Jakiś czas temu znalazłam to forum, spodobało mi się , więc melduję, że zostaję!
Po ciąży zostało mi parę kilo w nadmiarze, więc w końcu „wzięłam się” za siebie
Od paru miesięcy wyeliminowałam (na stałe) ze swojego menu:
-produkty wysoko przetworzone
-cukier
-węglowodany (częściowo)
ich miejsce zajęły produkty porządnie nasycone witaminami i minerałami, np. orzechy, pestki, jaja (w rozsądnych ilościach)
Zmiana mojego odżywiania nastąpiła po przeczytaniu publikacji G. Szczepanika, który w prosty sposób opisał proces spalania materii, a w szczególności jej kolejność, co ma ogromny wpływ na chudnięcie
/„Kolejność następujących po sobie procesów przemiany materii jest ZAWSZE taka sama:
1.spalanie wszystkich węglowodanów z pożywienia,
2.spalanie wszystkich tłuszczów z pożywienia,
3.spalanie tłuszczów z tkanki tłuszczowej (nadwagi).”
Tak na marginesie, to w rzeczywistości nie wiem jak to jest, bo nigdy o tym wcześniej nie słyszałam.. Może ktoś wie, czy tak jest??
http://www.odchudzanie-be...rmowy_ebook.htm
Drugi mój „ poradnik dietetyczny” to artykuł ze starego Nexusa „Rafinowany cukier - najsłodsza trucizna”. Jak tylko mam ochotę na coś słodkiego (rzadko bywa, ale wiadomo jak to jest z nałogami..:) to sobie tam zaglądam.
Efekt -> jestem zdrowa i troszkę lżejsza
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie,
Aśka
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Pon Kwi 19, 2010 13:28
Witaj. Przeczytaj ksiazke dra. Kwasniewskiego "Dieta Optymalna" nie ma lepszej
Parafrazując kabaretowy dowcip - moje przyjaciółki oraz ich córki twierdzą, że najlepszą książką jest "Życie bez pieczywa" dr. Lutza
ta książka jest lepsza bo nie marnuje cennego czasu na chore wywody polityczno-religijno-kosmiczne
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Pon Kwi 19, 2010 13:53
Maad napisał/a:
Parafrazując kabaretowy dowcip - moje przyjaciółki oraz ich córki twierdzą, że najlepszą książką jest "Życie bez pieczywa" dr. Lutza
ta książka jest lepsza bo nie marnuje cennego czasu na chore wywody polityczno-religijno-kosmiczne
Chore wywody mozna jkos przelknac, wazna jest tresc i wiedza, a w tym Kwasniewski jest najlepszy. Najpiekniej napisana ksiazka, jesli zawiera glupoty jest malo uzyteczna
Dzieki za rady..Przy sprzyjających warunkach pogodowo-czasowych napewno zajmę się lekturą książek, które polecacie Narazie zadowalam się czytaniem dla synka poezji Marii Konopnickej
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Pon Kwi 19, 2010 15:02
Hannibal napisał/a:
Ale na początek lepszy jest jednak Lutz.
Czy to poczatek czy koniec zawsze najlepszy jest Kwasniewski- podaje jasne i proste zasady jak zyc w pelnym zdrowiu
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Pon Kwi 19, 2010 19:13
hej Sinsemilla to jestesmy podobne, bo ja tez w sierpniu zrzucalam na forum pociazowe kilogramy. No, z tym ze ja bylam niestety cukrowym nalogowcem. Moje odchudzanie w skrocie, moze Ci sie przyda:
1. lektura Lutza na poczatek - na pewno na niej sobie krzywdy nie zrobisz
2. ja na poczatku niestety musialam sie ostro zaketonowac, zeby nie czuc glodu cukrowego, ale luz okolo poltora tygodnia wystarczylo - zero slodyczy, chleba, owocow, kasz. Po tym czasie juz ladnie siadlam na weglach ok 50-70, bialka ok 60-80 i tluszczu niewiele, zeby jednak organizm spalal ze swojego, na pewno nie przekraczalam calkowitego tluszczu 90g/dz - liczylam ten ukryty w produktach i dodawalam na oko 3 lyzki dodatkowego.
