Ostatnio zmieniony przez rakash Pią Sty 29, 2010 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 12:08
Widzę, że wywołałem niezłą dyskusję swoim tematem.
Co do obecnego stanu rzeczy. W ciągu ostatnich dni mój tata zaczął brać ten lek psychotropowy (pierwszy raz go brał po zmianie z innego). Efektem tego było fatalne samopoczucie. Ból barku, brzucha, głowy, zły sen, drętwienie palców.
Dzisiaj rano nie wziął leku. Mam nadzieje, że pomoże.
Ale doszło coś nowego - okropny zapach z ust. I to nie jest zapach acetonu, jakiego mógłbym się spodziewać przy ketozie. Po prostu, paskudny odór nie wiadomego pochodzenia.
A ból brzucha nasila się po każdym posiłku.
Namówiłem tatę żeby spróbował zjeść dzisiaj jeden posiłek złożony wyłącznie z surowych produktów. Nie będzie to mięso, ale owoce, warzywa, sezam, siemię. Żeby zobaczyć, jaka wtedy będzie reakcja organizmu.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 13:02
Odkąd wegetarianizm to jedzenie buł z pasztetem ?
ja chciałem tylko pomóc , żeby pomóc twojemu ojcu przeczytaj wszystko nie ograniczaj się do jednego a wnioski wysnuj sam......
http://www.drmichalak.pl/
ten Pan na stronie miał książke nietoksyczne meotdy leczenia , dużo by ci to podpowiedziało....
_________________ gg 14 987 97
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 13:21
A kto powiedział, że wegetarianizm to buły z pasztetem?
Bo ja nie.
Staram się nie ograniczać do jednego. Ale po prostu sam preferuje dietę niskowęglowodanową, więc patrzę tutaj gdzie mam najbliżej.
Damian, mam wrażenie że to nie czas na eksperymenty na tacie.
Powinien raczej przedsięwziąć coś dodatkowego co go wzmocni i odciązy jednocześnie.
Samo odżywianie to inna bajka i szczerze powiedziawszy dla słabego organizmu w dodatku w tym okresie przechodzenie na wegetarianizm to lekkie nieporozumienie.
Aczkolwiek sytuacja jest z pewnością trudna.
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 13:26, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 13:32
Ale kto mówi o przejściu na wegetarianizm....
Przejście na dietę niskowęglowodanową, to eksperyment na tacie. Czyli wszyscy tutaj na forum eksperymentujemy?
Co ma go wzmocnić? Leki psychotropowe?
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 13:38
Osobiście poleciłabym, poza dietą, zioła. Mam namiary na sprawdzonego zielarza w Poznaniu. Obserwuję efekty jego pracy od chyba 20 lat i jestem pewna, że ojciec dostałby tam sporą pomoc. Jeżeli interesuje cię to, napiszę więcej na prv.
No skąd. Jeżeli czuje się źle i brać musi to niech bierze, ale to nie jest obojętne dla organizmu. Pytanie co jeszcze robi, bo samo odżywianie LC w tej sytuacji może nie tyle być niewystarczające co wymaga czasu. A pewnie chodzi o to aby tacie ulżyć.
Z tym że trzeba brać pod uwagę stan organizmu i mieć na uwadzę to że lepsze samopoczucie może wymagać sporo wysiłku.
Pisałeś że tata biega, że przeszedł na LC, prócz tego bierze leki, a wciąż nie czuje się dobrze. Co według ciebie możnaby jeszcze zrobić. Prócz samego biegania lepsze może byłyby ćwiczenia izometryczne. Takie jak na stronie http://www.drmichalak.pl/data/neurastenia.htm
O wlaśnie xvk dobrze radzi, wspomagać się ziołami. Temat jest jednak dosyć obserny i dlatego albo musi być ktoś kto się na ziołach trochę zna albo samemu szukać w tym kierunku. Podpowiem tylko że przy ziołach znaczenie ma wiele czynników, to w jakim miejscu zioło rośnie, to kiedy było zebrane, a nade wszystko może to że najlepsze są zioła zbierane a nie kupowane. No i dobrze ususzone i jak najświeższe a nie jakieś leżaki magazynowe.
Pomoc może wymagać naprawdę sporo wysiłku, pytanie czy tata ma siłę i wolę, czy ew. ma kogoś kto się tym dla niego zajmie, ty albo ktokolwiek inny. Trzeba szukać i łapać się tego co pomaga, jednocześnie nie zaprzepaszczając tego co ważne, czyli m.in. odżywiania.
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 13:51, w całości zmieniany 5 razy
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 14:25
rakash napisał/a:
albo samemu szukać w tym kierunku. Podpowiem tylko że przy ziołach znaczenie ma wiele czynników, to w jakim miejscu zioło rośnie, to kiedy było zebrane, a nade wszystko może to że najlepsze są zioła zbierane a nie kupowane. No i dobrze ususzone i jak najświeższe a nie jakieś leżaki magazynowe.
Bez przesady, nie strasz. Zielarz o którym wspomniałam sprzedaje na miejscu mieszanki ziół bardzo dobrej, sprawdzonej jakości.
rakash napisał/a:
Pomoc może wymagać naprawdę sporo wysiłku, pytanie czy tata ma siłę i wolę, czy ew. ma kogoś kto się tym dla niego zajmie, ty albo ktokolwiek inny
Znowu straszysz Damiana. Zakupione zioła parzy się rano na cały dzień i wlewa do termosu. Przed posiłkiem wypija się szklankę. Można z termosem iść do pracy. Śmiesznie mało zachodu z tym piciem ziół. Większość mieszanek, na dodatek, zupełnie przyjemna w smaku.
Wiem o czym piszę, bo sprawdziłam wielokrotnie na sobie i innych.
albo samemu szukać w tym kierunku. Podpowiem tylko że przy ziołach znaczenie ma wiele czynników, to w jakim miejscu zioło rośnie, to kiedy było zebrane, a nade wszystko może to że najlepsze są zioła zbierane a nie kupowane. No i dobrze ususzone i jak najświeższe a nie jakieś leżaki magazynowe.
Bez przesady, nie strasz. Zielarz o którym wspomniałam sprzedaje na miejscu mieszanki ziół bardzo dobrej, sprawdzonej jakości.
Nie straszę tylko piszę jak jest, najlepsze są jednak zioła zbierane na polu a nie kupowane w zielarskich. Nie twierdzę że te ze skupów są złe, jednak lepsze swojskie.
A to że twój zielarz ma dobre i sprawdzone, tego nie oceniam nie wiem.
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 14:42
rakash napisał/a:
nie kupowane w zielarskich. Nie twierdzę że te ze skupów są złe, jednak lepsze swojskie.
Ja też nie polecam sklepu zielarskiego, tylko konkretnego zielarza, który. ma jedno sprawdzone od lat źródło zakupy tych mieszanek. Uprawą i skupem ziół zajmuja się tam prawdziwi fachowcy, cała rodzina od kilkudziesięciu lat tylko tym się zajmuje.
Jeżeli w skład jednej mieszanki wchodzi 9-11 ziół, a tych mieszanek trzeba wypić np. 20, przez pół roku oczyszczając i wzmacniając cały organizm, bo nikt nie ma chorego jednego narządu, tylko zawsze jest nierównowaga w wielu sąsiednich. Ile wtedy trzeba samemu zebrać tych rodzajów ziół? Nawet biorąc pod uwagę, że niektóre powtarzają się wielkrotnie w mieszankach to jest to ogromna ilość gatunków, rozmaitość czasów zbiorów itd.
xvk, ja nigdzie nie napisałem, że zielarz którego polecasz to zły pomysł, jeżeli rzeczywiście zajmują się tym tak skrupulatnie to tylko bogu dziękować, że ktoś taki jeszcze funkcjonuje i nie podchodzi do tematu komercyjnie polecając mieszanki z herbapolu czy innych. Chociaż one też nie są najgorsze. Ja tylko wedle mojej wiedzy chciałem powiedzieć, że jednak lepsze są zioła które są zbierane tradycyjnie a tych w sklepach zielarskich nie dostaniesz.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 14:59
Raczej mój ojciec nie pojedzie do Poznania po zioła.
A w to, że mu pomogą i tak nie uwierzy.
Ta cała sytuacja to jeden wielki dramat. Nie wiem czy większy dla mnie czy dla niego.
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 15:24
Hannibal napisał/a:
@Damian
No to tak musi być najwidoczniej.
Niektórzy nawet w podbramkowych sytuacjach nie wyciągają wniosków
Wróciliśmy do poczatku dyskusji.
Piszesz, że raczej nie pojedzie. Wystarczy raz na pół roku, jeżeli to daleko. Gdyby jednak się wahał, to daj znać, napiszę więcej, może jak się więcej dowie, to będzie jakaś szansa, że się zdecyduje.
W każdym razie nie wiń siebie za nic, to jego decyzja. Ja mam na cmentarzu wiele osób z rodziny, które mogły żyć znacznie dłużej, ale nie dały sobie szansy, były odporne na dobre rady. Słuchały tylko lekarzy. Nic się nie poradzi w takim przypadku.
Raczej mój ojciec nie pojedzie do Poznania po zioła.
A w to, że mu pomogą i tak nie uwierzy.
Ta cała sytuacja to jeden wielki dramat. Nie wiem czy większy dla mnie czy dla niego.
No właśnie. Można jeszcze się umówić na wysyłkę ziół.
Zioła Damian nie mają cudownych mocy które w ciągu sekundy odmieniają życie. Zioła działają wspomagająco i trzeba je stosować dłuższy czas, systematycznie. Również należy robić przerwy i powtarzać kuracje. Tu jest prawdopodobnie pies pogrzebany, ludzie zazwyczja myślą kategoriami prymitywnymi, myślą że choroba o jest stan, tak jak i zdrowie. A to nie prawda bo to są wszystko procesy. Dopóki nie pojmie się tego to w ogóle są małe szanse, chyba że jeszcze ktoś ma wiarę i ufność.
Niemniej tak czy inaczej wszystko to jest pewien proces, który można podzielić na etapy, poziomy, można nawet mówić o cykliczności procesów, o powtarzalności, a także o staniu w miejscu niestety. Ogólnie rzecz biorąc tak to mniej więcej wygląda, że człowiek chory musi włożyć więcej wysiłku w to aby być zdrowym, a zdrowy z kolei musi utrzymywać organizm w zdrowiu. I tutaj trzeba dobrać odpowiednie środki, jak również wykonać ten wysiłek. Jeżeli tata tego nie chce pojąć ani pozwolić sobie pomóc to nie jesteś w stanie wiele zrobić.
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 16:09, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 15:52
Zioła mają cudowne właściwości bo
- stosowane są odkąd siedziałeś jako małpa na drzewie,
- akceptuje je medycyna i farmacja
- akceptują je medycyna niekonwencjonalna od uralu po Andy..
- wielu naukowców ciągle odkrywa coś w tych niby prostych roślinach,
- mnóstwo ludzi dzięki nim żyje
Byliście kiedyś w firmie takiej jak herbapol która produkuje mieszani ziołowe? Wiecie przez jakie sito muszą przejść zioła nim wylądują w torebce? Jakie są procedury sprawdzania selekcji eliminacji doboru ? Więc pójdźcie i zobaczcie i nie gadajcie głupot że zioła ze sklepu zielarskiego mają niepewne pochodzenie.
Łyknijcie trochę farmakognozji, produkcji leków jeśli nie teoretycznie to praktycznie nim zaczniecie wygłaszać herezję o niepewnym pochodzeniu ziół do mieszanek.
Czy ty lub jakiś zielarz sprawdzi spetrofotometrycznie lub chromatofraficznie poziom substancji aktywnej choćby w takiej pokrzywie ? Poziom zanieczyszczeń , poziom WWA...
Najpierw trzeba wiedzieć co to WWA.. - niewtajemniczonym krzykaczom powiem że to nie "Warszawa":)
Nie miejcie mi za złe tego, że wiem jak się takie proces produkcji odbywa jak to jest robione itd.....I wiele razy okazywało się że jakiś zielarz X miał w swoich surowcach poziom związków uznanych za rakotwórcze mniejwięcej taki jak by te zioła rosły na środku autostrady..
Więc o czym mowa i z czym do ludzi ......
I temu wszystkiemu nie da się zaprzeczyć
Żal ściska że na forum nie ma farmaceutów lakarz jeden chyba i rzadko się wypowiada,
nie ma ludzi pracujących w firmach produkujących choćby leki, dużo by to niektórym dało,
Opowiedzieli by wam jak dobiera się wodę do leku.....
wielu z forumowiczów podniosło by swój marniutki poziomik naukowy, oparty głównie na wybiórczej lekturze Niewiadomego pochodzenia artykułów pseudonaukowych.
Zwerbujcie tu chociażby jakiegoś farmaceutę .....dużo wam to da ....a ja nie mam siły czasu i ochoty prostować każdą niestety nieprawdziwą naiwną wypowiedź na tym forum...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 15:59
Cordoba_2004 napisał/a:
nie ma ludzi pracujących w firmach produkujących choćby leki, dużo by to niektórym dało
a nam ta wiedza nie jest do niczego potrzebna, bo my leków nie łykamy
wiemy, że poza przypadkami ratowania życia czy innymi nadzwyczajnymi sytuacjami one są szkodliwe
przypominam, Cordoba, że to nie jest forum lekarskie, tylko normalnych ludzi, którzy interesują się sprawami żywieniowo-zdrowotnymi
Cordoba_2004 napisał/a:
wielu z forumowiczów podniosło by swój marniutki poziomik naukowy, oparty głównie na wybiórczej lekturze Niewiadomego pochodzenia artykułów pseudonaukowych.
Na pewno po takich swoich wywyższających słowach nikt nie będzie chciał z Tobą rozmawiać. Trochę pokory! Jak masz wiedzę to w sposób sympatyczny dziel się nią, a nie popisujesz się.
Szkoda gadać....
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Uspokój się, ja nie twierdzę, że zioła z herbapolu są złe. Zioło ziołu nierówne. To po pierwsze. Po drugie ja mówię tyle, że prawie zawsze będzie lepsze zioło zebrane i ususzone samodzielnie niż to przemysłowego sortu. Mówię to na podstawie porównania ziół kupnych i tych które zbierałem sam. Liczy się też świeżość, to chyba jasne. Kupując nie wiesz tak naprawdę jak było to zioło skłądowane, ile czasu leży. Co więcej chociaż nie byłem w Herbapolu i nie widziałem ich wspaniałych maszyn to przypuszczam ze stosują przemysłowe suszenie które też dobrze nie wpływa zapewne na zawaarte w ziołach substancje czynne. No i jest jeszcze kwestia doboru ziół, a tutaj i tak trzeba albo samemu szukać albo opierać się na wiedzy zielarzy, bo herbapol nic nie powie.
Cordoba_2004 napisał/a:
Żal ściska że na forum nie ma farmaceutów lakarz jeden chyba i rzadko się wypowiada,
nie ma ludzi pracujących w firmach produkujących choćby leki, dużo by to niektórym dało,
Opowiedzieli by wam jak dobiera się wodę do leku...
Chłopie o czym ty prawisz, mógłbyś coś na temat napisać a nie o doborze wody do leku, bo to urąga wszelkiej inteligencji.
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 16:14, w całości zmieniany 4 razy
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 17:10
Zastanówcie się czym chcecie być forum gospodyń wiejskich gadających o słuszności żarcia schabowego, wyśmiewanym w internecie, czy forum dietetycznym Dietetyka czy wam się to podoba czy nie opiera się na podstawach naukowych a wy nie dość że nie znacie tych podstaw to jeszcze wybieracie sobie że to naukowe badanie mi się podoba ale to już jest be i nie bedzie.....
Ja krytykuję wiedzę a właściwie jej brak a nie piszę że x jest głupi a y mądry..więc co macie do mnie ??
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 17:20
Że co że trwałość ? się liczy ?
- jakie masz dowody że zioła z sklepów są nietrwałe?
- jakie masz dowody że nikt nie bada substancji czynnych przed i po suszeniu,
- wiesz co to jest ekstrakcja?
- wiesz że niektóre substancje są lotne przy suszeniu i dlatego robi się esktrakt
- dysponujesz porównawczymi analizami które potwierdzają lub negują że jedne zioła są skuteczniejsze inne nie ?
- czym dysponujesz?
- suszenie przemysłowe , wiesz czym sie różni suszenie dziurawca od suszenia głogu lipy ?
zielarz suszy to w stodole , firma susząc cały czas kontroluje poziom substancji czynnych, monituje to i to nie dlatego że jest cudowna i wspaniała ale dlatego że ma zylion nadzorów procedur, kontroli. i nikt w takiej firmie nie pozwoli sobie na to żeby w lipie były podchodne benzopierenów bo to jest być albo nie być takiego pracownika kierownika,
Pamiętacie jakie afery wybuchały jak jakiś lek okazywał sie jakąś wpadką
Chłopaki ja was szanuję nic do was nie mam lubię was , ale po prostu zwyczajnie gadacie bzdurki i nie traktujcie mnie złośliwie bo ja nic do was nie mam
Mówisz że ta wiedza jest Ci nie potrzebna to jaka jest CI potrzebna ta z tych wyrwanych z kontekstu publikacji naukowych ????
Co ty chcesz nadrobić to co ludzie dorobili sie w kilkusetletniej swojej historii?
Pamiętacie jakie afery wybuchały jak jakiś lek okazywał sie jakąś wpadką
Jakie?
Żadnych afer, o to chodzi. Ten przemysł jest bogaty i właściwie zawsze mogą im naskoczyć.
Vide jedna z największych i najbogatszych firm BAYER, która w jednym kraju ma zakaz sprzedawania swoich trucizn a zapasy sprzedaje w innych.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 18:15
rakash napisał/a:
Cordoba_2004 napisał/a:
Pamiętacie jakie afery wybuchały jak jakiś lek okazywał sie jakąś wpadką
Jakie?
Żadnych afer, o to chodzi. Ten przemysł jest bogaty i właściwie zawsze mogą im naskoczyć.
Vide jedna z największych i najbogatszych firm BAYER, która w jednym kraju ma zakaz sprzedawania swoich trucizn a zapasy sprzedaje w innych.
tak jest przemysł zielarski jest bogaty ?
bo zioła kosztują 35 zł z mała torebkę ?????????? wiesz gdzie żyjesz?
Trucizny powiedz to tym którym aspiryna uratowała życie................nie twierdze że leki nie szkodzą ale uratowały tyle ludzi o których ty nawet sobie sprawy nie zdajesz........
Człowieku bayer był Ciebie nie było Bayer będzie nas nie bedzie..
Lek to substancja prosta lub złożona ale organizm ludzki jest mega złożona
A to że koncerny farmaceutyczne robią co robią to nie jest wina ludzi którzy wymyślili czy wymyślają leki tylko ludzi zarządzających ekonomistów, podejrzewam że bardziej niż te koncerny trują nas koncerny samochodowe , napewno bardziej przemysł żywieniowy, obuwniczy. tekstylny itd ...... i to nie są winni ci co wynajdują tylko Ci co chcą zarabiać ...a wy przekszłaciliście wojnę którą winniście prowadzić z ekonomistami zarządzającymi tym na wojnę z lekarzami, farmaceutami naukowcami to tak jak by bić psa za to że ogrodzenia nie ma i przelatuje. do sasiada
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 18:21
Cordoba_2004 napisał/a:
tak jet jest to oznacza że wszystkie głupoty muszę przemilczeć ????? akceptować i uśmiechać się jak głupi do miotły
Ale o jakichś Ty głupotach mówisz? Konkretnie.
Nikt tu nic nie musi przemilczać, bo każdy może zawsze pisać tu o swoich wątpliwościach, o swoim zdaniu na dany temat.
Przecież na tym forum było już mnóstwo kwestii, co do których forumowicze mieli odmienne opinie i merytorycznie się spierali.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
To akurat śmiech na sal.
Ludzie biorą aspiryny, bo ich głowa boli i trują swoją wątrobę.
Masz gorączkę, kaszel? Weź aspirynę.
No dlatego pytam gdzie, jak, kiedy uratowały. Bo tam gdzie rzeczywiście mogłyby ratować tam zamiast truć się aspiryną lepiej przedsięwziąć inne środki. Ale niech tam, załóżmy że są takie krytyczne przypadki. I właśnie takie gadanie usprawiedliwia produkowanie aspiryny w fiolkach po 200 sztuk, którą potem cała rodzinka wesoło szama.
Sam niestety jeszcze kilka lat temu brałem aspirynę, co już wtedy uważałem za złe, z pewnością przyczyniła się ona do pogłębienia moich problemów. Czy pomogła, tak pomogła dwa do przodu trzy do tyłu. Gdybym wtedy wiedział jak sobie pomóc to bym tej aspiryny nigdy nie tknął.
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 18:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 18:29
Człowiek miałeś kiedyś nadciśnienie miałeś stan przedzawałowy
podważasz aspirynę najważniejszy lek ludzkości ?
No przepraszam ale czuję się jak bym z kimś z jakiejś sekty dyskutował .
Wejdź na inne forum medyczne nie medyczne jakiekolwiek i powiedz że aspiryna to zero.
Weź i wycofaj aspirynę z aptek a potem wyjdź do tych ludzi których ona leczy i wytłumacz im dlaczego wycofujesz. Ciekawe czy byś umiał tak szybko uciekać ???
Człowiek miałeś kiedyś nadciśnienie miałeś stan przedzawałowy
podważasz aspirynę najważniejszy lek ludzkości ?
