Tiaaa... Tylko to "knoking-on-hefensooouoooo" Najpierw myślałam, że problemem jest tylko akcent. Ale ona prawdopodobnie kompletnie nie kuma podstawowego angielskiego
Nadal nie rozumiem co skłania osoby mające takie problemy do śpiewania w obcym języku. Nie lepiej chociaż troszkę się podszkolić i wtedy w pełni zabłysnąć, a do tego czasu posługiwać się tym, w czym jest się kompetentym?
To trochę tak jak z Anją Orthodox, albo nawet Korą (którą swoją drogą bardzo cenię, ale niech tylko nie próbuje śpiewać in English ) Dobrze jest znać nie tylko swoje zdolności ale dostrzegać też i ograniczenia. A tu taka bezkrytyczność...
Musi być po angielsku za wszelką cenę?
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Gru 03, 2009 20:35, w całości zmieniany 1 raz
Violus jest "zjawiskowa" :hug:, nie ma
tych tak razacych "atrybutow taniej prostytutki"
tak jak inne "badziewne tlumoki"! 8-)
Bardzo dobrym posunieciem bylo "wybranie"
znanych i fajnych "kawalkow" do wlasnej "interpretacji". 8-)
Bez jakis nienaturalnych "zalosnych wysilkow"
aby robic z siebie "oryginalna gwiazde" dyskoteki w "remizie". :hihi:
No i Agnieszka zrobila dla niej WIELKI PREZENT
calujac jej stopy! :viva:
To blogoslawienstwo przesadzilo,
ze teraz "dody i edzie" moga spiewac "przy lobiedzie"! :viva:
.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 20:48
M i T napisał/a:
Tiaaa... Tylko to "knoking-on-hefensooouoooo" :razz: Najpierw myślałam, że problemem jest tylko akcent. Ale ona prawdopodobnie kompletnie nie kuma podstawowego angielskiego 8/
Nadal nie rozumiem co skłania osoby mające takie problemy do śpiewania w obcym języku. Nie lepiej chociaż troszkę się podszkolić i wtedy w pełni zabłysnąć, a do tego czasu posługiwać się tym, w czym jest się kompetentym?
To trochę tak jak z Anją Orthodox, albo nawet Korą (którą swoją drogą bardzo cenię, ale niech tylko nie próbuje śpiewać in English :roll: ) Dobrze jest znać nie tylko swoje zdolności ale dostrzegać też i ograniczenia. A tu taka bezkrytyczność...
Musi być po angielsku za wszelką cenę?
Marishka
Marishka :oops: :oops: :oops: Ty mnie nie zalamuj! :razz:
"Jasie" ucze rowniez tego angielskiego jeszcze! 8-)
Jestem pewny ze dobrze zaczyna i jak
postudiuje jezyk to bedzie jeszcze lepiej! 8-)
.
Ale z drugiej strony omawiana piosnkarka, to ofiara mass-medialnego nalotu na mass-medialnego słuchacza, którego lepiej zapytać czego nie łyknie, niż odwrotnie. Przeciętny odbiorca TV, to nie łudźmy się, burek. I czy nazwiemy go burkiem, przeciętnym zjadaczem chleba, przeciętnym Kowalskim, typowym widzem, płatnikiem abonamentu, sieczkożercą czy połykaczem medialnej papy - nie zmienia to rzeczywistości. Żadna kurtuazja, moralność czy etyka, nie ma tu większego znaczenia. Burek to ktoś, kto z lubością umieszcza się w niszy z napisem "burki", a nie osoba, którą ktoś tak - dla wyżycia się lub kaprysu - nazwie.
Przeciętny polski widz, co zresztą ma miejsce też na całym stechnicyzowanym globie - to osoba nieświadoma, uciekająca w medialną papę, a nie robiąca przed nią uniki na korzyść dobrej rozrywki czy czegoś więcej.
Nie jest dobrze, gdy za to "coś więcej" uważa się tv misyjną lub tzw. wysoką kulturę. To świętojebliwe haseło drażni mnie i mierzi, a utożsamiam je - nie wiem czy zasadnie czy nie - raczej z grupą snobów, dla których film Bergmana czy muzyka Strawińskiego to coś w rodzaju klucza otwierającego drzwi do luksusu, podczas gdy i jedno i drugie wymaga emocji, zapału i prawdziwej miłości, których wystudiowanym capom z ich artystycznymi manifestami i moczopijnymi happeningami chyba brakuje.
Przeciętny polski widz czy przeciętny polski snob - nie wiem co gorsze.
W każdym razie, wspomnianą "Mającą Talent" uczyniono medialną małpką. Zapotrzebowanie przeciętnego widza już nie kłóci się między kulturą wysoką a pop-kulturą, bo i jedna i druga strona, ma dla mnie twarze podobne. Bo jak nie podskakujący niczym w ataku epilepsji i wywrzaskujący jakiś bełkot Wojewódzki, to Barbara Marcinik, zdolna uśpić swoją trójkową audycją nawet Cerbera.
Dlatego szczerze kochajmy i szczerze nienawidźmy się Panie i Panowie
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Czw Gru 03, 2009 21:00, w całości zmieniany 2 razy
Misiu, ale czy Ty śpiewasz na trzeźwo w tym języku i na dodatek na oczach iluś tam milionów i na dodatek kalecząc go niemiłosierdnie?
Poza tym prócz samej znajomości języka jest kwestia akcentu, a tego niestety nie zawsze i nie każdemu udaje się pozbyć. Ale niektórym udaje się doskonale maskować polski akcent np. imitując akcent... afro-amerykański. Już nie jeden raz byłam mile zaskakiwana, słysząc w radiu akcent, który przypominał "czarny", a należał do polskiej wokalistki. Całkiem nawet sprytnie pomyślane i miłe dla ucha.
Ja zwyczajnie jestem "zboczona profesjonalnie" jeśli chodzi o English i akcent . Już nawet kiedyś dawno temu "wykłócałam się" na ten temat z menago pewnego polskiego zespołu. Ale akurat jego argumenty można było zrozumieć, bo zespół chciał za wszelką cenę dotrzeć na zachodni rynek muzyczny. W przypadku debiutującej Gogoli za wcześnie jest na takie ambicje, dlatego myślę, że dobrze by jej zrobiło ogólne "oszlifowanie się"
Marishka
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 21:15
M i T napisał/a:
...dlatego myślę, że dobrze by jej zrobiło ogólne "oszlifowanie się" :)...
Marishka...
Mysle, ze chetnych na "doszlifowanie" Ani nie zabraknie ci a jusci! :viva:
BTW
Ciekawe co by zrobil "sztywny siekierowy" gdyby tak na "delegacji"............ :oops: :hah:
.
Ehh,ona też mnie urzekła
Oglądałam sobie kiedyś dzieci w Mam Talent i właśnie ta dziewczynka i te trzy wcześniej przeze mnie wklejone wywarły na mnie wrazenie.Młodszej dziewczynki nie znalazłam
Są po prostu cudne
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 21:18
dla mnie ta dziewucha to polska Tina Turner....
jezyk zawsze mozna doszlifowac a jako potencjalna piosenkarka ma to co najwazniejsze, glos, chce mi sie jej słuchac i jesli nagra płyte to kupie bez wahania...
na rynku muzycznym obserwujemy deficyt prawdziwych talentów wiec jesli juz sie pojawia to nie pozostaje nic innego jak docenic i kibicowac....
Teraz "sladem" Tomka, mozemy postawic pytenie co by Bob Dylan napisal
na to wykonanie? :hihi:
No a jeszcze i "LONI" to wykonywali:
Eric Clapton, zespoły Television,Warrena Zevona,
Randy Crawford, Avril Lavigne, Adrian Wegiera, Babsztyl, Bob Marley,
Bon Jovi, Cat Power, Daniel Lioneye, Def Leppard, George Harrison,
Grzegorz Halama, Indigo Girls, Mark Knopfler, Meir Ariel, Red Hot Chili Peppers, Television,U2
8-)
.
Ostatnio zmieniony przez grizzly Czw Gru 03, 2009 21:54, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Czw Gru 03, 2009 22:02
grizzly napisał/a:
Molka napisał/a:
http://www.youtube.com/watch?v=rhCM88LhoW0
łał dreszcze dreszcze dreszcze mnie dopadły...
Teraz "sladem" Tomka, mozemy postawic pytenie co by Bob Dylan napisal
na to wykonanie?
No a jeszcze i "LONI" to wykonywali:
Eric Clapton, zespoły Guns N' Roses i Television,Warrena Zevona,
Randy Crawford, Avril Lavigne, Adrian Wegiera, Babsztyl, Bob Marley,
Bon Jovi, Cat Power, Daniel Lioneye, Def Leppard, George Harrison,
Grzegorz Halama, Indigo Girls, Mark Knopfler, Meir Ariel, Red Hot Chili Peppers, Television,U2
Jako, że grupa Alan Parsons Project towarzyszy mi właściwie od 5 klasy podstawówki, a zwłaszcza przepiękny album "The Turn of the Friendly Card" - to smutno mi się zrobiło, gdy....
.."po długiej i ciężkiej chorobie" zmarł Eric Woolfson, jeden z tych tak łatwo rozpoznawalnych głosów projektu. Pod niego pisane były m.in. takie oto perełki:
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pią Gru 04, 2009 15:01
M i T napisał/a:
Poza tym prócz samej znajomości języka jest kwestia akcentu, a tego niestety nie zawsze i nie każdemu udaje się pozbyć.
Zgadzam siem z przedmowca.
Nie ma takiej opcji, nie spotkalam nikogo kto by sie pozbyl akcentu jesli chodzi o Polakow. Stosunkowo latwo maja na przyklad Szwedzi, seplenia po swojemu, i czesto nie slychac akcentu prawie wcale.
Polacy nie gesi, i lepiej zeby spiewali w jezyku rodzimem krajowem, bo inaczej wychodzi z tego niezly koszmarek (jak wyzej).
edit. no ok, Lipnicka w miare daje rade
Ostatnio zmieniony przez _flo Pią Gru 04, 2009 15:04, w całości zmieniany 1 raz
a co na to Madonna? jak myślicie....? nasze rodzime "gwiozdy" "świecom" sztucznymi cyckami, prostują bądź skracają nochale, botoksują wary, "skandal goni skandal"... i co z tego wynika? "..."śmierdzi łajnem"
a tu prosze, gospodyni domowa odnosi sukces na skale światową .....
Oto pierwsza dziesiątka najnowszego notowania Billboard 200 – najchętniej kupowanych płyt w Stanach Zjednoczonych:
Zenek, przymierzam się do wejścia w niszę nigdy przeze mnie tak naprawdę nie eksplorowaną, czyli dark ambient. Masz w tej materii jakieś doświadczenie poza ogólnie znanym projektem Lustmord ?
Oczywiście pytanie kieruje też do wszystkich
ps: Dark ambient jest atonalny i nie wiem czemu zdarza się, że myli się go z jakimiś tradycyjnymi pasażami elektronicznymi. Tu czuć gęsty jak smoła mrok, słuchacz przemierza kolejne kręgi piekieł, ale nigdy nie zobaczy światła. Żaden gatunek muzyczny nie wywołuje tak autentycznej grozy - często nie do zniesienia. Być może stąd ta moja ignorancja wobec zjawiska tak dalece intrygującego.
Mateusz Źiółko , mój faworyt z pierwszej edycji mam talent....
Całkiem fajne, szczególnie dla ryczących czter-trzydziestek. Ale nazwa de Bilna mak symalnie.
Wiesz ilu ludziom "podoba się" coś tylko dlatego że wypada żeby się podobało ? .... taka jest prawda.... snobizm tylko z pozoru skazany jest na lepszość, tak naprawde skazany jest na gorszość i pogardę.
Może ktoś kojarzy francuską piosenkarkę,która śpiewała takie piękne,spokojne piosenki.Nie mam pojęcia jak się nazywała.Słuchałam jej mniej więcej w roku 1992-1994 i to wtedy była chyba nowość .
Może mi się uda ją znaleźć, tak jak udało mi się z tymi "Córkami Mistrala"
Haniu Ty wiesz co prawdziwej dojrzałej kobiecie może się podobać... i ta plaża, hm toples do tego, czegóż chcieć wiecej, aha no i jeszcze facet wpatrzony we mnie jak "sroka w kość"...
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 19:24
Iga napisał/a:
Może ktoś kojarzy francuską piosenkarkę,która śpiewała takie piękne,spokojne piosenki.Nie mam pojęcia jak się nazywała.Słuchałam jej mniej więcej w roku 1992-1994 i to wtedy była chyba nowość .
Może mi się uda ją znaleźć, tak jak udało mi się z tymi "Córkami Mistrala"
Nie jestem znawcą ale kojarzy mi się to z Mylène Farmer, właściwie to słyszałem tylko kilka piosenek a jedną kojarzę melodie. I chyba faktycznie to była jedyna którą można było usłyszeć gdzieś w radio poza Francją. Reszta to takie podobne wszytko do siebie Nie przepadam za "francuzami" ale ta muzyka wydawała mi się zawsze taka lekka i przyjemna.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Nie Gru 06, 2009 19:24, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 19:30
Ja szukam natomiast takiej piosenki, w zasadzie teledysku który pochodzi z lat 80tych, był na pewno u nas grany. To taka skoczna z częściową melodeklamacją muzyka, latały tam karły poprzebierane w stroje z epoki średniowiecza itp. Po nazwie zespołu nie ma chyba za bardzo nawet co szukac bo to raczej zespół znany tylko z tej jednej piosenki. Takie trochę powariowane. Raz to widziałem w TV kilka lat temu ale nie zapamiętałem ani nazwy ani piosenki, chyba było to dla nie aż takim szokiem, w pewnym sensie jak przeniesienie się w przeszłość.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 19:41
ashkar napisał/a:
Ja szukam natomiast takiej piosenki, w zasadzie teledysku
safety dance?
edit:http://www.youtube.com/watch?v=HcOZ6xFxJqg
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Gru 06, 2009 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Iga [Usunięty]
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 19:43
ashkar napisał/a:
Mylène Farmer,
Właśnie słucham i słucham i ani jedna dotychczas przesłuchana piosenka, nie jest tą piosenką,którą słuchałam te lata temu.
Posprawdzałam tez wykonawców piosenek z linku Hannibala,ale narazie nic.
Kurcze,tak bardzo podobały mi się te piosenki.
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 19:47
_flo napisał/a:
ashkar napisał/a:
Ja szukam natomiast takiej piosenki, w zasadzie teledysku
safety dance?
edit:http://www.youtube.com/watch?v=HcOZ6xFxJqg
Nie to nie to. Tak myślałem że komuś może się skojarzyć z tym kawałkiem ale też nie pamiętałem jak się to nazywa. Tamten kawałek miał większego pałera.
Iga napisał/a:
ashkar napisał/a:
Mylène Farmer,
Właśnie słucham i słucham i ani jedna dotychczas przesłuchana piosenka, nie jest tą piosenką,którą słuchałam te lata temu.
Posprawdzałam tez wykonawców piosenek z linku Hannibala,ale narazie nic.
Kurcze,tak bardzo podobały mi się te piosenki.
No to jeżeli o mnie chodzi to raczej nic innego nie kojarzę. Jeszcze był Malcolm MCLaren z taką płytą "po francusku", był tam ten mielony hicior "Paris, Paris" z Katarzyną Nowak.
Hehe, właśnie chciałem to wkleić. Wprawdzie niby takie rzewne, bardziej dla kobiet te melodie, ale przypomnają się "stare dobre czasy". Niedawno męczyłem te kawałki i po raz pierwszy w życiu wiedziałem o czym śpiewają .
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 20:48
przed chwilą słuchałam rominy i al bano chyba przez godzine... telepatia... fajnie powspominać przeszłość, bo co tu ukrywać, piosenka przeważnie z czymś się kojarzy....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 20:56
Iga przypominasz mi troche z twarzy Romine, widze podobieństwo...