3. dbalam o pochodzenie produktow, jaknjaswiezsze, nieprzetworzone, procentowo jak najwiecej surowego (i nie bylo to surowe miecho ) ale juz zoltka na surowo tak, owoce, nie jadlam swiezych warzyw (te lubie lekko podduszone), ale wyciskalam sobie z nich sok, maslo i smietana niepasteryzowane, mleko od koz akurat mialam i z niego robilam tez twarozki, miod niepasteryzowany, orzechy, migdaly.
Szybko mi poszlo, bo tak niskie wegle stlumiaja apetyt wiec de facto je sie mniej, jadlam ok 1000kcal/dzien (nie chodzilam glodna) restza brana z wlasnego smalcu. Jako ze dieta byla jednak niedoborowa suplementowalam sie chelatami polecanymi przez Hanniego (VitaPlus dla kobiet firmy Olimp) do tego osobno Q10 i Omega3. Dziennie ok 2-3 szkla Musyznianki
Pomógł: 5 razy Wiek: 75 Dołączył: 15 Mar 2010 Posty: 217
Wysłany: Pon Kwi 19, 2010 20:25 Re: Witam (-:
sinsemilla napisał/a:
Jakiś czas temu znalazłam to forum, spodobało mi się , więc melduję, że zostaję!
Po ciąży zostało mi parę kilo w nadmiarze, więc w końcu „wzięłam się” za siebie
Od paru miesięcy wyeliminowałam (na stałe) ze swojego menu:
-produkty wysoko przetworzone
-cukier
-węglowodany (częściowo)
ich miejsce zajęły produkty porządnie nasycone witaminami i minerałami, np. orzechy, pestki, jaja (w rozsądnych ilościach)
Aśka
Widzę wyraźną sprzeczność w Twoim poście. W miejsce "innych" produktów zajęły te, które mają wiele witamin, a jajka w rozsądnej ilości. Co to znaczy rozsądna ilość? Pytam, bo właśnie żółtka jajek są porządnie nasycone wszystkimi witaminami, oprócz witaminy C.
Pomógł: 5 razy Wiek: 75 Dołączył: 15 Mar 2010 Posty: 217
Wysłany: Pon Kwi 19, 2010 20:57
Maad napisał/a:
tajden napisał/a:
bo właśnie żółtka jajek są porządnie nasycone wszystkimi witaminami
...dlatego nie warto zostawiać tych cennych składników na patelni, lepiej jeść żółtka surowe, ale tego Kwaśniewski niestety nie popiera
Nie wiem gdzie dr Kwaśniewski to wyczytał, ale twierdzi, że przy surowiznie, jedne aminokwasy blokują wchłanienie drugim. Tego nie wiem, i nie pytajcie mnie o szczegóły.
Wyjątkowo, bezkrytycznie powtarzam...
tajden napisał: Widzę wyraźną sprzeczność w Twoim poście. W miejsce "innych" produktów zajęły te, które mają wiele witamin, a jajka w rozsądnej ilości. Co to znaczy rozsądna ilość? Pytam, bo właśnie żółtka jajek są porządnie nasycone wszystkimi witaminami, oprócz witaminy C.
Napisałam tak, ponieważ niektórzy myślą, że skoro orzechy są zdrowe można zjeść ich np. szklankę;) Albo 7 jaj (znam takich osobników). Moim celem jest spalenie własnego tłuszczu, więc MOJA rozsądna ilość - max. 1 orzech włoski, 5 migdałów,łyżka pestek z dyni i słonecznika, 2 jaja /dzień.