Tak podważam. Stan przedzawałowy może nie ale nadciśnienie i poważne niedociśnienie. Z którym wtedy łatwo było sobie poradzić. Niestety zamiast fachowej porady jedyne co otrzymywałem to aspiryny. Dzięki czemu moje zdrowie tylko pikowało, i tylko chyba silny organizm mnie uratował przed bardzo poważnymi konsekwencjami.
Cordoba to jest żałosne co piszesz, ale pomyśl, róznimy się podejściem do życia, zdrowia i chorób. I tak już zostanie pewnie.
Cordoba_2004 napisał/a:
Wejdź na inne forum medyczne nie medyczne jakiekolwiek i powiedz że aspiryna to zero.
Weź i wycofaj aspirynę z aptek a potem wyjdź do tych ludzi których ona leczy i wytłumacz im dlaczego wycofujesz. Ciekawe czy byś umiał tak szybko uciekać ???
KaLeczy. KaLeczy a nie Leczy. Nie rozumiesz znaczenia słów. Od tego może zacznijmy.
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 21:13, w całości zmieniany 4 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 18:33
Cordoba_2004 napisał/a:
Człowiek miałeś kiedyś nadciśnienie miałeś stan przedzawałowy
podważasz aspirynę najważniejszy lek ludzkości ?
Aspiryna tego nie leczy, człowieku. Ona tylko maskuje prawdziwe przyczyny tych dolegliwości.
Posłuchaj sobie prawdziwych lekarzy, dla których przysięga Hipokratesa jest czymś ważnym, a dowiesz się, o co w tym biega.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
O ile Cordoba jest w stanie pojąć co to oznacza to "maskuje", bo może pomyśleć, że sprzedają aspirynę w maskach. Teraz maski są na czasie. Lekarstwo na terroryzm.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 18:40
Hannibal napisał/a:
Cordoba_2004 napisał/a:
Człowiek miałeś kiedyś nadciśnienie miałeś stan przedzawałowy
podważasz aspirynę najważniejszy lek ludzkości ?
Aspiryna tego nie leczy, człowieku. Ona tylko maskuje prawdziwe przyczyny tych dolegliwości.
Posłuchaj sobie prawdziwych lekarzy, dla których przysięga Hipokratesa jest czymś ważnym, a dowiesz się, o co w tym biega.
tak leczą nerki baranie surowe surowa śledziona itd ----- smacznego włośnia......
przyjdziesz na kolanach do tego przemysłu jak go się tego nabawisz..
A kto to jest naukowiec? Ludwik Pasteur może? Albo absolwenci studiów wyższych mieszający w probówkach w Laboratories? Ktoś kto ma tytuł magistra? Ktoś kto zajmuje odpowiednie stanowisko?
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 18:43, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 18:42
Cordoba_2004 napisał/a:
Skoro tak krytykujecie przemysł farmaceutyczny ok macie rację ale to nie naukowcy go stworzyli tylko ekonomiści podkreślam to jeszcze raz.
A czy my coś tu mówimy o konkretnych naukowcach?
Odnosimy się li tylko do tego, jaką zgubę przynoszą ludziom te "aptekowe" leki.
Ludzie wydają często połowę emerytury na nie, a zdrowie stacza im się coraz bardziej.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
naukowiec to z pewnością Ty bo piszesz jak byś miał objawienia
No, tak się składa właśnie, że większość odkryć ma charakter objawień. Jest to taka iskra, wyczucie, błysk intuicji, lub ogólne wyczulenie na te obszary, coś czego nie da się dobrze nazwać i opatentować , a tym bardziej nauczyć. Więcej, nauka, system to przeważnie niszczy.
Pogadaj sobie z takim naukowcem Einsteinem, on coś na ten temat mówił.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Sob Sty 30, 2010 18:47, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 50 Dołączył: 08 Mar 2005 Posty: 40 Skąd: podkarpackie
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 19:14
Kurde tu jest więcej jadu niż na innych moich forach,( no może poza jednym bardzo podobnym do tego, tylko tam jest straszna dominacja kilku osób, którzy niszczą w ciągu kilku minut jakikolwiek temat nie będący na rączkę zielonym adminom WD
tam to są dopiero bezwzględni goście bez żadnych zasad w myśl po trupach do celu
Zadaję 2 pytania o dietę ok cisza ; potem ktoś daje pytanie i dalej brak tematów
Dlaczego tutaj zadaję pytania ?? ano dlatego że strona główna jest zrobiona z tak minimalną dawką konkretów że aż się prosi o więcej informacji
zdanie doktora
- jedz dziennie kilkanaście jajek i chudniesz
innych kolegów:
- jajka i mleczne raz na tydzien
inne :
- podroby, węgle na noc
inne :
zaczynam dzień od owoców
inne
- kwaśniewski
kamienie na 100 % przy tej diecie
Pytanie ? czy tutaj są jakieś zasady czy wolna amerykanka
Ostatnio zmieniony przez italodisco Sob Sty 30, 2010 19:22, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Sty 30, 2010 19:20
italodisco napisał/a:
Pytanie ? czy tutaj są jakieś zasady czy wolna amerykanka
Jest liberalizm i forumowicze tu różnią się poglądami. Raczej wszyscy są low-carbowi, ale w ramach tego nurtu jest "od pytona" mikronurtów.
Ja uważam to za wielką zaletę tego forum. Jeśli komuś to nie odpowiada to zawsze może tu nie pisać.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
xvk Pomogła: 20 razy Dołączyła: 31 Sie 2009 Posty: 715 Skąd: Poznań
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 17:14
Ciesze się, że mój temat wywołał taką dyskusję, ale pozwólcie że wrócę do aktualnych wydarzeń
Tata był dzisiaj u gastrologa. Ten wysłuchał objawów, pomacał go trochę po brzuchu, ojca zabolało. Lekarz powiedział, że to wrzody. Dla pewności skierował na badanie, które będzie w połowie marca.
Dał mu też lek na zmniejszenie wydzielania soku żołądkowego.
Tatuś jest dalej na low carb. W sumie Lutz pisał o tym, aby przy wrzodach wywołanych stresem nie zjeżdźać od razu z węglowodanami. W sumie już za późno, bo zjechał..
W sumie Lutz pisał o tym, aby przy wrzodach wywołanych stresem nie zjeżdźać od razu z węglowodanami.
Wrzody/nadkwasota i inne dolegliwości żołądkowo-jelitowe wiążą się ze stresem i problemami w sferze psychicznej (szczególnie wrzody). To znana od wieków dolegliwość psychosomatyczna. Jeszcze w połowie ub. wieku była bardzo "popularna", a teraz została wyparta przez bardziej popularne bóle pleców/kręgosłupa. Pisze o tym Sarno w "Recepcie na zdrowie" i daje wskazówki, jak skutecznie tych dolegliwści się pozbyć.
Marishka
P.S. To właśnie stres wzmaga wydzielanie kwasu solnego, a nie obecność HP. Każdy z nas ma tę pożyteczną bakterię i niesłusznie oskarża się ją o powodowanie wrzodów. Warto o tym pamiętać, bo to wiedza dobrze znana medycynie od dawna, tyle że zaniechana obecnie na rzecz oskarżania "modnych" bakterii.
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Lut 01, 2010 17:37, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 17:56
Kolejny dowód na to że rewolucyjne zmiany nigdy na dobre nie wychodzą dla organizmu szczególnie trzeba bylo zmniejszyć racje żywnościowe o połowę i bardzo powoluteńku zmieniać dietę . Organizm to nie przycisk na zasilaczu że nagle zmienisz mu napięcie z 220 na 110 V coś piernicznie za przeproszeniem
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 18:01
Ja zmieniłam diete nagle (bylam do tego zmuszona) i moj przewód pokarmowy odczuł to bardzo dobrze, gorzej bylo z ciśnieniem, ortostatyką, mózg najwidoczniej potrzebował troche czasu na adopcje....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 18:34
Oczywiscie ze nie, wrecz przeciwnie, zmiana taka szybko takowe wrzody goi z uwagi na zmienę reakcji chemicznych jakie zachodza w zoladku przy niskich weglach ....
dr Kwasniewski tlumaczy to w bardzo czytelny sposób....
cyt.
Przyczyną choroby wrzodowej jest niekorzystne odżywianie, wymuszające przewagę układu parasympatycznego w żołądku, czemu towarzyszy nadmierne wytwarzanie dwutlenku węgla w żołądku, który tworzy z wodą kwas węglowy, a ten po wymianie jonów z solą kuchenną tworzy kwas solny. Gdy kwasu solnego powstaje za dużo rozwija się choroba wrzodowa.
Surowcem do wytwarzania nadmiaru dwutlenku węgla w żołądku jest glukoza i inne węglowodany. Przy małej podaży węglowodanów w Diecie Optymalnej organizm nie kieruje węglowodanów do przetwarzania w szlaku pentozowym w żołądku, w którym to szlaku z glukozy powstaje dużo dwutlenku węgla, bo ma tych węglowodanów na to za mało.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 18:38
Dodam iz czynnik psychiczny ma na pewno ogromne znaczenie przy powstaniu wrzodu, takowy moze powstac w pare godzin po silnym stresie, tylko na diecie optymalnej czy niskoweglowodanowej sluzowka zoladka nie jest podatna na stres z uwagi na zmiany biochemiczne tam zachodzace...
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 18:43
M i T napisał/a:
Wrzody/nadkwasota i inne dolegliwości żołądkowo-jelitowe wiążą się ze stresem i problemami w sferze psychicznej (szczególnie wrzody). To znana od wieków dolegliwość psychosomatyczna. Jeszcze w połowie ub. wieku była bardzo "popularna", a teraz została wyparta przez bardziej popularne bóle pleców/kręgosłupa. Pisze o tym Sarno w "Recepcie na zdrowie" i daje wskazówki, jak skutecznie tych dolegliwści się pozbyć.
Marishka
P.S. To właśnie stres wzmaga wydzielanie kwasu solnego, a nie obecność HP. Każdy z nas ma tę pożyteczną bakterię i niesłusznie oskarża się ją o powodowanie wrzodów.Warto o tym pamiętać, bo to wiedza dobrze znana medycynie od dawna, tyle że zaniechana obecnie na rzecz oskarżania "modnych" bakterii.
Zrob sobie badania na obecmosc HP. Jak wynik bedzie negatywny, to zaaplikuj sobie te pozyteczne bakterie.. Jak dostaniesz wrzodow, to zlikwiduj je swoja wiedza psychologiczna. Nobel gwarantowany. Nie zwlekaj, bo kto inny cie uprzedzi. Powodzenia
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 18:47
Damian napisał/a:
Ciesze się, że mój temat wywołał taką dyskusję, ale pozwólcie że wrócę do aktualnych wydarzeń
Tata był dzisiaj u gastrologa. Ten wysłuchał objawów, pomacał go trochę po brzuchu, ojca zabolało. Lekarz powiedział, że to wrzody. Dla pewności skierował na badanie, które będzie w połowie marca.
Dał mu też lek na zmniejszenie wydzielania soku żołądkowego.
Tatuś jest dalej na low carb. W sumie Lutz pisał o tym, aby przy wrzodach wywołanych stresem nie zjeżdźać od razu z węglowodanami. W sumie już za późno, bo zjechał..
A, no i nerki zaczęły tatę boleć.
Jakie to sa badania? Gastroskopia czy obecnosc HP?
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 19:11
Cytat:
Organizm to nie przycisk na zasilaczu że nagle zmienisz mu napięcie z 220 na 110 V coś piernicznie za przeproszeniem
Tylko że objawy związane z brzuchem dokuczały już ojcu zanim rozpoczął low carb. Tak więc chyba nie trafiłeś z tym, że to brak glukozy go owrzodził
Cytat:
Jakie to sa badania? Gastroskopia czy obecnosc HP?
Gastroskopia. A to drugie też powinno być przeprowadzone?
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 19:19
Spokojnie jeśli to tylko wrzody to pikuś pikuś pikuś takie coś leczy się parę tygodni spokojnie Jeśli nie ufasz doktorom to :
- gastrobonisan
- siemie
- srebro koloidalne
Ale jak bardzo boli to lepiej zaufać bo długo sie potem leży na chirurgi
Jak ojciec je ? szybko wolno ? długo przeżuwa ? Jeśli je szybko lub się spieszy jedząc to zmień to ...Spróbuj nauczyć go długo przeżuwać ..... Pamiętaj żołądek nie ma zębów reszta w reszcie flaków też cieżko z żebami.... Pokarm długo przeżuwany mieszany ze śliną jedzony maluteńkimi kawałeczuńkami .....powoduje że reszta flaczków ma luz blusss i nie musi zapiepszać żeby to wymieszać stawić itd itp.....
_________________ gg 14 987 97
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 19:43
Cordoba_2004 napisał/a:
gastrobonisan
- siemie
- srebro koloidalne
Ale jak bardzo boli to lepiej zaufać bo długo sie potem leży na chirurgi
Bardzo nie boli, ale łyka już te tablety od doktora.
Siemię wejdzie na pewno do jadłospisu na stałe. Najlepiej takie ugotowane w wodzie/mleko, żeby powstały gluty, prawda?
O srebrze i tych pierwszych ziołach powiem tacie
Co do przeżuwania, to przez całe życie jadł jak dzikus.
W ostatnich dniach nauczyłem go jeść wolno, bo po 30 sekundach miał pusty talerz, kalorii pochłonął z tysiąc a on był ciągle głodny
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 19:55
Siemienia nie wolno długo gotować bo tworzy się niby polimer blokujący jelita
albo zmielić z młynku do kawy zalać wodą i pić albo niemielone gryźć do uzyskania papki w ustach coś w rodzaju długiego przeżuwania można popijąć czymś ciepłym wtedy tworzy się taka papeczka
Nie kupować mielonego !!!!!!!!!! to syf.......
_________________ gg 14 987 97
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lut 01, 2010 20:05
A zmielone siemię, zjedzone po prostu na surowo dalej ma swoje właściwości ochraniające żołądek?
Myślałem, że muszą być gluty
A jak zalewać wodą, to wrzątkiem?
P.S Kupnej mielonki się nie tykam
Ostatnio zmieniony przez Feniks Pon Lut 01, 2010 20:05, w całości zmieniany 1 raz
Ciesze się, że mój temat wywołał taką dyskusję, ale pozwólcie że wrócę do aktualnych wydarzeń
Tata był dzisiaj u gastrologa. Ten wysłuchał objawów, pomacał go trochę po brzuchu, ojca zabolało. Lekarz powiedział, że to wrzody. Dla pewności skierował na badanie, które będzie w połowie marca.
Dał mu też lek na zmniejszenie wydzielania soku żołądkowego.
Tatuś jest dalej na low carb. W sumie Lutz pisał o tym, aby przy wrzodach wywołanych stresem nie zjeżdźać od razu z węglowodanami. W sumie już za późno, bo zjechał..
A, no i nerki zaczęły tatę boleć.
Jednak ketonuria. Tak to działa. Pobolewają nerki. Zawsze można trochę węglowodany podnieść. Czy przypadkiem mocz nie jest ciemny?
JW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 07:47
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Jednak ketonuria. Tak to działa. Pobolewają nerki. Zawsze można trochę węglowodany podnieść. Czy przypadkiem mocz nie jest ciemny?
JW
Lutz pisał, że osoby starsze, z problemami zdrowotnymi nie powinni od razu schodzić do 70-80 g węgli, ale zacząć tak od 110-120 g, a czasem nawet większej ilości.
Cytat z książki "Życie bez pieczywa" -
Cytat:
Należy pokreślić z całą stanowczością: W wypadku osób liczących sobie więcej niż 45 lat, albo też chorych na serce lub cierpiących na jakąś chorobę autoagresywną, należy zaczynać od co najmniej 9 jednostek chlebowych.
przypominam, że 1 jednostka chlebowa to 12 g węgli
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Co do przeżuwania, to przez całe życie jadł jak dzikus.
W ostatnich dniach nauczyłem go jeść wolno, bo po 30 sekundach miał pusty talerz, kalorii pochłonął z tysiąc a on był ciągle głodny
DO kontroli szybkości jedzenia można wykorzystywać prostą sztuczkę - po każdym kęsie odkładać widelec na stół a ręce trzymać złączone za plecami. Po przeżuciu porcji pokarmu rękę świadomie przekładamy do przodu, chwytamy widelec, ładujemy następną porcję do ust, odkładamy widelec i rączki znowu wędrują do tyłu.
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 20:28
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Czy przypadkiem mocz nie jest ciemny?
Zgadza się.
Zatem ma Pan racje. Zalecę tacie, aby zwiększył ilość węglowodanów do 100-120g.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 21:49
Nie znam sie, ale przy tak wysokich trojglicerydach to chyba nic dziwnego (ta ketonuria)??
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 07:37
Wykorzystam temat, który założyłem i napiszę o sobie.
Jestem obecnie od miesiąca na low carb. Zjadam jakieś 100g węgli na dobę, 120g białka i resztę tłuszczu. Czuje się kiepsko. To już moje trzecie podejście do diety niskowęglowodanowej i za każdym razem jest to samo. Ogromna słabość podczas wysiłku.
Ponadto męczy mnie czesto biegunka. Stolec mam wodnisty, ciężki do spłukania. Podejrzewam, że to biegunka tłuszczowa.
Mam wrażenie, jakbym nie wchłaniał części tłuszczu, przez co nie czerpie z nich energii.
Przeczytałem ostatnio o jakichś zaburzeniach pracy trzustki. Napisano tam, że gdy część tluszczu się nie wchłania, zaburzone jest też wchłanianie witamin w nim rozpuszczalnych.
I tutaj pojawiają się kolejne objawy: łuszenie się skóry(witamina A), pieczenie oczu (witamina A), osłabienie płodności (wit. E), osłabienie pracy mięśni (wit. E), łamliwość zębów (wit. D - jeden się złamał po wcześniejszym leczeniu, reszta notorycznie się psuje)
Naprawde nie wiem już co robić. Bardzo chciałbym zostać na low carb, ale każdy dzień z tą dietą jest coraz bardziej męczący.
Co o tym myślicie?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 07:55
Damian napisał/a:
Naprawde nie wiem już co robić. Bardzo chciałbym zostać na low carb, ale każdy dzień z tą dietą jest coraz bardziej męczący.
Co o tym myślicie?
A ile tego tłuszczu mniej więcej jesz? 200 g? 300 g?
Miesiąc na low-carb już spokojnie powinno wystarczyć, żeby dawać fizycznie czadu - u mnie to już po 2 tygodniach ładnie szły ćwiczenia siłowe, bez jakiegoś nadmiernego zmęczenia, choć ograniczyłem wtedy węgle do jakichś 50 g
po paru miesiącach robiłem sobie czasem 100-kilometrowe rowerowe eskapady i potrafiłem jeść węgli nawet 30 g, a kondycja była świetna
u Ciebie są najwyraźniej jakieś problemy
możesz pokombinować jeszcze z proporcjami, choć wątpię, czy to coś da
możesz też spróbować dobrych jakościowo surowych produktów, które może od razu nie wpłyną bezpośrednio na poprawę Twojej kondycji, ale pozwolę Twojemu organizmowi naprawić to, co ma do naprawienia
tak więc może najpierw naturalne leczenie, a później korzystanie z dobrodziejstwa low-carb
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Lut 07, 2010 07:58, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 09:16
Hannibal napisał/a:
A ile tego tłuszczu mniej więcej jesz? 200 g? 300 g?
Myślę, że jakieś 200-250g. Wychodzi jakieś 3000 kcal. I to nie jest tak, że jestem na minusie, bo waga stopniowo wzrasta.
Hannibal napisał/a:
tak więc może najpierw naturalne leczenie, a później korzystanie z dobrodziejstwa low-carb
Staram się jeść jak najwięcej rzeczy na surowo. Myślałem, że jeśli to zaburzenia w wydzielaniu jakichś enzymów trzustkowych, to naturalne enzymy pomogą. Niestety, mimo jedzenia olejów zimnotłoczonych(może fakt, nie najlepszej jakości), surowych żółtek, kał nadal jest wodnisty i tłuszczowy.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 09:32
Ale nie, ja nie miałem na myśli olejów zimnotłoczonych - one nie są na naturalną formą tłuszczy dla człowieka. Jako dodatek do sałatki mogę być ok, ale nie jako baza
Bazą powinien być łój i szpik. Surowe mięso, organy (wątroba!) - jak nie spróbujesz to nigdy nie będziesz wiedział.
Może na początek powinieneś jeść mniej tego tłuszczu - 150-200 g; kalorii wyjdzie wtedy mniej i jeśli będziesz głodny to możesz zwiększyć ilość białka lub węgli - musisz pokombinować.
A z miksturą oczyszczającą Słoneckiego próbowałeś - może ona coś Ci dodatkowo pomoże?
Glinka bentonite, zielona glinka francuska, zioła?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Nie Lut 07, 2010 09:33, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 10:03
Damian napisał/a:
Z łojem dużego problemu raczej nie będzie. A sklepowej wątróbki i mięśni na surowo wolę się nie tykać. Niedługo dostanę świeżą cielęcine, więc próba psychiki się odbędzie
Ale przecież nie musisz kupować kiepskiego mięsa i wątróbki w sklepie.
Przecież podawałem namiary na bardzo dobre mięsa -
http://befsztyk.pl/ http://www.znatury.pl/
W dobie internetu to żaden problem, żeby dostać dobre produkty.
Damian napisał/a:
Nie będę głodny. Ale po prostu, co tu mówić - nie będę miał siły...
To jeszcze skutki dawnego odchudzania o którym pisałem już na tym forum.
Mogę zwiększyć węgle do 150-200g, ale czy to będzie dalej low carb?
Medium-carb
Ale może wpierw zobacz z 150 g węgli.