Iga [Usunięty]
Wysłany: Nie Gru 06, 2009 21:05
Molka napisał/a:
Iga przypominasz mi troche z twarzy Romine, widze podobieństwo...
Nie sądziłam,ze jestem podobna do Rominy
Skoro już wspominamy dawne czasy,to zapewne pamietacie i to;
http://www.youtube.com/watch?v=Ux49UBie-w8
Pamiętam jak słuchałam tego jako dziecko na szpulowym magnetofonie
Jak nie cierpię j. francuskiego, tak ta kobieta swego czasu mnie urzekła tą jedną jedyną płytą na której m.in. był ten utwór i cała reszta melodyjna i fajna:
To ja może coś wybiorę z polskiej półki,coś co bardzo mi się podoba
http://www.youtube.com/wa...feature=related
"Tylko mnie poproś do tańca" .
To chyba najpiękniejsza piosenka Anny Jantar.
Ostatnio zmieniony przez Iga Nie Gru 06, 2009 22:16, w całości zmieniany 2 razy
Ale na serio to ten kawałek The Platters w Benjaminie Buttonie mnie zniszczył - moment w którym widac z lotu ptaka płynacą żaglówkę z Pittem na pokładzie :
ps: Nie znam całej dyskografii tego oryginalnego zespołu - jest obszerna, lecz jakoś nie mogę się przekonać, że nagrali coś lepszego od albumu "The Maria Dimension" - gdzie panuje idealna równowaga między eksperymentami dźwiękowymi a prostszymi, urzekającymi perełkami, jak powyższa.
jedno z ostatnich nagrań Edyty Bartosiewicz, która jest wg mnie jedną z najbardziej utalentowanych wokalistek ostatnich dwóch dekad
niestety po śmierci Jacka Nowakowskiego przygasła...
jedno z moich ulubionych - "Siedem mórz , siedem lądów" - http://www.youtube.com/watch?v=djX0lhz76zI
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
jedno z ostatnich nagrań Edyty Bartosiewicz, która jest wg mnie jedną z najbardziej utalentowanych wokalistek ostatnich dwóch dekad
niestety po śmierci Jacka Nowakowskiego przygasła...
jedno z moich ulubionych - "Siedem mórz , siedem lądów" - http://www.youtube.com/watch?v=djX0lhz76zI
Po "Belladonnie" Legendarnych Kropek, kolejny "jeden z najpiękniejszych utworów muzycznych". Tym razem Vangelis i końcowa część suity z albumu "El Greco".
Kiczowata ilustracja do tego cacka, jest tworem przypadkowym i z Vangelisem nie związanym
A tak a propos ostatnio polubilem nowszych Yesow, do do pewnego momentu sluchalem ich jedynie do plyty "Going for the one", do nowszych albumow nie moglem sie przekonac, a "cyferki" to w ogole mnie odstraszaly, choc je kiedys kupilem i postawilem na polce, bo byly w przecenie za 19.99
No Zenek, swego czasu próbowałem przepchać się nawet przez neo-Yesowy "Big Generator", a ten zamiast olbrzymiej maszyny, był jak pomiażdżony przez prasę terminator. Chyba najgorsza ich płyta...
"Drama" ? Daje się słuchać, kiedy nachodzi klimat na pop-rock z okresowymi wypadami (głównie Howe) w stronę popisów instrumentalnych. Dziwna jest ta muzyka - producencko niby dopieszczona, ale brzmienie perkusji nietentego. Jakoś tak się trzaska.
Najlepiej wypadł Steve Howe - drapieżny jak nigdy dotąd, tyle, że dziwny to kontrapunkt dla "metro-gejowatego" klimatu reszty. "Maszynowi Mesjasze" to przedziwny utwór - taki pomost między tym co nie tak dawno ("Going For The One") a popowymi zapędami Downessa.
Był jeszcze znany z kompozycji filmowych Trevor Rabin. Obsługiwał gitary w okresie cyferek. I tu dziwna sprawa - bo do dziś bardzo lubię słuchać "90-125" !!!
Uważam ją za jedną z najlepszych pop-rockowych płyt ever.
W latach 70-tych - dla nie znających zespołu - Yes miał w swym składzie jednego z najlepszych drummerów wszech czasów - Billa Bruforda. Prezentowali się muzycznie zgoła odmiennie niż powyżej:
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Gru 11, 2009 14:15
No i Close to the edge, ostatni album z Brufordem..
No ok, potem jeszcze na przelomie lat '80 i '90, ale mowimy o tym najswietniejszym okresie Yes.
http://w306.wrzuta.pl/aud...ose_to_the_edge
Bruford po tym albumie zdezerterowal do King Crimson i stworzyl wiele zajebistych rzeczy.
Od awangardowego "Lark's Tongues In Aspic"http://www.youtube.com/watch?v=Jl1CoQS2yz8
Poprzez Red
http://www.youtube.com/watch?v=1l2sfhrCFKM
Tomek, wiesz co to za plyta? Ciekaw jestem. A swoja droga, to czegos innego oczekuje po DT, na pewno nie odtworstwa i nagrywania coverow.
Ich ostatniej plyty do tej pory nie kupilem, nawet nie wiem jaki ma tytul.
ale koncert na torwarze rok temu - wypas.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zenek, dreamową wersję końcówki "języczków" pierwsze słyszę i powiem Ci, że interpretacja znakomita !!
Problem jednak w tym, co dobrze widzisz, że Dreamy cierpią na uwiąd kompozycyjny. To już nie są zapaleńcy - każdy z nich to człowiek-firma. Uprawiają ten swój cyrk, sztukę dla sztuki i tylko kopiują - nie powiem, świetnie im to idzie. Ja już od dłuuugiego czasu nie czekam na ich kolejną, najnowsza płytę. Jak nagrają coś minimalistycznego, bez popisów instruktażowo-cyrkowych, to daj proszę znać
Co do "Close to the Edge" - najlepsza jak dla mnie płytą Yes. Każdy szanujący się wielbiciel muzyki powinien z nią się zapoznać i albo zjechać z błotem, albo pławić się w zachwycie. Opinie neutralne są takie oślizgłe
Natchnąłeś mnie, by zerknąć w YT i znalazłem to, co podwójnie zyskuje na wartości, gdy widać, jak muzycy grają.
Niby nic, a jednak. No i łysol ze stickiem w łapach - bezcenne...
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pią Gru 11, 2009 21:36
Tomek, z czego jest ta wersja Elephant Talk?
Z Neil & Jack & Me?
mam w sumie to DVD, ale dawno nie ogladalem, jednak nie przypominam sobie by az tak dobrze ten utwor wykonali podczas ktoregos z koncertow z tej plyty...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zenon, właśnie nie mam pojęcia, wpadłem na to wykonanie przypadkiem. Spodobało mi się bardzo i nawet profesor - zawsze siedzący - Fripp się uśmiecha
Bruford we wściekle żółtej koszuli perrrfekcyjnie bawiący się rytmem i ogólna radocha.
Ten facet ma metronom w głowie bez dwóch zdań
Nie znalazłem linka do tego fragmentu z "Emannuelle" , ale obiecuję szperać do skutku.
ps: Bruford powiedział kiedyś, że jedynym zespołem, do którego mógł przejść z Yes, to King Crimson. No i nagrał z nimi sporo płyt, z czego "Larks Tongues in Aspic" oraz "Red", to moje osobiste pomniki odważnego poza-rockowego grania.
Tomek "Tom Bombadil" Budzyński nie może spokojnie na zadkach usiedzieć, ciągle coś kombinuje, a to przywoławszy duchy z czasów "Legendy", a to nagrywając album, który - mam nadzieję, okaże się polską płytą roku. Nazywa się "Freak" i jest to hybryda jazzoworockowopunkowodubowoawantprogrrockowometalowofolkowa. Będzie można usłyszeć m.in. saksofony, waltornię "Banana", gitary Brylewskiego (taak, z powrotem w Armii !! ), akordeon itd.
Już nie moge się doczekać. Na razie znam jeden utwór - jest obiecująco, nawet bardzo!!
ps: Wadą wydaje się być to, że Budzy zaśpiewał po raz pierwszy angielsku. Kaleczy straszliwie.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Gru 14, 2009 03:04, w całości zmieniany 1 raz
Ten thrashowy szlagier i minimalistyczna, kapitalna okładka "Among The Living" robiły na mnie wrażenie w czasie, gdy rżnęliśmy z kumplami w piłę na łąkach.
Czy coś się zmieniło teraz? Nic podobnego!!! Anthrax daję radę, a "Indians" jak Feniks, na nowo rześki i ożywia układ krwionośny niezmiennie efektywnie
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Gru 16, 2009 16:13
Kupilem sobie OPETH "Damnation"
Plyta swietna, od pierwszego przesluchania zaskoczylo.
Jeszcze jej nie skonczylem sluchac a juz wiem, ze to bedzie jeden z moich ulubionych krazkow.
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Moja wielka miłość do Opeth zaczęła się właśnie od tej płyty, zanim jeszcze poznałam Tomka. Słuchałam jej w kółko przez bardzo długi okres, potem zaczęłam pragnąć czegoś więcej, więc wyciągnęlam ze wszystkich innych płyt same tylko bezgrowlowe utwory. Ale i tego po jakimś czasu zaczęło być mi mało. Powoli zaczęłam sięgać po całą resztę...
"Damnation" jest perfekcyjna pod każdym względem. Na pewnym niezapomnianym koncercie w zapuszczonym chicagoskim Vic Theatre (lipiec 2003) zagrali tę płytę w całości, od początku do końca. Orgazm dla uszu! A że to jednak się działo w teatrze, to można było rozkoszować się muzyką na siedząco, co sobie niezmiernie cenię.
A ten utwór już do końca życia będę kojarzyć tylko i wyłącznie z Naszym Ślubem, bo m.in. służył jako "podkład" podczas ceremonii w USC:
http://www.youtube.com/watch?v=-gOfr7T4zAc
A znasz ich płytę "Still Life", też piękności...
Marishka
P.S. Marzy mi się by Akerfeldt wydał jakiś solowy (może nawet akustyczny) zestaw balladyjek... Mniamuśne by to było dla mojego ucha! Jest to jeden z moich ulubionych wokalistów wszechczasów...
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Gru 16, 2009 16:33, w całości zmieniany 3 razy
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Gru 16, 2009 16:35
Mam "Still life", ale jakos mi nie podchodzi..
Moze dlatego, ze to jedyny raz jak mnie oszukano na allegro. Mialo byc wydanie digipack, kartonik. Zaplacilem 45zl z przesylka, a okazalo sie, ze jest to wydanie "not for sale" dla dziennikarzy "za darmoche" (nie jestem po filologii, ale chyba dobrze zrozumialem kontekst).
Oczywiscie sprzedawca zapadl sie pod ziemie, przepadl jak g... w przerebel, jest lecz nie wiadomo gdzie - jak pszczolka Maja.
Chrzanic to..
Ja zaczynalem - UWAGA - od "Orchid".
Dziw, ze mialem ochote na wiecej
Potem bylo Deliverance, Ghosts Reveries i Still life wlasnie.
No i od dzis Damnation.
Co powinienem jeszcze stestowac?
Blackwater Park?
Ta najnowsza dorasta do Ghosts reveries?
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zaczekaj na opinię Eksperta, czyli Wielkiego Wielbiciela Opeth, czyli Tomka
W "Blackwater Park" znów maczał palce Steven Wilson. Mnie ta płyta "straszy". Uwielbiam okładkę, która (jak zresztą cała płyta) kojarzy mi się z długimi jesiennymi dojazdami do pracy o 6 rano, kiedy to miałam okazję obserwowac podobne widoki, a muzyka nie pozwalała zasnąć za kierownicą...
"Watershed" jest ok, chyba bardziej przystępny dla zwykłego słuchacza, niż inne płyty Opeth. Ten teledysk pewnie znasz:
Żeby to tylko Opeth Jeszcze był Jon Lord, Pain of Salvation (w chwili składania przysięgi), Focus chyba i coś tam jeszcze... Bo przecież to właśnie muzyka nas połączyła, nie mogło więc być inaczej
Marishka
P.S. znów napisaliśmy to samo w tym samym czasie z różnych końców miasta
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Gru 16, 2009 16:50, w całości zmieniany 1 raz
Zenon, wykorzystaliśmy miniaturkę z albumu "Moving Waves". Miała francuski tytuł i rozpisali ją Holendrzy na gitarę klasyczną i mellotron. Tyle o Focus.
Focus? Jaki utwor?
Tego pain of salvation nie znam, Jona Lorda takze.
Bylo jakies king crimson?
Crimsona nie było, ale żebyś wiedział - był na moim pierwszym ślubie jako pierwszy taniec pary młodej ("Walking on Air") . Poza tym Crimsoni nie mieli nic wspólnego z naszym z Tomkiem Związkiem
No więc było dokładnie tak:
1. Jon Lord "Miles Away" z boskiej "Beyond the Notes" - to był pierwszy utwór, którego razem słuchaliśmy z Tomkiem (on w radiu, ja przez net) będąc po różnych brzegach Oceanu i wspólnie komentowaliśmy na bieżąco... To był taki "nasz" utwór, tym bardziej, że byliśmy właśnie "miles away" od siebie...
4. Pain of Salvation "Driad of the Wood" z delikatnej i jakby nieco kobiecej "Remedy Lane" - przy składaniu przysięgi. Tomek rozkochał mnie w PoS i w sobie niemal jednocześnie, więc tych piękności nie mogło zabraknąć...
http://www.youtube.com/watch?v=LPNktD9ep0U
5. Jon Lord "The Mountain Sunset" z "Pictured Within" - trochę wzniosłości na koniec Ceremonii, zamiast oklepanego Mendelssohna. Tu mały fragmencik:
http://liebemp3.com/Lyric...t/download-mp3/
Zenon, podzielam Twoją radochę z "Damnation".
Mało tego, nie umiem znaleźć w niej czegokolwiek zbędnego. Nie dość, że w dyskografii Szwedów jest to album bardzo osobliwy - bo całkiem balladowo-rockowy, to składają się na niego kompozycje zupełnie opierające się krytyce. Wszystko tu jest przepracowane i pieczołowicie skomponowane - tak, by wysłać z płyty w kolumny to wszystko, co na innych płytach pełni rolę uzupełniającą dla potężnego metalowego soundu.
Na "Damnation" nie ma "Fe" w ogóle. To pokaz subtelności wykonawczej i zmysłu aranżacyjnego. Wyważone, przemyślane do bólu krótkie partie solowe, delikatny wokal Akerfeldta, Wilsonowskie dźwięki Lindgrena i umiejętnie artykułowana perkusja.
Perełka w dorobku Opeth.
Mam swoich faworytów. Nie da się kochać wszystkich kochanych dzieci tą samą miłością.
Ostatnio zmieniony przez M i T Śro Gru 16, 2009 20:42, w całości zmieniany 2 razy
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Gru 17, 2009 06:01
Właściwie to nie jestem entuzjastą tego typu muzyki, czy raczej sposobu na życie. Uważam że w większości to gorsze jest niż pop czy nawet disco polo, ale są wyjątki. Do tej pory kilka dosłownie rzeczy było dala mnie strawnych, ale to bardziej pod względem melodycznym (chociaż też trudno do końca dawać temu wiarę ze względu na samplowanie po prostu).
Aż tutaj niewiedzieć czemu dotarły do mnie słowa jednego
utworu:http://matex512.wrzuta.pl/audio/aYucqg6zpg9/paktofonika_-_wielka_gra
Wsłuchałem się co oni tam "gadają" i muszę powiedzieć że niby zbytnio sensu w tym nie ma ale chłopy mają rację, znaczy się na początku kiedy gadają co sądzą o Freudzie.