Porcję orzechów i pestek zjadam codziennie, jajek nie. Dodatkowo jem codziennie 1 owoc (z reguły grejfrut) i dużo warzyw (surowych). Białko - ryby, drób oczywiście wszystko po obróbce cieplnej , sklepowych wędlin nie jadam.
W sumie zjadam 5 posiłków (lub 4), codzeinnie o tych samych porach.
JaśniePani, ja akurat jakoś nie przepadam za Muszynianką, piję szklankę Słotwinki no i filtrowaną kranówę w ilościach 2 l dziennie będzie:D Nie suplementuję witamin, bo w ogóle leków nie spożywam. Ale widzę po skórze, paznokciach i włosach, że jest OK
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Wto Kwi 20, 2010 09:30, w całości zmieniany 1 raz
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Wto Kwi 20, 2010 11:50
alejasienieznam napisał/a:
dobre, mogłem sobie strzelić nicka alejanicniewiem
Tak, masz racje. Te wszystkie nicki polaczone w jeden dadza pelen obraz wiedzy Twojej.
i w ten oto sposób, kolejna osoba została skutecznie zniechęcona do diety otymalnej
good work zeto, good work!
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Wto Kwi 20, 2010 12:15
Maad napisał/a:
i w ten oto sposób, kolejna osoba została skutecznie zniechęcona do diety otymalnej
Nie sadze, ze zniechecona. Pamietam posty tej osoby i mowie zgodnie z wlasna ocena
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Wto Kwi 20, 2010 12:19
Zreszta to nie kandydat do DO tylko studencik,ktoremu sie wydaje, ze pozjadal wszystkie rozumy. 1,2,3 semestr a pozniej sie wyrasta z tego. Chociaz bywaja przypadki, ze to zostaje a wtedy juz nic sie nie da zrobic. PS. Nawet przewiduje odpowiedz
_________________ Wszystko co dobre jest niemoralne, nielegalne, powoduje tycie albo ... jest po angielsku.
zeto555 Pomógł: 3 razy Wiek: 56 Dołączył: 09 Mar 2010 Posty: 1035 Skąd: podlasie
Wysłany: Wto Kwi 20, 2010 12:32
Jezeli kolezanka szuka dobrej diety to znajdzie na ZO. Natomiast jesli ja zniecheca nieporozumienia na forum to nigdzie nie znajdzie bo prawie wszedzie tak bywa. Poza tym wszystkom od tego jest forum zeby wypowiadac wlasne zdanie. Czasami nick wiele mowi chociaz niektorym sie wydaje, ze ma mowic odwrotnie.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Kwi 20, 2010 14:47
zeto555 napisał/a:
...Czasami nick wiele mowi...
...a czasami "tresc" pisania zdradza "altora" :hah:
Parafrazując kabaretowy dowcip - moje przyjaciółki oraz ich córki twierdzą, że najlepszą książką jest "Życie bez pieczywa" dr. Lutza
ta książka jest lepsza bo nie marnuje cennego czasu na chore wywody polityczno-religijno-kosmiczne
Dziś ją wyciagnęłam, bo leży, nietknięta jeszcze, a wypadałoby oddać kiedy .
"Życie bez pieczywa" . od dziś próbuję dobowo 72 g węgli , z dokładnością do grama:)
na razie
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Nie ma że dziś, najmniejszą jednostka metaboliczną są trzydni, lepiej tydzień.
By eksperyment był porażający, można z ograniczeniem węgli rzucić na trzydni zboża co do ziarna i mleczne co do kropli masła.
Ostatnio zmieniony przez vvv Pon Paź 21, 2013 10:47, w całości zmieniany 1 raz
Nie ma że dziś, najmniejszą jednostka metaboliczną są trzydni, lepiej tydzień.