Damian napisał/a:
Trudno mi uwierzyć, że zioła cudownie rozwiążą moje problemy. O glince i miksturze poczytam.
Nie chodzi o cudowne rozwiązanie, ale mogą Cię wspomóc.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 10:37
Hannibal napisał/a:
W dobie internetu to żaden problem, żeby dostać dobre produkty.
Ale w dobie braku kasy jest problem, żeby za nie zapłacić.
Nie pracuje, nie mam swojego źródła utrzymania. Nie stać mnie na dobre wyroby. W dodatku nie mieszkam w Warszawie i muszę zapłacić za transport tego
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Nie Lut 07, 2010 14:20
Damian napisał/a:
Ale w dobie braku kasy jest problem, żeby za nie zapłacić.
Nie pracuje, nie mam swojego źródła utrzymania. Nie stać mnie na dobre wyroby. W dodatku nie mieszkam w Warszawie i muszę zapłacić za transport tego
W 100% prawda. Kasa to podstawa i nie ma co ściemniać, jak to czyni wiele fałszywych ludzi, że pieniądze nie są ważne. Są i to cholernie.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 21:31
Jestem coraz bliżej od zrezygnowania z niskich węgli.
Probówałem jeść na surowo, łój cielęcy, żółtka, mięso nawet. Ale nie poczułem żadnej różnicy w samopoczuciu.
Ciągle stolce mam raczej wodniste, nie pachną zbyt ładnie.
Siły na tłuszczu niewiele, w szkole straszne otępienie.
Jest coś takiego jak olej MCT. Do jego trawienia nie jest zużywana żółć więc stosuje się go w przypadku zaburzeń wchłaniania tłuszczów. Myślicie że kupno go to dobry pomyśł, chociaż na spróbowanie czy po takim oleju samopoczucie fizyczne będzie lepsze?
(A co do taty, to teraz lepiej się czuje i znowu je korytkowo. Łyka leki na żołądek, na wątrobe i psychotropy - jego wybór)
Pomógł: 1 raz Dołączył: 23 Cze 2009 Posty: 660 Skąd: Wiocha po Wielkim Lasem
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 21:40
to jak już jesteś na drodze rezygnacji z niskich węgli to spróbuj
diety surowych warzyw niegotowanych nie jest to dieta wegetariańska bo oni jedzą wysokocukrowo
surowe warzywa plus kiełki
plus surowe soki z marchewki selera buraczka - polecam - a nóż twój organizm powie ok to dla mnie - tak jak mój powiedział - Mój powiedział tez wieprzowinie i wołowinie stanowcze nie
zero tolerancji dla woloiny wieprzowiny ale toleruje królika kurki plus surowe warzywa
Spróbuj wnioski wysnujesz i i tak sam i sam podejmiesz decyzję
_________________ gg 14 987 97
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 21:42
Nie wiem czy uzbieram z surowych warzyw 3000 kcal...
Warzywa, kiełki - to są węglowodany. A kiedy jem węglowodany, czuje się bardzo dobrze.
wszystko na surowo to aż tak wiele tych węgli nie ma chcesz mieć więcej dodaj sobie banana czy tam coś innego ja dodaje czasem tuńczyka
Do tego siemię 3 łyżki zalane ciepłą woda
pokrzywa suszona
suszona szałwia
Kiełki to w moim przekonaniu tylko brokuła i rzerzuchy ewentualnie rzodkiewki
do tego trawa pszeniczna własnej hodowli na oknie z ziaren pszenicy pycha.
Raz w tygodniu gersonowski brokuł kalafior gotowany na bardzo bardzo bardzo małym ogniu - gotowanie na parze zabija wszystko co cenne w warzywie.
________________________________-
Apropos warzyw niesurowych gotowanych dostępnych w sklepach
PRacowałem w firmie która robiła takie mrozonki i polecam
Warzywa często skupowane z małych gospodarstw kalafior brokuł
Nie chlorowane, umyte i zamrożone.
Ja je jem średnio raz na tydzień w postaci zupy
Ot tak dla odmiany
Stosując zasadę Kolegi Szanownego Ludojada Hanibala - Jak najmniej wykluczeń a jak najwięcej wielotorowości.
Warzywa i owoce mrożone dostepne w sklepach z punktu widzenia produkcji to jedne
z najmniej zmienionych produktów z pośród wszyskich z półek sklepowych.
Ot myte i zamrożone ..........
Gerson podkreślał gotować można ale na bardzo bardzo maleńkim ogniu najlepiej z termometrem i nie przekraczać 60 st Polecam .
_________________ gg 14 987 97
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 21:57
Ale dalej nie wiem, jak z takiej diety uzbieram 3000 kcal.
Ćwiczę siłowo. Czy taką dietą nie popalę sobie mięśni?
Nie przemawia to do mnie
Ja chcę się pozbyć problemu związanego z wchłanianiem tłuszczów i jeść tłusto, a nie przejść na hm...frutarianizm?
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 22:04
Damian napisał/a:
Jestem coraz bliżej od zrezygnowania z niskich węgli.
Probówałem jeść na surowo, łój cielęcy, żółtka, mięso nawet. Ale nie poczułem żadnej różnicy w samopoczuciu.
Ciągle stolce mam raczej wodniste, nie pachną zbyt ładnie.
Siły na tłuszczu niewiele, w szkole straszne otępienie.
A 120-150 g węgli już próbowałeś? Może coś bardziej w kierunku medium-carb?
Jeśli chodzi o stolce to może glinka bentonite coś by pomogła? Albo węgiel leczniczy?
Damian napisał/a:
Jest coś takiego jak olej MCT. Do jego trawienia nie jest zużywana żółć więc stosuje się go w przypadku zaburzeń wchłaniania tłuszczów. Myślicie że kupno go to dobry pomyśł, chociaż na spróbowanie czy po takim oleju samopoczucie fizyczne będzie lepsze?
Nie żaden sztuczny olej MCT, bo to bezsens, ale olej kokosowy, który ma te kwasy.
Mi tam nie za bardzo on służył - jeszcze na początku jakoś z nim szło, ale później zupełnie straciłem na niego ochotę. Nie wiem, czy czytałeś jak pisałem o moich doświadczeniach żywieniowych podczas 3-tygodniowego wypadku w góry w 2008 r. - otóż zabrałem tam oprócz masła oliwę z oliwek oraz olej kokosowy; okazało się, że nawet jak byłem piekielnie głodny to mnie do tych roślinnych tłuszczy nie ciągnęło, a jak zjadłem to niewiele co czułem
gdy skończyły mi się masła musiałem dokupywać jakieś smalce i one dalej dawały mi poweru
no ale spróbuj - może u Ciebie będzie inaczej
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 22:07
Damian napisał/a:
Ale dalej nie wiem, jak z takiej diety uzbieram 3000 kcal.
Ćwiczę siłowo. Czy taką dietą nie popalę sobie mięśni?
Nie przemawia to do mnie
To musiałbym zjadać co najmniej 500 g węgli
Damian napisał/a:
Ja chcę się pozbyć problemu związanego z wchłanianiem tłuszczów i jeść tłusto, a nie przejść na hm...frutarianizm?
Kolego, a czy Ty przypadkiem dobrze gryziesz te tłuszcze mieszając dokładnie ze śliną? Bo wiesz, że działanie lipazy ślinowej jest tu ważne.
IMO spróbuj te większe ilości węgli o których pisałem, mniejszych tłuszczu, a w między czasie uporządkuj sobie swój układ pokarmowy.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Szczerze średnio wierzę abyś na LC czuł się gorzej. Jeżeli nie miałeś wcześniej problemów to wręcz niemożliwe, jeżeli zaś miałeś problemy to może być tak. Jeżeli teraz trapią cię jakieś przewlekłe, przewlekłe a więc nie jakieś jednodniowe zatrucie, kilkudniowa grypa, to znaczy że twoje problemy zaczęły się wcześniej, nawet dużo wcześniej. A w takim wypadku twój organizm na pewno jest osłabiony i możesz mieć problemy z pozyskiwaniem składników odżywczych. Wysokie węgle wyrządzają ci w tym wypadku niedźwiedzią przysługę. Musisz dążyć do tego aby organizm wzmocnić i aby miał się na przerabianie białek i tłuszczy, inaczej ta zabawa skończy się źle. Póki masz jeszcze młody organizm to jakoś sobie daje on radę, ale z czasem będzie gorzej i trudniej wrócić do formy.
Pamiętaj o jeszcze jednej sprawie, że organizm z przewlekłymi problemami to organizm który jest osłabiony chronicznie więc potrzebuje on też czasu, a również w między czasie mogą pojawić się dolegliwości związane z oczyszczaniem.
Czy aby na pewno przy przejściu z HC na LC zachowałeś odpowiednią ostrożność i systematycznie zmniejszałeś LC jednocześnie dostarczając organizmowi odpowiednią ilość białka i tłuszczu?
No i pytanie jeszcze jakie rzeczywiste proporcje są w spożyciu. Jeżeli piszesz że jedząc węglowodany czujesz się bardzo dobrze to po co przechodzisz na LC?
Damian napisał/a:
Wykorzystam temat, który założyłem i napiszę o sobie.
Jestem obecnie od miesiąca na low carb. Zjadam jakieś 100g węgli na dobę, 120g białka i resztę tłuszczu. Czuje się kiepsko. To już moje trzecie podejście do diety niskowęglowodanowej i za każdym razem jest to samo. Ogromna słabość podczas wysiłku.
Ponadto męczy mnie czesto biegunka. Stolec mam wodnisty, ciężki do spłukania. Podejrzewam, że to biegunka tłuszczowa.
Mam wrażenie, jakbym nie wchłaniał części tłuszczu, przez co nie czerpie z nich energii.
Przeczytałem ostatnio o jakichś zaburzeniach pracy trzustki. Napisano tam, że gdy część tluszczu się nie wchłania, zaburzone jest też wchłanianie witamin w nim rozpuszczalnych.
I tutaj pojawiają się kolejne objawy: łuszenie się skóry(witamina A), pieczenie oczu (witamina A), osłabienie płodności (wit. E), osłabienie pracy mięśni (wit. E), łamliwość zębów (wit. D - jeden się złamał po wcześniejszym leczeniu, reszta notorycznie się psuje)
Naprawde nie wiem już co robić. Bardzo chciałbym zostać na low carb, ale każdy dzień z tą dietą jest coraz bardziej męczący.
Co o tym myślicie?
Wiesz i nie wiesz. Chyba zbyt sztywno stosujesz się do zasad LC, poczytaj o 4S i pomyśl że nic nie robi sie na siłę. Więcej swobody, luzu i daj sobie czas. Tym bardziej nie rozumiem że piszesz że na HC czujesz się dobrze. To po co od razu taka rewolucja? Po pierwsze czas a po drugie systematyczna zmiana proporcji.
Trudno jest się odnosić do czyjegoś zdrowia a co dopiero przez internet, ale z tego co piszesz to masz problemy ze zdrowiem. To jest trochę wbrew temu co piszesz że na HC dobrze się czujesz.
To co napisałeś mówi że masz zaburzenia dosyć poważne, może masz silny organizm ale to nie zmienia faktu. Jeżeli chcesz osiągnąć zdrowie to musisz do tematu podchodzić bardziej konstruktywnie.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Mar 03, 2010 01:26, w całości zmieniany 5 razy
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 08:23
Damian napisał/a:
Ale tu nie chodzi o stałe włączenie do diety, ale o sprawdzenie po prostu reakcji organizmu. Bo jeśli są jakieś zaburzenia wchłaniania, a ten olej nie wymaga ani lipazy ani żółci (dobrze mówie?), to samopoczucie powinno być diametralnie różnie i to by mi wyjaśniło sprawę.
Nie, no ja to rozumiem.
Ja popieram MCT jeśli mają one pomóc, a mogą pomóc w przypadku upośledzenia wchłaniania tłuszczu.
Czytałeś ten artykuł - http://humana.pl/publikac...eniowym_dzieci_ ?
Damian napisał/a:
Low carb pasuje mi od strony światopoglądowej. Uważam, że to jest właściwa droga dla człowieka. Obserwuje samopoczucie ludzi na tej diecie i widzę poprawę.
Ale jak na razie to marnuje sobie najpiękniejsze lata życia, opierając dietę na tłuszczu.
Dlatego musisz dotrzeć do przyczyny, co jest powodem tego, że Twój organizm nie toleruje tłuszczu.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 08:34
Damian napisał/a:
Dzisiaj spróbuje oleju MCT i dam znać, czy po nim czuje się lepiej.
Masz na myśli olej kokosowy?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 08:38
Nie no, myślałem o tym Oleju MCT dostępnym w aptece.
W samym kokosowym nie ma chyba takich ilości średniołańcuchowych trójglicerydów?
To tylko dla próby jak powiedziałem.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 09:04
Damian napisał/a:
Nie no, myślałem o tym Oleju MCT dostępnym w aptece.
W samym kokosowym nie ma chyba takich ilości średniołańcuchowych trójglicerydów?
To tylko dla próby jak powiedziałem.
nie no, olej MCT to jest syfiasty, rafinowany.
w kokosowym masz naprawdę sporo tych kwasów, zdecydowaną większość
MCT mają węgli od 6 do 12 i popatrz sobie teraz na skład tego kokosowego - http://www.nutritiondata....-and-oils/508/2 (trzeba rozwinąć szczegółowy skład tłuszczy - "more details")
polecam zimnotłoczony Efavitu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Wysokie węgle wyrządzają ci w tym wypadku niedźwiedzią przysługę. Musisz dążyć do tego aby organizm wzmocnić i aby miał się na przerabianie białek i tłuszczy,
Czyli mam postępować wbrew samopoczuciu i zjadać głównie białko i tłuszcz?
Low carb pasuje mi od strony światopoglądowej. Uważam, że to jest właściwa droga dla człowieka. Obserwuje samopoczucie ludzi na tej diecie i widzę poprawę.
Ale jak na razie to marnuje sobie najpiękniejsze lata życia, opierając dietę na tłuszczu.
Wręcz przeciwnie.
Co to znaczy na tłuszczu, w jakiej postaci i ile czystego tłuszczu jadasz. Nie ma się co dziwić jeżeli masz wyniszczony organizm że nie daje rady z dużymi dawkami tłuszczu.
A próbowałeś przejść na jakiś czas na dietę jarską? Same warzywa, owoce, roślliny strączkowe, ew. kasze? Jak się czujesz na takiej diecie?
Pół roku to może być w twoim przypadku mało.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Śro Mar 03, 2010 09:21, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 15:08
rakash napisał/a:
Co to znaczy na tłuszczu, w jakiej postaci i ile czystego tłuszczu jadasz. Nie ma się co dziwić jeżeli masz wyniszczony organizm że nie daje rady z dużymi dawkami tłuszczu.
Pisałem wcześniej, że to około 200-250g tłuszczu. Kiedy tłuszcz stanowi podstawę diety, jem więcej niż gdy węglowodany. No i kiedy na węglach waga stoi w miejscu, na tłuszczu zaczynam przybierać.
rakash napisał/a:
A próbowałeś przejść na jakiś czas na dietę jarską? Same warzywa, owoce, roślliny strączkowe, ew. kasze? Jak się czujesz na takiej diecie?
Czuje się dobrze na każdej diecie, gdzie podstawę stanowią węglowodany.
rakash napisał/a:
Pół roku to może być w twoim przypadku mało.
Ja jestem chyba zbyt niecierpliwy żeby czekać. Chciałbym trochę pocieszyć się też życiem.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 17:13
Waldek B napisał/a:
a spróbowałeś zejść na 150 i zobaczyć jak się czujesz?
Jeszcze gorzej bo tutaj dochodzi jeszcze niedobór kcal w ogóle.
Z której strony bym nie ugryzł jest źle.
Proporcja tutaj wydaje mi się gra najmniejszą rolę
Wykorzystam temat, który założyłem i napiszę o sobie.
Jestem obecnie od miesiąca na low carb. Zjadam jakieś 100g węgli na dobę, 120g białka i resztę tłuszczu. Czuje się kiepsko. To już moje trzecie podejście do diety niskowęglowodanowej i za każdym razem jest to samo. Ogromna słabość podczas wysiłku.
Ponadto męczy mnie czesto biegunka. Stolec mam wodnisty, ciężki do spłukania. Podejrzewam, że to biegunka tłuszczowa.
Mam wrażenie, jakbym nie wchłaniał części tłuszczu, przez co nie czerpie z nich energii.
Przeczytałem ostatnio o jakichś zaburzeniach pracy trzustki. Napisano tam, że gdy część tluszczu się nie wchłania, zaburzone jest też wchłanianie witamin w nim rozpuszczalnych.
I tutaj pojawiają się kolejne objawy: łuszenie się skóry(witamina A), pieczenie oczu (witamina A), osłabienie płodności (wit. E), osłabienie pracy mięśni (wit. E), łamliwość zębów (wit. D - jeden się złamał po wcześniejszym leczeniu, reszta notorycznie się psuje)
Naprawde nie wiem już co robić. Bardzo chciałbym zostać na low carb, ale każdy dzień z tą dietą jest coraz bardziej męczący.
Co o tym myślicie?
dziwne objawy..ja miałem coraz to większe problemy zdrowotne łącznie z drętwieniem kończyny lewej w nocy zaburzeniami rytmu serca kłopotami z kondycją...ogólnie teoretycznie nic wielkiego ale biorąc pod uwagę stale i regularnie pogarszający się stan zdrowia dawało to dużo do myślenia...zastosowałem VLC i wszystko jak ręką odjął dosłownie po 3 dnia poczułem się wyśmienicie i jak nowo narodzony...doskonale zaczęły pracować jelita serce odzyskało rytm kondycja i siła wystrzeliły w kosmos....masz tak dziwne objawy że nie mogę uwierzyć że jesteś na LC...byc może to kwestia okresu przejściowego
co do zaburzeń pracy trzustki które podejrzewasz to raczej bym się o to nie bał...trzustka ma 10x zapas funkcjonalny ( nie licząc produkcji takich hormonów jak insulina gdzie rezerwy funkcjonalne sa dużo niższe)....nie wiem jak by trzeba się starać żeby ją zajechać do 30 roku życia a więcej pewnie nie masz
stolec powinien moim zdaniem się unormować w ciągu tygodnia dwóch a jak nie to nie mam pojęcia co ci szkodzi bo to dla mnie dziwne objawy
Możliwa jest inna opcja. ta dieta nie jest dla ciebie nie służy twojemu organizmowi i nie powinieneś jej stosować. Możliwe że szkodzi ci jakiś składnik diety może jeden może dwa po których usunięciu poczujesz się lepiej.
Jesli chodzi o twojego ojca to bardzo mnie ciekawi ten temat i to w jakim teraz jest stanie
stres powoduje zablokowanie układu odpornościowego organizmu przez co organizm jest narażony wielokrotnie mocniej na wszelkie choroby. jeśli twój ojciec 2 lata był narażony na silny stres to można sobie wyobrazić na jakie ryzyko był narażony. likwidacja stresu to podstawa jak chce się myśleć o zdrowiu. jeśli stres wywołuje praca to trzeba ją zmienić lub nauczyć się pracować bezstresowo. jeśli stres wywołują związki śmierć to trzeba się z tego wyleczyć moze za pomocą terapeuty. mozna się wyleczyć samemu nabierając pewnych zasad i dystansu do zycia.
życze zdrowia
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 13:54
Miałem problem z zalogowaniem się na forum przez długi czas. Wreszcie mi się to udało.
Jeśli chodzi o moją sytuację obecną, to zacząłem się odchudzać i zszedłem z węglowodanami bardzo nisko, jednocześnie zwiększając ilość białka. (Do ponad 2g/kg)
Nie mam już biegunek tłuszczowych. Podejrzewam, że ustały po zwiększeniu białka i jednoczesnym zmniejszeniu ilości tłuszczów roślinnych.
Skóra moja jest w fatalnym stanie, choć teraz sądzę że większy wpływ na to ma redukcja kalorii niż dieta. W każdym razie dłonie i ręce strasznie suche, wręcz białe jakby przejechane papierem ściernym. Dłonie w dodatku ciągle bardzo zimne.
Popędu seksualnego właściwie brak przy małej ilości węglowodanów.
Energia mnie specjalnie nie rozpiera, powera brak. Przychodzi, kiedy zjadam węglowodany w przewadze.
Tyle u mnie...
Ojciec odżywia się teraz korytkowo i chyba nie ma zamiaru tego zmieniać w najbliższym czasie. Czuje się raz lepiej raz gorzej. Części objawów już nie ma, pozostał głównie ból w klatce piersiowej.