No a poza tym co najistotniejsze, jeżeli dobrze to rozumiem, jest tam wzmianka o Kwaśniewskim - dobrze, "a Religa to zerowa liga".
Ostatnio zmieniony przez ashkar Czw Gru 17, 2009 06:07, w całości zmieniany 3 razy
podobał mi sie ten gosciu gdy bylam jeszcze małolata, ten "hicior" odtwarzałam po milion razy z mojego "szpulowca"...
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Czw Gru 17, 2009 21:55
Ta piosenka to tak zwany klasyk. A nazwy zespołu bym też nie znał.
Iga [Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 18, 2009 11:17
A od kilku dni chodzi za mną piosenka ;"She's a lady" Toma Jones'a ,po tym jak urywek usłyszałam w TV.
http://www.youtube.com/wa...rom=PL&index=42
Na żywo też można sobie znaleźć nagranie,jednak wybrałam to,bo wydaje mi się,że jest "najczyściejsze".
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Pią Gru 18, 2009 12:26
A ja wciąż nie mogę "trafić" na ten kawałek o którym wspominałem.
Tom Jones. Ma facet głos, nie ma co.
Jakiś czas temu łaziła za mną nuta z tego kawałka http://www.youtube.com/watch?v=jlmTELeLRwI usłyszałem to na EUROSPORCIE w reklamie Arivy i jakby coś mnie uderzyło w łeb. Nie wiem czy słyszałem to w dzieciństwie.
W ogóle to fajnie jest mieć dobry sprzęt grający i fajne soczyste dźwięki. Ja przepadam za smyczkami i chórami, szczególnie takimi:
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Pią Gru 18, 2009 21:06
ashkar napisał/a:
A ja wciąż nie mogę "trafić" na ten kawałek o którym wspominałem.
Tom Jones. Ma facet głos, nie ma co.
Jakiś czas temu łaziła za mną nuta z tego kawałka http://www.youtube.com/watch?v=jlmTELeLRwI usłyszałem to na EUROSPORCIE w reklamie Arivy i jakby coś mnie uderzyło w łeb. Nie wiem czy słyszałem to w dzieciństwie.
W ogóle to fajnie jest mieć dobry sprzęt grający i fajne soczyste dźwięki. Ja przepadam za smyczkami i chórami, szczególnie takimi:
no askhar świetne kawałki , a smyczki sa świetne ale mnie przewde wszystkim powala ten śpiew , ta szczerość , zaśpiewać tak od serca to jest piękne....
to tez się świetnie słucha ....poza tym dumna jestem iż moje tereny gdzie zyje, Papież znał prawie na pamięć .... fajne uczucie...
http://www.youtube.com/watch?v=8aqQcrKaa4c
powinien być srogi acz litościwy w finale, bowiem ryło profanatora żywym być musi, by potomnym świadectwem służyć jako przestroga dla innych, którym marzy się przełomotowanie każdego wielkiego utworu muzycznego, by utworzyć dziwo na kształt niecnego i ohydę wzbudzającego dyskotekowego rynsztoku.
Przerabianie wielkich utworów muzycznych na modłę disco made in remiza, jest dla mnie nie do zaakceptowania.
ps: Ofiarami tego procederu padło mnóstwo pięknych nagrań, m.in. Camel - "The Snow Goose Theme", "Message in the Bottle" Police i wiele, wiele innych. Spróbuję poznajdywać i sparować z oryginałem.
REWELACJA !! Dodałbym tylko naturalne congas i bongas, wydłużyłbym nieco "hajhet" i dodał mocno funkujące bicie na gitarze (ustawionej raczej na czystym torze).
Tomek
PS; ...a Danny, nie mogłeś tego cacka umieścić w "Trainspotting" ?????????
O żesz cholera jasna, chyba wpadłem we własne sidła!!! Ponoć oryginalnie nagranie to wykonuje Toto. A doopa tam, podoba mi się, bo jest z klasą, a Toto jest zbyt cukierkowaty A poza tym, Sanchez to nie remiza-dance. Ech....
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Gru 19, 2009 18:31, w całości zmieniany 3 razy
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Gru 19, 2009 18:34
M i T napisał/a:
Jak się człowiek postara, nawet w muzyce dance, odnajdzie coś naprawdę wartościowego.
"inteligentna muzyka elektroniczna" - najlepsze lata mojego zycia jak dotad
clubbing do rana, imprezy pod golym niebem, wschody slona i miejsckie landshafty, powroty na bajkach, smiechawy i gagi, weed "pod papiezem", nie ma nic lepsiejszego
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
Swego czasu, na fali popularności muzyki alternatywnej, w Katolandzie powstał projekt Lenny Valentino, który tworzyli członkowie Ścianki i mało dla mnie interesującego Myslovitz.
Nagrali płytę "Uwaga jedzie tramwaj", która utonęła w czasie i mało osób ją pamięta. Za to wszyscy kojarzą Myslovitz. To niesprawiedliwe. Czemu?
To sami posłuchajcie, jak inaczej Rojka się słucha, gdy współtworzy muzykę nie tylko dla podlotków.
Na początku lat 90-tych na świecie znów pojawił się rock. Wraz z kolejną falą gitarowych riffów i punkowego wigoru, na scenach zawitał niejaki Chris Cornell dysponujący potężnym, męskim głosem. Wraz z grunge-owym zespołem Soundgarden, nagrali słynny "Badmotorfinger", a otwiera go ten wspaniały łomot:
ps: Flo, to Ty była klubowiczka? Nie jest mi to znane, podejrzewam, że okres w którym siedziałem po pubach, był okresem poszukiwania siebie w sobie - niefortunnym, zważywszy na ówczesne litry spitego przeze mnie piwa, wódki, win i wypalonej trawy.
Oczywiście, nie sugeruję, że miałaś tak samo...
Clubbing u mnie na starcie by odpadł, jest niezgodny z moją naturą.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Gru 19, 2009 21:46
M i T napisał/a:
Flo, to Ty była klubowiczka?
Bylo pieeeeeknie...
M i T napisał/a:
Oczywiście, nie sugeruję, że miałaś tak samo...
No swieta nie bylam. Wiele osob chyba przez to przeszlo.
M i T napisał/a:
Wraz z kolejną falą gitarowych riffów i punkowego wigoru..
Na to sie troche spoznilam...
_________________ Ostatecznie, wszystko co żyje, ma w środku jakąś kiszkę
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Nie Gru 20, 2009 01:39
Święta idą. Piękna tradycja nasza Polska rodzinna która już nie ta sama co dawniej. Niech będzie po Polsku, niech ten muzyczny hołd pozwoli nam choć myślami "do tych pagórków leśnych do tych łąk zielonych", wrócić do tego co najcenniejsze.
czy ktoś ogladał biograficzny film opowiadający o tragicznym życiu piosenkarki karen carpenter (link wyzej pokazuje jakim była talentem muzycznym) która przegrała z anoreksją? jesli nie, to polecam...
tu jest link do filmu
http://www.imdb.com/title/tt0097648/
krzysztof2 Pomógł: 25 razy Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 756
A w ogóle to warto sięgnąć po "The Mask And Mirror", "The Visit" oraz "The Book of Secrets" tej Kanadyjki - jak ktoś lubi takie prerafaelickie klimaty
Marishka
Iga [Usunięty]
Wysłany: Czw Gru 24, 2009 23:54
M i T napisał/a:
W klimatach zimowo-świątecznych
Marishka
Ciekawe...czyżby zimą przypadało jakieś ateistyczne święto ,o którym nic nie wiemy?
Pochwalcie się.Jakie to święto obchodzicie? Czyżby jakaś rocznica związana z Dawkinsem?
Ostatnio zmieniony przez Iga Czw Gru 24, 2009 23:55, w całości zmieniany 1 raz
Co do Queen: ładna miniaturka, nie zestarzała się (na tej płycie są lepsiejsze nagrania jak np. "Prophet Song"), ale nic szczególnego. Nie, bzdura: szczególny jest sposób, w jaki Brian May pokazuje onanistom gitarowym, że ten instrument może być czymś w rodzaju pędzla malarskiego.
Powyższy Scorpions? Lukier zalał mi skrzydła, zlepiły się i nie da rady odlecieć
Chyba nie kocham muzyki
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Gru 29, 2009 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 19:46
M i T napisał/a:
Co do Queen: ładna miniaturka, nie zestarzała się (na tej płycie są lepsiejsze nagrania jak np. "Prophet Song"), ale nic szczególnego. Nie, bzdura: szczególny jest sposób, w jaki Brian May pokazuje onanistom gitarowym, że ten instrument może być czymś w rodzaju pędzla malarskiego.
Powyższy Scorpions? Lukier zalał mi skrzydła, zlepiły się i nie da rady odlecieć
Chyba nie kocham muzyki
Tomek
Tomek czemu mi to robisz... lider scorpionsow ma przepiekny melodyjny głos....on gra glosem, jemu niepotrzebne sa instrumenty, jego glos to cala gama melodyjnych barw....
http://www.youtube.com/wa...feature=related
co do qeen to wiadomo ze brian may "sikorka" nigdy nie bedzie, "sikorka" niestety odeszla...
miales na mysli iz brian kiepsko radzi sobie z gitara? no nie mnie to oceniac, slabo sie znam...
Ostatnio zmieniony przez Molka Pią Wrz 21, 2012 15:50, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 19:57
czy w Polsce mamy podobej klasy zespoly muzyczne co qeen czy scorpions? tysiace ludzi na koncertach? u nas pod tym wzgledem jestesmy miernota i tyle....
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 19:59
Molka napisał/a:
czy w Polsce mamy podobej klasy zespoly muzyczne co qeen czy scorpions? tysiace ludzi na koncertach? u nas pod tym wzgledem jestesmy miernota i tyle....
A czy to ma jakieś znaczenie? Czy jeśli więcej ludzi przychodzi na koncert tym zespół jest lepszy? Czy jeśli więcej osób żywi się w dany sposób tym żywienie to jest lepsze?
P.S. Dla mnie Queen jest średnim zespołem, którego muzyka jest średnio pociągająca.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Wto Gru 29, 2009 20:01, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 20:11
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
czy w Polsce mamy podobej klasy zespoly muzyczne co qeen czy scorpions? tysiace ludzi na koncertach? u nas pod tym wzgledem jestesmy miernota i tyle....
A czy to ma jakieś znaczenie? Czy jeśli więcej ludzi przychodzi na koncert tym zespół jest lepszy? Czy jeśli więcej osób żywi się w dany sposób tym żywienie to jest lepsze?
P.S. Dla mnie Queen jest średnim zespołem, którego muzyka jest średnio pociągająca.
to dlaczego nasze rodzime zespoly odwolują co rusz koncerty bo brak chetnych? no w koncu ilosc chetnych jest jakims wyznacznikiem.... dlaczego madonny koncert nie zostal odwolany?? ano dlatego ze cale rzesze fanow mialo kaprys jej posluchac...
tutaj porownanie z zywieniem nie jest trafione, ludzie nie sa swiadomi, 80 % ludzi nie wie co to low carb czy dieta optymalna, hani sprobuj przeprowazic na ulicy sade i zadac proste pytanie, czy pan czy pani wie co to zywienie low carb? spotkasz sie z konsternacja....
oczywiscie Tobie moze sie podobac srednio, mnie bardzo, ja musze czuc jakas linie melodyjna, lubudubudu mnie nie pociaga...
Brian May jest W I E L K I M M U Z Y K I E M, z własnym, natychmiast rozpoznawalnym stylem.
Scorpions to nie był zły zespół, dopóki w jego składzie występował niejaki Michael Schenker. Szczególnie chodzi mi o dwa pierwsze albumy. Debiut może być sporym zaskoczeniem dla regularnego fana, ale mimo psychodeliczno-rockowo-jazzowego zadęcia, wg mnie, już się ta płyta zestarzała - pomijając jednak wszystkie partie instrumentalne, jakich autorem jest tam właśnie bodajże 18-letni wówczas Michael Schenker.
Oto próbka utworu tytułowego z debiutanckiej "Lonesome Crow"
Ciekawe, ilu fanów "Wind of Changes" słyszało, że Scorpionsi mieli kiedyś tzw. wyobraźnię A może to tylko kwestia mody na taką muzykę?
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Gru 29, 2009 20:17, w całości zmieniany 1 raz
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 20:19
Molka napisał/a:
czy w Polsce mamy podobej klasy zespoly muzyczne co qeen czy scorpions? tysiace ludzi na koncertach? u nas pod tym wzgledem jestesmy miernota i tyle....
Jak to nie, właśnie że zespół Kłinn u nas jest.
Ostatnio zmieniony przez ashkar Wto Gru 29, 2009 20:21, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 20:21
Molka napisał/a:
to dlaczego nasze rodzime zespoly odwolują co rusz koncerty bo brak chetnych?
Gdyby taka Edyta Bartosiewicz zrobiła comeback to miałabyś kupę chętnych, która poszłaby na jej koncert. Może mniej niż na Dodę, ale przynajmniej nie byliby to przypadkowi amatorzy muzyki.
Molka napisał/a:
no w koncu ilosc chetnych jest jakims wyznacznikiem....
dla mnie żadnym
Molka napisał/a:
oczywiscie Tobie moze sie podobac srednio, mnie bardzo, ja musze czuc jakas linie melodyjna, lubudubudu mnie nie pociaga...
Czytałaś tekst podpisu Waldka o prawdzie autorstwa Steinera - w pewnym sensie to samo tyczy się muzyki
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 20:24
Tomek pokracznie Cie zrozumialam z tym brianem, przeczytalam drugi raz ze zrozumieniem.... ale mimo wszystko wydaje mi sie ze fredi byl lepszy.... jakas taka haryzma bila od niego.... mial powera....
nie slyszalam tych utworkow scorpions które zapodales....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Wto Gru 29, 2009 21:24
Hannibal napisał/a:
Molka napisał/a:
teraz to tylko skandale mozna sobie poczytac na temat muzykow nic poza tym....
Nie wiem, nie czytam tego
Dla mnie liczy się to, co mi się podoba, bez względu czy podoba się to również milionom osób, czy też paru. Ganz egal.
i to sie chwali ... ja juz tutaj poruszalam ten temat, musialabym to odszukac, chyba nawet w tym dziale pisalam iz sa osoby ktore gustuja w tym czy tamtym tylko dlatego iz wypada....bo to w dobrym tonie jest....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 13:53
ashkar napisał/a:
Ciekawe o kim myślicie
jaki ciekawski .... a tak ogólnie to nie mozna pomyslec? przeciez istnieja osoby ktore wzoruja sie na innych poniewaz sami maja trudnosci.... ja tego nie oceniam, tak jest i tyle.... nie kazdy jest na tyle silna osobowoscia by kreowac rzeczywistosc po swojemu...
ashkar [Usunięty]
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 14:26
Osoby osobami, są tacy co się wzorują a jednoczesnie bardzo kre(jz)ują. Abu tacy co usilnie chco innych przekonać że są kreato/u/rami.
A spróbuj wejść im w słowo i z lekka wybij z z wielkim mozołem i trudem wielkim osiągniętej lichej pozerskiej siły to zaraz demoniczne ataki, toczenie piany i inne manifestacje złego.
hani ciekawa jestem ile latek miales gdy Samantha "krolowała" na listach przybojow u Marka Niedzwiedzkiego ...to byly piekne czasy, sobota godzina 20 "ucho zatopione w odbiornik", ktoz to tutaj pamieta...nieliczni...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Gru 30, 2009 22:18
ashkar napisał/a:
A spróbuj wejść im w słowo i z lekka wybij z z wielkim mozołem i trudem wielkim osiągniętej lichej pozerskiej siły to zaraz demoniczne ataki, toczenie piany i inne manifestacje złego.
przesadzasz askhar, weź wyluzuj , miej dystans a wszystko "zagra", brylować mozna na "salunach", albo z laską na basenie.....tutaj trzeba byc soba a inni to docenią...