By eksperyment był porażający, można z ograniczeniem węgli rzucić na trzydni zboża co do ziarna i mleczne co do kropli masła.
dzięki.
jasne.
miało być "od dziś" ...
chodzi mnie o energię, bo ostatnio maławo jej mam, pewnie przez porę pogody jesienną, ale .
wagi nie chcę gubić, bo jest oki
otako u mnie : 72g / 62 kg / 170 cm / 24 h
te 72 g --> 51 g stopniowo bardziej rezonuję z tą drugą liczbą
a czemu akurat 72 ? to jakoś naukowo ? wieczorkiem wezmę się za książkę.
za którą serdecznie dziękuję Sylwi
chcę poznać jak to gramowo się wcina, np. od dzis już wiem, że 3,2%-towego mleka do kawy tyle co wlewam , to 3 g CxH2yOy
nie zamierzam zaprzestać pieczenia chleba, będę mrozić i po kromce raz na jakiś czas się zje dla rodziny będę najwyżej rozdawać...
ciekawe jak z zamrożeniem zakwasu, no szkoda mi , bo bardzo dobry zakwas mi wyszedł
z mięś bez zmian u mnie - tylko ryba.
teraz idę sobie piec mint a ja w kapuście
cześć.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Pon Paź 21, 2013 12:36, w całości zmieniany 1 raz
Istotą diety było ograniczenie ilości zjadanych węglowodanów do 72 g na dobę, czyli do 6 jednostek chlebowych [BU - bread unit]. Dawka ta nie została wymyślona - oszacowano ją na podstawie pomiarów stężenia glukozy we krwi diabetyków.
jednostki chlebowe, tak, już wszystko wiem, choć przyznam szczerze, że naukowych wyjasnień Lutza nie czytałam, bo i tak nie zrozumiem , za prosty mam umysł
ale
ale
dziś od 5:10 na nogach. aż dziw , że tak szybko działa energetycznie.., o to mi chodzi.
dziś zjadałam jedno jajko na twardo i dwa orzeczy laskowe.
wczoraj 68 g ww
dzis dopiero 7g
nawet zabawne te liczenie
miłego dzionka!
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Wto Paź 22, 2013 11:04, w całości zmieniany 1 raz
dziś uzależnienie na cukry wzięło gorę.
Przekroczenie dobowej do nie wiem ilu ..
2 krokiety, co od Babci dostałam
2 szyszki, co je wczoraj zrobiłam
4 kromki chleba, co go dziś upiekłam
ogólnie to sobie zrobie dzień jeden w tygodniu na folgowanie czyli -> 200 g ww. (to dużo ? )
dobry węglowodan , nie jest zły
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
200 g to już dużo dla niesportowców albo niekarmiących kobiet.
Ale to przypadek bez sadła na diecie niskotłuszczowej.
Weź Asia licz też tłuszcz i białko i tak się to wyświetla w kalkulatorze to będzie pełny obraz.
http://www.tabele-kalorii.pl/
Wczoraj u mnie był szpinak z oliwą,
ale dzisiaj za to się przejadłem:
+ witaminy i minerały w alchemicznej paście.
+ 100g tłuszczu podskórnego
+ 10g białka wewnątrzustrojowego niepotrzebnego
(jak by co to jest 6 jednostek chlebowych)
Pan Witold sobie zmierzy ciśnienie.
Ostatnio zmieniony przez vvv Wto Paź 22, 2013 22:40, w całości zmieniany 6 razy
200 g to już dużo dla niesportowców albo niekarmiących kobiet.
JW
Sportowiec - hm. raczej aktywnie w ciagu dnia. wszędzie na rowerze
ale to 200 to może mniej np. 144 g.
czuję że za duzo zjadłam cukru.
brzuch wzdęty
& lekkie poddenerwowanie (bez powodu), czego na niskich węglach ni ma jakby
na trawienie i nerw`a pomaga..
dziurawiec z szyszką chmielu
z wina śliwkowego mam ocet winny chyba , a słodkie bardzo
dobranoc.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
200 g to już dużo dla niesportowców albo niekarmiących kobiet.