Najdziwniejsze jest to, że wstaje rano, czuje się świetnie a przykładowo po godzinie niczym z kosmosu przychodzi fatalne samopoczucie.
skórę powinna być w dobrym stanie wiec nie wiem czemu tak nie jest...może dorzuć do diety trochę warzyw może jakieś suplementy witaminowe. wiem że dieta LC bardzo szybko sobie radzi z trądzikiem który ładnie mija i w sumie ma się gładka skórę więc masz kolejny objaw który mnie dziwi i zastanawia.
co do popędu seksualnego to nie jest tak jak myślisz. musisz odróżnić popęd seksualny od sprawności bo można mieć niski popęd i ciągle wysoka sprawność. po drugie popęd i sprawność zalezą od bardzo wielu czynników w tym od czynników psychicznych ogólnego stanu zdrowia wieku pory roku itd więc mówienie że to przez LC to zbytnie nadużycie. ja po przejściu na LC tez zauważyłem spadek popędu ale pod takim katem że przestałem o tym ciągle myśleć a zaczełem korzystać z przyjemności w sposób rozważny inaczej powiedziawszy tak jak przed LC mógłbym powiedzieć o sobie że miałem lekką obsesje i lekkie uzależnienie tak teraz mi to minęło i czuję się z tym lepiej gdyż mam nad sobą większą władzę czuję się bardziej dorosły i odpowiedzialny. druga sprawa że spadek popędu u mnie wcale nie oznaczał spadku sprawności. zgodzę się że czasami lekkie doładowanie węglowodanami może poprawić sprawność.
zastanawiam mnie jeszcze brak energii.....być może jeszcze organizm nie zaskoczył na 100% na tłuszczu musisz być cierpliwy i trochę przeczekać. ja jak bym miał porównywać powera na HC i na LC to różnica na korzyść LC jest miażdżąca. sama siła na siłownie wzrosła niewiele ale jednak czuję jakieś 10 do 15% wzrostu ale siła wytrzymałościowa i kondycja to inna liga
Ostatnio zmieniony przez the meat eater Nie Kwi 25, 2010 18:37, w całości zmieniany 1 raz
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 18:36
Damian, przejdz na Diete Optymalna i wszystko wroci do normy.
zgadzam się DO i trochę surowego i będzie super....coraz częściej dochodzę do wniosku ze jednak dr Kwaśniewski nie pomylił się ustalając proporcje wiec śmiało zwiększ węglowodany
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 20:06
Trzymam się teraz niskich węgli bo muszę spalić trochę tłuszczu. Nie wyobrażam sobie tego na wysokowęglowodanowej diecie.
Raczej nie myślałem o proporcjach Kwaśniewskiego przy 3 treningach siłowych i 3 aerobowych w tygodniu. Moje mięśnie spaliłyby się pewnie w tydzień.
Kiedyś już obciąłem kalorie bardzo nisko i teraz źle znoszę nawet minimalne ujęcie od zapotrzebowania. Ale muszę się trochę pomęczyć do końca tej redukcji.
Też się dziwie, że mimo że low carb służy większości, mnie nie służy wcale.
Nie sądzę, by dieta optymalna była lekarstwem na moje samopoczucie.
To raczej nie jest kwestia witamin, bo w momencie gdy jem węglowodany ich ilość w mojej diecie jakoś diametralnie nie rośnie, a samopoczucie owszem.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 21:53
Damian, co Ci moge zasugerowac, i miej na wzgledzie, ze to jest rada w ciemno i w duzym wymiarze bazwiedzowa, objawy ktore masz wskazuja na za duza ilosc bialka w diecie. I za mala weglowodanow.
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Pomógł: 5 razy Wiek: 75 Dołączył: 15 Mar 2010 Posty: 217
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 23:45
_flo napisał/a:
Damian, co Ci moge zasugerowac, i miej na wzgledzie, ze to jest rada w ciemno i w duzym wymiarze bazwiedzowa, objawy ktore masz wskazuja na za duza ilosc bialka w diecie. I za mala weglowodanow.
Flo szafuje wiedzą bezwiedzową... muszę na Ciebie poskarżyć prof. Miodkowi
_________________ Na DO - 9 lat.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Kwi 26, 2010 08:02
_flo napisał/a:
objawy ktore masz wskazuja na za duza ilosc bialka w diecie. I za mala weglowodanow.
No dobra, tylko wcześniej jadłem około 1,5g/kg białka. To jest za dużo dla regularnie uprawiającego sport 19-latka? Wtedy też były biegunki tłuszczowe, bo zapotrzebowanie na kcal mam spore a czymś je trzeba było pokryć.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Kwi 26, 2010 08:14
Damian napisał/a:
No dobra, tylko wcześniej jadłem około 1,5g/kg białka. To jest za dużo dla regularnie uprawiającego sport 19-latka?
No co Ty. Ja tyle mniej więcej jadam. 1,2-1,8g/kg to IMO rozsądne widełki. Oczywiście to nie oznacza, że trzeba jeść tyle każdego dnia. Można sobie zrobić co jakiś czas dni ubogobiałkowe.
Damian napisał/a:
Wtedy też były biegunki tłuszczowe, bo zapotrzebowanie na kcal mam spore a czymś je trzeba było pokryć.
No to jedz tyle tłuszczu, żeby nie mieć tych biegunek, a resztę kcal w węglach.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
ansie
Dołączyła: 13 Mar 2010 Posty: 103 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: Pon Cze 21, 2010 22:09
Cordoba_2004 napisał/a:
Raz w tygodniu gersonowski brokuł kalafior gotowany na bardzo bardzo bardzo małym ogniu - gotowanie na parze zabija wszystko co cenne w warzywie.
O to coś nowego!? Od lat trąbią, że gotowanie na parze np. w parowarze właśnie zatrzymuje wit. i skł. mineralne w warzywach. Jak to w końcu jest?
Cordoba_2004 napisał/a:
Kiełki to w moim przekonaniu tylko brokuła i rzerzuchy ewentualnie rzodkiewki
A co z innymi kiełkami np. ze słonecznika, lucerny, fasolki mung, soczewicy itd. Te i inne są nie dobre dla zdrowia?
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Cze 22, 2010 01:39
Brokuly sa troche smaczniejsze "na sucho" imo, ale kalafior tez pyszna sprawa.
Na marginesie, w brokulach jest jakas substacje ktora chyba-chyba blokuje przyswajanie jodu, wiec potencjalnie powoduje niedoczynnosc tarczycy.
Trzeba rotowac
...
ps. isothiocyanates
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
surowe też -ale w ilości śladowej .
Zapach hmmm... gotuje na małym ogniu pod przykryciem
w zasadzie zapach mi nie przeszkadza.
_________________ pozdrawiam
EAnna Pomogła: 22 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 1298
Wysłany: Wto Cze 22, 2010 10:03
figa napisał/a:
Zapach hmmm... gotuje na małym ogniu pod przykryciem
Po zagotowaniu kapustnych (kalafior, brokuł, kapusta) powinno się odkryć garnek na kilka minut. Uleci wtedy cała gorycz i nieprzyjemny zapach.
Pozdrawiam
EAnna
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 15:16
Dawno nie pisałem w tym temacie, więc warto by było o sobie przypomnieć.
Obecnie jestem na high carb. Tłuszcze zjadam w ilości 1g/kg, do tego spore ilości białka i umiarkowane węglowodanów.
Samopoczucie? Ciężko powiedzieć. Często boli mnie głowa,czuje jakieś napięcie w karku.
Suplementuje się wapniem, bo nie jedząc nabiału pewnie mi go brakuje (stąd moje problemy z zębami).
Jedyny pozytyw jest taki, że mogę wykonywać wysiłki o wysokiej intensywności, co mnie cieszy bo dużo ćwiczę. No i humor w miarę...dobry.
Nie wiecie z czego mogą być takie paskudne fioletowe cienie pod oczami?
Nie mogę się tego już pozbyć bardzo długo.
Chciałbym wrócić do low carb, ale...potem i tak wrócę do węgli bo będę się czuł do .
Nic nie rozumiem damian. Jesteś na HC i zjadasz umiarkowane ilości węgli i spore ilości białka?
Suplementowanie wapnia na dłuższą metę mija się z celem. Jeżeli potrzebujesz uzupełnić to oczywiście można, nawet trzeba, ale ogólnie organizm powinien tak funkcjonować że wapnia nie powinno mu braknąć
_________________
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 15:38
Damian napisał/a:
Nie wiecie z czego mogą być takie paskudne fioletowe cienie pod oczami?
Nie mogę się tego już pozbyć bardzo długo.
Klika miesiecy przed zawalem tez mialem takie cienie.
Ale powody moga byc tez inne.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 15:38
Zawsze zjadałem większą ilość białka (tzn około 2g/kg) bo ćwiczę siłowo.
Teraz zwiększyłem, bo muszę spalić z siebie trochę tłuszczu.
Co do wapnia, to jak czerpać z pożywienia, jak nie jadam nabiału (nasila mi trądzik)?
Zostają skorupki jajek, jakieś wody mineralne tylko?
Z tego co kojarzę to zawsze słyszałem że cienie pod oczami mówią o problemach z nerkami.
Jeżeli zjadasz za dużo białka to może mieć to proste przełożenie.
Wapnia nie powinno ci brakować w pożywieniu. Jest w ziarnach, warzywach i mięsie. Jeżeli natomiast organizm jest osłabiony to możesz potrzebować go więcej. Skorupki jajek są dobrym pomysłem bo nie trzeba wydawać kasy na suplementy.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Sie 03, 2010 15:45, w całości zmieniany 1 raz
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 15:45
Damian Ty czasem nie jedziesz na sterydach?
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 15:53
Też słyszałem o tych problemach z nerkami.
Ale chciałbym pogodzić to z uprawianiem sportu. Zjeżdżając z białkiem popalę sobie mięśnie bo ćwiczę codziennie...
Ilig - Gdybym jechał na sterydach nie pisałbym z problemami na tym forum. Jeśli tak myślisz, to przykro mi.
Nie, nic nie biorę.
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 16:09
Damnia napisał/a:
Jeśli tak myślisz, to przykro mi.
Jadąc na HC znając LC przypuszczam że wielkość i siła jest przed zdrowiem. Oczy + trądzik + wątroba boląca + pewnie jeszcze skórę masz wyschniętą te objawy miał mój znajomy po sterydach, pytam żeby wiedzieć w czym szukać przyczyny. Oczy podkrążone sam mam, ale na moje wyraźne życzenie, wpadłem na pomysł z dnia na dzień pojechać nad morze trochę mało się spało przez to przez 3 dni
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 16:19
ale na tym HC się czuję lepiej niż LC
Trądzik nasilają mi produkty mleczne i zboża glutenowe, już to zaobserwowałem.
Wyschniętej skóry na szczęście nie mam.
Najgorsze jest to, że ciągle jestem osłabiony. Budzę się rano i nie byłbym w stanie pobiegać, poćwiczyć. Mam nogi jak z waty. Dopiero muszę zjeść śniadanie i po 2 godzinach od niego jestem w miarę zdolny do życia.
Wątroba też mnie nie boli.
Pamiętam, że na badaniu krwi wyszły mi podwyższone leukocyty kwasochłonne, ale tylko lekko. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie?
Czy na badaniu kału wyszłoby jeśli miałbym jakieś zaburzenia wchłaniania tłuszczu/składników odżywczych? Bo tylko to mi przychodzi do głowy...
Tylko gdyby tak było miałbym problem z nabieraniem wagi.
Ostatnio miałem też takie wrażenie, jakby wszystko mnie raziło dookoła. Musiałem mrużyć oczy, zamykać. Jak otwierałem szeroko, to czułem lekkie zawroty.
Też słyszałem o tych problemach z nerkami.
Ale chciałbym pogodzić to z uprawianiem sportu. Zjeżdżając z białkiem popalę sobie mięśnie bo ćwiczę codziennie...
.
Wiesz dziwie się że ważniejsze są dla ciebie mięśnie niż zdrowie.
Przy takim podejściu można powiedzieć że juz wybrałeś i teraz szukasz jakiejś drogi obejścia.
Na twoim miejscu zająłbym się zdrowiem a potem jak się naprawi to ew. ćwiczeniami.
No i pytanie skąd takie obawy, chyba rzeczywiście jedziesz ze sterydami.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Sie 03, 2010 16:24, w całości zmieniany 1 raz
Dlaczego miałbyś tracić wagę przy odpowiedniej ilości białek?
Chciałeś powiedzieć kalorii?
.
Tak, ale zbyt duża ilość białka w diecie obciąża nerki, a w przypadku osłabionego organizmu (anoreksja) daje to takie objawy jak opisujesz.
Damian napisał/a:
Nie chcę niszczyć sobie dłużej zdrowia. To może być nadmiar białka, tylko ja kompletnie nie mam pojęcia co jeśc, jednoczesnie obniżając białko. Do tej pory mój jadłospis opierał się na typowych sportowych posiłkach: chude mięso, kasza, trochę oliwy, warzywa. Jak to korygować obniżając białko?
.
No to chyba nie bardzo jesteś zaznajomiony z racjonalnym odżywianiem. Chude mięso? A jajka w ogóle jadasz?
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Sie 03, 2010 17:02, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 17:12
Jadam.
Kiedy byłem na low carb też jadałem.
Spożywając 70g tłuszczu lepiej czasami sprawdza się chude mięso niż jajka.
Jestem strasznie zagubiony i próbuje każdej opcji żywieniowej i żadna nie przynosi efektów.
Teraz faktycznie jedyne co mi przychodzi do głowy to długotrwały nadmiar białka.
Tylko nie mam pojęcia jak zbilansować dietę...
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 17:21
Powiedz jak stosowałeś to swoje poprzednie LC. Jakiej jakości jadałeś produkty. Czy mięszałeś ze sobą jedzenie. Jakie proporcje LC to były. Opisz wszystko bo samo LC ani samo HC nic Ci nie da jeśli będziesz jadł:
a) za dużo
b) produkty jakości
c) mięszał wszystko ze sobą
Jestem strasznie zagubiony i próbuje każdej opcji żywieniowej i żadna nie przynosi efektów.
Teraz faktycznie jedyne co mi przychodzi do głowy to długotrwały nadmiar białka.
Tylko nie mam pojęcia jak zbilansować dietę...
No to jest akurat chyba dosyć proste. jedyne co to możesz potrzebować szczegółowych danych aby sobie w przybliżeniu obliczyć co i jak. Ograniczając białko powinieneś też wziąć pod uwagę inne czynniki. Ja bym na twoim miejscu w takim stanie zdrowia przyhamował z intensywnymi ćwiczeniami, tak jak napisał Iliq, poganianie organizmu w tym wypadku to najgorszy pomysł. Z chorób należy wychodzić stopniowo, nie obciążając organizmu. Poza tym kierować się zmysłami. I wspomagać sugestiami. Na przykład jedzenie mniejszych ilości i częściej.
Jeżeli u ciebie wszystko podyktowane jest tylko temu żeby mieć mięśnie to może to być ślepa droga.
Poza tym nie podchodź do tego kompulsywnie. Raczej staraj się wszystko wyważyć, pozwól sobie na zmiany, daj czas, obserwuj po czym czujesz się lepiej a po czym gorzej,
_________________
iliq Pomógł: 26 razy Dołączył: 18 Wrz 2009 Posty: 1238 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 17:25
Cytat:
Raczej staraj się wszystko wyważyć, pozwól sobie na zmiany, daj czas, obserwuj po czym czujesz się lepiej a po czym gorzej,
to super rada, do tego zaobserwuj po jakiej kolacji potrzebujesz jakiej długości snu do tego czy czujesz się wypoczęty, czy masz jakieś inne negatywne stany. Obserwuj skórę i układ oddechowy, jeśli rano zbiera Ci się flegma bądź musisz opróżnić nos to również zaśmiecaz swój organizm.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 17:30
Jeśli chodzi o poprzednie low carb, to jadłem
- mięso wieprzowe, z kurczaka, z indyka (karkówka, łopatka, pierś, udko)
- orzechy włoskie, migdały, sezam, siemię lniane, oliwa z oliwek
- warzywa (każde),
- sporadycznie jakaś kasza gryczana, makaron, ryż brązowy w małych ilościach.
- owoców nie jadłem
Przez krótką chwile próbowałem na surowo bo myślałem, że po łoju cielęcym dostane mocy.
Nie dostałem
Posiłki były białkowo-tłuszczowo-warzywne głównie.
Białka było około 1,5g/kg. Węgli różnie, między 50-150g. Reszta tłuszcz. Czasami myślałem, że tego tłuszczu jem za mało to dodawałem. Czułem się gorzej. Odejmowałem więc, więc obniżając kalorie czułem się jeszcze gorzej.
Jeśli chodzi o jakość, to mięso głównie ze sklepów mięsnych, jajka wiejskie, warzywa z targu. Jak jadłem jajka ze sklepu i wiejskie nie czułem różnicy w samopoczuciu.
Rakash - To nie jest tak, że ja się rozpadam. Zauważyłem że czasami czuję się naprawde dobrze, mam mnóstwo energii, a czasami opadam z sił. Zauważyłem, że raz zjadłem gdzieś na urodzinach jakieś słodycze, potem zapiekankę z ziemniakami i sosem i czułem się kapitalnie (nigdy nie jadam takich rzeczy od czasu wyjścia z choroby)
Edit: Najlepiej czuję się bezpośrednio po wysiłku fizycznym. Czuje się wtedy lekko, jestem cały rozluźniony.
Ostatnio zmieniony przez Feniks Wto Sie 03, 2010 17:31, w całości zmieniany 1 raz
Damian ale istotą LC nie jest w zasadzie rodzaj pokarmu a jego proporcje. Także wypisanie jakie produkty jadłeś a jakie nie to nie ma znaczenia. Oczywiście trzeba jeść to co najwartościowsze. Nie potrafię odróżnić na przykład różnicy w samopoczucie po jajkach wiejskich i fermowych, ale jednak odczuwam różnicę w smaku.
To że nie dostałeś mocy po łoju wcale nie dziwi.
Nie chcę się wymądrzać, bo sam uważam że tu mądrych nie ma, ale jakaś logika w tym wszystkim musi być zachowana. Organizm aby odpowiednio funkcjonować musi mieć bazę. Tą bazą są wydolne narządy, układ pokarmowy. Jeżeli chorowałeś, nie mówię że się rozpadasz, a do miałeś anoreksję to oczywiste że baza została mocno nadwyręzona. W anoreksji mówi się wprost o wyniszczeniu. Musisz najpierw dać organizmowi wytchnąć. Lepiej jest dokładnie na poczatku i mozolnie budować i iść systematycznie do przodu niż w przypadku problemów działać na hura.
Jak powiedział nie chcę się wymądrzać i nade wszytko uważam że każdy sam powinien wiedzieć co jest dla niego najlepsze. Wszelkie wskazówki, systemy, badania są tylko po to aby człowiekowi uświadomić pewne kwestie, natomiast życie weryfikuje wszystko.
Pamiętaj czasami mniej znaczy więcej. Tak jak dawniej ludziom chorym, osłabionym nie dawało się od razu mięsa czy jajek, ale wywary z tłustej kury. I stopniowo odbudowywało się zdrowie. No ale to raczej dotyczyło przypadków osłabienia krótkotrwałych, a na anoreksję to się pracuje dłużej i dlatego też odbudowa nie jest taka łatwa.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Sie 03, 2010 17:39, w całości zmieniany 3 razy
Ty i miliony to nie to samo. Czy te miliony miały anoreksję? U ciebie coś nie tak funkcjonuje i z tego powodu tylko powinieneś najpierw doprowadzić organizm do porządku.
Jeżeli uważasz że robisz dobrze to może to tylko kwestia czasu kiedy organizm w końcu w pełni zregeneruje bazę.
Albo czujesz się lepiej albo gorzej. Po dwóch latach powinieneś coś na temat móc sobie powiedzieć.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 18:08
Damian napisał/a:
ale na tym HC się czuję lepiej niż LC
No i ok
A nie próbowałeś jednej z opcji rawpaleo, a mianowicie żywienie ala Instincto - wszystko oczywiście surowe, ale 80-90% to produkty roślinne (owoce, warzywa) i tylko trochę surowego mięsa, tłuszczu, jajek, etc. Ja coś takiego popieram, jeśli komuś służy, bo opiera się na naturalnych dla człowieka produktach, bez żadnych neolitycznych "tworów"
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 18:08
Nie uważam, ze robię dobrze.
Coś się mojemu organizmowi nie podoba..
Chciałem wam bardzo podziękować za odpowiedzi w tym temacie.
To naprawdę motywuje.
Udało mi się własną matkę przekonać do low carb i dzięki temu odzyskała zdrowie, a z sobą nie daje sobie rady. Perfidne.
Hanni - Wszystkie kcal z węglowodanów w formie owoców i warzyw?
Ostatnio zmieniony przez Feniks Wto Sie 03, 2010 18:10, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 18:36
Damian napisał/a:
Jeśli wszystkie kcal z węgli w owocach, a dieta ma być high carb..
To mam bardziej współczuć wątrobie czy brzuchowi? )
Ani temu ani temu. Oczywiście należy wybierać dla siebie te owoce, które nam SŁUŻĄ. Poczytaj więcej o idei Instincto i wtedy zrozumiesz o co chodzi
Oczywiście nie dla każdego to jest - ja wolę owoce max. do 15% energ., trochę miodu i reszta produkty zwierzęce, sporo FATu
No ale jeśłi Tobie bardziej pasuje HC to może spróbuj z tym Instincto
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 18:45
Zajmię mi to trochę czasu, ale dzięki za linki, bo się chociaż trochę w angielskim podszkolę.
Hanni, u mnie raczej problem tkwi w niewłaściwej proporcji między składnikami a nie jakością produktów.
Fajnie jakby się ktoś wypowiedział na temat zapotrzebowania na białko na diecie high carb. (Może Pan Witold Jarmołowicz zabierze głos?)
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 18:48
Damian napisał/a:
Hanni, u mnie raczej problem tkwi w niewłaściwej proporcji między składnikami a nie jakością produktów.
Ok, tylko i tak warto wybierać te zdrowe naturalne opcje. Możesz tego nie dostrzeć w krótkim okresie czasu, ale długafalowo już jak najbardziej.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Sie 03, 2010 19:35
Spróbuje zrobić sobie jutro dzień na świeżych owocach, warzywach, nasionach i jajkach.
Spróbuje z tych owoców uzbierać z 50% kcal.
Zobaczę jak się będę czuł.
Trzeba coś z sobą robić, dam Wam znać.