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pią Sty 01, 2010 22:14
zenon napisał/a:
a wiesz moze jak sie nazywa utwor z czolowki "thug's workout"?
bardzo mnie sie podoba, chcialbym miec jakies mp3 z tym..
Poszukałem trochę i znalazłem.
Jest to kawałek Jadakiss ft. Styles P - "We Gonna Make It"
http://www.youtube.com/watch?v=hCCEQf0SL0U
we don't make it, we don't make, we don't make...
Ależ Viola, to niestety nie nasze z Marishką piękno.
To jest lukier, sztuczny miód... i raczej regularny kicz, cokolwiek to znaczy
Ale cholera, piszesz o romantycznym wieczorze przy świecach, a to zmienia jakby nieco profil. Już sam taki wieczór jest mocno ze mną na bakier, bo oczami wyobraźni widzę dłuuugi stół z grubego drewna i siedzących sztwyniaków przy dwóch jego krańcach lub rozpalony kominek, a przed nim dywanik z polarnego misia...
No i ostatecznie dochodzę w tym wyobrażeniu do czegoś w rodzaju screena z telenoweli o sukcesach kwadratowo-szczękowców i ich pokoleń w walce o lepsiejsze wyekspresjonowanie swego snobizmu.
Nie, nie...to nie pasuje ani do mnie ani do Żony. Romantyczny stół nie może mieć więcej jak m2 powierzchni, świece zostawmy w spokoju, a z głośników mogłoby wydobywać się np. to :
To jest git ! W naszych głośnikach nie jest w stanie zagościć nigdy jakaś Celina Dijonowa lub inny Michael Bolton. Chodzi mi o rozległy kontekst, w którym oni mogliby się ze swym lukrem zmieścić.
Kaśka ma nie tylko gitowy głos, ale i urodę
Jeśli już przy niej jesteśmy to warto napomknąć o tym, jak fizyk "wziął się z nią za bary" -
Cytat:
Jak fizyk z piosenkarką
Oczywiście psycholodzy to niejedyni naukowcy rzetelnie podchodzący do piosenek. Nie odpuszczają także fizycy. Najbardziej lubię sprawę starcia dr Simona Singha z moją ukochaną Katie Meluą w 2005 r. Fizyk i znakomity popularyzator nauk ścisłych kontra jedna z najpopularniejszych młodych brytyjskich wokalistek. W swoim przeboju "Nine million bicycles" opisywała miłość, używając różnych dużych liczb. W drugiej zwrotce śpiewała biedaczka: "Jesteśmy 12 miliardów lat świetlnych od krawędzi/ To domysły/ Nikt nigdy nie stwierdzi, czy to prawda/ Ale ja wiem/ Że zawsze będę z tobą". No i Singh się zirytował. W felietonie na łamach "Guardiana" najechał na Meluę, że "demonstruje ignorancję w sprawach kosmologii i brak zrozumienia dla metody naukowej". Co go tak rozwścieczyło? Otóż już w latach 80. ubiegłego wieku obliczano, że od dostępnych naszej obserwacji granic Wszechświata dzieli nas ok. 15 miliardów lat świetlnych (te same 15 miliardów lat jest także wiekiem Wszechświata). A w czasie premiery piosenki wiadomo było dość dokładnie, że jest to 13,7 miliarda. Ale to nic w porównaniu z frazą o domysłach. "To zniewaga dla stulecia postępów w astronomii" - pieklił się fizyk. "Wiek Wszechświata nie jest żadnym domysłem, tylko dokładnie zmierzoną wartością, poznaną z niespotykaną dotąd dokładnością! To nie subiektywne zgadywanki, które z czasem wychodzą z mody. Wyniki naukowe są efektem starań, by obiektywnie poznać rzeczywistość, choć wraz z upływem czasu bywają modyfikowane" - pisał rozeźlony Singh. I zaproponował, by Katie Melua śpiewała poprawną z naukowego i metodycznego punktu widzenia wersję: "Jesteśmy 13,7 miliarda lat od krawędzi/ obserwowalnego Wszechświata/ To rzetelne oszacowanie/ z dobrze zdefiniowanym błędem standardowym/ Naukowcy mówią, że to prawda/ jednak zaznaczają, że może ulec zmianom/ I w świetle dostępnych informacji przewiduję, że zawsze będę z tobą".
Co zrobiła piosenkarka? Pokazała klasę. Na antenie BBC powiedziała: - Rzeczywiście, powinnam o tym pamiętać, w końcu byłam w szkolnym kółku astronomicznym. Po czym zaprosiła Singha do studia i zaśpiewała jego wersję (zwracając tylko uwagę, że nieco trudno upchnąć wszystkie proponowane przez fizyka sylaby). Efekt był naprawdę... cóż, z pewnością naukowy. Posłuchajcie na: http://tinyurl.com/ydxwlta. W każdym razie Singh i Melua rozstali się w przyjaźni. I co, nie lepiej było tak od razu? Pozostaje mieć nadzieję, że już niedługo piosenki będą pisali prawdziwi zawodowcy. Na przykład zespół złożony z psychologa, genetyka i speca od fizyki cząstek.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Sty 02, 2010 15:50
M i T napisał/a:
Ależ Viola, to niestety nie nasze z Marishką piękno.
To jest lukier, sztuczny miód... i raczej regularny kicz, cokolwiek to znaczy
Ale cholera, piszesz o romantycznym wieczorze przy świecach, a to zmienia jakby nieco profil. Już sam taki wieczór jest mocno ze mną na bakier, bo oczami wyobraźni widzę dłuuugi stół z grubego drewna i siedzących sztwyniaków przy dwóch jego krańcach lub rozpalony kominek, a przed nim dywanik z polarnego misia...
No i ostatecznie dochodzę w tym wyobrażeniu do czegoś w rodzaju screena z telenoweli o sukcesach kwadratowo-szczękowców i ich pokoleń w walce o lepsiejsze wyekspresjonowanie swego snobizmu.
Nie, nie...to nie pasuje ani do mnie ani do Żony. Romantyczny stół nie może mieć więcej jak m2 powierzchni, świece zostawmy w spokoju, a z głośników mogłoby wydobywać się np. to :
To jest git ! W naszych głośnikach nie jest w stanie zagościć nigdy jakaś Celina Dijonowa lub inny Michael Bolton. Chodzi mi o rozległy kontekst, w którym oni mogliby się ze swym lukrem zmieścić.
Tomek
Nie będę więcej się znęcać obiecuje , wiedziałam że ten "lukier" przyprawi Cię o mdłości.... byłam ciekawa co napiszesz.....
kawałek Katie piękny, nie znałam go...
Nie jest tak iż ludzie na początku swojej drogi, spotykając się poznając mają identyczne preferencje, gusta itd., niewątpliwe im te różnice są mniejsze tym większa szansa na to by drogi którymi podążali skrzyżowały się, wspólne pasje , zainteresowania, poziom wiedzy zbliża to nie ulega wątpliwości, jednak wydaje mi się, iż jedna ze stron , ta silniejsza osobowość zawsze będzie starała się "przechylić z większym bądź mniejszym skutkiem szale na swa stronę"....
Pamiętam iż mój facet starał się zarazić mnie swoim repertuarem muzycznym, jazz i podobne temu klimaty, czynił to bardzo delikatnie, początkowo byłam znużona, z czasem jednak bardziej przychylna a potem złapałam się na tym i sama puszczałam jego kawałki słuchając je godzinami, nic na sile po prostu wydały mi się ciekawe, słuchanie ich sprawiało mi radość i teraz zastanawiam się czemu tak się stało? Czy dlatego iż są faktycznie dobre? Czy dlatego iż zasugerował mi je nie kto inny tylko on, jaki wpływ na kształtowanie naszych preferencji ma osoba którą darzymy uczuciem? Czy w ogóle możemy mówić tutaj o jakiejś korelacji? Wydaje mi się ze tak.... podejrzewam iż w dużym stopniu odbywa się to poza naszą świadomością....
Poza tym, nie krępuj się - zawsze ktoś skorzysta na linkowaniu. Wszyscy tu coś proponują i jest przez to fajnie. Najgorzej pisze się o muzyce na forach muzycznych, a tu jako wątek poboczny, świetnie się ten profil sprawdza. Chodzi m.in. o różnorodność gustów i brak zobowiązań
Ja na przykład nigdy nie polubię free jazzu, bo go nie czuję. Ponoć ten chaos jest poukładany, ale ja szczerze w to powątpiewam.
Z Marishką poznaliśmy się dzięki muzyce, a dokładniej - dzięki audycjom Piotra Kosińskiego z radiowej Trójki, który był łaskaw ostatecznie być świadkiem na naszym ślubem - przypieczętowując niejako mecenat nad naszym związkiem.
Mamy z Żoną podobne preferencje, podobnie muzykę "czytaliśmy" i "czytamy". Wciąż wpływamy na siebie, nieustannie wzbogacając się wzajemnie i dopingując. Liny nie przeciągamy, bo nie ma takiej potrzeby
Wciąż się jednak zastanawiam, czy bardziej kocham film czy muzykę. Co za schizofrenia!!
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Sty 02, 2010 17:36, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Sty 02, 2010 17:48
Ja na ten przyklad absolutnie nie zamykam sie na zaden rodzaj muzyki, ale sa pewne gatunki, ktore zupelnie nie odpowiadaja mojej estetyce (chamski pop, smooth jazz itp). Przechodzilam przez rozne fazy, i rzeczywiscie obecnego swojego chlopaka poznalam jak bylam mozno zasluchana w tech housach i electro i roznych takich rezajacych mozg, po czym nim bardziej sie do siebie zblizalismy, tym wiecej sluchalam jego klimatow, czyli folk/indie. Ale sa granice, zupelnie mnie nie kreci dajmy na to Morrisey, tutejszy bohater narodowy.
Co to, to na pewno NIE Zbyt mało jest takiej muzyki filmowej, która broni się poza filmem w którym została użyta. Można znaleźć perełki, ale to wciąż wyjątki.
Genberalnie jeśli chodzi o muzykę filmową, to najlepsza jest taka, której nie słychać, tzn,. taka, która tworzy doskonałe tło a nie próbuje wyleźć na pierwszy plan i przytłoczyć swoją pompatycznością cały film. Na przykład taka genialna muzyka była w "Descent", "Wind Chill", etc. Tarantino też zajebiście wykorzytuje muzykę, ale u niego jest ona raczej integralną częścią filmów, a nie tłem.
To tak na szybko ode mnie, bo Tomek zapewne podchwyci temat
Przypomniała mi się akurat ta fajna dziewczyna z gitarą - KAKI KING - kojarzy ktoś? W 2003 zachwyciła mnei swoją pierwszą płytą, potem jakoś nie śledziłam jej losów, ale widzę, że nadal ma się dobrze i wciąż tworzy piękne, melodyjne kompozycje:
Muzyczni "minimaliści", jak ja ich lubię Od japońskiego Mono, przez szkocki Mogwai po kanadyjski Godspeed You! Black Emperor (a propos muzyki filmowej, to znakomicie broni się ścieżka dźwiękowa do "28 dni później" autorstwa właśnie tych Kanadyjczyków - pamiętacie ten narastający motyw na początku? w 2002 taka muzyka była dla mnie ogromnym zaskoczeniem)...
Tym razem polecam "minimalistów" z krainy Kangurów, czyli doskonale zgraną Trójkę Brudasów:
No Kwiatuszku, GYBE nie byli autorami ścieżki do tego filmu. Nie było oryginalnej ścieżki, tylko szereg różnych nagrań! Po prostu wykorzystano w "28 Days Later" fragment dłuższej kompozycji Kanadyjczyków. Chodzi, jak doskonale pamiętasz i o czym napisałaś, o sceny, gdy bohater budzi się w opustoszałym Londynie. Potem były nagrania różnych wykonawców, zupełnie jak w "Trainspotting"
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 04, 2010 18:41
W pewnym sklepie internetowym (fan.pl) maja sporo promocji obecnie.
Radze zajrzec.
Kupilem wlasnie:
Bruce Dickinson - chemical wedding - 16zl
Helloween - Keper of the sever keys - 16zl
Opeth - Damnation - 27 (bedzie na prezent)
Opeth - Blackwater park - 27
King's X - Gretchen 27
King;s X - Faith hope love 27
ITD
jest procz tego Soundgarden - superunknown za 16zl i wiele innych, dalej przegladam.
Radze zajrzec, bo promocje sa ostre.
PS.
Sorry za kryptoreklame..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 04, 2010 19:39
Wlasnie kupilem 12 plyt w okazji na fanie
Helloween jednak nie kupilem, bo to straszne jeki, mniejsza o to, ze to klasyk..
Ale mam: Temple of a dog, Badmotorfinger, solowa plyte McLaughlina za 10zl, DVDaudio Franka zappy przecenione z 70zl na 15 (najwyzej sprzedam na allegro ).
Mozna wyhaczyc deep purple za 16zl, solowe plyty Dickinsona (a Chemical Wedding i Accident of birth sa na prawde na poziomie), jakies Cornelly, Thin Lizzy, King's X, Moody Blues i wiele wiele innych rzeczy.
Az musialem robic selekcje
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 04, 2010 21:12
Hannibal napisał/a:
zenon napisał/a:
Wlasnie kupilem 12 plyt w okazji na fanie
niektorym to sie powodzi
W grudniu - jak na studencki budzet - zarobilem kupe szmalu.
Nie planowalem tak obfitych zakupow, ale stary, jak widze plyty, ktore w empixie kosztuja 50zl, w media markt 40 ktore tu sa w przecenie za 16zl, to nie moglem sie powstrzymac...
Nadal sie zastanawiam czy nie nakupowac ze 20 plyt, ktore za dajmy na to miesiac sprzedam na allegro.
Bo moge w ten sposob sprzedawac plyty z utargiem 50% a i tak bede konkurencyjny..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Within Temptation "Utopia" - totalne zaskoczenie (dla mnie). A to dlatego, że moja przygoda z WT (i innymi sympho-goth-metalowymi kapelami typu Evanescence, Nightwish czy Lacuna Coil) zaczęła się i zakończyła gdzieś w latach 2003/2004. A więc moje kojarzenie WT było tylko takie jak poniżej :
A tu nagle jedziemy parę dni temu z Tomkiem autobusem, narażeni na mimowolne słuchanie RMFu, i co słyszymy? Ano właśnie piękny, melodyjny, zmierzający w kierunku popowym, zapadający mocno w ucho kawałek, czyli ten zalinkowany powyżej - "Utopia".
Nie cierpię tzw gotyckich bandów. WT nigdy nie słuchałem, bo to kiczo-badziew nie do zniesienia, podobnie jak Evanescence i tysiące innych, ale ... ten uroczy POPOWY przebój, powoduje u mnie ciarki na skórze, zwłaszcza gdy słucham refrenu.
A skoro czuję sympatię do metro-wampirzyn ze "Zmierzchu", to już lać na konwenans... bo "Utopia" zajebiście mi się podoba
Ale czemu ja się dziwię? Toż kocham muzykę Abby.
Tomek
ps: Ponad tzw emo-zjawiskiem, jakim jest infantylny goth, stoi duet Szwajcarów, znany pod nazwą Lacrimosa. Sami wyglądają jak transo-gejotwór, ale tworzą rzeczy PRZE-piękne i niezwykle porywające.
Oto przykład z albumu "Elodia" :
Chciałbym Wam przypomnieć o znanej w latach 70-tych grupie Nazareth. Nigdy nie skakałem z radości na brzmienie tej nazwy. Większość pamięta zespół głównie z miałkiego i fajansowatego przeboliku "Love Hurts" lub płyty "Hair of the Dog":
Grupa wykonywała tzw. rock and roll, cokolwiek to znaczy. Pełno na ich płytach przebojów topornych, hałaśliwych, właściwie bezsensownych. Ale jak każdy zespół i Nazareth ma na swoim koncie kilka perełek.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Pon Sty 11, 2010 01:32
M i T napisał/a:
Marishka pyta, czego konkretnie sluchasz Porkow?