Ale to przypadek bez sadła na diecie niskotłuszczowej.
Weź Asia licz też tłuszcz i białko i tak się to wyświetla w kalkulatorze to będzie pełny obraz.
http://www.tabele-kalorii.pl/
dzięki super. od jutra kalkulator
no weź wiedz ile jest krówek w 1 szyszce ? trzeba było policzyć krówki i szyszki, czego nie zrobiłam. i co jeśli jedna jest duża druga mała?
albo ile mleka jest w 1 krokiecie z kapustą i grzybami?
to już jest wyzwanie ,
a.
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
a jezu , chyba godzinę posta pisałam i w cięło -o .
sory !
energia contra materia.
wytworzenie materii.
z energii.
mam na stole w kuchni
piramida żywienia, żywności ?
gdzie warzywa - tyle działkowania, w ilości energia ->materia, zboża, to samo.
sporo, na dole piramidy , sporty
wędkarstwo - ryba góra dół piramidy.
inspiracja.
to ta książka :
"
Energia może występować w różnej postaci, jako ciepło, światło, energia elektryczna i chemiczna, ale jedno z podstawowych praw fizyki stanowi, ze nie może być stworzona ani zniszczona". z materii nie stworzy się energii ?
energia contra materia
peace & love
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Wto Paź 22, 2013 23:58, w całości zmieniany 5 razy
a jezu , chyba godzinę posta pisałam i w cięło -o .
Jak piszesz posta dłużej i klikasz wyślij i wskakuje Ci logowanie, to się przypadkiem nie loguj tylko "Wstecz" <ALt+strzałka w lewo> lub strzałka w lewo i widzisz swój wpisany tekst, możesz go na wszelki wypadek zaznaczyć i skopiować do pliku tekstowego, ale nie ma takiej potrzeby. Widząc wpisany tekst klikasz powiedzmy u góry tej strony na "profil", klikasz PRAWYM myszy i wybierasz opcję "otwórz odnośnik w nowym oknie" i w tym otwartym nowym oknie się logujesz, w starym oknie cały czas masz ten swój wpisany tekst, po zalogowaniu nie zwijasz, ale nie zamykasz okna gdzie się logowałaś i widzisz swój tekst i najpierw robisz podgląd, a potem wyślij.
... strzałka w lewo i widzisz swój wpisany tekst,
Proste co nie.
no właśnie nie widzę, już 3 raz. wsio sio w energia/materia poleciało . nie szkodzi.pamiętam. .
piramidka z kartonu jako ulotka, leży na stole kuchennym.
dziś nowy dzień.
zaplanowałam z 60 km rowerowanie w Słońcu
na razie
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Paź 23, 2013 00:27, w całości zmieniany 1 raz
Jak chudłam po ciążu w 2009 i w ogóle jak zaczęłam tu pisać (ponad 3 lata temu !!) używałam zrobiony samodzielnie w tabeli kalkulator wartości odżywczych , dziś go odgrzebałam.
takie coś tam wyliczałam :
podstawowa przemiana materii (PPM)
& aktywność fizyczna całkowita przemiana materii (CPM)
to jest obowiązujące , ten wzór/wzory ?
przemiana materia -> materia ?
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Paź 23, 2013 10:56, w całości zmieniany 4 razy
a a tu, co dziś i jak to wygląda, z kawałkiem mojej "tabelki" na samym dole, proszę o komentarz co do wartości i proporcji.
większość ww to zupa buraczkowa z dużą ilością ugotowanych marchewek swoją ręką posianych bez ziemniaków, z jajkiem
z tłuszczowych produktów:
z połowa kostki masła (do zupy)
olej słonecznikowy (jw)
olej konopny (łyżka rano)
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
No fajnie, teraz myk polega na tym by obserwować samopoczucie i wagę ciała.