Ostatnio zmieniony przez Feniks Wto Sie 03, 2010 19:35, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Sie 04, 2010 21:50
Zacząłem dzisiejszy dzień od samych owoców. Zjadłem śliwki, gruszki, nektarynę, pomarańczę. Potem jadłem owoce ze zmielonym sezamem. Czułem się średnio po tych owocach. Miałem wrażenie że ten cukier "uderza mi do głowy". Takie dziwne uczucie. Potem zjadłem jajka na surowo z ziarnami konopi.
Myślę jednak, że prawdopodobnie mieliście racje...
Obniżyłem dzisiaj białko do około 1,5g/kg pełnowartościowego, zwierzęcego.
Napięci w szyi ustąpiło, głowa mnie nie bolała.
Nie chciałem jeść po południu więcej owoców, więc zjadłem kaszę gryczaną z małą ilością mięsa. Muszę powiedzieć że czułem się w miarę dobrze.
Jutro spróbuję zostać jeszcze jeden dzień na tym obniżonym białku, z tym że nie będę jadł już owoców, ale same węgle złożone typu kasza czy ryż. Zobaczymy.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 16:30
Nie wiem, czy kogoś to interesuje , ale jeśli chodzi o moje samopoczucie to obecnie nie jest najgorzej.
Zjadam około 1g/kg tłuszczu, 2g/kg białka (razem z roślinnym, wychodzi 1,5g/kg zwierzęcego) i reszta energii z pełnoziarnistych węglowodanów. Fizycznie nie jest najgorzej, mam energię do treningu czego nie miałem ani na wysokim białku ani wysokim tłuszczu.
Głowa czasami pobolewa, ale da się wytrzymać. Szumy w uszach ustąpiły, napięcie w karku pojawia się sporadycznie.
Jedyne co doskwiera i nie przechodzi to częsta niemożność skupienia uwagi, jakieś lekkie zawroty głowy. Nic nie zmieniło w tym obniżenie białka, chyba że ciągle mam go za dużo?
Mam też ciągle bardzo zimne dłonie, momentami wręcz sine. Nie mam pojęcia, jak sobie z tym radzić.
Ciśnienie ostatnio też miałem lekko obniżone, 120/59.
Nie wiem, czy to możliwe, ale mam wrażenie że
Zrobiłem badanie moczu. Wyszła obecność krwi.
Byłem u urologa, kazał mi zrobić morfologie, kreatynine i mocznik. Za 2 tyg. też usg
Mam nadzieję, że okaże się że wszystko jest okej. Nie mam zamiaru faszerować się lekarstwami na nerki.
Pozdrawiam
Krwiomocz to krwiomocz, ale zimne i sine ręce do tego?
Bez lekarstw oczywiście można się obejść, ale jeżeli nie ma takiej możliwości to ostatecznie nawet lekarstwa. Byle sensowne lekarstwa.
_________________
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 17:05
Hannibal napisał/a:
masz na myśli zboża?
to ile tych węgli u Ciebie wychodzi? 300 g, 400 g?
Tak, zboża.
Węgli wychodzi nieco ponad 300g.
Co do ciśnienia to rzadko kiedy mierzyłem. Ale jeśli jest dobre, to super.
Zapomniałem jeszcze napisać, że urolog zalecił przez najbliższy tydzień brać rutinoscorbin, który uszczelnia nabłonki.
Nie sądzę bym miał braki witaminy c, ale dobra, niech stracę.
A właśnie.
Ciężar moczu 1,014 to nie jest nieco za nisko?
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:41
Damian napisał/a:
Mam też ciągle bardzo zimne dłonie, momentami wręcz sine. Nie mam pojęcia, jak sobie z tym radzić.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 22:45
Na szczęście nie. Po prostu lekko zmieniają kolor. Fioletową barwę przybierają jedynie czasami paznokcie.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Sob Wrz 04, 2010 11:32
Nie wiem czy to kolejny zbieg okoliczności...
Ale:
Kolejny raz w odstępie 1-2 godzin od zjedzenia kaszy jaglanej pojawił się szum w uszach i napięcie w karku.
Po gryczanej ostatnio miałem podobnie.
Jedząc makaron durum, cały dzień czułem się świetnie. W.w objawy nie występują.
Co mi przychodzi do głowy?
Gluten?
Tylko czy zboża bezglutenowe mogą pogarszać samopoczucie?
Może to zabieranie "komuś" pokarmu?
Witam!
Odrobaczcie się całościowo według dr. Ireny Wartołowskiej i zobaczcie na koniec, czy zostało jeszcze coś do leczenia.
Pozdrawiam!
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Śro Wrz 29, 2010 22:39
lisbe napisał/a:
Witam!
Odrobaczcie się całościowo według dr. Ireny Wartołowskiej i zobaczcie na koniec, czy zostało jeszcze coś do leczenia.
Pozdrawiam!
I znowu twoja reklama.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 11:21
Czy ktoś z Was zna ten blog? Rak wątroby,bioflawonidy itp.Autorka wspomina nawet o diecie niskowęglowodanowej. Bo by zrozumieć wszystko jaką ma chorobę muszę poczytać. Bo póki co to rozumiem,że jest zachwycona jakimiś bioflawonidami z jakieś firmy. Ale daje też linka do dobradieta. I mnóstwo z boku na listwie linków i informacji.
Nie wiem czy to kolejny zbieg okoliczności...
Ale:
Kolejny raz w odstępie 1-2 godzin od zjedzenia kaszy jaglanej pojawił się szum w uszach i napięcie w karku.
Po gryczanej ostatnio miałem podobnie.
Jedząc makaron durum, cały dzień czułem się świetnie. W.w objawy nie występują.
Co mi przychodzi do głowy?
Gluten?
Tylko czy zboża bezglutenowe mogą pogarszać samopoczucie?
Może to zabieranie "komuś" pokarmu?
Niezbyt ładnie to wygląda... szumy to rozpoznanie w kierunku schizofrenmii... może rzeczywiście robale, ale...
nie bolą Cię jednak czasem nerki?
_________________
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 12:52
Wątpię w robale.
Miałbym raczej dolegliwości stałe, a nie cykliczne/okresowe.
Chociaż przypominam sobie ten podwyższony poziom granulocytów kwasochłonnych..więc.
rakash napisał/a:
ie bolą Cię jednak czasem nerki?
Nie, nie bolą. Miałem też USG nerek i wyszło w porządku.
Co mogę powiedzieć obecnie?
Dziękuję Wam, że mi otworzyliście oczy jeśli chodzi o białko, bo jadłem go zdecydowanie za dużo.
Teraz jem jakieś 100g (1,5g/kg) i poprawiło to samopoczucie zwłaszcza w kwestii szumów usznych.
Co mnie dalej męczy?
Przy długim okresie bez jedzenia pojawia się okropne uczucie własnego tętna w lewym uchu. Po prostu słyszę je. Do tego jest ono bardzo niskie, jakieś 45 uderzeń na minutę. Ale od długiego czasu takie jest, interpretuje to dość dobrą kondycją fizyczną.
No i lodowate stopy i dłonie. Im mniej jem tłuszczu tym bardziej zimne. Im dłuższa przerwa od jedzenia także bardziej zimne. Najgorsze jest jednak to, że zwiększając tłuszcz, zmniejszam mimowolnie węgle co powoduje gorsze samopoczucie fizyczne i psychiczne.
Bardzo często czuje jakąś wydzielinę w gardle. Ostatnio mam obserwacje, że być może psiankowate mi szkodzą.
No i..to by było na tyle. Żyję i od zmniejszania węgli poniżej 150g trzymam się z daleka.
Dzięki za zainteresowanie
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 13:03
Damian napisał/a:
am, że mi otworzyliście oczy jeśli chodzi o białko, bo jadłem go zdecydowanie za dużo.
Teraz jem jakieś 100g (1,5g/kg) i poprawiło to samopoczucie zwłaszcza w kwestii szumów usznych.
Ale surowe? Bo już straciłem rachubę
Damian napisał/a:
45 uderzeń na minutę. Ale od długiego czasu takie jest, interpretuje to dość dobrą kondycją fizyczną.
A jakie masz przy tym ciśnienie?
Damian napisał/a:
No i lodowate stopy i dłonie. Im mniej jem tłuszczu tym bardziej zimne. Im dłuższa przerwa od jedzenia także bardziej zimne. Najgorsze jest jednak to, że zwiększając tłuszcz, zmniejszam mimowolnie węgle co powoduje gorsze samopoczucie fizyczne i psychiczne.
Problemy z nadnerczami (korytyzol?) [adrenal fatigue], tarczycą
Miłorząb japoński może odrobinę pomóc, choć to jeno coś doraźnego
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 13:27
Hannibal napisał/a:
Ale surowe? Bo już straciłem rachubę
Ahh tak, pisałem gdzieś że jadłem surową wołowinę
Nie no, głównie gotowane mięso, jajka na miękko
Cytat:
A jakie masz przy tym ciśnienie?
Nie wiem czy mój ciśnieniomierz dobrze działa. Wczoraj akurat mi zmierzył 120/59. Ale swego czasu jakieś niestworzony liczby wychodził typu: 140/101, więc mu nie ufam.
Hannibal napisał/a:
Problemy z nadnerczami (korytyzol?) [adrenal fatigue], tarczycą
O kortyzolu dość namiętnie myślę, bo mam dodatkowo okrągłą, pulchną buzię jak przy Cushingu
A wyniki T3 i T4 na niziutkim poziomie, ale tuż powyżej normy.
mam dodatkowo okrągłą, pulchną buzię jak przy Cushingu
A wyniki T3 i T4 na niziutkim poziomie
Tak jakbyś miał niedoczynność tarczycy, no i te zimne ręce. Próbowałeś kelp?
No tak, tylko że niedoczynność tarczycy to jedna bajka...
Damian a robiłeś sobie takie obszerniejsze badania krwii i moczu? Masz wyniki?
_________________
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 13:52
Nie, ale mógłbym kupić
Swego czasu próbowałem pić roztwór z jodyny wymieszanej z wodą (Pewien gość z forum wege, którego znacie, dawał takie rady )
Jednak nie odczuwałem większych zmian w samopoczuciu więc przestałem.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Nie umiem znaleźć wyniku moczu, ale kreatynina była na górnej granicy. Krew obecna. Potem po zmniejszeniu białka, tej krwi już nie było(nie wiem czy zbieg okoliczności)
No i leukocyty chyba były, ale już naprawdę nie pamiętam.
Ostatnio zmieniony przez Feniks Pią Lis 26, 2010 13:57, w całości zmieniany 1 raz
Nie umiem znaleźć wyniku moczu, ale kreatynina była na górnej granicy. Krew obecna. Potem po zmniejszeniu białka, tej krwi już nie było(nie wiem czy zbieg okoliczności)
No i leukocyty chyba były, ale już naprawdę nie pamiętam.
Ok. Czyli należy przyjąć że wskaźniki są u ciebie w normie.
_________________
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 14:03
Hanni, u mnie z engliszem jest niestety problem
A rad Pani doktor chyba nie miałeś na myśli podrzucając tego linka ?
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 14:07
Damian napisał/a:
Jednak nie odczuwałem większych zmian w samopoczuciu więc przestałem.
Acha, bo naturalny jod w kelpie zaczyna działać tak po 2-3 tygodniach, ale to chyba jednak nie tarczyca
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 14:29
Damian napisał/a:
Są tam też posty Dr. Ewy B.W
Wiem, że chodziło Ci o tekst Mercoli
Tak, ale link jest tylko do mojego postu.
Za resztę nie odpowiadam.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:06
Jak ustaliliśmy jesteś Wojownikiem z grupą krwi AB+ co oznacza:
1.brakuje ci wystarczającej ilości kwasu żołądkowego do skutechnego trawienia białka zwierzęcego (mówię cały czas o mięsie termicznie obrobionym)
2. z trudem przyswajasz białka pochodzenia zwierzęcego, ponieważ poziom fosfatazy zasadowej jest niski w jelitach.
3.Jedząc smażone i rozgotowane mięso przez acetylację narażasz się na raka (w ogóle grupa AB ma skłonności do raka)
4. Najlepsza dieta dla ciebie to wg książki zmodyfikowana dieta śródziemnomorska, głównie jarska, niskoglikemiczna, zasobna w składniki odżywcze pochodzenia roślinnego (dlatego na węglach się lepiej czujesz, po kaszy jaglanej się źle czułeś bo ci nie służy, natomiast pszenica razowa i żyto są prozdrowotne
5.Masz problemy z krążeniem. Pokarm zasobny w antyoksydanty zwane flawonami,chroni delikatne ścianki tętnic przed uszkodzeniem. Spore ilości tych związków znajdują się w herbacie, owocach i jarzynach
6. Fitoestrogeny chronią cię przed licznymi schorzeniami, w tym raka, osteoporozy, chorobami układu sercowo-naczyniowego oraz zapaleniami.Ważne źródła tych związków to siemię lniane i sezamowe oraz różne gatunki owoców (książka)
7. Twoje geny ok 40-50 zaczynają przyspieszone starzenie. Z mojej strony polecam pestki moreli-opóźniają starzenie i są silnie antyrakowe (2 dziennie wystarczą),antyoksydanty=wit. E i selen
8. Masz powodzenie u kobiet? Bo podejrzewam że tak -nie musisz odpowiadać.
9. Twoja anoreksja wynika z syndromu modelki(choć u mężczyzn to rzadkość), wśród których gro jest właśnie wojownikami
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Pią Lis 26, 2010 16:07, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:15
RAW0+ napisał/a:
8. Masz powodzenie u kobiet? Bo podejrzewam że tak -nie musisz odpowiadać.
a czy autor ksiązki tłumaczy dlaczego Wojownicy mają powodzenie u płci przeciwnej?
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:25
Cytat:
a czy autor ksiązki tłumaczy dlaczego Wojownicy mają powodzenie u płci przeciwnej?
Cyt.
Cytat:
Wojownicy wyróżniają się na ogół urodą. Nie brak wśród nich i "pięknych" młodzieńców, a dziewczęta roztaczają trudny do określenia powab."
Dzisiaj wysłuchałem opowieści znajomego Wojownika 50 latka po 3 tygodniowym pobycie w sanatorium. Powiedział, że na noc musiał zamykać pokój na klucz bo mu kobity same wchodziły do łóżka. Choć na moje oko nie jest jakimś superprzystojniakiem to ja mu wierzę
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:28
RAW0+ napisał/a:
Cytat:
a czy autor ksiązki tłumaczy dlaczego Wojownicy mają powodzenie u płci przeciwnej?
Cyt.
Cytat:
Wojownicy wyróżniają się na ogół urodą. Nie brak wśród nich i "pięknych" młodzieńców, a dziewczęta roztaczają trudny do określenia powab."
Dzisiaj wysłuchałem opowieści znajomego Wojownika 50 latka po 3 tygodniowym pobycie w sanatorium. Powiedział, że na noc musiał zamykać pokój na klucz bo mu kobity same wchodziły do łóżka. Choć na moje oko nie jest jakimś superprzystojniakiem to ja mu wierzę
czyli Wojownicy mają "to coś"
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:29
Cytat:
czyli Wojownicy mają "to coś"
Na to wygląda
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:38
Damian napisał/a:
ie pisz proszę w ten sposób, jak gdybym miał ciągle z tym problem, bo wracają do mnie przykre wspomnienia z własnej głupoty
Nie no sorry, nie chciałem tego . Myślę jednak, że przez to wyjaśnienie łatwiej pogodzić się z przeszłością, łatwiej sobie wybaczyć i nie nazywać tego głupotą, a słabością czy skłonnością akurat twoich genów. Myślę, że teraz zrozumienie filozofii twojego ciała wprowadzi prawdziwy pokój dla ciebie
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 16:44
Damian napisał/a:
P.S Wiecie co jest najlepsze? NIE LUBIE mięsa. I nigdy za nim nie przepadałem.
Bo zawsze byłeś przyzwyczajony do obrobionego.
I dobrze, że go nie lubiłeś.
Damian napisał/a:
Z białkowych pokarmów najchętniej jadłbym tylko jajka i łososie
A inne ryby? Sardynki, sardele, makrele, śledzie, halibuty, węgorze?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 17:42
Hannibal napisał/a:
A inne ryby? Sardynki, sardele, makrele, śledzie, halibuty, węgorze?
Tak śmiesznie mi się powiedziało, ale inne też bardzo lubię. Z tym że łososia najbardziej
Hannibal napisał/a:
OBROBIONE TERMICZNIE
d'Adamo pisze o tym wyraźnie
SUROWE trzeba szamać
Hanni, jak sobie wyobrażasz dietę opartą na węglach z surowym mięsem? :
Mam jeść makaron z surową wołowiną? ? Nie wiem, czy to smakuje
Cytat:
pogodzić się z przeszłością, łatwiej sobie wybaczyć i nie nazywać tego głupotą, a słabością czy skłonnością akurat twoich genów. Myślę, że teraz zrozumienie filozofii twojego ciała wprowadzi prawdziwy pokój dla ciebie
Może masz rację, tylko podchodzi to lekko pod nadinterpretację.
Myślę, że jak to napisałeś "zrozumienie filozofii mojego ciała" pozwoli mi uporządkować się psychicznie i postawić stopy na stabilnym gruncie. Dziękuje.
Ostatnio zmieniony przez Feniks Pią Lis 26, 2010 17:46, w całości zmieniany 1 raz
ie pisz proszę w ten sposób, jak gdybym miał ciągle z tym problem, bo wracają do mnie przykre wspomnienia z własnej głupoty
Nie no sorry, nie chciałem tego . Myślę jednak, że przez to wyjaśnienie łatwiej pogodzić się z przeszłością, łatwiej sobie wybaczyć i nie nazywać tego głupotą, a słabością czy skłonnością akurat twoich genów. Myślę, że teraz zrozumienie filozofii twojego ciała wprowadzi prawdziwy pokój dla ciebie
Rawo, czy to znaczy, że uważasz anoreksję za wynik oddziaływania konkretnego genotypu?
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Lis 26, 2010 18:30, w całości zmieniany 1 raz
Hanni, jak sobie wyobrażasz dietę opartą na węglach z surowym mięsem? :
Mam jeść makaron z surową wołowiną? ? Nie wiem, czy to smakuje
Nie, absolutnie nie wyobrażam sobie mieszania w jednym posiłku makaronu i surowego mięcha
Rozdzielność, rozdzielność i jeszcze raz rozdzielność!
Tylko że Damianowi z tego co wiem białko bez węgli szkodzi (wywołuje różne dolegliwości).
Może zmodyfikowana dieta japońska ze sporą ilością warzyw, bądź samych warzywach i dużo pełnowartościowego białka z ryb, owoców morza, żółtek i mięsa czerwonego.
Jeśli już smażyć to tylko na tłuszczu kokosowy, który dodatkowo wspomaga tarczyce, także surowe masełko.
Jak lubisz to gorzka czekolada (dla epikatechin), herbata zielona ( dla glusolanu epigalokatechiny) i winko czerwone wytrawne, bo bogate jest w polifenole i rezweratrol itd.
Zioła, przyprawy do sałatek z odrobina dobrej oliwy.
No i najważniejsze jak najwięcej na surowo i okresowe głodówki.
Takie żywienie także daje wielkie szanse na długowieczność, a dla ciebie to chyba jedyne sensowne rozwiązanie .
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:29
Damian napisał/a:
Czyli powinienem całkowicie odrzucić mięso? A jak nabiał? jajka?
Możesz spokojnie skomponować tak pokarmy żeby być na LC. Tak jak piszesz jajka(kurze) i ryby. Z ćwiczeń ponieważ ci służy szczególnie streaching tak jak zbieraczom polecam kupić drążek do podciągania - taki między futrynami - fajnie się na nim rozciąga
M i T napisał/a:
Rawo, czy to znaczy, że uważasz anoreksję za wynik oddziaływania konkretnego genotypu?
Nie.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:29
Pawle, bardzo racjonalne jest to co napisałeś
Z tym że obawiam się, że duże ilości białka zwierzęcego nie wchodzą w grę.
Chociaż, tak sobie myślę, może faktycznie przy surowym by tego nie było?
Tłuszcz kokosowy mam zamiar kupić. Czerwone wino zawsze uwielbiałem, ale w pewnym momencie całkiem zrezygnowałem z alkoholu.
Jak sobie przypomnę jak jakiś czas temu kilogramami wpieprzałem przez sfd piersi z kurczaka to...
Cytat:
Możesz spokojnie skomponować tak pokarmy żeby być na LC
Może jednak zostańmy przy tym dobroczynnym działaniu żyta
Ostatnio zmieniony przez Feniks Pią Lis 26, 2010 18:31, w całości zmieniany 2 razy
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:35
Damian napisał/a:
Może jednak zostańmy przy tym dobroczynnym działaniu żyta
Wiedziałem ale nigdy nie mów nigdy, byleby to jakoś zrównoważyć tzn. samemu poszukać właściwej dla siebie równowagi
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:35
Paweł-poprostu napisał/a:
Tylko że Damianowi z tego co wiem białko bez węgli szkodzi (wywołuje różne dolegliwości).
Ale nie próbował jeszcze umiarkowanych ilości surowego mięsa, organów i tłuszczu dobrej jakości w osobnych posiłkach
a w innych te makarony, etc. z warzywami, dressingiem, czy co mu pasuje
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:39
Damian napisał/a:
Z tym że obawiam się, że duże ilości białka zwierzęcego nie wchodzą w grę.
Chociaż, tak sobie myślę, może faktycznie przy surowym by tego nie było?
No to nie duże, lecz UMIARKOWANE. OK?