Stupid Dream
Mam jeszcze in Absentia, Deadwing, fear of a black planet i jedzie do mnie z Kielcow najnowsza..
Na pewno kupie pozostale, tyle ze musze najpierw na nie zarobic. Mam taki zwyczaj, ze nie slucham mp3 zanim nie kupie jakiejs plyty, no chyba ze jest niedostepna etc, wiec innych nie znam procz tych 4..
Cytat:
Slyszales solowego Wilsona?
Myslalem, ze PT to nazwa projektu solowego Wilsona.. cos mi sie widocznie pokielbasilo..
Cytat:
MIAZGA !!!!
poprosze jakies tytul to zanabede..
Cytat:
King's X daawno temu sluchalem. Na marginesie: dzieki za dedykacje
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Zenon, jak już skompletujesz, to wyraź opinię o "Signify" (najlepszy wg mnie ich album) i koncertowej, DOSKONAŁEJ "Coma Divine".
Wilson prowadzi zespół Porcupine Tree. Jest też autorem projektów Blackfield, Bass Communion i No-Man. Wszystkie godne uwagi.
Poza tym, zajmuje się remasteringiem płyt King Crimson na życzenie Frippa ( ten zagrał u Porków na "Fear of a ..." i na albumie No-Man "Flovermouth"), odpowiedzialny jest za fortepian i produkcję "Blackwater Park", "Damnation" i "Deliverance" Opeth i przedostatnią płytę szwedzkiego Paatos.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 02:09
M i T napisał/a:
....Frippa ( ten zagral u Porkow na "Fear of a ..." ...
Na tej plycie goscinnie pojawil sie tez Alex Lifeson z RUSH
Pochwale sie, ze nie wiedzialem o tym z lektury "ksiazeczki" tylko poznalem po specyfice solowki, i dopiero potem potwierdzilem swoje odkrycie informacja z wkladki
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
grizzly [Usunięty]
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 15:20
M i T napisał/a:
Chciałbym Wam przypomnieć o znanej w latach 70-tych grupie Nazareth. Nigdy nie skakałem z radości na brzmienie tej nazwy. Większość pamięta zespół głównie z miałkiego i fajansowatego przeboliku "Love Hurts" lub płyty "Hair of the Dog":
8-) Moze on faktycznie "fajansowy" jest ale.........
dla mnie jest SUPER !!! Przypomina "misiem" pewna nadmorska knajpa,
dziewczyny i kumple. :viva: Tego sie nie "kupi" za ZADNE PIENIADZE!!! 8-)
To tak jak z zyciem ktorego nie mozna cofnac,
ale ono jest w nas! 8-)
Wielkie dzieki Drogi Tomaszu za przypomnienie wlasnie "Love Hurts"
Masz chyba jakies zdolnosci "paranormalne". :hah:
.
No to jasne, że o The Beatles nie da się zapomnieć!
Nie przepadam jednak za nimi, nawet ostatnio już nie tęsknię za znakomitą solową płytą Goerge'a Harrisona "All Thing's Must Pass" (Viola sięgnij, jak nie znasz).
Solowe płyty Lennona - nie potrafię już tego słuchać. The Rolling Stones - mógłbym do kilku rzeczy powracać, ale raczej do nagrań spokojnych, z wyraźną linią melodyczną, jak np. "Angel".
Polecam za to The Moody Blues, a zwłaszcza utwory skomponowane i zaśpiewane przez Justina Haywarda. Powszechnie znany i lubiany "Nights In White Satin", to nie wszystko i wcale nie najpiękniejsze/najlepsze.
Można sobie zrobić przepyszną składankę, w sam raz na tzw. romantyczne chwile, z takich płyt The Moody Blues jak: "On The Threshold Of A Dream", "To Our Children’s Children’s Children", "A Question of Balance", "Every Good Boy Deserves Favour" i "Seventh Sojourn" .
Pewnym problemem jest fakt, że ich płyty to "concept-albums" i poszczególne nagrania łączą się ze sobą jak np. w "The Wall" Floydów, co utrudnia tworzenie kompilacji.
Pytanie tylko, po co siekierować, jak w całości wspaniałe
ps: Np. "Nights In White Satin" w mediach istnieje jako singlowa wersja, a na płycie poprzedza go przepięknie recytowany wiersz i znakomita orkiestracja.
Bo Hendrix zawsze żyw. Poza wprowadzeniem orientalnych i klasycznych skali muzycznych i znacznym poszerzeniu możliwości brzmieniowych i technicznych (onanizm instrumentalny ) współczesnej gitary, to baza w rocku pozostała bez zmian.
No i już od dawna produkuje się seryjnie wiosła dla leworęcznych.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 17:24
Skoro grzebiemy w starociach, skoro mowa juz byla o koncept albumach i skoro wypowiada sie Tomek... To az nie wypada nie wspomniec o pewnej kultowej plycie THE WHO:
I na koniec:
Bruce Dickinson "The Tower"
W refrenie:
"lovers in the tower...."
(w sumie nie wiem co dalej, bo sie nie wsluchiwalem... Wiec moze to nieromantyczny niewypal)
http://www.youtube.com/watch?v=0kRzh6ji1KA
Przypominam, ze mozna te plytke kupic za 17zl nowke w promocji pewnego sklepu internetowego
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Nędza...
Ja nie mam nic przeciwko dobrym neolitycznym kawałkom, ale te które zapodałeś działają na mnie jak płachta na byka. Waldek zapodawał kiedyś jakieś info, że przy takiej muzie drzewa kiepsko rosną.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sty 12, 2010 23:25
No ale poprzednie kawalki byly dobre..
King Crimson - prima sort..
Bruce Dickinson - przystepny heavy metal swietny wokalnie, Yes - z popowych czasow, ale to klasowy zespol i dobry kawalek.
Jedynie Vader jest agresywny, mroczny.. Ale taki juz ich wizerunek. Sa dobrzy w tym co robia, to najbardziej znany polski zespol na swiecie do niedawna.. (kryterium: liczba sprzedanych plyt)
Wiec juz nie przesadzaj, jeden song z tych co dalem mozna zaliczyc do spowalniaczy wzrostu drzew..
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Na to byś ściągnął przynajmniej jakąś jewish-paleo lasię
A tak na serio - M I Ó D na moje uszy. Kiedyś nauczę się słuchać tych genialnych Szwedów. Jeszcze mam czas. Te nisssssko strojone gitary i perfekcja. Nie słyszysz tu Hanni pierwotnych rytmów natury? Nie słyszysz szamanów zaklinających konie ??
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Sty 12, 2010 23:49, w całości zmieniany 1 raz
Flo, ja swego czasu tym utworem "straszyłam" matkę (nie zapomnę jak z przerażeniem w oczach przybiegała z kuchni do mojego pokoju zobaczyć co się stało ):
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 01:34
M i T napisał/a:
Flo, ja swego czasu tym utworem "straszylam" matke (nie zapomne jak z przerazeniem w oczach przybiegala z kuchni do mojego pokoju zobaczyc co sie stalo ):
Pomógł: 191 razy Wiek: 40 Dołączył: 25 Lut 2007 Posty: 15904 Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 07:44
zenon napisał/a:
No ale poprzednie kawalki byly dobre..
Subiektywnie dla Ciebie - tak. Dla mnie nie.
M i T napisał/a:
Hannibal, nie znasz się na muzie
Tomku, tu nie ma co się znać. Wysłuchanie danego kawałku jest większą, mniejszą lub anty- przyjemnością. U mnie stosunek do ostatnich kawałków należy do tej trzeciej kategorii emocji.
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Śro Sty 13, 2010 08:23, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 18:52
M i T napisał/a:
Hanni, spoko Przecież dałem emotikonę.
Zresztą, natknąłem się ostatnio w necie na swojski komentarz na temat mojej skromnej osoby. Brzmiał "Tomkiewicz to rzadkiej urody palant i oszołom"
Więc, jakby kogoś uwierało, to se zawsze może ulżyć, czytając ów znamienity tekścik...
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 19:39
M i T napisał/a:
Ale ta Gepard to chyba wpędza w smutek, prawda? Znaczy się, tak mi się kojarzyła zawsze
Tomek
Teksty o zyciu, a zycie nie zawsze przypomina "wesole miasteczko".... wiesz Tomek mysle ze tak na prawde to jak odbieramy dany utwór zalezne jest od stanu naszych emocji, naszego nastroju, aktualnego stanu jakby to okreslic.... stanu naszego odbioru rzeczywistosci przekladajacego sie na nasz stan psychofizyczny, jesli jestesmy spelnieni, w miare szczesliwi w poczuciu bezpieczenstwa szeroko rozumianego, to utwór "smutasek" nie bedzie mial wiekszego negatywnego wplywu na nasze emocje, co najwyzej wzbudzi refleksje, natomiast jesli bedziemy stali nad tzw. "przepaścią zyciową", taki utwór moze "dobić" lub zaryzykuje stwierdzenie "pomóc" przetrawic negatywne emocje przyspieszyc stan przezycia czegos co "boli", by znów moc odnalesc się w świecie "żywych". Ja osobiscie reaguje tak iz w stanach kryzysu, puszczam "smutasy", mam potrzebe 'kisić sie' przez jakiś czas w tym "sosie beznadziei" po czym "oczyszczona" wracam na ziemie.... Znam ludzi którzy w takich sytuacjach słuchają "skocznych Polek" , coz jesli to przynosi ukojenie?
Poza tym wydaje mi sie ze np. ludzie zakochani sluchaja zupelnie innego repertuaru, ludzie agresywni innego, ludzie starsi jeszcze innego.... wszystko zalezy od tego co "siedzi gleboko w srodku" nas samych....
Ja jako (próbująca pisać własne dramatyczne wiersze) nastolatka w kółko zasłuchiwałam się tylko i wyłącznie w 2 utworach Geppert, oczywiście tych najbardziej znanych i nagradzanych:
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 20:05
M i T napisał/a:
Ja jako (próbująca pisać własne dramatyczne wiersze) nastolatka w kółko zasłuchiwałam się tylko i wyłącznie w 2 utworach Geppert, oczywiście tych najbardziej znanych i nagradzanych:
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Sty 13, 2010 20:10
M i T napisał/a:
Ja jako (próbująca pisać własne dramatyczne wiersze) nastolatka w kółko zasłuchiwałam się tylko i wyłącznie w 2 utworach Geppert, oczywiście tych najbardziej znanych i nagradzanych:
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 15:30
Nooo...
Nie jestem na bierzaco, ale nawet lubie Scianke, chociaz brzmia troche jak amerykanskie indie, the Shins czy Deerhunter (same rzeznicze konotacje, heh).
http://www.youtube.com/watch?v=zu3y4WWQ7Bo
(Pasuje mi to brzmienie do dni takich iscie "weekendowych" jak dzis - nie przestaje padac nawet na minute.)
Zenek, tu masz coś w okolicy Vadera (luźne skojarzenie), od strony perkusyjnej. Jak widać, siła mięśni nie liczy się tu tak bardzo, jak sprawność, technika, umiejętność.
Nie lubię tego rodzaju gry, nie przepadam za zespołami pokroju Vader czy Behemoth, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że by tak grać, trza grać umieć. To nie Vanessa Paradis, to muzyka
"La Villa Stangiato" znam praktycznie od dziecka. Usłyszawszy pierwszy raz, móździor mi się zagotował, bo myślałem, że jedyne rockowe trio wtedy, to był Budgie.
Ale wersję wizualną fragmentu tego instrumentalnego cacka w rok po wydaniu "Hemispheres" zobaczyłem dopiero dzisiaj !!! Alex Lifeson jak nigdy potem w DOSKONAŁEJ formie. Goście grają, jakby kilka godzin później w ziemię miał meteoryt, a oni muzyką mieli go rozkwasić. Ech, instrumentalne utwory Rush to zawsze był orgazm i klasa.
Tu powyższe nagranie dopieszczone w studio. Dla tych, co nie znają - otwiera je pięknie spanish guitar. Fucking avesome !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Fragmenty przypominają mi trochę soundtrack do Munhuntera
ogólnie rzecz biorąc jest to coś, czego mogę z przyjemnością posłuchać, ale musi być odpowiedni nastrój
_________________ Don't buy into mono-dimensional training regimens. Exercising should reflect how rich and varied life is. #MovNat
Ostatnio zmieniony przez Hannibal Sob Sty 16, 2010 20:23, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Sob Sty 16, 2010 20:08
M i T napisał/a:
Zenek, tu masz cos w okolicy Vadera (luzne skojarzenie), od strony perkusyjnej. Jak widac, sila miesni nie liczy sie tu tak bardzo, jak sprawnosc, technika, umiejetnosc.
Nie lubie tego rodzaju gry, nie przepadam za zespolami pokroju Vader czy Behemoth, ale doskonale zdaje sobie sprawe, ze by tak grac, trza grac umiec. To nie Vanessa Paradis, to muzyka
Jasne, majstersztyk filmowy
Natomiast Iron Butterfly - całą tą płytę - znam na pamięć. Kiedyś bardzo często tego słuchałem. Troszkę pachnie lamusem, ale kompozycja tytułowa kapitalna.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Sty 16, 2010 21:01, w całości zmieniany 2 razy
Chodzi Ci o "The Incident"? A 11-minutowy "Time Flies" Ciebie też nie porwał? To ulubiony utwór Tomka z tej płyty. A mnie zachwyca środkowa solówka i niemal pinkfloydowski mrok (jak z epoki "Echoes") w tym utworze.
Generalnie nie jest to do słuchania jako "tło", bo wzbudza dużo emocji, jest zróżnicowana i raczej trudna w odbiorze.
Jeśli chcesz wpadających w ucho Porków, to sięgnij po "Signify". Albo koncertową "Coma Divine" (z okresu właśnie "Signify"). To zupełnie inna bajka.
Co do moich osobistych faworytów, to na 1m miejscu na zawsze pozostanie "In Absentia", a to głównie dlatego, że mam do tej płyty sentyment i... wdzięczność. Stała się swego czasu swoistym katalizatorem mojego "przebudzenia" i zmian. Uwielbiam też "Stupid Dream" i jej siostrę syjamską (w moim odczuciu) czyli "Lightbulb Sun" (uważam je za swoisty muzyczny dyptyk), pięknie się uzupełniają. "Deadwing" jest w porządku, szczególnie ze względu na dwie przepiękne suity. Ale takiego przesłodzonego "Lazarus"a to bym jednak wywaliła stamtąd. "Fear of the Blank Planet" nie porwał mnie jakoś szczególnie, chociaż i tam można znaleźć perełki.
Wczesne Porki, to już w ogóle osobny temat Ale mają swój urok.
To tyle na razie ode mnie.
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Wto Sty 19, 2010 18:44, w całości zmieniany 1 raz
Zenon, sam nie mogę się zabrać za ten album, wydaje mi się być słaby.
Za to solowy Wilson - KAPITALNY !!!!!
Wystarczy za rekomendację, że faktycznie przewędrował muzeum swego muzycznego życia na "Insurgentes".
Ja, kiedy usłyszałem tytułowy "Insurgentes", a właściwie jego końcówkę - przewspaniały motyw, jaki zapada na wieki w pamięć - wiedziałem, że to jest TO Zresztą, polecam ten utwór nie tylko Tobie Zenon:
Właściwie Steven Wilson jest dla mnie i Marishki kimś w rodzaju Morrisona tych czasów, z tym że bez ćpania, chlania, bełkotu, niezrozumiałej poezji post-kwasowo-alkoholowej i tego pędu do samozniszczenia.
Wielka postać świata muzyki. Człowiek niezwykle inspirujący. Jego - na przykład - emocjonalna, pełna SENSU gra na gitarach, odpowiada mi chyba najbardziej. Jak słucham np. Pietruchy, to w większości przypadków, mam wrażenie, że zamiast muzyki i uczuć w niej zawartych, słyszę wprawki.