Idealnie by źródła potencjalnie uczulającego białka (jajko) (masło - mleczne) nie wystąpiły w jedzeniu prze 3 kolejne dni tylko jakieś inne. Ja pamiętam, podstawą w ogródku była fasolka szparagowa, dosyć łatwa do uprawy i wdzięczna do jedzenia.
podstawą w ogródku była fasolka szparagowa, dosyć łatwa do uprawy i wdzięczna do jedzenia.
mniam!
z poprzednio-rocznych szparagów, zostawiłam parę fasolek-nasion, w tym roku z tych fasoli, to wykiełkowało 2 krzaki, ale porządne i dobre smaczne, teraz mam trochę więcej nasion i mogę się podzielić jak coś, na wiosnę
rozum . jutro z fasolki coś będzie na szamę , z tłuszczem.
będzie mi trudno zostawić mleczne bo je lubię, krówki lubię, nie czuję, by mnie uczylały .
Polska - mlekiem i miodem kraina płynąca - kiedyś tak było , ale czy jest ?
dobrej nocy
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Śro Paź 23, 2013 23:34, w całości zmieniany 1 raz
dokładnie.
powiem tak
nie szukam zła, ,
także w jedzeniu .
tak jakoś intuicyjnie jem.
trochę cukru, mąki i mleka jest w diecie, ale o wiele mniej.
cukier zastąpić można miodem, pszenną na konopną na przykład, mleko na kozie. wszystko z czasem przyjdzie. nie da się wszystkiego na raz.
ta "głodówka" mleczno-zbożowa wiele mi dała , tak ogólnie.
psychicznie,
gra gitara
edit. to mój 2011 post , jeszcze dwa i wyczerpie limit na ilość przeżytych majów, potem jeden post na rok .. ciekawe czy dałoby się ?
_________________ Im więcej trudności w drodze do celu,
tym więcej radości w jego osiągnięciu.
Ostatnio zmieniony przez Joannaż Czw Gru 05, 2013 03:29, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Czw Gru 05, 2013 08:57
sinsemilla napisał/a:
nie pamiętam
jedzenie nabrało nowego znaczenia
gdzie ja cię muszę szukać z tym jedzeniem
weż poczytaj o tym jak węgle za dużo potem ich ograniczanie za bardzo wpływa na nastrój jak białka jesz nie w tej ilości co powinnaś, można się na długo przyzwyczaić ale potem i w trakcie ma się "skutki uboczne"
jakoś mnie nie moze przejść
faceci są konkretni
jak vvv albo jedzą
albo
nie jedzą jak inni
których znam
ja kombinuję
a na dodatek
jak za dużo
pokombinuje to
nie potrafie naprawić
bez sensu
euforia,
omamy
i inne takie
i żadne jakieś tam bzdury
ze to nieprawda
człowiek wiele może
sam siebie tez może zabić
patrz te chore dziewczyny
które nie jedzą
zastanawiam się tylko czemu
jazda ketonami tak trudna
potem jest do naprawienia
jak organizm raz już sobie to wyregulował
czy to jest wypadkowa
skłonności człowieka do uzaleźnien?
pojęcia nie mam
Sylwio, za dużo myślisz i kombinujesz. Na ketonach można jechać tygodniami. Samopoczucie jest wtedy świetne. Myli się to z uzależnieniem i określa jako euforię w znaczeniu negatywnym. Określa się ketoze jako nienormalny stan podczas kiedy jest to stan normalny i korzystny. Radość życia to stan naturalny a nie jednostka chorobowa.