I surowe dobrej jakości - sporo dziczyzny, tłuszcz barani (znatury, jeśli nie masz w okolicy dojścia), no i baranina, jagnięcina, kozina, konina, wołowina grass-fed (możliwie najdłużej grass-fed)
no i te ryby, które lubisz
żółtka surowe
na razie zobacz jak będzie z tymi 100 g białka
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Tylko że Damianowi z tego co wiem białko bez węgli szkodzi (wywołuje różne dolegliwości).
Ale nie próbował jeszcze umiarkowanych ilości surowego mięsa, organów i tłuszczu dobrej jakości w osobnych posiłkach
a w innych te makarony, etc. z warzywami, dressingiem, czy co mu pasuje
Spoko Hannibal się zobaczy.
Lecz sądzę że to nie kwestia obrobione/surowe, lecz wbijania aminokwasów i skutkami ubocznymi związanymi z ich nadmiarem dla poszczególnych jednostek, niestety w tym prawdopodobnie Damiana.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:48
Paweł-poprostu napisał/a:
ich nadmiarem
toteż napisałem, żeby nadmiar anihilować i wykalibrować sobie w przybliżeniu prozdrowotne ilości
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:51
Damian napisał/a:
Czerwone wino zawsze uwielbiałem, ale w pewnym momencie całkiem zrezygnowałem z alkoholu.
Niepotrzebnie bo właśnie czerwone wino jest dla ciebie prozdrowotne.
PS Zwróć szczególną uwagę na suplementy. Bardzo przyspieszają wychodzenie ze stanów zapalnych i chorobowych.
Ostatnio zmieniony przez RAW0+ Pią Lis 26, 2010 18:52, w całości zmieniany 1 raz
Ulga, bo już miałem przygotowany fotos wielkiego kapuścianego pola
Tomek
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 18:54
Panowie, spokojnie . Z pewnością będę próbował jeszcze różnych kombinacji zanim dojdę do optimum. Pewnie przeczytanie dokładnie książki da mi kolejne ciekawe wskazówki odnośnie konkretnych produktów.
Na pewno mięso w postaci obrobionej będę starał się ograniczyć lub nawet wyrzucić.
Jeśli będę miał mięso dobrej jakości, z pewnością będę próbował jeść je na surowo.
Do tego czasu raczej zostaję na jajkach i rybach
Paweł-poprostu napisał/a:
ecz sądzę że to nie kwestia obrobione/surowe, lecz wbijania aminokwasów i skutkami ubocznymi związanymi z ich nadmiarem dla poszczególnych jednostek,
Tutaj wydaje mi się, że Paweł ma racje
I że tu surowe/obrobione nie było kluczowe.
Hannibal napisał/a:
no ja też kiedyś na HC wpierniczałem je
Nie mogę teraz uwierzyć, jak człowiek potrafi całkowicie stłumić właściwe instynkty w imię głupiej wiary.
Patrz Hannibal jak popijają mięcho mlekiem!
http://www.youtube.com/watch?v=OIc4VHxU7iM
Naśladują mnie , z tą różnicą że ja surowe mięso popijam surową tłustą śmietaną .
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 19:05
Damian napisał/a:
I że tu surowe/obrobione nie było kluczowe.
Być może
Ale przyszłościowo jest niebłahe
Japończycy jedzą jednak sporo surowych ryb, owoców morza
To nie gdzie indziej, ale w Korei Południowej szama się różniaste surowe owoce morza, niektóre jeszcze żywe jak np. ośmiornice
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 19:30
Ola06 napisał/a:
@ Hannibal jeśli ktoś rozchoruje się po surowym mięsie ,
to weźmiesz za to odpowiedzialność ?
Zasada jest prosta i elementarna -
Każdy bierze odpowiedzialność za siebie, Olu.
To w przypadku relacji rodzic-dziecko rodzice są odpowiedzialni za dziecko.
Gdy jest się dorosłym to POWINNO się decydować o sobie.
Jeśli kogoś nie przekonują moje argumenty co do jedzenia surowego - niech go nie je.
Nikt tu nikogo do niczego nie przymusza.
Tylko zauważ, moja droga, że jest coraz więcej osób, które się do tego przekonują. Właśnie parę godzin temu poszedł "transport" surowych delicji dla jednego z forumowiczów.
P.S. Co do chorób - jest o tym multum w dziale surowym, i nie tylko.
Paweł-poprostu napisał/a:
Czy widzisz różnice między rybą, a wędką ?
Tak właśnie, pisałem o tym swego czasu
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pią Lis 26, 2010 19:32, w całości zmieniany 4 razy
W sumie masz rację Hannibalu każdy
bierze odpowiedzialność za swoje czyny .
Ja już od dłuższego czasu przymierzam się do
jedzenia surowego mięsa , ale jakoś się boję .
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 20:05
@Pawel-poprostu a gdzie zaopatrujesz się w mięso? bo skoro surowe to chyba nie z marketu ....
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 20:12
@Damian
Nadmiar bialka szkodzi na nerki. Sam sie o tym przekonales. Zastosuj rade dra J. Kwasniewskiego ile powinno sie spozywac bialka. On to sprwdzil w praktyce. A przy chorych nerkach powinienes sie udac do lekarza optymalnego. Teoretycy dalej beda siac kapuste.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 20:23
Ola06 napisał/a:
Jeszcze trochę poczekam
i zapoznam się z opiniami większej ilości "surojadków" .
tylko ja z wieloma utrzymuję kontakt bezpośredni
oni tutaj nie piszą, jeno czytają
są w tym gronie również bardzo młode niewiasty, bardzo śmiałe co do surowego
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Nie no to oczywiste.
Długo szukałem i nic nie mogłem znaleźć, dopóki to staży pożalili się wujkowi, który przyszedł z tytoniem.
Usłyszawszy historie, przeczekał aż staży wyjdą z kuchni i mi powiedział, że ma znajomego bodajże leśniczego z kolei ten ma przyjaciel, który zajmuje się sprzedażą ekologicznych serów i mięs.
Serów nie jadam, a poza tym drogie jak cholera po 60, 80 zł
Mięsa świetne, choć mały wybór, co do organów ta jak wujkowi powiedziałem to mnie wyśmiał.
Ale pokazałem mu forum , zdjęcia z tematu "co właśnie wcinasz" i jakoś przebolał ów "dziwactwo".
Jedyna mądra osoba z mojej rodziny.
Śmietanę i jajka mam od Baby z targu, kiedyś kupowałem u kolesia, ale ten zaczął mąką rozrabiać.
Tłuszcz kokosowy Hannibal mi pokazał, a orzechy kakaowca podpatrzałem - bardzo lubię!
Tak wiec czysta ekologia.
Natura także sprawdziła praktycznie i pokazuje że tylko odpowiednia ilość białka zapewnia optymalne zdrowie, i nie mówi o ilości zalecanej przez Kwaśniewskiego jako o dobrej dla sprawności psychofizycznej.
Już kiedyś pisałem, że Kwaśniewski przedstawił artykuł o rozkładaniu białka który ma jeden poważny błąd i stąd wywodzą się jego domysły jakoby mała ilość białka w pożywieniu miała wydłużać życie co jest zupełną nieprawdą.
Ostatnio zmieniony przez Paweł-poprostu Pią Lis 26, 2010 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 20:56
Paweł-poprostu napisał/a:
Kangur napisał/a:
Nadmiar bialka szkodzi na nerki.
Kangur napisał/a:
sprwdzil w praktyce
Natura także sprawdziła praktycznie i pokazuje że tylko odpowiednia ilość białka zapewnia optymalne zdrowie, i nie mówi o ilości zalecanej przez Kwaśniewskiego jako o dobrej dla sprawności psychofizycznej.
Już kiedyś pisałem, że Kwaśniewski przedstawił artykuł o rozkładaniu białka który ma jeden poważny błąd i stąd wywodzą się jego domysły jakoby mała ilość białka w pożywieniu miała wydłużać życie co jest zupełną nieprawdą.
A ludzie choruja na nerki od nadmiaru bialka. Vide Damian, a ja znam to z autopsji.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 21:00
Kangur napisał/a:
A ludzie choruja na nerki od nadmiaru bialka.
Czynników chorobotwórczych jest cała masa.
Nie tylko nadmiar białka.
Nie siej kapusty
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 21:15
Hannibal napisał/a:
Kangur napisał/a:
A ludzie choruja na nerki od nadmiaru bialka.
Czynników chorobotwórczych jest cała masa.
Nie tylko nadmiar białka.
Nie siej kapusty
Jesli traktowac post jako jeden hektar, to ty juz zasiales ponad 12 tysiecy hektarow kapusty. Jestes stachanowiec.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Kangur Hannibal
I żyli długo i szczęśliwie!
Panowie!
Oboje nie siejcie kapusty, bo na wege przejdziemy.
Żale na bok i do roboty, razem znajdziemy złoty środek .
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 21:31
Hannibal napisał/a:
Kangur napisał/a:
Jesli traktowac post jako jeden hektar, to ty juz zasiales ponad 12 tysiecy hektarow kapusty. Jestes stachanowiec.
No tak, ciągle to samo widzę.
Powodzenia w dalszym "rozwijaniu" się na tym polu....
Tylko pinuj tego pola przed pasozytami.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Lis 26, 2010 22:04
Słuchajcie! Ale po co tyle agresji?
Każdy robi to co uważa za słuszne. Trzeba szanować wzajemne poglądy.
Kangurze, z chęcią poszedłbym do lekarza optymalnego, gdybym miał zamiar przejść na dietę optymalną. Bo przecież nie pójdę do niego i nie powiem, że przepraszam ale wolę węgle
Jeśli chodzi o białko, to podejrzewam że mogłem nabawić się problemów z nerkami już wcześniej niż po jedzeniu jego dużych ilości. W momencie kiedy w ogóle nic nie jadałem, a białka to już w ogóle - musiałem chodzić w nocy 4-5 razy oddawać mocz.
Na pewno we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. I myślę, że u każdego on jest w innym miejscu.
Ale nigdy w życiu już nie powiem, że jedzenie ponad 2g/kg przez dłuższy czas jest bezpieczne dla każdego.
Pomógł: 8 razy Dołączył: 02 Kwi 2008 Posty: 823 Skąd: warszawa
Wysłany: Sob Lis 27, 2010 17:32
Jeżeli dopadnie nas jakaś choroba, należy pamiętać o witaminach i minerałach. Nerki-vit B6;mangan 1-9mg(praca nerek);magnez(to raczej przy kamicy);vit.C 200 mg,( do 10 000 to przy nowotworze). Wątroba : beta-karoten 2,5 mg;cholina(przerabianie tłuszczu);C oczyszcza;wapń - stymuluje pracę wątroby. Przy tym należy pamiętać, jeżeli chorują nerki, do swej regeneracji potrzebują wapnia , więc ta dawka dobowa powinna być większa, no należy pamiętać o przyswajalności suplementów (40 %,60 %) , trzeba brać odpowiednio więcej. Ważną rolę odgrywa selen,cynk, żelazo. Na trzustkę, raczej nie polecałabym gotowanych jaj na twardo, raczej dieta nie tłusta.
_________________ marzena kiwi
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Lis 28, 2010 14:46
Rawo, jesteś pewny że jestem wojownikiem?
Bo czytam właśnie wierszyki o genotypach, w których właściwie wszystko zgadza mi się z nauczycielem.
Np:
Cytat:
Który wielki talent kryje, duszę artystyczną
Ale także i naturę dość analityczną
Albo:
Cytat:
Różna długość w palcach dłoni, inni to powtórzą
Wskazujący palec jednej, dłuższy niż serdeczny
A na drugiej jest na odwrót, do tego bezsprzeczny
Kocham teatr, muzykę, poezję.
Palce dokładnie się zgadzają. W dodatku jestem niski - przy wojownikach jest napisane, że są wysocy
No i nie mam ścisłego umysłu, jaki rzekomo mają wojownicy.
Może jakaś pomyłka ?
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 12:03
Nie wiem co jest grane. Wyrzuciłem z diety produkty zakazane dla mojego genotypu (tj. m.inkasze gryczaną, jaglaną, mięso), w zamian wstawiłem chleb żytni, ciemny makaron, owsiankę, więcej ryb.
No i najlepiej nie jest.
Cały wczorajszy dzień bolała mnie głowa. Do 1:00 w nocy nie umiałem zasnąć, najgorzej było wieczorem. Dzisiaj ból także cały czas się utrzymuje.
W dodatku mam jakiś dziwny, ciemnopomarańczowy kolor moczu.
Długi czas nie jadłem glutenu, nie wiem czy to przez to..A może brak mięsa.
Znowu jestem w dziurze
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 12:23
Damian napisał/a:
Cały wczorajszy dzień bolała mnie głowa. Do 1:00 w nocy nie umiałem zasnąć, najgorzej było wieczorem. Dzisiaj ból także cały czas się utrzymuje.
W dodatku mam jakiś dziwny, ciemnopomarańczowy kolor moczu.
Długi czas nie jadłem glutenu, nie wiem czy to przez to..A może brak mięsa.
Trzy możliwości (wybierz właściwą):
1. Źle się pomierzyłeś, masz błędne info o grupie krwi.
2. Zaczyna się detoks, który jest bardzo nieprzyjemny
3. Ta dieta dla ciebie jest do d...py poszukaj czegoś innego
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 12:44
RAW0+ napisał/a:
1. Źle się pomierzyłeś, masz błędne info o grupie krwi.
Mierzę kolejny raz, za każdym razem to samo:
1. tułów dłuższy od nóg, uda dłuższe od podudzi, w lewej ręce palce jednakowej długości, w prawej serdeczny dłuższy.
RAW0+ napisał/a:
2. Zaczyna się detoks, który jest bardzo nieprzyjemny
A tego to sam nie jestem w stanie stwierdzić
RAW0+ napisał/a:
3. Ta dieta dla ciebie jest do d... poszukaj czegoś innego
Mimo wszystko mierzę na razie w gluten...
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 12:51
Jeśli jesteś rzeczywiście Wojownikiem i młodym tzn. nie przekroczyłeś 30 to jesteś jakimś dużym wyjątkiem bo Wojownicy do wieku średniego są bardzo zdrowi i szybko zdrowieją. Możesz mieć jakieś bardziej skomplikowane schorzenie, a wtedy już tylko medycyna pomoże.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 12:53
Damian napisał/a:
Wyrzuciłem z diety produkty zakazane dla mojego genotypu (tj. m.inkasze gryczaną, jaglaną, mięso),
RAW0+ napisał/a:
3. Ta dieta dla ciebie jest do d... poszukaj czegoś innego
Ale to fałszywe rozumowanie.
Bo Damian wyrzucił mięso en bloc, a d'Adamo mówił tylko o obrobionym term., a nie surowym.
Który raz ja to powtarzam?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Pon Lis 29, 2010 12:56, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 13:03
RAW0+ napisał/a:
Wojownicy do wieku średniego są bardzo zdrowi i szybko zdrowieją.
Ja byłem od dziecka bardzo chorowity. Łapały mnie bez przerwy jakieś zapalenia gardła, grypy itd.
Teraz nie mam z tym problemów, ale zdrowie posypało mi się w inny sposób, jak widać.
Hannibal napisał/a:
Ale to fałszywe rozumowanie.
Bo Damian wyrzucić mięso po całości, a d'Adamo mówił tylko o obrobionym term., a nie surowym.
Który raz ja to powtarzam?
Hanni, ale dr. Adamo, tworząc listę produktów dla wojowników musiał być świadom, że część z nich w ogóle nie będzie jadła mięsa.
Wątpie, że to jego brak tutaj jest winien.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 13:09
Damian napisał/a:
Hanni, ale dr. Adamo, tworząc listę produktów dla wojowników musiał być świadom, że część z nich w ogóle nie będzie jadła mięsa.
Wątpie, że to jego brak tutaj jest winien.
Ja nie mówię o tym, czego Adamo był świadom czy też nie.
Nie mówię też nic na temat stuprocentowych winowajców za Twoje gorsze samopoczucie.
Ja mówię o tym, co jest logiczne, co jest poprawne metodologicznie.
A więc jeśli ktoś wyrzuci obrobione term. mięso, źle się czuje i wniosek wysnuwa, że ta dieta nie jest dla niego to popełnia błąd. Tylko tyle, a może aż tyle.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 13:21
Hannibal napisał/a:
A więc jeśli ktoś wyrzuci obrobione term. mięso, źle się czuje i wniosek wysnuwa, że ta dieta nie jest dla niego to popełnia błąd. Tylko tyle, a może aż tyle.
Założyłbym się, że gdybym nawet wprowadził mięso do tych chlebów, makaronów i owsa - i tak głowa będzie bolała.
Kiedyś także zdarzały mi się dni bez mięsa i nie miałem problemów z bólem głowy.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 13:23
Damian napisał/a:
Założyłbym się, że gdybym nawet wprowadził mięso do tych chlebów, makaronów i owsa - i tak głowa będzie bolała.
Niewkluczone, Damianie.
Znasz moje zdanie na temat pieczywa, makaronów czy owsa
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 13:31
Hannibal napisał/a:
iewkluczone, Damianie.
Znasz moje zdanie na temat pieczywa, makaronów czy owsa
Znam znam.
Aczkolwiek na zbożach bezglutenowych z dodatkiem tłustych mięs, jajek i ryb, nie było mi ostatnio najgorzej. Poza tymi marznącymi kończynami oczywiście i "stukającym tętnem".
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 14:46
Damian napisał/a:
Nie mam pomysłu jak. Musiałbym sobie codziennie chyba kilka kielichów strzelić
A świeży korzeń imbiru próbowałeś? Nieźle IMO rozgrzewa.
Tylko ostrzegam - dla nowicjuszy jest mocno palący w buzi
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 14:53
Hannibal napisał/a:
A świeży korzeń imbiru próbowałeś? Nieźle IMO rozgrzewa.
Tylko ostrzegam - dla nowicjuszy jest mocno palący w buzi
Nie, ale spróbuje.
Próbowałem tylko wsypywać do gorącej herbaty imbir, cynamon, chilli w proszku - ale średnio pomagało.
Z pewnością na low carb problem byłby mniejszy, no ale wtedy się inne rzeczy posypią
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 20:58
Molka napisał/a:
Damian zrób sobie kilkaset hinduskich przysiadów
Popieram
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
RAW0+ Pomógł: 41 razy Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 1943
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 21:11
Damian napisał/a:
Zrobiłem badanie moczu. Wyszła obecność krwi.
Byłem u urologa, kazał mi zrobić morfologie, kreatynine i mocznik. Za 2 tyg. też usg
Mam nadzieję, że okaże się że wszystko jest okej. Nie mam zamiaru faszerować się lekarstwami na nerki.
Nauczyciele przybierają na wadze głównie pod wpływem szkodliwych dla nich substancji. Nadmiar mięsa w diecie powoduje stopniowe nagromadzenie bakterii w przewodzie pokarmowym, które mogą zakłócać metabolizm i funkcjonowanie układu odpornościowego. Rezultat to różne dolegliwości żołądkowo-jelitowe, w tym nieżyt żołądka, związany z poczuciem silnego dyskomfortu, oraz czarny, zabarwiony krwią stolec .
Damian napisał/a:
Przez krótką chwile próbowałem na surowo bo myślałem, że po łoju cielęcym dostane mocy.
Nie dostałem
Przedstawicielom Nauczycieli brak enzymów, umożliwiających prawidłowe trawienie tłuszczów zwierzęcych
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lis 29, 2010 21:16
RAW0+ napisał/a:
Nauczyciele przybierają na wadze głównie pod wpływem szkodliwych dla nich substancji. Nadmiar mięsa w diecie powoduje stopniowe nagromadzenie bakterii w przewodzie pokarmowym
To by się zgadzało, bo zacząłem chudnąć po zmniejszeniu białka, głównie mięsa.
RAW0+ napisał/a:
oraz czarny, zabarwiony krwią stolec .
Kiedyś na low carb miałem czarny stolec
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 01:41
rakash napisał/a:
Kangur napisał/a:
A ludzie choruja na nerki od nadmiaru bialka.
A kto spożywa ten nadmiar białka?
Ci co sluchaja porad, ze nalezy spozywac ponad 1g bialka na kg masy naleznej.
Ciekawe czy ci doradcy zaoferuja swoja nerke ich ofiarom?
Teoretycznie mozna udowodnic, ze 2+2=5.
Takiemu teoretykowi dawalem 4 dolary i prosilem go o zwrot 5 dolarow.
Nie zgodzil sie.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 01:49
Kangur napisał/a:
...Teoretycznie mozna udowodnic, ze 2+2=5.
Takiemu teoretykowi dawalem 4 dolary i prosilem go o zwrot 5 dolarow.
Nie zgodzil sie...
Najwazniejsza jest DLUGOSC ZYCIA,
ktora generuje ZDROWIE! 8-)
Jak masz szanse "za darmoche" analizowac "MARKERY SMIERCI"
to "gramami" bialka "peruczki" nie musisz "molestowac"! :viva: :hah: :hihi:
.
Panie Damianie,
Czy ktoś badał Pański mocz na obecność porfiryn?
Może to łagodna porfiria? Jeżeli tak, to rzeczywiście obniżanie spożycia węglowodanów nasila objawy. Pisałem kiedyś o tym w Poradniku.
JW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 12:50
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Może to łagodna porfiria? Jeżeli tak, to rzeczywiście obniżanie spożycia węglowodanów nasila objawy. Pisałem kiedyś o tym w Poradniku.
Ciekawa sprawa.