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Wto Sty 19, 2010 20:28
Mam tez Opeth Lamentations -
Przesluchalem 3 utwory z Damnation, obejrzalem fragmenty tego dokumentu.
Wilson ma zajebisty akcent, nie wiem czemu ale troche mnie smieszy. Mniejsza o to.
Jest taki moment, gdy Micheal spiewa, Stephen siedzi przy konsolecie. Tak od niechcenia bierze gitare i robi wariacje wokol motywu ktory w tym czasie leci. Kurcze, chcialbym miec taka sprawnosc i moc tak spontanicznie, swobodnie uzywac instrument..
No i fajni sa ci Urugwajczycy, troche moglem sie podbudowac, bo sa chudsi chyba nawet ode mnie.
Swoja droga - waze teraz 70kg, w zeszlym roku o tej porze - 78kg.
Ale wychudlem do diaska...
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Jest taki moment, gdy Micheal spiewa, Stephen siedzi przy konsolecie. Tak od niechcenia bierze gitare i robi wariacje wokol motywu ktory w tym czasie leci. Kurcze, chcialbym miec taka sprawnosc i moc tak spontanicznie, swobodnie uzywac instrument...
Dlatego staram się nie słuchać onanistów-wirtuozów (jak Vai, Satriani, Becker, Gilbert itp) - dawkuję ich sobie jak lekarstwo. Coś jak Hannibalowe haje
Wolę słuchać grających z SENSEM. Dla przykładu, więcej pobieram od Człowieka w Czerni:
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Sty 20, 2010 19:10
no jeszcze Joy Division - nie wiem, czy wspominalam ze film "Closer" to dla mnie czolowka ostatnich lat, chociaz znam takiego wrazliwca, ktory bal sie obejrzec
http://www.youtube.com/wa...feature=related
"day in, day out....."
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pią Sty 22, 2010 18:09
Aha, zly warnerbros zablokowal w Polszy. Nic straconego, podejrzewam, ze Tobie by Hani nie podeszlo. Chodzilo o zespol Babes in Toyland - cala plyta Fontanelle. Made my day. Bo wiesz "girls just wanna have fun"
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Sty 24, 2010 00:36
No wiem, ze nie wszyscy, ale wiekszosc ladnych chlopcow, ktorzy spiewaja ladne "piosęki" wpisuje sie w ten schemat, mowie wam... Ten Daniel rzeczywiscie szczery i swojski, ale nie w moim typie
Flo, powyższy kawałek po prostu świetny!! Zenek, posłuchaj sobie.
Szkoda tylko, że wokale bardzo "czarne" (choć muzycy wcale nie muszą być Murzynami). Rzadko kiedy znajduję przyjemność w murzyńskiej sferze wokalnej, choć taki np. David Coverdale, którego uwielbiam, czerpał z czarnoskórych wokalistów garściami.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pon Sty 25, 2010 23:19
Cieszem sie, ze sie podobal.
Czarne wokale... Nie wiem, jakos tego nie slysze. To znaczy muza jest "czarna", bo band jest czarny - "Kabu Kabu", afryka dzika, ale sam Jimi jest white-ass, jako ze narodzon w Finlandii
btw, kiedys tez nagral plyte z polska orkiestra, i potem koncertowal z 3 osobowym bandem bodajze, nawet bylam na nich w jazz cafe, bylo przednio.
Ja się załapałam bodajże w 2000 w "Windy City" (chyba w ramach prezentu urodzinowego) i byłam mile zaskoczona. Podchodziłam całkiem sceptycznie do tego rodzaju performansu, bo to nie był mój typ zabawy, ale jednak przeżycie było "pierwszoklaśne", niesamowita energia, totalne wariactwo na scenie i wśród publiczności (m.in. polewanej farbą i zarzucanej papierem toaletowym). No i ta muzyka! Pod koniec lat 90. kiedy BMG dopiero zaczynali swoją działalność to wszystko było takie inne, "progresywne" nawet powiedziałabym
Mam ich 2 płyty: "Audio" i "Complex" (z udziałem różnych zaproszonych wokalistów), jak ktoś lubi takie perkusyjne klimaty, to polecam.
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pią Sty 29, 2010 00:31, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Pią Sty 29, 2010 00:50
Nie bylam na nich, nawet nie wiedzialam, ze to daja w blondynie, ogolnie sporo mnie omija, nie szwedam sie od jakiegos czasu. Niebawem pewnie bedzie trzeba znowu zaczac.
Jak do mnie przyjedziecie, to mozemy sie wybrac Ogolnie ja nie mam nic przeciwko "rewiom" i roznym takim, swego czasu sporo tego zaliczalam, bo bujalam sie z takim kolega, ktory jest weekendowym tatusiem jednego przesympatycznego 10-latka, no to w weekendy, wiadomo, teatry, przedstawienia, tanczacy Monkowie, itp...
No to jeszcze raz Anthrax, tym razem z albumu, który został zjechany przez tzw. dawnych, zaciekłych, fanatycznych fanów - a jest bardzo fajny, świetnie zagrany i na temat. Kwiatuszku, może jednak się przekonasz ?
Właśnie z niej, rasowy przebój (chyba nawet był swego czasu u Niedźwiedzia na liście):
Zaś w możemy wyczytać coś, co wzbudza pewien szacunek:
Cytat:
W 2001 roku grupa była celem ataku mediów amerykańskich w związku z szeregiem zatruć wąglikiem w USA (po angielsku Anthrax to właśnie wąglik). Zespół próbowano zmusić do zmiany nazwy, ale muzycy tego nie zrobili.
A propos zmiany nazwy tak, pamiętam tę paranoję Anthrax nie dał się zmanipulować, natomiast taki Dream Theater owszem. Natychmiast zmienili okłądkę do "Live Scenes From New York", bo taka:
ponoć była zbyt "kontrowersyjna" po 9/11. No coż, DT są przecież mainstreamem i muszą się dostosować do wszelakiej poprawności.
Ale CZAD! Normalnie impreza na scenie. I daje się tego szczekania słuchać, gdy towarzyszą mu thrashowe gitary (czytaj: tłumione akordy). Można zobaczyć, że prócz legendy thrashu na scenie miota się ICE-T z długimi kudłami.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Lut 02, 2010 22:05
http://www.youtube.com/watch?v=6LBCqG0YnTM http://www.youtube.com/watch?v=-ePdc48-E9c
Jaka szkoda, ze Arctic Monkeys najwyrazniej wyrosli z nastoletnosci (moj poziom ) i nigdy juz nie nagraja tak fantastycznej plyty jak "Favourite Worst Nightmare" czy nawet "Whatever People Say I Am, That's What I'm Not". Ostatnia (Humbug) jest spoko, ale to juz nie to samoo, nie ta energia, nie ten bit, nawet slowa stracily na prostolinijnosci, i wszedzie te metafory i ę i ą.
Flo, a znasz grupę Dredg? Nie pamiętam, czy tu cokolwiek wklejałem, ale warto sprawdzić, czy album "El Cielo" (porywający i naprawdę piękny) nie zechce zagościć na długi czas w odtwarzaczu.
Próbka otwierająca płytę. Video clip to chyba ktoś se sam dorobił. Zresztą, nieważne.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Śro Lut 03, 2010 07:36
Nie znalam. Ladne, leniwe dzwieki.
Tak na marginesie, rock progresywny (?) to jest chyba dla troche wiekszych Dieci, moze kiedys do tego dorosne. I do death metalu.
Zwróćcie uwagę na to, co promuje się przy okazji np. rozdania nagród dla tandeciarzy, czyli Grammy. To dość źle rokuje i wiele mówi. Może to nawet nie jest post do tego działu?
Viola, mam nadzieję, że opacznie nie zrozumiałaś mojego ostatniego posta?
Po prostu nie chcę mi się za każdym razem dopisywać frazy o zgodności z wizją Orwella bądź Huxleya. Żeby nie było, wyprzedzając niejako ewentualne zarzuty - w clipie z Grammy nie chodzi o promocję blondynek
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 06, 2010 08:06
M i T napisał/a:
Viola, mam nadzieję, że opacznie nie zrozumiałaś mojego ostatniego posta?
Po prostu nie chcę mi się za każdym razem dopisywać frazy o zgodności z wizją Orwella bądź Huxleya. Żeby nie było, wyprzedzając niejako ewentualne zarzuty - w clipie z Grammy nie chodzi o promocję blondynek
Tomek
nie bardzo kapuje o co Ci Tomek biega czemu uwazasz iz moglam odebrac ten clip jako promocja blondynek?, moj clip ponizej Kossowskiego? przypadek....
a z Orwellem skojarzyl Ci sie patrzac na asyste tej latynoskiej pieknosci? pytam z ciekawosci....
No to cieszy, że się myliłem.
Ano fakt, chodzi o asystę tej kobiety - dla mnie zupełnie nie atrakcyjnej, tak na marginesie. Latynoski i np. murzynki generalnie nie leżą w moim guście
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Sob Lut 06, 2010 12:44, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 06, 2010 13:10
M i T napisał/a:
No to cieszy, że się myliłem.
Ano fakt, chodzi o asystę tej kobiety - dla mnie zupełnie nie atrakcyjnej, tak na marginesie. Latynoski i np. murzynki generalnie nie leżą w moim guście
A tego brytyjskiego "złodzieja ananasów" już zapodawaliśmy? Nie wiem, jakim cudem umknął, ale warto się przysłuchać, szczególnie płycie "Variations on a Dream" (dla mnie - ich najlepsza), jak ktoś lubi takie klimaty.
To jest obraza Religii i Wiary, to jest bezczeszczenie swietego symbolu krzyza! 8-)
To jest jakies "szatanistyczne" i nie dziwota,
ze ludzie jak sie takich "makabrycznosci nasluchaja i naogladaja"
to pozniej ziona "egalitarna filozofia" zamiast w starych "tanich-sowkach"
odparzac sobie giry "w maratonach" :hah:
.
No Hannibal, trza tego co podałeś, posłuchać, bo wśród zazwyczaj miałkiego chill out'u, można znaleźć niezłe perełki.
Wracając do grupy Slayer. Ten leciwy już zespół i cokolwiek legendarny, ma w swym składzie jednego z najlepszych perkusistów na naszym globie, Dave'a Lombardo. Facet nie poprzestał na muzyce z kuźni i ochoczo zabrał się za - jak zwał tak zwał - awangardę, współpracując z takimi legendami, jak np. Peter Firth czy z szalonym Mikiem Pattonem (Faith No More, Fantomas, Mr Bungle).
tylko nie piszcie ze glupiutka w plastiku , bo majac 4 lata grala na fortepianie , w wieku 13 pisala utwory , w wieku 17 lat zostala przyjeta na prestizowy uniwersytet muzyczny w NY ,
a i to ona pisala utwory dla tych najbardziej znanych i jakze lubianych wielkich piosenkarek div ktorymi sie tak swiat zachwyca
tylko nie piszcie ze glupiutka w plastiku , bo majac 4 lata grala na fortepianie , w wieku 13 pisala utwory , w wieku 17 lat zostala przyjeta na prestizowy uniwersytet muzyczny w NY ,
a i to ona pisala utwory dla tych najbardziej znanych i jakze lubianych wielkich piosenkarek div ktorymi sie tak swiat zachwyca
carbon no utworek energetyczny , tylko czasami odnosze wrazenie iz doczekam czasow kiedy to wokalistki beda zywcem zdzierac z siebie skore co by dostarczyc publice wrazen, w nadpobudliwyi, neurotycznymi usposobieniami w muzyce czesto przychodzi sie konfrontowac, co za czasy...
widzisz Molcia Lady Gaga to zwykla dziewczyna z dobrej wyksztalconej rodziny i jak pisala utwory np dla Beyonce(choc razem pozniej nagraly piosenke jak juz lady gaga byla znana) czy innych div, zadna paniusia reki nie wyciagnela by ja wylansowac bo kto by dla paniusi wielkich pisal teksty , dopiero jak napisala pare dla Akona ten ja zauwazyl , a niestety ze gosc wie jak jest na rynku muzycznym musial ja ubrac w plastic i nieco obnazyc by moc ja wylansowac , a dlaczego Gaga bo jeden ze znanych muzykow powiedzial ze jej glos przypomina mu Freddiego Mercury jak spiewal radio ga ga i z tad Ga GA
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 13, 2010 17:52
carbon napisał/a:
widzisz Molcia Lady Gaga to zwykla dziewczyna z dobrej wyksztalconej rodziny i jak pisala utwory np dla Beyonce(choc razem pozniej nagraly piosenke jak juz lady gaga byla znana) czy innych div, zadna paniusia reki nie wyciagnela by ja wylansowac bo kto by dla paniusi wielkich pisal teksty , dopiero jak napisala pare dla Akona ten ja zauwazyl , a niestety ze gosc wie jak jest na rynku muzycznym musial ja ubrac w plastic i nieco obnazyc by moc ja wylansowac , a dlaczego Gaga bo jeden ze znanych muzykow powiedzial ze jej glos przypomina mu Freddiego Mercury jak spiewal radio ga ga i z tad Ga GA
no wlasnie w takich czasach zyjemy gdzie "plastik" jest tredny , zastanawiam sie kiedy nastapi zwrot do normalnosci, gdzie promowac sie bedzie naturalnosc, powsciagliwosc w eksponowaniu sexualnosci, czy tzw. rewolucja sexualna ktora w Polsce przezywa swoje apogeum nigdy nie przestanie ekscytowac?
Właśnie słuchamy wywiadu z Ireną Jarocką. Kobieta wspaniale się starzeje - to wniosek z przeglądu fotosów!
Od razu przypomniałem sobie, że to ona jest wykonawcą jednej z najbardziej uroczych piosenek ever, które barrdzo kojarzą mi się z fajnymi chwilami dzieciństwa.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 14, 2010 13:59
M i T napisał/a:
Właśnie słuchamy wywiadu z Ireną Jarocką. Kobieta wspaniale się starzeje - to wniosek z przeglądu fotosów!
Od razu przypomniałem sobie, że to ona jest wykonawcą jednej z najbardziej uroczych piosenek ever, które barrdzo kojarzą mi się z fajnymi chwilami dzieciństwa.
no Tomek przepiekny utwór, w czasach gdy bylam malolata Jarocka byla dla mnie boginią, do dzis ja podziwiam, czas dla niej jest baaardzo łaskawy to fakt.
widzisz Molcia Lady Gaga to zwykla dziewczyna z dobrej wyksztalconej rodziny i jak pisala utwory np dla Beyonce(choc razem pozniej nagraly piosenke jak juz lady gaga byla znana) czy innych div, zadna paniusia reki nie wyciagnela by ja wylansowac bo kto by dla paniusi wielkich pisal teksty , dopiero jak napisala pare dla Akona ten ja zauwazyl , a niestety ze gosc wie jak jest na rynku muzycznym musial ja ubrac w plastic i nieco obnazyc by moc ja wylansowac , a dlaczego Gaga bo jeden ze znanych muzykow powiedzial ze jej glos przypomina mu Freddiego Mercury jak spiewal radio ga ga i z tad Ga GA
Co to znaczy musiał? Jeżeli musiał ją lansować to znaczy że typowy PLASTIK do kwadratu.
A co do tych DIV dla których ta Zgaga pisała wielkie przeboje to kto, bo ja czytam że ona pisała dla Britney Spears. Niech zgadne które kawałki - Womanizer?