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Czw Gru 05, 2013 09:19
wiesz jest kilka warunków,nie spotkałam niestety osoby, która żyłaby i cieszyła się życiem majac czlonkow rodziny chorych na cos co powoduje ze nie wie się jak będzie później. Nie wiem może trzeba się tego nauczyć. mnie to przychodzi z trudem bo doswiadczylam radości i wielu innych fajnych rzeczy które jednak nie pomogly mi w dostrzeżeniu by to cokolwiek zmienilo w chorobie mojego syna. ani w podejściu innych niektórych ludzi. psychologia to ladnie nazywa a z psychologiem możesz sobie usiasc i pogadać tylko to nie zmienia faktu ze potem od niego wychodzisz i zostajesz sam. Ja nie mowie o ketozie do której się przyzwyczaimy tylko o powiazaniu tego z psychika. psychologia nazywa mnie,że musze pogodzić się kiedyś z tym co mam. no wlasnie to jak z dieta , jak przestajesz kombinować to idzie do przodu. tylko to się ladnie mowi. więcej nie pisze bo to bez sensu.
sorry za brak polskich znakow ale nie mogę uzywac alt bo przeskakuje mi wtedy kursor w inne miejsce tu gdzie jestem
Sylwio, rozumiem wiecej niż ci się wydaje. Autyzm sprawia że osoba nim dotknięta żyje w trochę innym wymiarze. Nigdy nie wejdziesz w buty autystyka i nie odczujesz tego co on tak samo jak on, nawet gdybyś była każdą sekundę blisko przez całe życie. Niesprawiedliwie jest oceniać ludzi mówiąc że "nie wiedzą jak to jest". Przez długie lata byłem wolontariuszem w różnych placówkach medycznych od ośrodków rehabilitacji po hospicjum. Nie wiem jak to jest mając autyzm, nie wiem też jak to jest kiedy jest się pod działaniem marihuany czy kokainy bo nie próbowałem. Nie mamy możliwości sprawdzić wielu rzeczy.
Antoni Kępiński ujął to najlepiej "Najpierw żyj - filozofuj potem."
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 20 Mar 2007 Posty: 1774
Wysłany: Czw Gru 05, 2013 12:10
dlatego napisałam ,że ostatecznie pomilczę bo ostatnio robię same niezrozumiałe lub pewnie dziwne rzeczy i formułuję źle swoje myśli
tak to jest jak było się dzieckiem ze złej rodziny i wcześniej nie było jak się buntować a też na starość to i tak nic nie daje bo trudniej się zmienić i przewartościować niektóre sprawy
stąd wiem,że moje oceny innych nie nadaja się do publikacji w większości
tak mam na dziś, więc raczej będę się krótko odzywać i w swoim temacie, to jeszcze mi jakoś wychodzi choć ostatnio po co to robię nie wiem?
cokolwiek się dzieje, życie się toczy a ja i tak na niektóre sprawy przestaje móc mieć wpływ
Sylwio. Jesteśmy dziećmi a potem dorastamy. Chcesz tkwić do końca życia jedną nogą w dzieciństwie ? Chcesz pójść na bzdurną terapię gdzie będą nazywać cię ddd czyli dorosłe dziecko z rodziny dysfunkcyjnej ? To są bzdury. Już samo określenie zawiera w sobie sprzeczność. Dorosłe dziecko czyli kto ? Rodzice wychowali nas tak jak umieli. Potem to my decydujemy o tym jak ma wyglądać nasze życie. Kilka lat temu był boom na terapię dda , ddd. Wszystko okazało się nic nie warte. Otwierało tylko furtkę tym którzy mogli zrzucić odpowiedzialność za swoje porażki na trudne dzieciństwo. O moim pokoleniu pierwszej połowy lat siedemdziesiątych mówi się stracone pokolenie. W czasach względnego dobrobytu w czasach minionych jeszcze nas nie było a kiedy będzie dobrobyt w demokracji nas już nie będzie. Ale ja nie czuję się członkiem klubu straconego pokolenia. Kto chce niech do niego należy jeśli mu to odpowiada.
_________________ Incurably Himself
Ostatnio zmieniony przez Grzegorz Rec Czw Gru 05, 2013 19:27, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.