W wiki piszą, że objawy porfirii wywołują:
- najczęściej światło słoneczne
- alkohol
- leki
- stres
- głodówka
Damianie, jak się do tego ustosunkujesz?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Lis 30, 2010 13:00, w całości zmieniany 1 raz
Piotrx Pomógł: 8 razy Dołączył: 14 Lut 2010 Posty: 1459
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 14:34
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Panie Damianie,
Może to łagodna porfiria?
JW
Może to wampir?
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 14:54
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Czy ktoś badał Pański mocz na obecność porfiryn
Nie, nigdy nie badałem moczu na porfiryny.
Jakimi objawami się Pan zasugerował? (Poza kiepskim samopoczuciem na low carb)
Hannibal napisał/a:
W wiki piszą, że objawy porfirii wywołują:
- najczęściej światło słoneczne
- alkohol
- leki
- stres
- głodówka
Damianie, jak się do tego ustosunkujesz?
Pytałem kiedyś o ten ciemny mocz, bo miał Pan takie nieswoiste objawy typu osłabienie, marznięcie kończyn, niską tolerancję LC, co się rzadko zdarza. Jest kilka różnych porfirii, proszę sobie o nich poczytać. Niektóre są dziedziczne, więc być może Pański ojciec też cierpi na coś podobnego. Objawiają się czasem burzliwie po latach np. bólem ściskającym klatkę piersiową.
Poza tym może Pan mieć jakąś wadę w szlaku metabolizowania aminokwasów, dlatego nie toleruje Pan większych ilości białka zwierzęcego. Np. alkaptonuria również powoduje ciemnienie moczu, ale jednocześnie ciemnienie pigmentacji skóry. Z kolei cystynuria powoduje odkładanie się kamieni cystynowych w kanalikach nerkowych. Itd.
JW
PS. Głodówka nasila porfirię, ponieważ brakuje węglowodanów. Glukoza jest represorem dla syntazy ALA, odpowiedzialnej za syntezę substratu ALA w szlaku produkcji hemu.
Ostatnio zmieniony przez Witold Jarmolowicz Wto Lis 30, 2010 18:14, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Lis 30, 2010 18:13
Ten pomarańczowy mocz prawdopodobnie miał związek ze spożyciem buraków.
Całkowicie wcześniej o tym zapomniałem, a to chyba normalne że się wtedy zabarwia.
O porfirii jak najbardziej poczytam.
Badanie na obecność porfiryn w moczu także pewnie nie zaszkodzi. Zorientuje się zatem w tej sprawie.
Specjaliści od razu triumfalnie zakrzykną, że mocz zabarwia się na czerwono po burakach tylko wtenczas, gdy ktoś ma przepuszczalne jelita. U zdrowego nie ma prawa się zabarwić. Dalej powstała już cała metodologia, jak to leczyć.
Ja bym krótko spuentował, zależy, czy zjadło się dużo czy mało tych buraków.
JW
PS. Ciekawostka. Zjedzenie kawałka surowego buraka powoduje charakterystyczne pieczenie w gardle. Spowodowane to jest dużą ilością szczawianów. Nie pamiętam nazwy, ale jest tropikalny owoc, który zawiera tak dużo szczawianów, że powoduje niebezpieczny obrzęk gardła. Broni się w ten sposób przed zjedzeniem przez małpy.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 11:53
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Nie pamiętam nazwy, ale jest tropikalny owoc, który zawiera tak dużo szczawianów, że powoduje niebezpieczny obrzęk gardła. Broni się w ten sposób przed zjedzeniem przez małpy.
Starfruit (carambola)?
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 18:20
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ja bym krótko spuentował, zależy, czy zjadło się dużo czy mało tych buraków.
Jak to jest z ta watroba, dobijaja ja tluscze czy nie? Co czytam ksiazke to wszedzie, ze nadmiar tluszczy w diecie szkodzi watrobie i powoduje jej otluszczenie.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
Dzisiejsze rozumienie nadmiaru to jest w ogole obecnosc. Chodzi mi ogolnie.
_________________ Nauka:nigdy więcej! Po maturze chodziłem na 3 różne studia, jednak okazało się że wykształcenie to nie jest coś dla mnie. I tak oto twój argument spala na konewce:) To takie krótkowzroczne masło maślane.
ze nadmiar tluszczy w diecie szkodzi watrobie i powoduje jej otluszczenie.
Jeśli nadmiar tłuszczu otłuszcza wątrobę, to wegetarianom to najbardziej grozi, ponieważ nadmiar węglowodanów jest zamieniany w tłuszcz właśnie w niej.
Ja bym powiedział że powinno się unikać za dużej ilości wielonienasyconych jak i jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, które zmuszają wątrobę do ich uzdatniania, jednocześnie zaśmiecając ją wolnymi rodnikami, potęgując cały efekt .
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Czw Gru 02, 2010 21:30
Paweł-poprostu napisał/a:
Ja bym powiedział że powinno się unikać za dużej ilości wielonienasyconych jak i jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, które zmuszają wątrobę do ich uzdatniania, jednocześnie zaśmiecając ją wolnymi rodnikami, potęgując cały efekt .
No gdyby to była prawda to tradycyjni Innuici mieliby masowo otłuszczone wątroby, bo jedzą sporo nienasyconych z tłustych ssaków morskich.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Z tą szkodliwością tłuszczy, to jest dietetyka na poziomie Claudii, powielana przez czytelników którzy myślą, że białko to część jajka albo złoto.
Poważni profesorowie medycyny, jak np. Hasik, Hryniewiecki, Grzymisławski w swoim podręczniku wyraźnie piszą o tym, że w chorobach wątroby tłuszcze nie są tak szkodliwe, jak sądzono. Dietetyka str. 137.
Piszą, że nie powinno się przekraczać 150g tłuszczu na dobę, co wcale w dzisiejszych chudych czasach nie jest mało.
Otłuszczenie wątroby może być spowodowane jedzeniem dużych ilości węglowodanów, tłuszczów, picia alkoholu, GŁODZENIEM, niedoborem wartościowego białka, zatruciem.
O tym też pisałem z 5 lat temu.
JW
Ja bym powiedział że powinno się unikać za dużej ilości wielonienasyconych jak i jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, które zmuszają wątrobę do ich uzdatniania, jednocześnie zaśmiecając ją wolnymi rodnikami, potęgując cały efekt .
No gdyby to była prawda to tradycyjni Innuici mieliby masowo otłuszczone wątroby, bo jedzą sporo nienasyconych z tłustych ssaków morskich.
Wg prac z lat 70-tych Eskimosi jadali około 180g tłuszczu, ponad 300g białka i 50g dawniej do 200g wówczas węglowodanów.
JW
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 03, 2010 07:55
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Wg prac z lat 70-tych Eskimosi jadali około 180g tłuszczu, ponad 300g białka i 50g dawniej do 200g wówczas węglowodanów.
Panie Witoldzie, roztrząsamy to już widzę od kilku lat
Otóż przypominam, że nie ma jednych Eskimosów, są różni, różnie się odżywiający (chodzi o proporcje). Wszyscy oczywiście jedli bardzo mało węgli, do 10 g albo i wcale, poza krótkim okresem letnim, kiedy to mieli możliwość jedzenia świeżych jagód.
Co do białka i tłuszczu - ci śródlądowi bazujący w dużej mierze na caribou jedli więcej białka, czasem bardzo dużo, a tłuszczy już mniej. Natomiast ci z wybrzeży żywiący się głównie bardzo tłustymi ssakami morskimi jedli tłusto, bardzo tłusto. Zjadano nierzadko 1 kg "muktuku" dziennie, a to jest 88% tłuszcz, 11% białka i 1% węgle.
No i właśnie ci wybrzeży jedli bardzo dużo nienasyconych kwasów tłuszczowych, bo tak musiało być, bo taka jest biochemia.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Gru 03, 2010 09:29
Panie Witoldzie, w którymś temacie napisał Pan, że spożywanie dużych ilości węglowodanów i tłuszczów, przy niedoborze metioniny powoduje miażdżycę.
Czy zatem nie jestem narażony jedząc około 200g węglowodanów,100g tłuszczów i 100g białka(z tego około 70g zwierzęcego)
Bo to jest dosyć "korytkowa" proporcja.
Próbuję dalej jeść według tej diety genotypowej. No i szczerze, to czuję się trochę kiepsko.
Włączyłem do jadłospisu niewielkie ilości surowego mięsa.
Głowa jednak znowu mnie pobolewa. Nie wiem co tu decyduje. Bo pewne produkty pozmieniałem, np. zrezygnowałem z papryki, pomidorów, kaszy jaglanej.
Jednocześnie fizycznie lepiej się czuję, gdy tego tłuszczu jem mniej, kosztem węglowodanów. No ale wtedy kończyny są dosłownie lodowate, co jeszcze bardziej mnie dobija.
Ostatnio zmieniony przez Feniks Pią Gru 03, 2010 09:30, w całości zmieniany 1 raz
Proszę sobie samemu policzyć. Białka musi być co najmniej 20%, energetycznie licząc. I powinno to być białko zwierzęce, bo tylko w takim jest dużo aminokwasów siarkowych, w tym metioniny. No i jeżeli ten warunek jest spełniony, to pomaga trochę również spożywanie dużej ilości witamin z grupy B. Ale przy niedoborach metioniny każda suplementacja staje się nieskuteczna. Prezentowałem te prace w Poradniku.
JW
PS. 400/2100=0,19. Żywi się Pan w granicy, mniej białka zwiększy ryzyko miażdżycy.
Panie Hannibalu, to prawda, są różni Eskimosi.
Tylko matka jest jedna.
Myślę, że nie będziemy o to kruszyć kopii i wyszukiwać różnych danych antropologicznych. Natomiast cechą wspólną wszystkich Eskimosów, Pigmejów, a do niedawna także Chińczyków, Żydów, Japończyków, Koreańczyków i Wietnamczyków był niski wzrost. Przy czym najniżsi byli Pigmeje a po nich Eskimosi. Nawet dziś tabele antropologiczne WHO zaczynają się od 40kg dla mężczyzn i od 35 kg dla kobiet.
Dla porównania, mamy wśród naszych klientów 9 letnią (słownie dziewięcioletnią) dziewczynkę o masie 66 kg.
Ponieważ podstawową przyczyną niskiego wzrostu jest małe spożycie białka oraz energii, a Eskimosi byli niskiego wzrostu, więc średnio musieli spożywać tego białka mniej, niż nam się wydaje. Metabolizmu nie da się oszukać. Sami Eskimosi często opowiadali o głodzie. To wśród nich wytworzył się etos poświęcenia staruszków dla dobra młodych pokoleń. Niewiele jest społeczeństw, w których podczas wielkiego głodu dziadkowie dobrowolnie skazują się na śmierć głodową, żeby zaoszczędzić pożywienie dla młodych. U Eskimosów było to dosyć częste, co oznacza, że często dopadał ich śmiertelny głód.
To wszystko wskazuje, że ich średnie spożycie było przeszacowane i że jedli tego białka oraz w ogóle energii mniej, niż obserwowali badacze w okresie obfitości pożywienia. Nie sądzę bowiem, żeby naukowcy ryzykowali swoje cenne dla potomności życie przebywając w ciemnościach nocy polarnej.
Arktyka pochłonęła nawet tak wytrawnego podróżnika, jak Amundsen, więc tym słuszniej badacze chronili się w zaciszu swoich gabinetów zimą.
Dziś mamy technikę, która pozwala bezpiecznie wyskoczyć na biegun pomiędzy jednym piwem a drugim, więc można by tych Eskimosów dokładnie zbadać. Tyle tylko, że dziś prawdziwych Eskimosów już nie ma. Pozostał tylko dawnych wypraw czar.
JW
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Gru 03, 2010 18:21
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Proszę sobie samemu policzyć. Białka musi być co najmniej 20%, energetycznie licząc. I powinno to być białko zwierzęce
W takim razie ryzyko miażdżycy u mnie jest zwiększone, bo białka zwierzęcego wychodzi raptem 13%.
Wobec tego musiałbym zwiększyć spożycie białka zwierzęcego. Albo chociaż zamienić część roślinnego na zwierzęce.
Rodzi to u mnie kolejne problemy związane z gorszym samopoczuciem.
Ciężko znaleźć złoty środek.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 03, 2010 18:24
Witold Jarmolowicz napisał/a:
Ponieważ podstawową przyczyną niskiego wzrostu jest małe spożycie białka oraz energii, a Eskimosi byli niskiego wzrostu, więc średnio musieli spożywać tego białka mniej, niż nam się wydaje.
Jasne, były okresu głodu i to niebłahe (oboje czytaliśmy w końcu "Ginące Plemię" ), ale dotyczyły one głównie tych śródlądowych Innuitów. Oni byli uzależnieni od caribou, a ich stada wędrowały raz z północy na południe, a potem na abarot.
Wydaje mi się, że ci z wybrzeży mieli po tym względem lepiej, to znaczy mieli względnie stały dostęp do tłustych ssaków morskich.
Ale wracając nawet do tych niskich Ihalmiutów - wzrost wzrostem, ale byli krępi, umięśnieni.
Zresztą wystarczy nawet spojrzeć na Annabellę Piugattuk w filmie "Snow walker" - szczupła, ale grubej kości; wiatr jej nie przewróci
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Gru 03, 2010 18:26
Damian napisał/a:
W takim razie ryzyko miażdżycy u mnie jest zwiększone, bo białka zwierzęcego wychodzi raptem 13%.
Wg mnie ok, w Twojej sytuacji.
Gorzej jakbyś jednocześnie spożywał bardzo mało węgli. A że jadasz ich więcej to IMO jest spoko.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 14:44
Wczoraj po treningu było mi bardzo ciepło.
Zmierzyłem sobie temperaturę: 38 stopni. Nie zbijałem i poszedłem spać.
Po wstaniu w nocy, zakręciło mi się w głowie i straciłem na krótką chwilę przytomność, upadłem na podłogę.
Byłem cały spocony.
Potem położyłem się i po jakimś czasie po ponownym w staniu znów padłem na ziemię.
Przy okazji stłukłem termometr kiedy chciałem zmierzyć sobie temperaturę, kiedy wywracałem się kolejny raz.
W sumie 4 razy lądowałem na podłogę. Po ułożeniu się w pozycji leżącej, przychodziła ulga.
Teraz na drugi dzień jest już w porządku. Czuję tylko ból szyi/głowy przy obracaniu karkiem.
Czy ktoś wie co mogło być przyczyną?
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 16:11
Kilka razy, rozbite przez całą noc.
Generalnie za każdym razem jak wstawałem po zrobieniu kilku/kilkunastu kroków.
Chyba mogłem zadzwonić po pogotowie, to by chociaż jakieś ekg zrobili.
Mam nadzieję że przejdzie.
Dzisiaj dodatkowo cały dzień mnie mdli i nie mam kompletnie apetytu.
Niby to może być zatrucie, grypa żołądkowa, ale... co jadłeś tego dnia?
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Czw Gru 09, 2010 16:39, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 17:39
To co zwykle, kaszę gryczaną i jaglaną, trochę mięsa, jajka, olej kokosowy, łosoś wędzony też się trafił.
Raczej szukałbym związku z tym treningiem, bo od razu potem zrobiło mi się gorąco.
Ale nigdy czegoś takiego nie miałem, więc wydało mi się to dziwne
No i troszkę przerażające...
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 18:50
Damian napisał/a:
To co zwykle, kaszę gryczaną i jaglaną, trochę mięsa, jajka, olej kokosowy, łosoś wędzony też się trafił.
Raczej szukałbym związku z tym treningiem, bo od razu potem zrobiło mi się gorąco.
Ale nigdy czegoś takiego nie miałem, więc wydało mi się to dziwne
No i troszkę przerażające...
To ten losos wedzony mogl cie trafic. Jak taki losos z hodowli nie mogl byc sprzedany i zaczal cuchnac, to go sztucznie uwedzili aby sprzedac.
Nic dziwnego, ze po takim hannibalowym rarytasie padles.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 18:56
Damian napisał/a:
To co zwykle, kaszę gryczaną i jaglaną, trochę mięsa, jajka, olej kokosowy, łosoś wędzony też się trafił.
Raczej szukałbym związku z tym treningiem, bo od razu potem zrobiło mi się gorąco.
Ale nigdy czegoś takiego nie miałem, więc wydało mi się to dziwne
No i troszkę przerażające...
Damian, no moim zdaniem powinienes wyjasnic przyczyne zanim podejmiesz nastepna próbe wysiłku... temperatura moze wystapic w tzw, szoku pourazowym, nawet w granicach 38st. , przyczyny omdlen moga byc bardzo rózne, albo serducho i jego arytmia, albo co bardziej wg mnie prawdopodobne, uraz kregoslupa szyjnego z uciskiem na tetnice szyjne co przemawia za tym fakt ze omdlenia wystepowaly po zmianie pozycji z lezacej na pionowa, w pozycji lezacej odciazamy miesnie i caly kregoslup, a w pozycji stojacej jest zupelnie inaczej... a mierzyles sobie cisnienie?
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 19:42
Damian napisał/a:
Potem położyłem się i po jakimś czasie po ponownym w staniu znów padłem na ziemię.
Przy okazji stłukłem termometr kiedy chciałem zmierzyć sobie temperaturę, kiedy wywracałem się kolejny raz.
W sumie 4 razy lądowałem na podłogę. Po ułożeniu się w pozycji leżącej, przychodziła ulga.
Jak to byl termometr rteciowy, to co zrobiles z rtecia?
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 20:23
Kangur napisał/a:
Damian napisał/a:
Potem położyłem się i po jakimś czasie po ponownym w staniu znów padłem na ziemię.
Przy okazji stłukłem termometr kiedy chciałem zmierzyć sobie temperaturę, kiedy wywracałem się kolejny raz.
W sumie 4 razy lądowałem na podłogę. Po ułożeniu się w pozycji leżącej, przychodziła ulga.
Jak to byl termometr rteciowy, to co zrobiles z rtecia?
trafna uwaga Kangur, brawo! to bardzo wazne wbrew pozorom pytanie, rtec paruje , jest bardzo niebezpieczna trucizną wówczas gdy wdychamy jej opary, mozna pozbyc sie nerek. Natomiast spozyta doustnie nie wchlania sie z przewodu pokarmowego, dlatego wazne jest by dokladnie usunac ja z powierzchni po to by nie wdychac...
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 20:38
Kangur napisał/a:
Nic dziwnego, ze po takim hannibalowym rarytasie padles.
Z łososia wędzonego już rezygnuje, bo faktycznie nie zbyt fajnie się po nim czuję...
Molka napisał/a:
Damian, no moim zdaniem powinienes wyjasnic przyczyne zanim podejmiesz nastepna próbe wysiłku... temperatura moze wystapic w tzw, szoku pourazowym, nawet w granicach 38st. , przyczyny omdlen moga byc bardzo rózne, albo serducho i jego arytmia, albo co bardziej wg mnie prawdopodobne, uraz kregoslupa szyjnego z uciskiem na tetnice szyjne co przemawia za tym fakt ze omdlenia wystepowaly po zmianie pozycji z lezacej na pionowa, w pozycji lezacej odciazamy miesnie i caly kregoslup, a w pozycji stojacej jest zupelnie inaczej... a mierzyles sobie cisnienie?
Dzięki Molka
Ten kręgosłup też wydaje mi się prawdopodobny zwłaszcza dlatego, bo odczuwam dzisiaj ból w okolicach szyjnych przy poruszaniu głową, jak pisałem.
Ciśnienia nie mierzyłem, bo i tak mój ciśnieniomierz daje zły wynik.
Od wysiłku chyba rzeczywiście muszę odpocząć. Chociaż ze względu na rodzinę, która bardziej przeżyła to ode mnie.
Kangur napisał/a:
ak to byl termometr rteciowy, to co zrobiles z rtecia?
Tak, rtęciowy
Podczas zamiatania jej w środku nocy znów straciłem przytomność.
Ale z tego co pamiętam, dość dokładnie ją zmiotłem.
A powinienem zastosować jakąś specjalną dezynfekcję?
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 21:18
Damian napisał/a:
Dzięki Molka
Ten kręgosłup też wydaje mi się prawdopodobny zwłaszcza dlatego, bo odczuwam dzisiaj ból w okolicach szyjnych przy poruszaniu głową, jak pisałem.
Ciśnienia nie mierzyłem, bo i tak mój ciśnieniomierz daje zły wynik.
Od wysiłku chyba rzeczywiście muszę odpocząć. Chociaż ze względu na rodzinę, która bardziej przeżyła to ode mnie.
no tak myslalam, co moge Ci doradzic, to nie wykonywac ostrych skretów głowa, powinny byc powolne i płynne, uciski na tetnice szyjna przesunietych kregów moga dawac własnie takie nagłe omdlenia, odpoczynek jak najbardziej wskazany , a i nudnosci przy kregach szyjnych to tez standard.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 21:23
Damian napisał/a:
Tak, rtęciowy
Podczas zamiatania jej w środku nocy znów straciłem przytomność.
Ale z tego co pamiętam, dość dokładnie ją zmiotłem.
A powinienem zastosować jakąś specjalną dezynfekcję?
dezynfekcja to raczej odpada, nie pozostaje nic innego jak dokładnie przeszukac miejsce i zebrac wszystko co do jednej "kuleczki"..
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 21:51
Molka napisał/a:
Damian napisał/a:
Tak, rtęciowy
Podczas zamiatania jej w środku nocy znów straciłem przytomność.
Ale z tego co pamiętam, dość dokładnie ją zmiotłem.
A powinienem zastosować jakąś specjalną dezynfekcję?
dezynfekcja to raczej odpada, nie pozostaje nic innego jak dokładnie przeszukac miejsce i zebrac wszystko co do jednej "kuleczki"..