Carbon ile ty masz lat? 34? Na szczęście ja w twoim wieku będę już przynajmniej ciutkę bardziej zorientowany.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Lut 14, 2010 15:46, w całości zmieniany 1 raz
Parasolki kojarza mi sie z nieco zabawnym wydarzeniem . Ladnych pare lat temu Jarocka zawitala w moje rejony na wystepy po polskich klubach , no i znajomi ktorzy wybrali sie na koncert zdaje sie weszli akurat na parasolki i co zamiast tlumu poloni ,kilkunastu podchmielonych polakow obracalo sie wokol wlasnej osi sipiewajac z Krystyna parasolki . parasolki , , zreszta calkiem podobnie rzecz sie miala z Krawczykiem ktory robil na dachach a w weekendy grywal w spelunkach , a w Pl zapowiadaja go ze koncertowal w USA , nagral plyte itp . Smiac mi sie chce bo te wszystkie gwiazdy polskie to koncertuja w usa w polskich klubach gdzie sie obficie leje gorzala , albo w przykoscielnych salach , lub przyszkolnych aulach po to by troche $$$ zedrzec z polonusow dajac marne wystepy bez odpowiedniego naglosnienia i akustyki a bilety na koncert rozprowadzaja polskie sklepy jako dodatek do kielbasy (oczywiscie w cenie 30-50$) , a pozniej te gwiazdki w pl sa zapowiadane ze dawaly koncerty w usa i kazdy mysli ze moze w madison sqer garden , albo radio citi miusic hall .
rakash chlopcze znasz jakis jezyk obcy czy czytasz ta sieczke co ci serwuje brawo girll czy super express ,
wiec zamiast siedziec na zadupiu i w stolek przyjedz do usa naucz sie jezyka poczytaj troche fachowej literatury muzycznej a pozniej pisz
tym czasem zamiast glupio polemizowac ze mna napisz do twojej znajomej Igi i obmyslcie kolejna teorie spiskowa np ze Molka to carbon po zmianie plci albo odwrotnie
ps chlopcze smalec juz ci calkiem do glowy uderzyl , wiec proponuje na odwyk zapisac sie do wegetarian .
Ostatnio zmieniony przez carbon Nie Lut 14, 2010 16:04, w całości zmieniany 1 raz
Marudzisz. Nikt kto jest po prostu talentem nie potrzebuje lanserki. Lansuje się w świecie showbussinesu ktoś kto chce zdobyć popularność. I tak właśnie jest z Lejdi Zgagą, a ty tutaj tworzysz teorie o tym jaka to biedna niedoceniona chodząca wielkość.
Nie czytam żadnej "fachowej" prasy muzycznej bo zwyczajnie mnie to nie interesuje, nie ekscytuje i nie podnieca.
Takich Lejdi Zgag są tysiące, miliony i można je lansować na lewo i prawo. Problem tylko właśnie w tym że trzeba włożyć sporo czasu i pieniędzy a efekt nie jest murowany. Tym niemniej ludzie próbują. Mają możliwości to próbują i tyle. Lady Zgaga, Britney Spears, Fergie, Beyonce, Rihanna itd. itp. mało mnie to obchodzi rzeczywiście. Piszę tylko w kwestia formalnej, nie m a się czym podniecać.
Michał Wiśniewski też jest niezły, a Łągwa Jacek komponuje lepiej od Lejdi Zgagi.
A teraz pozwolisz że pójdę posłuchać sobie czegoś nieplastikowego i niewylansowanego na siłę, ale czegoś co się samo wylansowało swoim graniem.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Nie Lut 14, 2010 16:25, w całości zmieniany 2 razy
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem teledysk do utworu "Prison Sex" grupy TOOL - jednej z najważniejszych w moim muzycznym świecie - wiedziałem, że mam do czynienia z czymś duuużo większym niż tzw. video clip.
Gdy pojawił się kolejny, ilustrujący "Sober", oznaczało to już wyraźnie zarysowany i konsekwentny styl, który z miałkich zazwyczaj teledysków, tworzył sztukę z najwyższej póły, a mnie przekonał, że jeśli istnieje na tym świecie zespół, który nierozerwalnie łączy się swą muzyką z odpowiednio dobranym materiałem filmowym, to jest to TOOL. I jeśli coś się kojarzy z ich filmowymi ilustracjami, pewnym jest, że TOOL był bazową inspiracją
Jaka jest muzyka tego zespołu? Smutna i bardzo potężna. Dość skomplikowana czasami. Gęsta i doskonale skomponowana. Raczej nie zawiera żadnych partii solowych. Muzycy stawiają na dynamikę, moc, klimat. Serwują potężną dawkę emocji. Technicznie jest to doskonałe. I jeszcze jedna cecha: goście grają bardzo skomplikowane rzeczy w ..hmm, prosty sposób. Nie wiem jak to wyjaśnić. Może chodzi o ten brak solówek i kapitalne harmonie z charakterystycznymi pogmatwanymi figurami rytmicznymi (to ich absolutni rockowi mistrzowie!!). Każdy się kimś inspirował, ale Tool już przy okazji debiutanckiej "Undertow", miał wyryty własny muzyczny styl (natychmiast rozpoznawalne brzmienie i etiudy filmowe ilustrujące muzykę).
Zastanawiające jest, że zdobyli sławę, zważywszy nie tylko na muzykę, ale też jak podaje :
Cytat:
Adam Jones jako ideologię leżącą u podstawy założenia zespołu podał pseudofilozofię - lakrymologię. Choć lakrymologia została także podana jako inspiracja do nazwy grupy, Keenan później wyjaśnił ich intencje inaczej: "Tool jest dokładnie taki jak brzmi: To wielki penis. To klucz francuski.... jesteśmy... jesteś narzędziem (Tool); używany jako katalizator we własnym procesie poszukiwań tego, co chcesz znaleźć lub tego, co próbujesz osiągnąć."
Tych, co nie znają zespołu Tool, chciałem zaprosić na krótką podróż w zakamarki ludzkiego umysłu. Oto kilka etiud filmowych, z których Tool słynie. W zasadzie wszystkie z nich to majstersztyki, owoc wytężonej pracy wyobraźni i rezultat szczerej pasji.
Trynd się jakiś militarystyczny obecnie wytworzył w muzyce pop, czy co? Sade mi się zawsze kojarzyła ze zmysłowością, a tu nagle takie nie pasujące do tego imidżu obrazki... Czyżby przesłanie miało być, że wojsko/policja jest cool i sexy (a dopiero niedawno wklejał Tomek Beyonce, czy jak jej tam, w podobnej stylizacji)?
Swoją drogą, Sade kazała tyle lat czekać na nową płytę, która generalnie mnie rozczarowała. Wszystko nawet byłoby dobrze, gdyby nie taka perkusja, której najbardziej nie znoszę - sztuczna, komputerowa, plastikowa az do bólu. Aż się prosi do tych utworów dać leciutką, jazzową perkusje, delikatną, pełną powietrza... Dla mnie płyta jest trudnostrawna właśnie przez tę perkusję. Szkoda, bo dużo na niej jest piękna, które ginie w tym bumcykcykowym rytmie
Ale spróbuję i tak jeszcze się wsłuchać...
Marishka
Ostatnio zmieniony przez M i T Pon Lut 15, 2010 00:20, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Lut 16, 2010 22:18
Na pewno juz tu kiedys wklejalam Ay Ducane, ale nadarza sie okazja, zeby to potorzyc, bo:
1 - byli w porannych wiadomosciach nie tak dawno temu - going mainstream hah!
2 - piosenka jest b. ladna
http://dl.dropbox.com/u/501933/Old%20Souls.mp3
Molka, większość muzyki spod Twoich linków, kojarzy mi się z biesiadami krawaciarzy Nagłaśniałem kilka takich imprez i gdy słucham podobnych kawałków - widzę od razu, jak np. narypany radny wpełza na stół z trudem wyciągając swój kałdun i ryczy jakieś "hej sokoły!". Z podobnymi zjawiskami kojarzą mi się np. piosnki Eleni, Danuty Mizgalskiej, Gangu Marcela, Zdzisławy Sośnickiej, "Chałupy Welcome to"...itp
Generalnie, muzyka dla radnych i burmistrzów małych miasteczek. Takie ckliwe, mamlaśne, przelukrowane dźwiękowe tworzywa, przy których krawaciarz odpoczywa pomiędzy jedną a drugą zjebką swojej żony lub między sesjami rady miasta.
No takie mam skojarzenia
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 17:03
M i T napisał/a:
Takie ckliwe, mamlaśne, przelukrowane dźwiękowe tworzywa, przy których krawaciarz odpoczywa pomiędzy jedną a drugą zjebką swojej żony lub między sesjami rady miasta.
No takie mam skojarzenia
Tomku, to rzeczywiscie makabryczne wizje. Powiedz, jak Wiola moze Ci w tym pomoc?
Pomoc jest zbędna. Te skojarzenia nie wpływają na mnie szczególnie źle. Po prostu raczej tak jest, że radny będzie bardziej skory do słuchania "Mydełka Fa" i upijania się w sztok na imprach. Zresztą, nieistotne. Różne gusta wzbogacają to forum niewiarygodnie - to FAKT.
Nawiasem mówiąc, pewnie będzie zdziwienie, jeśli napiszę, że na pierwszej płycie Ich Troje jest kilka naprawdę znakomitych kompozycji, mających niewiele wspólnego z hitami, a bardziej z Grechutą i jego rockowymi ciągotami z lat 70-tych.
Hannibal, "Unfinished Sympathy": rewelacyjna piosenka. Na każdej z płyt M.Attack znajdzie się taka perełka.
Wydobyłem z neta moją ulubioną improwizację. Możecie mnie za to zjechać na miazgę, ale te 9 minut składa się na jedną z najcudowniejszych muzycznych chwil w moim życiu od lat nastoletnich.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 17:21
M i T napisał/a:
Molka, większość muzyki spod Twoich linków, kojarzy mi się z biesiadami krawaciarzy Nagłaśniałem kilka takich imprez i gdy słucham podobnych kawałków - widzę od razu, jak np. narypany radny wpełza na stół z trudem wyciągając swój kałdun i ryczy jakieś "hej sokoły!". Z podobnymi zjawiskami kojarzą mi się np. piosnki Eleni, Danuty Mizgalskiej, Gangu Marcela, Zdzisławy Sośnickiej, "Chałupy Welcome to"...itp
Generalnie, muzyka dla radnych i burmistrzów małych miasteczek. Takie ckliwe, mamlaśne, przelukrowane dźwiękowe tworzywa, przy których krawaciarz odpoczywa pomiędzy jedną a drugą zjebką swojej żony lub między sesjami rady miasta.
No takie mam skojarzenia
Tomek
napisales wiekszosc a nie wszystkie moje linki.... bo to jest prawda, slucham baaaardzo roznej muzy.... od ambitnej po discopolo kiedys misiek mi powiedzial viola Ty lubisz sluchac discopolo... pierwsza moja reakcja no cos Ty jakie discopolo? ale pozniej pomyslalam sobie no przeciez slucham ale juz mu tego glosno nie powiedzialam dlaczego takiej czasami lubie posluchac , no to teraz powiem Wam; o ile sobie przypominam chyba nawet pisalam na ten temat, dla mnie muzyka jest gadzetem dla moich emocji i musi wkomponowywac sie w moj nastrój, a nie odwrotnie, nie umie przekierowywac mojego nastroju pod muzyke, czyli jesli jestem pogodna muza musi byc pogodna i wcale nie musi to byc koneserski kawalek, najwazniejsze sa moje emocje, to ze jestem w swietnym nastroju.... gdy mam dola muza tez musi miec "doła".... oczywiscie potrafie docenic ambitniejsza muze ale tylko docenic i absolutnie nie wychodze z zalozenia iz tylko takiej musze sluchac.....
jesli chodzi o ten ostatni kawalek to rowniewz pieknie wkomponowuje sie w moj nastroj, moje spostrzezenia na temat otaczajacego nas swiata, bo tez ostatnio zycie kaze mi obserwowac pewne fakty..... zreszta zwrocilam uwage na slowa w tym kawalku nie bez powodu.....
poza tym przewaznie po moich ckliwych, przelukrowanych dzwiekowych tworzywach hani idzie z pomoca ... i zapodaje cos dla odmiany....
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 18:11
M i T napisał/a:
Nawiasem mówiąc, pewnie będzie zdziwienie, jeśli napiszę, że na pierwszej płycie Ich Troje jest kilka naprawdę znakomitych kompozycji, mających niewiele wspólnego z hitami, a bardziej z Grechutą i jego rockowymi ciągotami z lat 70-tych.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 18:55
M i T napisał/a:
Wydobyłem z neta moją ulubioną improwizację. Możecie mnie za to zjechać na miazgę, ale te 9 minut składa się na jedną z najcudowniejszych muzycznych chwil w moim życiu od lat nastoletnich.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Lut 27, 2010 19:11
No znalam, nie dokladnie ten chyba, ale znalam opcje Focus jazzowo, bo najwiekszy fan tego zespolu wsrod dobrych dzieci mi wklejal.
W zasadzie tylko ten wariant mi podchodzi...
To dokładnie tak jak u mnie.
Już tylko stricte jazzowo-rockowe wybryki Holendrów są w dechę. Dlatego taki album jak np. "Hamburger Concerto" nie jest w stanie mnie chwycić za serducho.
Ale z drugiej strony fajnie - nawet bardzo fajnie - posłuchać, jak Jan Akkerman - wioślarz ze wszech miar zajebisty - gra na lutni.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 03:07
No ta lutnia to mnie osobiscie zupelnie nie rusza. Doceniam kunszt i umiejetnosci, no ale jakos nie daje rady sie zachwycic. Tak samo, ten hicior: http://c.wrzuta.pl/wa5676...0hocus%20pocus.
Teraz sobie puscilam, i dostalam smiechawy, obudze sasiadow
No jednak jodlowanie to tez nie to...
Za to ten drugi, ktory wkleiles (zwlaszcza te fragmenty z fletem bocznym - flower power!) i ten: http://www.youtube.com/watch?v=lX5An6TPcew ... to jest wypas.
To sa takie kawalki, ze mam ochote przysiasc i sie zasluchac.
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Lut 28, 2010 04:06, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 37 razy Wiek: 38 Dołączył: 25 Sty 2006 Posty: 5633 Skąd: z nienacka
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 10:58
A ten kawalek z jodlowaniem to zazwyczaj przeskakuje, bo mnie sie przesluchal..
Ale na koncercie bylo bombowe wykonanie, bo z wielka improwizacja wsadzona we srodek
_________________
(\_/)
(O.o)
(> <)
This is Bunny.
Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination.
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 19:26
http://www.youtube.com/watch?v=C1lbOgBtE3w
Michael Jackson - Earth Song (Pieśń ziemi)
tłumaczenie;
Co z wschodem słońca
Co z deszczem
Co z tymi wszystkimi rzeczami
O których mówiłeś że zyskamy ?