Nie uzywac odkurzacza.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Czw Gru 09, 2010 22:07
@Damian.
Jak chcesz pojesc zdrowego lososia, to sie wybierz na Alaske. Zabierz ze soba niedzwiedzia. On wie jak rybe lowi, oczywiscie nie za darmoche.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Tak, rtęciowy
Podczas zamiatania jej w środku nocy znów straciłem przytomność.
Ale z tego co pamiętam, dość dokładnie ją zmiotłem.
A powinienem zastosować jakąś specjalną dezynfekcję?
Dezynfekcja jak najbardziej wskazana. Przede wszystkim trzeba się jakiś czas dobrze wietrzyć. TO znaczy pomieszczenie.
Cytat:
Miałem niestety do czynienia z rozlaną rtęcią i powiem szczerze ani siarka (sublimowana, krystaliczna mielona, nic, żadna), ani pył cynkowy nie poradziły sobie z rtęcią wystarczająco dobrze. Ten drugi wariant był skuteczniejszy ale efekty i tak średnio zadowalające. Niemniej jednak ciekawą metodą jest (ktoś na forum chyba nawet o niej wspominał?) tworzenie amalgamatu na czystej miedzi - oczyszczonej z tlenku. Ale osobiście nie miałem 'przyjemności' spróbować.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Pią Gru 10, 2010 07:18, w całości zmieniany 1 raz
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pią Gru 10, 2010 09:00
Cytat:
no tak myslalam, co moge Ci doradzic, to nie wykonywac ostrych skretów głowa, powinny byc powolne i płynne, uciski na tetnice szyjna przesunietych kregów moga dawac własnie takie nagłe omdlenia, odpoczynek jak najbardziej wskazany , a i nudnosci przy kregach szyjnych to tez standard.
Tak właśnie staram się postępować.
Dzisiaj jest kolejny dzień, a ja się dalej czuję bardzo kiepsko. Najmniejszy ruch szyi powoduje ból głowy, ukłucia jak od szpilki w każdym miejscu.
Apetytu ciągle brak. Brzuch rozbolał mnie nawet po herbacie.
Kangur napisał/a:
@Damian.
Jak chcesz pojesc zdrowego lososia, to sie wybierz na Alaske. Zabierz ze soba niedzwiedzia. On wie jak rybe lowi, oczywiscie nie za darmoche.
Kangurze, po co te nieuprzejmości?
Jedyne co teraz przechodzi przez moje usta to owoce i biała bułka z masłem.
To może jeszcze trzeba wyeliminować wszystkie mleka, jogurty, sery, ponieważ zdarza się, że powodują właśnie taki kłujący ból miejscowy, nie do zniesienia przy uciskaniu tego miejsca. Niestety, w takim wypadku na poprawę trzeba czekać z pół roku.
JW
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Nie Gru 19, 2010 14:17
Jeśli chodzi o ten wypadek, to czuje się już dobrze. Szyja w ogóle mnie nie boli. Czuje jedynie lekkie napięcie w przypadku większego wysiłku fizycznego.
Ale dziękuję za zainteresowanie
Suplementacja selenu może być bardzo problematyczna. Przynajmniej tak jest w amalgamie. Tu trochę brzydko, bo automatem, tłumaczony tekst:
Zatrucie amalgamem jest później dać Se jeszcze jako niszczycielski jak po strony Säureverätzung przewróci się ług z nadzieją, że leczy neutralizacji.
metali Amalgam przez selen stale przekształcony selenku, który opuszcza ciało, lecz przenika przez barierę krew-mózg i nieodwracalnie zostają włączone do mózgu, ciała "detoksykacji".
To jest najgorsze, gdy rtęć dociera do mózgu i zaburza funkcji myślenia. Obraz kliniczny jest nazywany "schizofrenia". Jest to uważane za nieuleczalne i zwykle kończy się samobójstwem, ponieważ pigułki tylko wilgotne. Ale zmiana nie jest przyczyną. Specyficznego antidotum, takich jak DMPS / DMSA działać zbyt wolno, aby odtrucie mózgu, psychicznego spadek jest znacznie szybsze i nieodwracalne. Wykrywa on Wiedzy wewnętrznej i zewnętrznej skurcz mózgu, ostatecznego obrazu nazywa się dziś "Alzheimera" i kończy się bez wyjątku do stacji opieki dla psychicznie chorych psychicznie. W MR szare plamy spowodowane przez selenku rtęci są nazywane "mikroangiopatii" języka prawnego w celu zapewnienia, że sprawcy nie zostają aresztowani.
Faktycznie, zwapnienie Mokroangiopathie z naczyń mózgowych, ale znajdują się regularnie u niemowląt matek z kęs amalgamatu. ADHD występuje wtedy rozpoznanie ubogich, których życie jest zrujnowane od początku. Jeśli te matki były przed lub selenu, ADHD jest oznaczony ich dzieci znacznie więcej.
Stosunki między selenu i zatrucia rtęcią z mózgu wiedzieć wszyscy lekarze od dwudziestu lat, jest obstrus ukrycia.
W desperackiej niesienie pomocy, staramy się poprzez usunięcie wszystkich zębów w celu usunięcia wszystkich zapisanych zębów rtęci i selenu z chelatu Tetracyclinsalbe. W efekcie dopiero po ponad dziesięciu lat zobiektywizowany w MR.
Ten desperacki krok terapii jest tylko ostrzeżenie dla wszystkich, by w końcu zakończyć zatrucia nowych amalgamatu dentystycznego.
U mnie wywalenie mięsa z diety po 2 dniach skończyło się bólem głowy.
To ciekawe. Skoro nie lubisz mięsa a musisz je jadać. A najciekawsze jak to się ma do wojownictwa i teorii genotypowego żywienia.
Tak w ogóle to się słabo kupy trzyma. Wiele jest takich kwiatków. Dużo sensowniej jednak jest kierować się odczuciem i w efekcie intuicją.
Jeżeli chodzi o mnie to stwierdzam że najlepiej smakuje mi tradycyjnie przyrządzony pokarm zrównoważony. Mięso, węgle, surówka. Na przykład zrazy wołowe z ziemniakami i kiszoną kapustą. Jedzenie samego mięsa przez dłuższy czas a szczególnie wieprzowiny nie jest wcale takie dobre. Odżywianie się ubogobiałkowe z pewnością też musi nie służyć. Niedożywienie jest poważnym problemem ale pewnie równie poważnym jest jedzenie produktów rafinowanych - zboża, cukru, soli - szczególnie kiedy nie jemy właśnie mięsa. Osobiście nie bardzo wyobrażam sobie życie bez mięsa, chociaż nie musi to być dieta mięsna. Jednak mówienie o tym że ktoś powinien być na diecie bez mięsa jest zdaje się mocno przesadzone i bardzo niebezpieczne.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Pon Lut 14, 2011 16:52, w całości zmieniany 2 razy
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lut 14, 2011 18:45
rakash napisał/a:
Skoro nie lubisz mięsa a musisz je jadać. A najciekawsze jak to się ma do wojownictwa i teorii genotypowego żywienia.
Z tym lubieniem czy też nie lubieniem danego produktu sprawa jest skomplikowana.
Jeśli przez dłuższy czas w Twoim jadłospisie jest dużo jakiegoś produktu, w tym przypadku mięsa, przestaje ono być dla Ciebie atrakcyjne. Kuszą Cię sery, jaja, ale nie mięso.
Może w moim przypadku, kiedy długo maltretowałem się tonami białka, było podobnie.
Obecnie mogę się z Tobą zgodzić. Po kilku dniach bez mięsa, miałbym na nie po prostu ochotę.
Jeśli chodzi o genotyp, to według wymiarów jednak nie jestem wojownikiem, a ostatecznie badaczem .
rakash napisał/a:
Dużo sensowniej jednak jest kierować się odczuciem i w efekcie intuicją.
I tutaj się z Tobą całkowicie zgadzam. Organizm doskonale potrafi powiedzieć czego potrzebuję. Słuchanie się diety genotypowej, kiedy organizm prosi o coś konkretnego, jest moim zdaniem irracjonalne.
Nie kieruje się obecnie żadną dietą genotypową, ale staram się jeść intuicyjnie, bez popadania w skrajności.
Co zauważam od dłuższego już czasu:
- Glutenowe zboża w mniejszym lub w mniejszym stopniu mi szkodzą
- Produkty mleczne mi szkodzą - tutaj nie jestem przekonany czy szkodzą mi też fermentowane.
Kangur Pomógł: 34 razy Wiek: 82 Dołączył: 27 Sty 2005 Posty: 3119 Skąd: Australia
Wysłany: Pon Lut 14, 2011 19:30
Damian napisał/a:
- Produkty mleczne mi szkodzą - tutaj nie jestem przekonany czy szkodzą mi też fermentowane.
Zrob sobie jeden dzien kefirowy i bedziesz przekonany. Ja tak zrobilem i wiem, ze kefir domowej roboty mi nie szkodzi, podczas gdy inne produkty mleczne szkodza.
_________________ Odkwaszać czy zakwaszać?
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1159
14 W czasie posiłku powiedział do niej Booz: «Podejdź tu i jedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce».
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Pon Lut 14, 2011 20:06
Po prostu włączę fermentowane mleczne do diety. Jeśli mi szkodzą, to efekty ukażą się po kilku dniach chociażby na twarzy
Co do fermentowanych to owszem powinny tylko służyć ze względu na florę bakteryjną. Jednak należy przyjąć że u kogoś kto ma zaburzoną florę albo szczególnie głębsze problemy dotyczące wchłaniania pokarmów u tego taki zdrowy produkt może spowodować pewne pozornie niekorzystne objawy.
_________________
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Wto Lut 15, 2011 10:34
rakash napisał/a:
Na twarzy? Ciekawe.
Za każdym razem po mlecznych miałem totalny wysyp trądziku na twarzy.
Pojawiało się też chrząkanie, wydzielina w gardle...
No to jest akurat logiczne.
Jak masz chęć to wypróbuj orzeszki ziemne. Powinny dawać dosyć silną reakcję.
Wbrew pozorom gluten nie jest najczęściej uczulającym pokarmem. O dziwo kukurydza bardziej uczula.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Lut 16, 2011 19:39
Damian napisał/a:
Zenonie, nie jestem w stanie opierać diety na węglach jedząc tylko ziemniaki.
To może być dobre przy małej ilości węgli.
Takie są moje odczucia...
Kasza gryczana, jaglana oraz ryż z pewnością nie robią takiego sajgonu jak makarony czy chleby.
Jakbym czytał siebie sprzed roku
Kasze nie dają aż takie reakcji jak glutenowe, ale też mają problematyczne białka, było o tym na forum, mogę Ci poszukać.
Ryż jeszcze ujdzie, resztę proponowałbym wywalić.
Tak przynajmniej wynika z moich doświadczeń.
Szkoda, że nie umiem uczyć się na cudzych błędach, zaoszczędziłoby mmi to mnóstwo czasu.
Też kiedyś pisałem, że kasza jest spoko i że to dar od Elohim. Potem pisałem erratę, że to jednak pomyłka. hehe
Zważywszy na powyższe nie wypada mi Ciebie pouczać, a gdy za kilka miechów napiszesz, że ta kasza to jednak w sposób dyskretny szkodzi, to powstrzymam się i nie napiszę "a nie mówiłem".
A jeśli to zrobię to możecie mnie rozdziobać
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Lut 16, 2011 19:44
Bo każdy najlepiej uczy się na swoich błędach.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Śro Lut 16, 2011 20:18
rakash napisał/a:
ak masz chęć to wypróbuj orzeszki ziemne. Powinny dawać dosyć silną reakcję.
Jadłem orzeszki ziemne niedawno i nic się nie wydarzyło
Hannibal napisał/a:
Najważniejsze dla Ciebie powinno być Twoje doświadczenie.
Jeśli Tobie one służą to je jedz
Nie wiem czy mi służą. Ale przynajmniej mi nie szkodzą tak jak bułeczki
zenon napisał/a:
Jakbym czytał siebie sprzed roku
Kasze nie dają aż takie reakcji jak glutenowe, ale też mają problematyczne białka, było o tym na forum, mogę Ci poszukać.
Ryż jeszcze ujdzie, resztę proponowałbym wywalić.
Tak przynajmniej wynika z moich doświadczeń.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że każdy mi radzi coś innego. A tu trzeba na coś się zdecydować i to ciągnąć. Bo tylko takie coś może dać realne efekty.
Dieta genotypowa, porady Pani Ewy, Wasze poglądy. Okazuje się, że powinienem stosować 10 różnych diet
zenon napisał/a:
Zważywszy na powyższe nie wypada mi Ciebie pouczać, a gdy za kilka miechów napiszesz, że ta kasza to jednak w sposób dyskretny szkodzi, to powstrzymam się i nie napiszę "a nie mówiłem".
A jeśli to zrobię to możecie mnie rozdziobać
Jeśli tak napiszę, to masz u mnie wagon ziemniorów
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 00:32
psia mać, odpisałem w tym temacie, ale się cholera nie zapisało.
Agentura USraela, jak nic.
Jedziemy ponownie:
Damian napisał/a:
zenon napisał/a:
Jakbym czytał siebie sprzed roku
Kasze nie dają aż takie reakcji jak glutenowe, ale też mają problematyczne białka, było o tym na forum, mogę Ci poszukać.
Ryż jeszcze ujdzie, resztę proponowałbym wywalić.
Tak przynajmniej wynika z moich doświadczeń.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że każdy mi radzi coś innego. A tu trzeba na coś się zdecydować i to ciągnąć. Bo tylko takie coś może dać realne efekty.
Dieta genotypowa, porady Pani Ewy, Wasze poglądy. Okazuje się, że powinienem stosować 10 różnych diet
E tam.
Zauważ, że jeśli się odrzuci gusła i skrajności czyli:
- dieta wg grupy krwi
- dieta wg genotypu
- dieta wg rozmiaru buta
- dieta wg faz księżyca
- jedz wszystko prócz białka/węgli/tuscu
- jedz tylko białko/tusc/węgle/alkohol
- gold proporcjum
- grupuj produkty kolorami w jednym posiłku
- grupuj produkty alfabetycznie w jednym posiłku
- nie jedz roślin, nie / jedz mięsa
- jedz tylko produkty koszerne/hallai
- nie jedz niczego
etc
to z tego co zostanie bardzo wiele zaleceń się pokrywa.
Np pani Witoszek też nie zaleca ziaren i mlecznych, tyle, że u u niej dopuszcza się je w drodze wyjątku w tzw dzień wolności (pomijam te jej zalecenia, które zostały odstrzelone w kroku pierwszym).
Następnie - poszczegolne zalecenia weryfikujemy na drodze teoretycznej, czyli konfrontujemy je z wiedzą biochemiczną, zrdowym rozsądkiem, intuicją.
Przez intuicję rozumiem wnioski typu: surowy tłuszcz czy zimnotłoczone oleje są lepsze niż zjarane na patelni skwarki, a grassfedowe mięsko jest lepsze niż takie za 7.99 z biedronki.
Potem należy już tylko skalibrować to pod swój organizm.
Czyli - jesz to co Ci służy, nie jesz tego co Ci szkodzi.
I masz jedną dietę a nie 10, i jest to najlepsiejsza dieta świata.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Ostatnio zmieniony przez zenon Czw Lut 17, 2011 00:35, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 43 razy Dołączył: 16 Sie 2009 Posty: 2409 Skąd: tiny.pl/hpb9n tiny.pl/hlhmn
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 02:16
Jak już przy skrajnościach jesteśmy to dodam kilka zaleceń:
- jedz kasze
- nie jedz kaszy
- pij mleko
- nie pij mleka
- jedz miód
- nie jedz miodu
Oczywiście zawsze można wypośrodkować, znaczy nie szklanka mleka tylko pół i do tego pół porcji kaszy z połową porcji miodu, proste, przecież
Cytat:
lewa noga to ta w której duży palec jest z prawej strony
.
zenon napisał/a:
Potem należy już tylko skalibrować to pod swój organizm.
Czyli - jesz to co Ci służy, nie jesz tego co Ci szkodzi.
Ja bym to jednak radził zrobić jakby przedtem, a nie potem, a żeby nie wpadać w skrajności to najlepiej w trakcie.
p.s.
A dlaczego piszę, bo mi się przeczytało "zerowym" i chciałem się odwdzięczyć za rozweselenie.
Cytat:
Następnie - poszczegolne zalecenia weryfikujemy na drodze teoretycznej, czyli konfrontujemy je z wiedzą biochemiczną, zrdowym rozsądkiem, intuicją.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Czw Lut 17, 2011 08:08
zenon napisał/a:
Np pani Witoszek też nie zaleca ziaren i mlecznych, tyle, że u u niej dopuszcza się je w drodze wyjątku w tzw dzień wolności
Pani Witoszek mówiła że kasza jest ok, za to ryż już nie
zenon napisał/a:
Następnie - poszczegolne zalecenia weryfikujemy na drodze teoretycznej, czyli konfrontujemy je z wiedzą biochemiczną, zrdowym rozsądkiem, intuicją.
Zenon, ale wiesz przecież że zalecenia co do jedzenia danego produktu to nie wszystko, żeby osiągnąć zdrowie.
Jeśli o mnie chodzi, to największe różnice w samopoczuciu powoduje u mnie B/T/W posiłku oraz sposób łączenia poszczególnych makroskładników.
Nie odczuwam różnicy jedząc jajko z wolnego wybiegu czy jajko z marketu. Za to odczuwam różnice, jeśli zjem 2 jajka lub 3 jajka.
zenon napisał/a:
- dieta wg genotypu
Tutaj akurat jest bardzo rozsądne podejście. Gluten nie za bardzo, nabiał też nie, za to ziemniorów nie mogę
Adam319 napisał/a:
Oczywiście zawsze można wypośrodkować, znaczy nie szklanka mleka tylko pół i do tego pół porcji kaszy z połową porcji miodu, proste, przecież
Tylko wyśrodkowanie raczej nic nie daje...
Adam319 napisał/a:
bo mi się przeczytało "zerowym"
To by nawet pasowało do przeważającej większości tego kraju, która na wszystkie problemy szuka cudownej tabletki
Ostatnio zmieniony przez Feniks Czw Lut 17, 2011 08:09, w całości zmieniany 1 raz
Piotrx Pomógł: 8 razy Dołączył: 14 Lut 2010 Posty: 1459
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 11:26
zenon napisał/a:
Damian napisał/a:
Zenonie, nie jestem w stanie opierać diety na węglach jedząc tylko ziemniaki.
To może być dobre przy małej ilości węgli.
Takie są moje odczucia...
Kasza gryczana, jaglana oraz ryż z pewnością nie robią takiego sajgonu jak makarony czy chleby.
Jakbym czytał siebie sprzed roku
Kasze nie dają aż takie reakcji jak glutenowe, ale też mają problematyczne białka, było o tym na forum, mogę Ci poszukać.
Ryż jeszcze ujdzie, resztę proponowałbym wywalić.
Tak przynajmniej wynika z moich doświadczeń.
Szkoda, że nie umiem uczyć się na cudzych błędach, zaoszczędziłoby mmi to mnóstwo czasu.
Też kiedyś pisałem, że kasza jest spoko i że to dar od Elohim. Potem pisałem erratę, że to jednak pomyłka. hehe
Zważywszy na powyższe nie wypada mi Ciebie pouczać, a gdy za kilka miechów napiszesz, że ta kasza to jednak w sposób dyskretny szkodzi, to powstrzymam się i nie napiszę "a nie mówiłem".
A jeśli to zrobię to możecie mnie rozdziobać
Ile jadłeś tej kaszy codziennie, że Ci szkodziła i na czym polegało to szkodzenie?
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Lut 18, 2011 21:47
100-200g
kiepskie trawienie, problem z cerą, średnie samopoczucie tak ze 2h po posiłku.
tak w skrócie.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Feniks Pomógł: 7 razy Dołączył: 13 Lis 2009 Posty: 535
Wysłany: Sob Lut 19, 2011 08:51
zenon napisał/a:
kiepskie trawienie, problem z cerą, średnie samopoczucie tak ze 2h po posiłku.
tak w skrócie.
Zenon, próbowałem jeść według Twojego schematu rozdzielnie, tj. rano i wieczorem ww+tłuszcz, a w ciągu dnia b+T. Faktycznie, rano i wieczorem czułem się super, po posiłku w+T wstawałem rano pełen energii, ale gdy trzeba było funkcjonować na tych posiłkach białkowo-tłuszczowych przychodził kryzys.
Ostatnio zmieniony przez Feniks Sob Lut 19, 2011 08:53, w całości zmieniany 1 raz
Kasze nie dają aż takie reakcji jak glutenowe, ale też mają problematyczne białka, było o tym na forum, mogę Ci poszukać.
Ryż jeszcze ujdzie, resztę proponowałbym wywalić.
mi też póki co kartofle nie najlepiej służą i właśnie dziwne że ryż też nie za bardzo, tzn nie wiem jak biały bo tylko brązowy kupuję, nie ważne czy moczony przez noc czy nie moczony z ziołami i przyprawami czy bez zawsze jestem potem wzdęty i czuję się jak bym był w szklanej bańce. Najlepiej wychodzę na kaszy gryczanej, jaglanej i komosie ryżowej.
Cytat:
Pani Witoszek mówiła że kasza jest ok, za to ryż już nie
Ostatnio zmieniony przez mateusz Sob Lut 19, 2011 12:30, w całości zmieniany 1 raz
Użytkownik Pomógł: 4 razy Dołączył: 31 Lip 2012 Posty: 529
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.