Co z tymi niszczonymi obszarami
Czy jest jakiś czas
Co z tymi wszystkimi rzeczami
o których mówiłeś ze są twoje i moje
Czy kiedykolwiek próbowałeś zapisać
Całą krew którą wcześniej przelaliśmy
Czy kiedykolwiek próbowałeś zapisać
płaczącą ziemie opłakującą brzeg morza
Co my zrobiliśmy światu
Spójrz co zrobiliśmy
Co z pokojem
Który obiecałeś swojemu jedynemu synowi
Co z kwitnącymi obszarami
Czy jest czas
Co ze wszystkimi marzeniami
O których mówiłeś ze są twoje i moje
Czy kiedykolwiek próbowałeś zapisać
Wszystkie dzieci zmarłe od wojny
Czy kiedykolwiek próbowałeś zapisać
płaczącą ziemie opłakującą brzeg morza
Zazwyczaj marzyłem
Zazwyczaj spoglądałem w oddali na gwiazdy
Teraz nie wiem gdzie jesteśmy
Chociaż wiem ze zaszliśmy daleko
Hej, co z wczoraj
(co z nami)
Co z morzami
(co z nami)
Niebo spada w dół
(co z nami)
Nie mogę nawet oddychać
(co z nami)
Co z krwawiącą ziemią
(co z nami)
Nie potrafimy czuć że to rany
(co z nami)
co z wartością natury
(co z nami)
Czy to nasze łono planety
(co z nami)
co ze zwierzętami
(co z nami)
Zamieniliśmy królestwo w popiół
(co z nami)
Co ze słoniami
(co z nami)
Czy straciliśmy ich zaufanie
(co z nami)
co z płaczącymi waleniami
(co z nami)
Niszczymy morza
(co z nami)
co ze śladami lasów
(co z nami)
Spalają mimo naszych próśb
(co z nami)
Co z całymi gruntami
(co z nami)
co z ludzką wspólnością
(co z nami)
Nie możemy osadzić go wolno
(co z nami)
co z umierającymi dziećmi
(co z nami)
Nie słyszysz ich płaczu
(co z nami)
Gdzie popełniliśmy błąd
(co z nami)
ktoś powiedział mi dlaczego
(co z nami)
Co z niemowlętami
(co z nami)
Co z dniami
(co z nami)
Co z cała ich zabawą
(co z nami)
Co z ludźmi
(co z nami)
Co z płaczącymi ludźmi
(co z nami)
Co z Abrahamem
(co z nami)
co z ponowną śmiercią
(ooo, ooo)
Czy daliśmy piekło
-----------------------------------------------------------------
muzyk na milosc swoich fanow musi sobie zapracowac..... ludzkosc pokochala go poniewaz szanowal swoich odbiorcow, byl perfekcjonista, szkoda ze zabraklo mu sil by pokonac wlasne słabosci ....
ten utwor "powala na kolana" treścią, wykonaniem i muzą.... wystarczy by pozostawic bez komentarza.
No taki walczący tekst. RATM mieli tą swoją czerwoną agitkę. Michael ma zieloną, bardzo pacyfistyczną. RATM chcieli krwawej rewolucji, Jackson swój osobisty ból rozmieniał na globalny krzyk. Jak sądzisz Molka, czy w epoce popcornu i obiadu mieszczącego się w tubce, młodzi ludzie mają szansę rozpoznać co jest szczerym wyznaniem, a co ściemą?
Taki Bono. Jak ostatnio się okazało, zaciekły fan cenzury netu.
Bob Geldof - nie wiem, co aktualnie porabia. Może też, jak Bono, mizdrzy się do piewców ideologii New World Order?
Michael Jackson - chodzący problem psychiczny.
RATM - po sukcesie debiutu, natychmiast zaczęli kopulować z Sony Records. Nie da się zachować siebie i ciągnąć kariery. Tak więc, śmieszne były te krzyki De LaRochy na drugim albumie. I czy będąc w kontrakcie z Sony, można nie być śmiesznym, nazywając album "Evil Empire" ?? Społeczne ideały bardzo szybko się kruszą. Takie soc-zielone pokrzykiwanie NIC nie znaczy, tak jak zwisanie z drzew w gestach protestu. Żenujące są parady równości.
To wszystko jest tragikomiczne, nawet Jones z tubą przed budynkiem ONZ-u, gdy w tle, jedyną ISTOTNĄ przyczyną tzw. zła, jest traumatyczna, osobnicza przeszłość, która potem przez całe życie krzyczy - w różny sposób, by zostać zauważona i objęta uwagą.
Tomek
Ostatnio zmieniony przez M i T Nie Lut 28, 2010 20:15, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 20:39
Troche stane w obronie RATM moze - pokrzykuja bezsensu, ale muze sama w sobie robia co najmniej dobra. Rozliczanie muzykow z tego co mowia, a co robia..., w ogole branie tego calego byznesu na powaznie - mija sie z celem. Muzycy sa specami od emocji, tym sie karmia, na tym zeruja, wiec proba zaangazowania jakiejs glebszej logiki w to wszystko konczy sie porazka.
Tak to widze.
Ostatnio zmieniony przez _flo Nie Lut 28, 2010 21:32, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Nie Lut 28, 2010 21:32
M i T napisał/a:
No taki walczący tekst. RATM mieli tą swoją czerwoną agitkę. Michael ma zieloną, bardzo pacyfistyczną. RATM chcieli krwawej rewolucji, Jackson swój osobisty ból rozmieniał na globalny krzyk. Jak sądzisz Molka, czy w epoce popcornu i obiadu mieszczącego się w tubce, młodzi ludzie mają szansę rozpoznać co jest szczerym wyznaniem, a co ściemą?
Taki Bono. Jak ostatnio się okazało, zaciekły fan cenzury netu.
Bob Geldof - nie wiem, co aktualnie porabia. Może też, jak Bono, mizdrzy się do piewców ideologii New World Order?
Michael Jackson - chodzący problem psychiczny.
RATM - po sukcesie debiutu, natychmiast zaczęli kopulować z Sony Records. Nie da się zachować siebie i ciągnąć kariery. Tak więc, śmieszne były te krzyki De LaRochy na drugim albumie. I czy będąc w kontrakcie z Sony, można nie być śmiesznym, nazywając album "Evil Empire" ?? Społeczne ideały bardzo szybko się kruszą. Takie soc-zielone pokrzykiwanie NIC nie znaczy, tak jak zwisanie z drzew w gestach protestu. Żenujące są parady równości.
To wszystko jest tragikomiczne, nawet Jones z tubą przed budynkiem ONZ-u, gdy w tle, jedyną ISTOTNĄ przyczyną tzw. zła, jest traumatyczna, osobnicza przeszłość, która potem przez całe życie krzyczy - w różny sposób, by zostać zauważona i objęta uwagą.
Tomek
Tomek, wszystko na tym swiecie ma swoja przyczyne, zlo rowniez, "zło" jest zawsze destrukcyjne dlatego napawa lekiem i niepewnoscią, to naturalne prawda..... dlatego tak czesto staje sie motywem przewodnim w literaturze, muzyce, filmie, staje sie tematem rozmow, dyskusji interpersonalnych w realu i swiecie wirtualnym po to by w jakis sposob dac wyraz sprzeciwu wobec wszystkiego co "rodzi zło"..... i nie wiem czy jest sens zastanawiac sie czy jest to szczere czy nie..... mysle ze dobrze iz w ogole jest, to daje nadzieje na lepszy swiat, to przypomina, uswiadamia iz obok zła "zyje" dobro ktore jest najlepsza przeciwwagą na pokonanie tej mrocznej czesci naszej rzeczeczywistosci.
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 00:18
I don't wanna lose you - Peaches z ostatniej plyty "I feel cream"
http://www.youtube.com/watch?v=mBN3eRjD4oE
Kilka slow wyjasnien jesli chodzi o ten utwor. Brzmi toto jak nie przymierzajac jakas Kylie Minogue - tandeta, high gloss, lakier-mama. Sam utwor zaczyna sie tu: http://www.youtube.com/watch?v=mBN3eRjD4oE#t=1m32s
Zacznijmy od tego, ze Peaches prawie zawsze zdziera jape, i rzadko kiedy spuszcza z tonu i ujawnia swoje wokale. Wiec mozna ten kawalek potraktowac jakos swoiste experimentum.
Poza tym klip sam w sobie to jest naprawde fajny motyw. Peaches, z pochodzenia Kanadyjka, mieszka w Berlinie, i brala udzial w porojeckcie X-Wohnungen, ktory polegal mniej wiecej na tym, ze "zycie jest jak pudelko czekoldake" - ludzie z "widowni" wizytowali mieszkania, w ktorych to czekal na nich albo przecietny Helmut z herbata, sernikiem i swoja historia, albo tez jakies oblakane 'artysty' z prawdziwym szoł.
IgaM [Usunięty]
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 10:23
KOCS Muzyczny; Tomek-Radzio,_flo-Renia,Molka-Teresa Stachurska.
Czyli jakby to zgrabnie ująć-każde forum ma swój KOCS .
Ostatnio zmieniony przez IgaM Wto Mar 02, 2010 10:24, w całości zmieniany 1 raz
Taki Bono. Jak ostatnio się okazało, zaciekły fan cenzury netu.
Ach boski Bono. Ćpun, dziwkarz, aa język lata jak łopata. Nic nowego, pajac jakich wielu w branży.
M i T napisał/a:
Bob Geldof - nie wiem, co aktualnie porabia. Może też, jak Bono, mizdrzy się do piewców ideologii New World Order?
Szkoda faceta, chociaż muzycznie to kiepścizna.
M i T napisał/a:
Michael Jackson - chodzący problem psychiczny.
Satanista, sprzedał duszę diabłu.
MiTy nie rozumiecie że wielkimi pieniędzmi i wielkim szołbiznesem nie rządzą prawa wolnego rynku. Ale te przykłady to w sumie bardo odległe, lepsze kwiatki rosną na naszym rodzimym podwórku. Taki Hołdys czy Marla Rodowicz, nie mówiąc już o Tomku Lipińskim.
Cytat:
Poglądy
Tomasz Lipiński uważa, że należy brać udział w wyborach, aby władzy nie przejęli populiści , był zwolennikiem integracji Polski z UE, popierał interwencję amerykańską w Iraku 2003[2]. Przed wyborami parlamentarnymi w 2007 wspierał kampanię wyborczą Platformy Obywatelskiej. Koncertował na wiecach wyborczych, a także był członkiem Komitetu Honorowego Poparcia PO. Jest wyznawcą buddyzmu, uczniem duńskiego propagatora buddyzmu tybetańskiego, lamy Ole Nydahla[3].
Co widzimy? Wiadomo, kryzys wartości, brak tożsamości, pomieszanie z poplątaniem. Czyli kupa - Ole Nydhal rządzi. A winni temu są oczywiście katole.
_________________
Ostatnio zmieniony przez rakash Wto Mar 02, 2010 11:19, w całości zmieniany 7 razy
IgaM [Usunięty]
Wysłany: Wto Mar 02, 2010 12:40
No i Ashkarze zepsułeś KOCS,tak fajnie Tomek zabawiał _flo i Molkę,a Ty jak ten niedobry,musiałeś zepsuć tę sielankę i radosny nastrój.
Ostatnio zmieniony przez IgaM Wto Mar 02, 2010 12:42, w całości zmieniany 1 raz
No chyba,że tak .Sądzę jednak,no...mogę się mylić,że i tak nasze posty pójdą do Kosza,ale może mi się uda uratować ten post przed koszem wklejając jakąś pieśń?
Niech pomyślę,co by im się mogło spodobać...
Może to?
http://www.youtube.com/wa...feature=related
Jak nie trafię w gust Tomka,czy _flo,to na pewno trafię w gust Molki,bo ona lubi te klimaty;
W zalewie tandety na naszym filmowo-muzycznym rynku, mamy prawdziwy rarytas. Julek wie jak robić komedie i wie, kogo zawezwać i komu zapłacić za muzykę
Pomogła: 60 razy Dołączyła: 02 Maj 2009 Posty: 6909
Wysłany: Śro Mar 03, 2010 20:43
M i T napisał/a:
Eeee.. Piasek to wąski Heniek
W zalewie tandety na naszym filmowo-muzycznym rynku, mamy prawdziwy rarytas. Julek wie jak robić komedie i wie, kogo zawezwać i komu zapłacić za muzykę
Są wciąż, ale raczej poza nawiasem wyznaczonym przez papkożerców.
"Taniec pingwina.." to fenomenalny przebój, szkoda tylko, że zapodałaś jakieś nowsze wykonanie. To musi być brzmienie lp.version z roku wydania
Noooooo skoro już jesteśmy przy klimatach lat 80. to przyznam się bez bicia, że tego "serowego" utworu jako nastolatka słuchałam w kółko z ciarkami na plecach W tamtym trudnym okresie dodawał mi otuchy. Aż dziw bierze
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Sob Mar 06, 2010 22:33
http://www.youtube.com/watch?v=lEadMCkgiQE
Matthew Herbert - czy ktos jeszcze sie jara?
Nagrywa zarowno jazz jak i "electronic"... Wszystko to co najlepsze znaczy sie. No i wyprodukowal swietna plyte Rosin Murphy (wokalistka Moloko)
Pomogła: 38 razy Dołączyła: 26 Wrz 2009 Posty: 2853
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 17:13
No dobra gadam sama ze soba w naszym MOCS. Going craaaazy. Crazy crazy, life's mazy.
Otoz, odkurzylam dzis ostatnia plyte Moloko - "Statues". Troche trudno mi sie co do niej wypowiedziec, gdyz swego czasu wrosla we mnie doszczetnie.
W zamian, dwa utwory, zupelnie rozne, najpierw od zadka strony - ostatni utwor na ostatniej plycie:
Over & Over
http://dl.dropbox.com/u/5...0%26%20Over.mp3
No i - "Come on"
http://www.youtube.com/watch?v=-0Ych97ENbo
Is this me breaking free or just breaking down *haha*
Poza tym Roisin Murphy to moja pop-idolka. Maz Roisin Murphy - Simon Henwood maluje tak jak na obrazku ponizej. Ladnie maluje. Fajnie jest miec meza, ktory robi ladne rzeczy, choc to z czasem wieje nuda.
Wracając do Raz, Dwa, Trzy i ich nowej płyty.
Cóż, jest świetna, w ich 20-letnim dorobku chyba najlepsza!
Duuużo muzyki, drumle, kapitalny saksofon, trochę jazzu, szczypta reggae (polskie jest najlepsiejsze) transowość, tajemniczość, klimat, emocje, perfekcyjne zgranie muzyków, doskonałe kompozycje, prostota i wyczucie. Wokalnie - jak zwykle. Teksty? Jak zwykle, głównie nabożne, ale też o zwykłych codziennych sprawach - nie wnikałem, bo muzyka była TIP TOP i nie pozwalała wsłuchiwać się w słowa.
"Collateral" M.Manna. Bohater Cruise'a odbywa z czarnym taksówkarzem upiorny kurs po mieście. Milczą, miasto świeci nocnymi latarniami, błyszczy asfalt, nagle ulicę przebiegają dwa kojoty, a wtedy możemy usłyszeć fragment tego nagrania:
ps: Riffy wieńczące "Shadow on the Sun" bezbłędnie artykułowane przez Toma Morello, są ciężkie jak siła zagnieceń w opuszczonej kopalni. Niepotrzebnie wtrącił się w nie wokalnie Cornell.
Kolejny muzykalny kolo znaleziony w necie na jutubie.
Duży talent: praca prawej i lewej ręki miodzio, perfekcyjne kostkowanie, znakomite operowanie akordami - zajebiście ciężkimi do czystego, dobrze wytłumionego wyartykułowania. Granie death metalu wymaga spooooorych umiejętności. Bardzo emocjonalna muzyka. Kocham nisko nastrojone gitary i olewanie partii solowych (nie do końca w linkowanym kawałku) na rzecz miażdżenia mózgu poharatanym, pierwotnym, wręcz szamańskim rytmem. Jak dobrze, że nie ma w tym przypadku żadnych wokali. Zepsułyby wszystko.
Pomogła: 23 razy Wiek: 44 Dołączyła: 01 Sie 2009 Posty: 1331
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 00:11
to ja sie jeszcze wtrace ze swoja ulubienica, to dwa kawalki z jej plyty White Chalk, innej niz wszystkie, bez elektryczniej gitarki, bez jej charakterystycznego mocnego glosu, calej opartej o pianino, i inne ciekawe instrumenty typu cytra, melotron. Zewszad wybrzmiewa raczej lagodnosc, ale demony wylaza wszedy w tekstach, oj tak i to jest najlepsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Akademia Zdrowia Dan-Wit informuje, że na swoich stronach internetowych stosuje pliki cookies - ciasteczka. Używamy cookies w celu umożliwienia funkcjonowania niektórych elementów naszych stron internetowych, zbierania danych statystycznych i emitowania reklam. Pliki te mogą być także umieszczane na Waszych urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu stosowania cookies oraz zmianie ustawień ciasteczek w przeglądarce.